Pobierz - 2B North East - Magazyn dla Polonii

Transcription

Pobierz - 2B North East - Magazyn dla Polonii
Chodzi o ludzi
It’s All About the People
#58
W NUMERZE:/IN THIS ISSUE:
Polski mix kulturalny
– ‘Made in Poland’ powraca!
Newsy 2B
EUROOPOLE 2012
Wyspa Straceńców
Czy jesteśmy przesądni?
Czwarta władza
Gdyby ktoś przyszedł do
mnie i zapytał, „Czym jest
Magazyn ‘2B’?”, bez zastanowienia odpowiedziałabym:
„grupą ludzi, którzy chcą coś
zrobić dla polskiej społeczności w północno-wschodniej Anglii”. To właśnie
‘ekipa 2B’ tworzy magazyn
i wpływa na jego kształt, poświęca mu swój wolny czas,
którego nie zawsze ma dużo.
Oczywiście, wszyscy mogą
dzięki temu rozwinąć własne zdolności, przyjrzeć się,
jak pracuje się w magazynie.
Mogą zdobyć doświadczenie,
które gdzieś potem będą mogli wykorzystać i nawiązać
nowe znajomości. Dla wielu
praca dla magazynu nadaje
sens zwykłej, czasem żmudnej, codzienności. To praca
za „Dziękuję. Dobra robota”,
za komentarz czytelnika, za
dyskusję o artykule przy kawie.
Każdej osobie zaangażowanej w tworzenie Magazynu
‘2B’ mówię dziś: „Dziękuję.
Dobra robota.” Każdej osobie, która chciałaby przyłączyć się do ekipy ‘2B’, podaję adres [email protected].
Napisz do nas, jeżeli chcesz
dowiedzieć się więcej.
Miłej lektury!
If anybody came to me and
asked, ‘What is ‘2B’ Magazine?’, I would reply without
hesitation that it is a group
of people who want to do something for the Polish community in the North East. It’s
the 2B team who create the
magazine and shape it. They
devote their valuable free
time to it, even if sometimes
they have to fit it in around
family and work. Of course, all of us can develop our
skills and see for ourselves
what working for a magazine is like. We can gain experience that might be useful
somewhere else and get to
know new people. For many
the work in the magazine
adds sense to everyday life,
sometimes quite dull. It’s a
work for ‘Thank you. Good
work.”; for a note from a reader; for a discussion about
the article over a cuppa.
To every person involved in
creating ‘2B’ Magazine, I say
“Thank you. Well done.” To
every person who would like
to join the ‘2B’ team, send
us a message at our e-mail
address: [email protected].
Write to us if you want to
find out more.
Enjoy reading!
Artyści Północy
Euro 2012 oczami
Australijczyka
Jestem pół-Polakiem,
pół-Anglikiem
Nieuleczalnie chorzy
na radio
Fotograf na wymarciu
Czterominutowe ciasto
Fancy joining us? Write to: [email protected]
4-5
6
7
8-9
Polish cultural mix
– ‘Made in Poland’ is back!
2B NEWS
EURO-Opole 2012
Lost to British Isles
10-11 How superstitious are we?
12-13 The Fourth Estate
14-18 The Artists of the North
19-21 Euro 2012 in the eyes
of an Australian
22-25 I am 50-50 Polish
and English
26-27 Addicted to Radio
28-29 One nearly extinct
30
photographer
The four minute cake
30-31 Flash floods on Tyneside
#58 july/august 2012
3
Polski mix kulturalny –
‘Made in Poland’ powraca!
Miło nam jest ogłosić, że w tym roku po raz szósty organizujemy imprezę kulturalną ‘Made in Poland Festival’.
K
ierowani poprzednimi doświadczeniami
i popularnością, jaką
odniosła ta impreza, zdecydowaliśmy się na kontynuowanie promowania polskiej kultury oraz jedności
wielokulturowej.
Kolejna
edycja festiwalu będzie miała miejsce w październiku.
‘Made in Poland’ to festiwal polskiej kultury w regionie North East. Projekt
kulturalny kładzie nacisk na promowanie polskości oraz
polskiej sztuki, filmu, muzyki, tańca, kuchni, literatury,
edukacji oraz sportu. Nieustannie od maja 2008 roku
przedstawiamy wszystkim
zainteresowanym
różnorodny program wydarzeń
kulturalnych.
Planujemy
4
stworzyć coś na kształt platformy komunikacyjnej, która dawałaby ludziom okazję
do wspólnych spotkań, rozmów i wymiany spostrzeżeń
oraz możliwość poszerzenia
grona swoich znajomych w
regionie North East. Mamy
nadzieję, że w tym roku festiwal przyniesie ze sobą
wiele radości.
Festiwal ‘Made in Poland’
to również promocja Polski
w regionie North East, rozwijanie świadomości kulturowej i szansa dla lokalnej
polskiej społeczności, aby
się integrować.
Chcemy, aby to wydarzenie
było dla wszystkich w nim
uczestniczących
nowym
doświadczeniem, ale także,
aby wniosło znaczące zmia-
#58 lipiec/sierpień 2012
ny w postrzeganie roli emigranta w czasach, gdy temat
emigracji w Zjednoczonym
Królestwie jest punktem
publicznych debat. Stawiamy sobie za cel wzmacnianie wizerunku Polski jako
prężnie działającego i kreatywnego państwa. Będziemy zachęcać emigrantów do
uczestniczenia w lokalnych
wydarzeniach kulturalnych
i sportowych, co pozwoli na
lepszą integrację z lokalną społecznością. W przeszłości doceniono nas za udział
w promowaniu znanych
gwiazd polskiej kultury, takich jak Anna Maria Jopek
czy Tomasz Stańko oraz artystów, którzy mają wiele
wspólnego z Polską, jak Nigel
Kennedy. Jesteśmy dumni z
2b.nepco.org.uk
faktu, że możemy promować
mniej zauważalnych, ale utalentowanych artystów.
W tym roku planujemy
koncerty polskich muzyków,
pokazy polskich filmów, wystawę prac polskich artystów z Polski i z North East,
spotkanie z poezją i muzyką
na żywo, sztukę teatralną i
festiwalowe zajęcia dla dzieci.
Będzie nam bardzo miło,
jeśli przyłączycie się do nas i
będziecie uczestniczyć w Festiwalu ‘Made in Poland’.
Organizatorzy tegorocznej
edycji: Danka Kudłacik, Daniel Krzyszczak, Marcin Przylepa, Grażyna Winniczuk,
Kasia Bobrzak, Multicultural
Organisation Challenger
Polish cultural mix –
‘Made in Poland’ is back!
We are proud to announce that we are going to organise a 6th edition of the Made
in Poland Festival this autumn.
W
e were looking
back at our experiences and decided that autumn events of
our festival in 2010 were
very successful, partially
thanks to your support - and
we think they will be great this year as well. As we
have been doing for a few
years now, we hope to create a platform to meet, talk,
interact, exchange views
and opinions and most of all
make new friends and enjoy
life in the North East.
As you are aware the festival promotes Poland, cultural awareness and community integration in the North
East of England. We organise
and promote Polish or Polish-inspired art, film, music, dance, cuisine, literature
and education. Since 2008,
we bring to our audiences
a diverse and exciting programme of events. This year
we also hope to generate lots
of fun, provide new experiences but also challenge
some perceptions in times
when migration matters are
debated publicly. Our aim is
to strengthen the positive
image of Poland as a dynamic and creative country.
Also through encouraging
participation in local activities, we help migrants in the
North East to integrate with
the local communities. In
the past we were honoured
to promote the well-recognized Polish icons, such as
Anna Maria Jopek or Tomasz
Stanko, artists associated
with Poland like Nigel Ken-
2B Magazine recommends
How superstitious are we? – What brings good or bad luck in Poland and
in the UK
Addicted to Radio – We talk to the team behind the Polish programme on
NE1fm Radio
Artists of the North – What inspires Polish artists in the North East
I am 50/50 Polish and English – How Polish roots influence one’s life
The Fourth Estate - What you read says a lot about who you are
nedy, but we are also excited
to show less known talents.
This year the programme
combines film screenings,
live performances, poetry
event, exhibitions. It would
be great to see you there!
The organisers: Danka Kudłacik, Daniel Krzyszczak,Marcin Przylepa, Grażyna
Winniczuk, Kasia Bobrzak,
Multicultural Organisation
Challenger
Zachęcamy do przyłączenia się do naszej grupy ‘2B North East’ na
Facebooku, gdzie na bieżąco można śledzić, co
w polonijnej trawie piszczy. / Want
to be always up to date with Polish
news? Join our Facebook page: ‘2B
North East’.
2B poleca
Czy jesteśmy przesądni? – co przynosi pecha i szczęście w Polsce i na Wyspach
Nieuleczalnie chorzy na radio – rozmowa z twórcami audycji
polskiej w radiu NE1 fm
Artyści Północy – co inspiruje polskich twórców z północno-wschodniej Anglii
Czwarta władza - Powiedz nam, co czytasz, a powiem Ci, kim
jesteś
Jestem pół-Polakiem, pół-Anglikiem – jak polskie korzenie
wpływają na życie
Fancy joining us? Write to: [email protected]
#58 july/august 2012
5
Wiadomości 2B
Zapisz dziecko do szkoły
P
olska Szkoła Sobotnia w
Newcastle upon Tyne ogłasza nabór na rok szkolny 2012 /
2013. Po raz czwarty zapraszamy dzieci w wieku od 5 do 18
lat. Nauczanie w naszej Szkole
odbywa się na kilku poziomach
dostosowanych do potrzeb
i umiejętności językowych
ucznia. Prowadzimy również
przygotowania do egzaminów:
GCSE, A-Levels z języka polskiego jako języka obcego. Uczniowie oprócz języka polskiego
mają również zajęcia z historii
i geografii. Od września rozszerzamy naszą ofertę o język angielski dla uczniów i rodziców.
Przygotowujemy również zajęcia muzyczne. Wszyscy nasi nauczyciele posiadają wymagane
kwalifikacje nauczycielskie, zarówno polskie jak i angielskie.
Nasza szkoła jest wpisana w
rejestr Polskich Szkół prowadzonych przez Polską Macierz
Szkolną w Londynie oraz w rejestr Polskich Placówek Polonijnych prowadzony przez MEN.
Opłata za szkołę wynosi 35 £
miesięcznie za 1 dziecko, 30 £
za drugie, 25 £ za trzecie i następne dziecko.
Chętnych prosimy o zgłoszenie za pomocą emaila: [email protected] oraz podanie
danych osobowych dziecka z
datą urodzenia, adresem, nazwiskiem rodzica/opiekuna i
danymi kontaktowymi. Liczba miejsc ograniczona. Osoby
zgłaszające dzieci po raz pierwszy prosimy o uiszczenie opłaty administracyjnej w kwocie
£10 na konto Szkoy: NEPCO CIC
Polish Saturday School Project,
Unity Trust Bank, sort code: 0860-01, acc.: 20233792. Opłata
administracyjna zostanie rozliczona w opłacie za Szkołę za
miesiąc wrzesień.
Serdecznie zapraszamy!
Kwalifikacje za free
C
hcesz nauczyć się czegoś nowego i zdobyć kwalifikacje? Oferujemy darmowe kursy z języka angielskiego, obsługi klienta,
informatyki, grafiki komputerowej, Adobe Photoshop, MS Office
i wiele innych! Z pomocą naszego Centrum Edukacji dla Społeczności nauczysz się nowych rzeczy i poprawisz swoje CV! Przyjdź
na ceremonię otwarcia w sobotę 28/7/2012 do: Arrow Business
Centre, 14 Foyle Street, Sunderland, SR1 1LE. Dowiedz się więcej:
[email protected]
Kurs polskiego za darmo
M
iło nam ogłosić, że Kay Zwolinsky wygrała konkurs Szkoły
Językowej Glossa w Krakowie i tym samym pojedzie na kurs
języka polskiego w Polsce. Pisaliśmy o tym konkursie w poprzednich wydaniach Magazynu ‘2B’. Mamy nadzieję, że Kay zrobi duże
postępy w nauce języka polskiego i że wygrana zachęci innych do
brania udziału w przyszłym roku. Udanych wakacji, Kay!
Zaprzyjaźnij się
A
kcja ‘Zaprzyjaźnianie’ ma na celu zmniejszenie wykluczenia
społecznego oraz izolacji w Tyneside poprzez oferowanie osobom starszym i żyjącym w odosobnieniu towarzystwa. Inicjatywa
utrzymuje się z dotacji. Wszelka pomoc i pytania: www.actionfoundation.org.uk. Tel: 0191 231 3113, email: [email protected]
6
#58 lipiec/sierpień 2012
Pomóż stworzyć prawdziwy
obraz Polaków
B
ędziemy bardzo wdzięczni, jeśli zgodzą się Państwo poświęcić 10 minut i odpowiedzieć na kilka pytań w naszej ankiecie.
Ankieta jest anonimowa i służy badaniu, które ma na celu analizę
reakcji społecznych Brytyjczyków wobec Polaków pracujących
w Wielkiej Brytanii. Proszę odpowiedzieć na pytania zawarte w
obydwu poniższych linkach (są to dwie części tego samego kwestionariusza). Prosimy o rozesłanie tych linków do Państwa znajomych, abyśmy mogli zebrać jak najwięcej opinii, bo tylko dzięki temu nasz raport będzie rzetelny i odzwierciedli rzeczywistą
sytuację Polaków pracujących w Wielkiej Brytanii. Ankietę można
wypełnić w języku polskim lub angielskim. Linki do ankiet: http://
www.surveymonkey.com/s/Y76JQVK, http://www.surveymonkey.com/s/Y9MTLR7 (linki znajdują się również na naszej stronie:
www.2B.nepco.org.uk).
Badanie jest realizowane ze środków Narodowego Centrum Nauki w Polsce (www.ncn.gov.pl). Ten fragment badań prowadzą
Rafał Smoczyński (Polska Akademia Nauk) i Ian Fitzgerald (Northumbria University). Więcej szczegółów dotyczących badania
można uzyskać pod adresem e-mail: ian.fitzgerald@northumbria.
ac.uk. Serdecznie dziękujemy!
Zarabiaj na odpowiadaniu
na proste pytania
W
ydział Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Northumbria
serdecznie zaprasza Polaków do wzięcia udziału w badaniach mających na celu porównanie zdolności językowych między
obcokrajowcami i native speakerami. Ochotnicy bedą mieli za zadanie uzupełnienie sześciu testów wielokrotnego wyboru. Łączny
czas trwania badania to około półtorej godziny. Wszyscy chętni do
wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu zostaną nagrodzeni bonami na zakupy love2shop o wartości 15£ do wykorzystania w tysiącach sklepów na terenie Anglii. Wszystkich zainteresowanych prosimy o kontakt pod numerem telefonu 07733085095 lub adresem
email: [email protected].
2B News
Befriend!
A
ction Befriending is part of Action Foundation, a charity set up
by City Church, Newcastle, to reduce social exclusion and isolation in Tyneside. Action Befriending relies on donations and charitable giving to sustain our work. A small donation every month will
help us to continue to provide quality support and care for older
people through providing befrienders to vulnerable and isolated
older people. Would you be able to support us financially? Please
contact us for more details on how to give. For further details see
www.actionfoundation.org.uk. Tel: 0191 231 3113, email: [email protected]
2b.nepco.org.uk
EUROOPOLE 2012
Chłopcy z Longfield School w Darlington
reprezentowali Anglię w turnieju
piłkarskim, który odbył się 22–24
czerwca 2012 r. w Opolu.
