Przeczytaj meldunki z trasy - MOTO
Transcription
Przeczytaj meldunki z trasy - MOTO
POLSKA => ………..……………. => USA / ALASKA => KANADA => USA => Ruszyłem rano z rozkopanej miejscowości Red Lodge w kierunku Bilings, żeby kupid modem bezprzewodowy do internetu. Po dojechaniu na miejsce grzecznie musiałem stanąd w kolejce i po odczekaniu ponad godziny zostałem szybko i z uśmiechem obsłużony z modemem w ręku. Jechałem dalej drogą nr 212, ale to już inna droga jak ta wczorajsza. Znowu preria, preria, preria. Na jednej ze stacji próbowałem się zatankowad wg wskazao i nauk mi udzielonych, jednak żadna z kart nie chciała się odbid w dystrybutorze i znowu polecono mi płacid gotówką, a gotówkę to próbuję oszczędzad na czarną godzinę! Okazało się, że mogę kartą za np. 20$ kupid paliwo i wtedy odbezpieczą dystrybutor i jest wacha. Na stacje podjechał pikap z dwoma motocyklami na przyczepie - cóż tak też można jeździd na zlot!!! Wjechałem do rezerwatu Chejenów - widoki krajobrazu super, ale widoki „zrezeracionych” Indian bardzo smutne. Czarne Stopy to miały chociaż muzeum - liche, bo liche ale jest - a tu tylko socjalne budynki i nic!!! Od czasu do czasu widad było tylko konie i Indian koszących trawę, nic więcej. Zakolonizowali ich dokładnie, smutne ale widziałem to na własne oczy. Te moje przemyślenia rekompensowały coraz to ładniejsze widoki prerii i czerwone skały, gołe jakby też chciały krzyczed w imieniu czerwonoskórych - zostawcie nas w spokoju! Dojechałem do Broadus. DZIEŃ 26 / 26.07.2013 Red Lodge => Bilings => Broadus Rano niezbyt szybko się zebrałem i chciałem objechad dużą pętle. Pogoda wspaniała i niezliczone tłumy - podobno park w sezonie odwiedza POLSKA => ………..……………. => USA / ALASKA => KANADA => USA => kilkadziesiąt tysięcy ludzi dziennie!!! Robi to wrażenie!!! Przy gejzerach tworzą się wielkie kolejki i Range-rzy nie są w stanie zapanowad nad tym wszystkim. Jakby w nasze Bieszczady przyjeżdżały takie tłumy co by z nich zostało? Trzeba przyznad, że organizacja amerykaoska jest perfekcyjna. Jest zasada, że nic nie przywozimy do parku i nic nie wywozimy z parku, poza zdjęciami. Faktycznie ta zasada funkcjonuje, nie ma śmieci i syfu jak w naszych górach i tego trzeba pozazdrościd amerykanom - wysokiej kultury w trosce o przyrodę, z której są naprawdę dumni. Na stacji benzynowej miła pani wytłumaczyła mi, jak należy tankowad aby wiedzied jak się chce płacid - kartą czy gotówką. Jakoś wydostałem się z Parku i na osłodę tego upierdliwego dnia, trafiłem na spokojną i super fajną drogę 212 do Bilings. Marznie super asfalt, mało samochodów, setki zakrętów. Każdemu polecam 210 w Montanie, wjazd na przełęcz 3303m n.p.m. - na dole 34oC a na górze 6oC. Widoki cudowne i samotny zjazd - przez 10km nikogo nie spotkałem na drodze!!! Dojechałem do miasta Red Lodge a tu już dużo motocyklistów, bo wszyscy zmierzają do Sturgis… DZIEŃ 25 / 25.07.2013 Yellowstone National Park => Bilings => Red Lodge POLSKA => ………..……………. => USA / ALASKA => KANADA => USA => Po opuszczeniu kampingu podjechałem na stacje zatankowad, podjechała grupa na Harleyach i byli bardzo zdziwieni, że też planuje dojechad na Sturgis na zlot. Nawet będą mnie szukad na kampingu na który wcześniej chcę przyjechad. Droga jak droga, 36oC - wodę piję wiadrami i jadę do przodu. Po drodze zrobiłem też tanie zakupy i wjeżdżam do Yellowstone National Park! Woooo słynna brama. Na wstępie 20$ i informacja, że wszystkie miejsca są już zajęta na kampingach w parku. Cóż pojeżdżę, popatrzę i gdzieś coś chyba znajdę. Już na wjeździe pierwszy kamping i jest miejsce dla namiotu i motocyklisty. Okazało się później, że prawie na wszystkich były wolne miejsca dla motocyklistów. Wykupuję miejscówkę i mówię Ranger-owi, że trochę pojeżdżę i wrócę. Tradycyjnie jak to w USA bywa, po parku się jeździ. Są tu dwie pętle - coś podobnego jak u nas w Bieszczadach - mała i duża pętla. Poprzedni park i natłok ludzi, „autobusów”, samochodów i motorów, to nic w porównaniu z Yellowstone. Przejechałem małą pętle i może ja już za dużo widziałem… Żółty naciek jest 15 razy większy do takiego samego w Gruzji, przy drodze wojennej na Kaukaz, ale tam stała jedna babinka z serami, czapkami i ja sam - a tu tysiąc, może więcej osób i setki samochodów. Objechałem pierwszą pętlę i jakby było mało tego zgiełku, to jeszcze remontują drogi i korki tworzą się bardzo duże. Wróciłem na kamping, przyszedł Ranger z informacją, iż metalowe pojemniki są do przechowywania żywności, bo bardzo często podchodzą niedźwiedzie. Zaraz przypomniała mi się akcja w Kanadzie i nie było mi do śmiechu. Przestawiłem motocykl tak, aby w razie czego nie zbierad go rano z ziemi. Noc minęła spokojnie, po za wielkim bólem głowy - czyli dopadła mnie choroba wysokościowa. Uświadomiłem sobie to dopiero w nocy i szybko wziąłem prochy. Co prawda jeździłem już jeździłem na 5000m n.p.m, a tu tylko 2700m n.p.m. i głowa boli… DZIEŃ 24 / 24.07.2013 Three Forks => Yellowstone National Park POLSKA => ………..