Show publication content!
Transcription
Show publication content!
Ę/ĘT Dziś dodatek „Der Pranger“ Cena za immer pojedynczy 30 gr. Rok 6 Katowice, dala 3.-9. marca 1926 r, Nr, 10 Numer leid. 1024 Pismo pOŚWiąCOH® Sprawom <3. Śląska oparte na gruncie narodowo-polskim niezależne w polityce Abonament u agentów i na poczcie 1,50 złote miesięćr. cso 050 Wydawca: Maria Kustosowa, Katowice, ul. Andrzeja 14, I piętro prawo. Redakcja: ul. Andrzeja 14,1 piętro prawo.—Redaktor przyjmuje od 6—7 wlecz. ..... .................................................. MII II II ©30 CO I Numer telef. 1024 Reklamy: 0,20 zl. za wiersz mm. Ogłoszenia: 0,0t. zi. za wiersz mm. T- - - - - - - - - - - - - - - - - - -- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - „Dredzie słyszę, jednali brak ml wióry“ (Goethe „Faust“) Bandyci hasają po Górnym Śląsku bezkarnie, 1, My Górnoślązacy-Poiacy, jako obywa otrzymali impuls po zajściu dnia 20, stycznia 26 roku tele Rzeczypospolitej Polskiej zorganizowani w Chorzowie. Policja miała sprawców pod ręką, ale w Z- O. G., którzy miłujemy swą ojczyznę i o aresztowaniu ich ani mru mru. pragniemy dla niej wolności, zobowiązujemy Przy zamachach bombami (mamy ich już od No się od popierania walki o niepodległość kraju wego Roku 6) władze wyznaczają nagrody za wykry cie sprawców, aie nikogo dotychczas nie wyśledzono, — życiem, mieniem i honorem — domagamy a władze wciąż twierdzą, że wszelkie instancje otrzy się od rządu ziszczenia nam zagwarantowa mały polecenie przeciwko każdej nielegalnej czynno nych praw w statucie autonomicznym nadanym ści jaknajostrzej wystąpić. Każdy urzędnik, który nie wykona należycie takiegoż polecenia, będzie od Województwu Śląskiemu uroczyście przez wysoki Sejm Warszawski dnia 15. lipca 1920 swej przełożonej władzy surowo karany. ‘ Pytamy się najpierw czy st. przód. Bómbas w roku, Chorzowie wykonał już nie tylko polecenie, ale na 2. Popieramy solidarnie rezolucje uchwa wet rozkaz swej "przełożonej władzy? Nie. A czy lone na wiecu zredukowanych powstańców i został pociągnięty do odpowiedzialności? — Nie, bo urzędników w Katowicach, dnia 14. lutego br. Urzęduje dalej, — Więc pocóż się oświadcza tego ro dzaju słowa? na sali Powstańców, oraz domagamy się, aże Dalej: by Sejm Śląski wzgi. rząd centralny raczył Bandyci ci sami, dobrawszy sobie jeszcze ,,po- przeprowadzić gruntowną reorganizację umagałów“,. napadli dna 21. lutego 26 roku w biały rzędnikerji w Województwie Śląskim, szcze dzień na terenie kolejowym w Murckach w liczbie 40 bez ronnegp p- jana Kustosa. Bandytom tym przy- gólnie Małopolan, gdyż większa część z nich mm# takim napadzie? — Czyż tutaj można mówić o po szanowaniu prawa wobec art. 108 Konstytucji R7P. czypospolitej Polski? ■ Czyż tutaj policja wypełniła swój obowiązek, o ile bandytom pozwoliła na rewidowania zatrzymy wania samochodów zdążających do Murcek w ów dzień? .— Czyż policja nie wiedziała o planowanym napadzie na dworcu? Dlaczegóż jej wówczas nie było? — Dla czegóż ale od 22, 2. 26 roku chodzi ku każdemu Pociągowi na stację Murcki policjant? — Dla czegóż ale chroni i strzeże policja aranżerów tegóż napadu (Kosyrę, Wojtalewicza, Cetkowskiego) obecnie? —- Wiec jak należy zrozumieć oświadcze nie Naczelnika Wydziału Bezpieczeństwa i Wszewoje wodę o bezpieczeństwie? — Przecież należy przy puszczać, że danych reprezentantów wypowiedzenie się nie są czasem słowa rzucone jak groch o ścianę. Jednakowoż z powyżej przytoczonych faktów nie można nie zacytować słów podanych, A dla czego policja nie przesłuchała resztę świadków dowodowych na napastników? Górny Śląsk potępia robotę bandytów i stoi w obronie p. Jana Kustosa Rezolucja. Zebrani członkowie Z. O. G, na sali p. Hupki w Mikołowie w liczbie około 700 członków uchwalają następującą rezolucję: nie odpowiada swoim zadaniom, a na miejsce ich przyjąć Górnoślązaków-Polaków, 3, Potępiamy akcję rozsyłania najętych bandytów, uzbrojonych w różne mordercze instrumenta do rozbijania wieców, oraz na padów na drogach publicznych, jak to miało miejsce w Chorzowie, w Zmieleniu a zwła szcza w ostatnim czasie w Murckach, gdzie napadnięto i pobito w okrutny sposób Jana Kustosa, redaktora i wydawcę organu Z. O, G. (GL G, Śl.j. Pozaiem apelujemy do czynni ków miarodajnych o zarządzenie energicz nych środków, celem zapobieżenia dalszym takim wypadkom, równocześnie domagamy się ujęcia sprawców i surowego ukarania, szczególnie ich przywódców, ażeby przez to nie dać możliwości zaprowadzenia stosunków meksykańskich na Górnym Śląskua) Oświadczamy uroczyście popierać ideję i program Z. O. G. i stanąć w obroni® naszego Głównego Prezesa i redaktora Jana Kustosa w walce o nasze prawa autonomiczne — przed napaściami i iałszywemi pogłoskami, że jest „Vclksbundowcem“ — seperatystą i uprawia antypaństwową robotę, zaznaczają®, że test najrealniejszym GórnoślązakiemPolakiem, 4. Domagamy się od władz rozwiązania „Volkskunde" w Województwie Śląskim, która to instytucja jest największym wrogiem i siedzibą antypaństwowej roboty na Górnym Śląsku. P, S. Zaznacza się, że 7, O. G, domaga się wtedy rozwiązania „Volksbundu“, o ileby śledztwo wykazało, że pracował antypań stwowa. Ponieważ atoli prokuratura oświad czyła, że „śledztwo nie toczy się przeciwko „Volksbundowi“ jako takiemu, lecz przeciw ko aresztowanym 15 osobom narodowości niemieckiej, dla tego z tym postulatem odcze kać należy aż do wyroku prawomocnego po sądzonych już i z względu na oświadczenie p. Calenders, który wyrazii się zupełnie odmien nie od prasy szowinistów („Goniec Śląski“, „Polak“» »Polska Zachodnia“, i »Gazeta Ro botnicza“), Kosyra Dlaczego takie indywidua obawiają się wystą pień Kustosa? — Kim jest Kosyra? (Zresztą poró wnaj „Gazeta Śląska"). Kosyra zjadał bostje i kradł pieniądze z ko ścioła jako ministrant, później wydalono go z kolei na dworcu w Tychach za sprzeniewierzenie pieniędzy, z fabryki papieru w Czułowie, wydalony za kradzież medykamentów. Za to organizował bojówkę prze ciwko dyrektorowi. Stąd przyszedł do Mur cek, był w „Ostmarken" i „Alldeutschenverbandzie“, za czasów Hoersinga był z nim w kontakcie i służył jemu. Darami z Ameryki się podzielił najpierw sam i wśród swoich krewnych. Był w Arbeiter- i Soldatenrat, a później w Radzie