14 numer "Kwartalnika Romskiego"!

Transcription

14 numer "Kwartalnika Romskiego"!
Romano Waśt
Pomocna Dłoń
MARZEC KWIECIEŃ MAJ 2014
ISSN 2082-4378
Kwartalnik dystrybuowany bezpłatnie
„Papusza”
nagrodzona „Orłami”
Historie Romskich Rodów
Ro­dzina
Vania de Gila Kochanowski
nr 14/4
Romskie Profesje
Łyżkarze
OD REDAKCJI / SPIS TREŚCI / STOPKA
AKTUALNOŚCI
W numerze
Od redakcji
Romowie to mniejszość, której wspólnota europejska poświęca szczególną uwagę. Wynika, to z faktu, że jest to społeczność, która w każdym państwie znajduje się w złej sytuacji
społecznej i ekonomicznej. 4 kwietnia odbyło się w Brukseli
„Roma summit”, spotkanie podczas, którego przedstawiciele
Unii Europejskiej i najważniejsi politycy omawiali działania na
rzecz Romów oraz planowali dalsze kroki, w celu poprawy ich
sytuacji w Europie.
Aktualności
„PAPUSZA”
nagrodzona „Orłami”
10 marca w Teatrze Polskim w Warszawie, po raz
szesnasty rozdano Nagrody Polskiej Akademii Filmowej „Orły”.
Takie spotkania przypominają wszystkim Europejczykom,
bardzo ważny fakt, że Cyganie, Romowie to również część Europy. W naszym kwartalniku znajdzie się relacja z tego wydarzenia. Zapraszamy do lektury!
Historie Romskich Rodów
Ro­dzina
Vania de Gila Kochanowski
Europa sykaweł baro zainteresowanio Romenca. Roma sy
pe ceło sweto i dre sare thema sy łenge pharo. Dre 4 (śtarto)
kwietnio sys ke Bruksela spotkanio „Roma summit” kaj przedstawicieli i bare polityki rakirenys pał działani pe rzecz romengry i syr tepomoginen kaj tejaweł fededyr sytuacja dre Europa.
Dasawe spotkani przybistyren sare gadźenge syr ważno sy fakto
kaj Roma to też Europa. Dre jamaro kwartalniko przedena apre
da wydarzeniostyr. Zamangas, den apre!
Redaktoro naczelno
Agnieszka Mirosława Caban
„Papusza” nagrodzona „Orłami”
W tym roku pod uwagę wzięto 46 polskich filmów fabularnych i 55 dokumentalnych. Po raz
pierwszy członkowie Akademii mogli głosować
przez Internet, dzięki czemu pozostawali całkowicie
anonimowi.
Romskie Profesje
Łyżkarze
Spis treści
Aktualności . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3
Wydarzenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6
Tematy numeru . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8
Stopka redakcyjna
Własność i wydawca:
Radomskie Stowarzyszenie Romów
ul. Twarda 13, 26-600 Radom
www.romowieradom.pl
www.romanowast.pl
Zespół redakcyjny:
Redaktor naczelny: Agnieszka M. Caban
Redaktor działu publicystycznego: Zenon Gierała
Redaktor działu poradniczo-informacyjnego: Magdalena Nowak
Współpraca:Jan Adamowski, Adam Bartosz, Agnieszka J. Kowarska,
Grzegorz Kondrasiuk, Jacek Milewski, Stanisław Stankiewicz, Marcin Wosik
Publikowane w Kwartalniku Romskim artykuły są recenzowane
Recenzent numeru 14/4 2014: prof. dr hab. Jan Adamowski
Projekt i skład: Mariusz Malczewski
Druk: PRINTY POLAND Tadeusz Porzyczka, ul. M.C. Skłodowskiej 5, 26-600 Radom.
Na okładce: Dobrusia, archiwum rodzinne
Nakład: 500 egz.
Historie Romskich Rodów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .9
Wywiad . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 14
Recenzje . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16
Romskie profesje . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17
Romanipen . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19
Młodzież romska pisze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20
Ciekawostki z Romskiej kuchni . . . . . . . . . . . . . . 24
Z życia wzięte . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25
Paramisi romane . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26
Ocalić od zapomnienia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29
Cygański humor . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31
Galeria . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32
Romano Waśt
KAPITAŁ LUDZKI
NARODOWA STRATEGIA SPÓJNOŚCI
Największym zwycięzcą tegorocznej gali „Orłów”
został wyprodukowany przez łódzki Opus Film obraz „Ida”, który otrzymał nagrodę za najlepszy film
i za najlepszą reżyserię. Natomiast Agata Kulesza
uhonorowana została nagrodą za najlepszą rolę kobiecą. „Ida” została także doceniona za montaż.
Podobnie jak „Ida” aż cztery nagrody zebrała
„Papusza” Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauzego. Czarno – białą opowieść o romskiej poetce
wyróżniono za zdjęcia Krzysztofa Ptaka i Wojciecha
Staronia, scenografię Anny Wunderlich, kostiumy
Barbary Sikorskiej - Bouffał oraz muzykę Jana Kanty
Pawluśkiewicza.
„Papusza” to pierwszy polski film w języku
romskim, wymagający od swoich twórców wielkiej
skrupulatności w rekonstrukcji nieistniejącego już
świata polskich Cyganów i taborów. Przygotowania
do zrealizowania tego obrazu trwały ponad pięć lat.
Przy okazji odbioru nagrody Pawluśkiewicz podziękował romskim muzykom, a Wunderlich powiedziała: Na pewnym etapie odczuwam potrzebę
piękna w filmie. Jestem szczęśliwa, że mogłam zrobić
film piękny.
Żywa Biblioteka: Nieznani Dyskryminowani.
22 lutego w galerii „Bunkier Sztuki” w Krakowie,
odbyło się interesujące spotkanie w ramach projektu „Żywa Biblioteka: Nieznani Dyskryminowani”.
W wydarzeniu uczestniczyło dwóch przedstawicieli
Stowarzyszenia Romów w Polsce, którzy jako „Żywe
Książki” byli „wypożyczani” przez uczestników do
półgodzinnych rozmów. Celem tych dyskusji było
m.in. zdobycie i pogłębienie wiedzy o życiu romskiej
społeczności, szczególnie od strony ich przeżyć i doświadczeń związanych z dyskryminacją przez inne
społeczności. Projekt cieszył się dużym zainteresowaniem zwłaszcza wśród studentów.
Powyższy projekt Stowarzyszenia „Europa
4Youth” został objęty patronatem przez Stowarzyszenie „NIGDY WIĘCEJ”. Podobny projekt realizowany był trzy lata temu w Radomiu, wtedy w charakterze żywej książki wystąpiła Adela Głowacka
z Radomskiego Stowarzyszenia Romów „Romano
Waśt”.
Prezydent Rumunii ukarany grzywną za
antyromskie komentarze
Rumuńska Państwowa Rada Zwalczania Dyskryminacji (CNCD) ukarała prezydenta Rumunii Traiana Basescu grzywną za publiczną wypowiedź na
temat Romów, mającą dyskryminujący charakter.
Basescu został ukarany za komentarz wygłoszony
w trakcie konferencji prasowej w Słowenii w 2010
roku: tylko niewielu z nich [Romów] chce pracować
i zazwyczaj utrzymują się [Romowie] z kradzieży.
Pomocna Dłoń
Czasopismo współfinansowane ze środków Unii Europejsk iej w ramach Europejsk iego Funduszu Społecznego
2
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
3
AKTUALNOŚCI
AKTUALNOŚCI
Nie był to ostatni antyromski komentarz prezydenta, który w styczniu tego roku stwierdził, że: żebrzący Romowie mogą być bardziej uciążliwi, niż bankier,
który defrauduje grube pieniądze.
Początkowo wniosek o ukaranie rumuńskiego
prezydenta złożony przez Mariana Mandache - dyrektora organizacji romskiej został odrzucony, ponieważ jak tłumaczono, komentarz został wygłoszony poza granicami państwa. Mimo to Sąd Najwyższy
zlecił niezależnej komisji sądowej, aby ponownie
rozpatrzyła sprawę. W rezultacie Basescu został
ukarany grzywną 600 lei, tj. 185 dolarów.
Mandache stwierdził, że mimo tego, że grzywna,
którą ukarano Basescu jest bardzo niska, stanowi jasny i bardzo ważny sygnał przeciwko dyskryminacji.
Według oficjalnych danych Romowie mieszkający
w Rumuni, ( około 622 000 osób), stanowią 3,3 proc.
całej ludności państwa. W rzeczywistości Romów
w tym kraju żyje znacznie więcej, jednak wielu
z nich deklaruje narodowość rumuńską bądź węgierską.
Domy srebrne jak namioty
W piątek 14 lutego o godzinie 18:00 w Muzeum
Współczesnym we Wrocławiu, odbył się wernisaż
wystawy pt. „Domy srebrne jak namioty.” Pierwsza ekspozycja wystawy miała miejsce w minionym
roku, w warszawskiej Zachęcie – Narodowej Galerii
Sztuki.
Na wystawie zaprezentowano m. in. zbiór sztychów, fotografii i obrazów powstałych w XIX i XX
wieku, pokazujących stereotypowy obraz Romów
w sztuce polskiej. Temat wystawy skoncentrował
się wokół pojęcia „cygańskości”, a prace artystów
ukazywały możliwe drogi wyjścia poza utarte stereotypy. Głównymi tematami wystawy były: ukryta
integracja a wymuszona asymilacja, nomadyzm jako
możliwa alternatywa społeczna, pojęcie „cygańskości”
oraz głos Romów w dyskusji o zagładzie.
W kontekście głośnego procesu między rumuńskimi Romami a miastem, Wrocław wydaje się najodpowiedniejszym miejscem na tego typu wydarzenia. Wrocławska odsłona wystawy została osadzona
w burzliwej dyskusji dotyczącej tematyki narodowości, związku miejsca urodzenia z miejscem zamieszkania, koncepcji migracji oraz zagadnień nomadyzmu. Wspólnym mianownikiem łączącym główne
wątki wystawy była architektura.
Tytuł wystawy „Domy srebrne jak namioty” jest
cytatem z wiersza Papuszy „Przychodzę do Was”.
Wystawę oglądać można
14.02.2014-19.05.2014.
było
w
dniach
Zmarł Przyjaciel Romów
- Zbigniew Romaszewski
13 lutego 2014 roku zmarł Zbigniew Romaszewski - legenda opozycji antykomunistycznej, działacz
KOR oraz Solidarności, wieloletni senator i wicemarszałek Senatu.
Romaszewski całe swoje życie poświęcił walce
o prawa człowieka. Przewodniczył Komisji Praworządności i Praw Człowieka. Z jego inicjatywy
w 1993 roku zorganizowano spotkanie z ambasadorem Niemiec, podczas którego Romaszewski jako
jeden z pierwszych polskich polityków przypomniał
o tragicznym losie Romów podczas II wojny światowej. Głośno upominał się o odszkodowania dla
romskich ofiar zbrodniczego, nazistowskiego systemu. Uważał, że świat musi usłyszeć o Holocauście
Romów. Z ramienia Senatu RP wziął udział w uroczystościach 50 rocznicy I transportu Romów do KL
Auschwitz Birkenau.
W 1998 założył Fundację Obrony Praw Człowieka, która w 50 rocznicę uchwalenia Powszechnej
Deklaracji Praw Człowieka zorganizowała w Warszawie III Międzynarodową Konferencję Praw Człowieka.
4
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
W 2011 r. został odznaczony przez prezydenta
Bronisława Komorowskiego Orderem Orła Białego.
20 lutego po nabożeństwie żałobnym w stołecznej bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela, został pochowany z ceremoniałem wojskowym
w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na
Powązkach.
„Papusza” wygrała festiwal w Pune
W dniach 9 – 16 stycznia odbyła się 12 edycja
Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Pune,
w Indiach, na którym film Joanny Kos - Krauze
i Krzysztofa Krauzego „Papusza” zdobył dwie główne i jedyne na tym festiwalu nagrody. „Papusza” jako
najlepszy film z najlepszą reżyserią pokonała m.in.
„Night Train to Lisbon” Billiego Augusta.
To nie pierwsza nagroda dla „Papuszy”. Film
otrzymał już m.in. Nagrodę Specjalną Organizatorów Festiwali i Przeglądów Filmu Polskiego
za Granicą, wyróżnienie na Festiwalu Filmowym
w Karlowych Varach, nagrodę publiczności na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Salonikach,
nagrodę indywidualną na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Valladolid i Brązową Kamerę
300 na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym
Manaki Brothers. Film został także nominowany do
Złotych Lwów i Złotego Kłosa.
„Oblicza różnorodności”
1 lutego wielokulturowym
spacerem został zainaugurowany projekt „Oblicza różnorodności” realizowany przez Muzeum Historii Żydów Polskich
w ramach współpracy ze Stowarzyszeniem Romów
w Polsce. Spacer adresowany był przede wszystkim
do osób, które mieszkają w Warszawie, ale polski
nie jest ich rodzimym językiem. Spacery z przewodnikiem po budynku oraz po wystawie czasowej
„Biografie rzeczy” były prowadzone w językach:
romskim, angielskim, arabskim, francuskim, gruzińskim, hebrajskim, hiszpańskim, niemieckim, rosyjskim, ukraińskim oraz wietnamskim.
W spacerze w języku romskim wziął udział
współpracownik Stowarzyszenia Romów w Polsce
Władysław Kwiatkowski.
Podczas spaceru można było zapoznać się z niezwykłą architekturą Muzeum Historii Żydów Polskich oraz poznać jego historię. Zwiedzający mogli
także obejrzeć wystawę czasową „Biografie rzeczy.
Dary z kolekcji Muzeum Historii Żydów Polskich”.
Kolejne wspólne inicjatywy Stowarzyszenia Romów w Polsce i Muzeum Historii Żydów Polskich
już wkrótce.
