Głos Kaznodziejski 2-3/2005 - Kościół Chrześcijan Dnia Sobotniego

Transcription

Głos Kaznodziejski 2-3/2005 - Kościół Chrześcijan Dnia Sobotniego
cena 4,–z³
2-3/2005
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
1
G£OS
PIÓREM REDAKTORA
KAZNODZIEJSKI Stanis³aw Kosowski
NR 2-3 (99-100)
ROK XXV
Wydawca:
WYDAWNICTWO
"DUCH CZASÓW"
dzia³aj¹ce przy
KOŒCIELE
CHRZEŒCIJAN DNIA
SOBOTNIEGO
Redaguje:
St. Kosowski – red. nacz.
R. Cyganik – red. tech.
Adres Wydawnictwa:
43–300 Bielsko–Bia³a
skr. poczt. 411,
tel./fax (0–33) 811–73–44
Spis treœci:
KA¯DY Z NAS ZA SIEBIE SAMEGO...
CZY WCI¥¯ ROŒNIESZ?
BYÆ CHRZEŒCIJANINEM NA CO DZIEÑ
AUTONOMIA?
BEZWZGLÊDNI, CZY WIERNI ZASADOM?
Z LISTÓW DO OŒRODKA KSZTA£CENIA
BIBLIJNEGO
„OPÊTANY PRZEZ DEMONY”
NARADA NARZÊDZI CIESIELSKICH
NISZCZENIE AUTORYTETU
„ZWYCIÊSTWO NAD CIEMNOŒCI¥”
TOWARZYSTWA BIBLIJNE (2)
POZORNE SPRZECZNOŒCI
Z ¯YCIA KOŒCIO£A
UCHWA£A DZIÊKCZYNNA
OG£OSZENIE OŒRODKA KSZTA£CENIA
BIBLIJNEGO
Inter net:
www.kchds.pl
e–mail: [email protected]
Warunki prenumeraty rocznej:
Aby otrzymaæ "G³os Kaznodziejski"
nale¿y: zamówienia kierowaæ pod
adresem administracji wydawnictwa,
a kwotê 20z³. wp³aciæ na rachunek nr.
83 1020 1390 0000 6602
0023 1951
PKO BP – Bielsko–Bia³a,
ul. 11 Listopada 15.
Sk³ad i druk:
Wydawnictwo "DUCH CZASÓW"
Bielsko–Bia³a
ul. Cieszyñska 96
2
Ka¿dy z nas za siebie samego...
„Tak wiêc ka¿dy z nas za samego siebie zda sprawê Bogu” (Rz 14,12).
O tym, ¿e ka¿dy cz³owiek osobiœcie zda przed Bogiem rachunek za
samego siebie, wie ka¿dy, kto zna Pismo Œwiête. To jedna z podstawowych
prawd o Bogu i o cz³owieku. Podkreœla nie tylko Bo¿¹ sprawiedliwoœæ, ale
mówi tak¿e o godnoœci i odpowiedzialnoœci ka¿dego mieszkañca Ziemi.
Stwórca obdarzy³ nas woln¹ wol¹ i pozwoli³ – w okreœlonych ramach –
dowolnie kierowaæ swoim ¿yciem. Wprawdzie rzadko mamy wp³yw na sytuacjê i okolicznoœci zewnêtrzne, które przes¹dzaj¹ o ¿yciowych szansach
i wspomagaj¹ lub ograniczaj¹ nasze mo¿liwoœci, jednak z ca³¹ pewnoœci¹
mo¿emy decydowaæ o swojej drodze i osobistym rozwoju.
Ju¿ dziecko, które ma swoje marzenia i pragnie siê uczyæ, nawet jeœli nie
ma po temu odpowiednich warunków, usiln¹ prac¹ i wytrwa³oœci¹, mo¿e
rozszerzaæ swoje horyzonty, zdobywaæ wiedzê i umiejêtnoœci. To samo
dotyczy w³aœciwie ka¿dego – ludzi m³odych i osób w wieku dojrza³ym. Nie
wszyscy s¹ geniuszami, podobnie jak nie ka¿demu zdolnemu cz³owiekowi
dano szansê studiowania i zdobycia dyplomu renomowanej uczelni. Ale
rzecz znamienna: u jednych brak tych mo¿liwoœci wywo³uje przygnêbienie
i frustracjê; wpadaj¹ w przygnêbienie i rezygnuj¹, poddaj¹c siê biernie pr¹dowi, który spycha ich na ¿yciowe mielizny. Inni, bêd¹c w identycznej, a czasami nawet gorszej sytuacji, bior¹ siê z ¿yciem za bary, i po pewnym czasie
z uznaniem patrzymy, jak pn¹ siê w górê!... I nie tyle chodzi tu o ich zawodowe i finansowe sukcesy, co raczej o rozwój osobowoœci – o to, czym staj¹
siê dla swych najbli¿szych, dla œrodowiska, w którym siê udzielaj¹ i ogólnie
dla otoczenia. Bo to nie dyplomy, fakultety czy wypchane portfele œwiadcz¹
o rozwoju i wartoœci cz³owieka! – Cz³owiekiem wartoœciowym i spe³nionym
jest ten, kto odnalaz³ swoje miejsce i zadanie, a swoj¹ postaw¹ i aktywnoœci¹ ubogaca innych i jest oparciem dla s³abszych.
Te same zjawiska obserwujemy w œrodowisku Zboru i Koœcio³a.
Tak¿e, a mo¿e szczególnie tutaj, wa¿ny jest rozwój osobowoœci. Chrzeœcijanin, to cz³owiek, który dba o wzrost w poznaniu, w wierze i w mi³oœci.
To cz³owiek, który siê rozwija i przygotowuje, by s³u¿yæ innym. Najpierw
w rodzinie; to œwiadectwo rodziny jest najbardziej miarodajne, by kogoœ
nazwaæ prawdziwym wierz¹cym, z Ducha zrodzonym dzieckiem Boga! Ktoœ
mo¿e dobrze wypadaæ przed obcymi, w opinii osób postronnych uchodziæ
nawet za wzór cnót, ale to ¿ona (lub m¹¿) oraz dzieci widz¹c go na co
dzieñ, wiedz¹, kim jest naprawdê!...
Przed Bogiem te¿ zdamy rachunek z naszej s³u¿by w Zborze i w Koœciele, oraz z zaanga¿owania w dzie³o ewangelizacji œwiata. Pan Bóg wie, w jakie dary duchowe nas wyposa¿y³, jakie stworzy³ nam szanse i da³ mo¿liwoœci.
I ka¿dego dnia widzi, jak siê wywi¹zujemy z na³o¿onych na nas duchowych
obowi¹zków. – Jak nas oceni?
I mam wra¿enie, ¿e nie chodzi tu tylko o kategorie: nagroda (dla wiernych) – kara (dla niedba³ych). Myœlê, ¿e chodzi o coœ wa¿niejszego – o to,
czy sprawiamy Mu radoœæ i przynosimy chlubê, albo jesteœmy powodem
Jego rozczarowania i ogromnej przykroœci...
– Nagroda lub kara, to ju¿ tylko konsekwencje. Owszem, o skutku wiecznym! o
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
Donald S. Whitney
Czy wci¹¿ roœniesz?
Pewien naukowiec, podczas swej wyprawy na biegun pó³nocny, nie chc¹c pob³¹dziæ, co godzinê sprawdza³ kierunek swej
marszruty przez bia³¹ pustkê, i dziel¹c¹ go
jeszcze od celu odleg³oœæ. Dziêki temu odkry³ coœ, co wprawi³o go w os³upienie; bo
im dalej wêdrowa³ na pó³noc, tym bardziej
oddala³ siê od bieguna!... Ju¿ zacz¹³ w¹tpiæ,
czy instrumenty pomiarowe pracuj¹ prawid³owo, gdy nagle odkry³, ¿e znajduje siê na
wielkim polu lodowym, które... dryfuje na
po³udnie!
Boga i Jezusa Chrystusa? Przeczytaj, jak mimo
swej dojrza³oœci, swoj¹ têsknotê wyrazi³ ap.
Pawe³: „¯eby poznaæ go i doznaæ mocy zmartwychwstania jego...” (Flp 3,10). – O czym on
pisze? Czy¿ nie zna³ Go lepiej, ni¿ ktokolwiek
z nas? Naturalnie, Ale czym lepiej poznawa³ Jezusa, tym mocniej têskni³ za Nim, Jego charakterem i pragn¹³ byæ blisko Niego! Im bardziej
rós³ w swojej wierze, tym bardziej pragn¹³ Boga.
Miêdzy aktywnoœci¹ a postêpem, istnieje
ogromna ró¿nica. Ma to tak samo wielkie znaczenie dla naszego chrzeœcijañskiego wzrostu,
jak dla ekspedycji na biegun pó³nocny. ¯ycie
w Chrystusie powinno siê zaznaczaæ postêpem
i wzrostem. Bardzo wyraŸnie zosta³o to zaznaczone w 2. Liœcie ap. Piotra 3,18: „Wzrastajcie
[...] w ³asce i w poznaniu Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa...”.
Sk¹d jednak mo¿emy wiedzieæ, ¿e naprawdê robimy postêpy na drodze za Jezusem, lub
mo¿e braki w rozwoju duchowym nadrabiamy
ha³aœliw¹ aktywnoœci¹? Na pewno trudno jest
dostrzec postêp w ci¹gu jednego tygodnia. Ktoœ
powiedzia³, ¿e obserwowanie wzrostu duchowego, jest podobne do obserwowania wzrostu
dêbu – w zasadzie nie da siê tego zauwa¿yæ,
ale mo¿na go porównaæ z wczeœniejsz¹ faz¹
i stwierdziæ, ¿e rzeczywiœcie urós³! Poni¿ej podajê dziesiêæ pytañ, które pomog¹ ci stwierdziæ,
czy rzeczywiœcie rozwijasz siê i dojrzewasz duchowo. Wykorzystaj je, by oceniæ, czy i na ile
uros³eœ w okresie ostatnich dwunastu miesiêcy.
„Umi³owani – nalega ap. Jan – mi³ujmy siê
nawzajem, gdy¿ mi³oœæ jest z Boga i ka¿dy, kto
mi³uje, z Boga siê narodzi³ i zna Boga” (1 Jana
4,7). Gdy roœnie twoja mi³oœæ do bliŸnich, wówczas roœniesz w mi³oœci do Boga. Jeden z moich
przyjació³ opowiada³, ¿e jako m³ody chrzeœcijanin czêsto gwa³townie i surowo objawia³ swoje
niezadowolenie i gniew wobec osób i grup, z którymi nie zgadza³ siê w ró¿nych kwestiach doktrynalnych. Ale w miarê, jak coraz lepiej rozumia³
mi³oœæ i ³askawoœæ Bo¿¹, jego usposobienie i zachowanie zaczyna³o siê zmieniaæ. Wyciszy³ siê,
z³agodnia³ i sta³ bardziej wyrozumia³y wobec innych. Dzisiaj, mimo ¿e nadal jest stanowczy w
swych przekonaniach i praktykowaniu swej wiary, dla inaczej myœl¹cych ma wiele cierpliwoœci.
I zauwa¿y³, ¿e poprzez swoj¹ ¿yczliwoœæ umie
czêœciej do nich trafiæ i przekonaæ.
Czy w okresie ostatniego roku uros³eœ
w swym podejœciu do innych chrzeœcijan i w
ogóle do innych ludzi, którzy s¹ twoimi bliŸnimi? – Pamiêtaj: „Poznanie nadyma, ale mi³oœæ
buduje” (1 Kor 8,1)!
1. Czy coraz wiêcej pragniesz Boga?
3. Czy jesteœ wra¿liwy na g³os Bo¿y?
W Psalmie 42. synowie Koracha wyra¿aj¹
swoje wielkie pragnienie: „Jak jeleñ pragnie wód
p³yn¹cych, tak dusza moja pragnie Ciebie,
Bo¿e!”. – Czy czujesz w sercu podobn¹ têsknotê? Czy pragniesz coraz bardziej poznawaæ Pana
Ludzi, którzy kiedyœ byli „umar³ymi w grzechach” (Kol 2,13), obcymi Bogu i niewra¿liwymi na Jego g³os, ³aska Bo¿a o¿ywi³a do nowego
¿ycia w Chrystusie Panu (Rz 6,11). W wyniku
tego, Duch Bo¿y wst¹pi³ w nasze serca i umy-
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
2. Czy coraz bardziej kochasz innych
ludzi i jesteœ dla nich mi³y?
3
s³y, i w ca³e nasze ¿ycie, budz¹c wra¿liwoœæ,
daj¹c nowe myœli i budz¹c szlachetne emocje.
I tak, jak potê¿ne podziemne wody wytryskuj¹
na powierzchniê poprzez Ÿród³a, moc mieszkaj¹cego w nas Ducha Œwiêtego, wyzwala Bo¿e
myœli, uczucia i pragnienia oraz udziela m¹droœci i si³y do czynienia woli Bo¿ej. Chrzeœcijanie,
którzy wzrastaj¹ duchowo, s¹ wra¿liwi i podatni
na inspiracjê Bo¿¹ i znajduj¹ g³êbokie zadowolenie w postêpowaniu zgodnym z myœlami, jakie w nich wlewa tchnienie Bo¿e.
Jeœli Duch Œwiêty o¿ywia ciê wewnêtrznie,
poznajesz Stwórcê w wielu zwyk³ych na pozór
sprawach – w chmurach, w zachodz¹cym s³oñcu, w uœmiechu dziecka... A kiedy spotkasz ludzi zagubionych i nieszczêœliwych, biednych,
smutnych i skrzywdzonych, ten sam Duch podszepnie ci, w jaki sposób bêdziesz ich móg³
wesprzeæ, pocieszyæ i pomóc. I nagle odkryjesz, ¿e to nie ty sam, ale to On, kieruje twoimi
krokami, s³owami i postêpowaniem.
4. Czy S³owo Bo¿e okreœla
i koryguje twoje postêpowanie?
Zanim urodziliœmy siê na nowo (Jan 3,1-6),
naszym ¿yciem kierowa³y ró¿norakie po¿¹dliwoœci; ¿yliœmy w myœl wszczepionych nam idei,
które uznaliœmy za prawdziwe. Ale po nawróceniu siê do Boga, têsknimy za tym, co pochodzi od Niego, a w swoich wyborach kierujemy
siê tym, co napisano w S³owie Bo¿ym. W 2.
Liœcie do Tymoteusza 3,16.17 ap. Pawe³ napisa³: „Ca³e Pismo przez Boga jest natchnione i po¿yteczne do nauki, do wykrywania b³êdów, do
poprawy, do wychowywania w sprawiedliwoœci” – s³owem, w tym wszystkim, co podoba
siê Bogu. Z ró¿nych stron s³yszê wyznania ludzi, którzy dziêki Biblii koryguj¹ swoje b³êdy,
naprawiaj¹ swoje postêpowanie i podejmuj¹
w³aœciwe decyzje. – Czy przypominasz sobie,
w ilu przypadkach Pismo Œwiête pomog³o ci
zmieniæ coœ w twoim ¿yciu i podj¹æ w³aœciw¹
decyzjê?
5. Czy troszczysz siê o zdrowie innych?
W £k 9,11 czytamy, ¿e Pan Jezus wychodzi³
naprzeciw wszystkim potrzebom ludzkim: „[...]
Przyj¹wszy je, mówi³ do nich o Królestwie Bo-
4
¿ym i leczy³ tych, którzy potrzebowali uzdrowienia”. To by³o typowe dla Jezusa; uczy³ ludzi
Prawdy, leczy³ ich choroby i zaopatrywa³ ich
w ¿ywnoœæ. Przede wszystkim troszczy³ siê o ich
duchowe zdrowie, ale nie pozostawa³ obojêtny
na choroby cia³a. Im podobniejsi bêdziemy do
Jezusa, tym wiêcej troszczyæ siê bêdziemy o duchowe i fizyczne zdrowie innych. Jako pastor
czêsto zauwa¿a³em, ¿e im d³u¿ej ludzie s¹ chrzeœcijanami, tym mniej uwagi poœwiêcaj¹ ewangelizacji. – Nie jest to znakiem duchowego
wzrostu, lecz stagnacji, a mo¿e ju¿ regresu!
W jaki sposób w ostatnich miesi¹cach objawia³a siê twoja troska o duchowe i fizyczne potrzeby bliŸnich? Prawdziwym znakiem
duchowego wzrostu jest rosn¹ce zainteresowanie losem ludzi, wœród których ¿yjemy.
6. Czy le¿y ci na sercu sprawa Królestwa?
Gdy w Liœcie do Efezjan 5,25 czytamy: „Mê¿owie, mi³ujcie ¿ony swoje, jak i Chrystus umi³owa³ Koœció³ i wyda³ zañ samego siebie”, to
rozumiemy, ¿e ma³¿onkowie powinni dorastaæ
w mi³oœci do swych ¿on, wzoruj¹c siê na mi³oœci
Chrystusa do Koœcio³a. Ale poza tym, werset ten
poucza nas, ¿e Jezus Chrystus kocha Swój Koœció³ tak bardzo, ze odda³ za niego Swoje ¿ycie.
Im bardziej bêdziemy podobni do Jezusa,
tym bardziej bêdziemy te¿ kochaæ Jego Koœció³;
bardziej troszczyæ siê o tê jego cz¹stkê, w której jesteœmy cz³onkami, i tym bardziej bêdzie
nam le¿eæ na sercu dobro ludu Bo¿ego. Chrzeœcijanie izoluj¹cy siê od Koœcio³a, na pewno nie
staj¹ siê przez to silniejsi duchowo. S¹ oni, jak
odciêta czêœæ cia³a. Gdy odgrodzimy siê od
¿ycia chrzeœcijañskiego zboru, doœwiadczymy zastoju w naszym duchowym wzroœcie, a mo¿emy nawet ca³kowicie zmarnieæ.
7. Czy czytasz Bibliê z tym samym, lub rosn¹cym zainteresowaniem?
Wzrost w wierze jest darem Bo¿ym
(Rz 12,3), ale nie oznacza to, ¿e mo¿emy za³o¿yæ rêce. O tym, jaka jest nasza rola w duchowym wzroœcie, ap. Pawe³ napisa³ w 1. Liœcie do
Tymoteusza 4,7.13: „[...] æwicz siê natomiast w
pobo¿noœci...”; „Dopóki nie przyjdê, pilnuj czytania, napominania i nauki”. – Kiedy æwiczymy
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
siê w duchowej dyscyplinie, Duch Œwiêty rozwija w nas Bo¿y charakter. Niew¹tpliwie najczêstszym powodem braku duchowego wzrostu, s¹
zaniedbania w duchowym æwiczeniu. To takie
oczywiste: Nie mo¿emy siê duchowo rozwijaæ,
gdy nie stosujemy danych nam ku temu przez
Boga œrodków. Bo przecie¿ wzrost w wierze
nastêpuje poprzez codzienne, œwiadome i aktywne oddawanie siê Bogu.
Znane przys³owie mówi, ¿e „æwiczenie czyni mistrzem”. I nie jest przypadkiem, ¿e chrzeœcijanie o imponuj¹cym poziomie duchowym
s¹ ludŸmi, którzy æwicz¹ siê w „aerodynamicznym tunelu ³aski i prawdy Bo¿ej” – czytaniu S³owa Bo¿ego i modlitwie, w wielbieniu i s³u¿bie,
w nauce i ewangelizacji, w ciszy, poœcie, i wielu innych...
8. Czy coraz bardziej widzisz
w³asn¹ niedoskona³oœæ?
W jednym ze swych ostatnich Listów, ap.
Pawe³ ci¹gle jeszcze postrzega siebie jako
grzesznika (1 Tym 1,15). Pamiêtam, ¿e przez
d³ugi czas, gdy czyta³em te s³owa, by³em bardzo zdziwiony; jak cz³owiek takiego duchowego formatu, tak bardzo podobny do Jezusa i tak
Mu oddany, móg³ o sobie powiedzieæ coœ takiego! – Ale w tym jest pewna prawid³owoœæ.
Bo okazuje siê, ¿e im bli¿ej jesteœmy Jezusa, im
lepiej widzimy Jego doskona³oœæ, czystoœæ
i œwiêtoœæ – tym bardziej widaæ nasz¹ ludzk¹ niedoskona³oœæ! Tym bardziej widaæ to wszystko,
w czym jesteœmy od Niego ró¿ni...
Jednym z pierwszych doœwiadczeñ nawracaj¹cego siê cz³owieka, jest poczucie swojej
grzesznoœci, której wczeœniej wcale nie dostrzega³. I tak ju¿ pozostaje. Bo choæ roœniesz w Chrystusie i zwyciê¿asz w walce z pokusami – ka¿da
niewiernoœæ i pope³niony grzech bêdzie ciê
zasmuca³. A dzieje siê tak, gdy¿ bardzo wzros³a
twoja wra¿liwoœæ na grzech.
9. Czy ³atwiej przychodzi ci wybaczaæ tym,
którzy zawinili wobec ciebie?
W Liœcie do Efezjan 4,32 zostaliœmy wezwani do wzajemnego przebaczenia, podobnie jak
nam Bóg przebaczy³. Przebaczenie jest jedn¹
z najtrudniejszych spraw, o któr¹ ktoœ mo¿e nas
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
prosiæ. Jednak im bardziej stajemy siê podobni
do Jezusa, który przebaczy³ nawet tym, którzy
Go ukrzy¿owali, tym wiêksza bêdzie w nas gotowoœæ, by przebaczyæ tym, którzy nas skrzywdzili. Niedawno rozmawia³em z mê¿czyzn¹,
którego serce by³o nape³nione gorycz¹. Nie
móg³ przebaczyæ innemu chrzeœcijaninowi, który
sprawi³ mu wiele bólu; skrzywdzony nie by³ w
stanie nawet nazywaæ go bratem! Z jego serca
uciek³ pokój, a z twarzy znik³a radoœæ. I mam
obawê, ¿e przepe³niaj¹ca go gorycz mo¿e go
w koñcu zadusiæ.
Czy jesteœ jeszcze ci¹gle zagniewany tym,
¿e ktoœ rok temu lub wiêcej, dotkn¹³ ciê i skrzywdzi³? I mimo, ¿e winowajca ju¿ dawno okaza³
skruchê i ciê przeprosi³, ciebie wci¹¿ nie staæ na
przebaczenie? – Je¿eli tak, to mimo ca³ej twojej
aktywnoœci, nie posun¹³eœ siê naprzód w swoim duchowym wzroœcie.
10. Czy coraz czêœciej myœlisz o Niebie?
Do jednego ze zborów, który potrzebowa³ jego
pomocy, ap. Pawe³ napisa³: „[...] jedno i drugie
mnie poci¹ga: pragnê rozstaæ siê z ¿yciem i byæ
z Chrystusem, bo to daleko lepiej; lecz z drugiej
strony pozostaæ w ciele, to ze wzglêdu na was
rzecz potrzebniejsza” (Flp 1,23.24).
Takie biografie nauczy³y mnie, ¿e mê¿czyŸni
i kobiety, którzy nale¿¹ do Boga, czêsto myœl¹ i têskni¹ za Niebem. Jednym ze znaków, ¿e stajemy
siê coraz bardziej podobni do Jezusa, jest têsknota
za tym, by byæ tam, gdzie jest On – bez utraty
trzeŸwej oceny i aktywnoœci <tu i teraz>.
Wzrost w wierze nigdy nie nastêpuje automatycznie, ale poprzez œwiadome, codzienne
oddawanie siebie Bogu. Jako chrzeœcijanin musisz mieæ stale przed oczami swój cel, i co jakiœ
czas sprawdzaæ, czy – niezale¿nie od swej aktywnoœci – zamiast iœæ naprzód, przypadkiem siê
nie cofasz! Pamiêtaj te¿, ¿e utrzymywanie kursu
jest wa¿niejsze, ni¿ szybkoœæ! I jeszcze jedno: Nie
zniechêcaj siê swoim powolnym duchowym rozwojem – jeœli tylko rzeczywiœcie wzrastasz. Nawet najwiêksze drzewa rosn¹ powoli. o
T³um. E. Wiecek
5
Justyn Hibbard
Byæ chrzeœcijaninem na co dzieñ
Zaraz na wstêpie wyjaœniam, ¿e tekst ten
nie dotyczy nominalnych chrzeœcijan. Zosta³
napisany dla ludzi biblijnie wierz¹cych. Dla
chrzeœcijan ewangelicznych, zorientowanych na Prawo Bo¿e, o których tekst ksiêgi
Objawienia œw. Jana 14,12 mówi: „Tu siê
oka¿e wytrwanie œwiêtych, którzy przestrzegaj¹ przykazañ Bo¿ych i wiary Jezusa”.
Tê definicjê znamy doskonale: „Chrzeœcijanin”, to „cz³owiek Chrystusa”(„nale¿¹cy do
Chrystusa”). To ktoœ, kto wierz¹c w Boga (Hbr
11,6), równoczeœnie uwierzy³, ¿e zosta³ usprawiedliwiony w krwi Zbawiciela, kto siê nawróci³
i przyj¹³ chrzest na odpuszczenie grzechów
(DzAp 2,37.38), a na codzieñ ¿yje wed³ug zasad S³owa Bo¿ego. Konsekwencj¹ tego jest te¿
to, ¿e regularnie uczestniczy w nabo¿eñstwach
Zboru, do którego nale¿y.
Zauwa¿am jednak bardzo smutne zjawisko.
Dla wielu cz³onków Koœcio³a ¿ycie religijne
zaczyna siê i koñczy na uczestnictwie w nabo¿eñstwie. Wprawdzie oni tego otwarcie nie
mówi¹, ale ich postawa jest wyk³adnikiem zasady: „Wierzê i uczestniczê w nabo¿eñstwie, ale
na tym koñczy siê moja aktywnoœæ”. To, niestety, bardzo przypomina nominalnych chrzeœcijan, którzy wyznaj¹: „wierzê, ale nie praktykujê”.
A przecie¿ biblijny chrzeœcijanin, to ktoœ, kto
wierzy i praktykuje 24. godziny na dobê przez
7. dni w tygodniu! Gdy jest inaczej, ¿ycie duchowe i religijne musi s³abn¹æ, i powoli przeradza siê w rutynê; cz³owiek formalnie przynale¿y
do ¿ywej spo³ecznoœci, ale sam coraz bardziej
gaœnie, wpada w letarg. A nie wszyscy siê z niego budz¹!... W takiej sytuacji – i jest to nieuchronna konsekwencja takiego stanu – coraz czêœciej
i coraz mocniej dochodz¹ do g³osu cielesne przyzwyczajenia, d¹¿enia i grzeszne po¿¹dliwoœci.
Dochodzi do sytuacji, ¿e nawet w sabat ciê¿ko
jest uwolniæ siê od myœli i nawyków zwi¹zanych
z doczesnymi, œwieckimi sprawami.
Patrz¹c na problem przez pryzmat wielolet6
nich doœwiadczeñ zauwa¿y³em te¿, ¿e wierz¹cy, którzy weszli na tak¹ œcie¿kê, coraz czêœciej
zaczynaj¹ mieæ problemy z normami i zasadami chrzeœcijañskiego ¿ycia. Niektóre biblijne zasady wydaj¹ siê im coraz bardziej nie¿yciowe,
i ci¹¿¹ im jak nieznoœny balast. I coraz bardziej
widaæ, ¿e zjazdy i nabo¿eñstwa s¹ dla nich raczej okazj¹ do spotkañ towarzyskich, ni¿ czasem dla uwielbienia Stwórcy oraz szans¹ na
„do³adowanie duchowych akumulatorów”. Coraz czêœciej wychodz¹ z kazañ, nabo¿eñstwa
wydaj¹ siê im nudne i stanowczo zbyt d³ugie,
i nawet Sabat – z pewnymi ograniczeniami, jakie
z sob¹ niesie Dzieñ Pañski – coraz czêœciej wydaje siê im strat¹ czasu. Co rekompensuj¹ sobie
myœleniem i rozmowami o... np. biznesie! I nieraz mo¿emy ju¿ tylko z bólem patrzeæ, jak ktoœ
taki coraz bardziej odp³ywa. A pomóc jest trudno, lub jest to niemo¿liwe, gdy¿ osoba taka, gdy
chcemy z ni¹ porozmawiaæ, najczêœciej milczy,
albo staje siê opryskliwa i arogancka. W tej sytuacji popadniêcie w ró¿ne grzechy jest ju¿ najczêœciej tylko kwesti¹ czasu... Niektórzy zabrnêli
tak daleko, ¿e ich powrót do Boga – o co modl¹
siê i na co wci¹¿ maj¹ nadziejê ich najbli¿si i zbory – wydaje siê coraz bardziej w¹tpliwy.
W tej sytuacji narzucaj¹ siê s³owa ap. Piotra,
który te¿ musia³ obserwowaæ takie tendencje
i niew¹tpliwie zna³ osobiœcie takie osoby: „Jeœli
bowiem przez poznanie Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa wyzwolili siê od brudów œwiata,
lecz potem znowu w nie uwik³ani daj¹ im siê
opanowaæ, to stan ich ostateczny jest gorszy ni¿
poprzedni. Lepiej bowiem by³oby dla nich nie
poznaæ drogi sprawiedliwoœci, ni¿ poznawszy
j¹ odwróciæ siê od przekazanego im œwiêtego
przykazania” (2 Ptr 2,20-21).
