Wojna z Irakiem w 2003 roku w polityce Stanów Zjednoczonych
Transcription
Wojna z Irakiem w 2003 roku w polityce Stanów Zjednoczonych
Uniwersytet Warszawski Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Mgr Hubert Świętek Wojna z Irakiem w 2003 roku w polityce Stanów Zjednoczonych Ameryki. Motywy i uwarunkowania Praca doktorska napisana pod kierunkiem prof. dr. hab. Romana Kuźniara Pracę przyjmuję: Warszawa 2014 Spis treści Wstęp ...................................................................................................................................................... 5 I. Uwarunkowania historyczne.............................................................................................................. 13 1. Irak starożytny i średniowieczny ................................................................................................... 13 2. Pod panowaniem osmańskim i brytyjskim ................................................................................... 17 3. Irak niepodległy............................................................................................................................. 22 4. Okres rządów partii Baas i Saddama Husajna ............................................................................... 24 II. Rola Stanów Zjednoczonych w świecie: między przywództwem a imperializmem .......................... 29 1. Imperium amerykańskie ............................................................................................................... 29 2. Przywództwo USA w świecie po zimnej wojnie ............................................................................ 32 3. Administracja George’a W. Busha i plan przekształcenia światowego przywództwa w światową dominację USA .................................................................................................................................. 36 III. Podłoże ideologiczne i doktrynalne polityki administracji George’a W. Busha ............................... 48 1. Neokonserwatyzm ........................................................................................................................ 48 2. Doktryna Busha ............................................................................................................................. 63 2.1. 11 września 2001 ................................................................................................................... 63 2.2. Wojna z terroryzmem ............................................................................................................ 65 2.3. Oś zła ...................................................................................................................................... 70 2.4. Wojna prewencyjna ............................................................................................................... 79 2.5. Doktryna jednego procenta ................................................................................................... 83 2.6. Idealizm i demokratyczny pokój ............................................................................................ 84 2.7. Wojna ze złem ........................................................................................................................ 86 2.8. Militaryzm .............................................................................................................................. 89 IV. Obalić Saddama Husajna ................................................................................................................. 92 1. Krwawy tyran ................................................................................................................................ 92 2. Polityka USA wobec reżimu partii Baas i Saddama Husajna ....................................................... 102 2.1. Polityka USA wobec reżimu partii Baas i Saddama Husajna do końca kadencji Georga Busha seniora......................................................................................................................................... 102 2.2. „Wojna niedokończona” ...................................................................................................... 105 2.3. Polityka administracji W.J. Clintona wobec reżimu Saddama Husajna ............................... 108 2.4. Administracja G.W. Busha – droga do wojny z Irakiem i obalenie Saddama Husajna ......... 111 V. Uwarunkowania wewnętrzne polityki amerykańskiej .................................................................... 121 1. Motyw zemsty za zamachy z 11 września 2001 r. ...................................................................... 121 2. Motyw strachu po zamachach 11 września 2001 r..................................................................... 125 3. Mesjanizm społeczeństwa amerykańskiego ............................................................................... 128 2 4. Mechanizm amerykańskiej propagandy ..................................................................................... 131 5. Wojna z Irakiem a inne kwestie, mogące wpływać na szanse wyborcze G.W. Busha ................ 132 VI. Uwarunkowania regionalne amerykańskiej polityki wobec Iraku ................................................. 135 1. Znaczenie regionu i polityka USA wobec Bliskiego Wschodu ..................................................... 135 2. Eliminacja reżimu stanowiącego zagrożenie dla stabilności regionu ......................................... 141 3. Wizerunek USA na Bliskim Wschodzie ........................................................................................ 150 VII. Uwarunkowania ekonomiczne ..................................................................................................... 154 1. Znaczenie ropy naftowej dla światowej gospodarki ................................................................... 154 2. Amerykańska polityka surowcowo – energetyczna za kadencji G.W. Busha oraz jego poprzedników ................................................................................................................................. 158 3. Iracki potencjał surowcowy ........................................................................................................ 166 4. Czynnik ekonomiczny w historii Iraku ......................................................................................... 168 5. Zabezpieczenie szybów naftowych ............................................................................................. 179 5. Rywalizacja z Chinami o złoża ropy naftowej.............................................................................. 181 VIII. Uwarunkowania wojskowe .......................................................................................................... 183 1. Perspektywa łatwego zwycięstwa .............................................................................................. 183 2. Przygotowania wojenne.............................................................................................................. 194 3. Przebudowa sił zbrojnych i odejście od doktryny Powella ......................................................... 200 4. Wojna z Irakiem jako wojna prewencyjna .................................................................................. 206 IX. Uwarunkowania prawne, instytucjonalne i humanitarne ............................................................. 208 1. Działalność ONZ w sprawie Iraku ................................................................................................ 208 2. Argumentacja prawna USA – analiza i krytyka ........................................................................... 218 3. Kryzys ONZ .................................................................................................................................. 222 4. Uwarunkowania humanitarne .................................................................................................... 223 4.1. Humanitarne motywy obalenia Saddama Husajna i przebudowy Iraku .............................. 224 4.2. Uwarunkowania humanitarne ............................................................................................. 225 4.3. Działania USA a kwestie humanitarne ................................................................................. 230 X. Przebudowa Iraku – uwarunkowania wewnętrzne i podejmowane działania ............................... 238 1. Uwarunkowania powojennej przebudowy Iraku ........................................................................ 239 1.1. Wewnętrzne podziały etniczne i religijne ............................................................................ 239 1.2. Spuścizna dyktatury i perspektywy demokracji w Iraku ...................................................... 252 1.3. Opozycja antysaddamowska ................................................................................................ 257 1.4. Polityczne znaczenie islamu i przywódców religijnych ........................................................ 263 1.5. Wpływ innych państw regionu na sytuację w Iraku............................................................. 266 3 2. Przedwojenna koncepcja powojennej przebudowy Iraku .......................................................... 268 3. Jay Garner i Biuro Odbudowy i Pomocy Humanitarnej (ORHA) Departamentu Obrony – koncepcja i działalność.................................................................................................................... 277 4. Paul Bremer i Tymczasowa Władza Koalicyjna (CPA) – koncepcja i działalność ......................... 283 5. Wojna w Iraku – przyczyny konfliktu wewnętrznego ................................................................. 309 Zakończenie ........................................................................................................................................ 314 Bibliografia .......................................................................................................................................... 323 4 Wstęp „Przyrzekłeś im chleb niebieski, lecz znowu powtarzam: czy może się on równać w oczach słabego, wieczni występnego i wiecznie niewdzięcznego rodzaju ludzkiego z chlebem ziemskim? I jeżeli za Tobą, w imię chleba niebieskiego, pójdą tysiące i dziesiątki tysięcy, to cóż się stanie z milionami i dziesiątkami tysięcy milionów istot, które nie będą miały tyle mocy, aby wzgardzić chlebem ziemskim dla niebieskiego? Czy może drogie są Tobie tylko owe dziesiątki tysięcy wielkich i silnych, a pozostałe miliony, liczne jak piasek morski, słabych, lecz kochających Cię, mają być tylko materiałem dla wielkich i silnych?” - Fiodor Dostojewski, „Bracia Karamazow”1 Wojna z Irakiem, rozpoczęta 20 marca 2003 r. od rakietowego ataku na domniemaną kryjówkę Saddama Husajna i jego rodziny oraz akcjami specjalnymi, po których nastąpiła zmasowana inwazja sił amerykańsko – brytyjskich, wspieranych przez Australijczyków i Polaków – była najważniejszą z dotychczasowych wojen XXI wieku. Ten krótki konflikt zbrojny, zakończony oficjalnie już 1 maja tego samego roku poprzez słynne przemówienie prezydenta George’a W. Busha na pokładzie lotniskowca USS Abraham Lincoln – miał bowiem długofalowe skutki nie tylko dla bezpośrednio zaangażowanych aktorów, ale też dla ładu regionalnego na Bliskim Wschodzie i dla całego porządku światowego. Wojna ta, która według jej autorów i planistów miała być sprawiedliwą wojną prowadzoną w słusznej sprawie, a która jednocześnie ugruntować miała amerykańską potęgę i dać wyraz jej dominującej pozycji w świecie – okazała się strategiczną klęską. Klęską, która razem z globalnym kryzysem ekonomicznym spowodowała erozję pozycji Stanów Zjednoczonych jako ufnego we własne siły, jedynego globalnego supermocarstwa. Świat po Iraku jest inny – ale nie w takim sensie, jak wyobrażali to sobie Dick Cheney, Donald Rumsfeld czy Paul Wolfowitz. Zamiast udowodnić i skonsolidować amerykańską supremację w świecie, wojna ta przyczyniła się do jej relatywnego załamania, co miało skutki dla całego globalnego układu sił. Przede wszystkim jednak skazała Irakijczyków – tych, dla których miała być wybawieniem od tyranii – na życie w jednym z najniebezpieczniejszych miejsc na świecie. Geneza niniejszej pracy wiąże się z moimi zainteresowaniami kwestiami bezpieczeństwa międzynarodowego i polityką zagraniczną Stanów Zjednoczonych. Wojna z 1 Fiodor Dostojewski, Bracia Karamazow, przekład Aleksandra Wata, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1998, tom 1, księga 5, s. 307. 5 Irakiem zwróciła moją uwagę ze względu na jej znaczenie dla bezpieczeństwa regionalnego na Bliskim Wschodzie oraz implikacje dla bezpieczeństwa globalnego. Jak stwierdził prof. Bolesław Balcerowicz, „spośród wszystkich – nielicznych na szczęście – wojen przełomu wieków, wojna w Iraku była tą najważniejszą, tą najbardziej znaczącą.”2 Z powodu wagi zagadnienia, zdefiniowanie jego uwarunkowań oraz motywacji aktorów wpływających na przebieg wydarzeń jest niezwykle istotnym zadaniem dla nauki o stosunkach międzynarodowych. Do dziś trwają spory, co było przyczyną podjęcia decyzji o tej wojnie. Ścierają się poglądy o jej ekonomicznym uzasadnieniu, wyrażane w sloganie „wojna za ropę”; poglądy spiskowe, wskazujące na kłamstwa leżące u jej podłoża; wreszcie teorie mówiące o mispercepcji rzeczywistości, której ulegli amerykańscy decydenci wobec wad systemowych kreowanych przez nich amerykańskich instytucji bezpieczeństwa. Mnogość tych koncepcji potwierdza jedynie fakt, że wojny tej nie da się w prosty, intuicyjny sposób uzasadnić. Dość łatwo można poddać weryfikacji amerykańskie twierdzenia o broni masowego rażenia, którą miał dysponować nieobliczalny reżim Saddama Husajna, co było główną przyczyną rozpoczęcia wojny. Podobnie prostym zadaniem jest przyjrzenie się twierdzeniom o związkach tego reżimu z ugrupowaniami terrorystycznymi. Szczególnych trudności nie nastręcza również analiza interesów ekonomicznych, jakie Stany Zjednoczone i ich partnerzy mieli w Iraku, podobnie jak amerykańskich planów demokratycznej przebudowy tego państwa oraz, w konsekwencji, całego regionu Bliskiego Wschodu. Jednocześnie jednak to wokół tych kwestii koncentrują się spory i polemiki, dotyczące przyczyn wojny. Są to dyskusje cenne, dotyczą bowiem podstawowych, bezpośrednich przyczyn amerykańskiej decyzji o ataku na Irak. Jednak przyczyny te nie kończą się na tych zagadnieniach, a koncentracja wyłącznie na nich może prowadzić do oderwania tej bardzo ważnej wojny od kontekstu, w którym się rozgrywała. Decyzje polityczne nie są podejmowane w próżni. Są kształtowane zarówno przez idee, jak i osobowości oraz aktualną rzeczywistość krajową i międzynarodową. Omawiając wielkie wydarzenia, z konieczności koncentrujemy się na ich najważniejszych aspektach. Różni autorzy w różny sposób mogą podchodzić do kwestii wagi poszczególnych z tych aspektów, z czasem jednak nauka dochodzi do intersubiektywnego konsensusu co do ich katalogu. Z biegiem czasu natomiast zaciera się coraz bardziej całe bogactwo świata poza 2 B. Balcerowicz, Aspekty strategiczne wojny z Irakiem, w: „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004, s. 356. 6 tym katalogiem, który istniał w chwili rozgrywania się omawianych wydarzeń. Grozi to oderwaniem dyskusji naukowych od szerzej pojmowanej rzeczywistości – takiej, jaką była w momencie historycznym, do którego się odnosimy. Rodzi to szereg zagrożeń – utrudnia weryfikację stawianych twierdzeń, spłyca spojrzenie na problemy poprzez oderwanie ich od podłoża, wreszcie może powodować przykładanie historycznie późniejszych schematów rzeczywistości do czasów wcześniejszych. Im bardziej oddalamy się od opisywanych zdarzeń, tym trudniej jest uchwycić ich kontekst. Znacznie łatwiej jest bowiem zdefiniować interesy stron, niż ich nastroje w chwili działania. Prostszym zadaniem jest odtworzenie łańcucha podejmowania decyzji, niż spojrzenie w głąb psychiki decydentów. Co więcej, weryfikacja bezpośrednich przyczyn zdarzeń jest znacznie bardziej efektowna i namacalna, niż opisywanie ich kontekstu. Zrozumienie rzeczy nie ogranicza się jednak do spreparowania syntezy. Jest ona warunkiem nieodzownym, lecz niewystarczającym do wniknięcia w głąb sensu opisywanych fenomenów. Celem niniejszego opracowania jest porównanie motywacji amerykańskich przywódców w chwili podejmowania decyzji o rozpoczęciu wojny z istniejącymi wówczas uwarunkowaniami, mającymi podstawowe znaczenie dla szans powodzenia polityki Waszyngtonu wobec Iraku. Porównane zostaną idee i ideologia leżące u podłoża amerykańskiej polityki oraz poszczególne motywy amerykańskiego zaangażowania z różnymi aspektami świata rzeczywistego. Chodzi zatem o uwiecznienie rzeczywistości w chwili wybuchu wojny z Irakiem w 2003 r. w możliwie wielu jej aspektach – w sferze historii, osobowości, idei, w rozmaitych aspektach międzynarodowych i wewnętrznych; o próbę odtworzenia świata, jakim był w okresie poprzedzającym wojnę – gdyż to właśnie ten świat, jego idee i ludzie go zamieszkujący kształtowali wówczas rzeczywistość. Praca stanowi próbę znalezienia odpowiedzi na pytanie, czy oparta na ideologii neokonserwatyzmu polityka ekipy G. W. Busha wobec Iraku mająca na celu przebudowę tego państwa miała szanse na powodzenie przy istniejących różnorodnych uwarunkowaniach wewnętrznych i międzynarodowych. Spośród metod badawczych stosował będę przede wszystkim analizę i krytykę piśmiennictwa oraz krytykę źródłową, pomocniczo zaś – elementy metody statystycznej, w celu uchwycenia pewnych istotnych tendencji. Niniejsza praca nie stanowi próby interpretacji wojny z Irakiem zgodnie z założeniami któregoś z wielkich paradygmatów nauki o stosunkach międzynarodowych. Stanowi natomiast próbę krytycznej analizy jednej z teorii tej nauki – ujęcia neokonserwatywnego, które najbliższe było amerykańskim decydentom 7 w czasach administracji G.W. Busha; ujęcia, stanowiącego swoistą syntezę realistycznego zabiegania o realizację własnych interesów, podbudowanego idealistycznym poczuciem misji amerykańskiego narodu. Sposób analizy tematu oraz poglądy autora zbliża niniejsze opracowanie do pozycji konstruktywistycznych. Chodzi o takie elementy, jak: przekonanie o intersubiektywnej, konstruowanej społecznie naturze interesu narodowego, bezpieczeństwa narodowego i jego zagrożeń oraz szczególnej roli elit, symboli, metafor i wyobrażeń w ich kształtowaniu; założenie, że praktyka międzynarodowa potwierdza pozycję państwa w systemie międzynarodowym; przekonanie o znaczeniu wartości, prawa i instytucji międzynarodowych dla motywowania międzynarodowych; dostrzeganie znaczenia oraz uzasadniania aktorów działań pozapaństwowych aktorów i krytyka państwocentrycznego obrazu świata. Nie chodzi jednak o narrację zgodną z założeniami tej teorii, lecz raczej o konstatację faktu, że wiele jej elementów okazuje się użytecznych przy analizowaniu istniejących zjawisk (w szczególności napięcie między amerykańskim konstruktem interesów narodowych a światem rzeczywistym). Spośród danych źródłowych szczególnie istotne znaczenie mają oficjalne dokumenty analityczne i planistyczne, pozwalające odtworzyć postrzeganie świata przez amerykańskich decydentów oraz istotę ich zamierzeń względem Iraku, szczególnie w aspekcie jego demokratycznej przebudowy. Chodzi tu o takie dokumenty , jak: Strategia Bezpieczeństwa Narodowego USA z 19 września 2002 r., dokument rządowy Pre-war Planning for Post-war Iraq, brytyjskie Downing Street Memo czy rozkazy Tymczasowej Władzy Koalicyjnej w Iraku. Duże znaczenie mają też oficjalne przemówienia i oświadczenia amerykańskich przywódców, takie jak: przemówienia prezydenta G.W. Busha, wystąpienie sekretarza stanu Collina Powella w Radzie Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych z 5 lutego 2003 r. czy oświadczenie Douglasa Feitha przed senacką komisją ds. stosunków międzynarodowych z 11 lutego 2003 r. Istnieją też wartościowe oficjalne raporty dotyczące opisywanych zagadnień, np. materiały Narodowej Komisji ds. Ataków Terrorystycznych na Stany Zjednoczone czy Irackiej Grupy Badawczej, raport dla Kongresu dotyczący struktury społeczno – politycznej Iraku3 czy raport specjalnej komisji ds. wywiadu na temat przedwojennych ocen wywiadowczych sytuacji w Iraku 4. Spośród opracowań statystycznych na szczególną uwagę zasługują: raport dla Kongresu USA dotyczący kosztów operacji w ramach tzw. światowej wojny z terroryzmem, dane makroekonomiczne Departamentu 3 Hassan H.D., Iraq: Tribal Structure, Social, and Political Activities, “CRS Report for Congress”, Congressional Research Service, raport z 15 III 2007 roku, https://www.policyarchive.org/handle/10207/4471 4 Report of the Select Committee on Intelligence on the U.S. Intelligence Community’s Prewar Intelligence Assessments on Iraq z 9 VII 2004 roku, http://www.gpoaccess.gov/serialset/creports/iraq.html 8 Handlu USA, dane na temat bilansu energetycznego USA podawane przez U.S. Energy Information Administration czy kolejne edycje polskich Roczników Statystycznych. Znakomitymi źródłami statystycznymi w zakresie szacowania liczby ofiar wojny są strony internetowe www.iraqbodycount.org oraz www.icasualties.org. Z uwagi na niejasne motywy działania amerykańskich decydentów w kontekście decyzji o ataku na Irak podstawowe znaczenie ma analiza istniejącej literatury. Powstało na ten temat dość dużo publikacji, także w języku polskim, jednak są one bardzo rozproszone. Prowadzenie badań w tym zakresie przypomina niekiedy technikę wywiadu mozaikowego – polega na zbieraniu strzępków wiedzy z licznych źródeł w celu próby dotarcia do sedna problemów. Nie udało mi się dotrzeć do żadnej publikacji – polskiej bądź zagranicznej – która w sposób całościowy opisywałaby uwarunkowania, motywy, przyczyny, przebieg i skutki wojny z Irakiem oraz późniejszej wojny w Iraku.5 W licznych artykułach opisane są wybrane zagadnienia, powstało też wiele książek koncentrujących się na wycinku zjawiska (np. na przyczynach ekonomicznych). Literatura jest obfita i daje podstawy do stworzenia syntezy, jednak nie jest to zadanie proste. Przy pisaniu pracy bardzo przydatną pozycją okazał się „Rocznik Strategiczny”, szczególnie jego edycja 2003/2004, zawierająca specjalne Dossier, w całości poświęcone wojnie z Irakiem. Artykuły tam zamieszczane charakteryzują się wysokim poziomem naukowym oraz wyważonym krytycyzmem, co jest szczególnie cenne w kontekście atmosfery naukowej, medialnej i politycznej, jaka panowała wówczas w Polsce w kontekście wojny z Irakiem. Redaktorem naczelnym „Rocznika Strategicznego” jest prof. Roman Kuźniar, którego liczne publikacje były dla mnie inspiracją do krytycznego myślenia o amerykańskiej polityce zagranicznej, w szczególności w kontekście kwestii irackiej. W „Roczniku” swe prace na interesujący nas temat publikowali tak znakomici naukowcy, jak prof. Bolesław Balcerowicz, dr Agnieszka Bieńczyk – Missala, dr Rafał Domisiewicz, dr Wiesława Lizak, dr Marek Madej czy dr Kamila Pronińska. Nieocenionym źródłem wiedzy na temat kulisów podejmowania decyzji w Waszyngtonie są książki Boba Woodwarda, w szczególności dwie (spośród czterech poświęconych administracji George’a W. Busha) – Plan Ataku i Stan Zakłamania. Dzięki przyjętej metodzie badawczej (dziesiątki wywiadów z uczestnikami opisywanych wydarzeń) 5 Należy rozróżnić te dwa konflikty – wojnę z Irakiem w 2003 r., czyli międzypaństwowy konflikt zbrojny rozpoczęty atakiem USA i ich sojuszników na Irak 20 marca 2003 r., oraz toczoną po jej zakończeniu i będącą konsekwencją destabilizacji wewnętrznej w tym kraju wojnę w Iraku, czyli umiędzynarodowiony konflikt wewnętrzny między siłami okupacyjnymi/stabilizacyjnymi a różnorodnymi grupami rebelianckimi oraz pomiędzy różnymi grupami społeczeństwa irackiego. 9 uzyskujemy widok niejako „od wewnątrz” na procesy decyzyjne, zachodzące w Białym Domu czy Pentagonie. Dla osadzenia amerykańskiej polityki wobec Iraku w szerszym kontekście porządku światowego oraz globalnej strategii niezwykle wartościowe są prace prof. Zbigniewa Brzezińskiego. Należy również wspomnieć o niezwykle cennych publikacjach profesora Marka M. Dziekana, arabisty, znawcy tematyki irackiej, przy tym naukowca krytycznie patrzącego na rzeczywistość, starającego się unikać uproszczeń nawet w odniesieniu do tak politycznie drażliwego tematu jak sprawa dziedzictwa rządów Saddama Husajna. Kolejną istotną pozycją jest niezwykle obszerne opracowanie Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy pod redakcją prof. Janusza Symonidesa, a także artykuły tego badacza oraz prof. W. Czaplińskiego dotyczące prawnych aspektów konfliktu irackiego. Ciekawą analizę wojny z Irakiem z punktu widzenia różnych teorii stosunków międzynarodowych przeprowadził dr Jacek Czaputowicz w swym studium Teorie stosunków międzynarodowych: krytyka i systematyzacja. Warto też wspomnieć o zbiorach esejów Irak wczoraj i dziś pod redakcją prof. S. Wojciechowskiego oraz Irak – dylematy amerykańskiej interwencji pod redakcją Witolda Dzielskiego i Wojciecha Michnika. W tym ostatnim opracowaniu szczególnie wartościowy jest artykuł Wojciecha Michnika pt. Długa droga do wojny – USA i przyczyny II wojny w Zatoce Perskiej, w którym autor przedstawia uwarunkowania polityki administracji George’a W. Busha wobec Iraku, osadzając ją w szerszym kontekście historycznym. W zakresie ekonomicznych duże znaczenie mają prace prof. Romana Skarżyńskiego, dr Adrianny Łukaszewicz oraz dr Aleksandry Jarczewskiej – Romaniuk, zaś w zakresie systematyzacji amerykańskich koncepcji bezpieczeństwa oraz polityki bliskowschodniej Waszyngtonu – prace dr Justyny Zając. Dużą wartość mają też prace dr Marcina Andrzeja Piotrowskiego, poruszające szereg istotnych z punktu widzenia przedmiotu pracy zagadnień, zarówno praktycznych, jak i ideologicznych. W odtwarzaniu przebiegu wydarzeń przydatne okazały się też liczne artykuły prasowe oraz internetowe. Ciekawe, choć politycznie stronnicze są też opracowania lewicowych badaczy, takie jak Doktryna Szoku Naomi Klein, Hegemonia albo przetrwanie N. Chomskiego czy Devastating Society pod redakcją B. Hamma. Pisząc niniejszą pracę korzystałem też ze swoich wcześniejszych badań w tym zakresie – książki Wojna z Irakiem w 2003 roku. Główne Przyczyny oraz opublikowanego w „Sprawach Międzynarodowych” artykułu Wpływ służb wywiadowczych na kształtowanie polityki zagranicznej państw zachodnich na przykładzie Stanów Zjednoczonych. Struktura pracy opiera się na podziale rzeczowym zagadnienia. Otwierają ją dwa rozdziały wstępne. Pierwszy przedstawia ogólny rys historii Iraku, mający na celu 10 wprowadzenie w tematykę iracką, a także osadzenie późniejszego wywodu w kontekście tysięcy lat historii Iraku. Drugi rozdział jest próbą rozważenia roli Stanów Zjednoczonych w systemie międzynarodowym zarówno w okresie poprzedzającym wojnę, jak i w jej przededniu, kiedy to rola ta została na nowo zdefiniowana przez administrację George’a W. Busha. Rozdział trzeci poświęcony jest ideologicznemu i doktrynalnemu podłożu amerykańskiej polityki w czasach administracji G.W. Busha, mającemu kluczowe znaczenie z punktu widzenia motywacji działań wobec Iraku w 2003 roku. Naszkicowane w pierwszym rozdziale ogólne podłoże motywacyjne zostanie w toku dalszego wywodu odniesione do poszczególnych, szczegółowych aspektów motywacyjnych amerykańskiej polityki oraz skonfrontowane z rzeczywistymi uwarunkowaniami jej prowadzenia. W rozdziale czwartym przyjrzymy się postaci Saddama Husajna i jego reżimu oraz wcześniejszej polityce amerykańskiej w tym zakresie; reżimu, którego usunięcie G.W. Bush uczynił swym głównym celem politycznym, od czego uzależnione było spełnienie wszelkich pozostałych zamierzeń względem Iraku. W rozdziale piątym omówione zostaną wewnętrzne, społeczno – polityczne uwarunkowania amerykańskiej polityki wobec Iraku. Rozdział szósty poświęcony jest bliskowschodnim uwarunkowaniom amerykańskiej polityki wobec Iraku; jest to próba wpisania tej polityki w szerszą strategię Waszyngtonu wobec tego regionu. W rozdziale siódmym pracy omówione zostaną ekonomiczne uwarunkowania amerykańskiej polityki względem Iraku zaś w rozdziale ósmym – czynniki wojskowe, mające wpływ na amerykańską politykę u progu XXI wieku. W rozdziałach tych chodzi o uchwycenie wagi pewnych charakterystycznych zjawisk w celu docenienia ich wpływu na późniejszy bieg wydarzeń. Rozdział dziewiąty poświęcony jest uwarunkowaniom prawnomiędzynarodowym i instytucjonalnym amerykańskiej polityki względem Iraku. Ostatni, najbardziej obszerny rozdział dziesiąty pracy poświęcony jest uwarunkowaniom wewnętrzirackim planów demokratycznej przebudowy tego państwa, w tym błędom popełnionym w tym zakresie zaraz po zakończeniu wojny z Irakiem i genezie wojny w Iraku. W pracy tej przyjrzymy się zatem zarówno ideom, jak i osobowościom; zarówno systemowi międzynarodowemu, jak i uwarunkowaniom wewnętrznym w USA i Iraku. Znajdą się tu odniesienia do kontekstu społecznego, ekonomicznego oraz historycznego. Są to zagadnienia różnorodne. Celem niniejszego opracowania jest bowiem oddanie z maksymalną precyzją złożoności świata, w którym politykom przyszło podejmować brzemienne w skutkach dla milionów ludzi decyzje. Ważne jest przy tym, by spojrzeć zarówno na „chleb niebieski” - abstrakcyjne koncepcje i interesy, w imię których ruszono 11 na wojnę – jak i na „chleb ziemski” – trudny świat, w którym ludzie walczyli i ginęli, nie zawsze rozumiejąc – dlaczego. 12 I. Uwarunkowania historyczne Po dokonaniu analizy najważniejszych elementów podłoża doktrynalnego amerykańskiej polityki w czasach George’a W. Busha, stanowiącego najważniejszy jej aspekt motywacyjny, można dojść do wniosku, że podłoże to miało charakter bardzo ogólny, silnie zideologizowany i abstrakcyjny. Jego aplikacja miała się dokonać przede wszystkim w Iraku – konkretnym, społeczno – politycznym bycie o bogatej historii, liczącej kilka tysięcy lat. W celu uporządkowania dalszego wywodu oraz wpisania go w odpowiedni kontekst historyczny, poniżej dokonany zostanie przegląd najważniejszych elementów historii Iraku. Minione wydarzenia i analogie historyczne w dużym stopniu kształtowały bowiem obraz świata Irakijczyków, szczególnie w chwili gwałtownych przemian, które dotknęły ich kraj. Ziemie leżące między Tygrysem a Eufratem (Mezopotamia), zajmowane przez współczesny Irak, to jeden z najczęściej atakowanych i zdobywanych obszarów w historii. Kolebka cywilizacji, wielokrotnie padała łupem najeźdźców, wchodziła w skład imperiów, doświadczyła plag wojennych nieskończoną ilość razy. Wojna była tu od zawsze codziennością i mało który naród na świecie zna tak dobrze jej cenę, jak naród iracki. Z drugiej zaś strony wiele spośród najważniejszych wydarzeń w historii całego islamu miało miejsce właśnie w Iraku, co czyni go krajem pełnym pradawnych mitów i miejsc świętych dla muzułmanów, w szczególności zaś tych mających kluczowe znaczenie dla szyitów. 1. Irak starożytny i średniowieczny Mezopotamia to jeden z najstarszych ośrodków cywilizacji na świecie. Pierwsze osady rolnicze powstawały tu już ok. 7000 – 6000 r. p.n.e. Na południu współczesnego Iraku powstała pierwsza w historii ludzkości cywilizacja, stworzona przez Sumerów, istniejąca od ok. 3300 r. p.n.e. do ok. 2000 r. p.n.e. Następnie rozwinęły się tu kolejne wielkie cywilizacje starożytne – Babilonia (ok. 2000 – 539 p.n.e.) i Asyria (ok. 2000 – 612 p.n.e). W 539 r. p.n.e. Mezopotamię podbili Persowie pod wodzą Cyrusa II Wielkiego6. W 331 r. p.n.e. Aleksander III Wielki pokonał siły Persów i zajął Międzyrzecze. Po jego śmierci w Babilonie w 323 r. p.n.e. imperium macedońskie zostało podzielone między wodzów Aleksandra, diadochów. Władzę nad Mezopotamią uchwycił Seleukos I Nikator, który 6 Ostatnim królem Babilonii był Baltazar, znany z legendarnej uczty, wydanej tuż przed upadkiem Babilonu, podczas której tajemnicza ręka miała napisać na ścianie pałacu „policzono, zważono, rozproszono” – przepowiednię upadku państwa. K. Korzeniewski, Irak, Wydawnictwo Akademickie DIALOG, Warszawa 2004, s. 21. 13 stworzył Królestwo Seleucydów (zwane także monarchią syryjską), obejmujące Persję, Mezopotamię i Lewant. Od ok. 141 r. p.n.e. Mezopotamia przeszła pod władanie Partów, rywalizujących o te ziemie z Rzymem i Armenią. Za panowania króla Tigranesa (120-63 p.n.e.) duża część tej krainy dostała się przejściowo pod władanie Armenii, Rzym zaś podejmował nieudane wyprawy przeciw Partom w 53, 36 i 33 r. p.n.e., oraz w 62, 163 i 216 r. n.e., a w latach 116 – 117 i 199 – 211 panował nad Mezopotamią. Od 226 r. tereny te stały się częścią perskiego państwa Sasanidów, którzy w pobliżu późniejszego Bagdadu wznieśli swoją letnią stolicę - Ktezyfon. Ataki na ich państwo ponawiali Rzymianie, jednak po klęsce wyprawy Juliana Apostaty pod Samarrą w 364 r. definitywnie poniechali planów podboju Mezopotamii. Pod koniec V w. na południu tej krainy, na pograniczu Persji i Półwyspu Arabskiego uformowało się arabskie państwo Lachmidów ze stolicą w Al – Hirze, w okolicach późniejszej Kufy i Nadżafu, co oznaczało początek Iraku arabskiego. Państwo to, będące wasalem Persji, istniało do 602 r., kiedy to Persowie obalili i stracili ostatniego króla Lachmidzkiego i przejęli bezpośrednie rządy nad tymi terenami, trwające aż do podboju arabskiego. W 628 r. Bizantyjczycy podbili Niniwę i północną Mezopotamię7. Nowa epoka w dziejach Międzyrzecza rozpoczęła się od podboju arabskiego. Wojska kalifa Abu Bakra rozpoczęły inwazję w 633 r., zdobywając Al – Hirę. Po decydującym zwycięstwie pod Al – Kadisijją (635 r.) Arabowie zdobyli Ktezyfon (637 r.). W celu kontynuowania podboju Mezopotamii i całej Persji, zdecydowali się rok później założyć nowe obozy – miasta muzułmańskie, Basrę i Kufę. W 640 r. padł Mosul, w 641 r. cały obszar dzisiejszego Iraku znalazł się w granicach kalifatu, a w 651 r. Arabowie dokończyli podboju Persji. Mezopotamia została szybko zarabizowana i zislamizowana8. Od podboju arabskiego geografowie zaczęli nazywać Mezopotamię „Irakiem”. Pochodzenie nazwy nie jest jasne – wywodzi się ją od arabskiej nazwy żurawia studziennego, urodzajnych terenów rolniczych lub brzegu porośniętego palmami, akadyjskiego określenia „kraju słońca” bądź sumeryjskiego określenia strefy przejściowej pomiędzy górami i pustyniami9. To właśnie na terenie Iraku doszło do wydarzeń, które stały się przyczyną trwającego do dziś konfliktu między dwoma odłamami islamu – szyitami i sunnitami. Mahomet zmarł 7 M.M. Dziekan, Historia Iraku, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2007, s. 19-30; K. Korzeniewski, op. cit., s. 15-20 8 M.M. Dziekan, Historia Iraku… s. 19-31, 38-43; J. Wolski, Historia Powszechna Starożytność, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1971, s. 14, 20-25, 66-72, 75-77, 83-84, 86, 98-104, 107-109, 112-114, 118-122, 260-262, 268-271, 281-282, 284-285, 288-293, 466, 468; T. Manteuffel, Historia Powszechna Średniowiecze, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1975, s. 34-35, 70-73; Nowa encyklopedia powszechna PWN, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995-1996, tom 1, s. 95, 252, 316; tom 2, s. 683; tom 3, s. 78; tom 4, s. 183; tom 5, s. 798, 806; tom 6, s. 114, 435; K. Korzeniewski, op. cit., s. 13-25. 9 M.M. Dziekan, Historia..., s. 9; K. Korzeniewski, op. cit., s. 13. 14 niespodziewanie po krótkiej chorobie w 632 r. i nie pozostawił żadnych wskazówek dotyczących następcy (nie miał żadnego męskiego potomka, a jedynie cztery córki), co wywołało spór o przywództwo muzułmanów i doprowadziło ostatecznie do rozłamu na szyitów (od arab. szi’at Ali – „partia Alego”), którzy głosili, że tylko członkowie rodu Mahometa mogą piastować godność kalifa, oraz sunnitów, nie uznających tego wymogu. Szyici czczą ponadto imamów (nieomylnych najwyższych duchowych zwierzchników wszystkich muzułmanów), wywodzących się w prostej linii od Alego, z których ostatni, dwunasty – Muhammad – zniknął w 874 r. w niejasnych okolicznościach i ma powrócić jako prorok, mahdi. Sunnitów i szyitów różni także stosunek do sunny (zbioru opowieści, tzw. hadisów, dotyczących wypowiedzi i postępowania Mahometa; sunna jest obok Koranu źródłem wiedzy religijnej oraz podstawą prawa muzułmańskiego – szariatu) – Sunnici uznają tylko tradycję Mahometa, szyici dołączyli do niej także tradycję imamów. Sunnici stanowią obecnie ok. 90% wszystkich wyznawców islamu, szyici – 10%. W 661 r. zginął czwarty kalif Ali, jeden z pierwszych wyznawców Islamu (pierwszy lub drugi po żonie Mahometa, Chadidży), kuzyn Proroka i mąż jego córki, Fatimy. Władzę przejął Mu’awia z rodu Umajjadów, przywódca opozycji przeciw Alemu, nie wywodzący się spośród najbliższych krewnych Mahometa. Umajjadzi otoczyli się niespotykanym dotąd wśród Arabów przepychem, zastąpili obieralność kalifa przez dziedziczenie tego stanowiska w swoim rodzie i przenieśli stolicę z Medyny do Damaszku. Zmiany te spowodowały powstanie opozycyjnego ruchu szyitów, uznających Alego za męczennika i popierających pretensje jego potomków10. Głównym ośrodkiem szyitów była Kufa (obecnie część Nadżafu), leżąca na południu dzisiejszego Iraku, miejsce sekretnego pochówku Alego. W 680 r. doszło do bitwy w pobliżu dzisiejszej Karbali między szyitami dowodzonymi przez Husajna, syna Alego, a siłami Umajjadów dowodzonymi przez syna zmarłego w tym samym roku Mu’awii, Jazida I. Niewielki oddział Husajna został rozbity, a sam przywódca szyitów zginął (jego głowa została odesłana do Damaszku). Husajn czczony jest przez szyitów jako męczennik i centralna postać ich martyrologii, a miejsce jego pochówku, wokół którego wyrosło miasto Karbala, jest otoczone kultem przez wyznawców szyizmu. Upamiętniająca śmierć Husajna Aszura jest najważniejszym dorocznym świętem szyickim. W kolejnych latach Irak był wstrząsany nieustannymi buntami szyitów przeciwko Umajjadom11. 10 M.M. Dziekan, Historia..., s. 36, 45, 47, 76; K. Korzeniewski, op. cit., s. 24, 75-84. Szersze omówienie doktryny szyickiej por. J. Danecki, Podstawowe wiadomości o islamie, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2007, s. 259 – 307. 11 T. Manteuffel, Historia..., s. 74-76; M.M. Dziekan, Historia..., s. 45-48, 52-59; K. Korzeniewski, op. cit., s. 2527. 15 W 746 r. wybuchł bunt szyitów (w znacznej części Persów) przeciw dynastii Umajjadów. Buntownicy obwołali kalifem Abu al – Abbasa, wywodzącego się z rodu Mahometa. W 750 r. buntownicy odnieśli decydujące zwycięstwo w bitwie pod Mosulem i przejęli władzę w kalifacie. Zmiana dynastii miała ogromne znaczenie dla losów całego islamu. Umajjadzi podkreślali swoje arabskie pochodzenie i faworyzowali Arabów, Abbasydzi zaś, wyniesieni do władzy dzięki Persom, stworzyli państwo bardziej uniwersalne, w którym wszyscy muzułmanie, niezależnie od pochodzenia, byli równouprawnieni. Dało to podstawy dla dalszej ekspansji islamu, a w kalifacie Abbasydów skorzystali na tym zwłaszcza Persowie, którzy stali się filarem armii12. Stolica została przeniesiona z Damaszku do Kufy, zaś w 762 r. następca Abu al – Abbasa, Abu Dżafar al – Mansur, rozpoczął budowę nowej stolicy – Bagdadu, który wkrótce stał się jednym z największych miast na świecie, ośrodkiem handlu, administracji, nauki i kultury imperium. Irak stał się centrum świata muzułmańskiego, wszelkie decyzje dotyczące imperium zapadały właśnie w nim. Nie zniesiono jednak przepychu panującego na dworze kalifa oraz nie powrócono do obieralności tego stanowiska – dynastię Umajjadów zastąpiła dynastia Abbasydów, bliżej spokrewniona z Mahometem. Wywołało to rozgoryczenie wśród szyitów, którzy poparli powstanie przeciw Umajjadom, jednak ponownie znaleźli się w opozycji. Bagdad traci swą wielkość i znaczenie w 1258 r., kiedy to Mongołowie pod wodzą Hülegü zdobywają miasto, mordują kalifa, jego rodzinę i znaczną część mieszkańców. Wraz z upadkiem kalifatu nastąpił upadek cywilizacyjny Iraku, który stał się na długo odległą prowincją obcych imperiów; stan ten trwał aż do 1932 r., a więc aż 674 lata. Najpierw kraj znalazł się w rękach imperium mongolskiego, a po jego rozpadzie w 1259 r. – w państwie Ilchanów (Hulagidów), które z kolei w 1335 roku rozpadło się na kilka państw, a Irak wszedł w skład mongolskiego Sułtanatu Dżala’irydów. W latach 1393 – 1435 kraj przechodził wielokrotnie z rąk do rąk – Bagdad został kompletnie zniszczony po trzykrotnym jego zdobyciu przez Imperium Timura, który walczył z Dżala’irydami, a ci ostatni – z turkmeńskim państwem Kara Kojunłu, które zajęło cały kraj w 1435 r. W 1467 r. Kara Kojnułu zostało podbite przez inne pastwo turkmeńskie, Ak Kojnułu, które z kolei w 1508 r. uległo szyickiej Persji Safawidów13. Persowie wprowadzili terror religijny, prześladując 12 M.M. Dziekan, Historia..., s. 61-64; K. Korzeniewski, op. cit., s. 27-28. Po zwycięstwie członkowie rodu Umajjadów zostali wymordowani niemal doszczętnie. Udało się jednak ujść z życiem Abd-ar-Rahmanowi, który zbiegło do Hiszpanii i stworzył tam emirat nie uznający władzy Abul-Abbasa i jego potoków. T. Manteuffel, Historia..., s. 82, M.M. Dziekan, Historia..., s. 64. 13 Safawidzi byli dynastią pochodzenia turkmeńskiego. W 1501 r. przejęli władzę w Persji, wprowadzając szyizm jako religię państwową, którą pozostaje tam do dziś. 16 sunnitów i chrześcijan irackich. Ich okrutna polityka prowadziła do wzrostu w Iraku nastrojów proosmańskich, co ułatwiło późniejszy podbój turecki14. 2. Pod panowaniem osmańskim i brytyjskim Między 1514 a 1555 r. Irak został włączony do państwa Osmanów. Najpierw bezpośrednio po zwycięstwie nad Persami w bitwach pod Czałdyranem (1514) i Kocz Hisar (1516) zwierzchnictwo Osmanów uznały północne tereny Iraku. W 1534 r. Osmanowie uderzyli na Bagdad. Z powodu niechęci do rządów perskich wojska osmańskie zostały przyjęte jako wyzwoliciele – wszyscy rządcy, jakich napotykano po drodze poddawali się władzy sułtana, z radością witała ich także miejscowa ludność. W Bagdadzie wybuchło powstanie sunnitów, którzy wyzwolili miasto i podarowali klucze do niego sułtanowi. W Bagdadzie sułtan Sulejman przyjął delegacje wszystkich najważniejszych irackich miast i plemion, które złożyły mu przysięgę wierności. Przywrócono pokój religijny. W 1538 r. wasalami Stambułu stała się Basra i pozostałe księstwa nad dolnym Eufratem, a niedługo później zostały one bezpośrednio wcielone do państwa Osmanów. W 1555 r. podpisano układ w Amasyi, w którym Persja zrzekła się swoich pretensji do Międzyrzecza i cały Irak stał się formalnie częścią państwa Osmanów15. Stan ten trwał aż do I wojny światowej. Władza Osmanów nad Irakiem, odległą i zaniedbaną prowincją imperium, była słaba. Rządzący poszczególnymi prowincjami gubernatorowie wykazywali silne tendencje odśrodkowe, w praktyce uniezależniając się często od Stambułu, choć uznając jego formalną władzę. Przez cały okres osmański Irak był targany ciągłymi konfliktami pomiędzy plemionami, praktycznie niezależnymi od jakiejkolwiek władzy (zwłaszcza na południu i w górach Kurdystanu) oraz kolejnymi powstaniami, jak również zwykłym bandytyzmem. Do tego dochodziły kolejne niszczące najazdy perskie (panowali nawet nad Bagdadem w latach 1623 – 1638), które zakończyły się dopiero w połowie XIX w. Na przełomie XVIII i XIX w. swoje wpływy w Iraku zaczynają budować Europejczycy (początkowo Francuzi, wyparci następnie przez Anglików, którzy na przełomie XIX i XX w. zyskali konkurencję w postaci Niemców) i sukcesywnie zwiększają je aż do I wojny światowej. Bagdad po raz kolejny został zniszczony (w stopniu porównywalnym do najazdów mongolskich) w 1831 r., kiedy to miasto nawiedziła epidemia dżumy, wielka powódź, a dzieła zniszczenia dokończyli 14 T. Manteuffel, Historia..., s. 319-320; Nowa Encyklopedia…, tom 4, s. 834; tom 6, s. 388; M.M. Dziekan, Historia..., s. 61 – 103, K. Korzeniewski, op. cit., s. 27-31. 15 M.M. Dziekan, Historia..., s. 102-106. 17 szabrownicy. W ostatnim okresie swego panowania rządy Osmanów cechowały się okrutnymi represjami wobec miejscowej ludności16. W momencie wybuchu I wojny światowej Wielka Brytania i Turcja znalazły się po przeciwnych stronach frontów – jednym z nich stał się wówczas Irak. W październiku 1914 r. siły brytyjskie zajęły przyczółek na półwyspie Al – Fau na południu Iraku. W listopadzie ruszyła ofensywa sił brytyjskich, wspomaganych przez wojska indyjskie. Inwazja jednak zakończyła się porażką – próba zajęcia Bagdadu w 1915 r. nie powiodła się, zaś porażka w bitwie pod Ktezyfonem i zajęcie przez Turków Kut – al – Amary po pięciomiesięcznym oblężeniu doprowadziły do klęski całej ofensywy i kapitulacji wojsk dowodzonych przez Brytyjczyków. Druga ofensywa brytyjska ruszyła w 1917 r. i doprowadziła do zajęcia w marcu tego roku Bagdadu, a następnie reszty kraju. W październiku 1918 r. Turcja skapitulowała i moment ten jest uznawany za ostateczny koniec panowania osmańskiego w Iraku i początek okupacji (do 1921 r.) i dominacji brytyjskiej17. Zwycięzcom pozostało podzielić łupy. Już w maju 1916 r. Francja i Wielka Brytania zawarły tajne porozumienie, zwane od nazwisk negocjatorów umową Sykes – Picot. Przewidywało ono podział bliskowschodnich terytoriów Turcji między oba państwa. W odniesieniu do późniejszego Iraku, Anglia miała otrzymać okręg Basry i Bagdadu oraz zachodnią część kraju, Francja zaś okręg Mosulu. Przewidywano sprawowanie nad nimi bezpośredniej władzy bądź protektoratu. Ostatecznie w kwietniu 1920 r. na konferencji w San Remo zdecydowano, że Wielka Brytania otrzyma mandat nad Irakiem, w którego skład wszedł także przewidywany wcześniej dla Francji okręg Mosulu. Terytorium Iraku nakreślone zostało bez poszanowania granic plemiennych, narodowych i religijnych. Obejmowało dawny turecki okręg Basry zdominowany przez arabską ludność szyicką, okręg Bagdadu zdominowany przez Arabów – sunnitów oraz okręg Mosulu, zamieszkany przez sunnickich Kurdów. Nie dość, że stworzono organizm geopolityczny tak zróżnicowany wewnętrznie, to w dodatku duże trudności rodziło wyznaczenie jego granic. Dość szybko (w 1922 r.) udało się co prawda wyznaczyć granice z Arabią Saudyjską, Syrią i Iranem, jednak dopiero w 1926 r. podpisany został traktat graniczny z Turcją po korzystnym dla Iraku orzeczeniu Ligi Narodów w sprawie przynależności państwowej Mosulu, do którego prawa rościły sobie obie strony (Turcy kwestionowali przynależność Mosulu do mandatu brytyjskiego na tej podstawie, że został on przez wojska brytyjskie zajęty już po podpisaniu 16 17 Por. Ibidem, s. 108-112, 114, 116, 118-122, 124-137; K. Korzeniewski, op. cit., s. 31 – 33. M.M. Dziekan, Historia..., s. 138-140; K. Korzeniewski, op. cit., s. 33-34. 18 w X 1918 r. zawieszenia broni; traktat z Sèvres z 1920 r. nie rozstrzygnął sprawy jednoznacznie, przewidując możliwość przyłączenia rejonu Mosulu do Turcji w razie utworzenia autonomii kurdyjskiej, zaś traktat z Lozanny z 1923 r. przewidywał arbitraż Ligi Narodów w tej sprawie, co doprowadziło do zakończenia sporu). Najbardziej problematyczna okazała się granica z Kuwejtem – Brytyjczycy rekompensując Kuwejtowi część jego terytorium przydzieloną Arabii Saudyjskiej przekazali mu fragment irackiego wybrzeża, w wyniku czego jego długość skurczyła się do 26 km, w większości terenów bagiennych. Irak nie chciał uznać tego stanu rzeczy. Co prawda w 1923 r. zawarto wstępne porozumienie dotyczące przebiegu granicy, ale ostateczne porozumienie nie zostało podpisane i granica nie została wyznaczona18. Mapa polityczna współczesnego Iraku Źródło: CIA – The World Factbook19 Śledząc przebieg brytyjskiej okupacji Iraku można zauważyć wiele analogii do sytuacji w tym kraju po 2003 r. Brytyjczycy próbowali ukazywać siebie nie jako 18 M.M. Dziekan, Historia..., s. 139-141, 144, 152. K. Korzeniewski, op. cit., s. 34-35; M.M. Dziekan, Historia..., s. 145; M.M. Dziekan, Dzieje Kurdów, w: Encyklopedia historyczna świata, tom XI, Opres, Kraków 2002, s. 391. 19 CIA – The World Factbook, https://www.cia.gov/library/publications/the-worldfactbook/maps/maptemplate_iz.html. 19 najeźdźców realizujących własne interesy, lecz jako wyzwolicieli Iraku spod okupacji osmańskiej. Sam mandat z założenia miał przygotować Irak do niepodległości20, jednak dla Irakijczyków stał się synonimem podporządkowania kolejnemu obcemu mocarstwu, tym razem chrześcijańskiemu. Władzę w Iraku sprawowali administratorzy brytyjscy, których zadaniem było przeciwdziałanie irackim ruchom niepodległościowym i w tym celu uciekali się do stosowania przemocy. Brytyjczycy starali się odbudować i rozwijać infrastrukturę miast irackich, jednak zaczęli stosować system administrowania krajem poprzez indyjskie ustawy kolonialne, łącznie z wprowadzeniem do obiegu pieniądza indyjskiego. W okresie tureckim materialne przejawy okupacji były znacznie mniej widoczne – siły żandarmerii składały się z ludności miejscowej, obecność Stambułu zaznaczała się jedynie obecnością garstki urzędników, wyznających tę samą religię co mieszkańcy. Brytyjczycy zastąpili ich swoimi siłami i swoimi urzędnikami.21 „Wysokie podatki ściągane z miejscowej ludności przez Brytyjczyków przeznaczane były w pierwszym rzędzie na utrzymanie wojskowych garnizonów wyzwolicieli. Jednocześnie w wielu regionach kraju panował głód spowodowany wojną i grabieżą. Zimą 1917/1918 w Mosulu z głodu zmarło 10 tysięcy osób.”22 Jeszcze w trakcie wojny Irakijczycy rozpoczęli ataki na posterunki brytyjskie. W 1917 i 1918 r. wybuchały powstania w Nadżafie. Decyzje konferencji w San Remo spotkały się w Iraku z powszechnym oburzeniem i potępieniem. 30 czerwca 1920 r. wybuchło wielkie antybrytyjskie powstanie niepodległościowe, dowodzone przez przywódców plemiennych znad środkowego Eufratu i popierane przez teologów zarówno szyickich, jak i sunnickich, oraz wspierane przez Kurdów. Brytyjczyków zaskoczyło wojskowe przygotowanie powstańców i posiadana przez nich wiedza taktyczna, jak również ich dobre uzbrojenie (skutek wcześniejszych działań wojennych – powstańcy dysponowali zarówno bronią turecką, jak i brytyjską). Determinację nacjonalistyczną walczących podsycał czynnik religijny – walka z Brytyjczykami była traktowana jako wojna z niewiernymi, co sprawiało, 20 Irak stał się tzw. mandatem Ligi Narodów typu A, dla którego przewidywano w miarę szybkie uzyskanie niepodległości, jeśli ludność okaże się dojrzała do samodzielnego rządzenia swoim krajem. W przygotowaniu narodu państw będących mandatem typu A do niepodległości pomagać miał mandatariusz. „Łatwo zauważyć paralelę do sytuacji po wojnie w 2003 roku. Amerykanie twierdzili, że władza zostanie przekazana Irakijczykom, gdy ci będą na to gotowi – o czym mieli zdecydować Amerykanie. Fundamentalną różnicę stanowi fakt, że Amerykanie nie dostali zgody ONZ na działanie w podobnym do mandatariusza charakterze.” K. Stefanek, op. cit., s. 105. 21 M.M. Dziekan, Historia..., s. 139-141; K. Stefanek, Amerykańskie plany instytucjonalnej odbudowy Iraku i próby ich realizacji, w: Płaczek A., Stefanek K., Irak na początku XXI wieku, Wydawnictwo Ibidem, Łódź 2007,., s. 105. 22 M.M. Dziekan, Historia..., s. 140. Działania wojenne doprowadziły także do wybuchu w tym rejonie epidemii cholery, dżumy i duru brzusznego, co powiększyło tragiczny bilans do kilkudziesięciu tysięcy ofiar. K. Korzeniewski, op. cit., s. 34. 20 że działania były popierane zarówno przez szyitów, jak i sunnitów. Brytyjczycy byli zmuszeni wysłać do Iraku armię liczącą 150 tysięcy żołnierzy. Siłom tym udało się ostatecznie krwawo23 stłumić powstanie w lutym 1921 roku24. Powstanie skłoniło Brytyjczyków do zmiany polityki. Postanowili stworzyć pozory niezależności Iraku przy jednoczesnym zachowaniu wpływów. W październiku 1920 r. brytyjski wysoki komisarz Pearcy Cox powołał rząd tymczasowy z Abd ar – Rahmanem al – Kajlanim na czele. Na konferencji w Kairze w marcu 1921 r. przedstawiciele Wielkiej Brytanii (na czele z ministrem kolonii W. Churchillem) i irackiego rządu tymczasowego zdecydowali o utworzeniu w Iraku monarchii parlamentarnej na czele z królem o ograniczonych kompetencjach. Na króla wybrano emira Fajsala Ibn Husajna z dynastii Haszymidów, syna szarifa Mekki, którego brat został królem sąsiedniej Transjordanii. Fajsal był probrytyjski, a jednocześnie cieszył się poparciem irackich działaczy niepodległościowych. Po referendum ogólnonarodowym, Fajsal wstąpił na tron 23 sierpnia 1921 r. jako Fajsal I. Panował do śmierci w 1933 r., prowadząc aktywną politykę wewnętrzną i zagraniczną, stając się główną siłą polityczną kraju. Przez cały okres swoich rządów cieszył się poparciem społeczeństwa irackiego, jak i Arabów z innych państw. W 1924 r. odbyły się wybory do Zgromadzenia Ustawodawczego, które w tym samym roku przyjęło konstytucję i prawo wyborcze. Podejmowane przez rządzących próby zjednoczenia mieszkańców Iraku w jeden naród pod hasłami muzułmańskiej jedności narodowej nie powiodły się. Targane konfliktami wewnętrznymi państwo, będące zlepkiem różnych narodowości i wyznań, o słabym, niestabilnym rządzie znajdującym się pod silnym wpływem obcego mocarstwa miało ogromne problemy z wytworzeniem własnej tożsamości. Główną rolę w kraju nadal odgrywali Brytyjczycy, sprawujący mandat z ramienia Ligi Narodów aż do 1932 r. 10 października 1922 r. Wielka Brytania i Irak podpisały układ (zatwierdzony przez Zgromadzenie Ustawodawcze pod silną presją brytyjską dopiero w marcu 1924 r.), w myśl którego we wszystkich urzędach i resortach irackich działali przedstawiciele brytyjscy, zaś rząd iracki zobowiązany został do kierowania się radami wysokiego komisarza brytyjskiego. W praktyce przedstawiciele i komisarz określali kierunki polityki zagranicznej i wewnętrznej Iraku. Trwały też prześladowania przeciwników 23 Zgodnie z danymi brytyjskimi, w toku działań zbrojnych zginęło 8450 Irakijczyków. M.M. Dziekan, Historia..., s. 143. Brytyjczycy użyli wobec powstańców broni chemicznej (gazu musztardowego), otwierając kolejny rozdział w księdze niedoli Irakijczyków – rozdział kontynuowany aż do początku lat 90. Por. K. Korzeniewski, op. cit., s. 34. 24 M.M. Dziekan, Historia..., s. 142-143; K. Korzeniewski, op. cit., s. 34-35; K. Stefanek, op. cit., s. 105. 21 wpływów brytyjskich. Cechą charakterystyczną okresu panowania Fajsala I była ogromna niestabilność polityczna – w latach 1921 – 1933 Irak miał aż 15 premierów25. W 1926 r. doszło do odnowienia układu brytyjsko – irackiego. Anglicy obiecali wówczas znieść mandat „w najbliższym czasie”, bez zaciągania jednak konkretnych zobowiązań. Rok później zawarto umowę, w której przewidywano likwidację mandatu i przyjęcie Iraku do Ligi Narodów w 1932 r., jednak Wielka Brytania miała zachować kontrolę nad siłami zbrojnymi i polityką finansową kraju. Układ ten, oznaczający de facto utrwalenie statusu podporządkowania, z powodu gwałtownego oporu wszystkich sił politycznych w Iraku nie został ratyfikowany. Jednakże w 1930 r. oba państwa zawarły układ, w myśl którego Wielka Brytania miała w ciągu 25 lat od chwili wygnicia mandatu pełnić rolę konsultanta Iraku w sprawach polityki zagranicznej. Brytyjczykom przyznano także prawo do utrzymywania na terytorium kraju dwóch baz wojskowych – w Al – Habbanijji (lotniczej) i Asz – Szu’ajbie (morskiej). Co więcej, wojskom brytyjskim przyznano specjalne prawa – mogły one swobodnie korzystać z irackich linii kolejowych, rzek i portów. Utrwaliwszy swoją dominację, Wielka Brytania zgodziła się na pełną niepodległość kraju, co stało się faktem 3 października 1932 r., kiedy to brytyjski mandat wygasł i Królestwo Iraku zostało przyjęte do Ligi Narodów.26 3. Irak niepodległy W 1933 r. zmarł król Fajsal I i na tron wstąpił jego syn, Ghazi I. Młody król w początkowym okresie swych rządów nie angażował się zbytnio w politykę, pozostawiając ją kolejnym probrytyjskim gabinetom, które zmieniały się co kilka – kilkanaście miesięcy. W 1939 r. król Ghazi zginął w wypadku motocyklowym i na tron wstąpił małoletni Fajsal II, ostatni król Iraku, w imieniu którego rządy sprawował regent, stryj Abd al – Ilah. Mimo, że Irak był niepodległym państwem, główną w nim rolę za sprawą układu z 1930 r. nadal odgrywali Brytyjczycy, kontrolujący iracki przemysł naftowy, utrzymujący w kraju bazy wojskowe oraz posiadający doradców na wszystkich szczeblach irackiej administracji państwowej. Zdecydowana większość irackiej elity rządzącej, łącznie z dworem panującym, była nastawiona probrytyjsko27. Cechą charakterystyczną irackiego życia politycznego, mimo istnienia formalnej demokracji, była jego daleko posunięta oligarchizacja, przejawiająca się w dominacji wąskiej grupy sunnickich elit, wywodzących się ze środowiska byłych oficerów 25 M.M. Dziekan, Historia..., s. 143-147, 157; J. Danecki, op. cit., s. 306; K. Korzeniewski, op. cit., s. 34-35; K. Stefanek, op. cit., s. 105, 107. 26 M.M. Dziekan, Historia..., s. 147-148; K. Korzeniewski, op. cit., s. 35; K. Stefanek, op. cit., s. 105. 27 M.M. Dziekan, Historia..., s. 157; K. Korzeniewski, op. cit., s. 35; K. Stefanek, op. cit., s. 105 22 armii Imperium Osmańskiego. „Iracka scena polityczna przypominała zabawę w gorące krzesła z około pięćdziesięcioma uczestnikami, wymieniającymi między sobą różne stanowiska państwowe”28, przy czym nad całą tą grą czuwał brytyjski ambasador. Podobnie jak w czasach Fajsala I, również okres rządów Ghaziego I charakteryzował się dużą niestabilnością polityczną (9 gabinetów w latach 1933 – 1939) oraz używaniem przemocy jako metody walki politycznej. Za panowania Fajsala II (1939 – 1958) Irak miał aż 35 gabinetów29. Mimo probrytyjskiej orientacji Iraku, po wybuchu II wojny światowej kraj ten nie wypowiedział wojny Niemcom i ogłosił neutralność. W 1941 r. doszło w Bagdadzie do prohitlerowskiego zamachu stanu. Brytyjczycy obawiając się utraty strategicznie ważnego rejonu swoich wpływów na korzyść głównego rywala dokonali w Iraku zbrojnej interwencji. W maju 1941 r. wybuchło zbrojne powstanie przeciw interwentom, jednak Brytyjczycy stłumili je i do połowy czerwca zajęli wszystkie ważniejsze miasta. Do władzy powróciły probrytyjskie elity, kierowane przez wielokrotnego premiera Nuriego as – Sa’ida. Została przywrócona brytyjska kontrola nad Irakiem, który znalazł się pod faktyczną okupacją. W styczniu 1943 zgodnie z życzeniem Londynu, Bagdad wypowiedział Niemcom wojnę30. W tym okresie znaleźli się okresowo w Iraku polscy żołnierze31. W 1945 r. Irak został członkiem – założycielem ONZ. Powojenne rządy króla Fajsala II cechowało ścisłe powiązania z Wielką Brytanią i USA, które wciągnęły Irak w rywalizację zimnowojenną po swojej stronie. W 1945 r. Bagdad zrywa stosunki dyplomatyczne z ZSRR, zaś w 1955 r. staje się członkiem Organizacji Paktu Bagdadzkiego, zawierając sojusz z Turcją, Pakistanem, Iranem i Wielką Brytanią. Irak odgrywał też aktywną rolę na arenie regionalnej, wspierając ideę panarabizmu – współtworzył w 1945 r. Ligę Państw Arabskich, w 1948 r. wziął czynny udział w wojnie arabsko – izraelskiej, zakończonej porażką koalicji arabskiej, zaś w 1956 r. udzielił poparcia Egiptowi podczas kryzysu sueskiego, jednak nie wysłał mu na pomoc wojsk (przeważyły związki z Wielką Brytanią). W lutym 1958 r. w odpowiedzi na powstanie Zjednoczonej Republiki Arabskiej32, Irak utworzył wraz z Jordanią rojalistyczne i prozachodnie Arabskie Państwo Federalne 28 K. Stefanek, op. cit., s. 106. Ibidem, s. 107. 30 K. Korzeniewski, op. cit., s. 35-36, 50. 31 W latach 1942 – 1943, po wyjściu z ZSRR, stacjonowały w Iraku oddziały polskie gen. Andersa. Warto pamiętać, że służyły one Anglikom do umacniania ich pozycji w Iraku i były m. in. wykorzystywane do ochrony rafinerii w okolicach Kirkuku. M.M. Dziekan, Historia..., s. 14. 32 Zjednoczona Republika Arabska była unią Egiptu z Syrią i miała być praktycznym wyrazem koncepcji panarabizmu. Federacja przetrwała do 1961 r., kiedy to opuściła ją Syria. 29 23 i wezwał społeczność arabską do zjednoczenia się u boku Zachodu we wspólnej walce przeciwko rosnącym wpływom państw socjalistycznych. Federacja nie spotkała się ani z aprobatą mieszkańców obu krajów, ani z poparciem innych państw regionu33. 14 lipca 1958 r. dochodzi w Iraku do wojskowego zamachu stanu. Zamachowcy pod przywództwem gen. Abd al – Karima Kasima zostali zainspirowani wydarzeniami, jakie zaszły w Egipcie w 1952 r., gdzie wojsko także obaliło monarchię i rozpoczęło modernizację kraju. Król Fajsal II oraz probrytyjski premier Nuri as – Sa’id zostają zamordowani i Irak zostaje proklamowany republiką. Nowy rząd dokonuje zwrotu w polityce zagranicznej, odchodząc od ścisłych związków z USA i Wielką Brytanią, występując z paktu bagdadzkiego oraz z federacji z Jordanią. Kasim rozpoczyna reformy socjalistyczne, następuje zbliżenie z ZSRR, brytyjskie bazy wojskowe zostają zlikwidowane. W 1961 r. Irak podejmuje nieudaną próbę przyłączenia Kuwejtu. Stopniowo zaczynają rosnąć wpływy partii socjalistyczno – nacjonalistycznej Baas, przy wsparciu której w lutym 1963 r. dochodzi do zamachu stanu pod kierownictwem Abd as – Salama Arifa, który morduje Kasima i przejmuje władzę. Arif ginie w katastrofie lotniczej w 1966 r. i zostaje zastąpiony przez swojego brata, Abd ar – Rahmana Arifa. W czasach rządów braci Arifów w Iraku panuje terror, mordowani są komuniści i zwolennicy obalonego Kasima. W skład rządu wchodzą początkowo wojskowi i członkowie partii Baas, jednak z czasem baasiści zostają odsunięci od rządzenia i przechodzą do opozycji. W polityce zagranicznej Arifowie stawiają na zbliżenie ze Zjednoczoną Republiką Arabską oraz kontynuują przyjazne stosunki z krajami socjalistycznymi. W 1967 r. wojska irackie biorą jedynie symboliczny udział w wojnie arabsko – izraelskiej, co spotyka się z wielkim niezadowoleniem Irakijczyków, którzy popierali dążenia Palestyńczyków do samostanowienia. Irak użył wówczas innej broni – wstrzymał eksport ropy do krajów zaangażowanych w konflikt bliskowschodni po stronie Izraela, co doprowadziło do znacznego pogorszenia stosunków z USA i Wielką Brytanią.34 4. Okres rządów partii Baas i Saddama Husajna 17 lipca 1968 r. w Bagdadzie miał miejsce zamach stanu, po którym pełnię władzy w kraju przejęła partia Baas. Wydarzenia te w późniejszych latach w oficjalnej propagandzie irackiej nazywane były „Rewolucją siedemnastego lipca”, jednak obyło się bez rozlewu krwi. Prezydentem został gen. Ahmad Hasan al – Bakr, zaś wiceprezydentem 31-letni wówczas Saddam Husajn, którego pozycja w państwie w kolejnych latach stale rośnie i który już w 33 34 K. Korzeniewski, op.cit, s. 36-37, 50-51. Ibidem, s. 37-38, 51. 24 latach 70-tych faktycznie dzierżył ster rządów Iraku. W kraju przeprowadzane były reformy socjalistyczne i kontynuowany był kurs na wschód w polityce zagranicznej – w 1972 r. zawarto traktat o przyjaźni z ZSRR. Kluczowym wydarzeniem dla rozwoju sytuacji w Iraku i modernizacji kraju było dokonanie w 1972 r. nacjonalizacji irackiego przemysłu naftowego, co pozwoliło, przy rosnących cenach ropy naftowej na światowych rynkach (kryzys naftowy 1973 r.), na radykalny wzrost dochodów irackiego budżetu i finansowanie szybkiego rozwoju kraju i wzrostu zamożności społeczeństwa. W 1975 r. zostało zawarte porozumienie z Iranem, które miało zakończyć spory graniczne; Iran wstrzymał także pomoc dla kurdyjskich separatystów w Iraku. 16 lipca 1979 r., w 11 rocznicę „Rewolucji siedemnastego lipca”, Saddam Husajn przejął pełnię władzy w Iraku. Pomimo zawartego niedawno porozumienia, Irak rozpoczyna 22 września 1980 r. wojnę z Iranem, w którym ster rządów przejął w lutym 1979 r. Ruhollah Chomeini. USA i ZSRR zadeklarowały wówczas neutralność wobec konfliktu, jednak w 1984 r. doszło do jego umiędzynarodowienia – po atakach na tankowce pływające po Zatoce Perskiej dokonywanych przez lotnictwo Iraku i Iranu, floty Stanów Zjednoczonych, Arabii Saudyjskiej i Omanu rozpoczęły w tym rejonie patrole morskie, mające na celu ochronę zagrożonych tankowców, co doprowadziło do znacznego ograniczenia ataków. Wraz z postępami ofensywy irańskiej, zaniepokojony tym świat coraz silniej opowiadał się po stronie Iraku (wcześniej sprzedawano broń obu stronom konfliktu). Bagdad uzyskał wsparcie części państw arabskich (głównie państw Zatoki Perskiej oraz Jordanii i Egiptu), a także USA, Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Mimo to wojna trwała aż do 1988 r. i kosztowała życie około miliona ludzi oraz spowodowała znaczne straty materialne. Nie doprowadziła również do żadnych zmian granicznych. Konfliktowi iracko – irańskiemu towarzyszyło powstanie kurdyjskie w północnym Iraku, które zostało krwawo stłumione – najbardziej znanym epizodem tych wydarzeń było zrzucenie wiosną 1988 r. przez siły irackie gazów bojowych na miasto Halabdża, w wyniku czego śmierć poniosło ponad 4 tysiące Kurdów. W międzyczasie, 7 czerwca 1981 r., Izrael w obawie przed irackimi badaniami nad budową broni atomowej dokonał nalotu i zniszczył reaktor jądrowy Osirak pod Bagdadem35. 35 Ibidem, s. 38-41, 52-55; M. Skarżyński, Implikacje naftowe wojen irackich, w: S. Wojciechowski (red.), Irak wczoraj i dziś: wybrane aspekty wewnętrzne i międzynarodowe, Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu, Poznań 2005, s. 129-134; W. Szymborski, Irak: Casus belli, „Sprawy Międzynarodowe”, nr 2/2003, Akademia Dyplomatyczna MSZ, Warszawa 2003, s. 38; M.M. Dziekan, Irak: religia i polityka, Dom Wydawniczy Elipsa, Warszawa 2005, s. 137-142; P. Durys, P. Pacholski, Broń masowego 25 2 sierpnia 1990 r. Irak dokonał kolejnej agresji, zajmując Emirat Kuwejtu. Strategiczne znaczenie Kuwejtu spowodowało, że konflikt szybko nabrał charakteru międzynarodowego. W kilka godzin po ataku Rada Bezpieczeństwa ONZ potępiła go i uznała za akt agresji oraz wezwała do natychmiastowego wycofania sił irackich, a w następnych dniach nałożono na Irak sankcje – zerwanie wszelkich stosunków gospodarczych (z wyjątkiem dostaw żywności i lekarstw), embargo na dostawy broni, restrykcje finansowe i komunikacyjne. 8 sierpnia 1990 r. Irak oficjalnie zaanektował Kuwejt, co Rada Bezpieczeństwa ONZ uznała za nieważne i nierodzące skutków prawnych. Tego samego dnia USA rozpoczęły akcję „Pustynna Tarcza”, czyli przerzucanie wojsk do Arabii Saudyjskiej w celu zapewnienia jej obrony przed potencjalnym atakiem ze strony Iraku. Ponieważ sankcje ekonomiczne nie przyniosły rezultatu, na podstawie rezolucji RB ONZ nr 678 z 29 listopada 1990 r., upoważniającej do użycia „wszelkich niezbędnych środków”, jeśli Irak nie wycofa się z Kuwejtu do 15 stycznia 1991 r., wojska 30 państw sprzymierzonych pod dowództwem USA rozpoczęły 17 stycznia 1991 r. operację „Pustynna Burza”, dokonując ataków powietrznych na cele w Iraku i okupowanym Kuwejcie. 24 lutego 1991 r. ruszyła ofensywa sił koalicji, która w ciągu zaledwie 4 dni doprowadziła do pokonania armii irackiej. 28 lutego. prezydent Bush podjął decyzję o wstrzymaniu ofensywy, a 3 marca 1991 r. podpisano w miejscowości Safian zawieszenie broni. Irak rezolucjami Rady Bezpieczeństwa (nr 686 i 687) zobowiązany został do ujawnienia i zniszczenia pod międzynarodowym nadzorem swojej broni masowego rażenia i pocisków o zasięgu przekraczającym 150 km oraz do wypłacenia odszkodowań wojennych i pokrycia kosztów likwidacji spowodowanej przez siebie katastrofy ekologicznej w Zatoce Perskiej i Kuwejcie, będącej efektem podpalenia kilkuset szybów naftowych i spuszczania ropy naftowej do morza w celu utrudniania ruchów jednostek morskich państw koalicji antyirackiej. Wszystkie sankcje zostały utrzymane aż do momentu wywiązania się Iraku z nałożonych na niego zobowiązań. Nad rozbrojeniem kraju czuwali inspektorzy Komisji Specjalnej ONZ (UNSCOM) oraz Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej36. rażenia Iraku: ocena i ewolucja zagrożenia, Wydawnictwo Adam Marszałek, Warszawa 2002, s. 7, 10; B. Woodward, Plan Ataku, Wydawnictwo Magnum, Warszawa 2004 s. 55. 36 K. Korzeniewski, op. cit., s. 41-43, 57; M. Leśniewski, Druga wojna w Zatoce Perskiej i amerykańska okupacja Iraku 2003 – 2006, w: Ostaszewski P. (red.), Konflikty kolonialne i postkolonialne w Afryce i Azji 1869 – 2006, Książka i Wiedza, Warszawa 2006, s. 858; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 38-39; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 142-143; R. Zięba, System bezpieczeństwa międzynarodowego ONZ – akcje w razie zagrożenia i naruszenia pokoju, w: J. Symonides (red.), Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006, s. 83-86; J. Białocerkiewicz, Sankcje Organizacji Narodów Zjednoczonych, w: J. Symonides (red.), Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006, s. 143-145, 155; T. Strulak, Działania na rzecz rozbrojenia i kontroli zbrojeń, w: J. 26 28 lutego 1991 r. na południu Iraku wybuchła rebelia szyitów, stopniowo rozszerzająca się na kolejne miasta, w tym na Bagdad. 4 marca wybuchło też powstanie Kurdów. Zachowawszy odpowiednie siły i wobec biernej postawy innych państw, Saddam Husajn w marcu i kwietniu brutalnie stłumił powstania, co kosztowało życie ok. 60 tys. ludzi i wywołało falę 2 mln uchodźców kurdyjskich. Saddam stłumiwszy opozycję, mimo porażki wojennej utrzymał się u władzy, co więcej – umocnił swą pozycję. 6 kwietnia 1991 r. w odpowiedzi na prześladowania Kurdów i katastrofę humanitarną, USA, Francja i Wielka Brytania dokonały niewielkimi siłami lądowymi, wspartymi przez lotnictwo, interwencji w północnym Iraku, dostarczając pomocy humanitarnej i umożliwiając powrót uchodźców (operacja Provide Comfort, dowodzona przez gen. Jaya Garnera, późniejszego szefa cywilnych władz okupacyjnych Iraku, ORHA). Utworzono również wówczas strefę zakazu lotów nad północnym Irakiem (powyżej 36 równoleżnika) w celu osłony Kurdów przed działaniami irackiego lotnictwa. Kroki te w połączeniu z potencjałem militarnym dość dobrze uzbrojonych bojowników kurdyjskich doprowadziły do faktycznego uniezależnienia się części irackiego Kurdystanu od Bagdadu. Druga strefa zakazu lotów, poniżej 32 równoleżnika, została utworzona 26 sierpnia 1992 r. w celu ochrony ludności szyickiej. Działania te były jednak spóźnione i niewystarczające. W 1996 r. strefa południowa została rozszerzona do 33 równoleżnika37. Po wojnie w Zatoce utrzymano wobec Iraku sankcje ekonomiczne38, co w połączeniu ze zniszczeniami wojennymi doprowadziło kraj do ekonomicznej zapaści. Los ludności Iraku miał poprawić uruchomiony w 1996 r. program „Ropa za Żywność”, który jednak, ze względu na przejmowanie dochodów przez Saddama i korupcję w ONZ, nie doprowadził do zasadniczej zmiany sytuacji. Od zakończenia wojny trwały też inspekcje rozbrojeniowe ONZ, które miały na celu unieszkodliwienie irackiego programu broni masowego rażenia. Dochodziło do ciągłych prób utrudniania pracy inspektorom, a także potyczek z siłami Symonides (red.), Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006, s. 195. 37 Nowa Encyklopedia…, s. 627; K. Korzeniewski, op. cit., s. 43-44, 66; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 855-859; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 14; K. Stefanek, op. cit., s. 110, 142; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 144-145. 38 Elementem sankcji było oczywiście embargo na dostawy broni. W związku z jego domniemanym łamaniem w stosunkach polsko – amerykańskich wybuchła w marcu 1992 r. tzw. afera karabinowa. Dwaj przedstawiciele jednej z polskich państwowych central handlu zagranicznego zostali wówczas aresztowani we Frankfurcie nad Menem i przekazani do Stanów Zjednoczonych, gdzie postawiono im zarzuty usiłowania nielegalnej sprzedaży broni do Iraku. W USA aresztowani polscy urzędnicy byli źle traktowani – osadzono ich w więzieniu o zaostrzonym rygorze, w którym nawet w celach byli skuci kajdankami i przykuci łańcuchem do kaloryfera. Ostatecznie w 1993 r. amerykański sąd uniewinnił oskarżonych. Cała sprawa wywołała w Polsce falę krytyki i wpłynęła negatywnie na stosunki polsko – amerykańskie. R. Kuźniar, Droga do wolności. Polityka zagraniczna III Rzeczypospolitej, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2008, s. 97; S. Walczak, Afera Karabinowa, 13 X 1993, http://new-arch.rp.pl/artykul/7774_Afera_karabinowa.html. 27 lotniczymi USA i Wielkiej Brytanii, patrolującymi ustanowione przez siebie strefy zakazu lotu nad północą i południem Iraku, oraz częstych prób sił. 26 czerwca 1993 r., w odwecie za nieudaną próbę zamachu na byłego prezydenta George’a Busha, w którą zamieszany miał być wywiad iracki, doszło do amerykańskiego ataku rakietowego na centra dowodzenia i siedziby wywiadu irackiego. W październiku 1994 r. Irak zagroził zerwaniem współpracy z inspektorami rozbrojeniowymi, a także dokonał dyslokacji swoich wojsk w pobliżu granicy z Kuwejtem. W odpowiedzi na to USA skierowały w rejon Kuwejtu 40 tysięcy żołnierzy, co spowodowało wycofanie przez Saddama wojsk irackich i uznanie w listopadzie 1993 r., niepodległości i integralności terytorialnej Kuwejtu. W końcu na jesieni 1998 r. Irak zerwał współpracę z inspektorami ONZ, zarzucając im działalność szpiegowską oraz celowe przedłużanie sankcji. W odpowiedzi na ten krok USA i Wielka Brytania, mimo braku upoważnienia ze strony Rady Bezpieczeństwa ONZ, przeprowadziły począwszy od 16 grudnia 1998 r. stugodzinną operację „Pustynny Lis”, polegającą na atakach powietrznych i rakietowych na domniemane cele związane z produkcją i przechowywaniem broni masowego rażenia oraz na cele wojskowe. Irak nie ugiął się jednak pod tą presją, a USA nie były wówczas gotowe na ostrzejszą reakcję. Między 1998 a 2002 r. w Iraku nie działali inspektorzy rozbrojeniowi. W tym czasie spadało zainteresowanie świata problemem irackim, coraz częściej pojawiały się koncepcje zmiany polityki wobec Bagdadu, przede wszystkim złagodzenia lub zniesienia sankcji, uderzających przede wszystkim w iracką ludność. Wszystko zmieniło się po dojściu do władzy w Stanach Zjednoczonych ekipy G.W. Busha i wydarzeniach z 11 września 2001 r.39. *** „I tak dotarliśmy do kresu podróży po dziejach Mezopotamii. Burzliwe to dzieje i smutne, jak smutna jest iracka współczesność (…). Chciałbym, aby (…) Czytelnicy poczuli choć trochę sympatii dla tego targanego nieszczęściami skrawka Bliskiego Wschodu”40. 39 K. Korzeniewski, op. cit., s. 44-45; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 855-859, 865; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 39, 45,49; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 143-144; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 155; T. Strulak, Działania na rzecz rozbrojenia…, s. 196; W. Czapliński, Reforma ONZ – zasady użycia sił w stosunkach międzynarodowych, w: J. Symonides (red.), Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006, s. 676. 40 M.M. Dziekan, Historia..., s. 200. 28 II. Rola Stanów Zjednoczonych w świecie: między przywództwem a imperializmem 1. Imperium amerykańskie W momencie ataku na Irak potęga, pozycja i rola Stanów Zjednoczonych w porządku międzynarodowym – nie miały precedensu w historii. Chodzi tu nie tylko o potęgę bezwzględną, ale przede wszystkim o przewagę Ameryki nad resztą świata i każdym innym mocarstwem. Po rozpadzie systemu komunistycznego, upadku ZSRR i zakończeniu zimnej wojny, Stany Zjednoczone stały się jedynym globalnym supermocarstwem, posiadającym bezwzględną przewagę nad pozostałymi państwami we wszystkich wymiarach, dysponującym odpowiednim potencjałem materialnym i politycznym dla realizacji preferowanej przez siebie wizji porządku międzynarodowego oraz czyniącym w tym kierunku aktywne wysiłki. Polityka zagraniczna USA jest konsekwentną realizacją przemyślanej koncepcyjnie i publicznie ogłaszanej wielkiej strategii, ewoluującej co prawda w czasie, jednak opierającej się na zasadniczym założeniu, jakim jest amerykańskie przywództwo w świecie. Co więcej, amerykański potencjał jest znakomicie wbudowany w strukturę porządku międzynarodowego w poszczególnych jego wymiarach (politycznym, wojskowym, ekonomicznym, społeczno – kulturalnym), co pozwala wywierać na te wymiary przemożny wpływ41. Amerykański potencjał oddziaływania politycznego jest pochodną pozostałych elementów potęgi. Jego najważniejszym elementem jest fakt, iż amerykańska mocarstwowość i związane z nią przywództwo w świecie były po zimnej wojnie powszechnie akceptowane. Jeśli chodzi o wymiar instytucjonalny, Stany Zjednoczone są przede wszystkim stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, w której dysponują prawem weta. Są także członkami tak ważnych instytucji międzynarodowych, jak Grupa G-8, NATO, OPA, APEC czy OECD, i w każdej z nich pełnią wiodącą rolę. Co więcej, szczególne więzi partnerstwa łączą Stany Zjednoczone z Unią Europejską, a amerykańskie wpływy polityczne obecne są w wielu państwach całego świata, w tym w strategicznie ważnym rejonie Bliskiego 41 R. Kuźniar, Polityka i siła: studia strategiczne, zarys problematyki, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2005, s. 197-200, 205, 271; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje ładu międzynarodowego po zakończeniu zimnej wojny, w: R. Kuźniar (red.), Porządek międzynarodowy u progu XXI wieku: wizje – koncepcje – paradygmaty, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2005, s. 231-232, 246. 29 Wschodu. Wszystko to sprawia, że Waszyngton wywiera przemożny wpływ na kształt porządku międzynarodowego42. Stany Zjednoczone dysponują największym w świecie potencjałem militarnym, jak również gotowością i polityczną zdolnością jego używania w skali globalnej dla realizacji własnych interesów. Przez całą poprzednią dekadę wydatki USA na cele wojskowe kształtowały się w okolicach 50% wszystkich wydatków światowych, w trakcie kadencji G. W. Busha wykazując tendencję wzrostową. Co więcej, Stany Zjednoczone łączą więzi sojusznicze z licznymi państwami świata, a kluczowa jest w tym kontekście wiodąca rola USA w NATO. Najbardziej widocznym znakiem zasięgu amerykańskich wpływów są tysiące amerykańskich baz wojskowych, rozsianych po całym świecie, przy czym ich liczba wzrosła po zakończeniu zimnej wojny. Należy wspomnieć też o amerykańskim przemyśle zbrojeniowym, którego wielkość i nowoczesność czyni z Ameryki czołowego producenta broni zarówno w wymiarze ilościowym, jak i nade wszystko jakościowym, wytwarzającego najnowocześniejsze uzbrojenie na świecie. W efekcie z armią amerykańską nie jest w stanie konkurować żadna armia na świecie43. USA dysponują największą gospodarką na świecie – zgodnie z danymi Banku Światowego w 2012 r. PNB wyniósł 15,69 bln dolarów, co stanowiło 21,89% produktu światowego. Potencjał ten jest wzmacniany potęgą amerykańskiej waluty, będącej jedną z najważniejszych walut rezerwowych świata. W sferze finansowej ogromne znaczenie dla funkcjonowania światowego systemu gospodarczego ma potęga amerykańskiego kapitału, jak również dominacja USA w międzynarodowych instytucjach finansowych (MFW, Bank Światowy). Stany Zjednoczone są także głównym promotorem światowego wolnego handlu i zajmują czołową pozycję w WTO. Dochodzi do tego prymat naukowo – techniczny, szczególnie w zakresie technologii informatycznych44. Ważnym elementem amerykańskiego potencjału po zimnej wojnie była też ich soft power, siła oddziaływania, wynikająca z percepcji USA jako światowego przywódcy, reprezentującego demokrację i wolny rynek, które zwyciężyły w globalnej rywalizacji z komunizmem. Popularność i sympatia, jakimi cieszyły się Stany Zjednoczone w świecie przez większą część lat 90 – tych, znacznie ułatwiające osiąganie zakładanych celów, z uwagi na realizowaną mocarstwową politykę 42 R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 199-200, 271; por. A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 229. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 199-200, 275, 284, 289-290; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 229. 44 R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 199-200, 271; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 229; CIA- The World Factbook, artykuł na temat USA, https://www.cia.gov/library/publications/the-worldfactbook/geos/us.html. 43 30 stopniowo słabły, a w okresie prezydentury George’a W. Busha ustąpiły wrogości, jaką darzyła Amerykę duża część świata. Wciąż jednak dla wielu ludzi USA pozostają symbolem wolności i globalnych sił dobra, co stanowi ważny, choć często przeceniany przez waszyngtońskich polityków element amerykańskiej potęgi45. Potęgę amerykańską w poszczególnych jej wymiarach jakościowo zwiększyły procesy globalizacji, której Ameryka jest głównym generatorem oraz beneficjentem. Globalizacja i będąca jej elementem rosnąca otwartość świata ułatwia docieranie poszczególnych elementów amerykańskiej potęgi w różne rejony świata oraz dalszy wzrost potencjału USA. Amerykańska refleksja na temat promowania własnego modelu państwa i społeczeństwa oraz imperializmu ma długą tradycję. Jej podstawą jest filozofia polityczna, zakładająca szczególną misję moralną Stanów Zjednoczonych w świecie. Refleksja sięga lat czterdziestych XIX w. i sporów na temat kontynuowania amerykańskiej ekspansji na zachód od rzeki Missisipi oraz konieczności etycznych interpretacji aktywności militarnej USA w świecie46. Moralnego uzasadnienia amerykańskiej ekspansji starał się dostarczyć John L. O’Sullivan, który w opublikowanym w 1845 r. tekście pt. Manifest Destiny twierdził, że oczywistym przeznaczeniem Stanów Zjednoczonych jest zajęcie całego kontynentu amerykańskiego, przydzielonego USA, jak twierdził, przez samą Opatrzność. Tekst O’Sullivana był przełomowym, ideologicznym uzasadnieniem amerykańskiej ekspansji, nadającym moralną sankcję dążeniu do rozszerzania wpływów. W kolejnych dziesięcioleciach myśl ta była żywa i zyskiwała nowe interpretacje, dostarczające moralnego uzasadnienia ekspansji w coraz większej skali. Również prowadzona przez W. J. Clintona oraz G.W. Busha polityka promocji demokracji i wolnego rynku połączona z rozszerzaniem amerykańskich wpływów w świecie wpisuje się w ten nurt myślowy. Powtórzmy słowa Roberta Kaplana: „Historia uczy, że jeśli prezydent chce prowadzić wojnę, to musi przedstawić konfrontację w kategoriach moralnych: białe – czarne. Każda amerykańska wojna jest krucjatą. Stany Zjednoczone nie potrafią walczyć w konflikcie ograniczonym”47. Zagrożenia płynące z takiej postawy dostrzegł już w 1821 r. John Q. Adams, który ostrzegał, by Ameryka „nie wyruszała za granicę w poszukiwaniu potworów do pokonania”48. Amerykańskie elity tradycyjnie przekonane są o wyjątkowości amerykańskiego narodu (American exeptionalism), o pełnieniu przez niego szczególnej misji dziejowej, która 45 Por. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 198, 271; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 230. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 42. 47 Cytat za: W. Szymborski, Irak: casus…, s. 55. 48 R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 201. 46 31 polegać ma na obronie oraz szerzeniu w świecie wolności. W ten sposób amerykański nacjonalizm ma w szczególny sposób charakter internacjonalistyczny i mesjanistyczny oraz wynika z amerykańskiego poczucia obowiązku walki ze złem. Jednocześnie należy pamiętać, iż „łączenie idealizmu z realizmem nie jest niczym nowym w przypadku Stanów Zjednoczonych. Choć w historii tego państwa można byłoby wskazać okresy przewagi jednej opcji nad drugą, to jednak większość specjalistów podkreśla, że idealizm i realizm są stale, i równocześnie, obecne w amerykańskiej postawie wobec świata. Jak zauważa Ernest Lefever, „w kwestiach polityki zagranicznej wszyscy prezydenci są bardziej idealistyczni w deklaracjach, natomiast bardziej realistyczni w działaniach”49. Prowadzenie przez USA polityki realistycznej pod hasłami idealizmu wydaje się być cechą trwałą. Po zimnej wojnie amerykańskie elity polityczne nabrały przekonania, że w dobie globalizacji Stany Zjednoczone są predestynowane do przewodzenia światu. Na tym fundamencie w latach 90-tych XX w. sformułowana została globalna strategia USA. Strategia ta, oparta na przywódczej roli Ameryki, połączonej ze współpracą z innymi państwami i organizacjami międzynarodowymi oraz przestrzeganiem prawa międzynarodowego, z czasem coraz bardziej miała ewoluować w stronę unilateralizmu, by ostatecznie przybrać postać otwartego dążenia do zdobycia światowej hegemonii. 2. Przywództwo USA w świecie po zimnej wojnie Bezpośrednio po zakończeniu zimnej wojny istniała w USA pokusa wycofania się z polityki międzynarodowej i skupienia się na sprawach wewnętrznych, co wiązało się z tradycyjnie dość silnie zakorzenioną w amerykańskim społeczeństwie postawą izolacjonistyczną. Jednak zdecydowana większość amerykańskich badaczy i polityków była zgodna, iż podstawowym warunkiem utrzymywania stabilności porządku międzynarodowego w nowych warunkach jest zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w sprawy świata50. Podwaliny pod koncepcję pozimnowojennego przywództwa położył G.H. Bush, prezydent USA w latach 1989 – 1993. Jego idea „nowego porządku światowego” opierała się na dążeniu do zbudowania takiego ładu międzynarodowego, w którym ONZ będzie odgrywać zapisaną w Karcie Narodów Zjednoczonych centralną rolę w sferze bezpieczeństwa. Stosunki międzynarodowe miały się opierać na zasadach Karty i współpracy wielkich mocarstw, wśród których USA miały odgrywać rolę przywódczą. Należy przy tym zaznaczyć, że Bush senior odpowiednio rozumiał, czym jest ONZ – organizacją międzynarodową, której 49 50 Ibidem, s. 238. A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 235. 32 sprawność działania zależy od współpracy mocarstw. „Nowy porządek światowy” miał być przede wszystkim odnowionym koncertem mocarstw, którego zapleczem instytucjonalnym miała być Rada Bezpieczeństwa ONZ; było to zgodne z zasadami politycznego realizmu, którym hołdowali czołowi przedstawiciele administracji, nie zaś realizacją paradygmatu liberalnego. Jednocześnie jednak zakładano włączanie we wspólne działania jak największej liczby państw, jak również opieranie się na podstawowych zasadach stosunków i prawa międzynarodowego wyrażonych w Karcie Narodów Zjednoczonych jako normatywnej podstawy nowej światowej polityki. Bush wierzył, iż tylko międzynarodowy konsensus może uprawomocnić, wzmacniać i utrwalać amerykańskie przywództwo, wykluczać będzie bowiem obawy innych państw przed amerykańską dominacją. W tym nowym porządku USA miały odgrywać rolę przywódczą, ale działać zgodnie z powszechnie przyjętymi zasadami i we współpracy z innymi państwami51. Pewne zmiany w amerykańskiej strategii poczyniła administracji Billa Clintona, która oparła amerykańską politykę międzynarodową na zasadach paradygmatu liberalnego, w myśl którego międzynarodowy pokój i bezpieczeństwo można osiągnąć poprzez upowszechnianie demokracji, praw człowieka, gospodarki wolnorynkowej i wolnego handlu oraz umacnianie prawa międzynarodowego i instytucji międzynarodowych. Sądzono, że system komunistyczny był główną przeszkodą dla realizacji liberalnej wizji przemiany stosunków międzynarodowych, i teraz przemiana ta stanie się wreszcie możliwa. Na tak rozumianym optymizmie budowana była strategia międzynarodowa administracji Clintona. Koncentrowała się ona, w szczególności za drugiej kadencji (1997-2001), na sprawach globalnych i uznawała konieczność szerszego uwzględniania czynnika ekonomicznego w polityce zagranicznej. Kreowany miał być globalny, liberalny porządek międzynarodowy, oparty na demokracji i wolnym rynku oraz forsowaniu globalizacji52. Zwieńczeniem krystalizowania się globalnej strategii Clintona był dokument z października 1998 r. A National Security Strategy for a New Century53. Za imperatyw polityki zagranicznej i bezpieczeństwa USA uznano w nim szerokie zaangażowanie międzynarodowe. Za podstawowe cele uznano umacnianie bezpieczeństwa narodowego i międzynarodowego, wspieranie pomyślności i dobrobytu oraz demokracji na świecie. Wyróżniono trzy kategorie 51 R. Kuźniar, Droga…, s. 38; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 232-236. Jednocześnie w administracji G. Busha seniora istniała frakcja jastrzębi, starająca się nakłonić prezydenta do prowadzenia działań unilateralistycznych, którą tworzyli sekretarz obrony Dick Cheney, a także jego podwładni – Paul Wolfowitz i Lewis Libby. Nie odnieśli wówczas sukcesu, a swoje idee mieli wcielić w życie dopiero w administracji G.W. Busha. Por. A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 244. 52 A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 244-245. 53 Tekst strategii dostępny pod adresem: http://www.fas.org/man/docs/nssr-1299.pdf. 33 interesów narodowych: żywotne (przetrwanie, bezpieczeństwo, witalność), chronione przy użyciu środków militarnych, także jednostronnie, gdy zajdzie taka potrzeba; ważne interesy narodowe, związane z dobrobytem, ale nie z przetrwaniem; pozostałe interesy, czyli sytuacje, które wymagają zaangażowania Stanów Zjednoczonych (problemy humanitarne, katastrofy naturalne, masowe naruszenia praw człowieka). W Strategii stwierdzano, że USA dopilnują, aby żadne nieprzyjazne mocarstwo nie uzyskało dominacji w żadnym regionie o żywotnym znaczeniu dla amerykańskich interesów. Wśród zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego wskazano zagrożenia regionalne, stwarzane przez państwa (takie jak Iran, Irak, Korea Północna oraz pozostające w konflikcie i posiadające broń nuklearną Indie i Pakistan); zagrożenia transnarodowe (terroryzm, zorganizowana przestępczość międzynarodowa, handel narkotykami, przemyt broni, niekontrolowane migracje); proliferacja broni masowego rażenia; działalność obcych wywiadów; upadek i rozpad państw. Aby przeciwstawić się tym zagrożeniom konieczne jest kształtowanie sprzyjającego środowiska międzynarodowego poprzez odpowiednie działania w zakresie dyplomacji, pomocy zagranicznej, kontroli zbrojeń, nieproliferacji broni masowego rażenia, aktywność wojskową czy ochronę środowiska naturalnego. W zakresie możliwych większych działań wojennych zakładano takie kształtowanie środowiska międzynarodowego, by nie było konieczności ich prowadzenia; jednocześnie jednak USA miały być zdolne do prowadzenia równolegle dwóch wojen regionalnych lub lokalnych, jeśli zajdzie taka konieczność. Deklarowano dążenie do utrzymania najlepiej wyszkolonej, wyposażonej i dowodzonej armii na świecie54. Niezwykle ważną cechą realizowanej przez administrację Clintona strategii globalnej była jej inkluzyjność, polegająca na włączaniu innych ważnych partnerów – mocarstw i organizacji międzynarodowych – do urzeczywistniania amerykańskiej wizji stosunków międzynarodowych. Stany Zjednoczone były wówczas jedynym światowym supermocarstwem, państwem przewodzącym światu, lecz nie hegemonicznym, działającym generalnie w ramach istniejących instytucji i prawa międzynarodowego, podejmującym kroki na rzecz ich wzmocnienia jako główny strażnik międzynarodowego porządku55. Jak trafnie zauważa prof. Roman Kuźniar, „był to czas szczytowej pozycji Stanów Zjednoczonych w świecie po II wojnie światowej, kiedy potencjał własny Ameryki był wkomponowany w system współpracy międzynarodowej w różnych dziedzinach, a jej interesy starano się realizować w sposób jeśli nie współbieżny, to przynajmniej niesprzeczny z interesami całej 54 55 R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 201-205, 271. Ibidem, s. 199. 34 społeczności międzynarodowej i jej poszczególnych komponentów (…). Stany Zjednoczone były postrzegane jako stabilizator porządku międzynarodowego, który realizując własne interesy, dostrzega problemy i potrzeby innych. USA, nawet jeśli były postrzegane jako rywal lub odrzucano uniwersalne pretensje takiego modelu, nie budziły na świecie lęku. Raczej domagano się, niż obawiano amerykańskiego zaangażowania militarnego (np. Bałkany 1995). Było tak dzięki przestrzeganiu przez Amerykę prawa międzynarodowego oraz inicjatywom na rzecz umocnienia bezpieczeństwa powszechnego”56. Zgodnie powyższymi z założeniami Bill Clinton w pierwszym okresie swej prezydentury uznawał za priorytet działania multilateralne, podejmowane zgodnie z prawem międzynarodowym i z poszanowaniem kompetencji instytucji międzynarodowych. Stopniowo jednak w amerykańskiej polityce pojawiało się coraz więcej przykładów działań unilateralnych; zmianie ulegał sposób posługiwania się przez Waszyngton siłą militarną. Jeszcze w 1993 r. przeprowadzono bez autoryzacji Rady Bezpieczeństwa ONZ atak rakietowy na cele w Bagdadzie, później jednak Waszyngton wykonał wyraźny zwrot w stronę ONZ, biorąc z upoważnienia Rady Bezpieczeństwa udział w bombardowaniach pozycji Serbów bośniackich (1994 – 1995), interweniując na Haiti (1994), a wcześniej dostarczając dużego kontyngentu do operacji ONZ w Somalii (1993). Ta ostatnia operacja miała znaczenie przełomowe – po śmierci 18 żołnierzy amerykańskich w Mogadiszu Waszyngton coraz bardziej zniechęcał się do działań pod egidą ONZ. W 1998 r., po zamachach na amerykańskie ambasady w Kenii i Tanzanii, USA dokonały bez upoważnienia Rady Bezpieczeństwa ONZ bombardowań domniemanych pozycji al – Kaidy w Sudanie i Afganistanie. W grudniu 1998 r., po zerwaniu przez Bagdad współpracy z inspektorami rozbrojeniowymi ONZ, USA wspierane przez Wielką Brytanię dokonały ataku powietrznego na Irak, mimo braku upoważnienia ze strony Rady. Najważniejsze było jednak ciężkie pogwałcenie Karty Narodów Zjednoczonych, do jakiego doszło przy okazji wojny, prowadzonej w 1999 r. pod amerykańskim przywództwem przez NATO przeciwko Federacyjnej Republice Jugosławii w związku z sytuacją w Kosowie. Przedstawiana jako interwencja humanitarna, długotrwała operacja powietrzna została przeprowadzona bez upoważnienia Rady Bezpieczeństwa ONZ i przy głośnym sprzeciwie jej stałych członków – Rosji i Chin. Sposób jej prowadzenia wskazywał, że motywem USA były nie tyle kwestie humanitarne (bombardowania z dużej wysokości, powodujące znaczne straty wśród ludności cywilnej), co raczej wola demonstracji siły 56 Ibidem, s. 205. 35 amerykańskiego imperium. Wojna ta miała przełomowe znaczenie dla amerykańskiej polityki i oznaczała jednoznaczne odejście od multilateralizmu, choć nadal działano w porozumieniu z europejskimi sojusznikami z NATO. Był to jednak znak zmieniającej się koncepcji amerykańskiego przywództwa w świecie. Co ciekawe, tendencjom tym sprzyjało podniesienie do poziomu ideologii forsowania globalizacji. Amerykańska administracja operowała takimi pojęciami, jak „globalna gospodarka” i „globalne społeczeństwo”, ale jednocześnie istniało nieskrywane przekonanie, iż poprzez globalizację świat coraz bardziej przypominał będzie Stany Zjednoczone. „Kiedy ku swemu zaskoczeniu amerykańscy heroldowie globalizacji stwierdzili brak uniwersalnego entuzjazmu dla wielu jej aspektów (…), zaczęli na swój sposób definiować problemy i antagonizmy jej towarzyszące. Na przykład prezydent B. Clinton mówił w 1999 roku o tym, że globalizacja wzbudziła opór sił destrukcji, terrorystów, państw hultajskich, karteli narkotykowych i religijnych ekstremistów, którzy starają się na swój sposób wykorzystać otwartość wolność i postęp, jakie cenią Amerykanie. Rezultatem jest konflikt z tymi siłami i konieczność zaangażowania się Stanów Zjednoczonych w wielką bitwę między siłami integracji i dezintegracji, siłami globalizacji i siłami reprezentującymi mentalność plemienną, między uciskiem a oswobodzeniem”57. Widzimy tu uproszczenia bardzo przypominające bushowską wizję „wojny ze złem” oraz stosowanie argumentów moralnych dla atakowania wrogów amerykańskiej wizji świata. Co więcej, coraz częściej odpowiedzią USA na opór wobec ich polityki stawało się używanie siły militarnej. Tendencje te były wstępem dla radykalnej zmiany, jaka miała nastąpić w amerykańskiej polityce zagranicznej za kadencji George’a W. Busha. Należy pamiętać, że zmiana nie przyszła wraz z Bushem, neokonserwatystami i republikanami – jej korzenie silnie tkwiły w końcowych latach administracji Clintona58. 3. Administracja George’a W. Busha i plan przekształcenia światowego przywództwa w światową dominację USA G.W. Bush i jego najbliżsi doradcy dokonali radykalnej reorientacji amerykańskiej strategii międzynarodowej, co stało się możliwe w następstwie szoku, jaki wywołały w amerykańskim społeczeństwie zamachy z 11 września 2001 r., korzystając z początkowej fali współczucia i poparcia niemal całego świata dla prowadzone przez Amerykanów wojny 57 Ibidem, s. 272. W. Czapliński, Reforma ONZ…, s. 676; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 245; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 205, 271-272. 58 36 z terroryzmem. Administracja Busha, zafascynowana siłą militarną Stanów Zjednoczonych, postanowiła oprzeć na niej politykę zagraniczną, której zasadniczym celem miało być stworzenie nowego porządku światowego, opartego już nie na przywództwie, lecz na hegemonii USA i narzucaniu swojej woli i wizji świata pozostałym państwom. Było to wypełnienie koncepcji teoretycznych, formułowanych w latach 90 – tych przez takich czołowych neokonserwatystów, jak Ch. Krauthammer, W. Kristol, R. Kagan czy N. Podhoretz. Oznaczało to powrót polityki w startym stylu, renacjonalizację i militaryzację amerykańskiej strategii. Stany Zjednoczone miały odtąd prowadzić politykę w kategoriach egoistycznie pojmowanego interesu narodowego. Kluczem do jego realizacji miało być dysponowanie siłą i jej demonstrowanie w stosunkach z innymi państwami. Wśród amerykańskich elit panowało przekonanie o potędze i użyteczności amerykańskich sił zbrojnych, traktowanych jako podstawowe narzędzie realizacji amerykańskich interesów. Odrzucano multilateralizm i dokonano zdecydowanego zwrotu w stronę unilateralizmu, jak również przewidywano podejmowanie aktywnych działań na arenie międzynarodowej, zmierzających do zapewnienia Stanom Zjednoczonym bezpieczeństwa, nawet kosztem bezpieczeństwa innych państw. USA przyznały sobie prawo do dokonywania uderzeń prewencyjnych w sytuacji, gdy same uznają, że zagrożone są ich interesy bezpieczeństwa. Postawiono na jednostronne działania, uznano, że Ameryka w realizacji swej polityki nie musi liczyć się z nikim – gdyż nikt nie jest w stanie przeciwstawić się jej sile. Prowadziło to do spadku zaufania do prawa międzynarodowego, instytucji międzynarodowych, wielostronnej współpracy. Co więcej, decydenci amerykańscy wykazywali głęboki brak zaufania do tych instytucji i organizacji międzynarodowych, jak również do polegania w swej polityce na pomocy innych państwa, jeśli miałoby to oznaczać jakiekolwiek ograniczenie amerykańskiej swobody działania. Uzyskanie takiej swobody, wyzwolenie amerykańskiej polityki z więzów jakichkolwiek ograniczeń prawnych, instytucjonalnych czy politycznych – było celem nadrzędnym administracji Busha. Jednocześnie do rozpatrywania polityki międzynarodowej włączono kategorie moralne – amerykańskie elity były przekonane, że USA reprezentują siły dobra w polityce międzynarodowej. Elementem amerykańskiej strategii miało stać się rozszerzanie światowej strefy demokracji i wolnego rynku, także przy użyciu siły zbrojnej, co miało być wyrazem szczególnej misji Stanów Zjednoczonych. Podstawą amerykańskiej hegemonii miała być zatem przede wszystkim militarna supremacja oraz moralne przekonanie o właściwości własnych działań, co miało zapewnić międzynarodowy pokój i bezpieczeństwo (w myśl neokonserwatywnej zasady: co jest dobre dla Ameryki, jest dobre dla świata) oraz utrwalić 37 hegemoniczną pozycję USA. Co więcej, elity amerykańskie optymistycznie zakładały, iż USA przy posiadanym stopniu potęgi są w stanie w pojedynkę rozwiązać praktycznie każdy problem międzynarodowy59. Jak uważa James Mann, amerykański badacz stosunków międzynarodowych, „właśnie owa wizja świata i roli w nim Stanów Zjednoczonych, wspólna dla elity decydentów w administracji, stanowi punkt wyjścia dyskusji o przyczynach rozpoczęcia wojny z Irakiem”60. Doktrynalną podstawę nowej polityki amerykańskiej stanowiła opublikowana we wrześniu 2002 r. Narodowa Strategia Bezpieczeństwa. Dokument ten stanowił zerwanie z podejściem, zaprezentowanym przez Billa Clintona 4 lata wcześniej. W nowym dokumencie wiele mówi się o misji Ameryki, jaką jest „uczynienie świata nie tylko bezpieczniejszym, ale również lepszym”, poprzez promocję amerykańskich wartości. Co jednak najważniejsze w interesującym nas kontekście, Stany Zjednoczone jednoznacznie zadeklarowały, że nie dopuszczą, by jakiekolwiek państwo zdobyło siłę i potęgę porównywalną do amerykańskiej. Był to otwarty manifest imperializmu, dążenia do utrzymania dominacji w świecie. Bardzo ważne miejsce w Strategii odgrywają instrumenty militarne. Przenika z niej fascynacja własną siłą oraz wola szerokiego jej wykorzystywania dla osiągania własnych interesów, wola zapewnienia dla ich realizacji kluczowego miejsca instrumentom militarnym. Wyrażano otwartą satysfakcję z posiadania bezprecedensowej potęgi oraz deklarowano gotowość do użycia siły dla obrony USA, ich globalnych interesów, ich przyjaciół i sojuszników. Siła miała być używana nawet z pogwałceniem prawa międzynarodowego (idea wojny prewencyjnej) oraz w sposób niezgodny z międzynarodowym prawem humanitarnym. Siły zbrojne i wywiad znalazły się w hierarchii instrumentów amerykańskiej polityki na samym szczycie, na końcu zaś znalazła się dyplomacja, co było absolutnym novum. Dokument był celowo ogólnikowy – zawierał bardzo wiele szczytnych idei i haseł, przede wszystkim jednak miał pozostawić dowolność w interpretowaniu konkretnych okoliczności i swobodę w używaniu takich instrumentów, jakie Stany Zjednoczone uznają za stosowne. W Strategii dużo mówi się o moralności, ale brakuje w niej ściśle zdefiniowanych zasad, jakimi Stany Zjednoczone miały się kierować. Deklarowano natomiast własną siłę i dominację w świecie oraz zapowiadano jej umacnianie i potwierdzanie, szczególnie przy 59 Por. R. Kuźniar, Wprowadzenie…, s. 14; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 290, 296, 302-303; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860-862; W. Michnik, Długa droga do wojny – USA i przyczyny II wojny w Zatoce Perskiej, w: Dzielski W., Michnik W. (red.), Irak – dylematy amerykańskiej interwencji, Księgarnia Akademicka, Kraków 2007, s. 123, 125; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 233-234, 237. 60 W. Michnik, op. cit., s. 125. 38 użyciu instrumentów militarnych61. Już wcześniej Bush dawał też do zrozumienia, że jeśli poszczególne państwa nie wykażą wystarczającej determinacji w zwalczaniu terroryzmu, zrobią to za nie same Stany Zjednoczone – z tym, że zasady „wojny z terroryzmem” i kryteria prawidłowego jej prowadzenia wyznaczały właśnie Stany Zjednoczone62. Wojna z Irakiem miała służyć m.in. właśnie umacnianiu i potwierdzaniu amerykańskiej supremacji w skali świata, jak również jako element ustanawiania nowego ładu hegemonicznego. Irak traktowano bowiem jako źródło zakłóceń kształtującego się ładu międzynarodowego, opartego na dominacji USA. Saddam Husajn w całym okresie między 1991 a 2003 r. prowadził, na użytek wewnętrzny, prowokacyjną wobec USA politykę. Utrudnianie pracy inspektorom rozbrojeniowym, nieustanne potyczki z amerykańskimi i brytyjskimi samolotami patrolującymi strefę zakazu lotu nad Irakiem, polityka niedopowiedzeń w zakresie broni masowego rażenia, zamieszanie irackich służb specjalnych w próbę zamachu na Georga Busha seniora w 1993 r., antyamerykańska retoryka irackiego przywódcy, głośne twierdzenia Saddama, że to Irak wygrał wojnę w 1990 r., pokonując koalicję niemal całego świata pod przywództwem Stanów Zjednoczonych, czy nawet mozaika w hallu bagdadzkiego hotelu al – Rashid, przedstawiająca George’a Busha seniora, stworzona po to, by goście mogli po niej deptać (co jest wyrazem najwyższej zniewagi w kulturze muzułmańskiej) – wszystko to było wyzwaniem rzucanym amerykańskiemu imperium. Bezkarność Saddama Husajna oraz ignorowanie przez niego rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ podważało autorytet USA. Tworząc nowy ład międzynarodowy, Stany Zjednoczone nie mogły sobie pozwolić na tolerowanie tego typu zachowań. Oczywiście, było wówczas więcej antyamerykańsko nastawionych państw (jak choćby Syria, Iran, Libia czy Korea Północna) – jednak żadnym z nich nie rządził taki symbol zła, jak wykreowany na taką postać po wojnie w Zatoce Saddam Husajn. Usunięcie irackiego dyktatora miało zatem wymowę symboliczną, miało podkreślić hegemoniczną rolę ISA i zastraszyć inne państwa, skłonne rzucać wyzwanie Ameryce. Symptomatyczna była wspominana już wypowiedź Busha z 7 kwietnia 2002 r., w której amerykański prezydent stwierdził, iż „postanowił, że Saddam musi odejść”. Trudno o bardziej jednoznaczny wyraz samooceny Waszyngtonu. 61 Tekst strategii w: M. Troszyńska, Polityka Zagraniczna Stanów Zjednoczonych w latach 2000 – 2004, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń, s. 115-165. Por. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 42; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 201, 290-291. Dużą wagę przywiązuje się też w dokumencie do zapewnienia realizacji amerykańskich interesów ekonomicznych w świecie i konieczności utrzymania takiego porządku międzynarodowego, który zapewni Ameryce realizację jej potrzeb w tym zakresie. Por. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 291. 62 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 41-48. 39 Administracja Busha, zafascynowana siłą militarną własnego kraju, zdawała się mówić światu, że zmieniły się reguły gry w światowej polityce. Była to wiadomość nie tylko dla niewielkich państw prowokujących Stany Zjednoczone swą polityką, ale też dla wielkich mocarstw, którym chciano w ten sposób okazać, że Stanów Zjednoczonych nie obowiązują reguły, dotyczące pozostałych państw. Wojna z Irakiem miała być testem dla amerykańskiej hegemonii, manifestacją amerykańskiej potęgi, przestrogą dla jednych i policzkiem dla drugich. W pewnym momencie rozpatrywana w tym kontekście kwestia iracka zaczęła być samospełniającą się przepowiednią – Stany Zjednoczone tak bardzo zaangażowały się w działania przeciwko reżimowi Saddama Husajna, że w pewnym momencie nie mogły już się wycofać z ostatecznej konfrontacji. „Powiązanie sprawy Iraku z zapewnieniem pokoju na świecie nie było zwykłą deklaracją, lecz rodzajem imperatywu politycznego, z którego przywódca jedynego supermocarstwa nie może się wycofać”63. Po wielu miesiącach ostrej kampanii wymierzonej w Irak i prowadzonej przez Stany Zjednoczone, miały one w kwestii irackiej tyleż do wygrania z punktu widzenia swych imperialnych interesów, co do przegrania. Z tego względu do wojny musiało już wówczas dojść. Jednocześnie Stany Zjednoczone kontynuowały wojną z Irakiem długą tradycję imperialnych „wojen o pokój” – realizując własne interesy, politykę swoją prezentowały jako prowadzoną w imię pokoju, demokracji i praw człowieka. Do tradycji tej w ostatnich dekadach amerykanie wnieśli też twórczy wkład, polegający na przysłanianiu faktu łamania prawa międzynarodowego przez udział w amerykańskich wojnach sojuszników i klientów64. W ciągu wydarzeń prowadzących do wojny z Irakiem dobrze widać nowe tendencje w amerykańskiej polityce. Gdy tuż po zamachach 11 września 2001 r. zastanawiano się w amerykańskiej administracji nad celami uderzenia odwetowego i ewentualnym objęciem nim także Iraku (na co ostatecznie w tamtym momencie się nie zdecydowano), G.W. Bush wypowiedział zdanie, które można uznać za manifest całokształtu unilateralistycznych tendencji występujących w jego administracji. Na sugestię sekretarza stanu Colina Powella, że sojusznicy mogą się wycofać, jeśli „wojna z terroryzmem” objęłaby inne niż Afganistan Państwa, Bush odparł, że nie pozwoli, aby inne rządy dyktowały mu warunki wojny z terroryzmem. Jak powiedział, „w pewnej chwili możemy zostać sami. Nie mam nic 63 Ibidem, s. 51. Por. R. Kuźniar, Wprowadzenie…, s. 10-12; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 297-298, 305; B. Balcerowicz, op. cit., s. 358; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 51; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s 143; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 92-93; K. Stefanek, op. cit., s, 122. 64 40 przeciwko. Jesteśmy Ameryką”65. Wtórował mu sekretarz obrony Donald Rumsfeld, który powiedział, że „argumenty, iż koalicja nie będzie tolerować ataku na Irak, przemawiają za sformowaniem innej koalicji”66. Ameryka była zatem tak przekonana o własnej potędze, że była w stanie rzucić wyzwanie całemu światu i samodzielnie realizować swoje zamierzenia. Efekt był taki, że „koalicja z 2003 roku była mizernym odbiciem koalicji sprzed dwóch lat, która wzięła udział w wojnie z Afganistanem. Nie dorównywała też koalicji z 1991 r.”67. do publikowania Dochodziła do jakichkolwiek tego świadoma uzasadnień polityka czy nieprzejrzystości, wyjaśnień własnych niechęć działań oraz informowania na ten temat zarówno opinii publicznej, jak i innych państw. Zgodnie z poglądami Rumsfelda, tworzyłoby to niepotrzebny precedens i ograniczało swobodę działania Stanów Zjednoczonych w stosunkach międzynarodowych. A właśnie wyzwolenie się z wszelkich więzów i ograniczeń dla amerykańskiej potęgi było zasadniczym celem administracji George’a W. Busha. Dzięki przyjęciu założenia o planowej nieprzejrzystości własnych działań unikano konieczności udowadniania winy potencjalnego celu ataku, uzyskano możliwość opierania się na niepotwierdzonych i fragmentarycznych informacjach przy podejmowaniu odpowiednich decyzji, jak również szansę na zastąpienie rzeczowej argumentacji propagandą68. Od chwili zaliczenia Iraku do tzw. „osi zła” 29 stycznia 2002 r. Stany Zjednoczone stale groziły temu państwu wojną, jeśli nie przyjmie amerykańskich żądań, które zresztą nieustannie były eskalowane – od powrotu inspektorów i całkowitego rozbrojenia Iraku w stronę ustąpienia Saddama Husajna i jego wyjazdu z kraju. 12 września 2002 r. w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ prezydent Bush zapowiedział, że USA nie zawahają się przed wojną, jeśli ONZ nie rozwiąże problemu irackiego. Dla Busha działania dyplomatyczne były tylko jednym z „frontów” – etapem przygotowawczym do wojny, przykrym, ale koniecznym rytuałem, wymaganym ze względów wizerunkowych – by odeprzeć zarzuty o jawne lekceważenie zasad prawa międzynarodowego i instytucji międzynarodowych. USA i tak zamierzały osiągnąć swój cel, jakim było obalenie irackiego dyktatora za pomocą akcji militarnej, ONZ mogła być co najwyżej środkiem do tego celu, a na pewno nie mogła powstrzymać amerykańskiego supermocarstwa, które uznało się za jedyną prawdziwą władzę w stosunkach międzynarodowych, stojącą ponad prawem międzynarodowym. 20 marca 2003 r., pomimo sprzeciwu większości społeczności 65 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 46. K. Stefanek, op. cit., s. 129. 67 Ibidem, s. 129. 68 Por. Ibidem, s. 129, 151. 66 41 międzynarodowej, w tym sojuszników i przyjaciół Ameryki, i pomimo braku prawnomiędzynarodowych podstaw w postaci upoważnienia Rady Bezpieczeństwa ONZ – USA i ich koalicjanci dokonali agresji na Irak. Doszło w ten sposób do poważnego naruszenia podstawowych zasad prawa międzynarodowego, co więcej – działano w imię fałszywych, jak się miało okazać, powodów69. Na tle postępowania USA w przededniu wojny z Irakiem doszło do ostrego sporu między Stanami Zjednoczonymi wspieranymi przez Wielką Brytanię, a pozostałymi wielkimi mocarstwami – Rosją, Chinami, Francją i Niemcami. Państwa te występowały przeciwko samowolnej decyzji USA o rozpoczęciu wojny, broniąc zasad prawa międzynarodowego i argumentując, że bez zgody ONZ wojna taka będzie nielegalna. Do starcia między dwoma grupami państw doszło już przy okazji negocjacji nad tekstem rezolucji nr 1441. USA i Wielka Brytania skłaniały się ku rozwiązaniom siłowym i domagały się bardzo ostro brzmiącej rezolucji, łącznie z upoważnieniem do użycia siły przeciwko Irakowi w razie samodzielnego stwierdzenia złamania dyskutowanej rezolucji, bez konieczności uchwalania przez Radę Bezpieczeństwa kolejnego dokumentu. Oznaczać to miało de facto przyznanie Stanom Zjednoczonym pełnej dowolności w zakresie decyzji o ewentualnej wojnie z Irakiem, która miałaby sankcję Rady Bezpieczeństwa. Przeciwko temu stanowisku ostro wystąpili pozostali członkowie Rady Bezpieczeństwa – Francja, Rosja i Chiny, wspomagane przez kolejne ważne państwo – Niemcy, które od stycznia 2003 r. miały zasiąść w Radzie Bezpieczeństwa jako członek niestały. Państwa te opowiadały się za wznowieniem inspekcji i zastosowaniem politycznych nacisków na Irak, a przede wszystkim – za dwustopniowym sposobem udzielania autoryzacji na użycie siły, czyli konieczności uchwalenia kolejnej rezolucji dla stwierdzenia złamania rezolucji wówczas dyskutowanej i ewentualnego upoważnienia do użycia siły70. Tak naprawdę spór o sposób rozbrojenia Iraku i sformułowania rezolucji w Radzie Bezpieczeństwa był refleksem dużo ważniejszej kwestii – zasad funkcjonowania porządku międzynarodowego i wizji rozstrzygania problemów świata. Starły się tu dwie wizje – opierająca się na zasadach prawa międzynarodowego, polegająca na poszukiwaniu kompromisów i konsensusu, prezentowana wówczas przez Francję, Rosję, Chiny i Niemcy, oraz będąca powrotem do klasycznej polityki siły wizja Stanów Zjednoczonych i Wielkiej 69 R. Kuźniar, Wprowadzenie, w: „Rocznik Strategiczny 2003/2004”, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004, s. 11; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 298, 300-301; K. Korzeniewski, op. cit., s. 46, 61; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 862-865, 867; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 48-49, 51, 56; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 144; K. Stefanek, op. cit., s. 122. 70 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 49-50; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 144; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 298. 42 Brytanii, w której decydujące miały być działania jednostronne, szybkie i zdecydowane. Jak stwierdził Wojciech Szymborski, „Irak stał się papierkiem lakmusowym o wiele szerszej kwestii: jakie międzynarodowe reguły powinny obowiązywać w przypadku, gdy taki kraj, jak USA chce wojny”71. Gra toczyła się zatem o najbardziej podstawowe kwestie światowej polityki. Wiedziały o tym zarówno Stany Zjednoczone, jak i ich oponenci. Sprawa Iraku była w tym kontekście jedynie próbą sił między nimi. USA dążyły do przekształcenia systemu międzynarodowego w system hegemoniczny, a pozostałe mocarstwa (z wyjątkiem Wielkiej Brytanii) starały się w tym Amerykanom przeszkodzić. Między stronami sporu rosła nieufność. Zarzucano Amerykanom dążenie do zdominowania irackiego rynku naftowego, o wywoływanie „wojny o ropę”. Politykę amerykańską odbierano jako arogancką, jako próbę dyktatu wobec społeczności międzynarodowej. Przedstawiciele USA stale łudzili świat posiadanymi rzekomo jednoznacznymi dowodami „winy” irackiego reżimu i zapowiadali, że przedstawią je w „stosownym czasie” – jakość tych dowodów mógł ocenić cały świat podczas niesławnej prezentacji Colina Powella 5 lutego 2003 r., kiedy sekretarz stanu przedstawił materiały spreparowane tak nieudolnie, że jeszcze tego samego dnia można było podważyć ich wiarygodność. Członkowie amerykańskiej administracji oskarżali swoich oponentów, że ich postawa jest motywowana przede wszystkim ekonomicznie – nadzieją na korzystne interesy z reżimem Saddama oraz na odzyskanie irackiego zadłużenia wobec tych państw po ewentualnym zniesieniu sankcji ekonomicznych. Cały spór miał też bez wątpienia swój wymiar geopolityczny – Rosja obawiała się umacniania pozycji USA na Bliskim i Środkowym Wschodzie po wojnie w Afganistanie. Ostra postawa kanclerza Niemiec Gerharda Schröedera była z kolei motywowana czynnikami wewnątrzpolitycznymi – w Niemczech zbliżały się bowiem wybory, a ewentualna wojna z Irakiem była w tym kraju bardzo niepopularna. Spór ten doprowadził do kryzysu całego systemu międzynarodowego – największe w świecie mocarstwo postanowiło działać wbrew sprzeciwowi pozostałych mocarstw oraz łamiąc instytucjonalne zasady porządku międzynarodowego oraz ciężko naruszając prawo międzynarodowe72. Sprawa iracka doprowadziła nie tylko do kryzysu ONZ, ale też do kryzysu NATO w Unii Europejskiej. Amerykanie zdołali podzielić Europę, lansując tezę o istnieniu „starej” i „nowej” Europy, przez co pomniejszano rolę najsilniejszych państw europejskich (Francji 71 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 49. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 862-863; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 50-53; K. Stefanek, op. cit., s. 139; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 298-299. 72 43 i Niemiec) znajdujących się w opozycji wobec amerykańskiej polityki, jak również nobilitowano mniejsze, proamerykańsko nastawione państwa europejskie. Najlepszym tego wyrazem był słynny „list ośmiu” z 29 stycznia 2003 r., podpisany przez premierów Danii, Hiszpanii, Portugalii, Wielkiej Brytanii, Włoch, Polski i Węgier oraz prezydenta Czech, wyrażający pełne poparcie dla amerykańskiej polityki. W liście znalazło się stwierdzenie, że „stosunki transatlantyckie nie mogą paść ofiarą podejmowanych przez reżim iracki ciągłych prób zagrożenia bezpieczeństwa świata”73. Zdaniem sygnatariuszy listu, głębokie podziały, jakie zarysowały się na linii Waszyngton – Londyn vs. Paryż – Berlin wynikały ze świadomej polityki irackiej. Remedium, zdaniem sygnatariuszy, było zjednoczenie się państw Europy w jednoznacznym poparciu działań amerykańskich. List ten był najjaskrawszym, ale nie jedynym wyrazem sprzeczności między USA a częścią państw europejskich oraz w samej Europie. Neokonserwatyści stworzyli nawet podbudowę teoretyczną tych sprzeczności – koncepcję rowu atlantyckiego, zgodnie z którą kryzys iracki jest dowodem powolnego, trwającego od dawna, trwałego rozchodzenia się interesów Europy i USA (lub części Europy i USA). Jeden z czołowych neokonserwatywnych badaczy, Robert Kagan, wydał w 2003 r. głośny esej Potęga i raj. Ameryka i Europa w nowym porządku świata.74, w którym dowodził, że podziały w kwestii irackiej nie są przejawem doraźnych rozbieżności interesów, lecz coraz bardziej różnych koncepcji kształtowania rzeczywistości międzynarodowej i reagowania na zagrożenia75. Kagan wysunął hasło: „Amerykanie są z Marsa, Europejczycy z Wenus”, co miało symbolizować podejście do bezpieczeństwa międzynarodowego, oparte z jednej strony na amerykańskiej sile militarnej, z drugiej na europejskiej ufności w instrumenty dyplomatyczne, ekonomiczne etc. Niezależnie od tego, czy sprawa iracka była wyrazem coraz głębszych, fundamentalnych różnic między Ameryka a Europą i zanikania więzi transatlantyckiej, czy też jedynie chwilowej różnicy interesów, jedno jest pewne – w efekcie zaistniałych różnic poglądów powstał „najsilniejszy kryzys w historii NATO i Unii Europejskiej, a jego skutki nie pozostaną bez wpływu na przyszłość stosunków euroatlantyckich oraz relacje wewnątrz jednoczącej się Europy”76. Jak miał pokazać rozwój sytuacji w Iraku po zakończeniu głównych działań wojennych, marginalizacja roli ONZ i niereprezentatywny skład międzynarodowej koalicji 73 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 52; por. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 302. Wydanie polskie: R. Kagan, Potęga i raj. Ameryka i Europa w nowym porządku świata, Studio Emka, Warszawa 2003. 75 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 53. 76 Ibidem, s. 53. 