……………. => USA / ALASKA => KANADA => USA => Rano przy śniadaniu bardzo „cienkim”, jeszcze porozmawialiśmy z kolegą z Virginii o motocyklach. On wybierał się właśnie do parku, z którego ja przyjechałem i pytał o moje wrażenia, więc mu opowiedziałem. Był tak przejęty, że pojeździ na 2000m n.p.m., że nawet moje opowieści o tłumach ludzi zwiedzających to miejsce, nie sprowadziły go na ziemię. Opowiedziałem mu więc o Pamir H-W, jak jechałem prawie 5000m n.p.m. i po wysłuchaniu powiedział, że on też kiedyś tam pojedzie. Pojechałem do Muzeum Indian Czarnych Stóp, Chejenów i Siksów, w koocu to po to tu zostałem. Na wstępie przywitał mnie młody Indianin kasujący wstęp 4$. Jak powiedziałem, że jestem z Polski to zgłupiał gdzie to jest i wszedłem za darmo - mało tego, nawet mogłem robid zdjęcia chociaż jest tam zakaz. Znam paru takich, co to ideologia Indian jest im bliska. Porobiłem zdjęcia skromnych eksponatów, nie ma tu amerykaoskiego przepychu. Możliwe, ze po prostu tym plemionom mało oryginalnych rzeczy zostało - takie jakieś myśli mi przeszły, że chyba już im wszystko zabrali i tylko wiski zostawili. Wstąpiłem jeszcze go galerii rękodzieła indiaoskiego i pojechałem w stronę Yellowstone. Co można pisać o drodze przez prerie – step ??? Gdzie nie spojrzałem małe wzniesienia, troszeczkę większe i trawa wyschnięta. Zastanawiałem się przez chwilę dlaczego, ale jak zrobiło się 30oC, to już nie miałem wątpliwości jak tu sucho. Po drodze stanąłem na parkingu coś zjeśd i zajechał „autobus”. Oczywiście pytania te same co zwykle: Skąd? Po co? dlaczego? Jak odpowiedziałem to mnie zaprosili do stołu i trochę za bardzo nie wiedziałem dlaczego. Jak wyciągnęli grill i potężny zestaw jedzenia, to zrozumiałem ,że to taka tradycja na parkingach. Po jedzeniu grzecznie podziękowałem i pojechałem dalej. Temperatura wzrastała i jak doszła do 36oC, to już nie dałem rady i stanąłem w mieście Helena na parkingu Walmartu i poszedłem na zakupy. Tu zrozumiałe, że ceny są nawet taosze jak u nas w Biedronce, tylko tu jest wszystko z górnej półki a nie badziewie jak w Biedronce. Jeżeli ta firma przyjedzie do Polski, to nie będzie miała z kim konkurowad, teraz tylko będę szukał tych sklepów. Woda mineralna Nestle lub Gerber 1 galon /3,75l/ cena 0,99 $ i tak to mniej więcej z wszystkimi produktami wygląda! Dojechałem na cichy kamping w mieście Three Forks. Jutro Yellowston. .. DZIEŃ 23 / 23.07.2013 Cut Bank => Browning => Helena => Three Forks POLSKA => ………..……………. => USA / ALASKA => KANADA => USA => Wstałem i rozpoczął się dla mnie chyba jak dotąd najśmieszniejszy dzieo w życiu. Rano gdy się pakowałem zaczepił mnie ojciec z dwoma małymi dziewczynkami, standardowe pytane gdzie, skąd, itp… Okazało się, że to Francuz pracujący w Nowym Jorku z rodziną na urlopie. Nie mógł uwierzyd, że jadę tam gdzie planuje i poprosił mnie… - „WIELKĄ GWIAZDĘ” - o autograf! Myślałem, że pęknę ze śmiechu, a on poważnie, że pierwszy raz widzi /czubka co jedzie wkoło - to ode mnie/, człowieka który jedzie tak jak ja w swoim życiu. Dałem mu naklejkę z dedykacją i podziękowałem za miłą rozmowę. Wjechałem do Glacier Natonal Park, oczywiście jak to w wykonaniu USA, po parku prowadzi super asfaltowa droga. Ciepełko, fajowo i tylko w pewnym momencie poczułem się jak w sobotę po południu na Krakowskim Przedmieściu - takie tłumy!!! Przejechałem przez Park i pojechałem “dwójką” w kierunku Browning, gdzie znajduje się Muzeum Indian. Szybko znalazłem muzeum, ale w poniedziałki tak jak i u nas w kraju, muzea są nieczynne. Pytam o hotel, szukam kampingu, a tu nic. Jedyny hotel w tym „mieście” to Casino i hotel, który budują. W otwartej części nowego hotelu jest tylko pięd pokoi a ich cena od250$. To i tak mało istotne, bo oczywiście wszystkie pokoje były zajęte. Po drodze lokalny szeryf zatrzymał samochód i myślałem, że mnie chce kontrolowad. Życzliwy szeryf delikatnie mnie odesłał do hotelu w mieście Cut Bank. W ciągu 5 min zmokłem cały i już nie miałem wyjścia, tylko czym prędzej do hotelu. Przed wejściem zaczepił mnie jeszcze motocyklista z USA i zasypał zestawem tych samych pytao jakie otrzymałem rano od Francuza. Nie chciałem robid za małpkę z motocyklem, ale on mimo to zrobił sobie zdjęcia. Fajny dzionek! Jutro wracam do Muzeum. DZIEŃ 22 / 22.07.2013 Montana => Glacier Natonal Park => Browning => Cut Bank POLSKA => ………..