Untitled
Transcription
Untitled
M TEORYA T- K R Y T Y C Z N IE ó* ROZEBRANA przez T. ZIEMIĘCKIEG-O. Citius emergit veritas ex errorer quam ex c o n fu sio n e .... Bakon. Sibljofeka ta fn * KKAKÓ.W. N akładem autora. D r u k i e m “W ł . Xj. A n c z y c a i S p . 1879. x - - u z m / I 3 8 Ź 2 , £ PR Z E ŚW IE T N E J AKADEMII UMIEJĘTNOŚCI / W DOWÓD WYSOKIEGO HOŁDU I POWAŻANIA g ra cę tę poświęca ykuTOR. j^ R Z E D M O W A . Zbytecznem byłoby podnosić tu ważność badań nad dziejami pierwotoemi (Urgeschichte), zwykle dotychczas za bajeczne podawanemi — śledzenia pierwszych początków w ogóle cywilizacyi. Badania te zda niem naszem, nie mają jedynie teoretycznego, akademicznego niejako znaczenia — ale ściśle są związane z zapatrywaniami na dzieje naszej ojczyzny, a zatem i najżywotniejszemi kwestyami bytu naszego narodo wego. j a k w rozwoju pojedynczego indywiduum, wrażenia z dzieciństwa są najsilniejsze, w ciągu życia całego odzywają się, a dobre wychowanie na same początki główną zwracać nakazuje uwagę —• tak w życiu naro dów, pierwociny te wyniesione z wspólnego ogniska rodzinnego, odrębno ści w samych początkach ujawniające się, tłomaczą nam nie jeden epi zod z późniejszego dziejowego życia. Gmach na piasku bez silnych kamiennych fundamentów wystawiony, za pierwszym silniejszym powiewem wichru runąćby musiał. W historyi też nie inaczej należy postępować, jak z dauych archeologicznych i etnologicznych podkładając fundament do wysnucia dziejów odnośnej rasy, lub pojedyńczego narodu. Wziąwszy sobie za zadanie badania nad pierwotnemi dziejami Aryów europejskich — odwiecznych naszych przodków, u samych progów badań tych natrafiliśmy na dwa skopuły, na dwie sztuczne, przez nowoczesną krytykę najeżone przeszkody. Odmawiając naszym aryjskim przodkom, wszelkich najprostszych elementów cywilizacyi: znajomości m etalurgii, najprostszych wyrobów ceramiki, wszelkich społecznych a nawet gminnych urządzeń — uczeni niektórzy, wszelkie fakty przez badania archeologiczne dostarczone, tłomaczą przez wpływy głównie dwóch cywilizacyj odrębnych, które jak D e u s e x m a c h i n a wszędzie interweniują i wszystko sobą tło m a c zą : przez wpływy kultury fenickiej i krajów południowych, m ia nowicie Etruryi — jak gdyby cywilizacya klasyczna nie rozwijała się t a kże na ogólno aryjskich pierwiastkach i nie musiała przechodzić początkowo przez te same stadya niższe, których objawy znajdujemy w zabytkach pół nocnej i środkowej Europy. Należało przedewszystkiem usunąć dwie te zapory, dwie te do przesady widocznej rozwinięte teorye, które tyle chaotyczności wprowadziły w ostatnich czasach do" nauki pierwotnych dziejów. Drugą z tych teoryj, która omawiała tylko i oddalała rozświecenie samej kwestyi, nic w gruncie nie tłomacząc — staraliśmy się w rozprawie nusz e j: Rozbiór dzieła J . N . Sadowskiego „D ro g i handlowe greckie i rzym skie etc.“ jakoteż w ciągu rozpraw drukujących się w D w utygodniku N a u kowym odeprzeć. Lubo pierwotnie, cywilizacya semickie, w szczególności II fenicka, nie wchodziły w zakres naszych studyów, zniewoleni samym to kiem rzeczy potrącić o nie jedną z kwestyj z niemi związanych, woleli śmy zebrać je w jedną całość i ztąd powstała rozprawa niniejsza: Teorya w pływ ów kultury fenickiej. W niej staraliśmy się usunąć raz na zawsze — o ile siły nasze na to starczyły — możność przyjmowania jakichkolwiek wpływów na odległą północ Europy kultury fenickiej; ograniczyć istotne je j wpływy z czasów ściśle historycznych na nadbrzeża m. Śródziemnego — uwydatniając przeciwnie, daleko silniejsze i o wiele pierwotniejsze wpływy cywilizacyi aryjskiej na samych Fenicyan. Eozprawa ta dała nam także sposobność dotknięcia pierwotnych siedlisk aryjskich w Azyi tak Przedniej, j a k i Wyższej i Mniejszej, usuwając przesadne podania o dawności kultury ludów semickich, tak Assyro-Babilończyków, jak i Fenicyan, rzekomo K a nanejczyków. Ustępy te należy zaledwo uważać za wstęp do obszerniej szej pracy, która ma za zadanie wyczerpujące badania nad przeszłością Aryów, tak indo-europejskiego jak i wedycznego peryodu, i równoległego mniej więcej z nim peryodu, jaki się z Eddy starszej, mimo późniejszej je j normandzkiej szaty, da się wywnioskować. Z zestawienia danych w ten sposób osiągniętych, z danemi dostarczonemi przez areheologiją i a ntro polo gią, łącznie z badaniami porównawczemi językowemi, da się z możli wą precyzyą wywnioskować — wątpić nie można — stadyum rozwoju naszych aryjskich przodków, świeżo po osiedleniu się ich w Europie. W rozprawie niniejszej, dotykaliśmy się tych kwestyj o tyle, o ile pomi nąć się zupełnie nie dały. jeżeli w rozprawie naszej po raz pierwszy podnoszącej tyle pierw szorzędnych doniosłością swą kwestyj, tyle wątpliwości i sprzeczności w do tychczasowych zapatrywaniach — może się wydać wiele wątpliwem, nie do ść jasno przedstaw ionem : uważalibyśmy mimo to zadanie nasze jako spełnione, gdybyśmy mogli zwrócić uwagę światłej krytyki na puukta te, wzniecić naukową dyskusyą, a w następstwie dopełnić braki, które sami pierwsi w pracy naszej uznajemy. Brak na miejscu wielu pierwszorzędnych źródeł, niemożność zasiągnięcia zdania kompetentnych badaczy, w wielu mianowicie wątpliwościach językowych — niecb służy nam tu jako oko liczność łagodząca. Ale nie dość aby ryczałtowo potępić pracę wymaga ją cą mozolnych i długich studyów, zasłonić się powagą wielkich imion lub własnego w idzi m i się ! Należałoby poprzednio argumenta tu zebrane odeprzóć; usunąć mianowicie lub inaczej wyświetlić dane dostarczone przez dwa pierwszorzędne współczesnością i niezaprzeczoną autentyczno ścią swoją pomniki, których głównie w ciągu pracy naszej trzymaliśmy s ię : tj. napisy egipskie i St. Testam ent — a w inny sposób dotychcza sowe wątpliwości i sprzeczności wytłomaczyć. J a k pierwsi uznajemy liczne braki w naszej pracy, tak też pierwsi przyjmiemy argumentacyą jaśniejsze światło rzucającą na podniesione tu kwestye. Tymczasem, niech nam służy za osłonę aforyzm B a k o n a : C itius ■emergit veritas cx errore, quam ex confusione. K R A K Ó W , d. 1 S ierpnia 1 8 7 9 r. Teorya wpływów kultury fenickiej. Rzecz odczytana na posiedzeniach Kom isyi arch. A kad. Umiej, w d. 20 M aja i 11 C zerw ca r. z. Mo v e r s : Das phoenizische Alterthum. Berlin 1849—56, 3 Bd.; artykuł: Phoenizien w Encykl. Ersclia i Grubera. — S. N ils s o n : Die TJreinwohner des Scandinavisclien Nordens, w tłom. niem. Hamburg 1863—65—68, 3. T- — R ougem ont: L’age de bronze ou les sómites en Occident. Paris 1866. — Pr. L en o rm a n t: Manuel d’histoire ancienne de 1’orient. Paris 1869, 3 vol.; tegoż: L’histoire de la propagation de 1’alphabet phenicien. Paris 1875. — A lfred Maury: L’inyention de 1’ecriture, les origines et le developpement des alphabets; artykuł w Bev. des deux M. 1 Septembre 1875. — G. M aspero: Histoire aneienne desi peuples de l'orient. Paris 1875, 1 vol. Żadna nauka choćby tak ścisła jak matematyka, nie obejdzie się do pewnego stopnia bez prawdopodobnych przypuszczeń, i mniej więcej dowolnych te o r y j; owszem, postęp nauk uwarunkowany jest niejako sta wianiem coraz prawdopodobniejszych i ogólniejszą liczbę faktów obejmu jących hypotez, z tem zastrzeżeniem: że gdy liczba faktów niezbitych i pierwszorzędnych urośnie w ten sposób, że one stają w widocznej sprze czności z panującą chwilowo teorya, hypoteza musi ustąpić zdrowej nau kowej teoryi. W przeciwnym razie, przestaje być hypoteza, a staje się na ukowym przesądem. Nim nauka nowożytna zbrojna w cały wszechstronny aparat metod i dowodów, potrafi wznieść zupełny i wykończony gmach niewzruszonych teoryj, przedewszystkiem należałoby, zdaje się, ułatwić jej to zadanie, oczyszczeniem terenu z zakorzenionych przesądów i bijących w oczy sprze czności. \ Takim naukowym przesądem kołaczącym się do dziś dnia w pośród najpoważniejszych dzieł naukowych, bałamucącym najtrzeźwiejsze skąd innąd i najgenialniejsze umysły, utrudniającym postęp poważnej nauki — jest teorya wpływów fenickich na kulturę Europy i świat niemal cały, niewyłączając i dziewiczej Ameryki. Głośną przed niedawnem była teorya zasłużonego nestora archeo logów skandynawskich prof. Nilssona, który na podstawie monumentalnego dzieła Moversa, pomników archeologicznych tak licznie na północo-za1 chodzie Europy odnajdywanych i interpretowanych dowolnie przez siebie mytów i trądycyj religijnych — cały północo-zachód Europy u samych wrót niejako rzeczywistych dziejów — zaludnił Fenicyanami. Teorya ta — przyznać należy — z wielką konsekwencyą a olbrzymia erudycyą przeprowadzona przez jeden z pierwszorzędnych umysłów — niemogła jak na dość długo trwałe w świecie naukowym zapuścić korzenie ; późniejsze prace Rougemonta, a przedewszystkiem studyom fenickim od dającego się oryentalisty Lenorraanta, jeszcze bardziej teoryę tę zdawały się utrwalać. Przejrzyjmy główne postulaty, które uczony autor w przedmowie do drugiego wydania uważa sam za niewzruszone, i na których głównie opiera słynną swoją teorya. Przedewszystkiem przekonywającemi dowodami wpływów fenickich m iałyby-być: że niektóre pomniki kamienne jak w Kivik; i Willafara w Skandynawii (Skanii), Newgrange i Dowth w Irlandyi, dolmeny i cromlechy Bretanii, podobnie jak i miecze (z małemi rękojeściami na które Nilsson szczególny nacisk kładzie) i inne narzędzia bronzowe tak licznie odnajdywane — maią jedne i te same ornamęnta i symbole, po większej części ze spiralnych i linearnych figur złożone, „które odnajdujemy w Fenicyi i Egipcie, skąd wraz z tymiż semitami miały przybyć do Europy"; że „epoka bronzów i kult Baala jednocześnie na północy były rozpowsze chnione” ; że Fenicyanie mieli wistocie tam pozostawić wiele obyczajów wschodnich, których ślady w historycznych nawet czasach miały się utrzy m ać; że Himilco i Pytheus słynni podróżnicy starożytności, wistocie mieli zwiedzać nadbrzeża morza p ó łn ocn eg o; że Fenicyanie z wysp Kassiterydów, to jest pół-zach. nadbrzeża A n g lii— cynę, a z nadbrzeży m. P ó ł nocnego i Bałtyku bursztyn mieli dostawać, i na obszerną skalę handel temi artykułami prowadzić; że w końcu, niektóre naczynia bronzowe — jak się zdaje do religijnych obrzędów używane *— jak słynny wózek bronzowy w Peccatel pod Zwierzyniem w Meklemburgii w grobowcu znale ziony, i podobnyż w południowej Skandynawii (a mówiąc nawiasem któ rych kilka później i to wyłącznie niemal na ziemiach słowiańskich j a k : w Czechach, Szląsku, po prawej i lewej stronie Odry odkryto *), przypo minają wistocie opisy naczyń świątyni Salomona, które rzemieślnicy Hirarna króla Tyru dla wielkiego króla Izraelskiego mieli wykonać 2). J) Patrz: w „Zeitschrift fur Ethuolog-ie“ z 1876 r. artykuł Vircliowa: „Bronzewagen von Burg an der Spree". 2) Nilsson: 1. c. I p. 28. —■Tam także tłomaczenie dosłowne Evalda: I. Królew. VII, 2 7 — 38. — Patrz także: „Jahrbucher des Vereins fur Meklenburgische Geschichte uud Altertłnmskunde“, IX (1844) pag. 369, artykuł G. C. F. Lischa. 3 Przedewszystkiem, pomijając wszelkie inne względy, odpowiedzmy na pytanie: czy Fenicyanie mieli istotnie jaki ważniejszy cel któryby skła niał ich do zapuszczania się, i to całemi massami, w tak odległą i nie bezpieczną ze względu na stan ówczesnej żeglugi — podróż ? Zwykle podawano dwie przyczyny zniewalające tych kupców p e r e x c e l l e n t i a m do odwiedzania m. Północnego i B ałtyku: handel b u r sztynem i dobywanie z wysp liassiterydam i w starożytności zw any ch, a które odnoszono prawie bezsprzecznie do Kornwallii i wysp Scilly na połu-zach. Anglii leżących — cyny, tego tak rzadkiego i niezbędnego w prze myśle bronzowniczyrn artykułu. Co do pierwszego : sam Nilsson który widzi wszędzie w południowej Skandynawii ślady Fenicyan, zaprzecza, aby w tym celu zapuszczać się mieli na Bałtyk i z bursztynodajnego nadbrzeża Prus Wschodnich doby wali pokupnego tego towaru. — „ N a p r u s k i e m b u r s z t y n o d a j n e m w y b r z e ż u — mówi tenże autor — n i e z n a j d u j e s i ę o i l e w i e m a n i j e d e n b y n a j m n i e j s z y ś l a d p r z e b y w a n i a F e n i c y a n * 3); tenże autor ogranicza wyprawy Fenicyan po bursztyn do wybrzeży d u ń skich i germańskich m. Północnego. Nowsze jednakże prace Genthe’go 4) i p. Sadowskiego 5) wykazały jak się zdaje stanowczo: że cała niemal ilość bursztynu jaką odnajdujemy w najdawniejszych grobowcach południa, pochodziła niemal wyłącznie z wybrzeży Bałtyku: z Raimonii t. j. „wła ściwego wybrzeża bursztynowego od Piławy aż do K łajpedy“ °). Handel ten szedł porzeczami Odry, Wisły, Niemna i Dniepru. •— Genthe i p. Sa dowski głównie handel ten widzą w rękach Etrusków, później Greków i Rzymian, my zaś na innem miejscu 7) staraliśmy się wykazać, że naj prawdopodobniej handel ten nie wychodził z rąk mieszkańców tych szla ków nadwodnych t. j. Wendów i Wenetów z nad Adryatyku, co i sta rożytni autorowie, mianowicie Pliniusz (H. N. ks. XXXVII §. 43) zdają się poświadczać. Co zaś do położenia właściwego wysp Kassiterydów — treściwa lecz wyczerpująca rozprawa uczonego Hansa Hildebranda s) przebiegającego krytycznie wszelkie podania starożytnych autorów, przekonywa dowodnie: 3) Nachtrag 1865 r. p. 29. 4) „Ueber den etruskischen Tausclihandel nacli dem Norden“ 1874 r. 5) „Drogi handlowe greckie i rzymskie przez porzecza Odry, Wisły, Dniepru i Niemna do wybrzeży m. Bałtyckiego11 wyd. z 1875 i 77 r. 6) Sadowski 1. c. p. 12 i 16. 7) „Wiek“ z 1877/8. „Listy archeologiczne". — „Niwa“ z r. 1877 : Recenzya dzieła p. Sadowskiego. 8) „Compte-rendu“ de la 7e Session, Stockholm 1874. Hans Hildebrand: „Sur la situation des Cassiterides“ p. 579. 1* 4 że owe Kassiterydy leżały na pobrzeżu Hiszpanii, w odnodze Biskajskiej, „ponad krajem Luzytanów* jak się wyraża Diodor Sycylijski. Tamto i do Galicyi Hiszpańskiej, Fenicyąnie z kolonii swej w Gades, udawali się po cynę. Nie przesądza to bynajmniej kwestyi, aby inne ludy dla fabryka cyi bronzu, lub choćby dla samego handlu pokupnym tym towarem, niemiały i skąd innąd, mianowicie i z słynnych kopalni w Kornwallii dobywać cyny. Z usunięciem tych dwóch głównych artykułów handlu pó łn o c y : bur sztynu i cyny, z rąk Fenicyan — na jakim to głównie opierała się teo rya Nilssona i Rougemonta — nie widzimy dostatecznych powodów dla od ległych tych wypraw, chyba wyjątkowo, w celach czysto naukowych, lub zadowolenia ciekawości marynarskiej. Takiemi właśnie były słynne dwie wyprawy: Himilka który w rozkwicie potęgi Kartaginy wysłany był dla zwiedzenia pół-zach. brzegów Europy, i Pytheasza słynnego marynarza i astronoma rodem z Marsylii, a w greckim języku spisującego swe dzieła, dokonana około 350 r. przed Chr. Jeden z najpoważniejszych stronników teoryi Nilssona — John Lubbcck <J), starał się przekonywającemi dowodami poprzeć autentyczność wy praw dwóch tych słynnych żeglarzy w starożytności, i odeprzeć zaprze czenia tak Polybiusza, Strabona, jak i nowsze Sir Cornewal Lewis’a 10). Ale przyjmując z Nilssonem i John L ubbockiem : że wistocie znakomitym tym żeglarzom, z których drugi mówiąc nawiasem jest raczej Grekiem * niżeli Fenicyaninem, udało się dotrzeć do odległych tych krańców Euro py, aż po u l t i m a T h u l e ; że najprawdopodobniejszymi są ich opowie ści o przebytych trudach i zdumiewających wrażeniach pod róży; że fan tastyczne „morze m edu z“ jest niezem innem jak zbitą krą mórz północ nych ; że Pytheas astronom z wyżyn okolicy Donnos, podziwiał punkt w którym słońce już nie zasypia, — to same zeznania te o trudach prze bytych, sama sporność kwestyi, jest najlepszym dowodem, jak tego ro dzaju wyprawy musiały być nieliczne, wyjątkowe, i w starożytności już do nieprawdopodobieństw liczone. Teraz czy jest jakikolwiek dowód, lub są choćby jakie poważna śla dy potwierdzające bytność kolonij fenickich — i to licznych i ludnych, na odległej tej północy? W braku dokumentów piśmiennych, historycznych, pomniki archeologiczne i językowe, mogłyby być tu wielce pouczającemi. Trudno bowiem przypuścić — gdyż to sprzeciwiałoby się wszelkim danym skąd innąd znanym — aby po długowiekowym pobycie tych semitów fe!l) Tłom. niem. „Die vorgeschichtliche Zeit“, I p. 57. wyd. 1874 r. 1H) „An Historical Survey of the Astronomy of the Ancients." By the Eight Hon Sir George Cornewall Lewis, 1862. 5 nickich w pośród ras europejskich, w archiwum ziemi i archiwum języka krajowców, niemiały przechować się najmniejsze tego ślady. — To też, na ist nieniu właśnie licznych pomników, opartą — a właściwie na ich wy tło maczenie wymyśloną a d h o c została teorya wpływów fenickich. — I wisto cie : gdybyśmy mogli wraz z Nilssonem przyjąć, że wszystkie pomniki me galityczne n ) zach.-pół. Europy, owe zdumiewające rozmiarami i liczbą: m enhiry, dolmeny i c ro m -le c hy ; —• owe zagadkowe cyklopowe k r ę g i : Stone-Henge, Abury, Stennis, aleje Carnac, groty New-grange, J)owth, Willafara etc. a co za tem idzie, i niezliczone rzeźby na skałach południo wej Skandynawii, Szkocyi, a nawet Alp Włoskich — że są istotnie fenickiego pochodzenia, konsekwentnie należałoby przyjąć, że naród ten był najliczniejszym i najszerzej rozsiadłym ze wszystkich jakie kiedykolwiek od początku wieków pojawiły się na arenie dziejów. — Europa mianowicie, w pewnej swojśj fazie dziejowej — byłaby li tylko przez Fenicyan zamie szkiwaną. — Nowsze bowiem prace archeologiczne Bonstettena t2) , Ber tranda ,3), Christy’ego, Feranda, Berbriiggera 1J), Fergussona 15), generała Faidherbe 16), T is s o ta 17), że tu pominiemy wielu innych, wykazały : że pod względem geograficznego rozmieszczenia pomniki te ciągną się wzdłuż wszystkich nad brzeży : morza Bałtyckiego począwszy od zatoki Rygskiej, m. Północnego, Atlantyku, gdzie dochodzą do Gibraltaru, tam przesko czywszy cieśninę, rozciągają się znowu wzdłuż wybrzeża m. Śródziemnego w Algierze, Trypolis i Maroko — giną w pustyniach Libii i Numidyi. — Nieulega dziś także żadnej wątpliwości, że pomniki te były licznie nie gdyś rozrzucone i w całej środkowej Europie — gdzie obok potęgi czasu, ściślejsze zaludnienie i wymogi wyższej kultury ziemi, wpłynęły na ich usunięcie; mimo to szczątki tych pomników zachowane są we Francyi ai) Nilsson wprawdzie rozdziela pomniki megalityczne i część ich odnosi do tak zwanego wieku kamiennego (Tom III z 1868 r.), ale sam w wielu razach waha się do której epoki odnieść niektóre z nich, np. str. 117 i następne T. III, a podwal ten oparty jedynie na zasadzie, że w niektórych z tych pomników nieodszukano narzędzi bronzowych tylko siekierki kamienne, nie da się żadną miarą utrzymać. Kształt, myśl, symbole są wspólne wszystkim tym pomnikom. 12) „Essai sur les dolmens1*, Genóve, 1865 avec carte. 13) „De la distribution des dolmens. sur la surface de la France" insćró dans la Kevue archćologiąue, Aout 1864. — tegoż: „ A r c h e o l o g i e c e l t i q u e e t g a u l o i s e “ Paris 1876. 14) Patrz w „Zeit. f. Ethnologie“ 1870 r. p. 258 o literaturze tyczącej się tego przedmiotu. 15) „Rude stone monuments in all countries“, London 1872. 16) Compte-rendu. Bruxelles 1872. 17) Eevue d’anthropologie, zeszyt 3 z r. 1876. środkowej, w dolinach Sekwany i Marny, w Lozere, Aveyron, le Gard, Ardeche 18) ; we Włoszech północnych jak w Golasecca 19), w krajach Sło wiańskich, lubo mało pod tym względem jeszcze b a d a n y c h : w Czechach na górze G b e j l 20), w krajach dawnej P o lsk i: mianowicie liczne podo bne pomniki w Prusach zachodnich 21), groby kamienne nad Tyśmienicą 22), dolmeny i groby na Podolu Galicyjskiem 23) ; w Rossyi południo wej, któremi p. Uwarow bliżej się zajmuje. Jeźli przytem weźmiemy pod uwagę, że pomniki te tam tylko mogły powstawać, gdzie oprócz natural nego uzdolnienia mieszkańców i m ateryał odpowiedni znajdował się na miejscu — że po za Europą i Afryką, de Saulcy napotykał je w dawnej ziemi Chanaan i Moab, kapitan Irby w Palestynie, missjonarz jezuicki Kohen w Arabii w blizkości Khaab, że w Indyach wschodnich całe prowincye są niemi jakby zasiane 2J), — gdzież wiec tu możność, aby naj drobniejszy z ludów lud Fenicki, mógł wykonać tak olbrzymie i tak sze roko rozstrzelone, prace? Pomniki te przytem, charakteryzujące jeden lud, jedną cywilizacya — będące niczem innem jak grobowcami i miejscami ofiar, mają drugi rząd pomników równoległy i niejako dopełniający je — temi są phalbauty, terramary, wały i grodziska. Wyroby jednego i tego samego przemysłu ce ramicznego i bronzowniczego, wspólność ornamentacyj, symbolów i t p. je dnakowo dwa te działy pomników charakteryzują. — Tu, ludy te żyły, walczyły, pracowały ■ — tam oddawały cześć Najwyższemu i zmarłym przodkom ; tu było forum, świątynia i grobowiec — tam ognisko do mowe. Ze wszystkie palafity i terramary były dziełem jednego l u d u ; że przemysł bronzowniczy wraz z tym ludem drogą lądową, drogą doliny Dunaju i Dniepru ze Wschodu, a nie drogą handlu morskiego przeszedł do Europy, tego dowiodły już liczne prace Bertranda 25), w części nols) Alex. Bertrand 1. c., Gabriel de Mortillet w Compte-rendu. Stockholm 1874, p. 252. 1!l) Castelfranco : Sur la necropole de Golasecca w Compte-rendu. Stockliolm 1874. p. 388. 2l)) J. E. Wocel: Prawek zeme cesk e; Praga 1866, II p. 574. 21) Rocznik I Towarz. Nauk. w Toruniu art. p. G. Ossowskiego p. 1 5 — 46 i „Dwu tygodnik Naukowy z r. z. str. 60, 61. 2-) Wiadomości archeol. Warszawa 1873. Zeszyt III p. 16 i 18. 2:!) O grobach kamiennych na Podolu gal. p. Kirkora, w Mater. Ańtr.-Arch. Akad. Um. Zeszyt I, p. 17. 2^) John Lubbock: Prehistorie Times. Roz. V. 2S) Archeologie celtiąiie et gauloise. Paris 1876. 1 we monumentalne dzieło Chantre’a 2D) broszury Pigo rin iego27) etc. — Źe ludy palafitów a ludy dolmenów były jednym i tym samym ludem, a do tego stale osiadłym, rolniczym, aryjskim ja k to liczne znaki svastiki już same dowodnie wykazują — staraliśmy się na innem miejscu tego dow ieść28). — T u tylko dodamy, że taki zwolennik teoryi Nilssona jak John Lubbock, co do pochodzenia pomników megalitycznych wyraża się z wielką rezerwą i dozwala przypuszczać, że znajomość metalurgii od Aryów wyjść m og ła; przyznaje bowiem (Roz. Y p. 121— 122 1. c.): że na pomnikach niewątpliwie fenickich i nebrejskich, widzimy przeważnie ornamenta ze zwierząt i roślin; tu niemal wyłącznie ze spiralnych i ge ometrycznych l i n i j ; że szczegół małości rękojeści u mieczów bronzowych nie jest bynajmniej przekonywającym, gdyż Hindusi aryjscy i Egipcyanie równie drobne mieli dłonie przy znacznym wzroście, — a dziś dodać mo żemy, że miecze te i narzędzia w grobowcach odnajdywane i nieraz do prawdziwie lilipuckich rozmiarów dochodzące, były raczej sy m bo la m i, oznakami władzy i stanu, niżeli za istotną broń służyły. Tak więc widzimy, że pomniki archeologiczne nietylko nie potwier dzają, ale nawet stoją w zupełnej sprzeczności z teorya fenickich wpły wów; — niemniej wymownem jest archiwum języka. — Żaden poważny lingwista w ję z y k a c h : angielskim, francuzkim lub skandynawskich nie dopatrzy się śladu fenickiej pozostałości — co zresztą i Nilsson (p. 100 T. II nota) tem stara się wytłomaczyć, że i w samej Fenicyi język ten zaginął bardzo wcześnie; n ie ’tak jednakże aby niemiał pozostawić śla dów mianowicie w mnóstwie imion własnych. — Nilsson (p. 109, T. I. p. 60 T. II), a za nim John Lubbock (1. c. p. 67) nie wahają się nazw miejscowości ja k : B a ł t y k , B e ł t , B e ł t e b e r g a , B a l s b e r g , B a l s h o g, B a l s f j o r d i w. in. wyprowadzać od semickiej nazwy bóstwa B a a l ; pomijając tu że niektórzy filologowie wyprowadzają nazwę B a ł t y k od łotewskiego wyrazu b a ł t o s biały — to jeśliby nazwy te istotnie miały po chodzić od nazwy bóstwa, to prawdopodobniej od B a l d e r a , B e l e n u s a, B e 1-b o g a którego kult istotnie tu miał miejsce, niżeli od semickiego B a a l — pana, z którym prawdopodobnie tylko przypadkowe ma powino wactwo dźwięku. Z językiem jak wiadomo, w ścisłym związku stoją myty i tradycye; otóż jeżeli zwolennicy wpływów fenickich na północo-zachód Europy, na polu lingwistycznym nie mogli szukać poparcia swej tezy, za to dział mytów i tradycyj szerokie nasuwał im pole do dowolnych interpretacyj •-----------*--------------» 2C) Age du bronze etc. Lyon 1 8 7 5 —-6, 3 vol. in 4°. 27) Le abitazioni lacustri di Peschiera; Eoma 1877 p. 15. 2S) Listy archeologiczne w „Wieku11 1 877/8. — Dwutygodnik naukowy. ♦ i wywodów. Mianowicie kult B a l d e r a - B e l e n u s a miał być zmienioną tylko formą kultu Baala, a Sto Jańskie ognie na cześć tego bóstwa pa lone, a tak samo przechowane w tradycyach ludu w Skandynawii, W iel kiej Brytanii, Belgii etc. jak i u nas — miałyby by być odbiciem wpły wów tych fenickich. — Ale nim ta teorya mogłaby z jakimkolwiek p ra wdopodobieństwem liczyć na przyjęcie, należałoby wprzódy dowieść, że my słowianie jesteśmy potomkami semitów, jakoteż Kymro-Wonetowie, po których to tak liczne pozostały tradycye i pamiątki z naszemi tak po krewne — byli także semitami, a wielka księga ich praw, tradycyj, poezyi — E d d a , je st wytworem geniuszu semickiego. Nie mogąc tu nad tą kwestyą dłużej się zatrzymywać, podajemy tu tylko rezultaty mozolnych własnych studyj, mając nadzieję ścisłego wymotywowania ich na innem miejscu. Druidyzm 29), ta jedna z najpierwotniejszych a zarazem najszlachet niejsza forma religijna przed Chrystyanizmem, który mylnie dotychczas przyznawano ludom Keltyckim, tak jak Eddę najwyższy i najpoetyczniejszy wyraz tego kultu — Germanom, którzy mówiąc nawiasem nigdy nie egzystowali, albowiem nazwa Germanii jak Gallii, Scytyi etc. jest czysto geograficzną a nie etnologiczną 30) — druidyzm, tak związany nierozłącz nie z kamieniami druidycznemi — z dolmenami i t. p., w czem tradycya zupełnie się nie myli — b y ł r e 1 i g i ą 1 u d ó w K i m r o - W e n e d y j s k i c h c z y l i W e n d y j s k i c h 31). Za podstawę służyła mu cześć przodków udealizowana i do dogmatu nieśmiertelności ducha podniesiona; forma ta przeto jest wyższą od sza29) Patrz między innemi: Amad. Thierry „Histoire des Gaulois“. J. Micheleta noty d. Igo T. Historyi Prancyi. Pierwszy tom Historyi Prancyi Henryka Martin i inne jego pisma o starożytnościach Bretońskich. Tryady i podania W. Brytanii (tłom. na fran. p. Proberta) — i porównaj je z starszą Eddą skandynawską. -30) Że w Gallii ludy różnej rassy i cywilizacyi zamieszkiwały, to widzimy wyraźnie u Cezara B-G., lib. I §. 1. Al. Bertrand i Broca świeżo dowiedli różnicy etnologicznej między G a l l a m i i K e l t a m i ; nazwa Gallów nie zdaje nam się tu szczęśliwą, albowiem i Keltowie jako mieszkańcy Gallii są w rzeczy wistości Gallami; przeciwstawienie Kimrów i Keltów, co już Mich elet w wielu ustępach wyraźnie zaznacza, zdaje nam się właściwszym. — Potomkowie tych ludów Kimro-Bretońskich w ks. Wallii sami się do dziś dnia zowią K i m r y. Podobnież w Germanii Tacyta, zamieszkiwali i Cymbrowie (Kimry) i Słowianie: Wenedy, Lechy (Ligowie)jak tego p. Kętrzyński już dowiódł — obok Teutonów. W Scytyi według Herodata widzimy Scytów-pasterzy (turanów) i Scytów-rolników (aryów). 3I) Ze tu zwrócimy uwagę na jeden szczegół, że kult ten i pomniki wszędzie się znajdują gdzie przebywali Kimrowie, a w okolicach, gdzie nigdzie przeciwnie niema śladu Keltów, jak np. w Skandynawii, wyspie Rugii i t. p. 9 manizmu i zwykłej id o la tr y i32), a nieprzeszła była jeszcze w ten stan artystycznego antropomorfizmu, jaki przedewszystkiem cechował religie ludów klassycznych. Jeśli chcemy szukać analogij pojęć tego kultu, to znajdujemy go w najbliższem pokrewieństwie z pierwotnem brahmanizmem jak go najstarsze księgi W e d a nam przedstawiają, z kultem starożytnych Chaldeów (aryjskich), z kultem Daktylów Idejskich. K u lt Baldera, Belenusa, Bel-boga, który je s t niczem innem jak kultem słońca, jego doda tniej, produkcyjnej działalności — je s t jednym z wyrazów tej formy re ligijnej. Druidyzm, jako forma religijna, wszędzie gdzie się znajdują po mniki megalityczne musiał być niegdyś obserwowany; jeżeli zaś pomiędzy kultem semickim a aryjskim druidyzmem, są pewne powinowactwa myśli i mytów, to jak zobaczymy niżej, mogło to nastąpić tylko w kierunku wbrew przeciwnym, t . xj. że semici od aryów mytów tych mogli tylko za pożyczyć. Pomimo jednakże błędnego jak widzimy założenia Nilssona, trudno nie uznać ważności dla nauki tej pracy uczonego Skandynawskiego. R e zultaty mozolnych jego studyów porównawczych, jak pomników megali tycznych północy z pomnikami Pelazgijskiemi i Etruskiemi (p. 33, 64, II), z tak zwanemi murami cyklopów, z ruinami i grotami wysp Gozzo i Malty, — z drugićj strony, mytów Baldera z mytami i tradycyami wschodu — sta wiają d y le m m a t: albo trzeba uznać wbrew prawdopodobieństwu, wbrew wszelkim faktom i danym naukowym, że wszystkie te pomniki są dziełem fenickich semitów, że Pelazgowie i Etruskowie — jakto od czasów PetitRadela 33) wielu uczonych uznawało — byli Fenicyanami, że całą Europę zaludniały kolonie tego liliputowego kraiku, o 3 milach maximum szero kości a do 30 długości, wyrównywającego mniej więcej naszemu powia towi, — albo też ze względu na wspólność myśli przewodniej, ornamentacyi, symbolów, odnajdywanych zabytków — uważać wszystkie te po mniki za dzieła ras aryjskich, z uwzględnieniem naturalnie odmian i stopni rozwoju — za zdobycze ducha pojedyńczych plemion wielkiej rodziny aryjskiej. My woleliśmy wybrać tę drugą alternatywę. Tak na podstawie pomnikowego dzieła Nilssona, wyprowadziwszy wbrew przeciwne wnioski założeniu autora — nie mamy wiele co do do dania o drugiem ważniejszem dziele traktującem ten sam przedmiot — o dziele Rougemonta, którego ty tu ł sam już wskazuje założenie i kieru nek. Bronzy i bursztyn są tu także główną podwaliną do wysnucia tej 32) Patrz: John Lubbocka „Początki cywilizacyi," Eoz. Religia i Herberta Spen cera: „The origin of Animal Worship" w trzecim tomie: Essays scientific etc. Londyn 1874 r. 33) „Monuments cyclopeśns“ p. 12. • 10 , ryzykownej hypotezy. Z tą różnicą, że Rougemont dla handlu bursztynem nakreśla jakkolwiek niezbyt ścisłe i bardziej fonetycznemi względami błę dnie nieraz kierowany, drogi lądowe lub rzeczne, a nie m o rsk ie ; między innemi zaś układa i chronologiczną tabelę tego handlu. Jeśli pomijając hypotezę fenicką, zasługą jest Rougemonta, że bardziej wyrozumiał drogi te handlu bursztynem, to niemniej takie oKreślenia jak „z Rugii przez Polskę do Carnuntum11 niebyły dla nauki d ostateczne; gruntowna i wy czerpująca praca p. Sadowskiego, dopiero krytycznie drogi te nam wy świetliła. Nim opuścimy północo-zachód Europy i mniemany wpływ Fenicyan na kraje te, musimy tu zrobić jeszcze jedną uwagę. Ze przy braku wszel kich śladów obszernego handlu Fenicyan na Atlantyku i morzach północ nych, nawet przypuszczenie podobne uważamy za niemożliwe do przj^jęcia, opieramy się na tem, że od najdawniejszych trudnych do oznaczenia ści śle czasów, była tam inna morska potęga, która w stanie swego rozkwitu, nie byłaby pozwoliła wydrzeć sobie handlu i przewagi na północnych tych morzach. Pomijając tu bypotetyczną rzeczpospolite Winetę i bynajmniej nie hypotetycznych siedem miast Wendyjskich, które w historycznych cza sach dały początek późniejszej Hanzie niemieckiej 34) — lecz których po czątek i czas najwyższego rozwoju, nie da się ściśle określić, — w naj dawniejszych czasach jak historya pewna sięga, w czasach zetknięcia się za Cezara kultury rzymskiej z kulturą ludów północy, widzimy tę ostat nią w chwilach już upadku, dezorganizacyi, a przypomnijmy sobie to co Mommsen 35) streszczający podania starożytnych autorów, w krótkich sło wach o potędze morskiej ludów tych powiada. „W edług wszelkiego prawdopodobieństwa Celtowie (winno być Kym ro-W enetow ie)36) nie tylko są tym narodem, który najpierwej po oceanie Atlantyckim regularnie żeglował, lecz nadto u nich znajdujemy sztukę budowania okrętów i kierowania niemi do wysokiego stopnia doprowadzo ną. Żegluga ludów z nad morza Śródziemnego, jak tego właściwość wód po których żeglowały wymagała, długo bardzo trzymała się wiosła. W o jenne statki F e n i c y a n , H e l l e n ó w i R z y m i a n po wszystkie czasy były tylko galerami wiosłowemi, na których żagla używano tylko jako przydatkowe wzmocnienie wiosła; okręty handlowe jedynie w epoce roz winiętej starożytnej cywilizacyi były właściwemi statkami żaglowemi, Gal34) Fortiński: Siedm miast Wendyjskich i wpływ ich na wytworzenie się Hanzy; w wydawnictwach uniwersytetu Kijowskiego 1876 r. 35) Historya Ezymska Tom IV w tłom. polskiem. 30) Keltowie galijscy choćby z tego względu, że odsunięci byli od morza i zajmo wali środkowe, górzyste okolice Gallii jak np. Auwernyę etc. nie mogli byli wyrobić w sobie instynktów żeglarskich. 11 Iowie przeciwnie, używali wprawdzie na kanale za czasów Cezara pewnego rodzaju skórzanych przenośnych czółen 37) , które wistocie swojej zdaje się były czółnami wiosłowemi, ale na zachodnim wybrzeżu Gallii: Santonowie, Pikty, a n a d e w s z y s t k o W e n e t o w i e , żeglowali w wielkich okrętach, naturalnie niezgrabnie zbudowanych, którym ruch nie wiosła nadawały, ale skórzane żagle, a opatrzone były w kotwice na łańcuchach żelaznych, używali zaś ich nietylko do stosunków handlowych z Brytanią, ale nawet i w potyczkach morskich. T u w i ę c s p o t y k a m y n i e t y l k o n aj p i e r w ej ż e g l u g ę n a o t w a r t y m o c e a n i e , a l e n a d t o t u n a j p i e r w e j o k r ę t ż a g l o wy zaj ął mi e j s c e s t a t k u wio słowego — postęp, z którego naturalnie upadająca czyn ność s t a r o ż y t n e g o ś w i a t a k o r z y s t a ć nie umi a ł a , i któ r e g o t r u d n e do p o j ę c i a r e z u l t a t y o s i ą g a ć z w o l n a z a c z y na n a s z o d m ł o d z o n y p e r y o d kul t ur y. * Wprawdzie możnaby zrobić zarzut, jakoby przybrzeżna żegluga fenicka, którą zwykle odnoszą do tak zdumiewająco odległych czasów — o wiele wyprzedzić mogła wydoskonaloną względnie żeglugę K y m ro -W e netów. — Na to odpowiemy: że żegluga tych ostatnich, której postęp w y mogami głębokich i burzliwych mórz północnych był uwarunkowany, da tuje od czasu przybycia Kymro-Wenetów w te kraje, od czasów zaludnie nia przez nich Wielkiej Brytanii, co wskazywałoby już na rozwiniętą że glugę, od czasów jak stoją na wszystkich tych wybrzeżach pomniki m e galityczne tak widocznie z żeglugą tą sprzężone — a więc od czasów poprzedzających osiedlenie się Semitów fenickich nawet w własnym pier wotnym kraju, w ziemi Kanaan, gdzie też same pomniki i ślady tej samej cywilizacyi przed nimi odnajdujemy. Zobaczymy niżej że również przesą dem naukowym je s t uważanie Fenicyan jako najdawniejszy żeglarski naród nawet na pobrzeżach morza Śródziemnego. Ze ta tak względnie wysoko posunięta żegluga, nie była włąściwa jedynie mieszkańcom nadbrzeży A tla n ty k u : Armoryki-W andei i W . B ry tanii, ale potęga ta morska rozciągała się i na morza północy, świadczą olbrzymie rzeźby pokrywające całe skały Skandynawii: w Bohuslan, Ostergotlandyi, Scami, w Blekinge, Dalslandyi, Vermlandyi, Uplańdyi, w nie których okolicach Norwegii 3S) t. j. wszędzie gdzie przybrzeżne skały do zwalały na tego rodzaju pismo obrazowe. W zdumiewających starożytno 3‘) Takie same skórzane czółna odnajdujemy i w Chaldei o których Herodot (1, 194) jako kursujących po wodach Eufratu wspomina; patrz także Nilsson 1. c. ir p. 1 7 — 18. 3S) Oscar Montelius: Sur les sculptures de rochers de la Suede; oraz N. G. Bruzeliu s: Sur des rochers sculptes decouverts en Scanie, w Iszym Tom. Compte-rendu de la 7me session, Stockholm. 1874 r. 12 ścią tych pomnikach, upamiętniających — trudno się pomylić — jakieś potężne fakty dziejowe z czasów poprzedzających prawdopodobnie wykształcenie się run północnych, przedewszystkiem uderzają odwzorowane całe gromady okrętów z ich załogami — zbudowanych o ile nawet niedokła dny rysunek daje wyobrażenie, w sposób wyżej opisany, opatrzonych w środku masztami jak w Jarrestad 39) i t. p. o przodach i tyłach okrę tów odmiennych, jak nam Cezar (Bell.-Gall. III) okręty Wenetów opisuje, a przeto tak różnych od statków wikingów i innych drużyn normandzkich, któ rych kształty, torfowiska w Nydam w Szlezwigu, tumulus w Tune w Norwe gii 40), oraz wizerunki na niektórych kamieniach jak w Haggeby 41) w Uplandyi i niektórych monetach współczesnych 42), tak dokładnie nam prze chowały. Rzeźby te, nie ulega najmniejszej wątpliwości, należą do tak zwanej epoki bronzu t. j. epoki, która przedewszystkiem charakteryzuje się obfi tością wyrobów tego przemysłu, co nie wyłącza jednakże użycia jednocze snego kamienia szlifowanego i żelaza 43). Rzeźbione miecze bronzowe na tych skałach z jednej strony, a grawirowane też same okręty na niektó rych brzytwach i nożach bronzowych 44), jużby same były dostatecznemi do utwierdzenia nas w tem przekonaniu. Znajdujemy i tu owe piękne spiralne, koła z krzyżami i inne symbole religijne, wskazujące na jeden lud, jedne cywilizacya z epoką bronzów, ludami palafitów. Co więcej — odnajdujemy te same rzeźby na niektórych pomnikach megalitycznych, ja k zwierzchnich pokryciach dolmenów np. w Herrestrup w Z e la n d y i45), na niektórych dolmenach Bretanii 4e), a także jak wyżej widzieliśmy na mo numencie w Kivik, Villafara, na słynnym rogu bronzowym z W ism aru w Meklemburgii 47), na skałach i grotach Szkocyi, I r l a n d y i4S), Belgii, Erancyi, a nawet w Szwajcaryi i Alp Włoskich, jak w okolicach Laghi 39) Tam ie: Fig. I p. 47 9 . 40) Engelhardt: Nydam Mosefund pl. I. — Montelius: La Suóde prehistoricjue flg. 81. 41) Compte-rendu Stockholm fig. 10 p. 459. 42) Jak srebrnej monecie z Blekinge: Atlas de 1’archeologie du Nord (Copenhague, 1857) — fig. 155. 43) Patrz: dzieła Hostmanna i nasze „Listy archeologiczne" w „Wieku“. 44) Fig. 6, p. 456 i fig. 14, 15 p. 471 w Compte-rendu. Stock. T. I. 45) Compte-rendu. Stock. fig. 21, p. 465 T. I. 4e) Tamże fig. 34, p. 474 T. I. — Fergusson: Rude stone monuments in all countries, p. 3 6 1 — 365. 47) Compte-rendu. Stockholm fig. 16, p. 462 T. I. 48) Fergusson 1. c. p. 157, 2 0 6 — 223. 49) Compte-rendu. Stockholm. p. 473. Sprawozdanie z posiedź. „Acad. des Inscriptions et Belles-Lettres“ 26 Octobre 1877. — Materiaux etc. z r. 1878. 13 delle Meraviglie, okolicach Mentony 40) i t. p. Naturalnie, w miarę jak miej sca te oddalone są od brzegów morskich, wyobrażenia okrętów giną a wy stępują tylko miecze, ludzie uzbrojeni najczęściej w siekierki (celty), koła współśrodkowe lub z krzyżami (cercie crucifere), linie spiralne etc. Spotykamy więc tu znowu współczesność i tożsamość tak zwanej epoki bronzu z cywilizacya ludów dolmenów. Same te jedyne i niezrównane napisy obrazowe, nawet obecnie przed ostatecznym ich odcyfrowaniem, dają nam już dostateczne wyobrażenie 0 kulturze tych ludów. Były to ludy rolnicze, gdyż trafiają się pługi 1 woły w zaprzęgu, znały użycie konia pod wierzch i do zaprzęgu, widzi my tu owe charakterystyczne wozy wojenne o dwóch kołach, ludy te nie lękały się morza, i mogły bardziej niż który inny zapuszczać się na od ległe głębiny. Rzeźby te także uprzytomniają nam ich obrzędy i ofiary publiczne 50). Zdaje nam się zbytecznem po tem cośmy wyżej mówili i przy udo wodnionej niedostateczności żeglugi fenickiej, odpierać hypotezę, według której ciż sami Fenicyanie, mieliby pozostawić pomniki i ślady swej kul tury aż w młodzieńczej Ameryce. P. Morlot między innymi, na podstawie niektórych zabytków arche ologicznych, a mianowicie szklannych pereł jakie w amerykańskich kur hanach odnajdywał — stara się udowodnić te wpływy 51). Ze ślady wyż szej kultury i wpływów obcych, widoczne są w całym basenie rzeki Mis sisipi, a zdaje się także w Meksyku i Peru — to nie ulega wątpliwości. Pomniki tu odnajdywane, nader liczne, rodzaj ornamentacyj, symbole i tradycye religijne na to naprowadzają. Nawet niespecyalista jak Tocąueville w każdym razie głęboki myśliciel, uderzony był temiż śladami wyż szej kultury, i poświęcił w swem dziele temu przedmiotowi kilka wymo wnych ustępów 52). Prace późniejsze archeologów jak Schoolkraffa, Dra Wilsona, pp. Sąuier and Davis, John Lubbocka, J . Southalla, niewiele co więcej światła na pochodzenie tych pomników rzuciły. W każdym r a zie jest p e w n e m : że w odległej starożytności „wielkie doliny rzeczne Zje dnoczonych stanów, znacznie gęściej zaludnionemi być m u sia ły ', że rol nictwo na szeroką skalę było tu niegdyś prowadzone, co u dzisiejszych Indyan niema miejsca, „że dzisiejsi Indyanie o tych pomnikach niemogą nam dostarczyć żadnego podania, jakkolwiek wielką czcią je otaczają,” że w wielu względach pomniki te przypominają niektóre zachodniój Europy, że w końcu znaleziono tam ślady napisów na skałach, w których nie 60) Patrz opis rzeźb na monumencie w Kmk u Nilssona 1. c. T. I. M) Cytowany u John Lubbocka: Prehistorie Times tłom. niem. p. 66. T. I. 52) Tocqueville: De la democratie en Ameriąue, Paris 1868 r. we wstępie. 14 którzy dopatrywali podobieństwa do run lub alfabetów starożytnego świa ta etc. etc. Nieprzesądzając jeduakże, jakie mogłyby to być wpływy — możemy stanowczo zaprzeczyć, aby były fenickie. Przechodzimy do drugiego działu naszej rozprawy — do istotnych a zdumiewających lubo ograniczonych do swych rzeczywistych rozmiarów — wpływów i działalności Fenicyan — popartych ich autentycznemi pomni kami archeologicznemi i dowodami historycznemi. Ponieważ peryod ten należy do pewnej, wyświetlonej już historyi, krótko więc tu nad nim zatrzymamy się, odsyłając sz. czytelnika do dzieł specyalnych, — nie możemy jednakże pominąć przytoczenia paru uwag, które autorowie najbardziej przychylni wielkości i wpływom kultury feni ckiej, sami nam nastręczają. Movers największa powaga w rzeczach tyczących sie przeszłości fe nickiej, p r z y z n aje53) — że najdawniejsze podania o h i s t o r y i i s t o t n e j F e n i c y a n , rozpoczynają się z osiedleniem w ziemi Chanaan Hebrejczyków. Biblia jak pod wielu względami, tak i tu je st najstarożytniejszym dokumentem historycznym. Pomniki archeologiczne samych Fenicyan nie sięgają tak daleko. Wielki napis Meza albo Mescha króla Moab, najstarożytniejszy jaki dotychczas odnaleziono już nie fenicki, ale w ogóle semi cki, i napis na wagach bronzowych w formie lwa znaleziony w Nimroud, uczeni paleografowie odnoszą ogólnie do IX wieku prz. Chr. 54). Biblijna więc wiadomość o stosunkach przyjacielskich królów Dawida i Salomona z Hiramem królem Tyru i dwa te napisy, to najdalsze kresy do jakich sięga historya Fenicyan, jeśli nie będziemy się starali wtłaczać forsownie w ramy historyi, mytów i różnorodnych podań i tradycyj, wątpliwego po chodzenia, a z drugiej lub trzeciej ręki nas doszłych — któremi mniej więcej każdy naród stara się swoją przeszłość ubarwić 55). Między pojawieniem się jednakże Fenicyan na arenie dziejów, mię dzy osiedleniem się ich w ziemi Chanaan, a rozwiniętą już ich działal nością na wybrzeżach morza Śródziemnego mianowicie, upływa znakomity jeszcze przedział czasu. Badania paleograficzne i numizmatyczne które od czasów wielkiego dzieła Geseniusa 56), energicznie były posuwane da 53) E. u. G. p. 334. 54) Patrz: LTnscription de Diban p. Cli. Bruston (Journal Asiatiąue, VII serie tome Ier) oraz Manry 1. c. 55) Napisy o wiele starsze egipskie odnoszą się do pierwotnych Kananejczyków = Filistyńczyków, a nie do Fenicyan. 60) E. G-esenius: Monumenta phoenicia; Leipzig 1857. 15 lej przez takich pierwszorzędnych orientalistów ja k : ks. de Luynes, de Saulcy, Mank, Ewald, D e V ogne, Judas, Renan, Er. Lenormant i num i zmatyków ja k : Y aillant, N oris, Frohlich, Eckhe], M ionnet, M uller, że tu pominiemy w ielu innych, których w yliczenie sam ych dzieł i podanie naj treściwszych rezultatów tych badań, jużby przechodziło zakres naszej roz prawy — pozwalają na podstaw ie licznie odnajdywanych m onet, gem , na grobnych i wotywnych napisów — śledzić za rozwojem ję z y k a , m ytów religijnych, olbrzymią działalnością handlową, za istotnem i faktami h isto ryi fenickiój. N apisy te, które jak np. m onet nie przechodzą IV w. przed Cbr., których najmniej odnaleziono w samej F enicyi, gdzie kultura fenicka tak wcześnie zastąpioną została przez grecką — więcej zaś daleko na wyspie Cyprze, M alcie, Sycylii, Sardynii, północnej Afryce m ianowicie w okoli cach dawnej Kartaginy, a także w Algierze, N u m id y i57) i t . p. — niektóre pisane podwójnym językiem greckim i fenickim , jak na m onecie z w yspy Malty, lub fenickim i libijskim jak napis z T ugga — potwierdzają w zu pełności trzeźwe zapatrywania historyków Moversa i M om m sen a; stw ier dzają fakt, że bądź co bądź, Fenicyanie są w spółczesnym i Greków, E trus ków i Rzymian, a więc i kultura ich o wiele wyprzedzać kulturę tych ostatnich nie może, i nie ma żadnych podstaw aby żeglugę ich odnosić o cale tysiącolecia w ty ł. Dopióro najnowsze dzieła orientalistów, m iano wicie Fr. Lenormanta, D e V ogue, Maspero, a nawet egyptologa BrugschB ey’a tak niesłychanie spotęgow ały i cofnęły epokę rozwoju tój działal ności historycznej Fenicyan, dając przez to powód do najhazardowniejszycb teoryj. W dalszym ciągu mówiąc o początkach cyw ylizacyi fenickiej, będziemy m ieli sposobność zastanowienia się, na czem to tak olbrzymie nieporozumienie polega. Lubo wiadomem jest, dość wczesne, w historycznych tych już cza sach, pojawienie się na wschodnich wybrzeżach morza Śródziem nego i m. Egejskiego, faktoryj nadmorskich fenickich (a bynajmniej nie kolonij jak to wielu dotychczas sądzi) jak np. na w yspie Cyprze, Krecie, w Egipcie etc., zkąd m łodzieńcza działalność Greków następnie ich wyrugowała — a na w et i w odleglejszych stronach morza Śródziemnego jak Libii i H iszpanii — to przecież nie mniej nie ulega wątpliwości, że faktorye te fenickie jedynie „dla handlu z krajowcami zakładane* uprzedziły osady innych ludów, mających w łasną kulturę, a bynajmniej nie znajdujących się jakoby w epo ce kamienia t. j. w stadyum niżsiem od dzisiejszych dzikich jak to się L enormantowi 58) podoba twierdzić. Badania archeologiczne wszędzie w tych 57) Muller: Numismatiąue de 1’ancienne Afriąue. 58) Manuel d’histoire ancienne. T. III. p. 23 i 1 0 5 — 107. 16 miejscowościach stwierdzają bytność wcześniejszych osad aryjskich i wy krywają ślady o wiele wcześniejszej kultury. Na wyspie Cypr np. „przed Sydończykami — mówi Movers (E. u. GL p. 348) — osiedlone były ple miona Chityjczyków i Hamatów (Chittier und Hamathaer) od których dwa miasta Citium i Amathus początek swój wzięły” , a które lubo są Chananejskiego pochodzenia, zobaczymy że nie mają nic wspólnego l Fenicyan a m i ; z wyspy Cypru mieli także pochodzić Filistyńczykowie s9) których bezsprzecznie nawet Lenormant i Maspero uważają za Aryów, narażając się przeto na sprzeczność z sobą, bo raz tak nizko stawiając kulturę tych ludów europejskich, z drugiej strony muszą przyznać, wielką przewagę na lądzie i morzu Filistyńczyków i innych pobratymczych im ludów aryj skich 00). Nie wszędzie jednakże wpływ ten Fenicyan — dość zawsze wczesny jak na historyczne już czasy — sięgał nawet na nadbrzeżach morza Śród ziemnego. Mommsen np. tw ie rd z i: 61) że wpływ Fenicyan na Italią był późniejszym od wpływu Greków, „że grecka żegluga dosyć wcześnie za kwitła, aby mogła wyprzedzić Fenicyan w opłynięciu tak Adryatyckiego jak i Tyrreńskiego morza. “ Nawet początek „jedynej punickiej faktoryi przy Caere, której pamiątka utrzymała się częścią w nazwisku małej mie ściny na brzegu Caeri - Punicum*, Mommsen wyjaśnia późniejszemi zwią zkami z Kartaginą. Dawniejsze te osady fenickie, które jak już wyżej wspominaliśmy, a co już Tucidides w rzeczywistym ich świetle przedstawił — były tylko kupieckiemi faktoryami, nie mają nawet tej doniosłości, aby były wielkiemi centrami handlowemi, — handel ten początkowo, jakto niżej na pod stawie dzieła Mowersa e2) zobaczymy, był czystym „kram arstwem “, statki ładowne przybywały do brzegów i dopóty stały, dopóki towar nie został rozprzedany lub raczej wymieniony na miejscowe produkta. W tych wa runkach nic przeto dziwnego, że tak mało mamy śladów istotnych, tego początkowego peryodu działalności Fenicyan. Grecy poczuwszy się dość wcześnie na siłach współzawodniczenia z tem bezsilnem kupiectwem — przy świeżej, młodzieńczej swej energii i ruchliwości, w krótkim czasie potrafili ze wszystkich tych'w sch od nich wybrzeży, wyrugować owe f a k t o r y e f e n i c k i e i zastąpić je s w o j e 6P) Lenormant, 1. c. T. III p. 41, 50. — Maspero 1. c. p. 300. — H itzig: Urgeschichte und Mythologie der Pliilistacer, p. 14. eo) Patrz objaśnienia Lenormanta do płaskorzeźb z Medinet-Abu T. I. p. 437 i następne, oraz T. III p. 5 0 — 51. — Maspero. Ch. V I: Les grandes migrations maritimes. 61) H. Rzymska I p. 110. 62) Phón. 2 Bd. 2. Buch. Cap. 2 . : Colonial mythen i w E. u. 6. §. 5 Colonien. mi k o l o n i a m i . Szybki ten rezultat należy w znacznej zapewne części przypisać właśnie przewadze systemu kolonizacyjnego Greków, nad czysto handlowemi, wyzyskującemi stosunkami Fenicyan. Systemy te wypływały nie tak może z instynktów samych ras, jak z przeludnienia Grecyi, a wzglę dnej małości rassy fenickiej. Dopiero pod wpływem tej-to energicznej emulacyi swej współzawodniczki na morzu — Fenicyanie, zmuszeni ustą pić ze wszystkich tycb wybrzeży morza Egejskiego i wschodnich morza Śródziemnego, przenieśli wagę swej potęgi morskiej na zachód, skoncen trowali swe siły, a ubezpieczywszy się w tak dogodnem stanowisku jak Kartagina, nie będąc już narażeni, ani na ciągłe zdobywcze wyprawy po tentatów azyatyckich, ani niepokojeni blizkiem sąsiedztwem ruchliwćj i zbyt potężnej już Grecyi — opanowawszy w okół znaczne przestrzenie kraju, ze zbitą, czynną, równie lub wyżej ucywilizowaną ludnością aryjską 63) w nader przyjaznych warunkach co do rolnictwa pozostającą — faktorye kupieckie, zmienili w potężne, militarne i rolnicze państwo Fenicko-Libijskie, mogące walczyć o lepsze z najpotężniejszem państwem starożytno ści — Romą. Kartagińczykowie znalazłszy przytem szczęśliwym trafem i przez wzajemne zrozumienie własnego interesu, sprzymierzeńców w Italii, prze ciwko zagrażającej monopolem bandlu między wschodem i zachodem po tędze morskiej Greków i ich kolonizacyjnym instynktom — w Etruskach, ścisłemu przymierzu z tymiż, zawdzięczać mogą późniejsze rozwielmożenie się na wodach zachodnich morza Śródziemnego. Koalicya ta Etrusków i Kartagińczyków 64) przeciwko Grekom i Latynom, zakończyła się jednakże jednoczesnym pogromem jednych i drugich pod Salamis i Himerą (480 przed Chr.), w skutek którego nastąpił zu pełny upadek panowania Etrusków na morzu, a Kartagina na własne siły jedynie liczyć mogła. — E trurya i jej morska potęga dostała się następnie ja k wiadomo w spadku zjednoczonej zaborczym geniuszem Romy, Italii, a z sprzymierzeńca, ujrzeli wkrótce Kartagińczykowie w niej najza ciętszego swego współzawodnika — który bytowi jej koniec położył. W całym tym peryodzie istotnie historycznym Fenicyan, górującym faktem jest współzawodnictwo tak w handlu jak i żegludze na wodach marża Śródziemnego, z jednej strony Fenicyan i Greków, z drugiej K a r taginy i Rzymu. Na tym krótkim rysie musimy ograniczyć się, nie mając zamiaru pisania historyi Fenicyan, ale śledzenie wpływów ich kultury. Otóż wpływy te mogłyby być dw ojakie: w dziedzinie intellektualnej c3) Lenormant T. III, p. 153 i wstępne; Maspero Cli. VI. ®4) Mommsen 1. c. T. I Roz.'IV. 2 t. j. nauki, sztuki i pojęć religijnych, lub w dziedzinie ekonomii społe cznej — rolnictwie, przemyśle i handlu. Co do pierwszego: żadne pomuiki uczoności fenickiej nas nie do szły. — Wiemy dziś co mamy sądzić o mniemanćj uczoności świata sta rożytnego, o owych hermetycznych księgach Egiptu 05), o uczoności M a gów , Chaldejczyków itp. — Ale przynajmniej cywilizacya Chaldejska i Egipska, że tu wspomnimy tylko najbliższe, oprócz wielkiej tradycyi uczoności, pozostawiły istotne ślady niektórych nad wiek swój posunię tych postępów i wynalazków. Ze tu wspomnimy np. chaldejski peryod astronomiczny „Saros,* zwany dziś peryodem Halley'a, a przez Suidasa uznany jako początku chaldejskiego. Takich śladów napróżnobyśmy u Fenicyan sz uka li; cała ich umiejętność astronomiczna wzięta była żyw cem z Chaldei °6). — Wprawdzie przyznawany im wynalazek pisma (alfa betu) — tego najżywotniejszego organu rozbudzania i rozpowszechniania myśli — bardzoby przemawiał za ich zdobyczami intellektualnemi; — ale niżej zobaczymy co o tym wynalazku sądzić należy. W kwestyach tradycyj i pojęć religijnych — Fenicyanie nie wznieśli się do podobnie wzniosłej koncepcyi jak m ozaizm ; nie zdobyli się na ową księgę nad księgami, którą ludzkość cała do dziś dnia — obok aureoli religijnej jaka ją otacza — uważa za niewyczerpane, najstarożytniejsze i najpoważniejsze ź ró d ło : tradycyj, praw, obyczajów, historyi ludzkości — a która na wieki pobratymcom Fenicyan, jedno z pierwszych miejsc w hi storyi rozwoju cywilizacyi, zapewni. Nie służyłoby im tu za wymówkę, jakoby dzieła te nauki lub n a tchnienia — wśród przeciwności losu, zaginąć mogły. Wszakże chyba żaden naród w świecie bardziej wypróbowanym przez losy nie był — jak Hebrejczykowie; mimo to swój wielki pomnik duchowy zdołali ocalić. — Los Fenicyan aż do ostatecznych zapasów Kartaginy z Rzymem, nie był tak nieprzyjazny ; owszem, oni to cały ciężar żelaznej swej prawicy, swego wyzyskującego, kupieckiego charakteru, wszystkim ludom nadbrzeży m. Śródziemnego uczuć dali, którym, przy wrodzonej swojei semickiej, aramejskiej giętkości i sprycie, potrafili choć drobni liczbą, narzucić swoją przewagą 67). Jeśli na jednem miejscu doznawali porażek i silniejszym organizacyom społecznym ustępować musieli — to na podobieństwo owej bajecznej hydry Lernejskiej, na innych punktach odrastały im g ło w y ; po°5) Patrz bogatą literaturę tyczącą się tak zwanej Księgi śmierci (Todtenbuch) oraz o literaturze naukowój, Brugsch-Beya: Etudes sur un papyrus medical de Berlin. Leipzig, 1853. — Cliabas: Melanges e'gyptologiques, t. I. 6C) Movers: Literatura, nauki. 67) Dość tu przytoczyć rozliczne sprzysięźenia i bunty, które wskutek nieludzkiego postępowania z niższemi klasami i niewolnikami, w samym Tyrze i Karta- 19 siadając zaś taką liczbę etapów (emporiów), a następnie i kolonii, zawsze w którejś mogliby byli przechować dzieła i twory swego ducha. Przechowane nam przez starożytnych autorów nieliczne wprawdzie fragmenta, teogonii, kosmogonii i mniemanych tradycyj Fenicyan — całej tej bogatej niegdyś podobno, literatury hieratycznej, duchownej, potwier dzają w zupełności to ubóstwo, brak wszelkiej oryginalności twórczego ducha Fenicyan. Tradycye te bowiem i myty, jak to przez samo poró wnanie ich, z jednej strony z istotnemi kreacyami geniuszu semickiego, z drugiej — z tradycyami i mytami Aryów, w y n ik a: niczem mniej nie są jak tradycyami Semitów fenickich. Jeślibyśmy nawet zdołali oczyścić je od różnorodnych napływowych elementów — od późniejszych przyrflieszek greko-aleksandryjskich, ja k np. z czasów tłómaczenia ich, a w części i autorstwa Philona z Byblos (II w. po Chr.) — to nawet tak jak same tradycye te podają — nie odno szą się one do istotnej przeszłości Fenicyan, ale do postaci mytycznych jak: Taaut-Hermes, Herakles, siedmiu Kabirów i t. p., zkądinnąd zadobytych; do cywilizacyi której spadkobiercami jedynie Semici ci byli, do prastarćj przeszłości miast Byblos i Berytu, tj. plemion Griblitckich, tak różnych pod każdym względem z późniejszymi panami Sydonu i Tyru 6S). Cała ta tak zwana duchowno-religijna literatura, o ile na podobnych misteryach z drugiej lub trzeciej ręki nas doszłych, polegać można, zwią zana była z przeszłością prastarych miast Giblitckich, z ich mytami i t r a dycyami, a nawet dzieła jedynego autora fenickiego którego imie jakkol wiek zamglone, przeszło do potomności — Sanchoniatoua z Berytu, zwią zane są nierozdzielnie z całą tą hieratyczną, giblicką literaturą. Niżej zobaczymy, że cała tajemnicza mądrość Kabirów, do których rzędu i Taaut-H erm es należy — nie jest bynajmniej semickiego pocho dzenia. Jeżeli w kwestyi, własnych, oryginalnych pojęć religijnych Fenicyan, poradzimy się tego — co ja k John Lubbock i Max Muller wykazali, najlepszem je st kryterium — ducha ich języka, geniuszu rasy, to pokazuje się, że nie mogli oni to wpływać na wyrobienie owego przedziwnego cyklu mytów ja k : Baldera-Belemisa-słońca, Heraklesa-Melkarta, H erm esa-Thota ginie miały miejsce; oraz w chwilach przewagi militarnej Kartaginy na nadbrzeżach m. Śródziemnego, system przerzucania całemi masami ple mion: Libijczyków do Iberjń, Sardynii i t. p., mieszkańców tychże znowu do Afryki, a wszystko w celach utrzymania swojej przewagi, dzielenia i mieszania aby panować, aby zamaskować swoją liczebną małość, co jeśli nie daje dowodów moralnej wyższości, to zawsze dziwnego sprytu i umie jętności wyzyskiwania tych licznych, lecz mniej silnie zorganizowanych ludów. P atrz: Movers, Phon. 2 Bd. 2 Buch. Cap. 1 i w E. u. (1. §. 5. Colonien. 68) Movers: różne ustęjjy o przeszłości, tradycyach i uzdolnieniu Giblitczyków 2* 20 Weuus-Astarty, kultu Kabirów itp., które im dotychczas przyznawano, i od których to Aryowie greccy i latyńscy mieliby je zadobyć. Wszelka mytologia, jak tego genialnie dowiódł Max-Miiller J e s t naturalnym wynikiem, koniecznością nierozłączną natury samej mowy — jest zasłoną rzuconą przez niedokładność mowy na myśl. “ „Nie można nie być uderzonym — powiada znów John Lubbock — tą wybitną różnicą jaka istnieje między religiami aryjskiemi i seinickiemi. Wszystkie rasy aryjskie mają mytologia zawiłą, rasy semickie przeciwnie. Oprócz tego charakter bogów jest zupełnie różny. Ludy semickie dają bogom nazwiska El-silny ; Bel czyli Baal-pan ; Adonis-pan ; Szet-władca; Ram i R im m on-doskonały; i t. p. — Aryjczykowie przeciwnie, nazywają .swych bogów: „Zeus-niebo ; P ho e bus,*A pollo-słońce; N eptunus-morze; M ars-wojna; VenUs-piękność i t. d . “ które to różnice, obaj uczeni tak John Lubbock c9) jak i Max Muller 70) starali się w sposób zupełnie prze konywający, wytłumaczyć za pomocą różnicy językowej tych dwóch r a s . — Otóż bóstwa te jak Herakles, Hermes, Yenus-Astarte i t. p. są najoczywiściej aryjskiego pochodzenia. — Kult ten zresztą H erm esa-T hota i H e raklesa, widzimy i w Egipcie, Cylicyi, Lidyi, Kapadocyi 71) i wraz z lu dami dolmenów rozpowszechniony wszędzie gdzie się pomniki megali tyczne znajdują; genezę tego kultu będziemy starać się na innem miejscu udowodnić. Jeśli tak udowodnioue jest ubóstwo Fenicyan pod względem ory ginalnych pojęć naukowych i religijnych, mytów i t. p . 72) nie przesą dza to bynajmniej, aby ciż Fenicyanie w historycznych czasach nie posia dali pewnej sumy umiejętności, bez której zresztą żadne państwo potę żne i rozwinięte ostaćby się nie m o g ło , a której przyswojenie, jużto z licznych stosunków i podróży, jużto z wrodzonej Semitom zdolności — było im niezmiernie ułatwionem. Z pierwszego peryodu historyi samśj ,i9) 70) 71) 7'2) jak: Bd. II, lster Theil, p. 105 — 7. — Ezechiel XXVII. 9 — oraz niżej. Doskonale Renan (Mission de Phenicie 1864, p. 219) określa gdzie szukać śladów cywilizacyi fenickiój, gdy mówi: „Wyjątkowo to w wielkich mia stach nadbrzeżnych, rodzaju kantorów kupieckich tćj rasy osiedlonej wśród tubylców niżej rozwiniętych (?), należy szukać zabytków sztuki, pisma i ge niuszu właściwego Fenicyan." Początki cywilizacyi, T. III str. 19. Chipsfrom a German Workshop; p. 363 vol. I. Przedewszystkiem w Libii; Moversuważa Heraklesa za bóstwo libijskie, § Religion p. 377 w E. u. G .; porównaj także: Phon. 1 Bd. S. 3 03, 453, 4 60. „Ce qu’on cliercherait vainement en Phenicie — mówi Renan (1. c. p. 101)— c’est une periode originale. L’art, la religion, la civilisation paraissent y avoir ćtć un produit venu en grandę partie des bords du N il.“ — Patrz także: Memoire sur Sanchoniaton, w pamiętnikach Akademii „des Inscript. et belles-lettres“ t. XXIII, 2e partie (nouv. serie), p. 310 sqq. 21 Fenicyi 73), mamy tylko przechowaną w Biblii i u niektórych starożytnych pisarzy 74) tradycye o szermierkach uczonych wielkiego Salomona z uczo nymi Tyru, z którego to turnieju mądry król Hebreów nie wyszedł po dobno zwycięzcą. W późniejszych czasach rozwiniętej już działalności kupieckiej, jak nazwa Kananejczyka stała się synonimem kupca, tak samo powszechnie i mądrość kupcom tym przyznawano. — Literatura kartagińska więcej nam śladów tój uczoności przechowała. Kartagińscy wodzo wie i mężowie stanu, byli zarazem pisarzami; numidyjscy królowie którzy fenickie wykształcenie otrzymali, biblioteki z fenickich dzieł posiadali 75) — albo jak Hiempsal lub Juba, sami pisarzami byli 76). — Cała jednakże ta literatura o ile z wzmianek i przechowanych nielicznych fragmentów u starożytnych autorów, oraz z całego ducha kultury fenickiej wnosić m o żna, była eklektyczną a nie oryginalną, i wyłącznie niemal skierowaną do praktycznych celów 77). Wodzowie i dowódzcy floty zapisywali swoje wyprawy i podróże, które na metalu lub kolumnach wyryte, przechowywanemi były w świętych m ie jsc a c h 7S). Do rzędu takich należał napis peryplu Hannona zamieszczony na kolumnie świątyni Baala w K artag in ie; do takich sprawozdanie z podróży Himilka do zachodnich okolic Europy, a także wielki w punickim i greckim języku wykonany napis opiewający wojenny pochód Hanibala w drugiój punickiej wojnie — a w świątyni J u nony w Lacinium zamieszczony. — Dzieła te geograficzne, historyczne 79) i specyalne jak np. wielkie dzieło w 28 k s . : O gospodarstwie, wodza Magona „ojcem gospodarstwa wiejskiego" zwanego, które później na grecki i łaciński język tłomaczone zostało ■ — wskazują na ten praktyczny, materyalistyczny kieruuek nauki i literatury. Lecz ważniejsze a bardziej dotykalne jeszcze nieporozumienie nau kowe je st w dziedzinie sztuki — w kwestyi przyznawania Fenicyanom już nie tylko licznych i kolosaloych pomników architektonicznych Europy po łudniowej i Azyi Mniejszej, ale początków w ogóle wszelkiej sztuki. Jeden ze znakomitych tegoczesnych matematyków Clerke Maxwell, w jednym ze swoich o d czytów 80) wyraził się : „Porównanie rozmiarów 73) Peryod ten jak zobaczymy rozpoczyna się dopiero z chwilą osiedlenia się Izraelitów w ziemi Chanaan tj. około 1500 r. przed Chr. 74) Józef Żydowin : Antiq. 5, 3 ; Apion I, 17, 18. 75) Pliniusz H. N. VIII, 5. 7C) Movers: E. u. G. p. 441. 77) Movers p. 442, Lenormant III p. 226. 78) Jozeph c. Apion I, 7, 1 7 ; Antiq. VIII, 5, 3. 79) Między innemi król Numidyjski Hiempsal, w umiejętnościach fenickich wy kształcony, napisał dzieło traktujące o historyi Libii, z której Salustiusz przytacza fragmenty. 80) O cząsteczkach ciał: Przyroda i przemysł z 1873 r. 22 budowli egipskich i greckich zdaje się wskazywać, że w owych czasach oba narody używały jednych jednostek miary. J e ż e l i b y ż a d e n z a u t or ów s t a r o ż y t n y c h n i e s p o s t r z e g ł był t ego f a k t u to mo g l i b y ś m y to w y k r y ć z p o r ó w n a n i a s a m y c h budowli*. Wobec takiego dowodu matematycznej niejako ścisłości, może za dziwić tylko, ja k uczony podróżnik i archeolog E. Melchior de Yogtie, wbrew wszelkim dotychczasowym danym dostarczowytn przez historyę, archeologię, a nawet jak widzimy najściślejszą z nauk bo matematykę tj. porównanie miar, mógł był wygłosić zdanie: że „sztuki Grecyi przy były do niej nie jak dotychczas tyle razy powiedziano z Egiptu i Azyi Mniejszej, lecz przedewszystkiem z Fenicyi i Assyryi, przez pośrednictwo wysp morza Śródziemnego etc. “ 81) Do tego rezultatu doprowadzić miały autora, studya nad sztuka cypryjską, a świeże wykopalisko posą gów, grobów, fragmentów architektury itp. konsula amerykańskiego Cesnola w Golgos, mają nowemi argumentami popierać zdanie to autora. Zaprawdę, w przeszłości jak i teraźniejszości, w sztuce jak i życiu, sprawdza się przysłowie „szczęśliwy ale nie zasłużony.' Ileż to dzieł i tworów ducha ludzkiego najdonioślejszych dla rozwoju ogólnej cywili zacyi, nie przypisywano tym handlarzom p a r excellence, Fenicyanom, któ rych kraj, który Yolney własnemi stopami zmierzył, nie zajmował więcśj jak 3 mile największej szerokości, a kilkadziesiąt długości — którzy w rze czywistości zaprzątnieni swoją specyalnością, mało troszczyli się o zdo bycze ducha. Brakowało tylko aby sztukę grecką, ów kwiat i rozbłysk najwznioślejszy geniuszu Aryów, przypisać Semitom. Gdyby tylko część tych tworów ducha i ręki ludzkiej z pewnem uzasadnieniem przyźnać było można temu najdrobniejszemu z ludów, uznać trzebaby b y ł o : że nie Hebrejczykowie, ale Fenicyanie byli wybranym przedewszystkie od Boga na rodem — że w piersiach każdego Fenicyanina kryły się geniusze, ja k kolwiek zarodkowe, wszystkich sztuk, nauk, bohaterstwa, przedewszyst kiem zaś zmysł robienia dobrych interesów, —■N i e ! — to są przesądy, złudzenia. — Ja k geniusz pojedyńczego człowieka, tak i geniusz całego narodu musi mieć swoje granice. Ludzi i narodów uniwersalnych nie mamy i dzisiaj — nie mogli mieć miejsca tem bardziej w przeszłości. Dzieła i twory pewnego narodu muszą być bądź co bądź proporcyonaln© do sił jego żywotnych, do środków fizycznych, do liczby mieszkańców i obszerności kraju. Jeszcze produkcye w sferze intelektualnej, kreacye ducha, nie da dzą się tak ściśle ograniczać warunkami zew nętrznem i; mały liczbą ludek hebrejski wiemy jak potężnie wpłynął na rozwój religijnych pojęć świata 81) Journees de voyage en Syrie; Revue des d. m. 15 Janvier 1875. * j 23 całego ; a-le rzecz inna się ma gdy idzie o dzieła rąk ludzkich, o twory znoju i pracy fizycznej — tam przedewszystkiem z liczbą liczyć się należy. Czyż nie dość wysoko w dziejach ludzkości stawia naród Fenicki rze czywista jpgo działalność, mianowicie w sferze handlu i przemysłu, po świadczona jego autentycznemi pomnikami, aby wszystko co tylko pro blematyczne i niewyświetlone, kłaść na karb tego wymarzonego uniwer salnego fenickiego narodu. Od jakiegoś czasu weszła moda niejako, upa trywania pierwowzorów nauki, sztuki, religii w Assyryi i Fenicyi. Ju ż Semper 82) energicznie protestuje przeciwko takiemu jednostronnemu za patrywaniu. „Auch die Wissenschaft — mówi teuże — bat ihre Modethorheiten, die sich am krassesten h e m r t h u n , wenn ein wirklicher Wendepunkt in ihr sich vorbereitet e tc .“ — Nie możemy tu dłużej zatrzy mywać się nad początkami architektury i sztuki w ogóle, tak Mezopotamii jak i Azyi Mniejszej, — ale to pewno : że w pomnikach starożytnej Chaldei, w owych odwiecznych nekropolach ujść Eufratu i Tygru, w pośród tych zamulonych kanałów i olbrzymich budowli wodnych, — ruin miast całych, których Warka, Eridu (dzisiejsze Abu-sbarein) Ur, Niffer, Senkereb i t. p. są typem głównym, a które to pomniki pracami Loftusa, Churchilla, Boutchera, Lynchn, Tylora zostały zbadane, których naukowe i artystyczne ocenienie znajdujemy między innemi w cytowanym wyżej Semperze 83) — należy szukać prototypów późniejszej sztuki klassycznej. Dość rzucić okiem na te szczątki kapiteli protojońskich, na te fra gmenty ornamentacyi, stiuków itp. aby przekonać się, że mamy tu do czy nienia z najpierwotniejszą kulturą, której sztuka Azyi Mniejszej a nastę pnie świata klassycznego, jest tylko dalszym ciągiem — rozwojem. Ze mamy tu do czynienia z cywilizacya aryjską a nie semicką, ani ad hoc wymyśloną kuszytską, którą Fr. Lenormant zagmatwał i tak już trudne do wyświetlenia dzieje tych początkowych cywilizacyj — to oprócz „całego cyklu legend epicznych i religijnych, nadzwy c z a j p o d o b n y c h z e p o p e j a m i I n d y i “ 8J); oprócz kultu religij 82) 38) 8J) 85) Gottfried Semper: „D er S t i l etc.“ Frankfurt a. M. 1860, I p. 267. Tamże § 67. T. I. Maspero p. 168. — Lenormant: Les Premieres civilisations t. II, p. 82. „W pierwszym roku świata — mówi Berosus — pojawił się wychodząc z morza Erytrejskiego, w okolicach w których dotyka ono Babilonii, zwie rze obdarzone rozumem, króre nazywają Oannes (!!«vv/]ę). Appolodor opo wiada również o tym fakcie. Potwór ten miał korpus rybi, ale po nad głową rybią, miał drugą głowę ludzką, nogi ludzkie wychodziły z ogona rybiego i był obdarzony mową ludzką. Zwierz ten żył pos'ród dnia wśród ludzi bez pożywania pokarmów, nauczając ich nauk i wszelkich początków sztuki, zasad zakładania miast, stawiania świątyń, znajomości miar i podziału ziemi, robienia zasiewów i sprzątania zbóż — jednem słowem wszystkiego co łago- 24 nego Chaldejczyków, który jest jak wspomnieliśmy wyżej najczystszym druidyzmem, powinowatym z kultem Daktylów Idejskich i pierwotnym Brahm anizm em ; oprócz nazw bóstw jak Oannes 85), Omoroka 86), Assur 87), Bel 88), Zerovan s9), Nebo 90) i t. p. i mnóstwo imion własnych osób i miejscowości, które przez tychże pierwotnych Chaldejczyków przeszły dzi obyczaje i stanowi cywilizacye; w taki sposób że od tego czasu, nikt nic nowego nie wymyślił. Następnie o zachodzie słońca potwór ten Oannes pogrążał się w morze i przepędzał noc między falami, gdyż był amfibią. W późniejszych czasach ukazywały się inne podobne potwory, autor zawia damia że będzie mówił o nich w historyi królów. Dodają też, że Oannes napisał o początku rzeczy i zasadach cywilizacyi, księgę, którą powierzył ludziom. “ ( M jiller , B er. Frag. de Reb. Bab. lib. I, 1— 4 ). Alexander Polyhystor i Syncellius przechowali nam także w mniejszem lub większem streszczeniu opowieść powyższą Berosa. Sześciu czy siedmiu mistycznej cyfry tych Oannesów, zwanych różnie: Odachus (OSa-Aoę), Annedotus (’Avv7jStoT&ę), Eaeudotus (’Evs!)Swtoę), Eueugamus (Evs6yajj«ę), Eneubulus (Evsó(3ot>Xoę), Anementus (Avrj[xevTO<;), Anodaphus (’Avw§a<|;Oi;) — (A p u d Syncell., p. 38. B .; M enant: Babylone et la Chaldee p. 11) wszystko amfibie i zarazem cywilizatorowie ludzkości *— których nazwy nie ma ża dnego powodu wyprowadzać etymologicznie z języków semickich — dowo dzą przeciwnie, że z dolnej Chaldei, z kraju zagadkowego dotychczas Akkadów, z bagnisk i moczar ów delty Tygru i Eufratu, jeszcze na tedy nie połączonych w jedno — cywilizacya wychodząc, rozpromieniła &ię na całą Chaldeę i Assyryą. Z wysp Balirein, Tsour i Arad (Tyros i Arados ; S tra bon, 1. XVI, p. 766, inaczćj zwana Tylos ; P lin iu szY l, 32, — nazwy które odnajdujemy i na nadbrzeżu Syryi, i co skłania niektórych do wyprowadzania ztąd Fenicyan (M aspero 1. c. p. 158, 18 9; Lenormant t. III, p. 3) — krainy gdzie do dziś dnia dwa żywioły woda i ziemia, zdają się walczyć 0 lepsze, zkąd doszły do nas podania jakiś pływających miast (Maspero 1. c. p. 154. Layard: Niniveh etBabylon p. 554 sqq; Loftus: Chaldaea and Susiana p. 91, 92) wychodzi mytycznapostać personifikująca te pierwotne wpływy stanowczo ani semickie, ani podług Menanta turańskie. Bezstronnie rozpatru jąc i porównywając zabytki archeologiczne tam znajdywane, i myt sam Oannesa, widzimy, że cywilizacya ta wyższa, ludność pół lądowa pół wy spiarska — nadwodna, owe miasta czy wsie pływające — wskazują na nic innego, jak na osady nawodne, na cywilizacye pierwotną aryjską, którą późniój w Europie odnajdujemy^. Oannes więc, inaczej Odakos, Annedotus Anodafus i t. p. pół-ryby, pół-człowieka, nie oznaczałby zdaniem naszem nic innego, jak Odyna, Wodana mytów północno europejskich, zarówno boga 1 cywilizatora —- upostaciowanie najniezbędniejszego i ulubionego tej cy wilizacyi elementu, wody, a zarazem cywilizatorskiego wpływu żeglugi i sto sunków handlowych. Jeżeli nieliczne napisy akkadyjskie wskazujące na język, zupełnie różny od assyro-chaldejskiego, opierają się dotychczas naj bystrzejszym wywodom uczonych, i niedają według Menanta dostatecznych danych do wnioskowania o rasie tych ludów -— to zabytki archeologiczne tam znajdywano, porównanie podań i mytów z Hinduskiemi (7 Oannesów np. z 7 Muni albo Risclii nauczycielami ludzkości według Hindusów, także 25 do Assyryi i Babilonii, a nie są bynajmniej ani semickiego ani turań- 8e) ®7) ■*s) ®9) fl0) z 7 plejadami czczonemi w Indyach także pod postacią rybią (N o rk , art. Oannes) przez co myt ten łączy się zarazem z całym cyklem astralnym bóstw; potopu Xisuthrusa, z potopem Menu Mahabaraty i Bhagavat-Purany, oraz obyczajów nadewszystko rolniczych, żeglarskich, tak wstrętnych w ogóle Semitom i Turanom — nie pozostawiają innego wyboru jak przyjęcie aryj skiego pochodzenia, tych ludów. Rościć należy także nadzieję, że.raz usu nięte dowolne i niczóm niepoparte hypotezy o turańskiem lub mniemanem kuszytskiem pochodzeniu Akkadów — bezstronne badania lingwistów, po twierdzą potężny i odwieczny wpływ wyżej uzdolnionych i wwyższem stadyuin rozwoju będących Aryów, na cywilizacyę assyryjsko-chaldejską. Według Aleksandra Poliliistora, Berosus opowiada w swojej pierwszćj księdze, że nad całym światem dziwnych monstrów powstałych z pomieszania naj różniejszych form zwierzęcych i ludzkich (patrz o totemach u J. Lubbocka i Herberta Spencera), a których postacie można było widzieć odwzorowane w świątyni Belusa .........była przełożoną kobieta nazwy Omoroka ('Ojj/jpcnta); nosi ona w języku Chaldejczyków nazwę Thavatth (0aoaT0, jestto asyryj skie tihavti), co oznacza w greckim języku morze (0dXascsa) [dodać można że z wyjątkiem jedynie greckiego, wszystkie języki aryjskie mają jeden pierwiastek m r na oznaczenie morza]; identyfikują ją także z księżycem.“ Dalćj Aleks. Polihistor opowiadając według Berosa, jak Belus rozcięciem tej kobiety na dwoje, stworzył ziemię i niebo, dodaje niezmiernie krytyczną uwagę „....jestto sposób obrazowy wyrażenia powstania wszechświata i istot 'żyjących z materyi wilgotnćj itp .“ (Muller 1. c. lib. 1° 4 — 6). Cykl podobny mytów był przedewszystkiem odpowiedni przesiąkniętej wilgocią krainie dolnej Chaldei. Ten sam pierwiastek co bóstwa A s u r a u Hindusów, A h u r a u Iranów, A s ó w w Edzie Skand., E s u s u Gallów, A es a r (zkąd Cesar) u Etrusków i t. p. Wszyscy lingwiści, nawet Lenormant II, p. 182 i 288 i inne, mają nazwę tę za pochodzenia aryjskiego. Ten sam pierwiastek co Belenus, Balder, Bel-bóg a co oznacza słońce (bel, biel, biały, świecący), a którego nie należy mieszać z Baal-panem języków semickich. Zerwan-Akerene, Awesty, czyli czas przedwieczny i nieskończony. — Poja wienie się to wśród mytów assyryjsko - chaldejskich Zerowana, według wzmianki Mojżesza Chorenejskiego (Hist. arm. I, c. 5), a samego Zoroastra według Berosusa, przez wszystkich oryentalistów uważane jest za dowód silnych wpływów aryjskich. (Lenormant II, p. 22 ; Menantl. c. 40, 43 i inni). Nebo, bóstwo opiekuńcze Borsippy według napisów babilońskich „przełożone nad zastępami niebieskiemi i ziemskiemi" (napis np. z Borsippy, Mćnant p. 216). Na pieczęci króla Uruk jest jego postać wyobrażona. Posągi także bóstwa Nebo, o długiej brodzie i włosach, w szerokiój szacie, w rumowi skach Niniwy zostały znalezione. Assyryjskie napisy zowią go „książęciem bogów." (Max Duncker: Gesch. d. Alterthums I, p. 197 i 203). Etymolo giczne Wywody z języków semickich, dają zbyt naciągane i z właściwem zna czeniem bóstwa nie mające wielkićj spójni tłomaczenia tej nazwy (objawiciel, wyrocznia?); gdy tymczasem w językach aryjskich nadzwyczaj prze źrocze jest jego znaczenie. W Palestynie była góra Nebo bóstwu temu po święcona, z której Mojżesz miał widzenie przyszłości Izraela. 