Œwiat zawsze – o ile¿ bardziej dziœ, gdy
przybli¿y³ siê jego kres (Rz 13,11) i szatan szaleje w swojej z³oœci, bo wie, ¿e pozosta³y mu
ju¿ tylko resztki czasu (por. Obj 12,12) – d¹¿y³
do zniszczenia wiary dzieci Bo¿ych. Z tego
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
powodu byæ naprawdê chrzeœcijaninem, znaczy prowadziæ sta³¹ walkê. To dlatego nasze
duchowe ¿ycie jest tak czêsto opisywane w kategoriach bitwy i okreœlane militarnymi terminami (por. 2 Kor 10,4.5; Ef 6,12n). Nie wygraj¹
tej walki maruderzy ani ci, którzy przechodz¹
na stronê wroga. Musimy wiedzieæ i stale o tym
pamiêtaæ, ¿e choæ ¿yjemy w bezbo¿nym œwiecie, w ¿adnym wypadku nie mo¿emy siê do
niego upodobniæ. Nie mo¿emy tak¿e iœæ na kompromis i pob³a¿aæ sobie, gdy¿ to niesie z sob¹
œmiertelne niebezpieczeñstwo: „Skoro to
wszystko ma ulec zag³adzie, jakimi¿ powinniœcie byæ wy w œwiêtym postêpowaniu i w
pobo¿noœci?” ((2 Ptr 3,11).
Jeœli chcesz zdiagnozowaæ swoje duchowe
¿ycie, sprawdziæ, czy naprawdê jesteœ ¿ywym i
aktywnym chrzeœcijaninem, odpowiedz sobie
szczerze na dwanaœcie prostych pytañ:
1. Czy codziennie poœwiêcasz czas na modlitwê i czytanie Biblii?
2. Czy zauwa¿asz u siebie wzrost wiary i poznania Boga?
3. Czy mówisz innym o swojej wierze, o mi³oœci Boga i zbawieniu w Jezusie Chrystusie?
4. Czy w tygodniu têsknisz za innymi wierz¹cymi, i za cotygodniowym nabo¿eñstwem?
5. Czy z utêsknieniem czekasz na Sabat, a gdy
siê ten dzieñ koñczy, myœlisz ju¿ o nastêpnym?
6. Czy w pracy, w szkole, w s¹siedztwie, inni
ludzie postrzegaj¹ ciê jako kogoœ innego,
kogoœ, kto kieruje siê chrzeœcijañsk¹ etyk¹,
moralnoœci¹?
7. Czy swoim ¿yciem wydajesz œwiadectwo
o Jezusie?
8. Czy ka¿dego dnia oczekujesz przyjœcia Jezusa?
9. Czy swoje codzienne sprawy powierzasz
Bogu, ufaj¹c Mu we wszystkim?
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
10. Czy brzydzisz siê z³em i grzechem?
11. Czy w razie upadku, trwasz w nim, albo wyznajesz swój b³¹d i starasz siê go naprawiæ,
i nadal prowadziæ uœwiêcone ¿ycie z Bogiem?
12. Czy nie pope³niasz niektórych grzechów
dlatego, ¿e siê ich brzydzisz, czy mo¿e raczej boisz siê ich przykrych konsekwencji?
Ka¿dy z nas zdaje sobie sprawê ze swoich
niedoci¹gniêæ i upadków; jesteœmy tylko ludŸmi. Nawet aposto³owie, którzy s¹ dla nas wzorem chrzeœcijan i byli gorliwi w naœladowaniu
Jezusa, te¿ pope³niali b³êdy, zmagali siê z przeciwnoœciami losu i ze swoimi s³aboœciami. Nie
byli idealni, byli tylko zwyk³ymi ludŸmi, a jednak prowadzili zwyciêskie i owocne ¿ycie! By³o
to mo¿liwe, bo trwali w ³¹cznoœci z Bogiem
i czerpali z Jego Ducha.
Tak¿e my, powinniœmy stale pamiêtaæ, ¿e
nie jesteœmy sami. Mamy w S³owie Bo¿ym wiele
cennych wskazówek, ponadto zawsze mo¿emy
liczyæ na pomoc ze strony Boga i Jezusa Chrystusa. Przecie¿ do nas tak¿e odnosz¹ siê s³owa
zapisane w Liœcie do Rzymian:
„Wszak nie wziêliœcie ducha niewoli, by
znowu ulegaæ bojaŸni, lecz wziêliœcie ducha synostwa, w którym wo³amy: Abba, Ojcze! [...] jeœli tylko razem z nim cierpimy,
abyœmy tak¿e razem z nim uwielbieni byli[…]
A wiemy, ¿e Bóg wspó³dzia³a we wszystkim
ku dobremu z tymi, którzy Boga mi³uj¹, to
jest z tymi, którzy wed³ug postanowienia jego
s¹ powo³ani[…] a których powo³a³, tych
i usprawiedliwi³, a których usprawiedliwi³
tych i uwielbi³. Có¿ tedy na to powiemy? Jeœli Bóg z nami, któ¿ przeciwko nam?! ”
(Rz 8,15.17.28.30.31).
Jakoœæ naszego duchowego ¿ycia i nasze
¿ycie w Wiecznoœci, zale¿y od nas – od naszego nastawienia, naszej wiary, starañ i konsekwencji. Bóg ze swej strony zrobi³ wszystko.
I wci¹¿ jest gotowy wspó³dzia³aæ z nami dla naszego dobra (Rz 8,28). Do nas nale¿y decyzja,
czy tê szansê w pe³ni wykorzystamy. o
(The Sabbath Recorder 5/1999)
t³um. S³. Podziewski
7
Stanis³aw Kosowski
Autonomia?
Co pewien czas, zw³aszcza w okresach trudnoœci i zawirowañ, w niektórych zborach pojawiaj¹ siê tendencje autonomiczne: – „Wolelibyœmy byæ samodzielni i niezale¿ni!”. Oczywiœcie
s¹ tego okreœlone przyczyny. S¹ tak¿e argumenty. Maj¹ je zwolennicy autonomii, maj¹ je obroñcy istniej¹cej, centralistycznej struktury organizacyjnej naszego Koœcio³a. Warto je poznaæ, warto je skonfrontowaæ.
Argumentuj¹ zwolennicy autonomii:
Argument nr 1.:
„Pierwotne zbory by³y autonomiczne”
Trudno siê zgodziæ z wnioskami, jakie rzecznicy autonomii wyci¹gaj¹ z niektórych wersetów Pisma Œwiêtego. Uwa¿ne wczytanie siê we
fragmenty biblijne, których autorzy opowiadaj¹
o powstawaniu i rozwoju zborów chrzeœcijañskich
I wieku, dowodzi raczej rzeczy przeciwnej. Chocia¿ nie sposób oczekiwaæ, by za dni Aposto³ów termin <centralizacja> oznacza³ dok³adnie
to samo (w rozumieniu struktury i administracji), co oznacza dzisiaj, nie ma raczej w¹tpliwoœci, ¿e oczy zborów, rozsianych we wschodnich
prowincjach Imperium Rzymu, wci¹¿ kierowa³y
siê na Jerozolimê. To stamt¹d przysz³a do nich
Ewangelia, i to tam zwracali siê o rozstrzygniêcie
wa¿nych problemów teologicznych. Tak¿e tam
wraca³ ze swych podró¿y misyjnych ap. Pawe³ i
relacjonowa³ Aposto³om i Starszym efekty swej
pracy. Poni¿ej zajmiemy siê szczegó³ami.
Argument nr 2.:
„Autonomia chroni przed w³adczymi zapêdami jednostek!”
Powo³uj¹c siê na negatywne przyk³ady z niektórych Koœcio³ów, z Koœcio³em katolickim i jego
papie¿em na czele, niektórzy chrzeœcijanie twierdz¹,
¿e lekiem na w³adcze zapêdy jednostek cierpi¹cych na przerost ambicji, jest w³aœnie autonomia.
która „nie wprowadza nikogo na wy¿yny w³adzy
nad ca³ym Koœcio³em”. – Czy naprawdê?
Na pewno nie wolno zamykaæ oczu na wskazane niebezpieczeñstwo. Najostrzejszym przejawem tego zgubnego trendu jest instytucja
papiestwa, z jego tragiczn¹, pouczaj¹c¹ histori¹.
Ale nie jedynie. Negatywne przyk³ady mo¿na
zaobserwowaæ tak¿e w historycznych spo³ecz-
8
noœciach protestanckich, a nawet wœród, mniejszoœciowych przecie¿, wspólnot ewangelicznych.
W ogóle zauwa¿a siê, ¿e osoby „ze œwiecznika”,
s¹ jakby mniej odporne na pewne pokusy; ktoœ
powiedzia³, ¿e „pozycja i zwi¹zana z ni¹ w³adza,
jest jak wino – uderza do g³owy”. Choæ czasem,
po¿al siê Bo¿e – có¿ to za w³adza?...
Ale – i to pytanie wydaje siê tu bardzo na
miejscu – czy pokusa panowania dotyczy tylko zwierzchników [ca³ych] Koœcio³ów? Czy
to samo niebezpieczeñstwo nie zagra¿a tak¿e np. Starszemu zboru autonomicznego?
Albo np. sekretarzowi wykonawczemu którejœ z federacji zborów autonomicznych? I jeœli bêdzie on cz³owiekiem o chorej ambicji,
posiadaj¹cym zdolnoœæ manipulowania
ludŸmi, to czy nie grozi, ¿e to w³aœnie on
stanie siê „ma³ym papie¿em”?
Spojrzenie na œwiat zewnêtrzny, œwiat wielkiej i ma³ej polityki, jest bardzo pouczaj¹ce.
W historii by³o wielu tyranów i dyktatorów, którzy krwawo zapisali siê w pamiêci swoich narodów, albo i ca³ego œwiata. Ale by³o w niej
nieporównywalnie wiêcej ma³ych, miniaturowych w³adców, ju¿ nie królów lecz „królików”, wrêcz kacyków, pod batem których
grzbiety poddanych sp³ywa³y krwi¹!
Gdy przeniesiemy to na dziedzinê religijn¹,
znajdziemy niezliczone przyk³ady ró¿nego kalibru duchowych oszustów i hochsztaplerów,
bezlitoœnie – choæ, a jak¿e, z uœmiechem na
ustach – terroryzuj¹cych i wykorzystuj¹cych
swoich wyznawców! A choæ nie we wszystkich
przypadkach koñczy siê to tak tragicznie, jak
historia Jamesa Jonesa i jego Œwi¹tyni Ludu
w Gujanie Francuskiej, to ofiary rozmaitych guru
– oszukane, wykorzystane i porzucone id¹ w miliony... A przecie¿ James Jones by³ guru tylko jednego zboru!
I dlatego myœlê, ¿e to nie centralizm, i tak¿e
nie autonomia, lecz nie trzymanie siê przez ogó³
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
wiernych jakiegoœ Zboru czy Koœcio³a zdrowych
zasad, jest przyczyn¹, ¿e tu i tam wyrasta i zaczyna siê szarogêsiæ jakiœ duchowy kacyk! Z tym, ¿e
w Koœciele, poœród wielu zborów, ³atwiej jest osobê
tak¹ zidentyfikowaæ i zatrzymaæ w jej zapêdach!
Po prostu: wiêcej zborów, to wiêcej ludzi, wiêcej
oczu i uszu, i wiêksza szansa na to, ¿e jeœli nie ten,
to inny cz³onek Koœcio³a bêdzie mia³ doœæ trzeŸwoœci i cywilnej odwagi, by z³o odkryæ, nazwaæ i
d¹¿yæ do usuniêcia. Natomiast jeden zbór, nawet
doœæ liczny, jednostki nieodrodzone mog¹ ³atwo
zdominowaæ i nad nim panowaæ.
Przy tej okazji chcia³bym jednak powiedzieæ
coœ wa¿nego. Niektóre œrodowiska koœcielne
z zasady traktuj¹ swych duchowych przywódców, jak potencjalnych „papie¿y”. Tak d³ugo
patrz¹ na nich podejrzliwie i tak czêsto zarzucaj¹ im „pychê” – a¿ w koñcu zupe³nie zatruj¹
im ¿ycie! Czy w takiej atmosferze mog¹ wyrosn¹æ i funkcjonowaæ prawdziwi Bo¿y mê¿owie,
powo³ani przez Chrystusa przywódcy, którzy
poprowadz¹ lud Bo¿y?
Argument nr 3.:
„Zbór autonomiczny mo¿e siê lepiej zatroszczyæ o swoich cz³onków.”
Tak, niew¹tpliwie. Oczywiœcie pod warunkiem, ¿e troska o ubogich i chorych bêdzie konsekwentnie realizowanym programem tego
zboru. Niestety, zbór autonomiczny zatroszczy
siê tylko o swoich cz³onków. Bo z nimi ma kontakt, i zna ich potrzeby. Na usta ciœnie siê jednak pytanie: A co z tymi, których nie zna,
a móg³by (by³by w stanie) im pomóc?...
Argumentuj¹ zwolennicy centralizacji:
Argument nr 1.:
„Rozwi¹zania organizacyjne wype³niaj¹
s³u¿ebn¹ rolê, a ich rodzaj zale¿y od sytuacji, okolicznoœci i aktualnych potrzeb.”
Koœció³ (ekklesia) jest spo³ecznoœci¹ odkupionych przez Jezusa Chrystusa, oczyszczonych
Jego krwi¹, dzieci Bo¿ych, a jego powo³aniem
jest ewangelizowanie œwiata – og³aszanie
grzesznikom Dobrej Nowiny o zbawieniu. To jest
sprawa najwa¿niejsza, i takie jest najwa¿niejsze zadanie. I ani jedno, ani drugie, nie mo¿e
ulec jakiejkolwiek zmianie. Natomiast system
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
organizacyjny – jakikolwiek by nie by³ – spe³nia
tu tylko s³u¿ebn¹ rolê. Owszem, mo¿e to czyniæ lepiej, lub gorzej. Efektywnie, lub bez efektu. I dlatego nale¿y m¹drze wybieraæ.
Spójrzmy na dawne czasy.
– Pierwszy okres istnienia Izraela, to czas teokracji. Wtedy ich Królem by³ Pan, a Jego przedstawicielami, którzy przekazywali Jego S³owo
ludowi, byli: Moj¿esz, Jozue, Sêdziowie i Samuel. – By³ to czas jak najœciœlejszej centralizacji!
Z tamtego okresu na szczególn¹ uwagê zas³uguje jedno wa¿ne zdarzenie, które jest jednoznacznym dowodem na poparcie twierdzenia
o s³u¿ebnej roli wszelkich rozwi¹zañ organizacyjnych. Mówiê o radzie, jakiej Jetro udzieli³
Moj¿eszowi w sprawie organizacji s¹dów w Izraelu (2 Mj¿ r. 18). Rada ta okaza³a siê ogromnym
dobrodziejstwem dla wszystkich zainteresowanych, a co znamienne, Moj¿esz bez zastrze¿eñ
przyj¹³ ten wzorzec organizacyjny i wprowadzi³
go w ¿ycie.
– Ale oni zapragnêli króla, co wprawdzie nie
podoba³o siê Bogu (1 Sam 8,1-7), lecz siê na to
zgodzi³, uprzedzaj¹c Izraelitów, jakie to na³o¿y
na nich zobowi¹zania (1 Sam 8,9-22). W okresie królów izraelskich (a po podziale królestwa
– izraelskich i judzkich), który trwa³ od dni Samuela do niewoli babiloñskiej (ok. 1040-586
przed Chrystusem), zarówno Królestwo Pó³nocne (Izrael), jak i Królestwo Po³udniowe (Juda) –
by³y zarz¹dzane centralnie.
– Nie inaczej by³o w okresie od powrotu z niewoli, do dni Jezusa Chrystusa. Mimo bardzo
burzliwych i zmiennych losów, zasadniczo Izrael
by³ zarz¹dzany centralnie. I jeœli np. za dni
Heroda Wielkiego polityka i administracja podlega³a królowi, to sprawy religijne Izraelitów pozostawa³y w gestii Najwy¿szej Rady ¯ydowskiej
(Sanhedrynu). Ale w jednym i drugim przypadku oczy wszystkich ¯ydów wci¹¿ kierowa³y siê na Jerozolimê!
– Gdy nasta³ okres Koœcio³a i w kolejnych
prowincjach rozleg³ego Imperium powstawa³y
chrzeœcijañskie zbory, sprawy trudne odnoszono do przebywaj¹cych w Jerozolimie Aposto³ów i Starszych, których decyzje by³y wi¹¿¹ce
dla ca³ego Koœcio³a. Niekwestionowanym dowodem takiego stanu rzeczy s¹ wydarzenia
zwi¹zane ze Zgromadzeniem Jerozolimskim (r.
50 po Chrystusie), którego decyzje by³y i s¹ wi¹-
9
¿¹ce dla ca³ego Koœcio³a, nie tylko w tamtym
czasie, ale w ca³ej jego historii (DzAp r. 15)!
Jest to zarazem argument, dowodz¹cy s³usznoœci i po¿ytków p³yn¹cych z centralizacji.
¯e w Koœciele apostolskim organizacja naprawdê spe³nia³a rolê s³u¿ebn¹ wobec Dzie³a
Ewangelii, œwiadczy wiele faktów. Takich, jak
na przyk³ad wybór Siedmiu Diakonów (DzAp r.
6,1-7). Zostali oni powo³ani, bo: (1) trzeba by³o
otoczyæ opiek¹ najubo¿szych, a nastêpnie (2)
bo: ich praca mia³a u³atwiæ Aposto³om zwiastowanie S³owa! Temu samemu celowi s³u¿y³a
organizacja pierwszych zborów, a dobre, sprawdzone wzorce organizacyjne wprowadzali tam
i utrwalali wspó³pracuj¹cy z Aposto³ami biskupi
i starsi (por. Tyt 1,5.6).
Znamiennym zjawiskiem i kolejnym dowodem na to, ¿e Koœció³ Apostolski traktowa³ organizacjê jako narzêdzie, a Aposto³owie nie mieli
oporów w przejmowaniu sprawdzonych wzorców organizacyjnych tak¿e od œwieckiej w³adzy
w miastach i w prowincjach, œwiadcz¹ ustanawiane w Koœciele urzêdy. Nie wszyscy np.
wiedz¹, ¿e biskup (por. 1 Tym 3,1n), po grecku
episkopos, to s³owo i urz¹d, oznaczaj¹ce w administracji greckiej zarz¹dcê, lub nadzorcê. „Grecy u¿ywali tego s³owa na oznaczenie ludzi
wyznaczonych do wyjazdu z macierzystego
miasta dla uregulowania jakichœ spraw nowo
za³o¿onej kolonii, nastêpnie tych, którzy byli
delegatami lub cz³onkami komitetu, wyznaczonymi do rozwi¹zania jakichœ wa¿nych spraw
miasta. [...] U¿ywane by³o równie¿ na okreœlanie starostów wyznaczonych przez króla dla
kontroli przestrzegania ustaw. S³owo episkopos
zawsze zawiera dwa znaczenia: nadzoru nad
jak¹œ dziedzin¹ pracy i odpowiedzialnoœci przed
wy¿sz¹ w³adz¹.” (W. Barclay, Listy do Tymoteusza [komentarz], s. 90.91).
We wspó³czesnym, podzielonym granicami
œwiecie, w którym poszczególne pañstwa ró¿ni¹
siê rozwi¹zaniami prawnymi i administracyjnymi, nie ma nic dziwnego w tym, ¿e Koœció³ Bo¿y
istniej¹cy w danym kraju, trzymaj¹c siê œciœle S³owa Bo¿ego w sprawach duchowych, zarazem
przyjmuje pewne zewnêtrzne wzorce organizacyjne czy administracyjne. Nawet, jeœli jest to
obci¹¿one ryzykiem b³êdu, i po pewnym czasie
zostanie odrzucone. Jeœli ktoœ ma co do tego w¹tpliwoœci, niech zwróci uwagê na organizacjê zbo-
10
ru jerozolimskiego, gdzie pocz¹tkowy model
wspólnoty dóbr (DzAp 2,42-47; 4,32-37), po
pewnym czasie zosta³ zarzucony!
Argument nr 2.:
„Centralizm wspiera jednoœæ nauki.”
To, ¿e centralizacja buduje jednoœæ nauki
i praktyk religijnych oraz pomaga w jej utrzymaniu, nie ulega najmniejszej w¹tpliwoœci. Dowodz¹ tego Bo¿e postanowienia zarówno
w Starym jak i w Nowym Testamencie.
Starotestamentowy lud Bo¿y, Izrael, posiada³ tylko jedno centrum s³u¿by Bo¿ej –
Jerozolimê, z jej Œwi¹tyni¹. I to tam pielgrzymowa³ corocznie lud Izraela, tam uczestniczy³
w kulcie. Stamt¹d te¿ p³ynê³a dla ludu Bo¿a
nauka. To jerozolimskie centrum uzna³ i jego
znaczenie potwierdzi³ Pan Jezus (Jan 4,22).
Podobnie by³o w okresie Koœcio³a.
Gdy Ewangeliê skierowano do pogan, w Koœciele Apostolskim, zw³aszcza w Antiochii, powsta³y pewne napiêcia. Zw³aszcza, gdy powróci³
tam ze swej pierwszej podró¿y misyjnej ap. Pawe³
wraz z towarzyszami, i opowiedzieli, „jak wielkich rzeczy dokona³ Bóg z nimi i jak poganom
drzwi wiary otworzy³” (DzAp 14,27).
Radoœæ, jak¹ wywo³a³y te wiadomoœci oraz
obecnoœæ w zborze nawróconych z pogan, zosta³a zak³ócona przez braci przyby³ych z Judei,
którzy nauczali: „Jeœli nie zostaliœcie obrzezani wed³ug zwyczaju Moj¿eszowego, nie
mo¿ecie byæ zbawieni!” (DzAp 15,1). Ich stanowisko wywo³a³o konsternacjê i wielkie spory.
– Co w tej sytuacji zrobili Starsi zboru antiocheñskiego? Czy, nie ogl¹daj¹c siê na ca³y Koœció³,
sami rozwi¹zali ten problem i ustalili obowi¹zuj¹ce u nich zasady? – Wcale nie. W nastêpnym
zaraz wersecie czytamy: „Gdy zaœ powsta³ zatarg i spór niema³y miêdzy Paw³em i Barnab¹
a nimi, postanowiono, ¿eby Pawe³ i Barnaba
oraz kilku innych spoœród nich, uda³o siê
w sprawie tego sporu do aposto³ów i starszych do Jerozolimy”!
Sprawê rozstrzygnê³o zebrane w Jerozolimie gremium, któremu przewodniczyli
Aposto³owie. A ich, inspirowana przez Ducha Bo¿ego decyzja, zosta³a og³oszona i by³a
wi¹¿¹ca dla ca³ego Koœcio³a, dla wszystkich
Zborów. – Gdzie¿ tu by³a autonomia?
Zreszt¹ zasada centralizmu wynika z samej
idei chrzeœcijañskiej jednoœci. Jednoznaczny
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
w swej wymowie i przes³aniu jest przyk³ad ludzkiego cia³a, które wyobra¿a jedno Cia³o Chrystusowe – Koœció³ (1 Kor r. 12.); jeœli prowadzi
nas Duch Bo¿y, jeœli idziemy t¹ sam¹ drog¹ i
do tego samego celu, to nie tworzymy kilku
czy wielu cia³, ale jedno: „Bo te¿ w jednym
Duchu wszyscy zostaliœmy ochrzczeni w jedno cia³o – czy to ¯ydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni, i wszyscy zostaliœmy
napojeni jednym Duchem” (1 Kor 12,13)!
O tym, jak wa¿ne jest poczucie jednoœci
i stan jednoœci ca³ego Koœcio³a, Aposto³owie
pisz¹ na ró¿nych miejscach. Zacytujê tutaj dwie
wypowiedzi ap. Paw³a: „Abyœcie jednomyœlnie, jednymi usty wielbili Boga i Ojca Pana
naszego, Jezusa Chrystusa” (Rz 15,6);
„Wszak¿e w tem, czegoœmy doszli, wed³ug
jednego sznuru postêpujmy i jedno¿ rozumiejmy” (Flp 3,16 BG). – Jednoœæ ta jest te¿
jednym z podstawowych warunków skutecznej
ewangelizacji; zagubieni i zdezorientowani ludzie potrzebuj¹ wyraŸnych drogowskazów i jednoznacznych wskazówek, jak wierzyæ i jak ¿yæ!
W odró¿nieniu od tego, zbory autonomiczne – nawet jeœli formalnie tworz¹ jeden zwi¹zek wyznaniowy – rzadko s¹ miêdzy sob¹
zgodne w nauce i jednolite praktykach religijnych. Najczêœciej ró¿ni¹ siê, i to nieraz w kwestiach wa¿nych. A to ma swoje konsekwencje,
gdy¿ odbija siê na wewnêtrznej sytuacji i duchowym komforcie cz³onków zboru, a tak¿e na
œwiadectwie takich spo³ecznoœci.
Ró¿nice pogl¹dów powoduj¹ czêsto spory,
które dezorientuj¹ i gorsz¹ wyznawców, gro¿¹c
kolejnymi podzia³ami – nieraz z powodu spraw
zupe³nie b³ahych, wrêcz nieistotnych. Autonomiczna spo³ecznoœæ nie jest skuteczna w œwiadectwie. Bo jak ma byæ skuteczna, gdy
poszukuj¹cy Boga cz³owiek na swoje pytania
otrzymuje sprzeczne odpowiedzi od cz³onków
poszczególnych zborów autonomicznych, którzy równoczeœnie twierdz¹, ¿e stanowi¹ jedn¹
duchow¹ spo³ecznoœæ?!...
Argument nr 3.:
„Centralizacja pozwala dostrzec i zaspokoiæ potrzeby wszystkich wiernych.”
Jak ju¿ napisa³em powy¿ej, zbory autonomiczne skupiaj¹ siê g³ównie na potrzebach swoich cz³onków. Jest to jakby naturalne („bli¿sza
cia³u koszula”), i uzasadnione: wszak nie znaj¹
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
sytuacji i potrzeb wierz¹cych, rozproszonych na
obszarze ca³ego kraju. A skoro nie znaj¹, to i nie
interesuj¹ siê nimi i nie czuj¹ za siê za nich odpowiedzialni. Ale to niepokoj¹co przypomina
sytuacjê z mickiewiczowskiej Ody do M³odoœci, której negatywny bohater, „sam sobie sterem, ¿eglarzem, okrêtem” – skupia siê tylko na
sobie i myœli jedynie o swoich potrzebach...
I gdy ginie, te¿ to nikogo nie obchodzi!
– „No i dobrze, powiedzia³ mi ktoœ, niech ka¿dy
dba o siebie i o swoich, a wtedy bêdzie dobrze!”
Pewnie, silni dadz¹ sobie rady. Prze¿yj¹, a mo¿e nawet bêd¹ siê rozwijaæ. Tylko – co ze s³abymi? Co ze zborami, w których jest osiem, dwanaœcie
osób?... Co z samotnymi, rozproszonymi po ca³ym kraju ma³ymi, dwu- trzyosobowymi grupkami? Co z osobami samotnymi? siostrami i braæmi,
którzy mieszkaj¹ w odleg³oœci kilkudziesiêciu albo
i kilkuset kilometrów od najbli¿szego zboru? Schorowanymi i steranymi ¿yciem, z emerytur¹ lub
rent¹, która ledwie starcza na prze¿ycie?!...
Centralizacja Koœcio³a pozwala dostrzec i ³atwiej
mo¿e zaspokajaæ potrzeby wszystkich wiernych,
ze szczególnym uwzglêdnieniem sytuacji osób
samotnych i opuszczonych. W dobrze zorganizowanym Koœciele, jego Rada i Zarz¹d, maj¹c dok³adny ogl¹d ca³ego kraju, wszystkich zborów oraz
placówek i osób w Diasporze, mog¹ tak dysponowaæ ludŸmi (braæmi us³uguj¹cymi) i œrodkami,
by otoczyæ opiek¹ duszpastersk¹, a w potrzebie
tak¿e materialn¹, najbardziej potrzebuj¹cych.
Argument nr 4.:
„Centralizacja wspiera ewangelizacjê!”
To samo dotyczy ewangelizacji. Zarz¹dzany
centralnie Koœció³, ma przegl¹d mo¿liwoœci misyjnych w ka¿dym terenie, i w przypadku
otwarcia siê drzwi (por. Obj 3,7; DzAp 14,27;
1 Kor 16,9) dla Ewangelii na jakimœ terenie, mo¿e
tam skierowaæ pastorów, zorganizowaæ spotkania ewangelizacyjne, przygotowaæ stosowne
wydawnictwa, itp., itd.
To obejmuje tak¿e m¹dre gospodarowanie
œrodkami finansowymi, jakie s¹ w dyspozycji Koœcio³a. Ponadto centralne zarz¹dzanie, które widzi, uwzglêdnia wszystkie potrzeby i cele oraz
stara siê je zaspokoiæ, zapobiega faworyzowaniu, lub dyskryminacji, i eliminuje wszelki partykularyzm, zagra¿aj¹cy przecie¿ ka¿demu
œrodowisku. Tak¿e koœcielnemu. o
11
Bezwzglêdni,
czy wierni zasadom?