załogowej, przyczem zdradzał wszystko gen. dyrektorowi. Pod przewodnictwem dyr. Eberlinga na zebra niu chciano go zrobić Probeschiessmeistrem, ale nie przyjął tego i zrobił go p. Pistorius urzędnikiem. Podczas drugiego powstania urzędował 5 dni jako Naczelnik gminy, ale został wyrzucony z tego powodu, gdyż niesłusznie oczernił Naczelnika Gminy Janasa. W 3 powstaniu okrzyczać się kazał jako „sta rosta Pszczyński, ale gen. dyrektor Nasse go wy gwizdał. Później został komisarzem żywnościowym i „zagospodarzył" sobie 83 000 mkn., o czem pisał na wet „Goniec Śląski" i wie o tern kryminalna policja. Później chciał zrobić siebie, Woj tale wieża, Śniechotę itp. jako komisaryczną radę gminną, co się jemu jako radny udało. Zaś o kampanji prowadzonej z strony tej tzw. „polskiej frakcji“ (Kosyra N. P. R,) przeciwko p. Naczelnikowi Gminy Janasowi na przy-, szły raz. Wielkie fiasko łmrrapatrjotów na wiecu w Mysłowicach Pod firmą: „Zespół towarzystw polskich" urządyili sobie hiperpolacy z pod znaku: Z. O. K. Z. w niedzielę, dnia 21. lutego br. w Mysłowicach popołu dniu takzwany wiec, i uważali za stosowne przema wiać w imieniu całego obywatelstwa miasta Mysło wic. Jest to prostem kuglarstwem, gdyż każdy wie. że członków prawie każdego polskiego towarzystwa w Mysłowicach można naliczyć na palcach, i również rzeczą wiadomą, że członkowie prawie wszystkich polskich towarzystw, to są z drobnemi wyjątkami, zawsze jed~e i te same osoby. Przewodniczył wiecowi piekarz Kozak. Towa rzyszyli mu przy stole p. St. Nowakowski i nauczyciel-„profesor" Marjan Sławiński. P. Kozak udzielił wpierw głosu p. Sławińskiemu, przybyłemu tu dotąd z dalekiego wschodu. Mówca podburzał przeciwko p. burmistrzowi, Drowi Radwańskiemu w najordynar niejszy sposób, rozwodził się też o stosunkach ame rykańskich, „którym rozumie", jak to opiewa śląskie przysłowie, „jak kocur bębnu!" Zresztą wszelkie je go wywody nosiły piętno wstrętnej demagogji i skraj nej niedojrzałości politycznej, czego dowodem choćby tylko fakt, że mówca publicznie wyrażał obawę, że wybory komunalne, o ile wkrótce miałyby się już odbyć, to prawdopodobnie wypadną na niekorzyść Polakom. Odniosło się wrażenie, że o ileby wię cej takich „tęgich" polityków a la Sławiński z wscho du się sprowadziło, tern pewniejsza klęska polska przy wybroach. To też z wyjątkiem kilku krzykaczy (prawdopodobnie najętych) elaborat ustny p. Sławiń skiego przyjęto z obojętnością. Jako drugi rajca wystąpił p. Si. Nowakowski, obecnie zamieszkały w Mysłowicach, gdzie tak jest niezbędny, jak wrzód na------ karku. Posługując się zadziwiająco kiepską polszczyzną szarpał się ten tro skliwy ojczulek miasta histerycznie na scenie, jak wróbel na nitce. Jękał, stękał, oskarżał, żalił się, zalecał swą „zbawienną" osóbkę no i, wygadał się też z różnych rzeczy, a mianowicie, gdzie to jego trzewik ciśnie. Że p. burmistrz z proboszczem Breslerem rzekomo tam gdzieś u Przyszkowskiego wino piją, to zasmuca ładną duszę Nowakowskiego. (Odzywą się ktoś na sali: „A zanieście mu tam też flacha wina, biedakowi, bo ze zazdrości umrze!") Żali się, że w radzie komisarycznej nikt już nie zważa na jego osóbkę (tak przezacną, przyp. red.), że zawsze go przegłosywują, że on dobrze radzi, dobrze chce, ale — nikt go nie słucha. (Głos na sali: „A cóż tam je szcze ślępisz, pieronie!“) Nowakowski oskarża, że za czasów niemieckich nie działy się takie niesłychane rzeczy, jakie teraz się działy, (tj. za rządów rady ko misarycznej, w której p. Nowakowski rej wodził!) (Szczere, ale smutne wynużenie duszy przybłędnej!) Wyzywał na urzędników Ślązaków, że to „germany", na pioski z nimi! Precz z takim urzędnikiem! (szy derczy głos na sali: „g o r o 1 a nasadzić!?) Dalej la mentował, że w magistracie składającym się z 8 osób tylko 3 są polakami, że on, Nowakowski dwie osoby zaproponował do magistratu, a te obie haniebnie za wiodły. (!!) Nie życzy Nowakowski członkom magi stratu wysokich djet, jakie liczni członkowie magi stratu (na żądanie głosu wymienia nazwiska) pobie rają, to za uczęszczanie w różnych pogrzebach i róż nych innych wycieczkach w głąb Niemiec, do Dre zna, Hamburga, grube pieniądze w walucie niemiec kiej, nie licząc bezpłatnego paszportu. Najzabaw niejszy ustęp lamentacji nowakowskiej nastąpił, gdy mówca żalił się, że magistrat nie daje już oddawna wglądnąć radzie komisarycznej (scil.". przedewszystkiem Nowakowskiemu) w akta, rachunku, jak oni tam gospodarzą, że radzie i Nowakowskiemu, to magi strat „porzuca tylko kości, a magistrat sam zjada mię so!“ (Głos na sali: „A dejcież mu też dwa funty ko niny, aby się nażarł, biedok!) — Rezygnujemy z tego wszystkiego tu wyszczególniać klachy nowakowskie. . Z Kozakiem nie zasługuje on bowiem ani na taki, ani na żaden honor. Odznaczał się on najobskurniejszą polszczyzną renegata (tak np. nazwał p. Sł, „referatem", zamiast referentem, chciał paplać o rozwiązaniu magistratu, a paplał o jego „rozwinięciu" (I!) Ma się kim N. P. R. poszczycić, ho, ho! Tylko tyle o nim, że się żalił na burmistrza, iż jego Kozaka i (złodzieja) Ćmoka swego czasu „wuchtnął" z magi stratu. A zaśby tam chcieli ci dwaj się wkraść. Świętą prawdę powiedział obecnym atoli pan Zycha. On to słusznie i śmiało oświadczył: Wiecie, kto waszej biedzie i nędzy winien, robotnicy? Wasi przywódcy; bo gdyście ich wybrali, co cóż oni zro bili? Zdradzili was, dalej o was nie pamiętali tylko każdego jedyną troską było: wyrobić sobie jakie wy godne stanowisko „A co mi tam do was, „koleksy" od wczoraj." — Cześć p. Zysze za szczerość! O Biniszkiewiczu w Prangerze! Tylko uzupełnić należy, że on słusznie domagał się natychmiastowych wyborów komunalnych. On też wie dla czego. Ale precz z nocholem w Mysłowicach! Całe wywody usłyszane na wiecu zostały przy jęte przez słuchaczy bardzo chłodno. Obecni czegoś innego chcieli słyszeć, nie blagów ludzi z pod ciem nej gwiazdy, lecz prawdy! To też nad rezolucją, którą coprawda odczytano, nie głosowano wcale, bo wynik, to kierownicy wiecu słusznie odczuwali, byłby dla nich zawstdzający. Obywatelstwo miasta Mysłowic ma dość tego waszego warcholstwa. Dlaczego i których Górnoślązaków „Głos Górnego Śląska“ zwalcza? Wśród Górnoślązaków znajduje się bardzo mało ludzi, którzy jeszcze mają stanowiska. Ale