26 skiego pochodzenia 91) — przedmioty dobywane z tych grobowców i ruin, z gliny i metalu, szkła i perłowej massy — owe posążki i wotywne ta blice z terrakoty z wytłoczeniami, owe siekierki kamienne i bronzow e92) etc., dające się tylko porównać z wykopaliskami w Hissarlik przez Schlie manna 93) dokonanemi i zabytkami przedhistorycznemi Europy, najdowodniej nas o tem przekonywają 8J). Nie mówimy tu naturalnie o późniejszej cywilizacyi assyryjskiej i babilońskiej, na którą się składały zarówno pierwiastki turańskie, aryj skie jak i semickie, a które to części składowe nie dają się do dziś dnia ściśle odsegregować — ale o tej cywilizacyi pierwotnej, czysto aryjskiej, którą badania Schlozera, Heerena, Geseniusa za taką uznały, a dopiero od nie dawna wyżej cytowani orjentaliści, mniemaną cywilizacya kuszytską radziby zastąpić. Lubo i ci uczeni idąc za wskazówkami Berosa, zniewoleni są 91) Fatrz Menanta 1- c. p. 43, 44. 47, 48. Mówi między innem i: „La langue assyro-chaldeenne est aujonrd’hui bien comprise, bien definie; elle est rangee dans le grocpe de langue auąuel on a donnę le nom de sćmitiąue. Mais celle des peuples qui habitaient avant eux les memes pays et que nous nommons les Sumirs et les Akkads, attend encore, sous la denomination vague de langue touranienne qu’on lui attribue, le nom qu’elle devra porter— II est certain que ces peuples parlaient une langue differente de celle de leurs successeurs; il est certain qn’ils lenr ont legne lenr systeme graphiqne; il est certain qn’il leur ont lógue de nombreus elćments de civilisiation__ Le pantheon primitif a ćte accepte' et a formę la base des croyances religieuses des peuples de 1’Assyrie et de la Chalde'e pendent leur longue esistence i t. p.“ To samo ma miejsce i co do nazw miejsco wości, które wszędzie nadaje cywilizacya pierwotniejsza a tem bardziej wyż sza. Jeżeli więc na polu lingwistycznóm, wraz z znakomitem assyrologiem, należy powstrzymać się w wyrokowaniu i czekać nowych elementów uzu pełniających, to natomiast zabytki archeologiczne i mytologia porównawcza pozwalają nam już dziś w znacznej przynajmniej części w ludnościach tych Akkadyjskich, widzieć element aryjski. Bardzićj wyczerpujące badanie nad brzeży odnogi Perskiej, ufamy że tylko poprą nasze zapatrywanie. 92) Rawlinson: The five great Monarchies, t. I, p. 9 8 — 99. — Semper, 1. c. p. 3 2 9 — 330, T. I. — Lenormant, 1. c. T. II, p. 35. tenże : Les premieres civilisations, T. I, P- 118 — 119. — W. K. Loftus: Warka its ruins and remains; Transactions of the Royal Soc. 2, 6, 1 — 64. °3) Dr. H. Schliemann: Trojanische Altertłriimer, z atlasem. Di) Czego się jeszcze od następnych badań w okolicach tych spodziewać można, i do jakiego stopnia cywilizacya ta jedna z najpierwotniejszych doszła, dość powiedzieć, że na nadbrzeżach tych „o 30 podwójnych godzin w środku morza wchodzącego słońca11 według napisu Sargona, była wyspa z miastem Dilvum , które już dziś jesteśmy upoważnieni do uważania za jedno z głównych ognisk cywilizacyi Chaldei. Nebo i Zarpanit były tam przede wszystkiem czczone, a fragmenta biblioteki Assnr-bani-pala wspominają, że posiadało szkołę duchowieństwa, w której książęta Assyryjscy kazali poszu kiwać starannie starożytnych tradycyj; miasto więc to dzieliło może współ- t « , 27 przyznać wczesny (2500 lat prz. Chr.) potężny i długotwały (224 lat) wpływ Aryów 95). W tem to bogatem źródle sztuki, noszącej na sobie piętno archa izmu, którego późniejsze produkcye choćby najnieudolniejsze niepotrafią naśladować — sztuka późniejsza egipska, zarówno ja k i Azyi Mniejszej czerpała natchnienie. Sztuka egipska przeszczepiona do ludu odrębnej rassy, odrębnego geniuszu, ludu mającego odwieczną swoją własną kul turę — zaskrzepła w niewolniczych formach, ztrupieszała. — Pod pięknem niebem Hellady sztuka ta przeciwnie doszła do apogeum swojego roz woju — do owej promieniejącej na wszystkie wieki i kraje skończonej piękności. W tem wspólnem źródle klucz powinowactwa jednej i drugiej sztuki. Wracając do sztuki Fenicyan, zobaczmy co w ogóle Semici własnego, oryginalnego przeciwstawić mogą owym monumentalnym grobowcom Lelegów, Lykijczyków, Karyjczyków itp., że tu ograniczymy się jedynie na pomnikach Azyi Mniejszej, pochodzenia niewątpliwie aryjskiego, z którego to źródła i pomieszania pojedyńczych motywów „szlachetny Helleński styl miał być o d l a n y ? 96) ' — Ni c, albo prawie nic! — Poradźmy się najprzód tego co Semper największa powaga w świecie sztuki w tym względzie powiada 97) : „Z judajskich i fenickich starożytności zachowały się nadzwyczaj małe r z e c z y w i s t e ślady, do tego między temi najzna czniejsze i najgodniejsze uwagi są bardzo d w ó z n a c z n e g o p o c h o d z e n i a , jak np. wielce pokrewne z pomnikami keltyckiemi (winno być kimryckiemi 9S) zachodu Europy, komory kamienne na gruntach staroży tnej Kartaginy i podobnej konstrukcyi podwórca świątyń, które się na wy spie Malcie i sąsiedniej wyspie Gozzo zachowały i t. d . “ — Z równym niedowierzaniem wyraża się (p. 398) o Nuragach Sardyńskich i Tolusach wysp Balearskich „którym 'podobne znajdujące się na klassycznym grun 93) 9(;) 97) 9*) cześnie z miastem Heliopolis egipskiem, zaszczyt posiadania najstarożytniejszych porządnie organizowanych wyższych zakładów naukowj^ch. Dziś prawdo podobnie ruiny Dilvum ukrywają się w moczarach otaczających Bender-Deillim. Lenormant H. Ancienne, T. II, p. 22, 29. — Maspero p. 168 przyznaje z Berosem, że to byli Medowie ale przeczy aby ci byli Aryami, gdy przeciwnie Lenormant ma ich za Aryów. — Porównaj także: Opperta, Historya, p. 9 — 10 i G. Baylinsona 1. c. T. I, p. 1 59— 161. Texier: Description de l’Asie mineure. — Semper 1. c. 1 Bd. § Hellas, Kleinasien. L. c. I, p. 397. — Porównaj z Bartha: Wanderungen durch die Kiistenlander des Mittelmeeres, I, 8, 230 if. i Revue Archeologiąue I, pag. 566. O różnicy między Kimrami i Keltami na podstawie historyi Micheleta i Am. Thierry, oraz świeżych antropologicznych dowodów Broca i Al. Bertranda (De la valeur des expressions i 70X 0x 0.1 w Kevue archóol. Mars 1876) mówiliśmy wyżej. 28 cie Hellady, odgrywają ważną rolę w najstarożytniejszycb mytach i sagach Hellady, i są przeto przed-helleńskiego pochodzenia. W Italii, miano wicie na gruntach etruskiego miasta Volaterra, znajdują się ślady zu pełnie podohnych budowli i t. d . “ — Otóż wszystkie cylopejskie, pelazgijskie budowle, dlatego przypisywano i przypisują Fenicyanom, gdyż i Pelazgów i Etrusków, począwszy od Petit-Radela chciano uważać za Fenicyan. Dziś zdaje się zbytecznem byłoby odpieranie podobnej teoryi. Konsekwentnie i słynoą świątynię w Paphos na Cyprze, której wizerunki widzimy na niektórych monetach miejscowych, mającą tyle analogii z Giganteją wyspy Gozzo °9), należy zdaje się także uważać za pelazgijskiego pochodzenia. Na pomnikach tych odnajdujemy jak wspominaliśmy wyżej, piękne spiralne i niektóre symbole przypominające nam pomniki megali tyczne, i dlatego też można zdaje się z Nilssonem widzieć tu pokrewień stwo pochodzenia i myśli, tylko nie na semickim ale aryjskim gruncie, z uwzględnieniem do tego, że pomniki pelazgijskie wskazują na wyższy stopień kultury, i są stopniem wyżej w ewolucyi sztuki tych ludów. Na wszystkich tych wyspach i pobrzeżach morza Śródziemnego, nie wątpliwie jakiś czas panowali lub przynajmniej szerokie z niemi mieli związki Fenicyanie; pozostawili też po sobie wiele p a m ią te k : w monetach, napisach, przedmiotach zbytku, wysoko posuniętego przemysłu etc., — ale panowanie to i wpływy były tylko powierzchowne; jak z pod wierzch niej politury, przebijają pod nią słoje, rzdennej, miejscowej kultury. Najlepszy mamy tego przykład na wyspie Cypru. Cypr położony na drodze morskiej, handlowej, między Egiptem, Azyą Mniejszą i wyspami greck>emi, narażony był na wszystkie luzujące się jedna po drugiej zdo bywcze wyprawy sąsiednich państw i wpływy ich tak różnych cywilizacyj. Dlatego też na tym klassyczno-archeologicznym gruncie, pokłady i formacye różnorodnych zabytków piętrzą się jedne nad drugiemi. „By dojść do fenickich fub cypryjskich pokładów, trzeba pierwej z niemałym trudem rozkopać pokłady greckie, rzymskie lub bizantyjskie. “ — Dwaj słynni archeologowie i oryentaliści Waddington i hr. Melchior de Vogtię '), robiąc tu poszukiwania, obok mnóstwa szczątków b r o n i, grotów od strzał, rozbitych hełmów z fenickiemi napisami etc. znaleźli także mnóstwo płaskorzeźb, posągów — szczątki sztuki miejscowej cypryj skiej, aryjskiej. Między innemi przedewszystkiem zwróciły uwagę trzy, sztywne archaiczne figury, przedstawiające Wenus, ową boginię jak wia domo rodem z Cypru. Wenus ta cypryjska, w której także starano się 09) Porównaj: S. J. Gailhabaud, Monaments anciens et modernes (mon Pelasgiąues) z Nilssonem 1. c .: I, p. 17 — 20. II. p. 7 8 — 80 i 1 1 5 — 117.' !) Którego nie należy mieszać z E. Melchiorem de Yogiie o którym wyżój. 29 widzieć fenicką Astartę, je s t bożyszczem czysto pelazgijskióm; wyszła z głębiny fal morskich, jak nasza W anda pogrążająca się w falach W isły, — jest niczem innem jak upersonifikowaniem tychże fal, je s t apoteozą wody 2). Obok tych dzieł sztuki, jakby dla udowodnienia tej przed-fenickiej kultury 3), odnaleziono tu mnóstwo napisów cypryjskich, między innemi napis w dwóch językach, z jednej strony medalu dwa wyrazy greckie, z drugiej siedm gtosek cypryjskich. Książe Luynes porównywając te ró żne napisy, mimo niesłychanych trudności, odtworzył cały cypryjski alfa bet, którym odbudowano zamarły język. Widzieliśmy wyżej że Movers to samo przyznaje, mówiąc że wyspa Cypr przedtem nim Sydoriozykowie tu osiedlili się, była już przez K ananeńskie plemiona Chitymczyków i Hamatów zaludnioną. Fr. L e n o r m a n t4) i G. Maspero 6) z wyspy Cypru i Krety wyprowadzają aryjskich Filistyńczyków tj. jak zobaczymy najpierwotniejszych mieszkańców ziemi Kanaan, uznając przeto wspólność rodu Cypryjczyków i pierwotnych tych Kananejczyków. Na wyspie Krecie — wedle Moversa — obok Fenicyan wi dzimy Karyjczyków; obok nich Likijczyków i Lelegów zmieszanych na wszystkich wyspach morza Egejskiego i wybrzeżach Azyi Mniejszej °) i tak wszędzie gdzie się tylko pomniki cyklopejskie przechowały. Ważnem jest niezmiernie co Movers 7) mówi o pierwotnej kolonizacyi Sardynii, który to jeden ustęp dosłownie tu podajemy. „__ Indessen waren diese Kolo nisationen nicht sowol unmittelbar ron Phonizien, sondern, wie die zahlreichen Mythen, die Landesculte, der Charakter der noch vorhandenen Denkmaler und die Ortsnamen, welche fast sammtlich libysch und liby2) W ten sam sposób jak Dyaus, Zeus-niebo; Phoebus, Apollo-słońce etc. patrz: John Lubbocka i Max Mullera. 3) Eenan także ostrzega (J. c. 1 , 12) przeciwko przypisywaniu Fenicyanom wszyst kich pomników znajdywanych na wyspie Cypr. 4) H. ancienne, III, p. 50. 5) 1. c. p. 3 0 0 — 301. 6) E. Curtius: Die Joner vor der Jonischer Wanderung, p. 3 4 — 36; Maspero 1. c. p. 243. — Do jakiego stopnia w epoce już istotnie fenickiej, życia kolonialnego, brała udział mieszanina różnych narodów — mianowicie sta rożytnych Kananejczyków, Karyjczyków, Cypryjczyków, Greków i t. p. odsełamy w tćm czytelnika do dzieła Moversa. „...Pomieszanie różnych na rodowości — mówi między innemi tenże — semickich i mało-azyatyckich ras, które ztąd powstało, daje się poznać w wielu starożytnych miejscowych kultach wysp morza Śródziemnego np. w kulcie Kabirów, w k t ó r y m n i ez a p r z e c z e n i e na d n i e l e ż ą t ak s e m i c k i e j a k i m a ł o a z y a t y c k i e e l e m e n t a r e l i g i j n e " . E. u. G. § Colonien; Phón. 2 Bd. 2 Buch. C. 2. 7) E. u. G. p. 349 oraz Phon. 2 Bd, 2 Buch. 30 phouizisch sind, bekunden, und wie ausdriickliche Angaben es auch bestatigen (Cic. or. pro Seauro. c. 42, 45), von andern westlichen Colonialgegeuden der Phónizier, namentlich von Libyen her, schon in vorcartagischer Zeit unternomen. “ Zobaczymy niżej, kto to byli ci Libijczykowie i o ile ich wędrówki i ruchy żeglarskie po m. Śródziemnym poprzedzały Fenicyan. Jeszcze jeden szczegół. — W yspa Samotraka, przy brzegach dawnej Tracyi leżąca, je s t jak wiadomo w pojęciach wielu klassyczną ziemią kultu fenickie go Kabirów. Otóż porównywając kult ten z kultem druidycznym północno-zacho dniej Europy, oddawna umysły takie jak Schełling 8), Adolphe Pictet, M ic h e le t9) zauważyły bijące w oczy a n a lo g ie ; na tej podstawie znowu opierano wpływy kultury fenickiej. Lecz zdaniem naszem na długich w ła snych studyach opartem, rzecz się ma zupełnie przeciwnie; to zdobywcy feniccy od aryjskich autochtonów (względnie) — od Traków, jak sąsiedz two Tr.icyi i sama nazwa wyspy wykaz.ją, przejęli kult najczyściej druidyczuy, a urobiwszy go mniój więcej według własnego ducha i zanieczy ściwszy swojemi naleciałościami, z kultu naturalistycznego i wysoko poe tycznego, wytworzyli ową osławioną, najbezecniejszą orgję religijną. Znaj dujemy zupełne potwierdzenie tego zapatrywania w świeżo do nas doszłem ■dziele zasłużonego prof. uniw. Wiedeńskiego Conzego 10), który po wy czerpujących badaniach archeologicznych na tej wyspie dokonanych, mó w i : „Nach der heilsamen Btduction, welche die Kritik mit den Meinungen iiber die samotrakischen Mysterien yorgenommen hat, wissen wir so viel nur um so bestimmter, d a s s e s e i n a u f d e m b e n a c h b a r t e n t h r a k i s c h e n u n d k l e i n a s i a t i s c h e n F e s t l a n d e ganz verwandt yorkommender Yerein von rorzugsweise chthonischen Gottern war, welcher auf Samothrake verehrt wurde. W ir wissen ferner, dass die yornehmste Gestalt dieses Yereins eine grosse Gottin war die mit der kleinasiatischen Kybele schon im Altherthume selbst mit yollem Rechte indentificirt wurde. Geradezu in Kybelegestałt wird diese Gottin au den grosseren samothrakischen Kupfermiinzen (Conze: lieise, Taf. XVIII, 9 ; Archeol. Untersuchungen auf Samothrake p. 11) dargestellt, thronend, mit dem Modius auf dem flaupte und mit einem Lowen zur Seite ihres Thrones. Auf kleineren Pragestucken tritt an die Stelle des Bildes der Gottin mebrfach ein halber W idder oder ein Widderkopf (Conze: Bei8) Schełling: Samothr. Gottesd. y) Noty do Igo T. Historyi Prancyi. 1°) Archeologisehe Untersuchungen auf Samothrake von A. Conze. Wien 1876 in 4°. Porównaj także: Perrot, Archeologie de l’ile de Samothrace w Journal des Sayants. Mars 1877. 31 se, Taf. XVIII, 10, 11 ; Archeol. Unters. a. Samothrake, 12, Anna. n. 9). Es wird dieses das Opferthier sein wie auf entsprechenden eleusinischen Mtinzen das Schwein. W idder konnen an der heiligen Grube geopfert sein (Im Inueren des Tempels wurden z. B. der Chthonia zu Her ■ mione Stiere geopfert. Paus. II, 35, 5). Die Stierschadel mit ihren Opferbinden am Buudbau erinnern dagegen an Stieropfer. Kriobolien und T aurobolien steigerten sich im Kybeledienste allmalig zu dem grossen Suhnopfer (Preller romisehe Mythologie, p. 738 ff.) bei welchem der zu Reinigende in eine Grube gestellt wurde, durch dereń durchlocherten Deckel das Blut des dariiber geschlachteten Thieres auf ihn durch die Bennetzung vermeintlich reinigend, herabfloss. In der heiligen Grube auf Sam o thrake hat ihrer Weite nach ein Mann sehr reichlich Platz___ Ein chthomsches Opfer war es ohne Zweifel, und eiu solches forderten, so gut wie jene weibliche H auptgottheit selbst, auch die ihr auf Samothrake beigeordneten gottlichen W esen, wenn Sie, wie mebrfach mit innerer W ahrscheinlichkeit angegeben wird, etwa der Persephone, dem Hades-Dionysos, auch dem Hermes entsprachen.“ Nieco zaś niżej: „Varro riihmte sich einer genaueren Kenntniss der drei Bilder der grossen Gotter auf Samothrake. Dass er sie mit den drei capitolinischen Gottheiten vergleicbt, liisst yoraussetzen, dass auch sie in einem Tempel yereint sich befanden.“ Zdaleka więc tu jesteśmy od przejrzystej i ubogiej mitologii Semitów, gdy przeciwnie widzimy w kulcie w. Samotraki najbliższą łączność z aryjskiemi, mianowicie trackiemi i mało-azyatyckiemi mytami religijnemi. Porównanie okrągłej świątyni (Rundbau) na wyspie Samotrace w fuudamentach odkrytej, z odrestaurowanemi przez Browne’a i Dr. Thurnama Stone-Henge, z kolistą świątynią służącą dziś za przedsionek do kościoła w Lantef, dyecezyi St. Brieux, w dawuej Armoryce-Wandei z czasów j e szcze galijskich datującej n ) i innemi pomnikami megalitycznemi, wszę dzie niemal ten sam motyw dośrodkowy powtarzającemi — a tak wyjąt kowy w innych budownictwach (zaledwie parę wzmianek i wyobrażeń tychże Conze zliczyć może) — utrwala nas bardziej w przekonaniu, najbliższej łączności kultu Samotraki z kultem druidyczuym, pierwotnym aryjskim ,2). Tak więc pomniki architektoniczne wysp i wybrzeży morza Śród ziemnego, tak samo jak i pomniki północno-zachodniej Europy, nie tylko nie potwierdzają potężnego i długotrwałego wpływu kultury fenickiej, ale ll) Caylus: Eecueil d’antiqwtes, T. VI, Tabl. CXXIV. — Świątynia ta naturalnie wiele restauracyi od tego czasu przebyć musiała, nie straciła jednakże swego typowego charakteru. ,2) Porów, także: Dollinger: Heidenthum und Judentlium, p. 108 sq q .; i Prelle ra : Griech. Mythol. 3 Aufl. p. 695 sqq. 32 jej przeciwnie, przeczą. Moglibyśmy wprost dojść do tego rezultatu gdyby nam nie szło o systematyczne odparcie błędnych teoryj, przez 1'ozważenie samej istoty osad fenickich. Widzieliśmy wyżej że osady te do czasów ugruntowania potężnego Libijsko-Fenickiego państwa, były to czyste faktorye kupieckie — emporya. W tych więc warunkach, ani sami Fenicyanie nie byli dostateczni liczbą, ani nie posiadali dostatecznej przewagi nad tubylcami, aby tak kolosalne i rozstrzelone prace módz przedsiębrać. Wszystkie zaś te cyklopejskie pomniki są niewątpliwie z tak zwanej epoki przedhistorycznej — raczej przedklasycznej, i niema śladu aby podczas przewagi Kartaginy mogły być stawiane. Pozostaje nam jeszcze sama F e n ic y a ; ale i tam zo baczymy ile z pomników tam przechowanych, tej samej cyklopejskiej na tury, należy strącić z bagażu samych Fenicyan. Zapewnie że i oni osie dliwszy się stale w ziemi Chanaan, podobnie jak i Hebrejczykowie, m u sieli stawiać budowle na własny użytek, oraz mury warowne i świątynie, etc. Ale to co się nazywa odrębnym, wykształconym, oryginalnym stylem, jak np. Egipcyan, Greków, Chińczyków, Mexykańów, styl wreszcie goty cki itp. — tego żaden semicki naród nigdy nie wytworzył 1J). Pomijamy w tśj chwili dzieła budownictwa Assyryi i Babilonii, gdyż wiemy jak ró żnorodne pierwiastki na to się składały, jeśli do tego, i te budowle mogą rościć pretensye do właściwego, odrębnego s t y l u ; z budowli czysto semi ckich, których typem jest opisywana szczegółowo w I K s. Królew. świąty nia Salomona, a przez najzdolniejszych rzemieślników Hirama, Giblitczyków stawiana — niczem innem nie b y ła , jak to już Hepworth Dixon w swojej Podróży do Z iem i Św iętej zauważył był, jak najprostszym n a miotem pasterskim z kamienia i drzewa cedrowego naśladowanym. W ido cznie jeszcze się były ówcześnie instynkta koczownicze, beduińskie, nie zatarły. Mimo to i tu już, tak wcześnie, widne są wpływy egipskie. „Mille ans ayant Jesus-Christ — mówi Renan (p. 100) — le tempie de Salomon, construit par des ouvriers de Tyr, etait deja fortement empreint de gout egyptien.“ Widzimy to również i na najstarszej świątyni istotnie fenickiej. „Le Maabed d’Amrit — mówi tenże uczony (p. 67) — e s t l e p l u s a n c i e n et p r e s ą u e le s e u l t e m p i e qui n o n s r e s t e de l a r a c e s e m i t i q u e 15). Nulle part on ne penetre si bien dans les habitudes du culte de ces peuples. L a disposition de 1’edifice in13) Sztuka arabska niemogłaby służyć tu za przeciwwagę naszemu twierdzeniu> albowiem jak wszyscy architekci przyznają (A. Lefevr: Cuda architektury) sztuka ta rozwinęła się ze sztuki klassycznej, a kościół Śtej Zofii w Kon stantynopola, tak samo był pierwowzorem architektów arabskich jak i re nesansy włoskiej. 14) Patrz także pracę Gerharda, o sztuce fenickiej, w Pamiętnikach Akademii Berlińskiej z 1846, p. 583, 598, 599. dique clairement une arche ou tabernacle analogue a l’.arche des Hebreux destine a renfermer des objets s a c re s ; une sorfce de caaba lfl) avec son h a ram (enceinte reservee), ou l’on groupait tous les objets precieux de la nation. Peut-etre les steles ou plaąues de metal, sur lesąuelles ou ecrivait les lois religieuses (tables de la loi), et ces wsitXoi qui ayaient uae destination analogue, etaient-ils deposes la. J e suppose, en tout cas, que ces sortes de cellae s’appelaient chez les Pheniciens, de ineme que chez les Hebreux, theba, „arche*, d’autant plus que ce mot parait, I ainsi que l’objet lui - meme, d’origine egyptienne. Ici, comme dans 1’arche des Hebreux, les ornements de metal et d’etoffes precieuses p a raissent avoir óte prodiguśs.* W ornam entacji fenicko-hebrejskiego stylu w ogóle, przeważały motywa brane ze świata roślinnego i zwierzęcego — w przeciwieństwie z n a j pierwotniejszą sztuką aryjską, gdzie jak wiemy, niemal jedynym motywem są ornamentacye linearne, spirale, kola koncentryczne i tym podobne figury geometryczne, mające symboliczne znaczenie. T am zaś gdzie t r a fiają się motywa zwierzęce i roślinne, są początkowo nadzwyczaj nieu dolnie wykonane. Ornamentacye te fenicko-hebrejskie bardzo obficie roz dzielone, i nie bez pewnego wdzięku i delikatności, wykonywane bywały w drzewie lub metalu i przykrywały całe ściany budynku. „A na deskach cedrowych wewnątrz w domu było rzezanie nakształt jabłek leśnych i kwie cia rozkwitłego, wszystko z cedru, tak, że ani kamienia nie było widzieć* (I Król. VI, 18). Użycie m arm uru i granitu egipskiego jest oznaką p ó źniejszego już wieku. Jedyna kolumna ze świątyni jerozolimskiej przechowy wana w meczecie El-Aksa w Jerozolimie, z kapitelem wskazującym takoż na wpływy egipskie, je st według p. Thoibois dziełem reki greka — datuje już z epoki Heroda W . 16). Kolumny w ogóle nie były w zwyczaju i tradycyach starożytnych Hebreów. Jeremiasz V, 10, wyrzeka przeciwko filarom murów izraelskich, „znieście filarzyki murów jego, gdyż nie są P ańskie.„ Zwykle jednakże w późniejszych czasach bywały z drzewa i metalu. Typowo semickiemi także budowlami, lubo również nie wolnemi od różnych obcych wpływów, są tak zwane Meghazile (Tabl. VII, XIII, XVII u Eenana), piramidy grobowcowe, złożone niekiedy z olbrzymich monoli tów do 7 metr. wysokości dochodzących, cylindrycznych, zakończonych półkulą, o postumentach ozdobionych niekiedy jak w Amrit czterema z gruba wykonanemi lwami — a ustawionych o kilka metrów od wejścia 15) Kaaba oznacza budowlę formy kubicznej. 16) Cyt. u Eenana 1. c, p. 798. — Porów, także znakomite dzieło pp. M. Voguó i Waddigtona: Le Tempie de Jórusalem. 3 34 do grot grobowcowych, wielkie nekropole, jak w Marathus, okolicach Tym, Salda czyli Sydonu, Tortosy i t. p. stanowiących. Były to owe horaboth, czyli piramidy — mówi Renan — które bogaci stawiali na swoich gro bowcach już za czasów Joba, a które gorszyły tego nieugiętego nomadę (III, 14; XXI, 32). Groty te w żywej skale wykute (na które często zużytkowywano same kopalnie kamienia 17), powtarzają wszędzie jeden sy stem ogólny grobowców semickich ; przypominają niektóre grobowce okolic Jerozolimy, mają wiele analogii z grobowcami odkrytemi przez Beule’gow Kartaginie — z tą różnicą, że fenickie, mianowicie z okolic Aradu są okazalsze, a nie wykazują ani ornamentów stiukowych, ani owych regu larnych linij i łuków, oznak w Fenicyi późniejszego pochodzenia (p. 75). Grobowce te tworzące zwykle kilka izb, niekiedy o dwóch piętrach p o łą czonych szybem prostokątnym, wykutym w środku zwierzchniego piętra, mają sklepienie zwykle gładkie, niekiedy nieco zaokrąglone lub z dwóch płaszczyzn nieco nachylonych i tworzących kąt bardzo rozwarty złożone. W ostatnim razie, ten sam układ powtarza się w częściach wewnętrznych węgarów drzwi, z lekka u góry nachylonych ku sobie, gdy zewnętrzne strony pozostają pionowe (R. p. 75, 76). Niże na przyjęcie zwłok są po bo kach, niekiedy waclilarzowato ułożone ; zwykle w środku w głębi grobowca, znajduje się niża obszerniejsza, przeznaczona prawdopodobnie dla naczel nika rodu. Schody jeśli prowadzą do tych grobowców, wskazują na icb późniejsze pochodzenie, grobowce są wtedy obszerniejsze, a drzwi wyższe; zwykle zastępuje je szyb prostokątny. Wejście do grobów których wszyst kie niże były zapełnione, bywało zamurowywane; każda zaś niża by wała zawarta kamieniem. Grobowce w Marathus nie posiadały prawie wcale sarkofagów, zwłoki składano okryte całunem, lub w drewnianej t r u mnie (p. 77); w innych sarkofagi są niekiedy z alabastru, marmuru, terrakotty, lub jak w Tortosie z lawy brunatnej z Safita. W okolicach Sy donu, Byblos (Gebal) i Aradus, znajdywano sarkofagi te po większej części marmurowe, ozdobione w rzeźbione wypukło głowy ludzkie i zaznaczone inne części ciała i ubrania. Głowy te mianowicie, wykonane z siłą i nie bez pewnej oryginalności — Renan uważa za okazy istotnej sztuki feni ckiej ; niektóre z nich noszą ślady malowań, przypominając uderzająco znane powszechnie drewniane sarkofagi mumii egipskich 1S). Sarkofagi te ,antropoidalne“ — naśladujące mniej lub bardziej wyraźnie kształty ludz kie, znajdywano w Fenicyi niemal we wszystkich okolicach, z wyjątkiem T y r u ; dalej w Malcie, Sycylii, Korsyce — a nawet ślady tego zwyczaju 17) Porów, także Beuló’go: Fouilles a Carthage, p. 127. lSj Yf ogóle taricheutyka egipska — sposób traktowania zwłok w uroczystościach pogrzebowych, całkiem przez Fenicyan przejętą została. 35 przechowały się i w późniejszych chrześciańskich czasach w południowe] Prancyi, Samo ich jak widzimy rozprzestrzenienie w okolicach które czas jakiś ulegały wpływowi fenickiemu, wykazuje, że są niezaprzeczenie fenickiego pochodzenia. Słynny sarkofag Eschmounazara znaleziony w bliskości nekro poli w Saida, jedyny z okazalszym i większą wagę mającym napisem fenickim, wykuty całkowicie w Egipcie — jest lej samej formy, jakkol wiek nie z marmuru jak inne wykonany. Zdarzają sie także grobowce wprost w skałach wykute, z otworami tej samej antropoidalnej formy 19). Nie rzadko też w Salda, tej najdonioślejszej w zabytki nekropoli, natra fiano na sarkofagi z ołowiu, z rzeźbami odlanemi w formach (Tabl. LX, Nr. 1) trzy z nich bliżej przez Renana opisane przedstawiają myt Psy chy (p. 4 2 7 —428). Większa część innych sarkofagów kamiennych lub marmurowych, nosi ozdoby z rzeźbionych masek, girland kwiatów, także łbów wolich z kombinacyą bandarzy, prawdopodobnie w uroczystościach ofiarnych uży wanych — jakoteż p a n te r, lwów i t. p. zwierzecych wyobrażeń (Tabl. X L V , LX, LXI). Żałować należy że fanatyzm muzułmański nie dozwalający zwiedzać krypt Syonu z grobowcami królów Judejskich, i Hebronu z domniemanemi grobowcami patr-yarchów — uniemożliwia porównanie z powyższymi grobowcami fenickiemi, zabytków hebrejskich z czasów poprzedzających Machabeuszów, których to zabytków dotychczas tak mało znamy. Gro bowce hebrejskie z późniejszych czasów, powtarzają ten sam system gro bowców fenickich i kartagińskich, jakkolwiek mocno już są wpływami klasycznemi przesiąknięte 20). Oprócz zwykłych Meghazilów, znajdywane bywają niekiedy i okazal sze budowle, jak np. tak zwana B u r d j el- B a zza k „wieża ze szlimacznicą“ — jedna z najobszerniejszych i najlepiej zakonserwowanych budowli starej Fenicyi, — mauzoleum w Kades w bliskości jeziora Huleh i t. p. Są to sześcienne budowle zawierające izby grobowcowe, uwieńczone także niegdyś piramidą — są to więc te same grobowce wyniesione tylko po nad poziom ziemi. Pomnik z K abr-H iram w okolicach Tyru, uważany przez wielu t u rystów za grobowiec Hirama, na co może powinowactwo dźwięku nazw naprowadzało, a stanowczo późniejszego o wiele pochodzenia — jakoteż nekropola wRoukley, powtarza ten sam system grobowcowy co i w innych okolicach. 10) Eenan 1. c. p. 4 1 2 — 427, 864, 865 i Tabl. LIX, LX. *20) o grobowcach habrejskich patrz także: Lightfoot, Horae hebr . „Centuria chorographica Matthaeo praemissa“, cap. C. 3* 36 Tumulusy sypane jak w Nalir-Rhamke na wyspie Arwad, w Berakel-Tell między Tyrem i Sydonem, w Ras-el-Ain w bliskości T y r u i i n n e — niestety dotychczas wcale nie badane, zdają się najdawniejszemi pomni kami tej okolicy, z czasów poprzedzających osiedlenie się Semitów — również jak dolmeny o których niżej — a umieszczone zwykle prawie w są siedztwie zdrojowisk i wszelakich wód, jak nasze tumulusy i pomniki me galityczne, zdają się nam mieć wielką l niemi łączność. We wszystkich tych budowlach, nie tylko od samego początku wi dne są potężne wpływy Egiptu, ale także mianowicie w ornamentacyi znaj dujemy mieszaninę elementów assyryjskich i perskich 21). To samo ma miejsce i co do zapożyczenia niektórych mytów, jak np. czysto aryjskiego kultu Mitry 22). Egipt,jednakże pierwiastko wo niemal wyłącznie pod swoją władzę podbił Syryą, a zatem i jej część składową Fenicyą 23). Sądzili byśmy że podbój ten intellektualny i moralny, rozpoczął się wkrótce po pod boju militarnym Thutmesów i Ramessidów, na pierwotnych Kauanejczykach21) dokonanem, a przed stanowczem osiedleniem się w tych okolicach Semi tów. To pewno, że najstarsze pomniki okolic Griblitu, Arwadu i t. p., tak różnych jak zobaczymy, pod względem zabytków i cywilizacyi od reszty Fenicyi, noszą już ślady tego wpływu 25). Gdy zaś podziwiamy owe kształtne naosy o fryzach z szeregami uraeusów egipskich, owe skrzydlate globusy z uraeusami po bokach (Tabl. IX i inne), orły i sfinksy skrzydlate (T. IV, LIII), lub pysznego olbrzymiego sfinksa z Oum-eLOouamid (T. LVI), gdyby z nadbrzeża Nilu przeniesionego, — drobne wyroby, jak naszyjnik małych bożków egipskich, z fajansu polewanego z Salda, lub statuetki egipskie 21) Widoczne to jest w ornamentacyi np. wieńczącej wyżej wspomnienie Meghazile, stanowiącej ornament ząbkowany, wschody idące piramidalnie zakończony, a który odnajdujemy także i w Persyi (Flandin et Coste, Voyage en Perse Perse ancienne, pl. II, IV, LII; patrz także Eenan p. 162, 16 3 ); jak np. w dwóch gryfach wzniesionych i opierających się na mystycznej jakiejś rośilnie (Tabl. IV): motyw który odnajdujemy w słynnych lwach mykeneńskich, a bliżćj na płaskorzeźbie w stylu najarchaiczniejszem, pod Bolonią odkrytćj, a niewątpliwie z czasów przedetruskich datującej (Jean Gozzadini: La Necropole de Villanova p. 78, fig. 27). Dalej spotykamy tn także palmetki tak charakterystyczne (rodzaj s'więtej rośliny Sdm a czy homa ?) występujące tak na assyryjskich, jakoteż na naszych tak zwanych przedhi storycznych zabytkach. (Porów. Renan 1. c. p. 25, 72 i inne). 22) Patrz pieczątki rżnięte z kamieni z wyobrażeniem tego kultu, znajdywane w okolicach Arwadu (E. p. 144, 145) i porów, z Lajarda : Culte de M ithra. 23) Patrz nader liczne ustępy u Eenana, oraz M. de V o g iie: Fragm. d’un journ. de voyage, p. 59 sqq. 24) Patrz niżej. 25) Patrz między innemi E. p. 25 i następne, i p. 179, 180. 37 z napisami hieroglificznemi (T. VI, fig. 3, p. 26, 27) i inne licznó n a pisy egipskie, a nawet całe płaskorzeźby z motywami egipskiemi, jak z okolic Giblitu (T, XX, Nr. 1, i p. 179), które nie mogły być jak tylko na miejscu wykonane — musimy przyznać z Renanem, że Fenicya pod wzglę dem sztuki, a w części i kultu „była jedynie prowincyą egipską“ 2e). Z początkiem IY w. przed Chr., z Stratonem miłośnikiem belenizmu, rozpoczyna się nowy peryod w sztuce Fenicyi, peryod wpływów greckich. Powoli sztuka i cywilizacya Hellady ruguje swoją poprzedniczkę, która tyle wiekó\V tak wszechwładnie i bezspornie na wybrzeżach m. Śródziem nego p a n o w a ła ; następuje moralny podbój zużytego już i wtedy wschodu, przez promienny, uniwersalny i kosmopolityczny geniusz Grecyi — przy pływ tej wielkiej fali aryjskiej, która dziesiątki wieków wprzód te same okolice opuściła, aby odmłodziwszy z powrotem tchnieniem swojem Wschód, i dawszy mu popęd do nowego życia, znowu ztąd ustąpić. W pomnikach hebrejskich z późniejszej epoki, jak tak zwanym gro bowcu „Absalona“ przypominającym zbizka Meghazile z A m rit, lub grobowcach „Królów14 pod Jerozolim ą, widne są podobnież te same wpływy klasyczne — co miało miejsce mianowicie w Świątyni, z taką wspa niałością odbudowanej z nowa przez Heroda Wielkiego 27). Nie mamy potrzeby bliższego zastanawiania się tu nad temi wpły wami, jakoteż i do dziś dnia imponujacemi dziełami późniejszych wieków wszechwładztwa Romy, wpływów bizantyńskich i nader licznemi dziełami z czasów krzyżowych wojen — które do niedawna naiwnie brano także za produkcye geniuszu Semitów (wieża w Gebal, mury Tortosy, niektóre części ruin w Balbek, wieża Mogrebinów przy wejściu do Sour, budowle w El-bireh pod Jerozolimą, ruiny w Betanii, Sebastieh, Latroun, część murów' w Saida itp. patrz R. 1. c. p. 47— 52). Ma to miejsce z re sztą z wielu imponujacemi resztkami budownictwa Syryi, odnoszonemi do niedawna do odległej niezmiernie przeszłości, a które pp. W addington i M. de Yogiie ostatecznie uznali za pochodzące z epoki rzymskiej lub nawet chrześciańskiej. Pozostaje nam jeszcze jeden rodzaj pomników, najdawniejszych i naj oryginalniejszych, które powierzchownie badane, na błędne powszechnie dotychczas naprowadzały wywody. W okolicach mianowicie wyspy Ruad, inaczej Arwad, z grecka Aradus - ■ i Gebalu czyli Byblos tj. najpierwszych przez historya i tradycyą. 20) Ustęp traktatu o bogini Syryjskiej (§§ 2 — 9) przypisywany Lukianowi, po twierdza także to zapożyczenie w części kultu i świątyń z Egiptu. 27) Thoibois, cyt. u Eenana p. 793, nota; oraz Yogiić et Waddington: Le Tem pie de Jerusalem. 38 wspominanych siedliskach na wybrzeżu fenickiem — z czasów kiedy Tyr i p ra wdopodobnie Sydon nie egzystowały jeszcze, spotykamy się zkolosalnemi konstrukcyami murów, wychodzących wprost z wierzchnich pokładów skały (Arwad Tabl. II), złożonych z olbrzymich pryzm mniej więcej czworokąt nych, do trzech metrów wysokości, na cztery do pięciu długości. Pryzmy te widocznie z sąsiednich, najbliższych kopalni dobyte, bez żadnego obro bienia, w dziewiczej swojej bezkształtności i prostocie ułożone są samą siła ciężkości, bez śladu zaprawy jedne na drugich, czasem w szychty regularniejsze, spojone mniejszemi głazami wypełniającemi szczeliny, częściój bez żadnego ładu, najmniejszych śladów staranności. Prostota ta, niemal barbaryzm, zasadzający się na zużytkowaniu bez zachodów pię knego, olbrzymich rozmiarów materyału, sprawia jednakże nie mniej im ponujące, sobie właściwe wrażenie. Mury podobnej konstrukcyi najlepiej zachowane na wyspie Arwad — niewątpliwie z najdawniejszej epoki p ra starych Arwadczyków, przemożnego niegdyś na tych wybrzeżach plem ienia służą w ogóle za kryterium dla odróżnienia innych podobnych konstruk cyi, późniejszego jednakże pochodzenia. Takiemi są mianowicie tak chahakterystyczne i przez wielu do dziś dnia za typowo fenickie uważano mury z podobnych olbrzymich bloków, staranniej jednakże nieco obro bionych, wystających nieobrobioną swoją masą wypukło, niekiedy obramo wanych gładkiemi listwowaniami — linearnemi przewięziami, i tworzących tak zwaną konstrukcyą en bossage ou a refends. Pomijając tu powyżeJ wspomniane budowle tej konstrukcyi, ostatecznie przez specialistę-architekta Thobois i Eenana oraz W addingtona i hr. de Yogiió, uznane za pochodzenia średniowiecznego, za przeróbki krzyżowców, jednakże po wię kszej części z gotowego z pierwotnych budowli pochodzącego materyału (p. 169 sqq.) — za konstrukcye militarne; niektóre zaś za rzymskie jak w Belat pod Gebal, — nie mniej sam Renan uznaje (p. 52), że oprócz wyżej wspomnianych murów Arwadu i niektórych budowli Amritu, znaj dują się i w innych okolicach Syryi i Palestyny, podobne konstrukcye niewątpliwie najdawniejszego pochodzenia, a różne o wiele od wyżej wspo mnianych rzymskich i średniowiecznych. Taką jest wielka prostokątna i z przedziwną dokładnością wykonana budowla w Hebronie (Tab. LX), niektóre części murów Jerozolimy, tak zwana wieża Dawida, podstawy świątyń Balbeku, świątynia w K alaat-Fakra, budowle w Garizim, niektóre w Betel, Betleem i Ain-Haramieh. Gruntowne badania pp. Thobois i Ren a n a prowadzą do konkluzyi: że rodzaj ten konstrukcyi był w użyciu we wszystkich niemal czasach w Syryi łącznie z Fenicya i Palestyną. Spoty kamy go także w budowlach muzułmańskich, jak w cytadeli w Damaszku, ja k w wieży „lwów“ nad morzem w Tripolis 2S). Grecy i Rzymianie często 28) Benan 1. c. p. 52. 39 się nim posługiwali. Styl ten i dziś przez Maronitów i w innych niektó rych chrześciańskich świątyniach w Syryi jest w użyciu — a jak wiemy pałac Pitti i inne Florencyi, są podobnej k o n stru k c y i,^ rodzaj ten w no wożytnych budowlach często bywa zastosowywany. Jeżeli wszystkie te jednakże dane przekonywają co najmniej, że rodzaj ten nie był bynajmniej wyłączną właściwością ani Fenicyan ani Hebrejczyków, to nie mniej p o zostaje do udowodnienia, zkąd rodzaj ten konstrukcyi murów tak chara kterystyczny i niemal wyłączny, wziął swój początek. Eenan pomija to tłomaczenie; pominięcie to musimy tylko przypisać zakresowi monumentalnego jego dzieła, obejmującego prawie wyłącznie sztukę i zabytki Fenicyi z cza sów ściśle historycznych, z czasów następujących po stanowczem osiedle niu się Semitów. P r a s ta rą przeszłością Arwadu i Giblitu, jakoteż innych plemion KananejskichA tak szczegółowo wspominanych w dokumentach historycznych egipskich — w ogóle Renan mało się zajmuje, lubo jak zo baczymy niżej, na podstawie dzieła Moversa i własnych bystrych spostrze żeń, uznaje ich odrębność plemienną i cywilizacyjną. Jeżeli zaś niezale żnie od konsekwencyi podobnego założenia, zestawiając tylko pomnik; powyższe najstarszej sztuki Fenicji, Palestyny i w ogóle Syryi, z tem co znajdujemy w innych okolicach jak np. w Azyi Mniejszej i południowej Europie, z konstrukcyami tego samego systemu, okazałości i siły — jednem słowem z tak zwanemi „tnurami cyklopów1' — nie można być nieuderzonym ich identycznością, co najmniej wielką ich analogią. Z cyklopejskich tych konstrukcyi niewątpliwie aryjskiego, pelazgijskiego pochodzenia, wzięła początek niespożyta i po wsze czasy promienna sztuka Greków — a co za tem idzie, cała nowożytna architektura. W Fenicyi zaś i Palestynie, wątek ten w samych początkach osiedlenia się Semitów, urywa się, i tylko sporadycznie w różnych epokach i cywilizacyach, jakby pobudzony istnieniem gotowego już materyału pod rękę, ukazuje się. Ze względu na ubóstwo architektury fenickiej z czasów jej najświetniejszej epoki, nie można konstrukcyi tej en bossage przyznać za wytwór ducha Fenicyan — widzielibyśmy ją bowiem rozwijającą się dalej w czasach ściśle historycznych; Fenicyanie nie mogli też byli zadobyćjej z Egiptu, gdzie tylko nieliczne ślady podobnych konstrukcyi napotykamy 20) i która nie leżała bynajmniej w charakterze architektury egipskiej. Jeżeli weźmiemy pod uwagę odrębną i prastarą przeszłość Arwadu i Giblitu, i jak zobaczymy niżej całej ziemi K anaan i Syryi — przeszłość nie semicką ale aryjską, poświadczoną dolmenami i crom-lechami, przez Saulcy’ego 30) znajdywa nemu w dawnej ziemi Chanaan i Moab, przez kapitana Irby’ego w P ale 29) Patrz album fotograficzne Maxima du Camp, Tabl. LXIX, LXXI, LXXXIX. 30) De Saulcy: Yoyage en terre Sainte. Paris, 1865. I, p. 3 1 2 , II, p. 276. stynie, przez Stanleya w okolicach T yra 31) — poświadczoną nader częstemi i szczegółowemi wzmiankami Biblii o ludach olbrzymów (względnie do drobnej rasy semickiej), lu d a c h : Befaim, Enakim, Zomzonim itp., danemi zSanchoniatonainapisów egipskich; przejęciem mytów, nazw i sym bolów aryjskich jak np. H eraklesa=M elkarta, ujawniającym się także w opowieści o Samsonie — symboli jak svastika którą znajdujemy na nie których przedmiotach jak np. lampce z Salda (R. Tabl. XXIV); zabytkami dobytemi z niektórych tumuiusów mało jednakże dotychczas zbadanych, gdzie między innemi znajdujemy amulety z ornamentami spiralnemi i krzy żem (crux ansata) (R. p. 161) symbolem H erm esa-T hauta, jak wiadomo także aryjskiego, rzekomo hinduskiego pochodzenia 32) — w końcu wyżej wspomnianemi pieczęciami „Hinnomitów“ (Hinnomi) według autentycznego napisu jednej z nich — czyli Chananejczyków oddanych kultowi Mithry 33), napisami skalnemi wprawdzie dotychczas nie odczytanemi, ale stanowczo nie semickiego charakteru 34) — musimy przyznać, że i konstrukcye ta natury cyklopejskiej są początkowo nie innego jak aryjskiego pocho dzenia. Biblia w zupełności potwierdza ten stan wysokiej kultury, jaki A b r a ham, protoplasta według tradycyi zachodnich Semitów, zastał był w ziemi „Chananejczyka“, „Eilistyńczyka*. Spotykamy już tam miasta obronne i wielkie, — to samo za powrotem Hebrejczyków pod przywództwem Moj żesza: „Te wszystkie miasta opatrzone były murami wysokiemi, bramami i zaworami, oprócz miasteczek murem nie otoczonych bardzo wiele“ (Y Mojżesz. III, 5). Pozostałe po dziś dzień szczątki cyklopejskich budowli, dają nam wyobrażenie jakiej konstrukcyi mogły być te mury. Dla tego też słusznie Renan przyznaje mówiąc o murowanej podstawie dzisiejszego meczetu Omara, tak wielką weneracyą przez izraelitów jakotóż i muzuł manów otoczonej: „les travaux qu’on y rem arąue sont donc anterieurs a Salomon : c’est probablement l’aire du Jebuseen A revna“ (R. p. 8 0 7 ; II Sam. XXIV, 18 sqq). To samo ma miejsce i co do najdawniejszego pomnika grobowcowego, jaki w tradycyi i rzeczywistości znajdujemy w P a 32) Jabłoński: Panth. I, p. 258, 287. ;i3) Patrz rysunki u Eenana p. 144, 145 i porównaj z Lajarda: Culte de M ithra Tabl. X, IG; XII, 12 ; XVII, 1 a ; XLIY, 6, 1 9 ; LIY, B, 1 6 ; IIY , C, 4 ; LXII; Culte de Venus, I, 8. — Napis zaś ten odczytał uczony izraelita p. Levy z Wrocławia. 34) Mianowicie dwa napisy niewiadomego pochodzenia i znaczenia, na skałach w okolicy Byblos, starożytnego Gebalu, które pp. Cyryli Graham, Eawlinson i Renan uważaliby za należące do systemu archaicznego spotykanego na cegłach w Mugheir w dolnój Chaldei, systemu z którego wyszło później pi smo klinowe. P. Oppert zaś wstrzymuje się od determinowania tych napi sów (Eenan 1. c. p. 305). lestynie. Gdy według tradycyi biblijnej, Sara um arła w mieście Arba, przez Semitów przezwanem później H e b r o n : Abraham udaje się do dobrodu sznych obywateli tój ziemi i m ó w i: „Gościem i przychodniem jestem u w a s ; dajcież mi osiadłość grobu między wami, abym pogrzeb! um ar łego mego od twarzy mojej. — Tedy odpowiedzieli synowie Hetowi Abra hamowi, mówiąc m u : Słuchaj nas, panie m ó j : Książęciem Bożym jesteś ty w pośrodku n a s : w najprzedniejszych grobach naszych pogrzeb u m ar łego twego ; żaden z nas nie będzie bronił grobu swego tobie, abyś nie miał pogrześć umarłego twego* itd. (1 Mojżesz. X XIII, 4 —6). I ustą pił mu Efron Heteyczyk jaskini swojej w Machpela, odmówiwszy wspa niałomyślnie wynagrodzenia czterystu syklów srebra, na jakie wraz z polem była oszacowaną. Jeżeli więc słynny mur otaczający meczet Hebronu z kryptami domniemanych przodków Semitów (tak Hebrejczyków jak i Ara bów i jak zobaczymy niżej Fenicyan) — jedna z najokazalszych i najbar dziej wykończonych budowli tej cyklopejskiej natury, nie może sięgać starożytnością w mytyczne niemal te wieki, to niemniej ks. Genesis po twierdza : i samo istnienie w najpierwotniejszej tej cywilizacyi jaskini tej grobowcowej i innych „przedniejszych grobów“ Chananejczyków tej oko l i c y — jakoteż nie można wątpić, mur ten został wzniesiony na miejscu tak odległą tradycyą uświęconem, na wzór istniejących poprzednio w oko licy, lub może na tem samem miejscu, budowli. Reasumując wszystkie powyższe dane dostarczone nam przez najgruntowuiejszych badaczy zabytków fenickich — widzimy, że z trudnością dopatrzeć się tam można choćby jak najkrótszej epoki oryginalnej sztuki 31) Bonstetten: Sur les Dolmens, p. 27. — Fergusson • Rude stone monuments in all countries, London 1 8 7 2 .— Dwutygodnik naukowy z 1878 r. p. 5 6 — 75. — Renan zdaje się także wspomina te pomniki z okolicy Byblos, skoro mówi (p. 161) : „Pres de la sont d’autres tombeaux en formę d’auges, fermós par de grandes dalles. Nous y rencontrames des sąuelettes intacts, mais il n’y avait aucun autre objet interessant“ — lubo nie na zywa ich dolmenami. — W blizkości tychże a w południowej stronie portu Byblos, znajduje się tumulus z licznemi grobowcami nieregularnej kon strukcyi i różnej od zwykłych fenickich. Renan znajdywał w n ich : naczy nia ceramiczne dość starannie obrobione, skarabeusze i amulety z ornamentacyą spiralną i krzyżami (crux ansata), drobne ozdoby, jakoteż naszyjniki z kamieni ciętych w kształcie fusajoli, miecze i inne utensylia, których wię kszą ilość znajdywała miejscowa ludność. Przedmioty te nie zdają się fenickiego pochodzenia, przeciwnie mają wielką łączność z dobywanemi z na szych europejskich tumulusów. Inne tumulusy, jak wyżej wspomniane z NahrRhamke, z Arwadu, z Berak et-Tell, między Tyrem i Sydonem, Ras el-Ain w blizkości Tyru i w. in. nie są niestety dotychczas zbadane — co mo głoby rzucić jaśniejsze światło na pierwotną cywilizacyą Fenicyi i stano wczo poprzóć nasze zapatrywanie. 42 fenickiej. Ani teksta starożytne ani pomniki, nie dostarczają nam na to danych. Wzgląd że tak łatwo opanowaną była przez wpływy Egiptu a później Grecyi, przemawia tylko za jej ubóstwem, brakiem żywotności. Sztuka np. egipska, mimo wszechwładnych późniejszych wpływów greckich nad brzegami Nilu, nigdy nie dała się stanowczo przytłumić — pozostała do końca oryginalną i dość żyw otną; do III w. naszej ery, nie przestano budować w Egipcie według stylu dawnego miejscowego; Architektura zdaniem wielu i słusznie: jest najściślejszym kryteryum potęgi, wpływu i szlachetności danego społeczeństwa lub narodu ; „Stary mur to najwymowniejsze świadectwo historyczne“. Jeżeli zaś nie można stanowczo zaprzeczyć istnieniu architektury fenickiej — to trzeba jednakże przyznać, że je st jedną z najuboższych jaką nam starożytność przechowała. Jest-to architektura przedewszyst kiem naśladownicza, utylitarna, obrachowana na chwilę obecną. Nie ma w niej tej logiki, tego poczucia artystycznej całości, a zarazem za datków trwałości co w sztuce np. klasycznej. „Nigdy, w największych nawet pomnikach publicznych — mówi Renan — nie zdołała się ona wznieść do stylu jednocześnie szlachetnego i trw ałego”. Ubóstwo to po mników budownictwa dawniejszego, dowiedzione zresztą jest i odnośnie do całej Syryi przez pp. Waddingtona i de Yogtie. Jeżeli więc historya do pewuego stopnia może sądzić ludy i epoki trwałością i pięknością budowli które po sobie pozostawiły — jakżeż nie korzystne świadectwo daje nam sztuka architektoniczna o przeszłości F e nicyan ?! Przechodzimy do drugiego działu wpływów kultury fenickiej — P wpływów w sferze ekonomii społecznej. Tu Fenicyanie położyli niewą tpliwe zasługi i na zawsze pozostaną mistrzami wielkiej działalności na tem polu, w stosunku do nieproporcyonaluie drobnych sił swych początko wych. Lecz i tu legenda jak zwykle upstrzyła i do mytycznych niemal rozmiarów podniosła istotne fakty, i nie pominęła wszystkiego aby z a ' ciemnic trzeźwe zapatrywania takich gruntownych badaczy jak Movers. — Rozbierzmy najprzód rolnictwo. — Żaden naród czysto semicki ani dziś, ani tembardziej w przeszłości, nie był nigdy rolniczym — nie mamy przy najmniej na to żadnych dostatecznych danych. Pomijamy tu znowu Assyryą i Babilonią, która „w początkach swoich (a prawdopodobnie nigdy tego charakteru nie zatraciła) zaludnioną była wielką mnogością lu d z i odrębnych ras, które zkolonizowały Chaldeę i t d . 35) ł Ani beduin pustyni, ani arab, ani wśród nas żyjący potomek staro żytnych Hebreów, nietylko że nie ma żadnej wybitnej skłonności do rolni 35) Bćrose, Fragm., I. 43 ctwa, ale przeciwnie, wstręt jak najwyraźniejszy. Instynkta koczownicze, handlarskie i pasterskie u ras semickich, nie zatarły się do dziś dnia, nawet u plemion wśród ras rolniczych zamieszkałych, — można prawie powiedzieć, że ludy te nie przeszły w zupełności w wyższe stadyum stale osiedlonych, rolniczych ludów 36). Odsyłamy zresztą Sz. czytelnika do tego co we względzie nieudolności rolniczej ras zamieszkujących dziś Azyą Mniejszą, Syryą itp. mówi słynny oryentalista Vambery 37), oraz historyk angielski Hepworth Dixon 3S). Zkądżeby więc instynkta te rolnicze wziąć się miały u najczystszych Semitów— Fenicyan, w niczem nie różnych od braci swoich Hebreów, i do tego w czasach tak bezpośrednio następujących po chwilach stałego osiedlenia się tychże w ziemi Chanaan, a wśród ich życia nadzwyczaj ruchliwego, wędrownego, żeglarskiego. A jednakże Eenan w sprawozdaniach swoich z poszukiwań archeologicznych w Fenicyi mówi: „Fenicya jest jedynym krajem świata gdzie przemysł rolniczy pozostawił imponujące ślady.... W okolicach Tyru, resztki te pierwotnego gospo darstwa wiejskiego napotykają się prawie na każdej wyniosłości i zawsze jednego charakteru i t d .“ 39). Ślady te przemysłu rolniczego i olbrzymich robót w s k a ła c h : piwnic, cystern, wodozbiorów, kamieni młyńskich rozstrzelonych po okolicy, jako też owych kolosalnych ruin w kształcie portyków lub łuków tryumfalnych ze źle spojonych olbrzymich głazów, nader licznych i okazałych w oko licach mianowicie Tyru — które Kenan i Thomson, nie wiemy o ile słu sznie, uważają za budynki do wytłaczania wina czy też oliwy służące, lubo de Saulcy 40) ma wątpliwości pod tym względem -— ślady te niewątpliwie istnieją i świadczą o gęstszem zaludnieniu i produkcyjności tych okolic; lecz kolosalnym tym konstrukoyom trudno oznaczyć wiek ich właściwy a po części i znaczenie. Wywołane potrzebą i miejscowemi warunkami — są bez żadnego stylu mogącego na ich epokę i pochodzenie rzucić nie 36) Porównaj co J. Lubbock w „Początkach cywilizacyi“ mówi o niesłychanie wyższćm stadyum rozwoju ludów rolniczych nad pasterskimi. — Gdy u S e mitów z wielką łatwością śledzić możemy za przejściem ze stanu czysto pasterskiego do stale osiedlonego, nawet tradycye najdawniejsze nie uka zują nam Aryów w tćm pierwotnem stadyum rozwoju; ludy aryjskie przed rozdziałem swoim jak świadczą badania porównawcze języków, znały się na rolnictwie a jednakże i oni musieli być kiedyś myśliwcami i pasterzami. — Porównaj: A. Pictet, Les Origines indo-europeennes ou les Aryas primitifs, Paris 1859 — 63, 2 vol. — Max Dunckera: Geschichte der Arier. —• Beitraege: Schleichera i A.. Kuhna. 39) Islam XIX w. 38) Podróż do Ziemi Św. 39) P. 633 — 636, 639 i inne. 40) Deuxieme Yoyage, II, p. 279, 290. 44 jakie światło, i w ciągu tysiącoleci całych, mimo zmian etnograficznych i politycznych, mogły mieć swoje zastosowanie. Renan (p. 669) sam uznaje, że ze względu na ślady zniszczenia przez czas, jakoteż kolosalność k o n strukcyi, olbrzymie te mury wyżej wspomnianych tłoczni — cysterny, pi wnice i kamieniołomy „możnaby odnieść do p r z e s z ł o ś c i k a n a n e j s k i e j tych okolic/ — gdyby nie było pewności że dzieła te codziennego zastosowania były w użyciu aż do chrześciańskiej epoki. I w istocie, jedy nym materyałem budowlanym tych okolic, jest głaz biały na powierzchni szarzejący, z wnętrzności ziemi i skał dobyty, — kamieniołomy więc te zużytkowane następnie po większej części na grobowce, zaczęły być exploatowane od czasu jak pierwiastkowa choćby cywilizacya wtargnęła w te okolice. Odnośnie do samych studni, wodozbiorów itp., świadectwa najwiarogodniejszych podróżników służą nam za dowód, że studnie te taką pracą po największej części w żywej skale wykuwane, w spiekłej i skali stej okolicy Syryi, po wsze wieki i czasy stanowiły nieodzowny warunek wszelkiej kultury. Prawo też obyczajowe rozciągnęło nad niemi surową swą opiekę i niekrępowane niczyją wyłączną własnością, najczęściej długowiekową trad ycją bywają uświęcane. Widzimy zresztą w ks. Genesis (XXI, 25 s q q ; XXVI, 15 sqq), że za pierwszych już patryarchów były liczne spory o prawa do studni między sługami Abymelecha króla Gerary, a nomadyjskiemi przybyszami. Kolosalnych więc tych konstrukcyj skal nych tak Fenicyi, jak i Palestyny, nadających tak charakterystyczne tło tym okolicom, bynajmniej nie możemy uważać za wyłączne dzieło Semi tów. Owszem, zobaczymy niżej, że wiele z nich je st pozostałością pierwo tniejszej kultury, ludów przeważnie rolniczych, aryjskich — pierwotnych Kananejczyków. — Niewątpliwie okolice Tyru i Sydonu, oraz większych centr ludności i w późniejszych fenickich czasach musiały być dobrze uprawne i odznaczać się produkcyjnością. Okolice Berytu, Byblos, podnóża Libanu, np. i w późniejszych czasach przechowały reputacyą swoich win i innych produktów rolniczych. Lecz gdy weźmiemy w rachunek za przewodem Biblii, a z nowożytnych autorów Dixona i Vambery’ego, czem te kraje Syryi, Palestyny i Fenicyi były przed osiedleniem się Semitów, jakim r a jem ziemskim „ziemia obiecaną* według malowniczych opisów samej B i blii i czem w rękach pracowitszych, mniej fatalistycznych 41) ludów aryj 41) Fatalizm ten wschodni jest przedewszystkiem typową właściwością wszystkich ras semickich. Islam jest tu tylko kontynuacyą Mozaizmu z którego jak wiadomo najwięcój czerpał. Na każdej karcie Biblii widzimy to spuszczanie się wyłączne na Opatrzność, a brak wszelkiej indywidualnej inicyatywy tak wrodzonój rasom aryjskim, które pomimo to nie przestają być równie bogobojnemi a bardziej nawet idealistycznemi, jak świadczą ich skompliko wane myty i literatura poetyczna. 45 skich, rolniczych, byćby mogły, to niepodobieństwem jest przyznać Feni cyanom i w ogóle Semitom jakichkolwiek zasług około rolnictwa. O śla dach czynności rolniczej Fenicyan w ich koloniach, znając instynkta tej rasy i rodzaj tych osad, nie może tembardziej być mowy. Inna rzecz się ma z państwam lib'jsko-fenickióm — z Kartaginą. To cośmy wyżej wspominali o literaturze puuickiej jużby dostate cznym było do przekonania, o ile najwyżsi dostojnicy Kartaginy uważali sobie niejako za punkt honoru zajmowanie się osobiste zajęciami rolnemi i podnosili to zajęcie „do prawdziwej na u k i“. To też o ile starożytni autorowie wiadomości nam o tem przechow ali42), okolice Kartaginy po kryte były najwspanialszemi plantacyami win, drzew oliwnych i owoco wych ; olbrzymie pastwiska roiły się stadami koni, owiec, bydła, a wszę dzie dobrze doprawna rola poprzerzynana licznemi irygacyjnemi kanałami, korzystnie uprzedzała o ekonomicznych zdolnościach obywateli wielkiej rzeczypospolitej. Miałoby to stać w sprzeczności z tem cośmy wyżej o małorolniczych instynktach Fenicyan mówili. Bynajmniej! Kartagina począw szy od swego założenia, w tak wyjątkowych i odmiennych od innych osad fenickich warunkach rozwijała się, że można powiedzieć — mało co ma wspólnego ze swoją metropolią, Fenicya. Podziwiać należy tylko giętkość charakteru i zmysłu Fenicyan, poddających się w tych nowych warunkach, tak gruntownemu przeobrażeniu. Różnice te przedewszystkiem widoczne w jeżyku i w tym rolniczo-militarnym charakterze nowego libijsko-fenickiego państwa. Rolnicze te nawyknienia nowych panów wybrzeży Afryki, nikomu innemu przypisać nie można, jak miejscowej, odwiecznie już tu osiadłej, aryjskiej i wysoko w kulturze posuniętej ludności. Wątpić nawet należy, czy kiedykolwiek nawet później masy narodu fenickiego dały się nawet żelazną prawicą despotycznej oligarchii zmusić do tego rodzaju za jęć — widzimy bowiem w pośród nas mieszkające semickie plemiona, że ostatnią nawet nędzą nie dadzą się nakłonić do wytrwałej, produkcyjnej pracy koło roli. Że wielcy panowie Kartaginy jakby dla wytchnienia od innych zajęć, lub traktując to jako dobrze procentujące przedsiębiorstwo, zajmowali się osobiście swojemi obszernemi włościami, to wielokrotnie i dziś wśród bankierskich rodzin żydowskich to samo w idzim y; ale jak wszędzie tak i tu praca innego ludu była wyzyskiwaną, którego nagrodą był trud i znoje, przemyślni zaś Semici cały czysty zysk z tych zajęć dla siebie wyzyskać umieli. Do jakiego stopnia ludność tego libijsko-fenickiego państwa była mieszaną, i jak wielką rolę odgrywał w niej żywioł libijski, mamy n a j lepszy dowód na języku i pomnikach do dziś dnia przechowanych. Epi 42) Movers i Lenormant §§ o rolnictwie w Kartaginie. grafika i numizmatyka Kartaginy 43) szczególne nam tu oddaje usługi. W Libii między innemi znajdowało się np. miasto „Lixus“ na fenickich monetach tego miasta „Lix“ albo „Leches* zwane 44) — miasto podwójne które w jednej części przez Fenicyan, w drugiej przez Libijczyków zamie szkałe było a w wielkości starożytnej Kartaginie miało dorównywać 45). W spo minaliśmy wyżej o napisie z Tugga w podwójnym języ ku : fenickim i libij skim ; wielka znów ilość napisów tak zwanych numidyjskich wybrzeży Afryki, wysp : Kossura, Jviza, Sardynii etc. wskazuje jak się wyraża Movers, na język „obcemi elementami znacznie zmieniony.® Sąto napisy libijsko-fenickie, wymownie potwierdzające przeważną rolę jaką żywioł li bijski odgrywał w dziejach afrykańskich kolonii Fenicyi, skoro o tyle na język 4C) a także i pojęcia religijne 47), obyczaje, itp. wpływał. Że Libijczykowie byli Aryami, to nawet L e n o r m a n t48) i Maspero 40) p rzyznają; niewiadomo jednakże do jakiej grupy języków aryjskich ludy te mogły należeć. Cała bowiem część ta filologii libijsko-fenickiej „po nieudałych próbach Geseniusa. de Saulcy i Judasa, leży otworem dla przyszłych ba dań* i dziś jeszcze wraz z Moversem można rościć nadzieję, że „z wię kszą filologiczną ścisłością odczytaniem i wytłomaczeuiem tychże napisów nczeni się zajmą“. Pozostaje nam jeszcze handel i przemysł Fenicyan. — Licznie od najdywane napisy te, gemmy, monety 50), pozwalają nam krok w krok śledzić za istotnie zdumiewająco rozwiniętym i odległych okolic, wzglę dnie do środków któremi rozporządzali Fenicyanie, sięgającym handlem tychże. Że tu wspomnimy t y l k o : że Ampere podróżnik francuzki, na jednym z kolosów świątyni egipskiej w Istambuł w Nubii, odkrył dwa fenickie n a p is y ; podróżnik angielski Grey ogłosił uczonemu światu napis fenicki znaleziony wśród innych napisów synaickich; wspominaliśmy wyżej o na pisie z IX wieku znalezionym w Nimrod na wadze bronzowej etc. W szyst 43) Muller: Numismatiąue de 1’ancienne Afriąue T. II. 41) Porównaj: Judas: Etude demonstrative de la langue Phenicienne Tab. 2. N. 1 6 — 20. 45) Pliniusz, H. N. Y. 1. — Movers E. u. G. 352. 4C) Movers: § Verhaltniss zum Punischen und Liby-Phónizischen. 47) Do tego rzędu należy kult Heraklesa który Movers, E. u. G. p. 377 ma za ‘ libijski, a który jak zobaczymy był wspólny Aryom Małej Azyi; do takich należy kult Kabirów, którego symbole widzimy na monetach Berytu, Tripolis, Ebus, Ivizy itp. 4S) H. ancienne III Ch. V. 4'J) 1. c. Ch. YI. 50) Duc de Luynes: Numismatiąue des Satrapies et de la Phenicie, Paris 1 846, 2 vol. — Eckhel, Doctr. numm. vett. — Muller, 1. c. 47 kie jednakże te napisy, monety itp. są prawdopodobnie cząstką tego co gruntowniejsze badania archeologiczne, mianowicie w Syryi, Fenicyi, dolinach Eufratu i Tygru, Kartaginie 51), Tunisie etc. spodziewać się należy wykryją jeszcze. W każdym razie i dziś wystarczającemi są te pomniki do potwier dzenia przodującego stanowiska na drodze zamiennego handlu staroży tności, Fenicyan, i nawet przecenianie z innej strony działalności ich i wpły wów ich kultury, nie może zachwiać istotnych ich zasług dla rozwoju, a raczej dla rozpowszechnienia owoców cywilizacyi, poniesionych. Handel ten początkowo, w epoce następującej po świeżem osiedleniu się Semitów w Syryi, Palestynie i Fenicyi — w epoce ich przejściowej ze stanu nomadyjskiego, w stale osiedlony: ograniczał się na wymianie miejscowych produktów, drogą lądową, drogą karawan — na opanowaniu dogodnych do przejścia brodów rzek i wąwozów g ó rsk ic h 52), co najwyżej, jak tego marny świadectwo w Bibli 63), zapuszczaniu się w interesie ł a twiejszego wyżywienia lub zamiennego handlu, w żyzne i w wysokiej już kulturze pozostające doliny Nilu, Eufratu i Tygru. Dopiero po upadku koalicyi Libijsko-Pelazgijskich narodów i ich wielkich wypraw morskich 54), gdy Egipt i Azy a Mniejsza łącznie z Syryą, wyczerpane wzajemnemi kilkowiekowemi walkami, dogodne pozostawiły pole do rozwielmożenia się Semitom, gdy pierwotni rolniczy Kananeńczykowie lub całkiem wyemi growali na zachód M), lub przerzedzeni walką podrzędne zajęli stanowisko — gdy potęga morska Filistyńczyków najdzielniejszych z tych PelazgijskoKananejskich ludów, odciętych zalewem Semickim od swoich współplemienników w Azyi Mniejszej i zredukowaniu ich do pięciu przybrzeżnych miast czyli konfederacyi 5(i), ostatecznie zaczęła upadać — a ostatnim ich groźniejszym aktem życia było zdobycie i zniszczenie Sydonu (1209) 57}, już natedy będącego w posiadaniu Semitów, Fenicyan: ci ostatni zgru powawszy się wokoło Tyru i z nowa odbudowanego przez nich Sydonu, 5I) Beule zajmował się w części już temi poszukiwaniami w Kartaginie; patrz jego : Pouilles a Carthage, Paris, 1858. °2) Movers: Phoniz. II, 2ter Theil, p. 159 — 165. 53) Genesis XII, XXVI, XLII. bi) Brugsch-Bey: Geschichte Aegypfcen’s. Leipzig 1877. Boz. XIV i XV. — Chabas: Etudes snr TAntiąuite historiąue p. 230 sqq. — Maspero 1. c. Chap. V I : Les Grandes migrations maritimes. °5) Oprócz walk z Egiptem, przyczyną tój emigracyi były miejscowe plagi wspo minane często w Biblii jak głód, szarańcza, trzęsienie ziemi, epidemie ró żnego rodzaju — które i dziś według Ewalda i licznych podróżników na wiedzają te wybrzeża. — Patrz niżój. se) Gaza, Askalon, Ashdod, Ekron i Gath. f’7) Justin. XVIII, 3. 48 powoli przezwyciężywszy wrodzony Semitom wstręt do m orza, zaczęli wchodzić w ślady swych poprzedników i odziedziczyli handel i potęgę morską po Giblitczykach, Arwadczykach i Pilistyńczykach 58). Pomijając wiekową tradycyą— żaden kraj nie był w starożytności przyja źniej położony dla wielkiego międzynarodowego handlu, niż Penicya. Z jednej strony żyzna i w odwiecznej kulturze pozostająca dolina N i l u ; z drugiej, w sile rozwoju będące pobratymcze państwo Assyryjsko - Babilońskie; z trzeciej morze z dogodnemi portami, i archipelag wysp z ruchliwą, ży wotną, produkcyjną ludnością aryjską — zbyt jednakże jeszcze rozdro bnioną i mało spoistą, aby siluy stawić opór i samej wziąć inicyatywę tego handlu. Wszystkie linie dróg z wielkich targów odległego wschodu: Indyi, Baktryi, Arabii, Chaldei, Armenii, podnóża Kaukazu, prowadzących na zachód — schodziły sie w Sydonie i Tyrze. Karawany z Yemen, H a dhramaut, Oman, w Arabii południow ej; z p o rtó w : Aden, Kana, Haran, z Gerra nad odnogą Perską — idąc torami od wieków i dziesiątków wie ków nakreślonemi, będącemi i dziś z dziwnym konserwatyzmem pustyni po większej części jeszcze w użyciu, krzyżowały się tu z idącemi z E g i ptu, Armenii i Kaukazu, Babilonii i Niniwy — z których ostatnie prze chodząc przez Liban, Antiliban, Balbek, Damaszek, Emesę, tu rozdzielały się i szły jedna do Niniwy przez Mossul, Hamath, Helbon czyli Alep, Edessę (Orfa) i Nisibę — druga zaś przez pustynią do Babilonii z eta pem stałym w Tadm or czyli Palmirze i w Thipsakhu nad Eufratem, do którego to miasta towary szły z Babilonii w górę rzeki, i gdzie kupcy z Syryi, Palestyny i Penicyi udawali się po nie 59). Babilończykom brakowało wina, oliwy i m etalów; w zamian dostar czali pięknych tkanin ze lnu i bawełny, dzieł zbytku, kamieni drogich rżniętych, lasek delikatnie rzeźbionych, wonności; oni pośredniczyli w han dlu z Azyą środkową, gdyż karawany ich dochodziły do Buchary i T y betu i przez ich pośrednictwo to, mieszkańcy Syryi poznali jedwab’ o któ rym już prorok Ezechiel wspomina 60). Od nich to także przejęli Eenicyanie znajomość wag, miar i monety 61). Egipcyanom z mało rozwiniętemi instynktami handlowemi a wcale 58) Dla uniknięcia powtarzania się, odsyłamy szan. czytelnika do następnych ustępów. 59) Movers: Phoniz. II, 3, 244 sqq, 265 sqq. — Mas Duncker: Geschichte des Alterthums I, 234, 236, 290, 2 9 2 ; II, 40, 117, 1 9 2 — 195. — Lenor mant: H. A. III, 96 — 104. M) Lenormant 1. c. II, 2 5 3 — 2 5 6 ; III, p. 102. 61) Max Duncker 1. c. I, 103, 226, 2 2 7 ; II, 39. ■ (P I W J4p.JL liiW .W ilP ., ..... i . u j i i i p . j p i 49 nie rozwiniętemi żeglarskiemi 62), b ra k o w a ło : drzewa, wina, oliwy, wełny i skór dla ich wysoko rozwiniętego przemysłu — obu zaś krajom cyny, niezbędnego artykułu dla wyrobów bronzowniczych, w .takim rozpowsze chnieniu będących w starożytności. Egipt natom iast dostarczał zboża 63), wyrobów bawełnianych i haftów : „Bisior haftowany egipski — mówi Eze chiel — bywał płótnem twoiem z któregoś żagle miewał*, a jak widzie liśmy wyżej, dostarczał także dzieł artystycznych i wszystkich w ogóle wytworów ducha. Handel ten szedł albo lądem za pośrednictwem kara wan, albo morzem. Faraonowie nie dozwoliliby wprawdzie nigdy cudzo ziemcom na posiadanie oddzielnych niezależnych kantorów, a tym bar dziej stałych, ufortyfikowanych osad na swojem teritoryum. Lecz F en i cyanie posiadali w wielkich miastach delty N i l u : w T a n i s , B ub ascie, w Mendes, w Sais składy i przystanie, zależne od władzy egipskiej; g łó wny zaś ich skład w Memfis, w części zwanej A n k h -ta , o ty łe się rozwinął, że stanowił niemal osobne miasto 64). Z Arabii, Indyi i Etiopii przez pośrednictwo pobliskich portów, jak Aden, Haran, Kana, Gerra i plemion południowej i skalistój Arabii: mieszkańców Kaydar (Eedar), Madianitów i Idumejczyków, Fenicyanie otrzymywali zboża różnorodne, trzody bydląt, kamienie drogie, złoto, kośó słoniową, perły, wonności, korzenie, drzewa kosztowne jak heban itp., strusie pióra e t c . 65) — jednem słowem wszystkie artykuły które i dziś są przedmiotem miejsco wego h a n d l u : „Arabczycy i wszystkie książęta Kedarskie, i ci kupczyli °2) Egipcjanie jak wiadomo byli przedewszystkiem ludem rolniczym, jakkolwiek i przemysł tu był nader wysoko rozwinięty. Herodot wspomina, że mężczy źni w Egipcie trudnili się przemysłem, kobiety zaś głównie handlem. Egipcyanin rzadko wydalał się ze swego kraju przynajmniej w interesie handlu, nie mamy śladu licznych karawan ich lub wypraw morskich w tym celu; gdy przeciwnie pomniki wykazują nam inne ludy znoszące z całego świata towary w żyzną dolinę Nilu. Dla tego choć Egipt był środkowym punktem ożywionego ruchu handlowego — Egipcyanin można twierdzić był mało handlowym. To samo ma miejsce i z ich żeglugą. Znane są wielkie wy prawy morskie ludów aryjskich na Egipt, które kilkakrotnie o mało nio stały się powodem upadku tego kwitnącego państwa. Plota egipska która za Ratnsesa III wzięła odwet na ludach tych żeglarskich i inne następnych wypraw, prawdopodobnie składały się po większćj części z najemników i niewolników z poprzednich walk. Patrz między innem i: Grand Papyrus Harris cyt. Chabas: Eecherches sur la XIX dynastie, p. 5 9 — 63. 63) Herodot wspomina że Fenicyanie rozpoczęli od importowania do innych kra jów zboża egipskiego i assyryjskiego. Widzimy i w Biblii (Gen. XLII) Hebrejczyków wysyłanych do Egiptu w celu kupna zboża. 64) Brugsch-Bey, w „Zeits. fur aegyptysche Sprache11, 1863, p. 9. — Maspero 1. c. p. 235. °5) Movers. Phoniz. II, 3, p. 265 sqq. 4 50 % tobą skopami i baranami i kozłami, tem handlowali w tobie. Kupcy Sabejscy i z Ramy kupczyli z tobą wszelakiemi przedniejszemi wonnemi rzeczami, i wszelakim kamieniem drogim i złotem kupczyli na ja rm a r kach twoich; H aran i Kanne i Eden, kupcy z Saby; Assur i Kilmad kupczył w tobie. Ci kupcy twoi, sztukami hyacyntu i rzeczami haftowanemi, i skrzyniami do kosztownych szat, także towarami, które powro ta m i obwiązują albo w skrzyniach cedrowych zawierają kupczyli w tobie. “ T a k ż e : „Juda i ziemia Izraelska, i ci kupcy twoi, pszenicę z Minnit i z Pannag, i miód, i oliwę, i kadzidło za zamianęd dawali. Damaszczanie kupcy twoi dla mnóstwa przemyślnych robór twoich, i dla mnóstwa wszelakich dostatków, winem z Helbonu i wełną białą ku pczyli.' Wino z Helbonu czyli Alepu uchodziło za najlepsze w Azyi, wełna zaś syryjska uchodziła za jedną z delikatniejszych. Podobnież Syryjczycy dostarczali purpury, haftów, płótna delikatnego, korali i kryształów. Armenia, kraj i dziś bogaty w konie najpiękniejszej rasy, słynna w starożytności końmi nizejskiemi dla piękności ich kształtów, koloru i delikatności sierści, jedynie uważanych za godne do zaprzęgu wozów królów Perskich — dostarczała ich na targi Lewantu: „Z domu Togorma końmi, i jezdnymi, i mułami ku pczyli na jarm arkach twoich.* Ludy północne z Azyi Mniejszej, nad brzeży m. Czarnego i podnóży Kaukazu, dostarczały niewolników i naczyń miedzianych i bronzowych. Chalyby mianowicie od czasów niepamiętnych odznaczali się swojemi wyrobami metalurgicznemi. Homer (II. 2, 857) t u umieszcza „porodzenie się s re b r a * ; Eschylos (Promet. v. 613— 617) zowie Chalybów „dzikimi wyrobnikami metalów, niechętnemi cudzoziem com*. Nie tylko srebro, bronz w delikatniejszych gatunkach, żelazo wy robione w sztaby, stanowiły przedmiot ich zatrudnień, ale im też w ogóle przyznawano pierwszą znajomość wyrobu żelaza, mianowicie słynnej stali, od których Grecy pierwszy raz ją zadobywszy, ich nazwą ją opatrzyli. Obok nich mieszkali Tibarenie, których nazwa zchodzi się z nazwą bi blijną Tubalkaina „rzemieślnika wszelkiej roboty od miedzi i żelaza“ p o tomka wyklętego rodu Kaina. W istocie, w okolicach tych i dziś jeszcze w niewielkiej głębokości znajdują się żyły metalów. Na zachód od Trapezundu, wzdłuż wybrzeża znajdują się bogate miny miedzi, obok, dwa dni drogi w głębi kraju, kopalnie w Gimisch Chane, w Bajburt i Tokat ■wydają ołów z domieszką s r e b r a ; w Murad Tschai w blizkości Charput dziś jeszcze żelazo w najlepszym gatunku bywa dobywane 66). Przed do starczaniem na targi Tyru srebra z bogatych pokładów w Tarsie w Hi szpanii, kopalnie podnóża Kaukazu i góry Ida, były prawdopodobnie fi8) Sandwich: Belagerung von Kars, tłom. niem. p. 35. — Mas Duncker I. c. I, p. 394. 51 jedynemi dostarczającemu większą ilość cennego tego metalu. Dalej na północ leżały bogatsze jeszcze pokłady metalurgiczne Kolchidy, sy m b o li zowane legenda o „złotem runie“, które oprócz złota, srebra, ołowiu, dostarczały mianowicie cyny, której handel z Egiptem szedł od dawien dawna przez Armenią i Syryą C7). „Jawan, Tubal i Mesecb, kupcy twoi, ludzie i naczynie miedziane dawali na zamianę tobie..,. Także Dan i J a wan, kramarze na jarmarkach twoich, przedawali żelazo polerowane, ka ssyą i Tatarskie ziele na zamianęó dawali." Stokroć większego rozwinięcia dostąpił handel morski. Wyspy archi pelagu, wybrzeża Grecyi i Azyi Mniejszej, nietylko dostarczały wszelkich produktów roślinnych i zwierzęcych zapotrzebowywanych na targach B a bilonii i Egiptu — ale drogo cenionej purpury z szlimaka m urex brandaris, jak : wybrzeża Lakonii, Argos, wyspa Eubea 6S), Kytera 69), Nisyra, Gyaros 70) : „...hyacynt i szkarłat z wysep Elisa był nakryciem tw ojem .“ W yspa Melos w obfitości dostarczała siarki, ałunu i innych minerałów 71); wzgórza Tamassos na wyspie Cyprze mogły dostarczyć tyle miedzi, że Rzymianie z tego powodu nadali nazwę temu metalowi cyprium . W yspa Tasos i przeciwległe wybrzeża Tracyi dostarczały złota. Bytyńczykowie do których dotarli Fenicyanie po opanowaniu cieśniny Helesponckiej i za łożeniu Lampsaki i Abydos, srebra ze swoich min 72). Fenicyanie rychło odważyli się na przebycie i drugiej cieśniny, Bosforu, a trzymając się brze gów, zapuszczali sie za towarem w ujście Dniepru i ztąd w płaszczyzny południowej Rossyi 73), otrzymując tu prawdopodobnie bursztyn tak ce niony w starożytności artykuł, a który z nadbrzeży Bałtyku, drogą lądo wego handlu dochodził do ujść Eridanu (Po) i Dniepru 74). Dalej przy 67) Że Egipt od niepamiętnych czasów był w stosunkach handlowych z odległemi krainami, świadczą najwymowniej przedmioty z bronzu znajdywane w Mem phis, w grobowcach z pierwszego państwa, z czasów budowy piramid. Bo gate miny miedzi Egipcyanie znajdywali u siebie, lub w poblizkich Sinajskich górach — cyna zaś jak wiadomo nie znajduje się jak tylko w Indyach, Kaukazie, Hiszpanii (w Galicyi i Kassiterydach), Kornwalii w południo wej Anglii; najbliższemi kopalniami więc były Kaukazkie i ze względu na trans port przez kraje w kulturze odwiecznej będące: Armenią i Syryą, najdogo dniejsze. — Porów, także Maspero 1. c. p. 246. 68) Pausaniasz, 21, 6, 3. 69) Zwana od tego „Porphyrussa". Stefan z Byzancium: Kó07jpa. 70) Maspero 1. c. p. 244. 4 74) Ibid. 72) Max Duncker 1. c. II, p. 40. — Maspero 1. c. p. 245. 73) Movers : Phoniz. II, 2 Th. p. 2 9 7 — 308. l i ) Patrz J. N. Sadowskiego: Drogi handlowe greckie i rzymskie przez porzecza Odry, Wisły, Dniepru i Niemna do wybrzeży m. Bałtyckiego — i „Rozbiór" nasz tego dzieła (osobna odbitka) p. 15. 4* 52 pomocy swoich sprzymierzeńców Karyjczyków, udając się do rozgłośnój Kolchidy i zwracając kierunek handlu produktami bogatych min tutej szych na drogę m o r s k ą , od Bosforu począwszy założyli liczne etapy, które jak Heraklea, Sesamos, Karambys, Synopa, wzrosły następnie za Greków do znaczenia kwitnących miast. „Zamorscy kupcy twoi dla wielkości wszelakich dostatków, srebrem, żelazem, cyną i ołowiem kupczyli na jarmarkach twoich... Synowie Dedanowi 75) kupcy twoi, i wiele wysep przekupywali towary ręki tw ojej; rogi, kości słoniowe, i drzewo hebanowe dawali na zamianę za zapłatę twoją. * Najbardziej jednakże procentującym towarem, rozległego tego han dlu, był towar żywy — sam człowiek. Z trudnością przychodzi nam dziś zrozumieć jak ważnym artykułem handlu starożytności było dostarczanie niewolników na wszystkie owe targi, mianowicie bogatego, a w lenistwie i lubieżności odwiecznie nużającego się Wschodu, — lubo traktat zaledwo Paryski zniósł ten barbarzyński i nieludzki zwyczaj, którego niektóre nadbrzeża Afryki dają nam dotychczas przykłady. Ta sama nawet A rm e nia (kraj Togorma) i kraj Czerkiesów, dostarczają mniej więcej w tym samym kierunku co za Hiramów i Ithobaalów, żywego tego towaru do bazarów i haremów w schodu: „ Jaw an “ czyli Jończykowie, ogólna nazwa w Biblii europejczyków — „Tubal i Mesech“, dostarczali także „ludzi na zamianę* na targi Tyru. Powoli, rugowani coraz bardziej z nadbrzeży tych przez Greków, począwszy mianowicie od wielkiej wędrówki Dorów — Fenicyanie coraz więcej zapuszczaó się zaczęli na zachód, na pełnią Śródziemnego morza; wyspy Malta, Sycylia, wybrzeża Afryki z wyspą Kossyrą, Sardynia, K or syka, wybrzeża Gallii w okolicach późniejszej Marsylii, Hiszpanii, co raz częściej nawiedzane bywały przez kupców fenickich — z coraz wię kszą bezwzględnością wyzyskiwane przez nich. Nie mamy jednakże żadnych danych do śledzenia postępowego tego wzrostu żeglugi na za chód — gdyż żadne dokumenty Tyryjskie lub Sydońskie nas nie doszły — źródła zaś hebrejskie bezwzględnie niemal wszystkie wyspy i nadbrzeża m. Śródziemnego, oznaczają chwiejną nazwą K ittim (od Kittium miasta na wyspie Cyprze) i Tharsis, co daje jedynie pojęcie o kraju zamorskim i od ległym, a przeszłe do nas tradycye w postaci mytu Kadmusa, Minosa, lub zwycięzkiego pochodu w około wybrzeży m. Śródziemnego HerkulesaMelkarta, na których większość dotychczas buduje historya rozwoju kolo75) Nazwa Dedanów może się stosować do mieszkańców Dodony wEpirze, lecz prawdopodobniej jest to przekręcona nazwa „Rodanim“=Rodyjczykowie, (Duncker II, p. 42), których handlowe stosunki już z Arwadczykami, Boeckh wykazał tak dowodnie. 