Wojna z Irakiem w 2003 roku w polityce Stanów Zjednoczonych

Transcription

Wojna z Irakiem w 2003 roku w polityce Stanów Zjednoczonych
Uniwersytet Warszawski
Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych
Mgr Hubert Świętek
Wojna z Irakiem w 2003 roku
w polityce Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Motywy i uwarunkowania
Praca doktorska napisana pod kierunkiem
prof. dr. hab. Romana Kuźniara
Pracę przyjmuję:
Warszawa 2014
Spis treści
Wstęp ...................................................................................................................................................... 5
I. Uwarunkowania historyczne.............................................................................................................. 13
1. Irak starożytny i średniowieczny ................................................................................................... 13
2. Pod panowaniem osmańskim i brytyjskim ................................................................................... 17
3. Irak niepodległy............................................................................................................................. 22
4. Okres rządów partii Baas i Saddama Husajna ............................................................................... 24
II. Rola Stanów Zjednoczonych w świecie: między przywództwem a imperializmem .......................... 29
1. Imperium amerykańskie ............................................................................................................... 29
2. Przywództwo USA w świecie po zimnej wojnie ............................................................................ 32
3. Administracja George’a W. Busha i plan przekształcenia światowego przywództwa w światową
dominację USA .................................................................................................................................. 36
III. Podłoże ideologiczne i doktrynalne polityki administracji George’a W. Busha ............................... 48
1. Neokonserwatyzm ........................................................................................................................ 48
2. Doktryna Busha ............................................................................................................................. 63
2.1. 11 września 2001 ................................................................................................................... 63
2.2. Wojna z terroryzmem ............................................................................................................ 65
2.3. Oś zła ...................................................................................................................................... 70
2.4. Wojna prewencyjna ............................................................................................................... 79
2.5. Doktryna jednego procenta ................................................................................................... 83
2.6. Idealizm i demokratyczny pokój ............................................................................................ 84
2.7. Wojna ze złem ........................................................................................................................ 86
2.8. Militaryzm .............................................................................................................................. 89
IV. Obalić Saddama Husajna ................................................................................................................. 92
1. Krwawy tyran ................................................................................................................................ 92
2. Polityka USA wobec reżimu partii Baas i Saddama Husajna ....................................................... 102
2.1. Polityka USA wobec reżimu partii Baas i Saddama Husajna do końca kadencji Georga Busha
seniora......................................................................................................................................... 102
2.2. „Wojna niedokończona” ...................................................................................................... 105
2.3. Polityka administracji W.J. Clintona wobec reżimu Saddama Husajna ............................... 108
2.4. Administracja G.W. Busha – droga do wojny z Irakiem i obalenie Saddama Husajna ......... 111
V. Uwarunkowania wewnętrzne polityki amerykańskiej .................................................................... 121
1. Motyw zemsty za zamachy z 11 września 2001 r. ...................................................................... 121
2. Motyw strachu po zamachach 11 września 2001 r..................................................................... 125
3. Mesjanizm społeczeństwa amerykańskiego ............................................................................... 128
2
4. Mechanizm amerykańskiej propagandy ..................................................................................... 131
5. Wojna z Irakiem a inne kwestie, mogące wpływać na szanse wyborcze G.W. Busha ................ 132
VI. Uwarunkowania regionalne amerykańskiej polityki wobec Iraku ................................................. 135
1. Znaczenie regionu i polityka USA wobec Bliskiego Wschodu ..................................................... 135
2. Eliminacja reżimu stanowiącego zagrożenie dla stabilności regionu ......................................... 141
3. Wizerunek USA na Bliskim Wschodzie ........................................................................................ 150
VII. Uwarunkowania ekonomiczne ..................................................................................................... 154
1. Znaczenie ropy naftowej dla światowej gospodarki ................................................................... 154
2. Amerykańska polityka surowcowo – energetyczna za kadencji G.W. Busha oraz jego
poprzedników ................................................................................................................................. 158
3. Iracki potencjał surowcowy ........................................................................................................ 166
4. Czynnik ekonomiczny w historii Iraku ......................................................................................... 168
5. Zabezpieczenie szybów naftowych ............................................................................................. 179
5. Rywalizacja z Chinami o złoża ropy naftowej.............................................................................. 181
VIII. Uwarunkowania wojskowe .......................................................................................................... 183
1. Perspektywa łatwego zwycięstwa .............................................................................................. 183
2. Przygotowania wojenne.............................................................................................................. 194
3. Przebudowa sił zbrojnych i odejście od doktryny Powella ......................................................... 200
4. Wojna z Irakiem jako wojna prewencyjna .................................................................................. 206
IX. Uwarunkowania prawne, instytucjonalne i humanitarne ............................................................. 208
1. Działalność ONZ w sprawie Iraku ................................................................................................ 208
2. Argumentacja prawna USA – analiza i krytyka ........................................................................... 218
3. Kryzys ONZ .................................................................................................................................. 222
4. Uwarunkowania humanitarne .................................................................................................... 223
4.1. Humanitarne motywy obalenia Saddama Husajna i przebudowy Iraku .............................. 224
4.2. Uwarunkowania humanitarne ............................................................................................. 225
4.3. Działania USA a kwestie humanitarne ................................................................................. 230
X. Przebudowa Iraku – uwarunkowania wewnętrzne i podejmowane działania ............................... 238
1. Uwarunkowania powojennej przebudowy Iraku ........................................................................ 239
1.1. Wewnętrzne podziały etniczne i religijne ............................................................................ 239
1.2. Spuścizna dyktatury i perspektywy demokracji w Iraku ...................................................... 252
1.3. Opozycja antysaddamowska ................................................................................................ 257
1.4. Polityczne znaczenie islamu i przywódców religijnych ........................................................ 263
1.5. Wpływ innych państw regionu na sytuację w Iraku............................................................. 266
3
2. Przedwojenna koncepcja powojennej przebudowy Iraku .......................................................... 268
3. Jay Garner i Biuro Odbudowy i Pomocy Humanitarnej (ORHA) Departamentu Obrony –
koncepcja i działalność.................................................................................................................... 277
4. Paul Bremer i Tymczasowa Władza Koalicyjna (CPA) – koncepcja i działalność ......................... 283
5. Wojna w Iraku – przyczyny konfliktu wewnętrznego ................................................................. 309
Zakończenie ........................................................................................................................................ 314
Bibliografia .......................................................................................................................................... 323
4
Wstęp
„Przyrzekłeś im chleb niebieski, lecz znowu powtarzam: czy może się on równać
w oczach słabego, wieczni występnego i wiecznie niewdzięcznego rodzaju ludzkiego
z chlebem ziemskim? I jeżeli za Tobą, w imię chleba niebieskiego, pójdą tysiące i dziesiątki
tysięcy, to cóż się stanie z milionami i dziesiątkami tysięcy milionów istot, które nie będą
miały tyle mocy, aby wzgardzić chlebem ziemskim dla niebieskiego? Czy może drogie są
Tobie tylko owe dziesiątki tysięcy wielkich i silnych, a pozostałe miliony, liczne jak piasek
morski, słabych, lecz kochających Cię, mają być tylko materiałem dla wielkich i silnych?”
- Fiodor Dostojewski, „Bracia Karamazow”1
Wojna z Irakiem, rozpoczęta 20 marca 2003 r. od rakietowego ataku na domniemaną
kryjówkę Saddama Husajna i jego rodziny oraz akcjami specjalnymi, po których nastąpiła
zmasowana inwazja sił amerykańsko – brytyjskich, wspieranych przez Australijczyków
i Polaków – była najważniejszą z dotychczasowych wojen XXI wieku. Ten krótki konflikt
zbrojny, zakończony oficjalnie już 1 maja tego samego roku poprzez słynne przemówienie
prezydenta George’a W. Busha na pokładzie lotniskowca USS Abraham Lincoln – miał
bowiem długofalowe skutki nie tylko dla bezpośrednio zaangażowanych aktorów, ale też dla
ładu regionalnego na Bliskim Wschodzie i dla całego porządku światowego. Wojna ta, która
według jej autorów i planistów miała być sprawiedliwą wojną prowadzoną w słusznej
sprawie, a która jednocześnie ugruntować miała amerykańską potęgę i dać wyraz jej
dominującej pozycji w świecie – okazała się strategiczną klęską. Klęską, która razem
z globalnym kryzysem ekonomicznym spowodowała erozję pozycji Stanów Zjednoczonych
jako ufnego we własne siły, jedynego globalnego supermocarstwa. Świat po Iraku jest inny –
ale nie w takim sensie, jak wyobrażali to sobie Dick Cheney, Donald Rumsfeld czy Paul
Wolfowitz. Zamiast udowodnić i skonsolidować amerykańską supremację w świecie, wojna
ta przyczyniła się do jej relatywnego załamania, co miało skutki dla całego globalnego
układu sił. Przede wszystkim jednak skazała Irakijczyków – tych, dla których miała być
wybawieniem od tyranii – na życie w jednym z najniebezpieczniejszych miejsc na świecie.
Geneza niniejszej pracy wiąże się z moimi zainteresowaniami kwestiami
bezpieczeństwa międzynarodowego i polityką zagraniczną Stanów Zjednoczonych. Wojna z
1
Fiodor Dostojewski, Bracia Karamazow, przekład Aleksandra Wata, Państwowy Instytut Wydawniczy,
Warszawa 1998, tom 1, księga 5, s. 307.
5
Irakiem zwróciła moją uwagę ze względu na jej znaczenie dla bezpieczeństwa regionalnego
na Bliskim Wschodzie oraz implikacje dla bezpieczeństwa globalnego. Jak stwierdził prof.
Bolesław Balcerowicz, „spośród wszystkich – nielicznych na szczęście – wojen przełomu
wieków, wojna w Iraku była tą najważniejszą, tą najbardziej znaczącą.”2 Z powodu wagi
zagadnienia, zdefiniowanie jego uwarunkowań oraz motywacji aktorów wpływających na
przebieg wydarzeń
jest
niezwykle
istotnym
zadaniem
dla
nauki
o
stosunkach
międzynarodowych.
Do dziś trwają spory, co było przyczyną podjęcia decyzji o tej wojnie. Ścierają się
poglądy o jej ekonomicznym uzasadnieniu, wyrażane w sloganie „wojna za ropę”; poglądy
spiskowe, wskazujące na kłamstwa leżące u jej podłoża; wreszcie teorie mówiące
o mispercepcji
rzeczywistości,
której
ulegli
amerykańscy
decydenci
wobec
wad
systemowych kreowanych przez nich amerykańskich instytucji bezpieczeństwa. Mnogość
tych koncepcji potwierdza jedynie fakt, że wojny tej nie da się w prosty, intuicyjny
sposób uzasadnić.
Dość łatwo można poddać weryfikacji amerykańskie twierdzenia o broni masowego
rażenia, którą miał dysponować nieobliczalny reżim Saddama Husajna, co było główną
przyczyną rozpoczęcia wojny. Podobnie prostym zadaniem jest przyjrzenie się twierdzeniom
o związkach tego reżimu z ugrupowaniami terrorystycznymi. Szczególnych trudności nie
nastręcza również analiza interesów ekonomicznych, jakie Stany Zjednoczone i ich partnerzy
mieli w Iraku, podobnie jak amerykańskich planów demokratycznej przebudowy tego
państwa oraz, w konsekwencji, całego regionu Bliskiego Wschodu. Jednocześnie jednak
to wokół tych kwestii koncentrują się spory i polemiki, dotyczące przyczyn wojny. Są
to dyskusje cenne, dotyczą bowiem podstawowych, bezpośrednich przyczyn amerykańskiej
decyzji o ataku na Irak. Jednak przyczyny te nie kończą się na tych zagadnieniach,
a koncentracja wyłącznie na nich może prowadzić do oderwania tej bardzo ważnej wojny
od kontekstu, w którym się rozgrywała.
Decyzje polityczne nie są podejmowane w próżni. Są kształtowane zarówno przez
idee, jak i osobowości oraz aktualną rzeczywistość krajową i międzynarodową. Omawiając
wielkie wydarzenia, z konieczności koncentrujemy się na ich najważniejszych aspektach.
Różni autorzy w różny sposób mogą podchodzić do kwestii wagi poszczególnych z tych
aspektów, z czasem jednak nauka dochodzi do intersubiektywnego konsensusu co do ich
katalogu. Z biegiem czasu natomiast zaciera się coraz bardziej całe bogactwo świata poza
2
B. Balcerowicz, Aspekty strategiczne wojny z Irakiem, w: „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów
Międzynarodowych, Warszawa 2004, s. 356.
6
tym katalogiem, który istniał w chwili rozgrywania się omawianych wydarzeń. Grozi
to oderwaniem dyskusji naukowych od szerzej pojmowanej rzeczywistości – takiej, jaką była
w momencie historycznym, do którego się odnosimy. Rodzi to szereg zagrożeń – utrudnia
weryfikację stawianych twierdzeń, spłyca spojrzenie na problemy poprzez oderwanie ich
od podłoża, wreszcie może powodować przykładanie historycznie późniejszych schematów
rzeczywistości do czasów wcześniejszych.
Im bardziej oddalamy się od opisywanych zdarzeń, tym trudniej jest uchwycić ich
kontekst. Znacznie łatwiej jest bowiem zdefiniować interesy stron, niż ich nastroje w chwili
działania. Prostszym zadaniem jest odtworzenie łańcucha podejmowania decyzji, niż
spojrzenie w głąb psychiki decydentów. Co więcej, weryfikacja bezpośrednich przyczyn
zdarzeń jest znacznie bardziej efektowna i namacalna, niż opisywanie ich kontekstu.
Zrozumienie rzeczy nie ogranicza się jednak do spreparowania syntezy. Jest ona warunkiem
nieodzownym, lecz niewystarczającym do wniknięcia w głąb sensu opisywanych
fenomenów.
Celem niniejszego opracowania jest
porównanie motywacji
amerykańskich
przywódców w chwili podejmowania decyzji o rozpoczęciu wojny z istniejącymi wówczas
uwarunkowaniami, mającymi podstawowe znaczenie dla szans powodzenia polityki
Waszyngtonu wobec Iraku. Porównane zostaną idee i ideologia leżące u podłoża
amerykańskiej polityki oraz poszczególne motywy amerykańskiego zaangażowania
z różnymi aspektami świata rzeczywistego. Chodzi zatem o uwiecznienie rzeczywistości
w chwili wybuchu wojny z Irakiem w 2003 r. w możliwie wielu jej aspektach – w sferze
historii, osobowości, idei, w rozmaitych aspektach międzynarodowych i wewnętrznych;
o próbę odtworzenia świata, jakim był w okresie poprzedzającym wojnę – gdyż to właśnie
ten świat, jego idee i ludzie go zamieszkujący kształtowali wówczas rzeczywistość. Praca
stanowi próbę znalezienia odpowiedzi na pytanie, czy oparta na ideologii neokonserwatyzmu
polityka ekipy G. W. Busha wobec Iraku mająca na celu przebudowę tego państwa miała
szanse na powodzenie przy istniejących różnorodnych uwarunkowaniach wewnętrznych i
międzynarodowych.
Spośród metod badawczych stosował będę przede wszystkim analizę i krytykę
piśmiennictwa oraz krytykę źródłową, pomocniczo zaś – elementy metody statystycznej,
w celu uchwycenia pewnych istotnych tendencji. Niniejsza praca nie stanowi próby
interpretacji wojny z Irakiem zgodnie z założeniami któregoś z wielkich paradygmatów nauki
o stosunkach międzynarodowych. Stanowi natomiast próbę krytycznej analizy jednej z teorii
tej nauki – ujęcia neokonserwatywnego, które najbliższe było amerykańskim decydentom
7
w czasach administracji G.W. Busha; ujęcia, stanowiącego swoistą syntezę realistycznego
zabiegania o realizację własnych interesów, podbudowanego idealistycznym poczuciem misji
amerykańskiego narodu. Sposób analizy tematu oraz poglądy autora zbliża niniejsze
opracowanie do pozycji konstruktywistycznych. Chodzi o takie elementy, jak: przekonanie
o intersubiektywnej, konstruowanej społecznie naturze interesu narodowego, bezpieczeństwa
narodowego i jego zagrożeń oraz szczególnej roli elit, symboli, metafor i wyobrażeń w ich
kształtowaniu; założenie, że praktyka międzynarodowa potwierdza pozycję państwa
w systemie międzynarodowym; przekonanie o znaczeniu wartości, prawa i instytucji
międzynarodowych
dla
motywowania
międzynarodowych;
dostrzeganie
znaczenia
oraz
uzasadniania
aktorów
działań
pozapaństwowych
aktorów
i
krytyka
państwocentrycznego obrazu świata. Nie chodzi jednak o narrację zgodną z założeniami tej
teorii, lecz raczej o konstatację faktu, że wiele jej elementów okazuje się użytecznych przy
analizowaniu istniejących zjawisk (w szczególności napięcie między amerykańskim
konstruktem interesów narodowych a światem rzeczywistym).
Spośród danych źródłowych szczególnie istotne znaczenie mają oficjalne dokumenty
analityczne i planistyczne, pozwalające odtworzyć postrzeganie świata przez amerykańskich
decydentów oraz istotę ich zamierzeń względem Iraku, szczególnie w aspekcie jego
demokratycznej przebudowy. Chodzi tu o takie dokumenty , jak: Strategia Bezpieczeństwa
Narodowego USA z 19 września 2002 r., dokument rządowy Pre-war Planning for Post-war
Iraq, brytyjskie Downing Street Memo czy rozkazy Tymczasowej Władzy Koalicyjnej
w Iraku. Duże znaczenie mają też oficjalne przemówienia i oświadczenia amerykańskich
przywódców, takie jak: przemówienia prezydenta G.W. Busha, wystąpienie sekretarza stanu
Collina Powella w Radzie Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych z 5 lutego 2003 r. czy
oświadczenie Douglasa Feitha przed senacką komisją ds. stosunków międzynarodowych
z 11 lutego 2003 r. Istnieją też wartościowe oficjalne raporty dotyczące opisywanych
zagadnień, np. materiały Narodowej Komisji ds. Ataków Terrorystycznych na Stany
Zjednoczone czy Irackiej Grupy Badawczej, raport dla Kongresu dotyczący struktury
społeczno – politycznej Iraku3 czy raport specjalnej komisji ds. wywiadu na temat
przedwojennych ocen wywiadowczych sytuacji w Iraku 4. Spośród opracowań statystycznych
na szczególną uwagę zasługują: raport dla Kongresu USA dotyczący kosztów operacji
w ramach tzw. światowej wojny z terroryzmem, dane makroekonomiczne Departamentu
3
Hassan H.D., Iraq: Tribal Structure, Social, and Political Activities, “CRS Report for Congress”, Congressional
Research Service, raport z 15 III 2007 roku, https://www.policyarchive.org/handle/10207/4471
4
Report of the Select Committee on Intelligence on the U.S. Intelligence Community’s Prewar Intelligence
Assessments on Iraq z 9 VII 2004 roku, http://www.gpoaccess.gov/serialset/creports/iraq.html
8
Handlu USA, dane na temat bilansu energetycznego USA podawane przez U.S. Energy
Information Administration czy kolejne edycje polskich Roczników Statystycznych.
Znakomitymi źródłami statystycznymi w zakresie szacowania liczby ofiar wojny są strony
internetowe www.iraqbodycount.org oraz www.icasualties.org.
Z uwagi na niejasne motywy działania amerykańskich decydentów w kontekście
decyzji o ataku na Irak podstawowe znaczenie ma analiza istniejącej literatury. Powstało na
ten temat dość dużo publikacji, także w języku polskim, jednak są one bardzo rozproszone.
Prowadzenie badań w tym zakresie przypomina niekiedy technikę wywiadu mozaikowego –
polega na zbieraniu strzępków wiedzy z licznych źródeł w celu próby dotarcia do sedna
problemów. Nie udało mi się dotrzeć do żadnej publikacji – polskiej bądź zagranicznej –
która w sposób całościowy opisywałaby uwarunkowania, motywy, przyczyny, przebieg
i skutki wojny z Irakiem oraz późniejszej wojny w Iraku.5 W licznych artykułach opisane są
wybrane zagadnienia, powstało też wiele książek koncentrujących się na wycinku zjawiska
(np. na przyczynach ekonomicznych). Literatura jest obfita i daje podstawy do stworzenia
syntezy, jednak nie jest to zadanie proste.
Przy pisaniu pracy bardzo przydatną pozycją okazał się „Rocznik Strategiczny”,
szczególnie jego edycja 2003/2004, zawierająca specjalne Dossier, w całości poświęcone
wojnie z Irakiem. Artykuły tam zamieszczane charakteryzują się wysokim poziomem
naukowym oraz wyważonym krytycyzmem, co jest szczególnie cenne w kontekście
atmosfery naukowej, medialnej i politycznej, jaka panowała wówczas w Polsce w kontekście
wojny z Irakiem. Redaktorem naczelnym „Rocznika Strategicznego” jest prof. Roman
Kuźniar, którego liczne publikacje były dla mnie inspiracją do krytycznego myślenia
o amerykańskiej polityce zagranicznej, w szczególności w kontekście kwestii irackiej.
W „Roczniku” swe prace na interesujący nas temat publikowali tak znakomici naukowcy, jak
prof. Bolesław Balcerowicz, dr Agnieszka Bieńczyk – Missala, dr Rafał Domisiewicz,
dr Wiesława Lizak, dr Marek Madej czy dr Kamila Pronińska.
Nieocenionym
źródłem
wiedzy
na
temat
kulisów
podejmowania
decyzji
w Waszyngtonie są książki Boba Woodwarda, w szczególności dwie (spośród czterech
poświęconych administracji George’a W. Busha) – Plan Ataku i Stan Zakłamania. Dzięki
przyjętej metodzie badawczej (dziesiątki wywiadów z uczestnikami opisywanych wydarzeń)
5
Należy rozróżnić te dwa konflikty – wojnę z Irakiem w 2003 r., czyli międzypaństwowy konflikt zbrojny
rozpoczęty atakiem USA i ich sojuszników na Irak 20 marca 2003 r., oraz toczoną po jej zakończeniu i będącą
konsekwencją destabilizacji wewnętrznej w tym kraju wojnę w Iraku, czyli umiędzynarodowiony konflikt
wewnętrzny między siłami okupacyjnymi/stabilizacyjnymi a różnorodnymi grupami rebelianckimi oraz
pomiędzy różnymi grupami społeczeństwa irackiego.
9
uzyskujemy widok niejako „od wewnątrz” na procesy decyzyjne, zachodzące w Białym
Domu czy Pentagonie. Dla osadzenia amerykańskiej polityki wobec Iraku w szerszym
kontekście porządku światowego oraz globalnej strategii niezwykle wartościowe są prace
prof. Zbigniewa Brzezińskiego. Należy również wspomnieć o niezwykle cennych
publikacjach profesora Marka M. Dziekana, arabisty, znawcy tematyki irackiej, przy tym
naukowca krytycznie patrzącego na rzeczywistość, starającego się unikać uproszczeń nawet
w odniesieniu do tak politycznie drażliwego tematu jak sprawa dziedzictwa rządów Saddama
Husajna. Kolejną istotną pozycją jest niezwykle obszerne opracowanie Organizacja Narodów
Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy pod redakcją prof. Janusza Symonidesa, a także
artykuły tego badacza oraz prof. W. Czaplińskiego dotyczące prawnych aspektów konfliktu
irackiego. Ciekawą analizę wojny z Irakiem z punktu widzenia różnych teorii stosunków
międzynarodowych przeprowadził dr Jacek Czaputowicz w swym studium Teorie stosunków
międzynarodowych: krytyka i systematyzacja. Warto też wspomnieć o zbiorach esejów Irak
wczoraj i dziś pod redakcją prof. S. Wojciechowskiego oraz Irak – dylematy amerykańskiej
interwencji pod redakcją Witolda Dzielskiego i Wojciecha Michnika. W tym ostatnim
opracowaniu szczególnie wartościowy jest artykuł Wojciecha Michnika pt. Długa droga
do wojny – USA i przyczyny II wojny w Zatoce Perskiej, w którym autor przedstawia
uwarunkowania polityki administracji George’a W. Busha wobec Iraku, osadzając ją
w szerszym kontekście historycznym. W zakresie ekonomicznych duże znaczenie mają prace
prof. Romana Skarżyńskiego, dr Adrianny Łukaszewicz oraz dr Aleksandry Jarczewskiej –
Romaniuk, zaś w zakresie systematyzacji amerykańskich koncepcji bezpieczeństwa oraz
polityki bliskowschodniej Waszyngtonu – prace dr Justyny Zając. Dużą wartość mają też
prace dr Marcina Andrzeja Piotrowskiego, poruszające szereg istotnych z punktu widzenia
przedmiotu pracy zagadnień, zarówno praktycznych, jak i ideologicznych.
W odtwarzaniu przebiegu wydarzeń przydatne okazały się też liczne artykuły prasowe
oraz internetowe. Ciekawe, choć politycznie stronnicze są też opracowania lewicowych
badaczy, takie jak Doktryna Szoku Naomi Klein, Hegemonia albo przetrwanie N.
Chomskiego czy Devastating Society pod redakcją B. Hamma. Pisząc niniejszą pracę
korzystałem też ze swoich wcześniejszych badań w tym zakresie – książki Wojna z Irakiem w
2003 roku. Główne Przyczyny oraz opublikowanego w „Sprawach Międzynarodowych”
artykułu Wpływ służb wywiadowczych na kształtowanie polityki zagranicznej państw
zachodnich na przykładzie Stanów Zjednoczonych.
Struktura pracy opiera się na podziale rzeczowym zagadnienia. Otwierają ją dwa
rozdziały wstępne. Pierwszy przedstawia ogólny rys historii Iraku, mający na celu
10
wprowadzenie w tematykę iracką, a także osadzenie późniejszego wywodu w kontekście
tysięcy lat historii Iraku. Drugi rozdział jest próbą rozważenia roli Stanów Zjednoczonych
w systemie międzynarodowym zarówno w okresie poprzedzającym wojnę, jak i w jej
przededniu, kiedy to rola ta została na nowo zdefiniowana przez administrację George’a W.
Busha. Rozdział trzeci poświęcony jest ideologicznemu i doktrynalnemu podłożu
amerykańskiej polityki w czasach administracji G.W. Busha, mającemu kluczowe znaczenie
z punktu widzenia motywacji działań wobec Iraku w 2003 roku. Naszkicowane w pierwszym
rozdziale ogólne podłoże motywacyjne zostanie w toku dalszego wywodu odniesione
do poszczególnych, szczegółowych aspektów motywacyjnych amerykańskiej polityki oraz
skonfrontowane z rzeczywistymi uwarunkowaniami jej prowadzenia.
W rozdziale czwartym przyjrzymy się postaci Saddama Husajna i jego reżimu oraz
wcześniejszej polityce amerykańskiej w tym zakresie; reżimu, którego usunięcie G.W. Bush
uczynił swym głównym celem politycznym, od czego uzależnione było spełnienie wszelkich
pozostałych zamierzeń względem Iraku. W rozdziale piątym omówione zostaną wewnętrzne,
społeczno – polityczne uwarunkowania amerykańskiej polityki wobec Iraku. Rozdział szósty
poświęcony jest bliskowschodnim uwarunkowaniom amerykańskiej polityki wobec Iraku;
jest to próba wpisania tej polityki w szerszą strategię Waszyngtonu wobec tego regionu.
W rozdziale siódmym pracy omówione zostaną ekonomiczne uwarunkowania
amerykańskiej polityki względem Iraku zaś w rozdziale ósmym – czynniki wojskowe, mające
wpływ na amerykańską politykę u progu XXI wieku. W rozdziałach tych chodzi
o uchwycenie wagi pewnych charakterystycznych zjawisk w celu docenienia ich wpływu
na późniejszy bieg wydarzeń. Rozdział dziewiąty poświęcony jest uwarunkowaniom
prawnomiędzynarodowym i instytucjonalnym amerykańskiej polityki względem Iraku.
Ostatni, najbardziej obszerny rozdział dziesiąty pracy poświęcony jest uwarunkowaniom
wewnętrzirackim planów demokratycznej przebudowy tego państwa, w tym błędom
popełnionym w tym zakresie zaraz po zakończeniu wojny z Irakiem i genezie wojny w Iraku.
W pracy tej przyjrzymy się zatem zarówno ideom, jak i osobowościom; zarówno
systemowi międzynarodowemu, jak i uwarunkowaniom wewnętrznym w USA i Iraku.
Znajdą się tu odniesienia do kontekstu społecznego, ekonomicznego oraz historycznego.
Są to zagadnienia różnorodne. Celem niniejszego opracowania jest bowiem oddanie
z maksymalną precyzją złożoności świata, w którym politykom przyszło podejmować
brzemienne w skutkach dla milionów ludzi decyzje. Ważne jest przy tym, by spojrzeć
zarówno na „chleb niebieski” - abstrakcyjne koncepcje i interesy, w imię których ruszono
11
na wojnę – jak i na „chleb ziemski” – trudny świat, w którym ludzie walczyli i ginęli, nie
zawsze rozumiejąc – dlaczego.
12
I. Uwarunkowania historyczne
Po
dokonaniu
analizy
najważniejszych
elementów
podłoża
doktrynalnego
amerykańskiej polityki w czasach George’a W. Busha, stanowiącego najważniejszy jej aspekt
motywacyjny, można dojść do wniosku, że podłoże to miało charakter bardzo ogólny, silnie
zideologizowany i abstrakcyjny. Jego aplikacja miała się dokonać przede wszystkim w Iraku
– konkretnym, społeczno – politycznym bycie o bogatej historii, liczącej kilka tysięcy lat.
W celu uporządkowania dalszego wywodu oraz wpisania go w odpowiedni kontekst
historyczny, poniżej dokonany zostanie przegląd najważniejszych elementów historii Iraku.
Minione wydarzenia i analogie historyczne w dużym stopniu kształtowały bowiem obraz
świata Irakijczyków, szczególnie w chwili gwałtownych przemian, które dotknęły ich kraj.
Ziemie leżące między Tygrysem a Eufratem (Mezopotamia), zajmowane przez
współczesny Irak, to jeden z najczęściej atakowanych i zdobywanych obszarów w historii.
Kolebka cywilizacji, wielokrotnie padała łupem najeźdźców, wchodziła w skład imperiów,
doświadczyła plag wojennych nieskończoną ilość razy. Wojna była tu od zawsze
codziennością i mało który naród na świecie zna tak dobrze jej cenę, jak naród iracki.
Z drugiej zaś strony wiele spośród najważniejszych wydarzeń w historii całego islamu miało
miejsce właśnie w Iraku, co czyni go krajem pełnym pradawnych mitów i miejsc świętych
dla muzułmanów, w szczególności zaś tych mających kluczowe znaczenie dla szyitów.
1. Irak starożytny i średniowieczny
Mezopotamia to jeden z najstarszych ośrodków cywilizacji na świecie. Pierwsze
osady rolnicze powstawały tu już ok. 7000 – 6000 r. p.n.e. Na południu współczesnego Iraku
powstała pierwsza w historii ludzkości cywilizacja, stworzona przez Sumerów, istniejąca
od ok. 3300 r. p.n.e. do ok. 2000 r. p.n.e. Następnie rozwinęły się tu kolejne wielkie
cywilizacje starożytne – Babilonia (ok. 2000 – 539 p.n.e.) i Asyria (ok. 2000 – 612 p.n.e).
W 539 r. p.n.e. Mezopotamię podbili Persowie pod wodzą Cyrusa II Wielkiego6. W 331 r.
p.n.e. Aleksander III Wielki pokonał siły Persów i zajął Międzyrzecze. Po jego śmierci w
Babilonie w 323 r. p.n.e. imperium macedońskie zostało podzielone między wodzów
Aleksandra, diadochów. Władzę nad Mezopotamią uchwycił Seleukos I Nikator, który
6
Ostatnim królem Babilonii był Baltazar, znany z legendarnej uczty, wydanej tuż przed upadkiem Babilonu,
podczas której tajemnicza ręka miała napisać na ścianie pałacu „policzono, zważono, rozproszono” –
przepowiednię upadku państwa. K. Korzeniewski, Irak, Wydawnictwo Akademickie DIALOG, Warszawa 2004, s.
21.
13
stworzył Królestwo Seleucydów (zwane także monarchią syryjską), obejmujące Persję,
Mezopotamię i Lewant. Od ok. 141 r. p.n.e. Mezopotamia przeszła pod władanie Partów,
rywalizujących o te ziemie z Rzymem i Armenią. Za panowania króla Tigranesa (120-63
p.n.e.) duża część tej krainy dostała się przejściowo pod władanie Armenii, Rzym zaś
podejmował nieudane wyprawy przeciw Partom w 53, 36 i 33 r. p.n.e., oraz w 62, 163 i 216
r. n.e., a w latach 116 – 117 i 199 – 211 panował nad Mezopotamią. Od 226 r. tereny te stały
się częścią perskiego państwa Sasanidów, którzy w pobliżu późniejszego Bagdadu wznieśli
swoją letnią stolicę - Ktezyfon. Ataki na ich państwo ponawiali Rzymianie, jednak po klęsce
wyprawy Juliana Apostaty pod Samarrą w 364 r. definitywnie poniechali planów podboju
Mezopotamii. Pod koniec V w. na południu tej krainy, na pograniczu Persji i Półwyspu
Arabskiego uformowało się arabskie państwo Lachmidów ze stolicą w Al – Hirze,
w okolicach późniejszej Kufy i Nadżafu, co oznaczało początek Iraku arabskiego. Państwo
to, będące wasalem Persji, istniało do 602 r., kiedy to Persowie obalili i stracili ostatniego
króla Lachmidzkiego i przejęli bezpośrednie rządy nad tymi terenami, trwające
aż do podboju arabskiego. W 628 r. Bizantyjczycy podbili Niniwę i północną Mezopotamię7.
Nowa epoka w dziejach Międzyrzecza rozpoczęła się od podboju arabskiego. Wojska
kalifa Abu Bakra rozpoczęły inwazję w 633 r., zdobywając Al – Hirę. Po decydującym
zwycięstwie pod Al – Kadisijją (635 r.) Arabowie zdobyli Ktezyfon (637 r.). W celu
kontynuowania podboju Mezopotamii i całej Persji, zdecydowali się rok później założyć
nowe obozy – miasta muzułmańskie, Basrę i Kufę. W 640 r. padł Mosul, w 641 r. cały obszar
dzisiejszego Iraku znalazł się w granicach kalifatu, a w 651 r. Arabowie dokończyli podboju
Persji. Mezopotamia została szybko zarabizowana i zislamizowana8. Od podboju arabskiego
geografowie zaczęli nazywać Mezopotamię „Irakiem”. Pochodzenie nazwy nie jest jasne –
wywodzi się ją od arabskiej nazwy żurawia studziennego, urodzajnych terenów rolniczych
lub brzegu porośniętego palmami, akadyjskiego określenia „kraju słońca” bądź
sumeryjskiego określenia strefy przejściowej pomiędzy górami i pustyniami9.
To właśnie na terenie Iraku doszło do wydarzeń, które stały się przyczyną trwającego
do dziś konfliktu między dwoma odłamami islamu – szyitami i sunnitami. Mahomet zmarł
7
M.M. Dziekan, Historia Iraku, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2007, s. 19-30; K. Korzeniewski,
op. cit., s. 15-20
8
M.M. Dziekan, Historia Iraku… s. 19-31, 38-43; J. Wolski, Historia Powszechna Starożytność, Państwowe
Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1971, s. 14, 20-25, 66-72, 75-77, 83-84, 86, 98-104, 107-109, 112-114,
118-122, 260-262, 268-271, 281-282, 284-285, 288-293, 466, 468; T. Manteuffel, Historia Powszechna
Średniowiecze, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1975, s. 34-35, 70-73; Nowa encyklopedia
powszechna PWN, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995-1996, tom 1, s. 95, 252, 316; tom 2, s. 683;
tom 3, s. 78; tom 4, s. 183; tom 5, s. 798, 806; tom 6, s. 114, 435; K. Korzeniewski, op. cit., s. 13-25.
9
M.M. Dziekan, Historia..., s. 9; K. Korzeniewski, op. cit., s. 13.
14
niespodziewanie po krótkiej chorobie w 632 r. i nie pozostawił żadnych wskazówek
dotyczących następcy (nie miał żadnego męskiego potomka, a jedynie cztery córki), co
wywołało spór o przywództwo muzułmanów i doprowadziło ostatecznie do rozłamu na
szyitów (od arab. szi’at Ali – „partia Alego”), którzy głosili, że tylko członkowie rodu
Mahometa mogą piastować godność kalifa, oraz sunnitów, nie uznających tego wymogu.
Szyici czczą ponadto imamów (nieomylnych najwyższych duchowych zwierzchników
wszystkich muzułmanów), wywodzących się w prostej linii od Alego, z których ostatni,
dwunasty – Muhammad – zniknął w 874 r. w niejasnych okolicznościach i ma powrócić jako
prorok, mahdi. Sunnitów i szyitów różni także stosunek do sunny (zbioru opowieści, tzw.
hadisów, dotyczących wypowiedzi i postępowania Mahometa; sunna jest obok Koranu
źródłem wiedzy religijnej oraz podstawą prawa muzułmańskiego – szariatu) – Sunnici uznają
tylko tradycję Mahometa, szyici dołączyli do niej także tradycję imamów. Sunnici stanowią
obecnie ok. 90% wszystkich wyznawców islamu, szyici – 10%. W 661 r. zginął czwarty kalif
Ali, jeden z pierwszych wyznawców Islamu (pierwszy lub drugi po żonie Mahometa,
Chadidży), kuzyn Proroka i mąż jego córki, Fatimy. Władzę przejął Mu’awia z rodu
Umajjadów, przywódca opozycji przeciw Alemu, nie wywodzący się spośród najbliższych
krewnych Mahometa. Umajjadzi otoczyli się niespotykanym dotąd wśród Arabów
przepychem, zastąpili obieralność kalifa przez dziedziczenie tego stanowiska w swoim rodzie
i przenieśli stolicę z Medyny do Damaszku. Zmiany te spowodowały powstanie
opozycyjnego ruchu szyitów, uznających Alego za męczennika i popierających pretensje jego
potomków10. Głównym ośrodkiem szyitów była Kufa (obecnie część Nadżafu), leżąca na
południu dzisiejszego Iraku, miejsce sekretnego pochówku Alego. W 680 r. doszło do bitwy
w pobliżu dzisiejszej Karbali między szyitami dowodzonymi przez Husajna, syna Alego, a
siłami Umajjadów dowodzonymi przez syna zmarłego w tym samym roku Mu’awii, Jazida I.
Niewielki oddział Husajna został rozbity, a sam przywódca szyitów zginął (jego głowa
została odesłana do Damaszku). Husajn czczony jest przez szyitów jako męczennik i
centralna postać ich martyrologii, a miejsce jego pochówku, wokół którego wyrosło miasto
Karbala, jest otoczone kultem przez wyznawców szyizmu. Upamiętniająca śmierć Husajna
Aszura jest najważniejszym dorocznym świętem szyickim. W kolejnych latach Irak był
wstrząsany nieustannymi buntami szyitów przeciwko Umajjadom11.
10
M.M. Dziekan, Historia..., s. 36, 45, 47, 76; K. Korzeniewski, op. cit., s. 24, 75-84. Szersze omówienie doktryny
szyickiej por. J. Danecki, Podstawowe wiadomości o islamie, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa
2007, s. 259 – 307.
11
T. Manteuffel, Historia..., s. 74-76; M.M. Dziekan, Historia..., s. 45-48, 52-59; K. Korzeniewski, op. cit., s. 2527.
15
W 746 r. wybuchł bunt szyitów (w znacznej części Persów) przeciw dynastii
Umajjadów. Buntownicy obwołali kalifem Abu al – Abbasa, wywodzącego się z rodu
Mahometa. W 750 r. buntownicy odnieśli decydujące zwycięstwo w bitwie pod Mosulem i
przejęli władzę w kalifacie. Zmiana dynastii miała ogromne znaczenie dla losów całego
islamu. Umajjadzi podkreślali swoje arabskie pochodzenie i faworyzowali Arabów,
Abbasydzi zaś, wyniesieni do władzy dzięki Persom, stworzyli państwo bardziej uniwersalne,
w którym wszyscy muzułmanie, niezależnie od pochodzenia, byli równouprawnieni. Dało to
podstawy dla dalszej ekspansji islamu, a w kalifacie Abbasydów skorzystali na tym
zwłaszcza Persowie, którzy stali się filarem armii12. Stolica została przeniesiona z Damaszku
do Kufy, zaś w 762 r. następca Abu al – Abbasa, Abu Dżafar al – Mansur, rozpoczął budowę
nowej stolicy – Bagdadu, który wkrótce stał się jednym z największych miast na świecie,
ośrodkiem handlu, administracji, nauki i kultury imperium. Irak stał się centrum świata
muzułmańskiego, wszelkie decyzje dotyczące imperium zapadały właśnie w nim. Nie
zniesiono jednak przepychu panującego na dworze kalifa oraz nie powrócono do obieralności
tego stanowiska – dynastię Umajjadów zastąpiła dynastia Abbasydów, bliżej spokrewniona z
Mahometem. Wywołało to rozgoryczenie wśród szyitów, którzy poparli powstanie przeciw
Umajjadom, jednak ponownie znaleźli się w opozycji.
Bagdad traci swą wielkość i znaczenie w 1258 r., kiedy to Mongołowie pod wodzą
Hülegü zdobywają miasto, mordują kalifa, jego rodzinę i znaczną część mieszkańców. Wraz
z upadkiem kalifatu nastąpił upadek cywilizacyjny Iraku, który stał się na długo odległą
prowincją obcych imperiów; stan ten trwał aż do 1932 r., a więc aż 674 lata. Najpierw kraj
znalazł się w rękach imperium mongolskiego, a po jego rozpadzie w 1259 r. – w państwie
Ilchanów (Hulagidów), które z kolei w 1335 roku rozpadło się na kilka państw, a Irak wszedł
w skład mongolskiego Sułtanatu Dżala’irydów. W latach 1393 – 1435 kraj przechodził
wielokrotnie z rąk do rąk – Bagdad został kompletnie zniszczony po trzykrotnym jego
zdobyciu przez Imperium Timura, który walczył z Dżala’irydami, a ci ostatni –
z turkmeńskim państwem Kara Kojunłu, które zajęło cały kraj w 1435 r. W 1467 r. Kara
Kojnułu zostało podbite przez inne pastwo turkmeńskie, Ak Kojnułu, które z kolei w 1508 r.
uległo szyickiej Persji Safawidów13. Persowie wprowadzili terror religijny, prześladując
12
M.M. Dziekan, Historia..., s. 61-64; K. Korzeniewski, op. cit., s. 27-28. Po zwycięstwie członkowie rodu
Umajjadów zostali wymordowani niemal doszczętnie. Udało się jednak ujść z życiem Abd-ar-Rahmanowi, który
zbiegło do Hiszpanii i stworzył tam emirat nie uznający władzy Abul-Abbasa i jego potoków. T. Manteuffel,
Historia..., s. 82, M.M. Dziekan, Historia..., s. 64.
13
Safawidzi byli dynastią pochodzenia turkmeńskiego. W 1501 r. przejęli władzę w Persji, wprowadzając szyizm
jako religię państwową, którą pozostaje tam do dziś.
16
sunnitów i chrześcijan irackich. Ich okrutna polityka prowadziła do wzrostu w Iraku
nastrojów proosmańskich, co ułatwiło późniejszy podbój turecki14.
2. Pod panowaniem osmańskim i brytyjskim
Między 1514 a 1555 r. Irak został włączony do państwa Osmanów. Najpierw
bezpośrednio po zwycięstwie nad Persami w bitwach pod Czałdyranem (1514) i Kocz Hisar
(1516) zwierzchnictwo Osmanów uznały północne tereny Iraku. W 1534 r. Osmanowie
uderzyli na Bagdad. Z powodu niechęci do rządów perskich wojska osmańskie zostały
przyjęte jako wyzwoliciele – wszyscy rządcy, jakich napotykano po drodze poddawali się
władzy sułtana, z radością witała ich także miejscowa ludność. W Bagdadzie wybuchło
powstanie sunnitów, którzy wyzwolili miasto i podarowali klucze do niego sułtanowi.
W Bagdadzie sułtan Sulejman przyjął delegacje wszystkich najważniejszych irackich miast
i plemion, które złożyły mu przysięgę wierności. Przywrócono pokój religijny. W 1538 r.
wasalami Stambułu stała się Basra i pozostałe księstwa nad dolnym Eufratem, a niedługo
później zostały one bezpośrednio wcielone do państwa Osmanów. W 1555 r. podpisano układ
w Amasyi, w którym Persja zrzekła się swoich pretensji do Międzyrzecza i cały Irak stał się
formalnie częścią państwa Osmanów15. Stan ten trwał aż do I wojny światowej. Władza
Osmanów nad Irakiem, odległą i zaniedbaną prowincją imperium, była słaba. Rządzący
poszczególnymi prowincjami gubernatorowie wykazywali silne tendencje odśrodkowe, w
praktyce uniezależniając się często od Stambułu, choć uznając jego formalną władzę. Przez
cały okres osmański Irak był targany ciągłymi konfliktami pomiędzy plemionami,
praktycznie niezależnymi od jakiejkolwiek władzy (zwłaszcza na południu i w górach
Kurdystanu) oraz kolejnymi powstaniami, jak również zwykłym bandytyzmem. Do tego
dochodziły kolejne niszczące najazdy perskie (panowali nawet nad Bagdadem w latach 1623
– 1638), które zakończyły się dopiero w połowie XIX w. Na przełomie XVIII i XIX w. swoje
wpływy w Iraku zaczynają budować Europejczycy (początkowo Francuzi, wyparci następnie
przez Anglików, którzy na przełomie XIX i XX w. zyskali konkurencję w postaci Niemców)
i sukcesywnie zwiększają je aż do I wojny światowej. Bagdad po raz kolejny został
zniszczony (w stopniu porównywalnym do najazdów mongolskich) w 1831 r., kiedy
to miasto nawiedziła epidemia dżumy, wielka powódź, a dzieła zniszczenia dokończyli
14
T. Manteuffel, Historia..., s. 319-320; Nowa Encyklopedia…, tom 4, s. 834; tom 6, s. 388; M.M. Dziekan,
Historia..., s. 61 – 103, K. Korzeniewski, op. cit., s. 27-31.
15
M.M. Dziekan, Historia..., s. 102-106.
17
szabrownicy. W ostatnim okresie swego panowania rządy Osmanów cechowały się
okrutnymi represjami wobec miejscowej ludności16.
W momencie wybuchu I wojny światowej Wielka Brytania i Turcja znalazły się
po przeciwnych stronach frontów – jednym z nich stał się wówczas Irak. W październiku
1914 r. siły brytyjskie zajęły przyczółek na półwyspie Al – Fau na południu Iraku.
W listopadzie ruszyła ofensywa sił brytyjskich, wspomaganych przez wojska indyjskie.
Inwazja jednak zakończyła się porażką – próba zajęcia Bagdadu w 1915 r. nie powiodła się,
zaś porażka w bitwie pod Ktezyfonem i zajęcie przez Turków Kut – al – Amary
po pięciomiesięcznym oblężeniu doprowadziły do klęski całej ofensywy i kapitulacji wojsk
dowodzonych przez Brytyjczyków. Druga ofensywa brytyjska ruszyła w 1917 r.
i doprowadziła do zajęcia w marcu tego roku Bagdadu, a następnie reszty kraju.
W październiku 1918 r. Turcja skapitulowała i moment ten jest uznawany za ostateczny
koniec panowania osmańskiego w Iraku i początek okupacji (do 1921 r.) i dominacji
brytyjskiej17.
Zwycięzcom pozostało podzielić łupy. Już w maju 1916 r. Francja i Wielka Brytania
zawarły tajne porozumienie, zwane od nazwisk negocjatorów umową Sykes – Picot.
Przewidywało ono podział bliskowschodnich terytoriów Turcji między oba państwa.
W odniesieniu do późniejszego Iraku, Anglia miała otrzymać okręg Basry i Bagdadu
oraz zachodnią część kraju, Francja zaś okręg Mosulu. Przewidywano sprawowanie nad nimi
bezpośredniej władzy bądź protektoratu. Ostatecznie w kwietniu 1920 r. na konferencji
w San Remo zdecydowano, że Wielka Brytania otrzyma mandat nad Irakiem, w którego
skład wszedł także przewidywany wcześniej dla Francji okręg Mosulu. Terytorium Iraku
nakreślone zostało bez poszanowania granic plemiennych, narodowych i religijnych.
Obejmowało dawny turecki okręg Basry zdominowany przez arabską ludność szyicką, okręg
Bagdadu zdominowany przez Arabów – sunnitów oraz okręg Mosulu, zamieszkany przez
sunnickich Kurdów. Nie dość, że stworzono organizm geopolityczny tak zróżnicowany
wewnętrznie, to w dodatku duże trudności rodziło wyznaczenie jego granic. Dość szybko (w
1922 r.) udało się co prawda wyznaczyć granice z Arabią Saudyjską, Syrią i Iranem, jednak
dopiero w 1926 r. podpisany został traktat graniczny z Turcją po korzystnym dla Iraku
orzeczeniu Ligi Narodów w sprawie przynależności państwowej Mosulu, do którego prawa
rościły sobie obie strony (Turcy kwestionowali przynależność Mosulu do mandatu
brytyjskiego na tej podstawie, że został on przez wojska brytyjskie zajęty już po podpisaniu
16
17
Por. Ibidem, s. 108-112, 114, 116, 118-122, 124-137; K. Korzeniewski, op. cit., s. 31 – 33.
M.M. Dziekan, Historia..., s. 138-140; K. Korzeniewski, op. cit., s. 33-34.
18
w X 1918 r. zawieszenia broni; traktat z Sèvres z 1920 r. nie rozstrzygnął sprawy
jednoznacznie, przewidując możliwość przyłączenia rejonu Mosulu do Turcji w razie
utworzenia autonomii kurdyjskiej, zaś traktat z Lozanny z 1923 r. przewidywał arbitraż Ligi
Narodów w tej sprawie, co doprowadziło do zakończenia sporu). Najbardziej problematyczna
okazała się granica z Kuwejtem – Brytyjczycy rekompensując Kuwejtowi część jego
terytorium przydzieloną Arabii Saudyjskiej przekazali mu fragment irackiego wybrzeża, w
wyniku czego jego długość skurczyła się do 26 km, w większości terenów bagiennych. Irak
nie chciał uznać tego stanu rzeczy. Co prawda w 1923 r. zawarto wstępne porozumienie
dotyczące przebiegu granicy, ale ostateczne porozumienie nie zostało podpisane i granica nie
została wyznaczona18.
Mapa polityczna współczesnego Iraku
Źródło: CIA – The World Factbook19
Śledząc przebieg brytyjskiej okupacji Iraku można zauważyć wiele analogii
do sytuacji w tym kraju po 2003 r. Brytyjczycy próbowali ukazywać siebie nie jako
18
M.M. Dziekan, Historia..., s. 139-141, 144, 152. K. Korzeniewski, op. cit., s. 34-35; M.M. Dziekan, Historia..., s.
145; M.M. Dziekan, Dzieje Kurdów, w: Encyklopedia historyczna świata, tom XI, Opres, Kraków 2002, s. 391.
19
CIA
–
The
World
Factbook,
https://www.cia.gov/library/publications/the-worldfactbook/maps/maptemplate_iz.html.
19
najeźdźców realizujących własne interesy, lecz jako wyzwolicieli Iraku spod okupacji
osmańskiej. Sam mandat z założenia miał przygotować Irak do niepodległości20, jednak dla
Irakijczyków stał się synonimem podporządkowania kolejnemu obcemu mocarstwu, tym
razem chrześcijańskiemu. Władzę w Iraku sprawowali administratorzy brytyjscy, których
zadaniem było przeciwdziałanie irackim ruchom niepodległościowym i w tym celu uciekali
się do stosowania przemocy. Brytyjczycy starali się odbudować i rozwijać infrastrukturę
miast irackich, jednak zaczęli stosować system administrowania krajem poprzez indyjskie
ustawy kolonialne, łącznie z wprowadzeniem do obiegu pieniądza indyjskiego. W okresie
tureckim materialne przejawy okupacji były znacznie mniej widoczne – siły żandarmerii
składały się z ludności miejscowej, obecność Stambułu zaznaczała się jedynie obecnością
garstki urzędników, wyznających tę samą religię co mieszkańcy. Brytyjczycy zastąpili ich
swoimi siłami i swoimi urzędnikami.21 „Wysokie podatki ściągane z miejscowej ludności
przez Brytyjczyków przeznaczane były w pierwszym rzędzie na utrzymanie wojskowych
garnizonów wyzwolicieli. Jednocześnie w wielu regionach kraju panował głód spowodowany
wojną i grabieżą. Zimą 1917/1918 w Mosulu z głodu zmarło 10 tysięcy osób.”22
Jeszcze w trakcie wojny Irakijczycy rozpoczęli ataki na posterunki brytyjskie. W 1917
i 1918 r. wybuchały powstania w Nadżafie. Decyzje konferencji w San Remo spotkały się
w Iraku z powszechnym oburzeniem i potępieniem. 30 czerwca 1920 r. wybuchło wielkie
antybrytyjskie powstanie niepodległościowe, dowodzone przez przywódców plemiennych
znad środkowego Eufratu i popierane przez teologów zarówno szyickich, jak i sunnickich,
oraz wspierane przez Kurdów. Brytyjczyków zaskoczyło wojskowe przygotowanie
powstańców i posiadana przez nich wiedza taktyczna, jak również ich dobre uzbrojenie
(skutek wcześniejszych działań wojennych – powstańcy dysponowali zarówno bronią
turecką, jak i brytyjską). Determinację nacjonalistyczną walczących podsycał czynnik
religijny – walka z Brytyjczykami była traktowana jako wojna z niewiernymi, co sprawiało,
20
Irak stał się tzw. mandatem Ligi Narodów typu A, dla którego przewidywano w miarę szybkie uzyskanie
niepodległości, jeśli ludność okaże się dojrzała do samodzielnego rządzenia swoim krajem. W przygotowaniu
narodu państw będących mandatem typu A do niepodległości pomagać miał mandatariusz. „Łatwo zauważyć
paralelę do sytuacji po wojnie w 2003 roku. Amerykanie twierdzili, że władza zostanie przekazana Irakijczykom,
gdy ci będą na to gotowi – o czym mieli zdecydować Amerykanie. Fundamentalną różnicę stanowi fakt,
że Amerykanie nie dostali zgody ONZ na działanie w podobnym do mandatariusza charakterze.” K. Stefanek,
op. cit., s. 105.
21
M.M. Dziekan, Historia..., s. 139-141; K. Stefanek, Amerykańskie plany instytucjonalnej odbudowy Iraku i
próby ich realizacji, w: Płaczek A., Stefanek K., Irak na początku XXI wieku, Wydawnictwo Ibidem, Łódź 2007,.,
s. 105.
22
M.M. Dziekan, Historia..., s. 140. Działania wojenne doprowadziły także do wybuchu w tym rejonie epidemii
cholery, dżumy i duru brzusznego, co powiększyło tragiczny bilans do kilkudziesięciu tysięcy ofiar.
K. Korzeniewski, op. cit., s. 34.
20
że działania były popierane zarówno przez szyitów, jak i sunnitów. Brytyjczycy byli
zmuszeni wysłać do Iraku armię liczącą 150 tysięcy żołnierzy. Siłom tym udało się
ostatecznie krwawo23 stłumić powstanie w lutym 1921 roku24.
Powstanie skłoniło Brytyjczyków do zmiany polityki. Postanowili stworzyć pozory
niezależności Iraku przy jednoczesnym zachowaniu wpływów. W październiku 1920 r.
brytyjski wysoki komisarz Pearcy Cox powołał rząd tymczasowy z Abd ar – Rahmanem al –
Kajlanim na czele. Na konferencji w Kairze w marcu 1921 r. przedstawiciele Wielkiej
Brytanii (na czele z ministrem kolonii W. Churchillem) i irackiego rządu tymczasowego
zdecydowali o utworzeniu w Iraku monarchii parlamentarnej na czele z królem
o ograniczonych kompetencjach. Na króla wybrano emira Fajsala Ibn Husajna z dynastii
Haszymidów, syna szarifa Mekki, którego brat został królem sąsiedniej Transjordanii. Fajsal
był
probrytyjski,
a
jednocześnie
cieszył
się
poparciem
irackich
działaczy
niepodległościowych. Po referendum ogólnonarodowym, Fajsal wstąpił na tron 23 sierpnia
1921 r. jako Fajsal I. Panował do śmierci w 1933 r., prowadząc aktywną politykę wewnętrzną
i zagraniczną, stając się główną siłą polityczną kraju. Przez cały okres swoich rządów cieszył
się poparciem społeczeństwa irackiego, jak i Arabów z innych państw. W 1924 r. odbyły się
wybory do Zgromadzenia Ustawodawczego, które w tym samym roku przyjęło konstytucję
i prawo wyborcze. Podejmowane przez rządzących próby zjednoczenia mieszkańców Iraku
w jeden naród pod hasłami muzułmańskiej jedności narodowej nie powiodły się. Targane
konfliktami wewnętrznymi państwo, będące zlepkiem różnych narodowości i wyznań,
o słabym, niestabilnym rządzie znajdującym się pod silnym wpływem obcego mocarstwa
miało ogromne problemy z wytworzeniem własnej tożsamości.
Główną rolę w kraju nadal odgrywali Brytyjczycy, sprawujący mandat z ramienia
Ligi Narodów aż do 1932 r. 10 października 1922 r. Wielka Brytania i Irak podpisały układ
(zatwierdzony przez Zgromadzenie Ustawodawcze pod silną presją brytyjską dopiero
w marcu 1924 r.), w myśl którego we wszystkich urzędach i resortach irackich działali
przedstawiciele brytyjscy, zaś rząd iracki zobowiązany został do kierowania się radami
wysokiego komisarza brytyjskiego. W praktyce przedstawiciele i komisarz określali kierunki
polityki zagranicznej i wewnętrznej Iraku. Trwały też prześladowania przeciwników
23
Zgodnie z danymi brytyjskimi, w toku działań zbrojnych zginęło 8450 Irakijczyków. M.M. Dziekan, Historia...,
s. 143. Brytyjczycy użyli wobec powstańców broni chemicznej (gazu musztardowego), otwierając kolejny
rozdział w księdze niedoli Irakijczyków – rozdział kontynuowany aż do początku lat 90. Por. K. Korzeniewski, op.
cit., s. 34.
24
M.M. Dziekan, Historia..., s. 142-143; K. Korzeniewski, op. cit., s. 34-35; K. Stefanek, op. cit., s. 105.
21
wpływów brytyjskich. Cechą charakterystyczną okresu panowania Fajsala I była ogromna
niestabilność polityczna – w latach 1921 – 1933 Irak miał aż 15 premierów25.
W 1926 r. doszło do odnowienia układu brytyjsko – irackiego. Anglicy obiecali
wówczas znieść mandat „w najbliższym czasie”, bez zaciągania jednak konkretnych
zobowiązań. Rok później zawarto umowę, w której przewidywano likwidację mandatu
i przyjęcie Iraku do Ligi Narodów w 1932 r., jednak Wielka Brytania miała zachować
kontrolę nad siłami zbrojnymi i polityką finansową kraju. Układ ten, oznaczający de facto
utrwalenie statusu podporządkowania, z powodu gwałtownego oporu wszystkich sił
politycznych w Iraku nie został ratyfikowany. Jednakże w 1930 r. oba państwa zawarły
układ, w myśl którego Wielka Brytania miała w ciągu 25 lat od chwili wygnicia mandatu
pełnić rolę konsultanta Iraku w sprawach polityki zagranicznej. Brytyjczykom przyznano
także prawo do utrzymywania na terytorium kraju dwóch baz wojskowych – w Al –
Habbanijji (lotniczej) i Asz – Szu’ajbie (morskiej). Co więcej, wojskom brytyjskim
przyznano specjalne prawa – mogły one swobodnie korzystać z irackich linii kolejowych,
rzek i portów. Utrwaliwszy swoją dominację, Wielka Brytania zgodziła się na pełną
niepodległość kraju, co stało się faktem 3 października 1932 r., kiedy to brytyjski mandat
wygasł i Królestwo Iraku zostało przyjęte do Ligi Narodów.26
3. Irak niepodległy
W 1933 r. zmarł król Fajsal I i na tron wstąpił jego syn, Ghazi I. Młody król
w początkowym okresie swych rządów nie angażował się zbytnio w politykę, pozostawiając
ją kolejnym probrytyjskim gabinetom, które zmieniały się co kilka – kilkanaście miesięcy.
W 1939 r. król Ghazi zginął w wypadku motocyklowym i na tron wstąpił małoletni Fajsal II,
ostatni król Iraku, w imieniu którego rządy sprawował regent, stryj Abd al – Ilah. Mimo, że
Irak był niepodległym państwem, główną w nim rolę za sprawą układu z 1930 r. nadal
odgrywali Brytyjczycy, kontrolujący iracki przemysł naftowy, utrzymujący w kraju bazy
wojskowe oraz posiadający doradców na wszystkich szczeblach irackiej administracji
państwowej. Zdecydowana większość irackiej elity rządzącej, łącznie z dworem panującym,
była nastawiona probrytyjsko27. Cechą charakterystyczną irackiego życia politycznego, mimo
istnienia formalnej demokracji, była jego daleko posunięta oligarchizacja, przejawiająca się
w dominacji wąskiej grupy sunnickich elit, wywodzących się ze środowiska byłych oficerów
25
M.M. Dziekan, Historia..., s. 143-147, 157; J. Danecki, op. cit., s. 306; K. Korzeniewski, op. cit., s. 34-35;
K. Stefanek, op. cit., s. 105, 107.
26
M.M. Dziekan, Historia..., s. 147-148; K. Korzeniewski, op. cit., s. 35; K. Stefanek, op. cit., s. 105.
27
M.M. Dziekan, Historia..., s. 157; K. Korzeniewski, op. cit., s. 35; K. Stefanek, op. cit., s. 105
22
armii Imperium Osmańskiego. „Iracka scena polityczna przypominała zabawę w gorące
krzesła z około pięćdziesięcioma uczestnikami, wymieniającymi między sobą różne
stanowiska państwowe”28, przy czym nad całą tą grą czuwał brytyjski ambasador. Podobnie
jak w czasach Fajsala I, również okres rządów Ghaziego I charakteryzował się dużą
niestabilnością polityczną (9 gabinetów w latach 1933 – 1939) oraz używaniem przemocy
jako metody walki politycznej. Za panowania Fajsala II (1939 – 1958) Irak miał aż 35
gabinetów29.
Mimo probrytyjskiej orientacji Iraku, po wybuchu II wojny światowej kraj ten nie
wypowiedział wojny Niemcom i ogłosił neutralność. W 1941 r. doszło w Bagdadzie
do prohitlerowskiego zamachu stanu. Brytyjczycy obawiając się utraty strategicznie ważnego
rejonu swoich wpływów na korzyść głównego rywala dokonali w Iraku zbrojnej interwencji.
W maju 1941 r. wybuchło zbrojne powstanie przeciw interwentom, jednak Brytyjczycy
stłumili je i do połowy czerwca zajęli wszystkie ważniejsze miasta. Do władzy powróciły
probrytyjskie elity, kierowane przez wielokrotnego premiera Nuriego as – Sa’ida. Została
przywrócona brytyjska kontrola nad Irakiem, który znalazł się pod faktyczną okupacją.
W styczniu 1943 zgodnie z życzeniem Londynu, Bagdad wypowiedział Niemcom wojnę30.
W tym okresie znaleźli się okresowo w Iraku polscy żołnierze31.
W 1945 r. Irak został członkiem – założycielem ONZ. Powojenne rządy króla
Fajsala II cechowało ścisłe powiązania z Wielką Brytanią i USA, które wciągnęły Irak
w rywalizację zimnowojenną po swojej stronie. W 1945 r. Bagdad zrywa stosunki
dyplomatyczne z ZSRR, zaś w 1955 r. staje się członkiem Organizacji Paktu Bagdadzkiego,
zawierając sojusz z Turcją, Pakistanem, Iranem i Wielką Brytanią. Irak odgrywał też aktywną
rolę na arenie regionalnej, wspierając ideę panarabizmu – współtworzył w 1945 r. Ligę
Państw Arabskich, w 1948 r. wziął czynny udział w wojnie arabsko – izraelskiej,
zakończonej porażką koalicji arabskiej, zaś w 1956 r. udzielił poparcia Egiptowi podczas
kryzysu sueskiego, jednak nie wysłał mu na pomoc wojsk (przeważyły związki z Wielką
Brytanią). W lutym 1958 r. w odpowiedzi na powstanie Zjednoczonej Republiki Arabskiej32,
Irak utworzył wraz z Jordanią rojalistyczne i prozachodnie Arabskie Państwo Federalne
28
K. Stefanek, op. cit., s. 106.
Ibidem, s. 107.
30
K. Korzeniewski, op. cit., s. 35-36, 50.
31
W latach 1942 – 1943, po wyjściu z ZSRR, stacjonowały w Iraku oddziały polskie gen. Andersa. Warto
pamiętać, że służyły one Anglikom do umacniania ich pozycji w Iraku i były m. in. wykorzystywane do ochrony
rafinerii w okolicach Kirkuku. M.M. Dziekan, Historia..., s. 14.
32
Zjednoczona Republika Arabska była unią Egiptu z Syrią i miała być praktycznym wyrazem koncepcji
panarabizmu. Federacja przetrwała do 1961 r., kiedy to opuściła ją Syria.
29
23
i wezwał społeczność arabską do zjednoczenia się u boku Zachodu we wspólnej walce
przeciwko rosnącym wpływom państw socjalistycznych. Federacja nie spotkała się ani
z aprobatą mieszkańców obu krajów, ani z poparciem innych państw regionu33.
14 lipca 1958 r. dochodzi w Iraku do wojskowego zamachu stanu. Zamachowcy
pod przywództwem gen. Abd al – Karima Kasima zostali zainspirowani wydarzeniami, jakie
zaszły w Egipcie w 1952 r., gdzie wojsko także obaliło monarchię i rozpoczęło modernizację
kraju. Król Fajsal II oraz probrytyjski premier Nuri as – Sa’id zostają zamordowani i Irak
zostaje proklamowany republiką. Nowy rząd dokonuje zwrotu w polityce zagranicznej,
odchodząc od ścisłych związków z USA i Wielką Brytanią, występując z paktu bagdadzkiego
oraz z federacji z Jordanią. Kasim rozpoczyna reformy socjalistyczne, następuje zbliżenie
z ZSRR, brytyjskie bazy wojskowe zostają zlikwidowane. W 1961 r. Irak podejmuje
nieudaną próbę przyłączenia Kuwejtu. Stopniowo zaczynają rosnąć wpływy partii
socjalistyczno – nacjonalistycznej Baas, przy wsparciu której w lutym 1963 r. dochodzi
do zamachu stanu pod kierownictwem Abd as – Salama Arifa, który morduje Kasima
i przejmuje władzę. Arif ginie w katastrofie lotniczej w 1966 r. i zostaje zastąpiony przez
swojego brata, Abd ar – Rahmana Arifa. W czasach rządów braci Arifów w Iraku panuje
terror, mordowani są komuniści i zwolennicy obalonego Kasima. W skład rządu wchodzą
początkowo wojskowi i członkowie partii Baas, jednak z czasem baasiści zostają odsunięci
od rządzenia i przechodzą do opozycji. W polityce zagranicznej Arifowie stawiają
na zbliżenie ze Zjednoczoną Republiką Arabską oraz kontynuują przyjazne stosunki
z krajami socjalistycznymi. W 1967 r. wojska irackie biorą jedynie symboliczny udział
w wojnie arabsko – izraelskiej, co spotyka się z wielkim niezadowoleniem Irakijczyków,
którzy popierali dążenia Palestyńczyków do samostanowienia. Irak użył wówczas innej broni
– wstrzymał eksport ropy do krajów zaangażowanych w konflikt bliskowschodni po stronie
Izraela, co doprowadziło do znacznego pogorszenia stosunków z USA i Wielką Brytanią.34
4. Okres rządów partii Baas i Saddama Husajna
17 lipca 1968 r. w Bagdadzie miał miejsce zamach stanu, po którym pełnię władzy
w kraju przejęła partia Baas. Wydarzenia te w późniejszych latach w oficjalnej propagandzie
irackiej nazywane były „Rewolucją siedemnastego lipca”, jednak obyło się bez rozlewu krwi.
Prezydentem został gen. Ahmad Hasan al – Bakr, zaś wiceprezydentem 31-letni wówczas
Saddam Husajn, którego pozycja w państwie w kolejnych latach stale rośnie i który już w
33
34
K. Korzeniewski, op.cit, s. 36-37, 50-51.
Ibidem, s. 37-38, 51.
24
latach 70-tych faktycznie dzierżył ster rządów Iraku. W kraju przeprowadzane były reformy
socjalistyczne i kontynuowany był kurs na wschód w polityce zagranicznej – w 1972 r.
zawarto traktat o przyjaźni z ZSRR. Kluczowym wydarzeniem dla rozwoju sytuacji w Iraku i
modernizacji kraju było dokonanie w 1972 r. nacjonalizacji irackiego przemysłu naftowego,
co pozwoliło, przy rosnących cenach ropy naftowej na światowych rynkach (kryzys naftowy
1973 r.), na radykalny wzrost dochodów irackiego budżetu i finansowanie szybkiego rozwoju
kraju i wzrostu zamożności społeczeństwa. W 1975 r. zostało zawarte porozumienie z
Iranem, które miało zakończyć spory graniczne; Iran wstrzymał także pomoc dla kurdyjskich
separatystów w Iraku. 16 lipca 1979 r., w 11 rocznicę „Rewolucji siedemnastego lipca”,
Saddam Husajn przejął pełnię władzy w Iraku.
Pomimo zawartego niedawno porozumienia, Irak rozpoczyna 22 września 1980 r.
wojnę z Iranem, w którym ster rządów przejął w lutym 1979 r. Ruhollah Chomeini. USA
i ZSRR zadeklarowały wówczas neutralność wobec konfliktu, jednak w 1984 r. doszło
do jego umiędzynarodowienia – po atakach na tankowce pływające po Zatoce Perskiej
dokonywanych przez lotnictwo Iraku i Iranu, floty Stanów Zjednoczonych, Arabii
Saudyjskiej i Omanu rozpoczęły w tym rejonie patrole morskie, mające na celu ochronę
zagrożonych tankowców, co doprowadziło do znacznego ograniczenia ataków. Wraz
z postępami ofensywy irańskiej, zaniepokojony tym świat coraz silniej opowiadał się
po stronie Iraku (wcześniej sprzedawano broń obu stronom konfliktu). Bagdad uzyskał
wsparcie części państw arabskich (głównie państw Zatoki Perskiej oraz Jordanii i Egiptu),
a także USA, Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Mimo to wojna trwała aż do 1988 r.
i kosztowała życie około miliona ludzi oraz spowodowała znaczne straty materialne. Nie
doprowadziła również do żadnych zmian granicznych. Konfliktowi iracko – irańskiemu
towarzyszyło powstanie kurdyjskie w północnym Iraku, które zostało krwawo stłumione –
najbardziej znanym epizodem tych wydarzeń było zrzucenie wiosną 1988 r. przez siły irackie
gazów bojowych na miasto Halabdża, w wyniku czego śmierć poniosło ponad 4 tysiące
Kurdów. W międzyczasie, 7 czerwca 1981 r., Izrael w obawie przed irackimi badaniami
nad budową broni atomowej dokonał nalotu i zniszczył reaktor jądrowy Osirak
pod Bagdadem35.
35
Ibidem, s. 38-41, 52-55; M. Skarżyński, Implikacje naftowe wojen irackich, w: S. Wojciechowski (red.), Irak
wczoraj i dziś: wybrane aspekty wewnętrzne i międzynarodowe, Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych i
Dziennikarstwa w Poznaniu, Poznań 2005, s. 129-134; W. Szymborski, Irak: Casus belli, „Sprawy
Międzynarodowe”, nr 2/2003, Akademia Dyplomatyczna MSZ, Warszawa 2003, s. 38; M.M. Dziekan, Irak:
religia i polityka, Dom Wydawniczy Elipsa, Warszawa 2005, s. 137-142; P. Durys, P. Pacholski, Broń masowego
25
2 sierpnia 1990 r. Irak dokonał kolejnej agresji, zajmując Emirat Kuwejtu.
Strategiczne znaczenie Kuwejtu spowodowało, że konflikt szybko nabrał charakteru
międzynarodowego. W kilka godzin po ataku Rada Bezpieczeństwa ONZ potępiła go
i uznała za akt agresji oraz wezwała do natychmiastowego wycofania sił irackich,
a w następnych dniach nałożono na Irak sankcje – zerwanie wszelkich stosunków
gospodarczych (z wyjątkiem dostaw żywności i lekarstw), embargo na dostawy broni,
restrykcje finansowe i komunikacyjne. 8 sierpnia 1990 r. Irak oficjalnie zaanektował Kuwejt,
co Rada Bezpieczeństwa ONZ uznała za nieważne i nierodzące skutków prawnych. Tego
samego dnia USA rozpoczęły akcję „Pustynna Tarcza”, czyli przerzucanie wojsk do Arabii
Saudyjskiej w celu zapewnienia jej obrony przed potencjalnym atakiem ze strony Iraku.
Ponieważ sankcje ekonomiczne nie przyniosły rezultatu, na podstawie rezolucji RB
ONZ nr 678 z 29 listopada 1990 r., upoważniającej do użycia „wszelkich niezbędnych
środków”, jeśli Irak nie wycofa się z Kuwejtu do 15 stycznia 1991 r., wojska 30 państw
sprzymierzonych pod dowództwem USA rozpoczęły 17 stycznia 1991 r. operację „Pustynna
Burza”, dokonując ataków powietrznych na cele w Iraku i okupowanym Kuwejcie. 24 lutego
1991 r. ruszyła ofensywa sił koalicji, która w ciągu zaledwie 4 dni doprowadziła do
pokonania armii irackiej. 28 lutego. prezydent Bush podjął decyzję o wstrzymaniu ofensywy,
a 3 marca 1991 r. podpisano w miejscowości Safian zawieszenie broni. Irak rezolucjami
Rady Bezpieczeństwa (nr 686 i 687) zobowiązany został do ujawnienia i zniszczenia
pod międzynarodowym nadzorem swojej broni masowego rażenia i pocisków o zasięgu
przekraczającym 150 km oraz do wypłacenia odszkodowań wojennych i pokrycia kosztów
likwidacji spowodowanej przez siebie katastrofy ekologicznej w Zatoce Perskiej i Kuwejcie,
będącej efektem podpalenia kilkuset szybów naftowych i spuszczania ropy naftowej
do morza w celu utrudniania ruchów jednostek morskich państw koalicji antyirackiej.
Wszystkie sankcje zostały utrzymane aż do momentu wywiązania się Iraku z nałożonych
na niego zobowiązań. Nad rozbrojeniem kraju czuwali inspektorzy Komisji Specjalnej ONZ
(UNSCOM) oraz Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej36.
rażenia Iraku: ocena i ewolucja zagrożenia, Wydawnictwo Adam Marszałek, Warszawa 2002, s. 7, 10; B.
Woodward, Plan Ataku, Wydawnictwo Magnum, Warszawa 2004 s. 55.
36
K. Korzeniewski, op. cit., s. 41-43, 57; M. Leśniewski, Druga wojna w Zatoce Perskiej i amerykańska okupacja
Iraku 2003 – 2006, w: Ostaszewski P. (red.), Konflikty kolonialne i postkolonialne w Afryce i Azji 1869 – 2006,
Książka i Wiedza, Warszawa 2006, s. 858; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 38-39; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s.
142-143; R. Zięba, System bezpieczeństwa międzynarodowego ONZ – akcje w razie zagrożenia i naruszenia
pokoju, w: J. Symonides (red.), Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy, Wydawnictwo
Naukowe Scholar, Warszawa 2006, s. 83-86; J. Białocerkiewicz, Sankcje Organizacji Narodów Zjednoczonych,
w: J. Symonides (red.), Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy, Wydawnictwo Naukowe
Scholar, Warszawa 2006, s. 143-145, 155; T. Strulak, Działania na rzecz rozbrojenia i kontroli zbrojeń, w: J.
26
28 lutego 1991 r. na południu Iraku wybuchła rebelia szyitów, stopniowo
rozszerzająca się na kolejne miasta, w tym na Bagdad. 4 marca wybuchło też powstanie
Kurdów. Zachowawszy odpowiednie siły i wobec biernej postawy innych państw, Saddam
Husajn w marcu i kwietniu brutalnie stłumił powstania, co kosztowało życie ok. 60 tys. ludzi
i wywołało falę 2 mln uchodźców kurdyjskich. Saddam stłumiwszy opozycję, mimo porażki
wojennej utrzymał się u władzy, co więcej – umocnił swą pozycję. 6 kwietnia 1991 r.
w odpowiedzi na prześladowania Kurdów i katastrofę humanitarną, USA, Francja i Wielka
Brytania dokonały niewielkimi siłami lądowymi, wspartymi przez lotnictwo, interwencji
w północnym Iraku, dostarczając pomocy humanitarnej i umożliwiając powrót uchodźców
(operacja Provide Comfort, dowodzona przez gen. Jaya Garnera, późniejszego szefa
cywilnych władz okupacyjnych Iraku, ORHA). Utworzono również wówczas strefę zakazu
lotów nad północnym Irakiem (powyżej 36 równoleżnika) w celu osłony Kurdów
przed działaniami irackiego lotnictwa. Kroki te w połączeniu z potencjałem militarnym dość
dobrze uzbrojonych bojowników kurdyjskich doprowadziły do faktycznego uniezależnienia
się części irackiego Kurdystanu od Bagdadu. Druga strefa zakazu lotów, poniżej 32
równoleżnika, została utworzona 26 sierpnia 1992 r. w celu ochrony ludności szyickiej.
Działania te były jednak spóźnione i niewystarczające. W 1996 r. strefa południowa została
rozszerzona do 33 równoleżnika37.
Po wojnie w Zatoce utrzymano wobec Iraku sankcje ekonomiczne38, co w połączeniu
ze zniszczeniami wojennymi doprowadziło kraj do ekonomicznej zapaści. Los ludności Iraku
miał poprawić uruchomiony w 1996 r. program „Ropa za Żywność”, który jednak,
ze względu na przejmowanie dochodów przez Saddama i korupcję w ONZ, nie doprowadził
do zasadniczej zmiany sytuacji. Od zakończenia wojny trwały też inspekcje rozbrojeniowe
ONZ, które miały na celu unieszkodliwienie irackiego programu broni masowego rażenia.
Dochodziło do ciągłych prób utrudniania pracy inspektorom, a także potyczek z siłami
Symonides (red.), Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy, Wydawnictwo Naukowe Scholar,
Warszawa 2006, s. 195.
37
Nowa Encyklopedia…, s. 627; K. Korzeniewski, op. cit., s. 43-44, 66; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 855-859;
M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 14; K. Stefanek, op. cit., s. 110, 142; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 144-145.
38
Elementem sankcji było oczywiście embargo na dostawy broni. W związku z jego domniemanym łamaniem w
stosunkach polsko – amerykańskich wybuchła w marcu 1992 r. tzw. afera karabinowa. Dwaj przedstawiciele
jednej z polskich państwowych central handlu zagranicznego zostali wówczas aresztowani we Frankfurcie
nad Menem i przekazani do Stanów Zjednoczonych, gdzie postawiono im zarzuty usiłowania nielegalnej
sprzedaży broni do Iraku. W USA aresztowani polscy urzędnicy byli źle traktowani – osadzono ich w więzieniu
o zaostrzonym rygorze, w którym nawet w celach byli skuci kajdankami i przykuci łańcuchem do kaloryfera.
Ostatecznie w 1993 r. amerykański sąd uniewinnił oskarżonych. Cała sprawa wywołała w Polsce falę krytyki
i wpłynęła negatywnie na stosunki polsko – amerykańskie. R. Kuźniar, Droga do wolności. Polityka zagraniczna
III Rzeczypospolitej, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2008, s. 97; S. Walczak, Afera Karabinowa, 13
X 1993, http://new-arch.rp.pl/artykul/7774_Afera_karabinowa.html.
27
lotniczymi USA i Wielkiej Brytanii, patrolującymi ustanowione przez siebie strefy zakazu
lotu nad północą i południem Iraku, oraz częstych prób sił. 26 czerwca 1993 r., w odwecie za
nieudaną próbę zamachu na byłego prezydenta George’a Busha, w którą zamieszany miał
być wywiad iracki, doszło do amerykańskiego ataku rakietowego na centra dowodzenia
i siedziby wywiadu irackiego. W październiku 1994 r. Irak zagroził zerwaniem współpracy
z inspektorami rozbrojeniowymi, a także dokonał dyslokacji swoich wojsk w pobliżu granicy
z Kuwejtem. W odpowiedzi na to USA skierowały w rejon Kuwejtu 40 tysięcy żołnierzy,
co spowodowało wycofanie przez Saddama wojsk irackich i uznanie w listopadzie 1993 r.,
niepodległości i integralności terytorialnej Kuwejtu. W końcu na jesieni 1998 r. Irak zerwał
współpracę z inspektorami ONZ, zarzucając im działalność szpiegowską oraz celowe
przedłużanie sankcji. W odpowiedzi na ten krok USA i Wielka Brytania, mimo braku
upoważnienia
ze
strony
Rady
Bezpieczeństwa
ONZ,
przeprowadziły począwszy
od 16 grudnia 1998 r. stugodzinną operację „Pustynny Lis”, polegającą na atakach
powietrznych i rakietowych na domniemane cele związane z produkcją i przechowywaniem
broni masowego rażenia oraz na cele wojskowe. Irak nie ugiął się jednak pod tą presją,
a USA nie były wówczas gotowe na ostrzejszą reakcję. Między 1998 a 2002 r. w Iraku nie
działali inspektorzy rozbrojeniowi. W tym czasie spadało zainteresowanie świata problemem
irackim, coraz częściej pojawiały się koncepcje zmiany polityki wobec Bagdadu, przede
wszystkim złagodzenia lub zniesienia sankcji, uderzających przede wszystkim w iracką
ludność. Wszystko zmieniło się po dojściu do władzy w Stanach Zjednoczonych ekipy G.W.
Busha i wydarzeniach z 11 września 2001 r.39.
***
„I tak dotarliśmy do kresu podróży po dziejach Mezopotamii. Burzliwe to dzieje i
smutne, jak smutna jest iracka współczesność (…). Chciałbym, aby (…) Czytelnicy poczuli
choć trochę sympatii dla tego targanego nieszczęściami skrawka Bliskiego Wschodu”40.
39
K. Korzeniewski, op. cit., s. 44-45; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 855-859, 865; W. Szymborski, Irak:
casus…, s. 39, 45,49; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 143-144; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 155; T. Strulak,
Działania na rzecz rozbrojenia…, s. 196; W. Czapliński, Reforma ONZ – zasady użycia sił w stosunkach
międzynarodowych, w: J. Symonides (red.), Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy,
Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006, s. 676.
40
M.M. Dziekan, Historia..., s. 200.
28
II. Rola Stanów Zjednoczonych w świecie: między przywództwem
a imperializmem
1. Imperium amerykańskie
W momencie ataku na Irak potęga, pozycja i rola Stanów Zjednoczonych w porządku
międzynarodowym – nie miały precedensu w historii. Chodzi tu nie tylko o potęgę
bezwzględną, ale przede wszystkim o przewagę Ameryki nad resztą świata i każdym innym
mocarstwem. Po rozpadzie systemu komunistycznego, upadku ZSRR i zakończeniu zimnej
wojny, Stany Zjednoczone stały się jedynym globalnym supermocarstwem, posiadającym
bezwzględną
przewagę
nad
pozostałymi
państwami
we
wszystkich
wymiarach,
dysponującym odpowiednim potencjałem materialnym i politycznym dla realizacji
preferowanej przez siebie wizji porządku międzynarodowego oraz czyniącym w tym
kierunku aktywne wysiłki. Polityka zagraniczna USA jest konsekwentną realizacją
przemyślanej koncepcyjnie i publicznie ogłaszanej wielkiej strategii, ewoluującej co prawda
w czasie, jednak opierającej się na zasadniczym założeniu, jakim jest amerykańskie
przywództwo w świecie. Co więcej, amerykański potencjał jest znakomicie wbudowany w
strukturę porządku międzynarodowego w poszczególnych jego wymiarach (politycznym,
wojskowym, ekonomicznym, społeczno – kulturalnym), co pozwala wywierać na te wymiary
przemożny wpływ41.
Amerykański potencjał oddziaływania politycznego jest pochodną pozostałych
elementów
potęgi.
Jego
najważniejszym
elementem
jest
fakt,
iż
amerykańska
mocarstwowość i związane z nią przywództwo w świecie były po zimnej wojnie
powszechnie akceptowane. Jeśli chodzi o wymiar instytucjonalny, Stany Zjednoczone są
przede wszystkim stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, w której dysponują prawem
weta. Są także członkami tak ważnych instytucji międzynarodowych, jak Grupa G-8, NATO,
OPA, APEC czy OECD, i w każdej z nich pełnią wiodącą rolę. Co więcej, szczególne więzi
partnerstwa łączą Stany Zjednoczone z Unią Europejską, a amerykańskie wpływy polityczne
obecne są w wielu państwach całego świata, w tym w strategicznie ważnym rejonie Bliskiego
41
R. Kuźniar, Polityka i siła: studia strategiczne, zarys problematyki, Wydawnictwo Naukowe Scholar,
Warszawa 2005, s. 197-200, 205, 271; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje ładu międzynarodowego
po zakończeniu zimnej wojny, w: R. Kuźniar (red.), Porządek międzynarodowy u progu XXI wieku: wizje –
koncepcje – paradygmaty, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2005, s. 231-232, 246.
29
Wschodu. Wszystko to sprawia, że Waszyngton wywiera przemożny wpływ na kształt
porządku międzynarodowego42.
Stany Zjednoczone dysponują największym w świecie potencjałem militarnym,
jak również gotowością i polityczną zdolnością jego używania w skali globalnej dla realizacji
własnych interesów. Przez całą poprzednią dekadę wydatki USA na cele wojskowe
kształtowały się w okolicach 50% wszystkich wydatków światowych, w trakcie kadencji G.
W. Busha wykazując tendencję wzrostową. Co więcej, Stany Zjednoczone łączą więzi
sojusznicze z licznymi państwami świata, a kluczowa jest w tym kontekście wiodąca rola
USA w NATO. Najbardziej widocznym znakiem zasięgu amerykańskich wpływów są tysiące
amerykańskich baz wojskowych, rozsianych po całym świecie, przy czym ich liczba wzrosła
po zakończeniu zimnej wojny. Należy wspomnieć też o amerykańskim przemyśle
zbrojeniowym, którego wielkość i nowoczesność czyni z Ameryki czołowego producenta
broni zarówno w wymiarze ilościowym, jak i nade wszystko jakościowym, wytwarzającego
najnowocześniejsze uzbrojenie na świecie. W efekcie z armią amerykańską nie jest w stanie
konkurować żadna armia na świecie43.
USA dysponują największą gospodarką na świecie – zgodnie z danymi Banku
Światowego w 2012 r. PNB wyniósł 15,69 bln dolarów, co stanowiło 21,89% produktu
światowego. Potencjał ten jest wzmacniany potęgą amerykańskiej waluty, będącej jedną z
najważniejszych walut rezerwowych świata. W sferze finansowej ogromne znaczenie dla
funkcjonowania światowego systemu gospodarczego ma potęga amerykańskiego kapitału,
jak również dominacja USA w międzynarodowych instytucjach finansowych (MFW, Bank
Światowy). Stany Zjednoczone są także głównym promotorem światowego wolnego handlu i
zajmują czołową pozycję w WTO. Dochodzi do tego prymat naukowo – techniczny,
szczególnie w zakresie technologii informatycznych44. Ważnym elementem amerykańskiego
potencjału po zimnej wojnie była też ich soft power, siła oddziaływania, wynikająca z
percepcji USA jako światowego przywódcy, reprezentującego demokrację i wolny rynek,
które zwyciężyły w globalnej rywalizacji z komunizmem. Popularność i sympatia, jakimi
cieszyły się Stany Zjednoczone w świecie przez większą część lat 90 – tych, znacznie
ułatwiające osiąganie zakładanych celów, z uwagi na realizowaną mocarstwową politykę
42
R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 199-200, 271; por. A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 229.
R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 199-200, 275, 284, 289-290; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…,
s. 229.
44
R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 199-200, 271; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 229; CIA- The
World
Factbook,
artykuł
na
temat
USA,
https://www.cia.gov/library/publications/the-worldfactbook/geos/us.html.
43
30
stopniowo słabły, a w okresie prezydentury George’a W. Busha ustąpiły wrogości, jaką
darzyła Amerykę duża część świata. Wciąż jednak dla wielu ludzi USA pozostają symbolem
wolności i globalnych sił dobra, co stanowi ważny, choć często przeceniany
przez waszyngtońskich polityków element amerykańskiej potęgi45. Potęgę amerykańską
w poszczególnych jej wymiarach jakościowo zwiększyły procesy globalizacji, której
Ameryka jest głównym generatorem oraz beneficjentem. Globalizacja i będąca jej elementem
rosnąca otwartość świata ułatwia docieranie poszczególnych elementów amerykańskiej
potęgi w różne rejony świata oraz dalszy wzrost potencjału USA.
Amerykańska
refleksja
na
temat
promowania
własnego
modelu
państwa
i społeczeństwa oraz imperializmu ma długą tradycję. Jej podstawą jest filozofia polityczna,
zakładająca szczególną misję moralną Stanów Zjednoczonych w świecie. Refleksja sięga lat
czterdziestych XIX w. i sporów na temat kontynuowania amerykańskiej ekspansji na zachód
od rzeki Missisipi oraz konieczności etycznych interpretacji aktywności militarnej USA
w świecie46. Moralnego uzasadnienia amerykańskiej ekspansji starał się dostarczyć John L.
O’Sullivan, który w opublikowanym w 1845 r. tekście pt. Manifest Destiny twierdził,
że oczywistym przeznaczeniem Stanów Zjednoczonych jest zajęcie całego kontynentu
amerykańskiego, przydzielonego USA, jak twierdził, przez samą Opatrzność. Tekst
O’Sullivana był przełomowym, ideologicznym uzasadnieniem amerykańskiej ekspansji,
nadającym
moralną
sankcję
dążeniu
do
rozszerzania
wpływów.
W
kolejnych
dziesięcioleciach myśl ta była żywa i zyskiwała nowe interpretacje, dostarczające moralnego
uzasadnienia ekspansji w coraz większej skali.
Również prowadzona przez W. J. Clintona oraz G.W. Busha polityka promocji
demokracji i wolnego rynku połączona z rozszerzaniem amerykańskich wpływów w świecie
wpisuje się w ten nurt myślowy. Powtórzmy słowa Roberta Kaplana: „Historia uczy, że jeśli
prezydent chce prowadzić wojnę, to musi przedstawić konfrontację w kategoriach
moralnych: białe – czarne. Każda amerykańska wojna jest krucjatą. Stany Zjednoczone nie
potrafią walczyć w konflikcie ograniczonym”47. Zagrożenia płynące z takiej postawy
dostrzegł już w 1821 r. John Q. Adams, który ostrzegał, by Ameryka „nie wyruszała
za granicę w poszukiwaniu potworów do pokonania”48.
Amerykańskie elity tradycyjnie przekonane są o wyjątkowości amerykańskiego
narodu (American exeptionalism), o pełnieniu przez niego szczególnej misji dziejowej, która
45
Por. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 198, 271; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 230.
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 42.
47
Cytat za: W. Szymborski, Irak: casus…, s. 55.
48
R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 201.
46
31
polegać ma na obronie oraz szerzeniu w świecie wolności. W ten sposób amerykański
nacjonalizm ma w szczególny sposób charakter internacjonalistyczny i mesjanistyczny oraz
wynika z amerykańskiego poczucia obowiązku walki ze złem. Jednocześnie należy pamiętać,
iż „łączenie idealizmu z realizmem nie jest niczym nowym w przypadku Stanów
Zjednoczonych. Choć w historii tego państwa można byłoby wskazać okresy przewagi jednej
opcji nad drugą, to jednak większość specjalistów podkreśla, że idealizm i realizm są stale,
i równocześnie, obecne w amerykańskiej postawie wobec świata. Jak zauważa Ernest
Lefever, „w kwestiach polityki zagranicznej wszyscy prezydenci są bardziej idealistyczni
w deklaracjach, natomiast bardziej realistyczni w działaniach”49. Prowadzenie przez USA
polityki realistycznej pod hasłami idealizmu wydaje się być cechą trwałą.
Po zimnej wojnie amerykańskie elity polityczne nabrały przekonania, że w dobie
globalizacji Stany Zjednoczone są predestynowane do przewodzenia światu. Na tym
fundamencie w latach 90-tych XX w. sformułowana została globalna strategia USA.
Strategia ta, oparta na przywódczej roli Ameryki, połączonej ze współpracą z innymi
państwami
i
organizacjami
międzynarodowymi
oraz
przestrzeganiem
prawa
międzynarodowego, z czasem coraz bardziej miała ewoluować w stronę unilateralizmu,
by ostatecznie przybrać postać otwartego dążenia do zdobycia światowej hegemonii.
2. Przywództwo USA w świecie po zimnej wojnie
Bezpośrednio po zakończeniu zimnej wojny istniała w USA pokusa wycofania się
z polityki międzynarodowej i skupienia się na sprawach wewnętrznych, co wiązało się
z tradycyjnie
dość
silnie
zakorzenioną
w
amerykańskim
społeczeństwie
postawą
izolacjonistyczną. Jednak zdecydowana większość amerykańskich badaczy i polityków była
zgodna, iż podstawowym warunkiem utrzymywania stabilności porządku międzynarodowego
w nowych warunkach jest zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w sprawy świata50.
Podwaliny pod koncepcję pozimnowojennego przywództwa położył G.H. Bush, prezydent
USA w latach 1989 – 1993. Jego idea „nowego porządku światowego” opierała się na
dążeniu do zbudowania takiego ładu międzynarodowego, w którym ONZ będzie odgrywać
zapisaną w Karcie Narodów Zjednoczonych centralną rolę w sferze bezpieczeństwa. Stosunki
międzynarodowe miały się opierać na zasadach Karty i współpracy wielkich mocarstw,
wśród których USA miały odgrywać rolę przywódczą. Należy przy tym zaznaczyć, że Bush
senior odpowiednio rozumiał, czym jest ONZ – organizacją międzynarodową, której
49
50
Ibidem, s. 238.
A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 235.
32
sprawność działania zależy od współpracy mocarstw. „Nowy porządek światowy” miał być
przede wszystkim odnowionym koncertem mocarstw, którego zapleczem instytucjonalnym
miała być Rada Bezpieczeństwa ONZ; było to zgodne z zasadami politycznego realizmu,
którym hołdowali czołowi przedstawiciele administracji, nie zaś realizacją paradygmatu
liberalnego. Jednocześnie jednak zakładano włączanie we wspólne działania jak największej
liczby państw, jak również opieranie się na podstawowych zasadach stosunków i prawa
międzynarodowego wyrażonych w Karcie Narodów Zjednoczonych jako normatywnej
podstawy nowej światowej polityki. Bush wierzył, iż tylko międzynarodowy konsensus może
uprawomocnić, wzmacniać i utrwalać amerykańskie przywództwo, wykluczać będzie
bowiem obawy innych państw przed amerykańską dominacją. W tym nowym porządku USA
miały odgrywać rolę przywódczą, ale działać zgodnie z powszechnie przyjętymi zasadami
i we współpracy z innymi państwami51.
Pewne zmiany w amerykańskiej strategii poczyniła administracji Billa Clintona, która
oparła amerykańską politykę międzynarodową na zasadach paradygmatu liberalnego, w myśl
którego międzynarodowy pokój i bezpieczeństwo można osiągnąć poprzez upowszechnianie
demokracji, praw człowieka, gospodarki wolnorynkowej i wolnego handlu oraz umacnianie
prawa
międzynarodowego
i
instytucji
międzynarodowych.
Sądzono,
że
system
komunistyczny był główną przeszkodą dla realizacji liberalnej wizji przemiany stosunków
międzynarodowych, i teraz przemiana ta stanie się wreszcie możliwa. Na tak rozumianym
optymizmie
budowana
była
strategia
międzynarodowa
administracji
Clintona.
Koncentrowała się ona, w szczególności za drugiej kadencji (1997-2001), na sprawach
globalnych i uznawała konieczność szerszego uwzględniania czynnika ekonomicznego
w polityce zagranicznej. Kreowany miał być globalny, liberalny porządek międzynarodowy,
oparty na demokracji i wolnym rynku oraz forsowaniu globalizacji52. Zwieńczeniem
krystalizowania się globalnej strategii Clintona był dokument z października 1998 r. A
National Security Strategy for a New Century53. Za imperatyw polityki zagranicznej i
bezpieczeństwa USA uznano w nim szerokie zaangażowanie międzynarodowe. Za
podstawowe cele uznano umacnianie bezpieczeństwa narodowego i międzynarodowego,
wspieranie pomyślności i dobrobytu oraz demokracji na świecie. Wyróżniono trzy kategorie
51
R. Kuźniar, Droga…, s. 38; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 232-236. Jednocześnie
w administracji G. Busha seniora istniała frakcja jastrzębi, starająca się nakłonić prezydenta do prowadzenia
działań unilateralistycznych, którą tworzyli sekretarz obrony Dick Cheney, a także jego podwładni – Paul
Wolfowitz i Lewis Libby. Nie odnieśli wówczas sukcesu, a swoje idee mieli wcielić w życie dopiero
w administracji G.W. Busha. Por. A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 244.
52
A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 244-245.
53
Tekst strategii dostępny pod adresem: http://www.fas.org/man/docs/nssr-1299.pdf.
33
interesów narodowych: żywotne (przetrwanie, bezpieczeństwo, witalność), chronione przy
użyciu środków militarnych, także jednostronnie, gdy zajdzie taka potrzeba; ważne interesy
narodowe, związane z dobrobytem, ale nie z przetrwaniem; pozostałe interesy, czyli sytuacje,
które wymagają zaangażowania Stanów Zjednoczonych (problemy humanitarne, katastrofy
naturalne, masowe naruszenia praw człowieka). W Strategii stwierdzano, że USA dopilnują,
aby żadne nieprzyjazne mocarstwo nie uzyskało dominacji w żadnym regionie o żywotnym
znaczeniu dla amerykańskich interesów.
Wśród zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego wskazano zagrożenia regionalne,
stwarzane przez państwa (takie jak Iran, Irak, Korea Północna oraz pozostające w konflikcie i
posiadające broń nuklearną Indie i Pakistan); zagrożenia transnarodowe (terroryzm,
zorganizowana przestępczość międzynarodowa, handel narkotykami, przemyt broni,
niekontrolowane migracje); proliferacja broni masowego rażenia; działalność obcych
wywiadów; upadek i rozpad państw. Aby przeciwstawić się tym zagrożeniom konieczne jest
kształtowanie sprzyjającego środowiska międzynarodowego poprzez odpowiednie działania
w zakresie dyplomacji, pomocy zagranicznej, kontroli zbrojeń, nieproliferacji broni
masowego rażenia, aktywność wojskową czy ochronę środowiska naturalnego. W zakresie
możliwych większych działań wojennych zakładano takie kształtowanie środowiska
międzynarodowego, by nie było konieczności ich prowadzenia; jednocześnie jednak USA
miały być zdolne do prowadzenia równolegle dwóch wojen regionalnych lub lokalnych, jeśli
zajdzie taka konieczność. Deklarowano dążenie do utrzymania najlepiej wyszkolonej,
wyposażonej i dowodzonej armii na świecie54.
Niezwykle ważną cechą realizowanej przez administrację Clintona strategii globalnej
była jej inkluzyjność, polegająca na włączaniu innych ważnych partnerów – mocarstw
i organizacji międzynarodowych – do urzeczywistniania amerykańskiej wizji stosunków
międzynarodowych.
Stany
Zjednoczone
były
wówczas
jedynym
światowym
supermocarstwem, państwem przewodzącym światu, lecz nie hegemonicznym, działającym
generalnie w ramach istniejących instytucji i prawa międzynarodowego, podejmującym kroki
na rzecz ich wzmocnienia jako główny strażnik międzynarodowego porządku55. Jak trafnie
zauważa prof. Roman Kuźniar, „był to czas szczytowej pozycji Stanów Zjednoczonych
w świecie po II wojnie światowej, kiedy potencjał własny Ameryki był wkomponowany
w system współpracy międzynarodowej w różnych dziedzinach, a jej interesy starano się
realizować w sposób jeśli nie współbieżny, to przynajmniej niesprzeczny z interesami całej
54
55
R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 201-205, 271.
Ibidem, s. 199.
34
społeczności międzynarodowej i jej poszczególnych komponentów (…). Stany Zjednoczone
były postrzegane jako stabilizator porządku międzynarodowego, który realizując własne
interesy, dostrzega problemy i potrzeby innych. USA, nawet jeśli były postrzegane jako
rywal lub odrzucano uniwersalne pretensje takiego modelu, nie budziły na świecie lęku.
Raczej domagano się, niż obawiano amerykańskiego zaangażowania militarnego (np.
Bałkany 1995). Było tak dzięki przestrzeganiu przez Amerykę prawa międzynarodowego
oraz inicjatywom na rzecz umocnienia bezpieczeństwa powszechnego”56.
Zgodnie powyższymi z założeniami Bill Clinton w pierwszym okresie swej
prezydentury uznawał za priorytet działania multilateralne, podejmowane zgodnie z prawem
międzynarodowym i z poszanowaniem kompetencji
instytucji międzynarodowych.
Stopniowo jednak w amerykańskiej polityce pojawiało się coraz więcej przykładów działań
unilateralnych; zmianie ulegał sposób posługiwania się przez Waszyngton siłą militarną.
Jeszcze w 1993 r. przeprowadzono bez autoryzacji Rady Bezpieczeństwa ONZ atak
rakietowy na cele w Bagdadzie, później jednak Waszyngton wykonał wyraźny zwrot
w stronę ONZ, biorąc z upoważnienia Rady Bezpieczeństwa udział w bombardowaniach
pozycji Serbów bośniackich (1994 – 1995), interweniując na Haiti (1994), a wcześniej
dostarczając dużego kontyngentu do operacji ONZ w Somalii (1993). Ta ostatnia operacja
miała znaczenie przełomowe – po śmierci 18 żołnierzy amerykańskich w Mogadiszu
Waszyngton coraz bardziej zniechęcał się do działań pod egidą ONZ. W 1998 r.,
po zamachach
na
amerykańskie
ambasady
w
Kenii
i Tanzanii,
USA
dokonały
bez upoważnienia Rady Bezpieczeństwa ONZ bombardowań domniemanych pozycji al –
Kaidy w Sudanie i Afganistanie. W grudniu 1998 r., po zerwaniu przez Bagdad współpracy
z inspektorami rozbrojeniowymi ONZ, USA wspierane przez Wielką Brytanię dokonały
ataku powietrznego na Irak, mimo braku upoważnienia ze strony Rady.
Najważniejsze było jednak ciężkie pogwałcenie Karty Narodów Zjednoczonych,
do jakiego doszło przy okazji wojny, prowadzonej w 1999 r. pod amerykańskim
przywództwem przez NATO przeciwko Federacyjnej Republice Jugosławii w związku
z sytuacją w Kosowie. Przedstawiana jako interwencja humanitarna, długotrwała operacja
powietrzna została przeprowadzona bez upoważnienia Rady Bezpieczeństwa ONZ i przy
głośnym sprzeciwie jej stałych członków – Rosji i Chin. Sposób jej prowadzenia wskazywał,
że motywem USA były nie tyle kwestie humanitarne (bombardowania z dużej wysokości,
powodujące znaczne straty wśród ludności cywilnej), co raczej wola demonstracji siły
56
Ibidem, s. 205.
35
amerykańskiego imperium. Wojna ta miała przełomowe znaczenie dla amerykańskiej polityki
i oznaczała jednoznaczne odejście od multilateralizmu, choć nadal działano w porozumieniu
z europejskimi sojusznikami z NATO. Był to jednak znak zmieniającej się koncepcji
amerykańskiego przywództwa w świecie.
Co ciekawe, tendencjom tym sprzyjało podniesienie do poziomu ideologii forsowania
globalizacji. Amerykańska administracja operowała takimi pojęciami, jak „globalna
gospodarka” i „globalne społeczeństwo”, ale jednocześnie istniało nieskrywane przekonanie,
iż poprzez globalizację świat coraz bardziej przypominał będzie Stany Zjednoczone. „Kiedy
ku swemu zaskoczeniu amerykańscy heroldowie globalizacji stwierdzili brak uniwersalnego
entuzjazmu dla wielu jej aspektów (…), zaczęli na swój sposób definiować problemy
i antagonizmy jej towarzyszące. Na przykład prezydent B. Clinton mówił w 1999 roku o tym,
że globalizacja wzbudziła opór sił destrukcji, terrorystów, państw hultajskich, karteli
narkotykowych i religijnych ekstremistów, którzy starają się na swój sposób wykorzystać
otwartość wolność i postęp, jakie cenią Amerykanie. Rezultatem jest konflikt z tymi siłami
i konieczność zaangażowania się Stanów Zjednoczonych w wielką bitwę między siłami
integracji i dezintegracji, siłami globalizacji i siłami reprezentującymi mentalność
plemienną, między uciskiem a oswobodzeniem”57.
Widzimy tu uproszczenia bardzo przypominające bushowską wizję „wojny ze złem”
oraz stosowanie argumentów moralnych dla atakowania wrogów amerykańskiej wizji świata.
Co więcej, coraz częściej odpowiedzią USA na opór wobec ich polityki stawało się używanie
siły militarnej. Tendencje te były wstępem dla radykalnej zmiany, jaka miała nastąpić w
amerykańskiej polityce zagranicznej za kadencji George’a W. Busha. Należy pamiętać, że
zmiana nie przyszła wraz z Bushem, neokonserwatystami i republikanami – jej korzenie
silnie tkwiły w końcowych latach administracji Clintona58.
3. Administracja George’a W. Busha i plan przekształcenia
światowego przywództwa w światową dominację USA
G.W. Bush i jego najbliżsi doradcy dokonali radykalnej reorientacji amerykańskiej
strategii międzynarodowej, co stało się możliwe w następstwie szoku, jaki wywołały
w amerykańskim społeczeństwie zamachy z 11 września 2001 r., korzystając z początkowej
fali współczucia i poparcia niemal całego świata dla prowadzone przez Amerykanów wojny
57
Ibidem, s. 272.
W. Czapliński, Reforma ONZ…, s. 676; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 245; R. Kuźniar,
Polityka i siła…, s. 205, 271-272.
58
36
z terroryzmem. Administracja Busha, zafascynowana siłą militarną Stanów Zjednoczonych,
postanowiła oprzeć na niej politykę zagraniczną, której zasadniczym celem miało być
stworzenie nowego porządku światowego, opartego już nie na przywództwie, lecz
na hegemonii USA i narzucaniu swojej woli i wizji świata pozostałym państwom. Było
to wypełnienie koncepcji teoretycznych, formułowanych w latach 90 – tych przez takich
czołowych
neokonserwatystów,
jak
Ch.
Krauthammer,
W.
Kristol,
R.
Kagan
czy N. Podhoretz. Oznaczało to powrót polityki w startym stylu, renacjonalizację
i militaryzację amerykańskiej strategii. Stany Zjednoczone miały odtąd prowadzić politykę
w kategoriach egoistycznie pojmowanego interesu narodowego. Kluczem do jego realizacji
miało być dysponowanie siłą i jej demonstrowanie w stosunkach z innymi państwami. Wśród
amerykańskich elit panowało przekonanie o potędze i użyteczności amerykańskich sił
zbrojnych, traktowanych jako podstawowe narzędzie realizacji amerykańskich interesów.
Odrzucano multilateralizm i dokonano zdecydowanego zwrotu w stronę unilateralizmu,
jak również przewidywano podejmowanie aktywnych działań na arenie międzynarodowej,
zmierzających do zapewnienia Stanom Zjednoczonym bezpieczeństwa, nawet kosztem
bezpieczeństwa innych państw. USA przyznały sobie prawo do dokonywania uderzeń
prewencyjnych w sytuacji, gdy same uznają, że zagrożone są ich interesy bezpieczeństwa.
Postawiono na jednostronne działania, uznano, że Ameryka w realizacji swej polityki nie
musi liczyć się z nikim – gdyż nikt nie jest w stanie przeciwstawić się jej sile.
Prowadziło to do spadku zaufania do prawa międzynarodowego, instytucji
międzynarodowych, wielostronnej współpracy. Co więcej, decydenci amerykańscy
wykazywali głęboki brak zaufania do tych instytucji i organizacji międzynarodowych, jak
również do polegania w swej polityce na pomocy innych państwa, jeśli miałoby to oznaczać
jakiekolwiek ograniczenie amerykańskiej swobody działania. Uzyskanie takiej swobody,
wyzwolenie amerykańskiej polityki z więzów jakichkolwiek ograniczeń prawnych,
instytucjonalnych czy politycznych – było celem nadrzędnym administracji Busha.
Jednocześnie do rozpatrywania polityki międzynarodowej włączono kategorie moralne –
amerykańskie elity były przekonane, że USA reprezentują siły dobra w polityce
międzynarodowej. Elementem amerykańskiej strategii miało stać się rozszerzanie światowej
strefy demokracji i wolnego rynku, także przy użyciu siły zbrojnej, co miało być wyrazem
szczególnej misji Stanów Zjednoczonych. Podstawą amerykańskiej hegemonii miała być
zatem przede wszystkim militarna supremacja oraz moralne przekonanie o właściwości
własnych działań, co miało zapewnić międzynarodowy pokój i bezpieczeństwo (w myśl
neokonserwatywnej zasady: co jest dobre dla Ameryki, jest dobre dla świata) oraz utrwalić
37
hegemoniczną pozycję USA. Co więcej, elity amerykańskie optymistycznie zakładały,
iż USA przy posiadanym stopniu potęgi są w stanie w pojedynkę rozwiązać praktycznie
każdy problem międzynarodowy59. Jak uważa James Mann, amerykański badacz stosunków
międzynarodowych, „właśnie owa wizja świata i roli w nim Stanów Zjednoczonych, wspólna
dla elity decydentów w administracji, stanowi punkt wyjścia dyskusji o przyczynach
rozpoczęcia wojny z Irakiem”60.
Doktrynalną podstawę nowej polityki amerykańskiej stanowiła opublikowana
we wrześniu 2002 r. Narodowa Strategia Bezpieczeństwa. Dokument ten stanowił zerwanie
z podejściem, zaprezentowanym przez Billa Clintona 4 lata wcześniej. W nowym
dokumencie wiele mówi się o misji Ameryki, jaką jest „uczynienie świata nie tylko
bezpieczniejszym, ale również lepszym”, poprzez promocję amerykańskich wartości.
Co jednak najważniejsze w interesującym nas kontekście, Stany Zjednoczone jednoznacznie
zadeklarowały, że nie dopuszczą, by jakiekolwiek państwo zdobyło siłę i potęgę
porównywalną do amerykańskiej. Był to otwarty manifest imperializmu, dążenia
do utrzymania dominacji w świecie. Bardzo ważne miejsce w Strategii odgrywają
instrumenty militarne. Przenika z niej fascynacja własną siłą oraz wola szerokiego jej
wykorzystywania dla osiągania własnych interesów, wola zapewnienia dla ich realizacji
kluczowego miejsca instrumentom militarnym. Wyrażano otwartą satysfakcję z posiadania
bezprecedensowej potęgi oraz deklarowano gotowość do użycia siły dla obrony USA,
ich globalnych interesów, ich przyjaciół i sojuszników. Siła miała być używana nawet
z pogwałceniem prawa międzynarodowego (idea wojny prewencyjnej) oraz w sposób
niezgodny z międzynarodowym prawem humanitarnym. Siły zbrojne i wywiad znalazły się
w hierarchii instrumentów amerykańskiej polityki na samym szczycie, na końcu zaś znalazła
się dyplomacja, co było absolutnym novum. Dokument był celowo ogólnikowy – zawierał
bardzo wiele szczytnych idei i haseł, przede wszystkim jednak miał pozostawić dowolność
w interpretowaniu konkretnych okoliczności i swobodę w używaniu takich instrumentów,
jakie Stany Zjednoczone uznają za stosowne.
W Strategii dużo mówi się o moralności, ale brakuje w niej ściśle zdefiniowanych
zasad, jakimi Stany Zjednoczone miały się kierować. Deklarowano natomiast własną siłę
i dominację w świecie oraz zapowiadano jej umacnianie i potwierdzanie, szczególnie przy
59
Por. R. Kuźniar, Wprowadzenie…, s. 14; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 290, 296, 302-303; M. Leśniewski,
Druga wojna…, s. 860-862; W. Michnik, Długa droga do wojny – USA i przyczyny II wojny w Zatoce Perskiej, w:
Dzielski W., Michnik W. (red.), Irak – dylematy amerykańskiej interwencji, Księgarnia Akademicka, Kraków
2007, s. 123, 125; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 233-234, 237.
60
W. Michnik, op. cit., s. 125.
38
użyciu instrumentów militarnych61. Już wcześniej Bush dawał też do zrozumienia, że jeśli
poszczególne państwa nie wykażą wystarczającej determinacji w zwalczaniu terroryzmu,
zrobią to za nie same Stany Zjednoczone – z tym, że zasady „wojny z terroryzmem”
i kryteria prawidłowego jej prowadzenia wyznaczały właśnie Stany Zjednoczone62.
Wojna z Irakiem miała służyć m.in. właśnie umacnianiu i potwierdzaniu
amerykańskiej supremacji w skali świata, jak również jako element ustanawiania nowego
ładu hegemonicznego. Irak traktowano bowiem jako źródło zakłóceń kształtującego się ładu
międzynarodowego, opartego na dominacji USA. Saddam Husajn w całym okresie między
1991 a 2003 r. prowadził, na użytek wewnętrzny, prowokacyjną wobec USA politykę.
Utrudnianie pracy inspektorom rozbrojeniowym, nieustanne potyczki z amerykańskimi
i brytyjskimi samolotami patrolującymi strefę zakazu lotu nad Irakiem, polityka
niedopowiedzeń w zakresie broni masowego rażenia, zamieszanie irackich służb specjalnych
w próbę zamachu na Georga Busha seniora w 1993 r., antyamerykańska retoryka irackiego
przywódcy, głośne twierdzenia Saddama, że to Irak wygrał wojnę w 1990 r., pokonując
koalicję niemal całego świata pod przywództwem Stanów Zjednoczonych, czy nawet
mozaika w hallu bagdadzkiego hotelu al – Rashid, przedstawiająca George’a Busha seniora,
stworzona po to, by goście mogli po niej deptać (co jest wyrazem najwyższej zniewagi
w kulturze
muzułmańskiej)
–
wszystko
to
było
wyzwaniem
rzucanym
amerykańskiemu imperium.
Bezkarność Saddama Husajna oraz ignorowanie przez niego rezolucji Rady
Bezpieczeństwa ONZ podważało autorytet USA. Tworząc nowy ład międzynarodowy, Stany
Zjednoczone nie mogły sobie pozwolić na tolerowanie tego typu zachowań. Oczywiście, było
wówczas więcej antyamerykańsko nastawionych państw (jak choćby Syria, Iran, Libia
czy Korea Północna) – jednak żadnym z nich nie rządził taki symbol zła, jak wykreowany na
taką postać po wojnie w Zatoce Saddam Husajn. Usunięcie irackiego dyktatora miało zatem
wymowę symboliczną, miało podkreślić hegemoniczną rolę ISA i zastraszyć inne państwa,
skłonne rzucać wyzwanie Ameryce. Symptomatyczna była wspominana już wypowiedź
Busha z 7 kwietnia 2002 r., w której amerykański prezydent stwierdził, iż „postanowił, że
Saddam musi odejść”. Trudno o bardziej jednoznaczny wyraz samooceny Waszyngtonu.
61
Tekst strategii w: M. Troszyńska, Polityka Zagraniczna Stanów Zjednoczonych w latach 2000 – 2004,
Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń, s. 115-165. Por. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 42; R. Kuźniar, Polityka
i siła…, s. 201, 290-291. Dużą wagę przywiązuje się też w dokumencie do zapewnienia realizacji amerykańskich
interesów ekonomicznych w świecie i konieczności utrzymania takiego porządku międzynarodowego, który
zapewni Ameryce realizację jej potrzeb w tym zakresie. Por. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 291.
62
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 41-48.
39
Administracja Busha, zafascynowana siłą militarną własnego kraju, zdawała się mówić
światu, że zmieniły się reguły gry w światowej polityce. Była to wiadomość nie tylko
dla niewielkich państw prowokujących Stany Zjednoczone swą polityką, ale też dla wielkich
mocarstw, którym chciano w ten sposób okazać, że Stanów Zjednoczonych nie obowiązują
reguły, dotyczące pozostałych państw. Wojna z Irakiem miała być testem dla amerykańskiej
hegemonii, manifestacją amerykańskiej potęgi, przestrogą dla jednych i policzkiem
dla drugich.
W pewnym momencie rozpatrywana w tym kontekście kwestia iracka zaczęła być
samospełniającą się przepowiednią – Stany Zjednoczone tak bardzo zaangażowały się
w działania przeciwko reżimowi Saddama Husajna, że w pewnym momencie nie mogły już
się wycofać z ostatecznej konfrontacji. „Powiązanie sprawy Iraku z zapewnieniem pokoju
na świecie nie było zwykłą deklaracją, lecz rodzajem imperatywu politycznego, z którego
przywódca jedynego supermocarstwa nie może się wycofać”63. Po wielu miesiącach ostrej
kampanii wymierzonej w Irak i prowadzonej przez Stany Zjednoczone, miały one w kwestii
irackiej
tyleż
do
wygrania
z
punktu
widzenia
swych
imperialnych
interesów,
co do przegrania. Z tego względu do wojny musiało już wówczas dojść. Jednocześnie Stany
Zjednoczone kontynuowały wojną z Irakiem długą tradycję imperialnych „wojen o pokój” –
realizując własne interesy, politykę swoją prezentowały jako prowadzoną w imię pokoju,
demokracji i praw człowieka. Do tradycji tej w ostatnich dekadach amerykanie wnieśli też
twórczy wkład, polegający na przysłanianiu faktu łamania prawa międzynarodowego przez
udział w amerykańskich wojnach sojuszników i klientów64.
W ciągu wydarzeń prowadzących do wojny z Irakiem dobrze widać nowe tendencje
w amerykańskiej polityce. Gdy tuż po zamachach 11 września 2001 r. zastanawiano się
w amerykańskiej administracji nad celami uderzenia odwetowego i ewentualnym objęciem
nim także Iraku (na co ostatecznie w tamtym momencie się nie zdecydowano), G.W. Bush
wypowiedział zdanie, które można uznać za manifest całokształtu unilateralistycznych
tendencji występujących w jego administracji. Na sugestię sekretarza stanu Colina Powella,
że sojusznicy mogą się wycofać, jeśli „wojna z terroryzmem” objęłaby inne niż Afganistan
Państwa, Bush odparł, że nie pozwoli, aby inne rządy dyktowały mu warunki wojny
z terroryzmem. Jak powiedział, „w pewnej chwili możemy zostać sami. Nie mam nic
63
Ibidem, s. 51.
Por. R. Kuźniar, Wprowadzenie…, s. 10-12; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 297-298, 305; B. Balcerowicz, op.
cit., s. 358; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 51; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s 143; B. Woodward, Plan Ataku…,
s. 92-93; K. Stefanek, op. cit., s, 122.
64
40
przeciwko. Jesteśmy Ameryką”65. Wtórował mu sekretarz obrony Donald Rumsfeld, który
powiedział, że „argumenty, iż koalicja nie będzie tolerować ataku na Irak, przemawiają
za sformowaniem innej koalicji”66. Ameryka była zatem tak przekonana o własnej potędze,
że była w stanie rzucić wyzwanie całemu światu i samodzielnie realizować swoje
zamierzenia. Efekt był taki, że „koalicja z 2003 roku była mizernym odbiciem koalicji sprzed
dwóch lat, która wzięła udział w wojnie z Afganistanem. Nie dorównywała też koalicji
z 1991
r.”67.
do publikowania
Dochodziła
do
jakichkolwiek
tego
świadoma
uzasadnień
polityka
czy
nieprzejrzystości,
wyjaśnień
własnych
niechęć
działań
oraz informowania na ten temat zarówno opinii publicznej, jak i innych państw. Zgodnie
z poglądami Rumsfelda, tworzyłoby to niepotrzebny precedens i ograniczało swobodę
działania Stanów Zjednoczonych w stosunkach międzynarodowych. A właśnie wyzwolenie
się z wszelkich więzów i ograniczeń dla amerykańskiej potęgi było zasadniczym celem
administracji George’a W. Busha. Dzięki przyjęciu założenia o planowej nieprzejrzystości
własnych działań unikano konieczności udowadniania winy potencjalnego celu ataku,
uzyskano możliwość opierania się na niepotwierdzonych i fragmentarycznych informacjach
przy podejmowaniu odpowiednich decyzji, jak również szansę na zastąpienie rzeczowej
argumentacji propagandą68.
Od chwili zaliczenia Iraku do tzw. „osi zła” 29 stycznia 2002 r. Stany Zjednoczone
stale groziły temu państwu wojną, jeśli nie przyjmie amerykańskich żądań, które zresztą
nieustannie były eskalowane – od powrotu inspektorów i całkowitego rozbrojenia Iraku
w stronę ustąpienia Saddama Husajna i jego wyjazdu z kraju. 12 września 2002 r.
w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ prezydent Bush zapowiedział, że USA nie zawahają się
przed wojną, jeśli ONZ nie rozwiąże problemu irackiego. Dla Busha działania
dyplomatyczne były tylko jednym z „frontów” – etapem przygotowawczym do wojny,
przykrym, ale koniecznym rytuałem, wymaganym ze względów wizerunkowych – by
odeprzeć zarzuty o jawne lekceważenie zasad prawa międzynarodowego i instytucji
międzynarodowych. USA i tak zamierzały osiągnąć swój cel, jakim było obalenie irackiego
dyktatora za pomocą akcji militarnej, ONZ mogła być co najwyżej środkiem do tego celu,
a na pewno nie mogła powstrzymać amerykańskiego supermocarstwa, które uznało się za
jedyną prawdziwą władzę w stosunkach międzynarodowych, stojącą ponad prawem
międzynarodowym. 20 marca 2003 r., pomimo sprzeciwu większości społeczności
65
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 46.
K. Stefanek, op. cit., s. 129.
67
Ibidem, s. 129.
68
Por. Ibidem, s. 129, 151.
66
41
międzynarodowej,
w tym
sojuszników
i
przyjaciół
Ameryki,
i
pomimo
braku
prawnomiędzynarodowych podstaw w postaci upoważnienia Rady Bezpieczeństwa ONZ –
USA i ich koalicjanci dokonali agresji na Irak. Doszło w ten sposób do poważnego
naruszenia podstawowych zasad prawa międzynarodowego, co więcej – działano w imię
fałszywych, jak się miało okazać, powodów69.
Na tle postępowania USA w przededniu wojny z Irakiem doszło do ostrego sporu
między Stanami Zjednoczonymi wspieranymi przez Wielką Brytanię, a pozostałymi wielkimi
mocarstwami – Rosją, Chinami, Francją i Niemcami. Państwa te występowały przeciwko
samowolnej decyzji USA o rozpoczęciu wojny, broniąc zasad prawa międzynarodowego
i argumentując, że bez zgody ONZ wojna taka będzie nielegalna. Do starcia między dwoma
grupami państw doszło już przy okazji negocjacji nad tekstem rezolucji nr 1441. USA
i Wielka Brytania skłaniały się ku rozwiązaniom siłowym i domagały się bardzo ostro
brzmiącej rezolucji, łącznie z upoważnieniem do użycia siły przeciwko Irakowi w razie
samodzielnego stwierdzenia złamania dyskutowanej rezolucji, bez konieczności uchwalania
przez Radę Bezpieczeństwa kolejnego dokumentu. Oznaczać to miało de facto przyznanie
Stanom Zjednoczonym pełnej dowolności w zakresie decyzji o ewentualnej wojnie z Irakiem,
która miałaby sankcję Rady Bezpieczeństwa. Przeciwko temu stanowisku ostro wystąpili
pozostali członkowie Rady Bezpieczeństwa – Francja, Rosja i Chiny, wspomagane przez
kolejne ważne państwo – Niemcy, które od stycznia 2003 r. miały zasiąść w Radzie
Bezpieczeństwa jako członek niestały. Państwa te opowiadały się za wznowieniem inspekcji
i zastosowaniem politycznych nacisków na Irak, a przede wszystkim – za dwustopniowym
sposobem udzielania autoryzacji na użycie siły, czyli konieczności uchwalenia kolejnej
rezolucji dla stwierdzenia złamania rezolucji wówczas dyskutowanej i ewentualnego
upoważnienia do użycia siły70.
Tak naprawdę spór o sposób rozbrojenia Iraku i sformułowania rezolucji w Radzie
Bezpieczeństwa był refleksem dużo ważniejszej kwestii – zasad funkcjonowania porządku
międzynarodowego i wizji rozstrzygania problemów świata. Starły się tu dwie wizje –
opierająca się na zasadach prawa międzynarodowego, polegająca na poszukiwaniu
kompromisów i konsensusu, prezentowana wówczas przez Francję, Rosję, Chiny i Niemcy,
oraz będąca powrotem do klasycznej polityki siły wizja Stanów Zjednoczonych i Wielkiej
69
R. Kuźniar, Wprowadzenie, w: „Rocznik Strategiczny 2003/2004”, Fundacja Studiów Międzynarodowych,
Warszawa 2004, s. 11; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 298, 300-301; K. Korzeniewski, op. cit., s. 46, 61; M.
Leśniewski, Druga wojna…, s. 862-865, 867; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 48-49, 51, 56; M.M. Dziekan, Irak:
religia…, s. 144; K. Stefanek, op. cit., s. 122.
70
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 49-50; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 144; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 298.
42
Brytanii, w której decydujące miały być działania jednostronne, szybkie i zdecydowane.
Jak stwierdził Wojciech Szymborski, „Irak stał się papierkiem lakmusowym o wiele szerszej
kwestii: jakie międzynarodowe reguły powinny obowiązywać w przypadku, gdy taki kraj, jak
USA chce wojny”71. Gra toczyła się zatem o najbardziej podstawowe kwestie światowej
polityki. Wiedziały o tym zarówno Stany Zjednoczone, jak i ich oponenci. Sprawa Iraku była
w tym kontekście jedynie próbą sił między nimi. USA dążyły do przekształcenia systemu
międzynarodowego w system hegemoniczny, a pozostałe mocarstwa (z wyjątkiem Wielkiej
Brytanii) starały się w tym Amerykanom przeszkodzić.
Między stronami
sporu rosła
nieufność.
Zarzucano
Amerykanom
dążenie
do zdominowania irackiego rynku naftowego, o wywoływanie „wojny o ropę”. Politykę
amerykańską odbierano jako arogancką, jako próbę dyktatu wobec społeczności
międzynarodowej. Przedstawiciele USA stale łudzili świat posiadanymi rzekomo
jednoznacznymi dowodami „winy” irackiego reżimu i zapowiadali, że przedstawią je
w „stosownym czasie” – jakość tych dowodów mógł ocenić cały świat podczas niesławnej
prezentacji Colina Powella 5 lutego 2003 r., kiedy sekretarz stanu przedstawił materiały
spreparowane tak nieudolnie, że jeszcze tego samego dnia można było podważyć ich
wiarygodność. Członkowie amerykańskiej administracji oskarżali swoich oponentów, że ich
postawa jest motywowana przede wszystkim ekonomicznie – nadzieją na korzystne interesy
z reżimem Saddama oraz na odzyskanie irackiego zadłużenia wobec tych państw po
ewentualnym zniesieniu sankcji ekonomicznych. Cały spór miał też bez wątpienia swój
wymiar geopolityczny – Rosja obawiała się umacniania pozycji USA na Bliskim
i Środkowym Wschodzie po wojnie w Afganistanie. Ostra postawa kanclerza Niemiec
Gerharda Schröedera była z kolei motywowana czynnikami wewnątrzpolitycznymi –
w Niemczech zbliżały się bowiem wybory, a ewentualna wojna z Irakiem była w tym kraju
bardzo niepopularna. Spór ten doprowadził do kryzysu całego systemu międzynarodowego –
największe w świecie mocarstwo postanowiło działać wbrew sprzeciwowi pozostałych
mocarstw oraz łamiąc instytucjonalne zasady porządku międzynarodowego oraz ciężko
naruszając prawo międzynarodowe72.
Sprawa iracka doprowadziła nie tylko do kryzysu ONZ, ale też do kryzysu NATO
w Unii Europejskiej. Amerykanie zdołali podzielić Europę, lansując tezę o istnieniu „starej”
i „nowej” Europy, przez co pomniejszano rolę najsilniejszych państw europejskich (Francji
71
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 49.
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 862-863; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 50-53; K. Stefanek, op. cit., s. 139;
R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 298-299.
72
43
i Niemiec) znajdujących się w opozycji wobec amerykańskiej polityki, jak również
nobilitowano mniejsze, proamerykańsko nastawione państwa europejskie. Najlepszym tego
wyrazem był słynny „list ośmiu” z 29 stycznia 2003 r., podpisany przez premierów Danii,
Hiszpanii, Portugalii, Wielkiej Brytanii, Włoch, Polski i Węgier oraz prezydenta Czech,
wyrażający pełne poparcie dla amerykańskiej polityki. W liście znalazło się stwierdzenie, że
„stosunki transatlantyckie nie mogą paść ofiarą podejmowanych przez reżim iracki ciągłych
prób zagrożenia bezpieczeństwa świata”73. Zdaniem sygnatariuszy listu, głębokie podziały,
jakie zarysowały się na linii Waszyngton – Londyn vs. Paryż – Berlin wynikały
ze świadomej polityki irackiej. Remedium, zdaniem sygnatariuszy, było zjednoczenie się
państw Europy w jednoznacznym poparciu działań amerykańskich.
List ten był najjaskrawszym, ale nie jedynym wyrazem sprzeczności między USA
a częścią państw europejskich oraz w samej Europie. Neokonserwatyści stworzyli nawet
podbudowę teoretyczną tych sprzeczności – koncepcję rowu atlantyckiego, zgodnie z którą
kryzys iracki jest dowodem powolnego, trwającego od dawna, trwałego rozchodzenia się
interesów
Europy
i
USA
(lub
części
Europy
i
USA).
Jeden
z
czołowych
neokonserwatywnych badaczy, Robert Kagan, wydał w 2003 r. głośny esej Potęga i raj.
Ameryka i Europa w nowym porządku świata.74, w którym dowodził, że podziały w kwestii
irackiej nie są przejawem doraźnych rozbieżności interesów, lecz coraz bardziej różnych
koncepcji kształtowania rzeczywistości międzynarodowej i reagowania na zagrożenia75.
Kagan wysunął hasło: „Amerykanie są z Marsa, Europejczycy z Wenus”, co miało
symbolizować podejście do bezpieczeństwa międzynarodowego, oparte z jednej strony
na amerykańskiej sile militarnej, z drugiej na europejskiej ufności w instrumenty
dyplomatyczne, ekonomiczne etc. Niezależnie od tego, czy sprawa iracka była wyrazem
coraz głębszych, fundamentalnych różnic między Ameryka a Europą i zanikania więzi
transatlantyckiej, czy też jedynie chwilowej różnicy interesów, jedno jest pewne – w efekcie
zaistniałych różnic poglądów powstał „najsilniejszy kryzys w historii NATO i Unii
Europejskiej, a jego skutki nie pozostaną bez wpływu na przyszłość stosunków
euroatlantyckich oraz relacje wewnątrz jednoczącej się Europy”76.
Jak miał pokazać rozwój sytuacji w Iraku po zakończeniu głównych działań
wojennych, marginalizacja roli ONZ i niereprezentatywny skład międzynarodowej koalicji
73
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 52; por. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 302.
Wydanie polskie: R. Kagan, Potęga i raj. Ameryka i Europa w nowym porządku świata, Studio Emka,
Warszawa 2003.
75
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 53.
76
Ibidem, s. 53.
74
44
antyirackiej miały okazać się zgubne dla USA. Czynniki te wpływały na percepcję działań
amerykańskich, a tym samym ich skuteczność – znacznie łatwiej byłoby uzyskać akceptację
i poparcie dla przebudowy kraju ze strony społeczeństwa irackiego, gdyby udało się je
przekonać, że ma do czynienia z akcją prawdziwie międzynarodową; tymczasem jasne było,
że Amerykanie nie działają w imieniu społeczności międzynarodowej, lecz własnych
interesów. Najważniejszy, poza brakiem upoważnienia ONZ, był brak udziału w wojnie
i operacji stabilizacyjnej wojsk państw arabskich, które głośno artykułowały swój sprzeciw
wobec amerykańskiej polityki77. Z tych powodów amerykański atak na Irak i późniejsza
operacja stabilizacyjna były postrzegane przez Irakijczyków (oraz świat arabski) w
kategoriach cywilizacyjnych – jako „okupacja Zachodu, okupacja chrześcijańska czy też
anglo – amerykańska”78.
W ten sposób nieliczenie się ze zdaniem innych doprowadziło Amerykanów
do sytuacji, w której ich potęga na niewiele się mogła zdać. Brak planu działania
w powojennym Iraku i powstały w efekcie chaos budziły głośną krytykę i sprzeciw zarówno
samych Irakijczyków, jak i ONZ, państw biorących udział w operacji stabilizacyjnej
i stojących od początku w opozycji wobec działań amerykańskich. Amerykanie starali się
przy tym wyzyskać autorytet ONZ i rozpowszechniali poglądy, jakoby Tymczasowa Władza
Koalicyjna była instytucją stworzoną przez Organizację i jej podlegająca; jednakże
dla wszystkich było jasne, że były to tylko wybiegi taktyczne, a okupacja Iraku była
postrzegana jako amerykańska, nie międzynarodowa. Pogłębiało to tylko kryzys
amerykańskiego przywództwa w świecie. Coraz głośniej krytykowano też zakłamanie
polityki USA, które szły do wojny z Irakiem pod hasłami zaprowadzenia w tym kraju
demokracji, a następnie celowo przedłużały okupację i odkładały przekazanie władzy w ręce
Irakijczyków i przeprowadzenie w ich kraju demokratycznych wyborów79.
Istnieją granice amerykańskiej hegemonii. Wskazuje się, że polityka polegająca
wzroście zaangażowania wojskowego w świecie, w szczególności w rejonach bogatych
w złoża ropy naftowej, prowadzi do wikłania Stanów Zjednoczonych w konflikty
wewnętrzne i regionalne. W dalszej perspektywie może to oznaczać „imperialne
przeciążenie” czy „nadmierne rozciągnięcie sił imperialnych” (imperial overstretch) i erozję
pozycji globalnego supermocarstwa, podobnie jak miało to miejsce w przypadku Imperium
Brytyjskiego w I połowie XX wieku. Przyczyną miałoby być zachwianie równowago między
77
K. Stefanek, op. cit., s. 122-123.
Ibidem, s. 123.
79
Por. Ibidem, s. 139, 150, 169-170.
78
45
budowaniem potęgi militarnej a możliwościami gospodarczymi80. Wojny w Afganistanie
i Iraku strategicznie „związały ręce” Stanom Zjednoczonym prawdopodobnie na wiele lat,
wysysając całą energię amerykańskiego potencjału. Nie jest jeszcze pewne, jaki będzie
ostateczny wpływ tych wojen na rolę i pozycję Stanów Zjednoczonych w świecie, jedno
wszakże nie ulega wątpliwości – amerykańska polityka doprowadziła do bezprecedensowego
spadku prestiżu amerykańskiego supermocarstwa, poróżniła Amerykę z jej tradycyjnymi
sojusznikami, zaostrzyła stosunki ze starającymi się z nią konkurować mocarstwami, takimi
jak Chiny czy Rosja, wywołała bezprecedensowy wzrost nastrojów antyamerykańskich
w świecie, i w sumie spowodowała utratę czegoś, co J.S. Nye określa mianem soft power81 –
wynikającą z szacunku otaczającego dane państwo zdolność do uzyskiwania tego, co się
chce, bez uciekania się do użycia siły czy groźby. W konsekwencji skutki wojny z Irakiem
i w Iraku mogą okazać się fatalne dla pozycji Stanów Zjednoczonych w świecie, choć
jednym z najważniejszych powodów inwazji dokonanej 20 marca 2003 r. była właśnie chęć
umacniania tej pozycji82.
Wojna z Irakiem, która miała być ważnym elementem budowania świata
jednobiegunowego z USA jako jedynym mocarstwem, tak naprawdę jaskrawiej niż wcześniej
uwydatniła znaczenie współpracy międzynarodowej. Jak zauważył prof. Janusz Symonides,
„(…) Użycie siły militarnej, choć niezbędne czasem dla wymuszeni respektowania prawa
międzynarodowego (…), umożliwia usunięcie jednego niebezpiecznego i szalonego polityka,
nie może jednak rozwiązać takich problemów, jak budowa społeczeństwa demokratycznego,
przestrzeganie praw człowieka i tworzenie państwa prawa. Dla rozwiązania tych problemów
niezbędne jest porozumienie, współpraca i wielostronne współdziałanie. Bez takiego
wielostronnego porozumienia nie jest możliwe ani utrzymanie i respektowanie prawa
międzynarodowego, ani też jego zmiana, ani reforma Narodów Zjednoczonych. Bez
wielostronnej, efektywnej współpracy stałych członków Rady Bezpieczeństwa i całej
społeczności międzynarodowej nie da się zwalczyć ani terroryzmu międzynarodowego, ani
niebezpieczeństwa rozprzestrzeniania broni masowej zagłady. Jest ona konieczna dla
80
R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 200; M.A. Piotrowski, op. cit., s. 403, 407; A. Jarczewska – Romaniuk,
Amerykańskie wizje…, s. 240-241. Diagnozę taką postawił już w 1988 r. historyk Paul Kennedy w swej książce
Mocarstwa Świata. Jego tezy okazały się nieco przedwczesne, jednak obecnie, po wojnie z Irakiem, wobec
problemów w Afganistanie i światowego kryzysu gospodarczego znów stają się przedmiotem dyskusji.
81
Por. J.S. Nye, Soft Power. Jak osiągnąć sukces w polityce światowej, Wydawnictwa Akademickie
i Profesjonalne, Warszawa 2007.
82
Por. W. Michnik, op. cit., s. 99; J. Symonides, op. cit., s. 375; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie
wizje…, s. 246-247.
46
eliminowania zarówno „twardych”, jak i „miękkich” zagrożeń pokoju i bezpieczeństwa
międzynarodowego”83.
Wojna ta potwierdziła zdefiniowany przez J.S. Nye’a i Ch. Kupchana „paradoks siły”
amerykańskiej, która jest zbyt wielka, by można było ją zrównoważyć, ale zbyt mała
dla samodzielnego rozwiązywania globalnych problemów84. Należy mieć nadzieję, że także
w tym kontekście z lekcji irackiej zostaną wyciągnięte odpowiednie wnioski. Jak słusznie
bowiem zauważa Aleksandra Jarczewska – Romaniuk, „Trudno zgodzić się z argumentacją
przedstawicieli nurtu neokonserwatywnego, że jednobiegunowy układ jest możliwy
do utrzymania dzięki wykorzystaniu siły i podejmowani działań unilateralnych. Świat nie jest
tak jednobiegunowy, jak przedstawiają to neokonserwatyści, i nie będzie tolerował
podporządkowania bez poszanowania norm oraz zasad międzynarodowych”85. Wyjściem
może być tylko powrót do modelu amerykańskiego przywództwa opartego na współpracy
z innymi państwami i poszanowaniu powszechnie obowiązujących norm i porządku
instytucjonalnego. Nadmierna koncentracja na sile militarnej, przekonanie o doskonałości
własnego systemu i możliwości jego uniwersalnej implementacji, niedostrzeganie złożoności
świata, realnego kształtu jego problemów i rosnącej roli uczestników pozapaństwowych,
wreszcie ignorowanie istniejącego porządku prawno – instytucjonalnego świata – jest prostą
drogą do zmierzchu amerykańskiego imperium86.
83
J. Symonides, op. cit., s. 375.
A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 236.
85
Ibidem, s. 247.
86
Por. Ibidem, s. 247.
84
47
III. Podłoże ideologiczne i doktrynalne polityki administracji George’a
W. Busha
„Kiedy przychodziłem na świat, był on niebezpieczny i wiecie kim byli „oni”. To było
„my kontra oni” i było oczywiste, kto to byli „oni”. Dziś nie jesteśmy pewni kim są „oni”,
ale wiemy, że „oni” są gdzieś”
- George Walker Bush, wypowiedź z 21 stycznia 2000 r.87
W administracji prezydenta George’a W. Busha bardzo wpływowe miejsca zajmowali
przedstawiciele nurtu myśli politycznej, zwanego neokonserwatyzmem. Byli to często
doświadczeni politycy, pracujący w administracji Ronalda Reagana i George’a Busha
seniora, mający spójną wizję Stanów Zjednoczonych jako mocarstwa dominującego
w globalnej polityce, zdolnego narzucać swoje interesy i wartości innym państwom.
11 września 2001 r. stał się dla tej grupy okazją do wprowadzenia ich idei w życie, gdyż
szok, jaki wywołały ataki terrorystyczne na Nowy Jork i Waszyngton pozwolił na zdobycie
powszechnego poparcia dla zdecydowanych działań Ameryki. Wrogowie USA byli
ujmowani bardzo szeroko, co dawało praktycznie dowolność w doborze celów
amerykańskich ataków. Co więcej, w służbę polityki mającej na celu realizację
amerykańskich interesów wprzęgnięty został czynnik moralny, który sprawiał, że miała się
ona jawić jako działania na rzecz światowych sił dobra. W niniejszym rozdziale
przeanalizowane zostanie zaplecze intelektualne administracji G.W. Busha, czyli
neokonserwatyzm, oraz poszczególne elementy tzw. doktryny Busha, kształtującej się
po 11 września 2001 r.
1. Neokonserwatyzm
Neokonserwatyści byli zadeklarowanymi zwolennikami administracji G.W. Busha
i stanowili jej zaplecze intelektualne. Wywodzili się z rozmaitych think-tank’ów i organizacji
pozarządowych, tworzących koncepcje amerykańskiej polityki zagranicznej i przywództwa
Ameryki w świecie. Najważniejsze instytucje ich skupiające to Project for a New American
Century i Comittee on Present Danger, zaś ich główne publikacje ukazywały się w takich
magazynach, jak „National Interest”, „Weekly Standard”, „Commentary”, „Public Interest”,