Odeszła Weronika Barwińska
Pogrążona w smutku
Redakcja
Kwartalnika
Romskiego oraz Radomskie Stowarzyszenie Romów „Romano Waśt”
(Pomocna Dłoń) informuje, że 19 kwietnia przeżywszy zaledwie 26 lat
zmarła Weronika Barwińska. Zmarła aktywnie działała w Stowarzyszeniu, zarazem uczestniczyła w licznych inicjatywach organizacji. Z oddaniem i pokorą służyła swojej rodzinie
i społeczności romskiej. Wykazywała się niezwykłą
skromnością, z godnością reprezentując mniejszość
romską na forum publicznym.
Zmarłą na cmentarzu parafialnym w Rajcu
koło Radomia żegnała rodzina, liczna społeczność
romska oraz zarząd stowarzyszenia. Łączymy się
w smutku i bólu z rodziną i bliskimi Weroniki. Świeć
Panie nad jej duszą!
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
5
WYDARZENIA
WYDARZENIA
„Roma Summit” w Brukseli
Konferencja w Starachowicach
Agnieszka Caban
Agnieszka Caban
organizacji romskich. Przedostatni szczyt odbył się w 2010 roku, w Hiszpanii, skupiono się
więc na postępach poczynionych przez ostatnie lata, aż do momentu organizacji tegorocznego szczytu. W trakcie konferencji omawiano
głównie realizację integracji społeczności romskiej w Unii Europejskiej, a także plany integracji w państwach objętych rozszerzeniem.
Podkreślono wagę środków finansowych,
które powinny dotrzeć do władz regionalnych
i lokalnych, w celu przyśpieszenia procesu integracji Romów.
4 kwietnia w Brukseli odbył się „Roma
Summit” – szczyt romski zorganizowany przez
Komisję Europejską. Takie spotkania organizowane są cyklicznie, w celu omówienia bieżących spraw związanych ze społecznością
romską w Europie. Dzięki takim spotkaniom
kwestie romskie omawiane są przez polityków
europejskich najwyższego szczebla, a także
przedstawicieli rządów krajowych i przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego, w tym
Spotkanie otworzył Jose Manuel Barosso,
przedstawiciel Komisji Europejskiej, a pierwsze części debaty poprowadziła jej wiceprzewodnicząca -Viviane Reding. W dyskusjach
brali udział: komisarz László Andor i komisarz
Vassiliou. Do innych kluczowych prelegentów
należał rumuński prezydent Traian Basescu,
George Soros - prezes Open Society Foundations oraz liczni ministrowie z państw członkowskich UE i państw objętych procesem rozszerzenia.
W tegorocznym spotkaniu uczestniczyły
również przedstawicielki Radomskiego Stowarzyszenia Romów „Romano Waśt” – Julita
Bogdanowicz – Gregorczyk oraz Agnieszka
Caban. „Roma Summit” zgromadził licznych,
znanych działaczy romskich z całej Europy
i był okazją również poza panelowej wymiany
doświadczeń i pomysłów, w celu wsparcia społeczności romskiej.
11 kwietnia br. w Muzeum Przyrody
i Techniki w Starachowicach miała miejsce
konferencja pt. „Romowie – dziedzictwo
kulturowe czy problem społeczny”. Konferencja inicjowała projekt „Zapomniane
obrazy – czego nie wiemy o Romach”, które
muzeum będzie realizowało w 2014 roku.
Wśród zgromadzonych gości byli przedstawiciele władz, m.in. Starosta starachowicki Andrzej Matynia, członkowie Zarządu
Powiatu Cezary Berak i Marek Pawłowski,
przedstawiciele Komendy Powiatowej Policji
w Starachowicach podinsp. Aleksy Hamera
i Janusz Kowalewski, przedstawiciele Stowarzyszenia Romów Polskich „Dywes” oraz
młodzież licealna ze Starachowic.
Prelegenci, między innymi redaktorzy
„Kwartalnika Romskiego” - Agnieszka Caban i Zenon Gierała przybliżyli zgromadzonym gościom najważniejsze zagadnienia dotyczące kultury romskiej. Agnieszka Caban
wygłosiła wykład na temat tradycji w kontekście współczesności, natomiast Pan Gierała opowiedział o tradycyjnych profesjach
i zawodach romskich. O tradycjach romskich
i trudnych relacjach międzykulturowych
opowiadała Adela Głowacka z Radomskiego
Stowarzyszenia Romów „Romano Waśt”
Od strony społecznej sytuację Romów
ukazał Pan Gerard Bah, pełnomocnik Świętokrzyskiego Komendanta Wojewódzkiego
Policji ds. Ochrony Praw Człowieka oraz
pełnomocnik Wojewody do spraw mniejszości narodowych i etnicznych w regionie,
który również moderował konferencję.
od lewej: Gerard Bah, Agnieszka Caban, Zenon Gierała
od lewej: Julita Bogdanowicz-Gregorczyk, Esma Redżepowa,
Agnieszka Caban
6
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
7
TEMATY NUMERU / WSPOMNIENIA Z „BARAKÓW”
Wspomnienia z „baraków”
RO­DZINA – Vania de Gila Kochanowski
Danuta Stefańska (Mamena)
Justyna Garczyńska, Zenon Gierała
W artykule tym chciałabym podzielić się z czytelnikami
moimi przeżyciami i tęsknotami za latami, które spędziłam we
wspólnocie cygańskiej. Często cofam się pamięcią do lat 60, do
lat mojego dzieciństwa i młodości. Ten czas beztroskiego życia
najpierw dziecka, a potem młodej dziewczyny wpisał się trwale
w moją historię. Do osiedla cygańskiego nazwanego „baraki”
wprowadziłam się w wieku siedmiu lat, był to rok 1958. Spędziłam tam najpiękniejsze chwile mojego życia. Baraki przy
ulicy Kozienickiej określane w różnych sytuacjach, przez nie-Romów, np. „Jedziemy do Cyganów, proszę się zatrzymać przy
Cyganach” itp., były miejscem, które wpisało się w życie mieszkańców Radomia. W wolnych chwilach oddając się wspomnieniom, zawsze mam przed oczami szczęśliwe, radosne choć
ubogie życie w tychże „barakach”.
Wszystkie wydarzenia i święta spędzaliśmy wspólnie.
W święta Bożego Narodzenia czy święta Wielkanocne zbieraliśmy się w domu najstarszego Cygana. Wszyscy wszystkim
składali życzenia. Oczywiście naszym zwyczajem mężczyźni
zasiadali przy suto zastawionym stole, a kobiety i dzieci w innym pomieszczeniu przy stole biedniejszym, ale nie gorszym.
Świętowanie i zabawa trwała dopóki był jeszcze ostatni biesiadnik. Wspólne ucztowanie zacieśniało w nas poczucie wielkiej
więzi. Pamiętam „lany poniedziałek”. Pogoda piękna, ciepło
i słonecznie. Chłopcy łapali za wiadra i oblewali wodą najbliżej stojącą osobę. Było wiele śmiechu, nikt się na nikogo nie
obrażał.
Nigdy z mojej pamięci nie ulecą ogniska, przy których dziewczyny popisywały się umiejętnością śpiewania i tańczenia. Ale
najbardziej zapamiętałam wieczory czytania bajek. Bajki te
czytał mój tata, gdyż był „uczonym” Cyganem. Bardzo często
opowiadał stare bajki cygańskie „paramiśi”. Na zmianę paramiśi opowiadała także bibi Donka (ciotka Donka). Opowiadający
tak się wczuwali w swoją rolę, że bajkę kończyli słowami „i ja
tam byłem wino piłem, a co usłyszałem wam opowiedziałem”.
Wieczory te były dla mnie baśniowe. Co przełożyło się na późniejsze życie, czytanie było mi bardzo potrzebne.
Do szkoły poszłam dopiero mając dziesięć lat i swoją edukacje zakończyłam w trzeciej klasie szkoły podstawowej. Życie
napisało prozaiczny scenariusz. Urodziła się moja kolejna sio-
8
HISTORIE ROMSKICH RODÓW / RO­DZINA – Vania de Gila Kochanowski
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
stra, mama musiała zarobić na życie wróżbą, żeby pomóc tacie,
gdyż rodzina była liczna. Ja jako najstarsza musiałam pomóc
mamie, zajęłam się rodzeństwem. Miałam dużo zajęć domowych, ale zawsze znalazłam czas, żeby poczytać. Pomimo wielu
obowiązków czułam się szczęśliwa, że mogę mojej mamie pomóc. Mama pokazała mi tajniki wróżby, przygotowywała mnie
i moje siostry do życia. Byłam bardzo szczęśliwa w moim środowisku, patrząc jak młodzi szanują starszych, było posłuszeństwo i pokora. Rodzice byli dla swoich dzieci świętością, to oni
decydowali o dalszym losie dzieci. To oni wybierali nam małżonków i mimo wszystko byliśmy szczęśliwi. Żyliśmy dniem
dzisiejszym. Niektórzy Romowie pracowali, inni handlowali,
natomiast kobiety zajmowały się wróżbą i domem.
W tym naszym mały osiedlu mieliśmy ludzi bardzo utalentowanych, byli kotlarze i muzycy. A muzyków było co najmniej
dwóch bardzo dobrych. To byli samoucy, grali na akordeonach.
Dzięki ich umiejętnościom często organizowaliśmy zabawy,
w których uczestniczyli wszyscy, starzy i młodzi. Przy takich
zabawach młodzi porywali upatrzoną dziewczynę. Jeżeli była
aprobata rodziców, to robiono wesele. Wesele było tradycyjne,
często trwało kilka dni. Było bardzo dużo tańca, śpiewu i zabawy, nie było bijatyk. To były wspaniałe chwile. Romska dusza to
muzyka i śpiew, a wtedy dusza leciała w przestworza.
Wspominając „baraki” po tylu latach czuję jak mi serce rośnie, to tak jakby w pochmurny dzień świeciło słońce. I chociaż nieraz nie było wesoło, wystarczyło, że zza chmury wyszło
słoneczko, wszystko co złe przestawało nas trapić, bo mieliśmy
świadomość, że obok mamy naszą cygańską rodzinę. Bardzo
brakuje mi tego miejsca, bardzo często tam przyjeżdżam, wyobraźnia przesuwa przed oczami obrazy, wspomnienia powracają, widzę ognisko, tańczące Romki, naszych kochanych
muzyków, starszych Romów siedzących na krzesełkach obok
swoich domów, dzieci bawiące się z bezpańskimi psami. Wielu
z tych Romów już nie ma, a nas wysiedlono i rozrzucono po
całym mieście. Tęsknię za „barakami” i beztroskim dzieciństwem. I choć dziś mamy wygody, nie ma już tego co było tam.
Dziś zapominamy, co było najważniejsze w życiu, gonimy za
luksusem, który szczęścia nie daje. Nie potrzeba dużo, by czuć
się dobrze i szczęśliwie.
Główne kierunki migracji Romów.
Z prawej fragment obrazu Clarka Stantona (1832-1894), Wędrowni Cyganie.
Źródło: Wikipedia.
TROPEM JĘZYKA ROMÓW
Nie istnieją wiarygodne źródła pisane dokumentujące
najdawniejszą przeszłość Romów i ich języka. Historia z XI
w. oparta na poemacie perskiego poety A. Ferdousiego Szahname, opowiadająca o 10 tysiącach muzykantów, których
w V wieku król Szankal z miasta Kannauj podarował władcy
perskiemu Bahramowi V, i z których to później miał wywodzić
się wędrowny lud Cyganów okazała się pomyłką. Współczesne badania dowodzą bowiem, że przekaz ten nie mógł odnosić się do przodków dzisiejszych Romów, gdyż język romani
w V w. jeszcze nie istniał. A jeśli tak, przodkowie Romów mogli
opuścić Półwysep Indyjski dopiero ok. 300 lat po opisywanych
wydarzeniach.
Dopiero pod koniec XVIII wieku idąc tropem rozmaitych
języków północno-zachodnich Indii, a przede wszystkim Pendżabu i Radżastanu, językoznawcy zdołali w miarę dokładnie
usystematyzować pochodzenie języka Romów. Zależności
te pozwalają przypuszczać, że stamtąd właśnie wywodzą się
przodkowie dzisiejszych Romów i Sintich. Upraszczając dociekania językoznawców spróbujmy prześledzić w skrócie te
wydarzenia.
Około 1000 roku Mahmud z Ghazni szerząc islam podbił
północno-zachodnie Indie (Kaszmir i Pendżab). Najazd wywołał spusto­szenie i doprowadził do migracji na wielką skalę.
W latach 1001-1026 muzułmańscy Ghaznawidzi siedemnastokrotnie napadali Pendżab i Sindh, zaciekle walcząc ze stawiającymi opór tubylcami. Według źródeł historycznych, Mahmud
z Ghazni pojmał 500 tysięcy jeńców podczas inwazji na Sindh
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
9
HISTORIE ROMSKICH RODÓW / RO­DZINA – Vania de Gila Kochanowski
i Pendżab. W języku romskim istnieją liczne ślady świadczące
o genezie ich języka w takich właśnie okolicznościach. Większość słów odnoszących się do wojny i walki jest pochodzenia
indoaryjskiego: bust (włócznia), patava (getry), xanrro (miecz)
czy tover (topór).
Choć imperium Ghaznawidów było wie­lojęzyczne, oficjalnie używano w nim perskiego. Wyjaśnia to sporą liczbę zapożyczeń, które zasiliły język romski nie wcześniej niż w XI
stuleciu. Największe zmiany mają związek z przemieszczaniem
się Romów dalej na zachód. W 1038 roku Seldżukowie rozgromili Ghaznawidów. W 1071 roku podbili Armenię i wschodnią
Anatolię.1 Podbojom towarzyszyła kolejna fala migracji z Azji
Środkowej. Prawdopodobnie w tym okresie język romski uformował się z dialektów, którymi władali przodkowie dzisiejszych Romów.