wśród tych znajdują się jeszcze takie kreatury, które w czasie normalnym nie byłyby ani do śihierci tego osiągnęły, czem dzięki wielkiej buzi lub podstępem albo przychlebstwem lub protekcją zostały. Kreatury takie uważają się dzisiaj za „miarodajne" czynniki do wydawania opinji o polskości Górnoślązaków. In dywidua takie, karane za czasów niemieckich za kradzież (Pudełko, Siekierski z Imielina) lub mające na sobie czyny karygodne jak łapownictwo (Kosyra w Murckach), lub polakożerstwo i służalczość pru ską (Steuer dziś Stejer w Murckach), albo wiernoi poddańczość pruską (Dombek w Lubomi i Dombek w Radoszowach), dziś zostały takie indywidua przy padkiem posadzone na wysokiego konika, szczują, denuncjują, liżą łapy, stały się „gorącymi" PoIakanŁ z powodu karjery, jaką zrobiły. Mamy też i takie indywidua wśród wyższych urzędników (którzy przypadkowo „radcą" zostali) jak np. taki Stolarczyk, któremu „Głos" jest solą w oku, jeżeli ktoś czytuje go. Mamy i takich, którzy za pieniądze lub kieliszek wódki urządzają napady na bezbronnych ludzi (Jan Pietras z Ćwiklic, mistrz przetokowy w Katowicach), który z bojówką przyjechał do Murcek w celu urzą dzenia napadu na redaktora Kustcsa. Wymieniliś my parę takich kreatur, będących gangreną i szkod nikami ludu śląskiego a służalcami tych z krainy kultury. Ludność śląska sobie takie indywidua zapamięta. Ślązacy powinni omijać takich sługusów, obłudników i najmitów. „Pod adresem Z. O. K. Z.“ Śmieszne wprost i dziwne rzeczy wywołuje Z. O. K. Z. Otóż mianowicie, w dniach ostatnich, posą dzono mnie, przez Z. O. K. Z. o tworzenie szkoły mniejszości w miejscowości «.Imielin. Niewiem w jaki sposób? Lecz doszło mi do wiadomości, że faktem tak jest! Dziwna rzecz, niewiedząc absolutnie jak się pozbawić, tak niebezpie cznego człowieka jak ja jestem, więc z góry na niego: „On zdrajca, niemiec i separatysta". Panowie, będę zawsze występował przeciw takiemu Związku w ja kim wy się bawicie i słusznie Z. O. K. Z. będę nazy wał „Ó(rgesch) K(omm) Z(urCck)". Panowie, zapy tuję się was, z powodu czego rozpoczynacie na mnie atak, czy z powodu tego, że bronię słusznych praw ludu Górnego Śląska, które wy potępiacie. Zapytuję się was dalej: „Kto założył w Dyrekcji Kolei i w obrębie takowej, Z, O. Kr. Z.? Czy mi Panowie mo żecie dać odpowiedź? Możliwem, że jestem również winnym założenia tak masowych szkół mniejszości na Górnym Śląsku, które wyrastają jak grzyby po deszczu? Nie moja wina to, Panowie z Z. O. K. Z., lecz wasza, byłbym nader zbrodniarzem, jeżeli bym się bawił w rzeczy, z którymi stałem niegdyś w walce, a dzisiaj miał bym na korzyść takowych pracować. Cierpiałem dosyć za sprawy polskie i przechodziłem niemieckie katusze i więzienia, a to wszystko na cześć i chwałę Ojczyzny, co może potwierdzić Z. O. K. Z. Kraków, profesor p. Pachoński itd. W dowód tegoż żądam stanowczo wydania mi takowych ludzi, którzy mnie niesłusznie posądzili o takowy zbrodniczy występ, abym mógł winnych po ciągnąć do sądowej odpowiedzialności, w przeciwnym bowiem razie będę Z. O. K. Z. uznawał jako związek podpierający denuncjantów, którzy niechętnie przy glądają się dobrobytu Górnoślązaka i nieradzi widzą takowego na stanowisku. A więc zatem „Quo vadis Z. O. K. Z,?‘‘ Noras Józef, Imielin. Pod adresem Prokuratury! Gdy został kilka razy p, Jan Kustos napadnięty publicznie na ulicach w Katowicach, ani policja ani prokuratura nie reagowały, tylko wskazywały, że „nie zachodzi interes publiczny, a Kustos może skar żyć prywatnie". Doszło nawet do tego, że policja przesłała p. J. Kustosowi mandat karny na 10 złotych za „wywołanie zbiegowiska", (To nie żart, lecz fakt!). Gdy radcę Drzewickiego napadł p. Bilewicz w D. K. P. Katowice, wówczas na p. Bilewicza pro kurator wydaje nakaz aresztowania, a zwalnia się go za kaucją 2000 złotych, chociaż p, B. „odwdzięczył się" tylko za to radcy Drzewickiemu, że kopnął w ciąży będącą córkę jego. Może p. prokurator powie, że Kustos, to osoba prywatna, zaś radca Drzewicki to urzędnik. Ale, gdy obił panią Całkową (bezbronną ko bietę) sławetny senator Kowalczyk, a pani C. użyła słów obelżywych wobec niego, wówczas (co się robi!), prokuratura wytacza pani Całkowej publi czną skargę o zniewagę _ senatora Kowalczyka. — Drugi wypadek: Poseł Biniszkiewicz stawił wniosek o ukaranie posłów Borysa i Wiechułę, prokuratura wniosek bierze i stawia wniosek o wydanie posłów W. i B. czyli robi z tego skargę publiczną, chociaż i to należy na drogę skargi prywatnej. Jeżeli więc prokuratura robi różnicę pomiędzy osobą prywatną a urzędnikiem, to rozumiemy, gdyż procedura kama na to pozwala. Ale cóż mówić o tern, jeżeli proku ratura wytacza akt skargi publicznej za zniewagę posła resp. Senatora a za napad publiczny wskazuje prokuratura napadniętemu drogę skargi prywatnej przeciwko napastnikowi! ? — To przecież zwyczajny śmiertelnik laik zrozumie, że to się sprzeciwia zasa dom i pojęciom prawnym, cóż dopiero prawnik. Prze cież ani poseł ani senator nie jest urzędnikiem ani nim być nie może, a procedura karna nie mówi o żadnych tego rodzaju „specjalnościach". Jesteśmy ciekawi, czy czasem prokuratura nie zdobędzie się w sprawie publicznych napadów i w Chorzowie (dnia 20. 1. 26 roku) i w Murckach (dnia 21. 2. 26 roku) na taksame twierdzenie, że wskaże pobitego i ciężko okaleczonego na drogę Prywatną w celu ściągania sprawców i aranżerów tychże napadów, chociaż ta kowi jej są przez policję znani! Zobaczymy — po wiedział ślepy! Usłyszymy — powiedział głuchy! O Prezesie Związku Ochrony Lokatorów P" Marcellu wielkie rewelacje na przyszły raz z powodu braku miejsca, o jego gospodar ce w „Lokatorze“ i w Związku Ochrony Lo katorów! Wszystkim, którzy wyrażali ubolewanie i potępiali bandycki napad najętych zbirów na mnie w Murckach zasyłam na tej drodze ser deczne podziękowanie. Nie mniej dziękuję też i tym, którzy się cieszyli z tego, gdy pu szczono kaczkę, żem już zmarł. Pan Bóg nie rychliwy ale sprawiedliwy, krzywdy mnie wy rządzone przez bandytów i ich aranżerów po mszczą się same. Lud śląski ocenił już tego rodzaju podłość, chamstwo, bezczelność bandytów. ________ Jan Kustos. „Elicie“ Pszczyńskiej ad memoriam! Wychodzące nakładem 1000 egzemplarzy pisem ko „indyków" śląskich „Goniec Śląski" chwali