„National Review” i „Nation”. Do czołowych neokonsewatystów zalicza się: nestorów ruchu
87
Cytat na podstawie: Longin Pastusiak, George W. Bush. Jaki człowiek, taki prezydent?, Wydawnictwo Adam
Marszałek, Toruń 2004, s. 50.
48
Irvinga Kristola (zmarł w 2009 r.) i Normana Podhoretza88; polityków Paula Wolfowitza,
Richarda Perle, Jamesa Woolsey’a, Douglasa Feith, Lewisa Libby’ego; publicystów Roberta
Kagana, Williama Kristola, Charlesa Krauthammera, Joshuę Muravchika, Maxa Boota.
Ideowo pokrewni są neokonserwatystom Dick Cheney i Donald Rumsfeld, a po 11 września
2001 r. także Condoleezza Rice89. Za polityczny wzór stawiali sobie prezydenta Ronalda
Reagana i jego zdecydowaną politykę wobec Związku Radzieckiego, połączoną z ofensywą
ideologiczną90. Silnie zideologizowane koncepcje lansowane przez tę niezwykle wpływową
w administracji Busha grupę stanowiły podłoże intelektualne dla decyzji o ataku
na Irak w 2003 r.91.
Neokonserwatyzm jest stosunkowo młodym nurtem politycznym. Można wyróżnić
dwa pokolenia osób z nim związanych: założycieli, którzy swą działalność polityczną
rozpoczęli w latach 40 – tych i 50 – tych XX w. i koncentrowali się na zagadnieniach czysto
zimnowojennych, oraz pokolenie ich następców, którzy rozpoczęli karierę w latach 70 – tych
i 80 – tych, byli świadkami zmierzchu zimnej wojny i kształtowania się nowego porządku
międzynarodowego w latach 90 – tych, a apogeum swoich wpływów i znaczenia osiągnęli
właśnie w administracji George’a W. Busha. Za twórców nurtu uznaje się Irvinga Kristola i
Normana Podhoretza, związanych z uczelnią City College of New York oraz
z miesięcznikiem „Commentary”. Pierwsi neokonserwatyści stanowili niezbyt liczną grupę
intelektualistów pochodzenia żydowskiego, o poglądach lewicowych (trockistowskich)
i liberalnych. W latach 60 – tych i 70 – tych neokonserwatyści krytykowali już jednak
programy amerykańskiej lewicy, zarzucając jej nadmierne nastawienie na wydatki na sprawy
socjalne oraz niedocenianie odpowiedniego finansowania obronności kraju i postulowali
radykalny wzrost nakładów na ten ostatni cel. Większość neokonserwatystów w latach 70 –
88
Jedna z nowszych publikacji (wydana w 2007 r.) wywodzącego się z rodziny polskich Żydów Podhoretza nosi
znamienny tytuł World War IV: The Long Struggle Against Islamofascism, stanowiący dobrą ilustrację
opisywanych niżej kwestii doktrynalnych.
89
M.A. Piotrowski, Krew za ropę? Kwestia dostępu do ropy naftowej w amerykańskiej polityce energetycznej,
„Rocznik Strategiczny” 2005/2006, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2006, s. 403; W.
Szymborski, Irak: casus…, s. 46; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 237.
90
„Zawłaszczenie” dziedzictwa Reagana przez neokonserwatystów wywołało wiele sporów z klasycznymi
konserwatystami, którzy uważali, że neokonserwatyści nie zrozumieli przesłania amerykańskiego prezydenta i
wyciągnęli z niego błędne wnioski. Por. W. Kristol, R. Kagan, Toward a Neo – Reaganite Foreign Policy, „Foreign
Affairs”,
lipiec
–
sierpień
1996,
artykuł
dostępny
pod
adresem:
http://www.carnegieendowment.org/publications/index.cfm?fa=view&id=276 oraz polemiczny artykuł: K. R.
Holmes, J. Hillen, Misreading Reagan’s Legacy: A Truly Conservative Foreign Policy, “Foreign Affairs”, wrzesień
– październik 1996, artykuł dostępny pod adresem: http://www.foreignaffairs.com/articles/52440/kim-rholmes-and-john-hillen/misreading-reagans-legacy-a-truly-conservative-foreign-policy. Na temat tej polemiki
por. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 47.
91
W. Michnik, op. cit, s. 99; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 234.
49
tych skupiała się wokół demokratycznego senatora Henry’ego „Scoop” Jacksona,
zdecydowanego
antykomunisty,
zwolennika
bezpośredniej
konfrontacji
militarnej
ze Związkiem Radzieckim i zwolennika bezwarunkowego wspierania Izraela. W kolejnej
dekadzie neokonserwatyści dokonali ważnej wolty, porzucając tradycyjnie bardziej
proizraelską partię demokratyczną i przechodząc na stronę republikanów. Stało się tak
za sprawą Ronalda Reagana, który zyskał poparcie neokonserwatystów dzięki swej śmiałej
i agresywnej polityce wobec ZSRR i zwiększaniu wydatków na zbrojenia. Wielu
neokonserwatystów stało się doradcami Reagana i wpływało na proces formułowania
amerykańskiej polityki za jego kadencji.92
Co ciekawe, neokonserwatyzm, czyli nurt odwołująca się do konserwatyzmu – jest
w swej istocie ideologią rewolucyjną. Jak twierdził jeden z czołowych neokonserwatystów,
Michael Ledeen, „Stabilizacja jest misją niegodną Ameryki. Nie chcemy stabilizacji w Iranie,
Iraku, Syrii, Libanie; chcemy zmian. Twórcza destrukcja to nasz środek, stosowany zarówno
wobec własnego społeczeństwa, jak i za granicą.”93 Słowa te znalazły pełny wyraz zarówno
w polityce wewnętrznej, jak i zagranicznej prezydenta G.W. Busha, szczególnie w ramach
„wojny z terroryzmem”. Być może źródeł tego rysu należy szukać w fakcie, że pierwsi
neokonserwatyści wywodzili się spośród nawróconych na konserwatyzm trockistów.
Punktem wyjścia dla poglądów neokonserwatystów na sytuację międzynarodową
na przełomie XX i XXI wieku była krytyka słabości i niekonsekwencji amerykańskiej
polityki zagranicznej po zimnej wojnie. Ich zdaniem, po upadku ZSRR Ameryka weszła
w stan samozadowolenia i brak było wizji jej nowego miejsca w świecie oraz zdecydowania
w realizacji własnych interesów. Najbardziej jaskrawym tego przykładem miało być
niedoprowadzenie do obalenia Saddama Husajna w 1991 r., co stało się podstawą
do lansowania przez nich koncepcji „wojny niedokończonej”; dążenie do „dokończenia”
wojny z Irakiem, czyli do usunięcia Saddama Husajna, stało się trwałym rysem myśli
i praktyki neokonserwatystów94. Jednakże ich aktywność w II połowie lat 90 – tych
i w wyborczym roku 2000 koncentrowała się przede wszystkim na krytyce polityki
zagranicznej i bezpieczeństwa prowadzonej przez administrację prezydenta Billa Clintona.
W krytyce tej udział brali m.in. późniejsi prominentni członkowie administracji Busha
juniora, którzy twierdzili, że administracja Clintona nie zdołała wykorzystać pozycji USA
jako jedynego światowego supermocarstwa w celu zapewnienia jej przywódczej roli
92
M. Troszyńska, op. cit., s. 46-48.
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 47.
94
Ibidem, s. 47; W. Michnik, op. cit., s. 107.
93
50
w świecie. Jak twierdzili, poprzez swoją nieodpowiedzialną politykę Clinton doprowadził
pod koniec lat 90 – tych do utraty przez Stany Zjednoczone pozycji jedynego przywódcy
w świecie, zdolnego narzucać preferowane przez siebie rozwiązania. Jak twierdzili, jedną
z głównych tego przyczyn, poza niepotrzebnym wiązaniem się normami narzucanymi przez
instytucje międzynarodowe oraz lansowany multilateralizmem, było ograniczenie wydatków
na obronę narodową. Ważne miejsce w tej krytyce zajmowała kwestia amerykańskiej obrony
antyrakietowej, której budowa była zdaniem przedstawicieli tego nurtu konieczna.
Neokonserwatyści krytykowali także koncentrowanie się amerykańskiej aktywności
w czasach Clintona na operacjach humanitarnych na całym świecie i postulowali ponowne
zdefiniowanie amerykańskiego interesu narodowego w sposób bardziej adekwatny do pozycji
jedynego supermocarstwa, jaką USA zajmują po zimnej wojnie, oraz skupienie się
na realizacji tego interesu, nie zaś na działaniach w imię nieokreślonych interesów
„społeczności międzynarodowej”95.
Najpełniej poglądy neokonserwatystów zostały wyłożone w Deklaracji Zasad
Projektu na rzecz Nowego Amerykańskiego Stulecia (Project for the New American
Century), czołowego neokonserwatywnego think – tank’u, wydanej w chwili jego założenia,
3 czerwca 1997 r. W Deklaracji stwierdzano, że pod koniec XX wieku Stany Zjednoczone są
przodującą potęgą świata, jednak amerykańska polityka zagraniczna i obronna „dryfuje bez
sternika”. Sygnatariusze deklarowali, że zamierzają to zmienić, przedstawiając odpowiednią
argumentację i mobilizując poparcie dla amerykańskiego przywództwa w świecie,
adekwatnego do amerykańskiej potęgi. Krytykowano cięcia w wydatkach na politykę
zagraniczną i obronę, brak dbałości o narzędzia sprawowania rządów, brak zdecydowania
i zmienność amerykańskiej polityki, co, zdaniem sygnatariuszy, utrudniało utrzymanie
amerykańskich wpływów w świecie. „Wydaje się, że zapomnieliśmy o głównych czynnikach
składających się na sukces administracji Reagana: armia, która jest silna i gotowa sprostać
zarówno obecnym, jak i przyszłym wyzwaniom; polityka zagraniczna, która odważnie
i zdecydowanie propaguje amerykańskie zasady za granicą; i przywództwo kraju, które
przyjmuje odpowiedzialność Stanów Zjednoczonych za świat”, pisali autorzy Deklaracji.
Dalej twierdzono, że historia XX wieku wskazuje, „jak ważne jest kształtowanie
okoliczności, zanim nastąpi kryzys, oraz zapobieganie zagrożeniom, zanim przerodzą się
w tragedie”, wzywając do działań prewencyjnych i wyprzedzających. Stawiano tezę,
że w celu zapobiegania przyszłym nieszczęściom konieczna jest troska o kwestię
95
M. Troszyńska, op. cit., s. 43-48, 50.
51
amerykańskiego przywództwa, wiązano zatem kwestię bezpieczeństwa narodowego
z kwestią przywództwa Ameryki w świecie. Najważniejszym elementem Deklaracji były
cztery postulaty, które miały zapewnić Stanom Zjednoczonym przywódczą rolę w świecie:
znaczne zwiększenie wydatków na obronę w celu zapewnienia wypełniania obowiązków
wobec
świata
i
finansowania
modernizacji
sił
zbrojnych;
umocnienie
więzów
z demokratycznymi sojusznikami i sprzeciwianie się reżimom wrogim amerykańskim
interesom i wartościom; propagowanie za granicą politycznej i ekonomicznej wolności;
przyjęcie odpowiedzialności za wyjątkową rolę Ameryki w zachowaniu i rozszerzaniu
międzynarodowego
ładu,
sprzyjającego
bezpieczeństwu
i
dobrobytowi
USA
oraz amerykańskim zasadom. Program ten sprowadzał się zatem do zwiększenia wydatków
na zbrojenia, wzmocnieniu sojuszy z państwami demokratycznymi i zwalczaniu wrogich
reżimów, promocji demokracji i wolnego rynku oraz przyjęciu przez USA roli strażnika
porządku międzynarodowego, który należy kształtować w taki sposób, by sprzyjał
amerykańskim interesom. Autorzy konkludowali, że „taka reaganowska polityka siły
militarnej i moralnej czystości być może nie jest dziś w modzie. Jest jednak konieczna, jeśli
Stany Zjednoczone mają wykorzystać sukcesy z minionego stulecia i zapewnić sobie
bezpieczeństwo i wielkość na stulecie następne”. Mieliśmy tu zatem do czynienia
z wprzęgnięciem ideologii i odwołań do moralności w służbę realizacji amerykańskich
interesów, co miało stać się rysem charakterystycznym dla polityki amerykańskiej w czasach
administracji G.W. Busha96. Wśród sygnatariuszy Deklaracji znaleźli się m.in. Dick Cheney,
Donald Rumsfeld, Richard Perle, Paul Wolfowitz, Jeb Bush (młodszy brat George’a W.
Busha), Francis Fukuyama, Zalmay Khalilzad, Lewis Libby i Norman Podhoretz.97
Szczególnie aktywna w zakresie krytyki polityki zagranicznej administracji Clintona
była w trakcie kampanii wyborczej w 2000 r. Condoleezza Rice, która co prawda uważała się
za klasycznego realistę, ale stopniowo, jak już wspomniano, przesuwała się w stronę pozycji
zajmowanych przez neokonserwatystów. W sposób najbardziej usystematyzowany wyłożyła
96
Neokonserwatyści doceniali znaczenie polityczne odwołującej się do uniwersalnych zasad moralnościowej
retoryki Busha; jak określił to Norman Podhoretz, retoryka ta nadawała polityce USA „żarliwej jasności
moralnej”. Maskowała ona geopolityczne i imperialne cele, które chcieli zrealizować neokonserwatyści, gdyż
mogli jednocześnie pozować na posłanników dobra, walczących o interesy ogólnoludzkie, które zbieżne były z
interesami amerykańskimi. Bush, jak się wydaje jedyny prawdziwy idealista w swoim otoczeniu, a przy tym po
zamachach z 11 września niezwykle popularny w amerykańskim społeczeństwie polityk, stanowił świetną
osłonę dla realizacji neokonserwatywnych zamierzeń odnośnie imperialnej roli USA w świecie. Por. W. Michnik,
op. cit., s. 116.
97
M. Troszyńska, op. cit., s. 48-49; Deklaracja Zasad Projektu na rzecz Nowego Amerykańskiego Stulecia, 3 VI
1997, deklaracja dostępna pod adresem: http://www.newamericancentury.org/statementofprinciples.htm.
Por. A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 245.
52
swą krytykę w przemówieniu z 16 stycznia 2000 r., które ukazało się też w „Foreign
Affairs”98 Rice twierdziła, że Stany Zjednoczone wyszły z zimnej wojnie jako zwycięzca
i jedyne w świecie supermocarstwo, co wymagało odpowiedniego zdefiniowania
amerykańskiego interesu narodowego i przywódczej roli USA w świecie. Jednakże
administracja Clintona skierowała amerykańską aktywność na angażowanie się w kolejne
kryzysy humanitarne i nie zdołała zdefiniować rzeczywistego interesu narodowego oraz
nadrzędnego celu, jakiego realizację aktywność ta miała zapewnić. Brak umiejętności
zdefiniowania takiego celu i określenia amerykańskiego przywództwa w świecie sprawiał,
że polityka amerykańska jawiła się jako chaotyczna, nieskoordynowana i pozbawiona
spójnego sensu, co wzmacniało argumenty zwolenników amerykańskiego izolacjonizmu.
Zdaniem Rice, za kadencji Clintona interes narodowy zastąpiony został mętnymi pojęciami
„interesu humanitarnego” czy „interesu społeczności międzynarodowej”. Nie powinno się
odrzucić całkowicie interwencji humanitarnych, jednak Stany Zjednoczone nie mogą być
traktowane przez społeczność międzynarodową jako żandarm, mający moralny obowiązek
interweniować zawsze, gdy istnieje taka moralna potrzeba. Koszty takiej polityki są zbyt
wysokie. W praktyce bowiem interwencje humanitarne postuluje się często nie w sytuacji
braku dostępu ogółu ludności cywilnej na danym terenie do pożywienia i wody pitnej czy
masowego łamania praw człowieka określonej grupy ludności, lecz w sytuacji istnienia
klasycznego konfliktu politycznego, a ponieważ interwencja humanitarna zakłada
bezstronność, USA nie mogą się opowiedzieć po żadnej ze stron. W efekcie wojsko
amerykańskie staje się niemile widziane przez obie strony konfliktu i może znaleźć się z tego
powodu w ogromnym niebezpieczeństwie, jak pokazał casus Somalii.
Jednakże niektóre konflikty regionalne mają duży wpływ na interesy USA,
np. ze względu na to, że wybuchają w otoczeniu amerykańskich sojuszników, powodując
dla nich zagrożenia. Przykładem takiego konfliktu była sytuacja w Kosowie – Rice popierała
podjęcie przez USA działań przeciwko Jugosławii na gruncie kalkulacji interesów, uważała
jednak, że operacja ta została przeprowadzona w sposób niekompetentny, charakteryzujący
się ciągłym zmienianiem celów politycznych oraz wahaniami co do zdecydowanego użycia
wojsk. Natomiast w sytuacji, gdy dochodzi do konfliktów w miejscach nie mających
strategicznego znaczenia dla amerykańskiej polityki, prezydent USA sam powinien
zdecydować, czy interwencja jest konieczna i nie ma przy tym żadnego automatyzmu,
wynikającego z „moralnego obowiązku”. Podstawą działania powinna być zatem, zgodnie
98
C. Rice, Campaign 2000: Promoting the National Interest, „Foreign Affairs”, Styczeń/Luty 2000; M.
Troszyńska, op. cit., s. 43-47.
53
z klasycznymi założeniami realizmu, kalkulacja polityczna, której należy podporządkować
względy moralne. Rice podkreślała przy tym, że nie jest błędem przynoszenie korzyści innym
państwom poprzez własne działania, jednak to realizacja własnego interesu narodowego, nie
zaś interesu innych, powinna mieć priorytet. Działania na rzecz realizacji amerykańskich
interesów narodowych tradycyjnie przynoszą pozytywne efekty w całym świecie, bowiem
promocja amerykańskich wartości, takich jak wolność, pokój i wolny rynek, leży w interesie
wszystkich. Jako przykład podaje Rice pomoc gospodarczą, jaką udzieliły Stany Zjednoczone
Japonii i części państw europejskich po II wojnie światowej – pomoc taka leżała w interesie
USA, a jednocześnie wywołała pozytywne skutki w państwach – odbiorcach tej pomocy.
Działania dla dobra świata powinny być zatem realizowane przy okazji realizacji własnych
interesów, nie zaś stawać się celem samym w sobie.99
Rice krytykowała także absolutyzowanie przez administrację Clintona znaczenia
porozumień międzynarodowych i członkostwa w instytucjach międzynarodowych. Nie są to
bowiem cele państwa, lecz powinny być środkami realizacji jego interesów. Rice nazywała
„chorobliwym” przywiązanie administracji Clintona do zawierania porozumień, które w
większości miały znaczenie jedynie symboliczne lub w sposób niekorzystny wiązały Stany
Zjednoczone, oraz jego „pogoń za złudnymi i iluzorycznymi normami współpracy
międzynarodowej”. Zdaniem Rice, nie na tym polega przywództwo amerykańskie w świecie.
Z powodu swej wyjątkowej roli jedynego w świecie supermocarstwa, USA nie powinny
automatycznie wiązać się każdą nową konwencją czy porozumieniem, gdyż ogranicza im to
pole manewru w polityce międzynarodowej.100 W tych poglądach przyszłej doradczyni ds.
bezpieczeństwa narodowego można dostrzec podstawę dla późniejszej niechęci administracji
Busha wobec wiązania się przez Stany Zjednoczone porozumieniami międzynarodowymi,
ograniczającymi Ameryce swobodę działania. Rice w szczególności krytykowała zapowiedź
przystąpienia do Protokołu z Kioto, ograniczającego emisję gazów cieplarnianych. Rice
uważała Protokół za jedno z porozumień niekorzystnie wiążących USA. Twierdziła, że
traktat wykluczający państwa rozwijające się, w szczególności Chiny, jest szkodliwy z
punktu widzenia amerykańskiego interesu narodowego.101
Rice podzielała też poglądy odnośnie konieczności budowy sprawnie działającego
systemu obrony przeciwrakietowej, z uwagi na istnienie realnego zagrożenia atakiem
rakietowym ze strony Iraku i Korei Północnej. Rice otwarcie krytykowała utrzymywanie
99
C. Rice, op. cit.; M. Troszyńska, op. cit., s. 43-45.
C. Rice, op. cit.; M. Troszyńska, op. cit., s. 45.
101
C. Rice, op. cit., M. Troszyńska, op. cit., s. 54-55.
100
54
przez administrację Clintona mocy wiążącej traktatu ABM z 1972 r., który uniemożliwiał
budowę „tarczy antyrakietowej”, która mogłaby zapewnić bezpieczeństwo całemu terytorium
amerykańskiemu. Był to zdaniem Rice przykład chorobliwego przywiązania do porozumień
międzynarodowych, których obowiązywanie jest sprzeczne z amerykańskim interesem
narodowym. Jak twierdziła, jak najszybsze rozmieszczenie systemu obrony rakietowej
dalekiego i krótkiego zasięgu będzie najważniejszym zadaniem nowej administracji
amerykańskiej102.
Poza krytyką działań innych, neokosnewatyści prezentowali dalekosiężną wizję
porządku światowego, opartego na hegemonii Stanów Zjednoczonych. Ich zdaniem
po upadku ZSRR tylko USA są zdolne utrzymać stabilność nowego porządku światowego,
do czego wykorzystywać powinny swoją
siłę
militarną i
potęgę gospodarczą.
Neokonserwatyści stali się głównymi promotorami idei hegemonicznej stabilności, zgodnie
z którą rolę niezbędnego w ramach pozimnowojennego porządku międzynarodowego
hegemona pełnić mogą wyłącznie Stany Zjednoczone. Ich zdaniem, obecny porządek
międzynarodowy ma charakter wyraźnie jednobiegunowy, a dzięki sile (szczególnie
militarnej), zaangażowaniu w sprawy świata i zdecydowaniu działań USA ich hegemoniczna
pozycja może się utrzymać przez dłuższy okres. Daje ona USA nie tylko prawo,
ale i moralny obowiązek pełnienia roli globalnego przywódcy, który dla zapewnienia swych
interesów (które właśnie ze względu na tę przywódczą rolę oraz przekonanie o wyjątkowości
Ameryki na tle innych państw – utożsamiane są z interesami całej społeczności
międzynarodowej) wykorzystywać powinien wszelkie dostępne środki103. Neokonserwatyści
wierzą, że Stany Zjednoczone powinny dbać przede wszystkim o realizację własnego interesu
narodowego, nie zaś abstrakcyjnych interesów „wspólnoty międzynarodowej” – te bowiem
w istocie są identyczne z interesami Ameryki; zdaniem neokonserwatystów, co jest dobre dla
Ameryki, jest dobre dla świata, a amerykańska dominacja dobrze światu służy.
Siła militarna miała stanowić szczególnie istotny instrument amerykańskiej polityki,
a wydatki
na
obronę
powinny
zdaniem
neokonserwatystów
znacznie
wzrosnąć.
Są zdecydowanymi zwolennikami działań proaktywnych, w tym w szczególności doktryny
wojny prewencyjnej. Są zwolennikami unilateralizmu – uważają, że Stany Zjednoczone
powinny same decydować o swojej strategii i jej realizacji oraz zawierać w tym celu doraźne
sojusze, tworząc tzw. „koalicje chętnych”. Odrzucają multilateralizm i są głęboko nieufni
wobec ONZ i innych organizacji międzynarodowych, jak również wobec polegania
102
103
C. Rice, op. cit.; M. Troszyńska, op. cit., s. 46, 51-52.
A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje… s. 233-235.
55
w amerykańskiej polityce na innych krajach, jeśli taka współpraca miałaby ograniczać
swobodę działania Ameryki.104 Uważają, że problemy międzynarodowe powinny być
rozstrzygane
przez
jednostronne,
szybkie
i
zdecydowane
działania,
z
szerokim
wykorzystaniem instrumentów militarnych. Podstawą amerykańskiej hegemonii miała być
militarna supremacja i moralne przekonanie o słuszności własnych działań. Ideologia
neokonserwatystów zawsze była bardzo państwocentryczna i cechowała się przenoszeniem
schematów zimnowojennych na postrzeganie rzeczywistości po 1989 r. Przedstawiciele nurtu
koncentrowali się przede wszystkim na stosunkach międzypaństwowych i rywalizacji
mocarstw, zupełnie ignorując takie zagadnienia, jak międzynarodowy terroryzm. Wieszczyli
także (przede wszystkim za sprawą prac Roberta Kagana, głównie jego głośnego eseju
Potęga i raj. Ameryka i Europa w nowym porządku świata105) stopniowe, lecz trwałe
rozchodzenie się interesów Europy i Ameryki (koncepcja „rowu atlantyckiego”)
oraz pogłębianie się różnic w postrzeganiu rzeczywistości międzynarodowej i koncepcjach
rozwiązywania
międzynarodowych
sprzeczności na tle wojny z Irakiem.
problemów,
czego
potwierdzeniem
miały
być
106
Próby realizacji tych hegemonicznych koncepcji można było zauważyć już we
wczesnych latach 90-tych. W 1992 r. miał miejsce symptomatyczny incydent. Ówczesny
podsekretarz obrony Paul Wolfowitz był wówczas odpowiedzialny za prace nad dokumentem
Defense Palnning Guidance, będącym wewnętrznym zestawem dyrektyw departamentu
w zakresie planowania i przyszłych wydatków. Przy opracowywaniu projektu dokumentu
brał też udział Lewis Libby, zastępca Wolfowitza, oraz Zalmay Khalilzad. 8 marca 1992 r.
„New York Times” opublikował fragmenty projektu tego dokumentu, które wyciekły
z Pentagonu. Projekt stanowił bardzo czytelną proklamację dążenia do amerykańskiej
hegemonii w świecie. Podstawowym celem amerykańskiej strategii obronnej miało być
zapobieganie wyłonienia się jakiegokolwiek rywala zdolnego zagrozić hegemonicznej
pozycji USA w świecie. Stany Zjednoczone powinny wykorzystać swoją historyczną szansę
w celu stania się prawdziwym światowym przywódcą w sensie politycznym, militarnym,
materialnym i ideologicznym, co miało zagwarantować światu pokój i dostatek.
104
Podczas kryzysu irackiego, gdy Rada Bezpieczeństwa ONZ nie udzieliła USA upoważnienia do podjęcia
działań wojennych przeciwko Irakowi, neokonserwatyści zaczęli ostro krytykować ONZ i lansować tezę o
„śmierci” ONZ, nie potrafiącej stanąć na wysokości zadania i podporządkować się woli jedynego
supermocarstwa, Stanów Zjednoczonych, które wzięło na siebie odpowiedzialność za utrzymanie
międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa, zagrożonego przez iracką broń masowego rażenia.
105
R. Kagan, Potęga i raj. Ameryka i Europa w nowym porządku świata, Studio Emka, Warszawa 2003
106
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 45-47, 49, 53; M. Troszyńska, op. cit., s. 48; W. Michnik, op. cit., s. 123, 125;
A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 237, 239-240. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 274, 290.
56
„Opublikowanie takich rewelacji niespełna trzy miesiące po rozpadzie ZSRR wywołało sporą
konsternację wśród komentatorów amerykańskiego życia politycznego (…). Wolfowitz
zasugerował otwarcie, że de facto w interesie Stanów Zjednoczonych leży strategia zimnej
kalkulacji, mająca utrzymać jak największą władzę w imię własnych interesów, a nie
górnolotnych ideałów i altruizmu.”107 Władze amerykańskie stwierdziły wówczas,
że ujawnione fragmenty stanowią jedynie roboczą propozycję i ostatecznie tezy Wolfowitza
nie znalazły się w Defense Planning Guidance. Warto jednak o nich pamiętać nie tylko w
kontekście późniejszych koncepcji neokonserwatystów, ale też w kontekście Strategii
Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych z 19 września 2002 r., w której
znalazło się sformułowanie, iż USA nie dopuszczą, by jakiekolwiek państwo uzyskało
poziom potęgi zbliżony do amerykańskiego. W ten sposób robocza deklaracja
amerykańskiego imperializmu z 1992 r. znalazła swój oficjalny wyraz 10 lat później.108
Neokonserwatyści byli zdecydowanymi zwolennikami rozbudowy amerykańskiej
potęgi wojskowej i wzrostu nakładów na obronność. W 2000 r. Projekt na rzecz Nowego
Amerykańskiego Stulecia ogłosił raport Rebuilding America’s Defences: Strategy, Forces
and Resources for a New Century, stanowiący koncepcję globalnej strategii dla USA na XXI
wiek. Autorzy raportu wskazywali na konieczność oparcia amerykańskiego przywództwa
w świecie na potędze militarnej, gdyż tylko to może, ich zdaniem, zapewnić stabilność
systemu międzynarodowego oraz przywódczą rolę USA w świecie. Postulowano radykalny
wzrost wydatków na obronność oraz dalsze stymulowanie przebudowy amerykańskich sił
zbrojnych, w sposób odpowiadający zmianom powodowanym przez mającą miejsce
rewolucję w sprawach wojskowych (RMA). Raport był kolejnym przykładem łączenia przez
neokonserwatystów
kwestii
amerykańskiej
hegemonii,
potęgi
wojskowej
oraz
międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa – potęga ta miała być podstawowym elementem
amerykańskiej
przewagi
w
świecie
oraz
utrzymania
stabilności
porządku
międzynarodowego109.
Ważną grupę neokonserwatystów stanowią Amerykanie żydowskiego pochodzenia
(m. in. Irving Kristol, Norman Podhoretz, Paul Wolfowitz, Lewis Libby i Richard Perle);
poglądy całego nurtu są zdecydowanie proizraelskie. Jak już wspominano, w latach 70 – tych
neokonserwatyści skupili się wokół senatora Henry’ego „Scoop” Jacksona, polityka skrajnie
107
W. Michnik, op. cit., s. 124-125.
Ibidem, s. 124-125; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 244.
109
A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 245, 247. Tekst raportu: Rebuilding America’s Defenses:
Strategy,
Forces
and
Resources
For
a
New
Century,
wrzesień
2000,
http://www.newamericancentury.org/RebuildingAmericasDefenses.pdf. Por. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 290.
108
57
antyarabskiego i proizraelskiego. W następnych dekadach neokonserwatyści kontynuowali
stworzoną przez Jacksona linię polityczną. Tradycyjnie uważali oni, że Izrael jest krajem,
którego istnienie pod względem strategicznym jest konieczne z punktu widzenia wpływów
USA na Bliskim Wschodzie, że kraj ten stanowi przyczółek Zachodu w tym regionie. Ich
zdecydowana postawa wobec Iraku miała swe korzenie w przeświadczeniu, że kraj ten jest
jedynym realnym zagrożeniem dla Izraela – ze względu na posiadany potencjał militarny
oraz wspieranie palestyńskich organizacji terrorystycznych. Dość powszechne były w USA
zarzuty, że neokonsewatyści działają przede wszystkim w imię interesów państwa Izrael, nie
zaś Stanów Zjednoczonych110.
Neokonserwatyści widzą konieczność dokonania zasadniczych zmian na Bliskim
Wschodzie, przy czym priorytetowe znaczenie miało mieć w tym kontekście obalenie reżimu
Saddama Husajna. Zmiana reżimu w Iraku miała być istotnym elementem realizacji szerszej
wizji świata jednobiegunowego, gdyż antyamerykańska postawa Saddama stanowiła
wyzwanie dla pozycji USA w świecie. Jednym ze sztandarowych celów wspomnianego już,
wpływowego Projektu na rzecz Nowego Amerykańskiego Stulecia był lobbing na rzecz
amerykańskiego ataku na Irak. Działacze Projektu wielokrotnie wyrażali swój krytyczny
stosunek wobec polityki Clintona wobec Bagdadu oraz innych wrogich reżimów w regionie
oraz niesmak z powodu jej nieskuteczności. Tylko obalenie Saddama Husjana mogło
zabezpieczyć amerykańskie interesy na Bliskim Wschodzie, jak również przyczynić się
w sposób decydujący do zapewnienia bezpieczeństwa regionu. Demokratyzacja Iraku miała
stanowić wzór dla pozostałych państw Bliskiego Wschodu, zaś sam Irak miał się nadawać
do spełnienia takiej roli, ze względu na wysokie poziom sekularyzacji i posiadane bogactwa
naturalne, które mogły finansować przekształcenia i sprzyjać wzrostowi zamożności
obywateli; co więcej, był to kraj na tyle słaby militarnie, że jego pokonanie nie stanowiłoby
żadnego problemu dla amerykańskich sił zbrojnych. Zmiana irackiego reżimu pozwoliłaby
także na przeniesienie do Iraku amerykańskich baz wojskowych z Arabii Saudyjskiej,
w której ich obecność powodowała wzrost poparcia dla fundamentalistów islamskich i która
traktowana była przez neokonserwatystów jako sojusznik niepewny, m.in. z uwagi
na sponsorowanie przez wielu wpływowych Saudyjczyków działalności al – Kaidy. Obalenie
irackiego dyktatora było przy tym celem, przy realizacji którego dopuszczano różne metody,
np. w 1998 r. czołowi neokonserwatysci, np. Paul Wofowitz, gorąco popierali ideę zmiany
110
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 46-47; M. Troszyńska, op. cit., s. 47; por. T. Wyszyński, Monetarne podstawy
amerykańskiej hegemonii w kontekście wojny w Iraku, Wrocław 2006; praca dostępna pod adresem:
http://www.pafere.org/images/konkurs/wyszynski_Monetarne-podstawy.pdf, s. 50-54.
58
irackiego reżimu na drodze zamachu stanu, zorganizowanego przez iracką opozycję;
z czasem jednak powrócili do koncepcji amerykańskiej inwazji, widząc słabość działających
głównie za granicą irackich organizacji antysaddamowskich.
Neokonserwatyści przywoływali także argumenty moralne, zgodnie z którymi
Ameryka miała obowiązek wspomożenia Irackich obywateli, represjonowanych przez
krwawego dyktatora. Był to jednak raczej argument demagogiczny, mający zapewnić
społeczne poparcie dla polityki, zmierzającej do realizacji amerykańskich interesów, nie zaś
do altruistycznego wypełniania obowiązków moralnych,111 gdyż właśnie koncepcji takich
obowiązków neokonserwatyści się sprzeciwiali, krytykując administrację Clintona. Doceniali
jednak propagandową wartość idealizmu, a łączenie argumentów moralnościowych
z geopolitycznymi było, jak już wspominano, typowe dla przedstawicieli tego nurtu.
Oficjalnie deklarowali zatem dążenie do włączenia kategorii moralnych do działań
politycznych oraz twierdzili, że moralne przekonanie o słuszności własnych kroków jest
jedną z podstaw budowania amerykańskiej hegemonii. W ten sposób doszło do fuzji pozornie
sprzecznych postaw ideologicznych wobec podstaw amerykańskich działań w polityce
międzynarodowej – realistycznego przekonania, iż wszelkie działania USA powinny być
podejmowane w imię narodowego interesu i bezpieczeństwa, oraz wilsonowskiego
idealizmu, zgodnie z którym misją Ameryki jest promocja wolności w świecie, a polityka
winna opierać się na uniwersalnych zasadach moralnych. Idealizm był przy tym
wykorzystywany jako narzędzie, pozwalające uzasadniać potrzebę zaangażowania Stanów
Zjednoczonych w świecie, które, zgodnie z deklaracjami przedstawicieli nurtu, miały działać
w imię promocji demokracji w świecie (wszelkimi dostępnymi środkami, także za pomocą
siły militarnej), tak naprawdę jednak – w imię realizacji własnych interesów. Jednocześnie
przywoływanie
argumentów
neokonserwatystów
o
idealistycznych
doskonałości
systemu
miało
związek
amerykańskiego
z
i
przekonaniem
możliwości
jego
implementacji w skali całego świata112.
Wyrazem stanowiska neokonserwatystów wobec irackiego reżimu był list otwarty,
jaki PNAC wystosował do prezydenta Clintona 26 stycznia 1998 r.113 W liście zachęcano
do podjęcia zdecydowanych działań w celu usunięcia reżimu Saddama Husajna od władzy
i wskazywano na erozję polityki powstrzymywania, która czyni realną groźbę dalszego
111
Stwierdzenie to jest pewną generalizacją, gdyż wydaje się na przykład iż Paul Wolfowitz był rzeczywiście
idealistą, przekonanym o konieczności promocji demokracji i zwalczania krwawych reżimów.
112
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 46-47, 57; B. Balcerowicz, op. cit., s. 363; M. Troszyńska, op. cit., s. 49-50; W.
Michnik, op. cit., s. 107, 110-112, 123-124; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 237-238, 247.
113
Tekst listu: http://www.theindyvoice.com/politics/pnac.
59
rozwijania przez Irak broni masowego rażenia, gdyż państwa dawnej koalicji antyirackiej
blokują obecnie podjęcie koniecznych działań dla wymuszenia na Saddamie przestrzegania
rezolucji ONZ. Wskazywano, że nawet jeśli Irak zadeklarowałby pełną współpracę
z inspektorami rozbrojeniowymi, to i tak wielokrotnie w przeszłości udowodnił,
iż znakomicie potrafi ukrywać swe rzeczywiste działania i oszukiwać inspektorów.
Ostrzegano, że zaniedbanie sprawy irackiej może sprawić, że na Bliskim Wschodzie pojawi
się największe zagrożenie dla bezpieczeństwa USA od czasów zimnej wojny. Wskazywano,
że usunięcie irackiego dyktatora pozwoli na zapewnienie bezpieczeństwa wojskom
amerykańskim, Izraelowi i innym regionalnym przyjaciołom i sojusznikom USA, w tym
państwom eksportującym ropę naftową. Jedyny sposób na zabezpieczenie świata przed iracką
bronią masowego rażenia widziano w podjęciu szybkiej akcji militarnej (w celu wymuszenia
na nim pełnego wykonywania odpowiednich rezolucji ONZ), a w dłuższej perspektywie w
usunięciu irackiego reżimu, co powinno stać się celem amerykańskiej polityki, realizowanym
poprzez całe spektrum działań dyplomatycznych, politycznych i militarnych. Stwierdzano
także, że USA mają prawo do podjęcia natychmiastowej akcji wojskowej przeciwko Irakowi
na bazie istniejących rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, a paraliż decyzyjny tego organu
nie może powstrzymywać USA przed zdecydowanymi działaniami w celu zapewnienia
międzynarodowego bezpieczeństwa. List podpisali m.in. Richard Armitage, John Bolton,
Francis Fukuyama, Robert Kagan, Zalmay Khalilzad, William Kristol, Richard Perle, Donald
Rumsfeld, Paul Wolfowitz, James Woolsey i Robert Zoellick.
W kwestiach surowcowych neokonserwatyści opowiadają się za doprowadzeniem
do rozbicia kartelu OPEC, postrzeganego jako struktura zdominowana przez nieprzyjazne
kraje arabskie podważające amerykańskie ideały i wartości, łamiąca zasady wolnego rynku
i sztucznie windująca ceny, co wzmacnia fundamentalistyczne reżimy i ułatwia finansowanie
islamskiego terroryzmu. Neokonserwatyści postulowali także radykalne przewartościowanie
sojuszu z Arabią Saudyjską jako opartego na niepewnych podstawach (szczególnie
w kontekście wydarzeń 11 września) oraz sprzeciwiają się, z powodów ideologicznych,
jakimkolwiek kompromisom z Iranem, postrzeganym jako państwo z natury wrogie
amerykańskim interesom. Opowiadają się za dążeniem do dalszej dywersyfikacji źródeł
amerykańskiego importu ropy naftowej – zmniejszenia niestabilnego importu spoza
Bliskiego Wschodu i OPEC na rzecz państw Afryki, Azji, Kanady i Meksyku. Opowiadali się
także za znalezieniem alternatywy dla dominującej pozycji Arabii Saudyjskiej na światowym
60
rynku ropy naftowej, widząc odpowiedniego kandydata w Rosji lub – po ewentualnym
obaleniu reżimu Saddama Husajna – Iraku.114
Dojście do władzy administracji George’a W. Busha, w której neokonserwatyści
i osoby o zbliżonych do nich poglądach objęły wpływowe funkcje, a nade wszystko sytuacja,
jaka wytworzyła się w USA i w świecie po atakach 11 września – dawały szansę na realizację
neokonserwatywnych koncepcji w zakresie polityki międzynarodowej i roli USA w świecie.
Stało się tak, gdyż trauma wywołana atakami dostarczała wiarygodnego uzasadnienia dla
ogromnego wysiłku w zakresie zbrojeń oraz radykalnej zmiany w strategii międzynarodowej
Stanów Zjednoczonych115. Neokonserwatyści i osoby z ich otoczenia tworzyli w
administracji G.W. Busha tzw. partię wojny, najaktywniej wspierającą agresywną politykę
Stanów Zjednoczonych, w tym w szczególności wojnę z Irakiem, który obarczali
współodpowiedzialnością za zamachy na Nowy Jork i Waszyngton. Możliwości ich działania
znacznie się zatem poszerzyły. Pamiętając o znaczeniu tej grupy w administracji Busha,
należy jednak zgodzić się ze zdaniem Wojciecha Michnika, iż „tłumaczenie decyzji o
rozpoczęci wojny z Irakiem wyłącznie w kategoriach neokonserwatywnego spisku wydaje się
daleko idącym uproszczeniem”116, jak zresztą wszystkie teorie jednoczynnikowe.
Jednocześnie jednak wśród członków amerykańskiej administracji istniał wówczas pewien
konsensus co do pożądanej roli USA w świecie. Pod większością tez wspomnianego projektu
Defense Planning Guidance autorstwa Paula Wolfowitza „śmiało mogliby się podpisać
najbliżsi doradcy Busha, bez względy na to, czy byli oni zwolennikami realizmu (jak np.
Rice), czy idei neokonserwatywnych (jak rzeczony Wolfowitz). Po 11 września okazało się,
że plany te będzie można wcielić w życie.”117 Koncepcje takie były jedną z ważniejszych
114
M.A. Piotrowski, op. cit., s. 403-404; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 46-47, 57.
R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 290.
116
W. Michnik, op. cit., s. 120. Autor ten stwierdza również, że spośród sześciu najbliższych doradców Busha w
zakresie polityki zagranicznej – Dicka Cheneya, Donalda Rumsfelda, Colina Powella, Condoleezzy Rice, Paula
Wolfowitza i Raicharda Armitage’a, jedynie Wolfowitz reprezentował neokonserwatywne poglądy. Nie można
się z tym do końca zgodzić – rzeczywiście, w wymienionej grupie tylko Wolfowitz był neokonserwatystą sensu
stricte, co jednak nie znaczy, że był jedynym przedstawicielem światopoglądu, zgodnego z założeniami
neokonserwatyzmu. Na pewno do osób takich można zaliczyć też Cheneya i Rumsfelda (którzy, jak twierdzi
sam Michnik, mieli największy wpływ na decyzję Busha o rozpoczęciu wojny z Irakiem), a po 11 września 2001
r. w coraz większym stopniu także Rice. Powell i Armitage byli właściwie jedynymi przedstawicielami opozycji
wobec światopoglądu zbliżonego do neokonserwatyzmu w całym otoczeniu prezydenta Busha. Co więcej,
Wolfowitz wywierał pewien wpływ na niezwykle wpływowego Rumsfelda; wpływ innego zadeklarowanego
neokonserwatysty, Lewisa Libby’iego na najbardziej wpływowego doradcę prezydenta Busha, czyli
wiceprezydenta Cheneya, był znaczny. Poza tym stosunkowo ważne miejsca w administracji Busha zajmowali
inni przedstawiciele neokonserwatyzmu – Richard Perle (przewodniczący Rady Polityki Obronnej) i Douglas
Feith (podsekretarz obrony). Fakty te wydatnie wzmacniają znaczenie i wpływ neokonserwatyzmu na
definiowanie amerykańskiej polityki w czasach rządów administracji G.W. Busha. Por. Ibidem, s. 120-121, 123.
117
Ibidem, s. 125.
115
61
przyczyn, dla których Ameryka czasów Busha prowadziła tak agresywną i unilateralistyczną
politykę. „Owa wizja świata i roli w nim Stanów Zjednoczonych, wspólna dla elity
decydentów w administracji, stanowi punkt wyjścia dyskusji o przyczynach rozpoczęcia
wojny z Irakiem.”118
Po 11 września środowisko neokonserwatystów na wniosek władz amerykańskich
stworzyło również koncepcję źródeł terroryzmu oraz sposobów walki z tym zjawiskiem,
wchodząc na obszar którym wcześniej niemal zupełnie się nie zajmowało. W czasie, gdy
trwała kampania w Afganistanie, jeden z najbliższych doradców Donalda Rumsfelda, Steven
Herbits, wyszedł z inicjatywą powołania zespołu zewnętrznych wobec Pentagonu ekspertów,
który sformułowałby intelektualną podstawę dla zrozumienia współczesnego terroryzmu.
Pomysł ten podchwycił Paul Wolfowitz, który zwrócił się z tym zadaniem do swojego
przyjaciela, Christophera DeMutha, prezesa neokonserwatywnego think-tank’u American
Enterprise Institute (AEI). Wolfowitz powiedział DeMuthowi, że amerykański rząd,
a zwłaszcza Pentagon, jest niezdolny do sformułowania idei, która pozwoliłaby odpowiedzieć
na takie pytania jak: kim są terroryści? Jaka jest geneza zjawiska współczesnego terroryzmu?
Jaki jest związek terroryzmu z historią islamu, Bliskiego Wschodu i współczesnymi
konfliktami na tym obszarze? Z tego powodu Wolfowitz poprosił DeMutha, by ten zebrał
grupę specjalistów, którzy zajęliby się tym problemem i przygotowali odpowiedni materiał
dla prezydenta i jego najbliższych współpracowników. W skład zespołu, który nazwano
Bletchley II, poza DeMuthem weszło kilkunastu badaczy, wśród nich Herbits, Bernard Lewis
(specjalista ds. bliskowschodnich, protegowany wiceprezydenta Cheneya), Mark Palmer
(specjalista w zakresie dyktatur), Freed Zakaria (badacz stosunków międzynarodowych
i dziennikarz), Faoud Ajami (specjalista ds. bliskowschodnich z School of Advanced
International Studies – SAIS – placówki badawczej na Uniwersytecie Johna Hopkinsa, którą
przed powrotem do rządu kierował Wolfowitz), James Q. Wilson (specjalista nadający
współzależność
między
etyką
a
zbrodnią)
i
Reuel
Marc
Gerecht
(ekspert
ds. bliskowschodnich).
W dniach 29 – 30 listopada 2001 r. grupa zebrała się w centrum konferencyjnym
w stanie Wirginia i sporządziła 7-stronnicowy dokument pod tytułem „Delta Terroryzmu”.
Słowa „delta” oznaczało w tym przypadku ujście rzeki, coś, z czego wszystko wypływa.
Dokument jest słabo znany (nadal pozostaje tajny), z istniejących jednak informacji na jego
temat można wyciągnąć wniosek, że wiele idei prezentowanych później przez prezydenta
118
Ibidem, s. 125.
62
Busha i członków jego administracji miało swe źródła właśnie w wynikach pracy zespołu
Bletchley II. Autorzy twierdzili, że zarówno zamachy z 11 września 2001 r., jak
i wcześniejsze ataki, np. na ambasady amerykańskie w Kenii i Tanzanii czy na USS Cole, są
dowodem, że w świecie islamu trwa wojna, ogarniająca cały region. To był zupełnie inny
rodzaj terroryzmu, niż ten dotychczas znany. „Ogólny wniosek brzmiał, że Stany
Zjednoczone stoją w obliczu wojny z radykalnym odłamem islamu i że wojna ta potrwa przez
co najmniej dwa pokolenia.”119 Kluczowe znaczenie w tej wojnie miała mieć Arabia
Saudyjska i Egipt, z których pochodziła większość terrorystów, odpowiedzialnych
za najpoważniejsze zamachy, a także Iran, rządzony przez radykałów, będący głównym
państwowym sponsorem terroryzmu. Zdaniem autorów dokumentu problem z tymi
państwami polegał jednak na tym, że Stany Zjednoczone nie są w stanie rozwiązać ich
wewnętrznych problemów. Zupełnie inaczej wyglądał przypadek Iraku. Był to kraj słaby,
łatwy do pokonania, rządzony przez krwawy reżim, opierający się na ideologii, baasizmie,
która zdaniem zespołu Bletchley II była arabską odmianą faszyzmu. Jak konkludował
DeMuth, „Doszliśmy więc do wniosku, że konfrontacja z Saddamem jest nieuchronna.
Stanowi on zagrożenie, największe, czynne i takie, którego nie da się uniknąć. Zgodziliśmy
się, że Saddam musi zniknąć ze sceny, zanim zaczniemy rozwiązywać zasadniczy problem.
Tylko w ten sposób będzie można przekształcić cały region.”120 Wojna miała zacząć się
w Iraku i potrwać dwa pokolenia. „Deltę Terroryzmu” dostarczono Bushowi, Cheneyowi,
Powellowi, Rumsfeldowi, Rice i Tenetowi. Dokument bardzo spodobał się Bushowi,
Cheneyowi i Rice i bez wątpienia miał pewien wpływ na formułowanie amerykańskiej
polityki w późniejszych kilkunastu miesiącach, prowadzących do wojny z Irakiem.121
2. Doktryna Busha
2.1. 11 września 2001
Zamachy z 11 września 2001 r. były dla Stanów Zjednoczonych wydarzeniem
o ogromnym znaczeniu. Chodzi tu nie tylko o skalę zniszczeń i ofiar w ludziach, ale przede
wszystkim o wywołany przez ataki szok i długotrwały efekt psychologiczny. Poprzednio
terytorium Stanów Zjednoczonych zostało zaatakowane w 1812 r. (podczas wojny brytyjsko
– amerykańskiej) i 1916 r. (najazd meksykańskiego generała rewolucyjnego Pancho Villi
119
B. Woodward, Stan Zakłamania, Wydawnictwo Magnum, Warszawa 2007, s. 81.
Ibidem, s. 81.
121
Ibidem, s. 80-82.
120
63
na Nowy Meksyk).122 Atak japoński na Pearl Harbour 7 grudnia 1941 r. miał miejsce
na amerykańskim terytorium zależnym (Hawaje stały się 50-tym stanem dopiero w 1959 r.).
11 września 2001 r. uderzono w samo serce Ameryki, jej stolicę i największe miasto.
Co więcej, ataki miały głęboką wymowę symboliczną – uderzenie na World Trade Center
miało być ciosem w amerykańską supremację w sferze światowej gospodarki, atak
na Pentagon, siedzibę Departamentu Obrony USA – w amerykańską potęgę militarną.
Odpowiedzialność za zamachy wziął na siebie Osama bin Laden, przywódca al – Kaidy,
który stwierdził, że ich przyczyną była polityka USA wobec konfliktu bliskowschodniego,
utrzymywanie sankcji nałożonych na Irak (i związana z tym katastrofa humanitarna) oraz
stacjonowanie wojsk amerykańskich na świętej ziemi Arabii Saudyjskiej. W zamachach
zginęły 2973 osoby, a ich przebieg był śledzony przez cały świat, który wówczas wyrażał
pełną solidarność z USA. Ataku dokonało 19 terrorystów, wyposażonych w plastikowe noże,
za pomocą których przejęli kontrolę nad samolotami i wstrząsnęli największym światowym
mocarstwem, które straciło przeświadczenie o swym bezpieczeństwie i oddaleniu od reszty
niebezpiecznego świata. Następstwem zamachów była radykalna zmiana w amerykańskiej
polityce zagranicznej123.
Po zamachach administracja Busha uznała, że doszło do zasadniczej zmiany
w rzeczywistości międzynarodowej, że rozpoczęła się nowa epoka. Celem stało się
zapewnienie bezpieczeństwa narodowego w zmienionej sytuacji międzynarodowej wszelkimi
dostępnymi środkami. Według administracji, era zimnej wojny, po okresie przejściowym lat
90-tych, została zastąpiono nową erą globalnej walki z terroryzmem, a terroryści zastąpili
komunistów w roli wrogów Ameryki124. Terroryzm uznany został za najpoważniejsze
zagrożenie dla bezpieczeństwa międzynarodowego.
Stopniowo jednak definicja wroga, z którym trwa nowa konfrontacja, poszerzona
została o państwa zaliczane tzw. osi zła, by ostatecznie zupełnie się rozmyć, przybierając
postać „wojny ze złem”. W ten sposób powstała tzw. doktryna Busha, wyrażająca
podstawowe założenia amerykańskiej polityki po zamachach z 11 września. Stworzyła ona
ramy koncepcyjne dla realizacji znacznie szerszej wizji amerykańskiej polityki, niż tylko
znalezienie i ukaranie winnych zamachów na Nowy Jork i Waszyngton, dając szansę na
wcielenie planów neokonserwatystów dotyczących pozycji USA w świecie; sprzyjało temu
122
Por. M. Troszyńska, op. cit., s. 62.
Ibidem, s. 62; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 280-281; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 39.
124
Taki pogląd jest rozpowszechniony w wielu polskich publikacjach. Por. np. K. Korzeniewski, op.cit,, s. 9; M.
Leśniewski, Druga wojna…, s. 860-861; M. Troszyńska, op. cit., s. 62-63. Krytyczne stanowisko w tej sprawie
zajmuje prof. Roman Kuźniar. Por. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 280.
123
64
poparcie wewnętrzne dla osoby Busha, jak również początkowa bezprecedensowa
solidarność wspólnoty międzynarodowej z USA, jaka ujawniła się po 11 września 2001 r.
Kolejne elementy doktryny były przedstawiane w przemówieniach prezydenta oraz
oficjalnych dokumentach rządowych. Najistotniejsze z nich to: przemówienie do narodu z 11
września 2001 r., przemówienie do obu izb Kongresu Stanów Zjednoczonych z 20 września
2001 r., orędzie o stanie państwa z 29 stycznia 2002 r., przemówienie w Akademii
Wojskowej w West Point z 1 czerwca 2002 r., Strategia Bezpieczeństwa Narodowego
Stanów Zjednoczonych z 19 września 2002 r. oraz przemówienie z okazji inauguracji drugiej
kadencji prezydenckiej, wygłoszone 20 stycznia 2005 r. Najważniejsze elementy doktryny
Busha to „wojna z terroryzmem”, koncepcja „osi zła”, wojskowa doktryna wojny
prewencyjnej, tzw. „doktryna jednego procenta”, idealizm i adaptacja teorii demokratycznego
pokoju oraz walka z relatywizmem moralnym, przyjmująca de facto postać „wojny ze złem”,
Najważniejszymi cechami tej doktryny jest jej militaryzm i państwocentryzm.
2.2. Wojna z terroryzmem
Koncepcja „wojny z terroryzmem” została wyłożona w przemówieniach G.W. Busha,
wygłoszonych 11 września 2001 r. (telewizyjne przemówienie do narodu) i 20 września
2001r. (przemówienie do obu izb Kongresu USA), a uzupełniły ją niektóre sformułowania,
zawarte w przemówieniu z 29 stycznia 2002 r. (prezydenckie orędzie o stanie państwa) oraz
w Strategii Bezpieczeństwa Narodowego USA z 19 września 2002 r. Głównym elementem
koncepcji „wojny z terroryzmem” było uznanie terroryzmu za problem globalny, w który
uwikłane są nie tylko same organizacje terrorystyczne, ale też wspierające je państwa.
„Wojna z terroryzmem” miała być globalna w tym sensie, że miała angażować wszystkie
państwa świata, które miały się opowiedzieć po jednej ze stron – albo po stronie
amerykańskiej, albo po stronie terrorystów125.
W przemówieniu wygłoszonym późnym wieczorem 11 września 2001 r. prezydent
Bush stwierdził, że wydarzenia tego dnia nie są jedynie aktem terroru, wymierzonym
w „amerykański styl życia i wolność”, lecz także aktem wojny – wojny, która została
wypowiedziana przez terrorystów Stanom Zjednoczonym i całemu cywilizowanemu światu,
i Stany Zjednoczone staną do walki aż do ostatecznego zwycięstwa nad światowym
terroryzmem. Zdaniem Busha, celem ataku było zastraszenie amerykańskiego społeczeństwa,
wywołanie w nim chaosu i doprowadzenie do wycofania się z prowadzonej przez USA
125
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 40; M. Troszyńska, op. cit., s. 63.
65
polityki, jednak terroryści ponieśli porażkę, gdyż Ameryka jest silna. Jak powiedział
prezydent, „terroryści mogą wstrząsnąć fundamentami najwyższych budynków, ale nie mogą
wstrząsnąć fundamentami Ameryki”. Stany Zjednoczone zamierzały na atak odpowiedzieć.
Prezydent zapowiedział, że „Stany Zjednoczone podążą w pogoń za terrorystami
odpowiedzialnymi za atak (…) i doprowadzą ich przed oblicze sprawiedliwości.” Stwierdził,
że w „wojnie z terroryzmem” jednakowo traktowani będą ci, którzy zaplanowali zamachy
z 11 września, jak i ci, którzy udzielają terrorystom schronienia, czyli państwa ich
wspierające.126 W tym momencie były to zobowiązania dość ogólne (choć daleko idące), nie
wskazywano na żadną konkretną organizację ani kraj i nie określano, jakie kroki zostaną
podjęte. Co ciekawe, idee wyrażone w przemówieniu były autorskim pomysłem prezydenta
Busha, który nie skonsultował ich ze swoimi najbliższymi współpracownikami. Wyjątkiem
była doradczyni ds. bezpieczeństwa narodowego Condoleezza Rice, która jednak wyraziła
wątpliwości, czy w przemówieniu powinna znajdować się tak dalekosiężna wizja
polityczna.127
Koncepcja
„wojny
z
terroryzmem”
została
zaprezentowana
w
bardziej
wykrystalizowanej formie w przemówieniu Busha do Kongresu z 20 września 2001 r. Walka
z al – Kaidą miała być zaledwie początkiem długiej, wieloetapowej wojny ze światowym
terroryzmem, obejmującej zarówno samych terrorystów, jak i całe państwa. Amerykański
prezydent powiedział w swym wystąpieniu, że „od dziś każdy naród, który udziela
schronienia terrorystom będzie uznany przez Stany Zjednoczone za wrogi reżim (…).
Użyjemy wszystkich środków, jakimi dysponujemy (…) do rozbicia i zniszczenia globalnej
siatki terroru.” Oznaczało to, z jednej strony, zrównanie zagrożeń powodowanych przez
państwa wspierające terroryzm z zagrożeniami powodowanymi przez pozapaństwowe grupy
terrorystyczne, z drugiej zaś uznanie istnienia czegoś w rodzaju „międzynarodówki
terrorystycznej”, wroga jawiącego się w sposób spójny i zintegrowany, z którym Stany
Zjednoczone zamierzały powadzić walkę wszelkimi możliwymi sposobami. W dalszej części
przemówienia Bush ponownie postawił świat przed jednoznaczną alternatywą: „Każdy naród,
w każdym regionie, musi teraz podjąć decyzję. Albo jesteście z nami, albo z terrorystami.”128
126
Tekst przemówienia: Presidential Address to the Nation on the Evening of 9/11/2001 After the Terrorist
Attacks on the World Trade Center Towers, http://www.biblicalpatriot.net/HistoricSpeeches/bush-addr-nation9-11-01.htm.
127
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 40; M. Troszyńska, op. cit., s. 63-64.
128
Tekst
przemówienia:
Transcript
of
President
Bush’s
address,
http://archives.cnn.com/2001/US/09/20/gen.bush.transcript/; Por. W. Szymborski, Druga wojna…, s. 40, 46.
Stwierdzenie to, sprowadzające się do formuły „kto nie jest z nami, jest przeciwko nam” miało głęboki efekt
66
Nie było wątpliwości, że żaden kraj z wyjątkiem Afganistanu nie opowie się po stronie
terrorystów (przynajmniej oficjalnie). W tym kontekście przedstawiona alternatywa była
w istocie szantażem moralnym – Stany Zjednoczone żądały bezwzględnego poparcia ich
polityki ze strony wszystkich państw świata, inaczej bowiem dane państwo zostałoby uznane
za wspierające terrorystów. W dniach po 11 września, kiedy trwała żałoba po niemal trzech
tysiącach ofiar zamachów, takie emocjonalne wypowiedzi można było zrozumieć. Jednak
kolejne miesiące i lata pokazały, że była to przemyślana wypowiedź, rodzaj imperatywu
politycznego, zgodnie z którym Stany Zjednoczone pod rządami Busha faktycznie
postępowały. 13 września prezydent jednoznacznie stwierdził, że „spodziewa się wsparcia
każdego kraju tego świata” dla prowadzonej przez siebie „wojny z terroryzmem”129.
Pierwszą bitwą w „wojnie z terroryzmem” stał się Afganistan, gdzie między
7 października a 16 grudnia 2001 r. udało się bez większych problemów (głównie przy
pomocy samych Afgańczyków, finansowo i wywiadowczo wspieranych przez CIA
i skupionych w Sojuszu Północnym) obalić reżim udzielający schronienia członkom
odpowiedzialnej za ataki z 11 września al – Kaidy, jedynak liderzy tego ugrupowania
(na czele z Osamą bin Ladenem), jak również liderzy samych Talibów (na czele z mułłą
Omarem) zdołali zbiec przed Amerykanami. Po zakończeniu wojny z Afganistanem
w orędziu o stanie państwa wygłoszonym 29 stycznia 2002 r. Bush zapowiedział
kontynuowanie wojny z terroryzmem. Jak stwierdził, „obozy terrorystów (…) nadal istnieją
w co najmniej kilkunastu państwach. Terrorystyczne męty (…) działają w odległych
dżunglach i na pustyniach, kryją się w centrach wielkich miast (…). Mam nadzieję, że narody
zwrócą uwagę na nasze wezwanie i wyeliminują terrorystów, którzy zagrażają ich krajom
i nam wszystkim”130. Jednocześnie prezydent zapowiedział, że jeżeli rządy poszczególnych
państw nie wykażą dostatecznej determinacji w zwalczaniu terroryzmu, uczynią to same
Stany Zjednoczone131. Za największe zagrożenie amerykański prezydent uznał możliwość
ataków terrorystycznych przy użyciu broni masowego rażenia. Z tego powodu
najważniejszym aspektem wojny z terroryzmem miało być zwalczanie reżimów, które
posiadają lub dążą do uzyskania broni masowego rażenia, a jednocześnie są oskarżane
o wspieranie ugrupowań terrorystycznych. Połączenie tych dwóch aspektów rodziło, zdaniem
polaryzujący społeczność międzynarodową. Wielu analityków, na czele ze Zbigniewem Brzezińskim, określało
to stwierdzenie jako chwyt nawiązujący do taktyki bolszewików. Por. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 302.
129
M. Troszyńska, op. cit., s. 64.
130
Tekst
przemówienia:
Bush
State
of
the
Union
Adress,
http://transcripts.cnn.com/2002/ALLPOLITICS/01/29/bush.speech.txt/.
131
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 41.
67
amerykańskiej administracji, zagrożenie, że dojdzie do przekazania broni masowego rażenia
terrorystom i apokaliptycznego ataku na Stany Zjednoczone132. W ten sposób wykształcił się
kolejny element doktryny Busha – koncepcja „osi zła”, o której szerzej będzie mowa niżej.
Koncepcja „wojny z terroryzmem” znalazła swój wyraz w Strategii Bezpieczeństwa
Narodowego USA z 19 września 2002 r. W celu uczynienia świata bezpieczniejszym
i lepszym, zapowiadano w niej m.in. bezwzględną walkę z globalnym terroryzmem, w tym
także przy pomocy wojny prewencyjnej oraz dążenie do zapobieżenia groźbie użycia broni
masowej zagłady przez terrorystów. Wojna z terroryzmem miała być prowadzona także
na polu ideologicznym – poprzez promocję demokracji, wolnego rynku i praw człowieka133.
Strategia miała zapewniać władzom amerykańskim maksymalną elastyczność w prowadzeniu
wojny z terroryzmem. Niewiele było w niej odniesień do ONZ i innych instytucji
międzynarodowych, co było wyrazem głębokiej nieufności, jaką darzyła je duża część
członków administracji Busha. Podstawowym narzędziem współpracy międzynarodowej
w zwalczaniu terroryzmu miały być doraźne sojusze, czyli tzw. koalicje chętnych.134
132
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 861.
Tekst strategii: The National Security Strategy of the United States of America, http://georgewbushwhitehouse.archives.gov/nsc/nss/2002/nss.pdf; M. Troszyńska, op. cit., s. 115-165.
134
Stosowny fragment strategii brzmiał: „Choć koncentrujemy się na ochronie Ameryki, zdajemy sobie sprawę,
że by pokonać terroryzm w dzisiejszym, zglobalizowanym świecie, potrzebujemy wsparcia od naszych
sojuszników i przyjaciół. Gdy tylko będzie to możliwe, Stany Zjednoczone będą polegać na organizacjach
regionalnych i potędze państw, by sprostać zobowiązaniu do zwalczania terroryzmu. Tam, gdzie rządy uznają
zwalczanie terroryzmu za przekraczające ich możliwości, połączymy ich siłę woli i zasoby z wszelką pomocą,
jakiej my oraz nasi sojusznicy możemy udzielić. Ścigając terrorystów w Afganistanie, będziemy kontynuować
współpracę z organizacjami międzynarodowymi takimi jak ONZ, z organizacjami pozarządowymi i z innymi
państwami w celu dostarczenia wsparcia humanitarnego, politycznego, ekonomicznego i w zakresie
bezpieczeństwa, niezbędnego dla odbudowy Afganistanu, tak, by już nigdy więcej nie nadużywał swej władzy
wobec własnych obywateli, nie groził swoim sąsiadom oraz nie dostarczał schronienia terrorystom.” Strategia
Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych Ameryki, 17 września 2002 r., w: M. Troszyńska, op. cit., s.
128, tłumaczenie własne. Marta Troszyńska niesłusznie twierdzi, że przytoczony fragment świadczy o
przełomie w polityce zagranicznej G.W. Busha, porzuceniu dominującego w niej przed 11 września
unilateralizmu i zwróceniu się w stronę współpracy z innymi państwami we wspólnym zwalczaniu zagrożeń.
Faktycznie, unilateralizm zdawał się dominować w polityce Busha przed zamachami z 11 września, ale zamachy
te nie tylko tego unilateralizmu nie osłabiły, ale przeciwnie – skłoniły Busha do prowadzenia dużo bardziej
zdecydowanej i jednostronnej polityki. Należy pamiętać, że przytoczony fragment jest jedynym odnoszącym się
do współpracy w zwalczaniu terroryzmu z innymi państwami i organizacjami międzynarodowymi w całej
Strategii. Być może można w nim dostrzec pewne tendencje do współpracy z innymi państwami, ale jak
pokazała rzeczywista polityka USA, były to tylko stwierdzenia taktyczne, o czym przekonać się można było
jeszcze przed wojną z Afganistanem, kiedy Stany Zjednoczone odrzuciły propozycję NATO prowadzenia
wspólnych działań przeciwko terrorystom, gdyż USA chciały mieć maksimum swobody w tym zakresie i nie
chciały być zależne od swych sojuszników. Dla ONZ przewidziano w Strategii jedynie zadania z zakresu
budowania pokoju w Afganistanie, nawet nie wspominając o roli Organizacji w zakresie „wojny
z terroryzmem”. Różnie można też odczytywać fragment dotyczący udzielania pomocy państwom nie radzącym
sobie z problemem terroryzmu – w połączeniu z zawartą w Strategii doktryną uderzeń prewencyjnych mogło
to oznaczać interwencję. Przede wszystkim jednak z przytoczonego fragmentu, jak i z całokształtu polityki
zagranicznej administracji G.W. Busha wynika, że chodziło jej nie tyle o tworzenie światowego sojuszu
antyterrorystycznego, co koalicji antyterrorystycznej (a zatem tworu dużo bardziej elastycznego); nie tyle o
133
68
Jak słusznie zauważa Wojciech Szymborski, „Strategia została skonstruowana na tyle
ogólnie, aby pozostawić dużą swobodę w podejmowaniu działań stosownych do
okoliczności. Jest ona bogata w sferze retoryki, lecz skromna w sferze projektowanych
rozwiązań. Jeśli przeanalizuje się merytoryczną zawartość każdego z kierunkowych celów
można zauważyć, że ich elementy są często trudne do pogodzenia, a niekiedy wręcz ze sobą
sprzeczne. Najłatwiej dostrzec to, gdy zestawi się dwa postulaty o fundamentalnym
znaczeniu: budowę wolnych i otwartych społeczeństw z koniecznością bezwzględnego
przeciwstawiania się terroryzmowi i tyranii.”135
Podsumowując, koncepcja wojny z terroryzmem była niezwykle pojemna i dawała
szerokie pole manewru w zakresie konkretnych działań wykonawczych. W kolejnych
miesiącach była ona rozwijana i uzupełniana o kolejne elementy, przede wszystkim
o koncepcję „osi zła” i wojny prewencyjnej. Należy przy tym zauważyć, że amerykańska
„wojna z terroryzmem” została z entuzjazmem podchwycona przez wiele państw, które
pod jej szyldem dążyły do realizowania własnych, partykularnych interesów, na co zresztą
Stany
Zjednoczone
dawały
przyzwolenie.
Skoro
wojnę
wypowiedziano
całemu terroryzmowi, a nie np. al – Kaidzie, nie można było kwestionować prawa innych
państw do zwalczania podmiotów, określanych mniej lub bardziej uznaniowo jako
terrorystyczne. Pojemna definicja wroga w wojnie z terroryzmem była tu niezwykle
przydatna. I tak, Rosja podjęła swoją „wojnę z terroryzmem” w odniesieniu do Czeczenów,
Izrael – w odniesieniu do Palestyńczyków, zaś Chiny – w odniesieniu do Ujgurów.
Administracja
Busha
widziała
światowy
terroryzm
jako
fenomen
monolityczny,
przez co w pełni popierała działania swoich rosyjskich, izraelskich i chińskich towarzyszy
broni w starciu ze „wspólnym wrogiem”.
Na zakończenie rozważań na temat „wojny z terroryzmem”, należy zwrócić uwagę
na jeszcze jeden jej aspekt. Proces podejmowania decyzji i prowadzenia działań w jej ramach
miał być z założenia nieprzejrzysty. Amerykańska administracja była bardzo niechętna
informowaniu opinii publicznej i innych państw na temat własnej polityki. Uznawano
to za niepotrzebne, a nawet szkodliwe, gdyż ograniczające swobodę działań USA – pełna
przejrzystość wymagałaby bowiem jednoznacznego udowodnienia „winy” danego państwa
podejrzewanego o wspieranie terroryzmu czy posiadanie broni masowego rażenia,
a Amerykanie zamierzali działać, nie czekając na, jak to ujmował prezydent Bush,
współpracę w zwalczaniu terroryzmu, co o uzyskanie od innych państw wsparcia i poparcia dla prowadzonych
przez USA działań. Por. M. Troszyńska, op. cit., s. 63-64.
135
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 42, 47.
69
„pojawienie się dymiącego pistoletu, który może przybrać postać grzyba atomowego
nad Manhattanem”136.
2.3. Oś zła
29 stycznia 2002 r. podczas przemówienia o stanie państwa przed połączonymi
izbami Kongresu, prezydent G.W. Bush zaliczył Irak, Iran i Koreę Południową137 do tzw.
„osi zła”, skupiającej reżimy popierające terroryzm oraz – poprzez posiadane broni
masowego rażenia – zagrażające Stanom Zjednoczonym, ich przyjaciołom i sojusznikom138.
Stany Zjednoczone miały się tym państwom przeciwstawiać. Idea nie była nowa – można w
niej upatrywać kontynuację powstałej jeszcze w latach 90-tych koncepcji „państw
zbójeckich” (rogue states), czyli różnego rodzaju dyktatur, będących źródłem zagrożeń
dla bezpieczeństwa międzynarodowego ze względu na prowadzoną politykę – agresywne
zachowania w stosunkach międzynarodowych, łamanie przyjętych zobowiązań, posiadanie
lub rozwijanie programów produkcji broni masowego rażenia, wspieranie terroryzmu,
wreszcie brutalne zachowania w odniesieniu do własnych obywateli, destabilizujące sytuację
w międzynarodowym otoczeniu takich państw m.in. poprzez powstawanie fal uchodźców.
Do grupy tej od wielu lat zaliczano m.in. właśnie Irak, Iran i Koreę Południową, poza tym
m.in. Libię, Syrię, Sudan, Mjanmę, Kubę oraz liczne inne dyktatury, głównie w Afryce.
Ich cechą wspólną była też niechęć do USA – do grupy nigdy nie zaliczano państw
generalnie posiadających podobne cechy do „państw zbójeckich”, jednak nie prowadzących
136
Por. K. Stefanek, op. cit, s. 129. Poza aspektem międzynarodowym, „wojna z terroryzmem” miała też swój
wymiar wewnętrzny, polegający na wzmacnianiu bezpieczeństwa wewnętrznego. 26 października 2001 r.
uchwalona została ustawa Patriot Act, zwiększająca uprawnienia władz federalnych w zakresie zwalczania
terroryzmu i ograniczająca niektóre prawa obywatelskie, pozwalająca m.in. na przetrzymywanie przez czas
nieokreślony bez sądu obywateli nie – amerykańskich, uznanych za zagrożenie dla bezpieczeństwa
narodowego USA czy na ograniczanie prawa do prywatności (np. na zakładanie podsłuchów oraz
przeszukiwania podejrzanych obiektów bez upoważnienia sądowego). 25 listopada 2002 r. uchwalona została
ustawa Homeland Security Act, na podstawie której 24 stycznia 2003 r. rozpoczął działalność Departament
Bezpieczeństwa Krajowego, mający koordynować działanie wszystkich 22 federalnych agencji i instytucji,
zaangażowanych w zapewnianie bezpieczeństwa wewnętrznego i przeciwdziałanie terroryzmowi.
Departament miał przede wszystkim zapewnić przepływ informacji między agencjami wywiadowczymi i
bezpieczeństwa, którego brak był jedną z przyczyn niezapobieżenia atakom z 11 września 2001 r. Utworzenie
tego departamentu było największą reorganizacją władzy wykonawczej USA od 1947 r., czyli od utworzenia
Organizacji Wojsk Narodowych, w 1949 r. przekształconej w departament obrony. M. Troszyńska, op. cit., s. 28,
30-32; por. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 302-303.
137
Początkowo do „osi zła” miał być zaliczony tylko Irak oraz Iran, jednak obawiano się, że idea zostałaby
wówczas odczytana jako antymuzułmańska. Z tego powodu postanowiono do grupy dołączyć również Koreę
Północną, która znajdowała się co prawda (bardziej z powodów politycznych, niż merytorycznych) na
amerykańskiej liście państw wspierających terroryzm, ale nie miała żadnego związku z terroryzmem islamskim i
al – Kaidą. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 41.
138
Do „osi zła” zaliczono również „terrorystycznych sojuszników” wymienionych państw, co spajało w jedną
całość ideę „wojny z terroryzmem” z ideą „osi zła”.
70
polityki sprzecznej z amerykańskimi interesami (np. Pakistanu). Bush do starej idei dodał
nową jakość moralną oraz uszczegółowił warunki, zgodnie z którymi można było zaliczyć
dane państwo do „osi zła”. Nadając koncepcji sankcję moralną („zło”), czynił walkę z tymi
państwami prostszą i bardziej zrozumiałą. Nawiązywał przy tym do osi Berlin – Rzym –
Tokio z czasów II wojny światowej oraz do koncepcji „imperium zła”, którą w ramach
ofensywy ideologicznej przeciw ZSRR stworzył prezydent Ronald Reagan. To także służyło
uczynieniu walki bardziej zrozumiałą – wykazaniu moralnego związku między faszyzmem
i komunizmem a terroryzmem i polityką państw „osi zła”139.
Same kryteria przynależności państw do „osi zła”, choć określone w miarę
precyzyjnie w przemówieniu Busha, z czasem zaczęły być coraz dowolniej interpretowane
(co wiąże się z nadaniem określeniu wartości moralnej). Nie chodziło już tylko o posiadanie
broni masowego rażenia i współpracę z międzynarodowym terroryzmem, co implikować
miało groźbę przekazania broni terrorystom – z katastrofalnymi skutkami w postaci „grzyba
atomowego nad Manhattanem”. Kryterium stała się np. „działalność terrorystyczna
we własnym kraju”, rozumiana jako represyjność wobec własnych obywateli. Nie istniała już
konieczność istnienia groźby przekazania broni masowego rażenia – wystarczało samo jej
posiadanie/rozwijanie programów jej posiadania, co mogło stać się narzędziem realizacji
politycznych celów takiego państwa. Ostatecznie do jednej kategorii zaliczono państwa
wspierające terroryzm, państwa rozwijające programy produkcji broni masowego rażenia,
państwa stanowiące zagrożenia dla regionalnej stabilności i pokoju, wreszcie wybrane
(arbitralnie) krwawe reżimy. Znaczenie „osi zła” uległo zupełnemu rozmyciu i odeszło
bardzo daleko od pierwotnej idei wyjściowej, jaką była „wojna z terroryzmem”. W praktyce
powrócono do elastycznej idei „państwa hultajskiego”, która jest tak pojemna, że umożliwia
dowolny wybór celu ataku, zmieniając jednak szyld na bardziej jednoznaczny moralnie
i wiążąc go z traumą 11 września. Uzyskano sankcję moralną dla działań – przy jednoczesnej
praktycznej dowolności w wyborze celów.
Należy postawić podstawowe pytanie – czy przekazanie przez państwo terrorystom
broni masowego rażenia jest zagrożeniem realnym? W odniesieniu do broni nuklearnej,
przekazanie jej terrorystom przez państwo w formie gotowej do użycia stanowi najbardziej
niepokojącą, i jednocześnie względnie najbardziej prawdopodobną możliwość. Byłby
to najłatwiejszy sposób uzyskania sprawnego urządzenia, a przy tym łączyłby się
najprawdopodobniej z innego rodzaju wsparciem ze strony państwa – proliferatora, np.
139
K. Korzeniewski, op. cit., s. 45, 60-61; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860-862; W. Szymborski, Irak:
casus…, s. 41; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 144; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 277.
71
ochroną sprawców czy pomocą w transporcie broni. Co więcej, transfer taki mógłby być
teoretycznie korzystny dla państw posiadających broń jądrową, ale nie dysponujących
odpowiednimi środkami jej przenoszenia, np. pociskami balistycznymi dalekiego zasięgu.
Państwo takie, chcąc zaatakować inne państwo, mogłoby potajemnie przekazać broń
ugrupowaniu terrorystycznemu, które przerzuciłoby ją na terytorium wroga i tam uruchomiło.
Mogłoby też dojść do sprzedaży broni nuklearnej (oraz innych rodzajów broni masowego
rażenia) ugrupowaniom terrorystycznym, co jest szczególnie groźne w odniesieniu do państw
znajdujących się w krytycznej sytuacji ekonomicznej (np. Korei Północnej).140
Wszystkie wyżej wymienione czynniki są jednak neutralizowane przez ograniczenia
leżące po stronie państw posiadających broń nuklearną. Niewielka jest ich liczba, a więc
zbiór potencjalnych proliferatorów jest ograniczony. Obecnie jest ich dziewięć – USA, Rosja,
Wielka Brytania, Francja, Indie, Pakistan, Izrael i Korea Północna, i mało prawdopodobne
jest, by liczba ta zwiększyła się w najbliższym czasie (ew. tylko o Iran, ze względu na stopień
zaawansowania jego programu jądrowego). Przekazanie broni nuklearnej przez któreś
z państw tzw. „klubu atomowego”, czyli 5 mocarstw będących legalnymi posiadaczami tej
broni zgodnie z układem NPT oraz jednocześnie będących członkami Rady Bezpieczeństwa
ONZ, należy uznać za zupełnie nierealne – dysponują one własnymi środkami przenoszenia,
nie potrzebowałyby zatem pomocy podmiotów pozapaństwowych dla dokonania ataku
na inne państwo. Także państwa nuklearne de facto (niezgodnie z NPT) nie byłyby skore
do przekazania broni nuklearnej ugrupowaniom terrorystycznym. Broń taka jest dla nich
podstawą systemu obronnego, stanowi ostateczną gwarancję przed atakiem innego państwa –
ma zatem defensywne przeznaczenie. Państwa te dysponują przeważnie niewielkimi
arsenałami broni nuklearnej, której uzyskanie okupiły wieloletnimi, kosztownymi
i sekretnymi pracami. Broń nuklearna jest dla nich po prostu zbyt cenna, by przekazać
ją komu innemu.
Przede wszystkim jednak przekazanie takiej broni terrorystom przez państwo ją
posiadające, i to zarówno przez członka „klubu atomowego”, jak i państwo nuklearne de
facto, byłoby sprzeczne z jego szerzej rozumianymi interesami – ze względu na bardzo
prawdopodobne skutki takiego kroku. W razie dokonania ataku terrorystycznego przy użyciu
broni
jądrowej,
prawdopodobnie
szybko
udałoby
się
służbom
wywiadowczym
zaatakowanego państwa (najprawdopodobniej solidarnie wspartym przez zdecydowaną
140
M. Madej, Zagrożenia asymetryczne bezpieczeństwa państw obszaru transatlantyckiego, Polski Instytut
Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007, s. 267-270. Możliwe jest też podejmowanie samodzielnych działań
proliferacyjnych przez naukowców zaangażowanych w narodowe programy nuklearne, jak pokazuje przykład
siatki Abdula Khana, ojca pakistańskiej bomby nuklearnej.
72
większość społeczności międzynarodowej) zdobyć informację o pochodzeniu broni.
Ujawnienie proliferacji lub uzasadnione podejrzenie o jej dokonanie spowodowałoby szybką
i zdecydowaną reakcję zaatakowanego państwa oraz jego sojuszników, przy czym
prawdopodobnie przybrałoby to także postać uderzenia nuklearnego. Ze względu na logikę
wzajemnego odstraszania, najprawdopodobniej żadne państwo nie zaryzykowałoby w ten
sposób wojny jądrowej, szczególnie najbardziej prawdopodobni proliferatorzy – państwa
nuklearne de facto, których potencjał nuklearny byłby nieproporcjonalnie mniejszy
od potencjału zaatakowanego państwa lub jego sojusznika. Co więcej, dokonanie takiego
ataku spowodowałoby też zdecydowaną reakcję całej społeczności międzynarodowej
w postaci różnorakich sankcji i izolacji państwa – proliferatora, co uniemożliwiłoby mu
realizację interesów we wszelkich sferach.
Ryzyko wiązałoby się przy tym nie tylko z reakcją innych państw, lecz także z samym
podmiotem, któremu broń by przekazano. Oddanie tak potężnego środka w ręce nie w pełni
kontrolowanego i nieprzewidywalnego podmiotu mogłoby sprawić, że podjąłby on działania
sprzeczne z celami politycznymi państwa – proliferatora, a nawet mógłby spowodować
zagrożenie dla niego samego – grupa terrorystyczna mogłaby bowiem za pomocą
nuklearnego szantażu uzyskać wpływ na jego politykę. Broń nuklearna jest zatem zbyt cenna
i zbyt groźna, by jakiekolwiek państwo zdecydowało się na przekazanie jej ugrupowaniu
terrorystycznemu141.
Teoretycznie ugrupowania terrorystyczne mogłyby uzyskać broń jądrową w wyniku
samodzielnej
produkcji.
Największym
wyzwaniem
byłoby
przy
tym
uzyskanie
wystarczającej ilości nadającego się do celów wojskowych materiału rozszczepialnego –
zdobycie wymaganej wiedzy technicznej do produkcji i uruchomienia takiej broni, choć
niezwykle trudne, nie jest wykluczane przez specjalistów. Do produkcji broni nuklearnej
najprostszymi metodami potrzeba co najmniej 6 kg plutonu lub 25 kg wysoko wzbogaconego
uranu; są to wartości dla czystej, metalicznej postaci materiału rozszczepialnego i przy
założeniu w pełni efektywnego jego wykorzystania, w praktyce jednak ze względu na mniej
wartościową formę materiału oraz brak odpowiednich umiejętności terrorystów, potrzeba by
było ok. 100 kg substancji rozszczepialnej dla produkcji 1 bomby nuklearnej. Ze względów
technicznych można całkowicie wykluczyć samodzielne wyprodukowanie takiej ilości
materiału rozszczepialnego przez ugrupowania terrorystyczne – ogromne z tym problemy
141
M. Madej, Wojna w Iraku a walka z terroryzmem międzynarodowym – jak kulą w płot?, w: „Rocznik
Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004, s. 416; szerzej na temat
potencjalnych sposobów uzyskania przez ugrupowania terrorystyczne broni jądrowej oraz wiążących się z tym
ograniczeń por. M. Madej, Zagrożenia asymetryczne…, s. 267-273.
73
miały państwa prowadzące w tym kierunku intensywne, wieloletnie prace, np. Irak.
Ewentualne przekazanie materiału rozszczepialnego przez rząd jakiegoś państwa wydaje się
również bardzo mało prawdopodobne – z podobnych względów, jak w przypadku gotowej
broni nuklearnej. Materiały rozszczepialne są zbyt ważne i cenne dla poszczególnych państw,
które poniosły dla ich uzyskania ogromne koszty i które dysponują tylko ograniczonymi ich
ilościami, mającymi strategiczne znaczenie dla obronności państwa. Największe ryzyko
wiąże się z możliwością zakupu materiałów rozszczepialnych na czarnym rynku, jednak
wbrew powszechnym obawom nie rozwinął się jak dotąd na większą skalę nielegalny handel
tymi substancjami. Jak dotąd na czarnym rynku próbowano w sumie sprzedać 8,7 kg uranu
i 0,4 kg plutonu, czyli wartości wielokrotnie mniejsze niż wymagane do wyprodukowania
choćby jednej bomby jądrowej. Wszystko to sprawia, że jej przez ugrupowania
terrorystyczne w jakikolwiek sposób jest bardzo mało prawdopodobne142.
Do broni masowego rażenia ze względu na pewne podobieństwo działania zalicza się
niekiedy broń radiologiczną, czyli broń powodującą skażenie radioaktywne poprzez działanie
samego materiału radioaktywnego, bez dokonywania eksplozji jądrowej. Wydaje się, że jest
to podejście niesłuszne, gdyż broń taka powoduje nieporównywanie mniej ofiar niż pozostałe
rodzaje broni masowego rażenia, a także – niż większość konwencjonalnych ładunków
wybuchowych.
Ze
względu
jednak
na
powszechny
lęk
przed
bronią
jądrową
oraz wspomniane pewne podobieństwo działania, ewentualne użycie broni radiologicznej
także jest źródłem niepokoju społecznego. Najgroźniejszą formą broni radiologicznej,
a jednocześnie najbardziej znaną, jest tzw. brudna bomba, czyli konwencjonalny ładunek
wybuchowy, który eksplodując rozprzestrzenia znajdujący się w nim materiał radioaktywny.
Uzyskanie takiej broni przez ugrupowania terrorystyczne od jakiegokolwiek państwa można
raczej wykluczyć, gdyż najprawdopodobniej żadne państwo nie wytwarza i nie posiada takiej
broni – ze względu na jej bardzo małą efektywność i przydatność bojową. Znacznie bardziej
prawdopodobna jest jej samodzielna produkcja, szczególnie przy życiu materiałów
radioaktywnych innych, niż używane do produkcji broni jądrowej, wykorzystywanych
w wielu dziedzinach gospodarki i będących przedmiotem legalnego obrotu. Przyjmuje się, że
możliwe jest zastosowanie w broni radiologicznej kilkudziesięciu tysięcy istniejących tzw.
komercyjnych
źródeł
radioaktywnych,
czyli
porcji
rozmaitych
substancji
promieniotwórczych, takich jak cez, kobalt, stront, ameryk, iryd, kaliforn czy pluton143.
142
Szerzej na ten temat, jak również na temat potencjalnych innych źródeł uzyskania materiałów
rozszczepialnych por. Ibidem, s. 273-282.
143
Ibidem, s. 282-284.
74
Jeśli chodzi o broń chemiczną i biologiczną, to przekazanie jej w gotowej postaci
przez państwo ją posiadające ugrupowaniom terrorystycznym byłoby, podobnie jak w
przypadku broni nuklearnej, opcją szczególnie groźną. Przedmiotem takiego transferu byłaby
prawdopodobnie
broń
sensu
stricte,
a
zatem
spełniająca
określone
standardy
pełnowartościowego środka bojowego, wyposażona w efektywny system rozprzestrzeniania
– gdyż w zasadzie tylko taka broń znajduje się w posiadaniu państw. Co więcej, ze względu
na prostotę techniczną oraz znacznie niższą niż w przypadku broni jądrowej wiarygodność
danych na temat istniejących w świecie zasobów broni biologicznej i chemicznej, transfer
tego typu dałoby się nieco łatwiej ukryć. Nie można wykluczyć takiego transferu, jednak
mimo wszystko można przyjąć, że niebezpieczeństwo takie jest niewielkie. Jak dotąd nie
zanotowano żadnego takiego przypadku, co więcej, przypuszczalnie tylko kilka krajów
na świecie posiada zasoby broni biologicznej lub chemicznej, na co duży wpływ ma ich
delegalizacja w prawie międzynarodowym poprzez odpowiednie konwencje. Pozostałe
państwa,
posiadające
techniczne
możliwości
rozpoczęcia
produkcji
takiej
broni
w stosunkowo krótkim czasie, nie zdecydowałyby się raczej na to, ze względu na poważne
konsekwencje międzynarodowe, wynikające ze złamania zobowiązań traktatowych
i powodowania zagrożenia dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa, tylko po to, by
móc wyposażyć w nią podmioty pozapaństwowe.
Przede wszystkim jednak, podobnie jak w przypadku broni jądrowej, transfer taki
byłby niezgodny z interesem narodowym potencjalnych proliferatorów. Silna byłaby wśród
nich obawa przed utratą kontroli nad przekazywaną bronią, która mogłaby się zwrócić
przeciwko samemu proliferatorowi, jak również przed groźbą odwetu ze strony
zaatakowanego państwa oraz zdecydowanej reakcji społeczności międzynarodowej
w przypadku mimo wszystko wysoce prawdopodobnego ujawnienia transferu. Czynniki
te w równym stopniu zmniejszają ryzyko udostępnienia przez państwa ugrupowaniom
terrorystycznym materiałów biologicznych lub chemicznych, które mogłyby być użyte jako
broń, jak również specjalistycznej wiedzy, sprzętu lub składników potrzebnych
do wytworzenia takiej broni. Znacznie bardziej prawdopodobna jest samodzielna produkcja
przez te ugrupowania broni chemicznej lub biologicznej, jednak efektem takich działań
byłyby najprawdopodobniej środki biologiczne lub chemiczne nie spełniające standardów
pełnowartościowej broni i zdolne do wywołania znacznie mniejszych szkód.
Największa jednak trudność w przypadku broni biologicznej jest znalezienie sposobu
jej efektywnego rozprzestrzeniania tak, by mogła spowodować masowe zgony; problem ten
sprawia, że broń biologiczna była w historii bardzo rzadko wykorzystywana (znacznie
75
rzadziej niż broń chemiczna), a sposób jej efektywnego rozprzestrzeniania udało się
opracować jedynie USA i ZSRR – próby wszystkich pozostałych państw zakończyły się
fiaskiem, zatem tym bardziej niemożliwe wydaje się osiągnięcie w tej materii sukcesu przez
ugrupowania terrorystyczne. W przypadku broni chemicznej zaś głównym i praktycznie
niemożliwym
do
rozwiązania
przez
podmioty
pozapaństwowe
problemem
jest
wyprodukowanie wystarczających jej ilości. W celu spowodowania dużej liczby ofiar
konieczne jest bowiem uzyskanie odpowiedniego stężenia substancji, a do tego potrzeba
(w przypadku ataku na otwartej powierzchni) co najmniej kilkuset kilogramów szkodliwej
substancji. Uzyskanie takiej ilości broni chemicznej wymagałoby produkcji przemysłowej,
przerastającej możliwości organizacyjne, finansowe i w zakresie wymaganej wiedzy
wszystkich istniejących ugrupowań terrorystycznych144.
W związku z deklaracjami najgroźniejszych ugrupowań terrorystycznych oraz logiką
ich działania powszechnie uznaje się, że zdecydowanie będą dążyć one do zdobycia broni
masowego rażenia w celu dokonania przy jej pomocy śmiercionośnego ataku. Można się
z tym generalnie zgodzić, jednak należy pamiętać, że także po stronie organizacji
terrorystycznych istnieją w tym zakresie istotne ograniczenia. Przede wszystkim nie należy
utożsamiać całego zjawiska terroryzmu z terroryzmem fundamentalistów islamskich. Wbrew
upraszczającym koncepcjom administracji Busha, nie istnieje coś takiego jak „światowy
terroryzm”, a stosujące tę technikę działania ugrupowania działają z bardzo różnych pobudek
oraz według bardzo różnych zasad. Najważniejsza, obok ugrupowań fundamentalistów
islamskich, grupa organizacji motywowanych walką o samostanowienie (terroryzm
etnonacjonalistyczny) będzie niechętna wywoływaniu masowych ofiar i zniszczeń, gdyż
realizacja ich celów jest zależna od poparcia opinii publicznej, a ataki przy użyciu broni
masowego rażenia spowodowałyby gwałtowną i trwałą utratę takiego poparcia. Z tego
powodu można raczej wykluczyć użycie broni masowego rażenia przez tego typu
ugrupowania. Biorąc jednak pod uwagę najgroźniejsze i najbardziej potencjalnie
zainteresowane (ze względu na dążenie do maksymalizacji powodowanych ofiar i zniszczeń)
zdobyciem broni masowego rażenia ugrupowania fundamentalistów islamskich, należy
stwierdzić, że cała operacja zdobycia lub samodzielnej produkcji broni masowego rażenia
okazałaby się prawdopodobnie tak praco- i czasochłonna oraz złożona organizacyjnie, że jej
wykonanie byłoby praktycznie niemożliwe lub bardzo ryzykowne i w zasadzie nieopłacalne,
144
Szerzej na ten temat por. Ibidem, s. 290-309.
76
gdyż szanse osiągnięcia sukcesu w postaci wywołania masowej liczby ofiar i zniszczeń
byłyby bardzo małe.
Ugrupowania terrorystyczne wykazują się daleko posuniętym konserwatyzmem
w zakresie używanych metod i środków działania. Wynika on z faktu, że uzyskanie
i zastosowanie środków niekonwencjonalnych, takich jak broń masowego rażenia, wymaga
odmiennych umiejętności, zasobów i procedur działania, niż w przypadku metod i środków
powszechnie stosowanych przez terrorystów. Przystosowanie się do tak zdefiniowanych
nowych warunków prowadzenia działalności terrorystycznej wiązałoby się z ogromnym
wysiłkiem przy niewielkich gwarancjach powodzenia. W przypadku działalności
terrorystycznej za największą klęskę uważana jest nieudana próba ataku. Z tych powodów
organizacje terrorystyczne trzymają się sprawdzonych metod i środków działania, takich jak
konwencjonalne zamachy bombowe, szczególnie, że powodują one zbliżone w skali
zniszczenia
jak
np.
atak
przy użyciu
niewielkiej
ilości
środków
chemicznych
(a najprawdopodobniej tylko na taki byłoby stać te organizacje), lub mniejsze, lecz
wystarczające z punktu widzenia celów działania większości organizacji. Co więcej, użycie
broni masowego rażenia nawet na niewielką skalę powodowałoby niebezpieczeństwo
narażenia się na zdecydowane przeciwdziałanie ze strony państw, gdyż są one szczególnie
mocno zdeterminowane w zwalczaniu tego typu działalności – znacznie bardziej, niż
w przypadku „konwencjonalnego” terroryzmu. Atak taki rodziłby też duże niedogodności
operacyjne, związane z brakiem bardzo ważnej dla terrorystów kontroli nad przebiegiem
ataku (w porównaniu np. z samobójczymi zamachami bombowymi, gdzie kontrola nad ich
przebiegiem jest praktycznie pełna) – ataki takie cechują się nieprzewidywalnością
przebiegu, związaną m.in. z warunkami atmosferycznymi. Należy wreszcie wspomnieć
o obiekcjach natury moralnej czy religijnej przed tak drastycznymi atakami, które mogą
pojawić się u potencjalnych wykonawców lub ich sympatyków145.
Problemy z uzyskaniem i użyciem broni masowego rażenia przez ugrupowania
terrorystyczne są szczególnie widoczne na tle prób podejmowanych na tym polu przez
najlepiej
zorganizowaną,
najbardziej
niebezpieczną,
najbogatszą
i
najbardziej
zdeterminowaną organizację terrorystyczną na świecie, czyli al – Kaidę. Jej praktycznie
zerowe osiągnięcia na tym polu mimo wieloletnich zabiegów dowodzą niewielkiego realnego
zagrożenia takim atakiem. Zainteresowanie uzyskaniem i użyciem broni masowego rażenia
przez to ugrupowanie nie budzi wątpliwości – wskazują na to oficjalne deklaracje jego
145
Ibidem, s. 259-267.
77
liderów, zeznania aresztowanych działaczy i zgromadzone w toku śledztw dowody, a także
charakterystyka motywacji ugrupowania, czyli dążenie do maksymalizacji liczby ofiar
i powodowanych zniszczeń. Podejmowane były przez al – Kaidę próby nawiązania
współpracy z państwami posiadającymi broń masowego rażenia bądź bezpośrednio
z naukowcami tym się zajmującymi, jednak nie przyniosły one żadnych sukcesów. Do
2001 r., kiedy al–Kaida posiadała zaplecze logistyczne i swobodę działania w Afganistanie
oraz największe zasoby finansowe, organizacyjne i ludzkie – nie udało się jej wyjść poza
wstępne fazy produkcji broni masowego rażenia. W przypadku broni nuklearnej nie udało się
organizacji nabyć na czarnym rynku nawet minimalnych ilości materiałów rozszczepialnych,
zaś w przypadku prowadzonych równolegle prac nad bronią biologiczną i chemiczną
rezultaty ograniczały się do wytworzenia minimalnych ilości groźnych substancji
i przeprowadzenia w afgańskich obozach kilku eksperymentów. Obecnie za wysoce wątpliwe
uważa się doniesienia, jakoby w zbombardowanej w 1998 r. przez USA w odwecie na ataki
al – Kaidy na ambasady Stanów Zjednoczonych w Kenii i Tanzanii fabryce w Sudanie
wytwarzano broń chemiczną. Do 2001 r. nie doszło też do choćby jednej próby ataku
z użyciem broni masowego rażenia. Do prób takich doszło dopiero po atakach z 11 września
2001 r., jednak były to działania tak nieudolne i tak słabo zaplanowane i przygotowane,
że były skazane na niepowodzenie i nie mogły nawet potencjalnie dorównać sukcesom
organizacji
w
zakresie
zamachów
konwencjonalnych.
Odnotowano
mianowicie
przygotowania lub planowanie zatrucia ujęć wody toksynami biologicznymi (głównie
rycyną) w Rzymie, Ammanie i dwukrotnie w Londynie oraz plany związanego z organizacją
José Padilli dokonania zamachu radiologicznego w USA. Istnieją wątpliwości, czy próby te
można w ogóle nazywać przygotowaniami do przeprowadzenia zamachu, czy tylko wolą ich
dokonania przez osoby związane z al – Kaidą146.
Groźba uzyskania broni masowego rażenia przez ugrupowania terrorystyczne,
w szczególności w drodze przekazania jej przez posiadające ją państwa, była zatem
przeceniana, a to właśnie ona stała się podstawą rozwoju doktryny Busha i wykształcenia się
koncepcji „osi zła”, a następnie jej warstwy operacyjnej – wojskowej doktryny ataku
prewencyjnego.
146
Ibidem, s. 316-319.
78
2.4. Wojna prewencyjna
Jednym z następstw wydarzeń z 11 września było sformułowanie przez amerykańską
administrację doktryny wojny prewencyjnej. Jej istotą było przyznanie sobie przez toczące
„wojnę z terroryzmem” i z państwami „osi zła” Stany Zjednoczone prawa do podjęcia
uderzeń prewencyjnych w celu, jak twierdzono, zapobieżenia powtórzeniu się tragedii
z 11 września. Cele zostały zatem określone wcześniej, teraz przyszła pora na zdefiniowanie
odpowiednich środków walki. Władze USA stwierdziły, że w nowej rzeczywistości
międzynarodowej konieczne jest przewartościowanie podejścia do użycia siły zbrojnej
w stosunkach międzynarodowych oraz do prawa międzynarodowego, w celu uczynienia
„wojny z terroryzmem” skuteczniejszą. Wojna prewencyjna, mimo, że sprzeczna
z podstawowymi zasadami prawa międzynarodowego, uznana została za główny sposób
prowadzenia „wojny z terroryzmem”147.
Zarys koncepcji wojny prewencyjnej można dostrzec już w przemówieniu Busha
z 29 stycznia 2002 r., kiedy stwierdził, że jeżeli poszczególne rządy nie wykażą stosownej
determinacji w zwalczaniu terroryzmu, Stany Zjednoczone zmuszone będą podjąć
samodzielne działania. Było to dość ogólne zobowiązanie, mogące odnosić się zarówno
do państw wspierających terrorystów i świadomie udzielających im schronienia, jak i państw
słabych i upadłych, nie panujących nad całością swego terytorium, co wykorzystywane jest
niekiedy przez organizacje terrorystyczne do tworzenia w takich państwach baz
i znajdowania schronienia. Koncepcja wojny prewencyjnej została w pełni wyłożona
w przemówieniu, wygłoszonym przez Busha w Akademii Wojskowej w West Point
1 czerwca 2002r. Jak stwierdził prezydent, „przez większość XX wieku obrona Stanów
Zjednoczonych
opierała
się
na
zimnowojennych
doktrynach:
odstraszania
i powstrzymywania. W niektórych przypadkach można je w dalszym ciągu stosować. Nowe
zagrożenia wymagają jednak nowego sposobu myślenia. Powstrzymywanie nie wchodzi
w grę, gdy niezrównoważeni dyktatorzy dysponujący bronią masowego rażenia mogą jej
użyć albo potajemnie przekazać swym sojusznikom – terrorystom. Nie możemy ufać słowom
tyranów, którzy uroczyście podpisują układy o nierozprzestrzenianiu, a następnie
systematycznie je łamią. Musimy przenieść walkę na terytorium wroga, pokrzyżować
mu szyki i stawić czoła największym zagrożeniom, zanim się one ujawnią. W świecie,
w którym się znaleźliśmy, jedyną drogą bezpieczeństwa jest droga działania.” Bush
147
M. Troszyńska, op. cit., s. 10; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 102; na temat schematu myślenia
prowadzącego do racjonalizacji koncepcji wojny prewencyjnej w kontekście zagrożenia terroryzmem por.
interesujące uwagi W. Szymborski, Irak: casus…, s. 40-45.
79
podkreślał, że USA walczą z terrorystami poza granicami, aby nie musieć walczyć z nimi na
własnym terytorium148.
Bush zakładał, że w ramach „wojny z terroryzmem” i zwalczania państw należących
do „osi zła” oparta na racjonalności stron doktryna odstraszania i powstrzymywania nie
znajduje zastosowania. Prezydent sugerował przy tym chorobę psychiczną dyktatorów
państw posiadających broń masowego rażenia oraz ich sojusz z terroryzmem,
co jednoznacznie wskazywało na państwa przynależące do „osi zła”, choć podkreślenie
„niezrównoważenia” dyktatorów było czynnikiem nowym. Został on użyty prawdopodobnie
w celu udowodnienia tezy o nieprzydatności opartych na racjonalności przeciwnika starszych
doktryn, a więc w celach taktycznych, rodzą się jednak wątpliwości, czy była to trafna
charakterystyka dyktatorów państw „osi zła”. Opiera się ona na popularnym, wykreowanym
przez media wizerunku przywódców Iraku, Iranu i Korei Północnej, choć tak naprawdę żaden
z nich nie zrobił w czasie swych rządów niczego, co dowodziłoby ich choroby psychicznej
czy nieracjonalności. Co najwyżej dochodziło u nich, np. u Saddama w 1990 r., do złej oceny
sytuacji i mispercepcji, jednak czynniki te nie są obce także innym państwom, w tym także
członkom „klubu atomowego”. Nawiasem mówiąc, Stany Zjednoczone także są bardzo
podatne na mispercepcję, co widać choćby na przykładzie Kosowa czy właśnie Iraku.
Skoro argument o nieracjonalności państw zaliczonych przez Busha do „osi zła” jest
wątpliwy, wątpliwa jest także teza o niezdatności wobec nich doktryny odstraszania
i powstrzymywania. Analizując dalej słowa Busha wypowiedziane w West Point należy
zauważyć, że kolejnym uzasadnieniem zmiany amerykańskiej strategii był brak zaufania
wobec państw nie przestrzegających swoich zobowiązań w zakresie nieproliferacji. Ten brak
zaufania można zrozumieć, jednak wątpliwe jest, czy dobrą odpowiedzią na rzeczywiste
lub domniemane łamanie zobowiązań międzynarodowych przez te państwa było łamanie
jednej z bezwzględnie obowiązujących norm prawa międzynarodowego, jaką jest zakaz
użycia siły w stosunkach międzynarodowych, z wyjątkiem sytuacji samoobrony
i upoważnienia ze strony Rady Bezpieczeństwa ONZ. Sformułowanie o „przeniesieniu walki
na terytorium wroga” było dość wieloznaczne, szczególnie, że w całej doktrynie Busha
pojęcie wroga było bardzo pojemne i ulegało stałemu rozwojowi. Jak miała pokazać
praktyka, do sformułowania o „przenoszeniu walki na terytorium wroga” odwoływał się
amerykański prezydent w odniesieniu do działań prowadzonych w Iraku po zakończeniu
148
Tekst przemówienia: Commencement Address at the United States Military Academy in West Point, New
York, http://www.dartmouth.edu/~govdocs/docs/iraq/060102.pdf; por. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 40-41;
B. Woodward, Plan Ataku…, s. 101-104; W. Michnik, op. cit., s. 126.
80
walk z armią iracką. Trudne do pogodzenia jest traktowanie irackiej ludności jako ofiary
tyranii Saddama i podkreślanie, że wojna z Irakiem była wymierzona w panujący reżim, nie
zaś w ludność – z tworzeniem koncepcji, zgodnie z którą Irak miał być polem bitwy
w „wojnie z terroryzmem”, na którym Ameryka walczyła z terrorystami po to, by nie musieć
z nimi walczyć we własnym kraju. Podejście takie zakłada, że naród amerykański
ma większe prawo do pokoju, niż naród iracki. Musi zastanawiać, jak osoba o tak głębokich
przekonaniach religijnych jak amerykański prezydent mogła nie widzieć w swoich słowach
czegoś tak nieetycznego.
Zgodnie z ogłoszoną 20 września 2002 r. Strategią Bezpieczeństwa Narodowego
Stanów Zjednoczonych, USA przyznały sobie prawo do wyprzedzającego uderzenia
na każdy wrogi kraj, który pracuje nad rozwojem broni masowego rażenia oraz sponsoruje
terroryzm, a więc de facto na państwa tzw. „osi zła” i inne, nie zaliczone do tej grupy,
ale spełniające z grubsza taką charakterystykę, tzw. „państwa zbójeckie” (rogue states).
Można było się też spodziewać, że atak może też dotyczyć tzw. „państw upadłych”, czyli
takich, które nie są zdolne do efektywnej kontroli własnego terytorium, w wyniku czego
mogą stać się, wbrew swej woli, siedliskiem terrorystów, stanowiących zagrożenie
dla Stanów Zjednoczonych (co było zgodne z myślą, wyrażoną w przemówieniu
z 29 stycznia 2002 r.). Doktryna ta wskazuje na wyraźne przesuwanie się amerykańskiej
polityki w stronę unilateralizmu – rozwiązywania problemów w pojedynkę, bez oglądania się
na społeczność międzynarodową czy prawo międzynarodowe, szczególnie w odniesieniu
do zagadnień dotyczących bezpieczeństwa – oraz jej militaryzację, czyli koncentrację na sile
zbrojnej jako głównym narzędziu zapewniania bezpieczeństwa narodowego. Co więcej,
zważywszy na coraz szersze definiowanie wrogów w ramach „wojny z terroryzmem”,
doktryna wojny prewencyjnej mogła być stosowana także w odniesieniu do państw
nie mających żadnego związku z zamachami 11 września. Amerykańska administracja
uzyskała w ten sposób potężny instrument, który mogła wykorzystać do uderzeń na państwa
sprzeciwiające się realizacji amerykańskich interesów, i jednocześnie podciągnąć
te uderzenia pod „wojnę z terroryzmem”149.
Niekiedy upatruje się w koncepcji „wojny prewencyjnej” sedna doktryny Busha, był
to bowiem jej wymiar operacyjny. Pozostałe jej elementy były nacechowane ideologicznie,
a tworzone przez nie coraz szersze definicje wroga sprawiały, że tak naprawdę można było
uznać za niego każde państwo czy podmiot, sprzeciwiający się woli Stanów Zjednoczonych
149
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860; M. Troszyńska, op. cit., s. 63; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 42; R.
Kuźniar, Polityka i siła…, s. 290-291.
81
(zgodnie z zasadą – „kto nie jest z nami, jest przeciwko nam”). Koncepcja wojny
prewencyjnej była tym elementem, który określał sposób działania amerykańskiej
administracji w stosunkach międzynarodowych w odniesieniu do wrogów, co do wyboru
których panowała dowolność. Jak słusznie zauważa Wojciech Szymborski, „w istocie
uderzenie wyprzedzające150 (pre – emtive strike/atack) jest działaniem ofensywnym, nie zaś
defensywnym i nie znajduje uzasadnienia w obowiązującym prawie międzynarodowym”151.
Jeśli zatem odrzucić całą towarzyszącą doktrynie Busha ideologię, to „wojna prewencyjna”
była po prostu przydatnym narzędziem prowadzenia polityki wyzwolonej z więzów prawa
międzynarodowego czy ingerencji ONZ.
Jednocześnie jednak doktryna ta była pewną pułapką. Skoro Stany Zjednoczone
podważały zasady powszechnie obowiązującego prawa międzynarodowego, to dlaczego inne
państwa miałyby tego nie robić? Stany Zjednoczone łamały pewne tabu, tworzyły
niebezpieczny precedens, który mógł prowadzić do powszechnych działań prewencyjnych,
podejmowanych wobec partykularnie definiowanych przez poszczególne państwa zagrożeń.
Nie istnieje bowiem wyraźna granica między prewencją a próbą legitymizacji działań
ofensywnych w imię realizacji własnych interesów, gdyż zagrożenia zawsze są definiowane
w sposób subiektywny. Przez amerykańską strategię prewencji obniżył się próg użycia siły
w stosunkach międzypaństwowych, czego dowodem stała się choćby wojna Rosji z Gruzją w
2008 r. Bez wojny Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników przeciwko Irakowi
prawdopodobnie nie doszłoby do wojny rosyjsko-gruzińskiej, podobnie, jak nie doszłoby do
II wojny czeczeńskiej bez wojny NATO z Federacyjną Republiką Jugosławii. Działania
Stanów Zjednoczonych jako największego w świecie mocarstwa są obserwowane przez
pozostałe państwa i wyznaczają granice dopuszczalnych zachowań. Kto wpada na pomysł
prowadzenia „wojen o pokój”, musi się liczyć z tym, że inni pójdą w jego ślady152.
150
Administracja amerykańska używała zamiennie terminów „uderzenie/ wojna prewencyjna” oraz „uderzenie
wyprzedzające”. Między tymi terminami występuje jednak różnica znaczeniowa. O „uderzeniu
wyprzedzającym” możemy mówić w sytuacji, gdy występuje bardzo wysoki poziom pewności
co do zbliżającego się ataku strony przeciwnej i podejmowane są działania w celu zapobieżenia agresji.
Przykładem może być tu uderzenie Izraela w roku 1967 na Egipt, Jordanię i Syrię, które prowadziły
zaawansowane przygotowania do ataku na Izrael. O „uderzeniu prewencyjnym” możemy natomiast mówić,
gdy dochodzi do użycia siły przez jedno państwo wobec drugiego w celu zapobieżenia pojawieniu się
zagrożenia z jego strony w bliżej nieokreślonej przyszłości. Przykładem może być tu nalot lotnictwa Izraela
na iracki ośrodek atomowy Osirik w 1981 r., który miał na celu zapobieżenie uzyskaniu przez Irak broni
jądrowej, która z kolei mogła stać się potencjalnie zagrożeniem dla Izraela. Koncepcji Busha, biorąc pod uwagę
praktykę jej stosowania, zdecydowanie bliżej było do „uderzeń prewencyjnych” niż „uderzeń
wyprzedzających”. W obu przypadkach jest to działanie niezgodne z obowiązującym prawem
międzynarodowym.
151
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 43.
152
Por. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 44-45.
82
2.5. Doktryna jednego procenta
Tak zwana „doktryna jednego procenta” nie jest autorskim pomysłem G.W. Busha
i rzadko zwraca się na nią uwagę w kontekście ideologicznego podłoża amerykańskiej
polityki, jednak w praktyce działań wyraźnie widać, że był to istotny element intelektualnego
jej zaplecza. Analizując ją można dojść do wniosku, że wiele niezrozumiałych ruchów, takich
jak przecenianie zagrożenia iracką bronią masowego rażenia, w dużym stopniu da się
wyjaśnić właśnie postępowaniem zgodnym z zasadami „doktryny jednego procenta”. Jej
autorstwo przypisuje się wiceprezydentowi Dickowi Cheneyowi.
„Doktryna jednego procenta” zakłada, że nawet jeżeli istnieje tylko jeden procent
podejrzenia, że dane zagrożenie występuje, należy bez wahania i czekania na dowody podjąć
radykalne kroki w celu zapobieżenia materializacji tego zagrożenia, np. ataku
terrorystycznego przy użyciu broni masowego rażenia (ataku takiego obawiał się Cheney
najbardziej). Cheney specjalizował się w analizowaniu najczarniejszych możliwych
scenariuszy, uważając, że zawsze trzeba być w pełni przygotowanym na najgorsze.
Po 11 września miało być to szczególnie aktualne, gdyż, jak twierdził Cheney, radykalnie
wzrósł poziom zagrożenia terroryzmem i zmienił się jego charakter i z tego powodu
konieczne jest obniżenie stopnia pewności dowodów, niezbędnych dla przeprowadzenia
odpowiedniej akcji zapobiegawczej. Za wcielenie tej doktryny w życie można uznać wojnę
z Irakiem, prowadzoną z powodu rzekomego zagrożenia iracką bronią masowego rażenia, co
do istnienia której brak było pewności oraz jednoznacznych danych wywiadowczych153.
Ten aspekt doktryny Busha dobrze oddają także słowa sekretarza obrony Donalda
Rumsfelda, który twierdził, że „decyzje o akcji wojskowej często trzeba podejmować na
podstawie przesłanek, które w sądzie mogą nie wystarczyć do wyroku skazującego”154.
Amerykanie zamierzali zatem działać także w sytuacjach, w których nie mieli pewności
co do istnienia realnego zagrożenia dla własnego bezpieczeństwa, jednak żywili takie
podejrzenia. Oznaczało to znaczne obniżenie progu użycia siły. Jeszcze dalej już po wojnie
z Irakiem poszedł Richard Perle, jeden z czołowych neokonserwatystów amerykańskich,
doradzający departamentowi obrony. Gdy wyszło na jaw, iż dane wywiadowcze wskazujące
na powiązania Iraku z międzynarodowym terroryzmem i posiadanie broni masowego rażenia
były celowo interpretowane w sposób mający dostarczyć uzasadnienia dla ataku na Irak,
Perle stwierdził, że skoro informacje wywiadowcze były tak niedokładne, to tym bardziej nie
153
154
W. Szymborski, op. cit., s. 121-122; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 23-24.
K. Stefanek, op. cit., s. 129.
83
wolno w przyszłości zwlekać, aż okaże się, czy zagrożenia istnieje czy nie, lecz
interweniować, gdyż czekanie może doprowadzić do katastrofy155. Stanowiło to zasadnicze
odwrócenie zasady domniemania niewinności.
2.6. Idealizm i demokratyczny pokój
Polityka G.W. Busha wychodziła z założenia, że dyktatury, ze względu na tendencję
do używania przemocy w stosunkach wewnętrznych i międzynarodowych, stanowią
zagrożenie dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. Z tego powodu Stany
Zjednoczone powinny realizować długofalową strategię zwalczania dyktatur i promowania
demokracji. Jako że, zgodnie z założeniem teorii demokratycznego pokoju, demokracje
ze sobą nie walczą, zaś dyktatury są z natury agresywne – promowanie demokracji oznaczało
promowanie pokoju. Bush wierzył przy tym w istnienie uniwersalnych wartości
demokratycznych. Uważał, że mimo różnic kulturowych w każdym zakątku świata istnieje
wspólnota wartości i pragnień, przede wszystkim – pragnienie wolności, którą Amerykanie
utożsamiali z demokracją. Stany Zjednoczone, we własnym odczuciu, uważały się
za państwo wyjątkowe, w którym doszło do realizacji ideału wolności człowieka; miały też
moralny obowiązek i misję szerzenia wolności w świece. System amerykański uznany został
przez czołowych amerykańskich polityków za doskonały i możliwy do implementacji w skali
całego świata, bez względu na istniejące różnice między państwami156. Było to nawiązanie
do tradycji wilsonowskiej w amerykańskiej polityce, charakterystycznej raczej dla obozu
demokratów niż republikanów, która jednak została adoptowana przez Busha i wprzęgnięta
w służbę realizacji długofalowych, często geopolitycznych celów amerykańskiej polityki.
Zgodnie z tą tradycją, jakakolwiek amerykańska interwencja za granicą powinna być
uzależniona od odniesienia korzyści przez inne państwa lub społeczność międzynarodową
i USA powinny pełnić rolę promotora demokracji, wolności i poszanowania praw jednostek.
Jednocześnie jednak Bush, pod wpływem neokonserwatywnego zaplecza swej administracji,
odrzucił ważny element tradycji wilsonowskiej, jakim jest współpraca międzynarodowa
i poszanowanie
powszechnie
obowiązujących
norm.
W
uzasadnianiu
kroków
podejmowanych przez administrację Busha altruistyczne echa pobrzmiewają bardzo
wyraźnie. Jednocześnie idealizm G.W. Busha miał, podobnie jak cała jego polityka, element
155
R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 303.
Por. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 42; K. Stefanek, op. cit., s. 134, 136; A. Jarczewska – Romaniuk,
Amerykańskie wizje..., s. 237, 247. Amerykański prezydent wierzył przy tym, że właśnie tego oczekuje od
Ameryki świat, pomimo zdecydowanego sprzeciwu większości państw i społeczeństw wobec prowadzonej
przez Busha polityki. Uważał także, że z uwagi na uniwersalny charakter wartości demokratycznych islam jest w
pełni kompatybilny z demokracją. Por. K. Stefanek, op. cit., s. 134, 136.
156
84
militarystyczny – głównym instrumentem promowania demokracji miały być siły zbrojne.
Praktycznym wyrazem tego podejścia była wojna z Irakiem157.
Najpełniejszy wyraz tego aspektu doktryny Busha znalazł się w przemówieniu
inaugurującym drugą kadencję prezydenta, wygłoszonym 20 stycznia 2005 r., w którym
przedstawił misję Stanów Zjednoczonych szerzenia w świecie demokracji i wolnego
rynku158. We wcześniejszej, bo opublikowanej 19 września 2002 r. Strategii Bezpieczeństwa
Narodowego USA czytamy, że celem Stanów Zjednoczonych „jest pomoc w uczynieniu
świata nie tylko bezpieczniejszym, lecz również lepszym”, co miało być realizowane poprzez
promowanie wolności politycznej i gospodarczej, pokojowe stosunki z innymi państwami
oraz poszanowanie ludzkiej godności. Stany Zjednoczone zamierzały być orędownikiem
godności ludzkiej, zapobiegać regionalnym konfliktom, przyczyniać się do zapoczątkowania
nowej ery ogólnoświatowego wzrostu gospodarczego, rozwoju otwartych społeczeństw
oraz budowy infrastruktury demokracji159. Strategia prezentowała zatem misję USA znacznie
szerszą niż sama „wojna z terroryzmem”. Stany Zjednoczone deklarowały się siłami dobra,
co ma szczególne znaczenie w kontekście kolejnego aspektu doktryny Busha, tj. „wojny
ze złem”, o czym będzie mowa niżej.
Wiele napisano i powiedziano na temat rozpowszechniania demokracji za pomocą
siły. Warto w tym miejscu przytoczyć słowa Shirin Ebadi, pochodzącej z Iranu laureatki
pokojowej Nagrody Nobla z 2003 r: „los każdego kraju musi być określany przez
jego obywateli. Zaprowadzenie demokracji i poszanowania praw człowieka za pomocą
karabinów przypomina mi postępowanie Związku Radzieckiego. Gdy w strefie wpływów
tego państwa działo się coś, co nie było po jego myśli, wysyłano tam czołgi pod hasłami
pokoju i demokracji. Takie działanie jest nie tylko nieetyczne, ale i nieskuteczne. Nie można
nikogo uszczęśliwić na siłę. Nie można dać demokracji w prezencie, tak jak nie można
nikomu podarować dorosłości ani odpowiedzialności”160.
Pomijając kwestie natury etycznej, odwoływanie się do demokracji miało ogromne
znaczenie praktyczne. W społeczeństwach zachodnich nie ma lepszego sposobu na uzyskanie
powszechnego poparcia dla prowadzonej przez siebie polityki zagranicznej niż przekonanie
opinii publicznej, że jest ona prowadzona w imię wolności. „Sprzedanie” własnej polityki
157
M. Troszyńska, op. cit., s. 44; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 238.
Tekst
przemówienia:
President
Bush’s
Second
Inaugural
Address,
http://www.npr.org/templates/story/story.php?storyId=4460172.
159
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 42.
160
R. Kuźniar, Wprowadzenie, w: „Rocznik Strategiczny 2003/2004”, Fundacja Studiów Międzynarodowych,
Warszawa 2004, s. 10-11.
158
85
jako prowadzonej w imię upowszechniania demokracji wywołuje pozytywne skojarzenia
i właściwe nastroje społeczne i zapewnia tym samym znaczny margines swobody w realizacji
rzeczywistych celów działania. Utrudnia to także krytykę wojny, gdyż trudno jest
w społeczeństwach demokratycznych występować przeciwko niesieniu demokracji innym
narodom. Dzięki odpowiednim odwołaniom do idealizmu, polityka amerykańska zyskiwała
silną legitymację społeczną, szczególnie w społeczeństwie amerykańskim, tradycyjnie
przejawiającym tendencje mesjanistyczne161.
2.7. Wojna ze złem
Opisane wyżej elementy – wojnę z terroryzmem, zwalczanie państw „osi zła”, zbrojne
promowanie demokracji w imię idealizmu i zgodnie z założeniami teorii demokratycznego
pokoju – można ostatecznie sprowadzić, biorąc pod uwagę cechy osobowe i światopogląd
G.W. Busha, do jednego mianownika. Jest nim globalne starcie sił dobra z siłami zła.
W przemówieniu w Akademii Wojskowej w West Point wygłoszonym 1 czerwca 2002 r.
Bush duża miejsca poświecił uniwersalnym zasadom moralnym, odrzuceniu moralnego
relatywizmu, włączeniu kategorii moralnych do rozpatrywania polityki międzynarodowej
oraz globalnemu starciu sił dobra i zła. Jak powiedział, „prawda moralna jest zawsze taka
sama, w każdej kulturze, w każdym czasie i w każdym miejscu. Nie ma bezstronności
pomiędzy sprawiedliwością o okrucieństwem, niewinnością a winą. Tkwimy w konflikcie
pomiędzy dobrem a złem i Stany Zjednoczone będą nazywać zło po imieniu. Występując
przeciwko złu i bezprawnym reżimom nie tworzymy problemów, tylko je ujawniamy
i będziemy przewodzić światu w celu przeciwstawienia się im.”162
To jest tak naprawdę osią doktryny Busha, która w wyżej opisanych koncepcjach
cząstkowych znajduje po prostu swe odzwierciedlenie. Wielokrotnie mogliśmy zauważyć,
że koncepcje te są silnie nacechowane moralnie – terrorystów czy całe państwa zwalcza się
jako siły zła, a walkę prowadzi Ameryka, siła dobra w polityce międzynarodowej, która
ma moralny obowiązek upowszechniania w świecie tegoż dobra, czyli demokracji
i gospodarki wolnorynkowej. W trakcie działań wojennych przeciwko Afganistanowi
czy Irakowi prezydent Bush posługiwał się językiem wojny cywilizacyjnej, językiem starcia
sił dobra (reprezentujących demokrację) z siłami zła (fundamentalizmu i terroryzmu),
„w której przeciwnikowi należy się tylko pogarda i śmierć”163. Faszyzm, komunizm,
161
Por. K. Stefanek, op. cit., s. 137, 178.
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 41.
163
R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 302.
162
86
terroryzm, polityka państw „osi zła” – to tak naprawdę różne oblicza tego samego wroga,
jakim są światowe siły zła. W walce tej nie ma miejsca na neutralność – każdy naród miał
dokonać wyboru, czy jest po stronie dobra (Stanów Zjednoczonych), czy też po stronie zła
(różnie rozumianego). Trzeciej drogi wg amerykańskiego przywódcy nie było164. Taka wizja
kosmicznego (globalnego i wszechogarniającego) starcia dobra ze złem, pomijając fakt, że
upraszcza skomplikowaną i przeważnie niejednoznaczną moralnie sytuację w różnych
zakątkach świata, jest także niebezpiecznie bliska fundamentalizmowi islamskiemu – a więc
bushowskiemu uosobieniu zła165.
Tradycja prowadzenia „wojen ze złem” jest zresztą głęboko zakorzeniona
w amerykańskim społeczeństwie. Istotę problemu uchwycił Robert Kaplan, amerykański
dziennikarz i korespondent wojenny: „historia uczy, że jeśli prezydent chce prowadzić wojnę,
to musi przedstawić konfrontację w kategoriach moralnych: białe – czarne. Każda
amerykańska wojna jest krucjatą. Stany Zjednoczone nie potrafią walczyć w konflikcie
ograniczonym”166. Jest to jedno ze źródeł usilnego poszukiwania przez USA po zakończeniu
zimnej wojny nowego wroga, któremu można będzie przypiąć etykietkę „imperium zła”.
Amerykanie, postrzegający swój kraj jako „imperium dobra”, koniecznie bowiem potrzebują
istnienia „imperium zła”, z którym walka jest podstawą budowania własnej tożsamości.
Nie tylko amerykańskie elity, ale i duża część amerykańskiego społeczeństwa przekonana
164
Por. W. Michnik, op. cit., s. 125; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 237.
Zaskakująco znajoma wydaje się w tym kontekście charakterystyka motywacji fundamentalistów islamskich:
„Odwołanie do religii przy usprawiedliwianiu aktywności terrorystycznej oznacza (…) przyjęcie uproszczonej,
manichejskiej wizji świata podzielonego na sprawiedliwych (…) oraz całą resztę błądzących. To pociąga wiele
istotnych konsekwencji w kontekście rangi terroryzmu religijnego jako problemu bezpieczeństwa państw
i międzynarodowego. Oznacza bowiem znaczne poszerzenie kategorii wroga, a tym samym zakresu podmiotów
i przedmiotów potencjalnie stanowiących cele ataku. Takim wrogiem (a więc usprawiedliwionym przedmiotem
ataku) może być wówczas w zasadzie każdy, kto nie został uznany przez terrorystów za „sprawiedliwego” (…).
Przyjęcie manichejskiej wizji świata powoduje też, iż swoją działalność terroryści religijni definiują jako element
kosmicznego (tzn. ogólnoświatowego, wszechogarniającego i wiecznego) starcia dobra ze złem, czego
rezultatem jest nierzadko mglistość i utopijność programu politycznego takich grup, ale też przekonanie wśród
samych terrorystów o ich pewnym i nieuniknionym, choć niekoniecznie bliskim zwycięstwie (…). Równocześnie
nie jest głównym celem prowadzonych działań terrorystycznych zmuszenie przeciwnika (…) do jakichkolwiek
ustępstw politycznych (…), lecz chodzi raczej o jego całkowite zniszczenie. W rezultacie terroryści motywowani
religią w znacznie mniejszym stopniu kierują się w swych działaniach pragmatycznymi kalkulacjami
politycznymi i są mniej zainteresowani osiąganiem kompromisów (…) czy też modyfikacją dotychczasowego
porządku politycznego (w skali kraju bądź międzynarodowej). Dążą raczej do jego całkowitego zanegowania
i destrukcji. Równocześnie jednak większość terrorystów religijnych jest przeświadczona o defensywnym
charakterze swych poczynań, będących w ich opinii swoistą odpowiedzią na agresję ze strony innowierców
lub zwolenników sekularyzmu na prawdziwą wiarę, którą właśnie oni reprezentują. Specyficzny jest także
stosunek grup powołujących się na religijne uzasadnienia do społecznego odbioru ich aktywności.
Charakterystyczna dla terrorystów religijnych jest obojętność wobec negatywnej oceny ich działań przez
szeroko rozumianą opinię publiczną, zwłaszcza międzynarodową. Skoro aktywność danej grupy stanowi
bowiem wyraz religijnego czy wręcz boskiego nakazu, to fakt jej powszechnego potępienia nie ma
z perspektywy terrorystów dużego znaczenia (…). M. Madej, Zagrożenia asymetryczne…, s. 139-141.
166
Cytat za: W. Szymborski, Irak: casus…, s. 55.
165
87
jest o misji dziejowej Ameryki, która polegać ma na obronie i szerzeniu wolności oraz walce
z wszelkimi przejawami zła. Źródeł takiego podejścia należy szukać w początkach Stanów
Zjednoczonych, które powstały jako państwo z założenia odmienne od niemoralnej polityki
państw
kontynentalnych i
oparte na
etyce protestanckiej. Etyczne uzasadnienie
amerykańskiej polityki bardzo doceniali neokonserwatyści, zdaniem których „moralne
przekonanie” (moral confidence) jest koniecznym składnikiem prowadzenia przez USA
skutecznej polityki zagranicznej oraz utrwalania dominującej pozycji Ameryki w systemie
międzynarodowym167.
W przypadku Busha sprawa miała dużo głębszy wymiar niż tylko zyskanie poparcia
społecznego dla jego polityki (choć to również było ważne). Wydaje się, że naprawdę
wierzył w globalne starcie sił dobra i sił zła, oraz rolę swoją i Ameryki w tym starciu.
Prof. Roman Kuźniar porównuje poczucie misji dziejowej Busha z marksistowskim
materializmem dialektycznym. Podobnie jak w przypadku marksizmu, fundamentem
doktryny Busha jest heglowska koncepcja „praw historii”, konieczności historycznej (w tym
przypadku walki dobra ze złem) oraz akceptacja dla ich bezwzględnego wcielania w życie,
akceptacja przemocy jako narzędzia „inżynierii społecznej”, czyli forsowania wielkich
przeobrażeń społecznych za pomocą przemocy, akceptacja „przyspieszania historii”. Bush
wierzył, że świat można kształtować na bazie „czystości moralnej”, uniwersalnego
(własnego) kodeksu moralnego. Skoro Stany Zjednoczone reprezentują siły dobra,
to wszystkie środki dla realizacji ich polityki są dozwolone, w tym łamanie prawa
międzynarodowego, międzynarodowego prawa humanitarnego, koncentracja na używaniu
siły, stosowanie tortur czy wieloletnie przetrzymywanie domniemanych terrorystów,
„wrogów wolności”, w tajnych więzieniach i pozbawianie ich prawa do uczciwego procesu.
Doktryna Busha przeradza się w ten sposób w „uniwersalną chorobę władzy (ambicji,
arogancji, pogardy dla norm i doświadczenia), która dla uzasadnienia rewolucyjnych
środków, po jakie sięga, posługuje się jakąś „wyższą ideą”: misją, religią, historią etc”168.
Rewolucja moralna Busha wpisuje się w ten sposób w schemat każdej rewolucji –
wychodząc z przesłanek idealistycznych, dochodzi ostatecznie do skrajnie aidealistycznego,
makiawelicznego hasła: „cel uświęca środki”169.
167
A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 230, 237.
R. Kuźniar, Droga do…, s. 30.
169
Raz jeszcze przywołajmy elementy charakterystyki fundamentalistów islamskich: „Przyjęcie czarno – białej
wizji świata znacznie ułatwia odrzucenie „ludzkich” (pozbawionych sankcji religijnej) norm i ograniczeń
dotyczących sposobów prowadzenia walki politycznej, a także dehumanizację tak szeroko pojmowanych
przeciwników terrorystów.” M. Madej, Zagrożenia…, s. 139.
168
88
Skoro Irak zaliczono do sił zła, sprawą drugorzędną stawało się uzasadnienie wojny.
Bush uważał Saddama Husajna za uosobienie zła, za wroga osobistego oraz wroga wolności,
podobnie jak wrogami wolności byli terroryści. Jak napisał tygodnik „Newsweek” 15
czerwca 2003 r., „nie miało znaczenia, że nie istniały niezbite dowody na to, że Saddam
Husajn produkuje broń nuklearną czy współpracuje z terrorystami (…). Amerykański
przywódca, któremu wiara i instynkt podpowiadają widzenie świata w czerni i bieli, nie
zamierzał się ociągać”170. Nie wyczerpuje to oczywiście katalogu motywacji dla rozpoczęcia
wojny z Irakiem, pomaga jednak lepiej zrozumieć, dlaczego amerykański prezydent tak
bezrefleksyjnie do tej wojny dążył. Poza starciem z siłami zła, przy okazji zamierzano
osiągnąć wiele innych korzyści, załatwić wiele innych porachunków i interesów, jednak stale
trzeba mieć w głowie myśl przewodnią Busha, jaką było stracie sił dobra z siłami zła.
„Wojna ze złem” ma też jeszcze jedną, niezwykle istotną cechę – taka wojna nigdy się
nie kończy. Stanowi ona najwyższe stadium poszerzania kategorii wroga, rozpoczęte przez
szerokie ujęcie „wojny z terroryzmem” i powstanie koncepcji „osi zła”. Na świecie zawsze
znajdzie się ktoś, kogo Ameryka będzie mogła uznać za „siły zła”, zawsze będzie istniał
potencjalny cel ataku. Być może jest to dziedzictwo zimnej wojny i reaganowskiej koncepcji
„imperium zła”, być może potrzeba prowadzenia moralnej walki z siłami zła jest na trwałe
wpisana w amerykańską mentalność. Nawet, jeśli formułujący taką koncepcję politycy
amerykańscy naprawdę wierzyli w globalne starcie sił dobra i zła, to podejście takie może
w konsekwencji prowadzić do prowadzenia imperialnej polityki w masce mesjanizmu
i zupełnej destabilizacji porządku międzynarodowego. Szczególnie, że administracja Busha
zdecydowanie przedkładała narzędzia militarne nad dyplomację i inne „miękkie” środki
prowadzenia polityki.
2.8. Militaryzm
Cechą charakterystyczną polityki zagranicznej administracji G.W. Busha było jej
zdominowanie przez instrumenty militarne. Bush szedł do wyborów pod hasłami wzrostu
nakładów na obronność i w kolejnych latach swej prezydentury stopniowo je realizował.
Wojna z terroryzmem doprowadziła do daleko idącej militaryzacji amerykańskiej polityki
zagranicznej i bezpieczeństwa. Amerykańscy decydenci byli przekonani o potędze
i użyteczności amerykańskich sił zbrojnych, traktowanych jako podstawowe narzędzie
realizacji celów amerykańskiej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, jak również sposób
170
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 55.
89
na zaprowadzanie i utrwalenie amerykańskiej hegemonii w świecie. Tendencje te dobrze
widać w Narodowej Strategii Bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, z września 2002 r.,
stanowiącej wyraz fascynacji siłą militarną, satysfakcji z posiadanej potęgi wojskowej
i pragnienia zapewnienia jej podstawowego miejsca w polityce USA. Strategia zakładała
szerokie stosowanie siły w polityce międzynarodowej Ameryki, w tym prowadzenie działań
prewencyjnych. Siły zbrojne uznano za najważniejszy instrument zapewnienia USA
bezpieczeństwa, stawiając je przed dyplomacją. Jak miała pokazać praktyka, podstawową
odpowiedzią na problemy i zagrożenia była siła wojskowa, a w przypadku dalszego braku
pożądanej zmiany sytuacji – jeszcze więcej siły; w szczególności było to widoczne w Iraku,
gdzie ze względu na strategiczny dogmatyzm nie starano się zrozumieć sytuacji i działać
elastycznie, lecz uciekano się do coraz bardziej intensywnych działań zbrojnych.
Używanie środków wojskowych jako podstawowego instrumentu zwalczania
terroryzmu
budziło
poważne
wątpliwości
środowisk
eksperckich,
wskazujących
na nieadekwatność tych instrumentów do charakteru istniejącego zagrożenia. Postanowiono
walczyć z terroryzmem za pomocą nie do końca nadających się do tego klasycznych
instrumentów militarnych, licząc na szybkie i spektakularne sukcesy, zaniedbując przy tym
żmudne działania wywiadowcze czy zwalczanie przyczyn powstawania terroryzmu. Brak
było powiązania polityki amerykańskiej z innymi niż wojskowe mechanizmami reakcji
na kryzysy171. Demonstracje siły i jednostronne działania uznawano za kluczowe
dla zapewnienia bezpieczeństwa państwa, czego najlepszym wyrazem stała się doktryna
wojny prewencyjnej,
zgodnie
z
którą
w
sytuacjach
kryzysowych
rezygnowano
z długotrwałych i szczerych działań dyplomatycznych na rzecz rozstrzygnięć siłowych,
wobec których dyplomacja miała pełnić rolę przygotowawczą i służebną. Wobec
międzynarodowych instytucji działających na rzecz pokojowego rozwiązywania konfliktów,
takich jak ONZ, wykazywano się głęboką nieufnością. W przypadku prowadzonych
za kadencji administracji G.W. Busha wojen koncentrowano się na działaniach stricte
wojskowych, starając się stworzyć perfekcyjne plany pokonania przeciwnika. Zaniedbywano
przy tym planowanie na okres pokonfliktowy. Takie podejście gwarantowało spektakularne
zwycięstwa w wojnach, i równie spektakularne przegrywanie pokoju172.
Fascynacja siłą militarną nie była w czasach administracji Busha chorobą wyłącznie
polityków. Była ona obecna także w mediach oraz w amerykańskim społeczeństwie.
171
M.A. Piotrowski, op. cit., s. 407; M. Madej, Wojna w Iraku…, s. 419.
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 43-47; W. Michnik, op. cit., s. 123; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie
wizje…, s. 237, 240, 245; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 290-291, 300, 302.
172
90
Dowodem tego są triumfalistyczne wypowiedzi, jakie towarzyszyły działaniom wojennym
w Iraku już od nalotów na Bagdad 20 marca 2003 r., i które zdominowały oceny tej wojny
już po jej zakończeniu. W ocenach tych, powszechnych w środowiskach analitycznych
oraz w mediach, kształtujących postawy społeczne i w pewnym stopniu także je
odzwierciedlające, więcej było poczucia zachwytu, niż rzeczowej analizy. Sprzyjało temu
opieranie się przez dziennikarzy wyłącznie na oficjalnych danych i limitowanie im przez
władze dostępu do teatru działań wojennych – to strona rządowa i podległa jej armia
kontrolowała w tej wojnie informacje. W efekcie tych wszystkich tendencji, zarówno
amerykańskie elity rządowe, jak i amerykańskie media i społeczeństwo – ogarnęła
prawdziwa gorączka wojenna i fascynacja własną potęgą173.
173
Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 356.
91
IV. Obalić Saddama Husajna
Cała tzw. kwestia iracka, czyli splot problemów i interesów, które doprowadziły
do amerykańskiej interwencji w 2003 r., sprowadza się ostatecznie do osoby irackiego
prezydenta Saddama Husajna. Jego obalenie było podstawowym celem wojny przeciwko
Irakowi – wszak amerykańskie ultimatum bezpośrednio poprzedzające rozpoczęcie działań
wojennych mówiło o konieczności opuszczenia Iraku przez Saddama Husajna i jego synów
w ciągu 48 godzin. Dopiero po spełnieniu tego wyjściowego warunku możliwa była
realizacja pozostałych celów wojny. Analizę jej uwarunkowań warto zatem zacząć od osoby
irackiego dyktatora. W niniejszym rozdziale opisany zostanie charakter samego reżimu partii
Baas i Saddama oraz kształtowanie się amerykańskiej polityki w tym zakresie. Saddam był
krwawym tyranem i wola uwolnienia od niego Irakijczyków była niezwykle eksponowana
przez amerykańską administrację.
1. Krwawy tyran
Saddam Husajn174 urodził się 28 kwietnia 1937 r. w wiosce al – Audża pod Tikritem.
Był arabskim sunnitą, członkiem plemienia Al Bu Nasir, z klanu Dżafar, tworzącego jądro
tzw. klanu tikrickiego. Imię przyszłego irackiego dyktatora, Saddam, oznacza po arabsku
„tego, który wytrwale stawia czoło” i nie było wcześniej spotykane w krajach arabskich. Imię
to było wróżbą na całe życie, i to od najmłodszych lat Saddama. Przyszedł na świat jako
nieślubny pogrobowiec, którego ojciec uciekł od ciężarnej matki – trudno o gorsze
pochodzenie w krajach arabskich. Miał bardzo trudne dzieciństwo. W rodzinnej wsi był
wyśmiewany przez rówieśników, doświadczał przemocy domowej od ojczyma i żył
w biedzie i nie chodził do szkoły. Od najmłodszych lat zdradzał zachowania sadystyczne.
Jego sytuacja zmieniła się w 1947 r., kiedy uciekł z domu rodzinnego do swojego
wuja, Chajr Allaha Tulfaha, byłego oficera armii irackiej, działacza nacjonalistycznego,
podziwiającego ideologię faszyzmu i nazizmu oraz postacie Mussoliniego i Hitlera. Wuj
zapewnił Saddamowi edukację, ukształtował go też ideologicznie. W 1953 r. Saddam
przeniósł się wraz ze swym protektorem do Bagdadu. Tam ukończył szkołę średnią,
174
Jego pełne nazwisko brzmiało Saddam Husajn at – Tikriti (Takriti). Zgodnie z zasadami arabskiej
antroponimii, pierwszy człon to imię, drugi – imię ojca, zaś trzeci to tzw. nisba, czyli przydomek, odnoszący się
np. do miejsca pochodzenia lub wykonywanego przez daną osobę lub jej przodków zawodu. Błędem jest
mówienie i pisanie o irackim dyktatorze „Husajn”, gdyż jest to tylko imię jego ojca. Poprawne jest natomiast,
z punktu widzenia zwyczajów arabskich, mówienie o nim „Saddam”. M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 137.
92
następnie starał się o przyjęcie do Akademii Wojskowej, ale nie powiodło mu się z powodu
zbyt słabych wyników w nauce. W tym czasie związał się z miejscowymi strukturami
przestępczymi i brał udział w napadach rabunkowych175.
Pod wpływem wuja w 1957 r. dwudziestoletni wówczas Saddam wstąpił do partii
Baas (po arabski „Odrodzenie”). Partia miała program socjalistyczny (opowiadała się
za nacjonalizacją przemysłu, przede wszystkim naftowego) i jednocześnie nacjonalistyczny
w sensie panarabskim – głosiła zjednoczenie wszystkich krajów arabskich, w oparciu
o wspólne terytorium, język, historię, religię i podobne interesy ekonomiczne. Rozwiązaniem
problemu, jakim był (szczególnie w Iraku) konflikt między sunnitami a szyitami miała być
laicyzacja państwa – islam został uznany za część dziedzictwa narodowego i miał mieć
swobodę działania, jednak religia i państwo miały być rozdzielone. Baasiści opowiadali się
również za poszanowaniem praw mniejszości narodowych, przede wszystkim Kurdów.
Wszystko to miało zapewnić jedność Iraku oraz stać się podstawą dla jedności
ogólnoarabskiej. Saddam, mimo młodego wieku, zrobił w partii szybką karierę. Już w 1959 r.
otrzymał, wraz z kilkoma towarzyszami, zadanie zabicia irackiego premiera, Abd al –
Karima Kasima. Zamach nie powiódł się, a Saddam został wówczas ranny w nogę
(prawdopodobnie przypadkowo postrzelił go jeden ze współtowarzyszy); ścigany przez
irackie służby, zdołał w przebraniu Beduina uciec przez pustynię za granicę i ostatecznie
trafił do Egiptu, gdzie kontynuował działalność emigracyjną w partii Baas oraz studiował
prawo w Kairze, choć nie wiadomo, czy ukończył studia176.
Partia Baas poparła przewrót Abd as – Salama Arifa w 1963 r. i weszła początkowo
w skład rządu, jednak szybko została z niego usunięta i przeszła do opozycji. Saddam wrócił
do Iraku i w 1964 r. dostał zadanie stworzenia tajnej policji partyjnej, zwanej Dżihaz Hanin
(po arabsku „Aparat Tęsknoty”). Później został aresztowany, ale w 1968 r. zdołał uciec