W g³osie siostry G... wyczu³em przygnêbienie i smutek:
– „Bracie Kosowski, przekaza³am cioci Twoj¹ odpowiedŸ. Jest bardzo rozczarowana, a nawet zgorszona... Nie
mo¿e zrozumieæ powodów
Twojej odmowy...”
Co siê sta³o?
Jakiœ czas temu w jednej
z Placówek naszego Koœcio³a
mia³em prowadziæ Pami¹tkê
œmierci Pana Jezusa – Wieczerzê Pañsk¹. Gdy w rozmowie
telefonicznej uzgadnia³em
z siostr¹ G. szczegó³y zbli¿aj¹cego siê nabo¿eñstwa, powiedzia³a mi, ¿e w ich domu goœci
akurat jej ciocia, która pyta, czy
równie¿ bêdzie mog³a wzi¹æ
udzia³ w obrz¹dku. Ciocia siostry G. jest mi znana. To nawrócona chrzeœcijanka, cz³onek
(wraz ze swym mê¿em) jednego z ewangelicznych zborów.
Osoba bardzo mi³a i pogodna.
Spotkaliœmy siê kilkakrotnie i za
ka¿dym razem by³o to mi³e
spotkanie. Kiedy us³ugiwa³em
w ich miejscowoœci na dwóch
pogrzebach, za ka¿dym razem
¿yczy³a mi, by Pan Bóg przekaza³ przeze mnie skutecznie Swoje S³owo i zapewnia³a o swojej
modlitwie w tej intencji.
Jej proœba by³a dla mnie du¿ym zaskoczeniem, a równoczeœnie k³opotem. Wiedzia³em, ¿e muszê odmówiæ, i by³o
to dla mnie przykre. A odmówiæ musia³em i to nie tylko ze
wzglêdów for malnych (nie
udzielamy Chleba i Wina osobom spoza naszej Spo³eczno-
12
œci). Podstawowym powodem
jest to, ¿e wyznawcy innych,
w tym tak¿e ewangelicznych
Koœcio³ów, œwiadomie lekcewa¿¹ i programowo przestêpuj¹ IV przykazanie Bo¿ego
Dekalogu. Z cioci¹ siostry G. na
ten temat kilkakrotnie ju¿ rozmawia³em, jednak ona nie
zmieni³a w tej sprawie ani pogl¹du, ani postêpowania. Tak
wiêc odmówi³em.
I nie zaskoczy³a mnie ani reakcja tej zacnej osoby, ani rozterka i smutek siostry G., dla
której sytuacja ta tak¿e by³a bardzo trudna. Postanowi³em, ¿e
nie pozostawiê tak tej sprawy;
zdecydowa³em, ¿e napiszê list.
I tak zrobi³em.
„Droga Siostro...
Witam Ciê serdecznie i pozdrawiam w œwiêtym imieniu
Pana Jezusa Chrystusa!
[...] Postanowi³em napisaæ,
gdy¿ dowiedzia³em siê, ¿e poczu³aœ siê niemile dotkniêta
i zraniona moj¹, wyra¿on¹
w rozmowie telefonicznej, odmow¹ Twego uczestnictwa
w obrz¹dku Wieczerzy Pañskiej
[...]. Chcê byœ Siostro wiedzia³a, ¿e odmowa ta sprawi³a du¿¹
przykroœæ tak¿e i mnie. Pozna³em Ciê jako osobê szczer¹, g³êboko wierz¹c¹ i oddan¹ Bogu,
i Panu Jezusowi Chrystusowi.
Tak wci¹¿ odbieram i widzê Ciebie, i Twojego Ma³¿onka. I oboje Was bardzo szanujê i ceniê!
Podkreœlam to, bo nie chcê,
byœcie przyczyn mojej odmowy upatrywali tam, gdzie ich
nie ma. To nie brak szacunku
wobec Was jako chrzeœcijan by³
powodem mojej odmowy. Nie
zabrak³o mi tak¿e ¿yczliwoœci
i braterskiej mi³oœci, podobnie
jak nie stawiam siebie – i nas,
jako Koœcio³a – w pozycji „lepszych” czy „bardziej uprzywilejowanych”, lub „jedynie godnych”... Nie to by³o powodem.
Powód jest inny i bardzo konkretny. Jaki? Poni¿ej z Bo¿¹
pomoc¹ postaram siê to wyjaœniæ i uzasadniæ S³owem Bo¿ym
– w nadziei, ¿e zostanê w³aœciwie zrozumiany. Dlatego proszê Boga, by i mnie i Wam
udzieli³ Swego Œwiêtego Ducha!
Jak Siostro wiesz, istnieje zasadnicza ró¿nica pomiêdzy Waszym (jako osób i Koœcio³a),
a naszym (tak¿e osobistym i Koœcio³a) podejœciem do kwestii
Dziesiêciorga Bo¿ych Przykazañ. Jest to kwestia nam wspólnie doœæ dobrze znana, bo wielokrotnie ju¿ omawiana.
– Ujmuj¹c rzecz najproœciej,
my opowiadamy siê za wiernym i konsekwentnym przestrzeganiem wszystkich Dziesiêciu S³ów, które Bóg napisa³ „Swoim palcem” (2 Mj¿
31,18), i przekaza³ Swojemu
ludowi! Dekalog traktujemy
jako œwiête i niezmienne Bo¿e
Prawo, obowi¹zuj¹ce wszystkich ludzi w ka¿dym czasie
i miejscu (2 Mj¿ 20,1-17; Ps
89,15; 111,1-10; Mt 5,17-19;
19,16-22; 1 Jana 2,1-7; Obj
14,12.17) – zarówno w czasach
Starego, jak i Nowego Przymierza. (I choæ nie zawsze
nam siê to udaje, choæ nieG³os Kaznodziejski 2-3/2005
raz siê potykamy i upadamy,
to jednak z ca³ego serca
chcemy, i z wszystkich si³
staramy siê byæ wierni i pos³uszni.)
I nie ma to nic wspólnego
z tym, co czasami (bardzo nies³usznie) nam siê zarzuca, i¿
„chcemy siê zbawiæ poprzez
uczynki zakonu”... To bardzo
niesprawiedliwa, krzywdz¹ca,
a przede wszystkim nieprawdziwa opinia! Naszym Zbawc¹ jest
Bóg (Jan 3,16; 1 Tym 1,1; 2,3),
z woli którego Zbawicielem sta³
siê Pan Jezus Chrystus (DzAp
5,31). To On zg³adzi³ nasze grzechy, sta³ siê jedynym Poœrednikiem (1 Tym 2,5), jedyn¹ Drog¹
do Ojca (Jan 14,6), a Jego imiê
jedynym Imieniem w którym
mo¿emy byæ zbawieni (DzAp
4,12). Zbawienie jest z ³aski,
nie z uczynków, œwiadczy Pismo (Ef 2,8.9), a z pope³nionego grzechu usprawiedliwia
nas niewinna krew Jezusa,
a nie zakon (Rz 3,20-25)!
Ale z tym wi¹¿¹ siê dwie
wa¿ne sprawy:
1. Najpierw ta, ¿e usprawiedliwiony krwi¹ Zbawiciela
chrzeœcijanin, wiedz¹c, ¿e to
nasze grzechy zaprowadzi³y na
krzy¿ Jezusa Chrystusa – stara
siê nie grzeszyæ! A dlatego,
¿e wie, i¿ „Ka¿dy, kto pope³nia grzech, i zakon przestêpuje, a grzech jest przestêpstwem zakonu” (1 Jana 3,4) –
szanuje Bo¿e Prawo i stara siê
przestrzegaæ Bo¿e przykazania
z Dekalogiem na czele! (Proszê
zwróciæ uwagê na tekst Mt
7,21-23, gdzie Pan Jezus
oœwiadcza, ¿e odrzuci kiedyœ
ludzi, którzy czynili bezprawie – a wiêc postêpowali niezgodnie z Bo¿ym Prawem,
wbrew Bo¿emu Prawu!) Ten
wniosek bardzo wyraŸnie popiera ap. Pawe³ w Liscie do Efezjan. Tam w³aœnie, gdzie mówi,
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
¿e jesteœmy zbawieni „darmo
z ³aski przez wiarê, nie z
uczynków, aby siê kto nie
chlubi³” (2,8.9), dodaje zaraz:
„Jego bowiem dzie³em jesteœmy, stworzeni w Chrystusie
Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczy³
nas Bóg, abyœmy w nich chodzili” (w. 10). Na ten sam obowi¹zek przestrzegania Bo¿ych
przykazañ, zwraca uwagê ap.
Jan w 1 Liœcie 2,1-7.
2. Spraw¹ drug¹ jest definicja biblijnego terminu „Zakon”
(„Prawo”), i jego pojemnoœæ. Bo
s³owem tym Pismo Œwiête okreœla zarówno uniwersalne i ponadczasowe prawa moralnoetyczne (z Dekalogiem na czele), jak i przepisy liturgicznoceremonialne oraz np. przepisy
zdrowotne, higieniczne, cywilne, karne prawo Izraela, zasady
gospodarcze, itp., itd. I jeœli w
chwili œmierci Pana Jezusa skoñczy³y siê przepisy liturgiczne
(starotestamentowa œwi¹tynia,
kap³añstwo i ofiary oraz obrzêdy), a cywilno-kar ne prawa
wraz z utrat¹ pañstwowoœci Izraela – to uniwersalne prawa moralno-etyczne pozosta³y w
mocy. Krótko, ale niezwykle
trafnie uj¹³ to ap. Pawe³, pisz¹c:
„Obrzezanie nie ma ¿adnego
znaczenia i nieobrzezanie nie
ma ¿adnego znaczenia, ale
tylko przestrzeganie przykazañ Bo¿ych” (1 Kor 7,19; por.
Obj 14,12)!
Natomiast Wasze spojrzenie, droga Siostro, jest odmienne. Jest te¿ – wybacz mi proszê te s³owa – niekonsekwentne i dla mnie niezrozumia³e.
Z dwóch powodów:
1. Najpierw dlatego, ¿e Wy,
protestanci przecie¿, w zasadzie przyjêliœcie wersjê Dekalogu zmienion¹ w IV wieku
przez rodz¹cy siê odstêpczy
koœció³ katolicki. Te wersjê,
w której (m.in.) sfa³szowano IV
przykazanie, nakazuj¹ce œwiêciæ siódmy dzieñ tygodnia, Pami¹tkê Stworzenia (1 Mj¿ 2,13) – Sabat. Koœció³ katolicki mia³
w tym interes, gdy¿ pozwala³o mu to upowszechniæ kult
Mitry, boga S³oñca, któremu
pierwszy dzieñ tygodnia (niedziela) by³ poœwiêcony od najdawniejszych czasów! – Sytuacja ta pozwala teologom katolickim wrêcz kpiæ sobie
z protestantów w sprawie
œwiêcenia niedzieli. I tak np.
ks. Spirago pisze: „Je¿eli protestanci twierdz¹, ¿e opieraj¹
siê tylko na Piœmie Œwiêtym,
to zachowuj¹c niedzielê zaprzeczaj¹ temu. Pismo Œwiête nie mówi bowiem nic o
œwiêceniu tego dnia, i nakazuje œwiêciæ sobotê”!
2. Niekonsekwencja, o której
wspomnia³em, polega na tym,
¿e Wy przecie¿ szanujecie inne
(poza IV) Bo¿e przykazania. I np.
jednoznacznie sprzeciwiacie siê
usuniêciu przez Koœció³ katolicki
II przykazania, zabraniaj¹cego
czynienia i kultu obrazów i pos¹gów! I chwa³a Bogu za to,
¿e sprzeciwiacie siê ba³wochwalstwu! W tej sprawie jesteœmy razem z Wami! Tylko, dlaczego – szanuj¹c II przykazanie,
nie szanujecie tak samo IV? Tym
bardziej, ¿e Pismo œwiadczy, i¿
„Ktokolwiek bowiem zachowa
ca³y zakon, a uchybi w jednym,
stanie siê winnym wszystkiego,
bo Ten, który powiedzia³: Nie
cudzo³ó¿, powiedzia³ te¿: Nie
zabijaj; je¿eli wiêc nie cudzo³o¿ysz, ale zabijasz, jesteœ przestêpc¹ zakonu” (Jak 2,10.11).
Dziesiêcioro Bo¿ych Przykazañ, to
nie luŸne, niezale¿ne przepisy, z
których jedne trzeba przestrzegaæ, zaœ innych nie. S¹ one zintegrowan¹ ca³oœci¹ – jak Jeden jest
Prawodawca!
13
Droga, kochana Siostro!
Zale¿y mi bardzo na tym,
byœ mnie dobrze zrozumia³a. Ja
nie os¹dzam Twojego sumienia
i nie potêpiam Was z powodu
Waszej postawy. Nie wiem, na
ile we wczeœniejszych rozmowach (a zw³aszcza jednej, prowadzonej wiele lat temu w [...])
potrafi³em Wam przedstawiæ argumenty S³owa Bo¿ego w tej
sprawie... Mo¿e to moja i nasza
(„Sobotników”) argumentacja
nie by³a doskona³a, i (wci¹¿ jeszcze jest) niewystarczaj¹ca?...
A mo¿e coœ innego przeszkodzi³o Wam zrozumieæ tê Bo¿¹
naukê?... – Nie wiem. Wiem natomiast z niezbit¹ pewnoœci¹, ¿e
nowonarodzone dziecko Boga
nie powinno odrzucaæ ¿adnego
z przykazañ Bo¿ego Dekalogu!
Ten, kto zna Boga, nie powinien
siê odwracaæ ani od jednego
z nich (1 Jana 2,3-8)!
Gdyby nasz Niebiañski Ojciec nie pos³a³ na œwiat Pana
Jezusa Chrystusa, zgodnie z Bo¿ym Prawem zostalibyœmy skazani na potêpienie, bo z powodu naszych grzechów zakon
os¹dza³ nas na œmieræ (Rz 3,920)! Ale objawi³a siê nad nami
£ASKA! Zostaliœmy zbawieni
darmo z ³aski, i pozostajemy
pod ³ask¹. – Czy jednak zwalnia nas to od obowi¹zku pos³uszeñstwa Prawu? Zdecydowanie nie! „Có¿ tedy? Czy mamy
grzeszyæ, dlatego ¿e nie jesteœmy pod zakonem, lecz pod
³ask¹” Przenigdy!” (Rz 5,15).
Ty, droga Siostro, wci¹¿ jeszcze nie masz tej œwiadomoœci,
i dopóki sam Pan nie w³o¿y Ci
jej w serce, a Ty siê na to nie
otworzysz, my, ludzie, mo¿emy Ci tylko wskazywaæ na potrzebê tego i uzasadniaæ to S³owem Bo¿ym. Nic wiêcej.
Ale w³aœnie to rodzi okreœlone skutki praktyczne, i nie pozwala na wspólne uczestnictwo
14
w œwiêtym obrz¹dku Wieczerzy
Pañskiej. Bo skoro ja wiem, ¿e
Ty konsekwentnie odrzucasz IV
przykazanie Bo¿ego Dekalogu,
œwiêty Sabat – a to uwa¿am za
grzech wobec Boga – nie mogê
udawaæ, ¿e tego grzechu nie
ma. By³bym wtedy z³ym s³ug¹
Pana. Ob³udnikiem. Ja zaœ od
swego nawrócenia zawsze stara³em siê byæ Mu wierny. A wiedz¹c, ¿e tak postêpujesz, w tym
widzê przeszkodê dla Twojego
uczestnictwa w Wieczerzy Pañskiej! Napisane jest bowiem, ¿e
„kto je i pije niegodnie, nie
rozró¿niaj¹c cia³a Pañskiego,
s¹d w³asny je i pije” (1 Kor
11,29).
Powiesz mo¿e, ¿e jest to
Twoja odpowiedzialnoœæ, a wiêc
i Twoja sprawa. I do pewnego
stopnia tak jest. Ale tylko do
pewnego stopnia. Bo tak¿e na
bracie, który prowadzi obrz¹dek
Wieczerzy Pañskiej ci¹¿y konkretna odpowiedzialnoœæ. I jeœli
brat ten wie o jakimœ nie wyznanym i nie odrzuconym grzechu – podaj¹c takiej osobie chleb
i wino, ma wspó³udzia³ w jego
grzechu! Pos³u¿ê siê prostym
przyk³adem: gdyby kaznodzieja
S³owa Bo¿ego wiedzia³, ¿e brat
przystêpuj¹cy do obrz¹dku cudzo³o¿y lub kradnie, czy móg³by ze spokojnym sumieniem
podaæ mu chleb i wino?! – A
czym siê ró¿ni przestêpstwo
przykazania VII czy VIII, od przestêpstwa przykazania IV? Czytaj¹c s³owa ap. Jakuba (2,10.11)
rozumiem, ¿e nie ró¿ni siê to
niczym! I to by³ powód, droga
Siostro, dla którego, z ogromn¹
przykroœci¹ odmówi³em, bo
musia³em Ci odmówiæ udzia³u
w Wieczerzy Pañskiej.
Ale moim najwiêkszym pragnieniem i proœb¹ jest, byœcie
oboje, Braterstwo, zechcieli raz
jeszcze w sposób wyj¹tkowo
staranny przestudiowaæ zagad-
nienie Prawa Bo¿ego, wraz z
kwesti¹ Sabatu. W tym celu
wysy³am Wam pisemne, szczegó³owe ujêcie obydwu tych zagadnieñ (moj¹ ksi¹¿kê pt. „Prawo Bo¿e – znaczenie i funkcja”).
I bardzo, bardzo proszê, poœwiêæcie temu czas i uwagê.
Poddajcie treœæ tych opracowañ
krytyce S³owa Bo¿ego. Wierzê,
¿e stanie siê to dla Was b³ogos³awieñstwem. Nie mam ¿adnego osobistego interesu w tym,
by Was do tego namawiaæ. Bóg
wie, ¿e jedynym powodem jest
moje pragnienie, by On i Jego
Prawda by³y wywy¿szone, i by
Jego wierne dzieci, przez pos³uszeñstwo Jego przykazaniom,
okaza³y Mu swoj¹ mi³oœæ. Modlê siê o Jego Ojcowskie b³ogos³awieñstwo dla Was!
Polecam Was ³asce Najwy¿szego i opiece Pana Jezusa
Chrystusa!
Brat Stanis³aw Kosowski”
Od siostry G. dowiedzia³em
siê, ¿e jej Ciocia przyjê³a mój list
bardzo ¿yczliwie, by³a z niego
zadowolona, ¿e zrozumia³a powody mojej odmowy i nie czuje
siê ju¿ dotkniêta. Potwierdzi³a
otrzymanie ksi¹¿ki poœwiêconej
Prawu Bo¿emu oraz drugiej –
„SABAT – Dzieñ Pañski”, i obieca³a je uwa¿nie przestudiowaæ...
Gdy od wys³ania listu minê³o pó³ roku, zapyta³em siostrê
G., czy Ciocia ksi¹¿ki przeczyta³a i czy mo¿e chcia³aby o tym
porozmawiaæ – zg³osi³em gotowoœæ do takiej rozmowy. Wtedy us³ysza³em, ¿e... jeszcze nie
mia³a na to czasu! Gdy zapyta³em o to ostatnio – us³ysza³em
to samo. I wtedy pomyœla³em;
„Bo¿e, dlaczego?! Dlaczego
sk¹din¹d zacni i szlachetni ludzie, którzy deklaruj¹, ¿e kochaj¹ Pana Boga ca³ym sercem,
s¹ tak opieszali, by poznaæ i czyniæ Jego wolê?!...”.o
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
Z listów do Oœrodka Kszta³cenia Biblijnego
„Jak pan mo¿e?!...”
„Panie Stanis³awie! [...] Zgadzam siê z wieloma sprawami, ale z niektórymi nie potrafiê. Byæ
mo¿e jeszcze chwila, a zosta³bym przekonany do tego, by staæ siê chrzeœcijaninem. Jednak wolê
zostaæ w stanie, w jakim jestem obecnie. [...] Jak cz³owiek przestrzegaj¹cy Ewangelii mo¿e na
drugiego powiedzieæ, ¿e jest Antychrystem, albo Koœció³ nazwaæ <Nierz¹dnic¹>, itp.? Jezus bêd¹c na ziemi powiedzia³: <Kto by rzek³ bratu: «bezbo¿niku», podlega karze piek³a ognistego>,
a Pan nazywa bliŸniego anty-, czyli czymœ odwrotnym do Jezusa. Nawet jeœli ma Pan racjê, to czy
chrzeœcijanin mo¿e pos³ugiwaæ siê takim s³ownictwem w stosunku do bliŸniego? <Mi³ujcie waszych nieprzyjació³ i módlcie siê za tych, którzy was przeœladuj¹>; <Nie s¹dŸcie, abyœcie nie byli
s¹dzeni>; <Wszystko wiêc, co byœcie chcieli, ¿eby wam ludzie czynili, i wy im czyñcie>! [...] Ap.
Pawe³ tak czêsto mówi³ o pokorze, cichoœci, ³agodnoœci i o mi³oœci. Jezus mówi³: <b¹dŸcie cisi
i pokornego serca>. Wydaje mi siê, ¿e takimi has³ami przyci¹gnie Pan do swojego Koœcio³a tylko
tych, którzy nienawidz¹ Koœcio³a Rzymskokatolickiego. Jednak czy nienawiœæ nie pochodzi od
szatana? Czy nie zaœlepia? [...] Pan [podobno] wiêksz¹ czêœæ ¿ycia ¿y³ zgodnie z ewangeli¹. Tylko
z któr¹? Mo¿e inn¹, której ja nie znam, która ka¿e nazywaæ kogoœ ba³wochwalc¹ (czyli niezbo¿nikiem), a to ju¿ krok do piek³a wiecznego, czyli jak Pan to nazywa, œmierci wiecznej! [...] sta³ siê Pan
trochê za bardzo fanatycznym powiernikiem Jezusa. A wierzê w to, ¿e Jezus wola³by, aby Pan
modli³ siê za bliŸnich, ni¿ o nich Ÿle mówi³. Wierzê, ¿e nie odrzuci Pan tego, co napisa³em, bo to by
œwiadczy³o, ¿e jest Pan pyszny i bardzo wierzy w swoj¹ nieomylnoœæ. A wtedy by³by Pan taki sam,
jak ten, którego Pan nienawidzi, czyli Papie¿. Na koniec pozdrawiam i ¿yczê wiêcej pokory i
mi³oœci.”
Albert £.
OdpowiedŸ: „Szanowny Panie Albercie!
Czytaj¹c ostatni Pañski list usi³owa³em sobie
wyobraziæ, jak w oczach postronnego obserwatora, patrz¹cego na sytuacjê w Izraelu przed
dwoma tysi¹cami lat, prezentowa³by siê Jezus
Chrystus. Jak taki cz³owiek reagowa³by na Jego
s³owa i postawê, jak by Go oceni³ w pewnych
sytuacjach? Tym bardziej, gdyby ów obserwator by³ humanist¹, cz³owiekiem wra¿liwym, pokojowo i ¿yczliwie ustosunkowanym do ludzi.
W powszechnym odczuciu Pan Jezus by³ bardzo ³agodny i tolerancyjny, wra¿liwy i ¿yczliwy; taki, jak Go zapowiada³o proroctwo: „Nie
bêdzie krzycza³ ani wo³a³, ani nie wyda na
zewn¹trz swojego g³osu. Trzciny nad³amanej nie do³amie ani knota gasn¹cego nie
dogasi...” (Izajasz 42,2.3). Prawdziwy „Baranek Bo¿y, który g³adzi grzech œwiata” (Ew.
Jana 1,29), który „nie otworzy³ ust swoich, jak
jagniê na rzeŸ prowadzone i jak owca przed
tymi, którzy j¹ strzyg¹, zamilk³ i nie otworzy³
ust swoich” (Izajasz 53,7).
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
I takim On naprawdê by³ we wszystkim, co
sam znosi³ od ludzi; nawet w chwili niesprawiedliwego s¹du, gdy Go fa³szywie oskar¿ano, choæ
móg³ zgnieœæ Swoich nieprzyjació³ jednym s³owem – milcza³, co niepomiernie dziwi³o nawet
Pi³ata (Ew. Mat 27,11-14)!
Ale znamy te¿ innego Jezusa, o którym proroctwo mówi³o: „[...] Rózg¹ swoich ust bêdzie ch³osta³ zuchwalca, a tchnieniem
swoich warg zabije bezbo¿nika” (Izajasz
11,4)1 – Jak? Kiedy? Gdzie?... Proszê czytaæ,
jak¹ opiniê i jaki stosunek mia³ do przewrotnej i
odstêpczej starszyzny ¿ydowskiej, i w jakich s³owach j¹ wyra¿a³:
– „Ojcem waszym jest diabe³ i chcecie
postêpowaæ wed³ug po¿¹dliwoœci ojca waszego. On by³ mê¿obójc¹ od pocz¹tku i w
prawdzie nie wytrwa³, bo w nim nie ma prawdy...” (Ew. Jana 8,44);
– „Biada wam, uczeni w Piœmie i faryzeusze, ob³udnicy, ¿e zamykacie Królestwo Niebios przed ludŸmi, albowiem sami nie
15
Z listów do Oœrodka Kszta³cenia Biblijnego
wchodzicie ani nie pozwalacie wejœæ tym, którzy wchodz¹. Biada wam uczeni w Piœmie i faryzeusze, ob³udnicy, ¿e po¿eracie domy wdów
i sierot i to pod pokrywk¹ d³ugich modlitw; dlatego otrzymacie surowszy wyrok. [...] Œlepi
przewodnicy! Przecedzacie komara, a po³ykacie wielb³¹da. [...] Wê¿e! Plemiê ¿mijowe! Jak¿e
bêdziecie mogli ujœæ przed s¹dem ognia piekielnego?...” (Ew. Mat 23,13.14.24.33).
Na usta cisn¹ siê pytania: Dlaczego tak surowo?! Dlaczego Jezus wyra¿a Swoj¹ negacjê
wobec tych ludzi w tak ciê¿kich, pe³nych potêpienia s³owach?! I nastêpne, chyba najwa¿niejsze: Czy¿by w sercu Jezusa by³a nienawiœæ?...
Panie Albercie, wszêdzie tam, gdzie Jezus
cierpia³ osobiœcie, znosi³ to w milczeniu i z ca³kowit¹ pokor¹. Ale tam, gdzie chodzi³o o Bo¿¹
Prawdê, gdzie chodzi³o o zbawienie uciemiê¿onych ludzi, ba³amuconych i prowadzonych na
œmieræ przez fa³szywych nauczycieli, i gdzie chodzi³o o czeœæ Najwy¿szego, Baranek stawa³ siê
Lwem (por. Obj 5,5.6), co uwidacznia³o siê w
surowych i ciê¿kich, pe³nych potêpienia s³owach,
a tak¿e m.in. w wypêdzeniu przekupniów ze
œwi¹tyni, gdy pe³en gniewu S³uga Pañski „[...]
skrêciwszy bicz z powrózków, wypêdzi³ ich
wszystkich ze œwi¹tyni wraz z owcami i wo³ami; wekslarzom rozsypa³ pieni¹dze i sto³y
poprzewraca³” (Ew. Jana 2,15), co pozwoli³o
Jego uczniom zrozumieæ kolejne o Nim proroctwo: „¯arliwoœæ o dom twój po¿era mnie”
(w. 17; por. Ps 69,10)!
To by³a ta sama ¿arliwoœæ, która wczeœniej
o¿ywia³a proroków zwiastuj¹cych w imieniu Jahwe. Oni mówili s³owa mi³oœci i pokoju, zapewniali o Bo¿ym mi³osierdziu i prowadzeniu (por.
2 Mj¿ 19,1-7; Izajasz 41,8-20; 49,13-16), ale
u¿ywali te¿ s³ów przestrogi i groŸby (por. 5 Mj¿
28,15nn), a tak¿e s³ów surowego os¹du, piêtnuj¹c i potêpiaj¹c niewiernoœæ narodu wybranego. I okazuje siê, ¿e w wielu przypadkach
by³y to takie same, a czêsto te same s³owa i
okreœlenia, jakie ksiêga Objawienia œw. Jana u¿ywa w stosunku do odstêpczego, nominalnego
Koœcio³a chrzeœcijañskiego:
– „Jak¹¿ nierz¹dnic¹ sta³o siê to miasto
16
wierne, niegdyœ pe³ne praworz¹dnoœci; sprawiedliwoœæ w nim mieszka³a, a teraz mordercy. Twoje srebro obróci³o siê w ¿u¿el, twoje wino
zmieszane z wod¹. Twoi przewodnicy s¹ buntownikami i wspólnikami z³odziei...(Izajasz
1,21-23);
– „Lecz Ty porzuci³eœ swój lud, dom Jakuba, gdy¿ pe³no jest wœród nich wró¿bitów
Wschodu i czarowników jak u Filistynów. [...]
Ich ziemia jest pe³na bo¿ków, k³aniaj¹ siê
dzie³u swoich r¹k, temu, co uczyni³y ich
palce. I tak poni¿y³ siê cz³owiek, i spodla³
rodzaj ludzki; Ty im nie przebaczysz.” (Izajasz 2,6.8);
– „Wytwórcy ba³wanów s¹ w ogóle niczym, a ich ulubione wytwory s¹ bez wartoœci,
ich czciciele s¹ œlepi, a oczywista ich niewiedza nara¿a ich na hañbê. Kto wytwarza
bóstwo i odlewa ba³wana, który na nic siê zda?