53 nizacyjnego i żeglarskiego Fenicyan 76) — nie dostarczają żadnych podstaw naukowych. Jedynem kryteryum mogłyby być tu napisy i monety, z któ rych pierwszych w samej Fenicyi nadzwyczaj mało odnajdujemy, drugie zaś ja k widzieliśmy, nie przechodzą IV w. przed Chr. Niewątpliwie Fenicyanie na wszystkich tych wyspach i wybrzeżach znajdy wali ludność na dość znacznym stopniu już rozwinięcia pozostającą —jak świa dczą pomniki archeologiczne tam znajdywane : wyroby ceramiczne, bronzownicze i z szlachetnych metali ; liczne nader pomniki architektoniczne, cyklopejańskie, — nuragi sardyńskie i tolusy wysp B alearskich; w końcu choćby cromlechy i dolmeny wszystkich tych nadbrzeży. Sam ożywiony ten handel jest stwierdzeniem rozwoju i działalności mieszkańców tych krain. F en i cyanie bowiem nie mogliby byli zaopatrywać swych targów w produkta tych krain, bez współdziałania miejscowej ludności, — przedewszystkiem nie mogli byli exploatować sami tak licznych, bogatych i rozrzuconych min metalowych. Dopiero z ugruntowaniem i rozwielmożeniem się K a r taginy, wszystkie te nadbrzeża i wyspy padły stanowczo ofiarą jej prze m o cy ; system kolonizacyi i przerzucania en masse ludności rozwinął się na d o b r e ; wtedy to Kartagińczykowie mogli byli wyzyskując pracę nie wolników, zakładać miasta na Sycylii, exploatować bogate miny żelaza, srebra i ołowiu w górach Sardynii — a przebywszy w jakiś czas skalistą bramę Gribaltaru, owe słupy Heraklesa na krańcach jakoby ziemi u sta wione, dotrzeć i do owego Tarsu w Turdetanii hiszpańskiej, słynnego z tylu baśni o jego b o g a c tw a c h 77) — a nie mniej zyskowne przedstawiają cego pole dla exploatacyi Fenickiej, i dla nowej ich kolonii w G-adesie, K adyxie dzisiejszym. Najpółnocniejszym zaś krańcem działalności handlo wej, stałej, Fenicyan — naukowo ostatecznie dowiedzionem, były wyspy Kassiterydy, leżące jak wspominaliśmy wyżej na pobrzeżu Hiszpanii w odno dze Biskańskiej. Ale nawet na drodze pośrednictwa tego zamiennego handlu ówcze snego cywilizowanego świata, należy się mieć na baczności przeciwko uro jeniom tradycyi i fantazji tak samych Fenicyan, jak i ich nowożytnych apologetów ; odsyłamy mianowicie sz. czytelnika do tego co Movers o mniemanem i to kilkakrotnie nibyto dokonywanem opłynięciu Afryki „żadnemi pewnemi dowodami nie popartem* — mówi 7S). Stosunki Fenicyan z In76) Porów. Maspero 1. c. p. 233, 2 3 4 ; Max Duncker 1. c. II, p. 2 9 — 5 0 ; Fr. Lenormant: La legende deCadmus et les ótablissements phóniciens en Gre ce, Paris 1867. 77) Diodor 5, 19, 2 0 ; Arystoteles: De mirab. ausc. c. 1 4 7 ; Poseidonios i Stesichoros z Himery cyt. u Strabona p. 14 8 .— Mullenhoff: Deutsche Altertumsk. I, 81. 78) Phoen. § Handel und Schiffahrt. 54 dyami, mianowicie słynna wyprawa po złoto do O phir, jest także czystą fantazyą; Maspero sam przyznaje (p. 301), że „tak chwiejne n a zwy jak K ittim , Tharsis i O phir, nie nasuwały Hebrejczykom innej myśli, jak tylko pojęcie odległego nadmorskiego kraju*. Już względna niedo kładność budowy statków fenickich nie dozwalała Fenicyanom zapuszczać się na otwarte burzliwe morza jak Ocean lub m. Południowe. Wyżej cy towany rozdział 27 Ezechiela, lubo w formie poetycznej przedstawia nam istotny obraz owego pośrednictwa Fenicyan w handlu zamiennym znanego ówczesnego świata. Widzimy tam że to inne ludy jak np. : „Jawan, Tubal i Mesech* dostarczały kupcom Tyryjskim „na zamianę* naczyń miedzianych czyli raczej bronzowych ; temi nazwami Biblia oznacza ludy północne, aryjskie 70). — nie oni więc byli rozkrzewicielami przemysłu bronzowniczego, jaki im wielu przypisuje 80), Tak samo Biblia i inni starożytni autorowie 81) wychwalają prze dewszystkiem wielkość i piękność okrętów Tarsu tj. turdetańskich, hiszpańskich? z któremi to okolicami Tyr prowadził handel surowemi metalami jak „sre brem, żelazem, cyną i ołowiem* ; ale właśnie świadectwo Ezechiela po twierdza tu niższość żeglugi Fenickiej, gdyż Tarsus widocznie na swoją rękę prowadził handel ten, i dostarczał gotowego już surowego produktu na targi Tyru. Ustęp ten w przyjęciu hypotezy Lenormanta o dzikości ludów Europy, znajdujących się jakoby w epoce kamienia, byłby zupełnie niezrozumiałym; mówiliśmy zaś wyżej, o ile żegluga wybrzeży oceanu Atlantyckiego stała wyżej od żeglugi Fenicyan, handel ten przeto Tarsu wcale nas nie zadziwia; nie mówimy tu naturalnie o późniejszej epoce wszechwładztwa w Hiszpanii, Kartaginy. Tu potrąciliśmy o przemysł F e nicyan. Że działalność Fenicyan ograniczała się głównie na pośrednictwie zamiennego handlu, na ułatwianiu stosunków wschodu i zachodu, a nie wkraczała bynajmniej w dziedzinę ducha, tośmy się starali dowieść; — ale i wiele wynalazków przemysłu które tradycya w ogóle im przyznaje, pod skalpelem wyczerpującej krytyki okazuje się złudzeniem. Nie mogąc tu wyczerpująco tego przedmiotu traktować, odsełamy sz. czytelnika do dzieła Moversa, którego trudno przecież posądzać o ten dencyjne zmniejszanie wpływu kultury fenickiej; owszem wyborem i za miłowaniem swego przedmiotu, skłonniejszym byłby przeciwnie do prze ceniania tegoż. Czytamy tam między innemi w § „Industrie und K unst,* 79) Lenormant H. A. I p. 103 i inni, 80) Patrz: Rougemont: L’age de bronze ou les sśmites en Occident. Paris 1866 Lenormant; Hist. ancien. III p. 2 6 — 28. 81) Strabon III. — Movers, Die Phoenizier in Gades und Turdetanien; Zeitschrift fur Philosophie und kath. Teologie, 1 8 4 3 ; 2 u. 3 Heft. 55 *że większa część towarów które ich krajowi, dzieł sztuki które ich uzdol nieniu albo ich wynalazczemu duchowi przypisywano, pochodziła po wię kszej części z innych krajów, albo była naśladownictwem sztuki obcych*. To samo stosuje się i do przypisywanych im wynalazków j a k : miary, wagi, monety etc., co do których gruntowne prace metrologiczne Bockh’a 82) i krytyczny rozbiór tych tradycyj Moyersa, przekonały : że wynalazki te oddawna były znane w Babilonii, a Fenicyanie jak we wszystkiem, byli tylko pośrednikami i rozkrzewicielami. Nawet tak specyalnie im przyzna wana gałąź przemysłu farbierskiego purpurą, nie była wyłączną ich w ła ściwością; „nazwa sama owej cennej tyryjskiej purpury, tak w fenickim jak i hebrejskim języku, nie jest bynajmniej semickiego pochodzenia*, nazwa ta i myt Sandona który miał być jej wynalazcą, były assyryjskie S3). Przy pisywany im wynalazek fabrykacyi szkła nie wytrzymuje także krytyki, gdyż od najdawniejszych czasów szkło znanem było w E g ip c ie ; na po mnikach znajdujemy Egipcyan wykonywujących różne czynności około tego procederu, a mamy nawet dowody, że Fenicyanie prowadzili handel szkłem egipskiem 84). Nie przesądza to bynajmniej aby Fenicyanie przejąwszy znajomość fabrykacyi szkła od innych ludów, nie mieli zakładać własnych fabryk, mając przytem na miejscu dostateczne i wyborowe m ateryały, i aby nie mieli stać wysoko w technice tój fabrykacyi. „Przy innych gałęziach przemysłu i sztuki, jak tkactwie, metalurgii, przedstawianiu artysty cznem bóstw, ta zależność od innych, także niedwóznacznie występuje.* Cała ich właściwa, rzeczywista, z późniejszych czasów datująca sztuka metalurgiczna, którój mamy próbki na niektórych przechowanych lub opisywanych przedmiotach, monetach itp. a w którym to kunszcie jak świadczą greccy autorowie, wysoko za ich czasów stali — ma charakter wybitnie eklektyczny, widzimy tam naśladownictwa wzorów Egiptu, Assyryi, Babilonii, perskiej a nawet greckiej sztuki. „Sprawdza się więc i tu — mówi Movers — cośmy wyżej o przemyśle i sztuce F e nicyan w ogóle zauważyli, że nie miały własnej samodzielności, i tak ja k ich religia i mitologia wszelakim wpływom chwilowym poddawały się* 85). A jednakże Movers nie wiedział wtedy i nie mógł wiedzieć o bezpośre dnich wpływach i kulturze ludów, wśród których Fenicyanie osiedlili się. Zbytecznem tu byłoby odpieranie twierdzenia jakoby Fenicyanie byli wy nalazcami sztuki metalurgicznej, której okazy w najdawniejszych grobows2) Bóckh: Metrologische Untersuchungen, p. 42. 83) Lidya, Arabia, Indye, znały takfte od dawna przemysł ten farbierski, znały t6ż ros'Iiny które korzystnie zastępowały drogiego owego ślimaka. — Movers~ E. u. G. p. 375. 84) Scyl. Perip], § III. — Becker Charikles II T. p. 132, 85) P h on. 1 Bd. S. 56; E. u. G. 372. 56 eacli Chaldei, Egiptu, Azyi Mniejszej odnajdujem y; widzieliśmy także wyżćj, że nie oni to byli rozkrzewicielami tej sztuki w Europie. Movers również protestuje przeciwko przyznawaniu im potwornych bożków na wy spie Sardynii odnajdywanych, uznając je za pierwotniejsze, za dzieła ludów libijskich 86). Jedną z właściwości natomiast kunsztu fenickiego, było lub o wanie się szczególniej w wyrobach z kości słoniowej i drogich kamieni, 0 czem wspomina Ezechiel (XXVIII, 1 2— 16) porównywając króla Tyryjskiego do Cherubina w raju drogiemi kamieniami otoczonego. Przemysł jednakże ten artystyczny nie był nigdy doszedł u Fenicyan do wielkiej sztuki, jaka najdrobniejsze i najpospolitsze nawet okazy kun sztu Greków charakteryzowała. Przemysł ten, w czasach poprzedzających już epokę klassyczną, w czasach przedhomerycznych — był wysoko roz winięty, i miał tak co do kształtów, ornamentacyi, jak i techniki samejt cechy oryginalne, charakterystyczne. Zabytki z Hissarlik, Mykeny, Tyryntu, a nawet i bardziej na północ i zachód posuniętych krain Europy, nie pozostawiają pod tym względem najmniejszej wątpliwości. Przeciwnie, zabytki archeologiczne znajdywane dotychczas w Fenicyi, potwierdzają wy wody Moversa co do braku oryginalności wyrobów przemysłu fenickiego, z tekstów i badań porównawczych językowych przez uczonego historyka wyprowadzonych. Szklanne naczynia i przedmioty znajdywane w Tortosie, Amrit, Gebal, S a id a ; ceramika znajdywana tamże, jakoteż w Sour (Tyr), po większej części żłobkowana lub z greckiemi n a p is a m i; lekythos grecki znaleziony w Tortosie ; naczynia z alabastru znajdywane szczególniej w Salda (Sydon); liczne lampy ozdobne; naczynia i zbroje m etalow e; biżuterye ze srebra, złota, kości słoniowej, w nie wielkiej wprawdzie ilości znajdy wane z powodu powszechnego niemal obrabowania z dawna grobowców fenickich; liczniejsze pieczątki rżnięte w kamieniu lub metalu — znaj dujące się dziś w Luwrze a z misyi Renana pochodzące 87), nie odzna czają się oryginalnością, a przeciwnie po większej części wpływy egipskie 1 greckie wykazują. „Les petits objets pheniciens qu’on peut tenir pour anterieurs a l’influence grecąue — mówi Renan (p. 831) •— sont en generał lourds et d’un gout contestable, souvent d’ailleurs imites de TlŚgypte14. Od 400 r. przed Chr. Fenicya zalaną jest literalnie produkcyami przemysłu i sztuki greckiej — mianowicie rodyjskiej. Sydon przedewszystkiem zaopatruje się w dzieła sztuki i przemysłu wyłącznie niemal na wyspie Rodus. Diotyn 86) E. u. G. 372. ®7) Tabl.XXI— XXIV dzieła Eenana, także p 4 8 8 ,4 8 9 ,4 9 0 ,5 4 1 ,8 3 9 ,8 4 0 . Zasłu gują na bliższą uwagę dwie figurki małe, złote, znalezione w okolicach Ty ru (p. 659), a które Renan uważa za zupełnie fenickie, porównywając je z maszkaronami z terrakotty, pochodzącemi z Cypru. 57 z Sydonu w powrocie z igrzysk Nemejskich, obstalowywa statuę swoją u Timocharisa osiedlonego na tejże wyspie. Marmur, charaktery napisu, dyalekt doryjski, dostatecznie przekonywają o tem pochodzeniu tego po mnika (E. p. 372, 373). P. Albert Dumont znany archeolog, między innemi uważa, że wszystkie ozdobne uszy amfor przywiezionych przez Eenana z Fenicyi, wskazuja także na rodyjskie ich pochodzenie (cyt. p. 831). Wobec tego, ciekawem byłoby dowiedzenie czy ustęp u Homera (II. 23, 742—5, w tłom. poi. Staszyca II, p. 241) opiewający kunsztowność „Sydończyków“ w wykonywaniu pięknych czar metalowych, które w Gre cyi rozdawane były w nagrodę w gonitwach — istotnie odnosi się do F e nicyan, czy też z powodu odległej epoki jaką niektórzy (Gladstone i in.) przypisują tym pieśniom, do pierwotnych społeczeństw zamieszkujących te kraje. Homer także wychwala ręczne roboty kobiet Sydonu, oraz świadczy że oni prowadzili także handel wyrobami z bursztynu 88). Pomimo jednakże całej trzeźwości zapatrywań Moversa, na podsta wie monumentalnego dzieła którego staraliśmy się odeprzeć błędne teorye tyle chaosu i nieporozumień w świecie nauki sprowadzających, — oraz wy czerpujących najświeższych badań Eenana, potwierdzających zapatrywania wielkiego historyka Fenicyi — Movers jakoteż Eenan, złudzeni jak inni wielkiemi śladami wyższej kultury tak w Fenicyi jak i innych miejsco wościach gdzie choć czasowo Fenicyanie przebywać mogli, przyznają im zasługi tak przeciwne instynktom w ogóle ras semickich, jak około rol nictwa, a pierwszy z nich pomniki budowlane które jak widzieliśmy wyżój w żaden sposób im przyznane być nie mogą. Gdyśmy o ile nam się zdaje w najtreściwszych wyrazach, starali się usunąć błędne przypuszczenia i niewytrzymujące krytyki faktów hypotezy co do wpływów kultury fenickiej, w czasach jej najżywszego rozkwitu, w czasach poniekąd ściśle historycznych, — starajmy się dotrzeć do gruntu powstania tych liypotez, związanych jak zobaczymy z pojęciami o pierwo tnych dziejach Fenicyi. Jeśli jednakże w części Iszej naszej rozprawy, mogliśmy się oprzeć na rezultatach i wywodach najnowszych badań archeologicznych; jeśli badając istotną działalność Fenicyan w czasach, ściśle historycznych, za podstawę służyły nam trzeźwe zapatrywania Moversa i Eenana — w IllcióJ tej części naszej pracy, w badaniach nad początkami rozwoju cywilizacyi S8) II. 6, 2 9 0 — 2; Odd. 13, 2 8 5 ; 1 5 ,4 1 4 sq q . Porów, także zestawione ustępy tekstu homerycznego prze? ks. de L uynes: Sarcoph. d’Esmunazar p. 42. 58 już nie tylko Fenicyan, ale w ogóle Semitów, musimy wyznać, stajemy w sprzeczności nie tylko z tak gruntownymi badaczami jak Movers i Ewald S9), ale z całą falangą najzdolniejszych i najrozgłośniejszych oryentalisów i hi storyków współczesnych. W tej naukowej wycieczce na gruncie tak ślizgim i tak mytyczną atmosferą owianym, jedynemi punktami jaśniejszego światła, była nam teorya jeszcze nie zupełnie naukowo przeprowadzona generała Faidherbe 9(l), o hypotetycznym ludzie dolmenów, i wzmianka antropologiczna w „Zeitschrift fur Ethnologie“ 91), iż Tokkari marynarz wzięty do niewoli przez Ramsesa III w bitwie morskiej m. Śródziemnego w X III w. przed Chr. stoczonej, według Dra Mortona, typem rasy wyka zywałby celtyckie swoje pochodzenie. Aby stanąć w zupełnem przeciwień stwie z uznanemi powszechnie powagami nauki, każdy przyzna że to zbyt małe poparcie. Lecz jeśli najnowsze badania historyczne i archeologiczne albo zupełnie dotychczas pominęły tę epokę i ten dział badań, albo co gorzej, ryzykownemi hypotezami jeszcze bardziej zaciemniły go i do niepoznania spaczyły, — to nie mniej pozostają nam na poparcie wyższe po wagi, przed któremi nawet Movers, Ewald i słynny historyk Egiptu BrugschBey, muszą uchylić czoła, a które dodają nam odwagi w tak śmiałem i ryzykownem jak wielu może uzna przedsięwzięciu. Terni są świadectwa pomników archeologicznych i piśmiennych, niewątpliwej autentyczności, a najkompetentniejszych swoją współczesnością tj. Biblia i napisy egipskie, na których to powadze opierają się zarówno Lenormant, Maspero, D un cker i inni, z tą różnicą, że badania nad temi pomnikami doprowadzają nas do zupełnie odmiennych rezultatów. Same zresztą sprzeczności u tych autorów, posłużą nam tu do wy świetlenia prawdy, i skonfrontowania teoryj ich z świadectwami Biblii, Sanchoniatona i tradycyj Arabskich 92). S9) H. Ewald: Geschichte des Yolkes Israel. Góttingen 1864, 7 Bd. IJU) Compte-rendu du Congres de Bruxelles 1 8 7 2 : Les dolmens d’Afrique, par M. le generał Faidherbe, p. 406. sq q.; tegoż : Recherches antropologiques sur les tombeaux megalitiąues de Roknia. Bone (Algerie) 1868. 91) II Bd. 1870. p. 1 4 .— Nie mogąc korzystać z oryginału dzieła Dra Mortona, wyjmujemy tu z powyższego artykułu p. Hartmanna cytatę wziętą z: T y pes o f M ankind, edit. IX, Pbilad. 1868, p. 108 : „About the time alluded to, there seems to have been agreat commotion among the white races of Asia; a the Gauls or Celts, a perhaps the Hyksos, may have been diyerging, streams of the same stock. Dr. Morton points out a head (Crania aegyptiaca p. 146: „to my yiewthey have the lined and hardy features of the Celts or Gauls etc.), often repeated on the monuments of Egypt which he regards as a Celtic stock. These people called Tokkari in hieroglyphics, are prisoners in a sea-fight of Ramses III, XXth dynasty, about the thirteenth century B. C. They are, without ąuestion, the Tochail of Strabo“. 92) Caussin de Perceval: Histoire des Arabes avant 1’islamisme, T. I ; i in. 59 Kraik który nazywał się w ścisłem znaczeniu Fenicya, składał się z dłu giej a ważkiej, do górzystego kraju przypartej n i z i n y , która w niektórych tylko punktach w których grzbiet gór oddala się od brzegu, rozszerza się nieco, a także wyskakującemi wzgórzami jest gdzieniegdzie poprzery waną. Cały kraj w miarę pojmowania granic Fenicyi, rozciąga się wzdłuż na 40 do 50 mil geogr. Szerokość zaś zajmuje „w niektórych punktach zaledwie pół godziny drogi, w drugich dochodzi nieco więcej jak na m ilę“ °3). Nazwa tego kraju „Kanaan* albo „Chanaan" jest bardzo zagadkową. Pomijając tu etymologiczne naciągania które pokazują się zbyt często bardzo elastycznemi, i wielokrotnie ich nadużyto, to jeżeli zapatrywać się będziemy na tę nazwę ze stanowiska Biblii, widooznem jest, że nazwa ziemi Kanaan bynajmniej nie rozciągała się do samej tej niziny, ale także do całej Palestyny aż do brzegów Jordanu, „do całego wielkiego kraju aż po Egipt, obejmującego i Filistyńskie posiadłości* 94); jednem słowem do wszystkich krajów gdzie pierwotnie zamieszkiwały plemiona Kanaeńskiego, Chatnickiego pochodzenia. Tłomaczenie więc nazwy Kanaan przez n i z i n ę 95), pomimo całej powagi Moversa zdaje się nie do przyjęcia; primo, nazwą tą oznaczano i kraj górzysty jak P a le s ty n a — Hebrejczykowie w Biblii także często nazywają się Kananejczykami tj. mieszkańcami ziemi Kanaan. Zobaczymy że pierwotnymi mieszkańcami tej ziemi nie byli bynajmniej Fenicyanie, ani żaden naród Semicki; nazwy zaś były miejscowe tj. dane — co się zresztą w całym świecie i w całej historyi pow tarza— przez najpierwotniejszych, cywilizowanych, stale osiadłych mie szkańców. Nie znając dotychczas języka tych ludów, nie można zdaje się wdawać się w żadne etymologiczne wywody. Przytem, trudno nie zauwa żyć, że w klasyfikacyi biblijnej, która ściślej może jest naukową niżeli nam się pozorowo wydaje — Cham którego synem był Chanaan tj. proto plasta rodu Chananejczyków, jest niejako personifikacyą tego rodu prze dewszystkiem wrogiego Semitom i wyklętego w ich mniemaniu przez Boga. Ale o tem później. Tu nam wystarcza, że Biblia nigdy nie stosuje nazwy Kanaan do samej niziny fenickiej, ani też pomniki egipskie, w których już za Sethosa I (1439— 1388 r.) czytamy wspomnienie miasta górskiego „Kanana", na po łudnie morza Martwego w kraju Zahi czyli Filistyńskiem, późniejszej P a lestynie leżącego — zdobytego przez tegoż z okazyi walki przeciwko Beduinom (Schasu) aż w okolice te zapuszczającym się, w którym następnie podług Papyrusu - Harrisa, Eamses III wystawił świątynię Amonowi, °3) Moyers : E. u. G. p. 320 94) Ewald, 1. c. I, p. 350. 95) Zeitschrift fur Philosophie und kath. Theol. 1844, Heft 3, S. 21 — 43. — E. u. G. p. 319. 60 Ramesseum — nie nadają tej nazwy ani żadnemu wyłącznie krajowi, ani odrębnemu plemieniu °6). Druga nazwa Fenicyi „<£0tvww]“, która znajduje swoje analogie w najstarożytniejszych nazwach licznych miejscowości, mianowicie wielu miast, portów ($otvt>to5ę Ai(j.r,v) jak na wyspie Erecie, w Karyi, Likyi, Libii etc. 97) tj. wszystkich miejscowościach pzzez Aryów zamieszkałych, oraz nazwach niektórych rodów jak świętego rodu w Attyce (4>oEvtxs?) 9S), ■ — miała być nadaną przez Greków od „palm rosnących w owym kraju*. W ten sposób do niedawna można było sobie etymologiczne wyprowa dzać wywody; wiemy dziś z całą naukową ścisłością, że analiza języków, etymologia mianowicie imion własnych osób i miejscowości, „daje nam materyały do dokładnego odrysowania przedhistorycznej epoki człowieka*— że każda dobra etymologia danej nam nazwy, winna nam wyjaśnić za gadkę samego pojęcia — ale przynajmniej należy wiedzieć, do jakiej rasy, do jakiego ludu i gałęzi językowej nazwa ta mogła należeć. Pozostawia jąc więc rozstrzygnięcie sprawy etymologicznego znaczenia nazwy „Feni cya* filologom, trudno nie być uderzonym zbiegiem fonetycznym dwóch nazw, służących na określenie dwóch najpierwotniejszych społeczeństw, mieszkańców nizin i krajów nadbrzeżnych, nadwodnych, a przez to samo z natury swojej usposabiających do życia żeglarskiego — Fenicyan i W enecyan (Wenetów), <J>oiV!./.eę i ’Evstoi, Yeneti u łacinników — Fenicyi i W enecyi (4>oiv&yj, Phoenicia, ’Evetia, Venetia), jeśli do tego weźmiemy w r a chunek, że w greckim alfacie litery W nie ma wcale, a w wielu pier wotnych nie ma różnic między dźwiękami F i W. W każdym razie nikt nazwy Fenicya nie uważa za semicką. Biblia stale Fenicyan zowie Sydończykami, Fenicyanie zaś nigdy ani siebie, ani swego kraju nazwą tą nie oznaczali — przeciwnie, stale we wszystkich krajach i migracyaeh swych zachowują nazwę P o e n i, P u n i, od nazwy kraju P h u n , P u n , P u n t , od której to formy błędnie niektórzy chcą wyprowadzić także P h o e n i x i P h o e n i k i a , <E>owba]. Nazwę tę kraju wprawdzie znajdujemy dość czę sto wspominaną w napisach egipskich, i to począwszy już od IVtej dynastyi Manethona ( P u n , P u n t h ) , ale kraju leżącego nad brzegami m. Czerwonego, naprzeciwko kraju egipskiego „Koush*, w Arabii, do którego będziemy mieli sposobność powrócenia. Źe jednakże nazwa ta <3>oivasę, 4>owóu], nie była dowolnie przez Greków jakoby od licznych palm rosną cych tam nadaną tej nizinie, to najlepszy mamy dowód w prastarej nazwie ludu „Fenech*, jaka się znajduje na skalnym napisie z czasów już A ah 96) Porów: Brugsch-Bey: Geschichte Aegyptens. p. 203, 458, 608. 87) Patrz w Allgem. Encyklopedie Erscha i Grubera art. Phonizier. ®8) Tamże. 61 m esa pogromcy Hyksosów i wyswobodziciela Egiptu, który nakazał otwo rzyć nowe kamieniołomy, a do których to robót pociągowych użyto bydła, wedle dosłownego tłomaczenia B rug sc h -B e y a : „welche man herbeigefuhrt (und iibergeben) hatte (dem) „Fremdvolke der Fen ech “ " ) . Ci więc „Fenechowie* znajdujący się wtedy na terytoryum Egiptu, a nie jako naród czysto żeglarski, handlowy, ale widocznie stale osiedlony, nie lękający się ciężkich robót, mają jak widzimy najbliższą łączność z Hyksosami; nie można zaś ich żadną miarą łączyć z późniejszemi mieszkańcami Feni cyi, którzy nazwy tej nigdy sami nie nosili. Znaną i powszechną w pewnem stadyum przynajmniej cywilizacyi, jest skłonność ludów do ujęcia w ramy swojej historyi, nietylko podań i mytów tyczących się własnej przeszłości — początków i rozdziału ple mion, pierwocin instytucyi, praw itp., ale całego otaczającego świata ze wnętrznego, wszystkiego co je st Boskie i ludzkie — całego przedziwnego dramatu rozgrywającego się w naszych oczach na ziemi i Niebiosach) Kierunek ten je st bardzo zrozumiały w początkowych tych cywilizacyach, gdzie księgi i kroniki nie tylko mają być obrazem dziejów, ale zarazem są przechowywaczami dogmatów i prawodawstwa narodowego— mają za stąpić filozofią i teogonią, są skarbnicą poezyi, streszczają całe życie du chowe i realne danej społeczności. Nic więc dziwnego że na tym wspól nym niejako, ogólno-ludzkim terenie, spotykają się pomniki duchowe najodrębniejszych cywilizacyj, że jedne są niejako odbiciem drugich. Cy wilizacya wyższa i dawniejsza, ma zaszczyt zasilania późniejszych i mniej bujnie rozwiniętych, które nie zdając sobie nawet z tego sprawy, przy swajają sobie owoce innych, czasem wrogich cywilizacyj, urabiając je we dług geniuszu i ducha własnej swej rasy i języka. Tak też gruntowny badacz Ewald, opierając się na porównawczych studyach podań, history i języka Izraelitów z innemi semickiemi, w początkowych księgach P entateuchu, w tem co nazywa D as B uch der Urspriinge, widzi analogie i nie jako odbicie ksiąg hinduskich „ P u ra n a “, do których wliczyć należy także „Maha-Bharatę*, która z własnych zeznań niejako, za wstęp łdo nich służy, i obszernością ram swoich obejmujących wszelkie możliwe podania, jedną z najdawniejszych i donioślejszych części ich stanowi *). Do tego rzędu wspólności podań n a le ż ą : początkowa historya od stworzenia świata, podział na plemiona i stopniowy rozwój cywilizacyi, pojęcie o czterech wielkich okresach ludzkości, i tradycya olbrzymiego przyrodniczego dramatu — potopu, który je na dwie niejako połowy roz dziela. " ) Brugsch-Bey 1. c. p. 242, 258, 663. 1. c. T. I. Das Buch der Ursprunge und seine Quellen, p. 1 1 7 — 118. 1 62 Samo z siebie wynika, że księgi , Parana* jako do olbrzymiej, tr u dnej do obliczenia starożytności należące, nie mogły podań tych z później szych o tyle pomników 2) lub tradycyj ustnych zapożyczyć, i że podania te właściwie „od starszych ludów do Hebrajczyków przejść tylko mogły* (Ewald, p. 118). O ile „księga Początków* i inne luźno rozrzucone w Starym T stamencie ustępy, widoczną wykazują analogią z tradycyami innych mia nowicie aryjskich lu d ó w : tak z wyżej wspomnianemi ks. Purana, jak Zend-Avestą i E ddą skandynawską, owym kodeksem religijno-poetycznym i zbiorem najdawniejszych tradycyj pierwotnych Aryów Europy — o tyle późniejsze kroniki „Królów* i „Proroków*, sposobem traktowania histo rycznego materyału, uporządkowaniem podań i sztuką przedstawienia, wy kazują typowe podobieństwo do wszystkich czysto semickich pomników pi śmiennych, choćby względnie najpóźniejszych, jak np. roczników arab skich, kalifów itp. 3). Od dawna zauważono także bliską łączność między tradycyami chaldejskiemi a judajskiemi. Berosus z kasty kapłańskiej Chaldejskiej pocho dzący, współcześnik Aleksandra W ., w fragmentach przechowanych u auto rów starożytnych, pozostawił nam podania o historyi pierwotnej ludzkości, które sam czerpał w dostępnych jeszcze dla niego olbrzymich bibliote kach ceglanych — a które dziwnie zgadzają się z opowieścią pierwszych ksiąg Genezy. Znajdujemy tam tradycye stworzenia, potopu, wieży Babel itp. Szczęśliwemu i niespodzianemu odszukaniu pomników piśmiennych pier wotnej tej kultury, mianowicie słynnej biblioteki Assur-bani-pala, i grunto wnym pracom assyryologów zawdzięczamy, że tradycye te tak mgliste i z trze ciej lub czwartej ręki do nas doszłe, możemy kontrolować na ich najauten tyczniejszych dokumentach, u źródeł samych z których je czerpał Bęrosus. Pomniki te assyryjsko-chaldejskie jak np. wielka epopea obej mująca opowieść o potopie, są tylko tłomaczeniem tekstów starożytniejszych, które istniały w mieście U r u k , A r k u starożytnem, E r e c h- T i N Genezy — dzisiejszej Warce (Warka), na XVII wieków przed naszą e r ą 4), a zatem- na kilka wieków przed przypuszczalną datą żywota Mojżesza; same zaś tabliczki ceglane stanowiące tę dziwną bibliotekę, a przechowy wane dziś w British-Muzeum, są nietylko starsze od epoki rządów króla Josiasza (640 przed Chr.) i jego reformatorskich zabiegów — a zatem 2) Oprócz wyżej cytowanego Ewalda, patrz: De W ette= Schrader: Einleitung.— Herm. Schultz: Alttestamentliche Theologie. Zweite Auflage. Frankfurt a. M. 1878. — Julius Wellhausen: Geschichte Israels I. Berlin 1878. 3) Porów. Abufilda: Islamische Jahrbucher. — Ewald, T. I, p. 212 i inne. 4) Me'nant: Babylone et la Chalde'e, p. 22. redakcyi samej ksiąg Biblijnych — ale poprzedzają na 60 lat wzięcie na Jebuzejczykach Jeruzalemu przez Dawida — początki pewnej historyi Izraelitów. Mimo to, z większą jeszcze precyzyą niżeli fragmenty Berosusa, wykazują łączność jednych i drugich podań. Że tu wspomnimy, że Dr. F r. Delitzsch assyryolog, zgodnie z Wetzsteinem i Rawlinsonem, opierając się na napisach klinowych wykazują, że ów raj ziemski, biblijny „E den“, „Ogród boga D u n u “ według autentycznego napisu odkrytego przez Rawlinsona — naturalnie według pojęć wyłącznie Semitów — należałoby umieścić w samej nizinie Babilońskiej. Odczytana i przetłomaczona przez 0 . Smitha wyżej wspomniana wielka epopea obejmująca opowieść o potopie, nie pozostawia także naj mniejszej wątpliwości, że tradycye te łącznie 7, opowieścią Pentateuchu, wychodzą z jednego wspólnego a starożytniejszego jeszcze źródła 6). Ale tak forma epiczna tych opowieści, jakoteż same tradycye i wiele imion własnych tam występujących, nie są bynajmniej wytworem geniuszu Semitów, — są to tylko słabe odbicia bogatej w epopeje tego rodzaju p ra starej literatury hinduskiej, i tradycyj powszechnych u wszystkich ludów aryjskiego pochodzenia. — „E den “ mianowicie, ów ogród rozkoszy „zwał się — mówi Nork - u starożytnych Parsów z których kosmogonii tyle do Biblii przeszło: H e d e n s c h “ 6). Kreuzer i Bohlen wykazywali także źródło aryjskie, mianowicie irańskie samej nazwy „E den“. Hinduskie O u t t a r a - K o u r o u wznoszące się na św. górze Mera (zkąd w mytach grec. fiiporcsę 6poi7:ot), odnoszone przez br. Ecksteina i innych do pe wnej góry w Pendżabie w połud.-zach. stronie T y b e t u ,— a bliżej jeszcze A i r y a n e m Y a e d j 6 , inaczej E e r ie u ó (V)E e d j o pierwotny kraj Aryów pierwszego roz. księgi Yendidat, położony na św. górze Berezat, z którego wypływała również św. rzeka Arvand, które uczony Eugeniusz Burnouf od nosi jedno do gór Belurtagh, drugie do J a k s a r t u 7) : ogrody rozkoszy ziemskich, zkąd lndzkość mianowicie aryjska wyjść miała, dziwnie są za prawdę schodzą w pojęciu samem i nazwie jak w drugiej, z Edenem bi blijnym 8). Ormuzd w ustępie tym mówi do Zoroastra : „Stworzyłem miej sce rozkoszy i obfitości, nikt nie byłby w stanie coś równego dokonać. s) Ibid. p. 31. 6) 1’. Nork: Etym.-symb. Real-Worterbuch, arfc. Eden. 7) Commentaire sur le Yaęna. Paris 1833, t.I , p. 239 sqq.; CXI sqq; CLXKXI sqq. — Nazwy te dwie Berezat i Arwand odnoszono następnie wprawdzie do wie’u gór i rzek Persyi, Medyi, Mezopotamii; odnajdujemy je mianowi cie w nazwie rzeki Orontu, wybrzeża Syryi i góry Berecynthy w Frigii. 8) Nazwa ta Eden odnajduje się także w nazwie królestwa Oudyana=ogród, w miejscowości uświęconój także przez to podanie, w bliskości Kaszmiru, a przez którą przepływa cztóry rzeki zarówno jak przez Eden biblijny. 64 Gdyby okolica ta rozkoszy nie pochodziła odemnie, żadna istota nie mo głaby jej stworzyć. Nazywa się Eeriene Yeedjo i je st piękniejszą niżeli świat cały. Nic nie dorównywa urokowi tej rozkosznej okolicy. Pierwsze siedlisko błogosławieństwa i obfitości, które ja który jestem Ormuzdem, bez wszelkiej zmazy stworzyłem, było Eeriene Veedjo“. Księgi Zend-Avesty dziwnie się także zgadzają z danemi biblijnemi co do samego stwo rzenia i początku i s t o t ; widzimy to samo stopniowanie i rozwój progresyjny stworzeń, który tak zadziwia naturalistów w I i II ks. Genezy. Ks. Bundehesch opowiada nam upadek pierwszych rodziców; złośliwy Dev i tu w postaci węża przynosi im „owoce które zjedli, i przez to ze stu darów z jakich mogli użytkować, pozostał im tylko jeden* 9). Nikt też po tak gruntownej i wyczerpującej pracy Adalberta K u h m i: Die H erabk u n ft des Feuers und des Goettertranks 10), nie zaprzeczy blizkiej łączności i wspólnych początków tradycyi biblijnej „o drzewie wiadomości dobrego i złego* z całym cyklem odnośnych mytów aryjskich. Tradycya potopu z równą można powiedzieć bezwzględnością odnajduje się we wszystkich najstarożytniejszych podaniach aryjskich: tak Hindusów w opowieści p o topu Manu 1!), Iranów — przechowanej w ks. Bundehesch, Leto-Słowiań, najbliższych językiem i tradycyami wspólnego aryjskiego źródła i sanskrytu, a schodzących się w jednym szczególe tej opowieści z podaniem greckiem Deukaliona 12); Eddy Skandynawskiej, przechowanej w cudnej pieśni Voluspa i innych ; u Kimrów W . Brytanii w podaniu o wylewie jeziora L l y n n l i o n i zatopieniu wszystkich z wyjątkiem dwojga ludzi Dwyfana i Dwyfachy 13); w Erygijskiem podaniu potopu N a n n a c h u s a 14), w któ rym z niemałem ździwieniem widzimy samą nazwę Noego (Noah) z po dwojoną tylko pierwszą sylabą, — w końcu najwięcej może zmienionej świata klassycznego, najbardziej oddalonego od źródła swoją promienną , 9) Haug: Das erste kapitel der Vendidad, w Y t. dzieła Bunsena: Aegyptens Stelle in der W eltgeschichte.— Spiegel: Avesta, t. I . — Ritter: Erdkunde t. VIII. część Isza. 10) Porównać także: Mannhardta: Baum-kultus, Berlin 1 8 7 5 .— Norka: 1. c. Baum . u ) ęatapatha Brahmana tłom. przez Max Mullera: Sanskr. Litter., p. 425. 12) H anush: Slawische Mythologie p. 234. — Jest tu mowa o kościach ziemi tj. kamieniach, które Deukalion i Pyrrha rzucali po za siebie z rozkazu Jowisza, aby zaludnić na nowo ziemię. Pramzimas rozkazuje także dwojgu staruszkom skakać przez kości ziemi, aby wydać nowe pokolenia, przod ków dziewięciu plemion litewskich. 13) Myvyrian,archaeology of Wales, t. II, p. 59. — Davies: Myth. and rites of the Britisch druids; także: Triades d el’ile deBretagne, traduites par Probert. 14) Suidas: Nawcr/.óę; cyt. u Lenormanta H. A. T. I, p. 25. cywilizacya i geniuszom artystycznym, przetwarzającym do niepoznania praaryjskie myty — w podaniu potopu Og}gesa i Deukaliona 1S). Sama nazwa Noe (Noah), jak znany z ortodoksyi i literalnego nie mal interpretowania podań biblijnych semitolog i historyk F r. Lenormant sam przyznaje, nie je s t semickiego ale aryjskiego pochodzenia. „L’importance — mówi tenże — de la tradition du cataclysme chez tous les peu ples aryens est d’autant plus curieuse a noter qtie le nom de Noe, a la diffennce de ceux des autres patriarches primitifs, ne s’explique pas naturellement par les idiomes semit ąues et parait t-rer son origine de quelqu’une des langues de la souche aryrnne. Son radical fondainental est na, anquel dans toutes les langues de cette dermere souche s’attache l’idee d’ „ e a u “ : vóąiv, couler; va|xa, eau; VYj-/stv, nager; N ym pha, N e ptunus, d.yinites des eaux; N ix , N ick, ondin des peuples du Nord etc. “ ll!). Widzieliśmy że nazwa ta (N oah, N annachus) powtarza się w mytach frygijskich ; wśród nich także między innemi miasto Apamea pretendowało do sławy, iż Arka w niern miała się zatrzymać, i nosiło z trgo powodu przydomek „CibotUs* czyli arka. W Illcim w. naszej ery, gdy idee chrze ścijańskie zaczęły już przenikać w świat r/.ymsko-pogański — wybito w mie ście tem na cześć tego podaniowego wypadku, medale z imieniem i historyą Noego. Mówiliśmy wyżej o licznych naleciałościach z greko-aleksandryjskiej epoki do kosmogonii i teogonii Fenicjan, reprezentowanych przez nieliczne fragment} z dziel przypisywanych Sanchoniatonowi. do nas w wyciągach s ta rożytnych autorów mianowicie Eusebiusza doszłych — dla których to taki znawca życia i geniuszu semickich narodów, Renan, n:e waha się przy pisać je wyłącznemu autorstwu Philona z Byblos, a zatem naznaczyć zu pełnie późne pochodzenie l7). Pomijając formę samą i mnóstwo imion wła snych ló.-tw, widocznie z greckiego je z jk a później podstawionych: s a n a 15) Do rałrgo trgo ustępu, oprócz wyżej wyliczonych dzieł porów. Obry: J e Berceau de 1’espóce humaine selon les Indiens, les Perses et Hebreux, Auiiens, 1838. — Br. Eckstein: De quelques lćgendes brahmaniques qui se rapportent au berceau de 1’espece humaine. Paris, 1856. — Schoebel: Essai sur la religion premiftre de la race Indo-Iranienne. Paris 1868. — Renan : De 1’origine du langage, 2e śdition, p. 2 1 8 — 235. — Odnośne ustępy Nork", i Kren/.era, oraz bogatą literaturę sanskrycką w tłomaczeniu franc. i niem. Max Duncker: Geschichte der Arier in der Alten Zeit. Leip/.ig, 1867. lfl) Hist. ancien. T. I, p. 25. 17j Renan : Mćtmoire sur Sanchoniaton, dans les Mem. de 1’Acad. des inscript. etc. t. XXIII, 2a partie. — Movers, Religion der Phoenizier p. 99 i Dun1 ckerl. c. I, p. 259 uważają także nazwisko Sanchoniatona raczój jako zbiór przepisów, niżeli samego autoru oznaczającą. — Philon, fragm. I ed. Mul ler. — Bunsen 1. c. t. Y, p. 2 5 7 — 295. 66 * treść tych podań, to co z największym prawdopodobieństwem odnieść mo żna do prastarej przeszłości Giblitu, nie mniej wykazuje aryjskie swoje pochodzenie, najbliższą łączność mianowicie z pelazgijskiemi tradycyami. Podania te zresztą najwyraźniej w szeregu zmieniających się jakoby po koleń Fenicyi i napływowych cywilizatorów ja k T aaut (Thot) Hermes, zaznaczają obce te wpływy, które się stały duchowem niejako dziedzictwem późniejszych mieszkańców Fenicyi. Spotykamy tam znowu „Adodosa* (chald. A nnedotosa=O dakona, jedno z Dsgonem (Dakan) 1S) — „króla Bogów“ kraju Fenickiego, a także przez aryjskich Filistyńczyków uważanego za jedno z najwyższych bóstw, wynalazcę pługa, opiekuna rolnictwa i uro dzajów 10) — który nie może jak jedno stanowić z Agrosem, Agrotesem (Rol nikiem) w Gebalu za najwyższe bóstwo uważanym, „którego posąg był w wielkiem poważaniu i którego świątynia (wóz) ciągniona przez woły, przejeż dżała po całej Fenicyi* — tak nieodpowiedniego małorolniczym instynktom Semitów. Dalej kult Astarty- Afrodyty czczonej pod imieniem Derketo w Askalonie, i także głównego bóstwa chananejskich Hetejczyków20) — a jak wspomi 18) Co do identyczności Oannesa (Ann) i Dagona (Dakan) patrz: Schrader: Keilschriften u. Alt. Test. p. 69, 86.; także Max Duncker 1. c. I, p. 182, 2 0 5 , 206, 266. — W napisach assyryjskich występują bóstwa te zwykle łącznie. Król Sargon zwie się „źrenicą Ana i Dagona“. Oba oznaczały urodzajność i żywotność powstałą pod wpływem połączenia ziemi i wilgoci. 10) W Gazie i Askalonie, a także jak same nazwy wskazują w Beth-Dagon i Kaplior-Dagon, był głównie czczony Dagon, przez Philona z Byblos jako bó stwo Arotrios, Agros tj. rolnictwa, urodzajności oznaczony. Posąg Dagona w świątyni Azdodu (Azotu) miał według ks. I Samuel. Roz. Y, twarz, ręce i nogi ludzkie, kadłub i prawdopodobnie ogon były jedynie rybie. Otóż po dobne postacie lndzkie z rodzajem spiczastej czapki (frygijskiej ?) na gło wie, i okryte skórą rybią jakby rodzajem długiej kapy, zlcąd jakby z paszczęki wodnego rponstruum zdają się wychodzić — znajdujemy dość licznie na gemmach i innych pomnikach assyryjskich (Schrader i Max Duncker 1. c., także Layard: A second series Tabl. V), które błędnie jakiś czas brano za chrześcijańskie, za reprezentacye Jonasza. Wyobrażenia te oznaczają kapła nów tegoż bóstwa na pół wodnego, na pół rolniczego. Podobne postacie, mianowicie co do spiczasto zakończonego nakrycia na głowie i długich szat o rękawach przypominających płetwy rybie, znajdujemy w północnej Europie na słynnym monumencie megalitycznym w Kivik — które bardzo słusznie Nilsson 1. c. II, p. 49 — 52 za postacie kapłanów uważa, myli się tylko co do ich fenickiego jakoby pochodzenia. W miejscowości na południe Jaffy, w kraju pierwotnie filistyńskim położonej, a i dziś noszącój nazwę NebyYonnes-, są z lokalizowane myty takie jak Andromedy i Perseusza, Oannesa itp. Co wszystko łączy się z pierwotnym kultem Dagona. Renan p. 509 zestawia także etymologicznie nazwy JOna i Oannes. 20) Zkąd nawet nazwa miasta Astarot-Karnaim (Genes. X1Y, 5) w kraju Heteyczyków (Kheta), i który to kult zupełnie niezależnie od Fenicyan był od najdawniejszych czasów tam obserwowany (Ewald, I, 324). 67 naliśmy wyżej, bynajmniej nie semickiego pochodzenia; mianowicie zaś kult sie dmiu Kabirów i Esmun ósmego, najdonioślejszego z nich, niewidzialnego, pra wodawcy i autora ksiąg, słusznie identyfikowanego z Thotem egipskim — jak wspominaliśmy wyżej czysto trackiego, mało-azyatyckiego pochodzenia. P o dania te jednakże często przeplatane typowo seinickiemi jak np. Usoosa (Csov) „włochatego* i myśliwca, brata Samemrumosa (z grecka; Hypsuraniosa) dosłownie oznacz,ijącego „sięgającego niebios*, biblijnego niemal zakroju i etymologicznej zgodności — posłużyć mogą wielce do wykazania sposobu i epoki zamalgamowania tak odrębnych pierwiastkowo tradycyj, a zatem i wyśledzenia epoki zlania się napływających po sobie ras i p le mion. Mają przytem i tę wartość, że jakkolwiek zlepione aż nazbyt wi docznie z różnoplemiennych pierwiastków — odwzorywają synkretyczne pojęcia swego czasu, i dają nam w formie mytycznej, mniej więcej dokła dny obraz stopniowania się pojęć religijnych, od fetyszyzmu brutalnego począwszy, do idolatryi i antropomorflzmu — od czci prastarej a tak drogiej w późniejszych nawet czasach Semitom, kamieni świętych (aerolitów itp.) beith-eV ów (zkad greckie betylc), dosłownie „mieszkanie boga*, do zwy czaju wznoszenia świątyń i posiadania piśmiennych tradycyj, — a zarazem w sztregu następujących po sobie cywilizatorów i wynalazków, istotnego postępu ludzkości na drodze oświaty. Pytanie teraz, jaką diogą niezaprzeczalne te wpływy starszych w cy wilizacyi Aryów, przechodziły do młodszych według słów samej Biblii braci ich Semitów; jak wytłumaczyć spotykanie nad Eufratem, Jordanem i Natsaną tradycyj, tyle analogii mających — tak bliskich formą i duchem z pochodzącemi z nad brzegów Indu i Gangesu? Czy przypuścićby nale żało, że jeszcze w stadyum pasterskiem, koczowniczem, nomadyjskie rzesze Semitów, szły aż do Pendżabu, źródeł Indu i Sarasvati, aby zapożyczyć tam tradycyj tych — lub że beduin pustyni który najmniejszych wspo mnień tradycyj tych nie posiada, kolportował je do Syryi i Palestyny, dla osiedlonych już tam swoich braci po krwi i języku? — W ątpić należr aby kiedykolwiek zamknięty w sobie półwysep Indyjski, odkreślony od r e szty stałego lądu grzbietem gór Himalaya i pustynią nadbrzeży sze roko rozlanego Indu — przedstawiał dogodne warunki do lądowej komu nikacji z zachodniemi aż wybrzeżami Syryi, i pozostawał w tak bezpośre dnich i stałych stosunkach z Palestyną i Fenicya, jakich tak długotrwale wpływy dozwalające na odpływ i wymianę zdobyczy ducha przypuszczałby nakazywały. Wielka gałąź Aryów hindustańskich zresztą, której dotych czas wyłącznie niemal przypisywano wszelkie wpływy, tak spostrzegane w kulturze Egiptu jak i zachodniej Azyi — wprawdzie jedna z najliczniej szych, najstarożytniejszych i najbujniejszych w owoce cywilizacyi, nie jest bynajmniej jedyną jak widzieliśmy, posiadającą te tradycye, i których kul 68 turę do odleglejszej starożytności odnieśćby należało. Niektóre części W edów odnoszą się do pierwotnej historyi Aryów, przed ich rozdziałem na dwie olbrzymie gałęzie wschodnią i zachodnią. Tradycye ludowe Iranu, zebrane przez Pirdusiego w „k s . K rólów “ 2l) — wspomniane już są w księ gach Zoroastra. Myty Azyi Mniejszej, ustępy Homera, Eddy skandyna wskiej, lub tradycye Kirnro-Bretonów, wskazują także na nie mniej s ta rożytną kulturę Aryów zachodnich — dowodzą jasno, jak wielki zapas d u chowego dziedzictwa wynieśli Aryowie z pierwotnśj wspólnej ojczyzny. Co do państwa assyryjsko-babilońskiego, to zeznania własnych po mników dają nam najautentyczniejsze świadectwo, zkąd cywilizacya ta czer pała — gdzie leżało pierwiastkowe źródło tej uczoności, dogmatów reli gijnych i tradycyj. J e s t uim Chaldea dolna i słynny w staroż\tnośei i dziś pomnikami tam odkrywanemi kraj Akkadów — zkąd pierwsze i najintenzywnieńsze promienie cywilizacyi rozeszły się na całą Azyą Wyższą, gdzie panowie Niniwy i Babilonu wysyłali swoich mędrców dla czerpania w nie przebranych skarbach ducha i tradycyi (biblioteka Assur-bani-pala). Oprócz tego, do najpóźniejszych nawet czasów kasta kapłańska Chaldeów, niewąt pliwie różnego pochodzenia i języka od semickiej ludności assyro-babilońskiego państwa — przechowała nić tę tradycyj i duchowe związki z pier wotną chaldejską ojczyzną22). Jeżeli mimo zgodności pomników archeologicznych, podań kosmogcnicznych i religijnych z iunemi aryjskiemi, brakuje nam na potwierdzenie aryjskiego pochodzenia tej cywilizacyi, stanowczego dowodu, odczytania napisów akkadyjskich, nie mniej pewnem je s t że cywilizacya ta ani turańską, ani semicką nie była. Zdawałoby się iż wykazawszy bliską łączność tradycyj judajskick z chaldejskiemi, nic logiczniejszego nad wniosek, Ż6 tą drogą tradycye te do Palestyny i Fenicyi przeszły. Ale tak nie jest. Pomimo takiej łączno ści podań tych, niewątpliwem jest jak się wyraża Mónant, odnośnie do podania o potopie, że trzeba odnieść obie te opowieści do dawniejszego źródła. „Jest pewnem — mówi — że redaktor Pentateuchu miał przed oczyma dwie opowieści, które spoił i sprowadził do jedności w jakiej ją dziś wi dzimy. Otóż znajdujemy ślady podobnej pracy w opowieści tabliczek assyryjsko-chaldejskich. Jeżeli zestawimy punkta zgodne w dwóch tych opo wieściach, możemy widzieć, że nie pochodzą one z jednego i tego samego źródła, lecz że są wynikiem w dwóch kierunkach równolegle rozwijają 21) Firdousi: Le livre des rois, trad. de M. Mohl, t. I et II. 22) Porów. Fr. Lenormant, H. A. II p. 15, 16; tegoż: La Magie chez les Chaldśens et les origines accadiennes. Paris, 187-4 — pomimo błędnego przy pisywania cywilizacyi tej turańskiego pochodzenia. cych się idei, których ślady znajdujemy w różnicach charakteryzujących obie te opowieści* ( 1 . c. p. 31). Nie był to więc prosty plagiat więcej lub mniej zręcznie zatarty — lecz wnioskować nali ży, że inną drogą bardziśj bezpo średnią tradycye te do Palestyny przeszły. Tą drogą którą i tradycye kosmogoniczne aryjskie przeszły do F e nicyan, była prastara pierwotna kultura miejscowa, filistyńska=pelazgijska — którą właśnie wyśledzić zamierzaliśmy, a której owoce przyswoili sobie następnie noinadyjscy przybysze, Semici. Mógłby kto zarzucić, że pojęcia te kosmogoniczne i teogouiczne m o gły być wspólnem dziedzictwem różnych ras i cywilizacyj — że są więcej lub mniej zmienioną tylko formą jakiejś wielkiej pierwotnej tradycyi, wspól nej całemu rodzajowi ludzkiemu, zaciemnionej następnie politeizmem i bru talnym stanem wielu wyrodzonych społeczeństw; że z wzniosłych pojęć moralnego porządku, przeszły na symbole materyalnego czysto znaczenia, lub całkiem zatraciły się — a że w niektórych tylko pomnikach, wyjątkowo uprzywilejowanych społeczeństw: jak w najstarszych ks. W tdów, w mazdeizmie Zoroastra, a przedewszystkiem w ks. Biblijnych, zachowały się w pierwotnej czystości. Ponieważ przedmiot ten nie wchodzi w zakres ni niejszej pracy, odsełamy sz. czytelnika do dzieł pierwszorzędnych uczo nych mianowicie anglików: Taylora, John Lubbocka, Herberta Spencera, Fergussona i słynnego oryentalisty Max Mullera, którzy epokę tę stopnio wego rozwoju pojęć religijnych z całą jasnością i gruntownością wyświe tlili — my zaś dodamy tu tylko, że tradyc}'j tych jak np. upadku czło wieka, lub potopu, napróżnobyśmy szukali w taką starożytność sięgają cych i takim rozwojem odznaczających się pomnikach religijnych E g ip tu ; nie mamy ich także śladu w społeczeństwach najczyściój semickich, do których tradycye te uboczną drogą nie przeszły, jak np. w tradycyach arabów i beduinów pustyni 23). Wspomnieliśmy wyżej w jakim związku każda mitologia pozostaje z natura odpowiedniego języka: z jego formami gramatycznemi, jak i tre ścią, istotą, organizmem samej mowy. Z językiem jak wiadomo łączy się ściśle całe wyższe, duchowe życie człowieka, a systemat religijny, to co u niższych społeczeństw nazywamy mitologią, jest najwyższym wyrazem 23) Mówimy tu naturalnie o podaniach Amalekitów, Madjanitów, Edomitów itp. tj. czysto semickich plemion, nie dotykając podań i tradycyi, ludów starożytniejszój i wyższój kultury: Aditów i napisów h im ya ryc kic h , jakiegokol wiek mogą być pochodzenia, ale zawsze różnego od właściwych Semitów. — Porów.: Caussin de Perceyal, 1. c. — K rehl: Beligion der Araber.— Osiander: Zur himjarischen Alterthums und Sprachkunde, Leipzig 1856, 1865 u. 1866 Oraz dzieła Weila, Noldekego i Hamer - Purgatalla o literatu rze poetycznej Arabów z przed epoki Mahometa. 70 tego życia duchowego. Różnice charakterów języków aryjskich i sem ckich — w zupełności tłomaczą nam różnice ich systematów religijnych 24). Dla jednostajności, prostoty, braku zawiłych fleksyj i konstrukcyj z d a ń — niemal jednostronności objawiającej się tak w języku jak i życiu ras semickich — można przyjąć wraz z Eenanem — że Semici , mitologii w istocie nie mieli“, — co w ten sposób tylko tłomaczyć należy, że cała mozajka n a j różnorodniejszych bóstw, których nazwy nie dadzą się po większej części etymologicznie w językach semickich rozwinąć, nie je s t semickiego pocho dzenia. Ale trudno się zgodzić na drugie zdanie tegoż uczonego, jakoby „pustynia była monoteistyczuą“, czyli że rodzaj życia koczowniczych Se mitów, wpłynął wyłącznie na wyrobienie pojęcia o jedynobóstwie- Prze ciwnie, wiemy aż nadto dobrze, że cały wyższy systemat religijny, mozaizm, wynieśli Hebrejczykowie zupełnie rozwinięty pod względem pojęć, jeśli nie formalnym z E g i p t u ; że Mojżesz „we wszystkich umiejętnościach egipskich w ykształcony"25) wmieście On (Heliopolis), siedlisku umiejętności kasty kapłanów i jedynobóstwa — a jak chce Manethon, sam kapłan tego miasta pod imieniem O sarsypha20) — wtajemniczony nadto w mysterya odwieczne świętej góry Sinai inaczej H oreb , przez księcia i proroka Jithro pochodzenia kananejskiego 27), jak niegdyś podaniowy patryareha Abra ham, przez Malkhiszedeka2S) — nowym swoim zakonem dokonał olbrzymiego 24) Max Muller: Chipsfrom a German Workshop. Yol. I, p. 363 i inne; tegoż: Lcęons sur la science du langage, trad. franc., i Essai de mythologie comparee, trad. franę. — Renan: Histoire gśnśrale et systeme comparó des langues sómitiąues. Ouvrage couronne par lTnstitut. IY edit., oraz: De 1’origine du langage, 2e ódit. 25) Exod. II, 10, 19 ; VII. — Philon, w Życiu Mojżesza, 1, 5. — Evald, 1. c. T. II, p. 6, 21. 26) Josephus c. Apionem I, 26, 2 7 ; I, 32. — Porów, także Strabona p. 760, 761. — Budinger (Akad. d. Wissenschaft zu Wien; Sitzung vom 15 Okt. 1873) uważa A arona i Mojżesza za pochodzenia egipskiego, za kapłanów egipskich. — Prof. Lauth z Monachium: Moses der Hebraeer, i w Zeitsch. d. d. M. G. 1871, p. 135 sqq, zestawia nazwy pisarza (Sotem) M e s s u, Papyrusu Anastasi I i Mojżesza, który należałby do mędrców dworu egip skiego a przez Ramsesa II w sprawach państwa i wojny bywałby używa nym. — Porów, także Ebersa: A egypt. und die Biicher Moses. 27) Exod. II, 15— 2 2 ; III. 1 ; IY, 1 8 ; XVIII. — Jithro inaczej Reguel Kananeńczyk, który daje błogosławieństwo Mojżeszowi na drogę do Egiptu, a zdrowych rad udziela mu z powrotem na pustyni, jest z całem swojem plemieniem (Qain-Midjan) wyznawcą bóstwa Jalive. Evald (I, 563 sqq, II, 66) bardzo słusznie uważa tych Midjanitów „za resztki wypartych kiedyś z Egiptu Hiksosów“ mylnie jednakże uważa ich jednocześnie za Semitów. Za wspólnością tą Hiksosów i Kananeńczyków - Midjauitów przemawia także kult jedynobóstwa wspólny wszystkim Kananeńczykom właściwym, 71 przełomu w historyi, życiu i tradycjach Izraelitów. Jego to potężnemu natchnienin, olbrzymiej wiedzy zaczerpanej w mysteryach kasty kapłań skiej, jego dzielnej energii i umiejętności korzystania z domowych zamie szek E g ip tu , Izraelici nie tylko zawdzięczają wyprowadzenie z ziemi Egiptu, ale to że się stali narodem, tj. jednem z przedziwnych n a rzędzi Opatrzności, — narodem którego potężny geniusz swego prawoda wcy, wyniósł na zakonodawcę i reformatora ludzkości. Taka jednakże wielka duchowa manifestacya jak mozaizm, nie była dziełem przypadku, dziełem wypadkowych zdolności pojedyńczego męża. W łaśnie przy końcu panowania X IX dynastyi, w czasach Mojżesza i Exodu, jak badania Lepsiusa, Brugsch-Beya i in. wykazały, wielkie religijne zmiany a ztąd za burzenia miały miejsce w Egipcie 20). Nazwa nawet Jahve, jak mówi Ewald „nie ma w języku hebrejskim żadnego etymologicznego znaczenia". Ze monoteizm nie jest bynajmniej, jak to przypisuje Eenan (p. 5 i in.) wytworem geniuszu Semitów — to charakter samego języka tak ge nialnie przez słynnego semitologa wyświetlony, najdowodniej wykazuje 3"). tak znany z napisów egipskich i historyi Manethona. — Porów. Ebersa: Durch Gosen zum Sinaii. 28) Genesis. XIV, 18 — 20. 29) L epsius: Denkmaler aus Aegypten u. Aethiopien. Berlin 1849, p. 18 sq q .; tiber den ersten Aegyptischen Gotterkreis, in den Beri. Akad. Abh. 1851, p. 196 sqq. — Brugsch-Bey 1. c., patrz w indexie liczne ustępy: S e t i S u t e o h, w wydaniu franc. p. 114, 118 sqq, 124 sqq, 166, 1 75. — Także Chabas: Recherches pour sem r a 1’histoire de la XIX dynastie. — Grand Papyrus Harris, pl. LXXV, I, 2 — 6. — Eisenlohr: On the political Condition of Egypt before the reign of Ramses III, w : Trausactions of the Society of Biblical Archaeology, t. I, p.'S55 — 384. 30) Nie możemy pominąć przytoczenia tu ustępu streszczającego mniej więcej zapatrywania Renana na różnice i wzajemne charaktery języków aryjskich i semickich: „On peut dire que les langues ariennes, comparśes aux lan gues sómitiques, sont les langues de l’abstraction et de la metaphysique, comparees a celles du realisme et de la sensualitó. Avec leur soupleuse merveilleuse, leurs flexions Yariees, leurs particules delicates, leurs mots composós, et surtout grace a 1’admirable secret de l'inversion, qui permet de conserver, 1’ordre naturel des idees sans nuire a la determination des rapports grammaticaux, les langues ariennes nous transportent toutd’abord en plein idćalisme, et nous feraient envisager la cre'ation de la parole comme un fait essentiellement transcendental. Si l’on ne considórait, au contraire, que les langues sómitiąues, on pourrait croire que la sensation prósida seule aux premiers actes de la pensee humaine et que le langage ne fut d’abord qu’une sorte de reflet du monde exterieur. En parcourant la serie des racines semitiques, a peine en rencontre-t-on une seule qui n’offre un premier sens materiel, appliquó, par des transitions plus ou moins immediates, aux choses intellectuelles. S’agit-il d’exprimer un sentiment de lam ę, on a recours au mouvement organique qui d’ordinaire en est le 72 Ani pustynia, ani wszelkie zewnętrzne wpływy nie mogły były do tak wzniosłej koncepcyi religijnej i filozoficznej doprowadzić; tylko drogą abstrakcyi, dri gą głębokiej filozofii, z całej przedziwnej rozmaitości feno menów świata, można było wyprowadzić pojęcie jedności celu i środka — jedności praw, rządu i myśli świata. A wszakże sam Renan przyznaje brak filozoficznej myśli u Semitów i nie wielką skłonność ich i uzdolnienie do abstrakcji. Będziemy mieli zresztą sposobność spotkania się w najbliższćm ot czeniu Semitów zachodnich z kultem jedynobóstwa, który i na Egipt tak wielki polityczny i relig jn y wpływ wywarł. — Nazwy bóstw se mickich tak bezprzedmiotowe ja k : E l , E l o h , A l l a h , B a a l , A d on, S c h a d d a i , R a m , R i m m o n , nie przemawiają także bynajmniej na korzyść wyższości jakoby pojęć religijnych Semitów. Primo, używane są najczęściój w liczbie mnogiej, powtóre w ściślejszem znaczeniu, są tylko przymiotnikami, atrybutami, albo tak prostaczych bóstw ja k B e t h - e l ' e , albo jeśli się odnoszą do wyższych pojęć, to takich, na których wyrażenie Semici nie mają właściwej nazwy — i tak jak nazwę Jabve, która nie ma w j ę zykach semickich żadnego etymologicznego znaczenia, przybierają od ob cych 31). Bóstwa te przytem są natury czysto lokalnej. Każda miejscowość, każde plemie miało swego A l i a h a lub B a , a l a , jakto wykazują nazwy: A z - A l l a h , S c h a m - A l l a b , B a a l - T s o u r , B a a l-S id o u , B a a l - H e r m o n , B a a l - P h e g o r itp. bóstwa lokalne Tyru, Sydonu, gór Herrnon, Phegor, — lub Melkarth który wprawdzie miał pewną wspólność z Baalem metropolii, jak wykazuje napis znaleziony na wyspie Malcie: „Bogu Melkarthowi, Baalowi Tyru* 3i) lecz nie mniej ja k etymologia tśj nazwy M e l k a r t h , skrócenie z „M e l e k - K i r y a t h = k r ó i miasta* świadczy, był bóstwem także lokalnóm, protektorem miasta. Nazwy te stosowały się i do różnych przedmiotów, fetyszów — czyto do prostych kamieni b e t e l i , czy jak w nazwie B a a l - S a m i m , do sklepienia niebios, lub w szeregu B a a l i m , do planet lub gwiazd. Mimo więc powagi Renana, lir. de Vogtie, Lenormanta i in., nie mcżemy odszukać w nich chara kteru jakoby pierwotnego, „jedności pierwiastkowej*, choćby jak najniejaśniej zaznaczonej. Na dnie tego systemu nie było nic filozoficznego, co sig n e... Un tel systeme grammatical sent evidemment 1'enfance de 1’esprit liumain, et il est permis, sans toinber dans les reves de 1’ancieiine philologie, de croire que les langues semitiques nous ont conserve, plus clairement qu’aucune autre familie, le souvenir d’un des langages, que l’homme dut parler au premier eveil de sa conscience etc. (p. 22 —24). 31) Genezę kultu Jahve i znaczenie etymologiczne samej nazwy, będziemy się starali na innćm miejscu wyświetlić. 32) De Y ogiić: Mólanges d’arehćologie orientale, p. 51— 52. ■pr 73 charakteryzowało panteony Egiptu, Chaldei, lub narodów aryjskich, — i w tym względzie Semici nie mieli istotnie rozwiniętej i skomplikowanej mitologii. Nie była to jedność rozbita, ale atomy, które niezdolne były nigdy utworzyć całości ; zbyteczna wyłączność i egoizm plemion, stała temu na przeszkodzie. Nie mamy śladu, aby Semici czcili podobne abstrakcyjne pojęcia jak: d o b r o , p i ę k n o , lub p r a w d ę , lub choćby jak Aryowie pierwo tni „ducha żyjącego* najwyższego, hind. A s u r a zkąd A s s u r assyr., irań. A h u r a , gal. E s u s , etrus. A e s a r , A s y skand.; t a k ż e M a n y u Vedów, M a i n y u u Iranów, ist tę intelligentną „rozutu“, lub „ducha Bożego i nie śmiertelnego który przenika świat", N a r a , kymr. N e r ; P u r u s c h a „du szę najwznioślejszą* itp. Aryowie, oprócz bóstw będących personifikacyą potęg przyrody, jak D y a u s , D e u s , Z e u s = n i e b o , S u r y a , P h o e b u s , A p o l l o = s ł o ń c e , A g 11 i= o g i e ń , N e p t u n u s = m o r z e itp., mają także bóstwa personifikujące tylko atrybuty jego moralne, a według wyra żenia jednego z hymnów Rig-Yedy (I, 164, 46) „różne nazwy które mędrcy nadają j e d n e j i tej samej I s t o c i e * j a k : S a v i t a r „rodziciel*, także T v a s h t a r i D h a t a r „twórca*, „stworzyciel*, M i t r a lub A r y am a n , „łaskawy*, „przyjacielski*, D a k s h a „potężny wolą i rozu mem* itp. 33). Dla braku poczucia natury i jej praw, Semici uniknęli wprawdzie aberacyj panteizmu, do których ożywianie i apoteozowanie bez końca zjawisk przy rody, doprowadziło w konsekwencyi Aryów — ale dla tych samych przy czyn, nigdy nie byli zdolni wydać sami z siebie wyższój religijnej myśli; nie widzimy śladu w nich zmysłu analitycznego i krytycznego, nigdy głę bszej obserwacyi praw przyrody, a zatem nie mogli byli dojść do zauwa żenia j e d n o ś c i w rozmaitości fenomenów świata, ale w i e r z y l i w je dność, która zkądinnąd była im narzuconą. Sama niedokładność języka i brak ścisłości wysłowienia zawiłych myśli, nakładały pęta na rozwój idei. Gdyby Hebrtjczykowie mogli byli wznieść się mocą intuicji do wyższśj filozoficznej myśli, jedynobóstwa, zkądinnąd, jak to stanowczo twier dzimy co do całego kultu monoteistycznego Jahve zadobytej — brakowa łoby im materyału na oddanie tej m y ś l i 34). Lecz jeśli myśl filozoficzna 33) Patrz dzieła wyżój cytowane Max Mullera, Adalberta Kuhna i Picteta. 34) Sam Renan przyznaje (p. 18): „La langue etant le monie nćcessaire de opórations intellectuelles d’un peuple, un idiome presąues denue de syntaxe, sansvariśtś de construction, privś de ces conjonctions qui etablissent entre les membres de la pensće des relations si dólicates, peignant tous les objets par leurs ąualitćs extśrieures, devait Ctre ćininemment propre aux eloąuentes inspirations des voyants et & la peinture de lugitives impressions; m a i s devait serefu ser& tou te philosophie a t o u t e sp ć c u la - Mozaizmu, jak i wyszłych z n ie g o : Chrystyanizmu i Islamu, nie jest pierwotnie semickiego pochodzenia, niem n iej niedokładności i jednostron ności geniuszu Semitów, tej ich zachowawczości, brakowi dostatecznej żywotności i możności dalszego rozwoju, cywilizacya zawdzięcza prze chowanie tak ściśle określonych, jasnych, a przeto potężnie na w7yobraźnię działających trzech systematów religijnych, których przeznaczeniem było podbicie niemal świata całego. Natomiast wszystkie pomniki, które wspominają o pierwotnej fazie życia Semitów, dostarczają nam przekonywających dowodów, iż ci pogrą żeni byli jeszcze w brutalnym fetyszyzmie. Przedmiotem tej czci były głównie kamienie, drzewa, zwierzęta, góry, źródła itp. Znane jest to po wszechnie odnośnie do plemion arabskich z przed epoki Mahometa 3i). H e ro d o t 30) wspomina, że Arabowie zawierają umowy i czynią przysięgi na ka mienie własną krwią zbroczone. Wspominaliśmy o heth-el’ach pod po stacią których były czczone do najpóźniejszych czasów bóstwa Syryi i F e nicyi, nie wyłączając i głośnego Melkarta w Tyrze 37). Nie była to jednakże jak chce Movers „apoteoza sił i praw natury", ale literalna cześć przed miotów — fetyszów, bez względu na wyższe manifestacye potęg przyrody. Nawet z innych względów o tyle wznioślejszy kult słoneczny i syderalny — tu obleka najniższą formę fetyszyzmu. Nomadyjskie rzesze Semitów nie t i o n p u r e m e n t i n t e l l e c t u e l l e . * Otóż aby dojść do pojęcia jedy nobóstwa, trzeba było cos' więcej niżeli w izyt poetycznej, trzeba było ba dań i refleksyi. Na nowe obce pojęcia, należało przejąć i nowe nazwy i symbole. 35) Strabon p. 7 8 4 . — Suid. ’Apyję. — Steph. Byz. Aooaapyj. — Lenor mant: Lettres assyr. 2, 120 sqq, (o kamieniach Kaaby), także Hist. An cien. III. p. 354, 355, 359, 361. — Cansin 1. c. I, 165; 170 sqq. — Krehl: Eeligion der Araber, p. 73, 76 i inne. — Osiander, Zeitsch. d. d. M. O. 7, 487. — Pomijamy tu naturalnie pojęcia wznioślejsze, które prze chowały się tu z czasów pierwotniejszej nie semiukiój cywilizacyi, jak np. w kraju Y e m e n , w kraju P u n t napisów egipskich. ('Porów. Lenormant: Le culte des ancetres diyinises dans 1’Yem en; Comptes rendus de l’Acadćmie des Inscriptions, 1867 ; także Brugsch-Bey 1. c. index Punt). — Wszystkie inne dane o zawikłanćj mytologii Arabów, są po większej części wynikiem albo niekrytycznych zestawień autorów starożytnych z mytami Babilonii, Syryi lnb własnego kraju — albo też forsownych nadciągań wy obrażeń tych przez nowoczesną krytykę, do monoteistycznego kultu Hebreów, i chęci widzenia w A llahu, czczonym do dziś dnia w Kaabie pod formą kamienia meteorologicznego, jakićjś wyższej postaci bóstwra A lla h taala. 3C) Herodot. 3, 7; 1, 181; 7, 69; 86. 37) Porów. Jerem. X. 3 — 8. — Baruch 6, 3 ; 2 5 ; 26. — Herodot. 2, 44. — Pliniusz H. N. 37, 75. — Theophr. De lap. 25. — Lucian: De Dea Syria p. 16, i c, 49. — Diodor 20, 65. — Movers : Phón. I Bd. p. 570 sqq, 593 sqq. — Max Duncker 1. c. I, p. 244, 279. 75 umiały się wznieść do wzniosłych koncepcyj astronomicznych i religijnych Chaldeów lub Magów Iranu. Do stadyum religijnego szamanizmu, ani tem bardzićj idolatryi, czci przodków, wznieść się ludy te nie mogły, gdyż brakowało im najgłówniejszej podstawy podobnej formy religijnej — wiary w nieśmiertelność ducha. Nawet mozaizm pierwotny ani razu nie zaznacza podobnego pojęcia. Tam z życiem kończy się i istnienie, , dusza wszel kiego ciała we krwi jego j e s t“ 3S). U Arabów podobnież, pojęcie to albo wcale nie egzystowało, albo mało się różniło od najbardziej prostaczych pojęć dzi kich 3I)) — pojęć związanych jak wiadomo z wiarą w złe duchy. Początkowe ks. Pentateuchu wspominają również ustawicznie „Elohim* tj. bogów w liczbie mnogiej. Dopiero ks. Exodu (6 , 2 —8) w namaszczonych słowach podają nam chwilę, w której w miejsce bogów „ E lo h i m \ lub drugiej nazwy „El-Schaddai“, po l l z pierwszy objawia się Bóg Mojżeszowi pod nazwą „Jahve“ — lubo pierwsi a u to n w ie biblijni obok niej, używają wciąż także dawnśj nazwy „Elohim“. Znane były także u Izraelitów beth-ele i terafim tj. kamienie — fetysze40). A nawet mimo już wznioślejszych pojęć religijnych, na dnie narodowego kultu zawsze leżało wielobóstwo; każdy dom, każde pokolenie miało swoje odrębne bożyszcze (terafim), które dziedzicznie się przechowały nawet w po Mojżeszowych czasach 41). Fergusson i John Lub bock zwrócili uwagę na przechowany do późnych czasów u Izraelitów 3S) Levit. XVII, 11, 14 ; także Genes. IX, 4. 39) Caussin de Perceval 1. c. — Lenormant: H. A. III, p. 356, 357. 4I') Genes. XXXV, 14, 15: „Zatem postawił Jakub znak na miejscu onem, gdzie Bóg mówił z nim, a znak on był kamienny, i pokropił go pokropieniem, i polał go oliwa.. I nazwał Jakub imię miejsca onego, gdzie Bóg z nim mówił Beth-el (Dom Boga).“ Porów, także Roz. XXVIII, 11, 12, 1 6— 2 2; XXXI, 13. — Ustęp o skradzeniu domowych bogów u Labana Syryjczyka przez Rachelę żonę Jakuba, dla zaskarbienia sobie ich błogosławieństwa, którego Laban im odmówił (Genes. XXXI), jakoteż nie dwuznaczne przy właszczenie sobie obrazów rytych i lanych, oraz Efodu i Terafim w Dan, u Michasa Kananejczyka (Sędziów XVII, XVIII), który to zwyczaj (Efodu i Terafim) Kananejczyk wraz z Lewitą kapłanem przejąć tylko mógł, ma luje doskonale stan fetyszyzmu, w jakim masa narodu Izraelskiego nawet po powrocie z Egiptu po większej części pozostawała. Zarówno jak u Ara bów tak i u Syryjczyków i Hebrejczyków widzimy zwyczaj przysięgania i świadczenia się kamieniami, które to przysięgi i umowy między współplemiennikami zwykle święcie obserwowano (Genesis XXXI, 4 4 — 54). 41) Porów. Evald II, 59. — Kult ten betyli i drzew, przechował się w niektórych okolicach Palestyny i Syryi, jak np. w Ammuka w Galilei itp. do dziś dnia; kamienie jak za Jakuba namaszczają oliwę, a drzewa obwieszają wotami i lampionami zapalonemi. — Renan: Mission de Phenicie p. 400, 777; M. de V oguó: Egl. de Palestine p. 346. 76 kult w ę ż a 42), i to nie węża-szatana z I f e - G e n e z y , bardziej ogólnego zna czenia, ale węży „ognistych* które „kąsały ludzi* i na obraz których sam Mojżesz nakazuje wystawić na drzewcu „miedzianego węża*, który to kult pod nazwą „Nehustan* zachował się był aż do czadów króla Ezechyasza 43). Także pod innemi postaciami zwierzęcemi. jak psów. bydła (mia nowicie „złotego cielca)*, lwów itp. czczono bóstwa zarówno w Fenicyi i Syryi jak Palestynie 4J) — i w późniejszych nawet czasach kiedy i po stacie ludzkie dawano bogom w Fenicyi, dodawano im członki zwierzęce. Wszystkie te jednakże wyobrażenia bóstw, nadzwyczaj prostacze, które tak obniżały poczucia artystyczne Greków 15), nie zdaje się aby odpo wiadały przyrodzonym skłonnościom Semitów. Brak poczucia sztuk pla stycznych po wsze czasy charakteryzował wszystkie narody czysto semi ckie. Malarstwo i rztźba tak były przeciwne ich usposobieniu i instynktom, do czego przyczyniała się prawdopodobnie niemożność odróżniania idei od samego symbolu — ta subjekływ nnść, stanowiąca jak zauważyli Lassen i Renan podstawę charakteru ras semickich, że przez rytuał religijny, czy to mozaizm, czy islam jako element im obcy najsurowiej zakazane były. Prawo Mojżesza ustawiczn e robi wycieczki przeciwko „obrazom malowanym*, obra zom i bałwanom, „rytym i lanym* Kananejczyków, które niszczyć nakazuje 46). Nie mamy śladów także bóstw czczonych pod postacią ludzką w Fenicyi z cza42) James Fergusson: Tree and Serpent Worship, Londyn 1868 r . ; John Lub bock: Początki cywilizacyi, Rozd. Religia, fetyszyzm. « ) Numeri XXI, 8, 9 ; II Królewsk. XVIII, 4. 44) Movers: Religion der Phonizier w r. m. i E. u. G. p. 418, 419. — Max Dun cker 1. c. I, p. 266, 279. — Exod. XXXII, 4 — 6, 8 ; I królew. XII, 28, 29. 45) Porów. Dion. Chrysost. Or^Ł T. II, p. 383. 4ti) Levit.XXVI, 1. N u m e r i x x f f i l , 52. Deut. IV, 1 6 — 18: „...Abyście się snadź nie popsowali, i nie czynili sobie rytego bałwana albo obrazu wszelkiego podobieństwa, kształtu mężczyzny albo niewiasty; albo kształtu jakiego zwierzęcia, które jest na ziemi, kształtu wszelkiego ptaka skrzydlastego, który lata po powietrzu ; kształtu wszystkiego tego co się płaza po ziemi, kształtu wszelkiej ryby, która jest w wodzie pod ziemią*, także VII, 5; XII, 2, 3 . — Cheruby skrzydlate, K rubim które według słów Genezy (III, 24) Bóg umie ścił na wschód słońca sadu Eden, aby strzegły wejścia; jakoteż które z zło conego drzewa Salomon umieszcza nad arką przymierza, i któremi przyo zdabia całe wnętrze świątyni (I królew VI) — są mówi Renan (H. d. L. S. p. 476) prawdopodobnie grifonam i (K ru b — ^pon), stróżami skarbów gór złotodajnych we wszystkich mytach aryjskich. (Porów. Tuch: Kommentar iiber die Genesis p. 118 — 119. — Gesenius: Thes.). „L’idśe des Krubim n’est pas semitiąue et la racinedeleur nom semble indo-europóenne (g rif, greifen, saisir)“. Podobnież się ma z całą symboliką religijną i artystyczną Fenicyi z późniejszych czasów, do którśj wzory jak widzieliśmy zapożyczone były już to z Egiptu, już to z Asyryi, Persyi lub Grecyi. jr 77 sów dawniejszych. Antropomorfizm rei gijny może być jedynie udziałem ludów artystycznie ukształconych, albo przynaju niej mających instynkta choćby elementarne sztuk plastycznych. Natomiast najstarsze i w myty przeszłe symbole religijne Semitów, b jły owe wspomniane wyżej słupy z kamie nia i drzewa — zwykłe symbole Baala, Melkarta i iunych bóstw, a kształ tami swemi konicznemi jak niektórzy sądzą, uzmysławiające słupy wzno szącego się ognia. W Tyrze w świątyni Melkarta jeden z tych słupów był ze szmaragdu, drugi ze złota. Inny rodzaj słupów także zwykły w kul tach Semitów, były falusy, które w bliskości ołtarzy lub przy wejściu do świątyni w olbrzymich kształtach wznosiły s i ę , lub w zmniejszonych kształtach w mysteryach pryapejskich bog;ń żeńskiej natury, występowa ły J7). Jak symbole te odpowiadały kierunkowi religijnemu i umysłowemu Semitów, dość przypomnieć, że Salomou w świątyni wystawionej Bogu Jahve, umieszcza w przedsionku dwa słupy miedziane osiemnaście łokci w zwyż, a dwanaście w okrąg, opatrzone na wierzchu w gałce pięć łokci wzwyż, pokrjte także siatką i innemi emblematami, z których jednemu nadaje nazwę Jachyn, drugiemu Boaz 48). Pomijając jednakże stronę teoretyczną systemu religijnego Semitów, który następnie uległ wpływom szlachetniejszych, podnioślejszych pojęć — stroua formalna tego kultu, rytuał, do najpóźniejszych czasów daje nam obraz najsmutniejszych aberacyj umysłu i uczuć ludzkości. Nigdzie indziej żądza krwi z orgją najw.szeteczniejszą ni? podały sobie silniej dłoni, na większą chwałę godnych ich pod każdym względem bożyszcz. Zaledwie Mex>k starożytny i zdegerowany szeregami wieków brahmauizm, dorówny wają w okrucieństwach krwawym tym ceremoniom religijnym. Babilon, Fenicya i Kartagina, w epoce rozwiniętej cywilizacyi klasycznej, co więcej, w pierwszych wiekach chrześcijaństwa 49), przechowały jeszcze cały szereg monstrualnych praktyk przygłuszających wszelkie uczucia człowieczeństwa, degradujących go do rzędu najprzewrotniejszych i najbardziej drapie żnych istot stworzenia. Głęboka prostracya moralna i ponury smutek przerywany bywał nagłym szałem nadmiernego wesela, jak np. w uroczy stościach Adonisa i Astarty-Afrodyty 50). Świątynie bywały schronieniem prostytucji — uroczystości pogrzebowe zbiegały się z o r g j ą 51). Kastracye 47) Lucian. De Dea Syria, p. 16. — Movers: Phón. I Bd., p. 570 sqq, 593 sqq; E. u. G. p. 418 48) I królew. VII 1 3 — 22; II kroniki III, 1 5 — 17. — Patrz także, Nork; A p fe l. 49) Do III w. jak w Kartaginie. s0) Lucian. De D«a Syria c. 8. — Strabon, p. 755. — Plaut. merc. 4, 6. 51) Astarte (Astoretb) pierwotnie nie semickiego pochodzenia, i nie mająca nic wspólnego z charakterem wojowniczym i lubieżnym, jaki jej Semici nadali — obsługiwaną była przez kapłanki-kurtyzanki ( Kedeshdth) , a sama przjbio- 78 i wszelkiego rodzaju uszkodzenia ciała — przybieranie znamion obcej pici, bywały na porządku dziennym w monstrualnym tym k u lc ie 5?). Stra szliwy Moloch na przebłaganie i zjednanie łaski, wymagał ofiar z własnych pierworodnych synów, palonych żyw cem ; obrzęd, który w Kartaginie do stąpił znaczenia instytucyi uarodowej, religii państwa. Kiedy Agatokles z Syrakuz wylądował w Afryce, i pobiwszy wojsko kartagińskie, stanął pod murami tejże — Kartagińezycy sądząc że ściągnęli na siebie gniew swego bożyszcza przez zwolnienie nieco z srogości rytuału podstawia niem często w ostatnich czasach dzieci kupionych i porwanych rodzicom, w miejsce synówr najszlachetniejszych rodzin miasta — dla okupienia winy postanowili poświęcić naraz 200 chłopców. Najdostojniejsze rodziny które podejrzane były iż przeniewierzyły się poprzednio bogu, dostarczyły ich dobrowolnie 30 0 53). Jęki ofiar — mówi P lutarch54) — bywały hukiem bębnów i świstem piszczałek przygłuszane; matki obowiązane były stać przy tej ofierze bez dania znaku żałoby, bez westchnienia. Najmniejszy podobny objaw, odbierał im wszelką religijną i honurową z u sługę — dziecko zaś mimo to było poświęconem. Rytuał odbierał cechy człowieczeństwa tym fanatykom przesądu 55). 62) 53) 54) 65) rała często znamiona męzkie (Porów. Serv. ad Aen. 2, 632. — Gerhard : Kunst der Phoeniker, p. 36, 38. —Noldeke:Insohrift des Mesa). W Fenicyi ina wyspie Cyprze w jój świątyni, w świątyni Mylitty w Babilonie, w Sicca Wenerea w Kartaginie, dziewice poświęcały swoją cnotę (Jusfin, 21, 3) — każda kobieta winna była przynajmniej raz w życiu ofiarować się za pieniądze w obrębie świątyni pierwszemu lepszem u; zyskane ztąd pieniądze szły do skarbu bogini. Rozwiązłość szła tu w parze i na wyścigi z fanatycznem lekceważeniem ży cia, i poddawaniem się dobrowolnym uszkodzeniom ciała; orgiastycznym tańcom kultu Baal-Pheora towarzyszyły zwykle ofiary krwi (Clein. Alex. p. 30. P o tt); w uroczystościach Astarty w szale fanatycznym, zadawano so lie najróżnorodniejsze rany, które to dobrowolne męki kończyły się zwykle ogólną ucztą (Movers: Religion der Phoeni/ier p. 681). Zmysłowe uspo sobienie Semitów znajdowało zresztą odpowiedni id iał w zmysłowych obra zach bóstw zlewających swój męzki i żeński charakter, i występujących już to bezpłciowo, już to odbywających wstrętne trawestacye, którym odpowia dały podobneż całego szeregu hierodulow, kapłanek i wtajemniczonych. W pewne uroczystości mianowicie Baala, kapłani i wierni występowali w różowych przeźroczystych szatach kobiecych, gdy tymczasem kobiety przy bierały męzki strój, uzbrajały się w miecze i groty (Joh. Lyd. de mensib. 4, 46). Podobneż przeobrażenia miały miejsce i w uroczystościach Astarty (Moyers 1. c.) Diod. 20, 14. Plut. de superstitione p. 171. Sil. Ital. 4, 767. Do całego tego ustępu, porów. Movers: Phoenizier I Bd. p. 5 2 — 55, 593 sqq, 6 7 6 — 69 0 ; tegoż: Untersuchungen ueber die ^ nAłf- Najbardziej spirytualistyczne myty, przejęte od innych aryjskich c y wilizacyj : jak Assura, Oannesa-Dagon’a, Kabirów, Adonisa i Astarty 50) i in., we wszystkich społeczeństwach semickich, mianowicie w licznych koloniach fenickich — materyalizowały się, paczjły i w wyuzdaną orgją przetwarzały. Mozaim nadaremnie stara się oddziałać przeciw tym barbarzyńskim praktykom, — zboczenie moralne, chorobliwa żądza krwi i lubowanie się pod osłoną form religijnych w lubieżności, stały się niemal w łaściw ości rasy — nie dały się najsurowszemi kanonami w y tępić57). Form a zewnętrzna heiten der Phnenizier. Bonn 1841, w r. m .