się w nrze 60, że uh. niedzielę , „indyki" urządziły w Pszczynie „wielkie zebranie“, na którem zgromadzić się miała „elita wszystkich warstw tutejszej Polonji". Naturalnie „indyki" musiały domagać się „położenia kresu agitacji separatystycznej Kustosa i jego orga nu". Wierzymy, że Krakauery wylewający kuble po myj w ich pisemku, chcieliby przewrócić Górny Śląsk do góry nogami. „Kustosa" idzie do samej Pszczyny 400 egzemplarzy, do Mikołowa 200, do Murcek 150, do Imielina 100, do Lędzin 200, do Górek 100, do Szklarni 50 itd. a „Gońca" zaledwie 50 egz. do całego powiatu pszczyńskiego. Dla tego hałas, ryk, „aus Brotneid" na Kustosa i „Głos Górnego Ślą ska". „Elita" z Pszczyny się może poszcycić takim tupetem, zaś indyki śląskie ogłosiły „urbi et orbi", „że w sytuacji politycznej na Górnym Śląsku dokonał się już zwrot..." — Tak zwrot, ale na korzyść Związ ku Obrony Górnoślązaków, „Głosu Górnego Śląska" i Kustosa! — Wasze „indyckie" psie głosy ludowi śląskiemu już nie imponują. Śmietana chciałby zostać koniecznie radcą woje wódzkim, jest to kandydat Biniszldewicza, Śmieta nie, już jest za duszno w Urzędzie Mieszkaniowym?? Cóź na to D. K. P. Katowice Co Siekierski nakradł podczas 3, powstania? Dnia 18. 1. 26 roku urządzono u Siekierskiego, adjutanta (wydawającego się za asesora) kolejowego z Imielina rewizję domową, podczas której znalezio no 2 wozy „nabytych" (czytaj skradzionych) rzeczy podczas 3 powstania w Kędzierzynie i Łabepdach. Dziwna rzecz, że Siekierski (karany 12 razy, za kra dzież itp. sprawki), pojechawszy za odbiorcą tych skonfiskowanych rzeczy p. Murasem do Katowic, te lefonował do swego brata, że „sprawa powyższa do brze obleciała i wszystko jest załatwione na jego ko rzyść oraz, że wszystko otrzyma z powrotem . Naj dziwniejszą rzeczą jest tą, że 70 pozycji skonfiskowa nych rzeczy było w posiadaniu Siekierskiego, zaś „kilkanaście tuzinów ołówków Siekierski prawdopo dobnie usunął po rewizji pierwszej dnia 19. 1. br., tak że przy powtórnej rewizji nie bły można ich znaleźć“. Czy też i te ołówki nabył Siekierski w 3 powstaniu w Kędzierzynie i Łabendach? Dlaczegóż je usunął? A więc takie indywidua jak Siekierski, Pudełko, Stejer, Pietras to D. K. P. zatrudnia, bo są Z. O. K. Z. potrzebni do obsadzenia napadania bezbronnych ludzi. D. K. P. wystawia sobie „ładne" świadectwo a szczególnie pp. Kuciński, Drzewicki, Dr. Przybyła, „obrońcy" polskości! _________ Przenieście źe go do miasfa, bo on lak chce „oberknlturträger“ Dombek z Łnbomji Obermądrala „książę" z Maskenballu Leon Dom bek, zblamowawszy się porządnie w Lubomji, gdzie się porządnie „zduldał", już „ma dosyć" i Lub omy, więc chce iść do-------miasta. Zanim odejdzie, darni mu jemu resume jego „zasług" w Lubomji w następ nym numerze z powodu braku miejsca, a szczególnie, dla czego to ów „bohater" wstąpił do Z. O. K. Z. i jak to dwóch ludzi z okolicy Lubomji namówił, żeby pod pisali wniosek o utworzenie szkoły mniejszości w Lubomji. Z jakiego tytułu? Jakiem prawem przyjął pan, Panie Naczelniku gminy Chorzowa, bandytę, który ma 15 napadów na sobie, bez zgody rady na urząd gminny? Czyż się Pan tak dalece obawia, jeżeli Pan sam twierdził, że pod wiele Pan będzie Naczelnikiem gminy, to ów bandyta będzie na służbie gminnej. Wystawia Pan sobie bardzo niepochlebne świadectwo, jeżeli Pan taką kreaturę trzyma w służbie, która za sabotaż wy lana została z fabryki azotów. Jeżeli Pan tego ro dzaju człowieka toleruje, to już daje dużo do myśle nia. Zaś ów bandyta oświadczył sam, że o ile ort pójdzie, to też i Naczelnik wyleci. Dziwi nas nie zmiernie, że rada gminna Chorzowa toleruje tego ro dzaju bezprawne postępowanie z strony Naczelnika gminy Chorzowa. Przecież w interesie samej po wagi władzy gminnej leży, żeby oczyścić gminę od tego rodzaju indywiduów. Na cóż tam jest wogóle policja, jeżeli same tego rodzaju kreatury „rządzą" w gminie terorem i gwałtem. Starostwo, Powiatowa Komenda, Wydział Bezpieczeństwa, mają tutaj pole do działania. Panie Bombas, co stało się z protokołami w sorawie zajścia w Chorzowie w dniu 20. 1. 26 roku? Dla czego takich napadów nie było za czasów aspi ranta Świerszcza, który dbał o ład i porządek? Eine Beilage des „Głos Górnegó Śląska“, welche zur Aufdeckung u. Beilegung Jeglicher Mißstände dient Wozu ist denn dann eigentlich der Wydział Bezpieczeństwa (Sicherheitsabteilung) da? tleberfalL Will der Wydział Bezpieczeństwa haben, dass wir ihm die Gesetze anführen, was ein Bahnhofs vorsteher zu tun und zu lassen hat, bei einem der artigen Gesetzwidrigen und strafbaren Handlungen? Ist das nicht genug, um daraus zu folgern, ob das eine Abteilung ist, die die Sicherheit bloss zum Namen hat? Will der Herr Staatsanwalt etwa haben, dass wir eine Privatklage einreichen? — Liegt denn etwa hier nicht öffentliches Interesse vor? Was sagt denn der Wojewode zu einer solchen Sicherheitsabteilung? — Glaubt denn die poln. Re gierung durch solche Sicherheitsorgane ihr Ansehen zu heben?! ------ Vor ungefähr 2 Monaten veröffentlichte der ,,Goniec Śląski“ (also nicht wir) einen Artikel, worin er erklärt hat, dass die Sicherheitsabteilung mit einem so zahlreichen Beamtenapparat zu kostspielig sei. Wir schliessen uns der Ansicht voll und ganz an, zumal eine derartige Sicherheit, wie sie bei uns herrscht, der Sicherheitsabteilung nur Hohn spricht. Denn 1. seit Neujahr haben wir ein Bombenattentat auf die „Kattowitzer Zeitung“, es wurden 3000 Zloty Prämie ausgesetzt für die Ausfindung der Täter, doch keiner hat sich bis jetzt darum beworben. 2. Ein Bombenattentat in Górne Łaziska auf Wozu die Angst? das Gasthaus des Herrn Mucha, zur Ausfindung der Ein Teil der poln. Presse („Goniec Śląski'1, „Po Täter setzte der Wojewode 2000 Zloty, aber auch darum hat sich bis jetzt keiner beworben. Es wurden lak", auch „Gazeta Robotnicza") schreien Zeter und Leute verhaftet, von denen man einen nach dem Mordio deshalb, weil poln. Kinder in deutsche anderen entlässt, die Schuldigen aber laufen frei Schulen gehen. Mit den Redakteuren muss es ver herum (sie sind im Lager des Westmarkenvereins), dammt schlecht bestellt sein, denn man weiss zu ge einer von ihnen äusserte: „Wer mich verrät, der er nau, dass die Grundlage zur nationalen Erziehung hält statt der 2000 Zloty eine Kugel in den Schädel das Elternhaus ist. Es kann die Schule die grössten Kunststücke machen, die Kinder zu entnationalisie(w łeb)“. 