Kowal... Snycerz...” (Izajasz 44,9nn; 46,5-8);
– „To im powiesz: Za to, ¿e wasi ojcowie
opuœcili mnie, mówi Pan, a chodzili za cudzymi bogami i s³u¿yli im i k³aniali, mnie zaœ
opuœcili i mojego zakonu nie przestrzegali...”
(Jer 16,11)
– „Lecz wy zbli¿cie siê tutaj, wy, synowie
czarownicy, potomstwo cudzo³o¿nika i nierz¹dnicy! Z kogo siê naigrawacie? Przeciwko
komu rozdziawiacie usta, wywieszacie jêzyk? Czy
to nie wy jesteœcie dzieæmi odstêpstwa, potomstwem k³amstwa? Wy, którzy uprawiacie
nierz¹d miêdzy terebintami, pod ka¿dym zielonym drzewem...” (Izajasz 57,3nn).
To tylko niektóre z wielu podobnych w treœci i tonie wypowiedzi. I proszê zwróciæ uwagê, ¿e Pan Bóg kieruje te s³owa do Swego
kiedyœ wybranego narodu, Izraela, a czyni to
wskutek ich odstêpstwa i ba³wochwalstwa, któremu ulegli.
Jak bardzo Pan Bóg i Jezus Chrystus ukochali
grzesznych ludzi, dowiod³a Golgota. Ale Bóg
i Pan Jezus nienawidz¹ grzechu i wszelkiej
nieprawoœci i nazywaj¹ z³o po imieniu! Dobro nie mo¿e aprobowaæ z³a, ale je nienawidzi
i zwalcza. I ani Pan Bóg, ani Biblia, nie idzie ze
z³em na ¿aden kompromis, a opisuj¹c je, nie
szuka eufemizmów. W 5 Mj¿ 12,31 czytamy,
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
Z listów do Oœrodka Kszta³cenia Biblijnego
¿e ba³wochwalstwo jest „obrzydliwoœci¹ dla
Pana”, której On „nienawidzi”, zaœ w ksiêdze
Przypowieœci: „Baæ siê Pana – znaczy nienawidziæ z³a; nienawidzê buty i pychy, z³ych
postêpków oraz przewrotnej mowy” (8,13).
Identyczny stosunek do z³a mieli aposto³owie i wyznawcy Koœcio³a w jego pocz¹tkach.
G³osili Ewangeliê zbawienia, która jest Ewangeli¹ wielkiej mi³oœci. Oni tê mi³oœæ zrozumieli jako
wielkie zobowi¹zanie do s³u¿by:
– „Bo mi³oœæ Chrystusowa ogarnia nas,
którzy doszliœmy do tego przekonania, ¿e jeden za wszystkich umar³; a zatem wszyscy umarli. A umar³ za wszystkich, aby ci, którzy ¿yj¹,
ju¿ nie dla siebie samych ¿yli, lecz dla Tego,
który za nich umar³ i zosta³ wzbudzony.”
(2 Kor 5,14.15);
– „Bêd¹c wolnym wobec wszystkich, odda³em siê w niewolê wszystkim, abym jak
najwiêcej ludzi pozyska³” (1 Kor 9,9).
Ale zdecydowanie siê przeciwstawiali tym,
którzy tê Ewangelie fa³szowali za ich dni, albo –
Bóg ich o tym uprzedzi³ – mieli j¹ fa³szowaæ
w przysz³oœci:
– „Dziwiê siê, ¿e tak prêdko dajecie siê
odwieœæ od tego, który was powo³a³ w ³asce
Chrystusowej do innej ewangelii. Chocia¿ innej
nie ma; s¹ tylko pewni ludzie, którzy was niepokoj¹ i chc¹ przekrêciæ ewangeliê Chrystusow¹.
Ale choæbyœmy i my albo anio³ z nieba zwiastowa³ wam ewangelie odmienn¹ od tej, któr¹
myœmy wam zwiastowali, niech bêdzie przeklêty! Jak powiedzieliœmy przedtem, tak i teraz
znowu mówiê: Jeœli wam ktoœ zwiastuje ewangeliê odmienn¹ od tej, któr¹ przyjêliœcie, niech
bêdzie przeklêty!” (Gal 1,6-9);
– „Lecz byli te¿ fa³szywi prorocy miêdzy
ludem, jak i wœród was bêd¹ fa³szywi nauczyciele, którzy wprowadzaæ bêd¹ zgubne nauki i zapieraæ siê Pana, który ich odkupi³,
sprowadzaj¹c na siê rych³¹ zgubê...” (2 Piotra 2,1nn);
– „Co siê tyczy przyjœcia Pañskiego [...] nie
nastanie pierwej, zanim nie przyjdzie odstêpstwo i nie objawi siê cz³owiek niegodziwoœci,
syn zatracenia. Przeciwnik, który wynosi siê
ponad wszystko, co siê zwie Bogiem lub jest
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
przedmiotem boskiej czci, a nawet zasi¹dzie
w œwi¹tyni Bo¿ej, podaj¹c siê za Boga. [...]
objawi siê niegodziwiec, którego Pan Jezus zabije tchnieniem ust swoich i zniweczy blaskiem
przyjœcia swego...” (2 Tes 2,1-12)!
Panie Albercie, pyta Pan, czy prawdziwy
chrzeœcijanin mo¿e u¿ywaæ oceniaj¹cych kogoœ
innego surowych s³ów i zwrotów, i czy ma prawo uznawaæ kogoœ za ba³wochwalcê, albo nazwaæ antychrystem.
Tak, ma prawo. I nie tylko prawo, ale ma
te¿ obowi¹zek tak czyniæ – w taki sposób i w
takim zakresie, w jaki to czyni Bóg w Swoim
S³owie. Pismo Œwiête zosta³o nam dane „[...]
do nauki, do wykrywania b³êdów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwoœci.”
(2 Tymoteusza 3,16.17). I Pismo poucza nas,
¿e ba³wochwalca to taki cz³owiek, który czci
obrazy i pos¹gi, k³ania siê im i uprawia ich
kult. A antychryst, to jednostka lub instytucja, której dzia³alnoœæ jest wymierzona przeciwko Chrystusowi.
Pan przecie¿ wie, Panie Albercie, ¿e papiestwo uzurpuje sobie tytu³y, godnoœci i w³adzê,
jaka przynale¿y jedynie Najwy¿szemu oraz Panu
Jezusowi Chrystusowi. Ta instytucja targnê³a siê
na œwiête Bo¿e przykazania i zmieni³a Dekalog!
Wprowadzi³a totalny, ba³wochwalczy kult obrazów i pos¹gów. W miejsce jedynej, niepowtarzalnej i wystarczaj¹cej Ofiary Golgoty,
wprowadzi³a tzw. bezkrwaw¹ ofiarê o³tarza, która
jest profanacj¹ Ofiary Jezusa! W miejsce jedynego Poœrednika miêdzy Bogiem, a ludŸmi –
Chrystusa (Jan 14,6; DzAp 4,12; 1 Tym 2,5) –
wprowadzi³a zastêpy rzekomych orêdowników.
I w ten sposób, zamiast prowadziæ ludzi do
Boga i zbawienia, papiestwo utrzymuje ich
w b³êdzie i prowadzi na œmieræ – tak, jak
robili to fa³szywi prorocy za dni Izraela (por.
Ezech r. 8.) i faryzeusze za dni Jezusa (Mt
23,13; £k 11,52). Wnios³o te¿ papiestwo do
chrzeœcijañstwa jeden z najstarszych i najbardziej
obrzydliwych dla Boga, pogañski kult „Matki
Bogów” (por. Jer 7,16-20; 44,15-30; por. DzAp
19,23-35), której w Koœciele nadano imiê Marii
z Nazaretu – bogobojnej i sprawiedliwej Izra17
Z listów do Oœrodka Kszta³cenia Biblijnego
elitki, która dost¹pi³a zaszczytu urodzenia Mesjasza, i która by³aby przera¿ona, gdyby zobaczy³a ba³wochwalczy kult zwi¹zany z jej
imieniem!
Mo¿na by d³ugo wymieniaæ rozliczne b³êdy
i oszustwa tej instytucji. – Czy¿ wszystkie one
nie s¹ sfa³szowaniem prostej Ewangelii ³aski,
przed czym przestrzega³ i tak surowo os¹dza³
Pan Jezus i ap. Pawe³ (Gal 1,6-9)?!
A do tego dochodz¹ straszne zbrodnie ludobójstwa, pope³nione przez tê instytucjê na przestrzeni wieków. Bo czym¿e by³a inkwizycja, która
tropi³a tzw. heretyków, torturowa³a ich i pali³a na
stosach?! Krucjaty przeciwko Waldensom, Albigensom, Husytom i innym grupom podobnym
do nich; czy np. Noc Œwiêtego Bart³omieja, gdy
Francja sp³ynê³a krwi¹ stu tysiêcy Hugenotów! –
A „win¹” tych ludzi by³o to, ¿e nie chcieli siê
podporz¹dkowaæ biskupowi Rzymu, ¿e
oœmielali siê samodzielnie czytaæ i rozumieæ
oraz zwiastowaæ Pismo Œwiête!!!
A czy Pan nie wie i nie widzi tego totalnego
ba³wochwalstwa zwi¹zanego z osoba „ojca œwiêtego”, K. Wojty³y? Prowadzone przez niego,
zindoktrynowane rzesze nieœwiadomych prawdy (a czasami nawet zupe³nie œwiadome, lecz
lekcewa¿¹ce j¹) ludzi, czcz¹ go jak Boga; przyw³aszczy³ sobie tytu³ zastrze¿ony wy³¹cznie dla
Boga Ojca (Mt 23,9), a p³awi¹c siê w dostatku,
przez ca³y pontyfikat czci³ i „poœwiêca³” obrazy
i pos¹gi, szerz¹c ba³wochwalstwo na skalê dot¹d niespotykan¹!... Czy¿ mam wymieniaæ dalej? To, co dzieje siê teraz, po jego œmierci, to
apogeum odstêpstwa i bluŸnierstwa! Dosz³o
nawet do tego, ¿e Modlitwê Pañsk¹, jakiej
Pan Jezus nauczy³ uczniów, byœmy tak siê
modlili do Najwy¿szego (Mt 6,9-15) – dziœ
ludzie zanosz¹ do K. Wojty³y!!! – Jeœli to kogoœ
nie przerazi i nie ka¿e siê zastanowiæ, jeœli to
dziœ nie przemówi do Pana, Panie Albercie, i nie
zrozumie Pan, ¿e cz³owiek ten i reprezentowana przez niego instytucja, jest antychrystem –
to pewnie ju¿ nic nie przemówi!... Mo¿e jedynie jakieœ osobiste doœwiadczenie otworzy jeszcze oczy pojedynczym osobom. To smutne, ale
takie s¹ fakty.
I jeszcze jedno. Nienawiœæ. Jestem ciekawy, jak Pan j¹ pojmuje. Bo ja dokonujê zasadni18
czego rozró¿nienia: Nienawidzê tego, co z³e
i przeciwne Bogu – i to niezale¿nie, czy coœ takiego odnajdujê jeszcze w sobie samym czy
w innym cz³owieku. Nienawidzê tego autentycznie i staram siê to zwalczaæ, gdy¿ z³o jest jak
œmiertelny wirus, który niszczy i zabija! Ale gdyby jakikolwiek cz³owiek, z papie¿em w³¹cznie (!),
znalaz³ siê w potrzebie czy nieszczêœciu, jest oczywiste, ¿e bym mu w miarê moich mo¿liwoœci
pomaga³, podaj¹c rêkê, szklankê wody, kromkê
chleba, itp., itd. Równoczeœnie ludziom takim
mówi³bym otwarcie w twarz, z ¿yczliwoœci¹ ale i
stanowczo, ¿e dopuszczaj¹ siê z³a, a jeœli siê nie
zmieni¹ – zgin¹! O tym mówi Pismo, czêsto u¿ywaj¹c bardzo surowych, ale te¿ i adekwatnych
okreœleñ (Obj 17,1-7) – bo jak nazwaæ duchowe
odstêpstwo od Boga? Czy¿ nie jest to duchowe cudzo³óstwo (por. Jak 4,4 – tekst oryginalny
mówi: „Cudzo³o¿nicy i cudzo³o¿nice,...”)?!
Oczywiœcie nikogo nie zmusza³bym, aby uzna³
biblijne argumenty i s³u¿y³ Bogu, jak On chce; to
jest osobisty wybór ka¿dego cz³owieka.
Taka postawa – rozumiem – dowodzi mi³oœci do cz³owieka, ale te¿ i nienawiœci do z³a,
którego siê dopuszcza. A jeœli za to Pan mnie
potêpia – choæ jest mi przykro, zupe³nie siê tym
nie martwiê, bo moja droga jest drog¹ mojego
Pana, którego staram siê naœladowaæ.
Owszem, wiem, ¿e istnieje inna nienawiœæ.
Œlepa, gotowa zniszczyæ i zabiæ przeciwnika,
znajduj¹ca radoœæ w jego drêczeniu. Nienawiœæ,
która niszczy i atakuj¹cego i atakowanego. Tej
nie ma ani we mnie, ani w nas jako spo³ecznoœci. Taka nienawiœæ jest nam obca.
Drogi Panie Albercie, nasza, zreszt¹ bardzo
nieliczna i skromna spo³ecznoœæ wyznaniowa
stara siê przede wszystkim o to, by przyci¹gn¹æ
do Boga ludzi, którzy Go zrozumieli i pokochali
– o to g³ównie chodzi. I proszê mi wierzyæ, ¿e
to w³aœnie tacy ludzie staj¹ siê naszymi braæmi
i siostrami w wierze. Ten cel od pocz¹tku przyœwieca tak¿e mojej pracy. Piszê o tym dlatego,
¿e Pan orzek³, i¿ pracuj¹c jak dotychczas, „przyci¹gnie Pan do swojego Koœcio³a tylko tych, którzy nienawidz¹ Koœcio³a Rzymskokatolickiego”.
Na szczêœcie tak nie jest; nie w tê stronê ludzi
prowadzimy. A znamy te¿ wielu ludzi nienawidz¹cych Koœcio³a powszechnego, którzy nigdy
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
Z listów do Oœrodka Kszta³cenia Biblijnego
by nie mogli siê staæ naszymi wspó³wyznawcami;
mo¿e w³aœnie z powodu takiej z³ej nienawiœci?
Panie Albercie, nie ukrywam, ¿e swym listem sprawi³ mi Pan przykroœæ. Ale ja siê nie
obra¿am; to, ¿e Pan tak mnie potraktowa³, k³adê te¿ na karb niepe³nego poznania. A przede
wszystkim Pañskiej wra¿liwoœci, a tê trudno mieæ
komukolwiek za z³e. Chcia³bym jednak, aby Pan
zrozumia³, ¿e walka duchowa, tak jak ka¿da inna
(np. z chorob¹) wymaga jednoznacznej oceny
(diagnozy). Z³y to lekarz, który lekcewa¿y chorobê i mówi, ¿e wszystko jest O.K. i pozwala
wirusom bezkarnie grasowaæ i zabijaæ chorego!
Koœció³ rzymski oszukuje i zwodzi, a w efekcie prowadzi do œmierci miliony istnieñ ludzkich. Na to nie wolno pozwoliæ, nawet jeœli
mo¿emy jedynie staæ na torowisku i machaæ
latarni¹, nadaj¹c sygna³ ostrzegawczy...
A kiedy to w³aœnie robimy, ludzie traktuj¹ nas
jak intruzów, a czêsto potêpiaj¹!
Napisa³ Pan na koniec, ¿e jeœli odrzucê to,
co Pan napisa³, dowiodê, ¿e jestem pyszny i bardzo wierzê w swoj¹ nieomylnoœæ. – Nie, Panie
Albercie, nie jestem ani pyszny, ani nieomylny;
i wcale nie mam o sobie tak wysokiego mniemania. Jestem tylko s³ug¹, który stara siê byæ
u¿yteczny, choæ zarazem wie, ¿e siê bardzo
nara¿a. Tak¿e na zarzut o pychê. Ale pewnie
tak byæ musi.
Ja ze swej strony powiem – bynajmniej siê
nie rewan¿uj¹c – ¿e jeœli Pan zlekcewa¿y i odrzuci to, co do tej pory do Pana napisa³em oraz
te drgnienia Ducha Bo¿ego, jakie odczu³ Pan
w sercu, bêdzie mi przykro. Bardziej ni¿ z powodu Pañskich s³ów. Bo tu chodzi o zbawienie,
Panie Albercie, Pañskie zbawienie!
Stanis³aw Kosowski
„Dziêkujê!”
„[...] Na pocz¹tku chcê podziêkowaæ za nades³ane] materia³y. [...] Potrzebowa³em tych informacji jak powietrza! I w miarê jak zag³êbiam siê w te wiadomoœci, coraz bardziej uderza mnie
niesamowita logika i prawda, jaka z nich wyp³ywa. W mojej poprzedniej, teraz ju¿ wiem, chorej
œwiadomoœci, zawsze brakowa³o mi pe³ni. Podœwiadomie wyczuwa³em wiele niedomówieñ i sztucznoœci w tej katolickiej rzeczywistoœci. Nie by³o to szczere i wci¹¿ coœ by³o nie tak. I dlatego wci¹¿
szuka³em brakuj¹cych elementów, podobnie jak w uk³adaniu puzzli, by znaleŸæ pe³ny obraz. (Niestety, moim podstawowym b³êdem by³o to, ¿e nie szuka³em w Biblii!) [...] Teraz ju¿ wiem na
pewno, ¿e znalaz³em. Teraz mam przed oczami dok³adny obraz Koœcio³a, w którym spêdzi³em
prawie po³owê ¿ycia i wiem, ¿e Koœció³ ten nie ma nic, ale to absolutnie nic wspólnego z Prawdziwym Bogiem! Wrêcz przeciwnie – jest zupe³nym przeciwieñstwem Koœcio³a Bo¿ego! By³em oddany i poddany instytucji, która œwiadomie i profesjonalnie profanuje Boga i niszczy wszystko to,
co Bo¿e. Jestem wrêcz przera¿ony, odkrywaj¹c do jakiego stopnia by³a zmanipulowana moja
œwiadomoœæ! Gdy czytam Pismo Œwiête i poznajê Bo¿¹ wolê, a równoczeœnie odkrywam kolejne
fa³sze oficjalnego Koœcio³a, ogarniaj¹ mnie ró¿ne uczucia. Z jednej strony czujê siê szczêœliwy i
radosny, a z drugiej ogarnia mnie przera¿enie, a tak¿e wielka z³oœæ. Z³oœæ i oburzenie na to, jak
ogromny zasiêg ma ta najwiêksza w dziejach ludzkoœci machina, która od niemal dwóch tysiêcy lat
wciska ludziom totaln¹ ciemnotê i odci¹ga ich od Boga, a w konsekwencji prowadzi ich na pewn¹
zgubê! Moja wyobraŸnia nie jest w stanie tego wszystkiego ogarn¹æ... To jest na zbyt du¿¹ skalê!
Dochodzê do niezbitego wniosku, ¿e tak precyzyjne i doskona³e w dzia³aniu narzêdzie, s³u¿¹ce do
skutecznej walki z Bogiem i prawd¹, móg³ wynaleŸæ tylko sam szatan. By³oby to zreszt¹ bardzo
dziwne, gdyby on ze swej strony nie wykona³ ¿adnego ruchu w odpowiedzi na zwyciêstwo
zmartwychwsta³ego Chrystusa. [...] Wszyscy inni mogliby siê uczyæ od katolickich liderów, jak
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
19
Z listów do Oœrodka Kszta³cenia Biblijnego
wyrz¹dzaæ ludziom z³o w sposób ukryty i trwa³y. A przy okazji zarobiæ na tym jeszcze ogromne
maj¹tki. Nikt w historii œwiata nie wymyœli³ skuteczniejszej metody manipulowania ludŸmi, kosztem
Boga i Ewangelii oraz kosztem duchowych udrêk i ¿ycia tak wielu ludzi. Ogarnia mnie przera¿enie
na myœl o tym, jak wiele istnieñ ludzkich prowadz¹ oni na pewn¹ zgubê! [...] Coraz bardziej
martwiê siê o drogie mi osoby z najbli¿szej rodziny, którzy za tê instytucjê poszliby w ogieñ.
I modlê siê do Boga, aby da³ im wszystkim ³askê zrozumienia, co jest prawd¹, która zbawia, a co
b³êdem, który brutalnie pcha ludzi w stronê otch³ani! Robert W. Otterburn, Szkocja.
„Czy Wasz Koœció³ jest jedynym prawdziwym...?
„Witam serdecznie! Dziêkujê za list i przes³ane mi publikacje. [...] Zainteresowa³ mnie bardzo
Wasz katalog ksi¹¿ek – s¹ w doœæ przystêpnej cenie, a do tego znajdujê w nich to, czego poszukujê. [...] Mam pytanie: Czy Wasz Koœció³ jest jedynym prawdziwym (w myœl doktryny) Koœcio³em na œwiecie?” Jerzy B. Gdañsk
Nie, Panie Jerzy. Uwa¿amy, ¿e Jezus Chrystus ma Swój UNIWERSALNY KOŒCIÓ£, którego lista cz³onków („Ksiêga ¯ycia” – Obj 13,8;
17,8) niekoniecznie pokrywa siê z list¹ cz³onków jakiegoœ jednego, ogólnoœwiatowego wyznania chrzeœcijañskiego! Natomiast jesteœmy
przekonani, ¿e posiedliœmy w³aœciwe i pe³ne poznanie zasad zbawienia, ¿e wyznajemy i praktykujemy te prawdy, które zachowywa³ Koœció³
Apostolski. I wci¹¿ zadziwia nas, gdy (dziêki poszerzeniu siê granic naszego œwiata i dostêpnoœci
informacji) odnajdujemy w ró¿nych czêœciach œwiata
i krajach koœcio³y, które choæ funkcjonuj¹ pod ró¿-
nymi nazwami, czy ró¿ni¹ siê niektórymi zasadami organizacyjnymi, s¹ z nami to¿same w nauce
S³owa Bo¿ego! Uwa¿amy, ¿e jest to logiczn¹ konsekwencj¹ faktu, i¿ Dzie³o zbawienia jest przede
wszystkim dzie³em Boga, który sprawuje je przez
Swego Œwiêtego Ducha (Jan 15,26.27; Obj 22,17
– najpierw On, a potem tak¿e my)! I to On sam
zgromadza Swój lud; nieistotne pod jak¹ nazw¹
i nieistotne, czy Jego dzieci tu na Ziemi siê znaj¹ –
spotkamy siê i poznamy w Wiecznoœci (por. Hbr
11,39.40). To wystarczy. Tak, jak wystarczy, ¿e
wyznajemy tê sam¹ Prawdê, i wspólnie zostaliœmy zbawieni przez Pana Jezusa Chrystusa!
Kazirodztwo
„[...] Tekst DzAp 17,26 mówi, ¿e Bóg „uczyni³ z jednej krwi wszystek naród ludzki” (BG),
z czego wynika, ¿e dzieci jednych rodziców, Adama i Ewy, wchodzili w zwi¹zki ma³¿eñskie.
Podobnie by³o pewnie w nastêpnych pokoleniach, bo nawet Abraham o¿eni³ siê ze swoj¹ przyrodni¹ siostr¹ – córk¹ swego ojca, zrodzon¹ z innej matki (1 Mj¿ 20,12). A przecie¿ w Prawie Bóg
zakaza³ zawieraæ zwi¹zki ma³¿eñskie pomiêdzy bliskimi krewnymi (3 Mj¿ r. 18-20), zreszt¹ prawie
ka¿dy naród przestrzega tej zasady, gdy¿ jest to kazirodztwo. Co mam o tym s¹dziæ? [...]”
Anka O.
Na poruszony temat kompetentnie wypowiada siê znany adwentystyczny publicysta, Alfred
Palla: „Zakaz zwi¹zków miêdzy bliskimi krewnymi ma moc prawn¹ w wiêkszoœci krajów œwiata,
20
gdy¿ rodzi siê z nich du¿y procent upoœledzonych dzieci. Do niedawna nie znano przyczyny
tego zjawiska. Dziœ wiadomo, ¿e powoduj¹ je
mutacje w kodzie genetycznym. SzkodliwoϾ
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
Z listów do Oœrodka Kszta³cenia Biblijnego
zmutowanych genów wzrasta ze stopniem pokrewieñstwa. Dlaczego? Otó¿ kod genetyczny
cz³owieka sk³ada siê z oko³o 130.000 par genów,
które okreœlaj¹, jak jest zbudowany. Ka¿da para
genów sk³ada siê z jednego od ojca i drugiego
od matki. Jeœli jeden gen w parze zawiera defekt, zwykle jest zneutralizowany przez drugi,
zdrowy gen, i dlatego wiêkszoœæ ludzi rodzi siê
wzglêdnie zdrowa, mimo ¿e obecnie ka¿dy cz³owiek ma ju¿ w swoim kodzie genetycznym setki
omy³ek. Inaczej ma siê rzecz, gdy rodzice s¹ blisko spokrewnieni. Brat i siostra maj¹ podobne
omy³ki w kodzie genetycznym, dlatego ich dziecko dziedziczy zdegenerowany gen od ojca i od
matki. W rezultacie rodzi siê z u³omnoœci¹, za
któr¹ odpowiedzialna jest zdegenerowana para
genów. Im mniejsze jest pokrewieñstwo miêdzy
rodzicami, tym wiêksze prawdopodobieñstwo,
¿e dziecko urodzi siê zdrowe. W czasach Kaina
nie by³o jeszcze tego problemu, gdy¿ pierwsze
pokolenia ludzi nie mia³y zdegenerowanych genów. Bóg stworzy³ wszystko jako „bardzo dobre” (Rdz 1,31). Kain móg³ poj¹æ za ¿onê siostrê,
bratanicê czy siostrzenicê bez negatywnych skutków dla przysz³ych pokoleñ. Odk¹d jednak zaistnia³ grzech, proces degeneracji stopniowo
dotkn¹³ tak¿e kod genetyczny, w którym zaczê³y pojawiaæ siê mutacje. Po 2500 latach, Bóg
musia³ zakazaæ zwi¹zków miêdzy krewnymi, aby
uchroniæ lud przed degeneracj¹ (Kp³ 18-20).
W czasach Moj¿esza na ziemi ¿y³o ju¿ tylu ludzi,
¿e nawet naród wybrany, z którego potomkowie Abrahama mieli braæ ¿ony, by³ doœæ liczny
(Wj 12,37), aby szukali ich poza sw¹ rodzin¹.”.
Zwyciêstwo jest mo¿liwe!
„[...] Kurs biblijny bardzo mi pomóg³, bo uwypukli³ mi w sposób dobitny sprawy zwi¹zane
z naszym istnieniem. Jest mi z jednej strony l¿ej, a z drugiej ciê¿ej. Bo nie czujê, bym by³ dobrym
cz³owiekiem, i mam sobie wiele do zarzucenia. Gdyby nie by³o Biblii, to mo¿e inni ( a i ja sam)
uznaliby mnie za cz³owieka dobrego i szlachetnego. Ale jak tak cz³owiek spojrzy na siebie z perspektywy Bo¿ej, to ocena wypada bardzo Ÿle. A przecie¿ mimo ca³ej swojej nêdzy, ja kocham
Boga! Wielokrotnie ratowa³ mnie z opresji. Kiedy zosta³em sierot¹, to zawsze by³ przy mnie. [...]
Dziêki kursowi biblijnemu zrozumia³em, jak niedoœcig³a jest doskona³oœæ i mi³oœæ Boga. Nigdy nie
bêdê w Jego oczach prawy; wiem, ze mam «grzeszne serce». Ale bym to zrozumia³, trzeba by³o
S³owa Bo¿ego, by siê w nim przejrzeæ jak w lustrze. Przegl¹dam siê wiêc i widzê grzech. Wstydzê
siê i przepraszam Boga. I kocham Go za to, ¿e zanim siê narodzi³em, On pomyœla³ dla mnie
o ratunku, jakim jest Jezus Chrystus. Czytam nadal ksi¹¿kê «Moja droga do Boga», która mi Pan
przys³a³. Chcia³bym za ni¹ raz jeszcze podziêkowaæ! Odczuwam radoœæ, ¿e s¹ ludzie, którym udaje
siê wyzwoliæ z ciemnoœci œwiata. Chocia¿ nie s¹ moj¹ rodzin¹, to bardzo ich polubi³em i szanujê za
szczeroœæ i odwagê. [...] Dziêkujê za „Ducha Czasów” – to naprawdê wspania³e i wartoœciowe
czasopismo! Cieszê siê, ¿e mog³em je zaprenumerowaæ. [...] Jak dobrze, ze istniejecie. Dziêkujê,
¿e mogê nabywaæ wiedzê. Proszê Boga, ¿eby Wam b³ogos³awi³ i darzy³ m¹droœci¹. To jest tak
istotne przy ratowaniu istnieñ ludzkich, poranionych przez z³o. [...]”