……………. => USA / ALASKA => KANADA => USA => Znowu noc do dupy! Dobrze spałem do czasu kiedy obudził mnie alarm w motocyklu. Spojrzałem w okno i zobaczyłem grad wielkości piłeczek do ping-ponga. Alarm wyłączyłem i motor udało mi się przestawid pod mały daszek. Wystarczyło to, żeby się uchronid od zniszczeo, ale to co się działo z samochodami zaparkowanymi pod tym hotelem, to szok. Uruchomiły się alarmy, których właściciele nie mogli wyłączyd, grad powybijał szyby, niektóre auta zalało. Przyjechała policja, straż, pomoce drogowe - totalny chaos! Rano szybko się zebrałem, bo chmury nie wróżyły nic dobrego. Po drodze w kierunku Calgary niebo zaczęło się przejaśniad i zrobiła się wspaniała pogoda, a za Calgary to już znów było 30oC. Dzisiaj jechałem autostradą, ale później zmieniłem navi i jechałem wioskami. Niczym się te wsie nie różnią od naszych, no może u nas ciężarowe Żuki i Tarpany a tu Fordy F150 i GMC furgon. Tak samo jest straż pożarna ochotnicza, dożynki wydziałem –chyba, bo z wielkimi chlebami, koszami z owocami i warzywami ludzie szli poprzebierani za zdobywców Kanady. Maszerowali także Indianie w swoich strojach a policja kierowała ruchem i nie było jak stanąd aby zrobid zdjęcia – a szkoda. Do granicy z USA szybko dojechałem i celnik amerykaoski miał poważne problemy z otwarciem karnetu ATA na wjazd do USA. Nawet go moje dwa paszporty nie interesowały - nowy i stary z wizą, które oba podbił. Jak już mu się udało z karnetem, to chciał zobaczyd co wiozę, jednak drugi celnik przyjechał i odpalił swojego Harleya. Podjechał i zaczęliśmy rozmawiad o motorach, jak mu pokazałem zdjęcia swoich rowerków to szybko odprawił kolegę i trochę razem jechaliśmy. Wjechałem do MONTANY, rezerwatu „Czarnych stóp” indiaoskiego plemienia, które kiedyś rządziło tymi ziemiami. Teraz wiadomo jak jest, biały i komercja zjadła Indian. Znalazłem kamping - oj, tu się cenią, wiec rozbiłem namiot i idę spad. Jutrzejszy dzieo zapowiada się ciekawie w Glacier National Park . Red Deer => Calgary => Montana DZIEŃ 21 / 21.07.2013 DZIEŃ 20 / 20.07.2013 ODPOCZYNEK Red Deer POLSKA => ………..……………. => USA / ALASKA => KANADA => Chyba najgorsza noc jak do tej pory. W hostelu zrobiła się w nocy zadyma, młodzież się mocno zamroczyła i zaczęły się walki małolatów o pietruszkę, bo zawsze tak jest jak pijani się bija. Przyjechała policja, postawili na nogi wszystkich, zaczęli przesłuchiwad - oczywiście nic nie widziałem i nie wiem , bo i po co??! Trochę pospałem i około południa szybko się z tego „zaczarowanego” miejsca zebrałem. Po drodze dopadła mnie silna ulewa i cały mokry dojechałem za miasto Red Deer, do przydrożnego hotelu i tu postanowiłem w spokoju odpocząd - chyba mi się teraz uda?? Hotel w całości obsługują Filipioczycy, także dobrze się z nimi porozumiałem co do ceny. Tutaj obok jest jedno wielkie centrum handlowe i Filipioczyk pożyczył mi kartę („coś” jak nasze Makro) i teraz zobaczyłem jakie są tu ceny naprawdę!!! Mało różniące się od naszych no może jakieś 10% do 25% i tak to można się po kanadzie włóczyd, ale już postanowiłem jechad w kierunku USA. Przed sklepem spotkałem mormonów!!! Fajnie ubrani!! DZIEŃ 19 / 19.07.2013 Edmonton => Red Deer Co się może dziad na autostradzie przez 500km ??? NIC!!! Tutaj Kanada to już paska kraina i wielkie pola rzepaku, jak miejscami u nas w Polsce. Jednak autostrady, po których ja jadę, nie są czymś rewelacyjnym. Nasze są lepsze i wiem co mówię, bo przecież jeździłem po naszych i jeżdżę po kanadyjskich. Dojechałem do Edmonton (ok. 817 tyś. ludności), i tu zostanę chyba dwa dni, trochę chcę odpocząd. Poszedłem do sklepu po FOOD i po drodze wstąpiłem do salonu GMC. Jak mi facet powiedział ceny aut, to roześmiałem się , bo te same u nas kosztują 2,5 - 3 razy więcej, ale im wolno. DZIEŃ 18 / 18.07.2013 Grande Prairie => Edmonton W Dawson Creek zaczyna się Alaska H-W, zrobiłem pamiątkowe fotki i dalej, bo Stefan opowiadał o super campingu i chciałem do niego dotrzed. Tak szukałem, że pojechałem zbyt daleki i już zmęczony na maxa wylądowałem w mieście Grande Prairie. Znalazłem hotel po godzinnym poszukiwaniu i to z pomocą miejscowego bikera , bo wszystkie miejsca były zajęte. Chyba nigdy nie zrozumiem Amerykanów z ich manią wielkości. Wieczorami siedzą, palą ogniska a o 6.00 odpalają te „autobutsy” i wyciem klaksonów POLSKA => ………..