Zawody były bardzo silnie
obsadzone, gdyż wzięły w
nim udział drużyny z Węgier, Niemiec, Rosji, Litwy,
Czech, Ukrainy, Anglii i Polski. „Chłopcy byli genialni,
a Polska wspaniała. To było
niesamowite doświadczenie
dla wszystkich, którzy wzięli w nim udział” – powiedział
asystent dyrektora szkoły,
Keith Gilbertson. Podkreślił, że drużynę reprezentującą Anglię tworzyli jedynie
uczniowie Longield School, a
w przypadku innych zespołów zawodnicy rekrutowani
byli z kilku szkół lub klubów. Ten fakt szczególnie
zasługuje na podkreślenie w
perspektywie wyniku, jaki
udało się osiągnąć piłkarzom
z Anglii. Longfield rozpoczęło turniej od zwycięstw 3:1
nad Niemcami oraz 5:1 nad
Czechami. W trzecim meczu
chłopcy z Darlington przegrali 2:3 z drużyną z Rosji.
Porażka oznaczała konieczność walki w kolejnym meczu
z silną drużyną z Opola, która
była gospodarzem turnieju.
Zespół z Darlington zagrał
bardzo dobre spotkanie, zwyciężając 3:0. Dzięki temu drużyna zajęła pierwsze miejsce
w grupie. W półfinale Anglicy
zmierzyli się z drużyną Niemiec. Okazało się jednak, że
tego dnia ekipa niemiecka
była silniejsza i zwyciężyła
2:0, mimo że przez większość
meczu utrzymywał się wynik
remisowy. Niemcy zwyciężyli
w całym turnieju, pokonując
po serii rzutów karnych Polskę. W meczu o trzecie miejsce Longfield School gładko pokonało Litwinów 3:0.
Zawodnik Longfield School,
Lewis Rees, okazał się najlepszym strzelcem turnieju,
strzelając 6 bramek w 6 meczach. Drużyna z Darlington
została zaproszona na turniej, ponieważ miasto Darlington współpracuje na zasadach „miast bliźniaczych”
z niemieckim Mulheim, które
jest miastem partnerskim
Opola. Więcej informacji na
temat współpracy między
miastami znaleźć można na
stronie:
www.darlingtontowntwinning.co.uk.
Drużynę Longfield School
reprezentowali: Connor Pearce, Ellis Rochester, Callum Bates, Alex Nelson, Alex Grocott,
Andrew McNab, Scott Pattison, Nathan Stephenson, David Parker, Caleb Paduraria,
Lewis Rees, Craig Edwards,
Lewis MacDonald, Jonny Lazenby i Bradley Middleton.
Łukasz Samek
There was strong competition
from various countries including Hungary, Germany, Russia,
Lithuania, Czech Republic, Ukraine, England and Poland. Assistant teacher, Keith Gilbertson,
who travelled with the squad,
said, “The kids were fantastic,
Poland was fantastic, it was just
brilliant experience for everyone involved”. He added that it
was an even more remarkable
achievement due to fact that
the Longfield squad, made up
from year nine and ten pupils,
was simply a one – school team,
whereas their opponents were
drawn from a host of schools and
clubs. Despite this disadvantage, Longfield began the tournament in great form, defeating
one of the German teams 3-1 in
the opening fixture, then thrashing a Czech Republic side 5-1
later that day. However the heat
had started to take its toll by the
third game, and Longfield were
beaten 3-2 by a Russian team.
The defeat left the Darlington
students needing a victory in the
first game of the second day of
tournament in order to go through, against a strong Polish side
playing on their home soil. Longfield once again came racing out
of the blocks, dispatching their
opponents 3-0, and therefore
matching their Euro 2012 compatriots by topping their group.
Later that afternoon, Longfield
took to the pitch once again in
the semi – final clash against
another German team. However, it was one step too far for
EURO-OPOLE 2012
Longfield School represented England
in the football tournament, which took
place in Opole between 22 and 24 June
2012.
them, as despite being level with
just six minutes to go, they conceded two late goals that sent
them out of the tournament. The
German side went on to win the
competition, beating the Polish
side in a penalty shoot – out.
Longfield brushed off the loss
of the previous day in the third
– place play off, easily beating
the Lithuanians 3-0. Longfield’s
Lewis Rees ended up as the tournament’s top goal scorer, with
a phenomenal return of six goals
from six games. Longfield were
offered the opportunity to compete in the tournament due to
Darlington’s relationship with
its “twin town” in Germany,
Mulheim, who in turn are partnered with Opole, where the
competition took place. To find
out more about the Town Twinning Association, please visit:
www.darlingtontowntwinning.
co.uk. The full squad list of those who travelled to Poland and
represented Longfield School is:
Connor Pearce, Ellis Rochester,
Callum Bates, Alex Nelson, Alex
Grocott, Andrew McNab, Scott
Pattison, Nathan Stephenson,
David Parker, Caleb Paduraria,
Lewis Rees, Craig Edwards, Lewis MacDonald, Jonny Lazenby
and Bradley Middleton.
Lukasz Samek
Zwycięzcy i przegrani EURO 2012
EURO 2012 dominowało w mediach światowych, ale przede wszystkim w Polsce i na Ukrainie, w krajach będących tegorocznymi gospodarzami tego wydarzenia. EURO 2012 ma ogromny wpływ na ekonomię, turystykę, dalszy rozwój inwestycji zarówno inżynieryjnych, jak i sportowych, a przede wszystkim na budowanie, kreowanie i podtrzymywanie polskiej tożsamości wśród młodych Polaków
na całym świecie. Nie wszyscy jednak mogą się cieszyć. Na Euro ucierpiały organizacje charytatywne i polonijne, np. Fundacja Młodej
Polonii. Jej założyciel Józef Kaczmarek apeluje o pomoc: „... Rok obecny dla organizacji charytatywnych w Polsce jest krytyczny. Po raz
pierwszy od wielu lat odmówiono nam dotacji na zadania zlecone, w tym także na Poloniadę, którą obok Parafiady realizujemy już od
20 lat.”
Szkoda, że podobne wartości sportowe i olimpijskie, zasady fair play, a także wieloletni dorobek, uznanie i wkład w działalność zarówno wolontariuszy, darczyńców, jak i patronów honorowych są tak różnie postrzegane przez przedstawicieli ministerstw odpowiedzialnych za wsparcie finansowe Fundacji, która działa na rzecz Polonii na całym świecie.
Katarzyna Bobrzak
Fancy joining us? Write to: [email protected]
#58 july/august 2012
7
Wyspa Straceńców
Żyjąc od lat w Wielkiej Brytanii nie miałem świadomości, w jak beznadziejnym położeniu się
znajduję, do momentu, kiedy usłyszałem wypowiedź profesor Iglickiej, która nas, Polaków
żyjących na emigracji, określa jako „stracone dla Polski pokolenie”.
K
rystyna Iglicka, rektor
prywatnej wyższej uczelni, ekspert pracujący zarówno dla polskiego rządu, jak i
Komisji Europejskiej, od lat
zajmuje się kreowaniem negatywnego wizerunku naszej
emigracyjnej społeczności.
Pani Profesor twierdzi, że
wielu młodych emigrantów
ma poczucie, że „im się nie
udało, bo nie zarobili tyle, ile
Zygmunt Solorz”. To wydaje
się być bardzo naiwną obserwacją. Zdecydowana większość tych, którzy w Polsce
pozostali, także nie została
miliarderami.
Inne kontrowersyjne twierdzenie polskiej badaczki, że
emigranci polscy „nie dorobili
się, a w Polsce wzrosły ceny.
To budzi frustrację” - pasuje
bardziej do opisu nastrojów
tych, którzy pozostali w kraju.
Z logicznego punktu widzenia
wzrost cen w Polsce bardziej
stresuje mieszkańców Polski
niż Wielkiej Brytanii.
Wśród Polonii
brytyjskiej krąży
dowcip, że na podstawie (innych niż
profesor Iglickiej)
badań ustalono, że
99 proc. Polaków żyje
w depresji, a 1 proc. w Wielkiej Brytanii. To oczywiście
tylko żart, który jednak bliższy jest prawdzie niż teza o
straconym dla Polski pokoleniu młodych w Zjednoczonym
Królestwie.
Tymczasem na Wyspach
istnieje silna i dobrze zorganizowana polska emigracja o
patriotycznym nastawieniu.
Wartość polskiej społeczności doceniają brytyjskie instytucje. Wszystkie większe ban-
8
ki mają już serwis w języku
polskim. Informacje w języku
polskim można także znaleźć
w automatach do biletów, na
promach i lotniskach. Takich
przykładów z pewnością
można by odnaleźć znacznie
więcej we wszystkich krajach
Unii. W pewnym sensie kolonizujemy Europę. Czy więc
jesteśmy straceni dla Polski,
czy raczej rozszerzamy jej zasięg do krańców kontynentu i
jesteśmy jej awangardą?
Poglądy prezentowane przez
Panią Profesor wydają się być
bardzo powierzchowne i tendencyjne. Mimo tego, w ślad
za Iglicką, zarówno media jak
i politycy w kraju kreują tendencyjny wizerunek Polaków
za granicą. Obraz ten wydaje
się być inny od tego, co my,
emigranci, sami o sobie myślimy.
Odpowiedź na pytanie jak
dziś postrzegają nas rodacy
mieszkający w Polsce, staram się znaleźć w rozmowie
z Renatą Kim – dziennikarką
tygodnika Newsweek Polska.
częściej mówi się, że z kraju
wyjeżdżają też młodzi ludzie
tuż po studiach, którzy też nie
widzą tu dla siebie perspektyw. Większość Polaków - to
też stereotypowe przekonanie - pracuje na emigracji fizycznie, także ci po studiach. I
szanse na to, by kiedykolwiek
awansowali do zgodnego z
ich wykształceniem poziomu, są niewielkie. Co najwyżej zostaną menedżerami
średniego szczebla, to będzie
szczyt ich kariery. Do Polski
raczej nie wrócą, bo zakosztowali już wielokulturowego
stylu życia i nie odnajdą się
w polskiej rzeczywistości. Na
dodatek pieniądze, jakie tam
zarabiają, są znacznie wyższe
niż zarobki, jakich mogliby
oczekiwać w Polsce. Jednym
słowem, stracone pokolenie.
2B: - Skoro tak, to czy politycy próbują jakoś zniwelować tę stratę? Czego my,
emigranci, możemy oczekiwać od naszej ojczyzny ?
R.K.: - Niczego. Jeszcze kilka
lat temu rząd
Renata Kim: -Współczesne pokolenie emigracyjne to ludzie,
którzy wyjechali na Wyspy,
bo uznali, że Polska ma im
niewiele do zaoferowania.
Przede wszystkim nie ma dla
nich pracy, bo stereotypowy
imigrant to mieszkaniec niewielkiej miejscowości w Polsce B, gdzie bezrobocie przekracza krajową średnią. Ale
nie tylko, bo ostatnio coraz
obiecywał, że
przygotuje dla emigrantów miejsca pracy,
by mieli do czego wracać. Nic
takiego się nie stało. Owszem,
powstał rządowy portal z
informacjami dla powracających zza granicy, ale na tym
koniec. Ofert w urzędach pracy jak nie było, tak nie ma. A
zasiłki dla bezrobotnych wielokrotnie niższe niż w Wiel-
#58 lipiec/sierpień 2012
2b.nepco.org.uk
kiej Brytanii. Wniosek? Wracać na stałe nie ma sensu.
2B: - Jaki jest więc stosunek
Polaków w kraju do ludzi
żyjących na emigracji w
Wielkiej Brytanii?
R.K.: - Z jednej strony żal, że
wyjechali i tak na tej obczyźnie tyrają, a z drugiej jednak
zazdrosny podziw, że sobie
tam nieźle poradzili. I oczekiwanie, że pomogą tym, którzy zostali w kraju i zarabiają
w złotówkach, a nie funtach.
Jeśli oczywiście w ogóle mają
pracę.
2B: - A co my, Polacy z
Wysp
Brytyjskich,
możemy dla ojczyzny zrobić? Jakie
są oczekiwania w
kraju?
R.K.: - Żeby mimo
jej oschłości, nadal
ją kochali. Żeby na
obczyźnie nie przynosili jej wstydu i
żeby byli ze swej polskości dumni. Krótko
mówiąc, ojczyzna-mat-
ka sama
daje niewiele, za to oczekiwania ma spore.
Piotr Surmaczyński
Lost to British Isles
The time I have spent in the UK as an immigrant has made me a bit unaware of what my true
circumstances are like. The moment I felt truly miserable was when I heard Prof. Iglicka’s statement in which she described the Poles living abroad as “Poland’s wasted generation”.
P
rof. Iglicka, who is the Dean of
a private college and a migration expert working for both Polish government and the European commission, has been working
for years to build a negative image
of all the Poles living abroad.
The professor claims that many
young emigrants may feel disappointed as “they did not manage
to make profits comparable to
the one of Zygmunt Solorz” (the
second richest person in Poland, a
broadcasting and media tycoon).
The observation and overall comparison seems a bit naive, though.
A great number of those who decided to stay in Poland did not make
their fortunes either.
Another controversial statement by the professor
says that Polish emigrants “did not make
fortunes abroad and at
the same time prices in
Poland rose. That can
be frustrating for all
of them”.
Logically though, a
rise in prices in Poland mainly affects
those who live
there,
rather than the emigrants
themselves.
A joke circulating in the Polish
community in Britain is that 99%
of Poland’s citizens live in a state
of permanent depression; the 1%
who do not, live outside of Poland.
This is, of course a joke but it is
closer to the truth than the professor’s statement about young
Polish emigrants in the UK being
“Poland’s wasted generation”.
Meanwhile, there is a strong and
consolidated Polish community
in Britain that demonstrates truly
patriotic attitude. The importance and value of Polish immigrants
as potential customers plays an
important role for many British
institutions. Major banks employ
Polish consultants to provide
language service for their compatriots. Ticket machines, airports
and ferry services also display
information in Polish. More such
examples can be quoted each
time we enter any EU country. Figuratively speaking, we conquer
and colonize the whole of Europe,
so who dares call us “Poland’s wasted generation” while we expand
Poland’s borders and act on its
behalf?
The views presented by Prof.
Iglicka may seem somewhat perfunctory and biased. Despite that,
media and politicians in Poland
follow that pattern and create the
same untrue image of Poles
living abroad. The ac-
tual
i m a g e
that emigrants
have
about themselves is the opposite.
Renata Kim, the journalist from
Newsweek Poland strives to find
the answer to the question on
how the emigrants are pictured
by those who stayed in Poland.
R.K.: The current influx of emigrants is represented by people
who claimed that their country
did not have much to offer them.
They left for the UK mainly in
search of work, as a typical emigrant used to be a dweller of a
small town, often struck by a high
unemployment rate. There are,
however, exceptions to the rule
as there are alarming voices saying that young university graduates are also leaving for abroad.
They simply see no opportunities for personal development
in Poland. Another stereotype
says that most Poles, even those
with higher education take up
work below their qualifications.
Furthermore, future prospects
for getting a better position for
the educated ones are said to be
rather vague. They hope to be
promoted and ultimately become
a mid-level manager in some places but nothing more above that.
They do not intend to come back
to Poland as once they tasted the
different style of living, it would
be hard for them to switch to old
realities. Money is an issue as
well. British pay rates certainly
cannot be compared to those predominantly attainable in Poland.
All of those reasons add up to portray the migrants as
“Poland’s
wasted
generation”.
2B: If this is the case, then
what is the response from
the politicians? Do they make
the effort and try to make it
up to all those who left their country? Can emigrants
expect anything from them?
R.K.: Nothing can be expected,
really... A few years ago the government made certain promises
to create new vacancies for those
who would be willing to come
back. Unfortunately, politicians
Fancy joining us? Write to: [email protected]
#58 july/august 2012
have gone back on their words.
The government information website for returning emigrants has
only been launched but nothing
above that, as a matter of fact.
Local job centres offer no new
vacancies with jobseekers’ allowances being substantially lower
than those claimed in the UK. It
all leads to one conclusion – it is
quite a reckless decision to come
back to Poland for good.
2B: What is the attitude of those who decided not to migrate
towards the individuals and
families living in Great Britain?
R.K.: Many feel pity for those
who had to leave and stay in the
UK, doing a regular, hard job. On
the other hand, some people are
jealous and full of admiration for
those who are doing well abroad. There are some expectations
along with that. Lots of people
hope for some financial support
from their relatives living abroad.