„[...] Gdy studiowa³em kolejn¹ lekcjê korespondencyjnego kursu biblijnego, bardzo zatrwo¿y³y
mnie s³owa mówi¹ce, ¿e kto niszczy cia³o swoje, tego zniszczy Bóg!!! – A ja nie mogê daæ sobie
rady z tym na³ogiem. Modli³em siê w sprawie tych papierosów. Myœla³em, ¿e ich ju¿ dziœ nie
kupiê. I kupi³em. Podczas gdy próbujê nie paliæ, odczuwam niepokój i zdenerwowanie. Teraz
wiem, ¿e tacy ludzie jak ja, nie bardzo siê kwalifikuj¹ do ¿ycia w zborze. Moja nieczystoœæ wyra¿a
siê poprzez zapach dymu w ubraniu, ¿ó³te palce, itd. Zapyta³bym, co robiæ, ale odpowiedŸ jest
prosta – a wykonanie takie trudne!!! To s¹ 2-3 paczki dziennie. Obecnie 1-2. Bardzo proszê
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
21
Z listów do Oœrodka Kszta³cenia Biblijnego
o modlitwê! Bóg dla mnie zrobi³ ju¿ tak wiele. Kocham Go i chcê byæ wierny, a jestem taki s³aby...
Chwilami czujê, ¿e nie zale¿y mi ju¿ tak bardzo na mnie samym, a bardziej chcia³bym to zrobiæ dla
Niego. Jestem tak wielkim d³u¿nikiem. Nie wiem, co pisaæ dalej. Chyba po prostu wyœlê ten list...”
S³awomir £.
Drogi Panie S³awku! Witam i serdecznie pozdrawiam. Pañskie szczere listy oddaj¹, przynajmniej czêœciowo, obraz codziennego ¿ycia,
w którym bierze siê Pan za bary z losem. Ktoœ
kiedyœ napisa³: „Nie g³aska³o mnie ¿ycie po g³owie, nie pija³em ptasiego mleka; no i dobrze! no
i na zdrowie – tak wyrasta siê na cz³owieka!” To
wprawdzie poeta rewolucyjny, ale konstatacja
i przes³anie pe³ne godnoœci – nawi¹zuj¹ce do realiów chrzeœcijañskich. Dziel¹c siê swymi duchowymi doznaniami pisze Pan, ¿e czuje siê s³aby,
niedoskona³y i niegodny w oczach Stwórcy. –
Drogi Panie S³awomirze, to doœwiadczenie jest
wspólne nam wszystkim! Jest dowodem, ¿e Duch
Boga pracuje nad nami; tylko dziêki temu mo¿emy spojrzeæ na siebie Jego oczami. A jest to
potrzebne po to, byœmy zrozumieli podstawow¹
prawdê, i¿ zbawienie jest „darmo z ³aski przez
wiarê; nie z uczynków, aby siê kto nie chlubi³” (Ef 2,8.9). To Bóg Ojciec zap³aci³ za nas
i uratowa³ nas – On z mi³oœci do nas da³ Syna,
a Syn z mi³oœci odda³ ¿ycie, byœmy mogli ¿yæ na
wieki (Jan 3,16)! Równoczeœnie Bo¿a mi³oœæ
podnosi nas i udziela potrzebnej si³y, byœmy
mogli prowadziæ coraz bardziej czyste, uœwiêcone ¿ycie. I tak siê naprawdê dzieje: tych, którzy
uwierzyli, przyjêli chrzest na oczyszczenie z grzechów i zostali nape³nieni Duchem Œwiêtym (DzAp
2,37-39), Bóg uzdalnia do zwyciêskiego ¿ycia.
Proszê zwróciæ uwagê, ¿e zaraz po (cytowanych
powy¿ej) s³owach z Listu do Efezjan, ap. Pawe³
napisa³: „Jego bowiem dzie³em jesteœmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczy³ nas Bóg, abyœmy
w nich chodzili” (Ef 2,10)!
Napisa³ Pan, ¿e ma «grzeszne serce». Tak, nasz
naturalny stan, to stan grzeszny. Ale Bóg obieca³, ¿e zmieni serce ka¿dego, kto do Niego szczerze siê nawróci: „Wtedy Ja dam im nowe serce
i nowego ducha w³o¿ê do ich wnêtrza; usunê
z ich cia³a serce kamienne i dam im serce miêsiste. Aby postêpowali wed³ug moich przepisów,
22
przestrzegali moich praw i wykonywali je. Wtedy
bêd¹ mi ludem, a Ja bêdê ich Bogiem” (Ezech
11,19.20; por. 2 Kor 6,14-18). W Jezusie Chrystusie zostaliœmy oczyszczeni z grzechu, co dla
ka¿dego staje siê realnoœci¹ w momencie chrztu
(DzAp 2,38) i odt¹d w mocy Ducha Bo¿ego mo¿emy zwyciê¿aæ grzech (Rz 6,14).
Panie S³awku, zwyciêskie ¿ycie jest mo¿liwe!
Dotyczy to m.in. tak¿e Pañskich papierosów. Znam
problem z autopsji, gdy¿ pali³em po 40 sztuk na
dzieñ. Dwukrotnie rzuca³em, i dwukrotnie, z¿ymaj¹c siê na swoj¹ s³aboœæ, jak niewolnik wraca³em do na³ogu! Ale za trzecim razem mia³em inn¹
motywacjê – pozna³em Pismo Œwiête i wolê Boga
dla mojego ¿ycia. Zrozumia³em, ¿e teraz mam
POMOCNIKA, któremu bardzo na mnie zale¿y.
Rzuci³em, i choæ przez pierwsze trzy tygodnie cierpia³em jak potêpieniec (bardziej ni¿ poprzednio),
na dobre rozsta³em siê z tym wstrêtnym na³ogiem!
Przekona³em siê, jak prawdziwe s¹ s³owa Pisma:
„Wszystko mogê w Tym, który mnie wzmacnia
– w Chrystusie” ( Flp 4,13)! Patrzy³em (i dziœ
patrzê), jak s³owa te sprawdzaj¹ siê w ¿yciu wielu
innych ludzi, którzy zaufali Chrystusowi.
Nie mam najmniejszych w¹tpliwoœci, ¿e Bo¿a
obietnica pomocy, realizuje siê ju¿ w Pañskim
¿yciu; jednym z namacalnych dowodów tego jest
doœwiadczenie, które opisa³ Pan w jednym z listów. Tak, w tej sprawie by³ Bóg!!! I On bêdzie z
Panem w innych sprawach – w ogóle, to On chce
byæ we wszystkim, co nas dotyczy. On zna Pañskie smutki, zna frustracje, zna s³aboœci i grzechy.
I nie tylko zna – On siê nimi przejmuje, On chce
pomóc. Wiem, ¿e modli siê Pan do Niego i jestem pewien, ¿e pomo¿e we wszystkim!
Chcê Panu zadedykowaæ s³owa z ksiêgi Przypowieœci Salomona: „Zaufaj Panu z ca³ego
swojego serca i nie polegaj na w³asnym rozumie! Pamiêtaj o nim na wszystkich swoich
drogach, a On prostowaæ bêdzie twoje œcie¿ki” (3,5.6)! ¯yczê Panu wiele ³aski i b³ogos³awieñstwa od Boga! (SK) o
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
Gdy w œrodowisku <charyzmatyków nowej fali> pada nazwisko Benny’ego Hinna, wspó³wyznawcy z szacunkiem chyl¹ g³owy. Dla nich jest oczywiste, ¿e to wielki cz³owiek, którego Bóg hojnie
wyposa¿y³ w dary duchowe, chrzeœcijanin pe³en Ducha Œwiêtego, zwiastuj¹cy z moc¹ S³owo Bo¿e
i czyni¹cy liczne cuda!
Ale nie wszyscy charyzmatycy zachwycaj¹ siê tym, co robi i jak siê zachowuje Benny Hinn (albo
podobny do niego, dzia³aj¹cy g³ównie na kontynencie afrykañskim niemiecki charyzmatyk, cudotwórca i uzdrowiciel, r. Bonnke). Wobec tych ekstremalnych zjawisk narasta coraz wiêkszy sprzeciw
i wewn¹trz wspólnot charyzmatycznych, i poza nimi. Fenomen Benny’ego Hinna, poddali krytycznej analizie dwaj pastorzy, Paul Krack i Joseph Chambers, twórcy filmu „Opêtany przez demony?”.
Poni¿ej drukujemy polskie t³umaczenie tekstu lektora, który demonstruje i komentuje utrwalone na
taœmie video fragmenty wielkich zgromadzeñ prowadzonych przez Benny’ego Hinna.
„Opêtany przez demony”
Czy Benny Hinn jest opêtany przez zwodnicze
duchy? Nazwisko tego cz³owieka jest jednym z
najbardziej znanych w USA, szczególnie w telewizji religijnej. Ale czy jest on opêtany przez
zwodnicze duchy, które Biblia nazywa je demonami lub diab³ami? Na to pytanie powinien
sobie odpowiedzieæ ka¿dy chrzeœcijanin, który
w jakiœ sposób zetkn¹³ siê z dzia³alnoœci¹ tego
cz³owieka. Ale zanim siê to stanie, warto przyjrzeæ siê historii jego nauczania. [...] Ludzie z
jego krêgu twierdz¹, ¿e s¹ namaszczeni Duchem
Œwiêtym, my jednak spojrzymy na to poprzez
tekst Biblii. Nie mo¿emy post¹piæ inaczej, gdy¿
pamiêtamy, ¿e uleganie duchowemu zwiedzeniu mo¿e nas kosztowaæ zbawienie.
W Ewangelii Mateusza znajdujemy s³owa Jezusa: „Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i bêd¹ mówiæ: Ja jestem Mesjaszem, I wielu
w b³¹d wprowadz¹” (24,5 BT). Jezus zapowiedzia³, ¿e na œwiecie bêd¹ siê pojawiaæ ludzie
podaj¹cy siê za mesjaszy, którzy wielu ludzi
wywiod¹ na duchowe manowce. Bardzo pouczaj¹ca historia zosta³a opisana w Ksiêdze Kap³añskiej. Opowiada ona o synach Aarona, którzy
„ofiarowali przed obliczem Pañskiem ogieñ obcy”
(10,1 BG). Zapamiêtajmy te dwa s³owa: obcy
ogieñ. Konsekwencje tego by³y tragiczne: „Przeto¿ wyszed³szy ogieñ od twarzy Pañskiej, porazi³ je; i pomarli przed Panem” (10,2 BG).
W dzisiejszych czasach Bo¿y s¹d nie przebiega tak samo jak w Starym Testamencie. Ale chocia¿ Bóg mo¿e zwlekaæ kilka tygodni, lat, czy
nawet dziesiêcioleci, to jednak w jakimœ momencie dokona s¹du, na ludziach, którzy wproG³os Kaznodziejski 2-3/2005
wadzaj¹ obcy ogieñ. Bo jest zuchwalstwem
g³osz¹c fa³sz twierdziæ, ¿e naucza siê prawdy
w imieniu Pana. BluŸnierstwem jest nazywaæ fa³szywe namaszczenie – prawdziwym!
Spójrzmy na niektóre z wczeœniejszych nauk
Benny’ego Hinn’a. Mam tu broszurê [...] w której przedstawia on swoje wczeœniejsze nauki.
Oto, co mówi o nowonarodzeniu:
„Gdy rodzisz siê na nowo, Bóg daje ci zupe³nie now¹ istotê. Ta nowa istota zosta³a
stworzona przed za³o¿eniem œwiata. List do
Efezjan w rozdziale pierwszym powiada,
¿e Bóg <wybra³ nas przed za³o¿eniem œwiata>, i ap. Pawe³ mówi tu o naszym cz³owieku duchowym. Wasz duch, moi drodzy,
jest boski, boski pod ka¿dym wzglêdem!
W momencie, gdy ten duchowy cz³owiek
wchodzi w nasz¹ istotê, w nasze cia³o –
rodzimy siê na nowo”.
Benny Hinn twierdzi tutaj, ¿e podczas nowonarodzenia jakaœ duchowa istota – istota, któr¹
Pan Bóg stworzy³ przed za³o¿eniem œwiata –
wchodzi w nasze cia³o. I to wtedy, twierdzi,
rodzimy siê na nowo. Wybaczcie, ale brzmi to
jak opêtanie przez ducha, który jest zdecydowanie obcy Biblii. Kontynuuj¹c swoj¹ myœl, zaraz w nastêpnym zdaniu Benny Hinn mówi:
„Jest to duch. To, co siê rodzi z ducha,
jest duchem. Cz³owiek, który rodzi siê
z ducha, jest duchem, Powtórzcie to za
mn¹: Mieszka we mnie bóg-cz³owiek”.
23
Takie nauczanie o nowonarodzeniu, jest z pewnoœci¹ obce Pismu Œwiêtemu. Nie istnieje ¿aden
<duchowy cz³owiek> stworzony dawno temu
przed za³o¿eniem œwiata, który wchodzi w twoje
cia³o – i oto nagle jesteœ zbawiony. To brzmi jak
otwarcie siê na duchy, „rz¹dz¹ w powietrzu”
(Ef 2,2), i które wci¹¿ sprzeciwiaj¹ siê prawdzie
Bo¿ych s³ów. [...] W tej samej broszurce mo¿emy przeczytaæ o Jezusie, ¿e przybra³ naturê diab³a. Benny Hinn pisze:
„Moi drodzy – w¹¿ jest symbolem szatana. Jezus wiedzia³, ¿e aby pokonaæ diab³a musi staæ siê z nim jedn¹ natur¹. Có¿
na to powiecie? Czy to nie bluŸnierstwo?!
Nie, pos³uchajcie tego: On nie wzi¹³
mojego grzechu – On sta³ siê moim grzechem! Grzech ma piekieln¹ naturê, by³
pocz¹tkiem szatana. To w³aœnie w szatanie znaleziono grzech. Lucyfer by³ doskona³y, a¿ znaleziono w nim grzech. To
w³aœnie grzech sprawi³, ¿e sta³ siê szatanem. Jezus powiedzia³: <Ja stanê siê
grzechem, udam siê w najni¿sze miejsce. Udam siê tam. Nie bêdê jedynie czêœci¹ tego, stanê siê pe³ni¹>. Gdy Jezus
sta³ siê grzechem, wzi¹³ go od A do Z., i
nic wiêcej nie powiedzia³”.
A to przecie¿ nieprawda! Pan Jezus nie przybra³
natury grzechu, i nawet w najmniejszym stopniu nie zosta³ nim ska¿ony! On zosta³ obci¹¿ony odpowiedzialnoœci¹ za grzechy ludzi,
lecz nie grzesznikiem! Przyjacielu, to nauczanie Benny’ego Hinn’a o Jezusie sta³o siê oparciem dla jego kolejnej nauki, ¿e Jezus Chrystus
– tak samo, jak ka¿dy z nas – musia³ narodziæ
siê na nowo. [...]
Takie pogl¹dy nie pochodz¹ z Pisma Œwiêtego,
s¹ niebiblijne i bardzo niebezpieczne. One pochodz¹ od wroga, wprost z otch³ani piekie³!
Spójrzmy na drug¹ broszurê, zatytu³owan¹:
„Benny Hinn – Katolicki Mistyk”. Opowiada on
w niej o swoim uczestnictwie w katolickiej mszy;
on bierze udzia³ w ceremonii mszy i komunii
w koœciele katolickim. Bêd¹c tam, w jakimœ momencie wpada w odrêtwienie i czuje, ¿e coœ
wchodzi w jego cia³o. By³o to tak realne doznanie, ¿e nagle podskoczy³ wysoko na swym siedzeniu:
24
„By³o to wspania³e uczucie. Poczu³em coœ
na kszta³t cia³a, jak¹œ formê cia³a, a moje
cia³o sta³o siê zupe³nie odrêtwia³e. Tamtego wieczoru Bóg naprawdê da³ mi objawienie, ¿e to dzieje siê, gdy
uczestniczymy w komunii. <Nie jest to
zwyk³a komunia Paul>. – powiedzia³em
do Paula Krafta – <to jest uczestnictwo
w samym Jezusie Chrystusie>. On nie powiedzia³, ¿e jest to symbol Jego cia³a, lecz
¿e jest to Jego cia³o, z³amane za ciebie”.
Bo Benny Hinn naucza, ¿e katolicki dogmat
o transsubstancjacji (przeistoczeniu chleba i wina
w rzeczywiste cia³o i krew Jezusa Chrystusa) jest
prawdziwy. Wierzy wiêc w coœ, czego nie przyjmuje ¿aden biblijny chrzeœcijanin. My czynimy
to na Jego pami¹tkê! Ten obrz¹dek upamiêtnia
Jego cia³o i krew, ale nie jest ono tam obecne
materialnie.
To bardzo wa¿ne wiedzieæ, czego naprawdê naucza Benny Hinn. Oto na przyk³ad by³ on w mieœcie Hallelujah na Hawajach, gdzie wyg³osi³ seriê
kazañ. Mamy teksty tych kazañ.. Pewnego wieczoru opowiedzia³ swoje doœwiadczenie:
„[...] Ja wiem, ¿e to szaleñstwo, jednak
tak by³o. To nic, ¿e to szaleñstwo, bo ja
sam to widzia³em i to mi siê spodoba³o.
Wtedy modli³em siê, co najmniej przez
godzinê, i nagle otrzyma³em wizjê. By³em w grupie ludzi, i ktoœ z nich powiedzia³ mi: <Módl siê. Proœ Boga o dar
uzdrawiania twoimi rêkami>. Potem nagle us³ysza³em g³os Kathleen Cooleman,
i wszystko sta³o siê jasne jak s³oñce. Ona
œlicznie siê uœmiechnê³a i powiedzia³a:
<Proœ o oto>. W tym momencie wizja
zniknê³a. [...]”.
Okazuje siê, ¿e Benny Hinn jest nekromant¹,
tzn. komunikuje siê ze zmar³ymi. Widzi ich, i oni
z nim rozmawiaj¹. Tak¿e zmar³a ju¿ dawno Kathleen Cooleman rozmawia z nim, i ka¿e mu
siê modliæ o dary duchowe. Zapewnia go, ¿e
oni (zmarli) te¿ siê za niego modl¹.
Takie oto nauki wyg³asza i w takie rzeczy wierzy Benny Hinn. Zreszt¹ jego nauk jest ca³e
mnóstwo w tych dwóch broszurach oraz na kasetach video. Czytaj¹c i ogl¹daj¹c je, widzimy
niebezpieczeñstwo, jakie siê w nich kryje. NeG³os Kaznodziejski 2-3/2005
kromancja – to bardzo powa¿na sprawa. Gdy
ktoœ anga¿uje siê w takie praktyki a twierdzi jednoczeœnie, ¿e jest Bo¿ym prorokiem, to zdaniem Pisma Œwiêtego – k³amie:
„Gdy ty wejdziesz do kraju, który ci
daje Pan, Bóg twój, nie ucz siê pope³niania tych samych obrzydliwoœci jak
tamte narody. Nie znajdzie siê poœród
ciebie nikt, kto by przeprowadza³
przez ogieñ swego syna lub córkê,
uprawia³ wró¿by, gus³a, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawia³ zaklêcia, pyta³ duchów i widma, zwraca³
siê do umar³ych.” (5 Mj¿ 18,9-11).
Nekromanta, to ktoœ, kto komunikuje siê ze zmar³ymi; ktoœ kto rozmawia lub s³ucha wiadomoœci
od zmar³ych. Benny Hinn jest dok³adnie kimœ
takim. Dowiód³ tego poprzez swe w³asne œwiadectwo. Mamy tu wiêc do czynienia z cz³owiekiem, który podaje siê za wierz¹cego, ale
zarazem wchodzi na zakazany teren, a mimo to
wci¹¿ twierdzi, ¿e reprezentuje Boga i Bo¿¹
prawdê, i ¿e jest Jego szczególnym narzêdziem
dla b³ogos³awieñstwa ludzi. Jednak Pan Bóg inaczej to kwalifikuje:
„Obrzydliwy jest bowiem dla Pana ka¿dy, kto to czyni. Z powodu tych obrzydliwoœci wypêdza ich Pan, Bóg twój,
sprzed twego oblicza.” (5 Mj¿ 18,12).
Przyjrzyjmy siê teraz materia³om z dwóch innych nagrañ video, które zosta³y wyemitowane
przez religijn¹ sieæ telewizyjn¹ TWN, gdzie Benny Hinn i Paul Kraft rozmawiaj¹ o fenomenie z³otego py³u. Trzeba wiedzieæ, ¿e z³oty py³ to
najnowsze zjawisko, które jakoby ma miejsce
w Toronto, na Florydzie i na ró¿nych miejscach
œwiata wœród <charyzmatyków nowej fali>. Dos³ownie, z³oty py³ opada na ich twarze, ubrania,
itd. Zobaczcie, jak Benny Hinn i Paul Kraft przedstawiaj¹ nam zdarzenie ze z³otym py³em spadaj¹cym na pierwszego z nich. Mówi Paul Kraft:
„[...] – Czy wierzycie w to wszystko?
Wiecie, ja badam te sprawy, [...] To siê
sta³o, gdy ju¿ zeszliœmy ze sceny, a potem Benny Hinn modli³ siê jeszcze przez
pó³ godziny, mo¿e d³u¿ej, za ca³¹ ekipê,
i innych pastorów, którzy poszli z nami
za kulisy... W koñcu usiedliœmy wszyscy,
by siê posiliæ – Czy mnie s³uchacie? To
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
wtedy z³oty py³ opad³ na twarz Benny’ego – zbli¿y³em siê aby go wzi¹æ na
palce i zrobi³em zdjêcie. Nie wysz³o zbyt
dobrze – jest trochê nieostre, ale ca³a jego
twarz b³yszcza³a i ca³y ten z³oty py³ musia³ pochodziæ z innego wymiaru”.
Mówi Benny Hinn:.
– „Wiecie, chodzi o to, ¿e gdy siê modli³em, ktoœ powiedzia³ mi: <Spójrz na
swoje rêce!>. Wtedy zobaczy³em ten z³oty py³ i powiedzia³em: <Ja chyba zwariowa³em!>. Wybaczcie mi, ale w takie
rzeczy wierzy raczej moja ¿ona, ale nie
ja. [...] O takie rzeczy móg³bym siê spieraæ z ¿on¹ – ona mówi³aby o z³otym pyle,
a ja bym nie wierzy³. Ale wtedy spojrza³em i nie mog³em w to uwierzyæ. Potem
zda³em sobie sprawê, ¿e mam to te¿ na
marynarce...”
W tym samym materiale Paul Kraft mówi o stygmatach na ciele osób, obecnych na pewnym
spotkaniu w Copland. Stygmaty, to znaki na ciele, pojawiaj¹ce siê przez ca³e lata [...] Paul Kraft
mówi o nich z Bennym Hinn’em, a potem stara
siê opisaæ czym by³ ten z³oty py³, ¿e pochodzi³
z wrót nieba, i opad³ na ziemiê wprost z góry.
Pos³uchajmy, co mówi Benny Hinn:
– „... Widzia³em to, fakt. Kiedy indziej
widzia³em inne niezwyk³e rzeczy, tak jak
na spotkaniu w Copland. Pamiêtacie, tam
by³a pewna kobieta, która mia³a te tzw.
stygmaty, i krew p³ynê³a z jej d³oni. Ja
przedtem te¿ w to nie wierzy³em. Ale
po nabo¿eñstwie poszed³em za scenê,
aby siê z ni¹ spotkaæ. Ktoœ kaza³ jej wstaæ
– i zaschniêta krew by³a na jej d³oniach,
a tak¿e na czole!... To dzia³o siê parê lat
temu, i wtedy przypomnia³em sobie, jak
Pan powiedzia³, ¿e w dniach ostatecznych bêd¹ znaki i cuda. [...] Paul, a co
z tym z³otym py³em?
– Wiesz, wrota nieba siê uchyli³y i przez
szparê spad³o na ciebie trochê niebiañskiego brudu z ulicy!...”
To tragiczne, ale Benny Hinn upowszechnia te¿
praktykê przeklinania wrogów. On odwo³uje siê
do Kathleen Coolman, która pod koniec ¿ycia
25
tak¿e zaczê³a przeklinaæ swych wrogów. [...]
Benny Hinn przypomina, ¿e ona przeklina³a
swych wrogów. Jednak przekleñstwo, jakiekolwiek by³o, spad³o na ni¹ sam¹, i ostatnie miesi¹ce jej ¿ycia by³y naprawdê straszne. Na ten
temat mo¿na zobaczyæ dokumentalny materia³
video. Pewien historyk napisa³ ksi¹¿kê, w której
przedstawi³ wiele faktów, i warto by j¹ przeczytaæ. Benny Hinn wspomina to i opisuje, w jaki
sposób zaczê³a ona k³aœæ podstawy pod przeklinanie wrogów. On sam twierdzi teraz, ¿e i my
mo¿emy prosiæ Boga o os¹dzenie i przeklêcie
naszych wrogów. Pos³uchajmy, co powiedzia³
do Paula Krafta:
„Kathleen Coolman by³a przed œmierci¹
na pewnym spotkaniu i wyda³a s¹d na
ludzi, którzy przeszkadzali jej w pracy.
Nigdy nie zapomnê spotkania w Pitsburgu w 1975 roku, rok przed jej œmierci¹,
gdy zmaga³a siê z duchowymi si³ami i osobami, jakie diabe³ przeciw niej u¿ywa³.
Podczas pewnego spotkania wsta³a, wy³¹czy³a mikrofon i zaczê³a przemawiaæ patrz¹c w ziemiê. Niestety, nikt jej nie s³ysza³,
bo zdjê³a te¿ z ubrania ten ma³y mikrofon,
który mia³a zawsze przypiêty. PóŸniej, gdy
rozmawia³em z Maggie Heartmore, zapyta³em dlaczego Kathleen to zrobi³a. Dowiedzia³em siê od niej o sprawach, które
mnie zmartwi³y, bo zawsze widzia³em
Boga swoimi oczami, a nigdy nie chcia³em widzieæ jego s¹du.
Ale potem, podczas jednego du¿ego spotkania, Pan kaza³ mi b³ogos³awiæ i przeklinaæ. – Pamiêtasz to? Wiesz, nie chcia³em
tego robiæ. Naprawdê nie cieszy mnie,
gdy robi to ktokolwiek. Jednak, Paul, s¹
ludzie którzy chc¹ zniszczyæ tê pracê tutaj, i pracê na innych miejscach... Robi¹
wszystko, co tylko mog¹... Gdybym ci
opowiedzia³ co siê wtedy dzia³o, to byœ
zrozumia³... Byli ludzie, którzy przeœladowali Kathleen, robili ró¿ne rzeczy. Tak dzia³o siê przez pó³tora roku. Gdy pewnego
dnia g³osi³em w po³udniowej Afryce, to
Fred Roberts, który jest aposto³em, zaproponowa³, bym przekl¹³ tych ludzi. Spyta³em o co chodzi. Odpar³, ¿e mam prawo
do tego, bo oni sprzeciwiaj¹ siê Duchowi
Œwiêtemu [...] <Oni przypisywali twoje
26
dzie³a diab³u> – powiedzia³ do mnie.
<A gdy ktoœ przypisuje Bo¿e dzie³a szatanowi, my jako wierz¹cy zupe³nie legalnie mo¿emy powiedzieæ Bogu, by ich
zatrzyma³>. [...] Powiedzia³ te¿, ¿e my,
kaznodzieje, mamy pewne prawa, duchowo i legalnie, ¿e mo¿emy dos³ownie
przekl¹æ naszych wrogów. Mo¿emy ich
os¹dziæ, a Bóg to poprze i cokolwiek powiemy, stanie siê im”.
Potem Benny Hinn powiedzia³ o <namaszczeniu>;
stwierdzi³, ¿e nawet jego dzieci boj¹ siê go, gdy
znajduje siê pod wp³ywem ducha. Wyg³aszanie
tego rodzaju opinii w telewizji – a Benny Hinn
tak¿e tam o tym mówi – upowszechnia praktykê
przeklinania ludzi, i szerzy strach. A przecie¿ Biblia zabrania nam przeklinaæ i os¹dzaæ ludzi – na
przyk³ad ja nikogo nie s¹dzê. Ja tylko rozs¹dzam,
czytam Bibliê i rozs¹dzam. Ale Benny Hill ma na
ten temat inne zdanie:
„My, kaznodzieje, mamy takie prawo –
duchowo i legalnie. Mo¿e jeszcze nie
widzieliœcie, bym ja to robi³, ale Fred Roberts kilka lat temu w Afryce spyta³, czemu tego nie robiê, a ja naprawdê tego
nie chcia³em. W koñcu jednak to uczyni³em. Namaszczenie by³o tak samo silne
jak w Denver. Pewien m³ody cz³owiek,
McDonald’s, cz³onek miejscowego zboru, trzyma³ siê s³upka. Bo¿a moc by³a tak
silna... Nie móg³... Trzyma³ siê wielkiego
stalowego s³upka na scenie, Paul. Po tygodniu wszystko, co powiedzia³em, sta³o siê tym ludziom. W namaszczeniu ani
jedno s³owo nie spada na ziemiê. Gdy
s³yszysz moje b³ogos³awieñstwo, to na
pewno siê spe³ni – pod namaszczeniem.