……………. => USA / ALASKA => KANADA => odjeżdżają z campingu do następnego 200 km dalej?! Po takiej nocy to i dzieo do dupy… Po godzinie zatrzymałem się na kawę, chce odjeżdżad i jeb parkingowa gleba. Nie będę się siłował z 330kg bo i po co - podskoczyło dwóch robotników drogowych i szybko pomogli podnieśd motocykl. Dzisiejsza droga to zupełne przeciwieostwo wczorajszej - jeden długi sznurek, co 20km zakręt żeby nie zasnąd i tak do następnego postoju, na którym już stał Stefan z Niemiec mieszkający w Szwecji. Po chwili podjechał jeszcze Petr z Czech mieszkający w Nowym Jorku, makler giełdowy, który wszystko rzucił, kupił BMW i nowy garnitur Klim-a i jedzie na samą północ. Gdy mu powiedziałem, że droga jest zamknięta, stwierdził, że poczeka tyle ile będzie musiał. Bardzo chciał jechad ze mną w dół, ale chyba jest tam z kimś umówiony - jak stwierdził „będziemy się na poczcie wyłapywad” - ot, takie spotkanie ziomków w Sieniawce, bo to prawie trzy granice. Temperatura doszła do 34oC a podobno w Toronto wielka ulewa i powódź! Dojechałem do Dawson Creek... DZIEŃ 17 / 17.07.2013 Fort Nelson => Dawson Creek => Grande Prairie Nie wiem, która była godzina w nocy, ale wielki huk postawił mnie na nogi i nie tylko mnie. Okazało się, że właśnie przyszły do ruskiego stołu niedźwiedzie, zżarły co było i zaczęły dobierad się do ich „autobusów”. Wtedy brat Słowianin chyba zaczął strzelad i zrobił się dym na całego. Wszyscy powychodzili i zaraz pouciekali z powrotem. Przybiegła ochrona i też zaczęli strzelad na postrach a niedźwiedzie zaczęły uciekad we wszystkie strony. Jak jeden z nich przebiegał tuż obok mojego motoru, to aż mi się ciepło zrobiło… Po całej zadymie już ochrona została na tym miejscu i jakoś pospałem do rana. Szybkie śniadanie i do wody siarkowej się wyleżed i uspokoid. Droga z Liard River do Fort Nelson, to chyba Alaska H-W budowana dla motocyklistów. Nie dosyd, że widoki zapierają dech w piersiach, to jeszcze 250 km samych zakrętów i to po kilkanaście, mała prosta i znowu zakręty i tak 250km. CUDO!!! Dobrze, że od czasu do czasu remontują drogę po wiosennych powodziach, bo by się tu można było „naprawdę przejechad” ... POLSKA => ………..……………. => USA / ALASKA => KANADA => Chyba zacznę od nocy… Po wieczornym kąpaniu w siarkowej wodzie i przyjściu do namiotu stwierdziłem, że nie jestem już sam. W miejscu gdzie 2 godziny wcześniej stał mój samotny namiot, nazjeżdżało się dużo wielkich amerykaoskich „autobusów”. W trzech przyjechali bracia Słowianie, którzy zaczęli swój pobyt od wielkiego grillowania i od stolicznej. Ponieważ działo się to wszystko może ze 100m ode mnie, wywnioskowałem, że zatyczki w uszy wystarczą aby spokojnie spad. Chyba zasnąłem albo mi się już wydawało, że śpię. Dodam, że tutaj jest zakaz zostawiania wszelkiej żywności na zewnątrz „autobusów” i wszystkiego innego ze względu na biegające dziko niedźwiedzie … DZIEŃ 16 / 16.07.2013 Liard Hot Spring => Liard River => Fort Nelson Spotykam kolejny znak - tylko dla motocyklistów wracających ze zlotów. Taki znak trzeba by w Polsce rozpropagowad… Nagle MIŚ, który też skubie trawę i tą fajną fioletowo-czerwoną roślinkę, która rośnie po obu stronach przy całej Alaska H-W, czasami tworząc wielkie pola kolorów. Postanawiam w tak fajny dzieo dojechad do Liard Hot Spring i to był strzał w dziesiątkę, bo są to gorące źródła siarkowe i pierwsze co mi przychodzi do głowy to porównanie ich z gorącymi źródłami w Jejalabad w Tadżykistanie. Woda ta sam, ale już organizacja zupełnie inna –wiem, byłe tam i jestem tu. Odrobina luksusu i wymoczenie sobie … w gorącej siarkowej wodzie mi się należy !!! POLSKA => ………..……………. => USA / ALASKA => KANADA => Sign Post Forest in Watson Lake -tradycja umieszczania tablic w tym miejscu sięga aż 1942 roku. Obecnie tablic jest ponad 72-tysiace i wiąż ich przybywa. Watson Lake mała mieścina, ale znana na całym świecie z kilkudziesięciu tysięcy tablic rejestracyjnych z nazwami miast, klubów, organizacji i wielu innych. Oczywiście nie omieszkałem przybid tablicy MOTO-TURYSTA, ale nie mam przecież gwoździ –uff. Dojeżdżam na miejsce, jest budynek informacji turystycznej więc wchodzę z tablicą - mówię, że z Polski, a kobieta do mnie „chcesz gwoździe i młotek ?” Zamurowało mnie i pytam, czy czyta w moich myślach, a ona odpowiada, że wielu przyjeżdża tu takich z całego świata co ma tablicę bez gwoździ i młotka. Przybiłem, pochodziłem po parku tablic, jest ich naprawdę bardzo, bardzo dużo. Zawijam się, kupuję jedzenie i zaczepiają mnie robotnicy drogowi pytając czy przywiozłem tablicę. Mówię tak a oni proponują piwo - podobno każdemu kto przybija tablicę serwują piwo. Trochę rozmawiamy i spadam. Jazda wspaniała, prawie sam na drodze - czego chcied więcej, słooce, ciepełko. Kątem oka zauważam informację chodzące bizony! Myślę - chyba cos się pomerdała chłopakom. Jadę i stoją dwa skubią trawę, patrzą na mnie, ja patrzę na nie, bo to przecież pierwszy raz z bizonem sam na sam!! Ale jazda - ja Winetu! Obcykałem chłopaków z każdej strony, bo myślałem, że takie spotkanie się już nie powtórzy. Za kilometr kolejna atrakcja - rodzinka bizonów. Oj, myślę dużo ich chyba tu jest i chyba wykrakałem, bo za parę kilometrów to już prawdziwy wysyp się zaczął. Na poboczach jest ich mnóstwo , całymi stadami stoją, skubią, leżą, leniuchują. POLSKA => ………..