Getting financial support in sterling would be beneficial to their
tight, home budgets managed in
zloty.
2B: What about us, the
Poles living
in the
UK? What can
we do
for our
home
country?
What are
the expectations at home?
R.K.: The expectations are that,
despite being treated so harshly by their home country, the
migrants do not turn their back
on it nor do they bring discredit
upon it, and that while away from
their country they still be proud of who they are. In short, the
mother country seems to have
relatively little to offer, while her
expectations are mostly high.
Piotr Surmaczyński
9
Czy jesteśmy przesądni?
Trzymasz kciuki? Chuchasz na pieniądze? Odpowiedziałeś „tak” i „tak”?
A przyznasz się otwarcie, że jesteś trochę przesądny? Według statystyk
połowa z nas wierzy w co najmniej jeden przesąd. Kościół je potępia,
nauka wyśmiewa. „Przecież to irracjonalne!” - mówimy, po czym
wypatrujemy czarnego kota.
C
zy przesądy w naszych
kulturach się różnią?
Zarówno w Polsce, jak
i w Wielkiej Brytanii, nie da
się uciec przed pechem piątku trzynastego, stłuczonego
lustra czy przejścia pod drabiną. Wszyscy też wrzucamy
monetę do portfela, który dajemy w prezencie; podkowa
zawieszona jak U oraz czterolistna koniczyna przynoszą
międzynarodowe szczęście.
Jednak czy po przekroczeniu
granicy czyhają na nas pech i
klątwy, których nie jesteśmy
świadomi?
W Wielkiej Brytanii pecha
przynosi:
Nadepnięcie na linię na chodniku,
Jedna sroka (należy się jej
ukłonić, żeby dać znać
ukrytemu szatanowi, że
go spostrzegliśmy),
Położenie nowych butów na stole,
Mijanie się na schodach.
W Polsce:
Gdy upadnie widelec –
przyjdzie ktoś głodny,
Swędzi nos – będzie picie!
Rozsypany cukier – na zgodę,
Rano pająk idzie do góry – dostaniesz coś,
Czkawka oznacza, że ktoś cię
wspomina. Ustąpi, jeśli odgadniesz w myślach imię tej
osoby,
Zostaw coś osobistego w miejscu, do którego chciałbyś wrócić,
Nie należy witać się przez
próg.
Czy naprawdę „pilnujemy”
tych przesądów? Czy może w
epoce rozwoju nauki i techniki to już wstyd przyznać,
że trzyma się łapę królika w
domu lub odpukuje w niemalowane drewno? Oto, co mówią czytelnicy 2B:
10
Agnieszka: Niby nie jestem
przesądna, ale jak się tak zastanowić, to okazuje się, że
nie do końca. Uważam, aby
nie rozbić lustra, na wypadek
gdyby miało mi to przynieść
7 lat nieszczęścia. Wierzę
w szczęście, które przynosi
czterolistna koniczyna, może
dlatego, że znalazłam taką
kiedyś. Najbardziej śmieszy
mnie przesąd, żeby nie zostawiać torebki na podłodze, bo
pieniądze uciekną, wiec chyba dlatego na
przekór
t a k
działają na naszą korzyść. Jednak obecnie w pełni rozkoszuję się korzyściami ze znanego
polskiego przesądu, „kobiecie w ciąży się nie odmawia”!
Zdaje się, że to „odważnym”
przynosi pecha, choć nie jestem przekonana, czy w tym
przypadku przyczyną pecha
byłyby ciemne moce, czy też
hormony ciężarnej... Czasami
nie wiadomo, co gorsze! Pamiętam też, że całe lata unikałam siadania przy rogu stołu,
żeby nie zostać
starą panną. W
zapewnić, że ten numer zadziwiająco często wygrywa!
Ilona: Pilnuję jednego prze-
sądu: „Nie dziękuj, gdy ktoś ci
życzy powodzenia”. Boję się
zapeszyć! Ale miałam przez to
spory problem, kiedy angielscy znajomi życzyli mi powodzenia przed egzaminem na
prawko. Musiałam się gęsto
tłumaczyć, żeby nie wyjść na
gbura bez manier!
Danka:
Dowiedziałam się
niedawno, że w Anglii wierzy
się, że rozmaryn zasadzony
przy drzwiach odpędza czarownice. Zupełnie przypadkowo mam doniczkę na schodach
prowadzących do domu... I
wszystko jasne.
Danielle:
r o b i ę !
Słyszałam,
że
gdzieś w okolicach Durham
zdecydowano się na pominięcie numeru 13 przy numeracji nowych ulic, bo podobno ludzie nie chcą mieszkać
pod tym numerem. Tak sobie
myślę, że też bym chyba nie
chciała.
Kasia: Staram się nie ulegać
przesądom, choć często mi się
to nie udaje. Myślę sobie: „a na
wszelki wypadek, nie ma co
kusić złego”. Przesądy rzadko
#58 lipiec/sierpień 2012
szkole
wpadałam w
panikę, jeśli upadł mi podręcznik, co miało znaczyć, że
to ja będę pytana, i wrzeszczałam, żeby ktoś go szybko
przydepnął i zdjął ze mnie
klątwę.
Peter: Nie jestem przesądny,
jednak lubię wierzyć, że czarny kot przynosi mi szczęście.
Może po prostu dlatego, że
lubię zwierzęta? Lubię też być
przekorny, i chętnie kupię na
loterii los numer 13. Mogę was
2b.nepco.org.uk
Kiedy zamieszkałam u swojego
świeżo
poślubionego
męża, teściowa dumnie
pokazywała mi doniczkę z miętą, którą u niego
zasadziła kilka lat wcześniej. Ziółko rosło bujnie
i zdrowo. „To oznacza, że
w tym domu rządzi mężczyzna” - mówiła mi. Jednak
niecały rok później mięta jakoś sama zwiędła... No cóż, teściowa nie była zachwycona.
Wydaje się, że dziewczyny
mają więcej do powiedzenia
na temat przesądów. Czy to o
czymś świadczy? A Ty? Na ile
przesądny NAPRAWDĘ jesteś,
gdy nikt nie patrzy? Dla chwili
odprężenia, sprawdźcie w internetowych testach, na ile jesteście przesądni. Chętnie poczytamy Wasze wypowiedzi
na ten temat na stronie internetowej magazynu: www.2b.
nepco.org.uk.
Kasia Makarewicz,
Danka Kudłacik
How superstitious are we?
Do you cross your fingers? Do you make a wish when you see a falling
star? Did you answer ‘yes’ and ‘yes’? And will you openly admit you are
a bit superstitious? Statistics say that half of us believe in at least one
superstition. Church condemns them, science laughs at them. “It is so
irrational!” we say and then... watch out for a black cat.
A
re the superstitions
different
between
our cultures? It seems as though in both Poland and the UK we cannot
escape the curse of Friday
13th, a broken mirror or
walking under a ladder.
Equally, we all put a coin
in a purse that is a gift; a
horseshoe hung like a cup
or a four-leaf clover seem
to be charms of good luck
common to both countries.
However, what curses lurk
within national borders,
and do not travel internationally?
In the UK, it is bad luck to:
Step on cracks in paving
stones
See one magpie (you
should say ‘good morning Mr Magpie’, to
let the Devil know
you have spotted him
sneaking around)
Put new shoes on the
table
Go past each other on a
staircase
In Poland:
You should expect a hungry
visitor, if you drop your fork
Expect alcohol-filled banter, if you have an itchy nose
Expect to make up with somebody, if you spill sugar
Expect a gift, if you see a
spider walking up the wall
in the morning
Hiccups means a friend is
thinking about you. It will
stop, if you guess in your
thoughts the name of the
person
Leave something personal
in a place you would like to
visit again
It is bad luck to greet somebody over a threshold
Do we really care about
those superstitions? Or is it
embarrassing to admit, in
the age of science and technology, that we still keep a
rabbit’s paw in the house, or
knock on raw wood? Here is
what 2B readers say:
Agnieszka – I did not
think I was superstitious,
but come to think of it, it is
not quite so. I take care not
to break a mirror to save
myself 7 years of bad luck. I
do believe a four-leaf clover
brings good luck, perhaps
because I have
found
one.
The Polish
superstition I find really
funny is, ‘do not place your
handbag on the f loor, because your money will leak
out’, so of course that’s what
I do! As for British superstitions, I have heard that somewhere in Co. Durham, a
number 13 was skipped in
a new housing estate. Apparently nobody would like to
live there. In fairness, I would not either.
Kasia – I try not to give in
to superstitions, although I
often fail at that. I tend to
think there is no harm in
keeping on the safe side.
Superstitions hardly ever
work to our advantage, but
currently, I am making sure
I take a full advantage of
the Polish superstition, “never say ‘no’ to a pregnant
woman!” It is supposed to
bring bad luck to the brave
one who does. I am not sure
what, in that case, would be
the reason behind the bad
luck – the dark powers or
the pregnancy hormones...
Wonder which one
is worse! I remember I
spent
years
ma-
Iwona – I follow one Polish superstition: never say
“thank you” when somebody
wishes you good luck, with
an exam, for example. I am
scared to jinx it! But it got
me into trouble in the UK,
when my English friends
were wishing me good luck
for my driving test. I had
to do a lot of explaining to
make sure I was not seen to
be rude!
king
sure I
never sat
at the corner
of the table, which
was supposed to save me
from spinsterhood. I also
used to panic at school
when I dropped a textbook.
I would never pick it up before somebody stepped on
it first to break the curse of
me being picked for a quiz
on recent material.
Danielle – when I moved
in with my new husband,
my mother in law used to
proudly point to the pot of
mint growing in his garden
that she had planted a few
years before – the plant was
lush and bushy. “That means that the man rules in
this house!” she would say
smugly. Within a year of me
moving in, the mint dwindled and died. Well, what
can I say? Mum was not too
impressed.
How telling is it that girls
seem to have more to say on
the subject? And what about
you? How superstitious are
you REALLY, when no-one is
watching? For a bit of fun,
why not search online for
quizzes to find out the truth
about yourself.
Kasia Makarewicz,
Danka Kudlacik
Peter – I am not superstitious, but I like to think it’s
good luck when a black cat
crosses my path; perhaps
simply because I like animals? I also like to be con-
Fancy joining us? Write to: [email protected]
#58 july/august 2012
trary so, offer me a number
13 at a raff le draw, I’ll buy
it. You would be surprised
to know how often it wins!
Danka – I have recently learnt that in the UK rosemary planted by the doorstep
will keep witches away. I
just happen to have a pot
standing by my front door...
and so it is all clear now!
11
Czwarta władza - Powiedz mi, co czytasz,
Subiektywny ranking gazet
a powiem Ci, kim jesteś codziennych i magazynów.
Jakiś czas temu zastanawiałam się, jak to jest, że przy zakupie gazety codziennej w Wielkiej
Brytanii (co w moim przypadku nie zdarza się zbyt często, bo preferuję wersję online)
wybieram ten, a nie inny tytuł. Czy wybór gazety na Wyspach może powiedzieć coś o moich
poglądach społecznych czy politycznych? Otóż może! I całkiem łatwo to sprawdzić, bo okazuje
się, że brytyjskie gazety i magazyny często mają swoje odpowiedniki w polskiej prasie.
Społeczno-polityczna układanka
ją się kierować wydawcy popularnych brukowców, których
całe strony pokryte są zdjęciami celebrytów czy polityków,
przyłapanych w różnych, najlepiej dwuznacznych, sytuacjach
oraz drastycznymi historiami
wziętymi z życia. Ta strategia
w maju 2012). Drugie miejsce w
rankingu sprzedaży (229,269
sprzedanych egzemplarzy) zajmuje Gazeta Wyborcza, której
atutem, w porównaniu z liderem, jest większa ilość tekstu na
centymetr kwadratowy strony
oraz dodatki lokalne. Wybor-
(77,099) jest aż pięć razy gorszy od lidera. Od 2009 r., kiedy
to zamknięto Trybunę, w Polsce
Od początku swojego istnienia
nie ukazuje się żaden znaczą cy
brytyjska prasa była ważnym
dziennik lewicowy.
elementem społeczno-polityczBrytyjska prasa bije polską na
nej układanki Wielkiej Brytagłowę w wynikach sprzedaży.
nii. Pojęcie „czwarta władza”, a
Na Wyspach czyta (lub ogląda)
się dużo. The Sun, najpopularniejsza brytyjska bulwarówka,
Tabela 1. Ogólnokrajowa dzienna sprzedaż wybranych płatnych gazet w Polsce w maju 2012.
sprzedawała w maju średnio
Sprzedaż wydań
2,611,838 egzemplarzy dzienŚredni nakład
drukowanych i e-wydań
nie! Niewątpliwie wciąż duże
Tytuł
jednorazowy
ogółem
zasługi ma tutaj zdjęcie rozneFakt Gazeta Codzienna
537,609
383,507
gliżowanej pani na stronie trzeGazeta Wyborcza
341,495
229,269
ciej. The Sun określany jest jako
Przegląd Sportowy
85,732
44,403
dziennik prawicowy, euroscepRzeczpospolita
127,358
77,099
tyczny czy konserwatywny, a w
swej formie i treści dorównuje
Super Express
290,803
155,679
polskiemu Faktowi. Na kolejŹródło: Związek Kontroli Dystrybucji Prasy, dane z maja 2012.
nych pozycjach rankingowych
plasują się Daily Mail i Daily
raczej „czwarty stan” pojawiło przynosi efekty (czytaj: zyski!). cza od początku powstania w Mirror z ponad milionem czytasię prawie 250 lat temu i miało
Fakt i Super Express to dwa 1989 r. trzyma kurs centro- nych codziennie egzemplarzy.
związek z wysokim znaczeniem najpopularniejsze w Polsce -prawicowy, ze wskazaniem na Centroprawicowy The Times
loży prasowej w parlamencie, a
zdecydowanie wygrywa
co za tym idzie: istotną pozyTabela 2. Ogólnokrajowa dzienna sprzedaż płatnych gazet konkurencję z liberalnocją dziennikarzy w brytyjskim
-lewicowymi dziennikaw Wielkiej Brytanii w maju 2012.
systemie społecznym.
mi The Guardian i The
Średnia sprzedaż
Zarówno w odległej, jak i
Independent (odpowiedTytuł
bardziej współczesnej histonio 395,752; 214,703;
wydań drukowanych
rii Polski i Wielkiej Brytanii
93,983
sprzedanych
The Sun
2,611,838
nietrudno znaleźć przykłady
egzemplarzy), lecz na
Daily Mail
1,931,135
manipulowania opinią publiczrynku jest jeszcze kilka
ną czy wywierania nacisku na
ogólnokrajowych tytuDaily Mirror
1,080,544
polityków przez prasę. Cele tałów, z wynikami powyThe Times
395,752
kich działań mogą być różne, od
żej 500,000 sprzedanych
chęci zwiększenia sprzedaży
Daily Star
606,641
egzemplarzy dziennie.
tytułu (a zatem również korzyW Polsce żyje około
Daily Express
597,885
ści finansowych), po faktycz38 milionów ludzi, w
The Daily Telegraph
575,132
ną misję społeczną publikacji.
Wielkiej Brytanii około
Wystarczy przywołać takie
Financial Times
300,584
62 miliony. Co więcej,
historie, jak afera podsłuchodemografie obu krajów
The Guardian
214,703
wa („phone hacking scandal”)
są różne. Jednak daje do
The Independent
93,983
na Wyspach, czy sprawę „małej
myślenia fakt, że zbliMadzi” w Polsce, by zorientożoną liczbę czytelników
Źródło: www.pressgazette.co.uk z dnia 14 lipca 2012
wać się w sile czwartej władzy.
mają polski Fakt i brytabloidy, które podzieliły mię- bardziej liberalny w ostatnich tyjski Financial Times – gazety
dzy siebie rynek bulwarowy, latach. Zdecydowanie bardziej trafiające do zupełnie innych
choć Fakt jest zdecydowanym prawicowym dziennikiem jest grup docelowych…
Anna Fraszczyk
Pismo obrazkowe przemawia liderem wśród płatnej prasy Rzeczpospolita, która plasuje
do wyobraźni czytelnika szyb- codziennej (383,507 wydań się na czwartym miejscu w ranciej niż tekst. Tym mottem zda- Faktu sprzedawanych średnio kingu sprzedaży, lecz jej wynik
Gazeta codzienna
12
#58 lipiec/sierpień 2012
2b.nepco.org.uk
The Fourth Estate - Tell me what you read
and I will tell you who you are
A subjective comparison of Polish
and British press markets
I have been wondering recently what makes me pick up a particular daily newspaper title over
another, although in my case, buying a paper copy does not happen that often, as I prefer online
versions. Can my choice of a British newspaper say anything about my social or political preferences? Indeed it can! And it is rather simple to establish as well, since, as it turns out, the British dailies and periodicals very often have their Polish counterparts.