— Max Duncker 1. c. I, 258 sqq. Ten ostatni między innemi mówi: „Ja diese sinrilich ausschweifenden und ascetisch blutigen Dienste werden durch jenes geheimnisvolle Band welches in der menschlichen Brust Wollust und Schmerz nahe aneinnar.der riickt, verschmolzen, so das d i e s e r K u l t u s e i n t r e u e s A b b i l d d e r s e m i t i s c h e n S i n n e s a r t g i e b t , welche zwischen uppigem Genuss und fanatischer Zerstorung, zwischen sklayischer Kriecherei und hartherzigem Trotz, zwischen weibischem Yersinken im Harem und kuhnen Kriegsthaten hin und w'ider schwankt". — Benan zaś (H. d. L. S. p. 182) mó w i: „....nous trouvons chez les Pheuiciens une mytliologie grossiere, des dieuxbas et ignobles, la volupte erigee en acte religieux. Les mythes les plus sensuels de Tantiątiite, les cultes phalliąues, le commerce des courtisanes, les infames institutions des galles et des hierodnles venaient en grandę partie de la Phenicie etc.“ Wszyscy ci jednakże uczeni mają raczćj kulta te za kananeńskie, albo przynajmniej mocno ich wpływami zmieszane, niżeli typowo semickie — uderzeni przedewszystkiem różnicami z kultem jasnym i czystym Jahve, z monoteizmem Hebreów. Ale właśnie ta różnica jedynego narodu semickiego z tak wzniosłym stosunkowo kultem, tak ró żnej natury, winna była ostrzedz przeciwko uogólnianiu togo kultu na inne semickie narody. Widzieliśmy zresztą że na dnie kultu Hebreów, leżały te same rasowe pierwiastki co u Funicyan, Arabów, Syryjczyków itp., a prze ciwnie nie mają one nic wspólnego z wyobrażeniami religijnemi i rytuałem pierwotnych Kananejczyków. 66) Co do pierwszych mówiliśmy wyżej o ich aryjskiem pochodzeniu; co do kultu Adonisa i Astarty patrz niżej. 67) Stary Testament w licznych ustępach surowo upomina przeciwko : wznoszeniu słupów i drzew świętych, czci Astarty, ofiarowywaniu córek swych na wszeteczeństwo i znoszeniu do świątyni Jehowy zysku z prostytucji; „Nie bę dziesz -— mówi także — rzezać się, ani czynić łysiny między oczyma waszemi nad umarłym", zwyczaj znany u Syryjczyków i innych Semitów; także surowo zabrania, aby żaden kaleka, kastrat lub t. p. „nie wchodził do zgromadzenia Pański ego “, żeby żadna kobieta nie nosiła męzkich szat i na odwrót, co wszystko widzieliśmy należało do zwykłego rytuału Semi tów, a których surowe i wielokrotne zakazywanie, wykazuje jak drogie były te zwyczaje i Hebrejczykom. Patrz Levit. XIX, 2 8 — 2 9 ; XXI, 5. Deuteron. XIV, I; XVr, 21, 22; XXII, 5; XXIII, 1. — Także upomina aby nie p o padali „w obrzydliwości Baal-Fegora“ czyli falusa, „Chamosa obrzydliwości 80 kultu, rytuał narodowy, rasowy, tak zgodny z obyczajami innych społe czeństw semickich, można powiedzieć rozsadzał sama treść wyższych do gmatów — pr/ygłuszał wzniosłe pojęcia narzucone przez Mojżesza i inne uboczne wpływy. Stary Testament daje nam kilkakrotnie dowody o istnieniu krwa wych ludzkich ofiar w kraju Patiiarchów i Proroków. Sam fakt potwornej ofiary Abrahama, jakkolwiek powstrzymany na czas interw encją Anioła, wskazuje że zwyczaj ten nie był tak dalece wstrętny wyobrażeniom Hebrejczyków. Ofiara córki Jeftego 6S), ofiara syna przez Achaza króla Ja d z kiegoM), takaż króla Moabskiego 00), dokonana na murach oblężonego przez króla Izraelskiego J o r a m a m ia sta K irH arosetb, przez co „stało się zagnie wanie wielkie przeciw Izraelowi, i odciągnęli od niego, a wrócili do ziemi swej“ — świadczą, że praktyki tego rodzaju były powszechne przynajmniej w pewnej epoce tak w Izraelu jak i innych pobratymczych narodach. W y raźne zresztą i kilkakrotnie powtarzane przepisy ks. E xndu (XIII, 2 ; XXII, 29, 30"; XXX, 11 — 16; XXXIV, 19, 20); jakoteż Levit XXVII, 28 29, nakazujące ofiarę z pierworodnych synów i samców wszelakich t r z ó d : „Poświęć mi wszelkie pierworodne; cokolwiek otwipra każdy żywot mię dzy syny Izraelskiemi, tak zł udzi , jako z b y d ł a ; bo moje jest*, — a tylMoabskiój-, lub poświęcali „swego nasienia Molochowi" — niestety nie zawsze z dobrym skutkiem, jak to widzimy z Roz, XXV N u m e ri. Salomon w późnym wieku nakłoniony przez żony swoje, udał się sam „...za Asta,rotą boginią Sydońską, i za Molochem obrzydliwością Am monitów... i zbu dował kaplicę Chamosowi obrzydliwości Moabskiej, na górze przeciw Jeruzalemowi i Molochowi, obrzydliwości synów Amnionowyf.h* , I K rólew . XI, 5 — 8, tj. za bóstwami pobratymczych narodów, — nie widzimy zaś śladu, lubo także miał żonę Heteyczankę (Kheta) Kar anejczankę, aby czcił Dagona lub t. p. bóstwo. — Prorocy mianowicie Jeremiasz wyrzeka jeszcze (III, 8, 9): „A tak zdało mi się dla tych wszystkich przyczyn, ponieważ nierząd prowadziła uporna córka Izraelska, opuścić ją, i dać jej list rozwodny; a przecież się nie ulękła przestępnica siostra jej, córka Judzka, ale szedłszy i sama nierząd płodziła. I stało się że haniebnym nierządem swoim splugawiła ziemię: bo cudzołożyła z k a m i e n i e m i z d r e w n e m " . O ofia rach Molochowi powiemy uiżćj. — Także liczne są ślady i wpływów innego rodzaju: jak wyżój wspomnianych „malowań* i „obrazów lanych i rytych11, gajów świętych i ołtarzy - grobowców druidycznych, wzywania wieszczów i wieszczek — „...i są wieszczkami jako.Pilis^yriczykowie11, mówi Izajasz XI, 6, — którzy między innemi wywoływali duchy zmarłych (I Samuel. XXVIII, 7; Izajasz VIII, 19), która to idea była tak wstrętną i niezrozumiałą Semitom. Nad wpływami temi będziemy mieli sposobność na innem miejscu bliżćj zatrzymania się. 68) Sędziów XI, 3 0 — 40. M) II Królew. XVI, 3. 60) II Królews. III, 27. ko wyjątkowo dozwalające zastępow ać ją przez ofiarę pieniężną lub inną, co przechowało się także w dorocznej uroczystości Paschy «') — nie pozw aei) Obrzezanie ten chr/.est krwi — wypływało u wszystkich ras semickich, ze zwyczaju ofiary niemowląt. Była to ofiara części za całość, a bynajmniej pobudki jakoby hygieniczne na obrządek ten nie wpływały. „Głównym pun ktem z którego na obrzezanie zapatrywać się należy — mówi Baur (Tub. Zeitschr. 1832, H. I, p. 108, Anm.) — jest rytuał przez który zmazaną ma być wina, w którą człowiek na świat przychodząc popada1* — jest to więc religijne oczyszczenie. Za rodzaj odkupienia, oczyszczenia, uważają go zarówno Bohlen (Comm. z. Genes. p. 194 i in.) jak Ghillany (Die Menschenopfer der Hebriier, p. 601). We wszystkich religiach pierwotnych nieco wznioślejszych, widnieje to uczucie, że nowonarodzone dziecię winno być religijną ceremonią oczyszczone, początkowo prawdopodobne od fizycznej nieodłącznej od porodu i samego zapłodu zmazy, co przybrało nastę pnie i moralne znaczenie. Narodzenie dziecka dotyka jednocześnie zma zą matkę, a także jak u Hindusów wszystkich członków familii w pro stej linii. Nawet dom musi być przez brahmina święconą wodą oczyszczony. Według prawa mojżeszowego kobieta po porodzie chłopca, pozostaje 7 dni nieczystą, musi jednakże 33 dai pozostawać w odosobnieniu, co sta nowi razem dni 4 0 ; w razie narodzenia dziewczyny liczba dni się podwaja ( L e v it XII, 2 — 8) — co dziwnie się schodzi z oznaczoną liczbą dni przez Zoroastra. U starożytnych Parsów nowonarodzone dziecię dopóty nie było zabezpieczone od zabójczego tchnienia Arimana, który już w osobie Kajomora prarodzica ludzkości starał się zatruć zabójczein swojem tchnieniem pier wiastek wszelkiego życia — dopóki matka nie zwilżyła ust dziecięcia świętą rośliną Ho m a (Kleuker, Zend’Avesta tłom. n. III, p. 221). Homa zaś to samo co S ó m a u Hindusów, była pierwiastkiem życia, zdrowia, czystości, nawet nieśmiertelności. „Kto mnie pożywa — mówi pierwiastek ten do godności bóstwa podniesiony —• ten odbiera odemnie wszelakie dobra tego świata11 (Z. A. I, p. 92). W kilka dni po narodzeniu udawał się ojciec z dziecięciem do kapłana, który odwracał się z niem przed ołtarzem wie cznego ognia na wschód, oblewał go wodą, a ojciec nadawał mu imię (Z. A. III, p. 202). U Hindusów nowonarodzone dziecię pozostawało 10 dni nieczystćm — podobnie jak u Greków (Potter, Arch. II, p. 590)iR zym ian (10 dzień d ie slu stric u s.N a .c Y r'b . Sat.I, 16) — poczem otrzymywało także chrzest wody. U Greków i Rzymian zaś, oczyszczenie to odbywało się przez symboliczny chrzest ognia,przez przeprowadzenie (ajj.<pi§pó[ua) między dwoma ogniami, lub zwyklój trzykrotne okrążenie około domowego ogniska. Lubo i tu jak wszędzie indziej: w o d a m i a ł a w ł a s n o ś ć o c z y s z c z a n i a w s z e l k i e g o z ł e g o (fr c^ a a o a xXo£ei rcavta 'cW&pcoftow x a /a ). Po rów. Z. A. I, p. 50; III, p. 2 3 3 .— Abr. Roger: Sitt. d. Brahm. p. 4 2 . — Bottiger, Amalthea I, H. p. 55. — Nork. 1. c. art. W a sserta n fe, R e in i(jangęgesetze. — Święto k u p a ł y , ogni śto Jańskich, oraz przechowany u wszy stkich Słowian zwyczaj oblewania się wodą (dyngusu) wczasach wiosennego porównania dnia z nocą — zwyczaj bynajmniej nie chrześcijańskiego pocho dzenia, jak to już Grimm (p. 552) i Hanusch (Slaw. Myth. p. 19 7) wyka zywali — także kąpieli cudownie mającej działać w wieczór Świętojański tj. najwyższej działalności i punktu zwrotnego słońca, znany także u innych 6 łają wątpić że ustępy Levit. XVIII, 21 ; XI, 1— 5, sprzeciwiające się tym praktykom niemal narodowym wszystkich Semitów, są wypływem późniejpółnocnycli ludów (Grimm, p. 5 5 5 ) — świadczą, że u starożytnych Słowian jak i winnych pierwotnych aryjskich społeczeństwach, symboliczny chrzest ognia i wody był dostateczny dla zmazania wszelkiej pierworodnej i nastę pnej winy. — Taki był chrzest ognia i wody u Aryów — u Semitów od powiadał temu chrzest krwi, obrzezanie. Ze na dnie tego obrzędu leżała myśl złagodzona samej żywej ofiary dziecięcia, świadczy dzień ósmy po narodzeniu, który właśnie naznaczony był na ofiarę wszystkich p i e r w o r o d n y c h tak synów jak i bydląt „cokolwiek otwiera każdy żywot“ (Genes. XVII, U , 1 2 ; E x o d . XXII, 29, 30). Według ks. E x o d IV, 2 3 — 26, także „zabieżał Pan Mojżeszowi" w drodze do Egiptu i chciał zabić syna jego pierworodnego jako z prawa mu należącego się. „Tedy wziąwszy Zefora krzemień ostry, obrzezała nieobrzezkę syna swego i porzuciła przed nogi jego i rzekła: Zaprawdę oblubieńcem krwi jesteś mi etc.“ Tak samo Jakub walczy w ciemnościach nocy „aż do wejścia zorzy“ z Bogiem samym, i otrzy muje dopiero błogosławieństwo jego, skoro zostaje okaleczonym w biodrze. Przymierze Abrahama z Bogiem jak i Jakuba, tylko krwią, tylko uszkodze niem ciała może być okupione. Kastracye, „rzezania", „czynienia łysiny" itp. w tóm poświęceniu i zadośćuczynieniu dla bóstwa mają swoje źródło. Jak obrzezanie jest oczyszczeniem pierworodnej zmazy fizycznej i moralnej, tak kastracya jest dążeniem zachowania bóstwu wiecznej czystości (Porów. Bohlen : Comm. z. Genes. p. 29 2; Movers: Eelig. d. Phon. p. 315, 362). Zwyczaj przechowany do dziś dnia przy obrządku obrzezania odzywania się instrumentów dętych dla zagłuszenia krzyku dziecka wobec rodziców, bardzo znacząco przypomina zwyczaj praktykowany przy ofiarach na cześć Molocha o którym Plutarch wspomina. — Krwawy rytuał ofiary pierwo rodnych, musiał także choćby ze względów społecznych znaleść jakieś zła godzenie. Tem w późniejszych czasach było doroczne święto Paschy. Ba ranek zastępuje tu ludzką ofiarę. Ks. Levit. XII, 6, mówi o położnicy: „A gdy się wypełnią dni oczyszczenia jej po synu albo po córce, przyniesie baranka rocznego n a o f i a r ę c a ł o p a l e n i a , i gołębiątko, albo sinogarlicę na ofiarę za grzech do drzwi namiotu zgromadzenia kapłana". Uroczystość wiosennego porównania dnia z nocą, chwila kiedy stary rok Hebrejczyków i Babilończyków konał, a nowy rozpoczynał się, w miesiącu „Nisan" kiedy słońce stoi w znaku k o z ł a , a podczas pełni księżyca— najodpowiedniej szą zdawała się do uroczystego odkupienia, do zadosyćuczynienia ofiarą ba ranka, za nie zabite pierworodne niemowlęta, dla uchronienia się od pocisków zabójczych letniego żaru słonecznego (Porów. Baurl. c., także E x o d . XXX, 12 — 15; ver sacrum Rzymian; Livius 22, 10) — od dowolnej branki Molocha. Ofiara ludzka, jak i późniejsza baranka — jak i kozła ofiarnego ■zabijanego zwykle także o tym czasie na odkupienie z grzechów całego ludu, niezaprzeczenie miała jak cała symbolika, wybór dnia i zwierząt (barana i kozła) tego dowodzą, najbliższą łączność z kultem astralnym, mia nowicie tak obserwowanego przez Semitów księżyca i wyjątkowo jako po tęgę przyjazną, dodatnią i twórczą uważanego (Movers : Phon. p. 457) — zkąd także liczenie czasu księżycowego, i słońca jako potęgi groźnej, ni szczącej, którój więcej się obawiano i dobrowolnemi ofiarami zaspokajano, 83 szych, bardziej humanitarnych czasów i pojęć. Prorok Jeremiasz (VII, 31, 32 ; XIX, 4 — 6 ) wyrzeka jeszcze, że u wrót bramy wschodniej Jerozolimy , niżeli czczono. Cześć ta dwóch tych kultów szła w odwrotnym stosunku u Aryów, którzy zamiłowani instynktownie w badaniach przyrody i rozu miejąc choć hardziej wiedzeni intuicyą niżeli na podstawach ścisłych obserwacyi, prawa przyrody — przeciwnie idealizowali potęgę twórczą słońca, uważając go za jedno z najwyższych bóstw, jak świadczą hymny Rig-Vedy i Homera do tegoż słońca. Ten wybór epoki jak i symbolicznego kozła, zgadzał się zresztą z uroczystościami wiosennemi we wszystkich niemal cywilizacyach obchodzonemi, z kultami aryjskiemi Dionysosa i Attysa frigijskiego itp., mianowicie zaś z uroczj^stościami żałobnemi po zmarłym roku w Tebach egipskich, gdzie kozioł także jako ofiara wchodził (Patrz Nork: W idder). W rytuale zaś wyłącznie hebrejskim i w ogóle semickim, od da wien dawna za pasterskich jeszcze czasów, był zwyczaj znoszenia z po czątkiem roku pierwocin wszelkich owoców bóstwu i używania niekwaszonego chleba. (E xo d . XII. •— E vald: Altertliumer des Volkes Israel, p. 888 sqq). Każdy ojciec familii zabijał w święto Paschy baranka „samca z owiec albo kóz“, bez złamania mu żadnej kostki, i krwią jego nakrapiał podwoje drzwi i próg domu. „A będzie wam owa krew na znak na domach, w któ rych będziecie; bo ujrzawszy krew, minę was, że nie będzie u was plaga ku zatraceniu...“ ( E xo d . XII, 13.) Było to święto p r z e j ś c i a — święto wiosennego porównania dnia z nocą, związane z tradycyą zatracenia wszyst kich p i e r w o r o d n y c h „od człowieka aż do bydlęcia" w ziemi Egipskiój. Żaden nieobrzezany nie mógł brać udziału w ofierze Paschy, która była niejako dopełnieniem samej ofiary obrzezania. Zakaz łamania kości baranka tłomaczy Ghillany przez zwyczaj poświęcania kości Molochowi. Dla tego tóż nakaz: „Nie jedźcie z niego nic surowego ani warzonego w wodzie, ale u p i e c z o n e p r z y o g n i u . Głowę jego z nogami jego, z wnętrzno ściami jego. A nie zostanie z niego nic do jutra; a jeźliby co z niego do jutra zostało, o g n i e m s p a l i c i e " . (E x o d . XII, 9, 10). Ghillany przy tacza także Justyna męczennika (Dial. c. Trypli.) urodzonego i wychowa nego w Palestynie, a zatem znającego tamtejsze obyczaje, który wspomina iż baranka wielkanocnego nie wtykano jedynie na pojedynczy rożen, ale przetykano poprzecznie drugi, tak, że dwa te narzędzia formowały rodzaj krzyża — jak wiadomo symbol samego słońca. Rożny te bywały z drzewa granatu, które to drzewo symbol siły zapłodniającej (II król. XXV, 17. — Nork: A pfel), poświęcone było także słońcu, łącząc tu jak wszędzie kult falustyczny z kultem słońca. Ponieważ kształt ten krzyża daleko więcój odpowiadał kształtom człowieka niżeli baranka, Ghillany z tego czuje się upoważnionym do wnioskowania, że w ofiarach niemowląt w kulcie Mo locha —■pierwotnie po zabiciu kładzono je na krzyż i w ten sposób pod dawano ciałopaleniu. Na dnie tego rytuału, wątpić zdaje się nie można leżały jeszcze inne z najbardziój barbarzyńskiej epoki człowieka, wspomnie nia. Z baranka tego wielkanocnego każdy powinien choć kawałek wiel kości „oliwy" skosztować Ktobykolwiek nie obchodził święta przejścia i „ofiary Pańskiej nie odprawował czasu naznaczonego, grzech swój poniesie on człowiek... i dusza ona wykorzeniona będzie z ludu swego". Takiego 6* ^ L 84 było miej ce zwane Tofet albo dolina syna Hennomowego, „dolina mordu* ja k ją nazywa, gdzie Izraelici: „Pobudowali wyżyny Baalowi, aby palili syny swe ogniem na całopalenie B aalow i3'2). Oprócz ofiary niemowląt, powszechne były także ofiary z dojrzałych L.dzi, na cześć zarówno Baala surowego zakazu nie potrzebaby było, gdyby tu szło o zwykłą smakowitą potrawę, a nie o religijne symboliczne jej znaczenie; a ta rażąco przypo minała dawne ofiary ludzkie, z najbardziej zwierzęcomi, kanibalowemi jej konsekwencyami. Nie darmo St. Testament wielokrotnie napomina aby krwi nie pożywano. Ghillany (p. 601 sqq) w obrządkach zachowanych do dziś dnia przy obrzezaniu znajduje wiele innych przyczynków dozwalających wnioskować o najbliższej łączności Paschy i Obrzezania z pierwotnemi ludzkiemi ofiarami. Kapłan ustami pełnemi wina, wyssysa krew z rany dziecię cia, wprawdzie ją wypluwa, ale sądzićby należało, że nie zawsze tak by wało. Briick (Pharis. Volkss. Frkf. 1840) twierdzi, że wino to zmieszane z krwią dziecięcia wylewano za miejscem gdzie przykazania są przybite, co także jako ofiara napoju winno być uważane. Baranek wielkanocny jak ka żda ofiara zabijany bywał w przedsionku świątyni w Jerozolimie — od czasu jak świątyni zabrakło, i zwyczaj ten ustał u Izraelitów. — Chrzest krwi pod formą obrzezania istniał przedewszystkiem także u Fenicyan, gdzie był także symbolem ofiary Molochowi. Sam E l najwyższe bożyszcze fenickie według Pliilona z Byblos nie usuwa się od tego zwyczaju, i zabija wła snego syna Ieuda (Iśo§, porów. "ITP unigenitus jak Izaak. 1 M. XXII, 2), dla odwrócenia zarazy, tj. śmierci przez bóstwo zdziałanej. W dawnych jednakże czasach, co jest do zaznaczenia, nie był w Sydonie zwyczaj ten znany, jak również w Afrykańskich koloniach Fenicyi, co tylko przewadze żywiołu libijskiego możemy przypisać (Porów. Moyers : Plion. 1 Bd. p. 60 sqq, 362 sq q ; Relig. d. Plion. p. 315, 362). Biblijni i klasyczni autorowie świadczą, że u wszystkich semickich ludów, jak Arabów, Moabitów, Ammonitów, Edomitów itp. obrządek ten był obserwowany. (Jerem. IX, 25. — Herodot III, 8. — Joseph. Arch. 13, 9, 1. — Michaelis • Mos. Recht. IV, p. 9. — Niebuhr: Arabien, p. 76 i inn.) Znany był także w Egipcie i Etio pii (Herod. II. p. 104), lecz wnioskować ztąd zdaje się nie można, aby jak chce Bolilen (1. c. p. 194) i Nork (art. Beschneidung), He brej czy ko wie od Egipcyan mieli zwyczaj ten dopiero przejąć. Dla czegóżby był tak powsze chnym u wszystkich Semitów, którzy nie przebywali jak Hebrejczykowie dłuższy czas w Egipcie. Przeciwnie wnioskować zdaje się można, że jak w języku i w wielu obyczajach Egiptu wiele pierwiastków semickich znaj duje się, tak i zwyczaj ten stanowiący jakby ogólne piętno ludów semickich, w czasach jeszcze względnie przedhistorycznych z innemi pierwiastkami przeszedł do Egiptu. Dzisiejsi Abisyńczykowie i potomkowie starożytnych Egipcyan, Kopty, trzymają się silnie tego zwyczaju, tak że nawet clirystijanizm nie jest im do tego przeszkodą, a nawet zwyczaj ten i do ko biet stosują (Ludolf, Comm. ad liist. Aethiop. p. 272. — Bruce, trayels III, p. 348. — Niebuhr 1. c.). Herodot między innemi wspomina że i mie szkańcy Kolchidy, w których niektórzy chcą widzieć kolonią egipską, znali ten zwyczaj; nie mamy jednakże żadnych danych aby którykolwiek naród aryjski temu zwyczajowi podlegał. 85 jak i Jahve. U Syryjczyków, Fenicyan, Hebrejczyków — a nawet E gip cyan i wyjątkowo u Greków, krzyżowanie przestępców było ofiarą na cześć boga słońca. Sam krzyż był jednym z symbolów tego bóstwa C3). W Numidii odkryto w r. 1833 wotywny kamień, na którym znajduje się Baal w ludzkiej postaci otoczony nimbem z promieni, z rozłożonemi ramionami w kształcie krzyża, trzymający gałązkę w każdym ręku. Napis według łacińskiego tłomaczenia Geseniusa (Script. ling. Phoen. I, 197) oznaczał b y : „Domino B a a li S o la ri, Regi aeterno, q u i exaudivit preces etc. “ ks. Numer. XXV, 4, podają, że Jałive nakazał Mojżeszowi zebrać wszystkie książęta z ludu i powiesić „Panu przed słońcem, aby odwrócił gniew popędliwości Pańskiej od Izraela”. Samuel rozsiekał własnoręcznie Agaga „przed obliczem Pańskiem w G algal“ (Samuel XV, 33). Dawid (II Sa muel. XXI) wydaje Gabaonitom siedm mężów z potomstwa Saulowego aby „obwiesili je na górze przed P a n e m “. itp. CJ). Wprawdzie znajdujemy jeszcze ślady podobnych krwawych obrzędów w Grecyi, a częściej w Rzymie, gdzie Cezar, August nawet Trajan w wy jątkowych razach uciekali się do tych dawno zapomnianych praktyk °5), — ale ofiary te są wyjątkowe, zaledwo tolerowane i dozwalające odtworzyć sobie pierwotne stadyum religijne, przez które najwyżej w cywilizacyi posunięte społeczeństwa przechodzić musiały. Częściej trafiają się one w kultach o wiele pierwotniejszych północnej i zachodniej Europy. Drui dyzm wyróżniający się tak głębokością filozoficznej myśli ja k i zamiłowa niem badań tajemnic przyrody, nie był także wolnym od krwawych tych obrzędów; ale tak tu jak wszędzie u Aryów, uciekano się do nich w ra zach nadzwyczajnych, tak uroczystościach, jak klęskach narodowych — ofiarą bywali przestępcy lub niewolnicy wojenni, których do dziś dnia prawo „vae victis“ nie zwykło otaczać wielkiem poszanowaniem i niety kalnością. Delikatne, humanitarne uczucia Aryjczyków były zawsze wstrętne podobnym obrzędom. W pierwotnych społeczeństwach aryjskich jakie nam najstarożytniejsze księgi Veda przedstawiają : ofiarą zwykłą była Sonia, boski' nektar wyciśnięty z liści i gałązek rośl. Asklepios acida, która dala początek ofierze i samej nazwie wina (saskr. v in a a = pożądany). Da62) Patrz także II królewskie XXIII, 10. •— Nie bez tego abyśmy nie znajdo wali także śladów antropofagii i to na własnych dzieciach dokonywanej — wprawdzie jedynie klęską głodu wywoływanej, Torów, Levit. XXIV, 2 9 ; Deuter. XXVIII, 53 ; II król. VI, 2 8 ; Tren, IV, 10. 63) Ghillany: Menselienopfer der Hebraer p. 530. — Kreuzer : Symbol, wr. m .— Nork: Etym.-symb.-myt. Real Wórterbuch art. Kreuz. C4J Porów, także: Ghillany Menselienopfer etc. «5) Dio, H. R. XLIII, p. 24. — Malałaś, Chroń. p. 221, 275. 86 lej z czystego masła g hrita albo havis, z siadłego mleka dhadhi, z ciasta Jcarambha, lub samych ziarn jęczmienia d h a n a ; w razie zaś uroczystszych ofiar, składały si? z wybranych sztuk bydła lub wyjątkowo z najszlachet niejszego udomowionego zwierzęcia i towarzysza człowieka, z konia aswamSda. Przeciwnie, ofiary krwawe ludzkie były regułą ogólną u Semitów. Bóżnice obrządków zachowywanych w celu usunięcia zmazy pierwo tnej : tu niewinny symboliczny chrzest ognia i wody — tam chrzest krwi z całą wstrętną symboliką — dopełniają różnic wzajemnych rytuałów dwóch tak odrębnych duchem i kierunkiem ras i cywilizacyj. Przy tak niskim stopniu moralnego uobyczajenia ja k rytuał religijny sam to wskazuje — nie dziw, że i prawodawstwo nie wiele przewyższało go podniosłością pojęć. Znana jest powszechnie zasada praw na: „Oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę za nogę“ (Exod. XXI, 24). Mściwe i ofiar żądne bóstwa, czy im na imie Allah, Moloch, Jahve, czy K amos Cb), nie mogły natchnąć już nie tylko ewangieliczną z asadą: „kto na ciebie kamieniem, ty na niego chlebem“, ale bardziej z nieujarzmioną naturą ludzką zgodną, prawa rzymskiego. Wszelkie zresztą przepisy p ra wne stosowały się u Izraelitów, a wnioskować należy przy znanej wyłą G6) Bóstwo K a m o s odgrywało tę samą rolę u Moabitów co J a h v e u Hebrejczyków: N um er XXI, 2 9 ; Sędziów XI, 24.— Porów, także o napisie Mezy króla Moab : Niildeke: Inschrift des Mesa; I/inscription de Diban p. Ch. Bruston, Jour. Asiatiąue VII serie, T. Ier. — Bóstwo Kamos=Chamos, po dobnie jak i Jahve nie zdaje się pierwotnie semickiego pochodzenia. Naj przód pomniki egipskie na wiele przed osiedleniem się, jak to podaje Bi blia (Deut. II, 9 — 11), Moabitów na miejsce dawnych „Enakimów “ — ludów dolmenów, wspominają często miasto Q.ir-Kamosch „miasto Kamosclia“ (Karchomiseh, Pisma Śgo), jako leżące jeszcze w kraju Kheta, Chita. Plemiona też Qir-Kamosch biorą ustawicznie udział w konfederacyi ludów Kananejslcich przeciwko Egipcjanom (Brugsch-Bey 1. c. p. 270, 339, 492, 5 0 1 — 505, 598). Nazwa zaś sama Kamosch=Cliamos, zdaje się być jedno znaczną z nazwą C h a m, protoplasty legendowego Chananejczyków. Bó stwo więc to oznaczałoby nic więcej jak bóstwo „Chamitów“ monoteistów (Sutka). Wśród ludów aryjskich mianowicie w Latium, odnajdujemy bóstwo C a m e s e s (Macr. Sat. I, 7 med.). W Indyach C h a r m a jednoznaczny co do nazwy z Chamem (jak: Scharman=Shamau, Shastra=Shasta itp.) jest także synem indyjskiego Noego, S a t t i a w r a t a , pierworodnym, a bratem S ch er m a (Sema) i J a p a i i (Jafeta); co więcej, C h a r m a zawinił w ten sam sposób przeciwko swojemu ojcu, gdy ten miodem był podochocony, co Cham. Nazwra ta, jak zobaczymy, ma wielką łączność z krajem Chemi, Kemi tj. Egiptem, przynajmniej z pewną epoką jego historyi. Księgi Purana czynią także tego Charma (Hermesa?) protoplastą mieszkańców Afryki, prawdopodobnie głównie Egiptu. Bochart zdaje się z wielką słu sznością widzi w tym Chamie (Ham), libijskiego Jowisza Hammonskiego — coby także na aryjskie jego pochodzenie naprowadzało. Pod na- czności i egoizmie ras semickich, u wszystkich innych, jedynie do współplemienników ; plemiona obce wśród nich zamieszkałe lub przybysze, byli wyjęci z pod wszelkiego prawa i na wieczną niewolę im poddani (Levit. XXV, 45 i inne). Znane je st powszechnie także okrutne postępowa nie Fenicyan, tak w Tyrze, Kartaginie jak i innych koloniach, z klasą niewolników. Zycie Araba zauważa Kenan, upływa wśród nieustannej nie nawiści i mściwości. Prawo Mojżesza nie tylko nie zabraniało związków małżeńskich między bliskimi krewnymi, ale owszem uświęcało j e 67). Liczne zaś wycieczki tegoż przeciwko kazirodczym lub naturze przeciwnym sto sunkom — jakoteż liczne przykłady tychże, których tu wspominać nie bę dziemy, świadczą jak były powszechne nawet w stadyum bardziej już rozwiniętej cywilizacyi Semitów. Nigdzie indziej kobieta nie była zdegra dowaną na tak niskie stanowisko, czyniące z niej jedynie igraszkę chuci zmysłowej, relegujące ją wyłącznie do haremu i nadające jej piętno jakiejś niższości, upośledzenia — istoty nieczystej, z progów świątyni Pańskiej nawet wydalonej. Z stanowiskiem kobiety^ musiało iść w parze niewykształcenie stosunków rodzinnych i brak uszlachetniającego wpływu ko biet na wychowanie młodszych generacyj. Temu systemowi zawdzięcza wschód swoje przedwczesne zużycie i podrzędną rolę jaką w ogólnym roz woju cywilizacyi odgrywa 68). Chytrość i zła wiara zwykle także zarzucaną bywała przez autorów greckich, kupcom fenickim. Pod względem społecznym tj. życia politycznego i towarzyskiego — społeczeństwa semickie nigdy nie wyszły same z siebie bez pośrednictwa zwą H a m b u c h albo H a mb oh (boga Ham), Thor i Perunas byli czczeni jako z konstelacyą k o z ł a przynoszący wiosnę (Scheller M. p. 146; Nork 1. c. Hambuch, Ham). Był-to więc zarówno jak i H a m m o n a libyjczyków i S u t k a Kananejczyków, kult słońca; w Hamburgu który od niego ma mieć nazwę nadaną, miał być czczonym jeszcze za Karola W. Przedstawiano go z mieczem i berłem, jeżdżącego na smoku. Na dnie tych bóstw szlachetniejszych, J ah ve i Kam o sa, leżały bardzo widocznie dawniejsze, narodowe pojęcia, jak tego dowodzą miedzy innemi takie sprzeczności jak : E xod XXXIII, 20 i tamże 11 ; lub ustępy -.'Genes. VI, 6 ; XVIII, 8, 13 ; XXXI, 9 ; XXXII, 2 4 — 32 ; E xod. III, 2 2 ; XXXIII, 3 ; 1 Sam uel. IV, które bynajmniej nie dawałyby budującego wyobrażenia o samym kulcie. Bynajmniśj przytem ks. St. Test. ' nie przeczą istnienia i potęgi innych bóstw, przyznają tylko pierwszeństwo Jałm e : E xo d . XV, 1 1 ; ' XVIII, 1 1 ; D eut. III, 2 4 ; Izajasz VIII, 1 9 ; Psalm. 48, 14 ; 97, 7 ; 82, 1 ; 86, 8 ; 95, 3 ; 97, 9 ; 11, 5. C7) Ks. Ruthy I, 11 ; IV. 68) Przeciwnie jedynożeństwo, które jedynie zapewnia żonie i matce należne ho norowa stanowisko, zarazem trwałą i ściśle określoną podstawę związków rodzinnych a zatfśm i społeczności, wiernie było obserwowanem przez pier wotnych Aryów, i tylko późniejszym wpływom należy przypisać, niektóre wpływów obcych, z życia patryarchalnego ; po za namiotem lub pokole niem, nie ma śladu instytucyj politycznych lub sądowych — jedyną wła dzą, władza patryarcby w rodzinie. Instytucya królów, myśl porządnej administracji, dobrze uorganizowanśj siły zbrojnej, przejętą była u Izrae litów jak wiadomo od sąsiednich nie semickich narodów 69). Silna organizacya państwa Assyro-Babilońskiego, nie może służyó tu za przeciwwagę — gdyż jak wspominaliśmy wielokrotnie, różne pierwiastki na nią składały się. W jedynem społeczeństwie semickiem przechowanem w czystości, nie m al do naszych czasów, i które w wielu względach należy uważać za personifikacją geniuszu całćj rasy — u Arabów, anarchia najzupełniejsza je s t niejako stałym i tradycyą uświęconym stanem politycznym. Patryarchalność tak zwykle poetyzowana, je st negacyą wszelkiej silniejszej organizacyi społecznej; plemiona koczownicze, mało z sobą spojone i w usta wicznych walkach z sobą będące, to surowy dopiero materyał przyszłej organizacji społecznej. Siłę zaś tę skupienia, materyę łączącą pojedyńcze cząstki w konglomerat lub r#czej organizm społeczny, Semici przęśli w wyższy stan uobyczajenia, zawdzięczają jak pod wielu innemi względami rasom rolniczym, bardziej instynktem organizacyjnym obdarowanym, w po środku których osiedlali się. Naukowości Semitów nie marny najmniejszych śla d ó w ; owszem, wszelkie pomniki tyczące się ich przeszłości, stanowczo jej przeczą. W i dzieliśmy ja k mało mieli poczucia praw przyrody. Sam język ich, ta nie odłączna forma wszelkiej manifestacji intellektualnej — kładł nieprzezwy ciężone pęta na rozwój filozoficznej myśli. Mytologia, metafizyka i nauka, to gradacye i konsekwentny rozwój myśli ludzkiej. Semici nie mieli mytologii — abstrakcya im nieznana, metafizyka i naukowość niemożebna. Cała ich uczonośó ograniczała się na zbiorze przysłów i parabol. Księgi Hioba i Koheleth najfilozoficzniejsze ze wszystkich, „odwracają, mówi Renan (1. c. p. 9), te same zaga dnienia na wszystkie strony, bez postąpienia krokiem naprzód w rozu mowaniu* — je s t to w istocie rezonowanie a nie rozumowanie. Brak ści słości myśli musiał iść w parze z brakiem ścisłości wyrażenia. Brak ten zmysłu filozoficznego najlepiej malują ustępy takie ja k : „Marność nad nieliczne wyjątki pod tym względem u ras aryjskich. Nigdzie też kobieta nie była bardziej szanowaną a stosunki rodzinne lepiej uregulowane. Po rów. pod tym względem: Adolphe Pictet L c. II, p. 325 —379 ; także Indisclie Studien, Webera (t V, p. 257 sqq) z art. Dr. Haas’a o ceremoniach małżeńskich podług ks. wed3rcznych G rhyasiitrda i wstępem Webera o hy mnach małżeńskich Surya (Rigv. X, 85). c9) I Samuel. VIII. — Patrz u Evalda 1. c. Urządzenia wojskowe Dawida. 89 marnościami i wszystko m arność"... „I przyłożyłem do tego serce swe, abym szukał i doszedł mądrością swoją wszystkiego co się dzieje pod niebem. Tę zabawę trudną dał Bóg synom ludzkim a b y s i ę n i ą t r a p i l i . Widziałem wszystkie sprawy, które się dzieją pod słońcem, a oto wszystko je st marnością, i u t r a p i e n i e m d u c l i a “ i inne (Eccles. I). Filozofia Arabska z czasów Abbasidów jest tylko przyswojeniem sobie filozofii greckiej — jak sztuka ich, je st wypływem i zastosowaniem sztuki klasycznej. Cała uczoność Arabów i Żydów z czasów Kalifów, tak po d noszona przez Drapera i innych, jest tylko słabym odblaskiem zaszłego w ciemną noc barbaryzmu Wieków Średnich, słońca cywilizacyi klasy cznej. Widzieliśmy jak mało mieli Semici uzdolnienia do sztuk plastycznych; jedynie muzyka jako najbardziej ze sztuk podmiotowa, była zawsze w wy sokiej cenie u Semitów. Streszczając wszystkie powyższe daue co do objawów życia ducho wego Semitów, trudno nie uznać wraz z najgruntowniejszym znawcą ich życia, Renanem — że główne charaktery rasy semickiej są jedynie nega tywne : „Elle n’a ni mythologie, ni epopee, ni science, ni philosopliie, ni fiction, ni arts plastiąues, ni vie civile; en tout, abscence de complexite, de nuances, sentiment exclusif de l’uuite“ . (p. 16). Prostota i niedokładność można powiedzieć gramatyki języków se mickich odpowiada prostocie i brakowi rozwinięcia życia politycznego i duchowego tychże ludów. Najgłówniejszy i najcharakterystyczniejszy przymiot jaki im Renan jednakowoż przyznaje — r e l i g i j n o ś ć , odnosi się według nas tylko do skrupulatnego obserwowania form zewnętrznych, i przechowywania bez refleksyi i rozbioru pojęć z góry otrzymanych. Jestto r e l i g i j n o ś ć co do stanu, usposobienia, psychicznych właściwości rasy, bez względu zaś na treść, na przedmiot tej czci religijnej. Widzimy Semitów z równą za gorzałością i wyłącznością oddających się prostaczej czci betelów i wszyst kim praktykom lubieżnego i krwiożerczego swego kultu, jak i wzniosłym dogmatom Mozaizmu i Islamu. Ja k wszędzie tak i tu podmiotowość jest dominującą ich cechą. Kult ten zresztą początkowo bez dogmatów, bez teologii i kapłaństwa, graniczył z bliska, jak i u dzisiejszych beduinów, z zupełnym niemal indyferentyzmem na sprawy duchowe. Wbrew także p o wadze Renana (p. 463 sqq) nie możemy powstrzymać się od zauważenia, że dogmat jedności rodzaju ludzkiego — a ztąd wypływającej równości i braterstwa, tak wielkiej cywilizacyjnej doniosłości, jest w zupełnem prze ciwieństwie z wyłącznością i nietolerancyą Sem itów ; przeciwnie zupełnie 90 odpowiada kosmopolitycznym usposobieniom Aryów. — Znajdujemy też go we wszystkich starożytnych ich tradycyach. Dośó przeciwstawić, pojęciom tym, stanowi ubyczajenia, rytuałowi religijnemu, zasadom i poczuciu prawa Semitów — wyobrażenia Aryów z najodleglejszej znanej nam epoki, takie jakie nam najstarożytniejsze ks. Yeda i prawo Manu przedstawiają, aby widzieć różnicę o całe Niebo mię dzy jednemi a drugiemi społeczeństwami. Tę to niższość względną jednych od drugicb, tak Lassen 70) jeden z najgłębszych znawców świata aryj skiego, jak i Renan (p. 4) słynny badacz języka i pomników Semitów — idąc ędrębnemi drogami, zarówno zauważyli byli. W hymnach Rig-Yedy, w fragmentach noszących najwybitniejsze cechy archaizmu Yasny, w hymnie orficznym do Zeusa — w pieśniach tylu przeobra żeniom podległych co do formy i języka Eddy Skandynawskiej, w dogmatach re ligijnych Druidów, widnieje najczystszy Deizm, związany z filozoficznem i nad wiek swój rozwiniętym poczuciem praw przyrody. Po nad pozornym chaosem fenomenów świata, unosi się duch Boży, bezkształtny, jeden i przedwieczny — Geniusz ukryty świata. „Jest on jedynym Panem świata — jak mówi jeden z hymnów Rig-Yedy — wypełnia niebo i ziemię, daje życie i siły; wszystkie inne bóstwa (personifikaeye Jego atrybutów) łakną Jego bło gosławieństwa; życie i nieśmiertelność są tylko jego cieniem. Góry po kryte lodowcami, ocean z jego falami, bezmierne przestrzenie niebios opie wają Jego potęgę11. On je s t Stwórcą-organizatorem świata i Bogiem po nad wszelkiemi bożyszczami71). Poczucie dobra i zła, pojęcie nieśmiertel 70) Lassen: Indische Alterthumskunde, t. I, p. 4 1 4 — 417. 71) Dajemy tu na przykład wzniosłości pojęć i mimo szaty zewnętrznej niekiedy panteistycznej, poczucia monoteistycznego pierwotnych Aryów, w przekła dzie niem. pieśń (VII) z B h a g a v at - 6 i t a, tworzącą część ksiąg W is chn u - P u r a n a , w której Istcta boska w postaci Krischny mówi o sobie: „Wess Seele in mich yertieft ist, wer Bescliauung tibt, mir zugewandt, Wie der gewiss mieli ganz erkennen wird, dies horo Sohn der Pritha! Ich will dariiber Lehre dir und solche Kundo geben, Nach dereń Kenntniss keine andere zu erkunden nothig. In Erde, Wasser, Feuer, Wind, Luft, Seele und Yerstand Und Selbstgefuhl, so achtfach ist meiu Seyn gespalten, I)as Niedre, ausser diesem bab’ ich eine hóhre Natur, Das Leben ist’s, wodurch die Welt erhalten wird. Dies merke! ist der Mutterleib von allen Wesen. Ich b in d e r g a n z e n W e l t U r h e b e r u n d u n d Ze r s t o r er, N i c h t s g i b t e s d a s v o r mi r g e w e s e n w a re, Goldverachter! D a s W e l t a l t i s t an m i c h g e r e i h t wi e an di e P e r l e n s c l i n u r di e [ Pe r l en. Ich bin des Wassers Flussigkeit, der Schein von Mond und Sonno, 91 ności ducha Judzkiego znajdujemy zupełnie wykształcone w pomnikach sięgających trudnej do obliczenia starożytności, których ostateczna redakcya i uporządkowanie jak Rig-Vedów poprzedza o wieki całe najstarożytniejsze napisy assyryjsko-babilońskie (X I w. przed Chr.) — najodle glejsze tradycye Semitów v2). Der Veda’s heiFger Laut, der Schall der Luft, der Manner Genius Der Erde lieblicher Geruch, des Feuers Glanz, Das Lehen aller Wesen, aller Frommen Hedigkeit Ich bin der Weisen Weisheit und der Starken Kraft, Doch auch der Wesen ziigellose Herrsch- und Goldbegier, Die lichten, wie die heftigen nnd finstern Seelenarten, I h r Q u e l l bi n i ch, s i e s i n d in mi r, n i c h t i n i lin en. Yon diesen dreien Naturellen wird die Welt bethort, Und kennt mich nicht, d er h ó h e r i s t u n d tinv e r g a n g l i c h . Schwer wird durchschaut die gottliche Magie, womit ich schuf, Nur die zu mir sich nahn, besiegen diesen Zauber, Doch kommen nicht zu mir die Uebelthater und die Thoren, Beraubt der Kenntniss neigen sie sich den Damonen zu. Yier Klassen ehren in Gerechtigkeit mich, Arjunas! Der Leidend®, der Kenntnissuchende, der Bittende, der Weise, Der erste ist d er We i s e , d e r i n A n d a c h t E i n e n Go t t e h r t Mi c h U n s i c h t b a r e n h a l t e n T h o r i c h t e fiir s i c h t b a r . Nicht kennend meine hohe, ew’ge uberragende Natur! D ie b l ó d e W e l t e r k e n n t d e n End- u n d A n f a n g l o s e n n i c h t . (tłom. niem. Peipera). Odsełaray także czytelnika do wyciągów i komentarzy nad ks. Yedycznemi: William Jones i Colebrooke’a w A sia łic Researches VIII, p. 405, 431 i in., do cennego dzieła Max Mullera: A History of ancient sanskrit literature; tegoż: Lectures on the Origin and Growth of Religion, as illustrated by the Eeligions of India i Emila Burnoufa: La science des Religions i: Essai sur le Veda. rl) Począwszy od Colebrooke’a który będąc zarówno dobrym astronomem jak indyanistą, i który skorzystawszy z rodzaju kalendarzy rytualnych zwanych Y o t i s c h towarzyszących każdej z ksiąg Vedów, a oznaczających datę ceremonij religijnych odnośnie do konstelacyj gwiazd i punktów równonocnych — oznaczył i cytatami autorów indyjskich potwierdził datę pierwszej kompilacyi ksiąg Yedów na XIVty w. przed Ch.: liczni uczeni jak William Jones, Weber, Roth, Max Muller, Barthe'lemy - Saint-Hilaire starali się odrębnemi drogami datę tę sprawdzić, i doszli z małomi różnicami do tego samego re zultatu. Ta to praca kompilacyjna z luźnych i dowolnie jeszcze zmienianych prawdopodobnie hymnów, w tradycyi przywiązaną została do legendowej postaci Kriscbna-Dyaipayana, przezwanego także Veda-Vyasa tj. „ te n który uporządkował ks. Vedów“. Lecz między pierwszem zebraniem w jedną ca łość hymnów tych, a czasem redakcyi najpóźniejszych z nich, musiał upły nąć pewien przeciąg czasu ; indyaniści mniej więcój zgadzają się na ozna- 92 Z jednej strony widzimy więc jednosiajność i realizm, zmysłowość pojęć i uczuć, przezorną oszczędność słów i myśli, w wielu względach zadziwiającą trzeźwość umysłu, wytrwałość i konsekwencyę czynów, — z drugiej naturalizm Aryów podniesiony szatą poetyczną i organizmem samego języka do najwznioślejszego spirytualizm u; przytem nadmiar fantazyi, twórczość niewyczerpaną, która wydała niezrównany cykl najprzedziwniejszych poematów, a w sztukach plastycznych jeżeli wyrodziła się z jednej strony w chorobliwą produkcyjność i przesadę sztuki indyjskiej, z drugiej, ujęta w karby trzeźwych kanonów, wydala sztukę Hellady. Lecz pomijając skłonności rasowe, współudział organizmu samej mowy, różnice temperamentów i uzdolnień — w objawach tych wzajem nych, duchowych, aż nadto widoczne są różnice stopnia uobyczajenia, ró żnice od wieków osiadłych, rolniczych ras aryjskich, a stanu na wpół jeszcze nomadyjskiego, kupieckiego ras semickich. Nie Semici więc mogli być inicyatorami w cywilizacyi, jak powszechnie jeszcze to przyjmują, Aryów— ale wbrew przeciwnie. Jednostronność ta, prostota i brak tw órczości ras semickich, w ogól nym rozwoju ludzkości miała wielkie dodatne swe strony. Ciasnota ta pojęć i nietolerancya religijna, o wiele bowiem były przyjaźniejsze prze chowaniu wzniosłych dogmatów, niżeli indyferentyzm religijny, brak pro zelityzmu i kosmopolityzm Aryów. Semici, a przynajmniej jeden z głó wnych ich reprezentantów naród Hebrejski, przejąwszy wyższe pojęcia religijne od starszych w kulturze ras, naturze tej jednostronnej języka i geniuszowi rasy, zawdzięczają że tradycye te zachowali mniej więcej w czystości, a przynajmniej wolne od panteistycznych nowotworów, na które przy nazbyt twórczej fantazyi i szybkiem przekształceniu się pier wiastków wyrazów w językach aryjskich, rozstrzelały się pierwotne poję cia tychże. Obfitość bowiem metafor i innych form językowych, 'artysty czna zdolność antropomorfizowania pojęć, dały początek tylu personifikacyom jednego i tego samego pojęcia, atrybutów jednej i tej samej N aj wyższej Istności, czyli fenomenów świata tak zewnętrznego jak i ducho wego, które napełniły panteon zdegeuerowauego brabmanizmu jak i Olimp klasyczny i w mniejszym nieco stopniu innych mniej rozwiniętych ludów aryjskich. czenie r. 1500 przed Ch. na czas autorstwa najpóźniejszych hymnów, tych które odnoszą, się już do krain oblewanych przez rzeki Yamuna i Ganges. Dawniejsza część hymnów nosząca nazwę Mantra, odnosi się jak wiadomo tylko do krainy Sapta-Sindhou tj. Siedmiorzecza, nie przechodząc Sarasvati — w której Aryowie musieli dłuższy czas zatrzymać się, nim zdołali cały ten kraj sobie zapewnić i zdecydować się na nowy podbój w kierunku Gangesu. Peryod ten pierwotny, w ł a ś c i w i e w e d y c z n y , uczeni odnoszą co najmniej na XVIcie wieków przed Chr. 93 Nie przesądza to bynajmniej, aby księgi St. Testamentu pod wzglę dem poetycznym, lub zbiór pieśni ludowych arabskich z przed Czasów M ahometa — nie przedstawiały pierwszorzędnych piękności; aby Semici pozbawieni byli zgoła twórczości artystycznej i samoistnych, oryginalnych dzieł natchnienia pi etycznego. Niewątpliwie nie jeden ustęp wielkiego pomnika duchowego Hebreów, pod względem wysoko spirytualistycznej koncepcyi religijnej, podniosłości myśli, jak i szlachetności wysłowienia, da sie porównać z przeczystemi hymnami Rig-Vedów. Wrzący strumień religijnej liryki jaki wyrywa się z piersi psalmistów „najczystszy poety czny wyraz hebreizmu“ — lub idyliczne sceny miłości pięknej Sulamitki w „Pieśni nad Pieśniami", balsamiczną wonią rozkosznych ogrodów pod nóża Libanu, żywością słonecznego tamtejszego nieba tchnące — są szczy tem poezyi tego rodzaju, i mało równych znajdują wprodukcyach poety cznych starego i nowożytnego świata. Hiob wart jest Homera. W spaniały patos, siła natchnienia, malowniczość, jaskrawość niemal obrazów — p o czucie wysokiej misyi zesłańca niebios a trybuna ludu — nigdzie z równą siłą nie zamanifestowały się, a przedewszystkiem potężniejszej akcyi na realny żywot swego narodu nie w yw ierały: jak w złowrogich wizjach, pełnych grozy przepow.edniac-h, 'gromkich napomnieniach proroków St. Testamentu, owych istotnych pośredników między mściwym Jehową a wy branym przez niego ludem 7:!). Cała skala tonacyi najczystszego również "3) Prorocy i proroctwa można powiedzieć, są jednym z głównych charakterów manifestacyi bóstwa u Semitów', wyżej w cywilizacyi posuniętych. Kiedy u Aryów mianowicie u Hindusów, w każdym ważniejszym momencie historyi, na przełomie mianowicie moralnego porządku, Istota bóstwa wciela się w formę ludzką, w postać A w a t a r a, by zło wykorzenić, a dobro i spra wiedliwość ukrzepić (B h agavat-G ita IY, 7, 8. ed. A. W. Schlegel), — u Semitów bóstwo obiera sobie za narzędzie jedynie istotę uprzywilejowa ną — N a b i, czyli proroka. U Aryów u których można powiedzieć, świat cały jestjednem wcieleniem bóstwa, myśl Awatarów jest bardzo zrozumiałą — jest konsekwencyą pojmowania bóstwa jako ściśle z światem złączonego, jedną nierozdzielną całość z nim tworzącego— uważania go jako abstrakcyą praw i sił przyrody, fenomenów świata jako manifestacye tegoż bóstwa. Przeciwnie u Semitów, nawet monoteistów, nie może być miejsca na podo bne pojęcie; tam bóstwo jest zewnątrz świata, w sferach gdzieś niedości głych nawet dla myśli, istotą różną od niego, a po części nawret wrogą (dowód że idea ta oderwana od swojój treści, może być tylko przejętą do wpływów postronnych) — tam Awatar, czy to pod postacią zwierzęcą, czy ludzką, jak Krischna, Buddha itp., jest rzeczą niemożliwą. Semita czysty nigdy podobnej filozoficznej myśli nie zaakceptuje. Uzna proroka — Bogaczłowieka nigdy nie pojmie. Dlatego też, myśl messjanizmu którą odnajdu jemy czy to pod formą idealną, czy podwójną: materyalną i metafizyczną, w najstarszych hymnach Yedy, w Zend-Aveście, u Greków, jak i kulcie druidycznym północno-zachodniej Europy — jako wspólne dziedzictwo całej 94 liryzmu tu i owdzie jakby dla kontrastu przesiana epizodycznemi opisami, lub dydaktycznemi sentencyarai— wyczerpaną jest można powiedzieć w pie śniach (Kassidach) tego najszlachetniejszego ze wszystkich ras semickich, narodu pasterzy i wojaków — ognistego jak piasek ich pustyni, zaharto wanego i nieugiętego jak skały ich jarów, dzielnych i jak z bronzu odla nych — Arabów. Ale napróżno szukalibyśmy w tej poezyi, niewątpliwie narodowej, rasowej, istotnej manifestacyi geniuszu Semitów — wybujałej fantazja i twórczości Hindusów, lub mniej szczodrej, lecz równie silnej w efektach mianowicie dramatycznych poezyi Skandynawów, K im ro-Bretonów lub Greko-Latynów. W poezyi Semitów ani na epos, ani na dra m at miejsca i materyału nie było. Monotonia pustyni wycisnęła na niej niezatarte swoje piętno. Barwność i obrazowość nawet ich stylu zależną je st od nieuniknionej frazeologii, braku ścisłości wyrażeń, a ztąd pewnej poetycznój dowolności, od krótkości i małego rozwinięcia samych zdań i tak zwykłej formy wersetów. Fatalizm przyrodzony ludom semickim, rodziny aryjskiój (Patrz Emile Burnouf: La Science des R eligions)— mimo oswojenia się z nią Semitów monoteistów za pośrednictwem wpływów aryj skich na Babilon, a i prawdopodobnie przed niewolą, w bliższem ich oto czeniu, — nigdy całkowicie nie przyjmie się. Z drugiej strony ta właści wość ducha rasy aryjskićj, tłomaczy nam zbieg zagadkowy wielu symbolów religijnych i dogmatów, najróżnorodniejszego powierzchownie pochodzenia — sprzeczność oczekiwania Messiasza z nieuznamem Go przez Izraelitów, tu dzież zdziwienie Ojców kościoła, mianowicie Śgo Augustyna nad filozoficzną myślą druidyzmu, tak zbliżoną z ideą chrześcijańską, i uznanie w tej do ktrynie ewangelii iciecznej, jaką niektóre sekty chrześcijańskie przyjmo wały, (Por. Etudes de la mythologie celtiąue, par Jules Lefiocą. Orleans. 1869. — La Religion des Gaulois, liv. II, p. 329, par Dom Martin. — Esprit de la Gaule, de Jean Reynaud, p. 124 i in. Paris 1866). — Wra cając do Proroków, siła religijnego i poetycznego natchnienia, pod wpły wem wjTobionych już wyższych pojęć i ustalonój już cywilizacji — zdo bywa się bardzo często u nich na zadziwiające podniosłością swą myśli; ale trzeba przyznać, że i geniusz języka, barwność pewnego rodzaju sa mego stylu, przyczynia się wiele do tego uroku jakiegoś nadziemskiego na tchnienia. Sir S. Baker (The Nile tributaries of Abissinia, p. 130) robi uwagę: „Jeżeliby arabski autor napisał obecną historyę swego kraju, po jęcia jego, frazeologia nawet, byłyby zupełnie takie same jak w St. Testa mencie. Przypisywałby on czy to Bożemu gniewowi, czy też błogosławień stwom za spełnienie dobrych czynów, rozmaite nieszczęścia i dobrodziejstwa, które zbiegiem czasu dotykają plemiona i indywidua. Jeżeli we śnie przy śniła mu się jakaś postać szczególna, Arab wierzy, że Bóg do niego mó wił, i wskazał mu sposób postępowania. Arabski historyk, mówiąc o podo bnym wypadku powiedziałby: „głos Pana (Kallami el A lla h ) dał się słyszóć tój osobie, lub : Bóg ukazał mu się we śnie i powiedział11 itp. Ztąd taka trudność tłomaczenia, a nawet ścisłego zrozumienia parabol języków semickich. 95 zciął indywidualność — wolną wolę człowieka, bez której nie ma dramatyczności. D ram at też rozgrywa się tam niezmiennie między ideą abstrakcyjną (przejętą od obcycb), czy jej na imię Jabve czy Allah, a człowie kiem — a szatan nawet występujący jako trzecia osoba tego dram atu świata w księgach Hioba, jest już późniejszą mazdejską naleciałością 7J), Powieści „Tysiącai jednej nocy “ które są istotnie niewyczerpaną skarb nicą fantazyi wschodniej — luźnym zbiorem cudowności i anegdot reali stycznego wdzięku — jak wszystkie po większej części baśnie i opowieści, któremi apatyczny moslemin rozkoszuje się słuchając ich opowiadanych po kawiarniach i karawanserajacb, są indyjskiego i perskiego pochodzenia, Perski poeta Rasti je s t autorem większej ich części, a za kalifatu Manssura zostały po raz pierwszy na arabski przełożone. Przez Arabów też część tych baśni i opowieści przeszła w średnich wiekach do Europy, a Max Muller z gruntownością sobie właściwą w jednej z bajek Lafontaine’a odszukał źródła indyjskiego i drogę powoluych jej przeobrażeń. Subjektywność Semitów objawia się najwybitniej w tej ich poe zyi — która jak widzimy je s t czystą liryką. Zarówno Evald ja k Renan zauważyli byli zdolność tę do liryzmu samego języka Semitów, a niepoddawanie się efektom oratorskim lub epicznym. Poezye też ich są wyrazem uczuć samego autora, manifestacyą jego osobowości, nie mają nic przed miotowego, i można powiedzieć, poeci ci nie umieją na drodze abstrakcyi oderwać swego przedmiotu od samych siebie, ztąd brak w nich twórczej imaginacyi i fikcyi poetycznej. Form a tych poezyi jest krótką a przedmiot wprędce wyczerpany. W pomnikach więc poetycznych Assyro-Chaldejczyków, jak i He breów, to co nosi charakter epopei religijno-podaniowej, to co treścią i formą zbliża się tak do produkcji poetycznych ’ wspólnych wszystkim społeczeństwom aryjskim — nie możemy uważać jak za odbicie tych osta tnich, za dowód wpływów kultury pierwotnej aryjskiej. Aryowie bowiem ?óżnostronnością swego geniuszu, twórczością, siłą atrakcyjną i udzielania się na ze w n ą trz — siłą podboju duchowego, w przeszłości ja k i dziś, nie wyjmując nawet prastarej cywilizacyi egipskiej, z widocznemi wpływami aryjskiemi — stali się i są istotnemi przodownikami cywilizacyi. Fenicyanie jak i Hebrejczykowie i w ogóle Semici, według własnych swoich pomników, nie byli bynajmniej pierwotnymi mieszkańcami ziemi Kanaan tj. Fenicyi i Palestyny, aai też Syryi. Nie są to bynajmniej mytyczne podania w rodzaju tych jakiemi się rozpoczynają ks. Genesis (YI, 74) To samo odnosi się i do postaci aniołów: „Les dóveloppements ultórieurs que prit lathćorie desanges chez les Juifs, developpements qui ont bien quelque chose de mythologiąue, sont des emprunts faits aux fórouers de la Perse“. (Kenan, H. d. L. S. p. 13 nota). 96 1— 4) mówiąc o stosunkach synów Bożych z córkami ziemi i ztąd p o wstałych olbrzymach (Nefilim) — podania, o ludzie E e f a i m , E n a k i m E m i m, Z o m z o m m i m, w ogóle względnie do drobnych ludów semi ckich 75), — ludu olbrzymów 7li). Trzy najautentyczniejsze źródła history czne do tych odnoszące się czasów : Biblia, Sanchoniaton i pomniki egip skie, jednozgodnie świadczą, że przed osiedleniem się Semitów, zupełnie inne ludy zamieszkiwały te kraje. Pomniki archeologiczne w zupełności potwier dzają te „niekrytyczne” ja k się podoba nazywać Morersowi hypotezy o późniejszem osiedleniu się Fenicyan. Gdybyśmy bowiem nawet odrzucili świadectwo Sanchoniatona i Biblii, i to z czasów zupełnie historycznych, z czasów walki z Filistyńczykami potomkami autochtonów, pierwotnych Kananejczyków, w których występują jeszcze owi olbrzymowie j a k : Sesai, Ahyman i T a lm a i77) a później G o lia t78); gdybyśmy nie mieli najpozytywniejszego świadectwa bo odwzorowanych na pomnikach egipskich wizerunków ludów o blond włosach a niebieskich oczach — Indów pochodzących z z a chodniej Azyi, a osiadłych od dawien dawna w dolnym Egipcie i Libii 78) to jeszczeby nam pozostały pomniki megalityczne tj. dolmeny, cromlechy etc. 80), aby nas przekonać że ten sam lud, ta sama cywilizacya której 75) Ewald, 1 c. I, p. 327 i nota I. 7G) Ewald I. p. 330 nota 4, zbija zapatrywania Moversa, jakoby ród ten A n ak i m, E e f a i m , był czysto mytyczny w rodzaju Gigantów i Tytanów. Dość tu przeciwstawić Kymrów i drobniejszych od nich Kzymian, aby zrozumieć o ile drobni Semici, uderzeni być musieli dorodną postawą ludów dolme nów. — Ze ludy te pierwotne nie były semickiemi, przekonywa uważa nie^ ich tak przez Fenicyan jak i Hebrejczyków za autochtonów (^”1X2 C V “I1J) czyli pierwej osiedlonych. „Nazwa sama Z o m z o m m i m — mówi Kenan — utworzona prawdopodobnie z dźwięków barbarzyńskich (?) ich języka (jak i wyraz (3<źp[3apoę), starczyłaby na wykazanie iż nie byli Semitami itp.“ l.c. p. 35 nota, 107 ; porów. Deuter. II, 1 0 —11, 20 — 21; N um er. XIII, 3 4 ; także: Tuch, Zeitschr. der D. M. Gesell. I, 161 sqq. — Ewald 1. c. I, p. 274 sqq. — Bertheau : Zur Geschichte der Israeliten, p. 138 sq q .— Lengerke: Kenaan, p. 178 sqq. — Munk: Palestino, p. 75 sqq. — Lenormant, II. A. III, p. 7, 8. 77) N u m e r i XIII, 2 3 ; Sędziów I, 10. 7S) I Sam uel. X V II.— W tej walce zręcznego Semity z ciężkim i kolosalnej bu dowy ciała Filistynem, jest upersonifikowaną niejako walka nomadyjskich podstępnych ras semickich, z dobroduszną, rolniczą rasą Kananejczyków. Tradycya zarówno jak i historya świadczy, że pierwsi zostali przy placu boju. 79) Patrz: Monuments de FEgypte et de la Nubie, par Champollion le jeune. Pa ris 1835. — T. Iier Tab. X I—XVII i XXX— XXXVII, przedstawiające rzeźby w wielkićj świątyni w Ibsamboul w Nubii. — Obszerniej w tym przedmiocie niżćj. 80) O geograficznem rozmieszczeniu dolmenów, mówiliśmy wyżej. — Porów, ta kże liczne ustępy Biblii: Gen. XII, 7; XIII, 3 ; XXVIII, 18; XXXI, 44, 97 szczątki odnajdujemy w północno zachodniej Europie, poprzedziła w Syryi Palestynie i Fenicyi semicką kulturę. Wszędzie gdzie są rozgałęzione po mniki megalityczne, śladami ich postępują tradycye o ludach olbrzymów. Widzimy je w Indyach, Palestynie, Syryi, Algierze, Skandynawii i na całym północno-zachodzie Europy itp. Wpłynęły na wytworzenie tych tradycyj, oprócz rzeczywistej różnicy wzrostu ras aryjskich, mianowicie północnych, z drobniejszemi rasami semickiemi, przedewszystkiem zdaje się egzystencya olbrzymich pomników, dolm enów ; na miarę tych grobowców-ołtarzy naiwna wyobraźnia następców tworzyła sobie myty o połączenia „synów Bożych z córkami ziemi“ i powstaniu ztąd olbrzymów. Oprócz wspomnia nych wyżej, a przez znakomitych podróżników odnalezionych tu pomników megalitycznych, cała Biblia przepełnioną jest wspomnieniami tak o ludzie E n a k i m 81), R e f a i m etc. jak i o ich pomnikach. Owo sławne „żela zne łoże“ Oga króla Basan, mające mieć dziewięć łokci długości a cztery łokcie szerokości jest niczem innem jak dolmenem 82) ; cała niezrozumiała parabola o czeluści oślej Samsona, opiera się na dosłownćm tłomaczeniu sqq; E x o d . XXIV, 4; J ozu e IV, 20 — 22; VII, 26; XXIV, 26, 27; I Sam . VII, 12 i IV, 1 ; XV, 12; II S a m . VIII, 1 3 ; XVIII, 18; K r ó l II, 17, 18 — w których jest mowa o pomnikach kamiennych, tradycyą hebrejską uświęconych. Jan Reynaud: Esprit de la Gaułe: Paris 1866 p. 212 sqq — robi ciekawe zestawienia między pomnikami megalitycznemi zachodniój Europy, a niektóremi z powyższych wzmianek biblijnych. J. de Bast, w Recueil d'antiquites romaines et gauloises trouvees daris les Flandres. Gand. 1808, w Rozd. o kamieniu Brunhildy, porównywał także menhiry galijskie z pomnikami kamiennemi wspominanemi w Biblii, oraz u Sanchoniatona, Pauzaniusza, Kwintusa - Kurcyusza, Strabona, Herodota itp. Patrz także D w u ty g . N a u k . T. I, p. 73 — 75. Bardziej wyczerpujące zestawienie od kładamy do osobnój pracy. 81) 'Avav.,.;j., Avax (Anaq’s-sóhne); Ewald 1. c. I, p. 3 3 0 — 331. 82) Deut. III, 11. - Ewald I, p. 328, nota 3, przyjmuje że to jest istotnie pra stara historyczna wiadomość „gdyż miejsce gdzie ów pomnik miał stać tak dokładnie jest oznaczone11, i że tyle dziwnych podań w średnich jeszcze wiekach odnosiło się do postaci tego króla-olbrzyma. Pomnika dosłownie żelaznego w owych czasach, nawet wyobraźnią wystawić sobie nie umiemy, może więc być tu tylko mowa o pomniku kamiennym, o istotnym dolmenie którego np. zwierzchnia płyta mogła być z meteorycznego żelaza. Możnaby było powątpiewać w dokładność tłomaczenia tego ustępu: ale rzeczywiście w tekście hebrejskim j e s t : e h jj 'itiny co dosłownie znaczy „łoże jego żelazne", i tak w Vulgacie, Biblii włoskiej, Czeskiej (z r. 1376), Szaroszpatackiój, Leopolity (1561, 77), Radziwiłowskiej (1563), Wujka (1599), Gdań skiej (1622), Berlińskiej (1863), zostało przetłomaczone. znaczy bo wiem dosłownie „łoże“, ^ znaczy zaś żelazo. Wszystkie i • zaś dolme ny w tradycyacli zawsze " : występują jako łoża olbrzymów (Hńnen-betten, Hunebedden). Same jego rozmiary na to samo wskazują. Eitter tło7 98 z hebrajskiego nazwy miejscowości „ E a m a t h L e c h y “ a właściwiej pomnika Ćrom-lechy, co z tekstem hebrejskim w ręku jesteśmy w stanie udowodnić 8:r). W edług Sanchoniatona, czwartą generacyę w Fenicyi stanowili olbrzymi (Refaim). Zamglone tradycye o tych ludach powiększone fantazyą, prze szły jak zwykle w sfery mytów, i istoty te wpół boskie wpół ludzkie, we dług fenickiego panteonu, podczas swego ziemskiego pobytu, miały roz powszechnić wszystkie użyteczne wynalazki, sżtuki, nauki, zaprowadzić cześć boską, umiejętność pisma, stawiać miasta, nauczać żeglugi itp., to jest jeśli przetłomaczemy to sobie na prozę — wszystkie te zdobycze wyższej kultury, przybysze feniccy gotowemi już zastali w ziemi C h a n a a n 84). Z różnych nazw których St. Testament używa na oznaczenie pier wotnych mieszkańców ziemi Chanaan, najogólniejszemi i najzwyklej użytemi s ą : „Chananejczykowie“ i „Filistyńczykowie“, które nie można wąt pić, mają się do siebie jak część do ca ło śc i; bo gdy jak widzieliśmy nazwa ziemi Kanaan, Chanaan, stosowała się tak do wybrzeża fenickiego jak maczył ten ustęp przez sarkofag z bazaltu „taki jak liczne groby olbrzy mie znajdujące się w tamecznym kraju". ®3) Patrz między innemi: Guilielmi Gesenii: Tesaurus Yeteris Testament!, T. II, p. 753, § 3 (Loch) o pomnikach kamiennych zwanych Lechami wśród Fili stynów; oraz T. III, p. 1273 i 1292, o znaczeniu dosłownym słów Eam a t h i L e c h y . W hebrejskim języku jak wiadomo nie ma zwyczaju wielkiemi zgłoskami odróżniać imion własnych, dlatego tóż nieporozumienia pod tym względem są częste. S4) Herakles-Melkart, według najstarożytniejszych mytów fenickich był założycie lem większćj liczby miast Fenicyi, a wiemy już że myt ten był pelazgijskiego, aryjskiego, a nie semickiego pochodzenia. Podobnież Taaut-Thoth i ośmiu Kabirów (Movers: Phon. I, 153; E. u. G. 3 2 5 — 326). Oaryjskiem pochodzeniu : kultu Kabirów porów, także Welcker. Aesch. Tril. p. 163, 213, 240; Norka 1. c. § Cabiren. W Indyacli które jeśli nie b\'ły kolekbą to przechowały najtroskliwiej starożytne aryjskie myty, które bardziej zmie nione odnajdujemy w Małej i Przedniej Azyi, Grecyi, a w części nawet i Egipcie (w Memfis obchodzono także kult Kabirów; Herod. III, 1, 37 ; także kult powszechny jednego z nich Taauta - Thotha) — trzy bóstw a: A syoru (miła twarz) królowa węży, córka jej i Oceana, niezrównanego pię kna Asiotkersha, także męzki Asiotkershas, mieszkaniec krain podziem nych, i jego poseł Chasmalas, odgrywający rolę Hermesa -/fl-ooioę jako przewodnik dusz do krain podziemnych boga Yam as — tak co do nazw jak i charakterów odpowiadają w zupełności bóstwom: Axieros, Axiocevsus lub A xiocersa (siła pierwiastku męzkiego i żeńskiego), oraz K adm ilus kultu samotrackiego (Wilford w V T. Asiat. Research, p. 297 sqq). Mytografowie upatrują w nich dualistyczny charakter jako reprezentantów ciepła i wilgoci, światła i ciemności, życia i śmierci. „Dlatego zowią się ta kże dsoi, D i i potes, jako reprezentujące obydwa pierwiastki twórcze stworzenia." — O wpływach Aryów, a rzekomo Hindusów na myty liebrejskie, porów, tak że: J. Grill, Die Erzvater der Menschheit. Ein Beitrag zur Grundlegung einer Hebriiischen Alterthumswissenschaf. 1875. i Palestyny, do całego „wielkiego kraju aż po Egipt, obejmującego i fili styńskie posiadłości," druga ściślejsza, rozciągała się pierwotnie do całej Palestyny, a następnie do konfederacyi pięciu pozostałych miast czyli księstw filistyńskich85). Grecy jak świadczy Herodot (II, 104), stosowali nazwę tę „Palestyny” (ot sv itodataTwr] Sopot), identyczną z nazwą kraju Palestyńćzyków=Filistyńczyków s6) do całego państwa Izraelskiego. Droga prowadząca z Egiptu do Syryi nosi zawsze u autorów biblijnych nazwę „drogi Filistynów11, drogi zaś ludu i kraju „Zahi“ lub „Zaha“ pomni ków e g ip sk ic h 97) ; nazwa też ta kraju, zdaje się najpierwotniejsza, przecho wała sie mimo późniejszego zkolonizowania kraju przez Semitów, do dnia dzisiejszego. Sama nazwa IHŁOD P lischti (’AXXó'foXot) według Renana (p. 53) Maspero (p. 301) i in. zbliża się bardzo z nazwą „Pelazgów“ , a H itz ig 8S) już starał się udowodnić pelazgijskie ich pochodzenie, oraz zestawiał nieliczne wprawdzie przechowane wyrazy i nazwy filistyńskie z indo-europejskiemi, mianowicie z sanskrytem. To samo pochodzenie przypisywał im Stark w cennej swej monografii tego ludu 89). Nowsi autorowie, tak Lenormant (H. An. I, p. 205 sqq., 438 sqq, III, p. 50), jak i Maspero (1. c. p. 301) przyjmują stanowczo także aryjskie pochodzenie Filistyńczyków . Kilkakrotnie są oni także nazwani przez autorów 'b ib lij nych K rethi 0,>), nazwa którą wszyscy przyjmują za równoznaczną z Kretejczykam i; w innych miejscach !” ) nazwa ta czasami zastąpiona bywa przez Kari (K aryjeżyków ), na oznaczenie mianowicie gwardyi królów J u dajskich, po większej części złożonej z zaciężnych rot Filistyńczyków. Lecz zestawienia takie jak K rethi i P lethi (skrócenie z P lischti) w zasto sowaniu do gwardyi króla Dawida, który dłuższy czas przebywał na dwo rze księcia Filistyńskiego 92) i który od nich zadobył systemu organizacyi m ilitarnej93), bynajmniśj nie może służyć za dowód jakoby Filistyńczykowie mieli później przywędrować z wyspy Krety, Cypru (Kóitpoę), Kythery 85) Gaza. Askalon, Asdod, Gath, Ekron (Akkaron) tj. do ważkiego pasu nadbrze żnego, „do kraju pomorskiego“ jak się wyrażają prorocy, Jeremiasz XLVII 7, i Sofoniasz H, 6. — Prorok Nehemiasz (XIII, 24) świadczy, że Filistyńczykowie mówili odmiennym i niezrozumiałym dla Izraelitów językiem. 80) Renan H. d. L. S, p. 56 nota 3. - - Cyt. Arriani: Indica XLIII, 1. — Także Max Duncker L c. I, p. 96, 252. 87) Brugsch-Bey 1. c, p. 195, 269, 459. 8S) Urgeschichte und Mythologie der Philistaeer, p. 33 sqq; także: Zeitschr. d. D. Morgenl. Gesellschaft, 1848, p. 359. 89) Gaza und die Philistaoische Kiiste, Jena, 1852. 9«) I Samuel. XXX, 14 ; Ezech. XXV, 16: Sofon. II, 5. 91) II Sam. XX, 23; II Król. XI, 4, 19. 92) I Samuel. XXVII, XXVIII, XXIX. 93) Ewald. 1. c. §. Organizacya wojskowa Dawida.— Wiener: Bibl. Realw. §. K rethi und Plethi. — Bertheau: Zur Gesch. der Israel. p. 307, 313 sqq. — Re nan 1. c. p. 54. (Ko0p), lub Kydonu, jak najznakomitsi esegeci i etnografowie różnie przyj mują 94). Ale tylko potwierdza, że pochodzenie jednych i drugich było aryjskie, że wyspy te i wybrzeża Syryi, przez pokrewną jeśli nie jedną i tą samą ludność jakiś czas były zamieszkiwane — a zestawienie to przy tem jak to twierdzi słusznie Ewald 95) samym zbiegiem dźwięków (przy nieznacznej przytem różnicy pojęć) mogło być spowodowane. K aphtor znowu z którego na podstawie także ks. biblijnych 96) wyprowadzają Fili stynów, jak to bystro Ilenan (p. 53, 54) zauważył był, u Hebrejczyków miało równie niepewne i wahające znaczenie jak „K ittim , Tharsis i O phir i nie oznaczało innego pojęcia jak kraju zamorskiego, odległego. “ K aphtor E b e r s 97) odnosi do K a ft-u r tj. wielkiego Kaftu (K a ft), czyli wybrzeża Fenickiego Nazwie A i-K a p h o r odpowiada-bowiem A a -K a ft tj. „wyspa i nadbrzeże* — załamane wybrzeże 9S). Max Duncker (1. c. I, 257) zaś, od nosi ją do północno-wschodnich wybrzeży Egiptu, gdzie w delcie Nilu przechowywały się długo szczątki niezupełnie wygnanych i wytępionych Hyksosów, a paralella jaką prorok Amos czyni między Izraelem a Filistyńczykami, (IX, 7) „...izalim Izraela nie wywiódł z ziemi Egipskiej jako Filistyńczyki z Kaftor, i Syryjczyk! z Kir (?) “ zdawałoby się popierać to zapatrywanie. Koz. X. v. 14 Genezy, zdaje się wyprowadzać ich także z Egiptu, z kraju K asluhim , i dla tego przeciwnicy tego zapatrywania zmuszeni są przyjąć jakoby błędne przestawienie wyrazów Biblii w genea logii C ham itów : zamiast „Chasluhyma (z których poszli Filistynowie) i K aftorym a“ (takie zestawienie jak K rethi i P lethi), winno jakoby stać — „Kaftoryma (z których poszli Filistynowie) i Chasluhyma" — niczem nie uprawnione. Owszem, wszystko zdaje się przeciwnie przemawiać, że Fi listynowie z dawien dawna w ścisłych nader zostawali stosunkach z Egip tem, mianowicie z bagnistą deltą Nilu i okolicami jeziora Menza-leh, a n a wet dłuższy czas jako zdobywcy i panowie całego Egiptu w nim przeby wali. Herodot (II, 128) powiadamia nas, że Egipcjanie przyznawali bu dowę piramid „pasterzowi P hilitis czy P h i l i t i o n którego nazwTa je s t je dnoznaczną z Plethi, Pheleti tj. Filistyńczykami, Palestyńczykami — a który w okolicach Memfis m iał pasać swoje trzody. Lecz pomijając tę niezbyt wiarogodną (przynajmniej w tej formie) wiadomość, mamy inne archeologiczno-antropologicznc; dowody, dłuższego pobytu ludów tych w Egipcie. w) Porów, liczne cytaty u Eenana p. 53, 54 noty i Maspero I. c. p. 301. 05) Kritisclie Grammatik, p. 297. Deuter. II, 23; Jerem. XLYII, 4; Amos IX, 7. 97) Aegypten und die Biicher Mose’s, p. 131 sqq. 98) Patrz także Brugsch-Bey 1. c. p. 208, 316, 326, 327, 355, ustępy tyczące się kraju K a ft, K eft, K efeth lub K efa 101 Kwestya ta połączoną je st z ważnym przełomem w historyi Egiptu, z p a nowaniem Hyksosów, do której zaraz powrócimy. Przeciwko niekrytycznemu zapatrywaniu Lenormanta (1. c.) i Maspero (p. 301, 302) jakoby Filistyńczykowie wchodząc do koalicyi ludów Libyo-Pelazgijskich w czasie wiel kich wypraw morskich na Egipt, pobici przez Ramsesa III, dopiero z jego zezwoleniem zkolonizowali południowe wybrzeże Syryi, i tu złączywszy się z miejscową semicko-kananejska ludnością, od niej mieli byli przejąć język, obyczaje i religią — uczony egiptolog Chabas dostarczył już przeko nywających dowodów !,!J). Szczegół znany z Papyrusu A nastasi I I I (verso, tabl. Y — YI) że Meneplitah I, jak później Thutmes III, Seti I i Ramses II trzymali załogi semickie w Gazie, nie przemawia bynajmniej także jak chce Maspero, za niebytnością tam jeszcze Filistyńczyków, ale prze ciwnie, że aby utrzymać ludy te w posłuszeństwie, Faraonowie zmuszeni byli uciekać się do zaciągania rot z wrogich Filistyńczykom = K ananejczykom, nomadyjskich jeszcze Semitów. Ustęp D eut. II, 23 : „Heweyczycy (Awim) także, którzy mieszkali w Aserym (w wioskach) aż do Gazy, Kaftorytowie którzy wyszli z Kaftor, wytracili je, i mieszkali na miejscu ic h “, wyzyskiwany w celu dowiedzenia późniejszego osiedlenia się Fili styńczyków, niczego w gruncie nie dowodzi; gdyż primo, Heweyczyków znajdujemy i później, a nawet rozdzielonych na dwa większe szczepy : p o łudniowych zamieszkujących okolicę Sychem i Gabaonu, a później prze szłych w posiadanie pokolenia Efraim, i północnych, zamieszkujących pod nóża Anti-Libanu od Hermonu do Hamathu (Sędziów III, 3). Za Jozuego i Sędziów w konfederacyi państw Kananejskich stawiających opór Izraeli tom, wyliczani są wciąż i Heweyczycy wspólnie z Filistyńczykami i innemi Kananejczykami, a nawet miasta Gabaon, Kafira, Beerot i Karyatyarim, z ludnością Heweyską, potrafiły wyjątkowo wejść w układy z przemożnymi już wtedy Izraelitami, i uchronić się od stanowczego wytępienia (Josue IX). Walki więc poprzednio wspomniane Heweyczyków z Flistyńczykami powracającymi z Kaftor tj. najprawdopodobniej północno-wschodnich okolic delty Nilu, po wyparciu stanowczym Hyksosów, są walkami tylko domowemi i ustępywaniem słabszych plemion mocniejszym, jak to widzimy także w połowie XIII w. na Amorytach którzy taką przewagę nad swoimi współplemiennikami otrzymują Ł). <J0) Etudes sur 1'antiąuite liistoriąue, lre edit. p. 292 — 29 6 ; Beclierclies sur 1’histoire de la dix-neuvieme dynastie, 99 — 101. !) Ewald 1. c. I, § Amoriter. — Max Duncker G. d. Alterth. I, p. 257, 258. —Brugsch-Bey 1. c. p. 269, 270, 334, 462, 503, 515, 598, 601 sqq. 102 Świadectwo Biblii co do odwiecznego osiedlenia się tu Filistyńczy ków, je st stanowcze i nieprzeparte. Abraham na kilka wieków przed wy parciem Hyksosów, a tem bardziej przed panowaniem Ramsesa III, spo tyka w ziemi Chanaan zarówno Filistyńczyków, jak i innych Kananejczy ków 2). Genealogia Mojżeszowa wyprowadza ich zarówno od Chama, a liczne nader ustępy St. Testamentu zdają się identyfikować obie nazwy Chananejczyk i Filistyńczyk 3), tak jak i ziemia Chanaan i Palestyna służy do określenia jednego i tego samego kraju w większych lub mniejszych gra nicach. Filistyńbzykowie także tak jak i inni Kananejczykowie, są potom kami owych na pół bajecznych olbrzymów : Refaim, Enakim, Zomzomim — pierwotnych ludów dolmenów ł). Widzieliśmy, że droga prowadząca z Egiptu do Syryi stale nosi miano „drogi Filistynów^. Ze pomniki egipskie nie wspominają ludu i kraju Filistyńskiego, to temu jedynie przypisać należy, że stale nadają im miano Z a h i , l ub Z a h a 5), także niekiedy C h a ł u (Char, Acharru napisów Assyr.), lub K e f t , włączając w to i nizi nę fenicką, i dlatego błędnie przez Brugsch - Beya identyfikowanych z póżniejszemi Fenicyanam ib). Kraj Z a h i ( T s a h i ) inaczej C h a ł 2) Genes. XXI, XXVI. 3) Genes. X, 6 — 20; XII, 6; XXI, 32, 34; E xod. XV, 14, 15; N u m eri XIII, 30; Jozue XIII, 2 — 6 : „...Od Nilu, który oblewa Egipt, aż do granic Akaronu na północy, przynależy Chananejczykowi, pięcioro księstw Filistyń skich.... i Hawejczycy. Od południa wszystka ziemia Chananejska i Mara która jest Sydończyków, aż do Afeka i aż do granicy Amorejczyka. I zie mia Giblitów ze wszystkiem Libanem na wschód słońca, od Baalgad pod górę Hermon, aż gdzie chodzą do Emath itd.“ Jest tu widocznie mowa o Sydończykach jeszcze Kananejczykach. — Sędziów III, 3, 5; Sofoniasz II, 5; Jerem iasz XLVII, 1— 4. Ustęp ten ostatni zdaje się wliczać jeszcze Tyr i Sydon do Filistyńczyków. Cała zresztą Palestyna, jak to wskazuje nazwa, oraz liczne walki Izraelitów z tymiż, zamieszkałą 'była pierwotnie przez Filistyńczyków. 4) Jak to widzimy z znajdujących się wśród nich i te same nazwy noszących pomników megalitycznych (Lechy, Ramath - Lechy = Crom - L echy), z kolosalności wzrostu, jaki im St. Testament przypisuje (Goliat) — w końcu całe podanie Samsona, tego Herkulesa Izraelskiego, odgrywa się na ziemi Filistyńskiej i w zapasach z tymiż, co jest dowodem, że postać ta służyła niejako za dopełnienie drobnego wzrostu Semitów względnie do Filistyńczyków, oraz była niejako moralnem zadosyćuczynieniem za wszyst kie doznane zniewagi i bezsilność Semitów wobec ras kananejskich. 5) Brugsch-Bey, patrz In d ex pod wyr. Z a h a; u innych nazwani są T s a h i (Ma spero p. 206 i in.). 6) Brugsch*B. Index pod wyraz. Char i K efa . — Mówimy, błędnie identyfikowanych z późniejszymi Fenicyanami, gdyż primo, nazwę Chał, Char, rozciąga nie kiedy sam Brugsch-Bey na całą ziemię Kanaan, łącznie z Palestyną i nad brzeżem filistyńskiem, gdzie jak już wiemy zamieszkiwali od wieków Kana nejczykowie i Filistyńczykowie, których trudno identyfikować z Fenicyanami- 103 ( C h a r ) 7) w pojęciu Egipcyan obejmował całą Palestynę przynajmniej do wy brzeży m.Martwego, jak to świadczy wielki Paryrus-H arris z czasów Ramsem Semitami. Niejednokrotnie też sam kraj Z a h i tj. Palestynę uważa BrugschBey za kraj Fenicki — niepodając przytem oprócz powagi swego zapatrywania, żadnych najmniejszych dowodów. Pomniki egipskie oprócz wędrownych beduinów (Schasu), nie dają nam najmniejszych pewnych danych co do lu dności semickiej stale już osiedlonej w Azyi Przedniej, podczas wielkich wojen Tutmesów i Eamessidów z Hetejczykami, Butenami i innymi Kananejczykami. W samej nizinie fenickiej widzimy wprawdzie ludność prze myślną i żegludze z zamiłowaniem oddającą się (1. c. p. 3 1 6 ); ale gdy jest tam mowa o „okrętach K e f t u i K a p u n i , naładowanych drzewem masztowem i b ud ulcem przedew szystk iem jest mowa o często wspominanem mieście A r u t h u t (Aradus, patrz In d e x ), K a p u n a i K a p u n i (Giblicie i GibUtach p. 316, 55,6), B i a r u t , B a rut , B i r o t h a (Berycie) — tj. mia stach i plemionach poprzedzających jak zobaczymy kolonizacyę fenicką. Czytamy tam także wspomnienia o Z i d u n a (Sidonie), Z a r e p h t a (Sarepta) i mieście wśród fal morskich Z o r (Tyr) „którego nazwiskiem jest Mo r z e . Któremu dowożoną bywa woda do picia w czółnach, i bogatszego w ryby niżeli w piasek" wedle słów listu uczonego kapłana z czasów Ram sesa IT. (Brugsch-B. p. 556) — ale jesteśmy upoważnieni do sądzenia, że i te miasta nie były jeszcze w posiadaniu Semitów. Pomniki egipskie wspo minają je łącznie z innemi jako należącemi do kraju Zahi i Rutenu, a za tem nie robią różnic z innemi Kananejskiemi miastami i plemionami. Najwłaściwiej zdaje się byłoby uważać w plemionach K e f a , Ke f t , Hewejczyków (Awim) północnych, Biblii, jak dowiedzioną jest identyczność C h i t ó w K h e t ó w a Hetejczyków. W wspomnianym wyżój liście znajdujemy wymie niony kraj A u t li u, A v a t h u s w okolicach Ziduna, Birotha i Nazana (pra wdopodobnie porzecze N a t s a n y ) , który położeniem swojćm i co do na zwy, zupełnie zdaje się odpowiadać północnemu krajowi Awim w okolicach Hermonu i Hamatu rozciągającemu sie. W tych to Hewejczykach=Awim, północnych i południo wych, pierwotnych mieszkańcach nadbrzeża fenickiego, i filistyńskiego, należy zdaje się widzieć przedewszystkiem plemiona żeglar skie, które w Giblit-ach (Gabaon, Kapuni), Arwadczykach i Berotczykach, przechowały się mimo późniejszego zkolonizowania nadbrzeży tych przez Semitów — i w których ślady co do żeglugi i przemysłowości, weszli na stępnie Fenicjanie. Do nich także prawdopodobnie odnoszą się podania o osa dach z trzciny i papyrusu i pierwszych próbach żeglugi potomków olbrzy mów: Hypsuramosa i Usoosa. (Philon. fragm. ed. Muller. — Max Duncker 1. c. I, p. 261. — Maspero 1. c. p. 192). 