74 44 antyirackiej miały okazać się zgubne dla USA. Czynniki te wpływały na percepcję działań amerykańskich, a tym samym ich skuteczność – znacznie łatwiej byłoby uzyskać akceptację i poparcie dla przebudowy kraju ze strony społeczeństwa irackiego, gdyby udało się je przekonać, że ma do czynienia z akcją prawdziwie międzynarodową; tymczasem jasne było, że Amerykanie nie działają w imieniu społeczności międzynarodowej, lecz własnych interesów. Najważniejszy, poza brakiem upoważnienia ONZ, był brak udziału w wojnie i operacji stabilizacyjnej wojsk państw arabskich, które głośno artykułowały swój sprzeciw wobec amerykańskiej polityki77. Z tych powodów amerykański atak na Irak i późniejsza operacja stabilizacyjna były postrzegane przez Irakijczyków (oraz świat arabski) w kategoriach cywilizacyjnych – jako „okupacja Zachodu, okupacja chrześcijańska czy też anglo – amerykańska”78. W ten sposób nieliczenie się ze zdaniem innych doprowadziło Amerykanów do sytuacji, w której ich potęga na niewiele się mogła zdać. Brak planu działania w powojennym Iraku i powstały w efekcie chaos budziły głośną krytykę i sprzeciw zarówno samych Irakijczyków, jak i ONZ, państw biorących udział w operacji stabilizacyjnej i stojących od początku w opozycji wobec działań amerykańskich. Amerykanie starali się przy tym wyzyskać autorytet ONZ i rozpowszechniali poglądy, jakoby Tymczasowa Władza Koalicyjna była instytucją stworzoną przez Organizację i jej podlegająca; jednakże dla wszystkich było jasne, że były to tylko wybiegi taktyczne, a okupacja Iraku była postrzegana jako amerykańska, nie międzynarodowa. Pogłębiało to tylko kryzys amerykańskiego przywództwa w świecie. Coraz głośniej krytykowano też zakłamanie polityki USA, które szły do wojny z Irakiem pod hasłami zaprowadzenia w tym kraju demokracji, a następnie celowo przedłużały okupację i odkładały przekazanie władzy w ręce Irakijczyków i przeprowadzenie w ich kraju demokratycznych wyborów79. Istnieją granice amerykańskiej hegemonii. Wskazuje się, że polityka polegająca wzroście zaangażowania wojskowego w świecie, w szczególności w rejonach bogatych w złoża ropy naftowej, prowadzi do wikłania Stanów Zjednoczonych w konflikty wewnętrzne i regionalne. W dalszej perspektywie może to oznaczać „imperialne przeciążenie” czy „nadmierne rozciągnięcie sił imperialnych” (imperial overstretch) i erozję pozycji globalnego supermocarstwa, podobnie jak miało to miejsce w przypadku Imperium Brytyjskiego w I połowie XX wieku. Przyczyną miałoby być zachwianie równowago między 77 K. Stefanek, op. cit., s. 122-123. Ibidem, s. 123. 79 Por. Ibidem, s. 139, 150, 169-170. 78 45 budowaniem potęgi militarnej a możliwościami gospodarczymi80. Wojny w Afganistanie i Iraku strategicznie „związały ręce” Stanom Zjednoczonym prawdopodobnie na wiele lat, wysysając całą energię amerykańskiego potencjału. Nie jest jeszcze pewne, jaki będzie ostateczny wpływ tych wojen na rolę i pozycję Stanów Zjednoczonych w świecie, jedno wszakże nie ulega wątpliwości – amerykańska polityka doprowadziła do bezprecedensowego spadku prestiżu amerykańskiego supermocarstwa, poróżniła Amerykę z jej tradycyjnymi sojusznikami, zaostrzyła stosunki ze starającymi się z nią konkurować mocarstwami, takimi jak Chiny czy Rosja, wywołała bezprecedensowy wzrost nastrojów antyamerykańskich w świecie, i w sumie spowodowała utratę czegoś, co J.S. Nye określa mianem soft power81 – wynikającą z szacunku otaczającego dane państwo zdolność do uzyskiwania tego, co się chce, bez uciekania się do użycia siły czy groźby. W konsekwencji skutki wojny z Irakiem i w Iraku mogą okazać się fatalne dla pozycji Stanów Zjednoczonych w świecie, choć jednym z najważniejszych powodów inwazji dokonanej 20 marca 2003 r. była właśnie chęć umacniania tej pozycji82. Wojna z Irakiem, która miała być ważnym elementem budowania świata jednobiegunowego z USA jako jedynym mocarstwem, tak naprawdę jaskrawiej niż wcześniej uwydatniła znaczenie współpracy międzynarodowej. Jak zauważył prof. Janusz Symonides, „(…) Użycie siły militarnej, choć niezbędne czasem dla wymuszeni respektowania prawa międzynarodowego (…), umożliwia usunięcie jednego niebezpiecznego i szalonego polityka, nie może jednak rozwiązać takich problemów, jak budowa społeczeństwa demokratycznego, przestrzeganie praw człowieka i tworzenie państwa prawa. Dla rozwiązania tych problemów niezbędne jest porozumienie, współpraca i wielostronne współdziałanie. Bez takiego wielostronnego porozumienia nie jest możliwe ani utrzymanie i respektowanie prawa międzynarodowego, ani też jego zmiana, ani reforma Narodów Zjednoczonych. Bez wielostronnej, efektywnej współpracy stałych członków Rady Bezpieczeństwa i całej społeczności międzynarodowej nie da się zwalczyć ani terroryzmu międzynarodowego, ani niebezpieczeństwa rozprzestrzeniania broni masowej zagłady. Jest ona konieczna dla 80 R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 200; M.A. Piotrowski, op. cit., s. 403, 407; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 240-241. Diagnozę taką postawił już w 1988 r. historyk Paul Kennedy w swej książce Mocarstwa Świata. Jego tezy okazały się nieco przedwczesne, jednak obecnie, po wojnie z Irakiem, wobec problemów w Afganistanie i światowego kryzysu gospodarczego znów stają się przedmiotem dyskusji. 81 Por. J.S. Nye, Soft Power. Jak osiągnąć sukces w polityce światowej, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2007. 82 Por. W. Michnik, op. cit., s. 99; J. Symonides, op. cit., s. 375; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 246-247. 46 eliminowania zarówno „twardych”, jak i „miękkich” zagrożeń pokoju i bezpieczeństwa międzynarodowego”83. Wojna ta potwierdziła zdefiniowany przez J.S. Nye’a i Ch. Kupchana „paradoks siły” amerykańskiej, która jest zbyt wielka, by można było ją zrównoważyć, ale zbyt mała dla samodzielnego rozwiązywania globalnych problemów84. Należy mieć nadzieję, że także w tym kontekście z lekcji irackiej zostaną wyciągnięte odpowiednie wnioski. Jak słusznie bowiem zauważa Aleksandra Jarczewska – Romaniuk, „Trudno zgodzić się z argumentacją przedstawicieli nurtu neokonserwatywnego, że jednobiegunowy układ jest możliwy do utrzymania dzięki wykorzystaniu siły i podejmowani działań unilateralnych. Świat nie jest tak jednobiegunowy, jak przedstawiają to neokonserwatyści, i nie będzie tolerował podporządkowania bez poszanowania norm oraz zasad międzynarodowych”85. Wyjściem może być tylko powrót do modelu amerykańskiego przywództwa opartego na współpracy z innymi państwami i poszanowaniu powszechnie obowiązujących norm i porządku instytucjonalnego. Nadmierna koncentracja na sile militarnej, przekonanie o doskonałości własnego systemu i możliwości jego uniwersalnej implementacji, niedostrzeganie złożoności świata, realnego kształtu jego problemów i rosnącej roli uczestników pozapaństwowych, wreszcie ignorowanie istniejącego porządku prawno – instytucjonalnego świata – jest prostą drogą do zmierzchu amerykańskiego imperium86. 83 J. Symonides, op. cit., s. 375. A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 236. 85 Ibidem, s. 247. 86 Por. Ibidem, s. 247. 84 47 III. Podłoże ideologiczne i doktrynalne polityki administracji George’a W. Busha „Kiedy przychodziłem na świat, był on niebezpieczny i wiecie kim byli „oni”. To było „my kontra oni” i było oczywiste, kto to byli „oni”. Dziś nie jesteśmy pewni kim są „oni”, ale wiemy, że „oni” są gdzieś” - George Walker Bush, wypowiedź z 21 stycznia 2000 r.87 W administracji prezydenta George’a W. Busha bardzo wpływowe miejsca zajmowali przedstawiciele nurtu myśli politycznej, zwanego neokonserwatyzmem. Byli to często doświadczeni politycy, pracujący w administracji Ronalda Reagana i George’a Busha seniora, mający spójną wizję Stanów Zjednoczonych jako mocarstwa dominującego w globalnej polityce, zdolnego narzucać swoje interesy i wartości innym państwom. 11 września 2001 r. stał się dla tej grupy okazją do wprowadzenia ich idei w życie, gdyż szok, jaki wywołały ataki terrorystyczne na Nowy Jork i Waszyngton pozwolił na zdobycie powszechnego poparcia dla zdecydowanych działań Ameryki. Wrogowie USA byli ujmowani bardzo szeroko, co dawało praktycznie dowolność w doborze celów amerykańskich ataków. Co więcej, w służbę polityki mającej na celu realizację amerykańskich interesów wprzęgnięty został czynnik moralny, który sprawiał, że miała się ona jawić jako działania na rzecz światowych sił dobra. W niniejszym rozdziale przeanalizowane zostanie zaplecze intelektualne administracji G.W. Busha, czyli neokonserwatyzm, oraz poszczególne elementy tzw. doktryny Busha, kształtującej się po 11 września 2001 r. 1. Neokonserwatyzm Neokonserwatyści byli zadeklarowanymi zwolennikami administracji G.W. Busha i stanowili jej zaplecze intelektualne. Wywodzili się z rozmaitych think-tank’ów i organizacji pozarządowych, tworzących koncepcje amerykańskiej polityki zagranicznej i przywództwa Ameryki w świecie. Najważniejsze instytucje ich skupiające to Project for a New American Century i Comittee on Present Danger, zaś ich główne publikacje ukazywały się w takich magazynach, jak „National Interest”, „Weekly Standard”, „Commentary”, „Public Interest”, „National Review” i „Nation”. Do czołowych neokonsewatystów zalicza się: nestorów ruchu 87 Cytat na podstawie: Longin Pastusiak, George W. Bush. Jaki człowiek, taki prezydent?, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2004, s. 50. 48 Irvinga Kristola (zmarł w 2009 r.) i Normana Podhoretza88; polityków Paula Wolfowitza, Richarda Perle, Jamesa Woolsey’a, Douglasa Feith, Lewisa Libby’ego; publicystów Roberta Kagana, Williama Kristola, Charlesa Krauthammera, Joshuę Muravchika, Maxa Boota. Ideowo pokrewni są neokonserwatystom Dick Cheney i Donald Rumsfeld, a po 11 września 2001 r. także Condoleezza Rice89. Za polityczny wzór stawiali sobie prezydenta Ronalda Reagana i jego zdecydowaną politykę wobec Związku Radzieckiego, połączoną z ofensywą ideologiczną90. Silnie zideologizowane koncepcje lansowane przez tę niezwykle wpływową w administracji Busha grupę stanowiły podłoże intelektualne dla decyzji o ataku na Irak w 2003 r.91. Neokonserwatyzm jest stosunkowo młodym nurtem politycznym. Można wyróżnić dwa pokolenia osób z nim związanych: założycieli, którzy swą działalność polityczną rozpoczęli w latach 40 – tych i 50 – tych XX w. i koncentrowali się na zagadnieniach czysto zimnowojennych, oraz pokolenie ich następców, którzy rozpoczęli karierę w latach 70 – tych i 80 – tych, byli świadkami zmierzchu zimnej wojny i kształtowania się nowego porządku międzynarodowego w latach 90 – tych, a apogeum swoich wpływów i znaczenia osiągnęli właśnie w administracji George’a W. Busha. Za twórców nurtu uznaje się Irvinga Kristola i Normana Podhoretza, związanych z uczelnią City College of New York oraz z miesięcznikiem „Commentary”. Pierwsi neokonserwatyści stanowili niezbyt liczną grupę intelektualistów pochodzenia żydowskiego, o poglądach lewicowych (trockistowskich) i liberalnych. W latach 60 – tych i 70 – tych neokonserwatyści krytykowali już jednak programy amerykańskiej lewicy, zarzucając jej nadmierne nastawienie na wydatki na sprawy socjalne oraz niedocenianie odpowiedniego finansowania obronności kraju i postulowali radykalny wzrost nakładów na ten ostatni cel. Większość neokonserwatystów w latach 70 – 88 Jedna z nowszych publikacji (wydana w 2007 r.) wywodzącego się z rodziny polskich Żydów Podhoretza nosi znamienny tytuł World War IV: The Long Struggle Against Islamofascism, stanowiący dobrą ilustrację opisywanych niżej kwestii doktrynalnych. 89 M.A. Piotrowski, Krew za ropę? Kwestia dostępu do ropy naftowej w amerykańskiej polityce energetycznej, „Rocznik Strategiczny” 2005/2006, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2006, s. 403; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 46; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 237. 90 „Zawłaszczenie” dziedzictwa Reagana przez neokonserwatystów wywołało wiele sporów z klasycznymi konserwatystami, którzy uważali, że neokonserwatyści nie zrozumieli przesłania amerykańskiego prezydenta i wyciągnęli z niego błędne wnioski. Por. W. Kristol, R. Kagan, Toward a Neo – Reaganite Foreign Policy, „Foreign Affairs”, lipiec – sierpień 1996, artykuł dostępny pod adresem: http://www.carnegieendowment.org/publications/index.cfm?fa=view&id=276 oraz polemiczny artykuł: K. R. Holmes, J. Hillen, Misreading Reagan’s Legacy: A Truly Conservative Foreign Policy, “Foreign Affairs”, wrzesień – październik 1996, artykuł dostępny pod adresem: http://www.foreignaffairs.com/articles/52440/kim-rholmes-and-john-hillen/misreading-reagans-legacy-a-truly-conservative-foreign-policy. Na temat tej polemiki por. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 47. 91 W. Michnik, op. cit, s. 99; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 234. 49 tych skupiała się wokół demokratycznego senatora Henry’ego „Scoop” Jacksona, zdecydowanego antykomunisty, zwolennika bezpośredniej konfrontacji militarnej ze Związkiem Radzieckim i zwolennika bezwarunkowego wspierania Izraela. W kolejnej dekadzie neokonserwatyści dokonali ważnej wolty, porzucając tradycyjnie bardziej proizraelską partię demokratyczną i przechodząc na stronę republikanów. Stało się tak za sprawą Ronalda Reagana, który zyskał poparcie neokonserwatystów dzięki swej śmiałej i agresywnej polityce wobec ZSRR i zwiększaniu wydatków na zbrojenia. Wielu neokonserwatystów stało się doradcami Reagana i wpływało na proces formułowania amerykańskiej polityki za jego kadencji.92 Co ciekawe, neokonserwatyzm, czyli nurt odwołująca się do konserwatyzmu – jest w swej istocie ideologią rewolucyjną. Jak twierdził jeden z czołowych neokonserwatystów, Michael Ledeen, „Stabilizacja jest misją niegodną Ameryki. Nie chcemy stabilizacji w Iranie, Iraku, Syrii, Libanie; chcemy zmian. Twórcza destrukcja to nasz środek, stosowany zarówno wobec własnego społeczeństwa, jak i za granicą.”93 Słowa te znalazły pełny wyraz zarówno w polityce wewnętrznej, jak i zagranicznej prezydenta G.W. Busha, szczególnie w ramach „wojny z terroryzmem”. Być może źródeł tego rysu należy szukać w fakcie, że pierwsi neokonserwatyści wywodzili się spośród nawróconych na konserwatyzm trockistów. Punktem wyjścia dla poglądów neokonserwatystów na sytuację międzynarodową na przełomie XX i XXI wieku była krytyka słabości i niekonsekwencji amerykańskiej polityki zagranicznej po zimnej wojnie. Ich zdaniem, po upadku ZSRR Ameryka weszła w stan samozadowolenia i brak było wizji jej nowego miejsca w świecie oraz zdecydowania w realizacji własnych interesów. Najbardziej jaskrawym tego przykładem miało być niedoprowadzenie do obalenia Saddama Husajna w 1991 r., co stało się podstawą do lansowania przez nich koncepcji „wojny niedokończonej”; dążenie do „dokończenia” wojny z Irakiem, czyli do usunięcia Saddama Husajna, stało się trwałym rysem myśli i praktyki neokonserwatystów94. Jednakże ich aktywność w II połowie lat 90 – tych i w wyborczym roku 2000 koncentrowała się przede wszystkim na krytyce polityki zagranicznej i bezpieczeństwa prowadzonej przez administrację prezydenta Billa Clintona. W krytyce tej udział brali m.in. późniejsi prominentni członkowie administracji Busha juniora, którzy twierdzili, że administracja Clintona nie zdołała wykorzystać pozycji USA jako jedynego światowego supermocarstwa w celu zapewnienia jej przywódczej roli 92 M. Troszyńska, op. cit., s. 46-48. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 47. 94 Ibidem, s. 47; W. Michnik, op. cit., s. 107. 93 50 w świecie. Jak twierdzili, poprzez swoją nieodpowiedzialną politykę Clinton doprowadził pod koniec lat 90 – tych do utraty przez Stany Zjednoczone pozycji jedynego przywódcy w świecie, zdolnego narzucać preferowane przez siebie rozwiązania. Jak twierdzili, jedną z głównych tego przyczyn, poza niepotrzebnym wiązaniem się normami narzucanymi przez instytucje międzynarodowe oraz lansowany multilateralizmem, było ograniczenie wydatków na obronę narodową. Ważne miejsce w tej krytyce zajmowała kwestia amerykańskiej obrony antyrakietowej, której budowa była zdaniem przedstawicieli tego nurtu konieczna. Neokonserwatyści krytykowali także koncentrowanie się amerykańskiej aktywności w czasach Clintona na operacjach humanitarnych na całym świecie i postulowali ponowne zdefiniowanie amerykańskiego interesu narodowego w sposób bardziej adekwatny do pozycji jedynego supermocarstwa, jaką USA zajmują po zimnej wojnie, oraz skupienie się na realizacji tego interesu, nie zaś na działaniach w imię nieokreślonych interesów „społeczności międzynarodowej”95. Najpełniej poglądy neokonserwatystów zostały wyłożone w Deklaracji Zasad Projektu na rzecz Nowego Amerykańskiego Stulecia (Project for the New American Century), czołowego neokonserwatywnego think – tank’u, wydanej w chwili jego założenia, 3 czerwca 1997 r. W Deklaracji stwierdzano, że pod koniec XX wieku Stany Zjednoczone są przodującą potęgą świata, jednak amerykańska polityka zagraniczna i obronna „dryfuje bez sternika”. Sygnatariusze deklarowali, że zamierzają to zmienić, przedstawiając odpowiednią argumentację i mobilizując poparcie dla amerykańskiego przywództwa w świecie, adekwatnego do amerykańskiej potęgi. Krytykowano cięcia w wydatkach na politykę zagraniczną i obronę, brak dbałości o narzędzia sprawowania rządów, brak zdecydowania i zmienność amerykańskiej polityki, co, zdaniem sygnatariuszy, utrudniało utrzymanie amerykańskich wpływów w świecie. „Wydaje się, że zapomnieliśmy o głównych czynnikach składających się na sukces administracji Reagana: armia, która jest silna i gotowa sprostać zarówno obecnym, jak i przyszłym wyzwaniom; polityka zagraniczna, która odważnie i zdecydowanie propaguje amerykańskie zasady za granicą; i przywództwo kraju, które przyjmuje odpowiedzialność Stanów Zjednoczonych za świat”, pisali autorzy Deklaracji. Dalej twierdzono, że historia XX wieku wskazuje, „jak ważne jest kształtowanie okoliczności, zanim nastąpi kryzys, oraz zapobieganie zagrożeniom, zanim przerodzą się w tragedie”, wzywając do działań prewencyjnych i wyprzedzających. Stawiano tezę, że w celu zapobiegania przyszłym nieszczęściom konieczna jest troska o kwestię 95 M. Troszyńska, op. cit., s. 43-48, 50. 51 amerykańskiego przywództwa, wiązano zatem kwestię bezpieczeństwa narodowego z kwestią przywództwa Ameryki w świecie. Najważniejszym elementem Deklaracji były cztery postulaty, które miały zapewnić Stanom Zjednoczonym przywódczą rolę w świecie: znaczne zwiększenie wydatków na obronę w celu zapewnienia wypełniania obowiązków wobec świata i finansowania modernizacji sił zbrojnych; umocnienie więzów z demokratycznymi sojusznikami i sprzeciwianie się reżimom wrogim amerykańskim interesom i wartościom; propagowanie za granicą politycznej i ekonomicznej wolności; przyjęcie odpowiedzialności za wyjątkową rolę Ameryki w zachowaniu i rozszerzaniu międzynarodowego ładu, sprzyjającego bezpieczeństwu i dobrobytowi USA oraz amerykańskim zasadom. Program ten sprowadzał się zatem do zwiększenia wydatków na zbrojenia, wzmocnieniu sojuszy z państwami demokratycznymi i zwalczaniu wrogich reżimów, promocji demokracji i wolnego rynku oraz przyjęciu przez USA roli strażnika porządku międzynarodowego, który należy kształtować w taki sposób, by sprzyjał amerykańskim interesom. Autorzy konkludowali, że „taka reaganowska polityka siły militarnej i moralnej czystości być może nie jest dziś w modzie. Jest jednak konieczna, jeśli Stany Zjednoczone mają wykorzystać sukcesy z minionego stulecia i zapewnić sobie bezpieczeństwo i wielkość na stulecie następne”. Mieliśmy tu zatem do czynienia z wprzęgnięciem ideologii i odwołań do moralności w służbę realizacji amerykańskich interesów, co miało stać się rysem charakterystycznym dla polityki amerykańskiej w czasach administracji G.W. Busha96. Wśród sygnatariuszy Deklaracji znaleźli się m.in. Dick Cheney, Donald Rumsfeld, Richard Perle, Paul Wolfowitz, Jeb Bush (młodszy brat George’a W. Busha), Francis Fukuyama, Zalmay Khalilzad, Lewis Libby i Norman Podhoretz.97 Szczególnie aktywna w zakresie krytyki polityki zagranicznej administracji Clintona była w trakcie kampanii wyborczej w 2000 r. Condoleezza Rice, która co prawda uważała się za klasycznego realistę, ale stopniowo, jak już wspomniano, przesuwała się w stronę pozycji zajmowanych przez neokonserwatystów. W sposób najbardziej usystematyzowany wyłożyła 96 Neokonserwatyści doceniali znaczenie polityczne odwołującej się do uniwersalnych zasad moralnościowej retoryki Busha; jak określił to Norman Podhoretz, retoryka ta nadawała polityce USA „żarliwej jasności moralnej”. Maskowała ona geopolityczne i imperialne cele, które chcieli zrealizować neokonserwatyści, gdyż mogli jednocześnie pozować na posłanników dobra, walczących o interesy ogólnoludzkie, które zbieżne były z interesami amerykańskimi. Bush, jak się wydaje jedyny prawdziwy idealista w swoim otoczeniu, a przy tym po zamachach z 11 września niezwykle popularny w amerykańskim społeczeństwie polityk, stanowił świetną osłonę dla realizacji neokonserwatywnych zamierzeń odnośnie imperialnej roli USA w świecie. Por. W. Michnik, op. cit., s. 116. 97 M. Troszyńska, op. cit., s. 48-49; Deklaracja Zasad Projektu na rzecz Nowego Amerykańskiego Stulecia, 3 VI 1997, deklaracja dostępna pod adresem: http://www.newamericancentury.org/statementofprinciples.htm. Por. A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 245. 52 swą krytykę w przemówieniu z 16 stycznia 2000 r., które ukazało się też w „Foreign Affairs”98 Rice twierdziła, że Stany Zjednoczone wyszły z zimnej wojnie jako zwycięzca i jedyne w świecie supermocarstwo, co wymagało odpowiedniego zdefiniowania amerykańskiego interesu narodowego i przywódczej roli USA w świecie. Jednakże administracja Clintona skierowała amerykańską aktywność na angażowanie się w kolejne kryzysy humanitarne i nie zdołała zdefiniować rzeczywistego interesu narodowego oraz nadrzędnego celu, jakiego realizację aktywność ta miała zapewnić. Brak umiejętności zdefiniowania takiego celu i określenia amerykańskiego przywództwa w świecie sprawiał, że polityka amerykańska jawiła się jako chaotyczna, nieskoordynowana i pozbawiona spójnego sensu, co wzmacniało argumenty zwolenników amerykańskiego izolacjonizmu. Zdaniem Rice, za kadencji Clintona interes narodowy zastąpiony został mętnymi pojęciami „interesu humanitarnego” czy „interesu społeczności międzynarodowej”. Nie powinno się odrzucić całkowicie interwencji humanitarnych, jednak Stany Zjednoczone nie mogą być traktowane przez społeczność międzynarodową jako żandarm, mający moralny obowiązek interweniować zawsze, gdy istnieje taka moralna potrzeba. Koszty takiej polityki są zbyt wysokie. W praktyce bowiem interwencje humanitarne postuluje się często nie w sytuacji braku dostępu ogółu ludności cywilnej na danym terenie do pożywienia i wody pitnej czy masowego łamania praw człowieka określonej grupy ludności, lecz w sytuacji istnienia klasycznego konfliktu politycznego, a ponieważ interwencja humanitarna zakłada bezstronność, USA nie mogą się opowiedzieć po żadnej ze stron. W efekcie wojsko amerykańskie staje się niemile widziane przez obie strony konfliktu i może znaleźć się z tego powodu w ogromnym niebezpieczeństwie, jak pokazał casus Somalii. Jednakże niektóre konflikty regionalne mają duży wpływ na interesy USA, np. ze względu na to, że wybuchają w otoczeniu amerykańskich sojuszników, powodując dla nich zagrożenia. Przykładem takiego konfliktu była sytuacja w Kosowie – Rice popierała podjęcie przez USA działań przeciwko Jugosławii na gruncie kalkulacji interesów, uważała jednak, że operacja ta została przeprowadzona w sposób niekompetentny, charakteryzujący się ciągłym zmienianiem celów politycznych oraz wahaniami co do zdecydowanego użycia wojsk. Natomiast w sytuacji, gdy dochodzi do konfliktów w miejscach nie mających strategicznego znaczenia dla amerykańskiej polityki, prezydent USA sam powinien zdecydować, czy interwencja jest konieczna i nie ma przy tym żadnego automatyzmu, wynikającego z „moralnego obowiązku”. Podstawą działania powinna być zatem, zgodnie 98 C. Rice, Campaign 2000: Promoting the National Interest, „Foreign Affairs”, Styczeń/Luty 2000; M. Troszyńska, op. cit., s. 43-47. 53 z klasycznymi założeniami realizmu, kalkulacja polityczna, której należy podporządkować względy moralne. Rice podkreślała przy tym, że nie jest błędem przynoszenie korzyści innym państwom poprzez własne działania, jednak to realizacja własnego interesu narodowego, nie zaś interesu innych, powinna mieć priorytet. Działania na rzecz realizacji amerykańskich interesów narodowych tradycyjnie przynoszą pozytywne efekty w całym świecie, bowiem promocja amerykańskich wartości, takich jak wolność, pokój i wolny rynek, leży w interesie wszystkich. Jako przykład podaje Rice pomoc gospodarczą, jaką udzieliły Stany Zjednoczone Japonii i części państw europejskich po II wojnie światowej – pomoc taka leżała w interesie USA, a jednocześnie wywołała pozytywne skutki w państwach – odbiorcach tej pomocy. Działania dla dobra świata powinny być zatem realizowane przy okazji realizacji własnych interesów, nie zaś stawać się celem samym w sobie.99 Rice krytykowała także absolutyzowanie przez administrację Clintona znaczenia porozumień międzynarodowych i członkostwa w instytucjach międzynarodowych. Nie są to bowiem cele państwa, lecz powinny być środkami realizacji jego interesów. Rice nazywała „chorobliwym” przywiązanie administracji Clintona do zawierania porozumień, które w większości miały znaczenie jedynie symboliczne lub w sposób niekorzystny wiązały Stany Zjednoczone, oraz jego „pogoń za złudnymi i iluzorycznymi normami współpracy międzynarodowej”. Zdaniem Rice, nie na tym polega przywództwo amerykańskie w świecie. Z powodu swej wyjątkowej roli jedynego w świecie supermocarstwa, USA nie powinny automatycznie wiązać się każdą nową konwencją czy porozumieniem, gdyż ogranicza im to pole manewru w polityce międzynarodowej.100 W tych poglądach przyszłej doradczyni ds. bezpieczeństwa narodowego można dostrzec podstawę dla późniejszej niechęci administracji Busha wobec wiązania się przez Stany Zjednoczone porozumieniami międzynarodowymi, ograniczającymi Ameryce swobodę działania. Rice w szczególności krytykowała zapowiedź przystąpienia do Protokołu z Kioto, ograniczającego emisję gazów cieplarnianych. Rice uważała Protokół za jedno z porozumień niekorzystnie wiążących USA. Twierdziła, że traktat wykluczający państwa rozwijające się, w szczególności Chiny, jest szkodliwy z punktu widzenia amerykańskiego interesu narodowego.101 Rice podzielała też poglądy odnośnie konieczności budowy sprawnie działającego systemu obrony przeciwrakietowej, z uwagi na istnienie realnego zagrożenia atakiem rakietowym ze strony Iraku i Korei Północnej. Rice otwarcie krytykowała utrzymywanie 99 C. Rice, op. cit.; M. Troszyńska, op. cit., s. 43-45. C. Rice, op. cit.; M. Troszyńska, op. cit., s. 45. 101 C. Rice, op. cit., M. Troszyńska, op. cit., s. 54-55. 100 54 przez administrację Clintona mocy wiążącej traktatu ABM z 1972 r., który uniemożliwiał budowę „tarczy antyrakietowej”, która mogłaby zapewnić bezpieczeństwo całemu terytorium amerykańskiemu. Był to zdaniem Rice przykład chorobliwego przywiązania do porozumień międzynarodowych, których obowiązywanie jest sprzeczne z amerykańskim interesem narodowym. Jak twierdziła, jak najszybsze rozmieszczenie systemu obrony rakietowej dalekiego i krótkiego zasięgu będzie najważniejszym zadaniem nowej administracji amerykańskiej102. Poza krytyką działań innych, neokosnewatyści prezentowali dalekosiężną wizję porządku światowego, opartego na hegemonii Stanów Zjednoczonych. Ich zdaniem po upadku ZSRR tylko USA są zdolne utrzymać stabilność nowego porządku światowego, do czego wykorzystywać powinny swoją siłę militarną i potęgę gospodarczą. Neokonserwatyści stali się głównymi promotorami idei hegemonicznej stabilności, zgodnie z którą rolę niezbędnego w ramach pozimnowojennego porządku międzynarodowego hegemona pełnić mogą wyłącznie Stany Zjednoczone. Ich zdaniem, obecny porządek międzynarodowy ma charakter wyraźnie jednobiegunowy, a dzięki sile (szczególnie militarnej), zaangażowaniu w sprawy świata i zdecydowaniu działań USA ich hegemoniczna pozycja może się utrzymać przez dłuższy okres. Daje ona USA nie tylko prawo, ale i moralny obowiązek pełnienia roli globalnego przywódcy, który dla zapewnienia swych interesów (które właśnie ze względu na tę przywódczą rolę oraz przekonanie o wyjątkowości Ameryki na tle innych państw – utożsamiane są z interesami całej społeczności międzynarodowej) wykorzystywać powinien wszelkie dostępne środki103. Neokonserwatyści wierzą, że Stany Zjednoczone powinny dbać przede wszystkim o realizację własnego interesu narodowego, nie zaś abstrakcyjnych interesów „wspólnoty międzynarodowej” – te bowiem w istocie są identyczne z interesami Ameryki; zdaniem neokonserwatystów, co jest dobre dla Ameryki, jest dobre dla świata, a amerykańska dominacja dobrze światu służy. Siła militarna miała stanowić szczególnie istotny instrument amerykańskiej polityki, a wydatki na obronę powinny zdaniem neokonserwatystów znacznie wzrosnąć. Są zdecydowanymi zwolennikami działań proaktywnych, w tym w szczególności doktryny wojny prewencyjnej. Są zwolennikami unilateralizmu – uważają, że Stany Zjednoczone powinny same decydować o swojej strategii i jej realizacji oraz zawierać w tym celu doraźne sojusze, tworząc tzw. „koalicje chętnych”. Odrzucają multilateralizm i są głęboko nieufni wobec ONZ i innych organizacji międzynarodowych, jak również wobec polegania 102 103 C. Rice, op. cit.; M. Troszyńska, op. cit., s. 46, 51-52. A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje… s. 233-235. 55 w amerykańskiej polityce na innych krajach, jeśli taka współpraca miałaby ograniczać swobodę działania Ameryki.104 Uważają, że problemy międzynarodowe powinny być rozstrzygane przez jednostronne, szybkie i zdecydowane działania, z szerokim wykorzystaniem instrumentów militarnych. Podstawą amerykańskiej hegemonii miała być militarna supremacja i moralne przekonanie o słuszności własnych działań. Ideologia neokonserwatystów zawsze była bardzo państwocentryczna i cechowała się przenoszeniem schematów zimnowojennych na postrzeganie rzeczywistości po 1989 r. Przedstawiciele nurtu koncentrowali się przede wszystkim na stosunkach międzypaństwowych i rywalizacji mocarstw, zupełnie ignorując takie zagadnienia, jak międzynarodowy terroryzm. Wieszczyli także (przede wszystkim za sprawą prac Roberta Kagana, głównie jego głośnego eseju Potęga i raj. Ameryka i Europa w nowym porządku świata105) stopniowe, lecz trwałe rozchodzenie się interesów Europy i Ameryki (koncepcja „rowu atlantyckiego”) oraz pogłębianie się różnic w postrzeganiu rzeczywistości międzynarodowej i koncepcjach rozwiązywania międzynarodowych sprzeczności na tle wojny z Irakiem. problemów, czego potwierdzeniem miały być 106 Próby realizacji tych hegemonicznych koncepcji można było zauważyć już we wczesnych latach 90-tych. W 1992 r. miał miejsce symptomatyczny incydent. Ówczesny podsekretarz obrony Paul Wolfowitz był wówczas odpowiedzialny za prace nad dokumentem Defense Palnning Guidance, będącym wewnętrznym zestawem dyrektyw departamentu w zakresie planowania i przyszłych wydatków. Przy opracowywaniu projektu dokumentu brał też udział Lewis Libby, zastępca Wolfowitza, oraz Zalmay Khalilzad. 8 marca 1992 r. „New York Times” opublikował fragmenty projektu tego dokumentu, które wyciekły z Pentagonu. Projekt stanowił bardzo czytelną proklamację dążenia do amerykańskiej hegemonii w świecie. Podstawowym celem amerykańskiej strategii obronnej miało być zapobieganie wyłonienia się jakiegokolwiek rywala zdolnego zagrozić hegemonicznej pozycji USA w świecie. Stany Zjednoczone powinny wykorzystać swoją historyczną szansę w celu stania się prawdziwym światowym przywódcą w sensie politycznym, militarnym, materialnym i ideologicznym, co miało zagwarantować światu pokój i dostatek. 104 Podczas kryzysu irackiego, gdy Rada Bezpieczeństwa ONZ nie udzieliła USA upoważnienia do podjęcia działań wojennych przeciwko Irakowi, neokonserwatyści zaczęli ostro krytykować ONZ i lansować tezę o „śmierci” ONZ, nie potrafiącej stanąć na wysokości zadania i podporządkować się woli jedynego supermocarstwa, Stanów Zjednoczonych, które wzięło na siebie odpowiedzialność za utrzymanie międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa, zagrożonego przez iracką broń masowego rażenia. 105 R. Kagan, Potęga i raj. Ameryka i Europa w nowym porządku świata, Studio Emka, Warszawa 2003 106 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 45-47, 49, 53; M. Troszyńska, op. cit., s. 48; W. Michnik, op. cit., s. 123, 125; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 237, 239-240. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 274, 290. 56 „Opublikowanie takich rewelacji niespełna trzy miesiące po rozpadzie ZSRR wywołało sporą konsternację wśród komentatorów amerykańskiego życia politycznego (…). Wolfowitz zasugerował otwarcie, że de facto w interesie Stanów Zjednoczonych leży strategia zimnej kalkulacji, mająca utrzymać jak największą władzę w imię własnych interesów, a nie górnolotnych ideałów i altruizmu.”107 Władze amerykańskie stwierdziły wówczas, że ujawnione fragmenty stanowią jedynie roboczą propozycję i ostatecznie tezy Wolfowitza nie znalazły się w Defense Planning Guidance. Warto jednak o nich pamiętać nie tylko w kontekście późniejszych koncepcji neokonserwatystów, ale też w kontekście Strategii Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych z 19 września 2002 r., w której znalazło się sformułowanie, iż USA nie dopuszczą, by jakiekolwiek państwo uzyskało poziom potęgi zbliżony do amerykańskiego. W ten sposób robocza deklaracja amerykańskiego imperializmu z 1992 r. znalazła swój oficjalny wyraz 10 lat później.108 Neokonserwatyści byli zdecydowanymi zwolennikami rozbudowy amerykańskiej potęgi wojskowej i wzrostu nakładów na obronność. W 2000 r. Projekt na rzecz Nowego Amerykańskiego Stulecia ogłosił raport Rebuilding America’s Defences: Strategy, Forces and Resources for a New Century, stanowiący koncepcję globalnej strategii dla USA na XXI wiek. Autorzy raportu wskazywali na konieczność oparcia amerykańskiego przywództwa w świecie na potędze militarnej, gdyż tylko to może, ich zdaniem, zapewnić stabilność systemu międzynarodowego oraz przywódczą rolę USA w świecie. Postulowano radykalny wzrost wydatków na obronność oraz dalsze stymulowanie przebudowy amerykańskich sił zbrojnych, w sposób odpowiadający zmianom powodowanym przez mającą miejsce rewolucję w sprawach wojskowych (RMA). Raport był kolejnym przykładem łączenia przez neokonserwatystów kwestii amerykańskiej hegemonii, potęgi wojskowej oraz międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa – potęga ta miała być podstawowym elementem amerykańskiej przewagi w świecie oraz utrzymania stabilności porządku międzynarodowego109. Ważną grupę neokonserwatystów stanowią Amerykanie żydowskiego pochodzenia (m. in. Irving Kristol, Norman Podhoretz, Paul Wolfowitz, Lewis Libby i Richard Perle); poglądy całego nurtu są zdecydowanie proizraelskie. Jak już wspominano, w latach 70 – tych neokonserwatyści skupili się wokół senatora Henry’ego „Scoop” Jacksona, polityka skrajnie 107 W. Michnik, op. cit., s. 124-125. Ibidem, s. 124-125; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 244. 109 A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 245, 247. Tekst raportu: Rebuilding America’s Defenses: Strategy, Forces and Resources For a New Century, wrzesień 2000, http://www.newamericancentury.org/RebuildingAmericasDefenses.pdf. Por. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 290. 108 57 antyarabskiego i proizraelskiego. W następnych dekadach neokonserwatyści kontynuowali stworzoną przez Jacksona linię polityczną. Tradycyjnie uważali oni, że Izrael jest krajem, którego istnienie pod względem strategicznym jest konieczne z punktu widzenia wpływów USA na Bliskim Wschodzie, że kraj ten stanowi przyczółek Zachodu w tym regionie. Ich zdecydowana postawa wobec Iraku miała swe korzenie w przeświadczeniu, że kraj ten jest jedynym realnym zagrożeniem dla Izraela – ze względu na posiadany potencjał militarny oraz wspieranie palestyńskich organizacji terrorystycznych. Dość powszechne były w USA zarzuty, że neokonsewatyści działają przede wszystkim w imię interesów państwa Izrael, nie zaś Stanów Zjednoczonych110. Neokonserwatyści widzą konieczność dokonania zasadniczych zmian na Bliskim Wschodzie, przy czym priorytetowe znaczenie miało mieć w tym kontekście obalenie reżimu Saddama Husajna. Zmiana reżimu w Iraku miała być istotnym elementem realizacji szerszej wizji świata jednobiegunowego, gdyż antyamerykańska postawa Saddama stanowiła wyzwanie dla pozycji USA w świecie. Jednym ze sztandarowych celów wspomnianego już, wpływowego Projektu na rzecz Nowego Amerykańskiego Stulecia był lobbing na rzecz amerykańskiego ataku na Irak. Działacze Projektu wielokrotnie wyrażali swój krytyczny stosunek wobec polityki Clintona wobec Bagdadu oraz innych wrogich reżimów w regionie oraz niesmak z powodu jej nieskuteczności. Tylko obalenie Saddama Husjana mogło zabezpieczyć amerykańskie interesy na Bliskim Wschodzie, jak również przyczynić się w sposób decydujący do zapewnienia bezpieczeństwa regionu. Demokratyzacja Iraku miała stanowić wzór dla pozostałych państw Bliskiego Wschodu, zaś sam Irak miał się nadawać do spełnienia takiej roli, ze względu na wysokie poziom sekularyzacji i posiadane bogactwa naturalne, które mogły finansować przekształcenia i sprzyjać wzrostowi zamożności obywateli; co więcej, był to kraj na tyle słaby militarnie, że jego pokonanie nie stanowiłoby żadnego problemu dla amerykańskich sił zbrojnych. Zmiana irackiego reżimu pozwoliłaby także na przeniesienie do Iraku amerykańskich baz wojskowych z Arabii Saudyjskiej, w której ich obecność powodowała wzrost poparcia dla fundamentalistów islamskich i która traktowana była przez neokonserwatystów jako sojusznik niepewny, m.in. z uwagi na sponsorowanie przez wielu wpływowych Saudyjczyków działalności al – Kaidy. Obalenie irackiego dyktatora było przy tym celem, przy realizacji którego dopuszczano różne metody, np. w 1998 r. czołowi neokonserwatysci, np. Paul Wofowitz, gorąco popierali ideę zmiany 110 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 46-47; M. Troszyńska, op. cit., s. 47; por. T. Wyszyński, Monetarne podstawy amerykańskiej hegemonii w kontekście wojny w Iraku, Wrocław 2006; praca dostępna pod adresem: http://www.pafere.org/images/konkurs/wyszynski_Monetarne-podstawy.pdf, s. 50-54. 58 irackiego reżimu na drodze zamachu stanu, zorganizowanego przez iracką opozycję; z czasem jednak powrócili do koncepcji amerykańskiej inwazji, widząc słabość działających głównie za granicą irackich organizacji antysaddamowskich. Neokonserwatyści przywoływali także argumenty moralne, zgodnie z którymi Ameryka miała obowiązek wspomożenia Irackich obywateli, represjonowanych przez krwawego dyktatora. Był to jednak raczej argument demagogiczny, mający zapewnić społeczne poparcie dla polityki, zmierzającej do realizacji amerykańskich interesów, nie zaś do altruistycznego wypełniania obowiązków moralnych,111 gdyż właśnie koncepcji takich obowiązków neokonserwatyści się sprzeciwiali, krytykując administrację Clintona. Doceniali jednak propagandową wartość idealizmu, a łączenie argumentów moralnościowych z geopolitycznymi było, jak już wspominano, typowe dla przedstawicieli tego nurtu. Oficjalnie deklarowali zatem dążenie do włączenia kategorii moralnych do działań politycznych oraz twierdzili, że moralne przekonanie o słuszności własnych kroków jest jedną z podstaw budowania amerykańskiej hegemonii. W ten sposób doszło do fuzji pozornie sprzecznych postaw ideologicznych wobec podstaw amerykańskich działań w polityce międzynarodowej – realistycznego przekonania, iż wszelkie działania USA powinny być podejmowane w imię narodowego interesu i bezpieczeństwa, oraz wilsonowskiego idealizmu, zgodnie z którym misją Ameryki jest promocja wolności w świecie, a polityka winna opierać się na uniwersalnych zasadach moralnych. Idealizm był przy tym wykorzystywany jako narzędzie, pozwalające uzasadniać potrzebę zaangażowania Stanów Zjednoczonych w świecie, które, zgodnie z deklaracjami przedstawicieli nurtu, miały działać w imię promocji demokracji w świecie (wszelkimi dostępnymi środkami, także za pomocą siły militarnej), tak naprawdę jednak – w imię realizacji własnych interesów. Jednocześnie przywoływanie argumentów neokonserwatystów o idealistycznych doskonałości systemu miało związek amerykańskiego z i przekonaniem możliwości jego implementacji w skali całego świata112. Wyrazem stanowiska neokonserwatystów wobec irackiego reżimu był list otwarty, jaki PNAC wystosował do prezydenta Clintona 26 stycznia 1998 r.113 W liście zachęcano do podjęcia zdecydowanych działań w celu usunięcia reżimu Saddama Husajna od władzy i wskazywano na erozję polityki powstrzymywania, która czyni realną groźbę dalszego 111 Stwierdzenie to jest pewną generalizacją, gdyż wydaje się na przykład iż Paul Wolfowitz był rzeczywiście idealistą, przekonanym o konieczności promocji demokracji i zwalczania krwawych reżimów. 112 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 46-47, 57; B. Balcerowicz, op. cit., s. 363; M. Troszyńska, op. cit., s. 49-50; W. Michnik, op. cit., s. 107, 110-112, 123-124; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 237-238, 247. 113 Tekst listu: http://www.theindyvoice.com/politics/pnac. 59 rozwijania przez Irak broni masowego rażenia, gdyż państwa dawnej koalicji antyirackiej blokują obecnie podjęcie koniecznych działań dla wymuszenia na Saddamie przestrzegania rezolucji ONZ. Wskazywano, że nawet jeśli Irak zadeklarowałby pełną współpracę z inspektorami rozbrojeniowymi, to i tak wielokrotnie w przeszłości udowodnił, iż znakomicie potrafi ukrywać swe rzeczywiste działania i oszukiwać inspektorów. Ostrzegano, że zaniedbanie sprawy irackiej może sprawić, że na Bliskim Wschodzie pojawi się największe zagrożenie dla bezpieczeństwa USA od czasów zimnej wojny. Wskazywano, że usunięcie irackiego dyktatora pozwoli na zapewnienie bezpieczeństwa wojskom amerykańskim, Izraelowi i innym regionalnym przyjaciołom i sojusznikom USA, w tym państwom eksportującym ropę naftową. Jedyny sposób na zabezpieczenie świata przed iracką bronią masowego rażenia widziano w podjęciu szybkiej akcji militarnej (w celu wymuszenia na nim pełnego wykonywania odpowiednich rezolucji ONZ), a w dłuższej perspektywie w usunięciu irackiego reżimu, co powinno stać się celem amerykańskiej polityki, realizowanym poprzez całe spektrum działań dyplomatycznych, politycznych i militarnych. Stwierdzano także, że USA mają prawo do podjęcia natychmiastowej akcji wojskowej przeciwko Irakowi na bazie istniejących rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, a paraliż decyzyjny tego organu nie może powstrzymywać USA przed zdecydowanymi działaniami w celu zapewnienia międzynarodowego bezpieczeństwa. List podpisali m.in. Richard Armitage, John Bolton, Francis Fukuyama, Robert Kagan, Zalmay Khalilzad, William Kristol, Richard Perle, Donald Rumsfeld, Paul Wolfowitz, James Woolsey i Robert Zoellick. W kwestiach surowcowych neokonserwatyści opowiadają się za doprowadzeniem do rozbicia kartelu OPEC, postrzeganego jako struktura zdominowana przez nieprzyjazne kraje arabskie podważające amerykańskie ideały i wartości, łamiąca zasady wolnego rynku i sztucznie windująca ceny, co wzmacnia fundamentalistyczne reżimy i ułatwia finansowanie islamskiego terroryzmu. Neokonserwatyści postulowali także radykalne przewartościowanie sojuszu z Arabią Saudyjską jako opartego na niepewnych podstawach (szczególnie w kontekście wydarzeń 11 września) oraz sprzeciwiają się, z powodów ideologicznych, jakimkolwiek kompromisom z Iranem, postrzeganym jako państwo z natury wrogie amerykańskim interesom. Opowiadają się za dążeniem do dalszej dywersyfikacji źródeł amerykańskiego importu ropy naftowej – zmniejszenia niestabilnego importu spoza Bliskiego Wschodu i OPEC na rzecz państw Afryki, Azji, Kanady i Meksyku. Opowiadali się także za znalezieniem alternatywy dla dominującej pozycji Arabii Saudyjskiej na światowym 60 rynku ropy naftowej, widząc odpowiedniego kandydata w Rosji lub – po ewentualnym obaleniu reżimu Saddama Husajna – Iraku.114 Dojście do władzy administracji George’a W. Busha, w której neokonserwatyści i osoby o zbliżonych do nich poglądach objęły wpływowe funkcje, a nade wszystko sytuacja, jaka wytworzyła się w USA i w świecie po atakach 11 września – dawały szansę na realizację neokonserwatywnych koncepcji w zakresie polityki międzynarodowej i roli USA w świecie. Stało się tak, gdyż trauma wywołana atakami dostarczała wiarygodnego uzasadnienia dla ogromnego wysiłku w zakresie zbrojeń oraz radykalnej zmiany w strategii międzynarodowej Stanów Zjednoczonych115. Neokonserwatyści i osoby z ich otoczenia tworzyli w administracji G.W. Busha tzw. partię wojny, najaktywniej wspierającą agresywną politykę Stanów Zjednoczonych, w tym w szczególności wojnę z Irakiem, który obarczali współodpowiedzialnością za zamachy na Nowy Jork i Waszyngton. Możliwości ich działania znacznie się zatem poszerzyły. Pamiętając o znaczeniu tej grupy w administracji Busha, należy jednak zgodzić się ze zdaniem Wojciecha Michnika, iż „tłumaczenie decyzji o rozpoczęci wojny z Irakiem wyłącznie w kategoriach neokonserwatywnego spisku wydaje się daleko idącym uproszczeniem”116, jak zresztą wszystkie teorie jednoczynnikowe. Jednocześnie jednak wśród członków amerykańskiej administracji istniał wówczas pewien konsensus co do pożądanej roli USA w świecie. Pod większością tez wspomnianego projektu Defense Planning Guidance autorstwa Paula Wolfowitza „śmiało mogliby się podpisać najbliżsi doradcy Busha, bez względy na to, czy byli oni zwolennikami realizmu (jak np. Rice), czy idei neokonserwatywnych (jak rzeczony Wolfowitz). Po 11 września okazało się, że plany te będzie można wcielić w życie.”117 Koncepcje takie były jedną z ważniejszych 114 M.A. Piotrowski, op. cit., s. 403-404; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 46-47, 57. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 290. 116 W. Michnik, op. cit., s. 120. Autor ten stwierdza również, że spośród sześciu najbliższych doradców Busha w zakresie polityki zagranicznej – Dicka Cheneya, Donalda Rumsfelda, Colina Powella, Condoleezzy Rice, Paula Wolfowitza i Raicharda Armitage’a, jedynie Wolfowitz reprezentował neokonserwatywne poglądy. Nie można się z tym do końca zgodzić – rzeczywiście, w wymienionej grupie tylko Wolfowitz był neokonserwatystą sensu stricte, co jednak nie znaczy, że był jedynym przedstawicielem światopoglądu, zgodnego z założeniami neokonserwatyzmu. Na pewno do osób takich można zaliczyć też Cheneya i Rumsfelda (którzy, jak twierdzi sam Michnik, mieli największy wpływ na decyzję Busha o rozpoczęciu wojny z Irakiem), a po 11 września 2001 r. w coraz większym stopniu także Rice. Powell i Armitage byli właściwie jedynymi przedstawicielami opozycji wobec światopoglądu zbliżonego do neokonserwatyzmu w całym otoczeniu prezydenta Busha. Co więcej, Wolfowitz wywierał pewien wpływ na niezwykle wpływowego Rumsfelda; wpływ innego zadeklarowanego neokonserwatysty, Lewisa Libby’iego na najbardziej wpływowego doradcę prezydenta Busha, czyli wiceprezydenta Cheneya, był znaczny. Poza tym stosunkowo ważne miejsca w administracji Busha zajmowali inni przedstawiciele neokonserwatyzmu – Richard Perle (przewodniczący Rady Polityki Obronnej) i Douglas Feith (podsekretarz obrony). Fakty te wydatnie wzmacniają znaczenie i wpływ neokonserwatyzmu na definiowanie amerykańskiej polityki w czasach rządów administracji G.W. Busha. Por. Ibidem, s. 120-121, 123. 117 Ibidem, s. 125. 115 61 przyczyn, dla których Ameryka czasów Busha prowadziła tak agresywną i unilateralistyczną politykę. „Owa wizja świata i roli w nim Stanów Zjednoczonych, wspólna dla elity decydentów w administracji, stanowi punkt wyjścia dyskusji o przyczynach rozpoczęcia wojny z Irakiem.”118 Po 11 września środowisko neokonserwatystów na wniosek władz amerykańskich stworzyło również koncepcję źródeł terroryzmu oraz sposobów walki z tym zjawiskiem, wchodząc na obszar którym wcześniej niemal zupełnie się nie zajmowało. W czasie, gdy trwała kampania w Afganistanie, jeden z najbliższych doradców Donalda Rumsfelda, Steven Herbits, wyszedł z inicjatywą powołania zespołu zewnętrznych wobec Pentagonu ekspertów, który sformułowałby intelektualną podstawę dla zrozumienia współczesnego terroryzmu. Pomysł ten podchwycił Paul Wolfowitz, który zwrócił się z tym zadaniem do swojego przyjaciela, Christophera DeMutha, prezesa neokonserwatywnego think-tank’u American Enterprise Institute (AEI). Wolfowitz powiedział DeMuthowi, że amerykański rząd, a zwłaszcza Pentagon, jest niezdolny do sformułowania idei, która pozwoliłaby odpowiedzieć na takie pytania jak: kim są terroryści? Jaka jest geneza zjawiska współczesnego terroryzmu? Jaki jest związek terroryzmu z historią islamu, Bliskiego Wschodu i współczesnymi konfliktami na tym obszarze? Z tego powodu Wolfowitz poprosił DeMutha, by ten zebrał grupę specjalistów, którzy zajęliby się tym problemem i przygotowali odpowiedni materiał dla prezydenta i jego najbliższych współpracowników. W skład zespołu, który nazwano Bletchley II, poza DeMuthem weszło kilkunastu badaczy, wśród nich Herbits, Bernard Lewis (specjalista ds. bliskowschodnich, protegowany wiceprezydenta Cheneya), Mark Palmer (specjalista w zakresie dyktatur), Freed Zakaria (badacz stosunków międzynarodowych i dziennikarz), Faoud Ajami (specjalista ds. bliskowschodnich z School of Advanced International Studies – SAIS – placówki badawczej na Uniwersytecie Johna Hopkinsa, którą przed powrotem do rządu kierował Wolfowitz), James Q. Wilson (specjalista nadający współzależność między etyką a zbrodnią) i Reuel Marc Gerecht (ekspert ds. bliskowschodnich). W dniach 29 – 30 listopada 2001 r. grupa zebrała się w centrum konferencyjnym w stanie Wirginia i sporządziła 7-stronnicowy dokument pod tytułem „Delta Terroryzmu”. Słowa „delta” oznaczało w tym przypadku ujście rzeki, coś, z czego wszystko wypływa. Dokument jest słabo znany (nadal pozostaje tajny), z istniejących jednak informacji na jego temat można wyciągnąć wniosek, że wiele idei prezentowanych później przez prezydenta 118 Ibidem, s. 125. 62 Busha i członków jego administracji miało swe źródła właśnie w wynikach pracy zespołu Bletchley II. Autorzy twierdzili, że zarówno zamachy z 11 września 2001 r., jak i wcześniejsze ataki, np. na ambasady amerykańskie w Kenii i Tanzanii czy na USS Cole, są dowodem, że w świecie islamu trwa wojna, ogarniająca cały region. To był zupełnie inny rodzaj terroryzmu, niż ten dotychczas znany. „Ogólny wniosek brzmiał, że Stany Zjednoczone stoją w obliczu wojny z radykalnym odłamem islamu i że wojna ta potrwa przez co najmniej dwa pokolenia.”119 Kluczowe znaczenie w tej wojnie miała mieć Arabia Saudyjska i Egipt, z których pochodziła większość terrorystów, odpowiedzialnych za najpoważniejsze zamachy, a także Iran, rządzony przez radykałów, będący głównym państwowym sponsorem terroryzmu. Zdaniem autorów dokumentu problem z tymi państwami polegał jednak na tym, że Stany Zjednoczone nie są w stanie rozwiązać ich wewnętrznych problemów. Zupełnie inaczej wyglądał przypadek Iraku. Był to kraj słaby, łatwy do pokonania, rządzony przez krwawy reżim, opierający się na ideologii, baasizmie, która zdaniem zespołu Bletchley II była arabską odmianą faszyzmu. Jak konkludował DeMuth, „Doszliśmy więc do wniosku, że konfrontacja z Saddamem jest nieuchronna. Stanowi on zagrożenie, największe, czynne i takie, którego nie da się uniknąć. Zgodziliśmy się, że Saddam musi zniknąć ze sceny, zanim zaczniemy rozwiązywać zasadniczy problem. Tylko w ten sposób będzie można przekształcić cały region.”120 Wojna miała zacząć się w Iraku i potrwać dwa pokolenia. „Deltę Terroryzmu” dostarczono Bushowi, Cheneyowi, Powellowi, Rumsfeldowi, Rice i Tenetowi. Dokument bardzo spodobał się Bushowi, Cheneyowi i Rice i bez wątpienia miał pewien wpływ na formułowanie amerykańskiej polityki w późniejszych kilkunastu miesiącach, prowadzących do wojny z Irakiem.121 2. Doktryna Busha 2.1. 11 września 2001 Zamachy z 11 września 2001 r. były dla Stanów Zjednoczonych wydarzeniem o ogromnym znaczeniu. Chodzi tu nie tylko o skalę zniszczeń i ofiar w ludziach, ale przede wszystkim o wywołany przez ataki szok i długotrwały efekt psychologiczny. Poprzednio terytorium Stanów Zjednoczonych zostało zaatakowane w 1812 r. (podczas wojny brytyjsko – amerykańskiej) i 1916 r. (najazd meksykańskiego generała rewolucyjnego Pancho Villi 119 B. Woodward, Stan Zakłamania, Wydawnictwo Magnum, Warszawa 2007, s. 81. Ibidem, s. 81. 121 Ibidem, s. 80-82. 120 63 na Nowy Meksyk).122 Atak japoński na Pearl Harbour 7 grudnia 1941 r. miał miejsce na amerykańskim terytorium zależnym (Hawaje stały się 50-tym stanem dopiero w 1959 r.). 11 września 2001 r. uderzono w samo serce Ameryki, jej stolicę i największe miasto. Co więcej, ataki miały głęboką wymowę symboliczną – uderzenie na World Trade Center miało być ciosem w amerykańską supremację w sferze światowej gospodarki, atak na Pentagon, siedzibę Departamentu Obrony USA – w amerykańską potęgę militarną. Odpowiedzialność za zamachy wziął na siebie Osama bin Laden, przywódca al – Kaidy, który stwierdził, że ich przyczyną była polityka USA wobec konfliktu bliskowschodniego, utrzymywanie sankcji nałożonych na Irak (i związana z tym katastrofa humanitarna) oraz stacjonowanie wojsk amerykańskich na świętej ziemi Arabii Saudyjskiej. W zamachach zginęły 2973 osoby, a ich przebieg był śledzony przez cały świat, który wówczas wyrażał pełną solidarność z USA. Ataku dokonało 19 terrorystów, wyposażonych w plastikowe noże, za pomocą których przejęli kontrolę nad samolotami i wstrząsnęli największym światowym mocarstwem, które straciło przeświadczenie o swym bezpieczeństwie i oddaleniu od reszty niebezpiecznego świata. Następstwem zamachów była radykalna zmiana w amerykańskiej polityce zagranicznej123. Po zamachach administracja Busha uznała, że doszło do zasadniczej zmiany w rzeczywistości międzynarodowej, że rozpoczęła się nowa epoka. Celem stało się zapewnienie bezpieczeństwa narodowego w zmienionej sytuacji międzynarodowej wszelkimi dostępnymi środkami. Według administracji, era zimnej wojny, po okresie przejściowym lat 90-tych, została zastąpiono nową erą globalnej walki z terroryzmem, a terroryści zastąpili komunistów w roli wrogów Ameryki124. Terroryzm uznany został za najpoważniejsze zagrożenie dla bezpieczeństwa międzynarodowego. Stopniowo jednak definicja wroga, z którym trwa nowa konfrontacja, poszerzona została o państwa zaliczane tzw. osi zła, by ostatecznie zupełnie się rozmyć, przybierając postać „wojny ze złem”. W ten sposób powstała tzw. doktryna Busha, wyrażająca podstawowe założenia amerykańskiej polityki po zamachach z 11 września. Stworzyła ona ramy koncepcyjne dla realizacji znacznie szerszej wizji amerykańskiej polityki, niż tylko znalezienie i ukaranie winnych zamachów na Nowy Jork i Waszyngton, dając szansę na wcielenie planów neokonserwatystów dotyczących pozycji USA w świecie; sprzyjało temu 122 Por. M. Troszyńska, op. cit., s. 62. Ibidem, s. 62; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 280-281; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 39. 124 Taki pogląd jest rozpowszechniony w wielu polskich publikacjach. Por. np. K. Korzeniewski, op.cit,, s. 9; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860-861; M. Troszyńska, op. cit., s. 62-63. Krytyczne stanowisko w tej sprawie zajmuje prof. Roman Kuźniar. Por. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 280. 123 64 poparcie wewnętrzne dla osoby Busha, jak również początkowa bezprecedensowa solidarność wspólnoty międzynarodowej z USA, jaka ujawniła się po 11 września 2001 r. Kolejne elementy doktryny były przedstawiane w przemówieniach prezydenta oraz oficjalnych dokumentach rządowych. Najistotniejsze z nich to: przemówienie do narodu z 11 września 2001 r., przemówienie do obu izb Kongresu Stanów Zjednoczonych z 20 września 2001 r., orędzie o stanie państwa z 29 stycznia 2002 r., przemówienie w Akademii Wojskowej w West Point z 1 czerwca 2002 r., Strategia Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych z 19 września 2002 r. oraz przemówienie z okazji inauguracji drugiej kadencji prezydenckiej, wygłoszone 20 stycznia 2005 r. Najważniejsze elementy doktryny Busha to „wojna z terroryzmem”, koncepcja „osi zła”, wojskowa doktryna wojny prewencyjnej, tzw. „doktryna jednego procenta”, idealizm i adaptacja teorii demokratycznego pokoju oraz walka z relatywizmem moralnym, przyjmująca de facto postać „wojny ze złem”, Najważniejszymi cechami tej doktryny jest jej militaryzm i państwocentryzm. 2.2. Wojna z terroryzmem Koncepcja „wojny z terroryzmem” została wyłożona w przemówieniach G.W. Busha, wygłoszonych 11 września 2001 r. (telewizyjne przemówienie do narodu) i 20 września 2001r. (przemówienie do obu izb Kongresu USA), a uzupełniły ją niektóre sformułowania, zawarte w przemówieniu z 29 stycznia 2002 r. (prezydenckie orędzie o stanie państwa) oraz w Strategii Bezpieczeństwa Narodowego USA z 19 września 2002 r. Głównym elementem koncepcji „wojny z terroryzmem” było uznanie terroryzmu za problem globalny, w który uwikłane są nie tylko same organizacje terrorystyczne, ale też wspierające je państwa. „Wojna z terroryzmem” miała być globalna w tym sensie, że miała angażować wszystkie państwa świata, które miały się opowiedzieć po jednej ze stron – albo po stronie amerykańskiej, albo po stronie terrorystów125. W przemówieniu wygłoszonym późnym wieczorem 11 września 2001 r. prezydent Bush stwierdził, że wydarzenia tego dnia nie są jedynie aktem terroru, wymierzonym w „amerykański styl życia i wolność”, lecz także aktem wojny – wojny, która została wypowiedziana przez terrorystów Stanom Zjednoczonym i całemu cywilizowanemu światu, i Stany Zjednoczone staną do walki aż do ostatecznego zwycięstwa nad światowym terroryzmem. Zdaniem Busha, celem ataku było zastraszenie amerykańskiego społeczeństwa, wywołanie w nim chaosu i doprowadzenie do wycofania się z prowadzonej przez USA 125 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 40; M. Troszyńska, op. cit., s. 63. 65 polityki, jednak terroryści ponieśli porażkę, gdyż Ameryka jest silna. Jak powiedział prezydent, „terroryści mogą wstrząsnąć fundamentami najwyższych budynków, ale nie mogą wstrząsnąć fundamentami Ameryki”. Stany Zjednoczone zamierzały na atak odpowiedzieć. Prezydent zapowiedział, że „Stany Zjednoczone podążą w pogoń za terrorystami odpowiedzialnymi za atak (…) i doprowadzą ich przed oblicze sprawiedliwości.” Stwierdził, że w „wojnie z terroryzmem” jednakowo traktowani będą ci, którzy zaplanowali zamachy z 11 września, jak i ci, którzy udzielają terrorystom schronienia, czyli państwa ich wspierające.126 W tym momencie były to zobowiązania dość ogólne (choć daleko idące), nie wskazywano na żadną konkretną organizację ani kraj i nie określano, jakie kroki zostaną podjęte. Co ciekawe, idee wyrażone w przemówieniu były autorskim pomysłem prezydenta Busha, który nie skonsultował ich ze swoimi najbliższymi współpracownikami. Wyjątkiem była doradczyni ds. bezpieczeństwa narodowego Condoleezza Rice, która jednak wyraziła wątpliwości, czy w przemówieniu powinna znajdować się tak dalekosiężna wizja polityczna.127 Koncepcja „wojny z terroryzmem” została zaprezentowana w bardziej wykrystalizowanej formie w przemówieniu Busha do Kongresu z 20 września 2001 r. Walka z al – Kaidą miała być zaledwie początkiem długiej, wieloetapowej wojny ze światowym terroryzmem, obejmującej zarówno samych terrorystów, jak i całe państwa. Amerykański prezydent powiedział w swym wystąpieniu, że „od dziś każdy naród, który udziela schronienia terrorystom będzie uznany przez Stany Zjednoczone za wrogi reżim (…). Użyjemy wszystkich środków, jakimi dysponujemy (…) do rozbicia i zniszczenia globalnej siatki terroru.” Oznaczało to, z jednej strony, zrównanie zagrożeń powodowanych przez państwa wspierające terroryzm z zagrożeniami powodowanymi przez pozapaństwowe grupy terrorystyczne, z drugiej zaś uznanie istnienia czegoś w rodzaju „międzynarodówki terrorystycznej”, wroga jawiącego się w sposób spójny i zintegrowany, z którym Stany Zjednoczone zamierzały powadzić walkę wszelkimi możliwymi sposobami. W dalszej części przemówienia Bush ponownie postawił świat przed jednoznaczną alternatywą: „Każdy naród, w każdym regionie, musi teraz podjąć decyzję. Albo jesteście z nami, albo z terrorystami.”128 126 Tekst przemówienia: Presidential Address to the Nation on the Evening of 9/11/2001 After the Terrorist Attacks on the World Trade Center Towers, http://www.biblicalpatriot.net/HistoricSpeeches/bush-addr-nation9-11-01.htm. 127 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 40; M. Troszyńska, op. cit., s. 63-64. 128 Tekst przemówienia: Transcript of President Bush’s address, http://archives.cnn.com/2001/US/09/20/gen.bush.transcript/; Por. W. Szymborski, Druga wojna…, s. 40, 46. Stwierdzenie to, sprowadzające się do formuły „kto nie jest z nami, jest przeciwko nam” miało głęboki efekt 66 Nie było wątpliwości, że żaden kraj z wyjątkiem Afganistanu nie opowie się po stronie terrorystów (przynajmniej oficjalnie). W tym kontekście przedstawiona alternatywa była w istocie szantażem moralnym – Stany Zjednoczone żądały bezwzględnego poparcia ich polityki ze strony wszystkich państw świata, inaczej bowiem dane państwo zostałoby uznane za wspierające terrorystów. W dniach po 11 września, kiedy trwała żałoba po niemal trzech tysiącach ofiar zamachów, takie emocjonalne wypowiedzi można było zrozumieć. Jednak kolejne miesiące i lata pokazały, że była to przemyślana wypowiedź, rodzaj imperatywu politycznego, zgodnie z którym Stany Zjednoczone pod rządami Busha faktycznie postępowały. 13 września prezydent jednoznacznie stwierdził, że „spodziewa się wsparcia każdego kraju tego świata” dla prowadzonej przez siebie „wojny z terroryzmem”129. Pierwszą bitwą w „wojnie z terroryzmem” stał się Afganistan, gdzie między 7 października a 16 grudnia 2001 r. udało się bez większych problemów (głównie przy pomocy samych Afgańczyków, finansowo i wywiadowczo wspieranych przez CIA i skupionych w Sojuszu Północnym) obalić reżim udzielający schronienia członkom odpowiedzialnej za ataki z 11 września al – Kaidy, jedynak liderzy tego ugrupowania (na czele z Osamą bin Ladenem), jak również liderzy samych Talibów (na czele z mułłą Omarem) zdołali zbiec przed Amerykanami. Po zakończeniu wojny z Afganistanem w orędziu o stanie państwa wygłoszonym 29 stycznia 2002 r. Bush zapowiedział kontynuowanie wojny z terroryzmem. Jak stwierdził, „obozy terrorystów (…) nadal istnieją w co najmniej kilkunastu państwach. Terrorystyczne męty (…) działają w odległych dżunglach i na pustyniach, kryją się w centrach wielkich miast (…). Mam nadzieję, że narody zwrócą uwagę na nasze wezwanie i wyeliminują terrorystów, którzy zagrażają ich krajom i nam wszystkim”130. Jednocześnie prezydent zapowiedział, że jeżeli rządy poszczególnych państw nie wykażą dostatecznej determinacji w zwalczaniu terroryzmu, uczynią to same Stany Zjednoczone131. Za największe zagrożenie amerykański prezydent uznał możliwość ataków terrorystycznych przy użyciu broni masowego rażenia. Z tego powodu najważniejszym aspektem wojny z terroryzmem miało być zwalczanie reżimów, które posiadają lub dążą do uzyskania broni masowego rażenia, a jednocześnie są oskarżane o wspieranie ugrupowań terrorystycznych. Połączenie tych dwóch aspektów rodziło, zdaniem polaryzujący społeczność międzynarodową. Wielu analityków, na czele ze Zbigniewem Brzezińskim, określało to stwierdzenie jako chwyt nawiązujący do taktyki bolszewików. Por. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 302. 129 M. Troszyńska, op. cit., s. 64. 130 Tekst przemówienia: Bush State of the Union Adress, http://transcripts.cnn.com/2002/ALLPOLITICS/01/29/bush.speech.txt/. 131 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 41. 67 amerykańskiej administracji, zagrożenie, że dojdzie do przekazania broni masowego rażenia terrorystom i apokaliptycznego ataku na Stany Zjednoczone132. W ten sposób wykształcił się kolejny element doktryny Busha – koncepcja „osi zła”, o której szerzej będzie mowa niżej. Koncepcja „wojny z terroryzmem” znalazła swój wyraz w Strategii Bezpieczeństwa Narodowego USA z 19 września 2002 r. W celu uczynienia świata bezpieczniejszym i lepszym, zapowiadano w niej m.in. bezwzględną walkę z globalnym terroryzmem, w tym także przy pomocy wojny prewencyjnej oraz dążenie do zapobieżenia groźbie użycia broni masowej zagłady przez terrorystów. Wojna z terroryzmem miała być prowadzona także na polu ideologicznym – poprzez promocję demokracji, wolnego rynku i praw człowieka133. Strategia miała zapewniać władzom amerykańskim maksymalną elastyczność w prowadzeniu wojny z terroryzmem. Niewiele było w niej odniesień do ONZ i innych instytucji międzynarodowych, co było wyrazem głębokiej nieufności, jaką darzyła je duża część członków administracji Busha. Podstawowym narzędziem współpracy międzynarodowej w zwalczaniu terroryzmu miały być doraźne sojusze, czyli tzw. koalicje chętnych.134 132 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 861. Tekst strategii: The National Security Strategy of the United States of America, http://georgewbushwhitehouse.archives.gov/nsc/nss/2002/nss.pdf; M. Troszyńska, op. cit., s. 115-165. 134 Stosowny fragment strategii brzmiał: „Choć koncentrujemy się na ochronie Ameryki, zdajemy sobie sprawę, że by pokonać terroryzm w dzisiejszym, zglobalizowanym świecie, potrzebujemy wsparcia od naszych sojuszników i przyjaciół. Gdy tylko będzie to możliwe, Stany Zjednoczone będą polegać na organizacjach regionalnych i potędze państw, by sprostać zobowiązaniu do zwalczania terroryzmu. Tam, gdzie rządy uznają zwalczanie terroryzmu za przekraczające ich możliwości, połączymy ich siłę woli i zasoby z wszelką pomocą, jakiej my oraz nasi sojusznicy możemy udzielić. Ścigając terrorystów w Afganistanie, będziemy kontynuować współpracę z organizacjami międzynarodowymi takimi jak ONZ, z organizacjami pozarządowymi i z innymi państwami w celu dostarczenia wsparcia humanitarnego, politycznego, ekonomicznego i w zakresie bezpieczeństwa, niezbędnego dla odbudowy Afganistanu, tak, by już nigdy więcej nie nadużywał swej władzy wobec własnych obywateli, nie groził swoim sąsiadom oraz nie dostarczał schronienia terrorystom.” Strategia Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych Ameryki, 17 września 2002 r., w: M. Troszyńska, op. cit., s. 128, tłumaczenie własne. Marta Troszyńska niesłusznie twierdzi, że przytoczony fragment świadczy o przełomie w polityce zagranicznej G.W. Busha, porzuceniu dominującego w niej przed 11 września unilateralizmu i zwróceniu się w stronę współpracy z innymi państwami we wspólnym zwalczaniu zagrożeń. Faktycznie, unilateralizm zdawał się dominować w polityce Busha przed zamachami z 11 września, ale zamachy te nie tylko tego unilateralizmu nie osłabiły, ale przeciwnie – skłoniły Busha do prowadzenia dużo bardziej zdecydowanej i jednostronnej polityki. Należy pamiętać, że przytoczony fragment jest jedynym odnoszącym się do współpracy w zwalczaniu terroryzmu z innymi państwami i organizacjami międzynarodowymi w całej Strategii. Być może można w nim dostrzec pewne tendencje do współpracy z innymi państwami, ale jak pokazała rzeczywista polityka USA, były to tylko stwierdzenia taktyczne, o czym przekonać się można było jeszcze przed wojną z Afganistanem, kiedy Stany Zjednoczone odrzuciły propozycję NATO prowadzenia wspólnych działań przeciwko terrorystom, gdyż USA chciały mieć maksimum swobody w tym zakresie i nie chciały być zależne od swych sojuszników. Dla ONZ przewidziano w Strategii jedynie zadania z zakresu budowania pokoju w Afganistanie, nawet nie wspominając o roli Organizacji w zakresie „wojny z terroryzmem”. Różnie można też odczytywać fragment dotyczący udzielania pomocy państwom nie radzącym sobie z problemem terroryzmu – w połączeniu z zawartą w Strategii doktryną uderzeń prewencyjnych mogło to oznaczać interwencję. Przede wszystkim jednak z przytoczonego fragmentu, jak i z całokształtu polityki zagranicznej administracji G.W. Busha wynika, że chodziło jej nie tyle o tworzenie światowego sojuszu antyterrorystycznego, co koalicji antyterrorystycznej (a zatem tworu dużo bardziej elastycznego); nie tyle o 133 68 Jak słusznie zauważa Wojciech Szymborski, „Strategia została skonstruowana na tyle ogólnie, aby pozostawić dużą swobodę w podejmowaniu działań stosownych do okoliczności. Jest ona bogata w sferze retoryki, lecz skromna w sferze projektowanych rozwiązań. Jeśli przeanalizuje się merytoryczną zawartość każdego z kierunkowych celów można zauważyć, że ich elementy są często trudne do pogodzenia, a niekiedy wręcz ze sobą sprzeczne. Najłatwiej dostrzec to, gdy zestawi się dwa postulaty o fundamentalnym znaczeniu: budowę wolnych i otwartych społeczeństw z koniecznością bezwzględnego przeciwstawiania się terroryzmowi i tyranii.”135 Podsumowując, koncepcja wojny z terroryzmem była niezwykle pojemna i dawała szerokie pole manewru w zakresie konkretnych działań wykonawczych. W kolejnych miesiącach była ona rozwijana i uzupełniana o kolejne elementy, przede wszystkim o koncepcję „osi zła” i wojny prewencyjnej. Należy przy tym zauważyć, że amerykańska „wojna z terroryzmem” została z entuzjazmem podchwycona przez wiele państw, które pod jej szyldem dążyły do realizowania własnych, partykularnych interesów, na co zresztą Stany Zjednoczone dawały przyzwolenie. Skoro wojnę wypowiedziano całemu terroryzmowi, a nie np. al – Kaidzie, nie można było kwestionować prawa innych państw do zwalczania podmiotów, określanych mniej lub bardziej uznaniowo jako terrorystyczne. Pojemna definicja wroga w wojnie z terroryzmem była tu niezwykle przydatna. I tak, Rosja podjęła swoją „wojnę z terroryzmem” w odniesieniu do Czeczenów, Izrael – w odniesieniu do Palestyńczyków, zaś Chiny – w odniesieniu do Ujgurów. Administracja Busha widziała światowy terroryzm jako fenomen monolityczny, przez co w pełni popierała działania swoich rosyjskich, izraelskich i chińskich towarzyszy broni w starciu ze „wspólnym wrogiem”. Na zakończenie rozważań na temat „wojny z terroryzmem”, należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden jej aspekt. Proces podejmowania decyzji i prowadzenia działań w jej ramach miał być z założenia nieprzejrzysty. Amerykańska administracja była bardzo niechętna informowaniu opinii publicznej i innych państw na temat własnej polityki. Uznawano to za niepotrzebne, a nawet szkodliwe, gdyż ograniczające swobodę działań USA – pełna przejrzystość wymagałaby bowiem jednoznacznego udowodnienia „winy” danego państwa podejrzewanego o wspieranie terroryzmu czy posiadanie broni masowego rażenia, a Amerykanie zamierzali działać, nie czekając na, jak to ujmował prezydent Bush, współpracę w zwalczaniu terroryzmu, co o uzyskanie od innych państw wsparcia i poparcia dla prowadzonych przez USA działań. Por. M. Troszyńska, op. cit., s. 63-64. 135 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 42, 47. 69 „pojawienie się dymiącego pistoletu, który może przybrać postać grzyba atomowego nad Manhattanem”136. 2.3. Oś zła 29 stycznia 2002 r. podczas przemówienia o stanie państwa przed połączonymi izbami Kongresu, prezydent G.W. Bush zaliczył Irak, Iran i Koreę Południową137 do tzw. „osi zła”, skupiającej reżimy popierające terroryzm oraz – poprzez posiadane broni masowego rażenia – zagrażające Stanom Zjednoczonym, ich przyjaciołom i sojusznikom138. Stany Zjednoczone miały się tym państwom przeciwstawiać. Idea nie była nowa – można w niej upatrywać kontynuację powstałej jeszcze w latach 90-tych koncepcji „państw zbójeckich” (rogue states), czyli różnego rodzaju dyktatur, będących źródłem zagrożeń dla bezpieczeństwa międzynarodowego ze względu na prowadzoną politykę – agresywne zachowania w stosunkach międzynarodowych, łamanie przyjętych zobowiązań, posiadanie lub rozwijanie programów produkcji broni masowego rażenia, wspieranie terroryzmu, wreszcie brutalne zachowania w odniesieniu do własnych obywateli, destabilizujące sytuację w międzynarodowym otoczeniu takich państw m.in. poprzez powstawanie fal uchodźców. Do grupy tej od wielu lat zaliczano m.in. właśnie Irak, Iran i Koreę Południową, poza tym m.in. Libię, Syrię, Sudan, Mjanmę, Kubę oraz liczne inne dyktatury, głównie w Afryce. Ich cechą wspólną była też niechęć do USA – do grupy nigdy nie zaliczano państw generalnie posiadających podobne cechy do „państw zbójeckich”, jednak nie prowadzących 136 Por. K. Stefanek, op. cit, s. 129. Poza aspektem międzynarodowym, „wojna z terroryzmem” miała też swój wymiar wewnętrzny, polegający na wzmacnianiu bezpieczeństwa wewnętrznego. 26 października 2001 r. uchwalona została ustawa Patriot Act, zwiększająca uprawnienia władz federalnych w zakresie zwalczania terroryzmu i ograniczająca niektóre prawa obywatelskie, pozwalająca m.in. na przetrzymywanie przez czas nieokreślony bez sądu obywateli nie – amerykańskich, uznanych za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA czy na ograniczanie prawa do prywatności (np. na zakładanie podsłuchów oraz przeszukiwania podejrzanych obiektów bez upoważnienia sądowego). 25 listopada 2002 r. uchwalona została ustawa Homeland Security Act, na podstawie której 24 stycznia 2003 r. rozpoczął działalność Departament Bezpieczeństwa Krajowego, mający koordynować działanie wszystkich 22 federalnych agencji i instytucji, zaangażowanych w zapewnianie bezpieczeństwa wewnętrznego i przeciwdziałanie terroryzmowi. Departament miał przede wszystkim zapewnić przepływ informacji między agencjami wywiadowczymi i bezpieczeństwa, którego brak był jedną z przyczyn niezapobieżenia atakom z 11 września 2001 r. Utworzenie tego departamentu było największą reorganizacją władzy wykonawczej USA od 1947 r., czyli od utworzenia Organizacji Wojsk Narodowych, w 1949 r. przekształconej w departament obrony. M. Troszyńska, op. cit., s. 28, 30-32; por. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 302-303. 137 Początkowo do „osi zła” miał być zaliczony tylko Irak oraz Iran, jednak obawiano się, że idea zostałaby wówczas odczytana jako antymuzułmańska. Z tego powodu postanowiono do grupy dołączyć również Koreę Północną, która znajdowała się co prawda (bardziej z powodów politycznych, niż merytorycznych) na amerykańskiej liście państw wspierających terroryzm, ale nie miała żadnego związku z terroryzmem islamskim i al – Kaidą. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 41. 138 Do „osi zła” zaliczono również „terrorystycznych sojuszników” wymienionych państw, co spajało w jedną całość ideę „wojny z terroryzmem” z ideą „osi zła”. 70 polityki sprzecznej z amerykańskimi interesami (np. Pakistanu). Bush do starej idei dodał nową jakość moralną oraz uszczegółowił warunki, zgodnie z którymi można było zaliczyć dane państwo do „osi zła”. Nadając koncepcji sankcję moralną („zło”), czynił walkę z tymi państwami prostszą i bardziej zrozumiałą. Nawiązywał przy tym do osi Berlin – Rzym – Tokio z czasów II wojny światowej oraz do koncepcji „imperium zła”, którą w ramach ofensywy ideologicznej przeciw ZSRR stworzył prezydent Ronald Reagan. To także służyło uczynieniu walki bardziej zrozumiałą – wykazaniu moralnego związku między faszyzmem i komunizmem a terroryzmem i polityką państw „osi zła”139. Same kryteria przynależności państw do „osi zła”, choć określone w miarę precyzyjnie w przemówieniu Busha, z czasem zaczęły być coraz dowolniej interpretowane (co wiąże się z nadaniem określeniu wartości moralnej). Nie chodziło już tylko o posiadanie broni masowego rażenia i współpracę z międzynarodowym terroryzmem, co implikować miało groźbę przekazania broni terrorystom – z katastrofalnymi skutkami w postaci „grzyba atomowego nad Manhattanem”. Kryterium stała się np. „działalność terrorystyczna we własnym kraju”, rozumiana jako represyjność wobec własnych obywateli. Nie istniała już konieczność istnienia groźby przekazania broni masowego rażenia – wystarczało samo jej posiadanie/rozwijanie programów jej posiadania, co mogło stać się narzędziem realizacji politycznych celów takiego państwa. Ostatecznie do jednej kategorii zaliczono państwa wspierające terroryzm, państwa rozwijające programy produkcji broni masowego rażenia, państwa stanowiące zagrożenia dla regionalnej stabilności i pokoju, wreszcie wybrane (arbitralnie) krwawe reżimy. Znaczenie „osi zła” uległo zupełnemu rozmyciu i odeszło bardzo daleko od pierwotnej idei wyjściowej, jaką była „wojna z terroryzmem”. W praktyce powrócono do elastycznej idei „państwa hultajskiego”, która jest tak pojemna, że umożliwia dowolny wybór celu ataku, zmieniając jednak szyld na bardziej jednoznaczny moralnie i wiążąc go z traumą 11 września. Uzyskano sankcję moralną dla działań – przy jednoczesnej praktycznej dowolności w wyborze celów. Należy postawić podstawowe pytanie – czy przekazanie przez państwo terrorystom broni masowego rażenia jest zagrożeniem realnym? W odniesieniu do broni nuklearnej, przekazanie jej terrorystom przez państwo w formie gotowej do użycia stanowi najbardziej niepokojącą, i jednocześnie względnie najbardziej prawdopodobną możliwość. Byłby to najłatwiejszy sposób uzyskania sprawnego urządzenia, a przy tym łączyłby się najprawdopodobniej z innego rodzaju wsparciem ze strony państwa – proliferatora, np. 139 K. Korzeniewski, op. cit., s. 45, 60-61; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860-862; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 41; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 144; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 277. 71 ochroną sprawców czy pomocą w transporcie broni. Co więcej, transfer taki mógłby być teoretycznie korzystny dla państw posiadających broń jądrową, ale nie dysponujących odpowiednimi środkami jej przenoszenia, np. pociskami balistycznymi dalekiego zasięgu. Państwo takie, chcąc zaatakować inne państwo, mogłoby potajemnie przekazać broń ugrupowaniu terrorystycznemu, które przerzuciłoby ją na terytorium wroga i tam uruchomiło. Mogłoby też dojść do sprzedaży broni nuklearnej (oraz innych rodzajów broni masowego rażenia) ugrupowaniom terrorystycznym, co jest szczególnie groźne w odniesieniu do państw znajdujących się w krytycznej sytuacji ekonomicznej (np. Korei Północnej).140 Wszystkie wyżej wymienione czynniki są jednak neutralizowane przez ograniczenia leżące po stronie państw posiadających broń nuklearną. Niewielka jest ich liczba, a więc zbiór potencjalnych proliferatorów jest ograniczony. Obecnie jest ich dziewięć – USA, Rosja, Wielka Brytania, Francja, Indie, Pakistan, Izrael i Korea Północna, i mało prawdopodobne jest, by liczba ta zwiększyła się w najbliższym czasie (ew. tylko o Iran, ze względu na stopień zaawansowania jego programu jądrowego). Przekazanie broni nuklearnej przez któreś z państw tzw. „klubu atomowego”, czyli 5 mocarstw będących legalnymi posiadaczami tej broni zgodnie z układem NPT oraz jednocześnie będących członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ, należy uznać za zupełnie nierealne – dysponują one własnymi środkami przenoszenia, nie potrzebowałyby zatem pomocy podmiotów pozapaństwowych dla dokonania ataku na inne państwo. Także państwa nuklearne de facto (niezgodnie z NPT) nie byłyby skore do przekazania broni nuklearnej ugrupowaniom terrorystycznym. Broń taka jest dla nich podstawą systemu obronnego, stanowi ostateczną gwarancję przed atakiem innego państwa – ma zatem defensywne przeznaczenie. Państwa te dysponują przeważnie niewielkimi arsenałami broni nuklearnej, której uzyskanie okupiły wieloletnimi, kosztownymi i sekretnymi pracami. Broń nuklearna jest dla nich po prostu zbyt cenna, by przekazać ją komu innemu. Przede wszystkim jednak przekazanie takiej broni terrorystom przez państwo ją posiadające, i to zarówno przez członka „klubu atomowego”, jak i państwo nuklearne de facto, byłoby sprzeczne z jego szerzej rozumianymi interesami – ze względu na bardzo prawdopodobne skutki takiego kroku. W razie dokonania ataku terrorystycznego przy użyciu broni jądrowej, prawdopodobnie szybko udałoby się służbom wywiadowczym zaatakowanego państwa (najprawdopodobniej solidarnie wspartym przez zdecydowaną 140 M. Madej, Zagrożenia asymetryczne bezpieczeństwa państw obszaru transatlantyckiego, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007, s. 267-270. Możliwe jest też podejmowanie samodzielnych działań proliferacyjnych przez naukowców zaangażowanych w narodowe programy nuklearne, jak pokazuje przykład siatki Abdula Khana, ojca pakistańskiej bomby nuklearnej. 72 większość społeczności międzynarodowej) zdobyć informację o pochodzeniu broni. Ujawnienie proliferacji lub uzasadnione podejrzenie o jej dokonanie spowodowałoby szybką i zdecydowaną reakcję zaatakowanego państwa oraz jego sojuszników, przy czym prawdopodobnie przybrałoby to także postać uderzenia nuklearnego. Ze względu na logikę wzajemnego odstraszania, najprawdopodobniej żadne państwo nie zaryzykowałoby w ten sposób wojny jądrowej, szczególnie najbardziej prawdopodobni proliferatorzy – państwa nuklearne de facto, których potencjał nuklearny byłby nieproporcjonalnie mniejszy od potencjału zaatakowanego państwa lub jego sojusznika. Co więcej, dokonanie takiego ataku spowodowałoby też zdecydowaną reakcję całej społeczności międzynarodowej w postaci różnorakich sankcji i izolacji państwa – proliferatora, co uniemożliwiłoby mu realizację interesów we wszelkich sferach. Ryzyko wiązałoby się przy tym nie tylko z reakcją innych państw, lecz także z samym podmiotem, któremu broń by przekazano. Oddanie tak potężnego środka w ręce nie w pełni kontrolowanego i nieprzewidywalnego podmiotu mogłoby sprawić, że podjąłby on działania sprzeczne z celami politycznymi państwa – proliferatora, a nawet mógłby spowodować zagrożenie dla niego samego – grupa terrorystyczna mogłaby bowiem za pomocą nuklearnego szantażu uzyskać wpływ na jego politykę. Broń nuklearna jest zatem zbyt cenna i zbyt groźna, by jakiekolwiek państwo zdecydowało się na przekazanie jej ugrupowaniu terrorystycznemu141. Teoretycznie ugrupowania terrorystyczne mogłyby uzyskać broń jądrową w wyniku samodzielnej produkcji. Największym wyzwaniem byłoby przy tym uzyskanie wystarczającej ilości nadającego się do celów wojskowych materiału rozszczepialnego – zdobycie wymaganej wiedzy technicznej do produkcji i uruchomienia takiej broni, choć niezwykle trudne, nie jest wykluczane przez specjalistów. Do produkcji broni nuklearnej najprostszymi metodami potrzeba co najmniej 6 kg plutonu lub 25 kg wysoko wzbogaconego uranu; są to wartości dla czystej, metalicznej postaci materiału rozszczepialnego i przy założeniu w pełni efektywnego jego wykorzystania, w praktyce jednak ze względu na mniej wartościową formę materiału oraz brak odpowiednich umiejętności terrorystów, potrzeba by było ok. 100 kg substancji rozszczepialnej dla produkcji 1 bomby nuklearnej. Ze względów technicznych można całkowicie wykluczyć samodzielne wyprodukowanie takiej ilości materiału rozszczepialnego przez ugrupowania terrorystyczne – ogromne z tym problemy 141 M. Madej, Wojna w Iraku a walka z terroryzmem międzynarodowym – jak kulą w płot?, w: „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004, s. 416; szerzej na temat potencjalnych sposobów uzyskania przez ugrupowania terrorystyczne broni jądrowej oraz wiążących się z tym ograniczeń por. M. Madej, Zagrożenia asymetryczne…, s. 267-273. 73 miały państwa prowadzące w tym kierunku intensywne, wieloletnie prace, np. Irak. Ewentualne przekazanie materiału rozszczepialnego przez rząd jakiegoś państwa wydaje się również bardzo mało prawdopodobne – z podobnych względów, jak w przypadku gotowej broni nuklearnej. Materiały rozszczepialne są zbyt ważne i cenne dla poszczególnych państw, które poniosły dla ich uzyskania ogromne koszty i które dysponują tylko ograniczonymi ich ilościami, mającymi strategiczne znaczenie dla obronności państwa. Największe ryzyko wiąże się z możliwością zakupu materiałów rozszczepialnych na czarnym rynku, jednak wbrew powszechnym obawom nie rozwinął się jak dotąd na większą skalę nielegalny handel tymi substancjami. Jak dotąd na czarnym rynku próbowano w sumie sprzedać 8,7 kg uranu i 0,4 kg plutonu, czyli wartości wielokrotnie mniejsze niż wymagane do wyprodukowania choćby jednej bomby jądrowej. Wszystko to sprawia, że jej przez ugrupowania terrorystyczne w jakikolwiek sposób jest bardzo mało prawdopodobne142. Do broni masowego rażenia ze względu na pewne podobieństwo działania zalicza się niekiedy broń radiologiczną, czyli broń powodującą skażenie radioaktywne poprzez działanie samego materiału radioaktywnego, bez dokonywania eksplozji jądrowej. Wydaje się, że jest to podejście niesłuszne, gdyż broń taka powoduje nieporównywanie mniej ofiar niż pozostałe rodzaje broni masowego rażenia, a także – niż większość konwencjonalnych ładunków wybuchowych. Ze względu jednak na powszechny lęk przed bronią jądrową oraz wspomniane pewne podobieństwo działania, ewentualne użycie broni radiologicznej także jest źródłem niepokoju społecznego. Najgroźniejszą formą broni radiologicznej, a jednocześnie najbardziej znaną, jest tzw. brudna bomba, czyli konwencjonalny ładunek wybuchowy, który eksplodując rozprzestrzenia znajdujący się w nim materiał radioaktywny. Uzyskanie takiej broni przez ugrupowania terrorystyczne od jakiegokolwiek państwa można raczej wykluczyć, gdyż najprawdopodobniej żadne państwo nie wytwarza i nie posiada takiej broni – ze względu na jej bardzo małą efektywność i przydatność bojową. Znacznie bardziej prawdopodobna jest jej samodzielna produkcja, szczególnie przy życiu materiałów radioaktywnych innych, niż używane do produkcji broni jądrowej, wykorzystywanych w wielu dziedzinach gospodarki i będących przedmiotem legalnego obrotu. Przyjmuje się, że możliwe jest zastosowanie w broni radiologicznej kilkudziesięciu tysięcy istniejących tzw. komercyjnych źródeł radioaktywnych, czyli porcji rozmaitych substancji promieniotwórczych, takich jak cez, kobalt, stront, ameryk, iryd, kaliforn czy pluton143. 142 Szerzej na ten temat, jak również na temat potencjalnych innych źródeł uzyskania materiałów rozszczepialnych por. Ibidem, s. 273-282. 143 Ibidem, s. 282-284. 74 Jeśli chodzi o broń chemiczną i biologiczną, to przekazanie jej w gotowej postaci przez państwo ją posiadające ugrupowaniom terrorystycznym byłoby, podobnie jak w przypadku broni nuklearnej, opcją szczególnie groźną. Przedmiotem takiego transferu byłaby prawdopodobnie broń sensu stricte, a zatem spełniająca określone standardy pełnowartościowego środka bojowego, wyposażona w efektywny system rozprzestrzeniania – gdyż w zasadzie tylko taka broń znajduje się w posiadaniu państw. Co więcej, ze względu na prostotę techniczną oraz znacznie niższą niż w przypadku broni jądrowej wiarygodność danych na temat istniejących w świecie zasobów broni biologicznej i chemicznej, transfer tego typu dałoby się nieco łatwiej ukryć. Nie można wykluczyć takiego transferu, jednak mimo wszystko można przyjąć, że niebezpieczeństwo takie jest niewielkie. Jak dotąd nie zanotowano żadnego takiego przypadku, co więcej, przypuszczalnie tylko kilka krajów na świecie posiada zasoby broni biologicznej lub chemicznej, na co duży wpływ ma ich delegalizacja w prawie międzynarodowym poprzez odpowiednie konwencje. Pozostałe państwa, posiadające techniczne możliwości rozpoczęcia produkcji takiej broni w stosunkowo krótkim czasie, nie zdecydowałyby się raczej na to, ze względu na poważne konsekwencje międzynarodowe, wynikające ze złamania zobowiązań traktatowych i powodowania zagrożenia dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa, tylko po to, by móc wyposażyć w nią podmioty pozapaństwowe. Przede wszystkim jednak, podobnie jak w przypadku broni jądrowej, transfer taki byłby niezgodny z interesem narodowym potencjalnych proliferatorów. Silna byłaby wśród nich obawa przed utratą kontroli nad przekazywaną bronią, która mogłaby się zwrócić przeciwko samemu proliferatorowi, jak również przed groźbą odwetu ze strony zaatakowanego państwa oraz zdecydowanej reakcji społeczności międzynarodowej w przypadku mimo wszystko wysoce prawdopodobnego ujawnienia transferu. Czynniki te w równym stopniu zmniejszają ryzyko udostępnienia przez państwa ugrupowaniom terrorystycznym materiałów biologicznych lub chemicznych, które mogłyby być użyte jako broń, jak również specjalistycznej wiedzy, sprzętu lub składników potrzebnych do wytworzenia takiej broni. Znacznie bardziej prawdopodobna jest samodzielna produkcja przez te ugrupowania broni chemicznej lub biologicznej, jednak efektem takich działań byłyby najprawdopodobniej środki biologiczne lub chemiczne nie spełniające standardów pełnowartościowej broni i zdolne do wywołania znacznie mniejszych szkód. Największa jednak trudność w przypadku broni biologicznej jest znalezienie sposobu jej efektywnego rozprzestrzeniania tak, by mogła spowodować masowe zgony; problem ten sprawia, że broń biologiczna była w historii bardzo rzadko wykorzystywana (znacznie 75 rzadziej niż broń chemiczna), a sposób jej efektywnego rozprzestrzeniania udało się opracować jedynie USA i ZSRR – próby wszystkich pozostałych państw zakończyły się fiaskiem, zatem tym bardziej niemożliwe wydaje się osiągnięcie w tej materii sukcesu przez ugrupowania terrorystyczne. W przypadku broni chemicznej zaś głównym i praktycznie niemożliwym do rozwiązania przez podmioty pozapaństwowe problemem jest wyprodukowanie wystarczających jej ilości. W celu spowodowania dużej liczby ofiar konieczne jest bowiem uzyskanie odpowiedniego stężenia substancji, a do tego potrzeba (w przypadku ataku na otwartej powierzchni) co najmniej kilkuset kilogramów szkodliwej substancji. Uzyskanie takiej ilości broni chemicznej wymagałoby produkcji przemysłowej, przerastającej możliwości organizacyjne, finansowe i w zakresie wymaganej wiedzy wszystkich istniejących ugrupowań terrorystycznych144. W związku z deklaracjami najgroźniejszych ugrupowań terrorystycznych oraz logiką ich działania powszechnie uznaje się, że zdecydowanie będą dążyć one do zdobycia broni masowego rażenia w celu dokonania przy jej pomocy śmiercionośnego ataku. Można się z tym generalnie zgodzić, jednak należy pamiętać, że także po stronie organizacji terrorystycznych istnieją w tym zakresie istotne ograniczenia. Przede wszystkim nie należy utożsamiać całego zjawiska terroryzmu z terroryzmem fundamentalistów islamskich. Wbrew upraszczającym koncepcjom administracji Busha, nie istnieje coś takiego jak „światowy terroryzm”, a stosujące tę technikę działania ugrupowania działają z bardzo różnych pobudek oraz według bardzo różnych zasad. Najważniejsza, obok ugrupowań fundamentalistów islamskich, grupa organizacji motywowanych walką o samostanowienie (terroryzm etnonacjonalistyczny) będzie niechętna wywoływaniu masowych ofiar i zniszczeń, gdyż realizacja ich celów jest zależna od poparcia opinii publicznej, a ataki przy użyciu broni masowego rażenia spowodowałyby gwałtowną i trwałą utratę takiego poparcia. Z tego powodu można raczej wykluczyć użycie broni masowego rażenia przez tego typu ugrupowania. Biorąc jednak pod uwagę najgroźniejsze i najbardziej potencjalnie zainteresowane (ze względu na dążenie do maksymalizacji powodowanych ofiar i zniszczeń) zdobyciem broni masowego rażenia ugrupowania fundamentalistów islamskich, należy stwierdzić, że cała operacja zdobycia lub samodzielnej produkcji broni masowego rażenia okazałaby się prawdopodobnie tak praco- i czasochłonna oraz złożona organizacyjnie, że jej wykonanie byłoby praktycznie niemożliwe lub bardzo ryzykowne i w zasadzie nieopłacalne, 144 Szerzej na ten temat por. Ibidem, s. 290-309. 76 gdyż szanse osiągnięcia sukcesu w postaci wywołania masowej liczby ofiar i zniszczeń byłyby bardzo małe. Ugrupowania terrorystyczne wykazują się daleko posuniętym konserwatyzmem w zakresie używanych metod i środków działania. Wynika on z faktu, że uzyskanie i zastosowanie środków niekonwencjonalnych, takich jak broń masowego rażenia, wymaga odmiennych umiejętności, zasobów i procedur działania, niż w przypadku metod i środków powszechnie stosowanych przez terrorystów. Przystosowanie się do tak zdefiniowanych nowych warunków prowadzenia działalności terrorystycznej wiązałoby się z ogromnym wysiłkiem przy niewielkich gwarancjach powodzenia. W przypadku działalności terrorystycznej za największą klęskę uważana jest nieudana próba ataku. Z tych powodów organizacje terrorystyczne trzymają się sprawdzonych metod i środków działania, takich jak konwencjonalne zamachy bombowe, szczególnie, że powodują one zbliżone w skali zniszczenia jak np. atak przy użyciu niewielkiej ilości środków chemicznych (a najprawdopodobniej tylko na taki byłoby stać te organizacje), lub mniejsze, lecz wystarczające z punktu widzenia celów działania większości organizacji. Co więcej, użycie broni masowego rażenia nawet na niewielką skalę powodowałoby niebezpieczeństwo narażenia się na zdecydowane przeciwdziałanie ze strony państw, gdyż są one szczególnie mocno zdeterminowane w zwalczaniu tego typu działalności – znacznie bardziej, niż w przypadku „konwencjonalnego” terroryzmu. Atak taki rodziłby też duże niedogodności operacyjne, związane z brakiem bardzo ważnej dla terrorystów kontroli nad przebiegiem ataku (w porównaniu np. z samobójczymi zamachami bombowymi, gdzie kontrola nad ich przebiegiem jest praktycznie pełna) – ataki takie cechują się nieprzewidywalnością przebiegu, związaną m.in. z warunkami atmosferycznymi. Należy wreszcie wspomnieć o obiekcjach natury moralnej czy religijnej przed tak drastycznymi atakami, które mogą pojawić się u potencjalnych wykonawców lub ich sympatyków145. Problemy z uzyskaniem i użyciem broni masowego rażenia przez ugrupowania terrorystyczne są szczególnie widoczne na tle prób podejmowanych na tym polu przez najlepiej zorganizowaną, najbardziej niebezpieczną, najbogatszą i najbardziej zdeterminowaną organizację terrorystyczną na świecie, czyli al – Kaidę. Jej praktycznie zerowe osiągnięcia na tym polu mimo wieloletnich zabiegów dowodzą niewielkiego realnego zagrożenia takim atakiem. Zainteresowanie uzyskaniem i użyciem broni masowego rażenia przez to ugrupowanie nie budzi wątpliwości – wskazują na to oficjalne deklaracje jego 145 Ibidem, s. 259-267. 77 liderów, zeznania aresztowanych działaczy i zgromadzone w toku śledztw dowody, a także charakterystyka motywacji ugrupowania, czyli dążenie do maksymalizacji liczby ofiar i powodowanych zniszczeń. Podejmowane były przez al – Kaidę próby nawiązania współpracy z państwami posiadającymi broń masowego rażenia bądź bezpośrednio z naukowcami tym się zajmującymi, jednak nie przyniosły one żadnych sukcesów. Do 2001 r., kiedy al–Kaida posiadała zaplecze logistyczne i swobodę działania w Afganistanie oraz największe zasoby finansowe, organizacyjne i ludzkie – nie udało się jej wyjść poza wstępne fazy produkcji broni masowego rażenia. W przypadku broni nuklearnej nie udało się organizacji nabyć na czarnym rynku nawet minimalnych ilości materiałów rozszczepialnych, zaś w przypadku prowadzonych równolegle prac nad bronią biologiczną i chemiczną rezultaty ograniczały się do wytworzenia minimalnych ilości groźnych substancji i przeprowadzenia w afgańskich obozach kilku eksperymentów. Obecnie za wysoce wątpliwe uważa się doniesienia, jakoby w zbombardowanej w 1998 r. przez USA w odwecie na ataki al – Kaidy na ambasady Stanów Zjednoczonych w Kenii i Tanzanii fabryce w Sudanie wytwarzano broń chemiczną. Do 2001 r. nie doszło też do choćby jednej próby ataku z użyciem broni masowego rażenia. Do prób takich doszło dopiero po atakach z 11 września 2001 r., jednak były to działania tak nieudolne i tak słabo zaplanowane i przygotowane, że były skazane na niepowodzenie i nie mogły nawet potencjalnie dorównać sukcesom organizacji w zakresie zamachów konwencjonalnych. Odnotowano mianowicie przygotowania lub planowanie zatrucia ujęć wody toksynami biologicznymi (głównie rycyną) w Rzymie, Ammanie i dwukrotnie w Londynie oraz plany związanego z organizacją José Padilli dokonania zamachu radiologicznego w USA. Istnieją wątpliwości, czy próby te można w ogóle nazywać przygotowaniami do przeprowadzenia zamachu, czy tylko wolą ich dokonania przez osoby związane z al – Kaidą146. Groźba uzyskania broni masowego rażenia przez ugrupowania terrorystyczne, w szczególności w drodze przekazania jej przez posiadające ją państwa, była zatem przeceniana, a to właśnie ona stała się podstawą rozwoju doktryny Busha i wykształcenia się koncepcji „osi zła”, a następnie jej warstwy operacyjnej – wojskowej doktryny ataku prewencyjnego. 146 Ibidem, s. 316-319. 78 2.4. Wojna prewencyjna Jednym z następstw wydarzeń z 11 września było sformułowanie przez amerykańską administrację doktryny wojny prewencyjnej. Jej istotą było przyznanie sobie przez toczące „wojnę z terroryzmem” i z państwami „osi zła” Stany Zjednoczone prawa do podjęcia uderzeń prewencyjnych w celu, jak twierdzono, zapobieżenia powtórzeniu się tragedii z 11 września. Cele zostały zatem określone wcześniej, teraz przyszła pora na zdefiniowanie odpowiednich środków walki. Władze USA stwierdziły, że w nowej rzeczywistości międzynarodowej konieczne jest przewartościowanie podejścia do użycia siły zbrojnej w stosunkach międzynarodowych oraz do prawa międzynarodowego, w celu uczynienia „wojny z terroryzmem” skuteczniejszą. Wojna prewencyjna, mimo, że sprzeczna z podstawowymi zasadami prawa międzynarodowego, uznana została za główny sposób prowadzenia „wojny z terroryzmem”147. Zarys koncepcji wojny prewencyjnej można dostrzec już w przemówieniu Busha z 29 stycznia 2002 r., kiedy stwierdził, że jeżeli poszczególne rządy nie wykażą stosownej determinacji w zwalczaniu terroryzmu, Stany Zjednoczone zmuszone będą podjąć samodzielne działania. Było to dość ogólne zobowiązanie, mogące odnosić się zarówno do państw wspierających terrorystów i świadomie udzielających im schronienia, jak i państw słabych i upadłych, nie panujących nad całością swego terytorium, co wykorzystywane jest niekiedy przez organizacje terrorystyczne do tworzenia w takich państwach baz i znajdowania schronienia. Koncepcja wojny prewencyjnej została w pełni wyłożona w przemówieniu, wygłoszonym przez Busha w Akademii Wojskowej w West Point 1 czerwca 2002r. Jak stwierdził prezydent, „przez większość XX wieku obrona Stanów Zjednoczonych opierała się na zimnowojennych doktrynach: odstraszania i powstrzymywania. W niektórych przypadkach można je w dalszym ciągu stosować. Nowe zagrożenia wymagają jednak nowego sposobu myślenia. Powstrzymywanie nie wchodzi w grę, gdy niezrównoważeni dyktatorzy dysponujący bronią masowego rażenia mogą jej użyć albo potajemnie przekazać swym sojusznikom – terrorystom. Nie możemy ufać słowom tyranów, którzy uroczyście podpisują układy o nierozprzestrzenianiu, a następnie systematycznie je łamią. Musimy przenieść walkę na terytorium wroga, pokrzyżować mu szyki i stawić czoła największym zagrożeniom, zanim się one ujawnią. W świecie, w którym się znaleźliśmy, jedyną drogą bezpieczeństwa jest droga działania.” Bush 147 M. Troszyńska, op. cit., s. 10; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 102; na temat schematu myślenia prowadzącego do racjonalizacji koncepcji wojny prewencyjnej w kontekście zagrożenia terroryzmem por. interesujące uwagi W. Szymborski, Irak: casus…, s. 40-45. 79 podkreślał, że USA walczą z terrorystami poza granicami, aby nie musieć walczyć z nimi na własnym terytorium148. Bush zakładał, że w ramach „wojny z terroryzmem” i zwalczania państw należących do „osi zła” oparta na racjonalności stron doktryna odstraszania i powstrzymywania nie znajduje zastosowania. Prezydent sugerował przy tym chorobę psychiczną dyktatorów państw posiadających broń masowego rażenia oraz ich sojusz z terroryzmem, co jednoznacznie wskazywało na państwa przynależące do „osi zła”, choć podkreślenie „niezrównoważenia” dyktatorów było czynnikiem nowym. Został on użyty prawdopodobnie w celu udowodnienia tezy o nieprzydatności opartych na racjonalności przeciwnika starszych doktryn, a więc w celach taktycznych, rodzą się jednak wątpliwości, czy była to trafna charakterystyka dyktatorów państw „osi zła”. Opiera się ona na popularnym, wykreowanym przez media wizerunku przywódców Iraku, Iranu i Korei Północnej, choć tak naprawdę żaden z nich nie zrobił w czasie swych rządów niczego, co dowodziłoby ich choroby psychicznej czy nieracjonalności. Co najwyżej dochodziło u nich, np. u Saddama w 1990 r., do złej oceny sytuacji i mispercepcji, jednak czynniki te nie są obce także innym państwom, w tym także członkom „klubu atomowego”. Nawiasem mówiąc, Stany Zjednoczone także są bardzo podatne na mispercepcję, co widać choćby na przykładzie Kosowa czy właśnie Iraku. Skoro argument o nieracjonalności państw zaliczonych przez Busha do „osi zła” jest wątpliwy, wątpliwa jest także teza o niezdatności wobec nich doktryny odstraszania i powstrzymywania. Analizując dalej słowa Busha wypowiedziane w West Point należy zauważyć, że kolejnym uzasadnieniem zmiany amerykańskiej strategii był brak zaufania wobec państw nie przestrzegających swoich zobowiązań w zakresie nieproliferacji. Ten brak zaufania można zrozumieć, jednak wątpliwe jest, czy dobrą odpowiedzią na rzeczywiste lub domniemane łamanie zobowiązań międzynarodowych przez te państwa było łamanie jednej z bezwzględnie obowiązujących norm prawa międzynarodowego, jaką jest zakaz użycia siły w stosunkach międzynarodowych, z wyjątkiem sytuacji samoobrony i upoważnienia ze strony Rady Bezpieczeństwa ONZ. Sformułowanie o „przeniesieniu walki na terytorium wroga” było dość wieloznaczne, szczególnie, że w całej doktrynie Busha pojęcie wroga było bardzo pojemne i ulegało stałemu rozwojowi. Jak miała pokazać praktyka, do sformułowania o „przenoszeniu walki na terytorium wroga” odwoływał się amerykański prezydent w odniesieniu do działań prowadzonych w Iraku po zakończeniu 148 Tekst przemówienia: Commencement Address at the United States Military Academy in West Point, New York, http://www.dartmouth.edu/~govdocs/docs/iraq/060102.pdf; por. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 40-41; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 101-104; W. Michnik, op. cit., s. 126. 80 walk z armią iracką. Trudne do pogodzenia jest traktowanie irackiej ludności jako ofiary tyranii Saddama i podkreślanie, że wojna z Irakiem była wymierzona w panujący reżim, nie zaś w ludność – z tworzeniem koncepcji, zgodnie z którą Irak miał być polem bitwy w „wojnie z terroryzmem”, na którym Ameryka walczyła z terrorystami po to, by nie musieć z nimi walczyć we własnym kraju. Podejście takie zakłada, że naród amerykański ma większe prawo do pokoju, niż naród iracki. Musi zastanawiać, jak osoba o tak głębokich przekonaniach religijnych jak amerykański prezydent mogła nie widzieć w swoich słowach czegoś tak nieetycznego. Zgodnie z ogłoszoną 20 września 2002 r. Strategią Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych, USA przyznały sobie prawo do wyprzedzającego uderzenia na każdy wrogi kraj, który pracuje nad rozwojem broni masowego rażenia oraz sponsoruje terroryzm, a więc de facto na państwa tzw. „osi zła” i inne, nie zaliczone do tej grupy, ale spełniające z grubsza taką charakterystykę, tzw. „państwa zbójeckie” (rogue states). Można było się też spodziewać, że atak może też dotyczyć tzw. „państw upadłych”, czyli takich, które nie są zdolne do efektywnej kontroli własnego terytorium, w wyniku czego mogą stać się, wbrew swej woli, siedliskiem terrorystów, stanowiących zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych (co było zgodne z myślą, wyrażoną w przemówieniu z 29 stycznia 2002 r.). Doktryna ta wskazuje na wyraźne przesuwanie się amerykańskiej polityki w stronę unilateralizmu – rozwiązywania problemów w pojedynkę, bez oglądania się na społeczność międzynarodową czy prawo międzynarodowe, szczególnie w odniesieniu do zagadnień dotyczących bezpieczeństwa – oraz jej militaryzację, czyli koncentrację na sile zbrojnej jako głównym narzędziu zapewniania bezpieczeństwa narodowego. Co więcej, zważywszy na coraz szersze definiowanie wrogów w ramach „wojny z terroryzmem”, doktryna wojny prewencyjnej mogła być stosowana także w odniesieniu do państw nie mających żadnego związku z zamachami 11 września. Amerykańska administracja uzyskała w ten sposób potężny instrument, który mogła wykorzystać do uderzeń na państwa sprzeciwiające się realizacji amerykańskich interesów, i jednocześnie podciągnąć te uderzenia pod „wojnę z terroryzmem”149. Niekiedy upatruje się w koncepcji „wojny prewencyjnej” sedna doktryny Busha, był to bowiem jej wymiar operacyjny. Pozostałe jej elementy były nacechowane ideologicznie, a tworzone przez nie coraz szersze definicje wroga sprawiały, że tak naprawdę można było uznać za niego każde państwo czy podmiot, sprzeciwiający się woli Stanów Zjednoczonych 149 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860; M. Troszyńska, op. cit., s. 63; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 42; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 290-291. 81 (zgodnie z zasadą – „kto nie jest z nami, jest przeciwko nam”). Koncepcja wojny prewencyjnej była tym elementem, który określał sposób działania amerykańskiej administracji w stosunkach międzynarodowych w odniesieniu do wrogów, co do wyboru których panowała dowolność. Jak słusznie zauważa Wojciech Szymborski, „w istocie uderzenie wyprzedzające150 (pre – emtive strike/atack) jest działaniem ofensywnym, nie zaś defensywnym i nie znajduje uzasadnienia w obowiązującym prawie międzynarodowym”151. Jeśli zatem odrzucić całą towarzyszącą doktrynie Busha ideologię, to „wojna prewencyjna” była po prostu przydatnym narzędziem prowadzenia polityki wyzwolonej z więzów prawa międzynarodowego czy ingerencji ONZ. Jednocześnie jednak doktryna ta była pewną pułapką. Skoro Stany Zjednoczone podważały zasady powszechnie obowiązującego prawa międzynarodowego, to dlaczego inne państwa miałyby tego nie robić? Stany Zjednoczone łamały pewne tabu, tworzyły niebezpieczny precedens, który mógł prowadzić do powszechnych działań prewencyjnych, podejmowanych wobec partykularnie definiowanych przez poszczególne państwa zagrożeń. Nie istnieje bowiem wyraźna granica między prewencją a próbą legitymizacji działań ofensywnych w imię realizacji własnych interesów, gdyż zagrożenia zawsze są definiowane w sposób subiektywny. Przez amerykańską strategię prewencji obniżył się próg użycia siły w stosunkach międzypaństwowych, czego dowodem stała się choćby wojna Rosji z Gruzją w 2008 r. Bez wojny Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników przeciwko Irakowi prawdopodobnie nie doszłoby do wojny rosyjsko-gruzińskiej, podobnie, jak nie doszłoby do II wojny czeczeńskiej bez wojny NATO z Federacyjną Republiką Jugosławii. Działania Stanów Zjednoczonych jako największego w świecie mocarstwa są obserwowane przez pozostałe państwa i wyznaczają granice dopuszczalnych zachowań. Kto wpada na pomysł prowadzenia „wojen o pokój”, musi się liczyć z tym, że inni pójdą w jego ślady152. 150 Administracja amerykańska używała zamiennie terminów „uderzenie/ wojna prewencyjna” oraz „uderzenie wyprzedzające”. Między tymi terminami występuje jednak różnica znaczeniowa. O „uderzeniu wyprzedzającym” możemy mówić w sytuacji, gdy występuje bardzo wysoki poziom pewności co do zbliżającego się ataku strony przeciwnej i podejmowane są działania w celu zapobieżenia agresji. Przykładem może być tu uderzenie Izraela w roku 1967 na Egipt, Jordanię i Syrię, które prowadziły zaawansowane przygotowania do ataku na Izrael. O „uderzeniu prewencyjnym” możemy natomiast mówić, gdy dochodzi do użycia siły przez jedno państwo wobec drugiego w celu zapobieżenia pojawieniu się zagrożenia z jego strony w bliżej nieokreślonej przyszłości. Przykładem może być tu nalot lotnictwa Izraela na iracki ośrodek atomowy Osirik w 1981 r., który miał na celu zapobieżenie uzyskaniu przez Irak broni jądrowej, która z kolei mogła stać się potencjalnie zagrożeniem dla Izraela. Koncepcji Busha, biorąc pod uwagę praktykę jej stosowania, zdecydowanie bliżej było do „uderzeń prewencyjnych” niż „uderzeń wyprzedzających”. W obu przypadkach jest to działanie niezgodne z obowiązującym prawem międzynarodowym. 151 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 43. 152 Por. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 44-45. 82 2.5. Doktryna jednego procenta Tak zwana „doktryna jednego procenta” nie jest autorskim pomysłem G.W. Busha i rzadko zwraca się na nią uwagę w kontekście ideologicznego podłoża amerykańskiej polityki, jednak w praktyce działań wyraźnie widać, że był to istotny element intelektualnego jej zaplecza. Analizując ją można dojść do wniosku, że wiele niezrozumiałych ruchów, takich jak przecenianie zagrożenia iracką bronią masowego rażenia, w dużym stopniu da się wyjaśnić właśnie postępowaniem zgodnym z zasadami „doktryny jednego procenta”. Jej autorstwo przypisuje się wiceprezydentowi Dickowi Cheneyowi. „Doktryna jednego procenta” zakłada, że nawet jeżeli istnieje tylko jeden procent podejrzenia, że dane zagrożenie występuje, należy bez wahania i czekania na dowody podjąć radykalne kroki w celu zapobieżenia materializacji tego zagrożenia, np. ataku terrorystycznego przy użyciu broni masowego rażenia (ataku takiego obawiał się Cheney najbardziej). Cheney specjalizował się w analizowaniu najczarniejszych możliwych scenariuszy, uważając, że zawsze trzeba być w pełni przygotowanym na najgorsze. Po 11 września miało być to szczególnie aktualne, gdyż, jak twierdził Cheney, radykalnie wzrósł poziom zagrożenia terroryzmem i zmienił się jego charakter i z tego powodu konieczne jest obniżenie stopnia pewności dowodów, niezbędnych dla przeprowadzenia odpowiedniej akcji zapobiegawczej. Za wcielenie tej doktryny w życie można uznać wojnę z Irakiem, prowadzoną z powodu rzekomego zagrożenia iracką bronią masowego rażenia, co do istnienia której brak było pewności oraz jednoznacznych danych wywiadowczych153. Ten aspekt doktryny Busha dobrze oddają także słowa sekretarza obrony Donalda Rumsfelda, który twierdził, że „decyzje o akcji wojskowej często trzeba podejmować na podstawie przesłanek, które w sądzie mogą nie wystarczyć do wyroku skazującego”154. Amerykanie zamierzali zatem działać także w sytuacjach, w których nie mieli pewności co do istnienia realnego zagrożenia dla własnego bezpieczeństwa, jednak żywili takie podejrzenia. Oznaczało to znaczne obniżenie progu użycia siły. Jeszcze dalej już po wojnie z Irakiem poszedł Richard Perle, jeden z czołowych neokonserwatystów amerykańskich, doradzający departamentowi obrony. Gdy wyszło na jaw, iż dane wywiadowcze wskazujące na powiązania Iraku z międzynarodowym terroryzmem i posiadanie broni masowego rażenia były celowo interpretowane w sposób mający dostarczyć uzasadnienia dla ataku na Irak, Perle stwierdził, że skoro informacje wywiadowcze były tak niedokładne, to tym bardziej nie 153 154 W. Szymborski, op. cit., s. 121-122; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 23-24. K. Stefanek, op. cit., s. 129. 83 wolno w przyszłości zwlekać, aż okaże się, czy zagrożenia istnieje czy nie, lecz interweniować, gdyż czekanie może doprowadzić do katastrofy155. Stanowiło to zasadnicze odwrócenie zasady domniemania niewinności. 2.6. Idealizm i demokratyczny pokój Polityka G.W. Busha wychodziła z założenia, że dyktatury, ze względu na tendencję do używania przemocy w stosunkach wewnętrznych i międzynarodowych, stanowią zagrożenie dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. Z tego powodu Stany Zjednoczone powinny realizować długofalową strategię zwalczania dyktatur i promowania demokracji. Jako że, zgodnie z założeniem teorii demokratycznego pokoju, demokracje ze sobą nie walczą, zaś dyktatury są z natury agresywne – promowanie demokracji oznaczało promowanie pokoju. Bush wierzył przy tym w istnienie uniwersalnych wartości demokratycznych. Uważał, że mimo różnic kulturowych w każdym zakątku świata istnieje wspólnota wartości i pragnień, przede wszystkim – pragnienie wolności, którą Amerykanie utożsamiali z demokracją. Stany Zjednoczone, we własnym odczuciu, uważały się za państwo wyjątkowe, w którym doszło do realizacji ideału wolności człowieka; miały też moralny obowiązek i misję szerzenia wolności w świece. System amerykański uznany został przez czołowych amerykańskich polityków za doskonały i możliwy do implementacji w skali całego świata, bez względu na istniejące różnice między państwami156. Było to nawiązanie do tradycji wilsonowskiej w amerykańskiej polityce, charakterystycznej raczej dla obozu demokratów niż republikanów, która jednak została adoptowana przez Busha i wprzęgnięta w służbę realizacji długofalowych, często geopolitycznych celów amerykańskiej polityki. Zgodnie z tą tradycją, jakakolwiek amerykańska interwencja za granicą powinna być uzależniona od odniesienia korzyści przez inne państwa lub społeczność międzynarodową i USA powinny pełnić rolę promotora demokracji, wolności i poszanowania praw jednostek. Jednocześnie jednak Bush, pod wpływem neokonserwatywnego zaplecza swej administracji, odrzucił ważny element tradycji wilsonowskiej, jakim jest współpraca międzynarodowa i poszanowanie powszechnie obowiązujących norm. W uzasadnianiu kroków podejmowanych przez administrację Busha altruistyczne echa pobrzmiewają bardzo wyraźnie. Jednocześnie idealizm G.W. Busha miał, podobnie jak cała jego polityka, element 155 R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 303. Por. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 42; K. Stefanek, op. cit., s. 134, 136; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje..., s. 237, 247. Amerykański prezydent wierzył przy tym, że właśnie tego oczekuje od Ameryki świat, pomimo zdecydowanego sprzeciwu większości państw i społeczeństw wobec prowadzonej przez Busha polityki. Uważał także, że z uwagi na uniwersalny charakter wartości demokratycznych islam jest w pełni kompatybilny z demokracją. Por. K. Stefanek, op. cit., s. 134, 136. 156 84 militarystyczny – głównym instrumentem promowania demokracji miały być siły zbrojne. Praktycznym wyrazem tego podejścia była wojna z Irakiem157. Najpełniejszy wyraz tego aspektu doktryny Busha znalazł się w przemówieniu inaugurującym drugą kadencję prezydenta, wygłoszonym 20 stycznia 2005 r., w którym przedstawił misję Stanów Zjednoczonych szerzenia w świecie demokracji i wolnego rynku158. We wcześniejszej, bo opublikowanej 19 września 2002 r. Strategii Bezpieczeństwa Narodowego USA czytamy, że celem Stanów Zjednoczonych „jest pomoc w uczynieniu świata nie tylko bezpieczniejszym, lecz również lepszym”, co miało być realizowane poprzez promowanie wolności politycznej i gospodarczej, pokojowe stosunki z innymi państwami oraz poszanowanie ludzkiej godności. Stany Zjednoczone zamierzały być orędownikiem godności ludzkiej, zapobiegać regionalnym konfliktom, przyczyniać się do zapoczątkowania nowej ery ogólnoświatowego wzrostu gospodarczego, rozwoju otwartych społeczeństw oraz budowy infrastruktury demokracji159. Strategia prezentowała zatem misję USA znacznie szerszą niż sama „wojna z terroryzmem”. Stany Zjednoczone deklarowały się siłami dobra, co ma szczególne znaczenie w kontekście kolejnego aspektu doktryny Busha, tj. „wojny ze złem”, o czym będzie mowa niżej. Wiele napisano i powiedziano na temat rozpowszechniania demokracji za pomocą siły. Warto w tym miejscu przytoczyć słowa Shirin Ebadi, pochodzącej z Iranu laureatki pokojowej Nagrody Nobla z 2003 r: „los każdego kraju musi być określany przez jego obywateli. Zaprowadzenie demokracji i poszanowania praw człowieka za pomocą karabinów przypomina mi postępowanie Związku Radzieckiego. Gdy w strefie wpływów tego państwa działo się coś, co nie było po jego myśli, wysyłano tam czołgi pod hasłami pokoju i demokracji. Takie działanie jest nie tylko nieetyczne, ale i nieskuteczne. Nie można nikogo uszczęśliwić na siłę. Nie można dać demokracji w prezencie, tak jak nie można nikomu podarować dorosłości ani odpowiedzialności”160. Pomijając kwestie natury etycznej, odwoływanie się do demokracji miało ogromne znaczenie praktyczne. W społeczeństwach zachodnich nie ma lepszego sposobu na uzyskanie powszechnego poparcia dla prowadzonej przez siebie polityki zagranicznej niż przekonanie opinii publicznej, że jest ona prowadzona w imię wolności. „Sprzedanie” własnej polityki 157 M. Troszyńska, op. cit., s. 44; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 238. Tekst przemówienia: President Bush’s Second Inaugural Address, http://www.npr.org/templates/story/story.php?storyId=4460172. 159 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 42. 160 R. Kuźniar, Wprowadzenie, w: „Rocznik Strategiczny 2003/2004”, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004, s. 10-11. 158 85 jako prowadzonej w imię upowszechniania demokracji wywołuje pozytywne skojarzenia i właściwe nastroje społeczne i zapewnia tym samym znaczny margines swobody w realizacji rzeczywistych celów działania. Utrudnia to także krytykę wojny, gdyż trudno jest w społeczeństwach demokratycznych występować przeciwko niesieniu demokracji innym narodom. Dzięki odpowiednim odwołaniom do idealizmu, polityka amerykańska zyskiwała silną legitymację społeczną, szczególnie w społeczeństwie amerykańskim, tradycyjnie przejawiającym tendencje mesjanistyczne161. 2.7. Wojna ze złem Opisane wyżej elementy – wojnę z terroryzmem, zwalczanie państw „osi zła”, zbrojne promowanie demokracji w imię idealizmu i zgodnie z założeniami teorii demokratycznego pokoju – można ostatecznie sprowadzić, biorąc pod uwagę cechy osobowe i światopogląd G.W. Busha, do jednego mianownika. Jest nim globalne starcie sił dobra z siłami zła. W przemówieniu w Akademii Wojskowej w West Point wygłoszonym 1 czerwca 2002 r. Bush duża miejsca poświecił uniwersalnym zasadom moralnym, odrzuceniu moralnego relatywizmu, włączeniu kategorii moralnych do rozpatrywania polityki międzynarodowej oraz globalnemu starciu sił dobra i zła. Jak powiedział, „prawda moralna jest zawsze taka sama, w każdej kulturze, w każdym czasie i w każdym miejscu. Nie ma bezstronności pomiędzy sprawiedliwością o okrucieństwem, niewinnością a winą. Tkwimy w konflikcie pomiędzy dobrem a złem i Stany Zjednoczone będą nazywać zło po imieniu. Występując przeciwko złu i bezprawnym reżimom nie tworzymy problemów, tylko je ujawniamy i będziemy przewodzić światu w celu przeciwstawienia się im.”162 To jest tak naprawdę osią doktryny Busha, która w wyżej opisanych koncepcjach cząstkowych znajduje po prostu swe odzwierciedlenie. Wielokrotnie mogliśmy zauważyć, że koncepcje te są silnie nacechowane moralnie – terrorystów czy całe państwa zwalcza się jako siły zła, a walkę prowadzi Ameryka, siła dobra w polityce międzynarodowej, która ma moralny obowiązek upowszechniania w świecie tegoż dobra, czyli demokracji i gospodarki wolnorynkowej. W trakcie działań wojennych przeciwko Afganistanowi czy Irakowi prezydent Bush posługiwał się językiem wojny cywilizacyjnej, językiem starcia sił dobra (reprezentujących demokrację) z siłami zła (fundamentalizmu i terroryzmu), „w której przeciwnikowi należy się tylko pogarda i śmierć”163. Faszyzm, komunizm, 161 Por. K. Stefanek, op. cit., s. 137, 178. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 41. 163 R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 302. 