Socio-polit ical
The daily paper
puzzle
Images appeal to the reader
The press has always been
an important element of the
socio-political puzzle of Great
faster than a block of text. The
visual approach seems to be the
golden rule of popular tabloids,
tegy, however, brings results
(meaning: fat profits!)
Fakt and Super Express are
the two dominant titles that
have split the tabloid market
in Poland between themselves,
with Fakt being the leading da-
Chart 1. Daily national sales figures of chosen titles in Poland, May 2012
Average quantities
Joint sale of hard copies
Title
printed
and title’s e-sales
Fakt Gazeta Codzienna
537,609
383,507
Gazeta Wyborcza
341,495
229,269
Przegląd Sportowy
85,732
44,403
Rzeczpospolita
127,358
77,099
Super Express
290,803
155,679
Source: Press Distribution Control Association, May 2012.
ily tabloid (383,507 issues sold
Britain. The term “the fourth
whose pages are densely plaste- daily on average in May 2012).
estate” was coined nearly 250
red with shots of celebrities or Second in sales figures comes
years ago and was referring
politicians caught in unflatte- Gazeta Wyborcza (229,269 isto the highly influential press
ring or preferably ambiguous sues sold). Its strong points
bench in the Parliament,
which in turn gave the
Chart 2. Daily national sales figures of chosen titles
press considerable clout
within the British social in Great Britain, May 2012
system.
In both Polish and BriAverage sales of hard
tish history, the old as Title
copies
well as the recent one,
it is relatively easy to The Sun
2,611,838
find examples of public
1,931,135
opinion being manipula- Daily Mail
ted or politicians being Daily Mirror
1,080,544
pressured by the press.
The
Times
395,752
The reasons behind such
actions may be nume- Daily Star
606,641
rous – from attempts to
Daily Express
597,885
increase a title’s selling
575,132
figures (thus financial The Daily Telegraph
gain) to a genuine ‘social Financial Times
300,584
mission’ of the publica214,703
tion. In order to fully ap- The Guardian
preciate the influential The Independent
93,983
power of the press, it is
Source: www.pressgazette.co.uk, 14th July 2012
enough to mention the
British ‘phone hacking
situations, as well as filled with over the sales chart leader are
scandal’ or the case of ‘Little
dramatic life stories. That stra- more text per square cm and loMagda’ in Poland.
Fancy joining us? Write to: [email protected]
#58 july/august 2012
cal inserts. Since its beginning
in 1989, Wyborcza has been a
central-right wing paper, with
clearly more liberal tendencies
in recent years. More right-winged tendencies are transparent
in Rzeczpospolita that comes
fourth in the chart, being beaten five times over in selling
numbers by the leader.
As far as issue sales are concerned, the British press leaves
no room for competition from
Polish titles. The daily press
hits immense sales figures in
the UK. In May 2012, The Sun,
the leading tabloid title in Britain sold on average 2,611,838
issues a day! Undoubtedly, a lot
of that success is down to the
page 3 girl phenomenon. The
Sun is described as right-wing,
EU-skeptical or conservative,
and it resembles the Polish Fakt
in its contents. Daily Mail and
Daily Mirror are The Sun’s runners-up when it comes to selling figures, with each of them
reaching over a million copies
sold daily. Central-right wing
The Times certainly wins with
liberal-left wing titles of The
Guardian and The Independent
(respective sales numbers are:
395,752; 214,703; 93,983), however a few other titles present
on the market reach less than
500,000 daily issue sales.
Poland has around 38 million
inhabitants, Britain – 62 million. In addition, the demographics of both countries are drastically different. Still, it seems
striking that the Polish Fakt
and British Financial Times reach comparable sales figures,
targeting significantly different
readership...
Anna Fraszczyk
Translation from Polish:
Kasia Makarewicz
[email protected]
13
Artyści Północy
W drugiej połowie maja 2012 r. odbyła się wystawa prac malarskich i grafiki lokalnych artystów przebywających i tworzących w Anglii. Niejednokrotnie młodzi
i z niewielkim doświadczeniem artyści zaprezentowali swe najciekawsze prace
w polskiej restauracji Gospoda w Newcastle upon Tyne. Celem wernisażu było
zainicjowanie oraz pobudzenie do dalszego działania artystów oraz kreowanie i
pogłębianie osobistych inspiracji artystycznych. Do wystawy dołączyli również
graficy i karykaturzyści z Polski, Armenii, Australii, Rumunii, Bułgarii, Łotwy,
Cypru i Rosji, pod przewodnictwem Szczepana Sadurskiego. Oto krótkie rozmowy
z niektórymi artystami
Jesteś absolwentką Newcastle College i właśnie otrzymałaś swój dyplom BTEC
National Diploma in Art and
Design. Co sądzisz o poziomie
nauczania i czego się nauczyłaś?
Natalia Wysocka: Poziom nauczania jest bardzo wysoki.
Wykładowcy to profesjonaliści pracujący w branży od lat
i mający swoje własne firmy.
Nauczyłam się różnych tradycyjnych i niekonwencjonalnych
technik tworzenia obrazu, a
także eksperymentowania z
wieloma mediami. Najcenniejsza była dla mnie swoboda w
kreatywności.
Z czym wiążesz ukończenie
kursu i jak chciałabyś wykorzystać zdobytą wiedzę?
Natalia Wysocka: College
umożliwił mi przejście do
szkolnictwa wyższego i w przyszłym roku zamierzam studiować na Uniwersytecie w Huddersfield. Będzie mi brakowało
przyjaciół, ale nie mogę doczekać się następnej przygody.
lewą rękę. Musiałam nauczyć
się wykonywać wszystkie codzienne czynności od początku,
co wymaga czasu i determinacji. Podczas tego procesu okazało się, że potrafię malować
i sprawia mi to wielką satysfakcję. Nadaje mi to sens życia,
pozwala zapomnieć o codziennych trudnościach. Jest to także
świetna forma ćwiczeń ruchowych.
Skąd czerpiesz natchnienie
oraz swoje inspiracje?
Katarzyna Zaborniak: - Często maluję obrazy, w których
mnie z powrotem do realnego
świata. Te promienie świetlne
pojawia się element światła.
Jest to symbol stanu w jakim
przebywałam podczas wylewu,
i który to właśnie sprowadził
są również przypomnieniem o
moim ukrytym do tej pory talencie malarskim. Często również wspominam moją mamę.
Katarzyna Z
Natalia Wysocka
Jak sobie radzisz ze swoją
niedyspozycją podczas malowania?
Katarzyna Zaborniak: - Jest
mi ciężko. Od mojego wylewu
i po wieloletniej rehabilitacji
udało mi się uruchomić tylko
14
#58 lipiec/sierpień 2012
2b.nepco.org.uk
Zaborniak
Jaki masz cel w życiu i jak do
niego dążysz?
Katarzyna Zaborniak: - Jestem młodą i towarzyską osobą.
Chciałabym przebywać wśród
ludzi i cieszyć się życiem, jednak moja choroba nie pozwala
mi na to. Dlatego dużo maluję
i oddaję się temu całkowicie.
Chciałabym,
aby
moje obrazy
były oglądane, abym
mogła
je
sprzedać
i przekazać
pieniądze
dla
organizacji pomagającym
takim osobom jak ja.
Chciałabym
zorganizować wystawę
obrazów, które
powinny
cieszyć oko
innych,
a
nie
ukrywać się w
zakamar-
kach mojego domu. Dałoby mi
to również większą satysfakcję
oraz motywację do dalszego
tworzenia. Mam nadzieję, że
ktoś taki się znajdzie.
Czym kierujesz się podczas
tworzenia grafik satyrycznych i jaka jest Twoja technika dotarcia do odbiorcy?
Szczepan Sadurski: - Ponieważ
ludzie są różni, każdemu podoba się coś innego, liczę głównie
na swoje wieloletnie doświadczenie i poczucie humoru - rysuję to, co uważam za ciekawe
w taki sposób, jaki spodoba się
mnie, więc zapewne spodoba
się też wielu innym osobom,
które zobaczą rysunek.
Jak sądzisz, ile kosztuje
uśmiech i gdzie można go nabyć?
Szczepan Sadurski: - U jednych uśmiech wywołać łatwo,
u innych trudniej. Łatwiej, jeśli ktoś jest optymistą, w dodatku nie ma aktualnie zmartwień i problemów. A poza tym
uśmiech jest taki sam u ludzi na
całym świecie. To nasze ogólnoświatowe dobro, pozytywny
sygnał zrozumiany pod każdą
szerokością geograficzną. Każdy z nas powinien znajdować
uśmiech wszędzie tam, gdzie to
możliwe. Szukajmy go sami i nie
liczmy na to, że on dopadnie nas
niespodziewanie.
Czy wirus dobrego humoru
zaatakuje Wielką Brytanię?
Jakie są Twoje przewidywania oraz prognozy?
Szczepan Sadurski: - Jako szef
Good Humor Party zaproponowałem ten temat, pokazałem,
jak to może wyglądać i jak mogę
w tym pomóc. Teraz czekam
na zgłoszenia od tych, którzy
chcieliby wspólnie ze mną dać
uśmiech innym, na przykład
organizując wystawy humoru
Szczepan Sadurski
Fancy joining us? Write to: [email protected]
w
dowolnym miejscu Wielkiej
Brytanii.
Mam
nadzieję,
że
znajdą się
tacy, którzy
zechcą mi w
tym pomóc.
O uśmiech
i optymizm
należy walczyć.
Nie
liczmy na
to, że one
przyjdą do
nas same.
My musimy
ich sami poszukać, dać
im szansę!
#58 july/august 2012
15
Tymoteusz Sułek: - Trudno powiedzieć, optymistycznie w Japonii, jak nie to rozważam USA,
UK lub powrót do Polski, by
pracować w jakiejś firmie związanej z grami - jest ich trochę.
Jakiej formie sztuki chciałbyś
poświęcić się w przyszłości?
Tymoteusz Sułek: - „Poświęcić
się” wykracza poza zwyczajną
karierę zawodową, w wolnym
czasie zawsze będę preferować pracę indywidualną, więc
myślę, że najprawdopodobniej
będzie to komiks, no i dużo
obrazów. Pisanie książek też
jest bardzo miłe, jedną można
tworzyć kilka lat, zupełnie inna
sprawa niż machnięcie małej
animacji czy ilustracji.
Dziękuję za rozmowę uczestnikom wystawy i życzę powodzenia w ich karierach zawodowych i osobistych.
Katarzyna Bobrzak
Tymoteusz Sułek
Studiując na uniwersytecie w Sunderland animacje i
media, jak chciałbyś
wykorzystać je w
swej karierze
art yst ycznej?
Ty m o t e usz Sułek:
- Studiuję
animację,
ponieważ
z apew n ia
to najszerszy ogląd
współczesnego designu, jakim jest
pisanie skryptów,
modelowanie,
p r o -
jektowanie postaci, teoria
kolorów, rysunek z natury
itd. Ten kierunek daje największą swobodę wyboru kariery po
studiach. Jak zaczynałem, nie
byłem fanem
animacji.
Najchęt niej
realizowałbym się jako
projektant
postaci
i
wyglądu
miejsc
w
pr zemyśle
gier komputerow ych.
Gdzie
widzisz się za 5
lat?
Marcin Orchowski
16
#58 lipiec/sierpień 2012
2b.nepco.org.uk
The Artists of the North
In May 2012 local artists from Newcastle-upon-Tyne, many of them young and inexperienced, presented their work at the Polish restaurant “Gospoda”. They were joined by graphic artists and cartoonists from Poland, Armenia, Australia, Romania,
Bulgaria, Latvia, Cyprus and Russia, led by Szczepan Sadur- ski. The exhibition
was to inspire and motivate them further in their creativity. 2B had a
chance to talk to some of the participants.
You have graduated from
Newcastle College and recently received your BTEC
National Diploma in Art and
Design, what do you think
about the education standard
at the college and what have
you learned?
Natalia Wysocka: - I believe
the level of my course was really high. We were taught
by professionals who
had worked within the indu s t r y
f o r
years
a n d
many of
them run
their
own
How do you cope with
your condition while
painting?
Katarzyna Zaborniak: - It is hard.
After years of
rehabilitation
that
followed
my
stroke 7
years
ago, I
only
successful businesses. I have learned how to experiment with
various art media, traditional
and modern image-making techniques. For
me the most
valuable
aspect
of the course was the freedom of creativity it
offered.
What are your plans for the
future and how do you want
to use the knowledge you gained?
Natalia Wysocka: - College has helped me progress to
higher education, and next year
I am going to study at the University of Huddersfield. I will
miss my friends, however at the
same time I am looking forward
to the new adventure ahead of
me.
Fancy joining us? Write to: [email protected]
#58 july/august 2012
managed to
restore movement in my left
arm. I had to learn from
scratch how to do all the routine everyday things, which
takes effort and lots of determination. During that process
I noticed that I could paint and
get a lot of satisfaction out of it.
It helps me forget about my everyday difficulties. For me painting is also a form of exercising.
What inspires you the most?
Katarzyna Zaborniak: - My
paintings often contain the element of light. For me, light is a
symbol of the state I was in during the stroke and afterwards.
I believe that light rays brought
me back to life. They represent
17
the talent that was hidden in me
for many years. Thinking about
my mom is another source of inspiration for me.
What are your current goals?
Katarzyna Zaborniak: - I am
a young and sociable person. I
would like to spend more time
with people and share my art
with them, but my illness does
not allow me to. That is why I
am painting and I put a lot of
effort into it. I want to share
my work with wider audience. I
would like to organise an exhibition and sell my paintings in
find the most interesting, in a
way I like it hoping that what I
create will appeal to others.
Can you put a price on a smile
and where can you buy it?
Szczepan Sadurski: - It is easy
to make some people smile, but
others can be hard work. Making people smile is easier if
they do not have many worries
and problems. Besides, a smile
is the same around the world.
It is universal, a positive signal
that can be easily understood
everywhere. We all should be
looking for it wherever we are,
order to raise money for the
Stoke Association. That would
give me huge motivation for
further work. I hope someone
will help me with this.
why just wait for it to find us?
Is the humour virus going
to spread in the UK? What is
your prognosis?
Szczepan Sadurski: - as the
head of Good Humour Party,
I have suggested that topic, I
have showed how to organise
it and I am more than happy to
help others do it. I am waiting
for people who would like to
spread the smile with me, for
example by organising an exhibition devoted to humour anywhere in the UK. I hope I will
As a cartoonist, how do you
decide on your technique and
approach to a drawing?
Szczepan Sadurski: - People
are different and they like different things; I rely on my sense of
humour and experience. I draw
highlighting what I personally
18
#58 lipiec/sierpień 2012
find people who would like to
get involved. Optimism and a
smile are worth fighting for. We
cannot keep waiting for them to
find us, we must start looking,
give them a chance!
As a student of Media and
Animation at the University
of Sunderland, how do you
plan to use your skills in your
career?
Tymoteusz Sułek: - I am studying animation because it ena-
bles me to have the broadest
set of skills that include modelling, character and background
design, script writing, colour
theory, still life drawing and so
on. This course gives the most
flexibility when it comes to
choosing your career path after
2b.nepco.org.uk
graduation. When I first started
it I wasn’t a fan of animation,
now I am. I would like to find
employment as a concept artist
in the games industry.