Najazd Mongołów na Europę w pierwszej połowie XIII wieku, następnie zaś inwazja Turków Osmańskich rozpoczęły kolejną falę migracji Romów na zachód. Ogromne przestrzenie
rozdzielające poszczególne grupy doprowadziły do wtórnego
zróżnicowania i w konsekwencji przyczyniły się do ponownego
utworzenia szeregu lokalnych dialektów współczesnego języka
romskiego.
„Język cygański kształtował się bez zapisu. Próby spisania
tekstów cygańskich dały w efekcie rozmaitość sposobów jego
zapisu, w zależności od kraju i używanego tam alfabetu. I tak
np. w różnych publikacjach zwrot „język cygański” zapisany
został w blisko 20 wersjach: romani czib, romani cib, romani
tschib, romani tschiw, romani tsiw, romani tsiv, romani tscheeb, rromani chib, romani sib, xomani cip, romani chib, rhomani chib, romani chib, romanyi sip, romaji sjib, kxomani tchib.
W latach ostatnich powstały podręczniki, które być może przyczynią się kiedyś do ustalenia wspólnej pisowni dla wszystkich
Cyganów”.2
Analiza słownictwa wskazuje, że pierwotnie Romowie nie
byli ludem wędrownym. Słowa takie jak kher (dom), udar
(drzwi), gav (wioska), balo (świnia), khoni (kura) czy giv (pszenica) są wyraźnie indoaryjskie. Większość słownictwa związanego z przemieszczaniem się pochodzi zaś z Anatolii, gdzie
Romowie najwyraźniej zmienili tryb życia. Na przykład, grast
(koń) i čar (trawa) pochodzą z ormiańskiego, vurdon (wóz)
z kurdyjskiego, zaś drom (droga) i petalo (podkowa) z greckiego. Także nazwy własne metali (z wyjątkiem słów oznaczających „złoto”, „srebro” i „żelazo”) zostały zapożyczone od
Greków i Ormian, podobnie jak nazwy narzędzi kowalskich,
co może świadczyć o tym, iż ten postrzegany dziś jako tradycyjny dla Romów zawód zaczął być praktykowany dopiero
w tym czasie.3 Tak oto idąc „tropem języka Romów” udało się
naukowcom odkryć odwieczną tajemnicę cygańskiej tułaczki
i trasy ich wędrówek.
Do Romów – językoznawców, który starał się pójść śladami
narodzin języka romani i wyjaśnić jego pochodzenie należał
Vania de Gila – Kochanowski. Tu wspomnieć należy, iż zaproponował on – między innymi – podział Romów na siedem
wielkich grup pod względem ich rozmieszczenia geograficznego i używanych przez te grupy dialektów. Są to grupy: bałkańska, karpacka, germańska, naddunajska, skandynawska, iberyjska i północna – używana przez spo­łeczności polskie, rosyjskie
i bałtyckie.
O nim to, korzystając z dostępnych materiałów, postaramy
się w naszym stałym cyklu „Historie rodów romskich” opowiedzieć.
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
Vania de Gila Kochanowski
1920–2007
Vania de Gila Kochanowski4 urodził się 6 sierpnia 1920 roku
w taborze obozującym w podkrakowskim lesie. Jego rodzina pochodziła z Łotwy i należała do grupy bałto–słowiańskich Romów – Polska Roma (nazwisko Gila pochodzi od strony rodu
jego matki).
Ojciec – w czasie II wojny światowej dowódca w Wojskach
Sprzymierzonych – zginął podczas bitwy w obronie Smoleńska
w 1942 roku. (Ponad połowa członków rodziny Vani została zamordowana przez nazistów).
W lipcu 1942 r. Vania ukończył państwowe liceum w Rydze,
po czym – również w Rydze zaczął studiować sztukę. Jednak po
tym jak odmówił wstąpienia do wojsk hitlerowskich, został 11
marca 1943 roku deportowany przez Niemców i stał się przymusowym robotnikiem III Rzeszy. Wysłano go pod Leningrad, skąd
w krótkim czasie zbiegł. Niestety został schwytany i wywieziony
do obozów zagłady na Łotwie (Aluksne, Valmiera, Salaspils) i Litwie (Kowno).
Po wojnie Vania pozostaje we Francji, gdzie mieszka przez
większość życia. Tutaj też poznał swoją przyszłą żonę - Morel
Elisabeth, z którą w 1950 roku wziął ślub. Lata 1946-1952 były
dla niego okresem wytężonej pracy. Współpracuje wówczas ze
znanymi szkołami tańca w Paryżu. Nie zaniedbuje także nauki
i studiuje na uniwersytecie filologię rosyjską, rusycystykę, hinduizm, historię języków indo - europejskich, jak również językoznawstwo ogólne i dialektologię.
1 10
W nagrodę za szczególne wyniki w nauce był w latach 195457 członkiem Komisji Stypendialnej Uniwersytetów Francuskich.
Dekretem z 17 kwietnia 1959 roku otrzymał obywatelstwo francuskie. 10 czerwca 1960 roku uzyskał tytuł doktora w dziedzinie lingwistyki na Uniwersyte­cie Paryskim. W latach 1961-1967
w ramach francusko–indyjskiej wymiany prowadził w Indiach
badania naukowe dotyczące romskiej historii i języka. To m.in.
dzięki niemu 26 stycznia 1964 r. ustanowiono język hindi językiem naro­dowym Indii. (26 stycznia 1964 roku wziął udział
w wyborze hindi jako języka narodowego Indii). Po powrocie do
Europy aktywnie walczył o integrację Romane Chave we Francji.
27 lipca 1944 roku Vanię i 110 innych Łotyszy przeniesiono
do obozu Beauregard we Francji, skąd już 17 sierpnia zbiegł i dołączył do francuskich i amerykańskich partyzantów. Stamtąd 24
sierpnia 1944 r. trafił na szkolenie w partyzanckim obozie Bessieres, po czym jako ochotnik wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych
na Zachodzie.
Język romski lub romani w innych językach często określany potoczną nazwą „język cygański” jest językiem ojczystym
większości Romów. Daleko posunięte zróżnicowanie rozmaitych dialektów romskich, brak tradycji piśmienniczej oraz
jednolitej standaryzacji sprawiają jednak, iż posługujące się
nimi osoby często doświadczają trudności komunikacyjnych.
Ponadto w wyniku presji zewnętrznej w wielu tradycyjnych
grupach nastąpiło porzucenie własnego dialektu romani na
rzecz języka dominującego w otoczeniu społecznym, lub wytworzenie osobnego języka łączącego elementy języka romskiego i dialektów miejscowych.
Anatolia – kraina, należąca do Turcji. Inna, zamiennie używana nazwa Anatolii, to Azja Mniejsza.
2 Bartosz A.: ROMOWIE–CYGANIE. Historia i Kultura.
HISTORIE ROMSKICH RODÓW / RO­DZINA – Vania de Gila Kochanowski
Milewski J. podaje dodatkowo imię: Kochanowski Jan (Vania de Gila).Patrz:
„Sławni Romowie, Leksykon”. Radomskie Stowarzyszenie Romów, Radom
2013., s. 43.
4 Podane w rozdziale „Tropem języka Romów” infor­macje zostały wybrane
i opracowane na podstawie źródeł do­stępnych w Wikipedii.
3 Dzięki jego działaniom w Rządzie i Parlamencie francuskim,
w 1969 roku zniesiono dyskryminujące Romów prawo. Przez
następne dwie dekady próbował zwalczać nietolerancję wobec
Romów we Francji (projekty integracyjne, konferencje). W roku
1983 został mianowany przez władze Romani Union delegatem
World Romani Union przy UNESCO w Paryżu. Został konsulem
kulturalnym Romów.
8 listopada 1988r. Vania de Gila Kochanowski uzyskuje swój
drugi tytuł doktora, w dziedzinie Etno-socjologii na Uniwersytecie w Tuluzie. W tymże roku zostaje członkiem Francuskiej Rady
Narodowej Kultury i Języków Regionalnych. Opublikował wiele
prac naukowych, przede wszystkim językoznawczych. W Polsce
została wydana jego książka „Mówmy po romsku”.5
TAM, GDZIE ZIELEŃ SPOTYKA SIĘ
Z BŁĘKITEM
Sobota 23 lipca 1994 roku – podobnie jak kolejne dni tego
miesiąca – była piękna, toteż trasa Radom – Białystok, a później
Supraśl, gdzie w tym roku zadomowiła się Cygańska Wioska
Artystyczna (Letnia Szkoła Romów) przebiegała bez zakłóceń.
Załączona do zaproszenia, nadesłanego do mnie przez Red.
Naczelnego gazety RROM–PO–DROM6, p. Stanisława Stankiewicza mapka okolicy Białegostoku, nieomylnie wskazywała
Supraśl, miejsce, do którego miałem teraz dojechać. A, że trasa
z Radomia do Supraśla krótką nie była, toteż znalazł się czas na
rozmyślania o czekających mnie spotkaniach.
Z przygotowanego programu zajęć wynikało, iż będzie tam
wiele znakomitości jak choćby Lew Czerenkow, Mozes HeBiografia Vani de Gili Kochanowskiego na podstawie artykułu: Kopycińska
A.: Mały Wielki Człowiek, Romano Atmo – Nr 4 / 2009 r. s. 18. oraz Milewski
J.: „Sławni Romowie, Leksykon” Radomskie Stowarzyszenie Romów, Radom
2013., s. 43
6 RROM–PO–DROM – pierwsze w Polsce pismo Romów–Cyganów wydawane w Białymstoku.
5 KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
11
HISTORIE ROMSKICH RODÓW / RO­DZINA – Vania de Gila Kochanowski
inschink no i oczywiście Vania de Gila Kochanowski, którzy
mieli prowadzić wykłady z języka romskiego, a także mówić
na temat historii i pochodzenia Romów. Warsztaty artystyczne
miały być prowadzone pod kierunkiem Nataszy i Koli Wasiljewów, a muzyki przez słynnego Edwarda Dębickiego. Także
lista państw, z których mieli pochodzić uczestnicy szkolenia
była nie mniej imponująca: Litwa, Łotwa, Francja, Jugosławia,
Rumunia, Bułgaria, Austria, Szwajcaria, Albania, Rosja i oczywiście Polska.
HISTORIE ROMSKICH RODÓW / RO­DZINA – Vania de Gila Kochanowski
– Znasz język francuski?
Byłem tak zaskoczony, że tylko pokręciłem przecząco głową.
– Nie szkodzi… W takim razie znajdziemy coś w języku polskim – Vania otworzył teczkę i zaczął w niej czegoś szukać. Jak
się okazało był to wydrukowany na czterech stronach maszynopisu tekst: „Światopogląd Cyganów Europy”.
Sali Ibrahim
WSPOMNIENIE
– To uzupełnienie tego, o czym mówiłem – usłyszałem. –
W wolnej chwili przeczytaj!
Podziękowałem… (Otrzymany tekst zachowałem do dziś,
a na dowód przytaczam jego fragment poniżej).
O VANI de GILA KOCHANOWSKIM
Według załączonego programu: „Odoj, kaj zełene maladioł
bolibnasa”, Nilaitko Romani Škola, Supraśl ’94 („Tam, gdzie
zieleń sięga nieba”, Letnia Cygańska Szkoła, Supraśl 94), drugi
dzień zajęć miał rozpocząć się wykładami i przebiegać w podanej niżej kolejności..
„Na euro–azjatyckich stepach, gdzie my, plemiona europejskie żyliśmy razem w demokracjach wojskowych, nie mieliśmy
symboli, obrazów, a jedyny symbol Boga – Słońce, symbol miłości
i absolutnej tolerancji, który ogrzewa i opromienia każdą istotę
bez wyróżnienia…” – czytamy. Dokument nosił datę: Paryż 15
października 1992 r. i podpis autora.
Dziś, gdy od tamtego czasu upłynęło już równo 20 lat pozostały wspomnienia o tym niezwykłym spotkaniu ludzi, którzy
przyjechali z różnych stron Europy i nie tylko. Ukryta w tajemniczej Puszczy Knyszyńskiej „wieś romska”, która ożywiła
Supraśl śpiewem, tańcem i muzyką pozostała także w pamięci
wielu miejscowych mieszkańców.
– Patrzcie – usłyszałem pewnego dnia – to Cyganie sami zaczynają się uczyć. Koniec świata!
Przez sześć dni tętniła Puszcza Knyszyńska gwarem różnojęzycznych głosów, muzyką i pieśnią. Tam wówczas wśród wielu innych sławnych i mniej sławnych Romów poznałem Vanię
de Gila Kochanowskiego, który miał u mnie pozostać w pamięci do dzisiaj. Szczupły, niewielkiego wzrostu o specyficznym poczuciu humoru, sprawiał wrażenie człowieka zawsze
zadowolonego i szczęśliwego. Czy rzeczywiście? Nie zdążyłem
zaprzyjaźnić się z nim bliżej, czas trwania „letniej szkoły” był
zbyt krótki, a program zajęć zbyt obfity: nauka historii i kultury
Romów, warsztaty artystyczne z muzyki i tańca, koncerty, wieczory autorskie i filmy…
Dziś, oprócz wspomnień i kilku zdjęć pozostał darowany mi
tomik wierszy poetki bułgarskiej Sali Ibrahim i wręczony przez
Vanię de Gila-Kochanowskiego „Światopogląd Cyganów Europy”, w którym sformułował swoje osobiste poglądy na temat
narodu cygańskiego.
Pierwsze zdanie z tekstu otrzymanego od Vani de Gila Kochanowskiego
dotyczące „Światopoglądu Cyganów Europy”
Drugi dzień zajęć w Letniej Szkole Romów w Supraślu.