162 86 terroryzm, polityka państw „osi zła” – to tak naprawdę różne oblicza tego samego wroga, jakim są światowe siły zła. W walce tej nie ma miejsca na neutralność – każdy naród miał dokonać wyboru, czy jest po stronie dobra (Stanów Zjednoczonych), czy też po stronie zła (różnie rozumianego). Trzeciej drogi wg amerykańskiego przywódcy nie było164. Taka wizja kosmicznego (globalnego i wszechogarniającego) starcia dobra ze złem, pomijając fakt, że upraszcza skomplikowaną i przeważnie niejednoznaczną moralnie sytuację w różnych zakątkach świata, jest także niebezpiecznie bliska fundamentalizmowi islamskiemu – a więc bushowskiemu uosobieniu zła165. Tradycja prowadzenia „wojen ze złem” jest zresztą głęboko zakorzeniona w amerykańskim społeczeństwie. Istotę problemu uchwycił Robert Kaplan, amerykański dziennikarz i korespondent wojenny: „historia uczy, że jeśli prezydent chce prowadzić wojnę, to musi przedstawić konfrontację w kategoriach moralnych: białe – czarne. Każda amerykańska wojna jest krucjatą. Stany Zjednoczone nie potrafią walczyć w konflikcie ograniczonym”166. Jest to jedno ze źródeł usilnego poszukiwania przez USA po zakończeniu zimnej wojny nowego wroga, któremu można będzie przypiąć etykietkę „imperium zła”. Amerykanie, postrzegający swój kraj jako „imperium dobra”, koniecznie bowiem potrzebują istnienia „imperium zła”, z którym walka jest podstawą budowania własnej tożsamości. Nie tylko amerykańskie elity, ale i duża część amerykańskiego społeczeństwa przekonana 164 Por. W. Michnik, op. cit., s. 125; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 237. Zaskakująco znajoma wydaje się w tym kontekście charakterystyka motywacji fundamentalistów islamskich: „Odwołanie do religii przy usprawiedliwianiu aktywności terrorystycznej oznacza (…) przyjęcie uproszczonej, manichejskiej wizji świata podzielonego na sprawiedliwych (…) oraz całą resztę błądzących. To pociąga wiele istotnych konsekwencji w kontekście rangi terroryzmu religijnego jako problemu bezpieczeństwa państw i międzynarodowego. Oznacza bowiem znaczne poszerzenie kategorii wroga, a tym samym zakresu podmiotów i przedmiotów potencjalnie stanowiących cele ataku. Takim wrogiem (a więc usprawiedliwionym przedmiotem ataku) może być wówczas w zasadzie każdy, kto nie został uznany przez terrorystów za „sprawiedliwego” (…). Przyjęcie manichejskiej wizji świata powoduje też, iż swoją działalność terroryści religijni definiują jako element kosmicznego (tzn. ogólnoświatowego, wszechogarniającego i wiecznego) starcia dobra ze złem, czego rezultatem jest nierzadko mglistość i utopijność programu politycznego takich grup, ale też przekonanie wśród samych terrorystów o ich pewnym i nieuniknionym, choć niekoniecznie bliskim zwycięstwie (…). Równocześnie nie jest głównym celem prowadzonych działań terrorystycznych zmuszenie przeciwnika (…) do jakichkolwiek ustępstw politycznych (…), lecz chodzi raczej o jego całkowite zniszczenie. W rezultacie terroryści motywowani religią w znacznie mniejszym stopniu kierują się w swych działaniach pragmatycznymi kalkulacjami politycznymi i są mniej zainteresowani osiąganiem kompromisów (…) czy też modyfikacją dotychczasowego porządku politycznego (w skali kraju bądź międzynarodowej). Dążą raczej do jego całkowitego zanegowania i destrukcji. Równocześnie jednak większość terrorystów religijnych jest przeświadczona o defensywnym charakterze swych poczynań, będących w ich opinii swoistą odpowiedzią na agresję ze strony innowierców lub zwolenników sekularyzmu na prawdziwą wiarę, którą właśnie oni reprezentują. Specyficzny jest także stosunek grup powołujących się na religijne uzasadnienia do społecznego odbioru ich aktywności. Charakterystyczna dla terrorystów religijnych jest obojętność wobec negatywnej oceny ich działań przez szeroko rozumianą opinię publiczną, zwłaszcza międzynarodową. Skoro aktywność danej grupy stanowi bowiem wyraz religijnego czy wręcz boskiego nakazu, to fakt jej powszechnego potępienia nie ma z perspektywy terrorystów dużego znaczenia (…). M. Madej, Zagrożenia asymetryczne…, s. 139-141. 166 Cytat za: W. Szymborski, Irak: casus…, s. 55. 165 87 jest o misji dziejowej Ameryki, która polegać ma na obronie i szerzeniu wolności oraz walce z wszelkimi przejawami zła. Źródeł takiego podejścia należy szukać w początkach Stanów Zjednoczonych, które powstały jako państwo z założenia odmienne od niemoralnej polityki państw kontynentalnych i oparte na etyce protestanckiej. Etyczne uzasadnienie amerykańskiej polityki bardzo doceniali neokonserwatyści, zdaniem których „moralne przekonanie” (moral confidence) jest koniecznym składnikiem prowadzenia przez USA skutecznej polityki zagranicznej oraz utrwalania dominującej pozycji Ameryki w systemie międzynarodowym167. W przypadku Busha sprawa miała dużo głębszy wymiar niż tylko zyskanie poparcia społecznego dla jego polityki (choć to również było ważne). Wydaje się, że naprawdę wierzył w globalne starcie sił dobra i sił zła, oraz rolę swoją i Ameryki w tym starciu. Prof. Roman Kuźniar porównuje poczucie misji dziejowej Busha z marksistowskim materializmem dialektycznym. Podobnie jak w przypadku marksizmu, fundamentem doktryny Busha jest heglowska koncepcja „praw historii”, konieczności historycznej (w tym przypadku walki dobra ze złem) oraz akceptacja dla ich bezwzględnego wcielania w życie, akceptacja przemocy jako narzędzia „inżynierii społecznej”, czyli forsowania wielkich przeobrażeń społecznych za pomocą przemocy, akceptacja „przyspieszania historii”. Bush wierzył, że świat można kształtować na bazie „czystości moralnej”, uniwersalnego (własnego) kodeksu moralnego. Skoro Stany Zjednoczone reprezentują siły dobra, to wszystkie środki dla realizacji ich polityki są dozwolone, w tym łamanie prawa międzynarodowego, międzynarodowego prawa humanitarnego, koncentracja na używaniu siły, stosowanie tortur czy wieloletnie przetrzymywanie domniemanych terrorystów, „wrogów wolności”, w tajnych więzieniach i pozbawianie ich prawa do uczciwego procesu. Doktryna Busha przeradza się w ten sposób w „uniwersalną chorobę władzy (ambicji, arogancji, pogardy dla norm i doświadczenia), która dla uzasadnienia rewolucyjnych środków, po jakie sięga, posługuje się jakąś „wyższą ideą”: misją, religią, historią etc”168. Rewolucja moralna Busha wpisuje się w ten sposób w schemat każdej rewolucji – wychodząc z przesłanek idealistycznych, dochodzi ostatecznie do skrajnie aidealistycznego, makiawelicznego hasła: „cel uświęca środki”169. 167 A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 230, 237. R. Kuźniar, Droga do…, s. 30. 169 Raz jeszcze przywołajmy elementy charakterystyki fundamentalistów islamskich: „Przyjęcie czarno – białej wizji świata znacznie ułatwia odrzucenie „ludzkich” (pozbawionych sankcji religijnej) norm i ograniczeń dotyczących sposobów prowadzenia walki politycznej, a także dehumanizację tak szeroko pojmowanych przeciwników terrorystów.” M. Madej, Zagrożenia…, s. 139. 168 88 Skoro Irak zaliczono do sił zła, sprawą drugorzędną stawało się uzasadnienie wojny. Bush uważał Saddama Husajna za uosobienie zła, za wroga osobistego oraz wroga wolności, podobnie jak wrogami wolności byli terroryści. Jak napisał tygodnik „Newsweek” 15 czerwca 2003 r., „nie miało znaczenia, że nie istniały niezbite dowody na to, że Saddam Husajn produkuje broń nuklearną czy współpracuje z terrorystami (…). Amerykański przywódca, któremu wiara i instynkt podpowiadają widzenie świata w czerni i bieli, nie zamierzał się ociągać”170. Nie wyczerpuje to oczywiście katalogu motywacji dla rozpoczęcia wojny z Irakiem, pomaga jednak lepiej zrozumieć, dlaczego amerykański prezydent tak bezrefleksyjnie do tej wojny dążył. Poza starciem z siłami zła, przy okazji zamierzano osiągnąć wiele innych korzyści, załatwić wiele innych porachunków i interesów, jednak stale trzeba mieć w głowie myśl przewodnią Busha, jaką było stracie sił dobra z siłami zła. „Wojna ze złem” ma też jeszcze jedną, niezwykle istotną cechę – taka wojna nigdy się nie kończy. Stanowi ona najwyższe stadium poszerzania kategorii wroga, rozpoczęte przez szerokie ujęcie „wojny z terroryzmem” i powstanie koncepcji „osi zła”. Na świecie zawsze znajdzie się ktoś, kogo Ameryka będzie mogła uznać za „siły zła”, zawsze będzie istniał potencjalny cel ataku. Być może jest to dziedzictwo zimnej wojny i reaganowskiej koncepcji „imperium zła”, być może potrzeba prowadzenia moralnej walki z siłami zła jest na trwałe wpisana w amerykańską mentalność. Nawet, jeśli formułujący taką koncepcję politycy amerykańscy naprawdę wierzyli w globalne starcie sił dobra i zła, to podejście takie może w konsekwencji prowadzić do prowadzenia imperialnej polityki w masce mesjanizmu i zupełnej destabilizacji porządku międzynarodowego. Szczególnie, że administracja Busha zdecydowanie przedkładała narzędzia militarne nad dyplomację i inne „miękkie” środki prowadzenia polityki. 2.8. Militaryzm Cechą charakterystyczną polityki zagranicznej administracji G.W. Busha było jej zdominowanie przez instrumenty militarne. Bush szedł do wyborów pod hasłami wzrostu nakładów na obronność i w kolejnych latach swej prezydentury stopniowo je realizował. Wojna z terroryzmem doprowadziła do daleko idącej militaryzacji amerykańskiej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Amerykańscy decydenci byli przekonani o potędze i użyteczności amerykańskich sił zbrojnych, traktowanych jako podstawowe narzędzie realizacji celów amerykańskiej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, jak również sposób 170 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 55. 89 na zaprowadzanie i utrwalenie amerykańskiej hegemonii w świecie. Tendencje te dobrze widać w Narodowej Strategii Bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, z września 2002 r., stanowiącej wyraz fascynacji siłą militarną, satysfakcji z posiadanej potęgi wojskowej i pragnienia zapewnienia jej podstawowego miejsca w polityce USA. Strategia zakładała szerokie stosowanie siły w polityce międzynarodowej Ameryki, w tym prowadzenie działań prewencyjnych. Siły zbrojne uznano za najważniejszy instrument zapewnienia USA bezpieczeństwa, stawiając je przed dyplomacją. Jak miała pokazać praktyka, podstawową odpowiedzią na problemy i zagrożenia była siła wojskowa, a w przypadku dalszego braku pożądanej zmiany sytuacji – jeszcze więcej siły; w szczególności było to widoczne w Iraku, gdzie ze względu na strategiczny dogmatyzm nie starano się zrozumieć sytuacji i działać elastycznie, lecz uciekano się do coraz bardziej intensywnych działań zbrojnych. Używanie środków wojskowych jako podstawowego instrumentu zwalczania terroryzmu budziło poważne wątpliwości środowisk eksperckich, wskazujących na nieadekwatność tych instrumentów do charakteru istniejącego zagrożenia. Postanowiono walczyć z terroryzmem za pomocą nie do końca nadających się do tego klasycznych instrumentów militarnych, licząc na szybkie i spektakularne sukcesy, zaniedbując przy tym żmudne działania wywiadowcze czy zwalczanie przyczyn powstawania terroryzmu. Brak było powiązania polityki amerykańskiej z innymi niż wojskowe mechanizmami reakcji na kryzysy171. Demonstracje siły i jednostronne działania uznawano za kluczowe dla zapewnienia bezpieczeństwa państwa, czego najlepszym wyrazem stała się doktryna wojny prewencyjnej, zgodnie z którą w sytuacjach kryzysowych rezygnowano z długotrwałych i szczerych działań dyplomatycznych na rzecz rozstrzygnięć siłowych, wobec których dyplomacja miała pełnić rolę przygotowawczą i służebną. Wobec międzynarodowych instytucji działających na rzecz pokojowego rozwiązywania konfliktów, takich jak ONZ, wykazywano się głęboką nieufnością. W przypadku prowadzonych za kadencji administracji G.W. Busha wojen koncentrowano się na działaniach stricte wojskowych, starając się stworzyć perfekcyjne plany pokonania przeciwnika. Zaniedbywano przy tym planowanie na okres pokonfliktowy. Takie podejście gwarantowało spektakularne zwycięstwa w wojnach, i równie spektakularne przegrywanie pokoju172. Fascynacja siłą militarną nie była w czasach administracji Busha chorobą wyłącznie polityków. Była ona obecna także w mediach oraz w amerykańskim społeczeństwie. 171 M.A. Piotrowski, op. cit., s. 407; M. Madej, Wojna w Iraku…, s. 419. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 43-47; W. Michnik, op. cit., s. 123; A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 237, 240, 245; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 290-291, 300, 302. 172 90 Dowodem tego są triumfalistyczne wypowiedzi, jakie towarzyszyły działaniom wojennym w Iraku już od nalotów na Bagdad 20 marca 2003 r., i które zdominowały oceny tej wojny już po jej zakończeniu. W ocenach tych, powszechnych w środowiskach analitycznych oraz w mediach, kształtujących postawy społeczne i w pewnym stopniu także je odzwierciedlające, więcej było poczucia zachwytu, niż rzeczowej analizy. Sprzyjało temu opieranie się przez dziennikarzy wyłącznie na oficjalnych danych i limitowanie im przez władze dostępu do teatru działań wojennych – to strona rządowa i podległa jej armia kontrolowała w tej wojnie informacje. W efekcie tych wszystkich tendencji, zarówno amerykańskie elity rządowe, jak i amerykańskie media i społeczeństwo – ogarnęła prawdziwa gorączka wojenna i fascynacja własną potęgą173. 173 Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 356. 91 IV. Obalić Saddama Husajna Cała tzw. kwestia iracka, czyli splot problemów i interesów, które doprowadziły do amerykańskiej interwencji w 2003 r., sprowadza się ostatecznie do osoby irackiego prezydenta Saddama Husajna. Jego obalenie było podstawowym celem wojny przeciwko Irakowi – wszak amerykańskie ultimatum bezpośrednio poprzedzające rozpoczęcie działań wojennych mówiło o konieczności opuszczenia Iraku przez Saddama Husajna i jego synów w ciągu 48 godzin. Dopiero po spełnieniu tego wyjściowego warunku możliwa była realizacja pozostałych celów wojny. Analizę jej uwarunkowań warto zatem zacząć od osoby irackiego dyktatora. W niniejszym rozdziale opisany zostanie charakter samego reżimu partii Baas i Saddama oraz kształtowanie się amerykańskiej polityki w tym zakresie. Saddam był krwawym tyranem i wola uwolnienia od niego Irakijczyków była niezwykle eksponowana przez amerykańską administrację. 1. Krwawy tyran Saddam Husajn174 urodził się 28 kwietnia 1937 r. w wiosce al – Audża pod Tikritem. Był arabskim sunnitą, członkiem plemienia Al Bu Nasir, z klanu Dżafar, tworzącego jądro tzw. klanu tikrickiego. Imię przyszłego irackiego dyktatora, Saddam, oznacza po arabsku „tego, który wytrwale stawia czoło” i nie było wcześniej spotykane w krajach arabskich. Imię to było wróżbą na całe życie, i to od najmłodszych lat Saddama. Przyszedł na świat jako nieślubny pogrobowiec, którego ojciec uciekł od ciężarnej matki – trudno o gorsze pochodzenie w krajach arabskich. Miał bardzo trudne dzieciństwo. W rodzinnej wsi był wyśmiewany przez rówieśników, doświadczał przemocy domowej od ojczyma i żył w biedzie i nie chodził do szkoły. Od najmłodszych lat zdradzał zachowania sadystyczne. Jego sytuacja zmieniła się w 1947 r., kiedy uciekł z domu rodzinnego do swojego wuja, Chajr Allaha Tulfaha, byłego oficera armii irackiej, działacza nacjonalistycznego, podziwiającego ideologię faszyzmu i nazizmu oraz postacie Mussoliniego i Hitlera. Wuj zapewnił Saddamowi edukację, ukształtował go też ideologicznie. W 1953 r. Saddam przeniósł się wraz ze swym protektorem do Bagdadu. Tam ukończył szkołę średnią, 174 Jego pełne nazwisko brzmiało Saddam Husajn at – Tikriti (Takriti). Zgodnie z zasadami arabskiej antroponimii, pierwszy człon to imię, drugi – imię ojca, zaś trzeci to tzw. nisba, czyli przydomek, odnoszący się np. do miejsca pochodzenia lub wykonywanego przez daną osobę lub jej przodków zawodu. Błędem jest mówienie i pisanie o irackim dyktatorze „Husajn”, gdyż jest to tylko imię jego ojca. Poprawne jest natomiast, z punktu widzenia zwyczajów arabskich, mówienie o nim „Saddam”. M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 137. 92 następnie starał się o przyjęcie do Akademii Wojskowej, ale nie powiodło mu się z powodu zbyt słabych wyników w nauce. W tym czasie związał się z miejscowymi strukturami przestępczymi i brał udział w napadach rabunkowych175. Pod wpływem wuja w 1957 r. dwudziestoletni wówczas Saddam wstąpił do partii Baas (po arabski „Odrodzenie”). Partia miała program socjalistyczny (opowiadała się za nacjonalizacją przemysłu, przede wszystkim naftowego) i jednocześnie nacjonalistyczny w sensie panarabskim – głosiła zjednoczenie wszystkich krajów arabskich, w oparciu o wspólne terytorium, język, historię, religię i podobne interesy ekonomiczne. Rozwiązaniem problemu, jakim był (szczególnie w Iraku) konflikt między sunnitami a szyitami miała być laicyzacja państwa – islam został uznany za część dziedzictwa narodowego i miał mieć swobodę działania, jednak religia i państwo miały być rozdzielone. Baasiści opowiadali się również za poszanowaniem praw mniejszości narodowych, przede wszystkim Kurdów. Wszystko to miało zapewnić jedność Iraku oraz stać się podstawą dla jedności ogólnoarabskiej. Saddam, mimo młodego wieku, zrobił w partii szybką karierę. Już w 1959 r. otrzymał, wraz z kilkoma towarzyszami, zadanie zabicia irackiego premiera, Abd al – Karima Kasima. Zamach nie powiódł się, a Saddam został wówczas ranny w nogę (prawdopodobnie przypadkowo postrzelił go jeden ze współtowarzyszy); ścigany przez irackie służby, zdołał w przebraniu Beduina uciec przez pustynię za granicę i ostatecznie trafił do Egiptu, gdzie kontynuował działalność emigracyjną w partii Baas oraz studiował prawo w Kairze, choć nie wiadomo, czy ukończył studia176. Partia Baas poparła przewrót Abd as – Salama Arifa w 1963 r. i weszła początkowo w skład rządu, jednak szybko została z niego usunięta i przeszła do opozycji. Saddam wrócił do Iraku i w 1964 r. dostał zadanie stworzenia tajnej policji partyjnej, zwanej Dżihaz Hanin (po arabsku „Aparat Tęsknoty”). Później został aresztowany, ale w 1968 r. zdołał uciec z więzienia i doprowadzić wraz z towarzyszami do przewrotu 17 lipca 1968 r., nazywanego przez iracką propagandę „Rewolucją Siedemnastego Lipca”. Partia Baas przejęła wówczas pełnię władzy – prezydentem został gen. Ahmed Hasan al – Bakr, zaś wiceprezydentem i jego prawą ręką – jego 31-letni daleki kuzyn, Saddam Husajn. Jako wiceprezydent Saddam od początku wywierał duży wpływ na politykę kraju, stopniowo zwiększał swoje znaczenie i już na początku lat 70-tych był rzeczywistym władcą Iraku. „Jednocześnie był jednym z 175 176 Ibidem, s. 137-139. Ibidem, s. 139, 149. 93 głównych konstruktorów irackich służb bezpieczeństwa. To sprawiło, że jego imię budziło przerażenie u wielu Irakijczyków, zanim jeszcze Saddam objął stanowisko prezydenta”177. Początkowo prowadził rozważną politykę – kraj modernizował się dzięki dochodom ze znacjonalizowanego w 1972 r. przemysłu naftowego, zwalczany był analfabetyzm, kobiety otrzymały prawa niespotykane w innych krajach muzułmańskich. Dzięki wzrostowi zamożności społeczeństwa władza, w tym wiceprezydent Saddam Husajna, zdobyła dużą popularność w irackim społeczeństwie. Rozwiązywane były też problemy wewnętrzne – w 1970 r. została utworzona autonomia kurdyjska, zagwarantowane zostały też prawa innych mniejszości. To Saddam doprowadził do podpisania układu z Iranem w 1975 r., kończącego spory graniczne. W 1976 r. Saddam został marszałkiem, chociaż nigdy nie służył w wojsku. W 1978 r. pod naciskiem szaha Iranu, Mohammada Rezy Pahlaviego, wiceprezydent zdecydował o usunięciu przebywającego w Iraku na emigracji od lat 60-tych przywódcy opozycji irańskiej, ajatollaha Chomeiniego – dało to początek personalnemu konfliktowi między obu przywódcami178. 16 lipca 1979 r., w rocznicę przewrotu z 1968 r., Saddam Husajn przejął pełnię władzy w Iraku, zastępując na stanowisku prezydenta gen. Ahmeda Hasana al – Bakra, którego zmuszono do dymisji pod pozorem złego stanu zdrowia. Saddam został również zwierzchnikiem sił zbrojnych, przewodniczącym Rady Dowództwa Rewolucji oraz sekretarzem generalnym partii Baas; w 1994 r. dodał do tego stanowisko premiera. „Głównym zadaniem, podobnie jak i jego poprzedników, było utrzymanie jedności państwa. I czynił to tak, jak potrafił, a były to metody znane w dziejach świata i w dziejach Iraku, akceptowane przez światową opinię publiczną przez większość okresu rządów Saddama.”179 Jego rządy, opierające się na armii, aparacie bezpieczeństwa i partii oraz ścisłych związkach z własnym klanem Tikritich – okazały się represyjną dyktaturą. Władza Saddama opierała się na klasycznym kulcie jednostki, połączonym z terrorem i inwigilacją. Bezwzględnie zwalczane były wszelkie przejawy opozycji i kontestacji, tak rzeczywiste, jak i domniemane. Przemoc stała się jednym z podstawowych instrumentów polityki i sposobów rozwiązywania problemów kraju. Saddam był też niewątpliwie przywódcą charyzmatycznym i trudno jest obecnie ocenić, w jakim stopniu powszechne deklaracje lojalności i miłości ze strony Irakijczyków były wynikiem strachu, a w jakim autentycznej fascynacji. Prawdopodobnie oba czynniki odgrywały istotną rolę. Mikhael 177 Ibidem, s. 140. K. Korzeniewski, op. cit., s. 38-40, 51-52; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 139-141; K. Stefanek, op. cit., s. 108. 179 M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 137-138. 178 94 Ramadan, były sobowtór Saddama, który uciekł z Iraku i napisał niezwykle krytyczne wobec irackiego dyktatora wspomnienia, sformułował następującą opinię: „Wiem, że ludzie zachodu nie potrafią zrozumieć popularności, jaką Saddam cieszy się wśród znacznej części społeczeństwa Iraku i podejrzewają, że jest to efekt irackiej propagandy. Częściowo mają rację, aby jednak w pełni zrozumieć to zjawisko, należy sięgnąć w głąb tragicznej historii tego regionu. Okaże się wtedy, że narody arabskie potrzebują silnych przywódców, a nie współczucia”180. W tym sensie fenomen społecznego odbioru Saddama można porównać do fenomenu Józefa Stalina, który również wzbudzał w swoim narodzie (i w pewnym stopniu nadal wzbudza) jednocześnie uczucia strachu, nienawiści i głębokiej fascynacji. Jak słusznie twierdzi Marek M. Dziekan, utrzymaniu władzy Saddama służył tyleż terror i strach, co propaganda sukcesu i kreacja własnego wizerunku silnego przywódcy i ojca narodu181. Saddam od początku swych rządów świadomie kreował własną legendę. Niedługo po objęciu urzędu prezydenta zlecił napisanie swej biografii Egipcjaninowi Amirowi Iskandarowi, która miała charakter hagiograficzny i została szczegółowo zweryfikowana przez jej bohatera. W książce ukazało się drzewo genealogiczne Saddama, według którego wywodził się w prostej linii od kalifa Alego (co zresztą zostało uznane za wielkie bluźnierstwo przez szyitów). W 1980 r. ukazał się film biograficzny o Saddamie pt. Długie Dni, nakręcony przez Taufika Saliha, w którym kreowano wizerunek Saddama jako herosa, który po nieudanym zamachu na premiera Kasima w 1959 r. kazał sobie bez znieczulenia usunąć kulę z rannej nogi, przy czym wymuszono na reżyserze filmu powtórne nakręcenie tej sceny, gdyż przez twarz grającego Saddama aktora przebiegł grymas bólu; według irackiego dyktatora, podczas tego zdarzenia nie skrzywił się ani na chwile i chciał, by właśnie takim znała go opinia publiczna. Wizerunek Saddama miał dotrzeć do każdego – poza książkami i filmami ukazywały się na jego temat tomy poezji, pieśni, a nawet komiksy. W całym Iraku wisiały portrety prezydenta, jego zdjęcia i podobizny zdobiły gazety i czasopisma, znaczki, zeszyty szkolne, a nawet tarcze zegarków, jego imię nosiły szkoły, lotniska, centra kultury i sztuki, a nawet zamieszkiwana przez szyitów bagdadzka dzielnica, zwana obecnie Sadr City. Urodziny prezydenta, obchodzone 28 kwietnia, były jednym z najważniejszych świąt państwowych. Saddam był podziwiany jako znawca wszelkich nauk. Przemawiał niezbyt porywająco i najczęściej czytał z kartki, jednak mówił krótko i w pięknym, literackim języku arabskim, co w świecie arabskim jest wyznacznikiem poziomu wykształcenia i przynależności do elit intelektualnych społeczeństwa. 180 181 M. Ramadan, W cieniu Saddama, Videograff II, Katowice 2001, s. 30. M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 155; K. Stefanek, op. cit., s. 109-110, 113-114. 95 Budując swój wizerunek, stworzył ideologię zwaną „irakizmem”, rodzaj nacjonalizmu, uzupełniającego baasistowski nacjonalizm ogólnoarabski. Irakizm polegał na utożsamianiu wielkości irackiego przywódcy z wielkością samego Iraku, utożsamianie prezydenta i jego kraju. Elementem irakizmu było też częste porównywanie się Saddama do historycznych bohaterów – babilońskich królów Hammurabiego i Nabuchodonozora II (m.in. ze względu na spowodowaną przez tego ostatniego niewolę babilońską Żydów). Rozkazał także budowę rekonstrukcji starożytnego miasta Babilon i na każdej cegle kazał wyryć swoje imię, podobnie, jak czynili starożytni budowniczy182. Innym czczonym przez Saddama bohaterem był Saladyn, z pochodzenia Kurd, urodzony w tym samym mieście, co iracki dyktator – w Tikricie. Saddam często nawiązywał też do czasów kalifatu Abbasydów, kiedy Bagdad był stolicą świata arabskiego, jak również dokonał rehabilitacji dynastii haszymidzkiej obalonej w 1958 r., uznając króla Fajsala I za jednego z najwybitniejszych nacjonalistów arabskich; jego bagdadzkie mauzoleum zostało odrestaurowane. Poza rekonstrukcjami, Saddam wznosił też ku swej chwale liczne budynki użyteczności publicznej, infrastrukturę i całe dzielnice, jak również wspaniałe pałace prezydenckie. Znamienną cechą systemu stworzonego przez Saddama była głęboka inwigilacja społeczeństwa. Za rzeczywistą, a najczęściej domniemaną zdradę, wynikającą bardziej z obsesji strachu Saddama – karano śmiercią, poprzedzoną najbardziej wymyślnymi torturami. Represje mogły paść na każdego, z wyjątkiem synów Saddama – Udaja i Kusaja, którym ojciec wybaczał wszelkie przestępstwa, choć Udaj był bez wątpienia psychopatycznym sadystą, mordującym ludzi dla zabawy i porywającym kobiety z ulic Bagdadu183. Wszechobecne były służby bezpieczeństwa, zwane Muchabarat, bez śladu znikały tysiące ludzi podejrzewanych o wrogość wobec reżimu. Represje uderzały głównie w szyitów i Kurdów, jednak także przedstawiciele sunnitów i innych mniejszości tracili zdrowie i życie w wyniku działań irackiej bezpieki. Wszelka krytyka panującego systemu 182 Rekonstrukcja była niezgodna z pierwotnym wyglądem Babilonu i możliwa jest jej rozbiórka. W trakcie rządów Saddama duże fundusze były przeznaczane na badania archeologiczne, w których ważną rolę odgrywali polscy uczeni. M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 150. W latach 2003 – 2004 na terenie rekonstrukcji Babilonu oraz pobliskiego kompleksu pałacowego Saddama miała swą siedzibę baza wielonarodowej dywizji Centrum – Południe pod polskim dowództwem. W kwietniu 2004 r. baza została przeniesiona do Diwaniji, a Babilonowi przywrócono rangę parku kultury. 183 Jak pisze M. Ramadan, „Chociaż Saddam potrafił być równie brutalny jak Udaj, wszystko co robił, miało jakiś cel i na tym polegała różnica między ojcem i starszym synem. Saddam nie był psychopatą i jeśli coś robił, upewniał się zawsze, jakie będą tego konsekwencje.” M. Ramadan, op. cit., s. 142. 96 była surowo karana. Czystki dotykały też bezpośredniego zaplecza władzy, czyli partii Baas – zgodnie z logiką terroryzowania i umacniania w ten sposób władzy przez reżim184. Swe samodzielne rządy w Iraku rozpoczął Saddam od wciągnięcia kraju w wieloletnią wojnę z Iranem. Już w kwietniu 1980 r. został aresztowany przywódca szyitów irackich i najwyższy arabski autorytet szyicki, ajatollah Muhammad Bakir as – Sadr (wkrótce został zamordowany) oraz ponad 40 członków opozycji, a ponad 35 tysięcy szyitów (głównie obywateli Iranu) zostało wydalonych z kraju. Dochodzi także do delegalizacji najważniejszej szyickiej organizacji opozycyjnej, partii Dawa. Działania te zostały potępione przez nowe władze irańskie (na czele z ajatollahem Chomeinim), które wezwały Irakijczyków do obalenia ich prezydenta. 22 września 1980 r. Saddam dokonał agresji na Iran. Pomyślana jako szybka kampania, która pozwoli na zdobycie hegemonii w regionie i umocnienie zagrożonej pochodem irańskiej rewolucji władzy Saddama w kraju, wojna przerodziła się w wyniszczający maraton, który trwał do sierpnia 1988 r. i kosztował życie ok. 1 mln osób po obu stronach, oraz spowodował koszty i straty materialne, które zahamowały dynamiczny rozwój Iraku. W trakcie wojny Saddam dał dowody swej bezwzględności i okrucieństwa – wojska irackie (podobnie zresztą jak irańskie) prowadziły wojnę totalną, łamiąc konwencje genewskie prawa humanitarnego. Irak stosował w toku działań wojennych broń chemiczną. Mimo ogromnych kosztów wojny i powrotu do status quo po jej zakończeniu, iracka propaganda określiła ją mianem zwycięstwa i użyła jej legendy do dalszego umacniania kultu przywódcy; podobnie zresztą uczyniła strona irańska. W propagandzie irackiej wojna ta nazywana była „Dostojną al – Kadisijją Saddama”. Jest to nawiązanie do stoczonej w 637 r. bitwy pod al – Kadisijją, w której Arabowie odnieśli historyczne zwycięstwo nad Persami. Propaganda iracka lansowała tezę, że wojna z Iranem była tak naprawdę wojną obronną, w której uratowano świat arabski przed inwazją odwiecznego, perskiego wroga185. Wojnie z Iranem towarzyszyły niepokoje wewnętrzne w Iraku, powodowane zarówno przez podburzanych przez Iran Kurdów, jak i szyitów. W 1982 r. Saddam wydał rozkaz zamordowania 150 osób w szyickim mieście Dudżajl. W latach 1987 – 1989 w celu stłumienia kurdyjskiego powstania, iracki dyktator rozkazał przeprowadzić Alemu Hasanowi al – Madżidowi (zwanemu „chemicznym Alim”, późniejszemu ministrowi spraw wewnętrznych Iraku) operację Anfal. Była to planowa eksterminacja ludności kurdyjskiej – zniszczono 4 tys. wsi i miasteczek, zabito ok. 100 tys. mieszkańców. Użyto też broni 184 M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 141, 145-155; K. Stefanek, op. cit., s. 108. K. Korzeniewski, op. cit., s. 39-41, 53-55; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 137-142; K. Stefanek, op. cit., s. 110, 114, 156; P. Durys, P. Pacholski, op. cit., s. 10. 185 97 chemicznej – najsłynniejszym tego przykładem, dzięki filmowi nagranemu po ataku przez irańską telewizję, było uderzenie chemiczne na Halabdżę 16 – 17 marca 1988 r., podczas którego zginęło 5 tys. Kurdów186. 2 sierpnia 1990 r., pragnąc zaradzić katastrofalnej sytuacji ekonomicznej, Saddam zdecydował się na atak na Kuwejt. Kraj został szybko podbity i Saddam dokonał jego aneksji, przekształcając go w prowincję o historycznej nazwie al – Kazima. Wojna ta okazała się błędem, który rozpoczął proces, mający doprowadzić ostatecznie do upadku i śmierci irackiego dyktatora. ONZ potępiła atak i nałożyła na Irak sankcje ekonomiczne, finansowe i komunikacyjne oraz embargo na dostawy broni i sprzętu wojskowego. Saddam odmawiał wycofania wojsk z Kuwejtu, dopóki nie zostanie rozwiązana kwestia palestyńska – miało mu to zapewnić popularność w regionie i umocnić pozycję Iraku jako bliskowschodniego lidera, jak również doprowadzić do podziałów wśród państw arabskich, które w większości poparły sankcje przeciwko Irakowi. Saddam jednak nie osiągnął swych celów. W styczniu 1991 r. koalicja międzynarodowa pod auspicjami ONZ i pod przywództwem USA rozpoczęła operację „Pustynna Burza”, która doprowadziła do wyzwolenia Kuwejtu pod koniec lutego. 28 lutego 1991 r. na południu Iraku wybuchło powstanie szyickie, szybko rozprzestrzeniając się na Basrę. Do 7 marca powstanie objęło większość miast na południu kraju, w tym Nadżaf, al – Kut i Karbalę, do starć doszło też w Bagdadzie. 4 marca wybuchło kolejne powstanie, tym razem kurdyjskie, które objęło swym zasięgiem większość Kurdystanu, w tym al – Sulajmaniję, Irbil i Kirkuk. Powstańcy liczyli na pomoc Stanów Zjednoczonych, które bardziej lub mniej otwarcie zachęcały Irakijczyków do obalenia ich przywódcy; w chwili próby jednak Waszyngton zawiódł oczekiwania irackiej opozycji. Wobec biernej postawy USA i pozostałych członków niedawnej koalicji antyirackiej oraz zachowania w czasie ostatniej wojny wystarczającej ilości sił, Saddam zdołał stłumić oba powstania. Najpierw skoncentrowano się na działaniach na południu. Kluczem do zwycięstwa okazało się natarcie jednostek zmechanizowanych wspartych helikopterami bojowymi oraz niesłychana brutalność elitarnej Gwardii Republikańskiej. W ciągu niespełna trzech tygodni siły rządowe zdołały opanować główne miasta regionu. W drugiej połowie marca rozpoczęło się natarcie na Kurdów. Do 2 kwietnia wojska Saddama odzyskały wszystkie ważniejsze miasta opanowane przez kurdyjskich powstańców, którzy schronili się w górach. Rebelianci kurdyjscy byli jednak znacznie liczniejsi i lepiej uzbrojeni niż szyici, toteż Saddam nie ryzykował ostatecznego starcia i 19 kwietnia zawarto zawieszenie broni. 186 P. Durys, P. Pacholski, op. cit., s. 11-12; K. Korzeniewski, op. cit., s. 41, 65-66; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 142, 145. 98 Ważna była tu presja USA, Wielkiej Brytanii i Francji, o czym mowa niżej. W efekcie Saddam de facto utracił kontrolę nad północną częścią terenów zamieszkiwanych przez Kurdów. Podczas tłumienia obu powstań zginęło 60 tysięcy ludzi, a ok. 1,5 – 2 miliony Kurdów uciekło do Turcji, Iranu oraz w góry irackiego Kurdystanu. Jednym z tragicznych epizodów tłumienia powstania szyickiego w 1991 r. była decyzja o zniszczeniu rozlewisk Tygrysu i Eufratu. Tereny te, zamieszkiwane przez Madanów, ze względu na swą niedostępność były miejscem schronienia pokonanych szyickich rebeliantów. Saddam rozkazał budowę systemu kanałów, które miały osuszyć bagna w celu zlikwidowania podstaw życia i oporu Madanów. W konsekwencji tereny te, będące skupiskiem niespotykanej fauny i flory (wg niektórych badaczy to właśnie na tym miejscu wzorowany był biblijny opis Raju), zostały w 95% zmienione w pustynię. Była to jedna z największych katastrof naturalnych w historii świata. Obecnie prowadzone są prace nad rekultywacją tych terenów. W latach 90 i na początku XXI wieku Saddam prowadził politykę przymusowych przesiedleń ludności, przede wszystkim szyitów z południa oraz, w ramach Turkmenów i Asyryjczyków 187 polityki „arabizacji” północy kraju, Kurdów, . Poza zwalczaniem powstań Kurdów i szyitów, Saddam zaraz po wojnie w Zatoce rozprawił się także z opozycją we własnym otoczeniu, co miało uniemożliwić realizację nadziei państw zachodnich na obalenie go w drodze zamachu stanu i zwiększyć jego bezpieczeństwo. W celu zastraszenia wojska, Saddam przeprowadził czystkę w korpusie oficerskim armii, sądząc jego przedstawicieli pod pretekstem nieudolności w walkach z siłami koalicji antyirackiej. Ministrem spraw wewnętrznych został mianowany Ali Hassad al – Madżid, zwany „Chemicznym Alim”, który miał za zadanie sterroryzować społeczeństwo i uczynić je posłusznym woli dyktatora. We władzach kraju Saddam umieścił jeszcze więcej swoich krewnych z klanu Tikriti, co miało mu zapewnić lojalność najbliższego otoczenia. Saddamowi udało się też skonsolidować swoje zaplecze, tworzone przez uprzywilejowaną mniejszość sunnickią. Grupa ta, dominująca w armii i aparacie 187 K. Korzeniewski, op. cit., s. 42-44, 57, 66, 101-102, 127; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 855-857; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 142-143; K. Stefanek, op. cit., s. 110; R. Zięba, op. cit., s. 83-86; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 155. Powstania przeciwko władzy Saddama Husajna były najbardziej skrajny przejawem szerszej tendencji, jaka ujawniła się w irackim społeczeństwie po przegranej wojnie w 1991 r. Chodziło o spadek autorytetu władzy i w efekcie zmniejszenie się strachu i wzrost desperacji ludzi, by zmienić sytuację w kraju. W efekcie zanotowano liczne przypadki niszczenia własności państwowej, odmowy odbywania służby wojskowej, przemytu, drobnej przestępczości i rozmaitych aktów niesubordynacji. Zdarzały się także ataki na przedstawicieli władz i osoby podejrzewane o donosicielstwo. W kolejnych latach dzięki umiejętnemu połączeniu terroru, propagandy i gestów wykonywanych wobec grup marginalizowanych, udało się Saddamowi zapanować nad sytuacją. K. Stefanek, op. cit., s. 109. 99 państwowym, obawiała się, wobec powstań Kurdów i szyitów, utraty swojej pozycji w państwie. Saddam, poza „kijem” (czyli czystką w korpusie oficerskim) miał też dla armii „marchewkę” – starsze roczniki zostały zdemobilizowane i, mimo katastrofalnej sytuacji ekonomicznej kraju, wypłacono im sowite odprawy. Pozostałym żołnierzom zwiększono racje żywnościowe, na większe przywileje mogli też liczyć członkowie aparatu państwowego. W ten sposób, zamiast doprowadzić do upadku Saddama, wojna w Zatoce znacznie umocniła jego pozycję – pozwoliła mu pozbyć się lub zastraszyć wrogów oraz ściślej związać ze sobą zaplecze w postaci armii, nomenklatury partyjnej, aparatu państwowego i uprzywilejowanej mniejszości sunnickiej. Saddamowi udało się także stworzyć mit zwycięstwa w wojnie z koalicją międzynarodową w 1991 r. Propaganda iracka lansowała bowiem koncepcję, zgodnie z którą w 1991 r. niezłomna postawa Saddama, który odważył się stawić czoło największemu mocarstwu świata oraz jego sojusznikom, zmusiła koalicję antyiracką do zawieszenia broni. Podobnie jak w latach 80-tych Irak stawił czoła odwiecznemu wrogowi świata arabskiego – Persom, tak w 1991 r., zgodnie z propagandą, walczył w imieniu świata arabskiego z największym protektorem znienawidzonego Izraela. W ten sposób Saddam Husajn jawił się podwójnym zwycięzcą wojennym. W tym okresie przyspieszeniu uległ też drugi, obok arabizacji Kurdystanu, główny element polityki wewnętrznej Saddama – baasyfikacja kraju. Partia Baas stała się partią masową – o ile w 1980 r. liczyła ok. 0,5 mln członków, to pod koniec lat 90-tych już ok. 2 mln. Po wojnie wzrosła też obsesja Saddama na punkcie własnego bezpieczeństwa. Saddam nigdy nie sypiał przez dwie noce z rzędu w tym samym miejscu, zatrudniał też przymusowo kilkunastu swoich sobowtórów. Pałaców prezydenckich było kilkadziesiąt, w ich okolicy obowiązywał zakaz zatrzymywania się zarówno pojazdów, jak i pieszych. Stworzona została 15 – tysięczna jednostka „Fedainów Saddama”, stanowiąca straż rodzinną, dowodzona początkowo przez Udaja188. Swoboda działania irackiego dyktatora została ograniczona poprzez utworzenie przez USA, Wielką Brytanię i Francję stref zakazów lotu powyżej 36 i poniżej 32 równoleżnika, patrolowanych aż do 2003 r. przez siły powietrzne USA i Wielkiej Brytanii, nakazano mu też zniszczyć jego potencjał broni masowego rażenia, nad czym czuwali inspektorzy ONZ. Utrzymano także sankcje, nałożone na Irak w 1990 r. Saddam przez następnych 12 lat prowadził politykę buntu wobec tych decyzji. Utrudniał prace 188 M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 140-143, 152-154; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 857-858; K. Stefanek, op. cit., s. 110. 100 inspektorów rozbrojeniowych, kilkakrotnie groził całkowitym zerwaniem z nimi współpracy (co ostatecznie uczynił w 1998 r.), nakazywał swoim siłom powietrznym i obronie przeciwlotniczej ostrzeliwanie samolotów USA i Wielkiej Brytanii, patrolujących irackie niebo nad strefami zakazu lotów, groził Kuwejtowi itp. Wszystkie te ostentacyjne działania służyły mu do zachowania twarzy wobec własnego społeczeństwa. Nieustannie sondował możliwości zwiększenia swojej swobody działania oraz reakcję i zdecydowanie mocarstw zachodnich i nie zaniedbywał żadnej okazji, by utrudniać pracę inspektorów rozbrojeniowych. Kreował w ten sposób swój wizerunek silnego i zdecydowanego przywódcy, broniącego godności i honoru własnego narodu wobec polityki Zachodu, łamiącej iracką suwerenność. Uczynił z retoryki oblężonej twierdzy jeden z filarów swej władzy i musiał podkreślać swą niezłomność oporem wobec działań ONZ, rozumianych jako dyktat Zachodu. W ten sposób pozycja Saddama uległa umocnieniu, co więcej – stał się bohaterem arabskiej ulicy jako ten, który przeciwstawił się Zachodowi. Irackiemu dyktatorowi udało się wykreować międzynarodowy wizerunek Iraku jako „kozła ofiarnego” Stanów Zjednoczonych, niesłusznie doprowadzanego sankcjami i ciągłymi atakami militarnymi do ruiny, który jednak w tak trudnej sytuacji jest w stanie zachować honor. Działaniom tym sprzyjały wewnętrzne podziały w łonie Rady Bezpieczeństwa, które Saddam starał się przy każdej sposobności pogłębiać; brak zgodności między stałymi członkami Rady sprawiał, że iracki dyktator wiedział, iż ryzyko jego działań jest niewielkie. Celowi utrzymania się u władzy służyła także zmiana stosunku Saddama do religii. Baasizm był ideologią świecką, mimo to już w czasie wojny z Iranem Saddam zaczął nawiązywać w swych przemówieniach do zasad Koranu oraz pojawiać się w meczetach i spotykać z duchownymi, co miało przede wszystkim pozyskać sympatię szyitów. Po wojnie z 1991 r. Saddam zaczął podkreślać swoją wiarę w Boga i pozytywny stosunek władz do islamu. W 1991 r. na fladze Iraku pojawiły się słowa Allah Akbar („Bóg jest wielki”). Tymczasem dyktator nie przejmował się specjalnie losem swoich obywateli, których sytuacja bytowa na skutek kolejnych wojen, sankcji i izolacji była fatalna. W 1996 r. ONZ uruchomiła program „Ropa za Żywność”, jednak nie poprawił on losu Irakijczyków, gdyż, na skutek korupcji w ONZ, Saddam zdołał przeznaczać uzyskane z programu środki na cele niezgodne z jego przeznaczeniem, w tym na odbudowę armii oraz luksusy dla siebie i swojej rodziny. W tym samym czasie głód i choroby w Iraku przybrały skalę katastrofy humanitarnej, pochłaniając kilkaset tysięcy istnień ludzkich, głównie dzieci. Dzięki 101 umiejętnej propagandzie, fakty te nie doprowadziły do spadku popularności Saddama, lecz do wzrostu nienawiści Irakijczyków wobec Zachodu189. Saddam nie wierzył jednocześnie w naprawdę zdecydowane działania USA – sądził, że ONZ jest na tyle wewnętrznie podzielona, że nie da autoryzacji do interwencji w Iraku, a Stany Zjednoczone nie zdecydują się na atak na pełną skalę wbrew całemu światu. Jednak gdy George W. Bush zaczął głosić konieczność obalenia reżimu w Bagdadzie, dni irackiego dyktatora były policzone, i na nic zdała się pełna współpraca z powracającymi do Iraku inspektorami rozbrojeniowymi. USA były zdeterminowane odsunąć go od władzy, a potędze USA Saddam nie był w stanie się przeciwstawić. Ten mistrz utrzymywania władzy na gruncie wewnętrznym po raz kolejny tragicznie się pomylił w odniesieniu do sytuacji międzynarodowej. Upadek kosztował go nie tylko władzę, ale i życie190. 15 października 2002 roku odbyło się w Iraku referendum w sprawie kolejnej, siedmioletniej kadencji prezydenta Saddama Husajna. Zgodnie z oficjalnymi wynikami głosowania, za dyktatorem oddano 100% głosów191. Można uznać to za symboliczne, przewrotne pożegnanie Saddama z jego narodem. Gdy 29 stycznia 2002 r. George W. Bush zaliczył Irak do tzw. „osi zła”, tajemnicza ręka napisała na ścianie pałacu Saddama „policzono, zważono, rozproszono”192. 2. Polityka USA wobec reżimu partii Baas i Saddama Husajna 2.1. Polityka USA wobec reżimu partii Baas i Saddama Husajna do końca kadencji Georga Busha seniora USA widziały początkowo w partii Baas siłę, zdolną odsunąć od władzy ściśle związany z państwami socjalistycznymi nacjonalistyczny rząd gen. Kasima, dlatego CIA wsparła przewrót w 1963 r.193. Jednak nowy rząd kontynuował kurs obrany przez Kasima, 189 K. Korzeniewski, op. cit., s. 43-45; M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 140-141; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 857-860; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 39; M.M. Dziekan, Irak: casus…, s. 143-144; K. Stefanek, op. cit., s. 110; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 143-145, 155-157; T. Strulak, Działania na rzecz rozbrojenia…, s. 195-197. 190 K. Korzeniewski, op. cit., s. 45-46, 58; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 864. 191 M.M. Dziekan, Historia…, s. 201. 192 Por. przypis 103. 193 CIA wspierała monarchię, opłacając m.in. czołowych polityków irackich. Przewrót gen. Kasima był dla Agencji dużym zaskoczeniem; jej współpracownicy zaczęli znikać bez śladu, a dyrektor CIA Allen Dulles zaczął nazywać Irak „najniebezpieczniejszym miejscem na świecie”. Ponieważ obawiano się, że kraj ten z czasem rzeczywiście dołączy do obozu komunistycznego, CIA zdecydowała się na wsparcie partii Baas w celu doprowadzenia do obalenia Kasima. Kontakty nawiązano po nieudanym zamachu baasistów na gen. Kasima w 1959 r. Jak stwierdził Ali Saleh Sa’adi, baasistwowski minister spraw wewnętrznych Iraku w latach 60 – tych, „dojechaliśmy do władzy pociągiem CIA”. T. Weiner Dziedzictwo popiołów. Historia CIA, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2009, s. 167-168. 102 a partia Baas została szybko odsunięta od udziału we władzy. W 1968 r. baasiści przejęli pełnię władzy, w czym ponownie pomogła CIA194. Partia Baas była jednak partią socjalistyczną i kontynuowała kurs polityki zagranicznej, jaki Irak przyjął w 1958 r., ściśle współpracując z państwami bloku wschodniego. W 1972 r. doszło do podpisania traktatu o przyjaźni między Irakiem a ZSRR; Irak szybko stał się głównym klientem Moskwy na Bliskim Wschodzie. Co więcej, Bagdad prowadził ostrą politykę antyizraelską, finansując działalność palestyńskich organizacji terrorystycznych i prezentując nieprzejednane stanowisko w sprawie konfliktu bliskowschodniego. Z tych powodów stosunki między USA a Irakiem były w początkowym okresie rządów baasistów złe. Gdy w 1972 r. została w Iraku przeprowadzona nacjonalizacja przemysłu naftowego, jednym z głównych poszkodowanych okazały się firmy amerykańskie i brytyjskie. W tym też roku CIA zaczęła dostarczać broń i udzielać innego rodzaju pomocy separatystom kurdyjskim; w sumie pomoc miała wartość 5,38 mln dolarów. Wielka Brytania, Izrael i Iran dołożyły do tego kolejnych 7 mln dolarów. W 1973 r. amerykański sekretarz stanu Henry Kissinger zapowiedział zwiększenie amerykańskiej pomocy, a Iran przeznaczył na ten cel aż 30 mln dolarów, obiecując 75 mln w kolejnym roku. Teheran był głównym zainteresowanym w tej pomocy – bojownicy kurdyjscy wiązali bowiem aż 2/3 armii irackiej, co wydatnie podnosiło poziom bezpieczeństwa Iranu. Wsparcie ustało w 1975 r. – Iran podpisał porozumienie o normalizacji stosunków z Irakiem i wstrzymał swoją pomoc dla Kurdów. Również Stany Zjednoczone wycofały się z operacji, pozostawiając Kurdów samych sobie i pozwalając wojskom irackim na brutalną ich pacyfikację. Stosunki amerykańsko – irackie pozostawały jednak fatalne. Sytuacja zmieniła się dopiero podczas wojny iracko – irańskiej (1980 – 1988). Początkowo USA sprzedawały potajemnie broń obu stronom konfliktu, jednak w 1982 r. Waszyngton skreślił Irak z listy państw sponsorujących terroryzm (co umożliwiło oficjalną sprzedaż broni do tego państwa) a 1984 r. oba państwa ponownie nawiązały stosunki dyplomatyczne (zerwane przez Bagdad jeszcze w 1967 r. w odpowiedzi na wsparcie udzielone przez Stany Zjednoczone Izraelowi w trakcie wojny sześciodniowej). Stany Zjednoczone kierowały do Iraku dostawy nowoczesnej broni195 i udzielały mu istotnej pomocy w zakresie danych wywiadowczych, dostarczając m.in. zdjęcia satelitarne pozycji irańskich. Pod wpływem USA, Irak otrzymał również wsparcie z Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Powodem zwrotu w polityce amerykańskiej była obawa przed ekspansją rewolucji 194 K. Korzeniewski, op. cit., s. 52. Mimo, że USA politycznie zaangażowały się po stronie Iraku, potajemna sprzedaż broni do Iranu trwała aż do 1986 r. i doprowadziła do wybuchu tzw. afery Iran – contras. 195 103 irańskiej – mogłoby to naruszyć regionalną równowagę sił, zagrozić sojusznikom USA w regionie (przede wszystkim Arabii Saudyjskiej), a nade wszystko bezpieczeństwu energetycznemu USA. W 1988 r. USA i inne mocarstwa, obawiając się sukcesu Iranu wobec zupełnego wyczerpania wojną Iraku, zmusiły strony walczące do zawarcia rozejmu, grożąc zastosowaniem przez Radę Bezpieczeństwa sankcji. W trakcie wojny Saddam Husajn stał się jednym z najważniejszych partnerów USA w regionie. Okrutne metody sprawowania przez niego władzy, w tym operacja Anfal czy używanie zakazanej broni chemicznej w trakcie wojny z Iranem i wobec Kurdów – nie spotykały się z jakimkolwiek sprzeciwem. Irak pełnił bowiem zbyt ważną funkcję „przedmurza świeckości” wśród państw Bliskiego Wschodu, pierwszej linii obrony przed pochodem rewolucji irańskiej – by kwestie praw człowieka miały wpływać na stosunki Amerykanów i ich sojuszników z Bagdadem196. Sytuacja uległa radykalnej zmianie po agresji Iraku na Kuwejt 2 sierpnia 1990 r. Stany Zjednoczone stanęły wówczas na czele międzynarodowej koalicji, która doprowadziła do wyzwolenia Kuwejtu w lutym 1991 r.197. Aż do 2004 r. między Irakiem a Stanami Zjednoczonymi nie były utrzymywane stosunki dyplomatyczne. Po zakończeniu wojny Saddam przystąpił do bezwzględnego tłumienia powstań szyitów i sunnitów. 5 kwietnia 1991 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję nr 688, w której potępiła zbrodnie irackie na ludności kurdyjskiej, stwierdziła zagrożenie międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa i wezwała władze irackie do zakończenia represji, nalegając jednocześnie na dopuszczenie na irackie terytorium organizacji humanitarnych i apelując do wszystkich państw członkowskich i organizacji humanitarnych o udzielenie pomocy humanitarnej zagrożonej ludności198. W rezolucji nie było mowy o upoważnieniu do użycia siły czy do tworzenia nad Irakiem stref zakazu lotów. Mimo to dzień później, powołując się na wyżej wymienioną rezolucję, niewielkie siły zbrojne USA, Wielkiej Brytanii i Francji, wsparte przez lotnictwo, rozpoczęły interwencję w północnym Iraku (operacja Provide Comfort) w celu dostarczenia pomocy humanitarnej i umożliwienia powrotu uchodźców. Jednocześnie państwa te zdecydowały o utworzeniu strefy zakazu lotów dla irackiego lotnictwa powyżej 196 K. Korzeniewski, op. cit., s. 40-41, 54; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 38; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 138, 142; T. Wyszyński, op. cit., s. 53; T. Weiner, op. cit., s. 691; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 55 197 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 38-39. W przededniu operacji „Pustynna Burza” polskie służby wywiadowcze pomogły w tajnej ewakuacji amerykańskich agentów z Iraku i okupowanego Kuwejtu, zaś po wojnie polska ambasada w Bagdadzie, wobec zerwania amerykańsko – irackich stosunków dyplomatycznych, podjęła się reprezentowania interesów USA w Iraku. R. Kuźniar, Droga do wolności…, s. 95. 198 Tekst rezolucji: http://daccess-dds-ny.un.org/doc/RESOLUTION/GEN/NR0/596/24/IMG/NR059624.pdf? OpenElement. 104 36 równoleżnika. Na tej samej podstawie, 26 sierpnia 1992 r. utworzono analogiczną strefę poniżej 32 równoleżnika w celu ochrony szyitów (w 1996 r. strefę rozszerzono do 33 równoleżnika). Samoloty USA i Wielkiej Brytanii aż do 2003 r. patrolowały obie strefy zakazu lotów, regularnie wdając się w potyczki z irackim lotnictwem i obroną przeciwlotniczą. Działania te były jednak spóźnione o rok – Saddam już dawno zdążył krwawo stłumić powstanie szyitów199. 2.2. „Wojna niedokończona” Mimo spektakularnego zwycięstwa odniesionego nad wojskami irackimi w 1991 r., dość szybko zaczęto w USA mówić o tym, że wojna nie została dokończona, że udało się wygrać wojnę, ale przegrano pokój. Wypełniono mandat ONZ i wyzwolono Kuwejt, jednak nie zniszczono w stopniu wystarczającym irackiego potencjału wojskowego, a przede wszystkim pozostawiono u władzy Saddama Husajna, który był czynnikiem destabilizującym sytuację w regionie. Irak postępował na arenie międzynarodowej tak a nie inaczej z powodu jednego człowieka, skupiającego pełnię władzy w państwie – Saddama Husajna. Tylko jego usunięcie, zdaniem krytyków Busha seniora, zagwarantowałoby trwały pokój. Saddam pomimo poniesionej klęski nadal dysponował drugą co do wielkości armią na Bliskim Wschodzie (390-400 tys. żołnierzy), którą dzięki obchodzeniu ONZ-owskiego embarga i bezprawnemu wykorzystywaniu środków z programu „Ropa za Żywność” stopniowo odbudowywał200. Nieustanne wybiegi wobec inspektorów rozbrojeniowych tworzyły powszechne wrażenie, że Saddam nadal posiada ukryty arsenał broni masowego rażenia. Dyktator pozostał u władzy z poczuciem pełnej bezkarności, czego dowiodło brutalne stłumienie buntu szyitów i Kurdów. Bunty te wybuchły, gdyż Stany Zjednoczone zachęcały do nich (prezydent George Bush senior wezwał publicznie Irakijczyków, by „wzięli sprawy w swoje ręce” i usunęli Saddama Husajna) i pośrednio dawały nadzieję na interwencję w celu wsparcia buntowników – jednak zostali oni pozostawieni sami sobie, co w okrutny sposób wykorzystał iracki dyktator. Wskazywano na moralną dwuznaczność tej sytuacji. Działania podjęte wówczas przez USA – stworzenie stref zakazu lotów i interwencja humanitarna na północy Iraku – były spóźnione i niewystarczające. Co więcej, pokonawszy bunty oraz stłumiwszy opozycję, Saddam skonsolidował swą władzę w kraju, przedstawiając 199 K. Korzeniewski, op. cit., s. 42-43, 60, 66, 127; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 857. Zwolennicy koncepcji „wojny niedokończonej” ignorowali jednak fakt fatalnej jakości sprzętu, jakim dysponowała armia iracka, oraz bardzo słabego poziomu wyszkolenia irackich żołnierzy. Czyniło to wojsko irackie, mimo formalnej liczebności, zupełnie niegroźnym wobec potęgi sąsiednich państw, z których większość (praktycznie wszystkie z wyjątkiem Iranu, który był sam wystarczająco silny militarnie, oraz Syrii) mogła liczyć na pomoc wojskową USA w razie agresji irackiej. Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 357. 200 105 się narodowi jako niezłomny przywódca, który rzucił wyzwanie całemu światu – i przetrwał. Trwanie reżimu Saddama oznaczało trwanie sankcji ekonomicznych, rujnujących Irak i uderzających przede wszystkim w iracką ludność, nie szkodzących zaś zasadniczo samemu irackiemu reżimowi. Z tych wszystkich powodów powstał dość szeroko rozpowszechniony pogląd, że wojnę w 1991 r. należało „dokończyć”, a skoro tak się nie stało, należy ją dokończyć obecnie, czyli obalić Saddama Husajna. Poglądy takie były szczególnie popularne wśród neokonserwatystów, dla których kwestia ta była przykładem słabości i niekonsekwencji w polityce amerykańskiej, z którymi zamierzali walczyć. Dla samego George’a W. Busha kwestia „wojny niedokończonej” miała też wymiar osobisty – wojny nie dokończył jego ojciec, za co spotykała go dość powszechna krytyka. Co więcej, Irak był zamieszany w próbę zamachu na Busha seniora w 1993 r. To sprawiało, że G.W. Bush podchodził do całej sprawy bardzo osobiście i był zdecydowany „dokończyć dzieło ojca”201. George Bush senior miał jednak w 1991 r. powody, by zrezygnować z obalenia reżimu Saddama Husajna. Amerykański prezydent na pewno z radością odniósłby się do upadku tego reżimu, jednak bardziej obawiał się destabilizacji strategicznie ważnego regionu Bliskiego Wschodu. Groźba rozpadu głęboko podzielonego wewnętrznie Iraku była wówczas realna, a rozpad taki byłby sprzeczny z interesami Stanów Zjednoczonych. USA nie miały planu i koncepcji w odniesieniu do Iraku postsaddamowskiego, a powstałą w ten sposób próżnię polityczną mógł wypełnić Iran. Irak Saddama Husajna był największym wrogiem Iranu i równoważąc jego potencjał spełniał paradoksalnie ważną rolę w utrzymywaniu regionalnej równowagi sił. Waszyngton musiał też brać pod uwagę zdanie innych państw. Mandat ONZ obejmował tylko wyzwolenie Kuwejtu, i można było się spodziewać, że gdyby zdecydowano się na marsz na Bagdad, Stany Zjednoczone zostałyby same, opuszczone przez swoich sojuszników, szczególnie arabskich. Oznaczałoby to przekreślenie idei „świata przekształconego”, zgodnie z którą Bush senior zakładał, że stosunki międzynarodowe po zakończeniu zimnej wojny opierać się będą na współpracy państw i poszanowaniu prawa międzynarodowego. Stany Zjednoczone zostałyby same, okupując obcy kulturowo kraj, w dodatku bez jakiegokolwiek planu działania. Jeśli zaś chodzi o kwestię wsparcia powstań, to w przypadku szyitów głośno sprzeciwiały się temu państwa rejonu Zatoki Perskiej (obawiające się, w razie sukcesu tego powstania, wzrostu wpływów Iranu), zaś w przypadku Kurdów – Turcja. Z tych wszystkich 201 K. Korzeniewski, op. cit., s. 43; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 855-857, 862-865; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 143; K. Stefanek, op. cit., s. 110, 121, 128; B. Balcerowicz, op. cit., s. 357; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 55W. Szymborski, Irak: casus…, s. 46-47; W. Michnik, op. cit., s. 126. 106 powodów zrezygnowano z całkowitego zniszczenia irackich sił na południu kraju202, z marszu na Bagdad, wreszcie zachowano wstrzemięźliwość wobec powstań szyitów Kurdów w 1991 r. Optymalnym rozwiązaniem z punktu widzenia USA byłoby obalenie Saddama Husajna w drodze dobrze zorganizowanego zamachu stanu i płynne przejęcie władzy przez nowy reżim, ewentualnie demokratyczny, na co władze amerykańskie po cichu liczyły także w kolejnych latach203. Być może postępowanie Amerykanów było moralnie dwuznaczne, pytanie jednak, szczególnie aktualne wobec tego, co stało się w Iraku po 2003 r., czy nie było to mniejsze zło niż chaos, anarchia i rozpad Iraku, jakie mogły nastąpić, gdyby postąpiono inaczej. Kwestia „wojny niedokończonej” miała swój wymiar nie tylko w relacjach G.W. Busha z jego ojcem, ale też w odniesieniu do innych ważnych członków amerykańskiej administracji. Była to bowiem wojna niedokończona także przez Colina Powella, Dicka Cheneya i Paula Wolfowitza. Sprawowali oni wysokie funkcje także w administracji George’a Busha seniora – Powell był przewodniczącym Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, Dick Cheney – sekretarzem obrony, a Paul Wolfowitz jego zastępcą. W trakcie wojny z Zatoce Perskiej byli bezpośrednio zaangażowani w bieg wydarzeń, a późniejsza krytyka dotykała ich bezpośrednio; często zresztą sami krytykowali ówczesne decyzje, uważając że już wówczas należało obalić Saddama Husajna Kiedy weszli w skład administracji G.W. Busha, stanęła przed nimi okazja dokończenia dzieła z 1991 r. Kwestii tej był zresztą świadomy sam G.W. Bush, który w rozmowie z Bobem Woodwardem przyznał, że we wrześniu 2001 r., bezpośrednio po zamachach terrorystycznych na Nowy Jork i Waszyngton, nie zdecydował się na uderzenie na Irak (mimo sugestii P. Wolfowitza) m.in. z tego względu, że nie chciał, aby wojna z terroryzmem miała posłużyć jego współpracownikom do wyrównania starych rachunków, jak również chciał uniknąć przeniesienia przez nich doświadczeń z 1991 r. w zupełnie nowe realia.204 Do tezy o „wojnie niedokończonej” należy podchodzić ostrożnie i mieć świadomość, że lansowana była ona przede wszystkim przez środowisko neokonserwatystów, dla których stanowiła element szerszej koncepcji budowania hegemonicznej pozycji Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzi i na całym świecie. Mimo odwoływania się 202 Głównodowodzący sił międzynarodowych w trakcie wojny w Zatoce, gen. Norman Schwarzkopf, stwierdził wprost, że cele dla ataków lotniczych były wybierane w taki sposób, by w jak najmniejszym stopniu zniszczyć infrastrukturę Iraku, który nadal miał być przeciwwagą dla Iranu. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 856. 203 K. Korzeniewski, op. cit., s. 57; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 855-857; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 143; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 297. 204 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 46; W. Michnik, op. cit., s. 107, 121. 107 do argumentacji moralnej czy kwestii bezpieczeństwa regionalnego, była to „wojna niedokończona” w sensie realizacji geopolitycznych interesów USA w regionie. Jak trafnie ujął to prof. Bolesław Balcerowicz, wojna z 2003 r. stanowi w znacznej mierze kontynuację wojny z 1991 r. „wtedy, gdy ma się na uwadze jeden z jej głównych celów – ustanowienie skutecznej kontroli politycznej nad regionem”205. W tym kontekście teza o „wojnie niedokończonej” służyła imperialnym zamierzeniom niektórych amerykańskich polityków. 2.3. Polityka administracji W.J. Clintona wobec reżimu Saddama Husajna Po wojnie w Zatoce USA liczyły, że utrzymywanie sankcji międzynarodowych doprowadzi do narastania konfliktów w Iraku i ostatecznie do obalenia Saddama Husajna. Prezydent Bush upoważnił CIA do podjęcia w tym kierunku praktycznych działań. Stany Zjednoczone i Wielka Brytania zaczęły w coraz większym stopniu wspierać emigracyjną opozycję iracką, doprowadzając do powołania w jeszcze w 1991 r. Irackiego Kongresu Narodowego (INC), skupiającego ponad 30 ugrupowań opozycyjnych. INC oraz ugrupowania kurdyjskie (Demokratyczna Partia Kurdystanu i Patriotyczna Unia Kurdystanu) były przez amerykanów wspierane finansowo. Lider INC, Ahmed Szalabi, był współpracownikiem CIA i osobą mocno powiązaną z amerykańskimi interesami206. CIA przekazywała środki niemal każdej irackiej grupie opozycyjnej, w tym irackim jeńcom wojennym, którzy nie chcieli wrócić do Iraku po wojnie w Zatoce. Stany Zjednoczone starały się zawsze reagować na prowokacje ze strony Saddama. 14 kwietnia 1993 r. w trakcie wizyty w Kuwejcie byłego prezydenta USA George’a Busha seniora udaremniono próbę zamachu na jego życie, o zorganizowanie której oskarżono wywiad iracki. W odwecie 26 czerwca 1993 r. w nocy Stany Zjednoczone przeprowadziły atak rakietowy na pozycje w Iraku. 23 rakiety Tomahawk spadły na siedzibę irackiego wywiadu w centrum Bagdadu. Jedna z rakiet trafiła w pobliski budynek mieszkalny i zabiła kilku cywilu, w tym znaną iracką artystkę207. W październiku 1994 r. Amerykanie rozmieścili w rejonie Zatoki Perskiej 40 tys. żołnierzy, co zmusiło Saddama do rezygnacji z jego gróźb 205 B. Balcerowicz, op. cit., s. 357. K. Korzeniewski, op. cit., s. 44; M. Makieła, Amerykańska polityka wobec konfliktu zbrojnego w Iraku, w: Dzielski W., Michnik W. (red.), Irak – dylematy amerykańskiej interwencji, Księgarnia Akademicka, Kraków 2007, s. 88; K. Stefanek, op. cit., s. 116-117. 207 Tak przeprowadzony atak odwetowy został uznany przez ówczesnego dyrektora CIA, Jamesa Woolseya, za wysoce nieproporcjonalny. Jak stwierdził Woolsey, „Saddam próbował zabić byłego prezydenta Busha (…), a prezydent Clinton wystrzelił kilkadziesiąt rakiet samosterujących w puste zabudowania w środku nocy w Bagdadzie, biorąc skuteczny odwet na irackich sprzątaczkach i nocnych stróżach, ale nieszczególnie skuteczny na Saddamie Husajnie.” T. Weiner, op. cit., s. 495. 206 108 zerwania współpracy z inspektorami rozbrojeniowymi oraz wycofania wojsk irackich, które zostały ostentacyjnie przesunięte w pobliże Kuwejtu. Od czasu wojny w Zatoce Perskiej regularnie aktualizowano w Pentagonie plany ewentualnego ataku na Irak. Od 1994 r. CIA na polecenie prezydenta Clintona pracowało nad planem wsparcia przewrotu wojskowego przeciwko Saddamowi, kontynuowano też wsparcie dla irackiej opozycji. Podejmowano różnego typu działania, np. w dniu urodzin Saddama Husajna zrzucono nad Bagdadem ulotki, wyśmiewające irackiego dyktatora. Przede wszystkim jednak CIA nawiązała kontakty z Mohammedem Abdullahem Szawanim, byłym dowódcą irackich sił specjalnych, szykowanym na przywódcę spiskowców. Zwerbowano grupę wysokich oficerów armii i polityków z Bagdadu, którzy mieli przeprowadzić przewrót. W Londynie podjęto współpracę z Ijadem Alawim, reprezentującym przebywającą na emigrację grupę irackich oficerów i byłych działaczy partii Baas, których wsparto bronią i pieniędzmi. W północnym Iraku wznowiono dawne kontakty z przywódcami kurdyjskimi. Nie udało się jednak doprowadzić do koordynacji działań tych grup. 26 czerwca 1996 r. spisek został wykryty – aresztowano ok. 200 oficerów, spośród których od 80 do 120 zabito, a pozostałych skazano na wieloletni pobyt w więzieniu208. Administracja Clintona sformułowała doktrynę „podwójnego powstrzymywania”, wymierzoną zarówno w Iran, jak i w Irak. Stany Zjednoczone dążyły do zachowania regionalnej równowagi sił, przeciwdziałając nadmiernemu wzrostowi potęgi obu państw, traktowanych jednak od tej chwili jako takie samo zagrożenie. Czynnikiem równoważącym wobec obu miała być Arabia Saudyjska. Jednocześnie zrezygnowano z prowadzonej jeszcze przez George’a Busha seniora polityki równoważenia siły Iranu poprzez odpowiedni potencjał Iraku209. Stany Zjednoczone nie potrafiły poradzić sobie jednak z zasadniczym problemem, jakim było trwanie irackiego reżimu. Po tym jak w 1998 r. Saddam zerwał współpracę z inspektorami rozbrojeniowymi, USA i Wielka Brytania, mimo braku 208 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 857-859; K. Stefanek, op. cit., s. 128; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 55-56; T. Weiner, op. cit., s. 494-495, 514-515. W odniesieniu do próby obalenia Saddama Mark Lowenthal, ówczesny szef personelu komisji wywiadu Izby Reprezentantów i były starszy analityk CIA wyraził następujący pogląd: „Przypadek Saddama był bardzo interesujący (…). No dobrze, pozbyliśmy się Saddama Husajna, nieźle. Ale kogo damy po nim? Kto jest naszym człowiekiem w Iraku? Każdy, komu damy władzę w Iraku, utrzyma się pewnie równie długo jak pchła. I to jest właśnie ten przypadek, kiedy politycy mówią: zróbcie coś. Nacisk na „zróbcie coś” wyraża ich frustrację. Nie dostrzegli, że CIA nie ma sposobu na rozprawienie się z Saddamem Husajnem (…). Problem z operacją polegał na tym, że nie było wiarygodnych Irakijczyków, z którymi można by się dogadać. A godni zaufania Irakijczycy, jakich potrzebowaliśmy nie mogli zrobić tego, czego byśmy chcieli. Operacja była więc klapą. Była niewykonalna. Ale pracownikowi operacyjnemu trudno powiedzieć: „Panie prezydencie, nie możemy tego zrobić”. Kończy się więc na operacji, która prawdopodobnie w ogóle nie powinna się zacząć.” T. Wiener, op. cit., s. 515. 209 M. A. Piotrowski, op. cit., s. 398. 109 upoważnienia ze strony Rady Bezpieczeństwa ONZ, przeprowadziły w grudniu tego roku operację „Pustynny Lis”, w ramach której atakowano z powietrza obiekty związane z domniemaną produkcją i przechowywaniem broni masowego rażenia, centra dowodzenia, stanowiska obrony przeciwlotniczej oraz bazy i koszary wojskowe. Celem akcji było zmuszenie Bagdadu do powrotu do współpracy z ONZ oraz do prowadzenia mniej prowokacyjnej polityki. W tym czasie prezydent USA, Bill Clinton, po raz pierwszy wyraził publicznie wolę usunięcia Saddama Husajna ze stanowiska. Od tego momentu obalenie irackiego przywódcy stało się elementem oficjalnej linii politycznej. Mimo to, gdy Irak nie ugiął się pod presją bombardowań i nie powrócił do współpracy z inspektorami rozbrojeniowymi, Stany Zjednoczone nie zdecydowały się na zastosowanie ostrzejszych środków w celu zmiany reżimu. Nie udało się też wypracować spójnej polityki ONZ w tej sprawie wobec ostrych różnic zdań między członkami Rady Bezpieczeństwa, świadomie podsycanych przez Saddama Husajna210. Amerykanie coraz częściej stosowali retorykę odwołującą się do woli wyzwolenia Irakijczyków spod tyranii Saddama Husajna, notorycznie łamiącego prawa człowieka211. Wydźwięk tego argumentu był jednak osłabiany przez fakt, że Amerykanie blisko współpracowali z wieloma innymi reżimami autorytarnymi w regionie i nie przeszkadzało im łamanie w nich praw człowieka; chodzi tu przede wszystkim o Arabię Saudyjską. Obawa przed wzrostem potęgi Iranu była prawdopodobnie tym czynnikiem, który zdecydował o nie podjęciu za kadencji Clintona, mimo licznych irackich prowokacji w tym okresie oraz werbalnych deklaracji amerykańskiego prezydenta, zdecydowanych działań na rzecz zmiany irackiego reżimu. Do końca kadencji Clintona trwał pat, w którym Saddam uzależniał powrót inspektorów rozbrojeniowych od zniesienia sankcji ekonomicznych, Rada Bezpieczeństwa zaś, pod wpływem USA, uzależniała ich zniesienie od pełnej współpracy Iraku w zakresie likwidacji irackiej broni masowego rażenia. Stany Zjednoczone natomiast, mimo deklaracji o woli zmiany irackiego reżimu, nie były gotowe na ostrzejsze kroki na rzecz jej przeprowadzenia, utwierdzając się jednocześnie w przekonaniu, że Saddam stara się ukryć swój potencjał broni masowego rażenia, że intensywnie pracuje nad jego powiększeniem i udoskonaleniem i że dlatego odmawia współpracy z ONZ. W tym 210 K. Korzeniewski, op. cit., s. 45, 59; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 857-860, 865; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 39; W. Czapliński, Reforma ONZ…, s. 676. 211 USA krytykowały także program „Ropa za Żywność”, słusznie oskarżając ONZ o korupcję i umożliwianie Saddamowi przechwytywania dochodów z programu i wykorzystywanie ich m.in. na rozbudowę potencjału militarnego Iraku. Zdaniem USA, jedynym sposobem na poprawę losu irackiej ludności była zmiana irackiego reżimu, gdyż dopiero wówczas zaniknęłyby przyczyny utrzymywania sankcji – Saddam jawił się Stanom Zjednoczonym jak przywódca niereformowalny. Por. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860. 110 kontekście silnie krytykowano Clintona, który co prawda deklarował dążenie do obalenia Saddama i reagował na jego prowokacje, nie stworzył jednak spójnej koncepcji doprowadzenia do zmiany irackiego reżimu, nie był skłonny zastosować w tym celu najmocniejszych środków i przegrał próbę sił z 1998 r. Zamiast konfrontacji zbrojnej, Stany Zjednoczone coraz silniej zaczęły wspierać iracką opozycję, w szczególności skupioną w INC. W 1998 r. Kongres USA na wniosek prezydenta Clintona przyjął ustawę Iraq Liberation Act, zakładającą jawne wspieranie opozycji irackiej w celu spowodowania zmiany irackiego reżimu212. Opozycja miała otrzymać w sumie 97 mln dolarów na swoją działalność, Stany Zjednoczone zaczęły też szkolić siły zbrojne INC. Jednocześnie pod koniec lat 90-tych narastało w świecie znużenie całą niekończącą się „kwestią iracką”. Sankcje i inspekcje prowadziły donikąd, przyczyniając się do katastrofy humanitarnej w Iraku. Tezy Saddama, jakoby Irak był „kozłem ofiarnym” polityki USA, znajdowały coraz większą liczbę zwolenników. Rada Bezpieczeństwa była głęboko podzielona między zwolenników ostrego kursu wobec Iraku (USA i Wielka Brytania) oraz państwa opowiadające się za liberalizacją polityki wobec tego kraju (pozostali stali członkowie Rady), co uniemożliwiało prowadzenie spójnej polityki wobec odmawiającego współpracy z ONZ reżimu Saddama Husajna. Wyczekiwano przełamania istniejącego pata. Zmiana taka nastąpiła za kadencji administracji George’a W. Busha213. 2.4. Administracja G.W. Busha – droga do wojny z Irakiem i obalenie Saddama Husajna Przed zamachami z 11 września 2001 r. stanowisko administracji G.W. Busha wobec Iraku nie było do końca wykrystalizowane. Nowa administracja od początku dążyła do zmiany dotychczasowej polityki wobec Iraku i uczynienia jej bardziej zdecydowaną oraz podjęcia rzeczywistych działań na rzecz obalenia irackiego dyktatora, poszukiwano jednak formuły wprowadzenia tej koncepcji w życie. Kwestię iracką nowi decydenci uważali za jedno z najważniejszych wyzwań międzynarodowych. Starano się znaleźć sposób 212 Kontakty z opozycją były jednak do pewnego stopnia bronią obosieczną – opierając się na kontaktach z działaczami emigracyjnymi, przebywającymi poza ojczyzną od wielu lat, Amerykanie otrzymywali zniekształcony obraz sytuacji, a kontakty z działaczami w samym Iraku były praktycznie niemożliwe. Co więcej, działaczom opozycyjnym jako pretendentom do przyszłej władzy w Iraku zależało na odpowiednim kształtowaniu postaw i poglądów Amerykanów. Por. K. Stefanek, op. cit., s. 138. 213 K. Korzeniewski, op. cit., s. 45, 59; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 857-860, 865; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 39; M. Makieła, op. cit., s. 89. 111 na obalenie Saddama Husajna i wydaje się, że dopuszczano użycie w tym celu wszelkich dostępnych środków, w tym siły militarnej214. Szczególną aktywnością wykazywał się na tym polu wiceprezydent Cheney, od początku uważający usunięcie Saddama Husajna za wyższa konieczność. Jeszcze przed zaprzysiężeniem prezydenta Busha, Cheney zaaranżował spotkanie z ustępującym sekretarzem obrony, Williamem S. Cohenem, w którym udział wzięli Bush, Cheney i Donald Rumsfeld i które w całości poświęcone było sprawie Iraku. Cheney zaznaczył, że „Prezydent elekt nie powinien dostać rutynowego, skondensowanego przeglądu sytuacji w świecie, jaki zwykle otrzymują nowi prezydenci. Tematem numer 1 powinien stać się Irak”215. W trakcie spotkania prezydent nie wykazał większego zainteresowania referowanym tematem (w ogóle przed 11 września 2001 r. nie zajmowały go zbytnio sprawy międzynarodowe), jednak sprawa ta dobrze pokazuje tendencje, których promotorem był Cheney – najbardziej wpływowy członek administracji Busha. Już na początku lutego 2001 r. administracja podjęła decyzję o udzieleniu wsparcia finansowego grupom opozycyjnym działającym w Iraku w wysokości 29 mln dolarów, w celu doprowadzenia do obalenia Saddama Husajna. 16 lutego 2001 r. 24 amerykańskie i brytyjskie bombowce zaatakowały ok. 20 ośrodków radiolokacji i dowodzenia w Iraku, w tym w okolicach Bagdadu. Celem ataku było niedopuszczenie do połączenia najważniejszych irackich centrów dowodzenia i kontroli siecią podziemnych światłowodów, trudnych do uszkodzenia z powietrza. System został zniszczony. Był to największy atak od operacji „Pustynny Lis” w 1998 r. i spowodował duży popłoch w irackiej stolicy – Irakijczycy sądzili nawet, że rozpoczęła się zmasowana akcja brytyjsko – amerykańska. Decyzję o akcji podjęło amerykańskie dowództwo wojskowe bez konsultacji z Bushem i Rumsfeldem, uznając te działania za rutynowe. Rumsfeld miał pretensje, że został pominięty przy podjęciu tak ważnej decyzji i polecił, by sytuacja taka nigdy więcej się nie powtórzyła. Bush bagatelizował sprawę, potwierdzając, że nalot był działaniem rutynowym, mającym na celu skłonienie Saddama, by respektował strefy zakazu lotów. Nalot spotkał się z potępieniem ze strony Francji, która określiła go jako nielegalny. 214 Inaczej uważa np. M. Leśniewski, który twierdzi, że działania administracji Busha przez 11 września wpisywały się w dotychczasowy model działania wobec tego kraju i nie odbiegały od koncepcji Clintona. Rzeczywiście, na początkowym etapie nie podjęto lub nie zdążono podjąć żadnych nowych, zdecydowanych działań, jednak krytyczne wypowiedzi członków administracji pod adresem polityki zagranicznej Clintona, przede wszystkim podkreślanie braku jej zdecydowania m.in. wobec Iraku, pozwalają sądzić, że nie zamierzano kontynuować dotychczasowej polityki. Por. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860-861, W. Szymborski, Irak: casus…, s. 45-47. 215 B. Woodward, Plan Ataku…, s. 7. 112 Poza tym incydentem jednak polityka amerykańska wobec Iraku nie uległa na razie zasadniczej zmianie216. 11 września 2001 r. doszło do bezprecedensowych zamachów terrorystycznych w Nowym Jorku i Waszyngtonie. Po atakach Stany Zjednoczone w swej polityce bezpieczeństwa wyraźnie przesunęły się w stronę unilateralizmu, zaś głównym narzędziem ich działania stała się siła militarna. Pierwszym celem amerykańskiej polityki stał się Afganistan, bezpośrednio współodpowiedzialny za ataki z 11 września – państwo to udzielało schronienia organizatorowi zamachów, organizacji al – Kaida, w tym jej liderowi, Osamie bin Ladenowi. Następnym celem nowej polityki miał stać się Irak, który Stany Zjednoczone również oskarżały o wspieranie al – Kaidy oraz, przede wszystkim, o nielegalne posiadanie broni masowego rażenia217. Już 11 września 2001 r. sekretarz obrony Donald Rumsfeld zastanawiał się, czy w odwecie za ataki nie będzie trzeba uderzyć na Irak. 15 września 2001 r. na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego (NSC) była rozpatrywana propozycja Paula Wolfowitza, by pierwszym celem odwetu za 11 września uczynić właśnie Irak, współodpowiedzialny zdaniem Wolfowitza za przeprowadzone zamachy i będący znacznie łatwiejszym celem, niż Afganistan. Podobnego zdania był Rumsfeld, który uważał, że zaistniała sytuację można wykorzystać do natychmiastowego ataku na Irak, który prędzej czy później i tak będzie się musiał stać celem amerykańskiego uderzenia. Propozycja ta została ostatecznie odrzucona przez prezydenta na posiedzeniu NSC 17 września 2001 r., jednak Bush wówczas stwierdził, że „nie zaatakuje Iraku teraz”, co wskazywało, że ma prawdopodobnie taki zamiar odnośnie przyszłości. We wrześniu 2001 r. doszło w Waszyngtonie do spotkania prezydenta Busha z premierem Wielkiej Brytanii, Tony’m Blairem. Według nieoficjalnych doniesień, już wówczas podjęto decyzję o konieczności zbrojnego obalenia Saddama Husajna. Jeszcze w trakcie wojny z Afganistanem, 21 listopada 2001 r., prezydent G.W. Bush polecił sekretarzowi obrony Donaldowi Rumsfeldowi rozpoczęcie prac nad planami wojny z Irakiem. Prace zostały wkrótce podjęte pod kierownictwem gen. Tommy’ego Franksa, szefa dowództwa centralnego sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych (CENTCOM), odpowiedzialnego za bliskowschodni teatr działań wojennych. 26 listopada 2001 r. Stany Zjednoczone zażądały bezwarunkowego powrotu inspektorów ONZ do Iraku, grożąc nieokreślonymi konsekwencjami w razie odmowy. 28 grudnia 2001 r. prezydent Bush 216 L. Pastusiak, op. cit., s. 89; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 7-9, 11. Por. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860-861; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 45-46, 48; B. Woodward, Plan ataku…, s. 20. 217 113 wyraził zgodę na rozpoczęcie poufnych, bezpośrednich i wstępnych przygotowań wojennych (choć w tym momencie brak jeszcze było decyzji o samej wojnie) – stopniowy przerzut wojsk, rozbudowę odpowiedniej infrastruktury i centrów dowodzenia, podjęcie działań wywiadowczych i operacji psychologicznych, jak również podjęcie działań dyplomatycznych na rzecz pozyskania przychylności innych państw (szczególnie z regionu bliskowschodniego) dla ewentualnej przyszłej akcji. 29 stycznia 2002 r. Bush w dorocznym orędziu o stanie państwa zaliczył Irak, Iran i Koreę Północną do tzw. „osi zła”, skupiającej reżimy wspierające terroryzm oraz stanowiące zagrożenie dla USA, ich sojuszników i przyjaciół, z uwagi na dysponowanie bronią masowego rażenia. Państwom tym Stany Zjednoczone zamierzały się przeciwstawiać. Prawdopodobnie już wówczas, na początku 2002 r., USA były zdecydowane na wojnę z Irakiem, zaś późniejsze kroki służyły już tylko przygotowaniu wykonania tej decyzji. W kolejnych miesiącach oskarżenia pod adresem Bagdadu wielokrotnie się powtarzają – administracja Busha sugeruje związki reżimu Saddama Husajna z al – Kaidą, posiadanie przez niego broni chemicznej i biologicznej oraz bardzo zaawansowane prace nad bronią nuklearną, roztaczając apokaliptyczne wizje przekazania terrorystom tej broni i ataków terrorystycznych z jej zastosowaniem. 13 lutego 2002 r. Irak odmówił zgody na powrót inspektorów, w odpowiedzi na co Stany Zjednoczone zagroziły dokonaniem interwencji zbrojnej. W kwietniu 2002 r. w rozmowie z premierem Wielkiej Brytanii Tonym Blairem amerykański prezydent uzyskał jego jednoznaczne poparcie dla wspólnej akcji zbrojnej przeciwko Irakowi. Również od kwietnia 2002 r. Bush zaczął otwarcie deklarować, że będzie zdecydowanie dążył do obalenia irackiego reżimu. W czerwcu 2002 r. Bush stwierdził, że możliwe jest podjęcie wojny prewencyjnej przeciwko Irakowi, choć nadal deklarował, że nie zostały jeszcze w tej mierze podjęte żadne decyzje218. 23 lipca 2002 r. na posiedzeniu części ministrów rządu brytyjskiego decydenci nie mieli wątpliwości, że decyzja o wojnie już zapadła, do ustalenia pozostaje tylko data ataku, co wynika ze sporządzonego wówczas i ujawnionego 1 maja 2005 r. tzw. Downing Street Memo219. 29 sierpnia 2002 r. prezydent Bush podpisał tajną notatkę pt. Irak: cele i strategia, w której zawarto ogólne założenia tego, co poprzez wojnę chciano w Iraku osiągnąć. 218 K. Korzeniewski, op. cit., s. 45-46; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860-864, 867; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 40-41, 48-49, 51; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 144; K. Stefanek, op. cit., s. 158; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 298, 301; P. Durys, P. Pacholski, op. cit., s. 38, 40; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 1-6, 28-29, 41-52, 145, 158-159. 219 R. Ulfkotte, Pod osłoną mroku. Wielkie wywiady bez tajemnic, Książka i Wiedza, Warszawa 2008, s. 47 – 48; tekst The Downing Street Memo: http://downingstreetmemo.com/memos.html. 114 Za dalekosiężny cel amerykańskiej polityki uznano rozwiązanie sprawy irackiej broni masowego rażenia, likwidację czynnika regionalnej niestabilności – „położenie kresu groźbom Iraku wobec państw ościennych, gnębieniu przez rząd iracki własnej ludności, wspieraniu przez Irak międzynarodowego terroryzmu, przecięcie związków Iraku z międzynarodowym terroryzmem, utrzymanie jedności i integralności terytorialnej Iraku” – oraz demokratyczną przebudowę państwa irackiego. Jeśli chodzi o cele operacyjne, związane z przeprowadzeniem operacji wojennej, w notatce wymieniano: minimalizację zagrożenia atakiem przy pomocy broni masowego rażenia terytorium USA, wojsk amerykańskich oraz sojuszników i przyjaciół Ameryki; zminimalizowanie zagrożenia destabilizacji regionu; uniemożliwienie Iranowi i Syrii udzielenia Irakowi pomocy; minimalizację zaburzeń na światowym rynku paliw. Zapowiadano, że Stany Zjednoczone będą „w miarę możliwości współpracować z koalicją państw zaangażowanych, ale działać samodzielnie, jeśli okaże się to koniecznie”220. Równolegle, w celu odparcia zarzutów o lekceważenie instytucji międzynarodowych, Stany Zjednoczone prowadziły od połowy sierpnia 2002 r. ofensywę dyplomatyczną, mającą za zadanie skłonienie społeczności międzynarodowej do poparcia amerykańskiej polityki i podjęcia zdecydowanych kroków przeciwko Irakowi. Chodziło przede wszystkim o działania na forum ONZ. 12 września 2002 r. amerykański prezydent wystąpił przed Zgromadzeniem Ogólnym ONZ, przedstawiając zarzuty łamania przez Irak wcześniejszych rezolucji Rady Bezpieczeństwa. 16 września 2002 r. iracki minister spraw zagranicznych Nadżi Sabri oświadczył, że jego kraj zgadza się na bezwarunkowy powrót inspektorów rozbrojeniowych ONZ. Radzie Bezpieczeństwa ONZ pozostało określić warunki powrotu inspektorów w taki sposób, by zapewnić im możliwość swobodnego wykonywania ich zadań, co stało się przedmiotem intensywnych negocjacji między jej członkami. 1 października 2002 r. Rosja i Francja wspólnie wystąpiły przeciwko ewentualnej interwencji zbrojnej w Iraku. Stanowisko to poparły też Niemcy, mające wkrótce zostać niestałym członkiem Rady. Te trzy państwa stały się głównymi przeciwnikami polityki Stanów Zjednoczonych w kwestii irackiej, stopniowo po ich stronie zaczęły się też opowiadać Chiny, początkowo przyjmujące postawę wyczekującą. Saddam Husajn natomiast zwrócił się jeszcze we wrześniu 2002 r. do ONZ z prośbą o podjęcie działań w celu ochrony suwerenności Iraku, zagrożonego agresją Stanów Zjednoczonych. 11 października 2002 r., dzień po tym, jak zrobiła to Izba Reprezentantów, amerykański Senat upoważnił prezydenta 220 B. Woodward, Plan Ataku…, s. 120-121; 178. 115 Busha do podjęcia wszelkich niezbędnych środków, łącznie z użyciem siły, w celu zneutralizowania zagrożenia ze strony Iraku. Operacja quasi – wojenna przeciw Irakowi zaczęła się zresztą już w tamtym czasie – 29 sierpnia 2002 r. sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych Donald Rumsfeld wydał rozkaz rozpoczęcia operacji „Southern Focus”. Polegała ona na upoważnieniu samolotów amerykańskich i brytyjskich patrolujących irackie strefy zakazu lotów do atakowania celów naziemnych nie tylko w odwecie na ataki irackie. Stanowiło to de facto rozpoczęcie przygotowania lotniczego do nadchodzącej wojny. W efekcie tych działań do marca 2003 r. unieszkodliwiono większość irackich systemów obrony przeciwlotniczej, zapewniając w trakcie właściwej wojny absolutne panowanie koalicjantów w powietrzu. W październiku 2002 r. Saddam wykonał gest wobec opozycji we własnym kraju, ogłaszając generalną amnestię221. 8 listopada 2002 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ po 6 tygodniach negocjacji przyjęła jednogłośnie rezolucję nr 1441, w której zobowiązano Irak do wykonania wszelkich poprzednich rezolucji, dostarczenia odpowiedniej dokumentacji i umożliwienia powrotu inspektorów rozbrojeniowych oraz grożono „poważnymi konsekwencjami” w przypadku nieprzestrzegania postanowień rezolucji. 13 listopada Saddam Husajn bezwarunkowo przyjął postanowienia rezolucji. Niespełna dwa tygodnie później do Iraku wrócili inspektorzy rozbrojeniowi ONZ (UNMOVIC) i IAEA, których celem było sprawdzenie, czy kraj ten nie produkuje i/lub nie ukrywa broni masowego rażenia. 7 grudnia 2002 r. rząd iracki dostarczył ONZ wymaganej w rezolucji nr 1441 dokumentacji, mającej udowodnić, że pozbył się całej broni masowego rażenia. 19 grudnia 2002 r. prezydent G.W. Bush stwierdził, że dokumentacja dostarczona do ONZ przez Irak jest niekompletna i oznacza naruszenie ducha rezolucji nr 1441. 27 stycznia 2003 r. został przedstawiony przez Hansa Blixa, kierującego pracami inspektorów rozbrojeniowych w Iraku, oraz Mohammeda al – Baradaia, dyrektora IAEA, raport podsumowujący pierwsze dwa miesiące inspekcji. Autorzy wskazywali na wolę współpracy ze strony o kontynuowanie inspekcji Iraku 222 mimo pewnych niedociągnięć oraz wnioskowali . 221 K. Korzeniewski, op. cit., s. 45-46; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860-864, 867; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 40-41, 48-49, 51; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 144; K. Stefanek, op. cit., s. 158; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 298, 301; P. Durys, P. Pacholski, op. cit., s. 38, 40; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 1-6, 28-29, 41-52, 145, 158-159. 222 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 863-865; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 49-53; J. Symonides, Wojna z Irakiem a Prawo Międzynarodowe, w: „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004, s. 367; T. Strulak, Działania na rzecz rozbrojenia…, s. 196-197; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 298, 301; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 183. 116 George W. Bush podjął już jednak decyzję o wojnie. 2 lub 3 stycznia 2003 r. spotkał się z Condoleezzą Rice, której powiedział, że inspekcje nic nie dają, a Stany Zjednoczone nie mogą bez końca trwać w stanie gotowości do wojny. Zdaniem Rice, wtedy właśnie Bush ostatecznie podjął decyzję o wojnie. Kilka dni później Bush powiedział Donaldowi Rumsfeldowi, że prawdopodobnie będzie musiał zdecydować się na wojnę, gdyż nie widzi innego sposobu na skłonienie Saddama Husajna do podporządkowania się rezolucjom ONZ w sprawie rozbrojenia. 13 stycznia 2003 r. prezydent spotkał się z ambasadorem Arabii Saudyjskiej, Bandarem bin Sultanem, a następnie z Colinem Powellem, którym zakomunikował, że podjął decyzję o wojnie. 21 stycznia 2003 r. Bush publicznie zapowiedział, że wojna nastąpi – na konferencji prasowej powiedział, że Saddam się nie rozbraja, dla dobra pokoju musi się rozbroić i Stany Zjednoczone staną na czele koalicji, która go rozbroi. 5 lutego 2003 r. Colin Powell przedstawił na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ argumenty na rzecz wojny oraz dane wywiadowcze, mające wskazywać na posiadanie przez Irak broni masowego rażenia i związki z al – Kaidą, oraz poprosił o autoryzację użycia siły. Amerykańskie działania na rzecz uzyskania upoważnienia ONZ dla akcji wojskowej nie przyniosły jednak rezultatu, a dane przedstawione przez Powella zostały uznane przez większość państw za niewiarygodne i nieprzekonujące. 15 lutego 2003 r. przez świat przetoczyły się masowe demonstracje antywojenne. W 600 miastach wzięło w nich udział 15 – 20 milionów ludzi. Chiny, Francja, Niemcy, Rosja i państwa arabskie głośno wyrażały swój sprzeciw wobec polityki amerykańskiej. Również 15 lutego 2003 r. Saddam Husajn, rozpaczliwie starając się uchronić przed wojną, zaproponował tajnymi kanałami, że udzieli amerykańskim koncernom koncesji na wydobycie ropy i zgodzi się na wpuszczenie na terytorium Iraku agentów FBI i CIA, którzy mieliby pełną swobodę w poszukiwaniach broni masowego rażenia, a także zobowiązał się do zaprzestania wspierania palestyńskich ugrupowań terrorystycznych, a nawet do przeprowadzenia w Iraku w ciągu 2 lat wielopartyjnych wyborów pod nadzorem ONZ. Oferta ta oznaczała zaspokojenie praktycznie wszystkich żądań USA, została jednak odrzucona – oświadczono, że jedynym ustępstwem, jakie mogłoby zapobiec wojnie, byłoby ustąpienie Saddama Husajna. 7 marca 2003 r. Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Hiszpania przedstawiały Radzie Bezpieczeństwa ONZ projekt rezolucji upoważniającej do użycia wobec Iraku siły, jednak wobec sprzeciwu Chin, Rosji i Francji (aktywnie wspieranych przez Niemcy oraz większość pozostałych niestałych członków Rady) nie miał szans na powodzenie. 16 marca 2003 r. na naradzie na Azorach poświęconej nadchodzącej wojnie Bush, Blair, premier 117 Hiszpanii J.M. Aznar i premier Portugalii J.M. Barroso zdecydowali o wycofaniu projektu rezolucji bez poddawania go pod głosowanie, jak również zobowiązali się do wsparcia procesu powojennej odbudowy Iraku. 17 marca 2003 r. prezydent Bush w wystąpieniu telewizyjnym przedstawił ultimatum, w którym groził wojną, jeśli Saddam Husajn i jego synowie – Kusaj i Uddaj – nie opuszczą Iraku w ciągu 48 godzin. Saddam ultimatum odrzucił, co oznaczało wojnę223. 20 marca 2003 r.224 nad ranem amerykańskie i brytyjskie siły powietrzne rozpoczęły wojnę z Irakiem. Pierwszym uderzeniem była próba pozbawienia Saddama Husajna życia – zbombardowano posiadłość (tzw. Dora Farm), w której miał przebywać wraz z synami, Kusajem i Udajem. Próba ta zakończyła się niepowodzeniem. Następnie na terytorium Iraku wkroczyły wojska USA i Wielkiej Brytanii, wspierane przez siły Australii i Polski. Tego samego dnia rozpoczęła się też operacja „Szok i groza” (shock and awe campaign) – intensywne bombardowania Bagdadu, które miały doprowadzić do nakłonienia irackich wojsk do niepodejmowania walki oraz zachwiać władzą Saddama Husajna. Już dzień wcześniej lotnictwo amerykańskie zaatakowało irackie centra dowodzenia i koordynacji obrony przeciwlotniczej, a jednostki specjalne w sile ok. 4000 ludzi weszły do zachodniego Iraku w celu odcięcia linii komunikacyjnych z Syrią i Jordanią oraz znalezienia i unieszkodliwienia ewentualnych stanowisk rakietowych (jak się okazało, nieistniejących). Ogólne dowództwo nad siłami koalicyjnymi sprawował gen. Tommy Franks, zaś dowództwo operacyjne gen. David McKiernan225. 20 marca zajęto wielkie pola naftowe ar – Rumaila i półwysep Al – Faw, a dzień później wojska koalicjantów wkroczyły do portu Umm Kasr, odcinając Irak od morza. Zabezpieczywszy tyły, główne siły rozpoczęły ofensywę na północ. 23 marca szybki marsz koalicjantów został na pewien czas spowolniony przez zawziętą obronę iracką pod An – Nasirijją, gdzie walki trwały do 28 marca; do tego 25 marca rozpoczęła się burza piaskowa, znacznie utrudniająca działania wojenne. 26 marca na kontrolowanych przez Kurdów terenach na północy Iraku wylądował desant ok. tysiąca spadochroniarzy amerykańskich, 223 M.M. Dziekan, Historia..., s. 201; K. Korzeniewski, op. cit., s. 46; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 864-866; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 51-53; K. Stefanek, op. cit., s. 131-132, 134; J. Symonides, op. cit., s. 366-369; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 298-299; M. Madej, Wojna w Iraku…, s. 417; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 197-198, 204, 209, 211-212, 223, 256. 224 W literaturze spotyka się również datę 19 marca. Wynika to z faktu, że atak rozpoczął się w nocy z 19 na 20 marca – w Iraku (i w Polsce) był już wówczas 20 marca, zaś w Stanach Zjednoczonych jeszcze dziewiętnasty. Choć nie jest błędem używanie daty 19 marca, wydaje się jednak, że nie jest to uzasadnione – najważniejsze jest bowiem miejsce, gdzie wydarzenia zachodzą, a zatem Irak, w którym w momencie ataku był 20 marca. 225 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 865-867; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 144; J. Symonides, op. cit., s. 396; R. Kuźniar, Polityka i siła..., s. 299. 118 którzy dołączyli do przebywających tam już wcześniej sił specjalnych i wspólnie z Kurdami otworzyli drugi front wojny, zajmując miasta i zabezpieczając pola naftowe. 4 kwietnia siły amerykańskie zajęły międzynarodowy port lotniczy im. Saddama Husajna pod Bagdadem. 6 kwietnia siły brytyjskie zdobyły obleganą przez kilka tygodni Basrę, 9 kwietnia niemal bez walki padł Bagdad, co oznaczało symboliczny koniec rządów Saddama Husajna. Dzień później George W. Bush wygłosił orędzie do narodu irackiego, w którym zapowiedział szybkie przekazanie mu władzy nad jego krajem – jak miała pokazać wielomiesięczna okupacja, były to obietnice bez pokrycia. Także 10 kwietnia wojska amerykańskie i kurdyjskie zajęły Kirkuk, a 11 kwietnia Mosul, co oznaczało koniec zorganizowanego oporu irackiego na froncie północnym. 14 kwietnia został zajęty Tikrit, rodzinne miasto Saddama Husajna i bastion jego zwolenników, zaś 16 kwietnia pod Ar – Ramadi skapitulowała ostatnia duża jednostka armii irackiej, 12 Brygada Pancerna. Tego dnia większe operacje sił sojuszniczych dobiegły końca, jednak walki na mniejszą skalę trwały nadal. 1 maja G.W. Bush na pokładzie lotniskowca USS Abraham Lincoln ogłosił zakończenie głównej fazy działań wojennych i rozpoczęcie misji stabilizacyjnej w Iraku. Podczas późniejszych, nieudanych poszukiwań irackiej broni masowego rażenia, eksperci amerykańscy i brytyjscy odkrywali kolejne dowody zbrodni z okresu Saddama, w tym masowe groby ofiar reżimu226. Jedną z pierwszych uchwał powołanej 13 lipca 2003 r. Irackiej Rady Zarządzającej było ustanowienie dnia 9 kwietnia świętem narodowym dla upamiętnienia obalenia Saddama Husajna. Kolejnym posunięciem było powołanie do życia trybunału dla osądzenia zbrodni reżimu227. Po zakończeniu działań wojennych kilkukrotnie (m.in. 4 lipca 2003 r. w katarskiej telewizji al – Dżazira) ukazywały się nagrania głosu Saddama, wzywającego Irakijczyków do walki przeciwko okupantom228. Amerykanie podejrzewali, że to właśnie były iracki dyktator kieruje przybierającym na sile ruchem oporu wobec sił koalicji i skoncentrowały się na próbach jego ujęcia. 22 lipca 2003 r. wojska amerykańskie zabiły w walce synów byłego prezydenta – Udaja i Kusaja. 13 grudnia 2003 r. schwytano samego Saddama, który ukrywał się w podziemnej kryjówce w okolicach rodzinnego Tikritu229. Iracki ruch oporu od początku 226 K. Korzeniewski, op. cit., s. 45-46, 61; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 865-870; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 54; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 144, 153; K. Stefanek, op. cit., s. 135; J. Symonides, op. cit., s. 396; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 299. 227 K. Korzeniewski, op. cit., s. 63. 228 Jednocześnie jednak ukrywający się Saddam przestrzegał swych zwolenników przed współpracą z fundamentalistami islamskimi, by nie ułatwiać im przejęcia władzy nad krajem. M. Madej, Wojna w Iraku…, s. 423. 229 B. Woodward, Plan Ataku…, s. 337. 119 był jednak zdecentralizowany i ujęcie Saddama nie oznaczało zniszczenia jego kierownictwa, gdyż takie w ogóle nie istniało. Przez pewien czas trwały dyskusje nad sądem, który osądzić powinien obalonego dyktatora. 31 stycznia 2004 r. szef władz okupacyjnych Iraku Paul Bremer ogłosił, że Saddam sądzony będzie przez sąd iracki. 19 października 2005 r. ruszył proces byłego irackiego dyktatora, oskarżonego o wydanie w 1982 r. rozkazu zamordowania 150 osób w zamieszkanym przez szyitów mieście Dudżajl. 5 listopada 2006 r. Saddam Husajn został skazany na śmierć przez powieszenie. Wyrok wykonano 30 grudnia 2006 r230. *** „Chciałoby się ocenić Saddama Husajna jednoznacznie. Wykląć go z rejestrów historii świata, choć to właśnie my, ludzie Zachodu, zagwarantowaliśmy mu tam miejsce. Wyciągnęliśmy go z bliskowschodniego zaścianka, czyniąc zeń tyrana na miarę dziejów powszechnych, choć w rzeczywistości był tylko jednym z wielu prowincjonalnych „wodzów” dzierżących władzę w tzw. Trzecim Świecie. Ale nie jest to takie łatwe, Saddam bowiem nie był postacią jednowymiarową (…). Saddam chciał być wielki, chciał, by jego kraj był wielki, by wielki i bohaterski był jego naród. W rzeczywistości Saddam był wielki wielkością swojego kraju, i takim pewnie by pozostał, gdyby nie Stany Zjednoczone, które uczyniły zeń symbol wszelkiego zła. Gdyby nie Amerykanie, świat pewnie zapomniałby o Saddamie zaraz po obaleniu go przez samych Irakijczyków, do czego bez wątpienia by doszło, choć pewnie nie w roku 2003. Saddam został wyniesiony do wielkości Nerona, Hitlera i Stalina, choć w rzeczywistości był małym człowiekiem o wielkich ambicjach, których bez pomocy świata zachodniego na pewno nie udałoby mu się spełnić (…). Wbrew zdrowemu rozsądkowi Saddam stał się na swój sposób wielki i trafi prawdopodobnie nawet na karty polskich podręczników historii”231. 230 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 871, 873; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 144-145; J. Symonides, op. cit., s. 370; M. Madej, Wojna w Iraku…, s. 423; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 337. 231 M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 137, 155. 120 V. Uwarunkowania wewnętrzne polityki amerykańskiej Dla każdego amerykańskiego prezydenta jednym z podstawowych celów podejmowanych działań w ciągu pierwszych czterech lat sprawowania władzy jest zapewnienie sobie możliwości jej sprawowania przez kolejne cztery lata, czyli reelekcji. Nie mogło być inaczej w przypadku G.W. Busha; należy wszak pamiętać, że decyzję o rozpoczęciu walki o prezydenturę podjął prawdopodobnie po porażce wyborczej ojca w 1992 r. Przez cały okres sprawowania przez G.W. Busha urzędu prześladowało go prawdopodobnie widmo tej porażki, co czyniło tym ważniejszymi starania o reelekcję. Kwestie te skłaniają do refleksji na temat implikacji dla sytuacji wewnętrznej w Stanach Zjednoczonych tak ważnego motywu pierwszej kadencji Busha, jakim była wojna z Irakiem. W jaki sposób mogła ona wpłynąć na szanse wyborcze Busha, jaki był związek między decyzją o jej rozpoczęciu a dążeniem do reelekcji? W tym kontekście powstaje jeszcze jedno, zasadnicze pytanie – jak to się stało, że amerykańskie społeczeństwo po doznanej 11 września 2001 r. tragedii zaakceptowało atak na państwo, które z tymi zamachami nie miało nic wspólnego? Dlaczego popierało politykę swojego prezydenta i jakie miało to implikacje dla szans wyborczych Busha? Jak się okazuje, powiązanie 11 września, „wojny z terroryzmem”, załatwienia porachunków z Irakiem oraz zapewnienia reelekcji prezydentowi G.W. Bushowi nie było wcale takie trudne, jak może się to na pierwszy rzut oka wydawać. 1. Motyw zemsty za zamachy z 11 września 2001 r. Jak już zostało powiedziane, zamachy z 11 września 2001 r. były ogromnym ciosem dla amerykańskiego społeczeństwa. W jednej chwili zburzone zostało poczucie bezpieczeństwa Amerykanów oraz wiara w potęgę Ameryki, zdolną odstraszyć wszelkich agresorów. Przerażała liczba ofiar (blisko trzy tysiące), podziw budziło poświęcenie nowojorskich strażaków i pracowników innych służb, którzy z narażeniem życia ratowali swoich rodaków z płonących budynków World Trade Center. Amerykański rząd oraz społeczeństwo wiedzieli, że winni muszą ponieść surową karę. Domagano się działań równie spektakularnych, co same ataki. Amerykę ogarnęła, zrozumiała w takich okolicznościach, gorączka zemsty. Rząd amerykański w umiejętny sposób skanalizował te nastroje, realizując własne cele polityczne. 121 George Bush na ruinach World Trade Center Źródło: http://www.punditpress.com/ Wydaje się, że administracja G.W. Busha tak naprawdę nie zrozumiała tego, co stało się 11 września 2001 r. – zbyt mocno była intelektualnie osadzona w świecie zimnowojennym, w starciu symetrycznych potęg, będącym jednocześnie w amerykańskiej percepcji starciem dobra i zła. G.W. Bush i jego ekipa nie rozumieli zasadniczej różnicy między zwalczaniem terroryzmu a wojną międzypaństwową (stąd konstrukcja „wojna z terroryzmem”). Jednocześnie jednak, choćby z uwagi na imperialny prestiż USA, a nade wszystko oczekiwania społeczeństwa amerykańskiego – Ameryka musiała na ten atak zdecydowanie odpowiedzieć. Jak wynika z ich późniejszych wypowiedzi, Bush i członkowie jego administracji mieli poczucie, że nie zdołali uchronić Amerykanów przed atakami z 11 września, i z tego powodu – by zatrzeć to wrażenie w samych sobie, jak również w amerykańskim społeczeństwie – byli zdecydowani na jak najbardziej zdecydowane działania w imię zapewnienia bezpieczeństwa Ameryce. Uznano, że improwizowana wojna z Afganistanem, w której większość zadań wojennych wykonana została przez Afgańczyków z Sojuszu Północnego, nie była społecznie wystarczającą odpowiedzią na największy atak na USA w historii; zresztą w wojnie z Afganistanem nie było okazji w pełni wykorzystać potężnego amerykańskiego potencjału militarnego. Konieczne było kolejne, mocne uderzenie, uderzenie wykorzystujące amerykańską potęgę, pokazujące siłę USA – tego bowiem, jak sądzili przedstawiciele amerykańskiej administracji, oczekiwało amerykańskie społeczeństwo, to też było potrzebne Bushowi, by udowodnić, że ma umiejętności zdecydowanego działania w obliczu sytuacji kryzysowej232. Co więcej, szybkie zwycięstwo w wojnie z Afganistanem wzmocniło argumenty zwolenników rozprawy z reżimem Saddama 232 Por. K. Stefanek, op. cit., s. 122. 122 Husajna – zwycięstwo często powoduje wzrost poparcia dla działań zwyciężającego. Skoro udało się z Afganistanem, czemu miałoby się nie dokończyć dzieła zemsty i nie uderzyć na Irak, szczególnie, że amerykański prezydent nieustannie sugerował związki tego państwa z zamachami z 11 września233? Jednakże terroryzm zwalcza się zupełnie innymi metodami, niż te wykorzystywane w konfliktach międzypaństwowych. Mamy bowiem do czynienia z zagrożeniem asymetrycznym, o zupełnie innym charakterze. Terroryzmu nie można zniszczyć za pomocą siły militarnej – można to zrobić za pomocą umacniania bezpieczeństwa wewnętrznego, działań wywiadowczych, współpracy ze służbami specjalnymi innych państw, odpowiednio przygotowując się na ataki, czy, patrząc głębiej, usuwając przyczyny powstawania terroryzmu. Przede wszystkim należałoby się skoncentrować na żmudnych działaniach wywiadowczych oraz dyplomatycznych, prowadzących do eliminacji politycznych przyczyn powstawania terroryzmu – istniejących na świecie konfliktów, na czele z konfliktem izraelsko – palestyńskim, którego trwanie obciąża w poważnym stopniu właśnie Stany Zjednoczone, gdyż tylko ich zdecydowane działania mogłoby go rozwiązać. Konflikt ten można uznać za praprzyczynę niechęci do USA wśród muzułmanów oraz fundamentalizmu w ogóle, a zatem praprzyczynę powstania zjawisk, które doprowadziły do tragedii 11 września. Jednak władza amerykańskie uważały (prawdopodobnie słusznie), że naród amerykański domaga się bardziej spektakularnej zemsty234. Ameryka posiadała niezrównaną potęgę militarną, która jednak nie nadawała się do walki z wrogiem, który zaatakował USA. Zemsta musiała być szybka, a rzeczywiste działania wywiadowcze zdolne rozbić rozproszoną i świetnie zakonspirowaną strukturę al – Kaidy były zarówno długotrwałe, jak i mało spektakularne. Wyznaczono zatem wroga zastępczego, wobec którego dało się zastosować ten potencjał, tworząc fałszywe wrażenie, że jest to element odpowiedzi na ataki terrorystyczne na Nowy Jork i Waszyngton. W ten sposób naród amerykański otrzymał 233 Jak już wspominano, jeszcze przed rozpoczęciem wojny z Afganistanem zastępca sekretarza obrony Paul Wolfowitz proponował przeprowadzenie w pierwszym rzędzie ataku na Irak, gdyż obawiał się, że brak szybkiego sukcesu w tak trudnym do toczenia wojny państwie jak Afganistan może zmniejszyć poparcie w społeczeństwie amerykańskim dla prowadzonej przez administrację polityki. Innymi słowy, obawiano się, że przedłużająca się wojna w Afganistanie może spowodować utratę społecznej legitymacji dla dalszych ataków, które zamierzano „podciągnąć” pod wojnę z terroryzmem, w pierwszym rzędzie dla ataku na Irak. Por. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 45. 234 Nie jest to zarzut wobec narodu amerykańskiego – podobną reakcję można zaobserwować praktycznie po każdym wielkim ataku terrorystycznym, kiedy wola zemsty jest uczuciem dominującym w zaatakowanym społeczeństwie. Prawdopodobnie analogicznie zachowałoby się społeczeństwo polskie. Jest to jednak zarzut wobec decydentów, którzy nie powinni ulegać emocjom, a przede wszystkim starać się zrozumieć istotę problemu, nie zaś znajdować najprostsze możliwe rozwiązanie. 123 spektakularną zemstę za doznaną krzywdę. Stany Zjednoczone wypowiedziały wojnę terroryzmowi, ale postanowiły prowadzić wojnę z wrogimi państwami, dowodząc amerykańskiemu społeczeństwu i całemu światu, że istnieje powiązanie między tymi państwami a przerażającymi wydarzeniami z 11 września. Zdecydowana większość amerykańskiego społeczeństwa dała się o tym przekonać i popierała plany zaatakowania Iraku. Co więcej, Bush nie musiał się bardzo starać, by przekonać amerykańskie społeczeństwo, że atak na Irak będzie elementem odpowiedzi USA na ataki z 11 września – w sondażu z 13 września 2001 r. 78% badanych Amerykanów stwierdziło, że uważa, iż Saddam Husajn był zamieszany w ataki terrorystyczne na Nowy Jork i Waszyngton.235 Powszechne nastroje w amerykańskim społeczeństwie wskazywały zatem na irackiego dyktatora jako na winnego i domagały się odpowiedniej kary. Znaleziono zatem wroga odpowiadającego własnym potrzebom, dopełniono dzieła zemsty, spełniono oczekiwania narodu, w oczach którego Bush stał się mężem stanu, zdecydowanie walczącym z wrogami Ameryki. Za sprawą umiejętnie prowadzonej propagandy oraz ulegających jej mediów, społeczeństwo amerykańskie było zafascynowane siłą militarną, jaką Ameryka pokazała w Iraku236. Obywatele jedynego światowego supermocarstwa żądali demonstracji jego siły, i demonstrację taką otrzymali. Bush spełnił oczekiwania Amerykanów. Co więcej, Stany Zjednoczone znajdowały się w środku wojny (z terroryzmem, z Afganistanem, wkrótce z Irakiem, z państwami osi zła, z światowymi siłami zła itd. – była to wojna niekończąca się), a prezydent nieustannie podkreślał, że jest „prezydentem czasu wojny”.237 Jak zatem można było nie wybrać takiego przywódcy na drugą kadencję prezydencką238? Przy tym skoro była to „wojna ze złem” – nie miała ona w istocie końca, zawsze bowiem można było znaleźć kolejnego wroga, wobec którego Stany Zjednoczone powinny użyć swej moralnej i militarnej potęgi. Starcie sił dobra i sił zła było wieczne i dawało amerykańskim decydentom nieograniczone możliwości prowadzenia agresywnej polityki w imię ideałów; dopiero kilka lat późniejsze problemy właśnie w Iraku doprowadziły do odwrócenia się amerykańskiego społeczeństwa od Busha i jego środowiska politycznego. Gdyby tak się nie stało, być może dziś USA byłyby zaangażowane w kolejne konflikty z państwami rządzonymi przez reżimy niechętne Waszyngtonowi. 235 W. Michnik, op. cit., s. 128; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 864. Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 356. 237 W. Michnik, op. cit., s. 125. 238 Wcześniej, 5 listopada 2002 r. w wyborach do Kongresu Republikanie odnieśli zwycięstwo, zyskując dwa miejsca w Senacie (i tym samym większość) oraz sześć w Izbie Reprezentantów. Stało się tak, choć zazwyczaj parta, której przedstawiciel pełni funkcję prezydenta, traci w trakcie jego kadencji miejsca w Kongresie na rzecz oponentów. Por. B. Woodward, Plan Ataku…, s. 177. 236 124 2. Motyw strachu po zamachach 11 września 2001 r. Zamachy z 11 września spowodowały w amerykańskim społeczeństwie nie tylko zrozumiałą wolę dokonania zemsty na sprawcach ataków, ale też równie zrozumiały w takich okolicznościach strach, że do podobnych zdarzeń może dojść także w przyszłości. Atak miał miejsce w samym centrum politycznym i gospodarczym Stanów Zjednoczonych. Zginęli w nim nie dyplomaci czy żołnierze, dla których ryzyko działalności jest wpisane w ich zawód – lecz zwykli ludzie, pracujący w World Trade Center, urzędnicy Pentagonu, wreszcie pasażerowie samolotów. Zagrożenie stało się namacalne i niepokojąco bliskie, tym bardziej, że bezpośrednio po zamachach z 11 września nieznany sprawca rozsyłał po Stanach Zjednoczonych przesyłki zwierające zarazki wąglika. Rząd amerykański także to powszechne uczucie strachu zdołał wykorzystać do realizacji własnych celów politycznych. Wspomniana wyżej seria listownych przesyłek z zarodnikami wąglika budziła podtrzymywane przez gremia rządowe skojarzenia z niewyjaśnioną do końca sprawą irackiej broni masowego biologicznej – Irak dysponował w latach 80-tych kilkunastoma tysiącami litrów wąglika, z których nie był w stanie się rozliczyć, a w 1998 r. zerwał wszelką współpracę z inspektorami rozbrojeniowymi. Powszechnie obawiano się, że Saddam może swoją broń masowego rażenia udostępnić terrorystom. Rząd świadomie podtrzymywał to uczucie strachu, roztaczając apokaliptyczne wizje terroryzmu z użyciem broni masowego rażenia – nie tylko biologicznej, ale też chemicznej i atomowej. Groźbę taką amerykański rząd uznał za największe zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego oraz sugerował podjęcie możliwie najbardziej zdecydowanych działań zapobiegawczych, posługując się wspominaną już zgrabną formułą retoryczną, że „nie można czekać na dymiący pistolet, który może przybrać postać grzyba atomowego nad Manhattanem”. Jednocześnie przybierała na sile kampania rządowa na rzecz wojny przeciwko Irakowi. Połączenie podtrzymywania strachu („instytucjonalizacji strachu”, jak trafnie ujął to Wojciech Michnik) przed terroryzmem, w tym w szczególności terroryzmem przy użyciu broni masowego rażenia, z oskarżeniami o jej posiadanie przez Saddama Husajna oraz sugerowaniem możliwości przekazania przez niego tej broni ugrupowaniom terrorystycznym – sprawiało, że pamiętające traumę 11 września społeczeństwo amerykańskie w pełni popierało ewentualne działania wymierzone w Irak. Mimo, że nie istniały dowody na związek Saddama Husajna z zamachami z 11 września, władze amerykańskie celowo budowały w amerykańskim społeczeństwie skojarzenie osoby Saddama z traumą tych zamachów. Odbywało się to na rozmaite sposoby – 125 sugerowano związki irackiego reżimu z al – Kaidą, sugerowano, że Saddam i al – Kaida to po prostu dwa różne oblicza jednego wroga („wojna ze złem”), nieustannie tajemniczo powtarzano, że USA mają odpowiednie dowody w postaci danych wywiadowczych, które ujawnią w odpowiednim czasie, lub po prostu, bez zbędnych wyjaśnień, zestawiano oskarżenia pod adresem Iraku z ciągłym przypominaniem 11 września, nie siląc się nawet na budowanie jakichkolwiek mniej lub bardziej logicznych konstrukcji. Liczyło się nieustanne powtarzanie, że Irak stanowi zagrożenie, że nie można czekać, aż zagrożenie zmaterializuje się tak, jak stało się to 11 września 2001 r. – aby wyrobić w amerykańskim społeczeństwie przyzwolenie na rozpoczęcie wojny, w której efektowne zwycięstwo mogło poprawić szanse wyborcze G.W. Busha w wyborach w 2004 r. W ten sposób Irak stał się ogólnoamerykańską obsesją i był postrzegany jako główne zagrożenie dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa oraz bezpieczeństwa samych Stanów Zjednoczonych239. Co jednak szczególnie interesujące, także pogarszanie się sytuacji w Iraku władze amerykańskie były w stanie wykorzystać dla potęgowania poczucia strachu i zwiększania własnych szans wyborczych. Wroga w ramach toczącej się „wojny z terroryzmem” zdefiniowano bardzo szeroko. Tak szeroko, że zachodziła de facto dowolność w jego uosabianiu, w definiowaniu potencjalnych celów ataku. Skoro wrogowie są tak liczni, potężni i obejmują zasięgiem swego działania cały świat, skoro nie można pozwolić im na ich działania, gdyż może się to skończyć kolejnym 11 września, o którym nieustannie przypominano – to wojna miała się przedłużać na nie dającą się zdefiniować przyszłość. W praktyce mogła być to wieczna wojna, gdyż zawsze można było w świecie znaleźć (albo wykreować) wroga, który będzie odpowiadał podanej definicji zagrożenia, kogoś, kto jest przedstawicielem sił zła, kolejnego spadkobiercę faszyzmu, komunizmu czy terroryzmu. Nic też nie stało na przeszkodzie zmianie definicji wroga – czynił to w krótkim czasie sam G.W. Bush i nie miał żadnych trudności ze zdobyciem akceptacji amerykańskiego społeczeństwa dla swych koncepcji. Wystarczyło nieustannie budować poczucie zagrożenia i przypominać, że tocząca się wojna będzie długa i wieloetapowa – oraz kreować Busha i jego administrację na „właściwych ludzi na właściwym miejscu”, w sposób bezkompromisowy walczących z wrogami Ameryki, czy szerzej, wrogami wolności (w końcu amerykańskie działania miały sankcję moralną, o czym będzie jeszcze mowa). 239 Por. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 48; K. Stefanek, op. cit., s. 121; W. Michnik, op. cit., s. 118. 126 Przybierające na sile ataki terrorystyczne w Iraku przedstawiano jako przykład słuszności takiego podejścia. Irak był według władz amerykańskich ważnym frontem w walce z terroryzmem. Podkreślano, że USA walczy z nimi w Iraku, by nie musieć walczyć na własnej ziemi. Ameryka znajdowała się zatem w środku wojny – zarówno tej irackiej, jak i szerszej, samoreplikującej się wojny ze światowym terroryzmem, z „osią zła”, czy po prostu – z siłami zła. Bush był kreowany na przywódcę prowadzącego wojnę w sposób bezkompromisowy, ale też kompetentny – nigdy nie przyznawał się do jakichkolwiek błędów popełnionych w Iraku, sytuację w tym kraju przedstawiał jako jeden z frontów wojny z terrorystami, stale powtarzał, że nie zejdzie z obranego kursu, nie ugnie się przed terrorystami itd. Tych, którzy go krytykowali za fundamentalne założenia prowadzonej przez niego polityki czy choćby za nieudolny sposób działania jego administracji – kreowano na osoby nielojalne, „nie grające w drużynie” (określenie popularne wśród członków administracji Busha) oraz zarzucano im brak patriotyzmu. W ten sposób powstawał obraz Busha – zdecydowanego, kompetentnego przywódcy, bezwzględnie walczącego o zapewnienie Amerykanom bezpieczeństwa w świecie, w którym zło jest wszechobecne i stale może się zmaterializować, zabierając bliskich Amerykanów na ich własnej ziemi. Strach podpowiadał poparcie dla tego, który pozował na osobę silną i zdeterminowaną, by ochronić Amerykanów. Nawet ewidentne błędy potrafił przedstawić jako sukcesy własnej administracji, idąc po prostu w zaparte – np. w czerwcu 2003 r., kiedy coraz bardziej wątpliwe stawało się istnienie irackiej broni masowego wobec jej poszukiwań nie przynoszących żadnych sukcesów – Bush powiedział że „jedno jest pewne: żadna siatka terrorystyczna nie otrzyma broni masowej zagłady od irackiego reżimu, ponieważ tego reżimu już nie ma”240. Nie trzeba było dowodzić, że Irak miał broń masowego rażenia, że miał jakiekolwiek związki z al – Kaidą czy zamachami z 11 września, że istniał choćby cień zagrożenia, że przekaże swoją domniemaną broń terrorystom. Bush miał niewątpliwy talent do przemawiania w prostych i oddziałujących na wyobraźnię słowach. Jednocześnie budował w swoim społeczeństwie poczucie zagrożenia oraz własny wizerunek tego, który z tym zagrożeniem walczy i odnosi sukcesy. Jak można było nie wybrać takiego przywódcy na drugą kadencję prezydencką? Operowanie przez władze strachem i legitymizacja tą drogą własnych działań doprowadziła do sytuacji, w której amerykańska demokracja uległa dość daleko idącej zmianie. Cały okres prezydentury Busha po 11 września 2001 r. charakteryzował się 240 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 55. 127 renacjonalizacją i militaryzacją polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Utajnione zostały sposoby podejmowania decyzji politycznych, w myśl rumsfeldowskiej koncepcji planowej niejasności. Tradycyjne swobody obywatelskie poprzez specjalne ustawy uchwalone po 11 września zostały ograniczone, w szczególności gwarancje sądowe i prawo do prywatności. Operowanie przez władze strachem sprzyjało akceptacji tych decyzji, choć były one niezwykle niebezpieczne dla amerykańskiego społeczeństwa. Patriotyczno – militarystyczna gorączka doprowadziła do znacznego osłabienia możliwości krytykowania w mediach działań władz. Media obawiały się bowiem posądzenia o brak patriotyzmu, o nielojalność wobec własnego, zaatakowanego narodu (argument wyjątkowo chętnie wykorzystywany przez administrację Busha, w myśl zasady „kto nie jest z nami, jest przeciwko nam”), ulegały także naciskom politycznym (reprezentowały określoną linię), korzystały z limitowanych przez rząd informacji (musiały je przedstawiać, gdyż innymi nie dysponowały – z uwagi na rządową politykę niejasności), lub po prostu były korumpowane przez rozmaite lobby, korzystające na prowadzonej przez rząd polityce. Język publicznej debaty został zastąpiony językiem propagandy, a retoryka władz przypominała połączenie Orwella z kaznodziejstwem. W sumie demokracji amerykańskiej wyrządzona została krzywda. Trudno powiedzieć, jak głęboka ta krzywda była i jak trwała się okaże241. 3. Mesjanizm społeczeństwa amerykańskiego Bush dokonał też jeszcze jednego, bardzo ważnego dla zbiorowej wyobraźni społeczeństwa amerykańskiego kroku – nadał toczonej walce sankcję moralną. Zarazem uprościł ją do tego stopnia, że stała się zrozumiała dla każdego Amerykanina, który mógł teraz opowiedzieć się za wojną, zachowując jednocześnie poczucie, że krok ten pozostanie w zgodzie z jego sumieniem. Naród amerykański oraz jego przywódcy tradycyjnie przekonani są o wyjątkowości Ameryki, o pełnionej przez nią misji dziejowej, polegającej na konieczności obrony i promocji wolności w skali świata. „Amerykanie czują się moralnie zobowiązani do walki ze złem i obrony słabszych, co wynika z tradycji protestanckiej i głębokiego przywiązania do podstawowych wartości, takich jak: wolność, poszanowanie praw jednostki itp”242. Pamiętajmy o słowach Roberta Kaplana – Amerykanie potrafią prowadzić tylko krucjaty, wojny, w których mają poczucie, że są przedstawicielami uniwersalnych sił dobra. 241 242 R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 302-303. A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 230. 