z więzienia i doprowadzić wraz z towarzyszami do przewrotu 17 lipca 1968 r., nazywanego
przez iracką propagandę „Rewolucją Siedemnastego Lipca”. Partia Baas przejęła wówczas
pełnię władzy – prezydentem został gen. Ahmed Hasan al – Bakr, zaś wiceprezydentem
i jego prawą ręką – jego 31-letni daleki kuzyn, Saddam Husajn. Jako wiceprezydent Saddam
od początku wywierał duży wpływ na politykę kraju, stopniowo zwiększał swoje znaczenie
i już na początku lat 70-tych był rzeczywistym władcą Iraku. „Jednocześnie był jednym z
175
176
Ibidem, s. 137-139.
Ibidem, s. 139, 149.
93
głównych konstruktorów irackich służb bezpieczeństwa. To sprawiło, że jego imię budziło
przerażenie u wielu Irakijczyków, zanim jeszcze Saddam objął stanowisko prezydenta”177.
Początkowo prowadził rozważną politykę – kraj modernizował się dzięki dochodom
ze znacjonalizowanego w 1972 r. przemysłu naftowego, zwalczany był analfabetyzm,
kobiety otrzymały prawa niespotykane w innych krajach muzułmańskich. Dzięki wzrostowi
zamożności społeczeństwa władza, w tym wiceprezydent Saddam Husajna, zdobyła dużą
popularność w irackim społeczeństwie. Rozwiązywane były też problemy wewnętrzne –
w 1970 r. została utworzona autonomia kurdyjska, zagwarantowane zostały też prawa innych
mniejszości. To Saddam doprowadził do podpisania układu z Iranem w 1975 r., kończącego
spory graniczne. W 1976 r. Saddam został marszałkiem, chociaż nigdy nie służył w wojsku.
W 1978 r. pod naciskiem szaha Iranu, Mohammada Rezy Pahlaviego, wiceprezydent
zdecydował o usunięciu przebywającego w Iraku na emigracji od lat 60-tych przywódcy
opozycji irańskiej, ajatollaha Chomeiniego – dało to początek personalnemu konfliktowi
między obu przywódcami178.
16 lipca 1979 r., w rocznicę przewrotu z 1968 r., Saddam Husajn przejął pełnię
władzy w Iraku, zastępując na stanowisku prezydenta gen. Ahmeda Hasana al – Bakra,
którego zmuszono do dymisji pod pozorem złego stanu zdrowia. Saddam został również
zwierzchnikiem
sił
zbrojnych,
przewodniczącym
Rady
Dowództwa
Rewolucji
oraz sekretarzem generalnym partii Baas; w 1994 r. dodał do tego stanowisko premiera.
„Głównym zadaniem, podobnie jak i jego poprzedników, było utrzymanie jedności państwa.
I czynił to tak, jak potrafił, a były to metody znane w dziejach świata i w dziejach Iraku,
akceptowane przez światową opinię publiczną przez większość okresu rządów Saddama.”179
Jego rządy, opierające się na armii, aparacie bezpieczeństwa i partii oraz ścisłych związkach
z własnym klanem Tikritich – okazały się represyjną dyktaturą.
Władza Saddama opierała się na klasycznym kulcie jednostki, połączonym z terrorem
i inwigilacją. Bezwzględnie zwalczane były wszelkie przejawy opozycji i kontestacji, tak
rzeczywiste, jak i domniemane. Przemoc stała się jednym z podstawowych instrumentów
polityki i sposobów rozwiązywania problemów kraju. Saddam był też niewątpliwie
przywódcą charyzmatycznym i trudno jest obecnie ocenić, w jakim stopniu powszechne
deklaracje lojalności i miłości ze strony Irakijczyków były wynikiem strachu, a w jakim
autentycznej fascynacji. Prawdopodobnie oba czynniki odgrywały istotną rolę. Mikhael
177
Ibidem, s. 140.
K. Korzeniewski, op. cit., s. 38-40, 51-52; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 139-141; K. Stefanek, op. cit., s.
108.
179
M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 137-138.
178
94
Ramadan, były sobowtór Saddama, który uciekł z Iraku i napisał niezwykle krytyczne wobec
irackiego dyktatora wspomnienia, sformułował następującą opinię: „Wiem, że ludzie
zachodu nie potrafią zrozumieć popularności, jaką Saddam cieszy się wśród znacznej części
społeczeństwa Iraku i podejrzewają, że jest to efekt irackiej propagandy. Częściowo mają
rację, aby jednak w pełni zrozumieć to zjawisko, należy sięgnąć w głąb tragicznej historii
tego regionu. Okaże się wtedy, że narody arabskie potrzebują silnych przywódców, a nie
współczucia”180. W tym sensie fenomen społecznego odbioru Saddama można porównać
do fenomenu Józefa Stalina, który również wzbudzał w swoim narodzie (i w pewnym stopniu
nadal wzbudza) jednocześnie uczucia strachu, nienawiści i głębokiej fascynacji. Jak słusznie
twierdzi Marek M. Dziekan, utrzymaniu władzy Saddama służył tyleż terror i strach,
co propaganda sukcesu i kreacja własnego wizerunku silnego przywódcy i ojca narodu181.
Saddam od początku swych rządów świadomie kreował własną legendę. Niedługo
po objęciu urzędu prezydenta zlecił napisanie swej biografii Egipcjaninowi Amirowi
Iskandarowi, która miała charakter hagiograficzny i została szczegółowo zweryfikowana
przez jej bohatera. W książce ukazało się drzewo genealogiczne Saddama, według którego
wywodził się w prostej linii od kalifa Alego (co zresztą zostało uznane za wielkie
bluźnierstwo przez szyitów). W 1980 r. ukazał się film biograficzny o Saddamie pt. Długie
Dni, nakręcony przez Taufika Saliha, w którym kreowano wizerunek Saddama jako herosa,
który po nieudanym zamachu na premiera Kasima w 1959 r. kazał sobie bez znieczulenia
usunąć kulę z rannej nogi, przy czym wymuszono na reżyserze filmu powtórne nakręcenie tej
sceny, gdyż przez twarz grającego Saddama aktora przebiegł grymas bólu; według irackiego
dyktatora, podczas tego zdarzenia nie skrzywił się ani na chwile i chciał, by właśnie takim
znała go opinia publiczna. Wizerunek Saddama miał dotrzeć do każdego – poza książkami
i filmami ukazywały się na jego temat tomy poezji, pieśni, a nawet komiksy. W całym Iraku
wisiały portrety prezydenta, jego zdjęcia i podobizny zdobiły gazety i czasopisma, znaczki,
zeszyty szkolne, a nawet tarcze zegarków, jego imię nosiły szkoły, lotniska, centra kultury
i sztuki, a nawet zamieszkiwana przez szyitów bagdadzka dzielnica, zwana obecnie Sadr
City. Urodziny prezydenta, obchodzone 28 kwietnia, były jednym z najważniejszych świąt
państwowych. Saddam był podziwiany jako znawca wszelkich nauk. Przemawiał niezbyt
porywająco i najczęściej czytał z kartki, jednak mówił krótko i w pięknym, literackim języku
arabskim,
co
w
świecie
arabskim
jest
wyznacznikiem
poziomu
wykształcenia
i przynależności do elit intelektualnych społeczeństwa.
180
181
M. Ramadan, W cieniu Saddama, Videograff II, Katowice 2001, s. 30.
M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 155; K. Stefanek, op. cit., s. 109-110, 113-114.
95
Budując
swój
wizerunek,
stworzył
ideologię
zwaną
„irakizmem”,
rodzaj
nacjonalizmu, uzupełniającego baasistowski nacjonalizm ogólnoarabski. Irakizm polegał
na utożsamianiu wielkości irackiego przywódcy z wielkością samego Iraku, utożsamianie
prezydenta i jego kraju. Elementem irakizmu było też częste porównywanie się Saddama
do historycznych bohaterów – babilońskich królów Hammurabiego i Nabuchodonozora II
(m.in. ze względu na spowodowaną przez tego ostatniego niewolę babilońską Żydów).
Rozkazał także budowę rekonstrukcji starożytnego miasta Babilon i na każdej cegle kazał
wyryć swoje imię, podobnie, jak czynili starożytni budowniczy182. Innym czczonym
przez Saddama bohaterem był Saladyn, z pochodzenia Kurd, urodzony w tym samym
mieście, co iracki dyktator – w Tikricie. Saddam często nawiązywał też do czasów kalifatu
Abbasydów, kiedy Bagdad był stolicą świata arabskiego, jak również dokonał rehabilitacji
dynastii haszymidzkiej obalonej w 1958 r., uznając króla Fajsala I za jednego
z najwybitniejszych
nacjonalistów
arabskich;
jego
bagdadzkie
mauzoleum
zostało
odrestaurowane. Poza rekonstrukcjami, Saddam wznosił też ku swej chwale liczne budynki
użyteczności
publicznej,
infrastrukturę
i
całe
dzielnice,
jak
również
wspaniałe
pałace prezydenckie.
Znamienną cechą systemu stworzonego przez Saddama była głęboka inwigilacja
społeczeństwa. Za rzeczywistą, a najczęściej domniemaną zdradę, wynikającą bardziej
z obsesji strachu Saddama – karano śmiercią, poprzedzoną najbardziej wymyślnymi
torturami. Represje mogły paść na każdego, z wyjątkiem synów Saddama – Udaja i Kusaja,
którym
ojciec
wybaczał
wszelkie
przestępstwa,
choć
Udaj
był
bez
wątpienia
psychopatycznym sadystą, mordującym ludzi dla zabawy i porywającym kobiety z ulic
Bagdadu183. Wszechobecne były służby bezpieczeństwa, zwane Muchabarat, bez śladu
znikały tysiące ludzi podejrzewanych o wrogość wobec reżimu. Represje uderzały głównie
w szyitów i Kurdów, jednak także przedstawiciele sunnitów i innych mniejszości tracili
zdrowie i życie w wyniku działań irackiej bezpieki. Wszelka krytyka panującego systemu
182
Rekonstrukcja była niezgodna z pierwotnym wyglądem Babilonu i możliwa jest jej rozbiórka. W trakcie
rządów Saddama duże fundusze były przeznaczane na badania archeologiczne, w których ważną rolę odgrywali
polscy uczeni. M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 150. W latach 2003 – 2004 na terenie rekonstrukcji Babilonu
oraz pobliskiego kompleksu pałacowego Saddama miała swą siedzibę baza wielonarodowej dywizji Centrum –
Południe pod polskim dowództwem. W kwietniu 2004 r. baza została przeniesiona do Diwaniji, a Babilonowi
przywrócono rangę parku kultury.
183
Jak pisze M. Ramadan, „Chociaż Saddam potrafił być równie brutalny jak Udaj, wszystko co robił, miało jakiś
cel i na tym polegała różnica między ojcem i starszym synem. Saddam nie był psychopatą i jeśli coś robił,
upewniał się zawsze, jakie będą tego konsekwencje.” M. Ramadan, op. cit., s. 142.
96
była surowo karana. Czystki dotykały też bezpośredniego zaplecza władzy, czyli partii Baas
– zgodnie z logiką terroryzowania i umacniania w ten sposób władzy przez reżim184.
Swe samodzielne rządy w Iraku rozpoczął Saddam od wciągnięcia kraju w wieloletnią
wojnę z Iranem. Już w kwietniu 1980 r. został aresztowany przywódca szyitów irackich
i najwyższy arabski autorytet szyicki, ajatollah Muhammad Bakir as – Sadr (wkrótce został
zamordowany) oraz ponad 40 członków opozycji, a ponad 35 tysięcy szyitów (głównie
obywateli Iranu) zostało wydalonych z kraju. Dochodzi także do delegalizacji najważniejszej
szyickiej organizacji opozycyjnej, partii Dawa. Działania te zostały potępione przez nowe
władze irańskie (na czele z ajatollahem Chomeinim), które wezwały Irakijczyków
do obalenia ich prezydenta. 22 września 1980 r. Saddam dokonał agresji na Iran. Pomyślana
jako szybka kampania, która pozwoli na zdobycie hegemonii w regionie i umocnienie
zagrożonej pochodem irańskiej rewolucji władzy Saddama w kraju, wojna przerodziła się
w wyniszczający maraton, który trwał do sierpnia 1988 r. i kosztował życie ok. 1 mln osób
po obu stronach, oraz spowodował koszty i straty materialne, które zahamowały dynamiczny
rozwój Iraku. W trakcie wojny Saddam dał dowody swej bezwzględności i okrucieństwa –
wojska irackie (podobnie zresztą jak irańskie) prowadziły wojnę totalną, łamiąc konwencje
genewskie prawa humanitarnego. Irak stosował w toku działań wojennych broń chemiczną.
Mimo ogromnych kosztów wojny i powrotu do status quo po jej zakończeniu, iracka
propaganda określiła ją mianem zwycięstwa i użyła jej legendy do dalszego umacniania kultu
przywódcy; podobnie zresztą uczyniła strona irańska. W propagandzie irackiej wojna
ta nazywana była „Dostojną al – Kadisijją Saddama”. Jest to nawiązanie do stoczonej
w 637 r. bitwy pod al – Kadisijją, w której Arabowie odnieśli historyczne zwycięstwo
nad Persami. Propaganda iracka lansowała tezę, że wojna z Iranem była tak naprawdę wojną
obronną, w której uratowano świat arabski przed inwazją odwiecznego, perskiego wroga185.
Wojnie z Iranem towarzyszyły niepokoje wewnętrzne w Iraku, powodowane zarówno
przez podburzanych przez Iran Kurdów, jak i szyitów. W 1982 r. Saddam wydał rozkaz
zamordowania 150 osób w szyickim mieście Dudżajl. W latach 1987 – 1989 w celu
stłumienia kurdyjskiego powstania, iracki dyktator rozkazał przeprowadzić Alemu Hasanowi
al – Madżidowi (zwanemu „chemicznym Alim”, późniejszemu ministrowi spraw
wewnętrznych Iraku) operację Anfal. Była to planowa eksterminacja ludności kurdyjskiej –
zniszczono 4 tys. wsi i miasteczek, zabito ok. 100 tys. mieszkańców. Użyto też broni
184
M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 141, 145-155; K. Stefanek, op. cit., s. 108.
K. Korzeniewski, op. cit., s. 39-41, 53-55; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 137-142; K. Stefanek, op. cit., s.
110, 114, 156; P. Durys, P. Pacholski, op. cit., s. 10.
185
97
chemicznej – najsłynniejszym tego przykładem, dzięki filmowi nagranemu po ataku przez
irańską telewizję, było uderzenie chemiczne na Halabdżę 16 – 17 marca 1988 r., podczas
którego zginęło 5 tys. Kurdów186.
2 sierpnia 1990 r., pragnąc zaradzić katastrofalnej sytuacji ekonomicznej, Saddam
zdecydował się na atak na Kuwejt. Kraj został szybko podbity i Saddam dokonał jego
aneksji, przekształcając go w prowincję o historycznej nazwie al – Kazima. Wojna ta okazała
się błędem, który rozpoczął proces, mający doprowadzić ostatecznie do upadku i śmierci
irackiego dyktatora. ONZ potępiła atak i nałożyła na Irak sankcje ekonomiczne, finansowe
i komunikacyjne oraz embargo na dostawy broni i sprzętu wojskowego. Saddam odmawiał
wycofania wojsk z Kuwejtu, dopóki nie zostanie rozwiązana kwestia palestyńska – miało
mu to zapewnić popularność w regionie i umocnić pozycję Iraku jako bliskowschodniego
lidera, jak również doprowadzić do podziałów wśród państw arabskich, które w większości
poparły sankcje przeciwko Irakowi. Saddam jednak nie osiągnął swych celów. W styczniu
1991 r. koalicja międzynarodowa pod auspicjami ONZ i pod przywództwem USA rozpoczęła
operację „Pustynna Burza”, która doprowadziła do wyzwolenia Kuwejtu pod koniec lutego.
28 lutego 1991 r. na południu Iraku wybuchło powstanie szyickie, szybko
rozprzestrzeniając się na Basrę. Do 7 marca powstanie objęło większość miast na południu
kraju, w tym Nadżaf, al – Kut i Karbalę, do starć doszło też w Bagdadzie. 4 marca wybuchło
kolejne powstanie, tym razem kurdyjskie, które objęło swym zasięgiem większość
Kurdystanu, w tym al – Sulajmaniję, Irbil i Kirkuk. Powstańcy liczyli na pomoc Stanów
Zjednoczonych, które bardziej lub mniej otwarcie zachęcały Irakijczyków do obalenia ich
przywódcy; w chwili próby jednak Waszyngton zawiódł oczekiwania irackiej opozycji.
Wobec biernej postawy USA i pozostałych członków niedawnej koalicji antyirackiej
oraz zachowania w czasie ostatniej wojny wystarczającej ilości sił, Saddam zdołał stłumić
oba powstania. Najpierw skoncentrowano się na działaniach na południu. Kluczem
do zwycięstwa okazało się natarcie jednostek zmechanizowanych wspartych helikopterami
bojowymi oraz niesłychana brutalność elitarnej Gwardii Republikańskiej. W ciągu niespełna
trzech tygodni siły rządowe zdołały opanować główne miasta regionu. W drugiej połowie
marca rozpoczęło się natarcie na Kurdów. Do 2 kwietnia wojska Saddama odzyskały
wszystkie ważniejsze miasta opanowane przez kurdyjskich powstańców, którzy schronili się
w górach. Rebelianci kurdyjscy byli jednak znacznie liczniejsi i lepiej uzbrojeni niż szyici,
toteż Saddam nie ryzykował ostatecznego starcia i 19 kwietnia zawarto zawieszenie broni.
186
P. Durys, P. Pacholski, op. cit., s. 11-12; K. Korzeniewski, op. cit., s. 41, 65-66; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s.
142, 145.
98
Ważna była tu presja USA, Wielkiej Brytanii i Francji, o czym mowa niżej. W efekcie
Saddam de facto utracił kontrolę nad północną częścią terenów zamieszkiwanych przez
Kurdów. Podczas tłumienia obu powstań zginęło 60 tysięcy ludzi, a ok. 1,5 – 2 miliony
Kurdów uciekło do Turcji, Iranu oraz w góry irackiego Kurdystanu.
Jednym z tragicznych epizodów tłumienia powstania szyickiego w 1991 r. była
decyzja o zniszczeniu rozlewisk Tygrysu i Eufratu. Tereny te, zamieszkiwane
przez Madanów, ze względu na swą niedostępność były miejscem schronienia pokonanych
szyickich rebeliantów. Saddam rozkazał budowę systemu kanałów, które miały osuszyć
bagna w celu zlikwidowania podstaw życia i oporu Madanów. W konsekwencji tereny
te, będące skupiskiem niespotykanej fauny i flory (wg niektórych badaczy to właśnie na tym
miejscu wzorowany był biblijny opis Raju), zostały w 95% zmienione w pustynię. Była
to jedna z największych katastrof naturalnych w historii świata. Obecnie prowadzone
są prace nad rekultywacją tych terenów. W latach 90 i na początku XXI wieku Saddam
prowadził politykę przymusowych przesiedleń ludności, przede wszystkim szyitów
z południa
oraz,
w
ramach
Turkmenów i Asyryjczyków
187
polityki
„arabizacji”
północy
kraju,
Kurdów,
.
Poza zwalczaniem powstań Kurdów i szyitów, Saddam zaraz po wojnie w Zatoce
rozprawił się także z opozycją we własnym otoczeniu, co miało uniemożliwić realizację
nadziei państw zachodnich na obalenie go w drodze zamachu stanu i zwiększyć jego
bezpieczeństwo. W celu zastraszenia wojska, Saddam przeprowadził czystkę w korpusie
oficerskim armii, sądząc jego przedstawicieli pod pretekstem nieudolności w walkach
z siłami koalicji antyirackiej. Ministrem spraw wewnętrznych został mianowany Ali Hassad
al – Madżid, zwany „Chemicznym Alim”, który miał za zadanie sterroryzować
społeczeństwo i uczynić je posłusznym woli dyktatora. We władzach kraju Saddam umieścił
jeszcze więcej swoich krewnych z klanu Tikriti, co miało mu zapewnić lojalność
najbliższego otoczenia. Saddamowi udało się też skonsolidować swoje zaplecze, tworzone
przez uprzywilejowaną mniejszość sunnickią. Grupa ta, dominująca w armii i aparacie
187
K. Korzeniewski, op. cit., s. 42-44, 57, 66, 101-102, 127; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 855-857; M.M.
Dziekan, Irak: religia…, s. 142-143; K. Stefanek, op. cit., s. 110; R. Zięba, op. cit., s. 83-86; J. Białocerkiewicz,
op. cit., s. 155. Powstania przeciwko władzy Saddama Husajna były najbardziej skrajny przejawem szerszej
tendencji, jaka ujawniła się w irackim społeczeństwie po przegranej wojnie w 1991 r. Chodziło o spadek
autorytetu władzy i w efekcie zmniejszenie się strachu i wzrost desperacji ludzi, by zmienić sytuację w kraju.
W efekcie zanotowano liczne przypadki niszczenia własności państwowej, odmowy odbywania służby
wojskowej, przemytu, drobnej przestępczości i rozmaitych aktów niesubordynacji. Zdarzały się także ataki
na przedstawicieli władz i osoby podejrzewane o donosicielstwo. W kolejnych latach dzięki umiejętnemu
połączeniu terroru, propagandy i gestów wykonywanych wobec grup marginalizowanych, udało się Saddamowi
zapanować nad sytuacją. K. Stefanek, op. cit., s. 109.
99
państwowym, obawiała się, wobec powstań Kurdów i szyitów, utraty swojej pozycji
w państwie. Saddam, poza „kijem” (czyli czystką w korpusie oficerskim) miał też dla armii
„marchewkę” – starsze roczniki zostały zdemobilizowane i, mimo katastrofalnej sytuacji
ekonomicznej kraju, wypłacono im sowite odprawy. Pozostałym żołnierzom zwiększono
racje
żywnościowe,
na
większe
przywileje
mogli
też
liczyć
członkowie
aparatu państwowego.
W ten sposób, zamiast doprowadzić do upadku Saddama, wojna w Zatoce znacznie
umocniła jego pozycję – pozwoliła mu pozbyć się lub zastraszyć wrogów oraz ściślej
związać ze sobą zaplecze w postaci armii, nomenklatury partyjnej, aparatu państwowego
i uprzywilejowanej mniejszości sunnickiej. Saddamowi udało się także stworzyć mit
zwycięstwa w wojnie z koalicją międzynarodową w 1991 r. Propaganda iracka lansowała
bowiem koncepcję, zgodnie z którą w 1991 r. niezłomna postawa Saddama, który odważył
się stawić czoło największemu mocarstwu świata oraz jego sojusznikom, zmusiła koalicję
antyiracką do zawieszenia broni. Podobnie jak w latach 80-tych Irak stawił czoła
odwiecznemu wrogowi świata arabskiego – Persom, tak w 1991 r., zgodnie z propagandą,
walczył w imieniu świata arabskiego z największym protektorem znienawidzonego Izraela.
W ten sposób Saddam Husajn jawił się podwójnym zwycięzcą wojennym. W tym okresie
przyspieszeniu uległ też drugi, obok arabizacji Kurdystanu, główny element polityki
wewnętrznej Saddama – baasyfikacja kraju. Partia Baas stała się partią masową – o ile
w 1980 r. liczyła ok. 0,5 mln członków, to pod koniec lat 90-tych już ok. 2 mln. Po wojnie
wzrosła też obsesja Saddama na punkcie własnego bezpieczeństwa. Saddam nigdy nie sypiał
przez dwie noce z rzędu w tym samym miejscu, zatrudniał też przymusowo kilkunastu
swoich sobowtórów. Pałaców prezydenckich było kilkadziesiąt, w ich okolicy obowiązywał
zakaz zatrzymywania się zarówno pojazdów, jak i pieszych. Stworzona została 15 – tysięczna
jednostka „Fedainów Saddama”, stanowiąca straż rodzinną, dowodzona początkowo
przez Udaja188.
Swoboda działania irackiego dyktatora została ograniczona poprzez utworzenie
przez USA, Wielką Brytanię i Francję stref zakazów lotu powyżej 36 i poniżej 32
równoleżnika, patrolowanych aż do 2003 r. przez siły powietrzne USA i Wielkiej Brytanii,
nakazano mu też zniszczyć jego potencjał broni masowego rażenia, nad czym czuwali
inspektorzy ONZ. Utrzymano także sankcje, nałożone na Irak w 1990 r. Saddam
przez następnych 12 lat prowadził politykę buntu wobec tych decyzji. Utrudniał prace
188
M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 140-143, 152-154; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 857-858; K. Stefanek,
op. cit., s. 110.
100
inspektorów rozbrojeniowych, kilkakrotnie groził całkowitym zerwaniem z nimi współpracy
(co ostatecznie uczynił w 1998 r.), nakazywał swoim siłom powietrznym i obronie
przeciwlotniczej ostrzeliwanie samolotów USA i Wielkiej Brytanii, patrolujących irackie
niebo nad strefami zakazu lotów, groził Kuwejtowi itp. Wszystkie te ostentacyjne działania
służyły mu do zachowania twarzy wobec własnego społeczeństwa. Nieustannie sondował
możliwości zwiększenia swojej swobody działania oraz reakcję i zdecydowanie mocarstw
zachodnich
i
nie
zaniedbywał
żadnej
okazji,
by
utrudniać
pracę
inspektorów
rozbrojeniowych. Kreował w ten sposób swój wizerunek silnego i zdecydowanego
przywódcy, broniącego godności i honoru własnego narodu wobec polityki Zachodu,
łamiącej iracką suwerenność. Uczynił z retoryki oblężonej twierdzy jeden z filarów swej
władzy i musiał podkreślać swą niezłomność oporem wobec działań ONZ, rozumianych jako
dyktat Zachodu.
W ten sposób pozycja Saddama uległa umocnieniu, co więcej – stał się bohaterem
arabskiej ulicy jako ten, który przeciwstawił się Zachodowi. Irackiemu dyktatorowi udało się
wykreować
międzynarodowy
wizerunek
Iraku
jako
„kozła
ofiarnego”
Stanów
Zjednoczonych, niesłusznie doprowadzanego sankcjami i ciągłymi atakami militarnymi
do ruiny, który jednak w tak trudnej sytuacji jest w stanie zachować honor. Działaniom tym
sprzyjały wewnętrzne podziały w łonie Rady Bezpieczeństwa, które Saddam starał się przy
każdej sposobności pogłębiać; brak zgodności między stałymi członkami Rady sprawiał,
że iracki dyktator wiedział, iż ryzyko jego działań jest niewielkie. Celowi utrzymania się
u władzy służyła także zmiana stosunku Saddama do religii. Baasizm był ideologią świecką,
mimo to już w czasie wojny z Iranem Saddam zaczął nawiązywać w swych przemówieniach
do zasad Koranu oraz pojawiać się w meczetach i spotykać z duchownymi, co miało przede
wszystkim pozyskać sympatię szyitów. Po wojnie z 1991 r. Saddam zaczął podkreślać swoją
wiarę w Boga i pozytywny stosunek władz do islamu. W 1991 r. na fladze Iraku pojawiły się
słowa Allah Akbar („Bóg jest wielki”).
Tymczasem dyktator nie przejmował się specjalnie losem swoich obywateli, których
sytuacja bytowa na skutek kolejnych wojen, sankcji i izolacji była fatalna. W 1996 r. ONZ
uruchomiła program „Ropa za Żywność”, jednak nie poprawił on losu Irakijczyków, gdyż,
na skutek korupcji w ONZ, Saddam zdołał przeznaczać uzyskane z programu środki na cele
niezgodne z jego przeznaczeniem, w tym na odbudowę armii oraz luksusy dla siebie i swojej
rodziny. W tym samym czasie głód i choroby w Iraku przybrały skalę katastrofy
humanitarnej, pochłaniając kilkaset tysięcy istnień ludzkich, głównie dzieci. Dzięki
101
umiejętnej propagandzie, fakty te nie doprowadziły do spadku popularności Saddama,
lecz do wzrostu nienawiści Irakijczyków wobec Zachodu189.
Saddam nie wierzył jednocześnie w naprawdę zdecydowane działania USA – sądził,
że ONZ jest na tyle wewnętrznie podzielona, że nie da autoryzacji do interwencji w Iraku,
a Stany Zjednoczone nie zdecydują się na atak na pełną skalę wbrew całemu światu. Jednak
gdy George W. Bush zaczął głosić konieczność obalenia reżimu w Bagdadzie, dni irackiego
dyktatora były policzone, i na nic zdała się pełna współpraca z powracającymi do Iraku
inspektorami rozbrojeniowymi. USA były zdeterminowane odsunąć go od władzy, a potędze
USA Saddam nie był w stanie się przeciwstawić. Ten mistrz utrzymywania władzy
na gruncie wewnętrznym po raz kolejny tragicznie się pomylił w odniesieniu do sytuacji
międzynarodowej. Upadek kosztował go nie tylko władzę, ale i życie190.
15 października 2002 roku odbyło się w Iraku referendum w sprawie kolejnej,
siedmioletniej kadencji prezydenta Saddama Husajna. Zgodnie z oficjalnymi wynikami
głosowania, za dyktatorem oddano 100% głosów191. Można uznać to za symboliczne,
przewrotne pożegnanie Saddama z jego narodem. Gdy 29 stycznia 2002 r. George W. Bush
zaliczył Irak do tzw. „osi zła”, tajemnicza ręka napisała na ścianie pałacu Saddama
„policzono, zważono, rozproszono”192.
2. Polityka USA wobec reżimu partii Baas i Saddama Husajna
2.1. Polityka USA wobec reżimu partii Baas i Saddama Husajna
do końca kadencji Georga Busha seniora
USA widziały początkowo w partii Baas siłę, zdolną odsunąć od władzy ściśle
związany z państwami socjalistycznymi nacjonalistyczny rząd gen. Kasima, dlatego CIA
wsparła przewrót w 1963 r.193. Jednak nowy rząd kontynuował kurs obrany przez Kasima,
189
K. Korzeniewski, op. cit., s. 43-45; M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 140-141; M. Leśniewski, Druga
wojna…, s. 857-860; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 39; M.M. Dziekan, Irak: casus…, s. 143-144; K. Stefanek,
op. cit., s. 110; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 143-145, 155-157; T. Strulak, Działania na rzecz rozbrojenia…, s.
195-197.
190
K. Korzeniewski, op. cit., s. 45-46, 58; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 864.
191
M.M. Dziekan, Historia…, s. 201.
192
Por. przypis 103.
193
CIA wspierała monarchię, opłacając m.in. czołowych polityków irackich. Przewrót gen. Kasima był dla
Agencji dużym zaskoczeniem; jej współpracownicy zaczęli znikać bez śladu, a dyrektor CIA Allen Dulles zaczął
nazywać Irak „najniebezpieczniejszym miejscem na świecie”. Ponieważ obawiano się, że kraj ten z czasem
rzeczywiście dołączy do obozu komunistycznego, CIA zdecydowała się na wsparcie partii Baas w celu
doprowadzenia do obalenia Kasima. Kontakty nawiązano po nieudanym zamachu baasistów na gen. Kasima w
1959 r. Jak stwierdził Ali Saleh Sa’adi, baasistwowski minister spraw wewnętrznych Iraku w latach 60 – tych,
„dojechaliśmy do władzy pociągiem CIA”. T. Weiner Dziedzictwo popiołów. Historia CIA, Dom Wydawniczy
Rebis, Poznań 2009, s. 167-168.
102
a partia Baas została szybko odsunięta od udziału we władzy. W 1968 r. baasiści przejęli
pełnię władzy, w czym ponownie pomogła CIA194. Partia Baas była jednak partią
socjalistyczną i kontynuowała kurs polityki zagranicznej, jaki Irak przyjął w 1958 r., ściśle
współpracując z państwami bloku wschodniego. W 1972 r. doszło do podpisania traktatu
o przyjaźni między Irakiem a ZSRR; Irak szybko stał się głównym klientem Moskwy
na Bliskim Wschodzie. Co więcej, Bagdad prowadził ostrą politykę antyizraelską, finansując
działalność palestyńskich organizacji terrorystycznych i prezentując nieprzejednane
stanowisko w sprawie konfliktu bliskowschodniego. Z tych powodów stosunki między USA
a Irakiem były w początkowym okresie rządów baasistów złe. Gdy w 1972 r. została w Iraku
przeprowadzona nacjonalizacja przemysłu naftowego, jednym z głównych poszkodowanych
okazały się firmy amerykańskie i brytyjskie. W tym też roku CIA zaczęła dostarczać broń
i udzielać innego rodzaju pomocy separatystom kurdyjskim; w sumie pomoc miała wartość
5,38 mln dolarów. Wielka Brytania, Izrael i Iran dołożyły do tego kolejnych 7 mln dolarów.
W 1973 r. amerykański sekretarz stanu Henry Kissinger zapowiedział zwiększenie
amerykańskiej pomocy, a Iran przeznaczył na ten cel aż 30 mln dolarów, obiecując 75 mln
w kolejnym roku. Teheran był głównym zainteresowanym w tej pomocy – bojownicy
kurdyjscy wiązali bowiem aż 2/3 armii irackiej, co wydatnie podnosiło poziom
bezpieczeństwa Iranu. Wsparcie ustało w 1975 r. – Iran podpisał porozumienie o normalizacji
stosunków z Irakiem i wstrzymał swoją pomoc dla Kurdów. Również Stany Zjednoczone
wycofały się z operacji, pozostawiając Kurdów samych sobie i pozwalając wojskom irackim
na brutalną ich pacyfikację. Stosunki amerykańsko – irackie pozostawały jednak fatalne.
Sytuacja zmieniła się dopiero podczas wojny iracko – irańskiej (1980 – 1988).
Początkowo USA sprzedawały potajemnie broń obu stronom konfliktu, jednak w 1982 r.
Waszyngton skreślił Irak z listy państw sponsorujących terroryzm (co umożliwiło oficjalną
sprzedaż broni do tego państwa) a 1984 r. oba państwa ponownie nawiązały stosunki
dyplomatyczne (zerwane przez Bagdad jeszcze w 1967 r. w odpowiedzi na wsparcie
udzielone przez Stany Zjednoczone Izraelowi w trakcie wojny sześciodniowej). Stany
Zjednoczone kierowały do Iraku dostawy nowoczesnej broni195 i udzielały mu istotnej
pomocy w zakresie danych wywiadowczych, dostarczając m.in. zdjęcia satelitarne pozycji
irańskich. Pod wpływem USA, Irak otrzymał również wsparcie z Francji, Wielkiej Brytanii
i Niemiec. Powodem zwrotu w polityce amerykańskiej była obawa przed ekspansją rewolucji
194
K. Korzeniewski, op. cit., s. 52.
Mimo, że USA politycznie zaangażowały się po stronie Iraku, potajemna sprzedaż broni do Iranu trwała aż
do 1986 r. i doprowadziła do wybuchu tzw. afery Iran – contras.
195
103
irańskiej – mogłoby to naruszyć regionalną równowagę sił, zagrozić sojusznikom USA
w regionie (przede wszystkim Arabii Saudyjskiej), a nade wszystko bezpieczeństwu
energetycznemu USA.
W 1988 r. USA i inne mocarstwa, obawiając się sukcesu Iranu wobec zupełnego
wyczerpania wojną Iraku, zmusiły strony walczące do zawarcia rozejmu, grożąc
zastosowaniem przez Radę Bezpieczeństwa sankcji. W trakcie wojny Saddam Husajn stał się
jednym z najważniejszych partnerów USA w regionie. Okrutne metody sprawowania przez
niego władzy, w tym operacja Anfal czy używanie zakazanej broni chemicznej w trakcie
wojny z Iranem i wobec Kurdów – nie spotykały się z jakimkolwiek sprzeciwem. Irak pełnił
bowiem zbyt ważną funkcję „przedmurza świeckości” wśród państw Bliskiego Wschodu,
pierwszej linii obrony przed pochodem rewolucji irańskiej – by kwestie praw człowieka
miały wpływać na stosunki Amerykanów i ich sojuszników z Bagdadem196.
Sytuacja uległa radykalnej zmianie po agresji Iraku na Kuwejt 2 sierpnia 1990 r.
Stany Zjednoczone stanęły wówczas na czele międzynarodowej koalicji, która doprowadziła
do wyzwolenia Kuwejtu w lutym 1991 r.197. Aż do 2004 r. między Irakiem a Stanami
Zjednoczonymi nie były utrzymywane stosunki dyplomatyczne. Po zakończeniu wojny
Saddam przystąpił do bezwzględnego tłumienia powstań szyitów i sunnitów. 5 kwietnia
1991 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję nr 688, w której potępiła zbrodnie
irackie na ludności kurdyjskiej, stwierdziła zagrożenie międzynarodowego pokoju
i bezpieczeństwa i wezwała władze irackie do zakończenia represji, nalegając jednocześnie
na dopuszczenie na irackie terytorium organizacji humanitarnych i apelując do wszystkich
państw członkowskich i organizacji humanitarnych o udzielenie pomocy humanitarnej
zagrożonej ludności198. W rezolucji nie było mowy o upoważnieniu do użycia siły czy
do tworzenia nad Irakiem stref zakazu lotów. Mimo to dzień później, powołując się na wyżej
wymienioną rezolucję, niewielkie siły zbrojne USA, Wielkiej Brytanii i Francji, wsparte
przez lotnictwo, rozpoczęły interwencję w północnym Iraku (operacja Provide Comfort)
w celu dostarczenia pomocy humanitarnej i umożliwienia powrotu uchodźców. Jednocześnie
państwa te zdecydowały o utworzeniu strefy zakazu lotów dla irackiego lotnictwa powyżej
196
K. Korzeniewski, op. cit., s. 40-41, 54; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 38; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s.
138, 142; T. Wyszyński, op. cit., s. 53; T. Weiner, op. cit., s. 691; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 55
197
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 38-39. W przededniu operacji „Pustynna Burza” polskie służby wywiadowcze
pomogły w tajnej ewakuacji amerykańskich agentów z Iraku i okupowanego Kuwejtu, zaś po wojnie polska
ambasada w Bagdadzie, wobec zerwania amerykańsko – irackich stosunków dyplomatycznych, podjęła się
reprezentowania interesów USA w Iraku. R. Kuźniar, Droga do wolności…, s. 95.
198
Tekst rezolucji: http://daccess-dds-ny.un.org/doc/RESOLUTION/GEN/NR0/596/24/IMG/NR059624.pdf?
OpenElement.
104
36 równoleżnika. Na tej samej podstawie, 26 sierpnia 1992 r. utworzono analogiczną strefę
poniżej 32 równoleżnika w celu ochrony szyitów (w 1996 r. strefę rozszerzono do 33
równoleżnika). Samoloty USA i Wielkiej Brytanii aż do 2003 r. patrolowały obie strefy
zakazu lotów, regularnie wdając się w potyczki z irackim lotnictwem i obroną
przeciwlotniczą. Działania te były jednak spóźnione o rok – Saddam już dawno zdążył
krwawo stłumić powstanie szyitów199.
2.2. „Wojna niedokończona”
Mimo spektakularnego zwycięstwa odniesionego nad wojskami irackimi w 1991 r.,
dość szybko zaczęto w USA mówić o tym, że wojna nie została dokończona, że udało się
wygrać wojnę, ale przegrano pokój. Wypełniono mandat ONZ i wyzwolono Kuwejt, jednak
nie zniszczono w stopniu wystarczającym irackiego potencjału wojskowego, a przede
wszystkim pozostawiono u władzy Saddama Husajna, który był czynnikiem destabilizującym
sytuację w regionie. Irak postępował na arenie międzynarodowej tak a nie inaczej z powodu
jednego człowieka, skupiającego pełnię władzy w państwie – Saddama Husajna. Tylko jego
usunięcie, zdaniem krytyków Busha seniora, zagwarantowałoby trwały pokój. Saddam
pomimo poniesionej klęski nadal dysponował drugą co do wielkości armią na Bliskim
Wschodzie (390-400 tys. żołnierzy), którą dzięki obchodzeniu ONZ-owskiego embarga
i bezprawnemu wykorzystywaniu środków z programu „Ropa za Żywność” stopniowo
odbudowywał200. Nieustanne wybiegi wobec inspektorów rozbrojeniowych tworzyły
powszechne wrażenie, że Saddam nadal posiada ukryty arsenał broni masowego rażenia.
Dyktator pozostał u władzy z poczuciem pełnej bezkarności, czego dowiodło brutalne
stłumienie buntu szyitów i Kurdów. Bunty te wybuchły, gdyż Stany Zjednoczone zachęcały
do nich (prezydent George Bush senior wezwał publicznie Irakijczyków, by „wzięli sprawy
w swoje ręce” i usunęli Saddama Husajna) i pośrednio dawały nadzieję na interwencję w celu
wsparcia buntowników – jednak zostali oni pozostawieni sami sobie, co w okrutny sposób
wykorzystał iracki dyktator. Wskazywano na moralną dwuznaczność tej sytuacji.
Działania podjęte wówczas przez USA – stworzenie stref zakazu lotów i interwencja
humanitarna na północy Iraku – były spóźnione i niewystarczające. Co więcej, pokonawszy
bunty oraz stłumiwszy opozycję, Saddam skonsolidował swą władzę w kraju, przedstawiając
199
K. Korzeniewski, op. cit., s. 42-43, 60, 66, 127; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 857.
Zwolennicy koncepcji „wojny niedokończonej” ignorowali jednak fakt fatalnej jakości sprzętu, jakim
dysponowała armia iracka, oraz bardzo słabego poziomu wyszkolenia irackich żołnierzy. Czyniło to wojsko
irackie, mimo formalnej liczebności, zupełnie niegroźnym wobec potęgi sąsiednich państw, z których większość
(praktycznie wszystkie z wyjątkiem Iranu, który był sam wystarczająco silny militarnie, oraz Syrii) mogła liczyć
na pomoc wojskową USA w razie agresji irackiej. Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 357.
200
105
się narodowi jako niezłomny przywódca, który rzucił wyzwanie całemu światu – i przetrwał.
Trwanie reżimu Saddama oznaczało trwanie sankcji ekonomicznych, rujnujących Irak
i uderzających przede wszystkim w iracką ludność, nie szkodzących zaś zasadniczo samemu
irackiemu reżimowi. Z tych wszystkich powodów powstał dość szeroko rozpowszechniony
pogląd, że wojnę w 1991 r. należało „dokończyć”, a skoro tak się nie stało, należy ją
dokończyć obecnie, czyli obalić Saddama Husajna. Poglądy takie były szczególnie popularne
wśród
neokonserwatystów,
dla
których
kwestia
ta
była
przykładem
słabości
i niekonsekwencji w polityce amerykańskiej, z którymi zamierzali walczyć. Dla samego
George’a W. Busha kwestia „wojny niedokończonej” miała też wymiar osobisty – wojny nie
dokończył jego ojciec, za co spotykała go dość powszechna krytyka. Co więcej, Irak był
zamieszany w próbę zamachu na Busha seniora w 1993 r. To sprawiało, że G.W. Bush
podchodził do całej sprawy bardzo osobiście i był zdecydowany „dokończyć dzieło ojca”201.
George Bush senior miał jednak w 1991 r. powody, by zrezygnować z obalenia
reżimu Saddama Husajna. Amerykański prezydent na pewno z radością odniósłby się
do upadku tego reżimu, jednak bardziej obawiał się destabilizacji strategicznie ważnego
regionu Bliskiego Wschodu. Groźba rozpadu głęboko podzielonego wewnętrznie Iraku była
wówczas realna, a rozpad taki byłby sprzeczny z interesami Stanów Zjednoczonych. USA nie
miały planu i koncepcji w odniesieniu do Iraku postsaddamowskiego, a powstałą w ten
sposób próżnię polityczną mógł wypełnić Iran. Irak Saddama Husajna był największym
wrogiem Iranu i równoważąc jego potencjał spełniał paradoksalnie ważną rolę
w utrzymywaniu regionalnej równowagi sił. Waszyngton musiał też brać pod uwagę zdanie
innych państw. Mandat ONZ obejmował tylko wyzwolenie Kuwejtu, i można było się
spodziewać, że gdyby zdecydowano się na marsz na Bagdad, Stany Zjednoczone zostałyby
same, opuszczone przez swoich sojuszników, szczególnie arabskich. Oznaczałoby
to przekreślenie idei „świata przekształconego”, zgodnie z którą Bush senior zakładał,
że stosunki międzynarodowe po zakończeniu zimnej wojny opierać się będą na współpracy
państw i poszanowaniu prawa międzynarodowego. Stany Zjednoczone zostałyby same,
okupując obcy kulturowo kraj, w dodatku bez jakiegokolwiek planu działania.
Jeśli zaś chodzi o kwestię wsparcia powstań, to w przypadku szyitów głośno
sprzeciwiały się temu państwa rejonu Zatoki Perskiej (obawiające się, w razie sukcesu tego
powstania, wzrostu wpływów Iranu), zaś w przypadku Kurdów – Turcja. Z tych wszystkich
201
K. Korzeniewski, op. cit., s. 43; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 855-857, 862-865; M.M. Dziekan, Irak:
religia…, s. 143; K. Stefanek, op. cit., s. 110, 121, 128; B. Balcerowicz, op. cit., s. 357; B. Woodward, Plan
Ataku…, s. 55W. Szymborski, Irak: casus…, s. 46-47; W. Michnik, op. cit., s. 126.
106
powodów zrezygnowano z całkowitego zniszczenia irackich sił na południu kraju202,
z marszu
na
Bagdad,
wreszcie
zachowano
wstrzemięźliwość
wobec
powstań
szyitów Kurdów w 1991 r. Optymalnym rozwiązaniem z punktu widzenia USA byłoby
obalenie Saddama Husajna w drodze dobrze zorganizowanego zamachu stanu i płynne
przejęcie władzy przez nowy reżim, ewentualnie demokratyczny, na co władze amerykańskie
po cichu liczyły także w kolejnych latach203. Być może postępowanie Amerykanów było
moralnie dwuznaczne, pytanie jednak, szczególnie aktualne wobec tego, co stało się w Iraku
po 2003 r., czy nie było to mniejsze zło niż chaos, anarchia i rozpad Iraku, jakie mogły
nastąpić, gdyby postąpiono inaczej.
Kwestia „wojny niedokończonej” miała swój wymiar nie tylko w relacjach G.W.
Busha z jego ojcem, ale też w odniesieniu do innych ważnych członków amerykańskiej
administracji. Była to bowiem wojna niedokończona także przez Colina Powella, Dicka
Cheneya i Paula Wolfowitza. Sprawowali oni wysokie funkcje także w administracji
George’a Busha seniora – Powell był przewodniczącym Kolegium Połączonych Szefów
Sztabów, Dick Cheney – sekretarzem obrony, a Paul Wolfowitz jego zastępcą. W trakcie
wojny z Zatoce Perskiej byli bezpośrednio zaangażowani w bieg wydarzeń, a późniejsza
krytyka dotykała ich bezpośrednio; często zresztą sami krytykowali ówczesne decyzje,
uważając że już wówczas należało obalić Saddama Husajna Kiedy weszli w skład
administracji G.W. Busha, stanęła przed nimi okazja dokończenia dzieła z 1991 r. Kwestii tej
był zresztą świadomy sam G.W. Bush, który w rozmowie z Bobem Woodwardem przyznał,
że we wrześniu 2001 r., bezpośrednio po zamachach terrorystycznych na Nowy Jork
i Waszyngton, nie zdecydował się na uderzenie na Irak (mimo sugestii P. Wolfowitza) m.in.
z tego względu, że nie chciał, aby wojna z terroryzmem miała posłużyć jego
współpracownikom do wyrównania starych rachunków, jak również chciał uniknąć
przeniesienia przez nich doświadczeń z 1991 r. w zupełnie nowe realia.204
Do tezy o „wojnie niedokończonej” należy podchodzić ostrożnie i mieć świadomość,
że lansowana była ona przede wszystkim przez środowisko neokonserwatystów, dla których
stanowiła
element
szerszej
koncepcji
budowania
hegemonicznej
pozycji
Stanów
Zjednoczonych na Bliskim Wschodzi i na całym świecie. Mimo odwoływania się
202
Głównodowodzący sił międzynarodowych w trakcie wojny w Zatoce, gen. Norman Schwarzkopf, stwierdził
wprost, że cele dla ataków lotniczych były wybierane w taki sposób, by w jak najmniejszym stopniu zniszczyć
infrastrukturę Iraku, który nadal miał być przeciwwagą dla Iranu. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 856.
203
K. Korzeniewski, op. cit., s. 57; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 855-857; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s.
143; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 297.
204
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 46; W. Michnik, op. cit., s. 107, 121.
107
do argumentacji moralnej czy kwestii bezpieczeństwa regionalnego, była to „wojna
niedokończona” w sensie realizacji geopolitycznych interesów USA w regionie. Jak trafnie
ujął to prof. Bolesław Balcerowicz, wojna z 2003 r. stanowi w znacznej mierze kontynuację
wojny z 1991 r. „wtedy, gdy ma się na uwadze jeden z jej głównych celów – ustanowienie
skutecznej kontroli politycznej nad regionem”205. W tym kontekście teza o „wojnie
niedokończonej” służyła imperialnym zamierzeniom niektórych amerykańskich polityków.
2.3. Polityka administracji W.J. Clintona wobec reżimu
Saddama Husajna
Po wojnie w Zatoce USA liczyły, że utrzymywanie sankcji międzynarodowych
doprowadzi do narastania konfliktów w Iraku i ostatecznie do obalenia Saddama Husajna.
Prezydent Bush upoważnił CIA do podjęcia w tym kierunku praktycznych działań. Stany
Zjednoczone i Wielka Brytania zaczęły w coraz większym stopniu wspierać emigracyjną
opozycję iracką, doprowadzając do powołania w jeszcze w 1991 r. Irackiego Kongresu
Narodowego
(INC),
skupiającego
ponad
30
ugrupowań
opozycyjnych.
INC
oraz ugrupowania kurdyjskie (Demokratyczna Partia Kurdystanu i Patriotyczna Unia
Kurdystanu) były przez amerykanów wspierane finansowo. Lider INC, Ahmed Szalabi, był
współpracownikiem CIA i osobą mocno powiązaną z amerykańskimi interesami206. CIA
przekazywała środki niemal każdej irackiej grupie opozycyjnej, w tym irackim jeńcom
wojennym, którzy nie chcieli wrócić do Iraku po wojnie w Zatoce.
Stany Zjednoczone starały się zawsze reagować na prowokacje ze strony Saddama.
14 kwietnia 1993 r. w trakcie wizyty w Kuwejcie byłego prezydenta USA George’a Busha
seniora udaremniono próbę zamachu na jego życie, o zorganizowanie której oskarżono
wywiad iracki. W odwecie 26 czerwca 1993 r. w nocy Stany Zjednoczone przeprowadziły
atak rakietowy na pozycje w Iraku. 23 rakiety Tomahawk spadły na siedzibę irackiego
wywiadu w centrum Bagdadu. Jedna z rakiet trafiła w pobliski budynek mieszkalny i zabiła
kilku cywilu, w tym znaną iracką artystkę207. W październiku 1994 r. Amerykanie rozmieścili
w rejonie Zatoki Perskiej 40 tys. żołnierzy, co zmusiło Saddama do rezygnacji z jego gróźb
205
B. Balcerowicz, op. cit., s. 357.
K. Korzeniewski, op. cit., s. 44; M. Makieła, Amerykańska polityka wobec konfliktu zbrojnego w Iraku,
w: Dzielski W., Michnik W. (red.), Irak – dylematy amerykańskiej interwencji, Księgarnia Akademicka, Kraków
2007, s. 88; K. Stefanek, op. cit., s. 116-117.
207
Tak przeprowadzony atak odwetowy został uznany przez ówczesnego dyrektora CIA, Jamesa Woolseya,
za wysoce nieproporcjonalny. Jak stwierdził Woolsey, „Saddam próbował zabić byłego prezydenta Busha (…),
a prezydent Clinton wystrzelił kilkadziesiąt rakiet samosterujących w puste zabudowania w środku nocy
w Bagdadzie, biorąc skuteczny odwet na irackich sprzątaczkach i nocnych stróżach, ale nieszczególnie
skuteczny na Saddamie Husajnie.” T. Weiner, op. cit., s. 495.
206
108
zerwania współpracy z inspektorami rozbrojeniowymi oraz wycofania wojsk irackich, które
zostały ostentacyjnie przesunięte w pobliże Kuwejtu. Od czasu wojny w Zatoce Perskiej
regularnie aktualizowano w Pentagonie plany ewentualnego ataku na Irak. Od 1994 r. CIA na
polecenie prezydenta Clintona pracowało nad planem wsparcia przewrotu wojskowego
przeciwko Saddamowi, kontynuowano też wsparcie dla irackiej opozycji. Podejmowano
różnego typu działania, np. w dniu urodzin Saddama Husajna zrzucono nad Bagdadem ulotki,
wyśmiewające irackiego dyktatora. Przede wszystkim jednak CIA nawiązała kontakty
z Mohammedem Abdullahem Szawanim, byłym dowódcą irackich sił specjalnych,
szykowanym na przywódcę spiskowców. Zwerbowano grupę wysokich oficerów armii
i polityków z Bagdadu, którzy mieli przeprowadzić przewrót. W Londynie podjęto
współpracę z Ijadem Alawim, reprezentującym przebywającą na emigrację grupę irackich
oficerów i byłych działaczy partii Baas, których wsparto bronią i pieniędzmi. W północnym
Iraku wznowiono dawne kontakty z przywódcami kurdyjskimi. Nie udało się jednak
doprowadzić do koordynacji działań tych grup. 26 czerwca 1996 r. spisek został wykryty –
aresztowano ok. 200 oficerów, spośród których od 80 do 120 zabito, a pozostałych skazano
na wieloletni pobyt w więzieniu208.
Administracja Clintona sformułowała doktrynę „podwójnego powstrzymywania”,
wymierzoną zarówno w Iran, jak i w Irak. Stany Zjednoczone dążyły do zachowania
regionalnej równowagi sił, przeciwdziałając nadmiernemu wzrostowi potęgi obu państw,
traktowanych jednak od tej chwili jako takie samo zagrożenie. Czynnikiem równoważącym
wobec obu miała być Arabia Saudyjska. Jednocześnie zrezygnowano z prowadzonej jeszcze
przez George’a Busha seniora polityki równoważenia siły Iranu poprzez odpowiedni
potencjał Iraku209. Stany Zjednoczone nie potrafiły poradzić sobie jednak z zasadniczym
problemem, jakim było trwanie irackiego reżimu. Po tym jak w 1998 r. Saddam zerwał
współpracę z inspektorami rozbrojeniowymi, USA i Wielka Brytania, mimo braku
208
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 857-859; K. Stefanek, op. cit., s. 128; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 55-56;
T. Weiner, op. cit., s. 494-495, 514-515. W odniesieniu do próby obalenia Saddama Mark Lowenthal, ówczesny
szef personelu komisji wywiadu Izby Reprezentantów i były starszy analityk CIA wyraził następujący pogląd:
„Przypadek Saddama był bardzo interesujący (…). No dobrze, pozbyliśmy się Saddama Husajna, nieźle. Ale kogo
damy po nim? Kto jest naszym człowiekiem w Iraku? Każdy, komu damy władzę w Iraku, utrzyma się pewnie
równie długo jak pchła. I to jest właśnie ten przypadek, kiedy politycy mówią: zróbcie coś. Nacisk na „zróbcie
coś” wyraża ich frustrację. Nie dostrzegli, że CIA nie ma sposobu na rozprawienie się z Saddamem Husajnem
(…). Problem z operacją polegał na tym, że nie było wiarygodnych Irakijczyków, z którymi można by się
dogadać. A godni zaufania Irakijczycy, jakich potrzebowaliśmy nie mogli zrobić tego, czego byśmy chcieli.
Operacja była więc klapą. Była niewykonalna. Ale pracownikowi operacyjnemu trudno powiedzieć: „Panie
prezydencie, nie możemy tego zrobić”. Kończy się więc na operacji, która prawdopodobnie w ogóle nie
powinna się zacząć.” T. Wiener, op. cit., s. 515.
209
M. A. Piotrowski, op. cit., s. 398.
109
upoważnienia ze strony Rady Bezpieczeństwa ONZ, przeprowadziły w grudniu tego roku
operację „Pustynny Lis”, w ramach której atakowano z powietrza obiekty związane
z domniemaną produkcją i przechowywaniem broni masowego rażenia, centra dowodzenia,
stanowiska obrony przeciwlotniczej oraz bazy i koszary wojskowe. Celem akcji było
zmuszenie Bagdadu do powrotu do współpracy z ONZ oraz do prowadzenia mniej
prowokacyjnej polityki. W tym czasie prezydent USA, Bill Clinton, po raz pierwszy wyraził
publicznie wolę usunięcia Saddama Husajna ze stanowiska. Od tego momentu obalenie
irackiego przywódcy stało się elementem oficjalnej linii politycznej. Mimo to, gdy Irak nie
ugiął się pod presją bombardowań i nie powrócił do współpracy z inspektorami
rozbrojeniowymi, Stany Zjednoczone nie zdecydowały się na zastosowanie ostrzejszych
środków w celu zmiany reżimu. Nie udało się też wypracować spójnej polityki ONZ w tej
sprawie wobec ostrych różnic zdań między członkami Rady Bezpieczeństwa, świadomie
podsycanych przez Saddama Husajna210.
Amerykanie coraz częściej stosowali retorykę odwołującą się do woli wyzwolenia
Irakijczyków spod tyranii Saddama Husajna, notorycznie łamiącego prawa człowieka211.
Wydźwięk tego argumentu był jednak osłabiany przez fakt, że Amerykanie blisko
współpracowali z wieloma innymi reżimami autorytarnymi w regionie i nie przeszkadzało
im łamanie w nich praw człowieka; chodzi tu przede wszystkim o Arabię Saudyjską. Obawa
przed wzrostem potęgi Iranu była prawdopodobnie tym czynnikiem, który zdecydował o nie
podjęciu za kadencji Clintona, mimo licznych irackich prowokacji w tym okresie
oraz werbalnych deklaracji amerykańskiego prezydenta, zdecydowanych działań na rzecz
zmiany irackiego reżimu. Do końca kadencji Clintona trwał pat, w którym Saddam uzależniał
powrót inspektorów rozbrojeniowych od zniesienia sankcji ekonomicznych, Rada
Bezpieczeństwa zaś, pod wpływem USA, uzależniała ich zniesienie od pełnej współpracy
Iraku w zakresie likwidacji irackiej broni masowego rażenia. Stany Zjednoczone natomiast,
mimo deklaracji o woli zmiany irackiego reżimu, nie były gotowe na ostrzejsze kroki
na rzecz jej przeprowadzenia, utwierdzając się jednocześnie w przekonaniu, że Saddam stara
się ukryć swój potencjał broni masowego rażenia, że intensywnie pracuje nad jego
powiększeniem i udoskonaleniem i że dlatego odmawia współpracy z ONZ. W tym
210
K. Korzeniewski, op. cit., s. 45, 59; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 857-860, 865; W. Szymborski, Irak:
casus…, s. 39; W. Czapliński, Reforma ONZ…, s. 676.
211
USA krytykowały także program „Ropa za Żywność”, słusznie oskarżając ONZ o korupcję i umożliwianie
Saddamowi przechwytywania dochodów z programu i wykorzystywanie ich m.in. na rozbudowę potencjału
militarnego Iraku. Zdaniem USA, jedynym sposobem na poprawę losu irackiej ludności była zmiana irackiego
reżimu, gdyż dopiero wówczas zaniknęłyby przyczyny utrzymywania sankcji – Saddam jawił się Stanom
Zjednoczonym jak przywódca niereformowalny. Por. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860.
110
kontekście silnie krytykowano Clintona, który co prawda deklarował dążenie do obalenia
Saddama i reagował na jego prowokacje, nie stworzył jednak spójnej koncepcji
doprowadzenia do zmiany irackiego reżimu, nie był skłonny zastosować w tym celu
najmocniejszych środków i przegrał próbę sił z 1998 r. Zamiast konfrontacji zbrojnej, Stany
Zjednoczone
coraz
silniej
zaczęły
wspierać
iracką
opozycję,
w
szczególności
skupioną w INC.
W 1998 r. Kongres USA na wniosek prezydenta Clintona przyjął ustawę Iraq
Liberation Act, zakładającą jawne wspieranie opozycji irackiej w celu spowodowania zmiany
irackiego reżimu212. Opozycja miała otrzymać w sumie 97 mln dolarów na swoją działalność,
Stany Zjednoczone zaczęły też szkolić siły zbrojne INC. Jednocześnie pod koniec lat 90-tych
narastało w świecie znużenie całą niekończącą się „kwestią iracką”. Sankcje i inspekcje
prowadziły donikąd, przyczyniając się do katastrofy humanitarnej w Iraku. Tezy Saddama,
jakoby Irak był „kozłem ofiarnym” polityki USA, znajdowały coraz większą liczbę
zwolenników. Rada Bezpieczeństwa była głęboko podzielona między zwolenników ostrego
kursu wobec Iraku (USA i Wielka Brytania) oraz państwa opowiadające się za liberalizacją
polityki wobec tego kraju (pozostali stali członkowie Rady), co uniemożliwiało prowadzenie
spójnej polityki wobec odmawiającego współpracy z ONZ reżimu Saddama Husajna.
Wyczekiwano przełamania istniejącego pata. Zmiana taka nastąpiła za kadencji administracji
George’a W. Busha213.
2.4. Administracja G.W. Busha – droga do wojny z Irakiem i
obalenie Saddama Husajna
Przed zamachami z 11 września 2001 r. stanowisko administracji G.W. Busha wobec
Iraku nie było do końca wykrystalizowane. Nowa administracja od początku dążyła
do zmiany dotychczasowej polityki wobec Iraku i uczynienia jej bardziej zdecydowaną
oraz podjęcia rzeczywistych działań na rzecz obalenia irackiego dyktatora, poszukiwano
jednak formuły wprowadzenia tej koncepcji w życie. Kwestię iracką nowi decydenci uważali
za jedno z najważniejszych wyzwań międzynarodowych. Starano się znaleźć sposób
212
Kontakty z opozycją były jednak do pewnego stopnia bronią obosieczną – opierając się na kontaktach z
działaczami emigracyjnymi, przebywającymi poza ojczyzną od wielu lat, Amerykanie otrzymywali
zniekształcony obraz sytuacji, a kontakty z działaczami w samym Iraku były praktycznie niemożliwe. Co więcej,
działaczom opozycyjnym jako pretendentom do przyszłej władzy w Iraku zależało na odpowiednim
kształtowaniu postaw i poglądów Amerykanów. Por. K. Stefanek, op. cit., s. 138.
213
K. Korzeniewski, op. cit., s. 45, 59; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 857-860, 865; W. Szymborski, Irak:
casus…, s. 39; M. Makieła, op. cit., s. 89.
111
na obalenie Saddama Husajna i wydaje się, że dopuszczano użycie w tym celu wszelkich
dostępnych środków, w tym siły militarnej214.
Szczególną aktywnością wykazywał się na tym polu wiceprezydent Cheney,
od początku uważający usunięcie Saddama Husajna za wyższa konieczność. Jeszcze
przed zaprzysiężeniem prezydenta Busha, Cheney zaaranżował spotkanie z ustępującym
sekretarzem obrony, Williamem S. Cohenem, w którym udział wzięli Bush, Cheney i Donald
Rumsfeld i które w całości poświęcone było sprawie Iraku. Cheney zaznaczył, że „Prezydent
elekt nie powinien dostać rutynowego, skondensowanego przeglądu sytuacji w świecie, jaki
zwykle otrzymują nowi prezydenci. Tematem numer 1 powinien stać się Irak”215. W trakcie
spotkania prezydent nie wykazał większego zainteresowania referowanym tematem (w ogóle
przed 11 września 2001 r. nie zajmowały go zbytnio sprawy międzynarodowe), jednak
sprawa ta dobrze pokazuje tendencje, których promotorem był Cheney – najbardziej
wpływowy członek administracji Busha. Już na początku lutego 2001 r. administracja podjęła
decyzję o udzieleniu wsparcia finansowego grupom opozycyjnym działającym w Iraku
w wysokości 29 mln dolarów, w celu doprowadzenia do obalenia Saddama Husajna.
16 lutego 2001 r. 24 amerykańskie i brytyjskie bombowce zaatakowały ok. 20
ośrodków radiolokacji i dowodzenia w Iraku, w tym w okolicach Bagdadu. Celem ataku było
niedopuszczenie do połączenia najważniejszych irackich centrów dowodzenia i kontroli
siecią podziemnych światłowodów, trudnych do uszkodzenia z powietrza. System został
zniszczony. Był to największy atak od operacji „Pustynny Lis” w 1998 r. i spowodował duży
popłoch w irackiej stolicy – Irakijczycy sądzili nawet, że rozpoczęła się zmasowana akcja
brytyjsko – amerykańska. Decyzję o akcji podjęło amerykańskie dowództwo wojskowe
bez konsultacji z Bushem i Rumsfeldem, uznając te działania za rutynowe. Rumsfeld miał
pretensje, że został pominięty przy podjęciu tak ważnej decyzji i polecił, by sytuacja taka
nigdy więcej się nie powtórzyła. Bush bagatelizował sprawę, potwierdzając, że nalot był
działaniem rutynowym, mającym na celu skłonienie Saddama, by respektował strefy zakazu
lotów. Nalot spotkał się z potępieniem ze strony Francji, która określiła go jako nielegalny.
214
Inaczej uważa np. M. Leśniewski, który twierdzi, że działania administracji Busha przez 11 września
wpisywały się w dotychczasowy model działania wobec tego kraju i nie odbiegały od koncepcji Clintona.
Rzeczywiście, na początkowym etapie nie podjęto lub nie zdążono podjąć żadnych nowych, zdecydowanych
działań, jednak krytyczne wypowiedzi członków administracji pod adresem polityki zagranicznej Clintona,
przede wszystkim podkreślanie braku jej zdecydowania m.in. wobec Iraku, pozwalają sądzić, że nie zamierzano
kontynuować dotychczasowej polityki. Por. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860-861, W. Szymborski, Irak:
casus…, s. 45-47.
215
B. Woodward, Plan Ataku…, s. 7.
112
Poza tym incydentem jednak polityka amerykańska wobec Iraku nie uległa na razie
zasadniczej zmianie216.
11 września 2001 r. doszło do bezprecedensowych zamachów terrorystycznych
w Nowym Jorku i Waszyngtonie. Po atakach Stany Zjednoczone w swej polityce
bezpieczeństwa wyraźnie przesunęły się w stronę unilateralizmu, zaś głównym narzędziem
ich działania stała się siła militarna. Pierwszym celem amerykańskiej polityki stał się
Afganistan, bezpośrednio współodpowiedzialny za ataki z 11 września – państwo to udzielało
schronienia organizatorowi zamachów, organizacji al – Kaida, w tym jej liderowi, Osamie
bin Ladenowi. Następnym celem nowej polityki miał stać się Irak, który Stany Zjednoczone
również oskarżały o wspieranie al – Kaidy oraz, przede wszystkim, o nielegalne posiadanie
broni masowego rażenia217. Już 11 września 2001 r. sekretarz obrony Donald Rumsfeld
zastanawiał się, czy w odwecie za ataki nie będzie trzeba uderzyć na Irak. 15 września 2001
r. na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego (NSC) była rozpatrywana propozycja
Paula Wolfowitza, by pierwszym celem odwetu za 11 września uczynić właśnie Irak,
współodpowiedzialny zdaniem Wolfowitza za przeprowadzone zamachy i będący znacznie
łatwiejszym celem, niż Afganistan. Podobnego zdania był Rumsfeld, który uważał, że
zaistniała sytuację można wykorzystać do natychmiastowego ataku na Irak, który prędzej czy
później i tak będzie się musiał stać celem amerykańskiego uderzenia. Propozycja ta została
ostatecznie odrzucona przez prezydenta na posiedzeniu NSC 17 września 2001 r., jednak
Bush wówczas stwierdził, że „nie zaatakuje Iraku teraz”, co wskazywało, że ma
prawdopodobnie taki zamiar odnośnie przyszłości.
We wrześniu 2001 r. doszło w Waszyngtonie do spotkania prezydenta Busha
z premierem Wielkiej Brytanii, Tony’m Blairem. Według nieoficjalnych doniesień,
już wówczas podjęto decyzję o konieczności zbrojnego obalenia Saddama Husajna. Jeszcze
w trakcie wojny z Afganistanem, 21 listopada 2001 r., prezydent G.W. Bush polecił
sekretarzowi obrony Donaldowi Rumsfeldowi rozpoczęcie prac nad planami wojny
z Irakiem. Prace zostały wkrótce podjęte pod kierownictwem gen. Tommy’ego Franksa, szefa
dowództwa
centralnego
sił
zbrojnych
Stanów
Zjednoczonych
(CENTCOM),
odpowiedzialnego za bliskowschodni teatr działań wojennych. 26 listopada 2001 r. Stany
Zjednoczone zażądały bezwarunkowego powrotu inspektorów ONZ do Iraku, grożąc
nieokreślonymi konsekwencjami w razie odmowy. 28 grudnia 2001 r. prezydent Bush
216
L. Pastusiak, op. cit., s. 89; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 7-9, 11.
Por. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860-861; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 45-46, 48; B. Woodward,
Plan ataku…, s. 20.
217
113
wyraził zgodę na rozpoczęcie poufnych, bezpośrednich i wstępnych przygotowań wojennych
(choć w tym momencie brak jeszcze było decyzji o samej wojnie) – stopniowy przerzut
wojsk, rozbudowę odpowiedniej infrastruktury i centrów dowodzenia, podjęcie działań
wywiadowczych i operacji psychologicznych, jak również podjęcie działań dyplomatycznych
na rzecz pozyskania przychylności innych państw (szczególnie z regionu bliskowschodniego)
dla ewentualnej przyszłej akcji.
29 stycznia 2002 r. Bush w dorocznym orędziu o stanie państwa zaliczył Irak, Iran
i Koreę Północną do tzw. „osi zła”, skupiającej reżimy wspierające terroryzm oraz
stanowiące zagrożenie dla USA, ich sojuszników i przyjaciół, z uwagi na dysponowanie
bronią masowego rażenia. Państwom tym Stany Zjednoczone zamierzały się przeciwstawiać.
Prawdopodobnie już wówczas, na początku 2002 r., USA były zdecydowane na wojnę
z Irakiem, zaś późniejsze kroki służyły już tylko przygotowaniu wykonania tej decyzji.
W kolejnych miesiącach oskarżenia pod adresem Bagdadu wielokrotnie się powtarzają –
administracja Busha sugeruje związki reżimu Saddama Husajna z al – Kaidą, posiadanie
przez niego broni chemicznej i biologicznej oraz bardzo zaawansowane prace nad bronią
nuklearną, roztaczając apokaliptyczne wizje przekazania terrorystom tej broni i ataków
terrorystycznych z jej zastosowaniem. 13 lutego 2002 r. Irak odmówił zgody na powrót
inspektorów, w odpowiedzi na co Stany Zjednoczone zagroziły dokonaniem interwencji
zbrojnej. W kwietniu 2002 r. w rozmowie z premierem Wielkiej Brytanii Tonym Blairem
amerykański prezydent uzyskał jego jednoznaczne poparcie dla wspólnej akcji zbrojnej
przeciwko Irakowi. Również od kwietnia 2002 r. Bush zaczął otwarcie deklarować, że będzie
zdecydowanie dążył do obalenia irackiego reżimu. W czerwcu 2002 r. Bush stwierdził, że
możliwe jest podjęcie wojny prewencyjnej przeciwko Irakowi, choć nadal deklarował, że nie
zostały jeszcze w tej mierze podjęte żadne decyzje218. 23 lipca 2002 r. na posiedzeniu części
ministrów rządu brytyjskiego decydenci nie mieli wątpliwości, że decyzja o wojnie już
zapadła, do ustalenia pozostaje tylko data ataku, co wynika ze sporządzonego wówczas i
ujawnionego 1 maja 2005 r. tzw. Downing Street Memo219.
29 sierpnia 2002 r. prezydent Bush podpisał tajną notatkę pt. Irak: cele i strategia,
w której zawarto ogólne założenia tego, co poprzez wojnę chciano w Iraku osiągnąć.
218
K. Korzeniewski, op. cit., s. 45-46; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860-864, 867; W. Szymborski, Irak:
casus…, s. 40-41, 48-49, 51; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 144; K. Stefanek, op. cit., s. 158; R. Kuźniar, Polityka
i siła…, s. 298, 301; P. Durys, P. Pacholski, op. cit., s. 38, 40; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 1-6, 28-29, 41-52,
145, 158-159.
219
R. Ulfkotte, Pod osłoną mroku. Wielkie wywiady bez tajemnic, Książka i Wiedza, Warszawa 2008, s. 47 – 48;
tekst The Downing Street Memo: http://downingstreetmemo.com/memos.html.
114
Za dalekosiężny cel amerykańskiej polityki uznano rozwiązanie sprawy irackiej broni
masowego rażenia, likwidację czynnika regionalnej niestabilności – „położenie kresu
groźbom Iraku wobec państw ościennych, gnębieniu przez rząd iracki własnej ludności,
wspieraniu przez Irak międzynarodowego terroryzmu, przecięcie związków Iraku
z międzynarodowym terroryzmem, utrzymanie jedności i integralności terytorialnej Iraku” –
oraz demokratyczną przebudowę państwa irackiego. Jeśli chodzi o cele operacyjne, związane
z przeprowadzeniem operacji wojennej, w notatce wymieniano: minimalizację zagrożenia
atakiem przy pomocy broni masowego rażenia terytorium USA, wojsk amerykańskich oraz
sojuszników i przyjaciół Ameryki; zminimalizowanie zagrożenia destabilizacji regionu;
uniemożliwienie Iranowi i Syrii udzielenia Irakowi pomocy; minimalizację zaburzeń
na światowym rynku paliw. Zapowiadano, że Stany Zjednoczone będą „w miarę możliwości
współpracować z koalicją państw zaangażowanych, ale działać samodzielnie, jeśli okaże się
to koniecznie”220.
Równolegle, w celu odparcia zarzutów o lekceważenie instytucji międzynarodowych,
Stany Zjednoczone prowadziły od połowy sierpnia 2002 r. ofensywę dyplomatyczną, mającą
za zadanie skłonienie społeczności międzynarodowej do poparcia amerykańskiej polityki
i podjęcia zdecydowanych kroków przeciwko Irakowi. Chodziło przede wszystkim
o działania na forum ONZ. 12 września 2002 r. amerykański prezydent wystąpił przed
Zgromadzeniem Ogólnym ONZ, przedstawiając zarzuty łamania przez Irak wcześniejszych
rezolucji Rady Bezpieczeństwa. 16 września 2002 r. iracki minister spraw zagranicznych
Nadżi Sabri oświadczył, że jego kraj zgadza się na bezwarunkowy powrót inspektorów
rozbrojeniowych ONZ. Radzie Bezpieczeństwa ONZ pozostało określić warunki powrotu
inspektorów w taki sposób, by zapewnić im możliwość swobodnego wykonywania ich zadań,
co stało się przedmiotem intensywnych negocjacji między jej członkami.
1 października 2002 r. Rosja i Francja wspólnie wystąpiły przeciwko ewentualnej
interwencji zbrojnej w Iraku. Stanowisko to poparły też Niemcy, mające wkrótce zostać
niestałym członkiem Rady. Te trzy państwa stały się głównymi przeciwnikami polityki
Stanów Zjednoczonych w kwestii irackiej, stopniowo po ich stronie zaczęły się też
opowiadać Chiny, początkowo przyjmujące postawę wyczekującą. Saddam Husajn natomiast
zwrócił się jeszcze we wrześniu 2002 r. do ONZ z prośbą o podjęcie działań w celu ochrony
suwerenności Iraku, zagrożonego agresją Stanów Zjednoczonych. 11 października 2002 r.,
dzień po tym, jak zrobiła to Izba Reprezentantów, amerykański Senat upoważnił prezydenta
220
B. Woodward, Plan Ataku…, s. 120-121; 178.
115
Busha do podjęcia wszelkich niezbędnych środków, łącznie z użyciem siły, w celu
zneutralizowania zagrożenia ze strony Iraku. Operacja quasi – wojenna przeciw Irakowi
zaczęła się zresztą już w tamtym czasie – 29 sierpnia 2002 r. sekretarz obrony Stanów
Zjednoczonych Donald Rumsfeld wydał rozkaz rozpoczęcia operacji „Southern Focus”.
Polegała ona na upoważnieniu samolotów amerykańskich i brytyjskich patrolujących irackie
strefy zakazu lotów do atakowania celów naziemnych nie tylko w odwecie na ataki irackie.
Stanowiło to de facto rozpoczęcie przygotowania lotniczego do nadchodzącej wojny.
W efekcie tych działań do marca 2003 r. unieszkodliwiono większość irackich systemów
obrony przeciwlotniczej, zapewniając w trakcie właściwej wojny absolutne panowanie
koalicjantów w powietrzu. W październiku 2002 r. Saddam wykonał gest wobec opozycji
we własnym kraju, ogłaszając generalną amnestię221.
8 listopada 2002 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ po 6 tygodniach negocjacji przyjęła
jednogłośnie rezolucję nr 1441, w której zobowiązano Irak do wykonania wszelkich
poprzednich rezolucji, dostarczenia odpowiedniej dokumentacji i umożliwienia powrotu
inspektorów rozbrojeniowych oraz grożono „poważnymi konsekwencjami” w przypadku
nieprzestrzegania postanowień rezolucji. 13 listopada Saddam Husajn bezwarunkowo przyjął
postanowienia rezolucji. Niespełna dwa tygodnie później do Iraku wrócili inspektorzy
rozbrojeniowi ONZ (UNMOVIC) i IAEA, których celem było sprawdzenie, czy kraj ten nie
produkuje i/lub nie ukrywa broni masowego rażenia. 7 grudnia 2002 r. rząd iracki dostarczył
ONZ wymaganej w rezolucji nr 1441 dokumentacji, mającej udowodnić, że pozbył się całej
broni masowego rażenia. 19 grudnia 2002 r. prezydent G.W. Bush stwierdził, że
dokumentacja dostarczona do ONZ przez Irak jest niekompletna i oznacza naruszenie ducha
rezolucji nr 1441. 27 stycznia 2003 r. został przedstawiony przez Hansa Blixa, kierującego
pracami inspektorów rozbrojeniowych w Iraku, oraz Mohammeda al – Baradaia, dyrektora
IAEA, raport podsumowujący pierwsze dwa miesiące inspekcji. Autorzy wskazywali na wolę
współpracy
ze
strony
o kontynuowanie inspekcji
Iraku
222
mimo
pewnych
niedociągnięć
oraz
wnioskowali
.
221
K. Korzeniewski, op. cit., s. 45-46; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860-864, 867; W. Szymborski, Irak:
casus…, s. 40-41, 48-49, 51; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 144; K. Stefanek, op. cit., s. 158; R. Kuźniar, Polityka
i siła…, s. 298, 301; P. Durys, P. Pacholski, op. cit., s. 38, 40; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 1-6, 28-29, 41-52,
145, 158-159.
222
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 863-865; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 49-53; J. Symonides, Wojna z
Irakiem a Prawo Międzynarodowe, w: „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów
Międzynarodowych, Warszawa 2004, s. 367; T. Strulak, Działania na rzecz rozbrojenia…, s. 196-197; R. Kuźniar,
Polityka i siła…, s. 298, 301; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 183.
116
George W. Bush podjął już jednak decyzję o wojnie. 2 lub 3 stycznia 2003 r. spotkał
się z Condoleezzą Rice, której powiedział, że inspekcje nic nie dają, a Stany Zjednoczone
nie mogą bez końca trwać w stanie gotowości do wojny. Zdaniem Rice, wtedy właśnie Bush
ostatecznie podjął decyzję o wojnie. Kilka dni później Bush powiedział Donaldowi
Rumsfeldowi, że prawdopodobnie będzie musiał zdecydować się na wojnę, gdyż nie widzi
innego sposobu na skłonienie Saddama Husajna do podporządkowania się rezolucjom ONZ
w sprawie rozbrojenia. 13 stycznia 2003 r. prezydent spotkał się z ambasadorem Arabii
Saudyjskiej, Bandarem bin Sultanem, a następnie z Colinem Powellem, którym
zakomunikował, że podjął decyzję o wojnie. 21 stycznia 2003 r. Bush publicznie
zapowiedział, że wojna nastąpi – na konferencji prasowej powiedział, że Saddam się nie
rozbraja, dla dobra pokoju musi się rozbroić i Stany Zjednoczone staną na czele koalicji,
która go rozbroi. 5 lutego 2003 r. Colin Powell przedstawił na posiedzeniu Rady
Bezpieczeństwa ONZ argumenty na rzecz wojny oraz dane wywiadowcze, mające
wskazywać na posiadanie przez Irak broni masowego rażenia i związki z al – Kaidą, oraz
poprosił o autoryzację użycia siły. Amerykańskie działania na rzecz uzyskania upoważnienia
ONZ dla akcji wojskowej nie przyniosły jednak rezultatu, a dane przedstawione przez
Powella zostały uznane przez większość państw za niewiarygodne i nieprzekonujące. 15
lutego 2003 r. przez świat przetoczyły się masowe demonstracje antywojenne.
W 600 miastach wzięło w nich udział 15 – 20 milionów ludzi. Chiny, Francja, Niemcy, Rosja
i państwa arabskie głośno wyrażały swój sprzeciw wobec polityki amerykańskiej. Również
15 lutego 2003 r. Saddam Husajn, rozpaczliwie starając się uchronić przed wojną,
zaproponował tajnymi kanałami, że udzieli amerykańskim koncernom koncesji na wydobycie
ropy i zgodzi się na wpuszczenie na terytorium Iraku agentów FBI i CIA, którzy mieliby
pełną swobodę w poszukiwaniach broni masowego rażenia, a także zobowiązał się
do zaprzestania
wspierania
palestyńskich
ugrupowań
terrorystycznych,
a
nawet
do przeprowadzenia w Iraku w ciągu 2 lat wielopartyjnych wyborów pod nadzorem ONZ.
Oferta ta oznaczała zaspokojenie praktycznie wszystkich żądań USA, została jednak
odrzucona – oświadczono, że jedynym ustępstwem, jakie mogłoby zapobiec wojnie, byłoby
ustąpienie Saddama Husajna.
7 marca 2003 r. Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Hiszpania przedstawiały
Radzie Bezpieczeństwa ONZ projekt rezolucji upoważniającej do użycia wobec Iraku siły,
jednak wobec sprzeciwu Chin, Rosji i Francji (aktywnie wspieranych przez Niemcy oraz
większość pozostałych niestałych członków Rady) nie miał szans na powodzenie. 16 marca
2003 r. na naradzie na Azorach poświęconej nadchodzącej wojnie Bush, Blair, premier
117
Hiszpanii J.M. Aznar i premier Portugalii J.M. Barroso zdecydowali o wycofaniu projektu
rezolucji bez poddawania go pod głosowanie, jak również zobowiązali się do wsparcia
procesu powojennej odbudowy Iraku. 17 marca 2003 r. prezydent Bush w wystąpieniu
telewizyjnym przedstawił ultimatum, w którym groził wojną, jeśli Saddam Husajn i jego
synowie – Kusaj i Uddaj – nie opuszczą Iraku w ciągu 48 godzin. Saddam ultimatum
odrzucił, co oznaczało wojnę223.
20 marca 2003 r.224 nad ranem amerykańskie i brytyjskie siły powietrzne rozpoczęły
wojnę z Irakiem. Pierwszym uderzeniem była próba pozbawienia Saddama Husajna życia –
zbombardowano posiadłość (tzw. Dora Farm), w której miał przebywać wraz z synami,
Kusajem i Udajem. Próba ta zakończyła się niepowodzeniem. Następnie na terytorium Iraku
wkroczyły wojska USA i Wielkiej Brytanii, wspierane przez siły Australii i Polski. Tego
samego dnia rozpoczęła się też operacja „Szok i groza” (shock and awe campaign) –
intensywne bombardowania Bagdadu, które miały doprowadzić do nakłonienia irackich
wojsk do niepodejmowania walki oraz zachwiać władzą Saddama Husajna. Już dzień
wcześniej lotnictwo amerykańskie zaatakowało irackie centra dowodzenia i koordynacji
obrony przeciwlotniczej, a jednostki specjalne w sile ok. 4000 ludzi weszły do zachodniego
Iraku w celu odcięcia linii komunikacyjnych z Syrią i Jordanią oraz znalezienia
i unieszkodliwienia ewentualnych stanowisk rakietowych (jak się okazało, nieistniejących).
Ogólne dowództwo nad siłami koalicyjnymi sprawował gen. Tommy Franks, zaś dowództwo
operacyjne gen. David McKiernan225.
20 marca zajęto wielkie pola naftowe ar – Rumaila i półwysep Al – Faw, a dzień
później wojska koalicjantów wkroczyły do portu Umm Kasr, odcinając Irak od morza.
Zabezpieczywszy tyły, główne siły rozpoczęły ofensywę na północ. 23 marca szybki marsz
koalicjantów został na pewien czas spowolniony przez zawziętą obronę iracką pod An –
Nasirijją, gdzie walki trwały do 28 marca; do tego 25 marca rozpoczęła się burza piaskowa,
znacznie utrudniająca działania wojenne. 26 marca na kontrolowanych przez Kurdów
terenach na północy Iraku wylądował desant ok. tysiąca spadochroniarzy amerykańskich,
223
M.M. Dziekan, Historia..., s. 201; K. Korzeniewski, op. cit., s. 46; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 864-866;
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 51-53; K. Stefanek, op. cit., s. 131-132, 134; J. Symonides, op. cit., s. 366-369; R.
Kuźniar, Polityka i siła…, s. 298-299; M. Madej, Wojna w Iraku…, s. 417; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 197-198,
204, 209, 211-212, 223, 256.
224
W literaturze spotyka się również datę 19 marca. Wynika to z faktu, że atak rozpoczął się w nocy z 19 na 20
marca – w Iraku (i w Polsce) był już wówczas 20 marca, zaś w Stanach Zjednoczonych jeszcze dziewiętnasty.
Choć nie jest błędem używanie daty 19 marca, wydaje się jednak, że nie jest to uzasadnione – najważniejsze
jest bowiem miejsce, gdzie wydarzenia zachodzą, a zatem Irak, w którym w momencie ataku był 20 marca.
225
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 865-867; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 144; J. Symonides, op. cit., s. 396;
R. Kuźniar, Polityka i siła..., s. 299.
118
którzy dołączyli do przebywających tam już wcześniej sił specjalnych i wspólnie z Kurdami
otworzyli drugi front wojny, zajmując miasta i zabezpieczając pola naftowe. 4 kwietnia siły
amerykańskie zajęły międzynarodowy port lotniczy im. Saddama Husajna pod Bagdadem.
6 kwietnia siły brytyjskie zdobyły obleganą przez kilka tygodni Basrę, 9 kwietnia niemal bez
walki padł Bagdad, co oznaczało symboliczny koniec rządów Saddama Husajna.
Dzień później George W. Bush wygłosił orędzie do narodu irackiego, w którym
zapowiedział szybkie przekazanie mu władzy nad jego krajem – jak miała pokazać
wielomiesięczna okupacja, były to obietnice bez pokrycia. Także 10 kwietnia wojska
amerykańskie i kurdyjskie zajęły Kirkuk, a 11 kwietnia Mosul, co oznaczało koniec
zorganizowanego oporu irackiego na froncie północnym. 14 kwietnia został zajęty Tikrit,
rodzinne miasto Saddama Husajna i bastion jego zwolenników, zaś 16 kwietnia pod Ar –
Ramadi skapitulowała ostatnia duża jednostka armii irackiej, 12 Brygada Pancerna. Tego
dnia większe operacje sił sojuszniczych dobiegły końca, jednak walki na mniejszą skalę
trwały nadal. 1 maja G.W. Bush na pokładzie lotniskowca USS Abraham Lincoln ogłosił
zakończenie głównej fazy działań wojennych i rozpoczęcie misji stabilizacyjnej w Iraku.
Podczas późniejszych, nieudanych poszukiwań irackiej broni masowego rażenia, eksperci
amerykańscy i brytyjscy odkrywali kolejne dowody zbrodni z okresu Saddama, w tym
masowe groby ofiar reżimu226.
Jedną z pierwszych uchwał powołanej 13 lipca 2003 r. Irackiej Rady Zarządzającej
było ustanowienie dnia 9 kwietnia świętem narodowym dla upamiętnienia obalenia Saddama
Husajna. Kolejnym posunięciem było powołanie do życia trybunału dla osądzenia zbrodni
reżimu227. Po zakończeniu działań wojennych kilkukrotnie (m.in. 4 lipca 2003 r. w katarskiej
telewizji al – Dżazira) ukazywały się nagrania głosu Saddama, wzywającego Irakijczyków
do walki przeciwko okupantom228. Amerykanie podejrzewali, że to właśnie były iracki
dyktator kieruje przybierającym na sile ruchem oporu wobec sił koalicji i skoncentrowały się
na próbach jego ujęcia. 22 lipca 2003 r. wojska amerykańskie zabiły w walce synów byłego
prezydenta – Udaja i Kusaja. 13 grudnia 2003 r. schwytano samego Saddama, który ukrywał
się w podziemnej kryjówce w okolicach rodzinnego Tikritu229. Iracki ruch oporu od początku
226
K. Korzeniewski, op. cit., s. 45-46, 61; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 865-870; W. Szymborski, Irak:
casus…, s. 54; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 144, 153; K. Stefanek, op. cit., s. 135; J. Symonides, op. cit., s.
396; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 299.
227
K. Korzeniewski, op. cit., s. 63.
228
Jednocześnie jednak ukrywający się Saddam przestrzegał swych zwolenników przed współpracą z
fundamentalistami islamskimi, by nie ułatwiać im przejęcia władzy nad krajem. M. Madej, Wojna w Iraku…, s.
423.
229
B. Woodward, Plan Ataku…, s. 337.
119
był
jednak zdecentralizowany i ujęcie Saddama nie oznaczało zniszczenia jego
kierownictwa, gdyż takie w ogóle nie istniało. Przez pewien czas trwały dyskusje nad sądem,
który osądzić powinien obalonego dyktatora. 31 stycznia 2004 r. szef władz okupacyjnych
Iraku Paul Bremer ogłosił, że Saddam sądzony będzie przez sąd iracki. 19 października
2005 r. ruszył proces byłego irackiego dyktatora, oskarżonego o wydanie w 1982 r. rozkazu
zamordowania 150 osób w zamieszkanym przez szyitów mieście Dudżajl. 5 listopada 2006 r.
Saddam Husajn został skazany na śmierć przez powieszenie. Wyrok wykonano 30 grudnia
2006 r230.
***
„Chciałoby się ocenić Saddama Husajna jednoznacznie. Wykląć go z rejestrów
historii świata, choć to właśnie my, ludzie Zachodu, zagwarantowaliśmy mu tam miejsce.
Wyciągnęliśmy go z bliskowschodniego zaścianka, czyniąc zeń tyrana na miarę dziejów
powszechnych, choć w rzeczywistości był tylko jednym z wielu prowincjonalnych
„wodzów” dzierżących władzę w tzw. Trzecim Świecie. Ale nie jest to takie łatwe, Saddam
bowiem nie był postacią jednowymiarową (…). Saddam chciał być wielki, chciał, by jego
kraj był wielki, by wielki i bohaterski był jego naród. W rzeczywistości Saddam był wielki
wielkością swojego kraju, i takim pewnie by pozostał, gdyby nie Stany Zjednoczone, które
uczyniły zeń symbol wszelkiego zła. Gdyby nie Amerykanie, świat pewnie zapomniałby
o Saddamie zaraz po obaleniu go przez samych Irakijczyków, do czego bez wątpienia
by doszło, choć pewnie nie w roku 2003. Saddam został wyniesiony do wielkości Nerona,
Hitlera i Stalina, choć w rzeczywistości był małym człowiekiem o wielkich ambicjach,
których bez pomocy świata zachodniego na pewno nie udałoby mu się spełnić (…). Wbrew
zdrowemu rozsądkowi Saddam stał się na swój sposób wielki i trafi prawdopodobnie nawet
na karty polskich podręczników historii”231.
230
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 871, 873; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 144-145; J. Symonides, op. cit., s.
370; M. Madej, Wojna w Iraku…, s. 423; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 337.
231
M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 137, 155.
120
V. Uwarunkowania wewnętrzne polityki amerykańskiej
Dla
każdego
amerykańskiego
prezydenta
jednym
z
podstawowych
celów
podejmowanych działań w ciągu pierwszych czterech lat sprawowania władzy jest
zapewnienie sobie możliwości jej sprawowania przez kolejne cztery lata, czyli reelekcji. Nie
mogło być inaczej w przypadku G.W. Busha; należy wszak pamiętać, że decyzję
o rozpoczęciu walki o prezydenturę podjął prawdopodobnie po porażce wyborczej ojca
w 1992 r. Przez cały okres sprawowania przez G.W. Busha urzędu prześladowało
go prawdopodobnie widmo tej porażki, co czyniło tym ważniejszymi starania o reelekcję.
Kwestie te skłaniają do refleksji na temat implikacji dla sytuacji wewnętrznej w Stanach
Zjednoczonych tak ważnego motywu pierwszej kadencji Busha, jakim była wojna z Irakiem.
W jaki sposób mogła ona wpłynąć na szanse wyborcze Busha, jaki był związek między
decyzją o jej rozpoczęciu a dążeniem do reelekcji? W tym kontekście powstaje jeszcze jedno,
zasadnicze pytanie – jak to się stało, że amerykańskie społeczeństwo po doznanej
11 września 2001 r. tragedii zaakceptowało atak na państwo, które z tymi zamachami nie
miało nic wspólnego? Dlaczego popierało politykę swojego prezydenta i jakie miało
to implikacje dla szans wyborczych Busha? Jak się okazuje, powiązanie 11 września,
„wojny z terroryzmem”, załatwienia porachunków z Irakiem oraz zapewnienia reelekcji
prezydentowi G.W. Bushowi nie było wcale takie trudne, jak może się to na pierwszy rzut
oka wydawać.
1. Motyw zemsty za zamachy z 11 września 2001 r.
Jak już zostało powiedziane, zamachy z 11 września 2001 r. były ogromnym ciosem
dla amerykańskiego społeczeństwa. W jednej chwili zburzone zostało poczucie
bezpieczeństwa Amerykanów oraz wiara w potęgę Ameryki, zdolną odstraszyć wszelkich
agresorów. Przerażała liczba ofiar (blisko trzy tysiące), podziw budziło poświęcenie
nowojorskich strażaków i pracowników innych służb, którzy z narażeniem życia ratowali
swoich rodaków z płonących budynków World Trade Center. Amerykański rząd
oraz społeczeństwo wiedzieli, że winni muszą ponieść surową karę. Domagano się działań
równie spektakularnych, co same ataki. Amerykę ogarnęła, zrozumiała w takich
okolicznościach, gorączka zemsty. Rząd amerykański w umiejętny sposób skanalizował
te nastroje, realizując własne cele polityczne.
121
George Bush na ruinach World Trade Center
Źródło: http://www.punditpress.com/
Wydaje się, że administracja G.W. Busha tak naprawdę nie zrozumiała tego, co stało
się 11 września 2001 r. – zbyt mocno była intelektualnie osadzona w świecie
zimnowojennym, w starciu symetrycznych potęg, będącym jednocześnie w amerykańskiej
percepcji starciem dobra i zła. G.W. Bush i jego ekipa nie rozumieli zasadniczej różnicy
między zwalczaniem terroryzmu a wojną międzypaństwową (stąd konstrukcja „wojna
z terroryzmem”). Jednocześnie jednak, choćby z uwagi na imperialny prestiż USA, a nade
wszystko oczekiwania społeczeństwa amerykańskiego – Ameryka musiała na ten atak
zdecydowanie odpowiedzieć. Jak wynika z ich późniejszych wypowiedzi, Bush i członkowie
jego administracji mieli poczucie, że nie zdołali uchronić Amerykanów przed atakami z 11
września, i z tego powodu – by zatrzeć to wrażenie w samych sobie, jak również
w amerykańskim społeczeństwie – byli zdecydowani na jak najbardziej zdecydowane
działania w imię zapewnienia bezpieczeństwa Ameryce. Uznano, że improwizowana wojna
z Afganistanem, w której większość zadań wojennych wykonana została przez Afgańczyków
z Sojuszu Północnego, nie była społecznie wystarczającą odpowiedzią na największy atak
na USA w historii; zresztą w wojnie z Afganistanem nie było okazji w pełni wykorzystać
potężnego amerykańskiego potencjału militarnego. Konieczne było kolejne, mocne
uderzenie, uderzenie wykorzystujące amerykańską potęgę, pokazujące siłę USA – tego
bowiem, jak sądzili przedstawiciele amerykańskiej administracji, oczekiwało amerykańskie
społeczeństwo, to też było potrzebne Bushowi, by udowodnić, że ma umiejętności
zdecydowanego działania w obliczu sytuacji kryzysowej232. Co więcej, szybkie zwycięstwo
w wojnie z Afganistanem wzmocniło argumenty zwolenników rozprawy z reżimem Saddama
232
Por. K. Stefanek, op. cit., s. 122.
122
Husajna – zwycięstwo często powoduje wzrost poparcia dla działań zwyciężającego. Skoro
udało się z Afganistanem, czemu miałoby się nie dokończyć dzieła zemsty i nie uderzyć
na Irak, szczególnie, że amerykański prezydent nieustannie sugerował związki tego państwa
z zamachami z 11 września233?
Jednakże terroryzm zwalcza się zupełnie innymi metodami, niż te wykorzystywane
w konfliktach
międzypaństwowych.
Mamy
bowiem
do
czynienia
z
zagrożeniem
asymetrycznym, o zupełnie innym charakterze. Terroryzmu nie można zniszczyć za pomocą
siły militarnej – można to zrobić za pomocą umacniania bezpieczeństwa wewnętrznego,
działań wywiadowczych, współpracy ze służbami specjalnymi innych państw, odpowiednio
przygotowując się na ataki, czy, patrząc głębiej, usuwając przyczyny powstawania
terroryzmu. Przede wszystkim należałoby się skoncentrować na żmudnych działaniach
wywiadowczych oraz dyplomatycznych, prowadzących do eliminacji politycznych przyczyn
powstawania terroryzmu – istniejących na świecie konfliktów, na czele z konfliktem
izraelsko – palestyńskim, którego trwanie obciąża w poważnym stopniu właśnie Stany
Zjednoczone, gdyż tylko ich zdecydowane działania mogłoby go rozwiązać. Konflikt
ten można
uznać
za
praprzyczynę
niechęci
do
USA
wśród
muzułmanów
oraz fundamentalizmu w ogóle, a zatem praprzyczynę powstania zjawisk, które doprowadziły
do tragedii 11 września.
Jednak władza amerykańskie uważały (prawdopodobnie słusznie), że naród
amerykański domaga się bardziej spektakularnej zemsty234. Ameryka posiadała niezrównaną
potęgę militarną, która jednak nie nadawała się do walki z wrogiem, który zaatakował USA.
Zemsta musiała być szybka, a rzeczywiste działania wywiadowcze zdolne rozbić rozproszoną
i świetnie zakonspirowaną strukturę al – Kaidy były zarówno długotrwałe, jak i mało
spektakularne. Wyznaczono zatem wroga zastępczego, wobec którego dało się zastosować
ten potencjał, tworząc fałszywe wrażenie, że jest to element odpowiedzi na ataki
terrorystyczne na Nowy Jork i Waszyngton. W ten sposób naród amerykański otrzymał
233
Jak już wspominano, jeszcze przed rozpoczęciem wojny z Afganistanem zastępca sekretarza obrony Paul
Wolfowitz proponował przeprowadzenie w pierwszym rzędzie ataku na Irak, gdyż obawiał się, że brak
szybkiego sukcesu w tak trudnym do toczenia wojny państwie jak Afganistan może zmniejszyć poparcie
w społeczeństwie amerykańskim dla prowadzonej przez administrację polityki. Innymi słowy, obawiano się,
że przedłużająca się wojna w Afganistanie może spowodować utratę społecznej legitymacji dla dalszych
ataków, które zamierzano „podciągnąć” pod wojnę z terroryzmem, w pierwszym rzędzie dla ataku na Irak. Por.
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 45.
234
Nie jest to zarzut wobec narodu amerykańskiego – podobną reakcję można zaobserwować praktycznie
po każdym wielkim ataku terrorystycznym, kiedy wola zemsty jest uczuciem dominującym w zaatakowanym
społeczeństwie. Prawdopodobnie analogicznie zachowałoby się społeczeństwo polskie. Jest to jednak zarzut
wobec decydentów, którzy nie powinni ulegać emocjom, a przede wszystkim starać się zrozumieć istotę
problemu, nie zaś znajdować najprostsze możliwe rozwiązanie.
123
spektakularną zemstę za doznaną krzywdę. Stany Zjednoczone wypowiedziały wojnę
terroryzmowi, ale postanowiły prowadzić wojnę z wrogimi państwami, dowodząc
amerykańskiemu społeczeństwu i całemu światu, że istnieje powiązanie między tymi
państwami a przerażającymi wydarzeniami z 11 września. Zdecydowana większość
amerykańskiego społeczeństwa dała się o tym przekonać i popierała plany zaatakowania
Iraku. Co więcej, Bush nie musiał się bardzo starać, by przekonać amerykańskie
społeczeństwo, że atak na Irak będzie elementem odpowiedzi USA na ataki z 11 września –
w sondażu z 13 września 2001 r. 78% badanych Amerykanów stwierdziło, że uważa,
iż Saddam Husajn był zamieszany w ataki terrorystyczne na Nowy Jork i Waszyngton.235
Powszechne
nastroje
w
amerykańskim
społeczeństwie
wskazywały
zatem
na irackiego dyktatora jako na winnego i domagały się odpowiedniej kary. Znaleziono zatem
wroga odpowiadającego własnym potrzebom, dopełniono dzieła zemsty, spełniono
oczekiwania narodu, w oczach którego Bush stał się mężem stanu, zdecydowanie walczącym
z wrogami Ameryki. Za sprawą umiejętnie prowadzonej propagandy oraz ulegających jej
mediów, społeczeństwo amerykańskie było zafascynowane siłą militarną, jaką Ameryka
pokazała w Iraku236. Obywatele jedynego światowego supermocarstwa żądali demonstracji
jego siły, i demonstrację taką otrzymali. Bush spełnił oczekiwania Amerykanów.
Co więcej, Stany Zjednoczone znajdowały się w środku wojny (z terroryzmem,
z Afganistanem, wkrótce z Irakiem, z państwami osi zła, z światowymi siłami zła itd. – była
to wojna niekończąca się), a prezydent nieustannie podkreślał, że jest „prezydentem czasu
wojny”.237 Jak zatem można było nie wybrać takiego przywódcy na drugą kadencję
prezydencką238? Przy tym skoro była to „wojna ze złem” – nie miała ona w istocie końca,
zawsze bowiem można było znaleźć kolejnego wroga, wobec którego Stany Zjednoczone
powinny użyć swej moralnej i militarnej potęgi. Starcie sił dobra i sił zła było wieczne
i dawało amerykańskim decydentom nieograniczone możliwości prowadzenia agresywnej
polityki w imię ideałów; dopiero kilka lat późniejsze problemy właśnie w Iraku doprowadziły
do odwrócenia się amerykańskiego społeczeństwa od Busha i jego środowiska politycznego.
Gdyby tak się nie stało, być może dziś USA byłyby zaangażowane w kolejne konflikty
z państwami rządzonymi przez reżimy niechętne Waszyngtonowi.
235
W. Michnik, op. cit., s. 128; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 864.
Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 356.
237
W. Michnik, op. cit., s. 125.
238
Wcześniej, 5 listopada 2002 r. w wyborach do Kongresu Republikanie odnieśli zwycięstwo, zyskując dwa
miejsca w Senacie (i tym samym większość) oraz sześć w Izbie Reprezentantów. Stało się tak, choć zazwyczaj
parta, której przedstawiciel pełni funkcję prezydenta, traci w trakcie jego kadencji miejsca w Kongresie na rzecz
oponentów. Por. B. Woodward, Plan Ataku…, s. 177.
236
124
2. Motyw strachu po zamachach 11 września 2001 r.
Zamachy z 11 września spowodowały w amerykańskim społeczeństwie nie tylko
zrozumiałą wolę dokonania zemsty na sprawcach ataków, ale też równie zrozumiały w takich
okolicznościach strach, że do podobnych zdarzeń może dojść także w przyszłości. Atak miał
miejsce w samym centrum politycznym i gospodarczym Stanów Zjednoczonych. Zginęli
w nim nie dyplomaci czy żołnierze, dla których ryzyko działalności jest wpisane w ich zawód
– lecz zwykli ludzie, pracujący w World Trade Center, urzędnicy Pentagonu, wreszcie
pasażerowie samolotów. Zagrożenie stało się namacalne i niepokojąco bliskie, tym bardziej,
że bezpośrednio po zamachach z 11 września nieznany sprawca rozsyłał po Stanach
Zjednoczonych przesyłki zwierające zarazki wąglika. Rząd amerykański także to powszechne
uczucie strachu zdołał wykorzystać do realizacji własnych celów politycznych.
Wspomniana wyżej seria listownych przesyłek z zarodnikami wąglika budziła
podtrzymywane przez gremia rządowe skojarzenia z niewyjaśnioną do końca sprawą irackiej
broni masowego biologicznej – Irak dysponował w latach 80-tych kilkunastoma tysiącami
litrów wąglika, z których nie był w stanie się rozliczyć, a w 1998 r. zerwał wszelką
współpracę z inspektorami rozbrojeniowymi. Powszechnie obawiano się, że Saddam może
swoją broń masowego rażenia udostępnić terrorystom. Rząd świadomie podtrzymywał
to uczucie strachu, roztaczając apokaliptyczne wizje terroryzmu z użyciem broni masowego
rażenia – nie tylko biologicznej, ale też chemicznej i atomowej. Groźbę taką amerykański
rząd uznał za największe zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego oraz sugerował
podjęcie możliwie najbardziej zdecydowanych działań zapobiegawczych, posługując się
wspominaną już zgrabną formułą retoryczną, że „nie można czekać na dymiący pistolet,
który może przybrać postać grzyba atomowego nad Manhattanem”. Jednocześnie przybierała
na sile kampania rządowa na rzecz wojny przeciwko Irakowi. Połączenie podtrzymywania
strachu („instytucjonalizacji strachu”, jak trafnie ujął to Wojciech Michnik) przed
terroryzmem, w tym w szczególności terroryzmem przy użyciu broni masowego rażenia,
z oskarżeniami o jej posiadanie przez Saddama Husajna oraz sugerowaniem możliwości
przekazania
przez niego
tej
broni
ugrupowaniom
terrorystycznym
–
sprawiało,
że pamiętające traumę 11 września społeczeństwo amerykańskie w pełni popierało
ewentualne działania wymierzone w Irak.
Mimo, że nie istniały dowody na związek Saddama Husajna z zamachami z 11
września, władze amerykańskie celowo budowały w amerykańskim społeczeństwie
skojarzenie osoby Saddama z traumą tych zamachów. Odbywało się to na rozmaite sposoby –
125
sugerowano związki irackiego reżimu z al – Kaidą, sugerowano, że Saddam i al – Kaida to po
prostu dwa różne oblicza jednego wroga („wojna ze złem”), nieustannie tajemniczo
powtarzano, że USA mają odpowiednie dowody w postaci danych wywiadowczych, które
ujawnią w odpowiednim czasie, lub po prostu, bez zbędnych wyjaśnień, zestawiano
oskarżenia pod adresem Iraku z ciągłym przypominaniem 11 września, nie siląc się nawet
na budowanie jakichkolwiek mniej lub bardziej logicznych konstrukcji. Liczyło się
nieustanne powtarzanie, że Irak stanowi zagrożenie, że nie można czekać, aż zagrożenie
zmaterializuje się tak, jak stało się to 11 września 2001 r. – aby wyrobić w amerykańskim
społeczeństwie przyzwolenie na rozpoczęcie wojny, w której efektowne zwycięstwo mogło
poprawić szanse wyborcze G.W. Busha w wyborach w 2004 r. W ten sposób Irak stał się
ogólnoamerykańską
obsesją
i
był
postrzegany
jako
główne
zagrożenie
dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa oraz bezpieczeństwa samych Stanów
Zjednoczonych239.
Co jednak szczególnie interesujące, także pogarszanie się sytuacji w Iraku władze
amerykańskie były w stanie wykorzystać dla potęgowania poczucia strachu i zwiększania
własnych szans wyborczych. Wroga w ramach toczącej się „wojny z terroryzmem”
zdefiniowano bardzo szeroko. Tak szeroko, że zachodziła de facto dowolność w jego
uosabianiu, w definiowaniu potencjalnych celów ataku. Skoro wrogowie są tak liczni, potężni
i obejmują zasięgiem swego działania cały świat, skoro nie można pozwolić im na ich
działania, gdyż może się to skończyć kolejnym 11 września, o którym nieustannie
przypominano – to wojna miała się przedłużać na nie dającą się zdefiniować przyszłość.
W praktyce mogła być to wieczna wojna, gdyż zawsze można było w świecie znaleźć (albo
wykreować) wroga, który będzie odpowiadał podanej definicji zagrożenia, kogoś, kto jest
przedstawicielem sił zła, kolejnego spadkobiercę faszyzmu, komunizmu czy terroryzmu. Nic
też nie stało na przeszkodzie zmianie definicji wroga – czynił to w krótkim czasie sam G.W.
Bush i nie miał żadnych trudności ze zdobyciem akceptacji amerykańskiego społeczeństwa
dla swych koncepcji. Wystarczyło nieustannie budować poczucie zagrożenia i przypominać,
że tocząca się wojna będzie długa i wieloetapowa – oraz kreować Busha i jego administrację
na „właściwych ludzi na właściwym miejscu”, w sposób bezkompromisowy walczących
z wrogami Ameryki, czy szerzej, wrogami wolności (w końcu amerykańskie działania miały
sankcję moralną, o czym będzie jeszcze mowa).
239
Por. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 48; K. Stefanek, op. cit., s. 121; W. Michnik, op. cit., s. 118.
126
Przybierające na sile ataki terrorystyczne w Iraku przedstawiano jako przykład
słuszności takiego podejścia. Irak był według władz amerykańskich ważnym frontem
w walce z terroryzmem. Podkreślano, że USA walczy z nimi w Iraku, by nie musieć walczyć
na własnej ziemi. Ameryka znajdowała się zatem w środku wojny – zarówno tej irackiej, jak
i szerszej, samoreplikującej się wojny ze światowym terroryzmem, z „osią zła”, czy po prostu
– z siłami zła. Bush był kreowany na przywódcę prowadzącego wojnę w sposób
bezkompromisowy, ale też kompetentny – nigdy nie przyznawał się do jakichkolwiek błędów
popełnionych w Iraku, sytuację w tym kraju przedstawiał jako jeden z frontów wojny
z terrorystami, stale powtarzał, że nie zejdzie z obranego kursu, nie ugnie się przed
terrorystami itd. Tych, którzy go krytykowali za fundamentalne założenia prowadzonej przez
niego polityki czy choćby za nieudolny sposób działania jego administracji – kreowano
na osoby nielojalne, „nie grające w drużynie” (określenie popularne wśród członków
administracji Busha) oraz zarzucano im brak patriotyzmu.
W ten sposób powstawał obraz Busha – zdecydowanego, kompetentnego przywódcy,
bezwzględnie walczącego o zapewnienie Amerykanom bezpieczeństwa w świecie, w którym
zło jest wszechobecne i stale może się zmaterializować, zabierając bliskich Amerykanów
na ich własnej ziemi. Strach podpowiadał poparcie dla tego, który pozował na osobę silną
i zdeterminowaną, by ochronić Amerykanów. Nawet ewidentne błędy potrafił przedstawić
jako sukcesy własnej administracji, idąc po prostu w zaparte – np. w czerwcu 2003 r., kiedy
coraz bardziej wątpliwe stawało się istnienie irackiej broni masowego wobec jej poszukiwań
nie przynoszących żadnych sukcesów – Bush powiedział że „jedno jest pewne: żadna siatka
terrorystyczna nie otrzyma broni masowej zagłady od irackiego reżimu, ponieważ tego
reżimu już nie ma”240. Nie trzeba było dowodzić, że Irak miał broń masowego rażenia,
że miał jakiekolwiek związki z al – Kaidą czy zamachami z 11 września, że istniał choćby
cień zagrożenia, że przekaże swoją domniemaną broń terrorystom. Bush miał niewątpliwy
talent do przemawiania w prostych i oddziałujących na wyobraźnię słowach. Jednocześnie
budował w swoim społeczeństwie poczucie zagrożenia oraz własny wizerunek tego, który
z tym zagrożeniem walczy i odnosi sukcesy. Jak można było nie wybrać takiego przywódcy
na drugą kadencję prezydencką?
Operowanie przez władze strachem i legitymizacja tą drogą własnych działań
doprowadziła do sytuacji, w której amerykańska demokracja uległa dość daleko idącej
zmianie. Cały okres prezydentury Busha po 11 września 2001 r. charakteryzował się
240
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 55.
127
renacjonalizacją i militaryzacją polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Utajnione zostały
sposoby podejmowania decyzji politycznych, w myśl rumsfeldowskiej koncepcji planowej
niejasności. Tradycyjne swobody obywatelskie poprzez specjalne ustawy uchwalone po 11
września zostały ograniczone, w szczególności gwarancje sądowe i prawo do prywatności.
Operowanie przez władze strachem sprzyjało akceptacji tych decyzji, choć były one
niezwykle niebezpieczne dla amerykańskiego społeczeństwa. Patriotyczno – militarystyczna
gorączka doprowadziła do znacznego osłabienia możliwości krytykowania w mediach
działań władz. Media obawiały się bowiem posądzenia o brak patriotyzmu, o nielojalność
wobec własnego, zaatakowanego narodu (argument wyjątkowo chętnie wykorzystywany
przez administrację Busha, w myśl zasady „kto nie jest z nami, jest przeciwko nam”), ulegały
także naciskom politycznym (reprezentowały określoną linię), korzystały z limitowanych
przez rząd informacji (musiały je przedstawiać, gdyż innymi nie dysponowały – z uwagi
na rządową politykę niejasności), lub po prostu były korumpowane przez rozmaite lobby,
korzystające na prowadzonej przez rząd polityce. Język publicznej debaty został zastąpiony
językiem
propagandy,
a
retoryka
władz
przypominała
połączenie
Orwella
z kaznodziejstwem. W sumie demokracji amerykańskiej wyrządzona została krzywda.
Trudno powiedzieć, jak głęboka ta krzywda była i jak trwała się okaże241.
3. Mesjanizm społeczeństwa amerykańskiego
Bush dokonał też jeszcze jednego, bardzo ważnego dla zbiorowej wyobraźni
społeczeństwa amerykańskiego kroku – nadał toczonej walce sankcję moralną. Zarazem
uprościł ją do tego stopnia, że stała się zrozumiała dla każdego Amerykanina, który mógł
teraz opowiedzieć się za wojną, zachowując jednocześnie poczucie, że krok ten pozostanie
w zgodzie z jego sumieniem. Naród amerykański oraz jego przywódcy tradycyjnie
przekonani są o wyjątkowości Ameryki, o pełnionej przez nią misji dziejowej, polegającej
na konieczności obrony i promocji wolności w skali świata. „Amerykanie czują się moralnie
zobowiązani do walki ze złem i obrony słabszych, co wynika z tradycji protestanckiej
i głębokiego przywiązania do podstawowych wartości, takich jak: wolność, poszanowanie
praw jednostki itp”242. Pamiętajmy o słowach Roberta Kaplana – Amerykanie potrafią
prowadzić tylko krucjaty, wojny, w których mają poczucie, że są przedstawicielami
uniwersalnych sił dobra.
241
242
R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 302-303.
A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 230.
128
Nie inaczej miało być w przypadku wojny z Irakiem. Zgodnie z wypowiedziami
członków administracji, w które społeczeństwo amerykańskie w większości wierzyło, wojna
z Irakiem miała być wojną o pokój i wojną ze złem – bezinteresowną krucjatą (choć akurat
tego słowa starano się unikać, mimo, że trafnie oddaje istotę rzeczy) sił dobra (Stanów
Zjednoczonych i tych, którzy się za nimi bezwarunkowo opowiedzieli) przeciwko siłom
ciemności, będącym kolejnym wcieleniem faszyzmu i komunizmu. Stworzenie koncepcji
„wojny ze złem” wynikało nie tylko z przekonań i dychotomicznego postrzegania świata
przez G.W. Busha – był to też znakomity ruch polityczny, szyty na miarę amerykańskiego
społeczeństwa, które, przywiązane do idei wolności, jest w stanie zaakceptować tylko taką
wojnę, która zostanie odpowiednio przedstawiona jako krucjata przeciwko siłom zła,
prowadzona
altruistycznie
w
celu
zapewnienia
dalekiemu
narodowi
wolności,
czyli demokracji.
Powołanie się na wolę demokratyzacji Iraku było znakomitym posunięciem
politycznym, pozwalającym maskować inne motywy działania amerykańskiej administracji,
jak również zapewnić sobie poparcie amerykańskiego społeczeństwa. Polityka amerykańska
zyskiwała w ten sposób legitymację i ogromną swobodę działania – dzięki umiejętnej
propagandzie, działając pod sztandarami dobra, wolności i demokracji dało się opinii
publicznej „sprzedać” każdy ruch polityczny. Jak pisał Andrzej Jonas, „dla europejskiego
i amerykańskiego społeczeństwa nie ma lepszego słowa niż demokracja, żeby uzasadnić
kosztowne, bolesne, pociągające wiele ofiar i mające perspektywę bardzo trudną i oddaloną
działania”243. W tej sytuacji nieważny stał się fakt braku związku między wojną z Saddamem
a „wojną z terroryzmem”, liczyła się walka w słusznej sprawie. Ułatwiono też Amerykanom
postrzeganie prawdziwych przyjaciół – „kto nie jest z nami, jest przeciwko nam”, jak Bush
sam
zadeklarował.
Dzięki
powszechnej
w
amerykańskim
społeczeństwie
wierze
w szczególną misję moralną Stanów Zjednoczonych w świecie oraz dzięki stosowaniu
umiejętnej retoryki przez władze, udało się administracji G.W. Busha przekonać
Amerykanów (oraz najprawdopodobniej samą siebie) do prowadzenia imperialnej polityki,
nie mającej związku ze zwalczaniem rzeczywistych zagrożeń, przy jednoczesnym
zachowaniu zbiorowego czystego sumienia. Bush nie tylko miał poczucie spełnionej
przez siebie misji – on sprawił, że Amerykanie poczuli się szczęśliwi, gdyż wierzyli,
że atakując Irak ich kraj dokonał czegoś dobrego. W ten sposób doszło do zjednoczenia
243
K. Stefanek, op. cit., s. 137. Por. Ibidem, s. 178.
129
amerykańskiego społeczeństwa z jego przywódcą, czego wyraz stanowiły zwycięskie
dla Busha, mimo narastających już problemów w Iraku, wybory w 2004 r.
Z czasem jednak Amerykanie budzili się z tego mesjanistycznego złudzenia – Bush
odchodził ze stanowiska w 2009 r. z rekordowo niskim poparciem społecznym. Pytanie tylko
– czy społeczeństwo amerykańskie zdaje sobie sprawę, że jest współwinne całemu złu, jakie
wydarzyło się za kadencji Busha, dając na nie przyzwolenie? Czy obecna niepopularność
Busha jest wprost proporcjonalna do poczucia własnej odpowiedzialności za to, co się stało?
Czy jedynym wnioskiem, jaki społeczeństwo amerykańskie wyciągnęło z lat kadencji
poprzedniego prezydenta nie jest jedynie poczucie, że Amerykanie zostali oszukani? Tylko
czy naprawdę zostali oszukani, czy może raczej wojna z Irakiem była tylko wynikiem
tkwiącego w amerykańskim społeczeństwie głębokiego poczucia moralnej wyższości wobec
reszty świata, przekonania o własnej doskonałości, uniemożliwiającego odróżnienie
czynienia dobra od zwykłego imperializmu244?
Są to ważne pytania, na które Amerykanie powinni sami sobie odpowiedzieć. Zło nie
przyszło wraz z Bushem, symptomy tego, co się miało wydarzyć, pojawiły się już za kadencji
Clintona, kiedy w kontekście Kosowa miała miejsce podobna gorączka wojenna,
co w przededniu wojny z Irakiem. Wtedy również moralne poczucie wyższości
uniemożliwiało Amerykanom widzenie spraw takimi, jakimi były w istocie. W efekcie
popierali wówczas „interwencję humanitarną”, która była prowadzona mimo braku
rzeczywistej katastrofy humanitarnej, wbrew prawu międzynarodowemu, w sposób
powodujący znaczną liczbę ofiar i zniszczenia większe, niż Jugosławia doznała w trakcie
II wojny światowej oraz przy wykorzystaniu broni, których użycia nie można pogodzić
z humanitarnymi motywami interwencji (bomby kasetowe, bomby fosforowe, bomby ze
zubożonym uranem). Fałszywe przesłanki, brak pomysłu na polityczne rozwiązanie sytuacji
po wojnie, złamanie prawa międzynarodowego, niehumanitarny sposób prowadzenia wojny
motywowanej szczytnymi intencjami, połączone z wysokim poparciem amerykańskiego
społeczeństwa i przekonaniem o moralnej słuszności wojny – wszystko to wystąpiło zarówno
w wojnie przeciwko Federacyjnej Republice Jugosławii w 1999 r., jak i przeciwko Irakowi
w 2003 r.245. Z jedną wszakże różnicą – po wojnie z Irakiem ostatecznie nastąpiła
w społeczeństwie amerykańskim pewna krytyczna refleksja na temat tej wojny, co po wojnie
244
Por. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 42.
Nawet kwestia nazywania wojen w sposób nieodpowiadający rzeczywistości została powtórzona w obu
konfliktach – w 1999 r. mówiono o „wojnie w Kosowie” (choć była to wojna z Federacyjną Republiką
Jugosławii, toczona na całym jej terytorium), w 2003 r. zaś o „wojnie w Iraku” (toczonej przeciwko państwu
irackiemu).
245
130
w 1999 r. nigdy nie miało miejsca. Daje to pewną nadzieję na rozliczenie się amerykańskiego
społeczeństwa z czynnikami, które umożliwiają ich państwu prowadzenie w istocie
imperialnej polityki pod hasłami o moralności. Bez tego zło znane z czasów Busha powróci
już w niedługim czasie.
4. Mechanizm amerykańskiej propagandy
Dla realizacji celów politycznych amerykańskiej administracji w warunkach państwa
demokratycznego konieczne było stworzenie odpowiednich mechanizmów propagandy.
Intelektualne zaplecze dla niej stanowiły koncepcje Donalda Rumsfelda, sprowadzające się
do planowanej nieprzejrzystości własnych działań. Strona rządowa była niechętna
publikowaniu jakichkolwiek uzasadnień czy wyjaśnień prowadzonej przez siebie polityki.
Przy okazji dyskusji nad informowaniem społeczeństwa na temat przygotowań do wojny
z Afganistanem, Rumsfeld stwierdził: „Czy potrzebna jest biała księga? (…) Może
to stworzyć niebezpieczny precedens. Załóżmy, że powstałaby konieczność przeprowadzenia
ataku prewencyjnego przeciwko terrorystom albo jakiemuś państwu popierającemu
terroryzm. Opinia publiczna będzie się spodziewać kolejnej białej księgi. A to może się
okazać niemożliwe. Decyzje o akcji wojskowej często trzeba podejmować na podstawie
przesłanek, które w sądzie mogą nie wystarczyć do wyroku skazującego”246.
Jak zatem widać, także kwestię braku jawności procesu decyzyjnego podciągnięto
pod „wojnę z terroryzmem”. Tymczasem cała sprawa sprowadzała się tak naprawdę
do stworzenia warunków, w których możliwe stało się zastąpienie rzeczowej argumentacji –
propagandą. Atmosfera niepewności, niedopowiedzeń i niejasności tworzyła dla tej ostatniej
szczególnie żyzne pole. To strona rządowa sprawowała pełną kontrolę nad informacjami,
które mogła według własnego uznania dawkować mediom, manipulować nimi, osiągając
przy tym własne cele polityczne. To Pentagon określał zasady gry – zasady, które wolne
media musiały przyjmować, jeśli chciały podawać swoim widzom jakiekolwiek informacje.
Należy przy tym zauważyć, że propaganda w równym stopniu miała kształtować
amerykańskie społeczeństwo, jak i samych dziennikarzy, którzy poddali się jej wyjątkowo
łatwo, prowadząc regularną kampanię informacyjną na rzecz wojny. Jest to szerszy problem
współczesnych mediów informacyjnych – konkurując z innymi stacjami i starając się
zapełnić czas antenowy atrakcyjnymi wiadomościami, bardzo chętnie podają informacje
o wszelkich zagrożeniach (rzeczywistych, pozornych lub zwyczajnie zmyślonych), tworząc
246
K. Stefanek, op. cit., s. 129.
131
atmosferę wszechobecności tych zagrożeń i fałszywy obraz świata pełnego niebezpieczeństw.
Znacznie ułatwiało to amerykańskiej administracji forsowanie preferowanych przez nią
rozwiązań. Skoro świat wydaje się tak chaotyczny i tak trudny do zrozumienia, siłą rzeczy
łatwiej akceptowany jest punkt widzenia tych, którzy dysponują największą siłą
przekonywania – z uwagi na posiadany potencjał oraz możliwości propagandowe.
Później, opierając się na jednostronnych, rządowych danych, informacjach i ocenach,
media tworzyły triumfalistyczny obraz wojny, postrzeganej jako spektakularny pokaz
amerykańskiej potęgi. Obraz pola walki był septyczny, emocjonowano się możliwościami
precyzyjnych, nowoczesnych pocisków samosterujących, tworząc iluzję wojny bez krwi.
Armia amerykańska starannie odcięła rejony walk od dziennikarzy i sama określała zasady,
na jakich byli oni w ten rejon dopuszczani, dokładnie dbając, by dziennikarze zobaczyli
dokładnie to, co armia chciała, by zobaczyli. W ten sposób to Pentagon i armia kreowały
rzeczywistość, a dziennikarze relacjonowali tę kreację, nie zaś prawdziwy stan rzeczy247.
Powstawało w ten sposób zjawisko niezdrowej fascynacji amerykańskich mediów
i kształtowanego przez nie społeczeństwa wojną, która nie jawiła się jako rozlew krwi, lecz
jako demonstracja amerykańskiej potęgi. W obrazie tym gdzieś umykała tragedia samych
Irakijczyków. Wszystko to natomiast sprawiało, że łatwo dawało się przekonać
co do zasadności wojny amerykańskie społeczeństwo. Dopiero po wielu miesiącach ta bańka
militaryzmu pękła, czego najlepszym chyba wyrazem stały się zdjęcia, przedstawiające
amerykańskich żołnierzy, torturujących Irakijczyków w bagdadzkim więzieniu Abu Ghraib.
5. Wojna z Irakiem a inne kwestie, mogące wpływać na szanse
wyborcze G.W. Busha
George W. Bush objął urząd prezydenta w 2001 r. po wielu miesiącach sporów
sądowych i dzięki minimalnej przewadze głosów na Florydzie, która zapewniła
mu większość w kolegium elektorskim. W skali kraju Bush uzyskał mniej głosów, niż jego
demokratyczny rywal, ustępujący wiceprezydent Al Gore. Mandat społeczny prezydenta
Busha nie był zatem najmocniejszy, podobnie jak początkowo poparcie dla sposobu
sprawowania przez niego urzędu. Wszystko zmieniło się po atakach 11 września 2001 r.
Bush ukazał się wówczas Amerykanom jako silny przywódca, mówiący to, co powinien był
w takiej sytuacji powiedzieć, oraz podejmujący radykalne kroki w celu ukarania winnych
i zapewnienia Ameryce bezpieczeństwa. Poparcie dla niego wzrosło do rekordowych
poziomów. Należy pamiętać, że poparcie to miało swe podstawy w strachu i instynktownym
247
Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 356; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 274-275, 287, 304.
132
skupianiu się Amerykanów wokół silnego, jak go postrzegano, przywódcy. Poparcie
to rodziło dwojakie implikacje – skłaniało do podtrzymywania poczucia strachu i deklaracji,
że Ameryka znajduje się w stanie wojny, w celu umacniania rzeczonego poparcia (co
sprzyjało decyzji o podjęciu wojny z Irakiem i o czym była mowa wyżej), jak również
dawało ogromne pole do forsowania realizacji celów politycznych (przede wszystkim
imperialnych koncepcji neokonserwatystwów), które z wojną z terroryzmem nie miały wiele
wspólnego. Popularność Busha oraz zaufanie, jakim cieszył się w amerykańskim
społeczeństwie dawało jego polityce legitymację społeczną oraz wyciszało krytykę248.
Wojna z Irakiem mogła wzmocnić poparcie dla prezydenta ze strony różnych grup
amerykańskiego społeczeństwa i różnych lobby. Na pewno leżała w interesie lobby
zbrojeniowego. Była także niezwykle korzystna z punktu widzenia strategicznych interesów
Izraela. Na decyzję o rozpoczęciu wojny wpływ mogły mieć działania niezwykle
wpływowego
w
Waszyngtonie
lobby
żydowskiego,
ściśle
powiązanego
z neokonserwatywnym zapleczem amerykańskiej administracji. Na sytuację można jednak
spojrzeć od drugiej strony – realizując interesy państwa Izrael, administracja Busha
zwiększała swoje szanse na pozyskanie głosów Amerykanów pochodzenia żydowskiego,
którzy tradycyjnie skłaniali się raczej w stronę demokratów. Najprawdopodobniej zachodziło
tu sprzężenie zwrotne i oba te czynniki miały znaczenie – zarówno rzeczywiste wpływy
lobby
żydowskiego,
jak
i
próby
pozyskania
poparcia
żydowskiego
elektoratu
przez republikańską administrację249.
Szykując się do wojny z Irakiem zakładano, iż będzie to wojna szybka i zwycięska,
a siły w nią zaangażowane będą stosunkowo niewielkie, zaś w okresie stabilizacji
pokonfliktowej
–
jeszcze
mniejsze.
Podejście
takie
miało
też
swój
wymiar
wewnątrzpolityczny. Amerykańskie społeczeństwo od czasu wojny w Wietnamie
jest wyczulone na angażowanie wojsk USA w przedłużające się konflikty oraz wysyłanie
zbyt dużej liczby żołnierzy w rejon walk. Fakt, że w planowaną wojnę z Irakiem miało
być zaangażowanych stosunkowo niewielu żołnierzy sprawiał, że wojna ta była łatwiejsza
do akceptacji dla Amerykanów. Strach przed utratą ich poparcia był też jednym z tych
czynników, które sprawiały, że Bush trwał w swojej koncepcji zaangażowania niewielkich
wojsk nawet wobec pogarszającej się sytuacji w Iraku, kiedy wysłanie dodatkowych
oddziałów mogło wydatnie poprawić sytuacje bezpieczeństwa w okupywanym kraju.
W efekcie Irak rzeczywiście przekształcił się w „drugi Wietnam” - krwawy i przedłużający
248
249
Por. W. Michnik, op. cit., s. 125.
T. Wyszyński, op. cit., s. 50; T. Gabiś, op. cit., s. 28-29.
133
się konflikt, ostatecznie angażujący znacznie większą liczbę żołnierzy, niż zakładano
(dodatkowe oddziały w końcu wysłano, ale był to krok znacznie spóźniony). Miało to fatalne
konsekwencje polityczne dla republikanów, a administracja Busha odchodziła ze sceny
politycznej w 2009 r. z rekordowo niskim poparciem społecznym.
Na zakończenie niniejszych rozważań warto poruszyć jeszcze jedną kwestię.
Administracja G.W. Busha przewidywała, że wojna z Irakiem doprowadzi do poprawy
koniunktury w Stanach Zjednoczonych ze względu na wzrost dochodów amerykańskich firm,
związany z wydatkami rządowymi na cele wojenne i zaopatrzenie wojsk, jak również
z kontraktami na odbudowę Iraku i eksploatacje tamtejszych złóż ropy naftowej. Mogło
rodzić to poważne implikacje polityczne, szczególnie w przypadku G.W. Busha. Należy
pamiętać, że George Bush senior przegrał wybory prezydenckie w 1992 r. przede wszystkim
z powodu słabej kondycji amerykańskiej gospodarki. Wobec nieumiejętności poradzenia
sobie z recesją Amerykanie nie wybrali Busha seniora na kolejną kadencję, choć odniósł
on niepodważalne sukcesy w polityce zagranicznej. Jego syn na pewno pamiętał o tej lekcji
i starał się z niej wyciągnąć odpowiednie wnioski. Początek rządów G.W. Busha zbiegł się
ze spowolnieniem gospodarczym w USA, czego nie były w stanie zmienić kolejne cięcia
podatkowe, będące podstawą programu gospodarczego prezydenta. Skoro wojna mogła mieć
poważny wpływ na polepszenie sytuacji gospodarczej w USA, a jednocześnie odbudowa
Iraku miała, jak zakładano, być finansowana przede wszystkim z dochodów ze sprzedaży
irackiej ropy naftowej, co pozwoliłoby uniknąć wysokich wydatków z amerykańskiego
budżetu i umożliwić w ten sposób dalsze redukcje podatkowe – to ostateczny rezultat mógł
być bardzo korzystny politycznie dla amerykańskiego prezydenta, zwiększając jego szanse
wyborcze w 2004 r. Co więcej, zakładano, że dzięki wzrostowi wydobycia ropy naftowej
w Iraku spadną ceny tego surowca na światowych rynkach, a uzależniona od niego
amerykańska gospodarka stanie się bardziej konkurencyjna. W tym miejscu warto
przypomnieć, że tuż przed wyborami saudyjscy przyjaciele Busha podjęli decyzję o wzroście
własnego wydobycia w celu spowodowania spadku cen ropy naftowej i zwiększenia w ten
sposób szans wyborczych prezydenta na reelekcję250. Sytuacja na Bliskim Wschodzie,
poziom wydobycia ropy naftowej, sytuacja gospodarcza w USA i polityka amerykańskiej
administracji są ze sobą blisko powiązane i bez wątpienia wojna z Irakiem musiała także w
tym
kontekście
rodzić
poważne
konsekwencje
wewnątrzpolityczne
w
Stanach
Zjednoczonych.
250
R. Stefanicki, op. cit.
134
VI. Uwarunkowania regionalne amerykańskiej polityki wobec Iraku
„Pewnego popołudnia chłopcy wpadli w zachwyt na widok latającego dywanu, który
przemknął na poziomie okna laboratorium, niosąc w powietrzu sterującego nim Cygana i
kilkoro dzieci ze wsi, które wesoło machały do nich rękami. Josè Arcadio Buendia ani
spojrzał na to. Niech się bawią, nie zwracajcie na nich uwagi – powiedział. – My będziemy
lepiej latać od nich przy pomocy środków bardziej naukowych niż ta nędzna kapa na łóżko.”
- Gabriel Garcia Marquez, Sto lat samotności251
Zmiana irackiego reżimu i demokratyczna przebudowa Iraku miała w intencji
Waszyngtonu wywołać poważne konsekwencje w regionie bliskowschodnim. Poprawić
miała się w nim sytuacja bezpieczeństwa i to w wielu wymiarach. Miało dojść do umocnienia
wpływów amerykańskich oraz pozycji przyjaciół Ameryki. Inne wrogie państwa w regionie
miały zostać zastraszone i osłabione. Wojna ta miała też mieć duży wpływ na rozwój
demokracji w regionie, co z kolei miało wpłynąć pozytywnie na jego konfliktogenną naturę.
Idealizm mieszał się tu z geopolityką, a oczekiwania były ogromne. W niniejszym rozdziale
przyjrzymy się uwarunkowaniom regionalnym polityki administracji Busha wobec Iraku,
mającym znaczny wpływ na możliwości osiągnięcia wyżej wskazanych celów.
1. Znaczenie regionu i polityka USA wobec Bliskiego Wschodu
Wyjątkowe znaczenie Bliskiego Wschodu wynika przede wszystkim z występujących
w nim bogactw naturalnych. To przede wszystkim dzięki ropie naftowej region ten wzbudza
tak duże zainteresowanie mocarstw252. W rejonie tym występuje 48,4% światowych złóż,
a udział w całości światowego wydobycia wynosi 32,5%253. Co więcej, ze względu
na niezwykle
korzystne
warunki
geologiczne
możliwości
i
koszty
wydobycia
bliskowschodniej ropy naftowej są najkorzystniejsze na świecie254. Ropa bliskowschodnia nie
tylko jest strategicznie ważnym elementem bilansu energetycznego wielu państw,
ale też wywiera decydujący wpływ na kształtowanie się cen tego paliwa na rynkach
251
Gabriel Garcia Marquez, Sto lat samotności, przekł. G. Grudzińska, K. Wojciechowska, Państwowy Instytut
Wydawniczy, Warszawa 1979.
252
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 865.
253
Statistical Review of World Energy 2012, BP, s. 6, 8; raport dostępny pod adresem:
http://www.bp.com/content/dam/bp/pdf/statistical-review/statistical_review_of_world_energy_2013.pdf.
254
M. Skarżyński, Globalne bezpieczeństwo naftowe w XXI wieku, w: „Rocznik Bezpieczeństwa
Międzynarodowego 2006”, Instytut Stosunków Międzynarodowych Dolnośląskiej Szkoły Wyższej TWP we
Wrocławiu, Wrocław 2006, s. 103-104.
135
światowych. Szczególnie ten drugi element ma istotne znaczenie dla Stanów Zjednoczonych,
realizujących politykę niezależności energetycznej od Bliskiego Wschodu. Są to główne
determinanty aktywnej roli w regionie Stanów Zjednoczonych, największego światowego
konsumenta ropy naftowej.
Formułowanie bliskowschodniej polityki Stanów Zjednoczonych wiązało się
ze stopniowym wycofywaniem się Wielkiej Brytanii z tego regionu po II wojnie światowej
(w szczególności po wojnie sueskiej w 1956 r.) oraz zastępowaniem wpływów brytyjskich
wpływami amerykańskimi. Już w 1945 r. USA rozpoczęły politykę wspierania Arabii
Saudyjskiej, co miało stać się gwarancją bezpieczeństwa interesów działających na Bliskim
Wschodzie spółek naftowych, a stopniowo także stabilności bliskowschodnich dostaw ropy
naftowej, mających coraz większe (choć aż do lat 70-tych, ze względu na wysoki poziom
własnego wydobycia, nie decydujące) znaczenie dla bilansu energetycznego USA255. Region
ten szybko stał się też polem zimnowojennej rywalizacji – Stany Zjednoczone angażowały
się w nim, by nie dopuścić do wzrostu wpływów bloku wschodniego. Bliskowschodnie złoża
ropy naftowej miały wówczas znacznie większe znaczenie dla państw europejskich niż
dla samych Stanów Zjednoczonych, przeto polityka zapewniania stabilności dostaw z tego
rejonu była elementem wsparcia europejskich sojuszników.
Po II wojnie światowej w krajach arabskich coraz większe znaczenie zyskuje idea
panarabizmu – nacjonalistycznej ideologii, zakładającej jedność wszystkich arabskich
wyznawców islamu. Początkowo ideologia ta była zręcznie wykorzystywana przez USA
i Wielką Brytanię, które uczyniły z niej instrument zimnowojennej rywalizacji. Pod ich
wpływem w 1955 r. powstaje Pakt Bagdadzki, skupiający Irak, Turcję, Pakistan, Iran
i Wielką Brytanię. W odpowiedzi na powstanie w 1958 r. Zjednoczonej Republiki Arabskiej
realizującej ideę panarabizmu połączoną z socjalizmem, pod wpływem USA powstaje
konkurencyjny ośrodek arabskiej integracji - Arabskie Państwo Federalne, utworzone przez
Irak i Jordanię, które wzywa pozostałe państwa arabskie do zjednoczenia się obok Zachodu
przeciwko wpływom państw socjalistycznych. Oba państwa szybko się załamały – pierwsze
w 1961 r., zaś drugie, prozachodnie, już w pięć miesięcy od swego powstania, kiedy
to w Iraku władzę przejęły siły ciążące ku państwom socjalistycznym256.
Stopniowo jednak nadrzędnym celem polityki USA na Bliskim Wschodzie stało się
zapewnienie bezpieczeństwa źródeł wydobycia oraz dostaw ropy naftowej, podstawowego
255
K. Pronińska, Konflikty surowcowe w stosunkach międzynarodowych, „Sprawy Międzynarodowe” nr 3/2005,
Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2005, s. 32.
256
K. Korzeniewski, op. cit., s. 50-51, 59.
136
surowca w bilansie energetycznym tego państwa. Znaczenie ropy naftowej dla USA polega
nie tylko na jej bezpośrednich dostawach (Stany Zjednoczone od dość dawna dążą –
z sukcesami – do uwolnienia się od zależności od bliskowschodniej ropy naftowej),
ale też na wpływie sytuacji w tym rejonie – posiadającym największe zasoby ropy naftowej
na świecie – na ruchy cen paliw na światowych rynkach, co ma bezpośredni wpływ
na sytuację gospodarczą w USA. Nawet zatem niezależność od dostaw bliskowschodniej
ropy naftowej nie sprawiała, że USA stawały się niezależne od wpływu, jaki dostawy
te wywierają na światową gospodarkę. Stany Zjednoczone traktowały niezakłócony dostęp
do bliskowschodnich źródeł ropy naftowej jako swój żywotny interes 257.
Bliski Wschód
Źródło: Strona internetowa Uniwersytetu Teksasu w Austin 258
Realizując nadrzędny cel zapewnienia stabilności dostaw, Stany Zjednoczone od lat
70-tych XX w. podejmowały aktywne działania zmierzające do ustabilizowania sytuacji
politycznej w regionie oraz zachowania w nim równowagi sił. W tym celu USA zwalczały
257
Ibidem, s. 59; M.A. Piotrowski, op. cit., s. 398.
The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection,
http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/txu-oclc-192062619-middle_east_pol_2008.jpg.
258
137
wpływy sowieckie w Egipcie, Syrii, Jemenie i Iraku, opierały się na sojuszu z Arabią
Saudyjską i Iranem Pahlaviego oraz wspierały panujących w nich monarchów, a po obaleniu
szaha i przejęciu władzy w Iranie przez fundamentalistów – powstrzymywały i zwalczały
wpływy państwa ajatollahów259. Po podpisaniu pokoju w Camp David Stany Zjednoczone
dbały też o dobre stosunki z Egiptem, a później także z Jordanią, udzielając im znaczącej
pomocy wojskowej. Realizowano także długoterminową politykę wspierania Kuwejtu –
niewielkiego państwa o ogromnych złożach ropy naftowej – w celu niedopuszczenia
do nadmiernego
wzmocnienia
któregoś
z
głównych
producentów
ropy
naftowej
w regionie260. Elementem realizacji tej polityki jest też utrzymywanie zdolności
do interwencji w razie destabilizacji w regionie, co stanowiłoby istotne zagrożenie
dla stabilności
dostaw
bliskowschodniej
ropy
naftowej
oraz
cen
surowca
na światowych rynkach261.
Polityka znalazła swój wyraz w tzw. doktrynie Cartera z 1979 r., powstałej
pod wpływem rewolucji irańskiej oraz inwazji ZSRR na Afganistan. Carter stwierdził,
że USA są gotowe do reakcji wojskowej w przypadku zagrożenia dla eksportu ropy naftowej
z Zatoki Perskiej. W tym celu powołano także specjalne Siły Szybkiego Reagowania, które
w razie potrzeby miały interweniować na Bliskim Wschodzie – oznaczało to obecność
wojskową USA w regionie, choć nadal nie miała ona charakteru stałego, lecz potencjalny262.
Doktryna ta do dziś zachowuje swą aktualność, co widać w polityce Stanów Zjednoczonych
wobec regionu. W tym kontekście należy rozpatrywać zaangażowanie floty wojennej USA
w ochronę tankowców w czasie wojny iracko – irańskiej (1980 – 1988), poczynając od
1984 r., zaangażowanie w ochronę Arabii Saudyjskiej przed ewentualnym atakiem Iraku
(poczynając od 1990 r.) oraz dowództwo nad międzynarodową operacją „Pustynna Burza”,
która w 1991 r. wyzwoliła Kuwejt. Po wojnie w Zatoce siły zbrojne Stanów Zjednoczonych
rozpoczęły swą bezpośrednią obecność w regionie, tworząc bazy w zaprzyjaźnionych
państwach
rejonu
a od 2003 r. w Iraku
Zatoki
263
Perskiej,
przede
wszystkim
w
Arabii
Saudyjskiej,
.
Administracja Clintona oparła swą regionalną strategię na koncepcji „podwójnego
powstrzymywania” – wymierzonego zarówno w Irak, jak i w Iran, w oparciu o sojusz
i wspieranie Arabii Saudyjskiej tak, aby mogła równoważyć siłę obu tych państw. W latach
259
M.A. Piotrowski, op. cit., 396.
K. Korzeniewski, op. cit., s. 59-61.
261
K. Pronińska, op. cit., s. 33.
262
M.A. Piotrowski, op. cit., s. 396-397.
263
M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 132, 135-141.
260
138
90-tych ukształtował się w Stanach Zjednoczonych konsensus w sprawie interesów
amerykańskich na Bliskim Wschodzie. Za istotne uznano powodzenie bliskowschodniego
procesu pokojowego, bezpieczeństwo eksportu ropy naftowej z rejonu Zatoki Perskiej,
zapobieganie dominacji w tym rejonie regionalnego lub zewnętrznego hegemona, zwalczanie
proliferacji broni masowego oraz fundamentalizmu i terroryzmu islamskiego264.
Poza wszystkimi wymienionymi wcześniej działaniami służącymi stabilizacji
i zachowaniu
regionalnej
równowagi
sił
w
celu
zapewnienia
stabilnych
dostaw
bliskowschodniej ropy naftowej, USA prowadziły też niezmienną politykę wspierania
Izraela. Stany Zjednoczone aktywnie wspomagały Izrael w jego wojnach, szczególnie
w wojnie 1973 r., oraz udzielają mu co roku miliardów dolarów pomocy wojskowej
i gospodarczej. Polityka wspierania Izraela jest wręcz nadrzędna wobec zapewnienia
bezpieczeństwa dostaw bliskowschodniej ropy naftowej – USA są gotowe na pogorszenie
swych stosunków z arabskimi państwami regionu w imię wspierania Izraela. Przykładem
tego jest sytuacja z 1973 r., kiedy to z powodu proizraelskiej polityki USA i innych państw
zachodnich kraje OPEC drastycznie ograniczyły wydobycie i wstrzymały eksport
do niektórych państw (w tym USA), co doprowadziło do globalnego kryzysu naftowego.
Także zamachy z 11 września motywowane były m.in. sprzeciwem wobec amerykańskiej
polityki wobec konfliktu bliskowschodniego. Innym przykładem jest stopniowe pogarszanie
się stosunków z drugim, obok Izraela, najważniejszym partnerem regionalnym, Arabią
Saudyjską, z powodu pasywnej polityki USA wobec agresywnych działań Izraela
w Autonomii Palestyńskiej. Kolejnym priorytetem amerykańskiej polityki w regionie jest
rozwijanie wymiany gospodarczej, umożliwiającej ściąganie z rynków krajów arabskich
nadwyżek petrodolarów. Ze względu na import ropy naftowej USA od lat notują ogromny
deficyt handlowy z państwami regionu i dążą do zmiany tej sytuacji265.
Po atakach 11 września polityka bliskowschodnia USA została uzupełniona o kolejne
priorytety. Najważniejszym z nich stała się walka z terroryzmem i państwami wspierającymi
terroryzm, polegająca na działaniach wywiadowczych, bezpośrednich akcjach militarnych
oraz wspieraniu zaprzyjaźnionych państw w ich walce z terroryzmem (przejawiało się
to m.in. w jeszcze bardziej zdecydowanym wsparciu działań Izraela w Palestynie). Większy
nacisk położono też na promowanie demokracji w regionie, co miało być remedium
na rosnące wpływy fundamentalizmu. USA zadeklarowały też wolę zwalczania dyktatur,
stanowiących wg Stanów zagrożenie dla regionalnego i światowego pokoju. Dużego
264
265
M.A. Piotrowski, op. cit., s. 398.