Where do you see yourself in
5 years?
Tymoteusz Sułek: - It is hard
to say, preferably in Japan. I’m
considering the USA, the UK or
going back to Poland to work
for one of computer game producers.
Which art form would you
like to devote your career to
in the future?
Ty m o t e u s z
Sułek: - I
believe that
“devoting
yourself”
goes beyond
your typical
professional
career. In my
spare time, I
will always
opt for working by myself, perhaps
on creating
comic
books, and of
course lots
of paintings.
I also find
book writing
rather
pleasant.
You
may
spend
a few years
working on
one; a whole
other story
compared to
‘splashing on’
a small illustration.
Thank you all
for the interviews and I
wish you all
the best in
your careers.
Katarzyna Bobrzak
Translation: Kasia Makarewicz:
[email protected]
Euro 2012 oczami Australijczyka
Uczestnictwo w wielkiej imprezie piłkarskiej jest marzeniem każdego miłośnika futbolu. Poczuć
emocje, być wewnątrz pulsującego dopingiem stadionu - to doznania, które trudno porównać z
czymkolwiek. Ja także chciałem zakosztować atmosfery wielkiego sportowego święta, dlatego
postanowiłem wybrać się do Polski, żeby choć w odrobinie poczuć atmosferę Euro 2012.
Pomimo starań, nie udało mi
się kupić biletu na jakiekolwiek
spotkanie, tym niemniej nie porzuciłem decyzji o wyjeździe
na mistrzostwa. Podobnie jak
pół roku temu podjąłem decyzję o przeprowadzce z Australii
do Anglii, tak teraz trzymałem
się raz podjętej decyzji. Pomyślałem, że poznam nowy kraj, a
na telebimach w strefach kibica
będę oglądał mecze i emocjonował się wespół z innym kibicami. Lubię wyzwania, więc
wyjazd do Polski potraktowałem jak kolejną przygodę, którą
będę mógł wspominać w długie,
jesienne, angielskie wieczory.
Kilka dni w Polsce miałem spędzić u rodziny mojego znajomego Łukasza. Bardzo cieszyłem
się na taką ewentualność, gdyż
chciałem zobaczyć prawdziwe
życie Polaków, a nie jego obraz
widziany z perspektywy hotelowego pokoju. Jakież było moje
zdziwienie i jednoczesna radość,
gdy na dzień przed moim wyjazdem zadzwonił do mnie Łukasz
i poinformował, że ma dla mnie
bilet na mecz Rosja - Czechy. Jak
tego dokonał - nie wiem i pewnie się tego nigdy nie dowiem.
Ot, Polak! Pokombinował, wykonał kilka telefonów i załatwił.
Teraz już wiem, co oznacza słowo „załatwić”.
W całym ferworze związanym
z wyjazdem nawet dokładnie
nie zastanowiłem się nad szczegółami mojego wyjścia na mecz.
Okazało się bowiem, że wyprawa jest karkołomna. Łukasz
zapewniał mnie, że wszystko
jest zorganizowane i żebym się
niczym nie przejmował. Jedyne,
co miałem zrobić, to odszukać
moją taksówkę i niczym innym
się nie martwić. Dobre sobie.
Wylądowałem na krakowskim
lotnisku o 18.25, a o godzinie
20.45 we Wrocławiu rozpoczynał się mecz. Wkrótce zorientowałem się jaka odległość dzieli
te miejsca, więc żeby zdążyć,
całą podróż przebyliśmy „polskim stylem” jazdy. Prawie 300
km odległości i 2 godz. czasu na
dojazd. Z każdą upływającą minutą robiłem się coraz bardziej
niespokojny, jechałem gdzieś w
nieznane, a ze względu na barierę językową kontakt z kierowcą
ograniczony był do minimum.
Wszystko jednak skończyło się
pomyślnie i szczęśliwie dotarłem na początek meczu Czechy
– Rosja. Na stadion wpadłem w
momencie, gdy grano hymny.
tajemnic Euro, które w Małopolsce były szczególnie widoczne
z uwagi na to, iż reprezentacje
Anglii i Holandii miały swoje
miejsca pobytowe w Krakowie,
a Włosi zamieszkali w niedalekiej Wieliczce. Postanowiłem
zobaczyć te miejsca i zawitać
na stadiony, na których trenują
reprezentacje. Pierwsze kroki
skierowałem na obiekt, gdzie do
meczów mistrzowskich przygo-
pod stadionem, ale na koniec
cierpliwość została nagrodzona.
Z niewielkiej odległości mogłem
podziwiać udających się do autokaru Anglików. Później zawitaliśmy do restauracji na polski,
tradycyjny obiad. Uff, jeszcze
kilka takich wypadów i obowiązkowo musiałbym zacząć się
odchudzać. Tam właśnie miałem
przyjemność poznać trenera
Marka Dragosza, profesjonal-
Cóż to był za mecz! Do tej pory
nie rozumiem, jak Rosjanie nie
wyszli z grupy po tym, jak zaprezentowali się w spotkaniu z
Czechami. Atmosfera była genialna, a Polscy fani przez cały
mecz prowadzili kapitalny doping. Na koniec mojej ośmiogodzinnej podróży bezpiecznie dotarłem do Krakowa i spotkałem
się z rodziną, u której miałem
spędzić mój trzydniowy pobyt
w Polsce.
Krótka noc i byłem gotowy,
aby wyruszyć na odkrywanie
towywała się drużyna Albionu.
Jakież było moje zdziwienie, gdy
dowiedziałem się od pilnujących
obiektu ochroniarzy i stewardów, że właśnie w momencie,
gdy pojawiłem się w okolicy
stadionu przy Suchych Stawach,
prowadzony jest trening. Pomyślałem, że szczęście nadal mnie
nie opuszcza. Wczoraj karkołomna wycieczka do Wrocławie zakończona fantastycznym
meczem, dzisiaj możliwość
spotkania angielskich piłkarzy.
Trzeba było trochę poczekać
nego trenera klasy UEFA, który
prowadzi drużynę AMP Futbol
Polska (reprezentacja osób po
amputacjach kończyn) i jest założycielem szkoły bramkarskiej
„KeeperLeo”.
Kolejnym etapem wycieczki do
Krakowa był stadion Wisły Kraków, na którym swoje treningi
przeprowadzali Holendrzy, oraz
stadion Cracovii, gdzie formę
szlifowała reprezentacja Włoch.
Kraków jest pięknym miastem
i daje mnóstwo energii ludziom
odwiedzającym jego zabytki
Fancy joining us? Write to: [email protected]
#58 july/august 2012
19
i poznającym jego tajemnice.
Dzięki temu, że mogłem przebywać w towarzystwie polskiej
rodziny, poznałem również
Wieliczkę i Niepołomice. Jestem
zachwycony urokliwością tych
miejsc, które głęboko zapadły mi
w pamięci. Kolejne popołudnie i
wieczór mojego pobytu w Polsce
spędziłem na oglądaniu meczów
w krakowskiej strefie kibica. Tutaj, między tłumem rozemocjonowanych kibiców, mogłem doświadczyć całej magii związanej
z Euro 2012. Jestem kibicem
piłki nożnej od 6 roku życia, grałem na różnych szczeblach rozgrywek, dlatego uczestnictwo w
imprezie tej rangi było jednym
z moich marzeń. Atmosferę zabawy zmąciła niespodziewana ulewa, która spowodowała,
że krakowski fanzon szybko
opustoszał. Jednakże wcale nie
miałem ochoty wracać do domu.
Być w Krakowie i nie zakosztować nocnego życia dawnej stolicy Polski - byłoby uchybieniem
trudnym do wytłumaczenia. W
jednym z lokali licznie rozsianych na Starym Mieście wysuszyliśmy przemoczone ubrania
i znowu byliśmy gotowi całymi
garściami czerpać z atmosfery
mistrzostw. Co tu dużo wyjaśniać. Do domu wróciłem o 5
nad ranem, tak więc komentarz
jest zbyteczny. Jednym słowem
było rewelacyjnie. W międzyczasie szczęście nadal mnie nie
opuszczało. Chroniąc się przed
deszczem pod jednym z parasoli
usytuowanych nieopodal słynnej krakowskiej restauracji „U
Wierzynka”, spotkałem trenera
reprezentacji Holandii Berta
Van Maajwika i jego asystenta
Philipa Cocu. Dla kogoś, kto od
zawsze był zakochany w futbolu,
takie spotkanie można określić
jako spełnienie najskrytszych
marzeń.
Porozmawialiśmy
chwilę o Euro, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia i spoglądaliśmy na siebie niedowierzając w
to, co się wydarzyło.
Od pierwszych chwil po wylądowaniu w Polsce spotykałem
się tylko i wyłącznie z przejawami sympatii i życzliwości.
Taki obraz Polski i Polaków
na zawsze pozostanie w mojej
pamięci. W Anglii mam kilku
przyjaciół, którzy są Polakami,
więc przed przyjazdem spodziewałem się gościnności, ale to, co
mnie spotkało, przerosło moje
najśmielsze oczekiwania. Ab-
20
solutnie uroczy kraj, a do tego
jeszcze te wspaniałe dziewczyny. Dla mnie, rodowitego Australijczyka, polskie kobiety są
uosobieniem naturalnego piękna, a niebywałego uroku dodaje
im przyjazne usposobienie i niesłychane poczucie humoru. Na
własnej skórze przekonałem się,
że reportaż o Polsce przygotowany przez BBC był niebywale
tendencyjnym i zdramatyzowanym materiałem, zrobionym na
potrzeby podniesienia słupków
oglądalności. Informacje zaprezentowane w programie pt. Stadiony Nienawiści są wyolbrzymione i nie mogą wpływać na
obiektywne opinie o Polsce. Najlepszym sposobem, aby przekonać się jak jest naprawdę, jest
poznanie kraju osobiście i wyrobienie sobie opinii na podstawie
własnych doświadczeń. Moje
spostrzeżenia są bardzo dobre,
pełne przyjaźni i akceptacji.
Sławna polska gościnność nie
jest przesadzonym frazesem.
Mieszkając pod jednym dachem
z typową polską rodziną czułem się jak gość specjalny. Mimo
bariery językowej, różnic kulturowych i światopoglądowych,
mogłem niejednokrotnie zapomnieć że jestem w innym kraju i
stykam się z obcymi ludźmi.
Podczas mojej pierwszej wizyty w Polsce, kraj i ludzie tutaj
mieszkający wywarli na mnie
bardzo pozytywne wrażenie.
Zwiedziłem wiele miejsc, lecz
muszę przyznać, że Kraków będzie od teraz jednym z ulubionych punktów na mapie moich
podróży. Tutaj można podziwiać
naturalne piękno zabytków,
które w połączeniu z czystością
i stabilnym rozwojem, wpływają na ogólną prezencję miasta.
Już nie mogę się doczekać mojej
kolejnej wizyty w Polsce i zaczynam planować następną eskapadę. Uwielbiam podróżować,
lecz muszę przyznać, że powrót
do Polski staje się coraz bardziej
kuszącą alternatywą. Jedźcie ze
mną! Jestem przekonany, że nikt
nie będzie zawiedziony.
Wspomnienia Corey’ego Smitha
z pobytu w Polsce
spisał Łukasz Samek
#58 lipiec/sierpień 2012
Participation in a big football event is
a dream of every football enthusiast.
To feel emotions and be inside a
cheer-pulsating stadium; this is an
experience that cannot be compared
to anything else, and that is why I had
decided to go to Poland.
Unfortunately, despite my efforts to buy tickets to any Euro
2012 match I was unable to get
them. This, however, didn’t deter me and so I was still ready to
go and see the Championships.
Almost six months ago I made
a firm decision to move from
Australia to England and it was
comparable now; I was sticking
to the decision I had made. I
thought to myself, “I will get
to know a new country, watch
matches, and get excited together with other spectators”.
I like challenges so I treated
going to Poland as another adventure which I’ll eventually
recall during long, autumn,
English nights. I was to spend
a few days in Poland with my
friend’s family. I was extremely
happy at this thought because I
really wanted to see the day to
day life of Polish people and not
just from the perspective of a
hotel room. To my surprise and
joy, the day before my departure Lukasz called and said he
had a ticket for me to the Russia
vs Czech Republic game. How
he did it, I don’t know and probably never will. Poles! Lukasz
wangled, made a few phone
calls and got things done. Now I
certainly know what “get things
done” means.
In the excitement of travelling
I didn’t even think about the
details of getting to the match;
it turned out to be a daredevil
expedition. Lukasz assured me
that everything was organized
and that I didn’t have to worry about anything; all I had to
do was find my taxi. I landed
at Krakow airport at 6.25 pm
and the match was starting at
8.45 in Wroclaw. It wasn’t long
before I realized the distance
between these two places was
substantial and that the only
way to turn up for the game was
to drive there “Polish style”. Almost three hundred kilometers
2b.nepco.org.uk
and only 140 minutes! With
every passing minute I was
becoming more anxious. I was
going into the unknown and
due to the language barrier I
maintained hardly any conversation with the driver. Fortunately, everything went well and I
arrived just in time. The national anthems were being played
when I entered the stadium.
The game itself was incredible!
How did Russia not go through
after a performance like this?
The atmosphere was brilliant
and so was the cheering of Polish fans throughout the whole
game. At the end of the match I
completed my 8 hour journey,
arriving safely in Krakow where I met the family with which I
Euro 2012 in the eyes of an Australian
was to spend 3 days in Poland.
A short sleep and I was ready
to set out and explore the mysteries of Euro 2012, which in
Malopolska (a geographical region of Poland) were particularly visible due to the fact that the
English and Dutch teams stayed
in Krakow, whereas the Italian
team were nearby in Wieliczka.
I decided to see those places as
well as the stadiums where the
national teams were to train.
Firstly I headed for the sporting
facilities where England were
preparing themselves for the
Championships. To my surprise,
as I entered the “Suche Stawy”
stadium, training was taking
place. I thought to myself that
a short distance I could admire the English walking slowly
to the coach and driving away.
After that we went to a restaurant for a traditional Polish dinner. Phew! Several more such
outings and I’d certainly have to
go on a diet. It was there where
I had the pleasure of meeting a
professional UEFA coach Marek
Dragosz, who leads AMP Futbol
Polska team (a Polish national
team consisting of amputee footballers). He is also a founder
of a goalkeeping school called
“KeeperLeo”.
The next destinations in Krakow were the stadium of Wisla
Krakow where the Dutch team
trained and the stadium of Cra-
luck is still with me. Yesterday
it was a daredevil trip to Wroclaw where I ended up watching
a fantastic match and today an
opportunity to meet English
players. I had to wait a while
outside the stadium but my patience was rewarded, as from
covia where the Italian team
were also hard at work.
Krakow is a beautiful city and
it gives a lot of energy to people
who visit its monuments and discover its mysteries. Thanks to
the fact that I was able to spend
time with a Polish family I also
got to know Wieliczka and Niepołomice. I was delighted with
the charm of these places which
are engraved in my memory.
The next day from the afternoon till the night I spent watching the matches in a fan zone
in Krakow. There, among enthusiastic spectators I was able
to experience all the magic connected with Euro 2012. I have
been a football fan since I was 6
and have played at different levels, which is why participation
in such an important sporting
event was one of my dreams.
The joyful atmosphere was disturbed by a downpour which
emptied the fan zone quickly.
However, I wasn’t in the mood
to go back home yet. To
be in Krakow and not
taste the night life of a
former capital of Poland
would have been a crime.
In one of the pubs dotted
around the Old Town we
dried our clothes and
once again we were ready to make the most of
it and enjoy the Championships. What can I
say? I returned home at
5 am so it’s pointless to
give any further explanations. It was simply
amazing. In the meantime, luck was still by my
side. When I was sheltering under one of big
umbrellas near a famous
Krakow restaurant called “U Wierzynka”, I met
Bert Van Maajwik the
coach of the Dutch team
and his assistant Phillipe
Cocu.
For someone who has
always been in love with
football such a meeting
was a dream come true.