128 Nie inaczej miało być w przypadku wojny z Irakiem. Zgodnie z wypowiedziami członków administracji, w które społeczeństwo amerykańskie w większości wierzyło, wojna z Irakiem miała być wojną o pokój i wojną ze złem – bezinteresowną krucjatą (choć akurat tego słowa starano się unikać, mimo, że trafnie oddaje istotę rzeczy) sił dobra (Stanów Zjednoczonych i tych, którzy się za nimi bezwarunkowo opowiedzieli) przeciwko siłom ciemności, będącym kolejnym wcieleniem faszyzmu i komunizmu. Stworzenie koncepcji „wojny ze złem” wynikało nie tylko z przekonań i dychotomicznego postrzegania świata przez G.W. Busha – był to też znakomity ruch polityczny, szyty na miarę amerykańskiego społeczeństwa, które, przywiązane do idei wolności, jest w stanie zaakceptować tylko taką wojnę, która zostanie odpowiednio przedstawiona jako krucjata przeciwko siłom zła, prowadzona altruistycznie w celu zapewnienia dalekiemu narodowi wolności, czyli demokracji. Powołanie się na wolę demokratyzacji Iraku było znakomitym posunięciem politycznym, pozwalającym maskować inne motywy działania amerykańskiej administracji, jak również zapewnić sobie poparcie amerykańskiego społeczeństwa. Polityka amerykańska zyskiwała w ten sposób legitymację i ogromną swobodę działania – dzięki umiejętnej propagandzie, działając pod sztandarami dobra, wolności i demokracji dało się opinii publicznej „sprzedać” każdy ruch polityczny. Jak pisał Andrzej Jonas, „dla europejskiego i amerykańskiego społeczeństwa nie ma lepszego słowa niż demokracja, żeby uzasadnić kosztowne, bolesne, pociągające wiele ofiar i mające perspektywę bardzo trudną i oddaloną działania”243. W tej sytuacji nieważny stał się fakt braku związku między wojną z Saddamem a „wojną z terroryzmem”, liczyła się walka w słusznej sprawie. Ułatwiono też Amerykanom postrzeganie prawdziwych przyjaciół – „kto nie jest z nami, jest przeciwko nam”, jak Bush sam zadeklarował. Dzięki powszechnej w amerykańskim społeczeństwie wierze w szczególną misję moralną Stanów Zjednoczonych w świecie oraz dzięki stosowaniu umiejętnej retoryki przez władze, udało się administracji G.W. Busha przekonać Amerykanów (oraz najprawdopodobniej samą siebie) do prowadzenia imperialnej polityki, nie mającej związku ze zwalczaniem rzeczywistych zagrożeń, przy jednoczesnym zachowaniu zbiorowego czystego sumienia. Bush nie tylko miał poczucie spełnionej przez siebie misji – on sprawił, że Amerykanie poczuli się szczęśliwi, gdyż wierzyli, że atakując Irak ich kraj dokonał czegoś dobrego. W ten sposób doszło do zjednoczenia 243 K. Stefanek, op. cit., s. 137. Por. Ibidem, s. 178. 129 amerykańskiego społeczeństwa z jego przywódcą, czego wyraz stanowiły zwycięskie dla Busha, mimo narastających już problemów w Iraku, wybory w 2004 r. Z czasem jednak Amerykanie budzili się z tego mesjanistycznego złudzenia – Bush odchodził ze stanowiska w 2009 r. z rekordowo niskim poparciem społecznym. Pytanie tylko – czy społeczeństwo amerykańskie zdaje sobie sprawę, że jest współwinne całemu złu, jakie wydarzyło się za kadencji Busha, dając na nie przyzwolenie? Czy obecna niepopularność Busha jest wprost proporcjonalna do poczucia własnej odpowiedzialności za to, co się stało? Czy jedynym wnioskiem, jaki społeczeństwo amerykańskie wyciągnęło z lat kadencji poprzedniego prezydenta nie jest jedynie poczucie, że Amerykanie zostali oszukani? Tylko czy naprawdę zostali oszukani, czy może raczej wojna z Irakiem była tylko wynikiem tkwiącego w amerykańskim społeczeństwie głębokiego poczucia moralnej wyższości wobec reszty świata, przekonania o własnej doskonałości, uniemożliwiającego odróżnienie czynienia dobra od zwykłego imperializmu244? Są to ważne pytania, na które Amerykanie powinni sami sobie odpowiedzieć. Zło nie przyszło wraz z Bushem, symptomy tego, co się miało wydarzyć, pojawiły się już za kadencji Clintona, kiedy w kontekście Kosowa miała miejsce podobna gorączka wojenna, co w przededniu wojny z Irakiem. Wtedy również moralne poczucie wyższości uniemożliwiało Amerykanom widzenie spraw takimi, jakimi były w istocie. W efekcie popierali wówczas „interwencję humanitarną”, która była prowadzona mimo braku rzeczywistej katastrofy humanitarnej, wbrew prawu międzynarodowemu, w sposób powodujący znaczną liczbę ofiar i zniszczenia większe, niż Jugosławia doznała w trakcie II wojny światowej oraz przy wykorzystaniu broni, których użycia nie można pogodzić z humanitarnymi motywami interwencji (bomby kasetowe, bomby fosforowe, bomby ze zubożonym uranem). Fałszywe przesłanki, brak pomysłu na polityczne rozwiązanie sytuacji po wojnie, złamanie prawa międzynarodowego, niehumanitarny sposób prowadzenia wojny motywowanej szczytnymi intencjami, połączone z wysokim poparciem amerykańskiego społeczeństwa i przekonaniem o moralnej słuszności wojny – wszystko to wystąpiło zarówno w wojnie przeciwko Federacyjnej Republice Jugosławii w 1999 r., jak i przeciwko Irakowi w 2003 r.245. Z jedną wszakże różnicą – po wojnie z Irakiem ostatecznie nastąpiła w społeczeństwie amerykańskim pewna krytyczna refleksja na temat tej wojny, co po wojnie 244 Por. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 42. Nawet kwestia nazywania wojen w sposób nieodpowiadający rzeczywistości została powtórzona w obu konfliktach – w 1999 r. mówiono o „wojnie w Kosowie” (choć była to wojna z Federacyjną Republiką Jugosławii, toczona na całym jej terytorium), w 2003 r. zaś o „wojnie w Iraku” (toczonej przeciwko państwu irackiemu). 245 130 w 1999 r. nigdy nie miało miejsca. Daje to pewną nadzieję na rozliczenie się amerykańskiego społeczeństwa z czynnikami, które umożliwiają ich państwu prowadzenie w istocie imperialnej polityki pod hasłami o moralności. Bez tego zło znane z czasów Busha powróci już w niedługim czasie. 4. Mechanizm amerykańskiej propagandy Dla realizacji celów politycznych amerykańskiej administracji w warunkach państwa demokratycznego konieczne było stworzenie odpowiednich mechanizmów propagandy. Intelektualne zaplecze dla niej stanowiły koncepcje Donalda Rumsfelda, sprowadzające się do planowanej nieprzejrzystości własnych działań. Strona rządowa była niechętna publikowaniu jakichkolwiek uzasadnień czy wyjaśnień prowadzonej przez siebie polityki. Przy okazji dyskusji nad informowaniem społeczeństwa na temat przygotowań do wojny z Afganistanem, Rumsfeld stwierdził: „Czy potrzebna jest biała księga? (…) Może to stworzyć niebezpieczny precedens. Załóżmy, że powstałaby konieczność przeprowadzenia ataku prewencyjnego przeciwko terrorystom albo jakiemuś państwu popierającemu terroryzm. Opinia publiczna będzie się spodziewać kolejnej białej księgi. A to może się okazać niemożliwe. Decyzje o akcji wojskowej często trzeba podejmować na podstawie przesłanek, które w sądzie mogą nie wystarczyć do wyroku skazującego”246. Jak zatem widać, także kwestię braku jawności procesu decyzyjnego podciągnięto pod „wojnę z terroryzmem”. Tymczasem cała sprawa sprowadzała się tak naprawdę do stworzenia warunków, w których możliwe stało się zastąpienie rzeczowej argumentacji – propagandą. Atmosfera niepewności, niedopowiedzeń i niejasności tworzyła dla tej ostatniej szczególnie żyzne pole. To strona rządowa sprawowała pełną kontrolę nad informacjami, które mogła według własnego uznania dawkować mediom, manipulować nimi, osiągając przy tym własne cele polityczne. To Pentagon określał zasady gry – zasady, które wolne media musiały przyjmować, jeśli chciały podawać swoim widzom jakiekolwiek informacje. Należy przy tym zauważyć, że propaganda w równym stopniu miała kształtować amerykańskie społeczeństwo, jak i samych dziennikarzy, którzy poddali się jej wyjątkowo łatwo, prowadząc regularną kampanię informacyjną na rzecz wojny. Jest to szerszy problem współczesnych mediów informacyjnych – konkurując z innymi stacjami i starając się zapełnić czas antenowy atrakcyjnymi wiadomościami, bardzo chętnie podają informacje o wszelkich zagrożeniach (rzeczywistych, pozornych lub zwyczajnie zmyślonych), tworząc 246 K. Stefanek, op. cit., s. 129. 131 atmosferę wszechobecności tych zagrożeń i fałszywy obraz świata pełnego niebezpieczeństw. Znacznie ułatwiało to amerykańskiej administracji forsowanie preferowanych przez nią rozwiązań. Skoro świat wydaje się tak chaotyczny i tak trudny do zrozumienia, siłą rzeczy łatwiej akceptowany jest punkt widzenia tych, którzy dysponują największą siłą przekonywania – z uwagi na posiadany potencjał oraz możliwości propagandowe. Później, opierając się na jednostronnych, rządowych danych, informacjach i ocenach, media tworzyły triumfalistyczny obraz wojny, postrzeganej jako spektakularny pokaz amerykańskiej potęgi. Obraz pola walki był septyczny, emocjonowano się możliwościami precyzyjnych, nowoczesnych pocisków samosterujących, tworząc iluzję wojny bez krwi. Armia amerykańska starannie odcięła rejony walk od dziennikarzy i sama określała zasady, na jakich byli oni w ten rejon dopuszczani, dokładnie dbając, by dziennikarze zobaczyli dokładnie to, co armia chciała, by zobaczyli. W ten sposób to Pentagon i armia kreowały rzeczywistość, a dziennikarze relacjonowali tę kreację, nie zaś prawdziwy stan rzeczy247. Powstawało w ten sposób zjawisko niezdrowej fascynacji amerykańskich mediów i kształtowanego przez nie społeczeństwa wojną, która nie jawiła się jako rozlew krwi, lecz jako demonstracja amerykańskiej potęgi. W obrazie tym gdzieś umykała tragedia samych Irakijczyków. Wszystko to natomiast sprawiało, że łatwo dawało się przekonać co do zasadności wojny amerykańskie społeczeństwo. Dopiero po wielu miesiącach ta bańka militaryzmu pękła, czego najlepszym chyba wyrazem stały się zdjęcia, przedstawiające amerykańskich żołnierzy, torturujących Irakijczyków w bagdadzkim więzieniu Abu Ghraib. 5. Wojna z Irakiem a inne kwestie, mogące wpływać na szanse wyborcze G.W. Busha George W. Bush objął urząd prezydenta w 2001 r. po wielu miesiącach sporów sądowych i dzięki minimalnej przewadze głosów na Florydzie, która zapewniła mu większość w kolegium elektorskim. W skali kraju Bush uzyskał mniej głosów, niż jego demokratyczny rywal, ustępujący wiceprezydent Al Gore. Mandat społeczny prezydenta Busha nie był zatem najmocniejszy, podobnie jak początkowo poparcie dla sposobu sprawowania przez niego urzędu. Wszystko zmieniło się po atakach 11 września 2001 r. Bush ukazał się wówczas Amerykanom jako silny przywódca, mówiący to, co powinien był w takiej sytuacji powiedzieć, oraz podejmujący radykalne kroki w celu ukarania winnych i zapewnienia Ameryce bezpieczeństwa. Poparcie dla niego wzrosło do rekordowych poziomów. Należy pamiętać, że poparcie to miało swe podstawy w strachu i instynktownym 247 Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 356; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 274-275, 287, 304. 132 skupianiu się Amerykanów wokół silnego, jak go postrzegano, przywódcy. Poparcie to rodziło dwojakie implikacje – skłaniało do podtrzymywania poczucia strachu i deklaracji, że Ameryka znajduje się w stanie wojny, w celu umacniania rzeczonego poparcia (co sprzyjało decyzji o podjęciu wojny z Irakiem i o czym była mowa wyżej), jak również dawało ogromne pole do forsowania realizacji celów politycznych (przede wszystkim imperialnych koncepcji neokonserwatystwów), które z wojną z terroryzmem nie miały wiele wspólnego. Popularność Busha oraz zaufanie, jakim cieszył się w amerykańskim społeczeństwie dawało jego polityce legitymację społeczną oraz wyciszało krytykę248. Wojna z Irakiem mogła wzmocnić poparcie dla prezydenta ze strony różnych grup amerykańskiego społeczeństwa i różnych lobby. Na pewno leżała w interesie lobby zbrojeniowego. Była także niezwykle korzystna z punktu widzenia strategicznych interesów Izraela. Na decyzję o rozpoczęciu wojny wpływ mogły mieć działania niezwykle wpływowego w Waszyngtonie lobby żydowskiego, ściśle powiązanego z neokonserwatywnym zapleczem amerykańskiej administracji. Na sytuację można jednak spojrzeć od drugiej strony – realizując interesy państwa Izrael, administracja Busha zwiększała swoje szanse na pozyskanie głosów Amerykanów pochodzenia żydowskiego, którzy tradycyjnie skłaniali się raczej w stronę demokratów. Najprawdopodobniej zachodziło tu sprzężenie zwrotne i oba te czynniki miały znaczenie – zarówno rzeczywiste wpływy lobby żydowskiego, jak i próby pozyskania poparcia żydowskiego elektoratu przez republikańską administrację249. Szykując się do wojny z Irakiem zakładano, iż będzie to wojna szybka i zwycięska, a siły w nią zaangażowane będą stosunkowo niewielkie, zaś w okresie stabilizacji pokonfliktowej – jeszcze mniejsze. Podejście takie miało też swój wymiar wewnątrzpolityczny. Amerykańskie społeczeństwo od czasu wojny w Wietnamie jest wyczulone na angażowanie wojsk USA w przedłużające się konflikty oraz wysyłanie zbyt dużej liczby żołnierzy w rejon walk. Fakt, że w planowaną wojnę z Irakiem miało być zaangażowanych stosunkowo niewielu żołnierzy sprawiał, że wojna ta była łatwiejsza do akceptacji dla Amerykanów. Strach przed utratą ich poparcia był też jednym z tych czynników, które sprawiały, że Bush trwał w swojej koncepcji zaangażowania niewielkich wojsk nawet wobec pogarszającej się sytuacji w Iraku, kiedy wysłanie dodatkowych oddziałów mogło wydatnie poprawić sytuacje bezpieczeństwa w okupywanym kraju. W efekcie Irak rzeczywiście przekształcił się w „drugi Wietnam” - krwawy i przedłużający 248 249 Por. W. Michnik, op. cit., s. 125. T. Wyszyński, op. cit., s. 50; T. Gabiś, op. cit., s. 28-29. 133 się konflikt, ostatecznie angażujący znacznie większą liczbę żołnierzy, niż zakładano (dodatkowe oddziały w końcu wysłano, ale był to krok znacznie spóźniony). Miało to fatalne konsekwencje polityczne dla republikanów, a administracja Busha odchodziła ze sceny politycznej w 2009 r. z rekordowo niskim poparciem społecznym. Na zakończenie niniejszych rozważań warto poruszyć jeszcze jedną kwestię. Administracja G.W. Busha przewidywała, że wojna z Irakiem doprowadzi do poprawy koniunktury w Stanach Zjednoczonych ze względu na wzrost dochodów amerykańskich firm, związany z wydatkami rządowymi na cele wojenne i zaopatrzenie wojsk, jak również z kontraktami na odbudowę Iraku i eksploatacje tamtejszych złóż ropy naftowej. Mogło rodzić to poważne implikacje polityczne, szczególnie w przypadku G.W. Busha. Należy pamiętać, że George Bush senior przegrał wybory prezydenckie w 1992 r. przede wszystkim z powodu słabej kondycji amerykańskiej gospodarki. Wobec nieumiejętności poradzenia sobie z recesją Amerykanie nie wybrali Busha seniora na kolejną kadencję, choć odniósł on niepodważalne sukcesy w polityce zagranicznej. Jego syn na pewno pamiętał o tej lekcji i starał się z niej wyciągnąć odpowiednie wnioski. Początek rządów G.W. Busha zbiegł się ze spowolnieniem gospodarczym w USA, czego nie były w stanie zmienić kolejne cięcia podatkowe, będące podstawą programu gospodarczego prezydenta. Skoro wojna mogła mieć poważny wpływ na polepszenie sytuacji gospodarczej w USA, a jednocześnie odbudowa Iraku miała, jak zakładano, być finansowana przede wszystkim z dochodów ze sprzedaży irackiej ropy naftowej, co pozwoliłoby uniknąć wysokich wydatków z amerykańskiego budżetu i umożliwić w ten sposób dalsze redukcje podatkowe – to ostateczny rezultat mógł być bardzo korzystny politycznie dla amerykańskiego prezydenta, zwiększając jego szanse wyborcze w 2004 r. Co więcej, zakładano, że dzięki wzrostowi wydobycia ropy naftowej w Iraku spadną ceny tego surowca na światowych rynkach, a uzależniona od niego amerykańska gospodarka stanie się bardziej konkurencyjna. W tym miejscu warto przypomnieć, że tuż przed wyborami saudyjscy przyjaciele Busha podjęli decyzję o wzroście własnego wydobycia w celu spowodowania spadku cen ropy naftowej i zwiększenia w ten sposób szans wyborczych prezydenta na reelekcję250. Sytuacja na Bliskim Wschodzie, poziom wydobycia ropy naftowej, sytuacja gospodarcza w USA i polityka amerykańskiej administracji są ze sobą blisko powiązane i bez wątpienia wojna z Irakiem musiała także w tym kontekście rodzić poważne konsekwencje wewnątrzpolityczne w Stanach Zjednoczonych. 250 R. Stefanicki, op. cit. 134 VI. Uwarunkowania regionalne amerykańskiej polityki wobec Iraku „Pewnego popołudnia chłopcy wpadli w zachwyt na widok latającego dywanu, który przemknął na poziomie okna laboratorium, niosąc w powietrzu sterującego nim Cygana i kilkoro dzieci ze wsi, które wesoło machały do nich rękami. Josè Arcadio Buendia ani spojrzał na to. Niech się bawią, nie zwracajcie na nich uwagi – powiedział. – My będziemy lepiej latać od nich przy pomocy środków bardziej naukowych niż ta nędzna kapa na łóżko.” - Gabriel Garcia Marquez, Sto lat samotności251 Zmiana irackiego reżimu i demokratyczna przebudowa Iraku miała w intencji Waszyngtonu wywołać poważne konsekwencje w regionie bliskowschodnim. Poprawić miała się w nim sytuacja bezpieczeństwa i to w wielu wymiarach. Miało dojść do umocnienia wpływów amerykańskich oraz pozycji przyjaciół Ameryki. Inne wrogie państwa w regionie miały zostać zastraszone i osłabione. Wojna ta miała też mieć duży wpływ na rozwój demokracji w regionie, co z kolei miało wpłynąć pozytywnie na jego konfliktogenną naturę. Idealizm mieszał się tu z geopolityką, a oczekiwania były ogromne. W niniejszym rozdziale przyjrzymy się uwarunkowaniom regionalnym polityki administracji Busha wobec Iraku, mającym znaczny wpływ na możliwości osiągnięcia wyżej wskazanych celów. 1. Znaczenie regionu i polityka USA wobec Bliskiego Wschodu Wyjątkowe znaczenie Bliskiego Wschodu wynika przede wszystkim z występujących w nim bogactw naturalnych. To przede wszystkim dzięki ropie naftowej region ten wzbudza tak duże zainteresowanie mocarstw252. W rejonie tym występuje 48,4% światowych złóż, a udział w całości światowego wydobycia wynosi 32,5%253. Co więcej, ze względu na niezwykle korzystne warunki geologiczne możliwości i koszty wydobycia bliskowschodniej ropy naftowej są najkorzystniejsze na świecie254. Ropa bliskowschodnia nie tylko jest strategicznie ważnym elementem bilansu energetycznego wielu państw, ale też wywiera decydujący wpływ na kształtowanie się cen tego paliwa na rynkach 251 Gabriel Garcia Marquez, Sto lat samotności, przekł. G. Grudzińska, K. Wojciechowska, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1979. 252 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 865. 253 Statistical Review of World Energy 2012, BP, s. 6, 8; raport dostępny pod adresem: http://www.bp.com/content/dam/bp/pdf/statistical-review/statistical_review_of_world_energy_2013.pdf. 254 M. Skarżyński, Globalne bezpieczeństwo naftowe w XXI wieku, w: „Rocznik Bezpieczeństwa Międzynarodowego 2006”, Instytut Stosunków Międzynarodowych Dolnośląskiej Szkoły Wyższej TWP we Wrocławiu, Wrocław 2006, s. 103-104. 135 światowych. Szczególnie ten drugi element ma istotne znaczenie dla Stanów Zjednoczonych, realizujących politykę niezależności energetycznej od Bliskiego Wschodu. Są to główne determinanty aktywnej roli w regionie Stanów Zjednoczonych, największego światowego konsumenta ropy naftowej. Formułowanie bliskowschodniej polityki Stanów Zjednoczonych wiązało się ze stopniowym wycofywaniem się Wielkiej Brytanii z tego regionu po II wojnie światowej (w szczególności po wojnie sueskiej w 1956 r.) oraz zastępowaniem wpływów brytyjskich wpływami amerykańskimi. Już w 1945 r. USA rozpoczęły politykę wspierania Arabii Saudyjskiej, co miało stać się gwarancją bezpieczeństwa interesów działających na Bliskim Wschodzie spółek naftowych, a stopniowo także stabilności bliskowschodnich dostaw ropy naftowej, mających coraz większe (choć aż do lat 70-tych, ze względu na wysoki poziom własnego wydobycia, nie decydujące) znaczenie dla bilansu energetycznego USA255. Region ten szybko stał się też polem zimnowojennej rywalizacji – Stany Zjednoczone angażowały się w nim, by nie dopuścić do wzrostu wpływów bloku wschodniego. Bliskowschodnie złoża ropy naftowej miały wówczas znacznie większe znaczenie dla państw europejskich niż dla samych Stanów Zjednoczonych, przeto polityka zapewniania stabilności dostaw z tego rejonu była elementem wsparcia europejskich sojuszników. Po II wojnie światowej w krajach arabskich coraz większe znaczenie zyskuje idea panarabizmu – nacjonalistycznej ideologii, zakładającej jedność wszystkich arabskich wyznawców islamu. Początkowo ideologia ta była zręcznie wykorzystywana przez USA i Wielką Brytanię, które uczyniły z niej instrument zimnowojennej rywalizacji. Pod ich wpływem w 1955 r. powstaje Pakt Bagdadzki, skupiający Irak, Turcję, Pakistan, Iran i Wielką Brytanię. W odpowiedzi na powstanie w 1958 r. Zjednoczonej Republiki Arabskiej realizującej ideę panarabizmu połączoną z socjalizmem, pod wpływem USA powstaje konkurencyjny ośrodek arabskiej integracji - Arabskie Państwo Federalne, utworzone przez Irak i Jordanię, które wzywa pozostałe państwa arabskie do zjednoczenia się obok Zachodu przeciwko wpływom państw socjalistycznych. Oba państwa szybko się załamały – pierwsze w 1961 r., zaś drugie, prozachodnie, już w pięć miesięcy od swego powstania, kiedy to w Iraku władzę przejęły siły ciążące ku państwom socjalistycznym256. Stopniowo jednak nadrzędnym celem polityki USA na Bliskim Wschodzie stało się zapewnienie bezpieczeństwa źródeł wydobycia oraz dostaw ropy naftowej, podstawowego 255 K. Pronińska, Konflikty surowcowe w stosunkach międzynarodowych, „Sprawy Międzynarodowe” nr 3/2005, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2005, s. 32. 256 K. Korzeniewski, op. cit., s. 50-51, 59. 136 surowca w bilansie energetycznym tego państwa. Znaczenie ropy naftowej dla USA polega nie tylko na jej bezpośrednich dostawach (Stany Zjednoczone od dość dawna dążą – z sukcesami – do uwolnienia się od zależności od bliskowschodniej ropy naftowej), ale też na wpływie sytuacji w tym rejonie – posiadającym największe zasoby ropy naftowej na świecie – na ruchy cen paliw na światowych rynkach, co ma bezpośredni wpływ na sytuację gospodarczą w USA. Nawet zatem niezależność od dostaw bliskowschodniej ropy naftowej nie sprawiała, że USA stawały się niezależne od wpływu, jaki dostawy te wywierają na światową gospodarkę. Stany Zjednoczone traktowały niezakłócony dostęp do bliskowschodnich źródeł ropy naftowej jako swój żywotny interes 257. Bliski Wschód Źródło: Strona internetowa Uniwersytetu Teksasu w Austin 258 Realizując nadrzędny cel zapewnienia stabilności dostaw, Stany Zjednoczone od lat 70-tych XX w. podejmowały aktywne działania zmierzające do ustabilizowania sytuacji politycznej w regionie oraz zachowania w nim równowagi sił. W tym celu USA zwalczały 257 Ibidem, s. 59; M.A. Piotrowski, op. cit., s. 398. The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection, http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/txu-oclc-192062619-middle_east_pol_2008.jpg. 258 137 wpływy sowieckie w Egipcie, Syrii, Jemenie i Iraku, opierały się na sojuszu z Arabią Saudyjską i Iranem Pahlaviego oraz wspierały panujących w nich monarchów, a po obaleniu szaha i przejęciu władzy w Iranie przez fundamentalistów – powstrzymywały i zwalczały wpływy państwa ajatollahów259. Po podpisaniu pokoju w Camp David Stany Zjednoczone dbały też o dobre stosunki z Egiptem, a później także z Jordanią, udzielając im znaczącej pomocy wojskowej. Realizowano także długoterminową politykę wspierania Kuwejtu – niewielkiego państwa o ogromnych złożach ropy naftowej – w celu niedopuszczenia do nadmiernego wzmocnienia któregoś z głównych producentów ropy naftowej w regionie260. Elementem realizacji tej polityki jest też utrzymywanie zdolności do interwencji w razie destabilizacji w regionie, co stanowiłoby istotne zagrożenie dla stabilności dostaw bliskowschodniej ropy naftowej oraz cen surowca na światowych rynkach261. Polityka znalazła swój wyraz w tzw. doktrynie Cartera z 1979 r., powstałej pod wpływem rewolucji irańskiej oraz inwazji ZSRR na Afganistan. Carter stwierdził, że USA są gotowe do reakcji wojskowej w przypadku zagrożenia dla eksportu ropy naftowej z Zatoki Perskiej. W tym celu powołano także specjalne Siły Szybkiego Reagowania, które w razie potrzeby miały interweniować na Bliskim Wschodzie – oznaczało to obecność wojskową USA w regionie, choć nadal nie miała ona charakteru stałego, lecz potencjalny262. Doktryna ta do dziś zachowuje swą aktualność, co widać w polityce Stanów Zjednoczonych wobec regionu. W tym kontekście należy rozpatrywać zaangażowanie floty wojennej USA w ochronę tankowców w czasie wojny iracko – irańskiej (1980 – 1988), poczynając od 1984 r., zaangażowanie w ochronę Arabii Saudyjskiej przed ewentualnym atakiem Iraku (poczynając od 1990 r.) oraz dowództwo nad międzynarodową operacją „Pustynna Burza”, która w 1991 r. wyzwoliła Kuwejt. Po wojnie w Zatoce siły zbrojne Stanów Zjednoczonych rozpoczęły swą bezpośrednią obecność w regionie, tworząc bazy w zaprzyjaźnionych państwach rejonu a od 2003 r. w Iraku Zatoki 263 Perskiej, przede wszystkim w Arabii Saudyjskiej, . Administracja Clintona oparła swą regionalną strategię na koncepcji „podwójnego powstrzymywania” – wymierzonego zarówno w Irak, jak i w Iran, w oparciu o sojusz i wspieranie Arabii Saudyjskiej tak, aby mogła równoważyć siłę obu tych państw. W latach 259 M.A. Piotrowski, op. cit., 396. K. Korzeniewski, op. cit., s. 59-61. 261 K. Pronińska, op. cit., s. 33. 262 M.A. Piotrowski, op. cit., s. 396-397. 263 M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 132, 135-141. 260 138 90-tych ukształtował się w Stanach Zjednoczonych konsensus w sprawie interesów amerykańskich na Bliskim Wschodzie. Za istotne uznano powodzenie bliskowschodniego procesu pokojowego, bezpieczeństwo eksportu ropy naftowej z rejonu Zatoki Perskiej, zapobieganie dominacji w tym rejonie regionalnego lub zewnętrznego hegemona, zwalczanie proliferacji broni masowego oraz fundamentalizmu i terroryzmu islamskiego264. Poza wszystkimi wymienionymi wcześniej działaniami służącymi stabilizacji i zachowaniu regionalnej równowagi sił w celu zapewnienia stabilnych dostaw bliskowschodniej ropy naftowej, USA prowadziły też niezmienną politykę wspierania Izraela. Stany Zjednoczone aktywnie wspomagały Izrael w jego wojnach, szczególnie w wojnie 1973 r., oraz udzielają mu co roku miliardów dolarów pomocy wojskowej i gospodarczej. Polityka wspierania Izraela jest wręcz nadrzędna wobec zapewnienia bezpieczeństwa dostaw bliskowschodniej ropy naftowej – USA są gotowe na pogorszenie swych stosunków z arabskimi państwami regionu w imię wspierania Izraela. Przykładem tego jest sytuacja z 1973 r., kiedy to z powodu proizraelskiej polityki USA i innych państw zachodnich kraje OPEC drastycznie ograniczyły wydobycie i wstrzymały eksport do niektórych państw (w tym USA), co doprowadziło do globalnego kryzysu naftowego. Także zamachy z 11 września motywowane były m.in. sprzeciwem wobec amerykańskiej polityki wobec konfliktu bliskowschodniego. Innym przykładem jest stopniowe pogarszanie się stosunków z drugim, obok Izraela, najważniejszym partnerem regionalnym, Arabią Saudyjską, z powodu pasywnej polityki USA wobec agresywnych działań Izraela w Autonomii Palestyńskiej. Kolejnym priorytetem amerykańskiej polityki w regionie jest rozwijanie wymiany gospodarczej, umożliwiającej ściąganie z rynków krajów arabskich nadwyżek petrodolarów. Ze względu na import ropy naftowej USA od lat notują ogromny deficyt handlowy z państwami regionu i dążą do zmiany tej sytuacji265. Po atakach 11 września polityka bliskowschodnia USA została uzupełniona o kolejne priorytety. Najważniejszym z nich stała się walka z terroryzmem i państwami wspierającymi terroryzm, polegająca na działaniach wywiadowczych, bezpośrednich akcjach militarnych oraz wspieraniu zaprzyjaźnionych państw w ich walce z terroryzmem (przejawiało się to m.in. w jeszcze bardziej zdecydowanym wsparciu działań Izraela w Palestynie). Większy nacisk położono też na promowanie demokracji w regionie, co miało być remedium na rosnące wpływy fundamentalizmu. USA zadeklarowały też wolę zwalczania dyktatur, stanowiących wg Stanów zagrożenie dla regionalnego i światowego pokoju. Dużego 264 265 M.A. Piotrowski, op. cit., s. 398. K. Korzeniewski, op. cit., s. 60; M.A. Piotrowski, op. cit., s. 398; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 281. 139 znaczenia nabrało też przeciwdziałanie proliferacji broni masowego rażenia. Dwa spośród państw regionu – Irak i Iran – zostały zaliczone przez G.W. Busha do tzw. „osi zła”, co oznaczało podejmowanie zdecydowanych działań na rzecz zmiany ich polityki, a najlepiej zmiany ich rządów. Jednocześnie Stany Zjednoczone zaczęły realizować jeszcze bardziej zdecydowaną niż w przeszłości politykę niezależności energetycznej od bliskowschodnich złóż ropy naftowej. W 2006 r. G.W. Bush ogłosił plan redukcji importu ropy naftowej z tego regionu o 70%. Jednocześnie, z uwagi na wpływ regionu na kształtowanie się cen ropy naftowej na światowych rynkach, Stany Zjednoczone prowadzą politykę zachęcania państw tego obszaru do maksymalizacji wydobycia i eksportu ropy naftowej. Podstawowym narzędziem realizacji amerykańskich interesów w regionie stała się siła militarna. USA opierały się na obecności militarnej w regionie oraz bezpośrednim używaniu siły. Działania podejmowane w zakresie dyplomacji czy środków ekonomicznych nie były prowadzone konsekwentnie – zafascynowana własną siłą militarną administracja amerykańska zdawała się je lekceważyć266. Należy stwierdzić, że USA prowadzą dość dwuznaczną politykę regionalną, polegającą na wspieraniu autorytarnych, lecz zaprzyjaźnionych reżimów z jednej strony, oraz podejmowaniu działań w celu obalenia reżimów nieprzyjacielskich pod hasłami łamania praw człowieka z drugiej. Symbolem polityki podwójnych standardów jest stosunek wobec dwóch wielkich eksporterów ropy naftowej – przymykanie oczu na łamanie praw człowieka i brak demokracji w sojuszniczej Arabii Saudyjskiej oraz potępianie i zaliczenie do tzw. „osi zła” Iranu, państwa prowadzącego od rewolucji 1979 r. politykę sprzeczną z interesami amerykańskimi, w którym jednak sytuacja odnośnie demokracji i praw człowieka jest lepsza, niż w Arabii Saudyjskiej. Starając się odgrywać rolę regionalnego arbitra USA jednocześnie mocno występowały po stronie Izraela w jego konflikcie z Palestyńczykami. Amerykanie zdecydowanie angażowali się w sprawy regionalne jedynie wówczas, gdy zagrożone były ich interesy ekonomiczne w postaci stabilnych dostaw bliskowschodniej ropy, wywierających decydujący wpływ na ceny paliw na rynkach światowych. Zaangażowanie USA w ochronę tankowców w czasie wojny iracko – irańskiej czy zdecydowane działania w celu wyzwolenia Kuwejtu w trakcie wojny w Zatoce tezę tę potwierdzają. Z tych powodów polityce USA w regionie brak jest wiarygodności267. Należy także zwrócić uwagę na inną cechę bliskowschodniej polityki USA, jaką jest jej niespójność. Jest ona powodowana problemami koordynacji w ramach samej administracji 266 267 M.A. Piotrowski, op. cit., s. 401-402, 405, 407; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860-861. K. Korzeniewski, op. cit., s. 59-61; M.A. Piotrowski, op. cit., s. 403. 140 amerykańskiej – często oddzielną politykę formułuje Departament Stanu, zaś własną „dyplomację energetyczną” prowadzi Departament Energii. Przede wszystkim jednak sprawę komplikuje fakt, że często zupełnie niezależne wobec polityki rządu działania prowadzą na Bliskim Wschodzie wielkie koncerny amerykańskie, przede wszystkim naftowe. Sytuacja taka była widoczna już w I połowie XX wieku. Co więcej, zaangażowane w regionie koncerny oczekują od rządu politycznej ochrony swych działań – i przeważnie ją otrzymują. Podmioty te wywierają także ogromny wpływ na samo formułowanie polityki amerykańskiej poprzez istnienie powiązań z czołowymi politykami i siłę oddziaływania własnych lobby. Było to szczególnie widoczne w odniesieniu do administracji G.W. Busha, ściśle powiązanej z koncernami naftowymi268. Obecne problemy związane ze stabilizacją Iraku, programem atomowym Iranu i zwalczaniem terroryzmu, interesy ekonomiczne związane przede wszystkim z bliskowschodnimi złożami ropy naftowej i tradycyjny sojusz z Izraelem sprawiają, że nie można się spodziewać wycofania się Stanów Zjednoczonych z militarnej i politycznej obecności na Bliskim Wschodzie. Jednocześnie jednak problemem będzie określenie kształtu amerykańskiego zaangażowania tak, aby można było powstrzymać tendencje do antyamerykanizmu w regionie oraz wygrać rywalizację z Chinami i Indiami, dążącymi do odgrywania w nim większej roli269. 2. Eliminacja reżimu stanowiącego zagrożenie dla stabilności regionu Jednym z istotnych uwarunkowań bliskowschodniej polityki USA oraz polityki względem Iraku była destabilizująca rola reżimu Saddama Husajna w regionie. Saddam od chwili przejęcia pełni władzy w Iraku 16 lipca 1979 r. prowadził agresywną politykę zagraniczną, destabilizującą sytuację na Bliskim Wschodzie. Aktywna polityka regionalna wynikała z samego programu partii BAAS, która głosiła zjednoczenie wszystkich krajów arabskich270. Niemal natychmiast po przejęciu władzy, Saddam doprowadził Irak do pierwszej z toczonych przez siebie wojen. Mimo, że w marcu 1975 r., jeszcze jako wiceprezydent zawarł porozumienie z Iranem regulujące sporną kwestię granicy, 22 września 1980 r. Irak dokonał agresji na swego sąsiada271. 268 M.A. Piotrowski, op. cit., s. 402. Ibidem, s. 405, 407. 270 K. Korzeniewski, op. cit., s. 38. 271 K. Korzeniewski, op. cit., s. 39-41; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 138; P. Durys, P. Pacholski, op. cit., s. 10. 269 141 Co skłoniło Saddama do tego ruchu?272 Pretekstem była kwestia sporna granica w Kurdystanie oraz na rzece Szatt al – Arab (połączone ujście Tygrysu i Eufratu), co miało też swój wymiar ekonomiczny – są to tereny obfitujące w ropę naftową. Konflikt był jednak przede wszystkim wojną dwóch najsilniejszych państw rejonu Zatoki Perskiej o regionalną dominację. Saddam obawiał się też ekspansji rewolucji muzułmańskiej do swojego kraju, zamieszkanego w większości przez szyitów – w 1979 r. władzę w Iranie przejął Ruhollah Chomeini, który wprowadził w kraju system teokratyczny. Wykorzystując osłabienie Iranu dynamicznymi przemianami rewolucyjnymi, Saddam dążył do wykorzystania tej okazji i osiągnięcia swoich mocarstwowych celów, jak również umocnienia swojej władzy – wszak aktywni politycznie i często wspierani przez Iran teologowie szyiccy stanowili trzon irackiej opozycji, a Chomeini otwarcie głosił wolę obalenia irackich władz. Nie bez znaczenia był też konflikt personalny między przywódcą Iraku i Iranu –Saddam Husajn usunął w 1978 r. Chomeiniego z Iraku, gdzie ajatollah przebywał na wygnaniu od lat 60 – tych. Co więcej, „kiedy u steru Iraku i Iranu stanęły dwie tak odmienne, a zarazem silne osobowości, w oczach swych podwładnych urosły do rangi symboli; osoby obdarzone charyzmą, a przy tym bezkompromisowe, konflikt stał się tylko kwestią czasu”273. Nastąpiło zatem zderzenie dwóch indywidualności, wyznających odmienny światopogląd i personalnie skonfliktowanych. Pewne znaczenie miały tez antagonizmy narodowościowe (Iran postrzegany jest w Iraku jako odwieczny wróg Arabów) i religijne (sunnickiej rządzącej mniejszości w Iraku wobec potężnego i rewolucyjnie nastawionego państwa szyickiego, zaniepokojenia Iranu losem irackich szyitów traktowanych jako obywatele drugiej kategorii), a także tradycja wykorzystywania Kurdów do rozgrywek między obu państwami. Przywódca iracki liczył, że odniesie szybkie zwycięstwo nad osłabionym Iranem i zajmie sporne tereny, dzięki czemu umocni swoją nowo zdobytą władzę w kraju. Jednak zamiast wojny błyskawicznej, doszło do długotrwałej, wyniszczającej wojny pozycyjnej, trwającej 8 lat274. 272 Agresję poprzedziły aresztowania 40 przywódców opozycji szyickiej w Iraku na czele z ajatollahem Muhammadem Bakrem as – Sadrem (wkrótce został zamordowany) i wydalenie z kraju 35 tysięcy szyitów, głównie Irańczyków, w kwietniu 1980 r. Władze irańskie ostro potępiły te kroki, a Chomeini wezwał Irakijczyków do obalenia Saddama Husajna. Następnie nasilono działania służb specjalnych w Iranie, gdzie udzielano wsparcia tamtejszej opozycji. W czerwcu 1980 r. zerwano stosunki dyplomatyczne między krajami. Na kilka dni przed wojną, 17 września 1980 r., decyzją Rady Dowództwa Rewolucji Iraku anulowany został układ graniczny z 1975 r. K. Korzeniewski, op. cit., s. 53; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 141; P. Durys, P. Pacholski, op. cit., s. 10. 273 M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 141. 274 Po tygodniu wojny Saddam Husajn ogłosił, że jej cele zostały osiągnięte i wstrzymał dalszą ofensywę, proponując negocjacje pokojowe. Dało to czas siłom irańskim na przegrupowanie, a władze irańskie odrzuciły iracką propozycję, postanawiając kontynuować wojnę aż do obalenia władz w Bagdadzie i wprowadzenia w Iraku systemu politycznego na wzór irański („wyzwolenia” szyitów). Ibidem, s. 142. 142 Wojna stymulowana była przez czynniki zewnętrzne – państwa z całego świata robiły znakomite interesy na sprzedaży broni zarówno Irakowi, jak i Iranowi. W trakcie jej trwania strony (w 2/3 przypadków – Irak) atakowały tankowce pływające po Zatoce Perskiej bez względu na ich przynależność państwową, dezorganizując handel ropą naftową w tym rejonie (tzw. wojna tankowców) – USA, Oman i Arabia Saudyjska przystąpiły wówczas do ochrony statków, pływających po tym akwenie. Początkowo inne państwa deklarowały neutralność wobec wojny, jednak wraz ze zdobywaniem przez Iran przewagi na froncie coraz silniej wspierały finansowo, dostawami broni i danymi wywiadowczymi państwo Saddama Husajna. Irak uzyskał ogromne wsparcie finansowe od części państw arabskich (głównie Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Kuwejtu, Jordanii i Egiptu), obawiających się ekspansji rewolucji irańskiej. Wojna podzieliła jednak świat arabski – po stronie Iranu opowiedziała się Syria, Libia, Algieria, Jemen Południowy oraz Organizacja Wyzwolenia Palestyny. Stopniowo coraz silniej wspierały też Irak państwa zachodnie, z USA na czele. Mimo to nie udało Irakowi tej wojny wygrać, a zakończyła się ona pod międzynarodowym naciskiem – grożono zastosowaniem sankcji zgodnie z rozdziałem VII Karty Narodów Zjednoczonych. Wojna kosztowała życie około miliona ludzi po obu stronach. Żadnej z nich nie udało się uzyskać decydującej przewagi i na podstawie zawieszenia broni z 20 sierpnia 1988 r. oraz pokoju z 1990 r. powrócono do status quo ante bellum. Jednocześnie, w celach propagandowych, obie strony przypisywały sobie zwycięstwo275. Mimo wyniszczenia własnego kraju, Saddam mógł teraz pozować na obrońcę całego świata arabskiego przed niearabskim Iranem, co zapewniało mu popularność w kraju oraz w świecie arabskim. Z uwagi na fatalny stan finansów państwa będący następstwem wyniszczającej wojny z Iranem, Irak zdecydował się na kolejna agresję. 2 sierpnia 1990 r. uderzył na Kuwejt i szybko zajął cały kraj, przyłączając go 8 sierpnia 1990 r. jako kolejną prowincję, zwaną Al – Kazima. W historii ONZ był to jedyny przypadek, kiedy jeden z członków dokonał agresji na innego, dokonując jego aneksji. Irak chciał w ten sposób przejąć kuwejckie złoża ropy naftowej (czwarte największe na świecie), co pozwoliłoby sfinansować odbudowę Iraku i uzyskać dominującą pozycję na światowym rynku naftowym. Saddam chciał też pozbyć się w ten sposób jednego ze swoich głównych wierzycieli oraz przejąć jego ogromne rezerwy walutowe. Irak od dawna wysuwał wobec Kuwejtu pretensje terytorialne – granice między obu państwami nie zostały nigdy ostatecznie wyznaczone, gdyż Irak nigdy nie pogodził się 275 K. Korzeniewski, op. cit., s. 40-41, 53-55; M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 131-132; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 38; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 141-142. 143 z postępowaniem Wielkiej Brytanii, która po I wojnie światowej rekompensując Kuwejtowi terytoria przekazane Arabii Saudyjskiej, pozbawiła Irak swobodnego dostępu do morza, przyznając mu krótki pas wybrzeża, zabagnionego i pozbawionego większego portu. Irak podnosił też argumenty historyczne – Kuwejt w okresie osmańskim wchodził w skład okręgu Basry, jednak była to podległość czysto formalna, gdyż emirat cieszył się faktyczną niezależnością pod rządami książąt z dynastii Sabah, a w 1899 r. stał się brytyjskim protektoratem, choć formalnie nadal pozostawał w składzie państwa Osmanów. Irak oskarżał Kuwejt o nadmierną eksploatację pogranicznego pola naftowego Ar – Rumaila, celowe przekraczanie norm wydobycia ustalanych przez OPEC (co powodowało spadek cen ropy naftowej) oraz organizowanie wierzycieli Iraku przeciwko niemu. Irak po wojnie z Iranem dysponował też olbrzymią i dobrze przeszkolona armią, której przy ówczesnym stanie gospodarczym nie można było utrzymywać – a której można było użyć dla przezwyciężenia skutków wojny276. Kuwejt był jednak zbyt ważny z punktu widzenia gospodarki światowej i agresja spotkała się ze zdecydowaną reakcją społeczności międzynarodowej277. Wkrótce po inwazji ONZ nałożyła na Irak sankcje ekonomiczne, finansowe i komunikacyjne oraz embargo na dostawy broni i sprzętu wojskowego, jak również wezwała do natychmiastowego wycofania sił irackich z Kuwejtu, a już 8 sierpnia 1990 r. USA rozpoczęły akcję „Pustynna Tarcza” – przerzucanie wojsk do Arabii Saudyjskiej w celu zapewnienia jej ochrony przed potencjalnym atakiem irackim (był to także element przygotowania do akcji zbrojnej przeciwko Irakowi). Aneksja Kuwejtu została przez Radę Bezpieczeństwa ONZ uznana za nieważną i nie rodzącą skutków prawnych. W kontekście międzynarodowej reakcji na iracką agresję niezwykle ważne było współdziałanie USA i ZSRR, które najpierw zgodnie głosowały za odpowiednimi rezolucjami, a 9 sierpnia 1991 r. podczas spotkania w Helsinkach Geogre Bush i Michaił Gorbaczow wystosowali apel, w którym wezwali wszystkich członków ONZ do pełnego respektowania sankcji wobec Iraku. 29 listopada 1990 r. Rada Bezpieczeństwa przyjęła rezolucję nr 678, w której upoważniono państwa ONZ do podjęcia „wszelkich niezbędnych środków”, jeśli Irak nie wycofa swych wojsk 276 M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 134-135; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 38; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 142-143. 277 Wśród państwa arabskich, podobnie jak w przypadku wojny iracko – irańskiej, nastąpił rozłam. Większość państw arabskich poparła działania międzynarodowe wymierzone w Irak, a część z nich (Syria, Egipt, Arabia Saudyjska, Maroko, Kuwejt, Oman, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar oraz Bahrajn) wzięła bezpośredni udział w walkach w ramach operacji „Pustynna Burza”. Jednakże Jemen, Jordania i Organizacja Wyzwolenia Palestyny poparły działania Iraku. K. Korzeniewski, op. cit., s. 42; Military Statistics: Gulf War Coalition Forces (most recent) by country, http://www.nationmaster.com/graph/mil_gul_war_coa_for-military-gulf-warcoalition-forces. 144 z okupowanego Kuwejtu do 15 stycznia 1991 r. Saddam Husajn nie poczynił tego kroku, starając się łączyć ewentualne wycofanie swych wojsk z kwestią palestyńską (co miało pozwolić mu na wycofanie się z twarzą i umocnienie jego pozycji jako lidera regionalnego, o którą zabiegał, jak również doprowadzić do podziałów wśród państw arabskich i przekształcenia konfliktu w ogólnoarabski). Do bezpośrednich negocjacji pokojowych jednak nie doszło, pomimo prób mediacji, podejmowanych przez Francję i ZSRR. Jednocześnie kontynuowano przygotowania wojenne, przerzucając coraz więcej wojsk do Arabii Saudyjskiej. 12 stycznia 1991 r. amerykański Kongres upoważnił prezydenta do rozpoczęcia kroków wojennych przeciwko Irakowi. 17 stycznia 1991 r. wojska państw sprzymierzonych pod dowództwem USA (głównodowodzącym był gen. Norman Schwarzkopf)278 rozpoczęły operację „Pustynna Burza”, dokonując ataków powietrznych na cele w Iraku i okupowanym Kuwejcie. 24 lutego 1991 r. rozpoczęła się ofensywa lądowa sił koalicji, której wystarczyły 4 dni do pokonania armii irackiej. 27 lutego prezydent George Bush zdecydował się na jednostronne wstrzymanie ognia dzień później, zaś 3 marca w miejscowości Safian podpisano zawieszenie broni. Wojna zakończyła się klęską Iraku, Kuwejt został wyzwolony, jednak nie doszło do obalenia Saddama Husajna. W trakcie wojny Irak wystrzelił kilkadziesiąt pocisków Scud w stronę Arabii Saudyjskiej (w celu sterroryzowania jej) i Izraela (w celu sprowokowania go do odwetu, co rozbiłoby koalicję antyiracką – państwa arabskie w niej uczestniczące nie mogłyby bowiem walczyć po tej samej stronie, co Izrael), jednak ataki te nie odniosły większego efektu. Wycofując się, wojska irackie wypuściły ogromne ilości ropy naftowej do Zatoki Perskiej i podpaliły kilkaset szybów naftowych w Kuwejcie, co doprowadziło do wielkich strat materialnych i ekologicznych. Rezolucjami Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 686 i 687 z 2 i 3 marca 1991 r. Irak zobowiązany został do wypłacenia odszkodowań wojennych za szkody poczynione podczas agresji i okupacji Kuwejtu oraz pokrycia kosztów likwidacji spowodowanej przez siebie katastrofy ekologicznej (w tym celu stworzyć miał specjalny fundusz), zwolnienia wszystkich jeńców wojennych i internowanych obywateli Kuwejtu oraz państw trzecich, zwrotu zagrabionego mienia kuwejckiego, anulowania 278 W sumie w operacji „Pustynna Burza” wzięło udział 956,6 tys. żołnierzy z 30 państw, a w bezpośrednich działaniach w rejonie konfliktu ponad 400 tys. żołnierzy z 28 państw. W kolejności wysłanych kontyngentów były to: Stany Zjednoczone (697 tys. żołnierzy), Arabia Saudyjska (100 tys.), Wielka Brytania (45,4 tys.), Egipt (33,6 tys.), Francja (14,6 tys.), Syria (14,5 tys.), Maroko (13 tys.), Kuwejt (9,9 tys.), Oman (6,3 tys.), Pakistan (4,9 tys.), Zjednoczone Emiraty Arabskie (4,3 tys.), Katar (2,6 tys.), Bangladesz (2,2 tys.), Kanada (2 tys.), Włochy (1,2 tys.), Australia (700), Niger i Holandia (po 600), Hiszpania i Senegal (po 500), Bahrajn i Belgia (po 400), Argentyna i Afganistan (po 300), Grecja, Korea Południowa i Polska (po 200), Dania (100), Węgry i Norwegia (po 50). Military Statistics: Gulf War...; R. Zięba, op. cit., s. 85. 145 dekretów o aneksji Kuwejtu i respektowania jego niepodległości i suwerenności, jak również do ujawnienia i likwidacji swojej broni masowego rażenia i rakiet o zasięgu przekraczającym 150 km, oraz programów ich produkcji, co odbywać się miało pod międzynarodowym nadzorem. Utrzymanie zostały także nałożone wcześniej sankcje gospodarcze, finansowe i komunikacyjne aż do czasu wywiązania się przez Irak z nałożonych na niego zobowiązań. W ten sposób Bagdad znalazł się w poważnych tarapatach finansowych, a jednocześnie utracił swój główny atut militarny o znaczeniu strategicznym – broń masowego rażenia i rakiety Scud. W kwietniu 1991 r. ustanowiona została na granicy iracko – kuwejckiej operacja pokojowa UNIKOM279. Przez następnych 12 lat Irak pozostawał „czarną owcą” społeczności międzynarodowej, oskarżany o destabilizowanie sytuacji w regionie. Pomimo poniesionej klęski280, Irak zachował dużą część swojego potencjału – w ciągu kilku miesięcy po zakończeniu walk zreorganizował swoje siły zbrojne i nadal pozostawał regionalną potęgą wojskową (dysponował 390-400 tysiącami żołnierzy – jedynie Iran dysponował większą, bo liczącą 520 tysięcy żołnierzy, armią), zaś dochody czerpane z nielegalnego eksportu ropy naftowej oraz przejmowania środków pochodzących z programu „ropa za żywność” mogły służyć do dalszej rozbudowy potencjału wojskowego281. Bagdad igrał też z inspektorami rozbrojeniowymi i podejrzewany był o utrzymywanie nielegalnej broni masowego rażenia. Nawet nie posiadając broni masowego rażenia w drugiej połowie lat 90-tych, reżim Saddama Husajna zainteresowany był utrzymywaniem rywali w niepewności, w celu ich odstraszania oraz podtrzymywania własnego prestiżu. Powszechne podejrzenia skazywały Irak na pełnienie roli państwa destabilizującego sytuację w regionie. Co więcej, Saddam wywoływał destabilizację również poprzez swoje działania wewnętrzne – tłumienie rebelii Kurdów spowodowało napływ 2 milionów uchodźców kurdyjskich do Turcji oraz Iranu i zakończyło się kolejną interwencją USA, Wielkiej Brytanii i Francji jeszcze w 1991 r. w celu umożliwienia powrotu uchodźców i dostarczenia im pomocy humanitarnej. Saddam był jednak dzięki tym wszystkim działaniom popularny na arabskiej ulicy – widziano w nim 279 K. Korzeniewski, op. cit., s. 42-43, 56-58; M . Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 134-141; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 38-39; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 858; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 143; R. Zięba, op. cit., s. 83-86; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 143-145, 155; T. Strulak, Działania na rzecz rozbrojenia…, s. 195. 280 Irak stracił w tej wojnie 35 tysięcy ludzi (w większości żołnierzy), 86 tysięcy dostało się do niewoli. Utracił także 3874 czołgi, 1450 bojowych wozów piechoty, 2917 dział oraz 244 samoloty, z czego 147 uciekło do Iranu, skąd już nie wróciły. K. Korzeniewski, op. cit., s. 58. 281 Ibidem, s. 43, 58; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 856, 860. Jednocześnie jednak jakość sprzętu irackiego oraz poziom wyszkolenia żołnierzy były na dramatycznie niskim poziomie, co sprawiało, że iracka armia była tyleż wielka, co zupełnie niezdolna do podjęcia skutecznej agresji wobec swoich sąsiadów. Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 357. 146 bowiem tego, który jest się w stanie przeciwstawić Amerykanom, głównym sojusznikom śmiertelnego wroga świata arabskiego – Izraela, który „stawia czoła”282 całemu zachodniemu światu. Jego wizerunkowi pomógł także jego zwrot w stronę religii w latach dziewięćdziesiątych. W ten sposób nawet nie on sam, ale jego legenda destabilizowała sytuację w innych państwach – poprzez kontrast z miejscowymi elitami. Jednocześnie kraje muzułmańskie, których część w 1991 r. wzięła nawet udział w walkach przeciwko Irakowi, stopniowo zaczęły krytykować amerykańską politykę wobec Iraku, opierającą się na utrzymywaniu sankcji i izolacji kraju. Powodem tego była percepcja amerykańskiej polityki w regionie jako dwulicowej, opierającej się na realizacji własnych interesów, a przede wszystkim poparcie Waszyngtonu dla Izraela w konflikcie z Palestyńczykami. Kraje arabskie były również niechętne wywieraniu nadmiernej presji wobec Iraku, gdyż obawiały się, że może to zdestabilizować sytuację w tym kraju i przyczynić się do wzrostu wpływów Iranu, czego obawiano się bardziej, niż bardzo już osłabionego reżimu Saddama. Tymczasem między 1991 a 2003 r. Irak stale wdawał się w próby sił ze Stanami Zjednoczonymi i ich sojusznikami. Regularnie dochodziło do potyczek z lotnictwem Stanów Zjednoczonych Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. W 1993 r. iracki wywiad zamieszany był rzekomo w nieudaną próbę zamachu na byłego już wówczas prezydenta USA, George’a Busha seniora, w odpowiedzi na co USA przeprowadziły 26 czerwca 1993 r. atak rakietowy na irackie centra dowodzenia i wywiadu. W 1994 r. Irak zagroził zerwaniem współpracy z inspektorami rozbrojeniowymi i przesunął swoje wojska w kierunku granicy z Kuwejtem, jednak wobec groźby wojny z USA zrezygnował z konfrontacji, uznając niepodległość i integralność terytorialną Kuwejtu. Do najostrzejszej próby sił doszło w 1998 r., kiedy Irak zerwał współpracę z inspektorami rozbrojeniowymi ONZ, a USA i Wielka Brytania przeprowadziły w odpowiedzi na to stugodzinną kampanię powietrzną „Pustynny Lis”. Tym razem Bagdad się nie ugiął i nie zgodził na powrót inspektorów rozbrojeniowych i aż do 2002 r. pozostawał poza ich nadzorem. Udzielał także ograniczonego wsparcia palestyńskim ugrupowaniom terrorystycznym (przede wszystkim poprzez wypłacanie zapomóg dla rodzin bojowników), dokonywał zamachów na przebywających na emigracji dysydentów oraz udzielał schronienia i pomocy materialnej oraz wojskowej organizacjom irańskim walczącym z władzami w Teheranie, m.in. za pomocą metod terrorystycznych. Jak zatem widać, kraj ten był, 282 Jak już wspominano, imię „Saddam” oznacza „tego, który wytrwale stawia czoło”. M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 138. 147 przeważnie z własnej winy, nieustannym powodem niestabilności w regionie, choć jego ruchy służyły raczej umacnianiu wizerunku Saddama Husajna na użytek wewnętrzny niż dążeniu do konfrontacji z USA, Wielką Brytanią czy państwami regionu. Jednocześnie jednak coraz częściej Irak postrzegany był raczej jako „kozioł ofiarny” społeczności międzynarodowej niż faktyczne zagrożenie. Niekończące się inspekcje rozbrojeniowe i ciągłe przedłużanie sankcji, przyczyniających się do pogarszania warunków życia irackiej ludności sprawiały, że coraz częściej w Iraku widziano raczej ofiarę działań międzynarodowych niż zagrożenie dla regionalnego czy międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. Nie zmienia to jednak faktu, że państwa sąsiadujące z Irakiem wciąż obawiały się nieobliczalności Bagdadu i po cichu pragnęły usunięcia Saddama, choć oficjalnie sprzeciwiały się agresywnym krokom wobec rządzonemu przez niego państwa283. Patowa sytuacja uległa zmianie po przejęciu władzy w USA przez administrację G.W. Busha, a szczególnie po zamachach 11 września, które spowodowały zaostrzenie kursu amerykańskiej polityki zagranicznej. Zaliczenie Iraku do tzw. „osi zła” i oskarżenia o posiadanie broni masowego rażenia i powiązania z al – Kaidą podniosły rangę regionalnego zagrożenia, powodowanego rzekomo przez Irak. Pomijając prowadzoną wcześniej politykę regionalną, Irak był uważany przez administrację Busha za zagrożenie dla pokoju globalnego – poprzez domniemane posiadanie broni masowego rażenia i domniemane wspieranie al – Kaidy. Wojna miała pozwolić na powrót nowego, przebudowanego Iraku do społeczności międzynarodowej, z której był de facto wykluczony od 1990 r.284. Agresywna polityka prowadzona przez Irak w przeszłości, stale utrzymujący się znaczny konwencjonalny potencjał wojenny, oskarżenia o posiadanie lub rozwijanie programów produkcji broni masowego rażenia oraz wspieranie terroryzmu, wielokrotnie powtarzające się w ciągu kilkunastu lat utrudnienia pracy inspektorów rozbrojeniowych, brutalna polityka wewnętrzna, której skutki destabilizująco wpływały na otoczenie Iraku, naruszenia stref zakazu lotów, powodujące liczne incydenty zbrojne, wreszcie retoryka amerykańska, określająca Saddama mianem śmiertelnego zagrożenia dla pokoju nie tylko regionalnego, ale i światowego – wszystko to sprawiało, że jednym z uwarunkowań wojny rozpoczętej 20 marca 2003 r. było dążenie do eliminacji tak destabilizującego elementu 283 K. Korzeniewski, op. cit., s. 43-45, 58-59; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 857-860; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 143-144; T. Weiner, op. cit., s. 494-495; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 144-145; T. Strulak, Działania na rzecz rozbrojenia…, s. 196; W. Czapliński, Reforma ONZ…, s. 676; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 298; M. Madej, Wojna w Iraku…, s. 417-418; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 86, 274. 284 K. Korzeniewski, op. cit., s. 9; M. Leśniewski, Druga wojna..., s. 863; K. Stefanek, op. cit., s. 137; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 298. 148 bliskowschodniego układu sił. Nie zważano przy tym, że sytuacja w 2003 r. była zupełnie odmienna niż dwanaście lat wcześniej. Irak, ze względu na wieloletnie sankcje, które zupełnie podkopały iracką gospodarkę, wyglądał bardziej na ofiarę niż na potencjalnego agresora. Po 1991 r. w regionie stale obecne były Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, które poprzez rozmieszczenie swoich wojsk w pobliżu Iraku oraz kontrolę jego przestrzeni powietrznej przy pomocy swoich samolotów patrolujących niebo nad strefami zakazu lotu całkowicie panowały nad sytuacją i skutecznie odstraszały reżim Saddama Husajna od podejmowania jakichkolwiek agresywnych kroków względem państw regionu, nie mówiąc nawet o Stanach Zjednoczonych. Reżim iracki raczej walczył o przetrwanie niż planował jakiekolwiek kolejne agresje (na które zresztą zwyczajnie nie było go stać). O ile w 1990 r. Irak naruszył równowagę sił w rejonie Zatoki Perskiej, to teraz jego eliminacja mogła powodować dla regionu daleko idące konsekwencje, przede wszystkim wzmocnić pozycję Iranu. Armia iracka była bardzo słaba i nie stanowiła zagrożenia dla kogokolwiek, poza własnymi obywatelami285. Fakt, że reżim iracki rozsypał się w ciągu zaledwie kilku tygodni od rozpoczęcia wojny, nie będąc zdolnym do zadania wojskom koalicji większych strat, oraz fakt, że nie znaleziono żadnych dowodów na posiadanie przez Irak broni masowego rażenia oraz na związki z al – Kaidą – dowodzi tylko, że Irak nie zagrażał nie tylko Stanom Zjednoczonym, ale i żadnemu państwu regionu, a tym bardziej międzynarodowemu pokojowi i bezpieczeństwu286. Podobnie jak w przypadku broni masowego rażenia i terroryzmu, poziom zagrożenia ze strony Iraku dla regionalnej stabilności został przeceniony. W stosunkach międzynarodowych jednak niekoniecznie największe znaczenie ma rzeczywistość, lecz to, jaką zdaje się być. Ze względu na reputację i złą sławę Saddama oraz jego politykę w przeszłości jego eliminacja miała być kluczem do zwiększenia stabilności w otoczeniu Iraku, a tym samym do zwiększenia bezpieczeństwa dostaw bliskowschodniej ropy naftowej. Większą rolę niż fakty i rzeczowa analiza odgrywały przy tym wyrobione poglądy amerykańskiej administracji, wsparte przez atmosferę strachu, panującą w amerykańskim społeczeństwie po 11 września 2001 r.287. 285 Irak na papierze dysponował znaczną siłą militarną – 350 tysiącami żołnierzy, 2200-2600 czołgami, 316-325 samolotami bojowymi. W praktyce jednak większość dywizji miała niepełne stany i realna liczba żołnierzy wynosiła 150-200 tysięcy żołnierzy. Jedynie ok. 700 czołgów i 150 samolotów nadawało się do użytku. Zdecydowana większość wyposażenia irackiej armii pochodziła z okresu sprzed wprowadzenia sankcji, czyli z lat 80-tych XX w. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 866. 286 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 51. 287 K. Pronińska, op. cit., s. 33; K. Stefanek, op. cit., s. 121. 149 Jak się jednak okazało, Irak stał się po 2003 r. czynnikiem znacznie bardziej destabilizującym Bliski Wschód, niż było to w czasach rządów irackiego dyktatora. Stał się krajem o największym w świecie zagrożeniu terroryzmem, państwem posiadającym co prawda demokratycznie wybrany, ale słaby rząd, przez wiele lat zależny od wsparcia zagranicznych sił zbrojnych. Dzisiejszy Irak nie stanowi militarnego zagrożenia dla żadnego z państw otoczenia, jak bywało wielokrotnie w przeszłości – problem jednak w tym, że w 2003 r. także takiego zagrożenia nie stanowił288. 3. Wizerunek USA na Bliskim Wschodzie Jak już wspominano, polityka USA na Bliskim Wschodzie jest postrzegana jako dwulicowa. Amerykanie zachowują przyjazne Izraelowi stanowisko w jego konflikcie z Palestyńczykami, wspierając go finansowo i regularnie blokując w ONZ rezolucje potępiające politykę Tel Awiwu. Z tego powodu Ameryka uważana jest, wspólnie z Izraelem, za największego wroga Arabów, a także religii muzułmańskiej. Nie są podejmowane przez USA zdecydowane wysiłki w celu zakończenia tego konfliktu, za to w sytuacji, gdy zagrożone są interesy ekonomiczne Ameryki, reakcja jest natychmiastowa i zdecydowana, jak miało to miejsce w trakcie „wojny tankowców” w ramach wojny iracko – irańskiej czy w trakcie wojny w Zatoce. Stany Zjednoczone deklarują dążenie do obalenia nieprzyjaznych sobie systemów w Iraku, Iranie czy Syrii, a jednocześnie utrzymują bardzo bliskie stosunki z zaprzyjaźnionymi autorytarnymi reżimami (w tym z samym Irakiem aż do 1990 r.). Zapoczątkowana w 1990 r. obecność wojskowa Amerykanów w Arabii Saudyjskiej sprawiała, że byli oni coraz powszechniej postrzegani jako okupanci świętych miejsc islamu – stało się to bezpośrednią przyczyną rozpoczęcia działalności terrorystycznej przez Osamę bin Ladena. Agresywna polityka wobec Iraku w latach 90-tych oraz wspieranie Izraela w trakcie brutalnego tłumienia wybuchłej w roku 2000 palestyńskiej II intifady pogłębiły antyamerykańskie nastroje w świecie arabskim289. Wojna z Irakiem, altruistycznie prowadzona w imię demokracji, widziana przez administrację G.W. Busha jako „akt miłosierdzia” wobec umęczonego dyktaturą Saddama Husajna narodu irackiego, miała, zgodnie z przewidywaniami amerykańskiego rządu, doprowadzić do poprawy wizerunku USA na Bliskim Wschodzie. To z kolei miało wspierać wysiłki na rzecz zwalczania wpływów antyamerykańskiego fundamentalizmu i w ten sposób 288 Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 363. K. Korzeniewski, op. cit., s. 59; M.A. Piotrowski, op. cit., s. 398; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 143; K. Stefanek, op. cit., s. 120-122. 289 150 stać się elementem „wojny z terroryzmem”. W poglądach takich umacniali Amerykanów iraccy działacze emigracyjni, będący jedynymi przedstawicielami społeczeństwa irackiego, do których Waszyngton miał dostęp. Działacze ci przedstawiali politykom amerykańskim przejaskrawiony obraz sytuacji w Iraku i zapewniali ich, że interwencja spotka się z entuzjazmem Irakijczyków i pozwoli na zdecydowaną poprawę percepcji Ameryki wśród społeczeństwa arabskich290. Działaczom tym zależało wszak na skłonieniu USA do interwencji, gdyż byli ono potencjalnymi pretendentami do schedy po Saddamie Husajnie. W samych Stanach Zjednoczonych ogarniętych wojenną gorączką niewielu było oponentów takiego sposobu myślenia291. Jak się jednak okazało, wizerunek USA znacznie ucierpiał już w okresie bezpośrednio poprzedzającym wojnę, i to nie tylko w państwach arabskich, ale w całym świecie – USA były postrzegane jako imperium bezwzględnie realizujące swoje interesy, co znalazło wyraz w popularnym haśle no more blood for oil. Zarzucano Amerykanom arogancję i dyktat wobec reszty świata. Nie pomogły pozorowane ruchy w ONZ. W lutym 2003 r. przez świat przetoczyły się wielomilionowe manifestacje antywojenne, co znacznie szkodziło amerykańskiemu wizerunkowi w świecie. Plany wojenne potępił papież Jan Paweł II. Amerykańska polityka budziła głęboką nieufność szczególnie wśród społeczeństw państw arabskich. Zgodnie z przeprowadzonymi na początku marca 2003 r. w Arabii Saudyjskiej, Egipcie, Jordanii, Libanie, Maroku i Zjednoczonych Emiratach Arabskich badaniami opinii publicznej tylko niespełna 6% ankietowanych uważało, że celem amerykańskiej interwencji była demokratyzacja świata arabskiego. Reszta badanych twierdziła, że prawdziwym celem jest przejęcie kontroli nad iracką ropą naftową oraz wzmocnienie pozycji Izraela w jego konflikcie z Palestyńczykami. Większość respondentów stwierdziła również, że w wyniku wojny wzrośnie w świecie arabskim popularność ugrupowań fundamentalistycznych oraz nasilą się ataki terrorystyczne. Mimo sprzeciwu większości rządów i światowej opinii publicznej, Amerykanie zdecydowali się jednak na rozpoczęcie ataku 20 marca 2003 r. Ostentacyjne pogwałcenie przez USA zasad prawa międzynarodowego sprawiło, że coraz powszechniej postrzegano Amerykę jako siłę imperialną, zagrażającą podstawom porządku międzynarodowego292. 290 Na spotkaniu 10 stycznia 2003 r. opozycjoniści mówili Bushowi: „Przełamie pan stereotyp. Zmieni pan wizerunek Stanów Zjednoczonych w regionie (…). Ludzie będą witać wojska kwiatami i słodyczami.” B. Woodward, Plan Ataku…, s. 202. 291 Por. K. Stefanek, op. cit., s. 138; B. Balcerowicz, op. cit., s. 363. 292 A. Jarczewska – Romaniuk, Amerykańskie wizje…, s. 246-247; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 48, 57; K. Stefanek, op. cit., s. 122; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 298. 151 Po zwycięskiej wojnie dość szybko Irakijczycy przestali traktować Amerykanów jako wyzwolicieli (jeśli w ogóle za takich ich uważali – większość irackiego społeczeństwa przyjęła bierną postawę wobec amerykańskiej interwencji), a zaczęli postrzegać ich jako okupantów. Podobne tendencje miały miejsce w reszcie świata arabskiego. Sama obecność militarna Stanów Zjednoczonych w regionie, w tym w Iraku, wywoływała wzrost antyzachodnich nastrojów i wzrost aktywności terrorystycznej. Świat arabski czuł się upokorzony tak druzgocącym zwycięstwem USA nad Irakiem, co rodziło chęć zemsty i zwiększało siłę oddziaływania haseł fundamentalistów i terrorystów. Wojna ta wpisywała się zdaniem wielu muzułmanów w całe pasmo niesprawiedliwości i agresji, od setek lat dotykających państwa i społeczeństwa islamskie ze strony świata zachodu. Wojna ta uznana została w tych społeczeństwach „(…) mimo wysiłków władz USA zmierzających do zapobieżenia takiej jej percepcji i nieco paradoksalnie, bo przecież reżim w Bagdadzie należał do najbardziej świeckich w państwach arabskich – za element nieuchronnego starcia cywilizacyjno – religijnego”293. Fatalne wrażenie robił język starcia sił dobra ze złem, jakiego używał George W. Bush, gdyż przywodził na myśl krucjaty. Popularności Amerykanom nie przysporzyło pokazanie w telewizji zwłok zabitych synów Saddama Husajna – Udaja i Kusaja, jak również filmu pokazującego badanie samego irackiego dyktatora po jego schwytaniu w grudniu 2003 r. – pomimo zbrodniczej natury jego reżimu, w Irakijczykach pojawiła się chęć zemsty za upokorzenie Saddama, które zostało odebrane jako upokorzenie całego narodu irackiego, a pośrednio i świata arabskiego. W miarę jak stawało się coraz bardziej pewne, iż amerykańskie tezy o posiadaniu przez Saddama Husajna broni masowego rażenia i jego związkach z al – Kaidą były całkowicie fałszywe, wizerunek Ameryki stawał się coraz bardziej skompromitowany. Zdecydowana większość światowej opinii publicznej, która przeciwna była tej wojnie, coraz bardziej utwierdzała się w swym przekonaniu, że to była, jak ujęła to Madeleine Albright, „zła wojna”. Podobnie absolutne nieprzygotowanie do fazy powojennej w Iraku i brak planu działania wyrządzały ogromną krzywdę prestiżowi USA, uchodzących za kraj o najwyższej kulturze strategicznej w świecie. Amerykanie szli do wojny z Irakiem pod hasłami zaprowadzenia w tym kraju demokracji, a następnie ich cywilny administrator Paul Bremer zdawał się robić wszystko, by przedłużać amerykańską okupację i spowalniać proces polityczny prowadzący do demokratycznych wyborów i odzyskania przez Irak suwerenności. Robiło to jak najgorsze wrażenie w Iraku i na całym świecie, a amerykańska polityka jawiła 293 M. Madej, Wojna w Iraku…, s. 421. 152 się jako zakłamana. Aby zapanować nad pogarszająca się sytuacją, wojska amerykańskie prowadziły coraz bardziej intensywne działania zbrojne, przeprowadzały masowe aresztowania i stosowały różnorakie represje294. Jeżeli w ogóle istniała mimo wszystko jakaś szansa na poprawę wizerunku Ameryki na Bliskim Wschodzie poprzez wojnę z Irakiem, została ona ostatecznie zaprzepaszczona w 2004 r. Krwawe walki o Falludżę (operacja „Szalona Furia”) były na żywo relacjonowane przez katarską telewizję Al – Dżazira, której ekipa znajdowała się w mieście. Świat arabski był oburzony widokiem rannych i zabitych cywilów oraz zniszczonego miasta, zaś czarę goryczy przelało opublikowanie zdjęć z torturowania Irakijczyków w amerykańskim więzieniu Abu Ghraib. Wydarzenia te ostatecznie pogrążyły administrację amerykańską w oczach świata arabskiego i zniwelowały szanse na pozyskanie jego sympatii dla amerykańskich planów w regionie295. Amerykanie, którzy uważali się za wyzwolicieli Iraku – powszechnie zaczęli być uważani za okupantów. Wszystko to prowadziło do nasilania się nastrojów antyamerykańskich w świecie muzułmańskim i rodziło żyzne podłoże dla fundamentalizmu i terroryzmu – a zatem powstawał efekt dokładnie przeciwny wobec zamierzonego296. Co więcej, rozwój antyamerykanizmu w krajach muzułmańskich sprzyja wzrostowi w tym regionie roli globalnych konkurentów Stanów Zjednoczonych, takich jak Chiny, Rosja czy Indie297. Stany Zjednoczone zaczęły być postrzegane w świecie jako siła imperialna, agresywna, gotowa do atakowania innych państwa w celu zagarnięcia ich bogactw naturalnych. Brak upoważnienia ONZ oraz brak udziału w koalicji antyirackiej państw arabskich sprawił, że w regionie działania USA i jej koalicjantów w Iraku były postrzegane jako krucjata i chrześcijańska okupacja ziemi arabskiej298. Nawet jeśli nie są to oceny sprawiedliwe, nie zmienia to faktu, że tak właśnie myślały miliony ludzi na całym świecie, szczególnie w państwach muzułmańskich. W rezultacie efekt tej wojny, mającej poprawić, wbrew wszelkiemu zdrowemu rozsądkowi, wizerunek Stanów Zjednoczonych w świecie, szczególnie arabskim – okazał się dla tego wizerunku druzgocący299. 294 K. Pronińska, op. cit., s. 33; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 863-864; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 144145; K. Stefanek, op. cit., s. 121-122, 139, 169.; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 299-300, 302, 304; M. Madej, Wojna w Iraku…, s. 418, 420-421, 424. 295 M. Zawadzki, Dzieci Falludży…; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 300. 296 R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 302; K. Korzeniewski, op. cit., s. 46-47, 61. 297 M.A. Piotrowski, op. cit., s. 407. 298 K. Stefanek, op. cit., s. 123; Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 363. 299 Jak pisał prof. Roman Kuźniar, „Strona interweniująca przegrała „batalię o serca i umysły”. Stało się tak mimo zmasowanej akcji propagandowej na rzecz tej wojny, mimo bardzo skutecznej manipulacji mediami w różnych krajach zaangażowanych w konflikt, mimo starannego odcięcia przez armię USA w Iraku reporterów, 153 VII. Uwarunkowania ekonomiczne „20 marca 2003 roku Stany Zjednoczone rozpoczęły działania wojenne w Iraku pod hasłami: wojny z terroryzmem, zapobiegania rozprzestrzenianiu broni masowego rażenia oraz szerzenia demokracji, wolności i ochrony praw człowieka (…). Jak ognia unikano tematu ropa naftowa. Jeszcze w październiku 2002 roku rzecznik Białego Domu Ari Fleischer zapewniał, że Stany Zjednoczone nie są zainteresowane kontrolowaniem irackich zasobów ropy naftowej, jeśli administracja zdecyduje się na akcję militarną, żeby odsunąć od władzy Saddama Husajna”300. W lutym 2003 r. podsekretarz obrony Douglas Feith składając oświadczenie przed senacką komisją stosunków międzynarodowych stwierdził, że jednym z podstawowych zadań USA w nadchodzącej wojnie będzie udowodnienie Irakijczykom i całemu świata, że Ameryka nie dąży do kontroli nad irackimi bogactwami naturalnymi301. Jednak USA od kwestii ropy naftowej nie mogły uciec. Wraz ze wzrostem prawdopodobieństwa konfliktu, amerykańscy politycy, dziennikarze i analitycy formułowali różnorodne przewidywania na temat uwarunkowań ewentualnej wojny w płaszczyźnie ekonomicznej. W lutym 2003 roku 30 milionów ludzi wyszło na ulice, żeby wyrazić swój sprzeciw wobec wojny w Iraku. Napisy na transparentach głosiły "Nie dla wojny o ropę!"302. W powszechnym odbiorze uwarunkowania ekonomiczno – surowcowe były decydujące dla decyzji o rozpoczęciu wojny z Irakiem. Poniżej omówione zostaną uwarunkowania ekonomiczne decyzji o rozpoczęciu wojny z Irakiem – znaczenie ropy naftowej dla gospodarki światowej, amerykańskiej ora irackiej. Omówiony zostanie też kontekst surowcowy rywalizacji amerykańsko – chińskiej w regionie. 1. Znaczenie ropy naftowej dla światowej gospodarki Ropa naftowa jest najważniejszym surowcem energetycznym w świecie. W 2012 roku jej udział w światowym zużyciu energii wynosił 33,1%, podczas gdy węgla kamiennego i gazu ziemnego odpowiednio 29,9 i 23,9% zużycia303 .Ropa naftowa służy do wytwarzania wielu produktów, zasadniczych dla funkcjonowania gospodarki – przede wszystkim paliw którzy by mogli być z bliska świadkami toczonych przez nią działań (…). Stało się tak, ponieważ nie udało się przesłonić głębokich, początkowo ukrytych motywów tej wojny.” R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 304. 300 A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s. 398. 301 K. Stefanek, op. cit., s. 132. 302 Greenpeace przeciwko wojnie, http://www.wos.org.pl/instytucje/swiat/greenpeace.html. 303 Wyliczenie własne na podstawie Statistical Review…, s. 41. 154 płynnych304 i tworzyw sztucznych; służy ona także bezpośrednio do produkcji energii elektrycznej i cieplnej. Stąd ropa naftowa uchodzi za szczególnie ważny surowiec, a zabezpieczenie jej stabilnych dostaw ma dla państw znaczenie strategiczne. Przy tak dużym jej znaczeniu dla gospodarki światowej szczególne znaczenie ma również fakt, że zasoby tego surowca są ograniczone i nieodnawialne. Jednakże rozwój technologiczny oraz odkrycia kolejnych złóż sprawiają, że poziom poznanych światowych zasobów ropy naftowej ulega systematycznemu zwiększeniu – w 1955 r. tzw. zasoby pewne oceniano na 27,5 mld ton, w 1968 r. na 73 mld ton, w 1990 r. na 135,5 mld ton, w 1998 r. na 138,5 mld ton, zaś w 2012 r. już na 235,8 mld ton305. Jeżeli w kolejnych latach nie zostałyby odkryte kolejne złoża ropy naftowej, obecny ich poziom przy utrzymaniu tempa konsumpcji z 2012 r. wynoszącego 4,1305 mld ton, starczyłby na zaspokojenie potrzeb świata przez ponad 57 lat306. Sytuacja wygląda jednak dużo bardziej optymistycznie, jeśli uwzględni się fakt, że zasoby prawdopodobne307 szacuje się na ok. 300-400 mld ton, a jeśli doliczyć do tego złoża niekonwencjonalne (łupki i piaski bitumiczne, z których można odzyskać ropę naftową), mogą one przekroczyć nawet 5000 mld ton. Co więcej, w świecie rozpowszechniają się coraz bardziej skuteczne i wydajne technologie wydobywcze, pozwalające na eksploatacje złóż wcześniej niedostępnych, zaś wzrost cen ropy naftowej na światowych rynkach powoduje, że złoża wcześniej nieopłacalne w eksploatacji dziś są do tych celów używane. Z tych powodów nie ma powodu zakładać, że zasoby ropy naftowej wyczerpią się w dającej się przewidzieć przyszłości308. 304 Ropa naftowa jest obecnie praktycznie jedynym surowcem służącym do produkcji paliw płynnych na masową skalę. Na znaczeniu w niektórych państwach, np. w Brazylii, zyskuje produkcja biopaliw, wytwarzanych z roślin oleistych, np. rzepaku, jednak nie jest to zjawisko masowe w skali świata. Możliwa jest produkcja syntetycznych paliw płynnych np. z węgla, ale w odniesieniu do cen wydobycia i przetwarzania ropy naftowej jest to tak kosztowna technologia, że na razie jest wykorzystywana tylko sporadycznie. M. Skarżyński, Globalne bezpieczeństwo…, s. 102. 305 Zasoby pewne (ang. proved reservs) są to zasoby udokumentowane badaniami geologicznymi i geofizycznymi, nadające się do eksploatacji przy istniejących warunkach technologicznych i ekonomicznych. M. Skarżyński, Globalne bezpieczeństwo…, s. 102; Statistical Review…, s. 6. Ilekroć w dalszej części tekstu mowa o zasobach ropy naftowej, chodzi o zasoby pewne, chyba, że wskazano inaczej. 306 Wyliczenie własne na podstawie danych o poziomie konsumpcji ropy naftowej z: Statistical review…, s. 11. 307 Zasoby prawdopodobne, zwane też dodatkowymi (ang. estimated additional resources), są to zasoby stwierdzone i ogólnie rozpoznane, lecz niemożliwe do wydobywania przy istniejących warunkach technologicznych i ekonomicznych oraz te, o których z dużym prawdopodobieństwem przypuszcza się, że istnieją. M. Skarżyński, Globalne bezpieczeństwo…, s. 103. 308 Ibidem, s. 103. Inaczej twierdzą zwolennicy teorii peak of oil, czyli spadku wydobycia ropy naftowej związanego ze stopniowym kurczeniem się jej zasobów. Wyprowadzają oni analogię między sytuacją na światowym rynku ropy naftowej a zjawiskiem, jakie nastąpiło w USA na początku lat 70-tych, kiedy to osiągnięto maksimum wydobycia własnych złóż i zaczęło gwałtownie rosnąć znaczenie importu. Osiągnięcie szczytu poziomu wydobycia nie będzie oznaczało braku ropy naftowej, lecz wzrost cen i rywalizacji o dostęp do złóż ropy naftowej. Zgodnie z koncepcją szczyt, a następnie spadek poziomu globalnego wydobycia miał nastąpić już w latach 90-tych lub nastąpi niebawem, choć dane rządowe wskazują, że nastąpi to między 2025 155 Zestawienie zasobów i wydobycia ropy naftowej w ujęciu regionalnym prezentuje się następująco: Zasoby i wydobycie ropy naftowej w 2012 roku Państwo Udział w całości światowych Udział zasobów ropy naftowej 309 w całości światowego wydobycia ropy naftowej310 Bliski Wschód 48,4% 32,5% Ameryka Środkowa i Południowa 19,7% 9,2% Ameryka Północna z Meksykiem 13,2% 17,5% Europa i b. ZSRR 8,4% 20,3% Afryka 7,8% 10,9% Azja, Australia i Oceania 2,5% 9,6% 311 Źródło: opracowanie własne na podstawie Statistical Review of World Energy 2013 . Z powyższej tabeli wynika, że jeśli chodzi o wydobycie, Bliski Wschód ma co prawda przewagę, jednak są ją w stanie zrównoważyć pozostałe regiony świata. Jednakże analiza danych dotyczących zasobów ropy naftowej wskazuje na zdecydowaną przewagę Bliskiego Wschodu. Porównanie danych pozwala wyciągnąć wniosek, że żaden inny region świata nie będzie w stanie zaspokoić rosnących potrzeb gospodarki światowej, oraz że nie da się uniknąć uwzględniania zasadniczej roli Bliskiego Wschodu w długookresowej strategii energetycznej. Co więcej, państwa Bliskiego Wschodu odgrywają wiodącą rolę w OPEC – kartelu, który zapewnia 43,2% światowego wydobycia i którego państwa członkowskie posiadają 72,6% światowych zasobów ropy naftowej312. Wśród konsumentów przeważają państwa wysoko rozwinięte i szybko się rozwijające, które są zmuszone importować ropę naftową, gdyż ich własne zasoby są zbyt a 2050 r. Zwolennicy teorii twierdzą, że informacje o istniejących w świecie rezerwach ropy naftowej są systematycznie zawyżane przez kompanie naftowe i rządy państw – eksporterów ropy naftowej, w celu zapobieżenia działaniom na rzecz większej niezależności od tego paliwa. Postulują podjęcie odpowiednich działań przygotowawczych w celu zapobieżenia kryzysowi, jaki nastąpi w momencie osiągnięcia szczytu wydobycia. Istnieją też koncepcje bardziej skrajne, mówiące o bliskim wyczerpaniu się światowych złóż ropy naftowej, co prowadziłoby do konfliktów, recesji gospodarczej i globalnej niestabilności. Jedynym rozwiązaniem jest według nich przejście na alternatywne źródła energii. M.A. Piotrowski, op. cit., s. 402-403. 309 Lista 10 państw o największym udziale w całości światowych zasobów ropy naftowej: Wenezuela (17,8%), Arabia Saudyjska (15,9%), Kanada (10,4%), Iran (9,4%), Irak (9%), Kuwejt (6,1%), Zjednoczone Emiraty Arabskie (5,9%), Rosja (5,2%), Libia (2,9%), Nigeria (2,2%). Statistical Review…, s. 6. 310 Lista 10 państw o największym udziale w całości światowego wydobycia ropy naftowej: Arabia Saudyjska (13,3%), Rosja (12,8%), USA (9,6%), Chiny (5%), Kanada (4,4%) Iran (4,2%), Zjednoczone Emiraty Arabskie (3,7%), Kuwejt (3,7%), Irak (3,7%), Meksyk (3,5%). Poziom światowego wydobycia ropy naftowej wniósł w 2008 r. 4,1189 mld ton, był więc nieco niższy niż poziom konsumpcji – różnica pokrywana była przy wykorzystaniu stworzonych wcześniej rezerw. Ibidem, s. 10-11. 311 Ibidem, s. 6,10. 312 Ibidem, s. 6,10. 156 ubogie z punktu widzenia ich potrzeb gospodarczych – USA zużywają 19,8% światowego wydobycia (cała Ameryka Północna z Meksykiem 24,6%), państwa Europy i Eurazji 21,3%, państwa Azji i Pacyfiku 33,6%, państwa Bliskiego Wschodu 9,1%, państwa Ameryki Środkowej i Południowej 7,3%, zaś państwa Afryki zaledwie 4,0%313. Cechą charakterystyczną światowego rynku ropy naftowej jest ogromna niestabilność jej cen. Przykładowo w 2013 r. ceny ropy na rynkach światowych wahały się między 96,78 a 119,11 USD za 1 baryłkę. Aktualna cena wynosi około 110 USD za baryłkę314. Na ruchy cen oddziałują gwałtowne zmiany popytu315, największy jednak wpływ na ruchy te mają perturbacje po stronie podaży ropy naftowej. Ceny ropy naftowej są niezwykle podatne na zmiany powodowane klęskami żywiołowymi316 czy wstrząsami politycznymi, społecznymi lub ekonomicznymi, szczególnie w państwach – producentach ropy naftowej oraz w państwach leżących w ich pobliżu (np. niestabilność w Libanie czy Autonomii Palestyńskiej często znacząco wpływa na wahania cen ropy naftowej, mimo, że nie są to państwa - producenci)317. Jednakże na wahania cen wpływają nie tylko fakty, ale też groźby czy nawet samo poczucie niepewności wśród kupujących – np. w 2005 roku wiadomość o śmierci króla Arabii Saudyjskiej Fahda spowodowała nagły wzrost cen ropy naftowej. Rynek tego surowca jest zatem rynkiem niezwykle emocjonalnie reagującym na rozmaite wydarzenia w świecie. Do ceny surowca należy dodać marżę rafineryjną, a także podatki, stanowiące w państwach UE od ok. 55 do ok. 75% ceny paliwa na stacjach benzynowych318. Jest to też rynek bardzo podatny na spekulacje – szacuje się, że ich działania powodują zawyżenie ceny ropy naftowej o ok. 10-15 USD za baryłkę319. 313 Ibidem, s. 11. Lista 10 państw o największym udziale w światowej konsumpcji ropy naftowej prezentuje się następująco: USA (19,8%), Chiny (11,7%), Japonia (5,3%), Indie (4,2%), Rosja (3,6%), Arabia Saudyjska (3,1%), Brazylia (3%), Niemcy (2,7%), Korea Południowa (2,6%), Kanada (2,5%). Ibidem, s. 11. 314 Dane za www.money.pl na dzień 24 listopada 2013 r. 315 Np. po atakach 11 września wzrost cen ropy naftowej wiązano z faktem, że niemal pewny był odwetowy atak Stanów Zjednoczonych na Afganistan, co wiązało się ze wzmożonymi zakupami paliw dla sił zbrojnych. M. Skarżyński, Globalne bezpieczeństwo..., s. 114. 316 Huragan Katrina z sierpnia 2005 r., który poczynił znaczne zniszczenia w infrastrukturze wydobywczej w rejonie Zatoki Meksykańskiej i doprowadził do okresowego spadku produkcji w ropy naftowej w USA o połowę, spowodował wzrost cen ropy naftowej na światowych rynkach do rekordowego wówczas poziomu 70,8 dolarów za baryłkę. Ibidem, s. 111-112. 317 „Wystarczyła informacja o izraelskim ataku rakietowym, dokonanym 12 października 2000 r. na terytoria palestyńskie (…), aby w rezultacie panicznych zakupów na światowych giełdach za baryłkę ropy (…) płacono w Nowym Jorku 36,8 USD (…). W atmosferze „nerwowości” na rynku wystarcza jeden nalot izraelskich myśliwców bombardujących na pozycje palestyńskie, by ceny za baryłkę ropy podniosły się o 0,5-1 USD”. Ibidem, s. 112-113. 318 Ibidem, s. 107. W USA na cenę benzyny składają się: cena ropy – 46%, podatki – 26%, marża rafineryjna – 19%, koszty dystrybucji i marketingu – 9%. Ibidem, s. 110. 319 Ibidem, s. 109. 157 Zapewnienie niezakłóconych dostaw surowców energetycznych, spośród których największą rolę odgrywa ropa naftowa, jest – ze względu na znaczenie dla prawidłowego funkcjonowania gospodarki – jednym z priorytetowych zadań państw. Chodzi tu o zapewnienie niezawodności, ciągłości i terminowości dostaw surowców energetycznych i paliw z nich wytwarzanych po cenach akceptowalnych dla gospodarki. W związku z tym powstała koncepcja bezpieczeństwa energetycznego, zgodnie z którą każdy aspekt działalności zmierzającej do zapewnienia niezakłóconych dostaw surowców energetycznych – od poszukiwania złóż surowców, poprzez ich wydobycie i transport, po przemysł przetwórczy – traktowany jest jako przynależny do sfery bezpieczeństwa narodowego. Rosnące w skali świata zapotrzebowanie na ropę naftową sprawia, że stale wzrasta strategiczne znaczenie regionów o największych jej zasobach. Ropa naftowa staje się też coraz częściej źródłem sporów i konfliktów międzynarodowych. Dochodzi do nich w szczególności na Bliskim Wschodzie, w rejonie Morza Kaspijskiego oraz na Morzu Południowochińskim. W nadchodzących dekadach bezpieczeństwo energetyczne będzie prawdopodobnie jednym z kluczowych składników bezpieczeństwa państwa320. 2. Amerykańska polityka surowcowo – energetyczna za kadencji G.W. Busha oraz jego poprzedników Gospodarka USA, podobnie jak cała gospodarka światowa, w sensie surowcowym oparta jest głównie na ropie naftowej, która pokrywa 37,12% całości amerykańskiego bilansu energetycznego. Rocznie USA zużywają 819,9 miliona ton tego surowca, zaś dzienne zapotrzebowanie kształtuje się na poziomie ok. 18,56 mln baryłek. USA są największym konsumentem ropy naftowej na świecie, odpowiedzialnym za niemal jedną piątą jej globalnego zużycia321. Większość ropy naftowej pochłania sektor transportowy. Według prognoz Departamentu Energii USA, zapotrzebowanie na ropę będzie rosnąć i w 2025 roku osiągnie poziom 26,1 mln baryłek dziennie322. Jednocześnie import ropy pokrywa 51,84% zapotrzebowania USA; prognozuje się, że odsetek ten będzie rósł, jako że Stany Zjednoczone dysponują zaledwie 2,1% światowych zasobów ropy naftowej323. Wskaźniki te pokazują, jak żywotne znaczenie ma dla amerykańskiej gospodarki zapewnienie swobodnego dostępu do zasobów ropy naftowej. Gospodarka Stanów Zjednoczonych zależy i będzie prawdopodobnie jeszcze długo zależała od ropy naftowej, a znaczenie jej importu będzie 320 Ibidem, s. 102, 104; K. Pronińska, op. cit., s. 31; Statistical Review..., s. 8, 11, 41. 322 M.A. Piotrowski, op. cit., s. 394-395; 402. 323 Statistical Review…, s. 6, 10-11. 321 158 stale rosło, gdyż na chwilę obecną nie jest możliwa samowystarczalność energetyczna USA324. Realizowana przez państwo spójna polityka energetyczna jest w odniesieniu do Stanów Zjednoczonych zjawiskiem stosunkowo nowym – aż do lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia USA były jednym z wiodących producentów ropy naftowej, co pozwalało na samodzielne zaspokajanie większości wewnętrznego popytu. Amerykańska polityka w rejonie Bliskiego Wschodu miała za zadanie przede wszystkim ochronę interesów amerykańskich spółek naftowych, zarabiających na eksploatacji tamtejszych surowców. Była też elementem bliskowschodniej rywalizacji – dbania, by złoża te nie wpadły w ręce bloku wschodniego. Złoża te miały wówczas znacznie większe znaczenie dla europejskich sojuszników USA niż dla nich samych i zapewnianie stabilności dostaw bliskowschodniej ropy naftowej było elementem wspierania przez Stany Zjednoczone ich europejskich sojuszników. Służyła temu przede wszystkim ochrona Arabii Saudyjskiej i utrzymywanie bliskich związków z tamtejszą rodziną panującą – polityka realizowana już od 1945 r.325. Zmianę wymusiły wydarzenia pierwszej połowy lat siedemdziesiątych XX w. – USA osiągnęły wówczas szczytowy poziom wydobycia i dalszy wzrost zużycia ropy musiał być zabezpieczany przez rosnący import; jednocześnie w 1973 r. doszło do wojny Jom Kipur i embarga państw OPEC na dostawy ropy naftowej do krajów Zachodu, co doprowadziło do tzw. kryzysu naftowego, charakteryzującego się skokowym wzrostem cen surowca na światowych rynkach. W Ameryce rozpoczęło się poszukiwanie koncepcji zapewnienia „bezpieczeństwa energetycznego” (wówczas po raz pierwszy zaczęto używać tego terminu). Symptomatyczną propozycję zgłosił wówczas H. Kissinger, który sugerował możliwość okupacji pól naftowych w którymś z latynoskich lub arabskich krajów OPEC. Postulowano dywersyfikację nośników energii (wzrost zużycia gazu ziemnego i energii nuklearnej), promowanie energooszczędności, tworzenie rezerw strategicznych zasobów, dywersyfikację kierunków zaopatrzenia w ropę, rozwój własnego wydobycia. Jednakże spójną koncepcję polityki bezpieczeństwa energetycznego udało się stworzyć dopiero administracji Jimmy’ego Cartera w 1979 r.326. Obejmowała ona zarówno instrumenty militarne, administracyjne, 324 M.A. Piotrowski, op. cit., s. 403. K. Pronińska, op. cit., s. 32; M.A. Piotrowski, op. cit., s. 395. 326 Wcześniej, jeszcze w czasie prezydentury Richarda Nixona, administracja amerykańska przedstawiła program samowystarczalności energetycznej USA. Projekt, ze względu na wzrastające zapotrzebowanie amerykańskiej gospodarki na ropę naftową oraz ograniczoność amerykańskich złóż ropy naftowej, był zupełnie nierealistyczny. M.A. Piotrowski, op. cit., s. 395. Carter stworzył swoją koncepcję w 1979 r. pod wpływem drugiego kryzysu naftowego, wywołanego przez rewolucję islamską w Iranie i inwazję ZSRR na Afganistan. M.A. Piotrowski, op.cit., s. 396. 325 159 jak i gospodarcze i miała na celu nie tylko zabezpieczenie swobodnego importu ropy naftowej, ale i przekształcenie amerykańskiej gospodarki w kierunku mniejszego jej uzależnienia od tego surowca. Składały się na nią: tzw. doktryna Cartera, wyrażająca się w gotowości USA do reakcji wojskowej w przypadku zagrożenia dla eksportu ropy w Zatoki Perskiej; powołanie Sił Szybkiego Reagowania, przeznaczonych do ewentualnej interwencji w tym regionie, stacjonujących jednak poza Bliskim Wschodem; rozbudowa państwowych rezerw strategicznych ropy naftowej; powołanie do życia Departamentu Energii USA; uchwalenie pakietu ustaw ekologicznych, regulujących kwestie na styku bezpieczeństwa energetycznego i ochrony środowiska naturalnego USA; uchwalenie w 1980 r. Aktu Bezpieczeństwa Ekonomicznego, zakładającego promocję alternatywnych źródeł energii – paliw syntetycznych i elektrowni słonecznych, w celu zmniejszenia zależności amerykańskiej gospodarki od ropy naftowej327. Administracja Reagana zmodyfikowała koncepcje Cartera, koncentrując się jedynie na zabezpieczeniu status quo, czyli na tworzeniu przesłanek dla bezpiecznego importu ropy naftowej. Zredukowano ingerencję władz w amerykańskim sektorze energetycznym, postanowiono odejść od proekologicznych, kosztownych programów, takich jak produkcja paliw syntetycznych. W 1984 r. marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych zaangażowała się w ochronę tankowców, atakowanych przez Irak i Iran w ramach trwającej między nimi wojny. Ronald Reagan oświadczył wówczas, że jest zdeterminowany zapewnić żeglugę w cieśninie Ormuz – i dzięki wysiłkom floty USA, Omanu i Arabii Saudyjskiej cel ten udało się, choć nie bez problemów, osiągnąć. Politykę Reagana kontynuował George Bush senior; w tym kontekście należy rozpatrywać zaangażowanie USA w konflikt iracko – kuwejcki oraz w obronę Arabii Saudyjskiej. Również W.J. Clinton kontynuował politykę status quo, istotnie ją jednak uzupełniając i czyniąc ją bardziej aktywną. Zdecydowano się na stałą obecność wojskową w Arabii Saudyjskiej oraz przyjęto strategię „podwójnego powstrzymywania” Iraku i Iranu, której wyrazem były samodzielne działania oraz militarne wspieranie Arabii Saudyjskiej. Administracja Clintona była również świadoma, że niestabilność w jakiejkolwiek części Bliskiego Wschodu prowadzi do zachwiania cen ropy na rynkach światowych, podjęto zatem kompleksowe działania stabilizujące ten niespokojny region świata (zaangażowanie w bliskowschodni proces pokojowy, przeciwdziałanie dominacji jakiegokolwiek państwa na Bliskim Wschodzie, działania na rzecz nieproliferacji broni masowego rażenia, działania wymierzone w terroryzm islamski). Strategia 327 Ibidem, s. 395-397. 160 bezpieczeństwa energetycznego została też geograficznie rozszerzona na poradziecki region kaspijski, gdzie starano się wspierać budowę linii przesyłowych ropy naftowej i gazu ziemnego, omijających Rosję i Iran. Na gruncie wewnętrznym administracja Clintona nie poszła w ślady państw europejskich i nie wprowadziła wysokich podatków na benzynę, co zgodne było z oczekiwaniami konsumentów. W USA sprzedawano coraz więcej energochłonnych samochodów sportowo-terenowych, co powodowało dalszy wzrost konsumpcji ropy naftowej, a tym samym rosnące uzależnienie USA od jej importu. Nie wprowadzono jednak bodźców ekonomicznych, mających zahamować ten proces, lecz starano się zwiększyć własną produkcję, udostępniając do eksploatacji wcześniej niewykorzystywane złoża na Alasce328. Ważne, konceptualne zmiany w amerykańskiej polityce energetycznej zostały dokonane przez administrację J.W. Busha. Źródeł tych zmian należy dopatrywać się w poglądach neokonserwatywnego zaplecza administracji. Pierwszym wyrazem zmiany sposobu myślenia na temat bezpieczeństwa energetycznego był wydany w maju 2001 r. raport National Energy Policy, przygotowany przez zespół decydentów i ekspertów pod kierownictwem wiceprezydenta D. Cheneya, będący ogólnym planem działań administracji. Wskazuje on na bardziej kompleksowe myślenie o kwestiach energetycznych niż polityka utrzymywania status quo. Raport wychodzi z założenia, że Stany Zjednoczone nie mogą poprawiać poziomu swojego bezpieczeństwa energetycznego wyłącznie przez zwiększanie własnego wydobycia. Wśród ogólnych celów polityki energetycznej USA raport wymienia: zwiększenie oszczędności wszystkich źródeł energii; modernizację wszystkich składników infrastruktury energetycznej; zwiększenie rodzimych dostaw ropy naftowej; zwiększenie i dywersyfikację zagranicznych dostaw ropy naftowej329; zwiększenie nakładów na ochronę środowiska naturalnego; poprawę stanu bezpieczeństwa wewnętrznego (ochrona infrastruktury) i zewnętrznego (ścisła współpraca energetyczna z Kanadą i Meksykiem); współpracę z eksporterami ropy naftowej oraz z głównymi importerami – globalne sojusze i działania „dyplomacji energetycznej”, skupionej na zapewnianiu dostaw od tradycyjnych i nowych sojuszników a także na poszukiwaniu nowych kierunków dostaw, 328 Ibidem, s. 397-398; M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 132, 135. Już na początku swej kadencji administracja Busha podjęła energiczne działania na rzecz dywersyfikacji źródeł dostaw ropy naftowej, co wyrażało się w poszukiwaniu nowych źródeł i możliwości jej eksploatacji w Azji, Afryce i na Alasce, a także w zbliżeniu z Rosją i planach tworzenia amerykańsko – rosyjskiego partnerstwa energetycznego oraz inwestycji USA w branżę wydobywczą w Rosji. A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s. 400. 329 161 oraz postawienie kwestii bezpieczeństwa energetycznego w stosunkach z głównymi partnerami gospodarczymi Stanów Zjednoczonych330. Cele National Energy Policy zostały sformułowane ogólnie i wymagały uściślenia i operacjonalizacji, aby mogły być spełnione. W tym celu w 2005 r., po 3 latach od złożenia projektu przez administrację G.W. Busha, Kongres uchwalił ustawę Energy Policy Act. Zawiera on szczegółowe regulacje dotyczące ujednolicenia polityki energetycznej USA, zwiększenia własnej produkcji energii, działań proekologicznych i na rzecz energooszczędności oraz prowadzenia badań i inwestycji. Koszty realizacji programu były szacowane na 36 mld USD do 2010 r. Główne założenia dokumentu to: zwiększenie własnego wydobycia ropy naftowej w celu zredukowania zależności od importu; powiększenie strategicznych rezerw ropy naftowej; skrócenie czasu potrzebnego na zwiększenie mocy przerobowych i budowę nowych rafinerii w USA poprzez liberalizację przepisów o ochronie środowiska; wsparcie dla ekologicznych i energooszczędnych technologii produkcji energii – rozwoju energetyki atomowej, programów czystej technologii przerobu węgla w elektrowniach, rozwoju odnawialnych źródeł energii (głównie słonecznej i z biomasy); zwiększenie udziału gazu ziemnego w bilansie energetycznym i rozbudowa odpowiedniej infrastruktury; modernizacja elektrycznych sieci przesyłowych w celu zmniejszenia strat energii; zaostrzenie przepisów w zakresie energooszczędności takich urządzeń, jak klimatyzacja i sprzęt AGD; stworzenie systemu zachęt ekonomicznych (zwolnienia podatkowe, subsydia, gwarancje kredytowe) dla nabywania samochodów o napędzie hybrydowym, wodorowym i etanolowym oraz dla budowy energooszczędnych mieszkań. W 2006 r. G.W. Bush zapowiedział dodatkowo, że będzie dążył do redukcji importu bliskowschodniej ropy naftowej o 70%. Ważnym elementem polityki energetycznej administracji G.W. Busha stały się też praktyczne kroki wskazujące na priorytet nieskrępowanego rozwoju przemysłu energetycznego kosztem ekologii, takie jak odstąpienie 330 M.A. Piotrowski, op. cit., s. 399-400, 404-405. Jeśli chodzi o konkretne kierunki tej polityki, to odnośnie państw Bliskiego Wschodu chodziło o zachęcanie ich do maksymalizacji wydobycia i eksportu ropy, co miałoby korzystny z amerykańskiego punktu widzenia wpływ na ceny ropy naftowej na światowych rynkach. Odnośnie regionu kaspijskiego przewidywano kontynuację „partnerstwa energetycznego” z Rosją, Kazachstanem i Azerbejdżanem oraz wspieranie inwestycji firm amerykańskich na tym obszarze, a także promowanie budowy linii przesyłowych omijających Rosję i Iran i rywalizacja z Rosją o dostęp do miejscowych złóż i kontrolę linii przesyłowych. W odniesieniu do Afryki oraz Ameryki Środkowej i Południowej dążono do zachowania ich pozycji jako głównych dostawców ropy naftowej na rynek amerykański; kluczowe w tym kontekście miało być odpowiednie ułożenie stosunków z Kanadą, Meksykiem, Nigerią i Angolą, a także z antyamerykańską Wenezuelą. Ważne będzie miało być też odpowiednie ułożenie stosunków z innymi czołowymi konsumentami ropy naftowej z Europy i Azji, zwłaszcza z Chinami i Indiami, z uwagi na dająca się już zauważyć globalną rywalizację o dostęp do złóż ropy naftowej i gazu ziemnego. Ibidem, s. 405-407; Por. L. Pastusiak, op. cit., s. 103. 162 od Protokołu z Kioto czy rozpoczęcie eksploatacji złóż w rezerwacie Arctic National Wildlife Refuge na Alasce. Za kadencji Busha nastąpił również wzrost zaangażowania i obecności wojskowej w regionach bogatych w złoża ropy naftowej oraz mających duże znaczenie z punktu widzenia istniejących lub planowanych tras przesyłowych – w Iraku, Afganistanie, Pakistanie, Azji Centralnej. Kwestie praw człowieka czy szerzenia demokracji zostały też faktycznie podporządkowane bezpieczeństwu energetycznemu, na co wskazuje np. polityka wobec państw Azji Centralnej i Kaukazu331. Koncepcja wyrażona w Energy Policy Act była ambitna i oznaczała zmianę sposobu myślenia o bezpieczeństwie surowcowym USA, wskazywano jednak na jej istotne słabości: dążyła do redukcji importu ropy, nie mogła jednak zmienić zasadniczo uzależnienia USA od tego surowca; na jej realizację przewidziano zbyt małe środki finansowe; nie wskazano działań priorytetowych; brak było konsekwencji w realizacji programu. Szczególnie ważny jest ten ostatni punkt, a jego źródeł należy szukać w braku koordynacji polityki energetycznej USA, i to na wielu płaszczyznach – w stosunkach między rządem federalnym a rządami stanowymi, między Departamentem Stanu a Departamentem Energii, między administracją prezydencką a Kongresem, wreszcie między władzami a działaniami sektora prywatnego, żywo zainteresowanego np. inwestycjami w tanią w eksploatacji bliskowschodnią ropę naftową, co może prowadzić do wzrostu zależności USA od jej źródeł332. Innym źródłem chwiejności w realizacji programu był występujący w warunkach amerykańskich wielki wpływ rozmaitych lobby na władzę; wskazuje się m.in. na powiązania G.W. Busha, wiceprezydenta D. Cheneya i sekretarz stanu C. Rice z kompaniami naftowymi. Poważnym problemem dla realizacji amerykańskiej polityki energetycznej był też obserwowany za kadencji G.W. Busha powszechny wzrost antyamerykanizmu, będący efektem prowadzonej przez Stany Zjednoczone agresywnej polityki zagranicznej, a także wzrost rywalizacji z Chinami i Indiami o dostęp do światowych złóż surowców energetycznych333. 331 M.A. Piotrowski, op. cit., s. 400-403. Tekst ustawy: http://www.interior.gov/iepa/EnergyPolicyActof2005.pdf. Por. L. Pastusiak, op. cit., s. 46. 332 M.A. Piotrowski, op. cit., s. 401-402, 407. 333 Ibidem., s. 403, 407. Alternatywną koncepcję amerykańskiej polityki energetycznej stworzyła w 2006 r. ponadpartyjna Energy Future Coalition, skupiająca wiele osób i ośrodków zaangażowanych w działania na rzecz uniezależnienia Stanów Zjednoczonych od ropy naftowej. Zgodnie z sygnowanym przez nich planem pt. Set America Free przewidywano zwiększenie udziału gazu ziemnego, metod gazyfikacji węgla kamiennego, energetyki atomowej, zużycia biopaliw i innych alternatywnych źródeł energii w bilansie energetycznym USA, a także stworzenie zachęt ekonomicznych dla nabywania samochodów z napędem hybrydowym. Skutkiem miała być zasadnicza redukcja zużycia ropy naftowej, a tym samym uniezależnienie od niej amerykańskiej gospodarki. Miało to zwiększyć pole manewru w polityce zagranicznej USA, szczególnie wobec krajów arabskich, Iranu czy Rosji. Ibidem, s. 404. 163 Pomimo pewnych zmian zachodzących pod rządami kolejnych amerykańskich administracji, ogólnym trendem amerykańskiej polityki energetycznej było dążenie do dywersyfikacji źródeł importu ropy naftowej, co wyrażać się miało przede wszystkim w niezależności od głównego rejonu produkcji tego paliwa, czyli Bliskiego Wschodu, w szczególności od Arabii Saudyjskiej. Politykę taką kontynuował G.W. Bush. Obecnie USA są faktycznie niezależne od bliskowschodnich dostaw ropy naftowej – jej udział w imporcie do USA wyniósł w 2008 r. zaledwie 20,34%334, czyli mniej, niż udział dostaw z samej tylko Kanady. Jednakże ze względu na skalę udziału OPEC w światowej produkcji ropy naftowej, nadal nie udało się przezwyciężyć uzależnienia USA od dostaw z państw należących do kartelu – ich udział w imporcie do USA wynosi w sumie 40,3%.335 Szczegółowe dane na temat struktury amerykańskiego importu ropy naftowej przedstawia poniższa tabela. Główne kierunki importu ropy do USA w 2012 roku: l.p. Państwo Udział w l.p. Państwo Udział w imporcie imporcie 1. Kanada 27,80% 7. Nigeria 4,17% 2. Arabia Saudyjska 12,88% 8. Kolumbia 4,09% 3. Meksyk 9,76% 9. Kuwejt 2,88% 4. Wenezuela 9,05% 10. Algieria 2,28% 5. Rosja 4,50% 11. Angola 2,20% 6. Kuwejt 2,88% Inne 17,51% Źródło: wyliczenie własne na podstawie danych U.S. Energy Information Administration (EIA) 336 Wojna z Irakiem miała bez wątpienia swój aspekt ekonomiczny i surowcowy. Jednak nie była to „wojna o ropę” w popularnym znaczeniu tego zwrotu – nie chodziło o zagarnięcie złóż irackich; taki kolonialny układ wydaje się nie do pomyślenia. Należy pamiętać, że zgodnie z rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ z 22 maja 2003 r. wszelkie dochody ze sprzedaży irackiej ropy naftowej miały służyć odbudowie i trafiać na przeznaczony na ten cel Fundusz Rozwojowy dla Iraku. Co prawda Fundusz zarządzany był w czasie okupacji przez USA i Wielką Brytanię, jednak znajdował się pod międzynarodowym nadzorem, a środki z niego mogły być przeznaczane wyłącznie na projekty związane z odbudową 334 Źródło: wyliczenie własne na podstawie danych US Energy Information http://tonto.eia.doe.gov/dnav/pet/pet_move_impcus_a2_nus_ep00_im0_mbbl_a.htm. 335 Źródło: wyliczenie własne na podstawie Ibidem. 336 Ibidem, por. analogiczne dane dla 2005 r.: M.A. Piotrowski, op. cit., s. 400. Administration, 164 Iraku337. Jak zresztą zostało wykazane, Amerykanie od lat starają się uniezależnić od ropy z Bliskiego Wschodu, postrzegając ten region jako zbyt niestabilny i niepewny. Obecnie w praktyce to osiągnęli – zatem atakowanie Iraku po to, by z powrotem uzależnić się od bliskowschodniej ropy nie jest zgodne z konsekwentnie realizowaną strategią energetyczną USA. Podstawowe jej założenia – dążenie do dywersyfikacji źródeł importu i niezależności od dostaw bliskowschodnich – zostały potwierdzone przez administrację G.W. Busha, co znalazło odzwierciedlenie w dwóch podstawowych dokumentach w tym zakresie, powstałych w latach 2001-2002 National Energy Policy oraz Energy Policy Act. Mimo dążenia do zwiększenia dywersyfikacji dostawców surowca, USA nie mogą jednak w pełni uniezależnić się od bliskowschodnich złóż; tylko one bowiem są w stanie zabezpieczyć w przyszłości rosnące zapotrzebowanie świata na ropę naftową. Będąc świadomymi wagi tego regionu świata, Stany Zjednoczone nie mogły też ignorować kwestii rzeczywistego i potencjalnego znaczenia złóż irackich, które należą do najobfitszych na świecie. Część ekspertów wskazywała, że USA dążyły do uzyskania dostępu do irackich zasobów naftowych na wypadek destabilizacji sytuacji w Arabii Saudyjskiej i załamania tamtejszego wydobycia338. Strategia energetyczna USA nie zawsze jest też realizowana konsekwentnie. Należy wreszcie pamiętać, że dążenie do niezależności amerykańskiej gospodarki od bliskowschodnich dostaw ropy naftowej nie oznacza, że amerykańskie firmy naftowe nie są powiązane z tym rejonem interesami biznesowymi – przeciwnie, rejon ten jest dla amerykańskich gigantów naftowym ważnym źródłem dochodów. Można zatem uznać, że kwestia dostępu do irackich surowców odgrywała pewną rolę w podjęciu decyzji o ataku, jednak ze względu na narodową strategię energetyczną nie była to rola pierwszorzędna. Znacznie ważniejsza dla amerykańskiej gospodarki była kwestia wpływu, jaki iracka ropa mogła wywrzeć na ruchy cen na światowych rynkach339. Na marginesie rozważań na temat wojny z Irakiem na tle amerykańskiej polityki surowcowo – energetycznej, należy również przypomnieć, że wojna ta miała być elementem szerszej, globalnej strategii gospodarczej Stanów Zjednoczonych, która z kolei była elementem strategii zapewniania Stanom Zjednoczonym bezpieczeństwa. W wydanej we wrześniu 2002 r. Narodowej Strategii Bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych Ameryki możemy przeczytać, że celem USA jest „pomoc w uczynieniu świata nie tylko bezpieczniejszym, ale również lepszym” m.in. poprzez promocję wolności gospodarczej, jak 337 K. Korzeniewski, op. cit., s. 47. K. Pronińska, op. cit., s. 32. 339 A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s. 404-405. Por. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 304. 338 165 również przyczynianie się do zapoczątkowania nowej ery ogólnoświatowego wzrostu gospodarczego. Powojenna przebudowa Iraku miała objąć również wolnorynkowe reformy gospodarcze, tak więc wojnę z tym państwem można postrzegać również przez pryzmat wypełniania założeń globalnej strategii gospodarczej Stanów Zjednoczonych340. 3. Iracki potencjał surowcowy Wydobycie ropy naftowej stanowi podstawę gospodarki irackiej. Irackie zasoby ropy naftowej są oceniane na 20,2 mld ton, co stanowi 9% zasobów światowych i stawia Irak na piątym miejscu w świecie. Przy obecnym tempie konsumpcji, ropa iracka mogłaby zaspokajać całkowite potrzeby świata przez niemal 5 lat. W 2012 r. Irak wytwarzał 152,4 mln ton ropy naftowej dziennie, co stanowiło 3,7% światowego wydobycia i plasowało Irak w tym względzie na 5 miejscu wśród państw Bliskiego Wschodu (za Arabią Saudyjską, Iranem, Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Kuwejtem) i na 9 miejscu w świecie. Problemem Iraku jest słabo rozwinięta sieć rafinerii – ich moce przerobowe są oceniane na 1,042 mln baryłek dziennie, co stanowiło 1,1% mocy przerobowych wszystkich rafinerii w świecie341. Sprzedaż ropy naftowej dostarcza 84% dochodów państwowych. Głównymi jej odbiorcami są Stany Zjednoczone, Indie, Chiny i Korea Południowa. W 2012 roku Irak zanotował nadwyżkę w handlu zagranicznym w wysokości 37 mld USD342. Ze względu na warunki geologiczne, możliwości i koszty wydobycia ropy naftowej są w Iraku bardzo korzystne – w niektórych rejonach wystarczy wykopać dół dwumetrowej głębokości, by zapełnił się on ropą. Ropa iracka ma również doskonałe parametry fizyko – chemiczne343. Największe pola naftowe znajdują się w okolicy Kirkuku na północy kraju (50% wydobycia). Na południu kraju największe znaczenie ma rejon Basry344. Cechą charakterystyczną irackiego przemysłu naftowego jest fakt jego dużej zależności od kadr zagranicznych – przed nacjonalizacją w roku 1972, eksploatację irackiej ropy naftowej prowadziły na podstawie odpowiednich koncesji koncerny zagraniczne (gł. amerykańskie i brytyjskie), zaś po jej przeprowadzeniu bardzo wysoki był odsetek obcokrajowców zatrudnionych na podstawie kontraktów w państwowym przedsiębiorstwie naftowym, Iraqi National Oil Company. 340 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 42. Por. krytyczną pracę Naomi Klein, Doktryna Szoku, Wydawnictwo Muza S.A., Warszawa 2008, s. 363-423. 341 Powyższe dane i obliczenia własne na podstawie Statistical Review…, s. 6,8,11,18. 342 Dane za: https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/iz.html. 343 M. Skarżyński, Globalne bezpieczeństwo..., s. 107.; M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 142; A. Łukaszewicz, Afganistan i Irak: ekonomiczny bilans wojny z terroryzmem, „Żurawia Papers” v. 15, Instytut Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2010, s. 43-69. 344 K. Korzeniewski, op. cit., s. 107. 166 Przed wojną w 2003 r. ponad 50% kadry technicznej w irackim przemyśle naftowym stanowili obcokrajowcy345. Innym bogactwem naturalnym Iraku jest gaz ziemny. Jego pokłady stanowią 1,9% całkowitych złóż tego surowca na świecie, co stawia Irak na 5 miejscu wśród państw Bliskiego Wschodu (za Iranem, Katarem, Arabią Saudyjską i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi) i na 12 miejscu w świecie. Jest to jednak bogactwo niemal nie eksploatowane – wydobycie w 2008 r. wyniosło 0,02% produkcji światowej, z czego większość jest wypuszczona do atmosfery podczas procesu wydobywania ropy naftowej346. Iracka infrastruktura naftowa w styczniu 2003 r. Źródło: Strona internetowa Uniwersytetu Teksasu w Austin 347 345 M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 129, 144; A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s. 401. Statistical Review…, s. 22; https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/iz.html. 347 The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection, http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/iraq_oil_2003.jpg. 346 167 4. Czynnik ekonomiczny w historii Iraku Ropa naftowa wywierała ogromny wpływ na historię Iraku już od II połowy XIX w. Mimo rosnących wpływów brytyjskich, a przełomie XIX i XX w. ważną rolę w życiu gospodarczym tureckiego Iraku odgrywali Niemcy. W latach 80. XIX w. uzyskali koncesję na poszukiwania geologiczne w okręgach mosulskim i bagdadzkim. W 1901 r. odkryli pokłady ropy naftowej, zaś w 1903 r. rozpoczęli budowę Kolei Bagdadzkiej, mającej połączyć Berlin z Bagdadem (do 1914 r. ukończono odcinek Bagdad – Samarra), uzyskując jednocześnie pozwolenie na eksploatację bogactw naturalnych znajdujących się na obszarze 20 km po obu stronach linii kolejowej. Rozpoczętą na początku XX w. eksploatację irackiej ropy naftowej prowadziły towarzystwa angielskie, niemieckie i francuskie. Powiązania Iraku z Niemcami – głównym przeciwnikiem Wielkiej Brytanii w I wojnie światowej – oraz występujące tam złoża ropy naftowej w połączeniu ze strategicznym położeniem (państwo tranzytowe do Iranu, Indii i na Półwysep Arabski) wpłynęły na decyzję Brytyjczyków o rozpoczęciu inwazji na Irak w 1914 roku. Bogate złoża ropy naftowej odkryte w 1918 r. w rejonie Mosulu spowodowały również energiczne działania Londynu na rzecz przyłączenia tego obszaru do brytyjskiego mandatu irackiego (wcześniej był przewidziany dla Francji, na podstawie porozumienia Sykes – Picot z 1916 r., następnie pojawiły się roszczenia tureckie), co zakończyło się sukcesem na konferencji w San Remo w kwietniu 1920 roku348. Brytyjczycy traktowali Irak jako bazę surowcową i w okresie trwania mandatu rozwijali w nim wyłącznie przemysł naftowy. Kontrolę nad eksploatacją irackich złóż zapewnili sobie Brytyjczycy w 1925 r., kiedy to brytyjska spółka Turkish Petroleum (od 1929 r. nazwa zmieniona na Iraqi Petroleum) zdobyła koncesję na wydobycie ropy naftowej w Iraku. Brytyjczycy zrobili wówczas złoty interes – ogromne złoża w okolicach Kirkuku odkryto w 1928 r. Gdy w 1926 r. podpisano traktat graniczny turecko – iracko – brytyjski, granice Iraku wytyczono w taki sposób, by pokrywały się z granicami koncesji Turkish Petroleum. Od tego momentu ropa naftowa odgrywała coraz większą rolę w polityce mocarstw wobec Iraku. Utrwalanie wpływów brytyjskich (poprzez układ z 1930 r.) służyło przede wszystkim zabezpieczaniu kontroli brytyjskiej nad irackimi bogactwami naturalnymi. Brytyjczycy czerpali z eksploatacji irackiej ropy naftowej ogromne zyski, wypłacając stronie irackiej tylko stosunkowo niewielkie sumy z tantiem. W powszechnym odczuciu irackiego 348 M.M. Dziekan, Historia..., s. 136-141; K. Korzeniewski, op. cit., s. 33-34; M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 129. 168 społeczeństwa, Wielka Brytania przy współudziale irackiej elity dokonywała grabieży dóbr narodowych Iraku. Tymczasem wydobycie stale rosło. W 1938 r. osiągnęło wartość 4,3 mln ton, co stanowiło 1,6% światowego wydobycia. W 1941 r., po proniemieckim przewrocie w Bagdadzie, Brytyjczycy, obawiając się utraty kontroli nad złożami ropy naftowej, dokonali interwencji, dzięki której do władzy powróciły probrytyjskie elity i interesy ekonomiczne Londynu zostały znowu zabezpieczone. Po II wojnie światowej Irak był ściśle powiązany gospodarczo z Wielką Brytanią i USA. Mocarstwa zachodnie obawiając się radzieckich wpływów na strategicznych obszarach roponośnych Bliskiego Wschodu wciągają państwa tego rejonu w zimnowojenną konfrontację, czego wyrazem był podpisany w 1955 roku Pakt Bagdadzki, na mocy którego m.in. Irak otrzymywał pomoc finansową. W połowie lat pięćdziesiątych dochodzi do skokowego wzrostu wydobycia ropy w Iraku – w 1950 r. było to 6,6 mln ton (1,3% światowego wydobycia), w 1955 r. już 33,2 mln ton (4,3%). Eksploatacja ropy naftowej nabierałą też coraz większego znaczenia politycznego. Gdy w 1951 r. sąsiedni Iran dokonał nacjonalizacji przemysłu wydobywczego, w Iraku rósł nacisk społeczny na podobny krok, lub co najmniej bardziej sprawiedliwą partycypację w dochodach z eksploatacji irackiej ropy naftowej. W efekcie tego doszło do podpisania umowy między rządem irackim a Iraqi Petrolum, w myśl której zyski z wydobycia irackiej ropy naftowej miały być dzielone po połowie349. Jak słusznie zauważa Katarzyna Stefanek, „to, co w owym okresie było sukcesem, obecnie byłoby ocenione jako nierówno prawne traktowanie i bezprawna eksploatacja”350. Po przewrocie w 1958 r. władzę w Iraku przejmuje gen. Abd al – Karim Kasim. Główną przyczyną powodzenia przewrotu i wsparcia go przez szerokie masy społeczeństwa irackiego był fakt uległości monarchii wobec wpływów brytyjskich i pozwalania na ekonomiczne wykorzystywanie kraju przez zagraniczne spółki. Kasim rozpoczyna reformy socjalistyczne, przygotowując podstawy do upaństwowienia przemysłu naftowego, do czego ostatecznie jednak za jego rządów nie dochodzi. Londyn traci jednak oparcie dla swoich interesów naftowych w Iraku, gdyż brytyjskie bazy wojskowe zostają zamknięte. W 1960 r. w Bagdadzie Irak współtworzy wraz z Iranem, Kuwejtem, Arabią Saudyjską i Wenezuelą Organizację Państw Eksporterów Ropy Naftowej (OPEC), która miała być instrumentem realizacji gospodarczych i politycznych interesów członków oraz wywierania wpływu na państwa importujące ropę naftową; utworzenie kartelu było odpowiedzią 349 M.M. Dziekan, Historia..., s. 49-50, 148-149, 160; K. Korzeniewski, op. cit., s. 34, 36, 51; K. Stefanek, op. cit., s. 106; Rocznik Statystyczny 1970, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1970, s. 606; M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 129. 350 K. Stefanek, op. cit., s. 106. 169 na obniżenie kwot płaconych przez wielkie kompanie naftowe za ropę naftową. Po zamachu stanu z 1963 r. i przejęciu władzy przez Abd as – Salama Arifa, a po jego śmierci w 1966 r. jego brata Abd ar – Rahmana Arifa, reformy Kasima zostają zahamowane. W 1967 r. podczas wojny arabsko – izraelskiej Irak po raz pierwszy użył broni naftowej351, wstrzymując dostawy ropy do krajów zaangażowanych w konflikt po stronie Izraela, czemu towarzyszył krok polityczny w postaci zerwania stosunków dyplomatycznych m.in. ze Stanami Zjednoczonymi352. W 1968 r. władzę w Iraku przejmuje partia BAAS i rozpoczyna reformy socjalistyczne. Dochodzi do upaństwowienia banków, szkół, większości zakładów przemysłowych. Gospodarka jest kontrolowana przez państwo, a prywatna przedsiębiorczość poddawana kontroli. W 1972 r. dochodzi do najważniejszego kroku – nacjonalizacji przemysłu naftowego, co było nie tyle wyrazem przywiązania do ideologii socjalistycznej, co raczej manifestem suwerenności, z którą kontrola nad najważniejszym narodowym bogactwem była nierozerwalnie związana. Początkowo nacjonalizacja doprowadziła do kryzysu finansowego (z powodu odpływu wykwalifikowanych, zagranicznych kadr i spadku wydobycia), jednak w ciągu dwóch lat dochody z eksportu ropy naftowej zwiększyły się dziesięciokrotnie353. Szybko wzrósł też poziom wydobycia – w 1975 r. wyniosło już 111 mln ton, co stanowiło 4,2% światowej produkcji354. Rosnące dochody pozwoliły sfinansować dynamiczny rozwój kraju oraz budowę przemysłu stalowego, cementowego, tworzyw i nawozów sztucznych, tekstylnego i elektronicznego. Rozpoczęła się modernizacja rolnictwa, rozbudowywana była infrastruktura transportowa (drogi, linie kolejowe, rurociągi, lotniska), inwestowano w budownictwo. Znacznie zwiększyły się nakłady na służbę zdrowia oraz oświatę, poprawił się standard życia ludności355. Stawiane są budowle użyteczności publicznej, centra kultur i sztuki, uniwersytety, a nawet całe dzielnice miast. Na przełomie lat 70. i 80. Irak nawiązał dość intensywną współpracę gospodarczą z Polską – w szczytowym okresie w Iraku pracowało ok. 7 tysięcy polskich inżynierów i robotników. Współpraca dotyczyła przede wszystkim rozwoju irackiej 351 „Pojęciem broń naftowa określa się każde manipulowanie ceną lub wielkością dostaw ropy, przez kraje je eksportujące, do osiągnięcia celów politycznych w stosunku do krajów – importerów”. M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 141. 352 K. Korzeniewski, op. cit., s. 37-38; M. Skarżynski, Globalne bezpieczeństwo…, s. 107; K. Stefanek, op. cit., s. 107. 353 A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s. 401; K. Stefanek, op. cit., s. 107-108. 354 Rocznik Statystyczny 1980, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1980, s. 653. 355 Należy jednak zauważyć, że rozwój kraju i wzrost zamożności społeczeństwa był bardzo nierównomierny. W największym stopniu zyskał Bagdad i inne duże, irackie miasta, natomiast na prowincji sytuacja wyglądała znacznie gorzej, np. w zakresie dostępu do energii elektrycznej. K. Stefanek, op. cit., s. 108. 170 infrastruktury oraz budownictwa przemysłowego356. Podział dochodów z ropy naftowej wywoływał jednocześnie konflikty – powstanie kurdyjskie w 1974 roku wybuchło z powodu sporów na tle kontroli terenów naftowych między autonomicznymi władzami kurdyjskimi a centralnymi władzami irackimi357. Nieco wcześniej, w 1973 r., Irak ponownie sięgnął po broń naftową, biorąc udział w embargu na eksport ropy naftowej do krajów popierających Izrael w wojnie Jom Kipur, co doprowadziło do światowego kryzysu naftowego. Aktywność Bagdadu na tym polu dawała wymierne efekty dzięki rosnącemu popytowi na ropę naftową oraz rosnącej wielkości irackiego wydobycia – w 1965 r. kraj wydobywał 64,5 mln ton ropy naftowej rocznie (4,3% wydobycia w świecie), w 1970 r. już 76,5 mln ton (3,4% wydobycia w świecie)358. Sukcesywny rozwój kraju finansowany z dochodów ze sprzedaży ropy naftowej został zahamowany podczas wojny z Iranem (1980-1988), na którą wydatki pochłaniały znaczną część budżetu państwa, a działania wojenne powodowały ogromne zniszczenia. Saddam Husajn zdecydował się na wojnę m.in. z przyczyn ekonomicznych – sporne tereny przygraniczne obfitowały w ropę naftową. Obie strony konfliktu wiedziały, że ropa naftowa jest jedynym liczącym się źródłem finansowania wydatków wojennych, i z tego powodu starały się utrudniać wydobycie, przetwarzanie i sprzedaż surowca przez przeciwnika. Obie strony kierowały swe ofensywy na obszary roponośne – Irak na Chuzestan, Iran na rejon Basry, dokonywano też licznych bombardowań instalacji naftowych, portów naftowych, rafinerii, a także rurociągów. Od końca 1984 r. (incydentalnie już w 1982 r.) rozpoczyna się szczególnie dokuczliwa i niepokojąca dla świata forma woalki, tzw. „wojna tankowców”, polegająca na atakowaniu tankowców zmierzających do portów strony przeciwnej, bez względu na ich banderę. „Wojna tankowców” spowodowała duże zaniepokojenie na świecie (obawiano się całkowitego odcięcia dostaw ropy naftowej z rejonu Zatoki Perskiej) i doprowadziła do bezpośredniego umiędzynarodowienia konfliktu – w ochronę szlaków morskich zaangażowały się floty wojenne i lotnictwo Stanów Zjednoczonych, Omanu i Arabii Saudyjskiej, a USA i ZSRR zawarły porozumienie, w którym zobowiązały się do działania na rzecz ochrony szczególnie narażonych na atak tankowców kuwejckich. 356 M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 140-141, 150-151, 154; K. Korzeniewski, op. cit., s. 39, 107-108, 125-127; R. Kuźniar, Droga do wolności…, s. 95. Współpracę przerwała dopiero wojna w Zatoce i będące jej następstwem sankcje gospodarcze. Straty finansowe Polski wyniosły wówczas 2,5-3 mld dolarów, a wiązały się z zamrożeniem polskiego eksportu i działalności polskich przedsiębiorstw w Iraku (z powodu sankcji) oraz zawieszeniem spłaty wysokiego (ok. 0,5 mld dolarów) zadłużenia Iraku wobec Polski. Pieniędzy tych Polska nigdy nie odzyskała. R. Kuźniar, Droga do wolności…, s. 95, 110. 357 Nowa encyklopedia…, tom 2, s. 627; M.M. Dziekan, Dzieje Kurdów…, s. 394; K. Stefanek, op. cit., s. 108. 358 Rocznik Statystyczny 1980, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1980, s. 653. 