……………. => USA / ALASKA => KANADA => Dzisiejszy dzieo nie zapowiadał się ciekawie, szczególnie po nocy spędzonej z głową wbitą w poduszkę przy śpiewach gitarowych młodych francuzów, a że szczególnie nie uwielbiam francuskiego, to o 2.00 w nocy jak usłyszałem z młodej piersi marsyliankę po FRANZUSKU, to wkurwienie moje osiągnęło Apogeum!!! Zjeb…. francuskie towarzystwo i od razu zrobiło się cicho, i zaraz zasnąłem. Rano szybko ryż z mikrofali i z dala od żabojadów. Pogoda robiła się bardzo dobra i w ciągu dnia temperatura osiągnęła 30oC!!! Dośd deszczy, trzeba wygrzad stare kości. Alaska H-W z widokami zmieniającymi się co zakręt jest cudowna, chociaż sama nawierzchnia czasami jak u nas za komuny /jestem, widzę, jeżdżę/… Dojechałem do Watson Lake mała mieścina, ale znana na całym świecie z kilkudziesięciu tysięcy…. DZIEŃ 15 / 15.07.2013 Whitehorse => Watson Lake => Liard Hot Spring Rano jednak przeziębienie mnie dopadło i leci z nosa, ale dojechałem jakoś do Whitehorse. Znalazłem hostel i próbuję się postawid na nogi. Mało przejechałem, ale te 180km to równie piękne i wspaniałe widoki YUKON-u!!! DZIEŃ 14 / 14.07.2013 YUKON (Kanada) => Whitehorse POLSKA => ………..……………. => USA / ALASKA => KANADA => Alaska pożegnała mnie wspaniałą pogodą. Wyjeżdżając z Tok świeciło słooce i było 22oC i szybko w taka pogodę dojechałem do granicy z Kanadą. Musiałem jednak zawrócid prawie 20 km na posterunek graniczny USA. Posterunek kanadyjski owszem jest, ale tylko dla wjeżdżających na Alaskę, dla wyjeżdżających nie ma!!! Karnet ATA zamknęli mi celnicy po stronie USA i tak wjechałem do YUKON-u. Widoki mnie powaliły, coś pięknego, te góry, roślinnośd podobna do Syberii /też szutry i też wyglądam jak w piekarni/, z tą różnicą, że na Syberii nie było gór. Kanada to trochę jak Szwajcaria, trochę jak Hindukusz, bardzo ładnie. Jadę jakieś 40 km i jest posterunek granicy Kanady - tu trochę zgłupieli, bo co Polak robi z karnetem ATA na motocykl, jednak szybko wypisali co trzeba i zaczęła się pogaducha. Wypytywali po co, dlaczego i w ogóle to oni chcieli by ze mną. Postawili zimną colę, życzyli dobrej drogi i pojechałem… Kanad to trochę inny świat jak USA, trochę biedniej, nie mam tak wypasionych stacji i zajazdów, ale ludzie tak samo mili. Stanąłem na takie stacji zatankowad i podjechał Will z Anglii. Miesiąc temu kupił na Florydzie „Wiadro” i pojechał na Alaskę, a teraz wraca do Miami. Razem szukaliśmy czegoś do spania, ale tu bieda i namiot się przydał. Stanęliśmy na fajnym kampingu w Haines Junction, natrysk i normalne WC. Przyjechał jeszcze motocyklista z Nowej Zelandii i trzech amerykanów - czyli zaczęły się takie tam pierdoły o motocyklach… DZIEŃ 13 / 13.07.2013 TOK (USA / stan Alaska) => YUKON (Kanada) PL USA / ALASKA Jutro Kanada.. . Rano podziękowałem Vernie i Allenowi, i zgodnie z ustaleniami pojechałem do serwisu, który mi naprawiał uszkodzony zacisk hamulca. Z rozmowy z Demetriusem, który mnie od początku obsługiwał, wynikło, że jest to dealer, który może sprzedawad motocykle BMW, naprawiad je, zrobid ich przeglądy, jednak nie może wykonywad napraw gwarancyjnych!!! Ponod BMW USA nie dało im autoryzacji na naprawy gwarancyjne i znowu czegoś nowego się człowiek nauczył! Na moja prośbę aby oficjalnie napisał co było przyczyną uszkodzenia zacisku, odpowiedział, że nie jest upoważniony do wystawiania takich opinii. Mówiłem, tłumaczyłem, prosiłem i nic kurw… MAD! W koocu przyszedł szef firmy i z tego co zrozumiałem, to mieli już poważne problemy prawne jak wydali taką opinie, bo klient posłużył się nią w sądzie. Co kraj to co innego, ale to USA to wszystko jest możliwe!!! Mocno wkur……y spadam z Fairbakns i wjeżdżam na Alaska H-W. Widoki na drodze każdego uspokoją! Dojeżdżam do miasta Tok. Nie czuje się zbyt dobrze, dlatego szybko znajduje jakiś hotel. DZIEŃ 12 / 12.07.2013 FAIRBANKS => TOK (USA / stan Alaska) Dzisiaj dzieo zaczął się silną ulewą i tak lało do ok 16.00. W