Niby nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że miałem po raz
pierwszy okazję zetknąć się z tymi ludźmi, a szczególnie utkwił
mi w pamięci wykład Vani de Gila Kochanowskiego. Moja wiedza o Romach daleka była od dzisiejszej, toteż słuchałem jego
wypowiedzi z należytą uwagą starając się przynajmniej część
z tego co mówił zapa­miętać. Nie było to łatwe… Pojęcia i myśli jakie formułował były tak oryginalne, że ledwie nadążałem
za jego sposobem rozumowania. Dziś, po dwudziestu latach
od tego spotkania pewnie nie uda mi się dokładnie odtworzyć
owej chwili, gdy wezwał mnie przed swoje oblicze, ale wyglądało to mniej więcej tak:
Wykładowca widać zauważył mój wysiłek umysłowy, bo po
skończonym wykładzie spojrzał na mnie, uśmiechnął się i ku
mojemu zaskoczeniu skinął ręką, abym do niego podszedł. Tu
zamiast – jak się spodziewałem – upomnienia, że z niezbyt należytą uwagę słuchałem jego wypowiedzi, usłyszałem:
Nie jest moim zamiarem zamieszczenie w niniejszym artykule treści całego tekstu, ani jego analiza. Stąd zacytuję tylko
jeszcze jedno zdanie, które wydaje mi się w obecnych czasach
szczególnie ważkie. „Lata mijają i wartości zdobyte przez tyle
cierpień chwieją się i kruszą, nowe wartości zaczynają kiełkować, zjawiają się nowi prorocy… i są to wybrani do rządzenia
synowie dawnych męczenników, którzy stają się nowymi tyranami!” Sens i współczesne znaczenie tego zdania pozostawiam
naszym czytelnikom bez komentarza.
Na drugi dzień był kolejny wykład Vani: „Katar javne Roma”
(„Skąd przybyli Romowie”). Wykładowca raz i drugi spojrzał
w moją stronę i uśmiechnął się tajemniczo. O czym myślał?
„Przykry jest fakt, że pomimo tego, iż tak wiele trudu i wysiłku włożył w walkę przeciwko dyskryminacji Romów, niewiele osób ze środowiska romskiego wie, kim on był. Niektórzy za­
pewne nigdy nawet nie słyszeli jego nazwiska. Myślę, że Vania
inaczej wyobrażał sobie przy­szłość i życie narodu romskiego.
Swoją osobą dawał ku temu wyraźne dowody – napisała w dwa
lata po jego śmierci A. Kopycińska.7
7 12
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
Kopycińska A.: Mały Wielki Człowiek, Romano Atmo – Nr 4 / 2009 r. s. 18.
W swoim dorobku naukowym wśród wielu publikacji na temat Romów pozostawił też książkę „Mówmy po romsku”, której
wydawcą jest Związek Romów Polskich w Szczecinku. „Kim są
Cyganie? Grupkami muzyków, tancerzy... kotlarzy, koszykarzy? Czy są narodem?...” Odpowiedzi na te i na wiele innych
pytań znajdziemy właśnie w tej książce. Pozwala ona na poznanie kultury, języka, tradycji oraz tożsamość narodu romskiego.
Jego wędrówkę w poszukiwaniu swego miejsca i akceptacji.
Jakże pasjonująca, a zarazem tragiczna jest nasza historia”8 –
czytamy w informacji o celach wydania książki.
„Mówmy po romsku – Historia, kultura i język narodu
romskiego” to książka,
w której Vania de Gila
Kochanowski omawia
m. in., pierwotne kasty,
daty i przyczyny emigracji Cyganów z ich
pierwotnej ojczyzny
Indii, a także przedstawia problemy ogólnego języka romskiego
i pilnej konieczności
jego umiędzynarodowienia.
Skromny, o dużej wiedzy, walczący przez całe życie o lepszy los Romów sam nie dbał o pieniądze ceniąc sobie to, co
duchowe. Jego celem życiowym – jak dowiedziałem się już po
jego śmierci – było stworzenie Centrum Kultury Romskiej. Nie
dane było mu tego dokonać. Być może jego marzenie zostanie
niedługo zrealizowane w Radomiu, gdzie takie centrum ma
powstać. Ojcowie Miasta Radomia wyznaczyli już pod budowę odpowiedni teren, Rząd Polski przeznaczył na ten cel sporą
sumę pieniędzy, projekt współfinansuje Unia Europejska, a pieczę nad całością sprawuje Radomskie Stowarzyszenie Romów
– Romano Waśt.9
Fragment z: Cele i założenia projektu: Wydanie książki „PARLONS TSIGANE
- Mówmy po romsku. Czerwiec - październik 2003r.
9 Artykuł ten miał na celu przypomnienie i upowszechnienie wśród Romów (nie
tylko), tych współbraci–Cyganów, którzy całe swoje życie poświęcili dla upowszechnienia przeszłości i tradycji swoich rodaków.
8 KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
13
WYWIAD /EWA KOPER
WYWIAD /EWA KOPER
Rozmowa z Ewą Koper z Muzeum
– Miejscem Pamięci w Bełżcu na temat historii obozu pracy i zagłady w Bełżcu
oraz upamiętnieniu ofiar i edukacji o zagładzie
ta forma zdobywania pożywienia była bardzo ograniczona ze
względu choćby na pilnujących strażników czy liczbę przedmiotów, których ilość nie mogła wystarczyć na długi okres czasu. Ponadto sam fakt znęcania się strażników obozowych i stale
towarzyszące poczucie groźby utraty życia jasno pokazują w jakim straszliwym położeniu znaleźli się ludzie deportowani do
obozu. Natomiast obóz zagłady nastawiony był na natychmiastowe uśmiercanie. Osoby ginęły masowo, anonimowo i nago
w komarach gazowych. Dodatkowo przed uśmierceniem kobietom i dziewczynkom golono włosy.
Czy wiemy jak potoczyły się losy osób, które przeżyły
obóz, czy są jakieś relacje, spisane wspomnienia więźniów?
Jaka jest historia obozu pracy i zagłady w Bełżcu?
Historia obozu pracy związana jest ściśle z lokalizacją Bełżca. Po podziale ziem polskich w 1939 roku ta miejscowość
leżała na pograniczu strefy okupacji niemieckiej i sowieckiej
i tym samym stała się ważnym punktem w planach militarnych
Niemców. Od Bełżca przewidywano budowę wału ziemnego
stanowiącego część niemieckich umocnień. Roboty trwały od
maja do jesieni 1940 roku. Wał budowali Romowie i Sinti, Żydzi oraz Polacy. Ten obóz pełnił także funkcję obozu przejściowego i karnego.
Z kolei obóz zagłady, istniejący od marca do grudnia 1942
roku, związany był z planem eksterminacji Żydów. Ludność cygańska także przeznaczona z okoliczną ludnością do całkowitej eliminacji była więziona w samochodach bądź w wagonach
doczepionych do transportów z ludnością żydowską. Z zachowanych źródeł wiemy, że ofiary ginęły 2-3 godziny po wprowadzeniu na rampę obozową. Do lata 1943 teren obozu został
splantowany i zalesiony.
Obóz w Bełżcu był również miejscem kaźni i zagłady Cyganów, proszę opowiedzieć co dziś wiadomo na temat ich
obecności w obozie?
W obozie pracy warunki bytowe były katastrofalne. Nie liczono się z ludźmi, ani z ich życiem. Dzieci z racji, że nie mogły
pracować, nie dostawały przydziałów żywności. Śmiertelność
była duża. Zrozpaczone matki starały się wymieniać z okoliczną ludnością odzież na produkty żywnościowe. Oczywiście
14
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
Łatwiej jest mówić o losie więźniów w przypadku obozu
pracy. Pojedyncze historie można znaleźć również na stronach
internetowych. W tym miejscu należy podkreślić, że przede
wszystkim dotyczą Sinti z Hamburga i tamtejszych okolic, niż
Romów zamieszkujących polskie ziemie. W przypadku zaś
więźniów obozu zagłady nie znamy żadnych personaliów. Najprawdopodobniej były to grupy osób mieszkających w okolicach Lwowa, Drohobycza czy Stanisławowa.
W jaki sposób ofiary obozu, również pochodzenia romskiego zostały upamiętnione?
W dniu 26 października 2012 roku został odsłonięty pomnik na miejscu zbiorowych pochówków Romów i Sinti, którzy zostali zamordowani lub zmarli z głodu i chorób. Pomnik
powstał w ramach projektu na rzecz społeczności romskiej
w Polsce realizowanego przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji przy ścisłym współdziałaniu z Urzędem Gminy Bełżec
i Muzeum - Miejscem Pamięci w Bełżcu.
W jaki sposób Pani zdaniem można upowszechniać wiedzę na temat zagłady w Bełżcu?
Niewątpliwie każda wzmianka w mediach również z uroczystości rocznicowych przyczynia się do poszerzenia grona
osób, które dowiadują się o Zagładzie Romów. Bardzo cenne
będą także szkolenia dla nauczycieli, edukatorów czy przewodników. Jednak nie możemy zapominać, że przede wszystkim
powstanie publikacji i jej dostępność, choćby w każdej miejskiej i szkolnej bibliotece może na stałe przynieść rozszerzenie
świadomości.
Czy muzeum prowadzi programy, zajęcia edukacyjne dla
dzieci i młodzieży z uwzględnieniem historii i obecności na
terenie obozu również mniejszości cygańskiej?
Oferta edukacja rozrasta się z każdym rokiem wraz ze wzrostem liczby gromadzonych dokumentów, relacji czy fotografii.
Niestety niewiele pojawia się nowych materiałów odnoszących się do losu ludności romskiej w obozie pracy czy w obozie zagłady. Każdy dokument czy świadectwo traktowane jest
niemal jak unikat. Ze zgromadzonych materiałów staramy się
budować programy edukacyjne, aby przekazywać informacje
o więźniach, z zaznaczeniem różnic i podobieństw w stosunku do każdej nacji w świetle niemieckich planów eksterminacyjnych. Dobrym przykładem działań edukacyjnych będzie
projekt w ramach, którego młodzież z Niemiec po wizycie
w Bełżcu i zapoznaniu się z topografią obozów zrobiła szkolną
wystawę oraz napisała artykuł do lokalnej prasy o deportacjach
Romów i Sintii i ich losie w Bełżcu.
Czy Pani zdaniem popularyzowanie wiedzy na temat zagłady może stać się częścią tworzącej się obecnie romskiej
tożsamości?
Historia zawsze odciska piętno na losie narodów. Każde
przeżywanie we wspólnocie radości ze zwycięstw, goryczy
porażki czy niezawinionego ciernienia przyczynia się do budowania tożsamości. Bardzo często wymaga to przezwyciężenia obaw czy barier zwłaszcza w szczególności kiedy mamy
do czynienia ze zbiorowym i późniejszym doświadczeniem. To
jednak może bardziej zespolić i pomóc zrozumieć istotę stanowienia narodu czy grupy etnicznej.
miało dojść do egzekucji Cyganów. Mam nadzieję, że w tamtejszej okolicy żyją jeszcze świadkowie, którzy będą mogli potwierdzić ten fakt i wskazać miejsce pochówku.
Wywiad przeprowadziła Agnieszka Caban
Czy posiada Pani wiedzę na temat innych miejsc kaźni
mniejszości romskiej na Lubelszczyźnie, zarówno te upamiętnione, jak i te, o których jedynie wiadomo, że istniały?
Automatycznie moje myśli zawsze kierowane są w stronę
Krychowa koło Chełma gdzie min. trafili Romowie i Sintii,
którzy przeżyli obóz pracy w Bełżcu. Szczęśliwie to miejsce zostało już upamiętnione. Mówiąc o Lubelszczyźnie nie możemy
także pominąć faktu deportacji Romów do obozu koncentracyjnego na Majdanku czy do obozu zagłady w Sobiborze. Ważnym punktem na mapie jest także Ułęż. Ale jest również nie
wielka miejscowość w niedalekiej odległości od Bełżca, choć
już po stronie ukraińskiej, gdzie według źródeł żydowskich
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
15
RECENZJE / CYGAŃSKIE SEBRO - BAŚNIE POLSKICH CYGANÓW NIZINNYCH
Zenon Gierała - Cygańskie srebro.
Baśnie polskich Cyganów nizinnych
ROMSKIE PROFESJE /ŁYŻKARZE
Łyżkarze
Justyna Garczyńska, Zenon Gierała
Magdalena Ciechańska
Było, nie było, do moich rąk trafił zbiór baśni Cygańskie srebro. Paramisi romane natychmiast rzuciły na mnie czar, wzbudzając zainteresowanie bogatą i oryginalną kulturą cygańską.
Literatura nie jest tak mocno kojarzona z Romami, jak taniec i śpiew. Wędrowny lud przez wieki hołdował literaturze mówionej, poezji, która żyje
tylko chwilę w swym pierwotnym
kształcie i niezwykłym opowieściom,
które łączą w sobie cygański rdzeń
i multikulturową otoczkę. Współcześnie Romowie coraz częściej spisują
krążące w przekazach ustnych baśnie.
Cygańskie srebro jest jednym z wielu
zbiorów paramisi romane, które mają
szansę zostać ocalone od zapomnienia.
Funkcję klamry kompozycyjnej
zbioru spełnia cygańska rodzina,
w której pojawia się długo wyczekiwane dziecko. Chłopiec jest darem leśnej
boginki dla proszącej o potomstwo
Romni. Kało jest niezwykłym dzieckiem. W chrzestnym darze otrzymał
umiejętność rozumienia mowy natury.
Jest to dla niego przepustką do magicznej rzeczywistości, w której bajarzem jest cały świat. Baśnie
opowiadają ludzie, zwierzęta, rośliny, rzeka, wiatr… Co ciekawe, w ostatniej opowieści zbioru Kało ze słuchacza zmienia się
w uczestnika baśniowych wydarzeń. Sam wyrusza na wędrówkę, by odczarować królewnę przemienioną w motyla, zdobyć
jej miłość i żyć długo i szczęśliwie.
Rysem charakterystycznym baśni cygańskich jest wielokulturowość. Wędrowny lud, odwiedziwszy mnóstwo krajów
i zetknąwszy się z wieloma narodami, zaadaptował dla siebie
elementy różnych kultur, co widoczne jest w opowiadanych
przezeń baśniach. Tak więc Romni „dostaje” dziecko, jak celtycką Tommelise (Calineczkę), Kało otrzymuje chrzestne dary
od tajemniczych, ubogich wędrowców tak, jak słowiański Zie-
profesji. Z nimi, z czasem powstały istniejące
do dziś zwyczajowe nazwy Cyganów. W Polsce,
od poszczególnych zawodów pochodzą nazwy
np.: Kotlarzy (Kełderaszów), handlarzy końmi
(Łowarów), lub wywodzące się z przestrzeni, którą
Romowie zajmowali w stosunku do tubylców np.