171 Dzięki temu liczba ataków znacznie się zmniejszyła, jednak w roku 1984 zatopiono lub uszkodzono 79 tankowców i statków handlowych, na których zginęło lub odniosło rany ponad 100 marynarzy. Za 2/3 ataków odpowiedzialny był Irak. W trakcie trwania wojny mocarstwa robiły świetne interesy na sprzedaży broni dla obu stron konfliktu, nawet, jeśli politycznie zaangażowane były po stronie Iraku. W przypadku Bagdady zakupy te były finansowane z ogromnej pomocy finansowej i kredytów, zapewnianych przez kraje arabskie obawiające się ekspansji irańskiej rewolucji. Bezpośredniego wsparcia finansowego udzielały też Irakowi państwa zachodnie sprzedające mu broń, zaś Egipt dostarczał ją nieodpłatnie. Państwa zachodnie tak silnie zaangażowały się w ten konflikt, gdyż obawiały się o swoje interesy naftowe w rejonie Zatoki Perskiej w kontekście możliwej ekspansji irańskiej rewolucji. Jednocześnie w trakcie trwania wojny Irak prowadził negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie budowy rurociągu z jego terytorium do jordańskiego portu Aqaba nad Morzem Czerwonym, ostatecznie jednak Saddam Husajn zdecydował się na budowę połączeń z Turcją i Arabią Saudyjską359. Irak wyszedł z wojny z Iranem zrujnowany i zadłużony na ok. 80 mld dolarów. Obie strony poniosły znaczne straty w sektorze naftowym, wynikające ze zniszczeń oraz ograniczenia eksportu. Bardziej pod tym względem ucierpiał Irak, ze względu na niewielki i łatwy do zablokowania dostęp do Zatoki Perskiej oraz uszkodzenie niemal wszystkich rurociągów. Dochody Iranu ze sprzedaży ropy naftowej przewyższały w 1984 r. 3,5 – krotnie dochody Iraku. W roku tym ropa iracka była eksportowana tylko jednym czynnym rurociągiem – do Turcji. Iracka infrastruktura naftowa ucierpiała przede wszystkim na południu kraju, straty w rejonie Kirkuku i Mosulu były dużo mniejsze360. Wydobycie w Iraku spadło ze 169 mln ton w 1979 r. do 43 mln w 1983 r., a pod koniec wojny, w 1987 r., wyniosło 93 mln ton.361 Łączne straty finansowe obu krajów szacuje się na około 400 mld dolarów362. Wojna miała poważny wpływ na ruchy cen ropy naftowej na rynkach światowych – o ile w 1978 r. baryłka kosztowała średnio ok. 14 dolarów, to rewolucja w Iranie spowodowała wzrost cen średnio do ok. 29 dolarów w 1979 r., zaś wybuch wojny spowodował osiągnięcie pułapu ok. 37 dolarów w 1980 r. – najwyższego do tamtego 359 M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 129-134; K. Korzeniewski, op. cit., s. 41, 53-55, 108, 127; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 142; T. Wyszyński, op. cit., s. 53. 360 M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 132 361 Rocznik Statystyczny 1981, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1981 s. 653; Rocznik Statystyczny 1985, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1985 s. 549; Rocznik Statystyczny 1988, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1988, s. 544. 362 W tym straty z tytułu ograniczonego eksportu ropy naftowej – 10 mld dolarów po stronie Iranu, 55 mld dolarów po stronie Iraku. M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 134. 172 momentu poziomu cen w historii. Później cena stopniowo spadała i w 1988 r. powróciła do poziomu ok. 15 dolarów za baryłkę363. Skutki wojny groziły gospodarce Iraku załamaniem. Saddam potrzebował sukcesu, który pozwoliłby mu opanować kryzys. Wymarzonym celem wydawał się Kuwejt – niewielkie państwo, posiadające ogromne złoża ropy naftowej i wielkie rezerwy dewizowe, będące jednym z największych wierzycieli irackiego zadłużenia. Pretekstem do ataku stały się oskarżenia o nadmierną eksploatację pogranicznego pola naftowego Ar – Rumaila (oskarżano Kuwejt o drążenie szybów naftowych i kradzież ropy naftowej z terytorium Iraku), celowe przekraczanie przez Kuwejt norm wydobycia ropy ustalonych przez OPEC w celu obniżenia cen surowca i szkodzenia w ten sposób Irakowi, wreszcie o organizowanie wierzycieli Iraku w wymierzoną przeciw niemu koalicję. Saddam liczył także, że po zajęciu bogatego w ropę Kuwejtu stanie się głównym rozgrywającym światowego rynku ropy naftowej. Kolejnym czynnikiem były koszty utrzymywania ogromnej armii, która pozostała Irakowi po wojnie z Iranem – zrujnowanego kraju nie było na nią stać, a jednocześnie nie można było dokonać jej redukcji, gdyż nie było środków na przysługujące żołnierzom odprawy. Armii postanowiono w tej sytuacji użyć do rozwiązania problemów gospodarczych kraju. Przyczyny wojny przeciwko Kuwejtowi był zatem przede wszystkim ekonomiczne364. 2 sierpnia 1990 roku Irak dokonał agresji i szybko zajął cały Kuwejt, rozpoczynając grabież majątku narodowego podbitego państwa. Wspólnota międzynarodowa zareagowała zdecydowanie – kilka dni później ONZ najpierw uderzyła w podstawę gospodarki irackiej, wprowadzając zakaz importu irackiej ropy naftowej, a następnie upoważniło koalicje międzynarodową do użycia siły w celu wyzwolenia Kuwejtu (rezolucja nr 678). W styczniu i lutym 1991 r. operacja „Pustynna Burza” doprowadziła do wyzwolenia Kuwejtu365. Jednym z powodów tak zdecydowanej reakcji międzynarodowej był fakt, że po aneksji Kuwejtu Irak niemal podwoił swoje zasoby naftowe i w jego rękach znalazło się 17,2% wszystkich światowych złóż. Tak silny Irak byłby w stanie wpływać na światowy rynek ropy naftowej w podobnym stopniu, co Arabia Saudyjska (21%), co więcej – obawiano się, że ten ostatni kraj może stać się obiektem kolejnej agresji irackiej. „Wszyscy członkowie koalicji wiedzieli, że stawką w tej wojnie jest przyszłość globalnego rynku ropy i ich bezpieczeństwa energetycznego”366. Ciekawy był przy tym ruch światowych cen ropy 363 Statistical Review…, s. 15. K. Korzeniewski, op. cit., s. 41-42, 55-56; M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 134-135; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 142-143. 365 K. Korzeniewski, op. cit., s. 41-42. 366 M.A. Piotrowski, op. cit., s. 397. 364 173 naftowej – po zajęciu Kuwejtu, w październiku 1990 r. cena za baryłkę wyniosła 35 dolarów, co oznaczało dwukrotny wzrost wobec lipca tego samego roku. Jednak w kolejnych miesiącach ceny ropy malały, a po rozpoczęciu operacji „Pustynna Burza” spadły do 20 dolarów za baryłkę, co było następstwem przystąpienia krajów naftowych do koalicji antyirackiej i kompensowaniem przez nie zmniejszenia wydobycia w Iraku i Kuwejcie wzrostem własnej produkcji; chodzi tu przede wszystkim o Arabię Saudyjską367. Jeszcze przed rozpoczęciem operacji „Pustynna Burza”, w ramach przygotowań do obrony, Irak 25 stycznia 1991 r. przystąpił do wylewania ropy naftowej do Zatoki Perskiej, w celu utrudnienia ruchów okrętów koalicji i ewentualnej operacji desantowej, a także w celu wstrzymania pracy saudyjskich rafinerii, wykorzystujących wodę morską do chłodzenia instalacji oraz w celu utrudnienia dostaw wody pitnej (uczynienia wody morskiej niezdatną do jej odsalania). Do morza dostało się ok. 1,3 mln ton ropy naftowej, która utworzyła na wodach Zatoki Perskiej plamę o wymiarach 95x30 km. Doszło do zanieczyszczenia wybrzeża Kuwejtu i Arabii Saudyjskiej na długości około 1300 km. Działania te zostały powstrzymane poprzez amerykańskie ataki lotnicze na stacje pomp, wskazane przez kuwejcki ruch oporu. W okresie bezpośrednio poprzedzającym inwazję lądową sił koalicji oraz w trakcie wycofywania się sił irackich, dokonały one podpalenia ok. 700 szybów naftowych w Kuwejcie oraz wysadziły w powietrze znaczną cześć instalacji przesyłowych i zbiorników magazynowych, powodując powstanie ok. 300 zbiorników, wypełnionych ropą naftową i skażenie ok. 40 mln ton gleby oraz zanieczyszczenie atmosfery. Podpalenia miały na celu stworzenie zasłony dymnej, osłaniającej ruchy wojsk irackich i utrudniające działania sił koalicji. Wszystkie te kroki spowodowały ogromne skażenie gruntów i atmosfery Iraku oraz Kuwejtu, a także wód Zatoki Perskiej. Straty ekonomiczne spowodowane zniszczeniem kuwejckiej infrastruktury naftowej oraz podpaleniem szybów naftowych wycenia się na ok. 20 mld dolarów, zaś straty ekologiczne spowodowane podpaleniami i wypuszczaniem ropy naftowej do wód Zatoki Perskiej – na ok. 1,1 mld dolarów. Zniszczenia ekologiczne dokonane w toku wojny 1991 r. nie miały precedensu w historii368. Wojna zakończyła się klęską Iraku. Na mocy rezolucji nr 686 i 687 z 2 i 3 marca 1991 r. zobowiązano go do stworzenia specjalnego funduszu w celu wypłaty odszkodowań za szkody spowodowane przez agresję i okupację Kuwejtu, a także za spowodowaną 367 368 M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 135. Ibidem, s. 138-141. 174 katastrofę ekologiczną369. Zobowiązano też Irak do zwrotu całego zagrabionego mienia kuwejckiego. Wbrew intencjom Saddama, wojna ta doprowadziła zatem Irak do jeszcze większej ruiny gospodarczej oraz nie zlikwidowała kolosalnego zadłużenia kraju. Do zniszczeń z czasów wojny z Iranem doszły te z ostatniej wojny. Dodatkowo od sierpnia 1990 r. aż do maja 2003 r. utrzymywane były sankcje gospodarcze ONZ, na podstawie których rząd iracki nie mógł oficjalnie sprzedawać ropy naftowej i miał poważne ograniczenia w imporcie najpotrzebniejszych artykułów. Kryzys był tym bardziej dotkliwy w systemie, którego głównym celem było utrzymywanie rządzącej elity przy władzy, i który większość środków wydawał właśnie na ten cel. Ludność cierpiała na brak podstawowych środków do życia370. Drastycznie ograniczone zostało wydobycie ropy naftowej (ze względu na embargo oraz zniszczenia infrastruktury) – ze 142 mln ton w 1989 r. do 101 mln ton w 1990 r. i do zaledwie 13,9 mln w 1991 r.371. Jedyną możliwością ograniczenia izolacji kraju stał się program ONZ „Ropa za Żywność”, utworzony na mocy rezolucji Rady Bezpieczeństwa nr 986 14 kwietnia 1995 r. i uruchomiony w grudniu 1996 r. w celu poprawy warunków życia ludności irackiej. Na jego mocy Irak mógł eksportować ograniczone ilości ropy naftowej372, a zyski przeznaczyć na zakup żywności i środków medycznych oraz spłatę odszkodowań. Program nie doprowadził jednak do zasadniczej zmiany i sytuacja w kraju nadal była fatalna. Jednakże pomimo embarga Irak eksportował ropę, wysyłając ją nieoficjalnie, m.in. za pośrednictwem Iranu, i finansując w ten sposób odbudowę swej armii. Także środki z programu „Ropa za Żywność” nie zawsze były przeznaczane zgodnie z określonymi przez ONZ zasadami – z powodu braku odpowiedniego nadzoru i korupcji wśród urzędników ONZ oraz różnych koncernów (zdefraudowano od 2 do 6 mld dolarów). W afery zamieszany był sam syn sekretarza generalnego ONZ Kofiego Annana, Kojo373. 369 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 858. Ściąganiem odszkodowań zajmowała Się Komisja Kompensacyjna, ustanowiona przez ONZ. Reparacje, które miał spłacić Irak, były najwyższe w całej historii wojen – Komisja wyceniła je na ponad 200 mld dolarów i systematycznie je ściągała, w szczególności poprzez kontrolę nad środkami uzyskiwanymi z uruchomionego nieco później programu „Ropa za Żywność”. Dla porównania niemieckie reparacje po II wojnie światowej wyceniono na 20 mld dolarów i nigdy nie zostały one w pełni spłacone. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 297. 370 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 142-144. 371 Rocznik Statystyczny 1993, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1993, s. 558 372 W 1996 r. Irak miał prawo do sprzedaży ropy naftowej o wartości 4 mld dolarów rocznie. W 1998 r. limit zwiększono do 10,5 mld dolarów, a w 1999 r. do 17,1 mld dolarów. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860. W trakcie trwania programu przez utworzone w celu obsługi programu konta ONZ przeszło ok. 100 mld dolarów, z czego 67 mld trafiło do Iraku, reszta zaś została przeznaczona na spłaty odszkodowań na rzecz Kuwejtu oraz koszty administracyjne ONZ. Spośród pieniędzy, które przypały Irakowi, irackie elity przejęły ok. 4,4 mld dolarów. Dodatkowo poza programem Irak sprzedał nielegalnie ropę o wartości 5,7 mld dolarów. W 1993 r. wydobywał 32,3 mln ton ropy naftowej, zaś w 2000 r. już 125 mln ton. M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 140-141. 373 M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 140-141; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860. 175 Ostatecznie zatem kraj znalazł się w ruinie gospodarczej, jednak odczuła to przede wszystkim jego ludność, nie zaś odbudowujący bez większych problemów swe wpływy reżim Saddama Husajna. Kolejne zniszczenia powodowały bombardowania Iraku w 1993 i 1998 r. oraz ciągłe potyczki z siłami lotniczymi USA i Wielkiej Brytanii, patrolującymi strefy zakazu lotów nad Irakiem. Sytuację pogarszała też jedna z podstawowych cech panującego reżimu, zyskująca na ważności po 1991 r., w miarę, jak podstawowym celem stawało się dążenie do przetrwania – wszechobecna korupcja i nepotyzm na różnych szczeblach administracji374. Spór, jaki w przededniu wojny z Irakiem rozgorzał między stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ, miał także swój wymiar ekonomiczny. Wśród głównych oponentów USA znalazła się Rosja, Chiny i Francja. Firmy z tych trzech państw (Łukoil, Sinochem i Total) najwięcej korzystały na programie „Ropa za żywność”, jak również oskarżane były o niejasne interesy z Bagdadem. Zanim na Irak zostały w 1990 r. nałożone sankcje, Francja i Związek Radziecki miały świetne stosunki gospodarcze z tym państwem, do którego przez wiele lat dostarczały uzbrojenie. Rosja, Chiny i Francja liczyły, że po pokojowym rozwiązaniu kwestii irackiej będzie mogło dojść do zniesienia sankcji, co stworzy im, ze względu na tradycję dobrych stosunków wzajemnych, okazję do robienia z Irakiem korzystnych interesów. Co więcej, Francja i Rosja były wierzycielami Iraku i liczyły, że po zniesieniu sankcji uda im się odzyskać pożyczone pieniądze (kilkanaście miliardów dolarów). Czynniki te stały się głównym ostrzem amerykańskiej krytyki wobec ugodowej postawy wymienionych trzech państw w kwestii irackiej375. Na rok przed inwazją USA i sojuszników, Irak raz jeszcze próbował wykorzystać broń naftową wobec Zachodu. 7 kwietnia 2002 r. wstrzymał eksport swojej ropy naftowej na 30 dni, motywując to sprzeciwem wobec wspierania przez Zachód Izraela w konflikcie z Palestyńczykami, wzywając inne państwa arabskie do poparcia embarga. OPEC nie podjął żadnej decyzji o zmniejszeniu lub wstrzymaniu eksportu ropy, o co zabiegali iraccy dyplomaci. Iracka próba zakończyła się zatem fiaskiem, choć krótkotrwale doprowadziła do wzrostu cen ropy naftowej. Saddam Husajn nie mógł liczyć nawet na solidarność innych wrogów Stanów Zjednoczonych376. Latem 2002 r. próbował też użyć bodźców ekonomicznych dla pozyskania przychylności innych państw – Turcji zaproponowano udział 374 K. Korzeniewski, op. cit., s. 44, 57-58; M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 140-141; A. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860; K. Stefanek, op. cit., s. 109. 375 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 863; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 50. 376 M. Skarżyński, Globalne bezpieczeństwo…., s. 113; M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 141; P. Durys, P. Pacholski, op. cit., s. 29. 176 w wielkich projektach w zakresie rolnictwa, infrastruktury naftowej i gazowej, transportu i służby zdrowia. W sierpniu 2002 r. uzgodniono z Rosją realizację projektów gospodarczych o wartości ok. 40 mld dolarów. Znacznie zwiększono też obroty handlowe z Egiptem, Tunezją, Jordanią i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Wszystkie te państwa faktycznie sprzeciwiały się amerykańskiej inwazji na Irak (mając po temu szereg innych powodów). 15 lutego 2003 r., rozpaczliwie starając się zapobiec wojnie, Saddam Husajn zaproponował m.in. udzielenie amerykańskim koncernom koncesji na eksploatację irackiej ropy, jednak propozycja ta została odrzucona. 16 marca 2003 r. przywódcy USA, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Portugalii na spotkaniu na Azorach zobowiązali się do stworzenia warunków dla zniesienia międzynarodowych sankcji oraz udzielenia wsparcia powojennej odbudowie Iraku. Wcześniej wielokrotnie powtarzano, że wojna ta ma poprawić poziom życia ludności Iraku oraz stworzyć przesłanki dla uzdrowienia jego sytuacji gospodarczej. Wkrótce wybuchła wojna, która obaliła reżim Saddama. W dniu jej wybuchu, 20 marca 2003 r., sekretarz obrony Donald Rumsfeld wśród jej celów wymienił m.in. umożliwienie zniesienia sankcji i dostarczenie ludności Iraku pomocy humanitarnej, jak również zabezpieczenie irackich instalacji naftowych377. Obalenie Saddama Husajna stwarzało nadzieję na normalizację sytuacji ekonomicznej Iraku. Jak wykazywały badania irackiej opinii publicznej, w przededniu wojny Irakijczycy marzyli przede wszystkim nie tyle o demokracji, co o poprawie dramatycznej sytuacji gospodarczej kraju. Za normalne i pożądane uważane były warunki, jakie panowały w nim przed wojną w Zatoce i nałożeniem na kraj sankcji gospodarczych; z nostalgią wspominano okres dynamicznego rozwoju kraju w latach 70- tych XX w. Sprawa przyszłego systemu politycznego była uważana przez Irakijczyków za drugorzędną wobec kwestii poprawy poziomu życia378. Po wojnie, 22 maja 2003 r., Rada Bezpieczeństwa ONZ zniosła wszelkie finansowe i handlowe sankcje wobec Iraku, z wyjątkiem embarga na dostawy broni, jak również wzywała Tymczasową Władzę Koalicyjną (CPA) do promowania dobrobytu Irakijczyków poprzez efektywne administrowanie ich krajem. Na potrzeby odbudowy został też wówczas utworzony Fundusz Rozwojowy dla Iraku, którym miały dysponować mocarstwa okupacyjne – USA i Wielka Brytania pod nadzorem międzynarodowego komitetu doradczego (przedstawiciele ONZ, MFW, Arabskiego Funduszu Rozwoju Społecznego i Banku Światowego). Na konto Funduszu miały wpływać wszystkie przychody ze sprzedaży 377 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 865-866; K. Stefanek, op. cit., s. 134-135, 137; P. Durys, P. Pacholski, op. cit., s. 30. 378 K. Stefanek, op. cit., s. 118-119. 177 ropy naftowej, która, jak planowano, miała być głównym źródłem finansowania odbudowy kraju. Jednym z podstawowych celów okupacji miało być stworzenie solidnych podstaw dla irackiej gospodarki, stanowiących warunek konieczny dla utworzenia stabilnego, w pełni suwerennego, nowego Iraku. Kwestie bezpieczeństwa, przebudowy aparatu państwowego i odbudowy gospodarczej państwa wzajemnie się przy tym warunkowały – tylko przy odpowiednim poziomie bezpieczeństwa możliwe jest powstanie przesłanek dla poprawy sytuacji ekonomicznej, zaś trwałe bezpieczeństwo może być zapewnione tylko przy istnieniu odpowiedniego zaplecza gospodarczego. Stworzenie sprawnego aparatu państwowego jest niezwykle istotne z punktu widzenia zapewnienia bezpieczeństwa państwa oraz sprawnego zarządzania gospodarką, ale jest także warunkowane przez odpowiednie minimum bezpieczeństwa oraz potencjał materialny, niezbędny dla działania administracji państwowej. W ten sposób stabilizacja, odbudowa i przebudowa Iraku wzajemnie się warunkowały379. Sytuacja w Iraku do dziś jest jednak niestabilna, przez co odbudowa kraju oraz wydobycie ropy naftowej spotykają olbrzymie trudności. Sytuacja ludności jest trudna, przede wszystkim z uwagi na brak bezpieczeństwa. Wskaźniki makroekonomiczne również nie napawają optymizmem - PKB per capita wyniosło w 2012 r. 4,6 tys. dolarów, zaś oficjalny poziom bezrobocia – 16%, przy czym ocenia się, że w rzeczywistości wynosi on ok. 30%. Co czwarty Irakijczyk żyje poniżej granicy ubóstwa. Mimo wszystko jednak sytuacja ekonomiczna ulega powolnej, lecz systematycznej poprawie. Wzrost gospodarczy w 2012 r., wyniósł 10,2% w porównaniu do 3% w roku 2010. W 2011 r. gospodarka iracka zwiększyła się o 8,9%380. Irakijczycy mają w pamięci trwającą kilkadziesiąt lat eksploatację ich bogactw naturalnych przez obce mocarstwa, przede wszystkim przez Wielką Brytanię. Utożsamiają oni rzeczywistą niepodległość ich państwa z efektywną kontrolą nad własnymi zasobami ropy naftowej, gdyż tylko wówczas mogą one służyć dobrobytowi irackiego społeczeństwa. Doświadczenie ekonomicznej zależności od mocarstw anglosaskich jest jednym z głównych źródeł nieufności wobec nich, przejawianej przez Irakijczyków; jak wynika z badań opinii publicznej, chęć opanowania irackich zasobów ropy naftowej jest według irackiego społeczeństwa jednym z głównych powodów, dla których USA zdecydowały się na wojnę 379 Rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1483 z 22 maja 2003 roku, http://daccess-ddsny.un.org/doc/UNDOC/GEN/N03/368/53/PDF/N0336853.pdf?OpenElement (dostęp: 2.06.2013); Por. K. Korzeniewski, op. cit., s. 47; K. Stefanek, op. cit., s. 123, 149, 152. 380 Dane za CIA- The World Factbook, artykuł na temat Iraku, https://www.cia.gov/library/publications/theworld-factbook/geos/iz.html#Econ; por. A. Łukasiewicz, op. cit., s. 43-69. 178 z Irakiem381. Jak pisze Katarzyna Stefanek, „szeroko pojęta ingerencja Zachodu, a w szczególności polityka kolonialna Wielkiej Brytanii, ukształtowała specyficzny stosunek Irakijczyków do ich zasobów naturalnych. Kwestia ta ma w kontekście odbudowy znaczenie o tyle, że to przedstawiciele Zachodu – USA i były kolonizator Wielka Brytania – obalili reżim Saddama i decydowali o odbudowie m.in. przemysłu naftowego. Trzeba pamiętać o nieufności w stosunku do intencji tych państw, która wynika właśnie z doświadczeń XX wieku (…). Niewątpliwie stosunek Irakijczyków do zasobów naturalnych wpływa na ich ogląd rzeczywistości”382. Jednocześnie Irakijczycy oczekują od Zachodu hojnego wsparcia odbudowy ich kraju. Odbudowa gospodarcza Iraku i podniesienie poziomu życia jego mieszkańców są ściśle powiązane z odbudową polityczną oraz zapewnieniem bezpieczeństwa – wszystkie te trzy aspekty działań powojennych wzajemnie na siebie wpływają i są kluczowe dla powodzenia całego procesu. Wysokie ceny ropy naftowej na światowych rynkach mogą bardzo pomóc w zapewnieniu Irakowi dobrobytu, warunkiem pozostaje jednak stworzenie stabilnych instytucji politycznych i zapewnienie bezpieczeństwa w kraju, których to kroków nie uda się wykonać bez zabezpieczenia odpowiednich warunków bytowych Irakijczyków. Należy pamiętać, że jedną z głównych przyczyn wybuchu irackiej rebelii w 2003 r. była nieudolność Amerykanów w zapewnieniu Irakijczykom podstawowych usług publicznych, co powodowało rozpacz i skłaniało do walki z okupantem383. 5. Zabezpieczenie szybów naftowych Jednym z ważniejszych celów operacyjnych armii USA i ich sojuszników było zabezpieczenie irackich szybów naftowych i uniemożliwienie ich podpalenia. Przypomnijmy, że w 1991 r. wycofujące się oddziały irackie podpaliły większość szybów naftowych w Kuwejcie, co stało się przyczyną ogromnej katastrofy ekologicznej w rejonie Zatoki Perskiej i spowodowało gigantyczne straty ekonomiczne. USA obawiały się, że scenariusz ten może się powtórzyć, co znacznie utrudniłoby amerykańskie plany sfinansowania odbudowy Iraku z dochodów ze sprzedaży irackiej ropy384. Oceniano, że jeśli obawy te by się ziściły, odbudowa infrastruktury wydobywczej Iraku pochłonęłaby 50 mld dolarów. Co więcej, jej zniszczenie niemal na pewno prowadziłoby do wysokiego wzrostu cen ropy naftowej na światowych rynkach, co z kolei przełożyłoby się na problemy gospodarki 381 K. Stefanek, op. cit., s. 106-107, 119-120. W lipcu 2003 r. na odpowiedź taką wskazywało 47% ankietowanych Irakijczyków. 382 Ibidem, s. 107. 383 Ibidem, s. 119-120, 123. 384 K. Korzeniewski, op. cit., s. 42; K. Stefanek, op. cit., s. 123. 179 amerykańskiej. Na początku marca 2003 r., w przededniu wojny, sekretarz obrony USA Donald Rumsfeld podał informację o podpaleniu przez iracki rząd 3-4 szybów naftowych w okolicach Basry, a na większości pozostałych miały zostały zainstalowane ładunki wybuchowe. Rumsfeld zapowiedział także wysłanie sił specjalnych w celu zabezpieczenia szybów. Informacje te okazały się jednak nieprawdzie385. 16 marca w deklaracji wydanej po wspomnianym szczycie na Azorach przywódcy USA, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Portugalii stwierdzili, że odbudowa gospodarcza Iraku będzie ułatwiona dzięki zapobieżeniu w czasie wojny aktom sabotażu i szybkiej naprawie szkód w sektorze wydobycia bogactw naturalnych Iraku. Pierwszego dnia wojny Donald Rumsfeld wymienił zabezpieczenie irackiej infrastruktury naftowej wśród celów wojny. Już dzień wcześniej weszły do Iraku amerykańskie siły specjalne, których zadaniem było m.in. przejęcie kontroli nad tą infrastrukturą. Pierwszego dnia wojny siły sojusznicze zajęły pola roponośne Rumaila, a dzień później wkroczyły do Umm Kasr, głównego irackiego portu. Siły amerykańskie w szybkim tempie przejęły kontrolę nad instalacjami naftowymi na południu kraju, zaś gdy 26 marca na kontrolowanej przez Kurdów północy kraju ląduje desant amerykański, oddziały amerykańskie i kurdyjskie wspólnie stopniowo zabezpieczają pola naftowe tam położone. W ten sposób uniemożliwiono spełnienie się czarnego scenariusza, o ile Saddam rzeczywiście brał go pod uwagę. Iracki przemysł naftowy został w zasadzie przejęty w stanie nienaruszonym386. Jak jednak wiadomo, prawdziwe problemy zaczęły się dopiero po zakończeniu głównych działań wojennych. Podczas wojny w Iraku jednym z głównych celów ataków stała się infrastruktura przesyłowa ropy naftowej, co miało utrudnić działanie Amerykanów poprzez pozbawienie ich środków z eksportu irackiej ropy, które miały służyć do odbudowy kraju. Siły amerykańskie nie było dostatecznie liczne i były w stanie chronić jedynie miejsca wydobycia, dlatego setki kilometrów rurociągów były stosunkowo łatwym celem dla dysponujących coraz lepszymi materiałami wybuchowymi partyzantów. Sytuację pogarszał fatalny stan infrastruktury wydobywczej, będący efektem kilkunastu lat sankcji i izolacji Iraku. Czarny scenariusz wojny spełnił się po ogłoszeniu jej zakończenia387. 385 M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 141-143. A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s. 402. K. Korzeniewski, op. cit., s. 46; A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s. 404; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 865, 867, 869; K. Stefanek, op. cit., s. 134-135. 387 K. Korzeniewski, op. cit., s. 48; J. Symonides, op. cit., s. 371. 386 180 5. Rywalizacja z Chinami o złoża ropy naftowej Chiny są drugim największym konsumentem ropy naftowej na świecie (11,7% światowego zużycia). Dynamiczny rozwój chińskiej gospodarki sprawia, że potrzebuje ona coraz więcej surowców energetycznych, w tym ropy naftowej. Potrzeby te zaspokajane są przede wszystkim poprzez import – o ile w 1993 r. z importu pochodziło 6% ropy naftowej zużywanej przez Chiny, to w 2005 r. już 60%388. Jest to spowodowane ograniczonością chińskich zasobów ropy naftowej, które wynoszą zaledwie 1% zasobów światowych389. Ogromne i stale rosnące chińskie zapotrzebowanie na surowce energetyczne prowadzi do wzrostu rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi o dostęp do złóż ropy naftowej w świecie. Chiny wchodzą przede wszystkim na te rynki naftowe, na które Stany Zjednoczone nie chcą wchodzić ze względów politycznych, m.in. z powodu stosowanych przez siebie sankcji. Chiny kupują na preferencyjnych warunkach duże ilości ropy naftowej z Iranu, Sudanu i innych państw afrykańskich, w zamian za co wspierają ich niedemokratyczne reżimy i chronią je przed zdecydowanymi sankcjami Rady Bezpieczeństwa ONZ390. Polem rywalizacji jest także Azja Centralna, gdzie ścierają się wpływy firm naftowych z USA, Chin i Rosji (Chińczycy zresztą inwestują też w przemysł wydobywczy w samej Rosji). Chiny kupują coraz więcej ropy naftowej nawet z dalekiej Wenezueli. Na dłuższą metę jednak rosnące chińskie zapotrzebowanie na ropę naftową jest w stanie zaspokoić tylko Bliski Wschód – tradycyjny rejon dominacji politycznej i ekonomicznej Stanów Zjednoczonych. Dochodzi w ten sposób do rywalizacji amerykańsko – chińskiej w tym rejonie, czego przejawem, poza wspomnianym już zacieśnianiem stosunkowo chińsko – irańskich, jest zbliżenie chińsko – saudyjskie: w 1999 r. państwa ogłosiły strategiczne partnerstwo naftowe i rozpoczęły dynamiczną wymianę handlową i inwestycyjną. Polem rywalizacji amerykańsko – chińskiej stał się również Irak. Jeszcze w czasach Saddama Chiny podpisały wielki kontrakt na eksploatację złóż w środkowym Iraku, i to mimo obowiązującego embarga ONZ391. Jednakże po zakończeniu wojny z Irakiem wszystkie kontrakty zawarte przez Saddama zostały przez amerykańsko – brytyjskie władze okupacyjne unieważnione, zaś zamówienia publiczne na odbudowę Iraku i eksploatację jego bogactw naturalnych miały być, zgodnie z dyrektywą wydaną 388 J. Symonides, op. cit., s. 105. Statistical review…, s. 6. 390 Postawę Chińczyków dobrze obrazuje wypowiedź jednego z doradców chińskiego rządu, cytowanego przez „Washington Post” : „Prawa człowieka? Nie dbamy o to. Interesuje nas tylko ropa. Kto pomaga Chinom rozwiązać problem związany z energią, jest przyjacielem.” M. Skarżyński, Globalne bezpieczeństwo…, s. 106. 391 Ibidem, s. 104-106. 389 181 przez zastępcę sekretarza obrony Paula Wolfowitza, dostępne jedynie dla firm pochodzących z państw, które poparły USA w wojnie z Irakiem. W ten sposób Chińczycy zostali wyeliminowani z irackiego rynku, co oznaczało poważne zwycięstwo w globalnej rywalizacji chińsko – amerykańskiej o dostęp do złóż ropy naftowej392. 392 A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s. 401, 405; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 304. 182 VIII. Uwarunkowania wojskowe 1. Perspektywa łatwego zwycięstwa Kiedy zaraz po zamachach 11 września Paul Wolfowitz proponował, by Stany Zjednoczone uderzyły w pierwszej kolejności na Irak, argumentował to przede wszystkim łatwością w osiągnięciu potencjalnego zwycięstwa. Wolfowitz twierdził, że Afganistan jest celem dużo trudniejszym niż Irak, ze względu na panujące w nim warunki naturalne Afganistan jest krajem górzystym, dającym świetne warunki dla działań partyzanckich, utrudniającym natomiast wykorzystanie wojsk zmechanizowanych. Irak natomiast to wymarzony teren działania dla szybkich ruchów wojsk pancernych i nie zapewniający osłony dla przemieszczających się oddziałów wroga. Do tego Irak rządzony był przez kruchy, represyjny reżim, który powinien się zawalić, gdy tylko Irakijczycy dostrzegą realną możliwość zmian. Wolfowitz podnosił wątpliwości, że brak szybkiego sukcesu w ewentualnej wojnie z Afganistanem może zmniejszyć poparcie dla niej w społeczeństwie amerykańskim oraz wśród członków koalicji antyterrorystycznej, co mogłoby wykluczyć podjęcie dalszych działań wobec innych państw. Z tego powodu, jego zdaniem, „wojnę z terroryzmem” powinny Stany Zjednoczone rozpocząć właśnie od Iraku (choć sam oceniał, że istnieje od 10 do 50% prawdopodobieństwa, że Saddam Husajn był zamieszany w ataki z 11 września). Propozycja Wolfowitza nie zyskała wówczas akceptacji, jednak w późniejszych miesiącach w głowach amerykańskich decydentów pozostawała za pewne myśl, że pokonanie Iraku nie stanowiłoby problemu, co zachęcało ich do podjęcia działań przeciwko temu państwu393. Amerykanie mieli w pamięci łatwe zwycięstwo, jakie odnieśli nad Irakijczykami w 1991 r. W ciągu 39 dni nalotów i 100 godzin walk lądowych jedna z najsilniejszych armii Bliskiego Wschodu została pokonana. Kosztowało to życie jedynie 240 aliantów, w tym 148 żołnierzy amerykańskich. Siły sprzymierzone straciły 30 czołgów i 56 samolotów. Straty po stronie irackiej były nieporównywalnie większe – 35 tysięcy zabitych (w większości żołnierzy), 86 tysięcy żołnierzy wziętych do niewoli, 3847 zniszczonych czołgów, 1450 bojowych wozów piechoty, 2917 dział oraz 97 samolotów (147 uciekło do Iranu). Już wówczas obie armie dzieliła przepaść technologiczna, a kilkanaście lat dynamicznego rozwoju amerykańskich sił zbrojnych z jednej oraz sankcji i izolacji z drugiej strony dysproporcje te musiało jeszcze pogłębić. Wojna z 1991 r. stanowiła istotny kontekst 393 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 45-46; K. Stefanek, op. cit., s. 128; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 17, 20, 81. 183 dla zamiarów, koncepcji strategicznych i planów operacyjnych USA394. Wspomnienie tak łatwego zwycięstwa na pewno ułatwiało podjęcie decyzji o kolejnej wojnie z tym samym przeciwnikiem. Ułatwiło ją także osiągnięte minimalnym kosztem, spektakularne zwycięstwo nad Afganistanem, który, ze względu na warunki naturalne, wydawał się dużo trudniejszym przeciwnikiem, niż Irak. W nadchodzącej wojnie po raz pierwszy na niespotykaną wcześniej skalę miało dojść do użycia środków walki opartych na najnowocześniejszych technologiach, będących wynikiem tzw. „rewolucji w sferze wojskowości” (Revolution in Military Affairs – RMA), czyli nadzwyczajnego, jakościowego rozwoju techniki militarnej i będącego jego pochodną wzrostu potencjału wojskowego USA. Obecna RMA napędzana jest przede wszystkim poprzez rozwój technik informatycznych, czyli gromadzenia i przetwarzania danych, co wyraża się przede wszystkim w komputeryzacji techniki wojskowej. Dokonująca się rewolucja „umożliwia niespotykaną wcześniej szybkość, precyzję i zasięg rażenia, strategiczną ruchliwość, czyni nieporównywanie bardziej skutecznymi bombardowania strategiczne, zapewnia niemożliwy wcześniej do osiągnięcia zintegrowany obraz przyszłego bądź obecnego pola walki, umożliwia ścisłą integrację działań w ramach jednego pola walki wszystkich komponentów sił zbrojnych (…). Chodzi o wojskowe wykorzystanie technologii związanych z elektroniką, informatyką i inżynierią materiałową395. Owoce dokonanej w latach 90 – tych rewolucji miały być zebrane w roku 2003. Już wojnę w 1991 r. nazywano pierwszą wojną ery informatycznej, jednak od tego czasu postęp był tak wielki, że w 2003 r. można było wykorzystać najnowocześniejszą technikę na skalę masową. W 1991 r. tzw. inteligentne bomby (samonaprowadzające się lub naprowadzane laserowo) stanowiły 7% wszystkich użytych w wojnie z Irakiem, w wojnie z Jugosławią w 1999 r. – 30%, w wojnie z Afganistanem – 70%, zaś w wojnie z Irakiem w 2003 r. już 90%. W 2003 r. zastosowano 1000 razy więcej komputerów, niż w 1991 r. Znacznie ulepszono też środki zwiadu i rozpoznania, co pozwalało na zaskoczenie wroga zarówno w wymiarze taktycznym, jak i operacyjnym. RMA pozwoliła także na znaczne ulepszenie technik i możliwości prowadzenia wojny psychologicznej i propagandowej. W wojnie 2003 r. po raz pierwszy miało też dojść do prowadzenia działań wojennych zgodnie z koncepcją walki sieciocentrycznej, czyli opierającej się na uzyskaniu pełnej przewagi informacyjnej i jej użyciu w celu uzyskania precyzji ataku i efektu zaskoczenia. W praktyce polega to na integracji systemów rozpoznania i rażenia, co minimalizuje czas 394 395 B. Balcerowicz, op. cit., s. 357; K. Korzeniewski, op. cit., s. 43, 58.; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 869. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 284-285. 184 potrzebny na zniszczenie celu po jego rozpoznaniu (prowadzenie walki z odległości w czasie rzeczywistym) i zapewnia maksymalną synchronizację działań wojennych. Innowacje były wprowadzane nie tylko na szczeblu strategicznym i operacyjnym, ale też taktycznym – w 1991 r. 1 urządzenie GPS przypadało na 1000 żołnierzy, zaś w 2003 r. 2 takie urządzenia przypadały na 5 żołnierzy. Dzięki RMA pojawił się nowy rodzaj żołnierza – tzw. cyborgsolider, którego wyposażenie bojowe warte jest 100 – 200 tys. dolarów, któremu technologia zapewnia wysoki poziom osobistego bezpieczeństwa i śmiercionośną siłę rażenia. W sumie RMA stawia przeciwnika nie będącego jej beneficjentem w sytuacji całkowitej bezbronności w starciu z takim państwem, jak USA396. Gdy dysponuje się taką potęgą, powstaje pokusa, by jej użyć dla realizacji własnych interesów i znacznie ułatwia to decyzję o rozpoczęciu wojny. W tym też kontekście należy odczytywać słowa G.W. Busha, który na kilka miesięcy przed rozpoczęciem wojny twierdził, że nie ma nic przeciwko prowadzeniu jej bez pomocy sojuszników. Ameryka, jak się wydawało, dysponowała taką potęgą, że mogła sobie na to pozwolić. Na wpływ RMA na proces podejmowania decyzji w zakresie prowadzenia wojen należy jednak spojrzeć głębiej. Należy pamiętać, że beneficjentami RMA są wyłącznie państwa najwyżej rozwinięte, a tylko USA korzystają z niej w pełnym zakresie. Ogólnie rzecz ujmując, obecna RMA prowadzi do zwiększenia bezpieczeństwa strony będącej jej beneficjentem i przeniesienia ciężaru strat na przeciwnika, widocznego na odległość. Powstaje w ten sposób możliwość zadawania wielkich zniszczeń z ogromnego dystansu. Prowadzi to do możliwości zadawania bezpiecznych, bezkarnych uderzeń na pozycje przeciwnika397. Pociąga to za sobą rozmaite polityczne i strategiczne konsekwencje. „Chodzi tu o fakt, iż decyzję o odpaleniu rakiety z Oceanu Indyjskiego, która spadnie na obiekt w Iraku lub Afganistanie, podejmuje (…) oficer – urzędnik obserwujący pole walki na monitorze, który siedzi w ośrodku dowodzenia w Tampie na Florydzie. Prowadzi to do (…) technokratycznej racjonalizacji walki. Decyzję o zniszczeniu lub śmierci wielu osób podejmuje się z daleka, na chłodno, bez emocji. Śmierć i zniszczenia na odległość nas „nie dotyczą”. Nie może w tej sytuacji dziwić, iż do wojny prą 396 B. Balcerowicz, op. cit., s. 356, 361; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 869-870; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 46, 48, 57; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 275, 284-286. Nie należy jednak wniosków na temat supernowoczesności amerykańskiej armii rozciągać na wszystkich jej członków. Beneficjentem RMA nadal w największym stopniu są oddziały elitarne, natomiast np. żołnierze gwardii narodowej biorący udział w operacji stabilizacyjnej w Iraku borykali się z problemami z zaopatrzeniem i wyposażeniem, o które postronny obserwator, czytający o potędze i nowoczesności amerykańskich sił zbrojnych, nigdy by ich nie podejrzewał. Dobry obraz życia codziennego takiego „zwykłego żołnierza” i jego problemów dają wspomnienia J.C. Hartleya, żołnierza gwardii narodowej, który spędził rok w Iraku. J. C. Hartley, Po prostu żołnierz. Rok służby w Iraku, Red Horse, Lublin 2006. 397 B. Balcerowicz, op. cit., s. 356, 361; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 275, 284-286. 185 teraz ci, którzy jej z bliska nie widzieli: stratedzy zza biurka, technokraci, raczej cywilni niż wojskowi”398. Do charakterystyki tej świetnie pasują takie osoby, jak George W. Bush, Dick Cheney, Donald Rumsfeld, Condoleezza Rice, Paul Wolfowitz czy Lewis Libby399, a których oponentami byli w kwestii irackiej Colin Powell i Richard Armitage, bohaterowie wojny w Wietnamie, wstrzemięźliwi, jeśli chodzi o użycie siły. Skutki takiego stanu rzeczy sięgają niezwykle głęboko. „Pojawia się coś, co jest nazywane przez badaczy fanatyzmem technologicznym, technologiczną pychą bądź arogancją. Przekonanie o wyższości technologicznej, która zapewnia przewagę militarną, przenosi się do sfery stosunków międzynarodowych poprzez przeświadczenie o wyższości polityki zagranicznej, a przynajmniej skuteczności w realizacji jej celów”400. W efekcie powstaje zagrożenie, że czynnik naukowo – techniczny może skłaniać decydentów do łatwiejszego podejmowania decyzji o rozpoczęciu wojny, stawać się czynnikiem konfliktogennym. Skoro wojna jawi się zajęciem niemal całkowicie bezpiecznym, różnorodne grupy nacisku osiągające z wojen korzyści (np. kompleks przemysłowo – wojskowy) mogą łatwiej docierać ze swymi naciskami do polityków i skłaniać ich do wojny. W efekcie RMA zmienia nie tylko sposób prowadzenia wojny – RMA wpływa na całą politykę zagraniczną jej beneficjentów, w szczególności – Stanów Zjednoczonych. Czynnik ten za pewne nie pozostawał bez znaczenia w kontekście decyzji o wojnie z Irakiem401. Szybkie, efektowne i niemal bez wysiłku osiągnięte, mimo braku odpowiednich planów wojennych i konieczności improwizacji, zwycięstwo nad Afganistanem wzmocniło 398 R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 286-287. Jak lapidarnie i barwnie ujął to Colin Powell, „Problem polega na tym, że nikt z nich nie przeżył bójki w barze.” B. Woodward, Stan Zakłamania…, s. 137. 400 R. Kuźniar, op.cit. s. 287. 401 RMA pogłębia także element już wcześniej charakterystyczny dla amerykańskiej strategii – „koncentrację na środkach, a nie na celach strategii, na zwycięstwie, a nie na rozwiązaniu problemu, który był przyczyną konfliktu. Ameryka jest jedynym krajem posiadającym dostatek zasobów, które może przeznaczyć do odniesienia zwycięstwa (a porażka nie wchodzi w grę choćby z prestiżowych względów, z uwagi na „wiarygodność Ameryki”). Jest także jedynym państwem, które nie musi obawiać się nadużycia siły. Jak pisze dyrektor SIPRI Alyson Bailes, jej przytłaczający potencjał daje jej swobodę działania bez troski o ryzyko, jakie podejmuje, czy karę, jaka może spotkać kogoś, kto angażuje się w działania wojenne. Stąd bierze się, co podkreśla Colin S. Gray, preferencja Ameryki dla rozwiązań technicznych, siłowych, wykorzystujących jej przewagę w sferze RMA kosztem rozwiązań politycznych, wymagających rozwagi i cierpliwości. Skłonność do fascynacji nowymi środkami militarnymi przeważająca nad refleksją na temat ich strategicznej użyteczności jest zawsze właściwa, jego zdaniem, amerykańskiej security community.” R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 293. Zjawisko to należy uznać za jedną z przyczyn katastrofalnych zaniechań w planowaniu działań na okres powojenny w Iraku. 399 186 argumenty zwolenników podjęcia działań przeciwko Irakowi402, szczególnie, że tym razem wojnę miały poprzedzić wielomiesięczne przygotowania oraz opracowanie perfekcyjnego planu natarcia. Słabość Iraku była również tą przyczyną, która spowodowała, że właśnie on spośród trzech państw zaliczonych przez Busha do tzw. „osi zła” miał się stać celem amerykańskiego ataku. W 2003 r. siły koalicji antyirackiej zaangażowane w wojnę liczyły 512,2 tys. żołnierzy, z czego w strefie bezpośrednich działań wojennych operowało 231 tys. żołnierzy403. Łączny zaangażowany amerykański personel wojskowy liczył 467 tys. żołnierzy404, brytyjski – 43 tys., australijski – 2 tys., zaś polski – 180 żołnierzy405. Siły te wspomagane były przez 1663 samoloty amerykańskie i 138 maszyny należące do pozostałych członków koalicji, jak również 966 czołgów. Znaczenie miały przy tym nie tyle liczby, co przede wszystkim jakość zaangażowanych sił zbrojnych – armia amerykańska była najnowocześniejsza na świecie, najbardziej nasycona zaawansowanymi technologicznie systemami uzbrojenia, wsparcia i wyposażenia armii. Naprzeciw tej potędze stanął Irak, bez problemu pokonany w roku 1991, który poniósł wówczas ogromne straty i nie był w stanie przez kilkanaście lat, z powodu sankcji i międzynarodowej izolacji, odbudować swojego i tak umiarkowanego potencjału wojskowego. Wyraźnie odbijało się to zarówno na liczebności, jak i jakości irackich sił zbrojnych. W skali regionalnej Irak nadal stanowił liczącą się siłę, ale w porównaniu z siłami USA, wspomaganymi przez koalicjantów, był absolutnie bez szans na podjęcie równej walki. Irak do bezpośrednich działań wojennych mógł przeznaczyć 400 tys. żołnierzy, ok. 700 sprawnych czołgów produkcji radzieckiej oraz ok. 150 sprawnych samolotów. „Jakość uzbrojenia i sprzętu, a także poziom wyszkolenia wojska, dalece odbiegała od standardów europejskich (też wschodnioeuropejskich), w stosunku do standardów amerykańskich pozostawała zaś w głębokiej asymetrii”406. Sprzęt irackiej armii pochodził generalnie sprzed wprowadzenia sankcji, czyli z lat 80-tych. Co więcej, dzięki stosowaniu dezinformacji 402 Podobnie jak w przypadku późniejszych zachwytów na przebiegiem wojny z Irakiem, uwadze entuzjastów wojny z Afganistanem umykał nieporównywalnie słabszy niż amerykański potencjał przeciwnika. Por. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 296. 403 Pozostałe siły stanowiły jednostki wsparcia i zaopatrzenia, funkcjonujące poza strefą działań bojowych. B. Balcerowicz, op. cit., s. 357. 404 Stanowiło to 30% aktywnego personelu armii amerykańskiej. Ibidem, s. 356. 405 Jak zauważa prof. Bolesław Balcerowicz, „Wojska zgromadzone przeciwko Irakowi nazywa się koalicyjnymi. Użycie tego terminu jest uprawnione, choć symptomatyczny jest fakt, że ponad 90% tej koalicji stanowiły siły amerykańskie; za liczącego się partnera należy uznać Wielką Brytanię; kontrybucja trzeciego pod względem militarnego udziału koalicjanta, Australii, to około 1% całości. Istotną cechą tej wojny (…) była asymetria wojujących stron (…). Rzadko jednak dostrzega się „wewnętrzny” wymiar asymetrii tej wojny. Dotyczy ona koalicji, bardzo różnej od tej z pierwszej wojny w Zatoce.” Ibidem, s. 358. 406 Ibidem, s. 357. 187 udało się utrzymać dowództwo irackie w przeświadczeniu, że Amerykanie zaatakują Irak na dwóch frontach (ze względu na sprzeciw Turcji niemożliwe stało się otwarcie regularnego frontu północnego), w efekcie czego nie zdecydowało się ono na przesunięcie dodatkowych sił z północy na południe kraju, gdzie miała się rozegrać główna batalia z agresorami. Zgodnie z zasadami sztuki wojennej, na ogólną przewagę wojenną składa się domincja na morzu, w powietrzu, na lądzie oraz w środowisku walki informacyjnej. Siły koalicji miały absolutną przewagę na morzu, gdyż Irak praktycznie nie miał sił morskich. Jeśli chodzi o siły lotnicze, to Irak dysponował niewielką ilością przestarzałych samolotów, obsługiwanych przez bardzo słabo wyszkolonych pilotów i personel naziemny. Dzięki bombardowaniom prowadzonym od 29 sierpnia 2002 r. w ramach operacji „Southern Focus” udało się siłom sojuszniczym unieszkodliwić iracką obronę przeciwlotniczą. W efekcie uzyskano całkowite panowanie w powietrzu już od pierwszych chwil wojny, a każde większe przemieszczenie oddziałów irackich groziło ich zniszczeniem przez lotnictwo. Dzień przed rozpoczęciem wojny lotnictwo amerykańskie zaatakowało centra dowodzenia i koordynacji irackiej obrony przeciwlotniczej, zaś siły specjalne odcięły linie komunikacyjne z Syrią i Jordanią. Irak nie miał żadnych szans w starciu ze Stanami Zjednoczonymi. Co więcej, od grudnia 2002 r. prowadzone były na jego terytorium przez Amerykanów operacje psychologiczne na bezprecedensową skalę. Polegały one na informowaniu społeczeństwa irackiego o wyzwoleńczych celach wojny, wzywaniu żołnierzy irackich do nieryzykowania życia dla tyrana i niestawiania oporu itp. Używano do tego celu ulotek, audycji radiowych, e – maili. Amerykanie spodziewali się, że operacje te w zasadniczy sposób wpłyną na morale wojsk irackich oraz wywołają entuzjastyczne przyjęcie sił koalicji przez iracką ludność cywilną. Także w tym kontekście wojna z Irakiem jawiła się amerykańskiemu dowództwu jako prosta operacja.407 Jeśli chodzi o stosunek zaangażowanych wojsk, to liczebność jednostek irackich bezpośrednio przeznaczonych do walki przeważała liczebność analogicznych sił koalicji, jednakże przewaga technologiczna tych ostatnich oraz jakość używanego przez nie sprzętu i wyszkolenia żołnierzy oraz jakość systemów dowodzenia, rozpoznania, wsparcia i zaopatrzenia żołnierzy wielokrotnie rekompensowały tę różnicę. „Uzbrojenie Amerykanów pozwalało im na bezpieczne 407 Ibidem, s. 357-358; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 866-867; K. Stefanek, op. cit., s. 120; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 295, B. Woodward, Plan Ataku…, s. 30. Jak słusznie zauważa Katarzyna Stefanek, operacje te nie zmieniły zasadniczo nastawienia Irakijczyków, którzy w znacznej mierze przyjęli postawę neutralną wobec inwazji USA i ich koalicjantów (szczególnie rozczarowali amerykanów iraccy szyici, pomni zawodu, jakiego doznali od Amerykanów podczas powstania w 1991 r.). Przede wszystkim jednak operacje te „nie wystarczyły do usprawiedliwienia błędów, jakie Koalicja popełniała od początku okupacji.” K. Stefanek, op. cit., s. 120. 188 ostrzeliwanie (rozstrzeliwanie) celów, praktycznie spoza zasięgu ognia przeciwnika. W ten sposób we wszystkich środowiskach walki siły koalicje miały przewagę. Amerykańscy planiści wiedzieli o tym na długo przed wojną, co było dodatkowym czynnikiem, sprzyjającym decyzji o ataku. Gdy decydenci mają pewność zwycięstwa, znacznie łatwiej jest podjąć im decyzję o wojnie”408. Między obu państwami istniała nie tylko różnica w potencjałach wojskowych, ale też ogromna różnica poziomu cywilizacyjnego, pogłębiana jeszcze przez wieloletnią izolację. Iracki reżim był kruchy, osłabiony sankcjami oraz wewnętrznymi podziałami i niezdolny do prowadzenia skutecznej wojny. Ani przez chwilę nie mogło być wątpliwości, kto będzie jej zwycięzcą409. Co więcej, przedstawiciele irackiej opozycji informowali Amerykanów, że ich wojska będą witane jako wyzwolicielskie; jak ujął to jeden z opozycjonistów na spotkaniu z prezydentem Bushem i wiceprezydentem Cheneyem 10 stycznia 2003 r., „Ludzie będą witać wojska kwiatami i słodyczami”410. Wizja takiej wyzwolicielskiej, łatwej wojny stawała się w sposób nieodparty kusząca. Początkowo potwierdzeniem tezy o „łatwej wojnie” była szybkość, z jaką udało się pokonać iracki reżim w 2003 r.411, oraz ogromne dysproporcje w stratach walczących stron. W walkach poległo bowiem jedynie 159 żołnierzy amerykańskich i brytyjskich412, stracono także 12-15 czołgów, 5 samolotów oraz 8 śmigłowców. Straty irackie ocenia się na od 2 do 25 tys. żołnierzy i 3,2 – 6 tys. cywilów. Większość irackich jednostek nie podejmowała nawet walki, rozchodząc się do domów. W trakcie walk zniszczeniu uległ praktycznie cały ciężki sprzęt armii irackiej. Wojna rozpoczęła się 20 marca 2003 r., a już 9 kwietnia, mimo wyrażanych wielokrotnie przed rozpoczęciem wojny i w jej trakcie obaw, że Saddam uczyni z Bagdadu pole ciężkiej miejskiej bitwy, iracka stolica poddała się niemal bez walki. Ostatnia duża formacja wojskowa skapitulowała 16 kwietnia pod Ar – Ramadi413. Wojna zasadniczo zakończyła się zatem po czterech tygodniach walk, co wywołało wielki podziw wśród wielu polityków, dziennikarzy i badaczy414. Jak stwierdził sekretarz obrony Donald Rumsfeld, 408 B. Balcerowicz, op. cit., s. 357-358. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 299. 410 B. Woodward, Plan Ataku…, s. 202. 411 Celami militarnymi wojny z Irakiem były: rozbicie jego sił zbrojnych; ustanowienie kontroli nad jego terytorium; stabilizacja i stworzenie warunków dla odbudowy i przebudowy tego państwa. B. Balcerowicz, op. cit., s. 359. 412 W tym 125 Amerykanów, spośród których 96 zginęło w walkach, 29 zmarło w wyniku wypadków i chorób. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 869. 413 Ibidem, s. 869-870; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 299. 414 Jak słusznie zauważa prof. Bolesław Balcerowicz, „Wojna i jej skutki doczekały się już wielu ocen. Są one jednak obarczone istotnymi niedoskonałościami. Przede wszystkim brakuje im koniecznej perspektywy 409 189 wojna z Irakiem „stanowiła bezprecedensową kombinację tempa, precyzji, zaskoczenia i elastyczności”415. Wydawało się, że do osiągnięcia zakładanych celów wojny pozostawało już niewiele wysiłku, że sukces odniesiony na polu bitwy łatwo uda się przełożyć na sukces polityczny, na sukces przebudowy Iraku. Wojska wroga zostały pobite bądź rozproszone, udało się je pokonać bez dużych strat wśród irackiej ludności cywilnej i w infrastrukturze – nic nie zapowiadało nadchodzącej katastrofy416. Dopiero kolejne miesiące miały zweryfikować ten entuzjazm – „łatwa wojna” przerodziła się stopniowo w „drugi Wietnam”. W trakcie całej operacji w Iraku zginęło 4805 żołnierzy sił stabilizacyjnych417. Amerykańska potęga jest niepodważalna i bez większych problemów zmiotła reżim Saddama Husajna, jednak nie po raz pierwszy okazało się, że Amerykanie nie radzą sobie z działaniami z zakresu budowania pokoju, i kiedy pojawiają się problemy, zaczynają szukać pomocy innych państw i instytucjach międzynarodowych – którymi w przededniu konfrontacji tak wzgardzali. RMA ma swoje ograniczenia i w niewielkim tylko stopniu daje się zastosować np. do walk miejskich (urban warfare), w trakcie których nadal nie da się uniknąć dużych strat materialnych i ludzkich, zaś widok zniszczonych miast ma znaczny i negatywny wpływ na opinię publiczną. Po zakończeniu głównych działań wojennych przeciwko armii Saddama Amerykanie prowadzili coraz bardziej intensywne działania militarne, w tym dokonywali pacyfikacji miast i bombardowań z powietrza, często nadużywając siły, czym wywoływali rosnący opór czasowej – by nie rzec – historycznej. Formułuje się je zazwyczaj na podstawie jednostronnych – amerykańskich danych, informacji i ocen. Te zaś z natury rzeczy mogą być skażone subiektywizmem i potrzebami politycznej gry (…) W ocenach operacji Iraqi Freedom realizowanej przez siły zbrojne nie tylko wśród zwycięzców dominuje bezwarunkowe uznanie, czasami graniczące z bezrefleksyjnymi zachwytami. Oceny zdystansowane, krytyczne – szczególnie u nas – słyszy się rzadko”. B. Balcerowicz, op. cit., s. 356. Słowa te pisane były w 2004 r., jednak pozostają aktualne do dziś. 415 Ibidem, s. 360. Trafna i wyważona wydaje się opinia profesora Balcerowicza na temat tej wojny: „Błyskotliwe zwycięstwo Amerykanów i Anglików było – nie pomniejszając ich mistrzostwa – też „zasługą” słabości przeciwnika, słabości zarówno w sferze koncepcji, jak i sferze realizacji; słabości morale, wyszkolenia, uzbrojenia, sprzętu. Niedostatki irackiej armii, błędy koncepcyjne irackiego dowództwa, błędy militarne popełnione przez nie w tej wojnie były odwrotnie proporcjonalne do zdolności, koncepcji i sposobu jej przeprowadzenia przez stronę amerykańską i brytyjską. Zdolności wojsk koalicyjnych, szczególnie amerykańskich, są obecnie nieporównywalnie wyższe od wszystkich innych armii świata. Na uznanie i wysoką ocenę zasługuje też niewątpliwe koncepcja i wykonanie operacji wojennej „Iraqi Freedom”, choć jej samoocenę należałoby przyjmować bez nadmiernych emocji.” Dalej profesor wskazuje, że osiągnięte w tej wojnie tempo (30 km na dobę) jest co prawda niezłym wynikiem, ale historia wojen zna zarówno porównywalne jak i bardziej imponujące osiągnięcia. Ibidem, s. 360. Podsumowując, wojna z Irakiem była efektownym zwycięstwem, ale nie uprawnia do bezkrytycznego zachwytu. 416 Ibidem, s. 361. 417 W tym 4487 żołnierzy amerykańskich, 179 brytyjskich, oraz 139 pochodzących z innych państw, biorących udział w misji – 33 z Włoch, 23 z Polski, 18 z Ukrainy, 13 z Bułgarii, 11 z Hiszpanii, 7 z Danii, po 5 z Salwadoru i Gruzji, 4 ze Słowacji, po 3 z Łotwy i Rumunii, po 2 z Estonii, Tajlandii, Australii i Holandii, po 1 z Kazachstanu, Korei Południowej, Węgier, Czech, Fidżi i Azerbejdżanu. Iraq Coaltion Military Fatalities By Year, http://www.icasualties.org/ (dostęp: 2.06.2013). 190 Irakijczyków. Odpowiedzią na problemy, wobec braku koncepcji działania i ideologicznego postrzegania sytuacji w Iraku jako bitwy w „wojnie z terroryzmem”, było dogmatyczne „więcej siły”, absolutna dominacja destruktywnego elementu strategii418. „Łatwa wojna” okazała się tak naprawdę bardzo trudna, gdyż brano pod uwagę jedynie warunki zwycięstwa militarnego nad armią Saddama, nie zaś warunki zaprowadzenia w Iraku trwałego pokoju – gdyby rozpatrywano również ten czynnik, być może dogłębniej przemyślano by decyzję o wojnie przeciwko tak wieloetnicznemu i wieloreligijemu państwu, jak Irak. Z punktu widzenia wojskowego Amerykanie skoncentrowali się na pokonaniu armii irackiej, zaniedbali jednak dwóch kluczowych, wskazywanych przez K. von Clausewitza, warunków zwycięstwa w wojnie – ustanowienia skutecznej kontroli nad terytorium irackim (zaangażowane siły amerykańskie były zbyt małe) oraz, przede wszystkim, złamania woli oporu przeciwnika. Amerykanie szli do tej wojny pod hasłami wyzwolenia narodu irackiego i nie planowali łamania jego woli oporu, później jednak odmówili szybkiego przekazania mu władzy nad własnym krajem, co wywołało opór wobec okupantów. Wewnętrznie sprzeczna polityka amerykańska doprowadziła do tego, że Amerykanie, mimo, że spodziewali się szybkiego zwycięstwa, wplątali się w sytuację, z którą nie potrafili sobie poradzić niemal przez dekadę. Zapatrzeni we własny potencjał i własne plany wojenne, amerykańscy planiści w zbyt małym stopniu uwzględnili cele, jakie w tej wojnie chciał (lub, patrząc racjonalnie, powinien był chcieć) osiągnąć zaatakowany reżim iracki. Podstawowym celem politycznym było utrzymanie się Saddama Husajna u władzy. W przededniu wojny Bagdad starał się zapewnić sobie realizację tego egzystencjalnego celu poprzez próby podzielenia społeczności międzynarodowej, osłabienia koalicji antyirackiej oraz wciągnięcia w przyszły konflikt państw arabskich. W przypadku pierwszych dwóch działań częściowo się to udało, jednak nie powstrzymało to wojny, gdyż jej czynnikiem sprawczym były Stany Zjednoczone, których władze zdecydowane były usunąć irackiego dyktatora i na których zamiar strona iracka w żaden sposób nie mogła wpłynąć. Próba wciągnięcia w konflikt państw arabskich i przekształcenia w ten sposób wojny amerykańsko – irackiej w wojnę amerykańsko – arabską nie powiodła się. Jednakże później, już w trakcie trwania irackiej rebelii, arabskim przeciwnikom Ameryki z dużymi sukcesami udawało się kreować wizerunek trwającego konfliktu jako starcia sił Zachodu ze światem islamu, zatem w dłuższej perspektywie postulat wciągnięcia całego świata arabskiego w pewnym sensie się powiódł. Wobec niepowodzenia 418 R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 285, 300, 303. 191 działań dyplomatycznych, nieuchronności wojny i porażki armii irackiej w starciu z amerykańską potęgą, jedynym racjonalnym krokiem było unikanie walki przez siły wierne Saddamowi, zejście do podziemia i kontynuowanie walki partyzanckiej w celu wciągnięcia przeciwnika w przewlekłe działania zbrojne419 czyli zastosowanie metod walki asymetrycznej420. Mogło to doprowadzić do zmęczenia amerykańskiego społeczeństwa przedłużającą się wojną i stratami wśród własnych żołnierzy, wywołania „efektu Wietnamu” i wycofania się wojsk amerykańskich. Nie jest pewne, w jakim stopniu rozumiał to sam Saddam i na ile „rozsypanie się” armii irackiej w starciu z armiami państw koalicji antyirackiej było wynikiem różnicy potencjałów i braku legitymacji reżimu, za który żołnierze nie chcieli ginąć, a na ile świadomą decyzją o oszczędzaniu własnych sił i przeznaczeniu ich później do działań partyzanckich. W regularnych działaniach wojennych dowództwo irackie wykazało się daleko posuniętą słabością i niekompetencją, popełniając jaskrawe błędy taktyczne i operacyjne, działając zgodnie z przestarzałymi doktrynami wojennymi, możliwe jest jednak, że od początku planowało główne działania partyzanckiej już po zakończeniu wojny. Byłoby to jedyne rozwiązanie racjonalne, jednak Saddam Husajn wielokrotnie w przeszłości błędnie odczytywał rzeczywistość. W każdym razie, nawet, jeśli nie było to zaplanowane przez siły irackiego reżimu, to scenariusz irackiej rebelii, opierającej się na działaniach nieregularnych faktycznie się spełnił. Przekonanie o własnej potędze i myślenie życzeniowe na temat reakcji irackiego społeczeństwa na okupację sprawiło, że wojna z Irakiem szybko przekształciła się w znacznie trudniejszą wojnę w Iraku421. Planując wojnę z Irakiem zupełnie zapomniano o tym, jakie groźby niesie ze sobą istnienie tak głębokiej asymetrii potencjałów walczących przeciwników. Wojna w 1991 r. była, w opinii prezydenta George’a Busha seniora, zerwaniem z syndromem wietnamskim, czyli powszechną niechęcią do używania przez USA siły i z fatalnym stanem morale armii. Niestety, oznaczała też zapomnienie wietnamskich doświadczeń – faktu, 419 Celami militarnymi Iraku w wojnie z USA było spowolnienie tempa operacji zaczepnej, wciągnięcie przeciwnika w przewlekłe walki i zachowanie znacznego potencjału militarnego. B. Balcerowicz, op. cit., s. 359. 420 Jak pisze prof. Roman Kuźniar, „Z konfliktem asymetrycznym lub też asymetrycznością stron w konflikcie mamy do czynienia wtedy, gdy strona słabsza nie ma możliwości sprostania, nawiązania równorzędnej walki, ze względy na nieporównywalność i nieprzystawalność potencjałów stron, gdy dla strony słabszej stawką w konflikcie jest egzystencja, podczas gdy dla strony silniejszej jest to konflikt drugorzędny; strona słabsza, w przeciwieństwie do silniejszej, nie ma żadnej możliwości zniszczenia czy pokonania swego przeciwnika, może jedynie zadać mu dotkliwe, także bolesne prestiżowo ciosy (…). W ramach tego rodzaju asymetrii strona słabsza nie może wprawdzie pokonać strony silniejszej, może ponosić ciężkie straty i przegrywać w otwartej walce, lecz nie zawsze musi przegrać starcie (wojnę) ze stroną silniejszą, a niekiedy wręcz potrafi zmusić stronę silniejszą do uznania swych racji i zaprzestania toczonej przeciw niej wojny. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 283. 421 B. Balcerowicz, op. cit., s. 359-362; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 56-57. 192 że nieproporcjonalnie słabszy przeciwnik może zadać silniejszemu poważne ciosy. Wojna w 2003 r. cechowała się daleko posuniętą asymetrią stron. Różnica ta cieszyła amerykańskich planistów i polityków, którzy uważali, że wojna z tak słabym w porównaniu z USA przeciwnikiem będzie zadaniem bardzo prostym. Asymteria ta ujawniła się w pierwszej fazie wojny, w której armia iracka została pokonana bez większego wysiłku. Później jednak, jak wskazano wyżej, sytuacja stała się znacznie trudniejsza, a potęga amerykańska nie znajdowała zastosowania. „W układzie asymetrycznym strona słabsza nie jest (…) z góry skazana na totalną klęskę. Zawsze istnieją pewne szanse na niedopuszczenie do osiągnięcia przez silniejszego przeciwnika wszystkich jego celów. Podstawowym warunkiem uzyskania takiej szansy jest niepodejmowanie walki na warunkach silniejszego. Asymetrię siły można rekompensować odpowiednią strategią, odpowiednią taktyką, która oznacza szerokie stosowanie nieregularnych, niekonwencjonalnych działań zbrojnych i niezbrojnych, a także stawianie oporu w takich warunkach i sytuacjach, w których przewaga techniczna przeciwnika staje się mało użyteczna”422. Jak już wspominano, nie wiadomo, na ile rozumiał to Saddam, sporządzając swoje plany obronne. Pozornie starał się prowadzić regularne działania obronne, być może jednak od początku przewidywał koncentrację działań obronnych na okres po zakończeniu głównych działań wojennych. Nawet jednak jeśli sytuacja w Iraku w kolejnych miesiącach po amerykańskiej interwencji nie była wynikiem planu, to Irakijczycy sami bardzo szybko pojęli nauki, płynące z asymetrii stron konfliktu423. Teza o „łatwej wojnie” ma jeszcze jeden wymiar – miała być to „łatwa wojna ze światowym terroryzmem”. Jak określił to Benjamin Barber, „jeżeli nie można pokonać terrorystów za pomocą inteligentnych bomb i przygniatającego ognia, trzeba poszukać takiego nieprzyjaciela, którego uda się w ten sposób zwyciężyć”424. Stany Zjednoczone, największe w świecie mocarstwo i potęga wojskowa, zdolna pokonać każde państwo – została zaatakowana przez grupę terrorystów, uzbrojonych w plastikowe noże i gotowość oddania własnego życia w celu wyrządzenia szkody znienawidzonej Ameryce. Co więcej, Stany Zjednoczone nie były w stanie wykorzystać swej potęgi dla odpowiedniej odpowiedzi czy też zemsty za dokonaną na niej zbrodnię – na tym bowiem polega istota zagrożeń asymetrycznych425. Zamiast skoncentrować się na żmudnych działaniach wywiadowczych 422 B. Balcerowicz, op. cit., s. 360. Por. Ibidem, s. 359-360. 424 Cytat za: W. Szymborski, Irak: casus…, s. 58. 425 „Współcześnie pojęcie asymetria łączy się przede wszystkim z działaniami agresywnymi, zmierzającymi do ofensywnego wykorzystania możliwości kryjących się w zróżnicowaniu potencjałów militarnych stron. Jako typowy przejaw asymetrii postrzega się dziś rozmaite strategie ataku na potężniejszego przeciwnika przez 423 193 w celu rzeczywistego rozwiązania istniejącego problemu terroryzmu, Stany Zjednoczone, rządzone przez ludzi intelektualnie osadzonych w zimnej wojnie, postanowiły dokonać zemsty zastępczej na państwie, które się do tego nadawało, wobec którego można było użyć ogromnego amerykańskiego potencjału militarnego. Ze względu na skalę takiej wojny, łatwo było później wytworzyć w społeczeństwie (i we własnym umyśle) poczucie, że dokonano odpowiedniej odpowiedzi na atak z 11 września. Wojna z Irakiem nie była tak naprawdę elementem wojny z terroryzmem – ale perspektywa jej dokonania była, ze względu na posiadany potencjał, tak kusząca dla Stanów Zjednoczonych, że postanowiły zaatakować ten kraj, a następnie przekonać same siebie, że za pomocą własnej potęgi zmiotły z powierzchni ziemi ważny bastion terroryzmu – choć ani nie miały do czynienia z bastionem terroryzmu, ani potęga ta nie nadaje się w istocie do walki z terroryzmem. Spośród trzech państw zaliczonych przez G.W. Busha do „osi zła” właśnie Irak miał stać się celem ataku, gdyż z całej trójki było to państwo najsłabsze, a więc perspektywa zwycięstwa była najbardziej realna. Miała być to również „łatwa wojna o przebudowę Bliskiego Wschodu” – Irak, ze względu na duży stopień zsekularyzowania i potencjalne bogactwo wynikające z zasobów ropy naftowej świetnie nadawał się, zdaniem entuzjastów wojny, do rozpoczęcia przemian demokratycznych w regionie426. 2. Przygotowania wojenne Prace nad planami wojny z Irakiem rozpoczęły się już 21 listopada 2001 r., kiedy to prezydent Bush jeszcze w trakcie trwania wojny z Afganistanem wydał odpowiednie, poufne polecenie sekretarzowi obrony Donaldowi Rumsfeldowi, który natychmiast przekazał wytyczne w tym zakresie gen. Tommy’emu Franksowi, dowódcy CENTCOM (Central Command – dowództwo obszaru centralnego), odpowiedzialnego zarówno za operacje w Afganistanie, jak i ewentualną w Iraku. Samo rozpoczęcie prac planistycznych oczywiście nie przesądza o wojnie, jednak Bush „(…) zdawał sobie sprawę, że już samo polecenie Rumsfeldowi, aby zajął się planem wojny z Irakiem, mogło być pierwszym krokiem w drodze do wojny z Saddamem Husajnem (…). Zapewne jednak nie uświadamiał sobie jasno, że praca nad planem wojennym staje się siłą rzeczy elementem linii politycznej, obejście jego słabych punktów, uniemożliwienie mu skutecznego użycia do obrony posiadanych przez niego atutów (czemu służyć może m.in. przeniesienie konfliktu na inną płaszczyznę (…) i swego rodzaju zmianę reguł gry) oraz uderzenie w najbardziej podatne na ciosy i najmniej chronione elementy jego struktury. Oznacza to zarazem przeważnie podejmowanie działań, na które silniejszy rywal nie będzie mógł (lub chciał) odpowiedzieć w analogiczny sposób (…).” M. Madej, Zagrożenia asymetryczne…, s. 42. 426 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 45, 47. 194 zwłaszcza wobec osobistego zaangażowania się w nią sekretarza obrony i prezydenta”427. Ruszyła zatem machina wojenna, mimo, że brak było decyzji o wojnie – ale już sam ruch tej machiny miał wpływ na podjęcie ostatecznej decyzji, jak miała pokazać przyszłość. Należy jednocześnie pamiętać, że Franks nie rozpoczynał swych prac od zera – plany wojny z Irakiem były tworzone od 1991 r., obecnie chodziło o ich dostosowanie do nowej sytuacji i najnowszych rozwiązań w dziedzinie techniki, jak również zmian w amerykańskiej strategii, które lansował Rumsfeld (o czym mowa niżej). Pewien plan działania istniał już we wrześniu 2001 r. Przewodniczący Komitetu Połączonych Szefów Sztabów, generał Shelton, podczas posiedzenia NSC niedługo po zamachach terrorystycznych na Nowy Jork i Waszyngton był gotów przedstawić założenia nie tylko ewentualnej akcji zbrojnej przeciwko Afganistanowi, ale w miarę potrzeby także przeciwko Irakowi. 28 grudnia 2001 r. miało miejsce spotkanie prezydenta Busha z gen. Franksem, podczas którego dowódca CENTCOM-u przedstawił założenia przyszłej operacji i szkic planu wojennego. Bush był zachwycony nowatorskim podejściem, zaprezentowanym przez Franksa. Prezydent, przekonany o realności zagrożenia powodowanego przez Saddama Husajna, wyszedł z tego spotkania przeświadczony, że zaproponowane rozwiązania mogą być rozwiązaniem problemu i polecił dalsze prace. Prezydent wyraził również zgodę na rozpoczęcie stopniowego i dyskretnego przerzutu wojsk w rejon przyszłego konfliktu oraz rozbudowę odpowiedniej infrastruktury w bazach w Kuwejcie i Katarze, w tym stworzenie nowoczesnego centrum dowodzenia w tym ostatnim państwie. Działania w Iraku miała też rozpocząć CIA – chodzić miało o nawiązywanie kontaktów z opozycją antysaddamowską, rozpoznanie i operacje psychologiczne. Bush polecił też Colinowi Powellowi rozpoczęcie działań dyplomatycznych na rzecz pozyskania przychylności innych państw dla ewentualnego ataku, w szczególności państw bliskowschodnich. W ten sposób rozpoczęły się bezpośrednie przygotowania do wojny. Podobnie jak w przypadku rozpoczęcia prac planistycznych – przygotowania wojenne jeszcze nie przesądzają o wojnie, jednak w ich trakcie przeważnie dochodzi do momentu, w którym trudno jest się już wycofać. W ten sposób przygotowania wojenne zwiększały prawdopodobieństwo decyzji o wojnie. 16 lutego 2002 r. Bush podpisał poufną dyrektywę, dotyczącą zadań CIA w kwestii irackiej. CIA miała wspierać wojsko amerykańskie w działaniach na rzecz obalenia Saddama Husajna poprzez wsparcie irackiej opozycji, 427 B. Woodward, Plan Ataku…, s. 3. 195 operacje sabotażowe w Iraku, współprace wywiadowczą z państwami trzecimi (wymieniano Jordanię i Arabię Saudyjską), operacje propagandowe i dezinformacyjne, ataki na system bankowy i finansowy reżimu w celu pozbawienia go dochodów oraz utrudnianie nielegalnego zakupu broni przez Bagdad; na te cele przewidziano 189 milionów dolarów rocznie. 20 lutego 2002 r. do irackiego Kurdystanu przybył pierwszy zespół CIA, stanowiący zalążek tworzonych w kolejnych miesiącach zespołów paramilitarnych CIA, zwanych Elementami Łącznikowymi Północnego Iraku (Northern Iraq Liaison Elements – NILE), których zadaniem było rozpoznanie, nawiązywanie kontaktów wywiadowczych, wspieranie ugrupowań opozycyjnych, przygotowywanie akcji sabotażowych, zbieranie informacji na temat irackiej broni masowego rażenia oraz operacje psychologiczne. Wkrótce NILE zbudowała dość rozwiniętą siatkę wywiadowczą, obejmującą wysokich wojskowych i urzędników irackich, zwaną Rockstars428. Uzyskano w ten sposób ważne z punktu widzenia przyszłej wojny informacje operacyjne, brak było tylko jakichkolwiek danych na temat irackiej broni masowego rażenia. W marcu 2002 r. dyrektor CIA George Tenet spotkał się z liderami kurdyjskimi, Massoudem Barzanim i Dżalalem Talabanim, którym przekazał jasne przesłanie: Stany Zjednoczone zaatakują Irak, los Saddama Husajna jest przesądzony. Tak ostra deklaracja była konieczna, by wzbudzić w Kurdach nadzieję na zmiany i pozyskać ich do współpracy, a w szczególności by zapewnić bezpieczeństwo zespołom CIA w irackim Kurdystanie. Kurdowie, podobnie zresztą jak iraccy szyici, doskonale pamiętali, że Stany Zjednoczone wielokrotnie w przeszłości obiecywały pomoc, a później pozostawiały ich na łaskę Saddama Husajna, dlatego aby pozyskać ich do współpracy, należało przekonać ich o determinacji USA – pokazać, że Ameryka ma zdecydowany zamiar dokonania inwazji. Jednocześnie jednak nie dało się utrzymywać nowotworzonej przez zespoły CIA siatki kontaktów w Iraku – ze względu na policyjny charakter państwa, nieuchronnym było wykrycie spisku i zlikwidowanie współpracowników amerykańskiego wywiadu. Należało zatem działać szybko, w przeciwnym razie znów okazałoby się, że Ameryka mamiła Kurdów i szyitów wizją wyzwolenia, a następnie skazała ich na śmierć z rąk oprawców Saddama. Zespół CIA w północnym Iraku informował, że stworzona przez niego siatka wywiadowcza będzie mogła prowadzić działalność tylko do końca lutego, później zacznie ponosić straty z powodu nieuchronnych demaskacji. „Jeśli to przeciągniemy, zginą ludzie. Nie możemy się wycofać. 428 Kryptonim taki nadano siatce ze względu na wysoką wartość danych wywiadowczych przez nią dostarczanych. W przededniu wojny siatka liczyła 87 agentów, działających w całym Iraku. CIA udało się coś, co nie udało się jej nigdy wcześniej – przeniknięto do irackich służb wywiadowczych, Specjalnej Służby Bezpieczeństwa, Gwardii Republikańskiej i armii. Ibidem, s. 237-240, 264. 196 Jeśli to zrobimy, stracimy resztki wiarygodności” – informowali agenci CIA, prowadzący irackich agentów429. Zdawał sobie z tego sprawę prezydent Bush i należy uznać to za kolejny czynnik sprzyjający podjęciu decyzji o wojnie. W międzyczasie rozpoczęto też pozyskiwanie sojuszników do przyszłej wojny – w kwietniu 2002 r. Wielka Brytania zadeklarowała pełne poparcie dla amerykańskich planów, później poparcia udzielały go kolejne państwa. W tajemnicy stopniowo przerzucano w rejon konfliktu kolejne jednostki wojskowe, jednak już od sierpnia-września 2002 r. wyraźnie było już widać, że amerykańskie wojska szykują się do wojny. Jak już wspomniano, od 29 sierpnia 2002 r. trwało stopniowe unieszkodliwianie irackiej obrony przeciwlotniczej w ramach operacji „Southern Focus”, co stanowiło bezpośrednie przygotowania do wojny, zaś od grudnia 2002 r. trwały operacje psychologiczna, mające w odpowiedni sposób kształtować postawy Irakijczyków. Prowadzona była równocześnie zmasowana operacja propagandowa na rzecz wojny, skierowana wobec opinii publicznej w USA oraz na całym świecie. Skutecznie manipulowano mediami, które w dużej części przyjęły na siebie rolę, przypisaną im przez Waszyngton. Działania dyplomatyczne były jedynie elementem tych przygotowań, mającym stworzyć grunt polityczny dla przyszłej wojny oraz dać czas na dokonieczne działań wojskowych, sztabowych i logistycznych. 12 września 2002 r. Bush wystąpił przed Zgromadzeniem Ogólnym ONZ i zażądał podjęcia przez ONZ działań na rzecz zażegnania niebezpieczeństwa ze strony Iraku, grożąc, że w przeciwnym razie Stany Zjednoczone będą działać samodzielnie. Jak przyznał w rozmowie z Bobem Woodwardem przeszło rok później, tak stanowczy ton przemówienia był możliwy dzięki zaawansowanym pracom przygotowawczym do wojny, bez których nie można by było pozwolić sobie na tyle pewności siebie. Po przyjęciu 8 listopada 2002 r. przez Rezolucji nr 1441 i rozpoczęciu kontroli w Iraku przez inspektorów rozbrojeniowych nadal prowadzone były intensywne przygotowania do wojny. 6 grudnia 2002 r. rozpoczęto przerzut dużych jednostek wojskowych w rejon przyszłego konfliktu, nadal prowadzony stopniowo i z zachowaniem tajemnicy. Jak zauważa Wojciech Szymborski, „koncentracja coraz większej liczby wojsk amerykańskich (a później i brytyjskich) w rejonie Zatoki, w sytuacji gdy Irak nie zagrażał nie tylko Stanom Zjednoczonym, ale i żadnemu państwu regionu (chociażby z uwagi na stałą wojskową obecność Amerykanów i Brytyjczyków w rejonie po 1991 r.), nie mogła mieć charakteru 429 Ibidem, s. 188. Rzeczywiście, ludzie zaczęli ginąć – na początku marca wpadł jeden z agentów Rockstars, co doprowadziło do zdekonspirowania dużej części całej grupy – z 87 agentów, 30 zostało złapanych i najprawdopodobniej zamordowanych. Ibidem, s. 265. 197 stricte odstraszającego”430. Amerykanie nie prowadzili dyplomacji z pozycji siły, lecz przygotowywały się do wojny. Sprawy zaszły już tak daleko, że pod koniec 2002 r. sekretarz obrony Donald Rumsfeld powiedział Bushowi: „Nasz kraj, nasze stosunki międzynarodowe i życie ludzi będzie narażone na niebezpieczeństwo, jeśli będzie pan musiał podjąć decyzję o nierozpoczynaniu działań. Dlatego musi istnieć uzasadniony powód wstrzymania działań, jak kapitulacja albo wyjazd Saddama Husajna, albo coś w tym rodzaju (...). Granicą między wojną a pokojem jest moment, w którym ludzie i kraje narażają się na niebezpieczeństwo w imię pomocy Stanom Zjednoczonym. Państwa regionu, które potajemnie pomagały Stanom Zjednoczonym, stały przed decyzjami, które miały ich narazić na jeszcze większe niebezpieczeństwo”. Amerykańscy decydenci dochodzili do momentu, w którym nie było już odwrotu431. W pewnym sensie Rumsfeld zastosował tu szantaż moralny wobec Busha, odwrócił też zupełnie kwestię zasadności działań – to dla niepodejmowania działań Bush musiałby teraz znaleźć uzasadnienie, nie dla wojny. Na początku stycznia 2003 r. prezydent Bush poinformował Rumsfelda, że najprawdopodobniej będzie musiał zdecydować się na wojnę; sekretarz obrony uznał to za decyzję i poprosił prezydenta o zgodę na poinformowanie o tym najważniejszych partnerów USA, na co prezydent przystał. W tej sytuacji przygotowania stawały się coraz intensywniejsze. „Prezydent niepokoił się, że informatorzy i agenci CIA zwiną żagle, jeśli zwłoka będzie zbyt długa. Koncentracja sił szła teraz pełną parą, choć stopniowo. Siły te nie mogły jednak tkwić tam bez końca. Nie sposób było utrzymywać odpowiedniego morale i wsparcia logistycznego”432. 24 stycznia 2003 r. gen. Tommy Franks przedstawił sekretarzowi obrony Donaldowi Rumsfeldowi i szefowi Komitetu Połączonych Szefów Sztabów ostateczny plan wojny z Irakiem. Sytuacja nieco się skomplikowała 1 marca 2003 r., kiedy to parlament Turcji odmówił udostępnienia tureckiego terytorium dla amerykańskich sił lądowych, co uniemożliwiło otwarcie frontu północnego regularnymi siłami. Nie miało to jednak większego znaczenia, co więcej, dzięki dezinformacji udało się utrzymać dowództwo irakijskie w przekonaniu, że Turcja potajemnie zezwoli na atak ze swojego terytorium – dzięki temu Saddam zatrzymał na północy kraju 11 dywizji armii i 2 dywizje Gwardii Republikańskiej, które później nie zdążyły wziąć udziału w obronie Bagdadu. Jak już wspominano, w rejonie przyszłego konfliktu zgromadzono 512,2 tysięcy żołnierzy sił koalicji, w tym 1/3 aktywnego personelu armii amerykańskiej. Były tam też już obecne siły 430 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 51. B. Woodward, Plan Ataku…, s. 203-204. 432 Ibidem, s. 198. 431 198 koalicjantów – brytyjskie, australijskie i polskie. Wiele państw udzieliło wsparcia logistycznego, w tym zgody na korzystanie z przestrzeni powietrznej czy lotnisk. Dla świata jasne było, że Amerykanie rzucili na szalę całą swą potęgę i autorytet, dążąc do wojny. Inwazja była gotowa. Jak prezydent Bush mógłby się w tym momencie wycofać? W pewnym momencie sprawy zaszły tak daleko, że nawet przy założeniu, że na początku 2003 r. USA wciąż nie były do końca zdecydowane do podjęcia wojny, to jednak skala poczynionych przygotowań niejako wymuszała decyzję o wojnie. Było już zbyt późno, by się wycofać. Jak stwierdził Henry Kissinger, „Nie można odbezpieczyć rewolweru, jak to zrobiono, i nie pociągnąć za spust”433. Rankiem 19 marca 2003 r. George W. Bush wydał gen. Tommy’emu Franksowi rozkaz rozpoczęcia operacji „Iracka Wolność” W tym momencie jednostki specjalne wkroczyły na terytorium Iraku, a dzień później zaczęła się wojna434. Należy przyznać, że plan wojenny, stworzony przez Amerykanów, był najwyższej jakości i pozwolił na osiągnięcie efektownego zwycięstwa nad siłami irackimi. Problem polega jednak na tym, że dobry plan wojenny kończył się tam, gdzie w wojnie tej zaczynały się prawdziwe kłopoty – w fazie stabilizacyjnej. Amerykanie tak dobrze przygotowali i przeprowadzili operację stricte wojenną przeciwko regularnej armii irackiej – okazali się zupełnie nieprzygotowanymi do operacji innej, niż wojenna – misji stabilizacyjnej, misji utrzymywania pokoju, podobnie zresztą jak do przebudowy i odbudowy państwa irackiego. Amerykanie skupili się na zadaniu pobicia armii irackiej, zupełnie zaniedbali natomiast konceptualizację własnych działań po wykonaniu tego, jak sądzono, głównego zadania amerykańskich wojsk. „Przyczyn niepowodzeń Amerykanów w drugiej części ich działań w Iraku należy upatrywać w doktrynie, kulturze strategicznej, doświadczeniach (bądź braku doświadczeń). Amerykańscy (i nie tylko amerykańscy) profesjonaliści wojskowi kształtowani w etosie wojowników przejawiają wciąż skłonność do traktowania operacji pokojowych jako odstępstwa od zasadniczego przeznaczenia, zajęcia ubocznego wobec ich głównej misji”435. Z tego powodu efektowne zwycięstwo militarne nie zostało spożytkowane politycznie. Amerykanie nie tylko nie mieli odpowiedniego planu działania, ale zdawali się 433 Ibidem, s. 296. B. Balcerowicz, op. cit., s. 356; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 48, 51; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 862863, 865-867, 871; K. Stefanek, op. cit., s. 120, 128-129; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 298, 304; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 1-6, 46-52, 57-58, 84-85, 90-91, 143, 163, 182, 188-189, 204, 225, 256, 298-299. Dowództwo zwierzchnie nad siłami koalicji sprawował gen. Tommy R. Franks, dowództwo operacyjne – gen. David D. McKiernan, zaś kontyngentem brytyjskim dowodził marszałek lotnictwa Brian Burridge. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 866. 435 B. Balcerowicz, op. cit., s. 362. 434 199 wręcz zaskoczeni pogarszającą się sytuacją w Iraku – wszak amerykańskim żołnierzom obiecywano, że Irakijczycy będą ich witać jako wyzwolicieli. Wskazuje to nie tylko na błędy w planowaniu powojennym, ale też w rozpoznaniu politycznym sytuacji w Iraku. Fakty te okazały się o tyle tragiczne, że Amerykanom przyszło funkcjonować w coraz bardziej wrogim środowisku, a brak należytego planu i przygotowania do działań w takich realiach stanowił katalizator dalszego pogarszania się sytuacji. Poszczególne jednostki wykazywały znaczne różnice w stosowanej taktyce, co wskazuje, że nie było spójnej koncepcji radzenia sobie z zagrożeniami, które coraz powszechniej pojawiały się w Iraku. Siły stabilizacyjne nie były wystarczająco liczne, a wysyłanie posiłków wykluczano z powodów politycznych, o czym będzie mowa niżej. Skład jednostek, ich charakter i przygotowanie były nieadekwatne do misji stabilizacyjnej. „Zabrakło wyspecjalizowanych oddziałów zdolnych podjąć zadania policyjne, podczas gdy jednostki bojowe do tych funkcji były przygotowane bardzo słabo”436. Za symbol nieprzygotowania Amerykanów w tym aspekcie niech posłuży fakt, że po wkroczeniu wojsk amerykańskich do Bagdadu, porządku w mieście pilnowało zaledwie 1200 żandarmów amerykańskich (wobec 30 tys. policjantów irackich przed wojną), spośród których zaledwie 12 (sic!) znało język arabski. Nie wystarczająca była też liczba tłumaczy, a powodowane przez to problemy z porozumieniem z ludnością iracką prowadziły do coraz liczniejszych, tragicznych pomyłek i wzrostu strat cywilnych. Fatalne konsekwencje miało też niestworzenie odpowiedniego planu i niepodjęcie działań na rzecz rozbrojenia Irakijczyków i irackich formacji paramilitarnych; w efekcie irackie społeczeństwo było powszechnie uzbrojone, co sprzyjało postępującej brutalizacji życia społecznego437. Przed wszystkim jednak, jak twierdzi prof. Bolesław Balcerowicz i na co wskazywano już wcześniej, „wydaje się (…), że „mała” strategia, strategia militarna, sztuka operacyjna i taktyka bitewna – sztuka wygrywania bitew, przez jakiś czas przesłoniły kierownictwu „wielką” strategię – sztukę wygrywania wojny, a następnie wygrywania pokoju”438. 3. Przebudowa sił zbrojnych i odejście od doktryny Powella Jednym z haseł wyborczych George’a W. Busha w 1999 r. było podniesienie morale sił zbrojnych i wzrost wydatków na obronę. Bush wysunął koncepcję przebudowy sił zbrojnych, odwołując się do swojego głównego wzoru, Ronalda Reagana. Sztandarowym projektem miała być budowa tzw. tarczy antyrakietowej, jednak na tym plany się nie 436 Ibidem, s. 362. Ibidem, s. 362. 438 Ibidem, s. 362 – 363. 437 200 kończyły i obejmowały też program generalnej modernizacji amerykańskich sił zbrojnych. Ogólne idee Busha miał skonkretyzować i wprowadzić w życie sekretarz obrony Donald Rumsfeld, który przebudowę najważniejsze zadanie 439 amerykańskich sił zbrojnych uznał za swoje . Od czasów prezydentury George’a Busha seniora w amerykańskiej strategii wojennej królowała tzw. doktryna Powella (od nazwiska gen. Colina Powella, ówczesnego przewodniczącego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów), zgodnie z którą, w razie zaangażowania USA w wojnę, wojsko powinno używać przeważających sił, aby zapewnić sobie powodzenie, odnieść szybki sukces i osiągnąć zakładane, ściśle określone i ograniczone cele polityczne. Istotą doktryny było zatem używanie wystarczająco dużych sił i ścisłe zdefiniowanie politycznych celów wojny440. Doktryna ta znalazła pełne zastosowanie w trakcie pierwszej wojny z Irakiem, w 1991 r., kiedy w rejonie działań wojennych zgromadzono ogromne siły. Na progu XXI w. amerykański sekretarz obrony Donald Rumsfeld uznał, że z uwagi na dokonującą się od lat 90-tych rewolucję technologiczną w amerykańskiej armii konieczna jest zmiana założeń sformułowanych przez Powella. Problem uzyskania niezbędnej przewagi nad wrogiem należało zdaniem Rumsfelda rozwiązywać nie za pomocą uzyskiwania przewagi ilościowej, lecz pełnego wykorzystania przewagi jakościowej amerykańskiej armii. Sekretarz obrony gotów był zgodzić się na większe ryzyko, planując uderzenia przy użyciu mniejszych sił, w oparciu o manewr i szybkość działania. Rumsfeld wierzył, że najnowocześniejsza armia świata może sobie pozwolić na użycie stosunkowo niewielkich sił, które powinny wystarczyć do pokonania każdego przeciwnika, przy użyciu całego spektrum dostępnych, nowoczesnych środków walki, wsparcia i wyposażenia żołnierzy, oraz wykorzystania ich znakomitego wyszkolenia. Przewaga jakościowa miała rekompensować brak przewagi ilościowej nad wrogiem. Niezwykle ważnym elementem projektowanych zmian miała być też minimalizacja czasu, koniecznego na przerzut wojsk w rejon konfliktu – w kontekście Iraku miało to znaczenie o tyle, że przygotowania wojenne chciano jak najdłużej zachować w tajemnicy, prowadzono bowiem równoległe działania dyplomatyczne, w ramach których deklarowano 439 Por. L. Pastusiak, op. cit., s. 44, 87. W ramach realizacji tego zadania w listopadzie 2003 r. prezydent zatwierdził zaproponowany przez Rumsfelda Ujednolicony Plan Dowodzenia, na podstawie którego utworzono m.in. Dowództwo Strategiczne USA, odpowiedzialne za obronę rakietową i przed zagrożeniami pochodzącymi z kosmosu. Wcześniej, 17 grudnia 2002 r., Bush oficjalnie ogłosił rozpoczęcie budowy narodowego systemu obrony rakietowej. M. Troszyńska, op. cit., s. 52-54. 440 Powell twierdził, że jego doktrynę zafałszowano, przylepiając mu etykietkę człowieka obawiającego się podejmowania jakiegokolwiek ryzyka. Tak właśnie jego doktrynę rozumiał Donald Rumsfeld. B. Woodward, Plan Ataku…, s. 61-62. 201 wolę pokojowego rozwiązania kryzysu. Wojna z Irakiem, poprzedzona kilkunastoma miesiącami wytężonych przygotowań sztabowych, miała być testem dla nowego podejścia strategicznego do prowadzenia przez Amerykanów wojen, jak również modelem wojny ery informacyjnej. W wojnie z Irakiem postanowiono odejść od klasycznej strategii amerykańskiej polegającej na przeprowadzeniu fazy lotniczej operacji, polegającej na zmasowanych bombardowaniach pozycji przeciwnika i jego infrastruktury, a następnie zmasowanym ataku przeważających sił lądowych. Zrezygnowano zatem z fazy lotniczej kampanii (na co pozwoliły działania stopniowe, podejmowane od 29 sierpnia 2002 r. w ramach operacji „Southern Focus”), przeprowadzając równoległy atak jednostek lądowych i powietrznych wraz z szerokim wykorzystaniem sił specjalnych i technik wojny psychologicznej. Zakładano ataki selektywne, mające pozwolić na obezwładnienie przeciwnika przy jednoczesnym minimalizowaniu zniszczeń atakowanego obszaru. Siły aliantów były stosunkowo niewielkie, znacznie mniejsze, niż w 1991 r. (512,2 tys. w 2003 r. wobec 956,6 tys. w 1991r441; dodatkowo w 2003 r. jedynie 231 tys. żołnierzy operowało bezpośrednio w strefie działań wojennych). Postawiono na manewr i szybkość natarcia. Dzięki szybkości sił koalicji udało się zdobyć większość mostów i przepraw przez Tygrys i Eufrat w stanie nietkniętym. Zrezygnowano z nalotów strategicznych na rzecz wsparcia operacyjnego i taktycznego lotnictwa dla sił lądowych, co pozwalało śledzić ruchy przeciwnika i niszczyć jego siły, nim doszło do starcia sił lądowych. Początkowy przebieg wojny zdawał się potwierdzać koncepcje Rumsfelda. Eksperci wojskowi byli pod wrażeniem skali zastosowania najnowocześniejszych technologii i środków rażenia. „Choć (wbrew oczekiwaniom postronnych) nie wprowadzono spektakularnych nowości, to zastosowanie tego, co już było znane z poprzednich wojen, na skalę masową uwiarygodniło przeprowadzaną od pewnego czasu w USA tzw. rewolucję w wojskowości”442, oraz nową strategię, która do tej rewolucji miała być dostosowana. Wojna ta była praktycznym pokazem tego, jak Rumsfeld rozumiał transformację sił zbrojnych – lekkich, nowoczesnych, kompensujących zmniejszoną liczebność niedoścignioną w skali świata jakością sprzętu, wyposażenia i wyszkolenia. Jednocześnie jednak należy zachować umiar w entuzjastycznych ocenach. Rumsfeld chciał stworzyć nowy paradygmat wojny, nowe podejście do prowadzenia działań wojennych – jednak zmniejszenie liczebności zaangażowanych wojsk, nasycenie ich nowoczesną technologią i rezygnacja z oddzielania fazy lądowej operacji od jej fazy powietrznej są 441 442 Dane na temat liczebności wojsk koalicji w 1991 r. za: Military Statistics: Gulf War… B. Balcerowicz, op. cit., s. 360-361. 202 jedynie ważnymi innowacjami, nie zaś zmianami rewolucyjnymi. Wojna z Irakiem była najnowocześniejszą z dotychczasowych wojen, jednak „w tej wojnie, tak jak w wojnach przeszłych, sprawdziły się wszystkie stare, znane prawa, prawidłowości, reguły, zasady sztuki wojennej”443. Rumsfeld bardziej dostrzegał potrzebę rewolucyjnych zmian w amerykańskiej myśli strategicznej, niż był w stanie je zaproponować. Co więcej, zapatrzony w swoje, jak uważał, najważniejsze zadanie – przebudowę amerykańskich sił zbrojnych w wymiarze strategii – zaniedbał przygotowań do fazy powojennej, która to miała zdecydować o powodzeniu całej operacji irackiej444. Jednocześnie to, czym tak zachwycali się analitycy – błyskotliwe, szybkie zwycięstwo przy zaangażowaniu stosunkowo niewielkich sił – niespodziewanie okazało się początkiem późniejszych kłopotów. Na fazę stabilizacyjną nie tylko nie przewidziano większych sił od tych, które wzięły udział w ataku na Irak, ale planowano ich stopniową redukcję. Zmniejszenie zaangażowania amerykańskich sił okazało się niemożliwe z powodu coraz bardziej pogarszającej się sytuacji. Okazało się, że przewaga technologiczna, która pozwoliła bez problemu pokonać regularną armię iracką, ma bardzo ograniczone zastosowanie wobec stosowania przez iracki ruch oporu taktyk walki asymetrycznej. Obrazowo rzecz ujmując, komputer nie był w stanie pokonać prymitywnego ładunku wybuchowego, podkładanego przez ukrywających się wśród cywilów partyzantów i terrorystów. „W Iraku okazało się, że dokonująca się z imponującym rozmachem transformacja amerykańskich sił zbrojnych – rewolucja w sferze wojskowości – przynosi znakomite rezultaty w operacjach stricte wojennych. Nie przekłada się ona jednak w porównywalnym stopniu na zdolności w operacjach pokojowych i humanitarnych”445. W tej sytuacji jedynym rozwiązaniem był powrót do doktryny Powella – radykalne zwiększenie liczebności wojsk w celu rozbicia sił rebeliantów, zdobycia efektywnej kontroli nad większością irackiego terytorium i złamania woli oporu przeciwnika (klasyczna clausewitzowska trójca zwycięstwa w wojnie). Amerykańscy decydenci chcieli jednak, by rewolucja w sferze sprzętu i uzbrojenia szła w parze z rewolucją doktrynalną i zdecydowanie odrzucali nauki, płynąca zarówno od Clausewitza, jak i Powella. Bush i Rumsfeld kurczowo trzymali się raz obranej drogi, nie zgadzając się na konieczne w zaistniałych warunkach zwiększenie liczebności wojsk stabilizacyjnych. Siły amerykańskie nie były w stanie zapanować nad sytuacją, jednak z powodów politycznych czy też 443 Ibidem, s. 364. Ibidem, s. 357, 360-361, 364; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 867-869, 871; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 275; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 28-29, 33, 42-45, 61-62; B. Woodward, Stan Zakłamania…, s. 97. 445 B. Balcerowicz, op. cit., s. 362. 444 203 charakterologicznych amerykańskich decydentów (upartość, przekonanie o słuszności własnych decyzji) nie mogły liczyć na wsparcie. Dopiero po tym jak po 4 latach od rozpoczęcia wojny zdecydowano się ostatecznie w 2007 r. na zwiększenie liczebności wojsk – udało się w 2008 r. znacznie ustabilizować sytuację. Można to było zrobić dużo wcześniej, jednak również na polu czysto militarnym Irak miał być eksperymentem, którego skutki okazały się tragiczne446. W literaturze zwraca się uwagę na jeszcze jeden aspekt wojny z Irakiem w kontekście przebudowy amerykańskich sił zbrojnych. Jak wspominano w rozdziale I, neokonserwatyści byli zdecydowanymi zwolennikami dalszej rozbudowy amerykańskiego potencjału militarnego i przeznaczania na ten cel coraz większych środków. Zwolennikiem takich kroków był też sekretarz obrony Donald Rumsfeld, który zdołał przekonać Busha, w związku z „wojną z terroryzmem”, do wzrostu nakładów na obronność. Wojna z Irakiem, w którą na dużą skalę miała zaangażować się armia amerykańska, jak również dalsze wojny, dla których wojna ta miała być modelem – uzasadniały dalszy wzrost wydatków na zbrojenia i dalszą rozbudowę amerykańskiego potencjału wojskowego. Także wywołana przez kryzys iracki histeria przed znajdującą się w rękach państw „osi zła” bronią masowego rażenia sprzyjała wielkim projektom zbrojeniowym, czego koronnym przykładem była inicjatywa budowy tarczy antyrakietowej. W sumie zatem kryzys, a później wojna iracka, mimo, że oficjalnie były prowadzone w imię zapewniania USA bezpieczeństwa, w praktyce powodowały wzrost poczucia zagrożenia w amerykańskim społeczeństwie, co z kolei sprzyjało wzrostowi wydatków na obronność, które były konieczne dla realizacji planów przebudowy amerykańskich sił zbrojnych, co było głównym celem Donalda Rumsfelda jako sekretarza obrony USA. Cały okres rządów administracji G.W. Busha charakteryzował się niebywałą łatwością w przyjmowaniu coraz wyższych budżetów obronnych i budżetów wojennych – w końcu zagrożenie było realne i wszechobecne, a Ameryka toczyła dwie wojny, trudno zatem było krytykować przyznawanie na te cele dodatkowych funduszy. Na wszystkim tym najwięcej zyskiwał przemysł zbrojeniowy, i to podwójnie – realizując zamówienia rządu amerykańskiego, jak również innych państw, gdyż zbrojenia USA wymuszały analogiczne kroki sojuszników (w celu zachowania minimum interoperacyjności) oraz rywali (w celu utrzymywania dystansu, nie zostawania nadmiernie w tyle za amerykańską potęgą; jej doścignięcie wydaje się wciąż niemożliwe)447. 446 447 Ibidem, s. 357, 360-361; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 867-869, 871. Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 858; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 293-294, 303. 204 Na zakończenie tej części rozdziału warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię. Za kadencji Rumsfelda przyspieszeniu uległ proces, zapoczątkowany jeszcze w latach 90 – tych, mianowicie urynkowienie spraw związanych z bezpieczeństwem narodowym, obronnością i siłami zbrojnymi USA. Rumsfeld, wieloletni menedżer wielkich korporacji, widział we wprowadzaniu do kierowanej przez siebie machiny militarno – urzędniczej wzorców z firm prywatnych jeden z elementów przebudowy amerykańskich sił zbrojnych i ich zaplecza. Przede wszystkim chodziło o upowszechnianie się zjawiska prywatyzacji wysiłku zbrojnego i działań wojennych, czyli outsourcing zadań, tradycyjnie wykonywanych przez armię, w celu bardziej efektywnego (teoretycznie) wykorzystywania funduszy. Chodzi tu o tzw. PMC’s (private military companies) – firmy ochroniarskie, doradców, służby medyczne, zaopatrzeniowe itp. Poza kwestiami ekonomicznymi, podejście takie może zwiększać swobodę używania amerykańskiej potęgi w świecie. „Uważa się (…), iż łatwiej będzie interweniować za granicą, gdy ryzyko śmierci będą ponosić nie wyrwani od rodzin „nasi chłopcy”, lecz wynajęci zawodowcy, od zwykłych kierowców po „psy wojny”, czyli najemnicy (…)”448. Wpisywało się to w szerszą tendencję: „Stany Zjednoczone znajdują się w końcowej fazie transformacji, mającej zasadnicze znaczenie z punktu widzenia strategii. Chodzi o przejście od nation – state do market – state. W tym drugim następuje zlewanie się sektora militarnego z sektorem komercyjnym. Zanika występująca w nation – state linia demarkacyjna, która oddziela oba sektory (…). Ta zmiana niesie ze sobą szereg nierozpoznanych jeszcze konsekwencji. Pierwsze są już jednak widoczne: na politykę i strategię bezpieczeństwa coraz większy wpływ zaczyna wywierać sektor technologiczno – finansowy. Zamówienia mają mniejszy związek z potrzebami obrony, coraz większy zaś – interesami tych, którzy „żyją” z zamówień dla armii, zysk zaczyna zastępować kalkulację odnoszącą się do relacji: zagrożenia-obrona”449. Chodzi tu o ludzi związanych z wielkim przemysłem, administracją państwową, ośrodkami analitycznymi i naukowymi, tworzących nowy typ cywilnego militaryzmu. Między poszczególnymi elementami tej struktury 448 R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 292. Niezwykle ważnym zagrożeniem wiążącym się z angażowaniem PMC’s w działania wojenne jest problem naruszeń przez nie międzynarodowego prawa humanitarnego. Spora część takich naruszeń, które miały miejsce w Iraku (zabijanie cywilów, torturowanie więźniów), spowodowana została właśnie przez pracowników PMC’s. Wynika to ze skali ich zaangażowania, ale też z problemów prawnych – ich status jest niejasny, przez co niezwykle trudno jest egzekwować od nich przestrzeganie międzynarodowego prawa humanitarnego oraz dochodzić sprawiedliwości w przypadku naruszeń. Mimo drastycznych przykładów, pociąganie do odpowiedzialności pracowników PMC’s jest niezwykle trudne – jako pracownicy podmiotu prywatnego nie podlegają amerykańskim sądom wojennym, a na podstawie odpowiedniego zarządzenia władz okupacyjnych nie mogli być sądzeni przez sądy irackie. W efekcie ich czyny nie podlegały żadnemu wymiarowi sprawiedliwości, co jest jeszcze jednym elementem patologicznej sytuacji, jaka miała miejsce w czasie amerykańskiej okupacji Iraku. Por. Ibidem, s. 302. 449 Ibidem, s. 291-292. 205 występuje płynność kadr – osoby pracujące w administracji przechodzą do wielkiego przemysłu czy think – tank’ów prowadzących badania uzasadniające militaryzm, by po zmianie władzy powrócić do rządu i forsować politykę zgodną z interesem swoich dawnych pracodawców. „Cywile (ludzie interesu) pracujący w tym sektorze są o wiele groźniejsi niż wojskowi (nawykli do ograniczeń i kontroli ludzie służby czy etosu). To tej military – industrial community jest właściwa owa pycha i arogancja oraz dążenie do wzmagania skali potencjalnych konfliktów”450. Całość uzupełniają media, które szukając sensacji podsycają poczucie wszechobecnego zagrożenia, niekiedy wprost skorumpowane przez wielki przemysł451. W momencie, kiedy wojna coraz bardziej postrzegana jest poprzez kryteria rynkowe – coraz bardziej staje się interesem. 4. Wojna z Irakiem jako wojna prewencyjna Doktryna wojny prewencyjnej stanowiła jeden z najważniejszych filarów doktryny Busha. Przypomnijmy, że zgodnie z tą koncepcją Stany Zjednoczone przyznawały sobie prawo do dokonywania akcji zbrojnych wobec innych państw w celu niedopuszczenia do powstania antycypowanych zagrożeń, szczególnie w zakresie terroryzmu i broni masowego rażenia. Wojna z Irakiem miała w tym kontekście znaczenie kluczowe. Wojna z Irakiem miała być wprowadzeniem doktryny prewencyjnej w sferę praktyki, jak również środkiem do jej utrwalenia jako środka prowadzenia polityki w stosunkach międzynarodowych, przynajmniej przez Stany Zjednoczone. Miał być to precedens, model działania na kolejne dekady „nowego amerykańskiego stulecia”. Powszechnie przewidywano, że wojna będzie sukcesem, a sukces miał strategię legitymizować452. Początkowo zresztą wydawało się, że sukces rzeczywiście odniesiono. Stąd za pewne pochodziły peany na jej cześć, wszechobecne w mediach na jej początku, oraz sformułowania typu the new era has begun, co ogłosił jeden z reporterów amerykańskich 20 marca 2003 r. Wojna ta miała być historycznym zwrotem w amerykańskiej strategii, polegającym na zapobieganiu zagrożeniom, a nie tylko reagowaniu na nie. Tak wyglądało to w sferze deklaracji, gdyż zwrot ten miał znacznie ciemniejszą stronę – był wyrazem dążenia USA do wyzwolenia się z więzów prawa międzynarodowego i uzyskania nieskrępowanego prawa do interweniowania w innych państwach, uznawanych za wrogie. Skoro wojna ta miała być typowym przejawem nowej strategii amerykańskiej, można było spodziewać się kontynuacji, 450 Ibidem, s. 292. Ibidem, s. 292. 452 Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 365. 451 206 a zatem kolejnych akcji militarnych w ramach tzw. „wojny z terroryzmem” i wobec wszelkich nieprzyjaciół USA, których można było, jak pokazał casus Iraku, z łatwością definiować jako państwa wspierające terroryzm lub potencjalnie mogące to czynić453. Na szczęście wojna ta, jak miało się po pewnym czasie okazać, oznaczała raczej bankructwo (czy trwałe?) idei wojny prewencyjnej niż środek jej legitymizacji i utrwalenia. Nie należy przy tym zapominać, że eksperyment ten kosztował życie przeszło stu tysięcy ludzi. Utknięcie USA w Iraku na długie lata powinno odstraszyć amerykańskich polityków przed podejmowaniem kolejnych wojen, choć nie wiadomo, na jak długo – jak pokazuje casus wojen z Jugosławią w 1999 r. i Afganistanem w 2001 r., które nie miały epilogu i do dziś angażują znaczne siły międzynarodowe – Amerykanie nie są zbyt skłonni do uczenia się na błędach. 453 Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 356-357. 207 IX. Uwarunkowania prawne, instytucjonalne i humanitarne Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie Że ci ze złota statuę lud niesie, Otruwszy pierwej?.... - Cyprian Kamil Norwid, Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie Wojna przeciwko Irakowi miała mieć zgodnie z amerykańską retoryką także swój wymiar w zakresie praworządności międzynarodowej. Miała być to wojna o wiarygodność ONZ, podważaną przez lata irackiej obstrukcji wobec działań inspektorów rozbrojeniowych i łamania rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Chodzić miało zatem Amerykanom nie tylko o samo posiadanie przez Irak broni masowego rażenia, ale też o nieprzestrzeganie międzynarodowych zobowiązań tego państwa. Co więcej, władze amerykańskie uważały, że mimo braku upoważnienia Rady Bezpieczeństwa ONZ do użycia siły wobec Iraku, prowadzona przez nie wojna była legalna – dopasowując w odpowiedni sposób fakty do własnych twierdzeń i formułując odpowiednią argumentację prawną. Działo się tak, mimo, że wojna z Irakiem bez wątpienia była sprzeczna z prawem międzynarodowym. Co więcej, gdy nie udało się Stanom Zjednoczonym uzyskać upoważnienia Rady Bezpieczeństwa dla swoich działań, podjęły świadomą politykę podważania znaczenia ONZ, formułując tezę o fiasku Organizacji, co było elementem kształtowania nowego, hegemonicznego ładu międzynarodowego. 1. Działalność ONZ w sprawie Iraku 2 sierpnia 1990 r. Irak dokonał inwazji na Kuwejt. Atak ten doprowadził do wykorzystania systemu bezpieczeństwa zbiorowego ONZ, co stało się możliwe w zmienionej sytuacji międzynarodowej, dzięki wygasaniu zimnej wojny i współpracy między stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ. „Każde z pięciu mocarstw widziało potrzebę restytucji, a właściwie rozpoczęcia efektywnego funkcjonowania w praktyce zapisów Karty Narodów Zjednoczonych; chciały one zademonstrować polityczną wolę ożywienia systemu bezpieczeństwa, który do tej pory nie miał szans na sprawdzenie się w sytuacji zagrożenia lub naruszenia pokoju”454. 454 R. Zięba, op. cit., s. 83-84. 208 Tak jaskrawa sytuacja jak agresja jednego z państw członkowskich ONZ na inne dawała po temu znakomitą okazję. Już w kilka godzin po irackim ataku Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję nr 660, w której stwierdzono, że atak był aktem agresji, potępiono go i wezwano Irak do natychmiastowego wycofania jego wojsk z Kuwejtu. 6 sierpnia 1990 r. przyjęto rezolucję nr 661, w której wprowadzono sankcje niewojskowe, w tym embargo na dostawy broni i sprzętu wojskowego i zerwanie stosunków ekonomicznych z Irakiem i okupowanym przez niego Kuwejtem, z wyjątkiem dostaw żywności i lekarstw dla celów humanitarnych; zamrożono też irackie środki finansowe, znajdujące się za granicą. W rezolucji tej odwołano się do rozdziału VII, w tym art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych, upoważniającego do indywidualnej i zbiorowej samoobrony. 9 sierpnia 1990 r. została przyjęta rezolucja nr 662, w której uznano dokonaną dzień wcześniej aneksję Kuwejtu za nieważną i nierodzącą skutków prawnych. Tego samego dnia w Helsinkach prezydent Bush oraz Michaił Gorbaczow wezwali wszystkich członków ONZ do pełnego respektowania sankcji przeciwko Irakowi. 18 sierpnia 1990 r. uchwalona została rezolucja nr 664, w której zażądano od Bagdadu umożliwienia wyjazdu z Kuwejtu i Iraku wszystkich obywateli państw trzecich oraz natychmiastowego zapewnienia dostępu do nich odpowiedniemu personelowi konsularnemu, jak również zobowiązano Irak do niepodejmowania żadnej akcji, która mogłaby zagrozić bezpieczeństwu lub zdrowiu tych osób. Potwierdzono też decyzję o bezprawności aneksji Kuwejtu i sprzeciwiono się irackim rozkazom zamknięcia wszystkich przedstawicielstw dyplomatycznych i konsularnych w Kuwejcie i wycofania ich personelu. 25 sierpnia 1990 r. Rada Bezpieczeństwa przyjęła rezolucję nr 665, w której upoważniano siły morskie państw członkowskich do prowadzenia blokady morskiej Iraku i okupowanego Kuwejtu i kontroli przestrzegania nałożonych wcześniej sankcji ekonomicznych, w tym inspekcji statków. 13 września 1990 r. uchwalona została kolejna rezolucja w tej sprawie, nr 666, w której powtórzono zobowiązanie Iraku do ochrony obywateli państw trzecich, jak również zapowiedziano monitorowanie sytuacji humanitarnej w Iraku i okupowanym Kuwejcie w związku z nałożonymi sankcjami oraz zdecydowano, że dystrybucja żywności w tych państwach będzie prowadzona przez Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża tak, aby mogła ona trafić do osób potrzebujących. 16 września 1990 r. uchwalono rezolucję nr 667, w której potępiono agresywne kroki, podejmowane przez Irak wobec obcych przedstawicielstw dyplomatycznych, ich personelu oraz obywateli państw trzecich, w tym ich przetrzymywanie jako zakładników, oraz wezwano do natychmiastowego ich zwolnienia. 24 września 1990 r. Rada 209 Bezpieczeństwa przyjęła rezolucję nr 669, w której zaproszono przedstawiciela Kuwejtu do udziału w posiedzeniu Rady, które miało być poświęcone dalszym krokom w sprawie Iraku, a dzień później uchwalono rezolucję nr 670, w której zabroniono wykonywania wszelkich lotów do Iraku lub okupowanego Kuwejtu, które naruszałyby warunki sankcji nałożonych na Irak, oraz upoważniono państwa do dokonywania odpowiednich kontroli i zapewnienia wykonywania rezolucji. 29 października 1990 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła rezolucję nr 674, w której powtórzono wcześniejsze wezwania do opuszczenia przez siły Iraku okupowanego Kuwejtu oraz zaniechania wrogich aktów wobec obywateli państw trzecich i personelu dyplomatycznego oraz umożliwienia ich wyjazdu, jak również zobowiązano Sekretarza Generalnego ONZ do podjęcia wysiłków w celu pokojowego rozwiązania konfliktu. 28 listopada 1990 r. uchwalono rezolucję nr 677, w której potępiono dokonywane przez Irak zmiany demograficzne w okupowanym Kuwejcie. 29 listopada 1990 r. Rada Bezpieczeństwa uchwaliła kluczową rezolucję nr 678, w której upoważniła do podjęcia „wszelkich niezbędnych środków” w celu zakończenia okupacji Kuwejtu w razie niewycofania się sił irackich do 15 stycznia 1991 r. Rezolucja ta stanowiła upoważnienie do użycia siły wobec Iraku i przyjęta została przy sprzeciwie dwóch niestałych członków Rady – Kuby i Jemenu – oraz przy wstrzymującym się głosie Chin. Podejmowane w kolejnych miesiącach próby mediacji zakończyły się fiaskiem. Jeszcze 15 stycznia 1991 r., w chwili, gdy mijał wyznaczony rezolucją nr 678 termin, Sekretarz Generalny ONZ apelował do Iraku o wykonanie nałożonych na niego zobowiązań. Tak się jednak nie stało i 17 stycznia 1991 r. rozpoczęła się operacja wojskowa, dowodzona przez Stany Zjednoczone, w której wzięło udział 30 państw. Siły te działały pod flagami narodowymi, nie zaś ONZ-owskimi, miały jednak odpowiednie upoważnienie na podstawie wspomnianej rezolucji. Głównodowodzący sił międzynarodowych, gen. Norman Schwarzkopf, podlegał bezpośrednio prezydentowi Stanów Zjednoczonych. Działania wojenne zostały zakończone 28 lutego 1991 r. wyzwoleniem Kuwejtu. Co znaczące, USA i Wielka Brytania utrzymywały, że działały na podstawie art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych, upoważniającego do zbiorowej samoobrony (Kuwejt zwrócił się o pomoc), nie zaś na podstawie upoważnienia Rady Bezpieczeństwa, podjętego na podstawie art. 42 Karty. Gdyby przyjąć taką argumentację, oznaczałoby to, że rezolucja nr 678 nie była 210 konieczna. Innego zdania była jednak większość państw, których rządy uważały, że akcja z 1991 r. była działaniem na podstawie art. 42 Karty i wypełnieniem rezolucji nr 678455. 2 marca 1991 r., po pokonaniu sił irackich przez międzynarodową koalicję i wyzwoleniu Kuwejtu, Rada Bezpieczeństwa przyjęła rezolucję nr 686, w której zobowiązała Irak do anulowania dekretu o aneksji Kuwejtu, przyjęcia odpowiedzialności za zniszczenia i szkody poczynione podczas wojny i okupacji Kuwejtu, zwolnienia wszystkich jeńców wojennych i internowanych obywateli innych państw oraz zwrotu zagrabionego mienia kuwejckiego. Dzień później przyjęto rezolucję nr 687, która uściśliła i uzupełniła warunki zawieszenia broni, podpisanego tego samego dnia w miejscowości Safian. Irak zobowiązano w rezolucji do respektowania niepodległości i suwerenności Kuwejtu, utworzenia specjalnego funduszu w celu wypłaty odszkodowań oraz do ujawnienia i demontażu całej posiadanej broni masowego rażenia oraz systemów rakietowych o zasięgu powyżej 150 km, jak również programów ich wytwarzania, oraz do niewykorzystywania, nieprojektowania i niekonstruowania oraz nieuzyskiwania zakazanych rodzajów broni. Ściąganiem reparacji od Iraku zajmować się miała specjalna Komisja Kompensacyjna, ustanowiona przez ONZ. W kwietniu 1991 r. ustanowiona została operacja pokojowa UNIKOM, mająca nadzorować granicę iracko – kuwejcką. 5 kwietnia 1991 r., w związku z brutalnym tłumieniem przez siły irackie powstania kurdyjskiego na północy kraju, Rada Bezpieczeństwa przyjęła rezolucję nr 688, w której potępiła zbrodnie irackie na ludności kurdyjskiej, stwierdziła zagrożenie międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa i wezwała władze irackie do zakończenia represji. Domagała się też dopuszczenia do Iraku organizacji humanitarnych i apelowała do wszystkich państw członkowskich i organizacji humanitarnych o udzielenie pomocy humanitarnej zagrożonej ludności. Rada zapowiadała też, że będzie nadal zajmować się tą sprawą456. Mimo braku upoważnienia do użycia siły, to właśnie ta rezolucja posłużyła USA, Wielkiej Brytanii i Francji do dokonania interwencji humanitarnej na północy Iraku (1991) oraz utworzenia na północy (1991) i południu (1992) Iraku stref zakazu lotów. Wbrew popularnym opiniom, 455 Por. M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 143; R. Zięba, op. cit., s. 83-86; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 144-145, 155. 456 Tekst rezolucji: http://daccess-dds-ny.un.org/doc/RESOLUTION/GEN/NR0/596/24/IMG/NR059624.pdf? OpenElement. 211 powielanym w licznych opracowaniach, akcje te nie miały podstaw prawnych w postaci rezolucji Rady Bezpieczeństwa457. 17 kwietnia 1991 r. utworzono na podstawie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ Specjalną Komisję Narodów Zjednoczonych (UNSCOM) w celu monitorowania rozbrojenia Iraku; w działaniach tych mieli też brać udział przedstawiciele Międzynarodowej Agencji Energetyki Atomowej (IAEA). Dokładny podział obowiązków w zakresie nadzorowania wykonywania przez Irak zobowiązań w zakresie rozbrojenia został określony w rezolucji nr 715 z 11 października 1991 r. Przez następne lata Irak przy każdej sposobności naruszał rezolucje i utrudniał pracę inspektorom, sondując możliwości poszerzenia zakresu działania, co miało głównie wymiar propagandowy, służący potrzebom wewnątrzpolitycznym. Mimo ciągłego napięcia i trudności, udało się inspektorom rozbrojeniowym doprowadzić do spełnienia zasadniczego celu, jakim było zmuszenie Iraku do likwidacji zapasów broni masowego rażenia i rakiet o zasięgu przekraczającym 150 km oraz programów ich produkcji, czego dowodzi fakt, że po późniejszej wojnie nie znaleziono w tym kraju żadnych dowodów na istnienie takich broni czy programów. W październiku 1994 r. Irak zagroził zerwaniem współpracy z UNSCOM i IAEA i rozpoczął koncentrowanie swoich wojsk w pobliżu granicy z Kuwejtem, jednak wobec zdecydowanej postawy Stanów Zjednoczonych Saddam zaniechał konfrontacji i wykonał postanowienia rezolucji nr 687, uznając suwerenność i integralność terytorialną Kuwejtu. 14 kwietnia 1995 r. Rada Bezpieczeństwa przyjęła rezolucję nr 986, na podstawie której utworzono w grudniu 1996 r. program „Ropa za Żywność”. Miał on służyć poprawie warunków bytowych ludności Iraku, która odczuwała skutki ekonomicznego kryzysu kraju, będącego efektem wojen i sankcji. Zgodnie z założeniami programu, Irak miał prawo do sprzedaży określonych ilości ropy naftowej, a uzyskane w ten sposób dochody miał przeznaczać na zakup żywności i leków oraz na spłatę odszkodowań wojennych. Limity sprzedaży były powiększane w 1998 i 1999 r. i ostatecznie Irak miał prawo do sprzedawania ropy naftowej o wartości 17,1 mld dolarów rocznie. W związku z programem doszło do wielu nieprawidłowości. Korupcja w ONZ i zagranicznych koncernach naftowych sprawiła, że sprzeniewierzono od 2 do 6 mld dolarów, a Saddam mógł wykorzystywać część dochodów w sposób sprzeczny z rezolucją nr 986, w tym na odbudowę swojego potencjału wojskowego. W aferę korupcyjną w ONZ zamieszany był nawet syn sekretarza generalnego 457 Por. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 857-859; K. Korzeniewski, op. cit., s. 44, 57; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 39; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 143; K. Stefanek, op. cit., s. 110; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 143145, 155; T. Strulak, Działania na rzecz rozbrojenia…, s. 195; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 297. 212 Kofiego Annana, Kojo. Poza tym Irak prowadził niezgodny z rezolucjami ONZ eksport ropy naftowej, przy czym działania takie podejmował zarówno rząd w Bagdadzie, jak i kontrolujący większą część irackiego Kurdystanu rebelianci kurdyjscy458. Jesienią 1998 r. Irak zerwał współpracę z inspektorami UNSCOM i IAEA po podjęciu przez Radę Bezpieczeństwa ONZ 20 sierpnia 1998 r. decyzji o przedłużeniu sankcji ekonomicznych (utrzymywanych od czasu ataku na Kuwejt, ze względu na niedostateczną współpracę w sprawie rozbrojenia Iraku), oskarżając inspektorów rozbrojeniowych o celowe działania mające na celu przedłużanie sankcji oraz o szpiegostwo na rzecz USA. Saddam odważył się na taki krok, gdyż zdawał sobie sprawę z podziałów w łonie Rady Bezpieczeństwa ONZ i miał świadomość, że ryzyko konsekwencji w postaci akcji zbrojnej z upoważnienia Rady jest znikome. Krok ten doprowadził jednak 16 grudnia 1998 r. do stugodzinnej operacji „Pustynny Lis”, w ramach której siły lotnicze USA i Wielkiej Brytanii bombardowały m.in. cele związane z domniemaną produkcją i przechowywaniem irackiej broni masowego rażenia, dążąc do osłabienia irackiego potencjału w tym zakresie oraz zmuszania Bagdadu do powrotu do współpracy z inspektorami rozbrojeniowymi. Irak jednak nie ugiął się tym razem pod presją mocarstw – operacja USA i Wielkiej Brytanii spowodowała ostateczne wydalenie inspektorów z kraju459. 17 grudnia 1999 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję nr 1284, na podstawie której zastąpiła UNSCOM Komisją ds. Monitoringu, Weryfikacji i Inspekcji (UNMOVIC), której pracami miał kierować Hans Blix; jednocześnie za sprawy związane z likwidacją irackiego potencjału nuklearnego nadal miała odpowiadać IAEA. Irak odmówił jednak wpuszczenia inspektorów bez wcześniejszego zniesienia przez ONZ sankcji gospodarczych. Od jesieni 1998 r. do listopada 2002 r. Irak pozostawał poza jakąkolwiek kontrolą międzynarodową (z wyjątkiem stref zakazu lotów, patrolowanych przez lotnictwo amerykańskie i brytyjskie), a społeczność międzynarodowa nie była gotowa do zmiany tego 458 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 858-860; M. Makieła, op. cit., s. 88; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 155-157; T. Strulak, Działania na rzecz rozbrojenia…, s. 195-196; P. Durys, P. Pacholski, op. cit., s. 15. 459 Akcja USA i Wielkiej Brytanii była sprzeczna z prawem międzynarodowym, brak było bowiem dla niej upoważnienia ze strony Rady Bezpieczeństwa ONZ. Początkowo oba państwa zwróciły się do Rady o nieformalne konsultacje w celu zbadania możliwości uzyskania upoważnienia dla planowanej akcji, jednak w trakcie rozmów wyszło na jaw, że Francja, Rosja i Chiny sprzeciwiają się użyciu siły i z tego powodu projekt odpowiedniej rezolucji w ogóle nie został przekazany Radzie. Londyn i Waszyngton zaczęły wówczas argumentować, że rezolucja 678, pozwalająca państwom sprzymierzonym na podjęcie kroków przeciwko Irakowi w celu wyzwolenia Kuwejtu, daje też możliwość zastosowania siły w celu wymuszenia wykonywania przez Bagdad zobowiązań w zakresie rozbrojenia. W. Czapliński, Reforma ONZ…, s. 676. Zachowanie takie przypomina sposób argumentacji, stosowanej w 2003 r. przez te same państwa, którym znów nie udało się uzyskać upoważnienia Rady dla swojej akcji i znów próbowały ją uzasadniać na podstawie wątpliwych interpretacji starszych rezolucji. 213 stanu rzeczy siłą. Świat był coraz bardziej zmęczony problemami z ONZ-owskimi sankcjami wobec Iraku; nie było jasne, do czego mają one ostatecznie doprowadzić, w którym momencie będzie można je uchylić. Coraz częściej pojawiały się głosy na rzecz zmiany polityki wobec Iraku, w tym złagodzenia lub zniesienia sankcji oraz rozważenia zasadności kontynuowania inspekcji rozbrojeniowych. Ostatecznie za sprawą nowej administracji amerykańskiej faktycznie doszło do zmiany polityki wobec Iraku, jednak sprawy poszły w przeciwnym kierunku, niż wcześniej postulowano – w stronę konfrontacji z Bagdadem460. Po atakach 11 września 2001 r. oraz zaliczeniu przez Prezydenta Busha Iraku do tzw. „osi zła” , Stany Zjednoczone wzmogły nacisk na ONZ, by ta podjęła zdecydowane działania w sprawie irackiej broni masowego rażenia461. 12 września 2002 r. George W. Bush przedstawił amerykańskie stanowisko w sprawie Iraku na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ. Amerykański prezydent przytoczył argumenty przeciwko Irakowi, wezwał ONZ do zdecydowanych działań i zagroził, że w przeciwnym razie Stany Zjednoczone same rozwiążą problem iracki. Zadeklarował jednocześnie współpracę z Radą Bezpieczeństwa w tworzeniu niezbędnych rezolucji. Bush twierdził, że działania Iraku podważają autorytet ONZ, i że Stany Zjednoczone zamierzają podjąć wszelkie możliwe działania dla obrony tego autorytetu oraz umacniania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. 