7) Czy kraj ten C lial na północy kraju Z a h i tj. Palestyny położony, w ściślejszem znaczeniu nie ma oznaczać G a l i l e i (po liebr. Ga l i i ) , zkąd wyszli jak tradycya niesie Gallowie, i do której po tylu wiekach parci jakąś siłą tajemną wspomnień, część ich na III w. przed Chr. wróciła się ? W liście miast które S c h a s c h o n g I zdobył na Izraelitach, zachowanej w świą tyni Amona w tebańskiem Api (Brugsch-B. p. 662) wymienione jest także miasto G a - l e - n a a . W kraju Khetów pomniki egipskie wymieniają takżet często miasta C h a 1 e b (Chalybon, Haleb), H a 1 (3ar) i G a 11 i m (Kaloman) patrz I n d e x Brugsch-B. 104 sa 111, w którym twierdza Kanana oznaczoną jest jako znajdująca się w „kraju Zahi“. Z północy obejmował także i kraj właściwy K e f a , K a f t , K e f e t h , tj. nizinę fenicką 8), na południu zaś według pomników egipskich rozpo czynał się już od twierdzy Zar (Tanis-Ramses) tj. sięgał w samo serce Tanickiego okręgu (nomos), obejmował' północno-wschodnie moczary delty Nilu, z ludnością obcą Egipcyanom 9), a odwiecznie tu osiadłą i z lu dnością rolniczą stale osiedloną Palestyny i Syryi w ustawicznych pozo stającą stosunkach. Nazwa więc egipska Zahi lub Chał odpowiada w zu pełności nazwie biblijnej ziemi i ludu Kanaan, łącznie z Palestyną, krajem Filistynów. Lecz i nazwa sama Pelazgów czyli Palestyńczyków = E^ilistyńczyków, nie jest obcą pomnikom Egipskim. Między miastami Heteyczyków (Kheta, Chita), tych p e r excellentiam Kananejczyków: za czasów walk Tutmesów i pierwszych Ramessidów, znajdujemy miasto P i r g a albo P i l g a ( P e l e g , P a l i g a ) , a w liczbie bóstw lokalnych Heteyczyków i innych Kananejczyków, Sutka miasta Pilga 10). Od pierwszych wypraw Faraonów do Azyi, a ściślej do kraju Z a h i= P a le sty n y , znajdujemy wspo mnienia miast Asfcalonu 1!), Gazatu (Gaza) 12), jako punktów silnie ufor tyfikowanych. Same już nazwy tych miast głównych filistyńskich, jak zoba czymy na innem miejscu, wskazują na aryjskie pochodzenie ich mieszkań ców. Nazwa także odnogi Peluzyjskiej Nilu i twierdzy po nad nią będą cej, H a u a r = A w a r i s = P e l u s i u m , ostatniego szańca obronnego Hyksosów, nie zdaje się aby dowolnie przez Greków nadaną była. Z innych nazw które według ksiąg biblijnych, jak i pomników egip skich, służyły na oznaczenie pojedynczych plemion i narodów w ogólnej tej kananejskiej, filistyńskiej konfederacyi, zasługują na uwagę: A m o r e j c z y k o w i e zamieszkujący między wybrzeżem m. Śródziemnego a m. Martwem, w ścisłem i etymologieznem znaczeniu P o m o r z a n i e — jak to poświadcza wyrażenie „byli nad morzem kraju Amorytów“ w eposie Pentaura 1:!) , — odnajdujący analogiczną swoją nazwę w Armoryce Kymros) Patrz także: Ebers 1. c. p. 131 sqq. 9) Patrz Max Duncker 1. c. I, p. 257. — Brugsch-Bey 1. c. p. 13, 97, 1 9 0 — 194, 208 —211, z zastrzeżeniem co do semickiego jakoby pochodzenia tych plemion, o czśm niżej. 10) Brugsch Bey 1. c.,p. 451, 524. 11) I b id . p. 2 6 9 , 4 5 2 , 5 1 6 . 12) Ibid. p. 255, 269, 291, 294, 295, 560, 579 sqq. 13) Brugsch-Bey p. 50 3; patrz także wyżój nota 1. — Ewald 1. c. I, "337 — 338 wprawdzie uznając Kananejczyków za Semitów, wyprowadza etymologicznie nazwę Amorejczyków od gór, od „góry Amorrejskiej“ według słów Biblii (D eut. I, 7, 20, 44) ; jest jednakże sam z sobą w sprzeczności, albowiem w nocie 3 i 4 str. 338, przyznaje wahające się zastosowanie nazwy tej w St. Testamencie; liczne zaś ustępy tam świadczą, że nader często na- 105 W enetów ; drudzy zaś Amoryci północni, zamieszkiwali dolinę Orontu, do których należała także słynna z walk Tutmesów i Ramessidów z K ananejczykami, forteca Kadesch. Dalej na południu H o r a j c z y k o w i e tj. mieszkańcy gór Seir czyli górale u ). Nazwa niekiedy ogólnie używana: F e r y z y j e ż y k ó w 15), odpowiada także aryjskim nazwom : Fryzy i i Frygii tj. Brygii czyli nadbrzeża — którą odnajdujemy także w formie Bhrigu w Yedach lti). Rzadko wspominani G e r g e z e j c z y c y 17), K e n e z e j c z y c y zwa ta braną była w znaczeniu ogólnćm Kananejczyków. — We wszyst kich natomiast językach aryjskich pierw, mr, służy do oznaczenia morza : łac. m ire, irland. m u ir (genit. m ara), kymr. mor, myr, kornw. i armor. mor, got. marei, angl.-saks. mere, skand, m ar, staro-niem. m ari, meri, litews. mares (wlicz, m,), staro-słow. moru, pols. morze, illyr. m orra itp. (A. Pictet 1. c. I, 110). 14) Genes. XIV, 6 ; D euter. II, 12, 22; oraz Ewald I, 3 2 5 — 326. — K nóbel: Die Vulkertafel der Genesis , p. 333, 336. — Papyrus Harris mówiąc o wyprawach Ramsesa III przeciwko S c h a s u (beduinom), wspomina wpra wdzie także o górze S ai r , odpowiadającej dosłownie biblijnćj nazwie S e i r , ale nie oznacza to bynajmniej jeszcze aby wzgórza te zamieszkiwali pier wotnie stale beduini, co z samą naturą ich nomadyjską byłoby w sprze czności ; jest tu mowa tylko, że wśród plemion Schasów zamieszkałych, po bił także Ramses i Seirytów (Brugsch-Bey p. 203, 593). Plemiona zaś te Shcasu znajdywano tak w południowych jak i północnych stepach ziemi Kanaan, a nawet jak świadczy Papyrus Anastasi (I, tab. XIX, 1, 1— 2; cyt. Chabas: Voyage, p. 12, 199), zapuszczali się często do Celesyryi (Sy ryi głębokiej), Fenjcyi, a nawet w wąwozy Libanu. Lecz gdyby nawet wtedy (za Ramsesa III) górę tę osiadły były już stale plemiona arabskie Edomitów (Idumejczyków), to widzimy z Biblii jak najwyraźniej, że te plemiona osie dliły się na miejscu gdzie poprzednio byli Horajczykowie, tale różni od ple mion semickich, przeciwnie według Genes. XIV, 6, już przed czasem wy praw Chodorlahomera (Kudur-Lagamir) stale tam osiedleni i tworzący nie jako z Refaimami, Zuzymami i Emimami tj. wszystko pierwotnemiKananejczykami, jedną konfederacyą przeciwko królowi Elamskiemu. Nie może być tam także mowy o żadnych troglodytach, mieszkańcach pieczar, a we dług etymologii słowa S a’i r „mali“ karłach, gdyż jeśli wyraz ten jest semickiego pochodzenia, jest prawdopodobnie późniejszą denominacyą, z cza sów skolonizowania góry tćj przez Semitów, a nie ma nic wspólnego z nazwą Horajczyków, odnoszącą się do wielkoludów zarówno jak Refaim\r itp. »5) Porów. Ewald 1. c. I, 339. — Nazwa ta ściślej nie określona, zdaje się nie oznaczała żadnego osobnego plemienia, ale odnosiła się do całego nadbrzeża Syryi. 16) Langlois: Mćm. de 1’Acad. des inscr. et belles-lettres, t. XIX, 2e pait. p. 339, — Nazwy gór świętych B e r e k y n t y w rFrygii i B e r e z a n t y wspo mnianej w Zend’Aveście, zdaje się mają ten sam pierwiastek. »7) W tekstach z czasów Ramsesa II zwani Q i r q a s h a (Maspero 1. c. 1 9 3 ) . — Jedna część zdaje się zamieszkiwała na wschód Jordanu, druga w' północ nej Syryi, w bliskości Hewejczyków (Awim) północnych (Knobel 1. c. p. 333). 106 i K a d m o n e j c z y c y l8), (Genes XV, 19, 20), nie wielką zapewne od grywali rolę wśród ludów kananejskicli. J e b u z e j c z y c y na których Dawid zdobył dopiero Jerozolimę ,9), stanowili jedno z plemion potężnych Amorejczyków. Pomniki egipskie wspominają przeważnie K e t e j c z y k ó w (Kheta, Cheta, Chita 2(l) — Khatti napisów assyr., biblijnych Hettejczyków 21), jako najpotężniejszych i najsilniej zorganizowanych ze wszystkich ludów K a nanejskich. Zowią ich zwykle „ w i e k i m n a r o d e m " , ich kraj „ w i e l k i m k r a j e m " , mniej jak sądzi Brugsch-Bey ze względu na obszar jego, jak przez uznanie męztwa i dzielności tego przedewszystkiem wrogiego im ludu. ls) Pod nazwą tych K a d m o n e j c z y k ó w , ukrywały sie prawdopodobnie ple miona nie semickie jak tego starał się dowieść Hitzig (Zeitsch. d. d. m. G. 1855, p. 747 sqq), które pod nazwą mytyczną Kadmusa skolonizowały część Grecyi, a co gruntowne badania Ernesta Curtiusa (Die Jouier vor der .Jonischen Wanderung. Berlin, 1855, p. 1 3 — 14, 20 — 21, 5 5 — 56), wykazujące że nazwa Fenicyan ukrywała w znacznej części migracye Joń czyków na zachód — zdają się potwierdzać. 19) II Samuel. V. — Porów, także, Movers : Phoniz. II, ler Th. p. 80. — Knobel i Ewald 1. c. 20) Patrz Brugsch-Bey 1. c. Index pod wyrazem Chita; także, De Rouge: Le poeme de Pentaour, i Cours de 1869. — Chabas: Analyse de 1’inscription dlbsamboul. 21) E. Schrader: Keilschriften u. Alt. Test. p. 30. — Ewald. 1. c. I, p. 338. — Max Duncker 1. c. I, p. 255 sqq. — Maspero 1. c. p. 192. — Hetejczykowie dzielili się na dwie główne gałęzie: północną, znaną przedewszystkióm z wojen z Egipcjanami, obejmowała ona obydwa stoki pasma gór Amanos, aż do rzeki Orontu z jednej strony, a łańcucha gór Tauros z dru giej. Gałąź południowa, panująca nad środkowym biegiem Jordanu, sto pniowo osłabła i skoncentrowała się w górzystej i skalistej okolicy Hebronu, gdzie trudności terytoryalne chroniły ją długi jeszcze przeciąg czasu przed nieprzyjaznemi wycieczkami sąsiadów. Hetejczykowie ci, byli właśnie po tomkami na pół mytycznych Enakimów, olbrzymów, których ojcem miał być wielkolud Arba, od którego miasto Hebron nosiło swoją nazwę „A zwano przedtem Hebron m i a s t o A r b a (Kiriath-Arba), który Arba był człowie kiem wielkim między Enakity“ (Jo m e XIV, 15). Stary Testament przypi suje wielką starożytność temu miastu, które ...... na siedm lat było zbudo wane przed Zoan (Tanis) Egipskim" (N um er. XIII, 23). Nie znamy daty założenia m. Zoan-Tanis, ale jego nazwisko znajdujemy wspomniane w na pisach z czasów Sesurtesa Igo, którego panowanie przypadało około 2350 r. przed Chr. (Ebers: Aegypten etc. p. 188). Z temi to Hetejczykami południowemi według tradycyi biblijnój Abraham miał w przyjaźni i dobrój zgodzie poprzestawać ( Genes. XXIII). Tam ich jeszcze zastają wysłani szpiegowie do ziemi Chanaan (N um er. XIII, 23, 29, 34) i miasto to powypędzeniu ostatnich synów Enakowych: „Sesaia i Ahymana i Talmaja“ dostaje się w posiadanie Kalebowi, synowi Jefnnowemu (Jozue XIV, 12— 15; XV, 13, 14; także /Sędziów I, 10). 107 Za czasów Thutmesa III, zamieszkiwali oni jeszcze północne okolice Sy ryi. W początkach panowania X IX dynastyi, panowanie ich rozszerzyło się na wszystkie sąsiednie plemiona, tak że stają na czele związku miast i plemion Azyi Przedniej, i występują istotnie jako wielka militarna po tęga która o wiele wyprzedziła potęgę assyryjsko - babilońskiego p a ń stwa. Wszystkie te plemiona łącznie, jakotśż kraje przez nieb zamieszki wane, obejmujące Palestynę, Syryą i Coelesyryą, znane pod tą nazwą u autorów biblijno - klasycznych — noszą w napisach egipskich ogólną n a zwę kraju i ludu K u t e n albo L u t e n ( R u t e n - h i r , L o d albo L u d 22) „Byłto — mówi Brugsch-Bey — kraj, na wiele małych królestw podzie lony, których nazwy zwykle są w związku z jednym z głównych uforty fikowanych grodów, a zamieszkały przez plemiona pojedyńcze, których bliższe określenie je st przedmiotem obecnie pilnych badań uczonych. Wielki naród C h i t ó w zajmuje przednie między niemi miejsce, gdy królestwa Q i r - K a m o s c h , K a d e s c h , M e g i d d o jako główne punkta obronne i zaczepne, oraz miejsca zboru dla zkonfederowanych królów były uważane” (p. 270). Po za temi krajami i ludami napisy egipskie wspominają lubo o wiele rzadziej kraj N a h a r i n a albo N a h a r a i n , w sąsiedztwie kraju Ruten, który odpowiada semickiej nazwie „Aram N aharain“ = ,A ra m dwóch rzek* czyli oznacza „międzyrzecze" M e z o p o t a m i ą, obejmującą A ssyryąi Babi lon ; tu dopiero, jak i z koczowniczymi beduinami (S c h a s u), rozpoczyna się świat semicki. Wszystkie etniczne charaktery: dorodność postawy, jasność p ł c i 23), 22J Patrz Brugsch-Bey 1. c. Index pod wyrazami Rutennu, Ruthen i Ruthenhir.— Max Duncker 1. c. I, p. 113 stosuje nazwę „Retennu“ ogólnie do plemion zamieszkujących Syryą (Porów, także Rosellini: Monumenti storici III, 1 320), Lenormant zaś (H. A. I, p. 373 sqq, 421) błędnie jeszcze rozciąga nazwę tę do całśj Mezopotamii (Naharaina), wliczając do nich ludy Aramejskie i Assyro-Chaldejskie, co Brugsch-Bey z całą gruntownością sta nowczo rozdziela. Maspero (1. c. p. 202 iin .) i autorowie za któremi tenż( idzie, stosują nazwę tę głównie do Syryi północnej, do oddzielnych jakoby plemion. Bardzo prawdopodobnie, że pierwiastkowo obokplemien Zahi (Tsahi), Kheta (Chita), były i plemiona które wyłącznie nosiły nazwę Ruten albo Luten (Lod), widzimy ich także wśród plemion wielkich wypraw mor skich na Egipt. 23) Na pomnikach egipskich ludy jasnowłose i niebieskookie, są zwykle oznaczone jasnożółtym kolorem, zwykle prawie bez zarostu, o rysach dość grubych lecz zbliżających się niekiedy do klasycznych, w krótkich i barwnych sza tach, dobrze uzbrojone, z wysokiemi kołpakami o pióropuszach (Champolion le jeune 1. c. także Tab. CCXVIII— CCTTbis, CCXXII— CCXXIV, CCCXXIY, CCCXXXI, CCCXXXII). Gdy przeciwnie Semici mają zwykle cerę śniadą 108 blond włosy, oczy niebieskie, nienoszenie zarostu z religijną niemal obserwacyą przez wszystkich Semitów utrzymywanego — religja, język, oby czaje, ubiór, uzbrojenie, użycie tak powszechne słynnych wozów metalo wych i udomowienie konia, stanowczo wyróżniają powyżej wymienione ludy od Semitów, i tylko sile jakiegoś konserwatyzmu naukowego należy chyba przypisać, że tak trzeźwe i gruntowne umysły jak Brugsch-Bey i Renan, dysponujące przytem najnowszemi zdobyczami naukowemi — wciąż trwają w zastarzałym nieporozumieniu, że nie chcemy użyć wyra żenia przesądzie, i Kananejczyków zaliczają do Semitów, a zupełnie iden tyfikują z późniejszymi Fenicyanami. Brugsch-Bey jednakże uderzony temi różnicami, mianowicie najwybitniej występujacemi w stosunku z bliżej znanem i. z napisów egipskich Heteyczykami, woli stanąć wr sprzeczności z oczywistemi faktami i samym sobą, i zrobić wyjątek dla tychże Hetejczyków, wydzielić ich z rodziny ogólnej Kananejsldej, jak zdecydować się na stanowczy rozdział między Kananejczykami a Semitami. Uczony ten między innemi m ó w i: „D arf nach dem iiussereu Auftreten und Erscheinen dieses gesitteten, machtigen Yolkes ein Urtheil iiber die Abstammung desselben erlaubt sein, so scheint es, unter der Ftihrung der Denkmaler, mindestens sehr gewagt, dies ritterliche Yolk den Kanaanitern zuzuzablen. Bartlos, verschiedenartig bewaffnet, drei Mann auf je einem Streitwagen kampfend, nach iiberdachtem Płane wohlgeordnet in der Schlachtaufstellung, bilden die Chita einen auffallenden Cegensatz zu iliren kanaanitischen Bundesgenossen. In den Darstellnngen der Kriege Hamses II gegen C h i t a s a r , den Ffirsten drr Chita, erscheint der „grosse Fremdkouig“ in der Umgebung seiner n a m e n t l i c h aufgefuhrten Feldhauptleute und Diener bis zum „Briefschreiber Chirpasar* 24) hin. Sein Kriegsvolk war in Fussgariger przy presse czarnym kolorze włosów, trefionych, i pełnym zaroście, o pro filu wyraźnie semickim i tak charakterystycznym skrzywieniem ust. (Patrz między innemi 1. c. Tabl. CLVIII, N. 1 ; CLX, N. 1 ; CLXXVI, N. 1 ; CCIII; CCLVII N. 2; CCXXVII— CCXXVIII; także gdzie oba typy łącznie wystę pują Tabl. CCXXXVIII— CCXLI). Egipcjanie sami siebie na pomnikach oznaczają jak wiadomo mocno brunatnym kolorem, bez zarostu, i typu pię knego, jednostajnego. 24) Zwrócić tu należy przedewszystkiem uwagę, na końcówkę nazw tych na a z a r, ja k : C h i t a z a r, M a u r o s a r , S a p z a r królów Heteyskich , także na a s a s : T h a rg a tli a s a s , Z a u a z a s , oraz w nazwie C h i r - p a s a r a , dziwnie zbiegającej się z urzędem p i s a r z a dworu królewskiego. Końcówka ta a z ar, odpowiadająca i co do brzmienia i prawdopodobnie co do zna czenia z wyżśj wspominanemi: A s u r a u Hindusów, A h u r a u Iranów, A s, A s o m Skandynawów, E s u s u Gallów, A e s a r , zkąd Caesar uEtrus. ca r u Słowian, i składowój części wszystkich mytologicznych A s g a r d ó w ^ und Wagenkampfer eingetheilt und bestand theils aus eioheimischen Chetitern, theils aus angeworbenen fremden Solduern. K a z a n ’s oder „Oberste der Wagenkampfer*, „Feldhauptleute* und H i r - p i t ’s oder „H auptleute der Fremden* fuhrten ihre Schaaren in die Schlacht. Deii Kern des Heeres bildeten die eingeborenen Chita unter der Bezeichnung der T u h i r oder „der Auserlesenen*. In der Schlacht bei Kadesch standen 8000 derselben in' vorderster Reihe, unter Fiihrung des Chita K a m a i z , 9000 andere folgten ihrem Konige. In eben derselben fuhrten die Edlen T h a r g a n n a s und P a i i s die Wagen in den Kampf. Thaadar befehligte die Soldner von Chita, B e b i s u a n n a stand an der Spitze des fremden Kriegsvolkes aus A u n a s , ein anderer erscheint ais Feldhauptm ann der Soldner von N a g e b u s. S a p z a r und M a z a r i m a treten ais Briider (wirkliche? oder B undesgenosseu?) des Konigs von Chita auf. Yon sonstigen Namen chetitischen Ursprunges seien den yorhergehenden angefiigt: G a r b i t u s , T h a r g a t h a z a s , T a d a r oder T a d a l , Z a u a z a s , S a rn a r i u s und der des „Gesandten* T a r & h i s e b u . D a s s d i e s e n N a men k e i n S e m i t i s c h e s , w e n i g s t e n s k e i n r e i n S e m i t i s c h e s G e p r ii g e a u f g e d r u c k t i s t , 1 i e g t a u f d e r H a n d . Die Endungen auf s, r und n lierrscben vor. In dem eigennamen T h a r g a t h a - z a s , in welchem die Endung z a s eine iihnliche Kolie spielt wie in dem EigenA s g r o d ó w , wspomnień pierwotnego siedliska Asów, najdawniejszych, w kulturze pewnźj pozostających, mieszkańców Azyi, i źródła ich tęschnoty za rajem ziemskim niegdyś tu utraconym. Pierwiastek ten a s według Lassena (Ind. Alt. I, 522) i Benfeya (Samav. Gl.) = e s s e, być, oznaczający także „życie“ „ducha“, a który przybrał następnie drogą abstrakcyi zna czenie najwyższej dostojności, bóstwa (niektórzy i nazwę A r y ó w „go dnych*, „szanownych" z nim łączą) — odnajdujemy nie tylko w nazwie sa mej Azyi, także przejętej przez Chaldeo-Semitów w nazwie Assur, Assyryi, ale w mnóstwie nazw miejscowości mianowicie Azyi Mniejszśj i Przedniój, jak: A s k a n i a miasto w Frygii, jeź. A s k a n i a s (?) w Bytynii, A s k a l o n , A z d o d , A z e r i m , A s t a r o t h , G - a z a itp. Odnajdujemy go także w biblijnój nazwie A s k e n a z , syna Gomera z rodu Jafeta, która to nazwa złożona z dwóch pierwiastków zdaje się odpowiadać gockiemu A s C h u n i s = rasa Asów. Pomniki egipskie wymieniają także wśród ludów Przedniej Azyi, lud As a r , A s e l , którego nie można jak twierdzi BrugschBey (p. 466) identyfikować z późniejszymi Assyryjczykami z Azyi Wyższej; także lud A s b y t a i , A s b i t a między Libijczykami i innymi Pelazgijskimi przybyszami (Ibi d. p. 5 9 3 ) — A s e b i (wyspa Cypr?), miasto As a i , A s e l , a nawet kraj ogólny A s c h e r , zkąd wychodzili Menti tj. Hyksosi (p. 218), i nazwę króla tychże Hyksosów: A s e s , A s s i s lub A s o t h (p. 244). Mamy więc tu w istocie do czynienia z krajem i ludem Asów, który wy emigrowawszy z czasem na północo-zachód, jak świadczy najdonioślejszy ich pomnik religijny i poetyczny Fidda — nazwę tę przenieśli następnie na swoje bóstwa i bohaterów, półbogów. 110 namen Z a u a - z a s , scheint T h a r g a t h a der von den Griechen und Rómern Atargates oder Atergatis, Derketo und Dercetis geheissenen G5ttin zu entsprechen, wełche ebenso in Askalon 25) utid Astaroth-Karnaim ais in der syrischen Stadt Hierapolis-Mabog ein hochberiihmtes Heiligthum besass“. Następnie Brugsch-Bey przytacza długą listę nazw miast wyjętych z list zwycięztw Thutm esa III, znajdujących się w K am ak a przez Mariette-Beya z całą możliwą ścisłością odczytanych. Są to najstarsze nazwy wątpić nie można, miast, które widzimy występujące później w historyi assyryjskiej i napisach klinowych. Nazwy starożytnych miast związkowych Hetejczyków i innych Kananejczyków, którzy na wiele przed wzmożeniem się Babilonu i Niniwy wielką militarną i cywilizacyjną rolę odgrywali w Azyi Przedniej. „Sind wir heute noch nicht in der Lage — ciągnie dalej Brugsch-Bey — die angedeutete dunkle Pragę zu losen. so wird die Zukunft die entscheidenden Beweise liefern, d a s s d i e H e r r s c l i a f t d e r C h i t a i m h o c h s t e n A l t e r t h u m e vou ein er B e d e u t u n g wa r , d i e u n s g e g e n w a r t i g n u r z u a l m e n g e s t a t t e t i s t . Die Stadteliste wird schon darum ein Denkmal von hochsten W erthe bleiben, ais Erinnerung an langst entschwundene Zeiten und Volker, dereń verlorenes Gedachtniss die todten Buchstaben jener zahlreichen Namen zu neuem Leben erwecken werden. Mogę in solcher Auffassung der Leser das lange Verzeichniss der umschriebenen uralten Namen nachsichtig fiberschlagen, wenn ihm nicht eigene Wissenschaft besser ais uns selber zur Gebote steht, dieselben einer vergleichenden Forschung zu unterziehen. D e n n i n d i e s e n N a m e n , i n s o w e i t s i e n i c h t n a c h w e i s b a r s e m i t i s c h e n U r s p r u n g e s sind, s t e c k t z u g l e i c h der S c h l t i s s e l z u r S p r a c h e . Das richtige Yerstandniss derselben giebt uns somit das sicherste Mittel an die Hand, die Stellung der Chita im alten Volkerleben zu bestimmen6 (p. 4 5 1 — 455). Lecz nazwy powyższe winien był zauważyć Brugsch-Bey, jak i cały szereg coraz nowych, których badania egiptologów nam d ostarczają, nie odnoszą się do samego kraju i ludu Hetejczyków, ale do całej konfederacyi drobnych państw kananejskich, do całej Przedniej Azyi, — a zatem konsekwentnie bystre uwagi uczonego egiptologa co do języka Hetejczy ków, należy rozciągnąć i do innych kananejskich plemion. Nazwy te miej scowości i imiona własne osób, dostarczane nam przez napisy egipskie — w części zmienione prawdopodobnie wskutek obcego wymawiania — łącznie z całym szeregiem imion własnych i nazw miejsc, jakich księgi St. T e 26) Jest to jedna więcój wspólność mytów Filistynów, a pierwotnych Kananej czyków. 111 stamentu nam dostarczają, a zmienianych następnie jak to śledzić tam możemy, na semickie, przez nowo osiedlające się rasy, dopełnione także poźniejszemi napisami klinowemi, niewątpliwie posłużą do studyów porów nawczych z innemi wielkiemi gałęziami językowemi, a w następstwie do rekonstrukcyi zamarłego języka, jak tego w ostatnich czasach mamy liczne przykłady. Lecz i dziś z kilku powyżej przytoczonych uwag, jak i wielu innych danych których podanie odkładamy do innej pracy, możemy wnio skować, o najbliższem jego pokrewieństwie z sanskrytem i najbardziej pokrewnemi mu językami aryjskiemi, a przeciwnie, widzimy stanowczy rozdział między językiem ludów kananejskich, a całą grupą języków se mickich. Do tego rezultatu, jakkolwiek rozporządzając małą liczbą danych, jedynie przez księgi St. Testamentu i autorów starożytnych dostarczonych, doszedł był Hitzig już w r. 1855, który tak w języku Filistynów, jak i pierwotnych mieszkańców całej Syryi, widział pierwiastki aryjskie 20). 2C) Zeitschrift der deutschen morgenl- Gesell. (1855) p. 747 i n astęp.— Urgeschichte und Mythologie der Philistaeer. Leipzig 1845. — Oprócz Małej Azyi, która jak to wykazał już znakomity Freret (Mem. d e l’Acad. des Inscr. et Belles-Lettres, t. XLVII, p. 98 sqq) a od niego począwszy wszyscy inni uczeni, zamieszkaną była przez Aryów — w całej Azyi Przedniej i Wyższej, widzimy wszędzie ślady cywilizacyi dawniejszej, nie semickiój, a którą coraz gruntowniejsze badania uznają za aryjską. I tak Renan (H. d. L. S. p. 29, 33 sqq) który wyprowadza Semitów z kraju A r p h a s a d ('AppaTca^lTię) w górach Gordyjskich (Gordyees), w kraju dzisiejszych K u r d ó w leżącego, widzi przed niemi tam osiadłych K a s dó w tj. ludy aryjskie. Kraj i lud bowiem A r f - K a s d lub Awr-Kasdim (Arphaxad) odpowiada pośredniej formie między hebrejskim Kasdim a grec. XaXSalo'.tj. K a r d czyli K u r d o m . Forma ta pojawia się z dziwną stałością w nazwach plemion i gór Kurdystanu : K apScasę, KapSoó^oi, KopSiatot, F opSu7jVoi, F ópSoaToi, Kópnoi, Gordiani, K ardu (nazwa prowincyi Araratu i samej góry Ararat u Syryj czyków), co etymologicznie i etnograficznie odpowiada nazwie górali, K u r dów, u Greków: G ordukh w licz. mn. Identyczność Kurdów i pierwotnych Chaldejczyków, wskazana przez Michaelisa, Schloezera, Friedricha, Heerena, została gruntowniój stwierdzoną badaniami Lassena, Karola Rittera, Geseniusa (Thes. § Potta (E ncykl. Erscha i Grubera, art. Indoger. Sprachs.), Ewalda (1. c. I, 333), Hitziga (1. c. p. 46), Layarda, Kunika (M elangesasiat.l, 531 sqq, 5 4 0 nota), Lengerke (Kenaan, p. 220 — 221), Chwolsohna (D ie Sabier I, 321 sqq.), Renana (H. d. L. S. p. 59— 68 i noty). Różnica między armeńskimi Chaldejczykami, Chalibejczylcami ( Cha lyber), a późniejszymi semickimi Chaldejczykami, dowiedziona przez Schradera (Zeit, d. d. m. Gesell. Bd. XXVII), nie może się stosować do pier wotnych Chaldejczyków, od których Semici nazwy i owoców ich wysokiej kultury zapożyczyli, a tylko stwierdza aryjskie pochodzenie pierwszych. Do wody także Spiegla (M unch. Gel. A nz. 1856) za semickiem ich pochodze niem, jakoteż zebrane przez Lenormanta (H. A. II, Roz. I; także: L a M a- 112 Drugi z wyżej wymienionych uczonych Renan, w sw ojej: H istoryi i systemacie jeżyków semickich, mimo iż nie mógł być nieuderzony różnigie chez les Chaldeens et les origines accadiennes, Paris 1874) i Ma spero (1. c. ks. II. Eoz. IV) w celu udowodnienia dwojakiego, turańskiego i kuszytskiego pochodzenia tej cywilizacyi, nie mogą osłabić twierdzeń na faktach opartych poprzedników, a tylko większą chaotyczność wprowadzają do nauki. Nie przeczy to temu, aby w istocie rasy turańskie nie poprze dziły w tych okolicach Aryów i pewnych śladów mianowicie co do pisowni, języka i obyczajów nie zostawili byli. Lecz nie ma żadnych poważnych danych, aby historyczni Chaldejczykowie byli turanami, lub hypotetycznemi kuszytami (zmieniona nazwa tylko Semitów), albo żeby wszelkie ślady wyższej kultury jakie w Chaldei z czasów przedsemickich znajdujemy, miały należeć do jednój z tych dwóch ras. Widzieliśmy wyżej, jak stanowczo słynny assyryolog Mónant przeczy przypisywaniu śladów cywilizacyi dolnej Chaldei, turańskiemu lub semickiemu pochodzeniu. Nazwę K a s d i m, którą odnaj dujemy w najdawniejszych tradycyach Hebrejczyków, spotykamy także zwią zaną z losami Babilonu i Assyryi. Nazwy najdawniejszych wpółbajecznych dynastyj Babylonu i Assyryi, jak poprzednio już to twierdził Kunik (M e langes A sia t. I, 612, 622, 630), Eenan 1. c. nie są semickiego lecz aryj skiego pochodzenia, w czem odczytanie napisów klinowych nic nie zmie niło. Nawet nazwy T ygru i P h ra t’u według Burnoufa (Comment. sur le Yaęna I, addit. p. 181 sqq.) są irańskie. Easy te pierwotnie wojownicze barbarzyńskie, zmieniły oręż na pochodnię światła, stały się nauczycielami ludzkości. Nazwa Chaldejczyków stała się synonimem kapłaństwa, korporacyi uczonój, (D aniel. II, 2, 5, 10; IV. 5; V, 7, 11). Instytucye ich militarne zatraciły się — instycye duchowe, naukowe, przetrwały sam na ród. Postać Chaldejczyka jak powinowatego mu Maga Iranu, lub Druidy Kymro-Wenetów (patrz wyżćj, oraz Bergmanna: Les peuples p rim itifs de la race Jafete, p. 15, 23, 40, 47 sqq) przyświeca i dziś poetycznym uro kiem, — a zdobycze takie naukowe, jak odkrycie zodyakuijego podziałów, peryodu Saros, seryj obserwacyi astronomicznych, lub jak nowożytne wyko paliska wykazują, wysoko posuniętych badań matematycznych jak kwadra tów liczb ułamkowych —2 do ^ 2 a l b o ( Le n o r ma n t : E ssai sur un document mathematique chaldeen, Paris 1868) — pozostaną zawsze za szczytem odległych tych wieków i niespożytym tryumfem rozumu nad manifestacyą ślepej i brutalnej siły. — W VII jeszcze w. przed Chr. księga Daniela (I, 4 ; II, 4), wyraźnie wyróżnia język Chaldejski, dostępny rasom wyższym, oświeconym, i będący przedmiotem nauki w pewnym rodzaju szkoły pałacowej Nabu-kadur-usura napisów klinowych, Nabucliodonosora Septnaginty — od języka powszedniego, aramejskiego. W każdym razie nie przesądzając o ile nazwa Chaldeów mogła mieć wtedy konwencyonalne tylko znaczenie, Eenan stanowczo twierdzi (p. 65), że nazwy dworskie któro otrzymują Daniel i jego towarzysze (Daniel I, 7) „nic nie mają w sobie semickiego“. Jeden z trzech głównych języków napisów klinowych dotych czas niezdeterminowany, pozostawia wielką lukę którą następne badania wypełnić dopiero potrafią. Nie przesądzając tej kwestyi, oraz pochodzenia języka chaldejskiego z VII i następnych wieków, dzisiejsze zdobycze assy- 113 cami między językiem Fenicyan — najczystszym semickim, a obyczajami, religią i innemi etnicznemi właściwościami, Chananejczyków, mianowicie bliskiem powinowactwem pierwszych z Hebrejczy kami, a stanowczem wy dzieleniem drugich w genealogii mojżeszowej z rodziny Sema — zwiedziony jak i inni nazwą ogólną Chananejczyków, jaką u niektórych autorów s ta rożytnych 21) a nawet na medalach 28) w zastosowaniu do Fenicyan spo tykamy : z wielkiemi zastrzeżeniami wprawdzie, jaki stan ówczesny nauki nakazywał, zaliczył „Chananejczyków-Fenicyan* do Semitów, albo raczej utworzył z nich łącznie z Assyryjczykami i Babilończykami osobną gałąź „semicko-kuszytską”, w tylu względach tworzącą zupełne przeciwieństwo z czystymi Semitami nomadyjskimi — z Terachitami 20). Lecz po latach głębszego namysłu, mianowicie po wyczerpujących badaniach archeologir cznych w samej Fenicyi dokonanych, zniewolony był do zmodyfikowania swego pierwotnego zapatrywania. ,S u r la plus haute antiąuite — mówi tenże w M ission de Phenicie (p. 837 sqq) — voici 1’hypothese a la ą u e lle ,. pendant mon sejour en Phenicie, j'etais souvent amene. Le 'primitif Cha naan m ’apparaissait bien comme chamite, ainsi que le veut le dixieme cbapitre de la Genese. La Phenicie aurait ete ainsi peuplee, 3000' ans,, par exemple, avant Jesus-Christ, par une race analogue a celle de 1’Fjgypte, industrieuse, habile des mains, parlant une langue analogue au copte. La conąuete des Semites nomades (Hyksos, freres de Terachites, s’ils ne ryologii odnoszące się względnie do późnych bardzo wieków, w niczem nie sprzeciwiają się poszukiwaniu śladów języka pierwotnych Chaldejczyków, w języku dzisiejszych Kurdów, który jest najczyściej aryjskim zbliżonym z najdawniejszemi formami dyalektów irańskich (Porów. Koediger u. P o tt: K urdische Studien, w Zeits. f u r die Kunde des Morgenlandes, III Bd. 1840. — Bitter: E rdkunde, Bd. IX, p. 628 sqq. — A. Chodźko, J o u rn asiat. 1857. — L ercli, Metany es asint. t. II. p. 617 sqq, i: Forschungen iiber die Kurden und die iranischen Nordchaldaeer. Petersburg 1857. — Eenan H. d. L. S. p. 66, 67. 27) Choeroboscus, apud Bekker, Anecdota graeca, III, p. 1181. — Steph. Byzant wyraz Xva. — Sanchoniatonis fragmenta, p. 40, — Porów. Tuch r Komrnenłar iiber die G enesis , p. 244 sqq. — K nobel: Die Voelkertafei der Genesis, p. 3 09— 310. 2S) Barthelemy, w Mem. de i’Acad. des inscr. etbelles-lettres, t. XXX, p. 4 1 6 . — Eckhel: D ocłrina num orum veterum, pars I, t. III, p. 409. 29) L. c. p. 58 sqq, 1 7 9 — 186. — Eenan przynajmniej wyróżniał właściwych Chaldejczyków od Kuszytów-semitów; Lenormant i Maspero identyfikują ich już to z Chaldejczykami, już to z Etiopczykami, Abisyńezykami, Hyksosami, a nawet po części z Libij czy kami. Eckstein ( A th en a eu m f r a n ę a is . 22 avril 1854), Creutzer i Guigniaut (R e lig io n s d e l’a n tiq u ite , t. II, 3e partie, p. 822 iin .) popierają to zapatrywanie. Pritchard (P h y s ic a l h is io r y o f M a n k in d , t. II, p. 44) starał się antropologicznie zdeterminować tę rasę. Obszerniej o tem niżój. 8 114 soiit les Terachites eux-m em e(?)) serait renue yers l ’an 2000 avant J e sus-Christ. Cette conąuete, qui en Egypte n’eut que des effets passagers et ne changea pas la langue, aurait eu en Chanaan des effets bien plus profonds et y aurait fait triompher la langue terachite ou l’hebreu, comme plus tard les musulmans ont etabli 1’arabe en E g y p te ; mais le fond de la population de Chanaan ue se serait guere modifie pour c e la ; malgre le changement de langue, il aurait repri« le dessus, de rneme que la vieille race tend toujours a reparaitre e n E g y p t e “. Z powyższego zapatrywania, tylko uznanie przemyślnej, przedewszyst kiem rolniczej, i wysoko w cywilizacyi rozwiniętej rasy kananejskiej, przed skolonizowaniem krain tycb przez Semitów — jako stanowczo nauce przy swojone uważać należy. Co do mniemanej łączności języka i rasy K a n a nejczyków z Egipcyanami — przyjęcia hypotetycznej rasy kuszytskiej, przez E e n ana i Lenormanta wprowadzonej do nauki historyi Wschodu, to po mniki egipskie jak widzieliśmy stoją w zupełnej sprzeczności z podobną h y p o te za ; gdyby jakiekolwiek pokrewieństwo być mogło między rasami jasnemi kananejskiemi a ciemno-brunatną egipską, to i sami Egipcyanie byliby to spostrzegli, a zatem jakieś genealogiczne pokrewieństwo zaznaczyli i mniejszą odrazę do tycb jasnowłosych ras uczuwali, a i dzisiejsi egiptologowie w nazwach miejscowości i imionach własnych osób, pokrewieństwo to języka z egipskim, dopatrzyliby. W traktatach przytem jakie „wielcy królowie Chitów“, z „wielkiemi książętami kraju K em i“ zawierają, mia nowicie w słynnym traktacie między C h i t a s a r e m a R a m s e s e m II, spisanym pierwotnie na srebrnej tablicy w języku Chitów 30), jest mowa 0 dwóch odrębnych językach. Tuk więc ani względy językowe, ani etno graficzne nie zezwalają na żadne bliższe pokrewieństwo między staroegipską rasą (koptami), a pierwotnemi mieszkańcami ziemi Kauaan. Tu potrąciliśmy także o doniosłą kwestyą pochodzenia Hyksosów. Jeśli teorya wpływów kultury fenickiej, na pierwotne dzieje Europy, zdawna została zachwianą, i mało obecnie znajduje bezwzględnych zwo lenników — natomiast teorya wpływów na jedną z najstarożytniejszych cywilizacyj, egipską, znajduje się w całej swojej sile, i popieraną bywa przez najnowsze dzieła takich powag naukowych jak Lenormant, Maspero, Brugsch-Bey i w. in. Dla skontrolowania jednakże tej teoryi, i ujęcia w istotnem świetle naukowem, dziejów zagadkowej tej epoki, najnowsze 1 najgruntowniejsze badania dostarczają nam już dziś, bogatego materyału archeologiczno-antropologicznego, oraz ściśle historycznego, dostarczanego przez pomniki egipskie, wprawdzie mniej bogate pod tym względem niżeli odnośnie do innych epok, ale w każdym razie dość wymowne, ś°) Maspero 1. c. p. 222. 115 jeśli odrzucając dowolne tłomaczenia i hypotezy, ograniczymy się na ze stawieniu saraycli niewątpliwych taktów. Widzieliśmy powyżej, że pomniki megalityczne, po za Europą, roz ciągają się z jednej strony, od Kaukazu począwszy, przez Azyą Mniej szą, Syryą, Palestynę : dawniejsze ziemie Chanaan i Moab —- dalej na nadbrzeżu Arabii, gdzie w bliskości Khaaby, w okręgu Kasim, misjonarz jezuicki Kohen, znajdywał kręgi kamienne wielce zbliżone do słynnych Stone-Henge, i również z wysokich trylitów złożone 31). Z drugiej strony, pomniki te przeskakując Gibraltarską cieśninę, ciągną się wzdłuż całego północnego wybrzeża Afryki, gdzie dotychczas w wielkiej lub mniejszej liczbie, odnajdywano je w Maroko, Algierze, "Tunisie i Trypolis 32). W Egi pcie, wprawdzie dotychczas żaden z nowoczesnych podróżników o ile nam wiadomo, nie napotykał, a przynajmniej nie wspomina pomników tego ro dzaju, ale Strabon słynny geograf starożytności podróżując po Egipcie, miał natrafiać na „świątynie H erm esa-T ho ta“ złożone z dwóch nieociosanych kamieni, podtrzymujących trzeci — w których uczeni widzą proste dolmeny 33). Tak więc, olbrzymie to koło obejmujące powierzchnia swoją cała niemal Europę, i kraje nadbrzeży Śródziemnego morza — kraje znane z najdawniejszej kultury i rozwiniętych dziejów, zamyka się w Egipcie, który je st niejako kluczem — alfą i omegą tego systemu, a tylko szeroka odnoga wychodząca z Azyi Mniejszej i Przedniej, po przez kraj aryjski, Persyą, łączy go z drugim systemem tychże pomników, w niezliczonej liczbie w Indyach mianowicie Dekanie znajdujących się, a także w wyżej rozwiniętych pomnikach architektury buddaistycznej powtarzających się 34). Śladami pomników idą podania o ludach olbrzymów — ludach po większej części blond włosych i niebieskich oczu, co najnowsze badania antropologiczne najzupełniej potwierdzają. Jaśniejsze postawienie tej kwestyi, zawdzięczamy generałowi F aid herbe 35) który głównie na pomnikach Algieru i rasach tam wśród a rab 31) De Saul‘c y : Yoijage en terre Sainte. Paris 1866, I, p. 312, II, p. 276. — Bonstetten: S u r les Dolmens , p. 27. 32) Patrz D w utygodnik N aukow y t. I, art. Kamienna karta dziejów. 33) A. Lefevre: Cuda architektury tłom. pols. Rozd. I. 34) Dr. Hooker: H im alayan Jour. vol. II, p. 276, 320. — Capit. Meadows Taylor, T ra n s . R- Irisch Academy, vol. XXIV. — Jolin Lubbock: P re historie Times, Rozd. V. — Fergusson: R ude stone monuments in all countries, London 1872, p. 212 i in. 3r>) M. le genóral Faidherbe : Recherches anihropologiąues sur les tombeaux megalithigues de Roknia. Bóne (Algerie) 1 8 6 8 ; oraz: Les dolmens d ’A friq u e, Congres de B ruxelles p. 4 0 6 — 424 planches 7— 12. — Stre szczamy tu wywody tego uczonego. Pomniki megalityczne Algieru, których w samój nekropoli Rokni znaleziono około 3 000, w nekropolach D’Ala-bou- 8* 116 skiej i murzyńskiej ludności przechowujących się, robił swoje spostrze żenia, a które to rezultaty, przynajmniej co do pochodzenia aryjskiego, Merzoug, w Oued Berda, w Tebessa, po 2000, 2 00 0 , 500 itp. — miejscowa ludność czyto berberyjska, czy arabska, uważa z większym krytycyzmem jak to u nas do niedawna miało miejsce, za grobowce, i nazywa je „gro bami Djouhala“ tj. jako pierwotniejsze od Islam u, „grobami pogan11, których tradycyjnie bardzo ściśle wyróżnia od Greków i Latynów pogan lub chrześcijan, a także Fenicyan, którzy tyle śladów i oryginalnych swoich grobowców pozostawili w tym kraju. Dolmeny Afryki tak typowym swoim kształtem, nieregularnym obrobieniem swoich płyt, po większej części na turalnych, zadaniem i celem pomnika — w nic ze m sio nie różnią od po mników tego rodzaju Europy i innych krajów; gdziekolwiek się znajdują, mają cechę wyłączną, oryginalna, i przeto mogą być tylko dziełem jednego ludu, a różnice niewielkie ras jakich ślady w grobowcach tych znajdujemy, powstać tylko mogły przez większe lub mniejsze zmieszanie z rasami miejscowemi, autochtonami, z któremi ludy dolmenów na swej drodze spotykały się. Zadaniem nauki jest wyróżnienie elementu tego stałego któremu na leży przypisywać budowę dolmenów, z powierzchownej tej rozmaitości ras. Co zaś do samój kwestyi antropologicznej: gen. Faidherbe stanowczo przy pisuje te pomniki rasie blond włosej, postawy dorodnej, wyszłej z półno cnej Europy na jakie 1500 lat przed Chr. — lecz bynajmniej nie keltyckićj jak to wielu między innemi i Brngsch-Bey przytacza, ale rasie zamieszku jącej pierwotnie północno-zachodnią Francją, Belgią, Wielką Brytanią, Skan dynawią i południowe wybrzeża Bałtyku - - rasie którąśmy p zwolili sobie bliżój oznaczyć jako Kimro- Wendyjską. Otóż pomijając pomniki egipskie i autorów starożytnych świadczących o bytności ludów blond włosych na północnych wybrzeżach Afryki — w Berberyi przechowały się do dziś dnia wśród ludności czarnej i brunatnój, plemiona jasnowłose i o jaśniejszej ce rze. Egipcyanie nadawali jasnowłosym nąjezdcom z zachodu ogólną nazwę T a ma l i u (Tamhu), a wśród mnóstwa innych poszczególnych nazw prze ważnie także nazwę M a s c h u a s c h a , M a x i ó w . Według Brugsch-Beya nazwa Tamahu nie byłaby egipską, i nie oznaczałaby bynajmniej okolic p ó ł n o c n y c h ; wyraz oznaczający północ w języku egipskim różniłby się w ortografii z powyższym. Otóż język berberyjski zwany jest dotychczas T a m a h u g w Saharze, gdzie najczyściej przechował się. Zrobił to zestawie nie pierwszy Józef Halevy i jestprawdopodubnem że u Egipcjan nazwa Tamahu służyła do oznaczania ludów mówiących berberyjskim językiem. Język ten wprawdzie dziś jest mocno zbliżony z językiem Koptów, albo starożytnym egipskim, a jak ten ostatni ma wiele łączności z językami semickimi. Ale bez wątpienia nie był to język pierwotnych berberów tj. z północnej Europy naszłych ludów dolmenów. Język tych ostatnich nie mógł się jednak tak łatwo i w tak krótkim czasie jak to przyjmuje Faidherbe zatracić — i pra wdopodobnie w napisach fonicko-libijskich odszukamy więcej materyałów, Stwierdzających pierwotne jego pochodzenie. Tuaregi dzisiejsi zdają się być najczyściej jeszcze stosunkowo przechowanymi potomkami starożytnych Tamahów, ich język najmniej może jest zmienionym. Nazywają go też Tainahug, Tamahag albo Tamacheg (Ta-Masheg, Ta-Mashigt). Posługują się oni jeszcze znakami graficznymi których dwa tysiące przeszło lat temu uży- europejskiego, Libijczyków, Beya (p. 11). zostały ostatecznie przyjęte przez Brugsch- wali Numidowie, potomkowie w prostój linii tycli Tamahu i Maschuascha, którzy najliczniejszego kontyngensu dostarczali owym najezdcom Delty Nilu za XIX dynastyi egipskiej. Numidowie zachowali byli jeszcze w wielu imio nach własnych osób lub pokoleń, pierwiastek Mas , M a s c h , tak charakte rystyczny w nazwie Maschuaschów, Masiów. „Tuaregi —- mówi gen. Faidherbe — są wysokiego wzrostu, wielu 7, nich jest oczu jasnych, sądząc po tem co nam mówi Duveygnier który badał Hoggar, ale cera ich i uwłosienie zciemniały wskutek długiego po bytu w Saharze i prawdopodobnie także przez skrzyżowanie. Używają do tychczas długich mieczów dwuręcznych, które przypominają miecze Maschu aschów. Pod względem blond włosów i niebieskich oczu, to głównie w gó rach Marokańskich i Algieru, mianowicie w Aurós, spotykamy potomków Tamahów którzy przechowali te cechy ludów północy". (Porów, także : $cylax, P eryplus cap. 110. — Gengr. Graeci minores ed. M uller I, p. 88. — Lauth : Aegyptischn Reisebriefe. A/lgem. Zeitung, 1873, p. 1 3 3 5 . — O. Eohlfs: E rster A u fen th a lt in Murokk'). Bremen 1873, p. 60. — Oscar Peschel: Volkerkunde p. 9 fi). Co więcej, w okolicach wyższego Senegalu i Nigru, pod 15° szerokości północnej istniały przed kilkunastu jeszcze laty dwa państwa murzyńskie Kaarta i Segu, dziś podbite przez Pulsów muzułmańskich — państwa dobrze norganizcwane, mające stałe wojsko z nie wolników złożone. Mieszkańcy sami nazywają się Bambara, członkowie zaś familii panującej, dumni ze swego pochodzenia, nazywają się Massassi. Eód ten, w którym cera brunatna, czerwonawa, jest uważana za oznakę szla chetności krwi, w przeciwstawieniu z mocno czarną cerą mieszkańców kraju, uważa się za pochodzący od białych przybyłych z północy od strony Egi ptu w niezmiernie odległych wiekach, a wyparowany do Sudanu w skutek wojen domowych, mianowicie zaś najazdu Arabów. Nazwa Massassi jest tylko zmienioną w wymawianiu nazwą Maschaschów, w skutek niewymawiania -zwykłego u Sudańczyków głosek syczących mocnych i podniebiennych. Na pomnikach egipskich Maschuaschowie występują z długim warkoczem na głowie, przechodzącym po przez ucho i spływ ającym na ramie. Herodot (1. IV, p. 191) poucza nas że Libijczykowie, Maxiowie, golili sobie głowy z jednej strony, a zapuszczali włosy z drogiej. Otóż członkowie rodziny Massassi przechowali tę modę kilka tysięcy lat, podgalają głowy, a jeden warkocz spływający na ramiona zakończają ciężkim złotym pierścieniem. Kysy ich wydatne wyróżniają się od spłaszczonych murzyńskich, są rosłój także budowy ciała. — Należałoby zdaje się także zaliczyć do tych potom ków Libijczyków i Maxiów, i same plemiona F e l l a t a , F u l a h lub P u1 e s, P h e l i e t a, P l i a l a t i j a , plemiona nie murzyńskie, przeważnie rol nicze, a dziś, w skutek inwazyi jak tradycye ich noszą arabskiej, z półno cnych wybrzeży Afryki wyparte, rozpostarte nad Senegalem, Gambią i Rio Grandę. Według Eittera ( E rdkunde I Bd ) Clappertona (Entdeckungsreise in dem nordUclien und mittleren A fr ik a . Jena 1826. -— Taqebuch der zweiten Reise des Capitains Clapperłon etc. Weimar 1830), Fellatowie i Fulahowie są jednego pochodzenia. Według Molliena (u Eit- 118 Plemiona te znane z pomników egipskich pod nazwa ogólną L i b u albo R i b u, także T a m a h u albo M a s c h a u a s c h a (M asiów )36), niewąt pliwie przodkowie późniejszych rozgłośnych Libijczyków — zamieszkiwały całe północne wybrzeże Afryki, dochodząc aż do Kanobijskiego ujścia Nilu, tera) Pulowie (Poulen) albo Phelleta których on nad Senegalem, Gambią i Kio Grandę spotykał, nie są czarnego ale miedzianego koloru, nie mają murzyńskich rysów, ale do europejskich zbliżone, i w miejsce krótkich weł nistych długie kędzierzawe włosy. Ritter twierdzi, że mieszkańcy górzy stego kraju Bondu, między Senegalem a Gambią — Fulahowie, są jasnój prawie ż ó ł t o - b r u n a t n e j cery, przyjemnego wyrazu twarzy, bez spła szczonego nosa i wełnistych włosów, lecz przeciwnie jedwabistych, dobrze zbudowani, silni, dziś po większej części oddani Islamowi, mający szkoły i książki, a sami liczący się do białych. Clapperton porównywa ich z niższemi warstwami ludności Portugalii i Hiszpanii. Także Denham określa Fellatów, jako piękne, miedzianego koloru plemiona, które się rzadko z mu rzynami łączą, mające odrębny swój język i oddane przeważnie rolnictwu. Nie są pozbawieni oni także znajomości rękodzieł i przemysłu, ale potrafią wyrabiać żelazo i miedź, a w przygotowaniu skór mają wyjątkową zręczność. (Patrz także: Erscha i Grubera, art. F ellam i F u la h . — O. Peschel 1. c. p. 501, 502. — Petermann : M ittheilungen 1863, p. 373; Rolilfs, E r g anzungsheft N r . 3 4 zu P eterm ann's M itth e il. ] 872, p. 45). — W rasach więc tych wyrodzonych pod wpływem klimatu i odosobnienia od pnia macierzy stego, należy zdaje się widzieć także potomków tych przybyszów europej skich, których bytność w północnej Afryce już za IV dynastyi egipskiój pomniki nam wykazują — za potomków ludów dolmenów. — Między Ni grem a Bornu -— mówi Peschel (1. c. p. 502 sqq) w użyciu jest dźwięczny i w formy nader bogaty język Hausa. Posiada on pewne pokrewieństwa ze staro-egipskim, a przez Lepsiusa (Z eits. f . A g y p t. S p ra ch e u. A lte rthum skunde. Juli-Septbr. 1870, p. 92), jest zaliczanym do języków libij skich. Herodot już (IV, 3 84) plemiona te Hausa pod nazwą Atarantów (aTdpoWTsę) znał w dzisiejszych ich siedliskach (Heinr. Barth: C entrala frik a n isc h e VocctlnUarien. Gotha 1862, p. C). W języku Wandala i Mandara, podobnież jak i Fulahów, Fellatów, znajdywał Barth (1. c. p. XXVIII sqq) pokrewieństwo z językiem Hausa. Rzecz także godna wspomnienia, że na pomnikach egipskich, ludy libijskie występują z tatuowaniami w kształ cie krzyża (odmiana jak wiadomo s v a s t i k i występująca tak często na naczyniach ceramicznych i samych pomnikach megalitycznych) — otóż ko biety kabylskie zachowały po dziś dzień ten zwyczaj (Becherches su r l'origine des Kabyl&s. L e G l o b e , Geneve 1871, t. X, p. 48). Dla tych którzy mimo oczywistych faktów przez naukę wyświetlonych, z pewnem niedowie rzaniem przyjmowaliby możność powinowactwa ludów południowego wy brzeża Bałtyku, a wyrodzonemi rasami środkowej Afryki,, bardzo dobitnym argumentem gen. Faidherpe odpowiada: „II n’y a pas plus loin de la Baltique au Soudan que de la Mongolie a Chalons, ou nous savons historiquequement que les hordes d’Attila sontvenues seheurter contrę les liabitants de la Gaule". 36) Patrz pod temi wyrazami In d e x u Brugsch Beya. 119 do dzisiejszego Rascliidu lub Rozetty, — a które sprzymierzone z sobą jak świadczy wielki Papyrus-Harris, z czasów Ramsesa III, podczas wiel kiego swego najścia na Egipt, wzięły w posiadanie całe lewe' porzecze Kanobijskiej odnogi „od miasta Memfis począwszy, aż do miejscowości Karbana*. W edług wizerunków na pomnikach egipskich, należeli Libij-. czykowie i Maxiowie, do jasnej, niebieskookiej i blond włosej rasy. P le miona te wyszłe początkowo z północnej Europy, mianowicie z południogo wybrzeża Bałtyku, trzema półwyspami południowej Europy jakby po mostami dążyły i brały powolnie w posiadanie wybrzeża libijskie. Rasę tę słusznego wzrostu, białego ciała, przeważnie krótkogłową 37) — rasę pierwotnych Belgów i Bretonów Cezara, stanowiącą jeszcze i dziś oprócz wielkiej rodziny Leto-Słowian zamieszkującej wielką płaszczyznę Sarra.icką na południe Bałtyku, przeważną, choó mocno zmieszaną część ludno ś c i : Skandynawii, południowych Niemiec, Lombardzko - Wenecyańskich prowincyi Włoch, północno - zachodniej Francyi i Wielkiej Brytanii 38), 37) Co do typu kraniologicznego przeważającego u ludów dolmenów, patrz naszą rozprawę: K am ienna karta dziejów; D w utyg. N a u k . T. I, p. 141 — 147, 1 5 5 — 159. — Przeciwnie czaszki starożytnych Egipcjan, jak i dzi siejszych Koptów, są mocno długogłowe. Wskaźnik ich szerokości wynosi 71, 4. Podobnież Semici a przynajmniej najczyściej przechowana rasa arab ska zbliża się bardzo do długogłowych. Abisyńczykowie potomkowie se mickich najezdców, zbliżają się nawet pod względem typu kraniologicznego do Negrów, wskaźnik ich szerokości wynosi zaledwo 69, wsk. wysokości 76°. Żydzi natomiast według skali Welckera staliby na granicy pośredniogłowych (mesoceplialie) i krótkogłowych (Porów. O. P eschel: Vólkerkunde 1875, p. 61, 530 sqq), co tylko pomieszaniu rasy z pierwotnymi Kananejczykami, lub późniejszym skrzyżowaniom przypisać należy. 3S) W całej Europie od najdawniejszych ściśle historycznych czasów, z wyjątkiem jedynie wielkiój rasy Leto-Słowian i Kimro-Bretonów, występują ludy dłu gogłowe, do których tak starożytni Grecy (Yirchow: Beitrdge etc. p. 5) Italowie, Etruskowie (Giust. N icollucci: Antropologia del Lazio ; A n tro p . dell’E tru ria . Napoli 1 8 6 9 —-73) jak i późniejsi Teutonowie należeli (Yir chow 1. c. i w. in.). Rasy zaś krótkogłowe występujące co jest charakterystycznem, w pośrodku miedzy długogłowemi troglodytami o wybitnym prognatyzmie, a długogłową prostoszczęką ludnością historycznych czasów, sta nowią jak to przyjmuje Virchow, Peschel i in. ( Beitrdge etc. p. 5, 6, 369, 370; Vdlkerkunde p. 58— 61) zgodnie zresztą z dawniejszemi spostrze żeniami Andersa Reziusa i Nilssona, przeważną część ludności, tak zwanój błędnie epoki „kamienia gładzonego1* i pomników megalitycznych, a zmie szane z nowemi długogłowymi rasami, wytworzyły dzisiejszą mieszaną lu dność. To tćż wszędzie gdzie rasy długogłowo Teutońskie lub Romańskie,, zmieszane są z dawniejszemi rasami Kimryckiemi, Wenedyjskiemi, lub Słowiańskiemi — wszędzie zbliżają się coraz bardziej do typu krótkogłowego. „Pierwszą myślą — mówi Peschel (1. c. p. 59) — byłoby przypisać ta różnice, to zwiększanie się wskaźnika szerokości w południowych Niemczech, jednem słowem Kimro-Wenetów 30) — nie należy mieszać z drobniejszą i ciemno-włosą rasą 'K e lty c k ą 4U), pod którą to nazwą znano do niedawna wszystkie ludy najróżnorodniejszych cech etnicznych, zamieszkujące pier wotnie cały północo-zachód Europy. zmieszaniu z Keltami, ale Kelci zbliżają się sami mocno do typu długogłowego, Francuzi np. mają wsk. szerokości 79, 5, a Irlandczykowie (najczy stszy lud keltycki) tylko 73, 4. W Szkocyi winniśmy znaleść zmieszanie Teutonów i Keltów, lecz wskaźnik ich wynosi zaledwie 75, 9 .“ Pozostaje wiec tylko dla wytłorr.aczeriia tego fenomenu, przyjęcie skrzyżowania z rasą słowiańską najwybitniej krótkogłową, u którćj mianowicie ii Czechów wsk. szer. dochodzi do 82, 1. — na północo zaś zachodzifi Europy i w Lombardzko-Wenecyańskiem zmieszania z starożytną rasą kimrycką, którą błę dnie pod nazwą Galijskiej (Gallów) mieszano do ostatni ch czasów z Keltycką. 39) R a s ę tę pozwoliliśm y sobie na z w a ć K i m r o - W e n e d y j s k ą , gd yż j a k n a zwa r a s y I ii d o - e n r o p e j s k i 6 j , o b e jm u je o n a o sta te c z n e k r a ń c e tej licznój i ro z rz uc o nej n ie g d y ś g r u p y ludów — po jed y ń c ze zaś lu d y K im rów (Cimbrów) n a p ó fn o c o -z a ch o d z ie i W en e tó w , W e n d ó w n a w schodzie, n a jw y bitniej c h a r a k t e r y z u j ą w łaściw ości etn ic zn e i o d w ie cz ną cywilizacyę lud ów tych, nie z b y t z r e s z tą j a k coraz no w sze b a d a n i a w y k a z u j ą , rozdzielo nych od siebie. ( P a t r z ta k ż e n a s z e : K a m ien n ą kurie, d zie jó w i M ieszk a ń cy osa d naw odn ych . 40) P a t r z Alex. B ertran d : D e la v a le u r d es ex p re ssio n s KsAtoć et l a / A t a t dans Polyhe, i : Les Gal.ates' ou Gau/ois w Archeologie Celtiąue et Gauloise, Paris 1876. — Alex. Bertrand w rozprawie powyższej twierdzi, że tłemacze Polybiusza oddają błędnie jedną nazwę Gallów, Galii, wyrażenia jużto KeXwl jużto raX atat, a nazwą Gallii. Gallia, oznaczają okolice które Polybiusz ?. intencyą nazywa raz Fa^atia, drugi raz Kj/.r.y.rj. Grecy przed Cezarem wykazuje p. B. nie mieszali bynajmniej dwóch tych różnych pojęć: Keltów i Galatów. Diodor Sycylijski na 50 lat przed Chr. widząc źe to mie szanie dwóch pojęć wchodzi w zwyczaj, zaznacza z naciskiem (1. Y. c. XXXII), że „nazwa Keltów stosowała się wyłącznie do plemion zamieszka łych na północ Marsylii między Alpami i Pirenejami. Te plemiona które zamieszkują wzdłuż wybrzeża Oceanu i lasu Hercyriskiego aż do Skytii, 'zowią się Galatami“. Strabon około 50 lat późniój był przekonania „że Grecy zapożyczyli nazwy Keltów od mieszkańców Gallii Narbońskiej, sąsia dów Massaliotów“ (Strabon, IV, p. 189). Cezar wyraźnie także począwszy od piewszej księgi, obok, Akwitanów, odróżnia Knltów od Gallów. Podo bnież Plutarch (in Camillo c XV) lubo nie zbyt wyraźnie. Wyrażenie KsXtot 7.w. VajAzo:.. zwykło u autorów z epoki cesarstwa, jest także do wodem, że w ich przekonaniu żadna z pojedynczych tych nazw nie była dostateczną do oznaczenia mieszaniny tych ludów. Często cytowany także ustęp Sulpiciusza Sewera (D iat. I, 20) : vel celtice aut s i m avis gallice loyuere, przemawiałby za dwoma różnymi językami które były w użyciu w Gallii przed V w. naszej ery. — Polybiusz, twierdzi Alex. Bertrand, uży wa wyrażenia Y a \d z z i stale na oznaczenie zastępów wojowniczych biorą cych udział w wyprawach Tracyi, Macedonii, Grecyi, Syryi i Azyi Mniej- 121 Rzecz niezmiernej doniosłości historycznej, że już za IV dj^nastji egip skiej, olbrzymiej względnie starożytności sięgającej (od r. 3700 przed Chr)., a mniej więcej współcześnie z stawianiem piramid — pojedyńcze plemiona szej. Środek akcyi tych plemion „ul z którego roje ich wychodzą", winien być umieszczany nie w Gallii lecz nad wyższym Dunajem, u podnóży Karpat, w Tracyi, nad brzegami Bosforu itp. Kelci zaś K s/.w l przeciwnie, są to dla nie go ludy od dawien dawna osiedlone obok Etrusków w Wyższej Italii, obok Ligurów w Gallii południowej. Do nich dopiero począwszy od 390 r. przed Chr. przy łączyli się Galaci, zbrojne hufy z tdj strony Alp, i zmieszani wraz z Keltami biorą udział w walkach z Rzymem, tak przed jak i w trakcie wojen punickich. — Zapatrywanie to oparte na autorach starożytnych, lubo nie ma jących najściślejszego kryteryum etnograficznego tj. znajomości obcych j ę zyków. a przeto Często zaliczających pod mianem „Celtica“ różne kraje i ludy zachodnio północnej Europy — potwierdzone jest tak zabytkami ceramiki i metalurgii, wspólnemi na całej tej przestrzeni, monetami tak zwanemi galij•skiemi licznie tu rozrzuconemi,jakoteż mnóstwem imion własnych miejscowości wspólnych lub blisko brzmiących z znanemi miejscowościami Gallii. (Patrz miedzy innem i : D ie Denltmaler der Aelten-H errschaft in Ungarn von Fr. v. Pnlszky, 1879 — lubo błędnie zabytki te i imiona własne miejsc przypisuje jeszcze Keltom). Lecz jeśli większa waga ludów tyęh była nad Dunajem, n podnóży Karpat, w kraju Bojów — B o j o h e m u m i LSoj oari a, niżeli w samej Gallii, to błędne Alex. Bertrand wyprowadza wnioski tak co do pierwszeństwa epoki keltyckiej przed galijską, jak i co do znaczenia tych drugich w samej Gallii. Nie mogąc się tu nad tym przed miotem dłużej zastanawiać, wzmiankujemy tylko, że oni to, Gallowie, Ga laci. byli reprezentantami stronnictwa Druidycznego, oni pozostawili tu ślady swej najpierwotniejszej kultury — pomniki megalityczne i osady nawo dne ; oni zamieszkiwali pierwotnie Belgią i W. Brytanią, najsilniejszy opór stawiali zastępom Cezara, i ustępując ciągle przed naciskiem cywilizacyi i miecza rzymskiego, schroniwszy swoje ołtarze w góry Wallii (Gallii) i na wyspę Mona (Anglesea), tu w obronie swoich bożyszcz i swoich zwyczajów przeciwko legiom Swetoniusa Paullinusa, oddali w większej części swe ży cie (Tącit: Annal. 1. XIV). D latego też nie znając jeszcze cennej w każdym razie pracy A. Bertranda, idąc przeważnie za bystremi uwagami i cemiemi notami J. Micheleta do Igo T. Hist. Francyi, za tradycyami Bretońskiemi (Triady i in.), za sprawozdaniami podróżników po kraju Kimrów tj. ks. Wallii, przyjęliśmy dla całej tój rasy nazwę K i m r ó w jaką sobie sami na dawali i po dziś dzień przechowali — a która nie nastręcza tyle dwuzna czności co nazwa Gallów, która więcej geograficzna niżeli etnograficzna, zarówno oznaczać może wszystkich mieszkańców Gallii. Różnice te co do rasy kimryckićj a keltyckiej, poświadczone są tak badaniami antropologicznemi jak i lingwistycznemu Wspominaliśmy że Keltowie najczyściej prze chowani w góralach szkockich i Irlandczykach, zbliżają się bardziej do typu długogłowego niżeli krótkogłowego. Broca i Topinard (a n tro p o lo g ie 2 ed. Paris 1877) dwóch antropologów francuzkich, z całą właściwą im gruntownością wykazali istnienie dwóch odrębnych typów kraniologicznych w Fran cyi galijskiój — lubo nie zbyt ścisłe wywody co do znaczenia historycznego 122 tej rasy (mężczyźni, to b i e y i dzieci), wkraczały do Egiptu, aby tu jako zręczni tancerze, zapaśnicy i gimnastycy wszelkiego rodzaju ■sztuki przed stawiać, i w ten sposób, w bogatym, żyznym i w kulturze rozwiniętej po zostającym kraju na życie zarobkow ać41). Wprawdzie występujący Libijczykowie na malowaniach grobowców egipskich począwszy od IV do XII dynastyi, różnią się od egipskiej, czerwono-bruuatnej rasy, odcieniem ja sn o szarym, a zatem różnym od później żółtawym lub blado-różowym kolo rem oznaczanych Libijczyków. Ale różnice tu są, zdaje się, tylko różni cami użytego środka do ich odmalowania, nie zaś samej r a s y ; jasnopopielatej bowiem rasy nie było i być nie mogło — a w tak olbrzymim przeciągu czasu, jaki rozdziela IV dynastyą egipską od X III i następnych, nie dziw, że i środki bardziej dokładnego odwzorowywania ras coraz bliobu wyprowadzają. Wykazy statystyczne co do wzrostu ludności Francyi (Broca, Baudin) wykazują w krajach zamieszkałych niegdyś przez Kel tów, wielki niedobór wymaganych ustawą rekrutów, przeciwnie w departa mentach północnych i w dzisiejszej Belgii wzrost jest znaczniejszy. To samo Price już w badaniach nad rasami W. Brytanii zauważył był co do górali szkockich „wzrost ich jest po większej części mierny, lubo są dobrze zbu dowani — włosy mają przeważnie ciemne.... Irlandczykowie są także sza tynami lub brunetami, lubo oczy mają siwe lub niebieskie". Dr. Lagneau (Congrós de Bruxelles 1872, p. 573) opierając się na podaniach Diodora Sycylijskiego (H. U. 1. V, c. XXVIII, XXXII) i Swetoniusza, przychodzi do tego samego rezultatu, że Kelci byli małego wzrostu i ciemnego uwłosienia. Nowsza lingwistyka wyróżnia także bardzo stanowczo narzecza Kym ryclcie do których należą: narzecze dzisiejszych Kimrów w ks. Wallii, korn iszskie przed niedawnóm wygasłe w Kornwalii, i a rm o ry ka ń skie używane w niektórych jeszcze okolicach Bretanii francuzkićj — od narzeczy ghelijskich, gaelskich istotnie używanych przez dawnych Keltów, a dziś jeszcze rozpowszechnionych w górach północnej Szkocyi, wlrlandyi, na wyspach Man i Hebrydzkicli. Lubo badania tak zwanych ogólnie „języ ków Keltyckich“ mało dotychczas postąpiły, zpcwodu tak braku znaczniej szych pomników językowych, jak i grasującej wciąż keltomanii, wszędzie i we wszystkiem widzącój zabytki języka keltyckiego — która to mania zdaje się rozciągać także i co do włączania do tych języków narzeczy kimryckich, gruntowność dzisiejszych metod naukowych pozwala żywić nadzieję, że i lingwistyka w przyszłości przyłoży się nie pomiernie do rozjaśnienia kwestyi różnic między jedną a drugą rasą. Trudność jednakże ta niewąt pliwie tu nastręczy się, że dzisiejsze narzecze kiraryckie nie jest pozosta łością po potężnych niegdyś przodkach, ale powstało ze zmieszania się już z językiem sąsiedniej rasy — który to amalgamat pod wpływem wspólnej walki o byt i o domowe bogi z przewagą rzymską, a następnie saksońską, mógł nastąpić; w języku zaś dzisiejszych Kimrów tak mało może okaże się śladów pierwotnego ich języka, jak trudno by doszukać się w dzisiej szym języku Rumunów języka przodków icli Daków. 41) Brugsch-Bey 1. c. p. J l . ‘vt; 123 żój znanych i w bezpośredniejszych stosunkach pozostających, udoskona liły się nieco. Po drugiej stronie delty Nilu, nie dochodząc nawet Peluzyjskiśj odnogi, mianowicie w okolicach bagnistych dzisiejszego jeziora Menzaleh i dwóch sąsiednich okręgach (nomos) Tanickim i Setroickim, zamieszki wały także ludy zupełnie różnego od Egipcyan pochodzenia, na pomni kach wspominane jakoteż ich miasta, jako o b c e , c u d z o z i e m s k i e , a także rosiej budowy ciała, jasnej skóry i zarostu, kolorem żółtawym na pomnikach oznaczane. Miasto T a n i s główno XIV nomu, nosi w na pisach egipskich cudzoziemską nazwę Z a r , Za l , także w liczbie mnogiej Z a r u, jakoby oznaczającą miasto Z a r ó w („die Stadt der Z a r“). Nazwa T a n i s pochodzenia greckiego, wywodzi się od drugiej formy egipskiej Z e’a n, Z o ’a n , — Z o a n , Soan Pisma Sgo, , które 7 lat później było zbudowane od H ebronu“ (N u m er. XIII, 23j, które to zestawienie naprowadza także na wspólny tych dwóch miast początek. Miasto to ustawicznie w napisach bywa oznaczane jako miasto c z u d z o z i e m s k i e , ludność jego, jako stanowiąca część „ ludów wschodnio przedniego k ra ju “, tj. ściśle Tanickiego okręgu. W napisie pamiątkowym kamienia granitowego znalezionego w Tanis, a datującym z r. 400 systemu chronologicznego króla Hykso sów Nubti albo Nub — daty przypadającej na panowanie Ramsesa II, wspomniany jest „dowódca twierdzy Z al“, który zarazem nosi urząd i go dność „Przywódcy obcych ludów “, co się odnosi wątpić nie można do mieszkańców delty Nilu, obcego pochodzenia J-). W sąsiednim VIII z rzę du okręgu egipskim, głównem miastem było miasto P i - t o m , tj. „mia sto boga-słońca T o m “, a Pithom Pism a Sgo, którego położenie w napi sach zwykle oznaczane bywa „u wejścia ze wschodu* tj. od strony pu styni do Egiptu, Ramię Nilu płynące pod wspomnianym miastem nosi także jak mówi Brugsch-Bey (p. 191) „nie egipską nazwę* C h a r m a albo C h a r o ma , lecz w duchu swojej teoryi wyprowadza ją tenże au tor z semickiego, i miałaby oznaczać „przerwę* (Durchsticb), gdy nam zdaje się prawdopodobniej że C h a r m a oznacza po prostu odnogę Chamicką, Kananejską (jak widzieliśmy indyj. Charma = Cham), czyli od strony ziemi Chanaan. Jak wspomnieliśmy wyżej, granice kraju Z a h a albo C h a ł , C h a r tj. Filistynów, Kananejczyków, sięgały aż w okrę gi Tanicki i Setroicki. Dla tego też gdy pomniki wspominają język Char, jako najbardziej wykształcony i rozpowszechniony w Przedniej Azyi, nie może być mowy jak to przyjmuje Brugsch-Bey (p. 210). o języku F e nicyan, o których nie mamy najmniejszego pewnego zaznaczenia w po 42) Ibid. p. 189, 190. 124 m n ikach egipskich — ale o języku Chamitów, Kananejczyków w potężne i silne p ań stw a zorganizowanych. W tyra sam ym okręgu V III w edług oznaczenia pom ników egipskich, a przez Greków i Rzym ian zwanym Setroickim, wznosiło się słynne z epoki panow ania Hyksosów m iasto H a u a r - A w a r i s , stanowiące obóz ufor tyfikowany, a następn ie ostatn i szaniec obronny tycb ostatnich. M ia sto to wznosiło się w bliskości odnogi Peluzyjskiej Nilu, a ja k słynny napis na grobie wiernego tow arzysza i sługi faraona A ab m e sa w E l-k a b w spom ina, nad wodami P a - z e t k u , albo Z e k u , na których w jego obe cności egipska flota stoczyła walkę z cudzoziemskimi n i e p r z y ja c ió łm i43). L u d n o ść ta wschodniej strony delty Nilu, właściwościami etnicznemi 1 jednej strony, odpow iada w zupełności ludności kananejskiej sąsiedniej P rz edn ie j Azyi, z drugiej, ludności libijskiego lewego brzegu delty Nilu, a w całym ciągu h isto ry i średniego i nowszego p aństw a egipskiego, w szyst kie te plem io na wraz z nowymi przybyszam i europejskimi, żeglarskimi , wielkich wypraw m o r s k ic h ”, tw orzą jed en wielki związek skierowany do opanow ania i niejako skolonizowania E g ip tu — przeciwko czemu dzielna r a s a koptyjska w r ea k cy i i zagorzałości walk religijnych, oraz w s k u te cznej pomocy południowych, N ubijskich prowincyj, znalazła stanowczy r a tu n e k 44). W szyscy uczeni — począwszy od historyografa egipskiego M anethona, w ludności tej, żeglarskiej, rolniczej, stale osiedlonej w bagnistej lecz u r o dzajnej delcie N ilu, uznają Kananejczyków, w spółplem ienników m ieszkań ców P alestyny, F enicyi i Syryi 45). K w estya ta więc rozbiega się tylko co do uw ażania tych ostatnich za Semitów — mianowicie Fenicyan. Lecz j a k widzieliśmy w odległej tej starożytności, naw et w kraju właściwym F en icyan — w nizinie nadbrzeżnej Syryi w kraju Keft, K efa 4C), widzimy zupełnie odmienno ludy Aweyczyków (A w im ), inaczej Hewejczyków (w których sk ła d wchodzili także praw dopodobnie : Arwadczyey, Giblici, Berotczycy itp. tak wyróżniający się i w późniejszych czasach od w łaści wych F enicy au-Sem itów ), należące do konfederacyi plemion kananejskich - 2 drugiej strony, oprócz wędrownych i najmniejszych śladów cywilizacyi nie okazujacych S chasu tj. beduinów , pomniki egipskie a naw et źró d ła 43) Ibid. p. 194. 44) L ep siu s: Auswalil etc., Bd. XIV, i Denkmaler ans Egypten u. Ethiopien, III, 87. — Maspero 1. c. p. 176. — Porównaj jednakże Brugsch-Bey 1. c. p. 259, 260. 45) Manethon ed. Unger, p. 140 sqq. — Mas D uiuker: Gesch. d. Alterth. I, 94— 96, 257. — Lenormant. H. A. I, p. 3 6 1 . — Maspero 1. c. p. 170. — Brugsch-Bey 1. c. w r. m. iB) Zwanym także U a n albo A u t h u , A v a t h u s ( Brugsch-Bey 1. c. p. 335, 339, 556. 125 semickie jak Biblia i Sauchoniaton, nie dają nam najmniejszych danych co do osiadłych stale jakoby już wtedy Semitów w ziemi Kanaan i Pale stynie, ale przeciwnie wręcz temu przeczą. Charaktery etniczne ludności wschodnich wybrzeży Delty nie mają nic łącznego z tak typowo występującymi charakterami ras semickich. Pod względem religijnym są oni wyznawcami wspólnie z Hetejczykami i innymi Kananejczykami jednego, najwyższego bóstwa Sutka = słońca. Za późniejszych czasów widzimy w tem samem miejscu osiedlone ludy Wenkhu i Matsiau (Masiów), których Maspero (1. c. p. 258) nie zdaje się aby z zupełną słusznością uważa za skolonizowanych dopiero przez samych Faraonów. Jeżeli więc ludy te delty Nilu miały jaką wspólność z Fenicyanami, to tylko z pierwotnymi mieszkańcami Fenicyi, pod któ rych nazwą jak to gruntowne badania Curtiusa wykazują 47) kryły się aryjskie (jońskie) migracie — a bliżej z ludem wyżej wspomnianym Fenech, Fenkhu, Wenkhu 4S), użytym do prac w kamieniołomach za Aahmesa pogromcy Hyksosów, w których co do nazwy i pochodzenia wolno zdaje domyślać się wspólplemienników mieszkańców kraju U a n także A w a t h u s, A u t h u , leżącego wedługpomników na zachód Chalibu u podnóża Libanu tj. w Fenicyi, i w różnych miejscowościach wspominanych lubo niezbyt co do położenia ściśle określonych ludów i krajów Y e d a n , albo U d e n - t II t li e n t 1!l), która to nazwa W e d a n ó w , W e n e t ó w wszędzie się powta rza gdzie się znajdują pomniki megalityczne lub ślady, dopełniających je osad nawodnych — Wenedyjskich ■ , "). Semici, a mianowicie późniejsi Hebrejczykowie, którzy od czasu króla Hyksosów Nub i jego wielkorządcy Semity Józefa (1730 r.) osiedleni byli na wpół stale w Egipcie, prowadząc zawsze przeważnie życie pasterskie 5i) — nie zamieszkiwali byli jak to przyjmuje Brugsch-Bey w samej delcie Nilu, co rodzajowi ich życia sprzeciwiałoby s i ę — moczary i bagniska bo wiem nie byłyby odpowiednie życiu nomadyjskiemu, ale wspominana w P i śmie Stym ziemia Goshen, Gessen, jak to inni przyjmują, rozciągała się 48) Brugsch-Bey 1. c. p. 242, 258, 663, błędnie ich identyfikuje z późniejszymi Fenicjanami-Semitami, którzy sami nigdy tój nazwy sobie nie nadawali. 49) Ibid. p. 346, 355. 5°) Porów, nasze rozprawy: Kamienna ka rta dziejów, i M ieszkańcy osad na wodnych. M) Świadectwo to daje sama Biblia przywodząc (Genes. XLVI, 3 1 — 34), że He brejczykowie dla tego tylko zostali wpuszczeni do ziemi Gesen, iż byli „pa sterzami trzód i bawili się chowaniem bydła“, które to zajęcie pogardzane przez Egipcjan, semickim przybyszom pozostawione było, „...bo obrzydli wością Egipczanom jest wszelki pasterz bydła“. 47) E. C urtius: Die Jonier w 14, 2 0 — 21, 5 5 — 56, der Jonischen Wanderung. Berlin, 1855, p. 13—■ ■126 na północo-zachodzie miasta Memfis i dzisiejszego Kairu, w okolicach dzisiejszego miasta Belbeis, a dawniejszego Pi-bailos, „miasta Bailos“ w okolicy na wpół już stepowej i zawsze na wtargnięcia beduinów szu kających żyznych pastwisk w ystawionej52). W okolicach nadbrzeży jeziora Menzaleh, na miejscu dawnych miast okręgów Zoan-Tanis i Pitom, na gruntach przesiąkniętych bagnami i mo czarami, znajdujemy i dziś jeszcze plemiona rybackie i żeglarskie, a za razem rolnicze, których fizyczne cechy, obyczaje, zwyczaje, tradycye re ligijne i przeszłości, jakkolwiek wielce zamglone, zupełnie wyróżniają od innych mieszkańców dzisiejszego Egiptu — a nie pozwalają łączyć z koptami, potomkami starożytnych Egipcjan. Nazwa Fellahów używana przez Arabów mianowicie w dolnym Egipcie na oznaczenie ludzi trudniących 52) Bertlieau: Zur Geschichte der Israel, p. 240. — Lenormant H. A. I, p. 153. ■ — Brugsch-Bey (p. 204, 205) obok przyjmowania hypotezy o semickićm zaludnieniu Delty Nilu —- z większem poparciem faktów , i z zgodnością z charakterem nomadyjskim Semitów, przyjmuje w okoli cach dzisiejszego Bilbeis rozwielmożenie się żywiołu sem ickiego, który zdawna tu w bogatym w pastwiska stepie, leżącym w bliskości kraju będącego w kulturze, namioty rozbijał. Wprawdzie uważa tychże za bedui nów, ale i Hebrejczykowie i wszyscy inni Semici, w tych czasach, byli niczćtn więcój jak beduinatni pustyni. Mineptah I, syn i następca Ramsesa II, zostawił nam w pamiątkowym napisie w Karnak, obraz niebezpieczeństw z sąsiedztwa tych nieproszonych gości wynikających, którym z Pibailos stała droga otworem do On i Memfis. Dopióro ten władca uprzedzając gro żące niebezpieczeństwo, umocnił miasta On i Memfis, gdyż jak mówi do słownie wyż wspomniany napis, niestety w górnej swój części uszkodzony : [„...Die Fremden hatten aufgeschlagen ilire] Ahil (wyraz semicki, Ol i i l hebr.) oder Zelte vor der Stadt Pibailos, und die Gegeuden am Gewasser von Schakana im Norden des Wassergrabens des Heliopolitischen Gaubezirkes [waren unbenutzt geblieben, denn] sie waren im Stiche gelassen ais blosse Weideplatze fur die Yiehheerden von wegen der Fremden, und sie waren vereinsamt geworden von den Zeiten der Yorfahren her. Es hatten alle KCmige Oberagyptens in ihren Praclitbauten sich niedergelassen [und es pflegten der Ruhe] die Konige Unteragyptens inmitten ihrer Stadte. Rings umgeben war die Ordnung des Landes von Gebrechen. Der bewaffneten Macht fehlfcen Hiilfyólker, urn jenen eine Antwort zu geben. (Ustęp ten wiele trudności dla egiptologów nawet przedstawiający, podajemy podług tłomaczenia Brugsch-B.). Naprożnobyśmy szukali w pomnikach egipskich równego świadectwa co do semickiego jakoby skolonizowania Delty Nilu, wszystko tam opióra się na samych hypotezach, a całość faktów najbardziej stano wczo przeczy podobnemu przyjęciu. (Porów, jednakże G. Ebersa: D u rc h G osen zu m tiin d i, jakkolwiek z wielkiemi zastrzeżeniami). Meneptah ten byj 'właśnie '-Faraonem za czasów którego tradycya uiłiieszcza Exod, i wyj ście to Hebrejczyków z ziemi Egipskiej wśród innych przyczyn, miało także związek prawdopodobnie i niedowierzaniem ‘ iśrodkam i ostrożności jakie tenże przedsięwziął. . . . . . się uprawą rgli, w przeciwieństw ie do niechętnych tem u zajęciu Arabów i wszystkich w ogóle Sem itów, łącznie z jednoznaczną zdaje się nazwą F u 1 a h, F e l l a t a , P u l e s , P h e l l e t a , P h a l a t i j a , oznaczającą rolnicze, nie murzyńskie plem iona środkowej Afryki, zdawałyby się wykazywać pewną łączność z tymi biblijnym i Filistyńczykam i — Pelazgam i autorów staro żytnych, w całej Azyi Przedniej, delcie N ilu i na zachód kanobijskiej odnogi w Libii, z dawna osiedlonym i. Tłóm aczyłoby się w ten sposób z większem prawdopodobieństwem , podanie do V I w. naszej ery przecho wane, jakoby Gergezejczykowie jedno z plemion kananejskich, chroniąc się przed natarciem Izraelitów, wyem igrowali byli do Afryki i zapuścili się aż po słupy H erkulesa. Prokop 53) wspomina nawet dwie stelle kamienne z napisem : „Jesteśm y tymi którzy schronili się przed Jozuem synem Nauego (N unow ym )“ jakoby przechowane na m iejscu dawniejszego ich miasta w N um idii, dzisiejszego T igisis. Tradycya ta czy legenda, nie może się jednakże odnosić do Fenicjan, ale do Kananejczyków, a ściślej Libij czyków, których osadnicy K artagińscy zastali na całem tem wybrzeżu za m ieszkałych. Plem iona Fellahów z okolic jeż. M enzaleb, poprzednio chrześcijań skie, które sobie same nadają nazwę Malakin, a przez arabskich pisarzy określani jako Biamiei, Bim aici albo Baszm uryci — której to nazwy zna czenie i pochodzenie dotychczas nie jest jeszcze wyjaśnione, używają tak na zwanego narzecza baszmuryckiego języka koptyjskiego, zanieczyszczonego wprawdzie jak twierdzi B rugsch -B ey (p. 211) wielu naleciałościam i sem ick iem i; ale ani w języku koptyjskim, ani w wyrazach więcej lub mniej licznych sem ickich, nie można w idziść pozostałości pierwotnego ich języ ka. Ludność ta tyle wieków, można bez obawy przesady powiedzieć, tyle tysiącoleci związana z historya Egiptu, a oderwana od pnia m acierzystego, musiała zatracić swój język, przechowawszy jedynie fizyczne swe cechy. Przejęła język koptyjski, a z nim razem i wiele wyrazów i w łaściw ości sem ickich, jakie to cechy po wsze czasy język egip sk i charakteryzo wały 5J). x 53) De bello vandalico, 1. II, c. XX. — Porów. Moyers i Die Phónizier, Bd. II, 2ter Th., p. 4 2 7 — 435. — Maspero 1. c. p. 294. ■54) Lepsius (Z w ei sprachvergleichende Abhandlungen. I. Ueber die Anordnung ' tmd" Verwandtschaft des Sem itischen, hidischen, Aetiopischen, A ltpersischen tm d Alt-Aegyptischen Alphabets. II. Ueber den Ursprung und die Verwandtschcft der Zahlwiirter in der Ind,o-(rermanischcn, Sem iti schen und Koptiscken S p ra c h e ; Berlin 1838. także: Zeitschrift etc. 1 8 7 0 , p. 91, 92 ) i Schwartze (D a s alte Aegypten -Bd. 1, 2 Tiieil. p. 97B, 1Ó33, 2003 sqq; K ćp tisch e, G ranim atili, Berlin 1850, p. 6— 7), Bunsen (Aegyptens Stelle-in der W elt geschichte, I ks., p. XI. XIII, 338 sqq. Hamburg. 