Zrozum to – widzisz mnie teraz, siedzê
sobie tutaj, ale nie jestem tym samym
cz³owiekiem. Uwierz mi – nawet nie
identyfikujê siê z Bennym Hinn’em, którego widzisz na scenie. Bo to ktoœ inny,
a nie ja. Nawet moje dzieci boj¹ siê mnie,
gdy jestem pod namaszczeniem! – Nie
wiedz¹, ¿e ja te¿ siê bojê!...”.
Zanim Hinn zacznie przeklinaæ, <sprowadza na
ludzi ogieñ>. – Pamiêtacie, co wam mówi³em
o obcym ogniu? – Benny Hinn miota siê po
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
scenie, jakby coœ rzuca³ obur¹cz na ludzi, i wo³a:
<Ogieñ na ciebie!!!>, a oni, jakby sparzeni rzeczywistym ogniem cofaj¹ siê, s³aniaj¹ na nogach,
i padaj¹ Robi to niesamowite wra¿enie. Potem
wydaje rozkazy Stevowi Boo, wieloletniemu kaznodziei Koœcio³a Bo¿ego, który pochodzi z Jackson w Mississippii. [...] Tutaj jednak wydaje siê,
¿e Steve jest praw¹ rêk¹ Benny’ego Hinn’a, i kiedy ten ka¿e Stevowi prorokowaæ, on jest pos³uszny – <prorokuje>, a potem zaczyna
t³umaczyæ. Gdy w jakimœ momencie zwraca siê
do Paula Kraft’a, Benny Hinn gwa³townie zabrania mu rozmawiaæ z Paulem! Zamiast tego
ma siê odwróciæ i mówiæ do widowni. Zobaczycie to sami. To tragiczne nieporozumienie
i rzecz wrêcz niesamowita, ¿e coœ takiego nazywa siê <prorokowaniem>. Popatrzmy na Hinna
i pos³uchajmy, co on mówi do tysiêcznych t³umów zebranych w ogromnej sali:
„[...] Dzia³o siê to w Denver, a Chwa³a
Bo¿a by³a najbardziej niezwyk³a... Ogieñ
na wasz¹ s³u¿bê!!! Ogieñ!... Paul, chodŸ
tutaj! Ogieñ na ciebie Paul!... ogieñ!...
ogieñ!... Podnieœcie go... Tymi rêkami
dajê ci Ducha Œwiêtego! ... Mamy ten
przywilej. Bo to jest przywilej! Tutaj stanie siê cud – Panie Hanitz, zostañ uzdrowiony!!! Nadchodzi dla was dzisiaj
s³owo... Mów to s³owo prorocze!...
Pos³uchajcie co Pan do was mówi... Wróg,
który do was przyszed³, wróg chc¹cy was
zniszczyæ, moce piekielne, wys³ane przez
wroga, demony piek³a – niszczê je teraz
ze wzglêdu na was!...”.
Moce, którym podlega Benny Hinn, s¹ naprawdê potê¿ne, a emocje, które on przejawia bêd¹c pod ich w³adz¹, szokuj¹ uczestników
spotkañ. Co wiêcej, twierdzi on, ¿e koniecznie
musi to swoje <namaszczenie> przekazywaæ
innym osobom, Przy pewnej okazji Benny Hinn
powiada, ¿e gdyby nie przekaza³ tego <namaszczenia> komuœ innemu, prawdopodobnie by...
eksplodowa³! Dlatego nak³ada rêce na kogoœ
innego. Tworzy to dziwne, niesamowite i nienaturalne wra¿enie! Myœlê, ¿e ka¿dy, kto zna
problematykê darów Ducha Œwiêtego, a patrzy
na to, co dzieje siê podczas jego wystêpu, musi
przyznaæ, ¿e nie ma to nic wspólnego z Nowym
Testamentem; dla takich zjawisk i takiego zachoG³os Kaznodziejski 2-3/2005
wania nie ma ¿adnego uzasadnienia ani w Dziejach Apostolskich, ani w 1. Liœcie do Koryntian
rozdzia³ 12, czy rozdzia³ 14.! To sprawia raczej
wra¿enie uczestnictwa w jakichœ mrocznych, barbarzyñskich, wrêcz ob³¹kanych praktykach!...
Nawrócony chrzeœcijanin nigdy nie powinien ani
siê tak zachowywaæ, ani w taki sposób dzia³aæ.
[...] Spójrzcie na ten ma³y fragment:
”Ta chwa³a..., jeœli siê nie uwolniê od
tego namaszczenia, i nie przeka¿ê go
komuœ, to chyba eksplodujê!...”.
To, co teraz widzicie, jest bardzo wa¿n¹ czêœci¹
tego materia³u. Zauwa¿cie, ¿e Benny Hinn jest
bardzo z³y na swoich wrogów. Zwróæcie uwagê, ¿e ju¿ od d³u¿szego czasu przygotowuje
widowniê – chocia¿ my tu widzieliœmy tylko kilka
minut z obszernej ca³oœci – na przeklinanie swoich wrogów. Podgrzewaj¹c atmosferê i zrêcznie manipuluj¹c nastrojem zebranych t³umów,
przygotowuje ich na przera¿aj¹ce s³owa, jakie
zaraz skieruje pod adresem tych, którzy – choæby tylko nieœwiadomie – wypowiedzieli s³owo,
albo w jakiœ inny sposób sprzeciwili siê jemu,
i temu, co on robi... Pos³uchajcie teraz. Benny
Hinn przeklina swych wrogów. Dos³ownie mówi:
„Przeklinam moich wrogów, i wrogów
tego programu!”.
Jest to coœ zdecydowanie obcego i z³ego. Dla
takiej postawy i dzia³ania nie ma ¿adnych biblijnych podstaw. Cz³owiek, który to robi, nie ma
nic na swoje usprawiedliwienie!
Benny Hinn jest bardzo z³y. I budzi strach, który knebluje usta wielu ludziom; s¹ tacy, którzy
mówi¹: „Nie powinienem otwieraæ swoich ust.
Jeszcze mi siê coœ z³ego stanie!”... A zaraz potem Benny b³ogos³awi tych, którzy siê z nim
zgadzaj¹, wspieraj¹ go i s¹ wobec niego lojalni.
Tak, jest to coœ obcego i z³ego. Zwróæcie, proszê, uwagê na to, co dzieje siê z jego g³osem.
G³os Benny’ego Hinn’a staje siê nienaturalnie
chrapliwy. Nie wiem, czy uda nam siê to zobaczyæ, ale w momencie, gdy on mówi, ¿e tutaj na
tej scenie jest pod wp³ywem <namaszczenia> –
przestaje byæ sob¹! I widaæ wyraŸnie, ¿e ktoœ
wiêkszy i silniejszy – i potwornie bezwglêdny! –
przej¹³ w³adzê nad osob¹ Benny’ego Hinn’a...
Patrzcie, na naszych oczach dzieje siê coœ przera¿aj¹cego!. Ten chrapliwy g³os budzi we mnie
27
pewnoœæ, ¿e jest to duch demoniczny, szatañski, przemawiaj¹cy przez jego usta! Pos³uchajcie
jak orzeka s¹d wobec ka¿dego, kto sprzeciwi siê
temu <namaszczeniu nowej fali>, która jak powódŸ rozla³a siê na ten kraj i na ca³y œwiat...
Gdy widzê te t³umy zahipnotyzowanych ludzi,
którzy niewolniczo poddaj¹ siê temu, co z nimi
robi Benny Hinn, zdejmuje mnie dr¿enie! Skoncentrujcie siê proszê na tym fragmencie, patrzcie i s³uchajcie, jak Benny Hinn siê zmienia
w czasie prorokowania, rozdaj¹c albo s¹d i przekleñstwo, albo b³ogos³awieñstwo:
„[...] – Ta kobieta ma ogromne k³opoty
zdrowotne, cierpi na schorzenie skóry. Jej
skóra robi siê bardzo napiêta, ledwo mo¿e
zgi¹æ palce, tak s¹ napiête... Cierpi tak¿e... nie s³ucham ciê teraz! s³ucham teraz mistrza! – Ogieñ na ciebie doktorze!!!
Jakakolwiek to choroba, demon musi siê
pok³oniæ w imiê mistrza Jezusa, Jezusa,
Jezusa...
[...] Przeklinam ka¿dego mê¿czyznê
i ka¿d¹ kobietê, która wyci¹gnie sw¹ rêkê
przeciwko temu namaszczeniu. Przeklinam
ka¿dego, kto wyci¹gnie rêkê przeciwko
tej s³u¿bie. Jeœli jakiœ mê¿czyzna sw¹ rêk¹
chce pob³ogos³awiæ tê s³u¿bê, ja b³ogos³awiê tego mê¿czyznê, ja b³ogos³awiê ten
dom. Jeœli jakiœ mê¿czyzna, jakaœ kobieta,
jakaœ osoba swym jêzykiem pob³ogos³awi
tê pracê, to namaszczenie i tê s³u¿bê, b³ogos³awiê dzie³o ich r¹k, ich ¿ycie potê¿n¹
moc¹, b³ogos³awiê ich dom bosk¹ ochron¹,
ich dzieci d³ugim ¿yciem, sytoœci¹ dni, b³ogos³awiê zdrowiem i uzdrowieniem, dobrobytem, b³ogos³awiê sam¹ obecnoœci¹
Wszechmocnego! Ja was b³ogos³awiê w
imiê tego, któremu s³u¿ê. B³ogos³awiê was
tutaj w Denver. Podnieœcie rêce, by otrzymaæ to b³ogos³awieñstwo...
[...] Naprawdê muszê zrobiæ to, co teraz
robiê. Ka¿e mi to robiæ Duch Œwiêty...
Niech ka¿dy diabelski atak na was zostanie udaremniony, niech ka¿dy piekielny
plan zostanie udaremniony, a ka¿dy Bo¿y
plan zostanie umocniony w imiê Jezusa!
Amen! Amen! Amen! W tym namaszczeniu s³owa moich ust nie mog¹ upaœæ na
ziemiê. W tym namaszczeniu wszystko,
co mówiê, musi siê spe³niæ...”
28
To, co wam dot¹d pokaza³em, przyt³oczy³o
mnie. Nie jestem krytykiem, jestem pastorem.
Nie jestem wrogiem Benny’ego Hinna’a, jestem
przyjacielem ka¿dego, kto g³osi chwalebn¹
Ewangeliê zbawienia. Jednak boli mnie serce,
gdy widzê Koœció³ Jezusa Chrystusa pod¹¿aj¹cy
za takim szaleñstwem. Boli mnie serce, gdy s³yszê ten chrapliwy g³os przeklinaj¹cy ka¿dego,
kto w jakikolwiek sposób ustosunkuje siê krytycznie do jego s³u¿by. Bo kl¹twa ta, jeœli jest
prawdziwa, dotyczy tak¿e mnie i brata, który
jest tu ze mn¹. Tak wiêc obserwujcie Paula Kracke’a i Josepha Chambers’a w ci¹gu kolejnych
miesiêcy Bo jeœli s³owa Benny’ego Hinn’a by³y
prawdziwe, gdy mówi³, ¿e cokolwiek wypowie w <namaszczeniu>, to siê spe³ni – to i mnie
dotknie zapowiedziane przekleñstwo. Jeœli jednak na moj¹ g³owê nie spadnie ¿aden straszny
s¹d, bêdzie to oznaczaæ, ¿e on siê myli³. Bez
wahania stawiam w tej sprawie moje ¿ycie. I s¹dzê, ¿e wy tak¿e to uczynicie na podstawie Biblii – i tylko Biblii. Opieram siê na s³owach Boga,
które sprzeciwiaj¹ siê poselstwu Benny’go
Hinn’a; wiem o tym, i dlatego jestem jednoznaczny, zdecydowany i spokojny. Chcê poprzez to ostrzec ka¿dego cz³owieka przed tym
poselstwem, bo zale¿y mi na zbawieniu ludzi.
Popatrzmy teraz na drugie wideo. Zosta³a tam sfilmowana scena, gdy Benny Hinn skupi³ swoj¹
uwagê na dzieciach i m³odych ludziach, a moce,
które s¹ w nim, wprawia³y te nieszczêsne istoty
w konwulsje i rzuca³y je w proch ziemi! To szaleñstwo mnie przyt³acza!... A on, Hinn, ca³e to emocjonalne postradanie zmys³ów nazywa <Bo¿ym
ogniem> i przypisuje dzia³aniu Ducha Œwiêtego!
„[...] Ogieñ na was! Doznacie wstrz¹sów
elektrycznych mocy Bo¿ej... Ten cz³owiek
jest wstrz¹sany moc¹ Bo¿¹; Ogieñ na ciebie!!! Podnieœcie go... To moja siostrzenica. Rozpoznajê j¹, to dziecko mojej siostry!
Bo¿a moc j¹ okry³a... Oddajê ci czeœæ za
to namaszczenie!... To chwa³a! to chwa³a!
to chwa³a!... Podnieœcie go... Spójrzcie na
namaszczenie tych dzieciaków! Podnieœcie rêce i módlcie siê: <Duchu Œwiêty,
przyb¹dŸ na to miejsce>... Dalej, przyjaciele... dalej wszyscy... tak¿e ludzie z chóru, ludzie z orkiestry, œpiewajcie...
przyjmijcie namaszczenie na te dzieci...
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
Przynieœcie go tutaj! Ty, m³ody cz³owieku, te¿. Niech jego moc tob¹ wstrz¹œnie...
Chwa³a za te dzieci!... Podnieœcie tego
m³odego cz³owieka, niech tu stanie...
PrzyprowadŸcie te dzieci. Panie, dajê ci
te dzieci, tych m³odych ludzi, niech poznaj¹ twoj¹ moc! Niech nigdy nie szukaj¹
diab³a, niech nie wchodz¹ na jego drogi,
na z³e drogi, lecz niech bêd¹ twoje – na
zawsze twoje, Panie, twoje! Alleluja!!! Popatrzcie na namaszczenie tych dzieci, na
te wstrz¹sy... To chwa³a... PrzyprowadŸcie go... Chwa³a na tych m³odych ludzi!
Wiedzia³em, ¿e Bóg na nich zadzia³a, tak
jak wam mówi³em... Ogieñ!... S¹ wstrz¹sani Bo¿¹ moc¹, nigdy jeszcze tego nie
widzia³em, ale to moc Bo¿a!...”
[...] To, co widzicie w tym fragmencie, nazywa
siê <przekazaniem>. Praktykuje siê to w koœcio³ach od 3. lub 4. lat, to jest od chwili gdy pastorzy, a nawet laicy uwierzyli, ¿e maj¹ moc, by
przekazaæ to <namaszczenie>, ten <ogieñ>, tê
<moc> innym osobom. Jest to oczywiœcie
sprzeczne z Pismem. Nigdzie w Biblii nie znajdziemy osoby, która mo¿e przekazaæ namaszczenie, dar Ducha Œwiêtego komuœ innemu.
Zwróæmy uwagê na s³owa Benny’ego Hinn’a, ¿e
przekazuje energiê elektryczn¹ temu m³odemu
cz³owiekowi, w mocy ducha jakiego posiada:
„To cudowne moi drodzy, to cudowne... to
namaszczenie. PrzyjdŸ tutaj stra¿aku! PrzyprowadŸcie tutaj tego stra¿aka... Niech moc elektryczna Ducha ciê dotknie! Niech przyjdzie tutaj
kapitan amerykañskich linii lotniczych... To kapitan amerykañskich linii lotniczych. Ogieñ na
ciebie kapitanie!!!... Niech to siê dzieje w ka¿dym zborze w Kanadzie. Niech to siê dzieje
w ka¿dym zborze w Ameryce – w imiê Jezusa!
Oto zadziwiaj¹ca, wrêcz nierealna sytuacja, dotycz¹ca Steva Brack’a. Znam go dobrze, przez
wiele lat by³em w tym samym koœciele, co on
i jego brat Ron. We fragmencie, jaki zaraz zobaczymy, Benny Hinn mówi Stevowi, co ten ma
robiæ. M³oda dziewczyna upada na pod³ogê
i widaæ, ¿e miotaj¹ ni¹ skrajne emocje. Benny
Hinn mówi Stevowi by j¹ podniós³ z ziemi. –
Ale Steve tego nie robi... w tym fragmencie
widaæ, jak Benny traci cierpliwoœæ do Steva i...
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
powala go na ziemiê! To doœæ niezwyk³a czêœæ
tego materia³u. Steva wychowano w znajomoœci Pisma, a teraz widzimy go w tej niezwyk³ej
sytuacji, w konflikcie, który rozgrywa siê na
oczach tysiêcy zgromadzonych ludzi:
„[...] ChodŸ tutaj, podnieœ j¹ dla mnie,
Steve!... Steve!... Steve!... – Ogieñ na
ciebie, Steve! Ogieñ na ciebie!... Panie,
niech to, co ona prze¿ywa spadnie na
Steva! Niech ktoœ j¹ podniesie. To ju¿
odesz³o m³oda kobieto. Czy mo¿esz nam
powiedzieæ, co ci siê przydarzy³o?... Czy
mo¿esz ze mn¹ rozmawiaæ? Czy mo¿esz... Bunt przeciw maszynie!... Jakiœ
ma³y zielony symbol, jakby... Mam nadziejê, ¿e nie jesteœ nazist¹. Workowate
spodnie, kolczyki w uszach, fantazyjna
fryzura, du¿o ¿elu, wygl¹da groŸnie...
Dam ci namaszczenie, gdy doliczê do
trzech... Postawcie go tutaj, ju¿ za chwilê... m³ody cz³owieku, nie ma poœpiechu,
idŸ tam, za chwilê policzê do trzech. Gdy
to zrobiê, krzyknijcie: <Ogieñ>. I gdy to
zrobicie, ten ogieñ dotrze do waszych
domów, do waszych rodzin. Czy jesteœcie gotowi? To ten sam ogieñ, który jest
w tych dzieciakach... Podnieœcie rêce!
Ka¿dy demon ucieknie jak tchórz, gdy
to zrobiê. Raz dwa, trzyyyy...”
PrzejdŸmy teraz do studia telewizyjnego, gdzie
s¹ zebrani Benny Hinn, Paul Kraft, Jenny, i Steve. Rozmawiaj¹ o tym wszystkim. W³aœnie w telewizji pokazano to, co przed chwil¹
widzieliœmy. I teraz w studiu dyskutuj¹ o tych
sprawach. Nie jesteœmy w stanie przeœledziæ
ca³oœci, ale zobaczycie jak Benny Hinn, zwracaj¹c siê do Paula Kraft’a, zaczyna <prorokowaæ>.
Mówi, ¿e ludzie bêd¹ wskrzeszani ogl¹daj¹c
telewizjê. Powiada, ¿e bêd¹ to tysi¹ce ludzi.
Mówi, ¿e widzi, jak przed telewizorami k³adzie
siê trumny, rodziny mówi¹ ludziom z przedsiêbiorstwa pogrzebowego, by zaczekali z pogrzebem przez ca³¹ dobê. Mówi, ¿e widzi, jak ujmuj¹
zmar³ego za rêkê i kieruj¹ j¹ w stronê telewizora,
a wtedy dokonuje siê wskrzeszenie; ludzie zmartwychwstaj¹... Tak, wierzê w zmartwychwstanie!
Wierzê, ¿e dokona siê ono w dniu przyjœcia naszego Zbawiciela. Bo On ma moc, by to uczyniæ! Ale tutaj Benny Hinn mówi, ¿e ludzie bêd¹
29
wskrzeszani dziêki programom telewizyjnym:
„ – Paul!
– Tak?
– Wiem, ¿e brzmi to dziwnie, ale s¹ dni,
gdy sobie siedzê sam, i nagle tracê z oczu
rzeczywistoœæ. To nie tylko sny, ale widzê
wprost niewiarygodne rzeczy. Siedzê
w domu i nagle mam wizjê, i tracê z oczu
otoczenie. I widzê rzeczy, nie jestem pewny czy je rozumiem, ale to dzieje siê w mocy Ducha. A jest to tak wspania³e, ¿e nie
opisz¹ tego s³owa. Chcê ci powiedzieæ...
Czy mo¿emy siê przez chwilê pomodliæ?
<Mistrzu, co mamy otrzymaæ? i jak twój
s³uga ma to powiedzieæ?... Tak, w twoim
imieniu. Amen!>... To nie ma nic wspólnego z nasz¹ duchowoœci¹, czy modlimy
siê i poœcimy wiêcej. Carlton Pierceton powiedzia³ mi: <jeœli chodzi o modlitwê, to
wszyscy uklêkniemy. Jeœli to post, to wszyscy bêdziemy poœciæ. Upadniemy na twarze by o to b³agaæ. To Bo¿a £aska, to Bo¿y
dar, nale¿y do nas wszystkich>. Wiêc nie
modlê siê wiêcej ni¿ w poprzednich latach
i szukam Pana... nie, nic nie zmieni³em. Ale
oto, co widzê odnoœnie telewizji: ludzie
bêd¹ wskrzeszani patrz¹c na to. Ludzie
bêd¹ wskrzeszani ogl¹daj¹c telewizjê. To
program, to tylko program, ale staje siê
czymœ wiêcej, gdy wchodzi w grê nadnaturalna manifestacja...
Programy nauczania. To nie bêdzie tak,
¿e Benny Hinn powie <Wyci¹gnijcie
rêce>. Bêdzie to wasz zwyk³y program
nauczania, wasz normalny program chrzeœcijañski, bêd¹cy b³ogos³awieñstwem dla
zboru... Bêdzie w nich taka moc, ¿e ludzie bêd¹ wskrzeszani na ca³ym œwiecie.
Naprawdê widzê to w duchu. Bêdzie to
tak potê¿ne,... Jezu wielbiê ciê za to!...
¿e ludzie na ca³ym œwiecie, mo¿e nie tylko w Ameryce, rodziny na ca³ym œwiecie, którzy strac¹ ukochanych, powiedz¹
ludziom z przedsiêbiorstwa pogrzebowego: jeszcze nie, chcê zabraæ mojego ukochanego i postawiæ przed ekranem na 24
godziny. Ludzie bêd¹ odwo³ywaæ pogrzeby i przynosiæ zmar³ych w trumnach...
Czujê, ¿e to namaszczenie! Ustawi¹ ich...
Czujê wielkie namaszczenie! Postawi¹ ich
30
przed ekranem telewizora, czekaj¹c a¿
dotknie ich moc Bo¿a. Bêdzie siê to dzia³o tak czêsto, ¿e rozprzestrzeni siê i us³yszycie o tym od Kenii po Meksyk, Europê,
Amerykê Po³udniow¹. Ludzie bêd¹
wskrzeszani – naprawdê tak! I rozejdzie
siê wieœæ, ¿e gdy jakiœ zmar³y zostanie
umieszczony przed telewizorem to zmartwychwstanie, i tak siê stanie. Ca³ymi tysi¹cami, tylko poczekajcie. Bóg w³aœnie mi
powiedzia³ i nie wiem czy to prawda, czy
nie, ale Bóg da³ mi to s³owo wiele, wiele
lat temu. Mówi³em ju¿ o tym...
– Có¿, nie pamiêtam, byœ mi to kiedyœ
mówi³.
– Nie, rzeczywiœcie nie mówi³em... Tak, ale
Pan mi powiedzia³, ¿e On to ju¿ przekaza³... Tak, Bóg przemówi³ do mnie na samym pocz¹tku rozwoju telewizji... ale ja...
– Mia³eœ sen?
– Tak, powiedz im... Tak, œni³o mi siê, ¿e
ludzie bêd¹ wskrzeszani... Tak, lata temu.
Mam to na taœmie. Powiedzia³em, ¿e nadchodzi ten dzieñ. Widzê, widzê coœ niesamowitego! Widzê trumny stoj¹ce
przed telewizorem. Potem przesuwaj¹ je
jeszcze bli¿ej, gdy ludzie podchodz¹
jeszcze bli¿ej, widzê, ¿e bior¹ rêce swoich zmar³ych, by dotknê³y ekranu. I zostaj¹ wskrzeszeni gdy tylko dotykaj¹
ekranu. Widzicie, te programy nie mówiê tylko o swoim programie, mówiê
<programy>, zwyk³e programy, ale
chwa³a Bo¿a tak zadzia³a na telewizjê, ¿e
zdarz¹ siê boskie wskrzeszenia...”
Poda³em wam doœæ du¿o informacji o Benny’m
Hill’u. O pocz¹tkowych doktrynach, jakie g³osi³, o nekromancji i wydarzeniach w Hellelujah
na Hawajach. Na w³asne oczy zobaczyliœcie te¿
szaleñstwo rozpêtanych przez niego emocji.
Jednak ostatni fragment filmu video, który chcê
wam pokazaæ, zwala z nóg! W przekazanym
Paul’owi Kraft’owi <proroctwie> Benny Hinn
mówi, ¿e sieæ telewizyjna TWN nie bêdzie ju¿
zwyk³ym programem telewizyjnym, ale bêdzie
przed³u¿eniem Nieba na Ziemi! Mówi, ¿e TWN
bêdzie <jak kana³ z nieba>. Czy chcecie iœæ do
Nieba? – Po prostu ogl¹dajcie program sieci
TWN! Benny Hinn gwarantuje, ¿e sieci TWN nic
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
z³ego nie mo¿e siê przydarzyæ, bo jest to Bo¿y
program telewizyjny:
„[...] Naprawdê widzê, jak ludzie s¹ wskrzeszani. Za granic¹ bêdzie ich mnóstwo.
– Bêdzie to wielki znak i cud dla œwiata.
– Tak. Znak dla œwiata. TWN nie bêdzie
ju¿ zwyk³¹ sieci¹ telewizyjn¹, bêdzie
przed³u¿eniem Nieba na Ziemi. Pan w³aœnie mi to powiedzia³, sam s³yszê to po
raz pierwszy: TWN nie bêdzie zaledwie
chrzeœcijañsk¹ telewizj¹. Bêdzie przed³u¿eniem Nieba na Ziemi! Bêdzie jak
kana³ z Nieba! Ziemia spojrzy i powie:
<Patrzê na Niebo! Uczestniczê w Niebie.
Mam po³¹czenie z Niebem poprzez tê
telewizjê!!!>. Ja nazwê to niebiañskim sygna³em, przesy³anym na Ziemiê. To tak,
jakby Niebo nadawa³o program na Ziemiê. – Wiêc jeœli chcesz iœæ do Nieba,
jeœli chcesz je zobaczyæ i posmakowaæ –
w³¹cz ten kana³! Tak bêdzie! Paul, Bóg
nigdy nie pozwoli, mówi³em to ju¿ w Denver, Bóg nigdy nie pozwoli, by coœ z³ego przydarzy³o siê TWN!...”
Przyjaciele, zale¿y mi na Koœciele, który jest Cia³em Jezusa Chrystusa, i troszczê siê o wasze zbawienie. Herezje, jakie s³yszeliœcie w tym
materiale, stanowi¹ potêpienie dla tych, którzy
im siê oddaj¹. Jestem przekonany, ze w ruchach
charyzmatycznych jest wielu szczerych, kochaj¹cych Pana ludzi. Nie oœmielam siê ich potêpiaæ. Ale wielu z nich na ca³ej ziemi, b³¹ka siê
jak owce bez pasterza. Uwierzyli ró¿norakim
b³êdnym i szalonym ideom. Nagrania video,
które mog³em wam pokazaæ, obieg³y ju¿ ca³y
œwiat. Z ró¿nych stron œwiata nap³ywa korespondencja. Otrzyma³em te¿ wezwania i listy z Indii, prosz¹ mnie bym przyjecha³, bo w ich kraju
kr¹¿¹ ju¿ te nagrania. S¹ one ju¿ tak¿e w Australii, w Nowej Zelandii i w wielu innych krajach na ca³ym œwiecie. Jesteœmy za to wdziêczni.
Nie chcemy przypisywaæ sobie zas³ug, chcemy
jedynie pomóc Cia³u Chrystusa.
Zosta³a te¿ przygotowana kaseta, która zatytu³owaliœmy: „Bogowie charyzmatycznej nowej
fali”. Wykazujemy tam, ¿e <bogowie> czczeni
w ruchach charyzmatycznych (w wiêkszoœci tych
ruchów), staj¹ siê <bogami nowej fali>, a Biblia
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
wyraŸnie przestrzega nas, byœmy ich nie czcili.
Pos³uchajmy uwa¿nie tego, co jest napisane
w DzAp 7,39-43. ¯ydzi mieli czciæ Prawdziwego Boga, a oni czêsto czcili obcych <bogów>!
Ale czy nowotestamentowy Koœció³ powsta³ po
to, by czciæ <zastêpy niebieskie>, nosiæ <namiot Molocha> lub <gwiazdê bo¿ka Romfana>,
i sk³adaæ im ofiary?! [...] W ksiêdze Dziejów Apostolskich, Bóg ostrzega Swój Koœció³, by nie
chodzi³ za obcymi bogami. Jeœli porzucimy Bibliê i bêdziemy czciæ obcych bogów, kalaj¹c tym
samym œwiêty Koœció³, Bóg nas te¿ odrzuci.