3. In Siemianowice fanden drei Bombenattentate, ren. Sie erreicht nichts, wenn das Elternhaus um aber die Täter sind unbekannt. Es heisst immer so die Erziehung ihrer Kinder wohlbedacht ist. Der schön, die Polizei hat die Untersuchung aufgenom Geist und die Fähigkeiten der meisten Lehrkräfte in den poln. Schulen vertreibt ja allein die Kinder aus men. Weiter aber hört man nichts. 4. Am 20. Januar 1926 überfiel eine organisierte der poln. Schule in die deutsche. Wenn sogar, wie Bande eine Versammlung des Bundes zum Schutze der „Goniec Śląski" eine Politik der „Ausrottung" der Oberschlesier in Chorzów, schlug blutig den Re verlangt, wenn ein „Oberkulturträger“ in demselben dakteur Kustos, die Polizei versagte, hatte die Täter Blättel verlangt, dass Polen in Oberschlesien so ver im Saal, verhaftete aber keinen; die Akten darüber fahren soll, wie die Preussen vorher, indem es nur liegen bis heute noch im Wydział Bezpieczeństwa, aus Galizien Lehrkräfte nach Oberschlesien beordern die Banditen laufen frei herum, drohen, toben und soll, so zeigen sich die Früchte der „Ausrottung" und überfallen weiter. Die Sicherheitsabteilung rührt der preussischen Methoden der „Oberkulturträger" sich nicht. aus dem 60 Prozent analphabetischen „Kulturlande" 5- Nach Imielin kam dieselbe Bande, um eine schon in Oberschlesien, aber leider zu Ungunsten ähnliche Versammlung zu sprengen, was ihr nicht ge- Polens. Wir sagen leider, denn wir wünschten lang. Die Sicherheitsabteilung weiss davon, rührt und wünschen Polen einen besseren Erfolg, halten sich aber nicht. aber derartige Methoden, wie sie in der Verwaltung und im Schulwesen angewandt werden, für vollkom men verkehrt, dass die hiesige Bevölkerung sich die sen fógt. Wer die Psyche des oberschles. Volkes kennt, der weiss, dass mit Gewalt und Druck sich bei ihm nichts erreichen lässt. Wenn die Scribenten im „Goniec Śląski" mit ihren Phrasen und Gemähre das Blättel vollschmieren, so können sie dies tun, ob sie aber dadurch etwas Gutes für das Polentum er fStion!“" dass c/da%% reichen, das ist eine andere Frage. Der „Goniec geschah unter den Augen der Bahnpolizei (Bahnhofs- Śląski" weiss, dass sein Schwesterlein (die „Grenz tante") dank ihrer Hetzartikel krepiert ist (von dem „Duft“, den sie von sich gab), dem „Goniec Śląski" wird's ebenso gehen. Die Maschinen des „Polak“ sind gepfändet, die „Gazeta Robotnicza" pfeift auf stwa bekannt, aber laufen vergnügt, herum. In den dem letzten Loche. Den „Goniec Śląski" will keiner Fällen (ad 1—3) setzt man Prämien aus zwecks Aus lesen, das Gehetze, was der „Professor" (Volksschul findung von Tätern, hier (ad 4 6) sind die Anstifter lehrer, unterrichtet aber im Gymnasium) Sławiński wie die Täter bekannt, aber es rührt sich nicht der zusammenkleistert und die Hetzleiter des verprügel Wydział Bezpieczeństwa. Was soll rnan von einer ten Klaudius Hrabyk riechen nach Pest und Hun derartigen Sicherheitsabteilung denken? — Weiss gertod. Fragt einmal auf den Zeitungsständen, wie denn diese nicht, dass der Westmarkenverein (Z. O. viel eurer Käseblättel noch gekauft werden, und ihr K. Z.) am Freitag vor dem Ueberfall in Murcki eine werdet staunen, wie ihr zurückgeht. Sehr schlecht Versammlung hatte, worin beschlossen wurde, den muss mit dem Polentum bei solchen Hyperpatrioten Redakteur Kustos zu überfallen, sich darum (zwecks bestellt sein, wenn sie Angst haben, dass die ober Hilftstruppen) an die Aufständischen zu wenden, um schlesischen Kinder germanisiert werden in der die Bande zu verstärken? — Will Zetkowski leug deutschen Schule. Das Elternhaus ist das Funda nen, dass er geäussert habe: „Ich werde meine Haut ment der nationalen wie auch der religiösen Er nicht zum Markte tragen, dafür aber werden andere ziehung, Ich ging 8 Jahre in eine deutsche Sorge tragen, dass Kustos verprügelt wird?“ Ist das Volksschule, absolvierte ein 9Massiges deutsches dem Wydział Bezpieczeństwa noch zu wenig? — vrymnasium, beendete eine deutsche Universität, Sollen wir mm noch angeben, dass die „Skarbo- blieb aber das, was ich geboren bin, zu was mich ferme zur Sprengung der Versammlung in Chorzow meine Eltern angehalten haben, wurde und bin trotz 1000 Zloty dem Führer der Bande ausgezahlt hat? — dessen kein German, obwohl ich keine poln. Schule Sollen wir erwähnen, dass einige Arbeiter in den besucht habe. Stickstoffwerken zur Sprengung der Versammlung in Es muss also das System, die Art und Weise ge Chorzów bezahlten Urlaub erhalten haben u. noch da ändert werden, das Lehrpersonal muss zunächst zu 16 ZI. pro Kopf? — Will der Wydział Bezpieczeń Fachkenntnisse besitzen, aber auch mit morali stwa noch wissen, dass der Rangiermeister Jan schem Beispiel vorangehen, Hand in Hand mit dem Pietras (beschäftigt auf dem Bahnhof Katowice) also Elternhause, und der Kirche die Erziehung der Ju ein Staatsbeamter von seiner Berufsvereinigung Gel gend fördern, dann wird die poln. Schule die Kinder der erhalten hat, um diese an seine Gesinnungsge nicht fassen können, dann werden bestimmt die nossen zu verteilen, auf dass Kustos überfallen Minderheitsschulen zurückgehen. Hetzarbeit gehört werde. Pietras war tatsächlich in Murcki zugegen aber nicht in die Schule. j o t k a. und beteiligte sich mit seinen Gefährten an dem PSÜS Ein Nachtrag zum sehr bedenklichen Vorgang auf Bahnhof Ems Das Verhalten des Bahnhofsvorsteher Steuer (jetzt Staj er. wie das Hemd umgewechselt) ruft uns zum Nachdenken in die Aufstands- und Abstimmungs zeit zurück. Steuer noch Hilfsweichenstellcr in Emanuelssegen schrieb damals an seine deutsche Eisenbahnbehörde, wie sehr er sich des Deutschtum verdient gemacht, bittet um Ernennung als Beamter, die er tatsächlich erhielt, gleichzeitig schrieb er wörtlich: „Ich bitte um Versetzung und will mit dem polnischen Gesindel nichts zutun haben , Da mals hob er sich als urdeutsch gegen alles polnische und bald war er Eisenbahnunterassistent, als Fahr dienstleiter Dienst tuend in Idaweiche. Als aber der dritte Aufstand ausbrach, schwieg er und als „Muss“ tat er Dienst. Doch gleich nach dem Aufstande bis zur Uebernahme war er urdeutsch, wollte kein pol nisches Wort hören, geschweige denn sprechen. Seine Mitarbeiter beschimpfte er, polnische Läuse, Schweine, hinter die Grenze usw. Noch bei der Fah neneinweihung am 29. 