1845; V ks. II cź. pi 69 sqq. Gotha 1 85 6 ; Outlines of 128 Silni i barczyści ci rybacy nadbrzeży jeziora Menzaleli, wytrwali w pracy i mało wymagający Fellahowie o kształtnej budowie ciała i ry sów, pełni słodyczy i potulności a wesołą piosenką urozmaicający sobie ciężki swój ży w ot— nikt nie wątpi, są potomkami tycli Hyksosów, którzy kiedyś długie wieki byli bezsprzecznymi panami Egiptu, przed którymi korzyli się potomkowie dumnych Faraonów, a których dzieje za zupeł nie zatracone uważane, coraz jaśniej z zwojów papyrusowych i porówna wczych badań archeolo-antropologicznych i lingwistycznych wyłaniają się. Pomijając teorya fenickiego ich pochodzenia, zawsze tylko z zastrzeżeniem przez Brugsch-Beya podawaną — uczony ten z właściwą mu oględnością i gruntownością m ów i: „W as indess ais Hauptmerkmal ihres alten, heute zu Tage vergessenen Ursprunges gelten darf, das ist das nicht-agyptische, gleichsam den Hyksos-Bildern enthlehnte breitknochige Gesicht mit der trotzig aufgeworfenen Lippe, wdclier den Schiffern vom Menzaleh-See mehr ais alles Uebrige den Stempel des Fremden, Auslandischen verleiht“. Tak zbadawszy teren, możemy z większą nieco pewnością siebie przystąpić do bliższego zbadania samego faktu, tak wielkiej doniosłości the philosophy o f universal. his tory, applied to language and religion, t. I, p. 181 sqq., t. II, p. 58 sqq. Londyn 1854, także Report o f the B r it. Ass. fo r the aduanc o f Science 1847, p. 254 sqq) przyjmują, że formy i pierwiastki starożytnego egipskiego języka nie dają się tłomaczyć ani przez języki aryjskie, ani semickie pojedynczo, ale przez te dwie gałęzie językowe jednocześnie, i że tworzą rodzaj przejścia od jednej do drugiej. Ernest Meier i Paweł Boeticher, dochodzili do tego samego rezultatu przez porównanie pierwiastków. Według Schwartza język dzisiejszy koptyjski for mami gramatycznemi zbliża się do języków semickich, pierwiastkami zaś do indo-europejskich, ale w ogólności więcej przedstawia analogij z pierwszemi, tak dla swojej prostoty jak braku budowy logicznej i rozwinięcia. T, Benfey (Ueber das Verhaltniss der Aegyptischen Sprache zum semitischen S p ra ch sta m m ; Leipzig 1844) natomiast głównie przeprowadzał parallelę między językiem koptyjskim a semickiemi. Według jego konkluzyi rodzina jęz. semickich dzieliłaby się na dwie gałęzie: azjacką czyli właściwie semicką i afry kańską, do którśj należą język koptyjski i wszystkie języki Afryki północnej aż po Atlantyk — które to gałęzie rozdzieliły się w epoce, w którój posiadały jeszcze całą organiczną żywotność, i rozwijały się następnie osobno od dalając się coraz bardziej. De Rouge (Memoire sur Vinscription du tom beau d'Achmes. Paris 1851, p. 19 5; Recherches sur les monuments, p. 2 — 4 ) byłby także za najbliższym powinowactwem koptyjskiego z jęz. semickiemi. Najdalej w tym kierunku idzie Maspero (Memoires de la S o ciete de L inguist, de Paris, t. II, p. 1 — 8 ; H ist. Ancienne p. 16, 1 7 ) uważając rasę i język Egipcjan za p r o t o s e m i c k i e . Natomiast Pott, Wenrich a mianowicie Ewald ( Goettingische gelehrte Anzeigen 1845, p. 1964 ; Zeit. f . die Kunde des Morgenlandes, t. Y, p. 425 sqq. porów, także: A usfiihrliches Lehrbuch, 6 ed. p. 2 4 ) i Renan (H. G. d. L. S. i ed. t. I, p. 80— 92 ), stawiają dużo zarzutów temu zapatrywaniu, ostrzegają 129 w historyi Egiptu i w ogólnym rozwoju cywilizacyi, a taką zagadkowością dotychczas otoczonego. W historyi jak i świecie przyrody, nie ma nagłych zmian i kata klizmów ; łańcuch przyczyn i skutków równie silnemi ogniwami jest wszę dzie spojony, fakt historyczny, czy fenomen przyrody większej lub mniejszój doniosłości, je st z konieczności wynikiem summy warunków i okoli czności, które powoli gromadząc się niby palny materyał, pozorowo tylko przybierają postać nagłego wybuchu. To tez błędem byłoby dosłowno interpretowanie opowieści słynnego historyografa egipskiego Manetona — na 10 niemal wieków po wypadkach nad któremi bliżej nam tu zastano wić się przychodzi, spisującego swoje dzieje, i do tej przynajmniej epoki nie mogąctgo korzystać ani z bogatego archiwum, ani też z wiarogodnych i jasnych tradycyj. Historyk ten lakonicznie p odaje: „Był król imieniem Timaios (albo Timaos, Timios). Za jego panowania, nie wiem dla jakiej przyczyny Bóg zesłał niełaskę na nas, i nagle od strony Wschodu ludzie nieznanego pochodzenia, niespodzianie naszli kraj, który opanowali łatwo i bez walki. Zmusili do podległości tych, którzy natenczas panowali, spa lili ze szczętem miasta i znieśli świątynie bogów. Wyświadczyli mie szkańcom wszelakie zło możliwe, zabijając jednych, uprowadzając jako niewolników wraz z żonami i niemowlętami drugich*. Palnym materyałem, była tu zdawna powolnie osiedlająca się ludność obcokrajowa w wscho dniej stronie Delty Nilu, która coraz lepiej obznajmiona z cywilizacya i słabościami zarazem państwa egipskiego — coraz więcój zyskiwała na sile moralnój i fizycznej i coraz większy wpływ na losy Egiptu wywierać przeciwko samćj metodzie badań tych porównawczych przy dzisiejszym nie dostatecznym jeszcze stanie lingwistyki, i raczćj przypadkowe podobieństwa niżeli analogie na wspólnem pochodzeniu oparte, uważaliby w tej zgodności* Eenan język i rasę egipską wyróżnia stanowczo od semickich i tworzy dla niej, łącznie z nubijską i berberyjską oddzielną gałąź „chamicką“, (Porów, także: 0. Peschel: Yolkerkunde p. 518— 530). O bezpodstawności two rzenia riowćj oddzielnój rasy przynajmniej dla ras numidyjskich, berberyjskich, libijskich, jak nowsze badania archeologiczno-antropologiczne wykaznją raczej europejskiego, aryjskiego pochodzenia, będziemy mieli sposo bność mówienia niżej. W końcu Brugsch-Bey w najświeższem swojóm dziele (p. 7 — 10) najkrytyczniej zdaniem naszem, w rasie egipskićj (tak pod wzglę dem budowy czaszki jak wymiarów ciała) widzi odrośl kaukazkiej rasy, po chodzenia azyatyckiego, która idąc w górę rzeki Nilu, coraz bardzićj wpły wom późniejszym etiopskim podlegała — w języku zaś, tak pierwiastkach jak i formach gramatycznych, takblizki związek widzi z indo-europejskiemi i semickiemi „ d a s e s b e i n a h e e i n e U n m ó g l i c h k e i t i s t , d i e en g e n B e z i e h u n g e n zu v e r k e n n e n , w e l c h e e i n s t z w i s c h e n den A e g y p t e r n u n d d e n s o g e n a n a t e n i n d o g e r m a n i s c h e n u n d s e mi t i s c h en Y o l k e r n o b g e w a l t e t l i a b e n “. 9 mogła, aż doszła do stanowczego opanowania tak silnego i zdrowego or ganizmu państwowego jaki Egipt natenczas i cały szereg jeszcze wieków później przedstawiał. W ciągu panowania X III dynastyi Manetona, cen trum potęgi państwa które od siedmiu przeszło wieków związane było z Tebarai, przechodzi widocznie do Delty Nilu. Miasta Mendes, Sais, Bubasta, mianowicie Tanis - Zoan, w znaczenie i wielkość kosztem połu dniowych miast wzrastają. I czy przyjmiemy wraz z Lepsiusem, że już wtedy królowie Hyksosi z Delty Nilu militarnie zawładnąć potrafili p ań stwem egipskiem 55), czy co prawdopodobniej, z Brugsch-Beyem (p. 175 sqq), że powolne to przeobrażenie dopiero z końcem panowania XIII dyliastyi mogło nastąpić, nie mniej pozostaje pewnem, że zmiany ówczesne tronu następują zbyt szybko po sobie, jak to poświadcza słynny i dro gocenny spis faraonów papyrusu Tnryńskiego — że rozruchy, uzurpacje, mordy wzajemne pojedyńczych książąt współubiegających się o tron, epokę tę charakteryzują, i że podług dosadnej wzmianki Ramsesa III, przechowanej w Papyrusie Harris Brytyjskiego Muzeum, istotnie „kraj K e m znajdywał się w tedy w ręku książąt obcych miast, z których sąsiad sąsiada zabijał*. Z samym początkiem XIVtej dynastyi, miasto Sachau albo Chasau, przez Greków przezwane Xoi's, w środkowej części Delty położone, miasto dotychczas mało znaczące lubo jedno z n aj starożytni ej szych, przejmuje prym at nad innemi, nie wyłączając stołecznych T e b ; dynastya wy szła z jego murów, mało dotychczas z imion nawet władców znana, z różnśm powodzeniem i z niejedną prawdopodobnie przerwą domowych walk, zajmuje 484 lat tron Egiptu, a koniec jej ginie w zawierusze we wnętrznych rewolueyj i wojen domowych — która to anarchia i rozstrój państwa, jeśli nie były już po części wypływem wzrosłych w siły Hykso sów mieszkańców wschodniej części Delty, to przeważnie wpłynęły na ułatwienie tym ostatnim opanowania w tak krótkim stosi.nkowo przeciągu czasu państwa egipskiego. W ogóle pomniki odnoszące się do historyi X III i XIV dynastyi, są niezmiernie szczupłe i lakoniczne. Lista królów z Abydus, przeskakuje jednym skokiem przepaść wieków i faktów która oddziela X Iitą od XVIIItej dynastyi, wiążąc po prostu genealogicznie pierwszego faraona ostatnio wymienionej dynastyi, z córką ostatniego faraona Sebek - nofru - ra pierwszej. Maneton, oprócz zrozumiałej w Egipcjaninie niechęci i uprzedzenia do panowania obcokrajowców, nie wiele o tej epoce umie nam powiedzieć, a jeszcze mniej fantazyjne przeróbki z tegoż k la sycznych autorów. Jedynem źródłem większej nieco wartości po dziś dzień, są listy władców Turyńskiego papyrusu, niestety zbyt uszkodzone i z wielkiemi lukami, tak że epoka ta która istotnie klucz mogłaby nam podać Które to zapatrywanie zwalczane jest przez de E ou gś : Exam en critique II ark., p. 30 sqq, i Maspero 1. c. p. 129. 131 <lo zrozumienia najazdu i tak szybkiego opanowania wszystkiemi spręży nami i środkami potężnego państwa, prawie nam je st nieznaną, i tylko nadzieję w przyszłych odkryciach nowych pomników żywić należy, w celu rozwikłania tej ciekawej zagadki naukowej. „Następnie — ciągnie dalej Maneton — wybrali (Hyksosi) jednego z siebie królem, który nosił imię S a l a t i s (albo Saltis, Silitis). Ten obrał sobie za siedlisko Memfis, pobierał podatki z wyższego i niższego kraju, pozostawiając załogi w najodpowiedniejszych punktach. Szczególniej zaś umacniał on okolice wschodnie, gdyż przewidywał że Assyryjczykowie (?), natedy najsilniejszy lud, mogą zrobić najazd na jego królestwo 5G). Znalazłszy sobie w Setroickim nomie bardzo dogodnie położone miasto na wschód Bubastycznej odnogi Nilu ■ — które na podstawie dawnej tr a dycyi religijnej zwało się Auaris — odbudował je, wzmocnił silnem obwa łowaniem murów, i pozostawił jako załogę 240000 ludzi dobrze uzbrojo nych. Tam to udawał się on na lato, po części aby dojrzeć rozdziału żywności i żołdu' żołnierzom, po części, aby zewnętrznym nieprzyjaciołom obawy napędzić przez ćwiczenia wojenne jakim poddawał swoje wojsko. U m arł po dw udziestoletnim panowaniu. Jego następca nazwiskiem B u o n (albo Banon, Beon) panował 44 lat. Po nim, A p a c h n a n (albo Apachnas), 36 lat, 7 mies. Następnie A p h o b i s (albo Aphophis, Apophis, Aphosis) 61 lat. A n n a s (albo Janias, Jantias, Anan) 50 lat, 1 mies. W końcu A s s e t h (albo Aseth, Ases, Assis) 49 lat, 2 mies. Tych sześciu było pierwszy mi królami. Prowadzili oni ustawicznie wojnę w celu wyniszczenia Egiptu aż do szczętu”. W istocie trzeba było przeszło 200 lat ciągłych wojen aby zmu sić do podległości królów Tebańskich prawowitych ; dopiero Asses zdo ła ł obalić ostatecznie XVtą dynastyą i zapanować nad cały m Egiptem. 66) Że tu mowy o tyle późniejszych Assyryjczykach właściwych być nie może, pod tym względem nie może być zdań przeciwnych; -zdaje się że również nie można tego stosować jak chce Maspero (1. c. p. 171) do Elamitów zna nych z najazdu swego na Chaldeę i Palestynę (Genes. XIV) —- gdyż na jazdy te nie zdają się być współczesne i nie mamy śladu aby Elamici na dłuższy przeciąg czasu ugruntowali tu swoje panowanie. Lecz kwestya może się nasuwać, czy jak chce Mas Duncker (I, p. 95), Maneton, prze niósł dowolnie w odległe te wieki stosunek Assyryjczyków względnie do Syryi i Egiptu z późniejszych czasów z' VIII i VII w. przed Chr., czy też Maneton miał jaką podsta‘wę do podania tego faktu i tej nazwy. Otóż jak wspominaliśmy, Syrya niekiedy w pomnikach egipskich nosi nazwę kraju A s c h e r tj. według nas kraju „Azów, Asków“. Najsilniejszym i najlepiój zorganizowanym ludem podówczas w całej Przedniój i Wyższej Azyi, byli właśnie ci Azowie tj. związek państw kananejskich — nic więc dziwnego gdyby Hyksosi z delty Nilu obawiając się najazdu na nowo przez siebie podbity kraj, swych pobratymców z nad Jordanu, Orontu i Natsany, ufortyfi kowali byli przeważnie wschodnie swe granice, zabezpieczając jednocześnie sobie odwrót w razie niepowodzeń do rodzinnego kraju. W końcu dodaje Maneton etymologiczne wyprowadzenie nazwy Hy ksosów, mówiąc: „Cały ich naród nosił nazwę H y k s o s tj. „królowiepasterze*. G d y ż H y k w języku świętym oznacza k r ó l a , a s o s w ludo wym języku p a s t e r z a albo pasterzy. Tak złączone powstaje Hyksos. Niektórzy sądzą że to .byli Arabowie". Nie potrzeba wielkiego wysiłku krytycyzmu, aby ocenić wartość podobnego etymologicznego wywodu, zna komitego zkąd innąd historyografa. Naturalnie, że jeśli nazwa ta była własną, narodową Hyksosów, nie można etymologii jej wyprowadzać czy to z języka ksiąg świętych egipskich, czy to z narzecza ludowego, tembardziej z czasów współczesnych autorowi. Cały też naród nie mógł się składać z samych „królów pasterzy". Podobnąż wartość ma i pobieżne przypuszczenie, że to mogli być Arabowie, a jak drudzy .interpretują podług Afrykanusa i Eusebiusza-67) Fenicyanie. Brugsch-Bey (p. 2] 4 sqq) stanowczo także odrzuca tłomaczenie to nazwy tej Manetona— ale w miejsce tegoż, w du chu z góry powziętej teoryi semickiego pochodzenia tych ludów, równie dowol nie zdaniem naszem podstawia S o s == S c h a s u tj. beduinom, h y k = h a k tłomaczy także w języku egipskim jako „król* zkąd Hyksos = H a k S c h a u s tj. „król Arabów”, j a k n p . Hak Abischa = król kraju Abischa itp. Z diugiój strony identyfikuje tychże Hyksosów z Fenicyanami (p. 208 sqq. 217). Wyprowadzenie z jakiemkolwiek prawdopodobieństwem etymologii nazwy Hyksosów, jeszczeby bynajmniej nie usunęło trudności zbadania pochodzenia tych ludów. W dalszym ciągu zobaczymy, że religią, oby czajami, stanem kultury, poniekąd pomnikami, a przedewszystkiem etnicznemi cecham i: kolorem skóry i uwłosienia, wykazują one zupełna łącz ność z ludami kananejskimi, mianowicie z lepiej znanymi Hetejczykami (Kheta, Chita). Za Kananejczyków uważają ich tak Max Duncker (1. c. I p. 95 sqq, 257), jak Lenormant (H. A. I, p. 361), Maspero (]. c. p. 170, 172) — nawet z Manetona daje się to poniekąd pomiarkować 58). A jako tacy nie mogli być jednocześnie Semitami. Stan uobyczajenia Hyksosów, posiadanie w samych początkach podboju Egiptu armij stałych, porządnie zorganizowanych, znajomość systemu fortyfikacyjnego, posia danie miast wielkich murowanych, warownych, nie da sie pogodzić ze znanym brakiem spójni organizacyjnej plemion beduinów, z nomadyjskiemi ich nawyknieniami, i niskim stopniem ich kultury. Szczęśliwie przy tem odkryte przez Mariette’a lubo nieliczne pomniki w ich stolicy T a nis 59), wykazują najdowodniej iż nie byli oni takimi barbarzyńcami za ja kich nienawiść rasowa Egipcyan ich podaje co). Żaden przeciwnie z naro57) Joseph, c. Apion. 1 , 14 cf. 1 , 26. — Afric. et Euseb. ap. Sync. p. 61, 6 2 . — Schol. Piat. 2, 424 ed. Bekker. 58) Maneton edyc, Unger, p. 140 sqq. 69) Mariette: Lettre a M. le yicomte de Rouge sur les fouilles de Tanis. 60) Porów, także Chabas: Melanges egyptologiques, Ire serie, p. 28 — 41. ,--^ ---- .. .. ........ . .. 133 dów semickich nie wzniósł się był ówcześnie do tak wysokiego stopnia kultury, aby taką organizacyą i przewagę polityczną, takie pomniki mo żna było mu przypisać. Żaden też z narodów semickich w najbardziej mglistych nawet swoich tradycyach nie przechował był podania pięcio-wiekowego przeszło panowania w Egipcie, a która to tra d y c ja choćby ze względów bliskiego sąsiedztwa i licznych w najpóźniejszych czasach sto sunków z Egiptem, musiałaby się przecho w ać61) ; Hebrejezykowie przy tem, którzy w ciągu panowania jednego z królów Hyksosów Apopi, zna leźli schronienie przed plagą głodową w Egipcie, którzy przez cały ciąg ich panowania, zdołali się tam utrzymać, poniekąd zmienili tam swoje koczownicze obyczaje na półrolnicze — którzy wreszcie byli świadkami ich wyparowania z Egiptu, nie omieszkaliby nas uwiadomić, gdyby n a potkali byli w nich swoich współplemienników po krwi i języku. 6)) Tradycya arabska na jaką powołuje się Brngsch-Bey (p. 217) o niejakim Scheddadzie z rodu Aditów, który miał wkroczyć do Egiptu, podbić ten kraj, rozciągnąć swoje panowanie aż po Gibraltar, a którego następcy mieli przeszło dwa wieki w Niższym Egipcie utrzymać się i miasto Awaris za stolicę swoją obrać (F lngel: Geschichte der A ra b e r ; 2 ed. p. 11) — gdyby nawet była mniój mglistą nie popierałaby bynajmniej semickiego jakoby pochodzenia Hyksosów. Pomijając bowiem że Noldeke (Ueber die Amelekiter, p. 23 sqq) starał się udowodnić że wszelkie podania Arabów 0 Aditach i pierwotnych Amalekitach nie mają historycznej wartości — to trzymając się zapatrywań Caussina de Perceval (H istoire des Arabes avant Cislamisme) , oraz lingwistycznych zestawień nad alfabetem i języ kiem napisów himyaryckich mianowicie Osiandera (Z u r himjarischen Alterthum s- und Sprachkunde. Leipzig 1856, 65 i 66) i Renana (Hist. d. L. S. liv. IY § 1— 4) Adici niczem mniej nie byliby jak Semitami. Renan i Lenormant uważają ich za Chamitów, Chananejczyków a ściślej -Ku-'" s z y t ó w , a w języku napisów himyaryckich i języku m a h r i wprawdzie nie zupełnie języki kuszyckie, „lecz języki semickie zmienione przez wpły wy kusżytskie“ widzą. Bohlen zaś (D ie Genesis 1835, p. 1 2 3 ,1 2 5 , 140, 492 sq q ; D a s alte Indien , I, 22 sqq), Lassen (Indische Allerthum skunde, II, 580 sqq), Br. d'Eckstein ( Questions relat. a u x ant. des peupl. sein. p. 29), Weber (tamże), podróżnik francuzki Arnaud (Jovrn. A siat. avril 1850, p. 376 sqq) widzą w nich jakotóż w dzisiejszych plemionach Akhdam południowej Arabii, indyjskie pochodzenie, a przynajmniej ślady naj bliższych związków w pierwotnych tych wiekach między Indyami a Arabią, mianowicie prowincyą Yemen. Nie wchodząc w meritum różnych tych opinij, to zdaje się w kwestyi tej zawikłanej i niezbyt rozjaśnionej dotychczas, niewątpliwem, że sami Arabowie w podaniach swoich mają Aditów tych i Amalików pierwotnych (których odróżniają od semickich) za rasy „ b e z b o ż n e 1 o l b r z y m i e “ obce im pochodzeniem, którym wszelkie ruiny kolosalnych konstrukcyj znajdujące się w ich kraju przypisują. W istocie ruiny te ol brzymie jak w Mareb, Sana itp. jak i wyżój wspomniane pomniki megality czne z okolic Khaaby, nie mogą być przypisane Semitom, choćby ze względu znanego ich braku usposobienia do większych i trwalszych dzieł budowni- , . 334 Nie chcąc bynajmniej powiększać liczby dowolnych hypotez co do etymologii nazwy Hyksosów i nie uprzedzając się przy niem, podajemy tu jednakże możność prawdopodobniejszego zdaniem naszem tłomaczenia tej nazwy. Hyksosi, ja k to wszyscy bezwzględnie przyjmują, udomowili konia i wprowadzili jego użycie do Egiptu c2). Koń dopiero za KYIIItej dy nastyi występuje na pomnikach, a jak wiadomo, z epoki Hyksosów żadne ctwa, — są one świadectwem pierwotniejszej i w innym kierunku rozwi niętej kultury w kraju Yemen, także inaczej kraju S a b a , S a b a t h a, Sab o t a , S a b a t h a k a , zkąd także kult Sabeizmu —■ przed osiedleniem się Semitów — kultury o której mamy liczniejsze także dane w pomnikach egipskich, mianowicie datujących z czasów słynnej wyprawy królowej Hatasn (inaczćj Hatsepu, Haschop) żony i współ-regentki Tutmesa II, do „kraju świętego” Punt, inaczój „czerwonego kraju" i kraju „bogów* (Tanuter). Zkąd już w najpierwotniejszych czasach dziejów Egiptu przybyły, w dolinę Nilu bóstwa pierwszorzędne panteonu egipskiego: Amon „hak (czyli król) kraju Punt“, Horus, i Hatora „Pani i rządczyni kraju Punt*, poświadczając tem wpływy silne i rozliczne pierwotnćj tój kultury na Egipt, nim odnowione stosunki dozwoliły korzystać mu z rozlicznych płodów świata roślinnego, zwierzęcego i mineralnego bogatego tego kraju. Patrz cu do tego przedmiotu: Maspero 1. c. p. 201 sqq; Brugsch-Bey 1. c. p. 109 — 118, 280 sqq, 321, 594. — Mariette: H istoire p. 4 « — 51; de R ouge: E tu de des monuments du m a ss/f de K arnak, dans les Melanges d ’archeo logie egyptienne , t. I, p. 49, — przedewszystkiem zaś znakomite dzieło prof. J. Diimichena: D ie Flotte einer Aegyptischen Konigin. — Movers. E. u. G. § Religion robi uwagę, że nazwę bogini Astarot-Karnaim która była bóstwem wojny i zwrycięztwa Filistynów (1 SamuelXXXI. 10) odkryto w himyaryckich napisach południowej Arabii. Symbole tego bóstwa Kana nejczyków niezależnego zupełnie według Ewalda „od późniejszych Fenicyan“ (I, p. 324) przedstawiają wiele podobieństw z Cybelą frygijską i Freją Eddy skandynawskiej; odnajdujemy ją na monetach Emesy, Heliopolis, Paphos. Tak więc na polu mytologii, pierwotni Kananejczykowie, Filistyno wie i ludy himyaryckich napisów przedstawiali niektóre analogie z ludami dolmenów Europy. °2) Fr. Lenormant: S u r l antiąuite de l’A ne et du Clieval, p. 2 ; Le cheval dans le n o w el empire egyptien, dans Les Premieres civilisations, t. I, p. 306 sqq. — M ałeriaux pour Thistoire p rim itiv e et naturelle de Ihom m e , 2 serie T. VII, 1876, p. 325. — Koń właściwy jest tylko Azyi i w części Europie; początkowe księgi Starego Testamentu nie dają nam śladów posiadania koni wśród ras semickich, za to Filistynowie już w czasie osiedlania się Semitów, robią użytek z koni i „wozów żelaznych* a raczej bronzowych. Hepwrorth Dixon w swojćj “Podróży do Ziemi Śtćj“ zwalcza prze sąd jakoby Semici nie wyłączając Arabówr byli dobrymi kawalerzystami. Do dziś dnia na Wschodzie zwykle pod wierzch używanym jest osioł lub wiel błąd ; koń jest artykułem zbytku bogatych baszów i w w3'jątkowych tylko razach bywa używanym. Z punktu widzenia lingwistyki, zapożyczenie to przedmiotu i nazwy przez Semitów od Aryów, byłoby niejako także poświadczonem. Znajdujemy bowiem w języku arab. wyraz f a r a s, f a r i s, 135 pomniki architektury nie przechowały się. Oni także podobnie jak i ich pobratymcy Hetejczykowie, Filistyni itp., wprowadzili w użycie owe wozy metalowe, które tak we znaki dawały się Izraelitom i innym Semitom, z taką religijną awersyą przez nich są wspominane 63) — a które przy swoili sobie także i Egipcyanie. Najbardziej uderzającą cechą dla Egipcyanina w ludzie tych najezdców, było bezwątpienia użycie przez nich pod wierzch i do zaprzęgu nieznanego im dotychczas konia. Otóż koń wśród stu kilkudziesięciu nazw sanskryckich, równej niemal ilości nazw perskich i innych aryjskich — ma w greckim języku formę wnroę, pierwotnie wotoę, wpoę, ibpoę (hippos, hikkos, hikfos, hissos) 64), odpowiadające sanskryckiemu a g v a , zend. a cp a , lite w. a sz w a (klacz), łacińskiemu equ u s , starosax. ehu itp., których pierwiastkiem jest a k szybki (Max Muller). Czy więc Hyksos, nie-'jest tą samą nazwą hikkos, hikfos, hissos, prawie wcale nie zmienioną, a któraby oznaczała zarówno konia jak jeźdców — to po zostawiamy do roztrzygnięcia filologom. A tem mniej uprzedzamy się do tego tłomaczenia, że nazwa ta Hyksos, tak powszechnie dziś i zdawna przyjęta na oznaczenie najezdców Egiptu, je st jednorazowo jedynie wspo mniana u Manetona ■ — który po tylu wiekach mógł istotnie zmieszać po jęcie jeźdca, ze szlachetnem zwierzęciem przez niego w użycie wprowa dzonym. Pomniki egipskie dotychczas przynajmniej odkryte, wcale tej nazwy nie znają. Stale używają na oznaczenie ludu najezdców który pięć przeszło wieków panował nad Egiptem, nazwy M e n albo M e n t i. W wiel kim zaś spisie narodów na ścianach świątyni w Edfu umieszczonym, M e n t i oznaczeni są jako mieszkańcy kraju A s c h e r , co nie może być odnoszone do późniejszej Assyryi, lecz oznacza kraj A z ó w w Syryi, które to n a z w y : Syryi, wschodniego Rutennu, Ascher i Menti, jak przyjmuje i Brugsch-Bey (p. 218) wzajemnie się zastępują. Jed na i druga nazwa Ascher i Men albo Menti, naprowadzałyby bardzo wyraźnie na ich aryjskie pochodzenie. O kraju i ludzie Azów mówiliśmy wyżej. We wszystkich niemal rasach aryjskich pierwiastek m a n = myśleć oznacza człowieka prze ważnie rasy aryjskiej, m a n u == myśliciela. Aryjczyk pierwotny widocznie uważał się sam tylko jako człowiek per excellentiam, miał się wyłącznie w hebrejskim p & r a s h , etiopskim p a r a s, który nie oznacza nic innego jak konia p e r s k i e g o (fars, farsi), w sanskr. p a r a s i k a ; podobnież znajdujemy w bebr. r a m m a k (klacz), arab. r a m a k , r a m a k a t , które odpowiada sanskr. r a ma , koń i jeleń, r a ma ' n a , osioł; pierw. ra m = ludere, gaudere; l a ł a m a zaś w miejsce r ar a m a, z podwojeniem = koń, w polskim r u m a k . (Adolphe Pictet 1. c. I, p. 344, 353). 63) I Samuel XIII, 5 i inne. , « ) Pott: E t. Forsch. 1, 127, II, 256. — Benfey: G r. W. L ex. I, 160. — B op p : Vergl. Gram. p. 48. — Diefenbacli: Goth. W . B . I, 828. — Adolphe Pictet 1. c. I, p. 345 sqq. 13 6 za istotę myślącą, szlachetniejszą; resztę istot ludziach niższych w swoim pojęciu, nazywał a n a v a s = żyjący (Słown. Peter. p. t. w,) Tradycya też tem mianem oznaczała pierwszego człowieka. Ztąd: M a n n , M a n u s i M a n u s b y a, M a n u s h a , M a n a v a, M a n u g ’ a — potomkowie Manu w W edach, M i n o s tradycyj grec. M a n n u s syn Tuisco protoplasta Germanów wedle Tacyta, M e n w albo M e n y w tradycyj kimryckich, a prawdopodobnie i M e n e s figurujący na czele pierwszej bajecznej dy nastyi egipskićj, w czóm prawdopodobnie nie zbieg wypadkowy, ale ślad wpływów aryjskich zdaje się należy widzieć. Z tym pierwiastkiem m a n myśleć, przechowanym tak w sanskrycie jak jęz. zendskim, a także i u Kurdów pod formą m a n o , m a n n o , łączą się najoczywiściej także gockie m a n m a n n a wspólne wszystkim djalektom germańskim, których angl.saks. m e n n i s c , staro-niem m e n n i s c o , now.-niem. m e n s c h , są tylko pochodnemi; tak samo irland. m n i , staro-słow. m ą ż t , pols. m ą ż , ross. MyjKt, które zdają się jedynie skróceniem sskr. M a n u g ’ a 65). Z tym pierwiastkiem także należałoby zdaje się widzieć złączone, zmie nione prawdopodobnie w obcem wymawianiu nazwy Maschuaschów, Massasi.i Maxiów — co oznaczałoby pierwotnie wprost l u d z i . Tylko zagorzałości wojen religijnych, reakcyi narodowej i silnemu uczuciu wyłączności Egipcyan. przypisać należy z jednej strony, takie intencyonalne przemilczanie pomników a poniekąd brak zupełny wspomnień odnoszących się do panowania obcokrajowców, z drugiej, takie namiętne i niczem nie upoważnione wycieczki Manetona przeciwko mniemanemu barbarzyństwu, okrucieństwom i geniuszowi destrukcyjnemu Hyksosów. Ze stanu uobyczajenia jakie pomniki egipskie dają nam o Kananejczykach z czasów walk Tutmesów i Ramessidów, z tego co podaje nam Bi blia o nich o wieki cale przedtem, z czasów Abrahama i innych patryarchów — wnioskować można o stanie cywilizacyi u pobratymców icb osie dlonych w Delcie, a późniejszych panach Egiptu. Widzieliśmy że ludy te były rolnicze, miały silnemi murami obwa rowane miasta, armie stałe dobrze uorganizowane i uzbrojone — udomo wiły konia i wprowadziły jego w użycie tak pod wierzch jak i do zaprzęgu w słynne owe wozy metalowe, który to zwyczaj i Egipcyanie następnie przejęli. Biblia mówiąc nam o gospodarce i zaszczytach Józefa, o tole«5) Adolph Pictet 1. c. II, p. 5 4 4 — 546, 6 2 1 -,fi2 8 . — August F ick : Yergleicliende.s Worterbuch der Indogermanischen Sprachen, 2 Bd. Góttingen 1870 ; patrz I, p. 146 sqq. pod wyraz, ma n , ma, m a n y a t i = denken, meinen, i m a n u m. nom. propr. „Urahn der indogermanischen Vólker“ itd. ®6) Jan z Antiochii cyt. u Mullera: Fragm . H . G r., t. IV. — Brugsch-Bey natomiast (p. 243) skłonniejszym byłby odnieść wypadki te do panowania króla N u b , inaczój N u b t i . 137 ranckiem zezwolenia osiedlenia się nomadyjskich dotychczas plemion hebrejskich, maluje nam dwór tych książąt, mianowicie Apopi, za którego panowania jak tradycya mieć chce 66) wypadki te głównie miały miej s c e — jako z całym możliwym przepychem i wedle najlepszych tradycyj egipskich urządzony. Nauki nie były bynajmniej w zaniedbaniu, skoro jak świadczy napis pamiątkowego kamienia znalezionego w Tanis z cza sów Ramsesa II „roku 400 czwartego dnia miesiąca Mesori króla N u b “, jeden z początkowych królów Hyksosów był twórcą nowego systemu chro nologicznego, która to data jest niejako kamieniem węgielnym całego naszego systemu chronologicznego, odnośnie do zamierzchłych tych wie ków °7). Reformy takie jak kalendarzy wiemy iż na obserwacyach astro nomicznych i obrachunku mogą tylko mieć miejsce i niełatwo się przyj mują. System ten jednakże mimo późniejszej reakcyi przeciwko wszystkiemu co z panowaniem obcokrajowców miało związek, zachował się widocznie przynajmniej w okolicach Delty Nilu. Pod względem religijnym Hyksosi jak i Kananejczykowie stali o wiele wyżej od swoich współczesnych — oni to byli wyznawcami jedynobóstwa S u t k a 88), boga-słońca, znanego także z przydomkiem egipskim N u b tj. „złota", „złotego* — stwórcy 67) Brugsch-Bey 1. c. p. 201, 242, 546. — Karol Eiel w dziele: D as Sonnen und S iriu sja h r der Ramessiden m it dem Geheimniss der Schaltung und das J a h r des J u liu s Cdsar. Leipzig 1875 — z całą gruntownością i znajomością przedmiotu udowadnia, że data ta od której za Bamsesa lig o 400 lat liczono odnosi się do r. 1766, w którym rok słoneczny zbiegał się z rokiem Syrjusza. ®8) Patrz Brugsch-Bey, ln d e x pod wyr. S u t e c h i Se t . — Ze Sutek, Set, ozna czał bóstwo słońca, a zarazem „Pana Niebios i Ziemi najwyższe bóstwo Kananejczyków i czudzoziemców osiedlonych w Dolnym Egipcie, tego nas napisy egipskie dostatecznie pouczają. Lecz ciekawą byłaby etymologia samego wyrazu, jakkolwiek choćby dla niestałości pisowni widocznie zmie nionego w wymawianiu Egipcyan. Otóż nie jest rzeczą zdaje się czysto przypadku, że pierwiastek su , s u = generare, do którego odnosi się sanskr. s a v i t a r = słońce i jego synonimy S a v a, S u v a n a, S u t a , S u n u, ozna cza gwiazdę dzienną jako pierwiastek zapłodu, i do niego odnosi się cała niemal rozmaitość nazw aryjskich słońca, różniących się po większej części tylko sufiksami. Tu należy także zend. h u = s u, słońce (Sp iegel: Avesta 1 ,189). Ta sama forma bez żadnego sufiksu odnajduje się w postaci mytycznej „Hu-potężnego“ Kimrów. Postać ta jest także niczem innem jak bóstwem sło necznym „które panowało na ziemi, morzu i nad wszelkiem życiem na świecie“ — według wyrażenia jednego z poematów bardyjskich (cyt. Jolo Goch w słown. Owena § Hu i Triadach historycznych Nr. 4, 5, 56, 57). Drugą jego formą jest H u o n , a h u a n jest nazwą kimrycką samego słońca. (Patrz Ad. Pictet 1. c. II, p. 6 6 7 — 672). August Fick 1. c. I, p. 198 ze stawia: su , s i v (sv a , S v a n ) glanzen; sskr. s a v - i - t a r m. Sonnengott, s y u - n a m. Lichtstrahl, Soune, s y n - m a m. Licht, s y o - n a schón m. i rozkrzewiciela wszelkich tworów przyrody. Je m u to synowi niebieskiej bogini N u t , małżonkowi różanolicej królowej niebios Astartha-Anatha, Strahl, Sonne; zend. q a n , q a - n o - a i t i , leuchten, q e n g n. Sonne, q at li r a m. Glanz -f- goth. s i u - n i f. Schein, Sehkraft, s u n n - a n m. s u n n on, f. Sonne. (I, p. 198). Z pierwiastkiem tym a zarazem pojęciem słońca, zdaje się łączyć się bardzo zawikłana i nierozjaśniona dotychczas kwestya znaczenia i pochodzenia nazwy Sabbatu, Soboty i słowiańskich Sobótek—• oraz jednoznacznej z nimi mistycznćj cyfry s i e d e m . Że nazwa Sabbatu nie jest bynajmniój hebrejską, ani inną semicką, ale odnosi się do 7godnia tygodnia, cyfry '/a r s f r / r p świętej — sanskr. s a p , s a p t a, s a p t a n (JJ2 Uf sap, sapta = septem), to już Nork (pod wyr. Sieben) i inni starali I się udow ' odnić. Dla jednakiej przyczyny i znaczenie siódmego miesiąca który rozpoczyna rok u Hebrejczyków i siódmego roku czyli „roku sabatowego11 jubileuszowego; „A roku siódmego Sabbat odpocznienia mieć będzie zie mia, Sabbat Pański; pola twego nie będziesz osiewał, ani winnicy twojej obrzy nał.." Podobnież z tą cyfrą związane i „miłościwe Iato“ w 7 X ? ^ (Lev. XXV). Otóż według Benfeya (G r . W. L. II, p. 356) i innych sanskrytologów (patrz także Ficka 1. c.), sanskr. s a p t a n, odnosi się do pierwiastku s a p = sequi, colligare; czyli dzień siódmy tygodnia był dniem złączenia, zgromadzenia; sanskryckie tćż s a b h y a odznacza zgromadzenie, towa rzystwo (S ab h y a ges elit, eigentlich zu einer Gesellschaft, Gemeinschaft gehorig und adj. von s a b h a = sskr. s a b l i a f. Gemeinschaft etc. Fick 1. c. I, p. 195), Dniem zgromadzenia, towarzystwa, zabawy są u Słowian So bótki obchodzone na cześć bóstwa słońca, mianowicie w chwili najwyższego jego natężenia i punktu zwrotnego, w wigilią Śgo Jana, którego nazwa także pierwotnie z kultem słonecznym jest złączoną. W starych słown. sobota jest jeszcze oznaczaną jako D ies sol/s dzień poświęcony słońcu. W wielką sobotę chrześcijaństwo obchodzi święcenie ognia i wody, dwóch pierwiastków oczy szczenia największą skuteczność mających według podania w noc Świętojańską. Tak więc Sabbat jest dniem zgromadzeń, poświęconym pierwiastkowo czci słońca, jak sam kult J a h v e , JahJ równoznaczny z kultem moabskim K am o s a tj. bóstwa Chamitów, Kananejczyków pierwotnych, odnajduje się w mytach klasycznych J a s o n a , i J a c h u s a ( ’Ia?.y_oc i. e. n 1 Voss. Etym. przydomek Bachusa, Dionisosa) i J an u s a. (Patrz odpowiednie ' ustępy Kreuzera: Sym bolik , Norka 1. c., J. Bachofena: Grfiher symbolik-, zdaje się jeden pierwiastek co sskr. j a ę a s = gloria, splendor, pols. jasny, lub j a g’= colere deos, sacrificare, któreto znaczenie jako bardziej abstrakcyjne zdaje się późniejsze) i łączą w sobie symb. fallustyczne i słoneczne tj.odpowiadająsile za płodu, twórczości i promiennej jasności gwiazdy naszćj dziennej. Że nazwa J ahve, J ah niema według Ewalda i innych semitologów najmniejszego znaczenia etymologicznego w językach semickich, wspominaliśmy wyżej; szukać go więc należy w związku z wyżej wspomnianemi mytami. Scisłćj zaś łączno ści pojęcia i symboliki do niego przywiązanej z kultem słońca, z ogniami na jego cześć palonymi itp., dostarcza nam dowodów Biblia (patrz: Exod. III, 1—4; XIX, 9, 16, 18; XX, 18 ; XXIV, 5, 15 — 1 8 ; XXXII, 1— 6; XXXIII; 9, 10; XL, 34, 3 5 ; Levit. IX, 23, 2 4 ; X, 1 2 ; N u m e r . IX, 15 — 23; XI, 1, 2 ; XVI, 3 5 ; I Król. VIII, 10, 11, oraz notę naszą 61 powyżej). „Jahve, mówi Evald (p. 258, II) w pierwszym stuleciu po Moj- 13$ królowie Hyksosi wiernie służą, jego cześć obok narodowej i miejscowej nakazują w Egipcie °9), jemu na chwałę wspaniałe przybytki w miastach Zar-Tanis, jak i Auaris stawiają, jego królowie kananejscy w krajach któ rych w mieście Tnnep (Daphne) i Chilibu (Haleb) miał najwspanialsze świątynie — wyłącznie wzywają jako boga zwycięztwa na świadectwo żeszu w istocie wśród ludu przy współudziale nawet Arońskich kapłanów często pod obrazem byka (złotego cielca) czczonym b y ł“ ; jestto jeden z głó wnych symboli słońca, porów, między innemi art. Bycyskala w M itheil W. z 187 7. — Wracając do Sobótki, niektórzy mytografowie jak Hanusz, Rykaczewski. Wolański chcieli utworzyć dla wytłomaczenia znanej uroczysto ści słowiańskiej na cześć słońca i wody, Soncia i Chmary jak na Rusi — osobne bóstwo S o b o t. Nazwy jednakże gór i miejscowości, jak np. góry Sobotnićj (Zobtenberg) na Szlązku, odnoszą się do tradycyi obcho dzenia na nich Sobótek, zgromadzeń i uroczystości -religijnych, nie zaś do czci odrębnego kultu Sobota. Dr. Nehring wywodzi wyraz S o b ó t k i od wyrazu s z a b a t , s u b b o t a , według starosł, s ą b o t a , lecz według tego cośmy wyżej powiedzieli, uroczystość Sobótek prim o jest starszą od wpro wadzonej u nas z chrześcijaństwem Soboty, powtóre nazwa ta ostatnia ma wraz z Sobótkami jedno wspólne źródło praaryjskie w liczbie siedem == s ap, s ap t a, s a p t a n. W niektórych językach aryjskich nazwy samego słońca a dnia mu poświęconego, tj. mystycznćj liczby siedem, byłyby w pewnej łączności z sobą, i tak 0 ’Reilly daje w języku irlandzkim słońcu formę s a b h , coby odpowiadało sanskr. s a v a , gdzie jak przyjmuje Pictet (1. c. I, p. 104, II, p. 665) b h zastępuje jak zwykle v. Niemniej Dionysos S ab u s albo S a ba c i u s bóstwo frygijskie i trackie, i fallustyczne uroczystości na jego cześć obchodzone t. z. S a b a c i e nie jak chce Nork w kul cie wina i upojenia mają swoje źródło, ale są formą tylko tego samego kultu słońca i na jego czóść obchodzonych Sobótek. Fallus jak wiadomo jest jednym z symbolów bóstwa słońca, źródłosłów zaś jesttensam co sskr. s a b h a i . Preller: Griech. M yth. I, 549 nota 3. Takie najstarożytniejsza religja w spomnianćj wyićj prowincyi Yemen w Arabii południowej, złączona ści śle z zagadkowymi napisami himyaryckimi — religia Sabejczyków, nie-Semitów, jest czystym niemal kultem słonecznym. „(Test dans le soleil — mówi Lenormant (H. A. III, p. 304) — que' les Sabćens voyaient la manifestation la plus complćte, la plus haute et la plus pure de ł’etre divin; ils 1’adoraient comme la diyinite par excellence. Tous les noms - epithetes que nous citions" tout a 1’henre comme ayant donnę naissanee a des personnages distincts se rapportent au soleil a ses fonctions, a ses attributs, 4 ses effets et aux differentes pliases de sa revolution consideres separement etc.“ Sama zaś nazwa Sabejczyków, synonim czcicieli kultu p a r e x cellence astralnego, i kraju niemal mytycznego S a b a , S a b a t l i a , S a b o t a, Sa ba . t h a ca, odnosi się do czci tegoż najwyższego bóstwa Sutka = słońca — kultu najracyonalniejszego w starożytności, i dziś, gdyby nie zna jomość pierwiastku wyższego, duchowego —• całźj zadziwiającej fenome nologii ducha, najsilniej przez nauki przyrodnicze popieranego. 60) Papyrus-Sallier Nr. 1, muzeum Bryt}'jskiego, z szczegółami początków wojny wyzwolenia. 140 w swych traktatach po kojow ych70). Mimo reakcyi późniejszej, S u t e k identyfikowany następnie z bóstwem egipskiem S e t , wszedł stale do pan teonu egipskiego, wprawdzie jako pierwiastek złego, jako przeciwstawienie światłu i dobremu — ale mamy parukrotne ślady powrotu u następców Hyksosów, u prawowitych faraonów, do tej - szlachetniejszej czci, i sta wiania, wbrew narodowej awersyi, świątyń obcemu temu bóstwu, jak za Kamsesa lig o w dawnej ich stolicy Zar-Tanis 71). Badaniom archeologicznym znakomitego Mariette’a dokonanym w T a nis 72) zawdzięczamy nakoniec świadectwo, że i pod względem sztuki nie stali Hyksosi niżej od swoich współczesnych. Co więcej, sztuka w tych pomnikach jest pełniejszą, poczucie artystyczne i wykonanie delikatniejsze niżeli w pomnikach współczesnej dynastyi prawowitej Tebańskiej. W p ra wdzie przechowały się tylko dzieła sztuki snycerskiej, pomniki archite ktury wspaniałej ich stolicy Tanis zostały doszczętnie zniszczone w rea kcyi wojny wyzwolenia. To duch wyłączności i nietolerancyi egipskiej kazał im mścić się sześciowiekowego niemal upokorzenia, lubo z możliwą względnością i w duchu ich własnych tradycyj prowadzonych rządów na niemych świadkach wielkości i tolerancyi Hyksosów, na ich pomnikach 73). Hyksosi wprawdzie, co naturalne, starali się bardziej o własną chwałę ni żeli poprzedników, ale czynili to zachowując pomniki dawne i zastępując tylko nazwy i napisy poprzedników, swojemi. Z przedmiotów z tej epoki przechowanych w muzeum w Bulaq, przedewszystkiem wyróżniają się skrzydlate sfinksy, typ zupełnie nieegipski, a przeciwnie pochodzenia aryjskiego, który odnajdujemy także w grifonach i cherubinach Azyi Przednićj i Wyższćj. Sfinxy te, mianowicie cztery wielkie z dyorytu, z któ rych na jednym je st napis, A p o p i — w miejsce zwykłego ubrania głowy sfinxów egipskich, mają głowy pokryte gęstą lwią grzywą, które nadają im szczególną fizjognomią. Grupa jedna z granitu najwspanialej wykoń czona, przedstawia dwie osoby w kostiumach egipskich, z gęstą brodą i ubraniem głowy z długich warkoczy, nie używanem ani przez Egipcyan ani Semitów, trzymające stół z ofiarami z ryb, kwiatów lotusu, ptaków wodnych i innych produktów jezior Delty. Rysy fizjognomii tych postaci zarówno radykalnie różnią się od typu znanego Egipcyan, jak i Semi70) Patrz słynny traktat między Ramsesem II a Chitasarem królem Hetteyczyków (Chita) — „Schutz- und Trutzbundniss zwischen Chita und Kemi“ u Brugsch-Beya p. 5 1 8 — 526. 71) Patrz napis pamiątkowy kamienia z Tanis, u Brugsch-Beya p. 5 4 6 ; Lenor mant H. A. I, p. 398. 72) A. Mariette: Premiere et deuxieme lettre a M. le vicomte de Rouge sur les fouilles de Tanis. 73) Brugsch-Bey 1. c. p. 24 0 , 241. tów 74). Na niektórych z tych pomników, mimo nadzwyczaj starannego zatarcia ich napisów przez następców dokonanego, jak na posągu większym niżeli naturalnej wielkości z Tell M u c h d a m , na postumencie olbrzy miego sfinxa obecnie w Luwrze, na lwie w okolicach Bagdadu znalezio nym i na kamieniu ofiarnym z muzeum w Bulaą — przechowały się je dnakże szczęśliwie napisy w których zdołano odczytać nazwy dwóch kró lów Hyksosów, mianowicie R a - a a - a b - t a u i z drugą nazwą A p o p i albo A p o p a , i króla N u b t i albo N u b z przydomkiem S e t a a - p e h u t i tj. Set „pełen siły*. Więcej szczegółów o końcowej mianowicie epoce panowania cudzoziemców dostarcza nam słynny Papyrus-Salier Nr. 1 z muzeum Brytyjskiego, niestety bardzo uszkodzony, którego od czytanie zawdzięczamy zbyt wcześnie zgasłemu E. de Rouge — a który odnosi się do stosunku króla Hyksosów Apopi z podwładnym mu zarządcą (Hak) południowego kraju, a późniejszym prawowitym królem Ra Sekenen Taa I, czyli do początków walki wyzwolenia. Z papyrusu tego dowiadujemy się, że Apopi rezydujący w Auaris i gorliwie oddający się czci narodowego swego bóstwa Sutka, wraz z swoją radą przyboczną złożoną z pisarzy i uczonych R e c h i - c h e t tj. „świadomych rzeczy* postanowili wysłać posłańca do potomka prawowitych faraonów a wielkorządcy w Tebach, aby go zniewolić do czci tegoż b ó s tw a ; że mimo zupełnej zależności książęcia Teb, kłótnia ta religijna dała mu sposobność zjednoczenia w koło siebie w imie jedności religijnej i narodowej, wszystkich drobnych ksią żąt południowego Egiptu. Z innych dokumentów, mianowicie z słynnego napisu w El Kab na cześć Aahmesa przełożonego nad wioślarzami, który czynny brał udział w walce wyzwolenia, mamy liczniejsze już dane do całej tej epoki odnoszące się. Taaa I ogłosił się królem i został założy cielem XYIIItej dynastyi. Hyksosi zostali wyparci początkowo z środkowego Egiptu i zmuszeni cofnąć się do Memfis. W alka ta długa i uciążliwa z różnym prawdopodobnie powodzeniem i zmianami musiała mieć miejsce, co do których brak nam bliższych szczegółów. Narodowi jednakże książęta krok za krokiem zdobywali coraz większe przestrzenie kraju. Hyksosi przez 74) Mariette (1. c. p. 9) tak opisuje wyraz twarzy tych przybyszów wzięty z wła snych ich pomników: „Les yeux sont petits, le n e x est vigoureux et arque en nieme temps que piat, les joues sont grosses en meme temps qu’osseuses, le monton est saillant et la bouche se fait remarquer par la manlere dont elle s’abaisse aux extremites. L’ensemble du visage se rossent de la rudesse des traits qui le composent, et la criniere touffue qui encadre la tete, dans laąuelle celi-ci semble s’enfoncer, donnę au monument un aspect plus remarquable encore“. Jakkolwiek wyrazy te są pisane pod wyraźnym wpływem z góry powziętój teoryi o semickiem pochodzeniu Hyksosów — nie mnićj trudno w nich odszukać charakterystycznych cech tak zwykle re gularnych rysów Semitów, mianowicie Arabów. 142 nowego faraona wyparci z Memfis, jakoteż z całego zachodniego nadbrzeża Delty, zmuszeni byli schronić się do twierdzy swej czyli obozu oszańcowanego w Auaris. Taaa Illci i Kames napróżno robią wysiłki w celu opa nowania warowni; dopiero następcy tego ostatniego Aahmesowi I, któ rego imię jest otoczone sławą oswobodziciela kraju, udało się w piątym roku swego panowania — nie zdobyć, zbyt silnej widocznie warowni, ale wejść w układy z oblężonymi i zniewolić ich do dobrowolnego opuszcze nia Egiptu i twierdzy z całem swem mieniem i rynsztunkiem. Józef Zydowin (1. c.) przechował nam co do tego epizodu ustęp Manetona, w którym historyk ten po powtórzeniu wyżej wzmiankowanej wiadomości co do obozu oszańcowanego w Auaris, dodaje: „Syn króla starał się przemocą zdobyć twierdzę i oblegał ją wr 480000 ludzi. Ale zwątpiwszy w skuteczność tego środka wszedł w układ z Hyksosami, na m^cy którego mieli opuścić Egipt i udać się w całem bezpieczeństwie gdzie będą chcieli. Jakoż wy ruszyli z rodzinami swemi i całem swojem mieniem w liczbie 240000 i przez pustynię udali się do Syryi. A obawiając się potęgi Assyryjczyków (?) którzy panowali natedy nad Azyą, zatrzymali się w kraju który zwią dziś J u d e ą “. Ze o właściwych Assyryjczykach o tyle późniejszych, mowy tu być nie może, jakoteż o założeniu przez tychże powracających Hyksosów — według niektórych warjantów Józefa — m. Jeruzalem, to nad tóm nie potrzebujemy bliżej się tu zastanawiać. Maneton jednakże nie mógł dowolnie wysnuć sobie kierunku' drogi którą obrali Hyksosi Kananejczykowie, choćby z tego względu, że im nie pozostawała żadna inna — tak więc widzimy że powrócili zkąd byli wyszli: do Palestyny, kraju Filistynów. I to nam rozwiązuje zagadkę ustępu proroka Amosa (IX, 7) o wywiedzeniu Filistyńczyków z Kaftor, podobnie jak Izraelitów z ziemi egipskiej. Po pięciowiekowej przeszło zależności od obcych, a półtora-wiekowej wojnie niepodległości — Egipt, zrujnowany i zdezorgani zowany wprawdzie walką uciążliwą, powrócił szybko do tem silniejszego normalnego, narodowego swego rozwoju, który nie będąc jak widzieliśmy bynajmniej wstrzymanym, ani stanowczo zwichniętym — musiał jednakowoż ulegać potężnym obcym wpływom 75). Wpływy te nie od razu też ustały, jak i z wyjściem zbrojnych hu fców z Auaris, cała ludność obcokrajowa Delty Nilu nie wyemigrowała bynajmniej. Mamy tego liczne dowody w nazwach miast i plemion uwa76) Do całój tej epoki oprócz H isto ryi Brugsch-Beya, porównać Lepsiusa: Chronologie der A e g y p te r ; Mariette-Beya: Fouilles de Tanis i Notice des M onum ents ; Maspero H. A. 1 6 8 — 179, Revue critique, 1870, p. 116 i TJne enguete ju d ic ia ire a Thiżbes, p. 71, 81; oraz dzieło p. Chabas: Les Pasteurs en Egypte. Amsterdam 1868, streszczające wszelkie dane dotychczas przez naukę do tej epoki odnoszące się dostarczone. 143 żanych za „obcokrajowe8 z czasów późniejszych E am essid ów ; w powro cie do czci Sutka, do wyżej wspomnianej chronologii wypartych Hykso sów - Menti. Po wielekroć w historyi Egiptu z późniejszych czasów występuje aż na stopniach tronu zmieszanie krwi egipskiej z krwią ras jasnowłosych i niebieskookich osadników Delty. Zawsze zmieszaniu temu krwi towarzyszy zwrot religijny do jedynobóstwa, do czci Hyksosów i K a nanejczyków. Widzimy to za panowania Amenbotepa IV, z przydomkiem C h u - e n - A t e n , czyli „blask tarcży słonecznej*; która to reakcya re ligijna przypisywaną jest ogólnie wpływom wszechpotężnym na jego nie dołężny umysł, uzdolnionej i pięknej królowej matki T a i a albo T h i, cudzoziemki niskiego rodu, którą pomniki wyobrażają o cerze różowawej, blond włosa i niebieskooką, jak najezdców europejskich i mieszkańców lewrego i prawego wybrzeża Delty 70). To samo powtarza się z rozpoczę ciem XIXtej dynastyi, w której Eamses I i Seti I synowie szczęścia i w ła snej swej dzielności, wychodząc z osadników Delty, związkom z dziedzi czkami praw poprzedniej dynastyi zawdzięczali tron, a krwią potomków Hyksosów odświeżają krew zużytą odwiecznych prawych panów Egiptu. Nazwa sama Sethosa tj. „wyznawcy S e ta “, jakoteż rysy jego twarzy i wiel kiego syna jego Ramsesa ligo — rysy niemal klasyczne i wcale odmienne od zwykłego typu egipskiego — wskazują na ich cudzoziemskie pocho dzenie. W parokrotnie wspominanym wyżej napisie pamiątkowego kamie-' nia z Tanis. Ramses II obok demonstracyjnego przywrócenia czci Sutka, powołuje się na króla Nubti jednego z założycieli dynastyi Hyksosów jako na swego „przodka" i datuje erę od jego panowania. W sferze rozwoju duchowego wpływ ten długowiekowego panowania obcokrajowców nie pozostał także bez pozostawienia silnych i licznych śladów. Z epoką Hyksosów dzieje odosobnionego i w sobie zamkniętego 76) Lenormant H. A. I, p. 392 sqq. — Brugsch-Bey 1. c. p. 418 sqq przyznając obce jej pochodzenie i przeważny wpływ na wychowanie i rządy swego syna Amenliotepa IV, wstrzymuje się jednakże od wniosków co do jej właściwego pochodzenia. Zasługuje tu też na uwagę życie patryarchalne jakie z rodziną, łącznie z królową matką Thi i wybranymi sługami, jak on i dwór cały wy znawcami jedynobóstwa — prowadzi faraon ten zdała od stołecznych Teb, w małćm miasteczku środkowego Egiptu, Chu-aten, dzisiejszym Tell-el-amarna gdzie wspaniałą świątynię uwielbianemu bóstwu wystawił. Bóstwo to wy stawiane jest w kształcie tarczy słonecznej, której promienie zakończone są ręką z krzyżami życia (crux ansata). Hymny na cześć słońca „Pana nad Pany“ i „stwórcy wszechrzeczy“ tak królowej Nofer-i-Thi, jak i wiernego sługi Aahmesa, zachowane na grobowcach w Tell-el-amarna można poró wnać z hymnami wedycznymi i Homera na cześć tejże gwiazdy i korzystnie świadczą, tak o pojęciach jak i stronach moralnych całój tej kolonii religij nej, wr tak stanowczój kolizyi pozostającej z pojęciami reszty kraju. 144 państwa egipskiego urywają się, a Egipt wchodzi na szeroką widownię dziejów świata. Nieznana mu dotychczas siła rozlewu na zewnątrz pcha go do coraz nowych zdobyczy —• db starcia z różnorodnemi ludami i cywilizacyami. Tryumfom militarnym i potędze najwyższej państwa odpo wiada najświetniejszy stan kultury. Za XVIII i XIX to dynastyi archi tektura i rzeźba dochodzą do najwyższego swego rozwinięcia — najbardziej artystycznych i zdrowo pojętych swoich produkcyj. Egipt pokrywa się przepysznymi i zdumiewającej kolosalności gm a c h a m i: jak w Karnak z słyn ną „salą hypostylową“ czyli kolumn, w Luxor, nie mniśj słynnem Ramesseum w Kurna (Gurnah), speosem w Ibsambul, świątyniami i p a ła cami w Medinet-Habu, w Memfis, Bubascie a nawet w pogardzanem i z ziemią zrównanem Zar-Tanis. W tedy powstają słynne obeliski które zdają się urą gać czasowi — owe kolosalne kompozycye rzeźb na ścianach świątyń, p a łaców i podziemnych komnat grobowców królewskich,: odwzorowujące z dziwnym realizmem i drobiazgowością pochody tryumfalne, epizody bi tew morskich i lądowych, niemniej zaciekawiające sceny z codziennego życia — co wszystko się składa na niezrównaną kronikę obrazową, jaką żaden inny lud, żadna inna epoka poszczycić się nie mogą. Poezya za równo jak i inne sztuki uprawianą bywała, której najwznioślejszym wyra zem jest słynne epos Pentaura na cześć zwycięztwa Ramsesa II pod Kadesh. Co więcej, w czasach bezpośrednio następujących po wyparowaniu Hyksosów, widzimy już najbujniejszy rozrost cywilizacyi i życia narodowego. Handel, rolnictwo, przemysł — roboty w kamieniołomach i zakładach górni czych nabierają nieznanego dotychczas rozwinięcia. Nowe drogi zbytu i pro dukcyi, dowozu cennych towarów z obcych i nieznanych dotychczas krain, zostają otwarte 77). Ci co mieli z nami sposobność podziwiania na wystawie Paryskiej niezrównanych biżuteryj królowej Aah-hotep, wdo wy faraona Kamesa, a matki Aahmesa oswobodziciela Egiptu — sprowa dzonych tam przez Mariette’a wraz z całym niemal muzeum z Bulaq, i porównywania ich z najpiękniejszemi produkcyami słynnych dzisiejszych jubilerów Paryskich — gdyby nie oczywistość faktów, nie daliby wiary że dzieła te sztuki najbardziej wyrafinowanśj — owe złote łańcuchy jeden z skarabeuszem, drugi z trzema pszczołami, djadem o dwóch pięknie n a rysowanych sfinxach, napierśnik przeźroczy, mieczyk, dwa małe okręty z złota i srebra, siekierki z złota i bronzu, naramienniki itp., najpiękniejszemi p. 2 5 7 sqq, 2 6 6 sqq i Zeitschrift, 1 8 6 7 , p. 8 9 — 9 3 . — Lepsius: Denlcmaeler aus Aegypten nnd Aethiopien, III tab. 71. — J. Diimichen: D ie Flotte einer Aegypnschen Konigin. — Mariette-Bey: H istoire , p. 4 8 — 5 1 . —- De Rouge: E tude des monuments du m assif de K a rn a k, dans les M elm ges d'archeologie egyptienne, t. I. 77) Brugsch-Bey 1. c. r „. , 145 emaliami i grawirowaniami pokryte, wyszły z warstatów jubilerskich Teb, w chwili gdy zaledwie umilkły zapasy z upornym najezdcą. Stan ten cy wilizacyi Egiptu z chwilą ustania sześciowiekowego panowania obcokra jowców, je st najwymowniejszym dowodem i illustracyą ducha tolerancyj nego i cywilizacyjnego Hyksosów. Nie naszą rzeczą wydawać tu sąd o ile obcy pierwiastek przyniesiony z najazdem mógł wpłynąć na odrodzenie to sztuki i w ogóle cywilizacyi Egiptu — i czy nie tu szukać należałoby źródła tej wspólności, ja k a bezprzecznie panuje między produkcjami artystycznemi Azyi Przedniej, Mniejszej, a w następstwie najwznioślejszym ich wyrazem sztuką Hellady — a Egipską. Nie mniej pozostaje pewnem, że z końcem już arcyświetnego panowania Ramsesa ligo, sztuka egipska bezpowrotnie upada, aby nie wznieść się już nigdy na podobne wyżyny. Wspomnienia i ślady długo wiekowego pobytu i rządów obcokrajo wców, miały także i nader niekorzystne strony dla spraw Egiptu. Niczy jej bowiem uwagi nie ujdzie, że jak wyprawy wojenne do Azyi Przedniej — do ziemi Kanaan = Palestyny, następują bezpośrednio po wyparciu H y ksosów, a przynajmniej po ograniczeniu ich do samej Delty i uczynieniu ich nieszkodliwymi, i są niejako zadosyćuczynieniem za wiekowe krzywdy z tej strony doznane — tak późniejsze rozgłośne „wyprawy morskie" na Egipt, licznych sprzymierzonych ludów, które parukrotnie wstrząsają po sadami państwa egipskiego 7S), głównie są skierowane na Deltę, gdzie ludy tych wypraw, sprzymierzeńców i prawdopodobnie pobratymców spo dziewają się zastać. J a k hufce egipskie postępują śladami cofających się Hyksosów-Kananejczyków, a właściwiej według pomników egipskich lu dów Menti, z kraju Ascher pierwotnie pochodzących — tak koalicya sił lądowych i morskich: ludów Europy, Azyi Mniejszej, Kananejczyków i Li bijczyków, jednem słowem ludów Pelazgijskich = Filistynów — ludów jednych mniej więcej cech etnicznych i jednego stadyum cywilizacyjnego, jest niejako powrotem do dawno powziętych a w części przeprowadzonych planów: opanowania i skolonizowania dolnego Egiptu. „Ich dusza (Libij czyków) po raz dziesiąty powiedziała sobie, że przepędzą iy cie w nomach Egiptu, i że uprawiać będą jego doliny i płaszczyzny, jak swego własnego k ra ju ” — za ostatniej swej wyprawy z czasów R amsesa Ulgo 79). 78) Za panowania Seti I, Ramsesa II, Menephtap i Ramsesa III. — Porów. BrugschBey pod tętni panowaniami; De R ouge: E x t r a it d ’u n M em oire s u r les attaqu.es, p. 5, 6, 9, 35, 3 6 ; N otice de quelqu.es textes M eroglyphiques w A th en a eu m fr a n c a is 1855 ; P a p . A n a s ta s i II, pl. IV, 1. 4; pl. V, 1. 4; Maspero: D u genre epistolaire, p. 82, 8 3 ; Chabas: Recherches p o u r s e w ir a Vhistoire de la X I X e dynastie, p. 93, 9 4 ; E tu d e s su r l’A n tiq iiite historique, p. 23 0 — 288. 79) Chabas : E tu d e s su r C A n tiq u ite historique, p. 242 sqq. 10 L. - ■ . ,.. ■, 146 W pośród ludów tej koalicyi o wielkich białych ciałach pokrytych tatuowaniami, o kaskach oryginalnych z pióropuszami lub głowami pokrytemi w łby i skóry dzikich zwierząt, w bronzową broń i w tarcze okrągłe zbrojnych — po większej części pozbawionych zarostu - o dzi wacznych nazwach dotychczas nie zupełnie dokładnie wyrozumowanych, nie ma śladu Fenicyan - Semitów. Wprawdzie mowa jest w pomnikach egipskich o niektórych z plemion tych jako o o b r z e z a ń c a c h , a zatem przez Egipcyan hołdujących temu zwyczajowi, względniej w niewoli t r a ktowanych ; ale jest tu mowa jak przyjmuje Brugsch-Bey (p. 577 sqq) o kaukasko-kolchidzkich zaciężnyeh rotach, które pierwotnie przez Ram sesa ligo z wypraw do Azyi sprowadzone, później wybiwszy się na wol ność, złączyły się z Libijczykam i; między nimi wyliczani s ą : Q a i q a s c h a (Kaukazcy), A q a i u a s c h a (Acheowie Kaukazcy), S c h a r d a n a , S c h a k a l s c h a , T u r s c h a, Z e k a r r i , L e k u (Ligio wie), U a s c h a (Ossetyńcy), których nie należy także mieszać z Acheami, Sardyńczykami, Sykulami, Etruskami, Likijczykami, Teukrami i Oskami późniejszego świata klasycznego. W walce morskiej z Libo - Pelazgami za Ramsesa III sto czonej pod słynną „wieżą" jego imienia, w okolicach Pelusium — odwzo rowanej z licznymi szczegółami w płaskorzeźbach świątyni w MedinetH abu 80) — w walce w której widzimy z jednej i drugiej strony liczne okręty, w prawdzie odmienne kształtem, ale zarówno w wiosła i maszty opatrzone 81), z jednej i drugiej strony dzielnych żeglarzy i wojowników, nie napotykamy bynajmniej typów semickich, ale z jednej, typ znany egipski, z drugiej, niezaprzeczenie aryjskie. Nadmienić nam tu wypada według tego cośmy wyżej o różnicy między rasą keltycką a kimrycką powiedzieli, że jeżeli, jak to przyjmuje Dr. Morton (Cra.nia aegyptiaca p. 146) między ludem Tokkarów (T’akarro), ludem żeglarskim północnych wybrzeży m. Śródziemnego pobitym przez Ramsesa IHgo — Traków jak 80) Patrz: Champolion le Jeune, M onum ents de l'E g y p te et de la N u b ie, Tab. CCXXII— CCXXIV. 81) 1. c. Okręty Libo-Pelazgów widzimy zakrzywione rodzajem szyi węża czy in nego płazu, jak w flgurycznych napisach skalnych Skandynawii i pomników megalitycznych; mają one profil prostolinijny, gdy egipskie są łukowate, har dziej płaskie, z głową lwią na przodach; jedne i drugie są opatrzone ma sztami i żaglami, w egipskich jednakże przeważa użycie wioseł. Płasko rzeźby te świadczą także o wspólności fizjonomii, odzienia i uzbrojenia lu dów Libo-Pelazgijskich wielkich wypraw morskich, a słynnych Khetów (Chita) Azyi Przedniój. Miecze, o ile zdaje się z drobnych rysunków, podobne są do bronzowych w Europie znajdywanych, bez żadnój gardy, a niewątpliwie były także z tegoż metalu, choćby z tego względu, ża żelazne dopiero za Rzymian zostały na szerszą skalę wprowadzone w użycie. 147 przypuszczałby L enorm ant 82), a mieszkańcami zachodniego wybrzeża E u ro py, mogło być powinowactwo krwi i pochodzenia, to tylko z K im ro-W enetami o których żeglarskich instynktach mówiliśmy wyżej, i którzy wszyst kie te nadbrzeża Atlantyku zajmowali. Jedynym natomiast ludem semickim, który osiedlony czasowo w E gi pcie, skorzystał z walk zaprzątających całą uwagę faraonów XlXtej i po czątku XXtej dynastyi, z najezdcami, i złączywszy się z nimi przyczynił się do klęski Egiptu a następnie wyemigrował — byli to owi „nieczyści i trędowaci* według Manetona, ludzie różnego pochodzenia (przeważnie jednakże Hebrejćzykowie) zebrani przez Menephtesa (Amenophisa) w liczbie 40000 do prac około kamieniołomów w Turah, którzy pod dowództwem kapłana z H diopolis Osarsypha, inaczej Mojżesza 83), zorganizowawszy się w naród, przyjąwszy od niego prawa i religią, i skojarzywszy się z Hyksosami „od wieków wypartymi do Syryi* w liczbie 200000 nadbiegłymi — zmusili Amenophisa do ucieczki do wyższego Egiptu, zawładnęli krajem i popełnili według Manetona rozliczne okrucieństwa i nadużycia, mianowicie w świątyniach i na kapłanach miejscowego kultu. „....W krótce Amenophis powrócił z Etiopii z liczną armią, wraz z synem Ramsesem który miał takoż oddzielną armią. Obaj uderzyli razem na Hyksosów i „nieczystych*, zwyciężyli ich, i po zabiciu znacznej ich liczby, ścigali ich aż do granic Syryi* 84). Streszczając to cośmy powyżej o Hyksosach - Menti i Kananejczykach powiedzieli, a pomijając wszelkie bypotezy lub nawet fakty pewne wątpliwości nastręczyć mogące co do właściwego pochodzenia tychże 85) — niemniej dwa fakty niewątpliwie za ostatecznie przez naukę stwierdzone uważać n a le ż y : z jednej strony wspólność pochodzenia Hyksosów - Menti 82) Hist. Ancienne I, p. 437. 83) Że nazwa także Mojżesz, Mcocr/ję nie jest hebrejską, to już Philon w „Życiu Mojżesza" (I, 14) podaje, wywodząc ją od egipskiego słowa jjiwę = woda; w innym jednakże miejscu, I, p. 597 wywodzi ją z hebr. podobnie jak E xod. II, 10. Jest to prawdopodobnie ustępstwo tylko dla tradycyj hebrejskich. O ile pierwotne znaczenie zatarło się u Ilebrejczyków i z źródłosłowu liebrejskiego zaczęto tłomaczyć sobie wyraz ten, wskazuje trzeci (podług Ewalda 1. c. II, p. 119) opowiadacz w ks. E xo d . II, 1 — 2. M e jest-to, powiada Ewald, żaden wyraz hebrejski, ale imie własne męzkie egi pskie, które spotyka się często w starożytnym państwie i nadane zostało chłopcu wychowania egipskiego. „Ale że Mojżesz — ciągnie dalej — wzrósł szy, przyjętym został do stanu kapłańskiego w Heliopolis (tj. mieście On, będącym siedliskiem uczoności i jedynobóstwa — kultu słońca), że jako kapłan przyjął imię Osarsiplia i pod tą Egipcyanom znanym był, to wszyst ko może być pozostałością rzeczywistych historycznych wspomnień ®4) Joseph, Contra A pionem 1. XXVI, XXVII. 85) Będzie to przedmiotem osobnej naszój rozprawy. 10* 148 i Kananejczyków pierwotnych, z drugiej, stanowcze ich różnice tak co do , cech etnicznych, języka, pojęć religijnych, pomników itp., z rasami semi ckiemi. Język ich przechowany we wszystkich pierwotnych nazwach miej scowości ziemi Kanaan, a nawet całej Syryi 86) — zmienianych następnie ja k to widzimy w Biblii przez osiedlających się Semitów, potwierdza w zu pełności to zapatrywanie. W ogóle Biblia i pomniki egipskie dostarczają nam w nazwach tak miejscowości, jak i osób i dostojeństw, nieocenionego dotychczas należycie materyału lingwistycznego i etnograficznego, który przy dzisiejszej metodzie badań porównawczych, posłużyć kiedyś może do odtworzenia zamarłego języka. To pewne, że język tych ludów był dla Semitów wcale niezrozumiały i dlatego ci ostatni oznaczali go nazwą „Zomzommim, Zuzim“ itp., co miało podobnie; jak pappapoę u Greków, oznaczać ludy o niezrozumiałych dźwiękach. Ewald, który jednakże uważa K ananęjczyków za Semitów, przyznaje, że już sama zmiana nazw miejscowości jak np. S e i r na E d o m itp. „sama z siebie wskazywałaby na zmianę panujących plemion* 87). Biblia pod tym względem nie pozostawia żadnej dwuznaczności, wskazuje wyraźnie na odrębność języka już nie tylko H ebrejczyków ale także Sydończyków — jakiem to mianem oznacza zawsze Penicyan — z językiem pierwotnych Kananejczyków. Ks. Deuter. III, 9 np. mówią: „Sydończycy zowią Herrnon Szyrion, a Amoreyczycy zowią go Sanir“. Poświadczają to i liczne legendy etymologiczne, najzupełniej fikcyjne, zastosowane w kks. Genezy do imion własnych osób i miejsc, które najdowodniej przekonywają, że w czasie redakcyi tych ksiąg nie znano już właściwego, pierwotnego ich znaczenia 8S). 8S) Nazwa sama S y r y i jest skróceniom z A s s y r y i , a przez kolonie greckie na oznaczenie południowych swoich sąsiadów głównie rozpowszechnioną. Lecz bynajmniej nie odnosi się to do kraju jakoby już w zależności od Assyryi późniejszej, właściwej, pozostającego (Patrz, lllu strirte s Konversatio n s-L e x ik o n . Leipzig und Berlin 1878, art. S y r ie n ), ale jest to nazwa pozostała po pierwotnym kraju Azów, Ascher pomników egipskich, którzy głównie w Azyi Przedniej, późniejszej Syryi mieli swoje siedlisko. Na wscho dzie nazwa ta S u r i s t a n (Syrya), jedynie bywa w użyciu przez Turków. Semici a mianowicie Arabowie zowią kraj ten E s c h - s c h a m tj. położony na lewo, w przeciwstawieniu do południowej Arabii — względnie na prawo. W Biblii kraj ten nosi nazwę A r a m , ludność jego semicka Aramejczyków. Nazwa więc Syryi nie jest semicką,, i z nazwami „wschodniego Rutennu“ i Ascher wzajemnie się zastępującą. (Porów. Brugsch-Bey 1. c. p. 2 1 8 ). 8‘) 1. c. I, p. 324. 8S) Porów, także Eenana 1. c., p. 123 sqq i noty. — Do takich legend etymolo gicznych należa także przywiązane do nazw Beerseba (G e n . XXI, 31; XXVI, 33), Luz inaczej Bethel (G en . XII, 8 ; XXVIII, 19), Galed (G en . XXXI, 4 6 — 48), Ramath Lechy ( Sędziów . XV, 17) itp. sprzecznych nieraz z sobą. i z poprzednio opowiedzianymi faktami. 149 W konfederacyi drobnych państw które pomniki faraonów nowego państwa egipskiego wyliczają nam, pierwsze miejsce zajmują rozgłośni Hetejczykowie (Chita), po nich z kolei idą Araorejczykowie, dalej ludy z kraju Keft, Kefa (Avathus, Uauat) tj. Heweyczykowie, przedewszyst kiem naród żeglarski itd. — za panowania zaś Ramsesa Ulgo występują już pod właściwą swą nazwą i P u l i s t a tj. Filistynowie 8!)). O ile kraj ten Azyi Przedniej zbito był wtedy zaludnionym, a konsekwentnie jak rolnictwo musiało być rozwinięte, świadczy to , że Thutmes I II (od r. 1600 przed Chr.) największy z faraonów, w zwycięzkim swym pocho dzie, 107 miast na przestrzeni między Berytem i Hamatem na północy, a Gazą na południe, w stanie je st wyliczyć, z tych które mu się poddałyW długich listach miast zdobytych przez faraonów XVIIItej i XIXtej dynastyi, znajdujemy już niemal wszystkie znaczniejsze miasta znane z pó źniejszych dziejów. Nazwy ich mimo ortografii egipskiej łatwo rozpoznać j a k : Thamask (Damaszek), Aruthut (Aradus), Kapuni (Gebal), Birota v. Barut (Bejrut), Ziduna (Sidon), Zor (Tyr), Kazatu (Gaza), A s-qa-li-na (Askalon), nawet Sclialama, Salem (Jeru-zalem ?) itp. Nie mniej ciekawe są wykazy łupów i danin, jakie zwycięzcy farao nowie nakładają na podbite państewka lub pojedyńcze miasta — które to wykazy jak najkorzystniejsze dają świadectwo o stanie rolnictwa, rozmaito ści uprawianych ziemiopłodów, chodowli domowych zwierząt, jakoteż roz winiętym handlu, górnictwie i przemyśle m etalurgiczny m : jubilerstwie ja k i toreutyce. Stan kultury któregobyśmy napróżno, z wyjątkiem może najbliższych okolic Sydonu i Tyru, szukali za późniejszych czasów k o lo nizacji semickiej. Dla przykładu podajemy tu w streszczeniu wykaz łupów zdobytych przez Thutmesa Ulgo w jednej batalii pod Megiddo. Samych wozów wojennych zdobyto 924, z tych 32 wykładanych zło tem (w innych miejscowościach i sre b re m ); dwie piękne żelazne zbroje całe (Harnisch) króla Megiddo, 200 zaś zbroi zwykłych wojowników, 602 łuków, 89) Max Duncker 1. c. I, p. 124. — W XI w. przed Chr. jakkolwiek znajdujemy Filistynów zredukowanych do pięciu przybrzeżnych miast albo raczej udziel nych państw: Gaza, Askalon, Azdod, Gath i Ekron albo Akkaron — nie mniej Stary Testament i starożytni autorowie malują ich nam jako w silną federacyą zorganizowanych, i na lądzie i morzu istotną potęgę stanowią cych. Książęta ich (Seranim) odbywają wspólne rady, przywodzą wojskom i składają bóstwu dary po odniesionych zwycięztwach. Armie ich składają się z wozów wojennych, jeźdców, łuczników i ciężko uzbrojonej piechoty. Rozdzielone są według setek i tysięcy. Miasta ich są warowne, murami otoczone. Świątynie obszerne, w nich bóstwa z drzewa ibronzu, oraz liczne bogate wota. Patrz Starka: Gaza und die Philistaeische Kiiste. Jena 1 8 5 2 ; p. 1 32— 136, 318 sqq. 150 97 mieczy ; 7 drągów wykładanych zlotem od namiotu królewskiego ; 1784 funt. złotych pierścieni, które jeszcze w rękach artysty znajdowały się; 966 funt. pierścieni srebrnych ; czekanów kilka z kości słoniowej, drzewa hebanowego lub cedrowego, wyłożonych złotem ; laskę królewską czy też berło szczerozłote; pług wyłożony złotem ; 6 foteli królewskich z p o d nóżkami z kości słoniowej i drzewa cedrow ego; dwa posągi królewskie z głowami z szczerego z ło ta ; oprócz tego wiele klejnotów, zastawy do stołu złote, między innemi pnhar o dwu uszach, robotty Chalijskiej (Chał, Galijskiej?) i inue naczynia, czary i nalewki; mnóstwo ozdobnych ubrań; z inwentarza żywego, klaczy samych 2041, 191 ogierów, 6 byków, wiele krów i innych bydląt, samych kóz białych 2 0 ,5 0 0 ; w ziarnie zaś 280,000 miar (Metzen). W innych miejscowościach długiej tej listy, obok siekierek krzemien nych 90) znanych z naszych muzeów: wozy miedziane wykładane agatem, złotem, srebrem, kością słoniową i drogiem drzewem — wiele z nich z m a lowaniami ; kaski złote wykładane drogiemi kamieniami, inne żelazne, j a koteż całe zbroje wysadzane złotem ; wielkiej wartości bryły szmaragdów, lapis lazuli itp. niekiedy w artystycznych w yro bach; przedmioty luksu sowe ze skór metalem w y k ła d a n e ; zastawy i naczynia z szlachetnych me tali — wyrobu specyalnego, kraju „Chał" lub „Zal", co wszystko o guście artystycznym korzystnie tylko świadczyć może. Oprócz wszelakiego zboża mia sta i wsie syryjskie dostarczają w wielkiej ilości wina, miodu, daktyli, oliwy, masła, wonności i farb wszelakich. Kraj Kuthen (Rutenu) jed no razowo daje 1718 dzbanów wina, kraj Zahi 6428. Oprócz nieobliczonej wartości przedmiotów z drogich m etali, pojedyńcze kraje syryjskie wy dają zwycięzcom raz 314-1 funt. 3 uncye czystego złota, drugi raz 2821 3 un., równą niemal ilość srebra, sztaby liczne żelaza, miedzi, niemniej poważną ilość bronzu, ołowiu itp. »'), W czasach kiedy na pomnikach egipskich koń, „ta najszlachetniejsza zdobycz c z ło w ie k a "— podług Buffona, ukazuje się, wnioskując z samych łupów, widzimy jaką liczbę sz la chetnego tego zwierzęcia Syrya wstanie była wtedy wyżywić. W sprawo zdaniach z łupów kraju U a u a t ó w (Uauat = W enetów?) stale są wzmiankowane „ okręty z ich ładunkami wszystkich dobrych rzeczy tego kraju". Nie dziw więc, że w'obec tego stanu bogactwa i cywilizacyi, gdzie potężny król Hetteyski C h i t a - s a r wraz z swoimi sojusznikami 2500 wozów wojennych, każdy po trzech ludzi dobrze odzianych i uzbrojonych przeciwko Ramsesowi lim u wystawić może, nie licząc wielkiej ilości pie 91) Brugsch-Bey 1. c. p. 323. 00) Brugsch-Bey I. c. p. 302 — 326. — Brandis: Miinzwesen, p. 80, 92. szych, konnych itp. — i to hufców dobrze uorganizowanych, z przełożo nymi nad jezdnymi, pieszymi, z sztabem i dworem odpowiednim króla — że mówimy zwycięzcy „wielcy książęta Egiptu* traktują na równi z „wiel kimi królami Hetteyczyków* i że formalne traktaty zaczepno-odporne, nie pomijające i spraw wewnętrznych: opieki handlu, przemysłu, wymiaru sprawiedliwości itp. poddanych odnośnych państw, między sobą za wierają. Dokument taki pierwotnie na srebrnej tablicy spisany w języku Chitów, zachowany niemal w całości w języku egipskim 92), datujący z cza sów panowania Chita-sara i Ramsesa l i g o , a powołujący się n a poprze dnie traktaty z czasów Sa-pa-li-li i Ramsesa Igo, jakoteż M au-than-era i Seti Igo, jest niezaprzeczenie naj staro żytniej szym do dziś dnia przecho wanym aktem dyplomatycznym, porządnie — z całą kancelaryjną wprawą spisanym i najkorzystniejsze dającym świadectwo o stanie organizacyi i ładu ówczesnych państwowych stosunków. W miejsce podpisów i pie częci, służą jako świadkowie wyobrażenia bóstw i ich nazwy — ze strony Chitów jedyne najwyższe bóstwo S u t e k „Pan Nieba i ziemi“ — a trzeba przyznać najodpowiedniejsi wykonawcy i stróże podobnych traktatów. Zwią zki familijne wkrótce wzmocniły jeszcze związki przyjaźni i dobrego sąsie dztwa między dwoma w najwyższej kulturze ówcześnie pozostającymi krajami. Ramses pojął najstarszą córę króla Hetteyczyków. Chita-sar sam z licznym orszakiem książąt i dworaków odprowadził córkę swą zięciowi, na p a miątkę czego uroczyście wzniesiono w świątyni yt Ibsam bul tablicę z wyo brażeniem króla Helteyskiego w wspaniałe narodowe szaty przybranego, jego córkę i zięcia, z długim odnośnym napisem, a Egipcyanin nie bez zdzi wienia widział „że ludy kraju Kemi, miały jedno tylko serce z księciem Hetteyskim, co nie miało miejsca od czasów Boga R a “. Autochtonami w ścisłem znaczeniu pierwotni ci mieszkańcy ziemi Kanaan nie b y l i; przybyli oni jak tradycya niesie i niektóre wspólne n a zwy miejscowości potwierdzają, z nad brzegów morza Erytrejskiego tj. odnogi Perskiej — z Chaldei Dolnej, gdzie widzieliśmy pomniki odpowia dające tak zwanej epoce bronzu Europy i Azyi Mniejszej. Słuszną też Moyers (Phon. I I Bd. 1 Buch. 2 Cap. i E. u. Gr. p. 327) robi uwagę, że podanie Herodota (II, 89) o przybyciu z nad brzegów Erytrejskiego morza ludów Kananejskich, bynajmniej nie odnosi się do Fenicyan w ści słem znaczeniu, ale do F i l i s t y n ó w . Chaldea więc dolna musiała być tj2) Tekst tego traktatu ogłoszony został przez Champolliona, Lepsiusa wpomnikowem jego dziele i Brugsch-Beya: M onum ents, 1.1, tabl. XXVIII. — Tłomaczenie jego całkowite znajduje się w tegoż: Geschichte A eg yp ten s p. 5 1 8 — 526. 152 etapą na drodze z Baktryi i płaskowzgórza Iranu, pierwotnej siedziby Aryów, do zachodnio-południowych wybrzeży Azyi, a następnie Europy. Nie może byó tem bardziej mowy o odwiecznem osiedleniu się tu semickich Kananejczyków, a mianowicie Fenicyan, jak to przyjmuje Movers (E. u. G. p. 326). Wiemy dziś, że wszystkie ludy nawet najcywilizowańsze musiały przechodzić przez te same mniej więośj fazy rozwoju, to jest być najprzód myśliwcami, później pasterzami, a następnie dopiero rolnikami tj. stale osiedlonymi. Myśliwcy i pasterze zmieniają ustawicznie miejsce pobytu, a cboć nie wiemy gdzie było pierwotne ognisko zkąd ród ludzki rozproszył się, wiemy dość, aby nie przypuszczać iż jako drzewa i kamienie ludzie byli wszędzie miejscowym produktem. Czas ich przy bycia m ógł więc być tylko względny. Ale widzimy że tradycye ludów semi ckich, które jak wszystkich innych skłonne byłyby przeciwnie do uwie czniania swojej historyi, bynajmniej nie pretendują do pierwszeństwa za mieszkania ziemi Kanaan. Podania Sanchoniatona z najstarszemi księgami Biblii o stanie Palestyny i Fenicyi przed przybyciem Semitów, zupełnie się zgadzają. Izraelici którzy nie pomijają sposobności zaprodukowania swoich praw do wziętego w posiadanie kraju — robią nacisk, jak mówi Movers 93) „że pierwotni mieszkańcy dobrowolnie kraj kananejski opuścili*. Całe olbrzymie nieporozumienie Moversa, które głównie przyczyniło się do tego chaosu pojęć i u późniejszych historyków traktujących ten przed miot, leży w tem, że wszystko co tradycye biblijne i Sanchoniatona m ó wią o pierwotnych Kananejczykach, o protoplastach Filistynów, którzy na zwę swoją nadali całemu krajowi, Movers stosuje do semickich K ananej czyków — do Fenicyan. Dlaczego ród Filistynów, Aryów, autorowie St. Testamentu wypro wadzają od Chama i Chanaana, zaraz zobaczymy. Podania biblijne są tu niezwykle przeźrocze i wytrzymują wszelką naukową krytykę. Tylko uczo nym z innych względów tak poważnym jak Benan, Lenormant, Maspero i inni, podobało się przez przyjęcie hypotetycznych Kuszytów, tradycye te zaciemnić. Wiadomo powszechnie, że klasyfikacya Mojżeszowa rodu ludzkiego, j a k wszystkie zresztą w starożytności, z wyjątkiem egipskiej (gdzie jak świadczą pomniki klasyfikowane wedle koloru skóry) — pomimo iż powierzchownie wzięto za podstawę pochodzenie, była bardziej geogra ficzną niżeli etnograficzną. Starożytnym bowiem brakowało na najważniej szym elemencie dokładnój klasyfikacyi tj. znajomości porównawczej języ ków'. Lecz jeśli nazwą Jafetydów, Hebrejczyk oznaczał mieszkańców nie znanych mu okolic półno cn ych : Azyi Mniejszej i Europy, tej prawdziwej 93) E. u. G. p. 326. terrae incognitae autorów Starego Testamentu, o których w całej Biblii parę pobieżnych zaledwie wzmianek się znajduje — trudno przypuścić aby Hebrejczyk ówczesny nie odróżniał swego własnego języka i rasy od ob cych, i będąc w ustawicznych stosunkach z wrogimi mu Kananejczykami, Filistyńczykami — z potomkami Chama, nie wiedział że ma do czynienia z rodzonymi swymi braćmi — z Semitami, lub choćby blisko pokrewnymi mu Kuszytami. Wszyscy oryentaliści poświęcający się studyom języków semickich jak Evald, Moyers, Renan, Lenormant, jednozgodnie przyznają, na podstawie przechowanych pomników piśmiennych, napisów, nazw itp., że język Hebreów i Fenicyan, tak co do form gramatycznych jak i słowozbioru, był jednym i tym samym, że różnił się tylko co do niewielkich szczegółów, jak mało różne dyalekty, że u Greków nazwy języka hebrejskiego i fenickiego były synonimami. Co więcej, język fenicki przechowany w mało licznych napisach, skłon nością swoją do aramaizmów wykazuje późniejsze swoje pochodzenie. Im zaś napisy te są starożytniejsze, tym więcej zbliżają się do hebrejskiego. „Napisy z Marsylii i Sydonu, prawdopodobnie z powodu swojej staroży tności, są prawie w czystym hebrejskim języku” — mówi Renan (p. 188) 94). Świeżo uczony hebraista E. Roller °5) wziąwszy za punkt wyjścia język hebrejski i cytując na stwierdzenie tłomaczenia każdego pojedynczego wy razu, analogiczny wyraz Biblii — dał nowe bardziej krytyczne i uzupeł nione tłomaczenie słynnego napisu sar cofagu Eschmunezera, znajdującego się obecnie w Luwrze, a rozmiarami swymi i starożytnością stanowiącego najdonio ślejszy pomnik epigraficzny fenicki. Uczony ten między iunemi m ó w i: „Cette inscription est ecrite en langue hebraiąue, avec des caracteres h e b ra ą u e s connus sous le nom de caracteres pheniciens que le Talmud de Babylone (voir Synhedrin, XXI, 2) nppelait lettres libanoui, ou lettres hebraiąues* °8); gdzieindziej z a ś : „En resume et d’apres les explications qui precedent, a4) Podobnego zapatrywania są także: Dietrich, de Luynes, Munk, Ewald, Hitzig; Roediger, Schlottman, Quatremere, Barges, Prankel. — Porów, także W. D. Whitney’a: D ie Spra ch w issen sch a ft w tłom. niem. 1874 r. p. 428, 431 sqq. — Podobnież napis słynny króla Moabskiego Meschah „ w y k a z u j e z a l e d w i e b a r d z o n i e z n a c z n e różni ce z w s p ó ł c z e s n y m m u h e b r e j s k i m “. 