Niektórzy z was po obejrzeniu tego nagrania bêd¹
na mnie zagniewani i wœciekli. Ja jednak wiem,
¿e choæ w sercu macie gniew, to tak naprawdê
wielu z was jest zab³¹kanymi owcami; owcami
bez pasterza, które z rozpacz¹ w sercu b³¹kaj¹
siê po górach i pagórkach (Ezech 34,6)! Was proszê: wróæcie do Biblii, do Bo¿ego S³owa i módlcie siê za ka¿d¹ osobê uwik³an¹ w te b³êdy.
Módlcie siê za nich. Ich zbawienie jest bardzo,
bardzo wa¿ne, jest nies³ychanie wa¿ne. Módlcie
siê za nich, by powrócili do prawdy.
I ju¿ na koniec: módlcie siê te¿ za Benny’ego
Hinn’a, i wszystkich tych ludzi, których ogl¹daliœcie. Niektórzy z nich byli moimi przyjació³mi.
Módlcie siê za wszystkich uwik³anych w ten
b³¹d. Nie odrzucajcie ich, bo tylko Bóg wie, kto
nie ma ju¿ szansy. Uwa¿am, ¿e Benny Hinn zosta³
opêtany przez zwodnicze duchy. Nie jest to
puste oskar¿enie, osobiœcie nie mam co do tego
najmniejszych w¹tpliwoœci! To te duchy przemawiaj¹ przez niego, gdy mówi, ¿e telewizja
TWN bêdzie kana³em z nieba, ¿e dziêki jej programom tysi¹ce ludzi zostanie wskrzeszonych!
To jest straszna, niszcz¹ca nauka. Równie straszna jest praktyka przeklinania. To powinno was
ocuciæ; nie powinniœcie za tym iœæ!
Wróæcie do Biblii! Wasze zbawienie jest zbyt
wa¿ne. Nie bójcie siê ludzi. Oni mog¹ zniszczyæ jedynie wasze cia³a. Bójcie siê Boga, który
mo¿e zniszczyæ i cia³o i duszê w piekle. Biblia
mówi to tak wyraŸnie. Nam zale¿y na was i dlatego troszczymy siê o wasze zbawienie. o
Paul Krack i Joseph Chambers
31
NARADA NARZÊDZI
CIESIELSKICH
Czasami jedni bracia narzekaj¹ na drugich, albo krytycznie
oceniaj¹ pracê innych, mówi¹c,
¿e wykonuj¹ j¹ inaczej, ni¿ ich
zdaniem powinna byæ wykonana. Pos³uchajmy wiêc krótkiego
opowiadania i zastanówmy siê,
czego mo¿na siê z niego nauczyæ.
Pewnego dnia narzêdzia ciesielskie odbywa³y naradê. Przewodniczy³ brat M³otek. Na pocz¹tku zebrania oœwiadczy³, ¿e zauwa¿y³ wsród kolegów pewne
niezadowolenie, us³ysza³ narzekania i doszed³ do wniosku, ¿e warto
szczerze i otwarcie przedyskutowaæ te skargi.
– „Wys³uchajmy zatem waszych skarg, bracia narzêdzia. Bracie Pi³a, jak¹ ty zg³aszasz pretensjê?” – zagadn¹³ brat M³otek.
Brat Pi³a stan¹³ i powiedzia³:
– „Chodzi o brata O³ówka. On
wszystkim dzia³a na nerwy. Jest taki
ma³y, ¿e w ogóle trudno go znaleŸæ, gdy jest potrzebny. A gdy siê
go w koñcu znajdzie i chce zatrudniæ, wówczas okazuje siê, i¿ jest
tak têpy, ¿e marny z niego po¿ytek! Trzeba go czêsto temperowaæ,
by siê nadawa³ do u¿ytku” – powiedzia³ gniewnie brat Pila.
Ma³y brat O³ówek podniós³ siê
powoli ze swego miejsca i powiedzia³:
32
– „Mo¿e rzeczywiœcie jestem
czasem têpy. Zdarza sie to jednak wtedy, gdy zbyt d³ugo jestem
zajêty prac¹, któr¹ zreszt¹ bardzo
lubiê. Ale nie jest chyba ze mn¹ a¿
tak Ÿle, jak na przyk³ad z bratem
Œwidrem i jego rodzin¹ ma³ych
wierte³. Oni ci¹gle krêc¹ siê w kó³ko i wed³ug mnie brat Œwider jest
zwyk³ym nudziarzem.”
Brat Œwider wraz ze sw¹ rodzin¹ ma³ych wierte³ podnieœli siê
z miejsc z pewn¹ nerwowoœci¹
i oœwiadczyli:
– „Tak, wiemy, ¿e mamy opiniê narzêdzi krêc¹cych siê stale
w kó³ko, ale w ka¿dym razie nie
jesteœmy tacy jak brat Hebel. Gdy
siê chce, ¿eby coœ zrobi³, trzeba
go stale popychaæ, a nawet i wtedy jego praca jest powierzchowna. Nie przyk³ada sie do pracy tak
g³êboko, jak my!”
Wszystkie narzêdzia spojrza³y
po sobie i przyzna³y, ze brat Œwider trafnie scharakteryzowa³ brata
Hebla. Oczy wszystkich skierowa³y siê teraz na niego. Wszyscy byli
ciekawi, co on teraz powie.
A brat Hebel rozejrza³ siê
wokó³ siebie i powiedzia³:
– „Bracia, chyba nie tylko mnie
trzeba popychaæ, ¿ebym zrobi³
cokolwiek... Nie jestem te¿ jedynym, który nie przyk³ada siê g³êbiej do pracy. Mówi¹c szczerze
brat Papier Œcierny jest ode mnie
znacznie gorszy. To ktoœ, kto
przyby³ do naszego grona stosunkowo niedawno. Co wiêcej, przypatrzcie mu siê, jaki jest chropowaty!... Ja w ogóle z coraz wiêkszym trudem znoszê, ¿e on zawsze
wszystko za mn¹ poprawia! Nie
pojmuje, jak ktoœ tak chropowaty
mo¿e zrobiæ coœ dobrego!...”
Ta uwaga wyprowadzi³a
z równowagi brata Papier Œcierny.
Poczerwienia³ na twarzy, i zacinaj¹cym siê ze zdenerwowania
g³osem, powiedzia³:
– „Brat Hebel jest po prostu
zazdrosny! On wie, ¿e mnie
wszystko udaje sie lepiej ni¿ jemu
i dlatego tak mówi!... A skoro ju¿
wszyscy narzekaj¹, to i ja chcia³bym siê poskar¿yæ na brata Calówkê. Wprost nie mogê œcierpieæ
tego ci¹glego oceniania innych na
podstawie w³asnych mierników,
jak gdyby on sam by³ pod ka¿dym
wzglêdem w porz¹dku...”
Atmosfera stawa³a siê coraz
bardziej napiêta. Wygl¹da³o na to,
¿e wszystkie narzêdzia maj¹ uzasadnione powody do narzekania
na swoich kolegów. Bardzo wymagaj¹cy brat Poziomica równie¿
zamierza³ postawiæ pewne zarzuty, o g³os prosi³o jeszcze kilku innych, a niektórzy, czuj¹c siê niemile dotkniêci i skrzywdzeni, ju¿,
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
ju¿ zamierzali opuœcic salê obrad,
gdy wtem do warsztatu wszed³
ich Mistrz – Cieœla z Nazaretu.
Przyszed³, aby wykonaæ zaplanowan¹ na ten dzien pracê. Ojciec
prosi³ Go, ¿eby zbudowa³ dom,
w którym mogliby obaj mieszkaæ;
a praca nad nim by³a ju¿ prawie na
ukoñczeniu. Mistrz w³o¿yl robocze
ubranie i przyst¹pi³ do ostatniego
etapu pracy zleconej Mu przez
Ojca. Pos³ugiwa³ siê M³otkiem,
O³ówkiem, Pi³¹, Œwidrem, Heblem,
Papierem Œciernym, Calówk¹, Poziomic¹, Przebijakiem, i wszystkimi pozosta³ymi narzêdziami.
W tym momencie na widowni
pojawi³ siê jeszcze Ktoœ. By³ to
Ojciec Cieœli. Z zadowoleniem
przyjrza³ siê Budowie, wyraŸnie
zachwycony i uradowany tym,
czego dokona³ Syn.
– „Jak Ty tego dokona³es,
Synu?” – zapyta³.
– „Robiê dobry u¿ytek ze
wszystkich narzêdzi, które sobie
kupi³em. – rzek³ Syn – Bardzo sobie ceniê ka¿de z nich. Jak wiesz,
Ojcze, drogo za nie zap³aci³em,
ale nie ¿a³ujê tego! Czy widzisz
tam brata M³otka? On bardzo siê
przydaje, zarówno przy rozbiórce, jak i przy budowie. Jest bardzo
skuteczny w pracy, bo zawsze trafia we w³aœciwe miejsce. Trzeba
przyznaæ, ¿e to bardzo solidny
robotnik.”
– „A tu, obok, jest brat Pi³a.
Jest œwietnie wyostrzony i jak
wiesz, chwyta siê swego zadania
zêbami. Potrafi tak d³ugo chodziæ
tam i z powrotem na jednym odcinku, a¿ osi¹gnie cel. Jestem te¿
bardzo zadowolony z brata O³ów-
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
ka. Chocia¿ nie jest zbyt du¿y i od
czasu do czasu trzeba go naostrzyæ, podobnie jak wiele innych
narzêdzi, to jednak jest niezwykle
pomocny przy organizowaniu
i wyznaczaniu pracy.”
– „A tutaj, mój Ojcze, jest
ktoœ, bez kogo w ¿aden sposób
nie móg³bym osi¹gn¹æ celu. To
wielki brat Œwider i ma³e wiert³a
z jego rodziny. Wszyscy oni skutecznie docieraj¹ g³êboko do serca, i zawsze potrafi¹ utorowaæ
drogê dla swych nastêpców. Popatrz na brata Hebla. Mo¿na œmia³o powiedzieæ, ¿e pod ka¿dym
wzglêdem jest porêcznym narzêdziem. Przy pracy jest bardzo delikatny i nie bierze wiêcej ni¿ zdo³a uchwyciæ na raz. Potrafi te¿ doskonale usuwaæ przeszkody...”
– „A jak siê pos³ugujesz tym
narzêdziem mój Synu?” – zainteresowa³ Ojciec.
– „Czy masz na myœli brata
Poziomicê? – zapyta³ Syn. On
równie¿ jest bardzo po¿yteczny;
ma dobre oko do wyznaczania
równowagi i sam zawsze jest bardzo zrównowa¿ony. Czêsto siê
nim pos³ugujê, gdy¿ wykonuje
prace wysokiej jakoœci.”
– „Tak siê cieszê, Ojcze – powiedzia³ Cieœla – ¿e je wszystkie
naby³em. Wszystkie one, i te wielkie i te ma³e, s¹ mi bardzo potrzebne; bez nich nie móg³bym wykonywaæ swojej pracy. WeŸmy na
przyk³ad ma³ego brata Przebijaka;
chocia¿ jest niewielki, z pomoc¹
brata M³otka zawsze trafia we
w³aœciwy punkt. A tam jest drobny brat Calówka. Pomimo swych
niewielkich wymiarów zawsze po-
trafi siê wyci¹gn¹æ, ¿eby dostosowaæ siê do ró¿nych warunków.
Co wiêcej, jest niezwykle dok³adny w swych spostrze¿eniach. Niemniej u¿yteczne s¹ nowe, niedawno zakupione narzêdzia, jak na
przyk³ad brat Papier Œcierny. Nie
wiem jak bym sobie poradzi³ bez
niego. Mimo, ¿e sam jest trochê
chropowaty, potrafi wspaniale
wyg³adzaæ ró¿ne nierównoœci.”
– „Ojcze – powiedzia³ Cieœla –
z pewnoœci¹ zauwa¿y³eœ, ¿e dziêki temu, i¿ posiadam wszystkie rodzaje dobrych narzêdzi, mogê
wykonaæ Twoje polecenie i zbudowaæ Dom. Cieszê siê z ka¿dego
z nich! ... A teraz, Ojcze, chcia³bym
ci pokazaæ ca³¹ Budowê.”
Po odejœciu Ojca i Syna, wszystkie narzêdzia zaczê³y siê radowaæ
z powodu pochwa³, które pod ich
adresem wypowiedzia³ Cieœla. Ich
radoœæ potêgowa³o to, ¿e równie¿
Jego Ojciec by³ bardzo zadowolony z ich wspólnego dzie³a.
Brat M³otek, podobnie jak na
pocz¹tku tamtej burzliwej narady,
znów stan¹³ przed nimi, rozejrza³
siê wokó³, chrz¹kn¹³ i wyraŸnie
wzruszony powiedzia³:
– „Bracia, okaza³o siê, ¿e my
wszyscy jesteœmy potrzebni. Chocia¿ ka¿dy z nas ma pewne braki
i nie wykonuje czegoœ tak, jak inni
by sobie tego ¿yczyli, to jednak
niezale¿nie od tego, czy jest stary, czy nowy, du¿y, czy ma³y, gdy
zgodnie wspó³pracuje z pozosta³ymi, podoba siê naszemu Mistrzowi i Jego Ojcu.” o
(autor nieznany)
Nades³a³ Borys Guzdek
33
Niszczenie autorytetu
„Nie b³¹dŸcie... co cz³owiek sieje, to i ¿¹æ bêdzie”
SYTUACJA PIERWSZA:
SYTUACJA DRUGA:
– „Jesteœ nieudacznikiem!... Niedorajd¹
¿yciowym!... Nic nie potrafisz!... Gdzie ja mia³am oczy, wychodz¹c za ciebie!...”
– „I czego siê czepiasz tego dzieciaka?!...
Popatrz lepiej na siebie!... ¯e te¿ mnie Bóg
pokara³ takim mê¿em!...”
– „Nie przejmuj siê tym, co mówi tata, on
siê zawsze czepia...”
– „Tyœ by³ zawsze g³upi i takim pozostaniesz! Na niczym siê nie znasz i nic nie potrafisz! W ogóle nie powinieneœ siê odzywaæ!...
¯e co? ¿e dzieci s³uchaj¹? A co ty myœlisz, ¿e
one nie widz¹, jakiego maj¹ ojca?!...”
– „Ten X. udaje wielkiego pastora!... Owszem, doœæ du¿o wie, ma dar przemawiania
i umie trafiæ do ludzi... Ale to tylko pozory,
piêkne s³ówka. W rzeczywistoœci to ob³udnik. Mówi³a mi Zosia, ¿e on podobno...”
– „O czym dziœ rozmawia³ z tob¹ Stefan?...
Co? czepia³ siê naszego Piotrusia?! Czy on
sobie wyobra¿a, ¿e jak jest starszym zboru, to
wolno mu siê do wszystkiego wtr¹caæ?!...
Czemu mam byæ cicho... to co, ¿e Piotruœ s³yszy... nie pozwolê, by nam Stefan wychowywa³ dziecko!...”
– „S³yszeliœcie, co dziœ mówi³a nasza diakonka? Jak siê chwali³a, ¿e jej syn jest prawdomówny?... Pycha, rogata pycha
i zarozumia³oœæ! Ju¿ nie mo¿na tego s³uchaæ!... ¯e co, ¿e to mo¿e prawda?...
<Mo¿(rz)e> jest d³ugie i szerokie! A chrzeœcijanin ma byæ skromny i nie wynosiæ siê nad
innych! ¯e co? ¿e ona siê nie wynosi³a, tylko
cieszy³a siê sukcesem wychowawczym? Ale¿
ty jesteœ jeszcze naiwny! Przecie¿ wszyscy
widz¹, jaka jest pyszna!”
– „Ten Z. to straszny cz³owiek! Jak on móg³
tak surowo potraktowaæ tê siostrê?!... Co z tego, ¿e ona to zrobi³a i nie chcia³a siê przyznaæ? A co on – sêdzia, czy jak?! Jej upadek
jest spraw¹ jej i Boga, a nie jakiegoœ pastorka. Sam pewnie, ob³udnik, jest nie lepszy, ale
chcia³by wszystkim rz¹dziæ!... My tu nie potrzebujemy ¿adnych papie¿y!...”
To robi¹ nie tylko (niektóre) ¿ony. Bywa, ¿e
tak postêpuj¹ (niektórzy) mê¿owie. A na to patrz¹
dzieci! Patrz¹ i ucz¹ siê. Najpierw tego, ¿e na ojca
(matkê) mo¿na sobie pokrzyczeæ, i na nim odreagowaæ swoj¹ z³oœæ i frustracjê. Potem dowiaduj¹
siê, ¿e tato na niczym siê nie zna, nic nie znaczy,
i w ogóle nie liczy siê w rodzinie...
A tymczasem dzieci rosn¹ i wchodz¹ w trudny wiek dojrzewania. Hormony zaczynaj¹ „buzowaæ”, dzieci zaczynaj¹ «pyskowaæ» i okazuj¹
swój sprzeciw i bunt. I przychodzi dzieñ, w którym pewna siebie dotychczas ¿ona i matka nie
umie ju¿ sobie poradziæ z dorastaj¹cym synem
czy córk¹. I wtedy...
– „Coœ powiedzia³?... Jak ty siê do mnie
odnosisz?!... Co ty sobie wyobra¿asz smarkaczu?!...”
– „Zabraniam! S³yszysz? Zabraniam!!!... ¯e
co, ¿e i tak pójdziesz?!... Bo¿e, co to za dziecko!...”
– „Co ty powiedzia³eœ? ¿e nie bêdziesz siê
nikogo s³uchaæ?... ¯e nie ma autorytetów?...
Ojciec, ty s³yszysz, co on mówi?! Co tak sterczysz – zrób coœ!!!...”
– „Tak, tak, moja pani. Dzisiejsza m³odzie¿
jest okropna!... Nie to, co za naszych czasów...”
34
Takie rozmowy maj¹ miejsce w wielu chrzeœcijañskich rodzinach. Niestety. A co gorsza, toczone s¹ czêsto przy dzieciach. – „A, on siê bawi
i nie s³yszy...”. B¹dŸmy pewni – s³yszy! S³yszy
i koduje. I kiedy na nastêpnym nabo¿eñstwie siada na swoim krzeœle, a starszy zboru lub pastor
wychodzi na kazalnicê, albo gdy diakonisa zabiera g³os w rozwa¿aniu, ka¿de ich s³owo odbiera poprzez pryzmat tego, co o nich mówili
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
rodzice: „Ob³udnik!... pozorant!... rutyniarz!... formalista!... Co on ma do mnie – nic! Rodzice
wiedz¹, co mówi¹. I nie myœlê siê s³uchaæ, gdy
on uczy – niech nauczy sam siebie!... ¯e te¿ taki
oœmiela siê jeszcze stan¹æ na kazalnicy!... I co on
(ona) ma tu jeszcze do powiedzenia?!!!”
A czas p³ynie. Ma³y Jaœ wyrós³ i zmê¿nia³;
pod nosem widaæ kie³kuj¹cy zarost, a w duszy
kie³kuj¹ ró¿ne myœli i uczucia. Œwieckoœæ i jej«
powaby, stawiaj¹ na cenzurowanym wyniesione
z dzieciñstwa zasady duchowe, hormony buzuj¹,
a ¿ycie wpêdza w ró¿ne sytuacje, z których nie
zawsze wychodzi z tarcz¹... Gdy rodzice reaguj¹,
ch³opak denerwuje siê i staje niegrzeczny. Albo
zacina siê w uporze. I coraz bardziej widaæ, ¿e
ojciec i matka nie radz¹ sobie z problemem. Przyda³aby siê pomoc... No w³aœnie! Przecie¿ jest
zbór! Jest starszy zboru, pastor!
– „Komu powiecie? Pastorowi X.?!... Temu
ob³udnikowi od piêknych s³ówek?... Sami
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
mówiliœcie, ile s¹ warte jego s³owa!... Te¿
coœ!!!”
– „Nie interesuje mnie, co ma do powiedzenia starszy zboru. On mnie nie bêdzie wychowywa³!...”
– „Kto chcia³ ze mn¹ rozmawiaæ? Ciocia
X., diakonka?... Ta zapatrzona w swojego
prawdomównego synka?... Nie bêdê s³ucha³
pouczeñ tej pysznej i zarozumia³ej osoby!...
¯e co, ¿e z jej synkiem to by³a prawda?... Nic
mnie to teraz nie obchodzi, moje ¿ycie to nie
jej interes!”
– „Co?! Dyscyplina i karnoœæ w Koœciele!?
Ktoœ chcia³by mnie oceniaæ i s¹dziæ?!... Mo¿e
postraszycie mnie tym inkwizytorem, pastorem Z.?!... Ja mia³bym siê kajaæ i przepraszaæ?!... Wy chyba jesteœcie niepowa¿ni!...
Sami kiedyœ potêpialiœcie papieskie zapêdy,
a teraz mnie tym papie¿em straszycie?!... Nie
ze mn¹ takie numery!”
...
(nemo)
35
Towarzystwa Biblijne (2)
„I bêdzie g³oszona ta ewangelia o Królestwie po ca³ej ziemi,
na œwiadectwo wszystkim narodom,
i wtedy nadejdzie koniec” (Mt 24,14).
Obok nieustaj¹cej walki o rozpowszechnienie Biblii trwa³a równie¿ niestrudzona praca nad
nowymi przek³adami. Biblia bowiem dopóty by³a
bezu¿yteczna dla danego kraju, narodu, grupy
ludzkiej, dopóki nie zosta³a podana w zrozumia³ym jêzyku. Wraz inauguracj¹ wielkich ruchów misyjnych, ruszy³a od razu fala nowych
przek³adów Biblii. Pismo Œwiête by³o ju¿ od
dawna przet³umaczone na wszystkie wa¿niejsze jêzyki cywilizowanego œwiata. Tego S³owa
te¿ potrzebowa³ misjonarz, wêdruj¹cy po rozleg³ych obszarach Tybetu, przedzieraj¹cy siê
przez d¿ungle Po³udniowej Ameryki, wêdruj¹cy przez stepy afrykañskie, lub p³yn¹cy na wyspy Oceanu Spokojnego, aby je zdobywaæ dla
Boga. Wszak na tej Ksiêdze opiera³ swe nauczanie o Bogu. O Bibliê pytali go ludzie, którzy do
Boga siê nawracali i w³aœnie tê Ksiêgê trzeba
by³o pewnego dnia daæ im do rêki. Dlatego
wiêc studiowa³ jêzyk tubylców, wœród których
mieszka³, przek³ada³ swoj¹ Bibliê rozdzia³ po rozdziale, ksiêgê po ksiêdze na jêzyk panuj¹cy na
danym obszarze.
W czasie, gdy Luter dokonywa³ t³umaczenia Biblii na jêzyk niemiecki, istnia³o ju¿ oko³o
15 przek³adów Pisma Œwiêtego z jêzyków oryginalnych. W roku 1600 by³o ich czterdzieœci,
w 1700 ju¿ 52. W roku 1701 zosta³o za³o¿one
pierwsze towarzystwo biblijne, angielskie „Society for the Propagation of the Gospel in Foreing Parts”. Towarzystwo to o nieco przyd³ugiej
nazwie, powsta³o w krêgach Wysokiego Koœcio³a
anglikañskiego i pracowa³o na tej samej zasadzie, co póŸniejsze towarzystwa biblijne. By³a
to prywatna inicjatywa mê¿czyzn i kobiet, których pobo¿noœæ sz³a w parze z zapa³em. ZnaleŸli oni œrodki i sposoby rozpowszechniania
Ewangelii w œwiecie. To „towarzystwo dystrybucyjne” przyst¹pi³o do pracy z ogromnym rozmachem. Terenem misyjnym by³o wówczas ca³e
36
brytyjskie imperium kolonialne, a zatem po³owa œwiata. PóŸniej dosz³y Japonia i Chiny, Korea, Palestyna i Madagaskar. Do dziœ stoi ono na
czele wszystkich europejskich towarzystw misyjnych, zatrudnia przesz³o 1500 misjonarzy
wœród ludów wszystkich kolorów skóry.
Inicjatywa angielska zostaje podjêta na kontynencie europejskim. W roku 1732 powstaje
w Niemczech pierwsze towarzystwo „Jednoty
Braterskiej” (Bruder-Unitet), którego misjonarze
wyruszaj¹ do po³udniowo-zachodniej i po³udniowo-wschodniej Afryki, do Niassy, a tak¿e
do Surinamu i na Samoa. W roku 1797 powstaje pierwsze holenderskie towarzystwo wysy³kowe, nastêpnie Church-Missionary Society for
Africa and the East powsta³e w Anglii w roku
1799, póŸniej powstaj¹ podobne stowarzyszenia niemal we wszystkich krajach europejskich.
Ze wzrostem liczby misjonarzy w ca³ym œwiecie
roœnie te¿ liczba „Biblii Misyjnych”.
Pocz¹tek da³ John Elliot. W roku 1661 przyst¹pi³ on do przek³adu Nowego Testamentu na
narzecze Nipmuk, którym mówili Indianie mieszkaj¹cy na terenie obecnego stanu Massachusetts.
W dwa lata póŸniej ca³a Biblia jest ju¿ przet³umaczona. Jednoczeœnie na drugim koñcu œwiata na Formozie Holender Daniel Gravius zabiera
siê do przek³adu Biblii na narzecze Sing-Kang.
W pierwszych latach XVIII stulecia Hiob Ludolf
przygotowuje Psa³terz w jêzyku etopskim. W roku 1728 pojawia siê Biblia w jêzyku tamul, jednym z jêzyków indyjskich, w 1739
w syngaleskim, w 1744 w mowie Eskimosów
Grenlandzkich, itd. Szereg t³umaczy nie ma koñca. Gdy jednemu pióro wypad³o z rêki, podejmowa³ je nastêpny, by dokoñczyæ rozpoczête
dzie³o. Pojawia³y siê te¿ arcydzie³a, genialne
osi¹gniêcia, co udawa³o siê uczonym du¿ego
formatu. Powstawa³y jednolite dzie³a, jakby
odlane z jednego wytopu i dzie³a niewykoñG³os Kaznodziejski 2-3/2005
czone, do których nie do³o¿ono pilnoœci. Niektórzy koñczyli sw¹ pracê po dwóch, trzech latach, inni poœwiêcali ca³e ¿ycie na jeden tylko
przek³ad. Bez przyk³adnego czynu dokona³ cz³owiek imieniem William Carey, który z prostego
szewca wiejskiego awansowa³ na kaznodziejê
Koœcio³a Baptystów, a nastêpnie zosta³ profeso-
rem Kolegium Fort William w Kalkucie. Pod protektoratem rz¹du duñskiego za³o¿y³ seminarium
t³umaczy, z którego w ci¹gu 20 lat wysz³y Biblie i jej czêœci w ró¿nych jêzykach: perskim,
chiñskim, w sanskrycie i hindii, w jêzykach Marwarii, Pend¿abu, Kaszmiru i Kanaresu. o
Ataki na Pismo Œwiête, które rozpoczê³y siê w wieku XVIII, a ogromnie siê nasili³y w wieku XIX,
w wieku XX i wspó³czeœnie nie tylko nie os³ab³y, lecz przeciwnie, nasilaj¹ siê coraz bardziej. Krytyczne stanowisko wobec Biblii zajmuj¹ dziœ nie tylko niektórzy ateistyczni naukowcy – co w koñcu
jest prostym przejawem walki ideologii – ale tak¿e ludzie, którzy nieraz nie mieli nawet w rêkach
Pisma Œwiêtego. – „Przecie¿ w Biblii s¹ same sprzecznoœci!”, us³ysza³em niedawno od znajomego,
który dot¹d nie wykazywa³ ¿adnego zainteresowania Pismem Œwiêtym.
Sk¹d taka opinia? Znajomy nie ukrywa³, ¿e od jakiegoœ czasu uwa¿nie czyta „Fakty i Mity”,
gdzie zamieszczane s¹ takie artyku³y.
Pozorne sprzecznoœci
W jednym z numerów „Faktów i Mitów” zaatakowano
Ewangelie. Wed³ug autora artyku³u, ewangeliœci opisuj¹cy
¿ycie, s³owa i czyny Jezusa,
w niektórych przypadkach wyraŸnie siê ró¿ni¹, a to – jego zdaniem – jest dowodem, i¿ pisma
zwane Ewangeliami, nie zas³uguj¹ na zaufanie!
Z takimi i podobnymi zarzutami umiejêtnie i zdecydowanie
polemizuje Alfred J. Palla, adwentystyczny autor wielu interesuj¹cych i poczytnych pozycji:
„Jezus nie pozostawi³ po
sobie ¿adnej ksiêgi, podobnie
jak Sokrates. Nauki Sokratesa
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
znamy z pism jego uczniów,
którzy przekazali nam sprzeczne ze sob¹ wizerunki tego filozofa, a mimo to nikt nie
kwestionuje ich tak, jak niektórzy Ewangelie, ze wzglêdu na
prawdziwe czy domniemane
ró¿nice miêdzy ich czterema
autorami.
Historycy nie kwestionuj¹
historycznoœci wydarzenia tylko dlatego, ¿e staro¿ytni pisarze – jak na przyk³ad Polibiusz
czy Liwiusz – ró¿ni¹ siê w jego
opisie, tak jak czasem Mateusz
czy £ukasz. Doœwiadczony sêdzia czy policjant wie, i¿ zeznanie kilku osób bêdzie ró¿niæ
siê w szczegó³ach, mimo ¿e
œwiadkowie s¹ uczciwi i rzetelni. Od œwiadków nie oczekuje
siê stuprocentowej zgodnoœci,
poniewa¿ percepcja ka¿dego
cz³owieka jest inna.