trakcie tej ulewy przyszedł Allen z informacją, że dzwonili z serwisu www.outpostalaska.com i jest dobra wiadomośd !!! Motocykl jest naprawiony i można go odebrad. Zapakowaliśmy się w samochód i po dojechaniu Demetrius Mathis uśmiechnięty przekazał mi klucz i na jego pytanie gdzie jadę, a moją odpowiedź, przyleciało kilku jego kolegów i byli pod wrażeniem, życząc mi good trip. Wszystko jest zrobione dobrze, nowy zacisk i tarcza - poza przewodem to wymienili wszystkie elementy w układzie hamowania tylnego koła. Już chciałem jechad ale muszę poczekad na informację, czy mam uszkodzone elementy wysład do Polski, czy nie. Właśnie wrócił Allen i niestety droga do Prudhoe Bay jest dla turystów zamknięta. Tutaj pada, a tam są pożary i mogą tylko z ograniczeniami poruszad się mieszkaocy i zaopatrzenie dla nafciarzy. Kurde szkoda, chciałem zaliczyd to najbardziej na północ położone miasto. Szybka zmiana planów i na Alaska Hi-Way w dół, tak bywa DZIEŃ 11 / 11.07.2013 FAIRBANKS (USA / stan Alaska) PL USA / ALASKA Link do Antiqe cars : www.fountainheadmuseum.com PL USA / ALASKA Camper Allena się bardzo dzisiaj sprawdził, nawet budzik mnie nie postawił na nogi. Wiedząc, że dzisiaj też muszę czekad na motocykl wstałem później. Allen zaproponował mi abym odwiedził muzeum starych samochodów. Byłem w paru i nic szczególnego, jednak nie odmawia się gospodarzowi. Chciał mnie podwiesid ale wyruszyłem na nogach, idę, idę, tu trzeba mied samochód. Wszędzie jest daleko, miasta są bardzo rozległe i bez samochodu to ciężko, ale dotarłem do celu. Z zewnątrz jakiś wielki hangar, ale w środku jak zobaczyłem gdzie wszedłem to usiadłem z wrażenia! Czegoś takiego jeszcze nie widziałem !!!!!!!!!!! Samochody do początku rozwoju do 1940, wszystkie jakby wyjechały prosto z fabryki, lśniący lakier, nowa skóra i materiał, wspaniałe wszystkie tkaniny, drewno nowe! Całe muzeum to pokaz amerykaoskich samochodów i ówczesnej mody damskiej, zrobiony naprawdę z WIELKĄ klasą i dbałością o każde szczegóły. Nawet ekrany TV zostały sprytnie zakamuflowane, cale muzeum to klasa sama w sobie, 5 razy obszedłem i nie mogłem wyjśd z podziwu dla tych prawdziwych dzieł sztuki robionych w kilkuset lub w kliku tysiącach sztuk, a czasami w 23 sztukach!!!! Przypomniało mi się muzeum starych samochodów we Władywostoku. Porównanie może nie na miejscu, ale wszystkie te pojazdy były robione w tym samym czasie: w wolnym kraju i w zniewolonym kraju , w dwóch światowych potęgach. DZIEŃ 10 / 10.07.2013 FAIRBANKS (USA / stan Alaska) Bardzo ładnie i stylowo zorganizowane muzeum z domami, przedmiotami i obsługą w stylu 150 lat wstecz, polecam jeśli ktoś tu dotrze. Po zwiedzaniu chciałem coś zjeśd i po drodze do KFC wstąpiłem do sklepu z antykami – ANTYKAMI ALASKI. Starsze małżeostwo ubrane stylowo do epoki gorączki złota długo opowiadało mi z pasją o przedmiotach codziennego użytku i o wierzeniach, talizmanach, totemach plemion i pierwszych osadnikach Alaski. Bardzo wielu przybyło tu z Europy środkowej, w tym także z POLSKI. Po powrocie do „mojego” kampera, Allen powiedział, że dzwonili z serwisu i jest „god news & bad news”: części zamówili i przyjdą, moto do odebrania w piątek ok 14.00 - 16.00 i cena ………$, która zwala mnie z nóg. Płacz i pład, chce jechad dalej !!!!!!!!!!!!!!!!!!! PL USA / ALASKA Allen powiedział, żebym odwiedził Park Pionierów??? Po dłuższym marszu a właściwie po błądzeniu uliczkami 1 AVe, 2 Ave, 3Ave… 10 Ave i kilkakrotnym pytaniu udało mi się dotrzed do Parku Pionierów - Pionierów dzikiego zachodu, gorączki złota i zajmowania terytoriów Alaski kupionych od cara Rosji. Musiałem rano się wyprowadzid od Allena i Verny, zarezerwowałem tylko jedną noc. Allen po namyśle z żoną zaproponował mi, że do momentu odebrania motocykla mogę zamieszkad u niego w Camperze za free !!!!! /są dobre ludzie na tym pojebanym świecie!!!/. Z opowieści dowiedziałem się, że 15 lat temu podróżował po Kanadzie i w jego samochodzie popsuła się skrzynia biegów. Spotkał człowieka, który pozwolił im żyd w swojej przyczepie przez cały tydzieo i teraz nadarzyła się okazja aby zwrócid dług!!! Zgłupiałem ale w mojej sytuacji jest to genialne rozwiązanie. Wielkie dzięki VERNA i ALLEN FLEMING /304 Badger Str. Fairbanks AK/. DZIEŃ 9 / 09.07.2013 FAIRBANKS (USA / stan Alaska) Dzieo jak co dzieo - deszcz. Jadę w kierunku Fairbanks i na parkingu widzę trajkę z małym kamperem, przypomniała mi się moja pierwsza trajka. Zatrzymuje się i podchodzi do mnie człowiek, który przedstawia się jako Peter z Kentucky. Rozmawiamy jak leje i pokazuje mu zdjęcia mojej trajki i