K. Korzeniewski, op. cit., s. 60; M.A. Piotrowski, op. cit., s. 398; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 281.
139
znaczenia nabrało też przeciwdziałanie proliferacji broni masowego rażenia. Dwa spośród
państw regionu – Irak i Iran – zostały zaliczone przez G.W. Busha do tzw. „osi zła”,
co oznaczało podejmowanie zdecydowanych działań na rzecz zmiany ich polityki, a najlepiej
zmiany ich rządów. Jednocześnie Stany Zjednoczone zaczęły realizować jeszcze bardziej
zdecydowaną niż w przeszłości politykę niezależności energetycznej od bliskowschodnich
złóż ropy naftowej. W 2006 r. G.W. Bush ogłosił plan redukcji importu ropy naftowej z tego
regionu o 70%. Jednocześnie, z uwagi na wpływ regionu na kształtowanie się cen ropy
naftowej na światowych rynkach, Stany Zjednoczone prowadzą politykę zachęcania państw
tego obszaru do maksymalizacji wydobycia i eksportu ropy naftowej. Podstawowym
narzędziem realizacji amerykańskich interesów w regionie stała się siła militarna. USA
opierały się na obecności militarnej w regionie oraz bezpośrednim używaniu siły. Działania
podejmowane w zakresie dyplomacji czy środków ekonomicznych nie były prowadzone
konsekwentnie – zafascynowana własną siłą militarną administracja amerykańska zdawała
się je lekceważyć266.
Należy stwierdzić, że USA prowadzą dość dwuznaczną politykę regionalną,
polegającą na wspieraniu autorytarnych, lecz zaprzyjaźnionych reżimów z jednej strony,
oraz podejmowaniu działań w celu obalenia reżimów nieprzyjacielskich pod hasłami łamania
praw człowieka z drugiej. Symbolem polityki podwójnych standardów jest stosunek wobec
dwóch wielkich eksporterów ropy naftowej – przymykanie oczu na łamanie praw człowieka
i brak demokracji w sojuszniczej Arabii Saudyjskiej oraz potępianie i zaliczenie do tzw. „osi
zła” Iranu, państwa prowadzącego od rewolucji 1979 r. politykę sprzeczną z interesami
amerykańskimi, w którym jednak sytuacja odnośnie demokracji i praw człowieka jest lepsza,
niż w Arabii Saudyjskiej. Starając się odgrywać rolę regionalnego arbitra USA jednocześnie
mocno występowały po stronie Izraela w jego konflikcie z Palestyńczykami. Amerykanie
zdecydowanie angażowali się w sprawy regionalne jedynie wówczas, gdy zagrożone były ich
interesy ekonomiczne w postaci stabilnych dostaw bliskowschodniej ropy, wywierających
decydujący wpływ na ceny paliw na rynkach światowych. Zaangażowanie USA w ochronę
tankowców w czasie wojny iracko – irańskiej czy zdecydowane działania w celu wyzwolenia
Kuwejtu w trakcie wojny w Zatoce tezę tę potwierdzają. Z tych powodów polityce USA
w regionie brak jest wiarygodności267.
Należy także zwrócić uwagę na inną cechę bliskowschodniej polityki USA, jaką jest
jej niespójność. Jest ona powodowana problemami koordynacji w ramach samej administracji
266
267
M.A. Piotrowski, op. cit., s. 401-402, 405, 407; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860-861.
K. Korzeniewski, op. cit., s. 59-61; M.A. Piotrowski, op. cit., s. 403.
140
amerykańskiej – często oddzielną politykę formułuje Departament Stanu, zaś własną
„dyplomację energetyczną” prowadzi Departament Energii. Przede wszystkim jednak sprawę
komplikuje fakt, że często zupełnie niezależne wobec polityki rządu działania prowadzą
na Bliskim Wschodzie wielkie koncerny amerykańskie, przede wszystkim naftowe. Sytuacja
taka była widoczna już w I połowie XX wieku. Co więcej, zaangażowane w regionie
koncerny oczekują od rządu politycznej ochrony swych działań – i przeważnie ją otrzymują.
Podmioty te wywierają także ogromny wpływ na samo formułowanie polityki amerykańskiej
poprzez istnienie powiązań z czołowymi politykami i siłę oddziaływania własnych lobby.
Było to szczególnie widoczne w odniesieniu do administracji G.W. Busha, ściśle powiązanej
z koncernami naftowymi268.
Obecne problemy związane ze stabilizacją Iraku, programem atomowym Iranu
i zwalczaniem
terroryzmu,
interesy
ekonomiczne
związane
przede
wszystkim
z bliskowschodnimi złożami ropy naftowej i tradycyjny sojusz z Izraelem sprawiają, że nie
można się spodziewać wycofania się Stanów Zjednoczonych z militarnej i politycznej
obecności na Bliskim Wschodzie. Jednocześnie jednak problemem będzie określenie kształtu
amerykańskiego
zaangażowania
tak,
aby
można
było
powstrzymać
tendencje
do antyamerykanizmu w regionie oraz wygrać rywalizację z Chinami i Indiami, dążącymi do
odgrywania w nim większej roli269.
2. Eliminacja reżimu stanowiącego zagrożenie dla stabilności regionu
Jednym z istotnych uwarunkowań bliskowschodniej polityki USA oraz polityki
względem Iraku była destabilizująca rola reżimu Saddama Husajna w regionie. Saddam
od chwili przejęcia pełni władzy w Iraku 16 lipca 1979 r. prowadził agresywną politykę
zagraniczną, destabilizującą sytuację na Bliskim Wschodzie. Aktywna polityka regionalna
wynikała z samego programu partii BAAS, która głosiła zjednoczenie wszystkich krajów
arabskich270. Niemal natychmiast po przejęciu władzy, Saddam doprowadził Irak
do pierwszej z toczonych przez siebie wojen. Mimo, że w marcu 1975 r., jeszcze jako
wiceprezydent zawarł porozumienie z Iranem regulujące sporną kwestię granicy, 22 września
1980 r. Irak dokonał agresji na swego sąsiada271.
268
M.A. Piotrowski, op. cit., s. 402.
Ibidem, s. 405, 407.
270
K. Korzeniewski, op. cit., s. 38.
271
K. Korzeniewski, op. cit., s. 39-41; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 138; P. Durys, P. Pacholski, op. cit., s. 10.
269
141
Co skłoniło Saddama do tego ruchu?272 Pretekstem była kwestia sporna granica
w Kurdystanie oraz na rzece Szatt al – Arab (połączone ujście Tygrysu i Eufratu), co miało
też swój wymiar ekonomiczny – są to tereny obfitujące w ropę naftową. Konflikt był jednak
przede wszystkim wojną dwóch najsilniejszych państw rejonu Zatoki Perskiej o regionalną
dominację. Saddam obawiał się też ekspansji rewolucji muzułmańskiej do swojego kraju,
zamieszkanego w większości przez szyitów – w 1979 r. władzę w Iranie przejął Ruhollah
Chomeini, który wprowadził w kraju system teokratyczny. Wykorzystując osłabienie Iranu
dynamicznymi przemianami rewolucyjnymi, Saddam dążył do wykorzystania tej okazji
i osiągnięcia swoich mocarstwowych celów, jak również umocnienia swojej władzy – wszak
aktywni politycznie i często wspierani przez Iran teologowie szyiccy stanowili trzon irackiej
opozycji, a Chomeini otwarcie głosił wolę obalenia irackich władz. Nie bez znaczenia był też
konflikt personalny między przywódcą Iraku i Iranu –Saddam Husajn usunął w 1978 r.
Chomeiniego z Iraku, gdzie ajatollah przebywał na wygnaniu od lat 60 – tych. Co więcej,
„kiedy u steru Iraku i Iranu stanęły dwie tak odmienne, a zarazem silne osobowości,
w oczach swych podwładnych urosły do rangi symboli; osoby obdarzone charyzmą, a przy
tym bezkompromisowe, konflikt stał się tylko kwestią czasu”273. Nastąpiło zatem zderzenie
dwóch
indywidualności,
wyznających
odmienny
światopogląd
i
personalnie
skonfliktowanych. Pewne znaczenie miały tez antagonizmy narodowościowe (Iran
postrzegany jest w Iraku jako odwieczny wróg Arabów) i religijne (sunnickiej rządzącej
mniejszości w Iraku wobec potężnego i rewolucyjnie nastawionego państwa szyickiego,
zaniepokojenia Iranu losem irackich szyitów traktowanych jako obywatele drugiej kategorii),
a także tradycja wykorzystywania Kurdów do rozgrywek między obu państwami. Przywódca
iracki liczył, że odniesie szybkie zwycięstwo nad osłabionym Iranem i zajmie sporne tereny,
dzięki czemu umocni swoją nowo zdobytą władzę w kraju. Jednak zamiast wojny
błyskawicznej, doszło do długotrwałej, wyniszczającej wojny pozycyjnej, trwającej 8 lat274.
272
Agresję poprzedziły aresztowania 40 przywódców opozycji szyickiej w Iraku na czele z ajatollahem
Muhammadem Bakrem as – Sadrem (wkrótce został zamordowany) i wydalenie z kraju 35 tysięcy szyitów,
głównie Irańczyków, w kwietniu 1980 r. Władze irańskie ostro potępiły te kroki, a Chomeini wezwał
Irakijczyków do obalenia Saddama Husajna. Następnie nasilono działania służb specjalnych w Iranie, gdzie
udzielano wsparcia tamtejszej opozycji. W czerwcu 1980 r. zerwano stosunki dyplomatyczne między krajami.
Na kilka dni przed wojną, 17 września 1980 r., decyzją Rady Dowództwa Rewolucji Iraku anulowany został
układ graniczny z 1975 r. K. Korzeniewski, op. cit., s. 53; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 141; P. Durys, P.
Pacholski, op. cit., s. 10.
273
M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 141.
274
Po tygodniu wojny Saddam Husajn ogłosił, że jej cele zostały osiągnięte i wstrzymał dalszą ofensywę,
proponując negocjacje pokojowe. Dało to czas siłom irańskim na przegrupowanie, a władze irańskie odrzuciły
iracką propozycję, postanawiając kontynuować wojnę aż do obalenia władz w Bagdadzie i wprowadzenia
w Iraku systemu politycznego na wzór irański („wyzwolenia” szyitów). Ibidem, s. 142.
142
Wojna stymulowana była przez czynniki zewnętrzne – państwa z całego świata robiły
znakomite interesy na sprzedaży broni zarówno Irakowi, jak i Iranowi. W trakcie jej trwania
strony (w 2/3 przypadków – Irak) atakowały tankowce pływające po Zatoce Perskiej
bez względu na ich przynależność państwową, dezorganizując handel ropą naftową w tym
rejonie (tzw. wojna tankowców) – USA, Oman i Arabia Saudyjska przystąpiły wówczas
do ochrony statków, pływających po tym akwenie. Początkowo inne państwa deklarowały
neutralność wobec wojny, jednak wraz ze zdobywaniem przez Iran przewagi na froncie coraz
silniej wspierały finansowo, dostawami broni i danymi wywiadowczymi państwo Saddama
Husajna. Irak uzyskał ogromne wsparcie finansowe od części państw arabskich (głównie
Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Kuwejtu, Jordanii i Egiptu),
obawiających się ekspansji rewolucji irańskiej. Wojna podzieliła jednak świat arabski –
po stronie Iranu opowiedziała się Syria, Libia, Algieria, Jemen Południowy oraz Organizacja
Wyzwolenia Palestyny. Stopniowo coraz silniej wspierały też Irak państwa zachodnie, z USA
na czele. Mimo to nie udało Irakowi tej wojny wygrać, a zakończyła się ona pod
międzynarodowym naciskiem – grożono zastosowaniem sankcji zgodnie z rozdziałem VII
Karty Narodów Zjednoczonych. Wojna kosztowała życie około miliona ludzi po obu
stronach. Żadnej z nich nie udało się uzyskać decydującej przewagi i na podstawie
zawieszenia broni z 20 sierpnia 1988 r. oraz pokoju z 1990 r. powrócono do status quo ante
bellum. Jednocześnie, w celach propagandowych, obie strony przypisywały sobie
zwycięstwo275. Mimo wyniszczenia własnego kraju, Saddam mógł teraz pozować na obrońcę
całego świata arabskiego przed niearabskim Iranem, co zapewniało mu popularność w kraju
oraz w świecie arabskim.
Z uwagi na fatalny stan finansów państwa będący następstwem wyniszczającej wojny
z Iranem, Irak zdecydował się na kolejna agresję. 2 sierpnia 1990 r. uderzył na Kuwejt
i szybko zajął cały kraj, przyłączając go 8 sierpnia 1990 r. jako kolejną prowincję, zwaną Al
– Kazima. W historii ONZ był to jedyny przypadek, kiedy jeden z członków dokonał agresji
na innego, dokonując jego aneksji. Irak chciał w ten sposób przejąć kuwejckie złoża ropy
naftowej (czwarte największe na świecie), co pozwoliłoby sfinansować odbudowę Iraku
i uzyskać dominującą pozycję na światowym rynku naftowym. Saddam chciał też pozbyć się
w ten sposób jednego ze swoich głównych wierzycieli oraz przejąć jego ogromne rezerwy
walutowe. Irak od dawna wysuwał wobec Kuwejtu pretensje terytorialne – granice między
obu państwami nie zostały nigdy ostatecznie wyznaczone, gdyż Irak nigdy nie pogodził się
275
K. Korzeniewski, op. cit., s. 40-41, 53-55; M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 131-132; W. Szymborski,
Irak: casus…, s. 38; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 141-142.
143
z postępowaniem Wielkiej Brytanii, która po I wojnie światowej rekompensując Kuwejtowi
terytoria przekazane Arabii Saudyjskiej, pozbawiła Irak swobodnego dostępu do morza,
przyznając mu krótki pas wybrzeża, zabagnionego i pozbawionego większego portu. Irak
podnosił też argumenty historyczne – Kuwejt w okresie osmańskim wchodził w skład okręgu
Basry, jednak była to podległość czysto formalna, gdyż emirat cieszył się faktyczną
niezależnością pod rządami książąt z dynastii Sabah, a w 1899 r. stał się brytyjskim
protektoratem, choć formalnie nadal pozostawał w składzie państwa Osmanów. Irak oskarżał
Kuwejt o nadmierną eksploatację pogranicznego pola naftowego Ar – Rumaila, celowe
przekraczanie norm wydobycia ustalanych przez OPEC (co powodowało spadek cen ropy
naftowej) oraz organizowanie wierzycieli Iraku przeciwko niemu. Irak po wojnie z Iranem
dysponował też olbrzymią i dobrze przeszkolona armią, której przy ówczesnym stanie
gospodarczym nie można było utrzymywać – a której można było użyć dla przezwyciężenia
skutków wojny276.
Kuwejt był jednak zbyt ważny z punktu widzenia gospodarki światowej i agresja
spotkała się ze zdecydowaną reakcją społeczności międzynarodowej277. Wkrótce po inwazji
ONZ nałożyła na Irak sankcje ekonomiczne, finansowe i komunikacyjne oraz embargo
na dostawy broni
i sprzętu wojskowego, jak również wezwała do natychmiastowego
wycofania sił irackich z Kuwejtu, a już 8 sierpnia 1990 r. USA rozpoczęły akcję „Pustynna
Tarcza” – przerzucanie wojsk do Arabii Saudyjskiej w celu zapewnienia jej ochrony przed
potencjalnym atakiem irackim (był to także element przygotowania do akcji zbrojnej
przeciwko Irakowi). Aneksja Kuwejtu została przez Radę Bezpieczeństwa ONZ uznana
za nieważną i nie rodzącą skutków prawnych. W kontekście międzynarodowej reakcji
na iracką agresję niezwykle ważne było współdziałanie USA i ZSRR, które najpierw zgodnie
głosowały za odpowiednimi rezolucjami, a 9 sierpnia 1991 r. podczas spotkania
w Helsinkach Geogre Bush i Michaił Gorbaczow wystosowali apel, w którym wezwali
wszystkich członków ONZ do pełnego respektowania sankcji wobec Iraku. 29 listopada
1990 r. Rada Bezpieczeństwa przyjęła rezolucję nr 678, w której upoważniono państwa ONZ
do podjęcia „wszelkich niezbędnych środków”, jeśli Irak nie wycofa swych wojsk
276
M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 134-135; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 38; M.M. Dziekan, Irak:
religia…, s. 142-143.
277
Wśród państwa arabskich, podobnie jak w przypadku wojny iracko – irańskiej, nastąpił rozłam. Większość
państw arabskich poparła działania międzynarodowe wymierzone w Irak, a część z nich (Syria, Egipt, Arabia
Saudyjska, Maroko, Kuwejt, Oman, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar oraz Bahrajn) wzięła bezpośredni
udział w walkach w ramach operacji „Pustynna Burza”. Jednakże Jemen, Jordania i Organizacja Wyzwolenia
Palestyny poparły działania Iraku. K. Korzeniewski, op. cit., s. 42; Military Statistics: Gulf War Coalition Forces
(most recent) by country, http://www.nationmaster.com/graph/mil_gul_war_coa_for-military-gulf-warcoalition-forces.
144
z okupowanego Kuwejtu do 15 stycznia 1991 r. Saddam Husajn nie poczynił tego kroku,
starając się łączyć ewentualne wycofanie swych wojsk z kwestią palestyńską (co miało
pozwolić mu na wycofanie się z twarzą i umocnienie jego pozycji jako lidera regionalnego,
o którą zabiegał, jak również doprowadzić do podziałów wśród państw arabskich
i przekształcenia konfliktu w ogólnoarabski). Do bezpośrednich negocjacji pokojowych
jednak nie doszło, pomimo prób mediacji, podejmowanych przez Francję i ZSRR.
Jednocześnie kontynuowano przygotowania wojenne, przerzucając coraz więcej wojsk
do Arabii Saudyjskiej. 12 stycznia 1991 r. amerykański Kongres upoważnił prezydenta
do rozpoczęcia kroków wojennych przeciwko Irakowi.
17 stycznia 1991 r. wojska państw sprzymierzonych pod dowództwem USA
(głównodowodzącym był gen. Norman Schwarzkopf)278 rozpoczęły operację „Pustynna
Burza”, dokonując ataków powietrznych na cele w Iraku i okupowanym Kuwejcie. 24 lutego
1991 r. rozpoczęła się ofensywa lądowa sił koalicji, której wystarczyły 4 dni do pokonania
armii irackiej. 27 lutego prezydent George Bush zdecydował się na jednostronne
wstrzymanie ognia dzień później, zaś 3 marca w miejscowości Safian podpisano zawieszenie
broni. Wojna zakończyła się klęską Iraku, Kuwejt został wyzwolony, jednak nie doszło
do obalenia Saddama Husajna. W trakcie wojny Irak wystrzelił kilkadziesiąt pocisków Scud
w stronę Arabii Saudyjskiej (w celu sterroryzowania jej) i Izraela (w celu sprowokowania go
do odwetu, co rozbiłoby koalicję antyiracką – państwa arabskie w niej uczestniczące nie
mogłyby bowiem walczyć po tej samej stronie, co Izrael), jednak ataki te nie odniosły
większego efektu. Wycofując się, wojska irackie wypuściły ogromne ilości ropy naftowej
do Zatoki Perskiej i podpaliły kilkaset szybów naftowych w Kuwejcie, co doprowadziło
do wielkich strat materialnych i ekologicznych. Rezolucjami Rady Bezpieczeństwa ONZ
nr 686 i 687 z 2 i 3 marca 1991 r. Irak zobowiązany został do wypłacenia odszkodowań
wojennych za szkody poczynione podczas agresji i okupacji Kuwejtu oraz pokrycia kosztów
likwidacji spowodowanej przez siebie katastrofy ekologicznej (w tym celu stworzyć miał
specjalny fundusz), zwolnienia wszystkich jeńców wojennych i internowanych obywateli
Kuwejtu oraz państw trzecich, zwrotu zagrabionego mienia kuwejckiego, anulowania
278
W sumie w operacji „Pustynna Burza” wzięło udział 956,6 tys. żołnierzy z 30 państw, a w bezpośrednich
działaniach w rejonie konfliktu ponad 400 tys. żołnierzy z 28 państw. W kolejności wysłanych kontyngentów
były to: Stany Zjednoczone (697 tys. żołnierzy), Arabia Saudyjska (100 tys.), Wielka Brytania (45,4 tys.), Egipt
(33,6 tys.), Francja (14,6 tys.), Syria (14,5 tys.), Maroko (13 tys.), Kuwejt (9,9 tys.), Oman (6,3 tys.), Pakistan (4,9
tys.), Zjednoczone Emiraty Arabskie (4,3 tys.), Katar (2,6 tys.), Bangladesz (2,2 tys.), Kanada (2 tys.), Włochy
(1,2 tys.), Australia (700), Niger i Holandia (po 600), Hiszpania i Senegal (po 500), Bahrajn i Belgia (po 400),
Argentyna i Afganistan (po 300), Grecja, Korea Południowa i Polska (po 200), Dania (100), Węgry i Norwegia
(po 50). Military Statistics: Gulf War...; R. Zięba, op. cit., s. 85.
145
dekretów o aneksji Kuwejtu i respektowania jego niepodległości i suwerenności, jak również
do ujawnienia i likwidacji swojej broni masowego rażenia i rakiet o zasięgu przekraczającym
150 km, oraz programów ich produkcji, co odbywać się miało pod międzynarodowym
nadzorem. Utrzymanie zostały także nałożone wcześniej sankcje gospodarcze, finansowe
i komunikacyjne aż do czasu wywiązania się przez Irak z nałożonych na niego zobowiązań.
W ten sposób Bagdad znalazł się w poważnych tarapatach finansowych, a jednocześnie
utracił swój główny atut militarny o znaczeniu strategicznym – broń masowego rażenia
i rakiety Scud. W kwietniu 1991 r. ustanowiona została na granicy iracko – kuwejckiej
operacja pokojowa UNIKOM279.
Przez
następnych
12
lat
Irak
pozostawał
„czarną
owcą”
społeczności
międzynarodowej, oskarżany o destabilizowanie sytuacji w regionie. Pomimo poniesionej
klęski280, Irak zachował dużą część swojego potencjału – w ciągu kilku miesięcy
po zakończeniu walk zreorganizował swoje siły zbrojne i nadal pozostawał regionalną potęgą
wojskową (dysponował 390-400 tysiącami żołnierzy – jedynie Iran dysponował większą,
bo liczącą 520 tysięcy żołnierzy, armią), zaś dochody czerpane z nielegalnego eksportu ropy
naftowej oraz przejmowania środków pochodzących z programu „ropa za żywność” mogły
służyć do dalszej rozbudowy potencjału wojskowego281. Bagdad igrał też z inspektorami
rozbrojeniowymi i podejrzewany był o utrzymywanie nielegalnej broni masowego rażenia.
Nawet nie posiadając broni masowego rażenia w drugiej połowie lat 90-tych, reżim Saddama
Husajna zainteresowany był utrzymywaniem rywali w niepewności, w celu ich odstraszania
oraz podtrzymywania własnego prestiżu. Powszechne podejrzenia skazywały Irak
na pełnienie roli państwa destabilizującego sytuację w regionie. Co więcej, Saddam
wywoływał destabilizację również poprzez swoje działania wewnętrzne – tłumienie rebelii
Kurdów spowodowało napływ 2 milionów uchodźców kurdyjskich do Turcji oraz Iranu
i zakończyło się kolejną interwencją USA, Wielkiej Brytanii i Francji jeszcze w 1991 r.
w celu umożliwienia powrotu uchodźców i dostarczenia im pomocy humanitarnej. Saddam
był jednak dzięki tym wszystkim działaniom popularny na arabskiej ulicy – widziano w nim
279
K. Korzeniewski, op. cit., s. 42-43, 56-58; M . Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 134-141; W. Szymborski,
Irak: casus…, s. 38-39; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 858; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 143; R. Zięba, op.
cit., s. 83-86; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 143-145, 155; T. Strulak, Działania na rzecz rozbrojenia…, s. 195.
280
Irak stracił w tej wojnie 35 tysięcy ludzi (w większości żołnierzy), 86 tysięcy dostało się do niewoli. Utracił
także 3874 czołgi, 1450 bojowych wozów piechoty, 2917 dział oraz 244 samoloty, z czego 147 uciekło do Iranu,
skąd już nie wróciły. K. Korzeniewski, op. cit., s. 58.
281
Ibidem, s. 43, 58; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 856, 860. Jednocześnie jednak jakość sprzętu irackiego
oraz poziom wyszkolenia żołnierzy były na dramatycznie niskim poziomie, co sprawiało, że iracka armia była
tyleż wielka, co zupełnie niezdolna do podjęcia skutecznej agresji wobec swoich sąsiadów. Por. B. Balcerowicz,
op. cit., s. 357.
146
bowiem tego, który jest się w stanie przeciwstawić Amerykanom, głównym sojusznikom
śmiertelnego wroga świata arabskiego – Izraela, który „stawia czoła”282 całemu zachodniemu
światu. Jego wizerunkowi pomógł także jego zwrot w stronę religii w latach
dziewięćdziesiątych.
W ten sposób nawet nie on sam, ale jego legenda destabilizowała sytuację w innych
państwach – poprzez kontrast z miejscowymi elitami. Jednocześnie kraje muzułmańskie,
których część w 1991 r. wzięła nawet udział w walkach przeciwko Irakowi, stopniowo
zaczęły krytykować amerykańską politykę wobec Iraku, opierającą się na utrzymywaniu
sankcji i izolacji kraju. Powodem tego była percepcja amerykańskiej polityki w regionie jako
dwulicowej, opierającej się na realizacji własnych interesów, a przede wszystkim poparcie
Waszyngtonu dla Izraela w konflikcie z Palestyńczykami. Kraje arabskie były również
niechętne wywieraniu nadmiernej presji wobec Iraku, gdyż obawiały się, że może
to zdestabilizować sytuację w tym kraju i przyczynić się do wzrostu wpływów Iranu, czego
obawiano się bardziej, niż bardzo już osłabionego reżimu Saddama. Tymczasem między
1991 a 2003 r. Irak stale wdawał się w próby sił ze Stanami Zjednoczonymi i ich
sojusznikami. Regularnie dochodziło do potyczek z lotnictwem Stanów Zjednoczonych
Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. W 1993 r. iracki wywiad zamieszany był
rzekomo w nieudaną próbę zamachu na byłego już wówczas prezydenta USA, George’a
Busha seniora, w odpowiedzi na co USA przeprowadziły 26 czerwca 1993 r. atak rakietowy
na irackie centra dowodzenia i wywiadu. W 1994 r. Irak zagroził zerwaniem współpracy
z inspektorami rozbrojeniowymi i przesunął swoje wojska w kierunku granicy z Kuwejtem,
jednak wobec groźby wojny z USA zrezygnował z konfrontacji, uznając niepodległość
i integralność terytorialną Kuwejtu.
Do najostrzejszej próby sił doszło w 1998 r., kiedy Irak zerwał współpracę
z inspektorami rozbrojeniowymi ONZ, a USA i Wielka Brytania przeprowadziły
w odpowiedzi na to stugodzinną kampanię powietrzną „Pustynny Lis”. Tym razem Bagdad
się nie ugiął i nie zgodził na powrót inspektorów rozbrojeniowych i aż do 2002 r. pozostawał
poza ich nadzorem. Udzielał także ograniczonego wsparcia palestyńskim ugrupowaniom
terrorystycznym (przede wszystkim poprzez wypłacanie zapomóg dla rodzin bojowników),
dokonywał zamachów na przebywających na emigracji dysydentów oraz udzielał schronienia
i pomocy materialnej oraz wojskowej organizacjom irańskim walczącym z władzami
w Teheranie, m.in. za pomocą metod terrorystycznych. Jak zatem widać, kraj ten był,
282
Jak już wspominano, imię „Saddam” oznacza „tego, który wytrwale stawia czoło”. M.M. Dziekan, Irak:
religia…, s. 138.
147
przeważnie z własnej winy, nieustannym powodem niestabilności w regionie, choć jego
ruchy służyły raczej umacnianiu wizerunku Saddama Husajna na użytek wewnętrzny niż
dążeniu do konfrontacji z USA, Wielką Brytanią czy państwami regionu. Jednocześnie
jednak coraz częściej Irak postrzegany był raczej jako „kozioł ofiarny” społeczności
międzynarodowej niż faktyczne zagrożenie. Niekończące się inspekcje rozbrojeniowe i ciągłe
przedłużanie sankcji, przyczyniających się do pogarszania warunków życia irackiej ludności
sprawiały, że coraz częściej w Iraku widziano raczej ofiarę działań międzynarodowych niż
zagrożenie dla regionalnego czy międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. Nie zmienia
to jednak faktu, że państwa sąsiadujące z Irakiem wciąż obawiały się nieobliczalności
Bagdadu i po cichu pragnęły usunięcia Saddama, choć oficjalnie sprzeciwiały się
agresywnym krokom wobec rządzonemu przez niego państwa283.
Patowa sytuacja uległa zmianie po przejęciu władzy w USA przez administrację G.W.
Busha, a szczególnie po zamachach 11 września, które spowodowały zaostrzenie kursu
amerykańskiej polityki zagranicznej. Zaliczenie Iraku do tzw. „osi zła” i oskarżenia
o posiadanie broni masowego rażenia i powiązania z al – Kaidą podniosły rangę regionalnego
zagrożenia, powodowanego rzekomo przez Irak. Pomijając prowadzoną wcześniej politykę
regionalną, Irak był uważany przez administrację Busha za zagrożenie dla pokoju globalnego
– poprzez domniemane posiadanie broni masowego rażenia i domniemane wspieranie al –
Kaidy. Wojna miała pozwolić na powrót nowego, przebudowanego Iraku do społeczności
międzynarodowej, z której był de facto wykluczony od 1990 r.284.
Agresywna polityka prowadzona przez Irak w przeszłości, stale utrzymujący się
znaczny konwencjonalny potencjał wojenny, oskarżenia o posiadanie lub rozwijanie
programów produkcji broni masowego rażenia oraz wspieranie terroryzmu, wielokrotnie
powtarzające się w ciągu kilkunastu lat utrudnienia pracy inspektorów rozbrojeniowych,
brutalna polityka wewnętrzna, której skutki destabilizująco wpływały na otoczenie Iraku,
naruszenia stref zakazu lotów, powodujące liczne incydenty zbrojne, wreszcie retoryka
amerykańska, określająca Saddama mianem śmiertelnego zagrożenia dla pokoju nie tylko
regionalnego, ale i światowego – wszystko to sprawiało, że jednym z uwarunkowań wojny
rozpoczętej 20 marca 2003 r. było dążenie do eliminacji tak destabilizującego elementu
283
K. Korzeniewski, op. cit., s. 43-45, 58-59; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 857-860; M.M. Dziekan, Irak:
religia…, s. 143-144; T. Weiner, op. cit., s. 494-495; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 144-145; T. Strulak, Działania
na rzecz rozbrojenia…, s. 196; W. Czapliński, Reforma ONZ…, s. 676; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 298; M.
Madej, Wojna w Iraku…, s. 417-418; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 86, 274.
284
K. Korzeniewski, op. cit., s. 9; M. Leśniewski, Druga wojna..., s. 863; K. Stefanek, op. cit., s. 137; R. Kuźniar,
Polityka i siła…, s. 298.
148
bliskowschodniego układu sił. Nie zważano przy tym, że sytuacja w 2003 r. była zupełnie
odmienna niż dwanaście lat wcześniej. Irak, ze względu na wieloletnie sankcje, które
zupełnie podkopały iracką gospodarkę, wyglądał bardziej na ofiarę niż na potencjalnego
agresora. Po 1991 r. w regionie stale obecne były Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, które
poprzez rozmieszczenie swoich wojsk w pobliżu Iraku oraz kontrolę jego przestrzeni
powietrznej przy pomocy swoich samolotów patrolujących niebo nad strefami zakazu lotu
całkowicie panowały nad sytuacją i skutecznie odstraszały reżim Saddama Husajna
od podejmowania jakichkolwiek agresywnych kroków względem państw regionu, nie
mówiąc nawet o Stanach Zjednoczonych. Reżim iracki raczej walczył o przetrwanie niż
planował jakiekolwiek kolejne agresje (na które zresztą zwyczajnie nie było go stać). O ile
w 1990 r. Irak naruszył równowagę sił w rejonie Zatoki Perskiej, to teraz jego eliminacja
mogła powodować dla regionu daleko idące konsekwencje, przede wszystkim wzmocnić
pozycję Iranu. Armia iracka była bardzo słaba i nie stanowiła zagrożenia dla kogokolwiek,
poza własnymi obywatelami285.
Fakt, że reżim iracki rozsypał się w ciągu zaledwie kilku tygodni od rozpoczęcia
wojny, nie będąc zdolnym do zadania wojskom koalicji większych strat, oraz fakt, że
nie znaleziono żadnych dowodów na posiadanie przez Irak broni masowego rażenia
oraz na związki z al – Kaidą – dowodzi tylko, że Irak nie zagrażał nie tylko Stanom
Zjednoczonym, ale i żadnemu państwu regionu, a tym bardziej międzynarodowemu pokojowi
i bezpieczeństwu286. Podobnie jak w przypadku broni masowego rażenia i terroryzmu,
poziom zagrożenia ze strony Iraku dla regionalnej stabilności został przeceniony.
W stosunkach
międzynarodowych
jednak
niekoniecznie
największe
znaczenie
ma rzeczywistość, lecz to, jaką zdaje się być. Ze względu na reputację i złą sławę Saddama
oraz jego politykę w przeszłości jego eliminacja miała być kluczem do zwiększenia
stabilności w otoczeniu Iraku, a tym samym do zwiększenia bezpieczeństwa dostaw
bliskowschodniej ropy naftowej. Większą rolę niż fakty i rzeczowa analiza odgrywały
przy tym wyrobione poglądy amerykańskiej administracji, wsparte przez atmosferę strachu,
panującą w amerykańskim społeczeństwie po 11 września 2001 r.287.
285
Irak na papierze dysponował znaczną siłą militarną – 350 tysiącami żołnierzy, 2200-2600 czołgami, 316-325
samolotami bojowymi. W praktyce jednak większość dywizji miała niepełne stany i realna liczba żołnierzy
wynosiła 150-200 tysięcy żołnierzy. Jedynie ok. 700 czołgów i 150 samolotów nadawało się do użytku.
Zdecydowana większość wyposażenia irackiej armii pochodziła z okresu sprzed wprowadzenia sankcji, czyli
z lat 80-tych XX w. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 866.
286
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 51.
287
K. Pronińska, op. cit., s. 33; K. Stefanek, op. cit., s. 121.
149
Jak się jednak okazało, Irak stał się po 2003 r. czynnikiem znacznie bardziej
destabilizującym Bliski Wschód, niż było to w czasach rządów irackiego dyktatora. Stał się
krajem o największym w świecie zagrożeniu terroryzmem, państwem posiadającym
co prawda demokratycznie wybrany, ale słaby rząd, przez wiele lat zależny od wsparcia
zagranicznych sił zbrojnych. Dzisiejszy Irak nie stanowi militarnego zagrożenia dla żadnego
z państw otoczenia, jak bywało wielokrotnie w przeszłości – problem jednak w tym,
że w 2003 r. także takiego zagrożenia nie stanowił288.
3. Wizerunek USA na Bliskim Wschodzie
Jak już wspominano, polityka USA na Bliskim Wschodzie jest postrzegana jako
dwulicowa. Amerykanie zachowują przyjazne Izraelowi stanowisko w jego konflikcie
z Palestyńczykami, wspierając go finansowo i regularnie blokując w ONZ rezolucje
potępiające politykę Tel Awiwu. Z tego powodu Ameryka uważana jest, wspólnie z Izraelem,
za największego wroga Arabów, a także religii muzułmańskiej. Nie są podejmowane
przez USA zdecydowane wysiłki w celu zakończenia tego konfliktu, za to w sytuacji, gdy
zagrożone są interesy ekonomiczne Ameryki, reakcja jest natychmiastowa i zdecydowana,
jak miało to miejsce w trakcie „wojny tankowców” w ramach wojny iracko – irańskiej
czy w trakcie wojny w Zatoce. Stany Zjednoczone deklarują dążenie do obalenia
nieprzyjaznych sobie systemów w Iraku, Iranie czy Syrii, a jednocześnie utrzymują bardzo
bliskie stosunki z zaprzyjaźnionymi autorytarnymi reżimami (w tym z samym Irakiem
aż do 1990 r.). Zapoczątkowana w 1990 r. obecność wojskowa Amerykanów w Arabii
Saudyjskiej sprawiała, że byli oni coraz powszechniej postrzegani jako okupanci świętych
miejsc islamu – stało się to bezpośrednią przyczyną rozpoczęcia działalności terrorystycznej
przez Osamę bin Ladena. Agresywna polityka wobec Iraku w latach 90-tych oraz wspieranie
Izraela w trakcie brutalnego tłumienia wybuchłej w roku 2000 palestyńskiej II intifady
pogłębiły antyamerykańskie nastroje w świecie arabskim289.
Wojna z Irakiem, altruistycznie prowadzona w imię demokracji, widziana przez
administrację G.W. Busha jako „akt miłosierdzia” wobec umęczonego dyktaturą Saddama
Husajna narodu irackiego, miała, zgodnie z przewidywaniami amerykańskiego rządu,
doprowadzić do poprawy wizerunku USA na Bliskim Wschodzie. To z kolei miało wspierać
wysiłki na rzecz zwalczania wpływów antyamerykańskiego fundamentalizmu i w ten sposób
288
Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 363.
K. Korzeniewski, op. cit., s. 59; M.A. Piotrowski, op. cit., s. 398; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 143; K.
Stefanek, op. cit., s. 120-122.
289
150
stać się elementem „wojny z terroryzmem”. W poglądach takich umacniali Amerykanów
iraccy działacze emigracyjni, będący jedynymi przedstawicielami społeczeństwa irackiego,
do których Waszyngton miał dostęp. Działacze ci przedstawiali politykom amerykańskim
przejaskrawiony obraz sytuacji w Iraku i zapewniali ich, że interwencja spotka się
z entuzjazmem Irakijczyków i pozwoli na zdecydowaną poprawę percepcji Ameryki wśród
społeczeństwa arabskich290. Działaczom tym zależało wszak na skłonieniu USA
do interwencji, gdyż byli ono potencjalnymi pretendentami do schedy po Saddamie Husajnie.
W samych Stanach Zjednoczonych ogarniętych wojenną gorączką niewielu było oponentów
takiego sposobu myślenia291.
Jak się jednak okazało, wizerunek USA znacznie ucierpiał już w okresie bezpośrednio
poprzedzającym wojnę, i to nie tylko w państwach arabskich, ale w całym świecie – USA
były postrzegane jako imperium bezwzględnie realizujące swoje interesy, co znalazło wyraz
w popularnym haśle no more blood for oil. Zarzucano Amerykanom arogancję i dyktat
wobec reszty świata. Nie pomogły pozorowane ruchy w ONZ. W lutym 2003 r. przez świat
przetoczyły się wielomilionowe manifestacje antywojenne, co znacznie szkodziło
amerykańskiemu wizerunkowi w świecie. Plany wojenne potępił papież Jan Paweł II.
Amerykańska polityka budziła głęboką nieufność szczególnie wśród społeczeństw państw
arabskich. Zgodnie z przeprowadzonymi na początku marca 2003 r. w Arabii Saudyjskiej,
Egipcie, Jordanii, Libanie, Maroku i Zjednoczonych Emiratach Arabskich badaniami opinii
publicznej tylko niespełna 6% ankietowanych uważało, że celem amerykańskiej interwencji
była demokratyzacja świata arabskiego. Reszta badanych twierdziła, że prawdziwym celem
jest przejęcie kontroli nad iracką ropą naftową oraz wzmocnienie pozycji Izraela w jego
konflikcie z Palestyńczykami. Większość respondentów stwierdziła również, że w wyniku
wojny wzrośnie w świecie arabskim popularność ugrupowań fundamentalistycznych
oraz nasilą się ataki terrorystyczne. Mimo sprzeciwu większości rządów i światowej opinii
publicznej, Amerykanie zdecydowali się jednak na rozpoczęcie ataku 20 marca 2003 r.
Ostentacyjne pogwałcenie przez USA zasad prawa międzynarodowego sprawiło, że coraz
powszechniej postrzegano Amerykę jako siłę imperialną, zagrażającą podstawom porządku
międzynarodowego292.
290
Na spotkaniu 10 stycznia 2003 r. opozycjoniści mówili Bushowi: „Przełamie pan stereotyp. Zmieni pan
wizerunek Stanów Zjednoczonych w regionie (…). Ludzie będą witać wojska kwiatami i słodyczami.” B.
Woodward, Plan Ataku…, s. 202.
291
Por. K. Stefanek, op. cit., s. 138; B. Balcerowicz, op. cit., s. 363.
292
A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 246-247; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 48, 57; K.
Stefanek, op. cit., s. 122; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 298.
151
Po zwycięskiej wojnie dość szybko Irakijczycy przestali traktować Amerykanów
jako wyzwolicieli (jeśli w ogóle za takich ich uważali – większość irackiego społeczeństwa
przyjęła bierną postawę wobec amerykańskiej interwencji), a zaczęli postrzegać ich jako
okupantów. Podobne tendencje miały miejsce w reszcie świata arabskiego. Sama obecność
militarna Stanów Zjednoczonych w regionie, w tym w Iraku, wywoływała wzrost
antyzachodnich nastrojów i wzrost aktywności terrorystycznej. Świat arabski czuł się
upokorzony tak druzgocącym zwycięstwem USA nad Irakiem, co rodziło chęć zemsty
i zwiększało siłę oddziaływania haseł fundamentalistów i terrorystów. Wojna ta wpisywała
się zdaniem wielu muzułmanów w całe pasmo niesprawiedliwości i agresji, od setek lat
dotykających państwa i społeczeństwa islamskie ze strony świata zachodu. Wojna ta uznana
została w tych społeczeństwach „(…) mimo wysiłków władz USA zmierzających
do zapobieżenia takiej jej percepcji i nieco paradoksalnie, bo przecież reżim w Bagdadzie
należał do najbardziej świeckich w państwach arabskich – za element nieuchronnego starcia
cywilizacyjno – religijnego”293. Fatalne wrażenie robił język starcia sił dobra ze złem, jakiego
używał George W. Bush, gdyż przywodził na myśl krucjaty. Popularności Amerykanom nie
przysporzyło pokazanie w telewizji zwłok zabitych synów Saddama Husajna – Udaja
i Kusaja, jak również filmu pokazującego badanie samego irackiego dyktatora po jego
schwytaniu w grudniu 2003 r. – pomimo zbrodniczej natury jego reżimu, w Irakijczykach
pojawiła się chęć zemsty za upokorzenie Saddama, które zostało odebrane jako upokorzenie
całego narodu irackiego, a pośrednio i świata arabskiego.
W miarę jak stawało się coraz bardziej pewne, iż amerykańskie tezy o posiadaniu
przez Saddama Husajna broni masowego rażenia i jego związkach z al – Kaidą były
całkowicie fałszywe, wizerunek Ameryki stawał się coraz bardziej skompromitowany.
Zdecydowana większość światowej opinii publicznej, która przeciwna była tej wojnie, coraz
bardziej utwierdzała się w swym przekonaniu, że to była, jak ujęła to Madeleine Albright,
„zła wojna”. Podobnie absolutne nieprzygotowanie do fazy powojennej w Iraku i brak planu
działania wyrządzały ogromną krzywdę prestiżowi USA, uchodzących za kraj o najwyższej
kulturze strategicznej w świecie. Amerykanie szli do wojny z Irakiem pod hasłami
zaprowadzenia w tym kraju demokracji, a następnie ich cywilny administrator Paul Bremer
zdawał się robić wszystko, by przedłużać amerykańską okupację i spowalniać proces
polityczny prowadzący do demokratycznych wyborów i odzyskania przez Irak suwerenności.
Robiło to jak najgorsze wrażenie w Iraku i na całym świecie, a amerykańska polityka jawiła
293
M. Madej, Wojna w Iraku…, s. 421.
152
się jako zakłamana. Aby zapanować nad pogarszająca się sytuacją, wojska amerykańskie
prowadziły coraz bardziej intensywne działania zbrojne, przeprowadzały masowe
aresztowania i stosowały różnorakie represje294. Jeżeli w ogóle istniała mimo wszystko jakaś
szansa na poprawę wizerunku Ameryki na Bliskim Wschodzie poprzez wojnę z Irakiem,
została ona ostatecznie zaprzepaszczona w 2004 r. Krwawe walki o Falludżę (operacja
„Szalona Furia”) były na żywo relacjonowane przez katarską telewizję Al – Dżazira, której
ekipa znajdowała się w mieście. Świat arabski był oburzony widokiem rannych i zabitych
cywilów oraz zniszczonego miasta, zaś czarę goryczy przelało opublikowanie zdjęć
z torturowania Irakijczyków w amerykańskim więzieniu Abu Ghraib.
Wydarzenia te ostatecznie pogrążyły administrację amerykańską w oczach świata
arabskiego i zniwelowały szanse na pozyskanie jego sympatii dla amerykańskich planów
w regionie295. Amerykanie, którzy uważali się za wyzwolicieli Iraku – powszechnie zaczęli
być uważani za okupantów. Wszystko to prowadziło do nasilania się nastrojów
antyamerykańskich w świecie muzułmańskim i rodziło żyzne podłoże dla fundamentalizmu
i terroryzmu – a zatem powstawał efekt dokładnie przeciwny wobec zamierzonego296.
Co więcej, rozwój antyamerykanizmu w krajach muzułmańskich sprzyja wzrostowi w tym
regionie roli globalnych konkurentów Stanów Zjednoczonych, takich jak Chiny, Rosja czy
Indie297. Stany Zjednoczone zaczęły być postrzegane w świecie jako siła imperialna,
agresywna, gotowa do atakowania innych państwa w celu zagarnięcia ich bogactw
naturalnych. Brak upoważnienia ONZ oraz brak udziału w koalicji antyirackiej państw
arabskich sprawił, że w regionie działania USA i jej koalicjantów w Iraku były postrzegane
jako krucjata i chrześcijańska okupacja ziemi arabskiej298. Nawet jeśli nie są to oceny
sprawiedliwe, nie zmienia to faktu, że tak właśnie myślały miliony ludzi na całym świecie,
szczególnie w państwach muzułmańskich. W rezultacie efekt tej wojny, mającej poprawić,
wbrew wszelkiemu zdrowemu rozsądkowi, wizerunek Stanów Zjednoczonych w świecie,
szczególnie arabskim – okazał się dla tego wizerunku druzgocący299.
294
K. Pronińska, op. cit., s. 33; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 863-864; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 144145; K. Stefanek, op. cit., s. 121-122, 139, 169.; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 299-300, 302, 304; M. Madej,
Wojna w Iraku…, s. 418, 420-421, 424.
295
M. Zawadzki, Dzieci Falludży…; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 300.
296
R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 302; K. Korzeniewski, op. cit., s. 46-47, 61.
297
M.A. Piotrowski, op. cit., s. 407.
298
K. Stefanek, op. cit., s. 123; Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 363.
299
Jak pisał prof. Roman Kuźniar, „Strona interweniująca przegrała „batalię o serca i umysły”. Stało się tak
mimo zmasowanej akcji propagandowej na rzecz tej wojny, mimo bardzo skutecznej manipulacji mediami
w różnych krajach zaangażowanych w konflikt, mimo starannego odcięcia przez armię USA w Iraku reporterów,
153
VII. Uwarunkowania ekonomiczne
„20 marca 2003 roku Stany Zjednoczone rozpoczęły działania wojenne w Iraku pod
hasłami: wojny z terroryzmem, zapobiegania rozprzestrzenianiu broni masowego rażenia
oraz szerzenia demokracji, wolności i ochrony praw człowieka (…). Jak ognia unikano
tematu ropa naftowa. Jeszcze w październiku 2002 roku rzecznik Białego Domu Ari
Fleischer zapewniał, że Stany Zjednoczone nie są zainteresowane kontrolowaniem irackich
zasobów ropy naftowej, jeśli administracja zdecyduje się na akcję militarną, żeby odsunąć
od władzy Saddama Husajna”300. W lutym 2003 r. podsekretarz obrony Douglas Feith
składając oświadczenie przed senacką komisją stosunków międzynarodowych stwierdził,
że jednym z podstawowych zadań USA w nadchodzącej wojnie będzie udowodnienie
Irakijczykom i całemu świata, że Ameryka nie dąży do kontroli nad irackimi bogactwami
naturalnymi301. Jednak USA od kwestii ropy naftowej nie mogły uciec. Wraz ze wzrostem
prawdopodobieństwa konfliktu, amerykańscy politycy, dziennikarze i analitycy formułowali
różnorodne przewidywania na temat uwarunkowań ewentualnej wojny w płaszczyźnie
ekonomicznej. W lutym 2003 roku 30 milionów ludzi wyszło na ulice, żeby wyrazić swój
sprzeciw wobec wojny w Iraku. Napisy na transparentach głosiły "Nie dla wojny o ropę!"302.
W powszechnym odbiorze uwarunkowania ekonomiczno – surowcowe były decydujące
dla decyzji o rozpoczęciu wojny z Irakiem.
Poniżej omówione zostaną uwarunkowania ekonomiczne decyzji o rozpoczęciu wojny
z Irakiem – znaczenie ropy naftowej dla gospodarki światowej, amerykańskiej ora irackiej.
Omówiony zostanie też kontekst surowcowy rywalizacji amerykańsko – chińskiej w regionie.
1. Znaczenie ropy naftowej dla światowej gospodarki
Ropa naftowa jest najważniejszym surowcem energetycznym w świecie. W 2012 roku
jej udział w światowym zużyciu energii wynosił 33,1%, podczas gdy węgla kamiennego
i gazu ziemnego odpowiednio 29,9 i 23,9% zużycia303 .Ropa naftowa służy do wytwarzania
wielu produktów, zasadniczych dla funkcjonowania gospodarki – przede wszystkim paliw
którzy by mogli być z bliska świadkami toczonych przez nią działań (…). Stało się tak, ponieważ nie udało się
przesłonić głębokich, początkowo ukrytych motywów tej wojny.” R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 304.
300
A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s. 398.
301
K. Stefanek, op. cit., s. 132.
302
Greenpeace przeciwko wojnie, http://www.wos.org.pl/instytucje/swiat/greenpeace.html.
303
Wyliczenie własne na podstawie Statistical Review…, s. 41.
154
płynnych304 i tworzyw sztucznych; służy ona także bezpośrednio do produkcji energii
elektrycznej i cieplnej. Stąd ropa naftowa uchodzi za szczególnie ważny surowiec,
a zabezpieczenie jej stabilnych dostaw ma dla państw znaczenie strategiczne. Przy tak dużym
jej znaczeniu dla gospodarki światowej szczególne znaczenie ma również fakt, że zasoby
tego surowca są ograniczone i nieodnawialne. Jednakże rozwój technologiczny oraz odkrycia
kolejnych złóż sprawiają, że poziom poznanych światowych zasobów ropy naftowej ulega
systematycznemu zwiększeniu – w 1955 r. tzw. zasoby pewne oceniano na 27,5 mld ton,
w 1968 r. na 73 mld ton, w 1990 r. na 135,5 mld ton, w 1998 r. na 138,5 mld ton,
zaś w 2012 r. już na 235,8 mld ton305. Jeżeli w kolejnych latach nie zostałyby odkryte kolejne
złoża ropy naftowej, obecny ich poziom przy utrzymaniu tempa konsumpcji z 2012 r.
wynoszącego 4,1305 mld ton, starczyłby na zaspokojenie potrzeb świata przez ponad 57
lat306. Sytuacja wygląda jednak dużo bardziej optymistycznie, jeśli uwzględni się fakt, że
zasoby prawdopodobne307 szacuje się na ok. 300-400 mld ton, a jeśli doliczyć do tego złoża
niekonwencjonalne (łupki i piaski bitumiczne, z których można odzyskać ropę naftową),
mogą one przekroczyć nawet 5000 mld ton. Co więcej, w świecie rozpowszechniają się coraz
bardziej skuteczne i wydajne technologie wydobywcze, pozwalające na eksploatacje złóż
wcześniej niedostępnych, zaś wzrost cen ropy naftowej na światowych rynkach powoduje,
że złoża wcześniej nieopłacalne w eksploatacji dziś są do tych celów używane. Z tych
powodów nie ma powodu zakładać, że zasoby ropy naftowej wyczerpią się w dającej się
przewidzieć przyszłości308.
304
Ropa naftowa jest obecnie praktycznie jedynym surowcem służącym do produkcji paliw płynnych
na masową skalę. Na znaczeniu w niektórych państwach, np. w Brazylii, zyskuje produkcja biopaliw,
wytwarzanych z roślin oleistych, np. rzepaku, jednak nie jest to zjawisko masowe w skali świata. Możliwa jest
produkcja syntetycznych paliw płynnych np. z węgla, ale w odniesieniu do cen wydobycia i przetwarzania ropy
naftowej jest to tak kosztowna technologia, że na razie jest wykorzystywana tylko sporadycznie. M. Skarżyński,
Globalne bezpieczeństwo…, s. 102.
305
Zasoby pewne (ang. proved reservs) są to zasoby udokumentowane badaniami geologicznymi
i geofizycznymi, nadające się do eksploatacji przy istniejących warunkach technologicznych i ekonomicznych.
M. Skarżyński, Globalne bezpieczeństwo…, s. 102; Statistical Review…, s. 6. Ilekroć w dalszej części tekstu
mowa o zasobach ropy naftowej, chodzi o zasoby pewne, chyba, że wskazano inaczej.
306
Wyliczenie własne na podstawie danych o poziomie konsumpcji ropy naftowej z: Statistical review…, s. 11.
307
Zasoby prawdopodobne, zwane też dodatkowymi (ang. estimated additional resources), są to zasoby
stwierdzone i ogólnie rozpoznane, lecz niemożliwe do wydobywania przy istniejących warunkach
technologicznych i ekonomicznych oraz te, o których z dużym prawdopodobieństwem przypuszcza się,
że istnieją. M. Skarżyński, Globalne bezpieczeństwo…, s. 103.
308
Ibidem, s. 103. Inaczej twierdzą zwolennicy teorii peak of oil, czyli spadku wydobycia ropy naftowej
związanego ze stopniowym kurczeniem się jej zasobów. Wyprowadzają oni analogię między sytuacją
na światowym rynku ropy naftowej a zjawiskiem, jakie nastąpiło w USA na początku lat 70-tych, kiedy
to osiągnięto maksimum wydobycia własnych złóż i zaczęło gwałtownie rosnąć znaczenie importu. Osiągnięcie
szczytu poziomu wydobycia nie będzie oznaczało braku ropy naftowej, lecz wzrost cen i rywalizacji o dostęp
do złóż ropy naftowej. Zgodnie z koncepcją szczyt, a następnie spadek poziomu globalnego wydobycia miał
nastąpić już w latach 90-tych lub nastąpi niebawem, choć dane rządowe wskazują, że nastąpi to między 2025
155
Zestawienie
zasobów
i
wydobycia
ropy naftowej
w
ujęciu
regionalnym
prezentuje się następująco:
Zasoby i wydobycie ropy naftowej w 2012 roku
Państwo
Udział
w
całości
światowych Udział
zasobów ropy naftowej
309
w
całości
światowego
wydobycia ropy naftowej310
Bliski Wschód
48,4%
32,5%
Ameryka Środkowa i Południowa
19,7%
9,2%
Ameryka Północna z Meksykiem
13,2%
17,5%
Europa i b. ZSRR
8,4%
20,3%
Afryka
7,8%
10,9%
Azja, Australia i Oceania
2,5%
9,6%
311
Źródło: opracowanie własne na podstawie Statistical Review of World Energy 2013 .
Z powyższej tabeli wynika, że jeśli chodzi o wydobycie, Bliski Wschód ma co prawda
przewagę, jednak są ją w stanie zrównoważyć pozostałe regiony świata. Jednakże analiza
danych dotyczących zasobów ropy naftowej wskazuje na zdecydowaną przewagę Bliskiego
Wschodu. Porównanie danych pozwala wyciągnąć wniosek, że żaden inny region świata nie
będzie w stanie zaspokoić rosnących potrzeb gospodarki światowej, oraz że nie da się
uniknąć uwzględniania zasadniczej roli Bliskiego Wschodu w długookresowej strategii
energetycznej. Co więcej, państwa Bliskiego Wschodu odgrywają wiodącą rolę w OPEC –
kartelu, który zapewnia 43,2% światowego wydobycia i którego państwa członkowskie
posiadają 72,6% światowych zasobów ropy naftowej312.
Wśród konsumentów przeważają państwa wysoko rozwinięte i szybko się
rozwijające, które są zmuszone importować ropę naftową, gdyż ich własne zasoby są zbyt
a 2050 r. Zwolennicy teorii twierdzą, że informacje o istniejących w świecie rezerwach ropy naftowej są
systematycznie zawyżane przez kompanie naftowe i rządy państw – eksporterów ropy naftowej, w celu
zapobieżenia działaniom na rzecz większej niezależności od tego paliwa. Postulują podjęcie odpowiednich
działań przygotowawczych w celu zapobieżenia kryzysowi, jaki nastąpi w momencie osiągnięcia szczytu
wydobycia. Istnieją też koncepcje bardziej skrajne, mówiące o bliskim wyczerpaniu się światowych złóż ropy
naftowej, co prowadziłoby do konfliktów, recesji gospodarczej i globalnej niestabilności. Jedynym
rozwiązaniem jest według nich przejście na alternatywne źródła energii. M.A. Piotrowski, op. cit., s. 402-403.
309
Lista 10 państw o największym udziale w całości światowych zasobów ropy naftowej: Wenezuela (17,8%),
Arabia Saudyjska (15,9%), Kanada (10,4%), Iran (9,4%), Irak (9%), Kuwejt (6,1%), Zjednoczone Emiraty Arabskie
(5,9%), Rosja (5,2%), Libia (2,9%), Nigeria (2,2%). Statistical Review…, s. 6.
310
Lista 10 państw o największym udziale w całości światowego wydobycia ropy naftowej: Arabia Saudyjska
(13,3%), Rosja (12,8%), USA (9,6%), Chiny (5%), Kanada (4,4%) Iran (4,2%), Zjednoczone Emiraty Arabskie
(3,7%), Kuwejt (3,7%), Irak (3,7%), Meksyk (3,5%). Poziom światowego wydobycia ropy naftowej wniósł w
2008 r. 4,1189 mld ton, był więc nieco niższy niż poziom konsumpcji – różnica pokrywana była przy
wykorzystaniu stworzonych wcześniej rezerw. Ibidem, s. 10-11.
311
Ibidem, s. 6,10.
312
Ibidem, s. 6,10.
156
ubogie z punktu widzenia ich potrzeb gospodarczych – USA zużywają 19,8% światowego
wydobycia (cała Ameryka Północna z Meksykiem 24,6%), państwa Europy i Eurazji 21,3%,
państwa Azji i Pacyfiku 33,6%, państwa Bliskiego Wschodu 9,1%, państwa Ameryki
Środkowej i Południowej 7,3%, zaś państwa Afryki zaledwie 4,0%313.
Cechą charakterystyczną światowego rynku ropy naftowej jest ogromna niestabilność
jej cen. Przykładowo w 2013 r. ceny ropy na rynkach światowych wahały się między 96,78
a 119,11 USD za 1 baryłkę. Aktualna cena wynosi około 110 USD za baryłkę314. Na ruchy
cen oddziałują gwałtowne zmiany popytu315, największy jednak wpływ na ruchy te mają
perturbacje po stronie podaży ropy naftowej. Ceny ropy naftowej są niezwykle podatne
na zmiany
powodowane
klęskami
żywiołowymi316
czy
wstrząsami
politycznymi,
społecznymi lub ekonomicznymi, szczególnie w państwach – producentach ropy naftowej
oraz w państwach leżących w ich pobliżu (np. niestabilność w Libanie czy Autonomii
Palestyńskiej często znacząco wpływa na wahania cen ropy naftowej, mimo, że nie są
to państwa - producenci)317. Jednakże na wahania cen wpływają nie tylko fakty, ale też
groźby czy nawet samo poczucie niepewności wśród kupujących – np. w 2005 roku
wiadomość o śmierci króla Arabii Saudyjskiej Fahda spowodowała nagły wzrost cen ropy
naftowej. Rynek tego surowca jest zatem rynkiem niezwykle emocjonalnie reagującym
na rozmaite wydarzenia w świecie. Do ceny surowca należy dodać marżę rafineryjną, a także
podatki, stanowiące w państwach UE od ok. 55 do ok. 75% ceny paliwa na stacjach
benzynowych318. Jest to też rynek bardzo podatny na spekulacje – szacuje się, że ich
działania powodują zawyżenie ceny ropy naftowej o ok. 10-15 USD za baryłkę319.
313
Ibidem, s. 11. Lista 10 państw o największym udziale w światowej konsumpcji ropy naftowej prezentuje się
następująco: USA (19,8%), Chiny (11,7%), Japonia (5,3%), Indie (4,2%), Rosja (3,6%), Arabia Saudyjska (3,1%),
Brazylia (3%), Niemcy (2,7%), Korea Południowa (2,6%), Kanada (2,5%). Ibidem, s. 11.
314
Dane za www.money.pl na dzień 24 listopada 2013 r.
315
Np. po atakach 11 września wzrost cen ropy naftowej wiązano z faktem, że niemal pewny był odwetowy
atak Stanów Zjednoczonych na Afganistan, co wiązało się ze wzmożonymi zakupami paliw dla sił zbrojnych.
M. Skarżyński, Globalne bezpieczeństwo..., s. 114.
316
Huragan Katrina z sierpnia 2005 r., który poczynił znaczne zniszczenia w infrastrukturze wydobywczej
w rejonie Zatoki Meksykańskiej i doprowadził do okresowego spadku produkcji w ropy naftowej w USA
o połowę, spowodował wzrost cen ropy naftowej na światowych rynkach do rekordowego wówczas poziomu
70,8 dolarów za baryłkę. Ibidem, s. 111-112.
317
„Wystarczyła informacja o izraelskim ataku rakietowym, dokonanym 12 października 2000 r. na terytoria
palestyńskie (…), aby w rezultacie panicznych zakupów na światowych giełdach za baryłkę ropy (…) płacono
w Nowym Jorku 36,8 USD (…). W atmosferze „nerwowości” na rynku wystarcza jeden nalot izraelskich
myśliwców bombardujących na pozycje palestyńskie, by ceny za baryłkę ropy podniosły się o 0,5-1 USD”.
Ibidem, s. 112-113.
318
Ibidem, s. 107. W USA na cenę benzyny składają się: cena ropy – 46%, podatki – 26%, marża rafineryjna –
19%, koszty dystrybucji i marketingu – 9%. Ibidem, s. 110.
319
Ibidem, s. 109.
157
Zapewnienie niezakłóconych dostaw surowców energetycznych, spośród których
największą rolę odgrywa ropa naftowa, jest – ze względu na znaczenie dla prawidłowego
funkcjonowania
gospodarki
–
jednym
z
priorytetowych
zadań
państw.
Chodzi
tu o zapewnienie niezawodności, ciągłości i terminowości dostaw surowców energetycznych
i paliw z nich wytwarzanych po cenach akceptowalnych dla gospodarki. W związku z tym
powstała koncepcja bezpieczeństwa energetycznego, zgodnie z którą każdy aspekt
działalności zmierzającej do zapewnienia niezakłóconych dostaw surowców energetycznych
– od poszukiwania złóż surowców, poprzez ich wydobycie i transport, po przemysł
przetwórczy – traktowany jest jako przynależny do sfery bezpieczeństwa narodowego.
Rosnące w skali świata zapotrzebowanie na ropę naftową sprawia, że stale wzrasta
strategiczne znaczenie regionów o największych jej zasobach. Ropa naftowa staje się też
coraz częściej źródłem sporów i konfliktów międzynarodowych. Dochodzi do nich w
szczególności na Bliskim Wschodzie, w rejonie Morza Kaspijskiego oraz na Morzu
Południowochińskim. W nadchodzących dekadach bezpieczeństwo energetyczne będzie
prawdopodobnie jednym z kluczowych składników bezpieczeństwa państwa320.
2. Amerykańska polityka surowcowo – energetyczna za kadencji
G.W. Busha oraz jego poprzedników
Gospodarka USA, podobnie jak cała gospodarka światowa, w sensie surowcowym
oparta jest głównie na ropie naftowej, która pokrywa 37,12% całości amerykańskiego bilansu
energetycznego. Rocznie USA zużywają 819,9 miliona ton tego surowca, zaś dzienne
zapotrzebowanie kształtuje się na poziomie ok. 18,56 mln baryłek. USA są największym
konsumentem ropy naftowej na świecie, odpowiedzialnym za niemal jedną piątą jej
globalnego zużycia321. Większość ropy naftowej pochłania sektor transportowy. Według
prognoz Departamentu Energii USA, zapotrzebowanie na ropę będzie rosnąć i w 2025 roku
osiągnie poziom 26,1 mln baryłek dziennie322. Jednocześnie import ropy pokrywa 51,84%
zapotrzebowania USA; prognozuje się, że odsetek ten będzie rósł, jako że Stany Zjednoczone
dysponują zaledwie 2,1% światowych zasobów ropy naftowej323. Wskaźniki te pokazują,
jak żywotne znaczenie ma dla amerykańskiej gospodarki zapewnienie swobodnego dostępu
do zasobów ropy naftowej. Gospodarka Stanów Zjednoczonych zależy i będzie
prawdopodobnie jeszcze długo zależała od ropy naftowej, a znaczenie jej importu będzie
320
Ibidem, s. 102, 104; K. Pronińska, op. cit., s. 31;
Statistical Review..., s. 8, 11, 41.
322
M.A. Piotrowski, op. cit., s. 394-395; 402.
323
Statistical Review…, s. 6, 10-11.
321
158
stale
rosło,
gdyż
na
chwilę
obecną
nie
jest
możliwa
samowystarczalność
energetyczna USA324.
Realizowana przez państwo spójna polityka energetyczna jest w odniesieniu
do Stanów Zjednoczonych zjawiskiem stosunkowo nowym – aż do lat siedemdziesiątych
ubiegłego stulecia USA były jednym z wiodących producentów ropy naftowej, co pozwalało
na samodzielne zaspokajanie większości wewnętrznego popytu. Amerykańska polityka
w rejonie Bliskiego Wschodu miała za zadanie przede wszystkim ochronę interesów
amerykańskich spółek naftowych, zarabiających na eksploatacji tamtejszych surowców. Była
też elementem bliskowschodniej rywalizacji – dbania, by złoża te nie wpadły w ręce bloku
wschodniego. Złoża te miały wówczas znacznie większe znaczenie dla europejskich
sojuszników USA niż dla nich samych i zapewnianie stabilności dostaw bliskowschodniej
ropy naftowej było elementem wspierania przez Stany Zjednoczone ich europejskich
sojuszników. Służyła temu przede wszystkim ochrona Arabii Saudyjskiej i utrzymywanie
bliskich związków z tamtejszą rodziną panującą – polityka realizowana już od 1945 r.325.
Zmianę wymusiły wydarzenia pierwszej połowy lat siedemdziesiątych XX w. – USA
osiągnęły wówczas szczytowy poziom wydobycia i dalszy wzrost zużycia ropy musiał być
zabezpieczany przez rosnący import; jednocześnie w 1973 r. doszło do wojny Jom Kipur
i embarga państw OPEC na dostawy ropy naftowej do krajów Zachodu, co doprowadziło
do tzw. kryzysu naftowego, charakteryzującego się skokowym wzrostem cen surowca
na światowych rynkach. W Ameryce rozpoczęło się poszukiwanie koncepcji zapewnienia
„bezpieczeństwa energetycznego” (wówczas po raz pierwszy zaczęto używać tego terminu).
Symptomatyczną propozycję zgłosił wówczas H. Kissinger, który sugerował możliwość
okupacji pól naftowych w którymś z latynoskich lub arabskich krajów OPEC. Postulowano
dywersyfikację nośników energii (wzrost zużycia gazu ziemnego i energii nuklearnej),
promowanie energooszczędności, tworzenie rezerw strategicznych zasobów, dywersyfikację
kierunków zaopatrzenia w ropę, rozwój własnego wydobycia. Jednakże spójną koncepcję
polityki bezpieczeństwa energetycznego udało się stworzyć dopiero administracji Jimmy’ego
Cartera w 1979 r.326. Obejmowała ona zarówno instrumenty militarne, administracyjne,
324
M.A. Piotrowski, op. cit., s. 403.
K. Pronińska, op. cit., s. 32; M.A. Piotrowski, op. cit., s. 395.
326
Wcześniej, jeszcze w czasie prezydentury Richarda Nixona, administracja amerykańska przedstawiła
program samowystarczalności energetycznej USA. Projekt, ze względu na wzrastające zapotrzebowanie
amerykańskiej gospodarki na ropę naftową oraz ograniczoność amerykańskich złóż ropy naftowej, był zupełnie
nierealistyczny. M.A. Piotrowski, op. cit., s. 395. Carter stworzył swoją koncepcję w 1979 r. pod wpływem
drugiego kryzysu naftowego, wywołanego przez rewolucję islamską w Iranie i inwazję ZSRR na Afganistan. M.A.
Piotrowski, op.cit., s. 396.
325
159
jak i gospodarcze i miała na celu nie tylko zabezpieczenie swobodnego importu ropy
naftowej, ale i przekształcenie amerykańskiej gospodarki w kierunku mniejszego jej
uzależnienia od tego surowca. Składały się na nią: tzw. doktryna Cartera, wyrażająca się
w gotowości USA do reakcji wojskowej w przypadku zagrożenia dla eksportu ropy w Zatoki
Perskiej; powołanie Sił Szybkiego Reagowania, przeznaczonych do ewentualnej interwencji
w tym regionie, stacjonujących jednak poza Bliskim Wschodem; rozbudowa państwowych
rezerw strategicznych ropy naftowej; powołanie do życia Departamentu Energii USA;
uchwalenie pakietu ustaw ekologicznych, regulujących kwestie na styku bezpieczeństwa
energetycznego i ochrony środowiska naturalnego USA; uchwalenie w 1980 r. Aktu
Bezpieczeństwa Ekonomicznego, zakładającego promocję alternatywnych źródeł energii –
paliw syntetycznych i elektrowni słonecznych, w celu zmniejszenia zależności amerykańskiej
gospodarki od ropy naftowej327.
Administracja Reagana zmodyfikowała koncepcje Cartera, koncentrując się jedynie
na zabezpieczeniu status quo, czyli na tworzeniu przesłanek dla bezpiecznego importu ropy
naftowej. Zredukowano ingerencję władz w amerykańskim sektorze energetycznym,
postanowiono odejść od proekologicznych, kosztownych programów, takich jak produkcja
paliw syntetycznych. W 1984 r. marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych zaangażowała
się w ochronę tankowców, atakowanych przez Irak i Iran w ramach trwającej między nimi
wojny. Ronald Reagan oświadczył wówczas, że jest zdeterminowany zapewnić żeglugę
w cieśninie Ormuz – i dzięki wysiłkom floty USA, Omanu i Arabii Saudyjskiej cel ten udało
się, choć nie bez problemów, osiągnąć. Politykę Reagana kontynuował George Bush senior;
w tym kontekście należy rozpatrywać zaangażowanie USA w konflikt iracko – kuwejcki
oraz w obronę Arabii Saudyjskiej. Również W.J. Clinton kontynuował politykę status quo,
istotnie ją jednak uzupełniając i czyniąc ją bardziej aktywną. Zdecydowano się na stałą
obecność
wojskową
w
Arabii
Saudyjskiej
oraz
przyjęto
strategię
„podwójnego
powstrzymywania” Iraku i Iranu, której wyrazem były samodzielne działania oraz militarne
wspieranie
Arabii
Saudyjskiej.
Administracja
Clintona
była
również
świadoma,
że niestabilność w jakiejkolwiek części Bliskiego Wschodu prowadzi do zachwiania cen ropy
na rynkach światowych, podjęto zatem kompleksowe działania stabilizujące ten niespokojny
region świata (zaangażowanie w bliskowschodni proces pokojowy, przeciwdziałanie
dominacji jakiegokolwiek państwa na Bliskim Wschodzie, działania na rzecz nieproliferacji
broni masowego rażenia, działania wymierzone w terroryzm islamski). Strategia
327
Ibidem, s. 395-397.
160
bezpieczeństwa energetycznego została też geograficznie rozszerzona na poradziecki region
kaspijski, gdzie starano się wspierać budowę linii przesyłowych ropy naftowej i gazu
ziemnego, omijających Rosję i Iran. Na gruncie wewnętrznym administracja Clintona
nie poszła w ślady państw europejskich i nie wprowadziła wysokich podatków na benzynę,
co zgodne było z oczekiwaniami konsumentów. W USA sprzedawano coraz więcej
energochłonnych samochodów sportowo-terenowych, co powodowało dalszy wzrost
konsumpcji ropy naftowej, a tym samym rosnące uzależnienie USA od jej importu. Nie
wprowadzono jednak bodźców ekonomicznych, mających zahamować ten proces, lecz
starano się zwiększyć własną produkcję, udostępniając do eksploatacji wcześniej
niewykorzystywane złoża na Alasce328.
Ważne, konceptualne zmiany w amerykańskiej polityce energetycznej zostały
dokonane przez administrację J.W. Busha. Źródeł tych zmian należy dopatrywać się
w poglądach neokonserwatywnego zaplecza administracji. Pierwszym wyrazem zmiany
sposobu myślenia na temat bezpieczeństwa energetycznego był wydany w maju 2001 r.
raport National Energy Policy, przygotowany przez zespół decydentów i ekspertów
pod kierownictwem wiceprezydenta D. Cheneya, będący ogólnym planem działań
administracji. Wskazuje on na bardziej kompleksowe myślenie o kwestiach energetycznych
niż polityka utrzymywania status quo. Raport wychodzi z założenia, że Stany Zjednoczone
nie mogą poprawiać poziomu swojego bezpieczeństwa energetycznego wyłącznie
przez zwiększanie własnego wydobycia. Wśród ogólnych celów polityki energetycznej USA
raport wymienia: zwiększenie oszczędności wszystkich źródeł energii; modernizację
wszystkich składników infrastruktury energetycznej; zwiększenie rodzimych dostaw ropy
naftowej; zwiększenie i dywersyfikację zagranicznych dostaw ropy naftowej329; zwiększenie
nakładów na ochronę środowiska naturalnego; poprawę stanu bezpieczeństwa wewnętrznego
(ochrona infrastruktury) i zewnętrznego (ścisła współpraca energetyczna z Kanadą
i Meksykiem); współpracę z eksporterami ropy naftowej oraz z głównymi importerami –
globalne sojusze i działania „dyplomacji energetycznej”, skupionej na zapewnianiu dostaw
od tradycyjnych i nowych sojuszników a także na poszukiwaniu nowych kierunków dostaw,
328
Ibidem, s. 397-398; M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 132, 135.
Już na początku swej kadencji administracja Busha podjęła energiczne działania na rzecz dywersyfikacji
źródeł dostaw ropy naftowej, co wyrażało się w poszukiwaniu nowych źródeł i możliwości jej eksploatacji
w Azji, Afryce i na Alasce, a także w zbliżeniu z Rosją i planach tworzenia amerykańsko – rosyjskiego
partnerstwa energetycznego oraz inwestycji USA w branżę wydobywczą w Rosji. A. Jarczewska – Romaniuk,
Ekonomiczne aspekty…, s. 400.
329
161
oraz postawienie kwestii bezpieczeństwa energetycznego w stosunkach z głównymi
partnerami gospodarczymi Stanów Zjednoczonych330.
Cele National Energy Policy zostały sformułowane ogólnie i wymagały uściślenia
i operacjonalizacji, aby mogły być spełnione. W tym celu w 2005 r., po 3 latach od złożenia
projektu przez administrację G.W. Busha, Kongres uchwalił ustawę Energy Policy Act.
Zawiera on szczegółowe regulacje dotyczące ujednolicenia polityki energetycznej USA,
zwiększenia
własnej
produkcji
energii,
działań
proekologicznych
i
na
rzecz
energooszczędności oraz prowadzenia badań i inwestycji. Koszty realizacji programu były
szacowane na 36 mld USD do 2010 r. Główne założenia dokumentu to: zwiększenie
własnego wydobycia ropy naftowej w celu zredukowania zależności od importu;
powiększenie
strategicznych
rezerw
ropy naftowej;
skrócenie
czasu
potrzebnego
na zwiększenie mocy przerobowych i budowę nowych rafinerii w USA poprzez liberalizację
przepisów o ochronie środowiska; wsparcie dla ekologicznych i energooszczędnych
technologii produkcji energii – rozwoju energetyki atomowej, programów czystej technologii
przerobu węgla w elektrowniach, rozwoju odnawialnych źródeł energii (głównie słonecznej
i z biomasy); zwiększenie udziału gazu ziemnego w bilansie energetycznym i rozbudowa
odpowiedniej infrastruktury; modernizacja elektrycznych sieci przesyłowych w celu
zmniejszenia strat energii; zaostrzenie przepisów w zakresie energooszczędności takich
urządzeń, jak klimatyzacja i sprzęt AGD; stworzenie systemu zachęt ekonomicznych
(zwolnienia podatkowe, subsydia, gwarancje kredytowe) dla nabywania samochodów
o napędzie hybrydowym, wodorowym i etanolowym oraz dla budowy energooszczędnych
mieszkań. W 2006 r. G.W. Bush zapowiedział dodatkowo, że będzie dążył do redukcji
importu bliskowschodniej ropy naftowej o 70%. Ważnym elementem polityki energetycznej
administracji G.W. Busha stały się też praktyczne kroki wskazujące na priorytet
nieskrępowanego rozwoju przemysłu energetycznego kosztem ekologii, takie jak odstąpienie
330
M.A. Piotrowski, op. cit., s. 399-400, 404-405. Jeśli chodzi o konkretne kierunki tej polityki, to odnośnie
państw Bliskiego Wschodu chodziło o zachęcanie ich do maksymalizacji wydobycia i eksportu ropy, co miałoby
korzystny z amerykańskiego punktu widzenia wpływ na ceny ropy naftowej na światowych rynkach. Odnośnie
regionu kaspijskiego przewidywano kontynuację „partnerstwa energetycznego” z Rosją, Kazachstanem
i Azerbejdżanem oraz wspieranie inwestycji firm amerykańskich na tym obszarze, a także promowanie budowy
linii przesyłowych omijających Rosję i Iran i rywalizacja z Rosją o dostęp do miejscowych złóż i kontrolę linii
przesyłowych. W odniesieniu do Afryki oraz Ameryki Środkowej i Południowej dążono do zachowania ich
pozycji jako głównych dostawców ropy naftowej na rynek amerykański; kluczowe w tym kontekście miało być
odpowiednie ułożenie stosunków z Kanadą, Meksykiem, Nigerią i Angolą, a także z antyamerykańską
Wenezuelą. Ważne będzie miało być też odpowiednie ułożenie stosunków z innymi czołowymi konsumentami
ropy naftowej z Europy i Azji, zwłaszcza z Chinami i Indiami, z uwagi na dająca się już zauważyć globalną
rywalizację o dostęp do złóż ropy naftowej i gazu ziemnego. Ibidem, s. 405-407; Por. L. Pastusiak, op. cit.,
s. 103.
162
od Protokołu z Kioto czy rozpoczęcie eksploatacji złóż w rezerwacie Arctic National Wildlife
Refuge na Alasce. Za kadencji Busha nastąpił również wzrost zaangażowania i obecności
wojskowej w regionach bogatych w złoża ropy naftowej oraz mających duże znaczenie
z punktu widzenia istniejących lub planowanych tras przesyłowych – w Iraku, Afganistanie,
Pakistanie, Azji Centralnej. Kwestie praw człowieka czy szerzenia demokracji zostały też
faktycznie podporządkowane bezpieczeństwu energetycznemu, na co wskazuje np. polityka
wobec państw Azji Centralnej i Kaukazu331.
Koncepcja wyrażona w Energy Policy Act była ambitna i oznaczała zmianę sposobu
myślenia o bezpieczeństwie surowcowym USA, wskazywano jednak na jej istotne słabości:
dążyła do redukcji importu ropy, nie mogła jednak zmienić zasadniczo uzależnienia USA
od tego surowca; na jej realizację przewidziano zbyt małe środki finansowe; nie wskazano
działań priorytetowych; brak było konsekwencji w realizacji programu. Szczególnie ważny
jest ten ostatni punkt, a jego źródeł należy szukać w braku koordynacji polityki energetycznej
USA, i to na wielu płaszczyznach – w stosunkach między rządem federalnym a rządami
stanowymi, między Departamentem Stanu a Departamentem Energii, między administracją
prezydencką a Kongresem, wreszcie między władzami a działaniami sektora prywatnego,
żywo zainteresowanego np. inwestycjami w tanią w eksploatacji bliskowschodnią ropę
naftową, co może prowadzić do wzrostu zależności USA od jej źródeł332. Innym źródłem
chwiejności w realizacji programu był występujący w warunkach amerykańskich wielki
wpływ rozmaitych lobby na władzę; wskazuje się m.in. na powiązania G.W. Busha,
wiceprezydenta D. Cheneya i sekretarz stanu C. Rice z kompaniami naftowymi. Poważnym
problemem dla realizacji amerykańskiej polityki energetycznej był też obserwowany za
kadencji G.W. Busha powszechny wzrost antyamerykanizmu, będący efektem prowadzonej
przez Stany Zjednoczone agresywnej polityki zagranicznej, a także wzrost rywalizacji
z Chinami i Indiami o dostęp do światowych złóż surowców energetycznych333.
331
M.A.
Piotrowski,
op.
cit.,
s.
400-403.
Tekst
ustawy:
http://www.interior.gov/iepa/EnergyPolicyActof2005.pdf. Por. L. Pastusiak, op. cit., s. 46.
332
M.A. Piotrowski, op. cit., s. 401-402, 407.
333
Ibidem., s. 403, 407. Alternatywną koncepcję amerykańskiej polityki energetycznej stworzyła w 2006 r.
ponadpartyjna Energy Future Coalition, skupiająca wiele osób i ośrodków zaangażowanych w działania na rzecz
uniezależnienia Stanów Zjednoczonych od ropy naftowej. Zgodnie z sygnowanym przez nich planem pt. Set
America Free przewidywano zwiększenie udziału gazu ziemnego, metod gazyfikacji węgla kamiennego,
energetyki atomowej, zużycia biopaliw i innych alternatywnych źródeł energii w bilansie energetycznym USA,
a także stworzenie zachęt ekonomicznych dla nabywania samochodów z napędem hybrydowym. Skutkiem
miała być zasadnicza redukcja zużycia ropy naftowej, a tym samym uniezależnienie od niej amerykańskiej
gospodarki. Miało to zwiększyć pole manewru w polityce zagranicznej USA, szczególnie wobec krajów
arabskich, Iranu czy Rosji. Ibidem, s. 404.
163
Pomimo pewnych zmian zachodzących pod rządami kolejnych amerykańskich
administracji, ogólnym trendem amerykańskiej polityki energetycznej było dążenie
do dywersyfikacji źródeł importu ropy naftowej, co wyrażać się miało przede wszystkim
w niezależności od głównego rejonu produkcji tego paliwa, czyli Bliskiego Wschodu,
w szczególności od Arabii Saudyjskiej. Politykę taką kontynuował G.W. Bush. Obecnie USA
są faktycznie niezależne od bliskowschodnich dostaw ropy naftowej – jej udział w imporcie
do USA wyniósł w 2008 r. zaledwie 20,34%334, czyli mniej, niż udział dostaw z samej tylko
Kanady. Jednakże ze względu na skalę udziału OPEC w światowej produkcji ropy naftowej,
nadal nie udało się przezwyciężyć uzależnienia USA od dostaw z państw należących
do kartelu – ich udział w imporcie do USA wynosi w sumie 40,3%.335 Szczegółowe dane
na temat struktury amerykańskiego importu ropy naftowej przedstawia poniższa tabela.
Główne kierunki importu ropy do USA w 2012 roku:
l.p. Państwo
Udział
w l.p. Państwo
Udział w imporcie
imporcie
1.
Kanada
27,80%
7.
Nigeria
4,17%
2.
Arabia Saudyjska
12,88%
8.
Kolumbia
4,09%
3.
Meksyk
9,76%
9.
Kuwejt
2,88%
4.
Wenezuela
9,05%
10. Algieria
2,28%
5.
Rosja
4,50%
11. Angola
2,20%
6.
Kuwejt
2,88%
Inne
17,51%
Źródło: wyliczenie własne na podstawie danych U.S. Energy Information Administration (EIA) 336
Wojna z Irakiem miała bez wątpienia swój aspekt ekonomiczny i surowcowy. Jednak
nie była to „wojna o ropę” w popularnym znaczeniu tego zwrotu – nie chodziło o zagarnięcie
złóż irackich; taki kolonialny układ wydaje się nie do pomyślenia. Należy pamiętać,
że zgodnie z rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ z 22 maja 2003 r. wszelkie dochody
ze sprzedaży irackiej ropy naftowej miały służyć odbudowie i trafiać na przeznaczony na ten
cel Fundusz Rozwojowy dla Iraku. Co prawda Fundusz zarządzany był w czasie okupacji
przez USA i Wielką Brytanię, jednak znajdował się pod międzynarodowym nadzorem,
a środki z niego mogły być przeznaczane wyłącznie na projekty związane z odbudową
334
Źródło: wyliczenie własne na podstawie danych US Energy Information
http://tonto.eia.doe.gov/dnav/pet/pet_move_impcus_a2_nus_ep00_im0_mbbl_a.htm.
335
Źródło: wyliczenie własne na podstawie Ibidem.
336
Ibidem, por. analogiczne dane dla 2005 r.: M.A. Piotrowski, op. cit., s. 400.
Administration,
164
Iraku337. Jak zresztą zostało wykazane, Amerykanie od lat starają się uniezależnić od ropy
z Bliskiego Wschodu, postrzegając ten region jako zbyt niestabilny i niepewny. Obecnie
w praktyce to osiągnęli – zatem atakowanie Iraku po to, by z powrotem uzależnić się
od bliskowschodniej ropy nie jest zgodne z konsekwentnie realizowaną strategią
energetyczną USA. Podstawowe jej założenia – dążenie do dywersyfikacji źródeł importu
i niezależności od dostaw bliskowschodnich – zostały potwierdzone przez administrację
G.W. Busha, co znalazło odzwierciedlenie w dwóch podstawowych dokumentach w tym
zakresie, powstałych w latach 2001-2002 National Energy Policy oraz Energy Policy Act.
Mimo dążenia do zwiększenia dywersyfikacji dostawców surowca, USA nie mogą
jednak w pełni uniezależnić się od bliskowschodnich złóż; tylko one bowiem są w stanie
zabezpieczyć w przyszłości rosnące zapotrzebowanie świata na ropę naftową. Będąc
świadomymi wagi tego regionu świata, Stany Zjednoczone nie mogły też ignorować kwestii
rzeczywistego i potencjalnego znaczenia złóż irackich, które należą do najobfitszych
na świecie. Część ekspertów wskazywała, że USA dążyły do uzyskania dostępu do irackich
zasobów naftowych na wypadek destabilizacji sytuacji w Arabii Saudyjskiej i załamania
tamtejszego wydobycia338. Strategia energetyczna USA nie zawsze jest też realizowana
konsekwentnie. Należy wreszcie pamiętać, że dążenie do niezależności amerykańskiej
gospodarki od bliskowschodnich dostaw ropy naftowej nie oznacza, że amerykańskie firmy
naftowe nie są powiązane z tym rejonem interesami biznesowymi – przeciwnie, rejon ten jest
dla amerykańskich gigantów naftowym ważnym źródłem dochodów. Można zatem uznać,
że kwestia dostępu do irackich surowców odgrywała pewną rolę w podjęciu decyzji o ataku,
jednak ze względu na narodową strategię energetyczną nie była to rola pierwszorzędna.
Znacznie ważniejsza dla amerykańskiej gospodarki była kwestia wpływu, jaki iracka ropa
mogła wywrzeć na ruchy cen na światowych rynkach339.
Na marginesie rozważań na temat wojny z Irakiem na tle amerykańskiej polityki
surowcowo – energetycznej, należy również przypomnieć, że wojna ta miała być elementem
szerszej, globalnej strategii gospodarczej Stanów Zjednoczonych, która z kolei była
elementem strategii zapewniania Stanom Zjednoczonym bezpieczeństwa. W wydanej
we wrześniu 2002 r. Narodowej Strategii Bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych Ameryki
możemy przeczytać, że celem USA jest „pomoc w uczynieniu świata nie tylko
bezpieczniejszym, ale również lepszym” m.in. poprzez promocję wolności gospodarczej, jak
337
K. Korzeniewski, op. cit., s. 47.
K. Pronińska, op. cit., s. 32.
339
A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s. 404-405. Por. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 304.
338
165
również przyczynianie się do zapoczątkowania nowej ery ogólnoświatowego wzrostu
gospodarczego. Powojenna przebudowa Iraku miała objąć również wolnorynkowe reformy
gospodarcze, tak więc wojnę z tym państwem można postrzegać również przez pryzmat
wypełniania założeń globalnej strategii gospodarczej Stanów Zjednoczonych340.
3. Iracki potencjał surowcowy
Wydobycie ropy naftowej stanowi podstawę gospodarki irackiej. Irackie zasoby ropy
naftowej są oceniane na 20,2 mld ton, co stanowi 9% zasobów światowych i stawia Irak
na piątym miejscu w świecie. Przy obecnym tempie konsumpcji, ropa iracka mogłaby
zaspokajać całkowite potrzeby świata przez niemal 5 lat. W 2012 r. Irak wytwarzał 152,4 mln
ton ropy naftowej dziennie, co stanowiło 3,7% światowego wydobycia i plasowało Irak w
tym względzie na 5 miejscu wśród państw Bliskiego Wschodu (za Arabią Saudyjską, Iranem,
Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Kuwejtem) i na 9 miejscu w świecie. Problemem
Iraku jest słabo rozwinięta sieć rafinerii – ich moce przerobowe są oceniane na 1,042 mln
baryłek dziennie, co stanowiło 1,1% mocy przerobowych wszystkich rafinerii w świecie341.
Sprzedaż ropy naftowej dostarcza 84% dochodów państwowych. Głównymi jej odbiorcami
są Stany Zjednoczone, Indie, Chiny i Korea Południowa. W 2012 roku Irak zanotował
nadwyżkę w handlu zagranicznym w wysokości 37 mld USD342. Ze względu na warunki
geologiczne, możliwości i koszty wydobycia ropy naftowej są w Iraku bardzo korzystne –
w niektórych rejonach wystarczy wykopać dół dwumetrowej głębokości, by zapełnił się
on ropą. Ropa iracka ma również doskonałe parametry fizyko – chemiczne343. Największe
pola naftowe znajdują się w okolicy Kirkuku na północy kraju (50% wydobycia).
Na południu kraju największe znaczenie ma rejon Basry344. Cechą charakterystyczną
irackiego przemysłu naftowego jest fakt jego dużej zależności od kadr zagranicznych – przed
nacjonalizacją w roku 1972, eksploatację irackiej ropy naftowej prowadziły na podstawie
odpowiednich koncesji koncerny zagraniczne (gł. amerykańskie i brytyjskie), zaś po jej
przeprowadzeniu bardzo wysoki był odsetek obcokrajowców zatrudnionych na podstawie
kontraktów w państwowym przedsiębiorstwie naftowym, Iraqi National Oil Company.
340
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 42. Por. krytyczną pracę Naomi Klein, Doktryna Szoku, Wydawnictwo Muza
S.A., Warszawa 2008, s. 363-423.
341
Powyższe dane i obliczenia własne na podstawie Statistical Review…, s. 6,8,11,18.
342
Dane za: https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/iz.html.
343
M. Skarżyński, Globalne bezpieczeństwo..., s. 107.; M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 142; A.
Łukaszewicz, Afganistan i Irak: ekonomiczny bilans wojny z terroryzmem, „Żurawia Papers” v. 15, Instytut
Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2010, s. 43-69.
344
K. Korzeniewski, op. cit., s. 107.
166
Przed wojną w 2003 r. ponad 50% kadry technicznej w irackim przemyśle naftowym
stanowili obcokrajowcy345.
Innym bogactwem naturalnym Iraku jest gaz ziemny. Jego pokłady stanowią 1,9%
całkowitych złóż tego surowca na świecie, co stawia Irak na 5 miejscu wśród państw
Bliskiego Wschodu (za Iranem, Katarem, Arabią Saudyjską i Zjednoczonymi Emiratami
Arabskimi) i na 12 miejscu w świecie. Jest to jednak bogactwo niemal nie eksploatowane –
wydobycie w 2008 r. wyniosło 0,02% produkcji światowej, z czego większość jest
wypuszczona do atmosfery podczas procesu wydobywania ropy naftowej346.
Iracka infrastruktura naftowa w styczniu 2003 r.
Źródło: Strona internetowa Uniwersytetu Teksasu w Austin 347
345
M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 129, 144; A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s. 401.
Statistical Review…, s. 22; https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/iz.html.
347
The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection,
http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/iraq_oil_2003.jpg.
346
167
4. Czynnik ekonomiczny w historii Iraku
Ropa naftowa wywierała ogromny wpływ na historię Iraku już od II połowy XIX w.
Mimo rosnących wpływów brytyjskich, a przełomie XIX i XX w. ważną rolę w życiu
gospodarczym tureckiego Iraku odgrywali Niemcy. W latach 80. XIX w. uzyskali koncesję
na poszukiwania geologiczne w okręgach mosulskim i bagdadzkim. W 1901 r. odkryli
pokłady ropy naftowej, zaś w 1903 r. rozpoczęli budowę Kolei Bagdadzkiej, mającej
połączyć Berlin z Bagdadem (do 1914 r. ukończono odcinek Bagdad – Samarra), uzyskując
jednocześnie pozwolenie na eksploatację bogactw naturalnych znajdujących się na obszarze
20 km po obu stronach linii kolejowej. Rozpoczętą na początku XX w. eksploatację irackiej
ropy naftowej prowadziły towarzystwa angielskie, niemieckie i francuskie. Powiązania Iraku
z Niemcami – głównym przeciwnikiem Wielkiej Brytanii w I wojnie światowej –
oraz występujące tam złoża ropy naftowej w połączeniu ze strategicznym położeniem
(państwo tranzytowe do Iranu, Indii i na Półwysep Arabski) wpłynęły na decyzję
Brytyjczyków o rozpoczęciu inwazji na Irak w 1914 roku. Bogate złoża ropy naftowej
odkryte w 1918 r. w rejonie Mosulu spowodowały również energiczne działania Londynu
na rzecz przyłączenia tego obszaru do brytyjskiego mandatu irackiego (wcześniej był
przewidziany dla Francji, na podstawie porozumienia Sykes – Picot z 1916 r., następnie
pojawiły się roszczenia tureckie), co zakończyło się sukcesem na konferencji w San Remo
w kwietniu 1920 roku348.
Brytyjczycy traktowali Irak jako bazę surowcową i w okresie trwania mandatu
rozwijali w nim wyłącznie przemysł naftowy. Kontrolę nad eksploatacją irackich złóż
zapewnili sobie Brytyjczycy w 1925 r., kiedy to brytyjska spółka Turkish Petroleum (od
1929 r. nazwa zmieniona na Iraqi Petroleum) zdobyła koncesję na wydobycie ropy naftowej
w Iraku. Brytyjczycy zrobili wówczas złoty interes – ogromne złoża w okolicach Kirkuku
odkryto w 1928 r. Gdy w 1926 r. podpisano traktat graniczny turecko – iracko – brytyjski,
granice Iraku wytyczono w taki sposób, by pokrywały się z granicami koncesji Turkish
Petroleum. Od tego momentu ropa naftowa odgrywała coraz większą rolę w polityce
mocarstw wobec Iraku. Utrwalanie wpływów brytyjskich (poprzez układ z 1930 r.) służyło
przede wszystkim zabezpieczaniu kontroli brytyjskiej nad irackimi bogactwami naturalnymi.
Brytyjczycy czerpali z eksploatacji irackiej ropy naftowej ogromne zyski, wypłacając stronie
irackiej tylko stosunkowo niewielkie sumy z tantiem. W powszechnym odczuciu irackiego
348
M.M. Dziekan, Historia..., s. 136-141; K. Korzeniewski, op. cit., s. 33-34; M. Skarżyński, Implikacje naftowe…,
s. 129.
168
społeczeństwa, Wielka Brytania przy współudziale irackiej elity dokonywała grabieży dóbr
narodowych Iraku. Tymczasem wydobycie stale rosło. W 1938 r. osiągnęło wartość 4,3 mln
ton, co stanowiło 1,6% światowego wydobycia. W 1941 r., po proniemieckim przewrocie
w Bagdadzie, Brytyjczycy, obawiając się utraty kontroli nad złożami ropy naftowej, dokonali
interwencji, dzięki której do władzy powróciły probrytyjskie elity i interesy ekonomiczne
Londynu zostały znowu zabezpieczone. Po II wojnie światowej Irak był ściśle powiązany
gospodarczo z Wielką Brytanią i USA. Mocarstwa zachodnie obawiając się radzieckich
wpływów na strategicznych obszarach roponośnych Bliskiego Wschodu wciągają państwa
tego rejonu w zimnowojenną konfrontację, czego wyrazem był podpisany w 1955 roku Pakt
Bagdadzki, na mocy którego m.in. Irak otrzymywał pomoc finansową. W połowie lat
pięćdziesiątych dochodzi do skokowego wzrostu wydobycia ropy w Iraku – w 1950 r. było
to 6,6 mln ton (1,3% światowego wydobycia), w 1955 r. już 33,2 mln ton (4,3%).
Eksploatacja ropy naftowej nabierałą też coraz większego znaczenia politycznego. Gdy
w 1951 r. sąsiedni Iran dokonał nacjonalizacji przemysłu wydobywczego, w Iraku rósł nacisk
społeczny na podobny krok, lub co najmniej bardziej sprawiedliwą partycypację
w dochodach z eksploatacji irackiej ropy naftowej. W efekcie tego doszło do podpisania
umowy między rządem irackim a Iraqi Petrolum, w myśl której zyski z wydobycia irackiej
ropy naftowej miały być dzielone po połowie349. Jak słusznie zauważa Katarzyna Stefanek,
„to, co w owym okresie było sukcesem, obecnie byłoby ocenione jako nierówno prawne
traktowanie i bezprawna eksploatacja”350.
Po przewrocie w 1958 r. władzę w Iraku przejmuje gen. Abd al – Karim Kasim.
Główną przyczyną powodzenia przewrotu i wsparcia go przez szerokie masy społeczeństwa
irackiego był fakt uległości monarchii wobec wpływów brytyjskich i pozwalania
na ekonomiczne wykorzystywanie kraju przez zagraniczne spółki. Kasim rozpoczyna
reformy socjalistyczne, przygotowując podstawy do upaństwowienia przemysłu naftowego,
do czego ostatecznie jednak za jego rządów nie dochodzi. Londyn traci jednak oparcie
dla swoich interesów naftowych w Iraku, gdyż brytyjskie bazy wojskowe zostają zamknięte.
W 1960 r. w Bagdadzie Irak współtworzy wraz z Iranem, Kuwejtem, Arabią Saudyjską
i Wenezuelą Organizację Państw Eksporterów Ropy Naftowej (OPEC), która miała być
instrumentem realizacji gospodarczych i politycznych interesów członków oraz wywierania
wpływu na państwa importujące ropę naftową; utworzenie kartelu było odpowiedzią
349
M.M. Dziekan, Historia..., s. 49-50, 148-149, 160; K. Korzeniewski, op. cit., s. 34, 36, 51; K. Stefanek, op. cit.,
s. 106; Rocznik Statystyczny 1970, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1970, s. 606; M. Skarżyński,
Implikacje naftowe…, s. 129.
350
K. Stefanek, op. cit., s. 106.
169
na obniżenie kwot płaconych przez wielkie kompanie naftowe za ropę naftową. Po zamachu
stanu z 1963 r. i przejęciu władzy przez Abd as – Salama Arifa, a po jego śmierci w 1966 r.
jego brata Abd ar – Rahmana Arifa, reformy Kasima zostają zahamowane. W 1967 r.
podczas wojny arabsko – izraelskiej Irak po raz pierwszy użył broni naftowej351, wstrzymując
dostawy ropy do krajów zaangażowanych w konflikt po stronie Izraela, czemu towarzyszył
krok
polityczny
w
postaci
zerwania
stosunków
dyplomatycznych
m.in.
ze Stanami Zjednoczonymi352.
W 1968 r. władzę w Iraku przejmuje partia BAAS i rozpoczyna reformy
socjalistyczne. Dochodzi do upaństwowienia banków, szkół, większości zakładów
przemysłowych. Gospodarka jest kontrolowana przez państwo, a prywatna przedsiębiorczość
poddawana kontroli. W 1972 r. dochodzi do najważniejszego kroku – nacjonalizacji
przemysłu naftowego, co było nie tyle wyrazem przywiązania do ideologii socjalistycznej,
co raczej manifestem suwerenności, z którą kontrola nad najważniejszym narodowym
bogactwem była nierozerwalnie związana. Początkowo nacjonalizacja doprowadziła
do kryzysu finansowego (z powodu odpływu wykwalifikowanych, zagranicznych kadr
i spadku wydobycia), jednak w ciągu dwóch lat dochody z eksportu ropy naftowej
zwiększyły się dziesięciokrotnie353. Szybko wzrósł też poziom wydobycia – w 1975 r.
wyniosło już 111 mln ton, co stanowiło 4,2% światowej produkcji354. Rosnące dochody
pozwoliły sfinansować dynamiczny rozwój kraju oraz budowę przemysłu stalowego,
cementowego, tworzyw i nawozów sztucznych, tekstylnego i elektronicznego. Rozpoczęła
się modernizacja rolnictwa, rozbudowywana była infrastruktura transportowa (drogi, linie
kolejowe, rurociągi, lotniska), inwestowano w budownictwo. Znacznie zwiększyły się
nakłady na służbę zdrowia oraz oświatę, poprawił się standard życia ludności355. Stawiane
są budowle użyteczności publicznej, centra kultur i sztuki, uniwersytety, a nawet całe
dzielnice miast. Na przełomie lat 70. i 80. Irak nawiązał dość intensywną współpracę
gospodarczą z Polską – w szczytowym okresie w Iraku pracowało ok. 7 tysięcy polskich
inżynierów i robotników. Współpraca dotyczyła przede wszystkim rozwoju irackiej
351
„Pojęciem broń naftowa określa się każde manipulowanie ceną lub wielkością dostaw ropy, przez kraje je
eksportujące, do osiągnięcia celów politycznych w stosunku do krajów – importerów”. M. Skarżyński,
Implikacje naftowe…, s. 141.
352
K. Korzeniewski, op. cit., s. 37-38; M. Skarżynski, Globalne bezpieczeństwo…, s. 107; K. Stefanek, op. cit.,
s. 107.
353
A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s. 401; K. Stefanek, op. cit., s. 107-108.
354
Rocznik Statystyczny 1980, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1980, s. 653.
355
Należy jednak zauważyć, że rozwój kraju i wzrost zamożności społeczeństwa był bardzo nierównomierny. W
największym stopniu zyskał Bagdad i inne duże, irackie miasta, natomiast na prowincji sytuacja wyglądała
znacznie gorzej, np. w zakresie dostępu do energii elektrycznej. K. Stefanek, op. cit., s. 108.
170
infrastruktury oraz budownictwa przemysłowego356. Podział dochodów z ropy naftowej
wywoływał jednocześnie konflikty – powstanie kurdyjskie w 1974 roku wybuchło z powodu
sporów na tle kontroli terenów naftowych między autonomicznymi władzami kurdyjskimi
a centralnymi władzami irackimi357. Nieco wcześniej, w 1973 r., Irak ponownie sięgnął
po broń naftową, biorąc udział w embargu na eksport ropy naftowej do krajów popierających
Izrael w wojnie Jom Kipur, co doprowadziło do światowego kryzysu naftowego. Aktywność
Bagdadu na tym polu dawała wymierne efekty dzięki rosnącemu popytowi na ropę naftową
oraz rosnącej wielkości irackiego wydobycia – w 1965 r. kraj wydobywał 64,5 mln ton ropy
naftowej rocznie (4,3% wydobycia w świecie), w 1970 r. już 76,5 mln ton (3,4% wydobycia
w świecie)358.
Sukcesywny rozwój kraju finansowany z dochodów ze sprzedaży ropy naftowej
został zahamowany podczas wojny z Iranem (1980-1988), na którą wydatki pochłaniały
znaczną część budżetu państwa, a działania wojenne powodowały ogromne zniszczenia.
Saddam Husajn zdecydował się na wojnę m.in. z przyczyn ekonomicznych – sporne tereny
przygraniczne obfitowały w ropę naftową. Obie strony konfliktu wiedziały, że ropa naftowa
jest jedynym liczącym się źródłem finansowania wydatków wojennych, i z tego powodu
starały się utrudniać wydobycie, przetwarzanie i sprzedaż surowca przez przeciwnika. Obie
strony kierowały swe ofensywy na obszary roponośne – Irak na Chuzestan, Iran na rejon
Basry, dokonywano też licznych bombardowań instalacji naftowych, portów naftowych,
rafinerii, a także rurociągów. Od końca 1984 r. (incydentalnie już w 1982 r.) rozpoczyna się
szczególnie dokuczliwa i niepokojąca dla świata forma woalki, tzw. „wojna tankowców”,
polegająca na atakowaniu tankowców zmierzających do portów strony przeciwnej,
bez względu na ich banderę. „Wojna tankowców” spowodowała duże zaniepokojenie
na świecie (obawiano się całkowitego odcięcia dostaw ropy naftowej z rejonu Zatoki
Perskiej) i doprowadziła do bezpośredniego umiędzynarodowienia konfliktu – w ochronę
szlaków morskich zaangażowały się floty wojenne i lotnictwo Stanów Zjednoczonych,
Omanu i Arabii Saudyjskiej, a USA i ZSRR zawarły porozumienie, w którym zobowiązały
się do działania na rzecz ochrony szczególnie narażonych na atak tankowców kuwejckich.
356
M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 140-141, 150-151, 154; K. Korzeniewski, op. cit., s. 39, 107-108, 125-127; R.
Kuźniar, Droga do wolności…, s. 95. Współpracę przerwała dopiero wojna w Zatoce i będące jej następstwem
sankcje gospodarcze. Straty finansowe Polski wyniosły wówczas 2,5-3 mld dolarów, a wiązały się
z zamrożeniem polskiego eksportu i działalności polskich przedsiębiorstw w Iraku (z powodu sankcji)
oraz zawieszeniem spłaty wysokiego (ok. 0,5 mld dolarów) zadłużenia Iraku wobec Polski. Pieniędzy tych Polska
nigdy nie odzyskała. R. Kuźniar, Droga do wolności…, s. 95, 110.
357
Nowa encyklopedia…, tom 2, s. 627; M.M. Dziekan, Dzieje Kurdów…, s. 394; K. Stefanek, op. cit., s. 108.
358
Rocznik Statystyczny 1980, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1980, s. 653.
171
Dzięki temu liczba ataków znacznie się zmniejszyła, jednak w roku 1984 zatopiono
lub uszkodzono 79 tankowców i statków handlowych, na których zginęło lub odniosło rany
ponad 100 marynarzy. Za 2/3 ataków odpowiedzialny był Irak. W trakcie trwania wojny
mocarstwa robiły świetne interesy na sprzedaży broni dla obu stron konfliktu, nawet, jeśli
politycznie zaangażowane były po stronie Iraku. W przypadku Bagdady zakupy te były
finansowane z ogromnej pomocy finansowej i kredytów, zapewnianych przez kraje arabskie
obawiające się ekspansji irańskiej rewolucji. Bezpośredniego wsparcia finansowego
udzielały też Irakowi państwa zachodnie sprzedające mu broń, zaś Egipt dostarczał ją
nieodpłatnie. Państwa zachodnie tak silnie zaangażowały się w ten konflikt, gdyż obawiały
się o swoje interesy naftowe w rejonie Zatoki Perskiej w kontekście możliwej ekspansji
irańskiej rewolucji. Jednocześnie w trakcie trwania wojny Irak prowadził negocjacje
ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie budowy rurociągu z jego terytorium do jordańskiego
portu Aqaba nad Morzem Czerwonym, ostatecznie jednak Saddam Husajn zdecydował się
na budowę połączeń z Turcją i Arabią Saudyjską359.
Irak wyszedł z wojny z Iranem zrujnowany i zadłużony na ok. 80 mld dolarów. Obie
strony poniosły znaczne straty w sektorze naftowym, wynikające ze zniszczeń oraz
ograniczenia eksportu. Bardziej pod tym względem ucierpiał Irak, ze względu na niewielki
i łatwy do zablokowania dostęp do Zatoki Perskiej oraz uszkodzenie niemal wszystkich
rurociągów. Dochody Iranu ze sprzedaży ropy naftowej przewyższały w 1984 r. 3,5 – krotnie
dochody Iraku. W roku tym ropa iracka była eksportowana tylko jednym czynnym
rurociągiem – do Turcji. Iracka infrastruktura naftowa ucierpiała przede wszystkim
na południu kraju, straty w rejonie Kirkuku i Mosulu były dużo mniejsze360. Wydobycie
w Iraku spadło ze 169 mln ton w 1979 r. do 43 mln w 1983 r., a pod koniec wojny, w 1987 r.,
wyniosło 93 mln ton.361 Łączne straty finansowe obu krajów szacuje się na około 400 mld
dolarów362. Wojna miała poważny wpływ na ruchy cen ropy naftowej na rynkach
światowych – o ile w 1978 r. baryłka kosztowała średnio ok. 14 dolarów, to rewolucja
w Iranie spowodowała wzrost cen średnio do ok. 29 dolarów w 1979 r., zaś wybuch wojny
spowodował osiągnięcie pułapu ok. 37 dolarów w 1980 r. – najwyższego do tamtego
359
M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 129-134; K. Korzeniewski, op. cit., s. 41, 53-55, 108, 127; M.M.
Dziekan, Irak: religia…, s. 142; T. Wyszyński, op. cit., s. 53.
360
M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 132
361
Rocznik Statystyczny 1981, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1981 s. 653; Rocznik Statystyczny 1985,
Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1985 s. 549; Rocznik Statystyczny 1988, Główny Urząd Statystyczny,
Warszawa 1988, s. 544.
362
W tym straty z tytułu ograniczonego eksportu ropy naftowej – 10 mld dolarów po stronie Iranu, 55 mld
dolarów po stronie Iraku. M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 134.
172
momentu poziomu cen w historii. Później cena stopniowo spadała i w 1988 r. powróciła
do poziomu ok. 15 dolarów za baryłkę363.
Skutki wojny groziły gospodarce Iraku załamaniem. Saddam potrzebował sukcesu,
który pozwoliłby mu opanować kryzys. Wymarzonym celem wydawał się Kuwejt –
niewielkie państwo, posiadające ogromne złoża ropy naftowej i wielkie rezerwy dewizowe,
będące jednym z największych wierzycieli irackiego zadłużenia. Pretekstem do ataku stały
się oskarżenia o nadmierną eksploatację pogranicznego pola naftowego Ar – Rumaila
(oskarżano Kuwejt o drążenie szybów naftowych i kradzież ropy naftowej z terytorium
Iraku), celowe przekraczanie przez Kuwejt norm wydobycia ropy ustalonych przez OPEC
w celu obniżenia cen surowca i szkodzenia w ten sposób Irakowi, wreszcie o organizowanie
wierzycieli Iraku w wymierzoną przeciw niemu koalicję. Saddam liczył także, że po zajęciu
bogatego w ropę Kuwejtu stanie się głównym rozgrywającym światowego rynku ropy
naftowej. Kolejnym czynnikiem były koszty utrzymywania ogromnej armii, która pozostała
Irakowi po wojnie z Iranem – zrujnowanego kraju nie było na nią stać, a jednocześnie nie
można było dokonać jej redukcji, gdyż nie było środków na przysługujące żołnierzom
odprawy. Armii postanowiono w tej sytuacji użyć do rozwiązania problemów gospodarczych
kraju. Przyczyny wojny przeciwko Kuwejtowi był zatem przede wszystkim ekonomiczne364.
2 sierpnia 1990 roku Irak dokonał agresji i szybko zajął cały Kuwejt, rozpoczynając
grabież majątku narodowego podbitego państwa. Wspólnota międzynarodowa zareagowała
zdecydowanie – kilka dni później ONZ najpierw uderzyła w podstawę gospodarki irackiej,
wprowadzając zakaz importu irackiej ropy naftowej, a następnie upoważniło koalicje
międzynarodową do użycia siły w celu wyzwolenia Kuwejtu (rezolucja nr 678). W styczniu
i lutym 1991 r. operacja „Pustynna Burza” doprowadziła do wyzwolenia Kuwejtu365.
Jednym z powodów tak zdecydowanej reakcji międzynarodowej był fakt,
że po aneksji Kuwejtu Irak niemal podwoił swoje zasoby naftowe i w jego rękach znalazło
się 17,2% wszystkich światowych złóż. Tak silny Irak byłby w stanie wpływać na światowy
rynek ropy naftowej w podobnym stopniu, co Arabia Saudyjska (21%), co więcej – obawiano
się, że ten ostatni kraj może stać się obiektem kolejnej agresji irackiej. „Wszyscy członkowie
koalicji wiedzieli, że stawką w tej wojnie jest przyszłość globalnego rynku ropy i ich
bezpieczeństwa energetycznego”366. Ciekawy był przy tym ruch światowych cen ropy
363
Statistical Review…, s. 15.
K. Korzeniewski, op. cit., s. 41-42, 55-56; M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 134-135; M.M. Dziekan,
Irak: religia…, s. 142-143.
365
K. Korzeniewski, op. cit., s. 41-42.
366
M.A. Piotrowski, op. cit., s. 397.
364
173
naftowej – po zajęciu Kuwejtu, w październiku 1990 r. cena za baryłkę wyniosła 35 dolarów,
co oznaczało dwukrotny wzrost wobec lipca tego samego roku. Jednak w kolejnych
miesiącach ceny ropy malały, a po rozpoczęciu operacji „Pustynna Burza” spadły
do 20 dolarów za baryłkę, co było następstwem przystąpienia krajów naftowych do koalicji
antyirackiej i kompensowaniem przez nie zmniejszenia wydobycia w Iraku i Kuwejcie
wzrostem własnej produkcji; chodzi tu przede wszystkim o Arabię Saudyjską367.
Jeszcze przed rozpoczęciem operacji „Pustynna Burza”, w ramach przygotowań
do obrony, Irak 25 stycznia 1991 r. przystąpił do wylewania ropy naftowej do Zatoki
Perskiej, w celu utrudnienia ruchów okrętów koalicji i ewentualnej operacji desantowej,
a także w celu wstrzymania pracy saudyjskich rafinerii, wykorzystujących wodę morską
do chłodzenia instalacji oraz w celu utrudnienia dostaw wody pitnej (uczynienia wody
morskiej niezdatną do jej odsalania). Do morza dostało się ok. 1,3 mln ton ropy naftowej,
która utworzyła na wodach Zatoki Perskiej plamę o wymiarach 95x30 km. Doszło
do zanieczyszczenia wybrzeża Kuwejtu i Arabii Saudyjskiej na długości około 1300 km.
Działania te zostały powstrzymane poprzez amerykańskie ataki lotnicze na stacje pomp,
wskazane przez kuwejcki ruch oporu. W okresie bezpośrednio poprzedzającym inwazję
lądową sił koalicji oraz w trakcie wycofywania się sił irackich, dokonały one podpalenia
ok. 700 szybów naftowych w Kuwejcie oraz wysadziły w powietrze znaczną cześć instalacji
przesyłowych i zbiorników magazynowych, powodując powstanie ok. 300 zbiorników,
wypełnionych ropą naftową i skażenie ok. 40 mln ton gleby oraz zanieczyszczenie atmosfery.
Podpalenia miały na celu stworzenie zasłony dymnej, osłaniającej ruchy wojsk irackich
i utrudniające działania sił koalicji. Wszystkie te kroki spowodowały ogromne skażenie
gruntów i atmosfery Iraku oraz Kuwejtu, a także wód Zatoki Perskiej. Straty ekonomiczne
spowodowane zniszczeniem kuwejckiej infrastruktury naftowej oraz podpaleniem szybów
naftowych wycenia się na ok. 20 mld dolarów, zaś straty ekologiczne spowodowane
podpaleniami i wypuszczaniem ropy naftowej do wód Zatoki Perskiej – na ok. 1,1 mld
dolarów. Zniszczenia ekologiczne dokonane w toku wojny 1991 r. nie miały precedensu
w historii368.
Wojna zakończyła się klęską Iraku. Na mocy rezolucji nr 686 i 687 z 2 i 3 marca
1991 r. zobowiązano go do stworzenia specjalnego funduszu w celu wypłaty odszkodowań
za szkody spowodowane przez agresję i okupację Kuwejtu, a także za spowodowaną
367
368
M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 135.
Ibidem, s. 138-141.
174
katastrofę ekologiczną369. Zobowiązano też Irak do zwrotu całego zagrabionego mienia
kuwejckiego. Wbrew intencjom Saddama, wojna ta doprowadziła zatem Irak do jeszcze
większej ruiny gospodarczej oraz nie zlikwidowała kolosalnego zadłużenia kraju.
Do zniszczeń z czasów wojny z Iranem doszły te z ostatniej wojny. Dodatkowo od sierpnia
1990 r. aż do maja 2003 r. utrzymywane były sankcje gospodarcze ONZ, na podstawie
których rząd iracki nie mógł oficjalnie sprzedawać ropy naftowej i miał poważne
ograniczenia w imporcie najpotrzebniejszych artykułów. Kryzys był tym bardziej dotkliwy
w systemie, którego głównym celem było utrzymywanie rządzącej elity przy władzy, i który
większość środków wydawał właśnie na ten cel. Ludność cierpiała na brak podstawowych
środków do życia370. Drastycznie ograniczone zostało wydobycie ropy naftowej (ze względu
na embargo oraz zniszczenia infrastruktury) – ze 142 mln ton w 1989 r. do 101 mln ton
w 1990 r. i do zaledwie 13,9 mln w 1991 r.371. Jedyną możliwością ograniczenia izolacji
kraju stał się program ONZ „Ropa za Żywność”, utworzony na mocy rezolucji Rady
Bezpieczeństwa nr 986 14 kwietnia 1995 r. i uruchomiony w grudniu 1996 r. w celu poprawy
warunków życia ludności irackiej. Na jego mocy Irak mógł eksportować ograniczone ilości
ropy naftowej372, a zyski przeznaczyć na zakup żywności i środków medycznych oraz spłatę
odszkodowań. Program nie doprowadził jednak do zasadniczej zmiany i sytuacja w kraju
nadal była fatalna. Jednakże pomimo embarga Irak eksportował ropę, wysyłając ją
nieoficjalnie, m.in. za pośrednictwem Iranu, i finansując w ten sposób odbudowę swej armii.
Także środki z programu „Ropa za Żywność” nie zawsze były przeznaczane zgodnie
z określonymi przez ONZ zasadami – z powodu braku odpowiedniego nadzoru i korupcji
wśród urzędników ONZ oraz różnych koncernów (zdefraudowano od 2 do 6 mld dolarów).
W afery zamieszany był sam syn sekretarza generalnego ONZ Kofiego Annana, Kojo373.
369
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 858. Ściąganiem odszkodowań zajmowała Się Komisja Kompensacyjna,
ustanowiona przez ONZ. Reparacje, które miał spłacić Irak, były najwyższe w całej historii wojen – Komisja
wyceniła je na ponad 200 mld dolarów i systematycznie je ściągała, w szczególności poprzez kontrolę
nad środkami uzyskiwanymi z uruchomionego nieco później programu „Ropa za Żywność”. Dla porównania
niemieckie reparacje po II wojnie światowej wyceniono na 20 mld dolarów i nigdy nie zostały one w pełni
spłacone. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 297.
370
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 142-144.
371
Rocznik Statystyczny 1993, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1993, s. 558
372
W 1996 r. Irak miał prawo do sprzedaży ropy naftowej o wartości 4 mld dolarów rocznie. W 1998 r. limit
zwiększono do 10,5 mld dolarów, a w 1999 r. do 17,1 mld dolarów. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860. W
trakcie trwania programu przez utworzone w celu obsługi programu konta ONZ przeszło ok. 100 mld dolarów,
z czego 67 mld trafiło do Iraku, reszta zaś została przeznaczona na spłaty odszkodowań na rzecz Kuwejtu
oraz koszty administracyjne ONZ. Spośród pieniędzy, które przypały Irakowi, irackie elity przejęły ok. 4,4 mld
dolarów. Dodatkowo poza programem Irak sprzedał nielegalnie ropę o wartości 5,7 mld dolarów. W 1993 r.
wydobywał 32,3 mln ton ropy naftowej, zaś w 2000 r. już 125 mln ton. M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s.
140-141.
373
M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 140-141; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860.
175
Ostatecznie zatem kraj znalazł się w ruinie gospodarczej, jednak odczuła to przede
wszystkim jego ludność, nie zaś odbudowujący bez większych problemów swe wpływy
reżim Saddama Husajna. Kolejne zniszczenia powodowały bombardowania Iraku w 1993
i 1998 r. oraz ciągłe potyczki z siłami lotniczymi USA i Wielkiej Brytanii, patrolującymi
strefy zakazu lotów nad Irakiem. Sytuację pogarszała też jedna z podstawowych cech
panującego reżimu, zyskująca na ważności po 1991 r., w miarę, jak podstawowym celem
stawało się dążenie do przetrwania – wszechobecna korupcja i nepotyzm na różnych
szczeblach administracji374.
Spór, jaki w przededniu wojny z Irakiem rozgorzał między stałymi członkami Rady
Bezpieczeństwa ONZ, miał także swój wymiar ekonomiczny. Wśród głównych oponentów
USA znalazła się Rosja, Chiny i Francja. Firmy z tych trzech państw (Łukoil, Sinochem
i Total) najwięcej korzystały na programie „Ropa za żywność”, jak również oskarżane były
o niejasne interesy z Bagdadem. Zanim na Irak zostały w 1990 r. nałożone sankcje, Francja
i Związek Radziecki miały świetne stosunki gospodarcze z tym państwem, do którego
przez wiele lat dostarczały uzbrojenie. Rosja, Chiny i Francja liczyły, że po pokojowym
rozwiązaniu kwestii irackiej będzie mogło dojść do zniesienia sankcji, co stworzy im,
ze względu na tradycję dobrych stosunków wzajemnych, okazję do robienia z Irakiem
korzystnych interesów. Co więcej, Francja i Rosja były wierzycielami Iraku i liczyły,
że po zniesieniu sankcji uda im się odzyskać pożyczone pieniądze (kilkanaście miliardów
dolarów). Czynniki te stały się głównym ostrzem amerykańskiej krytyki wobec ugodowej
postawy wymienionych trzech państw w kwestii irackiej375.
Na rok przed inwazją USA i sojuszników, Irak raz jeszcze próbował wykorzystać
broń naftową wobec Zachodu. 7 kwietnia 2002 r. wstrzymał eksport swojej ropy naftowej
na 30 dni, motywując to sprzeciwem wobec wspierania przez Zachód Izraela w konflikcie
z Palestyńczykami, wzywając inne państwa arabskie do poparcia embarga. OPEC nie podjął
żadnej decyzji o zmniejszeniu lub wstrzymaniu eksportu ropy, o co zabiegali iraccy
dyplomaci. Iracka próba zakończyła się zatem fiaskiem, choć krótkotrwale doprowadziła
do wzrostu cen ropy naftowej. Saddam Husajn nie mógł liczyć nawet na solidarność innych
wrogów Stanów Zjednoczonych376. Latem 2002 r. próbował też użyć bodźców
ekonomicznych dla pozyskania przychylności innych państw – Turcji zaproponowano udział
374
K. Korzeniewski, op. cit., s. 44, 57-58; M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 140-141; A. Leśniewski, Druga
wojna…, s. 860; K. Stefanek, op. cit., s. 109.
375
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 863; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 50.
376
M. Skarżyński, Globalne bezpieczeństwo…., s. 113; M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 141; P. Durys, P.
Pacholski, op. cit., s. 29.
176
w wielkich projektach w zakresie rolnictwa, infrastruktury naftowej i gazowej, transportu
i służby zdrowia. W sierpniu 2002 r. uzgodniono z Rosją realizację projektów gospodarczych
o wartości ok. 40 mld dolarów. Znacznie zwiększono też obroty handlowe z Egiptem,
Tunezją, Jordanią i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Wszystkie te państwa faktycznie
sprzeciwiały się amerykańskiej inwazji na Irak (mając po temu szereg innych powodów).
15 lutego 2003 r., rozpaczliwie starając się zapobiec wojnie, Saddam Husajn zaproponował
m.in. udzielenie amerykańskim koncernom koncesji na eksploatację irackiej ropy, jednak
propozycja ta została odrzucona. 16 marca 2003 r. przywódcy USA, Wielkiej Brytanii,
Hiszpanii i Portugalii na spotkaniu na Azorach zobowiązali się do stworzenia warunków
dla zniesienia międzynarodowych sankcji oraz udzielenia wsparcia powojennej odbudowie
Iraku. Wcześniej wielokrotnie powtarzano, że wojna ta ma poprawić poziom życia ludności
Iraku oraz stworzyć przesłanki dla uzdrowienia jego sytuacji gospodarczej. Wkrótce
wybuchła wojna, która obaliła reżim Saddama. W dniu jej wybuchu, 20 marca 2003 r.,
sekretarz obrony Donald Rumsfeld wśród jej celów wymienił m.in. umożliwienie zniesienia
sankcji i dostarczenie ludności Iraku pomocy humanitarnej, jak również zabezpieczenie
irackich instalacji naftowych377.
Obalenie Saddama Husajna stwarzało nadzieję na normalizację sytuacji ekonomicznej
Iraku. Jak wykazywały badania irackiej opinii publicznej, w przededniu wojny Irakijczycy
marzyli przede wszystkim nie tyle o demokracji, co o poprawie dramatycznej sytuacji
gospodarczej kraju. Za normalne i pożądane uważane były warunki, jakie panowały w nim
przed wojną w Zatoce i nałożeniem na kraj sankcji gospodarczych; z nostalgią wspominano
okres dynamicznego rozwoju kraju w latach 70- tych XX w. Sprawa przyszłego systemu
politycznego była uważana przez Irakijczyków za drugorzędną wobec kwestii poprawy
poziomu życia378. Po wojnie, 22 maja 2003 r., Rada Bezpieczeństwa ONZ zniosła wszelkie
finansowe i handlowe sankcje wobec Iraku, z wyjątkiem embarga na dostawy broni,
jak również wzywała Tymczasową Władzę Koalicyjną (CPA) do promowania dobrobytu
Irakijczyków poprzez efektywne administrowanie ich krajem. Na potrzeby odbudowy został
też wówczas utworzony Fundusz Rozwojowy dla Iraku, którym miały dysponować
mocarstwa okupacyjne – USA i Wielka Brytania pod nadzorem międzynarodowego komitetu
doradczego (przedstawiciele ONZ, MFW, Arabskiego Funduszu Rozwoju Społecznego
i Banku Światowego). Na konto Funduszu miały wpływać wszystkie przychody ze sprzedaży
377
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 865-866; K. Stefanek, op. cit., s. 134-135, 137; P. Durys, P. Pacholski, op.
cit., s. 30.
378
K. Stefanek, op. cit., s. 118-119.
177
ropy naftowej, która, jak planowano, miała być głównym źródłem finansowania odbudowy
kraju. Jednym z podstawowych celów okupacji miało być stworzenie solidnych podstaw
dla irackiej gospodarki, stanowiących warunek konieczny dla utworzenia stabilnego, w pełni
suwerennego, nowego Iraku. Kwestie bezpieczeństwa, przebudowy aparatu państwowego
i odbudowy gospodarczej państwa wzajemnie się przy tym warunkowały – tylko przy
odpowiednim poziomie bezpieczeństwa możliwe jest powstanie przesłanek dla poprawy
sytuacji ekonomicznej, zaś trwałe bezpieczeństwo może być zapewnione tylko przy istnieniu
odpowiedniego zaplecza gospodarczego. Stworzenie sprawnego aparatu państwowego
jest niezwykle
istotne
z
punktu
widzenia
zapewnienia
bezpieczeństwa
państwa
oraz sprawnego zarządzania gospodarką, ale jest także warunkowane przez odpowiednie
minimum bezpieczeństwa oraz potencjał materialny, niezbędny dla działania administracji
państwowej. W ten sposób stabilizacja, odbudowa i przebudowa Iraku wzajemnie się
warunkowały379.
Sytuacja w Iraku do dziś jest jednak niestabilna, przez co odbudowa kraju
oraz wydobycie ropy naftowej spotykają olbrzymie trudności. Sytuacja ludności jest trudna,
przede wszystkim z uwagi na brak bezpieczeństwa. Wskaźniki makroekonomiczne również
nie napawają optymizmem - PKB per capita wyniosło w 2012 r. 4,6 tys. dolarów,
zaś oficjalny poziom bezrobocia – 16%, przy czym ocenia się, że w rzeczywistości wynosi on
ok. 30%. Co czwarty Irakijczyk żyje poniżej granicy ubóstwa. Mimo wszystko jednak
sytuacja ekonomiczna ulega powolnej, lecz systematycznej poprawie. Wzrost gospodarczy
w 2012 r., wyniósł 10,2% w porównaniu do 3% w roku 2010. W 2011 r. gospodarka iracka
zwiększyła się o 8,9%380.
Irakijczycy mają w pamięci trwającą kilkadziesiąt lat eksploatację ich bogactw
naturalnych przez obce mocarstwa, przede wszystkim przez Wielką Brytanię. Utożsamiają
oni rzeczywistą niepodległość ich państwa z efektywną kontrolą nad własnymi zasobami
ropy naftowej, gdyż tylko wówczas mogą one służyć dobrobytowi irackiego społeczeństwa.
Doświadczenie ekonomicznej zależności od mocarstw anglosaskich jest jednym z głównych
źródeł nieufności wobec nich, przejawianej przez Irakijczyków; jak wynika z badań opinii
publicznej, chęć opanowania irackich zasobów ropy naftowej jest według irackiego
społeczeństwa jednym z głównych powodów, dla których USA zdecydowały się na wojnę
379
Rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1483 z 22 maja 2003 roku, http://daccess-ddsny.un.org/doc/UNDOC/GEN/N03/368/53/PDF/N0336853.pdf?OpenElement (dostęp: 2.06.2013); Por. K.
Korzeniewski, op. cit., s. 47; K. Stefanek, op. cit., s. 123, 149, 152.
380
Dane za CIA- The World Factbook, artykuł na temat Iraku, https://www.cia.gov/library/publications/theworld-factbook/geos/iz.html#Econ; por. A. Łukasiewicz, op. cit., s. 43-69.
178
z Irakiem381. Jak pisze Katarzyna Stefanek, „szeroko pojęta ingerencja Zachodu,
a w szczególności polityka kolonialna Wielkiej Brytanii, ukształtowała specyficzny stosunek
Irakijczyków do ich zasobów naturalnych. Kwestia ta ma w kontekście odbudowy znaczenie
o tyle, że to przedstawiciele Zachodu – USA i były kolonizator Wielka Brytania – obalili
reżim Saddama i decydowali o odbudowie m.in. przemysłu naftowego. Trzeba pamiętać
o nieufności w stosunku do intencji tych państw, która wynika właśnie z doświadczeń
XX wieku (…). Niewątpliwie stosunek Irakijczyków do zasobów naturalnych wpływa na ich
ogląd rzeczywistości”382. Jednocześnie Irakijczycy oczekują od Zachodu hojnego wsparcia
odbudowy ich kraju. Odbudowa gospodarcza Iraku i podniesienie poziomu życia jego
mieszkańców są ściśle powiązane z odbudową polityczną oraz zapewnieniem bezpieczeństwa
– wszystkie te trzy aspekty działań powojennych wzajemnie na siebie wpływają
i są kluczowe dla powodzenia całego procesu. Wysokie ceny ropy naftowej na światowych
rynkach mogą bardzo pomóc w zapewnieniu Irakowi dobrobytu, warunkiem pozostaje jednak
stworzenie stabilnych instytucji politycznych i zapewnienie bezpieczeństwa w kraju, których
to kroków nie uda się wykonać bez zabezpieczenia odpowiednich warunków bytowych
Irakijczyków. Należy pamiętać, że jedną z głównych przyczyn wybuchu irackiej rebelii
w 2003 r. była nieudolność Amerykanów w zapewnieniu Irakijczykom podstawowych usług
publicznych, co powodowało rozpacz i skłaniało do walki z okupantem383.
5. Zabezpieczenie szybów naftowych
Jednym z ważniejszych celów operacyjnych armii USA i ich sojuszników było
zabezpieczenie irackich szybów naftowych i uniemożliwienie ich podpalenia. Przypomnijmy,
że w 1991 r. wycofujące się oddziały irackie podpaliły większość szybów naftowych
w Kuwejcie, co stało się przyczyną ogromnej katastrofy ekologicznej w rejonie Zatoki
Perskiej i spowodowało gigantyczne straty ekonomiczne. USA obawiały się, że scenariusz
ten może się powtórzyć, co znacznie utrudniłoby amerykańskie plany sfinansowania
odbudowy Iraku z dochodów ze sprzedaży irackiej ropy384. Oceniano, że jeśli obawy te by się
ziściły, odbudowa infrastruktury wydobywczej Iraku pochłonęłaby 50 mld dolarów.
Co więcej, jej zniszczenie niemal na pewno prowadziłoby do wysokiego wzrostu cen ropy
naftowej na światowych rynkach, co z kolei przełożyłoby się na problemy gospodarki
381
K. Stefanek, op. cit., s. 106-107, 119-120. W lipcu 2003 r. na odpowiedź taką wskazywało 47%
ankietowanych Irakijczyków.
382
Ibidem, s. 107.
383
Ibidem, s. 119-120, 123.
384
K. Korzeniewski, op. cit., s. 42; K. Stefanek, op. cit., s. 123.
179
amerykańskiej. Na początku marca 2003 r., w przededniu wojny, sekretarz obrony USA
Donald Rumsfeld podał informację o podpaleniu przez iracki rząd 3-4 szybów naftowych
w okolicach Basry, a na większości pozostałych miały zostały zainstalowane ładunki
wybuchowe. Rumsfeld zapowiedział także wysłanie sił specjalnych w celu zabezpieczenia
szybów. Informacje te okazały się jednak nieprawdzie385.
16 marca w deklaracji wydanej po wspomnianym szczycie na Azorach przywódcy
USA, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Portugalii stwierdzili, że odbudowa gospodarcza Iraku
będzie ułatwiona dzięki zapobieżeniu w czasie wojny aktom sabotażu i szybkiej naprawie
szkód w sektorze wydobycia bogactw naturalnych Iraku. Pierwszego dnia wojny Donald
Rumsfeld wymienił zabezpieczenie irackiej infrastruktury naftowej wśród celów wojny. Już
dzień wcześniej weszły do Iraku amerykańskie siły specjalne, których zadaniem było m.in.
przejęcie kontroli nad tą infrastrukturą. Pierwszego dnia wojny siły sojusznicze zajęły pola
roponośne Rumaila, a dzień później wkroczyły do Umm Kasr, głównego irackiego portu.
Siły amerykańskie w szybkim tempie przejęły kontrolę nad instalacjami naftowymi
na południu kraju, zaś gdy 26 marca na kontrolowanej przez Kurdów północy kraju ląduje
desant amerykański, oddziały amerykańskie i kurdyjskie wspólnie stopniowo zabezpieczają
pola naftowe tam położone. W ten sposób uniemożliwiono spełnienie się czarnego
scenariusza, o ile Saddam rzeczywiście brał go pod uwagę. Iracki przemysł naftowy został
w zasadzie przejęty w stanie nienaruszonym386. Jak jednak wiadomo, prawdziwe problemy
zaczęły się dopiero po zakończeniu głównych działań wojennych. Podczas wojny w Iraku
jednym z głównych celów ataków stała się infrastruktura przesyłowa ropy naftowej, co miało
utrudnić działanie Amerykanów poprzez pozbawienie ich środków z eksportu irackiej ropy,
które miały służyć do odbudowy kraju. Siły amerykańskie nie było dostatecznie liczne i były
w stanie chronić jedynie miejsca wydobycia, dlatego setki kilometrów rurociągów były
stosunkowo łatwym celem dla dysponujących coraz lepszymi materiałami wybuchowymi
partyzantów. Sytuację pogarszał fatalny stan infrastruktury wydobywczej, będący efektem
kilkunastu lat sankcji i izolacji Iraku. Czarny scenariusz wojny spełnił się po ogłoszeniu jej
zakończenia387.
385
M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 141-143. A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s. 402.
K. Korzeniewski, op. cit., s. 46; A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s. 404; M. Leśniewski,
Druga wojna…, s. 865, 867, 869; K. Stefanek, op. cit., s. 134-135.
387
K. Korzeniewski, op. cit., s. 48; J. Symonides, op. cit., s. 371.
386
180
5. Rywalizacja z Chinami o złoża ropy naftowej
Chiny są drugim największym konsumentem ropy naftowej na świecie (11,7%
światowego zużycia). Dynamiczny rozwój chińskiej gospodarki sprawia, że potrzebuje ona
coraz więcej surowców energetycznych, w tym ropy naftowej. Potrzeby te zaspokajane są
przede wszystkim poprzez import – o ile w 1993 r. z importu pochodziło 6% ropy naftowej
zużywanej przez Chiny, to w 2005 r. już 60%388. Jest to spowodowane ograniczonością
chińskich zasobów ropy naftowej, które wynoszą zaledwie 1% zasobów światowych389.
Ogromne i stale rosnące chińskie zapotrzebowanie na surowce energetyczne prowadzi
do wzrostu rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi o dostęp do złóż ropy naftowej w świecie.
Chiny wchodzą przede wszystkim na te rynki naftowe, na które Stany Zjednoczone nie chcą
wchodzić ze względów politycznych, m.in. z powodu stosowanych przez siebie sankcji.
Chiny kupują na preferencyjnych warunkach duże ilości ropy naftowej z Iranu, Sudanu
i innych państw afrykańskich, w zamian za co wspierają ich niedemokratyczne reżimy
i chronią je przed zdecydowanymi sankcjami Rady Bezpieczeństwa ONZ390. Polem
rywalizacji jest także Azja Centralna, gdzie ścierają się wpływy firm naftowych z USA, Chin
i Rosji (Chińczycy zresztą inwestują też w przemysł wydobywczy w samej Rosji). Chiny
kupują coraz więcej ropy naftowej nawet z dalekiej Wenezueli.
Na dłuższą metę jednak rosnące chińskie zapotrzebowanie na ropę naftową jest
w stanie zaspokoić tylko Bliski Wschód – tradycyjny rejon dominacji politycznej
i ekonomicznej Stanów Zjednoczonych. Dochodzi w ten sposób do rywalizacji amerykańsko
– chińskiej w tym rejonie, czego przejawem, poza wspomnianym już zacieśnianiem
stosunkowo chińsko – irańskich, jest zbliżenie chińsko – saudyjskie: w 1999 r. państwa
ogłosiły strategiczne partnerstwo naftowe i rozpoczęły dynamiczną wymianę handlową
i inwestycyjną. Polem rywalizacji amerykańsko – chińskiej stał się również Irak. Jeszcze
w czasach Saddama Chiny podpisały wielki kontrakt na eksploatację złóż w środkowym
Iraku, i to mimo obowiązującego embarga ONZ391. Jednakże po zakończeniu wojny
z Irakiem wszystkie kontrakty zawarte przez Saddama zostały przez amerykańsko –
brytyjskie władze okupacyjne unieważnione, zaś zamówienia publiczne na odbudowę Iraku
i eksploatację jego bogactw naturalnych miały być, zgodnie z dyrektywą wydaną
388
J. Symonides, op. cit., s. 105.
Statistical review…, s. 6.
390
Postawę Chińczyków dobrze obrazuje wypowiedź jednego z doradców chińskiego rządu, cytowanego przez
„Washington Post” : „Prawa człowieka? Nie dbamy o to. Interesuje nas tylko ropa. Kto pomaga Chinom
rozwiązać problem związany z energią, jest przyjacielem.” M. Skarżyński, Globalne bezpieczeństwo…, s. 106.
391
Ibidem, s. 104-106.
389
181
przez zastępcę sekretarza obrony Paula Wolfowitza, dostępne jedynie dla firm pochodzących
z państw, które poparły USA w wojnie z Irakiem. W ten sposób Chińczycy zostali
wyeliminowani z irackiego rynku, co oznaczało poważne zwycięstwo w globalnej rywalizacji
chińsko – amerykańskiej o dostęp do złóż ropy naftowej392.
392
A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s. 401, 405; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 304.
182
VIII. Uwarunkowania wojskowe
1. Perspektywa łatwego zwycięstwa
Kiedy zaraz po zamachach 11 września Paul Wolfowitz proponował, by Stany
Zjednoczone uderzyły w pierwszej kolejności na Irak, argumentował to przede wszystkim
łatwością w osiągnięciu potencjalnego zwycięstwa. Wolfowitz twierdził, że Afganistan
jest celem dużo trudniejszym niż Irak, ze względu na panujące w nim warunki naturalne Afganistan jest krajem górzystym, dającym świetne warunki dla działań partyzanckich,
utrudniającym
natomiast
wykorzystanie
wojsk
zmechanizowanych.
Irak
natomiast
to wymarzony teren działania dla szybkich ruchów wojsk pancernych i nie zapewniający
osłony dla przemieszczających się oddziałów wroga. Do tego Irak rządzony był przez kruchy,
represyjny reżim, który powinien się zawalić, gdy tylko Irakijczycy dostrzegą realną
możliwość zmian. Wolfowitz podnosił wątpliwości, że brak szybkiego sukcesu
w ewentualnej wojnie z Afganistanem może zmniejszyć poparcie dla niej w społeczeństwie
amerykańskim oraz wśród członków koalicji antyterrorystycznej, co mogłoby wykluczyć
podjęcie dalszych działań wobec innych państw. Z tego powodu, jego zdaniem, „wojnę
z terroryzmem” powinny Stany Zjednoczone rozpocząć właśnie od Iraku (choć sam oceniał,
że istnieje od 10 do 50% prawdopodobieństwa, że Saddam Husajn był zamieszany w ataki
z 11 września). Propozycja Wolfowitza nie zyskała wówczas akceptacji, jednak
w późniejszych miesiącach w głowach amerykańskich decydentów pozostawała za pewne
myśl, że pokonanie Iraku nie stanowiłoby problemu, co zachęcało ich do podjęcia działań
przeciwko temu państwu393.
Amerykanie mieli w pamięci łatwe zwycięstwo, jakie odnieśli nad Irakijczykami
w 1991 r. W ciągu 39 dni nalotów i 100 godzin walk lądowych jedna z najsilniejszych armii
Bliskiego Wschodu została pokonana. Kosztowało to życie jedynie 240 aliantów, w tym 148
żołnierzy amerykańskich. Siły sprzymierzone straciły 30 czołgów i 56 samolotów. Straty
po stronie irackiej były nieporównywalnie większe – 35 tysięcy zabitych (w większości
żołnierzy), 86 tysięcy żołnierzy wziętych do niewoli, 3847 zniszczonych czołgów, 1450
bojowych wozów piechoty, 2917 dział oraz 97 samolotów (147 uciekło do Iranu).
Już wówczas obie armie dzieliła przepaść technologiczna, a kilkanaście lat dynamicznego
rozwoju amerykańskich sił zbrojnych z jednej oraz sankcji i izolacji z drugiej strony
dysproporcje te musiało jeszcze pogłębić. Wojna z 1991 r. stanowiła istotny kontekst
393
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 45-46; K. Stefanek, op. cit., s. 128; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 17, 20, 81.
183
dla zamiarów, koncepcji strategicznych i planów operacyjnych USA394. Wspomnienie tak
łatwego zwycięstwa na pewno ułatwiało podjęcie decyzji o kolejnej wojnie z tym samym
przeciwnikiem. Ułatwiło ją także osiągnięte minimalnym kosztem, spektakularne zwycięstwo
nad Afganistanem, który, ze względu na warunki naturalne, wydawał się dużo trudniejszym
przeciwnikiem, niż Irak.
W nadchodzącej wojnie po raz pierwszy na niespotykaną wcześniej skalę miało dojść
do użycia środków walki opartych na najnowocześniejszych technologiach, będących
wynikiem tzw. „rewolucji w sferze wojskowości” (Revolution in Military Affairs – RMA),
czyli nadzwyczajnego, jakościowego rozwoju techniki militarnej i będącego jego pochodną
wzrostu potencjału wojskowego USA. Obecna RMA napędzana jest przede wszystkim
poprzez rozwój technik informatycznych, czyli gromadzenia i przetwarzania danych,
co wyraża się przede wszystkim w komputeryzacji techniki wojskowej. Dokonująca się
rewolucja „umożliwia niespotykaną wcześniej szybkość, precyzję i zasięg rażenia,
strategiczną ruchliwość, czyni nieporównywanie bardziej skutecznymi bombardowania
strategiczne, zapewnia niemożliwy wcześniej do osiągnięcia zintegrowany obraz przyszłego
bądź obecnego pola walki, umożliwia ścisłą integrację działań w ramach jednego pola walki
wszystkich komponentów sił zbrojnych (…). Chodzi o wojskowe wykorzystanie technologii
związanych z elektroniką, informatyką i inżynierią materiałową395. Owoce dokonanej
w latach 90 – tych rewolucji miały być zebrane w roku 2003. Już wojnę w 1991 r. nazywano
pierwszą wojną ery informatycznej, jednak od tego czasu postęp był tak wielki, że w 2003 r.
można było wykorzystać najnowocześniejszą technikę na skalę masową. W 1991 r.
tzw. inteligentne bomby (samonaprowadzające się lub naprowadzane laserowo) stanowiły
7% wszystkich użytych w wojnie z Irakiem, w wojnie z Jugosławią w 1999 r. – 30%,
w wojnie z Afganistanem – 70%, zaś w wojnie z Irakiem w 2003 r. już 90%. W 2003 r.
zastosowano 1000 razy więcej komputerów, niż w 1991 r. Znacznie ulepszono też środki
zwiadu i rozpoznania, co pozwalało na zaskoczenie wroga zarówno w wymiarze taktycznym,
jak i operacyjnym. RMA pozwoliła także na znaczne ulepszenie technik i możliwości
prowadzenia wojny psychologicznej i propagandowej.
W wojnie 2003 r. po raz pierwszy miało też dojść do prowadzenia działań wojennych
zgodnie z koncepcją walki sieciocentrycznej, czyli opierającej się na uzyskaniu pełnej
przewagi informacyjnej i jej użyciu w celu uzyskania precyzji ataku i efektu zaskoczenia.
W praktyce polega to na integracji systemów rozpoznania i rażenia, co minimalizuje czas
394
395
B. Balcerowicz, op. cit., s. 357; K. Korzeniewski, op. cit., s. 43, 58.; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 869.
R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 284-285.
184
potrzebny na zniszczenie celu po jego rozpoznaniu (prowadzenie walki z odległości w czasie
rzeczywistym) i zapewnia maksymalną synchronizację działań wojennych. Innowacje były
wprowadzane nie tylko na szczeblu strategicznym i operacyjnym, ale też taktycznym –
w 1991 r. 1 urządzenie GPS przypadało na 1000 żołnierzy, zaś w 2003 r. 2 takie urządzenia
przypadały na 5 żołnierzy. Dzięki RMA pojawił się nowy rodzaj żołnierza –
tzw. cyborgsolider, którego wyposażenie bojowe warte jest 100 – 200 tys. dolarów, któremu
technologia zapewnia wysoki poziom osobistego bezpieczeństwa i śmiercionośną siłę
rażenia. W sumie RMA stawia przeciwnika nie będącego jej beneficjentem w sytuacji
całkowitej bezbronności w starciu z takim państwem, jak USA396.
Gdy dysponuje się taką potęgą, powstaje pokusa, by jej użyć dla realizacji własnych
interesów i znacznie ułatwia to decyzję o rozpoczęciu wojny. W tym też kontekście należy
odczytywać słowa G.W. Busha, który na kilka miesięcy przed rozpoczęciem wojny twierdził,
że nie ma nic przeciwko prowadzeniu jej bez pomocy sojuszników. Ameryka, jak się
wydawało, dysponowała taką potęgą, że mogła sobie na to pozwolić. Na wpływ RMA
na proces podejmowania decyzji w zakresie prowadzenia wojen należy jednak spojrzeć