95) E. Roller, membre de la socióte asiatique: Memoire sur Vinscription fu n e ra ire du sarcophaged’Eschmounezer R o i de Sidon. Paris 1875. — Praca po parta uznaniem hebraistów: wielkich Rabinów franc. L. Izydora, Zadoc Kalina, oraz uczonych człon. Instytutu: Ad. Francka, Juliusza Opperta, mianowicie oryentalisty Longperiera, który tylko do części archeologicznej robi niektóre zastrzeżenia. 96) Pismo to zarzucone zostało przez Żydów za czasów Esdrasza po powrocie z niewoli babilońskiej, a zastąpione pismem assyryjskióm nie-klinowśm. 154 il resulte que la langue des Sidoniens, leur ecriture, la manierę de se servir de la ponctuation par la pensee, toufc cela n ’etait autre chose que la langue hebraique e l ] e - m e m e “. O ile to podobieństwo, ta tożsamość musiała być ściślejszą w samych początkach rozwoju tych społeczeństw — bezpośrednio po rozdziale wielkiej rodziny semickiej? Język hebrejski przytem, w którym przechowały się najpierwotniejsze podania, przypo wieści, archiwum można powiedzieć całej rasy — język najwznioślejszych poetycznych i religijnych natchnień, je st tóm dla ras semickich, czem sanskryt dla ras aryjskich : „le type le plus pure, le plus complet de la familie, Tidiome qni renferme la clef de tous les autres, 1’idiome des origines, en un mot, depositaire des secrets historiques, linguistiques et religieux de la race a laquelle il appartient“ — Eenan (p. 109). Język ten wyszedł był już z użycia (VI w. przed Chr.) będąc zastą piony przez aramejski, a stał się językiem jedynie ksiąg świętych — w c z a sach, kiedy prorok Ezechiel (Roz. XXVII) w najświetniejszych barwach maluje nam handel, zamożność i potęgę Tyru, w czasach w których K a r tagina dochodziła zaledwie do szczytu swoich powodzeń handlowych i kolonizacyjnych. Z wcześniejszej epoki oprócz może napisu sarkofagu E schm u nezera, którego data nie je st jeszcze ustaloną — nie mamy żadnego po mnika autentycznego, żadnego napisu, monety lub t. p. któreby świad czyć mogły o rozwiniętem życiu Fenicyan. Badania przytem tychże napisów, mianowicie dwóch słynnych ka mieni ofiarnych z Marsylii i Kartaginy (IV w. przed Chr.) 97) zawierają cych taryfy należnych kapłanom danin od wszelkich ofiar, wykazały, że w rytuale Hebrajczyków a Fenicyan, nie było prawie żadnych różnic; je dnem słowem, wszystkie dane na pomnikach najwiarogodniejszych oparte, coraz bardziej przekonywają: że językiem, rytuałem religijnym, obycza jami, geniuszem i instynktami rasy, Fenicyanie a Hebrejezykowie w ni czem się nie różnili, Początkowe więc dzieje i fazy rozwoju w obu tych narodach musiały być wspólne, z uwzględnieniem wyższości duchowej, pierwszeństwa w czasie i szczęśliwszych warunków zachowania pomników, na rzecz Hebrejczyków. Jakże więc przypuścić, aby gdy za Abrahama i następnych patryarchów, Hebrejezykowie, Izmaelici, Amonici, Moabici i wszystkie tym podobne plemiona czysto semickie, były pasterskiemi, pro 97) Movers : Opferwesen der Karthager p. 8. — Blan : Opfertarif von Karthago > Zeits. d, d. M. G., 16, 438. — De Saulcy: Memoire sur une inscription phemcienno deterree 4 Marseille. Paris 1847 ; Recherches sur les inscriptions votives phenieiennes et puniąues. Paris 1845. — Munk: Memoire sur rinscription phćnicienne de Marseille. Paris 1847. — Barges: L’inscription de Marseille, nouvelle interpretation. Paris 1856. — Judas: Nouvelle aualyse de rinscription de Marseille. Paris 1857. 155 wadziły życie koczownicze, którego obrazem i podobieństwem literalnym są dzisiejsi beduini — jedni Fenicyanie od tysiącoleci wstecz mieli być stale osiedlonymi, rolnikami, a pomimo to takie podobieństwo języka i charakteru z tamtymi pobratymcami zachowali. Gdzie ślady języka, gdzie pomniki tej przeszłości zagadkowej ? Kto zna olbrzymi przedział jaki istnieje miedzy dwoma terni stadyami rozwoju, roloiczem a pasterskiem, jak wiele plemion i narodów ginie przez niemożność przejścia z jednej fazy w drugą, jak to mamy przykład np. na Indyanach Ameryki — ten nie przypuści, aby mimo tych różnic o całe tysiącolecia w początkowych fazach rozwoju, tyle analogij mogło się przechować. Do jakiego stopnia życie nomadyjskie było w zwyczajach Semitów, jak odpowiadało instyn ktom rasy nawet w czasach już późniejszych, świadczy to, że kształt arki przymierza, jćj akcesorya i ich nazwy, zapożyczone były z namiotu, a świą tynia Salomona jeszcze, niczem więcej nie była, jak podobnym namiotem z drzewa cedrowego i kamienia zbudowanym. Zycie dzisiejszego Araba nie wiele także odbiega od pierwotnej patryarchalnej, nomadyjskiej p ro stoty. Uwagi godne, że jedna rażąca różnica w obyczajach wszystkich Semitów a Kananejczyków-Filistynów nio zwróciła uwagi badaczy powyż szych, tj. że tak Izraelici jak i Fenicyanie jak i Arabowie itp. od naj pierwotniejszych czasów znają obrządek obrzezania, gdy tymczasem mamy w Biblii jakoteż w pomnikach egipskich ustawiczne wycieczki przeciwko nieobrzezańcom Filistynom i innym Kananejczykom. Jeźli pomimo pomników i zabytków sztuki, pomimo znajomości etnografii i gramatyki porównawczej, w naszym oświeconym i krytycznym wieku, mieszanie ustawiczne Semitów-Fenicyan z Kananejczykami aryj skimi, ciągle się przedłuża, błędu podobnego nie mógł się dopuścić p ra wodawca hebrejski. Jakże bowiem przypuścić aby klasyfikacya Mojżeszowa która tak skrupulatnie zajmuje się genealogią już nie Hebreów, ale naj odleglejszych gałęzi wszystkich Semitów, że prawo Mojżeszowe które zwycięzkim Hebreom nakazuje oszczędzać najodleglejsze pokrewieństwa p o tomstwa Abrahamowego : Edomitów, Moabitów, Amonitów itp. 9S) i tylko Amalek zawiniwszy przed Panem przez napadnięcie w pustyni znienacka na Hebrajczyków, skazany został na zatracenie " ) ; aby stosunki przyjaciel 9S) Deuterononium. II. — Niezmiernie charakterystycznem jest skrupulatne to oszczędzanie semickich pobratymców poprzednio tu osiedlonych, w przeci wieństwie z mściwem i nienawistnem postępowaniem z resztkami pozosta łych po ogólnej en.igraeyi Kananejczyków. " ) I Sam uel. XV, 2, 3. ■ — Rzecz godna uwagi, ie i tradycye arabskie mimo wię kszej lub mniejszej ich wartości historycznej, mają jasne poczucie różnicy ras semickich od kananejskich i tak wyraźnie odróżniają Amalekidów (Amalika) pochodzących od Chama od Amalekidów (biblii) pochodzących od Serna. Widocznie nazwa ta Amalików ukrywa jakieś ogólniejsze pojęcie. — Porów. 156 skie Fenicyan z Hebrajczykami za Dawida i Salomona (a i podczas osie dlania się Izraelitów nie mamy śladu w Biblii starcia się tychże z Sydończykam i); żeby to pokrewieństwo mówię które było tak silne, że od nie nawistnych nawet Babilończyków Izraelici zaniedbawszy własnego języka przejmują dyalekt, pojęcia, obyczaje itp. ■ — aby ci sami Izraelici tak długo wojując i mieszkając wśród plemion pierwotnych kananejskich, tak dalece mogli się mylió co do swego i ich pochodzenia. N i e ! klasyfikacya biblijna która w istocie — abstrahując hypotetycznych dla Hebrejezyków Jafetydów — zna dwie tylko rasy, dwa nieprzyjazne wrogie ludy Chamitów i Se mitów, nie mogła się tak dalece mylió. W błąd ten uczonych wprowa dziła nazwa Fenicyan, Kananejczykami, ale i z rówuem prawem noszą często w Biblii tę samą nazwę i H ebrejezykowie— jako mieszkańcy kraju Kanaan. Najzwyklejsze prawa logiki nie pozwalają, aby Fenicyanie jedno cześnie być mogli i Semitami, czem w istocie byli, i Chamitami tak ró żnymi od tamtych obyczajami, językiem, religią itp. Sprzeczność ta tak rażąca zniewoliła tak poważnych autorów jak Movers i Lenormant do przyjęcia ryzykownej hypotezy, że Izraelici „dopiero język swój — tak blizki z fenickim — osiedliwszy się w Palestynie przyswoili sobie, zarzu ciwszy bardziej semicki i do arabskiego więcej zbliżony, dawniejszy* x). Renan natomiast (1. c. p. 109, 182 i in.) z większą rezerwą kon statuje jedynie wielką tę sprzeczność, „że dwie gałęzie tak odrębne fa milii semickiej, Kananejczykowie (Fenicyanie) i Izraelici, po tylu odmien nych przejściach odnajdują się mówiący jednym dyalektem* — powstrzy muje się jednakże od tlomaczeuia widocznego tego kontrastu między ję zykiem, wspólnym Hebrejczykom i Fenicyanom, a obyczajami tak odrę bnymi Kananejczyków. Jeźli tak jak to przy tem silnie o bstajem y, Fenicyanie stanowili jedn ą z drobnych gałązek licznego rodu Semitów, to i w drobiazgowej genealogii Mojżeszowej powinniby znaleść swoje pomieszczenie. Nie łatwem byłoby dziś dojść, kogo tradycye biblijne uznawały za przodka tak blizko spokrewnionego z Izraelitami rodu, tradycye te bowiem są jakby umyślnie zaciemnioue już to przyswojeniem sobie przez Fenicyan wszystkich t r a dycyj poprzedników swoich wśród których osiedli, już to nowoczesną kry tyką. Jednakże Ewald (I, 336) jakkolwiek sam nie podziela tego zdania (ma bowiem Fenicyan za autochtonów, Kananejczyków) pozwala nam domy ślać się tego genealogicznego węzła łączącego przemożną „gałąź fenicką® z wybranym ludem przez Boga. Odnajdujemy bowiem w Sanchoniatonie czysto fenickie podanie o dwóch braciach tyryjskich, niezgodnych, imieniem Caussin de Perceval: H istoire des Arabes m a n t l'islamisme t. I. — Lenormant: H istoire Ancienne III, p. 244 sqq, 259. *) E. u. G. p. 428. — Hist. anc. I, p. 122. H y p s u r a n i o s i U s o o s , odpowiadające biblijnemu podaniu o Jakóbie i Ezawie. Usóos ten według Sanchoniatona podczas piątej generacyi na stępującej bezpośrednio po olbrzymach „poświęcił dwa słupy ogniowi i wia trowi, skłonił się przed nimi i skropił je krwią zwierząt zabitych na po lowaniu*. Nosi więc tak samo charakter myśliwca jak Ezaw, a w dodatku mówi E w a ld : „nazwa Usó w dyalekcie fenickim odpowiada w zupełno ści hebrejskiej nazwie Ezaw “. Czyżby więc w tym podaniowym Ezawie, w pośród jego możnych książęcych potomków ( Genesis XXXVI) zpowinowaconych przez m a ł żeństwa tak ściśle z Kanauejczykami — coby wskazywało na odstąpienie od semickiej odrębności i przyjęcie wpływów obcych — wśród których odnajdujemy także i imię księcia Hyrama i księstwo Pynon (Pun, Punt?), nie szukaó należało podaniowych protoplastów zwierzchnich, rządzących klas późniejszego Tyru i Sydonu? 2). Ustęp biblijny ( Genesis X, 15 ): „Chanaan też spłodził Sydona pier worodnego swego i H eta i Jebu sa i Amorra i Gergesa itp.* który stał się powodem tylu nieporozumień, je st z punktu naszego bardzo jasny. Już z zestawienia Sydona z Hetem, Jebusem, Amorrejczykiem itp. to jest wszystkiemi plemionami niewątpliwie filistyńskiemi, owymi wielkoludami tradycyi, je s t widocznem, że nie je s t tu mowa o Sydonie, Fenicyan-Semitów, ale Sydonie pierwotnych Kananejczyków 3). Widzimy z Biblii zaró wno jak z pomników egipskich, że podczas napływu i powolnego osiedla nia się Semitów w Syryi, Palestynie, Fenicyi, wszystkie główniejsze miasta jak Damaszek, A rb a -H e b ro n , Je b u s -J e r u z a le m , Leshem-Dan itp. były u g ru n to w a n e ; Semici przyszli do gotowego i tylko w wielu razach mieli kłopot ze zmianą nazwy. Otóż Sydon był jednem z najstarożytniejszych m iast ziemi Kanaan, początki jego sięgają poza wszelkie podania histo 2) Fenicyanie przynajmniej, podług Sanchoniatona, obu braci Usóosa i Hypsuraniosa czyli Samemrumosa wliczali do swoich wielkich przodków, z któ rych pierwszy miał wpaść na myśl żeglugi i robienia odzieży ze skór zwie rzęcych. — O potędze Edomitów, Idumejczyków i sławie ich uczoności, która dziwnie przypada z tradycyami Fenicyan, patrz Ewalda 1. c. I, 485 III, 646. — Początkowo wprawdzie zamieszkiwali oni na południu m. Mar twego sięgając aż do pobrzeży m. Czerwonego, ztamtąd jednakże rozsze rzyli się i na północo-zachód (Ibid.). W tem może należy szukać klucza owych tradycyj o pochodzeniu Fenicyan z nad brzegów m. Czerwonego z kraju Pun, Punt tj. Arabii (o czem niżej). 3) Hepworth Dixon 1. c. p. 113, zauważył byl także z wielką bystrością, jak kolwiek zdania swego niczem nie umotywowywa, że „Tyr i Sydon były ojczyzną narodów Chananejskich-Filistyńskich". — Wiadomo jak mieszaną w późniejszych nawet czasach była ludność tych miast nadmorskich; dość tu przytoczyć Ezechiela XXVII. ryczne. Możemy więc przyjąć na powadze Biblii, że miasto to datuje z cza sów pierwotnych Kananejczyków jak Damaszek, A rba-Hebron, Je b u s -Je rusalem ; nazwa więc jego nie może być semicką i oznaczać „rybołóstwo* 4). Tak samo rzecz się ma z „starożytnym Ty rem “, emulującym pod wzglę dem dawności z Sydonem, a którego nazwa aryjska (którą także odnaj dujemy w nazwie wyspy Tyr albo Tylos na morzu Erytrejskiem, w po bliżu Chaldei) związana z pelazgijskim mytem Herkulesa Tyryjskiego, niejednokrotnie dała powód mieszania działalności i późniejszych fenickich Tyryjczyków, z Tyrenami lidyjskimi i etruskimi 5). Możemy zresztą z całą niemal ścisłością śledzić za czasem tego se mickiego zalewu i powolnego ustalania się nowego osadu plemiennego w Syryi, PalestynieNi Fenicyi. Stary Testam ent i pomniki egipskie dają nam najbardziej wymowne, wyczerpujące pod tym względem dane. Teraźniejszość jak wiadomo najlepiój posłużyć może do zrozumienia przeszłości; otóż jeśli pilnie wczytamy się w Biblią, widocznem je s t że stan ówczesny Semitów, za Abrahama, Izaaka, Jakóba nie był w niczem różny od stanu dzisiejszych beduinów pustyni. Z postępem i gruntownością arabskiej filologii, badań ich starożytnej poezyi, oraz porównawczych języków semickich, coraz bardziej utrwala się pewnik, że Arabowie są ludem który najwierniśj w języku swoim i obyczajach przechował p ier wotne cechy tak oryginalnej, a dziś niem al zanikającej grupy ludów se mickich. „ W pieśniach i obrazie życia beduinów z VI w. po Chr. — mówi Dr. Fritz Hommel — mamy wierny odbłysk więcej niźli dwutysięcoletniej wstecz przeszłości.” „Palestyna — mówi zaś historyk i podróżnik angiel ski Hepworth Dison — to skamieniałość starożytna. Dziś jak za czasów Abrahama i Lota, czarne namioty beduinów rozbijają się corocznie u bram niemal Świętego Grodu*. Abraham ów podaniowy „ojciec wielu narodów* 6) w liczbie których niewątpliwie, zdaniem przynajmniej naszem, liczyli się 4) Maspero 1. c. p. 190. „Tsidón = rybołowstwo*, i in. 5) Mommsen, Hist. Rzym. I, 103, przecząc aby Etruskowie wychodzili pierwo tnie z Łidyi, jak to tradycya historyczna począwszy od Herodota niesie (lubo jako Aryowie nic dziwnego aby przez Azyą Mniejszą musieli wędrować) — mówi: że cała ta powieść opićra się prawdopodobnie na pomieszauin nazw ital skich Etrusków „Tursennae,“ z nazwiskiem lidyjskiego ludu: „Topp^jBot, v. TóppY]Voi“tak nazwanym od miasta „Tópptt“. Z większą zdaje się słusznością możnaby podejrzywać, że pod olbrzymią działałnością Tyru fenickiego —■ Tyryjczyków, ukrywa się także część działalności Tyrlienów lidyjskich, pelazgijskich, jako poprzedników Fenicyan w panowaniu na wybrzeżach m. Śródziemnego, i Tyrlienów etruskich współczesnych tym ostatnim. c) W formie Ab-ram, nazwa ta oznacza „wysoki Ojciec“, w formie Ab-raham zaś „Ojciec wielkiej liczby, Ojciec wielu narodów". Genes XVII, 5, 6. — i Fenicyanie, był niczem innem jak jednym z szeików owych rzesz paster skich, i kiedy wracając z Ur chaldejskiego i H aranu zaszedł do miejsca Sychem i aż do równiny Morech — „Chananejczyk ^natenczas był w onej ziemi*. — J a k wiadomo Abraham, jego rodzina i towarzysze zastali tu społeczeństwa dobrze uorganizowane, ludy rolnicze, towarzyskie, wr cywi lizacyi wysoko posunięte; — miasta murowane i warowne. Alo w całej ziemi Kanaan nie było natedy ani jednej rodziny semickiej stale osie dlonej. Gdy Abraham wskutek łagodnego charakteru mieszkańców i fizyograficznych prawdopodobnie korzystnych warunków, upodobawszy sobie ziemię Chanaan, stale w niój dla siebie i dla potomków zamyśla osiąśó — zmuszony jest wysłać sługę swego aż do Syryi do Labana syna Batuelowego, po żonę dla swego syna, albowiem nie chciał aby syn jego brał żony „z córek chananejskich między któremi mieszkał* 7). Syryjczanki, Moabitczanki a nawet Fenicyanki itp. nie były objęte tem wyłączeniem, albowiem widzimy liczne związki z tymiż w królewskim nawet rodzie Izraela. W Syryi więc, a raczej, w „Aram N aharaim 14 tj. Mezopotamii, mamy ślady że jednocześnie zaczęli osiedlać się Semici, bliżej w Fenicyi j e szcze nie. Lecz zstąpmy do gruntu kwestyi pochodzenia Semitów, do pierwo tnej kolebki całego ich szczepu. Najprzód zauważyć należy, że sama nazwa Semitów nadana po raz pierwszy przez Eichorna na oznaczenie całój tej grupy ludów i języków, do których należą j ę z . : hebrejski wspólny Fenicyanom, aram ejski rozdzie lony na kilka d yalektów , s y r y js k i, którego rozwój datuje między II, a VI w. naszej ery ; kilka pomniejszych, jak sabejski używany dziś jeszcze w sekcie Mendaitów nad środkowym Eufratem, i język ghez starożytny Abisynii, literacko rozwinięty dopiero w III w. po C h r . ; nakoniec arab sk i jedynie dziś żyjący i z łaski Koranu język powszechnie przyjęty przez wyznawców Islamu — nazwa ta mówimy nie jest szczęśliwie zastosowaną. Nazwę S e m niektórzy wyprowadzali od hebr. DW — chwała, niby tytułu godności analogicznej z nazwą Aryów = szanownych. Buttmann ( M ythologus, I, 221 sqq.) widział w niej nazwę U r a n u s a {Olf = . - I ; Nork (1. c. § Sem .) zestawia z nim egipskiego Heraklesa S o m, italskiego H e r kulesa S e m o „na wyspie Tybru jako S a n c h u s (Sanctus) także czczo Imię Sara oznacza księżniczkę. Nork bez podstawy widocznój zestawia Abrahama z Brahmą tj. pierwszą osobą trimurti indyjskiej, Sarę zaś i Keture z S aras - w ati (gdzie w ati oznacza po prostu kobietę jak w ParW'ati i t. d.) i K a ja tri żonami tegoż. 7) Genesis X V II. 160 n e g o “, i widzi w nim bóstwo syryjskie czczone pod postacią słupa. Ewald w nazwach biblijnych S e m , C h a m i J a f e t odszukuje trylogii tytani cznej pochodzenia początkowo z A r m e n ii8) ; M e n a n t 9) widzi w nich t a kże Z e r o y a n a (ZervamAkerene, Avesty), Tytana i Japethostesa. W k a żdym razie zaprzeczyć się nie da, że tak jak podanie o potopie odnaj duje się we wszystkich Indach aryjskich, a sama nazwa Noego, w h e b r. Noah (H J) jest czysto aryjską (sskr. n a a s, vauę, navis = o k r ę t ; vatw, no = pływać, ztąd Noe = żeglarz; porów. B o h le n : Comm. zu Genes. p. 70, N o rk : N oah, także nazwę rzeki N o t] ? w Tracyi, . myt N a n n a c h u s a w Frygii, T-vw bóstwo wodne i powyżej p. 118) — tak i trzy te mytyczna postacie odnajdują się w mytach hindusów pod nazwą S c h e r m a (Sema), C h a r m a (Chama) i J a p a t i (Jafeta), synów S a t y a w r a t a tj. Noego ks. ks. Bhagavata Purana, (VIII, 24), gdzie także powtarza się podanie o przewinieniu Charma (Chama) który za protoplastę Negrów i innych afrykańskich ludów jest uważany 10). Knobel n ), Buttmann I2), Eenan (p. 477) widzą jednozgodnie w n a zwie Jafeta, tytana Towtstoę, w koło którego Grecy grupowali swoje tr a dycye etnograficzne. Syn U ranusa i Gei, Japetos z oceanidy A s i a spło dził Atlasa i Prometeusza, a za wnuka miał Dęukaliona, ojca całej podyluwyalnej ludzkości. Starożytność tego mytu u Greków dostatecznie wykazaną została przez Volkera 13) — nie mógł więc być przejętym z po dań biblijnych. Nazwa Jafeta = Japati jako przodka całej ludzkości, zkąd przysłowie : J a p e t o a n t i ą u i o r , nie pochodzi więc od hebr. p a t h a h = rozszerzyć, podług słów Genezy (IX, 2 7 ) : „Niech rozszerzy Bóg Jafeta i t d . c o już Ewald starał się udowodnić (1. c. I, 363), ani też ja k chce Volker (1. c. p. 319) o d u p a d k u (lowrao) człowieka, lecz jestto tylko skrócenie z P r a y a - p a t i (pragapati) = Pan stworzenia, Najwyższe Bó 8) Geschichte des Volkes Israel, I, p. 363, 373 sqq. — Wyprowadza jednakże dla Sema i Chama etymologye hebrejskie prawdopodobne. 9) Babylone et la Chalde'e p. 40. 10) B op p : D ilu viu m . Berlin 1829. — Górres: M ythengeschichte d. as. W. II. — Nork 1. c. § Siindflut. — Weber: Indische Studien I, 161 sqq. (1850). — A. K uhn: Z eitschrift f u r vergleichende Sprachforschung, t. IV, 88 (1854). — Windischmann: TJrsagen der arischen Volker. Abhandl. d. Bayr. Akad. 1852, starał się także zestawić podania o potopie Genezy z hinduskiemi, lecz błędnie zestawiał Noego i Jafeta z Nahusha jednym z liichi starożytnych hinduskich i synem jego Jayati, które to n a zwy bardzo odległe mają tylko podobieństwo, podania zaś tyczące się ich nie mają nic wspólnego z potopem. 1J) Die Vólkertafel der Genesis, p. 21, 22. 12) Mythologus I, 222 sqq. 13) Die Mythologie des Japetischen Geschlechtes. Giessen 1824. 161 stwo, ztąd Japati rodzic Pram at-esa (primus homo), który jest predyka tem bóstwa lingamu i ognia, Sziva 14). W trylogii więc tój nic innego widzieć nie możemy, jak m yt praaryjski, zarówno jak wiele innych przyswojony przez Hebrejczyków i innych Semitów, którzy z niego urobili podstawę dla swoich etno graficznych a raczej ściślej geograficznych podań; która to tylko druga podstawa z niejakiem uzasadnieniem przyjętą być może, w odniesieniu raczej do trzech lądów starego świata, niżeli trzech pasów jednego i tego sa mego kraju Azyi Przedniej. Semici uważając się widocznie sami za m ło dszych w cywilizacyi i mniej dostojnych od Jafetydów, Aryów, wywodzili się od drugiej osoby tej trylogii — nienawistnych zaś Kananejczyków bez względu na cechy etniczne których rozpoznać prawdopodobnie nie umieli, czynili potomkami wyklętego Chama, Charma, z którym widocznie pier wiastek jakiś złego był łączony i mieszanego ustawicznie z ludnością Afryki. Nazwa Jafetydów z dawna hardziej naukową nazwą Aryów, albo Indoeuropejczyków została z a stąp io ną; Eenan sądziłby (p. 2) że dla tych samych względów oznaczania całego szczepu po dwóch krańcowych gałę ziach językowych, należałoby najwłaściwiej języki semickie nazwać S y r y o arabskimi, lecz z chwilą gdy się m a przeświadczenie o braku głę bszego znaczenia tej nazwy, nic nie stoi na przeszkodzie aby ją jako czysto konwencyonalną i utartą długiem użyciem, zatrzymać. Mimo znakomitych zasług dla językoznawstwa i starożytnictwa se mickiego, Renana, umiejętność ta w ostatnim dziesiątku la t tak szparko postąpiła naprzód, tyle mozolnie nagromadziła najróżnorodniejszych m ateryałów, że dziś pomnikowe dz ieło: H istoire generale et systeme compare des Langues Semitiques, mimo całej swej gruntowności, nie może być już uważane za ostatni wyraz nauki pod tym względem. Umiejętności dzi siejszej udało się nie tylko odsłonić pałace i świątynie wielkich stolic państw nadbrzeży Eufratu i Tygru, zbadać i odczytać ich napisy, odtwo rzyć zamarły język — a zatem uchylić zasłonę która jedn ą z najstarszych epok kultury semickiój zasłaniała nam i zyskać przez ugruntowanie assyryjskiej filologii nowy, nieznany dotychczas m ateryał dla językoznawstwa semickiego 15). Ale umiejętność nie zadawalając się samym zestawianiem 1') Asiatic Researches cyt. u Norka 1. c. § Japhet. 16) Pracom głów nie: De Saulcy, Opperta, Lenormanta, Menanta, we Prancyi — H. Rawlinsona, Hincks’a, Fox Talbofa, Norris’a, G. Smith’a, Sayce’a, w An glii — a Eberharda Schradera i Fryd. D elitzscha w Niemczech, zawdzię czamy znajomość gruntowniejszą jednego z trzech głównych języków napi sów klinowych, który stanowczo za semicki uznany, otrzymał nazwę a s s y r y j s k i e g o . Co do charakterów dwóch innych gatunków tychże napisów, niedaleka może przyszłość wyrzecze ostatnie słowo — nie ulega jednakże kwestyi że nie są semickiemi. 11 • ' ;i . * ' "^ " ’' ' ' v •' ' 162 faktów historycznie za pomocą pomników i przechowanych tekstów wyja śnionych — zapragnęła sięgnąć głębiej, i opierając się jedynie na porówna wczych badaniach językowych, stara się odtworzyć stan kultury i języka, wyjaśnić siedliska pierwotne nierozdzielonych jeszcze na różne narodowo ści Semitów. Renan jak wiadomo, był przeciwnikiem przyjmowania jednego pier wotnego języka, wspólnego prototypu języków sem ickich; według niego języki i dyalekty powstają uformowane jako odrębne indywidualności „na sposób gatunków w historyi naturalnej* im dalej wstecz, tem większą, znajdujemy różnorodność, żywotność, niczem niekrepowaną dowolność — przez refleksyą dopiero eliminowaną i upraszczaną. Jedność w językach byłaby dopiero rezultatem cywilizacyi. Nie wdając się tu szerzej w kwestyą doniosłą jedności pochodzenia języków — przynajmniej należących do jednej gałęzi, jednego typu jak semickie, aryjskie, itp., konstatujemy tylko, że szkoła lingwistów niemieckich, których nazwy zbytecznero byłoby tu wy mieniać, a z francuzkich uczonych Adolf Pictet, zdawna trzymali się prze ciwnego kierunku, i dzięki ich usiłowaniom to, powstała nowa nauka p a leontologii lingwistycznej, nauka, która do poważnych i niezmiernie donio słych rezultatów doprowadziła tak w badaniu porównawczem języków aryj skich ja k i semickich 10). Dr. F ritz Hommel w najnowszej swojej p r a c y 17) mówi: „Jeźli się porównywa nieuprzedzonem okiem, różne tryliteralne pierwiastki języków semickich pomiędzy sobą, jakoteż ich najgłówniejsze formy odmian, innemi s ł o w y : bogaty skarbiec ich słów i g ra m a ty k ę , to wtedy koniecznie dojść trzeba do wniosku ż e : wszystkie te języki i eo ipso ludy nie m i m ów iące, kiedyś tworzyły je d n o ś ć , a następnie przez jakikolwiek powód zewnętrzny lub wewnętrzny, zmuszone były rozłączyć się, i zaczęły swoje wędrówki. Oczywista więc, że musiały najprzód rozdzielić się na 1(i) Co do języków aryjskich odnieść się do: wybornego lubo nieco już przedawnio nego dzieła Adolfa P icteta: Les origines Indo-europeennes ou les A r y a s p r im itifs (essai de paleontologie linguisticjue). Paris 1 8 5 9 — 63 T. II. — G. Curtiusa: Gfrundziige der griechisehen Etymologie T. II. — Augusta F icka: Vevgleichendes Worterbuch der Indogermanischen Sprachen, 2 J3d. Gotingen 1 8 7 0 — 7 1 . — Pełnój wartości rozprawy: Les Racines indoeuropeennes par Michel Breal (w „Journal des SavantsLl 1876)'; i do wyżćj cyt. dzieła W. I). Whitney’a p. 307 sqq i inne, jakkolwiek w krótko ści traktującego ten przedmiot. n ) „Pierwotne siedliska Sem itów “ rozprawa odczytana w d. 13 Września 1878 we Florencyi, na posiedzeniu czwartego międzynarodowego kongresu oryentalistów. Tłomaczenie jej niemieckie wyszło w dodatku do „Allgemeine Zeit.“ Nr. 263 i 4 ; streszczenie nasze w języku polskim w „D w u ty g o d n ik u N a u k u. T. I, Nr. 20, 21. '•* 163 plemiona z nowymi narzeczami, a następnie, przetworzyć się na zupełnie nowe narody z nowemi językam i“ itd. Zadaniem teraz umiejętności jest utworzenie sobie obrazu języka pierwotnego Semitów przez złożenie sło wnika i gramatyki tegoż. Najprostszym zaś wynikiem tych badań, a na samych pewnikach niedopuszczających żadnej dowolności opartym, jest, wykazanie pewnej podstawy słów prasemickich, wspólnych wszystkim a przynajmniej większej części języków i dyalektów semickich, oznacza jących mianowicie najkonkretniejsze pojęcia j a k : życie, śmierć, chmura, ogień, ramię, noga, krew itp. także słowa ja k : żyć, jeść, siedzieć, cho d z ić — przedewszystkiem zaś tak zwane „Culturworter* jak nazwy zwie rząt, roślin, metalów — budynków, produktów i narzędzi przemysłu, u bra nia, zbroi; zjawisk przyrody, słońca, morza, ciepła, śniegu, deszczu itp. które oznaczają, że' pojęcia te znane i nader żywotne u prastarych Semi tów były. Poddawszy zaś ten nieliczny wprawdzie, lecz niezmiernej nau kowej doniosłości materyał, szczegółowym filologiczno-historycznym i fizyograficznym badaniom — to jasno przedstawi się ważność w ten sposób osiągniętych rezultatów dla najstarszej historyi kultury Semitów; przy ba daniu zaś znanej wtedy i nazwami opatrzonej fauny i flory, szczególniej dla geograficznego oznaczenia pierwotnych ich siedzib. Dla uniknięcia nieporozumień zaznaczyć należy, „że wszystkie na tej drodze osiągnięte rezultaty odnoszą się przedewszystkiem do ostatniego peryodu poprzedza jącego rozdział językowy Semitów, peryodu, w którym tryliteralizm i wła ściwe ukształtowanie semickiej gramatyki były już ściśle wykształcone". Gdybyśmy pragnęli posunąć nasze badania jeszcze dalej, w epokę, w której język Semitów zamiast z trój-głoskowych pierwiastków, składał się z dwugłoskowych — a stadyum to tych pierwiastków da się często z dokła dnością wywnioskować — brakłoby nam, przy dzisiejszym przynajmniej stanie nauki, istotnie naukowej podstawy. Semici są niezaprzeczenie rasą która przechowała najczyściej sto sunkowo tradycye swe co do swoich początków ; kroniki hebrejskie m ia nowicie XI początkowych ksiąg Genezy, mimo początkowych czysto fikcyj nych genealogij, na których dnie leżą pojęcia kosmogoniczne i teogonicznie niekoniecznie semickie ,8) — począwszy od podania o potopie prze 18) Ewald : Geschichte des Volkes Israel Bd. I, 302 sqq, 309 sqq, 331 ; Jahrb. des bibl. Wiss. 1854, p. 1 sqq. — Lengerke: Kenacm, p. XVII sqq, 20 s q q . — Movers : D ie Phoenicier I, 132 — 133. — Munk: Palestine p. 427 sqq. — Bunsen : Aegyptens Stelle etc., V Bd. III Abth. — la ss e n : Indische Alterthum skunde, I, 526, 528 sqq, 539 ; Zeits. f. die Kunde des Morgenlandes, II, 62. — Eugene Burnouf : Bhdgavata Purana, t. III, p. XLVIII sqq; Comment. sur le Yagna, p. 239, 247 sqq. p. CLXXXI sqq. — D’Eckstein : Questions relatives a u x antiquites des peuples semitiques. Paris 1856 ; D e quelques legendes brahmaniques qui se rap11 * 164 chowały nam tradycye bardziej realny charakter m ające, dostarczające nam istotnego materyału geograficznego, etnograficznego i historycznego. Genealogie te składają się głównie z nazw miast, krajów, gór itp. — niekiedy wypadków z któremi związano nazwy jak Phaleg (Peleg), Schelah (Seleb), Heber 10) w których błędem byłoby dopatrywać się koniecznie po staci ludzkich, historycznych przodków plemion semickich. Tare (Terach) jak wiadomo, z synem swoim Abrahamem „ojcem na rodów* i liczną rodziną „wyszli społu z Ur Chaldeyskiego (Ur-Kasdim), aby szli do ziemi Chananeyskiej; a przyszli aż do Haranu i mieszkali ta m “. (G en. XI, 31, 32). Jest-to niezaprzeczenie fakt historyczny o tyle, o ile stwierdza migracyą Terachitów, najdonioślejszej gałęzi semickiej a w ich liczbie i Fenicyan, z pierwotnego siedliska, na zachód, do ziemi Chanaan. Co do położenia jednakże owego Ur-K asdim, zdania uczonych są podzielone. Najdawniejsze podania zawsze odnosiły siedliska wywodzą cych się od Sema narodów do Babilonii i krain sąsiednich. U r też K asdim czyli Kasdów, Chaldeyczyków (pierwotnych), którego nazwę „ U r u “ znaleziono w napisach klinowych w'śród ruin dzisiejszego Mugheir, zba danych przez Loftusa, powszechnie dziś odnoszą do tejże m iejscow ości20). Kenan jednakże przywiązując — co bardzo słuszne — do słów „Arphaxad zrodził Selecha z którego poszedł H e b e r“ (G en. X, 25) znaczenie czysto por tent au berceau de Vespece hum aine , extrait du Journ. asiat. Paris 1856. — Humboldt: H ist. de la geogr. du nouveau Continent t. III, 119 z listem Letroune’a. —- Renau: Origine du langage § XI, 2e ed.it ; H ist. gen. d. Langues /Semitiques, 1. I, ch. I, § 1; 1. V, ch. II, § Y. 19) Trzy te nazwy: “12 V 3' b B ('Schelah, Heber, Peleg = Phaleg) zdają się oznaczać ‘ ' ' pojęcia abstrakcyjne, dimissio, transitus (fluminis), dispersio tj, trzy różne momenty migracyi, a prawdopodobnie i stadya w życiu Semitów zachodnich. Biblia daje takie etymologiczne zna czenie nazwie Peleg: „A Heberowi urodzili się dwa synowie, z których je dnemu imię było Phaleg, p r z e t o ż e z a j e g o c z a s ó w r o z d z i e l o n a j e s t z i e m i a " itd. (1 K roniki 1 , 19). W każdym razie nazwy 1 3 y (He ber = z tamtej strony) i (Hebreowie = ot Tcepaiai) nie ■ ozna czały początkowo samych : Izraelitów, lecz stosowały się do wszystkich zachodnich Semitów, przybyszów, zpo-za Eufratu. — Porów. Tuch: Kom mentar iiber die Genesis , p. 257. — Knobel : D ie Vdlkertafel der Ge nesis , p. 169, 176 sqq. — Ewald: Gesch. etc. I, 337; A u sf. Lehrb. p. 19; Jahrb. der bibl. W issenschaft, III, 208. — Gesenius: Gesch. der hebr. S p r. p. 11 — 12. — Bertheau : Z u r Gesch. der Isr. p. 205 s q q . — Renan: H. g. d. L. S. 1. I, ch. II § I. — Nork 1. c. § Hebraer, Peleg, jak kolwiek zbyt jednostronnie kosmiczne potęgi w nazwach biblijnych widzi. 20) Schrader: Keilschriften und A lt. Test. p. 383. — Menant: Babylone et la Clialdee, p. 72, 73. 165 geograficzne, czyli że Heber i Taro synowie Arphaxada nie oznaczają nic innego, jak że oni przybyli z kraju A r p l i a x a d tj. 'Apparca^T-utę Ptolomeusza, leżącego na północ Assyryi w ziemi Kurdów — w Armenii szuka owego Ur-Kasdim tradycyj hebrejskich, a konsekwentnie i pierwotnego siedliska Semitów. Z tego więc północno-wschodniego zakątka Azyi Prze dniej, Semici zmuszeni do opuszczenia ziemi rodzinnój przez naciskające ich coraz bardziej plemiona aryjskie K a s d ó w, odwiecznie tu także osia dłe, na 2000 lat przed naszą erą mieli ostatecznie wyemigrować, idąc w dwóch głównych kierunkach: południowo-wschodnim, wzdłuż Tygrysu ku zatoce Perskiój, i południowo-zachodnim ku brzegom morza Śródzie mnego. Hypoteza Renana, jak zobaczymy niżej, nie da się w'obec dzisiej szych naukowych danych, u tr z y m a ć ; tu tylko wspomnimy, że jak nazwa Arphaxad jest geograficzną, tak samo na innym miejscu (p. 29, 30, 108), Renan przyznaje, że nazwa Hebera, a raczej Hebreów "H2J? (olitepcfoai z po za rzeki, z drugiej strony rzeki), jakoteż Nachora ojca Tarego i sy nów jego, nie mają istotnego innego znaczenia. W nazwach więc tych leży niewątpliwie ślad jakiejś odległej migracyi ludów semickich z A rm e nii do Mezopotamii, może ostatniej Terachitów przed wtargnięciem do ziemi Chanaan, której punktami wytycznemi są właśnie wyżej wspomniane miejscowości — ale bynajmniej wnioskować ztąd nie można o pierwotnej kolebce Semitów. , W najnowszych czasach p. Halevy 21) starał się udowodnić, że U rKasdim i H aran leżały w okolicach Damaszku ■ — której to ryzykownej hypotezy nie mamy potrzeby bliżej tu roztrząsać. Na szczęście nauka rozporządza dziś pozytywniejszemi danemi, które pozwalają nam utrwalić nasze pojęcia pod tym względem, i krytycznie p o przeć podania samychże Semitów, wskazujące na międzyrzecze Eufratu i Tygru jako punkt ich wyjścia. Znakomity uczony niemiecki Schrader, bystry krytyk ksiąg hebrej skich, który po Renanie najwięcój może przyczynił się do posunięcia b a dań nad językoznawstwem semickiem, wychodząc z założenia przez naukę ostatecznie stwierdzonego, że Arabowie przechowali typ najbliżej stojący pierwotnego semityzmu, oraz że język assyryjski wykazuje tak dziwne po dobieństwo z południowo-semickiemi, mianowicie z najbardziej południową gałęzią tychże — przychodzi do w n io sku : że wszyscy Semici wywędrowali w kształcie promieni ze środkowej lub północnej A r a b i i; późniejsi Etyop- Mćlanges d ’ćpigraphie semitique, p. 72— 86. 166 czykowie i Sabejczykowie na południe, północni zaś Semici — od któ rych wkrótce się byli oddzielili Aramejczykowie, do Babilonu 22). Drugi uczony który obok Schradera Arabię za pierwotne siedlisko Semitów przyj m u j e — znakomity Sprenger, w swojej A lten Geographie A rabiens wyraża przekonanie : że wszyscy Semici są tylko stopniowo oddzielonemi warstwami Arabów i w tym kierunku interpretuje biblijną listę narodów. Lecz inni uczeni, a mianowicie wyżej wymieniony Dr. Fritz Hommel, zgadzając się zupełnie na postulaty powyższe, wykazują błędność wyprowadzonych ztąd wniosków, i przyczyny odwiecznej czystości arabskiego języka w czem innśm nakazują szukać, aniżeli w przyjęciu Arabii jako pierwotnego siedli ska Semitów. Przyjmując bowiem — co pozytywnemi dowodami stwier dzają — że część Semitów która później przybrała nazwę Arabów, zaraz po rozdziale wkroczyła do Arabii — to sam właściwy charakter tego kraju, oblanego z trzech stron wodą, z czwartej oddzielonego pustynią i tysiącolecia całe pozbawionego styczności z innymi ludam i, wpłynąć na to musiał — że język ich w pierwotnej swej formie i czystości niejako skry stalizowany z o s ta ł: „że przechowany z YI w. po Chr. język arabski, swojemi gramatycznemi formami, jako starszy brat przechowanego na po mnikach assyryjskich języka z drugiego tysiącolecia przed Chr. wyka zuje się*. Wędrówka podobna z międzyrzecza Eufratu i Tygru w kierunku po łudniowym i południowo-zachodnim, nie prowadziła przez tyle obcych n a rodowości, któreby mogły silniej wpłynąć na zmiany bytu i języka wę drownych Semitów-Arabów; nie idzie tu przytem o dłuższy lub krótszy peryod wędrówki, ale o następne stosunki świeżo osiedlonych plemion, z innymi sąsiednimi narodami. Gdy zaś widzimy Arabów aż do czasów ja k sięgają starożytne ich pieśni, a nawet długie wieki później, odciętych zupełnie od historyi — przeciwnie, Assyryo-Babilończykowie, Hebrejczykowie, Fenicyanie, Aramejczykowie z chwilą niemal jak zostali samoistnymi narodami „zostali pochwyceni burzliwym prądem dziejów świata, i dla tego też i ich języki daleko silniej wstrząśnięte zostały potęgą tego prądu, aniżeli arabski*. Alfred v. Kremer 23) pierwszy wpadł na nową i jak rezultaty wyka zują, jedynie właściwą drogę, która rozwiązać je st w stanie tak doniosłą dla najstarożytniejszej historyi cywilizacyi całego Wschodu kwestyą, pierwo 22) Zeitsahrift der deutschen morgenldndischen Gesellschaft, Tom XXVII. 23) A. v. Kremer: Semitische- CuUurentlehnungen aus dem Thier- und Pflanzenreich, („Ausland" Bd. 48, Jannar-Heft Nr. 1 u. 2; także w osobnej broszurze. Stuttgard 1875). r 167 tnych siedlisk Semitów. Najprzód, genialnemi rzutami wykreślił drogi, któremi badania języków i starożytności semickich idąc, przez porównanie nazw różnych zwierząt i roślin w połączenia z badaniami fauny i flory odpowiednich okolic i ich historycznego rozwoju w tychże, mogłyby dojść do oznaczenia pierwotnych siedzib zjednoczonych jeszcze Semitów. — P rz e dewszystkiem starał się wykazać, że Arabia nie mogła być tem siedliskiem; a główne jego dowody są n a stęp ujące: 1) Semici znali przed wykształ ceniem się dyalektow w i e l b ł ą d a , ale nie znali s t r u s i a (co językowo udowadnia), osiedleni więc byli nie w Arabii, gdzie struś jest miejsco wym, a Arabia też konsekwentnie nie może być uważaną za właściwą ojczyznę wielbłąda. 2) Semici przed rozdziałem nie znali palmy i jej owo ców; najstarsza ich nazwa na d a k t y l e odnajduje się na terenie języ kowym aramejskich plemion, zamieszkujących babilońską równinę (mia nowicie słowa d i k l " a ) . Do tych dwóch dowodów — z których drugi po trzebuje jeszcze niejakich wyjaśnień, pierwszy zaś jest dostateczny i choć negatywny, posiada znakomitą wagę — dołącza on swoje pozytywne po glądy o początkach i wędrówkach pnia semickich narodów. W e dług niego, wyższa Azya była wspólną ojczyzną pierwotną tak semickich jak i aryj skich plemion. W wyższym Turanie, na zachód gór Belortag i równiny wyniesionej Pam iru, pra-Semici w blizkiej styczności z Aryami siedzieliby,, zkąd wyszły ich wędrówki w kierunku wielkich żył wodnych, mianowi cie O i u s u , — najprzód w kierunku zachodnim, następnie biegiem połu dniowego wybrzeża morza Kaspijskiego, w około, w kierunku południowozachodnim. Ztamtąd jednem z przejść Elburzu wcisnęli się byli do gó rzystego kraju Medyi, a przez ową starożytną bramę narodów medyjską, przerwę skalną Holwan, która przerywa tu łańcuch gór Zagros, znaleźli przejście do głębokiego łożyska assyryjsko-mezopotamskiej niziny. Holwśla leży w samym środku 34° i 35° półn. szerok. i ztamtąd wprost dochodzi się do części równiny Eufratu i Tygru, która graniczy na południe z kra jami starożytnej nie-semickiej kultury Sumir i Akkad, na półn.-wschód z Assyryą, a na półn.-zachód z tą częścią Mezopotamii, która już w przed chrześcijańskich czasach była aramejską, właściwem międzyrzeczem napi sów egipskich. Tu musieli złączeni Semici czas jakiś wspólnie przebywać, dopókąd przynagleni prawdopodobnie przez na południe mieszkających nieSemitów, nie rozpoczęli nowej wędrówki na półn.-zach., połud. i połud.zach., która miała za rezultat, wykształcenie się znanych nam z począt kowych dziejów, pojedyńczych grup narodowych semickich. Do powyższych bystrych wywodów Kremera, Dr. Fritz Hommel do łącza rezultaty kilkoletnich swoich różnostronnych studyów, popierających jeszcze ściślej przyjęcie pasu Mezopotamii leżącego między Assyryą a wła 1G8 ściwą Babilonią, za istotne siedlisko pra-Semitów, przed samym rozdzia łe m językowym. Fakty które tak silnie przemawiają za Mezopotamią, a przeciw Arabii jako pierwotnej ojczyźnie Semitów —- dzieli Hommel na dwie grupy. W pierw szej idzie mu o wykazanie zw7ierzątprasemickiej fauny, które albo wcale nie albo tylko wyjątkowo pojawiają się w Arabii; dowody te są jedynie stanowcze i z tych Kremer nie przytoczył ani jednego. W drugiej bierze pod uwagę te nazwy zwie rząt, które są jedynie właściwe arabskiej faunie, i dla których różne inne języki semickie albo wcale żadnych, albo nowe wyrażenia m a j ą ; tu na leży np. główny dowód Kremera, tj. brak nazwy strusia w języku pier wotnym Semitów. Ten drugi rodzaj dowodów może poprzednie tylko po pierać, sam z siebie jednakże nie ma dostatecznie przekonywającej siły, gdyż językoznawstwo samo przez się nie ma środków stwierdzenia stano wczego braku pewnego wyrazu, w podstawowym języku semickim. Może być bowiem tylko rzeczą przypadku, że odpowiedni wyraz w jednym z ję zyków semickich zachowany został, w innych zaś zatracony i wtedy zwy kle wyrazami przez inne plemiona urobione zastąpiony został. Do pierw szego rodzaju należy przedewszystkiem: a) brak prasemickiego wyrazu d u b b u „niedźwiedź* w staroarabskim. Ze wyraz ten rzeczywiście jest prasemickim, przekonywa dostatecznie etyopskie d e b b , hebrejskie d o b , aramejskie d e b b a i assyryjskie d a b u , z któremi zgadza się istotne znaj dywanie się niedźwiedzia w Abissynii, Palestynie, Syryi, M ezopotam ii; dla Abisynii jest to obecnie dowiedzionem, jakkolwiek znajduje się on tylko rzadko tu i tylko wśród najwyższych wyniosłości Alp miejscowych; dla krain zaś Eufratu i Tygru oprócz napisów, obrazowe przedstawienia n a pomnikach tego dowodzą. Wprawdzie, słowniki arabskie zawierają wy raz d u b b u „niedźwiedź*, ale primo, stosunki fizyograficzne Arabii niesprzyjają znajdowaniu się niedźwiedzia, powtóre, przy bliższem rozpatrze niu pokazuje się, że wyraz ten d u b b u dopiero za późniejszych islam skich pisarzy i poetów wprowadzonym został, wtedy gdy punkt ciężkości życia duchowego Arabów do Syryi i Irak’u (Mezopotamii) przeniesionym został. — b) Brak prasemickiego wyrazu r i ’m u „wół dziki* w arabskim. Wyraz ten, po hebrejsku r e ’e m assyr. r i m u , oznacza w północno-semickim tylko dzikiego wołu, jak to z assyryjskich źródeł przeciwko opinii wyrażonej przez Fryderyka Delitzsch, Hommel stara się udowodnić. Obra zowe przedstawienia assyryjskich pomników, potwierdzają to rzeczywiste niegdyś znajdowanie się zwierzęcia tego w kramach północno - semickich, należących zoologicznie do jednego działu śródziemnego zwierzostanu. Arabski zaś wyraz r i ’m u oznacza znajdującą się tylko w piaszczystych pustyniach Arabii miejscową Oryxantylopę — i tylko jej młode, gdyż j e 169 dnogłośnie lexykografowie arabscy parafrazują ten wyraz przez „młoda gazella z świecącą białą sierścią”. W yraz ten według tego musiał nale żeć do prasemickiego języka' idzie tylko o to, w jakiem znaczeniu był używany. Otóż nie mamy żadnej analogii tak w semickich językach, jak i innych, przenoszenia nazw antylop na bydło rogate, ale przeciwnie na odwrót. I tak, wszystkie do rodzaju o r y x l e u c o r y x należące arabskie antylopy, zowią się w języku arabskim b a k a r u - l - w a c h s c h s i , tj. „krowy pustyni*; ten sam wyraz który w hebrejskim oznacza „byka“, mianowicie p a r , w swojej arabskiój formie f u r a r oznacza jagnię, gaz e llę ; arabski wyraz t h a u r „byk* bywa w tym samym języku zapoży czany przez poetów od ludzi używających antylop. Kiedy więc prasemickie znaczenie wyrazu r i ’m u może być tylko „dziki wół*, to należy szukać ojczyzny Semitów w Mezopotamii a nie w Arabii, gdzie dzikiego bydła rogatego nigdy nie było i do dziś dnia nie ma. Nic jaśniejszego jak że Semici podczas swojej wędrówki z kraju międzyrzecza tak bogatego w tego rodzaju zwierzęta, do Arabii, gdzie tak niezliczona liczba rodzai antylop i gazelli się znajduje, nie znajdując w swoim rpierwotnym języku nazwy na nie, a potrzebując jej, jedną z nieużytecznych już im wybrali. Wyraz r i ’m u , który, z powodu nie znajdowania się tam dzikich wołów miał za niknąć, przenieśli na białą oryxantylopę, i właśnie dla tego na młodzież, gdyż słowo, którego r i ’m u jest pochodnem, w arabskim języku oznacza „delikatny, łagodnie się obchodzić* ; tak samo np. oznacza inny wyraz pochodzący od tego samego słowa, r a ’a m a , mianowicie r a ’m, w języku arabskim „jagnię wielbłąda*, c) Nadzwyczaj rzadkie występowanie w przedmahometańskiej poezji wyrazu arabskiego n a m i r „pantera*, odpowiada jącego prasemickiemu n a m i r u , n i m r u . Pan tera zwie się po etyopsku n a m r , po hebrejsku n a m e r , aramejsku n e m r a i assyryjsku n i m r u , w prasemickim więc języku musiało być albo w starszej formie n a m i r u , albo w młodszej n i m r u . W Arabii zwierz ten według Heuglina jest nader rzadki, i musiało być tak samo w starożytności, gdyż skoro w tak bogatej w nazwy zwierzęce staroarabskiój poezyi, lew, szakal, lis, hyena itp. prawie na każdej stronnicy są wspomniane, pantera nie jest pra wie nigdy, zaledwie w kilku miejscach wspomniana. Siedliska więc prasemitów w którem pantera zwykłym drapieżnym zwierzęciem być m u siała, nie można odnosić do krajów, w których brak prawie zupełny tego zwierzęcia. Drugi rząd dowodów do których przechodzimy, sam przez się nie mógł nic stanowczego co do pierwotnych siedlisk Semitów dostarczyć, popiera jednakże bardzo wymownie stanowcze rezultaty zyskane przez po przednie. Już A. v. Kremer zwrócił na to uwagę, że dla strusia zamie szkującego pustynię arabską, nie znaleziono dotychczas żadnej prasemi- 170 ckiej nazwy. Ti tego że i Aramejczykowie strusia zwią n e l m a (arab. n a ’a m ) nie można wyprowadzać wniosku co do języka prasemickiego; gdyż n e’~am a je st z pewnością wyrazem z arabskiego zapożyczonym, przez pośrednictwo oddawna z Mekki na północ idące karawany, trudniące się niewątpliwie także handlem strusiemi piórami. Dwóch innych nazw zwie rząt należących wyłącznie do fauny a rabskiej: skaczącej myszy ( j a r b u , dziś d s c b e r b ^ o a ) i ostrowidza pustyni ( t u f f a h , patrz Lane’a słownik pod wyr. a n a k ) nie znajdujemy także najmniejszych śladów w innych semickich ję z y k a c h ; a nawet jeśli dla strusia znajdują się przynajmniej w języku hebrejskim inne nazwy, dla tych dwóch zwierząt absolutnie tylko w arabskim znajduje się nazwa. Tak więc gdyśmy widzieli, że nie które zwierzęta które z całą pewnością do prasemickiej fauny należały, nie znachodzą się w Arabii i nie mają nazw w arabskim języku, i 'że z tego konsekwentnie wnioskować należy że północno - semickie kraje wcześniój przez Semitów zamieszkałe były — zarówno je st naturalnem, żo dla zwierząt do specyficznie arabskiej fauny należących: jak strusia, my szy skaczącej, w prasemickim języku żadnych nazw nie znajdujemy. Pozostają nam więc — skoro Arabia nie mogła być siedliskiem pierwotnem Semitów — kraje północno-semickie. Że po za temi krajami o żadnem innem nie może być mowy, najwymowniej poświadcza to wy raz prasemicki t a m a r u „palma daktylowa11. Ju ż z porównania hebrejskiego t a m a r „palma daktylowa* (Exod. i Levit.) i etyop. t a m a r t „da ktyl, palma daktylowa* wypływa, że wyraz ten należeć już musiał do prasemickiego słownika; w arabskiem palma daktylowa zwie się wpra wdzie n a c h l , ale obok tego znajduje się i nazwa t a m r . Je st to zwy kłe wyrażenie na owoc, daktyl (a obok tego poblizki wyraz t h a m r ozna cza wogóle „owoc*). Aramejskiej nazwy d i k l a ' — która według A. v. K rem er’a miałaby być najdawniejszą, właściwą, na oznaczenie palmy da ktylowej u Semitów, mianowicie u aramejskich plemion zamieszkujących babilońską nizinę 2i) znajdują się także bardzo dawne ślady u Arabów tak centrum jak i południa półwyspu. Słownik geograficzny Ja k u ta wspo mina miejscowość D a k a l a t u („gdzie palmy rosną* dodaje) w posiadło ściach Banu Ghubar w Jam am u, a w spisie narodów Genezy, wśród ple mion południowej Arabii podwładnych Joktanowi, wspomniane jest także plemię nazwy D i k l i i . Oprócz tego w arabskiem zwie się także d a k a l rodzaj palmy daktylowej, która bardzo obfite ale złego gatunku owoce w y d a je ; tak więc obok t a m a r u , możemy także d i k l u i d a k a l u przy 24) T h zauważyć należy, że pierwiastek aramejski napłynął do Babilonii dopiero po zaniknięciu pierwiastku assyryjsko-babilońsldego, tj. na kilka wieków przed Chrystusem. 171 jąć dla pierwotnego języka semickiego. Podług tego więc, twierdzenie A. v. Kremer’a : że Semici palmy daktylowej i jej owoców przed rozłącze niem się nie znali — trzeba o tyle sprostować, źe drzewo im z pewnością znanem było, jakkolwiek szczepienie go i umiejętne prowadzenie, odnieść należy dopiero do historycznych czasów, mianowicie do Babilonii, ogniska ziemioznawstwa semickiego, tak w assyryjskich jak i później aramejskich czasach. — Podług tego więc, siedliska pra-Semitów przed samym ich rozdziałem, nie mogły leżeć po za peryferyą późniejszych krain półno cno semickich; gdyż w starożytnych czasach granica rozpowszechnienia palmy daktylowej nie przechodziła łańcucha gór, który z północnej i pół nocno-wschodniej strony otaczał krainy semickie. A ponieważ najdawniej szą ojczyzną palmy daktylowej jest kraina środkowego i dolnego brzegu rzek Eufratu i Tygru — i oprócz tego tradycye Semitów tu a nie gdzie indziej pierwotną swoją ojczyznę umieszczają — to doszliśmy znowu do części międzyrzecza na zachód Holwan, leżącego między Assyryą i Babi lonią, właściwego terytoryum dwóch słynnych gatunków palm opiewanych przez poetów 25), jako rezultatów naszych obecnych poszukiwań 26). Widzimy wiec, że Palestyna i Syrya stanowczo wykluczone są z mo żności stanowienia niegdyś kolebki któregokolwiek z narodów semickich — że „nie mogą nawet być wzięte na uwagę najskromniejszych historycznogeograficznych zestawień". Wszystkie później tu osiedlone plemiona semi ckie, nie wyłączając i Fenicyan, były względnie Hebreami tj. przybyszami „z po-za Eufratu", jakibykolwiek mógł być względnie czas ich wędrówki. Babilonia też i Chaldea dolna od najpierwotniejszych czasów siedlisko sta rożytnej kultury sum eryjskiej i alckadyjskiej, nie mogły być równocześnie siedliskiem nomadyjskich Semitów. W jaki sposób wcześniej lub później, po wywędrowaniu większości Semitów — pozostała w Mezopotamii część która wykszlałtowała się na narody assyryjsko-babilońskie, weszła w sto sunki z Sumeryjczykami i Akkadyjczykami, i jakiego rodzaju one począ tkowo być mogły — nad tem nie zastanawia się Hommel, co też nie wchodzi w ramy i naszych obecnych badań. Powyższe zapatrywania o pierwotnych siedliskach Semitów', o tyle należy tylko sprostować, że ludy te w pierwotnej swej ojczyźnie stały na najniższym stopniu rozwoju, tj. prowadziły życie myśliwskie, co n ajwyżśj pasterskie — nie były zaś stale osiedlonemi i dopiero wskutek jakoby zewnętrznych przyczyn, zmuszone do życia nomadyjskiego. Badania wy czerpujące życia dzisiejszych dzikich, pozwoliły w pewnik niejako naukowy zmienić zasadę, że trzy te stadya rozwoju: myśliwskie, pasterskie i rol 25) Patrz Ruckerta „Hamasa“ I, p. 311. 20) Podług streszczenia naszego w D w u ty g o d n ik u T. I. 172 nicze, w porządku postępowym po sobie następują, i wszystkie najcywilizowańsze rasy kiedyś przejść przez nie były zmuszone. Rozproszenie się na szersze przestrzenie rodziny semickiej, oprócz zwykłej przyczyny przeludnienia, miało niewątpliwie i te doniosłą, coraz silniejszego nacisku w wyższem stadyum cywilizacyjnem pozostających, i choćby dla charakteru swego rolniczego tak wrogo występujących Aryów a być może i Turanów — w obec nomadyjskich ras semickich. Rolnik wszędzie jako antagonista względem burzącego jego pracę i porządek no mady występować musi. Antagonizm ten widoczny w St. Testamencie, gdzie Kain rolnik i prarodzic „Tubalkaina rzemieślnika wszelkiej roboty od miedzi i od żelaza11, jest piętnem przekleństwa naznaczony, w przeciwsta wieniu z Ablem „pasterzem owiec“. Nienawiść potomków Sema i Chama czyli Chanaana, nie dla innych względów tak ostro w St. Testamencie występuje — a nazwa sama Kaina, je st czysto zdaje się abrewiacyą z K a naana. Kwitnący stan państw Chaldeówpierwotnych czy to aryjskiego czy tu rań skiego pochodzenia, tak Akkadów, jak i Sumirów i Kar-Dunias, — ruchy zaga dkowe dotychczas ras Irańskich, oraz Elamitów, biblijnego Chodor-lahom era (Kudur-Lagamir), K udur Nakhunti napisów klinowych, którego po chodu zwycięskiego datę możemy ściśle według tychże napisów oznaczyć na 2294 r. pr2ed Chr. 27) — niewątpliwie wpłynęły na migracye na szer szą skalę w pobliżu koczujących, a być może i poczynających się już stale osiedlać w międzyrzeczu Eufratu i Tygru Semitów 28). Ruchy te migra cyjne nie były jednakże jednorazowe, a krzyżowały się w najróżnorodniej szych kierunkach. Dla tego też nic nie stoi na przeszkodzie przyjęciu za patrywania Renana, jako przez kraj Arphaxad tj. Armenią, rzesze zacho dnich Semitów przechodziły, a w genealogii biblijnej Tarego i Abrahama, widzeniu etapów ostatnich być może migracyj Terachitów do ziemi K a 2?) Genesis XIV. — Oppert: H istoire , p. 9 — 10; Em,pires de Chaldee et d ’Assyrie, p. 27. — G. Smith: Assurbanipal, p. 200, 228, 2 3 4 — 236, 2 49— 2 5 1 ; D a ily Telegraph, 5 Aug. 1873. — G. Rawlinson: T h e five great M onarchies , t. I, p. 1 5 9 — 161. -— Fr. Lenormant -.'Histoire anc. II, 2 1 — 23, 28, 29. — Mónant: Babylone et la Chaldee, p. 45— 56. 28) Mónant 1. c. p. 53 m ów i: II n’est pas possible de preciser l’e'poque ou la liaute Asie a źte soumise pour la premiero fois a 1’empire des Semites. On aperęoit, des les temps les plus reculós, des traces des invasions diverses qui se sont succede dans ces contrees et sous ces couches successives le caracfcere primitif des populations autochtones a ’dLi disparaitre depuis longtemps. Tous ces peaples d’origines differentes, venus du Nord ou du Midi ont laissó dans ces contróes des noms et des faits dont on trouve le souvenir confus sans qu’il soit possible de faire la part qui reyient a chacun“ itd. L173 naan, przed początkiem powolnego ich tu osiedlania się. W edług auto rów biblijnych ( Genes. XI) i klasycznych tradycyj (Justyn, 1. XVIII, c. 3, § 2), migracye te miały miejsce w kierunku biegu Eufratu, zatrzymy wały się w okolicach Babilonu, nad brzegami wielkiego jeziora assyryjskiego (Bahr-i-Nedjif) i drogą północy miały zwykły odpływ do Syryi. W edług tradycyj arabskich zaś, przepływały wprost w pobliżu półwyspu arabskiego, od ujść Eufratu w dolinę Jordanu 29). Ur Chaldejskie (Kasdirn) było według powtarzających się jednakże tradycyj, głównym eta pem przechodzących w stan stałego osiedlania się Semitów, źródłem i szkołą ich wyższej kultury. Dla późniejszych Fenicyan, jednej gałęzi na liczne plemiona rozrodzonych Terachitów, takim źródłem bliższym był kraj od wiecznej nie-semickiej kultury P u n , P u n t , w Arabii, na nadbrzeżu m. Czerwonego rozciągający się 30) — a od którego prawdopodobnie i ich n a 20) Caussin de Perceval 1. c. I, p. 38 sqq. 30) Od czasu czwartej dynastyi egipskiój spotykamy już wzmianki Hathory „pani kraju Punt“. Za faraona Sanch-ka-ra ostatniego XItój dynastyi, a 25 wie ków przed naszą erą, odbyła się pierwsza ważniejsza wyprawa do kraju Punt, którój wspomnienie przechowane w napisie skalnym w Hammamat, po raz pierwszy przez p. Chabasa odczytanym i wyjaśnionym. Kraj ten oprócz bogactwa płodów naturalnych: drogich kamieni, szjachetnych me tali, wonności i kadzideł, kości słoniowój i kosztownego drzewa, rzadkich roślinnych i zwierzęcych okazów — już wtedy wyróżniał się wyższą swoją kulturą, budową okazałych świątyń, posiadaniem bożyszcz mniej lub więcej artystycznie wykonanych, przedewszystkiem rozległym i starożytnym han dlem zIndyami.—- Właściwem igłównem bożyszczem tego kraju, był „Bes“ przedstawiany z śmieszną, wykrzywioną twarzą — które to bóstwo rozpo wszechniło się następnie w Egipcie, Arabii, a nawet i na wyspach greckiego archipelagu. Zwykle bywa ono identyfikowane z Dionisosem-Bachusem. — Najwięcój jednakże wiadomości o tajemniczym tym kraju, który tylu legend o odległych wyprawach morskich Egipcyan, Hebrejczyków i in. narodów był przyczyną (Ofir) — mamy w napisach i obrazowych przedstawieniach upa miętniających słynną wyprawę przez królowe Hatasu (Haschop) przedsię wziętą (Patrz wyżej cyt. dzieło Dumichena i Brugsch-Beya). Niezmiernie ciekawy jest stan uobyczajenia zagadkowego tego ludu, o jednój z najstar szych cywilizacyj — oraz dla etnografii pierwotnych tych czasów, przecho wane wyobrażenia mieszkańców tego kraju, gościnnie znoszących dary dla odległych swych sąsiadów i gości. Mieszkali oni na palach, w kopułkowato zbudowanych chatach, do których rodzaj pomostów czy tóż drabin prowadził. Chaty te otoczone są cieniem palm uginających się pod cięża rem owoców, i najróżnorodniejszych drzew i krzewów, wydających wonno ści, wśród gałęzi których chronią się najrzadsze gatunki ptastwa, u stóp zaś których pasą się piękne i liczne trzody bydła. Książe kraju Punt P ar i h u , w towarzystwie swój tłustej małżonki A r i . . . jadącej na osiołku, dwóch synów i młodocianej córki, sam przewodniczy rozdawaniu upominków w których rzędzie obok wonności i kadzideł, głównego produktu tego kraju 174 zwa narodowa P u n , P o e n i , P u n i, zatrzymana w głównej kolonii ich Kartaginie. Edomici czyli Idumejczykowie, osiedliwszy się początkowo w około góry S e i r 31), na miejscu pierwotnych Kananejczyków, Horajczyków — niepoślednią rolę grają: łańcuchy i pierścienie złote, siekierki (czekany?) i miecze, wyroby z kości słoniowej i drzewa hebanowego, oprawne po wię kszej części w złoto „z kraju Amu“ pochodzącego itp. ■ — co wszystko także i o przemysłowej działalności pokojowego i gościnnego tego ludu, przemawia. Częste także mamy relacye danin kraju Punt, z czasów Thutmesa Illg o i Eamessidów. U takiego to źródła cywilizacyi, czerpali Madjanici, Edomici i Nabateanie mieszkańcy Arabii skalistej i inne zachodniopołudniowe plemiona semickie, wpośród których, o ile przy dzisiejszym stanie nauki wnosić można, liczyli się i późniejsi słynni przemysłem i handlem rozgałęzionym, Penicyanie. Brugsch-Bey dla nieznanych nam przyczyn, kraj ten Pun, Punt, także T a - n u t e r „kraj Boski11 zwany, umieszcza nad m. Czerwonym wprawdzie, . ale z przeciwnej strony, na wybrzeżu afrykańskióm (p. 109 sqq) w dzisiej szym kraju S o m a l ó w . Zapatrywanie to jednakże jest w sprzeczności tak z nazwą P u n , stosowaną przez Egipcyan zwykle prawie do całćj Arabii (Maspero 1. c. p. 169), jak z wspomnianym w napisach z czasów faraona Sanch-ka-ra mieście głównym, portowym Seba (?) — co się odnosić tylko może do kraju i miasta słynnego Saba, Sabota stolicy Hadhramaut — ze znaną z pomników, wysoko rozwiniętą cywilizacya zachodnio - południowej Arabii, gdy podobnych śladów brak zupełny w kraju Somalów, — oraz z licznemi wyprawami morskiemi do tegoż kraju, co w przyjęciu BrugschBeya mogło ogranicz3'ć się na wyprawach mniej trudności przedstawiają cych, drogą lądową. Jeszcze mniój na uwzględnienie zasługuje hypoteza umieszczająca kraj Puu, Punt w Chaldei dolnćj nad samą odnogą Perską (Maspero 1. c. 169, i in.) gdzie ani tej nazwy, ani kultury fenickiój śladu nie znajdujemy, i co w rażącej stoi sprzeczności ze znaną z pomników egipskich kulturą kraju Pun, Punt na wybrzeżu arabskiem m. Czerwonego, oraz z tradycyami i sto sunkami licznemi samychie Fenicyan z temiż wybrzeżami. 3I) W nazwach miejscowości jak wiadomo tkwi niezmiernie ważny materyał etno graficzny, lingwistyczny i historyczny. Pierwotna wyższa kultura pozosta wiając nazwy te, zostawia zarazem ślad po którym ją kiedyś odszukać bę dzie można. Lecz na terenie nadzwyczaj ślizgim etymologicznych wywodów, przedewszystkiem należy unikać uprzedzania się w duchu z góry powzię tych teoryj i naciągania znaczenia słów do przypadkowego zbiegu dźwięków, bez odpowiedniego pojęciom przez nie wyrażanym, znaczenia. Dlatego też gdy Brugsch-Bey (1. c. p. 2 0 3 ), nazwę S a ’ir napisów egipskich „odpo wiadającą co do litery biblijnśj nazwie S e ’i r “ tłomaczy ze źródłosłowu se mickiego przez „mały", widzimy że denominacya ta niemiałaby w takim razie żadnego możliwego związku z nazwą góry stosunkowo wyniosłej — chybabyśmy na seryo przyjąć chcieli hypotezę a d hoc wymyśloną o karłach troglodytach, zamieszkujących górę tę przed osiedleniem się tu Edomitów. Stałoby to w widocznćj sprzeczności z Horajczykami, pierwotnymi Kana- V 175 rozszerzyli aię później na cały kraj zwany przez Greków G eb alen ą, na kraj dawny Madjanitów i wybrzeża m. Czerwonego po Leuke Kome G re ków, dzisiejsze Hawara, w sąsiedztwie bezpośrednim H edjlz. Oni to pod swoją własną nazwą, jakoteż później zmienioną Nabateanów, byli spad kobiercami kultury, już w X V III w. przed Chr. podług przyjęcia Caussina de Perceval upadłego państwa pierwotnych Aditów — jakoteż wskutek przezornej polityki egipskiej i mimo późniejszej zależności od Assyryi — rozległego i odwiecznego handlu między krajem Yemen i Hadhram aut nejczykami, zestawianymi zwykle w Biblii z Enakimami i innymi olbrzymami {Genes. XIV, 6 ; Deuteron. II, 1 0 — 12). — Lecz jeśli po za gałęzią ję zyków semickich szukać będziemy rozwiązania zagadki znaczenia tej na zwy — spostrzeżemy nie bez zdziwienia, jak nazwa ta odpowiada określa nemu przez nią pojęciu, i danym zkąd innąd znanym. Góra Seir zwie się dziś u Arabów D j e b e l - S c h e r a a . W kulcie zaś Nabateanów następców i imienników Edotnitów z góry Seir, znajdujemy najwyższe i najpowsze chniej czczone bóstwo noszące w pomnikach miejscowych nazwę D u s c h a r a albo D u l c h a r a , u pisarzy klasycznych przezwane D u s a r e s . Było to bóstwo najwyraźniej słoneczne, a przez Greków zestawiane z Dionisosem. Nazwa ta arabska odpowiednio rozstawiona D h u - S c h a r a , lub D h u e l - S c h a r a oznacza „Pan góry Seir“. Było ono także bóstwem Edomi tów — a pomijając tu kwestyą początkowego jego pochodzenia, dość nam wiedzieć, że góra Seir była siedliskiem kultu słonecznego. W językach se mickich napróżnobyśmy szukali źródłosłowu nazwy tej, któryby jakąkolwiek mógł mióć łączność ze słońcem i jego kultem. Inaczój w językach aryj skich. Tam w greckim mianowicie języku znajdujemy formę Xst,p na słońce i nazwę Siriusz, Sstp-io-ę, jednej z najbardziej błyszczących gwiazd, a sto sowaną pierwotnie także do słońca; pierwiastek obu jest svar, błyszczeć, świecić. Georg Curtius, w Grundzilge der Griechischen Etymologie (Leipzig 1862, II, 128, Nr. 659) zestawia: „Eetp-io-ę, Esip Sonne, Hundsstern, asip-id-o) brenne, leuchte, oeip-Ca-oi-ę Sonnenbrand, asip-w o-ę sonnerlich; asX-aę Glanz, aek-rjrrj Mond. — Skt. svar Himmel, W. sur (unbelegt) glanzen, berrschen; sUr-a-s, sur-ja-s (fur sva r-ja -s) Sonne; zd. hvare Sonne. Lat. ser-enu-s, sol. Goth. sauil, Sonne, altn. SOI. Lit. saule, ksl. slu-mce Sonne“ (Patrz także I, 368, II, 253, 265 ; tegoż 7j . 8 . I, 3 1 ) .— August Fick: Vergleichendes Worterbuch der Indogermanischen S p ra c hen, II, p. 503 zestawia: „sver leuchten, gliichen = ig. svar, cs^sp in Esip ( = a<pspi s. ig. svari) m. Sonne, Estp-io-ę Sirius, aeip-ivo-ę sommerlich, daneben a<peX in asX-aę. SeXdv-va, 2eX iprj Mond itd.“ (Patrz także Adolphe Pictet 1. c. II, p. 668). Trudniej jak widzimy większego związku nazwy góry będącej siedliskiem kultu słonecznego, a najprawdo podobniej tóż i ogni na jego cześć palonych — Sobótek, z pojęciem do tego przywiązanem. Nie naszą rzeczą tu wchodzić, dla czego forma ta nazwy na słońce najwierniej przechowała się w języku greckim. Dość że pierwia stek tój nazwy jak i innych nazw miejscowości Syryi i Palestyny, jest aryjski. 176 a Indyam i, Egiptem i Azyą Przednią i W yższą 32). Oni to też, o ile z zaw ikłanych tych stosunków i podań wnioskować m ożna, zm ieszani według genealogii biblijnej, to z Kananejczykami pierwotnymi, to z Izm aelitam i tj. Arabami, skolonizow ali Sydon i Tyr i całe nadbrzeże fenickie — jak i w późniejszych czasacb, korzystając z przymusowej migracyi Żydów do Babilonii, widzim y ich kolonizujących Judeę południową, opanowujących Hebron i tworzących osobne czas jakiś państwo w Judei. W idzieliśm y jak jedna z licznych gałęzi potom stwa Abraham owego, Izraelici, w yem igrowali następnie do E gip tu ; jak przybyli tam za pano wania H yksosów , jak przez cały ciąg ich panowania byli łagodnie trakto wani. Gdy H yksosi zostali następnie z początkiem X V IIItej dynastyi wy parci, inne czasy nastąpiły dla Izraelitów. Za R am sesa II z X IX tej dy nastyi m ianowicie, szczególnie m ieli być pracami i różnemi ciężarami p rzy n aglan i; w k o ń cu , za panowania M en ep h ta h , korzystając z we wnętrznych zam ieszek w yem igrowali z Egiptu, nie będąc wcale przez E g i pcyan przynaglani do powrotu 33). Gdy Izraelici po długiem błąkaniu się po pustyni, zdołali w końcu wedrzeć się do ziem i Kanaan 3J), zastali tu po półpięta wiekowej (4 3 0 lat) niebytności, zupełnie odmienne stosunki niżeli te w jakich ją opuścili. Kananejczykowie pierwotni, ju ż-to różnemi klęskam i m iejscowem i o jakich Biblia wielokrotnie wspom ina, a jakie do dziś dnia tam grasują 35), już-to ustawicznem i porażkami ze strony E g i32) Caussin de Perceval 1. c. — Quatremere : Memoire sur le Nabateens 1835. — Chwolsohn: D ie Ssabier und der /Ssabismus. Petersburg 1859. — Kunik: Melanges asiatiques de 1’akademie de Saint-Petersbourg 1.1, p. 631 i następ. — Lenormant: H ist. anc. III, livre VII, ch. IV. 33) Lenormant H ist. ancienne I, p. 432 - 4 3 4 . — De Kouge : E xam en critique de Vouvrage de M . le chevalier de Bunsen, 2e partie, p. 74. — Maspero 1. c. p. 258 sqq. — Porówn: Manethon apud Joseph, Contra Apionem., I, XXVI, XXVII. 34) Miało to miejsce za wielkich wojen Ramsesa III z Kananejczykami i Libijczykami. Izraelici w ciągu tych wojen przezornie zatrzymywali się wśród pustyni. Wskutek niszczących zaś wojen wyludniony kraj zajęli później, i zdaje się nie mogło to nastąpić bez milczącego choćby przyzwolenia Egi pcyan, cały ten kraj bowiem natedy do nich należał, a Syrya jak i Mezopotamia opłacały im natenczas daniny. Nowi ci zdobywcy chętnie zdaje się widzieli kraj opustoszały zaludniany przez mało wojownicze i większe gwarancye uległos'ci przedstawiające plemiona semickie. — P atrz: Chabas, Etudes su r VAntiąuite historiąue, p. 230— 288. — Lenormant I, p. 434 sqq. — Maspero Ch. VI i VII, p. 286 sqq., 291. 35) Okolice te do dziś dnia są narażane na mór, zniszczenie przez spiekotę, sza rańczę oraz trzęsienia ziemi i wylewy wód. — Patrz Ewalda I, p. 313, 314 oraz Movers E. u. 6 . p. 345. — Prorok Jeremiasz XLVII mówi o po dobnym zalewie wód na wybrzeżach filistyńskich, spowodowanym zwykłem tu trzęsieniem ziemi. f:v f 177 pcyan, a pewnie i wzmagającemi się ruchami Semitów, mianowicie coraz potężniejszego państwa Assyryjsko-Babilońskiego — znagleni, wyemigro wali en masse już przed przybyciem Izraelitów. Biblia z dziwną jasnością dobrowolne to wyemigrowanie kilkakrotuie wspomina 30). Pozostały tylko nieliczne plemiona kananejskie, filistyńskie, jak oazy rozstrzelone w ró żnych punktach Palestyny, Fenicyi i Syryi 37). W miejscach opustoszałych po Kananejczykacn, osiedlały się różne semickie narody. I t a k : Izraelici zastali już Edomitów tj. potomków Ezawa osiedlonych w okolicach góry Seir, gdzie pierwotnie mieszkali olbrzymowie Horajczycy 38) ; Moabitowie mieszkali w ziemi Ar, a „Emitowie pierwej mieszkali w niej, lud potężny i wielki, i wysokiego wzrostu jako Enakimowie“ itp., Amonitowie zaś na miejscu ludu Zomzomim „ludu potężnego i wielkiego* itp. 30). N a ten czas środkujący między przybyciem Abrahama i Lota i osiedleniem się stałem ich potomstwa, a powtórnem przybyciem Izraelitów, należy odnieść i sko lonizowanie Sydonu i Tyru i całego nadbrzeża fenickiego przez Semitów. Skolonizowanie to już z samych względów geograficznych musiało nastą pić później nieco od Syryi a w części i Palestyny, nadbrzeżne te okolice długo bowiem musiały służyć za ostateczne szańce Filistynom, a jeśli nawet ustąpili z Sydonu i Tyru, to inne przybrzeżne miejscowości jak Aska lon, Gaza, Azot itp. do ostatnich czasów swej egzystencyi zatrzymali. Że o wcześniejszej — przed zupełnym rozgromem Filistyńczyków przez Egipcyan — morskiej potędze Fenicyan-Semitów na tych wybrze żach mowy być nie może, jak widzieliśmy służy tu za dowód to, że inna morska potęga aryjska, Filistynów skoalizowanych z Libijczykami, bezsprze cznie panowała na tych wybrzeżach, i po kilkakroć wstrząsała potęgą odrodzonego, po wyparciu Hyksosów, państwa egipskiego. Gdy o rzeko mej potędze Sydonu i Tyru (jako już semickiego) milczą nawet źródła najdawniejsze semickie jak Biblia, ta sama księga jak i pomniki egipskie składają nieprzeparte świadectwa o potędze tak morskiej jak i lądowej w późniejszych nawet czasach Filistynów. Mamy nawet świadectwo, że i po opanowaniu Sydonu przez Semitów, posiadanie to nie było bynaj mniej tak niezamącone pretensyami dawnych posiadaczy; Ju sty n (XVIII, 3, 5) przechował nam wiadomość, że Sydończycy (Semici) wskutek nie szczęśliwej wojny z Filistyńczykami, musieli wyemigrować z Sydonu, i że 36) Ustępy takie j a k : E xodus XV, 1 4 — 1 6 ; E xodus X X III, 27 — 31; E xod. XXXIII, 2. — Deut. VII, 1, 20, 22, itp., nie pozostawiają najmniejszej wątpliwości pod tym względem. 37) O zachowania oprócz ściślejszej federacyi filistyńskiej, pojedynczych plemion kananejskich wśród Semitów, patrz niżej. 3*) D eu t. II, 4 — 1 2 ; także Ewald I, p. 325. 39) D eut. II, 10. 12 178 schronili się na wyspę Tyru, przez co przyczynili się do szybkiego wy niesienia tego ostatniego miasta. Teraz możemy zrozumieć dlaczego Biblia daje jedne genealogię kra jowi M i s r a i m , (w assyr. napisach M u z u r, w perskich kunearnych M u r a y a ) tj. Egiptowi i Kananejczykom-Filistynom. Księgi Mojżeszowe są tu krytyczniejsze niż krytyka historyczna dotychczasowa oryentalistów. Rzecz prosta, wszystkie świadectwa- historyczne jednogłośnie stwierdzają, ze Hebrejezykowie osiedlili się na długi przeciąg czasu w Egipcie za pa nowania Hyksosów tj. tych samych Kananejczyków potomków Chama, któ rych opuścili w Palestynie. Czyż znowu możliwe aby mając do czynienia 2 Fenicyanami albo Arabami jak chcą Lenormant, Maspero, Brugsch-Bey— tj. 2 ludami jednego z nimi języka, obyczaju itp. nie wiedzieli o te m ? — w ten sposób dochodzimy zdaje się ad absurdum. Dajemy tu próbę wy^ tłomaczenia samej nazwy C h a m protoplasty wspólnego rodu tak u jarzmicieli przez ciąg sześciu wieków przeszło, Egiptu, jak i pierwotnych Kananejczyków — nie uprzedzając się jednakże przy niem. Starożytni Egipcyanie kraj swój jak wiadomo nazywali K e m albo K a m i , tak brzmią napisy hieroglificzne; wyraz ten podobno pochodzenia koptyjskiego z przydechem wymawiano K h e m i , K h e m , co dźwiękiem swoim przypomina Chama i Kanaana. Otóż rzecz prosta, nazwy te ja k Jafet, Cham i Sem podobnie ja k we wszystkich tradycyach ludowych imiona Romulus, Lech, Czech, Prydan itp. były najniezawodniej wymyślone w celu wytłomaczenia sobie pochodzenia Rzymian, Lechitów, Czechów, Brytanów itp. tak więc i Cham na wytłomaczenie mieszkańców ziemi K h e m i . Tą drogą p r a wdopodobnie nazwa ta Chama, Charma przeszła i do Indyj, którego po stać jak widzieliśmy identyfikowano z ludnością Afryki. Ponieważ Hebrejczykowie osiedlając się w ziemi Kanaan, z których to czasów tradycye jako późniejsze lepiej się przechowały — spotykali znowu te same ludy które dzierżyły za ich bytności panowanie Egiptu, nazwę tę bardzo kon sekwentnie rozciągnęli i na te ludy. Teraz pytanie: czy nazwa K h e m i , K a m i i jej analogiczna Cham (Kham), je st nazwą istotnie koptyjską i oznacza Bczarny“, jakoby od koloru napływowego czarnoziemu żyznój doliny Nilu pochodząca — czy też przeciwnie, podczas pobytu Hyksosów lub wcześniej jeszcze, wskutek niezaprzeczalnych wpływów aryjskich tj. jak dotychczas przyjmowano indyjskich 40) — nieustaliła się w kraju Mizraim tj. Egipcie, na najdawniejszych pomnikach obok wielu innych niewątpliwie 40) Ze tu wspomnimy tylko idee metempsychozy wspólną brahmanizmowi i druidyzmowi, a tak przeciwną instynktom Semitów, u których pojęcie nie śmiertelności duszy mało było rozwinięte, jakoteż zwyczajowi czysto materyalistycznemu i narodowemu Egipcyan, balsamowania ciał. 179 miejscowych nazw, noszącego także nazwę T a m e r a , co zdaje się od peryodycznych wylewów wywodzić znaczenie ? Pomijając tu jednakże kwestyą etymologicznego znaczenia nazwy Cham i Kem, Kami — wypada nam tu pokrótce zastanowić się nad istnie niem odrębnej jakoby rasy C h a m i t ów , inaczej także zwanej K u s ż y t a m i — denomicya która wprowadzona do nauki przez D ’Ecksteina, Renana i Lenormanta, w całej pełni do dziś dnia się utrzymuje. Tytaniczna trylogija biblijna, trudność przed ukończeniem wy czerpujących badań napisów i języka starożytnych Egipcyan, zdania sobie sprawy z tak zagadkowej i odległych wieków sięgającej cywilizacyi — oraz rasy pozorowo nic wspólnego z innemi późniejszemi nie mającój, dały nie wątpliwie powód do przyjęcia w historyi cywilizacyi starożytnego świata, odrębnego elementu etnograficznego, ani semickiego, ani aryjskiego lub turańskiego, które oba pierwsze przynajmniej pierwiastki, cywilizacya swoją wyprzedził. Znakomity etnograf O. Peschel, w cennem swojem dziele Vólkerlcunde, rozdziela szczep Chamitów na trzy główne ga łę z ie : Berberów, starożytnych Egipcyan i drobnych plemion wschodniej Afryki (Ostafrikaner). Do Berberów zaliczają się głównie starożytni Libijczykowie i N u midowie tj. wspomniani przez nas wyżój T a m a h u i M a s e h u a s c h a (Maxiowie) napisów egipskich, oraz pozostałe po nich plemiona w Algie rze, Tunis, Trypolis i Marokko: Kabylowie, Mazig, Suawua itp. — rasy ja k mówiliśmy wyżej jasnowłose i o niebieskich oczach, pierwotnie po chodzenia europejskiego, aryjskiego — ludy dolmenów w ogólności. Do kwestyi więc tej jako etnograficznie i antropologicznie ostatecznie przez gen. Faidherbe i in. rozjaśnionej, powracać tu nie potrzebujemy. Co do starożytnych Egipcyan, język, ta najracyonalniejsza podstawa klasyfikacyj wszelkich ras, wykazuje tak bliskie powinowactwo pierwia stków jak i form gramatycznych, z jednej strony z językami aryjskiemi, z drugiej, bliższe jeszcze z semickiemi — że czy to uważać go będziemy wspólnie z Maspero, za proto -sem ick i, zanieczyszczony w części wpły wami aryjskiemi, czy z wielu innymi wyżej wymienionymi uczonymi, za rodzaj przejścia od jednej gałęzi do drugiej — lub może raczej za amal ga m a t pierwotnych archaicznych form i jednej i drugiej gałęzi językowej —• nie m a zdaje się potrzeby, dla jednego wyłącznie i to tak mało orygi nalnego języka, tworzenia odrębnej gałęzi językowej. Język późniejszy wyżej wspomnianych ras berberyjskich, numidyjskich itp. tak zbliżony do egipskiego i arabskiego, tłomaczy się łatwo wpływami w ciągu szeregu wieków na północną Afrykę, dwóch tych cywilizacyj, a oderwaniem od pnia macierzystego i zatraceniem pierwotnego, narodowego ich języka. Badania antropologiczne, szczegóły anatomiczne obserwowane tak na mumjach ja k i na pomnikach przechowanych, mniej jeszcze przema12 * 180 wiają za przyjęciem dla Egipcyan, kuszytskiej czy chamickiej, afrykańskiej rasy. Egipcjanie starożytni, cechami etnicznemi należeli do rasy kaukaskiej, białej, z głębi Azyi nad brzegi Nilu przybyłej 41) — która w miarę posu wania się w górę rzeki Nilu, coraz więcej ulegała zmieszaniu z rasami murzyńskiemi, etiopskiemi. W Delcie samej widzieliśmy rasy blond włose i niebieskookie. Przeciętny Egipcyanin — że użyjemy tego galicyzmu — ma już szczękę nieco wystającą — zbliżając się zaś do równika, prognatyzm staje się wybitniejszy, kolor skóry ciemnieje i przybiera barwę bar dziej czerwono-brunatną, przechodzącą w ciemno-brunatną, prawie czarną, włos staje się krótszym , zarost sk ap szym , przejście do murzyna coraz mniej widocznem 42). Czaszki mumij egipskich mają według Welckera 75° wysokości na 74 szerokości — środkują więc między długogłowemi i pośredniogłowemi (Dolicho-u Mesocephalie). Tak więc, w pomieszaniu w przeddziejowej jakiejś epoce rasy kaukaskiej (Semitów i Aryów łącznie) i murzyńskiej, szukać możemy i różnorodności cech etnicznych i języko wych starożytnych Egipcyan — i dziwnej bujności i wczesności ich cywi lizacyi, które to objawy żywotności krzyżowaniu ras jak wiadomo zwykle towarzyszą. Nie znamy przynajmniej żadnych odrębnych cech ani języ kowych, ani anatomicznych, któreby upoważniały do przyjęcia hypotezy odrębnego pierwiastku etnograficznego dla wytłomaczenia sobie cywilizacyi egipskiej — my przynajmniej, że użyjemy słynnego wyrażeuia Laplace’a „nie potrzebowaliśmy tej hypotezy*. Drobne plemiona Wschodnich Afrykanów, mianowicie Berberowie Nubijscy, Somalowie itp. zbyt są według samego Peschla (p. 519 sqq) i in. etnografów mieszane i niejasnego charakteru etnograficznego, aby mogły popierać przeciwne naszemu zapatrywanie. Co do ras kuszytskich Wyższej Azyi i zacbodnio-połtidniowej A r a b ii, poprzedzających jakoby Aryów i Semitów w kulturze miejscowej, a identyfikowanych już-to z Turanami, już-to zestawianych z Semitami i jakoby osobną tylko gałęź ich stanowiących 43) — to lepiej zdaje się przyznać brak dotychczasowy da 41) Porów. Champollion le Jeu n e: G ram m aire egyptienne, Introd. p. XIX. — Brugsch-Bey 1. c. p. 8. — Maspero 1. c. p. 16. 