Bergitka Roma – Romów mieszkających w górach,
Lesiaków – mieszkających w lesie itp.
mowit, w baśniach roi się od śpiących księżniczek, potworów
pokonywanych przez dzielnych, lecz ubogich młodzieńców,
mnóstwo jest rekwizytów, znanych z opowieści celtyckich,
perskich, arabskich etc. Najbardziej
zaskakujący jest jednak sposób zaadaptowania przez Cyganów motywów biblijnych. Funkcję Mojżesza
w jednej z baśni przejmuje kobieta,
która niczym patriarcha rozkazuje wodom morza rozstąpić się i wyprowadza
swój lud z Egiptu, aby wieść go dalej do
wielkiego Mrodewłoro (Chrystusa).
Paramisi Romane najczęściej opisują tułacze życie Cyganów. Niemal
w każdej baśni odbywa się wielka
wędrówka, która ma określony cel
– zdobycie skarbu lub ręki księżniczki (co właściwie w praktyce oznacza
to samo). W podróży tajemne moce
i upersonifikowana przyroda sprzyjają lub przeszkadzają Cyganom. Baśnie wyjaśniają zjawiska przyrody,
przybliżają życie codzienne Romów,
odwołują się do ich historii, wierzeń,
stereotypów z nimi związanych. Zbiór
baśni Cygańskie srebro przybliża życie jednego z najbardziej
interesujących, a jednocześnie najmniej znanych narodów, który wiele wniósł do dziedzictwa kulturowego Europy.
Źródło: http://ksiazkowy-blog.blogspot.com/2014/03/zenon-gierala-cyganskie-srebro-basnie.html
Cyganie łyżkarze.
Pocztówka koloryzowana. Węgry. 1910.1
Z wielu profesji romskich należy także wymienić
łyżkarzy wyrabiających łyżki i inne przedmioty
drewniane potrzebne w wiejskich gospodarstwach
(widelce, wrzeciona, grabie, sita, miotły, jarzma,
kosiska), a więc zajmujących się wyrobem przedmiotów z drewna.
Te wędrujące po całym kraju grupy Romów
sprzedawały najczęściej swoje wyroby na targach,
płacąc w zamian określoną sumę pieniędzy właścicielowi na terenie, którego handlowali. Wysokość
opłat była różna, w zależności od profesji jaką
wykonywali. Z upływem lat Cyganie ci stali się
głównymi dostarczycielami wielu wyrobów dla
wiosek i miast. W ślad za specjalizacją produkcji
tworzyły się też osobne zawody Romów.
Pozostałością owych różnic zawodowych
są wciąż aktualne w społeczności Romów wewnętrzne podziały na grupy (szczepy), o nazwach
wywodzących się od wykonywanych niegdyś
1 16
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
Źródło: Centrum Dokumentacji Kultur Pograni­cza.Sejny
Ewa Kocój i Paweł Lechowski analizując rodzaje romskich profesji Cyganów rumuńskich
dzielą je na określone środowiska, wyjaśniając
przy okazji skąd wzięły się nazwy poszczególnych
grup i szczepów. „W XIX w. nie było chyba na
ziemiach w Ru­munii gospodarstwa, w którym
nie znajdowałyby się przedmioty wykonane przez
tych cygańskich rzemieślników. Mieli oni w zwyczaju wędrować po kraju, a po przybyciu do danej
wioski osiedlać się na jej obrzeżach, zakładając
specjalne atelie, w którym wyrabiali potrzebne
mieszkańcom wioski przedmioty”. Wśród nich
nie brakowało oczywiście także druciarzy i „…
łyżkarzy (rum. lingurari), wyrabiających łyżki
i inne przedmioty drewniane potrzebne w wiejskich gospodarstwach (widelce, wrzeciona, grabie,
miotły, jarzma, kosiska); …”
Po zaopatrzeniu całej okolicy, przenosili się
oni na kolejne miejsca, także do miast. Mimo
zapotrzebowania na ich prace i wyroby, Cyganie
ci żyli odsunięci od społeczeństwa.
„Mogli zajmować przestrzeń tylko na granicy
miast czy wsi lub poza nimi – pod lasem. Stąd też
z czasem powstały trzy istniejące wciąż w Rumunii
zwyczajowe nazwy Cyganów, wywodzące się
z przestrzeni, którą zajmowali w stosunku do
Rumunów. Pierwszą z nich tworzyli tzw. wiejscy
Cyganie (rum. ţigani din sat). Zamieszkiwali
oni w małych chatkach na skraju wsi, wtopieni
w otoczenie. Najczęściej posługiwali się oboma językami – romskim oraz rumuńskim lub
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
17
ROMSKIE PROFESJE /ŁYŻKARZE
węgierskim czy niemieckim (w zależności od
społeczności, z którą sąsiadowali). Zajmowali
się na co dzień wykonywaniem drobnych prac
rzemieślniczych. Drugą grupę stanowili tzw. cyganie spod lasu (rum. ţigani de la padure), którzy
mieszkali zwykle w oddaleniu od wsi, do której
należeli (ok. 2-3 km), najchętniej pod lasem lub
nad brzegami rzek.
Las był podstawowym środowiskiem, z którego
czerpali środki do życia i utrzymania, zarówno
wyżywienia, jak i pracy. Zazwyczaj mieszkali
w małych chatkach z drewna obrzuconych gliną.
Byli niezależni od sąsiadującej z nimi wsi i do XX
w. posiadali organizację plemienną z naczelnikiem
zwanym vătaf, stojącym na ich czele. Trzecią grupę
stanowili tzw. cyganie namiotowcy (rum. ţigani
corturari) przenoszący się z miejsca na miejsce
oraz zamieszkujący w rozkładanych namiotach,
na wozach lub pod wozami”.2
ROMANIPEN
Wyrobem łyżek – a ogólnie ujmując produkcją drewnianych przedmiotów potrzebnych
w gospodarstwie, zajmowali się także Cyganie
w Polsce. Była to praca żmudna i wymagająca
sporych umiejętności, które młode pokolenia
Romów nabywały przez lata. Bo też każdy
przedmiot wymagał zastosowania innej metody
i odpowiednio dobranego drewna. Produkcją
takich wyrobów zajmowano się głównie w zimie,
aby potem sprzedawać je na targach, które były
wówczas dla Romów (i nie tylko), podstawowym
rynkiem zbytu.
Dziś daremnie szukać na targu cygańskiego
„łyżkarza” trudniącego się wyrobem drewnianych
przedmiotów. W Radomiu pojawia się wprawdzie
raz w tygodniu stoisko z tymi przedmiotami, ale
nie są one wykonane przez Romów. Głównym
ośrodkiem produkcji tych przedmiotów są dzisiaj okolice Rzeszowa (tereny wokół Łańcuta).
Profesja ta, jak wiele innych została wśród polskich
Cyganów zapomniana.
A może jednak istnieją w naszym kraju Romowie,
którzy ten zawód nadal kontynuują? Wówczas
chętnie ich odwiedzimy…
Romanipen
Bibi Niunia
Społeczność romska zamieszkuje wiele państw Europy i świata. Często postrzegani są jako niechciani obywatele,
przedstawiciele „innego narodu”. Romowie są najsłabiej reprezentowaną społecznością w Europie. Upokarzające traktowanie przez społeczeństwa większościowe budowało w Romach
silne poczucie wewnętrznej wspólnoty i niezwykłą solidarność.
Jednak człowiek jest tylko człowiekiem, bez względu na
rasę, wyznanie lub pochodzenie. Nieobca dla Romów stała
się zazdrość i zawiść. Najczęściej pieniądze, bogactwo, lepsza
pozycja publiczna była powodem do szkalowania i obmawiania innych. Nierzadko nieprawdziwe, ale umiejętne pokazanie
czyjeś winy, prowadziło do osiągnięcia niecnych celów. Wynik
pomówienia zawsze jest katastrofalny w skutkach. Większość
niezorientowana w sytuacji swoją złość kieruje przeciwko
oskarżonemu, nie wnikając w prawdziwość oskarżeń. Coraz
częściej nasze środowisko doświadcza takich sytuacji. Wzajemne oskarżanie się liderów stowarzyszeń i fundacji, chęć dominowania, wpisała się w program działań tychże zazdrosnych,
zawistnych liderów, mających ambicje ponad miarę swoich
możliwości. Takie działania malują niekorzystny obraz całej
mniejszości romskiej. „Sprawiedliwi” czynią wszystko, aby zaprowadzić porządek i dać nam to na co czekamy, nie zwracając
Jek ław ke Roma;
Dre Newe Dwory sys skharde Roma. Rakirenys kaj
należynen pes jamenge łowe. So warysawo ćiro dasawe
plotki sy mektłe.Jame śunas i paćas. Łowe so den, każdo
łeła. Jamaro dźipen sy dasawo, kaj kamas tezahtyłeł łowe.
Pharo jamenge tehaloł kaj gadźe na den pał darmo łowe.
Raja dre programy den pe edukacja, kultura, remonty, pe
cejgi, pe kursy kaj tesykluwas buća sawe dena menge perCyganie sprzedający sita.
Źródło: Centrum Dokumentacji Kultur Pogranicza.
Sejny.
de staży. But Roma phenen, kaj jone na kerna, ale sy but
Drewniane łyżki i wiele innych przedmiotów
codziennego żytku wykonanych z drewna,
które jeszcze dzisiaj można kupić
na radomskim targu przy ul. St. Wernera.
Zdj. aut. 2014
Roma kaj kamen tekereł i tedźidźoł, bo nani łen wawyr
możliwości. Sykluwas i powinno tehaluwas kaj dawa sy
newe ćiry. Gadźe na dena menge łowe, bo jame kamas.
A so isy dasawy możliwość, kaj den, na wyrakias cudy.
Łowe to nani saro. Ważnedyr sy patyw. Pał łowe sy bare
Przytoczone fragmenty Romów rumuńskich zaczerpnięte
zostały z artykułu: Kocój E. Lechowski P.: Cyganie w Rumunii
(z dziejów tematu w wiekach XV-XIX). Towarzystwo Polsko-Rumuńskie w Krakowie. 2008.
2 18
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
ćhyngardźia dre semency. Dawa sy chyrja...
uwagi na to, że stawiają Romów w złym świetle na szczeblu
administracji państwowej. Ci najbardziej „porządni”, a często
skłóceni ze sobą, zwalczają się w sposób uwłaczający prawdziwemu Cyganowi, a co najgorsze, są przeświadczeni o swojej racji. Nie patrzą na skutki swoich zaborczych poczynań, które są
powodem burzenia i niszczenia naszej cygańskiej solidarności,
której uczyli nas nasi ojcowie.
Odwieczna tradycja cygańska Polska Roma stawia na pierwszym miejscu solidarność grupową, wzajemną pomoc i rzetelne rozpatrywanie win i odpowiednie kary za ich popełnienie.
Niestety plotka puszczona w obieg, zakreśla coraz większe obszary. Bardzo często staje się nadrzędnym tematem, którym
żyje cała społeczność. Ludziom, którym mówi się, że należą im
się pieniądze, a ich nie otrzymują, przekazuje się informacje,
że przyczyna leży w tym, że nie ma właściwego człowieka na
odpowiednim miejscu, który dopilnowałby realizację „należności”.
Na pewno należy się nam, Romom żeby reprezentowali
nas ludzie zorientowani w działaniach programów na rzecz
społeczności romskiej, którzy mają w charakterze społeczne działanie na rzecz dobra całej społeczności, pozbawieni są
niezdrowych, osobistych ambicji, które stają się nieuleczalną
gangreną. Źle się dzieje, jeżeli zostaje nam banicja, na którą
skazani jesteśmy przez zwaśnione strony, co prowadzi do większych i coraz częstszych zatargów. Pamiętamy z historii „ludu
bez ziemi”, że dominacja nad innymi nie prowadzi do niczego dobrego. Tak było u Kwieków, Romów Kełderasza, których
potrzeba rządzenia, bycia królem, baronem czy innym arystokratą była tak wielka, że prowadziła do licznych waśni, zatargów i nieporozumień, z których wynikały awantury. Skąd się
brało to przekonanie, że Rom powinien być królem? Król ma
ziemię, dwór i poddanych, a Romowie raczej poddanymi nie
byli i nie będą. Nasze umiłowanie wolności nie pozwoli nam
być niczyimi poddanymi. Dobrze, żeby o tym pamiętali nasi
dzisiejsi kacykowie, gdyż doprowadzą swoim zachowaniem
do zachwiania naszej romskiej solidarności i tak drogiej nam
prawdy, z którą jeżeli się rozminiemy poniesiemy jedną z najcięższych kar, zniszczymy zaufanie jakie powinno być między
nami. Szanujmy się, nie oskarżajmy się niepotrzebnie, aby nikt
nie wyśmiał naszego zachowania. Zachowajmy prawdy, które
są najważniejsze w Romanipen.
B.N.
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
19
MŁODZIEŻ ROMSKA PISZE / REFLEKSJA WIELKANOCNA - ŚMIERĆ WERONIKI
Refleksja wielkanocna - śmierć Weroniki
Poskromić stereotypy
Malwina Giza
Sonia Strykacz
Święta Wielkanocne napawają nas zadumą, jednocześnie wzbudzają wielką radość i nadzieję na
życie wieczne, gdyż zmartwychwstanie Jezusa jest
zwycięstwem nad grzechem i śmiercią. Jak co roku
brałam czynny udział w przygotowaniach do świąt.