głębiej. Należy pamiętać, że beneficjentami RMA są wyłącznie państwa najwyżej rozwinięte,
a tylko USA korzystają z niej w pełnym zakresie. Ogólnie rzecz ujmując, obecna RMA
prowadzi do zwiększenia bezpieczeństwa strony będącej jej beneficjentem i przeniesienia
ciężaru strat na przeciwnika, widocznego na odległość. Powstaje w ten sposób możliwość
zadawania wielkich zniszczeń z ogromnego dystansu. Prowadzi to do możliwości zadawania
bezpiecznych, bezkarnych uderzeń na pozycje przeciwnika397. Pociąga to za sobą rozmaite
polityczne i strategiczne konsekwencje. „Chodzi tu o fakt, iż decyzję o odpaleniu rakiety
z Oceanu Indyjskiego, która spadnie na obiekt w Iraku lub Afganistanie, podejmuje (…)
oficer – urzędnik obserwujący pole walki na monitorze, który siedzi w ośrodku dowodzenia
w Tampie na Florydzie. Prowadzi to do (…) technokratycznej racjonalizacji walki. Decyzję
o zniszczeniu lub śmierci wielu osób podejmuje się z daleka, na chłodno, bez emocji. Śmierć
i zniszczenia na odległość nas „nie dotyczą”. Nie może w tej sytuacji dziwić, iż do wojny prą
396
B. Balcerowicz, op. cit., s. 356, 361; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 869-870; W. Szymborski, Irak: casus…,
s. 46, 48, 57; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 275, 284-286. Nie należy jednak wniosków na temat
supernowoczesności amerykańskiej armii rozciągać na wszystkich jej członków. Beneficjentem RMA nadal w
największym stopniu są oddziały elitarne, natomiast np. żołnierze gwardii narodowej biorący udział w operacji
stabilizacyjnej w Iraku borykali się z problemami z zaopatrzeniem i wyposażeniem, o które postronny
obserwator, czytający o potędze i nowoczesności amerykańskich sił zbrojnych, nigdy by ich nie podejrzewał.
Dobry obraz życia codziennego takiego „zwykłego żołnierza” i jego problemów dają wspomnienia J.C. Hartleya,
żołnierza gwardii narodowej, który spędził rok w Iraku. J. C. Hartley, Po prostu żołnierz. Rok służby w Iraku, Red
Horse, Lublin 2006.
397
B. Balcerowicz, op. cit., s. 356, 361; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 275, 284-286.
185
teraz ci, którzy jej z bliska nie widzieli: stratedzy zza biurka, technokraci, raczej cywilni
niż wojskowi”398.
Do charakterystyki tej świetnie pasują takie osoby, jak George W. Bush, Dick
Cheney, Donald Rumsfeld, Condoleezza Rice, Paul Wolfowitz czy Lewis Libby399, a których
oponentami byli w kwestii irackiej Colin Powell i Richard Armitage, bohaterowie wojny
w Wietnamie, wstrzemięźliwi, jeśli chodzi o użycie siły. Skutki takiego stanu rzeczy sięgają
niezwykle głęboko. „Pojawia się coś, co jest nazywane przez badaczy fanatyzmem
technologicznym, technologiczną pychą bądź arogancją. Przekonanie o wyższości
technologicznej, która zapewnia przewagę militarną, przenosi się do sfery stosunków
międzynarodowych
poprzez
przeświadczenie
o
wyższości
polityki
zagranicznej,
a przynajmniej skuteczności w realizacji jej celów”400. W efekcie powstaje zagrożenie,
że czynnik naukowo – techniczny może skłaniać decydentów do łatwiejszego podejmowania
decyzji o rozpoczęciu wojny, stawać się czynnikiem konfliktogennym. Skoro wojna jawi się
zajęciem niemal całkowicie bezpiecznym, różnorodne grupy nacisku osiągające z wojen
korzyści (np. kompleks przemysłowo – wojskowy) mogą łatwiej docierać ze swymi
naciskami do polityków i skłaniać ich do wojny. W efekcie RMA zmienia nie tylko sposób
prowadzenia wojny – RMA wpływa na całą politykę zagraniczną jej beneficjentów,
w szczególności – Stanów Zjednoczonych. Czynnik ten za pewne nie pozostawał
bez znaczenia w kontekście decyzji o wojnie z Irakiem401.
Szybkie, efektowne i niemal bez wysiłku osiągnięte, mimo braku odpowiednich
planów wojennych i konieczności improwizacji, zwycięstwo nad Afganistanem wzmocniło
398
R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 286-287.
Jak lapidarnie i barwnie ujął to Colin Powell, „Problem polega na tym, że nikt z nich nie przeżył bójki
w barze.” B. Woodward, Stan Zakłamania…, s. 137.
400
R. Kuźniar, op.cit. s. 287.
401
RMA pogłębia także element już wcześniej charakterystyczny dla amerykańskiej strategii – „koncentrację
na środkach, a nie na celach strategii, na zwycięstwie, a nie na rozwiązaniu problemu, który był przyczyną
konfliktu. Ameryka jest jedynym krajem posiadającym dostatek zasobów, które może przeznaczyć
do odniesienia zwycięstwa (a porażka nie wchodzi w grę choćby z prestiżowych względów, z uwagi
na „wiarygodność Ameryki”). Jest także jedynym państwem, które nie musi obawiać się nadużycia siły. Jak
pisze dyrektor SIPRI Alyson Bailes, jej przytłaczający potencjał daje jej swobodę działania bez troski o ryzyko,
jakie podejmuje, czy karę, jaka może spotkać kogoś, kto angażuje się w działania wojenne. Stąd bierze się,
co podkreśla Colin S. Gray, preferencja Ameryki dla rozwiązań technicznych, siłowych, wykorzystujących jej
przewagę w sferze RMA kosztem rozwiązań politycznych, wymagających rozwagi i cierpliwości. Skłonność
do fascynacji nowymi środkami militarnymi przeważająca nad refleksją na temat ich strategicznej użyteczności
jest zawsze właściwa, jego zdaniem, amerykańskiej security community.” R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 293.
Zjawisko to należy uznać za jedną z przyczyn katastrofalnych zaniechań w planowaniu działań na okres
powojenny w Iraku.
399
186
argumenty zwolenników podjęcia działań przeciwko Irakowi402, szczególnie, że tym razem
wojnę miały poprzedzić wielomiesięczne przygotowania oraz opracowanie perfekcyjnego
planu natarcia. Słabość Iraku była również tą przyczyną, która spowodowała, że właśnie
on spośród trzech państw zaliczonych przez Busha do tzw. „osi zła” miał się stać celem
amerykańskiego ataku. W 2003 r. siły koalicji antyirackiej zaangażowane w wojnę liczyły
512,2 tys. żołnierzy, z czego w strefie bezpośrednich działań wojennych operowało 231 tys.
żołnierzy403. Łączny zaangażowany amerykański personel wojskowy liczył 467 tys.
żołnierzy404, brytyjski – 43 tys., australijski – 2 tys., zaś polski – 180 żołnierzy405. Siły
te wspomagane były przez 1663 samoloty amerykańskie i 138 maszyny należące
do pozostałych członków koalicji, jak również 966 czołgów. Znaczenie miały przy tym nie
tyle liczby, co przede wszystkim jakość zaangażowanych sił zbrojnych – armia amerykańska
była najnowocześniejsza na świecie, najbardziej nasycona zaawansowanymi technologicznie
systemami uzbrojenia, wsparcia i wyposażenia armii. Naprzeciw tej potędze stanął Irak,
bez problemu pokonany w roku 1991, który poniósł wówczas ogromne straty i nie był
w stanie przez kilkanaście lat, z powodu sankcji i międzynarodowej izolacji, odbudować
swojego i tak umiarkowanego potencjału wojskowego. Wyraźnie odbijało się to zarówno
na liczebności, jak i jakości irackich sił zbrojnych.
W skali regionalnej Irak nadal stanowił liczącą się siłę, ale w porównaniu z siłami
USA, wspomaganymi przez koalicjantów, był absolutnie bez szans na podjęcie równej walki.
Irak do bezpośrednich działań wojennych mógł przeznaczyć 400 tys. żołnierzy, ok. 700
sprawnych czołgów produkcji radzieckiej oraz ok. 150 sprawnych samolotów. „Jakość
uzbrojenia i sprzętu, a także poziom wyszkolenia wojska, dalece odbiegała od standardów
europejskich (też wschodnioeuropejskich), w stosunku do standardów amerykańskich
pozostawała zaś w głębokiej asymetrii”406. Sprzęt irackiej armii pochodził generalnie
sprzed wprowadzenia sankcji, czyli z lat 80-tych. Co więcej, dzięki stosowaniu dezinformacji
402
Podobnie jak w przypadku późniejszych zachwytów na przebiegiem wojny z Irakiem, uwadze entuzjastów
wojny z Afganistanem umykał nieporównywalnie słabszy niż amerykański potencjał przeciwnika. Por. R.
Kuźniar, Polityka i siła…, s. 296.
403
Pozostałe siły stanowiły jednostki wsparcia i zaopatrzenia, funkcjonujące poza strefą działań bojowych. B.
Balcerowicz, op. cit., s. 357.
404
Stanowiło to 30% aktywnego personelu armii amerykańskiej. Ibidem, s. 356.
405
Jak zauważa prof. Bolesław Balcerowicz, „Wojska zgromadzone przeciwko Irakowi nazywa się koalicyjnymi.
Użycie tego terminu jest uprawnione, choć symptomatyczny jest fakt, że ponad 90% tej koalicji stanowiły siły
amerykańskie; za liczącego się partnera należy uznać Wielką Brytanię; kontrybucja trzeciego pod względem
militarnego udziału koalicjanta, Australii, to około 1% całości. Istotną cechą tej wojny (…) była asymetria
wojujących stron (…). Rzadko jednak dostrzega się „wewnętrzny” wymiar asymetrii tej wojny. Dotyczy ona
koalicji, bardzo różnej od tej z pierwszej wojny w Zatoce.” Ibidem, s. 358.
406
Ibidem, s. 357.
187
udało się utrzymać dowództwo irackie w przeświadczeniu, że Amerykanie zaatakują Irak
na dwóch frontach (ze względu na sprzeciw Turcji niemożliwe stało się otwarcie regularnego
frontu północnego), w efekcie czego nie zdecydowało się ono na przesunięcie dodatkowych
sił z północy na południe kraju, gdzie miała się rozegrać główna batalia z agresorami.
Zgodnie z zasadami sztuki wojennej, na ogólną przewagę wojenną składa się
domincja na morzu, w powietrzu, na lądzie oraz w środowisku walki informacyjnej. Siły
koalicji miały absolutną przewagę na morzu, gdyż Irak praktycznie nie miał sił morskich.
Jeśli chodzi o siły lotnicze, to Irak dysponował niewielką ilością przestarzałych samolotów,
obsługiwanych przez bardzo słabo wyszkolonych pilotów i personel naziemny. Dzięki
bombardowaniom prowadzonym od 29 sierpnia 2002 r. w ramach operacji „Southern Focus”
udało się siłom sojuszniczym unieszkodliwić iracką obronę przeciwlotniczą. W efekcie
uzyskano całkowite panowanie w powietrzu już od pierwszych chwil wojny, a każde większe
przemieszczenie oddziałów irackich groziło ich zniszczeniem przez lotnictwo. Dzień
przed rozpoczęciem wojny lotnictwo amerykańskie zaatakowało centra dowodzenia
i koordynacji irackiej obrony przeciwlotniczej, zaś siły specjalne odcięły linie komunikacyjne
z Syrią i Jordanią. Irak nie miał żadnych szans w starciu ze Stanami Zjednoczonymi.
Co więcej, od grudnia 2002 r. prowadzone były na jego terytorium przez Amerykanów
operacje psychologiczne na bezprecedensową skalę. Polegały one na informowaniu
społeczeństwa irackiego o wyzwoleńczych celach wojny, wzywaniu żołnierzy irackich
do nieryzykowania życia dla tyrana i niestawiania oporu itp. Używano do tego celu ulotek,
audycji radiowych, e – maili. Amerykanie spodziewali się, że operacje te w zasadniczy
sposób wpłyną na morale wojsk irackich oraz wywołają entuzjastyczne przyjęcie sił koalicji
przez iracką ludność cywilną. Także w tym kontekście wojna z Irakiem jawiła się
amerykańskiemu
dowództwu
jako
prosta
operacja.407
Jeśli
chodzi
o
stosunek
zaangażowanych wojsk, to liczebność jednostek irackich bezpośrednio przeznaczonych
do walki przeważała liczebność analogicznych sił koalicji, jednakże przewaga technologiczna
tych ostatnich oraz jakość używanego przez nie sprzętu i wyszkolenia żołnierzy oraz jakość
systemów dowodzenia, rozpoznania, wsparcia i zaopatrzenia żołnierzy wielokrotnie
rekompensowały tę różnicę. „Uzbrojenie Amerykanów pozwalało im na bezpieczne
407
Ibidem, s. 357-358; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 866-867; K. Stefanek, op. cit., s. 120; R. Kuźniar,
Polityka i siła…, s. 295, B. Woodward, Plan Ataku…, s. 30. Jak słusznie zauważa Katarzyna Stefanek, operacje
te nie zmieniły zasadniczo nastawienia Irakijczyków, którzy w znacznej mierze przyjęli postawę neutralną
wobec inwazji USA i ich koalicjantów (szczególnie rozczarowali amerykanów iraccy szyici, pomni zawodu,
jakiego doznali od Amerykanów podczas powstania w 1991 r.). Przede wszystkim jednak operacje te „nie
wystarczyły do usprawiedliwienia błędów, jakie Koalicja popełniała od początku okupacji.” K. Stefanek, op. cit.,
s. 120.
188
ostrzeliwanie (rozstrzeliwanie) celów, praktycznie spoza zasięgu ognia przeciwnika. W ten
sposób we wszystkich środowiskach walki siły koalicje miały przewagę. Amerykańscy
planiści wiedzieli o tym na długo przed wojną, co było dodatkowym czynnikiem,
sprzyjającym decyzji o ataku. Gdy decydenci mają pewność zwycięstwa, znacznie łatwiej
jest podjąć im decyzję o wojnie”408.
Między obu państwami istniała nie tylko różnica w potencjałach wojskowych,
ale też ogromna różnica poziomu cywilizacyjnego, pogłębiana jeszcze przez wieloletnią
izolację. Iracki reżim był kruchy, osłabiony sankcjami oraz wewnętrznymi podziałami
i niezdolny do prowadzenia skutecznej wojny. Ani przez chwilę nie mogło być wątpliwości,
kto będzie jej zwycięzcą409. Co więcej, przedstawiciele irackiej opozycji informowali
Amerykanów, że ich wojska będą witane jako wyzwolicielskie; jak ujął to jeden
z opozycjonistów na spotkaniu z prezydentem Bushem i wiceprezydentem Cheneyem
10 stycznia 2003 r., „Ludzie będą witać wojska kwiatami i słodyczami”410. Wizja takiej
wyzwolicielskiej, łatwej wojny stawała się w sposób nieodparty kusząca.
Początkowo potwierdzeniem tezy o „łatwej wojnie” była szybkość, z jaką udało się
pokonać iracki reżim w 2003 r.411, oraz ogromne dysproporcje w stratach walczących stron.
W walkach poległo bowiem jedynie 159 żołnierzy amerykańskich i brytyjskich412, stracono
także 12-15 czołgów, 5 samolotów oraz 8 śmigłowców. Straty irackie ocenia się na od 2
do 25 tys. żołnierzy i 3,2 – 6 tys. cywilów. Większość irackich jednostek nie podejmowała
nawet walki, rozchodząc się do domów. W trakcie walk zniszczeniu uległ praktycznie cały
ciężki sprzęt armii irackiej. Wojna rozpoczęła się 20 marca 2003 r., a już 9 kwietnia, mimo
wyrażanych wielokrotnie przed rozpoczęciem wojny i w jej trakcie obaw, że Saddam uczyni
z Bagdadu pole ciężkiej miejskiej bitwy, iracka stolica poddała się niemal bez walki. Ostatnia
duża formacja wojskowa skapitulowała 16 kwietnia pod Ar – Ramadi413. Wojna zasadniczo
zakończyła się zatem po czterech tygodniach walk, co wywołało wielki podziw wśród wielu
polityków, dziennikarzy i badaczy414. Jak stwierdził sekretarz obrony Donald Rumsfeld,
408
B. Balcerowicz, op. cit., s. 357-358.
R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 299.
410
B. Woodward, Plan Ataku…, s. 202.
411
Celami militarnymi wojny z Irakiem były: rozbicie jego sił zbrojnych; ustanowienie kontroli nad jego
terytorium; stabilizacja i stworzenie warunków dla odbudowy i przebudowy tego państwa. B. Balcerowicz, op.
cit., s. 359.
412
W tym 125 Amerykanów, spośród których 96 zginęło w walkach, 29 zmarło w wyniku wypadków i chorób.
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 869.
413
Ibidem, s. 869-870; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 299.
414
Jak słusznie zauważa prof. Bolesław Balcerowicz, „Wojna i jej skutki doczekały się już wielu ocen. Są one
jednak obarczone istotnymi niedoskonałościami. Przede wszystkim brakuje im koniecznej perspektywy
409
189
wojna z Irakiem „stanowiła bezprecedensową kombinację tempa, precyzji, zaskoczenia
i elastyczności”415. Wydawało się, że do osiągnięcia zakładanych celów wojny pozostawało
już niewiele wysiłku, że sukces odniesiony na polu bitwy łatwo uda się przełożyć na sukces
polityczny, na sukces przebudowy Iraku. Wojska wroga zostały pobite bądź rozproszone,
udało się je pokonać bez dużych strat wśród irackiej ludności cywilnej i w infrastrukturze –
nic nie zapowiadało nadchodzącej katastrofy416.
Dopiero kolejne miesiące miały zweryfikować ten entuzjazm – „łatwa wojna”
przerodziła się stopniowo w „drugi Wietnam”. W trakcie całej operacji w Iraku zginęło 4805
żołnierzy sił stabilizacyjnych417. Amerykańska potęga jest niepodważalna i bez większych
problemów zmiotła reżim Saddama Husajna, jednak nie po raz pierwszy okazało się,
że Amerykanie nie radzą sobie z działaniami z zakresu budowania pokoju, i kiedy pojawiają
się problemy, zaczynają szukać pomocy innych państw i instytucjach międzynarodowych –
którymi w przededniu konfrontacji tak wzgardzali. RMA ma swoje ograniczenia
i w niewielkim tylko stopniu daje się zastosować np. do walk miejskich (urban warfare),
w trakcie których nadal nie da się uniknąć dużych strat materialnych i ludzkich, zaś widok
zniszczonych miast ma znaczny i negatywny wpływ na opinię publiczną. Po zakończeniu
głównych
działań
wojennych
przeciwko
armii
Saddama
Amerykanie
prowadzili
coraz bardziej intensywne działania militarne, w tym dokonywali pacyfikacji miast
i bombardowań z powietrza, często nadużywając siły, czym wywoływali rosnący opór
czasowej – by nie rzec – historycznej. Formułuje się je zazwyczaj na podstawie jednostronnych –
amerykańskich danych, informacji i ocen. Te zaś z natury rzeczy mogą być skażone subiektywizmem
i potrzebami politycznej gry (…) W ocenach operacji Iraqi Freedom realizowanej przez siły zbrojne nie tylko
wśród zwycięzców dominuje bezwarunkowe uznanie, czasami graniczące z bezrefleksyjnymi zachwytami.
Oceny zdystansowane, krytyczne – szczególnie u nas – słyszy się rzadko”. B. Balcerowicz, op. cit., s. 356. Słowa
te pisane były w 2004 r., jednak pozostają aktualne do dziś.
415
Ibidem, s. 360. Trafna i wyważona wydaje się opinia profesora Balcerowicza na temat tej wojny:
„Błyskotliwe zwycięstwo Amerykanów i Anglików było – nie pomniejszając ich mistrzostwa – też „zasługą”
słabości przeciwnika, słabości zarówno w sferze koncepcji, jak i sferze realizacji; słabości morale, wyszkolenia,
uzbrojenia, sprzętu. Niedostatki irackiej armii, błędy koncepcyjne irackiego dowództwa, błędy militarne
popełnione przez nie w tej wojnie były odwrotnie proporcjonalne do zdolności, koncepcji i sposobu jej
przeprowadzenia przez stronę amerykańską i brytyjską. Zdolności wojsk koalicyjnych, szczególnie
amerykańskich, są obecnie nieporównywalnie wyższe od wszystkich innych armii świata. Na uznanie i wysoką
ocenę zasługuje też niewątpliwe koncepcja i wykonanie operacji wojennej „Iraqi Freedom”, choć jej
samoocenę należałoby przyjmować bez nadmiernych emocji.” Dalej profesor wskazuje, że osiągnięte w tej
wojnie tempo (30 km na dobę) jest co prawda niezłym wynikiem, ale historia wojen zna zarówno
porównywalne jak i bardziej imponujące osiągnięcia. Ibidem, s. 360. Podsumowując, wojna z Irakiem była
efektownym zwycięstwem, ale nie uprawnia do bezkrytycznego zachwytu.
416
Ibidem, s. 361.
417
W tym 4487 żołnierzy amerykańskich, 179 brytyjskich, oraz 139 pochodzących z innych państw, biorących
udział w misji – 33 z Włoch, 23 z Polski, 18 z Ukrainy, 13 z Bułgarii, 11 z Hiszpanii, 7 z Danii, po 5 z Salwadoru i
Gruzji, 4 ze Słowacji, po 3 z Łotwy i Rumunii, po 2 z Estonii, Tajlandii, Australii i Holandii, po 1 z Kazachstanu,
Korei Południowej, Węgier, Czech, Fidżi i Azerbejdżanu. Iraq Coaltion Military Fatalities By Year,
http://www.icasualties.org/ (dostęp: 2.06.2013).
190
Irakijczyków. Odpowiedzią na problemy, wobec braku koncepcji działania i ideologicznego
postrzegania sytuacji w Iraku jako bitwy w „wojnie z terroryzmem”, było dogmatyczne
„więcej siły”, absolutna dominacja destruktywnego elementu strategii418.
„Łatwa wojna” okazała się tak naprawdę bardzo trudna, gdyż brano pod uwagę
jedynie warunki zwycięstwa militarnego nad armią Saddama, nie zaś warunki zaprowadzenia
w Iraku trwałego pokoju – gdyby rozpatrywano również ten czynnik, być może dogłębniej
przemyślano by decyzję o wojnie przeciwko tak wieloetnicznemu i wieloreligijemu państwu,
jak Irak. Z punktu widzenia wojskowego Amerykanie skoncentrowali się na pokonaniu armii
irackiej, zaniedbali jednak dwóch kluczowych, wskazywanych przez K. von Clausewitza,
warunków zwycięstwa w wojnie – ustanowienia skutecznej kontroli nad terytorium irackim
(zaangażowane siły amerykańskie były zbyt małe) oraz, przede wszystkim, złamania woli
oporu przeciwnika. Amerykanie szli do tej wojny pod hasłami wyzwolenia narodu irackiego
i nie planowali łamania jego woli oporu, później jednak odmówili szybkiego przekazania
mu władzy nad własnym krajem, co wywołało opór wobec okupantów. Wewnętrznie
sprzeczna polityka
amerykańska
doprowadziła do tego,
że Amerykanie,
mimo,
że spodziewali się szybkiego zwycięstwa, wplątali się w sytuację, z którą nie potrafili sobie
poradzić niemal przez dekadę.
Zapatrzeni we własny potencjał i własne plany wojenne, amerykańscy planiści w zbyt
małym stopniu uwzględnili cele, jakie w tej wojnie chciał (lub, patrząc racjonalnie, powinien
był chcieć) osiągnąć zaatakowany reżim iracki. Podstawowym celem politycznym było
utrzymanie się Saddama Husajna u władzy. W przededniu wojny Bagdad starał się zapewnić
sobie realizację tego egzystencjalnego celu poprzez próby podzielenia społeczności
międzynarodowej, osłabienia koalicji antyirackiej oraz wciągnięcia w przyszły konflikt
państw arabskich. W przypadku pierwszych dwóch działań częściowo się to udało, jednak nie
powstrzymało to wojny, gdyż jej czynnikiem sprawczym były Stany Zjednoczone, których
władze zdecydowane były usunąć irackiego dyktatora i na których zamiar strona iracka
w żaden sposób nie mogła wpłynąć. Próba wciągnięcia w konflikt państw arabskich
i przekształcenia w ten sposób wojny amerykańsko – irackiej w wojnę amerykańsko –
arabską nie powiodła się. Jednakże później, już w trakcie trwania irackiej rebelii, arabskim
przeciwnikom Ameryki z dużymi sukcesami udawało się kreować wizerunek trwającego
konfliktu jako starcia sił Zachodu ze światem islamu, zatem w dłuższej perspektywie postulat
wciągnięcia całego świata arabskiego w pewnym sensie się powiódł. Wobec niepowodzenia
418
R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 285, 300, 303.
191
działań dyplomatycznych, nieuchronności wojny i porażki armii irackiej w starciu
z amerykańską potęgą, jedynym racjonalnym krokiem było unikanie walki przez siły wierne
Saddamowi, zejście do podziemia i kontynuowanie walki partyzanckiej w celu wciągnięcia
przeciwnika w przewlekłe działania zbrojne419
czyli
zastosowanie
metod walki
asymetrycznej420. Mogło to doprowadzić do zmęczenia amerykańskiego społeczeństwa
przedłużającą się wojną i stratami wśród własnych żołnierzy, wywołania „efektu Wietnamu”
i wycofania się wojsk amerykańskich.
Nie jest pewne, w jakim stopniu rozumiał to sam Saddam i na ile „rozsypanie się”
armii irackiej w starciu z armiami państw koalicji antyirackiej było wynikiem różnicy
potencjałów i braku legitymacji reżimu, za który żołnierze nie chcieli ginąć, a na ile
świadomą decyzją o oszczędzaniu własnych sił i przeznaczeniu ich później do działań
partyzanckich. W regularnych działaniach wojennych dowództwo irackie wykazało się
daleko posuniętą słabością i niekompetencją, popełniając jaskrawe błędy taktyczne
i operacyjne, działając zgodnie z przestarzałymi doktrynami wojennymi, możliwe jest jednak,
że od początku planowało główne działania partyzanckiej już po zakończeniu wojny. Byłoby
to jedyne rozwiązanie racjonalne, jednak Saddam Husajn wielokrotnie w przeszłości błędnie
odczytywał rzeczywistość. W każdym razie, nawet, jeśli nie było to zaplanowane przez siły
irackiego reżimu, to scenariusz irackiej rebelii, opierającej się na działaniach nieregularnych
faktycznie się spełnił. Przekonanie o własnej potędze i myślenie życzeniowe na temat reakcji
irackiego społeczeństwa na okupację sprawiło, że wojna z Irakiem szybko przekształciła się
w znacznie trudniejszą wojnę w Iraku421.
Planując wojnę z Irakiem zupełnie zapomniano o tym, jakie groźby niesie ze sobą
istnienie tak głębokiej asymetrii potencjałów walczących przeciwników. Wojna w 1991 r.
była, w opinii prezydenta George’a Busha seniora, zerwaniem z syndromem wietnamskim,
czyli powszechną niechęcią do używania przez USA siły i z fatalnym stanem morale armii.
Niestety,
oznaczała
też
zapomnienie
wietnamskich
doświadczeń
–
faktu,
419
Celami militarnymi Iraku w wojnie z USA było spowolnienie tempa operacji zaczepnej, wciągnięcie
przeciwnika w przewlekłe walki i zachowanie znacznego potencjału militarnego. B. Balcerowicz, op. cit., s. 359.
420
Jak pisze prof. Roman Kuźniar, „Z konfliktem asymetrycznym lub też asymetrycznością stron w konflikcie
mamy do czynienia wtedy, gdy strona słabsza nie ma możliwości sprostania, nawiązania równorzędnej walki,
ze względy na nieporównywalność i nieprzystawalność potencjałów stron, gdy dla strony słabszej stawką
w konflikcie jest egzystencja, podczas gdy dla strony silniejszej jest to konflikt drugorzędny; strona słabsza,
w przeciwieństwie do silniejszej, nie ma żadnej możliwości zniszczenia czy pokonania swego przeciwnika, może
jedynie zadać mu dotkliwe, także bolesne prestiżowo ciosy (…). W ramach tego rodzaju asymetrii strona
słabsza nie może wprawdzie pokonać strony silniejszej, może ponosić ciężkie straty i przegrywać w otwartej
walce, lecz nie zawsze musi przegrać starcie (wojnę) ze stroną silniejszą, a niekiedy wręcz potrafi zmusić stronę
silniejszą do uznania swych racji i zaprzestania toczonej przeciw niej wojny. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 283.
421
B. Balcerowicz, op. cit., s. 359-362; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 56-57.
192
że nieproporcjonalnie słabszy przeciwnik może zadać silniejszemu poważne ciosy. Wojna
w 2003 r. cechowała się daleko posuniętą asymetrią stron. Różnica ta cieszyła amerykańskich
planistów i polityków, którzy uważali, że wojna z tak słabym w porównaniu z USA
przeciwnikiem będzie zadaniem bardzo prostym. Asymteria ta ujawniła się w pierwszej fazie
wojny, w której armia iracka została pokonana bez większego wysiłku. Później jednak, jak
wskazano wyżej, sytuacja stała się znacznie trudniejsza, a potęga amerykańska nie
znajdowała zastosowania. „W układzie asymetrycznym strona słabsza nie jest (…) z góry
skazana na totalną klęskę. Zawsze istnieją pewne szanse na niedopuszczenie do osiągnięcia
przez silniejszego przeciwnika wszystkich jego celów. Podstawowym warunkiem uzyskania
takiej szansy jest niepodejmowanie walki na warunkach silniejszego. Asymetrię siły można
rekompensować odpowiednią strategią, odpowiednią taktyką, która oznacza szerokie
stosowanie nieregularnych, niekonwencjonalnych działań zbrojnych i niezbrojnych, a także
stawianie oporu w takich warunkach i sytuacjach, w których przewaga techniczna
przeciwnika staje się mało użyteczna”422. Jak już wspominano, nie wiadomo, na ile rozumiał
to Saddam, sporządzając swoje plany obronne. Pozornie starał się prowadzić regularne
działania obronne, być może jednak od początku przewidywał koncentrację działań
obronnych na okres po zakończeniu głównych działań wojennych. Nawet jednak jeśli
sytuacja w Iraku w kolejnych miesiącach po amerykańskiej interwencji nie była wynikiem
planu, to Irakijczycy sami bardzo szybko pojęli nauki, płynące z asymetrii stron konfliktu423.
Teza o „łatwej wojnie” ma jeszcze jeden wymiar – miała być to „łatwa wojna
ze światowym terroryzmem”. Jak określił to Benjamin Barber, „jeżeli nie można pokonać
terrorystów za pomocą inteligentnych bomb i przygniatającego ognia, trzeba poszukać
takiego nieprzyjaciela, którego uda się w ten sposób zwyciężyć”424. Stany Zjednoczone,
największe w świecie mocarstwo i potęga wojskowa, zdolna pokonać każde państwo –
została zaatakowana przez grupę terrorystów, uzbrojonych w plastikowe noże i gotowość
oddania własnego życia w celu wyrządzenia szkody znienawidzonej Ameryce. Co więcej,
Stany Zjednoczone nie były w stanie wykorzystać swej potęgi dla odpowiedniej odpowiedzi
czy też zemsty za dokonaną na niej zbrodnię – na tym bowiem polega istota zagrożeń
asymetrycznych425. Zamiast skoncentrować się na żmudnych działaniach wywiadowczych
422
B. Balcerowicz, op. cit., s. 360.
Por. Ibidem, s. 359-360.
424
Cytat za: W. Szymborski, Irak: casus…, s. 58.
425
„Współcześnie pojęcie asymetria łączy się przede wszystkim z działaniami agresywnymi, zmierzającymi do
ofensywnego wykorzystania możliwości kryjących się w zróżnicowaniu potencjałów militarnych stron. Jako
typowy przejaw asymetrii postrzega się dziś rozmaite strategie ataku na potężniejszego przeciwnika przez
423
193
w celu rzeczywistego rozwiązania istniejącego problemu terroryzmu, Stany Zjednoczone,
rządzone przez ludzi intelektualnie osadzonych w zimnej wojnie, postanowiły dokonać
zemsty zastępczej na państwie, które się do tego nadawało, wobec którego można było użyć
ogromnego amerykańskiego potencjału militarnego. Ze względu na skalę takiej wojny, łatwo
było później wytworzyć w społeczeństwie (i we własnym umyśle) poczucie, że dokonano
odpowiedniej odpowiedzi na atak z 11 września. Wojna z Irakiem nie była tak naprawdę
elementem wojny z terroryzmem – ale perspektywa jej dokonania była, ze względu
na posiadany potencjał, tak kusząca dla Stanów Zjednoczonych, że postanowiły zaatakować
ten kraj, a następnie przekonać same siebie, że za pomocą własnej potęgi zmiotły
z powierzchni ziemi ważny bastion terroryzmu – choć ani nie miały do czynienia z bastionem
terroryzmu, ani potęga ta nie nadaje się w istocie do walki z terroryzmem. Spośród trzech
państw zaliczonych przez G.W. Busha do „osi zła” właśnie Irak miał stać się celem ataku,
gdyż z całej trójki było to państwo najsłabsze, a więc perspektywa zwycięstwa była
najbardziej realna. Miała być to również „łatwa wojna o przebudowę Bliskiego Wschodu” –
Irak, ze względu na duży stopień zsekularyzowania i potencjalne bogactwo wynikające
z zasobów ropy naftowej świetnie nadawał się, zdaniem entuzjastów wojny, do rozpoczęcia
przemian demokratycznych w regionie426.
2. Przygotowania wojenne
Prace nad planami wojny z Irakiem rozpoczęły się już 21 listopada 2001 r., kiedy
to prezydent Bush jeszcze w trakcie trwania wojny z Afganistanem wydał odpowiednie,
poufne polecenie sekretarzowi obrony Donaldowi Rumsfeldowi, który natychmiast przekazał
wytyczne w tym zakresie gen. Tommy’emu Franksowi, dowódcy CENTCOM (Central
Command – dowództwo obszaru centralnego), odpowiedzialnego zarówno za operacje
w Afganistanie, jak i ewentualną w Iraku. Samo rozpoczęcie prac planistycznych oczywiście
nie przesądza o wojnie, jednak Bush „(…) zdawał sobie sprawę, że już samo polecenie
Rumsfeldowi, aby zajął się planem wojny z Irakiem, mogło być pierwszym krokiem
w drodze do wojny z Saddamem Husajnem (…). Zapewne jednak nie uświadamiał sobie
jasno, że praca nad planem wojennym staje się siłą rzeczy elementem linii politycznej,
obejście jego słabych punktów, uniemożliwienie mu skutecznego użycia do obrony posiadanych przez niego
atutów (czemu służyć może m.in. przeniesienie konfliktu na inną płaszczyznę (…) i swego rodzaju zmianę reguł
gry) oraz uderzenie w najbardziej podatne na ciosy i najmniej chronione elementy jego struktury. Oznacza
to zarazem przeważnie podejmowanie działań, na które silniejszy rywal nie będzie mógł (lub chciał)
odpowiedzieć w analogiczny sposób (…).” M. Madej, Zagrożenia asymetryczne…, s. 42.
426
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 45, 47.
194
zwłaszcza wobec osobistego zaangażowania się w nią sekretarza obrony i prezydenta”427.
Ruszyła zatem machina wojenna, mimo, że brak było decyzji o wojnie – ale już sam ruch tej
machiny miał wpływ na podjęcie ostatecznej decyzji, jak miała pokazać przyszłość. Należy
jednocześnie pamiętać, że Franks nie rozpoczynał swych prac od zera – plany wojny
z Irakiem były tworzone od 1991 r., obecnie chodziło o ich dostosowanie do nowej sytuacji
i najnowszych rozwiązań w dziedzinie techniki, jak również zmian w amerykańskiej strategii,
które lansował Rumsfeld (o czym mowa niżej).
Pewien plan działania istniał już we wrześniu 2001 r. Przewodniczący Komitetu
Połączonych Szefów Sztabów, generał Shelton, podczas posiedzenia NSC niedługo
po zamachach terrorystycznych na Nowy Jork i Waszyngton był gotów przedstawić
założenia nie tylko ewentualnej akcji zbrojnej przeciwko Afganistanowi, ale w miarę
potrzeby także przeciwko Irakowi. 28 grudnia 2001 r. miało miejsce spotkanie prezydenta
Busha z gen. Franksem, podczas którego dowódca CENTCOM-u przedstawił założenia
przyszłej operacji i szkic planu wojennego. Bush był zachwycony nowatorskim podejściem,
zaprezentowanym
przez
Franksa.
Prezydent,
przekonany
o
realności
zagrożenia
powodowanego przez Saddama Husajna, wyszedł z tego spotkania przeświadczony,
że zaproponowane rozwiązania mogą być rozwiązaniem problemu i polecił dalsze prace.
Prezydent wyraził również zgodę na rozpoczęcie stopniowego i dyskretnego przerzutu wojsk
w rejon przyszłego konfliktu oraz rozbudowę odpowiedniej infrastruktury w bazach
w Kuwejcie i Katarze, w tym stworzenie nowoczesnego centrum dowodzenia w tym ostatnim
państwie. Działania w Iraku miała też rozpocząć CIA – chodzić miało o nawiązywanie
kontaktów z opozycją antysaddamowską, rozpoznanie i operacje psychologiczne. Bush
polecił też Colinowi Powellowi rozpoczęcie działań dyplomatycznych na rzecz pozyskania
przychylności
innych
państw
dla
ewentualnego
ataku,
w
szczególności
państw
bliskowschodnich.
W ten sposób rozpoczęły się bezpośrednie przygotowania do wojny. Podobnie jak
w przypadku rozpoczęcia prac planistycznych – przygotowania wojenne jeszcze nie
przesądzają o wojnie, jednak w ich trakcie przeważnie dochodzi do momentu, w którym
trudno jest się już wycofać. W ten sposób przygotowania wojenne zwiększały
prawdopodobieństwo decyzji o wojnie. 16 lutego 2002 r. Bush podpisał poufną dyrektywę,
dotyczącą zadań CIA w kwestii irackiej. CIA miała wspierać wojsko amerykańskie
w działaniach na rzecz obalenia Saddama Husajna poprzez wsparcie irackiej opozycji,
427
B. Woodward, Plan Ataku…, s. 3.
195
operacje sabotażowe w Iraku, współprace wywiadowczą z państwami trzecimi (wymieniano
Jordanię i Arabię Saudyjską), operacje propagandowe i dezinformacyjne, ataki na system
bankowy i finansowy reżimu w celu pozbawienia go dochodów oraz utrudnianie
nielegalnego zakupu broni przez Bagdad; na te cele przewidziano 189 milionów dolarów
rocznie. 20 lutego 2002 r. do irackiego Kurdystanu przybył pierwszy zespół CIA, stanowiący
zalążek tworzonych w kolejnych miesiącach zespołów paramilitarnych CIA, zwanych
Elementami Łącznikowymi Północnego Iraku (Northern Iraq Liaison Elements – NILE),
których zadaniem było rozpoznanie, nawiązywanie kontaktów wywiadowczych, wspieranie
ugrupowań opozycyjnych, przygotowywanie akcji sabotażowych, zbieranie informacji
na temat irackiej broni masowego rażenia oraz operacje psychologiczne. Wkrótce NILE
zbudowała dość rozwiniętą siatkę wywiadowczą, obejmującą wysokich wojskowych
i urzędników irackich, zwaną Rockstars428. Uzyskano w ten sposób ważne z punktu widzenia
przyszłej wojny informacje operacyjne, brak było tylko jakichkolwiek danych na temat
irackiej broni masowego rażenia.
W marcu 2002 r. dyrektor CIA George Tenet spotkał się z liderami kurdyjskimi,
Massoudem Barzanim i Dżalalem Talabanim, którym przekazał jasne przesłanie: Stany
Zjednoczone zaatakują Irak, los Saddama Husajna jest przesądzony. Tak ostra deklaracja
była konieczna, by wzbudzić w Kurdach nadzieję na zmiany i pozyskać ich do współpracy,
a w szczególności by zapewnić bezpieczeństwo zespołom CIA w irackim Kurdystanie.
Kurdowie, podobnie zresztą jak iraccy szyici, doskonale pamiętali, że Stany Zjednoczone
wielokrotnie w przeszłości obiecywały pomoc, a później pozostawiały ich na łaskę Saddama
Husajna, dlatego aby pozyskać ich do współpracy, należało przekonać ich o determinacji
USA – pokazać, że Ameryka ma zdecydowany zamiar dokonania inwazji. Jednocześnie
jednak nie dało się utrzymywać nowotworzonej przez zespoły CIA siatki kontaktów w Iraku
– ze względu na policyjny charakter państwa, nieuchronnym było wykrycie spisku
i zlikwidowanie współpracowników amerykańskiego wywiadu. Należało zatem działać
szybko, w przeciwnym razie znów okazałoby się, że Ameryka mamiła Kurdów i szyitów
wizją wyzwolenia, a następnie skazała ich na śmierć z rąk oprawców Saddama. Zespół CIA
w północnym Iraku informował, że stworzona przez niego siatka wywiadowcza będzie mogła
prowadzić działalność tylko do końca lutego, później zacznie ponosić straty z powodu
nieuchronnych demaskacji. „Jeśli to przeciągniemy, zginą ludzie. Nie możemy się wycofać.
428
Kryptonim taki nadano siatce ze względu na wysoką wartość danych wywiadowczych przez nią
dostarczanych. W przededniu wojny siatka liczyła 87 agentów, działających w całym Iraku. CIA udało się coś,
co nie udało się jej nigdy wcześniej – przeniknięto do irackich służb wywiadowczych, Specjalnej Służby
Bezpieczeństwa, Gwardii Republikańskiej i armii. Ibidem, s. 237-240, 264.
196
Jeśli to zrobimy, stracimy resztki wiarygodności” – informowali agenci CIA, prowadzący
irackich agentów429. Zdawał sobie z tego sprawę prezydent Bush i należy uznać to za kolejny
czynnik sprzyjający podjęciu decyzji o wojnie.
W międzyczasie rozpoczęto też pozyskiwanie sojuszników do przyszłej wojny –
w kwietniu 2002 r. Wielka Brytania zadeklarowała pełne poparcie dla amerykańskich
planów, później poparcia udzielały go kolejne państwa. W tajemnicy stopniowo przerzucano
w rejon konfliktu kolejne jednostki wojskowe, jednak już od sierpnia-września 2002 r.
wyraźnie
było
już
widać,
że
amerykańskie
wojska
szykują
się
do
wojny.
Jak już wspomniano, od 29 sierpnia 2002 r. trwało stopniowe unieszkodliwianie irackiej
obrony przeciwlotniczej w ramach operacji „Southern Focus”, co stanowiło bezpośrednie
przygotowania do wojny, zaś od grudnia 2002 r. trwały operacje psychologiczna, mające
w odpowiedni sposób kształtować postawy Irakijczyków. Prowadzona była równocześnie
zmasowana operacja propagandowa na rzecz wojny, skierowana wobec opinii publicznej
w USA oraz na całym świecie. Skutecznie manipulowano mediami, które w dużej części
przyjęły na siebie rolę, przypisaną im przez Waszyngton. Działania dyplomatyczne były
jedynie elementem tych przygotowań, mającym stworzyć grunt polityczny dla przyszłej
wojny oraz dać czas na dokonieczne działań wojskowych, sztabowych i logistycznych.
12 września 2002 r. Bush wystąpił przed Zgromadzeniem Ogólnym ONZ i zażądał podjęcia
przez ONZ działań na rzecz zażegnania niebezpieczeństwa ze strony Iraku, grożąc,
że w przeciwnym razie Stany Zjednoczone będą działać samodzielnie. Jak przyznał
w rozmowie z Bobem Woodwardem przeszło rok później, tak stanowczy ton przemówienia
był możliwy dzięki zaawansowanym pracom przygotowawczym do wojny, bez których
nie można by było pozwolić sobie na tyle pewności siebie. Po przyjęciu 8 listopada 2002 r.
przez Rezolucji nr 1441 i rozpoczęciu kontroli w Iraku przez inspektorów rozbrojeniowych
nadal prowadzone były intensywne przygotowania do wojny.
6 grudnia 2002 r. rozpoczęto przerzut dużych jednostek wojskowych w rejon
przyszłego konfliktu, nadal prowadzony stopniowo i z zachowaniem tajemnicy. Jak zauważa
Wojciech Szymborski, „koncentracja coraz większej liczby wojsk amerykańskich (a później
i brytyjskich) w rejonie Zatoki, w sytuacji gdy Irak nie zagrażał nie tylko Stanom
Zjednoczonym, ale i żadnemu państwu regionu (chociażby z uwagi na stałą wojskową
obecność Amerykanów i Brytyjczyków w rejonie po 1991 r.), nie mogła mieć charakteru
429
Ibidem, s. 188. Rzeczywiście, ludzie zaczęli ginąć – na początku marca wpadł jeden z agentów Rockstars,
co doprowadziło do zdekonspirowania dużej części całej grupy – z 87 agentów, 30 zostało złapanych
i najprawdopodobniej zamordowanych. Ibidem, s. 265.
197
stricte odstraszającego”430. Amerykanie nie prowadzili dyplomacji z pozycji siły, lecz
przygotowywały się do wojny. Sprawy zaszły już tak daleko, że pod koniec 2002 r. sekretarz
obrony Donald Rumsfeld powiedział Bushowi: „Nasz kraj, nasze stosunki międzynarodowe
i życie ludzi będzie narażone na niebezpieczeństwo, jeśli będzie pan musiał podjąć decyzję
o nierozpoczynaniu działań. Dlatego musi istnieć uzasadniony powód wstrzymania działań,
jak kapitulacja albo wyjazd Saddama Husajna, albo coś w tym rodzaju (...). Granicą między
wojną a pokojem jest moment, w którym ludzie i kraje narażają się na niebezpieczeństwo
w imię pomocy Stanom Zjednoczonym. Państwa regionu, które potajemnie pomagały
Stanom Zjednoczonym, stały przed decyzjami, które miały ich narazić na jeszcze większe
niebezpieczeństwo”. Amerykańscy decydenci dochodzili do momentu, w którym nie było już
odwrotu431. W pewnym sensie Rumsfeld zastosował tu szantaż moralny wobec Busha,
odwrócił też zupełnie kwestię zasadności działań – to dla niepodejmowania działań Bush
musiałby teraz znaleźć uzasadnienie, nie dla wojny. Na początku stycznia 2003 r. prezydent
Bush poinformował Rumsfelda, że najprawdopodobniej będzie musiał zdecydować się
na wojnę; sekretarz obrony uznał to za decyzję i poprosił prezydenta o zgodę
na poinformowanie o tym najważniejszych partnerów USA, na co prezydent przystał. W tej
sytuacji przygotowania stawały się coraz intensywniejsze. „Prezydent niepokoił się, że
informatorzy i agenci CIA zwiną żagle, jeśli zwłoka będzie zbyt długa. Koncentracja sił szła
teraz pełną parą, choć stopniowo. Siły te nie mogły jednak tkwić tam bez końca. Nie sposób
było utrzymywać odpowiedniego morale i wsparcia logistycznego”432.
24 stycznia 2003 r. gen. Tommy Franks przedstawił sekretarzowi obrony Donaldowi
Rumsfeldowi i szefowi Komitetu Połączonych Szefów Sztabów ostateczny plan wojny
z Irakiem. Sytuacja nieco się skomplikowała 1 marca 2003 r., kiedy to parlament Turcji
odmówił
udostępnienia
tureckiego
terytorium
dla
amerykańskich
sił
lądowych,
co uniemożliwiło otwarcie frontu północnego regularnymi siłami. Nie miało to jednak
większego znaczenia, co więcej, dzięki dezinformacji udało się utrzymać dowództwo
irakijskie w przekonaniu, że Turcja potajemnie zezwoli na atak ze swojego terytorium –
dzięki temu Saddam zatrzymał na północy kraju 11 dywizji armii i 2 dywizje Gwardii
Republikańskiej, które później nie zdążyły wziąć udziału w obronie Bagdadu. Jak już
wspominano, w rejonie przyszłego konfliktu zgromadzono 512,2 tysięcy żołnierzy sił
koalicji, w tym 1/3 aktywnego personelu armii amerykańskiej. Były tam też już obecne siły
430
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 51.
B. Woodward, Plan Ataku…, s. 203-204.
432
Ibidem, s. 198.
431
198
koalicjantów – brytyjskie, australijskie i polskie. Wiele państw udzieliło wsparcia
logistycznego, w tym zgody na korzystanie z przestrzeni powietrznej czy lotnisk. Dla świata
jasne było, że Amerykanie rzucili na szalę całą swą potęgę i autorytet, dążąc do wojny.
Inwazja była gotowa. Jak prezydent Bush mógłby się w tym momencie wycofać? W pewnym
momencie sprawy zaszły tak daleko, że nawet przy założeniu, że na początku 2003 r. USA
wciąż nie były do końca zdecydowane do podjęcia wojny, to jednak skala poczynionych
przygotowań niejako wymuszała decyzję o wojnie. Było już zbyt późno, by się wycofać.
Jak stwierdził Henry Kissinger, „Nie można odbezpieczyć rewolweru, jak to zrobiono, i nie
pociągnąć za spust”433. Rankiem 19 marca 2003 r. George W. Bush wydał gen. Tommy’emu
Franksowi rozkaz rozpoczęcia operacji „Iracka Wolność” W tym momencie jednostki
specjalne wkroczyły na terytorium Iraku, a dzień później zaczęła się wojna434.
Należy przyznać, że plan wojenny, stworzony przez Amerykanów, był najwyższej
jakości i pozwolił na osiągnięcie efektownego zwycięstwa nad siłami irackimi. Problem
polega jednak na tym, że dobry plan wojenny kończył się tam, gdzie w wojnie tej zaczynały
się prawdziwe kłopoty – w fazie stabilizacyjnej. Amerykanie tak dobrze przygotowali
i przeprowadzili operację stricte wojenną przeciwko regularnej armii irackiej – okazali się
zupełnie nieprzygotowanymi do operacji innej, niż wojenna – misji stabilizacyjnej, misji
utrzymywania pokoju, podobnie zresztą jak do przebudowy i odbudowy państwa irackiego.
Amerykanie skupili się na zadaniu pobicia armii irackiej, zupełnie zaniedbali natomiast
konceptualizację własnych działań po wykonaniu tego, jak sądzono, głównego zadania
amerykańskich wojsk. „Przyczyn niepowodzeń Amerykanów w drugiej części ich działań
w Iraku należy upatrywać w doktrynie, kulturze strategicznej, doświadczeniach (bądź braku
doświadczeń).
Amerykańscy (i nie tylko
amerykańscy) profesjonaliści
wojskowi
kształtowani w etosie wojowników przejawiają wciąż skłonność do traktowania operacji
pokojowych jako odstępstwa od zasadniczego przeznaczenia, zajęcia ubocznego wobec
ich głównej misji”435.
Z tego powodu efektowne zwycięstwo militarne nie zostało spożytkowane
politycznie. Amerykanie nie tylko nie mieli odpowiedniego planu działania, ale zdawali się
433
Ibidem, s. 296.
B. Balcerowicz, op. cit., s. 356; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 48, 51; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 862863, 865-867, 871; K. Stefanek, op. cit., s. 120, 128-129; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 298, 304; B. Woodward,
Plan Ataku…, s. 1-6, 46-52, 57-58, 84-85, 90-91, 143, 163, 182, 188-189, 204, 225, 256, 298-299. Dowództwo
zwierzchnie nad siłami koalicji sprawował gen. Tommy R. Franks, dowództwo operacyjne – gen. David D.
McKiernan, zaś kontyngentem brytyjskim dowodził marszałek lotnictwa Brian Burridge. M. Leśniewski, Druga
wojna…, s. 866.
435
B. Balcerowicz, op. cit., s. 362.
434
199
wręcz zaskoczeni pogarszającą się sytuacją w Iraku – wszak amerykańskim żołnierzom
obiecywano, że Irakijczycy będą ich witać jako wyzwolicieli. Wskazuje to nie tylko na błędy
w planowaniu powojennym, ale też w rozpoznaniu politycznym sytuacji w Iraku. Fakty
te okazały się o tyle tragiczne, że Amerykanom przyszło funkcjonować w coraz bardziej
wrogim środowisku, a brak należytego planu i przygotowania do działań w takich realiach
stanowił katalizator dalszego pogarszania się sytuacji. Poszczególne jednostki wykazywały
znaczne różnice w stosowanej taktyce, co wskazuje, że nie było spójnej koncepcji radzenia
sobie z zagrożeniami, które coraz powszechniej pojawiały się w Iraku. Siły stabilizacyjne nie
były wystarczająco liczne, a wysyłanie posiłków wykluczano z powodów politycznych,
o czym będzie mowa niżej. Skład jednostek, ich charakter i przygotowanie były
nieadekwatne do misji stabilizacyjnej. „Zabrakło wyspecjalizowanych oddziałów zdolnych
podjąć zadania policyjne, podczas gdy jednostki bojowe do tych funkcji były przygotowane
bardzo słabo”436. Za symbol nieprzygotowania Amerykanów w tym aspekcie niech posłuży
fakt, że po wkroczeniu wojsk amerykańskich do Bagdadu, porządku w mieście pilnowało
zaledwie 1200 żandarmów amerykańskich (wobec 30 tys. policjantów irackich przed wojną),
spośród których zaledwie 12 (sic!) znało język arabski. Nie wystarczająca była też liczba
tłumaczy, a powodowane przez to problemy z porozumieniem z ludnością iracką prowadziły
do coraz liczniejszych, tragicznych pomyłek i wzrostu strat cywilnych. Fatalne konsekwencje
miało też niestworzenie odpowiedniego planu i niepodjęcie działań na rzecz rozbrojenia
Irakijczyków i irackich formacji paramilitarnych; w efekcie irackie społeczeństwo było
powszechnie uzbrojone, co sprzyjało postępującej brutalizacji życia społecznego437. Przed
wszystkim jednak, jak twierdzi prof. Bolesław Balcerowicz i na co wskazywano już
wcześniej, „wydaje się (…), że „mała” strategia, strategia militarna, sztuka operacyjna
i taktyka bitewna – sztuka wygrywania bitew, przez jakiś czas przesłoniły kierownictwu
„wielką” strategię – sztukę wygrywania wojny, a następnie wygrywania pokoju”438.
3. Przebudowa sił zbrojnych i odejście od doktryny Powella
Jednym z haseł wyborczych George’a W. Busha w 1999 r. było podniesienie morale
sił zbrojnych i wzrost wydatków na obronę. Bush wysunął koncepcję przebudowy sił
zbrojnych, odwołując się do swojego głównego wzoru, Ronalda Reagana. Sztandarowym
projektem miała być budowa tzw. tarczy antyrakietowej, jednak na tym plany się nie
436
Ibidem, s. 362.
Ibidem, s. 362.
438
Ibidem, s. 362 – 363.
437
200
kończyły i obejmowały też program generalnej modernizacji amerykańskich sił zbrojnych.
Ogólne idee Busha miał skonkretyzować i wprowadzić w życie sekretarz obrony Donald
Rumsfeld,
który
przebudowę
najważniejsze zadanie
439
amerykańskich
sił
zbrojnych
uznał
za
swoje
.
Od czasów prezydentury George’a Busha seniora w amerykańskiej strategii wojennej
królowała tzw. doktryna Powella (od nazwiska gen. Colina Powella, ówczesnego
przewodniczącego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów), zgodnie z którą, w razie
zaangażowania USA w wojnę, wojsko powinno używać przeważających sił, aby zapewnić
sobie powodzenie, odnieść szybki sukces i osiągnąć zakładane, ściśle określone i ograniczone
cele polityczne. Istotą doktryny było zatem używanie wystarczająco dużych sił i ścisłe
zdefiniowanie politycznych celów wojny440. Doktryna ta znalazła pełne zastosowanie
w trakcie pierwszej wojny z Irakiem, w 1991 r., kiedy w rejonie działań wojennych
zgromadzono ogromne siły. Na progu XXI w. amerykański sekretarz obrony Donald
Rumsfeld uznał, że z uwagi na dokonującą się od lat 90-tych rewolucję technologiczną
w amerykańskiej armii konieczna jest zmiana założeń sformułowanych przez Powella.
Problem uzyskania niezbędnej przewagi nad wrogiem należało zdaniem Rumsfelda
rozwiązywać nie za pomocą uzyskiwania przewagi ilościowej, lecz pełnego wykorzystania
przewagi jakościowej amerykańskiej armii. Sekretarz obrony gotów był zgodzić się
na większe ryzyko, planując uderzenia przy użyciu mniejszych sił, w oparciu o manewr
i szybkość działania. Rumsfeld wierzył, że najnowocześniejsza armia świata może sobie
pozwolić na użycie stosunkowo niewielkich sił, które powinny wystarczyć do pokonania
każdego przeciwnika, przy użyciu całego spektrum dostępnych, nowoczesnych środków
walki, wsparcia i wyposażenia żołnierzy, oraz wykorzystania ich znakomitego wyszkolenia.
Przewaga jakościowa miała rekompensować brak przewagi ilościowej nad wrogiem.
Niezwykle ważnym elementem projektowanych zmian miała być też minimalizacja
czasu, koniecznego na przerzut wojsk w rejon konfliktu – w kontekście Iraku miało
to znaczenie o tyle, że przygotowania wojenne chciano jak najdłużej zachować w tajemnicy,
prowadzono bowiem równoległe działania dyplomatyczne, w ramach których deklarowano
439
Por. L. Pastusiak, op. cit., s. 44, 87. W ramach realizacji tego zadania w listopadzie 2003 r. prezydent
zatwierdził zaproponowany przez Rumsfelda Ujednolicony Plan Dowodzenia, na podstawie którego utworzono
m.in. Dowództwo Strategiczne USA, odpowiedzialne za obronę rakietową i przed zagrożeniami pochodzącymi
z kosmosu. Wcześniej, 17 grudnia 2002 r., Bush oficjalnie ogłosił rozpoczęcie budowy narodowego systemu
obrony rakietowej. M. Troszyńska, op. cit., s. 52-54.
440
Powell twierdził, że jego doktrynę zafałszowano, przylepiając mu etykietkę człowieka obawiającego się
podejmowania jakiegokolwiek ryzyka. Tak właśnie jego doktrynę rozumiał Donald Rumsfeld. B. Woodward,
Plan Ataku…, s. 61-62.
201
wolę pokojowego rozwiązania kryzysu. Wojna z Irakiem, poprzedzona kilkunastoma
miesiącami wytężonych przygotowań sztabowych, miała być testem dla nowego podejścia
strategicznego do prowadzenia przez Amerykanów wojen, jak również modelem wojny ery
informacyjnej. W wojnie z Irakiem postanowiono odejść od klasycznej strategii
amerykańskiej polegającej na przeprowadzeniu fazy lotniczej operacji, polegającej
na zmasowanych bombardowaniach pozycji przeciwnika i jego infrastruktury, a następnie
zmasowanym ataku przeważających sił lądowych. Zrezygnowano zatem z fazy lotniczej
kampanii (na co pozwoliły działania stopniowe, podejmowane od 29 sierpnia 2002 r.
w ramach operacji „Southern Focus”), przeprowadzając równoległy atak jednostek lądowych
i powietrznych wraz z szerokim wykorzystaniem sił specjalnych i technik wojny
psychologicznej. Zakładano ataki selektywne, mające pozwolić na obezwładnienie
przeciwnika przy jednoczesnym minimalizowaniu zniszczeń atakowanego obszaru. Siły
aliantów były stosunkowo niewielkie, znacznie mniejsze, niż w 1991 r. (512,2 tys. w 2003 r.
wobec 956,6 tys. w 1991r441; dodatkowo w 2003 r. jedynie 231 tys. żołnierzy operowało
bezpośrednio w strefie działań wojennych).
Postawiono na manewr i szybkość natarcia. Dzięki szybkości sił koalicji udało się
zdobyć większość mostów i przepraw przez Tygrys i Eufrat w stanie nietkniętym.
Zrezygnowano z nalotów strategicznych na rzecz wsparcia operacyjnego i taktycznego
lotnictwa dla sił lądowych, co pozwalało śledzić ruchy przeciwnika i niszczyć jego siły, nim
doszło do starcia sił lądowych. Początkowy przebieg wojny zdawał się potwierdzać
koncepcje Rumsfelda. Eksperci wojskowi byli pod wrażeniem skali zastosowania
najnowocześniejszych technologii i środków rażenia. „Choć (wbrew oczekiwaniom
postronnych) nie wprowadzono spektakularnych nowości, to zastosowanie tego, co już było
znane z poprzednich wojen, na skalę masową uwiarygodniło przeprowadzaną od pewnego
czasu w USA tzw. rewolucję w wojskowości”442, oraz nową strategię, która do tej rewolucji
miała być dostosowana. Wojna ta była praktycznym pokazem tego, jak Rumsfeld rozumiał
transformację sił zbrojnych – lekkich, nowoczesnych, kompensujących zmniejszoną
liczebność niedoścignioną w skali świata jakością sprzętu, wyposażenia i wyszkolenia.
Jednocześnie jednak należy zachować umiar w entuzjastycznych ocenach. Rumsfeld
chciał stworzyć nowy paradygmat wojny, nowe podejście do prowadzenia działań wojennych
– jednak zmniejszenie liczebności zaangażowanych wojsk, nasycenie ich nowoczesną
technologią i rezygnacja z oddzielania fazy lądowej operacji od jej fazy powietrznej są
441
442
Dane na temat liczebności wojsk koalicji w 1991 r. za: Military Statistics: Gulf War…
B. Balcerowicz, op. cit., s. 360-361.
202
jedynie ważnymi innowacjami, nie zaś zmianami rewolucyjnymi. Wojna z Irakiem była
najnowocześniejszą z dotychczasowych wojen, jednak „w tej wojnie, tak jak w wojnach
przeszłych, sprawdziły się wszystkie stare, znane prawa, prawidłowości, reguły, zasady
sztuki wojennej”443. Rumsfeld bardziej dostrzegał potrzebę rewolucyjnych zmian
w amerykańskiej myśli strategicznej, niż był w stanie je zaproponować. Co więcej,
zapatrzony w swoje, jak uważał, najważniejsze zadanie – przebudowę amerykańskich sił
zbrojnych w wymiarze strategii – zaniedbał przygotowań do fazy powojennej, która to miała
zdecydować o powodzeniu całej operacji irackiej444.
Jednocześnie to, czym tak zachwycali się analitycy – błyskotliwe, szybkie zwycięstwo
przy zaangażowaniu stosunkowo niewielkich sił – niespodziewanie okazało się początkiem
późniejszych kłopotów. Na fazę stabilizacyjną nie tylko nie przewidziano większych sił
od tych, które wzięły udział w ataku na Irak, ale planowano ich stopniową redukcję.
Zmniejszenie zaangażowania amerykańskich sił okazało się niemożliwe z powodu coraz
bardziej pogarszającej się sytuacji. Okazało się, że przewaga technologiczna, która pozwoliła
bez problemu pokonać regularną armię iracką, ma bardzo ograniczone zastosowanie wobec
stosowania przez iracki ruch oporu taktyk walki asymetrycznej. Obrazowo rzecz ujmując,
komputer nie był w stanie pokonać prymitywnego ładunku wybuchowego, podkładanego
przez ukrywających się wśród cywilów partyzantów i terrorystów. „W Iraku okazało się,
że dokonująca się z imponującym rozmachem transformacja amerykańskich sił zbrojnych –
rewolucja w sferze wojskowości – przynosi znakomite rezultaty w operacjach stricte
wojennych. Nie przekłada się ona jednak w porównywalnym stopniu na zdolności
w operacjach pokojowych i humanitarnych”445.
W tej sytuacji jedynym rozwiązaniem był powrót do doktryny Powella – radykalne
zwiększenie liczebności wojsk w celu rozbicia sił rebeliantów, zdobycia efektywnej kontroli
nad większością irackiego terytorium i złamania woli oporu przeciwnika (klasyczna
clausewitzowska trójca zwycięstwa w wojnie). Amerykańscy decydenci chcieli jednak,
by rewolucja w sferze sprzętu i uzbrojenia szła w parze z rewolucją doktrynalną
i zdecydowanie odrzucali nauki, płynąca zarówno od Clausewitza, jak i Powella. Bush
i Rumsfeld kurczowo trzymali się raz obranej drogi, nie zgadzając się na konieczne
w zaistniałych warunkach zwiększenie liczebności wojsk stabilizacyjnych. Siły amerykańskie
nie były w stanie zapanować nad sytuacją, jednak z powodów politycznych czy też
443
Ibidem, s. 364.
Ibidem, s. 357, 360-361, 364; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 867-869, 871; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s.
275; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 28-29, 33, 42-45, 61-62; B. Woodward, Stan Zakłamania…, s. 97.
445
B. Balcerowicz, op. cit., s. 362.
444
203
charakterologicznych amerykańskich decydentów (upartość, przekonanie o słuszności
własnych decyzji) nie mogły liczyć na wsparcie. Dopiero po tym jak po 4 latach
od rozpoczęcia wojny zdecydowano się ostatecznie w 2007 r. na zwiększenie liczebności
wojsk – udało się w 2008 r. znacznie ustabilizować sytuację. Można to było zrobić dużo
wcześniej, jednak również na polu czysto militarnym Irak miał być eksperymentem, którego
skutki okazały się tragiczne446.
W literaturze zwraca się uwagę na jeszcze jeden aspekt wojny z Irakiem w kontekście
przebudowy amerykańskich sił zbrojnych. Jak wspominano w rozdziale I, neokonserwatyści
byli zdecydowanymi zwolennikami dalszej rozbudowy amerykańskiego potencjału
militarnego i przeznaczania na ten cel coraz większych środków. Zwolennikiem takich
kroków był też sekretarz obrony Donald Rumsfeld, który zdołał przekonać Busha, w związku
z „wojną z terroryzmem”, do wzrostu nakładów na obronność. Wojna z Irakiem, w którą
na dużą skalę miała zaangażować się armia amerykańska, jak również dalsze wojny,
dla których wojna ta miała być modelem – uzasadniały dalszy wzrost wydatków na zbrojenia
i dalszą rozbudowę amerykańskiego potencjału wojskowego. Także wywołana przez kryzys
iracki histeria przed znajdującą się w rękach państw „osi zła” bronią masowego rażenia
sprzyjała wielkim projektom zbrojeniowym, czego koronnym przykładem była inicjatywa
budowy tarczy antyrakietowej. W sumie zatem kryzys, a później wojna iracka, mimo,
że oficjalnie były prowadzone w imię zapewniania USA bezpieczeństwa, w praktyce
powodowały wzrost poczucia zagrożenia w amerykańskim społeczeństwie, co z kolei
sprzyjało wzrostowi wydatków na obronność, które były konieczne dla realizacji planów
przebudowy amerykańskich sił zbrojnych, co było głównym celem Donalda Rumsfelda jako
sekretarza obrony USA. Cały okres rządów administracji G.W. Busha charakteryzował się
niebywałą łatwością w przyjmowaniu coraz wyższych budżetów obronnych i budżetów
wojennych – w końcu zagrożenie było realne i wszechobecne, a Ameryka toczyła dwie
wojny, trudno zatem było krytykować przyznawanie na te cele dodatkowych funduszy.
Na wszystkim tym najwięcej zyskiwał przemysł zbrojeniowy, i to podwójnie – realizując
zamówienia rządu amerykańskiego, jak również innych państw, gdyż zbrojenia USA
wymuszały analogiczne kroki sojuszników (w celu zachowania minimum interoperacyjności)
oraz rywali (w celu utrzymywania dystansu, nie zostawania nadmiernie w tyle
za amerykańską potęgą; jej doścignięcie wydaje się wciąż niemożliwe)447.
446
447
Ibidem, s. 357, 360-361; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 867-869, 871.
Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 858; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 293-294, 303.
204
Na zakończenie tej części rozdziału warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię.
Za kadencji Rumsfelda przyspieszeniu uległ proces, zapoczątkowany jeszcze w latach 90 –
tych, mianowicie urynkowienie spraw związanych z bezpieczeństwem narodowym,
obronnością i siłami zbrojnymi USA. Rumsfeld, wieloletni menedżer wielkich korporacji,
widział we wprowadzaniu do kierowanej przez siebie machiny militarno – urzędniczej
wzorców z firm prywatnych jeden z elementów przebudowy amerykańskich sił zbrojnych
i ich zaplecza. Przede wszystkim chodziło o upowszechnianie się zjawiska prywatyzacji
wysiłku zbrojnego i działań wojennych, czyli outsourcing zadań, tradycyjnie wykonywanych
przez armię, w celu bardziej efektywnego (teoretycznie) wykorzystywania funduszy. Chodzi
tu o tzw. PMC’s (private military companies) – firmy ochroniarskie, doradców, służby
medyczne, zaopatrzeniowe itp. Poza kwestiami ekonomicznymi, podejście takie może
zwiększać swobodę używania amerykańskiej potęgi w świecie. „Uważa się (…), iż łatwiej
będzie interweniować za granicą, gdy ryzyko śmierci będą ponosić nie wyrwani od rodzin
„nasi chłopcy”, lecz wynajęci zawodowcy, od zwykłych kierowców po „psy wojny”, czyli
najemnicy (…)”448. Wpisywało się to w szerszą tendencję: „Stany Zjednoczone znajdują się
w końcowej fazie transformacji, mającej zasadnicze znaczenie z punktu widzenia strategii.
Chodzi o przejście od nation – state do market – state. W tym drugim następuje zlewanie się
sektora militarnego z sektorem komercyjnym. Zanika występująca w nation – state linia
demarkacyjna, która oddziela oba sektory (…). Ta zmiana niesie ze sobą szereg
nierozpoznanych jeszcze konsekwencji. Pierwsze są już jednak widoczne: na politykę
i strategię bezpieczeństwa coraz większy wpływ zaczyna wywierać sektor technologiczno –
finansowy. Zamówienia mają mniejszy związek z potrzebami obrony, coraz większy zaś –
interesami tych, którzy „żyją” z zamówień dla armii, zysk zaczyna zastępować kalkulację
odnoszącą się do relacji: zagrożenia-obrona”449. Chodzi tu o ludzi związanych z wielkim
przemysłem, administracją państwową, ośrodkami analitycznymi i naukowymi, tworzących
nowy typ cywilnego militaryzmu. Między poszczególnymi elementami tej struktury
448
R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 292. Niezwykle ważnym zagrożeniem wiążącym się z angażowaniem PMC’s
w działania wojenne jest problem naruszeń przez nie międzynarodowego prawa humanitarnego. Spora część
takich naruszeń, które miały miejsce w Iraku (zabijanie cywilów, torturowanie więźniów), spowodowana
została właśnie przez pracowników PMC’s. Wynika to ze skali ich zaangażowania, ale też z problemów
prawnych – ich status jest niejasny, przez co niezwykle trudno jest egzekwować od nich przestrzeganie
międzynarodowego prawa humanitarnego oraz dochodzić sprawiedliwości w przypadku naruszeń. Mimo
drastycznych przykładów, pociąganie do odpowiedzialności pracowników PMC’s jest niezwykle trudne – jako
pracownicy podmiotu prywatnego nie podlegają amerykańskim sądom wojennym, a na podstawie
odpowiedniego zarządzenia władz okupacyjnych nie mogli być sądzeni przez sądy irackie. W efekcie ich czyny
nie podlegały żadnemu wymiarowi sprawiedliwości, co jest jeszcze jednym elementem patologicznej sytuacji,
jaka miała miejsce w czasie amerykańskiej okupacji Iraku. Por. Ibidem, s. 302.
449
Ibidem, s. 291-292.
205
występuje płynność kadr – osoby pracujące w administracji przechodzą do wielkiego
przemysłu czy think – tank’ów prowadzących badania uzasadniające militaryzm,
by po zmianie władzy powrócić do rządu i forsować politykę zgodną z interesem swoich
dawnych pracodawców. „Cywile (ludzie interesu) pracujący w tym sektorze są o wiele
groźniejsi niż wojskowi (nawykli do ograniczeń i kontroli ludzie służby czy etosu). To tej
military – industrial community jest właściwa owa pycha i arogancja oraz dążenie
do wzmagania skali potencjalnych konfliktów”450. Całość uzupełniają media, które szukając
sensacji podsycają poczucie wszechobecnego zagrożenia, niekiedy wprost skorumpowane
przez wielki przemysł451. W momencie, kiedy wojna coraz bardziej postrzegana jest poprzez
kryteria rynkowe – coraz bardziej staje się interesem.
4. Wojna z Irakiem jako wojna prewencyjna
Doktryna wojny prewencyjnej stanowiła jeden z najważniejszych filarów doktryny
Busha. Przypomnijmy, że zgodnie z tą koncepcją Stany Zjednoczone przyznawały sobie
prawo do dokonywania akcji zbrojnych wobec innych państw w celu niedopuszczenia
do powstania antycypowanych zagrożeń, szczególnie w zakresie terroryzmu i broni
masowego rażenia. Wojna z Irakiem miała w tym kontekście znaczenie kluczowe.
Wojna z Irakiem miała być wprowadzeniem doktryny prewencyjnej w sferę praktyki,
jak również środkiem do jej utrwalenia jako środka prowadzenia polityki w stosunkach
międzynarodowych, przynajmniej przez Stany Zjednoczone. Miał być to precedens, model
działania
na
kolejne
dekady
„nowego
amerykańskiego
stulecia”.
Powszechnie
przewidywano, że wojna będzie sukcesem, a sukces miał strategię legitymizować452.
Początkowo zresztą wydawało się, że sukces rzeczywiście odniesiono. Stąd za pewne
pochodziły peany na jej cześć, wszechobecne w mediach na jej początku, oraz sformułowania
typu the new era has begun, co ogłosił jeden z reporterów amerykańskich 20 marca 2003 r.
Wojna ta miała być historycznym zwrotem w amerykańskiej strategii, polegającym
na zapobieganiu zagrożeniom, a nie tylko reagowaniu na nie. Tak wyglądało to w sferze
deklaracji, gdyż zwrot ten miał znacznie ciemniejszą stronę – był wyrazem dążenia USA
do wyzwolenia się z więzów prawa międzynarodowego i uzyskania nieskrępowanego prawa
do interweniowania w innych państwach, uznawanych za wrogie. Skoro wojna ta miała być
typowym przejawem nowej strategii amerykańskiej, można było spodziewać się kontynuacji,
450
Ibidem, s. 292.
Ibidem, s. 292.
452
Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 365.
451
206
a zatem kolejnych akcji militarnych w ramach tzw. „wojny z terroryzmem” i wobec
wszelkich nieprzyjaciół USA, których można było, jak pokazał casus Iraku, z łatwością
definiować jako państwa wspierające terroryzm lub potencjalnie mogące to czynić453.
Na szczęście wojna ta, jak miało się po pewnym czasie okazać, oznaczała raczej bankructwo
(czy trwałe?) idei wojny prewencyjnej niż środek jej legitymizacji i utrwalenia. Nie należy
przy tym zapominać, że eksperyment ten kosztował życie przeszło stu tysięcy ludzi.
Utknięcie USA w Iraku na długie lata powinno odstraszyć amerykańskich polityków
przed podejmowaniem kolejnych wojen, choć nie wiadomo, na jak długo – jak pokazuje
casus wojen z Jugosławią w 1999 r. i Afganistanem w 2001 r., które nie miały epilogu
i do dziś angażują znaczne siły międzynarodowe – Amerykanie nie są zbyt skłonni do
uczenia się na błędach.
453
Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 356-357.
207
IX. Uwarunkowania prawne, instytucjonalne i humanitarne
Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie
Że ci ze złota statuę lud niesie,
Otruwszy pierwej?....
- Cyprian Kamil Norwid, Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie
Wojna przeciwko Irakowi miała mieć zgodnie z amerykańską retoryką także swój
wymiar w zakresie praworządności międzynarodowej. Miała być to wojna o wiarygodność
ONZ, podważaną przez lata irackiej obstrukcji wobec działań inspektorów rozbrojeniowych
i łamania rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Chodzić miało zatem Amerykanom nie tylko
o samo posiadanie przez Irak broni masowego rażenia, ale też o nieprzestrzeganie
międzynarodowych zobowiązań tego państwa. Co więcej, władze amerykańskie uważały,
że mimo braku upoważnienia Rady Bezpieczeństwa ONZ do użycia siły wobec Iraku,
prowadzona przez nie wojna była legalna – dopasowując w odpowiedni sposób fakty
do własnych twierdzeń i formułując odpowiednią argumentację prawną. Działo się tak,
mimo, że wojna z Irakiem bez wątpienia była sprzeczna z prawem międzynarodowym.
Co więcej, gdy nie udało się Stanom Zjednoczonym uzyskać upoważnienia Rady
Bezpieczeństwa dla swoich działań, podjęły świadomą politykę podważania znaczenia ONZ,
formułując tezę o fiasku Organizacji, co było elementem kształtowania nowego,
hegemonicznego ładu międzynarodowego.
1. Działalność ONZ w sprawie Iraku
2 sierpnia 1990 r. Irak dokonał inwazji na Kuwejt. Atak ten doprowadził
do wykorzystania systemu bezpieczeństwa zbiorowego ONZ, co stało się możliwe
w zmienionej sytuacji międzynarodowej, dzięki wygasaniu zimnej wojny i współpracy
między stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ. „Każde z pięciu mocarstw widziało
potrzebę restytucji, a właściwie rozpoczęcia efektywnego funkcjonowania w praktyce
zapisów Karty Narodów Zjednoczonych; chciały one zademonstrować polityczną wolę
ożywienia systemu bezpieczeństwa, który do tej pory nie miał szans na sprawdzenie się
w sytuacji zagrożenia lub naruszenia pokoju”454.
454
R. Zięba, op. cit., s. 83-84.
208
Tak jaskrawa sytuacja jak agresja jednego z państw członkowskich ONZ na inne
dawała po temu znakomitą okazję. Już w kilka godzin po irackim ataku Rada Bezpieczeństwa
ONZ przyjęła rezolucję nr 660, w której stwierdzono, że atak był aktem agresji, potępiono
go i wezwano Irak do natychmiastowego wycofania jego wojsk z Kuwejtu. 6 sierpnia 1990 r.
przyjęto rezolucję nr 661, w której wprowadzono sankcje niewojskowe, w tym embargo
na dostawy broni i sprzętu wojskowego i zerwanie stosunków ekonomicznych z Irakiem
i okupowanym przez niego Kuwejtem, z wyjątkiem dostaw żywności i lekarstw dla celów
humanitarnych; zamrożono też irackie środki finansowe, znajdujące się za granicą.
W rezolucji tej odwołano się do rozdziału VII, w tym art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych,
upoważniającego do indywidualnej i zbiorowej samoobrony. 9 sierpnia 1990 r. została
przyjęta rezolucja nr 662, w której uznano dokonaną dzień wcześniej aneksję Kuwejtu
za nieważną i nierodzącą skutków prawnych. Tego samego dnia w Helsinkach prezydent
Bush oraz Michaił Gorbaczow wezwali wszystkich członków ONZ do pełnego
respektowania sankcji przeciwko Irakowi.
18 sierpnia 1990 r. uchwalona została rezolucja nr 664, w której zażądano
od Bagdadu umożliwienia wyjazdu z Kuwejtu i Iraku wszystkich obywateli państw trzecich
oraz natychmiastowego zapewnienia dostępu do nich odpowiedniemu personelowi
konsularnemu, jak również zobowiązano Irak do niepodejmowania żadnej akcji, która
mogłaby zagrozić bezpieczeństwu lub zdrowiu tych osób. Potwierdzono też decyzję
o bezprawności aneksji Kuwejtu i sprzeciwiono się irackim rozkazom zamknięcia wszystkich
przedstawicielstw dyplomatycznych i konsularnych w Kuwejcie i wycofania ich personelu.
25 sierpnia 1990 r. Rada Bezpieczeństwa przyjęła rezolucję nr 665, w której upoważniano
siły morskie państw członkowskich do prowadzenia blokady morskiej Iraku i okupowanego
Kuwejtu i kontroli przestrzegania nałożonych wcześniej sankcji ekonomicznych, w tym
inspekcji statków. 13 września 1990 r. uchwalona została kolejna rezolucja w tej sprawie,
nr 666, w której powtórzono zobowiązanie Iraku do ochrony obywateli państw trzecich,
jak również zapowiedziano monitorowanie sytuacji humanitarnej w Iraku i okupowanym
Kuwejcie w związku z nałożonymi sankcjami oraz zdecydowano, że dystrybucja żywności
w tych państwach będzie prowadzona przez Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża
tak, aby mogła ona trafić do osób potrzebujących.
16 września 1990 r. uchwalono rezolucję nr 667, w której potępiono agresywne kroki,
podejmowane przez Irak wobec obcych przedstawicielstw dyplomatycznych, ich personelu
oraz obywateli państw trzecich, w tym ich przetrzymywanie jako zakładników,
oraz wezwano do natychmiastowego ich zwolnienia. 24 września 1990 r. Rada
209
Bezpieczeństwa przyjęła rezolucję nr 669, w której zaproszono przedstawiciela Kuwejtu
do udziału w posiedzeniu Rady, które miało być poświęcone dalszym krokom w sprawie
Iraku, a dzień później uchwalono rezolucję nr 670, w której zabroniono wykonywania
wszelkich lotów do Iraku lub okupowanego Kuwejtu, które naruszałyby warunki sankcji
nałożonych na Irak, oraz upoważniono państwa do dokonywania odpowiednich kontroli
i zapewnienia wykonywania rezolucji. 29 października 1990 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ
uchwaliła rezolucję nr 674, w której powtórzono wcześniejsze wezwania do opuszczenia
przez siły Iraku okupowanego Kuwejtu oraz zaniechania wrogich aktów wobec obywateli
państw trzecich i personelu dyplomatycznego oraz umożliwienia ich wyjazdu, jak również
zobowiązano Sekretarza Generalnego ONZ do podjęcia wysiłków w celu pokojowego
rozwiązania konfliktu. 28 listopada 1990 r. uchwalono rezolucję nr 677, w której potępiono
dokonywane przez Irak zmiany demograficzne w okupowanym Kuwejcie.
29 listopada 1990 r. Rada Bezpieczeństwa uchwaliła kluczową rezolucję nr 678,
w której upoważniła do podjęcia „wszelkich niezbędnych środków” w celu zakończenia
okupacji Kuwejtu w razie niewycofania się sił irackich do 15 stycznia 1991 r. Rezolucja
ta stanowiła upoważnienie do użycia siły wobec Iraku i przyjęta została przy sprzeciwie
dwóch niestałych członków Rady – Kuby i Jemenu – oraz przy wstrzymującym się głosie
Chin. Podejmowane w kolejnych miesiącach próby mediacji zakończyły się fiaskiem. Jeszcze
15 stycznia 1991 r., w chwili, gdy mijał wyznaczony rezolucją nr 678 termin, Sekretarz
Generalny ONZ apelował do Iraku o wykonanie nałożonych na niego zobowiązań. Tak się
jednak nie stało i 17 stycznia 1991 r. rozpoczęła się operacja wojskowa, dowodzona
przez Stany Zjednoczone, w której wzięło udział 30 państw. Siły te działały pod flagami
narodowymi, nie zaś ONZ-owskimi, miały jednak odpowiednie upoważnienie na podstawie
wspomnianej
rezolucji.
Głównodowodzący
sił
międzynarodowych,
gen.
Norman
Schwarzkopf, podlegał bezpośrednio prezydentowi Stanów Zjednoczonych. Działania
wojenne zostały zakończone 28 lutego 1991 r. wyzwoleniem Kuwejtu. Co znaczące, USA
i Wielka Brytania utrzymywały, że działały na podstawie art. 51 Karty Narodów
Zjednoczonych, upoważniającego do zbiorowej samoobrony (Kuwejt zwrócił się o pomoc),
nie zaś na podstawie upoważnienia Rady Bezpieczeństwa, podjętego na podstawie art. 42
Karty. Gdyby przyjąć taką argumentację, oznaczałoby to, że rezolucja nr 678 nie była
210
konieczna. Innego zdania była jednak większość państw, których rządy uważały, że akcja
z 1991 r. była działaniem na podstawie art. 42 Karty i wypełnieniem rezolucji nr 678455.
2 marca 1991 r., po pokonaniu sił irackich przez międzynarodową koalicję
i wyzwoleniu Kuwejtu, Rada Bezpieczeństwa przyjęła rezolucję nr 686, w której
zobowiązała Irak do anulowania dekretu o aneksji Kuwejtu, przyjęcia odpowiedzialności
za zniszczenia i szkody poczynione podczas wojny i okupacji Kuwejtu, zwolnienia
wszystkich jeńców wojennych i internowanych obywateli innych państw oraz zwrotu
zagrabionego mienia kuwejckiego. Dzień później przyjęto rezolucję nr 687, która uściśliła
i uzupełniła warunki zawieszenia broni, podpisanego tego samego dnia w miejscowości
Safian. Irak zobowiązano w rezolucji do respektowania niepodległości i suwerenności
Kuwejtu, utworzenia specjalnego funduszu w celu wypłaty odszkodowań oraz do ujawnienia
i demontażu całej posiadanej broni masowego rażenia oraz systemów rakietowych o zasięgu
powyżej 150 km, jak również programów ich wytwarzania, oraz do niewykorzystywania,
nieprojektowania i niekonstruowania oraz nieuzyskiwania zakazanych rodzajów broni.
Ściąganiem reparacji od Iraku zajmować się miała specjalna Komisja Kompensacyjna,
ustanowiona przez ONZ. W kwietniu 1991 r. ustanowiona została operacja pokojowa
UNIKOM, mająca nadzorować granicę iracko – kuwejcką.
5 kwietnia 1991 r., w związku z brutalnym tłumieniem przez siły irackie powstania
kurdyjskiego na północy kraju, Rada Bezpieczeństwa przyjęła rezolucję nr 688, w której
potępiła zbrodnie irackie na ludności kurdyjskiej, stwierdziła zagrożenie międzynarodowego
pokoju i bezpieczeństwa i wezwała władze irackie do zakończenia represji. Domagała się
też dopuszczenia do Iraku organizacji humanitarnych i apelowała do wszystkich państw
członkowskich i organizacji humanitarnych o udzielenie pomocy humanitarnej zagrożonej
ludności. Rada zapowiadała też, że będzie nadal zajmować się tą sprawą456. Mimo braku
upoważnienia do użycia siły, to właśnie ta rezolucja posłużyła USA, Wielkiej Brytanii
i Francji do dokonania interwencji humanitarnej na północy Iraku (1991) oraz utworzenia
na północy (1991) i południu (1992) Iraku stref zakazu lotów. Wbrew popularnym opiniom,
455
Por. M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 143; R. Zięba, op. cit., s. 83-86; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 144-145,
155.
456
Tekst rezolucji: http://daccess-dds-ny.un.org/doc/RESOLUTION/GEN/NR0/596/24/IMG/NR059624.pdf?
OpenElement.
211
powielanym w licznych opracowaniach, akcje te nie miały podstaw prawnych w postaci
rezolucji Rady Bezpieczeństwa457.
17 kwietnia 1991 r. utworzono na podstawie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ
Specjalną Komisję Narodów Zjednoczonych (UNSCOM) w celu monitorowania rozbrojenia
Iraku; w działaniach tych mieli też brać udział przedstawiciele Międzynarodowej Agencji
Energetyki Atomowej (IAEA). Dokładny podział obowiązków w zakresie nadzorowania
wykonywania przez Irak zobowiązań w zakresie rozbrojenia został określony w rezolucji
nr 715 z 11 października 1991 r. Przez następne lata Irak przy każdej sposobności naruszał
rezolucje i utrudniał pracę inspektorom, sondując możliwości poszerzenia zakresu działania,
co miało głównie wymiar propagandowy, służący potrzebom wewnątrzpolitycznym.
Mimo ciągłego napięcia i trudności, udało się inspektorom rozbrojeniowym doprowadzić
do spełnienia zasadniczego celu, jakim było zmuszenie Iraku do likwidacji zapasów broni
masowego rażenia i rakiet o zasięgu przekraczającym 150 km oraz programów ich produkcji,
czego dowodzi fakt, że po późniejszej wojnie nie znaleziono w tym kraju żadnych dowodów
na istnienie takich broni czy programów. W październiku 1994 r. Irak zagroził zerwaniem
współpracy z UNSCOM i IAEA i rozpoczął koncentrowanie swoich wojsk w pobliżu granicy
z Kuwejtem, jednak wobec zdecydowanej postawy Stanów Zjednoczonych Saddam zaniechał
konfrontacji i wykonał postanowienia rezolucji nr 687, uznając suwerenność i integralność
terytorialną Kuwejtu.
14 kwietnia 1995 r. Rada Bezpieczeństwa przyjęła rezolucję nr 986, na podstawie
której utworzono w grudniu 1996 r. program „Ropa za Żywność”. Miał on służyć poprawie
warunków bytowych ludności Iraku, która odczuwała skutki ekonomicznego kryzysu kraju,
będącego efektem wojen i sankcji. Zgodnie z założeniami programu, Irak miał prawo
do sprzedaży określonych ilości ropy naftowej, a uzyskane w ten sposób dochody miał
przeznaczać na zakup żywności i leków oraz na spłatę odszkodowań wojennych. Limity
sprzedaży były powiększane w 1998 i 1999 r. i ostatecznie Irak miał prawo do sprzedawania
ropy naftowej o wartości 17,1 mld dolarów rocznie. W związku z programem doszło
do wielu nieprawidłowości. Korupcja w ONZ i zagranicznych koncernach naftowych
sprawiła, że sprzeniewierzono od 2 do 6 mld dolarów, a Saddam mógł wykorzystywać część
dochodów w sposób sprzeczny z rezolucją nr 986, w tym na odbudowę swojego potencjału
wojskowego. W aferę korupcyjną w ONZ zamieszany był nawet syn sekretarza generalnego
457
Por. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 857-859; K. Korzeniewski, op. cit., s. 44, 57; W. Szymborski, Irak:
casus…, s. 39; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 143; K. Stefanek, op. cit., s. 110; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 143145, 155; T. Strulak, Działania na rzecz rozbrojenia…, s. 195; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 297.
212
Kofiego Annana, Kojo. Poza tym Irak prowadził niezgodny z rezolucjami ONZ eksport ropy
naftowej, przy czym działania takie podejmował zarówno rząd w Bagdadzie, jak
i kontrolujący większą część irackiego Kurdystanu rebelianci kurdyjscy458.
Jesienią 1998 r. Irak zerwał współpracę z inspektorami UNSCOM i IAEA po podjęciu
przez Radę Bezpieczeństwa ONZ 20 sierpnia 1998 r. decyzji o przedłużeniu sankcji
ekonomicznych (utrzymywanych od czasu ataku na Kuwejt, ze względu na niedostateczną
współpracę w sprawie rozbrojenia Iraku), oskarżając inspektorów rozbrojeniowych o celowe
działania mające na celu przedłużanie sankcji oraz o szpiegostwo na rzecz USA. Saddam
odważył się na taki krok, gdyż zdawał sobie sprawę z podziałów w łonie Rady
Bezpieczeństwa ONZ i miał świadomość, że ryzyko konsekwencji w postaci akcji zbrojnej
z upoważnienia Rady jest znikome. Krok ten doprowadził jednak 16 grudnia 1998 r.
do stugodzinnej operacji „Pustynny Lis”, w ramach której siły lotnicze USA i Wielkiej
Brytanii bombardowały m.in. cele związane z domniemaną produkcją i przechowywaniem
irackiej broni masowego rażenia, dążąc do osłabienia irackiego potencjału w tym zakresie
oraz zmuszania Bagdadu do powrotu do współpracy z inspektorami rozbrojeniowymi. Irak
jednak nie ugiął się tym razem pod presją mocarstw – operacja USA i Wielkiej Brytanii
spowodowała ostateczne wydalenie inspektorów z kraju459.
17 grudnia 1999 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję nr 1284,
na podstawie której zastąpiła UNSCOM Komisją ds. Monitoringu, Weryfikacji i Inspekcji
(UNMOVIC), której pracami miał kierować Hans Blix; jednocześnie za sprawy związane
z likwidacją irackiego potencjału nuklearnego nadal miała odpowiadać IAEA. Irak odmówił
jednak wpuszczenia inspektorów bez wcześniejszego zniesienia przez ONZ sankcji
gospodarczych. Od jesieni 1998 r. do listopada 2002 r. Irak pozostawał poza jakąkolwiek
kontrolą międzynarodową (z wyjątkiem stref zakazu lotów, patrolowanych przez lotnictwo
amerykańskie i brytyjskie), a społeczność międzynarodowa nie była gotowa do zmiany tego
458
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 858-860; M. Makieła, op. cit., s. 88; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 155-157;
T. Strulak, Działania na rzecz rozbrojenia…, s. 195-196; P. Durys, P. Pacholski, op. cit., s. 15.
459
Akcja USA i Wielkiej Brytanii była sprzeczna z prawem międzynarodowym, brak było bowiem dla niej
upoważnienia ze strony Rady Bezpieczeństwa ONZ. Początkowo oba państwa zwróciły się do Rady
o nieformalne konsultacje w celu zbadania możliwości uzyskania upoważnienia dla planowanej akcji, jednak
w trakcie rozmów wyszło na jaw, że Francja, Rosja i Chiny sprzeciwiają się użyciu siły i z tego powodu projekt
odpowiedniej rezolucji w ogóle nie został przekazany Radzie. Londyn i Waszyngton zaczęły wówczas
argumentować, że rezolucja 678, pozwalająca państwom sprzymierzonym na podjęcie kroków przeciwko
Irakowi w celu wyzwolenia Kuwejtu, daje też możliwość zastosowania siły w celu wymuszenia wykonywania
przez Bagdad zobowiązań w zakresie rozbrojenia. W. Czapliński, Reforma ONZ…, s. 676. Zachowanie takie
przypomina sposób argumentacji, stosowanej w 2003 r. przez te same państwa, którym znów nie udało się
uzyskać upoważnienia Rady dla swojej akcji i znów próbowały ją uzasadniać na podstawie wątpliwych
interpretacji starszych rezolucji.
213
stanu rzeczy siłą. Świat był coraz bardziej zmęczony problemami z ONZ-owskimi sankcjami
wobec Iraku; nie było jasne, do czego mają one ostatecznie doprowadzić, w którym
momencie będzie można je uchylić. Coraz częściej pojawiały się głosy na rzecz zmiany
polityki wobec Iraku, w tym złagodzenia lub zniesienia sankcji oraz rozważenia zasadności
kontynuowania inspekcji rozbrojeniowych. Ostatecznie za sprawą nowej administracji
amerykańskiej faktycznie doszło do zmiany polityki wobec Iraku, jednak sprawy poszły
w przeciwnym kierunku, niż wcześniej postulowano – w stronę konfrontacji z Bagdadem460.
Po atakach 11 września 2001 r. oraz zaliczeniu przez Prezydenta Busha Iraku
do tzw. „osi zła” , Stany Zjednoczone wzmogły nacisk na ONZ, by ta podjęła zdecydowane
działania w sprawie irackiej broni masowego rażenia461. 12 września 2002 r. George W. Bush
przedstawił amerykańskie stanowisko w sprawie Iraku na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ.
Amerykański prezydent przytoczył argumenty przeciwko Irakowi, wezwał ONZ do
zdecydowanych działań i zagroził, że w przeciwnym razie Stany Zjednoczone same rozwiążą
problem iracki. Zadeklarował jednocześnie współpracę z Radą Bezpieczeństwa w tworzeniu
niezbędnych rezolucji. Bush twierdził, że działania Iraku podważają autorytet ONZ, i że
Stany Zjednoczone zamierzają podjąć wszelkie możliwe działania dla obrony tego autorytetu
oraz umacniania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa.
8 listopada 2002 roku, po wielu tygodniach ostrych sporów między stałymi członkami
Rady Bezpieczeństwa462, została jednomyślnie uchwalona rezolucja nr 1441463. Irak miał
w ciągu 30 dni dostosować się do wszystkich poprzednich rezolucji, został zobowiązany
do dostarczenia dowodów zniszczenia broni masowego rażenia (pełnej dokumentacji tego
procesu) oraz do umożliwienia bezwarunkowego powrotu inspektorów UNMOVIC i IAEA,
którzy mieli mieć wstęp do wszelkich obiektów, w tym do pałaców prezydenckich.
W rezolucji zawarto precyzyjny harmonogram i tryb inspekcji oraz szczegółowe warunki
460
K. Korzeniewski, op. cit., s. 42, 44, 47, 56. M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 140-141; M. Leśniewski,
Druga wojna…, s. 858-860; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 39, 49; T. Strulak, Działania na rzecz rozbrojenia…, s.
196; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 297.
461
W ramach amerykańskiej administracji ścierały się różne poglądy na temat włączania ONZ w działania
na rzecz rozbrojenia Iraku. Grupa jastrzębi na czele z wiceprezydentem Dickiem Cheneyem była głęboko
nieufna wobec ONZ i uważała, że angażowanie Organizacji przedłuży tylko całą sprawę, nie przynosząc
jakichkolwiek efektów. „Partia pokoju” na czele z sekretarzem stanu Colinem Powellem doceniała wagę
międzynarodowej legitymacji działań USA i pod jej naciskiem prezydent Bush podjął kroki na rzecz jej uzyskania
w ONZ oraz włączenia Organizacji w działania mające na celu zmuszenie Saddama Husajna do współpracy
w zakresie rozbrojenia. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 47-48.
462
W szczególności na linii Waszyngton – Paryż; Stany Zjednoczone domagały się ostrzejszych warunków
rezolucji, niż ostatecznie te przyjęte, w szczególności automatyzmu autoryzacji działań zbrojnych przeciwko
Irakowi w przypadku stwierdzenia naruszeń rezolucji.
463
Rezolucję dość niespodziewanie poparła nawet zasiadająca wówczas w Radzie Syria. Por. B. Woodward,
Plan Ataku…, s. 176.
214
techniczne, jakie miały w związku z inspekcjami spełnić władze irackie. Grożono
„poważnymi konsekwencjami” w razie gdyby Irak utrudniał wykonanie rezolucji464.
Stworzony reżim inspekcyjny był najsurowszy w historii ONZ. Irak zaakceptował warunki
rezolucji i pod koniec listopada 2002 r. do kraju powrócili inspektorzy rozbrojeniowi. Choć
byli generalnie zadowoleni ze współpracy ze stroną iracką i nie znaleźli dowodów
na posiadanie czy zabieganie przez Irak o broń masowego rażenia, władze amerykańskie
stwierdziły, że Irak naruszył ducha rezolucji nr 1441 (uczyniły to już 19 grudnia 2002 r.,
12 dni po dostarczeniu przez Irak wymaganej przez rezolucję dokumentacji).
5 lutego 2003 r. Colin Powell przedstawił na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ
materiały
wywiadowcze,
mające
dowodzić
łamania
przez
Irak
rezolucji
Rady
Bezpieczeństwa oraz zwodzenia inspektorów rozbrojeniowych. Irak natomiast zwrócił się
do ONZ o ochronę jego suwerenności, zagrożonej przez amerykańską agresję. Narastał
konflikt między USA i Wielką Brytanią a pozostałymi stałymi członkami Rady
Bezpieczeństwa i przedstawicielami ONZ, broniącymi zasad prawa międzynarodowego;
jeszcze 24 lutego 2002 r. Sekretarz Generalny ONZ Kofi Annan sprzeciwił się możliwości
amerykańskiego ataku na Irak. Próby podejmowane przez USA w celu uzyskania
upoważnienia Rady Bezpieczeństwa ONZ do zbrojnej interwencji nie powiodły się, jednak
władze amerykańskie wielokrotnie deklarowały, że są gotowe rozpocząć wojnę nawet
bez takiego upoważnienia. Złożony przez USA, Wielką Brytanię i Hiszpanię 7 marca 2003 r.
projekt rezolucji upoważniającej do użycia siły wobec Iraku został 16 marca wycofany
wobec sprzeciwu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ (Rosji, Chin i Francji)
i większości członków niestałych (popierali go jedynie wnioskodawcy oraz Bułgaria).
17 marca 2003 r. inspektorzy rozbrojeniowi UNMOVIC i IAEA przerywają pracę w Iraku
i zostają ewakuowani. 20 marca 2003 r., mimo braku upoważnienia Rady Bezpieczeństwa
ONZ, dochodzi do ataku na Irak. Jak się miało później okazać, nie znaleziono w Iraku
żadnych śladów broni masowego rażenia. Dowodzi to skuteczności działań, podjętych
przez inspektorów ONZ i IAEA między 1991 a 1998 r.465.
464
Rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1441 z 8 listopada 2002, http://daccess-ddsny.un.org/doc/UNDOC/GEN/N02/682/26/PDF/N0268226.pdf?OpenElement.
465
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 862-865; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 48-53; M.M. Dziekan, Irak:
religia…, s. 144; J. Symonides, op. cit., s. 367-368; T. Strulak, Działania na rzecz rozbrojenia…, s. 196-197; R.
Kuźniar, Polityka i siła…, s. 290, 298-299; P. Durys, P. Pacholski, op. cit., s. 38; B. Woodward, Plan Ataku…, s.
183. Należy przy tym zauważyć, że choć sama wojna z Irakiem była nielegalna, to sposób jej wypowiedzenia był
zgodny z III Konwencją Haską z 1907 r. dotyczącą rozpoczęcia kroków nieprzyjacielskich, która wymaga, by nie
wszczynać wojny bez uprzedniego i niedwuznacznego zawiadomienia w formie umotywowanego
wypowiedzenia wojny bądź ultimatum z warunkowym wypowiedzeniem wojny. W przypadku wojny z Irakiem
215
Po zakończeniu głównych działań wojennych, 22 maja 2003 r. Rada Bezpieczeństwa
przyjęła rezolucję nr 1483, w której zniosła wszelkie sankcje finansowe i handlowe wobec
Iraku, utrzymując jednak embargo na dostawy broni. USA i Wielka Brytania zostały uznane
za mocarstwa okupacyjne, mające działać pod wspólnym dowództwem i zgodnie z prawem
międzynarodowym i sprawować władzę w Iraku do czasu powołania nowego rządu
irackiego466. Zgodnie z rezolucją, ONZ miała odgrywać istotną rolę w zakresie udzielania
Irakijczykom pomocy humanitarnej, odbudowy ich kraju oraz ustanawiania nowych władz
irackich. Zdecydowano o powołaniu specjalnego wysłannika ONZ do Iraku, którym wkrótce
został Brazylijczyk Sergio Vieira de Mello, wieloletni funkcjonariusz Organizacji. Specjalny
wysłannik miał wspierać działania CPA, ale wyraźnie w rezolucji podkreślono, że nie będzie
jej zwierzchnikiem, lecz współpracownikiem. Utworzono także specjalny Fundusz
Rozwojowy dla Iraku, na konto którego miały płynąć dochody ze sprzedaży irackiej ropy
naftowej i który miał służyć odbudowie kraju. Zarządzać nim miały mocarstwa okupacyjne,
zaś nadzór sprawować miała ONZ, MFW, Bank Światowy i Arabski Fundusz Walutowy,
tworzące komitet doradczy i nadzorczy.
Amerykanom zależało na zaangażowaniu ONZ w proces odbudowy Iraku, jasne
jednak było, że chodziło im przede wszystkim o odciążenie finansowe i organizacyjne, nie
zaś o przekazanie ONZ kontroli nad procesem decyzyjnym; znikoma była też kontrola
Organizacji nad działaniami władz okupacyjnych. Lokalne struktury wyspecjalizowanych
agencji ONZ zostały podporządkowane zwierzchniej władzy CPA. W sferze werbalnej
jednak podkreślano rolę ONZ, np. na stronie internetowej CPA znajdowała się informacja,
że instytucja ta będzie działa zgodnie z rezolucjami Rady Bezpieczeństwa ONZ
oraz międzynarodowym prawem konfliktów zbrojnych, rozpowszechniano też fałszywe
informacje, jakoby ONZ była zwierzchnikiem CPA, a ta ostatnia została utworzona
na podstawie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Organizacja była potrzebna okupantom
do legitymizacji ich działań, użyteczny był prestiż Organizacji, która jednak nie miała zbyt
dużego wpływu na decyzje rzeczywistego władcy Iraku, czyli szefa CPA, Paula Bremera.
zastosowanie znalazła ta druga opcja – 17 marca 2003 r. prezydent George W. Bush wystosował do Saddama
Husajna ultimatum, dające jemu i jego synom 48 godzin na opuszczenie Iraku. J. Symonides, op. cit., s. 369.
466
Na stronach internetowych Tymczasowej Władzy Koalicyjnej (CPA) znajdowała się informacja, że struktura
ta została powołana „przez ONZ jako legalny rząd Iraku do czasu, kiedy Irak będzie wystarczająco politycznie
i społecznie stabilny, aby odzyskać suwerenność.” K. Stefanek, op. cit., s. 145. Była to świadoma próba
wykorzystywania autorytetu ONZ dla legitymizowania własnych jednostronnych działań, tym dziwniejsza,
że asynchroniczna – CPA bowiem powstała najpóźniej 13 maja 2003 r., zaś, przypomnijmy, rezolucja nr 1483
została uchwalona 22 maja 2003 r. Co więcej, już 8 maja 2003 r. przedstawiciele USA i Wielkiej Brytanii wysłali
list do przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa w ONZ, w którym informowali o utworzeniu CPA – trudno
zatem mówić o działaniu z upoważnienia ONZ. Por. K. Stefanek, op. cit., s. 149.
216
ONZ odgrywała jednak pożyteczną rolę pośrednika między władzami okupacyjnymi
a przedstawicielami irakijskiego życia politycznego i społecznego, przyczyniając się m.in.,
za sprawą energicznych działań Sergio Vieiry de Mello, do wyłonienia składu powołanej
13 lipca 2003 r. Irackiej Rady Zarządzającej. W dniu powstania tej ostatniej, CPA wydała
tzw. Regulację nr 6, w której stwierdzała, że „Rada i CPA, we współpracy ze specjalnym
wysłannikiem Sekretarza Generalnego ONZ, podejmą się pracować razem na zasadzie
konsultacji i kooperacji dla dobra Irakijczyków”. ONZ miała zatem współpracować zarówno
z CPA, jak i z nowo powołaną Iracką Radą Zarządzającą467.
Ciężką stratę poniosła ONZ 19 sierpnia 2003 r., kiedy doszło do zamachu na siedzibę
misji Organizacji w Bagdadzie. Zginął specjalny wysłannik ONZ do Iraku Sergio Vieira
de Mello oraz większość personelu misji – w sumie 22 urzędników ONZ. Doprowadziło
to do decyzji o czasowym wycofaniu się ONZ z Iraku aż do czasu zapewnienia jej
funkcjonariuszom bezpieczeństwa. Tymczasem jednak Rada Bezpieczeństwa podjęła
działania, które miały ułatwić USA i Wielkiej Brytanii pozyskiwanie wsparcia
międzynarodowego dla stabilizacji i odbudowy Iraku. 16 października 2003 r. przyjęła
rezolucję nr 1511 w której przyznała mandat stabilizacyjny wielonarodowym siłom
pokojowym pod dowództwem Stanów Zjednoczonych, wezwała CPA do starań na rzecz
możliwie szybkiego przekazania władzy nad Irakiem w ręce jego obywateli oraz zobowiązała
władze okupacyjne do przedkładania ONZ odpowiednich raportów w zakresie poczynionych
w tym kierunku postępów. 1 stycznia 2004 r. powołany został kolejny specjalny wysłannik
ONZ do Iraku, co oznaczało wznowienie bezpośredniego zaangażowania Organizacji w tym
kraju. Stanowisko to objął Lakhdar Brahimi, Algierczyk, wieloletni wysoki funkcjonariusz
ONZ. Jego zadanie polegało przede wszystkim na pośredniczeniu między władzami
okupacyjnymi a Irakijczykami i odegrał niezwykle ważną rolę w łagodzeniu konfliktów
(szczególnie w odniesieniu do sprawy wyborów oraz Prawa Administracyjnego Państwa
Irackiego na Okres Przejściowy) między CPA a wielkim ajatollahem Alim al – Sistanim,
najważniejszą postacią irackiego życia religijnego, wywierającym ogromny wpływ na życie
polityczne swojego kraju. Ustalenie ostatecznego kalendarza wyborczego w Iraku było
w dużej mierze zasługą wysiłków mediacyjnych Brahimiego i jego współpracowników.
8 czerwca 2004 r. uchwalona została rezolucja nr 1546, w której Rada Bezpieczeństwa
uznała iracki Rząd Tymczasowy Ijada Allawiego za legalną i suwerenną władzę Iraku.
467
M.M. Dziekan, Historia..., s. 201; K. Korzeniewski, op. cit., s. 46-47, 61; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 870873; K. Stefanek, op. cit., s. 122-123, 126, 132, 139, 147-151, 154, 160; J. Symonides, op. cit., s. 370.
217
W suwerennym Iraku ONZ nadal odgrywała ważną i konstruktywną rolę, uczestnicząc m.in.
w przygotowaniu i monitorowaniu kolejnych wyborów468.
Ograniczony skład międzynarodowej koalicji antyirackiej oraz marginalizacja i brak
upoważnienia ze strony ONZ wpływały negatywnie na proces odbudowy i jego percepcję
przez samych Irakijczyków, dla których jest potwierdzeniem imperialnego charakteru działań
Stanów Zjednoczonych. Szersze zaangażowanie ONZ znacznie ułatwiłoby działania na rzecz
stabilizacji i przebudowy Iraku – zarząd ONZ-owski byłby znacznie łatwiejszy
do zaakceptowania przez Irakijczyków i budziłby większe zaufanie, niż amerykańska
okupacja. Jednak podjęta wcześniej przez Amerykanów kampania na rzecz dyskredytacji
Organizacji oraz niemożność zapewnienia bezpieczeństwa jej działaniom uniemożliwiły takie
zaangażowanie, przynajmniej w pierwszym, krytycznym okresie okupacji. ONZ ze swej
strony głośno krytykowała nieprzygotowanie i brak planów amerykańskich na okres
powojenny w Iraku oraz chaos, do jakiego Amerykanie dopuścili.
2. Argumentacja prawna USA – analiza i krytyka
Mimo braku upoważnienia ze strony Rady Bezpieczeństwa ONZ do użycia
przez Stany Zjednoczone siły wobec Iraku, władze amerykańskie starały się dowieść
legalności podjętych przez siebie działań. Przede wszystkim twierdzono, że sama rezolucja
nr 1441 stanowi wystarczającą podstawę dla użycia siły przeciwko Irakowi, do czego miało
upoważniać sformułowanie dotyczące ewentualnych „poważnych konsekwencji” wobec
Iraku w przypadku złamania postanowień rezolucji. Z jej tekstu jednoznacznie
jednak wynikało, że o ewentualnym użyciu siły mogłaby zadecydować tylko Rada
Bezpieczeństwa w kolejnej rezolucji, w przypadku gdyby stwierdziła złamanie zobowiązań
nałożonych na Irak, i nie było mowy o jakimkolwiek automatyzmie w zakresie upoważnienia
do wojny. Tradycyjnym sformułowaniem używanym w rezolucjach Rady dla upoważnienia
do użycia siły jest wezwanie do użycia „wszelkich niezbędnych środków” dla rozwiązania
jakiegoś problemu czy zapewnienia wykonania określonej rezolucji. W przypadku rezolucji
nr 1441 celowo nie użyto takiego stwierdzenia, uzależniające ewentualne sankcje zbrojne
od decyzji Rady, która mogłaby zapaść w kolejnej rezolucji – ale nie zapadła. W treści
rezolucji celowo znalazło się sformułowanie, iż Rada Bezpieczeństwa nadal będzie
468
M.M. Dziekan, Historia..., s. 201; K. Korzeniewski, op. cit., s. 46-47, 61; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 870873; K. Stefanek, op. cit., s. 122-123, 126, 132, 139, 147-150, 154, 169-171; J. Symonides, op. cit., s. 375; R.
Kuźniar, Polityka i siła…, s. 304.
218
zajmować się tą sprawą (remain seized of matters), co oznacza, iż jakiekolwiek kroki zbrojne
wymagały kolejnej rezolucji.
Sprawa oceny wykonania rezolucji nr 1441 leżała w wyłącznej gestii Rady. Irak
bezwarunkowo zaakceptował postanowienia rezolucji, a inspektorzy rozbrojeniowi działający
w tym państwie na podstawie rezolucji podkreślali wykazywaną przez Bagdad wolę
współpracy i nie stwierdzili przypadków poważnego naruszenia rezolucji, a jedynie drobne
uchybienia, i wnioskowali o kontynuowanie swej misji. Tak się jednak nie stało. Colin
Powell w swym wystąpieniu 5 lutego 2003 r. starał się przekonać inne państwa
o prawdziwości amerykańskich oskarżeń, co jednak się nie powiodło. W efekcie
amerykańskiej inwazji na Irak zabrakło legitymacji prawnomiędzynarodowej. W myśl Karty
Narodów Zjednoczonych żadne państwo nie może użyć siły bez wyraźnego upoważnienia
Rady Bezpieczeństwa, z wyjątkiem sytuacji samoobrony indywidualnej i zbiorowej. W ten
sposób miało miejsce poważne naruszenie prawa międzynarodowego469. Jak ujął to francuski
prawnik międzynarodowy Alain Pellet, „To jest agresja, agresja wielkiej demokracji
przeciwko krwawej dyktaturze, niemniej jednak jest to agresja”470. Także Sekretarz
Generalny ONZ Kofi Annan uznał tę wojnę wprost za nielegalną471. Trzeba o tym pamiętać
i nie mieszać oceny moralnej wojny z Irakiem z oceną prawną. Ta wojna była agresją.
Problem z jej prawną legitymacją dostrzegali sami koalicjanci. „Jak wynika z informacji
zamieszczonych w prasie brytyjskiej, dowództwo armii brytyjskiej jeszcze na kilka dni przed
atakiem miało wątpliwości co do legalności tych działań i żądało jednoznacznego
potwierdzenia ich zgodności z prawem międzynarodowym. Pojawiły się też spekulacje,
iż prokurator generalny lord Goldsmith jeszcze w końcu stycznia 2003 roku w piśmie
do premiera Blaira formułował zastrzeżenia co do legalności wojny bez dodatkowej
rezolucji”472. Co więcej, argumentacja amerykańsko – brytyjska dotycząca rzekomych
legalnych podstaw wojny z Irakiem wynikających z rezolucji nr 1441 kłuci się z ich
staraniami o uzyskanie następnej rezolucji. Dopiero gdy okazało się, że nie będzie
to możliwe z uwagi na sprzeciw reszty państw – zaczęto lansować wyżej wymienioną linię
argumentacji473.
469
J. Symonides, op. cit., s. 366-367; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 50; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 145.
J. Symonides, op. cit., s. 367.
471
R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 301.
472
J. Symonides, op. cit., s. 367.
473
Zupełnym niezrozumieniem zasad Karty Narodów Zjednoczonych oraz sensu rezolucji nr 1441 wykazywał się
prezydent G.W. Bush. 18 grudnia 2002 r. w trakcie spotkania z premierem Hiszpanii José Marią Aznarem Bush
wygłosił następujące zdania: „Jeśli zapadnie decyzja o wojnie, zwrócimy się ponownie do Rady
Bezpieczeństwa. Nie będziemy prosić o pozwolenie, poprosimy o wsparcie. Tak umówiliśmy się z członkami
470
219
Przy uzasadnieniach wojny z Irakiem odwoływano się też do rozszerzającej
interpretacji art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych, upoważniającego do indywidualnej bądź
zbiorowej samoobrony w przypadku agresji innego państwa. Samoobronę starano się
rozciągać na koncepcję wojny prewencyjnej, która miała być legalna w sytuacji istnienia
bezpośredniego bądź jedynie potencjalnego zagrożenia atakiem ze strony innego państwa,
w szczególności domniemanym wspieraniem przez niego terroryzmu oraz rozwijaniem
produkcji broni masowego rażenia. Koncepcja ta jest bezzasadna z punktu widzenia prawa
międzynarodowego, a wojna prewencyjna jest zakazana. Art. 51 upoważnia bowiem
do samoobrony wyłącznie w przypadku agresji już dokonanej, nie zaś zagrożenia
bezpieczeństwa. „We współczesnej literaturze prawa międzynarodowego podkreśla się,
że prawo do samoobrony może być realizowane jedynie w ściśle określonych
okolicznościach, czyli w sytuacji, gdy następuje atak, który jest poważny”474. Poza tym każde
użycie siły w stosunkach międzynarodowych musi mieć upoważnienie Rady Bezpieczeństwa
ONZ,
która
ocenia,
czy
zaistniało
zagrożenie
dla
międzynarodowego
pokoju
i bezpieczeństwa. „W przeciwnym wypadku, gdyby taka ocena była dokonywana
przez państwo indywidualnie, stałoby się ono prokuratorem, sędzią i katem jednocześnie,
a to nie da się pogodzić z zasadami, które przyjęła zorganizowana społeczność
międzynarodowa (…)”475.
Przyjęcie koncepcji wojny prewencyjnej oznaczałoby w praktyce całkowite
przekreślenie
obecnego
ładu
międzynarodowego
i
anarchizację
stosunków
międzynarodowych. Decyzja o tym, że interwencja jest w danej sytuacji uzasadniona, byłaby
podejmowana przez poszczególne państwa w sposób w pełni uznaniowy, przy czym mogłyby
na to sobie pozwolić tylko wielkie mocarstwa, co w praktyce oznaczałoby powrót
do klasycznej polityki siły i zakwestionowanie fundamentów współczesnego prawa
międzynarodowego. Powstałoby pole do wygodnej dla mocarstw interpretacji faktów
i przekraczania granicy między samoobroną a agresją w imię realizacji własnych interesów –
tak jak to miało w przypadku wojny z Irakiem. Co więcej, przykład Iraku podważył opieranie
oceny zagrożenia na danych wywiadowczych. Należy przy tym pamiętać, że Rada
Bezpieczeństwa może, zgodnie z rozdziałem VII Karty Narodów Zjednoczonych, nie czekać,
aż nastąpi agresja, i podjąć w sytuacji stwierdzenia zagrożenia lub naruszenia pokoju
odpowiednie działania zapobiegawcze, także w postaci sankcji zbrojnych. Decyzję o tym
Rady Bezpieczeństwa. Rada Bezpieczeństwa nie będzie miała prawa weta, ale im więcej państw będzie z nami,
tym łatwiej osiągniemy cel dyplomatyczny.” B. Woodward, Plan Ataku…, s. 187.
474
J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 148.
475
Ibidem, s. 149.
220
podejmuje jednak większość członków Rady, w tym wszyscy stali członkowie, a nie
arbitralnie jedno z państw, dysponujące największą potęgą militarną476.
Dla prawnego usprawiedliwienia użycia siły przeciwko Irakowi nie można było się
też powołać na wcześniejsze rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ. Rezolucja nr 678
z 1990 r. upoważniała do użycia „wszelkich niezbędnych środków” dla wyzwolenia Kuwejtu
i została wykonana w roku 1991. Późniejsze rezolucje, m.in. rozbrojeniowe, nie upoważniały
do użycia siły. Możliwa była legalizacja wojny post fatum. „Znalezienie broni masowej
zagłady w Iraku z pewnością mogłoby mieć taki skutek. Sytuacja ewoluowała jednak
w odwrotnym kierunku (…). Brak dowodów posiadania broni masowej zagłady przez Irak
retrospektywnie
niejako
ukazuje
bezzasadność
stanowiska
państw
koalicji,
które
uniemożliwiły inspektorom ONZ sfinalizowanie ich prac”477. Z tego powodu niemożliwa
była legalizacja wojny z Irakiem. W miarę jak okazywało się, że deklarowane przyczyny
wojny były nieprawdziwe, zaczęto odwoływać się też do idei interwencji humanitarnej.
Wojna ta była jednak sprzeczna z kardynalnymi zasadami takiej interwencji, co zostanie
przeanalizowane niżej, nie była też prowadzona pod jej hasłami – te pojawiły się jako
zastępcze znacznie później. Co więcej, legalność interwencji humanitarnej bez upoważnienia
Rady Bezpieczeństwa jest powszechnie kwestionowana, co było szczególnie widoczne
w dyskusji po wojnie NATO z Federacyjną Republiką Jugosławii w 1999 r. w związku
z sytuacją w Kosowie478.
Starano się również tworzyć pozory międzynarodowego charakteru akcji, co miało
zasłonić fakt łamania prawa międzynarodowego – sprawiać wrażenie, że brak legitymacji
Rady Bezpieczeństwa jest wynikiem jej paraliżu przez egoistyczne państwa, co wymusiło
akcję tzw. „wspólnoty międzynarodowej” bez tego upoważnienia, przy czym „wspólnota”
była definiowana przez samych Amerykanów na podstawie kryterium poparcia dla ich
polityki. W tym celu zaproszono do tej wojny najwierniejszych przyjaciół USA,
w tym Polskę479.
476
J. Symonides, op. cit., s. 368-369; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 147-149, 154. Co ciekawe, w 1980 r. Irak
dokonując agresji na Iran także powołał się na art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych, twierdząc, że wyprzedza
jedynie agresję Iranu. J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 147-148.
477
J. Symonides, op. cit., s. 368.
478
Por. J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 149-150.
479
Por. R. Kuźniar, Wprowadzenie, w: „Rocznik Strategiczny 2003/2004”, Fundacja Studiów
Międzynarodowych, Warszawa 2004, s. 12.
221
3. Kryzys ONZ
Wojna z Irakiem stanowił poważne naruszenie Karty Narodów Zjednoczonych.
Prowadzenie wojny przez największe światowe mocarstwo bez upoważnienia Rady
Bezpieczeństwa ONZ prowadziło do erozji podstawowych zasad prawa międzynarodowego,
porządku międzynarodowego, samej Organizacji. Okazało się, że Rada Bezpieczeństwa może
odmówić prawnomiędzynarodowej legitymacji działań USA, ale nie jest w stanie
im skutecznie zapobiec. Większość członków Rady oraz społeczności międzynarodowej nie
była w stanie powstrzymać silniejszej mniejszości, która zdecydowała się na użycie siły bez
koniecznego upoważnienia Rady i atak na innego członka Organizacji. Radę Bezpieczeństwa
krytykowano także z przeciwnych pozycji. Skoro ONZ nie postępowała tak, jak Ameryka
chciała – USA starały się zminimalizować rolę Organizacji. „Jak podkreślano, w nowej
sytuacji geopolitycznej zdominowanej przez mega – czy – hipermocarstwo – Stany
Zjednoczone, organizacja albo musi się im podporządkować, albo utraci jakiekolwiek
znaczenie. Rada Bezpieczeństwa uznana została za bezużyteczny organ, w dodatku
krytykujący i ograniczający działania Stanów Zjednoczonych w interesie innych
mocarstw”480.
Członkowie
amerykańskiej
administracji,
neokonserwatywni
badacze
i publicyści, a także media formułowały tezy o „śmierci”, „końcu” czy „fiasku” ONZ, które
miały polegać na niezdolności do rozbrojenia Iraku, a tym samym do pokojowego
rozwiązania kryzysu irackiego. Na ONZ ich zdaniem nie można było już polegać.
Postępowanie USA uznać należy za cyniczne, gdyż to ich działania do tego kryzysu
doprowadziły, to one też były „autorem” erozji pozycji ONZ, która nie jest tworem
autonomicznym, lecz jest tym, czym uczynią ją państwa, przede wszystkim główne
mocarstwa. ONZ odgrywa wobec państw rolę służebną, a nie nadrzędną, i to państwa
są czynnikiem sprawczym skuteczności ONZ lub jej braku. „Jeżeli więc zarzucamy ONZ
indolencję, to de facto stawiamy państwom członkowskim, a w szczególności wielkim
mocarstwom, zarzuty braku należytego współdziałania (…)481. Jawnym naruszeniem zasad
prawa międzynarodowego Stany Zjednoczone pokazały, jak ONZ niewiele znaczy, gdy liczą
się interesy supermocarstwa. Powtarzano tezy, że USA były zmuszone podjąć samodzielne
działania ze względu na paraliż decyzyjny Rady Bezpieczeństwa. Argument ten był
stosowany wielokrotnie w sytuacjach, gdy USA decydowały się na podjęcie jednostronnych
działań, przy czym „kryzys decyzyjny” oznaczał tak naprawdę brak autoryzacji
480
481
J. Symonides, op. cit., s. 370.
J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 136.
222
dla proponowanych
przez
Stany
Zjednoczone
rozwiązań.
Waszyngton,
deklarując
prowadzenie polityki w obronie prawa międzynarodowego i autorytetu ONZ, podjął
zorganizowaną akcję podważania tego autorytetu i dokonał ciężkiego naruszenia Karty
Narodów Zjednoczonych, realizując w rzeczywistości własne interesy482.
Tezy o „końcu ONZ” okazały się jednak mocno przesadzone i miały krótki żywot. Jak
pisał prof. Janusz Symonides, wojna z Irakiem wykazała, iż „uciekanie się do siły militarnej
wbrew Karcie Narodów Zjednoczonych bez stosownej decyzji Rady Bezpieczeństwa i – jak
się okazało – pod nieprawdziwym pretekstem prowadzi do erozji prawa międzynarodowego,
do daleko idących podziałów w społeczności międzynarodowej i uruchomienia sankcji
socjologicznej, którą jest negatywna reakcja opinii publicznej”483. Jak miała pokazać sytuacja
w Iraku, ONZ, której rola i znaczenie były podważane przez administrację Busha, okazała się
niezbędna dla posunięcia naprzód sprawy przebudowy państwa irackiego i umożliwienia
porozumienia amerykańskich i brytyjskich okupantów z irackimi środowiskami politycznymi
i religijnymi. „(…) Stany Zjednoczone i Wielka Brytania stanęły wobec pytania
o możliwości i granice jednostronnego działania. Zwrócenie się i „powrót” do ONZ,
skierowana do społeczności międzynarodowej prośba o pomoc, zarówno wojskową,
jak i ekonomiczną w odbudowie Iraku oraz podjęcie się „mediacji” w stosunku do szyitów
w kontekście wyborów są ewidentnym potwierdzeniem tezy o żywotności i znaczeniu tej
organizacji, której nie sposób ani ominąć, ani zastąpić tworzonymi ad hoc koalicjami. Nie
oznacza to jednak, by Narody Zjednoczone nie wymagały transformacji, zwiększenia
skuteczności i dostosowania do potrzeb społeczności międzynarodowej”484. ONZ nie jest
organizacją doskonałą, ale wciąż jest organizacją niezbędną, a działania w nią wymierzone są
tak naprawdę działaniami wymierzonymi w prawno – instytucjonalne podstawy
współczesnego porządku międzynarodowego. Przede wszystkim zaś ONZ nadal jest
ostatecznym
i
wyłącznym
źródłem
legitymizacji
użycia
siły
w
stosunkach
międzynarodowych485.
4. Uwarunkowania humanitarne
20 marca 2003 r., w dniu rozpoczęcia wojny z Irakiem, sekretarz obrony Stanów
Zjednoczonych Donald Rumsfeld wśród celów wojny wymienił umożliwienie zniesienia
482
W. Szymborski, Irak: casus…, s. 51, 56; J. Symonides, op. cit., s. 370; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 136, 152;
W. Czapliński, op. cit., s. 676; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 298, 302.
483
J. Symonides, op. cit., s. 375.
484
Ibidem, s. 371.
485
Ibidem, s. 372.
223
sankcji wobec Iraku oraz dostarczenie ludności irackiej pomocy humanitarnej486. Wojna
ta miała zatem swój wymiar humanitarny, przynajmniej w sferze deklaratywnej – miała
umożliwić
poprawę
losu
irackiej
ludności
cywilnej
dzięki
zniesieniu
sankcji
oraz dostarczeniu pomocy humanitarnej, a patrząc nieco głębiej – poprzez uwolnienie narodu
irackiego od reżimu partii Baas oraz stworzenie przesłanek dla takiej przebudowy państwa
irackiego, która zagwarantowałaby jego obywatelom prawa polityczne oraz odpowiedni
standard życia. W przededniu wojny oraz po jej zakończeniu, w miarę jak coraz bardziej
oczywista stawała się fałszywość innych deklarowanych jej przyczyn, argumentacja
humanitarna stawała się jednym z najważniejszych elementów amerykańskiej retoryki,
aż w końcu zaczęto wprost twierdzić, że wojna z Irakiem była interwencją humanitarną487.
4.1. Humanitarne motywy obalenia Saddama Husajna i przebudowy
Iraku
Amerykanie uzasadniając potrzebę obalenia Saddama Husajna, bardzo podkreślali
zbrodniczą naturę jego reżimu. Głosząc wolę uwolnienia Irakijczyków od krwawej tyranii,
posługiwali się argumentacją humanitarną – wolą zakończenia terroru, bezprawia
i okrucieństwa, którymi posługiwały się władze w czasach dyktatury wobec własnych
obywateli, jak również wobec atakowanych przez siebie państw. Przypomnijmy, że sama
tylko wojna Iraku z Iranem kosztowała życie milion ludzi. Zakończenie rządów krwawego
tyrana, odpowiedzialnego za śmierć tysięcy Irakijczyków, torturowanie więźniów, używanie
wobec rodaków broni chemicznej ma bez wątpienia swój wymiar humanitarny.
W przemówieniu wygłoszonym 26 lutego 2003 r., a więc na niecały miesiąc
przed rozpoczęciem wojny, prezydent Bush mówił, że jej głównym celem będzie uwolnienie
Irakijczyków od życia w tyranii i strachu „pod rządami dyktatora, który nie przyniósł im nic
oprócz wojny, biedy i tortur”, dla którego życie i wolność Irakijczyków nie mają żadnego
znaczenia488. Prezydent stwierdził też wówczas, że „choć stabilizacja będzie trudna,
nie powinno być to usprawiedliwieniem dla pozostawienia irackich sal tortur”489. Wszelkie
zatem trudności wiążące się z powojenną stabilizacją Iraku miały być warte poniesienia
właśnie ze względów humanitarnych. We wspólnym oświadczeniu przywódców USA,
Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Portugalii wydanym po szczycie na Azorach 16 marca 2003 r.
uwypuklono wolę udzielenia pomocy uciśnionemu narodowi irackiemu, sprowadzonemu
486
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 865-866.
Por. J. Symonides, op. cit., s. 368.
488
K. Stefanek, op. cit., s. 133.
489
Ibidem, s. 134.
487
224
przez rządzącego nim dyktatora do roli pariasa490. Wojna miała sprawić, że życie i zdrowie
Irakijczyków już nigdy nie zostaną zagrożone przez opresyjną władzę, a istniejący
w narodzie irackim potencjał będzie mógł być przeznaczony na pomnażanie jego
pomyślności.
Obalenie irackiego dyktatora miało stworzyć przesłanki dla przebudowy kraju, w tym
wprowadzenia demokracji i reform gospodarczych. Działania te także miały w pewnym
stopniu swój wymiar humanitarny – przede wszystkim wyrażano wiarę, że demokracja
gwarantuje przestrzeganie praw człowieka, co dla narodu tragicznie doświadczonego przez
ćwierćwiecze dyktatury Saddama Husajna miało być szczególnie istotne. Wprowadzenie
demokracji dawało także podstawę do zabezpieczenia praw dyskryminowanej dotąd
większości szyickiej oraz miało zapewnić ochronę mniejszości religijnych i etnicznych –
zarówno rządzących dotąd sunnitów, jak i zwalczanych od wieków Kurdów, a także
mniejszych grup, takich jak Asyryjczycy czy chrześcijanie. Istotnym motywem było też
zapewnienie równouprawnienia irackich kobiet, co, jak uważano, zagwarantuje demokracja.
Wolny rynek natomiast miał pozwolić na poprawę fatalnej sytuacji ekonomicznej kraju,
będącej dziedzictwem rządów Saddama Husajna, i pozwolić na poprawę warunków życia
Irakijczyków, czemu miały posłużyć antycypowane dochody z eksploatacji irackich bogactw
naturalnych. Ostatecznym celem odbudowy kraju po latach zniszczeń i sankcji była także
wola poprawy warunków życia irackiej ludności cywilnej491.
4.2. Uwarunkowania humanitarne
Aż do lat siedemdziesiątych XX wieku Irak należał do najbardziej zacofanych krajów
na świecie. Oświata znajdowała się w katastrofalnym stanie - około 80% ludności stanowili
analfabeci, w tym aż 95% kobiet. Panowała bardzo zła sytuacja sanitarno – higieniczna
i epidemiologiczna – szerzyły się choroby zakaźne492 i pasożytnicze493, endemicznie
występowała malaria494. W latach pięćdziesiątych rozpowszechniona była w Iraku gruźlica,
na którą rocznie zapadało ok. 5-10 tys. osób. Bardzo zła była też sytuacja służby zdrowia.
490
Ibidem, s. 135.
K. Korzeniewski, op. cit., s. 109; K. Stefanek, op. cit., s. 135. 137.
492
Np. na jaglicę, chorobę zakaźną narządu wzroku, rocznie chorowało ok. 500 tys. Irakijczyków – w prowincji
Bagdad występowały 233 przypadki na tysiąc mieszkańców. K. Korzeniewski, op. cit., s. 125.
493
Współczynnik chorobowości pasożytniczej choroby schistosomozy wynosił nawet 80% (w delcie Tygrysu
i Eurfratu), w Bagdadzie 35%. 25-35% mieszkańców Bagdadu było nosicielami bądź chorowało na amebozę,
na południu aż 60-70% populacji. Ibidem, s. 124.
494
Średnio rocznie w placówkach służby zdrowia leczono ok. 600 tys. przypadków malarii, w zależności
od prowincji kraju od 26 do 266 zachorowań na 1000 mieszkańców, najwięcej na szyickim południu Iraku.
Ibidem, s. 124.
491
225
W 1950 r. w całym kraju było zaledwie 811 lekarzy (z czego w prowincji Bagdad 444),
601 pielęgniarek i 72 dentystów. Na jedno łóżko szpitalne przypadało tysiąc mieszkańców.
W Bagdadzie na 100 tysięcy mieszkańców przypadało 55-70 lekarzy, jednak na terenach
wiejskich zaledwie 4-6495.
Sytuacja zaczęła się poprawiać po nacjonalizacji przemysłu naftowego w 1972 r.,
kiedy zaczęto przeznaczać znaczne środki na edukację i ochronę zdrowia. Wprowadzono
bezpłatną opiekę medyczną i niewielką odpłatność za leki, co pozwoliło w krótkim czasie
opanować epidemie najgroźniejszych chorób zakaźnych i pasożytniczych. W 1977 r.
pracowało w Iraku już 4527 lekarzy i stomatologów oraz 7,5 tysiąca pielęgniarek. Nadal
jednak w Bagdadzie pracowało 38% całego personelu medycznego kraju. Sukcesy były
jednak bezdyskusyjne – w 1990 r. 97% mieszkańców miast i 79% mieszkańców terenów
wiejskich miało dostęp do opieki medycznej. Jeśli chodzi o edukację, w połowie lat 70-tych
wprowadzono obowiązkowe i bezpłatne nauczanie na poziomie podstawowym oraz planowe
dokształcanie dorosłych. Dzięki tym reformom sytuacja w szkolnictwie irackim
systematycznie się poprawiała. Między 1976 a 1986 r. liczba uczniów szkół podstawowych
w Iraku wzrosła o 30%, w tym dziewcząt o 45%, liczba uczniów szkół średnich o 46%,
w tym dziewcząt o 55%496. W przededniu klęsk, jakie spadły na Irak po 1990 r. 96% dzieci
w wieku 6-11 lat uczyło się. Dla grupy 12-17-latków wskaźnik ten wynosił 47%. 13,8%
młodzieży w wieku akademickim (20-24 lata) uczyło się, podczas gdy jeszcze w 1970 r.
wskaźnik ten wynosił 1%. Utworzono też nowe uniwersytety – w Tikricie, Al – Kufie,
Kadisijji i Al – Anbar. Jak widać, w stosunkowo krótkim czasie Irak dokonał ogromnego
postępu cywilizacyjnego. Rosła też zamożność irackiego społeczeństwa497.
Sytuacja zaczęła się stopniowo pogarszać, gdy pełnię władzy w Iraku przejął Saddam
Husajn. W ciągu niemal ćwierćwiecza jego prezydentury z powodu wysiłku ponoszonego
przez kraj na cele kolejnych wojen, zniszczeń powodowane przez walki i bombardowania,
wieloletnich sankcji i izolacji – Irak obrócił się w ruinę gospodarczą. W czasach wojny
z Iranem (1980-1988) sytuacja nie była jeszcze zła, choć szybki rozwój w dziedzinie edukacji
czy ochrony zdrowia został spowolniony z uwagi na wydatki wojenne. System ochrony
zdrowia należał do najlepszych w regionie Bliskiego Wschodu, niedożywienie ludności było
spotykane sporadycznie. Realizowano program walki z malarią, gruźlicą, przeprowadzano
masowe szczepienia dzieci przeciw chorobom zakaźnym. Wypowiedziano walkę
495
Ibidem, s. 125.
W sumie odsetek uczących się w szkołach podstawowych dziewcząt w wieku szkolnym wzrósł w tym okresie
z 35 do 44%, a w odniesieniu do szkół średnich – z 29 do 36%. M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 141.
497
K. Korzeniewski, op. cit., s. 126, 128; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 141; K. Stefanek, op. cit., s. 108.
496
226
analfabetyzmowi, rozwijano system powszechnej edukacji, kobietom przyznano najszersze
prawa na wśród państw arabskich. Budowane były budynki użyteczności publicznej
oraz rozbudowywana była infrastruktura. Jednak po 1990 r. sytuacja zmieniła się
dramatycznie. Wojna i sankcje doprowadziły kraj do gospodarczej ruiny, a ludność iracka
cierpiała na brak podstawowych środków do życia.498 „Sankcje ONZ pogłębiały kryzys,
szczególnie dotkliwi w systemie, którego głównym zadaniem było utrzymanie monopolu
władzy w rękach Saddama Husajna i jego najbliższych współpracowników. Ograniczone
środki będące do dyspozycji władz w Bagdadzie przede wszystkim wykorzystywano
do umocnienia ich pozycji”499.
Spod sankcji gospodarczych od początku wyłączono co prawda żywność i lekarstwa,
jednak Irak nie miał czym płacić za ich zakup, gdyż pozbawiono go dochodów ze sprzedaży
ropy
naftowej,
dostarczającej
ponad
90%
wpływów
dewizowych500.
Jak
pisze
J. Białocerkiewicz, „Sankcje ekonomiczne wobec Iraku nie dotknęły w znaczącym stopniu
członków reżimu czy funkcjonariuszy partii Baas, ale społeczeństwo irackie, które
ze względu na system polityczny nie miało wpływu na działania władz. (…) Skuteczność
blokady Iraku szacowano na 90%, jeżeli chodzi o import i 97%, jeżeli chodzi o eksport.
Powstała więc sytuacja, w której państwo zostało całkowicie odizolowane od naturalnych
powiązań gospodarczych z regionem i światem, co szczególnie negatywnie wpłynęło
zwłaszcza na lecznictwo i zaopatrzenie w żywność. W tym stanie rzeczy społeczeństwo
irackie de facto stało się podmiotem odpowiedzialności zbiorowej (…). Oczywiście
społeczeństwo irackie nie zostało obwinione za stworzenie systemu, jak np. społeczeństwo
niemieckie, ale cierpiało de facto skutki sankcji porównywalne do poniesionych przez
społeczeństwo niemieckie”501.
Naród iracki był niedożywiony – wszak Irak nie był i nie jest samowystarczalny
żywnościowo, produkty rolne są głównym towarem sprowadzanym z zagranicy, a sankcje
znacznie utrudniły aprowizację. 1/4 dzieci w Iraku była chronicznie niedożywiona (w 2001 r.
wśród populacji poniżej 5 roku życia stwierdzono prawie 2 mln przypadków niedożywienia
z objawami hipowitaminozy i hypoproteinemii), 18 mln Irakijczyków (na 24,5 mln ludności)
nie miało swobodnego dostępu do żywności, około 60% ludności kraju polegało jedynie
na miesięcznych
dostawach
racjonowanej
żywności
w
ramach
programu
„Ropa
498
K. Korzeniewski, op. cit., s. 58, 139 – 140; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860; M.M. Dziekan, Irak:
religia…, s. 140-141, 150-151; R. Zięba, op. cit., s. 85.
499
M. Leśniewski, Druga wojna..., s. 860.
500
R. Zięba, op. cit., s. 84; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 155.
501
J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 156-157.
227
za Żywność”. Panował katastrofalny stan sanitarny (z powodu zniszczenia w toku działań
wojennych sieci wodno – kanalizacyjnych jedynie 50% mieszkańców miast i 33% populacji
wiejskiej miało dostęp do czystej wody pitnej), nastąpił też wyraźny regres w służbie zdrowia
– na 100 tysięcy ludności przypadało 55 lekarzy, 236 pielęgniarek, 6 stomatologów i 12
farmaceutów. Pogłębiały się dysproporcje w dostępie do opieki zdrowotnej między wsią
a miastem – w Bagdadzie pracowało ponad 50% wszystkich lekarzy. W 1999 r. liczba
ośrodków zdrowia podstawowej opieki medycznej w Iraku wynosiła 929 wobec 1800
w 1990 r., a sytuację dodatkowo komplikowało zniszczenie lub kradzież sprzętu w toku
działań wojennych oraz brak odpowiednich leków. Głód, brak dostępu do podstawowej
opieki zdrowotnej, zła sytuacja sanitarna i ekonomiczna, migracje i przeludnienie były
głównymi przyczynami szerzenia się chorób. Stan zdrowia Irakijczyków powrócił
do poziomu sprzed wielkich reform lat siedemdziesiątych502. W wyniszczonym kraju doszło
do katastrofy humanitarnej - w okresie między wojną 1990/1991 r. a 2003 r. w zmarło
z powodu niedożywienia i chorób kilkaset tysięcy ludzi, głównie dzieci. Współczynnik
umieralności dzieci poniżej 5 roku życia należał do najwyższych na świecie – w 1999 r.
wynosił 131 na tysiąc żywych urodzeń. Przeciętna długość życia Irakijczyków wynosiła
zaledwie 60,7 lat. Wyraźny regres nastąpił w oświacie. Poziom analfabetyzmu wśród
dorosłych obywateli, mimo reform poprzednich dekad, wynosił 42%. Do szkół
podstawowych uczęszczało jedynie 82,5% chłopców i 69% dziewczynek, zaś do szkół
średnich odpowiednio 50 i 40%503.
W latach dziewięćdziesiątych około miliona Irakijczyków zostało zmuszonych
do opuszczenia swoich domów, a w latach 2001-2002 kolejnych 900 tysięcy. Przyczyną tych
migracji były działania wojenne oraz świadome kroki reżimu Saddama Husajna, zmierzające
502
Główną przyczyną zachorowalności i umieralności populacji Iraku w latach 90-tych stały się ostre infekcje
dolnych dróg oddechowych oraz choroby biegunkowe, czyli schorzenia towarzyszące nędzy, niedożywieniu
i złym warunkom życia. W 2000 r. odnotowano prawie 153 tysiące przypadków zachorowań na zapalenie płuc
tylko wśród dzieci poniżej 5 roku życia, co stanowiło pięciokrotny wzrost względem 1990 r. W północnym Iraku
w 2001 r. z powodu ostrego zapalenia dolnych dróg oddechowych chorowało 25% populacji poniżej 5 r. ż.
Fatalny stan sanitarny prowadził często do wybuchu epidemii zakaźnych i pasożytniczych chorób przewodu
pokarmowego – np. w 2001 r. zanotowano ponad 652 tys. przypadków amebozy (2477 przypadków na 100 tys.
ludności) i prawie 564 tys. gardiozy (2141 przypadków na 100 tys. ludności). Od czasów wojny 1990-1991 r.
chorobą endemiczną w Iraku stała się cholera (w szczytowym 1998 r. 2560 przypadków). Od początku lat 90tych na wysokim poziomie utrzymywała się zachorowalność na dur brzuszny (prawie 25 tys. przypadków
w 2000 r.) oraz odrę (prawie 44 tys. zachorowań w 1998 r.). Takie choroby wieku dziecięcego jak krztusiec
i błonica, rzadko występujące w innych krajach regionu, są powszechne w Iraku. Na początku lat 90-tych
występowało duże ryzyko zachorowania na wściekliznę – 256 przypadków w 1991 r. Rozpowszechniona była
też gruźlica – ponad 30 tys. przypadków w 2000 r. Dramatycznie wzrosła liczba zachorowań na malarię – z kilku
tysięcy rocznie pod koniec lat 80-tych do niemal 99 tys. w rekordowym 1995 r. K. Korzeniewski, op. cit., s. 128140.
503
Ibidem, s. 11, 44, 108-109, 127-141; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 143-144.
228
do wysiedlenia ludności szyickiej z południa Iraku (głównie Madanów), oraz do arabizacji
północy kraju poprzez wypędzenia Kurdów, Turkmenów i Asyryjczyków. W konsekwencji
w przededniu inwazji z 2003 r. tysiące Irakijczyków żyło w obozach dla uchodźców w kraju,
zaś ok. 900 tys. ludzi uciekło z Iraku504. Światowa Organizacja Zdrowia wydała w 1997 r.,
raport, w którym alarmowała, że Irakijczycy dotkliwie odczuwają braki elektryczności, wody
pitnej i żywności, degradację służby zdrowia, że nastąpiło zniszczenie centrów uzdatniania
wody pitnej oraz centrów szkolenia służby medycznej, występują braki podstawowych leków
i składników do ich produkcji, jak również odnotowuje się gwałtowny wzrost śmiertelności
wśród noworodków. „W jednej z konkluzji końcowych czytamy, że iracka służba zdrowia
cofnęła się o pół wieku. Podobne konkluzje pojawiły się w raportach Komisji Praw
Człowieka i organizacji monitorujących przestrzeganie praw człowieka (…). Alarmujące
stanowisko przedłożyły UNICEF i Międzynarodowy Czerwony Krzyż”505.
Aby ulżyć doli irackich cywilów, na podstawie rezolucji nr 986 Rady Bezpieczeństwa
ONZ z 1995 r., w 1996 r. został stworzony ONZ-owski program „Ropa za Żywność”,
w ramach którego Irak mógł eksportować ograniczone ilości ropy naftowej, a dochody
z eksportu miały być przeznaczane w 2/3 na zakup żywności i środków medycznych. Mimo
to sytuacja irackich cywilów nadal była fatalna. Spora część dochodów z programu „Ropa
za Żywność” trafiała w ręce Saddama Husajna, który wydawał je na odbudowę armii
oraz własne rezydencje i królewski standard życia swojego i swojej rodziny, co umożliwiała
korupcja panująca wśród funkcjonariuszy ONZ odpowiedzialnych za nadzór nad programem.
Jednocześnie coraz częściej mówiono o konieczności złagodzenia lub zniesienia sankcji
wobec Iraku, gdyż uderzały one głównie w ludność cywilną tego kraju, nie zaś w sam iracki
reżim506. Należy przy tym podkreślić, że sytuacja w Iraku, mimo, że trudna, nie była
w 2003 r. tak dramatyczna, jak w latach dziewięćdziesiątych. Szczyt zachorowalności
na większość chorób przypadał właśnie na okres wcześniejszy; na początku XXI w. były
prowadzone przez władze irackie we współpracy z WHO wielkie akcje szczepień – w 2001 r.
przeciwko gruźlicy (93% populacji kraju), w 2002 r. przeciwko odrze (zaszczepiono 90%
dzieci), krztuścowi i błonicy (67% dzieci), w lutym 2003 r. przeciwko polio (98% dzieci).
Udało się też znacznie ograniczyć liczbę zachorowań na malarię dzięki osuszaniu terenów
504
K. Korzeniewski, op. cit., s. 127. Szeroko zakrojona pomoc humanitarna trafiła jedynie na początku lat 90 –
tych na tereny zamieszkiwane przez Kurdów, co stało się możliwe dzięki interwencji humanitarnej (operacja
Provide Comfort), dokonanej przez siły USA, Wielkiej Brytanii i Francji w 1991 r. W efekcie Kurdowie
odnotowali w kolejnych latach wzrost poziomu życia i powodziło im się lepiej, niż większości ludności Iraku. K.
Stefanek, op. cit., s. 110, 142.
505