1. 22 des poln. ZZP.-Vereins in Idaweiche hat er nicht teilgenommen. Bahnhofs vorsteher sollte in Idaweiche Herr Eisenbahnassistent Przybittek werden, doch im letzten Moment sagte dieser ab und ging nach Gleiwitz. Steuer wechselte schnell sein Hemd und bei dem damaligen grossen Personalmangel erhielt Steuer probeweise das Amt als Dienstellenleiter. Wie sehr er versuchte sich politisch emporzutun, beweist auch der letzte Fall. Er ist Urpole geworden. Ja er hat es verstanden, auch das Aufstandsabzeichen mit Sternen zu erschwindeln. Stolz mit diesem Abzeichen begab er sich zur Frau Bahnhofsrestaurator Chowainski, die diese aufgeregt über die Provokation, ihm den Orden hernuter riss. Dafür setzte er der Frau sofort paar Ohrfeigen. Die Direktion schwieg. Wie unmoralisch er sich wieder holt beging, beweisst, dass er einmal im sinnlos be trunkenem Zustande zwischen den Gleisen liegend um Haaresbreite überfahren wäre, Wendung getan hätte. Eine Anzeige des Rangierers Schymaschek brachte dem Sch. beinahe Entlassung und Bestrafung mit 5 Zloty ein, trotydem Zeugen, Frau Kischka und Kon sumverwalter Górnik vorhanden, aber nicht verhört wären. Bei der Holzschmuggelaffäre, wobei Hunderte von Wagen mit Tarifermässigung und Zollhinter gehung nach Deutschland verschoben, wobei, wie der Herr Staatsanwalt selbst sagt in Ziffern nicht nennen der Schaden für Polen entstanden ist, hat er persön lich unterstützt, u, a. den Rangieraufseher Adamus, weil dieser ehrlich arbeitete, nach M^slowitz versetzt, dafür, Rangieraufseher Janosch zum Rangiermeister befördern lies, weil dieser auch unbezettelte Wagen mit Holz mitnahm und so den Schwindlern half. Die gerichtliche Verhandlung vor der 3. Strafkammer wird es beweisen. Bemerkenswert ist auch sein freches Eindringen und Uebernahme des Dienstes in Ems. Am 1. April 1923 erhielt Steuer (alias Stajer) die Versetzung nach Orzesche, gleichzeitig erhielt der Bahnhofsvorsteher Palla die Versetzung nach Ems. Palla verlud seine Möbel in den Eisenbahnwagen und übernahm tagsvorher die Wohnung des nach Birken tal versetzten Bahnhofsvorstehers Porombka sowie die Dienstgeschäfte. In der Zwischenzeit nahm Steuer eigenmächtig eine Maschine mit Packwagen, die Kücheneinrichtung und drang in die Wohnung in Ems dem nichts ahnenden rechtsmässigem Bahnhofs vorsteher Palla gehörig, ein und sass wie ein frecher Spatz. Nichts hat geholfen. Palla musste in Orze sche verbleiben. Was sagt denn die D. K, P. dazu, wenn bei dem Ueberfall auf Kustos dieser Stejer gegen die Eisen bahn-Bau- und Betriebsordnung §§ 45 Abs. 3, 75 Abs. 3, 76, 77, 78 Abs. 7? — Will die D. K. P. einen der artigen „Fachmann' dulden? Die Eisenbahndirektion schwieg. Ja noch mehr als am selben Tage ein Diensttelegramm der D. K. P. einlief, dass Bahnhofsvorsteher Porombka in Ems weiter verbleiben soll, unterschlug Steuer dieses, denn er sandte es dem P. nach Birkental nicht weiter, umso eine Rückkehr des P. zu verhindern. Solche Zustände geschahen im Jahre des Heils 1923. Ist es nicht wahr Herr Steuer, verklagen Sie uns, und wir werden es Ihnen gerichtlich bestätigen lassen. Trotz Anzeigen, erhielt er noch die Beförderung als Ober sekretär. Am Ueberfallstage hatte Steuer sehr eilig, er rar in Zivil vom Dorfe kommend, um rechtzeitig noch or Ankunft des Zuges 11,45 am Bahnhofe anwesend u sein. Als die Eisenbahner, welche Dienst tuend em Redakteur Kusfcos zu Hilfe und Ordnung schaffen rollten, jagte er sie befehlend zurück: „Was habt ihr ,ier zu suchen, dort marsch, dort ist euer Dienst“, lustos, der auf der Treppe von den Rowdies nut iner Latte niedergeschlagen wurde, zur Unmensch* ichkeit bearbeitet, riefen die Rowdies: „Pieronie, ndest du noch nicht?“ Nur durch das Einschreiten ies Bahnhofswirtes Galainski in Ems, welcher ener gisch dazwischen trat und schrie: „Genug mit dem aorden, ist das christlich“? und die Bande wich, wie 'Om Blitz getroffen. Herr* Galainski nahm Herrn Custos unter Arm und brachte diesen in Wartesaal, elephonierte selbst um den Arzt, Herrn Dr. Bocian, tnd verlangte die Tragbahre vom Steuer. Dieser acht nur, dass er die Eisenbahner Ignatz Gawlik, ,'heofil Suchy als Fahrdienstleiter, und Budny von ler Hilfe femhielt, gab auch keine Tragbahre heraus. Jnd wozu ist denn der Rettungskasten da mit Verląndszeug usw.? Aber Steuer muss doch jetzt tüchtig ein, nachholen, was er in der Abstimmungszeit chlecht getan hatte. Vielleicht bekommt er noch '-inen höheren Orden. Dem Herr Bahnhofswirt Gaainski danken wir Oberschlesier für sein wackeres Verk an dieser Stelle. r Wie uns einer der Eisenbahner : erzählte, hat er. toch nie so einen verbluteten, zerschlagenen Man chen gesehen, dass er den ganzen Tag nicht mehr ge messen habe. Herr Steuer warum haben sie sofort, las viele Blut und die zerbrochenen Stöcke weggechaft? Apotheker Zetkowski in Ems (Murcki) Bei dem Ueberfall in Ems auf den Redakteur Custos hat auch der Apotheker Zetkowski, wohnhaft m Ledigenheim (Byczyna) in Ems teilgenommen. Im 'rühjahr 1922 aus dem Posenschen (wie er selbst an'ab) nach Ems angekommen, hat er nicht einmal wo ein Haupt hinlegen können und musste zu den .Schwaben" gehen. Er bat die Fürstl. Plessische Zerwaltung, die erbarmte sich und gab diesem Wohmng, ja sogar später die Einrichtung (Regale, Tische, Bänke usw.) zur Einrichtung einer Apotheke im Leligenheim. Mit zerschlissenen Hosen, mit schiefen Absätzen, einen kleinen Sack in der Hand, sammelte :r täglich in der Umgegend von Ems, höchst persönich, Huflatich (podbiół), Gänseblümchen, Preise!Deerblüten, auch Lindenblüte u. a. Kräuter und ■chimpfte wie ein Rohrsperling auf die „Schwebe", vo er nur konnte, aber die „Schwaben" verstand er ■o zu bitten und zu heucheln, dass er selbst bei einem Vergnügen der Fürstl.