Wszyscy byliśmy przygotowani fizycznie i duchowo na uroczystość witania Jezusa zmartwychwstałego, ale nie przypuszczaliśmy że spotka nas dramat. W Wielką Sobotę, po przyniesieniu z Kościoła
poświęconych pokarmów dostaliśmy wiadomość
o śmierci naszej ukochanej siostry Weroniki. Świat
runął mi na głowę. Jak bardzo nieprzewidziane są
sytuacje losowe, w jednej chwili zmienia się wszystko. Straciłam nieoczekiwanie kogoś, kto był dla
mnie bardzo wyjątkowy. A do tego jak bardzo zostali
doświadczeni jej rodzice, Weronika była jedynaczką.
Na drugi plan odeszły Święta Wielkanocne, a nasze
serca ogarnęła rozpacz. Jak trudno jest zrozumieć
wyroki boskie, do głowy przychodzą liczne pytania
„dlaczego ona?”, „dlaczego tak szybko?”.
Weronika to była wyjątkowa, skromna, pokorna
dziewczyna. Byłam z nią bardzo blisko, byłyśmy nie
tylko kuzynkami, ale najbliższymi przyjaciółkami.
Jakże mi będzie ciężko bez niej, bez jej życzliwości
i serdecznego uśmiechu. Nigdy nie widziałam u niej
złości, nigdy nie zazdrościła i nikogo nie obmawiała,
po prostu była dobra. Weronika- ćhaj romani, miała
wszystkie dobre cechy, którymi wyróżniają się romskie dziewczyny. Weronika potrafiła zaskarbić sobie
miłość i przywiązanie koleżanek, sąsiadów, a także
wszystkich, którzy ją znali. Odeszła w chwili, kiedy
byliśmy pewni, że powróci ze szpitala do domu. Po
czterotygodniowej śpiączce farmakologicznej odzyskała świadomość, powracała do wszystkich funkcji
życiowych. Postęp w odzyskiwaniu zdrowia następował w sposób błyskawiczny. Skierowano ją na rehabilitacje, które miały całkowicie pomóc odzyskać
jej sprawność fizyczną. Los albo niedopatrzenie ludzi odpowiedzialnych za sposób leczenia doprowadził do śmierci Weroniki. Rodzice nie pozwolili na
20
MŁODZIEŻ ROMSKA PISZE / POSKROMIĆ STEREOTYPY
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
sekcję zwłok. Romowie nie rozumieją takiej potrzeby. Dla nich najważniejszy jest spokój osoby, która
odeszła z tego świata. Ktoś zawinił, wiedzą o tym,
ale jednocześnie myślą, że życia nikt je nie zwróci.
Nie mają potrzeby dociekania, co było przyczyną jej
niespodziewanej śmierci. Mam nadzieję, że śmierć
Weroniki uzmysłowiła nam, młodym Romom, jak
kruche jest życie.
„Jakie życie taka śmierć” – brzmią słowa piosenki. Weronika miała krótkie życie, sama nie wiedziała,
że była tak kochana, i że smutek po jej stracie pozostał nie tylko w sercach jej najbliższych, ale również
w każdym, kto miał szczęście ją znać. Musimy żyć
z tym smutkiem. Weronika na pewno powiedziałaby do nas:
„Nie opłakujcie mnie, jestem błogosławiona
w Bogu i będę się modlić za Wami.
Będę Was kochała z nieba tak,
jak kochałam Was na ziemi„
Jakie znamy stereotypy? „Cygan to złodziej i leń”, „rudy
jest fałszywy”, „ blondynki są głupie”, „faceci nie plotkują”,
„kobiety nie mają ścisłych umysłów”, etc. Każdy z nas zna
o wiele więcej stereotypów niż mu się wydaje. Człowiek
jako istota społeczna aktywnie uczestniczy w życiu społecznym, często pełni rolę obserwatora i zimnego krytyka. Ulegamy stereotypom podczas oceniania i wyrażania swoich
poglądów, ale czy na co dzień zastanawiamy się dlaczego
postrzegamy człowieka jako grupę, nie jako jednostkę?
W psychologii społecznej stosowanie stereotypów, to
najprościej mówiąc ułatwianie sobie życia. Nasz umysł nie
jest na tyle pojemny by móc zgromadzić informacje na temat wszystkich osób, które poznamy. Dlatego najczęściej
oszczędzamy czas i energię w kontaktach ze spotykanymi,
nieznanymi osobami. Zazwyczaj jak poznajemy nową osobę mamy już jakiś utarty schemat, który możemy do niej
dopasować. Nie musimy się na tyle starać, by ją poznać
i zrozumieć. Dopasowujemy jej obraz do szufladki, którą
mamy w głowie. Jest on pewnego rodzaju sądem wartościującym, któremu towarzyszy pewne przekonanie, że jest tak,
jak właśnie myślimy. Czy stereotypy są tylko negatywne?
Oczywiście, że nie, stereotypy dzielimy na negatywne i pozytywne, jego przedmiotem są grupy ludzi, które kategoryzujemy ze względu na rasę, narodowość, klasę, zawody,
płeć, etc.
Jakie są cechy stereotypów? Stereotyp jest bardzo związany z ładunkiem emocjonalnym, pozytywnym lub negatywnym. Na przykład spotykając na ulicy Roma możemy
mieć odczucia negatywne, ponieważ większość stereotypów na temat społeczności romskiej jest negatywna. Stereotyp jest całkowicie sprzeczny z faktami, bądź częściowo
z nim zgodny, jednak stwarza iluzoryczne przekonanie
o racji określonego stereotypu. Niestety stereotypy są długotrwałe i odporne na zmiany, ponieważ jak wspomniałam
wcześniej wiążą się z ładunkiem emocjonalnym oraz doświadczeniem jednostki z danym stereotypem. Zazwyczaj
stereotypy wiążą się z jakimś słowem, nazwą, która jest
swego rodzaju wyzwalaczem, np. słowo „Cygan” będzie dla
niektórych kojarzyć się negatywnie. Stereotypy traktowane
są jako wiedza zbiorowa, powszechnie podzielana przez
większość społeczeństwa.Wszystkie stereotypy jak wspomniałam wcześniej charakteryzują się ubogą treścią, często
nieprawdziwą, przez co członkowie określają ludzi na zasadzie „oni wszyscy są tacy sami”, „każdy Cygan kradnie”, etc.
Nie dopuszczają myśli, że członkowie grupy mogą się różnić między sobą. W tym wypadku mówimy o uprzedzeniu,
czyli o negatywnym stosunku do członków konkretnej grupy tylko dlatego, że do niej należą. W ostateczności mamy
do czynienia z dyskryminacją, czyli prześladowaniem i nękaniem osób należących do określonej grupy.
Najciekawszym wątkiem dotyczącym stereotypów
i uprzedzeń jest forma ich przejmowania. Ludzie zazwyczaj działają konformistycznie. Człowiek jest istotą stadną,
potrzebuje akceptacji innych, typowo szablonowe myślenie
jest zatem przejawem dostosowania się do norm własnej
grupy. Dotyczy to szczególnie zbiorowości wobec, których
grupa własna kieruje się agresją. Przykładem mogą być komentarze pod różnymi filmami dotyczące Romów. Można
zauważyć, że większość wpisów jest negatywna, jeśli znajdzie się osoba, która wyłania się z szablonu i napisze coś pozytywnego od razu zostaje „skarcona” mnóstwem „minusów“ i negatywnych komentarzy od innych użytkowników.
Jakie funkcje pełnią stereotypy? Stereotypy pełnią różne
funkcje, jednak najłatwiej można podzielić je na 3 kategorie:
egoistyczne
tożsamościowe
poznawcze
Egoistyczne są to stereotypy mówiące o tym, że każde
działanie jednostki wobec dyskryminowanej grupy jest
usprawiedliwione w jego mniemaniu. Czyli osoba, która
pobije Roma za to, że należy do tej grupy czuje się usprawiedliwiona, ponieważ był to Rom, czyli osoba, która według niego należy do gorszej kategorii. Takie samousprawiedliwienie jest typową cechą kategorii egoistycznej.
Kategoria tożsamościowa mówi o tym, że jednostki czują
podobieństwo do reszty grupy. Na przykład myślę to samo
co inni, którzy należą do mojej grupy.
KWARTALNIKROMSKI
ROMSKI/ /NR
NR14/4
14/42014
2014
KWARTALNIK
21
MŁODZIEŻ ROMSKA PISZE / POSKROMIĆ STEREOTYPY
Ostatnia kategoria – poznawcza - mówi o tym, że jeśli mamy za dużo informacji o danej grupie, to możemy
ją redukować, jeśli jest za mała - uzupełniać. Czyli sami
uzupełniamy nasze stereotypy o dodatkowe informacje.
W przekazywaniu stereotypów dobrym narzędziem jest
nasz język. Dzięki językowi opisujemy zachowania, sytuacje
jakie spostrzegamy. Np.„oni byli agresywni” lub „krzyczeli
i wygrażali”. Zjawisko to często możemy zauważyć, kiedy
mamy do czynienia z opisem agresywnych zajść pomiędzy
dwiema rywalizującymi ze sobą grupami. Koniec końców
każda z grup przedstawi swój punkt widzenia, obarczając
winą przeciwną grupę. Jeszcze większe ryzyko istnieje, gdy
media stoją wyłącznie za jedną grupą. Wówczas może to
być przejaw lekkiej propagandy.
tylko prowizorycznego. W kontaktach z ludźmi stereotypy
dają nam takie poczucie, że wiemy, czego możemy spodziewać się po innych. Iluzja posiadanej wiedzy daje nam
poczucie kontroli. Gdy spotykamy się z sytuacją, gdzie
ktoś ukradł żywność bo nie miał co jeść, potwierdza w nas
przekonanie, że ktoś jest złodziejem. Nie zwracamy w ogóle
uwagi na czynniki zewnętrzne, tylko jesteśmy wierni stereotypowi i chętnie go przekazujemy innym. Stąd pewne
uprzedzenia przekazywane są w społeczeństwie z pokolenia na pokolenie z przeświadczeniem o ich uniwersalności i nieomylności. Potwierdzając przekonania z uprzedzeń
pogłębiamy tylko przepaść jaka może nas dzielić z innymi oraz wzmacniamy niechęć do siebie nawzajem. To jest
w głównej mierze zapalnik naszej agresji.
Jakie grupy są stereotypizowane? Występują dwie wyjaśniające koncepcje. Pierwsza z nich to teoria rzeczywistego
konfliktu interesów, mówi o tym, że do uprzedzeń dochodzi
w sytuacji, kiedy różne grupy społeczne współzawodniczą
o trudno dostępne dobra i stają się wrogami w tej rywalizacji. Prosty przykład jaki mamy to fundusze na rzecz
społeczności romskiej, przez wiele osób krytykowane, ale
powodem może być właśnie takie podejście: „Skoro ja nie
mam, to czemu Romowie mają mieć?” Wygrana jednej
strony to przegrana drugiej. Koncepcja druga, czyli teoria
przeniesienia agresji, zakłada, że do uprzedzeń dochodzi,
kiedy ludzie przenoszą na grupy mniejszościowe agresję
wywołaną frustracją, której sprawca nie może być zaatakowany. Powodem może być jego abstrakcyjność, inność,
zbyt duża siła lub fakt, że jest nieznany. Obie przedstawione koncepcje wyjaśniają raczej powstawanie uprzedzeń niż
stereotypów.
Jak osłabić uprzedzenia? Sytuacja, która na pewno osłabi uprzedzenie do drugiej osoby, to wzajemna zależność.
Dzieję się tak w sytuacjach, w których nie ma wyjścia i jest
potrzebna współpraca z sobą, tak aby dwie grupy miały
jeden wspólny cel. Dlatego między innymi tworzenie klas
romskich ogranicza współpracę z rówieśnikami. W takich
sytuacjach może dojść do osłabienia wrogich uczuć do osoby z innej grupy. Innym ważnym czynnikiem jest równość
pod względem statusu oraz władzy. Opieranie się na dobrych wzorcach z określonej grupy, np. społeczność romska
nie charakteryzuje się analfabetyzmem, ponieważ wśród
Romów jest dużo osób wykształconych. Również przyjacielskie interakcje z osobami z innej grupy może doprowadzić nas do wniosku, że mieliśmy mylne zdanie na temat
przeciwnej grupy. W tym przypadku tworzenie gett romskich jest definitywnym przeciwieństwem tego przykładu.
Kiedy spotykamy się ze stereotypami? Wiele sytuacji
społecznych jest idealnym telewizorem, na który możemy
popatrzeć. Ludzie wzajemnie oceniają się na każdym kroku.
Pochodzimy z różnych grup, środowisk, rodzin. Wszystkie
cechy, które nas rozróżniają sprawiają, że jednocześnie jest
to podwalina konfliktów między nami. Stereotypy pozwalają nam patrzeć na siebie z naiwnym przekonaniem, że
wzajemnie dobrze się znamy lub jesteśmy lepsi od tych,
którzy kojarzą się z większą ilością negatywnych stereotypów. W naszym społeczeństwie pewne stereotypy są silnie
zakorzenione i przekazywane są z pokolenia na pokolenie.
Dotyczą choćby mniejszości narodowych, czy określonych
grup żyjących w naszym sąsiedztwie.
Niestety dla większości ludzi stereotypy to drogowskazy
życiowe, które ułatwiają im poruszanie się po świecie. Stereotypy mogą dawać pewną formę bezpieczeństwa, jednak
22
MŁODZIEŻ ROMSKA PISZE / CZŁOWIEK BEZ HISTORII
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
Poprzez zrozumienie mechanizmów działania stereotypów oraz naszego myślenia jesteśmy w stanie w jakimś
stopniu kontrolować postrzeganie rzeczywistości. Z pewnością nie da się stereotypów usunąć z naszego życia, jednak walka z nimi staje się łatwiejsza, jeśli zrozumiemy jak
działa maszyna napędzająca stereotypy.
Człowiek bez historii jest jak drzewobez korzeni
Marzena Kuwałek
Tematem, któremu chciałabym się przyjrzeć trochę bliżej jest historia Romów. Dlaczego akurat to zagadnienie?