J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 157.
506
M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 140-141; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 859-860.
229
podmokłych (pozytywny skutek uboczny motywowanej politycznie akcji wymierzonej
w Madanów) oraz większemu dostępowi do leków przeciwmalarycznych. Jeśli zatem
interwencja humanitarna w Iraku była w jakimś stopniu uzasadniona, to raczej w latach
dziewięćdziesiątych, a w szczególności w roku 1991, kiedy Saddam Husajn dokonywał
pacyfikacji Kurdów i szyitów. Wskazują na to raporty Human Rights Watch, kwestionujące
możliwość odwoływania się do idei interwencji humanitarnej dla uzasadnienia wojny
przeciwko Irakowi w 2003 r.507.
4.3. Działania USA a kwestie humanitarne
Biorąc pod uwagę katastrofalną sytuację humanitarną w Iraku w latach 90 – tych
i na początku XXI wieku, należy pamiętać, że sami Amerykanie w znacznym stopniu się
do niej przyczynili. Wojna miała umożliwić zniesienie sankcji, uderzających głównie
w ludność cywilną – ale należy pamiętać, że to m.in. Amerykanie byli krajem który
przez ponad dekadę najsilniej przeciwstawiał się dążeniom do liberalizacji sankcji i głuchy
był na argumenty humanitarne. Argumenty o konieczności interwencji w celu umożliwienia
zniesienia sankcji przytaczane przez kraj, który wcześniej ignorował głosy mówiące
o humanitarnych skutkach tych samych sankcji – nie brzmią zbyt wiarygodnie.
Należy też pamiętać, że katastrofa humanitarna, jaka nastąpiła w Iraku w latach 90 –
tych, jest w znacznej mierze konsekwencją działań USA i ich sojuszników w trakcie
i po wojnie 1991 r. Oczywiście, winę ponosi tu przede wszystkim Saddam Husajn – główny
sprawca nieszczęścia, jakim była ta wojna. Jednak późniejsze problemy humanitarne były
konsekwencją zniszczeń, jakich dokonały koalicyjne bombardowania – zniszczenia
elektrowni, infrastruktury transportowej, uszkodzenia wielu szkół czy szpitali. Fatalne
warunki sanitarno – higieniczne, sprzyjające rozpowszechnianiu się chorób, były w dużym
stopniu spowodowane uszkodzeniami w skutek działań wojennych sieci wodno –
kanalizacyjnych508. Po wojnie 1991 r. nastąpił w Iraku dramatyczny wzrost zachorowań
na nowotwory, np. wśród populacji poniżej 15 roku życia w prowincji Basra, będącej
miejscem intensywnych bombardowań w trakcie wojny, w latach 1990 – 1999
zachorowalność na choroby nowotworowe wzrosła o 242%. Niewątpliwie wpływ na to miało
skażenie promieniotwórcze, będące wynikiem używania przez siły koalicji w 1991 r.
pocisków ze zubożonym uranem (użyto w sumie ok. 400 – 500 ton tego promieniotwórczego
507
K. Korzeniewski, op. cit., s. 44, 127-141; J. Symonides, op. cit., s. 368; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 155; R.
Kuźniar, Polityka i siła…, s. 301.
508
K. Korzeniewski, op. cit., s. 129. W samej wojnie 1991 r. zginęło 35 tysięcy Irakijczyków, głównie żołnierzy.
Ibidem, s. 43.
230
związku)509. Skażenie promieniotwórcze prowadziło także do występowania zaburzeń
genetycznych, uszkodzeń układu kostnego i narządu wzroku oraz chorób metabolicznych
u nowonarodzonych dzieci510. W 2004 r. brytyjscy lekarze stwierdzili, że dzieci żołnierzy,
którzy walczyli w wojnie z Irakiem w 1991 r. w rejonach bombardowanych przy użyciu
zubożonego uranu, są obarczone podwyższonym o 50% ryzykiem deformacji511.
Następną kwestią jest sposób prowadzenia działań wojennych przez wojska USA
i koalicjantów w 2003 r. Jeśli bowiem ktoś odwołuje się do argumentacji humanitarnej,
naturalnym jest, że jego postępowanie powinno być zgodne z pewnymi powszechnie
przyjętymi zasadami w tym zakresie. Zagadnienie to było szczegółowo badane po wojnie
NATO przeciwko Federacyjnej Republice Jugosławii w 1999 r. Owocem tych dociekań stał
się raport Responsible to Protect, ogłoszony przez specjalną komisję ONZ w grudniu 2001 r.
i przyjęty przez Szczyt Ziemi ONZ w 2005 r. jako obowiązująca zasada stosunków
międzynarodowych. Raport określa warunki uprawnionej interwencji humanitarnej i są to:
słuszna przyczyna, prawa intencja, decyzja uprawnionego podmiotu, ostateczność,
proporcjonalność użytych środków oraz prawdopodobieństwo pozytywnego skutku512.
W związku z amerykańską argumentacją humanitarną warto przyjrzeć się, czy postępowanie
USA w Iraku było zgodne z warunkami określonymi przez ww. raport.
Słuszna przyczyna
Przez przyczynę rozumiemy „czynnik wywołujący pośrednio lub bezpośrednio dane
zjawisko jako swój skutek; powód danego zjawiska”513. W interesującym nas przypadku są
to zatem wszystkie te powody, jakie leżały u podstaw decyzji o ataku na Irak. Według
raportu Responsibility to protect za słuszną przyczynę uznać należy najwyższą humanitarną
konieczność, naruszenie fundamentalnych praw człowieka. Chodzi zatem o sytuacje nagłe,
nadzwyczajne, nie cierpiące zwłoki, związane z humanitaryzmem, nie zaś z interesami
509
Zubożony uran jest odpadem w procesie zbogacania uranu używanego do produkcji broni jądrowej
lub energii w reaktorach jądrowych. Cząstki zubożonego uranu są słabo radioaktywne i mają wielki ciężar
właściwy i świetnie nadają się np. do przebijania betonowych ścian lub pancerzy. M. Zawadzki, Dzieci Falludży…
510
K. Korzeniewski, op. cit., s. 138-139.
511
M. Zawadzki, Dzieci Falludży…
512
Raport Responsibility to Protect, International Commission on Intervention and State Sovereignity, Ottawa
2001. Idea interwencji humanitarnej i „odpowiedzialności za ochronę” wywodzi się z filozoficznej idei wojny
sprawiedliwej, której warunki były formułowane m.in. przez św. Tomasza z Akwinu (praworządna władza,
prawa przyczyna, sprawiedliwa intencja). Na temat wojny sprawiedliwej por. T. Honderich, Encyklopedia
Filozofii, Zysk i s-ka, Poznań 1999, s. 979 oraz R. Olszewski, Wojna sprawiedliwa w tradycji cywilizacji
zachodniej, w: W. Dzielski, W. Michnik, Irak. Dylematy amerykańskiej interwencji, Księgarnia Akademicka,
Kraków 2007.
513
Słownik Języka Polskiego PWN, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1994.
231
interwenta. Pomijając pozostałe uzasadnienia wojny z Irakiem i koncentrując się wyłącznie
na opisanych wyżej humanitarnych uzasadnieniach inwazji, należy stwierdzić, że nie
mieliśmy do czynienia z sytuacją nagłą i nadzwyczajną – wszak bardzo trudne warunki życia
panowały w Iraku co najmniej od wojny 1991 r. Co więcej, jak zostało wyżej stwierdzone,
warunki te były najtrudniejsze w latach 90-tych, zaś w 2003 r. były relatywnie lepsze (choć
nadal trudne). Sytuacja ulegała zatem systematycznej poprawie, a nie pogorszeniu, i dlatego
trudno jest mówić w tym przypadku o „słusznej przyczynie” w rozumieniu koncepcji
„odpowiedzialności za ochronę”.
Prawa intencja
Intencja jest to „motyw działania, zamiar, zamysł, cel, pragnienie”514. Jest to zatem
głębsza motywacja podmiotu do podjęcia działań, często ukryta. W interesującym nas
przypadku intencję należałoby uznać za słuszną, jeżeli była moralnie spójna z przyczynami
działania, a zatem jeżeli motyw humanitarny był głównym przyświecającym interwentom.
Cele oficjalnie deklarowane przez USA są moralnie słuszne. Trudno bowiem za takie
nie uznać walkę z zagrożeniem bronią masowego rażenia, terroryzmem, wolę wyzwolenia
ludności odległego kraju spod rządów okrutnego tyrana i demokratycznej przebudowy tego
kraju. Jednakże motyw humanitarny nigdy nie był wysuwany na pierwsze miejsce –
był jednym z pobocznych uzasadnień interwencji, które wyszło na plan pierwszy dopiero,
gdy główne motywy okazały się nieprawdziwe. Kwestia broni masowego rażenia
i terroryzmu okazała się zupełnie nieodpowiadająca rzeczywistości, zaś do przebudowy Iraku
okazali się Amerykanie zupełnie nieprzygotowani.
Podsumowując, kwestie humanitarne nie były głównym motywem działania USA,
a moralnie słuszne główne uzasadnienia wojny okazały się nieprawdziwe lub wątpliwe.
Z tego powodu wojna z Irakiem w 2003 r. nie spełnia przesłanek prawej intencji.
Decyzja uprawnionego podmiotu
Św. Tomasz jako uprawniony podmiot widział prawowitych władców państw.
Na obecnym etapie rozwoju prawa międzynarodowego, gdy wojna została zdelegalizowana,
jedynym (poza prawem do samoobrony) podmiotem, który może podjąć decyzję
o interwencji, jest Rada Bezpieczeństwa ONZ; wynika to wprost z Karty Narodów
Zjednoczonych (rozdział VII).
514
Słownik Języka…
232
Interwencja iracka była ciężkim pogwałceniem zasad prawa międzynarodowego.
Przede wszystkim nie uzyskała autoryzacji Rady Bezpieczeństwa ONZ, a zatem była
w świetle prawa międzynarodowego agresją. Wojna była też złamaniem takich zasad, jak
zakaz użycia siły i groźby jej użycia czy zakaz ingerencji w sprawy wewnętrzne innych
państw. Decyzja o rozpoczęciu wojny była zatem bezprawna.
Ostateczność
Ostateczność to „skrajność, konieczność”515; jest to zatem sytuacja bez wyjścia,
w której wszystkie alternatywne rozwiązania zawiodły, gdy wyczerpano wszelkie inne
możliwości działania. W interesującej nas sytuacji chodzi o wyczerpanie wszelkich
możliwości pokojowego załatwienia sporu.
Postępowanie USA w okresie poprzedzającym wojnę wskazuje na brak dobrej woli
pokojowego rozwiązania konfliktu. Stany Zjednoczone już w 2002 r. były skoncentrowane
na prowadzeniu działań przygotowawczych, służących wojnie. Działania podejmowane
na forum międzynarodowym służyły uzyskaniu legitymizacji dla amerykańskiego ataku, nie
zaś znalezienie pokojowego rozwiązania. USA i Wielka Brytania od początku kryzysu
irackiego parły do wojny, pozorując wolę dyplomatycznego rozwiązania sporu. Warunek
ostateczności zdecydowanie nie został zatem spełniony.
Proporcjonalność użytych środków
Zachowanie zasady proporcjonalności użytych środków polega na ich współmierności
do zaistniałej sytuacji. W przypadku wojny chodzi przede wszystkim o takie użycie
technicznych środków walki, które nie stałoby w sprzeczności z deklarowanymi celami
wojny. Sprowadza się to w dużej mierze do przestrzegania międzynarodowego prawa
humanitarnego. W kontekście deklarowanych humanitarnych motywów działania, ten punkt
analizy wydaje się najważniejszy, gdyż najmniej podatny na polityczne uzasadnienia. Wojnę
albo prowadzi się w sposób humanitarny, albo nie. Niezależnie od tego, czy wojna była
legalna, czy nie, stronę walczącą obowiązują przepisy międzynarodowego prawa
humanitarnego.
Wojna ta, zgodnie z deklaracjami amerykańskich decydentów i dowódców
wojskowych, miała w jak najmniejszym stopniu dotknąć irackiej ludności cywilnej.
Deklarowano wolę uniknięcia dużych strat cywilnych oraz nie powodowania dużych
zniszczeń w infrastrukturze Iraku, jak również ograniczenie do koniecznego minimum strat
515
Słownik Języka…
233
wśród żołnierzy przeciwnika516. Między innymi w tym właśnie celu zrezygnowano
z długotrwałych nalotów poprzedzających inwazję lądową – obawiano się, że przyniosłoby
to zbyt duże straty wśród ludności cywilnej, co mogłoby wywołać jej wrogie reakcje wobec
wkraczających wojsk koalicji. Szerokie wykorzystanie w tej wojnie tzw. broni inteligentnej
także miało pozwolić na minimalizację strat wśród ludności cywilnej. Władze amerykańskie
wielokrotnie podkreślały, że walczą nie z ludnością iracką, lecz z reżimem Saddama Husajna,
który jest wspólnym wrogiem Amerykanów i Irakijczyków517.
Jednakże w czasie wojny z Irakiem stwierdzono naruszenia międzynarodowego prawa
humanitarnego przez siły zbrojne USA, zarówno w czasie inwazji, jak i później, w fazie
stabilizacyjnej518. Biorąc pod uwagę humanitarne motywy interwencji, można mieć
wątpliwości już co do operacji „Szok i Groza”, przeprowadzonej przez USA na początku
wojny i polegającej na intensywnych bombardowaniach Bagdadu, co miało spowodować
szybki upadek reżimu Saddama Husajna oraz sterroryzować jego siły zbrojne519. Poważne
wątpliwości budzi wykorzystywanie przez siły koalicji niektórych rodzajów broni, takich
jak pociski przeciwpancerne zawierające zubożony uran, powodujących skażenie środowiska
oraz poważne choroby wśród osób przebywających w rejonach ich użycia, oraz broń
rozpryskowa, szczególnie tzw. bomby kasetowe, rozpadające się na wiele ładunków,
z których znaczna część nie wybucha i powoduje znaczące straty wśród ludności cywilnej
w dalszym czasie.
Działania wojenne między 20 marca a 1 maja 2003 r. doprowadziły do dalszych
zniszczeń znajdującej się i tak w dramatycznym stanie infrastruktury kraju; należy jednak
przyznać, że były to zniszczenia mniejsze niż w 1991 r. Jednakże podobnie jak w 1991 r.
uszkodzeniu uległy sieci wodno – kanalizacyjne i oczyszczalnie ścieków. Z powodu braku
przygotowania na okres powojenny, występowały ogromne problemy ze zbieraniem
i utylizacją odpadów komunalnych. Liczne budynki użyteczności publicznej zostały
zniszczone, w tym ośrodki zdrowia i szpitale. Tuż po obaleniu Saddama Husajna w Iraku
zapanował chaos i rabunki na masową skalę, które nie oszczędziły także szkół czy szpitali.
516
Jednocześnie jednak priorytetowe znaczenia miała, znana jeszcze z wojny przeciwko Jugosławii w 1999 r.,
zasada minimalizacji strat własnych.
517
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 867; K. Stefanek, op. cit., s. 135; B. Balcerowicz, op. cit., s. 365; J.
Symonides, op. cit., s. 369.
518
Poza opisanymi niżej przypadkami naruszeń, dużo kontrowersji wywołało pokazanie w telewizji zdjęć
z badania lekarskiego, przeprowadzanego na ujętym Saddamie Husajnie. Można to uznać za poniżające
traktowanie, wyraźnie zakazane przez międzynarodowe prawo humanitarne. Jednocześnie jednak należy
zauważyć, iż kombatanci iraccy uzyskali status jeńców wojennych, a Międzynarodowy Komitet Czerwonego
Krzyża miał do nich swobodny dostęp. J. Symonides, op.cit., s. 370.
519
R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 299, 301-302.
234
Brakowało podstawowych leków i materiałów opatrunkowych, a skażenie wody i żywności
było zjawiskiem powszechnym. Jest to jeszcze jeden aspekt tragicznych skutków
nieprzygotowania USA i ich sojuszników do fazy powojennej operacji520. Specjaliści
wyrażają podziw dla amerykańskiej broni precyzyjnej, dla rzekomo chirurgicznych uderzeń
dokonywanych przez lotnictwo USA, dla ochrony ludności cywilnej, która miała stać się
zasadą tej kampanii521. Czy można jednak mówić o precyzji, skoro w kampanii tej (między
20 marca a 1 maja 2003) zginęło ponad od 3200 do 6000 tysięcy irackich cywilów? 522 Dla
porównania – w zamachach z 11 września zginęły 2973 osoby. Sterylny obraz tej wojny,
dominujący w zbiorowej wyobraźni, nie znajduje uzasadnienia w faktach.
Szczególnie tragicznie przedstawia się sposób prowadzenia wojny przez wojska
amerykańskie w dobie okupacji. Aby zapanować nad niekorzystnym rozwojem sytuacji,
wojska
koalicyjne
„uciekały
się
do
intensywnych
działań
militarnych,
łącznie
z bombardowaniami i pacyfikacją miast, w których kryli się powstańcy, masowych
aresztowań i różnego rodzaju represji z torturami włącznie” Stwierdzona została „wysoka
śmiertelność wśród ludności cywilnej, niehumanitarne traktowanie jeńców i torturowanie
więźniów”523. Za dużą część naruszeń odpowiedzialne były podmioty prywatne (PMC’s),
wykonujące zlecenia armii amerykańskiej, łącznie z ochroną konwojów, prowadzeniem
więzień czy dokonywaniem przesłuchań. Naruszenia mają związek z faktem, iż w przypadku
PMC’s istnieją duże problemy w egzekwowaniu stosowania się ich pracowników
do międzynarodowego prawa humanitarnego oraz w ściganiu naruszeń524.
Tragicznym epizodem wojny w Iraku były zacięte walki o Falludżę w marcu
i listopadzie 2004 r., w trakcie których zginęło 1,5 tys. bojowników irakijskich
i 100 żołnierzy amerykańskich oraz nieznana liczba cywilów. Zniszczenia miasta
porównywane były do tych, jakich armia rosyjska dokonała w Groznym w 1999 i 2000 r.,
a następstwem oblężenia i walk był dramat humanitarny mieszkańców miasta. W trakcie
walk użyto bomb fosforowych (wywołujących ciężkie poparzenia) oraz, podobnie
jak w 1991 r., bomb ze zubożonym uranem, wykorzystywanych przez Amerykanów w Iraku
na masową skalę. Obecnie w Falludży notuje się bardzo dużo porodów zdeformowanych
niemowląt, co może być wynikiem promieniowania radioaktywnego. W Falludży codziennie
520
K. Korzeniewski, op. cit., s. 140; Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 361.
Taki pean na część amerykańskiego czynu zbrojnego możemy znaleźć między innymi w: M. Leśniewski,
Druga wojna…, s. 869-870.
522
W trakcie działań wojennych poległo 159 żołnierzy amerykańskich i brytyjskich oraz od 2 do aż 25 tysięcy
żołnierzy irackich. K. Korzeniewski, op. cit., s. 47; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 869.
523
R. Kuźniar, Polityka i siła..., s. 300-302.
524
Ibidem, s.302.
521
235
rodzą się 2-3 kalekie niemowlęta – z wadami serca, mózgu, zdeformowanymi kończynami.
Jest ich wielokrotnie więcej niż przed 2004 r. i 13 razy więcej niż w Europie (95 na każde
1000 urodzeń!). Nawet jeśli to nie wzbogacony uran jest przyczyną wzrostu deformacji (jego
długotrwałe promieniowanie jest kwestionowane przez część naukowców), to inna możliwa
przyczyna – nędza i chaos, jakie zapanowały w Iraku po obaleniu Saddama Husajna
są skutkiem nieprzygotowania Amerykanów do odbudowy kraju525. 21 września 2006 r.
prestiżowy brytyjski magazyn medyczny "Lancet" opublikował szacunkową liczbę ofiar
po stronie irackiej, która od marca 2003 do czerwca 2006 miała wynieść ok. 655 tys. osób,
w większości cywilów. Liczba ta obejmuje ofiary zamachów oraz chorób, będących efektem
fatalnej sytuacji sanitarnej w kraju po rozpoczęciu wojny526. Po obaleniu Saddam Husajna
fatalne warunki życia zabiły więcej ludzi niż walki i zamachy527. Liczbę ofiar zamachów
i walk do 8 grudnia 2013 r. ocenia się na 115 548 – 126 853 osób528.
Nazywając samych siebie wyzwolicielami Irakijczyków, Amerykanie zachowywali
się w Iraku jak w podbitym kraju. W 2008 r. polski dziennikarz pisał, że „Amerykańscy
żołnierze przetrzymują w więzieniach tysiące Irakijczyków, którym nie stawiają żadnych
formalnych zarzutów. W Abu Ghraib pod Bagdadem nawet niektórych torturowali.
Po miesiącach czy latach więźniowie są wypuszczani z lakoniczną adnotacją, że „już nie
stanowią zagrożenia”. Żadnych odszkodowań, wyjaśnień, przeprosin. Amerykańscy
ochroniarze z firmy Blackwater panoszą się po ulicach Bagdadu, grając kowbojów,
i bezkarnie zabijają irackich cywilów.
Nie
podlegają irackim
amerykańskiego dekretu wydanego zaraz po wojnie”
529
sądom
na mocy
.
Jak widać, środki stosowane przez armię USA okazały się nieproporcjonalne
w stosunku do deklarowanych humanitarnych celów wojny. Spowodowały znaczne
cierpienia ludności cywilnej – zarówno w wymiarze ilościowym (liczba ofiar wskazuje
na katastrofę humanitarną), jak i jakościowym (stosowanie tortur jest skrajnym przykładem
braku humanitaryzmu).
Prawdopodobieństwo pozytywnego skutku:
525
M. Zawadzki, Dzieci Falludży…; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 300.
G. Burnham, R. Lafta, S. Doocy, L. Roberts: Mortality after the 2003 invasion of Iraq: a cross-sectional cluster
sample survey, w: “The Lancet”, Vol. 368, Issue 9545, 21 October 2006, s. 1421-1428; por. R .Kuźniar, Polityka I
siła…, s. 300.
527
M. Zawadzki, Dzieci Falludży..., K. Korzeniewski, op. cit., s. 47.
528
Iraq Body Count, http://www.iraqbodycount.org/ (dostęp: 25.05.2013).
529
M.
Zawadzki,
Imperium
przegrywa
z
chaosem,
19
VII
2008,
http://wyborcza.pl/dziennikarze/1,84008,5470326,Imperium_przegrywa_z_chaosem.html
(dostęp
30.05.2012).
526
236
O prawdopodobieństwie pozytywnego skutku można mówić, gdy istnieje uzasadnione
przypuszczenie że uda się zrealizować zakładane cele. Nie należy zatem podejmować nawet
moralnie uzasadnionego działania, jeżeli skazane jest ono na niepowodzenie.
Jeśli chodzi o główne motywy interwencji (broń masowego rażenia i terroryzm),
kwestię tę trudno jest w ogóle rozpatrywać z powodu fałszywości tych motywów. Jeśli
chodzi o demokratyczną przebudowę Iraku, był to cel możliwy do spełnienia, przystąpiono
jednak do jego realizacji w sposób zupełnie nieprzygotowany. Należy jednak pamiętać,
że cele te nie mają charakteru stricte humanitarnego. Jeśli zaś chodzi o uzasadnienia
humanitarne (umożliwienie zniesienia sankcji, dostarczenie pomocy humanitarnej), to były
to cele osiągalne. Sankcje oczywiście zostały zniesione, jednak kwestia pomocy humanitarnej
była elementem szerszego zjawiska absolutnego nieprzygotowania interwentów na fazę
pokonfliktową. Prawdopodobieństwo sukcesu zatem istniało, jednak wywoływanie wojny
dla zniesienia sankcji (których jest się głównym promotorem) powodujących konieczność
dostarczenia pomocy humanitarnej jest co najmniej moralnie dwuznaczne.
***
Biorąc pod uwagę powyższą analizę nie można zgodzić się z uzasadnieniami wojny,
wyciągającymi na plan pierwszy kwestie humanitarne. Wojna z Irakiem nie miała realnych
sprawiedliwych przyczyn, USA nie kierowały się prawymi intencjami. Decyzja
o rozpoczęciu wojny nie uzyskała akceptacji właściwego organu międzynarodowego, jakim
jest Rada Bezpieczeństwa ONZ. Nie wyczerpano przed jej podjęciem wszelkich środków
pokojowego załatwiania sporów, nie zachowano też zasady proporcjonalności. Deklarowane
cele humanitarne były możliwe do spełnienia – jednak w kontekście wyżej wymienionych
wad decyzji o rozpoczęciu wojny z humanitarnego punktu widzenia nie miało to większego
znaczenia.
237
X. Przebudowa Iraku – uwarunkowania wewnętrzne i podejmowane
działania
Chęć
przeprowadzenia
demokratycznej
przebudowy
Iraku
była
jedną
z najważniejszych deklarowanych przyczyn, dla których, Stany Zjednoczone zdecydowały
się na wojnę. Głoszono wolę obalenia Saddama Husajna, umożliwienia Irakijczykom budowy
demokracji i wolnego rynku, oraz wsparcia ich wysiłków na tym polu, jak również wsparcia
odbudowy kraju po latach zniszczeń i sankcji. Poprzez obalenie irackiego reżimu miała
nastąpić zmiana charakteru państwa irackiego – z „państwa hultajskiego” miało przekształcić
się w państwo pokojowe i czynnik stabilizujący sytuację na Bliskim Wschodzie. Argumenty
te z czasem coraz bardziej zyskiwał na wartości, a po dowiedzeniu, że Irak nie posiadał broni
masowego rażenia i nie miał związków z al – Kaidą, stały się ostatnim bastionem
wiarygodności administracji G.W. Busha. Skoro jednak był to jeden z najważniejszych
powodów rozpoczęcia wojny, należałoby przypuszczać, że Stany Zjednoczone dysponowały
kompleksową strategią realizacji swego zamierzenia oraz były do tego zadania przygotowane
nie gorzej, niż do samej wojny, będącej w końcu tylko narzędziem polityki. Okazuje się
jednak, że było zupełnie inaczej, a za błędy wówczas popełnione Irakijczycy i żołnierze sił
stabilizacyjnych przez wiele lat płacili cenę krwi.
Planowana przez Amerykanów przebudowa Iraku nie była osadzona w próżni. Choć
w Iraku miała być wprowadzana w życie określona wizja, opracowana w Waszyngtonie –
to na szanse jej realizacji wpływał szereg uwarunkowań wewnętrznych Iraku. Chodzi
tu o skomplikowaną strukturę religijną i etniczną tego państwa, spuściznę dyktatorskich
rządów Saddama Husajna, istniejące tradycje demokratyczne, interesy i stopień
zorganizowania sił politycznych opozycyjnych wobec reżimu, polityczne znaczenie islamu
i przywódców religijnych, wreszcie wpływ, jaki na sytuację w kraju wywierają inne państwa
regionu. Czynniki te miały istotny wpływ na kształtowanie się postaw i mentalności
Irakijczyków, co z kolei wpływało na szanse powodzenia jakichkolwiek planów odnośnie
przebudowy Iraku530. Wydaje się, że uwarunkowania te nie były w wystarczającym stopniu
doceniane przez władze Stanów Zjednoczonych. Nie widziano prawdopodobnie sensu
zgłębiania irackiej rzeczywistości, uważając, że remedium na wszelkie problemy tego kraju
będzie wprowadzenie demokracji. W celu docenienia skali trudności, jakie czekały USA
w procesie przebudowy Iraku, warto przyjrzeć się tym uwarunkowaniom. Pozwoli to również
530
K. Stefanek, op. cit., s. 103.
238
dostrzec, jak kardynalnym błędem było poniechanie analizy tych uwarunkowań
przez Amerykanów w przededniu wojny z Irakiem.
1. Uwarunkowania powojennej przebudowy Iraku
1.1. Wewnętrzne podziały etniczne i religijne
Jak już wspomniano w rozdziale II, terytorium Iraku wyznaczono w sposób sztuczny,
bez poszanowania granic plemiennych, narodowych i religijnych, łącząc w jedno państwo
arabsko – szyickie południe, arabsko – sunnicką część centralną oraz kurdyjsko – sunnicką
północ. W konsekwencji Irak współczesny to państwo zróżnicowane etnicznie i religijnie. W
2003 r. liczył 24,5 mln mieszkańców, z czego 77% stanowili Arabowie, 19% - Kurdowie,
1,5% Turkmeni531, inne narodowości – ok. 2,5% (Persowie532 i Asyryjczycy533 po ok. 1%,
Ormianie534 ok. 0,6%). Odrębną grupę wśród Arabów, liczącą ok. 350-500 tys. ludzi,
stanowią tzw. Arabowie Błotni (Madanowie), zamieszkujący mokradła na południu kraju i
uważający się za potomków Sumerów535. Muzułmanie stanowili 95,5% ludności, z czego
61,5% było szyitami, a 34% sunnitami. W Iraku żyje ponadto prawie 2% chrześcijan, zaś w
Bagdadzie zachowała się nieliczna wspólnota żydowska536. Na terenie Iraku żyją także
wyznawcy sekt synkretycznych (ok. 1,5% ludności kraju), łączących różne religie, głównie
jazydzi537 i sabejczycy538. Językiem urzędowym jest arabski, a na obszarze Kurdyjskiego
Okręgu Autonomicznego także kurdyjski.
531
Turkmeni są potomkami Turków Seldżuckich i innych najeźdźców tureckich, którzy osiedlali się w Iraku
od średniowiecza. Mieszkają przede wszystkim na irackim pogórzu, zamieszkiwanym głównie przez Kurdów.
K. Korzeniewski, op. cit., s. 113.
532
Persowie zamieszkują tereny przygraniczne z Iranem oraz święte miasta szyitów, głównie Nadżaf i Karbalę.
Ibidem, s. 114.
533
Asyryjczycy uważają się za potomków starożytnych Asyryjczyków; zachowali własne obyczaje i stroje
narodowe, używają języka nowoaramejskiego i własnego alfabetu. Są prawosławnymi nestorianami,
zamieszkują głównie na kurdyjskiej północy Iraku. W czasach dominacji angielskiej współpracowali
z okupantami w tłumieniu powstań antybrytyjskich, przez co są do dziś grupą znienawidzoną zarówno
przez Arabów, jak i Kurdów. Ibidem, s. 114.
534
Ormianie iraccy są potomkami uciekinierów z pogromu Ormian w Turcji w 1915r. Żyją głównie w większych
miastach, posługują się językiem arabskim i ormiańskim i są chrześcijanami obrządku ormiańskiego. Ibidem,
s. 114.
535
Żyli oni na naturalnych lub sztucznych wysepkach wśród bagien, w domach budowanych z trzciny na wzór
sumeryjski i trudnili się głównie rybołówstwem i gospodarką wodną, do celów komunikacyjnych wykorzystując
łodzie. Po wysuszeniu na rozkaz Saddama Husajna rozlewisk w delcie Tygrysu i Eufratu na początku lat 90.,
większość Madanów wyemigrowała do miast, jednak obecnie powracają na swoje dawne tereny. Ibidem, s. 17,
101- 102, 112-113.
536
Przed II wojną światową żyło w Iraku ok. 150 tys. Żydów, dziś jest ich tylko kilka tysięcy. Ibidem, s. 114.
537
Jazydzi (ok. 50 tys. wyznawców w Iraku) łączą elementy islamu, chrześcijaństwa i zaratustrianizmu. Bywają
czasem niesłusznie określani jako czcicielami szatana, gdyż czczą anioła-pawia, któremu wg jazydów Bóg
delegował swoją władzę. Większość z nich to Kurdowie. Ibidem, s. 116-117; M. M. Dziekan, Dzieje Kurdów…,
s. 389.
239
Trzy największe społeczności zamieszkują zwarte obszary geograficzne – na południu
kraju, w okolicach Basry, Nadżafu i Karbali mieszkają w większości arabscy szyici
(stanowiący 61,5% ludności kraju), w części centralnej z Bagdadem włącznie – głównie
arabscy sunnici (15%), zaś na północy, w rejonie Mosulu, Kirkuku i As – Sulajmanijji –
sunniccy Kurdowie (19%). Trudno jest oczekiwać, że kraj tak zróżnicowany religijnie
i etnicznie będzie w stanie stworzyć silną władzę centralną, szczególnie, że od wieków jest
to teren penetracji obcych mocarstw, realizujących własne interesy. Próby budowania
tożsamości narodowej wokół haseł u muzułmańskiej jedności narodowej, podejmowane od
lat 20-tych XX w., nie powiodły się. Nie ma jednego narodu irackiego. Historycznie
Irakijczycy jednoczyli się tylko w sytuacji walki ze wspólnym wrogiem – najeźdźcami
zewnętrznymi539.
Szyici
Szyici, już od VII w. stanowiący zdecydowanie największą grupę ludności Iraku,
historycznie byli grupą niemal zawsze dyskryminowaną. Czynnik polityczny jest głównym
źródłem występujących współcześnie animozji sunnicko – szyickich, nie zaś różnice
religijne. Już w okresie dynastii Umajjadów szyici nieustannie buntowali się w Iraku przeciw
ich panowaniu. Szyici pomogli Abbasydom dojść do władzy, ci jednak zawiedli ich
oczekiwania i szyici ponownie znaleźli się w opozycji i byli prześladowani, i sytuacja taka
trwała aż do upadku kalifatu, z wyjątkiem okresu dominacji szyickich Bujjidów (945 –
1055), który zaznaczył się prześladowaniami sunnitów i który skończył się wraz z nastaniem
dominacji sunnickich Turków Seldżuckich (1055). Jak wszyscy mieszkańcy Iraku, szyici
ucierpieli podczas kolejnych najazdów mongolskich, jednak w okresie państwa Ilchanów
cieszyli się dużym szacunkiem władców (mimo, że ci byli świeżo nawróconymi
z szamanizmu sunnitami). Ich spadkobiercy, Dżala’irydzi, byli szyitami – była to pierwsza
dynastia szyicka sprawująca pełnię władzy nad Bagdadem540. Między innymi dzięki temu
538
Sabejczycy (mandejczycy, ok. 20 tys. wyznawców w Iraku) łączą elementy religii starobabilońskich, perskich,
chladejskich, judaizmu i chrześcijaństwa. Większość z nich to Madanowie. K. Korzeniewski, op. cit., s. 117.
539
Ibidem, s. 49-52, 110-117; M.M. Dziekan, Historia…, s. 10-11, 145; K. Stefanek, op. cit., s. 103. Istnieją
poważne problemy z dokładnym ustaleniem udziału poszczególnych grup w strukturze społecznej Iraku, przez
co dane dotyczące tego zagadnienia różnią się często nawet o ok. 5%. Powodem takiego stanu rzeczy jest fakt,
że od wielu lat nie był przeprowadzony w Iraku spis ludności i wszelkie dane mają charakter szacunkowy i są
oparte na wcześniejszych spisach. Ludność szyicka stawia często zarzut sunnickiej mniejszości, że dane z tych
spisów mogły być częściowo zafałszowane, w celu ukrycia faktu, jak niewielka jest rządząca krajem mniejszość
sunnicka. K. Stefanek, op. cit., s. 104.
540
Nie licząc Bujjidów rządzących de facto oraz jednego z Ilchanów, Oldżajta (1304 – 1316), który w 1310 r.
przyjął szyizm. Por. M.M. Dziekan, Historia..., s. 76, 95-96.
240
faktowi Dżala’irydzi utrzymali się na południu Iraku dłużej niż w Bagdadzie, bo do 1435 r.
(później przeszli pod władzę sunnickich Turkmenów).
Krótki okres hegemonii szyizmu w Iraku miał miejsce po podboju ze strony Persji,
która panowała nad większością ziem irackich w latach 1508 – 1534, i która wprowadziła
terror religijny541. Po podboju tureckim, restauracji sunnizmu w Iraku nie towarzyszyły żadne
szykany wobec szyitów. Sułtan osmański Sulejman za podstawę utrwalenia swej władzy
w Iraku uznał zaprowadzenie pokoju religijnego. Odnosił się wobec szyitów z pełną
tolerancją i szacunkiem, czemu dał wyraz odwiedzając święte miejsca szyitów w Karbali
i Nadżafie oraz udzielając wsparcia finansowego świątyniom szyickim. W kolejnych latach
jednak władze osmańskie opierały swe rządy w Iraku na swoich współwyznawcach,
sunnitach. Powodowało to poczucie krzywdy wśród szyickiej większości542.
Brytyjczycy, podobnie jak Osmanowie, oparli swe rządy w Iraku na sunnickiej
mniejszości, a ściślej – na wąskiej grupie sunnickich byłych oficerów armii Imperium
Osmańskiego. Szyici byli bardzo niechętni władzom brytyjskim, wywołując powstania
w Nadżafie w 1917 i 1918 r. To właśnie teologowie szyiccy z Nadżafu i Karbali byli
głównymi ideologami wielkiego powstania antybrytyjskiego z lat 1920-21. Gdy w 1921 r.
Brytyjczycy zdecydowali się na utworzenie w Iraku królestwa, wyznaczyli na monarchę
przedstawiciela sunnickiej dynastii Haszymidów. Fajsal I wspierał elity sunnickie i szyici,
jak w ciągu niemal całej swojej historii w Iraku, znaleźli się w opozycji. W 1926 r. miały
miejsce masowe demonstracje szyitów w Nadżafie i Karbali, a w 1927 r. w Bagdadzie.
Gdy w 1932 r. Irak uzyskał niepodległość nie uległa zmianie struktura społeczna, opierająca
się na dominacji powiązanej z dworem panującym oligarchii sunnickiej543.
Przewroty z 1958, 1963 i 1968 r. stanowiły dla nich kolejną klęskę – wyniosły
do władzy kolejne elity pochodzenia sunnickiego, co więcej, rządząca od czasów ostatniego
z nich partia BAAS dążyła do budowy społeczeństwa świeckiego i była sceptycznie
541
Prowadzono wówczas represyjną politykę wobec sunnitów i chrześcijan, niszczono miejsca święte sunnitów,
dewastowano groby ich świętych, hojnie wspierano natomiast finansowo świątynie szyickie. Ibidem, s. 101.
542
Ibidem, s. 76, 95-96, 99, 104, 108, 127-128; K. Korzeniewski, op. cit., s. 29-30; K. Stefanek, op. cit., s. 103104. Uprzywilejowana pozycja szyitów powróciła na krótko między 1623 a 1638 r., kiedy Persowie panowali
nad Bagdadem. Wielu Persów XVI w. osiedlało się w świętych miastach szyitów, Karbali i Nadżafie. Wielkim
ciosem dla szyitów był łupieżczy najazd Saudów na Karbalę w 1802 r. – napastnicy złupili i zburzyli świątynię
Husajna oraz dokonali masakry ludności miasta. Ważnym wydarzeniem religijnym z punktu widzenia szyitów
była natomiast pierwsza w historii pokojowa wizyta szaha perskiego Nasir ad-Dina w 1871 r., który odwiedził
święte miasta szyitów. M.M. Dziekan, Historia…, s. 109., 116., 127, 133.
543
M.M. Dziekan, Historia..., s. 141-144, 147, 157. J. Danecki, op. cit., s. 306; K. Korzeniewski, op. cit., s. 34; K.
Stefanek, op. cit., s. 105-106.
241
nastawiona wobec tradycyjnie znacznie bardziej religijnych szyitów. Traktowani byli
jak obywatele drugiej kategorii, marginalizowani politycznie i ekonomicznie.
Irak: podziały etnoczno – religijne i plemienne kraju
Źródło: Strona internetowa Uniwersytetu Teksasu w Austin 544
W latach 1965 – 1978 przebywał na wygnaniu w Nadżafie ajatollah Chomeini
i wówczas opracował swoją ideę państwa muzułmańskiego. W czasach prezydentury
Saddama Husajna szyici nadal byli odsuwani od wpływu na sprawowanie rządów, stali się
też, obok Kurdów, główną grupą represjonowaną przez panujący reżim. Za zniewagę
i naśmiewanie się ze świętości uznali szyici zamieszczone w wydanej w 1980 r. oficjalnej
biografii Saddama jego drzewo genealogiczne, wedle którego iracki przywódca był w prostej
linii potomkiem kalifa Alego. Aktywni politycznie teologowie szyiccy stanowili trzon
irackiej opozycji. Po rewolucji Chomeiniego w Iranie Saddam obawiał się jej rozszerzenia
na Irak. Najpierw uderzył w opozycję szyicką we własnym kraju – w kwietniu 1980 r.
aresztowano przywódców szyickich na czele z ich przywódcą i najwyższym szyickim
autorytetem wśród Arabów, ajatollahem Muhammadem Bakirem as – Sadrem, którego
wkrótce zamordowano; wydalono również z kraju 35 tysięcy szyitów, głównie Irańczyków.
544
The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda
http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/iraq_ethno_2003.jpg.
Library
Map
Collection,
242
Akcja ta spotkała się z potępieniem ze strony Chomeiniego, który wezwał Irakijczyków
do obalenia Saddama i utworzenia państwa teokratycznego na wzór Iranu. Następnie,
4 września 1980 r. Irak dokonał agresji na Iran.
Co prawda w czasie wojny Saddam próbował pozyskać przychylność szyitów,
demonstrując m.in. swoją religijność, jednak w rzeczywistości kontynuował represyjną
politykę, czego symbolem stała się masakra w mieście Dudżajl, gdzie zamordowano
150 szyitów i za co w 2006 r. Saddam skazany został na śmierć. W 1991 r., po zakończeniu
wojny w Zatoce, wybuchło wielkie powstanie szyitów, czego przyczyną ich desperacja
i świadomość słabości reżimu po przegranej wojnie, ale też nadzieja na otrzymanie pomocy
z USA, które zachęcały Irakijczyków do obalenia Saddama Husajna. Pomoc jednak nie
nadeszła. Saddam bezlitośnie spacyfikował powstanie, co nie spotkało się z większą reakcją
wspólnoty międzynarodowej, z wyjątkiem znacznie spóźnionego (26 sierpnia 1992 r.)
ustanowienia na południe od 32 równoleżnika strefy zakazu lotów dla osłony ludności
szyickiej przed atakami lotnictwa irackiego, w 1996 r. rozszerzonej do 33 równoleżnika.
Postawa taka była motywowana m.in. stanowiskiem państw rejonu Zatoki Perskiej, które
sprzeciwiały się jakimkolwiek próbom wspierania powstania, obawiając się, w razie jego
powodzenia, wzrostu wpływów Iranu. Brak reakcji Stanów Zjednoczonych wobec brutalnego
stłumienia rebelii szyitów był prawdopodobnie główną przyczyną ich bierności wobec
postępów wojsk amerykańskich w 2003 r.545.
Po wojnie Saddam prowadził politykę przymusowych przesiedleń szyitów,
zaś Madanów pozbawił ich siedzib na bagnach rozlewisk Tygrysu i Eufratu, celowo
je osuszając. Iracki dyktator wykonywał przy tym pewne gesty, mające na celu pozyskanie
przychylności szyitów – 23 marca 1991 r. mianował premierem szyitę Saaduna
Hammadiego, a w 1998 r. zezwolił im na publiczne praktykowanie religii. Szyici dostali też
więcej stanowisk rządowych. Nie mogło to jednak zmienić faktu głębokiej dyskryminacji,
jakiej doznawali w państwie irackim. Szyici zostali zdominowani przez sunnitów również
ekonomicznie. Zawsze stanowili i nadal stanowią najbiedniejszą grupą ludności Iraku546.
Jednakże obalenie Saddama Husajna dało szanse powrotu na arenę życia politycznego
i realizację własnych interesów przez szyicką większość. Szansa taka pojawiła się po raz
pierwszy od setek lat.
545
J. Danecki, op. cit., s. 305-306. K. Korzeniewski, op. cit., s. 43-45, 52-54; M. Leśniewski, Druga wojna…,
s. 855-859; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 141-143, 145-146, 153; K. Stefanek, op. cit., s. 110, 114.
546
K. Korzeniewski, op. cit., s. 43-44, 127; J. Danecki, op. cit., s. 306; K. Stefanek, op. cit., s. 110.
243
Sunnici
Arabscy sunnici od wieków, z wyjątkiem krótkich epizodów, byli grupą politycznie
dominującą w Iraku, choć liczebnie zdecydowanie mniejszą od szyitów. Jeśli odejmiemy
od tej grupy sunnickich Kurdów (którzy mają własną, silną tożsamość narodową), arabscy
sunnici są najmniej liczną spośród trzech wielkich grup zamieszkujących Irak. Bogatsi
i lepiej wykształceni od szyitów i Kurdów, faworyzowani przez kolejnych najeźdźców
i rządy irackie, oraz ściśle powiązani z sunnickim w większości światem arabskim, przywykli
do czołowej roli w kraju. Tradycyjnie byli nadreprezentowani w miejscowych strukturach
władzy. To oni dominowali w Iraku w czasach kalifatu, to na nich opierali się Mongołowie,
Turcy i Anglicy, to oni stanowili elity Iraku królewskiego i republikańskiego, to oni wreszcie
dominowali w okresie baasistowskim547.
Co prawda Saddam Husajn jeśli, chodzi o najbliższy krąg władzy, oparł się nie
na sunnitach jako całości, lecz na własnym (sunnickim) klanie Tikriti, jednak nadal stanowili
oni grupę uprzywilejowaną politycznie i ekonomicznie, tworząc większość kadr irackiej
armii i administracji różnych szczebli. Po powstaniach kurdyjskich i szyickich zaczęli
obawiać się o swoją uprzywilejowaną pozycję i skonsolidowali się wokół Saddama Husajna.
W efekcie zbrodnie reżimu Saddama szyici i Kurdowie dołączyli do rachunku krzywd, jakich
doznawali przez stulecia od sunnitów. Po obaleniu władzy Saddama Husajna, sunnici byli,
ze względu na posiadane doświadczenie, grupą najbardziej kompetentną do rządzenia krajem,
jednakże „w procesie budowy nowych elit politycznych Iraku nie można było się na nich
oprzeć, gdyż dla szyitów i Kurdów przewaga sunnitów w jakiejkolwiek instytucji
podważałaby sens obalenia Saddama”548. Sunnici iraccy przywykli do rządzenia, dlatego
przenoszenie się ośrodka władzy w stronę pogardzanych przez nich szyitów wywoływało ich
opór, wyrażający się atakami na nowe władze i siły stabilizacyjne oraz na szyicką ludność
cywilną, jak również początkowym bojkotowaniem życia politycznego postsaddamowskiego
Iraku. Wydaje się jednak, że stopniowo zaczęli akceptować nową sytuację polityczną.
Dowodzi tego rosnący ich udział w kolejnych głosowaniach powszechnych549.
Kurdowie
Kurdowie to największy w świecie naród pozbawiony państwa. Ich liczbę ocenia się
obecnie na ok. 30 mln, i zamieszkują głównie Kurdystan, górzystą krainę leżącą w granicach
Turcji (ok. 15 mln Kurdów, stanowiących 20% ludności tego kraju), Iraku (ok. 4 mln), Iranu
547
K. Korzeniewski, op. cit., s. 52; K. Stefanek, op. cit., s. 105-106.
K. Stefanek, op. cit., s. 113.
549
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 872-873. Por. K. Stefanek, op. cit., s. 104.
548
244
(ok. 8 mln), Syrii (ok. 1,2 mln) oraz Armenii (ok. 1,1 mln). Enklawy Kurdów poza
Kurdystanem znajdują się także w tureckiej Anatolii, na wschodzie Iranu, na terenach
pomiędzy Armenią a Górskim Karabachem (tzw. Czerwony Kurdystan) oraz w Afganistanie.
Duża grupa Kurdów mieszka też w Europie Zachodniej, zwłaszcza w Niemczech (ok. 580
tys.). Kurdowie są ludem pochodzenia irańskiego, posługują się językiem kurdyjskim (grupa
języków irańskich) i wyznają islam, głównie w odmianie sunnickiej. W Iraku są ich 4 mln i
stanowią największą niearabską grupę etniczną kraju. Zamieszkują jego północną, górzystą
część oraz pogórze, tworzące Kurdyjski Okręg Autonomiczny. Kurdowie żyją w Iraku
od co najmniej 4 tysięcy lat. Mimo, że podobnie jak zwyczajowo dominujące w Iraku
arabskie elity, Kurdowie są w większości sunnitami, to jednak byli historycznie grupą
politycznie i ekonomicznie dyskryminowaną550.
Tereny zamieszkiwane przez Kurdów na Bliskim Wschodzie w 1986 r.
Źródło: Strona internetowa Uniwersytetu Teksasu w Austin 551
Kurdowie to jeden z najstarszych narodów świata. Nigdy nie udało się im stworzyć
dłużej istniejącego jednolitego organizmu państwowego, jednak pojawiają się na kartach
dziejów Bliskiego Wschodu od kilku tysięcy lat. Wywodzą się prawdopodobnie od Gutejów,
którzy ok. 2200 r. p.n.e. podbili państwo akadyjskie. Sami Kurdowie wywodzą najczęściej
swoje pochodzenie od państwa Medów, istniejącego od ok. 2000 r. p.n.e. na obszarze
550
M.M. Dziekan, Dzieje Kurdów…, s. 386-389; K. Korzeniewski, op. cit., s. 64, 113-114; K. Stefanek, op. cit., s.
104; Nowa encyklopedia…, tom 3, s. 626-627.
551
The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection,
http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/kurdish_86.jpg.
245
obecnego Kurdystanu, które wraz z Babilończykami doprowadziło do upadku Asyrii w 612 r.
p.n.e. Kurdystan, podobnie jak Mezopotamia, przechodził kolejno pod panowanie Aleksandra
Wielkiego, Seleucydów, Partów, Rzymian, Bizantyjczyków i Persów. W latach 640 – 643
Arabowie zdobyli ziemie wyznających wówczas w większości zaratusztrianizm Kurdów.
Plemiona kurdyjskie przez te wszystkie wieki zachowywały jednak sporą autonomię
i walczyły z kolejnymi najeźdźcami, wzniecając kolejne powstania.
Stopniowo jednak Kurdowie ulegali islamizacji. Po podboju arabskim plemiona
kurdyjskie podpisywały z namiestnikami arabskimi specjalne umowy, gwarantujące
im bardzo dużą samodzielność w zamian za uznanie zależności od kalifatu. Regularnie
jednak wybuchały kolejne kurdyjskie powstania. Pod koniec panowania Abbasydów
w północnej części kalifatu powstało kilka niezależnych księstw kurdyjskich, które
utrzymywały swoją autonomię aż do XIX wieku. Ważnym epizodem w historii Kurdów było
państwo Ajjubidów (1171-1250), którzy opanowali znaczne obszary Bliskiego Wschodu,
uniezależniając się od kalifatu. Dynastia była pochodzenia kurdyjskiego, a jej
najwybitniejszym przedstawicielem był Saladyn, bohater walk z krzyżowcami. W XI w.
ziemie kurdyjskie zostały podbite przez Turków Seldżuckich, którzy przejęli też faktyczną
władzę w Bagdadzie. W XIII i XIV ucierpiały wskutek najazdów mongolskich, dzieląc
później los reszty ziem irackich kolejno pod mongolskim, turkmeńskim i perskim
panowaniem. Między 1514 a 1516 r. księstwa kurdyjskie weszły w skład państwa Osmanów
jako ziemie wasalne, zachowując szeroką autonomię (część Kurdów pozostała w granicach
Persji, gdzie ich status polityczny był podobny) – przywódcy kurdyjscy byli dziedzicznymi
namiestnikami tych terenów. Taka korzystna sytuacja utrzymywała się do końca XVIII
wieku. W XIX wieku księstwa zaczęły jednak stopniowo ulegać likwidacji, zarówno
w Turcji, jak i w Persji. Przyczyniło się to do wybuchu wielu powstań kurdyjskich (1826 –
1885), krwawo tłumionych przez siły tureckie i perskie. Ostatecznie do końca XIX w.
Kurdowie utracili wszelkie formy autonomii. Gdy w 1908 r. wybuchła rewolucja
młodoturecka, ogłoszono zasadę równości wszystkich nacji zamieszkujących Turcję, jednak
od 1909 r. nowe władze tureckie prowadziły opresyjną politykę, zabraniając m.in. tworzenia
organizacji kurdyjskich i wydawania publikacji w języku kurdyjskim552.
W XIX wieku w sprawy Kurdystanu zaczęli ingerować Europejczycy, którzy zdawali
sobie sprawę ze słabości państwa osmańskiego i liczyli na realizację własnych interesów.
Rozbudzono w ten sposób nadzieje Kurdów na utworzenie niepodległego państwa,
552
M.M. Dziekan, Historia…, s. 44, 56, 65, 74-75, 102-103, 111, 150-152, Nowa encyklopedia…, tom 3, s. 626627; M.M. Dziekan, Dzieje Kurdów…, s. 386-390.
246
nie podjęto jednak rzeczywistych działań w celu ich realizacji. Po I wojnie światowej
mocarstwa zachodnie podłożyły podwaliny pod trwający do dziś tzw. problem kurdyjski,
dzieląc zimie przez nich zamieszkane między kilka państw. Na podstawie układu Sykes –
Picot z 1916 r. okręg Mosulu miał się znaleźć w rękach Francuzów, jednak na konferencji
w San Remo w kwietniu 1920 r. zdecydowano, że okręg ten zostanie włączony
do brytyjskiego mandatu w Iraku, zaś niewielki obszar zamieszkany przez Kurdów włączono
do mandatu francuskiego w Syrii; pozostałe ziemie kurdyjskie pozostały przy Turcji i Iranie.
10 sierpnia 1920 r. podpisano układ z Sèvres, na podstawie którego miała powstać
międzynarodowa komisja, złożona z przedstawicieli Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch, która
miała opracować projekt autonomii dla Kurdów na wszystkich zamieszkanych przez nich
obszarach; przewidziano nawet możliwość utworzenia niepodległego państwa kurdyjskiego,
o ile komisja uznałaby, że Kurdowie dojrzeli do suwerenności. W skład autonomii
kurdyjskiej bądź niepodległego państwa kurdyjskiego mogły wejść, zależnie od decyzji
komisji, także terytoria Iraku i Syrii zamieszkane przez Kurdów. Turcja zobowiązała się
do respektowania ustaleń tej komisji, jednak w 1922 r. Kemal Pasza obalił rząd w Stambule
i czynem zbrojnym przekreślił postanowienia układu. 24 lipca 1923 r. podpisano układ
z Lozanny, w którym nie było już mowy o kurdyjskiej autonomii. W ten sposób większość
Kurdów znalazła się w Turcji, Iranie, Iraku oraz Syrii553.
Kurdowie, zgodnie z tradycją swojego narodu, podjęli walkę. W 1919 r. wybuchło
w Sulajmanijji powstanie antybrytyjskie. Powstańcy ogłosili niepodległość Kurdystanu,
jednak po miesiącu zostali pokonani przez Brytyjczyków. Kolejne powstania antybrytyjskie
wybuchały w latach 1919 – 1926 oraz w 1931 r. i również nie przyniosły Kurdom sukcesu554.
W Turcji Kurdowie buntowali się przeciw prowadzonej przez rząd polityce ich
wynaradawiania, na co władze odpowiadały krwawymi represjami i przymusowymi
przesiedleniami. Także w Iranie odmawiano Kurdom praw mniejszości, na co ci odpowiadali
kolejnymi powstaniami. W 1932 r. Iran i Turcja zawarły układ o wzajemnej pomocy
w tłumieniu buntów, zaś w 1937 r. zawarto analogiczny układ iracko – irańsko – turecki555.
W trakcie II wojny światowej (1943 – 1945) Kurdowie iraccy wzniecili powstanie
pod przywództwem Meli Mustafy al – Barzaniego. W 1945 r. w Teheranie powołano
553
M.M. Dziekan, Historia…, s. 152-153; Nowa encyklopedia…, tom 3, s. 627; K. Korzeniewski, op. cit., s. 34, 6465; M.M. Dziekan, Dzieje Kurdów…, s. 390-391; por. L. Dzięgiel, Węzeł kurdyjski: kultura, dzieje, walka
o przetrwanie, Universitas, Kraków 1992.
554
M.M. Dziekan, Historia…, s. 147, 152-153; M.M. Dziekan, Dzieje Kurdów…, s. 390-391;K. Stefanek, op. cit.,
s. 105.
555
M.M. Dziekan, Dzieje Kurdów…, s. 391-392; Nowa encyklopedia…, tom 3, s. 627.
247
lewicową Demokratyczną Partię Kurdystanu pod przywództwem Barzaniego. 22 stycznia
1946 r. w Mahabadzie w zachodnim Iranie została proklamowana Demokratyczna Republika
Kurdyjska – jedyne w pełni niezależne państwo, stworzone na przestrzeni dziejów
przez Kurdów. Republika objęła 30% obszaru irańskiego Kurdystanu – tereny nie znajdujące
się pod kontrolą wojsk radzieckich i brytyjskich. Przywódcą republiki został Kadi
Muhammad z Demokratycznej Partii Kurdystanu, zaś na czele sił zbrojnych stanął Barzani,
który przebywał w Iranie po stłumieniu powstania w Iraku. Po wycofaniu się wojsk
radzickich z Iranu Demokratyczna Republika Kurdyjska straciła osłonę i 17 grudnia 1946 r.
została zdobyta przez siły irańskie. K. Muhammad oraz inni przywódcy zostali straceni,
jednak Barzaniemu udało się przedostać do ZSRR556.
Obszary zwartego zamieszkiwania Kurdów w Kurdystanie w 1992 r.
Źródło: Strona internetowa Uniwersytetu Teksasu w Austin 557
Barzani powrócił do Iraku w 1958 r. po przejęciu władzy przez gen. Kasima,
który deklarował zgodę arabsko – kurdyjską. W 1960 r. DPK została zalegalizowana
i na krótko weszła nawet w skład rządu irackiego. Rokowania w sprawie autonomii nie dały
jednak rezultatu, w następstwie czego w 1961 r. wybuchło kolejne powstanie Barzaniego.
Zakończyło się w 1966 r. podpisaniem ugody z rządem, na mocy której język kurdyjski
został uznany za urzędowy w rejonach zamieszkanych przez Kurdów, zaś przedstawiciele
mniejszości kurdyjskiej zostali wprowadzeni do władz lokalnych i centralnych. W 1968 r.
556
M.M. Dziekan, Dzieje Kurdów…, s. 392-393.; K. Stefanek, op. cit., s. 116.
The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda
http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/kurdish_lands_92.jpg.
557
Library
Map
Collection,
248
doszło do wojny domowej między Kurdami irackimi. Walczyły ze sobą dwie frakcje w DPK
– proirańska Barzaniego oraz ugodowa wobec Bagdadu frakcja Dżalala Talabaniego. Walki
trwały aż do 1970 r., kiedy to dzięki mediacji ONZ doszło do zawarcia układu między
rządem centralnym (reprezentowanym przez wiceprezydenta Saddama Husajna) a Kurdami
z obu frakcji, na podstawie którego przewidziano utworzenie Kurdyjskiego Okręgu
Autonomicznego (KOA) ze stolicą w As – Sulajmanijji. Władze zwlekały z realizacją układu
i dopiero w 1974 r. proklamowano utworzenie KOA558. W tym samym roku wybuchł spór
na tle przynależności do KOA złóż ropy naftowej w okolicach Kirkuku, co doprowadziło
do wybuchu kolejnego powstania kurdyjskiego. Zostało ono krwawo spacyfikowane,
a w jego następstwie duża liczba Kurdów została wysiedlona w głąb Iraku. Zawierając
z Iranem w marcu 1975 r. układ graniczny, Irak zagwarantował sobie zobowiązanie swego
sąsiada do niewspierania kurdyjskich partyzantów. W tym samym roku Talabani powołał
w Damaszku Patriotyczną Unię Kurdystanu (PUK), która miała stać się przeciwwagą
dla DPK. PUK wspierana była głównie przez Syrię, a także przez Libię559.
W Turcji sytuacja Kurdów była również trudna. W 1960 r. władze tureckie przyznały
prawa mniejszościom narodowym, zezwolono cudzoziemcom na wjazd do Kurdystanu
stanowiącego wcześniej strefę działań wojennych, ukazywały się wydawnictwa w języku
kurdyjskim. W 1971 r. jednak przeprowadzono masowe aresztowania Kurdów pod zarzutem
separatyzmu. Na początku lat 70. działalność polityczną rozpoczął Abdullah Öcalan, który
w 1978 r. założył marksistowsko – nacjonalistyczną Partię Pracujących Kurdystanu (PKK).
W 1984 r. PKK rozpoczęła zbrojną walkę przeciwko Turcji. W latach 1984 – 1995 w wojnie
tej zginęło 30 tys. ludzi. W 1999 r. Öcalan został uprowadzony z Kenii przez tureckie służby
specjalne,
a
następnie
skazany
na
śmierć.
Wyrok
ostatecznie,
pod
naciskiem
międzynarodowym, został zamieniony na dożywocie. Sporadyczne starcia trwają w tureckim
Kurdystanie do dnia dzisiejszego. Nieprzestrzeganie praw mniejszości kurdyjskiej jest jedną
z głównych przeszkód na drodze Turcji do Unii Europejskiej560.
W czasie prezydentury Saddama Husajna Kurdowie stali się główną, obok szyitów,
grupą represjonowaną przez panujący reżim, a arabizacja Kurdystanu stała się jednym
558
Wcześniej, w 1972 r., Stany Zjednoczone zaczęły udzielać separatystom kurdyjskim pomocy, dostarczając
im broń i inne materiały o łącznej wartości 5,38 mln dolarów. Do pomocy przyłączył się też Izrael, Wielka
Brytania i Iran, dostarczając kolejnych 7 mln dolarów w 1972 r. W 1973 r. Iran zwiększył swą pomoc do 30 mln
dolarów, zapowiadając w kolejnym roku przekazanie Kurdom aż 75 mln dolarów. Po podpisaniu układu iracko
– irańskiego w 1975 r. pomoc dla Kurdów ustała, co umożliwiło władzom irackim stłumienie powstania
kurdyjskiego. B. Woodward, Plan Ataku…, s. 55; T. Weiner, op. cit., s. 691.
559
Nowa encyklopedia…, tom 3, s. 627; K. Korzeniewski, op. cit., s. 37-39, 52, 65; M.M. Dziekan, Dzieje
Kurdów…, s. 393-394; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 140; K. Stefanek, op. cit., s. 116, 158.
560
K. Korzeniewski, op. cit., s. 65-66; M.M. Dziekan, Dzieje Kurdów…, s. 393.
249
z fundamentów panującego systemu. W trakcie wojny iracko – irańskiej (1980 – 1988) obie
strony starały się wykorzystać kartę kurdyjską przeciwko sobie, wspierając opozycję
kurdyjską u przeciwnika. Wspomagani przez Iran Kurdowie iraccy561 (skupieni wokół PUK
Dżalala Talabaniego oraz DPK kierowanej przez syna zmarłego w 1979 r. M.M. Barzaniego
– Massuda Barzaniego) wywołali kolejne powstanie (1987 – 1989), które zostało stłumione
przez siły Saddama Husajna m.in. przy pomocy broni chemicznej (operacja Anfal, która
spowodowała śmierć ok. 100 tys. ludzi; najsłynniejszym jej epizodem było użycie broni
chemicznej przeciwko miastu Halabdża 17 marca 1988 r., w którym zginęły 4 tysiące
Kurdów). W 1991 r. po porażce Iraku w wojnie w Zatoce wybuchło kolejne powstanie
kurdyjskie, stłumione równie brutalnie co wszystkie poprzednie, co spowodowało śmierć
kilkudziesięciu tysięcy osób562 i ucieczkę za granicę ok. 2 mln uchodźców kurdyjskich. Stany
Zjednoczone nie zdecydowały się wówczas na wsparcie kurdyjskiego powstania (m.in. z
uwagi na stanowisko Turcji), jednak katastrofa humanitarna doprowadziło do interwencji
brytyjsko – amerykańsko – francuskiej w północnym Iraku (operacja Provide Comfort,
mająca na celu dostarczenia pomocy humanitarnej i umożliwienia powrotu uchodźcom)563
i utworzenia strefy zakazu lotów powyżej 36 równoleżnika, mającej chronić Kurdów
przed atakami sił rządowych z powietrza564.
Pod groźbą międzynarodowych sankcji, Saddam Husajn obawiał się ingerować
w sprawy
kurdyjskie565,
co
umożliwiło
Kurdom
irackim
stworzenie
na
części
zamieszkiwanych przez nich terenów de facto niezależnego państwa z własnym parlamentem
(pierwsze wybory, nie uznawane przez Bagdad, odbyły się w 1992 r.; po 50 mandatów
zdobyły obie główne partie kurdyjskie – Demokratyczna Partia Kurdystanu i Patriotyczna
Unia Kurdystanu) i siłami zbrojnymi (peszmergowie, w dosłownym tłumaczeniu „gotowi
na śmierć”, bojownicy kurdyjscy). Organizm ten rozdzierany był jednak konfliktami między
DPK Barzaniego i PUK Talabaniego. W 1994 r. wybuchła, m.in. na tle podziału dochodów
561
Od 1986 r. już nie tylko DPK, ale też PUK zaczęła korzystać ze wsparcia finansowego ze strony Iranu. K.
Stefanek, op. cit., s. 116.
562
W sumie w trakcie tłumienia powstania kurdyjskiego i szyickiego w 1991 r. zginęło ok. 60 tysięcy osób. K.
Korzeniewski, op. cit., s. 43.
563
Operacją Provide Comfort dowodził gen. Jay Garner, czym zdobył sobie sympatię Kurdów. W 2003 r. Garner
stanął na czele ORHA, jednostki odpowiedzialnej w pierwszym etapie operacji stabilizacyjnej w Iraku za cywilne
aspekty sprawowania władzy okupacyjnej nad tym krajem.
564
Może dziwić geometryczny sposób wytyczenia tej strefy, nie odpowiadający rozmieszczeniu ludności
Kurdyjskiej w Iraku. W efekcie duża jej część, w tym większość terenów kontrolowanych przez PUK, znalazła się
poza strefą zakazów lotów. Por. poniższa mapa.
565
Pod naciskiem międzynarodowym 19 kwietnia 1991 r. Saddam i Kurdowie podpisali zawieszenie broni, a 24
kwietnia 1991 r. porozumienie na nowo regulujące kwestie autonomii Kurdystanu. K. Korzeniewski, op. cit., s.
43; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 857.
250
z nielegalnego eksportu ropy naftowej, wojna domowa między DPK, PUK i PKK,
co doprowadziło do interwencji zbrojnej Turcji, Iraku i Iranu na terenach irackiego
Kurdystanu. Wojska Bagdadu zostały wezwane przez DPK, która chciała w ten sposób
pozbyć się swych rywali z PUK. Armia iracka dokonała masakry zwolenników partii
Talabaniego, jednak ta ostatnia zdołała utrzymać swoje pozycje. W kolejnych latach
poszczególnymi częściami Kurdystanu władały odpowiednio PUK i DPK; w rejonie
Halabdży, przy granicy z Iranem, kontrolę sprawowały ugrupowania islamistyczne, spośród
których największe znaczenie miała grupa Ansar al - Islam566. W latach 90. zarówno DPK,
jak i PUK zmieniły swe główne źródło finansowania – poza dochodami z nielegalnego
eksportu ropy naftowej, ich sponsorem stały się Stany Zjednoczone i Arabia Saudyjska567.
Iracki Kurdystan na początku 2003 r. – tereny pod kontrolą wojsk rządowych,
DPK, PUK i innych ugrupowań
Źródło: Strona internetowa Uniwersytetu Teksasu w Austin 568
W przededniu wojny z 2003 r. Kurdowie iraccy cieszyli się zatem nie tylko szeroką
autonomią (Kurdyjski Okręg Autonomiczny, istniejący nadal na podstawie układu z 1970 r.
zrewidowanego w 1991 r., z trzema prowincjami w ramach państwa irackiego z językiem
566
To fundamentalistyczne ugrupowanie islamistów kurdyjskich współpracowało z grupą Abu Musaby al –
Zarkawiego, terrorysty pochodzenia jordańskiego, bliskiego współpracownika Osamy bin Ladena, który
po wojnie kierował działaniami al – Kaidy w Iraku i był odpowiedzialny za największe zamachy bombowe
i porwania oraz egzekucje zakładników. M. Madej, Wojna w Iraku…, s. 417.
567
Nowa encyklopedia…, tom 3, s. 627; K. Korzeniewski, op. cit., s. 41, 43-44, 53-54, 65-67, 127; M.M. Dziekan,
Dzieje Kurdów…, s. 394; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 855-859; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 142-143,
153; M. Makieła, op. cit., s. 88, 90; K. Stefanek, op. cit., s. 116.
568
The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection,
http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/iraq_kurdish_areas_2003.jpg (dostęp: 30.05.2013).
251
kurdyjskim jako językiem urzędowym), ale też, na części zamieszkiwanych przez nich ziem,
faktyczną niezależnością od Bagdadu. W przededniu inwazji USA i ich koalicjantów na Irak
Kurdowie dostrzegali nadarzającą się okazję na poprawę własnego losu i obie frakcje
kurdyjskie zjednoczyły się we celu prowadzenia wspólnej walki z siłami Saddama. Dzięki
mediacji amerykańskiej w grudniu 2002 r. DPK i PUK zawarły ugodę, postanowiły utworzyć
wspólne siły zbrojne oraz wspólną reprezentację polityczną w ramach Irackiego Kongresu
Narodowego, skupiającego główne irackie ugrupowania opozycyjne. W przededniu wojny
DPK dysponowała oddziałami 15 tysięcy peszmergów oraz była zdolna do mobilizacji
25 tys. dodatkowych bojowników plemiennych, posiadała również czołgi, wozy bojowe
i artylerię. PUK natomiast mogła wystawić 4 tysiące lekko uzbrojonych peszmergów
oraz zmobilizować 22 tys. bojowników plemiennych. W trakcie działań wojennych oddziały
kurdyjskie pomagały Amerykanom, którzy 26 marca dokonali desantu w Kurdystanie,
w przejmowaniu miast i pól naftowych na północy kraju. 29 kwietnia Kurdowie wsparci
przez Amerykanów zajęli tereny w okolicach Halabdży, kontrolowane przez ugrupowania
fundamentalistyczne. 10 kwietnia siły amerykańskie i kurdyjskie wspólnie zdobyły Kirkuk,
ale na żądania Turcji Kurdowie wycofali się z miasta. Dzień później upadł Mosul i główne
walki w Kurdystanie irackim dobiegły końca569.
Nie jest jasne, czy w nowym Iraku Kurdowie będą dążyć do pełnej niepodległości,
czy poprzestaną na autonomii i udziale we władzach centralnych. Jedno jest pewne –
utworzeniu niepodległego Kurdystanu przeciwstawiać się będzie Turcja, Syria i Iran, gdyż
nieuchronnie prowadziłoby to do separatyzmu Kurdów zamieszkujących ich terytoria. USA
prawdopodobnie nie zaryzykują pogorszenia stosunków ze swym strategicznym sojusznikiem
w regionie – Turcją. PUK i DPK w przededniu wojny deklarowały oficjalnie dążenie
do uzyskania szerokiej autonomii. Nie ulega wątpliwości każde ograniczenie autonomii, jaką
Kurdowie cieszyli się przed 2003 r., będzie oznaczało dla nich regres i spotka się z ich
zdecydowanym, zbrojnym sprzeciwem570.
1.2. Spuścizna dyktatury i perspektywy demokracji w Iraku
System stworzony przez Saddama Husajna cechował się kultem przywódcy,
rozwiniętą martyrologią i propagandą sukcesu, brakiem wolnych mediów, ostrą cenzurą
i głęboką inwigilacją społeczeństwa, a przede wszystkim bezwzględnością, represyjnością
569
Nowa encyklopedia…, tom 3, s. 627; M.M. Dziekan, Historia..., s. 11; K. Korzeniewski, op. cit., s. 46, 114; M.
Leśniewski, Druga wojna…, s. 866, 869; M. Makieła, op. cit., s. 88-90.
570
M. Makieła, op. cit., s. 89, 110.; K. Stefanek, op. cit., s. 169-170; B. Balcerowicz, op. cit., s. 364.
252
i terrorem. Represje uderzały przede wszystkim w Kurdów, szyitów, komunistów
i organizacje studenckie, generalnie jednak dosięgnąć mogły każdego, bez względu na jego
przynależność narodową czy religijną. Nie należały do rzadkości czystki w samej partii
BAAS. Bezwzględnie zwalczane były wszelkie przejawy opozycji. Tworzono wiele
instytucji, które równolegle spełniały te same zadania, co powodowało rozmycie
odpowiedzialności. Polityka była niezwykle zideologizowana. Poprzez kulturę masową
promowano ideę „Nowego Irakijczyka”, dla którego wzorem do naśladowania miał być
iracki dyktator. Saddam oparł swe rządy na armii, niezwykle rozwiniętym aparacie
bezpieczeństwa i represji, tajnej policji oraz nomenklaturze partyjnej. Władza była niezwykle
scentralizowana i
skumulowana w rękach
irackiego dyktatora.
Panował
system
monopartyjny. Za czasów jego prezydentury prowadzono program baasyfikacji kraju – partia
BAAS stała się partią masową, liczącą pod koniec lat 90 – tych ok. 2 mln członków, w tym
m.in. wszystkich studentów. Przynależność do partii nie była przymusowa, jednak
warunkowała możliwość jakiegokolwiek awansu. Poza partią istniały też liczne organizacje
masowe różnych grup społecznych – związki kobiet, literatów, artystów itp.
Elity irackie wywodziły się przede wszystkim z klanu Tikriti, który zdominował
główne instytucje władzy, co miało zapewnić irackiemu dyktatorowi lojalność jego zaplecza,
gdyż sam się wywodził z tego klanu. Poza klanem irackiego dyktatora, także sunnici jako
całość byli za jego rządów grupą uprzywilejowaną – to z niej wywodziła się większość
członków armii i administracji państwowej różnych szczebli. W myśl socjalistyczno –
nacjonalistycznego programu partii BAAS, podstawa gospodarki irackiej – przemysł naftowy
– znajdował się w rękach państwa. Początkowo pozwalało to na finansowanie modernizacji
kraju, później zaś wydatków wojennych, ostatecznie jednak stało się źródłem umacniania
pozycji i dochodów elit, budujących wielkie fortuny na zagarnianiu państwowych środków.
Powszechna była korupcja i nepotyzm na wszystkich szczeblach irackiej administracji.
Zgodnie z założeniami baasizmu, wywodzącymi się z ideologii socjalistycznej, gospodarka
była kontrolowana i regulowana przez państwo, a prywatna przedsiębiorczość była
ograniczana. Głównym zadaniem systemu irackiego było utrzymywanie monopolu władzy
w rękach Saddama Husajna i jego najbliższych współpracowników, jak również zapewnienie
im odpowiedniego standardu życia, czego najlepszym symbolem było kilkadziesiąt
rezydencji prezydenckich w całym kraju. W celu zapewnienia większej spoistości kraju
podzielonego między szyitów i sunnitów, system rządów opierał się na świeckości państwa
(stąd główne szyickie ugrupowania opozycyjne miały charakter religijny).
253
Do ostatecznej konsolidacji władzy doszło po wojnie w 1991 r. i stłumieniu powstań
szyitów i Kurdów. W Kurdystanie prowadzono już od końca lat 80 – tych planową politykę
arabizacji, co stało się jednym z fundamentów systemu. W najbliższym kręgu władzy
Saddam umieścił jeszcze więcej Tikritich. Doszło również do skupienia armii, aparatu
państwowego i uprzywilejowanej mniejszości sunnickiej wokół Saddama. Grupy te obawiały
się bowiem rosnących w siłę ruchów wywrotowych szyitów i Kurdów, którzy mogli zagrozić
ich pozycji. W ten sposób ostatecznie wykształciła się elita rządząca, na której szczycie
znajdował się Saddam i jego najbliższa rodzina, następnie klan Tikritich, a ich bezpośrednim
zapleczem była uprzywilejowana mniejszość sunnicka. Posłuch w irackim społeczeństwie
budował Saddam nie tylko brutalnymi represjami, ale też retoryką „oblężonej twierdzy”
i kreowaniem własnego wizerunku jako niezłomnego przywódcy, rzucającego wyzwanie
całemu światu i nie uginającego się pod dyktatem Zachodu. Utrwalał w ten sposób w irackim
społeczeństwie postawy niechętne wobec świata zewnętrznego, przedstawiając Irak jako
„kozła ofiarnego” polityki państw zachodnich, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych571.
Represyjny system stworzony przez Saddama Husajna jeszcze długo dominował
będzie za pewne w wyobraźni politycznej Irakijczyków. Dla jednych będzie miał charakter
traumy, dla innych, mniej licznych, będzie punktem odniesienia, źródłem wspomnień
o lepszych czasach, gdy stanowili klasę rządzącą. Ocena rządów Saddama nie jest
jednoznaczna. Względem i jednych, i drugich, Saddam wyrządził niepowetowaną krzywdę
irackiej kulturze politycznej. Wychodząc z trwającego kilkadziesiąt lat reżimu opartego
na przemocy i bezprawiu – siłą rzeczy często myśli się tymi właśnie kategoriami. Jest
to prawdopodobnie jedna z przyczyn brutalizacji życia społecznego w Iraku po 2003 roku.
Trwałym dziedzictwem rządów Saddama jest też istniejąca w irackim społeczeństwie
potrzeba posiadania silnego przywódcy, zdolnego zaprowadzić porządek w kraju nawet
kosztem łamania praw obywatelskich. Może to sprawić, że kraj ciążył będzie
ku autorytaryzmowi przy zachowaniu pozorów demokracji, np. na wzór rosyjski. Trudno
będzie wyrwać irackie społeczeństwo z marazmu – w Iraku nie ma tradycji społeczeństwa
obywatelskiego, aktywność obywatelska jest niska, władzę i społeczeństwo zawsze dzielił
duży dystans572. „Mentalność ludzi w dużym stopniu przypomina tę, jaka cechowała
obywateli
państw
komunistycznych:
stosunkowa
bierność,
postawa
roszczeniowa,
571
J. Danecki, op. cit., s. 306. K. Korzeniewski, op. cit., s. 38, 45, 52-53; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 857 –
858, 860; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 140-146, 148, 150-155; K. Stefanek, op. cit., s. 107-108.
572
Por. M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 140-141; M. Ramadan, op. cit., s. 30; K. Stefanek, op. cit., s. 98, 109.
254
specyficzny stosunek do państwa i własności państwowej”573. Jest to bodaj największe
wyzwanie dla perspektyw budowy w Iraku stabilnej demokracji. „Dwadzieścia lat brutalnego
reżimu pozostawiło po sobie kulturę polityczną Irakijczyków tak zubożałą jak nigdy”574.
W przededniu wojny Irackie społeczeństwo wykazywało brak zainteresowania zmianami
politycznymi; nastąpiła „depolityzacja” życia społecznego, będąca wynikiem życia
przez kilkadziesiąt lat w systemach autorytarnych, w których życie polityczne sprowadzało
się do oddawania czci przywódcy575.
Jedną z niezwykle istotnych z punktu widzenia przyszłości Iraku cech rządów
Saddama Husajna była daleko posunięta trybalizacja czy też retrybalizacja irackiego
społeczeństwa. Początkowo partia BAAS i Saddam starali się walczyć z irackim
trybalizmem, traktowanym jako wyraz zacofania irackiego społeczeństwa, jednak wobec jego
głębokiego zakorzenienia w irackim społeczeństwie walka ta nie przyniosła skutku. W latach
90 – tych Saddam zaczął dostrzegać, że trybalizm może umocnić jego władzę i służyć jako
alternatywne źródło lojalności, i zaczął z tego powodu współpracować z przywódcami
plemiennymi. W ten sposób na zwierzchność polityczną irackiego przywódcy nakładała się
jego zwierzchność plemienna. Saddam przyjmował delegacje naczelników plemion i klanów,
którzy składali mu tradycyjną przysięgę i zawierali z nim ustną umowę o lojalności i opiece.
Saddam w trakcie swych rządów ogłoszony został najwyższym naczelnikiem poszczególnych
plemion, szajchem szajchów, czyli przywódców klanowych. Iracki trybalizm zaczął być
szczególnie widoczny po 2003 r., kiedy zabrakło silnej władzy centralnej i podstawowym
punktem odniesienia dla wielu Irakijczyków stali się, obok przywódców religijnych,
przywódcy plemienni i klanowi. W ten sposób nastąpiła specyficzna decentralizacja władzy,
do której podwaliny położył poprzedni reżim. Inną cechą charakterystyczną rządów
Saddama, wpływającą na niski autorytet władzy centralnej na irackiej prowincji, jest fakt,
że w okresie tym redystrybucja dochodu narodowego była niezwykle nierównomierna
i peryferia były znacznie bardziej zaniedbane, niż Bagdad i inne duże miasta. W rezultacie
także obecnie mieszkańcy prowincji nie spodziewają się od władz centralnych niczego
dobrego i wolą sami rozwiązywać własne problemy576.
Rozpatrując kwestię szans powodzenia demokracji w Iraku, nie można zgodzić się
z argumentem o braku tradycji demokratycznych w tym kraju. Królestwo Iraku miało,
przynajmniej do pewnego stopnia, charakter demokratyczny. Była to konstytucyjna
573
Stefanek, op. cit., s. 109.
Ibidem, s. 109.
575
Ibidem, s. 119.
576
M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 152; K. Stefanek, op. cit., s. 108, 111.
574
255
monarchia parlamentarna, której ustawę zasadniczą i prawo wyborcze uchwaliło wybrane
w wyborach pośrednich Zgromadzenie Ustawodawcze. Istniał dwuizbowy parlament
wybierany w wyborach pośrednich, który miał co prawda ograniczone prerogatywy,
ale w którym mogły odbywać się debaty polityczne i w miarę swobodna wymiana poglądów.
Istniało bardzo wiele partii politycznych, często o antybrytyjskich programach. Nie była
to co prawda wzorcowa demokracja i niski był poziom kultury politycznej (istnienie
oligarchii sunnickiej, częste zmiany rządów, brutalne tłumienie demonstracji i zamieszek,
aresztowania przeciwników politycznych, ingerencje wojskowych irackich oraz Wielkiej
Brytanii w proces polityczny i skład rządów), jednak system panujący w Iraku miał znacznie
więcej wspólnego z demokracją, niż systemy większości innych państw Bliskiego Wschodu.
Istniała względna wolność prasy i przed 1958 r. istniały 23 niezależne od rządu gazety.
Poza okresami prześladowań, istniała legalna opozycja, która jednak była nieefektywna i
posiadała słabe struktury577. Sięgając bardziej w głąb historii, należy też pamiętać, że
pierwszych czterech kalifów zostało wybranych przez starszyznę plemienną i dopiero
Umajjadzi ustanowili monarchię578.
Kolejne dekady dyktatury na pewno w wysokim stopniu zdemoralizowały irackie
społeczeństwo, błędem jest jednak zakładanie, że jest ono strukturalnie niezdolne do życia
w państwie demokratycznym. Dowodem tego jest choćby wysoka frekwencja w kolejnych
głosowaniach powszechnych, jakie odbywały się w 2005 r. W przeprowadzonych 30 stycznia
wyborach
do
Zgromadzenia
Narodowego
głosowało
58%
procent
uprawnionych
do głosowania. Znaczna część narodu irackiego zdawała się wówczas dawać do zrozumienia,
że akceptuje drogę demokratycznych przemian w kraju. Problemem był jednak niski udział
arabskich sunnitów w wyborach – głosowało tylko 20% spośród nich, podczas
gdy w odniesieniu do Kurdów i Szyitów odsetek ten wyniósł ok. 70%. W ogólnonarodowym
referendum konstytucyjnym 15 października frekwencja wyniosła już 63%, zwiększył się
też udział głosujących sunnitów. W wyborach 15 grudnia 2005 r. głosowało aż 78,6%
uprawnionych do głosowania, a sunnici masowo poszli tego dnia do urn. Był to wielki sukces
577
Choć iracka monarchia była dla Irakijczyków pierwszym doświadczeniem ograniczonej demokracji,
co w porównaniu z wcześniejszymi dziejami tego kraju było prawdziwą rewolucją, to należy jednak pamiętać,
że system polityczny królewskiego Iraku został narzucony przez Brytyjczyków, którzy do pewnego stopnia
starali się go upodobnić do systemu, panującego w Londynie, a przede wszystkim tak go ukształtować,
by zagwarantować sobie poszanowanie brytyjskich interesów. System iracki nie budził dlatego zaufania
Irakijczyków, gdyż kojarzył im się z panowaniem kolonialnym i stąd tak łatwo akceptowali oni kolejne dyktatury
po 1958 r. Nie oznacza to, że Irakijczycy są wrogo nastawieni do demokracji, jednak powinno wyczulać na fakt,
że odrzucają oni wszelkie próby narzucania sobie systemu politycznego z zewnątrz. Było to szczególnie istotne
w kontekście planów demokratyzacji Iraku po wojnie w 2003 r.
578
Por. M.M. Dziekan, Historia..., s. 146-147; K. Stefanek, op. cit., s. 105-106; K. Korzeniewski, op. cit., s. 26.
256
demokracji w Iraku – tym większy, że krajem wstrząsały nieustanne ataki terrorystyczne.
W przeprowadzonych w 2006 r. badaniach opinii publicznej 49% Irakijczyków wskazało,
że ich kraj podąża w dobrym kierunku (przeciwnego zdania było 36% ankietowanych).
Wydaje się, że naród iracki zaakceptował demokrację, a frekwencja w kolejnych
głosowaniach powszechnych jest znacznie wyższa niż w większości dojrzałych demokracji
zachodnich. W przeprowadzonych 7 marca 2010 r. kolejnych wyborach parlamentarnych
wzięło udział mniej Irakijczyków niż w poprzednich – 62,4% uprawnionych do głosowania.
Nie zmienia to jednak faktu, że nadal jest to bardzo wysoka frekwencja, co napawa
optymizmem w kontekście budowy stabilnej demokracji w Iraku, podobnie jak to,
że w wyborach tych nieznaczną większością głosów zwyciężyła świecka koalicja Irakija
byłego premiera Iraku Ijada Alawiego. Społeczeństwo irackie wielokrotnie w swej trudnej
i burzliwej historii udowadniało, że drzemie w nim ogromny potencjał mobilizacyjny.
Udowodniło to niezliczoną liczną powstań, zrywów, demonstracji. Budowa prawdziwej
demokracji w Iraku to wielkie wyzwanie, wymagające wieloletniego wysiłku. Być może
jednak pojawia się szansa, by tą ogromną energię drzemiącą w Irakijczykach – wykorzystać
wreszcie do konstruktywnej pracy w imię lepszego jutra579.
1.3. Opozycja antysaddamowska
Biorąc pod uwagę policyjny charakter państwa Saddama Husajna i jego
bezwzględność
w
zwalczaniu
przeciwników
politycznych,
rozwój
opozycji
antysaddamowskiej był bardzo utrudniony. Szeroka opozycja wobec panującego reżimu
ujawniła się w Iraku w 1991 r., kiedy to szyici i Kurdowie zorganizowali masowe powstania
zbrojne w następstwie porażki Iraku w wojnie w Zatoce Perskiej. Ruchy te poniosły jednak
druzgocącą klęskę, głównie z powodu braku wsparcia ze strony USA i innych państw
zachodnich, którego rebelianci się spodziewali. Po stłumieniu powstań, nie licząc organizacji
kurdyjskich, sprawujących po 1991 r. zwierzchnictwo nad częścią obszarów północnego
Iraku, zorganizowana opozycja iracka działała w zasadzie wyłącznie za granicą. Była ona
zróżnicowana pod względem wyznaniowym i narodowościowym, jednak dominującą grupę
stanowili w niej działacze szyiccy. Jej cechą było bardzo duże rozdrobnienie wewnętrzne –
w przededniu wojny dzieliła się na niemal 50 ugrupowań, reprezentujących rozmaite grupy,
wyznania, poglądy polityczne i koncepcje przyszłości Iraku. Organizacje irackie działały
przede wszystkim w Europie Zachodniej (zwłaszcza w Londynie), Stanach Zjednoczonych
579
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 872-873; Irak: Frekwencja…; Wyniki wyborów w Iraku...; K. Stefanek, op.
cit., s. 123.
257
oraz w Iranie. Organizacje emigranckie nie cieszyły się zbyt dużym poważaniem wśród
Irakijczyków. Brak silnej miejscowej opozycji znacznie utrudniał proces politycznej
przebudowy kraju, szczególnie, że w nowym Iraku nie można było się oprzeć na sunnitach,
najlepiej przygotowanych do sprawowania władzy580.
Obok D. Talabaniego i M. Barzaniego, najważniejszym przywódcą irackiej opozycji
we wczesnym etapie jej rozwoju był szyicki ajatollah Muhammad Bakir al – Hakim, iracki
działacz polityczny i religijny z Nadżafu, który w 1980 r. uciekł do Iranu i tam w 1982 r.
powołał Najwyższą Radę Islamskiej Rewolucji w Iraku (Supreme Council for Islamic
Revolution in Iraq – SCIRI), skupiającą 12 organizacji irackiej opozycji, w tym szyicką
partię ad – Dawa, na której czele stał Ibrahim al – Jaafari, późniejszy (2005-2006) premier
Iraku581. SCIRI zorganizowała z dezerterów z armii irackiej tzw. Brygadę Badr, która
do 2003 r. rozrosła się w Korpus Badr, liczący trzy dywizje. Żołnierze Badr, szkoleni
i wyposażani przez Iran oraz podlegający zwierzchnictwu irańskiego pułkownika, byli
przerzucani do Iraku, gdzie aż do obalenia Saddama Husajna prowadzili sporadyczne
działania zbrojne – w ten sposób operowało w Iraku jednorazowo ok. 8 tys. bojowników
Badr, a w Bagdadzie funkcjonowały specjalne grupy bojowe, wykorzystujące m.in. metody
wojny partyzanckiej, jak również dokonujące zamachów terrorystycznych. Badr posiadał
oddziały zmechanizowane, pancerne, artylerię oraz obronę przeciwlotniczą. Gdy w 1991 r.
podczas wojny w Zatoce irackie lotnictwo uciekło do Iranu, Teheran nie zwrócił samolotów
Bagdadowi, lecz przekazał je (146 maszyn) właśnie SCIRI, która w ten sposób nabyła
także własne siły lotnicze. Organizacja była wspierana finansowo i politycznie głównie
przez Iran, co wywoływało podejrzenia o nadmierną jej lojalność wobec Teheranu582.
580
M. Makieła, op. cit., s. 87; K. Stefanek, op. cit., s. 113.
Pełna nazwa partii brzmi Hizb ad – Dawa al – Islamija, co tłumaczy się jako Partię Propagandy Islamskiej.
Jest to najstarsza iracka partia o charakterze religijnym. Powstała w 1957 r., jeszcze w czasach monarchii,
jako wyraz oporu w stosunku do sekularystycznej władzy oraz wpływów Zachodu. Była ona bezwzględnie
zwalczana przez sunnickie elity kolejnych władz, szczególnie ostro w okresie prezydentury Saddama Husajna –
w 1980 r. wydał on dekret delegalizujący partię ad – Dawa oraz grożący karą śmierci za samo w niej
członkostwo. Liderem partii był wielki ajatollah Muhammad Bakir as – Sadr, otwarcie wyrażający swą wrogość
wobec reżimu partii BAAS. W 1980 r., w przededniu wojny iracko – irańskiej, Sadr został aresztowany
i zamordowany, podobnie jak wielu innych działaczy partii. Duża ich grupa została też wydalona lub zbiegła
do Iranu, gdzie część z nich współtworzyła SCIRI. Mimo prześladowań, znacznie osłabiona partia zdołała
przetrwać w kraju i zachowała dużą dozę niezależności wobec SCIRI i INC, w których skład wchodziła. Wobec
przegrywania z nimi rywalizacji na emigracji, ad – Dawa podkreślała swoją niezależność finansową i polityczną
od zagranicznych sponsorów, udzielających znacznej pomocy SCIRI (Iran) i INC (USA i Wielka Brytania).
Niezależność ta sprawiała jednak, że partii nieustannie brakowało środków na działalność. Z uwagi na opisane
problemy, w przededniu wojny z Irakiem znaczenie partii było raczej symboliczne, jako nestorki irackiej
opozycji. Ibidem, s. 113-114, 156.
582
M. Makieła, op. cit., s. 90; K. Lalik, op. cit.; K. Stefanek, op. cit., s. 114-115, 156.
581
258
Proces jednoczenia się irackiej opozycji na dobre rozpoczął się w trakcie kryzysu
w Zatoce Perskiej na progu lat 90 – tych. W grudniu 1990 r. powstał Iracki Komitet
Narodowy do Wspólnych
Akcji,
pierwsza
szersza koalicja
irackich ugrupowań
opozycyjnych. Utworzyło go 17 ugrupowań, spośród których największą rolę odgrywała
SCIRI. Jej deklarowanym celem było obalenie reżimu Saddama Husajna. Z inicjatywy lidera
SCIRI Muhammada Bakira al – Hakima, pod koniec grudnia 1991 r. zwołana została
konferencja irackich grup opozycyjnych w Damaszku, podczas której przyjęto plan działania
na rzecz obalenia irackiego reżimu. Kolejna konferencja odbyła się w Rijadzie, podczas
której Bakir al – Hakim został przyjęty na audiencji przez saudyjskiego króla Fahda583.
Szersza koalicja ugrupowań opozycyjnych powstała w 1991 r. w Londynie, gdzie 230
delegatów, reprezentujących 30 partii, ugrupowań i grup emigracyjnych, utworzyło Iracki
Kongres Narodowy (Iraqi National Congress – INC). Liderem INC został Ahmed Szalabi,
szyicki Arab, przebywający na emigracji od 1958 r., zadeklarowany zwolennik Stanów
Zjednoczonych, współpracownik CIA zwerbowany jeszcze podczas studiów w Bostonie584.
INC był wspierany przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię. Najważniejszymi partiami
wchodzącymi w jego skład były Demokratyczna Partia Kurdystanu M. Barzaniego
oraz Iracka Zgoda Narodowa (Iraqi National Accord – INA) Ijada Alawiego, świecka partia
utworzona w 1990 r., skupiająca irackich oficerów – dezerterów, byłych pracowników
irackich służb specjalnych oraz dysydentów z partii BAAS, lansująca koncepcję
przeprowadzenia zmian w Iraku poprzez wspierany przez Amerykanów wojskowy zamach
stanu585. W kongresie założycielskim INC nie wzięli udziału przedstawiciele SCIRI, partii
ad – Dawa oraz Patriotycznej Unii Kurdystanu. PUK przyłączyła się do INC na kongresie
w Wiedniu w 1992 r.; SCIRI i ad – Dawa wysłały wówczas swoich obserwatorów.
Na konferencji 27 października 1992 r., zorganizowanej w irackim Kurdystanie,
w miejscowości Salah ad – Din, SCIRI i ad – Dawa zgłosiły swą akcesję do INC. Doszło
też wówczas do wyboru kierownictwa i ustalenia programu działalności oraz proklamowania
INC emigracyjnymi władzami Iraku. Siedzibą INC został kurdyjski Irbil. Na północy Iraku,
na terenach kontrolowanych przez partie kurdyjskie, INC miał swoje stacje nadawcze,
583
M. Makieła, op. cit., s. 88-90.
Szalabi miał reputację aferzysty – został w Jordanii zaocznie skazany za defraudację funduszy bankowych.
B. Woodward, Plan Ataku…, s. 15; Stefanek, op. cit., s. 156.
585
Alawi od 1994 r. był współpracownikiem CIA. Agencja planowała wówczas przeprowadzenie wojskowego
zamachu stanu w Bagdadzie i zwerbowała do współpracy grupę irackich oficerów i dygnitarzy na czele
z Abdullahem Szawanim, byłym dowódcą irackich sił specjalnych, jak również odnowiła kontakty
z ugrupowaniami kurdyjskimi oraz nawiązała kontakty właśnie z grupą przebywających na emigracji byłych
oficerów i baasistów, skupionych wokół Alawiego. Spisek został wykryty i zlikwidowany przez Bagdad 26
czerwca 1996 r. T. Weiner, op. cit., s. 514-515, 691.
584
259
emitujące program telewizyjny i radiowy. W ramach INC wykształciła się wówczas tzw.
grupa czworga, tworzona przez SCIRI, INA, DPK i PUK, najsilniejsze ugrupowania irackiej
opozycji, wyznaczające orientację polityczną INC i stanowiące o jego sile.
INC nie był ugrupowaniem spójnym. Różne partie i grupy wchodzące w jego skład
reprezentowały rozmaite programy i koncepcje, na porządku dziennym były zatargi
polityczne i konflikty osobiste. Ogromnym problemem w działalności Kongresu była zajadła
wrogość między PUK a DPK, przeradzająca się niekiedy w starcia zbrojne. Z uwagi
na napiętą sytuację w Kurdystanie oraz chęć lepszego oddziaływania na rządy państw
zachodnich, w 1995 r. siedziba INC została przeniesiona do Londynu. Kongres stawał się
w coraz mniejszym stopniu ugrupowaniem różnych partii, a w coraz większym partią
Ahmeda Szalabiego, zdominowaną przez wpływy amerykańskie; USA była głównym
sponsorem Kongresu. W latach 1995 – 1998 aktywność i wpływy INC zmalały, co było
pochodną niezdecydowanej polityki amerykańskiej wobec Iraku i braku pomysłu
na rozwiązanie
problemu
irackiego,
jak
również
trawiących
Kongres
konfliktów
wewnętrznych – w 1995 r. z INC odłączyła się partia ad – Dawa. Sytuacja INC uległa
zmianie w 1998 r. po uchwaleniu przez Kongres USA ustawy Iraq Liberation Act, w myśl
której iracka opozycja miała otrzymać 97 mln dolarów. Ustawa została uchwalona dzięki
lobbingowi grupy polityków na czele z Douglasem Feithem, wspierających Szalabiego.
Większość pieniędzy przewidzianych przez ustawę miała trafić do INC586, przede wszystkim
ze względu na proamerykańskie poglądy Szalabiego, choć w aspekcie finansowym ustawa
nie została przez administrację Clintona wykonana. Rozpoczęły się jednak szkolenia
bojowników INC przez amerykańskich instruktorów. Utworzony został też prowizoryczny
rząd emigracyjny, który miał przejąć władzę w Iraku po obaleniu Saddama, tworzone były
też różne scenariusze działania na rzecz zmiany irackiego reżimu. Mimo to już w 1999 r.
nastąpił kolejny rozłam w INC – SCIRI odeszła z Kongresu, krytykując jego rosnące
uzależnienie od USA.
Zdecydowanego
wsparcia
udzieliła
irackiej
opozycji
administracja
Busha,
przygotowująca się do wojny z Irakiem. W 2002 r. pieniądze przewidziane przez Iraq
Liberation Act trafiły w ręce INC, DPK i PUK. 12 września 2002 r. amerykańskie Kolegium
Połączonych Szefów Sztabów wydało zarządzenie o rozpoczęciu szkolenia 5 tysięcy irackich
rekrutów, którzy mieli wziąć udział w „wyzwoleniu” Iraku jako „Wolni Iraccy Bojownicy
o Wolność”. Wszystkie organizacje opozycyjne miały prawo wydelegować swoich ludzi
586
SCIRI odmówiła przyjęcia wsparcia finansowego od USA, przewidzianego przez Iraq Liberation Act. Stefanek,
op. cit., s. 115.
260
do tego oddziału587. W grudniu 2002 r. dzięki mediacji amerykańskiej doszło do zawarcia
ugody między PUK a DPK, zgodnie z którą oba ugrupowania stworzyły wspólną
reprezentację w INC oraz wspólne siły zbrojne. W przededniu wojny z Irakiem INC i jego
lider byli najbardziej promowanymi przez amerykanów przedstawicielami irackiej opozycji;
szczególnie aktywnie wspierał Szalabiego amerykański departament obrony, w tym osobiście
Paul Wolfowitz i Douglas Feith. Z ugrupowaniem tym wiązał się jednak zasadniczy problem,
nie dostrzegany przez Amerykanów – brak poparcia i pogarda, jaką darzyła większość
Irakijczyków Kongres i jego lidera, uważanego za amerykańskiego szpiega i karierowicza,
dbającego jedynie o własny interes i żądnego władzy, nie interesującego się natomiast
interesem państwa. Departament stanu z kolei rozwinął bliskie związki z nestorem irackiej
opozycji, sunnitą Adnanem Paczaczim, który w lutym 2003 r. utworzył Ruch Niezależnych
Demokratów. Powstanie tej partii, popierającej idee demokratyczne i świeckie, miało służyć
organizacji sunnickiej opozycji antysaddamowskiej588.
W grudniu 2002 r. pod auspicjami USA i Wielkiej Brytanii zebrało się w Londynie
330 delegatów rozmaitych ugrupowań irackiej opozycji w celu omówienia sytuacji
w przededniu amerykańskiej interwencji. Na spotkaniu pojawili się reprezentanci INC, w tym
wspólna reprezentacja PUK i DPK, SICRI, ruchu monarchistycznego, INA i innych,
mniejszych organizacji. Wysunięto kilkanaście różnych propozycji ideologiczno –
ustrojowych, co nie napawało optymizmem i było przedsmakiem czekających Irak
w kolejnych latach ostrych sporów politycznych. 10 stycznia 2003 r. prezydent George
W. Bush i wiceprezydent Dick Cheney spotkali się w Białym Domu z przedstawicielami
irackiej opozycji emigracyjnej. Opozycjoniści twierdzili, że naród iracki będzie potrafił
rządzić się demokratycznie, Irakijczycy pragną pozbyć się Saddama, przeciętny Irakijczyk
nie czuje nienawiści do Izraela, wojna zmieni wizerunek Ameryki na Bliskim Wschodzie,
Irakijczycy będą witać wojska amerykańskie kwiatami i słodyczami (opozycjoniści
587
Faktyczne szkolenie rozpoczęło się dopiero w połowie lutego 2003 r. – trzeba było bowiem znaleźć
odpowiedni teren szkoleniowy, ustalić, czy wśród wydelegowanych do oddziału Irakijczyków nie ma szpiegów,
zorganizować odpowiednie fundusze, zorganizować transport i logistykę. Ostatecznie odpowiedni obiekt
znaleziono na Węgrzech, dowództwo nad szkoleniem objął dwugwiazdkowy amerykański generał. W sumie
nad programem pracowało ok. 800 amerykańskich wojskowych i pochłonął on miliony dolarów. Jednak udało
się wyszkolić zaledwie 70 żołnierzy. Na ich czele stanął Ahmed Szalabi, co już samo w sobie było
kontrowersyjne z uwagi na powszechny brak szacunku dla tego polityka w irackim społeczeństwie. Była
to jedna z najbardziej spektakularnych porażek, jeśli chodzi o przygotowania do wojny z Irakiem. Wolni Iraccy
Bojownicy o Wolność na początku kwietnia 2003 r. wkroczyli do Iraku i wzięli udział w walkach, choć
zdecydowanie sprzeciwiało się temu dowództwo wojskowe (przeważyło zdanie Pentagonu). Wkrótce
po przybyciu oddziału, zaczął on dokonywać w okolicy Nasiriji aktów odwetu oraz zwykłego bandytyzmu
i rabunku. Por. B. Woodward, Plan Ataku…, s. 253; B. Woodward, Stan Zakłamania…, s. 148-149.
588
M. Makieła, op. cit., s. 88-90; K. Korzeniewski, op. cit., s. 44-45; K. Lalik, op. cit.; K. Stefanek, op. cit., s. 116117, 155-157.
261
zapewnili, że mają takie informacje od mieszkańców Iraku), oraz że wojska te będą musiały
pozostać w Iraku zaledwie 2-3 lata. Opozycjoniści, którym najbardziej zależało na obaleniu
Saddama Husajna, mówili Bushowi dokładnie to, co ten chciał usłyszeć589.
W przededniu wojny Amerykanie optymistycznie zakładali, że siły opozycji irackiej
wezmą powszechny udział w walce z wojskami Saddama i nawet jeśli nie wniosą istotnego
wkładu w zwycięstwo, to dostarczą legitymacji dla działań Stanów Zjednoczonych
i potwierdzą tezę o wyzwoleńczym charakterze wojny. Co więcej, spodziewano się,
że irackie ugrupowania emigracyjne po powrocie do kraju będą się cieszyły poparciem
Irakijczyków i wywrą znaczny wpływ na przebudowę życia politycznego kraju.
W przekonaniach tych utwierdzali Amerykanów iraccy działacze emigracyjni, a trudno było
o weryfikację ich poglądów, gdyż dostęp do Irakijczyków pozostających w ojczyźnie
był ograniczony; szczególnie nastawienie miejscowych działaczy politycznych stanowiło
dla Amerykanów zagadkę. Tezy o znaczeniu opozycji i jej formacji wojskowych nie znalazły
potwierdzenia. Jedynie na północy Iraku oddziały kurdyjskie walczyły u boku Amerykanów,
walnie przyczyniając się do pokonania sił irackich na tym improwizowanym froncie.
W walkach nie wzięła praktycznie udziału SCIRI, najsilniejsza partia szyicka, i jej
Korpus Badr.
Sytuacja, w której amerykańskie działania zbrojne zostały poparte jedynie
przez Kurdów – była zwiastunem przyszłych trudności, jakie czekały USA i jej koalicjantów
w okupowanym Iraku. Po upadku Saddama cała opozycja emigracyjna znalazła się w Iraku
i odgrywała ogromną rolę w życiu politycznym swojej ojczyzny – często ku niezadowoleniu
samych Irakijczyków, wykazujących się nieufnością, a nawet wrogością (jak w przypadku
INC i Ahmeda Szalabiego) wobec działaczy emigracyjnych. Ich szeroka obecność
w instytucjach władzy wzbudzała duże kontrowersje w społeczeństwie irackim. Emigrantom
odmawiano bowiem legitymacji do reprezentowania swojego narodu, gdyż, jak twierdzono,
będąc przez długi czas poza krajem nie znają jego realiów i rzeczywistych problemów jego
mieszkańców. Krytykowano powiązania emigrantów z ich mecenasami, sugerując związki
agenturalne z Iranem, Wielką Brytanią czy USA. W kontekście okupacji, jak również
szerokiego wspierania ugrupowań emigracyjnych przez Waszyngton – związki z nim były
szczególnie źle widziane590.
589
M. Makieła, op. cit., s. 87, 90-91; K. Stefanek, op. cit., s. 113-115, 117, 138, 158; B. Woodward, Plan Ataku…,
s. 201-203.
590
M. Makieła, op. cit., s. 87, 90-91; K. Stefanek, op. cit., s. 113-115, 117, 138, 158.
262
Ponieważ, jak wspominano, w samym Iraku w okresie poprzedzającym interwencję
nie istniała w zasadzie zorganizowana opozycja i wobec braku zaufania dla powracających
do kraju aktywistów emigracyjnych – rolę przywódców, także w sensie politycznym, zaczęli
w coraz większym stopniu odgrywać przywódcy religijni.
1.4. Polityczne znaczenie islamu i przywódców religijnych
Jednym z kluczowych czynników, które należy brać pod uwagę przy rozważaniach
na temat przebudowy Iraku, jest rola religii w tym państwie i w kształtowaniu świadomości
jego
obywateli.
Islam
i
przywódcy
religijni
odgrywają
w
życiu
politycznym
postsaddamowskiego Iraku bardzo istotną rolę. Jest to sytuacja nietypowa, gdyż tradycyjnie
przynależność do jednego z odłamów islamu nie pociągała w Iraku za sobą zbyt silnego
poczucia solidarności, warunkowanego czynnikami czysto religijnymi. Animozje między
szyitami i sunnitami mają podłoże polityczne, a w dużo mniejszym stopniu religijne. Jak już
było wspominane, iraccy szyici byli przez setki lat grupą politycznie dyskryminowaną
i to właśnie dostęp do władzy jest główną przyczyną antagonizmu szyicko – sunnickiego.
Potwierdzeniem tej tezy jest fakt, że równie silny jest konflikt między arabskimi sunnitami
a Kurdami, którzy w zdecydowanej większości także wyznają islam sunnicki, jednak
przez lata byli dyskryminowani w takim samym stopniu, jak arabscy szyici591.
Przed 2003 r. większość ludności irackiej nie prezentowała zbytniego przywiązania
do religii. Bardziej religijni byli arabscy szyici, jednak także wśród nich trudno było mówić
o sytuacji, z jaką mamy do czynienia obecnie. Irak był państwem w wysokim stopniu
zsekularyzowanym, nie istniały w nim wpływy fundamentalizmu religijnego. Po wojnie
w podzielonym społeczeństwie, w którym przez lata czynnikiem jednoczącym poszczególne
grupy religijne i narodowe w jeden naród miała być, zgodnie z zamierzeniami władz, osoba
Saddama Husajna – nagle nastąpił kryzys tożsamości. Poza opisanym już trybalizmem,
właśnie odwołanie się do wyznania stało się środkiem mobilizacji i integracji ludności. Wiara
często stała się też środkiem zdobywania poparcia przez rozmaite grupy polityczne,
odwołujące się do swej religijności. W skomplikowanej rzeczywistości irackiej ludzie
potrzebowali jakiegoś drogowskazu, autorytetu – i znaleźli go w religii. To właśnie islam
(w obu dominujących w kraju odmianach) zaczął definiować tożsamość dużej części
Irakijczyków592. W ten sposób islam nabrał w Iraku znaczenia politycznego, czego skutkiem
591
K. Stefanek, op. cit., s. 104.
W mniejszym stopniu dotyczy to Kurdów, mających silną tożsamość narodową, umocnioną jeszcze
funkcjonowaniem de facto niepodległego państwa kurdyjskiego w północnym Iraku w latach 1991 – 2003.
592
263
stał się polityczny autorytet nauk, zawartych w Koranie, dotyczących stosunków między
władzą a obywatelem, postrzegania władzy czy pożądanych modeli organizacji politycznej
państwa. Należy przede wszystkim pamiętać, że w islamie nie ma rozdzielności sfery sacrum
od sfery polityki, tradycyjnie zwierzchnictwo polityczne oznaczało także zwierzchnictwo
religijne (model kalifatu). Religia i polityka stanowią w Koranie jedność, a skoro święta
księga islamu stała się tak ważna dla Irakijczyków, musiało mieć to swoje implikacje
polityczne w postaci wzrostu znaczenia ugrupowań religijnych. Należy przy tym pamiętać,
że ugrupowań tych nie należy utożsamiać tylko z grupami fundamentalistycznymi – część
z nich można uznać za bliskowschodnie odpowiedniki europejskich partii konserwatywnych
lub chrześcijańsko – demokratycznych, dostosowanych do lokalnych warunków593.
Powyższe uwagi w największym stopniu odnoszą się do społeczności szyickiej, już
wcześniej bardziej religijnej niż sunnici. Duże znaczenie miało oddziaływanie sąsiedniego
Iranu – model rządu w Teheranie mógł stać się wzorem dla niektórych irackich szyitów.
Szczególna
jest
polityczna
rola
szyickich
przywódców
religijnych,
skupionych
w szczególności w świętym mieście Nadżafie, wokół najważniejszej instytucji religijnej
w całym świecie szyitów, jaką jest szkoła koraniczna al – Hauza al – Ilmijja.
W interesującym nas aspekcie szyizm iracki rozwijał się w dwóch nurtach – zabarwionym
politycznie oraz abstrahującym od bieżącej działalności politycznej. Przedstawicielami
pierwszego z nich byli członkowie dwóch wielkich rodów, Al – Hakimów i As – Sadrów;
co ciekawe, oba te rody wywodziły się spoza Iraku, pierwszy z Irany, drugi z Libanu.
Najważniejszymi jego przedstawicielami byli już: Muhsin al – Hakim (najwyższy ajatollah
iracki, zmarły w 1970 r.), jego syn Muhammad Bakir al – Hakim (założyciel i lider SCIRI,
zabity w zamachu bombowym w Nadżafie 29 sierpnia 2003 r.) oraz Muhammad Bakir as Sadr (najwyższy ajatollah iracki, przywódca partii ad – Dawa, popierany przez ajatollaha
Chomeiniego, zamordowany na rozkaz Saddama w 1980 r.). Obecnie najważniejszym
działaczem religijnym w Iraku, głoszącym ideę państwa wyznaniowego na wzór Iranu,
jest Muktada as – Sadr, mający radykalne poglądy i dowodzący paramilitarną grupą, tzw.
Armią Mahdiego594.
Przedstawicielem drugiego nurtu, głoszącego potrzebę nie mieszania się duchownych
w bieżącą politykę, jest wielki ajatollah Ali as – Sistani, przywódca szyitów irackich,
najwyższy rangą uczony i największy autorytet szyicki w całym świecie arabskim. Ali asSistani nie ma ambicji politycznych i nie chce brać bezpośredniego udziału w bieżącej
593
594
K. Stefanek, op. cit., s. 111.
K. Stefanek, op. cit., s. 114.
264
polityce, jednakże ze względu na fakt, że po obaleniu Saddama Husajna stał się największym
autorytetem dla zdecydowanej większości Irakijczyków – ma ogromny wpływ na postawy
wiernych oraz kształtowanie ich opinii, także w kwestiach politycznych. Osoba tak ważna
siłą rzeczy musiała zacząć, nawet wbrew własnej woli, odgrywać ogromną rolę polityczną.
Jego największym przeciwnikiem jest wspomniany już Muktada as-Sadr. Ten ostatni wytyka
Alemu as-Sistaniemu jego nieirackie pochodzenie (urodził się w Iranie), ugodową postawę
wobec reżimu Saddama Husajna (Ali as-Sistani, w przeciwieństwie do wuja Muktady,
Muhammada Bakira as – Sadra, zajmował się w czasach dyktatury wyłącznie działalnością
religijną i stronił od polityki, przez co nie był represjonowany), jak również kolaborację
z Amerykanami (Ali as-Sistani nie wypowiedział się w sprawie wtargnięcia obcych wojsk
do Iraku, a później potępił zamachy terrorystyczne, także te wymierzone w siły koalicji).
Muktada as – Sadr potępiał także dystansowanie się Sistaniego od bieżącej polityki –
na początku amerykańskiej okupacji wielki ajatollah wydał fatwy wzywające duchownych
szyickich do nieangażowania się w politykę.
Spór między Muktadą as – Sadrem a Alim as – Sistanim doszedł do tego stopnia,
że niedługo po upadku Saddama, w kwietniu 2003 r., dom wielkiego ajatollaha w Nadżafie
został otoczony przez bojówki Muktady, który zarządał od wielkiego ajatollaha wyjazdu
z kraju w ciągu 48 godzin. Ali as-Sistani nie podporządkował się temu ultimatum, jednak
potajemnie został wywieziony z domu. Pod wpływem zdecydowanego protestu wszystkich
najwybitniejszych ajatollahów irackich, irańskich i libańskich, Muktada po kilku dniach
odstąpił od oblężenia. W późniejszych miesiącach napięta sytuacja w Iraku oraz posiadany
przez niego moralny autorytet zmusiły Alego as – Sistaniego do wypowiedzenia się
w tak ważnych kwestiach, jak nowy ustrój Iraku czy obecność amerykańskich wojsk.
Konsekwentnie głosił konieczność jak najszybszego przeprowadzenia demokratycznych
wyborów i przekazania władzy w ręce Irakijczyków, poparł także przyjętą 8 marca 2004 r.
tymczasową konstytucję iracką jako etap na drodze do odzyskania pełni suwerenności595.
Biorąc pod uwagę rosnące znaczenie religii w życiu społecznym i politycznym
Irakijczyków, zasadniczego znaczenia nabiera kwestia – czy islam jest kompatybilny
z demokracją,
czy
pomaga,
czy
raczej
przeszkadza
w
budowaniu
demokracji?
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Prawdą jest, że żadne z państw
muzułmańskich nie jest (może z wyjątkiem Turcji i Tunezji, choć też z pewnymi
zastrzeżeniami) państwem demokratycznym. Przyczyny takiego stanu rzeczy nie muszą
595
K. Stefanek, op. cit., s. 112-114; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 118.
265
wynikać z istoty islamu (Iran jest jedynym państwem teokratycznym wśród państw
muzułmańskich – i właśnie w tym kraju można zaobserwować pewne elementy demokracji).
Raz jeszcze przypomnijmy też fakt, że na samym początku islamu przywódcy (kalifowie)
byli wybierani poprzez głosowanie starszyzny arabskiej. Kwestia wpływu islamu
na perspektywy demokracji nie jest zatem do końca jasna i należy unikać pochopnych
uogólnień; wszak to właśnie najważniejszy przywódca religijny w Iraku stał się głównym
czynnikiem stabilizującym w tym kraju i konsekwentnym zwolennikiem jak najszybszego
przeprowadzenia
demokratycznych
wyborów,
trzymając
się
przy
tym
z
dala
od bieżącej polityki596.
1.5. Wpływ innych państw regionu na sytuację w Iraku
Obalenie reżimu Saddama Husajna przez obcą interwencję nieuchronnie musiało
powodować wzrost wpływów obcych państw na sytuację w Iraku. Wpływy państw
dokonujących inwazji wydają się oczywiste, warto jednak pamiętać, że sytuacja w Iraku
żywo interesowała też deklarujące neutralność wobec wojny państwa sąsiednie. Pewne było,
że po jej zakończeniu siły zewnętrzne będą szukać możliwości uzyskania i rozszerzania
wpływów w osłabionym Iraku.
Na wstępie rozważań na ten temat należy stwierdzić, że niezwykle żywe jest wśród
Irakijczyków wspomnienie czasów, kiedy ich ojczyzna znajdowała się pod panowaniem
obcych imperiów. Przypomnijmy, że okres ten trwał od 1258 do 1932 r., a więc aż 674 lata.
Jego dziedzictwem jest niechęć do Turcji, jak również do Iranu (Persji), innego niearabskiego
imperium, które wielokrotnie w historii dokonywało najazdów na ziemie irackie. Najbardziej
żywe jest jednak wspomnienie XX-wiecznego kolonializmu brytyjskiego, który pojawił się
nad Tygrysem i Eufratem podczas I wojny światowej i próbował ukazywać siebie jako
wyzwoliciela Irakijczyków spod tureckiego panowania, a następnie bezwzględnie tłumił
irackie zrywy narodowowyzwoleńcze. Gdy Irak uzyskał formalną niepodległość, Londyn
nadal wywierał decydujący wpływ na życie polityczne kraju aż do obalenia monarchii
w 1958 r., dokonując m.in. interwencji w czasie II wojny światowej. Najważniejsza była
jednak zależność ekonomiczna, trwająca jeszcze dłużej. Aż do czasu nacjonalizacji
przemysłu naftowego w 1972 r. kraj pozostawał w układzie neokolonialnym – połowę
dochodów z eksploatacji jego najważniejszego bogactwa naturalnego, ropy naftowej,
przejmowały obce mocarstwa, głównie Wielka Brytania. Antagonizm szyicko – sunnicki
596
K. Stefanek, op. cit., s. 113.
266
we współczesnym Iraku ma swe źródła w setkach lat faworyzowania sunnitów
przez kolejnych najeźdźców i podsyca niechęć do Turków i Brytyjczyków, którzy utrwalali
taki stan rzeczy. Fakty te wpływają na świadomość historyczną irackich elit
oraz społeczeństwa i kształtują ich postawy wobec tych państw. Co więcej, dostrzegano
paralelę między sytuacją z okresu brytyjskiego panowania i tą, jaka nastąpiła po 2003 r. –
w obu
przypadkach
anglosascy
najeźdźcy
realizujący
własne
interesy,
pozowali
na wyzwolicieli, mających przygotować do wolności nie dojrzały jeszcze do niej naród
iracki, przy czym o terminie tej dojrzałości arbitralnie decydować miały właśnie siły
„wyzwolicieli”. Często kroki podejmowane w Iraku przez Amerykanów oceniano
przez pryzmat działań Anglików – i niekiedy przedstawiciele irackiego życia politycznego
dochodzili do wniosku, że obecni amerykańscy oferują im w zakresie partycypacji we władzy
nad własnym krajem mniej, niż czynili to kolonialiści angielscy597.
Szczególny wpływ na sytuację w Iraku wywiera Iran, jedyne poza Irakiem duże
państwo w regionie o przewadze ludności szyickiej. Od czasu rewolucji w 1979 r.
i utworzenia w Iranie państwa religijnego, rządzący nim ajatollahowie i konserwatywni
politycy byli zainteresowani rozprzestrzenianiem irańskiego modelu władzy w regionie; była
to główna przyczyna wojny iracko – irańskiej (1980 – 1988). Teheran dąży przy tym
do rozszerzania swoich wpływów i budowy pozycji regionalnego hegemona. Z tego powodu
jest żywo zainteresowany sytuacją w sąsiednim Iraku, widząc w nim szczególnie dogodne
pole ekspansji swojego modelu władzy i interesów. Wspomniany model może mieć dużą siłę
przyciągania przynajmniej dla części budujących swą tożsamość na religii szyitów irackich.
Wpływy religijne Iranu mieszają się przy tym z wpływami politycznymi. Iran tradycyjnie
wspierał liczne ugrupowania opozycji antysaddamowskiej (SCIRI, DPK, PUK), które
obecnie współtworzą irackie elity rządowe, naturalnymi są zatem powiązania z Teheranem
najwyższych przedstawicieli Iraku, łącznie z prezydentem Dżalalem Talabanim i premierem
Nurim al – Malikim. Może być to czynnik destabilizujący sytuację polityczną w Iraku – byli
działacze emigracyjni mogą padać ofiarą oskarżeń o powiązania typu agenturalnego
z Teheranem, czego najlepiej dowodzi przykład Ahmeda Szalabiego, typowanego przed
wojną przez Amerykanów na jednego z irackich przywódców, który w czerwcu 2004 r.
z dnia na dzień stracił poparcie Waszyngtonu z powodu oskarżeń o szpiegostwo na rzecz
Iranu oraz sprzeniewierzenie funduszy INC.
597
Ibidem, s. 104-106, 154. W ten sposób wypowiadano się przede wszystkim o utworzeniu Irackiej Rady
Zarządzającej, wobec decyzji której władze okupacyjne miały prawo weta.
267
Rola Iranu w Iraku jest dość dwuznaczna – z jednej strony łączą go przyjazne stosunki
z obecnymi irackimi elitami, wspiera finansowo odbudowę kraju, a system polityczny
panujący w Teheranie jest wzorem dla części radykalnie nastawionych działaczy szyickich –
z drugiej jednak strony Irak i Iran przez wiele lat był państwami wrogimi. Niearabski Iran
nadal jest postrzegany przez wielu Irakijczyków jako siła ekspansywna, zagrażająca Arabom,
przez co oskarżenia o zbytnie powiązania z Teheranem mogą stać się przyczyną zakończenia
kariery nawet czołowych przedstawicieli irackiego życia politycznego. Należy też pamiętać,
że nadal ogromny wpływ na sytuację w Bagdadzie wywierają Stany Zjednoczone, tradycyjny
wróg Iranu, dla których elity nadmiernie ciążące ku Teheranowi są nie do zaakceptowania.
Ogólnie rzecz biorąc, współzawodnictwo między wpływami Iranu a USA w Iraku jest
nieuniknione i ma miejsce od samego obalenia Saddama. Tworzy to zarzewie konfliktów598.
Poza Iranem, także inne państwa bliskowschodnie były zaangażowane we wspieranie
irackiej opozycji. Od lat 70-tych głównym sponsorem PUK była Syria oraz Libia; wsparcie
irańskie dla tej partii pojawiło się później, w 1986 r. Od lat 90 – tych głównym sponsorem
partii kurdyjskich, DPK i PUK, stała się, obok USA, Arabia Saudyjska. Należy również brać
pod uwagę czynnik Turecki – Ankara jest w stanie użyć wszelkich środków, aby nie odpuścić
do powstania niepodległego państwa kurdyjskiego. Jak zatem widzimy, wpływ innych
państw
na
sytuację
w
Iraku
był
bardzo
silny.
W
chwili
osłabienia
władzy
w postsaddamowskim Bagdadzie, Irak stał jeszcze dogodniejszym obszarem ekspansji
obcych wpływów i interesów599.
2. Przedwojenna koncepcja powojennej przebudowy Iraku
Neokonserwatywne zaplecze administracji G.W. Busha widziało w Iraku dobry
materiał na gruntowną przebudowę państwa i przekształcenie go we wzorcową demokrację.
Miało być to o tyle proste, że było to państwo w dużym stopniu zsekularyzowe, dzięki czemu
małe miało być zagrożenie przejęciem władzy przez fundamentalistów islamskich
po obaleniu reżimu Saddama Husajna. Ogromne złoża ropy naftowej dawały szansę
na samofinansowanie się procesu przebudowy i perspektywę wzrostu zamożności
Irakijczyków. Zadanie wydawało się tak proste, że administracja amerykańska poniechała
poważnych prac nad odpowiednim przygotowaniem jego wykonania. W przededniu wojny
większość wysiłków USA była koncentrowana na militarnym zwycięstwie nad wojskami
irackimi. Zaniedbano natomiast przygotowania do fazy stabilizacyjnej. Uznawano je
598
599
B. Balcerowicz, op. cit., s. 364; K. Stefanek, op. cit, s. 111-117.
K. Stefanek, op. cit, s. 116, 120; B. Balcerowicz, op. cit., s. 363.
268
za działania drugorzędne, gdyż narzędzia militarne całkowicie zdominowały wyobraźnię
amerykańskich decydentów. Przygotowaniem planu działania na fazę powojenną zajmowało
się wiele agend rządowych, które nie koordynowały swoich działań. W efekcie administracja
Busha nie opublikowała żadnego oficjalnego dokumentu, przedstawiającego całościową
koncepcję przebudowy Iraku i planu jej przeprowadzenia600.
Ogólne intencje władz amerykańskich można odtworzyć z wypowiedzi prezydenta
i jego najbliższych współpracowników oraz niektórych dokumentów rządowych601. Jednym
z podstawowych celów interwencji USA w Iraku miało być wyzwolenie Irakijczyków spod
tyranii Saddama Husajna. Po zakończeniu wojny USA miały utrzymać swe zaangażowanie
w Iraku i wspierać jego społeczeństwo w dziele stabilizacji i przekształcenia państwa.
Za sprawę priorytetową uznawano zapewnienie bezpieczeństwa w kraju. Następnie
zakładano dokonanie przebudowy politycznej i ekonomicznej – wprowadzenie demokracji
i gospodarki wolnorynkowej. Zgodnie z teorią demokratycznego pokoju przyjmowano,
że wprowadzenie w Iraku demokracji zagwarantuje, że kraj ten nie powróci już nigdy
do agresywnej polityki. Demokracja miała też zapewnić przestrzeganie praw człowieka,
mniejszości religijnych i etnicznych oraz kobiet. Wolny rynek miał się stać zapleczem
dla demokracji i umożliwić poprawę losu Irakijczyków oraz wykorzystanie drzemiącego
w nich potencjału. Zagwarantowana miała być integralność terytorialna kraju – wykluczono
jego podział na kilka niepodległych państw. Przewidywano zaprowadzenie rządów prawa,
budowę instytucji demokratycznych, rządu opartego na szerokim poparciu irackiego
społeczeństwa, reprezentującego różne jego części; nie precyzowano jednak sposobu, w jaki
miało być to osiągnięte602.
600
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 870; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 47.
Chodzi tu przede wszystkim o: oświadczenie podsekretarza obrony Douglasa Feitha, złożone na posiedzeniu
senackiej komisji ds. stosunków międzynarodowych 11 lutego 2003 r. – D. Feith, Post – war Planning,
http://policy.defense.gov/sections/public_statements/speeches/archive/former_usdp/feith/2003/february_1
1_03.html; przemówienie prezydenta G.W. Busha z 26 lutego 2003 r. – President Discusses the Future of Iraq,
http://georgewbush-whitehouse.archives.gov/news/releases/2003/02/20030226-11.html;
wspólne
oświadczenie przywódców Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Portugalii z 16 marca 2003 r. –
A
Vision
for
Iraq
and
the
Iraqi
People,
http://www.america.gov/st/washfileenglish/2003/March/20030317115708ifas0.0325281.html; przemówienie prezydenta G.W. Busha z 10
kwietnia
2003
r.
–
President’s
Message
to
the
Iraqi
People,
http://ics.leeds.ac.uk/papers/vp01.cfm?outfit=pmt&folder=16&paper=337; przemówienie prezydenta G.W.
Busha z 28 kwietnia 2003 r. – President Discusses the Future of Iraq. Remarks by the President on Operation
Iraqi Freedom, http://merln.ndu.edu/MERLN/PFIraq/archive/wh/20030428-3.pdf.
602
Jak stwierdził w swym przemówieniu z 11 lutego 2003 r. Douglas Feith, zastępca sekretarza obrony,
struktura władzy w Iraku nie została jeszcze ustalona, a wszelkie decyzje w tym zakresie podjęte zostaną
dopiero, gdy znane będą warunki polityczne, panujące w Iraku. Wypowiedź ta dowodzi nie tylko braku planu
działania, ale też braku znajomości rzeczywistej sytuacji w kraju, który zamierzano dogłębnie przekształcać. Co
więcej, Feith mówił o tym jakby nie dostrzegając faktu, że wiele poprzednich miesięcy, przeznaczonych na
601
269
W okresie przejściowym, aż do zakończenia działań wojennych zwierzchnią władzę
w Iraku sprawować miał głównodowodzący sił koalicji, gen. Tommy Franks, później
zaś miała być utworzona cywilna administracja okupacyjna. Władza miała być przekazywana
Irakijczykom stopniowo603. Miało się to odbywać tak szybko, jak pozwolą na to okoliczności,
jednak jak twierdził zastępca sekretarza obrony Douglas Feith, koordynujący planowanie
na okres powojenny w Iraku, „USA nie będą próbować obarczać odpowiedzialnością tych,
którzy nie są do tego przygotowani”604. Przebudowie państwa irackiego miała towarzyszyć
konieczna odbudowa jego zniszczonej infrastruktury i gospodarki. Przewidywano,
że zostanie ona sfinansowana z eksploatacji irackich bogactw naturalnych605, a pomoc
amerykańska będzie mogła mieć jedynie ograniczony charakter. Zachęcano przy tym inne
państwa oraz organizacje pozarządowe i międzynarodowe, w tym ONZ, do współpracy
i zaangażowania w przebudowę i odbudowę Iraku. W kontekście głównego źródła
finansowania odbudowy podkreślano konieczność zabezpieczenia na początku wojny
instalacji naftowych przed aktami sabotażu oraz szybką ich naprawę. Amerykańscy oficjele
podkreślali konieczność pokazania Irakijczykom i reszcie świata, że USA chcą Irak
wyzwolić, a nie okupować go czy kontrolować jego zasoby naturalne.
We wszystkie opisane wyżej działania zaangażowane miały być współpracujące
ze sobą struktury cywilne oraz amerykańska armia. Nie precyzowano, ile miałaby potrwać
amerykańska obecność w Iraku ani jakie dokładnie powinny zaistnieć przesłanki, by siły
tworzenie odpowiednich koncepcji, zostało zmarnowane – a głównym odpowiedzialnym za planowanie na
okres powojenny w Iraku był właśnie Feith. Por. K. Stefanek, op.cit, s. 132.
603
Feith przewidywał następujące kolejne kroki, służące realizacji tego celu: utworzenie irackiej rady
konstytucyjnej, współpracującej z władzami koalicyjnymi; utworzenie rady sądowniczej o funkcjach doradczych
wobec władz koalicyjnych w zakresie zmian w systemie prawnym, koniecznych dla zaprowadzenia rządów
prawa i zagwarantowania przestrzegania praw człowieka; utworzenie komisji konstytucyjnej, mającej
przygotować projekt nowej, irackiej konstytucji, mającej być później zatwierdzoną w ogólnonarodowym
referendum; tworzenie głównych instytucji rządowych, przede wszystkim odtwarzanie ministerstw,
po usunięciu z nich osób powiązanych z dawnym reżimem; przeprowadzenie wyborów municypalnych
i lokalnych, które miały mieć priorytet wobec wyborów ogólnokrajowych i zapewnić zaangażowanie
Irakijczyków w zarządzanie sprawami lokalnymi. Zwieńczeniem procesu politycznego miało być
przeprowadzenie wyborów parlamentarnych, utworzenie rządu i przyjęcie nowej konstytucji. D. Feith, op. cit.;
Por. K. Stefanek, op. cit., s. 132-133. Feith nie precyzował przy tym, w jaki sposób działania te miały być
dokonane oraz jaki miał być skład i charakter wymienionych instytucji.
604
D. Feith, op. cit. Jak słusznie zauważa Katarzyna Stefanek, „w tych paternalistycznych słowach,
wypowiedzianych w tonie, jakiego używali kolonialni władcy w XIX wieku, Feith zawiera przesłanie: to, kiedy
Irakijczycy będą mogli sami rządzić w swoim kraju, będzie zależało od uznania Stanów Zjednoczonych.”
K. Stefanek, op. cit., s. 133.
605
Administracja Busha optymistycznie przyjmowała, że w ciągu 2 lat wpływy z irackiej ropy wyniosą 50-100
mld dolarów. Okazało się to wielką pomyłką. Ze względu na powtarzające się akty sabotażu oraz degradację
infrastruktury wydobywczej, do 2010 r. eksport irackiej ropy naftowej przyniósł dochody w wysokości 80 mld
dolarów. M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 144; M. Zawadzki, Miliardy zaginione w Iraku, 15 III 2010,
http://wyborcza.pl/1,76842,7660109,Miliardy_zaginione_w_Iraku.html; J. Symonides, op. cit., s. 371; por. K.
Stefanek, op. cit., s. 123.
270
zbrojne USA mogły się z tego państwa wycofać; mówiono jedynie, że ich obecność potrwa
tak długo, jak będzie to konieczne w kontekście przebudowy państwa irackiego. Wszystko
to były tylko ogólne idee. Amerykanie byli zdecydowani zdemontować iracki reżim, jednak
nie przygotowali koncepcji politycznego kształtu przyszłego państwa irackiego i nowego
modelu rządzenia, a także planu ich wprowadzenia w życie. Stworzenie racjonalnego,
konsekwentnie realizowanego planu działania zostało zastąpione przez podejście
ideologiczne, w którym wprowadzenie demokracji miało być remedium na wszelkie
problemy Iraku. Nie opracowano jednak nawet sposobu przeprowadzenia zmiany ustrojowej,
a wszystkie późniejsze kroki były improwizowane606.
W dyskusjach politycznych pojawiały się różne koncepcje, nawiązujące często
do doświadczeń historycznych innych państw. Proponowano stworzenie federacji na wzór
jugosłowiański, składającej się z dwóch lub trzech części (arabskiej i kurdyjskiej
lub sunnickiej, szyickiej i kurdyjskiej) lub państwa unitarnego, ale z autonomiczną częścią
kurdyjską. Często nawiązywano do systemu politycznego Libanu, w którym skład
parlamentu i najwyższych urzędów państwowych stanowi odzwierciedlenie struktury
wyznaniowej i narodowościowej społeczeństwa. Zarówno w oficjalnych wystąpieniach
przedstawicieli władz amerykańskich, jak i w wypowiedziach ekspertów, często pojawiało
się porównanie powojennej przebudowy Iraku do działań podjętych przez Stany Zjednoczone
po II wojnie światowej w Niemczech i Japonii, gdzie udało się zbudować stabilną
demokrację mimo braku tradycji demokratycznych. Trzeba zauważyć, że istnieją poważne
wątpliwości odnośnie porównywania sytuacji Irakijczyków oraz Niemców i Japończyków.
Przede wszystkim Niemcy i Japonia zostały pokonane jako agresorzy; ich klęska była
absolutna, także w wymiarze społecznym, złamana została ich wola walki i przeciwstawiania
się okupantowi. Sytuacja Irakijczyków była inna – był to naród – ofiara krwawego dyktatora,
naród, który nie miał być w nadchodzącej wojnie pokonanym, lecz zwycięzcą, naród, który
liczył na realizację prawa do samostanowienia, nie zaś godził się na odgórne narzucanie
mu ustroju. Jego wola oporu nie miała być złamana, gdyż nie to było celem wojny, lecz
stworzenie przesłanek dla jego wolności. Wreszcie nie można było automatycznie przenosić
doświadczeń Niemców i Japończyków, na zupełnie inne podłoże kulturowe świata
arabskiego. Nie znaczy to, że budowa demokracji w Iraku była niemożliwa, należało jednak
zachować daleko idącą wstrzemięźliwość w myśleniu przez analogie historyczne607.
606
K. Korzeniewski, op. cit., s. 62, 109; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 870; K. Stefanek, op. cit., s. 97-98, 100,
131-139. A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s. 408.
607
K. Korzeniewski, op. cit., s. 62; K. Stefanek, op. cit., s. 134.
271
Jeśli chodzi o wymiar instytucjonalny amerykańskich przygotowań do fazy
powojennej w Iraku, to za koordynację całości pracy odpowiedzialny był, zgodnie z decyzją
prezydenta, departament obrony. To on ponosił odpowiedzialność, jednak w swych
działaniach miał być wspomagany przez inne departamenty i agencje rządowe –
departamenty stanu, sprawiedliwości, skarbu, energii, handlu, USAID (Agencja Stanów
Zjednoczonych ds. Międzynarodowego Rozwoju), CIA, personel NSC, Biuro ds. Zarządzania
i Budżetu Białego Domu oraz Biuro Wiceprezydenta USA. W departamencie obrony główną
osobą odpowiedzialną za proces planowania i koordynacji działań związanych z fazą
powojenną operacji irackiej był podsekretarz obrony Douglas Feith608.
W lutym 2002 r. Pentagon poinformował o powołaniu specjalnej komórki, Office of
Strategic Influence, która miała być odpowiedzialna za opracowywanie „informacji
strategicznych”; w istocie miało być to biuro propagandy i dezinformacji, którego zadaniem
miało być kształtowanie opinii publicznej w sposób przychylny dla prowadzonej przez USA
polityki, w szczególności w kontekście przygotowań do wojny z Irakiem. Krok ten spotkał
się ze zmasowaną krytyką mediów amerykańskich i ostatecznie Donald Rumsfeld
zrezygnował z powołania biura, co jednak nie oznacza, że zrezygnował z realizowania idei,
która legła u podstaw jego utworzenia609.
W początkach lipca 2002 r. zostało utworzonych 5 międzyagencyjnych grup
roboczych, których zadaniem była koordynacja planowania i przygotowań na okres
powojenny w poszczególnych dziedzinach. Były to: Miedzyagencyjna Iracka Komórka ds.
Polityczno
–
Wojskowych,
Międzyagencyjna
Wykonawcza
Grupa
Kierownicza,
Międzyagencyjna Grupa ds. Humanitarnych i Odbudowy, Międzyagencyjna Grupa Robocza
ds. Infrastruktury Energetycznej oraz Międzyagencyjna Grupa Robocza ds. Koalicji.
Poszczególne jednostki administracji rządowej delegowały do grup swoich przedstawicieli,
jednak sądząc po wynikach ich prac, nie działały one w sposób efektywny, za pewne
z powodu postawy Pentagonu, stale podkreślającego swą dominującą pozycję w kwestii
irackiej. Także w lipcu 2002 r. Pentagon powrócił do pomysły stworzenia jednostki,
odpowiedzialnej z jego ramienia za dyplomację publiczną, czy, jak wolą krytycy, propagandę
wojenną. Utworzone zostało w ramach departamentu obrony Biuro Komunikacji Globalnej
(Office of Global Communications). Zgodnie z oficjalnym uzasadnieniem, jego powstanie
było spowodowane zaniepokojeniem antyamerykańskimi nastrojami w świecie, wolą
608
Por. Pre – war Planning…
A. Michalski – Stępkowski, Konflikt w Iraku a media (medialna manipulacja, czyli jak korzystnie sprzedać
swoją strategię), w: „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004,
s. 413; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 304.
609
272
poprawy wizerunku USA i wyjaśnienia motywów działań Waszyngtonu; jest to o tyle
ciekawe uzasadnienie, że Donald Rumsfeld najgłośniej występował na spotkaniach NSC
przeciwko informowaniu społeczeństwa o kulisach podejmowanych przez administrację
decyzji. Do zadań biura zaliczono koordynację działań rządowych w celu zwalczania
kampanii dezinformacyjnych, prowadzonych przez Saddama Husajna. W ten sposób własne
operacje psychologiczne w Iraku zostały przedstawione jako akcje obronne wobec działań
irackiego reżimu610.
Także armia Stanów Zjednoczonych, odpowiedzialna za przygotowania do wojny,
podjęła prace nad tzw. IV Fazą działań wojennych, czyli operacjami stabilizacyjnymi. W tym
celu Komitet Połączonych Szefów Sztabów polecił dowództwu CENTCOM (Central
Command – dowództwo obszaru centralnego), odpowiedzialnemu za działania wojenne
na teatrze bliskowschodnim, stworzenie specjalnej komórki, Połączonej Siły Zadaniowej 4
(Joint Task Force 4 – JTF-4, „czwórka” oznaczała tu czwartą fazę działań wojennych) w celu
tworzenia, we współpracy z innymi agencjami, planów działań stabilizacyjnych.
Najważniejszym wynikiem tych prac był trzystustronnicowy Rozkaz w sprawie Operacji IV
Fazy (Phase IV Operations Order). Dokument ten kładł szczególny nacisk na następujące
kwestie: spójność działań na rzecz stabilizacji, zapewnienie bezpieczeństwa, zapewnienie
rządów prawa, tworzenie administracji cywilnej, zarządzanie okupowanym krajem,
dystrybucja pomocy humanitarnej oraz powrót uchodźców611. Problem polegał na tym,
że prace wojskowych w zakresie planowania wojny i operacji stabilizacyjnych były
prowadzone całkowicie niezależnie od cywilnych prac planistycznych i przygotowawczych.
Brak współpracy między cywilami a wojskowymi w fazie planistycznej przełożył się też
na problemy w analogicznej współpracy już w Iraku, gdzie zadania wojskowe i cywilne,
mimo współpracy personelu cywilnego i wojskowego i wzajemnego wspierania się, były
jednak realizowane oddzielnie i nie były koordynowane. Stało się to jednym z podstawowych
źródeł chaosu, jaki zapanował w zakresie stabilizacji i odbudowy Iraku po wojnie.612
29 sierpnia 2002 r. prezydent George W. Bush podpisał tajną notatkę pt. Irak: cele
i strategia, w której zawarto pewne generalne zasady przyszłej odbudowy i przebudowy
państwa irackiego. Za jeden z celów wojny uznano „wyzwolenie Irakijczyków spod tyranii
i udzielenie im pomocy w stworzeniu państwa opartego na umiarkowaniu, pluralizmie
i demokracji.” Jednym z elementów amerykańskiej strategii miała być współpraca z opozycją
610
K. Stefanek, op. cit., s. 129; A. Michalski – Stępkowski, op. cit., s. 413; Pre – war Planning…
Por. K. Stefanek, op. cit., s. 130.
612
Ibidem, s. 138.
611
273
iracką w celu wykazania, że Amerykanie wyzwalają, a nie podbijają Irak. Przewidywano
przyznanie opozycji „roli w budowaniu pluralistycznego i demokratycznego Iraku, włącznie
z opracowaniem nowej konstytucji.” Jednym z celów przemian miało być „stworzenie
demokratycznego rządu o szerokiej bazie politycznej, który będzie przestrzegał prawa
międzynarodowego i szanował normy międzynarodowego współżycia, który nie będzie
zagrażał sąsiadom, który będzie przestrzegał podstawowych praw wszystkich Irakijczyków,
włącznie z kobietami i mniejszościami, który będzie gwarantował rządy prawa, włącznie
z wolnością słowa i wyznania.” Stany Zjednoczone deklarowały też odgrywanie roli
w powojennej
odbudowie
międzynarodowej.
Iraku,
Przewidywano
przy
szybkie
wsparciu
i
rozpoczęcie
współudziale
odbudowy,
społeczności
jak
również
zreformowanie irackiego aparatu państwowego, wojska i instytucji bezpieczeństwa613. Jak
zatem widać, w dokumencie znalazł się pewien zarys kierunku, w jakim mają zmierzać
sprawy w Iraku po obaleniu Saddama Husajna, jednak przyjęte założenia sprowadzały się de
facto do stwierdzenia, że Irak będzie demokratycznym państwem prawa. Zdefiniowanie
bardziej szczegółowej koncepcji realizacji tego zamierzenia miało przypaść w udziale
departamentowi obrony USA.
We wrześniu 2002 r. zostało rozszerzona działająca w ramach Pentagonu
i podlegająca Biuru Spraw Bliskowschodnich specjalna jednostka, zajmująca się sprawami
bezpieczeństwa w rejonie północnej Zatoki Perskiej – Dyrekcja ds. Północnej Zatoki
(Northern Gulf Directorate). Jednostka ta miała prowadzić prace planistyczne, związane
z politycznymi aspektami takich kwestii, jak rozmieszczenie wojsk w rejonie przyszłych
działań wojennych, budowanie koalicji antyirackiej, potencjalne śledztwa w sprawie zbrodni
wojennych, kontakty z opozycją iracką i trening jej jednostek wojskowych mających wziąć
udział w wojnie, sprawy związane z iracką ropą naftową, media w powojennym Iraku. Liczba
personelu jednostki wzrosła przy tym z 4 do 16 osób. W październiku 2002 r. została
przekształcona w Dyrekcję Planów Specjalnych (Directorate of Special Plans). Miała być
główną strukturą w ramach Pentagonu, odpowiedzialną za kwestie związane z powojenną
fazą operacji irackiej. Była odpowiedzialna za tworzenie koncepcji i formułowanie
rekomendacji dla decydentów, współpracę z innymi jednostkami departamentu obrony
i z innymi departamentami i agencjami oraz monitorowanie implementacji podjętych decyzji.
Na tym nie kończyły się jednak jej zadania – miała się zajmować także Iranem
oraz politycznymi kwestiami globalnej wojny z terroryzmem. Te ostatnie zadania mogły
613
B. Woodward, Plan Ataku…, s. 120-121, 178.
274
wskazywać na planowanie dalszych działań wojennych, tym razem wobec Iranu. Prace
Dyrekcji miały charakter poufny, co wiązało się z oficjalnym brakiem decyzji w sprawie
wojny z Irakiem – planowanie działań powojennych musiało w takiej sytuacji być
prowadzone w ukryciu. Taki też był powód nadania jednostce nazwy nie związanej
z planowaną wojną z Irakiem. Bezpośredni nadzór nad działaniami Dyrekcji sprawował
Douglas Feith.
W listopadzie 2002 r. w Białym Domu powstała specjalna grupa robocza, skupiająca
przedstawicieli departamentów obrony i stanu, komitetu połączonych szefów sztabów, CIA
i NSC – Grupa ds. Realizacji i Nadzoru. Jej zadaniem było usprawnienie współpracy
międzyagencyjnej w kontekście planowania działań w Iraku na okres powojenny, jednak
efekty jej pracy były niewielkie – ponownie z uwagi na obstrukcję stosowaną
przez przedstawicieli Pentagonu, którzy nie chcieli dzielić się swoją władzą w sprawie Iraku.
W 2003 r., gdy planowanie to przestało być, wobec zapadłej już decyzji o wojnie,
czynnikiem drażliwym politycznie, nazwę Dyrekcji Planów Specjalnych zmieniono na
Dyrekcję ds. Bliskowschodnich/ Północnej Zatoki Perskiej (Middle East/Northern Gulf
Directorate). Jednocześnie jednak w ramach Pentagonu działała już wówczas ORHA, której
kompetencje w dużym zakresie pokrywały się z kompetencjami Dyrekcji. O działalności
ORHA mowa będzie w następnym punkcie. Efekty pracy Dyrekcji były niewielkie –
nie wykonała postawionego jej zadania, jakim było tworzenie planów działania w Iraku
na fazę powojenną614. W lutym 2003 r. Douglas Feith w swym wystąpieniu przed senacką
komisją stosunków międzynarodowych wskazał na ORHA jako na główny podmiot
odpowiedzialny za planowanie i realizację planów na okres powojenny615. W ten sposób
podważał znaczenie podległej sobie Dyrekcji, która poniosła tak spektakularną, acz dobrze
przez Feitha skrywaną, klęskę.
Jak zatem widać, istniało wiele jednostek organizacyjnych, odpowiedzialnych
za planowanie i przygotowanie powojennych działań w Iraku, związanych ze stabilizacją,
przebudową i odbudową. Część miała charakter międzyagencyjny, jednak jasne było, że rolę
wiodącą odgrywa departament obrony – to jemu podlegały najważniejsze instytucje (DSP,
później ORHA i CPA), a jego urzędnicy koordynowali prace wszystkich pozostałych
zespołów. Wiele z tych struktur działała na długo przed rozpoczęciem wojny. Ilość i czas
działania nie przekładały się jednak na jakość; zadania jednostek dublowały się, brak było
wyraźnego podziału pracy, a departament obrony, odpowiedzialny za koordynację, nie
614
615
Por. Pre – war Planning…, K. Stefanek, op. cit., s. 130; P. Durys, P. Pacholski, op. cit., s. 43..
D. Feith, op. cit.; por. K. Stefanek, op. cit., s. 133.
275
wywiązywał się ze swoich zadań. Sytuację próbował ratować od stycznia 2003 r. Jay Garner,
stojący na czele ORHA. Zarówno przed wojną, jak i w jej trakcie oraz po niej nie został
ogłoszony żaden plan działania w zakresie stabilizacji, odbudowy i przebudowy Iraku. Nie
zostały sformułowane cele strategiczne i cele cząstkowe, nie określono kolejnych etapów
działań, ram czasowych, właściwych metod i środków działania. Przede wszystkim nie
określono trzech zasadniczych kwestii – kiedy (po spełnieniu jakich zadań) dojdzie
do wycofania sił koalicji z Iraku; w jaki sposób zbudowany zostanie iracki system
polityczny; jak, kiedy i w jaki sposób władza w Iraku przekazana zostanie w ręce
Irakijczyków.616 Amerykanom brakowało jasnej koncepcji zadania, jakie mają w Iraku