8 listopada 2002 roku, po wielu tygodniach ostrych sporów między stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa462, została jednomyślnie uchwalona rezolucja nr 1441463. Irak miał w ciągu 30 dni dostosować się do wszystkich poprzednich rezolucji, został zobowiązany do dostarczenia dowodów zniszczenia broni masowego rażenia (pełnej dokumentacji tego procesu) oraz do umożliwienia bezwarunkowego powrotu inspektorów UNMOVIC i IAEA, którzy mieli mieć wstęp do wszelkich obiektów, w tym do pałaców prezydenckich. W rezolucji zawarto precyzyjny harmonogram i tryb inspekcji oraz szczegółowe warunki 460 K. Korzeniewski, op. cit., s. 42, 44, 47, 56. M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 140-141; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 858-860; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 39, 49; T. Strulak, Działania na rzecz rozbrojenia…, s. 196; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 297. 461 W ramach amerykańskiej administracji ścierały się różne poglądy na temat włączania ONZ w działania na rzecz rozbrojenia Iraku. Grupa jastrzębi na czele z wiceprezydentem Dickiem Cheneyem była głęboko nieufna wobec ONZ i uważała, że angażowanie Organizacji przedłuży tylko całą sprawę, nie przynosząc jakichkolwiek efektów. „Partia pokoju” na czele z sekretarzem stanu Colinem Powellem doceniała wagę międzynarodowej legitymacji działań USA i pod jej naciskiem prezydent Bush podjął kroki na rzecz jej uzyskania w ONZ oraz włączenia Organizacji w działania mające na celu zmuszenie Saddama Husajna do współpracy w zakresie rozbrojenia. W. Szymborski, Irak: casus…, s. 47-48. 462 W szczególności na linii Waszyngton – Paryż; Stany Zjednoczone domagały się ostrzejszych warunków rezolucji, niż ostatecznie te przyjęte, w szczególności automatyzmu autoryzacji działań zbrojnych przeciwko Irakowi w przypadku stwierdzenia naruszeń rezolucji. 463 Rezolucję dość niespodziewanie poparła nawet zasiadająca wówczas w Radzie Syria. Por. B. Woodward, Plan Ataku…, s. 176. 214 techniczne, jakie miały w związku z inspekcjami spełnić władze irackie. Grożono „poważnymi konsekwencjami” w razie gdyby Irak utrudniał wykonanie rezolucji464. Stworzony reżim inspekcyjny był najsurowszy w historii ONZ. Irak zaakceptował warunki rezolucji i pod koniec listopada 2002 r. do kraju powrócili inspektorzy rozbrojeniowi. Choć byli generalnie zadowoleni ze współpracy ze stroną iracką i nie znaleźli dowodów na posiadanie czy zabieganie przez Irak o broń masowego rażenia, władze amerykańskie stwierdziły, że Irak naruszył ducha rezolucji nr 1441 (uczyniły to już 19 grudnia 2002 r., 12 dni po dostarczeniu przez Irak wymaganej przez rezolucję dokumentacji). 5 lutego 2003 r. Colin Powell przedstawił na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ materiały wywiadowcze, mające dowodzić łamania przez Irak rezolucji Rady Bezpieczeństwa oraz zwodzenia inspektorów rozbrojeniowych. Irak natomiast zwrócił się do ONZ o ochronę jego suwerenności, zagrożonej przez amerykańską agresję. Narastał konflikt między USA i Wielką Brytanią a pozostałymi stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa i przedstawicielami ONZ, broniącymi zasad prawa międzynarodowego; jeszcze 24 lutego 2002 r. Sekretarz Generalny ONZ Kofi Annan sprzeciwił się możliwości amerykańskiego ataku na Irak. Próby podejmowane przez USA w celu uzyskania upoważnienia Rady Bezpieczeństwa ONZ do zbrojnej interwencji nie powiodły się, jednak władze amerykańskie wielokrotnie deklarowały, że są gotowe rozpocząć wojnę nawet bez takiego upoważnienia. Złożony przez USA, Wielką Brytanię i Hiszpanię 7 marca 2003 r. projekt rezolucji upoważniającej do użycia siły wobec Iraku został 16 marca wycofany wobec sprzeciwu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ (Rosji, Chin i Francji) i większości członków niestałych (popierali go jedynie wnioskodawcy oraz Bułgaria). 17 marca 2003 r. inspektorzy rozbrojeniowi UNMOVIC i IAEA przerywają pracę w Iraku i zostają ewakuowani. 20 marca 2003 r., mimo braku upoważnienia Rady Bezpieczeństwa ONZ, dochodzi do ataku na Irak. Jak się miało później okazać, nie znaleziono w Iraku żadnych śladów broni masowego rażenia. Dowodzi to skuteczności działań, podjętych przez inspektorów ONZ i IAEA między 1991 a 1998 r.465. 464 Rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1441 z 8 listopada 2002, http://daccess-ddsny.un.org/doc/UNDOC/GEN/N02/682/26/PDF/N0268226.pdf?OpenElement. 465 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 862-865; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 48-53; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 144; J. Symonides, op. cit., s. 367-368; T. Strulak, Działania na rzecz rozbrojenia…, s. 196-197; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 290, 298-299; P. Durys, P. Pacholski, op. cit., s. 38; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 183. Należy przy tym zauważyć, że choć sama wojna z Irakiem była nielegalna, to sposób jej wypowiedzenia był zgodny z III Konwencją Haską z 1907 r. dotyczącą rozpoczęcia kroków nieprzyjacielskich, która wymaga, by nie wszczynać wojny bez uprzedniego i niedwuznacznego zawiadomienia w formie umotywowanego wypowiedzenia wojny bądź ultimatum z warunkowym wypowiedzeniem wojny. W przypadku wojny z Irakiem 215 Po zakończeniu głównych działań wojennych, 22 maja 2003 r. Rada Bezpieczeństwa przyjęła rezolucję nr 1483, w której zniosła wszelkie sankcje finansowe i handlowe wobec Iraku, utrzymując jednak embargo na dostawy broni. USA i Wielka Brytania zostały uznane za mocarstwa okupacyjne, mające działać pod wspólnym dowództwem i zgodnie z prawem międzynarodowym i sprawować władzę w Iraku do czasu powołania nowego rządu irackiego466. Zgodnie z rezolucją, ONZ miała odgrywać istotną rolę w zakresie udzielania Irakijczykom pomocy humanitarnej, odbudowy ich kraju oraz ustanawiania nowych władz irackich. Zdecydowano o powołaniu specjalnego wysłannika ONZ do Iraku, którym wkrótce został Brazylijczyk Sergio Vieira de Mello, wieloletni funkcjonariusz Organizacji. Specjalny wysłannik miał wspierać działania CPA, ale wyraźnie w rezolucji podkreślono, że nie będzie jej zwierzchnikiem, lecz współpracownikiem. Utworzono także specjalny Fundusz Rozwojowy dla Iraku, na konto którego miały płynąć dochody ze sprzedaży irackiej ropy naftowej i który miał służyć odbudowie kraju. Zarządzać nim miały mocarstwa okupacyjne, zaś nadzór sprawować miała ONZ, MFW, Bank Światowy i Arabski Fundusz Walutowy, tworzące komitet doradczy i nadzorczy. Amerykanom zależało na zaangażowaniu ONZ w proces odbudowy Iraku, jasne jednak było, że chodziło im przede wszystkim o odciążenie finansowe i organizacyjne, nie zaś o przekazanie ONZ kontroli nad procesem decyzyjnym; znikoma była też kontrola Organizacji nad działaniami władz okupacyjnych. Lokalne struktury wyspecjalizowanych agencji ONZ zostały podporządkowane zwierzchniej władzy CPA. W sferze werbalnej jednak podkreślano rolę ONZ, np. na stronie internetowej CPA znajdowała się informacja, że instytucja ta będzie działa zgodnie z rezolucjami Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz międzynarodowym prawem konfliktów zbrojnych, rozpowszechniano też fałszywe informacje, jakoby ONZ była zwierzchnikiem CPA, a ta ostatnia została utworzona na podstawie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Organizacja była potrzebna okupantom do legitymizacji ich działań, użyteczny był prestiż Organizacji, która jednak nie miała zbyt dużego wpływu na decyzje rzeczywistego władcy Iraku, czyli szefa CPA, Paula Bremera. zastosowanie znalazła ta druga opcja – 17 marca 2003 r. prezydent George W. Bush wystosował do Saddama Husajna ultimatum, dające jemu i jego synom 48 godzin na opuszczenie Iraku. J. Symonides, op. cit., s. 369. 466 Na stronach internetowych Tymczasowej Władzy Koalicyjnej (CPA) znajdowała się informacja, że struktura ta została powołana „przez ONZ jako legalny rząd Iraku do czasu, kiedy Irak będzie wystarczająco politycznie i społecznie stabilny, aby odzyskać suwerenność.” K. Stefanek, op. cit., s. 145. Była to świadoma próba wykorzystywania autorytetu ONZ dla legitymizowania własnych jednostronnych działań, tym dziwniejsza, że asynchroniczna – CPA bowiem powstała najpóźniej 13 maja 2003 r., zaś, przypomnijmy, rezolucja nr 1483 została uchwalona 22 maja 2003 r. Co więcej, już 8 maja 2003 r. przedstawiciele USA i Wielkiej Brytanii wysłali list do przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa w ONZ, w którym informowali o utworzeniu CPA – trudno zatem mówić o działaniu z upoważnienia ONZ. Por. K. Stefanek, op. cit., s. 149. 216 ONZ odgrywała jednak pożyteczną rolę pośrednika między władzami okupacyjnymi a przedstawicielami irakijskiego życia politycznego i społecznego, przyczyniając się m.in., za sprawą energicznych działań Sergio Vieiry de Mello, do wyłonienia składu powołanej 13 lipca 2003 r. Irackiej Rady Zarządzającej. W dniu powstania tej ostatniej, CPA wydała tzw. Regulację nr 6, w której stwierdzała, że „Rada i CPA, we współpracy ze specjalnym wysłannikiem Sekretarza Generalnego ONZ, podejmą się pracować razem na zasadzie konsultacji i kooperacji dla dobra Irakijczyków”. ONZ miała zatem współpracować zarówno z CPA, jak i z nowo powołaną Iracką Radą Zarządzającą467. Ciężką stratę poniosła ONZ 19 sierpnia 2003 r., kiedy doszło do zamachu na siedzibę misji Organizacji w Bagdadzie. Zginął specjalny wysłannik ONZ do Iraku Sergio Vieira de Mello oraz większość personelu misji – w sumie 22 urzędników ONZ. Doprowadziło to do decyzji o czasowym wycofaniu się ONZ z Iraku aż do czasu zapewnienia jej funkcjonariuszom bezpieczeństwa. Tymczasem jednak Rada Bezpieczeństwa podjęła działania, które miały ułatwić USA i Wielkiej Brytanii pozyskiwanie wsparcia międzynarodowego dla stabilizacji i odbudowy Iraku. 16 października 2003 r. przyjęła rezolucję nr 1511 w której przyznała mandat stabilizacyjny wielonarodowym siłom pokojowym pod dowództwem Stanów Zjednoczonych, wezwała CPA do starań na rzecz możliwie szybkiego przekazania władzy nad Irakiem w ręce jego obywateli oraz zobowiązała władze okupacyjne do przedkładania ONZ odpowiednich raportów w zakresie poczynionych w tym kierunku postępów. 1 stycznia 2004 r. powołany został kolejny specjalny wysłannik ONZ do Iraku, co oznaczało wznowienie bezpośredniego zaangażowania Organizacji w tym kraju. Stanowisko to objął Lakhdar Brahimi, Algierczyk, wieloletni wysoki funkcjonariusz ONZ. Jego zadanie polegało przede wszystkim na pośredniczeniu między władzami okupacyjnymi a Irakijczykami i odegrał niezwykle ważną rolę w łagodzeniu konfliktów (szczególnie w odniesieniu do sprawy wyborów oraz Prawa Administracyjnego Państwa Irackiego na Okres Przejściowy) między CPA a wielkim ajatollahem Alim al – Sistanim, najważniejszą postacią irackiego życia religijnego, wywierającym ogromny wpływ na życie polityczne swojego kraju. Ustalenie ostatecznego kalendarza wyborczego w Iraku było w dużej mierze zasługą wysiłków mediacyjnych Brahimiego i jego współpracowników. 8 czerwca 2004 r. uchwalona została rezolucja nr 1546, w której Rada Bezpieczeństwa uznała iracki Rząd Tymczasowy Ijada Allawiego za legalną i suwerenną władzę Iraku. 467 M.M. Dziekan, Historia..., s. 201; K. Korzeniewski, op. cit., s. 46-47, 61; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 870873; K. Stefanek, op. cit., s. 122-123, 126, 132, 139, 147-151, 154, 160; J. Symonides, op. cit., s. 370. 217 W suwerennym Iraku ONZ nadal odgrywała ważną i konstruktywną rolę, uczestnicząc m.in. w przygotowaniu i monitorowaniu kolejnych wyborów468. Ograniczony skład międzynarodowej koalicji antyirackiej oraz marginalizacja i brak upoważnienia ze strony ONZ wpływały negatywnie na proces odbudowy i jego percepcję przez samych Irakijczyków, dla których jest potwierdzeniem imperialnego charakteru działań Stanów Zjednoczonych. Szersze zaangażowanie ONZ znacznie ułatwiłoby działania na rzecz stabilizacji i przebudowy Iraku – zarząd ONZ-owski byłby znacznie łatwiejszy do zaakceptowania przez Irakijczyków i budziłby większe zaufanie, niż amerykańska okupacja. Jednak podjęta wcześniej przez Amerykanów kampania na rzecz dyskredytacji Organizacji oraz niemożność zapewnienia bezpieczeństwa jej działaniom uniemożliwiły takie zaangażowanie, przynajmniej w pierwszym, krytycznym okresie okupacji. ONZ ze swej strony głośno krytykowała nieprzygotowanie i brak planów amerykańskich na okres powojenny w Iraku oraz chaos, do jakiego Amerykanie dopuścili. 2. Argumentacja prawna USA – analiza i krytyka Mimo braku upoważnienia ze strony Rady Bezpieczeństwa ONZ do użycia przez Stany Zjednoczone siły wobec Iraku, władze amerykańskie starały się dowieść legalności podjętych przez siebie działań. Przede wszystkim twierdzono, że sama rezolucja nr 1441 stanowi wystarczającą podstawę dla użycia siły przeciwko Irakowi, do czego miało upoważniać sformułowanie dotyczące ewentualnych „poważnych konsekwencji” wobec Iraku w przypadku złamania postanowień rezolucji. Z jej tekstu jednoznacznie jednak wynikało, że o ewentualnym użyciu siły mogłaby zadecydować tylko Rada Bezpieczeństwa w kolejnej rezolucji, w przypadku gdyby stwierdziła złamanie zobowiązań nałożonych na Irak, i nie było mowy o jakimkolwiek automatyzmie w zakresie upoważnienia do wojny. Tradycyjnym sformułowaniem używanym w rezolucjach Rady dla upoważnienia do użycia siły jest wezwanie do użycia „wszelkich niezbędnych środków” dla rozwiązania jakiegoś problemu czy zapewnienia wykonania określonej rezolucji. W przypadku rezolucji nr 1441 celowo nie użyto takiego stwierdzenia, uzależniające ewentualne sankcje zbrojne od decyzji Rady, która mogłaby zapaść w kolejnej rezolucji – ale nie zapadła. W treści rezolucji celowo znalazło się sformułowanie, iż Rada Bezpieczeństwa nadal będzie 468 M.M. Dziekan, Historia..., s. 201; K. Korzeniewski, op. cit., s. 46-47, 61; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 870873; K. Stefanek, op. cit., s. 122-123, 126, 132, 139, 147-150, 154, 169-171; J. Symonides, op. cit., s. 375; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 304. 218 zajmować się tą sprawą (remain seized of matters), co oznacza, iż jakiekolwiek kroki zbrojne wymagały kolejnej rezolucji. Sprawa oceny wykonania rezolucji nr 1441 leżała w wyłącznej gestii Rady. Irak bezwarunkowo zaakceptował postanowienia rezolucji, a inspektorzy rozbrojeniowi działający w tym państwie na podstawie rezolucji podkreślali wykazywaną przez Bagdad wolę współpracy i nie stwierdzili przypadków poważnego naruszenia rezolucji, a jedynie drobne uchybienia, i wnioskowali o kontynuowanie swej misji. Tak się jednak nie stało. Colin Powell w swym wystąpieniu 5 lutego 2003 r. starał się przekonać inne państwa o prawdziwości amerykańskich oskarżeń, co jednak się nie powiodło. W efekcie amerykańskiej inwazji na Irak zabrakło legitymacji prawnomiędzynarodowej. W myśl Karty Narodów Zjednoczonych żadne państwo nie może użyć siły bez wyraźnego upoważnienia Rady Bezpieczeństwa, z wyjątkiem sytuacji samoobrony indywidualnej i zbiorowej. W ten sposób miało miejsce poważne naruszenie prawa międzynarodowego469. Jak ujął to francuski prawnik międzynarodowy Alain Pellet, „To jest agresja, agresja wielkiej demokracji przeciwko krwawej dyktaturze, niemniej jednak jest to agresja”470. Także Sekretarz Generalny ONZ Kofi Annan uznał tę wojnę wprost za nielegalną471. Trzeba o tym pamiętać i nie mieszać oceny moralnej wojny z Irakiem z oceną prawną. Ta wojna była agresją. Problem z jej prawną legitymacją dostrzegali sami koalicjanci. „Jak wynika z informacji zamieszczonych w prasie brytyjskiej, dowództwo armii brytyjskiej jeszcze na kilka dni przed atakiem miało wątpliwości co do legalności tych działań i żądało jednoznacznego potwierdzenia ich zgodności z prawem międzynarodowym. Pojawiły się też spekulacje, iż prokurator generalny lord Goldsmith jeszcze w końcu stycznia 2003 roku w piśmie do premiera Blaira formułował zastrzeżenia co do legalności wojny bez dodatkowej rezolucji”472. Co więcej, argumentacja amerykańsko – brytyjska dotycząca rzekomych legalnych podstaw wojny z Irakiem wynikających z rezolucji nr 1441 kłuci się z ich staraniami o uzyskanie następnej rezolucji. Dopiero gdy okazało się, że nie będzie to możliwe z uwagi na sprzeciw reszty państw – zaczęto lansować wyżej wymienioną linię argumentacji473. 469 J. Symonides, op. cit., s. 366-367; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 50; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 145. J. Symonides, op. cit., s. 367. 471 R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 301. 472 J. Symonides, op. cit., s. 367. 473 Zupełnym niezrozumieniem zasad Karty Narodów Zjednoczonych oraz sensu rezolucji nr 1441 wykazywał się prezydent G.W. Bush. 18 grudnia 2002 r. w trakcie spotkania z premierem Hiszpanii José Marią Aznarem Bush wygłosił następujące zdania: „Jeśli zapadnie decyzja o wojnie, zwrócimy się ponownie do Rady Bezpieczeństwa. Nie będziemy prosić o pozwolenie, poprosimy o wsparcie. Tak umówiliśmy się z członkami 470 219 Przy uzasadnieniach wojny z Irakiem odwoływano się też do rozszerzającej interpretacji art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych, upoważniającego do indywidualnej bądź zbiorowej samoobrony w przypadku agresji innego państwa. Samoobronę starano się rozciągać na koncepcję wojny prewencyjnej, która miała być legalna w sytuacji istnienia bezpośredniego bądź jedynie potencjalnego zagrożenia atakiem ze strony innego państwa, w szczególności domniemanym wspieraniem przez niego terroryzmu oraz rozwijaniem produkcji broni masowego rażenia. Koncepcja ta jest bezzasadna z punktu widzenia prawa międzynarodowego, a wojna prewencyjna jest zakazana. Art. 51 upoważnia bowiem do samoobrony wyłącznie w przypadku agresji już dokonanej, nie zaś zagrożenia bezpieczeństwa. „We współczesnej literaturze prawa międzynarodowego podkreśla się, że prawo do samoobrony może być realizowane jedynie w ściśle określonych okolicznościach, czyli w sytuacji, gdy następuje atak, który jest poważny”474. Poza tym każde użycie siły w stosunkach międzynarodowych musi mieć upoważnienie Rady Bezpieczeństwa ONZ, która ocenia, czy zaistniało zagrożenie dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. „W przeciwnym wypadku, gdyby taka ocena była dokonywana przez państwo indywidualnie, stałoby się ono prokuratorem, sędzią i katem jednocześnie, a to nie da się pogodzić z zasadami, które przyjęła zorganizowana społeczność międzynarodowa (…)”475. Przyjęcie koncepcji wojny prewencyjnej oznaczałoby w praktyce całkowite przekreślenie obecnego ładu międzynarodowego i anarchizację stosunków międzynarodowych. Decyzja o tym, że interwencja jest w danej sytuacji uzasadniona, byłaby podejmowana przez poszczególne państwa w sposób w pełni uznaniowy, przy czym mogłyby na to sobie pozwolić tylko wielkie mocarstwa, co w praktyce oznaczałoby powrót do klasycznej polityki siły i zakwestionowanie fundamentów współczesnego prawa międzynarodowego. Powstałoby pole do wygodnej dla mocarstw interpretacji faktów i przekraczania granicy między samoobroną a agresją w imię realizacji własnych interesów – tak jak to miało w przypadku wojny z Irakiem. Co więcej, przykład Iraku podważył opieranie oceny zagrożenia na danych wywiadowczych. Należy przy tym pamiętać, że Rada Bezpieczeństwa może, zgodnie z rozdziałem VII Karty Narodów Zjednoczonych, nie czekać, aż nastąpi agresja, i podjąć w sytuacji stwierdzenia zagrożenia lub naruszenia pokoju odpowiednie działania zapobiegawcze, także w postaci sankcji zbrojnych. Decyzję o tym Rady Bezpieczeństwa. Rada Bezpieczeństwa nie będzie miała prawa weta, ale im więcej państw będzie z nami, tym łatwiej osiągniemy cel dyplomatyczny.” B. Woodward, Plan Ataku…, s. 187. 474 J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 148. 475 Ibidem, s. 149. 220 podejmuje jednak większość członków Rady, w tym wszyscy stali członkowie, a nie arbitralnie jedno z państw, dysponujące największą potęgą militarną476. Dla prawnego usprawiedliwienia użycia siły przeciwko Irakowi nie można było się też powołać na wcześniejsze rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ. Rezolucja nr 678 z 1990 r. upoważniała do użycia „wszelkich niezbędnych środków” dla wyzwolenia Kuwejtu i została wykonana w roku 1991. Późniejsze rezolucje, m.in. rozbrojeniowe, nie upoważniały do użycia siły. Możliwa była legalizacja wojny post fatum. „Znalezienie broni masowej zagłady w Iraku z pewnością mogłoby mieć taki skutek. Sytuacja ewoluowała jednak w odwrotnym kierunku (…). Brak dowodów posiadania broni masowej zagłady przez Irak retrospektywnie niejako ukazuje bezzasadność stanowiska państw koalicji, które uniemożliwiły inspektorom ONZ sfinalizowanie ich prac”477. Z tego powodu niemożliwa była legalizacja wojny z Irakiem. W miarę jak okazywało się, że deklarowane przyczyny wojny były nieprawdziwe, zaczęto odwoływać się też do idei interwencji humanitarnej. Wojna ta była jednak sprzeczna z kardynalnymi zasadami takiej interwencji, co zostanie przeanalizowane niżej, nie była też prowadzona pod jej hasłami – te pojawiły się jako zastępcze znacznie później. Co więcej, legalność interwencji humanitarnej bez upoważnienia Rady Bezpieczeństwa jest powszechnie kwestionowana, co było szczególnie widoczne w dyskusji po wojnie NATO z Federacyjną Republiką Jugosławii w 1999 r. w związku z sytuacją w Kosowie478. Starano się również tworzyć pozory międzynarodowego charakteru akcji, co miało zasłonić fakt łamania prawa międzynarodowego – sprawiać wrażenie, że brak legitymacji Rady Bezpieczeństwa jest wynikiem jej paraliżu przez egoistyczne państwa, co wymusiło akcję tzw. „wspólnoty międzynarodowej” bez tego upoważnienia, przy czym „wspólnota” była definiowana przez samych Amerykanów na podstawie kryterium poparcia dla ich polityki. W tym celu zaproszono do tej wojny najwierniejszych przyjaciół USA, w tym Polskę479. 476 J. Symonides, op. cit., s. 368-369; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 147-149, 154. Co ciekawe, w 1980 r. Irak dokonując agresji na Iran także powołał się na art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych, twierdząc, że wyprzedza jedynie agresję Iranu. J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 147-148. 477 J. Symonides, op. cit., s. 368. 478 Por. J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 149-150. 479 Por. R. Kuźniar, Wprowadzenie, w: „Rocznik Strategiczny 2003/2004”, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004, s. 12. 221 3. Kryzys ONZ Wojna z Irakiem stanowił poważne naruszenie Karty Narodów Zjednoczonych. Prowadzenie wojny przez największe światowe mocarstwo bez upoważnienia Rady Bezpieczeństwa ONZ prowadziło do erozji podstawowych zasad prawa międzynarodowego, porządku międzynarodowego, samej Organizacji. Okazało się, że Rada Bezpieczeństwa może odmówić prawnomiędzynarodowej legitymacji działań USA, ale nie jest w stanie im skutecznie zapobiec. Większość członków Rady oraz społeczności międzynarodowej nie była w stanie powstrzymać silniejszej mniejszości, która zdecydowała się na użycie siły bez koniecznego upoważnienia Rady i atak na innego członka Organizacji. Radę Bezpieczeństwa krytykowano także z przeciwnych pozycji. Skoro ONZ nie postępowała tak, jak Ameryka chciała – USA starały się zminimalizować rolę Organizacji. „Jak podkreślano, w nowej sytuacji geopolitycznej zdominowanej przez mega – czy – hipermocarstwo – Stany Zjednoczone, organizacja albo musi się im podporządkować, albo utraci jakiekolwiek znaczenie. Rada Bezpieczeństwa uznana została za bezużyteczny organ, w dodatku krytykujący i ograniczający działania Stanów Zjednoczonych w interesie innych mocarstw”480. Członkowie amerykańskiej administracji, neokonserwatywni badacze i publicyści, a także media formułowały tezy o „śmierci”, „końcu” czy „fiasku” ONZ, które miały polegać na niezdolności do rozbrojenia Iraku, a tym samym do pokojowego rozwiązania kryzysu irackiego. Na ONZ ich zdaniem nie można było już polegać. Postępowanie USA uznać należy za cyniczne, gdyż to ich działania do tego kryzysu doprowadziły, to one też były „autorem” erozji pozycji ONZ, która nie jest tworem autonomicznym, lecz jest tym, czym uczynią ją państwa, przede wszystkim główne mocarstwa. ONZ odgrywa wobec państw rolę służebną, a nie nadrzędną, i to państwa są czynnikiem sprawczym skuteczności ONZ lub jej braku. „Jeżeli więc zarzucamy ONZ indolencję, to de facto stawiamy państwom członkowskim, a w szczególności wielkim mocarstwom, zarzuty braku należytego współdziałania (…)481. Jawnym naruszeniem zasad prawa międzynarodowego Stany Zjednoczone pokazały, jak ONZ niewiele znaczy, gdy liczą się interesy supermocarstwa. Powtarzano tezy, że USA były zmuszone podjąć samodzielne działania ze względu na paraliż decyzyjny Rady Bezpieczeństwa. Argument ten był stosowany wielokrotnie w sytuacjach, gdy USA decydowały się na podjęcie jednostronnych działań, przy czym „kryzys decyzyjny” oznaczał tak naprawdę brak autoryzacji 480 481 J. Symonides, op. cit., s. 370. J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 136. 222 dla proponowanych przez Stany Zjednoczone rozwiązań. Waszyngton, deklarując prowadzenie polityki w obronie prawa międzynarodowego i autorytetu ONZ, podjął zorganizowaną akcję podważania tego autorytetu i dokonał ciężkiego naruszenia Karty Narodów Zjednoczonych, realizując w rzeczywistości własne interesy482. Tezy o „końcu ONZ” okazały się jednak mocno przesadzone i miały krótki żywot. Jak pisał prof. Janusz Symonides, wojna z Irakiem wykazała, iż „uciekanie się do siły militarnej wbrew Karcie Narodów Zjednoczonych bez stosownej decyzji Rady Bezpieczeństwa i – jak się okazało – pod nieprawdziwym pretekstem prowadzi do erozji prawa międzynarodowego, do daleko idących podziałów w społeczności międzynarodowej i uruchomienia sankcji socjologicznej, którą jest negatywna reakcja opinii publicznej”483. Jak miała pokazać sytuacja w Iraku, ONZ, której rola i znaczenie były podważane przez administrację Busha, okazała się niezbędna dla posunięcia naprzód sprawy przebudowy państwa irackiego i umożliwienia porozumienia amerykańskich i brytyjskich okupantów z irackimi środowiskami politycznymi i religijnymi. „(…) Stany Zjednoczone i Wielka Brytania stanęły wobec pytania o możliwości i granice jednostronnego działania. Zwrócenie się i „powrót” do ONZ, skierowana do społeczności międzynarodowej prośba o pomoc, zarówno wojskową, jak i ekonomiczną w odbudowie Iraku oraz podjęcie się „mediacji” w stosunku do szyitów w kontekście wyborów są ewidentnym potwierdzeniem tezy o żywotności i znaczeniu tej organizacji, której nie sposób ani ominąć, ani zastąpić tworzonymi ad hoc koalicjami. Nie oznacza to jednak, by Narody Zjednoczone nie wymagały transformacji, zwiększenia skuteczności i dostosowania do potrzeb społeczności międzynarodowej”484. ONZ nie jest organizacją doskonałą, ale wciąż jest organizacją niezbędną, a działania w nią wymierzone są tak naprawdę działaniami wymierzonymi w prawno – instytucjonalne podstawy współczesnego porządku międzynarodowego. Przede wszystkim zaś ONZ nadal jest ostatecznym i wyłącznym źródłem legitymizacji użycia siły w stosunkach międzynarodowych485. 4. Uwarunkowania humanitarne 20 marca 2003 r., w dniu rozpoczęcia wojny z Irakiem, sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych Donald Rumsfeld wśród celów wojny wymienił umożliwienie zniesienia 482 W. Szymborski, Irak: casus…, s. 51, 56; J. Symonides, op. cit., s. 370; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 136, 152; W. Czapliński, op. cit., s. 676; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 298, 302. 483 J. Symonides, op. cit., s. 375. 484 Ibidem, s. 371. 485 Ibidem, s. 372. 223 sankcji wobec Iraku oraz dostarczenie ludności irackiej pomocy humanitarnej486. Wojna ta miała zatem swój wymiar humanitarny, przynajmniej w sferze deklaratywnej – miała umożliwić poprawę losu irackiej ludności cywilnej dzięki zniesieniu sankcji oraz dostarczeniu pomocy humanitarnej, a patrząc nieco głębiej – poprzez uwolnienie narodu irackiego od reżimu partii Baas oraz stworzenie przesłanek dla takiej przebudowy państwa irackiego, która zagwarantowałaby jego obywatelom prawa polityczne oraz odpowiedni standard życia. W przededniu wojny oraz po jej zakończeniu, w miarę jak coraz bardziej oczywista stawała się fałszywość innych deklarowanych jej przyczyn, argumentacja humanitarna stawała się jednym z najważniejszych elementów amerykańskiej retoryki, aż w końcu zaczęto wprost twierdzić, że wojna z Irakiem była interwencją humanitarną487. 4.1. Humanitarne motywy obalenia Saddama Husajna i przebudowy Iraku Amerykanie uzasadniając potrzebę obalenia Saddama Husajna, bardzo podkreślali zbrodniczą naturę jego reżimu. Głosząc wolę uwolnienia Irakijczyków od krwawej tyranii, posługiwali się argumentacją humanitarną – wolą zakończenia terroru, bezprawia i okrucieństwa, którymi posługiwały się władze w czasach dyktatury wobec własnych obywateli, jak również wobec atakowanych przez siebie państw. Przypomnijmy, że sama tylko wojna Iraku z Iranem kosztowała życie milion ludzi. Zakończenie rządów krwawego tyrana, odpowiedzialnego za śmierć tysięcy Irakijczyków, torturowanie więźniów, używanie wobec rodaków broni chemicznej ma bez wątpienia swój wymiar humanitarny. W przemówieniu wygłoszonym 26 lutego 2003 r., a więc na niecały miesiąc przed rozpoczęciem wojny, prezydent Bush mówił, że jej głównym celem będzie uwolnienie Irakijczyków od życia w tyranii i strachu „pod rządami dyktatora, który nie przyniósł im nic oprócz wojny, biedy i tortur”, dla którego życie i wolność Irakijczyków nie mają żadnego znaczenia488. Prezydent stwierdził też wówczas, że „choć stabilizacja będzie trudna, nie powinno być to usprawiedliwieniem dla pozostawienia irackich sal tortur”489. Wszelkie zatem trudności wiążące się z powojenną stabilizacją Iraku miały być warte poniesienia właśnie ze względów humanitarnych. We wspólnym oświadczeniu przywódców USA, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Portugalii wydanym po szczycie na Azorach 16 marca 2003 r. uwypuklono wolę udzielenia pomocy uciśnionemu narodowi irackiemu, sprowadzonemu 486 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 865-866. Por. J. Symonides, op. cit., s. 368. 488 K. Stefanek, op. cit., s. 133. 489 Ibidem, s. 134. 487 224 przez rządzącego nim dyktatora do roli pariasa490. Wojna miała sprawić, że życie i zdrowie Irakijczyków już nigdy nie zostaną zagrożone przez opresyjną władzę, a istniejący w narodzie irackim potencjał będzie mógł być przeznaczony na pomnażanie jego pomyślności. Obalenie irackiego dyktatora miało stworzyć przesłanki dla przebudowy kraju, w tym wprowadzenia demokracji i reform gospodarczych. Działania te także miały w pewnym stopniu swój wymiar humanitarny – przede wszystkim wyrażano wiarę, że demokracja gwarantuje przestrzeganie praw człowieka, co dla narodu tragicznie doświadczonego przez ćwierćwiecze dyktatury Saddama Husajna miało być szczególnie istotne. Wprowadzenie demokracji dawało także podstawę do zabezpieczenia praw dyskryminowanej dotąd większości szyickiej oraz miało zapewnić ochronę mniejszości religijnych i etnicznych – zarówno rządzących dotąd sunnitów, jak i zwalczanych od wieków Kurdów, a także mniejszych grup, takich jak Asyryjczycy czy chrześcijanie. Istotnym motywem było też zapewnienie równouprawnienia irackich kobiet, co, jak uważano, zagwarantuje demokracja. Wolny rynek natomiast miał pozwolić na poprawę fatalnej sytuacji ekonomicznej kraju, będącej dziedzictwem rządów Saddama Husajna, i pozwolić na poprawę warunków życia Irakijczyków, czemu miały posłużyć antycypowane dochody z eksploatacji irackich bogactw naturalnych. Ostatecznym celem odbudowy kraju po latach zniszczeń i sankcji była także wola poprawy warunków życia irackiej ludności cywilnej491. 4.2. Uwarunkowania humanitarne Aż do lat siedemdziesiątych XX wieku Irak należał do najbardziej zacofanych krajów na świecie. Oświata znajdowała się w katastrofalnym stanie - około 80% ludności stanowili analfabeci, w tym aż 95% kobiet. Panowała bardzo zła sytuacja sanitarno – higieniczna i epidemiologiczna – szerzyły się choroby zakaźne492 i pasożytnicze493, endemicznie występowała malaria494. W latach pięćdziesiątych rozpowszechniona była w Iraku gruźlica, na którą rocznie zapadało ok. 5-10 tys. osób. Bardzo zła była też sytuacja służby zdrowia. 490 Ibidem, s. 135. K. Korzeniewski, op. cit., s. 109; K. Stefanek, op. cit., s. 135. 137. 492 Np. na jaglicę, chorobę zakaźną narządu wzroku, rocznie chorowało ok. 500 tys. Irakijczyków – w prowincji Bagdad występowały 233 przypadki na tysiąc mieszkańców. K. Korzeniewski, op. cit., s. 125. 493 Współczynnik chorobowości pasożytniczej choroby schistosomozy wynosił nawet 80% (w delcie Tygrysu i Eurfratu), w Bagdadzie 35%. 25-35% mieszkańców Bagdadu było nosicielami bądź chorowało na amebozę, na południu aż 60-70% populacji. Ibidem, s. 124. 494 Średnio rocznie w placówkach służby zdrowia leczono ok. 600 tys. przypadków malarii, w zależności od prowincji kraju od 26 do 266 zachorowań na 1000 mieszkańców, najwięcej na szyickim południu Iraku. Ibidem, s. 124. 491 225 W 1950 r. w całym kraju było zaledwie 811 lekarzy (z czego w prowincji Bagdad 444), 601 pielęgniarek i 72 dentystów. Na jedno łóżko szpitalne przypadało tysiąc mieszkańców. W Bagdadzie na 100 tysięcy mieszkańców przypadało 55-70 lekarzy, jednak na terenach wiejskich zaledwie 4-6495. Sytuacja zaczęła się poprawiać po nacjonalizacji przemysłu naftowego w 1972 r., kiedy zaczęto przeznaczać znaczne środki na edukację i ochronę zdrowia. Wprowadzono bezpłatną opiekę medyczną i niewielką odpłatność za leki, co pozwoliło w krótkim czasie opanować epidemie najgroźniejszych chorób zakaźnych i pasożytniczych. W 1977 r. pracowało w Iraku już 4527 lekarzy i stomatologów oraz 7,5 tysiąca pielęgniarek. Nadal jednak w Bagdadzie pracowało 38% całego personelu medycznego kraju. Sukcesy były jednak bezdyskusyjne – w 1990 r. 97% mieszkańców miast i 79% mieszkańców terenów wiejskich miało dostęp do opieki medycznej. Jeśli chodzi o edukację, w połowie lat 70-tych wprowadzono obowiązkowe i bezpłatne nauczanie na poziomie podstawowym oraz planowe dokształcanie dorosłych. Dzięki tym reformom sytuacja w szkolnictwie irackim systematycznie się poprawiała. Między 1976 a 1986 r. liczba uczniów szkół podstawowych w Iraku wzrosła o 30%, w tym dziewcząt o 45%, liczba uczniów szkół średnich o 46%, w tym dziewcząt o 55%496. W przededniu klęsk, jakie spadły na Irak po 1990 r. 96% dzieci w wieku 6-11 lat uczyło się. Dla grupy 12-17-latków wskaźnik ten wynosił 47%. 13,8% młodzieży w wieku akademickim (20-24 lata) uczyło się, podczas gdy jeszcze w 1970 r. wskaźnik ten wynosił 1%. Utworzono też nowe uniwersytety – w Tikricie, Al – Kufie, Kadisijji i Al – Anbar. Jak widać, w stosunkowo krótkim czasie Irak dokonał ogromnego postępu cywilizacyjnego. Rosła też zamożność irackiego społeczeństwa497. Sytuacja zaczęła się stopniowo pogarszać, gdy pełnię władzy w Iraku przejął Saddam Husajn. W ciągu niemal ćwierćwiecza jego prezydentury z powodu wysiłku ponoszonego przez kraj na cele kolejnych wojen, zniszczeń powodowane przez walki i bombardowania, wieloletnich sankcji i izolacji – Irak obrócił się w ruinę gospodarczą. W czasach wojny z Iranem (1980-1988) sytuacja nie była jeszcze zła, choć szybki rozwój w dziedzinie edukacji czy ochrony zdrowia został spowolniony z uwagi na wydatki wojenne. System ochrony zdrowia należał do najlepszych w regionie Bliskiego Wschodu, niedożywienie ludności było spotykane sporadycznie. Realizowano program walki z malarią, gruźlicą, przeprowadzano masowe szczepienia dzieci przeciw chorobom zakaźnym. Wypowiedziano walkę 495 Ibidem, s. 125. W sumie odsetek uczących się w szkołach podstawowych dziewcząt w wieku szkolnym wzrósł w tym okresie z 35 do 44%, a w odniesieniu do szkół średnich – z 29 do 36%. M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 141. 497 K. Korzeniewski, op. cit., s. 126, 128; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 141; K. Stefanek, op. cit., s. 108. 496 226 analfabetyzmowi, rozwijano system powszechnej edukacji, kobietom przyznano najszersze prawa na wśród państw arabskich. Budowane były budynki użyteczności publicznej oraz rozbudowywana była infrastruktura. Jednak po 1990 r. sytuacja zmieniła się dramatycznie. Wojna i sankcje doprowadziły kraj do gospodarczej ruiny, a ludność iracka cierpiała na brak podstawowych środków do życia.498 „Sankcje ONZ pogłębiały kryzys, szczególnie dotkliwi w systemie, którego głównym zadaniem było utrzymanie monopolu władzy w rękach Saddama Husajna i jego najbliższych współpracowników. Ograniczone środki będące do dyspozycji władz w Bagdadzie przede wszystkim wykorzystywano do umocnienia ich pozycji”499. Spod sankcji gospodarczych od początku wyłączono co prawda żywność i lekarstwa, jednak Irak nie miał czym płacić za ich zakup, gdyż pozbawiono go dochodów ze sprzedaży ropy naftowej, dostarczającej ponad 90% wpływów dewizowych500. Jak pisze J. Białocerkiewicz, „Sankcje ekonomiczne wobec Iraku nie dotknęły w znaczącym stopniu członków reżimu czy funkcjonariuszy partii Baas, ale społeczeństwo irackie, które ze względu na system polityczny nie miało wpływu na działania władz. (…) Skuteczność blokady Iraku szacowano na 90%, jeżeli chodzi o import i 97%, jeżeli chodzi o eksport. Powstała więc sytuacja, w której państwo zostało całkowicie odizolowane od naturalnych powiązań gospodarczych z regionem i światem, co szczególnie negatywnie wpłynęło zwłaszcza na lecznictwo i zaopatrzenie w żywność. W tym stanie rzeczy społeczeństwo irackie de facto stało się podmiotem odpowiedzialności zbiorowej (…). Oczywiście społeczeństwo irackie nie zostało obwinione za stworzenie systemu, jak np. społeczeństwo niemieckie, ale cierpiało de facto skutki sankcji porównywalne do poniesionych przez społeczeństwo niemieckie”501. Naród iracki był niedożywiony – wszak Irak nie był i nie jest samowystarczalny żywnościowo, produkty rolne są głównym towarem sprowadzanym z zagranicy, a sankcje znacznie utrudniły aprowizację. 1/4 dzieci w Iraku była chronicznie niedożywiona (w 2001 r. wśród populacji poniżej 5 roku życia stwierdzono prawie 2 mln przypadków niedożywienia z objawami hipowitaminozy i hypoproteinemii), 18 mln Irakijczyków (na 24,5 mln ludności) nie miało swobodnego dostępu do żywności, około 60% ludności kraju polegało jedynie na miesięcznych dostawach racjonowanej żywności w ramach programu „Ropa 498 K. Korzeniewski, op. cit., s. 58, 139 – 140; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 860; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 140-141, 150-151; R. Zięba, op. cit., s. 85. 499 M. Leśniewski, Druga wojna..., s. 860. 500 R. Zięba, op. cit., s. 84; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 155. 501 J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 156-157. 227 za Żywność”. Panował katastrofalny stan sanitarny (z powodu zniszczenia w toku działań wojennych sieci wodno – kanalizacyjnych jedynie 50% mieszkańców miast i 33% populacji wiejskiej miało dostęp do czystej wody pitnej), nastąpił też wyraźny regres w służbie zdrowia – na 100 tysięcy ludności przypadało 55 lekarzy, 236 pielęgniarek, 6 stomatologów i 12 farmaceutów. Pogłębiały się dysproporcje w dostępie do opieki zdrowotnej między wsią a miastem – w Bagdadzie pracowało ponad 50% wszystkich lekarzy. W 1999 r. liczba ośrodków zdrowia podstawowej opieki medycznej w Iraku wynosiła 929 wobec 1800 w 1990 r., a sytuację dodatkowo komplikowało zniszczenie lub kradzież sprzętu w toku działań wojennych oraz brak odpowiednich leków. Głód, brak dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej, zła sytuacja sanitarna i ekonomiczna, migracje i przeludnienie były głównymi przyczynami szerzenia się chorób. Stan zdrowia Irakijczyków powrócił do poziomu sprzed wielkich reform lat siedemdziesiątych502. W wyniszczonym kraju doszło do katastrofy humanitarnej - w okresie między wojną 1990/1991 r. a 2003 r. w zmarło z powodu niedożywienia i chorób kilkaset tysięcy ludzi, głównie dzieci. Współczynnik umieralności dzieci poniżej 5 roku życia należał do najwyższych na świecie – w 1999 r. wynosił 131 na tysiąc żywych urodzeń. Przeciętna długość życia Irakijczyków wynosiła zaledwie 60,7 lat. Wyraźny regres nastąpił w oświacie. Poziom analfabetyzmu wśród dorosłych obywateli, mimo reform poprzednich dekad, wynosił 42%. Do szkół podstawowych uczęszczało jedynie 82,5% chłopców i 69% dziewczynek, zaś do szkół średnich odpowiednio 50 i 40%503. W latach dziewięćdziesiątych około miliona Irakijczyków zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów, a w latach 2001-2002 kolejnych 900 tysięcy. Przyczyną tych migracji były działania wojenne oraz świadome kroki reżimu Saddama Husajna, zmierzające 502 Główną przyczyną zachorowalności i umieralności populacji Iraku w latach 90-tych stały się ostre infekcje dolnych dróg oddechowych oraz choroby biegunkowe, czyli schorzenia towarzyszące nędzy, niedożywieniu i złym warunkom życia. W 2000 r. odnotowano prawie 153 tysiące przypadków zachorowań na zapalenie płuc tylko wśród dzieci poniżej 5 roku życia, co stanowiło pięciokrotny wzrost względem 1990 r. W północnym Iraku w 2001 r. z powodu ostrego zapalenia dolnych dróg oddechowych chorowało 25% populacji poniżej 5 r. ż. Fatalny stan sanitarny prowadził często do wybuchu epidemii zakaźnych i pasożytniczych chorób przewodu pokarmowego – np. w 2001 r. zanotowano ponad 652 tys. przypadków amebozy (2477 przypadków na 100 tys. ludności) i prawie 564 tys. gardiozy (2141 przypadków na 100 tys. ludności). Od czasów wojny 1990-1991 r. chorobą endemiczną w Iraku stała się cholera (w szczytowym 1998 r. 2560 przypadków). Od początku lat 90tych na wysokim poziomie utrzymywała się zachorowalność na dur brzuszny (prawie 25 tys. przypadków w 2000 r.) oraz odrę (prawie 44 tys. zachorowań w 1998 r.). Takie choroby wieku dziecięcego jak krztusiec i błonica, rzadko występujące w innych krajach regionu, są powszechne w Iraku. Na początku lat 90-tych występowało duże ryzyko zachorowania na wściekliznę – 256 przypadków w 1991 r. Rozpowszechniona była też gruźlica – ponad 30 tys. przypadków w 2000 r. Dramatycznie wzrosła liczba zachorowań na malarię – z kilku tysięcy rocznie pod koniec lat 80-tych do niemal 99 tys. w rekordowym 1995 r. K. Korzeniewski, op. cit., s. 128140. 503 Ibidem, s. 11, 44, 108-109, 127-141; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 143-144. 228 do wysiedlenia ludności szyickiej z południa Iraku (głównie Madanów), oraz do arabizacji północy kraju poprzez wypędzenia Kurdów, Turkmenów i Asyryjczyków. W konsekwencji w przededniu inwazji z 2003 r. tysiące Irakijczyków żyło w obozach dla uchodźców w kraju, zaś ok. 900 tys. ludzi uciekło z Iraku504. Światowa Organizacja Zdrowia wydała w 1997 r., raport, w którym alarmowała, że Irakijczycy dotkliwie odczuwają braki elektryczności, wody pitnej i żywności, degradację służby zdrowia, że nastąpiło zniszczenie centrów uzdatniania wody pitnej oraz centrów szkolenia służby medycznej, występują braki podstawowych leków i składników do ich produkcji, jak również odnotowuje się gwałtowny wzrost śmiertelności wśród noworodków. „W jednej z konkluzji końcowych czytamy, że iracka służba zdrowia cofnęła się o pół wieku. Podobne konkluzje pojawiły się w raportach Komisji Praw Człowieka i organizacji monitorujących przestrzeganie praw człowieka (…). Alarmujące stanowisko przedłożyły UNICEF i Międzynarodowy Czerwony Krzyż”505. Aby ulżyć doli irackich cywilów, na podstawie rezolucji nr 986 Rady Bezpieczeństwa ONZ z 1995 r., w 1996 r. został stworzony ONZ-owski program „Ropa za Żywność”, w ramach którego Irak mógł eksportować ograniczone ilości ropy naftowej, a dochody z eksportu miały być przeznaczane w 2/3 na zakup żywności i środków medycznych. Mimo to sytuacja irackich cywilów nadal była fatalna. Spora część dochodów z programu „Ropa za Żywność” trafiała w ręce Saddama Husajna, który wydawał je na odbudowę armii oraz własne rezydencje i królewski standard życia swojego i swojej rodziny, co umożliwiała korupcja panująca wśród funkcjonariuszy ONZ odpowiedzialnych za nadzór nad programem. Jednocześnie coraz częściej mówiono o konieczności złagodzenia lub zniesienia sankcji wobec Iraku, gdyż uderzały one głównie w ludność cywilną tego kraju, nie zaś w sam iracki reżim506. Należy przy tym podkreślić, że sytuacja w Iraku, mimo, że trudna, nie była w 2003 r. tak dramatyczna, jak w latach dziewięćdziesiątych. Szczyt zachorowalności na większość chorób przypadał właśnie na okres wcześniejszy; na początku XXI w. były prowadzone przez władze irackie we współpracy z WHO wielkie akcje szczepień – w 2001 r. przeciwko gruźlicy (93% populacji kraju), w 2002 r. przeciwko odrze (zaszczepiono 90% dzieci), krztuścowi i błonicy (67% dzieci), w lutym 2003 r. przeciwko polio (98% dzieci). Udało się też znacznie ograniczyć liczbę zachorowań na malarię dzięki osuszaniu terenów 504 K. Korzeniewski, op. cit., s. 127. Szeroko zakrojona pomoc humanitarna trafiła jedynie na początku lat 90 – tych na tereny zamieszkiwane przez Kurdów, co stało się możliwe dzięki interwencji humanitarnej (operacja Provide Comfort), dokonanej przez siły USA, Wielkiej Brytanii i Francji w 1991 r. W efekcie Kurdowie odnotowali w kolejnych latach wzrost poziomu życia i powodziło im się lepiej, niż większości ludności Iraku. K. Stefanek, op. cit., s. 110, 142. 505 J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 157. 506 M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 140-141; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 859-860. 229 podmokłych (pozytywny skutek uboczny motywowanej politycznie akcji wymierzonej w Madanów) oraz większemu dostępowi do leków przeciwmalarycznych. Jeśli zatem interwencja humanitarna w Iraku była w jakimś stopniu uzasadniona, to raczej w latach dziewięćdziesiątych, a w szczególności w roku 1991, kiedy Saddam Husajn dokonywał pacyfikacji Kurdów i szyitów. Wskazują na to raporty Human Rights Watch, kwestionujące możliwość odwoływania się do idei interwencji humanitarnej dla uzasadnienia wojny przeciwko Irakowi w 2003 r.507. 4.3. Działania USA a kwestie humanitarne Biorąc pod uwagę katastrofalną sytuację humanitarną w Iraku w latach 90 – tych i na początku XXI wieku, należy pamiętać, że sami Amerykanie w znacznym stopniu się do niej przyczynili. Wojna miała umożliwić zniesienie sankcji, uderzających głównie w ludność cywilną – ale należy pamiętać, że to m.in. Amerykanie byli krajem który przez ponad dekadę najsilniej przeciwstawiał się dążeniom do liberalizacji sankcji i głuchy był na argumenty humanitarne. Argumenty o konieczności interwencji w celu umożliwienia zniesienia sankcji przytaczane przez kraj, który wcześniej ignorował głosy mówiące o humanitarnych skutkach tych samych sankcji – nie brzmią zbyt wiarygodnie. Należy też pamiętać, że katastrofa humanitarna, jaka nastąpiła w Iraku w latach 90 – tych, jest w znacznej mierze konsekwencją działań USA i ich sojuszników w trakcie i po wojnie 1991 r. Oczywiście, winę ponosi tu przede wszystkim Saddam Husajn – główny sprawca nieszczęścia, jakim była ta wojna. Jednak późniejsze problemy humanitarne były konsekwencją zniszczeń, jakich dokonały koalicyjne bombardowania – zniszczenia elektrowni, infrastruktury transportowej, uszkodzenia wielu szkół czy szpitali. Fatalne warunki sanitarno – higieniczne, sprzyjające rozpowszechnianiu się chorób, były w dużym stopniu spowodowane uszkodzeniami w skutek działań wojennych sieci wodno – kanalizacyjnych508. Po wojnie 1991 r. nastąpił w Iraku dramatyczny wzrost zachorowań na nowotwory, np. wśród populacji poniżej 15 roku życia w prowincji Basra, będącej miejscem intensywnych bombardowań w trakcie wojny, w latach 1990 – 1999 zachorowalność na choroby nowotworowe wzrosła o 242%. Niewątpliwie wpływ na to miało skażenie promieniotwórcze, będące wynikiem używania przez siły koalicji w 1991 r. pocisków ze zubożonym uranem (użyto w sumie ok. 400 – 500 ton tego promieniotwórczego 507 K. Korzeniewski, op. cit., s. 44, 127-141; J. Symonides, op. cit., s. 368; J. Białocerkiewicz, op. cit., s. 155; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 301. 508 K. Korzeniewski, op. cit., s. 129. W samej wojnie 1991 r. zginęło 35 tysięcy Irakijczyków, głównie żołnierzy. Ibidem, s. 43. 230 związku)509. Skażenie promieniotwórcze prowadziło także do występowania zaburzeń genetycznych, uszkodzeń układu kostnego i narządu wzroku oraz chorób metabolicznych u nowonarodzonych dzieci510. W 2004 r. brytyjscy lekarze stwierdzili, że dzieci żołnierzy, którzy walczyli w wojnie z Irakiem w 1991 r. w rejonach bombardowanych przy użyciu zubożonego uranu, są obarczone podwyższonym o 50% ryzykiem deformacji511. Następną kwestią jest sposób prowadzenia działań wojennych przez wojska USA i koalicjantów w 2003 r. Jeśli bowiem ktoś odwołuje się do argumentacji humanitarnej, naturalnym jest, że jego postępowanie powinno być zgodne z pewnymi powszechnie przyjętymi zasadami w tym zakresie. Zagadnienie to było szczegółowo badane po wojnie NATO przeciwko Federacyjnej Republice Jugosławii w 1999 r. Owocem tych dociekań stał się raport Responsible to Protect, ogłoszony przez specjalną komisję ONZ w grudniu 2001 r. i przyjęty przez Szczyt Ziemi ONZ w 2005 r. jako obowiązująca zasada stosunków międzynarodowych. Raport określa warunki uprawnionej interwencji humanitarnej i są to: słuszna przyczyna, prawa intencja, decyzja uprawnionego podmiotu, ostateczność, proporcjonalność użytych środków oraz prawdopodobieństwo pozytywnego skutku512. W związku z amerykańską argumentacją humanitarną warto przyjrzeć się, czy postępowanie USA w Iraku było zgodne z warunkami określonymi przez ww. raport. Słuszna przyczyna Przez przyczynę rozumiemy „czynnik wywołujący pośrednio lub bezpośrednio dane zjawisko jako swój skutek; powód danego zjawiska”513. W interesującym nas przypadku są to zatem wszystkie te powody, jakie leżały u podstaw decyzji o ataku na Irak. Według raportu Responsibility to protect za słuszną przyczynę uznać należy najwyższą humanitarną konieczność, naruszenie fundamentalnych praw człowieka. Chodzi zatem o sytuacje nagłe, nadzwyczajne, nie cierpiące zwłoki, związane z humanitaryzmem, nie zaś z interesami 509 Zubożony uran jest odpadem w procesie zbogacania uranu używanego do produkcji broni jądrowej lub energii w reaktorach jądrowych. Cząstki zubożonego uranu są słabo radioaktywne i mają wielki ciężar właściwy i świetnie nadają się np. do przebijania betonowych ścian lub pancerzy. M. Zawadzki, Dzieci Falludży… 510 K. Korzeniewski, op. cit., s. 138-139. 511 M. Zawadzki, Dzieci Falludży… 512 Raport Responsibility to Protect, International Commission on Intervention and State Sovereignity, Ottawa 2001. Idea interwencji humanitarnej i „odpowiedzialności za ochronę” wywodzi się z filozoficznej idei wojny sprawiedliwej, której warunki były formułowane m.in. przez św. Tomasza z Akwinu (praworządna władza, prawa przyczyna, sprawiedliwa intencja). Na temat wojny sprawiedliwej por. T. Honderich, Encyklopedia Filozofii, Zysk i s-ka, Poznań 1999, s. 979 oraz R. Olszewski, Wojna sprawiedliwa w tradycji cywilizacji zachodniej, w: W. Dzielski, W. Michnik, Irak. Dylematy amerykańskiej interwencji, Księgarnia Akademicka, Kraków 2007. 513 Słownik Języka Polskiego PWN, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1994. 231 interwenta. Pomijając pozostałe uzasadnienia wojny z Irakiem i koncentrując się wyłącznie na opisanych wyżej humanitarnych uzasadnieniach inwazji, należy stwierdzić, że nie mieliśmy do czynienia z sytuacją nagłą i nadzwyczajną – wszak bardzo trudne warunki życia panowały w Iraku co najmniej od wojny 1991 r. Co więcej, jak zostało wyżej stwierdzone, warunki te były najtrudniejsze w latach 90-tych, zaś w 2003 r. były relatywnie lepsze (choć nadal trudne). Sytuacja ulegała zatem systematycznej poprawie, a nie pogorszeniu, i dlatego trudno jest mówić w tym przypadku o „słusznej przyczynie” w rozumieniu koncepcji „odpowiedzialności za ochronę”. Prawa intencja Intencja jest to „motyw działania, zamiar, zamysł, cel, pragnienie”514. Jest to zatem głębsza motywacja podmiotu do podjęcia działań, często ukryta. W interesującym nas przypadku intencję należałoby uznać za słuszną, jeżeli była moralnie spójna z przyczynami działania, a zatem jeżeli motyw humanitarny był głównym przyświecającym interwentom. Cele oficjalnie deklarowane przez USA są moralnie słuszne. Trudno bowiem za takie nie uznać walkę z zagrożeniem bronią masowego rażenia, terroryzmem, wolę wyzwolenia ludności odległego kraju spod rządów okrutnego tyrana i demokratycznej przebudowy tego kraju. Jednakże motyw humanitarny nigdy nie był wysuwany na pierwsze miejsce – był jednym z pobocznych uzasadnień interwencji, które wyszło na plan pierwszy dopiero, gdy główne motywy okazały się nieprawdziwe. Kwestia broni masowego rażenia i terroryzmu okazała się zupełnie nieodpowiadająca rzeczywistości, zaś do przebudowy Iraku okazali się Amerykanie zupełnie nieprzygotowani. Podsumowując, kwestie humanitarne nie były głównym motywem działania USA, a moralnie słuszne główne uzasadnienia wojny okazały się nieprawdziwe lub wątpliwe. Z tego powodu wojna z Irakiem w 2003 r. nie spełnia przesłanek prawej intencji. Decyzja uprawnionego podmiotu Św. Tomasz jako uprawniony podmiot widział prawowitych władców państw. Na obecnym etapie rozwoju prawa międzynarodowego, gdy wojna została zdelegalizowana, jedynym (poza prawem do samoobrony) podmiotem, który może podjąć decyzję o interwencji, jest Rada Bezpieczeństwa ONZ; wynika to wprost z Karty Narodów Zjednoczonych (rozdział VII). 514 Słownik Języka… 232 Interwencja iracka była ciężkim pogwałceniem zasad prawa międzynarodowego. Przede wszystkim nie uzyskała autoryzacji Rady Bezpieczeństwa ONZ, a zatem była w świetle prawa międzynarodowego agresją. Wojna była też złamaniem takich zasad, jak zakaz użycia siły i groźby jej użycia czy zakaz ingerencji w sprawy wewnętrzne innych państw. Decyzja o rozpoczęciu wojny była zatem bezprawna. Ostateczność Ostateczność to „skrajność, konieczność”515; jest to zatem sytuacja bez wyjścia, w której wszystkie alternatywne rozwiązania zawiodły, gdy wyczerpano wszelkie inne możliwości działania. W interesującej nas sytuacji chodzi o wyczerpanie wszelkich możliwości pokojowego załatwienia sporu. Postępowanie USA w okresie poprzedzającym wojnę wskazuje na brak dobrej woli pokojowego rozwiązania konfliktu. Stany Zjednoczone już w 2002 r. były skoncentrowane na prowadzeniu działań przygotowawczych, służących wojnie. Działania podejmowane na forum międzynarodowym służyły uzyskaniu legitymizacji dla amerykańskiego ataku, nie zaś znalezienie pokojowego rozwiązania. USA i Wielka Brytania od początku kryzysu irackiego parły do wojny, pozorując wolę dyplomatycznego rozwiązania sporu. Warunek ostateczności zdecydowanie nie został zatem spełniony. Proporcjonalność użytych środków Zachowanie zasady proporcjonalności użytych środków polega na ich współmierności do zaistniałej sytuacji. W przypadku wojny chodzi przede wszystkim o takie użycie technicznych środków walki, które nie stałoby w sprzeczności z deklarowanymi celami wojny. Sprowadza się to w dużej mierze do przestrzegania międzynarodowego prawa humanitarnego. W kontekście deklarowanych humanitarnych motywów działania, ten punkt analizy wydaje się najważniejszy, gdyż najmniej podatny na polityczne uzasadnienia. Wojnę albo prowadzi się w sposób humanitarny, albo nie. Niezależnie od tego, czy wojna była legalna, czy nie, stronę walczącą obowiązują przepisy międzynarodowego prawa humanitarnego. Wojna ta, zgodnie z deklaracjami amerykańskich decydentów i dowódców wojskowych, miała w jak najmniejszym stopniu dotknąć irackiej ludności cywilnej. Deklarowano wolę uniknięcia dużych strat cywilnych oraz nie powodowania dużych zniszczeń w infrastrukturze Iraku, jak również ograniczenie do koniecznego minimum strat 515 Słownik Języka… 233 wśród żołnierzy przeciwnika516. Między innymi w tym właśnie celu zrezygnowano z długotrwałych nalotów poprzedzających inwazję lądową – obawiano się, że przyniosłoby to zbyt duże straty wśród ludności cywilnej, co mogłoby wywołać jej wrogie reakcje wobec wkraczających wojsk koalicji. Szerokie wykorzystanie w tej wojnie tzw. broni inteligentnej także miało pozwolić na minimalizację strat wśród ludności cywilnej. Władze amerykańskie wielokrotnie podkreślały, że walczą nie z ludnością iracką, lecz z reżimem Saddama Husajna, który jest wspólnym wrogiem Amerykanów i Irakijczyków517. Jednakże w czasie wojny z Irakiem stwierdzono naruszenia międzynarodowego prawa humanitarnego przez siły zbrojne USA, zarówno w czasie inwazji, jak i później, w fazie stabilizacyjnej518. Biorąc pod uwagę humanitarne motywy interwencji, można mieć wątpliwości już co do operacji „Szok i Groza”, przeprowadzonej przez USA na początku wojny i polegającej na intensywnych bombardowaniach Bagdadu, co miało spowodować szybki upadek reżimu Saddama Husajna oraz sterroryzować jego siły zbrojne519. Poważne wątpliwości budzi wykorzystywanie przez siły koalicji niektórych rodzajów broni, takich jak pociski przeciwpancerne zawierające zubożony uran, powodujących skażenie środowiska oraz poważne choroby wśród osób przebywających w rejonach ich użycia, oraz broń rozpryskowa, szczególnie tzw. bomby kasetowe, rozpadające się na wiele ładunków, z których znaczna część nie wybucha i powoduje znaczące straty wśród ludności cywilnej w dalszym czasie. Działania wojenne między 20 marca a 1 maja 2003 r. doprowadziły do dalszych zniszczeń znajdującej się i tak w dramatycznym stanie infrastruktury kraju; należy jednak przyznać, że były to zniszczenia mniejsze niż w 1991 r. Jednakże podobnie jak w 1991 r. uszkodzeniu uległy sieci wodno – kanalizacyjne i oczyszczalnie ścieków. Z powodu braku przygotowania na okres powojenny, występowały ogromne problemy ze zbieraniem i utylizacją odpadów komunalnych. Liczne budynki użyteczności publicznej zostały zniszczone, w tym ośrodki zdrowia i szpitale. Tuż po obaleniu Saddama Husajna w Iraku zapanował chaos i rabunki na masową skalę, które nie oszczędziły także szkół czy szpitali. 516 Jednocześnie jednak priorytetowe znaczenia miała, znana jeszcze z wojny przeciwko Jugosławii w 1999 r., zasada minimalizacji strat własnych. 517 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 867; K. Stefanek, op. cit., s. 135; B. Balcerowicz, op. cit., s. 365; J. Symonides, op. cit., s. 369. 518 Poza opisanymi niżej przypadkami naruszeń, dużo kontrowersji wywołało pokazanie w telewizji zdjęć z badania lekarskiego, przeprowadzanego na ujętym Saddamie Husajnie. Można to uznać za poniżające traktowanie, wyraźnie zakazane przez międzynarodowe prawo humanitarne. Jednocześnie jednak należy zauważyć, iż kombatanci iraccy uzyskali status jeńców wojennych, a Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża miał do nich swobodny dostęp. J. Symonides, op.cit., s. 370. 519 R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 299, 301-302. 234 Brakowało podstawowych leków i materiałów opatrunkowych, a skażenie wody i żywności było zjawiskiem powszechnym. Jest to jeszcze jeden aspekt tragicznych skutków nieprzygotowania USA i ich sojuszników do fazy powojennej operacji520. Specjaliści wyrażają podziw dla amerykańskiej broni precyzyjnej, dla rzekomo chirurgicznych uderzeń dokonywanych przez lotnictwo USA, dla ochrony ludności cywilnej, która miała stać się zasadą tej kampanii521. Czy można jednak mówić o precyzji, skoro w kampanii tej (między 20 marca a 1 maja 2003) zginęło ponad od 3200 do 6000 tysięcy irackich cywilów? 522 Dla porównania – w zamachach z 11 września zginęły 2973 osoby. Sterylny obraz tej wojny, dominujący w zbiorowej wyobraźni, nie znajduje uzasadnienia w faktach. Szczególnie tragicznie przedstawia się sposób prowadzenia wojny przez wojska amerykańskie w dobie okupacji. Aby zapanować nad niekorzystnym rozwojem sytuacji, wojska koalicyjne „uciekały się do intensywnych działań militarnych, łącznie z bombardowaniami i pacyfikacją miast, w których kryli się powstańcy, masowych aresztowań i różnego rodzaju represji z torturami włącznie” Stwierdzona została „wysoka śmiertelność wśród ludności cywilnej, niehumanitarne traktowanie jeńców i torturowanie więźniów”523. Za dużą część naruszeń odpowiedzialne były podmioty prywatne (PMC’s), wykonujące zlecenia armii amerykańskiej, łącznie z ochroną konwojów, prowadzeniem więzień czy dokonywaniem przesłuchań. Naruszenia mają związek z faktem, iż w przypadku PMC’s istnieją duże problemy w egzekwowaniu stosowania się ich pracowników do międzynarodowego prawa humanitarnego oraz w ściganiu naruszeń524. Tragicznym epizodem wojny w Iraku były zacięte walki o Falludżę w marcu i listopadzie 2004 r., w trakcie których zginęło 1,5 tys. bojowników irakijskich i 100 żołnierzy amerykańskich oraz nieznana liczba cywilów. Zniszczenia miasta porównywane były do tych, jakich armia rosyjska dokonała w Groznym w 1999 i 2000 r., a następstwem oblężenia i walk był dramat humanitarny mieszkańców miasta. W trakcie walk użyto bomb fosforowych (wywołujących ciężkie poparzenia) oraz, podobnie jak w 1991 r., bomb ze zubożonym uranem, wykorzystywanych przez Amerykanów w Iraku na masową skalę. Obecnie w Falludży notuje się bardzo dużo porodów zdeformowanych niemowląt, co może być wynikiem promieniowania radioaktywnego. W Falludży codziennie 520 K. Korzeniewski, op. cit., s. 140; Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 361. Taki pean na część amerykańskiego czynu zbrojnego możemy znaleźć między innymi w: M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 869-870. 522 W trakcie działań wojennych poległo 159 żołnierzy amerykańskich i brytyjskich oraz od 2 do aż 25 tysięcy żołnierzy irackich. K. Korzeniewski, op. cit., s. 47; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 869. 523 R. Kuźniar, Polityka i siła..., s. 300-302. 524 Ibidem, s.302. 521 235 rodzą się 2-3 kalekie niemowlęta – z wadami serca, mózgu, zdeformowanymi kończynami. Jest ich wielokrotnie więcej niż przed 2004 r. i 13 razy więcej niż w Europie (95 na każde 1000 urodzeń!). Nawet jeśli to nie wzbogacony uran jest przyczyną wzrostu deformacji (jego długotrwałe promieniowanie jest kwestionowane przez część naukowców), to inna możliwa przyczyna – nędza i chaos, jakie zapanowały w Iraku po obaleniu Saddama Husajna są skutkiem nieprzygotowania Amerykanów do odbudowy kraju525. 21 września 2006 r. prestiżowy brytyjski magazyn medyczny "Lancet" opublikował szacunkową liczbę ofiar po stronie irackiej, która od marca 2003 do czerwca 2006 miała wynieść ok. 655 tys. osób, w większości cywilów. Liczba ta obejmuje ofiary zamachów oraz chorób, będących efektem fatalnej sytuacji sanitarnej w kraju po rozpoczęciu wojny526. Po obaleniu Saddam Husajna fatalne warunki życia zabiły więcej ludzi niż walki i zamachy527. Liczbę ofiar zamachów i walk do 8 grudnia 2013 r. ocenia się na 115 548 – 126 853 osób528. Nazywając samych siebie wyzwolicielami Irakijczyków, Amerykanie zachowywali się w Iraku jak w podbitym kraju. W 2008 r. polski dziennikarz pisał, że „Amerykańscy żołnierze przetrzymują w więzieniach tysiące Irakijczyków, którym nie stawiają żadnych formalnych zarzutów. W Abu Ghraib pod Bagdadem nawet niektórych torturowali. Po miesiącach czy latach więźniowie są wypuszczani z lakoniczną adnotacją, że „już nie stanowią zagrożenia”. Żadnych odszkodowań, wyjaśnień, przeprosin. Amerykańscy ochroniarze z firmy Blackwater panoszą się po ulicach Bagdadu, grając kowbojów, i bezkarnie zabijają irackich cywilów. Nie podlegają irackim amerykańskiego dekretu wydanego zaraz po wojnie” 529 sądom na mocy . Jak widać, środki stosowane przez armię USA okazały się nieproporcjonalne w stosunku do deklarowanych humanitarnych celów wojny. Spowodowały znaczne cierpienia ludności cywilnej – zarówno w wymiarze ilościowym (liczba ofiar wskazuje na katastrofę humanitarną), jak i jakościowym (stosowanie tortur jest skrajnym przykładem braku humanitaryzmu). Prawdopodobieństwo pozytywnego skutku: 525 M. Zawadzki, Dzieci Falludży…; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 300. G. Burnham, R. Lafta, S. Doocy, L. Roberts: Mortality after the 2003 invasion of Iraq: a cross-sectional cluster sample survey, w: “The Lancet”, Vol. 368, Issue 9545, 21 October 2006, s. 1421-1428; por. R .Kuźniar, Polityka I siła…, s. 300. 527 M. Zawadzki, Dzieci Falludży..., K. Korzeniewski, op. cit., s. 47. 528 Iraq Body Count, http://www.iraqbodycount.org/ (dostęp: 25.05.2013). 529 M. Zawadzki, Imperium przegrywa z chaosem, 19 VII 2008, http://wyborcza.pl/dziennikarze/1,84008,5470326,Imperium_przegrywa_z_chaosem.html (dostęp 30.05.2012). 526 236 O prawdopodobieństwie pozytywnego skutku można mówić, gdy istnieje uzasadnione przypuszczenie że uda się zrealizować zakładane cele. Nie należy zatem podejmować nawet moralnie uzasadnionego działania, jeżeli skazane jest ono na niepowodzenie. Jeśli chodzi o główne motywy interwencji (broń masowego rażenia i terroryzm), kwestię tę trudno jest w ogóle rozpatrywać z powodu fałszywości tych motywów. Jeśli chodzi o demokratyczną przebudowę Iraku, był to cel możliwy do spełnienia, przystąpiono jednak do jego realizacji w sposób zupełnie nieprzygotowany. Należy jednak pamiętać, że cele te nie mają charakteru stricte humanitarnego. Jeśli zaś chodzi o uzasadnienia humanitarne (umożliwienie zniesienia sankcji, dostarczenie pomocy humanitarnej), to były to cele osiągalne. Sankcje oczywiście zostały zniesione, jednak kwestia pomocy humanitarnej była elementem szerszego zjawiska absolutnego nieprzygotowania interwentów na fazę pokonfliktową. Prawdopodobieństwo sukcesu zatem istniało, jednak wywoływanie wojny dla zniesienia sankcji (których jest się głównym promotorem) powodujących konieczność dostarczenia pomocy humanitarnej jest co najmniej moralnie dwuznaczne. *** Biorąc pod uwagę powyższą analizę nie można zgodzić się z uzasadnieniami wojny, wyciągającymi na plan pierwszy kwestie humanitarne. Wojna z Irakiem nie miała realnych sprawiedliwych przyczyn, USA nie kierowały się prawymi intencjami. Decyzja o rozpoczęciu wojny nie uzyskała akceptacji właściwego organu międzynarodowego, jakim jest Rada Bezpieczeństwa ONZ. Nie wyczerpano przed jej podjęciem wszelkich środków pokojowego załatwiania sporów, nie zachowano też zasady proporcjonalności. Deklarowane cele humanitarne były możliwe do spełnienia – jednak w kontekście wyżej wymienionych wad decyzji o rozpoczęciu wojny z humanitarnego punktu widzenia nie miało to większego znaczenia. 237 X. Przebudowa Iraku – uwarunkowania wewnętrzne i podejmowane działania Chęć przeprowadzenia demokratycznej przebudowy Iraku była jedną z najważniejszych deklarowanych przyczyn, dla których, Stany Zjednoczone zdecydowały się na wojnę. Głoszono wolę obalenia Saddama Husajna, umożliwienia Irakijczykom budowy demokracji i wolnego rynku, oraz wsparcia ich wysiłków na tym polu, jak również wsparcia odbudowy kraju po latach zniszczeń i sankcji. Poprzez obalenie irackiego reżimu miała nastąpić zmiana charakteru państwa irackiego – z „państwa hultajskiego” miało przekształcić się w państwo pokojowe i czynnik stabilizujący sytuację na Bliskim Wschodzie. Argumenty te z czasem coraz bardziej zyskiwał na wartości, a po dowiedzeniu, że Irak nie posiadał broni masowego rażenia i nie miał związków z al – Kaidą, stały się ostatnim bastionem wiarygodności administracji G.W. Busha. Skoro jednak był to jeden z najważniejszych powodów rozpoczęcia wojny, należałoby przypuszczać, że Stany Zjednoczone dysponowały kompleksową strategią realizacji swego zamierzenia oraz były do tego zadania przygotowane nie gorzej, niż do samej wojny, będącej w końcu tylko narzędziem polityki. Okazuje się jednak, że było zupełnie inaczej, a za błędy wówczas popełnione Irakijczycy i żołnierze sił stabilizacyjnych przez wiele lat płacili cenę krwi. Planowana przez Amerykanów przebudowa Iraku nie była osadzona w próżni. Choć w Iraku miała być wprowadzana w życie określona wizja, opracowana w Waszyngtonie – to na szanse jej realizacji wpływał szereg uwarunkowań wewnętrznych Iraku. Chodzi tu o skomplikowaną strukturę religijną i etniczną tego państwa, spuściznę dyktatorskich rządów Saddama Husajna, istniejące tradycje demokratyczne, interesy i stopień zorganizowania sił politycznych opozycyjnych wobec reżimu, polityczne znaczenie islamu i przywódców religijnych, wreszcie wpływ, jaki na sytuację w kraju wywierają inne państwa regionu. Czynniki te miały istotny wpływ na kształtowanie się postaw i mentalności Irakijczyków, co z kolei wpływało na szanse powodzenia jakichkolwiek planów odnośnie przebudowy Iraku530. Wydaje się, że uwarunkowania te nie były w wystarczającym stopniu doceniane przez władze Stanów Zjednoczonych. Nie widziano prawdopodobnie sensu zgłębiania irackiej rzeczywistości, uważając, że remedium na wszelkie problemy tego kraju będzie wprowadzenie demokracji. W celu docenienia skali trudności, jakie czekały USA w procesie przebudowy Iraku, warto przyjrzeć się tym uwarunkowaniom. Pozwoli to również 530 K. Stefanek, op. cit., s. 103. 238 dostrzec, jak kardynalnym błędem było poniechanie analizy tych uwarunkowań przez Amerykanów w przededniu wojny z Irakiem. 1. Uwarunkowania powojennej przebudowy Iraku 1.1. Wewnętrzne podziały etniczne i religijne Jak już wspomniano w rozdziale II, terytorium Iraku wyznaczono w sposób sztuczny, bez poszanowania granic plemiennych, narodowych i religijnych, łącząc w jedno państwo arabsko – szyickie południe, arabsko – sunnicką część centralną oraz kurdyjsko – sunnicką północ. W konsekwencji Irak współczesny to państwo zróżnicowane etnicznie i religijnie. W 2003 r. liczył 24,5 mln mieszkańców, z czego 77% stanowili Arabowie, 19% - Kurdowie, 1,5% Turkmeni531, inne narodowości – ok. 2,5% (Persowie532 i Asyryjczycy533 po ok. 1%, Ormianie534 ok. 0,6%). Odrębną grupę wśród Arabów, liczącą ok. 350-500 tys. ludzi, stanowią tzw. Arabowie Błotni (Madanowie), zamieszkujący mokradła na południu kraju i uważający się za potomków Sumerów535. Muzułmanie stanowili 95,5% ludności, z czego 61,5% było szyitami, a 34% sunnitami. W Iraku żyje ponadto prawie 2% chrześcijan, zaś w Bagdadzie zachowała się nieliczna wspólnota żydowska536. Na terenie Iraku żyją także wyznawcy sekt synkretycznych (ok. 1,5% ludności kraju), łączących różne religie, głównie jazydzi537 i sabejczycy538. Językiem urzędowym jest arabski, a na obszarze Kurdyjskiego Okręgu Autonomicznego także kurdyjski. 531 Turkmeni są potomkami Turków Seldżuckich i innych najeźdźców tureckich, którzy osiedlali się w Iraku od średniowiecza. Mieszkają przede wszystkim na irackim pogórzu, zamieszkiwanym głównie przez Kurdów. K. Korzeniewski, op. cit., s. 113. 532 Persowie zamieszkują tereny przygraniczne z Iranem oraz święte miasta szyitów, głównie Nadżaf i Karbalę. Ibidem, s. 114. 533 Asyryjczycy uważają się za potomków starożytnych Asyryjczyków; zachowali własne obyczaje i stroje narodowe, używają języka nowoaramejskiego i własnego alfabetu. Są prawosławnymi nestorianami, zamieszkują głównie na kurdyjskiej północy Iraku. W czasach dominacji angielskiej współpracowali z okupantami w tłumieniu powstań antybrytyjskich, przez co są do dziś grupą znienawidzoną zarówno przez Arabów, jak i Kurdów. Ibidem, s. 114. 534 Ormianie iraccy są potomkami uciekinierów z pogromu Ormian w Turcji w 1915r. Żyją głównie w większych miastach, posługują się językiem arabskim i ormiańskim i są chrześcijanami obrządku ormiańskiego. Ibidem, s. 114. 535 Żyli oni na naturalnych lub sztucznych wysepkach wśród bagien, w domach budowanych z trzciny na wzór sumeryjski i trudnili się głównie rybołówstwem i gospodarką wodną, do celów komunikacyjnych wykorzystując łodzie. Po wysuszeniu na rozkaz Saddama Husajna rozlewisk w delcie Tygrysu i Eufratu na początku lat 90., większość Madanów wyemigrowała do miast, jednak obecnie powracają na swoje dawne tereny. Ibidem, s. 17, 101- 102, 112-113. 536 Przed II wojną światową żyło w Iraku ok. 150 tys. Żydów, dziś jest ich tylko kilka tysięcy. Ibidem, s. 114. 537 Jazydzi (ok. 50 tys. wyznawców w Iraku) łączą elementy islamu, chrześcijaństwa i zaratustrianizmu. Bywają czasem niesłusznie określani jako czcicielami szatana, gdyż czczą anioła-pawia, któremu wg jazydów Bóg delegował swoją władzę. Większość z nich to Kurdowie. Ibidem, s. 116-117; M. M. Dziekan, Dzieje Kurdów…, s. 389. 239 Trzy największe społeczności zamieszkują zwarte obszary geograficzne – na południu kraju, w okolicach Basry, Nadżafu i Karbali mieszkają w większości arabscy szyici (stanowiący 61,5% ludności kraju), w części centralnej z Bagdadem włącznie – głównie arabscy sunnici (15%), zaś na północy, w rejonie Mosulu, Kirkuku i As – Sulajmanijji – sunniccy Kurdowie (19%). Trudno jest oczekiwać, że kraj tak zróżnicowany religijnie i etnicznie będzie w stanie stworzyć silną władzę centralną, szczególnie, że od wieków jest to teren penetracji obcych mocarstw, realizujących własne interesy. Próby budowania tożsamości narodowej wokół haseł u muzułmańskiej jedności narodowej, podejmowane od lat 20-tych XX w., nie powiodły się. Nie ma jednego narodu irackiego. Historycznie Irakijczycy jednoczyli się tylko w sytuacji walki ze wspólnym wrogiem – najeźdźcami zewnętrznymi539. Szyici Szyici, już od VII w. stanowiący zdecydowanie największą grupę ludności Iraku, historycznie byli grupą niemal zawsze dyskryminowaną. Czynnik polityczny jest głównym źródłem występujących współcześnie animozji sunnicko – szyickich, nie zaś różnice religijne. Już w okresie dynastii Umajjadów szyici nieustannie buntowali się w Iraku przeciw ich panowaniu. Szyici pomogli Abbasydom dojść do władzy, ci jednak zawiedli ich oczekiwania i szyici ponownie znaleźli się w opozycji i byli prześladowani, i sytuacja taka trwała aż do upadku kalifatu, z wyjątkiem okresu dominacji szyickich Bujjidów (945 – 1055), który zaznaczył się prześladowaniami sunnitów i który skończył się wraz z nastaniem dominacji sunnickich Turków Seldżuckich (1055). Jak wszyscy mieszkańcy Iraku, szyici ucierpieli podczas kolejnych najazdów mongolskich, jednak w okresie państwa Ilchanów cieszyli się dużym szacunkiem władców (mimo, że ci byli świeżo nawróconymi z szamanizmu sunnitami). Ich spadkobiercy, Dżala’irydzi, byli szyitami – była to pierwsza dynastia szyicka sprawująca pełnię władzy nad Bagdadem540. Między innymi dzięki temu 538 Sabejczycy (mandejczycy, ok. 20 tys. wyznawców w Iraku) łączą elementy religii starobabilońskich, perskich, chladejskich, judaizmu i chrześcijaństwa. Większość z nich to Madanowie. K. Korzeniewski, op. cit., s. 117. 539 Ibidem, s. 49-52, 110-117; M.M. Dziekan, Historia…, s. 10-11, 145; K. Stefanek, op. cit., s. 103. Istnieją poważne problemy z dokładnym ustaleniem udziału poszczególnych grup w strukturze społecznej Iraku, przez co dane dotyczące tego zagadnienia różnią się często nawet o ok. 5%. Powodem takiego stanu rzeczy jest fakt, że od wielu lat nie był przeprowadzony w Iraku spis ludności i wszelkie dane mają charakter szacunkowy i są oparte na wcześniejszych spisach. Ludność szyicka stawia często zarzut sunnickiej mniejszości, że dane z tych spisów mogły być częściowo zafałszowane, w celu ukrycia faktu, jak niewielka jest rządząca krajem mniejszość sunnicka. K. Stefanek, op. cit., s. 104. 540 Nie licząc Bujjidów rządzących de facto oraz jednego z Ilchanów, Oldżajta (1304 – 1316), który w 1310 r. przyjął szyizm. Por. M.M. Dziekan, Historia..., s. 76, 95-96. 240 faktowi Dżala’irydzi utrzymali się na południu Iraku dłużej niż w Bagdadzie, bo do 1435 r. (później przeszli pod władzę sunnickich Turkmenów). Krótki okres hegemonii szyizmu w Iraku miał miejsce po podboju ze strony Persji, która panowała nad większością ziem irackich w latach 1508 – 1534, i która wprowadziła terror religijny541. Po podboju tureckim, restauracji sunnizmu w Iraku nie towarzyszyły żadne szykany wobec szyitów. Sułtan osmański Sulejman za podstawę utrwalenia swej władzy w Iraku uznał zaprowadzenie pokoju religijnego. Odnosił się wobec szyitów z pełną tolerancją i szacunkiem, czemu dał wyraz odwiedzając święte miejsca szyitów w Karbali i Nadżafie oraz udzielając wsparcia finansowego świątyniom szyickim. W kolejnych latach jednak władze osmańskie opierały swe rządy w Iraku na swoich współwyznawcach, sunnitach. Powodowało to poczucie krzywdy wśród szyickiej większości542. Brytyjczycy, podobnie jak Osmanowie, oparli swe rządy w Iraku na sunnickiej mniejszości, a ściślej – na wąskiej grupie sunnickich byłych oficerów armii Imperium Osmańskiego. Szyici byli bardzo niechętni władzom brytyjskim, wywołując powstania w Nadżafie w 1917 i 1918 r. To właśnie teologowie szyiccy z Nadżafu i Karbali byli głównymi ideologami wielkiego powstania antybrytyjskiego z lat 1920-21. Gdy w 1921 r. Brytyjczycy zdecydowali się na utworzenie w Iraku królestwa, wyznaczyli na monarchę przedstawiciela sunnickiej dynastii Haszymidów. Fajsal I wspierał elity sunnickie i szyici, jak w ciągu niemal całej swojej historii w Iraku, znaleźli się w opozycji. W 1926 r. miały miejsce masowe demonstracje szyitów w Nadżafie i Karbali, a w 1927 r. w Bagdadzie. Gdy w 1932 r. Irak uzyskał niepodległość nie uległa zmianie struktura społeczna, opierająca się na dominacji powiązanej z dworem panującym oligarchii sunnickiej543. Przewroty z 1958, 1963 i 1968 r. stanowiły dla nich kolejną klęskę – wyniosły do władzy kolejne elity pochodzenia sunnickiego, co więcej, rządząca od czasów ostatniego z nich partia BAAS dążyła do budowy społeczeństwa świeckiego i była sceptycznie 541 Prowadzono wówczas represyjną politykę wobec sunnitów i chrześcijan, niszczono miejsca święte sunnitów, dewastowano groby ich świętych, hojnie wspierano natomiast finansowo świątynie szyickie. Ibidem, s. 101. 542 Ibidem, s. 76, 95-96, 99, 104, 108, 127-128; K. Korzeniewski, op. cit., s. 29-30; K. Stefanek, op. cit., s. 103104. Uprzywilejowana pozycja szyitów powróciła na krótko między 1623 a 1638 r., kiedy Persowie panowali nad Bagdadem. Wielu Persów XVI w. osiedlało się w świętych miastach szyitów, Karbali i Nadżafie. Wielkim ciosem dla szyitów był łupieżczy najazd Saudów na Karbalę w 1802 r. – napastnicy złupili i zburzyli świątynię Husajna oraz dokonali masakry ludności miasta. Ważnym wydarzeniem religijnym z punktu widzenia szyitów była natomiast pierwsza w historii pokojowa wizyta szaha perskiego Nasir ad-Dina w 1871 r., który odwiedził święte miasta szyitów. M.M. Dziekan, Historia…, s. 109., 116., 127, 133. 543 M.M. Dziekan, Historia..., s. 141-144, 147, 157. J. Danecki, op. cit., s. 306; K. Korzeniewski, op. cit., s. 34; K. Stefanek, op. cit., s. 105-106. 241 nastawiona wobec tradycyjnie znacznie bardziej religijnych szyitów. Traktowani byli jak obywatele drugiej kategorii, marginalizowani politycznie i ekonomicznie. Irak: podziały etnoczno – religijne i plemienne kraju Źródło: Strona internetowa Uniwersytetu Teksasu w Austin 544 W latach 1965 – 1978 przebywał na wygnaniu w Nadżafie ajatollah Chomeini i wówczas opracował swoją ideę państwa muzułmańskiego. W czasach prezydentury Saddama Husajna szyici nadal byli odsuwani od wpływu na sprawowanie rządów, stali się też, obok Kurdów, główną grupą represjonowaną przez panujący reżim. Za zniewagę i naśmiewanie się ze świętości uznali szyici zamieszczone w wydanej w 1980 r. oficjalnej biografii Saddama jego drzewo genealogiczne, wedle którego iracki przywódca był w prostej linii potomkiem kalifa Alego. Aktywni politycznie teologowie szyiccy stanowili trzon irackiej opozycji. Po rewolucji Chomeiniego w Iranie Saddam obawiał się jej rozszerzenia na Irak. Najpierw uderzył w opozycję szyicką we własnym kraju – w kwietniu 1980 r. aresztowano przywódców szyickich na czele z ich przywódcą i najwyższym szyickim autorytetem wśród Arabów, ajatollahem Muhammadem Bakirem as – Sadrem, którego wkrótce zamordowano; wydalono również z kraju 35 tysięcy szyitów, głównie Irańczyków. 544 The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/iraq_ethno_2003.jpg. Library Map Collection, 242 Akcja ta spotkała się z potępieniem ze strony Chomeiniego, który wezwał Irakijczyków do obalenia Saddama i utworzenia państwa teokratycznego na wzór Iranu. Następnie, 4 września 1980 r. Irak dokonał agresji na Iran. Co prawda w czasie wojny Saddam próbował pozyskać przychylność szyitów, demonstrując m.in. swoją religijność, jednak w rzeczywistości kontynuował represyjną politykę, czego symbolem stała się masakra w mieście Dudżajl, gdzie zamordowano 150 szyitów i za co w 2006 r. Saddam skazany został na śmierć. W 1991 r., po zakończeniu wojny w Zatoce, wybuchło wielkie powstanie szyitów, czego przyczyną ich desperacja i świadomość słabości reżimu po przegranej wojnie, ale też nadzieja na otrzymanie pomocy z USA, które zachęcały Irakijczyków do obalenia Saddama Husajna. Pomoc jednak nie nadeszła. Saddam bezlitośnie spacyfikował powstanie, co nie spotkało się z większą reakcją wspólnoty międzynarodowej, z wyjątkiem znacznie spóźnionego (26 sierpnia 1992 r.) ustanowienia na południe od 32 równoleżnika strefy zakazu lotów dla osłony ludności szyickiej przed atakami lotnictwa irackiego, w 1996 r. rozszerzonej do 33 równoleżnika. Postawa taka była motywowana m.in. stanowiskiem państw rejonu Zatoki Perskiej, które sprzeciwiały się jakimkolwiek próbom wspierania powstania, obawiając się, w razie jego powodzenia, wzrostu wpływów Iranu. Brak reakcji Stanów Zjednoczonych wobec brutalnego stłumienia rebelii szyitów był prawdopodobnie główną przyczyną ich bierności wobec postępów wojsk amerykańskich w 2003 r.545. Po wojnie Saddam prowadził politykę przymusowych przesiedleń szyitów, zaś Madanów pozbawił ich siedzib na bagnach rozlewisk Tygrysu i Eufratu, celowo je osuszając. Iracki dyktator wykonywał przy tym pewne gesty, mające na celu pozyskanie przychylności szyitów – 23 marca 1991 r. mianował premierem szyitę Saaduna Hammadiego, a w 1998 r. zezwolił im na publiczne praktykowanie religii. Szyici dostali też więcej stanowisk rządowych. Nie mogło to jednak zmienić faktu głębokiej dyskryminacji, jakiej doznawali w państwie irackim. Szyici zostali zdominowani przez sunnitów również ekonomicznie. Zawsze stanowili i nadal stanowią najbiedniejszą grupą ludności Iraku546. Jednakże obalenie Saddama Husajna dało szanse powrotu na arenę życia politycznego i realizację własnych interesów przez szyicką większość. Szansa taka pojawiła się po raz pierwszy od setek lat. 545 J. Danecki, op. cit., s. 305-306. K. Korzeniewski, op. cit., s. 43-45, 52-54; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 855-859; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 141-143, 145-146, 153; K. Stefanek, op. cit., s. 110, 114. 546 K. Korzeniewski, op. cit., s. 43-44, 127; J. Danecki, op. cit., s. 306; K. Stefanek, op. cit., s. 110. 243 Sunnici Arabscy sunnici od wieków, z wyjątkiem krótkich epizodów, byli grupą politycznie dominującą w Iraku, choć liczebnie zdecydowanie mniejszą od szyitów. Jeśli odejmiemy od tej grupy sunnickich Kurdów (którzy mają własną, silną tożsamość narodową), arabscy sunnici są najmniej liczną spośród trzech wielkich grup zamieszkujących Irak. Bogatsi i lepiej wykształceni od szyitów i Kurdów, faworyzowani przez kolejnych najeźdźców i rządy irackie, oraz ściśle powiązani z sunnickim w większości światem arabskim, przywykli do czołowej roli w kraju. Tradycyjnie byli nadreprezentowani w miejscowych strukturach władzy. To oni dominowali w Iraku w czasach kalifatu, to na nich opierali się Mongołowie, Turcy i Anglicy, to oni stanowili elity Iraku królewskiego i republikańskiego, to oni wreszcie dominowali w okresie baasistowskim547. Co prawda Saddam Husajn jeśli, chodzi o najbliższy krąg władzy, oparł się nie na sunnitach jako całości, lecz na własnym (sunnickim) klanie Tikriti, jednak nadal stanowili oni grupę uprzywilejowaną politycznie i ekonomicznie, tworząc większość kadr irackiej armii i administracji różnych szczebli. Po powstaniach kurdyjskich i szyickich zaczęli obawiać się o swoją uprzywilejowaną pozycję i skonsolidowali się wokół Saddama Husajna. W efekcie zbrodnie reżimu Saddama szyici i Kurdowie dołączyli do rachunku krzywd, jakich doznawali przez stulecia od sunnitów. Po obaleniu władzy Saddama Husajna, sunnici byli, ze względu na posiadane doświadczenie, grupą najbardziej kompetentną do rządzenia krajem, jednakże „w procesie budowy nowych elit politycznych Iraku nie można było się na nich oprzeć, gdyż dla szyitów i Kurdów przewaga sunnitów w jakiejkolwiek instytucji podważałaby sens obalenia Saddama”548. Sunnici iraccy przywykli do rządzenia, dlatego przenoszenie się ośrodka władzy w stronę pogardzanych przez nich szyitów wywoływało ich opór, wyrażający się atakami na nowe władze i siły stabilizacyjne oraz na szyicką ludność cywilną, jak również początkowym bojkotowaniem życia politycznego postsaddamowskiego Iraku. Wydaje się jednak, że stopniowo zaczęli akceptować nową sytuację polityczną. Dowodzi tego rosnący ich udział w kolejnych głosowaniach powszechnych549. Kurdowie Kurdowie to największy w świecie naród pozbawiony państwa. Ich liczbę ocenia się obecnie na ok. 30 mln, i zamieszkują głównie Kurdystan, górzystą krainę leżącą w granicach Turcji (ok. 15 mln Kurdów, stanowiących 20% ludności tego kraju), Iraku (ok. 4 mln), Iranu 547 K. Korzeniewski, op. cit., s. 52; K. Stefanek, op. cit., s. 105-106. K. Stefanek, op. cit., s. 113. 549 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 872-873. Por. K. Stefanek, op. cit., s. 104. 548 244 (ok. 8 mln), Syrii (ok. 1,2 mln) oraz Armenii (ok. 1,1 mln). Enklawy Kurdów poza Kurdystanem znajdują się także w tureckiej Anatolii, na wschodzie Iranu, na terenach pomiędzy Armenią a Górskim Karabachem (tzw. Czerwony Kurdystan) oraz w Afganistanie. Duża grupa Kurdów mieszka też w Europie Zachodniej, zwłaszcza w Niemczech (ok. 580 tys.). Kurdowie są ludem pochodzenia irańskiego, posługują się językiem kurdyjskim (grupa języków irańskich) i wyznają islam, głównie w odmianie sunnickiej. W Iraku są ich 4 mln i stanowią największą niearabską grupę etniczną kraju. Zamieszkują jego północną, górzystą część oraz pogórze, tworzące Kurdyjski Okręg Autonomiczny. Kurdowie żyją w Iraku od co najmniej 4 tysięcy lat. Mimo, że podobnie jak zwyczajowo dominujące w Iraku arabskie elity, Kurdowie są w większości sunnitami, to jednak byli historycznie grupą politycznie i ekonomicznie dyskryminowaną550. Tereny zamieszkiwane przez Kurdów na Bliskim Wschodzie w 1986 r. Źródło: Strona internetowa Uniwersytetu Teksasu w Austin 551 Kurdowie to jeden z najstarszych narodów świata. Nigdy nie udało się im stworzyć dłużej istniejącego jednolitego organizmu państwowego, jednak pojawiają się na kartach dziejów Bliskiego Wschodu od kilku tysięcy lat. Wywodzą się prawdopodobnie od Gutejów, którzy ok. 2200 r. p.n.e. podbili państwo akadyjskie. Sami Kurdowie wywodzą najczęściej swoje pochodzenie od państwa Medów, istniejącego od ok. 2000 r. p.n.e. na obszarze 550 M.M. Dziekan, Dzieje Kurdów…, s. 386-389; K. Korzeniewski, op. cit., s. 64, 113-114; K. Stefanek, op. cit., s. 104; Nowa encyklopedia…, tom 3, s. 626-627. 551 The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection, http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/kurdish_86.jpg. 245 obecnego Kurdystanu, które wraz z Babilończykami doprowadziło do upadku Asyrii w 612 r. p.n.e. Kurdystan, podobnie jak Mezopotamia, przechodził kolejno pod panowanie Aleksandra Wielkiego, Seleucydów, Partów, Rzymian, Bizantyjczyków i Persów. W latach 640 – 643 Arabowie zdobyli ziemie wyznających wówczas w większości zaratusztrianizm Kurdów. Plemiona kurdyjskie przez te wszystkie wieki zachowywały jednak sporą autonomię i walczyły z kolejnymi najeźdźcami, wzniecając kolejne powstania. Stopniowo jednak Kurdowie ulegali islamizacji. Po podboju arabskim plemiona kurdyjskie podpisywały z namiestnikami arabskimi specjalne umowy, gwarantujące im bardzo dużą samodzielność w zamian za uznanie zależności od kalifatu. Regularnie jednak wybuchały kolejne kurdyjskie powstania. Pod koniec panowania Abbasydów w północnej części kalifatu powstało kilka niezależnych księstw kurdyjskich, które utrzymywały swoją autonomię aż do XIX wieku. Ważnym epizodem w historii Kurdów było państwo Ajjubidów (1171-1250), którzy opanowali znaczne obszary Bliskiego Wschodu, uniezależniając się od kalifatu. Dynastia była pochodzenia kurdyjskiego, a jej najwybitniejszym przedstawicielem był Saladyn, bohater walk z krzyżowcami. W XI w. ziemie kurdyjskie zostały podbite przez Turków Seldżuckich, którzy przejęli też faktyczną władzę w Bagdadzie. W XIII i XIV ucierpiały wskutek najazdów mongolskich, dzieląc później los reszty ziem irackich kolejno pod mongolskim, turkmeńskim i perskim panowaniem. Między 1514 a 1516 r. księstwa kurdyjskie weszły w skład państwa Osmanów jako ziemie wasalne, zachowując szeroką autonomię (część Kurdów pozostała w granicach Persji, gdzie ich status polityczny był podobny) – przywódcy kurdyjscy byli dziedzicznymi namiestnikami tych terenów. Taka korzystna sytuacja utrzymywała się do końca XVIII wieku. W XIX wieku księstwa zaczęły jednak stopniowo ulegać likwidacji, zarówno w Turcji, jak i w Persji. Przyczyniło się to do wybuchu wielu powstań kurdyjskich (1826 – 1885), krwawo tłumionych przez siły tureckie i perskie. Ostatecznie do końca XIX w. Kurdowie utracili wszelkie formy autonomii. Gdy w 1908 r. wybuchła rewolucja młodoturecka, ogłoszono zasadę równości wszystkich nacji zamieszkujących Turcję, jednak od 1909 r. nowe władze tureckie prowadziły opresyjną politykę, zabraniając m.in. tworzenia organizacji kurdyjskich i wydawania publikacji w języku kurdyjskim552. W XIX wieku w sprawy Kurdystanu zaczęli ingerować Europejczycy, którzy zdawali sobie sprawę ze słabości państwa osmańskiego i liczyli na realizację własnych interesów. Rozbudzono w ten sposób nadzieje Kurdów na utworzenie niepodległego państwa, 552 M.M. Dziekan, Historia…, s. 44, 56, 65, 74-75, 102-103, 111, 150-152, Nowa encyklopedia…, tom 3, s. 626627; M.M. Dziekan, Dzieje Kurdów…, s. 386-390. 246 nie podjęto jednak rzeczywistych działań w celu ich realizacji. Po I wojnie światowej mocarstwa zachodnie podłożyły podwaliny pod trwający do dziś tzw. problem kurdyjski, dzieląc zimie przez nich zamieszkane między kilka państw. Na podstawie układu Sykes – Picot z 1916 r. okręg Mosulu miał się znaleźć w rękach Francuzów, jednak na konferencji w San Remo w kwietniu 1920 r. zdecydowano, że okręg ten zostanie włączony do brytyjskiego mandatu w Iraku, zaś niewielki obszar zamieszkany przez Kurdów włączono do mandatu francuskiego w Syrii; pozostałe ziemie kurdyjskie pozostały przy Turcji i Iranie. 10 sierpnia 1920 r. podpisano układ z Sèvres, na podstawie którego miała powstać międzynarodowa komisja, złożona z przedstawicieli Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch, która miała opracować projekt autonomii dla Kurdów na wszystkich zamieszkanych przez nich obszarach; przewidziano nawet możliwość utworzenia niepodległego państwa kurdyjskiego, o ile komisja uznałaby, że Kurdowie dojrzeli do suwerenności. W skład autonomii kurdyjskiej bądź niepodległego państwa kurdyjskiego mogły wejść, zależnie od decyzji komisji, także terytoria Iraku i Syrii zamieszkane przez Kurdów. Turcja zobowiązała się do respektowania ustaleń tej komisji, jednak w 1922 r. Kemal Pasza obalił rząd w Stambule i czynem zbrojnym przekreślił postanowienia układu. 24 lipca 1923 r. podpisano układ z Lozanny, w którym nie było już mowy o kurdyjskiej autonomii. W ten sposób większość Kurdów znalazła się w Turcji, Iranie, Iraku oraz Syrii553. Kurdowie, zgodnie z tradycją swojego narodu, podjęli walkę. W 1919 r. wybuchło w Sulajmanijji powstanie antybrytyjskie. Powstańcy ogłosili niepodległość Kurdystanu, jednak po miesiącu zostali pokonani przez Brytyjczyków. Kolejne powstania antybrytyjskie wybuchały w latach 1919 – 1926 oraz w 1931 r. i również nie przyniosły Kurdom sukcesu554. W Turcji Kurdowie buntowali się przeciw prowadzonej przez rząd polityce ich wynaradawiania, na co władze odpowiadały krwawymi represjami i przymusowymi przesiedleniami. Także w Iranie odmawiano Kurdom praw mniejszości, na co ci odpowiadali kolejnymi powstaniami. W 1932 r. Iran i Turcja zawarły układ o wzajemnej pomocy w tłumieniu buntów, zaś w 1937 r. zawarto analogiczny układ iracko – irańsko – turecki555. W trakcie II wojny światowej (1943 – 1945) Kurdowie iraccy wzniecili powstanie pod przywództwem Meli Mustafy al – Barzaniego. W 1945 r. w Teheranie powołano 553 M.M. Dziekan, Historia…, s. 152-153; Nowa encyklopedia…, tom 3, s. 627; K. Korzeniewski, op. cit., s. 34, 6465; M.M. Dziekan, Dzieje Kurdów…, s. 390-391; por. L. Dzięgiel, Węzeł kurdyjski: kultura, dzieje, walka o przetrwanie, Universitas, Kraków 1992. 554 M.M. Dziekan, Historia…, s. 147, 152-153; M.M. Dziekan, Dzieje Kurdów…, s. 390-391;K. Stefanek, op. cit., s. 105. 555 M.M. Dziekan, Dzieje Kurdów…, s. 391-392; Nowa encyklopedia…, tom 3, s. 627. 247 lewicową Demokratyczną Partię Kurdystanu pod przywództwem Barzaniego. 22 stycznia 1946 r. w Mahabadzie w zachodnim Iranie została proklamowana Demokratyczna Republika Kurdyjska – jedyne w pełni niezależne państwo, stworzone na przestrzeni dziejów przez Kurdów. Republika objęła 30% obszaru irańskiego Kurdystanu – tereny nie znajdujące się pod kontrolą wojsk radzieckich i brytyjskich. Przywódcą republiki został Kadi Muhammad z Demokratycznej Partii Kurdystanu, zaś na czele sił zbrojnych stanął Barzani, który przebywał w Iranie po stłumieniu powstania w Iraku. Po wycofaniu się wojsk radzickich z Iranu Demokratyczna Republika Kurdyjska straciła osłonę i 17 grudnia 1946 r. została zdobyta przez siły irańskie. K. Muhammad oraz inni przywódcy zostali straceni, jednak Barzaniemu udało się przedostać do ZSRR556. Obszary zwartego zamieszkiwania Kurdów w Kurdystanie w 1992 r. Źródło: Strona internetowa Uniwersytetu Teksasu w Austin 557 Barzani powrócił do Iraku w 1958 r. po przejęciu władzy przez gen. Kasima, który deklarował zgodę arabsko – kurdyjską. W 1960 r. DPK została zalegalizowana i na krótko weszła nawet w skład rządu irackiego. Rokowania w sprawie autonomii nie dały jednak rezultatu, w następstwie czego w 1961 r. wybuchło kolejne powstanie Barzaniego. Zakończyło się w 1966 r. podpisaniem ugody z rządem, na mocy której język kurdyjski został uznany za urzędowy w rejonach zamieszkanych przez Kurdów, zaś przedstawiciele mniejszości kurdyjskiej zostali wprowadzeni do władz lokalnych i centralnych. W 1968 r. 556 M.M. Dziekan, Dzieje Kurdów…, s. 392-393.; K. Stefanek, op. cit., s. 116. The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/kurdish_lands_92.jpg. 557 Library Map Collection, 248 doszło do wojny domowej między Kurdami irackimi. Walczyły ze sobą dwie frakcje w DPK – proirańska Barzaniego oraz ugodowa wobec Bagdadu frakcja Dżalala Talabaniego. Walki trwały aż do 1970 r., kiedy to dzięki mediacji ONZ doszło do zawarcia układu między rządem centralnym (reprezentowanym przez wiceprezydenta Saddama Husajna) a Kurdami z obu frakcji, na podstawie którego przewidziano utworzenie Kurdyjskiego Okręgu Autonomicznego (KOA) ze stolicą w As – Sulajmanijji. Władze zwlekały z realizacją układu i dopiero w 1974 r. proklamowano utworzenie KOA558. W tym samym roku wybuchł spór na tle przynależności do KOA złóż ropy naftowej w okolicach Kirkuku, co doprowadziło do wybuchu kolejnego powstania kurdyjskiego. Zostało ono krwawo spacyfikowane, a w jego następstwie duża liczba Kurdów została wysiedlona w głąb Iraku. Zawierając z Iranem w marcu 1975 r. układ graniczny, Irak zagwarantował sobie zobowiązanie swego sąsiada do niewspierania kurdyjskich partyzantów. W tym samym roku Talabani powołał w Damaszku Patriotyczną Unię Kurdystanu (PUK), która miała stać się przeciwwagą dla DPK. PUK wspierana była głównie przez Syrię, a także przez Libię559. W Turcji sytuacja Kurdów była również trudna. W 1960 r. władze tureckie przyznały prawa mniejszościom narodowym, zezwolono cudzoziemcom na wjazd do Kurdystanu stanowiącego wcześniej strefę działań wojennych, ukazywały się wydawnictwa w języku kurdyjskim. W 1971 r. jednak przeprowadzono masowe aresztowania Kurdów pod zarzutem separatyzmu. Na początku lat 70. działalność polityczną rozpoczął Abdullah Öcalan, który w 1978 r. założył marksistowsko – nacjonalistyczną Partię Pracujących Kurdystanu (PKK). W 1984 r. PKK rozpoczęła zbrojną walkę przeciwko Turcji. W latach 1984 – 1995 w wojnie tej zginęło 30 tys. ludzi. W 1999 r. Öcalan został uprowadzony z Kenii przez tureckie służby specjalne, a następnie skazany na śmierć. Wyrok ostatecznie, pod naciskiem międzynarodowym, został zamieniony na dożywocie. Sporadyczne starcia trwają w tureckim Kurdystanie do dnia dzisiejszego. Nieprzestrzeganie praw mniejszości kurdyjskiej jest jedną z głównych przeszkód na drodze Turcji do Unii Europejskiej560. W czasie prezydentury Saddama Husajna Kurdowie stali się główną, obok szyitów, grupą represjonowaną przez panujący reżim, a arabizacja Kurdystanu stała się jednym 558 Wcześniej, w 1972 r., Stany Zjednoczone zaczęły udzielać separatystom kurdyjskim pomocy, dostarczając im broń i inne materiały o łącznej wartości 5,38 mln dolarów. Do pomocy przyłączył się też Izrael, Wielka Brytania i Iran, dostarczając kolejnych 7 mln dolarów w 1972 r. W 1973 r. Iran zwiększył swą pomoc do 30 mln dolarów, zapowiadając w kolejnym roku przekazanie Kurdom aż 75 mln dolarów. Po podpisaniu układu iracko – irańskiego w 1975 r. pomoc dla Kurdów ustała, co umożliwiło władzom irackim stłumienie powstania kurdyjskiego. B. Woodward, Plan Ataku…, s. 55; T. Weiner, op. cit., s. 691. 559 Nowa encyklopedia…, tom 3, s. 627; K. Korzeniewski, op. cit., s. 37-39, 52, 65; M.M. Dziekan, Dzieje Kurdów…, s. 393-394; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 140; K. Stefanek, op. cit., s. 116, 158. 560 K. Korzeniewski, op. cit., s. 65-66; M.M. Dziekan, Dzieje Kurdów…, s. 393. 249 z fundamentów panującego systemu. W trakcie wojny iracko – irańskiej (1980 – 1988) obie strony starały się wykorzystać kartę kurdyjską przeciwko sobie, wspierając opozycję kurdyjską u przeciwnika. Wspomagani przez Iran Kurdowie iraccy561 (skupieni wokół PUK Dżalala Talabaniego oraz DPK kierowanej przez syna zmarłego w 1979 r. M.M. Barzaniego – Massuda Barzaniego) wywołali kolejne powstanie (1987 – 1989), które zostało stłumione przez siły Saddama Husajna m.in. przy pomocy broni chemicznej (operacja Anfal, która spowodowała śmierć ok. 100 tys. ludzi; najsłynniejszym jej epizodem było użycie broni chemicznej przeciwko miastu Halabdża 17 marca 1988 r., w którym zginęły 4 tysiące Kurdów). W 1991 r. po porażce Iraku w wojnie w Zatoce wybuchło kolejne powstanie kurdyjskie, stłumione równie brutalnie co wszystkie poprzednie, co spowodowało śmierć kilkudziesięciu tysięcy osób562 i ucieczkę za granicę ok. 2 mln uchodźców kurdyjskich. Stany Zjednoczone nie zdecydowały się wówczas na wsparcie kurdyjskiego powstania (m.in. z uwagi na stanowisko Turcji), jednak katastrofa humanitarna doprowadziło do interwencji brytyjsko – amerykańsko – francuskiej w północnym Iraku (operacja Provide Comfort, mająca na celu dostarczenia pomocy humanitarnej i umożliwienia powrotu uchodźcom)563 i utworzenia strefy zakazu lotów powyżej 36 równoleżnika, mającej chronić Kurdów przed atakami sił rządowych z powietrza564. Pod groźbą międzynarodowych sankcji, Saddam Husajn obawiał się ingerować w sprawy kurdyjskie565, co umożliwiło Kurdom irackim stworzenie na części zamieszkiwanych przez nich terenów de facto niezależnego państwa z własnym parlamentem (pierwsze wybory, nie uznawane przez Bagdad, odbyły się w 1992 r.; po 50 mandatów zdobyły obie główne partie kurdyjskie – Demokratyczna Partia Kurdystanu i Patriotyczna Unia Kurdystanu) i siłami zbrojnymi (peszmergowie, w dosłownym tłumaczeniu „gotowi na śmierć”, bojownicy kurdyjscy). Organizm ten rozdzierany był jednak konfliktami między DPK Barzaniego i PUK Talabaniego. W 1994 r. wybuchła, m.in. na tle podziału dochodów 561 Od 1986 r. już nie tylko DPK, ale też PUK zaczęła korzystać ze wsparcia finansowego ze strony Iranu. K. Stefanek, op. cit., s. 116. 562 W sumie w trakcie tłumienia powstania kurdyjskiego i szyickiego w 1991 r. zginęło ok. 60 tysięcy osób. K. Korzeniewski, op. cit., s. 43. 563 Operacją Provide Comfort dowodził gen. Jay Garner, czym zdobył sobie sympatię Kurdów. W 2003 r. Garner stanął na czele ORHA, jednostki odpowiedzialnej w pierwszym etapie operacji stabilizacyjnej w Iraku za cywilne aspekty sprawowania władzy okupacyjnej nad tym krajem. 564 Może dziwić geometryczny sposób wytyczenia tej strefy, nie odpowiadający rozmieszczeniu ludności Kurdyjskiej w Iraku. W efekcie duża jej część, w tym większość terenów kontrolowanych przez PUK, znalazła się poza strefą zakazów lotów. Por. poniższa mapa. 565 Pod naciskiem międzynarodowym 19 kwietnia 1991 r. Saddam i Kurdowie podpisali zawieszenie broni, a 24 kwietnia 1991 r. porozumienie na nowo regulujące kwestie autonomii Kurdystanu. K. Korzeniewski, op. cit., s. 43; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 857. 250 z nielegalnego eksportu ropy naftowej, wojna domowa między DPK, PUK i PKK, co doprowadziło do interwencji zbrojnej Turcji, Iraku i Iranu na terenach irackiego Kurdystanu. Wojska Bagdadu zostały wezwane przez DPK, która chciała w ten sposób pozbyć się swych rywali z PUK. Armia iracka dokonała masakry zwolenników partii Talabaniego, jednak ta ostatnia zdołała utrzymać swoje pozycje. W kolejnych latach poszczególnymi częściami Kurdystanu władały odpowiednio PUK i DPK; w rejonie Halabdży, przy granicy z Iranem, kontrolę sprawowały ugrupowania islamistyczne, spośród których największe znaczenie miała grupa Ansar al - Islam566. W latach 90. zarówno DPK, jak i PUK zmieniły swe główne źródło finansowania – poza dochodami z nielegalnego eksportu ropy naftowej, ich sponsorem stały się Stany Zjednoczone i Arabia Saudyjska567. Iracki Kurdystan na początku 2003 r. – tereny pod kontrolą wojsk rządowych, DPK, PUK i innych ugrupowań Źródło: Strona internetowa Uniwersytetu Teksasu w Austin 568 W przededniu wojny z 2003 r. Kurdowie iraccy cieszyli się zatem nie tylko szeroką autonomią (Kurdyjski Okręg Autonomiczny, istniejący nadal na podstawie układu z 1970 r. zrewidowanego w 1991 r., z trzema prowincjami w ramach państwa irackiego z językiem 566 To fundamentalistyczne ugrupowanie islamistów kurdyjskich współpracowało z grupą Abu Musaby al – Zarkawiego, terrorysty pochodzenia jordańskiego, bliskiego współpracownika Osamy bin Ladena, który po wojnie kierował działaniami al – Kaidy w Iraku i był odpowiedzialny za największe zamachy bombowe i porwania oraz egzekucje zakładników. M. Madej, Wojna w Iraku…, s. 417. 567 Nowa encyklopedia…, tom 3, s. 627; K. Korzeniewski, op. cit., s. 41, 43-44, 53-54, 65-67, 127; M.M. Dziekan, Dzieje Kurdów…, s. 394; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 855-859; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 142-143, 153; M. Makieła, op. cit., s. 88, 90; K. Stefanek, op. cit., s. 116. 568 The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection, http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/iraq_kurdish_areas_2003.jpg (dostęp: 30.05.2013). 251 kurdyjskim jako językiem urzędowym), ale też, na części zamieszkiwanych przez nich ziem, faktyczną niezależnością od Bagdadu. W przededniu inwazji USA i ich koalicjantów na Irak Kurdowie dostrzegali nadarzającą się okazję na poprawę własnego losu i obie frakcje kurdyjskie zjednoczyły się we celu prowadzenia wspólnej walki z siłami Saddama. Dzięki mediacji amerykańskiej w grudniu 2002 r. DPK i PUK zawarły ugodę, postanowiły utworzyć wspólne siły zbrojne oraz wspólną reprezentację polityczną w ramach Irackiego Kongresu Narodowego, skupiającego główne irackie ugrupowania opozycyjne. W przededniu wojny DPK dysponowała oddziałami 15 tysięcy peszmergów oraz była zdolna do mobilizacji 25 tys. dodatkowych bojowników plemiennych, posiadała również czołgi, wozy bojowe i artylerię. PUK natomiast mogła wystawić 4 tysiące lekko uzbrojonych peszmergów oraz zmobilizować 22 tys. bojowników plemiennych. W trakcie działań wojennych oddziały kurdyjskie pomagały Amerykanom, którzy 26 marca dokonali desantu w Kurdystanie, w przejmowaniu miast i pól naftowych na północy kraju. 29 kwietnia Kurdowie wsparci przez Amerykanów zajęli tereny w okolicach Halabdży, kontrolowane przez ugrupowania fundamentalistyczne. 10 kwietnia siły amerykańskie i kurdyjskie wspólnie zdobyły Kirkuk, ale na żądania Turcji Kurdowie wycofali się z miasta. Dzień później upadł Mosul i główne walki w Kurdystanie irackim dobiegły końca569. Nie jest jasne, czy w nowym Iraku Kurdowie będą dążyć do pełnej niepodległości, czy poprzestaną na autonomii i udziale we władzach centralnych. Jedno jest pewne – utworzeniu niepodległego Kurdystanu przeciwstawiać się będzie Turcja, Syria i Iran, gdyż nieuchronnie prowadziłoby to do separatyzmu Kurdów zamieszkujących ich terytoria. USA prawdopodobnie nie zaryzykują pogorszenia stosunków ze swym strategicznym sojusznikiem w regionie – Turcją. PUK i DPK w przededniu wojny deklarowały oficjalnie dążenie do uzyskania szerokiej autonomii. Nie ulega wątpliwości każde ograniczenie autonomii, jaką Kurdowie cieszyli się przed 2003 r., będzie oznaczało dla nich regres i spotka się z ich zdecydowanym, zbrojnym sprzeciwem570. 1.2. Spuścizna dyktatury i perspektywy demokracji w Iraku System stworzony przez Saddama Husajna cechował się kultem przywódcy, rozwiniętą martyrologią i propagandą sukcesu, brakiem wolnych mediów, ostrą cenzurą i głęboką inwigilacją społeczeństwa, a przede wszystkim bezwzględnością, represyjnością 569 Nowa encyklopedia…, tom 3, s. 627; M.M. Dziekan, Historia..., s. 11; K. Korzeniewski, op. cit., s. 46, 114; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 866, 869; M. Makieła, op. cit., s. 88-90. 570 M. Makieła, op. cit., s. 89, 110.; K. Stefanek, op. cit., s. 169-170; B. Balcerowicz, op. cit., s. 364. 252 i terrorem. Represje uderzały przede wszystkim w Kurdów, szyitów, komunistów i organizacje studenckie, generalnie jednak dosięgnąć mogły każdego, bez względu na jego przynależność narodową czy religijną. Nie należały do rzadkości czystki w samej partii BAAS. Bezwzględnie zwalczane były wszelkie przejawy opozycji. Tworzono wiele instytucji, które równolegle spełniały te same zadania, co powodowało rozmycie odpowiedzialności. Polityka była niezwykle zideologizowana. Poprzez kulturę masową promowano ideę „Nowego Irakijczyka”, dla którego wzorem do naśladowania miał być iracki dyktator. Saddam oparł swe rządy na armii, niezwykle rozwiniętym aparacie bezpieczeństwa i represji, tajnej policji oraz nomenklaturze partyjnej. Władza była niezwykle scentralizowana i skumulowana w rękach irackiego dyktatora. Panował system monopartyjny. Za czasów jego prezydentury prowadzono program baasyfikacji kraju – partia BAAS stała się partią masową, liczącą pod koniec lat 90 – tych ok. 2 mln członków, w tym m.in. wszystkich studentów. Przynależność do partii nie była przymusowa, jednak warunkowała możliwość jakiegokolwiek awansu. Poza partią istniały też liczne organizacje masowe różnych grup społecznych – związki kobiet, literatów, artystów itp. Elity irackie wywodziły się przede wszystkim z klanu Tikriti, który zdominował główne instytucje władzy, co miało zapewnić irackiemu dyktatorowi lojalność jego zaplecza, gdyż sam się wywodził z tego klanu. Poza klanem irackiego dyktatora, także sunnici jako całość byli za jego rządów grupą uprzywilejowaną – to z niej wywodziła się większość członków armii i administracji państwowej różnych szczebli. W myśl socjalistyczno – nacjonalistycznego programu partii BAAS, podstawa gospodarki irackiej – przemysł naftowy – znajdował się w rękach państwa. Początkowo pozwalało to na finansowanie modernizacji kraju, później zaś wydatków wojennych, ostatecznie jednak stało się źródłem umacniania pozycji i dochodów elit, budujących wielkie fortuny na zagarnianiu państwowych środków. Powszechna była korupcja i nepotyzm na wszystkich szczeblach irackiej administracji. Zgodnie z założeniami baasizmu, wywodzącymi się z ideologii socjalistycznej, gospodarka była kontrolowana i regulowana przez państwo, a prywatna przedsiębiorczość była ograniczana. Głównym zadaniem systemu irackiego było utrzymywanie monopolu władzy w rękach Saddama Husajna i jego najbliższych współpracowników, jak również zapewnienie im odpowiedniego standardu życia, czego najlepszym symbolem było kilkadziesiąt rezydencji prezydenckich w całym kraju. W celu zapewnienia większej spoistości kraju podzielonego między szyitów i sunnitów, system rządów opierał się na świeckości państwa (stąd główne szyickie ugrupowania opozycyjne miały charakter religijny). 253 Do ostatecznej konsolidacji władzy doszło po wojnie w 1991 r. i stłumieniu powstań szyitów i Kurdów. W Kurdystanie prowadzono już od końca lat 80 – tych planową politykę arabizacji, co stało się jednym z fundamentów systemu. W najbliższym kręgu władzy Saddam umieścił jeszcze więcej Tikritich. Doszło również do skupienia armii, aparatu państwowego i uprzywilejowanej mniejszości sunnickiej wokół Saddama. Grupy te obawiały się bowiem rosnących w siłę ruchów wywrotowych szyitów i Kurdów, którzy mogli zagrozić ich pozycji. W ten sposób ostatecznie wykształciła się elita rządząca, na której szczycie znajdował się Saddam i jego najbliższa rodzina, następnie klan Tikritich, a ich bezpośrednim zapleczem była uprzywilejowana mniejszość sunnicka. Posłuch w irackim społeczeństwie budował Saddam nie tylko brutalnymi represjami, ale też retoryką „oblężonej twierdzy” i kreowaniem własnego wizerunku jako niezłomnego przywódcy, rzucającego wyzwanie całemu światu i nie uginającego się pod dyktatem Zachodu. Utrwalał w ten sposób w irackim społeczeństwie postawy niechętne wobec świata zewnętrznego, przedstawiając Irak jako „kozła ofiarnego” polityki państw zachodnich, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych571. Represyjny system stworzony przez Saddama Husajna jeszcze długo dominował będzie za pewne w wyobraźni politycznej Irakijczyków. Dla jednych będzie miał charakter traumy, dla innych, mniej licznych, będzie punktem odniesienia, źródłem wspomnień o lepszych czasach, gdy stanowili klasę rządzącą. Ocena rządów Saddama nie jest jednoznaczna. Względem i jednych, i drugich, Saddam wyrządził niepowetowaną krzywdę irackiej kulturze politycznej. Wychodząc z trwającego kilkadziesiąt lat reżimu opartego na przemocy i bezprawiu – siłą rzeczy często myśli się tymi właśnie kategoriami. Jest to prawdopodobnie jedna z przyczyn brutalizacji życia społecznego w Iraku po 2003 roku. Trwałym dziedzictwem rządów Saddama jest też istniejąca w irackim społeczeństwie potrzeba posiadania silnego przywódcy, zdolnego zaprowadzić porządek w kraju nawet kosztem łamania praw obywatelskich. Może to sprawić, że kraj ciążył będzie ku autorytaryzmowi przy zachowaniu pozorów demokracji, np. na wzór rosyjski. Trudno będzie wyrwać irackie społeczeństwo z marazmu – w Iraku nie ma tradycji społeczeństwa obywatelskiego, aktywność obywatelska jest niska, władzę i społeczeństwo zawsze dzielił duży dystans572. „Mentalność ludzi w dużym stopniu przypomina tę, jaka cechowała obywateli państw komunistycznych: stosunkowa bierność, postawa roszczeniowa, 571 J. Danecki, op. cit., s. 306. K. Korzeniewski, op. cit., s. 38, 45, 52-53; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 857 – 858, 860; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 140-146, 148, 150-155; K. Stefanek, op. cit., s. 107-108. 572 Por. M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 140-141; M. Ramadan, op. cit., s. 30; K. Stefanek, op. cit., s. 98, 109. 254 specyficzny stosunek do państwa i własności państwowej”573. Jest to bodaj największe wyzwanie dla perspektyw budowy w Iraku stabilnej demokracji. „Dwadzieścia lat brutalnego reżimu pozostawiło po sobie kulturę polityczną Irakijczyków tak zubożałą jak nigdy”574. W przededniu wojny Irackie społeczeństwo wykazywało brak zainteresowania zmianami politycznymi; nastąpiła „depolityzacja” życia społecznego, będąca wynikiem życia przez kilkadziesiąt lat w systemach autorytarnych, w których życie polityczne sprowadzało się do oddawania czci przywódcy575. Jedną z niezwykle istotnych z punktu widzenia przyszłości Iraku cech rządów Saddama Husajna była daleko posunięta trybalizacja czy też retrybalizacja irackiego społeczeństwa. Początkowo partia BAAS i Saddam starali się walczyć z irackim trybalizmem, traktowanym jako wyraz zacofania irackiego społeczeństwa, jednak wobec jego głębokiego zakorzenienia w irackim społeczeństwie walka ta nie przyniosła skutku. W latach 90 – tych Saddam zaczął dostrzegać, że trybalizm może umocnić jego władzę i służyć jako alternatywne źródło lojalności, i zaczął z tego powodu współpracować z przywódcami plemiennymi. W ten sposób na zwierzchność polityczną irackiego przywódcy nakładała się jego zwierzchność plemienna. Saddam przyjmował delegacje naczelników plemion i klanów, którzy składali mu tradycyjną przysięgę i zawierali z nim ustną umowę o lojalności i opiece. Saddam w trakcie swych rządów ogłoszony został najwyższym naczelnikiem poszczególnych plemion, szajchem szajchów, czyli przywódców klanowych. Iracki trybalizm zaczął być szczególnie widoczny po 2003 r., kiedy zabrakło silnej władzy centralnej i podstawowym punktem odniesienia dla wielu Irakijczyków stali się, obok przywódców religijnych, przywódcy plemienni i klanowi. W ten sposób nastąpiła specyficzna decentralizacja władzy, do której podwaliny położył poprzedni reżim. Inną cechą charakterystyczną rządów Saddama, wpływającą na niski autorytet władzy centralnej na irackiej prowincji, jest fakt, że w okresie tym redystrybucja dochodu narodowego była niezwykle nierównomierna i peryferia były znacznie bardziej zaniedbane, niż Bagdad i inne duże miasta. W rezultacie także obecnie mieszkańcy prowincji nie spodziewają się od władz centralnych niczego dobrego i wolą sami rozwiązywać własne problemy576. Rozpatrując kwestię szans powodzenia demokracji w Iraku, nie można zgodzić się z argumentem o braku tradycji demokratycznych w tym kraju. Królestwo Iraku miało, przynajmniej do pewnego stopnia, charakter demokratyczny. Była to konstytucyjna 573 Stefanek, op. cit., s. 109. Ibidem, s. 109. 575 Ibidem, s. 119. 576 M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 152; K. Stefanek, op. cit., s. 108, 111. 574 255 monarchia parlamentarna, której ustawę zasadniczą i prawo wyborcze uchwaliło wybrane w wyborach pośrednich Zgromadzenie Ustawodawcze. Istniał dwuizbowy parlament wybierany w wyborach pośrednich, który miał co prawda ograniczone prerogatywy, ale w którym mogły odbywać się debaty polityczne i w miarę swobodna wymiana poglądów. Istniało bardzo wiele partii politycznych, często o antybrytyjskich programach. Nie była to co prawda wzorcowa demokracja i niski był poziom kultury politycznej (istnienie oligarchii sunnickiej, częste zmiany rządów, brutalne tłumienie demonstracji i zamieszek, aresztowania przeciwników politycznych, ingerencje wojskowych irackich oraz Wielkiej Brytanii w proces polityczny i skład rządów), jednak system panujący w Iraku miał znacznie więcej wspólnego z demokracją, niż systemy większości innych państw Bliskiego Wschodu. Istniała względna wolność prasy i przed 1958 r. istniały 23 niezależne od rządu gazety. Poza okresami prześladowań, istniała legalna opozycja, która jednak była nieefektywna i posiadała słabe struktury577. Sięgając bardziej w głąb historii, należy też pamiętać, że pierwszych czterech kalifów zostało wybranych przez starszyznę plemienną i dopiero Umajjadzi ustanowili monarchię578. Kolejne dekady dyktatury na pewno w wysokim stopniu zdemoralizowały irackie społeczeństwo, błędem jest jednak zakładanie, że jest ono strukturalnie niezdolne do życia w państwie demokratycznym. Dowodem tego jest choćby wysoka frekwencja w kolejnych głosowaniach powszechnych, jakie odbywały się w 2005 r. W przeprowadzonych 30 stycznia wyborach do Zgromadzenia Narodowego głosowało 58% procent uprawnionych do głosowania. Znaczna część narodu irackiego zdawała się wówczas dawać do zrozumienia, że akceptuje drogę demokratycznych przemian w kraju. Problemem był jednak niski udział arabskich sunnitów w wyborach – głosowało tylko 20% spośród nich, podczas gdy w odniesieniu do Kurdów i Szyitów odsetek ten wyniósł ok. 70%. W ogólnonarodowym referendum konstytucyjnym 15 października frekwencja wyniosła już 63%, zwiększył się też udział głosujących sunnitów. W wyborach 15 grudnia 2005 r. głosowało aż 78,6% uprawnionych do głosowania, a sunnici masowo poszli tego dnia do urn. Był to wielki sukces 577 Choć iracka monarchia była dla Irakijczyków pierwszym doświadczeniem ograniczonej demokracji, co w porównaniu z wcześniejszymi dziejami tego kraju było prawdziwą rewolucją, to należy jednak pamiętać, że system polityczny królewskiego Iraku został narzucony przez Brytyjczyków, którzy do pewnego stopnia starali się go upodobnić do systemu, panującego w Londynie, a przede wszystkim tak go ukształtować, by zagwarantować sobie poszanowanie brytyjskich interesów. System iracki nie budził dlatego zaufania Irakijczyków, gdyż kojarzył im się z panowaniem kolonialnym i stąd tak łatwo akceptowali oni kolejne dyktatury po 1958 r. Nie oznacza to, że Irakijczycy są wrogo nastawieni do demokracji, jednak powinno wyczulać na fakt, że odrzucają oni wszelkie próby narzucania sobie systemu politycznego z zewnątrz. Było to szczególnie istotne w kontekście planów demokratyzacji Iraku po wojnie w 2003 r. 578 Por. M.M. Dziekan, Historia..., s. 146-147; K. Stefanek, op. cit., s. 105-106; K. Korzeniewski, op. cit., s. 26. 256 demokracji w Iraku – tym większy, że krajem wstrząsały nieustanne ataki terrorystyczne. W przeprowadzonych w 2006 r. badaniach opinii publicznej 49% Irakijczyków wskazało, że ich kraj podąża w dobrym kierunku (przeciwnego zdania było 36% ankietowanych). Wydaje się, że naród iracki zaakceptował demokrację, a frekwencja w kolejnych głosowaniach powszechnych jest znacznie wyższa niż w większości dojrzałych demokracji zachodnich. W przeprowadzonych 7 marca 2010 r. kolejnych wyborach parlamentarnych wzięło udział mniej Irakijczyków niż w poprzednich – 62,4% uprawnionych do głosowania. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal jest to bardzo wysoka frekwencja, co napawa optymizmem w kontekście budowy stabilnej demokracji w Iraku, podobnie jak to, że w wyborach tych nieznaczną większością głosów zwyciężyła świecka koalicja Irakija byłego premiera Iraku Ijada Alawiego. Społeczeństwo irackie wielokrotnie w swej trudnej i burzliwej historii udowadniało, że drzemie w nim ogromny potencjał mobilizacyjny. Udowodniło to niezliczoną liczną powstań, zrywów, demonstracji. Budowa prawdziwej demokracji w Iraku to wielkie wyzwanie, wymagające wieloletniego wysiłku. Być może jednak pojawia się szansa, by tą ogromną energię drzemiącą w Irakijczykach – wykorzystać wreszcie do konstruktywnej pracy w imię lepszego jutra579. 1.3. Opozycja antysaddamowska Biorąc pod uwagę policyjny charakter państwa Saddama Husajna i jego bezwzględność w zwalczaniu przeciwników politycznych, rozwój opozycji antysaddamowskiej był bardzo utrudniony. Szeroka opozycja wobec panującego reżimu ujawniła się w Iraku w 1991 r., kiedy to szyici i Kurdowie zorganizowali masowe powstania zbrojne w następstwie porażki Iraku w wojnie w Zatoce Perskiej. Ruchy te poniosły jednak druzgocącą klęskę, głównie z powodu braku wsparcia ze strony USA i innych państw zachodnich, którego rebelianci się spodziewali. Po stłumieniu powstań, nie licząc organizacji kurdyjskich, sprawujących po 1991 r. zwierzchnictwo nad częścią obszarów północnego Iraku, zorganizowana opozycja iracka działała w zasadzie wyłącznie za granicą. Była ona zróżnicowana pod względem wyznaniowym i narodowościowym, jednak dominującą grupę stanowili w niej działacze szyiccy. Jej cechą było bardzo duże rozdrobnienie wewnętrzne – w przededniu wojny dzieliła się na niemal 50 ugrupowań, reprezentujących rozmaite grupy, wyznania, poglądy polityczne i koncepcje przyszłości Iraku. Organizacje irackie działały przede wszystkim w Europie Zachodniej (zwłaszcza w Londynie), Stanach Zjednoczonych 579 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 872-873; Irak: Frekwencja…; Wyniki wyborów w Iraku...; K. Stefanek, op. cit., s. 123. 