Jakiś czas temu znajoma zadała mi kilka pytań na temat historii, dawnej obyczajowości oraz zwyczajów, jakie charakteryzowały Romów w dawnych czasach. O ile odpowiedzi
na temat obyczajowości czy zwyczajów udzieliłam szybko,
to jeżeli chodzi o historię musiałam zastanowić się dłuższą
chwilę.
Zadałam sobie wtedy pytanie, ile ja wiem na temat historii moich przodków? Szczerze odpowiedziałam sobie, że
niewiele. Posiadam wiedzę, jednak jest ona w porównaniu
z wiedzą na temat historii innych narodów najzwyczajniej
mała. W dodatku zauważyłam jeszcze jeden problem, otóż
nie ma zbyt dużo informacji na ten temat w książkach poruszających tematykę mojej grupy etnicznej. Obywatele
innych państw, przykładowo weźmy pod uwagę naszych
sąsiadów jak Niemcy, Czechy, Słowację, czy chociażby Polskę, w której żyjemy nie tylko mają większą świadomość
i wiedzę na temat historii swojej ojczyzny, ale też dbają
o to, aby ta przeszłość nie została zapomniana. Podręczniki
historyczne, szkoła, rodzice czy dziadkowie dbają o przekazanie ważnych informacji młodszemu pokoleniu. A my
Romowie? Czy dbamy o przekazywanie tak ważnych informacji?
Młode pokolenie niewiele wie o tym, kiedy do Polski
dotarli pierwsi Romowie, czym się zajmowali, a także co
oznacza słowo Porajmos.1 Ale największym paradoksem
jest fakt, że wielu Romów nie wie lub nie jest pewna skąd
się wywodzą nasi przodkowie.
Gdzie tkwi błąd? Na pewno w braku znajomości naszej
historii.
Bibliografia:
Wojciszke, B. (2004). Człowiek wśród ludzi. Zarys psychologii
społecznej. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR
Aronson, E., Wilson, T.D., Akert, R.M. (1997). Psychologia społeczna. Serce i umysł. Poznań: Zysk i S-ka
Ktoś może powiedzieć, a po co nam dokładna znajomość
historii? Jednak każdy z nas po krótkim zastanowieniu się,
dojdzie do wniosku, że jest ona niezwykle ważna dla każdego narodu i grupy etnicznej, ponieważ „człowiek bez historii jest jak drzewo bez korzeni”. Niby jest, ale jest ono
martwe, gdyż jest pozbawione podstaw, które są dla niego
ostoją , dzięki której ocaleje podczas wichury, ulewy czy silnego wiatru. Podobnie jest z naszą tożsamością historyczną. Każdy naród im silniejszą posiada tą tożsamość, tym
trwa dłużej.
Wielokrotnie słyszałam wspomnienia starszych ludzi
o tym, jak żyło się kiedyś, wady i zalety takiego życia, słyszałam smutne historie na temat eksterminacji Romów.
Takie wspomnienia warto pamiętać, warto też przekazać je
dalej, aby inni też mieli wiedzę na ten temat. Kultywowanie
pamięci o naszych przodkach jest naszym obowiązkiem. Bo
co człowiek jest wart bez historii? Życie dniem dzisiejszym
bez tego kim jesteśmy, czy skąd się wzięliśmy jest życiem
niepełnym, zupełnie jak wspomniane drzewo, które jest pozbawione swych korzeni.
To w tym momencie rozpoczyna się wielka rola naszych
dziadków i rodziców. To przede wszystkim oni powinni
przekazywać, to co jest dla nas najcenniejsze, naszą historię.
Dzieci czy młodzież docenią bardziej swoją przeszłość, gdy
ją poznają. Bo jak można coś szanować, jak tego nie znamy?
Jak dorośli mogą zadbać o tę pamięć? W zwykły sposób,
przez rozmowy z dziećmi, zabieranie ich w ważne miejsca, w których rozegrały się wydarzenia dotyczące naszych
przodków, jak np. Auschwitz-Birkenau. Ciekawym miejscem, wartym uwagi jest „muzeum cygańskie” w Tarnowie,
jedne z niewielu w Europie, w którym znajduje się stała ekspozycja poświęcona kulturze i historii Romów oraz sezonowa wystawa wozów taborowych. Różnego rodzaju festiwale
muzyki i tańca romskiego, gdzie niejednokrotnie można
skosztować tradycyjnych specjałów kuchni romskiej.
Historia, obyczajowość, kuchnia to są wartości kulturowe, jakie odróżniają nas od innych. Każdy naród jest wyjątkowy, specyficzny i właśnie to jest w nim najpiękniejsze,
bo ludzie zostali stworzeni przez Boga w sposób różnorodny, ciekawy. Dbajmy o to, co zostało nam dane. Przekażmy
nowym pokoleniom to, co jest najcenniejsze, naszą historię
oraz to, co się z nią wiąże.
„Człowiek istota społeczna” PWN
1
Masowa zagłada Cyganów podczas II wojny światowej
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
23
CIEKAWOSTKI Z ROMSKIEJ KUCHNI /TRADYCYJNA ZUPA ROMSKA
Z ŻYCIA WZIĘTE / CIOTKA WIŚNIEWSKA
Tradycyjna zupa romska
z wędzonych lub ze świeżych śliwek
Ciotka Wiśniewska
Bibi Niunia
Edyta Barwińska
Tradycyjna zupa romska z wędzonych lub
ze świeżych śliwek jest zapomnianą, niegdyś
często przyrządzaną przez kobiety romskie
częścią głównego dania. Dziś młode pokolenia Romów zazwyczaj nie próbowały, a nawet
nie słyszały o takiej zupie. Z tego też powodu
chciałam przypomnieć proces jej przyrządzania.
Składniki:
Zupę tę swoim dzieciom i wnukom często
gotowały nasze babcie, ponieważ jest bardzo
sycąca i wyjątkowa w smaku. Można o niej
powiedzieć, że to taka bomba witaminowa dla
dzieci. Moja śp. ciocia Aniela, a zarazem moja
sąsiadka często gotowała tę zupę w sezonie
i poza sezonem, a jej smak pamiętam do dziś.
Dlatego bardzo polecam ją do przygotowania
i podania w postaci tradycyjnego obiadu romskiego, aby zrobić niespodziankę swojej rodzinie. Dużo się zmieniło w naszej tradycyjnej
kuchni romskiej, ale trzeba pamiętać, że potrawy proste, składające się z paru składników są
najlepsze.
1 lub 2 łyżki cukru
½ kg śliwek
1 kg mięsa z kury lub kurczaka
sól
śmietana słodka
1 żółtko z jajka
2 litry wody
Sposób przyrządzania:
Umytą kurę lub kurczaka zalać dwoma litrami wody, tak aby mięso było przykryte
wodą. Dodajemy sól i gotujemy na wolnym
ogniu przez około 1h. Jak mięso jest miękkie
to wyjmujemy je z wody, a wrzucamy do niej
śliwki bez pestek i gotujemy przez około 15 do
20 minut. Zdejmujemy z ognia. Doprawiamy
zupę śmietaną wymieszaną z jednym żółtkiem,
do smaku dodajemy 1 lub 2 łyżeczki cukru. Ta
zupa jest oryginalna w smaku z robionymi
kluskami, ziemniakami lub ryżem.
Smacznego!
Ciotka (bibi Lecha) Wiśniewska, tak mówili o starej
Romni wszyscy, którzy ją znali, zarówno Romowie jak
i Gadźe. Osoba niezwykle spokojna, opanowana, każdemu życzliwa. Ktokolwiek przekroczył próg jej domu,
stawał się jej gościem. Poczęstowała tym co miała, a czasem i naleweczkę na spirytusie podała. Jej chatka była
uboga, ale w domku panowała taka atmosfera, że zawsze
chciało się tam zachodzić. W kuchni ciepło dawał piec
kaflowy, na łóżku leżał czarno-biały kocur, a nierzadko
do domu zawitała kurka czy kogucik. Dziwiła nas ta jej
przyjaźń ze zwierzętami i niezwykła zażyłość z ludźmi.
Człowiek taki jak ona zdarza się niezwykle rzadko. Nie
było w niej żadnej zawiści, wszyscy byli z nią bardzo blisko. Nie było dla niej Cygana czy Gadźa, był człowiek.
Nie robiła żadnych różnic. To zadziwiające, ale i w ten
sam sposób była traktowana przez innych. Nie-Romowie nie mówili o niej „ta Cyganka” tylko Pani, albo Ciotka Wiśniewska.
Gdy zachorowała, wszyscy jej chcieli pomóc. Wielka skromność i niechęć obarczania kogokolwiek swoją chorobą czyniła z niej osobę, którą każdy szanował.
O śmierci mówiła jak o czymś, co jest naturalnym następstwem każdego życia. Pamiętam, jak po następnym
ataku bólu, który znosiła bardzo dzielnie, rozpoczęła rozmowę o miejscu swojego pochówku. Wprawiła
mnie tym w zakłopotanie, nie wiedziałam czy mam ją
zapewniać, że jeszcze wyzdrowieje, czy zamilczeć. Ale
i tym razem wykazała swoją mądrość, powiedziała do
mnie, że powinnam zrobić to, o co ona prosi, gdyż jest to
nieuchronne, a ona chce mieć pewność, że jest dla niej
miejsce na ostatni spoczynek.
Panowała nad chorobą i bólem, w taki sposób jak
panowała nad sobą w trakcie swoich licznych przeżyć.
Nie bała się śmierci, co budziło mój wielki podziw. Wiedziałam, że ciotka Wiśniewska była najpierw w obozie
Auschwitz- Birkenau, a potem została wywieziona do
Ravensbruck i Buchenwald. Wszystkie lata wojny przebyła w obozach. Często opowiadała o swojej siostrzenicy, która z nią w tych obozach była. Jakim cudem obie
24
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
przeżyły? Zawsze mówiła, że „Bóg tak chciał”. W obozie
znalazła męża, z którym zgodnie żyli do lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Jak mąż umarł, ciotka zamieszkała blisko brata i jego rodziny. Nigdy nie miała dzieci,
doświadczenia, które przeprowadzali na niej niemieccy
lekarze, pozbawiły ją najpiękniejszego cudu bycia matką.
Nie doznała tej naturalnej, bezwarunkowej miłości jaką
matka darzy dziecko. Przeżycia, którym była poddana
w obozach zahartowały jej serce, jednocześnie otwierając pokłady miłości i dobroci dla ludzi, którzy mieli
zaszczyt z nią przebywać.
Wszystko co mówiła i robiła było bardzo ludzkie
i naturalne. Brakuje takich ludzi w dzisiejszych czasach.
Brakuje bezinteresownej przyjaźni, nie ma już takich relacji między sąsiadami. Brakuje tej pewności, że jest ktoś
na kogo można liczyć, że w każdej sytuacji usłyszymy
dobre słowo albo życzliwą krytykę. Zostawiła po sobie
ślad w mojej pamięci, ale i dobra pamięć o starej Cygance pozostała w tych wszystkich Gadźach, którzy ją znali..
Jek ław ke Roma;
Jamare phure bibia sys wawyr dałendyr kaj
kana sy dre newo ćiro. Doła charatune bibia sys saregngre. Rakirenys ke jame syr ke peskry semenca.
Nasys wredna, na kośenys, łaćho ław phenenys i so
sys potrzeba poradźinenys. Bibia dasawe syr bibi
Lecha nani but dre dała ćiry. Sparuwen pes manuśa, sparuwen pes bibia. Kana na dźas pał rada ke
bibi, kana terne rakiren maśkir pestyr. Rady phure bibiengre nani łenge potrzebna. Sweto dźał dre
chyria ryg. Zarykiras men i pudźas men godźiatyr – so jame kamas, so keras? So na szaninasam
phure bibijen, phure manuśen zdźasam pe chyria
drom.
B.N.
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
25
PARAMISI ROMANE
PARAMISI ROMANE
Paramisi Romane
Przegene but berśa. Dźide sys korkore.
Romni but moły rowełys, Rom pirełys syr
teł phuw. Sys łen bary bibacht. Chyria duchy
odtradenys łengre kherestyr bacht. Nasys łen
ćhaworo. Nakamełys pe łenge te dźidźoł.
Przegene warykicy berśa. Kher poduperełys, zabaryne dudala adźa kaj nasys sweto
dyćło. Terne waśta ke buty nasys. Romni so
dywes dźiałys chor dre weś. Cełe dźiesa mangełys Dewłes i łaćhe duchen kaj te jaweł ła ćhaworo…
Zreśćija bałwał. Geł romniatyr terdźija śukar Manuśni. Ceło sys sownakuni. Sys ła śukar
podźa i bała ke samo phuw. Zdykća pe zarondłe Romniatyr i phendźa.
– Chara ćiro manges pał ćhaworestyr. Dadywes wyśunawa tyro mangipen – phendźa.
– Dawa tuke i tyre romeske ćhawores. Wybarjakirena łes pegode ćhawestyr! – phendźa da
ława podhadyja waśta i podyja Romniake tykne
ćhawores.
ys, na sys, dre doła
ćiry pe phuw isys bare
weśa. Rukha barjonys
dasawe bare, kaj pharo sys, łen te obdźał
dre tryn dywesa. Manuśa pirenys, doj kaj na
wdźałys ruw, ni ćirykło, drom na rakhełys.
Belwel i rat rakhenys saro so dźidźoł dre weś.
Nadomekhenys nikones chyrie manuśendyr.
Sare gadźe darenys pes ke wdźał dur dre baro
weś. Na denys karje ke ćirykłe, ke zwiery. Raty,
straśakirełys chyria manuś. Śundło sys rakiryben, bagipen. Dar sys bary. Saro so dźido
garudźołys.
Sys i dywesa śukar. Kham taćkirełys phuw,
rukha wydyćhonys syr sownakune. Dre weś
barionys kałe i łołe mury. Śukar łolonys dre
ćar, dźasyrby te zamangen manuśen, kaj te
26
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
beśen i te odhyńion. Śukar isys ceło weś i łeskre
droma. Miśto sys te beśeł i podykheł pe saro, so
Deweł skerdźa i mekća manuśenge.