We talked a bit about
Euro 2012, took a commemorative photo and
looked at each other in
disbelief.
Since the very first moments
of my arrival in Poland I met
only positive and friendly attitudes from Polish people. That
is the way I’ll remember Poland and the Poles. In England I
have a few friends who are Po-
Fancy joining us? Write to: [email protected]
#58 july/august 2012
lish so before I went to Poland
I knew about their hospitality,
but what I actually experienced
surpassed all expectations. It’s
an absolutely adorable country
and don’t even get me started
on the girls!
In my opinion Polish girls are
the most naturally beautiful
women in the world. I think it
is the fact they are so friendly
and genuinely nice that adds
to their beauty. I’m now of the
opinion that the documentary
about Poland prepared by the
BBC was extremely biased and
dramatised. The only purpose
it served was to raise ratings.
Information presented in “Stadiums of Hate” was exaggerated and shouldn’t influence objective opinions about Poland.
The best way to become convinced that Poland is not like it was
portrayed on English TV is to go
to Poland and form one’s own
opinion. My observations are
very positive; a lot of friendliness and acceptance.
The famous Polish hospitality is not hyperbole. Sharing an
apartment with a typical Polish
family made me feel a very special and welcome guest. Despite
a language barrier, cultural and
outlook differences I could easily forget that I’m in a different
country surrounded by foreigners.
During my first visit in Poland
both the country and people
made a very positive impression on me. I have visited many
places but I have to admit that
from now on, Krakow and her
monuments will be one of the
favourite destinations on my
personal journey map.
I am looking forward to my
next visit to Poland and I have
already started to plan the
escapade. I love to travel, although I have to say that going back
to Poland is becoming more and
more tempting. Come with me. I
am certain that nobody will feel
disappointed.
The recollections of Corey
Smith’s trip to Poland were
jotted down by Lukasz Samek
21
Jestem pół-Polakie
Kontynuując nasze spotkania z Polakami dawno osiadłymi w North
East, ‘2B’ rozmawia z Henrykiem Nowickim. Człowiekiem, który
dorastał w Palestynie, uczył się w południowej Anglii (całkowicie po
polsku) i który teraz mieszka i pracuje w regionie Northumberland.
2B: Z jakiego zakątka
świata pochodzisz?
Henryk Nowicki: Urodziłem się w kraju, który teraz
zmienił swoją nazwę. Kiedyś znany był jako Palestyna. Urodziłem się w Jaffie i
mieszkałem w Jeruzalem.
Byłem ochrzczony w Betlejem, które wtedy było pod
protektoriatem brytyjskim.
Moi polscy rodzice przybyli tam wraz z armią, która wraz z armią brytyjską
przebywała na tamtych terenach. Jednak przed przybyciem do Palestyny, moja
matka i jej rodzina zostali
wywiezieni na Syberię. Warunki były tam ogromnie
ciężkie. Panował dur brzuszny i tylko ona i jej brat Tomek
ocaleli. W drodze powrotnej
matka poznała i poślubiła
mojego ojca. Na nieszczęście,
kiedy byliśmy w Palestynie,
mój ojciec postanowił wrócić do Polski i został zabity
w powstaniu. Opuściliśmy
Palestynę w 1949 roku i najpierw pojechaliśmy do Walii,
a potem do Lancashire, gdzie
do 16 roku życia uczyłem się
w polskim Kolegium Bożego
Miłosierdzia w Henley nad
Tamizą, prowadzonej przez
ojców marianów. Potem pojechałem do Manchesteru
kontynuować naukę. Moją
pierwszą posadę podjąłem
w Newcastle, tylko z tego
względu, iż moja ówczesna
dziewczyna tutaj się przeprowadziła. W Newcastle
zostałem na stałe.
2B: Więc jak dokładnie
22
polskość zaczęła nad Panem dominować?
H.N.: Matka mówiła mi, że
kiedy byliśmy na Bliskim
Wschodzie, trudno było
mnie zmusić do mówienia po
polsku. Zwykle bawiłem się
z arabskimi dziećmi i potrafiłem mówić po arabsku i hebrajsku. Dopiero kiedy przeprowadziliśmy się do Walii,
gdzie nie miałem z kim rozmawiać, zacząłem mówić po
polsku, co oczywiście kontynuowałem w szkole.
2B: Czy Polska w tym czasie była krajem, do którego strach było jechać?
H.N.: Kiedy przybyliśmy do
Wielkiej Brytanii, wielu z
naszych przyjaciół postanowiło wrócić do Polski. Nigdy
już o nich nie usłyszeliśmy.
Dostawaliśmy wiadomości
od rodziny, która była w Polsce i oni bardzo jasno mówili
nam: „nie przyjeżdżajcie, zostańcie, gdzie jesteście”.
2B: Pomimo wszystko, został Pan wykształcony po
polsku. Czy miało to na
Pana duży wpływ?
H.N.: Absolutnie tak. Cała
moja edukacja była po polsku. Język, historia, literatura, nawet nauka angielskiego odbywała się po
polsku. Wszystkie zawiłości
gramatyki i dyskusje były
po polsku. Fizyka, biologia i
geografia również, więc kiedy mi przyszło zdawać GCE,
musiałem swoją wiedzę tłumaczyć sobie na angielski w
trakcie egzaminu!
2B: Więc w którą stronę
#58 lipiec/sierpień 2012
ta mieszanka kulturowa
Pana pokierowała?
H.N.: Niejaki Pan Gedel uczył
nas muzyki. Był bardzo utalentowanym człowiekiem,
był dyrygentem Chóru Chopinowskiego w Londynie i
pianistą. To dało nam możliwość, aby występować poza
szkołą, dla polskiej społeczności w Londynie. Miałem
okazję dyrygować chórem
w St Pancras’ Hall, kiedy on
nie mógł. Bardzo mnie to satysfakcjonowało. Radio BBC
Wolna Europa przyszło do
nas, aby nagrać dla nich koncert bożonarodzeniowy. To
był kierunek, w którym naprawdę chciałem pójść. Kiedy byłem w szkole wyższej
byłem zachęcany, aby śpiewać w operetkach Gilbera i
Sullivana. Grałem księcia Tamino w „Magicznym Flecie” i
Manchester Royal College of
Music wyraziło zainteresowanie moją osobą. Bardzo
chciałem to robić, ale na nieszczęście mój ojczym mi to
wyperswadował i namówił,
abym został nauczycielem.
Kiedy przyjeżdża się do obcego kraju, szuka się zawodu, który zapewni normalny
byt. Podobnie zachowuje się
większość współczesnej imigracji. Ale muzyka to wciąż
dla mnie ogromna radość
i trwałe zainteresowanie.
Mamy czterech synów i oni
wszyscy muzykują, jeden z
nich robi to profesjonalnie.
2B: Dokąd Cię zawiodła
kariera nauczyciela?
H.N.: Najpierw uczyłem an-
2b.nepco.org.uk
gielskiego, potem socjologii
i psychologii. Głównie uczyłem w Northumbria College,
ale przez 7 lat zajmowałem
się również badaniami naukowymi na wydziale Szkol-
iem, pół-Anglikiem
nictwa Wyższego na uniwersytecie w Newcastle.
Po przejściu na wcześniejszą emeryturę, zająłem się
tworzeniem
programów
komputerowych. Gdy na zlecenie szkoły w Newcastle
(Gosforth High) stworzyłem
pakiet edukacyjny, poproszono mnie, abym powrócił
do nauczania. Potem uczyłem również w innej szkole
(St. Mary’s). Jednak mój stan
zdrowia w tamtym czasie
zmusił mnie do wycofania
się z części podjętego zobowiązania.
Powróciłem
jednak do nauczania na zasadzie „zobaczymy jak to
będzie” i trwa to już 12 lat!
Poza tym przeprowadzam
ustne egzaminy AQA z języka polskiego.
2B: Czy sądzi Pan, że polskie dzieci dobrze sobie
radzą tutaj?
H.N.: Niektóre tak, inne
mniej. Większość z nich
woli być tutaj. Zdaje się
tutaj mają
więcej dyscypliny niż
w Polsce.
2B: Kiedy
zaczęto głasnost, czy
wznieciło
to Pana zainteresowanie starym
krajem?
H.N.: Zawsze
byłem nim
zainteresowany i świadomy swoich korzeni.
P r z ychod z i
mi do głowy
takie wspomnienie. Podróżowałem
z Henley do
Lancashire i
podróż była
op ó ź n ion a .
Dotarłem do
domu bardzo późno,
ale pierwszą
reakcją było
Morrison
wysiąść
z
autobusu i
Henryk Nowicki
fot. Chris
zgłosić się na posterunek
policji. Dokumenty podróży, które posiadałem, miały na górze napis „ALIEN”
(obcy). Inne wspomnienie:
kiedy wróciłem do Anglii
z mojej podróży poślubnej,
moja żona przechodziła
przez jeden tunel, ja przez
drugi. Pomyślałem, że to nie
w porządku i zacząłem się
ubiegać o brytyjskie obywatelstwo. Zajęło to dwanaście
miesięcy, a częścią procedury była wizyta domowa
policjanta w cywilu. Wizyta
była zabawna. Przedstawił
się jako Brown i powiedział,
że jest z policji w Morpeth.
Sprawdził moje papiery i
przez przypadek zostawił
jakieś swoje dokumenty. Zadzwoniłem na policję w Morpeth i zapytałem o sierżanta
Browna. Powiedzieli mi, że
taki oficer tam nie pracuje,
ale kiedy wspomniałem o
branży specjalnej, telefon
ogłuchł. Zadzwonili do mnie
z powrotem i wytłumaczyłem im, że on zostawił tutaj
swoje papiery. Powiedziano mi, abym przyniósł dokumenty z powrotem. Dla
kontrastu, w dwudziestą
piątą rocznicę naszego ślubu
pojechaliśmy do Palestyny.
Na granicy obejrzano mój
paszport i zwrócono uwagę
na to, gdzie się urodziłem i
zapytano dlaczego podróżuję z brytyjskim paszportem. Natychmiast zapytano
mnie, czy chcę zostać obywatelem Izraela. Byli co do
tego bardzo entuzjastycznie
nastawieni i powiedzieli,
że zajmie to tylko 20 minut,
ale im odmówiłem (śmiech).
Interesuję się wszystkim,
co dotyczy polskości. Jeśli
są jakieś wieści dotyczące
Polski albo polskiego spor-
Fancy joining us? Write to: [email protected]
#58 july/august 2012
tu, zawsze jestem po stronie
Polski, tak jak na ostatnich
mistrzostwach w Wimbledon. Powiedziałbym, że jestem w połowie Polakiem
i w połowie Anglikiem. Na
przykład podczas świąt Bożego Narodzenia przygotowuję tradycyjną polską wigilię z pierogami, uszkami i
barszczem, natomiast moja
żona przygotowuje angielski obiad w pierwszy dzień
świąt. Podobnie obchodzimy
Wielkanoc.
2B: Co sądzi Pan o ostatnim „wybuchu” polskiej
emigracji?
H.N.: To wspaniale, że ludzie
mogą swobodnie się przemieszczać. Znamy ludzi, którzy osiedlili się w Kanadzie,
a kiedyś to byłoby nie do pomyślenia. Tak samo my teraz
możemy odwiedzać Polskę.
Kilka lat temu byłem w Krakowie i ktoś zapytał mnie
o drogę. Odpowiedziałem,
że bardzo przepraszam, ale
nie jestem z Krakowa. Zapytał mnie natychmiast, skąd
jestem i myślał, że żartuję,
kiedy odpowiedziałem, że
jestem z Northumberland.
Na pewnym weselu w Polsce
zdarzyła się rzecz podobna.
Ludzie pytali mnie, z jakiego
rejonu Polski jestem, ponieważ nie mogli zlokalizować
mojego akcentu. Byli bardzo
zdziwieni, kiedy powiedziałem, że jestem Brytyjczykiem. Nie wiem, jaki jest mój
akcent, dla mnie to tylko polski.
2B: Dziękujemy za poświęcony czas i prosimy kontynuować swój polski!
Chris Morrison
Tłumaczenie na polski:
Grażyna Winniczuk
23
I am 50-50 Polish an
Continuing our occasional series of reports on the lives
of Poles well established in the North East, 2B interviews
Henryk Nowicki, a man who grew up in Palestine, was
schooled in Southern England, (entirely in Polish) and who
now lives and works in Northumberland.
2B: So where in the world
do you come from?
Henryk Nowicki: I was born
in a country which has now
changed its name. It used
to be known as Palestine at
the time. I was born in Jaffa
and lived in Jerusalem. I was
christened in Bethlehem
which was then a British
Protectorate. My parents
who were Polish had gone
over there with the Army,
which was there together
with the British Army. Before going there my mother
and her family had been taken over to Siberia. Conditions were extremely harsh.
Typhoid in particular was
rife and she and her brother, Tomek, were the only
two survivors of her family
from that experience. On
the way back, she met and
married my father. Unfortunately, while we were in Palestine my father went back
to Poland and was killed in
the uprisings. We left there
in 1949 and firstly went to
Wales, and then Lancashire
where I spent most of my
time before I went to Divine
Mercy College in Henley on
Thames which was a school run by the Polish Maryan Fathers. I was schooled
there until I was 16. I then
came back to Manchester
for the rest of my education.
My first teaching post was
in Newcastle purely becau-
24
se my then girlfriend had
moved up here and I’ve been
here ever since.
2B: So where exactly did
the Polish influence on
you come from?
H.N.: In the Middle East my
mother said there was grave difficulty getting me to
speak Polish. I used to play
with the Arab boys and girls
and so could speak both Hebrew and Arabic. It was not
until we came to Wales where I no longer had anybody
to speak to that I started to
speak Polish, which continued at school.
2B: Was Poland a no go
area for you at that time?
H.N.: When we came to Britain, many of our friends decided to go back to Poland. It
was the last we ever heard
of them. We got messages
from family who were in
Poland at that point about
the idea of coming back and
they were clearly, „Don’t
come, stay where you are”.
2B: So you were nevertheless educated in Polish
culture. How formative
were those years?
H.N.: Completely; the education was all in Polish:
Language, History, Literature. Even English classes
were taught in Polish. All
the grammatical points and
discussion were in Polish.
Physics, Biology and Geography were in Polish so
#58 lipiec/sierpień 2012
when it came to sitting the
GCEs it was also a matter of
translating what you knew
into English to sit the exam!
2B: So how did the cultural admixture of the school steer you?
H.N.: A Mr Gedel took us for
music. He was a very talented man, and was the conductor of the Chopin Choir
in London as well as a concert pianist. This gave us
opportunities to perform
outside school to the Polish
communities in London.
I had occasion to conduct
the choir at St Pancras’ Hall
when he was not available. I
thoroughly enjoyed it. BBC
Radio Free Europe came to
record us for a Christmas
concert. This was a direction I really wished to go in,
and when I was at college I
was encouraged to sing in a
Gilbert and Sullivan operetta. I played Prince Tamino
in the Magic Flute and the
Manchester Royal College
of Music expressed interest. I wanted to do this but
unfortunately was prevailed upon by my stepfather
to go into teaching instead.
When you come to a country you will look for a career
which gives you the necessary bread and water to live
on and give you the normal
aspects of life. The same
thing happens with immigrants these days. Music is
2b.nepco.org.uk
still my abiding interest and
joy. We have 4 sons and they
all play, one of them professionally.
2B: Where did your teaching career take you?
H.N.: I taught English at first
and then Sociology and Psychology. As well as teaching
principally at Northumberland College, I became a
research secretary for the
Further Education Research
Unit at Newcastle University for 7 years. After taking
early retirement, I went into
software development. As a
result of being commissioned to develop an educational package for a school in
Newcastle (Gosforth High),
I was asked to undertake
some teaching at the school and later also at another
school (St. Mary’s). However, health problems at the
time made me cut back on
the volume of work I had
undertaken. My „see how it
goes” temporary return has
been going on now for over
12years! I also did the oral
examinations for the Polish
AQA qualifications!
2B: Do you see Polish kids
do well here?