42) E. Hartmann : NiUander, p. 215, 235 i in. — Werner Munzinger: O stafrikanische Studien. Schaifhausen 1864, p. 540 i in. —- O. Peschel 1. c. p. 521. 43) I tak, gdy Oppert ma Sumirów za Turanów, szkoła oryentalistów angielskich uważa ich za Kuszytów, a przeciwnie widzi Turanów w Akkadach. Fr. Leliormant ma razAkkadów za Kuszytów, drugi raz, mianowicie ich dogmata religijne, za turańskiego pochodzenia. — Porów. Oppert: H istoire des emp ires de Chaldee et d ’A ssyrie, d'apres les monuments. Paris 1865 i inne jego prace. — 6. Rawlinson : The fi.ve great M onarckies etc. London 1 8 62— 68, 3 vol. — Pritchard : P hysical history o f M ankind t. II. —- 181 nych co do pierwotnej kultury krain tycb, niżeli ryzykowną hypoteza za ciemniać i tak już trudne do rozwikłania kwestye naukowe. Lubo ks. X I Jozuego § 22 mówi że „Nie został nikt z Enakitów, w ziemi synów Izraelskich; tylko w Gazie, w Gad i w Azdod zostali* potwierdzając przez to po raz setny że Filistyńczykowie z Gazy, Gad i Azdod byli z rodu Enakim tj. olbrzymów — następne księgi Sędziów a mianowicie ks. I pozwala nam sprostować to zbyt przesadne twierdze nie bohaterskich tradycyj. Widzimy tam cały szereg plemion kananej skich które po za ściślejszą federaeyą pięciu państw czy pokoleń filistyń skich, długo swoją niezależność potrafiły zachować. Jebu s czyli Jero zo lima dopiero jak wiadomo za Dawida na Jtbuzejezykach została zdobyta, a i w najświetniejszych chwilach jego panowania przed samą niemal jego śmiercią widzimy górę Moriah (Moru) 4J) w t - k bliskiem sąsiedztwie z J e rozolima, w posiadaniu Arawna albo Ornana króla Jebuzejskiego 45). Księgi Jo b a malują nam nieszczęśliwy stan tych osamotnionych i wydziedziczo nych przez Semitów plemion, które się mimo nędznego swego żywota do V llIgo i VIIgo wieku przed Chr. tj. do czasów autorstwa tych ksiąg prze chowały. Czy jak między Hebrejczykami i innemi plemionami semickiemi w Palestynie i Syryi, i między fenickimi Semitami przechowały się szczątki pierwotnych plemion kananejskich, nie mamy zupełnej na to pewności; niektóre jednakże ślady naprowadzałyby na ten domysł. Widzielibyśmy to przedewszystkiem w rażącej różnicy niektórych szczepów Fenicyi, a mianowicie Giblitów tj. mieszkańców dwóch miast Byblus i Berytus i ich okolic, od reszty Fenicyan czyli Sydończyków, jak ich zowie Biblia. Przytaczamy tu dosłownie ustęp z Moversa, aby nie być posądzanym nawet o mimowolną niedokładność. „Die Gibliter — mó wi tenże autor — werden schon in den biblischen Buchern geographisch von den Sidoniern und Kanaanitern, und etbnographisch von den Maspero 1. c. 1. II, ch. IV. — Pr. Lenormant: H istoire ancienne II, p« 11 sq q ; L a Magie chez les Chaldeens et les origin.es accadiennes, Paris 1874. 44) Na tej górze bowiem Anioł śmierci czyli mór zatrzymał się; Salomon później wystawił tu świątynię. II Regum XXIV; I P a ra lip. XXI; II Parał. III 1. 45) Tamże. — Za króla Salomona (III Rigurn X, 29) widzimy jeszcze królów Hettejskich sprowadzających z Egiptu konie za drogie pieniądze, co tylko jest dowodem jak chodowla koni w Syryi za kolonizacyi semickiej i wskutek być może poprzednich wojen z Egipcyanami, upadła. Porów, także: II P a rał. VIII, 7. 4C) M. w E. u. G. p. 333 oraz Anm. 51, 52, p. 321. — Według tradycyi prze chowanej przez Filona z Byblos i Stefana z Byzancyum (§ Bo6Xoę) Gebal miał być najstarożytniejszórn miastem na świecie. 182 i Kanaanitischen Stammen (M. Kananejczyków ma za Semitów), in dereń Mitte sie wobnten und zu denen sie doch nie gerechnet werden, scharf gescbieden. Auch in dem Culte anderer Stammgottheiten macht sich dieser Unterschied vielfach bemerklich und am deutlichsten tritt er in dem Umstande hervor, dass die beiden Konigreiche der Gribliter in der Eidgenossenschaft der Sidonier auf dem Landtage in Tripolis nicht vertreten waren. Ihre geschichtliche Erklarung findet die merkwiirdige Unterscheidung dieses Stammes von den Sidoniern in den zahlreichen Spuren welche darauf hinweisen, dass er in der altesten Zeit Phoniziens H errscherstamm war, spater aber in ein abhangiges Yerhaltniss zu den Sidoniern kam* 40). W innem miejscu Moyers porównywa ich stosunek do Sydończyków, z stosunkiem Gibeonitów (mieszkańców miasta Gabaon) 47) do zwycięzkich Izraelitów. Renan (M is. de Phenicie p. 214 sqq) zgadza się z zapatrywaniem powyższem Moversa, co do różnic charakterów Giblitów a właściwych Fenicyan — ale powodowany powierzchownemi podobień stwami kultu, czyni ich bliższymi Hebrejczyków. Zadziwić tylko może, jak różnice te tak trafnie wyśledzone, nie na prowadziły Moversa na zapatrywanie z innego punktu na początkowe dzieje Fenicyan. Giblici, oprócz tego że byli biegli we wszelkich rzemiosłach i sztu kach i dla tego jak świadczy Biblia przez Hyrama i Salomona używani do wznoszenia i ozdabiania świątyń, pałaców itd. — a nazwa ich nawet stała się synonimem mularzy i kamieniarzy — przedewszystkiem byli wy bornymi żeg larzam i; oni to budowali okręta i obsługiwali flotę tyryjską. „Starcy z Gebal — mówi Ezechiel (XXVII, 9) - i mędrcy jego opra wiali w tobie rozpadliny (okręty) tw o je ; wszystkie okręty morskie i że glarze ich bywali w tobie, handlując z tobą*. Ta przewaga pod względem starożytnych tradycyj Byblosu i Be rytu 48), oraz pierwszeństwo w żegludze, rzemiosłach i sztukach, przeko nywa żo pierwotni Kananejczycy byli istotnie nauczycielami Semitów. Na tej drodze łatwiej byłoby zrozumieć powinowactwo które Nilsson i inni zaobserwowali byli, między naczyniami ofiarnemi świątyni Salomona a odnajdywanemi zabytkami pierwotnej sztuki bronzowniczej w Europie, jak np. z ofiarnym naczynipm z Peccatel w Meklemburgu 49). U Giblitów 47) Josue IX; porównaj tak£e służalczo ich stanowisko za Hirama (I Król. 5, 18) i później za Ezechiela (XXVII, 9) na flocie tyryjskićj. 48) Movers, Phon. II Bd. 2 Theil, p. 103 i następne. — Chabas : Le voyage d ’un E gyptien, p. 1 56— 160. — Maspero 1. c. p. 189, 190 i 234. 49) Porównaj: I Król. VII, 13, 14, 27— 30, oraz II Kroniki IV, z Nilssona 1. c. p. 2 7 — 31 i dosłownym tam tłumaczeniem odpowiednich ustępów Biblii przez Ewalda. t 185 mianowicie wyróżniających się swojemi misteryami religijnem i, mocno kult druidyczny przypominającemi 50), Sanchoniaton między innemi wspo mina bóstwo rolnictwa „AfpoÓTjpos* albo „A^potYję* którego posąg dre wniany na wozie ciągnionym przez woły, w dni świąteczne tegoż bóstwa obwożonym był. Bóstwo to tak przeciwne instynktom Semitów jak wia domo wcale nie rolniczym, je st uderzająco podobnem z kultem zachodniopółnocnej Europy „ N i o r t h “ albo „ E r t a * 51). Wiadome je s t znaczenie religijne Byblos, czyli poprawniej Gebalu (Gu-ba-lu napisów klinowych, dzisiejszego Gebeil), tak w przeszłości jego pogańskiój, jak i w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Gebal było r a czej zawsze miastem świętóm, miastem religijnych wędrówek, niżeli handlowem i politycznem. K ult A d o n i s a albo raczej T a m m u z , począ tkowo naturalistyczny i zm ysłow y, w epoce zaś Antoninów spirytua listyczny i symboliczny — w okolicach Gebalu jak wiadomo miał 50) O mycie Heraklesa który pod nazwą Sandan czczony był zarówno w Tyrze jak i Cylicyi, Lidyi, Kapadocyi a także w Frygii i Libyi tj. wszystko, ar3'jskich plemion, mówiliśmy wyżej; kult Taauta i 7dmiu Kabirów z E s m n m , ósmym na czele, ze wszystkiemi misteryami, tajemniczym pismem itd. jest także z przeszłością giblieką tj. Berytu i Byblos związany. Kult Afrodyty i A.donisa który tu miał także swoje główne siedlisko, był niczem innem jak upersonifikowaniem wpływu wód rzecznych, słodkich, (Adonisa bożka rzek) do wód morskich (Yenus, Afrodytę). — Ślad owych uroczystości za ślubin wód słodkich z wodami morskiemi przechował się do dziś dnia mię dzy ludnością Berytu, Tyru i innych. Movers E. u. 6 . 4 2 2 ; 3 8 6 ; Plion. I Bd., p. 103, 453 sqq, 460. — Jeśli z kultem tym politeistycznym Gibli tów zestawimy kult istotny Semitów. oczyszczony z różnych naleciałości, tak jak go nam Biblia, napis na pomniku Messa i napisy fenickie ołtarzy ofiar nych z Kartaginy i Marsylii przedstawiają — widoczną jest różnica ras i pojęć religijnych. Do tego samego rezultatu doprowadziłyby nas konsekwencye zasady mytologii porównawczej „że narody jednego języka i po chodzenia, musiały mićć początkowo i jedne bóstwa11. — Kult jednakże fe nicki od samego początku ich dziejów, widzimy zanieczyszczonym bujnym niezmiernie politeizmem aryjskim; „przyczyny niezmiernej rozmaitości i skom plikowanych pojęć o bóstwach fenickich — mówi Moyers — należy szukać w mieszanym charakterze ludności Fenicyi, w wielu wpływach zewnętrznych otoczenia itp.“ — Jeżeli surowe prawo Mojżeszowe potrafiło uchronić Hebrejczyków od potężnych zawsze wpływów swego kananejskiego-filistyóskiego otoczenia, i w pewnóm odosobnieniu utrzymało naród Izraelski, za to Fenicyanie już-to swoim położeniem geograficznem i charakterem handlarskim, nadmorskim, zniewoleni, już-to może większą elastycznością i zdolno ścią przyswajania sobie cywilizacyi obcych obdarzeni, ulegli tym wpływom poprzedniej aryjskićj cywilizacyi, tak, że dziś trudno jest odsegregować to co jest istotną zdobyczą ich ducha, a co spadkiem po ich poprzednikach, Kananejczykach. 51) Tacit, G erm ania, c. 40. 184 swoje siedlisko. „Le culte orgiastiąue de T a m m u z — mówi R e nan 1. c. p. 216 — culte bizarre fart antiąue, est, ce me semble, d’une provenance non sśmitiąue, mais correspondant a un ordre d’idees et de sensations fort en harmonie avec le L iban“. Symbolika ta ponura i idea lizowanie śmierci, będące w pokrewieństwie z wierzeniem egipskiem Osirisa i Agathodemona, i dziś znajduje się na dnie wierzeń chrześcijańskiej ludności, upajającego wdziękami swemi tego kraju. Co więcej, podnóża Libanu, mimo tak gwałtownych przemian ras, religii, języka — mimo zmieszania na tak małym stosunkowo terenie: Maronitów, Greków, Metualisów, Druzów, Arabów, Turkomanów — przechowały na mocy wido cznie prawa przyrodniczego, atawizm u, pewnego rodzaju odrębność raso wą. „L’ancienne race libaniote ou giblite — mówi Renan 1. c. p. 217 — y vit encore sous fcerre, a 1’etat virtueł, si j ’ose le dire, et fait sa reapparition, comme la vieille race en Egypte, par ces types revenant.s qui sont un des phenomenes les plus frappants de l’anthropologie“. Tu zdaje się także należałoby zaliczyć i zagadkowy dotychczas lud A n s a r y ó w (Ansaryeh), inaczej zwany N o s s a i r i a m i , zamieszkujący okolice między Nahr - Kadisclia a rzeką Orontes , mianowicie wzgórza Latakie — a mimo płacenia Turkom daniny, stanowiących odrębną i sa modzielną narodowość. Wpół-chrześcijanie, wpół-muzułmanie, znienawi dzeni zarówno przez jednych jak i drugich — na dnie swego kultu wielką tajemniczością otaczanego, przechowują elementa staro-syryjskiego natu ralizmu. Oddają cześć bóstwu w postaci słońca (Sutka?), przyjmują metempsychozę. Kult także psa, a może tylko Syryusza owego psa szcze kającego, symbolu Hermesa, ma być wśród nich — jak niektórzy przyj mują - - przechowany. Kult ten jak wiadomo miał także nadać nazwę Nahr-el-Kelb rzece Lykos płynącej w sąsiedztwie starożytnego Berytu. Obyczaje ich jednakże i obrządki są przedmiotem najsprzeczniejszych ko mentarzy, gdyż ludność ta nikogo obcego miedzy siebie niedopuszcza — wiadomem jest tylko o nich, że są ludem w odległych niezmiernie cza sach w tych stronach osiadłym i różnym co do praktyk religijnych i rasy od swoich semickich i nie semickich sąsiadów 52). 52) Wąwozy górskie mniej dostępne, są jak wiadomo jedynem można powie dzieć schronieniem wszystkich ras i plemion prześladowanych od losu. Otóż ze wszystkich ras zaludniających wąwozy i doliny Libanu, jedni Ansaryowie zdają się odpowiadać najwięcej rasą i obyczajami zaginionym plemionom pierwotnych Kananejczyków. Najprzód nazwa ic h , o ile jest narodową, zdaje się być bardzo bliską starożytnych A z ó w , A n s ó w jak u Gotów — czyli obywateli Asgardów, Azotów, Askalonów itp. kraju A s c h e r jednem słowem. Jest-to przytćm zdaje się jedyne w tym kraju plemie jak kolwiek zdegenerowane, aryjskiego pochodzenia. Bourckhard uważa ich za i 185 Położenie geograficzne Fenicyi w pośrodku starożytnych i wyżej po suniętych cywilizacyj Egiptu, Chaldei, drobnych państw Azyi Mniejszój, archipelagu wysp i samćj Grecyi — a zatem naturalnego punktu składu towarów wszystkich tych krain, uczyniły ją jak widzieliśmy wcześnie cen tralnym punktem handlu między wschodem i zachodem. Czy Semici sami z siebie mieli istotnie jaki pociąg do żeglarstwa — wątpić należy ; F e nicyanie są jedynym narodem semickim, który zniewolony okolicznościami, mianowicie położeniem geograficznem, przedsięwziął korzystne lecz z pewnemi niebezpieczeństwami połączone zajęcie. Wszyscy inni Semici prze ciwnie wstręt mają i niejako religijny przesad do żeglugi. Arabowie w n a j świetniejszych czasach swej potęgi, dla tych przyczyn, słowiańskimi nie wolnikami i renegatami wyręczali się. Można więc być pewnym że i F e nicyanie wyzyskiwali tu zdolności i niewolę bardziej żeglarskich l udów; w Tyrze widzimy funkcye te spełniane przez Giblitczyków, w Kartaginie prawdopodobnie przeważnie przez Libijczyków. Wielki Sydon, „pierworodny syn Chanaana* jak i „starożytny Tyr* tak samo padły ofiarą — jak mówiliśmy wyżej — Fenicyan-Semitów, jak i Jebus-Jerozolim a, Arba-Hebron itp., Hebrejczyków. „ P i e r w s z a p e w n a w i e ś ć — mówi Movers 53) — o s y d o ńs k i e j k ol oni i , z n a j d u j e się w h i s t o r y i p o d b o j u ziemi K a naan przez Izraelitów, którzy Sydończykówznależącego d o n i c h m i a s t e c z k a D a n (a r a c z e j L e s h e m 84), w b l i z k o ś c i ź r ó d e ł . J o r d a n u, n a d r o d z e k a r a w a n o w e j d o S y r y i , w y p ę d z i l i . P r z y p a d a t o w XV co n a j p ó ź n i e j w p i e r w s z e j p o ł o w i e XI V w. p r z e d n a s z ą e r ą “. Gdyby udowodnić że istotnie była to kolonia Fenicyan-Semitów, byłby to najstarożytniejszy niewątpliwie doku ment rozwoju systemu kolonizacyjnego Fenicyan — ale jak sobie wytłomaczyć w takim razie zmianę nazwy „La'ish albo L e’sh e m “ na D a n ? W słynnym napisie Eschmunezera, między innemi, czytamy: „Władca królów niech raczy nam dać jeszcze piękne i urocze krainy, k t ó r e s ą p o d o p i e k ą p o t ę ż n e g o D a g o n a , w rękach pokolenia Dan, jako nagrodę za moje wszystkie wysiłki, i dodać je do granic mego kraju, aby je na wieczne czasy przyłączyć do kraju Sydończyków“ 55). Widzimy jedno z plemion przesiedlonych z Hindostanu. Łatwićj przyjąć zdaje się, że jest to szczątek dawnych miejscowych aryjskich plemion. Volney w „Po dróży swojej do Syryi“ dał stosunkowo najwięcej jeszcze wiadomos'ci o ple mionach tych zamieszkujących części zachodnie łańcucha Libanu. Lamartine poświęca im także wzmiankę. Patrz także krótką wzmiankę u Eenana (M is. de P henicie, p. 114, 126, 127, 666. 53) E. u. Gr. p. 334. 54) Sędziów XVII i XVIII. — Ewald I, p. 346. 55) E. Eoller 1. c. p. 19, § XII. 186 z tego ustępu p r i m o najwyraźniej, że nigdy krainy Dan (Lesem) nie należały poprzednio do Sydończyków, gdyż król ich zanosząc — na nie wiele prawdopodobnie przed najściem Salmaneezera i niewolą dziesięciu pokoleń izraelskich — modły o przyłączenie tego kraju, byłby nie pomi nął sposobności wykazania poprzednich praw do niego Sydończyków. Powtóre napis ten, jak i ustępy Jozuego : XIII, 2, 3, 4 ; XIX, 4 0 —48 świa dczą, że krainy te były w posiadaniu Filistynów-Kananejczyków tj. pod wyłą czną opieką Dagona, najwyższego bóstwa Filistynów, i od nich to przeszły w posiadanie siódmego z rzędu pokolenia Jakubowego znanego pod nazwą Dan. Evald (I, 346) bardzo słuszną według nas robi uwagę: „że miasto to miało t y l k o p o d o b n e obyczaje (tj. próżnowanie i nieprzezorność) z Sydończykami, nie należało więc do tychże, ale do Hewejczyków“ to jest pierwotnych Kananejczyków. Nawet ów „obraz ryty i lany* który w taki niedwuznaczny sposób przywłaszczyli sobie „synowie D a n “ z domu Michasowego, wskazuje, że i Michaś i jego rodzina byli Kananejczykami; — dziwnie bowiem uderzałoby posiadanie tych bałwanów, przy znanej nie chęci religijnej Semitów a Fenicyan w szczególności, „'przedstawiania bó stwa w ludzkich postaciach* 56). Wiele razy prawo Mojżeszowe potępia używanie „obrazów rytych i lany ch”, ma zawsze na myśli wpływ K ana nejczyków - Filistynów na osiadłych wpośród nich Izraelitów. Poznanie także lewity sprawującego rolę kapłana w domu Micbasowym i przystą pienie tegoż do synów Dan, wskazuje także na odrębność języka i rasy Michasa z lewitą. Mamy więc tu w Roz. XVII i X V III Sędziów, negaty wny niejako dowód, że do tego przynajmniój czasu (późniejszego od wy praw bohaterskich Jozuego), Sydończykowie tj. Fenicyanie nie mieli ża dnej stałej kolonii nawet w krajach tak poblizkich — bo w samej ziemi Kanaan. W spominaliśmy wyżej na podstawie Justyna fakt pokonania przez Filistyńczyków przy pomocy floty ich z Askalonu wypłyniętej, nowych pa nów Sydonu — Sydończyków, schronienia się tychże na wyspę Tyru i pod niesienia przez to, albo raczej nowego ugruntowania potęgi Tyru — ale potęgi już semickiej. F a k t ten doniosły, który na podstawie obliczenia Józefa 57) zgodnego z podaniem Ju sty n a 58) mieszczącego go przed zdobyciem Troi — Movers, Lenormant i inni odnoszą do r. 1209 przed Chr. — według nas przynajmniój, jest pierwszym faktem autentycznym z dziejów Feni cyan, je st pierwszem ich wystąpieniem na arenę dziejów. Za panowania Dawida i Salomona widzimy i potęgę Tyru i Fenicyi dochodzącą do swego 56) Hovers E. u. G. p. 372. 57j Antią. VIII, 3, 1. 58) Justin. XVIII, 3, 5. apogeum. Widzimy tu zupełny niejako paralelizm rozwoju dwóch państw semickich — Hebreów i Fenicyan, a przyjacielskie, braterskie niejako sto sunki króla Hiram a (od 9 8 0 — 947 według M.) z królem Dawidem i Salomonem, rażąco odbijają od nienawistnego stosunku z zamieszkałymi jeszcze wśród Semitów Kananejczykami-Filistyńczykami. I i I j j i ( Podania historyczne Hebrejczyków, jakoteż niemniej ważne, lubo fra gmentaryczne podania roczników tyryjskich, przechowanych u Józefa 59), dopełniają się wzajemnie w przedstawieniu nam rozkwitu przemysłu, han dlu, sztuki, w obu tych pobratymczych państwach i ścisłych przyjaciel skich stosunków obu królewskich domów Tyru i Jerozolimy eo). Te i następne czasy należą do istotnej historyi Fenicyan i wpływu ich na kulturę pobrzeży morza Śródziemnego 61). Wielkie światło na początkowe dzieje tych krajów m o gą nam rzucić badania nad wewnętrznem urządzeniem p a ń s tw : fenickiego i hebrejskiego. Widzimy np. że w obu narodach rząd był pierwotnie czysto teokratyczny, a instytucya suffetów typowo s e m ic k a 82) w późniejszych dopiero czasach zmienioną została na władzę królewską — świecką, według wzorów sąsiednich jeszcze Kananejczyków-Filistynów. Księgi Samuelowe Roz. VIII dają nam obraz ja k władza królewska przeciwną była duchowi Semitów, jak Samuel prorok i Sędzia nienawistnie o tej instytucyi wyraża się, a tylko częste porażki Izraela przez silniej zorganizowanych Filistynów, skłaniają ich do przyjęcia tej formy rządu, „aby i oni byli jako wszystkie narody, aby ich król sądził i odprawował wojny11. J e s t tu mowa o naro dach filistyńskich, najbliższy związek z Izraelitami mających, a nie o se mickich u których instytucya suffetów była równie narodową. Ju ż po przednio czytamy w ks. Sędziów Roz. IX o podobnej nieudałej próbie z69)Abym jak18.wiemy z pierwszych ksiąg Starego Antiq.elechem; 3; c.Abymelech Apion. I, 17, VIII, 5, — 60) Równie przyjazne stosunki Hebrejczyków widzimy z innem państwem semickiem, z Moabitami, świadkiem księgi Ruth i moabickie pochodzenie Dawida. 61) Tradycya także biblijna o „mieście ksiąg* K i r i a t - s e f e r na której i Movers gruntuje sławę mądrości Fenicyan, widocznie stosuje się do przed-semickiego, kananejskiego okresu, wskazuje to zmiana nazwy Kiriat-sefer „m iasta-sefer, uczoności11, lubo tu nie podana sama nazwa kananejska — na Dabir przez Semitów. „A imię Dabir było przedtem Kiriat-sefer“ Sę dziów I, 11. C2) Znajdujemy ją u Hebreów i Fenicyan, tj. dwóch narodów semickich, które przechowały jakiekolwiek pomniki. Należy sądzie że i Moabitowie i Amonici itp. tak blizcy krwią i pojęciami z tymiż, mieli tę samą formę rządu. Nawet w koloniach fenickich południowej Gallii, jak świadczy napis kamie nia ofiarnego z Marsylii — znajdujemy suffetów (sędziów). Patrz deSaulcy: M em . de l'A c a d . des inscr. et belles-lettres, t. XVII, I cz. p. 319. 188 Test. było jednocześnie nazwą, raczój godnością książąt czy tóż wodzów pierwotnych ludów ziem i Kanaan (Gen. X X , X X I, X X VI; P salm LII). Jak w Jerozolim ie tak i w Tyrze panujące m ało wojownicze rasy sem ickie, w yręczały się zaciężnem i hufcami — i to rzecz szczególna, po większej części Pilistyńczykam i, którzy tak we znaki dawali się Sem itom . Opis urządzeń wojskowych za D aw ida i Salom ona 03) i Roz. X X V II E ze chiela tyczący się Tyru, nie pozostawiają pod tym w zględem żadnej wą tpliwości. W sam ym Tyrze obok klasy rządzącej, arystokratycznej, czysto se m ickiej, widzim y lud w ydziedziczony ze wszelkich praw i opieki prawa; lud niewolniczy, m ieszany, w późniejszych czasach z sam ych niem al Karyjczyków złożony — początkowo, wolno przypuszczać, z sam ych podbitych plemion kananejskich, nad któremi prawo „vae v ic tis“ w całej rozciągłości zastosowywano fi4). Liczne sprzysiężenia i powstania tych warstw niewolniczych, o których nam nieliczne fragm enty przechowane u starożytnych autorów historyi tycb krajów podają (Justin X V III, 3 ), z jednej strony, a obawa, niedowierzanie i srogość z drugiej — w ypłynęły z tej odrębności ras, pa nującej i podwładnej 65). W ks. IX Jozuego znajdujemy i wśród Hebrejczyków wyjątkowe podobne zachowanie przy życiu, podbitej ludności m iast Gabaon, Kafira, Beerot i Karyatyerym. Bardzo ważnem byłoby obliczenie choć w przybliżeniu ludności całój rasy fenickiej rozrzuconej w jej wszystkich koloniach — ale n iestety nie mamy do tego dostatecznych danych. Movers oblicza w przybliżeniu liczbę arystokracyi fenickiej, która jak wiem y stanow iła istotny naród — reszta bowiem poniżoną była do stanow iska roboczego bydła — paryasów. „Cała łącznie arystokraeya — m ówi tenże — albo panujące plem ie, liczyło o ile można tego dojść, we w szystkich fenickich państwach, t r z y t r i b u s , każda trybus dziesięć pokoleń, których razem trzydzieści b y ło ; każde z tych znowu z takiej samej liczby poddziałów czyli w całości 3 0 0 g e n ®3) Porównaj Ewalda T. III Roz. D a w id ’s K riegseinrichtungen. ®4) O obco-plemiennój ludności w Tyrze i Kartaginie patrz: Justin. XVIII 4 , 4 . — Sallust. ług. 19, 1. — Ezech. 27, 10. — Moyers 1. c. fi5) Fakt że po wejściu na arenę dziejów Greków, w prędkim bardzo czasie język i kultu ra fenicka w samój Fenicyi zastąpione zostały przez grecką i że w stosunku li cznego szeregu monet i napisów greckich, bardzo małą ilość fenickich tamże odnajdują, wskazywaćby się zdawał, na ten charakter mieszany ludności Fenicyi i powierzchowność jój kultury. Kraj ze zbitą jednolitą ludnością nie dałby się tak prędko wynarodowić. Podobnież miało to miejsce i w ich koloniach jak na Malcie itp. gdzie żadnych śladów języka fenickiego nie znajduje się. t e s “ 66). Otóż przypuściwszy że w każdej z tych gentes było nawet 100 członków samych mężczyzn, to cała liczba arystokracyi czyli panującego plemienia, dochodziłaby i to hojnie obliczona zaledwie do 30000 mężczyzn. To stanowiło istotny naród fenicki. Na innej drodze w przybliżeniu mo żemy obliczyć caią ludność. W ambery °7) znakomity podróżnik i oryentalista iH e p w o rth Dixou (1 c.) obliczają, że Syrya w dawnych najświetniejszych swoich czasach, przed zalewem ras semickich, a z niemi razem i piasku pustyni, mogła wyżywić do 10 milionów ludności. Ponieważ Fenicya nie stanowi i dziesiątej części całej Syryi, a przytem je st w mniej korzystnych fizyograficznych warunkach, ludność więc jej nie mogła dochodzić i mi liona. Taką też ludność podają niektóre podręczniki np. Korzona. W śród ludności tej trzeba znaczną część odliczyć na pozostałe kananejskie ple miona jak Giblitczyków, Arwadczyków itp., oraz przybyszów i niewolników z całego świata, jak to w nadmorskich, handlowych miastach musiało mieó miejsce. Cały więc naród razem i z niższą klasą i pół miliona wynosić nie mógł. Gdzież tu więc — jeszcze raz pytamy — możność stawiania dzieł tak kolosalnych jak murów cyklopów i pomników megalitycznych; gdzież możność rozrzucenia po całym świecie dzieł swego przemysłu bronzowniczego; wpływu ich kultury począwszy niemal od bieguna północ nego, aż po Indye? Wprawdzie można ta arystokracya w miastach takich jak Tyr i Kartagina dokonywała dzieł olbrzymich, zdumiewających — ale siłami podwładnych plemion, niewolników. Co się jednakże dało robić w takich punktach centralnych, miastach - fortecach, nie dałoby się zdzia łać w krajach nieprzyjaźnie usposobionych, a bez siły narzucenia swej władzy. Jeżeli jednym rzutem oka, zapragniemy ująć historya Syryi i Małej Azyi, to według słusznej uwagi Renana 6S) — stojącej jednakowoż w sprze czności z zapatrywaniami tegoż na pierwotne dzieje Fenicyi i Palestyny — walka rolnika z nomadą, Aryjczyka z Semitą — fl u x i reflux cywilizacyi i nomadyjskiój patryarchalności, wypełnia wszystkie niemal karty tych dziejów. Prof. Yambery podobne także o tych okolicach i stosunkach wyraził zdanie. T ryum f pierwszego, to tryumf kultury — to zdobycze dla sztuki, przemysłu, rolnictwa; Semita zaś, czy-to Terachita, czy Arab, czy Beduin dzisiejszy, z patryarchalnemi swojemi zwyczajami, niósł nie mal z sobą, według malowniczego wyrażenia Renana, „piasek pustyni*. Linia Palmyry, Pella, Gerasy, Bostra, raz sforsowana przez nowych przy 60) E. u. G. 341. — Senat cały na zgromadzeniu w Tripolis wynosił członków. — Diod. XVI, 45 — Polyb. XXXVI, 2, 6. 67) Islam XIX w. 68) M is. de Phenicie p. 837. 1 90 byszów — cała Palestyna i okolice Tyru i Sydonu, były stracone. Ale na szczęście, potęga cywilizacyi je st tak wielką, wpływ ras przemysłowych, wszechstronnych, udzielających się, nad egoistycznemi, żyjącemi w odoso bnieniu i wyłączności — lubo powolny, tak stanow czy: że ci nawet któ rzy chcą j ą niszczyć, uledz w końcu wpływom jej są zmuszeni. Hebrejczycy i Fenicyanie ulegli tóż wpływom najprzód kultury pierwotnych Kananej czyków, w pośród szczątków których osiedlili się — następnie Egiptu i Grecyi. Pojęcia religijne, sztuka, fizyonomia kraju i charakter narodu, j ę zyk sam — nie mogły ostać się silniejszej moralnej organizacyi. Od Ylgo w. naszej ery, rozpoczął się znowu prąd ten od strony pustyni — ale uległszy wpływom upadającej w praw dzie, lecz wiecznie świeżej i żywotnej cywilizacyi greckiój, wydał całą świetną arabską sztu kę i kulturę; która niestety jak świetny meteor zabłysnąwszy i wprędce wyczerpawszy sztuczną widocznie energią najdzielniejszej z ras semickich — tem w głębszą noc ciemnoty i duchowej apatyi pogrążyła kwitnące niegdyś krainy Syryi i Palestyny — tem bardziej uwydatniła gasnący coraz geniusz ras semickich i obumieranie samego pnia tegoż szczepu. Z umysłu pominęliśmy dotychczas jeden z najdonioślejszych wyna lazków jakim się ludzkość słusznie szczycić może, tj. wynalazek pisma, a w szczególności alfabetu, który powszechnie przyznają Fenicyanom. W y nalazek ten połączony z historya pierwotną ludów Kananejskich, teraz dopiśro możemy w należytem świetle rozpatrzeć. Od czasu jak de Rouge 69) starał się naukowo udowodnić, że pod czas długiego peryodu panowania Kananejczyków tj. Hyksosów w Egipcie, ci ostatni wybrali z pośród licznych znaków pisma hieratycznego, pewną liczbę znaków odpowiadających duchowi ich języka — teorya ta przejęta w Niemczech przez Lautha, Brugscha, Ebersa, we Francyi przez F r. Lenormanta, Renana, Maspero, Maury, dziś uważana je s t za ostatecznie nauce zjednaną, niejako naukowo uświęconą. Przeciwko temu twierdzeniu w istocie i z naszego punktu zapatrywania nicby zarzucić nie można było; ale inna rzecz je s t z konsekwencyami teoryi uznającej tychże Kananejczy ków za Fenicyan. — Cała nasza dotychczasowa praca miała na celu zwal czenie tego zakorzenionego przesądu naukow ego; ważną więc jest rzeczą rozświetlenie istotnego początku alfabetu, zwanego powszechnie fenickim. Uczeni wyżej cytowani konsekwentnie z przyjęciem Hyks„sów za Semitów69) Do Bouge: M em oire su r la p ro p a g a tio n i pamiętnik czytany w Akademii „des in scrip . et belles-lettresLl wydany osobno 1874 r. 191 Fenicyan, uważają wszystkie alfabety nowożytne (z wyjątkiem jedynie korejskiego) za pochodne od fenickiego. Dla rozwiązania tej zagadki musimy się cofnąć do samych początków w ogóle pisma. Historya pisma „która — jak słusznie mówi Maury — jest jedną z najciekawszych k a rt roczników umysłu ludzkiego* jest w stanie — i dziś nawet, kiedy studya nad tym przedmiotem należy uważać dopiero za roz* poczęte, a wyżej zacytowane dzieła raczej ujemne dla tezy naszej zdawa łyby się dawać rezultaty — rzucić nie małe światło na historya począ tkową cywilizacyi. Z łaski to archeologii i paleografii porównawczej, mo żemy śledzić dziś za rozwojem i przekształceniami się różnego rodzaju pisma, i nabrać przekonania, że pismo wszelakie musiało przechodzić mniej więcój przez te same fazy rozwoju, i t a k : że tu ograniczymy się na dwóch najważniejszych — musiało być początkowo czysto ideograficznem, aby następnie przejść do fonetyzmu 70). W tem jednakże ideograficznem przedstawieniu swej myśli — po mijając tu różne mnemoniczne i inne systematy — od samych początków rozwoju cywilizacyi, napotykamy przedewszystkiem na dwa odrębne pier wiastki, na dwa różne kierunki n ). I tak : gdy w peryodzie kamienia niegładzonego, właściwym k a m i e n i a — w epoce rena, tak jak u dzisiejszych eskimosów — że się tu ogra niczymy na bardziój nam dostępnych początkach cywilizacyi europejskiej, gdy spotykamy dobre rysunki zwierząt i ideograficzne przedstawiania scen myśliwskich, w późniejszym peryodzie kamienia gładzonego i bronzu, ornamentacye, symbole itp. prawie wyłącznie polegają na rozmaitych kombinacyacb krzywych i prostych linij, na rysunkach geometrycznych. Nie 70) W świeżo do nas dos/.łćm a zeszytami wychodzącym dziele: Illustrirte Ge schichte der S c h rift p. Karol Faulmann protestuje przeciwko temu czysto teoretycznemu systematowi rozwoju alfabetu, przyjętemu przez Lenormanta i innych, i między innemi p. 2 mówi: „thatsachlich hat sich auch nie aus einer Silbenschrift eine Buchstabenschrift entwickelt, ja eine genauere Kenntniss der Hieroglyphen Agyptens zeigt uns in diesen Hieroglyphen das Vorkommen von Lautzeichen oder Buchstaben ais ebenso alt wie das Vorkommen der Schrift selbst, sogar bei den Mexikanern, welche dieEreignisse wirklicli malten und nicht schrieben, begegnen wir in ihren Gemalden Laut zeichen fur Namen, nur in den Totems der nordamerikanischen Kothhaute sind Namen und Begriffe identisch. 71) Faulmann podobnież, rozporządzając materyałem 266 znanych charakterów pism, zebranych przy wydaniu w r. z. swej księgi B uch der S ch rift. Wie deń — zwalczając genezę nowszych alfabetów od fenickiego, a tegoż od zepsutego jakoby hieratycznego egipskiego, przyjmuje także różne centra dla rozwoju pisma —• które może i posiadają jaką pierwotną łączność, ale która przy dzisiejszym stanie nauki nie da się udowodnić (p. 3 sqq.) także teg o ż: N eue Untersuchungen iiber den Ursprung des Alphdbets. 192 można zdaje się tego faktu inaczej tłomaczyć, jak wraz z Jo h n Lubbockiem 72) odrębnością ras zamieszkujących zachodnią Europę w tych dwóch różnych peryodach. System hieroglificzny — mówi tenże autor — je st już wielkim postępem, jednak „jest to tylko krok między przedsta wieniem polowania w ogóle, a przedstawieniem szczegółowych łowów jak u eskimosów\ Tak więc znajdujemy u eskimosów prawdziwy zaczątek przedstawiania myśli za pomocą znaków*. W prostych tych kreskach, liniach krzywych, geometrycznych symbolach ludów z tak zwanśj epoki bronzu, należy zdaje się uważać odrębny pierwiastek wyrażania swej m y śli za pomocą ideograficznych znaków. Znaki te jednakowoż nie były do wolne, przypadkowe, ale związane z wewnętrzną organizacyą ducha narodu, z jego geniuszem, zwyczajami, obyczajami, pojęciami religijnemi i sym boliką, systemem liczenia mianowicie czasu — w końcu z duchem sa mego języka. Dalszym rozwojem tych znaków i symbolów były r u n y północne, taką poezyą i tajemniczością owiane w pieśniach Eddy, tego kodeksu religijno-poetycznego pierwotnych Aryów Europy. Dlatego też słusznie mówi Faulm ann (p. 13): „So konnen auch die nordischen R unen nicht von Pbonikiern oder Griechen oder Romera entlehnt sein, sondern sie waren die Schrift der Odhin-Religion, die Schrift der nordischen Sprache, welche sich mit ihren 16 Lauten eng an die Zeichen der 16 Runen anlehnt, wie die griechische Sprache mit ihren 24 Lauten an die 24 griechisc-hen Schriftzeichen eto.“ Żaden też alfabet nie może być uwa żany za przedmiot łatwej wymiany, ale mogą nastąpić modyfikacye wraz ze zmianą kierunku duchowego, za pożyczką pojęć, symbolów, niekiedy i słów. Że runy północne których początkiem są proste nacięcia na ga łązkach, są jednym z najpierwotniejszych sposobów wyrażania swej myśli, to dość przypomniść sobie co Tacyt mówi o starożytnych Germanach 73). „Germanowie — mówi tenże — badają wyroki zapomocą płonek drzewa, na których kreślą pewne znaki, rozrzucając je na białe płótno. Wybie rają je potem na los aż do trzeciego razu w odmiennej kolei, a kombinacya znaków wyrokuje o przyszłości*. Czyż wobec tej naiwnej kombinacyi znaków, rozwinięty i wykształcony alfabet Fenicyan, niema się t i k : jak świątynia Salomona w Jeruzalem lub Melkarta w Tyrze, do najpro stszych początków architektury — dolmenów i crom-lechów ? 74). 7‘2) Prehistorie Times T. I, p. 41, 57. 73) Tacit. Germ ania 10. 7J) Sam zresztą materyał jak tu kamień i drzewo, wpłynął na prostotę kształtów tych ideograficznych, mnemonicznych niejako znaków; dość rzucić wzro kiem na runy północne aby być przeświadczonym, że mamy tu do czynie nia z najelementarniejszemi początkami alfabetu. Runy z Helsing pozwalalające nam zdaje się wnioskować o pierwotnej postaci run w ogóle, je 193 Tego pierwotnego charakteru run północnych, nie mogą zaprzeczyć i wyżej cytowani autorowie. „Gdy ludy germańskie — mówi Maury — zaznajomiły się z literami łacińskiemi, dały im nazwę b u c h - s t a b e n , której pierwotnym znaczeniem je s t pojęcie kija, gdyż pewnego rodzaju laseczki z nacięciami służyły pierwotnie tym ludom za środek komuniko wania swych myśli. Odpowiednie wyrażenie b o k - s t a f i r oznacza jeszcze u Skandynawów laseczki z rzeźbionemi tajemniczemi znakami” 73). Euny północne są według Eddy dziedzictwem po Azach i Wanach, po Kymrach i W e n e ta ch , pierwotnych aryjskich mieszkańcach północno-zachodniej Europy — dziedzictwem, które mocą sukcesyi krwi i ducha, przeszło na późniejszych Normanów, ze zlania się tychże Kymrów z nowymi nąjezdcami teutońskimi powstałych 70). W runach przeto widzielibyśmy odrębny szcze prostszej są formy. Alfabet bardziej zaokrąglony i rozwinięty fenicki jest już względnie znakomitym postępem. (Porów.: Alfabete des gesammten Erdekreises Wien. 1855 r. i Faulmann 1. c. p. 41 i in ne). —• Alfabet O g h a m odnajdywany po większej części w Irlandyi a niekiedy w Szkocyi i Szetlandyi, tj. samych keltyckich a nie kimbryckich krajach, jako złożony z samych krótszych lub dłuższych kresek, pro sto lub ukośnie wzdłuż jednej linijki poziomój ugrupowanych, jest jeszcze pierwotniejszą formą wyrażania swój myśli pismem. Euny jednakże jak i Ogham, pomimo swojej prostoty, są na podstawie fonetycznej już rozwi nięte. — Co do pisma Ogham patrz także Juhn Lubbock: Prehistorie T i mes T. I, p. 280. 75) L. c. p. 123. 76) Wspominaliśmy wyżej, że tak historycznie jak i etnograficznie Cymbrowie (Kymry) różnią się tak od Keltów jak i Teutonów. Nazwa Germanów jest wiadomo czysto geograficzną i pod nią tak dobrze ukrywają się Cymbro wie północy i zachodu, jak i Ligowie, Wendowie itp. wschodu. Teutonowie czyli Niemcy byli najpóźniejszymi przybyszami do Germanii, nazwa nawet Germanii nie jest teutońską. Kymrowie, jak już autorowie starożytni: Mela, Plinius, Tacit, Ptolomeusz, Strabon, Caesar podają, zamieszkiwali całą południową Skandynawią, część Germanii, część Gallii — mianowicie tak zwaną „Gallia Belgica11, a także nadbrzeża oceanu: Bretanią i ArmorykęW andeę; po drugiój stronie cieśniny kaletańskiej: dzisiejszą Anglię i ks. Wallii, gdzie ostatki ludów Cymbryckich (Kimry) schroniły się, i do dziś dnia w potomkach swoich przechowały się. One tj. ludy kymryckie wysta wiły wszędzie pomniki megalityczne; one i tylko one wyznawały kult druidyczny obcy zarówno Keltom jak i Teutonom. Odsyłamy zresztą do Jul. Micheleta Iszy tom historyi fran., do dzieła Nilssona 1. c. T. I, p. 113, 114, T. III, 168, 169 sqq i 190 oraz cytowanego przez tegoż, historyka Rud. Keysera z Christianii. — Zrobimy tylko uwagę, że w pierwszem wydaniu swego znakomitego dzieła, Nilsson, miał zupełnie jasne pojęcie, że to Kimrom należy przypisać te pomniki i tę cywilizacya; w następnych wydaniach wpra wdzie zawsze przypisuje tym ostatnim dolmeny i cromlechy, ale uważa ich za ludy epoki kamienia tj. nie znające użycia metali. Rob: zaś to ustęp stwo dla nieszczęsnej teoryi wpływów fenickich. 13 194 od początkowego ideograficztiego, hieroglificznego pisma pierwiastek, który wspólny niektórym najniższym społecznym organizacyom jak np. T a ta rom „których dowódzcy posługiwali się dla wydawania swych rozkazów, ta k zwanemi k h e - m u tj. naciętemi laskam i11, wykształcony następnie przez ludy dolmenów i palafitów i do stanowiska alfabetu podniesiony, stał się początkiem pisma fonetycznego. Alfabety etruski, głagolicki 77), gocki, większe z tym niżeli z fenickim mają pokrewieństwo. Oprócz prostoty znaków i sam porządek alfabetu runicznego zwa nego od niego F u t h o r k , dowodnie przekonywa, że nie ma nic wspól nego z alfabetem greckim i rzymskim. Dla przykładu jak runy utrwalone były w wyobrażeniach ludów północy, podajemy, że zwykle do dziś dnia przez osoby niepiśmienne używany krzyżyk x w miejsce podpisu, nie jest niczem innem jak znakiem n a u t ( = węzeł) alfabetu runicznego, „który nazwę, własność oznaczał*. Dla tych cech właśnie pierwotności, prostoty j jasności względnej, Faulm ann w miejsce bieroglyfów — jak dotychczas zwykle robiono, bierze runy północne za podstawę swego systemu poró wnawczego — a zarazem za podstawę w ogóle znaków fonetycznych — jak to tytuł rozdziału traktującego ten p rz e d m io t: R una oder das Geheim niss des Ursprungs der Lautzeichen już sam wskazuje 78). V7) Znana jest niepewność w świecie uczonych który alfabet słowiański kirylica czy głagolica jest starszą i która rzeczywiście jest inwencyą Sgo Cyryla.— Szafarzyk był zdania że głagolica. — Patrz: K ronika prace etc. Jahnowa. Praga. — Jakub Grimm w pojedynczych literach głagolickich upatrywał charakter runiczny. ,8) „Wenn wir dennoch nicht die Hieroglyphen, sondern die Runen znr Grundlage unserer weiteren Untersuchungen nehmen — mówi Faulmann p. 4 0 — so veranlasst uns hierzu erstens die geringe Zahi der Runenzeichen, in welcher die Begriffe sich noch nicht so selir zersplittert zeigen wie in den Hieroglyphen, zweitens die festgeschlossene, an die Zahlenreihe gekniipfte Ordnung der Eunen, der die Hieroglyphen wonig Ahnliches an die Seite stellen kónnen; drittens die Durchsichtigkeit dieser Anordiiung, welche ein allmahliches Entstehen aus einer kleinen Anzahl von Grundzeichen erkennen lasst, yiertens die Runennamen, welche die Zeichen erklaren und des Sinn derselben plastischer hervortreten lassen, ais diess bei den agyptischen Lautzeichen der Pall ist, welche die Begriffsbedeutung bereits ganz abgeworfen liaben und nur mehrals Lautzeichen vorkommen“. Dodaćby należało że nie mamy dotychczas niemal żadnych danych co do postaci run pierwotnych (Ur-runen), z czasów nim stały się one dziedzi ctwem narodów Normandzkich, Anglo-saksońskich, Markommańskich itp. a gdy były własnością pierwotnych aryjskich Kimro - Wendyjskich społe czeństw Europy. To co w tym względzie mówi Faulmann p. 48 sqc[, na leży uważać zaledwie za pierwsze kroki badań tego rodzaju. Wnioskować tylko można o silniejszym jeszcze związku znaków tych pierwotnych tak z symboliką, jak i dźwiękami przez nie wyrażanemi. 195 Ludy dolmenów i palafitów znały i początki pisma ideograficznego, jak świadczą całe wyżej wspominane rzeźbione skały Skandynawii i innych okolic świata, gdzie się tylko pomniki megalityczne znajdują. Czy wła śnie przez skombinowanie tych dwóch systemów, przez wpływy tego sym bolicznego pisma, konwencyonalnych najprostszych znaków, w czasie długowiekowej bytności ludów dolmenów — Hyksosów w Egipcie, lub jeszcze przez poprzednie wpływy sąsiedztwa aryjskiego, których zaprzeczyć nie można, pismo obrazowe egipskie, hieroglify, tak z duchem narodu, religii itp. spojone, nie wykonało swej postępowej ewolucyi i nie wykształ ciło się w pismo hieratyczne a później demotyczne, to tylko sumienne, bez uprzedzeń prowadzone przyszłe badania, wykazać mogą. Zresztą jak wiadomo pismo egipskie nigdy nie mogło otrząsnąć się ze swych pierwo tnych ideograficznych cech — nigdy nie przeszło w czysto fonetyczne. Ludy zaś dolmenów i palafitów przedewszystkiem lubujące się w znakach geometrycznych, w linijach i kreskach, a które w ogóle w ornamentacyi unikały przedstawiania postaci ludzi, zwierząt lub roślin — wewnętrzną jakąś organizacyą ducha własnego uzdolnione raczej były, do wykształce nia tego rodzaju symbolicznego, konwencyonalnego pisma, niżeli na sy stemie pełnym ideograficznym opartego. Ze używały także i tego osta tniego, jak świadczą rzeźby Skandynawii, to tylko dowodzi, że oprócz znajomości pisma miały i poczucia artystyczne i obrazowo chciały upa miętnić jakieś ważne monumenty swej h is to r y i; rzeźby te raczej są obra zami niżeli napisami. Wszakże i dziś malowidło lub rzeźba więcej do nas przemawiają niżeli lakoniczny napis. Przy takiej najprostszej formie konwencyonalnych, mnemonicznych tych znaków, łatwiej było przejść do na dania im znaczenia fonetycznego, niżeli w czysto niemal ikonograficznem pi śmie Egipcyan. Zresztą Faulmann (p. 39 i inne) zwraca także uwagę na li czne analogie obrazów Eddy i znaków runicznych, z hieroglifami egipskiemi. Jeżeli gdzie, to w piśmie klinowera. pochodzenia turańskiego, które tak wcześnie straciło swoje cechy ikonograficzne, że prawie nie sposób powrócenia do prototypów, łatwiej szukać analogii, lub choćby wpływu na wytworzenie się pisma runicznego. Turanie mogli tu być jak i w wielu innych względach nauczycielami Aryów ale nigdy Semici. Pasterze nigdy sami z siebie do posiadania pisma rozwiniętego (alfa betu) przyjść nie mogli byli — ale zapożyczyli go od rolników jednocześnie z znakami liczenia, z systemem miar, wag, z ich podziałem czasu — ztąd podanie starożytne o siedmiu rodzajach pisma, związek mające z siedmioma dniami tygodnia. » Zagadkowe napisy a k k a d y j s k i e, te pomniki pierwotnej cywilizacyi Chaldei, oraz tak zwane m e d o - s c y t y j s k i e , jakkolwiek z późniejszych 13* 196 czasów (Achemenidów) — mogłyby tu nam rzució niemałe światło na przej ście to, o ile ono mogło być możebnem, ikonografów i ideogramów dO' fonetyzmu — przejście znaków odpowiadających początkowo ideom, me todą a k r o l o g i c z n ą tj. zastosowaniem znaku do pierwszej lub głó wniejszej litery wyrazu — do znaczenia dźwięków. Egipcyanie jak Chińczycy, Mesykanie itp., jakkolwiek mogli być na drodze metody alfabetycznej, zbyt tradycyami, religją związani byli z sy stemem ideograficznym — ideogramami, aby módz się zupełnie z pod niego wyemancypować. . „Zarzucenie zupełne tych charakterów było możliwem tylko przez lud k t ó r y : niezwiązany był z niemi tradycyą, który, z krajów obcych otrzymawszy znajomość sztuki pisania, mógłbył zrobić wybór w znakach które ln u podawano, zadawalniać się pewną tylko liczbą znaków fonetycznych, reprezentujących jego monosylaby, widzieć w nich tylko czyste człoukowania“ 79). Lecz jeśli trudno nie uznać z Lenormantem i Maurym, że postęp ten tj. wykształcenie alfabetu „nie było samorodną kreacyą, ale rezulta tem długiej pracy i praktyki graficznej, której teatrem był Egipt, gdzie lud Chanaan szedł szukać elementów z których wytwarzał swoje dzieła14 ; — jeśli Emanuelowi de Rouge udało się na tak zwanym papirusie „ P risse 11 odszukać prototypy tych znaków alfabetycznych, czem zresztą udowodnił tylko poprzednie zapatrywania starożytnych autorów j a k : Platona, Diodora z Sycylii, Plutarcha, Tacyta itp. — nie przesądza to bynajmniej aby ludy te kananejskie, ludy dolmenów jak widzieliśmy, nie wniosły były i własnych pierwiastków, nie oddziałały były na wytworzenie pisma hieratycznego własnym swoim wpływem. Wiadomo [powszechnie że to stan kapłański wpłynął głównie na tę reformę i że pismo to wyłączną nie mal było jego tajem nicą; widzielibyśmy więc tu wpływy cywilizacyi pier wotnej aryjskiej, chaldejskiej a później kananejskiej, które łatwiej mogły mieć miejsce z powodu bliskiego sąsiedztwa, niżeli wpływy wprost z Indyj, których przecie nikt przeczy. Nie przeczymy tu bynajmniej, aby alfabet który nosi nazwę feni ckiego, nie był istotnie tegoż pochodzenia. Owszem, porządek liter i ich nazwa, która mniej-więcej niezmieniona przeszła i do alfabetu greckiego, zdawałyby się wskazywać na fenickie jego pochodzenie. A le skłonni byli byśmy uznać, że Fenicyanie powzięli pierwotną myśl tych znaków, nie z Egiptu, ale od swoich poprzedników Kananejczyków, w pośrodku których tak długi czas przebywali, a następnie ukształtowali je według ducha i geniuszu własnego języka. Uczeni wyżej cytowani stwierdzają, że Feni- 70) Maury 1. c. p. 134. «yanie widocznie nie znali pierwotnego znaczenia przejętych przez siebie znaków. I t a k : pierwsza litera alfabetu fenickiego a ł e p h , od którego p o szło A Greków i Łacinników, jest tylko małą odmianą znaku wyobraża jącego w piśmie hieroglificznem o rła ; tymczasem „ a l e p h , które się stało alfą Greków, oznacza byka w języku hebrejskim “ itp. Czyżby to zatrace nie pierwotnego znaczenia mogło było nastąpić, gdyby Semici wprost z Egiptu zadobyli to pism o; zdaje się więc, że tu pośrednikami musieli być Aryo wie mieszkańcy Azyi Mniejszój, a pierwotnie i ziemi Chanaan. Wprawdzie nie mamy wcale lub bardzo mało, i to wątpliwych po mników piśmiennictwa z epoki wcześniejszej ■od rozpowszechnienia alfa betu fenickiego. Ze względu na starożytność tradycyj Giblitu, należałoby tam ich przedewszystkiem szukać. Wszystkie jednakowoż grobowce sta rożytnego Gebalu są bez wszelkich napisów. „I możnaby wątpić — mówi E enan — jakiego alfabetu używali Giblici, gdyby nie piękna moneta E n glusa króla Byblos — najpiękniejsza moneta autonomiczna fenicka11. M o neta ta jednakowoż je s t z dużo późniejszych czasów 80) i nic wspólnego nie może mieć z przed-fenicką przeszłością Giblitu. Eenan (M is. de Plien. p. 305 sqq) podaje jednakże facsim iłe dwóch napisów z miejscowości Ainel-Asafir w okolicach Gebalu (Byblos), zagadkowego pochodzenia. Podró żnicy angielscy Cyrill Graham i Bawdinson skłonni byliby uważać je za assyryjskie. Eenan uw aż a łb y , że mogą należeć do systemu archaicznego znalezionego na kilku cegłach w Mugheir — systemu zkąd było wyszło pismo klinowe 81). Oppert zostaje w wątpliwości co do nich. Napisy te składaią się z kresek, punktów i rodzaju geometrycznych figur przypo minających w ogóle najpierwotniejsze charaktery, mianowicie runy. W oko licach znowu Tyru, wr grotach używanych z wszelkiem prawdopodobień stwem za cavernae pudendorum m uliebrium , znajdują sie napisy grafitti gdzie najczęściej powtarzają się małe trójkąty i gałązki palm — według zapatrywania pp. Bertou (Topographie de T y r 5, 81 i inne) i Eenana {p. 648 sqqj, mające łączność z kultem orgiastycznym Astarty S2), — a obok tego niezdeterminowane dotychczas charaktery bardzo niekształtne i primitywnie nakreślone, które niektórzy porównywali z hieroglifami egipskiemi, drudzy z napisami greckiemi, fenickiemi, nabatejskiemi,'synaickiemi i t p . — jednakże bez żadnych ściślejszych podstaw. Kwestye te paleograficzne, so) Patrz ks. De Luynes: E ssa i sur la num ism atique des sałrapies et de la Phenicie sous les rois Achemenides. sl) Porów: The cuneiform Inscriptions o f Western A sia vol. I, pl. I— V. 82) Powtarzają się także w wielkiej grocie w Gebeil i w Biadh. Kult ten orgiastyczny części płciowych kobiecych, przechował sie i u wyżej wspominanych Ansariów (Ansaryeli). 198 dotychczas nie rozwiązane, rzucą m oże kiedyś jaśniejsze św iatło na prze szłość F enicyi i genezę alfabetu fenickiego. N ie ulega w każdym razie w ątpliw ości, że K ananejczykowie pierwo tni posiadali znajom ość pism a. Najwym owniejszym św iadectw em są tu owe traktaty zawierane w dwóch językach, chetejskim i egipskim , m iędzy „wielkimi królami H ettejczyków “ a „wielkim i książętam i Egiptu* — z k tó rych jeden pierwotnie na srebrnej tablicy w języku Hittów spisany, prze chow ał się w tłom aczeniu egipskiem . Jaki m ógł być charakter tego pism a — to na długi czas, może na zawsze pozostanie zagadką. Nie należy także spuszczać z uwagi, że tak Oanes w tradycyach Chaldei, jak T hot-T aaut w tradycyach Egiptu i Fenicyi — m ytyczni rozkrzewiciele nauk, sztuk i pism a -— byli cudzoziem cam i. Niew ątpliw ą je st rzeczą, że Fenicyanie jeżeli nie byli wynalazcam i tego alfabetu, to swojemi rozległem i stosunkam i handlowem i znakomicie przyczynili się do jego rozpowszechnienia i w tem niejako należy szukać przyczyny nieporozumienia naukowego, co do przyznawania im tego w y nalazku. Alfabety : m ianowicie grecki i po większej części łacińskie, z wielkiem prawdopodobieństwem wyprowadzają swoją genezę od fenickiego pro totypu. Najstarszy alfabet grecki którego nam dostarczają napisy wyspy Thera, które uczeni odnoszą do V III lub nawet IX w. prz. Chr., mają zupełnie typ fenicki S3). Lecz czemu przypisać następne stanowcze zm iany: przybycie np. trzech lub czterech zgłosek przypisywanych Palam edesow i, a nieznanych w alfabecie fen ick im ; zaniedbanie pisania z sem icka z pra wej do lewej a przyjęcie zwyczaju pierwotnie już w A ssyryi używ anego a wszystkim Aryom wspólnego - pisania od lewej ku prawej ? D laczego Grecy — pyta Faulm ann — z fenickiego X (thav = t) zrobili kh, fenickie zaś bet zm ienili w tak różne od niego greckie; dla czego w jednych razach tak skom plikowali, w drugich uprościli znaki fenickie — co nie m ogło być przyczyną braku wprawy ze strony m istrzów takich w rysunku i rzeźbie? Z drugiój strony zkąd taka n iestałość w alfabetach różnych plem ion Grecyi : gdy 3 .1 raz t drugi raz s oznacza, M raz m, innym razem s, B niekiedy jako e występuje, X u jednych plem ion kh u drugich ks oznacza? Jeżeli Rzym ianie znowu wprost od Greków zapożyczyli alfabetu, dla czego greckie P (r) w zięli za p, a przybrali znak R którego Grecy nie u ży w a li; dla czego z T (g) zrobili C, przybierając znowu inny znak G ; dlaczego greckie K zastąpione je st u łacinników przez C? itp .? K irchof 84), który najwięcej zajm ował się historya alfabetu greckiego 83) Maury 1. c. — Maspero 1. c. Ch. XV, Les ecritures du monde orientale p. 602. 199 przyjmuje: że w epoce bardzo już odległej, nastąpił podział w systemie pisma ludów greckich — „jedni pozostali wiernymi typom wschodnim, drudzy zaś osiedleni na zachodzie zmienili znacznie jego formy. Ztąd dwa alfabety archaiczne: alfabet wschodni w którym liczą 26 liter, i alfa bet zachodni który nie ma jak 2 5 “. Zkąd mógł powstać ten podział? — czyż nie należałoby przyjąć, że przez przejęcie przez Greków zachodu pi sma pelazgijskiego, pisma jak zaraz zobaczymy pierwotniejszego od feni ckiego, pisma pokrewnego alfabetom aryjskim Azyi Mniejszej, a które dało początek i etruskiemu. Czyżby Grecy i Pelazgowie przed przyswojeniem sobie alfabetu fe nickiego — nie mieli znać żadnego p i s m a ? — a wszakże myśliwcy i czerwonoskórzy Ameryki i inne niżój nawet uorganizowane społeczeństwa, mają znaki dla wzajemnego porozumienia się i wymiany swych myśli. W edług Momsena „alfabet — ten znakomity płód ludzkiego umy słu — je s t spólnym utworem Aramejczyków (tj. Semitów) i Indogermanów“ (H. R. I, 180). Nie mogąc tu dłużej zatrzymywać się nad tym przedmiotem, odsyłamy także sz. czytelnika do §§ „A lfabet helleński w I ta liiu i „Rozwój alfabetu w L a cyu m “ powyższego dzieła, w których uwidoczniony jest ten d u a liz m : alfabetu etruskiego rozkrzewionego na północo-wschodzie i południu półwyspu italskiego, a alfabetu latyńskiego przejętego od Greków. Movers (Phon. I, 518 sqq, E. u. G. 368) przeczy także aby Feni cyanie byli wynalazcami alfabetu — przypisywałby wynalazek ten, raczej wraz z Bockhiem, któremu z aramejskich ludów. Wróćmy do alfabetów Azyi Mniejszej. — Lenormant, Maury i inni, wyprowadzając wszystkie alfabety przeszłości i nowożytne od fenickiego, sami narażają się na sprzeczność. Autorowie bowiem ci p rzyznają: „że bardzo mało wiedzą o historyi pisma w Azyi Mniejszej" — „że m ała liczba napisów likijskich. frygijs'dch i karyjskich którą zebrano, przedsta wia nam litery bardzo różne od helleńskich* itd. Nie wipmy jak sobie tłomaczyć, że taki Maury byłby skłonny przyznać pochodzenie tychże alfabetów „od greckiego raczej, niżeli kananejskiego tj. fenickiego*; co zdaje nam się sprzeczne najprzód z tem co sam wyżej mówił o wyraźnej różnicy tychże alfabetów, powtóre, nie rozu miemy jak można Greków uważać za starszych od Pelazgów, jak wiado mo, poprzedników tychże w samej Grecyi i Azyi Mniejszej. Wspólność cywilizacyi, a zatem i ras ludów Azyi Mniejszej a Pelazgów greckich jest 84) A. Kirchoff : Studien :.ur Geschichte d. griechischen Alplidbets 3 Auf. 200 udowodnioną choćby samemi pomnikami, tak zwanemi murami cyklopów, — zresztą tradycyami historycznemi. Do tego doprowadza z góry przyjęta teorya, bez liczenia się z fa ktami. Przyjęcie zresztą pochodzenia alfabetów: frygijskiego, lykijskiego i karyjskiego — jakkolwiek napisy te które do nas doszły, z późnych sto sunkowo czasów mogą pochodzić — z greckiego, w miejsce fenickiego, nie upraszczałoby w niczem kwestyi, tylko obchodziłoby ją, skoro grecki miałby od fenickiego wprost pochodzić. Wiadomem je s t tylko, że dwa pierwsze alfabety zawiórają zgłoski F, <£>, X, które i w greckim się znaj dują, a brakujące w fenickim. Oprócz tego alfabet lykijski wyróżnia się pomnożeniem typów sa m ogłosek— które to znaki w żadnym innym alfa becie nie są znane. Có zaś do alfabetu karyjskiego wyróżniającego się bardzo stanowczo od dwóch poprzednich — to trzeba przyznać, że żadna poważna próba, nie tylko oznaczenia genezy tegoż, ale odczytania i zde terminowania stanowczego znaków nielicznych tych napisów — nie była dotychczas robioną. Wszystko co w ogóle w tej kwestyi dotychczas pisano, opićra się na ciemnych i wątpliwej autentyczności tradycyach starożytnych; trady cyach ,, zawikłanych jeszcze dążnością nowoczesną teoretycznego zlania i wyprowadzania wszystkich tych alfabetów, z wspólnego fenickiego źródła, a pierwotnie hieratycznego pisma egipskiego. Widzieliśmy powyżej w samej Fenicyi napisy skalne w okolicy Ge balu, nic z charakterami fenickiemi niemającemi wspólnego, a dotychczas nie odczytane i nie zdeterminowane. Olbrzymia starożytność napisów ludów aryjskich Azyi Mniejszej, po twierdzoną je s t choćby samemi wykopaliskami dokonanymi przed niedawnem w Hissarlik przez Schliemanna. Gdy wielki napis Mesa albo Mesza króla Moab, najstarożytniejszy ze wszystkich semickich, odnoszą powszechnie do IX w. przed Chr., pomijając tu symbole i znaki na megalitycznych pomnikach oraz runy północne — prace te archeologiczne Schliemanna ■wykazują uformowane już pismo wśród cywilizacyi najistotniej aryjskiej, pelazgijskiej (a wyraźne powinowactwo mającej z pierwotną cywilizacya północno-zachodniej Europy), na kilka tysięcy lat przed Chr. 85). 8f’) W Hissarlik odkryto w głębokości 14 metr. pod ziemią krążki z terrakoty na których były wyciśnięte pojedyncze litery i różne znaki i symbole. Głębiej (do 16 metr.) odnajdywano narzędzia kamienne i inno podobne do powsze chnie znanych w Europie. Epoka owej cywilizacyi tak charakteryzującej się temi terrakottami nie da się ściśle oznaczyć; nie można nawet w przybli żeniu obliczyć wiele dziesiątków wieków upłynąć mogło nim 14 m. głęboka warstwa ze szczątków i osadów późniejszych cywilizacyj uformować się mo- ' 201 Jakżeby więc pogodzić tę sprzeczność: że Semici byliby wynala zcami alfabetu, a nie używali go — nie mamy bowiem ich pomników pi śmiennych tak odległej starożytności sięgających — ludy zaś aryjskie od nich mieliby zadobyć sztukę pisania, a mamy niezbite dowody ich cywi lizacyi tak zdumiewająco odległych sięgającej czasów? Ważny także szczegół, że alfabet ten zwany fenickim, nie był by najmniej typową własnością ludów sem ickich; owszem, rzec można Feni cyanie byli tu raczej wyjątkiem. Hebrejezykowie jak wiadomo, oprócz nielicznych kilku napisów na monetach datujących z czasów dynastyi Asmoneeńskiej — wspólnych nie jako Fenicyanom i Hebrejczykom, od najdawniejszych niemal czasów uży* wali pisma kwadratowego, jakiem pisane są Biblije hebrejskie. Pismo to, jak i wszystkie inne alfabety „ k t ó r e m o ż n a n a z w a ć s e m i c k i e m i * (Maury), powstały z odrębnej gałęzi pisma zwanej aramejską, syryjską. Pismo to wspólne Assyryi, Babilonii, Syryi, Judei itp. na YII w. przed naszą erą je st już uformowane. Zapewne, i to pismo aramejskie, z starożytnym alfabetem fenickim, z pewną dobrą wolą można sprowadzić do jednego pierwotnego typu, bo jak wiemy, wszystkie pisma jak i wszystkie języki musiały przejść przez jedne mniej więcej podobne początkowe fazy. Ale nie można zdaniem naszem dość zrobić nacisku, że właśnie to pismo aramejskie było typową własnością ludów semickich, aramejskich. Fenicyanie są tu jedynym wy jątkiem. Pismo arabskie we wszystkich swoich odmianach, wyprowadza się także z tego wspólnego semickiego pnia — pisma aramejskiego. Zwolennicy teoryi przyznającej Fenicyanom początek pisma — nie wiedzą jak sobie tłomaczyć pojawienie się w południowej Arabii, w Yemen, zupełnie różnego alfabetu zwanego himyaryckim — „znanego nam z licznych napisów których tłomaczenie od ćwierci wieku stawia na próby bystrość filologów*. Jakże więc przypisywać je stanowczo Semitom, skoro się ich nie odczytało? Tu znowu spotykamy teorya (jak wszędzie gdzie jest jaka wątpliwość) wpływów fenickich, a Renan skłonny byłby uważać napisy te za dowód stwierdzający tradycye przebywania Fenicyan nad morzem Czerwonem S6). Mniejsza byłoby zresztą o parę napisów w mało-znanym i uży gła. Patrz także w dziele Schliemanna Trojan. A lterthum er p. XXI cyto wane zdania o tych napisach Emila Burnoufa i prof. H. Brunna z Mona chium. S6) Hist. gen. d. langues sem. p. 311. — Tu wspomnieć nam także należy, że w r. 1874 odkryto pod Smoleńskiem na wzgórku kamień z zagadkowym napisem. Podobnyż napis znajduje się na kawale bursztynu w kształcie perły oszlifowanym i przewierconym w środku a będącym własnością zbio rów starożytności w Oldemburgu. Oba te napisy bardzo niewyraźne i nie- 202 wanym języku, ale pismo to ztąd nabiera większego znaczenia, że daje początek licznym gałęziom pism najstarożytniejszych ludów aryjskich — że jest prototypem pisma świętych ksiąg Wedy. P . Maury przyznaje jednakże, że pismo to himyaryckie „ o d d a l a s i ę z n a c z ą c o o d s w e g o p r o t o t y p u f e n i c k i e g o (?), p o c h o d n e z a ś j e g o j e s z c z e h a r d z i e j “. Alfabet ten między innemi dał początek pismu g h e z albo etio pskiemu, które rzecz szczególna, jak wszystkie po większej części pisma aryjskie, szło od lewej do prawej ręki, Widzieliśmy powyżej, jak różna była pierwotna cywilizacya południo wej Arabii, mianowicie kraju Yemen, co do cech wyróżniających inne semickie cywilizacye. Uczeni najbardziśj uprzedzeni na korzyść powsze chności cywilizacyi semickiej, przyznają, że języki h i m y a r y c k i i m a h r i , co najmniej, bardzo, obcemi, nie-semickiemi wpływami są skażone. Ta sama trudność nastręcza się co do zdefiniowania alfabetu napisów himyaryckich — przez autorów arabskich oznaczanego nazwą m u s n a d , a znajdywanych na pomnikach w Mareb, Sana, dolinie Doan itp. Gesenius wprawdzie za liczył alfabet ten do wspólnego pnia fenickiego. Jedno je st jednakże niewątpliwem, że alfabet himyarycki i lepiej i dawniej znany alfabet g h e z , języka starożytnego Abissynii, stanowią jedno — tak jak w przeszłości kraje te po dwóch brzegach cieśniny Bab-el-Mandeb, etnograficznie i lin gwistycznie szły zawsze w parze. Z tą różnicą, że napisy himyaryckie idą od prawej do lewej gdy w języku g h e z przeciwnie. Otóż, jeżeli alfabet ten ma niejakie analogie z fenickim, to i niemniej ma i znaczące różnice. Alfabet ghez mianowicie, lepiej znany — liczbą, porządkiem i znaczeniem, nazwą i kształtem liter, a mianowicie oznaczeniem i użyciem samogłosek wy różnia się stanowczo od wszystkich innych semickich alfabetów — a prze ciwnie, tak systemem samogłosek ja k i kształtem liter, zbliża się bardzo do sanskrytu i alfabetu ksiąg świętych hinduskich. W . Jones S7) i Leczytelne nie zdawały sin być runami. Otóż czytamy w VI Bd. 129 i VII Bd. p. 239 wiedeńskich M ittheilungen der ant.hrop. Gesell. że Dr. A. Muller z Oło muńca ma je za fenickie. Gdy je wszakże przychodzi odczytać są same przypuszczenia, dowolności, znaki zapytania i tym podobnie. Nimby je za fenickie uznać można, należałoby je zdaniem naszem wprzód odczytać; wszystkie te jednakże mniemane napisy fenickie mają wspólne piętno, tj. że ich nikt nigdy nie odczytał. Jeźli te napisy nie są istotnie runami, mogą być zarówno jakiemi mistycznemi znakami, fantastycznemi ornamentami, a najprawdopodobniej igraszką samój przyrody; w każdym razie na owych nieoddeszyfrowanyeh piśmiennych dowodach trudno opierać teoryę wpły wów aż po-za Smoleńsk kultury fenickiej. 87) A sia tic Researches, t. III, p. 4. 203 psius 8S) wyprowadzali go też z alfabetu d a w a n a g i r y . Lenormant, Maury i inni, przyjmują odwrotnie 89). „Przez jakie pośrednictwo — pyta p. Maury — starożytny alfabet Yemen, który dostarczył pisma Etiopii gdzie litery układały się jak u Gre ków od lewej ku prawej, zaniesiony został do krańczyn Afryki północnej, do Lybii i aż do Numidyi? Tego nie wiemy. Wszystko co tylko dało się skonstatować jest to pokrewieństwo między alfabetem himyaryckim a pismem zwanem t i f i n a g , którego pomniki odkryto w Algeryi i kraju Tuaregów “. Napisów tych dotychczas nie odczytano. Niewiadomo także w sposób pewny — mówi dalej — jaką drogą alfabet himyarycki zdołał zakorzenić się w północnym Hindostanie. Pismo bowiem m a g a d h i które dało początek wszystkim odmianom pisma Hindusów, poprzedzającym wpro wadzenie wraz z islamizmem pisma arabskiego — łącznie z pismem świę tym d a w a n a g i r y , którym pisane są księgi święte, jest niewątpliwie pochodzenia od charakteru Yemen, a najdawniejsze napisy te sięgają jak się zdaje IV w. przed Chr. Chcąc odpowiedzieć na te pytania, trzebaby przedewszystkiem za rzucić teoryę wpływów fenickich; już to bowiem cośmy wyżej z dzieł Lenormanta iM a u ry ’ego zacytowali, wystarcza dla przekonania, że pismo to7 którego początek według tychże autorów jest niepewny, idące od lewćj do prawej a wspólne Libii, Indyi, w części Etiopii tj. krajom gdzie po-za Europą znajdują się najczęściej pomniki megalityczne — dolmefty, nie je st semickiego, ale aryjskiego pierwotnie pochodzenia. Znajomość pism a jakkolwiekby w kształcie najpierwotniejszym ale zawsze na fonetyzmie opar tym, rozchodziła się wraz z ludami dolm enów ; musiały alfabety te tyle wspólności mające być w swoich początkach wspólne mniej więcej wszyst kim Aryom, przynajmniej wyżej w cywilizacyi posuniętym, a przez poró wnanie ich z alfabetami Azyi Mniejszej, z europejskiemi: jak z etruskim, głagolickim, a przedewszystkiem z runami północy, można rościć nadzieję, że większe światło wypłynie na początki w ogóle pisma, alfabetu. Musimy tu zrobić jeszcze uwagę, że jakkolwiek pismo świętych ksiąg Hindusów, w dzisiejszej ich redakcyi, nie datuje jak z czasów między VII a X w. naszej ery, a najstarożytniejsze w ogóle napisy Hindusów do dziś . dnia przechowane, odnoszą zwykle do IV w. pized Chr. — niepodobień stwo przypuścić, aby tak odwieczne pomniki, i na tak pierwotną cywilizacyą wskazujące, miały czekać na swoją redakcyą, aż Fenicyanie dadzą początek swemu alfabetowi. Eenan sam przyznaje ao) że teksta P rdtiędkyas 8S) Zwei Sprachvergleichende Abhandlungen. p. 74 sqq. Berlin 1836. 89) Co do systemu samogłosek, Weber (Indische Skizzen, p. 148) widzi także tu wpływy indyjskie. 90) H ist. d. I. s., p. 207, nota 2. 20 4 przeczą temu, i popierałyby istnienie alfabetu d a w a n a g i r y w dzisiej szej jego juz postaci, począwszy od wczesnej bardzo staroży tn ości91). Barthólemy Saint-Hilaire starał się zaś udowodnić, że przeciwnie alfabet fenicki pochodzi od dawanagiry 92). A lubo pismo nie znane było Aryom pe ryodu wedycznego, jak to przyjmuje W eber 93) i inni, a tem samem nie mogło być znanem i w peryodzie poprzednim, indo-europejskim— sztuka ta jednakże pisania, dość wcześnie zakwitnąć musiała, aby utrwalić i prze chować w całej pierwotnój świeżości liczne arcydzieła poetycznej literatury Hindusów °4). Trzymając się ściśle świadectw pomników i zabytków sztuki, p o mników piśmiennych jak Biblia, jak fragmenty z Sanchoniatona, jak tr a dycye arabskie — badając początkowe dzieje Syryi, Palestyny i Fenicyi, jesteśmy wobec dwóch odrębnych ras, dwóch radykalnie różnych cywilisacyj. Z jednej strony, ludy aryjskie od wieków rolnicze 95), chowem i udo mowieniem pożytecznych zwierząt jak koń zajęte, rozstrzelone po większej części po licznych wioskach, federacyjne, a mimo to z nadzwyczaj żeglarskiemi, przedsiębiorczemi instynktami — z nadzwyczaj wybujałą mytologią i rozwiniętemi poczuciami sztuki, — z drugiej strony rasy semickie, koczownicze i pomimo stałego osiedlenia nie mogące zatracić tej c e ch y; mało lub wcale nierolnicze, z instynktami przedewszystkiem handlowemi, entrepenerskiemi, dla zysku przezwyciężające wstręt do morza — z religią niezwykłej prostoty i jasności, z urządzeniami teokratycznemi. W grupie tej semickiej, Fenicyanie samem położeniem geograficznem, zmuszeni byli przyjąć pierwszorzędne stanowisko. Dlatego wszystkie wady 91) 92) 93) SJ) *5) Porów, także A. Regnier; P ratięakya du R!gvbda, c. 1. Journ. des Sa v. janv. 1857. Ind. Stud. 5, 29 sqq. Porów, mianowicie Lassena: Ind. A lterthum sk. I, 2 , 1009 sqq. Co do charakteru rolniczego Aryów nawet przed rozdziałem ich i opuszcze niem pierwotnśj swój ojczyzny Baktryi, paleontologia lingwistyczna rozpo częta przez Picteta ( Les origines indo-europeennes etc. patrz § Rolni ctwo), oraz studya nad uajdawniejszemi tradycyami i religijnemi pomnikami Aryów, jak Benfeya, Kub na, Webera, Lassena, Spiegela, Rotha, Max Mullera i innych a w ostatnich czasach H. Zimmera ( Altindisches Leben. Ber lin 1879) nie pozostawiają żadnej wątpliwości. Zaledwie w najstarszych księgach Wedy dopatrzeć można pewnych śladów że i Aryowie kiedyś pro wadzili życie pasterskie; stadyum to swego rozwoju przejść musieli w zdu miewająco odległych wiekach. Wszystkie zaś narody semickie, względnie w czasach bardzo późnych odbyły tę ewolucyą, tak że śledzić możemy za ich powolnćm osiedlaniem się i przechodzeniem w stan rolniczy, a jedna z wielkich gałęzi tego szczepu, beduini pustyni, do dziś dnia nie pozbyła się swego życia koczowniczego. 20& i zalety tej rasy widzimy w nich spotęgowane. Alo mimo całej swej przed siębiorczości, mimo całego geniuszu handlarskiego, są to przedewszyst kiem entrepenerowie na wielką skalę, naród bankierów i kupców, naczel nicy wielkich handlowych kompanij rozsyłający po wszystkich morzach okręty swe giblickimi i arwadckimi marynarzami obsługiwane — obłado wane wyrobami przemysłu najróżnorodniejszych narodow ości; broniący swych murów filistyńskimi i innymi aryjskimi najemnikami. W później szych czasach prowadzą najlepsze gospodarstwa w północnej Afryce, w tych prawdziwych ogrodach hesperyjskich Libii — ale rękoma Libijczyków. Stawiający naprzeciw potęgi militarnej Rzymu, siły, od których cała cy wilizacya klasyczna omal ostatecznej ruiny uniknęła — ale hufce te skła dały się przeważnie z niewolników afrykańskich i iberyjskich, z wojsk zaciężnych w Galii___ Dlatego też naród ten wyzyskujący bardziej niżeli przemysłowy, materyalistyczny, myślący tylko o potrzebach chwili, o dostatkach i bo gactwach ziemskich, a nie zdobyczach ducha — pomimo olbrzymiej swo jej ruchliwości, pomimo imponującej nagromadzeniem bogactw i siły wiel kości, nie pozostawił żadnych gruntowniej szych śladów swej kultury, ża dnych pomników ducha. Jeżeli teraźniejszość m a nam służyć do zrozumienia przeszłości, to widzimy ten sam mniej więcej objaw i w stosunkach największego h a n dlowego państwa nowożytnego, Anglii, z jej posiadłościami Indyjskiemi, Malty itp., gdzie odrębne narodowości, niebędące n a 't a k nizkim stopniu rozwoju jak Nowo-Holandczycy lub Indyanie Ameryki np., nie przestają upornie oddziaływać przeciw wpływom kultury angielskiej. Z dniem zakoń czenia ich władzy i ślady tejże oniemal przeminą, jak to widzimy np. na wyspach Jońskich. Z tą różnicą, że Anglia jako wielki naród, wyższy o wiele cywilizacya od swoich kolonij a przytem nie tak jednostronnie ro zwinięty jak Fenicyanie, m a wszelkie środki potęgą swoją duchową od działywania na niższe te organizacye społeczne. Fenicyanie zaś, jeżeli nie niżej od Kananejczyków, Libijczyków, Iberów stali, to w każdym razie nie o wiele wyżej. Sprostowanie tego ważnego nieporozumienia naukowego, tego ten dencyjnego niejako przeceniania wpływów kultury fenickiej, jest niezmier nej doniosłości dla nauki. W skutek błędnego dotychczas interpretowania pomników sztuki i pomników piśmiennych, powstała ta na pierwszy rzut oka już nieprawdopodobieństwem uderzająca teorya, wpływów tak maleńkiego kraiku, na świat niemal cały, bo od wysp W . Brytanii i Irlandyi, od półwyspu Skandynawskiego na północo-zachodzie począwszy — po-za Indye sięgających. Gdybyż to przynajmniej powtarzamy, były wpływy duchowe, to nie potrzebowałyby się może liczyć z granicami czasu i przestrzeni. W i 206 dzimy Izraelitów którzy swoją wielka księgę w całym świecie zdołali roz powszechnić, czyniąc ją własnością uniwersalną; ale prim o: wyjątkowym tylko okolicznościom przypisać to n a le ż y — i bez Nowego Testamentu, Stary Testament nie byłby niewątpliwie zajął takiego stanowiska, powtóre: po mniki fenickie miałyby być bardziej materyalne — na wystawienie ich potrzebaby było pracy rąk ludzkich, do dzieł takich potrzeba było odpowie dniego czasu i liczby. Z usunięciem tego przesądu naukowego, tej himery wzbudzającej podziw a zarazem jakąś religijną obawę naruszania jej w państwie nauki, rozpocząć dopiero będzie można przy pomocy trzech wzajemnie dopełnia jących się nauk archeologii, lingwistyki i historyi na pomnikach piśmien nych, autentycznych, i mniej więcej współczesnych, a nie na późniejszych tradycyach dowolnie interpretowanych opartej, rozświetlenie początkowych tych cywilizacyj. Mimo niezaprzeczonych zasług Fenicyan około handlu i przemysłu, a przez to, zetknięcia i wzajemnego przenikania się za ich pośrednictwem dwóch tak odrębnych cywilizacyj, ja k W schodu i Zachodu — olbrzymiej doniosłości ich jako rozkrzewicieli wielu pożytecznych wynalazków i postę pów — sama istotna, oryginalna kultura Fenicyan, mało na nasze uwiel bienie zasługuje. Fenicya, że tu użyjemy tego porównania, był-to wielki polip który wysysał soki żywotne świata starożytnego, który je trawił a nic sam z siebie niewytwarzał — nic też pożytecznego, wielkiego po sobie nie po zostawił. Lubo każde szlachetne serce sympatyzuje z dziełami wielkiego Kartagińczyka, pomimo że zgrozą nas p rz e jm u je : mściwe, egoistyczne, z zimną krwią przedsięwzięte zniszczenie Kartaginy — należy jednakże cieszyć się z ostatecznego tryumfu, nie tak wprawdzie świetnej jak hel leńska, ale zawsze wielkiej, duchowej cywilizacyi klasycznej, Romy, nad czysto materyalistyczną kulturą Fenicyi - Kartaginy.