-Plessiscben Beamten im Jaiuar 1923 im Kukowka'scben Gasthause als nach Mitternacht die Beamten angeheitert sind, Deuschand über alles, Es, braust ein Ruf, wie Donnerhall isw. spielen Hessen, wo nach den Stücken getanzt, Zetkowski selbst getanzt hatte, nicht das Hosenłanier ergriff, sondern tapfer aushielt, wohlbedacht, !m nicht seine Wohltäter, die „Schwobe" zu beleidi gen oder den Anschein zu erwecken, dass er nicht .Ihrer" sei. Auf eine Frage antwortete Zetkowski, ,man muss schon mit den „Schwaben" alles mitnachen". Wie falsch Sie Panie Zetkowski sind, nässen Sie selbst zugeben oder wollten Sie die .Schwobe" nur ausnützen? Das ist schuftig. Soll en die Deutschen nichts mehr geben, oder das Ge schäft so schlecht gehen, dass Sie sich einer Mordiorde anschliessen? Bald blüht der Huflattich Podbiół), Gänseblümchen, Nelkenwurz, Macienżonka, lann wird etwas zu verdienen sein. Machen Sie ihr Säcke! zurecht, oder gedenken Sie diesjahr etwas an deres anzüfangen, da Sie so öfters mit dem neu enge lhaften Koffer, sogar mit Damenbegleitung sind. Also, wohlgemerkt, nur Hand weg von unserem leben Kustos. Liebe den Nächsten, wie Dich selbst and ruhig wird es in Oberschlesien sein. Sollten Sie licht genug haben, packen wir noch mehr aus, oder sollten Sie Panie Zetkowski Lust haben sich dies ge richtlich bestätigen lassen? . Anmerkung der Redaktion: S. Zt. ist uns ein Bericht über besagtes Vergnügen zugegangen worden, wir haben es noch heute im Besitz, mit Rücksicht auf Sie Panie Zetkowski und die Allgemeinheit, haben wir von einer Veröffentlichung damals abgesehen, denn es ist etwas ganz anderes als Grosspole oder : wenn man angeheitert, seinem freien Herzen freie Luft gibt. n.-a. Herrliche Zustände in der Eksp. towarowa Katowice Als einige Zeit nach der Uebemahme OberUl Schlesiens, Herr Kołoch, als Vorsteher in die Güter abfertigung Katowice einzog, da zog mit ihm gleich zeitig ein in der Ekspedycja towarowa bisher nie gejkannter Geist ein, nämlich ein — Teufelsgeist! Und von diesem Geist macht Pan Kołoch den ergiebigsten Gebrauch. Und zwar gegen das ihm unterstellte I I Personal. Ganz gleich, ob es Beamte oder Arbeiter Äj sind. Sobald er einen begangenen Fehler entdeckt Hl oder ihm vorgebracht oder in Denunziantenart „zu getragen" wird, kommt er vom Teufelsgeist ge schurrt wie eine Furie auf den oder die betreffenden Bediensteten mit: löwenähnlicher brüllender Stimme §: hinzugestürzt und gebärdet sich tatsächlich wie ein ! vom Teufel besessener. Und was das schHmmśte ist, ist bei derartigen Auftritten stets das Publikum an wesend. Welch erbärmlich hässliche Worte dabei fallen und in welch schwerer Weise seine Unterge benen beleidigt werden, erübrigt sich hier zu Papier zu bringen. Jedenfalls muss ein derartiges Gebahren eines Beamten der einen so „hohen" Posten beklei det, gebrandmarkt werden. Was das schlimmste aber ist, dass sind die Bestrafungen, die es wegen je dem „Dreck" in der Ekspedycja towarowa nur so ha gelt. Sobald diesem Herrn irgend ein Bediensteter nicht passt und er ihn schädigen oder gar „heraus fressen" will oder einen kleinen „Bock" begangen hat so wird ein Protokoll geschmiedet. Der „Ver brecher" wird dann verbohrt und dieses Protokoll wandert nachher mit einer entsprechenden „Emp fehlung" seitens des Herrn Kołoch an die nächst höhere Instanz. Und diese trifft natürlich ganz nach dem Sinne und Wunsch des pan Kołoch den Nagel auf den Kopf und vollzieht, die Bestrafung — ein seitig und ohne die Rechtfertigung des Deliquenten zu beachten. Damit ist das Mündeben des p. Kołoch ge kühlt und der Bestrafte heisst die Zähne zusammen. Es sind sogar Fälle vorgekommen, dass an einem einzigen Monat ein u. derselbe Bedienstete mehreremale bestraft wurde. Natürlich mit Geldstrafe und ausserdem als Nebenstrafe wird dem so Betroffenen eine untergeordnete Beschäftigung zugewiesen. Ist das nicht schmutzig? Und weiss die D. K. P. nichts davon? Es wäre an der Zeit, dass sie mal alle bis her erfolgten Bestrafungen einer genauen Revision unterzieht, damit ihr die Äugen aufgehen, wenn sie dabei festgestellt hat, wie Bestrafungen erfolgt sind und wie sie „gemacht" werden. Ueberhaupt steht die Ekspedycja towarowa in puncto Bestrafung ein zigartig im Vergleich zu allen, anderen Dienststellen und deren Vorstehern da. Ob damit pan Kołoch seine besondere Tüchtigkeit bei seinen höheren Vor gesetzten beweisen will, oder eine besondere Remuneraeja herabschlagen will oder sich damit liebkind machen will, dass wissen viele und auch viele nicht. Keiner der Betroffenen wagt es nicht, sich gegen die Bestrafungen zu wehren noch nicht einmal die Be rufsorganisationen anzurufen aus Furcht darüber, dass in Verbindung damit es eyentl, mit der Dienst stellung zu Ende ist Herr Kołoch ist nebenbei ein frommer und gottesfürchtiger Mann. Wie sich diese Frömmigkeit einerseits und seine „Nächstenliebe" andererseits miteinander decken, ist unbegreiflich. Vielleicht könnte einen Ausgleich „Knigges Umgang mit Menschen" herbeiführen, was für diesen Henn sehr zu empfehlen wäre, Doch genug davon. Der Krug geht bekanntlich so lange zum Brunnen, bis der Henkel bricht, und auch pan Kołoch kann in die selbst geschaufelte Grube hineinfallen, wenn man z. B. seine volle Per son an Gerichtsstelle „entlarven" würde, wobei be merkt wird, dass das bisher vorliegende Material vollauf genügt. Es wird aber nach . dem Grundsatz der hl. Schrift noch damit solange gewartet bis das Maass überlaufen ist — bis jetzt sind es „erst“ 99 Prozent — denn unser Herrgott hat zur Besserung der Menschlichkeit 40 Jahre Zeit gelassen, bevor er zur Sinflut gegriffen hat, Und wir wollen es auch. Also beherzigen Sie panie Kołoch diese Worte, da Ihnen sonst auch keine „Rückendeckung" nichts hel fen wird. Was hat der aus dem Posenschen zugelaufene Schuster Biniszkiewicz eigentlich in Mysłowice zu suchen? Dem Herrn Bürgermeister Dr. Radwański ins Stammbuch, So ragten sich mit Recht viele am Sonntag, den 21, Februar d. Js,, an dem die Hurrapatrioten vom Z, O. K. Z. unter dem Aushängeschild: „Zespół towa rzystw polsich" im Kufiettischen Saale in Mysłowice eine Hetzversammlung, angeblich zur Besprechung kommunaler politischer und Wirtschaftsfragen veran stalteten. Schon tags vorher hiess es aber, dass es sich wieder einmal um einen Grosshetztag gegen den Bürgermeister Herrn Dr. Radwański handele. Leiter der Versammlung war det Bäcker Kosak. Nachdem dieser „Musterbürger" im Verein mit dem zuletzt aus Sosnowice zugelaufenen,; berüchtigten „Kauf mann1 Nowakowski und einem gewissen, gleichfalls aus dem Osten zugewanderten „Professor" (Pro fessor = Volksschullehrer??) Herrn Marjan Sławiń ski, dem jetzigen Vorsitzenden des Z. O. K. Z. und bemitleidenswerten politischen ABC-Schützen gegen den Herrn Bürgermeister Dr, Radwański, einen aus der Plebiszitzeit wohlverdienten Polen, gar grauslich gewettert hatte, da trat dann der Grossproletarier mit dem noch grösseren Burżuj-Bauche, Schuster Bi niszkiewicz auf die Rednerbühne und, o Wunder, die ser hetzgewohnte dobrodziej, er hetzte diesmal nicht mit, sondern vermasselte den drei Vorrednern ihre ganze Hetze (und dem zespół towarzystw polskich, den wiec und die Resolution^ indem er mit Pathos erklärte, dass es verkehrt sei, über den Bürgermeister, der an den beklagten Verhältnissen unschuldig sei, herzuziehen und zu schimpfen, daran sei der Bürger meister doch gar nicht schuld usw. Und ganz recht hat damit Herr Biniszkiewicz, wenn er den durchaus anständigen Bürgermeister in Schutz nimmt, aber, lieber Leser, merkst Du was? „Nachtigall, ick hör' dir loofen! Natürlich ist Dr. Radwański nicht der Sünd~nbock. zu dem ihn .die Patent->olen a la Kosak und Konsorten stempeln möchten. Aber dass gerade der . Berufshetzer Biniszkiewicz sich zum Vormund des Herrn Bürgermeisters aufwirkt, das muss doch wohl einen Haken haben. Man braucht eben den Bürger meister noch! Noch hat der Mohr nicht seine ganze „Schuldigkeit" getan. Da ist z. B. der Herr „Stadtrat“ Caspari, unbelastet durch irgendwelche Sach- und Fachkenntnisse, aber, der Zweck der Uebung: er ist besoldet, und was das wichtigste, roter Apostel, wie sein edler Kollege von der Schusterfakultät. Aus Łódź hat sich diesen Herrn „Stadtrat" die Stadt Mysłowice verschrieben, leider. So sollen ja auch die lieben Herrn Stadtväter von Mysłowice sehr lange Gesichter gemacht haben, als sie, ein bisschen spät, erfuhren, dass der neue besol dete Kollege protestantisch sei. Aber noch länger würden ihre Gesichter, wenn sie z. B. erfuhren, dass er mal katholisch war, und weswegen er zu Luther hinüberpendelte, und dergl. Wichtiger erscheint uns freilich, darauf hinzuweisen, dass Biniszkiewicz im Interesse dieses seines Lodzer Parteikumpels sprach, wenn er ihn auch wohlweislich nicht kannte. Vorweg sei nämlich bemerkt, dass die oberschlesi sche Arbeiterschaft, durch Schaden gewitzigt, allmählig von ihrem roten Beglücker Biniszkiewicz ab rückt, nachdem seine etwa 20 jährige schusterlichproletarische Fürsorge ihm selbst zwar Häuser, Vil len und Reichtum, dem oberschlesischen Arbeiter aber nur Verelendung, Arbeitslosigkeit und Auswan derung gebracht hat. In ganz Oberschlesien will kein Arbeiter mehr was von Biniszkiewicz wissen. Nur in Mysłowice, von dem schon. vor dem Kriege ein geflügeltes Wort sagte, dass da in der Nähe „die Welt mit Brettern vernagelt ist“, da gibt es leider noch Biniszkiewiczjünger, die ihr rotes dickes Brett vor der Stitn noch nicht abgelegt haben. Hier in der letzten roten Schanze gedenkt sich der rote Schuster scheinbar noch zur letzten Wehr zu setzen, und den Herrn Bürgermeister als Prellbock zu missbrauchen. Denn da Biniszkiewicz nicht überall sein kann, soll die Position seines Parteikumpels im myslowitzer Magistrat nach Möglichkeit gefestigt werden, wobei nicht ausgeschlossen ist, dass Caspari, mit Hilfe des harmlosen Herrn Dr. Radwański in den Kreisaus schuss schlüpft; dann wird auch wohl Biniszkiewicz anders können, dann dürfte es für ihn, den Aller weltskerl, em Leichtes sein, bei dem jetzigen Bürger meister so manches „Haar in der Suppe zu finden". Dann könnte es Ihnen, werter Herr Bürgermeister, leicht passieren, dass man Sie „wuchtet“, und Sie durch die rote „Perle" aus Łódź mit dem urpolnischen Namen „Caspari“ ersetzt!! Drum: Cave... sutorem! (Vorsicht vor dem Schuster!) Ausgerechnet poseł Staś Janicki Dieser aus Tam. Góry wegen seines „morali schen" Lebenswandels ausgepfiffene Poseł Janicki, welcher einige Curiosa M hypemltibnälE öüd unter Ausschluss der Oeffentlichkeit erscheinenden „Go niec Śląski", will jetzt „der breiten Oeffentlichkeit" seinen Unsinn anschmieren. Der „Goniec Śląski", bei dem dieser Blödsinn gedruckt wird, preist dieses „Werk“ als „unbedingt notwendig für berufsmässige Wirtschaftler". Merkwürdig ein so grosser Wirt schaftler soll Janicki sein, während er seine Pantof felfabrik zur Pleite gebracht hat und seiner Frau nicht einmal das Alimentionsgeld zahlen will oder kann. So also sieht der Wirtschaftler aus und so auch sein Werk. Für Janicki wäre es vernünftiger, wenn er von neuem zum Ziegelmachen zurückkehren würde, dann kann er von den Ziegeln ein Werk bauen, aber sonst ist dieses Gelabte von Wirtschafts politik ein Gemähte. Für Janicki passt der Satz: „Medice, cura te ipsum“. „Die Rache ist mein“, sprach ,,. Grabski Wie das geflügelte Wort aus der Bibel: „Die Rache ist mein, spricht der Herr", auch Grabski an gewandt, sei hier berichtet: Auf dem Polytechnikum Warszawa hatte den Lehrstuhl der politischen Oekönomie der ehern. Finanzminister Michalski inne. Die selbe Facultas besitzt auch der ehern. Finanzmini ster Grabski, welcher über dasselbe Thema In der Landwirtschaftlichen Schule in Warszawa Vorträge hält. Grabski konnte den Michalski nicht „verknu sen", zumal Michalski Grabskis verkehrte Sanie rungspolitik bekämpft hatte, Grabski sann auf Rache und schaffte aus „Sparsamkeitsgründen" Michalski» Lehrstuhl ab, behielt aber den seinen wie er auch den seines Bruders, des jetzigen Kultusministers, aufrecht hielt Also Grabskis Rache geht so weit, dass er, um seinen Herzen Luft zu machen und seinen persönlichen Ehrgeiz zu befriedigen, die Allgemein heit schädigt, nach dem er schon die Bürgerschaft durch seine „wunderbare" „Sanierungs"-politik voll kommen ruiniert hat. Wozu Grabskis Bruder die rein wissenschaftli chen Lehrstühle abgebaut, wenn er in Krakow auf der Universität einen Lehrstuhl für Fechtkunst eingerichtet hat, ist uns unerklärlich und unver ständlich. Will Grabski etwa in Polen lauter „Fecht"-Bn"der haben? — In Oberschlesien gibt es schon 74 000 „Fecht"-Briider! Drukiem i nakładem: M. Kustosowa w Katowicach w Dru karni „VIT A‘, Katowice — Redaktor odpowiedzialny: Jan Kostos, Katowice.