H.N.: Some do, some less so.
A lot of them prefer it here.
They tell me that there is
more discipline here than
they experienced in Poland.
2B: When Glasnost started to happen did this kin-
nd English
They were very enthusiastic over it, said it would
only take 20 minutes, but I
declined the offer (laughs).
There is an abiding interest
in Polish matters. If there is
any news of Poland or Polish
Sport I identify with the Polish competitor, like in the
recent Wimbledon women’s
final. I’d say I am 50-50 Polish and English. For instance at Christmas I prepare
the traditional Polish Christmas Eve dinner with pierogi, uszka, barszcz, whilst
my wife does the English
style of things; likewise at
Easter.
2B: What do you make of
the recent explosion of
immigration?
H.N.: It is lovely to know people now have the freedom
to move about. We know
people who have settled in
Canada which would have
been unthinkable before. Likewise, we can visit Poland.
I was in Krakow a few years
ago and some Polish people
stopped me to ask for directions. I replied that I was
terribly sorry but I wasn’t
from Krakow, so they asked
me whereabouts in Poland
I was from. They thought I
was joking when I told them
I was from Northumberland. At a wedding there a
similar thing occurred. People asked me which part of
the country I came from, because they couldn’t recognize my accent, and it came as
some surprise when I said
I was British... I don’t know
what my accent is; to me it is
all just Polish.
2B: Thank you for your
time and please, continue
with your Polish!
Chris Morrison
MILLENIUM BRIDGE by WIESŁAW BOŁTRYK
Dariusz Bereski
Millenium
Bridge
Nie całkiem jeszcze
Przebudzone Gateshead
Drżące z wilgoci
I chłostane wiatrem
Kontury miasta
W nieśmiałym spojrzeniu
Pierwszych promieni
Witają pojedynczymi światełkami
Zagubionych latarników...
Głęboko- jaśminowy oddech
Rzeki Tyne
Jej kobaltowy uśmiech
Widoczny z wysokich mostów
W lustrze nieba
Ledwie szkic planu Stworzenia
Z każdą sekundą
Zapisaną w wieczności
Zamienia się w wizję malarską
Kolejnych godzin trwania...
Echo drobnych kółek walizki
Zamkniętych w mantrze
Brukowych dźwięków
Brzmi jak preludium
Symfonii okrucieństwa
Rozrzucając niezgrabne nuty
Na czerwonym asfalcie
Płosząc Syreny...
W rozdziale natury
Wysiłek ludzkiego intelektu
Millennium Bridge
Łączy Newcastle z Gateshead
Jak namiętność kochanków
Oddziela
Jak dobro od zła...
Metafora
Przejścia
Połączenia
Oddzielenia
Przekraczam granice
Nie oglądam się wstecz...
Fancy joining us? Write to: [email protected]
#58 july/august 2012
Kącik poetycki
dle a curiosity about the
Old Country?
H.N.: I always was interested in it and very conscious of my roots. A memory
comes to mind. I had been
travelling from Henley to
Lancashire and the journey
was delayed. I got home
very late but the first reaction was to just leave my
bags and report to the police station. Originally, I travelled on a British travel
document which had ALIEN
written right across the
top – these were later withdrawn. When I returned to
Britain after my honeymoon my wife went through
one channel while I had to
go through another. I thought that was not on, so I
took British nationality. It
took 12 months and included a visit by a policeman
who didn’t dress like one.
The visit was amusing. He
gave the name Brown, said
he was from Morpeth Police, checked my papers and
by chance left some papers
of his own behind when he
left. I rang the police station
and asked to speak to Sgt
Brown. They said they had
no such officer, but the instant I heard special branch
mentioned in the background the phone went dead!
They rang me back and I
explained that he had left
the papers. They just told
me to bring the papers back.
By contrast, on our 25th
wedding anniversary we
went back to Palestine and
at the border they looked
at my passport, saw where
I was born, and asked why
I was travelling under a
British one. They immediately asked me if I wanted to
become an Israeli citizen.
25
Nieuleczalnie chorzy na radio
Już od pół roku na antenie radia społecznego NE1 fm w Newcastle we wtorki od
16.00 do 17.00 można słuchać polskiej audycji. Prowadzą ją Marcin Ejsmont i Mirek
Warmuz. Na spotkanie ze mną w deszczową środę lipcową przychodzą wyluzowani
i pełni entuzjazmu do swojego projektu. Rozmawiamy o samochodach, angielskich
szkołach i lokalnym akcencie. Od razu czuję, że z nimi można przegadać sporo
godzin. Marcin nawet pozwala mi od czasu do czasu zadać jakieś pytanie...
26
- „Jedna godzina to za mało. Wchodzimy
do studia o godzinie 16.00, zrobimy kilka wejść pomiędzy muzyką i nagle się
okazuje, że musimy już kończyć”- słyszę
na samym początku od Marcina. „-Zostaje niedosyt. Apetyt rośnie w miarę jedzenia” – „-Godzina to jest bardzo mało,
żeby wszystkim dogodzić”. NE1 fm to radio, które poświęca 3 godziny tygodniowo na audycje w różnych językach. I tak:
we wtorek są Polacy, w środę – Chińczycy, a czwartek - Irańczycy. Skąd pomysł
na prowadzenie audycji? Mirek zawsze
dużo słuchał radia. Marcin tłumaczy:
„-Ja się zaraziłem radiem, jak RMF było
jeszcze stacją francuską i za 15 pełna
godzina były zawsze wiadomości po polsku pomiędzy francuskimi przebojami.
Trójka była lepsza. Od 10.00 wieczorem
do 4.00 rano – rzadko dosypiałem”. I dodaje: „-Moi rodzice też pomogli. Zawsze
było Lato z radiem, Polskie Przeboje.”
Dla tych,
co mają w nosie
Radiowcy z Newcastle stawiają sobie
za cel informowanie o lokalnych wydarzeniach. Przekonują: „-Musimy mówić o
tym, co się dzieje naokoło, żeby wszyscy
wiedzieli „o wszystkim”, żeby ludzie nie
myśleli tylko o pracy. Jest Polnews, jest
‘2B’, ICOS, który swoją drogą dużo robi,
jest zaprzyjaźnione Radio Bigos - nasi
przyjaciele, którzy nas wspierają. Chcemy, żeby ludzie wyszli z domu. Chcemy wyciągnąć tych ludzi, którzy mają
wszystko w nosie.” Mirek dodaje: „-Połowa Polaków w North East nie wie, co w
trawie piszczy, bo ich to nie interesuje.
Oni idą do pracy, idą do szkoły z dziećmi,
do domu, piwa się napić, pooglądać telewizję. To prowadzi do depresji. Narzekają, że żyją na obczyźnie, że nie ma nic do
roboty, że jest tylko telewizja i internet.
Tak nie jest.”
Polacy na falach
Temat radia w Newcastle to temat poruszany już od wielu lat. Mirek informuje: „-Całe radio powstało z inicjatywy Ryśka z Polnewsa.” Marcin od razu
dodaje: „-Jakieś 5 lat temu była mowa o
radiu, poznałem się wtedy z Ryśkiem,
potem zadzwonił do mnie przed lutym,
że dostał taką możliwość”. Marcin mówi,
że radio było zawsze jego marzeniem, a
z muzyką zawsze miał dużo wspólnego;
#58 lipiec/sierpień 2012
był wodzirejem, DJ-ejem: „Chodziło o to,
że zagrać ludziom tak, żeby się dobrze
bawili.”
Daniel Krzyszczak z ICOS, od którego
oboje uczą się społecznikowstwa, zasugerował Mirka jako drugą osobę do
prowadzenia show. Mirek i Marcin zaczęli się zastanawiać, jak te audycje konstruować. Wymyśli, że każda audycja
musi mieć jakiś temat, a na początku do
studia zapraszani byli goście, np. Michał
Chantkowski z ICOS. Tematy przewodnie, które do tej pory pojawiały się na
antenie to: lato, kabarety, filmy, Dżem
czy Euro 2012.
Przygotowania nie pochłaniają prezenterom bardzo dużej ilości czasu. „-Tutaj
w Anglii, musimy bazować w całości na
internecie. Przygotowanie do audycji
zajmuje zazwyczaj 2 godziny szperania
w internecie”. Wszystko, czego musieli
się nauczyć, to obsługa konsoli. Grają analogowo, przygotowując muzykę
wcześniej. Jak już zrobią audycje, to w
ogóle nie odsłuchują nagrania. „Ponieważ to jest ‘live’, niczego nie można usunąć i nagrać jeszcze raz. Coraz bardziej
się przygotowujemy, żeby trzymać czasami język za zębami. Już się trochę znamy z Mirkiem, to sprawia, że nie mamy
wielkich potknięć” – mówi Marcin.
Potrzebni ludzie
jesteśmy absolutnie profesjonalistami.”
Tymczasem brak profesjonalizmu, potyczki językowe to coś, co przeszkadza
niektórym słuchaczom. Jak sobie radzą
z krytyką? Mirek uważa, że każdy powinien mieć prawo do tej konstruktywnej.
„-Czego nie lubię, to ludzi, którzy tylko
siedzą na forach internetowych i nic nie
robią. To są ludzie niedowartościowani,
nigdzie nie doceniani, więc muszą przelać swoją gorycz w necie, anonimowo”.
To daje kopa!
Najnowszy projekt radiowców z Newcastle dotyczy zaprzyjaźnionego radia
Bigos. „-Oni wymyślili, że będą czytać
bajki dzieciom... Rewelacja! Mamy pomysł, że nagramy pierwszy podcast.
Przeczytamy „Czerwonego Kapturka”.
Mirek będzie wilkiem” – wybucha śmiechem Marcin. I dodaje już poważnie:
„-Trzeba czytać dzieciom.”
„-Chcemy, żeby więcej ludzi uczestniczyło w takiej przygodzie jak my. Ciągle
szukamy nowych osób do współpracy –
czy to prowadzenia audycji z nami, czy
prowadzenia audycji autorskiej. Można
zobaczyć, jak to wygląda. To zaraża. Trochę adrenaliny jest” – mówią. „-Poznajesz nowych ludzi, zaczynasz się interesować rzeczami, którymi się wcześniej
nie interesowałeś, w pracy Cię trochę
inaczej postrzegają” – zauważa Mirek.
Oprócz prowadzenia programu, można zawsze przyjść do studia w czasie
nagrywania audycji i zobaczyć, jak to
wszystko wygląda. Mirek dodaje: „-Sami
nie zrezygnujemy. Jesteśmy nieuleczalnie chorzy na radio i nie da się nas z tego
wyleczyć”.
Danka Kudłacik
Dużo zależy jednak od zaangażowania innych. Jest ich tylko dwóch. Mirek
mówi: -„Na początku mieliśmy wrażenie, że jesteśmy sami, ale okazuje się, że
są DJ-e, którzy chcą zaistnieć w różnych
radiach, w Szkocji, na północy Anglii teraz, kiedy audycja już trochę okrzepła”.
Tymczasem audycja rośnie w siłę.
Informacje o niej
trafiają obecnie
przez Facebook do
500 osób, strona
na facebooku ma
111 fanów. Mirek
i Marcin wierzą
jednak, że zespół
polskiego
programu w NE1 uda
się powiększyć:
„ -Po t r z e buj e m y
Marcin Ejsmont
nowych ludzi, któGdzie ich można posłuchać?
rym pokażemy, że
„Polska Audycja w NE1” - Fan Page na Facebooku, You Tu
to jest bardzo prowrzuta.pl
ste. Nie chcemy
Kontakt: [email protected], skype: polska.audy
ich uczyć, bo nie
2b.nepco.org.uk
Addicted to Radio
For the last six months, on Tuesdays from 4 to 5pm people have been listening to Polish
broadcasts on Newcastle NE1fm’s community radio station. The presenters, Marcin
Ejsmont and Mirek Warmuz, met with me on a very rainy Wednesday in July. They came
relaxed and full of enthusiasm for their project. We talked about cars, English schools
and local accents. I immediately felt that I could easily chat with them for hours. Marcin
even allowed me to ask a question every now and again...
it turns out that there are DJs who want to
appear in various radio stations, in Scotland, northern England, now that the program has solidified a bit.” Meanwhile, the
program continues to grow. Information
about the show goes to 500 people via facebook, the fan page has over a hundred members. Mirek and Martin believe, however,
that the Polish team in NE1fm will manage
to expand eventually, “We need new people,
which we will show that it is very simple to
be radio presenters. We do not want to teach them because we’re not professionals”.
Meanwhile, the lack of professionalism and
linguistic skirmish is what some listeners
criticize. How do they deal with it? Mirek
believes that everybody should have the
right to constructive criticism, “I do
not like people who
just sit on forums
and do nothing.
These people are
undervalued and
never appreciated,
so they pour their
bitterness onto the
net anonymously.
For those who couldn’t
It gives you a kick.
be bothered
Their latest proRadio presenters aim to provide Mirek Warmuz
ject comes from
information about local events. Where you can listen to them?
their friend radio
They argue, “We need to talk Polska Audycja w NE1fm “Poland broadcast in NE1fm” - Fan Page
Bigos. „They came
about what is happening around on Facebook, You Tube, wrzuta.pl
up with the idea
us, so people don’t think only Contact: [email protected], skype: polska.audycja
of reading Polish
about work. There is the Polnews
stories to children
website, there is ‚2B’ Magazine,
... Excellent! We
ICOS organisation, which by the
have an idea that
way do a lot, there are our friends Radio Bi- blues band Dżem, and Euro 2012.
we will record the first podcast and read
gos - our friends who support us. But this
Preparations do not take up too much „Little Red Riding Hood.” Mirek will be a
is not enough. We want people to come out time. “Here in England, we must rely en- wolf”, laughs Martin. And then adds seof the house. We want to draw out those pe- tirely on the internet. It usually takes two riously, “We have to read to our children.”
ople who can’t be bothered to do anything.” hours of browsing the web.” All they had to “We want more people to be involved in
Mirek adds, “Half of the Poles in the North learn was how to use the console. They play this adventure. We are constantly looking
East do not know what there is to do, becau- analog music and prepare it beforehand. for new people to work with us - whese they do not care. They go to work, take When the programme is done, they never ther to have programs with us, or have
their children to school, go home, drink listen to the recording. „There is nothing a broadcast of their own. You will have a
beer, watch some TV. This leads to depres- we can remove and do again, because it is chance to see how it works. It is addictision. They complain that they live in exile, ‚live’. It teaches us to spend more and more ve, and there is a little adrenaline present
that there is nothing to do, that there is only time preparing, you learn how to bite your as well,” they say. “You meet new people,
the television and the internet. It is not like lip sometimes. Also, we have got to know you start to get interested in things which
that at all.”
each other a little better and have not made we have never taken an interest in; they
any major mistakes”, says Marcin.
see you differently at work”, Mirek notes.
In addition, you can always come to the stuPoles on the Airwaves
dio during the recording of programs and
The idea of a Polish radio programme in People needed
see how it works. Mirek adds, “We will not
Newcastle has been discussed for many
Much depends on the involvement of give in. We’re addicted to the radio and noyears. Mirek says, “The show was initiated others. There are only two of them at the -one can cure us of this.”
by Rysiek from Polnews.” Marcin imme- moment. Mirek says, “At the beginning we
Danka Kudłacik
diately adds, “About 5 years ago we were had the impression that we were alone, but
“One hour is not enough. We come to the
studio at 4pm, we say a few words in between the music and all of a sudden it’s already time to finish”, I hear straight away
from Marcin. “We are left with a hunger for
more. One hour is not enough to please everybody”. Radio NE1fm gives three hours
a week to programmes in different languages. On Tuesdays for Poles, Wednesdays
for Chinese and on Thursdays for Iranians.
Where did the idea of a Polish show come
from? Mirek always listened a lot to the radio. He can’t imagine driving without listening to something. Marcin explains, “I became hooked on radio when RMF radio was
a French station. At that time they were
broadcasting news 15 minutes before the
full hour, between French hits.