kampera. Peter prosi abym przyjechał do niego, bo koledzy jeszcze czegoś takiego nie widzieli. Robi mi się fajnie, że można Amerykanów czymś jeszcze zaskoczyd. Przestaje padad ale droga robi się jak federalka na Syberii, tylko utwardzony szuter. Nagle czuje słabnącą moc w silniku, ale tylko chwilę i wyskakuje kontrolka awarii, kur……. co jest? Podjeżdżam na stacje, tankuje, kontrolka gaśnie i dojeżdżam do Fairbank. Znajduje B&B i okazuje się, że spalił mi się tylny zacisk i nie mam hamulca. Jakby tego było mało, to na dodatek rozszalała się burza. Amerykanin u którego chce zamieszkad - starszy człowiek, oferuje pomoc. Jest tu wielki salon motocyklowy Harleya i BMW!!! Nie wiem czy to szczęcie, czy pech ale zostawiam motocykl w serwisie i czekam ………………, nie wiem ile, aż zadzwonią, może 2,3,4 dni. KUR………..MAD!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! DZIEŃ 8 / 08.07.2013 CANTWELL => FAIRBANKS (USA / stan Alaska) PL USA / ALASKA Mając deszczu już dośd wyjechałem w stronę miasta Fairbanks. Nie padało, było chłodno ale w koocu zaczęło świecid słooce, oj naiwny!!! Po 30 minutach pada - jadę, leje - jadę, napierd… - jadę, leją wiadrami - mam dośd stoję. Temperatura spada do magicznych 7oC, jest mi zimno i jestem mokry. Trochę mniej leje - jadę i tak cały czas do miasta Delinaj, to miejscowośd turystyczna w Denal National Park, gdzie mieści się góra McKinley-a. Oczywiście jak to w amerykaoskiej rzeczywistości bywa, do parku można wjechad i poruszad się samochodami, autobusami. Jadę za jednym takim wycieczkowcem prawie 25km, droga zostaje zamknięta ze względu na opady i niestety McKinleya też nie widzę, bo jest za chmurami. Sama droga pod górę to czysta przyjemnośd, 18oC słooce. Wracam i po drodze jest ŁOŚ, jest fotka i nikogo nie ma za mną. Po zjechaniu na dół znowu deszcz i szukam noclegu. Pytam w kilku hotelach ale ceny dla - jak to mi powiedziano - Amerykanów z Kalifornii. Jeden młody chłopak pracujący w recepcji gdzieś zadzwonił i załatwił mi nocnego za normalną cenę. Dojeżdżam na miejsce a tu prawdziwa Amerykaoska wieś CANTWELL, jak nasz PGR w PRL-u!!! W barze wszyscy patrzą jak na zjawisko, dostaje hamburgera za free i po rozmowie dowiaduje się, że tu pracuje Polak! Facet dzwoni do niego i co?! Nawet na takim zadupi też nasi są! Przyjeżdża 25 letni student ichtiologii na uniwersytecie w Fairbanks. 24 lata temu rodzice spod Limanowej wyjechali do USA do Chicago i tu szaczun dla górali, bo niezłą góralszczyzną ze mną Michał rozmawiał, a przecież mieszka w USA 24 lata!!! Jest na praktykach w okolicznych stawach hodowli pstrąga i dorabia wożąc „Kalifornijczyków” na połowy wielkich ryb - łapią, robią zdjęcia i wypuszczają, ot taka zabawa, wolno im. Michał chce się pochwalid jakie to duże te pstrągi i zabiera mnie na stawy hodowlane uniwersytetu. No kurde wiele pstrągów i w wielu miejscach na świecie widziałem, ale amerykaoski gigant mnie rozwala. Wieczorem nastąpiła integracja Góralsko – Polsko – Amerykaoska, karaoke jeszcze pamiętam /chyba Jonn Casha/, ale się działo… DZIEŃ 7 / 07.07.2013 ANCHORAGE => DELINAJ => CANTWELL (USA / stan Alaska) Koło miasta Soldotna rozszalała się dobra burza i zajfajne lało tak aż do miasta Ninilchik, gdzie trochę porozmawiałem z ludźmi w barze. Powiedziałem im, że te nazwy są typowo rosyjskie i o dziwo przyznali racje. Podobno dużo jest tu miejscowości o rosyjskich korzeniach. Niestety na punktach widokowych Bieługa strasznie leje i wieloryby się pochowały, Birds - orły też się pochowały, ale za Ninilchik-em patrzę stoi ŁOŚ !!! Szybko hamuje chce zrobid zdjęcie i za mną zatrzymuje się …… policja! Dokumenty skąd, po co i mandacik, bo tu nie wolna stawad na pasie awaryjnym - tylko w przypadku awarii pojazdu lub zdarzenia drogowego. Zaczęło się od 500$ - panie oficer ja jechać daleko, ja z Polski - skooczyło się na 200$ i Good luck. Wiem, że czasami trzeba zapłacid mandat za prędkośd szczególnie, ale kur….. za ŁOSIA - toż to jaja panie dziejku amerykaoski. W Homer kieruje się na słynną mierzeje i jestem na Krupówkach albo na Monciaku, tyle że amerykaoskim. Dojeżdżam na koniec ziemi i próbuję rozbid namiot. Niestety jest tak silny wiatr, że namiot zmienia się w latające skrzydło. Gonię go, ludzie mi pomagają łapiąc go, a ja znowu chce rozstawid, znowu leci, ludzie łapią. Pier….. szukam hotelu, ale za 250$ to chyba lekka przesada!!! Wracam w stronę Anchorage i przepytuje po drodze w motelach, a tu na Alasce sezon trwa tylko 4 miesiące i trzeba zarobid na cały ROK!!! Jak u naszych górali!!!, Wracam do Anchorage. Po drodze prawdziwa Ameryka, pościg