257 oraz w Iranie. Organizacje emigranckie nie cieszyły się zbyt dużym poważaniem wśród Irakijczyków. Brak silnej miejscowej opozycji znacznie utrudniał proces politycznej przebudowy kraju, szczególnie, że w nowym Iraku nie można było się oprzeć na sunnitach, najlepiej przygotowanych do sprawowania władzy580. Obok D. Talabaniego i M. Barzaniego, najważniejszym przywódcą irackiej opozycji we wczesnym etapie jej rozwoju był szyicki ajatollah Muhammad Bakir al – Hakim, iracki działacz polityczny i religijny z Nadżafu, który w 1980 r. uciekł do Iranu i tam w 1982 r. powołał Najwyższą Radę Islamskiej Rewolucji w Iraku (Supreme Council for Islamic Revolution in Iraq – SCIRI), skupiającą 12 organizacji irackiej opozycji, w tym szyicką partię ad – Dawa, na której czele stał Ibrahim al – Jaafari, późniejszy (2005-2006) premier Iraku581. SCIRI zorganizowała z dezerterów z armii irackiej tzw. Brygadę Badr, która do 2003 r. rozrosła się w Korpus Badr, liczący trzy dywizje. Żołnierze Badr, szkoleni i wyposażani przez Iran oraz podlegający zwierzchnictwu irańskiego pułkownika, byli przerzucani do Iraku, gdzie aż do obalenia Saddama Husajna prowadzili sporadyczne działania zbrojne – w ten sposób operowało w Iraku jednorazowo ok. 8 tys. bojowników Badr, a w Bagdadzie funkcjonowały specjalne grupy bojowe, wykorzystujące m.in. metody wojny partyzanckiej, jak również dokonujące zamachów terrorystycznych. Badr posiadał oddziały zmechanizowane, pancerne, artylerię oraz obronę przeciwlotniczą. Gdy w 1991 r. podczas wojny w Zatoce irackie lotnictwo uciekło do Iranu, Teheran nie zwrócił samolotów Bagdadowi, lecz przekazał je (146 maszyn) właśnie SCIRI, która w ten sposób nabyła także własne siły lotnicze. Organizacja była wspierana finansowo i politycznie głównie przez Iran, co wywoływało podejrzenia o nadmierną jej lojalność wobec Teheranu582. 580 M. Makieła, op. cit., s. 87; K. Stefanek, op. cit., s. 113. Pełna nazwa partii brzmi Hizb ad – Dawa al – Islamija, co tłumaczy się jako Partię Propagandy Islamskiej. Jest to najstarsza iracka partia o charakterze religijnym. Powstała w 1957 r., jeszcze w czasach monarchii, jako wyraz oporu w stosunku do sekularystycznej władzy oraz wpływów Zachodu. Była ona bezwzględnie zwalczana przez sunnickie elity kolejnych władz, szczególnie ostro w okresie prezydentury Saddama Husajna – w 1980 r. wydał on dekret delegalizujący partię ad – Dawa oraz grożący karą śmierci za samo w niej członkostwo. Liderem partii był wielki ajatollah Muhammad Bakir as – Sadr, otwarcie wyrażający swą wrogość wobec reżimu partii BAAS. W 1980 r., w przededniu wojny iracko – irańskiej, Sadr został aresztowany i zamordowany, podobnie jak wielu innych działaczy partii. Duża ich grupa została też wydalona lub zbiegła do Iranu, gdzie część z nich współtworzyła SCIRI. Mimo prześladowań, znacznie osłabiona partia zdołała przetrwać w kraju i zachowała dużą dozę niezależności wobec SCIRI i INC, w których skład wchodziła. Wobec przegrywania z nimi rywalizacji na emigracji, ad – Dawa podkreślała swoją niezależność finansową i polityczną od zagranicznych sponsorów, udzielających znacznej pomocy SCIRI (Iran) i INC (USA i Wielka Brytania). Niezależność ta sprawiała jednak, że partii nieustannie brakowało środków na działalność. Z uwagi na opisane problemy, w przededniu wojny z Irakiem znaczenie partii było raczej symboliczne, jako nestorki irackiej opozycji. Ibidem, s. 113-114, 156. 582 M. Makieła, op. cit., s. 90; K. Lalik, op. cit.; K. Stefanek, op. cit., s. 114-115, 156. 581 258 Proces jednoczenia się irackiej opozycji na dobre rozpoczął się w trakcie kryzysu w Zatoce Perskiej na progu lat 90 – tych. W grudniu 1990 r. powstał Iracki Komitet Narodowy do Wspólnych Akcji, pierwsza szersza koalicja irackich ugrupowań opozycyjnych. Utworzyło go 17 ugrupowań, spośród których największą rolę odgrywała SCIRI. Jej deklarowanym celem było obalenie reżimu Saddama Husajna. Z inicjatywy lidera SCIRI Muhammada Bakira al – Hakima, pod koniec grudnia 1991 r. zwołana została konferencja irackich grup opozycyjnych w Damaszku, podczas której przyjęto plan działania na rzecz obalenia irackiego reżimu. Kolejna konferencja odbyła się w Rijadzie, podczas której Bakir al – Hakim został przyjęty na audiencji przez saudyjskiego króla Fahda583. Szersza koalicja ugrupowań opozycyjnych powstała w 1991 r. w Londynie, gdzie 230 delegatów, reprezentujących 30 partii, ugrupowań i grup emigracyjnych, utworzyło Iracki Kongres Narodowy (Iraqi National Congress – INC). Liderem INC został Ahmed Szalabi, szyicki Arab, przebywający na emigracji od 1958 r., zadeklarowany zwolennik Stanów Zjednoczonych, współpracownik CIA zwerbowany jeszcze podczas studiów w Bostonie584. INC był wspierany przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię. Najważniejszymi partiami wchodzącymi w jego skład były Demokratyczna Partia Kurdystanu M. Barzaniego oraz Iracka Zgoda Narodowa (Iraqi National Accord – INA) Ijada Alawiego, świecka partia utworzona w 1990 r., skupiająca irackich oficerów – dezerterów, byłych pracowników irackich służb specjalnych oraz dysydentów z partii BAAS, lansująca koncepcję przeprowadzenia zmian w Iraku poprzez wspierany przez Amerykanów wojskowy zamach stanu585. W kongresie założycielskim INC nie wzięli udziału przedstawiciele SCIRI, partii ad – Dawa oraz Patriotycznej Unii Kurdystanu. PUK przyłączyła się do INC na kongresie w Wiedniu w 1992 r.; SCIRI i ad – Dawa wysłały wówczas swoich obserwatorów. Na konferencji 27 października 1992 r., zorganizowanej w irackim Kurdystanie, w miejscowości Salah ad – Din, SCIRI i ad – Dawa zgłosiły swą akcesję do INC. Doszło też wówczas do wyboru kierownictwa i ustalenia programu działalności oraz proklamowania INC emigracyjnymi władzami Iraku. Siedzibą INC został kurdyjski Irbil. Na północy Iraku, na terenach kontrolowanych przez partie kurdyjskie, INC miał swoje stacje nadawcze, 583 M. Makieła, op. cit., s. 88-90. Szalabi miał reputację aferzysty – został w Jordanii zaocznie skazany za defraudację funduszy bankowych. B. Woodward, Plan Ataku…, s. 15; Stefanek, op. cit., s. 156. 585 Alawi od 1994 r. był współpracownikiem CIA. Agencja planowała wówczas przeprowadzenie wojskowego zamachu stanu w Bagdadzie i zwerbowała do współpracy grupę irackich oficerów i dygnitarzy na czele z Abdullahem Szawanim, byłym dowódcą irackich sił specjalnych, jak również odnowiła kontakty z ugrupowaniami kurdyjskimi oraz nawiązała kontakty właśnie z grupą przebywających na emigracji byłych oficerów i baasistów, skupionych wokół Alawiego. Spisek został wykryty i zlikwidowany przez Bagdad 26 czerwca 1996 r. T. Weiner, op. cit., s. 514-515, 691. 584 259 emitujące program telewizyjny i radiowy. W ramach INC wykształciła się wówczas tzw. grupa czworga, tworzona przez SCIRI, INA, DPK i PUK, najsilniejsze ugrupowania irackiej opozycji, wyznaczające orientację polityczną INC i stanowiące o jego sile. INC nie był ugrupowaniem spójnym. Różne partie i grupy wchodzące w jego skład reprezentowały rozmaite programy i koncepcje, na porządku dziennym były zatargi polityczne i konflikty osobiste. Ogromnym problemem w działalności Kongresu była zajadła wrogość między PUK a DPK, przeradzająca się niekiedy w starcia zbrojne. Z uwagi na napiętą sytuację w Kurdystanie oraz chęć lepszego oddziaływania na rządy państw zachodnich, w 1995 r. siedziba INC została przeniesiona do Londynu. Kongres stawał się w coraz mniejszym stopniu ugrupowaniem różnych partii, a w coraz większym partią Ahmeda Szalabiego, zdominowaną przez wpływy amerykańskie; USA była głównym sponsorem Kongresu. W latach 1995 – 1998 aktywność i wpływy INC zmalały, co było pochodną niezdecydowanej polityki amerykańskiej wobec Iraku i braku pomysłu na rozwiązanie problemu irackiego, jak również trawiących Kongres konfliktów wewnętrznych – w 1995 r. z INC odłączyła się partia ad – Dawa. Sytuacja INC uległa zmianie w 1998 r. po uchwaleniu przez Kongres USA ustawy Iraq Liberation Act, w myśl której iracka opozycja miała otrzymać 97 mln dolarów. Ustawa została uchwalona dzięki lobbingowi grupy polityków na czele z Douglasem Feithem, wspierających Szalabiego. Większość pieniędzy przewidzianych przez ustawę miała trafić do INC586, przede wszystkim ze względu na proamerykańskie poglądy Szalabiego, choć w aspekcie finansowym ustawa nie została przez administrację Clintona wykonana. Rozpoczęły się jednak szkolenia bojowników INC przez amerykańskich instruktorów. Utworzony został też prowizoryczny rząd emigracyjny, który miał przejąć władzę w Iraku po obaleniu Saddama, tworzone były też różne scenariusze działania na rzecz zmiany irackiego reżimu. Mimo to już w 1999 r. nastąpił kolejny rozłam w INC – SCIRI odeszła z Kongresu, krytykując jego rosnące uzależnienie od USA. Zdecydowanego wsparcia udzieliła irackiej opozycji administracja Busha, przygotowująca się do wojny z Irakiem. W 2002 r. pieniądze przewidziane przez Iraq Liberation Act trafiły w ręce INC, DPK i PUK. 12 września 2002 r. amerykańskie Kolegium Połączonych Szefów Sztabów wydało zarządzenie o rozpoczęciu szkolenia 5 tysięcy irackich rekrutów, którzy mieli wziąć udział w „wyzwoleniu” Iraku jako „Wolni Iraccy Bojownicy o Wolność”. Wszystkie organizacje opozycyjne miały prawo wydelegować swoich ludzi 586 SCIRI odmówiła przyjęcia wsparcia finansowego od USA, przewidzianego przez Iraq Liberation Act. Stefanek, op. cit., s. 115. 260 do tego oddziału587. W grudniu 2002 r. dzięki mediacji amerykańskiej doszło do zawarcia ugody między PUK a DPK, zgodnie z którą oba ugrupowania stworzyły wspólną reprezentację w INC oraz wspólne siły zbrojne. W przededniu wojny z Irakiem INC i jego lider byli najbardziej promowanymi przez amerykanów przedstawicielami irackiej opozycji; szczególnie aktywnie wspierał Szalabiego amerykański departament obrony, w tym osobiście Paul Wolfowitz i Douglas Feith. Z ugrupowaniem tym wiązał się jednak zasadniczy problem, nie dostrzegany przez Amerykanów – brak poparcia i pogarda, jaką darzyła większość Irakijczyków Kongres i jego lidera, uważanego za amerykańskiego szpiega i karierowicza, dbającego jedynie o własny interes i żądnego władzy, nie interesującego się natomiast interesem państwa. Departament stanu z kolei rozwinął bliskie związki z nestorem irackiej opozycji, sunnitą Adnanem Paczaczim, który w lutym 2003 r. utworzył Ruch Niezależnych Demokratów. Powstanie tej partii, popierającej idee demokratyczne i świeckie, miało służyć organizacji sunnickiej opozycji antysaddamowskiej588. W grudniu 2002 r. pod auspicjami USA i Wielkiej Brytanii zebrało się w Londynie 330 delegatów rozmaitych ugrupowań irackiej opozycji w celu omówienia sytuacji w przededniu amerykańskiej interwencji. Na spotkaniu pojawili się reprezentanci INC, w tym wspólna reprezentacja PUK i DPK, SICRI, ruchu monarchistycznego, INA i innych, mniejszych organizacji. Wysunięto kilkanaście różnych propozycji ideologiczno – ustrojowych, co nie napawało optymizmem i było przedsmakiem czekających Irak w kolejnych latach ostrych sporów politycznych. 10 stycznia 2003 r. prezydent George W. Bush i wiceprezydent Dick Cheney spotkali się w Białym Domu z przedstawicielami irackiej opozycji emigracyjnej. Opozycjoniści twierdzili, że naród iracki będzie potrafił rządzić się demokratycznie, Irakijczycy pragną pozbyć się Saddama, przeciętny Irakijczyk nie czuje nienawiści do Izraela, wojna zmieni wizerunek Ameryki na Bliskim Wschodzie, Irakijczycy będą witać wojska amerykańskie kwiatami i słodyczami (opozycjoniści 587 Faktyczne szkolenie rozpoczęło się dopiero w połowie lutego 2003 r. – trzeba było bowiem znaleźć odpowiedni teren szkoleniowy, ustalić, czy wśród wydelegowanych do oddziału Irakijczyków nie ma szpiegów, zorganizować odpowiednie fundusze, zorganizować transport i logistykę. Ostatecznie odpowiedni obiekt znaleziono na Węgrzech, dowództwo nad szkoleniem objął dwugwiazdkowy amerykański generał. W sumie nad programem pracowało ok. 800 amerykańskich wojskowych i pochłonął on miliony dolarów. Jednak udało się wyszkolić zaledwie 70 żołnierzy. Na ich czele stanął Ahmed Szalabi, co już samo w sobie było kontrowersyjne z uwagi na powszechny brak szacunku dla tego polityka w irackim społeczeństwie. Była to jedna z najbardziej spektakularnych porażek, jeśli chodzi o przygotowania do wojny z Irakiem. Wolni Iraccy Bojownicy o Wolność na początku kwietnia 2003 r. wkroczyli do Iraku i wzięli udział w walkach, choć zdecydowanie sprzeciwiało się temu dowództwo wojskowe (przeważyło zdanie Pentagonu). Wkrótce po przybyciu oddziału, zaczął on dokonywać w okolicy Nasiriji aktów odwetu oraz zwykłego bandytyzmu i rabunku. Por. B. Woodward, Plan Ataku…, s. 253; B. Woodward, Stan Zakłamania…, s. 148-149. 588 M. Makieła, op. cit., s. 88-90; K. Korzeniewski, op. cit., s. 44-45; K. Lalik, op. cit.; K. Stefanek, op. cit., s. 116117, 155-157. 261 zapewnili, że mają takie informacje od mieszkańców Iraku), oraz że wojska te będą musiały pozostać w Iraku zaledwie 2-3 lata. Opozycjoniści, którym najbardziej zależało na obaleniu Saddama Husajna, mówili Bushowi dokładnie to, co ten chciał usłyszeć589. W przededniu wojny Amerykanie optymistycznie zakładali, że siły opozycji irackiej wezmą powszechny udział w walce z wojskami Saddama i nawet jeśli nie wniosą istotnego wkładu w zwycięstwo, to dostarczą legitymacji dla działań Stanów Zjednoczonych i potwierdzą tezę o wyzwoleńczym charakterze wojny. Co więcej, spodziewano się, że irackie ugrupowania emigracyjne po powrocie do kraju będą się cieszyły poparciem Irakijczyków i wywrą znaczny wpływ na przebudowę życia politycznego kraju. W przekonaniach tych utwierdzali Amerykanów iraccy działacze emigracyjni, a trudno było o weryfikację ich poglądów, gdyż dostęp do Irakijczyków pozostających w ojczyźnie był ograniczony; szczególnie nastawienie miejscowych działaczy politycznych stanowiło dla Amerykanów zagadkę. Tezy o znaczeniu opozycji i jej formacji wojskowych nie znalazły potwierdzenia. Jedynie na północy Iraku oddziały kurdyjskie walczyły u boku Amerykanów, walnie przyczyniając się do pokonania sił irackich na tym improwizowanym froncie. W walkach nie wzięła praktycznie udziału SCIRI, najsilniejsza partia szyicka, i jej Korpus Badr. Sytuacja, w której amerykańskie działania zbrojne zostały poparte jedynie przez Kurdów – była zwiastunem przyszłych trudności, jakie czekały USA i jej koalicjantów w okupowanym Iraku. Po upadku Saddama cała opozycja emigracyjna znalazła się w Iraku i odgrywała ogromną rolę w życiu politycznym swojej ojczyzny – często ku niezadowoleniu samych Irakijczyków, wykazujących się nieufnością, a nawet wrogością (jak w przypadku INC i Ahmeda Szalabiego) wobec działaczy emigracyjnych. Ich szeroka obecność w instytucjach władzy wzbudzała duże kontrowersje w społeczeństwie irackim. Emigrantom odmawiano bowiem legitymacji do reprezentowania swojego narodu, gdyż, jak twierdzono, będąc przez długi czas poza krajem nie znają jego realiów i rzeczywistych problemów jego mieszkańców. Krytykowano powiązania emigrantów z ich mecenasami, sugerując związki agenturalne z Iranem, Wielką Brytanią czy USA. W kontekście okupacji, jak również szerokiego wspierania ugrupowań emigracyjnych przez Waszyngton – związki z nim były szczególnie źle widziane590. 589 M. Makieła, op. cit., s. 87, 90-91; K. Stefanek, op. cit., s. 113-115, 117, 138, 158; B. Woodward, Plan Ataku…, s. 201-203. 590 M. Makieła, op. cit., s. 87, 90-91; K. Stefanek, op. cit., s. 113-115, 117, 138, 158. 262 Ponieważ, jak wspominano, w samym Iraku w okresie poprzedzającym interwencję nie istniała w zasadzie zorganizowana opozycja i wobec braku zaufania dla powracających do kraju aktywistów emigracyjnych – rolę przywódców, także w sensie politycznym, zaczęli w coraz większym stopniu odgrywać przywódcy religijni. 1.4. Polityczne znaczenie islamu i przywódców religijnych Jednym z kluczowych czynników, które należy brać pod uwagę przy rozważaniach na temat przebudowy Iraku, jest rola religii w tym państwie i w kształtowaniu świadomości jego obywateli. Islam i przywódcy religijni odgrywają w życiu politycznym postsaddamowskiego Iraku bardzo istotną rolę. Jest to sytuacja nietypowa, gdyż tradycyjnie przynależność do jednego z odłamów islamu nie pociągała w Iraku za sobą zbyt silnego poczucia solidarności, warunkowanego czynnikami czysto religijnymi. Animozje między szyitami i sunnitami mają podłoże polityczne, a w dużo mniejszym stopniu religijne. Jak już było wspominane, iraccy szyici byli przez setki lat grupą politycznie dyskryminowaną i to właśnie dostęp do władzy jest główną przyczyną antagonizmu szyicko – sunnickiego. Potwierdzeniem tej tezy jest fakt, że równie silny jest konflikt między arabskimi sunnitami a Kurdami, którzy w zdecydowanej większości także wyznają islam sunnicki, jednak przez lata byli dyskryminowani w takim samym stopniu, jak arabscy szyici591. Przed 2003 r. większość ludności irackiej nie prezentowała zbytniego przywiązania do religii. Bardziej religijni byli arabscy szyici, jednak także wśród nich trudno było mówić o sytuacji, z jaką mamy do czynienia obecnie. Irak był państwem w wysokim stopniu zsekularyzowanym, nie istniały w nim wpływy fundamentalizmu religijnego. Po wojnie w podzielonym społeczeństwie, w którym przez lata czynnikiem jednoczącym poszczególne grupy religijne i narodowe w jeden naród miała być, zgodnie z zamierzeniami władz, osoba Saddama Husajna – nagle nastąpił kryzys tożsamości. Poza opisanym już trybalizmem, właśnie odwołanie się do wyznania stało się środkiem mobilizacji i integracji ludności. Wiara często stała się też środkiem zdobywania poparcia przez rozmaite grupy polityczne, odwołujące się do swej religijności. W skomplikowanej rzeczywistości irackiej ludzie potrzebowali jakiegoś drogowskazu, autorytetu – i znaleźli go w religii. To właśnie islam (w obu dominujących w kraju odmianach) zaczął definiować tożsamość dużej części Irakijczyków592. W ten sposób islam nabrał w Iraku znaczenia politycznego, czego skutkiem 591 K. Stefanek, op. cit., s. 104. W mniejszym stopniu dotyczy to Kurdów, mających silną tożsamość narodową, umocnioną jeszcze funkcjonowaniem de facto niepodległego państwa kurdyjskiego w północnym Iraku w latach 1991 – 2003. 592 263 stał się polityczny autorytet nauk, zawartych w Koranie, dotyczących stosunków między władzą a obywatelem, postrzegania władzy czy pożądanych modeli organizacji politycznej państwa. Należy przede wszystkim pamiętać, że w islamie nie ma rozdzielności sfery sacrum od sfery polityki, tradycyjnie zwierzchnictwo polityczne oznaczało także zwierzchnictwo religijne (model kalifatu). Religia i polityka stanowią w Koranie jedność, a skoro święta księga islamu stała się tak ważna dla Irakijczyków, musiało mieć to swoje implikacje polityczne w postaci wzrostu znaczenia ugrupowań religijnych. Należy przy tym pamiętać, że ugrupowań tych nie należy utożsamiać tylko z grupami fundamentalistycznymi – część z nich można uznać za bliskowschodnie odpowiedniki europejskich partii konserwatywnych lub chrześcijańsko – demokratycznych, dostosowanych do lokalnych warunków593. Powyższe uwagi w największym stopniu odnoszą się do społeczności szyickiej, już wcześniej bardziej religijnej niż sunnici. Duże znaczenie miało oddziaływanie sąsiedniego Iranu – model rządu w Teheranie mógł stać się wzorem dla niektórych irackich szyitów. Szczególna jest polityczna rola szyickich przywódców religijnych, skupionych w szczególności w świętym mieście Nadżafie, wokół najważniejszej instytucji religijnej w całym świecie szyitów, jaką jest szkoła koraniczna al – Hauza al – Ilmijja. W interesującym nas aspekcie szyizm iracki rozwijał się w dwóch nurtach – zabarwionym politycznie oraz abstrahującym od bieżącej działalności politycznej. Przedstawicielami pierwszego z nich byli członkowie dwóch wielkich rodów, Al – Hakimów i As – Sadrów; co ciekawe, oba te rody wywodziły się spoza Iraku, pierwszy z Irany, drugi z Libanu. Najważniejszymi jego przedstawicielami byli już: Muhsin al – Hakim (najwyższy ajatollah iracki, zmarły w 1970 r.), jego syn Muhammad Bakir al – Hakim (założyciel i lider SCIRI, zabity w zamachu bombowym w Nadżafie 29 sierpnia 2003 r.) oraz Muhammad Bakir as Sadr (najwyższy ajatollah iracki, przywódca partii ad – Dawa, popierany przez ajatollaha Chomeiniego, zamordowany na rozkaz Saddama w 1980 r.). Obecnie najważniejszym działaczem religijnym w Iraku, głoszącym ideę państwa wyznaniowego na wzór Iranu, jest Muktada as – Sadr, mający radykalne poglądy i dowodzący paramilitarną grupą, tzw. Armią Mahdiego594. Przedstawicielem drugiego nurtu, głoszącego potrzebę nie mieszania się duchownych w bieżącą politykę, jest wielki ajatollah Ali as – Sistani, przywódca szyitów irackich, najwyższy rangą uczony i największy autorytet szyicki w całym świecie arabskim. Ali asSistani nie ma ambicji politycznych i nie chce brać bezpośredniego udziału w bieżącej 593 594 K. Stefanek, op. cit., s. 111. K. Stefanek, op. cit., s. 114. 264 polityce, jednakże ze względu na fakt, że po obaleniu Saddama Husajna stał się największym autorytetem dla zdecydowanej większości Irakijczyków – ma ogromny wpływ na postawy wiernych oraz kształtowanie ich opinii, także w kwestiach politycznych. Osoba tak ważna siłą rzeczy musiała zacząć, nawet wbrew własnej woli, odgrywać ogromną rolę polityczną. Jego największym przeciwnikiem jest wspomniany już Muktada as-Sadr. Ten ostatni wytyka Alemu as-Sistaniemu jego nieirackie pochodzenie (urodził się w Iranie), ugodową postawę wobec reżimu Saddama Husajna (Ali as-Sistani, w przeciwieństwie do wuja Muktady, Muhammada Bakira as – Sadra, zajmował się w czasach dyktatury wyłącznie działalnością religijną i stronił od polityki, przez co nie był represjonowany), jak również kolaborację z Amerykanami (Ali as-Sistani nie wypowiedział się w sprawie wtargnięcia obcych wojsk do Iraku, a później potępił zamachy terrorystyczne, także te wymierzone w siły koalicji). Muktada as – Sadr potępiał także dystansowanie się Sistaniego od bieżącej polityki – na początku amerykańskiej okupacji wielki ajatollah wydał fatwy wzywające duchownych szyickich do nieangażowania się w politykę. Spór między Muktadą as – Sadrem a Alim as – Sistanim doszedł do tego stopnia, że niedługo po upadku Saddama, w kwietniu 2003 r., dom wielkiego ajatollaha w Nadżafie został otoczony przez bojówki Muktady, który zarządał od wielkiego ajatollaha wyjazdu z kraju w ciągu 48 godzin. Ali as-Sistani nie podporządkował się temu ultimatum, jednak potajemnie został wywieziony z domu. Pod wpływem zdecydowanego protestu wszystkich najwybitniejszych ajatollahów irackich, irańskich i libańskich, Muktada po kilku dniach odstąpił od oblężenia. W późniejszych miesiącach napięta sytuacja w Iraku oraz posiadany przez niego moralny autorytet zmusiły Alego as – Sistaniego do wypowiedzenia się w tak ważnych kwestiach, jak nowy ustrój Iraku czy obecność amerykańskich wojsk. Konsekwentnie głosił konieczność jak najszybszego przeprowadzenia demokratycznych wyborów i przekazania władzy w ręce Irakijczyków, poparł także przyjętą 8 marca 2004 r. tymczasową konstytucję iracką jako etap na drodze do odzyskania pełni suwerenności595. Biorąc pod uwagę rosnące znaczenie religii w życiu społecznym i politycznym Irakijczyków, zasadniczego znaczenia nabiera kwestia – czy islam jest kompatybilny z demokracją, czy pomaga, czy raczej przeszkadza w budowaniu demokracji? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Prawdą jest, że żadne z państw muzułmańskich nie jest (może z wyjątkiem Turcji i Tunezji, choć też z pewnymi zastrzeżeniami) państwem demokratycznym. Przyczyny takiego stanu rzeczy nie muszą 595 K. Stefanek, op. cit., s. 112-114; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 118. 265 wynikać z istoty islamu (Iran jest jedynym państwem teokratycznym wśród państw muzułmańskich – i właśnie w tym kraju można zaobserwować pewne elementy demokracji). Raz jeszcze przypomnijmy też fakt, że na samym początku islamu przywódcy (kalifowie) byli wybierani poprzez głosowanie starszyzny arabskiej. Kwestia wpływu islamu na perspektywy demokracji nie jest zatem do końca jasna i należy unikać pochopnych uogólnień; wszak to właśnie najważniejszy przywódca religijny w Iraku stał się głównym czynnikiem stabilizującym w tym kraju i konsekwentnym zwolennikiem jak najszybszego przeprowadzenia demokratycznych wyborów, trzymając się przy tym z dala od bieżącej polityki596. 1.5. Wpływ innych państw regionu na sytuację w Iraku Obalenie reżimu Saddama Husajna przez obcą interwencję nieuchronnie musiało powodować wzrost wpływów obcych państw na sytuację w Iraku. Wpływy państw dokonujących inwazji wydają się oczywiste, warto jednak pamiętać, że sytuacja w Iraku żywo interesowała też deklarujące neutralność wobec wojny państwa sąsiednie. Pewne było, że po jej zakończeniu siły zewnętrzne będą szukać możliwości uzyskania i rozszerzania wpływów w osłabionym Iraku. Na wstępie rozważań na ten temat należy stwierdzić, że niezwykle żywe jest wśród Irakijczyków wspomnienie czasów, kiedy ich ojczyzna znajdowała się pod panowaniem obcych imperiów. Przypomnijmy, że okres ten trwał od 1258 do 1932 r., a więc aż 674 lata. Jego dziedzictwem jest niechęć do Turcji, jak również do Iranu (Persji), innego niearabskiego imperium, które wielokrotnie w historii dokonywało najazdów na ziemie irackie. Najbardziej żywe jest jednak wspomnienie XX-wiecznego kolonializmu brytyjskiego, który pojawił się nad Tygrysem i Eufratem podczas I wojny światowej i próbował ukazywać siebie jako wyzwoliciela Irakijczyków spod tureckiego panowania, a następnie bezwzględnie tłumił irackie zrywy narodowowyzwoleńcze. Gdy Irak uzyskał formalną niepodległość, Londyn nadal wywierał decydujący wpływ na życie polityczne kraju aż do obalenia monarchii w 1958 r., dokonując m.in. interwencji w czasie II wojny światowej. Najważniejsza była jednak zależność ekonomiczna, trwająca jeszcze dłużej. Aż do czasu nacjonalizacji przemysłu naftowego w 1972 r. kraj pozostawał w układzie neokolonialnym – połowę dochodów z eksploatacji jego najważniejszego bogactwa naturalnego, ropy naftowej, przejmowały obce mocarstwa, głównie Wielka Brytania. Antagonizm szyicko – sunnicki 596 K. Stefanek, op. cit., s. 113. 266 we współczesnym Iraku ma swe źródła w setkach lat faworyzowania sunnitów przez kolejnych najeźdźców i podsyca niechęć do Turków i Brytyjczyków, którzy utrwalali taki stan rzeczy. Fakty te wpływają na świadomość historyczną irackich elit oraz społeczeństwa i kształtują ich postawy wobec tych państw. Co więcej, dostrzegano paralelę między sytuacją z okresu brytyjskiego panowania i tą, jaka nastąpiła po 2003 r. – w obu przypadkach anglosascy najeźdźcy realizujący własne interesy, pozowali na wyzwolicieli, mających przygotować do wolności nie dojrzały jeszcze do niej naród iracki, przy czym o terminie tej dojrzałości arbitralnie decydować miały właśnie siły „wyzwolicieli”. Często kroki podejmowane w Iraku przez Amerykanów oceniano przez pryzmat działań Anglików – i niekiedy przedstawiciele irackiego życia politycznego dochodzili do wniosku, że obecni amerykańscy oferują im w zakresie partycypacji we władzy nad własnym krajem mniej, niż czynili to kolonialiści angielscy597. Szczególny wpływ na sytuację w Iraku wywiera Iran, jedyne poza Irakiem duże państwo w regionie o przewadze ludności szyickiej. Od czasu rewolucji w 1979 r. i utworzenia w Iranie państwa religijnego, rządzący nim ajatollahowie i konserwatywni politycy byli zainteresowani rozprzestrzenianiem irańskiego modelu władzy w regionie; była to główna przyczyna wojny iracko – irańskiej (1980 – 1988). Teheran dąży przy tym do rozszerzania swoich wpływów i budowy pozycji regionalnego hegemona. Z tego powodu jest żywo zainteresowany sytuacją w sąsiednim Iraku, widząc w nim szczególnie dogodne pole ekspansji swojego modelu władzy i interesów. Wspomniany model może mieć dużą siłę przyciągania przynajmniej dla części budujących swą tożsamość na religii szyitów irackich. Wpływy religijne Iranu mieszają się przy tym z wpływami politycznymi. Iran tradycyjnie wspierał liczne ugrupowania opozycji antysaddamowskiej (SCIRI, DPK, PUK), które obecnie współtworzą irackie elity rządowe, naturalnymi są zatem powiązania z Teheranem najwyższych przedstawicieli Iraku, łącznie z prezydentem Dżalalem Talabanim i premierem Nurim al – Malikim. Może być to czynnik destabilizujący sytuację polityczną w Iraku – byli działacze emigracyjni mogą padać ofiarą oskarżeń o powiązania typu agenturalnego z Teheranem, czego najlepiej dowodzi przykład Ahmeda Szalabiego, typowanego przed wojną przez Amerykanów na jednego z irackich przywódców, który w czerwcu 2004 r. z dnia na dzień stracił poparcie Waszyngtonu z powodu oskarżeń o szpiegostwo na rzecz Iranu oraz sprzeniewierzenie funduszy INC. 597 Ibidem, s. 104-106, 154. W ten sposób wypowiadano się przede wszystkim o utworzeniu Irackiej Rady Zarządzającej, wobec decyzji której władze okupacyjne miały prawo weta. 267 Rola Iranu w Iraku jest dość dwuznaczna – z jednej strony łączą go przyjazne stosunki z obecnymi irackimi elitami, wspiera finansowo odbudowę kraju, a system polityczny panujący w Teheranie jest wzorem dla części radykalnie nastawionych działaczy szyickich – z drugiej jednak strony Irak i Iran przez wiele lat był państwami wrogimi. Niearabski Iran nadal jest postrzegany przez wielu Irakijczyków jako siła ekspansywna, zagrażająca Arabom, przez co oskarżenia o zbytnie powiązania z Teheranem mogą stać się przyczyną zakończenia kariery nawet czołowych przedstawicieli irackiego życia politycznego. Należy też pamiętać, że nadal ogromny wpływ na sytuację w Bagdadzie wywierają Stany Zjednoczone, tradycyjny wróg Iranu, dla których elity nadmiernie ciążące ku Teheranowi są nie do zaakceptowania. Ogólnie rzecz biorąc, współzawodnictwo między wpływami Iranu a USA w Iraku jest nieuniknione i ma miejsce od samego obalenia Saddama. Tworzy to zarzewie konfliktów598. Poza Iranem, także inne państwa bliskowschodnie były zaangażowane we wspieranie irackiej opozycji. Od lat 70-tych głównym sponsorem PUK była Syria oraz Libia; wsparcie irańskie dla tej partii pojawiło się później, w 1986 r. Od lat 90 – tych głównym sponsorem partii kurdyjskich, DPK i PUK, stała się, obok USA, Arabia Saudyjska. Należy również brać pod uwagę czynnik Turecki – Ankara jest w stanie użyć wszelkich środków, aby nie odpuścić do powstania niepodległego państwa kurdyjskiego. Jak zatem widzimy, wpływ innych państw na sytuację w Iraku był bardzo silny. W chwili osłabienia władzy w postsaddamowskim Bagdadzie, Irak stał jeszcze dogodniejszym obszarem ekspansji obcych wpływów i interesów599. 2. Przedwojenna koncepcja powojennej przebudowy Iraku Neokonserwatywne zaplecze administracji G.W. Busha widziało w Iraku dobry materiał na gruntowną przebudowę państwa i przekształcenie go we wzorcową demokrację. Miało być to o tyle proste, że było to państwo w dużym stopniu zsekularyzowe, dzięki czemu małe miało być zagrożenie przejęciem władzy przez fundamentalistów islamskich po obaleniu reżimu Saddama Husajna. Ogromne złoża ropy naftowej dawały szansę na samofinansowanie się procesu przebudowy i perspektywę wzrostu zamożności Irakijczyków. Zadanie wydawało się tak proste, że administracja amerykańska poniechała poważnych prac nad odpowiednim przygotowaniem jego wykonania. W przededniu wojny większość wysiłków USA była koncentrowana na militarnym zwycięstwie nad wojskami irackimi. Zaniedbano natomiast przygotowania do fazy stabilizacyjnej. Uznawano je 598 599 B. Balcerowicz, op. cit., s. 364; K. Stefanek, op. cit, s. 111-117. K. Stefanek, op. cit, s. 116, 120; B. Balcerowicz, op. cit., s. 363. 268 za działania drugorzędne, gdyż narzędzia militarne całkowicie zdominowały wyobraźnię amerykańskich decydentów. Przygotowaniem planu działania na fazę powojenną zajmowało się wiele agend rządowych, które nie koordynowały swoich działań. W efekcie administracja Busha nie opublikowała żadnego oficjalnego dokumentu, przedstawiającego całościową koncepcję przebudowy Iraku i planu jej przeprowadzenia600. Ogólne intencje władz amerykańskich można odtworzyć z wypowiedzi prezydenta i jego najbliższych współpracowników oraz niektórych dokumentów rządowych601. Jednym z podstawowych celów interwencji USA w Iraku miało być wyzwolenie Irakijczyków spod tyranii Saddama Husajna. Po zakończeniu wojny USA miały utrzymać swe zaangażowanie w Iraku i wspierać jego społeczeństwo w dziele stabilizacji i przekształcenia państwa. Za sprawę priorytetową uznawano zapewnienie bezpieczeństwa w kraju. Następnie zakładano dokonanie przebudowy politycznej i ekonomicznej – wprowadzenie demokracji i gospodarki wolnorynkowej. Zgodnie z teorią demokratycznego pokoju przyjmowano, że wprowadzenie w Iraku demokracji zagwarantuje, że kraj ten nie powróci już nigdy do agresywnej polityki. Demokracja miała też zapewnić przestrzeganie praw człowieka, mniejszości religijnych i etnicznych oraz kobiet. Wolny rynek miał się stać zapleczem dla demokracji i umożliwić poprawę losu Irakijczyków oraz wykorzystanie drzemiącego w nich potencjału. Zagwarantowana miała być integralność terytorialna kraju – wykluczono jego podział na kilka niepodległych państw. Przewidywano zaprowadzenie rządów prawa, budowę instytucji demokratycznych, rządu opartego na szerokim poparciu irackiego społeczeństwa, reprezentującego różne jego części; nie precyzowano jednak sposobu, w jaki miało być to osiągnięte602. 600 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 870; W. Szymborski, Irak: casus…, s. 47. Chodzi tu przede wszystkim o: oświadczenie podsekretarza obrony Douglasa Feitha, złożone na posiedzeniu senackiej komisji ds. stosunków międzynarodowych 11 lutego 2003 r. – D. Feith, Post – war Planning, http://policy.defense.gov/sections/public_statements/speeches/archive/former_usdp/feith/2003/february_1 1_03.html; przemówienie prezydenta G.W. Busha z 26 lutego 2003 r. – President Discusses the Future of Iraq, http://georgewbush-whitehouse.archives.gov/news/releases/2003/02/20030226-11.html; wspólne oświadczenie przywódców Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Portugalii z 16 marca 2003 r. – A Vision for Iraq and the Iraqi People, http://www.america.gov/st/washfileenglish/2003/March/20030317115708ifas0.0325281.html; przemówienie prezydenta G.W. Busha z 10 kwietnia 2003 r. – President’s Message to the Iraqi People, http://ics.leeds.ac.uk/papers/vp01.cfm?outfit=pmt&folder=16&paper=337; przemówienie prezydenta G.W. Busha z 28 kwietnia 2003 r. – President Discusses the Future of Iraq. Remarks by the President on Operation Iraqi Freedom, http://merln.ndu.edu/MERLN/PFIraq/archive/wh/20030428-3.pdf. 602 Jak stwierdził w swym przemówieniu z 11 lutego 2003 r. Douglas Feith, zastępca sekretarza obrony, struktura władzy w Iraku nie została jeszcze ustalona, a wszelkie decyzje w tym zakresie podjęte zostaną dopiero, gdy znane będą warunki polityczne, panujące w Iraku. Wypowiedź ta dowodzi nie tylko braku planu działania, ale też braku znajomości rzeczywistej sytuacji w kraju, który zamierzano dogłębnie przekształcać. Co więcej, Feith mówił o tym jakby nie dostrzegając faktu, że wiele poprzednich miesięcy, przeznaczonych na 601 269 W okresie przejściowym, aż do zakończenia działań wojennych zwierzchnią władzę w Iraku sprawować miał głównodowodzący sił koalicji, gen. Tommy Franks, później zaś miała być utworzona cywilna administracja okupacyjna. Władza miała być przekazywana Irakijczykom stopniowo603. Miało się to odbywać tak szybko, jak pozwolą na to okoliczności, jednak jak twierdził zastępca sekretarza obrony Douglas Feith, koordynujący planowanie na okres powojenny w Iraku, „USA nie będą próbować obarczać odpowiedzialnością tych, którzy nie są do tego przygotowani”604. Przebudowie państwa irackiego miała towarzyszyć konieczna odbudowa jego zniszczonej infrastruktury i gospodarki. Przewidywano, że zostanie ona sfinansowana z eksploatacji irackich bogactw naturalnych605, a pomoc amerykańska będzie mogła mieć jedynie ograniczony charakter. Zachęcano przy tym inne państwa oraz organizacje pozarządowe i międzynarodowe, w tym ONZ, do współpracy i zaangażowania w przebudowę i odbudowę Iraku. W kontekście głównego źródła finansowania odbudowy podkreślano konieczność zabezpieczenia na początku wojny instalacji naftowych przed aktami sabotażu oraz szybką ich naprawę. Amerykańscy oficjele podkreślali konieczność pokazania Irakijczykom i reszcie świata, że USA chcą Irak wyzwolić, a nie okupować go czy kontrolować jego zasoby naturalne. We wszystkie opisane wyżej działania zaangażowane miały być współpracujące ze sobą struktury cywilne oraz amerykańska armia. Nie precyzowano, ile miałaby potrwać amerykańska obecność w Iraku ani jakie dokładnie powinny zaistnieć przesłanki, by siły tworzenie odpowiednich koncepcji, zostało zmarnowane – a głównym odpowiedzialnym za planowanie na okres powojenny w Iraku był właśnie Feith. Por. K. Stefanek, op.cit, s. 132. 603 Feith przewidywał następujące kolejne kroki, służące realizacji tego celu: utworzenie irackiej rady konstytucyjnej, współpracującej z władzami koalicyjnymi; utworzenie rady sądowniczej o funkcjach doradczych wobec władz koalicyjnych w zakresie zmian w systemie prawnym, koniecznych dla zaprowadzenia rządów prawa i zagwarantowania przestrzegania praw człowieka; utworzenie komisji konstytucyjnej, mającej przygotować projekt nowej, irackiej konstytucji, mającej być później zatwierdzoną w ogólnonarodowym referendum; tworzenie głównych instytucji rządowych, przede wszystkim odtwarzanie ministerstw, po usunięciu z nich osób powiązanych z dawnym reżimem; przeprowadzenie wyborów municypalnych i lokalnych, które miały mieć priorytet wobec wyborów ogólnokrajowych i zapewnić zaangażowanie Irakijczyków w zarządzanie sprawami lokalnymi. Zwieńczeniem procesu politycznego miało być przeprowadzenie wyborów parlamentarnych, utworzenie rządu i przyjęcie nowej konstytucji. D. Feith, op. cit.; Por. K. Stefanek, op. cit., s. 132-133. Feith nie precyzował przy tym, w jaki sposób działania te miały być dokonane oraz jaki miał być skład i charakter wymienionych instytucji. 604 D. Feith, op. cit. Jak słusznie zauważa Katarzyna Stefanek, „w tych paternalistycznych słowach, wypowiedzianych w tonie, jakiego używali kolonialni władcy w XIX wieku, Feith zawiera przesłanie: to, kiedy Irakijczycy będą mogli sami rządzić w swoim kraju, będzie zależało od uznania Stanów Zjednoczonych.” K. Stefanek, op. cit., s. 133. 605 Administracja Busha optymistycznie przyjmowała, że w ciągu 2 lat wpływy z irackiej ropy wyniosą 50-100 mld dolarów. Okazało się to wielką pomyłką. Ze względu na powtarzające się akty sabotażu oraz degradację infrastruktury wydobywczej, do 2010 r. eksport irackiej ropy naftowej przyniósł dochody w wysokości 80 mld dolarów. M. Skarżyński, Implikacje naftowe…, s. 144; M. Zawadzki, Miliardy zaginione w Iraku, 15 III 2010, http://wyborcza.pl/1,76842,7660109,Miliardy_zaginione_w_Iraku.html; J. Symonides, op. cit., s. 371; por. K. Stefanek, op. cit., s. 123. 270 zbrojne USA mogły się z tego państwa wycofać; mówiono jedynie, że ich obecność potrwa tak długo, jak będzie to konieczne w kontekście przebudowy państwa irackiego. Wszystko to były tylko ogólne idee. Amerykanie byli zdecydowani zdemontować iracki reżim, jednak nie przygotowali koncepcji politycznego kształtu przyszłego państwa irackiego i nowego modelu rządzenia, a także planu ich wprowadzenia w życie. Stworzenie racjonalnego, konsekwentnie realizowanego planu działania zostało zastąpione przez podejście ideologiczne, w którym wprowadzenie demokracji miało być remedium na wszelkie problemy Iraku. Nie opracowano jednak nawet sposobu przeprowadzenia zmiany ustrojowej, a wszystkie późniejsze kroki były improwizowane606. W dyskusjach politycznych pojawiały się różne koncepcje, nawiązujące często do doświadczeń historycznych innych państw. Proponowano stworzenie federacji na wzór jugosłowiański, składającej się z dwóch lub trzech części (arabskiej i kurdyjskiej lub sunnickiej, szyickiej i kurdyjskiej) lub państwa unitarnego, ale z autonomiczną częścią kurdyjską. Często nawiązywano do systemu politycznego Libanu, w którym skład parlamentu i najwyższych urzędów państwowych stanowi odzwierciedlenie struktury wyznaniowej i narodowościowej społeczeństwa. Zarówno w oficjalnych wystąpieniach przedstawicieli władz amerykańskich, jak i w wypowiedziach ekspertów, często pojawiało się porównanie powojennej przebudowy Iraku do działań podjętych przez Stany Zjednoczone po II wojnie światowej w Niemczech i Japonii, gdzie udało się zbudować stabilną demokrację mimo braku tradycji demokratycznych. Trzeba zauważyć, że istnieją poważne wątpliwości odnośnie porównywania sytuacji Irakijczyków oraz Niemców i Japończyków. Przede wszystkim Niemcy i Japonia zostały pokonane jako agresorzy; ich klęska była absolutna, także w wymiarze społecznym, złamana została ich wola walki i przeciwstawiania się okupantowi. Sytuacja Irakijczyków była inna – był to naród – ofiara krwawego dyktatora, naród, który nie miał być w nadchodzącej wojnie pokonanym, lecz zwycięzcą, naród, który liczył na realizację prawa do samostanowienia, nie zaś godził się na odgórne narzucanie mu ustroju. Jego wola oporu nie miała być złamana, gdyż nie to było celem wojny, lecz stworzenie przesłanek dla jego wolności. Wreszcie nie można było automatycznie przenosić doświadczeń Niemców i Japończyków, na zupełnie inne podłoże kulturowe świata arabskiego. Nie znaczy to, że budowa demokracji w Iraku była niemożliwa, należało jednak zachować daleko idącą wstrzemięźliwość w myśleniu przez analogie historyczne607. 606 K. Korzeniewski, op. cit., s. 62, 109; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 870; K. Stefanek, op. cit., s. 97-98, 100, 131-139. A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s. 408. 607 K. Korzeniewski, op. cit., s. 62; K. Stefanek, op. cit., s. 134. 271 Jeśli chodzi o wymiar instytucjonalny amerykańskich przygotowań do fazy powojennej w Iraku, to za koordynację całości pracy odpowiedzialny był, zgodnie z decyzją prezydenta, departament obrony. To on ponosił odpowiedzialność, jednak w swych działaniach miał być wspomagany przez inne departamenty i agencje rządowe – departamenty stanu, sprawiedliwości, skarbu, energii, handlu, USAID (Agencja Stanów Zjednoczonych ds. Międzynarodowego Rozwoju), CIA, personel NSC, Biuro ds. Zarządzania i Budżetu Białego Domu oraz Biuro Wiceprezydenta USA. W departamencie obrony główną osobą odpowiedzialną za proces planowania i koordynacji działań związanych z fazą powojenną operacji irackiej był podsekretarz obrony Douglas Feith608. W lutym 2002 r. Pentagon poinformował o powołaniu specjalnej komórki, Office of Strategic Influence, która miała być odpowiedzialna za opracowywanie „informacji strategicznych”; w istocie miało być to biuro propagandy i dezinformacji, którego zadaniem miało być kształtowanie opinii publicznej w sposób przychylny dla prowadzonej przez USA polityki, w szczególności w kontekście przygotowań do wojny z Irakiem. Krok ten spotkał się ze zmasowaną krytyką mediów amerykańskich i ostatecznie Donald Rumsfeld zrezygnował z powołania biura, co jednak nie oznacza, że zrezygnował z realizowania idei, która legła u podstaw jego utworzenia609. W początkach lipca 2002 r. zostało utworzonych 5 międzyagencyjnych grup roboczych, których zadaniem była koordynacja planowania i przygotowań na okres powojenny w poszczególnych dziedzinach. Były to: Miedzyagencyjna Iracka Komórka ds. Polityczno – Wojskowych, Międzyagencyjna Wykonawcza Grupa Kierownicza, Międzyagencyjna Grupa ds. Humanitarnych i Odbudowy, Międzyagencyjna Grupa Robocza ds. Infrastruktury Energetycznej oraz Międzyagencyjna Grupa Robocza ds. Koalicji. Poszczególne jednostki administracji rządowej delegowały do grup swoich przedstawicieli, jednak sądząc po wynikach ich prac, nie działały one w sposób efektywny, za pewne z powodu postawy Pentagonu, stale podkreślającego swą dominującą pozycję w kwestii irackiej. Także w lipcu 2002 r. Pentagon powrócił do pomysły stworzenia jednostki, odpowiedzialnej z jego ramienia za dyplomację publiczną, czy, jak wolą krytycy, propagandę wojenną. Utworzone zostało w ramach departamentu obrony Biuro Komunikacji Globalnej (Office of Global Communications). Zgodnie z oficjalnym uzasadnieniem, jego powstanie było spowodowane zaniepokojeniem antyamerykańskimi nastrojami w świecie, wolą 608 Por. Pre – war Planning… A. Michalski – Stępkowski, Konflikt w Iraku a media (medialna manipulacja, czyli jak korzystnie sprzedać swoją strategię), w: „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004, s. 413; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 304. 609 272 poprawy wizerunku USA i wyjaśnienia motywów działań Waszyngtonu; jest to o tyle ciekawe uzasadnienie, że Donald Rumsfeld najgłośniej występował na spotkaniach NSC przeciwko informowaniu społeczeństwa o kulisach podejmowanych przez administrację decyzji. Do zadań biura zaliczono koordynację działań rządowych w celu zwalczania kampanii dezinformacyjnych, prowadzonych przez Saddama Husajna. W ten sposób własne operacje psychologiczne w Iraku zostały przedstawione jako akcje obronne wobec działań irackiego reżimu610. Także armia Stanów Zjednoczonych, odpowiedzialna za przygotowania do wojny, podjęła prace nad tzw. IV Fazą działań wojennych, czyli operacjami stabilizacyjnymi. W tym celu Komitet Połączonych Szefów Sztabów polecił dowództwu CENTCOM (Central Command – dowództwo obszaru centralnego), odpowiedzialnemu za działania wojenne na teatrze bliskowschodnim, stworzenie specjalnej komórki, Połączonej Siły Zadaniowej 4 (Joint Task Force 4 – JTF-4, „czwórka” oznaczała tu czwartą fazę działań wojennych) w celu tworzenia, we współpracy z innymi agencjami, planów działań stabilizacyjnych. Najważniejszym wynikiem tych prac był trzystustronnicowy Rozkaz w sprawie Operacji IV Fazy (Phase IV Operations Order). Dokument ten kładł szczególny nacisk na następujące kwestie: spójność działań na rzecz stabilizacji, zapewnienie bezpieczeństwa, zapewnienie rządów prawa, tworzenie administracji cywilnej, zarządzanie okupowanym krajem, dystrybucja pomocy humanitarnej oraz powrót uchodźców611. Problem polegał na tym, że prace wojskowych w zakresie planowania wojny i operacji stabilizacyjnych były prowadzone całkowicie niezależnie od cywilnych prac planistycznych i przygotowawczych. Brak współpracy między cywilami a wojskowymi w fazie planistycznej przełożył się też na problemy w analogicznej współpracy już w Iraku, gdzie zadania wojskowe i cywilne, mimo współpracy personelu cywilnego i wojskowego i wzajemnego wspierania się, były jednak realizowane oddzielnie i nie były koordynowane. Stało się to jednym z podstawowych źródeł chaosu, jaki zapanował w zakresie stabilizacji i odbudowy Iraku po wojnie.612 29 sierpnia 2002 r. prezydent George W. Bush podpisał tajną notatkę pt. Irak: cele i strategia, w której zawarto pewne generalne zasady przyszłej odbudowy i przebudowy państwa irackiego. Za jeden z celów wojny uznano „wyzwolenie Irakijczyków spod tyranii i udzielenie im pomocy w stworzeniu państwa opartego na umiarkowaniu, pluralizmie i demokracji.” Jednym z elementów amerykańskiej strategii miała być współpraca z opozycją 610 K. Stefanek, op. cit., s. 129; A. Michalski – Stępkowski, op. cit., s. 413; Pre – war Planning… Por. K. Stefanek, op. cit., s. 130. 612 Ibidem, s. 138. 611 273 iracką w celu wykazania, że Amerykanie wyzwalają, a nie podbijają Irak. Przewidywano przyznanie opozycji „roli w budowaniu pluralistycznego i demokratycznego Iraku, włącznie z opracowaniem nowej konstytucji.” Jednym z celów przemian miało być „stworzenie demokratycznego rządu o szerokiej bazie politycznej, który będzie przestrzegał prawa międzynarodowego i szanował normy międzynarodowego współżycia, który nie będzie zagrażał sąsiadom, który będzie przestrzegał podstawowych praw wszystkich Irakijczyków, włącznie z kobietami i mniejszościami, który będzie gwarantował rządy prawa, włącznie z wolnością słowa i wyznania.” Stany Zjednoczone deklarowały też odgrywanie roli w powojennej odbudowie międzynarodowej. Iraku, Przewidywano przy szybkie wsparciu i rozpoczęcie współudziale odbudowy, społeczności jak również zreformowanie irackiego aparatu państwowego, wojska i instytucji bezpieczeństwa613. Jak zatem widać, w dokumencie znalazł się pewien zarys kierunku, w jakim mają zmierzać sprawy w Iraku po obaleniu Saddama Husajna, jednak przyjęte założenia sprowadzały się de facto do stwierdzenia, że Irak będzie demokratycznym państwem prawa. Zdefiniowanie bardziej szczegółowej koncepcji realizacji tego zamierzenia miało przypaść w udziale departamentowi obrony USA. We wrześniu 2002 r. zostało rozszerzona działająca w ramach Pentagonu i podlegająca Biuru Spraw Bliskowschodnich specjalna jednostka, zajmująca się sprawami bezpieczeństwa w rejonie północnej Zatoki Perskiej – Dyrekcja ds. Północnej Zatoki (Northern Gulf Directorate). Jednostka ta miała prowadzić prace planistyczne, związane z politycznymi aspektami takich kwestii, jak rozmieszczenie wojsk w rejonie przyszłych działań wojennych, budowanie koalicji antyirackiej, potencjalne śledztwa w sprawie zbrodni wojennych, kontakty z opozycją iracką i trening jej jednostek wojskowych mających wziąć udział w wojnie, sprawy związane z iracką ropą naftową, media w powojennym Iraku. Liczba personelu jednostki wzrosła przy tym z 4 do 16 osób. W październiku 2002 r. została przekształcona w Dyrekcję Planów Specjalnych (Directorate of Special Plans). Miała być główną strukturą w ramach Pentagonu, odpowiedzialną za kwestie związane z powojenną fazą operacji irackiej. Była odpowiedzialna za tworzenie koncepcji i formułowanie rekomendacji dla decydentów, współpracę z innymi jednostkami departamentu obrony i z innymi departamentami i agencjami oraz monitorowanie implementacji podjętych decyzji. Na tym nie kończyły się jednak jej zadania – miała się zajmować także Iranem oraz politycznymi kwestiami globalnej wojny z terroryzmem. Te ostatnie zadania mogły 613 B. Woodward, Plan Ataku…, s. 120-121, 178. 274 wskazywać na planowanie dalszych działań wojennych, tym razem wobec Iranu. Prace Dyrekcji miały charakter poufny, co wiązało się z oficjalnym brakiem decyzji w sprawie wojny z Irakiem – planowanie działań powojennych musiało w takiej sytuacji być prowadzone w ukryciu. Taki też był powód nadania jednostce nazwy nie związanej z planowaną wojną z Irakiem. Bezpośredni nadzór nad działaniami Dyrekcji sprawował Douglas Feith. W listopadzie 2002 r. w Białym Domu powstała specjalna grupa robocza, skupiająca przedstawicieli departamentów obrony i stanu, komitetu połączonych szefów sztabów, CIA i NSC – Grupa ds. Realizacji i Nadzoru. Jej zadaniem było usprawnienie współpracy międzyagencyjnej w kontekście planowania działań w Iraku na okres powojenny, jednak efekty jej pracy były niewielkie – ponownie z uwagi na obstrukcję stosowaną przez przedstawicieli Pentagonu, którzy nie chcieli dzielić się swoją władzą w sprawie Iraku. W 2003 r., gdy planowanie to przestało być, wobec zapadłej już decyzji o wojnie, czynnikiem drażliwym politycznie, nazwę Dyrekcji Planów Specjalnych zmieniono na Dyrekcję ds. Bliskowschodnich/ Północnej Zatoki Perskiej (Middle East/Northern Gulf Directorate). Jednocześnie jednak w ramach Pentagonu działała już wówczas ORHA, której kompetencje w dużym zakresie pokrywały się z kompetencjami Dyrekcji. O działalności ORHA mowa będzie w następnym punkcie. Efekty pracy Dyrekcji były niewielkie – nie wykonała postawionego jej zadania, jakim było tworzenie planów działania w Iraku na fazę powojenną614. W lutym 2003 r. Douglas Feith w swym wystąpieniu przed senacką komisją stosunków międzynarodowych wskazał na ORHA jako na główny podmiot odpowiedzialny za planowanie i realizację planów na okres powojenny615. W ten sposób podważał znaczenie podległej sobie Dyrekcji, która poniosła tak spektakularną, acz dobrze przez Feitha skrywaną, klęskę. Jak zatem widać, istniało wiele jednostek organizacyjnych, odpowiedzialnych za planowanie i przygotowanie powojennych działań w Iraku, związanych ze stabilizacją, przebudową i odbudową. Część miała charakter międzyagencyjny, jednak jasne było, że rolę wiodącą odgrywa departament obrony – to jemu podlegały najważniejsze instytucje (DSP, później ORHA i CPA), a jego urzędnicy koordynowali prace wszystkich pozostałych zespołów. Wiele z tych struktur działała na długo przed rozpoczęciem wojny. Ilość i czas działania nie przekładały się jednak na jakość; zadania jednostek dublowały się, brak było wyraźnego podziału pracy, a departament obrony, odpowiedzialny za koordynację, nie 614 615 Por. Pre – war Planning…, K. Stefanek, op. cit., s. 130; P. Durys, P. Pacholski, op. cit., s. 43.. D. Feith, op. cit.; por. K. Stefanek, op. cit., s. 133. 275 wywiązywał się ze swoich zadań. Sytuację próbował ratować od stycznia 2003 r. Jay Garner, stojący na czele ORHA. Zarówno przed wojną, jak i w jej trakcie oraz po niej nie został ogłoszony żaden plan działania w zakresie stabilizacji, odbudowy i przebudowy Iraku. Nie zostały sformułowane cele strategiczne i cele cząstkowe, nie określono kolejnych etapów działań, ram czasowych, właściwych metod i środków działania. Przede wszystkim nie określono trzech zasadniczych kwestii – kiedy (po spełnieniu jakich zadań) dojdzie do wycofania sił koalicji z Iraku; w jaki sposób zbudowany zostanie iracki system polityczny; jak, kiedy i w jaki sposób władza w Iraku przekazana zostanie w ręce Irakijczyków.616 Amerykanom brakowało jasnej koncepcji zadania, jakie mają w Iraku wykonać po zakończeniu wojny. Późniejszy chaos był konsekwencją tych zaniedbań. Gdy 20 marca wybuchła wojna, sekretarz obrony Donald Rumsfeld wśród jej celów wymienił m.in. obalenie Saddama Husajna i stworzenie warunków do budowy demokracji w Iraku. 9 kwietnia 2003 r. upadł Bagdad, co oznaczało symboliczny koniec rządów Saddama Husajna. Dzień później G.W. Bush wygłosił orędzie do narodu irackiego. Odnotował w nim zajęcie Bagdadu i odsunięcie irackiego dyktatora oraz jego popleczników od władzy i podkreślał, że to nie naród iracki, lecz iracki reżim, będący wspólnym wrogiem USA i Irakijczyków, jest celem tej wojny. Bush zaprzeczał, że Stany Zjednoczone dążą do zagarnięcia Iraku czy kontroli nad jego bogactwami naturalnymi i uspokajał, że cele koalicji są jasne i ograniczone: usunięcie reżimu Saddama, zapewnienie porządku i bezpieczeństwa oraz wsparcie Irakijczyków w przeprowadzeniu demokratycznej przebudowy ich państwa. Gdy tylko cele te zostaną osiągnięte, Amerykanie mieli opuścić Irak. Bush deklarował wielki szacunek dla Irakijczyków i zapewniał, że wojska amerykańskie będą respektować tradycje religijne i zwyczaje ludności. Obiecywał dostarczenie pomocy humanitarnej i wsparcie odbudowy kraju. Nowy Irak miał być państwem, w którym respektowane będą prawa człowieka oraz prawa mniejszości religijnych i etnicznych. Przede wszystkim jednak Bush rozbudzał nadzieje Irakijczyków na szybkie przejęcie przez nich władzy w ich kraju, zapewniając ich, że „rządzenie Irakiem, przyszłość waszego kraju już wkrótce będzie należeć do was (…). Zasługujecie na to, by żyć jako wolni ludzie (…). Zapewniam każdego obywatela Iraku: wasz naród będzie wkrótce wolny”617. Było to niezwykle ważne przemówienie w kontekście późniejszych trudności. Prezydent potężnego mocarstwa, który deklarował, że wojna miała na celu przede wszystkim dobro samych Irakijczyków, obiecywał im, że już wkrótce będą sami rządzić swoim państwem. 616 Por. K. Stefanek, op. cit., s. 130-137. K. Stefanek, op. cit., s. 133-134. 617 276 W tym kontekście zrozumiała staje się ich rosnąca frustracja w kolejnych, długich miesiącach pod amerykańską okupacją, bez określonej perspektywy odzyskania suwerenności. Wojna zakończyła się miażdżącym zwycięstwem nad armią iracką. Fakt ten, jak również współpraca z Irakijczykami np. przy rozdzielaniu pomocy humanitarnej, napawały optymizmem. Niepokoiła jednak bierność zdecydowanej większości irackiej ludności wobec armii amerykańskiej, która, wbrew przewidywaniom Waszyngtonu, nie była witana jako wyzwoliciele. Jak miały pokazać kolejne miesiące i lata, Amerykanie są co prawda zdolni do przeprowadzenia jednostronnej i spektakularnej akcji wojskowej, jednak polityczna skuteczność ich działań jest bardzo ograniczona, i zamiast rozwiązywać problemy, prowadzą do ich eskalacji oraz powstawania szeregu nowych. Władze amerykańskie czasów G.W. Busha były jednak zbyt zafascynowane własną siłą militarną oraz myślały nazbyt ideologicznie, by to dostrzec. Można się spierać o zasadność dokonania ataku na Irak, nic jednak nie usprawiedliwia karygodnych zaniedbań w zakresie planowania i przygotowań do fazy pokonfliktowej. Wszelkie trudności jakie pojawiły się później w Iraku były do przewidzenia Jak określił to Michael O’Hanlon, specjalista z amerykańskiego think – tanku Brookings Institution, „po jednej z najbardziej błyskotliwych akcji militarnych w najnowszej historii wojskowości nastąpiła najbardziej niezaplanowana okupacja”618. 3. Jay Garner i Biuro Odbudowy i Pomocy Humanitarnej (ORHA) Departamentu Obrony – koncepcja i działalność 1 maja 2003 r. prezydent Bush ogłosił zakończenie głównych działań wojennych w Iraku i przejście do fazy stabilizacyjnej oraz rozpoczęcie odbudowy i przebudowy państwa irackiego619. W tym momencie, po szybkim zwycięstwie nad armią iracką, USA stanęły przed znacznie trudniejszym zadaniem administrowania okupowanym Irakiem. Brak koncepcji działania sprawił, że w kraju zapanował chaos i bezprawie. Jeszcze w trakcie działań wojennych w Bagdadzie i innych miastach doszło do licznych przypadków grabieży oraz dewastowania mienia publicznego. Bardzo ucierpiało bagdadzkie Narodowe Muzeum Archeologiczne, w którym znajdowały się bezcenne starożytne eksponaty. Mimo wszystko jednak w początkowym okresie cierpliwość Irakijczyków była jeszcze duża – cieszyli się świeżo odzyskaną wolnością i żyli nadzieją na szybkie przekazanie im władzy i lepsze jutro, znosząc pojawiające się niedogodności. Wbrew obiegowym opiniom rebelia iracka wybuchła 618 K. Stefanek, op. cit., s. 138. Zgodnie z prawem wojennym, od chwili wkroczenia wojsk USA i ich koalicjantów na terytorium Iraku, rozpoczęła się też okupacja tego kraju, co zostało potwierdzone przez Radę Bezpieczeństwa ONZ rezolucją nr 1483 z 22 maja 2003 r. Por. Ibidem, s. 123; J. Symonides, op. cit., s. 370. 619 277 dopiero w parę miesięcy później i początkowo nie rozwinęła się na większą skalę ani partyzantka, ani działalność terrorystyczna620. Również wśród Amerykanów panował optymizm. „Wydawało się, że marzenie Busha o szerzeniu misji wolności i demokracji na świecie staje się rzeczywistością”621. Z chwilą zajęcia terytorium irackiego, zgodnie z międzynarodowym prawem konfliktów zbrojnych USA i Wielka Brytania stały się mocarstwami okupacyjnymi, odpowiedzialnymi za sytuację w okupowanym kraju. Całokształtem cywilnych aspektów działań w fazie pokonfliktowej miał kierować wyznaczony jeszcze przed wojną emerytowany generał Jay Garner, który stanął na czele wyodrębnionego w ramach departamentu obrony Biura ds. Rekonstrukcji i Pomocy Humanitarnej (Office of Reconstruction and Humanitarian Assistance – ORHA). Garner, emerytowany generał, charakteryzował się dobrą organizacją pracy, umiejętnością zarządzania działaniami dużej grupy ludzi, jak również szybkiego podejmowania decyzji w sytuacjach kryzysowych, czym miał szansę wykazać się w 1991 r., kierując w irackim Kurdystanie operacją Provide Comfort. W jej trakcie Garner zyskał zaufanie i popularność wśród Kurdów, co przemawiało na korzyść jego kandydatury na szefa ORHA. W literaturze spotyka się określenia Garnera jako „pierwszego administratora okupowanego Iraku”, co nie jest do końca prawidłowe, gdyż jego pozycja była znacznie słabsza, niż późniejszego szefa Tymczasowej Władzy Koalicyjnej, Paula Bremera. Garner miał niewiele czasu na przygotowanie swojego zespołu, stworzenie koncepcji działań powojennych oraz naprawienie popełnionych błędów i zaniedbań. ORHA została powołana do życia w styczniu 2003 r. przez departament obrony, któremu biuro podlegało. Miało charakter międzyagencyjnego biura terenowego (miało być przerzucone do Iraku), skupiającego personel ze wszystkich departamentów, agencji i jednostek organizacyjnych, zaangażowanych w proces planowania i mających brać udział w działaniach implementacyjnych w powojennym Iraku. Struktura organizacyjna ORHA została w krótkim czasie stworzona od podstaw przez Garnera, który zatrudnił w Biurze przedstawicieli 12 jednostek amerykańskiej administracji, osoby delegowane przez członków koalicji antyirackiej oraz osoby wywodzące się z sektora prywatnego. Głównym zadaniem ORHA miały być prace planistyczne (na niecałe trzy miesiące przed wojną!), dystrybucja pomocy humanitarnej oraz rozpoczęcie procesu odbudowy i przebudowy Iraku, także w wymiarze politycznym. Misja ORHA miała być z założenia tymczasowa – planowano, że gdy zakończą 620 621 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 870; K. Stefanek, op. cit., s. 99, 136; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 299. K. Stefanek, op. cit., s. 136 278 się główne walki, powołana zostanie instytucja administracyjna wyższego szczebla dla wykonywania cywilnych aspektów okupacji Iraku, której ORHA zostanie podporządkowana. Bezpośrednie przygotowania i pierwsze, niezwykle istotne kroki miały być jednak wykonane przez ORHA i Garnera. W lutym 2003 r., Garner zorganizował na National Defense University specjalną konferencję ćwiczeniowo – planistyczną. Wzięło w niej udział 150 przedstawicieli rozmaitych agencji, grup i urzędów, zaangażowanych w proces planowania działań powojennych w Iraku i/lub mających wziąć udział w ich realizacji. Doświadczenia w ten sposób zdobyte pozwoliły dostrzec istniejące słabości oraz lepiej wykorzystać tę niewielką ilość czasu, jaka pozostała do wojny622. Po przerzuceniu do Iraku w trakcie trwania wojny, ORHA podporządkowana została władzom wojskowym (na czele z głównodowodzącym wojskami koalicyjnymi, gen. Tommy’m Franksem), odpowiedzialnym za całokształt sytuacji w kraju, będącym teatrem działań wojennych i coraz rozleglejszej okupacji. ORHA stopniowo rozwijała swą działalność na zajętych terenach, współpracując z przydzielonym jej personelem wojskowym oraz z dowództwem sił amerykańskich w pierwszych działaniach na rzecz odbudowy Iraku. Podział kompetencji i podległości był przy tym niejasny – zgodnie z dyrektywą prezydencką, za całokształt sytuacji w Iraku odpowiedzialny był departament obrony USA, ale nie zostało określone, czy Garner podlega Donaldowi Rumsfeldowi, gen. Tommy’emu Franksowi, czy też bezpośrednio prezydentowi Bushowi. Przeczyło to zasadzie jednoosobowego dowództwa, co nie pozostawało bez wpływu na możliwości działania Garnera. Sytuacja nieco się wyjaśniła w kwietniu 2003 r., kiedy władze okupacyjne zostały podzielone na wojskowe i cywilne – ORHA miała być odpowiedzialna za ten drugi komponent, na który składały się kwestie odbudowy gospodarczej Iraku, pomocy humanitarnej oraz przebudowy systemu politycznego kraju. Problem wkrótce ostatecznie się rozwiązał, jako że do przyjazdu do Iraku szykował się już Paul Bremer, którego pozycja miała być zupełnie inna623. ORHA w stosunkowo krótkim czasie zdołała osiągnąć w Iraku pewne pozytywne efekty swojej pracy. Gdy jeszcze trwały działania wojenne, na obszarach zajętych przez siły amerykańskie rozpoczęto proces odbudowy kraju, prowadząc prace związane z naprawą uszkodzonej infrastruktury, odtwarzaniem podstawowych instytucji użyteczności publicznej oraz organizując lokalne struktury administracyjne, także z udziałem Irakijczyków. Na szeroką skalę i w sprawny sposób przeprowadzona została akcja udzielania pomocy humanitarnej najbardziej potrzebującym, szczególnie uchodźcom, przez co udało się uniknąć 622 623 Por. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 870; K. Stefanek, op. cit., s. 130, 142. K. Stefanek, op. cit., s. 99, 141-142. 279 katastrofy humanitarnej, często towarzyszącej działaniom wojennym na taką skalę. Poglądy Garnera na sprawę przebudowy Iraku były bardzo rozsądne. Opowiadał się za możliwie najmniej rzucającą się w oczy okupacją. Niezwykle skromnie wypowiadał się o swojej misji – jak twierdził, „nowym władcą Iraku będzie Irakijczyk, ja tu nie rządzę”624. Opowiadał się za jak najszybszym stworzeniem demokratycznych władz Iraku, ale jednocześnie podkreślał, że nie należy dążyć do budowania demokracji, wzorując się na własnym kraju, lecz konieczne jest branie pod uwagę warunków lokalnych i słuchanie w tej kwestii głosu samych Irakijczyków. Zdecydowanie popierał jak najszybsze przekazanie władzy w ich ręce. Na drodze do tego celu przewidywał: prowadzenie rozmów z przedstawicielami irackiego życia politycznego, doprowadzenie do dialogu wewnątrzirackiego w celu stworzenia przesłanek dla porozumienia między rozmaitymi grupami etnicznymi i religijnymi, odbudowę ministerstw oraz możliwe najszybsze przeprowadzenie powszechnych, demokratycznych wyborów. Dziś łatwo odrzuca się koncepcję, że wybory w Iraku powinny były odbyć się dużo wcześniej niż się to stało, jednak zapomina się, że sytuacja w kraju była początkowo stosunkowo stabilna, a niepokoje na szeroką skalę pojawiły się dopiero później, m.in. na skutek frustracji Irakijczyków z powodu przedłużającej się okupacji. Tezy o niemożności szybkiego przekazania władzy w ręce Irakijczyków były w tym sensie samospełniającą się przepowiednią. Doskonale rozumiał to Garner, który wiedział, że poparcie dla działań USA bardzo szybko przerodzi się we wrogość narodu irackiego, jeśli okaże się, że wyzwoliciele, którzy obiecywali Irakowi demokrację – dążą do przedłużania okupacji. Szybko podjął, ulegając sugestiom przedstawicieli irackiego życia politycznego, działania zmierzające do ustanowienia zalążka władz irackich i w momencie gdy przekazywał władzę nad Irakiem Paulowi Bremerowi, projekt ten był gotowy do wykonania – powstać miała Rada Polityczna, złożona z 20 – 30 osób, o funkcjach doradczych względem władz okupacyjnych, skupiająca elitę irackiego życia politycznego, oraz szersza Konferencja Konstytucyjna, składająca się ze 150-200 delegatów, mająca opracować projekt tymczasowej konstytucji. Jeśli chodzi o irackie życie polityczne, Garner, inaczej niż większość polityków waszyngtońskich, dostrzegł problem reintegracji emigrantów i braku poparcia Irakijczyków dla przeważającej większości ugrupowań emigracyjnych, których działacze powrócili do Iraku, tworząc dużą część nowej elity politycznej. Szef ORHA przede wszystkim krytycznie podchodził do osoby Ahmeda Szalabiego, lidera INC, faworyta Feitha i Wolfowitza; Garner dostrzegał, jak 624 Ibidem, s. 142. 280 pogardzaną przez Irakijczyków osobą jest Szalabi. Powtarzające się antyamerykańskie demonstracje w Bagdadzie oceniał jako pozytywne oznaki powstawania wolnego, obywatelskiego społeczeństwa oraz powrotu do Iraku wolności słowa. Co więcej, Garner często rozmawiał z demonstrantami, a co kilka dni udawał się, bez specjalnych środków ochronnych, na jeden z bagdadzkich bazarów, w celu wysłuchania problemów Irakijczyków i poznania ich nastrojów oraz przedstawiania postępów w normalizacji sytuacji w kraju. „Jeśli w czasie takiego improwizowanego spotkania ze społeczeństwem pojawiał się jakiś konkretny problem, Garner zapowiadał, że nazajutrz o 10 rano przyśle na spotkanie któregoś generała, żeby omówił sprawę na miejscu. Na zakończenie dziękował zgromadzonym, że zechcieli go wysłuchać”625. Z dzisiejszej perspektywy niepojętym wydaje się, że nie doszło do ani jednej próby zamachu na jego życie. Doskonale pokazuje to, jak stosunkowo dobra była sytuacja w Iraku i stosunek Irakijczyków do Amerykanów jeszcze w maju 2003 r. Niezwykle istotne w kontekście późniejszych decyzji Bremera były poglądy Garnera na temat kwestii armii i debaasyfikacji. Garner, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, poczynionymi w Waszyngtonie z najważniejszymi przedstawicielami amerykańskiej administracji, chciał zaangażować iracką armię i policję w proces stabilizacji i odbudowy. W tym celu zamierzał utrzymać istniejące jej struktury, wymieniając jedynie dowódców skompromitowanych przez powiązania z poprzednim reżimem – winowajców mieli wskazać sami żołnierze. Przede wszystkim Garner starał się o przyznanie stosunkowo niewielkich środków, koniecznych na wypłacanie żołdu kadrze oficerskiej, która sama przysłała do szefa ORHA swoich przedstawicieli z ofertą zebrania oddziałów i rozpoczęcia służby dla nowego Iraku. Garner realistycznie twierdził, że nie można ich pozostawić samych sobie, gdyż staną się naturalną siłą opozycyjną wobec nowych władz, a za sumy przeznaczone na żołd można dość tanio kupić spokój w Iraku – szczególnie, że tworzenie nowej armii i nowych sił bezpieczeństwa musiałoby zająć wiele lat i pochłonąć ogromne sumy. Odnośnie debaasyfikacji, Garner był zwolennikiem ograniczonego jej zakresu – miała objąć osoby naprawdę skompromitowane, nie zaś wszystkich członków partii en bloc; w przeciwnym razie Irak zostałby pozbawiony wszystkich kadr zarządzających. Członkami Baas byli np. wszyscy studenci, a w niektórych prowincjach wszyscy nauczyciele – ich usunięcie z pracy byłoby nie tylko niesprawiedliwe, ale i nierozsądne. Garner zdecydowanie sprzeciwiał się też dokonywaniu szybkiej prywatyzacji państwowych przedsiębiorstw irackich, gdyż rozumiał, że krok taki może mieć fatalne skutki dla wizerunku USA wśród 625 B. Woodward, Stan Zakłamania…, s. 211. 281 Irakijczyków i sprawić, że uznają oni amerykańską interwencję za mającą na celu zapewnienie dochodów amerykańskim przedsiębiorstwom. W literaturze można znaleźć sugestie, że zdecydowana postawa Garnera w tej kwestii, a przede wszystkim w odniesieniu do szybkiego przeprowadzenia wyborów i przekazania władzy w ręce Irakijczyków wywołały sprzeciw Pentagonu i wcześniejsze niż zakładano zakończenie misji szefa ORHA626. Z faktu, że już 12 maja Garner został podporządkowany nowoprzybyłemu do Iraku Bremerowi (niedługo później Garner wrócił do USA), zaś ORHA weszła w skład Tymczasowej Władzy Koalicyjnej, wyciąga się często w literaturze niesłuszne wnioski, oparte raczej na chronologii niż zrozumieniu stanu faktycznego. Na przykład Michał Leśniewski pisze, że Garner „okazał się nieprzygotowany do pełnienia (…) funkcji. Idealista, skonfliktowany z dowództwem armii, wykazał się niekompetencją i nieumiejętnością zapanowania nad sytuacją. Z tego względu (…) został zastąpiony przez Paula Bremera, sprawnego administratora (…)”627. Słowa te nie mają uzasadnienia w faktach. Garner stanął przed niezwykle trudnym zadaniem, na wykonanie którego miał bardzo niewiele czasu. Do tego poprzedzające wojnę prace związane z przygotowaniem fazy stabilizacyjnej były od początku lekceważone przez amerykańskich decydentów, co znacznie utrudniało Garnerowi pracę. Nie był po prostu traktowany poważnie, choć zadanie jakie otrzymał było dużo ważniejsze, niż pokonanie reżimu Saddama Husajna. Zupełnie nieuprawniony jest też wniosek, jakoby Garner był skonfliktowany z dowództwem armii – Garner rozumiał swoją pozycję i akceptował, że w okresie działań wojennych i bezpośrednio po nich czynnikiem zwierzchnim w Iraku była amerykańska armia. Zgodnie z koncepcją działania ORHA, Garner był podporządkowany władzom wojskowym w Iraku – dopiero Bremer stał się od armii niezależny i podlegał bezpośrednio prezydentowi. Współpraca między Garnerem a dowództwem wojskowym układała się bardzo dobrze. Wojskowi rozumieli, jak ważna jest misja Garnera dla powodzenia całej operacji i starali się w miarę możliwości ułatwiać jego działania. Jeśli też komuś można zarzucić brak realizmu, to raczej Bremerowi, nie zaś Garnerowi, który pragmatycznie sprzeciwiał się zbyt daleko idącej debaasyfikacji, chciał jak najszybciej przekazać władzę w ręce Irakijczyków, a przede wszystkim oprzeć działania stabilizacyjne na armii irackiej, nie zaś ją rozwiązywać. Trudno mu też zarzucić niekompetencję czy nieumiejętność radzenia sobie z sytuacją – chaos powojenny był wynikiem wcześniejszych zaniedbań oraz bardzo skromnych możliwości 626 627 K. Stefanek, op. cit., s. 141-143, 153; B. Woodward, Stan Zakłamania…, s. 211. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 870. 282 działania Garnera i jego zespołu, który robił, co mógł, by zapanować nad sytuacją. Należy też pamiętać, że Garner od początku umówiony był ze swoimi zwierzchnikami, że jego misja ma charakter tymczasowy, dlatego zmiana cywilnego zwierzchnika działań w Iraku nie powinna dziwić, choć przewidywano, że stanie się to nieco później. W chwili, gdy jego wysiłki zaczęły przynosić efekty – Waszyngton podjął decyzję o przyspieszonym wyznaczeniu nowego zwierzchnika jeśli chodzi o koordynację działań w Iraku, przysyłając Bremera, który w szybkim tempie zniszczył wszystko to, co udało się zbudować Garnerowi. Przyjrzyjmy się postaci Paula Bremera, by ocenić, czy faktycznie był „sprawnym administratorem”, czy też największą porażką amerykańskiej polityki wobec Iraku. Czy, jak twierdzi Michał Leśniewski, z chwilą przejęcia przez Bremera władzy w Iraku „skończył się administracyjny chaos”628, czy też Bremer stał się „ojcem założycielem” wojny w Iraku. 4. Paul Bremer i Tymczasowa Władza Koalicyjna (CPA) – koncepcja i działalność Paul Bremer 6 maja 2003 r. mianowany został specjalnym wysłannikiem prezydenta Stanów Zjednoczonych do Iraku, a po przybyciu do tego kraju, 13 maja 2003 r., objął w nim władzę, na mocy decyzji sekretarza obrony Donalda Rumsfelda stając na czele nowoutworzonej Tymczasowej Władzy Koalicyjnej (Coalition Provisional Authority – CPA). W tym momencie nowej strukturze podporządkowano ORHA oraz cały amerykański cywilny personel administracyjny. CPA miała wykonywać cywilne funkcje władzy okupacyjnej, planując, organizując i prowadząc działania zmierzające do stabilizacji, odbudowy i przebudowy Iraku; stanowiła de facto rząd iracki, który miał działać aż do momentu, gdy Irak odzyska suwerenność. Garner nazywany był cywilnym administratorem Iraku, co ze względu na jego pozycję jest uprawnione. Prezydent Bush nie ingerował w działania Bremera, który w ten sposób cieszył się praktycznie pełną niezależnością. Szef CPA bardzo cenił sobie swoją pozycję, co dawał odczuć otoczeniu. Miał maniery imperialnego namiestnika, co nie mogło zjednywać mu sympatii w rządzonym przez niego kraju; dobrą tego ilustracją był fakt, że za swoją siedzibę obrał jeden z bagdadzkich pałaców Saddama Husajna. Nie można odmówić mu pracowitości i zdolności organizacyjnych, jednak jego wielką wadą był brak umiejętności delegowania uprawnień, chęć kontrolowania wszelkich decyzji i skupiania pełni władzy. Z tego powodu mimo, że Bremer pracował bardzo dużo, przeciążony ponad miarę wziętymi na siebie obowiązkami i decyzjami, nie był w stanie zapanować nad coraz bardziej pogarszającą się w Iraku sytuacją. Największym jego 628 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 870. 283 grzechem jednak były tragiczne w skutkach i z nikim nie konsultowane decyzje, które stały się główną przyczyną pogrążania się Iraku w wojnie domowej i chaosie629. Bremer, w przeciwieństwie do Garnera, nie był wcześniej zawodowym żołnierzem. Świetnie wykształcony, miał ogromne doświadczenie w pracy w administracji rządowej, mając za sobą pełną sukcesów karierę dyplomatyczną (23 lata pracy w Departamencie Stanu, praca na placówkach w Afganistanie, Malawi, Norwegii i Holandii). Był specjalistą w zakresie zarządzania konfliktem, terroryzmu i bezpieczeństwa wewnętrznego, członkiem prestiżowej Rady Stosunków Zagranicznych (Council on Foreign Relations). W 1999 r., w czasach administracji Clintona, Garner został przewodniczącym Narodowej Komisji ds. Terroryzmu. W 2002 r. wszedł w skład Prezydenckiej Rady Doradczej ds. Bezpieczeństwa Wewnętrznego, brał też udział w pracach specjalnej komisji Narodowej Akademii Nauk USA, zajmującej się badaniami nad rolą nauki i techniki w zwalczaniu terroryzmu. Od października 2001 r. aż do objęcie funkcji szefa CPA, Garner pracował w firmie The Crisis Consulting Practise of Marsh, firmy konsultingowej, zajmującej się zarządzaniem kryzysowym. Nie można by mu było odmówić szerokiej wiedzy i kwalifikacji niezbędnych do sprawowania tak odpowiedzialnej funkcji, jak cywilny administrator Iraku – gdyby nie fakt, że przez cały okres swej kariery nie miał właściwie żadnego związku ze sprawami bliskowschodnimi. Z tego powodu nie posiadał wymaganej wiedzy na temat specyfiki kraju, w którym miał sprawować rządy630. Z powstaniem i działalnością CPA wiąże się bardzo wiele niejasności, a sama struktura miała charakter niezwykle enigmatyczny. Wątpliwości budzi już sama data jej powstania. W dokumencie Pre – war Planning for Post – war Iraq można znaleźć informację, że utworzenie CPA zostało ogłoszone przez głównodowodzącego sił koalicji antyirackiej, gen. Tommy’ego Franksa, w chwili deklaracji wyzwolenia Iraku spod władzy Saddama Husajna, czyli 6 kwietnia 2003 r. Autorzy dokumentu twierdzą także, że Franks był pierwszym kierownikiem CPA. Są to jednak informacje nieścisłe – 6 kwietnia Franks ogłosił utworzenie władz okupacyjnych nad Irakiem, ale nie CPA jako instytucji. Zadania cywilne związane z okupacją i odbudową Iraku wykonywało w tym czasie ORHA. Franks był zwierzchnikiem całości władz okupacyjnych – cywilnych i wojskowych – jednak nigdzie indziej nie spotyka się informacji, by stał na czele CPA, instytucji z założenia cywilnej. 5 maja 2003 r. przedstawiciele USA i Wielkiej Brytanii wysłali list do Rady Bezpieczeństwa ONZ, w którym informowali o utworzeniu CPA i włączeniu w jej skład ORHA. „Washington 629 630 Por. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 870; K. Stefanek, op. cit., s. 143-145. K. Stefanek, op. cit., s. 126, 143-144. 284 Post” informował o utworzeniu CPA 11 maja 2003 r. Powstanie CPA nie zostało jednak nigdy oficjalnie ogłoszone. Najbardziej właściwe wydaje się uznanie za początek jej działalności daty objęcia nad nią kierownictwa przez Paula Bremera (13 maja 2003 r.), gdyż w tym momencie instytucja ta zaczęła efektywnie wykonywać swe zadania i odgrywać kierowniczą rolę w Iraku. CPA odgrywała w Iraku decydującą rolę aż do jej rozwiązania 28 czerwca 2004 r., kiedy suwerenną władzę nad krajem przekazano Rządowi Tymczasowemu Iraku631. Kontrowersyjny jest także status prawny i organizacyjny CPA, zasady jej działania, jak również odpowiedź na pytanie, kto CPA powołał i jakie były zasady jej podległości. Paul Bremer jako wysłannik prezydenta USA podlegał bezpośrednio jemu, ale sama CPA została utworzona i podlegała departamentowi obrony i jego szefowi, Donaldowi Rumsfeldowi; podobnie jak w przypadku ORHA, mieliśmy tu do czynienia z podwójną podległością, co w efekcie, jak pokazała praktyka, pozostawiało CPA poza kontrolą kogokolwiek. Na oficjalnej stronie internetowej CPA znajdowała się informacja, że instytucja ta została powołana przez ONZ, co jest niezgodne z prawdą i o tyle niedorzeczne, że sankcjonująca status okupacji Iraku rezolucja nr 1483 została uchwalona dopiero 22 maja 2003 r.; w rezolucji nakłada się na CPA pewne obowiązki, ale jako na instytucję już istniejącą. Na przywoływanej stronie internetowej można było też przeczytać, że CPA „jest koalicją wielu narodów całego świata, reprezentującą wszystkie większe religie i grupy etniczne. Na czele stoją Stany Zjednoczone i Zjednoczone Królestwo.”632 Ze słów tych wynikałoby, że CPA była rodzajem instytucji międzynarodowej, czemu jednak przeczą fakty – personel był niemal wyłącznie amerykański, brak było ustalonych zasad zatrudniania przedstawicieli innych państw i nie wiadomo, czy i w jakiej licznie rzeczywiście pracowali w CPA. Doszło tu prawdopodobnie do kolejnej manipulacji, polegającej na utożsamieniu CPA jako instytucji z koalicją państw biorących udział w operacji stabilizacyjnej w Iraku. Sformułowanie o reprezentacji wszystkich większych religii i grup etnicznych świata ma tworzyć pozory, że okupacja jest dokonywana przez szeroko rozumianą społeczność międzynarodową. Jeszcze dziwniejsze stanowisko niż to zaprezentowane na stronie internetowej CPA zajęło w kwestii statusu prawnego tej instytucji amerykańskie Rządowe Biuro Odpowiedzialności (Government Accountability Office – GAO), amerykańska niezależna państwowa instytucja audytowa. Rozpatrując kwestię procedur odwoławczych przy przyznawaniu kontraktów przez CPA, GAO uznało się za niewłaściwe do dokonywania 631 632 K. Stefanek, op. cit., s. 130, 145-146, 148, 150; Pre war Planning… K. Stefanek, op. cit., s. 146. 285 kontroli, gdyż stwierdziło, że CPA nie jest agencją federalną, lecz rodzajem międzynarodowych sił stabilizacyjnych, o statusie prawnym zbliżonym do sił SFOR w Bośni i Hercegowinie. Stanowisko to było błędne – CPA, w przeciwieństwie do SFOR, ani nie była siłami stabilizującymi, ani nie została utworzona na mocy decyzji Rady Bezpieczeństwa ONZ, lecz na mocy decyzji rządu amerykańskiego. W dokumentach i raportach rządowych wskazywano niekiedy, że CPA była agencją ONZ, co również nie jest zgodne z prawdą, choćby ze względu niewielki wpływ Organizacji na działania władz okupacyjnych i brak uprawnień nadzorczych. Pojawiały się też sugestie, że CPA stanowi swoistą organizację międzynarodową, jednak nie została ona powołana na podstawie umowy międzynarodowej, a jej działalność kontrolowana była przez jedno państwo, które zresztą ją utworzyło. Najwięcej przemawia za tym, by uznać CPA za amerykańską agencję federalną, część administracji Stanów Zjednoczonych, podobnie jak ORHA – w dokumentach władz okupacyjnych można przeczytać, że swoje uprawnienia otrzymały od prezydenta USA; rząd amerykański (a konkretnie departament obrony) samodzielnie powołał CPA oraz wyłonił jej kierownika. Sprawę jednoznacznie zdaje się rozwiązywać wspomniany list z 8 maja 2003 r., w którym przedstawiciele USA i Wielkiej Brytanii informowali Radę Bezpieczeństwa ONZ o powołaniu przez siebie, przy udziale partnerów koalicyjnych, CPA. CPA zatrudniała niemal wyłącznie urzędników amerykańskich, przede wszystkim z departamentu obrony.633 Instytucja ta podlegała departamentowi obrony, a jej kierownik bezpośrednio prezydentowi USA. Niejasny był też sposób podejmowania decyzji w CPA, zasady zatrudniania pracowników, w tym pracowników spoza USA. Jak konkluduje Katarzyna Stefanek, „Przez ponad rok CPA i Bremer byli w praktyce najważniejszą władzą w Iraku, niekontrolowaną przez ONZ, a wbrew nazwie – również w małym stopniu przez państwa koalicji (…). Okazuje się, że władza sprawowana jest przez instytucję, która nie wiadomo komu ostatecznie podlega, kto ją powołał i kto ponosi odpowiedzialność za decyzje podjęte przez jej szefa, oprócz niego samego”634. Być może takie niedopowiedzenia były na rękę administracji amerykańskiej, dążącej do posiadania maksymalnej swobody działania we wszystkich aspektach prowadzonej przez siebie polityki, także w kwestii irackiej. Brak określonych zasad działania CPA, nieokreślona struktura i zasady podległości tworzyły 633 W CPA zatrudnionych było 969 urzędników amerykańskich, w tym 455 delegowanych przez departament obrony, 85 przez departament stanu, 65 wywodziło się ze służby zagranicznej USA, zaś 411 miało status federalnych pracowników cywilnych, zatrudnianych bezpośrednio przez CPA. Nie jest znana liczba ewentualnych pracowników tej instytucji, wywodzących się z innych państw i trudno jest jednoznacznie stwierdzić, czy w ogóle byli tacy w CPA zatrudniani. Ibidem, s. 151. 634 Ibidem, s. 148. 286 sytuację, w której organ ten nie podlegał nikomu, a jak miała pokazać praktyka działania – w jego prace nie ingerował także prezydent USA i sekretarz obrony635. Mniej wątpliwości budzi status funkcjonalny CPA w ramach okupacji Iraku – instytucja ta służyła jako cywilna władza okupacyjna kraju i de facto rząd Iraku. Zgodnie z zarządzeniem nr 1, wydanym przez Bremera jako szefa CPA 16 maja 2003 r., instytucja ta miała wykonywać władzę tymczasowo, zapewniając efektywną administrację, w celu swarzenia warunków dla przekazania władzy Irakijczykom i stworzenia przez nich efektywnego rządu. Celowi temu miało służyć odtworzenie lub powołanie nowych centralnych i lokalnych instytucji państwowych, mających charakter reprezentatywny względem całego irackiego społeczeństwa. CPA na czele z Bremerem miała w okresie przejściowym sprawować władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, co odbywać się miało w sposób zgodny z rezolucjami Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz prawami i zwyczajami wojennymi (międzynarodowym prawem konfliktów zbrojnych). W ten sposób Bremer dzierżył pełnię władzy w okupowanym Iraku, i choć powoływano się na ONZ, to rola Organizacji w nadzorowaniu działań władz okupacyjnych była znikoma. Wśród zadań CPA wymieniano ochronę integralności terytorialnej Iraku, zapewnienie bezpieczeństwa Irakijczykom, odbudowę infrastruktury oraz przygotowanie warunków dla przejęcia władzy przez nowy, efektywny, demokratyczny rząd iracki i odzyskania tym samym przez Irak suwerenności, która miała być budowana na czterech filarach – zapewnieniu bezpieczeństwa, stworzeniu niezbędnych służb, odbudowy gospodarczej i budowie nowych struktur administracyjnych i rządowych636. Jeśli chodzi o strukturę organizacyjną CPA, to przypominała ona schemat rządu państwowego, z tym, że zamiast ministerstw istniały w jej ramach dyrekcje, zajmujące się poszczególnymi działami administracji państwa, zarządzające wszystkimi dziedzinami życia w Iraku. CPA podporządkowane zostały przy tym lokalne struktury wyspecjalizowanych agencji ONZ, takich jak UNHCR, jak również nowotworzona armia iracka. CPA poza strukturami centralnymi posiadała też struktury lokale. W prowincjach za koordynację działań CPA odpowiadał Koordynator Gubernialny (Governorate Coordinator), wspierany przez lokalnych urzędników CPA. Koordynator wydawał odpowiednie wytyczne w imieniu CPA, jak również identyfikował potrzeby podległej mu prowincji i informował o nich centralę CPA w Bagdadzie. Za bezpieczeństwo urzędników oraz wsparcie ich działań ze strony wojskowych władz okupacyjnych odpowiedzialne były wojskowe Gubernialne 635 636 Ibidem, s. 130, 144-146, 148-152; Pre war Planning… K. Stefanek, op. cit., s. 147-148, 151-153; Pre war Planning… 287 Zespoły Wsparcia (Governorate Support Teams – GST’s). Działania Koordynatora Gubernialnego wspierały też Lokalne Zespoły Gubernialne (Local Governorate Teams – LGT’s), składające się z przedstawicieli organizacji pozarządowych, prowadzące szkolenia i doradzające tworzonym władzom irackim. Łączność z Irakijczykami zapewniały kontakty z tzw. wyrastającymi przywódcami lokalnymi (local emergent leadership) – osobami szczególnie ważnymi w danej społeczności, np. przywódcami religijnymi lub plemiennymi, którzy stanowić mieli pomost między władzami okupacyjnymi a spontanicznie powstającymi strukturami samorządu, takimi jak tymczasowe rady miast; w ten sposób władze okupacyjne miały poznawać potrzeby ludności danej prowincji637. Prawną podstawę działania władz okupacyjnych w Iraku stanowiła rezolucja RB ONZ nr 1483 z 22 maja 2003 r. Uznano w niej Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię za mocarstwa okupacyjne w myśl międzynarodowego prawa humanitarnego i odwołano się w tym kontekście do zobowiązań wynikających z Konwencji Genewskich z 1949 r. i Konwencji Haskich z 1907 r. Rezolucja zniosła wszelkie finansowe i handlowe sankcje wobec Iraku, z wyjątkiem embarga na dostawy broni. Autoryzowano utworzenie Funduszu Rozwojowego dla Iraku oraz działającej przy nim Międzynarodowej Rady Doradczej i Kontrolnej, składającej się z przedstawicieli Sekretarza Generalnego ONZ, MFW, Arabskiego Funduszu Rozwoju Społecznego i Ekonomicznego oraz Banku Światowego. Potwierdzono, że środki Funduszu mają być rozdzielane przez władze okupacyjne po konsultacjach z tymczasową administracją iracką, na cele zaspokojenia potrzeb ludności Iraku, odbudowy gospodarczej i naprawy infrastruktury, dla dalszego rozbrojenia Iraku, na pokrycie kosztów cywilnej administracji kraju oraz na inne cele, służące ludności. Bogactwa naturalne Iraku miały być sprzedawane po cenach rynkowych i w sposób przejrzysty, co kontrolować miała Międzynarodowa Rada Doradcza i Kontrolna; całość dochodów miała trafiać na konta Funduszu aż do czasu ukonstytuowania się uznanego w skali międzynarodowej rządu w Iraku, przy czym 5% dochodów miała być przekazywana na rzecz Funduszu Odszkodowawczego, ustanowionego w 1991 r. w celu spłaty zobowiązań Iraku wobec Kuwejtu; przepis ten zgodnie z rezolucją miał stać się wiążący również dla mającego w przyszłości powstać rządu Iraku. ONZ miała odgrywać istotną rolę w zakresie pomocy humanitarnej, odbudowy oraz tworzenia nowych instytucji władzy państwowej. Wzywano CPA by efektywnie administrowała okupowanym krajem i przyczyniała się do dobrobytu jego mieszkańców. Zgodnie z rezolucją, podstawowym 637 K. Stefanek, op. cit., s. 147-148, 151-153, 163; Pre war Planning… 288 celem działania CPA miało być stworzenie warunków, w których Irakijczycy sami będą mogli wziąć odpowiedzialność za swoje państwo. Powołano też specjalnego wysłannika ONZ do Iraku, którym wkrótce wyznaczony został Brazylijczyk Sergio Vieira de Mello (przybył do Bagdadu 2 czerwca 2003 r.). W rezolucji podkreślono, że wysłannik ma wspierać działania CPA jako jej współpracownik, nie zaś jako zwierzchnik638. Jak wynika z rezolucji, bogactwa naturalne tego państwa miały służyć jego odbudowie, zaś dysponować nimi miały władze okupacyjne. Rezolucja odwołała się do postanowień międzynarodowego prawa humanitarnego i nie przekazała okupantom specjalnych praw odnośnie dysponowania irackim majątkiem narodowym, zatem niemożliwa stało się dokonanie przez władze okupacyjne prywatyzacji irackich złóż naturalnych. Jednocześnie jednak okupanci stali się odpowiedzialni za odbudowę kraju, zatem USA zgodnie z przedwojennymi założeniami uzyskały możliwość swobodnego decydowania co do rozdziału kontraktów na odbudowę irackiej gospodarki. Decyzje na tym polu wywołały wiele kontrowersji – 5 grudnia 2003 r. zastępca sekretarza obrony P. Wolfowitz, wydał dyrektywę, zgodnie z którą zamówienia publiczne na odbudowę Iraku miały być dostępne tylko dla krajów, które poparły USA w wojnie z Irakiem, co spotkało się z głośnym sprzeciwem innych państw. Większość kontraktów trafiła w ręce firm amerykańskich. Rozdzielaniem kontraktów na odbudowę Iraku zajmowała się amerykańska Agencja Pomocy Zagranicznej (USAID), działająca jako partner ORHA, a następnie CPA639. Irak podzielony został na 4 strefy stabilizacyjne, nad którymi dowództwo sprawowali Amerykanie (Strefa Północna oraz Strefa Centralna), Brytyjczycy (międzynarodowa Strefa Południowa) i Polacy (międzynarodowa Strefa Południowo – Centralna). Poza państwami dowodzącymi poszczególnymi strefami, udało się też Amerykanom zaangażować oddziały z innych krajów, które zaczęły napływać do Iraku latem 2003 r., m. in. z Polski, Hiszpanii, Ukrainy, Słowacji czy Bułgarii. Dowodzona przez Polskę międzynarodowa strefa stabilizacyjna pełną gotowość do wykonywania zadań osiągnęła 1 września 2003 r. W sumie w operacji stabilizacyjnej w Iraku wzięli udział żołnierze z 40 państw640, 24 kolejne udzieliły 638 Tekst rezolucji: http://daccess-ddsny.un.org/doc/UNDOC/GEN/N03/368/53/PDF/N0336853.pdf?OpenElement. Por. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 870-871; K. Stefanek, op. cit., s. 149-150; Sergio Vieira de Mello, http://www.sergiovdmfoundation.org/wcms/index.php?option=com_content&view=article&id=46&Itemid=55 &lang=en; J. Symonides, op. cit., s. 370. 639 A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s.405. 640 Multi – National Force Iraq Contributors, http://www.mnf-iraq.com/contributors/ 289 pomocy materialnej na rzecz stabilizacji i odbudowy Iraku, nie angażując się militarnie641. Warto w tym kontekście odnotować finansowe (ale nie militarne) zaangażowanie państw arabskich: Arabii Saudyjskiej, Bahrajnu, Egiptu, Jordanii, Kataru, Kuwejtu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W działania w Iraku były więc zaangażowane 64 państwa, a więc 1/3 społeczności międzynarodowej – liczba imponująca, ale tylko do momentu, gdy nie spojrzy się na skład tych państw oraz rzeczywiste siły przez nie zaangażowane (np. do członków koalicji zaliczany był sam Irak, jak również Islandia, która do Iraku wysłała 2 oficerów). Państwa zaangażowane w koalicję w większości odgrywają niewielką rolę w polityce światowej, a tym bardziej ich potencjał militarny nie pozwalał im na odgrywanie ważnej roli w Iraku. Stany Zjednoczone, a w pewnym stopniu Wielka Brytania, stanowiły trzon koalicji operującej w Iraku, jak również głównego sponsora stabilizacji i odbudowy tego państwa642. Irak – strefy okupacyjne 2003-2004 Źródło: www.wikipedia.org643 Koncepcje Paula Bremera dotyczące sposobów stabilizacji Iraku i podjęcia przebudowy struktur państwowych zupełnie różniły się od proponowanych przez jego 641 Zgodnie z informacjami zamieszczonymi na stronie internetowej CPA, lista państw koalicji, zaangażowanych w Iraku finansowo i materialnie, ale nie biorących udziału w militarnej operacji stabilizacyjnej, była następująca: Afganistan, Angola, Arabia Saudyjska, Bahrajn, Egipt, Erytrea, Etiopia, Irak (sic!), Jordania, Katar, Kolumbia, Kostaryka, Mikronezja, Maroko, Oman, Palau, Panama, Ruanda, Turcja, Uganda, Uzbekistan, Wyspy Marshalla, Wyspy Salomona, Zjednoczone Emiraty Arabskie. K. Stefanek, op. cit., s. 146-147. 642 K. Stefanek, op. cit., s. 99, 123, 146-147; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 871; K . Korzeniewski, op. cit., s. 48. 643 Iraq 2003 occupation, http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Iraq_2003_occupation.png; warunki licencji na używanie ilustracji: http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/ 290 poprzednika, Jay’a Garnera. Mimo, że celem działania szefa CPA było stworzenie przesłanek dla przekazania władzy Irakijczykom, był on zdecydowanie przeciwny podejmowaniu szybkich działań w tym kierunku, gdyż uważał, że USA jako mocarstwo okupacyjne powinny odpowiednio ten proces przygotować, dokonując w państwie irackim dogłębnych reform politycznych i gospodarczych. „Oficjalnie mówił o stworzeniu warunków do przejęcia władzy przez nich, jednak chodziło o zapewnienie realizacji celów amerykańskich w Iraku i aby tego dopilnować, nie mógł oddać władzy decyzyjnej zbyt szybko.”644 Prawdopodobnie temu celowi, jak również zaznaczeniu swojej pozycji służyło wycofanie się z gotowego do realizacji projektu powołania Rady Politycznej i Konferencji Konstytucyjnej. Brak perspektyw na zakończenie okupacji i przekazanie władzy Irakijczykom powodował ich niezadowolenie i rosnącą wrogość wobec władz i sił okupacyjnych. Oficjalnie Bremer deklarował, że przekazanie władzy Irakijczykom będzie mogło nastąpić dopiero po zapewnieniu bezpieczeństwa w kraju, jednak uchylanie się od podania konkretnych dat i odkładanie na czas nieokreślony decyzji o tworzeniu nowych, suwerennych władz irackich i zakończeniu okupacji było jednym z głównych katalizatorów niepokojów w okupowanym kraju. Irakijczycy spodziewali się, szczególnie w kontekście wypowiedzi prezydenta Busha, że szybko zostanie utworzony iracki rząd; dla Amerykanów przewidywano rolę doradczą. Dla Bremera było to nie do przyjęcia – dla niego okupacja miała stać się okazją do głębszej przebudowy Iraku, a demokracja celem perspektywicznym, do którego zamierzał dążyć poprzez szereg małych kroków, nie zaś poprzez szybkie, konkretne działania. Wkrótce okazało się, że obiecywane przez Busha „wyzwolenie” Irakijczyków wcale nie oznacza szybkiego przejęcia przez nich władzy, lecz okupację Amerykańską. To wzmagało opór społeczny, który z czasem miał się przerodzić w rebelię. Wszystkie ustępstwa Bremera, takie jak utworzenie Irackiej Rady Zarządzającej, przyjęcie porozumienia z 15 listopada 2003 r., przyjęcie tymczasowej konstytucji i powołanie Rządu Tymczasowego – były nie tyle kolejnymi krokami w realizacji planu, lecz działaniami wymuszonymi przez opór Irakijczyków, rosnące niepokoje i coraz silniejsze żądania przywrócenia Irakowi suwerenności i zakończenia okupacji, wysuwane zarówno przez samych Irakijczyków, jak i przez inne państwa i ONZ. Zakończenie okupacji nastąpiło przynajmniej rok wcześniej, niż zakładał Bremer645. 644 645 K. Stefanek, op. cit., s. 144. Por. Ibidem, s. 145-146, 153-154. 291 Podstawowym zadaniem Bremera było doprowadzenie do stabilizacji sytuacji w Iraku, gdyż objęcie przez niego funkcji zbiegło się z początkiem problemów w zakresie bezpieczeństwa, narastających w kolejnych miesiącach. Kluczowe było w tym kontekście stworzenie irackich sił bezpieczeństwa, które mogłyby odciążyć niewystarczająco liczne siły USA i ich koalicjantów w działaniach na rzecz stabilizacji. Zamiast oprzeć się, jak pierwotnie zakładano, na istniejącej armii i policji, usuwając jedynie najbardziej skompromitowane i powiązane z poprzednim reżimem jednostki – Bremer zdecydował się na wyjście radykalne. Jedną z pierwszych jego decyzji było rozwiązanie irackiej armii i sił policyjnych oraz rozpoczęcie ich budowy od podstaw. Siły koalicyjne były niewystarczająco liczne i nie były w stanie wypełniać funkcji policyjnych, co skutkowało rosnącym poziomem chaosu i bezprawia. Inną ważną decyzją, podjętą na samym początku działalności Bremera, był dekret o debaasyfikacji kraju. Partia BAAS została rozwiązana, a wszyscy jej członkowie mieli być zepchnięci na margines życia społecznego. Decyzje te miały niezwykle istotne konsekwencje. Przeprowadzając tak głęboką debaasyfikację pozbawiało kraj praktycznie całej kadry wykształconych i mających doświadczenie w kierowaniu rożnymi szczeblami władzy ludzi, co było szczególnie niepokojące w kontekście braku odpowiednich kadr po stronie opozycji antysaddamowskiej. Decydując się na budowę armii i policji irackiej od podstaw, przełożono na czas nieokreślony moment rozpoczęcia wykonywania przez nie zadań, podczas gdy w kolejnych miesiącach sytuacja w Iraku ulegała systematycznemu pogorszeniu i ich pomoc byłaby nieoceniona. Irak stał się państwem pozbawionym własnych sił zbrojnych i sił bezpieczeństwa, których budowa wymagała czasu – którego nie było. Wytworzoną próżnię bezpieczeństwa na długie lata zmuszone były zapewnić siły koalicyjne, w których 90% stanowiły wojska amerykańskie Przede wszystkim jednak sam wybuch walk przeciwko okupantom był w znacznej mierze spowodowany decyzjami Bremera. W Iraku nagle powstała grupa kilkuset tysięcy uzbrojonych ludzi, nie mających środków do życia, z głębokim poczuciem krzywdy – częściowo z powodu utraconej pozycji (baasistowskie elity, byli członkowie Gwardii Republikańskiej i innych elitarnych jednostek), w zdecydowanej jednak większości z powodu poczucia nieadekwatności sposobu, w jaki z nimi postąpiono, do ich wcześniejszej działalności (szeregowi członkowie partii BAAS, a przede wszystkim armia). Ich sytuacja stała się nagle tym bardziej trudna, że w Iraku panowało wówczas bezrobocie na poziomie 50-60%. Co więcej, głęboka debaasyfikacja pozbawiła sunnitów większości ich liderów i groziła ich marginalizacją, przez co ta trzecia największa grupa irackiego społeczeństwa w sposób naturalny zaczęła ciążyć ku zbrojnej opozycji. W ten sposób powstała duża, uzbrojona i mająca poczucie krzywdy grupa irackiego 292 społeczeństwa, która nie miała większych perspektyw w nowym państwie irackim. W sposób naturalny grupa ta stała się siłą opozycyjną wobec nowej rzeczywistości, co pchało ją w stronę rebelii i terroryzmu. Wydarzenia kolejnych miesięcy miały to potwierdzić. Sytuacja w Iraku zaraz po jego zajęciu przez siły koalicji nie była najgorsza – istniały spore problemy, jednak nie dochodziło do masowych wystąpień przeciwko wojskom okupacyjnym, ludność nie odnosiła się do nich z wrogością. Dopiero od połowy czerwca 2003 r. wzmogły się niepokoje, ataki na siły koalicji i ataki terrorystyczne, które w bardzo szybkim tempie zaczęły przybierać na sile. Do kraju napływali terroryści z zagranicy, jednak większość ataków była dokonywana z rozmaitych powodów (wrogości wobec sił koalicji, wewnętrznych konfliktów) przez samych Irakijczyków. Dochodziły do tego walki religijne, zamieszki oraz bardzo rozpowszechniona przestępczość i bandytyzm. Już w lipcu 2003 r. głównodowodzący sił amerykańskich gen. John Abizaid stwierdził, że w Iraku ma miejsce wojna partyzancka646. W odpowiedzi na zaistniałą sytuację siły okupacyjne prowadziły intensywne działania zbrojne. W ich trakcie dochodziło do licznych przypadków nadużywania siły i powodowania ofiar wśród ludności cywilnej, co z kolei wzmagało niechęć i opór ludności wobec okupantów oraz zyskiwanie legitymacji dla działalności terrorystycznej. Sytuację pogarszały takie czynniki, jak wysokie bezrobocie, niedobory na rynku, a nade wszystko utrudnienia w codziennym życiu, szczególnie braki w dostępie do bieżącej wody i elektryczności. Nieumiejętność poradzenia sobie z tymi problemami świadczy o nieprzygotowaniu i niekompetencji osób, które były za te kwestie odpowiedzialne przed wybuchem konfliktu, jak również tych, które nie potrafiły sobie z nimi przez szereg miesięcy poradzić. Poza nieudolnością, ważną przyczyną tego stanu rzeczy była wszechobecna we władzach okupacyjnych korupcja i brak nadzoru nad wykonywaniem kontraktów na odbudowę Iraku. Podobnie jak w przypadku odbudowy, także w odniesieniu do wali z iracką rebelią nie udało się Amerykanom wypracować spójnej koncepcji działania. Problematyczne okazywało się prowadzenie zdecydowanych działań przeciwko terrorystom i partyzantom przy jednoczesnym dążeniu do pozyskania poparcia ludności cywilnej, która coraz częściej padała ofiarą starć. Co gorsza, brak było wystarczającej koordynacji działań między władzami wojskowymi a cywilnymi Iraku, między Waszyngtonem a Tymczasową Władzą Koalicyjną, wreszcie nawet między poszczególnymi jednostkami wojskowymi. Nieudolność amerykanów w radzeniu sobie z kwestią zapewnienia podstawowych świadczeń i z rosnącym chaosem powodowała wzrastającą nieufność i z czasem wrogość Irakijczyków, 646 Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 363. 293 potęgowaną przez ewidentny brak koncepcji Amerykanów i wrażenie nieustannej improwizacji. Amerykanom nie udało się też stworzyć systemu efektywnej komunikacji z Irakijczykami, co tylko pogłębiało wzajemne nieporozumienia – Amerykanie nie rozumieli problemów Irakijczyków, Irakijczycy coraz mniej rozumieli rzeczywiste intencje Amerykanów, którzy nie informowali o swoich planach w dostatecznym stopniu. Zaistniała sytuacja powodowała ostrą międzynarodową krytykę, co tylko pogłębiało kryzys przywódczej roli USA, których prestiż cierpiał niepomiernie647. 13 lipca 2003 r., wobec pogarszającej się sytuacji i żądań zwiększenia zaangażowania Irakijczyków w proces rządzenia krajem, CPA powołała Iracką Radę Zarządzającą, podporządkowany władzom okupacyjnym organ o uprawnieniach prawodawczych i opiniodawczych. Utworzenie Rady miało wypełnić próżnię, jaka powstała w irackim życiu politycznym po obaleniu Saddama Husajna, było też spóźnionym podjęciem szerszej inicjatywy Jay’a Garnera, który chciał utworzenia zalążka irackiego parlamentu. 25 – osobowy skład rady odzwierciedlał w ogólnych zarysach religijny i etniczny podział irackiego społeczeństwa – weszło do niej 13 Arabów szyitów, 5 Arabów sunnitów, 5 Kurdów, 1 Turkmenka sunnitka i 1 Asyryjczyk chrześcijanin648. Członkowie Rady zostali wyznaczeni przez CPA po konsultacjach z głównymi siłami politycznymi, społecznymi i religijnymi Iraku, zarówno miejscowymi, jak i emigracyjnymi, przy czym niemała była rola pośrednictwa, jakiego podjął się specjalny wysłannik ONZ do Iraku, Sergio Vieira de Mello. Proces wyłaniania członków Rady, jak większość działań CPA, był nieprzejrzysty i półoficjalny – nie sprecyzowano kryteriów wyboru. Przy powoływaniu Rady nie przedstawiono dokładnego i szczegółowego wykazu jej uprawnień, jednak na podstawie późniejszej praktyki można wskazać na najważniejsze z nich. Rada otrzymała prawo mianowania i odwoływania przedstawicieli dyplomatycznych Iraku, powoływania i dymisjonowania tymczasowych ministrów, we współpracy z administracją okupacyjną miała wypracowywać narodową politykę w zakresie reform gospodarczych i finansowych, edukacji, prawa wyborczego i ochrony zdrowia. Ponadto we współpracy z CPA miała przygotowywać kierunki polityki państwa w kwestiach bezpieczeństwa, przede wszystkim w odniesieniu do reformy armii, policji i wymiaru sprawiedliwości. Ponadto miała brać udział w tworzeniu budżetu oraz zatwierdzać go, jak również podejmować, w porozumieniu z CPA, decyzje w kwestiach polityki gospodarczej. Przede wszystkim jednak miała brać 647 K. Korzeniewski, op. cit., s. 48; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 871, 873-875; K. Stefanek, op. cit., s. 113, 139, 144, 166, 180; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 300. 648 K. Stefanek, op. cit., s. 154-158. 294 udział w procesie politycznym prowadzącym do stworzenia nowych władz irackich – miała wyznaczyć Konstytucyjną Komisję Przygotowawczą, której zadaniem miało być formułowanie propozycji dotyczących sposobów przygotowania i przyjęcia nowej konstytucji, jak również przeprowadzenia wolnych wyborów do zgromadzenia narodowego, mającego uchwalić stałą konstytucję. Propozycje Konstytucyjnej Komisji Przygotowawczej miały przy tym nie być wiążące, lecz być jedynie zaleceniami dla CPA. Rada posiadała zatem uprawnienia doradcze oraz ograniczone prawodawcze. To ostatnie sformułowanie nie powinno jednak mylić – Rada zmuszona była do współpracy z władzami okupacyjnymi, a CPA miała prawo weta wobec każdej jej decyzji. W praktyce decyzje podjęte przez Radę były przesyłane do CPA do akceptacji, i choć ta ostatnia korzystała z prawa weta bardzo oszczędnie, to jednak sama konieczność uzyskiwania jej zgody na wszelkie działania sprawiała, że decyzje Rady przybierały postać możliwą do akceptacji przez władze okupacyjne. Nazwa Irackiej Rady Zarządzającej sugerowała, że będzie ona „zarządzać” sytuacją w Iraku – powinna zatem mieć uprawnienia wykonawcze, tymczasem te w pełni spoczywały w rękach CPA, a Rada nie posiadała własnej administracji ani też nie miała bezpośredniego dostępu do istniejącej administracji, podlegającej władzom okupacyjnym. W dniu utworzenia Rady CPA wydała tzw. Regulację nr 6, w której określano Iracką Radę Zarządzającą jako „główne ciało tymczasowej administracji irackiej”, zaraz jednak dodawano, że głównym jej zadaniem jest dbanie o to, aby interesy Irakijczyków były odpowiednio reprezentowane w działaniach CPA i w procesie tworzenia nowego rządu irackiego – miała mieć zatem funkcje przede wszystkim doradcze. Co więcej, dalej w regulacji można było przeczytać, że Rada miała konsultować i koordynować swoje działania z CPA we wszystkich sprawach, należących do jej kompetencji. Faktycznie zatem Rada podlegała CPA, tym bardziej, że nowa instytucja była całkowicie zależna finansowo od władz okupacyjnych. Jako że utworzono w ten sposób organ o bardzo ograniczonym znaczeniu, jego powołanie spotkało się w irackim społeczeństwie z powszechną krytyką jako krok zdecydowanie nieadekwatny do oczekiwań. Krytykowany był sposób wyłonienia członków Rady, którzy zostali wyznaczeni przez CPA. Niezadowolenie budził skład Rady, w tym przede wszystkim fakt nadreprezentacji w niej działaczy emigracyjnych649. Powszechnie poddawano w wątpliwość jej reprezentatywność i legitymacje do działania w imieniu społeczeństwa irackiego, które coraz głośniej domagało 649 Emigranci stanowili w sumie 10 na 25 członków Rady (40% jej składu). Znaczenie emigrantów w Radzie zasadzało się nie tylko na ich liczebności – emigrantami była większość jej najbardziej prominentnych członków, z wyjątkiem elit kurdyjskich. Ibidem, s. 158-159. 295 się oddania rzeczywistej władzy w ręce polityków irackich, przeprowadzenia demokratycznych wyborów i jak najszybszego zakończeni okupacji. W tym duchu wypowiadali się nie tylko zadeklarowani przeciwnicy okupacji, ale nawet uważany wówczas za marionetkę amerykańską Ahmed Szalabi, który stwierdził, że to, co zostało zaoferowane Irakijczykom w 2003 r., to znacznie mniej od tego, co otrzymali w 1920 r. od Brytyjczyków. W ten sposób zamierzenia Amerykanów, by stworzyć organ posiadający legitymację społeczną i skanalizować w ten sposób coraz gwałtowniejsze nastroje Irakijczyków, przy równoczesnym utrzymaniu realnej władzy w rękach władz okupacyjnych – nie powiodły się. Niewątpliwie jednak, powstanie Rady stanowiło krok naprzód w procesie formowania się nowych władz irackich. Rada była najbardziej reprezentatywną instytucją irackiego życia publicznego w całej historii Iraku, znaczonej dyskryminacją szyickiej większości oraz łamaniem praw licznej mniejszości kurdyjskiej. Powstanie Rady stymulowało dalsze kroki w stronę przekazania pełni władzy w ręce Irakijczyków. Jej utworzenie miało mieć charakter raczej symboliczny i propagandowy prawo weta, jakim dysponowała CPA wobec decyzji Rady sprawiało, że nadal to władze okupacyjne stanowiły faktyczny rząd iracki. Jednak dynamika procesów zachodzących w Iraku, w tym przede wszystkim wzmagający się opór ludności sprawiały, że rola, jaką odgrywała Rada w życiu politycznym Iraku był znacznie większa, niż początkowo zakładano, a CPA korzystała ze swych uprawnień wobec Rady bardzo wstrzemięźliwie. Rada znajdowała się pod ogromną presją społecznych oczekiwań i zaczęła de facto odgrywać rolę pośrednika między okupantami a Irakijczykami. Stopniowo też poprzez praktycznie działania zwiększała zakres swoich uprawnień i swobody ich wykonywania, a CPA godziła się na to z uwagi na pogarszającą się sytuację bezpieczeństwa. Dzięki temu Rada w trakcie niecałych 12 miesięcy swej działalności, ze wszystkimi zastrzeżeniami wobec sposobu jej działania, reprezentatywności i podległości wobec CPA – stała się zalążkiem władz irackich i zrobiła wiele w kierunku odzyskania przez Irak suwerenności. Irakijczycy jednak nie doceniali Rady i uważali, że tempo przemian było zbyt wolne. Nie zmienia to jednak faktu, że to dzięki działaniom i naciskom Rady mogło dojść do tak istotnych kroków, jak powołanie 25 tymczasowych ministrów, podpisanie porozumienia z 15 listopada 2003 r., przyjęcie tymczasowej konstytucji irackiej i ostateczne ukonstytuowanie suwerennego Irackiego Rządu Tymczasowego. We wszystkich tych działaniach to właśnie Rada była dla Amerykanów partnerem do rozmów, uznawanym przez ONZ i społeczność międzynarodową za reprezentację irackiego społeczeństwa, władną występować w jego imieniu. Z tych powodów działalność Rady należy uznać za ważny i pozytywny krok na drodze 296 do odzyskania przez Irak suwerenności. Działalność ta była prowadzona metodą małych kroków, ale w praktyce znacznie większych, niż formalnie mogło się wydawać oraz niż życzył sobie tego Paul Bremer650. W międzyczasie do kraju powrócili kolejni działacze emigracyjnych ugrupowań politycznych. Ciekawa była w tym kontekście ewolucja programów szyickich partii konserwatywno – religijnych, SCIRI i ad – Dawa, które znacznie złagodziły swoją retorykę i stały się bardziej kompromisowe. Przyczyną był przede wszystkim fakt, że szyici stanowią większość mieszkańców Iraku, a w nowych warunkach zależało im na przyspieszeniu przemian demokratycznych, gdyż oznaczało to dla nich przejęcie władzy. Partia ad – Dawa popierała jak najszybsze przeprowadzenie wolnych wyborów i wyłonienie demokratycznego rządu; wprowadzenie prawa muzułmańskiego miało być poddane ogólnonarodowemu referendum. SCIRI nie protestowała przeciwko czasowej obecności wojsk amerykańskich, nawoływała też do zaprzestania ataków na wojska koalicji; od USA żądała jak najszybszego przeprowadzenia wolnych wyborów651. Sytuacja w Iraku stawała się coraz bardziej napięta. Aby ją uspokoić, od połowy lipca 2003 r. CPA rozpoczęła wypłacanie byłym żołnierzom zawodowym armii irackiej żołdu w wysokości 50 – 150 dolarów miesięcznie. Powrócono zatem do wcześniejszego pomysłu Jay’a Garnera, jednak zdecydowanie za późno. Rozpoczęto też tworzenie nowej armii irackiej, która w ciągu 3 lat miała osiągnąć stan 3 dywizji o łącznej sile 40 tysięcy żołnierzy. Proces ten przebiegał z ogromnymi problemami. Liczba zamachów nadal wzrastała. 19 sierpnia 2003 r. miał miejsce atak terrorystyczny na siedzibę ONZ w Bagdadzie, w którym zginął Sergio Vieira de Mello oraz 21 jego współpracowników. Doprowadziło to do decyzji o tymczasowym wycofaniu się ONZ z Iraku, aż do czasu zapewnienia personelowi Organizacji odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa (ONZ powróciła do Iraku na początku stycznia 2004 r.). W kolejnych zamachach ginęli liderzy życia politycznego – 29 sierpnia 2003 r. umiarkowany przywódca szyitów irackich, lider SCIRI, ajatollah Muhammad Bakir al – Hakim, a 20 września 2003 r. członkini Irackiej Rady Zarządzającej, Aqila al – Haszimi; w listopadzie celem zamachu była kolejna członkini rady, Sunkul Dżabukm, która jednak uszła z życiem. Sytuacji, wbrew oczekiwaniom Amerykanów, nie zmieniła śmierć synów 650 K. Korzeniewski, op. cit., s. 63; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 871; K. Stefanek, op. cit., s. 101, 153-162, 166. 651 K. Stefanek, op.cit., s. 115. 297 Saddama 22 lipca 2003 r. oraz ujęcie jego samego 13 grudnia 2003 r. 652. Od początku 2004 r. coraz powszechniej uderzano w ludność cywilną, co miało wywołać destabilizację w kraju653. Nieco wcześniej, bo 1 września 2003 r., miał miejsce kolejny ważny krok w procesie poszerzania udziału Irakijczyków we władzy nad ich krajem, choć ponownie o ograniczonym znaczeniu politycznym. Tego dnia Iracka Rada Zarządzająca, korzystając z uprawnień przyznanych jej w chwili utworzenia, powołała 25 ministrów, którzy mieli kierować resortami nieobsadzonymi od czasu obalenia reżimu Saddama Husajna. Nie był to jednak rząd ani nawet jego namiastka – nie powstała rada ministrów, a przede wszystkim nie powołano premiera; na krok taki nie byli jeszcze gotowi Amerykanie, brak było też kompromisu w tej kwestii między poszczególnymi odłamami irackiego społeczeństwa, reprezentowanego w Radzie654. Powołanie ministrów niewiele zmieniło w sytuacji politycznej. Nieobsadzone pozostały trzy ważne resorty – obrony narodowej, informacji i spraw religijnych. Za obronę Iraku w pełni odpowiadali w tym momencie Amerykanie; rozwiązana została armia iracka, a nowa dopiero bardzo powoli się tworzyła. Jeśli chodzi o ministerstwo informacji, to było ono ważne o tyle, że kieruje propagandą i sprawuje zwierzchnią kontrolę nad mediami. W warunkach okupacji były to uprawnienia o strategicznym znaczeniu, gdyż pozwalały Amerykanom podejmować próby, niezbyt przy tym udane, pozytywnego kształtowania własnego wizerunku – poprzez odpowiednie selekcjonowanie podawanych informacji i niedopuszczanie do krytyki działań okupantów. Z tych powodów władze okupacyjne chciały mieć nad tą dziedziną życia irackiego pełną kontrolę. Jeśli chodzi o ministerstwo spraw religijnych, to przy stale zaostrzającej się sytuacji w kraju wyznaczenie przedstawiciela którejkolwiek z wielkich grup etniczno – religijnych powodowałoby sprzeciw i poczucie krzywdy pozostałych. Pozycja powołanych ministrów była bardzo słaba i zależna od władz okupacyjnych. Jak już wspominano, w strukturze organizacyjnej CPA istniały jednostki odpowiadające poszczególnym resortom – dyrekcje i podlegające im wydziały. Sytuacja nie uległa zmianie 652 Przed ujęciem Saddama katarska telewizja Al – Dżazira kilkukrotnie emitowała nagrania, w których były iracki dyktator wzywał rodaków do walki z okupantem. Po zabiciu jego synów zdjęcia ich ciał zostały pokazane w telewizji, co miało złamać ducha oporu Irakijczyków i pokazać im, że do dawnego systemu nie ma już powrotu. Podobny był cel pokazania po ujęciu Saddama poniżającego filmu, przedstawiającego dyktatora podczas badania medycznego. Cel nie został osiągnięty – przeciwnie, pojawiła się wśród Irakijczyków, szczególnie sunnitów, chęć zemsty za upokorzenie przywódcy, co odebrano, mimo powszechnej niechęci Irakijczyków wobec Saddama, jako upokorzenie całego narodu. M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 144-145. 653 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 873-875; K. Stefanek, op. cit., s. 115, 154, 156, 158; K. Korzeniewski, op. cit., s. 48; A. Jarczewska – Romaniuk, Ekonomiczne aspekty…, s. 406; R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 304; M. Madej, Wojna w Iraku…, s. 420. 654 K. Stefanek, op. cit., s. 163. 298 po 1 września 2003 r., zatem stanowiska ministrów nadal miały swe odpowiedniki wśród urzędników CPA. Jako że ta ostatnia nadal stanowiła rzeczywisty ośrodek władzy w Iraku, funkcje nowych ministrów miały charakter pomocowo – doradczy wobec działań urzędników okupacyjnych. Ministrowie nie tylko nie mogli samodzielnie podejmować decyzji, ale też nie mieliby możliwości ich egzekwowania – podobnie jak w przypadku Irackiej Rady Zarządzającej, nie dysponowali własną administracją ani też bezpośrednim dostępem do administracji podległej władzom okupacyjnym. Co więcej, w każdym ministerstwie działał koordynator CPA, później nazywany doradcą, który był rzeczywistym zwierzchnikiem ministra. Również podobnie jak w przypadku Rady, iraccy ministrowie byli całkowicie zależni finansowo od władz okupacyjnych. Przy rozdzielaniu tek ministerialnych ponownie starano się odzwierciedlić strukturę etniczno – religijną irackiego społeczeństwa, umacniając jednak pozycję mniejszych grup. Arabscy szyici obsadzili 12 ministerstw, arabscy sunnici – 5, Kurdowie – 5, Turkmeni – 2, zaś chrześcijanie jedno.655 W większym stopniu niż w przypadku Rady brano pod uwagę kompetencje kandydatów, jednak nadal ich pochodzenie odgrywało decydującą rolę. Mimo wszystkich wymienionych cech, wskazujących na fasadowy charakter irackich ministerstw – dla Irakijczyków powołanie ministrów oznaczało pewien symbol, ważny krok na drodze do odzyskania suwerenności, a także zmniejszenie dystansu między władzą a obywatelem – teraz ze swoimi sprawami mogli zwracać się do rodaków, nie zaś do władz okupacyjnych. Jednocześnie jednak nadal rosło niezadowolenie z powodu przedłużającej się okupacji i braku perspektyw odzyskania suwerenności. Amerykanie unikali składania deklaracji co do terminu przekazania władzy mimo presji ze strony Irakijczyków, jak również ze strony ONZ i społeczności międzynarodowej656. 16 października 2003 r. Rada Bezpieczeństwa uchwaliła kolejną ważną z punktu widzenia okupacji i stabilizacji Iraku rezolucję nr 1511. Udzielono w niej autoryzacji dla sił międzynarodowych pod dowództwem USA, które miały działać równolegle do amerykańskich i brytyjskich wojsk okupacyjnych, których status był regulowany w rezolucji nr 1483. Wojskom międzynarodowym przyznano mandat obejmujący wysiłki na rzecz stabilizacji Iraku. CPA wezwano do podjęcia działań na rzecz możliwie 655 656 K. Stefanek, op.cit., s. 164-166. Ibidem, s. 162-166. 299 najszybszego przekazania władzy nad Irakiem w ręce Irakijczyków oraz zobowiązano ją do składania Radzie Bezpieczeństwa raportów w tym zakresie657. 