But Polish Radio Three was better, running from 10pm to 4am. I
hardly ever slept through the night.” He adds, “My parents helped
me as well. There was always a
Polish radio programme on like
The Summer with the Radio and
Polish Hits”.
ube,
ycja
talking about it, then he called me around
February about the opportunity he had received.” Marcin says that appearing on the
radio was always his dream, and music was
very important to him when he was a DJ
and an entertainer. “The idea was to help
people have a good time”.
Daniel Krzyszczak of ICOS, from whom
they both learned the community approach, suggested Mirek as another person to
conduct the show. Mirek and Martin began
to wonder how to construct these programs. They decided that every program
must have a main topic. At the beginning
they were inviting guests too, such as Michał Chantkowski from ICOS. Themes have
included the summer, cabaret, films, Polish
Fancy joining us? Write to: [email protected]
#58 july/august 2012
27
Fotograf na wymarciu
Jak zapowiadaliśmy w poprzednim numerze „2B”, w ubiegłym miesiącu można
było oglądać wystawę dyplomową polskiego fotografa z North East, Marcina
Rewedy. Dziś, kiedy emocje już trochę opadły, Marcin opowiada Magazynowi „2B”
o „Polonii”, fotografii i planach na przyszłość.
2B: Marcin, kim Ty w ogóle jesteś?
Marcin Reweda: Jestem artystą wizualnym, który w dużym stopniu interesuje się
fotografią dokumentalną.
2B: Jak byś siebie określił profesjonalnie? Co Cię w fotografii interesuje najbardziej?
M.R.: W fotografii najbardziej interesuje
mnie temat, obiekt fotografowany i to, co
chcę przez to powiedzieć. Chciałbym, żeby
każde zdjęcie miało większe znaczenie, głębię oraz dodatkowo jako cały projekt opowiadało historię, uczyło, bądź przypominało o jakimś wydarzeniu. Mówiąc krótko
- chcę tworzyć eseje fotograficzne.
2B: Czy dlatego właśnie fotografujesz?
M.R.: Fotografia jest moją pasją i naprawdę lubię fotografować, ale nie tylko dlatego robię zdjęcia. Jednym z ważniejszych
powodów jest to, że fotografuję dlatego,
że chcę pomagać, skupiać uwagę na niektóre zagadnienia z życia codziennego, jak
i również chcę zostawić coś po sobie dla
przyszłych pokoleń. Chciałbym, aby ktoś
otworzył kiedyś moją książkę i dowiedział
się czegoś nowego, co może
zmieni jego życie, pogląd,
bądź przekonanie... Tego
bym chciał, ale muszę tu
powiedzieć, że nie tworzę
ładnych obrazków, nie o to
mi chodzi.
2B: Co chciałeś osiągnąć
poprzez projekt „Polonia”? Jakie były zamierzenia artystyczne projektu?
Skąd wziął się na niego
pomysł?
M. R.: Projekt „Polonia” siedział w mojej głowie już kilka lat, tylko nie wiedziałem,
z której strony go „ugryźć”.
Tak jak i większość moich
znajomych przyjechałem na
Wyspy do pracy, z czasem
jednak poznałem wiele podobnych do mnie osób i to
środowisko Polaków dało
mi ten temat. Dosłownie:
temat tworzył się na moich
oczach. Zobaczyłem, jak my,
emigranci, kreujemy sobie
ten nowy świat w zupełnie
obcym środowisku. Są tu
ludzie, którzy tęsknią za oj-
28
#58 lipiec/sierpień 2012
czyzną, domem rodziną, ale i również są
tacy, co nie chcą mieć nic wspólnego z Polską... I właśnie ta różnorodność przyczyniła się do powstania „Polonii”.
2B: Z czego jesteś po wernisażu zadowolony? Co poszło dobrze? Co zrobiłbyś
inaczej? Wiem, że zaprosiłeś sporo interesujących osób, jak na przykład panią
Wójcicką, pana Sułka czy też polskie organizacje. M.R.: Jestem zadowolony z komentarzy i z
tego, że generalnie się podobało, jak i również z tego, że zwróciłem uwagę naszych
angielskich sąsiadów na nas, Polaków. Poznałem wiele ciekawych osób, z którymi
utrzymuję kontakt. Na pewno chciałbym
mieć większą wystawę, tak aby można było
zaprezentować wszystkie 26 zdjęć.
2B: Pamiętasz jakieś ciekawe spostrzeżenia? Coś Cię zaskoczyło?
M.R.: W mojej głowie pozostanie to, jak
mnie nazwał jeden z profesorów z tutejszego uniwersytetu, który powiedział, że
zaliczam się do „fotografów zagrożonych
wymarciem” - dodam, że miał tu na myśli
2b.nepco.org.uk
fotografów pracujących na filmie.
2B: Gdzie można się o Tobie i Twoich
pracach dowiedzieć więcej?
M.R.: Mój projekt można obejrzeć na www.
marcinreweda.com, dodatkowo planuję
wydać książkę - album fotograficzny „Polonia”, zawierający wszystkie fotografie
wraz z tekstem.
2B: Jakie masz plany na przyszłość?
Gdzie chciałbyś się zobaczyć za 5 lat?
M.R.: Chciałbym zacząć już pracę nad nowym tematem, przy czym projektu „Polonia” nie uważam jeszcze za zamkniętego;
będę mieć uszy i oczy szeroko otwarte. Idealnie będzie, jak za 5-10 lat będę „siedział”
w tym jeszcze głębiej, robił to, na czym mi
zależy najbardziej; mam plany, które - mam
nadzieję - się zrealizują. Na koniec dodam,
że wkrótce chcę zorganizować warsztaty
fotograficzne, na które bardzo serdecznie
zapraszam Polonię z północnej Anglii. Zainteresowanych proszę o kontakt telefoniczny: 07933690279 lub mailowy: [email protected].
Pytania i tłumaczenie: Danka Kudłacik
As we wrote in
the previous issue
of ‘2B’ Magazine,
the degree show
exhibition of Polish
photographer
Marcin Reweda took
place recently. Now
that the exhibition
rush is over, we
ask Marcin about
the “Polonia”,
photography and his
plans for the future.
2B: Marcin, who are you really?
Marcin Reweda: I’m a visual artist who is mostly interested in
documentary photography.
2B: How would you describe yourself professionally?
What are you most interested
in?
M.R.: In photography I’m most
interested in the topic, the object that I photograph and the
message behind it. I would like
the photograph to have meaning and depth. I want the
whole project to tell a story,
teach something or remind us
about a particular event. In
short, to create photographic
essays.
for generations to come. I would
like one person to read my book
one day and learn something
new that might change his/her
life or perception. That is what I
want. I need to add that I’m not
creating ‘pretty pictures’.
2B: What did you want to
achieve through your project
‘Polonia’? What were the artistic objectives of it and where
did you start thinking about
it?
M.R.:This project was in my
family and home, but also there
are people who don’t have anything in common with Poland.
This diversity helped me to create “Polonia”.
2B: What are you most proud
of after the exhibition? What
went well? What would you
do differently? I know that
you invited a lot of interesting people, like Mr Sułek,
Mrs Wójcicka, and representatives from Polish organisations.
M.R.: I’m happy with the com-
One nearly extinct
photographer
2B: Is that why you are taking
photos?
M.R.: Photography is my passion and I genuinely like taking
photographs. But this is not the
only reason why I’m doing it.
One of the most important reasons for me is a desire to help,
and to stress particular issues
of everyday life. I want to make
an impact and leave something
head for a while now, but I didn’t know how to tackle it. Like
most of my friends, I came to
the UK to work; I met lots of
people similar to me and they
inspired me to work with them
as a topic. It has been created in
front of my eyes. I have witnessed creating this ‚new world’ in
a totally strange surrounding
by immigrants. There are people who miss their homeland,
ments and the general good
impression. I turned the eyes of
our English neighbours onto us
Poles. I met a lot of people who
I keep in touch with. For sure,
I would like to have a bigger
exhibition here, so I can present
all 26 photographs.
2B: Do you remember any
particularly interesting comments? Were you surprised at
Fancy joining us? Write to: [email protected]
#58 july/august 2012
any point?
M.R.: One of the professors of
the local university called me “a
nearly extinct photographer”. I
need to add that he was referring to the fact that I work on
traditional film, not digital.
2B: Where can we find more
about your work?
M.R.: The project can be viewed
on my website www.marcinreweda.com In addition, I would
like to publish a photography
album with all of the photos
with text.
2B: What are your plans for
the future? Where would you
like to see yourself in 5 years’
time?
M.R.: I would like to start working on a new topic; however
I don’t consider the project
“Polonia” fully completed just
yet. I will have my eyes and
ears opened. Ideally, in 5-10
years I would be able to explore the subject even more and do
things I care the most about. I
have many plans that I hope to
realize. I’d like to add that I’m
planning on organising photography workshops for Polish
people in the North of England.
All interested parties please
contact me on 07933690279
or via e-mail: marcinreweda@
yahoo.co.uk.
Questions and translation:
Danka Kudłacik
29
The four minute cake
On Thursday 28th June, Tyne and Wear Fire and Rescue
Service’s Control Room received more than 1,500 between 3.30pm and midnight following flash flooding
on Tyneside. Firefighters attended more than 150 inciIt’s the Olympics! For years
sportsmen and women from all dents as a result of the storm, mainly flooding incidents
over the world have prepared with some people needing rescuing. Some of the incifor this moment! Who will win? dents fire crews attended included: The fire boat was in
Who will break a world record? attendance at Brantwood Avenue in West Monkseaton
Who will be the fastest? Yes, in
to assist in the evacuation of people from their homes.
most events it’s being fastest
that counts! And so, ladies and Seven people including two infants were rescued from
gentleman, in honour of the Green Lane Gardens in Felling, Gateshead. An Airtrack
London 2012 Olympics, I give system was used to provide a bridge from the front doyou the four minute cake!
ors to garden gates.
Czterominutowe ciasto
Są zawody olimpijskie! Sportowcy i kobiety przygotowywali się do tego momentu przez
lata! Kto wygra? Kto pobije
światowy rekord? Kto będzie
najszybszy? Tak, w większości
bycie najszybszym się liczy!
A więc, panie i panowie, w honorze dla Igrzysk Olimpijskich
Londyn 2012, daję wam czterominutowe ciasto!
Tak, będzie ono gotowe w mikrofalówce w ciągu czterech
minut! Mój panel ekspertów
od zjadania ciast daje kciuk w
górę! To jest zwycięzca! To jest
przepis!
Wyłóż naczynie nadające się
do mikrofalówek (około 16 cm)
specjalną folią, która nadaje się
do użycia w mikrofali. Pozwól,
aby folia zwisała po bokach.
Zgnieć razem 175 g samorosnącej mąki, 2,5 ml proszku do
pieczenia i 75 g masła. Dodaj 75
g miękkiego jasnobrązowego
cukru i 10 ml zmielonego cynamonu. Do miarki wbij jajko i dodaj tyle mleka, aby odmierzyć
150 ml. Połącz suche składniki
i wlej do przygotowanego naczynia.
Na wierzch ciasta: połącz 30 ml
jasnobrązowego cukru z 5 ml
mielonego cynamonu i 30 ml
płatów migdałowych i posyp
wierzch.
Przykryj ciasto wystającą folią,
natnij, aby para mogła uciekać. Nastaw mikrofalówkę na
full i włącz na cztery minuty!
Odstaw na 10 minut i przenieś
wraz z folią na kratkę do studzenia ciast. Kiedy ciasto całkowicie ostygnie, zdejmij folię.
Mielony kardamon jest dostępny w sklepach z etniczną żywnością. Ja znalazłam czarny i
zielony, a do tego przepisu użyłam zielonego.
Z mojego doświadczenia wynika, że ciasta z mikrofalówki
należy jeść szybko! Więc do
startu, gotowi, jeść!
Barbara Garrick
Tłumaczenie:
Grażyna Winniczuk
30
Yes, this one cooks in the microwave in just four minutes! My panel of expert cake tasters
give it the thumbs up! It’s a
winner! Here’s the recipe!
Line a microwaveable dish
(about 16cm in diameter) with
microwaveable Clingfilm, allowing the Clingfilm to hang over
the sides. Rub together 175g
self raising flour, 2.5ml baking
powder and 75g butter. Add
75g light soft brown sugar and
10ml ground cardamom. In a
measuring jug, beat one egg
and add enough milk to make
150ml. Combine this with the
dry ingredients and pour into
the prepared dish. For the topping, combine 30ml
light soft brown sugar, 5ml ground cinnamon and 30ml flaked
almonds, then sprinkle this mixture over the cake.
Cover the cake mixture with
Clingfilm, slitting it to allow
steam to escape. Microwave on
full for four minutes!
Allow it to stand for ten minutes and then transfer with
Clingfilm to a wire cooling rack. When completely cold, peel the
Clingfilm away.
Ground cardamom can be bought in ethnic food stores. I
found it available in black or
green varieties and used green
in this recipe.
In my experience, microwave
cakes are best eaten quickly
too! So, on your marks, get set,
eat!
#57 maj/czerwiec 2012
Barbara Garrick
My flood story
It had started to rain as I left the house to take the boys to The Centre
for Life, a good ‚wet weather’ activity I thought. As the sky blackened
and the rain started I was just approaching the South Gosforth metro
station. My run turned into a sprint as the first bolts of lightning hit.
School children were shrieking with excitement and fear just behind
me. I then found myself huddled together with 30 strangers under a
shaking canopy at Gosforth station, with water flooding at our feet and
the overhead strip lighting flickering as water poured in. When the
first part of the storm seemed to lift, I rather stupidly nipped on, what
turned out to be, the last metro running into town that day before the
line was closed. When we arrived at Central Station it was already flooded. I pushed the buggy through inches of water in the station, where
the boys and I we were stranded temporarily, no way in or out as or
entrance and exist had been blocked off with tape. Just as well really,
as then the second part of the storm hit and we watched the lightening
hit the Tyne Bridge from the relative safety of the station. We then waited for my partner Dave to finish work (next to the station) so he could
help me get the boys home. Dave was stopped from coming into the
station by police (who were understandably trying to shut off the station) and our mobile phone signals were too weak to make contact for
quarter of an hour. Eventually we found each other, with me existing
through the car park as the police let the tape down. We were now back
out in the storm.
The boys were very cold and hungry by this point but they were still
surprisingly happy, and so we walked up to Eldon Square to buy some
bread to keep them going for a bit. We tried to get a bus from Haymarket, but queues backed up past Eldon Square car park, so there was
only one real option- to walk. This brought us to the tunnels under
the Central motorway which were waist high in water. We detoured to
go through Jesmond, passing the Royal Grammar School which had a
river running through it (lots of photos on the BBC of that). The excess
of water here was running to the footpath and people were climbing
the bank to get by, or, like us, wading through knee high water. We had
to lift the buggy to stop the boys getting wet, but had plenty of help
from people prepared to get their feet wet in order to keep the children dry. As we walked up Osbourne road toward Jesmond church the
pavements were slightly drier as we were walking uphill, but the traffic was stationary in both directions. We cut through Matthew Bank
to reach Gosforth, and walked along Ilford Road, again, where it was
drier and the sun had already come out. We eventually arrived home
at 7.15pm which was brilliant- If we’d taken the bus we would have no
doubt still been on it! The only causalities of the storm for us were two
pairs of shoes (wet through) and a lot of breadcrumbs to hoover up in
the buggy, and children who wouldn’t go to sleep until 10pm as one
naughty three year old wanted to talk about the storm! We were very
lucky. We could see Gosforth high street from our living room and the
traffic was solid, and didn’t start moving there until about 10.30pm.
Our elderly neighbour was pacing the streets waiting for her husband
to arrive home from Sunderland. Residents were taking it in turns to
go outside and chat to her and offer her cups of tea. her husband thankfully arrived home at 11pm completely unscathed.
Rachel Clements, Photo: Rachel Clements, Aleksandra Wysocka,
Andrzej Czas, Pauline Summers, Kasia Bobrzak
2b.nepco.org.uk
Flash floods on Tyneside
Fancy joining us? Write to: [email protected]
#58 july/august 2012