policyjny, kilka samochodów goni wielkiego Suburbana, widok jak z filmu - Amerykaoskiego… PL USA / ALASKA Postanowiłem odwiedzid miasto Homer (około 5 tyś. mieszkaoców). Sprawdziłem, że jest tam kamping, czyli jest dobrze. Po spakowaniu się podjechałem na stacje zatankowad sprzęt. Na stacji wzbudziłem niezłe zamieszanie i nie mogli się nadziwid, że z Polski chciało mi się przyjechad do Anchorage na Alasce. Czego się nie robi dla pasji motocyklowej. Droga różna dobra, bardzo dobra i taka sobie a to przecież USA. DZIEŃ 6 / 06.07.2013 ANCHORAGE => HOMER => ANCHORAGE (USA / stan Alaska) Po śniadaniu postanowiłem zwiedzid muzeum w Anchorage. Trochę pada, ale zanosi się na przejaśnienia. Muzeum nie jest duże, obejmuje kolekcje sztuki współczesnej, trochę historii lotnictwa i dużą powierzchnię poświęconą tutejszym ludom pierwotnym Indianom, Aleutom i Eskimosom - to oni zamieszkali tę ziemie już od 13000 lat. Bardzo ciekawa i interesująca wycieczka w przeszłośd, w kulturę, w wierzenia i życie codzienne. Z najnowszej historii to kupienie Alaski od cara - jest też mały akcent Rosji na Alasce. Oczywiście sporo ekspozycji dotyczyło gorączki złota, życia poszukiwaczy złota, oraz wydobycia ropy naftowej. Karnet ATA dotarł do hotelu po południu i już mogę bezpiecznie się poruszad!!! Jutro do Homer!!! DZIEŃ 5 / 05.07.2013 ANCHORAGE (USA / stan Alaska) Od rana leje, leje, leje i leje. Czekam na dokumenty od motocykla, może będą jutro. W mieście wszystko jest zamknięte poza kilkoma knajpami - takie to święto 4 lipca. Właśnie w barze dowiaduje się jak w Anchorage będzie świętowany dzieo 4 lipca. Główne uroczystości będą na stadionie Pilotów Lodowych z udziałem drużyny bejsbolowej. Punktualnie o 19.00 jestem na stadionie i rozpoczyna się mecz. Mecz jak mecz, u nas piłka nożna a tu bejsbolowy. Nie wiele z tego rozumiem, ale jest fajnie. Kosztuje amerykaoskiego hamburgera i z przerażeniem obserwuje jak prawie wszyscy zajadają się hotdogami, hamburgerami, chipsami w rozmiarze XXXXXXXL. Widzę na własne oczy barrrrrrdzo rozrośniętą Amerykę. Pokaz ogni sztucznych i do spania. W drodze powrotnej zaczepia mnie autochton i próbuje wytargowad 5 $, jednak po załapaniu, że nie rozmawia z Amerykaninem, próbuje wszystko obrócid w żart. Rozstajemy się, a we mnie narasta przekonanie, że ludzie którzy żyją tu od tysięcy lat już chyba nie odnajdą swej dawnej tożsamości, dumy i siły plemion mroźnej północy, cóż………. DZIEŃ 4 / 04.07.2013 ANCHORAGE (USA / stan Alaska) PL USA / ALASKA Około 10.00 czasu lokalnego udałem się do firmy transportowej, która została mi wskazana do zwrotu motocykla i jakież było ich zdziwienie, gdy chciałem odebrad sprzęta!!! Po 2 godzinach szukania i dzwonienia, okazało się, że skrzynia została zaadresowana nie na mnie a na nazwę tej firmy CARLITE, znaleźli i jest. Skrzynia obita, pierwsze wrażenie niezbyt przyjemne! Biorę się do rozkręcania i tu jest wszystko w porządku, chod trochę poluźnił się jeden pas trzymający. Zmontowanie całego motocykla zajęło mi ok 4 godz. Firma transportowa niestety nie przysłała z Seatle karnetu ATA, bez którego mogę sobie tylko po Alasce pojeździd. Szukają - muszą znaleźd! Odpalenie i miły przyjemny dźwięk dla ucha. W koocu jadę - pierwsze kilometry po USA - jest fajnie. Później do hotelu a wieczorem przeszedłem się do centrum Anchorage. Miasto jak miasto, ale mania wielkości w USA jest duża, widad to szczególnie po WIELKICH pick-up/ch/ jakimi jeżdżą. Pierwsze wrażanie to bardzo dużo rdzennej ludności włóczącej się bez sensu i chyba jakby zepchniętej na nawias społeczeostwa. Chociaż podobne sytuacje i widoki widziałem w innych krajach świata, to tu w USA trochę mnie to zdziwiło - cóż live ist brutal… Jutro święto 4 lipca. DZIEŃ 3 / 03.07.2013 ANCHORAGE (USA / stan Alaska) Po jakiej takiej nocy przy ciągle startujących samolotach nad głową, zebrałem się i stawiłem na lotnisku we Frankfurcie. Po odczekaniu 9 godzin, przejściu przez kontrolę i odprawę, o godzinie 17.35 wystartował samolot do Anchorage, a o 17.15 wylądował na lotnisku w Anchorage. Byłem przygotowany na długie rozmowy i dokładne sprawdzanie moich bagaży, jednak odprawa i zezwolenie na pobyt w USA trwa zaledwie 10 minut z uśmiechem na twarzy pograniczników. Welcome to USA, żółta taxi i do zarezerwowanego hotelu. Pierwsze rozeznanie miasta i spad!!!. DZIEŃ 2 / 02.07.2013 Świat to za mało The World Is Not Enough DZIEŃ 1 / 01.07.2013 FRANKFURT => ANCHORAGE (USA / stan Alaska) Dwa koła przenoszą dusze! Po kilkumiesięcznej przerwie wyruszam w dalszą podróż… Pozdrawiam, Sławek / Moto-Turysta 137 WIELUŃ => FRANKFURT