wykonać po zakończeniu wojny. Późniejszy chaos był konsekwencją tych zaniedbań.
Gdy 20 marca wybuchła wojna, sekretarz obrony Donald Rumsfeld wśród jej celów
wymienił m.in. obalenie Saddama Husajna i stworzenie warunków do budowy demokracji
w Iraku. 9 kwietnia 2003 r. upadł Bagdad, co oznaczało symboliczny koniec rządów
Saddama Husajna. Dzień później G.W. Bush wygłosił orędzie do narodu irackiego.
Odnotował w nim zajęcie Bagdadu i odsunięcie irackiego dyktatora oraz jego popleczników
od władzy i podkreślał, że to nie naród iracki, lecz iracki reżim, będący wspólnym wrogiem
USA i Irakijczyków, jest celem tej wojny. Bush zaprzeczał, że Stany Zjednoczone dążą
do zagarnięcia Iraku czy kontroli nad jego bogactwami naturalnymi i uspokajał, że cele
koalicji są jasne i ograniczone: usunięcie reżimu Saddama, zapewnienie porządku
i bezpieczeństwa
oraz
wsparcie
Irakijczyków
w
przeprowadzeniu
demokratycznej
przebudowy ich państwa. Gdy tylko cele te zostaną osiągnięte, Amerykanie mieli opuścić
Irak. Bush deklarował wielki szacunek dla Irakijczyków i zapewniał, że wojska
amerykańskie będą respektować tradycje religijne i zwyczaje ludności. Obiecywał
dostarczenie pomocy humanitarnej i wsparcie odbudowy kraju. Nowy Irak miał być
państwem, w którym respektowane będą prawa człowieka oraz prawa mniejszości religijnych
i etnicznych. Przede wszystkim jednak Bush rozbudzał nadzieje Irakijczyków na szybkie
przejęcie przez nich władzy w ich kraju, zapewniając ich, że „rządzenie Irakiem, przyszłość
waszego kraju już wkrótce będzie należeć do was (…). Zasługujecie na to, by żyć jako wolni
ludzie (…). Zapewniam każdego obywatela Iraku: wasz naród będzie wkrótce wolny”617.
Było to niezwykle ważne przemówienie w kontekście późniejszych trudności. Prezydent
potężnego mocarstwa, który deklarował, że wojna miała na celu przede wszystkim dobro
samych Irakijczyków, obiecywał im, że już wkrótce będą sami rządzić swoim państwem.
616
Por. K. Stefanek, op. cit., s. 130-137.
K. Stefanek, op. cit., s. 133-134.
617
276
W tym kontekście zrozumiała staje się ich rosnąca frustracja w kolejnych, długich miesiącach
pod amerykańską okupacją, bez określonej perspektywy odzyskania suwerenności.
Wojna zakończyła się miażdżącym zwycięstwem nad armią iracką. Fakt ten, jak
również współpraca z Irakijczykami np. przy rozdzielaniu pomocy humanitarnej, napawały
optymizmem. Niepokoiła jednak bierność zdecydowanej większości irackiej ludności wobec
armii amerykańskiej, która, wbrew przewidywaniom Waszyngtonu, nie była witana jako
wyzwoliciele. Jak miały pokazać kolejne miesiące i lata, Amerykanie są co prawda zdolni
do przeprowadzenia jednostronnej i spektakularnej akcji wojskowej, jednak polityczna
skuteczność ich działań jest bardzo ograniczona, i zamiast rozwiązywać problemy, prowadzą
do ich eskalacji oraz powstawania szeregu nowych. Władze amerykańskie czasów G.W.
Busha były jednak zbyt zafascynowane własną siłą militarną oraz myślały nazbyt
ideologicznie, by to dostrzec. Można się spierać o zasadność dokonania ataku na Irak, nic
jednak nie usprawiedliwia karygodnych zaniedbań w zakresie planowania i przygotowań
do fazy pokonfliktowej. Wszelkie trudności jakie pojawiły się później w Iraku były
do przewidzenia Jak określił to Michael O’Hanlon, specjalista z amerykańskiego think –
tanku Brookings Institution, „po jednej z najbardziej błyskotliwych akcji militarnych
w najnowszej historii wojskowości nastąpiła najbardziej niezaplanowana okupacja”618.
3. Jay Garner i Biuro Odbudowy i Pomocy Humanitarnej (ORHA)
Departamentu Obrony – koncepcja i działalność
1 maja 2003 r. prezydent Bush ogłosił zakończenie głównych działań wojennych
w Iraku i przejście do fazy stabilizacyjnej oraz rozpoczęcie odbudowy i przebudowy państwa
irackiego619. W tym momencie, po szybkim zwycięstwie nad armią iracką, USA stanęły
przed znacznie trudniejszym zadaniem administrowania okupowanym Irakiem. Brak
koncepcji działania sprawił, że w kraju zapanował chaos i bezprawie. Jeszcze w trakcie
działań wojennych w Bagdadzie i innych miastach doszło do licznych przypadków grabieży
oraz dewastowania mienia publicznego. Bardzo ucierpiało bagdadzkie Narodowe Muzeum
Archeologiczne, w którym znajdowały się bezcenne starożytne eksponaty. Mimo wszystko
jednak w początkowym okresie cierpliwość Irakijczyków była jeszcze duża – cieszyli się
świeżo odzyskaną wolnością i żyli nadzieją na szybkie przekazanie im władzy i lepsze jutro,
znosząc pojawiające się niedogodności. Wbrew obiegowym opiniom rebelia iracka wybuchła
618
K. Stefanek, op. cit., s. 138.
Zgodnie z prawem wojennym, od chwili wkroczenia wojsk USA i ich koalicjantów na terytorium Iraku,
rozpoczęła się też okupacja tego kraju, co zostało potwierdzone przez Radę Bezpieczeństwa ONZ rezolucją nr
1483 z 22 maja 2003 r. Por. Ibidem, s. 123; J. Symonides, op. cit., s. 370.
619
277
dopiero w parę miesięcy później i początkowo nie rozwinęła się na większą skalę ani
partyzantka, ani działalność terrorystyczna620. Również wśród Amerykanów panował
optymizm. „Wydawało się, że marzenie Busha o szerzeniu misji wolności i demokracji
na świecie staje się rzeczywistością”621.
Z chwilą zajęcia terytorium irackiego, zgodnie z międzynarodowym prawem
konfliktów zbrojnych USA i Wielka Brytania stały się mocarstwami okupacyjnymi,
odpowiedzialnymi za sytuację w okupowanym kraju. Całokształtem cywilnych aspektów
działań w fazie pokonfliktowej miał kierować wyznaczony jeszcze przed wojną emerytowany
generał Jay Garner, który stanął na czele wyodrębnionego w ramach departamentu obrony
Biura ds. Rekonstrukcji i Pomocy Humanitarnej (Office of Reconstruction and Humanitarian
Assistance – ORHA). Garner, emerytowany generał, charakteryzował się dobrą organizacją
pracy, umiejętnością zarządzania działaniami dużej grupy ludzi, jak również szybkiego
podejmowania decyzji w sytuacjach kryzysowych, czym miał szansę wykazać się w 1991 r.,
kierując w irackim Kurdystanie operacją Provide Comfort. W jej trakcie Garner zyskał
zaufanie i popularność wśród Kurdów, co przemawiało na korzyść jego kandydatury na szefa
ORHA.
W literaturze spotyka się określenia Garnera jako „pierwszego administratora
okupowanego Iraku”, co nie jest do końca prawidłowe, gdyż jego pozycja była znacznie
słabsza, niż późniejszego szefa Tymczasowej Władzy Koalicyjnej, Paula Bremera. Garner
miał niewiele czasu na przygotowanie swojego zespołu, stworzenie koncepcji działań
powojennych oraz naprawienie popełnionych błędów i zaniedbań. ORHA została powołana
do życia w styczniu 2003 r. przez departament obrony, któremu biuro podlegało. Miało
charakter międzyagencyjnego biura terenowego (miało być przerzucone do Iraku),
skupiającego personel ze wszystkich departamentów, agencji i jednostek organizacyjnych,
zaangażowanych
w
proces
planowania
i
mających
brać
udział
w
działaniach
implementacyjnych w powojennym Iraku. Struktura organizacyjna ORHA została w krótkim
czasie stworzona od podstaw przez Garnera, który zatrudnił w Biurze przedstawicieli
12 jednostek amerykańskiej administracji, osoby delegowane przez członków koalicji
antyirackiej oraz osoby wywodzące się z sektora prywatnego. Głównym zadaniem ORHA
miały być prace planistyczne (na niecałe trzy miesiące przed wojną!), dystrybucja pomocy
humanitarnej oraz rozpoczęcie procesu odbudowy i przebudowy Iraku, także w wymiarze
politycznym. Misja ORHA miała być z założenia tymczasowa – planowano, że gdy zakończą
620
621
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 870; K. Stefanek, op. cit., s. 99, 136; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 299.
K. Stefanek, op. cit., s. 136
278
się główne walki, powołana zostanie instytucja administracyjna wyższego szczebla
dla wykonywania
cywilnych
aspektów
okupacji
Iraku,
której
ORHA
zostanie
podporządkowana. Bezpośrednie przygotowania i pierwsze, niezwykle istotne kroki miały
być jednak wykonane przez ORHA i Garnera. W lutym 2003 r., Garner zorganizował
na National Defense University specjalną konferencję ćwiczeniowo – planistyczną. Wzięło
w niej udział 150 przedstawicieli rozmaitych agencji, grup i urzędów, zaangażowanych
w proces planowania działań powojennych w Iraku i/lub mających wziąć udział w ich
realizacji. Doświadczenia w ten sposób zdobyte pozwoliły dostrzec istniejące słabości oraz
lepiej wykorzystać tę niewielką ilość czasu, jaka pozostała do wojny622.
Po przerzuceniu do Iraku w trakcie trwania wojny, ORHA podporządkowana została
władzom wojskowym (na czele z głównodowodzącym wojskami koalicyjnymi, gen.
Tommy’m Franksem), odpowiedzialnym za całokształt sytuacji w kraju, będącym teatrem
działań wojennych i coraz rozleglejszej okupacji. ORHA stopniowo rozwijała swą
działalność na zajętych terenach, współpracując z przydzielonym jej personelem wojskowym
oraz z dowództwem sił amerykańskich w pierwszych działaniach na rzecz odbudowy Iraku.
Podział kompetencji i podległości był przy tym niejasny – zgodnie z dyrektywą prezydencką,
za całokształt sytuacji w Iraku odpowiedzialny był departament obrony USA, ale nie zostało
określone, czy Garner podlega Donaldowi Rumsfeldowi, gen. Tommy’emu Franksowi,
czy też bezpośrednio prezydentowi Bushowi. Przeczyło to zasadzie jednoosobowego
dowództwa, co nie pozostawało bez wpływu na możliwości działania Garnera. Sytuacja
nieco się wyjaśniła w kwietniu 2003 r., kiedy władze okupacyjne zostały podzielone
na wojskowe i cywilne – ORHA miała być odpowiedzialna za ten drugi komponent, na który
składały się kwestie odbudowy gospodarczej Iraku, pomocy humanitarnej oraz przebudowy
systemu politycznego kraju. Problem wkrótce ostatecznie się rozwiązał, jako że do przyjazdu
do Iraku szykował się już Paul Bremer, którego pozycja miała być zupełnie inna623.
ORHA w stosunkowo krótkim czasie zdołała osiągnąć w Iraku pewne pozytywne
efekty swojej pracy. Gdy jeszcze trwały działania wojenne, na obszarach zajętych przez siły
amerykańskie rozpoczęto proces odbudowy kraju, prowadząc prace związane z naprawą
uszkodzonej infrastruktury, odtwarzaniem podstawowych instytucji użyteczności publicznej
oraz organizując lokalne struktury administracyjne, także z udziałem Irakijczyków.
Na szeroką skalę i w sprawny sposób przeprowadzona została akcja udzielania pomocy
humanitarnej najbardziej potrzebującym, szczególnie uchodźcom, przez co udało się uniknąć
622
623
Por. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 870; K. Stefanek, op. cit., s. 130, 142.
K. Stefanek, op. cit., s. 99, 141-142.
279
katastrofy humanitarnej, często towarzyszącej działaniom wojennym na taką skalę. Poglądy
Garnera na sprawę przebudowy Iraku były bardzo rozsądne. Opowiadał się za możliwie
najmniej rzucającą się w oczy okupacją. Niezwykle skromnie wypowiadał się o swojej misji
– jak twierdził, „nowym władcą Iraku będzie Irakijczyk, ja tu nie rządzę”624. Opowiadał się
za jak najszybszym stworzeniem demokratycznych władz Iraku, ale jednocześnie podkreślał,
że nie należy dążyć do budowania demokracji, wzorując się na własnym kraju, lecz
konieczne jest branie pod uwagę warunków lokalnych i słuchanie w tej kwestii głosu samych
Irakijczyków. Zdecydowanie popierał jak najszybsze przekazanie władzy w ich ręce.
Na drodze do tego celu przewidywał: prowadzenie rozmów z przedstawicielami irackiego
życia politycznego, doprowadzenie do dialogu wewnątrzirackiego w celu stworzenia
przesłanek dla porozumienia między rozmaitymi grupami etnicznymi i religijnymi,
odbudowę
ministerstw
oraz
możliwe
najszybsze
przeprowadzenie
powszechnych,
demokratycznych wyborów.
Dziś łatwo odrzuca się koncepcję, że wybory w Iraku powinny były odbyć się dużo
wcześniej niż się to stało, jednak zapomina się, że sytuacja w kraju była początkowo
stosunkowo stabilna, a niepokoje na szeroką skalę pojawiły się dopiero później, m.in.
na skutek frustracji Irakijczyków z powodu przedłużającej się okupacji. Tezy o niemożności
szybkiego przekazania władzy w ręce Irakijczyków były w tym sensie samospełniającą się
przepowiednią. Doskonale rozumiał to Garner, który wiedział, że poparcie dla działań USA
bardzo szybko przerodzi się we wrogość narodu irackiego, jeśli okaże się, że wyzwoliciele,
którzy obiecywali Irakowi demokrację – dążą do przedłużania okupacji. Szybko podjął,
ulegając sugestiom przedstawicieli irackiego życia politycznego, działania zmierzające
do ustanowienia zalążka władz irackich i w momencie gdy przekazywał władzę nad Irakiem
Paulowi Bremerowi, projekt ten był gotowy do wykonania – powstać miała Rada Polityczna,
złożona z 20 – 30 osób, o funkcjach doradczych względem władz okupacyjnych, skupiająca
elitę irackiego życia politycznego, oraz szersza Konferencja Konstytucyjna, składająca się
ze 150-200 delegatów, mająca opracować projekt tymczasowej konstytucji. Jeśli chodzi
o irackie życie polityczne, Garner, inaczej niż większość polityków waszyngtońskich,
dostrzegł problem reintegracji emigrantów i braku poparcia Irakijczyków dla przeważającej
większości ugrupowań emigracyjnych, których działacze powrócili do Iraku, tworząc dużą
część nowej elity politycznej. Szef ORHA przede wszystkim krytycznie podchodził do osoby
Ahmeda Szalabiego, lidera INC, faworyta Feitha i Wolfowitza; Garner dostrzegał, jak
624
Ibidem, s. 142.
280
pogardzaną przez Irakijczyków osobą jest Szalabi. Powtarzające się antyamerykańskie
demonstracje w Bagdadzie oceniał jako pozytywne oznaki powstawania wolnego,
obywatelskiego społeczeństwa oraz powrotu do Iraku wolności słowa. Co więcej, Garner
często rozmawiał z demonstrantami, a co kilka dni udawał się, bez specjalnych środków
ochronnych, na jeden z bagdadzkich bazarów, w celu wysłuchania problemów Irakijczyków
i poznania ich nastrojów oraz przedstawiania postępów w normalizacji sytuacji w kraju.
„Jeśli w czasie takiego improwizowanego spotkania ze społeczeństwem pojawiał się jakiś
konkretny problem, Garner zapowiadał, że nazajutrz o 10 rano przyśle na spotkanie któregoś
generała, żeby omówił sprawę na miejscu. Na zakończenie dziękował zgromadzonym,
że zechcieli go wysłuchać”625. Z dzisiejszej perspektywy niepojętym wydaje się, że nie
doszło do ani jednej próby zamachu na jego życie. Doskonale pokazuje to, jak stosunkowo
dobra była sytuacja w Iraku i stosunek Irakijczyków do Amerykanów jeszcze w maju 2003 r.
Niezwykle istotne w kontekście późniejszych decyzji Bremera były poglądy Garnera
na temat kwestii armii i debaasyfikacji. Garner, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami,
poczynionymi w Waszyngtonie z najważniejszymi przedstawicielami amerykańskiej
administracji, chciał zaangażować iracką armię i policję w proces stabilizacji i odbudowy.
W tym celu zamierzał utrzymać istniejące jej struktury, wymieniając jedynie dowódców
skompromitowanych przez powiązania z poprzednim reżimem – winowajców mieli wskazać
sami żołnierze. Przede wszystkim Garner starał się o przyznanie stosunkowo niewielkich
środków, koniecznych na wypłacanie żołdu kadrze oficerskiej, która sama przysłała do szefa
ORHA swoich przedstawicieli z ofertą zebrania oddziałów i rozpoczęcia służby dla nowego
Iraku. Garner realistycznie twierdził, że nie można ich pozostawić samych sobie, gdyż staną
się naturalną siłą opozycyjną wobec nowych władz, a za sumy przeznaczone na żołd można
dość tanio kupić spokój w Iraku – szczególnie, że tworzenie nowej armii i nowych sił
bezpieczeństwa musiałoby zająć wiele lat i pochłonąć ogromne sumy. Odnośnie
debaasyfikacji, Garner był zwolennikiem ograniczonego jej zakresu – miała objąć osoby
naprawdę skompromitowane, nie zaś wszystkich członków partii en bloc; w przeciwnym
razie Irak zostałby pozbawiony wszystkich kadr zarządzających. Członkami Baas byli np.
wszyscy studenci, a w niektórych prowincjach wszyscy nauczyciele – ich usunięcie z pracy
byłoby nie tylko niesprawiedliwe, ale i nierozsądne. Garner zdecydowanie sprzeciwiał się
też dokonywaniu
szybkiej
prywatyzacji
państwowych
przedsiębiorstw
irackich,
gdyż rozumiał, że krok taki może mieć fatalne skutki dla wizerunku USA wśród
625
B. Woodward, Stan Zakłamania…, s. 211.
281
Irakijczyków i sprawić, że uznają oni amerykańską interwencję za mającą na celu
zapewnienie dochodów amerykańskim przedsiębiorstwom. W literaturze można znaleźć
sugestie, że zdecydowana postawa Garnera w tej kwestii, a przede wszystkim w odniesieniu
do szybkiego przeprowadzenia wyborów i przekazania władzy w ręce Irakijczyków
wywołały sprzeciw Pentagonu i wcześniejsze niż zakładano zakończenie misji szefa
ORHA626.
Z faktu, że już 12 maja Garner został podporządkowany nowoprzybyłemu do Iraku
Bremerowi (niedługo później Garner wrócił do USA), zaś ORHA weszła w skład
Tymczasowej Władzy Koalicyjnej, wyciąga się często w literaturze niesłuszne wnioski,
oparte raczej na chronologii niż zrozumieniu stanu faktycznego. Na przykład Michał
Leśniewski pisze, że Garner „okazał się nieprzygotowany do pełnienia (…) funkcji. Idealista,
skonfliktowany z dowództwem armii, wykazał się niekompetencją i nieumiejętnością
zapanowania nad sytuacją. Z tego względu (…) został zastąpiony przez Paula Bremera,
sprawnego administratora (…)”627. Słowa te nie mają uzasadnienia w faktach. Garner stanął
przed niezwykle trudnym zadaniem, na wykonanie którego miał bardzo niewiele czasu.
Do tego poprzedzające wojnę prace związane z przygotowaniem fazy stabilizacyjnej były
od początku lekceważone przez amerykańskich decydentów, co znacznie utrudniało
Garnerowi pracę. Nie był po prostu traktowany poważnie, choć zadanie jakie otrzymał było
dużo ważniejsze, niż pokonanie reżimu Saddama Husajna.
Zupełnie nieuprawniony jest też wniosek, jakoby Garner był skonfliktowany
z dowództwem armii – Garner rozumiał swoją pozycję i akceptował, że w okresie działań
wojennych i bezpośrednio po nich czynnikiem zwierzchnim w Iraku była amerykańska
armia. Zgodnie z koncepcją działania ORHA, Garner był podporządkowany władzom
wojskowym w Iraku – dopiero Bremer stał się od armii niezależny i podlegał bezpośrednio
prezydentowi. Współpraca między Garnerem a dowództwem wojskowym układała się bardzo
dobrze. Wojskowi rozumieli, jak ważna jest misja Garnera dla powodzenia całej operacji
i starali się w miarę możliwości ułatwiać jego działania. Jeśli też komuś można zarzucić brak
realizmu, to raczej Bremerowi, nie zaś Garnerowi, który pragmatycznie sprzeciwiał się zbyt
daleko idącej debaasyfikacji, chciał jak najszybciej przekazać władzę w ręce Irakijczyków,
a przede wszystkim oprzeć działania stabilizacyjne na armii irackiej, nie zaś ją rozwiązywać.
Trudno mu też zarzucić niekompetencję czy nieumiejętność radzenia sobie z sytuacją – chaos
powojenny był wynikiem wcześniejszych zaniedbań oraz bardzo skromnych możliwości
626
627
K. Stefanek, op. cit., s. 141-143, 153; B. Woodward, Stan Zakłamania…, s. 211.
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 870.
282
działania Garnera i jego zespołu, który robił, co mógł, by zapanować nad sytuacją. Należy
też pamiętać, że Garner od początku umówiony był ze swoimi zwierzchnikami, że jego misja
ma charakter tymczasowy, dlatego zmiana cywilnego zwierzchnika działań w Iraku nie
powinna dziwić, choć przewidywano, że stanie się to nieco później. W chwili, gdy jego
wysiłki zaczęły przynosić efekty – Waszyngton podjął decyzję o przyspieszonym
wyznaczeniu nowego zwierzchnika jeśli chodzi o koordynację działań w Iraku, przysyłając
Bremera, który w szybkim tempie zniszczył wszystko to, co udało się zbudować Garnerowi.
Przyjrzyjmy się postaci Paula Bremera, by ocenić, czy faktycznie był „sprawnym
administratorem”, czy też największą porażką amerykańskiej polityki wobec Iraku. Czy, jak
twierdzi Michał Leśniewski, z chwilą przejęcia przez Bremera władzy w Iraku „skończył się
administracyjny chaos”628, czy też Bremer stał się „ojcem założycielem” wojny w Iraku.
4. Paul Bremer i Tymczasowa Władza Koalicyjna (CPA) – koncepcja
i działalność
Paul Bremer 6 maja 2003 r. mianowany został specjalnym wysłannikiem prezydenta
Stanów Zjednoczonych do Iraku, a po przybyciu do tego kraju, 13 maja 2003 r., objął w nim
władzę, na mocy decyzji sekretarza obrony Donalda Rumsfelda stając na czele
nowoutworzonej Tymczasowej Władzy Koalicyjnej (Coalition Provisional Authority –
CPA). W tym momencie nowej strukturze podporządkowano ORHA oraz cały amerykański
cywilny personel administracyjny. CPA miała wykonywać cywilne funkcje władzy
okupacyjnej, planując, organizując i prowadząc działania zmierzające do stabilizacji,
odbudowy i przebudowy Iraku; stanowiła de facto rząd iracki, który miał działać aż do
momentu, gdy Irak odzyska suwerenność. Garner nazywany był cywilnym administratorem
Iraku, co ze względu na jego pozycję jest uprawnione. Prezydent Bush nie ingerował w
działania Bremera, który w ten sposób cieszył się praktycznie pełną niezależnością. Szef
CPA bardzo cenił sobie swoją pozycję, co dawał odczuć otoczeniu. Miał maniery
imperialnego namiestnika, co nie mogło zjednywać mu sympatii w rządzonym przez niego
kraju; dobrą tego ilustracją był fakt, że za swoją siedzibę obrał jeden z bagdadzkich pałaców
Saddama Husajna. Nie można odmówić mu pracowitości i zdolności organizacyjnych, jednak
jego wielką wadą był brak umiejętności delegowania uprawnień, chęć kontrolowania
wszelkich decyzji i skupiania pełni władzy. Z tego powodu mimo, że Bremer pracował
bardzo dużo, przeciążony ponad miarę wziętymi na siebie obowiązkami i decyzjami, nie był
w stanie zapanować nad coraz bardziej pogarszającą się w Iraku sytuacją. Największym jego
628
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 870.
283
grzechem jednak były tragiczne w skutkach i z nikim nie konsultowane decyzje, które stały
się główną przyczyną pogrążania się Iraku w wojnie domowej i chaosie629.
Bremer, w przeciwieństwie do Garnera, nie był wcześniej zawodowym żołnierzem.
Świetnie wykształcony, miał ogromne doświadczenie w pracy w administracji rządowej,
mając za sobą pełną sukcesów karierę dyplomatyczną (23 lata pracy w Departamencie Stanu,
praca na placówkach w Afganistanie, Malawi, Norwegii i Holandii). Był specjalistą
w zakresie zarządzania konfliktem, terroryzmu i bezpieczeństwa wewnętrznego, członkiem
prestiżowej Rady Stosunków Zagranicznych (Council on Foreign Relations). W 1999 r.,
w czasach administracji Clintona, Garner został przewodniczącym Narodowej Komisji ds.
Terroryzmu. W 2002 r. wszedł w skład Prezydenckiej Rady Doradczej ds. Bezpieczeństwa
Wewnętrznego, brał też udział w pracach specjalnej komisji Narodowej Akademii Nauk
USA, zajmującej się badaniami nad rolą nauki i techniki w zwalczaniu terroryzmu.
Od października 2001 r. aż do objęcie funkcji szefa CPA, Garner pracował w firmie The
Crisis Consulting Practise of Marsh, firmy konsultingowej, zajmującej się zarządzaniem
kryzysowym. Nie można by mu było odmówić szerokiej wiedzy i kwalifikacji niezbędnych
do sprawowania tak odpowiedzialnej funkcji, jak cywilny administrator Iraku – gdyby
nie fakt, że przez cały okres swej kariery nie miał właściwie żadnego związku ze sprawami
bliskowschodnimi. Z tego powodu nie posiadał wymaganej wiedzy na temat specyfiki kraju,
w którym miał sprawować rządy630.
Z powstaniem i działalnością CPA wiąże się bardzo wiele niejasności, a sama
struktura miała charakter niezwykle enigmatyczny. Wątpliwości budzi już sama data jej
powstania. W dokumencie Pre – war Planning for Post – war Iraq można znaleźć
informację, że utworzenie CPA zostało ogłoszone przez głównodowodzącego sił koalicji
antyirackiej, gen. Tommy’ego Franksa, w chwili deklaracji wyzwolenia Iraku spod władzy
Saddama Husajna, czyli 6 kwietnia 2003 r. Autorzy dokumentu twierdzą także, że Franks
był pierwszym kierownikiem CPA. Są to jednak informacje nieścisłe – 6 kwietnia Franks
ogłosił utworzenie władz okupacyjnych nad Irakiem, ale nie CPA jako instytucji. Zadania
cywilne związane z okupacją i odbudową Iraku wykonywało w tym czasie ORHA. Franks
był zwierzchnikiem całości władz okupacyjnych – cywilnych i wojskowych – jednak nigdzie
indziej nie spotyka się informacji, by stał na czele CPA, instytucji z założenia cywilnej.
5 maja 2003 r. przedstawiciele USA i Wielkiej Brytanii wysłali list do Rady Bezpieczeństwa
ONZ, w którym informowali o utworzeniu CPA i włączeniu w jej skład ORHA. „Washington
629
630
Por. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 870; K. Stefanek, op. cit., s. 143-145.
K. Stefanek, op. cit., s. 126, 143-144.
284
Post” informował o utworzeniu CPA 11 maja 2003 r. Powstanie CPA nie zostało jednak
nigdy oficjalnie ogłoszone. Najbardziej właściwe wydaje się uznanie za początek jej
działalności daty objęcia nad nią kierownictwa przez Paula Bremera (13 maja 2003 r.), gdyż
w tym momencie instytucja ta zaczęła efektywnie wykonywać swe zadania i odgrywać
kierowniczą rolę w Iraku. CPA odgrywała w Iraku decydującą rolę aż do jej rozwiązania
28 czerwca 2004 r., kiedy suwerenną władzę nad krajem przekazano Rządowi
Tymczasowemu Iraku631.
Kontrowersyjny jest także status prawny i organizacyjny CPA, zasady jej działania,
jak również odpowiedź na pytanie, kto CPA powołał i jakie były zasady jej podległości. Paul
Bremer jako wysłannik prezydenta USA podlegał bezpośrednio jemu, ale sama CPA została
utworzona i podlegała departamentowi obrony i jego szefowi, Donaldowi Rumsfeldowi;
podobnie jak w przypadku ORHA, mieliśmy tu do czynienia z podwójną podległością,
co w efekcie, jak pokazała praktyka, pozostawiało CPA poza kontrolą kogokolwiek.
Na oficjalnej stronie internetowej CPA znajdowała się informacja, że instytucja ta została
powołana przez ONZ, co jest niezgodne z prawdą i o tyle niedorzeczne, że sankcjonująca
status okupacji Iraku rezolucja nr 1483 została uchwalona dopiero 22 maja 2003 r.;
w rezolucji nakłada się na CPA pewne obowiązki, ale jako na instytucję już istniejącą.
Na przywoływanej stronie internetowej można było też przeczytać, że CPA „jest koalicją
wielu narodów całego świata, reprezentującą wszystkie większe religie i grupy etniczne.
Na czele stoją Stany Zjednoczone i Zjednoczone Królestwo.”632 Ze słów tych wynikałoby,
że CPA była rodzajem instytucji międzynarodowej, czemu jednak przeczą fakty – personel
był niemal wyłącznie amerykański, brak było ustalonych zasad zatrudniania przedstawicieli
innych państw i nie wiadomo, czy i w jakiej licznie rzeczywiście pracowali w CPA. Doszło
tu prawdopodobnie do kolejnej manipulacji, polegającej na utożsamieniu CPA jako instytucji
z koalicją państw biorących udział w operacji stabilizacyjnej w Iraku. Sformułowanie
o reprezentacji wszystkich większych religii i grup etnicznych świata ma tworzyć pozory,
że okupacja jest dokonywana przez szeroko rozumianą społeczność międzynarodową.
Jeszcze dziwniejsze stanowisko niż to zaprezentowane na stronie internetowej CPA
zajęło w kwestii statusu prawnego tej instytucji amerykańskie Rządowe Biuro
Odpowiedzialności (Government Accountability Office – GAO), amerykańska niezależna
państwowa
instytucja
audytowa.
Rozpatrując
kwestię
procedur
odwoławczych
przy przyznawaniu kontraktów przez CPA, GAO uznało się za niewłaściwe do dokonywania
631
632
K. Stefanek, op. cit., s. 130, 145-146, 148, 150; Pre war Planning…
K. Stefanek, op. cit., s. 146.
285
kontroli, gdyż stwierdziło, że CPA nie jest agencją federalną, lecz rodzajem
międzynarodowych sił stabilizacyjnych, o statusie prawnym zbliżonym do sił SFOR w Bośni
i Hercegowinie. Stanowisko to było błędne – CPA, w przeciwieństwie do SFOR, ani nie była
siłami stabilizującymi, ani nie została utworzona na mocy decyzji Rady Bezpieczeństwa
ONZ, lecz na mocy decyzji rządu amerykańskiego. W dokumentach i raportach rządowych
wskazywano niekiedy, że CPA była agencją ONZ, co również nie jest zgodne z prawdą,
choćby ze względu niewielki wpływ Organizacji na działania władz okupacyjnych i brak
uprawnień nadzorczych. Pojawiały się też sugestie, że CPA stanowi swoistą organizację
międzynarodową, jednak nie została ona powołana na podstawie umowy międzynarodowej,
a jej działalność kontrolowana była przez jedno państwo, które zresztą ją utworzyło.
Najwięcej przemawia za tym, by uznać CPA za amerykańską agencję federalną, część
administracji Stanów Zjednoczonych, podobnie jak ORHA – w dokumentach władz
okupacyjnych można przeczytać, że swoje uprawnienia otrzymały od prezydenta USA; rząd
amerykański (a konkretnie departament obrony) samodzielnie powołał CPA oraz wyłonił jej
kierownika. Sprawę jednoznacznie zdaje się rozwiązywać wspomniany list z 8 maja 2003 r.,
w którym przedstawiciele USA i Wielkiej Brytanii informowali Radę Bezpieczeństwa ONZ
o powołaniu przez siebie, przy udziale partnerów koalicyjnych, CPA.
CPA zatrudniała niemal wyłącznie urzędników amerykańskich, przede wszystkim
z departamentu obrony.633 Instytucja ta podlegała departamentowi obrony, a jej kierownik
bezpośrednio prezydentowi USA. Niejasny był też sposób podejmowania decyzji w CPA,
zasady zatrudniania pracowników, w tym pracowników spoza USA. Jak konkluduje
Katarzyna Stefanek, „Przez ponad rok CPA i Bremer byli w praktyce najważniejszą władzą
w Iraku, niekontrolowaną przez ONZ, a wbrew nazwie – również w małym stopniu przez
państwa koalicji (…). Okazuje się, że władza sprawowana jest przez instytucję, która nie
wiadomo komu ostatecznie podlega, kto ją powołał i kto ponosi odpowiedzialność za decyzje
podjęte przez jej szefa, oprócz niego samego”634. Być może takie niedopowiedzenia były
na rękę administracji amerykańskiej, dążącej do posiadania maksymalnej swobody działania
we wszystkich aspektach prowadzonej przez siebie polityki, także w kwestii irackiej. Brak
określonych zasad działania CPA, nieokreślona struktura i zasady podległości tworzyły
633
W CPA zatrudnionych było 969 urzędników amerykańskich, w tym 455 delegowanych przez departament
obrony, 85 przez departament stanu, 65 wywodziło się ze służby zagranicznej USA, zaś 411 miało status
federalnych pracowników cywilnych, zatrudnianych bezpośrednio przez CPA. Nie jest znana liczba
ewentualnych pracowników tej instytucji, wywodzących się z innych państw i trudno jest jednoznacznie
stwierdzić, czy w ogóle byli tacy w CPA zatrudniani. Ibidem, s. 151.
634
Ibidem, s. 148.
286
sytuację, w której organ ten nie podlegał nikomu, a jak miała pokazać praktyka działania –
w jego prace nie ingerował także prezydent USA i sekretarz obrony635.
Mniej wątpliwości budzi status funkcjonalny CPA w ramach okupacji Iraku –
instytucja ta służyła jako cywilna władza okupacyjna kraju i de facto rząd Iraku. Zgodnie
z zarządzeniem nr 1, wydanym przez Bremera jako szefa CPA 16 maja 2003 r., instytucja
ta miała wykonywać władzę tymczasowo, zapewniając efektywną administrację, w celu
swarzenia warunków dla przekazania władzy Irakijczykom i stworzenia przez nich
efektywnego rządu. Celowi temu miało służyć odtworzenie lub powołanie nowych
centralnych i lokalnych instytucji państwowych, mających charakter reprezentatywny
względem całego irackiego społeczeństwa. CPA na czele z Bremerem miała w okresie
przejściowym sprawować władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, co odbywać się
miało w sposób zgodny z rezolucjami Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz prawami
i zwyczajami wojennymi (międzynarodowym prawem konfliktów zbrojnych). W ten sposób
Bremer dzierżył pełnię władzy w okupowanym Iraku, i choć powoływano się na ONZ, to rola
Organizacji w nadzorowaniu działań władz okupacyjnych była znikoma. Wśród zadań CPA
wymieniano ochronę integralności terytorialnej Iraku, zapewnienie bezpieczeństwa
Irakijczykom, odbudowę infrastruktury oraz przygotowanie warunków dla przejęcia władzy
przez nowy, efektywny, demokratyczny rząd iracki i odzyskania tym samym przez Irak
suwerenności, która miała być budowana na czterech filarach – zapewnieniu bezpieczeństwa,
stworzeniu niezbędnych służb, odbudowy gospodarczej i budowie nowych struktur
administracyjnych i rządowych636.
Jeśli chodzi o strukturę organizacyjną CPA, to przypominała ona schemat rządu
państwowego, z tym, że zamiast ministerstw istniały w jej ramach dyrekcje, zajmujące się
poszczególnymi działami administracji państwa, zarządzające wszystkimi dziedzinami życia
w Iraku. CPA podporządkowane zostały przy tym lokalne struktury wyspecjalizowanych
agencji ONZ, takich jak UNHCR, jak również nowotworzona armia iracka. CPA
poza strukturami centralnymi posiadała też struktury lokale. W prowincjach za koordynację
działań CPA odpowiadał Koordynator Gubernialny (Governorate Coordinator), wspierany
przez lokalnych urzędników CPA. Koordynator wydawał odpowiednie wytyczne w imieniu
CPA, jak również identyfikował potrzeby podległej mu prowincji i informował o nich
centralę CPA w Bagdadzie. Za bezpieczeństwo urzędników oraz wsparcie ich działań
ze strony wojskowych władz okupacyjnych odpowiedzialne były wojskowe Gubernialne
635
636
Ibidem, s. 130, 144-146, 148-152; Pre war Planning…
K. Stefanek, op. cit., s. 147-148, 151-153; Pre war Planning…
287
Zespoły Wsparcia (Governorate Support Teams – GST’s). Działania Koordynatora
Gubernialnego wspierały też Lokalne Zespoły Gubernialne (Local Governorate Teams –
LGT’s), składające się z przedstawicieli organizacji pozarządowych, prowadzące szkolenia
i doradzające tworzonym władzom irackim. Łączność z Irakijczykami zapewniały kontakty
z tzw. wyrastającymi przywódcami lokalnymi (local emergent leadership) – osobami
szczególnie ważnymi w danej społeczności, np. przywódcami religijnymi lub plemiennymi,
którzy stanowić mieli pomost między władzami okupacyjnymi a spontanicznie powstającymi
strukturami samorządu, takimi jak tymczasowe rady miast; w ten sposób władze okupacyjne
miały poznawać potrzeby ludności danej prowincji637.
Prawną podstawę działania władz okupacyjnych w Iraku stanowiła rezolucja RB ONZ
nr 1483 z 22 maja 2003 r. Uznano w niej Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię za mocarstwa
okupacyjne w myśl międzynarodowego prawa humanitarnego i odwołano się w tym
kontekście do zobowiązań wynikających z Konwencji Genewskich z 1949 r. i Konwencji
Haskich z 1907 r. Rezolucja zniosła wszelkie finansowe i handlowe sankcje wobec Iraku,
z wyjątkiem embarga na dostawy broni. Autoryzowano utworzenie Funduszu Rozwojowego
dla Iraku oraz działającej przy nim Międzynarodowej Rady Doradczej i Kontrolnej,
składającej się z przedstawicieli Sekretarza Generalnego ONZ, MFW, Arabskiego Funduszu
Rozwoju Społecznego i Ekonomicznego oraz Banku Światowego. Potwierdzono, że środki
Funduszu mają być rozdzielane przez władze okupacyjne po konsultacjach z tymczasową
administracją iracką, na cele zaspokojenia potrzeb ludności Iraku, odbudowy gospodarczej
i naprawy infrastruktury, dla dalszego rozbrojenia Iraku, na pokrycie kosztów cywilnej
administracji kraju oraz na inne cele, służące ludności.
Bogactwa naturalne Iraku miały być sprzedawane po cenach rynkowych i w sposób
przejrzysty, co kontrolować miała Międzynarodowa Rada Doradcza i Kontrolna; całość
dochodów miała trafiać na konta Funduszu aż do czasu ukonstytuowania się uznanego
w skali międzynarodowej rządu w Iraku, przy czym 5% dochodów miała być przekazywana
na rzecz Funduszu Odszkodowawczego, ustanowionego w 1991 r. w celu spłaty zobowiązań
Iraku wobec Kuwejtu; przepis ten zgodnie z rezolucją miał stać się wiążący również
dla mającego w przyszłości powstać rządu Iraku. ONZ miała odgrywać istotną rolę
w zakresie pomocy humanitarnej, odbudowy oraz tworzenia nowych instytucji władzy
państwowej. Wzywano CPA by efektywnie administrowała okupowanym krajem
i przyczyniała się do dobrobytu jego mieszkańców. Zgodnie z rezolucją, podstawowym
637
K. Stefanek, op. cit., s. 147-148, 151-153, 163; Pre war Planning…
288
celem działania CPA miało być stworzenie warunków, w których Irakijczycy sami będą
mogli wziąć odpowiedzialność za swoje państwo. Powołano też specjalnego wysłannika
ONZ do Iraku, którym wkrótce wyznaczony został Brazylijczyk Sergio Vieira de Mello
(przybył do Bagdadu 2 czerwca 2003 r.). W rezolucji podkreślono, że wysłannik ma wspierać
działania CPA jako jej współpracownik, nie zaś jako zwierzchnik638.
Jak wynika z rezolucji, bogactwa naturalne tego państwa miały służyć jego
odbudowie, zaś dysponować nimi miały władze okupacyjne. Rezolucja odwołała się
do postanowień międzynarodowego prawa humanitarnego i nie przekazała okupantom
specjalnych praw odnośnie dysponowania irackim majątkiem narodowym, zatem niemożliwa
stało się dokonanie przez władze okupacyjne prywatyzacji irackich złóż naturalnych.
Jednocześnie jednak okupanci stali się odpowiedzialni za odbudowę kraju, zatem USA
zgodnie z przedwojennymi założeniami uzyskały możliwość swobodnego decydowania
co do rozdziału kontraktów na odbudowę irackiej gospodarki. Decyzje na tym polu wywołały
wiele kontrowersji – 5 grudnia 2003 r. zastępca sekretarza obrony P. Wolfowitz, wydał
dyrektywę, zgodnie z którą zamówienia publiczne na odbudowę Iraku miały być dostępne
tylko dla krajów, które poparły USA w wojnie z Irakiem, co spotkało się z głośnym
sprzeciwem innych państw. Większość kontraktów trafiła w ręce firm amerykańskich.
Rozdzielaniem kontraktów na odbudowę Iraku zajmowała się amerykańska Agencja Pomocy
Zagranicznej (USAID), działająca jako partner ORHA, a następnie CPA639.
Irak podzielony został na 4 strefy stabilizacyjne, nad którymi dowództwo sprawowali
Amerykanie (Strefa Północna oraz Strefa Centralna), Brytyjczycy (międzynarodowa Strefa
Południowa) i Polacy (międzynarodowa Strefa Południowo – Centralna). Poza państwami
dowodzącymi poszczególnymi strefami, udało się też Amerykanom zaangażować oddziały
z innych krajów, które zaczęły napływać do Iraku latem 2003 r., m. in. z Polski, Hiszpanii,
Ukrainy, Słowacji czy Bułgarii. Dowodzona przez Polskę międzynarodowa strefa
stabilizacyjna pełną gotowość do wykonywania zadań osiągnęła 1 września 2003 r. W sumie
w operacji stabilizacyjnej w Iraku wzięli udział żołnierze z 40 państw640, 24 kolejne udzieliły
638
Tekst
rezolucji:
http://daccess-ddsny.un.org/doc/UNDOC/GEN/N03/368/53/PDF/N0336853.pdf?OpenElement. Por. M. Leśniewski, Druga
wojna…, s. 870-871; K. Stefanek, op. cit., s. 149-150; Sergio Vieira de Mello,
http://www.sergiovdmfoundation.org/wcms/index.php?option=com_content&view=article&id=46&Itemid=55
&lang=en; J. Symonides, op. cit., s. 370.
639
A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s.405.
640
Multi – National Force Iraq Contributors, http://www.mnf-iraq.com/contributors/
289
pomocy materialnej na rzecz stabilizacji i odbudowy Iraku, nie angażując się militarnie641.
Warto w tym kontekście odnotować finansowe (ale nie militarne) zaangażowanie państw
arabskich: Arabii Saudyjskiej, Bahrajnu, Egiptu, Jordanii, Kataru, Kuwejtu, Zjednoczonych
Emiratów Arabskich. W działania w Iraku były więc zaangażowane 64 państwa, a więc 1/3
społeczności międzynarodowej – liczba imponująca, ale tylko do momentu, gdy nie spojrzy
się na skład tych państw oraz rzeczywiste siły przez nie zaangażowane (np. do członków
koalicji zaliczany był sam Irak, jak również Islandia, która do Iraku wysłała 2 oficerów).
Państwa zaangażowane w koalicję w większości odgrywają niewielką rolę w polityce
światowej, a tym bardziej ich potencjał militarny nie pozwalał im na odgrywanie ważnej roli
w Iraku. Stany Zjednoczone, a w pewnym stopniu Wielka Brytania, stanowiły trzon koalicji
operującej w Iraku, jak również głównego sponsora stabilizacji i odbudowy tego państwa642.
Irak – strefy okupacyjne 2003-2004
Źródło: www.wikipedia.org643
Koncepcje Paula Bremera dotyczące sposobów stabilizacji Iraku i podjęcia
przebudowy struktur państwowych zupełnie różniły się od proponowanych przez jego
641
Zgodnie z informacjami zamieszczonymi na stronie internetowej CPA, lista państw koalicji, zaangażowanych
w Iraku finansowo i materialnie, ale nie biorących udziału w militarnej operacji stabilizacyjnej, była
następująca: Afganistan, Angola, Arabia Saudyjska, Bahrajn, Egipt, Erytrea, Etiopia, Irak (sic!), Jordania, Katar,
Kolumbia, Kostaryka, Mikronezja, Maroko, Oman, Palau, Panama, Ruanda, Turcja, Uganda, Uzbekistan, Wyspy
Marshalla, Wyspy Salomona, Zjednoczone Emiraty Arabskie. K. Stefanek, op. cit., s. 146-147.
642
K. Stefanek, op. cit., s. 99, 123, 146-147; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 871; K . Korzeniewski, op. cit., s.
48.
643
Iraq 2003 occupation, http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Iraq_2003_occupation.png; warunki licencji
na używanie ilustracji: http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/
290
poprzednika, Jay’a Garnera. Mimo, że celem działania szefa CPA było stworzenie przesłanek
dla przekazania władzy Irakijczykom, był on zdecydowanie przeciwny podejmowaniu
szybkich działań w tym kierunku, gdyż uważał, że USA jako mocarstwo okupacyjne
powinny odpowiednio ten proces przygotować, dokonując w państwie irackim dogłębnych
reform politycznych i gospodarczych. „Oficjalnie mówił o stworzeniu warunków
do przejęcia władzy przez nich, jednak chodziło o zapewnienie realizacji celów
amerykańskich w Iraku i aby tego dopilnować, nie mógł oddać władzy decyzyjnej zbyt
szybko.”644 Prawdopodobnie temu celowi, jak również zaznaczeniu swojej pozycji służyło
wycofanie się z gotowego do realizacji projektu powołania Rady Politycznej i Konferencji
Konstytucyjnej. Brak perspektyw na zakończenie okupacji i przekazanie władzy
Irakijczykom powodował ich niezadowolenie i rosnącą wrogość wobec władz i sił
okupacyjnych.
Oficjalnie Bremer deklarował, że przekazanie władzy Irakijczykom będzie mogło
nastąpić dopiero po zapewnieniu bezpieczeństwa w kraju, jednak uchylanie się od podania
konkretnych dat i odkładanie na czas nieokreślony decyzji o tworzeniu nowych, suwerennych
władz irackich i zakończeniu okupacji było jednym z głównych katalizatorów niepokojów
w okupowanym kraju. Irakijczycy spodziewali się, szczególnie w kontekście wypowiedzi
prezydenta Busha, że szybko zostanie utworzony iracki rząd; dla Amerykanów
przewidywano rolę doradczą. Dla Bremera było to nie do przyjęcia – dla niego okupacja
miała stać się okazją do głębszej przebudowy Iraku, a demokracja celem perspektywicznym,
do którego zamierzał dążyć poprzez szereg małych kroków, nie zaś poprzez szybkie,
konkretne działania. Wkrótce okazało się, że obiecywane przez Busha „wyzwolenie”
Irakijczyków wcale nie oznacza szybkiego przejęcia przez nich władzy, lecz okupację
Amerykańską. To wzmagało opór społeczny, który z czasem miał się przerodzić w rebelię.
Wszystkie ustępstwa Bremera, takie jak utworzenie Irackiej Rady Zarządzającej, przyjęcie
porozumienia z 15 listopada 2003 r., przyjęcie tymczasowej konstytucji i powołanie Rządu
Tymczasowego – były nie tyle kolejnymi krokami w realizacji planu, lecz działaniami
wymuszonymi przez opór Irakijczyków, rosnące niepokoje i coraz silniejsze żądania
przywrócenia Irakowi suwerenności i zakończenia okupacji, wysuwane zarówno przez
samych Irakijczyków, jak i przez inne państwa i ONZ. Zakończenie okupacji nastąpiło
przynajmniej rok wcześniej, niż zakładał Bremer645.
644
645
K. Stefanek, op. cit., s. 144.
Por. Ibidem, s. 145-146, 153-154.
291
Podstawowym zadaniem Bremera było doprowadzenie do stabilizacji sytuacji
w Iraku, gdyż objęcie przez niego funkcji zbiegło się z początkiem problemów w zakresie
bezpieczeństwa, narastających w kolejnych miesiącach. Kluczowe było w tym kontekście
stworzenie irackich sił bezpieczeństwa, które mogłyby odciążyć niewystarczająco liczne siły
USA i ich koalicjantów w działaniach na rzecz stabilizacji. Zamiast oprzeć się, jak pierwotnie
zakładano, na istniejącej armii i policji, usuwając jedynie najbardziej skompromitowane
i powiązane z poprzednim reżimem jednostki – Bremer zdecydował się na wyjście radykalne.
Jedną z pierwszych jego decyzji było rozwiązanie irackiej armii i sił policyjnych
oraz rozpoczęcie ich budowy od podstaw. Siły koalicyjne były niewystarczająco liczne i nie
były w stanie wypełniać funkcji policyjnych, co skutkowało rosnącym poziomem chaosu
i bezprawia. Inną ważną decyzją, podjętą na samym początku działalności Bremera, był
dekret o debaasyfikacji kraju. Partia BAAS została rozwiązana, a wszyscy jej członkowie
mieli być zepchnięci na margines życia społecznego. Decyzje te miały niezwykle istotne
konsekwencje. Przeprowadzając tak głęboką debaasyfikację pozbawiało kraj praktycznie
całej kadry wykształconych i mających doświadczenie w kierowaniu rożnymi szczeblami
władzy ludzi, co było szczególnie niepokojące w kontekście braku odpowiednich kadr
po stronie opozycji antysaddamowskiej. Decydując się na budowę armii i policji irackiej
od podstaw, przełożono na czas nieokreślony moment rozpoczęcia wykonywania przez nie
zadań, podczas gdy w kolejnych miesiącach sytuacja w Iraku ulegała systematycznemu
pogorszeniu i ich pomoc byłaby nieoceniona. Irak stał się państwem pozbawionym własnych
sił zbrojnych i sił bezpieczeństwa, których budowa wymagała czasu – którego nie było.
Wytworzoną próżnię bezpieczeństwa na długie lata zmuszone były zapewnić siły
koalicyjne, w których 90% stanowiły wojska amerykańskie Przede wszystkim jednak sam
wybuch walk przeciwko okupantom był w znacznej mierze spowodowany decyzjami
Bremera. W Iraku nagle powstała grupa kilkuset tysięcy uzbrojonych ludzi, nie mających
środków do życia, z głębokim poczuciem krzywdy – częściowo z powodu utraconej pozycji
(baasistowskie elity, byli członkowie Gwardii Republikańskiej i innych elitarnych jednostek),
w zdecydowanej jednak większości z powodu poczucia nieadekwatności sposobu, w jaki
z nimi postąpiono, do ich wcześniejszej działalności (szeregowi członkowie partii BAAS,
a przede wszystkim armia). Ich sytuacja stała się nagle tym bardziej trudna, że w Iraku
panowało wówczas bezrobocie na poziomie 50-60%. Co więcej, głęboka debaasyfikacja
pozbawiła sunnitów większości ich liderów i groziła ich marginalizacją, przez co ta trzecia
największa grupa irackiego społeczeństwa w sposób naturalny zaczęła ciążyć ku zbrojnej
opozycji. W ten sposób powstała duża, uzbrojona i mająca poczucie krzywdy grupa irackiego
292
społeczeństwa, która nie miała większych perspektyw w nowym państwie irackim. W sposób
naturalny grupa ta stała się siłą opozycyjną wobec nowej rzeczywistości, co pchało ją
w stronę rebelii i terroryzmu. Wydarzenia kolejnych miesięcy miały to potwierdzić. Sytuacja
w Iraku zaraz po jego zajęciu przez siły koalicji nie była najgorsza – istniały spore problemy,
jednak nie dochodziło do masowych wystąpień przeciwko wojskom okupacyjnym, ludność
nie odnosiła się do nich z wrogością. Dopiero od połowy czerwca 2003 r. wzmogły się
niepokoje, ataki na siły koalicji i ataki terrorystyczne, które w bardzo szybkim tempie zaczęły
przybierać na sile. Do kraju napływali terroryści z zagranicy, jednak większość ataków była
dokonywana z rozmaitych powodów (wrogości wobec sił koalicji, wewnętrznych konfliktów)
przez samych Irakijczyków. Dochodziły do tego walki religijne, zamieszki oraz bardzo
rozpowszechniona przestępczość i bandytyzm. Już w lipcu 2003 r. głównodowodzący sił
amerykańskich gen. John Abizaid stwierdził, że w Iraku ma miejsce wojna partyzancka646.
W odpowiedzi na zaistniałą sytuację siły okupacyjne prowadziły intensywne działania
zbrojne. W ich trakcie dochodziło do licznych przypadków nadużywania siły i powodowania
ofiar wśród ludności cywilnej, co z kolei wzmagało niechęć i opór ludności wobec
okupantów oraz zyskiwanie legitymacji dla działalności terrorystycznej. Sytuację pogarszały
takie czynniki, jak wysokie bezrobocie, niedobory na rynku, a nade wszystko utrudnienia
w codziennym życiu, szczególnie braki w dostępie do bieżącej wody i elektryczności.
Nieumiejętność poradzenia sobie z tymi problemami świadczy o nieprzygotowaniu
i niekompetencji osób, które były za te kwestie odpowiedzialne przed wybuchem konfliktu,
jak również tych, które nie potrafiły sobie z nimi przez szereg miesięcy poradzić. Poza
nieudolnością, ważną przyczyną tego stanu rzeczy była wszechobecna we władzach
okupacyjnych korupcja i brak nadzoru nad wykonywaniem kontraktów na odbudowę Iraku.
Podobnie jak w przypadku odbudowy, także w odniesieniu do wali z iracką rebelią nie
udało się Amerykanom wypracować spójnej koncepcji działania. Problematyczne okazywało
się
prowadzenie
zdecydowanych
działań
przeciwko
terrorystom
i
partyzantom
przy jednoczesnym dążeniu do pozyskania poparcia ludności cywilnej, która coraz częściej
padała ofiarą starć. Co gorsza, brak było wystarczającej koordynacji działań między
władzami wojskowymi a cywilnymi Iraku, między Waszyngtonem a Tymczasową Władzą
Koalicyjną, wreszcie nawet między poszczególnymi jednostkami wojskowymi. Nieudolność
amerykanów w radzeniu sobie z kwestią zapewnienia podstawowych świadczeń
i z rosnącym chaosem powodowała wzrastającą nieufność i z czasem wrogość Irakijczyków,
646
Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 363.
293
potęgowaną przez ewidentny brak koncepcji Amerykanów i wrażenie nieustannej
improwizacji. Amerykanom nie udało się też stworzyć systemu efektywnej komunikacji
z Irakijczykami, co tylko pogłębiało wzajemne nieporozumienia – Amerykanie nie rozumieli
problemów Irakijczyków, Irakijczycy coraz mniej rozumieli rzeczywiste intencje
Amerykanów, którzy nie informowali o swoich planach w dostatecznym stopniu. Zaistniała
sytuacja powodowała ostrą międzynarodową krytykę, co tylko pogłębiało kryzys
przywódczej roli USA, których prestiż cierpiał niepomiernie647.
13 lipca 2003 r., wobec pogarszającej się sytuacji i żądań zwiększenia zaangażowania
Irakijczyków w proces rządzenia krajem, CPA powołała Iracką Radę Zarządzającą,
podporządkowany władzom okupacyjnym organ
o uprawnieniach prawodawczych
i opiniodawczych. Utworzenie Rady miało wypełnić próżnię, jaka powstała w irackim życiu
politycznym po obaleniu Saddama Husajna, było też spóźnionym podjęciem szerszej
inicjatywy Jay’a Garnera, który chciał utworzenia zalążka irackiego parlamentu. 25 –
osobowy skład rady odzwierciedlał w ogólnych zarysach religijny i etniczny podział
irackiego społeczeństwa – weszło do niej 13 Arabów szyitów, 5 Arabów sunnitów, 5
Kurdów, 1 Turkmenka sunnitka i 1 Asyryjczyk chrześcijanin648. Członkowie Rady zostali
wyznaczeni przez CPA po konsultacjach z głównymi siłami politycznymi, społecznymi
i religijnymi Iraku, zarówno miejscowymi, jak i emigracyjnymi, przy czym niemała była rola
pośrednictwa, jakiego podjął się specjalny wysłannik ONZ do Iraku, Sergio Vieira de Mello.
Proces wyłaniania członków Rady, jak większość działań CPA, był nieprzejrzysty
i półoficjalny
–
nie
sprecyzowano
kryteriów
wyboru.
Przy
powoływaniu
Rady
nie przedstawiono dokładnego i szczegółowego wykazu jej uprawnień, jednak na podstawie
późniejszej praktyki można wskazać na najważniejsze z nich. Rada otrzymała prawo
mianowania
i
odwoływania
przedstawicieli
dyplomatycznych
Iraku,
powoływania
i dymisjonowania tymczasowych ministrów, we współpracy z administracją okupacyjną
miała wypracowywać narodową politykę w zakresie reform gospodarczych i finansowych,
edukacji, prawa wyborczego i ochrony zdrowia. Ponadto we współpracy z CPA miała
przygotowywać kierunki polityki państwa w kwestiach bezpieczeństwa, przede wszystkim
w odniesieniu do reformy armii, policji i wymiaru sprawiedliwości. Ponadto miała brać
udział w tworzeniu budżetu oraz zatwierdzać go, jak również podejmować, w porozumieniu
z CPA, decyzje w kwestiach polityki gospodarczej. Przede wszystkim jednak miała brać
647
K. Korzeniewski, op. cit., s. 48; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 871, 873-875; K. Stefanek, op. cit., s. 113,
139, 144, 166, 180; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 300.
648
K. Stefanek, op. cit., s. 154-158.
294
udział w procesie politycznym prowadzącym do stworzenia nowych władz irackich – miała
wyznaczyć Konstytucyjną Komisję Przygotowawczą, której
zadaniem miało
być
formułowanie propozycji dotyczących sposobów przygotowania i przyjęcia nowej
konstytucji, jak również przeprowadzenia wolnych wyborów do zgromadzenia narodowego,
mającego uchwalić stałą konstytucję. Propozycje Konstytucyjnej Komisji Przygotowawczej
miały przy tym nie być wiążące, lecz być jedynie zaleceniami dla CPA.
Rada posiadała zatem uprawnienia doradcze oraz ograniczone prawodawcze.
To ostatnie sformułowanie nie powinno jednak mylić – Rada zmuszona była do współpracy
z władzami okupacyjnymi, a CPA miała prawo weta wobec każdej jej decyzji. W praktyce
decyzje podjęte przez Radę były przesyłane do CPA do akceptacji, i choć ta ostatnia
korzystała z prawa weta bardzo oszczędnie, to jednak sama konieczność uzyskiwania jej
zgody na wszelkie działania sprawiała, że decyzje Rady przybierały postać możliwą
do akceptacji przez władze okupacyjne. Nazwa Irackiej Rady Zarządzającej sugerowała,
że będzie ona „zarządzać” sytuacją w Iraku – powinna zatem mieć uprawnienia wykonawcze,
tymczasem te w pełni spoczywały w rękach CPA, a Rada nie posiadała własnej administracji
ani też nie miała bezpośredniego dostępu do istniejącej administracji, podlegającej władzom
okupacyjnym. W dniu utworzenia Rady CPA wydała tzw. Regulację nr 6, w której określano
Iracką Radę Zarządzającą jako „główne ciało tymczasowej administracji irackiej”, zaraz
jednak dodawano, że głównym jej zadaniem jest dbanie o to, aby interesy Irakijczyków były
odpowiednio reprezentowane w działaniach CPA i w procesie tworzenia nowego rządu
irackiego – miała mieć zatem funkcje przede wszystkim doradcze. Co więcej, dalej
w regulacji można było przeczytać, że Rada miała konsultować i koordynować swoje
działania z CPA we wszystkich sprawach, należących do jej kompetencji.
Faktycznie zatem Rada podlegała CPA, tym bardziej, że nowa instytucja była
całkowicie zależna finansowo od władz okupacyjnych. Jako że utworzono w ten sposób
organ o bardzo ograniczonym znaczeniu, jego powołanie spotkało się w irackim
społeczeństwie z powszechną krytyką jako krok zdecydowanie nieadekwatny do oczekiwań.
Krytykowany był sposób wyłonienia członków Rady, którzy zostali wyznaczeni przez CPA.
Niezadowolenie budził skład Rady, w tym przede wszystkim fakt nadreprezentacji w niej
działaczy emigracyjnych649. Powszechnie poddawano w wątpliwość jej reprezentatywność
i legitymacje do działania w imieniu społeczeństwa irackiego, które coraz głośniej domagało
649
Emigranci stanowili w sumie 10 na 25 członków Rady (40% jej składu). Znaczenie emigrantów w Radzie
zasadzało się nie tylko na ich liczebności – emigrantami była większość jej najbardziej prominentnych
członków, z wyjątkiem elit kurdyjskich. Ibidem, s. 158-159.
295
się
oddania
rzeczywistej
władzy
w
ręce
polityków
irackich,
przeprowadzenia
demokratycznych wyborów i jak najszybszego zakończeni okupacji. W tym duchu
wypowiadali się nie tylko zadeklarowani przeciwnicy okupacji, ale nawet uważany wówczas
za marionetkę amerykańską Ahmed Szalabi, który stwierdził, że to, co zostało zaoferowane
Irakijczykom w 2003 r., to znacznie mniej od tego, co otrzymali w 1920 r. od Brytyjczyków.
W ten sposób zamierzenia Amerykanów, by stworzyć organ posiadający legitymację
społeczną i skanalizować w ten sposób coraz gwałtowniejsze nastroje Irakijczyków,
przy równoczesnym utrzymaniu realnej władzy w rękach władz okupacyjnych – nie
powiodły się. Niewątpliwie jednak, powstanie Rady stanowiło krok naprzód w procesie
formowania się nowych władz irackich. Rada była najbardziej reprezentatywną instytucją
irackiego życia publicznego w całej historii Iraku, znaczonej dyskryminacją szyickiej
większości oraz łamaniem praw licznej mniejszości kurdyjskiej.
Powstanie Rady stymulowało dalsze kroki w stronę przekazania pełni władzy w ręce
Irakijczyków. Jej utworzenie miało mieć charakter raczej symboliczny i propagandowy prawo weta, jakim dysponowała CPA wobec decyzji Rady sprawiało, że nadal to władze
okupacyjne stanowiły faktyczny rząd iracki. Jednak dynamika procesów zachodzących
w Iraku, w tym przede wszystkim wzmagający się opór ludności sprawiały, że rola, jaką
odgrywała Rada w życiu politycznym Iraku był znacznie większa, niż początkowo
zakładano, a CPA korzystała ze swych uprawnień wobec Rady bardzo wstrzemięźliwie. Rada
znajdowała się pod ogromną presją społecznych oczekiwań i zaczęła de facto odgrywać rolę
pośrednika między okupantami a Irakijczykami. Stopniowo też poprzez praktycznie działania
zwiększała zakres swoich uprawnień i swobody ich wykonywania, a CPA godziła się na to
z uwagi na pogarszającą się sytuację bezpieczeństwa. Dzięki temu Rada w trakcie niecałych
12 miesięcy swej działalności, ze wszystkimi zastrzeżeniami wobec sposobu jej działania,
reprezentatywności i podległości wobec CPA – stała się zalążkiem władz irackich i zrobiła
wiele w kierunku odzyskania przez Irak suwerenności. Irakijczycy jednak nie doceniali Rady
i uważali, że tempo przemian było zbyt wolne. Nie zmienia to jednak faktu, że to dzięki
działaniom i naciskom Rady mogło dojść do tak istotnych kroków, jak powołanie 25
tymczasowych ministrów, podpisanie porozumienia z 15 listopada 2003 r., przyjęcie
tymczasowej konstytucji irackiej i ostateczne ukonstytuowanie suwerennego Irackiego Rządu
Tymczasowego. We wszystkich tych działaniach to właśnie Rada była dla Amerykanów
partnerem
do rozmów, uznawanym
przez
ONZ
i
społeczność
międzynarodową
za reprezentację irackiego społeczeństwa, władną występować w jego imieniu. Z tych
powodów działalność Rady należy uznać za ważny i pozytywny krok na drodze
296
do odzyskania przez Irak suwerenności. Działalność ta była prowadzona metodą małych
kroków, ale w praktyce znacznie większych, niż formalnie mogło się wydawać oraz niż
życzył sobie tego Paul Bremer650.
W międzyczasie do kraju powrócili kolejni działacze emigracyjnych ugrupowań
politycznych. Ciekawa była w tym kontekście ewolucja programów szyickich partii
konserwatywno – religijnych, SCIRI i ad – Dawa, które znacznie złagodziły swoją retorykę
i stały się bardziej kompromisowe. Przyczyną był przede wszystkim fakt, że szyici stanowią
większość mieszkańców Iraku, a w nowych warunkach zależało im na przyspieszeniu
przemian demokratycznych, gdyż oznaczało to dla nich przejęcie władzy. Partia ad – Dawa
popierała jak najszybsze przeprowadzenie wolnych wyborów i wyłonienie demokratycznego
rządu; wprowadzenie prawa muzułmańskiego miało być poddane ogólnonarodowemu
referendum. SCIRI nie protestowała przeciwko czasowej obecności wojsk amerykańskich,
nawoływała też do zaprzestania ataków na wojska koalicji; od USA żądała jak najszybszego
przeprowadzenia wolnych wyborów651.
Sytuacja w Iraku stawała się coraz bardziej napięta. Aby ją uspokoić, od połowy lipca
2003 r. CPA rozpoczęła wypłacanie byłym żołnierzom zawodowym armii irackiej żołdu
w wysokości 50 – 150 dolarów miesięcznie. Powrócono zatem do wcześniejszego pomysłu
Jay’a Garnera, jednak zdecydowanie za późno. Rozpoczęto też tworzenie nowej armii
irackiej, która w ciągu 3 lat miała osiągnąć stan 3 dywizji o łącznej sile 40 tysięcy żołnierzy.
Proces ten przebiegał z ogromnymi problemami. Liczba zamachów nadal wzrastała.
19 sierpnia 2003 r. miał miejsce atak terrorystyczny na siedzibę ONZ w Bagdadzie, w którym
zginął Sergio Vieira de Mello oraz 21 jego współpracowników. Doprowadziło to do decyzji
o tymczasowym wycofaniu się ONZ z Iraku, aż do czasu zapewnienia personelowi
Organizacji odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa (ONZ powróciła do Iraku na początku
stycznia 2004 r.). W kolejnych zamachach ginęli liderzy życia politycznego – 29 sierpnia
2003 r. umiarkowany przywódca szyitów irackich, lider SCIRI, ajatollah Muhammad Bakir
al – Hakim, a 20 września 2003 r. członkini Irackiej Rady Zarządzającej, Aqila al – Haszimi;
w listopadzie celem zamachu była kolejna członkini rady, Sunkul Dżabukm, która jednak
uszła z życiem. Sytuacji, wbrew oczekiwaniom Amerykanów, nie zmieniła śmierć synów
650
K. Korzeniewski, op. cit., s. 63; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 871; K. Stefanek, op. cit., s. 101, 153-162,
166.
651
K. Stefanek, op.cit., s. 115.
297
Saddama 22 lipca 2003 r. oraz ujęcie jego samego 13 grudnia 2003 r. 652. Od początku 2004 r.
coraz powszechniej uderzano w ludność cywilną, co miało wywołać destabilizację w kraju653.
Nieco wcześniej, bo 1 września 2003 r., miał miejsce kolejny ważny krok w procesie
poszerzania udziału Irakijczyków we władzy nad ich krajem, choć ponownie o ograniczonym
znaczeniu politycznym. Tego dnia Iracka Rada Zarządzająca, korzystając z uprawnień
przyznanych jej w chwili utworzenia, powołała 25 ministrów, którzy mieli kierować
resortami nieobsadzonymi od czasu obalenia reżimu Saddama Husajna. Nie był to jednak
rząd ani nawet jego namiastka – nie powstała rada ministrów, a przede wszystkim nie
powołano premiera; na krok taki nie byli jeszcze gotowi Amerykanie, brak było też
kompromisu w tej kwestii między poszczególnymi odłamami irackiego społeczeństwa,
reprezentowanego w Radzie654. Powołanie ministrów niewiele zmieniło w sytuacji
politycznej. Nieobsadzone pozostały trzy ważne resorty – obrony narodowej, informacji
i spraw religijnych. Za obronę Iraku w pełni odpowiadali w tym momencie Amerykanie;
rozwiązana została armia iracka, a nowa dopiero bardzo powoli się tworzyła. Jeśli chodzi
o ministerstwo informacji, to było ono ważne o tyle, że kieruje propagandą i sprawuje
zwierzchnią kontrolę nad mediami. W warunkach okupacji były to uprawnienia
o strategicznym znaczeniu, gdyż pozwalały Amerykanom podejmować próby, niezbyt przy
tym udane, pozytywnego kształtowania własnego wizerunku – poprzez odpowiednie
selekcjonowanie podawanych informacji i niedopuszczanie do krytyki działań okupantów.
Z tych powodów władze okupacyjne chciały mieć nad tą dziedziną życia irackiego pełną
kontrolę. Jeśli chodzi o ministerstwo spraw religijnych, to przy stale zaostrzającej się sytuacji
w kraju wyznaczenie przedstawiciela którejkolwiek z wielkich grup etniczno – religijnych
powodowałoby sprzeciw i poczucie krzywdy pozostałych.
Pozycja powołanych ministrów była bardzo słaba i zależna od władz okupacyjnych.
Jak już wspominano, w strukturze organizacyjnej CPA istniały jednostki odpowiadające
poszczególnym resortom – dyrekcje i podlegające im wydziały. Sytuacja nie uległa zmianie
652
Przed ujęciem Saddama katarska telewizja Al – Dżazira kilkukrotnie emitowała nagrania, w których były
iracki dyktator wzywał rodaków do walki z okupantem. Po zabiciu jego synów zdjęcia ich ciał zostały pokazane
w telewizji, co miało złamać ducha oporu Irakijczyków i pokazać im, że do dawnego systemu nie ma już
powrotu. Podobny był cel pokazania po ujęciu Saddama poniżającego filmu, przedstawiającego dyktatora
podczas badania medycznego. Cel nie został osiągnięty – przeciwnie, pojawiła się wśród Irakijczyków,
szczególnie sunnitów, chęć zemsty za upokorzenie przywódcy, co odebrano, mimo powszechnej niechęci
Irakijczyków wobec Saddama, jako upokorzenie całego narodu. M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 144-145.
653
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 873-875; K. Stefanek, op. cit., s. 115, 154, 156, 158; K. Korzeniewski, op.
cit., s. 48; A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s. 406; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 304; M.
Madej, Wojna w Iraku…, s. 420.
654
K. Stefanek, op. cit., s. 163.
298
po 1 września 2003 r., zatem stanowiska ministrów nadal miały swe odpowiedniki wśród
urzędników CPA. Jako że ta ostatnia nadal stanowiła rzeczywisty ośrodek władzy w Iraku,
funkcje nowych ministrów miały charakter pomocowo – doradczy wobec działań urzędników
okupacyjnych. Ministrowie nie tylko nie mogli samodzielnie podejmować decyzji, ale też nie
mieliby możliwości ich egzekwowania – podobnie jak w przypadku Irackiej Rady
Zarządzającej, nie dysponowali własną administracją ani też bezpośrednim dostępem
do administracji podległej władzom okupacyjnym. Co więcej, w każdym ministerstwie
działał
koordynator
CPA,
później
nazywany
doradcą,
który
był
rzeczywistym
zwierzchnikiem ministra. Również podobnie jak w przypadku Rady, iraccy ministrowie byli
całkowicie zależni finansowo od władz okupacyjnych. Przy rozdzielaniu tek ministerialnych
ponownie starano się odzwierciedlić strukturę etniczno – religijną irackiego społeczeństwa,
umacniając jednak pozycję mniejszych grup. Arabscy szyici obsadzili 12 ministerstw,
arabscy sunnici – 5, Kurdowie – 5, Turkmeni – 2, zaś chrześcijanie jedno.655 W większym
stopniu niż w przypadku Rady brano pod uwagę kompetencje kandydatów, jednak nadal ich
pochodzenie odgrywało decydującą rolę.
Mimo wszystkich wymienionych cech, wskazujących na fasadowy charakter irackich
ministerstw – dla Irakijczyków powołanie ministrów oznaczało pewien symbol, ważny krok
na drodze do odzyskania suwerenności, a także zmniejszenie dystansu między
władzą a obywatelem – teraz ze swoimi sprawami mogli zwracać się do rodaków, nie
zaś do władz okupacyjnych. Jednocześnie jednak nadal rosło niezadowolenie z powodu
przedłużającej się okupacji i braku perspektyw odzyskania suwerenności. Amerykanie
unikali składania deklaracji co do terminu przekazania władzy mimo presji ze strony
Irakijczyków, jak również ze strony ONZ i społeczności międzynarodowej656.
16 października 2003 r. Rada Bezpieczeństwa uchwaliła kolejną ważną z punktu
widzenia okupacji i stabilizacji Iraku rezolucję nr 1511. Udzielono w niej autoryzacji dla sił
międzynarodowych
pod
dowództwem
USA,
które
miały
działać
równolegle
do amerykańskich i brytyjskich wojsk okupacyjnych, których status był regulowany
w rezolucji nr 1483. Wojskom międzynarodowym przyznano mandat obejmujący wysiłki
na rzecz stabilizacji Iraku. CPA wezwano do podjęcia działań na rzecz możliwie
655
656
K. Stefanek, op.cit., s. 164-166.
Ibidem, s. 162-166.
299
najszybszego przekazania władzy nad Irakiem w ręce Irakijczyków oraz zobowiązano ją
do składania Radzie Bezpieczeństwa raportów w tym zakresie657.
15 listopada 2003 r. nastąpił przełom w sytuacji politycznej w Iraku. Wobec
przybierających na sile żądań przeprowadzenia demokratycznych wyborów i przekazania
władzy w ręce Irakijczyków (żądał tego m.in. przywódca szyitów irackich, ajatollah Ali al –
Sistani) oraz wobec rosnącej fali przemocy, Paul Bremer w imieniu CPA oraz pełniący
wówczas obowiązki przewodniczącego Irackiej Rady Zarządzającej Dżalal Talabani zawarli
porozumienie, określające kalendarz przekształceń politycznych w Iraku, prowadzących
do odzyskania przez ten kraj suwerenności. Do 28 lutego 2004 r. Iracka Rada Zarządzająca
miała uchwalić Prawo Administracyjne Państwa Irackiego na Okres Przejściowy (Law of
Administration for the State of Iraq for the Transitional Period – LASITP), nazywane często
tymczasową konstytucją, które obowiązywać miało do końca 2005 r., kiedy to przewidywano
wyłonienie na podstawie nowej konstytucji rządu irackiego. LASITP miało określać
struktury, zasady wyboru i funkcjonowania tymczasowych władz irackich, jak również
zawierać gwarancje podstawowych praw człowieka i poszanowania muzułmańskiej
tożsamości większości Irakijczyków. Do 31 maja 2004 r. mieli zostać wybrani delegaci
do Irackiego Tymczasowego Zgromadzenia Narodowego, którego głównym zadaniem miało
być dokonanie wyboru tymczasowych władz irackich658.
Najważniejszym postanowieniem umowy był przepis mówiący, że do 30 czerwca
2004 r. Irackie Tymczasowe Zgromadzenie Narodowe wyłoni Rząd Tymczasowy Iraku
(w tym tymczasowego prezydenta i premiera), w którego ręce zostanie przekazana suwerenna
władza nad krajem, a CPA i Iracka Rada Zarządzająca rozwiążą się; oznaczać to miało
koniec
okupacji
kraju.
Głównym
zadaniem
Rządu
miało
być
przygotowanie
demokratycznych wyborów. Do 31 marca 2005 r. miały się odbyć wybory do Zgromadzenia
Narodowego, mającego przygotować projekt konstytucji Iraku, który następnie miał być
poddany pod ogólnonarodowe referendum. Zgromadzenie miało też wyłonić nowy rząd
iracki i nowego prezydenta; ten ostatni miał pełnić swoje funkcje przez 5 – letnią kadencję.
Do 31 grudnia 2005 r. zamierzano przeprowadzić, na podstawie nowej konstytucji, wybory
do parlamentu, który miał wyłonić kolejny rząd iracki, działający już na podstawie
657
Tekst rezolucji: http://daccess-ods.un.org/access.nsf/Get?Open&DS=S/RES/1511%20(2003)&Lang=E&Area
=UNDOC; por. K. Stefanek, op. cit., s. 150.
658
Proces wyłaniania delegatów do Irackiego Tymczasowego Zgromadzenia Narodowego nie był
demokratyczny. W umowie przewidywano, że Iracka Rada Zarządzająca powoła 15 – osobowy komitet
organizacyjny, którego zadaniem było wyłonienie członków zgromadzeń lokalnych. Następnie zgromadzenia
lokalne miały dokonać wyboru delegatów do Irackiego Tymczasowego Zgromadzenia Narodowego, które
z kolei miało wyłonić Rząd Tymczasowy. K. Stefanek, op. cit., s. 168.
300
konstytucji, nie zaś LASITP, które miało wygasnąć. W momencie wyłonienia tego rządu
zakończyć miał się proces polityczny tworzenia nowych władz irackich. W części dokumentu
poświęconej bezpieczeństwu nie podawano żadnych dat, np. nie przewidywano terminu
wycofania wojsk amerykańskich, zawarto jedynie deklarację współpracy sił koalicyjnych
z irackimi instytucjami władzy w celu zapewnienia bezpieczeństwa Iraku. W dołączonej
do porozumienia odezwie do narodu irackiego powtórzono najważniejsze postanowienia
porozumienia, a jego zawarcie określono mianem historycznego kroku. Porozumienie
z 15 listopada stanowiło pierwszy spójny plan działania, dotyczący przeprowadzenia
politycznej przebudowy Iraku, zawierający kolejne etapy i terminy realizacji działań, które
prowadzić miały do przywrócenia Irakowi suwerenności. Przyjęcie porozumienia
z 15 listopada nie było krokiem satysfakcjonującym dla większości Irakijczyków, jednak
po raz pierwszy pojawiła się konkretna perspektywa odzyskania przez ich kraj suwerenności.
Należy przy tym podkreślić, że aż do 28 czerwca 2004 r., mimo rosnących wpływów Irackiej
Rady Zarządzającej, rzeczywistą władzę w Iraku nadal sprawowali Amerykanie659.
Porozumienie z 15 listopada spotkało się z krytyką w irackim społeczeństwie.
Dla szyitów proces przekazywania władzy był zbyt powolny; żądali oni szybkich,
demokratycznych wyborów, gdyż wiedzieli, że będą ich zwycięzcami. Głos zabrał nawet
unikający bezpośredniego angażowania się w sprawy polityczne wielki ajatollah Ali al –
Sistani, który krytykował niedemokratyczny sposób wyłaniania Irackiego Tymczasowego
Zgromadzenia Narodowego, żądał demokratycznych wyborów i domagał się, aby LASITP
zostało poddane pod ogólnonarodowe referendum. Konflikt między al – Sistanim a władzami
okupacyjnymi trwał przez kilka kolejnych miesięcy i rozładowany został dopiero dzięki
zaangażowaniu ONZ. Obawy wobec kalendarza przekształceń irackich, ale z zupełnie innych
pozycji, mieli też iraccy sunnici. Wybory nieuchronnie miały dla nich oznaczać utratę
wpływów i pozycji, jaką zajmowali w poprzednim reżimie. Byli do tego słabo zorganizowani
politycznie, gdyż debaasyfikacja wykluczyła z udziału w życiu publicznym wielu sunnickich
liderów. Pewne obawy przejawiali też Kurdowie, gdyż budowa nowego państwa irackiego
mogła się dla nich wiązać z regresem w stosunku do sytuacji, jaka panowała na części
zamieszkiwanych przez nich ziem po 1991 r., gdyż w wyniku demokratycznych wyborów
władzę w państwie miała przejąć szyicka większość. Porozumienie krytykowali
też przedstawiciele innych państw, w szczególności Francja, której rząd zaproponował
659
Ibidem, s. 100-101, 139, 145, 166-170, 181
301
szybkie powołanie rządu tymczasowego (do końca 2003 r.) i przeprowadzenie
demokratycznych wyborów660.
10 grudnia 2003 r. podpisany został statut Irackiego Trybunału Specjalnego, który
miał osądzić głównych zbrodniarzy poprzedniego reżimu. 1 stycznia 2004 r. mianowany
został nowy specjalny wysłannik ONZ do Iraku, Algierczyk Lakhdar Brahimi, który
w późniejszych miesiącach odegrał ważną rolę w pośredniczeniu między władzami
okupacyjnymi a Irakijczykami, w szczególności z wielkim ajatollahem Alim al – Sistanim.
Pośrednictwo ONZ umożliwiło rozwiązanie konfliktu między wielkim ajatollahem
a Amerykanami – Ali al – Sistani zgodził się, by kwestia wyborów została rozpatrzona
przez ONZ. Po pewnym czasie Brahimi wydał w tej sprawie specjalny raport, którego treść
była bardzo wyważona. Brahimi uznawał w raporcie zasadność żądań Alego al – Sistaniego
w spawie przeprowadzenia wolnych, demokratycznych wyborów. Jednocześnie jednak
argumentowano, że z powodów praktycznych (organizacyjnych i konieczności zapewnienia
bezpieczeństwa) wybory takie nie są możliwe przed 30 czerwca 2004 r. Sugerowano jednak
datę nieco późniejszą – koniec 2004 r. Nieco wcześniej, 31 stycznia 2004 r. Paul Bremer
uciął wszelkie spekulacje na temat procesu Saddama Husajna, informując, że były iracki
dyktator sądzony będzie w Iraku i wykluczył tym samym powstanie specjalnego trybunału
międzynarodowego, co postulowało wiele państw i organizacji pozarządowych661.
8 marca 2004 r., po wielu miesiącach negocjacji, Paul Bremer i przedstawiciele
Irackiej Rady Zarządzającej podpisali LASITP. Dokument przyjęto nieco później, niż
zakładano w porozumieniu z 15 listopada, zgodnie z którym miało to nastąpić do 28 lutego
2004 r. Opóźnienie wynikało ze sporów w samej Radzie, jednak prawdziwym zagrożeniem
dla przyjęcia dokumentu okazało się stanowisko wielkiego ajatollaha Alego al – Sistaniego,
który 4 marca 2004 r. wygłosił krytyczną ocenę niektórych postanowień LASITP. W tej
sytuacji 5 szyickich członków Rady odmówiło podpisania dokumentu, blokując tym samym
jego przyjęcie. Ajatollah sprzeciwiał się przede wszystkim przepisom gwarantującym
Kurdom utrzymanie dotychczasowego poziomu autonomii (nie mógł być obniżony)
oraz przewidujących możliwość jego rozszerzenia. Kurdowie uzyskali prawo weta wobec
przyszłej, stałej konstytucji Iraku, gdyż w LASITP zapisano, że odmowa 3 z 18 prowincji
będzie oznaczała odrzucenie projektu nowej ustawy zasadniczej; Kurdyjski Okręg
Autonomiczny obejmował właśnie 3 irackie prowincje. Według wielkiego ajatollaha,
660
Ibidem, s. 169-170.
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 871-872; K. Stefanek, op. cit., s. 99-102, 150, 169; M.M. Dziekan, Irak:
religia…, s. 145
661
302
postanowienia takie oznaczały zbyt daleko idącą kontrolę Kurdów nad procesem
konstytucyjnym. Kolejnym punktem, z którym nie zgadzał się szyicki duchowny, był
projektowany kształt irackiej prezydentury. Zgodnie z pierwotnym projektem miała powstać
5 – osobowa rada prezydencka, w której skład miało wejść 3 szyitów, 1 Kurd i 1 sunnita;
funkcję prezydenta miał pełnić rotacyjnie każdy z członków rady. Zdaniem Alego al –
Sistaniego, prowadziłoby to do ograniczenia znaczenia demokratycznego wyboru większości
irackiego społeczeństwa, którą stanowili szyici. Ostatecznie, dzięki konsultacji z politykami
szyickimi i pośrednictwu ONZ, Ali al – Sistani poparł nieco zmieniony, kompromisowy
projekt LASITP662.
Akt ten stanowił podstawę funkcjonowania życia politycznego Iraku w okresie
przejściowym i obowiązywać miał od 30 czerwca 2003 r. aż do wyłonienia nowego rządu,
powstałego po przyjęciu konstytucji irackiej, co miało oznaczać zwieńczenie procesu
budowania instytucji irackiej demokracji i nastąpić nie później niż 31 grudnia 2005 r. Okres
przejściowy został podzielony na dwa podokresy. Pierwszy miał się rozpocząć 30 czerwca
2003 r. od utworzenia suwerennego Irackiego Rządu Tymczasowego (Iraqi Interim
Government), który działać miał zgodnie z zasadami LASITP oraz porozumienia z 15
listopada 2003 r. Drugi podokres miał się rozpocząć z chwilą wyłonienia kolejnego Irackiego
Rządu Tymczasowego (Iraqi Transitional Government) po przeprowadzeniu wyborów
do Zgromadzenia Narodowego zgodnie z zasadami przewidzianymi w LASITP; wybory
miały nastąpić, o ile będzie to możliwe, do 31 grudnia 2004 r., a w każdym razie przed 31
stycznia 2005 r., co było terminem wcześniejszym, niż zapisany w porozumieniu z 15
listopada 2003 r., czyli 31 marca 2005 r. Razem z wyborami do Zgromadzenia Narodowego
miały być przeprowadzone wybory do władz lokalnych i municypalnych.
Irak miał
być państwem
republikańskim,
zdecentralizowanym,
federalnym,
demokratycznym i pluralistycznym, opartym na rządach prawa, przestrzegającym zasad
prawa międzynarodowego i odrzucającym przemoc jako instrument sprawowania władzy.
System federalny miał być tworzony na podstawie uwarunkowań geograficznych
i historycznych, nie zaś na podstawie podziałów etnicznych i religijnych, co miało sprzyjać
integracji irackiego społeczeństwa. W każdym regionie i prowincji utworzone miały być
władze lokalne. Potwierdzono autonomię Kurdystanu (w tym prawo do własnej policji
i pobierania podatków) oraz kompetencje Regionalnego Rządu Kurdystanu, składającego się
662
K. Stefanek, op. cit., s. 170-171; Prawo Administracyjne Państwa Irackiego na Okres Przejściowy, tekst
angielski zamieszczony w: A. Płaczek, K. Stefanek, Irak na początku XXI wieku, Wydawnictwo Ibidem, Łódź
2007, s. 198 – 215.
303
z Kurdyjskiego Zgromadzenia Narodowego, Kurdyjskiej Rady Ministrów oraz regionalnej
władzy sądowniczej. Każda grupa 2-3 prowincji poza Kurdystanem także miała prawo
do utworzenia regionu, z wyjątkiem prowincji Bagdad i Kirkuk; do utworzenia regionu
konieczna była przy tym zgoda zainteresowanych mieszkańców, wyrażona w referendum.
Za język oficjalny uznano arabski oraz kurdyjski.
Przewidywano podjęcie efektywnych kroków w celu zakończenia skutków brutalnych
działań poprzedniego reżimu, takich jak przymusowe przesiedlenia, pozbawianie własności
czy dyskryminacja polityczna określonych grup obywateli, co miało polegać m.in.
na odszkodowaniach oraz umożliwieniu powrotu osób przesiedlonych na zajmowane przez
nich niegdyś tereny, co dotyczyło szczególnie Kurdów zamieszkujących niegdyś Kirkuk.
Gwarantowano prawa i wolności wszystkim obywatelom Iraku – prawo do życia, wolności,
bezpieczeństwa osobistego, prywatności, edukacji, ochrony zdrowia, wolność słowa, myśli
i opinii, wyznania, bezpieczeństwa socjalnego, własności, swobody poruszania się
po terytorium Iraku, opuszczania go i swobodnego powrotu oraz prawo do uczciwego
procesu. Islam uznany został za oficjalną religię państwową i źródło prawa, uznawano
też islamską tożsamość większości Irakijczyków, jednocześnie jednak zagwarantowano
wolność wyznania i praktyk religijnych. Żadna ustawa sprzeczna z powszechnie
akceptowanymi zasadami islamu, zasadami demokracji oraz z gwarantowanymi w LASITP
prawami człowieka i obywatela nie mogła być uchwalona. Ciekawym rozwiązaniem było
wpisanie w akt pełniący funkcję ustawy zasadniczej zakazu posiadania, noszenia, kupowania
i sprzedaży broni bez specjalnej licencji, co miało związek z sytuacją bezpieczeństwa w Iraku
i powszechną dostępnością broni palnej. Zakazano też istnienia sił zbrojnych i milicji,
nie będących pod dowództwem rządowym, z wyjątkiem tych, działających na podstawie
prawa federalnego663.
Kluczowe postanowienia LASITP dotyczyły Irackiego Rządu Tymczasowego, który
miał powstać po przeprowadzeniu wyborów do Zgromadzenia Narodowego. Nie chodziło
przy tym tylko o utworzenie Rady Ministrów z premierem na czele – na Iracki Rząd
Tymczasowy składała się też Rada Prezydencka na czele z Prezydentem, Zgromadzenie
Narodowe oraz władza sądownicza. Obowiązywać miała zasada rozdzielności i trójpodziału
władzy. Żaden z członków bądź pracowników Rządu Tymczasowego nie miał być chroniony
przez immunitet za przestępstwa kryminalne, co było warunkowane patologiami władzy z
okresu Saddama. Do wyłącznej kompetencji władz centralnych należały: polityka
663
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 871-872; K. Stefanek, op. cit., s. 99-102, 150, 170-176; M.M. Dziekan, Irak:
religia…, s. 145; Prawo Administracyjne…
304
zagraniczna, bezpieczeństwa i obrony, podatkowa, monetarna, celna, gospodarcza,
finansowa, miar i wag, kwestie związane z wydobyciem bogactw naturalnych
oraz wykorzystywaniem dochodów z tego wynikających, sprawy obywatelstwa, polityka
imigracyjno – azylowa oraz telekomunikacyjna. Pozostałe dziedziny, w myśl zasady
federalizmu, miały być regulowane przez odpowiednie władze regionalne i lokalne.
Tymczasowa władza ustawodawcza miała być sprawowana przez 275 – osobowe
Zgromadzenie Narodowe.
W LASITP znalazły się postanowienia o parytecie płciowym – celem, który miał być
wzięty pod uwagę przy tworzeniu prawa wyborczego, miało być doprowadzenie do sytuacji,
w której jedna czwarta miejsc w Zgromadzeniu Narodowym obsadzona zostanie przez
kobiety; zapisano również wymóg sprawiedliwej reprezentacji wszystkich wspólnot irackich,
w tym Turkmenów, Asyryjczyków i innych. Bierne prawo wyborcze do Zgromadzenia
Narodowego przysługiwało osobom powyżej 30 roku życia, mającym co najmniej
wykształcenie średnie lub jego odpowiednik, które nie wzbogaciły się kosztem ojczyzny lub
finansów publicznych w sposób niezgodny z prawem oraz nie były postawione w stan
oskarżenia o przestępstwa naganne moralnie i mające odpowiednią reputację. W wyborach
do Zgromadzenia nie mogli kandydować byli członkowie partii BAAS w randze co najmniej
członka sekcji, z wyjątkiem osób zwolnionych z tego zakazu na podstawie odpowiednich
norm prawnych. Wszyscy byli członkowie, chcący kandydować w wyborach, musieli
podpisać specjalne zobowiązanie o zerwaniu z partią oraz przyrzec, że nie mają z nią obecnie
żadnych związków; w przypadku udowodnienia kłamstwa już po wyborze, dana osoba traciła
status deputowanego do Zgromadzenia. Z kandydowania w wyborach do Zgromadzenia
wykluczono także członków dawnego aparatu represji oraz wszystkich tych, którzy brali
udział w prześladowaniach obywateli irackich.
Tymczasowa władza wykonawcza miała być sprawowana przez Radę Prezydencką
i Radę Ministrów na czele z premierem. Rada Prezydencka składała się z prezydenta i dwóch
wiceprezydentów, wybieranych jako jedna lista kandydatów przez Zgromadzenie Narodowe
większością trzech czwartych głosów. Wymagania stawiane kandydatom do Rady były
podobne do tych stawianych kandydatom do Zgromadzenia Narodowego, wyższy był jednak
cenzus wieku (40 lat), bardziej rygorystyczne były też wymogi w zakresie przynależności
do partii BAAS (kandydat musiał ją opuścić co najmniej 10 lat przed jej rozwiązaniem)
i uczestnictwa w zbrodniczych działaniach byłego reżimu, istniał też wymóg uczciwości,
prawości oraz posiadania dobrej reputacji. Prezydent był w Radzie primus inter pares, gdyż
decyzje miały w niej zapadać jednomyślnie. Zadania Rady polegały na reprezentowaniu
305
państwa oraz dokonywania przeglądu najważniejszych jego spraw. Rada miała prawo weta
wobec każdej ustawy, uchwalonej przez Zgromadzenie Narodowe, które mogło takie weto
odrzucić większością dwóch trzecich głosów.
Jeśli chodzi o osobę premiera, to warunki stawiane kandydatowi na to stanowisko
były takie same jak w przypadku Rady Prezydenckiej, z tą tylko różnicą, że cenzus wieku
wynosił 35 lat. Premier nominowany był jednomyślnie przez Radę Prezydencką, która
następnie powoływała członków Rady Ministrów, rekomendowanych przez Premiera.
Premier wraz z Radą Ministrów musieli następnie uzyskać wotum zaufania od Zgromadzenia
Narodowego, wyrażone zwykłą większością głosów. Premier oraz ministrowie byli
odpowiedzialni przed Zgromadzeniem Narodowym, które miało prawo uchwalenia wbec
nich wotum nieufności. Sam premier miał prawo dymisjonowania ministrów za zgodą
zwykłej większości Zgromadzenia. Rada Prezydencka mogła, za rekomendacją Komisji
Uczciwości Publicznej, zdymisjonować premiera lub ministrów.
Władza sądownicza miała być niezawisła i posiadać wyłączne prawo do wydawania
wyroków w zakresie winy lub niewinności osób oskarżonych o przestępstwa, przy czym
działać miała na podstawie przepisów prawa, bez ingerencji władzy ustawodawczej lub
wykonawczej. System sądowniczy składać się miał z Federalnego Sądu Najwyższego, sądów
pierwszej instancji, Centralnego Sądu Kryminalnego, Sądów Apelacyjnych i Sądu
Kasacyjnego. Z systemu tego wyłączono Kurdyjski Okręg Autonomiczny, posiadający
własny system sądowy, a wyroki wydane przez jego sądy mogły być badane przez sądy
federalne tylko pod kątem zgodności z LASITP lub innymi prawami federalnymi.
Potwierdzono utworzenie Irackiego Trybunału Specjalnego, Komisji Uczciwości Publicznej,
Irackiej Komisji Spraw Własnościowych i Narodowej Wyższej Komisji Debaasyfikacyjnej,
jak również zapowiedziano utworzenie Narodowej Komisji Praw Człowieka, mającej
posiadać w swych strukturach Biuro Ombudsmana. Armia iracka miała podlegać cywilnej
kontroli. Wojska Iraku nie mogły być rozlokowane poza Irakiem bez zgody Zgromadzenia
Narodowego, udzielanej na wniosek Rady Prezydenckiej. Wyraźnie podkreślono, że Irak
powinien przestrzegać międzynarodowych zobowiązań w zakresie broni masowego rażenia.
Irackie siły zbrojne miały działać w okresie przejściowym jako partner międzynarodowych
sił stabilizacyjnych. Suwerenne władze irackie miały mieć prawo do zawarcia odpowiednich
umów międzynarodowych, regulujących status sił stabilizacyjnych, ale przy zachowaniu
zgodności z odpowiednimi rezolucjami Rady Bezpieczeństwa ONZ.
W LASITP powtórzono datę 30 czerwca 2004 r. jako moment przekazania władzy
w ręce Rządu Tymczasowego. Przewidywano, że projekt konstytucji irackiej zostanie
306
poddany pod referendum do 15 października 2005 r., a jego przyjęcie miało nastąpić
większością głosów pod warunkiem, że w 3 lub więcej prowincjach nie dojdzie do jego
odrzucenia większością 2/3 głosów664.
W tym czasie sytuacja w Iraku stale się pogarszała. W marcu 2004 r. rebelianci
z Falludży schwytali i zamordowali czterech amerykańskich ochroniarzy z firmy Blackwater,
których ciała powiesili na moście nad Eufratem. W odwecie Amerykanie zaatakowali
Falludżę, jednak straty wśród ludności cywilnej (zginęło w sumie 600 irakijskich
bojowników i cywilów oraz 40 amerykańskich żołnierzy) wywołujące oburzenie zarówno
w Iraku, jak i w całym świecie arabskim spowodowały, że dowództwo amerykańskie podjęło
decyzję o wstrzymaniu szturmu. Znajdująca się w rękach rebeliantów Falludża została
otoczona przez Amerykanów, którzy 8 listopada 2004 r. rozpoczęli ostateczny szturm
(operacja „Szalona Furia”) i odbili miasto 6 dni później. Tym razem w walkach zginęło ok.
100 Amerykanów i 1,5 – 2 tys. bojowników irackich oraz nieznana liczba cywilów, choć
raczej niewielka z uwagi na poprzedzające szturm amerykańskie wezwanie do opuszczenia
miasta, które w trakcie walk zostało w znacznym stopniu zniszczone. Pod koniec kwietnia
2004 r. w amerykańskiej audycji telewizyjnej 60 Minutes stacji CBS ujawniono zdjęcia z
tortur, jakich dopuszczali się żołnierze USA na Irakijczykach w bagdadzkim więzieniu Abu
Ghraib. 4 kwietnia 2004 r. doszło do rebelii szyickiej Armii Mahdiego, kierowanej przez
Muktadę as – Sadra, walczącego o przekształcenie Iraku w państwo o ustroju zbliżonym do
irańskiego. Walki objęły Nadżaf, Basrę i bagdadzką dzielnicę Sadr City i zakończyły się
dopiero w październiku tego roku podpisaniem zawieszenia broni i włączeniem się Muktady
as – Sadra w życie polityczne Iraku. W kolejnych miesiącach Amerykanie podjęli wiele
operacji bojowych w pobliżu granicy syryjskiej (przez którą przenikali bojownicy i
terroryści) oraz w rejonie tzw. sunnickiego trójkąta (obszar między Bagdadem, Tikritem i
Ramadi), w którym dochodziło do większości ataków na siły koalicyjne. W połowie czerwca
2004 r. na Amerykanów spadł potężny cios – ich protegowany, lider INC, członek Irackiej
Rady Zarządzającej Ahmed Szalabi oskarżony został o szpiegostwo na rzecz Iranu oraz
defraudacje funduszów INC665.
1 czerwca 2004 r. został utworzony Rząd Tymczasowy Iraku. Tymczasowym
premierem został szyita Ijad Alawi, prezydentem natomiast sunnita, Ghazi al – Jawar.
8 czerwca 2004 r. Rada Bezpieczeństwa w rezolucji nr 1545 uznała Rząd Tymczasowy
664
K. Stefanek, op. cit., s. 175-176.
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 873-875; K. Stefanek, op. cit., s. 156; B. Woodward, Stan Zakłamania…, s.
288-289; M. Zawadzki, Dzieci Falludży płacą za wojnę dorosłych, „Gazeta Wyborcza”, 5 III 2010.
665
307
za legalną i suwerenną władzę Iraku. Wobec rosnącej destabilizacji, 28 czerwca 2004 r.,
na dwa dni przed planowanym terminem, doszło do przekazania władzy Rządowi
Tymczasowemu. Tymczasowa Administracja Koalicyjna oraz Iracka Rada Zarządzająca
zostały rozwiązane, zaś siły międzynarodowe pozostały w kraju na zaproszenie nowego
rządu jako siły stabilizacyjne, których zadaniem była gwarancja wewnętrznego
i zewnętrznego bezpieczeństwa Iraku oraz dalsze szkolenie irackiej armii, policji i sił
bezpieczeństwa. Okupacja zakończyła się, a Irak odzyskał od tego momentu suwerenność.
Tego samego dnia doszło do nawiązania stosunków dyplomatycznych z USA. Pierwszym
amerykańskim ambasadorem w Iraku został John Negroponte. 30 stycznia 2005 r. odbyły się
wybory do irackiego Zgromadzenia Narodowego, które miało przygotować projekt nowej
konstytucji; jednocześnie przeprowadzono wybory municypalne. W wyborach, mimo
powszechnych zamachów terrorystycznych, wzięło udział 48% uprawnionych do głosowania,
niepokojący był jednak ich bojkot przez arabskich sunnitów, wśród których frekwencja
wyniosła jedynie 20%. Wybory uznano jednak w świecie za sukces oraz dobry prognostyk
dla perspektyw budowy demokracji w Iraku. Dopiero 6 kwietnia 2005 r. po wielu miesiącach
sporów i negocjacji udało się powołać koalicyjny rząd al – Jaafariego. Tego samego dnia
Zgromadzenie Narodowe wybrało na prezydenta Iraku Dżalala Talabaniego. 15 października
2005 r. w referendum przyjęto nową konstytucję, zaś LASITP wygasło; nowa ustawa
zasadnicza została jednak oparta na większości postanowień tymczasowej konstytucji.
Frekwencja w referendum była wyższa niż w niedawnych wyborach do Zgromadzenia
Narodowego i wyniosła 63%. Za nową konstytucją opowiedziało się 78,5% głosujących,
przeciw – 21,5%. Ważny był też fakt, że tym razem w głosowaniu wzięła udział większa niż
poprzednio grupa arabskich sunnitów, choć większość z nich głosowała przeciw konstytucji.
Niemniej uznano, że również sunnici włączają się w proces polityczny w Iraku. Dokładnie
dwa miesiące później, 15 grudnia 2005 r., odbyły się wybory parlamentarne, które okazały
się wielkim sukcesem – wzięło w nich udział ok. 78,6% uprawnionych do głosowania, czyli
znacznie więcej, niż w większości demokratycznych państw Zachodnich666. Tym razem
masowy udział w wyborach wzięli sunnici.20 maja 2006 r. powstał koalicyjny rząd Nuriego
al – Malikiego. Z chwilą jego zaprzysiężenia na premiera Iraku zakończył się proces
przebudowy ustrojowej i wyłaniania nowych władz Iraku667.
666
Cechą charakterystyczną tych wyborów było niezwykłe rozdrobnienie irackiej sceny politycznej, typowe dla
rodzących się demokracji. W wyborach wzięło udział 307 partii i 19 koalicji wyborczych. K. Lalik, Przewodnik
wyborczy po Iraku (cz. 2): Główne bloki polityczne, http://www.kurd.pl/Article16.html.
667
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 872-873; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 38; K. Stefanek, op. cit., s. 99, 117,
153, 175; J. Symonides, op. cit., s. 374-375.
308
Od początku 2008 r. liczna zamachów i ofiar śmiertelnych zaczęła w Iraku
systematycznie spadać. Wpłynęło na to zwiększenie liczebności amerykańskich wojsk w
2007 r., włączenie się w proces stabilizacji klanów sunnickich oraz zawarcie pokoju z
milicjami szyickimi. Udało się też wreszcie zbudować silne irackie siły bezpieczeństwa, w
które włączono część byłych rebeliantów, którzy, przekupieni, wydawali swoich dawnych
towarzyszy. Doprowadziło to do rozbicia struktur organizacji terrorystycznych, ale nie do ich
ostatecznego pokonania. Nadal, choć rzadziej niż w szczytowych latach 2005 – 2006,
dochodzi w Iraku do krwawych zamachów terrorystycznych. Stopniowo poprawie ulega
kondycja irackiej gospodarki. Nadal jednak sytuacja w kraju daleka jest od normalizacji z
uwagi na utrzymującą się przemoc, powszechną korupcję i słabość władzy państwowej668.
Zgodnie z zawartym jeszcze w 2008 r. porozumieniem, siły amerykańskie miały
opuścić Irak do końca 2011 r. Stopniowe ich wycofywanie rozpoczęło się 30 czerwca 2009 r.
Do 19 sierpnia 2010 r. wycofane zostały wszystkie amerykańskie jednostki bojowe, zaś 15
grudnia 2011 r. oficjalnie zakończona została amerykańska misja w Iraku. Ostatni
amerykański żołnierz z misji szkoleniowej opuścił Irak 18 grudnia 2011 r.
Od 20 marca 2003 r. do chwili obecnej zginęło w Iraku ok. 186 000 osób. Poległo
także 4804 żołnierzy sił koalicji, w tym 4486 Amerykanów669. Trudno powiedzieć ile jeszcze
potrzeba czasu, zanim Irak stanie się bezpiecznym, stabilnym krajem ze zdrową gospodarką.
5. Wojna w Iraku – przyczyny konfliktu wewnętrznego
Pomijając kwestię zasadności wojny z Irakiem, można postawić tezę, że po jej
przeprowadzeniu do wojny w Iraku wcale nie musiało dojść. Wybuchła ona w wyniku
błędów i zaniechań w okresie poprzedzającym interwencję, jak również uporczywie
realizowanej, błędnej taktyki i nieudolności Stanów Zjednoczonych w okresie po obaleniu
reżimu Saddama Husajna. Obalenie tego reżimu, zgodnie z przewidywaniami, nie było
większym problemem. Kłopoty zaczęły się dopiero, gdy Amerykanie i ich sojusznicy
rozpoczęli okupację kraju, jego stabilizację i tworzenie od podstaw administracji państwowej.
Sama obecność militarna USA w Iraku powodowała ciągły wzrost antyzachodnich nastrojów,
przejawiających się w zbrojnym oporze ludności wobec sił okupacyjnych. Nie mające
wystarczającej liczebności siły koalicji miały ogromne i stale rosnące problemy
zaprowadzeniem
porządku
w
Iraku.
Początkowo
neutralny
stosunek
wobec
sił
668
M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 872-876; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 145; K. Stefanek, op. cit., s. 99,
175-176.
669
Iraq Body Count, http://www.iraqbodycount.org/; Iraq Coalition Military Fatalities By Year,
http://www.icasualties.org/. Por. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 875.
309
stabilizacyjnych przemienił się w otwartą wrogość. Wzmagały się zamieszki, potyczki
z przeciwnikami władz okupacyjnych, coraz więcej było ataków terrorystycznych. Z czasem
można było mówić o otwartych rebeliach rozmaitych grup w różnych częściach kraju.
Sytuacja była niezwykle złożona – w Iraku z Amerykanami walczyli przeciwnicy ich
okupacji, zagraniczni terroryści, miejscowi fundamentaliści i zwolennicy obalonego reżimu,
ale też przeciwnicy obcej okupacji nie związani ze zwalczanymi przez Amerykanów
ideologiami baasizmu i fundamentalizmu. Do tego dochodziły konflikty między szyitami
i sunnitami, problem kurdyjski, walki plemienne, bandytyzm. Niestabilna sytuacja
wewnętrzna uniemożliwiła realizację zamierzenia o odbudowie Iraku ze środków
ze sprzedaży ropy naftowej i Amerykanie zmuszeni byli łożyć na ten cel ogromne sumy.
Amerykanom w zapanowaniu nad sytuacją przeszkadzała nie tylko niewystarczająca
liczba wojsk, ale też – po raz kolejny – uproszczona interpretacja rzeczywistości
przez amerykańskich decydentów. Postrzegali oni problem iracki w sposób ujednolicony –
według nich z siłami stabilizacyjnymi walczyli terroryści i zwolennicy obalonego
„terrorystycznego” reżimu Saddama Husajna. Takiemu interpretowaniu sytuacji nie
przeszkadzał fakt, że przeciw siłom USA i ich sojuszników występowali coraz częściej
dyskryminowani w czasach Saddama szyici, ani też to, że większość Irakijczyków widziała
w Amerykanach okupantów, a nie wyzwolicieli. Amerykanie byli siłami dobra, walczącymi
ze światowymi siłami zła, których emanacją były wszelkie walczące z Amerykanami w Iraku
siły. Jak pisał w 2004 r. Marek Madej, „Wbrew uporczywemu określaniu przez władze USA
jako terrorystów wszystkich sprzeciwiających się zbrojnie obecności obcych wojsk
i administracji, terroryzm to tylko jeden (wcale przy tym nie dominujący) z elementów
całego spektrum rozmaitych form oporu Irakijczyków, obejmującego „konwencjonalne”
działania partyzanckie (jak choćby ostrzeliwanie patroli sił międzynarodowych), agresję
wynikającą z desperacji i gniewu z powodu braku poprawy sytuacji lub niewłaściwego
postępowania wojsk koalicyjnych (demonstracje i starcia uliczne) czy też zwyczajny
bandytyzm (płatni zabójcy zagranicznych żołnierzy). To zaś oznacza, że również strategia
przeciwdziałania tak zróżnicowanym zagrożeniom musi być odpowiednio złożona
i wielowymiarowa, a terroryzm wcale nie musi okazać się dla niej największym
wyzwaniem”670.
Co więcej, także terroryzm w Iraku był różnie motywowany i służył osiąganiu
różnych celów, nie tworzył jednolitej struktury, lecz składał się z bardzo wielu, często
670
M. Madej, Wojna w Iraku…, s. 422.
310
niewielkich i efemerycznych grup. Wbrew temu co twierdziła administracja Busha,
za atakami terrorystycznymi nie stali tylko zwolennicy obalonego reżimu i zagraniczni
fundamentaliści
islamscy.
Bardzo
ważnym
czynnikiem
sprawczym
aktywności
terrorystycznej były choćby antagonizmy narodowo – religijne, bardzo silne w Iraku i stale
pogłębiane właśnie przez terroryzm. Po raz kolejny upraszczająca doktryna „wojny ze złem”
okazała się przeszkodą w prowadzeniu racjonalnej polityki i zrozumieniu złożonej sytuacji,
z jaką niewątpliwie mieliśmy do czynienia w Iraku, gdzie prowadzono bardzo wiele różnych
wojen, nie zaś „wojnę z terrorystami”. Jednakże amerykańscy decydenci patrzyli na tę
skomplikowaną sytuację w sposób niezwykle upraszczający, widząc ją po prostu jako kolejne
starcie w globalnej wojnie z terroryzmem. Efektem takiej postawy był strategiczny
dogmatyzm, niemożność korekty przyjętych rozwiązań i adaptacji do zmieniającej się
sytuacji.
Amerykańska
strategia
została
całkowicie
zdominowana
przez
czynnik
destruktywny – wszystkich wrogów okupacji traktowano jako monolit, siły zła, które należy
zwalczać, nie próbując zrozumieć zróżnicowanych pobudek ich działań. Bardzo długo
Amerykanie nie rozumieli, że kluczem do ustabilizowania sytuacji nie jest siła militarna, lecz
załagodzenie antagonizmów wewnątrzirackich oraz poprawa poziomu życia Irakijczyków671.
Jednym z czynników wzmagających opór wobec sił koalicyjnych była bowiem
nieudolność w zapewnieniu podstawowych świadczeń wobec ludności. Prawdą jest,
że podjęto pewne działania w celu poprawy losu ludności. Oczywiście, ze względu
na zniszczenie kraju wojnami i sankcjami w okresie rządów Saddama Husajna sytuacja
ludności była bardzo ciężka, przed okupantami stało zatem ogromne zadanie. Jednak inwazji
dokonała Ameryka – symbol sukcesu, organizacji, kompetencji. Oczekiwania ludności wobec
Amerykanów były ogromne – oczekiwano szybkiej odbudowy Iraku i zdecydowanej
poprawy losu jego mieszkańców. Oczekiwania były często na wyrost – ale można było
przewidzieć ich rozmiary. Można było także przewidzieć rozpad struktur państwowych,
odpowiedzialnych za świadczenie usług wobec ludności oraz chaos, jaki zapanuje w chwili
upadku tyranii, przez kilkadziesiąt lat ingerującej we wszelkie dziedziny życia Irakijczyków.
Można było się na te sytuacje odpowiednio przygotować. A przede wszystkim – przygotować
kompleksowy plan działania w celu zapewnienia ludności podstawowych świadczeń
przynajmniej na poziomie z okresu Saddama Husajna w jak najszybszym czasie
oraz kompleksowy plan odbudowy kraju. Tymczasem także w tej kwestii Amerykanie weszli
do Iraku zupełnie nieprzygotowani. Fatalny stan egzystencji Irakijczyków i ogromne,
671
Ibidem, s. 422-423; por. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 303-304.
311
zawiedzione
nadzieje
powodowały
rosnącą
frustrację
i
wrogość
wobec
nieudolnych okupantów.
Inną z przyczyn wrogości wobec Amerykanów był sposób, w jaki ich żołnierze
zachowywali się w Iraku. Nie znali oni podstawowych zasad zachowania w kontaktach
z przedstawicielami kultury islamu, bardzo niski był poziom znajomości języka arabskiego.
Znaleźli się w środowisku obcym kulturowo i nie okazywali miejscowej kulturze należytego
szacunku. Zamiast zachowywać się jak goście i przyjaciele, postępowali jak panowie
zajętych ziem. Wystarczyłoby przeszkolić żołnierzy w zakresie edukacji międzykulturowej
i zapewnić większą liczbę tłumaczy. Była to jedna z wielu „drobnych kwestii” zaniedbanych
podczas tworzenia wielkiego planu inwazji i kolejny dowód nieprzygotowania Amerykanów
do fazy pokonfliktowej. Sprawę pogarszały coraz częstsze incydenty z udziałem żołnierzy
amerykańskich, którzy, nieustannie bojąc się o swoje życie, z łatwością otwierali ogień,
często powodując przypadkowe ofiary wśród ludności cywilnej. Ostatecznie sprawa
torturowania Irakijczyków w Abu Ghraib czy krwawe walki o Falludżę, w trakcie których
dużą część miasta legła w gruzach, zadały ostateczny cios wizerunkowi sił amerykańskich.
„Obrazy rannych kobiet i dzieci sprawiły, że sympatia, którą po obaleniu Saddama przez rok
cieszyli się w Iraku Amerykanie, skończyła się bezpowrotnie. Zastąpiła ją nienawiść”672.
W ten sposób niekompetencja, ideologia, błędy w planowaniu i przygotowaniu
działań na okres powojenny doprowadziły do kolejnej klęski polityki George’a W. Busha.
Jak miały pokazać kolejne miesiące i lata – klęski największej. W Iraku zbudowano słabe
państwo, obszar bezsiły, rozdzielany konfliktami między trzema wielkimi wspólnotami
narodowo – religijnymi, poważnie destabilizujący region673.
Wciąż w Iraku giną ludzie. Musi zostać zbudowane silne państwo irackie, zdolne do
zapewnienia sobie samemu bezpieczeństwa. Będzie to możliwe tylko, jeśli uda się zbudować
stabilną koalicję rządzącą, składającą się z przedstawicieli wszystkich grup wyznaniowych
i narodowych społeczeństwa irackiego i akceptowaną przez ogół społeczeństwa, nie zaś
postrzeganą jako kolaboranci. Taka legitymacja władzy pozbawi bojowników i terrorystów
poparcia
i
zepchnie
ich
na
margines
życia
społecznego,
co
umożliwi
ich ostateczne pokonanie.
Należy jednocześnie stwierdzić, że sytuacja w Iraku ulega od początków 2008 r.
systematycznej poprawie. Ofiar zamachów jest obecnie 10 razy mniej niż w rekordowych
latach 2005-2006, kiedy to codziennie ginęło ponad 100 osób. Stało się to możliwe dzięki
672
673
M. Zawadzki, Dzieci Falludży…; Por. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 874.
Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 363.
312
zwiększeniu w 2007 r. ilości amerykańskich wojsk, zaangażowaniu się w proces stabilizacji
starszyzny plemion sunnickich oraz zawarciu pokoju między siłami stabilizacyjnymi
i rządowymi a milicjami szyickimi. Kosztem 20 mld dolarów udało się w końcu stworzyć
i wyszkolić nowe irackie siły bezpieczeństwa, wojsko i policję, w sumie 660 tys. ludzi.
Bardzo ważne było też pozyskanie byłych sunnickich rebeliantów, z których stworzono
milicję Synowie Iraku – przekupieni przez Amerykanów, wydawali swoich dawnych
towarzyszy broni i pomogli w rozbiciu siatek terrorystycznych. Jeszcze 7 czerwca 2006 r.
udało się zabić Amerykanom najgroźniejszego irackiego terrorystę, lidera al – Kaidy w Iraku,
a w 2008 r. rozpadł się ostatecznie sojusz między ruchem oporu a ugrupowaniami
terrorystycznymi674. Czas pokaże, czy poprawa sytuacji w Iraku jest zjawiskiem trwałym,
cały czas bowiem dochodzi w tym kraju do zamachów terrorystycznych. Nawet, jeśli dziś
panuje w Iraku dużo większy spokój niż jeszcze w 2007 r., jutro tego kraju nadal, po 10
latach od rozpoczęcia konfliktu, pozostaje wielką niewiadomą.
Amerykanie szli do wojny z Irakiem pod hasłami wojny z terroryzmem i likwidacji
irackiej broni masowego rażenia. Bardzo szybko okazało się, że Irak ani nie wspierał al –
Kaidy, ani nie posiadał broni masowego rażenia. W tej sytuacji kwestia demokratyzacji stała
się, i nadal jest, głównym argumentem, mającym przemawiać za tą wojną. O ile sprawa
terroryzmu i broni masowego rażenia okazała się spektakularną klęską, o tyle błędy
popełnione przez Amerykanów w kwestii demokratyzacji Iraku często umykają publicznemu
dyskursowi. Powyższy rozdział miał pokazać, że Amerykanie byli do przebudowy Iraku
kompletnie nieprzygotowani, co więcej – robili wszystko, by przedłużać okupację i odkładać
moment przekazania władzy w ręce Irakijczyków i przeprowadzenia demokratycznych
wyborów. Powoływano się przy tym na brak bezpieczeństwa – ale przecież w wyborczym
roku 2005 było w Iraku znacznie niebezpieczniej, niż w roku 2003. Ustępstwa wymusili
na Amerykanach sami Irakijczycy, których opór wobec okupantów jeszcze niedawno
obiecujących wyzwolenie stale rósł. Brak przygotowania i brak woli szybkiego dokonania
demokratycznej przebudowy Iraku stawia pod znakiem zapytania prawdziwe intencje Stanów
Zjednoczonych w tym zakresie oraz znaczenie tego czynnika w kontekście motywów
rozpoczęcia wojny z Irakiem.
674
M.
Zawadzki,
Miliardy
zaginione
w
Iraku,
15
III
2010,
http://wyborcza.pl/1,86701,7660109,Miliardy_zaginione_w_Iraku.html; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 875.
313
Zakończenie
„Zacznę wprawdzie od dziewiętnastego września, wtrącę jednak parę słów o tym, kim
jestem, gdzie byłem poprzednio, a więc i o tym, co chociaż częściowo mogłem mieć w głowie
owego ranka, żeby rzecz cała była zrozumialsza dla czytelnika, a może nawet i dla mnie”.
- Fiordor Dostojewski, „Młokos”675
Tytułowy bohater powieści Dostojewskiego, niedojrzały, chorobliwie ambitny
i kierowany uczuciem osobistej urazy do ojca i całego świata młodzieniec – rozpoczyna swój
wywód od solennych i ponawianych obietnic, że będzie się trzymał tylko faktów i od razu
przechodził będzie do rzeczy. „Do rzeczy!... Chociaż nie ma nic trudniejszego, jak zabrać się
do jakiejś rzeczy – może nawet do każdej rzeczy”676. Mimo to Młokos zagłębia się we własną
przeszłość, w swe pochodzenie i środowisko, w którym przyszło mu żyć – po to, aby
czytelnik mógł zrozumieć jego późniejsze postępowanie (choć stale zapewnia, że pluje
na zdanie czytelnika). W ten sposób bohater, mimo wyraźnej skłonności do zagłuszania
i przesłaniania życia swoją abstrakcyjną i osobliwą „ideą” – osadzony w czasie i przestrzeni
nabiera wyrazu, barwy szarości jego płaszcza – intensywności, a jego „idea” – prawdziwego,
komicznego tragizmu.
Szukając przyczyn istotnych wydarzeń staramy się odkryć ich esencję, nazwać
i sklasyfikować wydarzenia, idee i tendencje, które do nich prowadziły. Jest to podejście
słuszne, pozwala bowiem na dokonanie syntezy i interpretacji rzeczywistości. Zawsze istnieje
też wymóg praktyczny – wydawcy rzadko decydują się na wydawanie publikacji nazbyt
obszernych, również czytelnicy wolą podejście syntetyczne. Ma to jednak swoją cenę –
najczęściej dochodzi wówczas do oderwania wydarzeń i idei od gruntu, na którym wyrosły,
i może z czasem prowadzić do wypaczenia ich sensu. Jest to cena, która rośnie z czasem –
gdy od wydarzeń dzieli nas niewielka jego ilość, ich kontekst jest dla nas jasny, wyczuwany
intuicyjnie – sami jesteśmy bowiem jego elementem. Gdy jednak od wydarzeń zaczynają
nas dzielić kolejne lata i dziesięciolecia, pamięć ludzka zaciera się, co więcej – zostaje
przytłoczona nowym kontekstem. Pojawia się wówczas potrzeba opisania nie tylko
bezpośrednich przyczyn wydarzeń – co przeważnie już nastąpiło – ale też szerszego
kontekstu, motywacji i uwarunkowań, czyli podłoża, na którym te wydarzenia zachodziły.
675
Fiodor Dostojewski, Młokos, przekład Marii Bogdanowej i Kazimierza Błeszyńskiego, Wydawnictwo Puls,
Londyn 1993, część 1, rozdział II, s. 8.
676
Ibidem, s. 8.
314
Co więcej, taka podróż w świat miniony staje się atrakcyjna również dla czytelnika. Wszak
z czasem spadała atrakcyjność badania przyczyn i przebiegu wojny prusko – francuskiej,
coraz bardziej pociągała zaś belle époque.
Podobny proces odrywania się od kontekstu zachodzi w przypadku wojny z Irakiem
z 2003 roku. Zacierają się fakty, mieszają się z interpretacjami, idee wówczas dominujące
w dyskursie tracą znaczenie i są zastępowane przez nowe. Wszystko to powoduje
upraszczanie zachodzących wówczas wydarzeń, motywacji działań i ich uwarunkowań.
Szczególnie płodne stają się teorie jednoczynnikowe. „Irak był wojną ropę” – twierdzą
środowiska lewicowe; „w Iraku walczono w imię wolności i demokracji” – uważają
wyznawcy amerykańskiego idealizmu. Prawda jest tymczasem znacznie bardziej złożona
i kontekstualna.
Niniejsza praca jest próbą powrotu pod powierzchnię wydarzeń. W pierwszym
rozdziale omówione zostały ogólne motywacje ideologiczne decyzji o ataku na Irak. Dla ich
kształtowania kluczowe znaczenie miał neokonserwatyzm – ideologia wyznawana przez
najważniejszych amerykańskich decydentów początku XXI wieku. Jej podstawowe elementy
stanowiły: krytyka amerykańskiej polityki zagranicznej po zakończeniu zimnej wojny,
w szczególności jej multilateralizmu i odchodzenia od polityki siły; konieczność kierowania
się
interesem
narodowym
USA
zamiast
nieokreślonym
interesem
„społeczności
międzynarodowej”; wzrost wydatków na obronność i szerokie wykorzystanie instrumentów
militarnych; wspieranie Izraela i wywołanie przemian na Bliskim Wschodzie; oparcie
polityki na uzasadnieniach moralnych i używanie dla jej celów idealizmu. Kluczem
do realizacji
wszystkich
ww.
elementów,
a
także
dla
rozwiązania
problemu
międzynarodowego terroryzmu – miała być wojna z Irakiem, niedokończona w 1991 roku.
Neokonserwatyzm dostarczył ideologicznych podstaw dla tzw. doktryny Busha, kształtującej
się na bazie szoku wywołanego przez zamachy z 11 września 2001 roku. Doktryna
ta obejmowała następujące elementy: koncepcję wojny z terroryzmem, pojmowanym jako
spójny, międzynarodowy blok; koncepcja osi zła – bloku państw wspierających
międzynarodowy terroryzm i rozwijających produkcję broni masowego rażenia; koncepcja
wojny prewencyjnej, będąca operacyjną podstawą dla realizacji walki ze światowym
terroryzmem oraz państwami osi zła; doktryna jednego procenta, radykalnie obniżająca próg
użycia siły zbrojnej w polityce bezpieczeństwa USA; idealizm i teoria demokratycznego
pokoju, dające sankcję moralną dla realizowanej polityki; wreszcie łącząca wszystkie
powyższe elementy idea globalnego starcia z siłami zła, tworząca najbardziej uproszczony
obraz wroga, z którym prowadzona jest walka.. Zgodnie z powyższymi elementami wojna z
315
Irakiem miała mieć kluczowe znaczenie dla zwalczania międzynarodowego terroryzmu i
zabezpieczenia przed groźbą zdobycia przez terrorystów broni masowego rażenia. Miała też
być testem dla idei wojny prewencyjnej, jak również stanowić wyraz amerykańskiego
idealizmu – poświęcenia w imię niesienia wolności dla innych narodów.
W kolejnych rozdziałach ta wysoce zideologizowana i teoretyczna motywacja została
skonfrontowana z istniejącymi w przededniu ataku uwarunkowaniami – wewnątrzirackimi,
wewnątrzamerykańskimi, regionalnymi oraz międzynarodowymi. Rozdział pierwszy
poświęcony został uwarunkowaniom historycznym amerykańskiej polityki wobec Iraku;
jest to szczególnie uzasadnione w odniesieniu do kraju stanowiącego kolebkę naszej
cywilizacji. Ta ogólna analiza historii Iraku pozwala dostrzec wiele elementów wspólnych
z wydarzeniami zachodzącymi po amerykańskiej inwazji, jak również liczne uwarunkowania
przebiegu okupacji. Historia pozwala dostrzec źródła poczucia historycznej krzywdy żywego
w irackim społeczeństwie, źródła jego dumy i nacjonalizmu. Szczególnie istotne znaczenie
ma przy tym przebieg licznych okupacji i najazdów obcych imperiów na Irak, szczególnie
okupacji brytyjskiej w XX wieku. Z ich analizy wynika, że podzielony naród iracki
przeważnie jednoczył się w obliczu zagrożenia zewnętrznego; istnieje w nim silna tradycja
powstańcza, ale też antypaństwowa; okupanci i autorytarni władcy zazwyczaj opierali się
na jednej z grup irackiego społeczeństwa, podsycając istniejące w nim antagonizmy.
W rozdziale drugim amerykańska polityka wobec Iraku wpisana została w kontekst
globalny. Pozycja i rola USA w świecie jako największego mocarstwa, ścierające się modele
globalnej polityki Waszyngtony i ewolucja dokonująca się w tym zakresie po zakończeniu
zimnej wojny (stopniowe przechodzenie od przywództwa do dominacji) oraz radykalny
zwrot jaki dokonał się pod tym względem pod rządami administracji George’a W. Busha –
stanowią niezwykle istotne podłoże zachodzących wydarzeń. Wojna z Irakiem miała być
zarówno zwieńczeniem wcześniejszych tendencji, jak i manifestacją nowego podejścia,
mającego swe źródło w neokonserwatywnej idei kierowania się interesem narodowym
w połączeniu z idealistycznym dyskursem. Wojna z Irakiem miała stanowić precedens
na przyszłość, wykazała jednak ograniczenia podejścia Waszyngtonu opierającego się
na dominacji.
W rozdziale czwartym dokonana została analiza reżimu Saddam Husajna
oraz amerykańskiej polityki wobec niego. Obalenie tego reżimu było podstawowym celem
wojny – celem, z którym wiązały się i od którego uzależnione były wszystkie pozostałe.
Mając na uwadze uwarunkowania historyczne byliśmy w stanie ocenić dwa skrajne
wizerunki Saddama – obraz totalitarnego tyrana, porównywanego do Stalina, zjawiska
316
wyjątkowego we współczesnym świecie, oraz obraz ofiary imperializmu największego
mocarstwa w świecie oraz zachodniego neokolonializmu, bezbronnego, ale walczącego
do końca, zamordowanego przed kamerami w okrutnym telewizyjnym spektaklu. Prawda
w tym przypadku leżała po środku – Saddam był okrutnym tyranem, ale tylko jedną z wielu
tego typu postaci na mapie politycznej świata; co więcej, tyranem de facto bezbronnym,
którego jedyną ambicją było utrzymanie się u władzy. Jego reżim był krwawy, ale nie
stanowił anomalii, uzasadniającej wielką operację militarną, której skutki kosztowały życie
już ponad 100 tys. ludzi. Co więcej, reżim ten w warunkach zimnowojennych był jednym
z ważniejszych partnerów USA na Bliskim Wschodzie i dopiero błąd polityczny, jakim była
decyzja Bagdadu o zaatakowaniu Kuwejtu, zmienił stosunek Waszyngtonu do Saddama.
Rozdział
piąty
poświęcony
został
uwarunkowaniom
wewnątrzpolitycznym
amerykańskiej polityki. Czynnik ten jest często pomijany w analizach wojny z Irakiem,
należy jednak podkreślić, że amerykański atak spotkał się z niemal pełną aprobatą
amerykańskiego społeczeństwa i klasy politycznej. Stany Zjednoczone to kraj demokratyczny
i polityka Waszyngtonu co do zasady potrzebuje legitymizacji ze strony własnego
społeczeństwa. Choć dziś większość amerykańskiego społeczeństwa odcina się od idei
i praktyki działania administracji George’a W. Busha, to należy podkreślić, że przez
większość jego kadencji legitymizacja ta istniała i była silna. Poparcie dla agresywnej
polityki Busha wywodziło się z silnych emocji, obecnych w amerykańskim społeczeństwie
po atakach z 11 września 2001 roku. Chodziło o powszechną wolę spektakularnej zemsty
za krwawe zamachy, ale też o strach, że mogą się one powtórzyć. Umiejętna narracja
i propaganda amerykańskiego rządu pozwoliła połączyć te dwie emocje z kwestią iracką.
Istotną rolę odgrywał przy tym tradycyjny mesjanizm amerykańskiego społeczeństwa,
któremu konieczne jest poczucie, że polityka Ameryki służy upowszechnianiu się
uniwersalnych wartości demokratycznych. Poczucie takie zostało wytworzone w przededniu
ataku na Irak.
W rozdziale szóstym umówione zostały uwarunkowania regionalne amerykańskiej
polityki wobec Iraku. Bliski Wschód jest regionem o szczególnym znaczeniu dla polityki
bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, zarówno w wymiarze politycznym (kwestia Izraela
czy proliferacji broni masowego rażenia), jak i ekonomicznym (znaczenie regionu
dla globalnego rynku ropy naftowej). Polityka USA wobec Iraku wpisana została w szerszą
strategię regionalną Waszyngtonu. Irak był i jest ważnym elementem Bliskiego Wschodu –
co więcej, miał być kluczem dla realizacji amerykańskich interesów w tej części świata.
Eliminacja reżimu Saddama Husajna miała zwiększyć regionalne bezpieczeństwo poprzez
317
pozbycie się czynnika destabilizującego otoczenie; miała też poprawić wizerunek USA
na Bliskim Wschodzie. Irak stał się jednak raczej czynnikiem pogłębiającej się destabilizacji,
zaś cel wizerunkowy był od początku niemożliwy do spełnienia.
Rozdział siódmy poświęcony jest różnorodnym uwarunkowaniom ekonomicznym
amerykańskiej polityki wobec Iraku. Omówione zostało w nim znaczenie ropy naftowej
dla światowej gospodarki, a także amerykańska polityka surowcowa. Ropa naftowa jest
surowcem o kluczowym znaczeniu dla gospodarki USA, które konsekwentnie starają się
zapewnić sobie bezpieczeństwo w tym zakresie, dążąc do dywersyfikacji źródeł dostaw
oraz uniezależnienia się od ropy bliskowschodniej; jednocześnie jednak surowiec
pochodzący z tego regionu ma kluczowe znaczenie dla ruchów cen na światowych rynkach.
Iracki potencjał surowcowy – jedne z największych na świecie i w niewielkim tylko stopniu
eksploatowane złoża ropy naftowej – miał w tym kontekście niezwykle istotne, potencjalne
znaczenie. Omówiony został też ekonomiczno – surowcowy aspekt historii Iraku.
Najważniejsze bogactwo tego kraju – ropa naftowa – często miało funkcję konfliktogenną;
mamy tu do czynienia z tzw. klątwą surowcową. Świadomość ogromnej wartości
narodowych złóż ropy naftowej, jej wieloletniej eksploatacji przez brytyjskich kolonialistów
oraz pamięć o własnej historii wśród Irakijczyków czyniły zadaniem niezwykle trudnym
przekonanie ich, że celem wojny było niesienie im wyzwolenia, nie zaś dążenie do przejęcia
kontroli nad ich bogactwami.
W rozdziale ósmym spojrzeliśmy na wojnę z Irakiem przez pryzmat szerszych zmian
zachodzących w amerykańskich siłach zbrojnych w trakcie poprzednich kilkunastu lat. Był
to jeden z elementów, generujących amerykańską potęgę. Dysponowanie ogromną,
jakościową przewagą militarną wytwarzało pokusę, aby użyć jej w celu odniesienia łatwego,
spektakularnego zwycięstwa. Przygotowania wojenne, mimo deklaracji o braku decyzji
o ataku, w pewnym momencie osiągnęły punkt krytyczny, w którym wycofanie się stawało
się nadmiernie kosztowne. Wojna ta miała też stanowić element procesu przebudowy
amerykańskich sił zbrojnych zgodnie z koncepcjami Donalda Rumsfelda, jak również test
dla koncepcji wojny prewencyjnej, będącej istotnym elementem doktryny Busha. Konflikt
ten wykazał jednak ograniczenia zarówno amerykańskiej potęgi militarnej, jak i planowania
strategicznego, powszechnie uznawanego za wzorcowe. Okazało się, że najnowocześniejszy
w
świecie
potencjał
militarny
znajduje
ograniczone
zastosowanie
w
walkach
z nieregularnymi siłami rebeliantów. Perfekcyjny plan natarcia nie uwzględniał sytuacji po
zakończeniu głównych walk z armią iracką. Wojna ta potwierdziła też niewielką użyteczność
koncepcji strategicznych Rumsfelda (zastąpienie przewagi ilościowej wojska przez przewagę
318
jakościową oraz większa skłonność do podejmowania ryzyka), wykazała też niską wartość
wojny prewencyjnej, z uwagi na fałszywość przesłanek, na jakich się opierano, podejmując
decyzję o ataku.
Rozdział
dziewiąty
zawiera
analizę
różnych
aspektów
uwarunkowań
prawnomiędzynarodowych oraz instytucjonalnych wojny z Irakiem. Przedstawiona została
amerykańska argumentacja prawna oraz działania na forum Organizacji Narodów
Zjednoczonych, mające dać legitymację dla ataku na Irak. Widoczna była przy tym wola
zdobycia upoważnienia Rady Bezpieczeństwa ONZ dla wojny; gdy to się nie powiodło,
Waszyngton rozpoczął proces dyskredytowania ONZ przy jednoczesnym powoływaniu się
na wcześniejsze rezolucje RB dla wykazania legalności ataku. Była to postawa wewnętrznie
sprzeczna. Co więcej, przywoływano również argumentację z zakresu koncepcji interwencji
humanitarnej, jednak wojna nie spełniała podstawowych jej wymogów. W konsekwencji była
to wojna nielegalna, co więcej prowadzona z naruszeniem prawa humanitarnego,
w szczególności w fazie okupacyjnej konfliktu.
Z punktu widzenia amerykańskiej motywacji wojny oraz szans na realizację
formułowanych na podstawie tej motywacji zamierzeń dotyczących wewnętrznej
przebudowy Iraku najważniejsze znaczenie miały wewnątrzirackie uwarunkowania
społeczno – polityczne konfliktu. Kwestiom tym poświęcony został ostatni, dziesiąty rozdział
pracy. Omówiony został cały kompleks uwarunkowań utrudniających proces przebudowy
państwa irackiego . Wewnętrzne podziały etniczno-religijne utrudniały tworzenie nowych
instytucji politycznych i administracyjnych, gdyż ich legitymacja ogólnonarodowa
była ograniczona – trudno było mówić o tożsamości narodowej społeczeństwa irackiego
jako takiego. Różnice między szyitami, sunnitami i Kurdami nie miały przy tym podłoża
stricte religijnego czy etnicznego, ale polityczne – wynikały z opierania się przez kolejnych
władców Bagdadu na różnych grupach oraz dyskontowania rosnących w ten sposób
antagonizmów dla własnych celów. Czynnikiem jednoczącym wewnętrznie złożone
społeczeństwo irackie przez ponad 20 lat Saddam Husajn; kult jego osoby był ważnym
elementem budowania tożsamości irackiej, a reminiscencje stworzonego przez niego systemu
są widoczne w kulturze politycznej Iraku także dziś. Saddam bezwzględnie zwalczał wszelką
opozycję wewnętrzną, przez co ruchy sprzeciwu mogły rozwijać się jedynie na emigracji,
w oderwaniu od realiów wewnętrznych, często w ścisłym powiązaniu z obcymi służbami
specjalnymi, co ułatwiało przedstawianie ich irackiemu społeczeństwu przez dyktatora jako
zdrajców. Z tych przyczyn ruchy emigracyjne cieszyły się bardzo nikłym szacunkiem
ze strony Irakijczyków. Brak nowej, wywodzącej się z opozycji antysaddamowskiej
319
i powszechnie
akceptowanej
przez
społeczeństwo
elity politycznej
w
połączeniu
z wykluczeniem z udziału w sprawowaniu rządów członków poprzedniej warstwy rządzącej
–
wywołały polityczną próżnię, podsycaną
przez
kryzys
tożsamości
narodowej
w postsaddamowskim Iraku. Próżnia ta tłumaczy nagły wzrost politycznego znaczenia
islamu. W dobie upadku świeckich autorytetów i braku ich następców, przywódcy religijni
stali się najbardziej wpływową politycznie warstwą w irackim społeczeństwie. Nie należy
przy tym utożsamiać islamistów z fundamentalistami; w przeważającej mierze nie były
to bowiem ruchy agresywne, a ich członkowie zwracali się po prostu w stronę
wielowiekowych wartości w dobie kryzysu. Podobny proces nastąpił w Europie po drugiej
wojnie światowej, gdy nastąpił nagły wzrost politycznego znaczenia partii chrześcijańsko –
demokratycznych. Główna różnica to znacznie słabsza tożsamość demokratyczna islamistów,
choć należy podkreślić, że większość z nich żądała jak najszybszego przeprowadzenia
demokratycznych wyborów i w większości dystansowała się od irańskiego modelu teokracji.
Społeczeństwo irackie w przededniu wojny oczekiwało zmiany, uważając
rzeczywistość
saddamowskiego
reżimu
doby
wieloletnich
sankcji
gospodarczych
za nieznośną. To czynnik ekonomiczny był przy tym najbardziej istotny – Irakijczycy
pragnęli poprawy warunków życia i nowych szans na rozwój gospodarczy, zaś czynnik
polityczny (opresyjność dyktatury) był znacznie mniej istotny. Schyłkowy okres dyktatury
Saddama miał charakter przede wszystkim defensywny, a ekscesy członków rządzącej elity
czy sił bezpieczeństwa były w znacznie mniejszym stopniu dokuczliwe dla Irakijczyków, niż
fatalna sytuacja ekonomiczna kraju. Nie mieliśmy przy tym do czynienia z kryzysem
humanitarnym – raczej z wieloletnią stagnacją, bez szansy na zmianę z powodu stale
przedłużanych sankcji ONZ. Społeczeństwo irackie pragnęło wyrwania ich kraju
z tej sytuacji. Co więcej, obraz Ameryki – największego mocarstwa świata, kraju bogatego,
zorganizowanego i zdeterminowanego w realizacji swoich celów – czynił nadzieje
Irakijczyków na poprawę swojego losu po amerykańskiej inwazji jeszcze większymi.
Okazało się jednak, że Waszyngton całe swe zdolności w zakresie planowania
strategicznego wykorzystał na stworzenie planu pokonania irackiej armii, zupełnie
zaniedbując planowanie na okres powojenny. Brak było koncepcji przebudowy państwa
irackiego, poza ogólnym imperatywem demokracji. Co jednak znacznie istotniejsze, brak
było planów szybkiego zapewnienia Irakijczykom podstawowych usług, takich jak bieżąca
woda czy elektryczność. Rozczarowanie pojawiło się zatem w irackim społeczeństwie bardzo
szybko; zamiast spodziewanej poprawy, sytuacja była gorsza niż w czasach niedawno
320
obalonej dyktatury. Wraz z trwaniem tego stanu rzeczy rósł opór wobec sił i administracji
okupacyjnej.
Późniejszy wybuch rebelii miał jednak przyczyny przede wszystkim polityczne
i wynikał z przedłużającej się okupacji i odkładania decyzji o oddaniu władzy w ręce
Irakijczyków.
Sytuacja
ekonomiczna
nie
doprowadziła
do
wybuchu
rebelii
antysaddamowskiej w przededniu wojny z Irakiem, nie była też czynnikiem sprawczym
wybuchu wojny w Iraku. W obu przypadkach miała jednak istotne znaczenie w pozbawianiu
legitymacji władz. Jak uczy historia, społeczeństwo irackie chwytało za broń wówczas, gdy
próbowano roztaczać nad nim obce panowanie. Pierwszy szef cywilnych władz
okupacyjnych w Iraku, Jay Ganer, starał się naprędce naprawiać błędy i zaniedbania
popełnione w okresie poprzedzającym wojnę. Warunki mu sprzyjały – akty przemocy były
jeszcze rzadkie, a sytuacja bezpieczeństwa umiarkowana. Garner szybko stworzył zarys
koncepcji procesu politycznego, który miał w szybkim tempie doprowadzić do przekazania
władzy w ręce Irakijczyków. Gotowy, uzgodniony i społecznie akceptowany plan został
jednak odrzucony przez nowego szefa władz okupacyjnych, Paula Bremera. Bremer ponosi
osobistą odpowiedzialność za destabilizację sytuacji w Iraku i dekadę przemocy w tym kraju
na skalę większą, niż w czasach Saddama.
Bremer popełnił trzy podstawowe, fatalne błędy. Po pierwsze, odrzucił plan Garnera
i odkładał proces przekazania władzy w ręce Irakijczyków. Wszelkie ustępstwa w tym
zakresie wynikały nie z planu Bremera, ale były wymuszane przez okoliczności, a wszelkie
problemy z łatwością można było zrzucić na władze okupacyjne. Po drugie, Bremer
rozwiązał iracką armię, siły bezpieczeństwa i całą strukturę administracyjną kraju –
wszystkie te instytucje miały być budowane od podstaw, mimo woli służenia nowym
władzom, artykułowanej przez ich przedstawicieli wobec Garnera. Po trzecie, Bremer
przeprowadził głęboką debaasyfikację kraju, pozbawiając możliwości włączenia się w proces
polityczny znacznej części społeczeństwa. W ten sposób wytworzył sytuację kraju
okupowanego, rządzonego przez obce kulturowo i religijnie siły, niedopuszczające
Irakijczyków do rządzenia własnym krajem i niezdolnego do zapewnienia podstawowych
usług; kraju, w którym duża część społeczeństwa – uzbrojona i ze skłonnością do stosowania
przemocy – znalazła się nagle bez środków do życia, z poczuciem krzywdy i odrzucenia.
Sytuacja ta podsycała antagonizmy religijno-etniczne i została wykorzystana przez
środowiska skrajne. Skutkiem był wybuch wojny domowej i przemocy.
Nie musiało tak być. Główną motywacją Stanów Zjednoczonych rozpoczynających
wojnę z Irakiem była wola demokratycznej przebudowy tego kraju, jego włączenia
321
do społeczności międzynarodowej jako stabilnego partnera, korzystnie wpływającego
na sytuację regionalną, a także na światowy rynek ropy naftowej; pomijam przy
tym motywację w zakresie zwalczania broni masowego rażenia, gdyż ta okazała się oparta
na fałszywych przesłankach. Pomimo wielu czynników międzynarodowych oraz przede
wszystkim
bardzo
trudnych
uwarunkowań
wewnętrznych,
możliwość
sprawnej,
demokratycznej przebudowy państwa Irackiego istniała, a cena krwi poniesiona przez
społeczeństwo irackie nie była konieczna. Można (i trzeba) dyskutować na temat zasadności
amerykańskiego ataku na Irak, dyskusję tę należy jednak oddzielić od oceny szans
na realizację celu demokratycznej przebudowy. Szanse takie istniały. Dla ich realizacji
konieczny był jednak spójny plan i przygotowanie do fazy pokonfliktowej. Sprawne
przeprowadzenie okupacji, szybkie zapewnienie irackiemu społeczeństwu dostępu do czystej
wody oraz elektryczności, przejęcie aparatu państwowego, w tym sił zbrojnych i aparatu
bezpieczeństwa i włączenie go w proces budowy nowego Iraku (przy eliminacji jednostek
szczególnie skompromitowanych) oraz szybkie zainicjowanie procesu przekazania władzy
w ręce Irakijczyków – wszystko to mogło zapewnić odbudowę i stworzenie nowego,
stabilnego i bezpiecznego państwa irackiego. Szansa taka istniała; istniejące uwarunkowania
czyniły taki proces niezwykle trudnym, ale nie niemożliwym. Przemoc nie była powszechną
cechą irackiej rzeczywistości w pierwszych miesiącach po amerykańskim ataku; pojawiła się
z
czasem
jako
bezpośredni
skutek
błędów,
popełnionych
przez
amerykańskie
władze okupacyjne.
Pozycja największego światowego mocarstwa daje nie tylko możliwości działania
na rzecz realizacji własnych interesów i wartości, ale też wielką odpowiedzialność.
Decydując się na obalenie reżimu i okupacje danego kraju, bierze się za niego pełną
odpowiedzialność. Wymogiem koniecznym jest wówczas posiadanie odpowiedniej koncepcji
i wyraźne sformułowanie osiągalnych celów. W przypadku wojny i okupacji Iraku
wszystkich tych elementów zabrakło. Odpowiedzialność za te zaniedbania, których efektem
było ponad 100 tys. ofiar wojny w Iraku – spada bezpośrednio na George’a W. Busha oraz
członków jego administracji oraz podległe im władze okupacyjne Iraku na czele z Paulem
Bremerem. Neokonsewatyzm, którego wielu członków administracji było eksponentami,
stracił w ten sposób okazję na odniesienie wielkiego sukcesu, jakim byłaby sprawna
przebudowa Iraku, co stało się prawdopodobnie początkiem końca tej ideologii.
322
Bibliografia
Dokumenty