Pe dasawy phuw dre do weś, dźido sys Rom
i Romni. Łengro kher sys tykno i purano.
Przebandźołys ke phuw. Tykne dudaloria kuty
wmekhenys kham, kuty perde łendyr dyćło sys
sweto.
Sodywes Rom dźałys ke weś pał kaśta i kerełys łendyr khorby, dźałys łenca ke foro kaj łen
te bikineł. Gadźe kinenys romestyr,khorby sys
śukar, zorałe. Dre do ćiro Romni dźałys ke weś,
skendełys dowa so barioł i łaćho sys, kaj tekereł
dołestyr draba. Romni miśto dźnełys pes pe
dowa so kereł. Jawenys ke joj but gadźe, sawen
wysaśćakirdźa. Rom i Romni dźide sys dre do
weś, urykirenys pes dałe bućiatyr.
Kerdźa pes belwel. Rom rozcholisyja pe
chyrie gadźiendyr, ryśija ke peskro kher. Syr
dźałys, dykhća tchuw. Rozdykheł pes dre sare
ryga karyg da tchuw? Dźał duredyr…
Pał tykni bergica dykheł paś jag terdo phuro
Gadźo bare parne brodasa. Paś do jagory beśli
isy Phury Gadźi i pekeł maćhen.
Rom podykća pe łendyr i podumindźa:
– Jone mange na odphenena, podgeja ke
jone.
Phuro Gadźo podykća pe Romestyr, dźasyrby te dźineł so jow kameł i zamangdźa łes paś
jag.
– So rodes kaj te sowes? – phendźa – kames te
chał, zamangas tut paś jamary jag!
– Parykiraw cełe dźiestyr – ufrejdźija Rom.
Romni chtyłdzia tykniben i przythodźa ke
dźij. Podykća pe łestyr zarondłe jakhenca i geja
ke kher ke Rom. Frejdźonys, bagenys i khełenys. Parykirde Dewłeske.
– So jawasam phure i naswałe, jow jamaro
ćhawo, rozhaćkireła jamenge jag, podeła menge chaben i piben – pheneł Rom. – Khareła pes
Kało, pe boliben skharasam sare gadźen gawestyr..!
Pe wawyr dywes, syr wygeja kham, Rom
geja ke gaw te mangeł pe boliben.
Ani jek gadźo nakamdźa tejaweł ke ćiororo Rom. Ani jek narakća pes, kaj te kameł tebołeł romane ćhawores. Gadźe chochawenys
kaj nańi łen ćiro, kaj sy łen but buća dre fełdy,
a w awyr kaj sy łen but ćhawore i naśty te oddźian kherestyr.
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
27
PARAMISI ROMANE
OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA / CYGANEK– KOZIK
CYGANEK– KOZIK
Beśća paś łaćhe Phure Gadźestyr i ophendźa łeske saro. Gadźo i Gadźi wyśundłe saro so
Rom ophendźa.
Śukar isys do paramiśi but ophenenys purane romendyr i łengre dźipnatyr. But paramiśi
zabiśtyrde, but zanaśadyne.
– Jame sam ćiorore dźasyr tu, a so kames to
bołasam tyre ćhawores! – Rom ufrej­dźija.
Dadywes, pośli but berśa, phure Romńia, jamare daja i dada ophenen ternenge romane paramiśi. Jone jamen przeligiren dre purane ćiry.
– Ćiorore, barwałe dawa man na obdźał, dźij
tumaro barwało. Sen łaćhe! – phendźa Rom. –
Taśa źakirawa pe tumendyr dre myro kher.
Pe wawyr dywes phure gadźore jawne ke
Romeskro kher i syr phendłe, bołde tykne
ćhawes. Rom frejdźołys cełe dźiesa, dźasyr łeskre papy dźa i jow dyja łenge te chał i te pieł.
Zabagde, zakhełde i Dewłeske parykirde. Phure gadźe syr oddźanys phendłe ke ćhaworo:
– Na dasam tuke sownakaj, barwalipen.
Mekhasam tuke waryso fededyr. Mekhas tuke
– romane paramiśi! Ophenena tuke ćirykłe
i rukha, bara pe fełdy i pańiory. Dadywesestyr
jawesa bachtało, dźidźosa dre fededyr sweto,
sweto paramiśiengro!
– Me som Dat Bałwalakro – pheneł phuro gadźo – a joj Daj Weśeskry. Taśa tyro dad dykhća
jamen paś jag, dykhća, kaj sam ćiorore i ćhy men
nani, paćcia jamenge. Jame łeske odpreskirasam.
Dałe dywesestyr rakhasam tut, kaj ćhy chyria tut
te na rakheł! – phende dawa i odgene dre weś.
Do łe ćirostyr dźipen ryśija ke kher. Rom
kereł khorby, Romni dźałys ke weś, skendełys
pe draba te kereł, a tykno Kało korkoro dre
kher, śunełys paramiśi, sawe ophenenys ćirykłe i rukha...
Zenon Gierała
Kozik, scyzoryk, finka… któż nie słyszał
o tym zacnym nożyku – towarzyszu dziecięcych
wypraw, harcerskich rajdów i obozów, studenckich wojaży… – czytamy w Internecie.
W opisie stroju krakowskiego czytamy:
„u pasa przystrojonego mosiężnemi kołkami,
wisi na rzemieniu nożyk”.
Baśń wg: Zenon Gierała: Cygańskie srebro.
Wyd. JEDNOŚĆ. 2013.
Na język romski tłumaczyła Bibi Niunia.
Il. wg Mirosława Siary.
Statuetka „Złotego cyganka”.
Jarmark Rzemiosła i Rękodzieła w Będzinie organizowany przez Dział Etnografii Muzeum Zagłębia.
Czerwiec 2010.
Któż z nas w dzieciństwie, a i później w swoim
życiu nie posiadał choćby zwykłego scyzoryka.1
Taki scyzoryk lub inaczej – „kozik – cyganek”
– składany nóż w drewnianej oprawie, to „rzecz
codzienna w Polsce, we Francji, w Europie, na
każdym kontynencie i w każdym czasie – w zasadzie odkąd człowiek nauczył się używać narzędzi.”( Źródło: Platforma kozik.org.pl).
Gerwazy – postać poematu A. Mickiewicza
Pan Tadeusz, swój wielki rapier, którego używał
w pojedynkach i walce, nazywał Scyzorykiem.
Do dziesiątego roku życia zepsuł ze cztery koziki, ale też strugał nimi dziwne rzeczy. (B. Prus:
Chłopiec, kiedy ma dużo nożyków, to kraje innym nożykiem chleb, mięso innym i zabija zwierzynę innym; nawet używa innego nożyka w święto, a innego na co dzień”.
Jak widać z przytoczonych wyżej opisów
„scyzoryka”, można wnioskować, iż niepozorny
nożyk doczekał się co najmniej kilku definicji.
Nas, z racji poruszonego tematu „ocalić od zapomnienia”, interesuje oczywiście wspomniany
„Cyganek”.
Antek).
Scyzoryk – rodzaj kieszonkowego noża ze składaną głownią.
1 28
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
29
OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA / CYGANEK– KOZIK
CYGAŃSKI HUMOR /CYGAN, PRZEWOŹNIK I ŚMIETANA
CYGAN, PRZEWOŹNIK I ŚMIETANA
Justyna Garczyńska, Zenon Gierała
Oto, jak wyglądał on wg opisu J. Ficowskiego:
CYGANEK
– przylgnęła do Kielc i okolicy, a które to okolice
S. Żeromski szczególnie polubił, nie wyjaśnia tej
tajemniczej nazwy.
Na nic zdały się błagania Cygana Maćcha i tłumaczenia
o biedzie, jaką znosi jego rodzina. Przewoźnik ani chciał słuchać.
Widzi Cygan, że na nic jego prośby, więc rzecze:
„Cyganek – to nazwa nożyka oprawionego
w drewno; do niedawna jeszcze kowale cygańscy
wyrabiali je i sprzedawali na targach i jarmarkach. Drewniana oprawa cyganka jest żłobiona
falisto w poprzeczne wgłębienia i nieraz barwiona farbami”.2
– Prawdę mówisz, panie! Zawracajmy, na Boga, byle prędko,
bo przypomniałem sobie, że mi jeszcze moją śmietanę ukradną!
– Co Cygan gada? Jaką śmietanę?!
Stefan Żeromski wspomina o Cyganach
z Kielecczyzny, wyrabiających takie koziki:
„ W Górach Świętokrzyskich, w okolicy wsi
Jeleniowa, istnieje naturalne w ziemi zagłębienie,
rodzaj rozległej, półkolistej areny, gdzie swego
czasu stale przebywały półkoczownicze rodziny Cyganów ze swymi miechami i kowadłami.
Wykuwali w tym miejscu koziki z żelaznym
ostrzem, osadzonym w trzonku z jałowcowego
pręta, zaopatrzonym w rowek na ostrze nożyka,
oraz w nacięcia zabarwione na czerwono i zielono. Koziki te, które na rzemyku zawieszonym
u pasa nosił każdy mężczyzna tamtych okolic,
wykonane przez Cyganów, nosiły nazwę „cyganków”. Zdaje się, iż w kształcie zacięć, rowów,
w barwie ozdób cyganka mamy najpierwotniejszy chyba „prymityw” zdobienia rzeczy ludzką
ręką wykonanej. A jednak i te najpierwotniejsze
ozdoby – „cerwiniuśkie kieby krew, zieleniutkie
kieby trowa” – najprostszego z przyrządów, były
chyba produktem jakiegoś wzoru – a dla mieszkańca tamtych okolic cyganek był przedmiotem
nie tylko pożytecznym, lecz i pięknym, ozdobą,
zbytkiem, przybyszem z obcego świata do jednostajnej i smutnej pustki.”3
Nic dodać, nic ująć. Nawet nazwa „scyzoryki”, która to – z niewiadomych dotąd przyczyn
2 3 Cygan Maćcho wracał właśnie z dalekiej wędrówki do taboru, gdy nagle drogę zagrodziła mu rzeka. Z racji swojego imienia, pływał jak ryba, ale na myśl o zimnej kąpieli – zbliżała się
jesień – tylko wzdrygnął się i spojrzał w stronę przystani, gdzie
prom z przewoźnikiem miał lada chwila odbić od brzegu.
1
Czy tak wyglądał „cyganek”?
Źródło: Wikipedia.
– Przewoźnik, jucha, każe sobie zapłacić – pomyślał i sięgnął
do kieszeni, ale gdzie tam, nawet złamanego grosika w niej nie
znalazł.
Cóż było robić? Wmieszał się Cygan Maćcho w tłum, a że
woda w rzece wzbierała i przewoźnik ogłosił, że dopiero później zapłatę będzie odbierał, szybko wraz z innymi znalazł się
na promie.
A może tak?
– Zanim przewoźnik zażąda zapłaty – myśli Maćcho – prom
będzie już tak daleko od brzegu, że nie opłaci się zawracać. Tym
sposobem na drugi brzeg dopłynę, a potem jak Bóg da!
Mylił się jednak Maćcho sądząc, że umknie uwadze przewoźnika, bo ten od razu go dostrzegł i nie zwlekając w jego
stronę ruszył.
– Łaskawy panie! – rzecze Maćcho – Na brzegu, po drugiej
stronie rzeki, czeka na mnie chora żona i głodne dzieci. Daruj
ten jeden raz biednemu Romowi…
Ficowski J.: Cyganie polscy, PIW, Warszawa 1953. s. 103.
Żeromski S.: Snobizm i postęp. Warszawa 1923, s. 76–77.
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
Spojrzał przewoźnik na Cygana, a widząc jego nieszczęśliwą
minę i słysząc pokorną prośbę, pod boki się ujął i rzecze:
– Oj, Cyganie! Durny z ciebie człowiek, aż miło! Myślisz, że
zawrócę teraz, aby twoją śmietanę ratować? Dalej mi na drugi
brzeg płynąć – rozkazał pomocnikom.
A do Cygana powiada:
– Za karę, głupi Cyganie, wysadzę cię po drugiej stronie,
abyś raz na zawsze zapamiętał, że nie tobie z mądrym zaczynać
– to mówiąc, gdy prom przybił do brzegu nakazał Cygana na
piasek wysadzić.
Ukłonił się Cygan Maćcho grzecznie, a widząc zadowoloną
twarz przewoźnika rzucił na odchodnym.
– Dziękuję, panie! Jak byłem Cyganem, tak nim będę!
A śmietanę wam darowuję, bom już z niej jadł masło, którym
służąca dziedzica chleb mi smarowała! – to powiedziawszy
w lesie zniknął.
– Cygan myśli, że za darmo jeździć będzie – przewoźnik na
to. – Tak dobrze u mnie nie ma! Niedaleko od brzegu odpłynąłem, to mogę jeszcze zawrócić i wysadzić cię na brzeg z powrotem – po czym dał znak, aby prom zatrzymać
Gadka z 1949 r., którą opowiedział polski Cygan nizinny.
1 30
– Ano, rankiem jak byłem u dziedzica, jego służąca dała mi
na drogę garniec śmietany, który ja, nieszczęsny, czekając na
prom schowałem pod krzakiem leszczyny i potem zupełnie zapomniałem! Zawracajcie, panie, a prędko bo tam tej śmietany
tyle, że na zapłatę wystarczy i jeszcze dla moich dziecisków zostanie!
Maćcho (cyg.) – Ryba – popularne imię wśród Romów.
KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014
31
Galeria
Aleksander Kotsis (1875) – Kłótnia Cyganów.
Olej na płótnie. Muzeum Narodowe w Sukiennicach, Kraków.
Czasopismo współfinansowane ze środków Unii Europejsk iej w ramach Europejsk iego Funduszu Społecznego
Romano Waśt
KAPITAŁ LUDZKI
NARODOWA STRATEGIA SPÓJNOŚCI
Pomocna Dłoń