15 listopada 2003 r. nastąpił przełom w sytuacji politycznej w Iraku. Wobec przybierających na sile żądań przeprowadzenia demokratycznych wyborów i przekazania władzy w ręce Irakijczyków (żądał tego m.in. przywódca szyitów irackich, ajatollah Ali al – Sistani) oraz wobec rosnącej fali przemocy, Paul Bremer w imieniu CPA oraz pełniący wówczas obowiązki przewodniczącego Irackiej Rady Zarządzającej Dżalal Talabani zawarli porozumienie, określające kalendarz przekształceń politycznych w Iraku, prowadzących do odzyskania przez ten kraj suwerenności. Do 28 lutego 2004 r. Iracka Rada Zarządzająca miała uchwalić Prawo Administracyjne Państwa Irackiego na Okres Przejściowy (Law of Administration for the State of Iraq for the Transitional Period – LASITP), nazywane często tymczasową konstytucją, które obowiązywać miało do końca 2005 r., kiedy to przewidywano wyłonienie na podstawie nowej konstytucji rządu irackiego. LASITP miało określać struktury, zasady wyboru i funkcjonowania tymczasowych władz irackich, jak również zawierać gwarancje podstawowych praw człowieka i poszanowania muzułmańskiej tożsamości większości Irakijczyków. Do 31 maja 2004 r. mieli zostać wybrani delegaci do Irackiego Tymczasowego Zgromadzenia Narodowego, którego głównym zadaniem miało być dokonanie wyboru tymczasowych władz irackich658. Najważniejszym postanowieniem umowy był przepis mówiący, że do 30 czerwca 2004 r. Irackie Tymczasowe Zgromadzenie Narodowe wyłoni Rząd Tymczasowy Iraku (w tym tymczasowego prezydenta i premiera), w którego ręce zostanie przekazana suwerenna władza nad krajem, a CPA i Iracka Rada Zarządzająca rozwiążą się; oznaczać to miało koniec okupacji kraju. Głównym zadaniem Rządu miało być przygotowanie demokratycznych wyborów. Do 31 marca 2005 r. miały się odbyć wybory do Zgromadzenia Narodowego, mającego przygotować projekt konstytucji Iraku, który następnie miał być poddany pod ogólnonarodowe referendum. Zgromadzenie miało też wyłonić nowy rząd iracki i nowego prezydenta; ten ostatni miał pełnić swoje funkcje przez 5 – letnią kadencję. Do 31 grudnia 2005 r. zamierzano przeprowadzić, na podstawie nowej konstytucji, wybory do parlamentu, który miał wyłonić kolejny rząd iracki, działający już na podstawie 657 Tekst rezolucji: http://daccess-ods.un.org/access.nsf/Get?Open&DS=S/RES/1511%20(2003)&Lang=E&Area =UNDOC; por. K. Stefanek, op. cit., s. 150. 658 Proces wyłaniania delegatów do Irackiego Tymczasowego Zgromadzenia Narodowego nie był demokratyczny. W umowie przewidywano, że Iracka Rada Zarządzająca powoła 15 – osobowy komitet organizacyjny, którego zadaniem było wyłonienie członków zgromadzeń lokalnych. Następnie zgromadzenia lokalne miały dokonać wyboru delegatów do Irackiego Tymczasowego Zgromadzenia Narodowego, które z kolei miało wyłonić Rząd Tymczasowy. K. Stefanek, op. cit., s. 168. 300 konstytucji, nie zaś LASITP, które miało wygasnąć. W momencie wyłonienia tego rządu zakończyć miał się proces polityczny tworzenia nowych władz irackich. W części dokumentu poświęconej bezpieczeństwu nie podawano żadnych dat, np. nie przewidywano terminu wycofania wojsk amerykańskich, zawarto jedynie deklarację współpracy sił koalicyjnych z irackimi instytucjami władzy w celu zapewnienia bezpieczeństwa Iraku. W dołączonej do porozumienia odezwie do narodu irackiego powtórzono najważniejsze postanowienia porozumienia, a jego zawarcie określono mianem historycznego kroku. Porozumienie z 15 listopada stanowiło pierwszy spójny plan działania, dotyczący przeprowadzenia politycznej przebudowy Iraku, zawierający kolejne etapy i terminy realizacji działań, które prowadzić miały do przywrócenia Irakowi suwerenności. Przyjęcie porozumienia z 15 listopada nie było krokiem satysfakcjonującym dla większości Irakijczyków, jednak po raz pierwszy pojawiła się konkretna perspektywa odzyskania przez ich kraj suwerenności. Należy przy tym podkreślić, że aż do 28 czerwca 2004 r., mimo rosnących wpływów Irackiej Rady Zarządzającej, rzeczywistą władzę w Iraku nadal sprawowali Amerykanie659. Porozumienie z 15 listopada spotkało się z krytyką w irackim społeczeństwie. Dla szyitów proces przekazywania władzy był zbyt powolny; żądali oni szybkich, demokratycznych wyborów, gdyż wiedzieli, że będą ich zwycięzcami. Głos zabrał nawet unikający bezpośredniego angażowania się w sprawy polityczne wielki ajatollah Ali al – Sistani, który krytykował niedemokratyczny sposób wyłaniania Irackiego Tymczasowego Zgromadzenia Narodowego, żądał demokratycznych wyborów i domagał się, aby LASITP zostało poddane pod ogólnonarodowe referendum. Konflikt między al – Sistanim a władzami okupacyjnymi trwał przez kilka kolejnych miesięcy i rozładowany został dopiero dzięki zaangażowaniu ONZ. Obawy wobec kalendarza przekształceń irackich, ale z zupełnie innych pozycji, mieli też iraccy sunnici. Wybory nieuchronnie miały dla nich oznaczać utratę wpływów i pozycji, jaką zajmowali w poprzednim reżimie. Byli do tego słabo zorganizowani politycznie, gdyż debaasyfikacja wykluczyła z udziału w życiu publicznym wielu sunnickich liderów. Pewne obawy przejawiali też Kurdowie, gdyż budowa nowego państwa irackiego mogła się dla nich wiązać z regresem w stosunku do sytuacji, jaka panowała na części zamieszkiwanych przez nich ziem po 1991 r., gdyż w wyniku demokratycznych wyborów władzę w państwie miała przejąć szyicka większość. Porozumienie krytykowali też przedstawiciele innych państw, w szczególności Francja, której rząd zaproponował 659 Ibidem, s. 100-101, 139, 145, 166-170, 181 301 szybkie powołanie rządu tymczasowego (do końca 2003 r.) i przeprowadzenie demokratycznych wyborów660. 10 grudnia 2003 r. podpisany został statut Irackiego Trybunału Specjalnego, który miał osądzić głównych zbrodniarzy poprzedniego reżimu. 1 stycznia 2004 r. mianowany został nowy specjalny wysłannik ONZ do Iraku, Algierczyk Lakhdar Brahimi, który w późniejszych miesiącach odegrał ważną rolę w pośredniczeniu między władzami okupacyjnymi a Irakijczykami, w szczególności z wielkim ajatollahem Alim al – Sistanim. Pośrednictwo ONZ umożliwiło rozwiązanie konfliktu między wielkim ajatollahem a Amerykanami – Ali al – Sistani zgodził się, by kwestia wyborów została rozpatrzona przez ONZ. Po pewnym czasie Brahimi wydał w tej sprawie specjalny raport, którego treść była bardzo wyważona. Brahimi uznawał w raporcie zasadność żądań Alego al – Sistaniego w spawie przeprowadzenia wolnych, demokratycznych wyborów. Jednocześnie jednak argumentowano, że z powodów praktycznych (organizacyjnych i konieczności zapewnienia bezpieczeństwa) wybory takie nie są możliwe przed 30 czerwca 2004 r. Sugerowano jednak datę nieco późniejszą – koniec 2004 r. Nieco wcześniej, 31 stycznia 2004 r. Paul Bremer uciął wszelkie spekulacje na temat procesu Saddama Husajna, informując, że były iracki dyktator sądzony będzie w Iraku i wykluczył tym samym powstanie specjalnego trybunału międzynarodowego, co postulowało wiele państw i organizacji pozarządowych661. 8 marca 2004 r., po wielu miesiącach negocjacji, Paul Bremer i przedstawiciele Irackiej Rady Zarządzającej podpisali LASITP. Dokument przyjęto nieco później, niż zakładano w porozumieniu z 15 listopada, zgodnie z którym miało to nastąpić do 28 lutego 2004 r. Opóźnienie wynikało ze sporów w samej Radzie, jednak prawdziwym zagrożeniem dla przyjęcia dokumentu okazało się stanowisko wielkiego ajatollaha Alego al – Sistaniego, który 4 marca 2004 r. wygłosił krytyczną ocenę niektórych postanowień LASITP. W tej sytuacji 5 szyickich członków Rady odmówiło podpisania dokumentu, blokując tym samym jego przyjęcie. Ajatollah sprzeciwiał się przede wszystkim przepisom gwarantującym Kurdom utrzymanie dotychczasowego poziomu autonomii (nie mógł być obniżony) oraz przewidujących możliwość jego rozszerzenia. Kurdowie uzyskali prawo weta wobec przyszłej, stałej konstytucji Iraku, gdyż w LASITP zapisano, że odmowa 3 z 18 prowincji będzie oznaczała odrzucenie projektu nowej ustawy zasadniczej; Kurdyjski Okręg Autonomiczny obejmował właśnie 3 irackie prowincje. Według wielkiego ajatollaha, 660 Ibidem, s. 169-170. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 871-872; K. Stefanek, op. cit., s. 99-102, 150, 169; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 145 661 302 postanowienia takie oznaczały zbyt daleko idącą kontrolę Kurdów nad procesem konstytucyjnym. Kolejnym punktem, z którym nie zgadzał się szyicki duchowny, był projektowany kształt irackiej prezydentury. Zgodnie z pierwotnym projektem miała powstać 5 – osobowa rada prezydencka, w której skład miało wejść 3 szyitów, 1 Kurd i 1 sunnita; funkcję prezydenta miał pełnić rotacyjnie każdy z członków rady. Zdaniem Alego al – Sistaniego, prowadziłoby to do ograniczenia znaczenia demokratycznego wyboru większości irackiego społeczeństwa, którą stanowili szyici. Ostatecznie, dzięki konsultacji z politykami szyickimi i pośrednictwu ONZ, Ali al – Sistani poparł nieco zmieniony, kompromisowy projekt LASITP662. Akt ten stanowił podstawę funkcjonowania życia politycznego Iraku w okresie przejściowym i obowiązywać miał od 30 czerwca 2003 r. aż do wyłonienia nowego rządu, powstałego po przyjęciu konstytucji irackiej, co miało oznaczać zwieńczenie procesu budowania instytucji irackiej demokracji i nastąpić nie później niż 31 grudnia 2005 r. Okres przejściowy został podzielony na dwa podokresy. Pierwszy miał się rozpocząć 30 czerwca 2003 r. od utworzenia suwerennego Irackiego Rządu Tymczasowego (Iraqi Interim Government), który działać miał zgodnie z zasadami LASITP oraz porozumienia z 15 listopada 2003 r. Drugi podokres miał się rozpocząć z chwilą wyłonienia kolejnego Irackiego Rządu Tymczasowego (Iraqi Transitional Government) po przeprowadzeniu wyborów do Zgromadzenia Narodowego zgodnie z zasadami przewidzianymi w LASITP; wybory miały nastąpić, o ile będzie to możliwe, do 31 grudnia 2004 r., a w każdym razie przed 31 stycznia 2005 r., co było terminem wcześniejszym, niż zapisany w porozumieniu z 15 listopada 2003 r., czyli 31 marca 2005 r. Razem z wyborami do Zgromadzenia Narodowego miały być przeprowadzone wybory do władz lokalnych i municypalnych. Irak miał być państwem republikańskim, zdecentralizowanym, federalnym, demokratycznym i pluralistycznym, opartym na rządach prawa, przestrzegającym zasad prawa międzynarodowego i odrzucającym przemoc jako instrument sprawowania władzy. System federalny miał być tworzony na podstawie uwarunkowań geograficznych i historycznych, nie zaś na podstawie podziałów etnicznych i religijnych, co miało sprzyjać integracji irackiego społeczeństwa. W każdym regionie i prowincji utworzone miały być władze lokalne. Potwierdzono autonomię Kurdystanu (w tym prawo do własnej policji i pobierania podatków) oraz kompetencje Regionalnego Rządu Kurdystanu, składającego się 662 K. Stefanek, op. cit., s. 170-171; Prawo Administracyjne Państwa Irackiego na Okres Przejściowy, tekst angielski zamieszczony w: A. Płaczek, K. Stefanek, Irak na początku XXI wieku, Wydawnictwo Ibidem, Łódź 2007, s. 198 – 215. 303 z Kurdyjskiego Zgromadzenia Narodowego, Kurdyjskiej Rady Ministrów oraz regionalnej władzy sądowniczej. Każda grupa 2-3 prowincji poza Kurdystanem także miała prawo do utworzenia regionu, z wyjątkiem prowincji Bagdad i Kirkuk; do utworzenia regionu konieczna była przy tym zgoda zainteresowanych mieszkańców, wyrażona w referendum. Za język oficjalny uznano arabski oraz kurdyjski. Przewidywano podjęcie efektywnych kroków w celu zakończenia skutków brutalnych działań poprzedniego reżimu, takich jak przymusowe przesiedlenia, pozbawianie własności czy dyskryminacja polityczna określonych grup obywateli, co miało polegać m.in. na odszkodowaniach oraz umożliwieniu powrotu osób przesiedlonych na zajmowane przez nich niegdyś tereny, co dotyczyło szczególnie Kurdów zamieszkujących niegdyś Kirkuk. Gwarantowano prawa i wolności wszystkim obywatelom Iraku – prawo do życia, wolności, bezpieczeństwa osobistego, prywatności, edukacji, ochrony zdrowia, wolność słowa, myśli i opinii, wyznania, bezpieczeństwa socjalnego, własności, swobody poruszania się po terytorium Iraku, opuszczania go i swobodnego powrotu oraz prawo do uczciwego procesu. Islam uznany został za oficjalną religię państwową i źródło prawa, uznawano też islamską tożsamość większości Irakijczyków, jednocześnie jednak zagwarantowano wolność wyznania i praktyk religijnych. Żadna ustawa sprzeczna z powszechnie akceptowanymi zasadami islamu, zasadami demokracji oraz z gwarantowanymi w LASITP prawami człowieka i obywatela nie mogła być uchwalona. Ciekawym rozwiązaniem było wpisanie w akt pełniący funkcję ustawy zasadniczej zakazu posiadania, noszenia, kupowania i sprzedaży broni bez specjalnej licencji, co miało związek z sytuacją bezpieczeństwa w Iraku i powszechną dostępnością broni palnej. Zakazano też istnienia sił zbrojnych i milicji, nie będących pod dowództwem rządowym, z wyjątkiem tych, działających na podstawie prawa federalnego663. Kluczowe postanowienia LASITP dotyczyły Irackiego Rządu Tymczasowego, który miał powstać po przeprowadzeniu wyborów do Zgromadzenia Narodowego. Nie chodziło przy tym tylko o utworzenie Rady Ministrów z premierem na czele – na Iracki Rząd Tymczasowy składała się też Rada Prezydencka na czele z Prezydentem, Zgromadzenie Narodowe oraz władza sądownicza. Obowiązywać miała zasada rozdzielności i trójpodziału władzy. Żaden z członków bądź pracowników Rządu Tymczasowego nie miał być chroniony przez immunitet za przestępstwa kryminalne, co było warunkowane patologiami władzy z okresu Saddama. Do wyłącznej kompetencji władz centralnych należały: polityka 663 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 871-872; K. Stefanek, op. cit., s. 99-102, 150, 170-176; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 145; Prawo Administracyjne… 304 zagraniczna, bezpieczeństwa i obrony, podatkowa, monetarna, celna, gospodarcza, finansowa, miar i wag, kwestie związane z wydobyciem bogactw naturalnych oraz wykorzystywaniem dochodów z tego wynikających, sprawy obywatelstwa, polityka imigracyjno – azylowa oraz telekomunikacyjna. Pozostałe dziedziny, w myśl zasady federalizmu, miały być regulowane przez odpowiednie władze regionalne i lokalne. Tymczasowa władza ustawodawcza miała być sprawowana przez 275 – osobowe Zgromadzenie Narodowe. W LASITP znalazły się postanowienia o parytecie płciowym – celem, który miał być wzięty pod uwagę przy tworzeniu prawa wyborczego, miało być doprowadzenie do sytuacji, w której jedna czwarta miejsc w Zgromadzeniu Narodowym obsadzona zostanie przez kobiety; zapisano również wymóg sprawiedliwej reprezentacji wszystkich wspólnot irackich, w tym Turkmenów, Asyryjczyków i innych. Bierne prawo wyborcze do Zgromadzenia Narodowego przysługiwało osobom powyżej 30 roku życia, mającym co najmniej wykształcenie średnie lub jego odpowiednik, które nie wzbogaciły się kosztem ojczyzny lub finansów publicznych w sposób niezgodny z prawem oraz nie były postawione w stan oskarżenia o przestępstwa naganne moralnie i mające odpowiednią reputację. W wyborach do Zgromadzenia nie mogli kandydować byli członkowie partii BAAS w randze co najmniej członka sekcji, z wyjątkiem osób zwolnionych z tego zakazu na podstawie odpowiednich norm prawnych. Wszyscy byli członkowie, chcący kandydować w wyborach, musieli podpisać specjalne zobowiązanie o zerwaniu z partią oraz przyrzec, że nie mają z nią obecnie żadnych związków; w przypadku udowodnienia kłamstwa już po wyborze, dana osoba traciła status deputowanego do Zgromadzenia. Z kandydowania w wyborach do Zgromadzenia wykluczono także członków dawnego aparatu represji oraz wszystkich tych, którzy brali udział w prześladowaniach obywateli irackich. Tymczasowa władza wykonawcza miała być sprawowana przez Radę Prezydencką i Radę Ministrów na czele z premierem. Rada Prezydencka składała się z prezydenta i dwóch wiceprezydentów, wybieranych jako jedna lista kandydatów przez Zgromadzenie Narodowe większością trzech czwartych głosów. Wymagania stawiane kandydatom do Rady były podobne do tych stawianych kandydatom do Zgromadzenia Narodowego, wyższy był jednak cenzus wieku (40 lat), bardziej rygorystyczne były też wymogi w zakresie przynależności do partii BAAS (kandydat musiał ją opuścić co najmniej 10 lat przed jej rozwiązaniem) i uczestnictwa w zbrodniczych działaniach byłego reżimu, istniał też wymóg uczciwości, prawości oraz posiadania dobrej reputacji. Prezydent był w Radzie primus inter pares, gdyż decyzje miały w niej zapadać jednomyślnie. Zadania Rady polegały na reprezentowaniu 305 państwa oraz dokonywania przeglądu najważniejszych jego spraw. Rada miała prawo weta wobec każdej ustawy, uchwalonej przez Zgromadzenie Narodowe, które mogło takie weto odrzucić większością dwóch trzecich głosów. Jeśli chodzi o osobę premiera, to warunki stawiane kandydatowi na to stanowisko były takie same jak w przypadku Rady Prezydenckiej, z tą tylko różnicą, że cenzus wieku wynosił 35 lat. Premier nominowany był jednomyślnie przez Radę Prezydencką, która następnie powoływała członków Rady Ministrów, rekomendowanych przez Premiera. Premier wraz z Radą Ministrów musieli następnie uzyskać wotum zaufania od Zgromadzenia Narodowego, wyrażone zwykłą większością głosów. Premier oraz ministrowie byli odpowiedzialni przed Zgromadzeniem Narodowym, które miało prawo uchwalenia wbec nich wotum nieufności. Sam premier miał prawo dymisjonowania ministrów za zgodą zwykłej większości Zgromadzenia. Rada Prezydencka mogła, za rekomendacją Komisji Uczciwości Publicznej, zdymisjonować premiera lub ministrów. Władza sądownicza miała być niezawisła i posiadać wyłączne prawo do wydawania wyroków w zakresie winy lub niewinności osób oskarżonych o przestępstwa, przy czym działać miała na podstawie przepisów prawa, bez ingerencji władzy ustawodawczej lub wykonawczej. System sądowniczy składać się miał z Federalnego Sądu Najwyższego, sądów pierwszej instancji, Centralnego Sądu Kryminalnego, Sądów Apelacyjnych i Sądu Kasacyjnego. Z systemu tego wyłączono Kurdyjski Okręg Autonomiczny, posiadający własny system sądowy, a wyroki wydane przez jego sądy mogły być badane przez sądy federalne tylko pod kątem zgodności z LASITP lub innymi prawami federalnymi. Potwierdzono utworzenie Irackiego Trybunału Specjalnego, Komisji Uczciwości Publicznej, Irackiej Komisji Spraw Własnościowych i Narodowej Wyższej Komisji Debaasyfikacyjnej, jak również zapowiedziano utworzenie Narodowej Komisji Praw Człowieka, mającej posiadać w swych strukturach Biuro Ombudsmana. Armia iracka miała podlegać cywilnej kontroli. Wojska Iraku nie mogły być rozlokowane poza Irakiem bez zgody Zgromadzenia Narodowego, udzielanej na wniosek Rady Prezydenckiej. Wyraźnie podkreślono, że Irak powinien przestrzegać międzynarodowych zobowiązań w zakresie broni masowego rażenia. Irackie siły zbrojne miały działać w okresie przejściowym jako partner międzynarodowych sił stabilizacyjnych. Suwerenne władze irackie miały mieć prawo do zawarcia odpowiednich umów międzynarodowych, regulujących status sił stabilizacyjnych, ale przy zachowaniu zgodności z odpowiednimi rezolucjami Rady Bezpieczeństwa ONZ. W LASITP powtórzono datę 30 czerwca 2004 r. jako moment przekazania władzy w ręce Rządu Tymczasowego. Przewidywano, że projekt konstytucji irackiej zostanie 306 poddany pod referendum do 15 października 2005 r., a jego przyjęcie miało nastąpić większością głosów pod warunkiem, że w 3 lub więcej prowincjach nie dojdzie do jego odrzucenia większością 2/3 głosów664. W tym czasie sytuacja w Iraku stale się pogarszała. W marcu 2004 r. rebelianci z Falludży schwytali i zamordowali czterech amerykańskich ochroniarzy z firmy Blackwater, których ciała powiesili na moście nad Eufratem. W odwecie Amerykanie zaatakowali Falludżę, jednak straty wśród ludności cywilnej (zginęło w sumie 600 irakijskich bojowników i cywilów oraz 40 amerykańskich żołnierzy) wywołujące oburzenie zarówno w Iraku, jak i w całym świecie arabskim spowodowały, że dowództwo amerykańskie podjęło decyzję o wstrzymaniu szturmu. Znajdująca się w rękach rebeliantów Falludża została otoczona przez Amerykanów, którzy 8 listopada 2004 r. rozpoczęli ostateczny szturm (operacja „Szalona Furia”) i odbili miasto 6 dni później. Tym razem w walkach zginęło ok. 100 Amerykanów i 1,5 – 2 tys. bojowników irackich oraz nieznana liczba cywilów, choć raczej niewielka z uwagi na poprzedzające szturm amerykańskie wezwanie do opuszczenia miasta, które w trakcie walk zostało w znacznym stopniu zniszczone. Pod koniec kwietnia 2004 r. w amerykańskiej audycji telewizyjnej 60 Minutes stacji CBS ujawniono zdjęcia z tortur, jakich dopuszczali się żołnierze USA na Irakijczykach w bagdadzkim więzieniu Abu Ghraib. 4 kwietnia 2004 r. doszło do rebelii szyickiej Armii Mahdiego, kierowanej przez Muktadę as – Sadra, walczącego o przekształcenie Iraku w państwo o ustroju zbliżonym do irańskiego. Walki objęły Nadżaf, Basrę i bagdadzką dzielnicę Sadr City i zakończyły się dopiero w październiku tego roku podpisaniem zawieszenia broni i włączeniem się Muktady as – Sadra w życie polityczne Iraku. W kolejnych miesiącach Amerykanie podjęli wiele operacji bojowych w pobliżu granicy syryjskiej (przez którą przenikali bojownicy i terroryści) oraz w rejonie tzw. sunnickiego trójkąta (obszar między Bagdadem, Tikritem i Ramadi), w którym dochodziło do większości ataków na siły koalicyjne. W połowie czerwca 2004 r. na Amerykanów spadł potężny cios – ich protegowany, lider INC, członek Irackiej Rady Zarządzającej Ahmed Szalabi oskarżony został o szpiegostwo na rzecz Iranu oraz defraudacje funduszów INC665. 1 czerwca 2004 r. został utworzony Rząd Tymczasowy Iraku. Tymczasowym premierem został szyita Ijad Alawi, prezydentem natomiast sunnita, Ghazi al – Jawar. 8 czerwca 2004 r. Rada Bezpieczeństwa w rezolucji nr 1545 uznała Rząd Tymczasowy 664 K. Stefanek, op. cit., s. 175-176. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 873-875; K. Stefanek, op. cit., s. 156; B. Woodward, Stan Zakłamania…, s. 288-289; M. Zawadzki, Dzieci Falludży płacą za wojnę dorosłych, „Gazeta Wyborcza”, 5 III 2010. 665 307 za legalną i suwerenną władzę Iraku. Wobec rosnącej destabilizacji, 28 czerwca 2004 r., na dwa dni przed planowanym terminem, doszło do przekazania władzy Rządowi Tymczasowemu. Tymczasowa Administracja Koalicyjna oraz Iracka Rada Zarządzająca zostały rozwiązane, zaś siły międzynarodowe pozostały w kraju na zaproszenie nowego rządu jako siły stabilizacyjne, których zadaniem była gwarancja wewnętrznego i zewnętrznego bezpieczeństwa Iraku oraz dalsze szkolenie irackiej armii, policji i sił bezpieczeństwa. Okupacja zakończyła się, a Irak odzyskał od tego momentu suwerenność. Tego samego dnia doszło do nawiązania stosunków dyplomatycznych z USA. Pierwszym amerykańskim ambasadorem w Iraku został John Negroponte. 30 stycznia 2005 r. odbyły się wybory do irackiego Zgromadzenia Narodowego, które miało przygotować projekt nowej konstytucji; jednocześnie przeprowadzono wybory municypalne. W wyborach, mimo powszechnych zamachów terrorystycznych, wzięło udział 48% uprawnionych do głosowania, niepokojący był jednak ich bojkot przez arabskich sunnitów, wśród których frekwencja wyniosła jedynie 20%. Wybory uznano jednak w świecie za sukces oraz dobry prognostyk dla perspektyw budowy demokracji w Iraku. Dopiero 6 kwietnia 2005 r. po wielu miesiącach sporów i negocjacji udało się powołać koalicyjny rząd al – Jaafariego. Tego samego dnia Zgromadzenie Narodowe wybrało na prezydenta Iraku Dżalala Talabaniego. 15 października 2005 r. w referendum przyjęto nową konstytucję, zaś LASITP wygasło; nowa ustawa zasadnicza została jednak oparta na większości postanowień tymczasowej konstytucji. Frekwencja w referendum była wyższa niż w niedawnych wyborach do Zgromadzenia Narodowego i wyniosła 63%. Za nową konstytucją opowiedziało się 78,5% głosujących, przeciw – 21,5%. Ważny był też fakt, że tym razem w głosowaniu wzięła udział większa niż poprzednio grupa arabskich sunnitów, choć większość z nich głosowała przeciw konstytucji. Niemniej uznano, że również sunnici włączają się w proces polityczny w Iraku. Dokładnie dwa miesiące później, 15 grudnia 2005 r., odbyły się wybory parlamentarne, które okazały się wielkim sukcesem – wzięło w nich udział ok. 78,6% uprawnionych do głosowania, czyli znacznie więcej, niż w większości demokratycznych państw Zachodnich666. Tym razem masowy udział w wyborach wzięli sunnici.20 maja 2006 r. powstał koalicyjny rząd Nuriego al – Malikiego. Z chwilą jego zaprzysiężenia na premiera Iraku zakończył się proces przebudowy ustrojowej i wyłaniania nowych władz Iraku667. 666 Cechą charakterystyczną tych wyborów było niezwykłe rozdrobnienie irackiej sceny politycznej, typowe dla rodzących się demokracji. W wyborach wzięło udział 307 partii i 19 koalicji wyborczych. K. Lalik, Przewodnik wyborczy po Iraku (cz. 2): Główne bloki polityczne, http://www.kurd.pl/Article16.html. 667 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 872-873; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 38; K. Stefanek, op. cit., s. 99, 117, 153, 175; J. Symonides, op. cit., s. 374-375. 308 Od początku 2008 r. liczna zamachów i ofiar śmiertelnych zaczęła w Iraku systematycznie spadać. Wpłynęło na to zwiększenie liczebności amerykańskich wojsk w 2007 r., włączenie się w proces stabilizacji klanów sunnickich oraz zawarcie pokoju z milicjami szyickimi. Udało się też wreszcie zbudować silne irackie siły bezpieczeństwa, w które włączono część byłych rebeliantów, którzy, przekupieni, wydawali swoich dawnych towarzyszy. Doprowadziło to do rozbicia struktur organizacji terrorystycznych, ale nie do ich ostatecznego pokonania. Nadal, choć rzadziej niż w szczytowych latach 2005 – 2006, dochodzi w Iraku do krwawych zamachów terrorystycznych. Stopniowo poprawie ulega kondycja irackiej gospodarki. Nadal jednak sytuacja w kraju daleka jest od normalizacji z uwagi na utrzymującą się przemoc, powszechną korupcję i słabość władzy państwowej668. Zgodnie z zawartym jeszcze w 2008 r. porozumieniem, siły amerykańskie miały opuścić Irak do końca 2011 r. Stopniowe ich wycofywanie rozpoczęło się 30 czerwca 2009 r. Do 19 sierpnia 2010 r. wycofane zostały wszystkie amerykańskie jednostki bojowe, zaś 15 grudnia 2011 r. oficjalnie zakończona została amerykańska misja w Iraku. Ostatni amerykański żołnierz z misji szkoleniowej opuścił Irak 18 grudnia 2011 r. Od 20 marca 2003 r. do chwili obecnej zginęło w Iraku ok. 186 000 osób. Poległo także 4804 żołnierzy sił koalicji, w tym 4486 Amerykanów669. Trudno powiedzieć ile jeszcze potrzeba czasu, zanim Irak stanie się bezpiecznym, stabilnym krajem ze zdrową gospodarką. 5. Wojna w Iraku – przyczyny konfliktu wewnętrznego Pomijając kwestię zasadności wojny z Irakiem, można postawić tezę, że po jej przeprowadzeniu do wojny w Iraku wcale nie musiało dojść. Wybuchła ona w wyniku błędów i zaniechań w okresie poprzedzającym interwencję, jak również uporczywie realizowanej, błędnej taktyki i nieudolności Stanów Zjednoczonych w okresie po obaleniu reżimu Saddama Husajna. Obalenie tego reżimu, zgodnie z przewidywaniami, nie było większym problemem. Kłopoty zaczęły się dopiero, gdy Amerykanie i ich sojusznicy rozpoczęli okupację kraju, jego stabilizację i tworzenie od podstaw administracji państwowej. Sama obecność militarna USA w Iraku powodowała ciągły wzrost antyzachodnich nastrojów, przejawiających się w zbrojnym oporze ludności wobec sił okupacyjnych. Nie mające wystarczającej liczebności siły koalicji miały ogromne i stale rosnące problemy zaprowadzeniem porządku w Iraku. Początkowo neutralny stosunek wobec sił 668 M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 872-876; M.M. Dziekan, Irak: religia…, s. 145; K. Stefanek, op. cit., s. 99, 175-176. 669 Iraq Body Count, http://www.iraqbodycount.org/; Iraq Coalition Military Fatalities By Year, http://www.icasualties.org/. Por. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 875. 309 stabilizacyjnych przemienił się w otwartą wrogość. Wzmagały się zamieszki, potyczki z przeciwnikami władz okupacyjnych, coraz więcej było ataków terrorystycznych. Z czasem można było mówić o otwartych rebeliach rozmaitych grup w różnych częściach kraju. Sytuacja była niezwykle złożona – w Iraku z Amerykanami walczyli przeciwnicy ich okupacji, zagraniczni terroryści, miejscowi fundamentaliści i zwolennicy obalonego reżimu, ale też przeciwnicy obcej okupacji nie związani ze zwalczanymi przez Amerykanów ideologiami baasizmu i fundamentalizmu. Do tego dochodziły konflikty między szyitami i sunnitami, problem kurdyjski, walki plemienne, bandytyzm. Niestabilna sytuacja wewnętrzna uniemożliwiła realizację zamierzenia o odbudowie Iraku ze środków ze sprzedaży ropy naftowej i Amerykanie zmuszeni byli łożyć na ten cel ogromne sumy. Amerykanom w zapanowaniu nad sytuacją przeszkadzała nie tylko niewystarczająca liczba wojsk, ale też – po raz kolejny – uproszczona interpretacja rzeczywistości przez amerykańskich decydentów. Postrzegali oni problem iracki w sposób ujednolicony – według nich z siłami stabilizacyjnymi walczyli terroryści i zwolennicy obalonego „terrorystycznego” reżimu Saddama Husajna. Takiemu interpretowaniu sytuacji nie przeszkadzał fakt, że przeciw siłom USA i ich sojuszników występowali coraz częściej dyskryminowani w czasach Saddama szyici, ani też to, że większość Irakijczyków widziała w Amerykanach okupantów, a nie wyzwolicieli. Amerykanie byli siłami dobra, walczącymi ze światowymi siłami zła, których emanacją były wszelkie walczące z Amerykanami w Iraku siły. Jak pisał w 2004 r. Marek Madej, „Wbrew uporczywemu określaniu przez władze USA jako terrorystów wszystkich sprzeciwiających się zbrojnie obecności obcych wojsk i administracji, terroryzm to tylko jeden (wcale przy tym nie dominujący) z elementów całego spektrum rozmaitych form oporu Irakijczyków, obejmującego „konwencjonalne” działania partyzanckie (jak choćby ostrzeliwanie patroli sił międzynarodowych), agresję wynikającą z desperacji i gniewu z powodu braku poprawy sytuacji lub niewłaściwego postępowania wojsk koalicyjnych (demonstracje i starcia uliczne) czy też zwyczajny bandytyzm (płatni zabójcy zagranicznych żołnierzy). To zaś oznacza, że również strategia przeciwdziałania tak zróżnicowanym zagrożeniom musi być odpowiednio złożona i wielowymiarowa, a terroryzm wcale nie musi okazać się dla niej największym wyzwaniem”670. Co więcej, także terroryzm w Iraku był różnie motywowany i służył osiąganiu różnych celów, nie tworzył jednolitej struktury, lecz składał się z bardzo wielu, często 670 M. Madej, Wojna w Iraku…, s. 422. 310 niewielkich i efemerycznych grup. Wbrew temu co twierdziła administracja Busha, za atakami terrorystycznymi nie stali tylko zwolennicy obalonego reżimu i zagraniczni fundamentaliści islamscy. Bardzo ważnym czynnikiem sprawczym aktywności terrorystycznej były choćby antagonizmy narodowo – religijne, bardzo silne w Iraku i stale pogłębiane właśnie przez terroryzm. Po raz kolejny upraszczająca doktryna „wojny ze złem” okazała się przeszkodą w prowadzeniu racjonalnej polityki i zrozumieniu złożonej sytuacji, z jaką niewątpliwie mieliśmy do czynienia w Iraku, gdzie prowadzono bardzo wiele różnych wojen, nie zaś „wojnę z terrorystami”. Jednakże amerykańscy decydenci patrzyli na tę skomplikowaną sytuację w sposób niezwykle upraszczający, widząc ją po prostu jako kolejne starcie w globalnej wojnie z terroryzmem. Efektem takiej postawy był strategiczny dogmatyzm, niemożność korekty przyjętych rozwiązań i adaptacji do zmieniającej się sytuacji. Amerykańska strategia została całkowicie zdominowana przez czynnik destruktywny – wszystkich wrogów okupacji traktowano jako monolit, siły zła, które należy zwalczać, nie próbując zrozumieć zróżnicowanych pobudek ich działań. Bardzo długo Amerykanie nie rozumieli, że kluczem do ustabilizowania sytuacji nie jest siła militarna, lecz załagodzenie antagonizmów wewnątrzirackich oraz poprawa poziomu życia Irakijczyków671. Jednym z czynników wzmagających opór wobec sił koalicyjnych była bowiem nieudolność w zapewnieniu podstawowych świadczeń wobec ludności. Prawdą jest, że podjęto pewne działania w celu poprawy losu ludności. Oczywiście, ze względu na zniszczenie kraju wojnami i sankcjami w okresie rządów Saddama Husajna sytuacja ludności była bardzo ciężka, przed okupantami stało zatem ogromne zadanie. Jednak inwazji dokonała Ameryka – symbol sukcesu, organizacji, kompetencji. Oczekiwania ludności wobec Amerykanów były ogromne – oczekiwano szybkiej odbudowy Iraku i zdecydowanej poprawy losu jego mieszkańców. Oczekiwania były często na wyrost – ale można było przewidzieć ich rozmiary. Można było także przewidzieć rozpad struktur państwowych, odpowiedzialnych za świadczenie usług wobec ludności oraz chaos, jaki zapanuje w chwili upadku tyranii, przez kilkadziesiąt lat ingerującej we wszelkie dziedziny życia Irakijczyków. Można było się na te sytuacje odpowiednio przygotować. A przede wszystkim – przygotować kompleksowy plan działania w celu zapewnienia ludności podstawowych świadczeń przynajmniej na poziomie z okresu Saddama Husajna w jak najszybszym czasie oraz kompleksowy plan odbudowy kraju. Tymczasem także w tej kwestii Amerykanie weszli do Iraku zupełnie nieprzygotowani. Fatalny stan egzystencji Irakijczyków i ogromne, 671 Ibidem, s. 422-423; por. R. Kuźniar, Polityka i siła…, s. 303-304. 311 zawiedzione nadzieje powodowały rosnącą frustrację i wrogość wobec nieudolnych okupantów. Inną z przyczyn wrogości wobec Amerykanów był sposób, w jaki ich żołnierze zachowywali się w Iraku. Nie znali oni podstawowych zasad zachowania w kontaktach z przedstawicielami kultury islamu, bardzo niski był poziom znajomości języka arabskiego. Znaleźli się w środowisku obcym kulturowo i nie okazywali miejscowej kulturze należytego szacunku. Zamiast zachowywać się jak goście i przyjaciele, postępowali jak panowie zajętych ziem. Wystarczyłoby przeszkolić żołnierzy w zakresie edukacji międzykulturowej i zapewnić większą liczbę tłumaczy. Była to jedna z wielu „drobnych kwestii” zaniedbanych podczas tworzenia wielkiego planu inwazji i kolejny dowód nieprzygotowania Amerykanów do fazy pokonfliktowej. Sprawę pogarszały coraz częstsze incydenty z udziałem żołnierzy amerykańskich, którzy, nieustannie bojąc się o swoje życie, z łatwością otwierali ogień, często powodując przypadkowe ofiary wśród ludności cywilnej. Ostatecznie sprawa torturowania Irakijczyków w Abu Ghraib czy krwawe walki o Falludżę, w trakcie których dużą część miasta legła w gruzach, zadały ostateczny cios wizerunkowi sił amerykańskich. „Obrazy rannych kobiet i dzieci sprawiły, że sympatia, którą po obaleniu Saddama przez rok cieszyli się w Iraku Amerykanie, skończyła się bezpowrotnie. Zastąpiła ją nienawiść”672. W ten sposób niekompetencja, ideologia, błędy w planowaniu i przygotowaniu działań na okres powojenny doprowadziły do kolejnej klęski polityki George’a W. Busha. Jak miały pokazać kolejne miesiące i lata – klęski największej. W Iraku zbudowano słabe państwo, obszar bezsiły, rozdzielany konfliktami między trzema wielkimi wspólnotami narodowo – religijnymi, poważnie destabilizujący region673. Wciąż w Iraku giną ludzie. Musi zostać zbudowane silne państwo irackie, zdolne do zapewnienia sobie samemu bezpieczeństwa. Będzie to możliwe tylko, jeśli uda się zbudować stabilną koalicję rządzącą, składającą się z przedstawicieli wszystkich grup wyznaniowych i narodowych społeczeństwa irackiego i akceptowaną przez ogół społeczeństwa, nie zaś postrzeganą jako kolaboranci. Taka legitymacja władzy pozbawi bojowników i terrorystów poparcia i zepchnie ich na margines życia społecznego, co umożliwi ich ostateczne pokonanie. Należy jednocześnie stwierdzić, że sytuacja w Iraku ulega od początków 2008 r. systematycznej poprawie. Ofiar zamachów jest obecnie 10 razy mniej niż w rekordowych latach 2005-2006, kiedy to codziennie ginęło ponad 100 osób. Stało się to możliwe dzięki 672 673 M. Zawadzki, Dzieci Falludży…; Por. M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 874. Por. B. Balcerowicz, op. cit., s. 363. 312 zwiększeniu w 2007 r. ilości amerykańskich wojsk, zaangażowaniu się w proces stabilizacji starszyzny plemion sunnickich oraz zawarciu pokoju między siłami stabilizacyjnymi i rządowymi a milicjami szyickimi. Kosztem 20 mld dolarów udało się w końcu stworzyć i wyszkolić nowe irackie siły bezpieczeństwa, wojsko i policję, w sumie 660 tys. ludzi. Bardzo ważne było też pozyskanie byłych sunnickich rebeliantów, z których stworzono milicję Synowie Iraku – przekupieni przez Amerykanów, wydawali swoich dawnych towarzyszy broni i pomogli w rozbiciu siatek terrorystycznych. Jeszcze 7 czerwca 2006 r. udało się zabić Amerykanom najgroźniejszego irackiego terrorystę, lidera al – Kaidy w Iraku, a w 2008 r. rozpadł się ostatecznie sojusz między ruchem oporu a ugrupowaniami terrorystycznymi674. Czas pokaże, czy poprawa sytuacji w Iraku jest zjawiskiem trwałym, cały czas bowiem dochodzi w tym kraju do zamachów terrorystycznych. Nawet, jeśli dziś panuje w Iraku dużo większy spokój niż jeszcze w 2007 r., jutro tego kraju nadal, po 10 latach od rozpoczęcia konfliktu, pozostaje wielką niewiadomą. Amerykanie szli do wojny z Irakiem pod hasłami wojny z terroryzmem i likwidacji irackiej broni masowego rażenia. Bardzo szybko okazało się, że Irak ani nie wspierał al – Kaidy, ani nie posiadał broni masowego rażenia. W tej sytuacji kwestia demokratyzacji stała się, i nadal jest, głównym argumentem, mającym przemawiać za tą wojną. O ile sprawa terroryzmu i broni masowego rażenia okazała się spektakularną klęską, o tyle błędy popełnione przez Amerykanów w kwestii demokratyzacji Iraku często umykają publicznemu dyskursowi. Powyższy rozdział miał pokazać, że Amerykanie byli do przebudowy Iraku kompletnie nieprzygotowani, co więcej – robili wszystko, by przedłużać okupację i odkładać moment przekazania władzy w ręce Irakijczyków i przeprowadzenia demokratycznych wyborów. Powoływano się przy tym na brak bezpieczeństwa – ale przecież w wyborczym roku 2005 było w Iraku znacznie niebezpieczniej, niż w roku 2003. Ustępstwa wymusili na Amerykanach sami Irakijczycy, których opór wobec okupantów jeszcze niedawno obiecujących wyzwolenie stale rósł. Brak przygotowania i brak woli szybkiego dokonania demokratycznej przebudowy Iraku stawia pod znakiem zapytania prawdziwe intencje Stanów Zjednoczonych w tym zakresie oraz znaczenie tego czynnika w kontekście motywów rozpoczęcia wojny z Irakiem. 674 M. Zawadzki, Miliardy zaginione w Iraku, 15 III 2010, http://wyborcza.pl/1,86701,7660109,Miliardy_zaginione_w_Iraku.html; M. Leśniewski, Druga wojna…, s. 875. 313 Zakończenie „Zacznę wprawdzie od dziewiętnastego września, wtrącę jednak parę słów o tym, kim jestem, gdzie byłem poprzednio, a więc i o tym, co chociaż częściowo mogłem mieć w głowie owego ranka, żeby rzecz cała była zrozumialsza dla czytelnika, a może nawet i dla mnie”. - Fiordor Dostojewski, „Młokos”675 Tytułowy bohater powieści Dostojewskiego, niedojrzały, chorobliwie ambitny i kierowany uczuciem osobistej urazy do ojca i całego świata młodzieniec – rozpoczyna swój wywód od solennych i ponawianych obietnic, że będzie się trzymał tylko faktów i od razu przechodził będzie do rzeczy. „Do rzeczy!... Chociaż nie ma nic trudniejszego, jak zabrać się do jakiejś rzeczy – może nawet do każdej rzeczy”676. Mimo to Młokos zagłębia się we własną przeszłość, w swe pochodzenie i środowisko, w którym przyszło mu żyć – po to, aby czytelnik mógł zrozumieć jego późniejsze postępowanie (choć stale zapewnia, że pluje na zdanie czytelnika). W ten sposób bohater, mimo wyraźnej skłonności do zagłuszania i przesłaniania życia swoją abstrakcyjną i osobliwą „ideą” – osadzony w czasie i przestrzeni nabiera wyrazu, barwy szarości jego płaszcza – intensywności, a jego „idea” – prawdziwego, komicznego tragizmu. Szukając przyczyn istotnych wydarzeń staramy się odkryć ich esencję, nazwać i sklasyfikować wydarzenia, idee i tendencje, które do nich prowadziły. Jest to podejście słuszne, pozwala bowiem na dokonanie syntezy i interpretacji rzeczywistości. Zawsze istnieje też wymóg praktyczny – wydawcy rzadko decydują się na wydawanie publikacji nazbyt obszernych, również czytelnicy wolą podejście syntetyczne. Ma to jednak swoją cenę – najczęściej dochodzi wówczas do oderwania wydarzeń i idei od gruntu, na którym wyrosły, i może z czasem prowadzić do wypaczenia ich sensu. Jest to cena, która rośnie z czasem – gdy od wydarzeń dzieli nas niewielka jego ilość, ich kontekst jest dla nas jasny, wyczuwany intuicyjnie – sami jesteśmy bowiem jego elementem. Gdy jednak od wydarzeń zaczynają nas dzielić kolejne lata i dziesięciolecia, pamięć ludzka zaciera się, co więcej – zostaje przytłoczona nowym kontekstem. Pojawia się wówczas potrzeba opisania nie tylko bezpośrednich przyczyn wydarzeń – co przeważnie już nastąpiło – ale też szerszego kontekstu, motywacji i uwarunkowań, czyli podłoża, na którym te wydarzenia zachodziły. 675 Fiodor Dostojewski, Młokos, przekład Marii Bogdanowej i Kazimierza Błeszyńskiego, Wydawnictwo Puls, Londyn 1993, część 1, rozdział II, s. 8. 676 Ibidem, s. 8. 314 Co więcej, taka podróż w świat miniony staje się atrakcyjna również dla czytelnika. Wszak z czasem spadała atrakcyjność badania przyczyn i przebiegu wojny prusko – francuskiej, coraz bardziej pociągała zaś belle époque. Podobny proces odrywania się od kontekstu zachodzi w przypadku wojny z Irakiem z 2003 roku. Zacierają się fakty, mieszają się z interpretacjami, idee wówczas dominujące w dyskursie tracą znaczenie i są zastępowane przez nowe. Wszystko to powoduje upraszczanie zachodzących wówczas wydarzeń, motywacji działań i ich uwarunkowań. Szczególnie płodne stają się teorie jednoczynnikowe. „Irak był wojną ropę” – twierdzą środowiska lewicowe; „w Iraku walczono w imię wolności i demokracji” – uważają wyznawcy amerykańskiego idealizmu. Prawda jest tymczasem znacznie bardziej złożona i kontekstualna. Niniejsza praca jest próbą powrotu pod powierzchnię wydarzeń. W pierwszym rozdziale omówione zostały ogólne motywacje ideologiczne decyzji o ataku na Irak. Dla ich kształtowania kluczowe znaczenie miał neokonserwatyzm – ideologia wyznawana przez najważniejszych amerykańskich decydentów początku XXI wieku. Jej podstawowe elementy stanowiły: krytyka amerykańskiej polityki zagranicznej po zakończeniu zimnej wojny, w szczególności jej multilateralizmu i odchodzenia od polityki siły; konieczność kierowania się interesem narodowym USA zamiast nieokreślonym interesem „społeczności międzynarodowej”; wzrost wydatków na obronność i szerokie wykorzystanie instrumentów militarnych; wspieranie Izraela i wywołanie przemian na Bliskim Wschodzie; oparcie polityki na uzasadnieniach moralnych i używanie dla jej celów idealizmu. Kluczem do realizacji wszystkich ww. elementów, a także dla rozwiązania problemu międzynarodowego terroryzmu – miała być wojna z Irakiem, niedokończona w 1991 roku. Neokonserwatyzm dostarczył ideologicznych podstaw dla tzw. doktryny Busha, kształtującej się na bazie szoku wywołanego przez zamachy z 11 września 2001 roku. Doktryna ta obejmowała następujące elementy: koncepcję wojny z terroryzmem, pojmowanym jako spójny, międzynarodowy blok; koncepcja osi zła – bloku państw wspierających międzynarodowy terroryzm i rozwijających produkcję broni masowego rażenia; koncepcja wojny prewencyjnej, będąca operacyjną podstawą dla realizacji walki ze światowym terroryzmem oraz państwami osi zła; doktryna jednego procenta, radykalnie obniżająca próg użycia siły zbrojnej w polityce bezpieczeństwa USA; idealizm i teoria demokratycznego pokoju, dające sankcję moralną dla realizowanej polityki; wreszcie łącząca wszystkie powyższe elementy idea globalnego starcia z siłami zła, tworząca najbardziej uproszczony obraz wroga, z którym prowadzona jest walka.. Zgodnie z powyższymi elementami wojna z 315 Irakiem miała mieć kluczowe znaczenie dla zwalczania międzynarodowego terroryzmu i zabezpieczenia przed groźbą zdobycia przez terrorystów broni masowego rażenia. Miała też być testem dla idei wojny prewencyjnej, jak również stanowić wyraz amerykańskiego idealizmu – poświęcenia w imię niesienia wolności dla innych narodów. W kolejnych rozdziałach ta wysoce zideologizowana i teoretyczna motywacja została skonfrontowana z istniejącymi w przededniu ataku uwarunkowaniami – wewnątrzirackimi, wewnątrzamerykańskimi, regionalnymi oraz międzynarodowymi. Rozdział pierwszy poświęcony został uwarunkowaniom historycznym amerykańskiej polityki wobec Iraku; jest to szczególnie uzasadnione w odniesieniu do kraju stanowiącego kolebkę naszej cywilizacji. Ta ogólna analiza historii Iraku pozwala dostrzec wiele elementów wspólnych z wydarzeniami zachodzącymi po amerykańskiej inwazji, jak również liczne uwarunkowania przebiegu okupacji. Historia pozwala dostrzec źródła poczucia historycznej krzywdy żywego w irackim społeczeństwie, źródła jego dumy i nacjonalizmu. Szczególnie istotne znaczenie ma przy tym przebieg licznych okupacji i najazdów obcych imperiów na Irak, szczególnie okupacji brytyjskiej w XX wieku. Z ich analizy wynika, że podzielony naród iracki przeważnie jednoczył się w obliczu zagrożenia zewnętrznego; istnieje w nim silna tradycja powstańcza, ale też antypaństwowa; okupanci i autorytarni władcy zazwyczaj opierali się na jednej z grup irackiego społeczeństwa, podsycając istniejące w nim antagonizmy. W rozdziale drugim amerykańska polityka wobec Iraku wpisana została w kontekst globalny. Pozycja i rola USA w świecie jako największego mocarstwa, ścierające się modele globalnej polityki Waszyngtony i ewolucja dokonująca się w tym zakresie po zakończeniu zimnej wojny (stopniowe przechodzenie od przywództwa do dominacji) oraz radykalny zwrot jaki dokonał się pod tym względem pod rządami administracji George’a W. Busha – stanowią niezwykle istotne podłoże zachodzących wydarzeń. Wojna z Irakiem miała być zarówno zwieńczeniem wcześniejszych tendencji, jak i manifestacją nowego podejścia, mającego swe źródło w neokonserwatywnej idei kierowania się interesem narodowym w połączeniu z idealistycznym dyskursem. Wojna z Irakiem miała stanowić precedens na przyszłość, wykazała jednak ograniczenia podejścia Waszyngtonu opierającego się na dominacji. W rozdziale czwartym dokonana została analiza reżimu Saddam Husajna oraz amerykańskiej polityki wobec niego. Obalenie tego reżimu było podstawowym celem wojny – celem, z którym wiązały się i od którego uzależnione były wszystkie pozostałe. Mając na uwadze uwarunkowania historyczne byliśmy w stanie ocenić dwa skrajne wizerunki Saddama – obraz totalitarnego tyrana, porównywanego do Stalina, zjawiska 316 wyjątkowego we współczesnym świecie, oraz obraz ofiary imperializmu największego mocarstwa w świecie oraz zachodniego neokolonializmu, bezbronnego, ale walczącego do końca, zamordowanego przed kamerami w okrutnym telewizyjnym spektaklu. Prawda w tym przypadku leżała po środku – Saddam był okrutnym tyranem, ale tylko jedną z wielu tego typu postaci na mapie politycznej świata; co więcej, tyranem de facto bezbronnym, którego jedyną ambicją było utrzymanie się u władzy. Jego reżim był krwawy, ale nie stanowił anomalii, uzasadniającej wielką operację militarną, której skutki kosztowały życie już ponad 100 tys. ludzi. Co więcej, reżim ten w warunkach zimnowojennych był jednym z ważniejszych partnerów USA na Bliskim Wschodzie i dopiero błąd polityczny, jakim była decyzja Bagdadu o zaatakowaniu Kuwejtu, zmienił stosunek Waszyngtonu do Saddama. Rozdział piąty poświęcony został uwarunkowaniom wewnątrzpolitycznym amerykańskiej polityki. Czynnik ten jest często pomijany w analizach wojny z Irakiem, należy jednak podkreślić, że amerykański atak spotkał się z niemal pełną aprobatą amerykańskiego społeczeństwa i klasy politycznej. Stany Zjednoczone to kraj demokratyczny i polityka Waszyngtonu co do zasady potrzebuje legitymizacji ze strony własnego społeczeństwa. Choć dziś większość amerykańskiego społeczeństwa odcina się od idei i praktyki działania administracji George’a W. Busha, to należy podkreślić, że przez większość jego kadencji legitymizacja ta istniała i była silna. Poparcie dla agresywnej polityki Busha wywodziło się z silnych emocji, obecnych w amerykańskim społeczeństwie po atakach z 11 września 2001 roku. Chodziło o powszechną wolę spektakularnej zemsty za krwawe zamachy, ale też o strach, że mogą się one powtórzyć. Umiejętna narracja i propaganda amerykańskiego rządu pozwoliła połączyć te dwie emocje z kwestią iracką. Istotną rolę odgrywał przy tym tradycyjny mesjanizm amerykańskiego społeczeństwa, któremu konieczne jest poczucie, że polityka Ameryki służy upowszechnianiu się uniwersalnych wartości demokratycznych. Poczucie takie zostało wytworzone w przededniu ataku na Irak. W rozdziale szóstym umówione zostały uwarunkowania regionalne amerykańskiej polityki wobec Iraku. Bliski Wschód jest regionem o szczególnym znaczeniu dla polityki bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, zarówno w wymiarze politycznym (kwestia Izraela czy proliferacji broni masowego rażenia), jak i ekonomicznym (znaczenie regionu dla globalnego rynku ropy naftowej). Polityka USA wobec Iraku wpisana została w szerszą strategię regionalną Waszyngtonu. Irak był i jest ważnym elementem Bliskiego Wschodu – co więcej, miał być kluczem dla realizacji amerykańskich interesów w tej części świata. Eliminacja reżimu Saddama Husajna miała zwiększyć regionalne bezpieczeństwo poprzez 317 pozbycie się czynnika destabilizującego otoczenie; miała też poprawić wizerunek USA na Bliskim Wschodzie. Irak stał się jednak raczej czynnikiem pogłębiającej się destabilizacji, zaś cel wizerunkowy był od początku niemożliwy do spełnienia. Rozdział siódmy poświęcony jest różnorodnym uwarunkowaniom ekonomicznym amerykańskiej polityki wobec Iraku. Omówione zostało w nim znaczenie ropy naftowej dla światowej gospodarki, a także amerykańska polityka surowcowa. Ropa naftowa jest surowcem o kluczowym znaczeniu dla gospodarki USA, które konsekwentnie starają się zapewnić sobie bezpieczeństwo w tym zakresie, dążąc do dywersyfikacji źródeł dostaw oraz uniezależnienia się od ropy bliskowschodniej; jednocześnie jednak surowiec pochodzący z tego regionu ma kluczowe znaczenie dla ruchów cen na światowych rynkach. Iracki potencjał surowcowy – jedne z największych na świecie i w niewielkim tylko stopniu eksploatowane złoża ropy naftowej – miał w tym kontekście niezwykle istotne, potencjalne znaczenie. Omówiony został też ekonomiczno – surowcowy aspekt historii Iraku. Najważniejsze bogactwo tego kraju – ropa naftowa – często miało funkcję konfliktogenną; mamy tu do czynienia z tzw. klątwą surowcową. Świadomość ogromnej wartości narodowych złóż ropy naftowej, jej wieloletniej eksploatacji przez brytyjskich kolonialistów oraz pamięć o własnej historii wśród Irakijczyków czyniły zadaniem niezwykle trudnym przekonanie ich, że celem wojny było niesienie im wyzwolenia, nie zaś dążenie do przejęcia kontroli nad ich bogactwami. W rozdziale ósmym spojrzeliśmy na wojnę z Irakiem przez pryzmat szerszych zmian zachodzących w amerykańskich siłach zbrojnych w trakcie poprzednich kilkunastu lat. Był to jeden z elementów, generujących amerykańską potęgę. Dysponowanie ogromną, jakościową przewagą militarną wytwarzało pokusę, aby użyć jej w celu odniesienia łatwego, spektakularnego zwycięstwa. Przygotowania wojenne, mimo deklaracji o braku decyzji o ataku, w pewnym momencie osiągnęły punkt krytyczny, w którym wycofanie się stawało się nadmiernie kosztowne. Wojna ta miała też stanowić element procesu przebudowy amerykańskich sił zbrojnych zgodnie z koncepcjami Donalda Rumsfelda, jak również test dla koncepcji wojny prewencyjnej, będącej istotnym elementem doktryny Busha. Konflikt ten wykazał jednak ograniczenia zarówno amerykańskiej potęgi militarnej, jak i planowania strategicznego, powszechnie uznawanego za wzorcowe. Okazało się, że najnowocześniejszy w świecie potencjał militarny znajduje ograniczone zastosowanie w walkach z nieregularnymi siłami rebeliantów. Perfekcyjny plan natarcia nie uwzględniał sytuacji po zakończeniu głównych walk z armią iracką. Wojna ta potwierdziła też niewielką użyteczność koncepcji strategicznych Rumsfelda (zastąpienie przewagi ilościowej wojska przez przewagę 318 jakościową oraz większa skłonność do podejmowania ryzyka), wykazała też niską wartość wojny prewencyjnej, z uwagi na fałszywość przesłanek, na jakich się opierano, podejmując decyzję o ataku. Rozdział dziewiąty zawiera analizę różnych aspektów uwarunkowań prawnomiędzynarodowych oraz instytucjonalnych wojny z Irakiem. Przedstawiona została amerykańska argumentacja prawna oraz działania na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych, mające dać legitymację dla ataku na Irak. Widoczna była przy tym wola zdobycia upoważnienia Rady Bezpieczeństwa ONZ dla wojny; gdy to się nie powiodło, Waszyngton rozpoczął proces dyskredytowania ONZ przy jednoczesnym powoływaniu się na wcześniejsze rezolucje RB dla wykazania legalności ataku. Była to postawa wewnętrznie sprzeczna. Co więcej, przywoływano również argumentację z zakresu koncepcji interwencji humanitarnej, jednak wojna nie spełniała podstawowych jej wymogów. W konsekwencji była to wojna nielegalna, co więcej prowadzona z naruszeniem prawa humanitarnego, w szczególności w fazie okupacyjnej konfliktu. Z punktu widzenia amerykańskiej motywacji wojny oraz szans na realizację formułowanych na podstawie tej motywacji zamierzeń dotyczących wewnętrznej przebudowy Iraku najważniejsze znaczenie miały wewnątrzirackie uwarunkowania społeczno – polityczne konfliktu. Kwestiom tym poświęcony został ostatni, dziesiąty rozdział pracy. Omówiony został cały kompleks uwarunkowań utrudniających proces przebudowy państwa irackiego . Wewnętrzne podziały etniczno-religijne utrudniały tworzenie nowych instytucji politycznych i administracyjnych, gdyż ich legitymacja ogólnonarodowa była ograniczona – trudno było mówić o tożsamości narodowej społeczeństwa irackiego jako takiego. Różnice między szyitami, sunnitami i Kurdami nie miały przy tym podłoża stricte religijnego czy etnicznego, ale polityczne – wynikały z opierania się przez kolejnych władców Bagdadu na różnych grupach oraz dyskontowania rosnących w ten sposób antagonizmów dla własnych celów. Czynnikiem jednoczącym wewnętrznie złożone społeczeństwo irackie przez ponad 20 lat Saddam Husajn; kult jego osoby był ważnym elementem budowania tożsamości irackiej, a reminiscencje stworzonego przez niego systemu są widoczne w kulturze politycznej Iraku także dziś. Saddam bezwzględnie zwalczał wszelką opozycję wewnętrzną, przez co ruchy sprzeciwu mogły rozwijać się jedynie na emigracji, w oderwaniu od realiów wewnętrznych, często w ścisłym powiązaniu z obcymi służbami specjalnymi, co ułatwiało przedstawianie ich irackiemu społeczeństwu przez dyktatora jako zdrajców. Z tych przyczyn ruchy emigracyjne cieszyły się bardzo nikłym szacunkiem ze strony Irakijczyków. Brak nowej, wywodzącej się z opozycji antysaddamowskiej 319 i powszechnie akceptowanej przez społeczeństwo elity politycznej w połączeniu z wykluczeniem z udziału w sprawowaniu rządów członków poprzedniej warstwy rządzącej – wywołały polityczną próżnię, podsycaną przez kryzys tożsamości narodowej w postsaddamowskim Iraku. Próżnia ta tłumaczy nagły wzrost politycznego znaczenia islamu. W dobie upadku świeckich autorytetów i braku ich następców, przywódcy religijni stali się najbardziej wpływową politycznie warstwą w irackim społeczeństwie. Nie należy przy tym utożsamiać islamistów z fundamentalistami; w przeważającej mierze nie były to bowiem ruchy agresywne, a ich członkowie zwracali się po prostu w stronę wielowiekowych wartości w dobie kryzysu. Podobny proces nastąpił w Europie po drugiej wojnie światowej, gdy nastąpił nagły wzrost politycznego znaczenia partii chrześcijańsko – demokratycznych. Główna różnica to znacznie słabsza tożsamość demokratyczna islamistów, choć należy podkreślić, że większość z nich żądała jak najszybszego przeprowadzenia demokratycznych wyborów i w większości dystansowała się od irańskiego modelu teokracji. Społeczeństwo irackie w przededniu wojny oczekiwało zmiany, uważając rzeczywistość saddamowskiego reżimu doby wieloletnich sankcji gospodarczych za nieznośną. To czynnik ekonomiczny był przy tym najbardziej istotny – Irakijczycy pragnęli poprawy warunków życia i nowych szans na rozwój gospodarczy, zaś czynnik polityczny (opresyjność dyktatury) był znacznie mniej istotny. Schyłkowy okres dyktatury Saddama miał charakter przede wszystkim defensywny, a ekscesy członków rządzącej elity czy sił bezpieczeństwa były w znacznie mniejszym stopniu dokuczliwe dla Irakijczyków, niż fatalna sytuacja ekonomiczna kraju. Nie mieliśmy przy tym do czynienia z kryzysem humanitarnym – raczej z wieloletnią stagnacją, bez szansy na zmianę z powodu stale przedłużanych sankcji ONZ. Społeczeństwo irackie pragnęło wyrwania ich kraju z tej sytuacji. Co więcej, obraz Ameryki – największego mocarstwa świata, kraju bogatego, zorganizowanego i zdeterminowanego w realizacji swoich celów – czynił nadzieje Irakijczyków na poprawę swojego losu po amerykańskiej inwazji jeszcze większymi. Okazało się jednak, że Waszyngton całe swe zdolności w zakresie planowania strategicznego wykorzystał na stworzenie planu pokonania irackiej armii, zupełnie zaniedbując planowanie na okres powojenny. Brak było koncepcji przebudowy państwa irackiego, poza ogólnym imperatywem demokracji. Co jednak znacznie istotniejsze, brak było planów szybkiego zapewnienia Irakijczykom podstawowych usług, takich jak bieżąca woda czy elektryczność. Rozczarowanie pojawiło się zatem w irackim społeczeństwie bardzo szybko; zamiast spodziewanej poprawy, sytuacja była gorsza niż w czasach niedawno 320 obalonej dyktatury. Wraz z trwaniem tego stanu rzeczy rósł opór wobec sił i administracji okupacyjnej. Późniejszy wybuch rebelii miał jednak przyczyny przede wszystkim polityczne i wynikał z przedłużającej się okupacji i odkładania decyzji o oddaniu władzy w ręce Irakijczyków. Sytuacja ekonomiczna nie doprowadziła do wybuchu rebelii antysaddamowskiej w przededniu wojny z Irakiem, nie była też czynnikiem sprawczym wybuchu wojny w Iraku. W obu przypadkach miała jednak istotne znaczenie w pozbawianiu legitymacji władz. Jak uczy historia, społeczeństwo irackie chwytało za broń wówczas, gdy próbowano roztaczać nad nim obce panowanie. Pierwszy szef cywilnych władz okupacyjnych w Iraku, Jay Ganer, starał się naprędce naprawiać błędy i zaniedbania popełnione w okresie poprzedzającym wojnę. Warunki mu sprzyjały – akty przemocy były jeszcze rzadkie, a sytuacja bezpieczeństwa umiarkowana. Garner szybko stworzył zarys koncepcji procesu politycznego, który miał w szybkim tempie doprowadzić do przekazania władzy w ręce Irakijczyków. Gotowy, uzgodniony i społecznie akceptowany plan został jednak odrzucony przez nowego szefa władz okupacyjnych, Paula Bremera. Bremer ponosi osobistą odpowiedzialność za destabilizację sytuacji w Iraku i dekadę przemocy w tym kraju na skalę większą, niż w czasach Saddama. Bremer popełnił trzy podstawowe, fatalne błędy. Po pierwsze, odrzucił plan Garnera i odkładał proces przekazania władzy w ręce Irakijczyków. Wszelkie ustępstwa w tym zakresie wynikały nie z planu Bremera, ale były wymuszane przez okoliczności, a wszelkie problemy z łatwością można było zrzucić na władze okupacyjne. Po drugie, Bremer rozwiązał iracką armię, siły bezpieczeństwa i całą strukturę administracyjną kraju – wszystkie te instytucje miały być budowane od podstaw, mimo woli służenia nowym władzom, artykułowanej przez ich przedstawicieli wobec Garnera. Po trzecie, Bremer przeprowadził głęboką debaasyfikację kraju, pozbawiając możliwości włączenia się w proces polityczny znacznej części społeczeństwa. W ten sposób wytworzył sytuację kraju okupowanego, rządzonego przez obce kulturowo i religijnie siły, niedopuszczające Irakijczyków do rządzenia własnym krajem i niezdolnego do zapewnienia podstawowych usług; kraju, w którym duża część społeczeństwa – uzbrojona i ze skłonnością do stosowania przemocy – znalazła się nagle bez środków do życia, z poczuciem krzywdy i odrzucenia. Sytuacja ta podsycała antagonizmy religijno-etniczne i została wykorzystana przez środowiska skrajne. Skutkiem był wybuch wojny domowej i przemocy. Nie musiało tak być. Główną motywacją Stanów Zjednoczonych rozpoczynających wojnę z Irakiem była wola demokratycznej przebudowy tego kraju, jego włączenia 321 do społeczności międzynarodowej jako stabilnego partnera, korzystnie wpływającego na sytuację regionalną, a także na światowy rynek ropy naftowej; pomijam przy tym motywację w zakresie zwalczania broni masowego rażenia, gdyż ta okazała się oparta na fałszywych przesłankach. Pomimo wielu czynników międzynarodowych oraz przede wszystkim bardzo trudnych uwarunkowań wewnętrznych, możliwość sprawnej, demokratycznej przebudowy państwa Irackiego istniała, a cena krwi poniesiona przez społeczeństwo irackie nie była konieczna. Można (i trzeba) dyskutować na temat zasadności amerykańskiego ataku na Irak, dyskusję tę należy jednak oddzielić od oceny szans na realizację celu demokratycznej przebudowy. Szanse takie istniały. Dla ich realizacji konieczny był jednak spójny plan i przygotowanie do fazy pokonfliktowej. Sprawne przeprowadzenie okupacji, szybkie zapewnienie irackiemu społeczeństwu dostępu do czystej wody oraz elektryczności, przejęcie aparatu państwowego, w tym sił zbrojnych i aparatu bezpieczeństwa i włączenie go w proces budowy nowego Iraku (przy eliminacji jednostek szczególnie skompromitowanych) oraz szybkie zainicjowanie procesu przekazania władzy w ręce Irakijczyków – wszystko to mogło zapewnić odbudowę i stworzenie nowego, stabilnego i bezpiecznego państwa irackiego. Szansa taka istniała; istniejące uwarunkowania czyniły taki proces niezwykle trudnym, ale nie niemożliwym. Przemoc nie była powszechną cechą irackiej rzeczywistości w pierwszych miesiącach po amerykańskim ataku; pojawiła się z czasem jako bezpośredni skutek błędów, popełnionych przez amerykańskie władze okupacyjne. Pozycja największego światowego mocarstwa daje nie tylko możliwości działania na rzecz realizacji własnych interesów i wartości, ale też wielką odpowiedzialność. Decydując się na obalenie reżimu i okupacje danego kraju, bierze się za niego pełną odpowiedzialność. Wymogiem koniecznym jest wówczas posiadanie odpowiedniej koncepcji i wyraźne sformułowanie osiągalnych celów. W przypadku wojny i okupacji Iraku wszystkich tych elementów zabrakło. Odpowiedzialność za te zaniedbania, których efektem było ponad 100 tys. ofiar wojny w Iraku – spada bezpośrednio na George’a W. Busha oraz członków jego administracji oraz podległe im władze okupacyjne Iraku na czele z Paulem Bremerem. Neokonsewatyzm, którego wielu członków administracji było eksponentami, stracił w ten sposób okazję na odniesienie wielkiego sukcesu, jakim byłaby sprawna przebudowa Iraku, co stało się prawdopodobnie początkiem końca tej ideologii. 322 Bibliografia Dokumenty A National Security Strategy for a New Century, Biały Dom, grudzień 1999 r., http://www.fas.org/man/docs/nssr-1299.pdf Economic Stabilization Act 84 Stat. 799 (1970), http://www.novelguide.com/a/discover/eamc_02/eamc_02_00799.html Energy Policy Act of 2005, http://www.interior.gov/iepa/EnergyPolicyActof2005.pdf Iraq Liberation Act z 31 X 1998 roku, http://www.iraqwatch.org/government/US/Legislation/ILA.htm National Security Directive 26 z 2 X 1989 roku, http://www.fas.org/irp/offdocs/nsd/nsd26.pdf Oświadczenie nr 15 Personelu Narodowej Komisji ds. Ataków Terrorystycznych na Stany Zjednoczone pt. Overview of the Enemy z 16 VI 2004 roku, http://www.factcheck.org/UploadedFiles/staff_statement_15.pdf Oświadczenie nr 16 Personelu Narodowej Komisji ds. Ataków Terrorystycznych na Stany Zjednoczone pt. Outline of the 9/11 Plot z 16 VI 2004 roku, http://www.factcheck.org/UploadedFiles/staff_statement_16.pdf Prawo Administracyjne Państwa Irackiego na Okres Przejściowy z 28 II 2004 roku, tekst angielski zamieszczony w: Płaczek A., Stefanek K., Irak na początku XXI wieku, Wydawnictwo Ibidem, Łódź 2007, s. 198 – 215 Pre-war Planning for Post-war http://policy.defense.gov/sections/policy_offices/isa/nesa/postwar_iraq.html Rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 687 z 3 III 1991 Iraq, roku, http://www.fas.org/news/un/iraq/sres/sres0687.htm Rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 688 z 5 IV 1991 roku, http://daccess-ddsny.un.org/doc/RESOLUTION/GEN/NR0/596/24/IMG/NR059624.pdf?OpenElement Rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1441 z 8 XI 2002 roku, http://daccessods.un.org/access.nsf/Get?Open&DS=S/RES/1441%20(2002)&Lang=E&Area=UND OC Rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1483 z 22 V 2003 roku, http://daccess-ddsny.un.org/doc/UNDOC/GEN/N03/368/53/PDF/N0336853.pdf?OpenElement 323 Rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1511 z 16 X 2003 roku, http://daccessods.un.org/access.nsf/Get?Open&DS=S/RES/1511%20(2003)&Lang=E&Area=UND OC Rozkaz nr 1 Tymczasowej Władzy Koalicyjnej w sprawie debaasyfikacji irackiego społeczeństwa z 16 V 2003 roku, http://www.iraqcoalition.org/regulations/20030516_CPAORD_1_DeBa_athification_of_Iraqi_Society_.pdf Rozkaz nr 2 Tymczasowej Władzy Koalicyjnej w sprawie rozwiązania jednostek wymienionych w Aneksie A z 23 VIII 2003 roku, http://www.iraqcoalition.org/regulations/20030823_CPAORD_2_Dissolution_of_Ent ities_with_Annex_A.pdf Strategia Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych Ameryki z 19 IX 2002 roku, http://georgewbush-whitehouse.archives.gov/nsc/nss/2002/nss.pdf; tekst strategii (w języku angielskim) dostępny także w: Troszyńska M., Polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych w latach 2000-2004, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2006, s. 115 – 165 The Downing Street Memo z 23 VII 2002 roku, http://downingstreetmemo.com/memos.html Przemówienia, wystąpienia, oświadczenia A Vision for Iraq and the Iraqi People, wspólne oświadczenie przywódców Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Portugalii z 16 III 2003 roku, http://www.america.gov/st/washfileenglish/2003/March/20030317115708ifas0.0325281.html Deklaracja Zasad Projektu na rzecz Nowego Amerykańskiego Stulecia, 3 VI 1997, deklaracja dostępna pod adresem: http://www.newamericancentury.org/statementofprinciples.htm Feith D., Post – war Planning, oświadczenie złożone przed senacką komisją ds. stosunków międzynarodowych 11 II 2003 roku, http://policy.defense.gov/sections/public_statements/speeches/archive/former_usdp/fe ith/2003/february_11_03.html 324 List Projektu na rzecz Nowego Amerykańskiego Stulecia do prezydenta Billa Clintona w sprawie usunięcia irackiego reżimu, 26 I 1998, http://www.theindyvoice.com/politics/pnac Przemówienie Prezydenta J. Cartera o Stanie Państwa z 23 I 1980 roku, http://www.jimmycarterlibrary.gov/documents/speeches/su80jec.phtml Przemówienie Prezydenta G.W. Busha do narodu z 11 IX 2001 roku, http://www.biblicalpatriot.net/HistoricSpeeches/bush-addr-nation-9-11-01.htm Przemówienie Prezydenta G.W. Busha do Kongresu z 20 IX 2001 roku, http://archives.cnn.com/2001/US/09/20/gen.bush.transcript/ Przemówienie Prezydenta G.W. Busha o Stanie Państwa z 29 I 2002 roku, http://transcripts.cnn.com/2002/ALLPOLITICS/01/29/bush.speech.txt/ Przemówienie Prezydenta G.W. Busha w Akademii Wojskowej West Point z 1 VI 2002 roku, http://www.dartmouth.edu/~govdocs/docs/iraq/060102.pdf Przemówienie Sekretarza Stanu USA C. Powella przed Radą Bezpieczeństwa ONZ z 5 II 2003 roku, http://www.globalsecurity.org/wmd/library/news/iraq/2003/iraq030205-powell-un-17300pf.htm Przemówienie Prezydenta G.W. Busha o stanie państwa z 26 II 2003 roku, http://georgewbush-whitehouse.archives.gov/news/releases/2003/02/2003022611.html Przemówienie Prezydenta G.W. Busha z 10 IV 2003 roku do narodu irackiego, http://ics.leeds.ac.uk/papers/vp01.cfm?outfit=pmt&folder=16&paper=337 Przemówienie Prezydenta G.W. Busha z 28 IV 2003 roku pt. President Discusses the Future of Iraq. Remarks by the President on Operation Iraqi Freedom, http://merln.ndu.edu/MERLN/PFIraq/archive/wh/20030428-3.pdf Przemówienie Prezydenta G.W. Busha na pokładzie USS Abraham Lincoln z 1 V 2003 roku, http://news.bbc.co.uk/2/hi/americas/2994345.stm Przemówienie Prezydenta G.W. Busha w Oak Ridge National Library z 12 VII 2004 roku, http://georgewbush-whitehouse.archives.gov/news/releases/2004/07/200407125.html Przemówienie Prezydenta G.W. Busha z okazji inauguracji II kadencji prezydenckiej, 20 I 2005 roku, http://www.npr.org/templates/story/story.php?storyId=4460172 325 Raporty i opracowania oficjalne Belasco A., The Cost of Iraq, Afghanistan, and Other Global War on Terror Operations Since 9/11. Congressional Research Service Report for Congress, Congressional Research Service, raport z 28 IX 2009 roku, http://www.fas.org/sgp/crs/natsec/RL33110.pdf Freedom in the World 2002, Freedom House, raport dostępny pod adresem: http://www.freedomhouse.org/template.cfm?page=363&year=2002 Hassan H.D., Iraq: Tribal Structure, Social, and Political Activities, “CRS Report for Congress”, Congressional Research Service, raport z 15 III 2007 roku, https://www.policyarchive.org/handle/10207/4471 Iraq's Weapons of Mass Destruction: The Assessment of the British Government (tzw. September Dossier), z 24 IX 2002 roku, http://www.fco.gov.uk/resources/en/pdf/pdf3/fco_iraqdossier; tłumaczenie polskie w: Durys P., Pacholski P., Broń masowego rażenia Iraku: ocena i ewolucja zagrożenia, Wydawnictwo Adam Marszałek, Warszawa 2002, s. 51 – 116 Off Target: The Conduct of the War and Civilian Casualties in Iraq, Human Rights Watch, 11 XII 2003, raport dostępny pod adresem: http://www.hrw.org/en/node/12207/section/1 Oficjalne dane na temat wzrostu gospodarczego w USA, U.S. Department of Commerce. Bureau of Economic Analysis, http://www.bea.gov/national/nipaweb/ TableView.asp?SelectedTable=1&FirstYear=2007&LastYear=2008&Freq=Qtr Oficjalne dane o strukturze importu ropy naftowej do Stanów Zjednoczonych Ameryki ze względu na kraj pochodzenia, dane statystyczne U.S. Energy Information Administration, http://tonto.eia.doe.gov/dnav/pet/pet_move_impcus_a2_nus_ep00_ im0 _mbbl_a.htm Overview of State-Sponsored Terrorism, Biuro Koordynatora ds. Przeciwterroryzmu, 30 IV 2001 roku, http://www.state.gov/s/ct/rls/crt/2000/2441.htm Patterns of Global Terrorism 2002, Departament Stanu USA, IV 2003, http://www.state.gov/s/ct/rls/crt/2002/ Raport końcowy Irackiej Grupy Badawczej z 30 IX 2004 roku, Iraq Survey Group Final Report, http://www.globalsecurity.org/wmd/library/report/2004/isg-final-report/ 326 Raport końcowy Komisji ds. Zdolności Wywiadowczych Stanów Zjednoczonych w kontekście Broni Masowego Rażenia z 31 III 2005 roku, http://www.gpoaccess.gov/wmd/index.html Raport końcowy Narodowej Komisji ds. Ataków Terrorystycznych na Stany Zjednoczone z 22 VII 2004 roku, http://govinfo.library.unt.edu/911/report/index.htm Raport – ocena danych wywiadowczych w sprawie broni masowego rażenia (tzw. Raport Butlera) z 14 VII 2004 roku, http://www.factcheck.org/UploadedFiles/Butler_Report.pdf Raport z dochodzenia w sprawie okoliczności śmierci dr Davida Kelly’ego (tzw. Raport Huttona) z 28 I 2004 roku, http://www.the-hutton- inquiry.org.uk/content/report/index.htm Rebuilding America’s Defenses: Strategy, Forces and Resources For a New Century, Projekt na rzecz Nowego Amerykańskiego Stulecia, wrzesień 2000, raport dostępny pod adresem: http://www.newamericancentury.org/RebuildingAmericasDefenses.pdf Report of the Select Committee on Intelligence on the U.S. Intelligence Community’s Prewar Intelligence Assessments on Iraq z 9 VII 2004 roku, http://www.gpoaccess.gov/serialset/creports/iraq.html Report of the Select Committee on Intelligence on Postwar Findings about Iraq’s WMD Programs and Links to Terrorism and How They Compare with Prewar Assessments together with Additional Views z 8 IX 2006 roku, http://intelligence.senate.gov/phaseiiaccuracy.pdf Report of the Select Committee on Intelligence on Prewar Intelligence Assessments about Postwar Iraq together with Additional Views z 25 V 2007 roku, http://www.intelligence.senate.gov/prewar.pdf Report of the Select Committee on Intelligence on the Use by the Intelligence Community of Information Provided by the Iraqi National Congress together with Additional Views z 8 IX 2006 roku, http://intelligence.senate.gov/phaseiiinc.pdf Raport Report of the Select Committee on Whether Public Statements Regarding Iraq by U.S. Government Officials Were Substantiated by Intelligence Information together with Additional and Minority Views z 5 VI 2008 roku, http://intelligence.senate.gov/080605/phase2a.pdf 327 Statistical Review of World Energy 2013, BP, raport dostępny pod adresem: http://www.bp.com/content/dam/bp/pdf/statisticalreview/statistical_review_of_world_energy_2013.pdf The Responsibility to Protect, International Commission on Intervention and State Sovereignity, Ottawa 2001 Rocznik Statystyczny 1970, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1970 Rocznik Statystyczny 1980, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1980 Rocznik Statystyczny 1981, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1981 Rocznik Statystyczny 1985, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1985 Rocznik Statystyczny 1988, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1988 Rocznik Statystyczny 1993, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1993 Whatever Happened to the Iraqi Kurds?, Human Rights Watch, 11 III 1991, raport dostępny pod adresem: http://www.hrw.org/legacy/reports/1991/IRAQ913.htm#2 Monografie Barber B., Imperium strachu: wojna, terroryzm i demokracja, Muza, Warszawa 2005 Baylis J., Strategia we współczesnym świecie: wprowadzenie do studiów strategicznych, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009 Boyle F.A., Destroying World Order: US Imperialism in the Middle East Before and After September 11, Clarity Press, Atlanta 2004 Brzeziński Z., Strategiczna wizja. Ameryka a kryzys globalnej potęgi, Wydawnictwo Literackie, Warszawa 2013 Brzeziński Z., Wielka szachownica. Główne cele polityki amerykańskiej, Świat Książki, Warszawa 1998 Brzeziński Z., Wybór: dominacja czy przywództwo, Znak, Kraków 2004 Bush G., Scowcroft B., Świat przekształcony, Bertelsmann Media sp. z o.o., Klub Świat Książki, Politeja, Warszawa 2000 Buzan B., Beaver O., de Wilde J., Environmental, Economic and Social Security, CPCR Working Press 10/1995, Copenhagen 1995 Carroll J., House of War: the Pentagon and the disastrous rise of American power, Houghton Mifflin, Nowy Jork 2006 Chirot D., Tyrani XX wieku, Wydawnictwo Michał Urbański, Warszawa 1997 328 Chomsky N., Hegemonia albo przetrwanie: amerykańskie dążenie do globalnej dominacji, Studio Emka, Warszawa 2005 Corm G., Bliski Wschód w ogniu. Oblicza konfliktu 1956 – 2003, Dialog, Warszawa 2003 Creveld M. van, Zmienne oblicze wojny: od Marny do Iraku, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2008 Czaputowicz J., Teorie stosunków międzynarodowych: krytyka i systematyzacja, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2008 Czubiński A., Olszewski W., Historia Powszechna 1939-1997, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2002 Daalder I.H., Lindsay J.M., Ameryka bez ograniczeń. Rewolucja Busha w polityce zagranicznej, Wydawnictwo von Borowiecki, Warszawa 2005 Danecki J., Podstawowe wiadomości o islamie, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2007 Dodge T., Iraq’s Future: The Aftermath of Regime Change, „Adelphi Paper” 372, Routledge, Oxon, International Institute for Strategic Studies, London 2005 Durys P., Pacholski P., Broń masowego rażenia Iraku: ocena i ewolucja zagrożenia, Wydawnictwo Adam Marszałek, Warszawa 2002 Dzięgiel L., Węzeł kurdyjski: kultura, dzieje, walka o przetrwanie, Universitas, Kraków 1992 Dziekan M.M., Historia Iraku, Dialog, Warszawa 2007 Dziekan M.M., Irak: religia i polityka, Dom Wydawniczy Elipsa, Warszawa 2005 Encyklopedia Szpiegostwa, Oficyna Wydawnicza SPAR, Warszawa 1995 Fukuyama F., Ameryka na rozdrożu: demokracja, władza i dziedzictwo neokonserwatyzmu, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2006 Giedz M., Węzeł kurdyjski, Dialog, Warszawa 2002 Hartley J.C., Po prostu żołnierz. Rok służby w Iraku, Red Horse, Lublin 2006 Hoge J.F., Rose G., 11 września 2001: jak to się stało i co dalej, Amber, Warszawa 2001 Honderich T., Encyklopedia Filozofii, Zysk i s-ka, Poznań 1999 Jackson R., Sorensen G., Wprowadzenie do stosunków międzynarodowych. Teorie i kierunki badawcze, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2006 Jamsheer H.A., Współczesna historia Iraku, Dialog, Warszawa 2007 329 Kagan R., Potęga i raj. Ameryka i Europa w nowym porządku świata, Studio Emka, Warszawa 2003 Kiwerska J., Neokonserwatywna polityka George’a W. Busha: założenia, realizacja i skutki, Instytut Zachodni, Poznań 2005 Kiwerska J., Świat w latach 1989 – 2004: wydarzenia – konflikty – procesy, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2005 Klare M., Krew i nafta: niebezpieczeństwa i konsekwencje rosnącej zależności Ameryki od importowanej ropy naftowej, Agencja Wydawnicza i Reklamowa Akces, Warszawa 2006 Klein N., Doktryna szoku. Jak współczesny kapitalizm wykorzystuje klęski żywiołowe i kryzysy społeczne, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza S.A., Warszawa 2008 Klein S., Najgroźniejsi dyktatorzy w historii, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza S.A., Warszawa 2008 Korzeniewski K., Irak, Wydawnictwo Akademickie DIALOG, Warszawa 2004 Kuźniar R., Droga do wolności. Polityka zagraniczna III Rzeczypospolitej, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2008 Kuźniar R., Lachowski Z. (red.), Bezpieczeństwo międzynarodowe czasu przemian: zagrożenia, koncepcje, instytucje, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2003 Kuźniar R., Polityka i siła: studia strategiczne, zarys problematyki, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2005 Kuźniar R., Prawa człowieka: prawo – instytucje – stosunki międzynarodowe, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2004 Laurent E., Wojna w Iraku: ukryte motywy konfliktu, Świat Książki, Warszawa 2003 Lubowski A., Kontuzjowane mocarstwo: siła i słabość Ameryki, Świat Książki, Warszawa 2007 Łukaszewicz Adrianna, Afganistan i Irak: ekonomiczny bilans wojny z terroryzmem, „Żurawia Papers” nr 15, Instytut Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2010 Madej M., Zagrożenia asymetryczne bezpieczeństwa państw obszaru transatlantyckiego, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007 330 Manteuffel T., Historia Powszechna Średniowiecze, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1975 Mearsheimer J.J, Walt S.M., The Israel Lobby and U.S. Foreign Policy, Farrar, Straus and Giroux, 2007 Myerson D., Pięciu tyranów, Wydawnictwo Amber, Warszawa 2002 Nye J.S., Konflikty międzynarodowe. Wprowadzenie do teorii i historii, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2009 Nye J.S., Soft Power. Jak osiągnąć sukces w polityce światowej, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2007 Pastusiak L., George W. Bush. Jaki człowiek, taki prezydent?, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2004 Ramadan M., W cieniu Saddama, Videograff II, Katowice 2001 Ritchie N., Rogers P., The Political Road to War with Iraq, Routledge, Nowy York 2007 Smoliński P., Irak: piekło w raju, Świat Książki, Warszawa 2004 Soros G., Bańka amerykańskiej supremacji, Znak, Kraków 2004 Soros G., Nowy okropny świat: era omylności, Świat Książki, Warszawa 2006 Stefoff R., Saddam Husajn: absolutny władca Iraku, Świat Książki, Warszawa 2003 Stelzer I. (red.), Neokonserwatyzm, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2007 Suchar H., Zmierzch Husajna: burza nad Irakiem, Książka i Wiedza, Warszawa 2003 Szymborski W., Doktryna Busha, Wydawnictwo Wers, Bydgoszcz 2004 Szymborski W., Zatoka Perska. Problemy stabilizacji, Wydawnictwo Wers, Bydgoszcz 1999 Świętek H., Wojna z Irakiem w 2003 roku. Główne Przyczyny, „Żurawia Papers” zeszyt 17, Instytut Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2011 Tanner S., Wojny Bushów. Ojciec i syn jako zwierzchnicy sił zbrojnych, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2007 Tokarski J., Neokonserwatyści a polityka USA w nowym wieku, Arcana, Kraków 2006 Tripp C., Historia Iraku, Książka i Wiedza, Warszawa 2009 Troszyńska M., Polityka Zagraniczna Stanów Zjednoczonych w latach 2000 – 2004, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 331 Ulfkotte U., Pod osłoną mroku. Wielkie wywiady bez tajemnic, Wydawnictwo „Książka i Wiedza”, Warszawa 2008 Valette J., Kretzmann S., Wysham D., Crude Vision: How Oil Interests Obscured US Government Focus On Chemical Weapons Use by Saddam Hussein. Investigative report, Sustainable Energy and Economy Network/Institute for Policy Studies, Washington 2003 Waldenberg M., Rozbicie Jugosławii: jugosłowiańskie lustro międzynarodowej polityki, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2005 Waszczykowski W. (red.), Konsekwencje wojny z Irakiem dla bezpieczeństwa Bliskiego Wschodu, Warszawa 2003 Weiner T, Dziedzictwo popiołów. Historia CIA, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2009 Wolski J., Historia Powszechna Starożytność, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1971 Woodward B., Plan Ataku, Wydawnictwo Magnum, Warszawa 2004 Woodward B., Stan Zakłamania, Wydawnictwo Magnum, Warszawa 2007 Woodward B., Tajne wojny CIA, Wydawnictwo Sławomira Grotomirskiego, Kraków 1997 Wyszyński T., Monetarne podstawy amerykańskiej hegemonii w kontekście wojny w Iraku, Wrocław 2006; praca dostępna pod adresem: http://www.pafere.org/images/konkurs/wyszynski_Monetarne-podstawy.pdf Yergin D., Nafta, władza i pieniądze, Philip Wilson, Warszawa 1996 Zięba R. (red.), Wstęp do teorii polityki zagranicznej państwa, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2007 Artykuły Austin A., War Hawks and the Ugly American: The origins of Bush’s Central Asia and Middle East Policy w: Hamm B. (red.), Devastating Society: The Neo – Conservative Assault on Democracy and Justice, Pluto Press, Londyn – Ann Arbor 2005 Balcerowicz B., Aspekty strategiczne wojny z Irakiem, „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004 Balcerowicz B., Nowe odsłony starego wyścigu, „Polska Zbrojna” nr 39/2005 332 Bania R., Polityka USA wobec Bliskiego Wschodu a obalenie reżimu Saddama Husajna, w: Broda M., Dziekan M.M. (red.), Oblicza Wschodu: religia, ideologia, polityka, gospodarka, Elipsa, Warszawa 2004 Basham P., Can Iraq Be Democratic?, „Cato Policy Analysis”, nr 505/2004 Batóg W., Recenzja: Barry Rubin, Judith Colp Rubin, „Hating America. A History”, Oxford University Press, Oxford, New York 2004, 307 stron, „Polski Przegląd Dyplomatyczny”, nr 6 (34), maj-czerwiec 2006, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2005 Beaumont P., Barnett A., Hinsliff G., Iraqi mobile labs nothing to do with germ warfare, report finds, „The Observer” z 15 VI 2003 roku Białocerkiewicz J., Sankcje Organizacji Narodów Zjednoczonych, w: Symonides J. (red.), Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006 Bielecka M., Nowe role międzynarodowych organizacji do spraw bezpieczeństwa, w: R. Zięba (red.), Bezpieczeństwo międzynarodowe po zimnej wojnie, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2008 Bieleń S., Przywództwo globalne Stanów Zjednoczonych Ameryki, w: Haliżak E., Kuźniar R. (red.), Prawo, instytucje i polityka w procesie globalizacji. Księga Jubileuszowa dedykowana Profesorowi Januszowi Symonidesowi, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2003 Bieńczyk – Missala A., Wojna w Iraku – implikacje dla praw człowieka, „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004 Blanford N., Iran, Iraq, and two Shiite visions, „The Christian Science Monitor” z 20 II 2004 roku Blum W., A Concise History of US Global Interventions, 1945 to the Present, w: w: B. Hamm (red.), Devastating Society: The Neo – Conservative Assault on Democracy and Justice, Pluto Press, Londyn – Ann Arbor 2005 Bobiński K., Recenzja: Lewis Paul Bremer III, „My Year in Iraq”, Simon and Schuster, New York 2006, 419 stron, „Polski Przegląd Dyplomatyczny” nr 3 (37), maj – czerwiec 2007, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007 Boot M., Think Again: Neocons, „Foreign Policy”, Styczeń/Luty 2004 Boot M., What the Heck Is a Neocon?, „Wall Street Journal” z 30 XII 2002 roku, 333 Bowles W., The Bush Family Saga – Airbushed out of History, w: Hamm B. (red.), Devastating Society: The Neo – Conservative Assault on Democracy and Justice, Pluto Press, Londyn – Ann Arbor 2005 Bratkiewicz J., Irak jako projekt modernizacyjny, „Sprawy Międzynarodowe”, nr 2/2005, Akademia Dyplomatyczna MSZ, Warszawa 2005 Bryce R., Borger J., Cheney is Still Paid by the Pentagon Contractor, „Guardian” z 12 III 2003 roku Buchowska N., Działalność organizacji międzynarodowych w Iraku, w: Wojciechowski S. (red.), Irak wczoraj i dziś: wybrane aspekty wewnętrzne i międzynarodowe, Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu, Poznań 2005 Burnham G., Lafta R., Doocy S., Roberts L.: Mortality after the 2003 invasion of Iraq: a cross-sectional cluster sample survey, „The Lancet”, tom 368, nr 9545 z 21 X 2006 roku Bury J., Recenzja: Ahmed S. Hashim, “Insurgency and Counter Insurgency in Iraq”, Cornell University Press, Ithaca, New York 2006, 482 strony, „Polski Przegląd Dyplomatyczny” nr 1 (35), styczeń – luty 2007, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007 Bury J., Recenzja: Tony Dodge, “Iraq’s Future: The Aftermath of Regime Change”, Adelphi Paper 372, Routledge, Oxon; International Institute for Strategic Studies, London 2005, 72 strony, „Polski Przegląd Dyplomatyczny”, nr 3 (31), maj-czerwiec 2006, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2005 Bylica J., Recenzja: Daryl G. Press, “Calculating Credibility: How Leaders Assess Military Threats”, Cornell University Press, Ithaca and London 2005, 218 stron; Stanley A. Renshon, Deborah Welch Larson (red.), “Good Judgment in Foreign Policy: Theory and Application”, Rowman & Littlefield Publishers, Lanham 2003, 336 stron, „Polski Przegląd Dyplomatyczny”, nr 4 (32), lipiec – sierpień 2006, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2006 Chomsky N., Wars on Terror, w: Hamm B. (red.), Devastating Society: The Neo – Conservative Assault on Democracy and Justice, Pluto Press, Londyn – Ann Arbor 2005 Ciechański J., Plus ça change, plus c’est la même chose: wizje ONZ po zimnej wojnie, w: Kuźniar R. (red.), Porządek międzynarodowy u progu XXI wieku: wizje – 334 koncepcje – paradygmaty, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2005 Czapliński W., Interwencja w Iraku z punktu widzenia prawa międzynarodowego, Państwo i Prawo”, nr 1/2004 , Dom Wydawniczy ABC, Łódź 2004 Czapliński W., Reforma ONZ – zasady użycia sił w stosunkach międzynarodowych, w: Symonides J. (red.), Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006 Daniło D., System obrony przeciwrakietowej Stanów Zjednoczonych w Europie – plany na wypadek braku bezpieczeństwa?, „Polski Przegląd Dyplomatyczny” nr 2 (36), marzec – kwiecień 2007, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007 Decoding Mr. Bush's Denials, „New York Times” z 15 XI 2005 roku Diamond L., What Went Wrong in Iraq?, „Foreign Affairs”, nr 5, wrzesień – październik 2004 Dionne Jr. E.D., Murtha and the Mudslingers, „Washington Post” z 17 I 2006 roku Domisiewicz R., Wojny XXI wieku: rewolucja w dziedzinie wojskowości w świetle operacji „Iracka Wolność”, „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004 Doran M.S., Palestine, Iraq, and American Strategy, „Foreign Affairs” nr 1, t. 82/2003 Drobnik M., Odpowiedzialność jednostki w prawie międzynarodowym publicznym – międzynarodowe sądownictwo karne a sprawa zbrodni popełnianych w czasie rządów partii BAAS, w: Wojciechowski S. (red.), Irak wczoraj i dziś: wybrane aspekty wewnętrzne i międzynarodowe, Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu, Poznań 2005 Dziekan M.M., Dzieje Kurdów, w: Encyklopedia historyczna świata, tom XI, Opres, Kraków 2002 Dzielski W., Idealizm George’a W. Busha a II wojna w Zatoce Perskiej, w: Dzielski W., Michnik W. (red.), Irak – dylematy amerykańskiej interwencji, Księgarnia Akademicka, Kraków 2007 Dzisiów – Szyszczykiewicz A., Wpływ obecności wojsk amerykańskich w Iraku na relacje regionalne, „Bezpieczeństwo Narodowe” nr 5-6/2007, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, Warszawa 2007 335 Fiedler R., Zmiany systemu politycznego Iraku. Szanse i zagrożenia, w: Wojciechowski S., Irak wczoraj i dziś: wybrane aspekty wewnętrzne i międzynarodowe, Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu, Poznań 2005 Fiszer M., Gruszczyński J., Burza nadciąga, „Nowa Technika Wojskowa”, nr 3/2003 Fitzgerald F., How hawks captured the White House, „The Guardian”, 24 IX 2002 Frankel G., Chandrasekaran R., 45 Minutes: Behind the Blair Claim, „Washington Post” z 29 II 2004 roku Furier A., Od starożytnych monarchii do niepodległego Iraku i Iranu, w: Wojciechowski S. (red.), Irak wczoraj i dziś: wybrane aspekty wewnętrzne i międzynarodowe, Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa, Poznań 2005 Gabiś T., Raport o wojnie w Iraku, w: „Stańczyk. Pismo postkonserwatywne”, nr 38/39 2003 Gendzier I., Oil, Iraq and US foreign policy in the Middle East, „Situation Analysis” nr 2 wiosna 2003 Glapiak E., Gillert P., Plan Paulsona przyjęty, „Rzeczpospolita” z 3 X 2008 roku Glick C., A Return to Jacksonian Zionism, „The Jerusalem Post” z 22 XI 2002 Gołota Ł., Interwencja w Iraku w świetle prawa międzynarodowego, „Społeczeństwo i Polityka. Pismo edukacyjne”, nr 1(2)/2005, Wyższa Szkoła Humanistyczna im. Aleksandra Gieysztora, Pułtusk 2005 Gołota Ł., Recenzja: James Risen, „State of War. The Secret History of the CIA and the Bush Administration”, Free Press, New York 2006, 240 stron, w: „Polski Przegląd Dyplomatyczny”, nr 6 (34), maj-czerwiec 2006, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2006 Gombár E., Tribal and Clan Structures in Iraqi Politics, w: Dziekan M.M., Kończak I. (red.), Arabowie – Islam – Świat, Wydawnictwo Ibidem, Łódź 2007 Górka – Winter B., System obrony przeciwrakietowej Stanów Zjednoczonych – głos w dyskusji polskiej,„Polski Przegląd Dyplomatyczny”, nr 3(31), maj-czerwiec 2006, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2005 Górka – Winter B., Techniczne oblicza tarczy, „Polski Przegląd Dyplomatyczny” nr 2 (36), marzec – kwiecień 2007, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007 336 Gruselle B., Rakietowa gorączka: przyczyny i konsekwencje rozmieszczenia przez Stany Zjednoczone elementów obrony przeciwrakietowej w Europie, „Polski Przegląd Dyplomatyczny” nr 2 (36), marzec – kwiecień 2007, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007 Haas R., Regime Change and Its Limits, „Foreign Affairs”, nr 4 tom 84, lipiec/sierpień 2005 Henry R., Nau R., No Enemies on the Right: Conservative Foreign Policy Factions Beyond Iraq, „The National Interest”, nr 78, Zima 2004/2005 Hillas K.M., Tarcza antyrakietowa – w odpowiedzi na zasadnicze pytania, „Polski Przegląd Dyplomatyczny” nr 2 (36), marzec – kwiecień 2007, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007 Hobsbawm E., Potęga amerykańska wciąż większa i większa, „Le Monde Diplomatique” (edycja polska), III 2006 Hoffman S., America Goes Backward, „The New York Review of Books”, tom 50, numer 10, 12 VI 2003 Holmes K.R., Hillen J., Misreading Reagan’s Legacy: A Truly Conservative Foreign Policy, „Foreign Affairs”, wrzesień – październik 1996 Holmes S., Looking awawy, „The London Review of Books”, polski przekład w: „Polski Przegląd Dyplomatyczny” nr 2 (12), marzec – kwiecień 2003, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2003 Indyk M., A Trusteeship for Palestine?, „Foreign Affairs” nr 3, t. 82/2003 Jabłecki J., Machaj M., Teoria i historia Imperium Americanum, „Opcja na prawo”, nr 3/51, marzec 2006 Jarczewska – Romaniuk A., Amerykańskie wizje ładu międzynarodowego po zakończeniu zimnej wojny, w: Kuźniar R. (red.), Porządek międzynarodowy u progu XXI wieku: wizje – koncepcje – paradygmaty, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2005 Jarczewska – Romaniuk A., Ekonomiczne aspekty wojny w Iraku, „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004 Kaczmarski M., Witamy w świecie jednobiegunowym, "RAPORT Wojsko-TechnikaObronność", nr 6/2003 Kagan R., Kristol W., Toward a Neo-Reaganite Foreign Policy, „Foreign Affairs”, lipiec - sierpień 1996 337 Kardasz M., Antagonizmy turecko – kurdyjskie i ich wpływ na sytuację Kurdów w Iraku, w: Wojciechowski S. (red.), Irak wczoraj i dziś: wybrane aspekty wewnętrzne i międzynarodowe, Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu, Poznań 2005 Kołodziejczyk M., Recenzja: Guy Sorman, „Made in USA. Spojrzenie na cywilizację amerykańską”, Prószyński i S-ka, Warszawa 2005, 254 strony, „Polski Przegląd Dyplomatyczny”, nr 5 (27), wrzesień – październik 2005, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2005 Koziej S., Prewencyjna strategia bezpieczeństwa międzynarodowego, „Sprawy Międzynarodowe”, nr 4/2004, Akademia Dyplomatyczna MSZ, Warszawa 2004 Kulesa Ł, Dyskusja o obronie przeciwrakietowej – różne języki, różne rzeczywistości?, „Polski Przegląd Dyplomatyczny” nr 2 (36), marzec – kwiecień 2007, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007 Kulesa Ł., Recenzja: Joseph S. Nye, “Soft Power. The Means to Success in World Politics”, Public Affairs, New York 2004, 191 stron, „Polski Przegląd Dyplomatyczny”, nr 5 (27), wrzesień – październik 2005, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2005 Kuźniar R., Bezpieczeństwo – po pierwsze, nie szkodzić, „Polski Przegląd Dyplomatyczny”, nr 5 (33), wrzesień – październik 2006, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2006 Kuźniar R., Czy Polsce potrzebna jest tarcza rakietowa?, „Gazeta Wyborcza” z 6 XII 2005 roku Kuźniar R., ONZ i porządek międzynarodowy, w: Symonides J. (red.), Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006 Kuźniar R., Polska nie jest sierotą (Odpowiedź amb. Szlajferowi), „Polski Przegląd Dyplomatyczny”, nr 1 (35), styczeń – luty 2007, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007 Kuźniar R., Tarcza szkodliwa dla Polski, „Życie Warszawy” z 9 II 2007 roku Kuźniar R., Wprowadzenie, w: „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004 Lake A., Conftonting Blacklash States, „Foreign Affairs”, nr 2 tom 73, styczeń/luty 1994 338 Leśniewski M., Druga wojna w Zatoce Perskiej i amerykańska okupacja Iraku 2003 – 2006, w: Ostaszewski P. (red.), Konflikty kolonialne i postkolonialne w Afryce i Azji 1869 – 2006, Książka i Wiedza, Warszawa 2006 Leśniewski M., Pustynna Burza. Wojna w Zatoce Perskiej 1990 – 1991, w: Ostaszewski P. (red.), Konflikty kolonialne i postkolonialne w Afryce i Azji 1869 – 2006, Książka i Wiedza, Warszawa 2006 Lizak W., Bliski i Środkowy Wschód: fiasko drogi do pokoju między Izraelem a Palestyńczykami via Bagdad, „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004 Lizak W., Irak – kronika zapowiedzianej wojny, „Rocznik Strategiczny” 2002/2003, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2003 Madej M., Wojna w Iraku a walka z terroryzmem międzynarodowym – jak kulą w płot?, w: „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004 Majchrowski J., Pax Americana, „Gazeta Krakowska” z 25 II 2003 roku Makieła M., Amerykańska polityka wobec konfliktu zbrojnego w Iraku, w: Dzielski W., Michnik W. (red.), Irak – dylematy amerykańskiej interwencji, Księgarnia Akademicka, Kraków 2007 Marinucci C., Chevron redubs ship named for Bush aide. Condoleezza Rice drew too much attention, „San Francisco Chronicle” z 5 V 2001 roku Michałek M., The United States of Anger vs. nowy consensus narodowy: Stany Zjednoczone przed, w czasie i po zakończeniu drugiej wojny irackiej, „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004 Michalski – Stępkowski A., Konflikt w Iraku a media (medialna manipulacja, czyli jak korzystnie sprzedać swoją strategię), „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004 Michnik W., Długa droga do wojny – USA i przyczyny II wojny w Zatoce Perskiej, w: Dzielski W., Michnik W. (red.), Irak – dylematy amerykańskiej interwencji, Księgarnia Akademicka, Kraków 2007 Mikulska T., Recenzja: Michael Ignatieff, „The Lesser Evil. Political Ethics in an Age of Terror”, Princeton University Press, Princeton and Oxfrod, 212 stron, „Polski Przegląd Dyplomatyczny” nr 1 (35), styczeń – luty 2007, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007 339 Modrzejewska – Leśniewska J., Bliski i Środkowy Wschód w II wojnie światowej, w: Ostaszewski P. (red.), Konflikty kolonialne i postkolonialne w Afryce i Azji 1869 – 2006, Książka i Wiedza, Warszawa 2006 Modrzejewska – Leśniewska J., Bliskowschodnie dylematy 1947 – 2006, w: Ostaszewski P. (red.), Konflikty kolonialne i postkolonialne w Afryce i Azji 1869 – 2006, Książka i Wiedza, Warszawa 2006 Modrzejewska – Leśniewska J., Walka o hegemonię w rejonie Zatoki Perskiej. Wojna iracko – irańska 1980 – 1988, w: Ostaszewski P. (red.), Konflikty kolonialne i postkolonialne w Afryce i Azji 1869 – 2006, Książka i Wiedza, Warszawa 2006 Morgan D., Ottaway D.B., In Iraq War Scenario, Oil is Key Issue: IS Drillers Eye Huge Petroleum Pool, „The Washington Post” z 15 IX 2002 roku Neocon 101, „The Christian Science Monitor” z 7 VIII 2007 roku Noah T., Elizabeth Cheney, Deferment Baby: How Dick Cheney dodged the Vietnam draft, „Slate” z 18 III 2004 roku Novak R.D., Mission to Niger, „Chicago Sun – Times” z 14 VII 2003 roku Nye J., Koniec neokonserwatystów, „Rzeczpospolita” z 30 XII 2006 – 1 I 2006 roku Oil from Iraq: An Israeli pipedream? „Jane’s Foreign Report” z 16 IV 2003 roku Olszewski R., Wojna sprawiedliwa w tradycji cywilizacji zachodniej, w: Dzielski W. Michnik W., Irak – dylematy amerykańskiej interwencji, Księgarnia Akademicka, Kraków 2007 One Year on: Lessons from Iraq, „Chaillot Paper”, nr 68/2004 P.E. Tyler, U.S. Strategy Plan Calls for Insuring No Rivals Develop A One-Superpower World, „New York Times” z 8 III 1992 roku Pacuła P., Główne kierunki polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Cele strategiczne, narzędzia ich realizacji, „Bezpieczeństwo Narodowe” nr 5-6/2007, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, Warszawa 2007 Papers Show Expanded Halliburton Iraq Role, „New York Times” z 7 V 2003 roku Parker A., Fellner J., Above the Law: Executive Powers after September 11, w: B. Hamm (red.), Devastating Society: The Neo – Conservative Assault on Democracy and Justice, Pluto Press, Londyn – Ann Arbor 2005 Pawlak S., Organizacja Narodów Zjednoczonych wobec międzynarodowego terroryzmu, w: Symonides J. (red.), Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006 340 Pfiffner J.P., Did President Bush Mislead the Country in His Arguments for War with Iraq?, „Presidental Studies Quarterly”, tom 34, nr 1/2004 Piotrowski M.A., Krew za ropę? Kwestia dostępu do ropy naftowej w amerykańskiej polityce energetycznej, „Rocznik Strategiczny” 2005/2006, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2006 Płaczek A., Syria, Arabia Saudyjska, Kuwejt i Jordania wobec wojny w Iraku w 2003 roku, w: Płaczek A., Stefanek K., Irak na początku XXI wieku, Ibidem, Łódź 2007 Pollack J.M., Spies, Lies and Weapons: What Went Wrong, „The Atlantic Monthly”, styczeń/luty 2004 Posch W. (red.), Looking into Iraq, „Chaillot Paper” nr 79, lipiec 2005 Pronińska K., Konflikty surowcowe w stosunkach międzynarodowych, „Sprawy Międzynarodowe” nr 3/2005, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2005 R. Armitage, Atak na Iran nie będzie potrzebny, „Rzeczpospolita” z 9 I 2007 roku Rice C., Campaign 2000: Promoting the National Interest, „Foreign Affairs”, Styczeń/Luty 2000 Russell J.A., Wirtz J.J., Preventive War against Iraq, „Strategic Insights”, nr 9 tom I, Listopad 2002, Center for Contemporary Conflict Schmit J., Roche, Gilead Sciences resolve Tamiflu conflict, „USA Today” z 16 XI 2005 roku Sipress A., Bush Assures Sharon on U.S. Role in Talks, „The Washington Post” z 21 III 2001 roku Skarżyński M., Globalne bezpieczeństwo naftowe w XXI wieku, „Rocznik Bezpieczeństwa Międzynarodowego 2006”, Instytut Stosunków Międzynarodowych Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji TWP we Wrocławiu, Wrocław 2006 Skarżyński M., Implikacje naftowe wojen irackich, w: Wojciechowski S. (red.), Irak wczoraj i dziś: wybrane aspekty wewnętrzne i międzynarodowe, Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu, Poznań 2005 Slevin P., Iraqis Unhappy With U.S. Signals, „Washington Post” z 26 V 2003 Sniegoski S., War on Iraq – Conceived in Israel, „Current Concerns”, nr 1/2003 Stankiewicz W., Legalność interwencji w Iraku w świetle prawa międzynarodowego, w: Wojciechowski S. (red.), Irak wczoraj i dziś: wybrane aspekty wewnętrzne 341 i międzynarodowe, Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu, Poznań 2005 Stauffer T.R., Pipeline or Pipe Dream? The Kirkuk-Haifa Scheme, „Washington Report on Middle East Affairs”, Marzec 2004 Stefanek K., Amerykańskie plany instytucjonalnej odbudowy Iraku i próby ich realizacji, w: Płaczek A., Stefanek K., Irak na początku XXI wieku, Ibidem, Łódź 2007 Stemplowski R., Antyterroryzm i hegemonizm, „Polski Przegląd Dyplomatyczny” nr 4 (8) 2002, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2002 Strachota K., O niezawisły Kurdystan 1920 – 2006, w: Ostaszewski P. (red.), Konflikty kolonialne i postkolonialne w Afryce i Azji 1869 – 2006, Książka i Wiedza, Warszawa 2006 Strulak T., Działania na rzecz rozbrojenia i kontroli zbrojeń, w: Symonides J. (red.), Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006 Strulak T., Niebezpieczeństwo rozprzestrzeniania broni masowego rażenia, w: Symonides J. (red.), Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006 Symonides J., Wojna z Irakiem a prawo międzynarodowe, „Rocznik Strategiczny” 2003/2004, Fundacja Studiów Międzynarodowych, Warszawa 2004 Szlajfer H., Stany Zjednoczone i europejska rodzina (W związku z tekstem Romana Kuźniara), „Polski Przegląd Dyplomatyczny”, nr 1 (35), styczeń – luty 2007, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007 Szlanta P., Kolej Bagdadzka – polityka mocarstw na środkowym wschodzie przed 1914 rokiem, w: Ostaszewski P. (red.), Konflikty kolonialne i postkolonialne w Afryce i Azji 1869 – 2006, Książka i Wiedza, Warszawa 2006 Szlanta P., Rewolucja islamska w Iranie 1979 – 1981, w: Ostaszewski P. (red.), Konflikty kolonialne i postkolonialne w Afryce i Azji 1869 – 2006, Książka i Wiedza, Warszawa 2006 Szymborski W., Irak: Casus belli, „Sprawy Międzynarodowe”, nr 2/2003, Akademia Dyplomatyczna MSZ, Warszawa 2003 Szymborski W., Wojny z Irakiem a ład międzynarodowy, w: Dziekan M.M., Kończak I. (red.), Arabowie – Islam – Świat, Ibidem, Łódź 2007 342 Świętek H., Wpływ służb wywiadowczych na kształtowanie polityki zagranicznej państw zachodnich na przykładzie Stanów Zjednoczonych, „Sprawy Międzynarodowe” nr 2/2013, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2013 The Iraq Money Tree, „New York Times” z 14 IV 2003 roku The Kelly Affair: a haunted man, „The Observer” z 20 VII 2003 roku Tunç H., What was it all about after all? The causes of the Iraq war, „Contemporary Security Policy” tom 26 nr 2, sierpień 2005 Vaughan P., Zbigniew Brzeziński a neokonserwatywna polityka zagraniczna USA, w: Dzielski W., Michnik W. (red.), Irak – dylematy amerykańskiej interwencji, Księgarnia Akademicka, Kraków 2007 Vuillamy E., Israel seeks pipeline for Iraqi oil, „Guardian” z 20 IV 2003 roku Warrick J., Lacking Biolabs, Trailers Carried Case for War, „The Washigton Post” z 12 IV 2006 roku Wejkszner A., Irak: między dyktaturą a demokracją, w: Wojciechowski S. (red.), Irak wczoraj i dziś: wybrane aspekty wewnętrzne i międzynarodowe, Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu, Poznań 2005 White J., Ex-Commander in Iraq Faults War Strategy, „Washington Post” z 13 X 2007 roku Wieck H.-G., Świat po wojnie w Iraku. Jak pokonać kryzys?, „Polski Przegląd Dyplomatyczny”, nr 6 (16), listopad – grudzień 2003, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2003 Wieruszewski R., Recenzja: Michael Ignatieff (red.), “American Exceptionalism and Human Rights”, Princeton University Press, Princeton 2005, 353 strony, „Polski Przegląd Dyplomatyczny”, nr 6 (34), maj-czerwiec 2006, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2005 Wilson J.C., What I Didn’t Find in Africa, „New York Times” z 6 VII 2003 roku, Winid B., Zagadnienia bezpieczeństwa międzynarodowego w stosunkach polsko – amerykańskich w latach 1989 – 2000, w: Kuźniar R. (red.), Polska polityka bezpieczeństwa 1989 – 2000, Wydawnictwo Naukowe „Scholar”, Warszawa 2001 Winter comes for a Beltway lion; Rumsfeld rose and fell with his conviction intact, „Chicago Tribune” z 12 XI 2006 roku 343 Wojna B., Recenzja: Kathryn Sikkink, „Mixed Signals. U.S. Human Rights Policy and Latin America”, Cornell University Press, London 2004, 259 stron, „Polski Przegląd Dyplomatyczny” nr 1 (35), styczeń – luty 2007, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007 Zachara M., Wojna sprywatyzowana – rola PMC (Private Military Companies) podczas operacji „Iracka Wolność” oraz w procesie rekonstrukcji Iraku, w: Dzielski W., Michnik W. (red.), Irak – dylematy amerykańskiej interwencji, Księgarnia Akademicka, Kraków 2007 Zając J., Bliskowschodni kompleks niestabilności i bezpieczeństwa, w: R. Zięba (red.), Bezpieczeństwo międzynarodowe po zimnej wojnie, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2008 Zając J., Koncepcja bezpieczeństwa USA, w: Zięba R. (red.), Bezpieczeństwo międzynarodowe po zimnej wojnie, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2008 Zając J., Koncepcja polityki zagranicznej USA po zimnej wojnie, w: Zając J. (red.), Polityka zagraniczna USA po zimnej wojnie, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2006 Zając J., Polityka wobec Bliskiego Wschodu, w: Zając J. (red.), Polityka zagraniczna USA po zimnej wojnie, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2006 Zawadzki M., Dzieci Falludży płacą za wojnę dorosłych, „Gazeta Wyborcza” z 5 III 2010 roku Zdrada A., Recenzja: Andrew J. Bacevich, „American Empire: The Realities and Consequences of U.S. Diplomacy”, Harvard University Press, Cambridge, Massachusetts 2002, 302 strony, „Polski Przegląd Dyplomatyczny”, nr 4 (26), lipiec sierpień 2005, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2005 Zięba R., System bezpieczeństwa międzynarodowego ONZ – akcje w razie zagrożenia i naruszenia pokoju, w: Symonides J. (red.), Organizacja Narodów Zjednoczonych: Bilans i Perspektywy, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006 Artykuły internetowe 1992: First Draft of a Grand Strategy, http://www.pbs.org/wgbh/pages/frontline/shows/iraq/themes/1992.html 344 Abourezk J., Review: The Israel Lobby and U.S. Foreign Policy by John J. Mearsheimer and Stephen M. Walt, http://calitreview.com/256 Andrew Card, http://www.nndb.com/people/646/000024574/ Andrew H. Card, jr., http://www.sourcewatch.org/index.php?title=Andrew_H._Card,_Jr. Armia USA potwierdza śmierć liderów Al – Kaidy w Iraku, 19 IV 2010, http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80590,7789667,Armia_USA_potwierdza_ smierc_liderow_Al_Kaidy_w_Iraku.html Assessing Bush Doctrine, http://www.pbs.org/wgbh/pages/frontline/shows/iraq/themes/assess.html Ayad Allawi, http://www.ayadallawi.com/page4/page4.html Ballard T.N., Dumouchelle K., Key Players in the Plame Affair, http://www.washingtonpost.com/wpdyn/content/article/2005/10/20/AR2005102001487.html Beinin J., – Pro Israel Hawks and the Second Gulf War, http://www.mediamonitors.net/joelbeinin2.html Bowman R.M., Why War With Iraq? (It's Really About Saudi Arabia), http://www.rmbowman.com/ssn/iraq2.htm Brief History. The Organization of the Petroleum Exporting Countries (OPEC), http://www.opec.org/aboutus/history/history.htm Bush Contradicted On Iraq & al Qaeda? Or not?, http://www.factcheck.org/article203.html Bush Contributors Exposed, http://www.knowthecandidates.org/ktc/bushcontributors.htm Bush's "16 Words" on Iraq & Uranium: He May Have Been Wrong But He Wasn't Lying, http://www.factcheck.org/bushs_16_words_on_iraq_uranium.html Caldwell D., George Bush's Theology: Does President Believe He Has Divine Mandate? 12 II 2003, http://pewforum.org/news/display.php?NewsID=1994 Causes Of War With Iraq, http://www.iraq-up-close-and- personal.com/causesofwarwithiraq.html Chatterjee P., Bechtel Wins Iraq War Contracts, http://www.corpwatch.org/article.php?id=6532 345 Cheney, Richard Bruce, (1941 - ), http://bioguide.congress.gov/scripts/biodisplay.pl?index=C000344 Chronology: The Evolution of the Bush Doctrine, http://www.pbs.org/wgbh/pages/frontline/shows/iraq/etc/cron.html CIA- The World Factbook, artykuł na temat Iraku, https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/iz.html#Econ CIA- The World Factbook, artykuł na temat USA, https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/us.html Claim 'separate from Iraq dossier', http://www.mirror.co.uk/news/latest/2009/12/08/claim-separate-from-iraq-dossier115875-21882734/ Cohen A., U.S. checking possibility of pumping oil from northern Iraq to Haifa, via Jordan, http://www.haaretz.com/hasen/pages/ShArt.jhtml?itemNo=332835 Colin Powell, http://www.nndb.com/people/649/000022583/ Condoleezza Rice, http://www.nndb.com/people/205/000024133/ Cooley J.K., An old Israel-Iraq oilline … reopening?, http://www.csmonitor.com/2003/0423/p11s01-coop.html Death of Reporter Adds Suspicion to British and US Intelligence Plots, http://muslimvillage.com/story.php?id=1053 Deputy Secretary Wolfowitz Interview with Sam Tannenhaus, Vanity Fair , 9 V 2003, http://www.defense.gov/transcripts/transcript.aspx?transcriptid=2594 Dlaczego Halliburton tyle bierze za benzynę sprowadzaną do Iraku?, 30 X 2003, http://wyborcza.pl/1,75248,1753236.html Donald H. Rumsfeld, http://www.sourcewatch.org/index.php?title=Donald_H._Rumsfeld Donald Rumsfeld, http://www.nndb.com/people/634/000023565/ Douglas Feith, http://rightweb.irc-online.org/profile/Feith_Douglas Douglas Feith, http://www.nndb.com/people/100/000047956/ Dowd A.W., Thirteen years: the causes and consequences of the war in Iraq, http://findarticles.com/p/articles/mi_m0IBR/is_3_33/ai_109580224/?tag=content;col1 Dreyfuss R., The Thirty-Year Itch, http://www.motherjones.com/news/feature/2003/03/ma 273_01.html 346 Eldar A., Infrastructure Minister Paritzky dreams of Iraqi oil flowing to Haifa, http://www.haaretz.com/hasen/pages/ShArt.jhtml?itemNo=278572 Excerpts from 1992 Draft “Defense Planning Guidance”, http://www.pbs.org/wgbh/pages/frontline/shows/iraq/etc/wolf.html Ex-spy chief says Iraqi WMD claims not manipulated, http://news.bbc.co.uk/2/hi/8401473.stm Farzana N., Control of Oil: the Real Objective of US Invasion of Iraq?, http://www.issi.org.pk/journal/2003_files/no_2/article/4a.htm Former Deputy Secretary of State Richard Lee Armitage, http://georgewbushwhitehouse.archives.gov/government/armitager-bio.html George Tenet Biography, http://www.biography.com/articles/George-Tenet-244622 George Tenet, http://www.nndb.com/people/206/000024134/ Going it alone?, http://www.pbs.org/wgbh/pages/frontline/shows/iraq/themes/alone.html Greenpeace przeciwko wojnie, http://www.wos.org.pl/instytucje/swiat/greenpeace.html Hayes S.F., Case closed, 24 XI 2003, http://www.weeklystandard.com/Content/Public/Articles/000/000/003/378fmxyz.asp Heard G., Threat to dollar the real cause: US attack 62 procent, on Iraq, http://www.dawn.com/2003/04/07/ebr1.htm Irak: Frekwencja w wyborach wyniosła 9 III 2010, http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80590,7640004,Irak__Frekwencja_w_wy borach_wyniosla_62_procent.html Iraq Body Count, http://www.iraqbodycount.org/ Iraq Coalition Military Fatalities By Year, http://www.icasualties.org/ Iraq, the Middle East, and Beyond?, http://www.pbs.org/wgbh/pages/frontline/shows/iraq/themes/beyond.html Johnston L., Kay: 'We Were Almost All Wrong', 28 I 2004, I 2001, http://www.cbsnews.com/stories/2004/01/29/iraq/main596595.shtml Karl Rove, http://www.nndb.com/people/353/000022287/ Karl Rove, http://www.sourcewatch.org/index.php?title=Karl_Rove Kay K., Analysis: Oil and the Bush cabinet, 29 http://news.bbc.co.uk/2/hi/americas/1138009.stm 347 Klare M.T., It's the Oil, Stupid, http://www.thenation.com/doc/20030512/klare Kontrolerzy potwierdzają, że Halliburton zawyża koszty, 12 III 2004, I 2010, http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,52981,1963561.html Kuzyn Saddama, znany jako Chemiczny – Ali stracony, 25 http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80590,7492262,Kuzyn_Saddama__znany _jako_Chemiczny_Ali___stracony.html La Guardia A., oil Iraq-Israel pipeline ‘to reopen’, http://www.telegraph.co.uk/news/worldnews/middleeast/israel/1433699/Iraq-Israeloil-pipeline-to-reopen.html Lakhdar Brahimi: Special Adviser to the Secretary – General, styczeń 2004, http://www.un.org/News/dh/iraq/brahimi-bio-jan04.htm Lalik K., Przewodnik wyborczy po Iraku (cz. 2): Główne bloki polityczne, http://www.kurd.pl/Article16.html Large bombings claim ever more lives, 4 X 2007, http://www.iraqbodycount.org/analysis/numbers/biggest-bombs/ Lewis Libby, http://www.nndb.com/people/416/000045281/ Libby Lewis „Scooter”, http://www.rightweb.irc- online.org/profile/Libby_I._Lewis_Scooter Longley R., 2004 Presidential Campaign Contributions by Industry, http://usgovinfo.about.com/od/thepoliticalsystem/a/industrybucks.htm Military Statistics: Gulf War Coalition Forces (most recent) by country, http://www.nationmaster.com/graph/mil_gul_war_coa_for-military-gulf-warcoalition-forces Moyers B., My Fellow Texan, www.pbs.org/moyers/journal/blog/2007/08/my_fellow_texan.html Multi – National Force Iraq Contributors, http://www.mnf-iraq.com/contributors/ Nienałtowski M., Jurczyński J., Penconek A., Euro/dolar najwyżej w historii, 19 XII 2003, http://www.money.pl/pieniadze/komentarze/artykul/euro;dolar;najwyzej;w;historii,42, 0,32042.html Palast G., Secret US plans for Iraq's oil, 17 III 2005, http://news.bbc.co.uk/2/hi/programmes/newsnight/4354269.stm 348 Paul J.A., Iraq: the Struggle for Oil, VIII 2002, http://www.globalpolicy.org/component/content/article/185/40471.html Paul J.A., Oil Companies in Iraq, XI 2003, http://www.globalpolicy.org/component/content/article/185/40586.html Paul J.A., Oil in Iraq: The Heart of the Crisis, XII 2002, http://www.globalpolicy.org/component/content/article/185/40510.html Paul Wolfowitz, http://www.nndb.com/people/290/000023221/ President Nixon on Donald Rumsfeld, http://www.whitehousetapes.net/clips/rmn_rumsfeld.html Profile: Dr David Kelly, http://news.bbc.co.uk/2/hi/uk_news/politics/3076869.stm Renner M., Iraq's other looting, http://www.atimes.com/atimes/Middle_East/EG11Ak01.html Richard Armitage, http://www.nndb.com/people/416/000024344/ Richard Myers, http://www.nndb.com/people/309/000024237/ Saudi Arabian Exports & Imports, http://import- export.suite101.com/article.cfm/saudi_arabian_exports_imports Schwartz N.D., Rumsfeld's growing stake in Tamiflu. Defense Secretary, ex-chairman of flu treatment rights holder, sees portfolio value growing, 31 X 2005, http://money.cnn.com/2005/10/31/news/newsmakers/fortune_rumsfeld/ Sergio Vieira de Mello, http://www.sergiovdmfoundation.org/wcms/index.php?option=com_content&view=ar ticle&id=46&Itemid=55&lang=en Shah A., World Military Spending, http://www.globalissues.org/article/75/worldmilitary-spending Stefanicki R., USA w kieszeni Arabów, 23 VII 2004, http://wyborcza.pl/1,86701,4354610.html Stritof B., Stritof S., Marriages of Saddam Hussein, http://marriage.about.com/od/infamous/p/saddamhussein.htm Supreme Council for Islamic Revolution in Iraq (SCIRI) http://www.globalsecurity.org/military/world/para/sciri.htm Taylor T., David Kelly. Model weapons inspector in Russia and then in Iraq, http://www.independent.co.uk/news/obituaries/david-kelly-548507.html 349 The Cause for the Iraq War, http://skeptically.org/curpol/id2.html The War Behind Closed Doors, http://www.pbs.org/wgbh/pages/frontline/shows/iraq/ Timeline: Hutton report, http://news.bbc.co.uk/2/hi/uk_news/politics/3099378.stm U.S., U.K. Waged War on Iraq Because of Oil, Blair Adviser Says, http://www.bloomberg.com/apps/news?pid=newsarchive&sid=ahJS35XsmXGg&refe r=top_world_news-redirectoldpage US chief Iraq arms expert quits, 24 I 2004, Weaken OPEC, http://news.bbc.co.uk/2/hi/americas/3424831.stm Vieth W., Iraq Regime Change Could http://articles.latimes.com/2002/oct/27/business/fi-opec27 Walczak S., Afera Karabinowa, 13 X 1993, http://new- arch.rp.pl/artykul/7774_Afera_karabinowa.html Waszczuk P., Senacki plan ratowania gospodarki USA i branży IT, 11 II 2009, http://www.mspstandard.pl/news/336573/Senacki.plan.ratowania.gospodarki.USA.i.b ranzy.IT.html Węglarczyk B., Afera Halliburtona - prezydent Bush w ogniu krytyki, 12 XII 2003, http://wyborcza.pl/1,75248,1823603.html Wheeler B., A year on from the death of David Kelly, http://news.bbc.co.uk/2/hi/uk_news/politics/3901183.stm White House Backs Off Iraqi Uranium Claim, Agencja France Presse, 8 VII 2003, http://www.commondreams.org/headlines03/0708-09.htm WMD emphasis was 'bureaucratic', 29 V 2003, http://news.bbc.co.uk/2/hi/middle_east/2945750.stm Wybory w Iraku: osiem prowincji dla premiera, 14 III 2010, http://www.wprost.pl/ar/189607/Wybory-w-Iraku-osiem-prowincji-dla-premiera/ Wyniki wyborów w Iraku. Premier chce liczyć od nowa, 26 III 2010, http://www.polskieradio.pl/wiadomosci/swiat/artykul150269.html Zabito dowódcę Al – Kaidy w północnym Iraku, 20 IV 2010, http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80590,7792303,Zabito_dowodce_Al_Kaid y_w_polnocnym_Iraku.html Zawadzki M., Do urn mimo bomb, 7 III 2010, http://wyborcza.pl/1,86701,7636348,Do_urn_mimo_bomb.html 350 Zawadzki M., Imperium przegrywa z chaosem, 19 VII 2008, http://wyborcza.pl/dziennikarze/1,84008,5470326,Imperium_przegrywa_z_chaosem.h tml Zawadzki M., Iracka korupcja: miliardy poszły w błoto, 1 VIII 2007, http://wyborcza.pl/1,86701,4354610.html Zawadzki M., Miliardy zaginione w Iraku, 15 III 2010, http://wyborcza.pl/1,76842,7660109,Miliardy_zaginione_w_Iraku.html Zunes S., The Israel Lobby: How powerful is it really?, http://www.atimes.com/atimes/Middle_East/HE23Ak01.html Źródła ilustracji CIA – The World Factbook, https://www.cia.gov/library/publications/the-worldfactbook/maps/maptemplate_iz.html Iraq 2003 occupation, http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Iraq_2003_occupation.png; warunki licencji na używanie ilustracji: http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/ The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection, http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/txu-oclc-192062619middle_east_pol_2008.jpg The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection, http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/iraq_ethno_2003.jpg The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection, http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asi+a/kurdish_86.jpg The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection, http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/kurdish_lands_92.jpg The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection, http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/iraq_kurdish_areas_2003.jpg The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection, http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/iraq_oil_2003.jpg The University of Texas at Austin, Perry – Castañeda Library Map Collection, http://www.lib.utexas.edu/maps/middle_east_and_asia/iraq_oil_industry_1953.jpg 351