A National Security Strategy for a New Century, Biały Dom, grudzień 1999 r.,
http://www.fas.org/man/docs/nssr-1299.pdf

Economic
Stabilization
Act
84
Stat.
799
(1970),
http://www.novelguide.com/a/discover/eamc_02/eamc_02_00799.html

Energy Policy Act of 2005, http://www.interior.gov/iepa/EnergyPolicyActof2005.pdf

Iraq
Liberation
Act
z
31
X
1998
roku,
http://www.iraqwatch.org/government/US/Legislation/ILA.htm

National
Security
Directive
26
z
2
X
1989
roku,
http://www.fas.org/irp/offdocs/nsd/nsd26.pdf

Oświadczenie nr 15 Personelu Narodowej Komisji ds. Ataków Terrorystycznych na
Stany Zjednoczone pt.
Overview
of
the Enemy
z
16 VI 2004 roku,
http://www.factcheck.org/UploadedFiles/staff_statement_15.pdf

Oświadczenie nr 16 Personelu Narodowej Komisji ds. Ataków Terrorystycznych na
Stany Zjednoczone pt. Outline of the 9/11 Plot z 16 VI 2004 roku,
http://www.factcheck.org/UploadedFiles/staff_statement_16.pdf

Prawo Administracyjne Państwa Irackiego na Okres Przejściowy z 28 II 2004 roku,
tekst angielski zamieszczony w: Płaczek A., Stefanek K., Irak na początku XXI wieku,
Wydawnictwo Ibidem, Łódź 2007, s. 198 – 215


Pre-war
Planning
for
Post-war
http://policy.defense.gov/sections/policy_offices/isa/nesa/postwar_iraq.html
Rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 687 z 3 III 1991
Iraq,
roku,
http://www.fas.org/news/un/iraq/sres/sres0687.htm

Rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 688 z 5 IV 1991 roku, http://daccess-ddsny.un.org/doc/RESOLUTION/GEN/NR0/596/24/IMG/NR059624.pdf?OpenElement

Rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1441 z 8 XI 2002 roku, http://daccessods.un.org/access.nsf/Get?Open&DS=S/RES/1441%20(2002)&Lang=E&Area=UND
OC

Rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1483 z 22 V 2003 roku, http://daccess-ddsny.un.org/doc/UNDOC/GEN/N03/368/53/PDF/N0336853.pdf?OpenElement
323

Rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1511 z 16 X 2003 roku, http://daccessods.un.org/access.nsf/Get?Open&DS=S/RES/1511%20(2003)&Lang=E&Area=UND
OC

Rozkaz nr 1 Tymczasowej Władzy Koalicyjnej w sprawie debaasyfikacji irackiego
społeczeństwa
z
16
V
2003
roku,
http://www.iraqcoalition.org/regulations/20030516_CPAORD_1_DeBa_athification_of_Iraqi_Society_.pdf

Rozkaz nr 2 Tymczasowej Władzy Koalicyjnej w sprawie rozwiązania jednostek
wymienionych
w
Aneksie
A
z
23
VIII
2003
roku,
http://www.iraqcoalition.org/regulations/20030823_CPAORD_2_Dissolution_of_Ent
ities_with_Annex_A.pdf

Strategia Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych Ameryki z 19 IX
2002 roku, http://georgewbush-whitehouse.archives.gov/nsc/nss/2002/nss.pdf; tekst
strategii (w języku angielskim) dostępny także w: Troszyńska M., Polityka
zagraniczna Stanów Zjednoczonych w latach 2000-2004, Wydawnictwo Adam
Marszałek, Toruń 2006, s. 115 – 165

The
Downing
Street
Memo
z
23
VII
2002
roku,
http://downingstreetmemo.com/memos.html
Przemówienia, wystąpienia, oświadczenia

A Vision for Iraq and the Iraqi People, wspólne oświadczenie przywódców Stanów
Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Portugalii z 16 III 2003 roku,
http://www.america.gov/st/washfileenglish/2003/March/20030317115708ifas0.0325281.html

Deklaracja Zasad Projektu na rzecz Nowego Amerykańskiego Stulecia, 3 VI 1997,
deklaracja
dostępna
pod
adresem:
http://www.newamericancentury.org/statementofprinciples.htm

Feith D., Post – war Planning, oświadczenie złożone przed senacką komisją ds.
stosunków
międzynarodowych
11
II
2003
roku,
http://policy.defense.gov/sections/public_statements/speeches/archive/former_usdp/fe
ith/2003/february_11_03.html
324

List Projektu na rzecz Nowego Amerykańskiego Stulecia do prezydenta Billa
Clintona
w
sprawie
usunięcia
irackiego
reżimu,
26
I
1998,
http://www.theindyvoice.com/politics/pnac

Przemówienie Prezydenta J. Cartera o Stanie Państwa z 23 I 1980 roku,
http://www.jimmycarterlibrary.gov/documents/speeches/su80jec.phtml

Przemówienie Prezydenta G.W. Busha do narodu z 11 IX 2001 roku,
http://www.biblicalpatriot.net/HistoricSpeeches/bush-addr-nation-9-11-01.htm

Przemówienie Prezydenta G.W. Busha do Kongresu z 20 IX 2001 roku,
http://archives.cnn.com/2001/US/09/20/gen.bush.transcript/

Przemówienie Prezydenta G.W. Busha o Stanie Państwa z 29 I 2002 roku,
http://transcripts.cnn.com/2002/ALLPOLITICS/01/29/bush.speech.txt/

Przemówienie Prezydenta G.W. Busha w Akademii Wojskowej West Point z 1 VI
2002 roku, http://www.dartmouth.edu/~govdocs/docs/iraq/060102.pdf

Przemówienie Sekretarza Stanu USA C. Powella przed Radą Bezpieczeństwa ONZ z
5 II 2003 roku, http://www.globalsecurity.org/wmd/library/news/iraq/2003/iraq030205-powell-un-17300pf.htm

Przemówienie Prezydenta G.W. Busha o stanie państwa z 26 II 2003 roku,
http://georgewbush-whitehouse.archives.gov/news/releases/2003/02/2003022611.html

Przemówienie Prezydenta G.W. Busha z 10 IV 2003 roku do narodu irackiego,
http://ics.leeds.ac.uk/papers/vp01.cfm?outfit=pmt&folder=16&paper=337

Przemówienie Prezydenta G.W. Busha z 28 IV 2003 roku pt. President Discusses the
Future of Iraq. Remarks by the President on Operation Iraqi Freedom,
http://merln.ndu.edu/MERLN/PFIraq/archive/wh/20030428-3.pdf

Przemówienie Prezydenta G.W. Busha na pokładzie USS Abraham Lincoln z 1 V
2003 roku, http://news.bbc.co.uk/2/hi/americas/2994345.stm

Przemówienie Prezydenta G.W. Busha w Oak Ridge National Library z 12 VII 2004
roku, http://georgewbush-whitehouse.archives.gov/news/releases/2004/07/200407125.html

Przemówienie Prezydenta G.W. Busha z okazji inauguracji II kadencji prezydenckiej,
20 I 2005 roku, http://www.npr.org/templates/story/story.php?storyId=4460172
325
Raporty i opracowania oficjalne

Belasco A., The Cost of Iraq, Afghanistan, and Other Global War on Terror
Operations Since 9/11. Congressional Research Service Report for Congress,
Congressional
Research
Service,
raport
z
28
IX
2009
roku,
http://www.fas.org/sgp/crs/natsec/RL33110.pdf

Freedom in the World 2002, Freedom House, raport dostępny pod adresem:
http://www.freedomhouse.org/template.cfm?page=363&year=2002

Hassan H.D., Iraq: Tribal Structure, Social, and Political Activities, “CRS Report for
Congress”, Congressional Research Service, raport z 15 III 2007 roku,
https://www.policyarchive.org/handle/10207/4471

Iraq's Weapons of Mass Destruction: The Assessment of the British Government (tzw.
September
Dossier),
z
24
IX
2002
roku,
http://www.fco.gov.uk/resources/en/pdf/pdf3/fco_iraqdossier; tłumaczenie polskie w:
Durys P., Pacholski P., Broń masowego rażenia Iraku: ocena i ewolucja zagrożenia,
Wydawnictwo Adam Marszałek, Warszawa 2002, s. 51 – 116

Off Target: The Conduct of the War and Civilian Casualties in Iraq, Human Rights
Watch,
11
XII
2003,
raport
dostępny
pod
adresem:
http://www.hrw.org/en/node/12207/section/1

Oficjalne dane na temat wzrostu gospodarczego w USA, U.S. Department of
Commerce. Bureau of Economic Analysis, http://www.bea.gov/national/nipaweb/
TableView.asp?SelectedTable=1&FirstYear=2007&LastYear=2008&Freq=Qtr

Oficjalne dane o strukturze importu ropy naftowej do Stanów Zjednoczonych
Ameryki ze względu na kraj pochodzenia, dane statystyczne U.S. Energy Information
Administration,
http://tonto.eia.doe.gov/dnav/pet/pet_move_impcus_a2_nus_ep00_
im0 _mbbl_a.htm

Overview of State-Sponsored Terrorism, Biuro Koordynatora ds. Przeciwterroryzmu,
30 IV 2001 roku, http://www.state.gov/s/ct/rls/crt/2000/2441.htm

Patterns of Global Terrorism 2002, Departament Stanu USA, IV 2003,
http://www.state.gov/s/ct/rls/crt/2002/

Raport końcowy Irackiej Grupy Badawczej z 30 IX 2004 roku, Iraq Survey Group
Final Report, http://www.globalsecurity.org/wmd/library/report/2004/isg-final-report/
326

Raport końcowy Komisji ds. Zdolności Wywiadowczych Stanów Zjednoczonych w
kontekście
Broni
Masowego
Rażenia
z
31
III
2005
roku,
http://www.gpoaccess.gov/wmd/index.html

Raport końcowy Narodowej Komisji ds. Ataków Terrorystycznych na Stany
Zjednoczone z 22 VII 2004 roku, http://govinfo.library.unt.edu/911/report/index.htm

Raport – ocena danych wywiadowczych w sprawie broni masowego rażenia (tzw.
Raport
Butlera)
z
14
VII
2004
roku,
http://www.factcheck.org/UploadedFiles/Butler_Report.pdf

Raport z dochodzenia w sprawie okoliczności śmierci dr Davida Kelly’ego (tzw.
Raport
Huttona)
z
28
I
2004
roku,
http://www.the-hutton-
inquiry.org.uk/content/report/index.htm

Rebuilding America’s Defenses: Strategy, Forces and Resources For a New Century,
Projekt na rzecz Nowego Amerykańskiego Stulecia, wrzesień 2000, raport dostępny
pod adresem: http://www.newamericancentury.org/RebuildingAmericasDefenses.pdf

Report of the Select Committee on Intelligence on the U.S. Intelligence Community’s
Prewar
Intelligence
Assessments
on
Iraq
z
9
VII
2004
roku,
http://www.gpoaccess.gov/serialset/creports/iraq.html

Report of the Select Committee on Intelligence on Postwar Findings about Iraq’s
WMD Programs and Links to Terrorism and How They Compare with Prewar
Assessments
together
with
Additional
Views
z
8
IX
2006
roku,
http://intelligence.senate.gov/phaseiiaccuracy.pdf

Report of the Select Committee on Intelligence on Prewar Intelligence Assessments
about Postwar Iraq together with Additional Views z 25 V 2007 roku,
http://www.intelligence.senate.gov/prewar.pdf

Report of the Select Committee on Intelligence on the Use by the Intelligence
Community of Information Provided by the Iraqi National Congress together with
Additional Views z 8 IX 2006 roku, http://intelligence.senate.gov/phaseiiinc.pdf

Raport Report of the Select Committee on Whether Public Statements Regarding Iraq
by U.S. Government Officials Were Substantiated by Intelligence Information
together
with
Additional
and
Minority
Views
z
5
VI
2008
roku,
http://intelligence.senate.gov/080605/phase2a.pdf
327

Statistical Review of World Energy 2013, BP, raport dostępny pod adresem:
http://www.bp.com/content/dam/bp/pdf/statisticalreview/statistical_review_of_world_energy_2013.pdf

The Responsibility to Protect, International Commission on Intervention and State
Sovereignity, Ottawa 2001

Rocznik Statystyczny 1970, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1970

Rocznik Statystyczny 1980, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1980

Rocznik Statystyczny 1981, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1981

Rocznik Statystyczny 1985, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1985

Rocznik Statystyczny 1988, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1988

Rocznik Statystyczny 1993, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1993

Whatever Happened to the Iraqi Kurds?, Human Rights Watch, 11 III 1991, raport
dostępny pod adresem: http://www.hrw.org/legacy/reports/1991/IRAQ913.htm#2
Monografie

Barber B., Imperium strachu: wojna, terroryzm i demokracja, Muza, Warszawa 2005

Baylis J., Strategia we współczesnym świecie: wprowadzenie do studiów
strategicznych, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009

Boyle F.A., Destroying World Order: US Imperialism in the Middle East Before and
After September 11, Clarity Press, Atlanta 2004

Brzeziński Z., Strategiczna wizja. Ameryka a kryzys globalnej potęgi, Wydawnictwo
Literackie, Warszawa 2013

Brzeziński Z., Wielka szachownica. Główne cele polityki amerykańskiej, Świat
Książki, Warszawa 1998

Brzeziński Z., Wybór: dominacja czy przywództwo, Znak, Kraków 2004

Bush G., Scowcroft B., Świat przekształcony, Bertelsmann Media sp. z o.o., Klub
Świat Książki, Politeja, Warszawa 2000

Buzan B., Beaver O., de Wilde J., Environmental, Economic and Social Security,
CPCR Working Press 10/1995, Copenhagen 1995

Carroll J., House of War: the Pentagon and the disastrous rise of American power,
Houghton Mifflin, Nowy Jork 2006

Chirot D., Tyrani XX wieku, Wydawnictwo Michał Urbański, Warszawa 1997
328

Chomsky N., Hegemonia albo przetrwanie: amerykańskie dążenie do globalnej
dominacji, Studio Emka, Warszawa 2005

Corm G., Bliski Wschód w ogniu. Oblicza konfliktu 1956 – 2003, Dialog, Warszawa
2003

Creveld M. van, Zmienne oblicze wojny: od Marny do Iraku, Dom Wydawniczy
Rebis, Poznań 2008

Czaputowicz J., Teorie stosunków międzynarodowych: krytyka i systematyzacja,
Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2008

Czubiński A., Olszewski W., Historia Powszechna 1939-1997, Wydawnictwo
Naukowe UAM, Poznań 2002

Daalder I.H., Lindsay J.M., Ameryka bez ograniczeń. Rewolucja Busha w polityce
zagranicznej, Wydawnictwo von Borowiecki, Warszawa 2005

Danecki J., Podstawowe wiadomości o islamie, Wydawnictwo Akademickie Dialog,
Warszawa 2007

Dodge T., Iraq’s Future: The Aftermath of Regime Change, „Adelphi Paper” 372,
Routledge, Oxon, International Institute for Strategic Studies, London 2005

Durys P., Pacholski P., Broń masowego rażenia Iraku: ocena i ewolucja zagrożenia,
Wydawnictwo Adam Marszałek, Warszawa 2002

Dzięgiel L., Węzeł kurdyjski: kultura, dzieje, walka o przetrwanie, Universitas,
Kraków 1992

Dziekan M.M., Historia Iraku, Dialog, Warszawa 2007

Dziekan M.M., Irak: religia i polityka, Dom Wydawniczy Elipsa, Warszawa 2005

Encyklopedia Szpiegostwa, Oficyna Wydawnicza SPAR, Warszawa 1995

Fukuyama
F.,
Ameryka
na
rozdrożu:
demokracja,
władza
i
dziedzictwo
neokonserwatyzmu, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2006

Giedz M., Węzeł kurdyjski, Dialog, Warszawa 2002

Hartley J.C., Po prostu żołnierz. Rok służby w Iraku, Red Horse, Lublin 2006

Hoge J.F., Rose G., 11 września 2001: jak to się stało i co dalej, Amber, Warszawa
2001

Honderich T., Encyklopedia Filozofii, Zysk i s-ka, Poznań 1999

Jackson R., Sorensen G., Wprowadzenie do stosunków międzynarodowych. Teorie i
kierunki badawcze, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2006

Jamsheer H.A., Współczesna historia Iraku, Dialog, Warszawa 2007
329

Kagan R., Potęga i raj. Ameryka i Europa w nowym porządku świata, Studio Emka,
Warszawa 2003

Kiwerska J., Neokonserwatywna polityka George’a W. Busha: założenia, realizacja i
skutki, Instytut Zachodni, Poznań 2005

Kiwerska J., Świat w latach 1989 – 2004: wydarzenia – konflikty – procesy,
Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2005

Klare M.,
Krew i nafta: niebezpieczeństwa i konsekwencje rosnącej zależności
Ameryki od importowanej ropy naftowej, Agencja Wydawnicza i Reklamowa Akces,
Warszawa 2006

Klein N., Doktryna szoku. Jak współczesny kapitalizm wykorzystuje klęski żywiołowe i
kryzysy społeczne, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza S.A., Warszawa
2008

Klein S., Najgroźniejsi dyktatorzy w historii, Warszawskie Wydawnictwo Literackie
Muza S.A., Warszawa 2008

Korzeniewski K., Irak, Wydawnictwo Akademickie DIALOG, Warszawa 2004

Kuźniar R., Droga do wolności. Polityka zagraniczna III Rzeczypospolitej,
Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2008

Kuźniar R., Lachowski Z. (red.), Bezpieczeństwo międzynarodowe czasu przemian:
zagrożenia, koncepcje, instytucje, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych,
Warszawa 2003

Kuźniar R., Polityka i siła: studia strategiczne, zarys problematyki, Wydawnictwo
Naukowe Scholar, Warszawa 2005

Kuźniar R., Prawa człowieka: prawo – instytucje – stosunki międzynarodowe,
Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2004

Laurent E., Wojna w Iraku: ukryte motywy konfliktu, Świat Książki, Warszawa 2003

Lubowski A., Kontuzjowane mocarstwo: siła i słabość Ameryki, Świat Książki,
Warszawa 2007

Łukaszewicz Adrianna, Afganistan i Irak: ekonomiczny bilans wojny z terroryzmem,
„Żurawia Papers” nr 15, Instytut Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu
Warszawskiego, Warszawa 2010

Madej
M.,
Zagrożenia
asymetryczne
bezpieczeństwa
państw
obszaru
transatlantyckiego, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007
330

Manteuffel T., Historia Powszechna Średniowiecze, Państwowe Wydawnictwo
Naukowe, Warszawa 1975

Mearsheimer J.J, Walt S.M., The Israel Lobby and U.S. Foreign Policy, Farrar, Straus
and Giroux, 2007

Myerson D., Pięciu tyranów, Wydawnictwo Amber, Warszawa 2002

Nye J.S., Konflikty międzynarodowe. Wprowadzenie do teorii i historii, Wydawnictwa
Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2009

Nye J.S., Soft Power. Jak osiągnąć sukces w polityce światowej, Wydawnictwa
Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2007

Pastusiak L., George W. Bush. Jaki człowiek, taki prezydent?, Wydawnictwo Adam
Marszałek, Toruń 2004

Ramadan M., W cieniu Saddama, Videograff II, Katowice 2001

Ritchie N., Rogers P., The Political Road to War with Iraq, Routledge, Nowy York
2007

Smoliński P., Irak: piekło w raju, Świat Książki, Warszawa 2004

Soros G., Bańka amerykańskiej supremacji, Znak, Kraków 2004

Soros G., Nowy okropny świat: era omylności, Świat Książki, Warszawa 2006

Stefoff R., Saddam Husajn: absolutny władca Iraku, Świat Książki, Warszawa 2003

Stelzer I. (red.), Neokonserwatyzm, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne,
Warszawa 2007

Suchar H., Zmierzch Husajna: burza nad Irakiem, Książka i Wiedza, Warszawa 2003

Szymborski W., Doktryna Busha, Wydawnictwo Wers, Bydgoszcz 2004

Szymborski W., Zatoka Perska. Problemy stabilizacji, Wydawnictwo Wers,
Bydgoszcz 1999

Świętek H., Wojna z Irakiem w 2003 roku. Główne Przyczyny, „Żurawia Papers”
zeszyt 17, Instytut Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego,
Warszawa 2011

Tanner S., Wojny Bushów. Ojciec i syn jako zwierzchnicy sił zbrojnych,
Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2007

Tokarski J., Neokonserwatyści a polityka USA w nowym wieku, Arcana, Kraków 2006

Tripp C., Historia Iraku, Książka i Wiedza, Warszawa 2009

Troszyńska M., Polityka Zagraniczna Stanów Zjednoczonych w latach 2000 – 2004,
Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń
331

Ulfkotte U., Pod osłoną mroku. Wielkie wywiady bez tajemnic, Wydawnictwo
„Książka i Wiedza”, Warszawa 2008

Valette J., Kretzmann S., Wysham D., Crude Vision: How Oil Interests Obscured US
Government Focus On Chemical Weapons Use by Saddam Hussein. Investigative
report,
Sustainable Energy and Economy Network/Institute for Policy Studies,
Washington 2003

Waldenberg M., Rozbicie Jugosławii: jugosłowiańskie lustro międzynarodowej
polityki, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2005

Waszczykowski W. (red.), Konsekwencje wojny z Irakiem dla bezpieczeństwa
Bliskiego Wschodu, Warszawa 2003

Weiner T, Dziedzictwo popiołów. Historia CIA, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań
2009

Wolski J., Historia Powszechna Starożytność, Państwowe Wydawnictwo Naukowe,
Warszawa 1971

Woodward B., Plan Ataku, Wydawnictwo Magnum, Warszawa 2004

Woodward B., Stan Zakłamania, Wydawnictwo Magnum, Warszawa 2007

Woodward B., Tajne wojny CIA, Wydawnictwo Sławomira Grotomirskiego, Kraków
1997

Wyszyński T., Monetarne podstawy amerykańskiej hegemonii w kontekście wojny w
Iraku,
Wrocław
2006;
praca
dostępna
pod
adresem:
http://www.pafere.org/images/konkurs/wyszynski_Monetarne-podstawy.pdf

Yergin D., Nafta, władza i pieniądze, Philip Wilson, Warszawa 1996

Zięba R. (red.), Wstęp do teorii polityki zagranicznej państwa, Wydawnictwo Adam
Marszałek, Toruń 2007
Artykuły

Austin A., War Hawks and the Ugly American: The origins of Bush’s Central Asia
and Middle East Policy w: Hamm B. (red.), Devastating Society: The Neo –
Conservative Assault on Democracy and Justice, Pluto Press, Londyn – Ann Arbor
2005

Balcerowicz B., Aspekty strategiczne wojny z Irakiem, „Rocznik Strategiczny”
2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004

Balcerowicz B., Nowe odsłony starego wyścigu, „Polska Zbrojna” nr 39/2005
332

Bania R., Polityka USA wobec Bliskiego Wschodu a obalenie reżimu Saddama
Husajna, w: Broda M., Dziekan M.M. (red.), Oblicza Wschodu: religia, ideologia,
polityka, gospodarka, Elipsa, Warszawa 2004

Basham P., Can Iraq Be Democratic?, „Cato Policy Analysis”, nr 505/2004

Batóg W., Recenzja: Barry Rubin, Judith Colp Rubin, „Hating America. A History”,
Oxford University Press, Oxford, New York 2004, 307 stron, „Polski Przegląd
Dyplomatyczny”,
nr
6
(34),
maj-czerwiec
2006,
Polski
Instytut
Spraw
Międzynarodowych, Warszawa 2005

Beaumont P., Barnett A., Hinsliff G., Iraqi mobile labs nothing to do with germ
warfare, report finds, „The Observer” z 15 VI 2003 roku

Białocerkiewicz J., Sankcje Organizacji Narodów Zjednoczonych, w: Symonides J.
(red.), Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy, Wydawnictwo
Naukowe Scholar, Warszawa 2006

Bielecka M., Nowe role międzynarodowych organizacji do spraw bezpieczeństwa, w:
R. Zięba (red.), Bezpieczeństwo międzynarodowe po zimnej wojnie, Wydawnictwa
Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2008

Bieleń S., Przywództwo globalne Stanów Zjednoczonych Ameryki, w: Haliżak E.,
Kuźniar R. (red.), Prawo, instytucje i polityka w procesie globalizacji. Księga
Jubileuszowa dedykowana Profesorowi Januszowi Symonidesowi, Wydawnictwo
Naukowe Scholar, Warszawa 2003

Bieńczyk – Missala A., Wojna w Iraku – implikacje dla praw człowieka, „Rocznik
Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004

Blanford N., Iran, Iraq, and two Shiite visions, „The Christian Science Monitor” z 20
II 2004 roku

Blum W., A Concise History of US Global Interventions, 1945 to the Present, w: w:
B. Hamm (red.), Devastating Society: The Neo – Conservative Assault on Democracy
and Justice, Pluto Press, Londyn – Ann Arbor 2005

Bobiński K., Recenzja: Lewis Paul Bremer III, „My Year in Iraq”, Simon and
Schuster, New York 2006, 419 stron, „Polski Przegląd Dyplomatyczny” nr 3 (37), maj
– czerwiec 2007, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007

Boot M., Think Again: Neocons, „Foreign Policy”, Styczeń/Luty 2004

Boot M., What the Heck Is a Neocon?, „Wall Street Journal” z 30 XII 2002 roku,
333

Bowles W., The Bush Family Saga – Airbushed out of History, w: Hamm B. (red.),
Devastating Society: The Neo – Conservative Assault on Democracy and Justice,
Pluto Press, Londyn – Ann Arbor 2005

Bratkiewicz J., Irak jako projekt modernizacyjny, „Sprawy Międzynarodowe”, nr
2/2005, Akademia Dyplomatyczna MSZ, Warszawa 2005

Bryce R., Borger J., Cheney is Still Paid by the Pentagon Contractor, „Guardian” z
12 III 2003 roku

Buchowska
N.,
Działalność
organizacji
międzynarodowych
w
Iraku,
w:
Wojciechowski S. (red.), Irak wczoraj i dziś: wybrane aspekty wewnętrzne i
międzynarodowe, Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w
Poznaniu, Poznań 2005

Burnham G., Lafta R., Doocy S., Roberts L.: Mortality after the 2003 invasion of
Iraq: a cross-sectional cluster sample survey, „The Lancet”, tom 368, nr 9545 z 21 X
2006 roku

Bury J., Recenzja: Ahmed S. Hashim, “Insurgency and Counter Insurgency in Iraq”,
Cornell University Press, Ithaca, New York 2006, 482 strony, „Polski Przegląd
Dyplomatyczny” nr 1 (35), styczeń – luty 2007, Polski Instytut Spraw
Międzynarodowych, Warszawa 2007

Bury J., Recenzja: Tony Dodge, “Iraq’s Future: The Aftermath of Regime Change”,
Adelphi Paper 372, Routledge, Oxon; International Institute for Strategic Studies,
London 2005, 72 strony, „Polski Przegląd Dyplomatyczny”, nr 3 (31), maj-czerwiec
2006, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2005

Bylica J., Recenzja: Daryl G. Press, “Calculating Credibility: How Leaders Assess
Military Threats”, Cornell University Press, Ithaca and London 2005, 218 stron;
Stanley A. Renshon, Deborah Welch Larson (red.), “Good Judgment in Foreign
Policy: Theory and Application”, Rowman & Littlefield Publishers, Lanham 2003,
336 stron, „Polski Przegląd Dyplomatyczny”, nr 4 (32), lipiec – sierpień 2006, Polski
Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2006

Chomsky N., Wars on Terror, w: Hamm B. (red.), Devastating Society: The Neo –
Conservative Assault on Democracy and Justice, Pluto Press, Londyn – Ann Arbor
2005

Ciechański J., Plus ça change, plus c’est la même chose: wizje ONZ po zimnej wojnie,
w: Kuźniar R. (red.), Porządek międzynarodowy u progu XXI wieku: wizje –
334
koncepcje – paradygmaty, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa
2005

Czapliński W., Interwencja w Iraku z punktu widzenia prawa międzynarodowego,
Państwo i Prawo”, nr 1/2004 , Dom Wydawniczy ABC, Łódź 2004

Czapliński W., Reforma ONZ – zasady użycia sił w stosunkach międzynarodowych,
w: Symonides J. (red.), Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy,
Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006

Daniło D., System obrony przeciwrakietowej Stanów Zjednoczonych w Europie –
plany na wypadek braku bezpieczeństwa?, „Polski Przegląd Dyplomatyczny” nr 2
(36), marzec – kwiecień 2007, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa
2007

Decoding Mr. Bush's Denials, „New York Times” z 15 XI 2005 roku

Diamond L., What Went Wrong in Iraq?, „Foreign Affairs”,
nr 5, wrzesień –
październik 2004

Dionne Jr. E.D., Murtha and the Mudslingers, „Washington Post” z 17 I 2006 roku

Domisiewicz R., Wojny XXI wieku: rewolucja w dziedzinie wojskowości w świetle
operacji „Iracka Wolność”, „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów
Międzynarodowych, Warszawa 2004

Doran M.S., Palestine, Iraq, and American Strategy, „Foreign Affairs” nr 1, t.
82/2003

Drobnik M., Odpowiedzialność jednostki w prawie międzynarodowym publicznym –
międzynarodowe sądownictwo karne a sprawa zbrodni popełnianych w czasie rządów
partii BAAS, w: Wojciechowski S. (red.), Irak wczoraj i dziś: wybrane aspekty
wewnętrzne i
międzynarodowe, Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych
i
Dziennikarstwa w Poznaniu, Poznań 2005

Dziekan M.M., Dzieje Kurdów, w: Encyklopedia historyczna świata, tom XI, Opres,
Kraków 2002

Dzielski W., Idealizm George’a W. Busha a II wojna w Zatoce Perskiej, w: Dzielski
W., Michnik W. (red.), Irak – dylematy amerykańskiej interwencji, Księgarnia
Akademicka, Kraków 2007

Dzisiów – Szyszczykiewicz A., Wpływ obecności wojsk amerykańskich w Iraku na
relacje regionalne, „Bezpieczeństwo Narodowe” nr 5-6/2007, Biuro Bezpieczeństwa
Narodowego, Warszawa 2007
335

Fiedler R., Zmiany systemu politycznego Iraku. Szanse i zagrożenia, w:
Wojciechowski S., Irak wczoraj i dziś: wybrane aspekty wewnętrzne i
międzynarodowe, Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w
Poznaniu, Poznań 2005

Fiszer M., Gruszczyński J., Burza nadciąga, „Nowa Technika Wojskowa”, nr 3/2003

Fitzgerald F., How hawks captured the White House, „The Guardian”, 24 IX 2002

Frankel G., Chandrasekaran R., 45 Minutes: Behind the Blair Claim, „Washington
Post” z 29 II 2004 roku

Furier A., Od starożytnych monarchii do niepodległego Iraku i Iranu, w:
Wojciechowski S. (red.), Irak wczoraj i dziś: wybrane aspekty wewnętrzne i
międzynarodowe, Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa, Poznań
2005

Gabiś T., Raport o wojnie w Iraku, w: „Stańczyk. Pismo postkonserwatywne”, nr
38/39 2003

Gendzier I., Oil, Iraq and US foreign policy in the Middle East, „Situation Analysis”
nr 2 wiosna 2003

Glapiak E., Gillert P., Plan Paulsona przyjęty, „Rzeczpospolita” z 3 X 2008 roku

Glick C., A Return to Jacksonian Zionism, „The Jerusalem Post” z 22 XI 2002

Gołota Ł., Interwencja w Iraku w świetle prawa międzynarodowego, „Społeczeństwo
i Polityka. Pismo edukacyjne”, nr 1(2)/2005, Wyższa Szkoła Humanistyczna im.
Aleksandra Gieysztora, Pułtusk 2005

Gołota Ł., Recenzja: James Risen, „State of War. The Secret History of the CIA and
the Bush Administration”, Free Press, New York 2006, 240 stron, w: „Polski Przegląd
Dyplomatyczny”,
nr
6
(34),
maj-czerwiec
2006,
Polski
Instytut
Spraw
Międzynarodowych, Warszawa 2006

Gombár E., Tribal and Clan Structures in Iraqi Politics, w: Dziekan M.M., Kończak
I. (red.), Arabowie – Islam – Świat, Wydawnictwo Ibidem, Łódź 2007

Górka – Winter B., System obrony przeciwrakietowej Stanów Zjednoczonych – głos w
dyskusji polskiej,„Polski Przegląd Dyplomatyczny”, nr 3(31), maj-czerwiec 2006,
Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2005

Górka – Winter B., Techniczne oblicza tarczy, „Polski Przegląd Dyplomatyczny” nr 2
(36), marzec – kwiecień 2007, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa
2007
336

Gruselle B., Rakietowa gorączka: przyczyny i konsekwencje rozmieszczenia przez
Stany Zjednoczone elementów obrony przeciwrakietowej w Europie, „Polski Przegląd
Dyplomatyczny” nr 2 (36), marzec – kwiecień 2007, Polski Instytut Spraw
Międzynarodowych, Warszawa 2007

Haas R., Regime Change and Its Limits, „Foreign Affairs”, nr 4 tom 84,
lipiec/sierpień 2005

Henry R., Nau R., No Enemies on the Right: Conservative Foreign Policy Factions
Beyond Iraq, „The National Interest”, nr 78, Zima 2004/2005

Hillas K.M., Tarcza antyrakietowa – w odpowiedzi na zasadnicze pytania, „Polski
Przegląd Dyplomatyczny” nr 2 (36), marzec – kwiecień 2007, Polski Instytut Spraw
Międzynarodowych, Warszawa 2007

Hobsbawm E., Potęga amerykańska wciąż większa i większa, „Le Monde
Diplomatique” (edycja polska), III 2006

Hoffman S., America Goes Backward, „The New York Review of Books”, tom 50,
numer 10, 12 VI 2003

Holmes K.R., Hillen J., Misreading Reagan’s Legacy: A Truly Conservative Foreign
Policy, „Foreign Affairs”, wrzesień – październik 1996

Holmes S., Looking awawy, „The London Review of Books”, polski przekład w:
„Polski Przegląd Dyplomatyczny” nr 2 (12), marzec – kwiecień 2003, Polski Instytut
Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2003

Indyk M., A Trusteeship for Palestine?, „Foreign Affairs” nr 3, t. 82/2003

Jabłecki J., Machaj M., Teoria i historia Imperium Americanum, „Opcja na prawo”,
nr 3/51, marzec 2006

Jarczewska – Romaniuk A., Amerykańskie wizje ładu międzynarodowego po
zakończeniu zimnej wojny, w: Kuźniar R. (red.), Porządek międzynarodowy u progu
XXI wieku: wizje – koncepcje – paradygmaty, Wydawnictwa Uniwersytetu
Warszawskiego, Warszawa 2005

Jarczewska – Romaniuk A., Ekonomiczne aspekty wojny w Iraku, „Rocznik
Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004

Kaczmarski M., Witamy w świecie jednobiegunowym, "RAPORT Wojsko-TechnikaObronność", nr 6/2003

Kagan R., Kristol W., Toward a Neo-Reaganite Foreign Policy, „Foreign Affairs”,
lipiec - sierpień 1996
337

Kardasz M., Antagonizmy turecko – kurdyjskie i ich wpływ na sytuację Kurdów w
Iraku, w: Wojciechowski S. (red.), Irak wczoraj i dziś: wybrane aspekty wewnętrzne i
międzynarodowe, Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w
Poznaniu, Poznań 2005

Kołodziejczyk M., Recenzja: Guy Sorman, „Made in USA. Spojrzenie na cywilizację
amerykańską”, Prószyński i S-ka, Warszawa 2005, 254 strony, „Polski Przegląd
Dyplomatyczny”, nr 5 (27), wrzesień – październik 2005, Polski Instytut Spraw
Międzynarodowych, Warszawa 2005

Koziej S., Prewencyjna strategia bezpieczeństwa międzynarodowego, „Sprawy
Międzynarodowe”, nr 4/2004, Akademia Dyplomatyczna MSZ, Warszawa 2004

Kulesa Ł, Dyskusja
o obronie przeciwrakietowej
– różne języki, różne
rzeczywistości?, „Polski Przegląd Dyplomatyczny” nr 2 (36), marzec – kwiecień
2007, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007

Kulesa Ł., Recenzja: Joseph S. Nye, “Soft Power. The Means to Success in World
Politics”,
Public Affairs, New York 2004, 191 stron, „Polski Przegląd
Dyplomatyczny”, nr 5 (27), wrzesień – październik 2005, Polski Instytut Spraw
Międzynarodowych, Warszawa 2005

Kuźniar R., Bezpieczeństwo – po pierwsze, nie szkodzić, „Polski Przegląd
Dyplomatyczny”, nr 5 (33), wrzesień – październik 2006, Polski Instytut Spraw
Międzynarodowych, Warszawa 2006

Kuźniar R., Czy Polsce potrzebna jest tarcza rakietowa?, „Gazeta Wyborcza” z 6 XII
2005 roku

Kuźniar R., ONZ i porządek międzynarodowy, w: Symonides J. (red.), Organizacja
Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy, Wydawnictwo Naukowe Scholar,
Warszawa 2006

Kuźniar R., Polska nie jest sierotą (Odpowiedź amb. Szlajferowi), „Polski Przegląd
Dyplomatyczny”, nr 1 (35), styczeń – luty 2007, Polski Instytut Spraw
Międzynarodowych, Warszawa 2007

Kuźniar R., Tarcza szkodliwa dla Polski, „Życie Warszawy” z 9 II 2007 roku

Kuźniar R., Wprowadzenie, w: „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów
Międzynarodowych, Warszawa 2004

Lake A., Conftonting Blacklash States, „Foreign Affairs”, nr 2 tom 73, styczeń/luty
1994
338

Leśniewski M., Druga wojna w Zatoce Perskiej i amerykańska okupacja Iraku 2003 –
2006, w: Ostaszewski P. (red.), Konflikty kolonialne i postkolonialne w Afryce i Azji
1869 – 2006, Książka i Wiedza, Warszawa 2006

Leśniewski M., Pustynna Burza. Wojna w Zatoce Perskiej 1990 – 1991, w:
Ostaszewski P. (red.), Konflikty kolonialne i postkolonialne w Afryce i Azji 1869 –
2006, Książka i Wiedza, Warszawa 2006

Lizak W., Bliski i Środkowy Wschód: fiasko drogi do pokoju między Izraelem a
Palestyńczykami via Bagdad, „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów
Międzynarodowych, Warszawa 2004

Lizak W., Irak – kronika zapowiedzianej wojny, „Rocznik Strategiczny” 2002/2003,
Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2003

Madej M., Wojna w Iraku a walka z terroryzmem międzynarodowym – jak kulą w
płot?, w: „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych,
Warszawa 2004

Majchrowski J., Pax Americana, „Gazeta Krakowska” z 25 II 2003 roku

Makieła M., Amerykańska polityka wobec konfliktu zbrojnego w Iraku, w: Dzielski
W., Michnik W. (red.), Irak – dylematy amerykańskiej interwencji, Księgarnia
Akademicka, Kraków 2007

Marinucci C., Chevron redubs ship named for Bush aide. Condoleezza Rice drew too
much attention, „San Francisco Chronicle” z 5 V 2001 roku

Michałek M., The United States of Anger vs. nowy consensus narodowy: Stany
Zjednoczone przed, w czasie i po zakończeniu drugiej wojny irackiej, „Rocznik
Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004

Michalski – Stępkowski A., Konflikt w Iraku a media (medialna manipulacja, czyli
jak korzystnie sprzedać swoją strategię), „Rocznik Strategiczny” 2003/2004,
Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004

Michnik W., Długa droga do wojny – USA i przyczyny II wojny w Zatoce Perskiej, w:
Dzielski W., Michnik W. (red.), Irak – dylematy amerykańskiej interwencji,
Księgarnia Akademicka, Kraków 2007

Mikulska T., Recenzja: Michael Ignatieff, „The Lesser Evil. Political Ethics in an Age
of Terror”, Princeton University Press, Princeton and Oxfrod, 212 stron, „Polski
Przegląd Dyplomatyczny” nr 1 (35), styczeń – luty 2007, Polski Instytut Spraw
Międzynarodowych, Warszawa 2007
339

Modrzejewska – Leśniewska J., Bliski i Środkowy Wschód w II wojnie światowej, w:
Ostaszewski P. (red.), Konflikty kolonialne i postkolonialne w Afryce i Azji 1869 –
2006, Książka i Wiedza, Warszawa 2006

Modrzejewska – Leśniewska J., Bliskowschodnie dylematy 1947 – 2006, w:
Ostaszewski P. (red.), Konflikty kolonialne i postkolonialne w Afryce i Azji 1869 –
2006, Książka i Wiedza, Warszawa 2006

Modrzejewska – Leśniewska J., Walka o hegemonię w rejonie Zatoki Perskiej. Wojna
iracko – irańska 1980 – 1988, w: Ostaszewski P. (red.), Konflikty kolonialne i
postkolonialne w Afryce i Azji 1869 – 2006, Książka i Wiedza, Warszawa 2006

Morgan D., Ottaway D.B., In Iraq War Scenario, Oil is Key Issue: IS Drillers Eye
Huge Petroleum Pool, „The Washington Post” z 15 IX 2002 roku

Neocon 101, „The Christian Science Monitor” z 7 VIII 2007 roku

Noah T., Elizabeth Cheney, Deferment Baby: How Dick Cheney dodged the Vietnam
draft, „Slate” z 18 III 2004 roku

Novak R.D., Mission to Niger, „Chicago Sun – Times” z 14 VII 2003 roku

Nye J., Koniec neokonserwatystów, „Rzeczpospolita” z 30 XII 2006 – 1 I 2006 roku

Oil from Iraq: An Israeli pipedream? „Jane’s Foreign Report” z 16 IV 2003 roku

Olszewski R., Wojna sprawiedliwa w tradycji cywilizacji zachodniej, w: Dzielski W.
Michnik W., Irak – dylematy amerykańskiej interwencji, Księgarnia Akademicka,
Kraków 2007

One Year on: Lessons from Iraq, „Chaillot Paper”, nr 68/2004

P.E. Tyler,
U.S. Strategy Plan Calls for Insuring No
Rivals Develop
A One-Superpower World, „New York Times” z 8 III 1992 roku

Pacuła P., Główne kierunki polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Cele
strategiczne, narzędzia ich realizacji, „Bezpieczeństwo Narodowe” nr 5-6/2007,
Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, Warszawa 2007

Papers Show Expanded Halliburton Iraq Role, „New York Times” z 7 V 2003 roku

Parker A., Fellner J., Above the Law: Executive Powers after September 11, w: B.
Hamm (red.), Devastating Society: The Neo – Conservative Assault on Democracy
and Justice, Pluto Press, Londyn – Ann Arbor 2005

Pawlak S., Organizacja Narodów Zjednoczonych wobec międzynarodowego
terroryzmu, w: Symonides J. (red.), Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i
Perspektywy, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006
340

Pfiffner J.P., Did President Bush Mislead the Country in His Arguments for War with
Iraq?, „Presidental Studies Quarterly”, tom 34, nr 1/2004

Piotrowski M.A., Krew za ropę? Kwestia dostępu do ropy naftowej w amerykańskiej
polityce energetycznej, „Rocznik Strategiczny” 2005/2006, Fundacja Studiów
Międzynarodowych, Warszawa 2006

Płaczek A., Syria, Arabia Saudyjska, Kuwejt i Jordania wobec wojny w Iraku w 2003
roku, w: Płaczek A., Stefanek K., Irak na początku XXI wieku, Ibidem, Łódź 2007

Pollack J.M., Spies, Lies and Weapons: What Went Wrong, „The Atlantic Monthly”,
styczeń/luty 2004

Posch W. (red.), Looking into Iraq, „Chaillot Paper” nr 79, lipiec 2005

Pronińska K., Konflikty surowcowe w stosunkach międzynarodowych, „Sprawy
Międzynarodowe” nr 3/2005, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa
2005

R. Armitage, Atak na Iran nie będzie potrzebny, „Rzeczpospolita” z 9 I 2007 roku

Rice C., Campaign 2000: Promoting the National Interest,
„Foreign Affairs”,
Styczeń/Luty 2000

Russell J.A., Wirtz J.J., Preventive War against Iraq, „Strategic Insights”, nr 9 tom I,
Listopad 2002, Center for Contemporary Conflict

Schmit J., Roche, Gilead Sciences resolve Tamiflu conflict, „USA Today” z 16 XI
2005 roku

Sipress A., Bush Assures Sharon on U.S. Role in Talks, „The Washington Post” z 21
III 2001 roku

Skarżyński M., Globalne bezpieczeństwo naftowe w XXI wieku, „Rocznik
Bezpieczeństwa Międzynarodowego 2006”, Instytut Stosunków Międzynarodowych
Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji TWP we Wrocławiu, Wrocław 2006

Skarżyński M., Implikacje naftowe wojen irackich, w: Wojciechowski S. (red.), Irak
wczoraj i dziś: wybrane aspekty wewnętrzne i międzynarodowe, Wyższa Szkoła Nauk
Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu, Poznań 2005

Slevin P., Iraqis Unhappy With U.S. Signals, „Washington Post” z 26 V 2003

Sniegoski S., War on Iraq – Conceived in Israel, „Current Concerns”, nr 1/2003

Stankiewicz W., Legalność interwencji w Iraku w świetle prawa międzynarodowego,
w: Wojciechowski S. (red.), Irak wczoraj i dziś: wybrane aspekty wewnętrzne
341
i międzynarodowe, Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa
w Poznaniu, Poznań 2005

Stauffer T.R., Pipeline or Pipe Dream? The Kirkuk-Haifa Scheme, „Washington
Report on Middle East Affairs”, Marzec 2004

Stefanek K., Amerykańskie plany instytucjonalnej odbudowy Iraku i próby ich
realizacji, w: Płaczek A., Stefanek K., Irak na początku XXI wieku, Ibidem, Łódź
2007

Stemplowski R., Antyterroryzm i hegemonizm, „Polski Przegląd Dyplomatyczny” nr 4
(8) 2002, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2002

Strachota K., O niezawisły Kurdystan 1920 – 2006, w: Ostaszewski P. (red.),
Konflikty kolonialne i postkolonialne w Afryce i Azji 1869 – 2006, Książka i Wiedza,
Warszawa 2006

Strulak T., Działania na rzecz rozbrojenia i kontroli zbrojeń, w: Symonides J. (red.),
Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy, Wydawnictwo Naukowe
Scholar, Warszawa 2006

Strulak T., Niebezpieczeństwo rozprzestrzeniania broni masowego rażenia, w:
Symonides J. (red.), Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy,
Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006

Symonides J., Wojna z Irakiem a prawo międzynarodowe, „Rocznik Strategiczny”
2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004

Szlajfer H., Stany Zjednoczone i europejska rodzina (W związku z tekstem Romana
Kuźniara), „Polski Przegląd Dyplomatyczny”, nr 1 (35), styczeń – luty 2007, Polski
Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007

Szlanta P., Kolej Bagdadzka – polityka mocarstw na środkowym wschodzie przed
1914 rokiem, w: Ostaszewski P. (red.), Konflikty kolonialne i postkolonialne w Afryce
i Azji 1869 – 2006, Książka i Wiedza, Warszawa 2006

Szlanta P., Rewolucja islamska w Iranie 1979 – 1981, w: Ostaszewski P. (red.),
Konflikty kolonialne i postkolonialne w Afryce i Azji 1869 – 2006, Książka i Wiedza,
Warszawa 2006

Szymborski W., Irak: Casus belli, „Sprawy Międzynarodowe”, nr 2/2003, Akademia
Dyplomatyczna MSZ, Warszawa 2003

Szymborski W., Wojny z Irakiem a ład międzynarodowy, w: Dziekan M.M., Kończak
I. (red.), Arabowie – Islam – Świat, Ibidem, Łódź 2007
342

Świętek H., Wpływ służb wywiadowczych na kształtowanie polityki zagranicznej
państw
zachodnich
na
przykładzie
Stanów
Zjednoczonych,
„Sprawy
Międzynarodowe” nr 2/2013, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa
2013

The Iraq Money Tree, „New York Times” z 14 IV 2003 roku

The Kelly Affair: a haunted man, „The Observer” z 20 VII 2003 roku

Tunç H., What was it all about after all? The causes of the Iraq war, „Contemporary
Security Policy” tom 26 nr 2, sierpień 2005

Vaughan P., Zbigniew Brzeziński a neokonserwatywna polityka zagraniczna USA, w:
Dzielski W., Michnik W. (red.), Irak – dylematy amerykańskiej interwencji,
Księgarnia Akademicka, Kraków 2007

Vuillamy E., Israel seeks pipeline for Iraqi oil, „Guardian” z 20 IV 2003 roku

Warrick J., Lacking Biolabs, Trailers Carried Case for War, „The Washigton Post” z
12 IV 2006 roku

Wejkszner A., Irak: między dyktaturą a demokracją, w: Wojciechowski S. (red.), Irak
wczoraj i dziś: wybrane aspekty wewnętrzne i międzynarodowe, Wyższa Szkoła Nauk
Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu, Poznań 2005

White J., Ex-Commander in Iraq Faults War Strategy, „Washington Post” z 13 X
2007 roku

Wieck H.-G., Świat po wojnie w Iraku. Jak pokonać kryzys?, „Polski Przegląd
Dyplomatyczny”, nr 6 (16), listopad – grudzień 2003, Polski Instytut Spraw
Międzynarodowych, Warszawa 2003

Wieruszewski R., Recenzja: Michael Ignatieff (red.), “American Exceptionalism and
Human Rights”, Princeton University Press, Princeton 2005, 353 strony, „Polski
Przegląd Dyplomatyczny”, nr 6 (34), maj-czerwiec 2006, Polski Instytut Spraw
Międzynarodowych, Warszawa 2005

Wilson J.C., What I Didn’t Find in Africa, „New York Times” z 6 VII 2003 roku,

Winid B., Zagadnienia bezpieczeństwa międzynarodowego w stosunkach polsko –
amerykańskich w latach 1989 – 2000, w: Kuźniar R. (red.), Polska polityka
bezpieczeństwa 1989 – 2000, Wydawnictwo Naukowe „Scholar”, Warszawa 2001

Winter comes for a Beltway lion; Rumsfeld rose and fell with his conviction intact,
„Chicago Tribune” z 12 XI 2006 roku
343

Wojna B., Recenzja: Kathryn Sikkink, „Mixed Signals. U.S. Human Rights Policy and
Latin America”, Cornell University Press, London 2004, 259 stron, „Polski Przegląd
Dyplomatyczny” nr 1 (35), styczeń – luty 2007, Polski Instytut Spraw
Międzynarodowych, Warszawa 2007

Zachara M., Wojna sprywatyzowana – rola PMC (Private Military Companies)
podczas operacji „Iracka Wolność” oraz w procesie rekonstrukcji Iraku, w: Dzielski
W., Michnik W. (red.), Irak – dylematy amerykańskiej interwencji, Księgarnia
Akademicka, Kraków 2007

Zając J., Bliskowschodni kompleks niestabilności i bezpieczeństwa, w: R. Zięba (red.),
Bezpieczeństwo międzynarodowe po zimnej wojnie, Wydawnictwa Akademickie i
Profesjonalne, Warszawa 2008

Zając J., Koncepcja bezpieczeństwa USA, w: Zięba R. (red.), Bezpieczeństwo
międzynarodowe po zimnej wojnie, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne,
Warszawa 2008

Zając J., Koncepcja polityki zagranicznej USA po zimnej wojnie, w: Zając J. (red.),
Polityka zagraniczna USA po zimnej wojnie, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń
2006

Zając J., Polityka wobec Bliskiego Wschodu, w: Zając J. (red.), Polityka zagraniczna
USA po zimnej wojnie, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2006

Zawadzki M., Dzieci Falludży płacą za wojnę dorosłych, „Gazeta Wyborcza” z 5 III
2010 roku

Zdrada A., Recenzja: Andrew J. Bacevich, „American Empire: The Realities and
Consequences of U.S. Diplomacy”, Harvard University Press, Cambridge,
Massachusetts 2002, 302 strony, „Polski Przegląd Dyplomatyczny”, nr 4 (26), lipiec sierpień 2005, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2005

Zięba R., System bezpieczeństwa międzynarodowego ONZ – akcje w razie zagrożenia
i naruszenia pokoju, w: Symonides J. (red.), Organizacja Narodów Zjednoczonych:
Bilans i Perspektywy, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006
Artykuły internetowe

1992:
First
Draft
of
a
Grand
Strategy,
http://www.pbs.org/wgbh/pages/frontline/shows/iraq/themes/1992.html
344

Abourezk J., Review: The Israel Lobby and U.S. Foreign Policy by John J.
Mearsheimer and Stephen M. Walt, http://calitreview.com/256

Andrew Card, http://www.nndb.com/people/646/000024574/

Andrew
H.
Card,
jr.,
http://www.sourcewatch.org/index.php?title=Andrew_H._Card,_Jr.

Armia USA potwierdza śmierć liderów Al – Kaidy w Iraku, 19 IV 2010,
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80590,7789667,Armia_USA_potwierdza_
smierc_liderow_Al_Kaidy_w_Iraku.html

Assessing
Bush
Doctrine,
http://www.pbs.org/wgbh/pages/frontline/shows/iraq/themes/assess.html

Ayad Allawi, http://www.ayadallawi.com/page4/page4.html

Ballard
T.N.,
Dumouchelle
K.,
Key
Players
in
the
Plame
Affair,
http://www.washingtonpost.com/wpdyn/content/article/2005/10/20/AR2005102001487.html

Beinin
J.,
–
Pro
Israel
Hawks
and
the
Second
Gulf
War,
http://www.mediamonitors.net/joelbeinin2.html

Bowman R.M., Why War With Iraq? (It's Really About Saudi Arabia),
http://www.rmbowman.com/ssn/iraq2.htm

Brief History. The Organization of the Petroleum Exporting Countries (OPEC),
http://www.opec.org/aboutus/history/history.htm

Bush
Contradicted
On
Iraq
&
al
Qaeda?
Or
not?,
http://www.factcheck.org/article203.html

Bush
Contributors
Exposed,
http://www.knowthecandidates.org/ktc/bushcontributors.htm 
Bush's "16 Words" on Iraq & Uranium: He May Have Been Wrong But He Wasn't
Lying, http://www.factcheck.org/bushs_16_words_on_iraq_uranium.html

Caldwell D., George Bush's Theology: Does President Believe He Has Divine
Mandate? 12 II 2003, http://pewforum.org/news/display.php?NewsID=1994

Causes
Of
War
With
Iraq,
http://www.iraq-up-close-and-
personal.com/causesofwarwithiraq.html

Chatterjee
P.,
Bechtel
Wins
Iraq
War
Contracts,
http://www.corpwatch.org/article.php?id=6532
345

Cheney,
Richard
Bruce,
(1941
-
),
http://bioguide.congress.gov/scripts/biodisplay.pl?index=C000344

Chronology:
The
Evolution
of
the
Bush
Doctrine,
http://www.pbs.org/wgbh/pages/frontline/shows/iraq/etc/cron.html

CIA-
The
World
Factbook,
artykuł
na
temat
Iraku,
https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/iz.html#Econ

CIA-
The
World
Factbook,
artykuł
na
temat
USA,
https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/us.html

Claim
'separate
from
Iraq
dossier',
http://www.mirror.co.uk/news/latest/2009/12/08/claim-separate-from-iraq-dossier115875-21882734/

Cohen A., U.S. checking possibility of pumping oil from northern Iraq to Haifa, via
Jordan, http://www.haaretz.com/hasen/pages/ShArt.jhtml?itemNo=332835

Colin Powell, http://www.nndb.com/people/649/000022583/

Condoleezza Rice, http://www.nndb.com/people/205/000024133/

Cooley
J.K.,
An
old
Israel-Iraq
oilline
…
reopening?,
http://www.csmonitor.com/2003/0423/p11s01-coop.html

Death of Reporter Adds Suspicion to British and US Intelligence Plots,
http://muslimvillage.com/story.php?id=1053

Deputy Secretary Wolfowitz Interview with Sam Tannenhaus, Vanity Fair , 9 V 2003,
http://www.defense.gov/transcripts/transcript.aspx?transcriptid=2594

Dlaczego Halliburton tyle bierze za benzynę sprowadzaną do Iraku?, 30 X 2003,
http://wyborcza.pl/1,75248,1753236.html

Donald
H.
Rumsfeld,
http://www.sourcewatch.org/index.php?title=Donald_H._Rumsfeld

Donald Rumsfeld, http://www.nndb.com/people/634/000023565/

Douglas Feith, http://rightweb.irc-online.org/profile/Feith_Douglas

Douglas Feith, http://www.nndb.com/people/100/000047956/

Dowd A.W., Thirteen years: the causes and consequences of the war in Iraq,
http://findarticles.com/p/articles/mi_m0IBR/is_3_33/ai_109580224/?tag=content;col1

Dreyfuss
R.,
The
Thirty-Year
Itch,
http://www.motherjones.com/news/feature/2003/03/ma 273_01.html
346

Eldar A., Infrastructure Minister Paritzky dreams of Iraqi oil flowing to Haifa,
http://www.haaretz.com/hasen/pages/ShArt.jhtml?itemNo=278572

Excerpts
from
1992
Draft
“Defense
Planning
Guidance”,
http://www.pbs.org/wgbh/pages/frontline/shows/iraq/etc/wolf.html

Ex-spy
chief
says
Iraqi
WMD
claims
not
manipulated,
http://news.bbc.co.uk/2/hi/8401473.stm

Farzana N., Control of Oil: the Real Objective of US Invasion of Iraq?,
http://www.issi.org.pk/journal/2003_files/no_2/article/4a.htm

Former Deputy Secretary of State Richard Lee Armitage, http://georgewbushwhitehouse.archives.gov/government/armitager-bio.html

George Tenet Biography, http://www.biography.com/articles/George-Tenet-244622

George Tenet, http://www.nndb.com/people/206/000024134/

Going
it
alone?,
http://www.pbs.org/wgbh/pages/frontline/shows/iraq/themes/alone.html

Greenpeace
przeciwko
wojnie,
http://www.wos.org.pl/instytucje/swiat/greenpeace.html 
Hayes
S.F.,
Case
closed,
24
XI
2003,
http://www.weeklystandard.com/Content/Public/Articles/000/000/003/378fmxyz.asp

Heard
G.,
Threat
to
dollar
the
real
cause:
US
attack
62
procent,
on
Iraq,
http://www.dawn.com/2003/04/07/ebr1.htm

Irak:
Frekwencja
w
wyborach
wyniosła
9
III
2010,
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80590,7640004,Irak__Frekwencja_w_wy
borach_wyniosla_62_procent.html

Iraq Body Count, http://www.iraqbodycount.org/

Iraq Coalition Military Fatalities By Year, http://www.icasualties.org/

Iraq,
the
Middle
East,
and
Beyond?,
http://www.pbs.org/wgbh/pages/frontline/shows/iraq/themes/beyond.html

Johnston
L.,
Kay:
'We
Were
Almost
All
Wrong',
28
I
2004,
I
2001,
http://www.cbsnews.com/stories/2004/01/29/iraq/main596595.shtml

Karl Rove, http://www.nndb.com/people/353/000022287/

Karl Rove, http://www.sourcewatch.org/index.php?title=Karl_Rove

Kay
K.,
Analysis:
Oil
and
the
Bush
cabinet,
29
http://news.bbc.co.uk/2/hi/americas/1138009.stm
347

Klare M.T., It's the Oil, Stupid, http://www.thenation.com/doc/20030512/klare

Kontrolerzy
potwierdzają,
że
Halliburton
zawyża
koszty,
12
III
2004,
I
2010,
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,52981,1963561.html

Kuzyn
Saddama,
znany
jako
Chemiczny
–
Ali
stracony,
25
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80590,7492262,Kuzyn_Saddama__znany
_jako_Chemiczny_Ali___stracony.html

La
Guardia
A.,
oil
Iraq-Israel
pipeline
‘to
reopen’,
http://www.telegraph.co.uk/news/worldnews/middleeast/israel/1433699/Iraq-Israeloil-pipeline-to-reopen.html

Lakhdar Brahimi: Special Adviser to the Secretary – General, styczeń 2004,
http://www.un.org/News/dh/iraq/brahimi-bio-jan04.htm

Lalik K., Przewodnik wyborczy po Iraku (cz. 2): Główne bloki polityczne,
http://www.kurd.pl/Article16.html

Large
bombings
claim
ever
more
lives,
4
X
2007,
http://www.iraqbodycount.org/analysis/numbers/biggest-bombs/

Lewis Libby, http://www.nndb.com/people/416/000045281/

Libby
Lewis
„Scooter”,
http://www.rightweb.irc-
online.org/profile/Libby_I._Lewis_Scooter

Longley
R.,
2004
Presidential
Campaign
Contributions
by Industry,
http://usgovinfo.about.com/od/thepoliticalsystem/a/industrybucks.htm

Military Statistics: Gulf War Coalition Forces (most recent) by country,
http://www.nationmaster.com/graph/mil_gul_war_coa_for-military-gulf-warcoalition-forces

Moyers
B.,
My
Fellow
Texan,
www.pbs.org/moyers/journal/blog/2007/08/my_fellow_texan.html

Multi – National Force Iraq Contributors, http://www.mnf-iraq.com/contributors/

Nienałtowski M., Jurczyński J., Penconek A., Euro/dolar najwyżej w historii, 19 XII
2003,
http://www.money.pl/pieniadze/komentarze/artykul/euro;dolar;najwyzej;w;historii,42,
0,32042.html

Palast
G.,
Secret
US
plans
for
Iraq's
oil,
17
III
2005,
http://news.bbc.co.uk/2/hi/programmes/newsnight/4354269.stm
348

Paul
J.A.,
Iraq:
the
Struggle
for
Oil,
VIII
2002,
http://www.globalpolicy.org/component/content/article/185/40471.html

Paul
J.A.,
Oil
Companies
in
Iraq,
XI
2003,
http://www.globalpolicy.org/component/content/article/185/40586.html

Paul
J.A.,
Oil
in
Iraq:
The
Heart
of
the
Crisis,
XII
2002,
http://www.globalpolicy.org/component/content/article/185/40510.html

Paul Wolfowitz, http://www.nndb.com/people/290/000023221/

President
Nixon
on
Donald
Rumsfeld,
http://www.whitehousetapes.net/clips/rmn_rumsfeld.html

Profile: Dr David Kelly, http://news.bbc.co.uk/2/hi/uk_news/politics/3076869.stm

Renner
M.,
Iraq's
other
looting,
http://www.atimes.com/atimes/Middle_East/EG11Ak01.html

Richard Armitage, http://www.nndb.com/people/416/000024344/

Richard Myers, http://www.nndb.com/people/309/000024237/

Saudi
Arabian
Exports
&
Imports,
http://import-
export.suite101.com/article.cfm/saudi_arabian_exports_imports

Schwartz
N.D.,
Rumsfeld's
growing
stake
in
Tamiflu.
Defense Secretary, ex-chairman of flu treatment rights holder, sees portfolio value
growing,
31
X
2005,
http://money.cnn.com/2005/10/31/news/newsmakers/fortune_rumsfeld/

Sergio
Vieira
de
Mello,
http://www.sergiovdmfoundation.org/wcms/index.php?option=com_content&view=ar
ticle&id=46&Itemid=55&lang=en

Shah A., World Military Spending, http://www.globalissues.org/article/75/worldmilitary-spending

Stefanicki
R.,
USA
w
kieszeni
Arabów,
23
VII
2004,
http://wyborcza.pl/1,86701,4354610.html

Stritof
B.,
Stritof
S.,
Marriages
of
Saddam
Hussein,
http://marriage.about.com/od/infamous/p/saddamhussein.htm

Supreme
Council
for
Islamic
Revolution
in
Iraq
(SCIRI)
http://www.globalsecurity.org/military/world/para/sciri.htm

Taylor T., David Kelly. Model weapons inspector in Russia and then in Iraq,
http://www.independent.co.uk/news/obituaries/david-kelly-548507.html
349

The Cause for the Iraq War, http://skeptically.org/curpol/id2.html

The War Behind Closed Doors, http://www.pbs.org/wgbh/pages/frontline/shows/iraq/

Timeline: Hutton report, http://news.bbc.co.uk/2/hi/uk_news/politics/3099378.stm

U.S., U.K. Waged War on Iraq Because of Oil, Blair Adviser Says,
http://www.bloomberg.com/apps/news?pid=newsarchive&sid=ahJS35XsmXGg&refe
r=top_world_news-redirectoldpage

US
chief
Iraq
arms
expert
quits,
24
I
2004,
Weaken
OPEC,
http://news.bbc.co.uk/2/hi/americas/3424831.stm

Vieth
W.,
Iraq
Regime
Change
Could
http://articles.latimes.com/2002/oct/27/business/fi-opec27

Walczak
S.,
Afera
Karabinowa,
13
X
1993,
http://new-
arch.rp.pl/artykul/7774_Afera_karabinowa.html

Waszczuk P., Senacki plan ratowania gospodarki USA i branży IT, 11 II 2009,
http://www.mspstandard.pl/news/336573/Senacki.plan.ratowania.gospodarki.USA.i.b
ranzy.IT.html

Węglarczyk B., Afera Halliburtona - prezydent Bush w ogniu krytyki, 12 XII 2003,
http://wyborcza.pl/1,75248,1823603.html

Wheeler
B.,
A
year
on
from
the
death
of
David
Kelly,
http://news.bbc.co.uk/2/hi/uk_news/politics/3901183.stm

White House Backs Off Iraqi Uranium Claim, Agencja France Presse, 8 VII 2003,
http://www.commondreams.org/headlines03/0708-09.htm

WMD
emphasis
was
'bureaucratic',
29
V
2003,
http://news.bbc.co.uk/2/hi/middle_east/2945750.stm

Wybory
w
Iraku:
osiem
prowincji
dla
premiera,
14
III
2010,
http://www.wprost.pl/ar/189607/Wybory-w-Iraku-osiem-prowincji-dla-premiera/

Wyniki wyborów w Iraku. Premier chce liczyć od nowa, 26 III 2010,
http://www.polskieradio.pl/wiadomosci/swiat/artykul150269.html

Zabito
dowódcę
Al
–
Kaidy
w
północnym
Iraku,
20
IV
2010,
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80590,7792303,Zabito_dowodce_Al_Kaid
y_w_polnocnym_Iraku.html

Zawadzki
M.,
Do
urn
mimo
bomb,
7
III
2010,
http://wyborcza.pl/1,86701,7636348,Do_urn_mimo_bomb.html
350

Zawadzki
M.,
Imperium
przegrywa
z
chaosem,
19
VII
2008,
http://wyborcza.pl/dziennikarze/1,84008,5470326,Imperium_przegrywa_z_chaosem.h
tml

Zawadzki M., Iracka korupcja: miliardy poszły w błoto, 1 VIII 2007,
http://wyborcza.pl/1,86701,4354610.html

Zawadzki
M.,
Miliardy
zaginione
w
Iraku,
15
III
2010,
http://wyborcza.pl/1,76842,7660109,Miliardy_zaginione_w_Iraku.html

Zunes
S.,
The
Israel
Lobby:
How
powerful
is
it
really?,
http://www.atimes.com/atimes/Middle_East/HE23Ak01.html
Źródła ilustracji

CIA – The World Factbook, https://www.cia.gov/library/publications/the-worldfactbook/maps/maptemplate_iz.html

Iraq
2003
occupation,
http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Iraq_2003_occupation.png; warunki licencji
na używanie ilustracji: http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/

The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection,
http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/txu-oclc-192062619middle_east_pol_2008.jpg

The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection,
http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/iraq_ethno_2003.jpg

The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection,
http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asi+a/kurdish_86.jpg

The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection,
http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/kurdish_lands_92.jpg

The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection,
http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/iraq_kurdish_areas_2003.jpg

The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection,
http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/iraq_oil_2003.jpg

The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection,
http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/iraq_oil_industry_1953.jpg
351