Nie jest przypadkiem, ¿e
w tytule ka¿dej Ewangelii, obok
imienia wystêpuje przyimek
„wed³ug”, który podkreœla, ¿e
jest jedna ewangelia, ale
w czterech ujêciach. Tak jak fotografia odzwierciedla wiernie
tylko jedno ujêcie cz³owieka,
zaœ dobry portret ukazuje jego
charakter i osobowoϾ, tak
ewangelie nie s¹ fotografiami
Jezusa, lecz portretem. Mate-
37
usz ukazuje Jezusa jako Króla,
który wype³nia mesjañskie zapowiedzi, Marek jako cierpi¹cego S³ugê Bo¿ego, £ukasz
jako Przyjaciela i Zbawiciela
grzeszników, Jan zaœ – jako
Syna Bo¿ego, który przyszed³,
aby objawiæ Boga Ojca.
Indywidualnoœci ewangelistów i potrzeby œrodowisk, do
których kierowali swe s³owa,
wyjaœniaj¹ pewne ró¿nice miêdzy nimi. Mateusz do Judejczyków pisa³ inaczej ni¿ £ukasz do
Greków, a Marek do Rzymian.
Na przyk³ad, gdy Mateusz
przytacza s³owa Jezusa o rozwodzie (Mt 19,9), to mówi tylko
o mê¿czyŸnie odprawiaj¹cym
¿onê, gdy¿ w ¿ydowskiej kulturze rozwód by³ prerogatyw¹
mê¿czyzn. Marek natomiast
odnosi s³owa Jezusa do mê¿czyzn i kobiet (Mk 10,11-12),
gdy¿ w Rzymie o rozwód mog³y siê ubiegaæ obie strony. Obaj
ewangeliœci przedstawili prawdê wyg³oszon¹ przez Jezusa, ale
ka¿dy z nich odniós³ j¹ do kultury reprezentowanej przez
tych, do których pisa³.
Zamiast wiêc doszukiwaæ
siê chronologicznej harmonii
wydarzeñ opisanych w ewangeliach lub oczekiwaæ tego, ¿e
ewangeliœci cytowaæ bêd¹ Jezusa s³owo w s³owo, lepiej porównaæ je z sob¹. Pozwoli to
dojrzeæ zbie¿noœci i ró¿nice miêdzy nimi. Przekonamy siê, ¿e
ewangeliœci niekiedy streszczali
lub poszerzali, pomijali lub uwypuklali czyny i nauki Jezusa, aby
skuteczniej trafiæ do mentalnoœci œrodowiska, które by³o
pierwszym adresatem ksiêgi.
Niektóre ró¿nice miêdzy
ewangeliami s¹ iluzoryczne
38
i wynikaj¹ z naszej nieznajomoœci staro¿ytnych realiów. WeŸmy na przyk³ad historiê o
niewidomym Bartymeuszu,
czêsto kiedyœ cytowan¹ jako argument przeciw natchnieniu
ewangelii. Marek napisa³ bowiem, ¿e Jezus uzdrowi³ go:
„gdy wychodzi³ z Jerycha” (Mk
10,46), zaœ £ukasz – gdy „przybli¿a³ siê do Jerycha” (£k 18,.3543). Tymczasem okaza³o siê, ¿e
Jerychem nazywano wówczas
dwa miejsca: miasteczko, oraz
pobliski kurort zbudowany nieopodal przez Heroda. Bartymeusz siedzia³ przy drodze
prowadz¹cej od jednego do
drugiego, dlatego racjê mieli
obaj ewangeliœci.
Podobnym przyk³adem s¹
dwie genealogie Jezusa. Obie
wywodz¹ Go od Dawida,
z tym, ¿e jedna przez Salomona, a druga przez Natana, innego syna Dawida. Jedna
mówi, ¿e Józef, ziemski ojciec
Jezusa, by³ synem Helego,
a druga, ¿e by³ on synem Jakuba. £ukasz napisa³: „A Jezus...
by³ jak mniemano, synem Józefa, syna Helego” (£k 3,23),
zaœ Mateusz: „A Jakub by³ ojcem Józefa mê¿a Marii, z której
narodzi³ siê Jezus” (Mt 1,16).
NiezgodnoϾ jest pozorna.
U¿yte przez Mateusza s³owo
„by³” dos³ownie brzmi „zrodzi³”
(gr. egennezen). Skoro Józef by³
biologicznym synem Jakuba, to
czy móg³ byæ jednoczeœnie legalnym synem Helego? Tak, bo
by³ jego synem przez ma³¿eñstwo z Mari¹, córk¹ Helego. Nie
jest to odosobniony przypadek
w Biblii. Noemi nazwa³a swoj¹
synow¹ „córk¹” (Rt 3,1). Dawid
Saula „ojcem”, a Saul jego ( Dawida) „synem” (1 Sm 24,
12.17). Rodowód Jezusa wed³ug £ukasza jest wiêc faktycznie genealogi¹ Marii, zaœ
wed³ug Mateusza jest genealogi¹ Józefa.
Jezus i aposto³owie mówili
po aramejsku, tote¿ ich nauki
musia³y byæ przet³umaczone na
jêzyk grecki. Wyjaœnia to niektóre ró¿nice miêdzy ewangeliami. Na przyk³ad Mateusz
cytuje Jezusa mówi¹cego:
„B¹dŸcie wy tedy doskonali, jak
Ojciec wasz niebieski doskona³y jest” (Mt 5,48), a £ukasz:
„B¹dŸcie mi³osierni, jak mi³osierny jest Ojciec wasz” (£k
6,36). W jêzyku aramejskim Jezus móg³ u¿yæ s³owa „shelim”,
które posiada znaczenie doskona³oœci i zarazem mi³osierdzia.
Obaj ewangeliœci przet³umaczyli je poprawnie, choæ inaczej. Mateusz jako „doskona³y”,
a £ukasz jako „mi³osierny”.
Kolejny podobny przyk³ad:
Jezus wed³ug £ukasza powiedzia³: „Jeœli kto przychodzi do
Mnie, a nie ma w nienawiœci
swego ojca i matki... nie mo¿e
byæ moim uczniem” (£k 14,26);
a wed³ug Mateusza: „Kto kocha ojca lub matkê bardziej ni¿
Mnie, nie jest Mnie godzien”
(Mt 10,37).
Na pierwszy rzut oka Mateusz stonowa³ wypowiedŸ Jezusa, ale znajomoœæ jêzyków
semickich pozwala wyjaœniæ, ¿e
s³owa „mi³oœæ” i „nienawiœæ”
u¿ywane by³y wtedy podobnie
jak nasze: „lubiê” i „nie lubiê”,
dlatego tê wypowiedŸ Jezusa
mo¿na by³o oddaæ na oba sposoby. Do zrozumienia tego nie
potrzeba wielkiej wiary, a jedynie odrobinê dobrej woli.” o
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
Z ¿ycia Koœcio³a
MISJA I DUSZPASTERSTWO
Wieczór z Ewangeli¹
w Brennej.
W dniu 29. stycznia, Zbór w Brennej zorganizowa³ Wieczór z Ewangeli¹. Na spotkanie przybyli cz³onkowie okolicznych Zborów oraz zaproszeni goœcie. W okolicy zosta³y rozklejone plakaty, informuj¹ce
w Wieczorze. S³owem Ewangelii dzieli³ siê br. Roman Witek, a pieœni œpiewa³ miejscowy zespó³ m³odzie¿y. By³y to bardzo buduj¹ce chwile, umacniaj¹ce nasz¹ wiarê i zacieœniaj¹ce wzajemne braterskie wiêzi.
Kolejne audycje radiowe naszego Koœcio³a.
W dniu 11. marca w sali Zboru bielskiego zosta³a nagrana kolejna audycja
radiowa naszego Koœcio³a, w której S³owem Bo¿ym us³u¿yli bracia R. Witek
i St. Kosowski, a pieœni œpiewa³ zespó³ Hosanna. Emisja audycji mia³a miejsce w dniu 24. kwietnia. Niestety, z powodów technicznych (remont masztu
radiowego w Raszynie) zosta³a ona nadana bardzo póŸno, gdy¿ o godzinie
23.00. – A jednak okaza³o siê, ¿e mimo to wierni s³uchacze nie nie zawiedli; œwiadcz¹ o tym telefony i listy, jakie nap³ynê³y po audycji.
Nastêpna audycja radiowa zosta³a nadana w dniu 14. sierpnia. Tak¿e i tym
razem S³owo Bo¿e zwiastowali br. R. Witek i St. Kosowski. Pieœniami us³ugiwa³ zespó³ Hosanna.
Nabo¿eñstwo okrêgowe w Brennej.
W dniu 9. kwietnia br. odby³o siê w Brennej nabo¿eñstwo okrêgu po³udniowego. S³owem Bo¿ym us³ugiwali bracia: Dariusz Bujok, Piotr Wierzbicki, Borys Guzdek i Roman Witek. W swych kazaniach mówcy odnieœli
siê do aktualnej sytuacji œwiata i Koœcio³a, wskazali na ró¿ne, czêsto bardzo szkodliwe trendy obecne w œrodowisku oraz na potrzebê czujnoœci,
wiernego trwania przy Bogu i poœwiêcenia dzieci Bo¿ych. Podkreœlali,
jak wa¿ne jest, by motywacj¹ do przestrzegania Bo¿ych przykazañ by³a
mi³oœæ do Boga i ludzi. Podkreœlali, jak wa¿ne we wzajemnych braterskich relacjach jest zaskakiwanie mi³oœci¹ i wola porozumienia. Powo³uj¹c
siê na s³owa Pana Jezusa: „Szukajcie najpierw Królestwa Bo¿ego i sprawiedliwoœci jego...”, bracia podkreœlali, jak wa¿n¹ rzecz¹ jest ustalenie
¿yciowych priorytetów.
Oprócz kazañ ze swoim programem wyst¹pi³y dzieci oraz m³odzie¿. Kilka pieœni wykona³ miejscowy chór m³odzie¿y. Ca³y program tego zgromadzenia sk³ania³ do zastanowienia siê nad swoim ¿yciem, osi¹gniêciami
ale i zaniedbaniami, nad tym, w czym jesteœmy mocni, ale te¿ nad tym,
czego jeszcze musimy siê nauczyæ i co zrobiæ dla Boga, Koœcio³a i wspó³wierz¹cych.
Przede wszystkim Panu Bogu, ale tak¿e osobom zaanga¿owanym w realizacje programu, oraz miejscowemu Zborowi (za serdeczn¹ goœcinnoœæ!)
– wszyscy uczestnicy gor¹co dziêkuj¹!
Doroczny
Zjazd
Cz³onków i Sympatyków Koœcio³a Chrzeœcijan D.S.
W dniach 2. i 3. lipca br., odby³ siê w Bielsku-Bia³ej kolejny, Doroczny
Zjazd naszego Koœcio³a. Na zgromadzenie to, odbywaj¹ce siê, pod has³em: „Pan troszczy siê o drogê sprawiedliwych”, przybyli licznie cz³onkowie ze Zborów i Placówek z ca³ego kraju, a tak¿e delegacje Koœcio³ów
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
39
z Niemiec, Ukrainy, Czech i Danii.
S³owem Bo¿ym us³ugiwali kolejno bracia: Jaros³aw Urbanowicz, Beniamin
Nadj (Dania), Bretislaw Kudelka, Pawe³ Bujok, Pawe³ Riszko, W³adys³aw
Król i Roman Witek. Pieœniami s³u¿yli: chór i m³odzie¿ z Brennej, m³odzie¿ z ¯or, grupy muzyczno-wokalne z Czech, z Ukrainy i z Danii, a tak¿e dzieci z Bielska i Brennej.
Zjazd przyniós³ duchowe zbudowanie uczestnikom, by³ te¿ okazj¹ do
spotkañ i rozmów braterstwa, a tak¿e szans¹ dla Sympatyków Koœcio³a –
z których niektórzy byli wœród nas po raz pierwszy – do poznania œrodowiska koœcielnego. Dla wszystkich uczestników przygotowane zosta³y posi³ki a dla osób przyjezdnych noclegi.
Nasz¹ wdziêcznoœæ kierujemy przede wszystkim pod adresem naszego
Boga, za wielkie b³ogos³awieñstwo, którym nas obdarzy³ w tych dniach!
Cz³onkom miejscowych Zborów dziêkujemy za wniesiony wk³ad w organizacjê uroczystoœci a tak¿e goœcinnoœæ w swoich domach. Jeœli Bóg
pozwoli, to spotkamy siê za rok. Proœmy o to w modlitwach naszego
Stwórcê!
Uroczystoœci chrztu.
Jak zwykle w okresie letnim, tak¿e w tym roku, przygotowani do chrztu
wodnego katechumeni, poddali siê temu wa¿nemu obrz¹dkowi. Dot¹d
zorganizowano cztery uroczyste nabo¿eñstwa po³¹czone z chrztem:
1. W dniu 11.06. – w Brennej.
S³owem Bo¿ym us³ugiwali bracia: K. Jaworski, K. Opyrcha³ i R. Witek,
a zanurzenia dokona³ br. Er. Bujok. Po po³udniu odby³ siê te¿ akt wk³adania r¹k, jako znak nape³nienia Duchem Œwiêtym.
2. W dniu 18.06 – w Tomaszowie Mazowieckim.
S³owo Bo¿e zwiastowali bracia: R. Klarecki i M. Hoffmann. Zanurzenie
dokona³ br. M. Olczyk. Bracia w³o¿yli te¿ na nowoochrzczonych rêce.
3. W dniu 18.06 – w Elbl¹gu.
S³owem Bo¿ym us³ugiwali bracia M. Lachowski i Pawe³ Bujok, a zanurzenia dokona³ br. E. Bujok. Dokonano tez obrz¹dku wk³adania r¹k.
4. W dniu 13.08 – we Wroc³awiu.
S³owo Bo¿e g³osili bracia: P. Stekla i St. Kosowski, a zanurzenia dokona³ br. St.
Kosowski. Tak¿e w tym przypadku mia³ miejsce obrz¹dek wk³adania r¹k.
Podczas ka¿dej z tych uroczystoœci chwalono Stwórcê pieœniami ogólnymi, a m³odzie¿ wykona³a przygotowane przez siebie programy wokalnomuzyczne. Jak zwykle gospodarze uroczystoœci, podejmowali goœcinnie
zgromadzonych.
Dziêkujemy Bogu, ¿e wci¹¿ otwiera serca ludzkie na Swoje S³owo, dziêki
czemu wci¹¿ mo¿emy zbieraæ plon dusz dla Królestwa! Dziêkujemy Zborom za podejmowane wysi³ki ewangelizacyjne, a tak¿e wszystkim osobom, które naucza³y katechumenów S³owa Bo¿ego! Módlmy siê o kolejne
takie uroczystoœci, prosimy Boga o Ducha Œwiêtego dla wszystkich, którzy stoj¹ przed decyzj¹ zawarcia Przymierza z Panem!
(Kolejny, jesienny chrzest odbêdzie siê 15 paŸdziernika.)
40
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
Z ¯YCIA M£ODZIE¯Y
Nabo¿eñstwo okrêgowe w Tomaszowie
Mazowieckim.
W dniu 19. lutego, w Tomaszowie Mazowieckim, odby³o siê nabo¿eñstwo m³odzie¿y okrêgu centralnego. W czêœci dopo³udniowej S³owem
Bo¿ym us³ugiwali bracia: Jaros³aw Urbanowicz i Krzysztof Jaworski. W godzinach popo³udniowych br. Borys Guzdek wyg³osi³ wyk³ad pt. „Konflikty – rola i waga s³ów”, wskazuj¹c, jak wielk¹ rolê maj¹ wypowiadane
s³owa oraz ich ton. W kolejnej czêœci spotkania s. Joanna Pilch przygotowa³a quiz, s. Ewa Klarecka podjê³a temat prawid³owego zachowywania
dnia odpoczynku, a br. Robert Klarecki przybli¿y³ zebranym dwie ksiêgi
Starego Testamentu – ksiêgê Joela i ksiêgê Amosa. Jak zwykle, m³odzie¿
pieœniami i modlitwami wielbi³a Boga.
Posiedzenie Rady
M³odzie¿y
Po zakoñczeniu nabo¿eñstwa okrêgowego, odby³o siê spotkanie Rada
M³odzie¿y. Omawiano m. in. gospodarkê funduszami w³asnymi m³odzie¿y, w kontekœcie zbli¿aj¹cych siê imprez m³odzie¿owych: Zlotu oraz Obozu.
Ustalono podstawowe sprawy zwi¹zane z ich organizacj¹. Omówiono tak¿e
sprawy zwi¹zane z ¿yciem m³odzie¿y w poszczególnych okrêgach. (Obecnie Kierownikiem M³odzie¿y okrêgu centralnego jest br. Piotr Nowak,
a okrêgu po³udniowego – br. Borys Guzdek.
Nabo¿eñstwo okrêgowe w Bydgoszczy
W dniu 19. marca br., w Bydgoszczy odby³o siê nabo¿eñstwo m³odzie¿y
okrêgu pó³nocnego, w którym wziêli udzia³ zaproszeni goœcie z innych
zborów. W czêœci dopo³udniowej S³owo Bo¿e g³osi³ br. Erwin Bujok, zaœ
po przerwie obiadowej swój program przedstawi³a m³odzie¿. Br. Zb. Biegun wyg³osi³ wyk³ad nt. biblijnych norm moralno-etycznych obowi¹zuj¹cych chrzeœcijañsk¹ m³odzie¿ (narzeczeñstwa, ma³¿eñstwa), br. Daniel
Rais mówi³ n/t gniewu i przebaczania, s. Iwona Zatorska przeprowadzi³a
konkurs biblijny, a s. Ola W³odarczyk poprowadzi³a dyskusjê biblijn¹.
Okrêgowe nabo¿eñstwo w Tomaszowie
Mazowieckim
W dniu 9. kwietnia w Tomaszowie Mazowieckim, odby³o siê kolejne nabo¿eñstwo m³odzie¿y okrêgu centralnego. W bogatym programie znalaz³o siê miejsce na S³owo, na konkurs z ksiêgi proroka Ozeasza
(przeprowadzi³a go s. A. Michalak), na rozmowê o strasznej chorobie,
jak¹ jest tr¹d (materia³ przygotowa³ przyj. Wojtek), oraz dyskusja o potrzebie integracji m³odzie¿y. Spotkaniu towarzyszy³o uwielbianie Boga
pieœniami i modlitwami.
Nabo¿eñstwo okrêgowe w Bielsku-Bia³ej
W dniu 23. kwietnia, w sali Zboru bielskiego, spotka³a siê m³odzie¿ okrêgu po³udniowego. Wyk³ad na temat pracy wyg³osi³ br. Robert Cyganik,
br. Dariusz Bujok poprowadzi³ dyskusjê na temat us³ugiwania S³owem
z kazalnicy (pytanie: czy ka¿dy mo¿e g³osiæ kazanie?), a br. Marcin Skolimowski przygotowa³ konkurs biblijny. M³odzie¿ uwielbia³a Boga pieœniami i modlitwami, gospodarze przygotowali dla wszystkich zgromadzonych
poczêstunek.
Posiedzenie Rady
M³odzie¿y
W dniu 16. kwietnia, w Bielsku – Bia³ej odby³o siê posiedzenie Rady
M³odzie¿y. Omawiano g³ównie sprawy zwi¹zane z programem Zlotu
M³odzie¿y, który odbêdzie siê w dniach 7-10 lipca w Elbl¹gu. Kierowni-
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
41
kiem Zlotu bêdzie br. Jacek Witkowski. Z kolei Obóz wypoczynkowy zostanie zorganizowany w Szkole Podstawowej w Kruklankach, w dniach
11- 24 lipca. Informacje zostan¹ rozes³ane do zborów.
XXIV Ogólnopolski
Zlot M³odzie¿y
Tegoroczny, ju¿ XXIV Zlot odby³ siê w dniach od 7. do10. lipca w Elbl¹gu, pod has³em: „¯yj¹c ze œwiadomoœci¹ celu...” Na swoje œwiêto
przyby³a m³odzie¿ z terenu ca³ej Polski, a tak¿e z Niemiec, z Ukrainy
i z Czech.
W programie by³y kazania i dyskusje, a tak¿e seminaria, prowadzone
przez s. Bo¿enê Cyganik oraz braci: Roberta Cyganika, Marka Stêpnia,
Jaros³awa Urbanowicza, Borysa Guzdka. W czasie „Spotkañ z Ewangeli¹”
S³owo Bo¿e zwiastowa³ br. Roman Witek. Przeprowadzony zosta³ fina³
konkursu z treœci Ewangelii oraz Listów œw. Jana (I miejsce zaj¹³ br Adam
Kocjan ze zboru w Brennej!). Przez kolejne dni Zlotu sala rozbrzmiewa³a
œpiewem. Ponadto goœcinnie wyst¹pi³ zespó³ Hagada z repertuarem pieœni ¿ydowskich. S³uchaliœmy te¿ pieœni w wykonaniu s. Iwony Stêpieñ.
Uczestnicy w modlitwach wyra¿ali Bogu wdziêcznoœæ za mo¿liwoœæ spêdzenia tak mi³ych i buduj¹cych chwil, za wiele prze¿ytych wzruszeñ i za
S³owo Bo¿e, które uczy jak ¿yæ i daje nadziejê i pewnoœæ zbawienia!
Wdziêcznoœæ sw¹ okazali tak¿e cz³onkom elbl¹skiego Zboru naszego Koœcio³a, którzy byli g³ównymi organizatorami, wszystkim us³uguj¹cym, a tak¿e Kierownictwu M³odzie¿y.
Obóz wypoczynkowy
Obóz wypoczynkowy m³odzie¿y, odby³ siê w okresie 11.-24. lipca. Uczestniczy³o w nim 45. m³odych ludzi z Polski, Niemiec i Czech. M³odzie¿
zosta³a zakwaterowana w budynku Szko³y Podstawowej w Kruklankach.
Kierownikiem obozu by³ br. Roman Witek, a wychowawczyni¹ s. Urszula
Witek. Sprawami kulinarnymi zajmowali siê braterstwo Daniel i Renata
Bujokowie.
Obok wypoczynku codziennie przed po³udniem organizowano rozwa¿ania biblijne w grupach, a wieczorem wspólne nabo¿eñstwa wielbi¹ce,
podczas których rozwa¿ano S³owo Bo¿e. Odbywa³y siê tak¿e wyk³ady biblijne, a prelegentami byli bracia: Jaros³aw Urbanowicz oraz Roman Witek.
Dopisa³a pogoda, dziêki czemu obozowicze mogli korzystaæ ze sp³ywu
kajakami i chodziæ na wycieczki krajoznawcze, po piêknej okolicy. Organizowano równie¿ gry i zabawy.
DZIECI
Letni wypoczynek
naszych dzieci
42
W dniach od 11. do 24. lipca zorganizowany zosta³ Obóz dla dzieci naszego Koœcio³a. Jak poprzednio, tak¿e w tym roku, goœcinne podwoje
swojego obiektu otwar³ przed najm³odszymi Zbór Koœcio³a Chrzeœcijan
Baptystów w Szczecinku.
Z wypoczynku skorzysta³a grupa 37. osób z Polski i Niemiec. Opieka nad
nimi zosta³a powierzona zosta³a braterstwu Zbigniewowi (kierownik) i El¿biecie Biegunom oraz Piotrowi i Liliannie Wierzbickim. O ¿o³¹dki dzieci
zadba³y siostry: Halina Wawrzeczko i Barbara Zelcer.
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
Podobnie jak m³odzie¿y, równie¿ dzieciom dopisa³a pogoda, co pozwoli³o
na pla¿owanie. By³y tak¿e organizowane wycieczki nad pobliskie jeziora,
a nawet nad Ba³tyk. Dzieci codziennie bra³y udzia³ i uczy³y siê wielu po¿ytecznych rzeczy, oraz bra³y udzial w ró¿nych grach i zabawach.
ZAŒLUBINY
W dniu 26. lipca, w Legionowie, zwi¹zek ma³¿eñski zawarli: Siostra Katarzyna SU£EK i Brat Marcin SKOLIMOWSKI. Oboje ze Zboru w Bielsku-Bia³ej.
S³owem Bo¿ym us³ugiwa³ br. Roman Witek, który te¿ w imieniu Bo¿ym
udzieli³ M³odej Parze b³ogos³awieñstwa œlubnego.
W dniu 14. sierpnia, w Brennej, wêz³em ma³¿eñskim zwi¹zali siê: Siostra
Paulina WAWRZECZKO (ze Zboru w Skoczowie) i Brat Rafa³ CHOLEWCZYÑSKI (ze Zboru w Bydgoszczy).
S³owem Bo¿ym s³u¿y³ i b³ogos³awieñstwa œlubnego M³odej Parze udzieli³, celebruj¹cy uroczystoœæ, br. Roman Witek.
M³odym Parom ¿yczymy obfitoœci Bo¿ego b³ogos³awieñstwa, wiele
radoœci, pokoju i szczêœcia na wspólnej drodze ¿ycia!
KONTAKTY ZAGRANICZNE
Zjazd w Republice
Czech
W dniu 26. marca wielu cz³onków naszego Koœcio³a mia³o przywilej uczestniczenia w jednodniowej uroczystoœci, zorganizowanej przez bratni Koœció³ z Czech, pod has³em: „Gdy¿ wszyscy zgrzeszyli i brak im chwa³y
Bo¿ej”. Zjazd odby³ siê w Ostrawie, w wypo¿yczonej na ten cel du¿ej
sali, stanowi¹cej w³asnoœæ Koœcio³a Ewangelickiego.
S³owem Bo¿ym us³ugiwali bracia: Daniel Bujok, Beniamin i Peter Nadj
(Dania), Brzetis³aw Kudelka, i Robert Cyganik. Swoimi ¿yciowymi doœwiadczeniami podzielili siê: s. Elfryda Bujok, oraz bracia: Bedia Kolinek
i Micha³ Riemer. Pieœniami us³ugiwa³ chór i m³odzie¿ miejscowego Zboru,
kwartet z Koœcio³a ADS, chór oraz m³odzie¿ z Brennej, m³odzie¿ i chór
z Czechowic, oraz grupa z Danii. W przerwie uczestnicy Zjazdu skorzystali z przygotowanego posi³ku, i mieli okazjê do braterskich spotkañ,
serdecznych rozmów, i mogli siê podzieliæ swymi doœwiadczeniami.
Zjazd Chistliche
Kirchengemeinde
W dniu 28. maja mia³o miejsce poszerzone nabo¿eñstwo, po³¹czone z otwarciem nowej sali zgromadzeñ w Christliche Kirchengemeinde (Niemcy).
Na uroczystoœci oprócz cz³onków miejscowego Zboru, przybyli goœcie
z Koœcio³a z Polski, Czech, Serbii i Danii. S³owem Bo¿ym us³ugiwali bracia: Brestislaw Kudelka, Roman Witek, Beniamin Kolinek, Banjamin Nadj,
Artur Szeloch i Dariusz Major. Pieœniami us³u¿y³a m³odzie¿ i chór z miejscowego Zboru, a tak¿e grupa z Danii. Wyœwietlone równie¿ zosta³y zdjêcia ukazuj¹ce przebieg generalnego remontu. W czasie przerwy
skorzystaliœmy z posi³ku. Uczestnicy podziêkowali gospodarzom za goœcinne przyjêcie i duchow¹ atmosferê. Niech nowo otwarta sala zgroma-
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
43
dzeñ bêdzie miejscem wielu duchowych prze¿yæ, miejscem, na które
przybêdzie wiele osób zainteresowanych S³owem Bo¿ym.
Posiedzenie Rady Federacji
W dniu 3. lipca, w godzinach popo³udniowych, w Sekretariacie Koœcio³a
w Bielsku-Bia³ej, mia³o miejsce posiedzenie Rady Federacji Koœcio³ów
Chrzeœcijan Dnia Sobotniego.
Wziêli w nim udzia³ cz³onkowie Rady – delegacje Koœcio³ów z Polski,
Niemiec i Ukrainy. Przewodnicz¹cy delegacji przedstawili dorobek swoich Koœcio³ów za ostatnie cztery lata, a potem czteroletni dorobek Federacji. To posiedzenie mia³o równie¿ za zadanie obranie Sekretarza
Wykonawczego Federacji na kolejn¹ czteroletni¹ kadencjê. Spoœród kilku
kandydatów wybrano br. Dawida Kudelkê z Christliche Kirchengemeinde
(Niemcy). Bratu ¿yczymy, aby móg³ aktywnie i efektywnie pe³niæ swe
obowi¹zki, d¹¿¹c do jak najwiêkszego zacieœnienia wzajemnych kontaktów i wspó³pracy.
Zjazd w Tierebli
(Ukraina)
W dniu 10. lipca w Tierebli (Ukraina-Zakarpacie), odby³ siê doroczny Zjazd,
po³¹czony z uroczystoœci¹ chrztu. W ZjeŸdzie uczestniczy³y delegacje
Koœcio³ów z Niemiec, Czech i Polski. W bogatym programie, jako kolejny
z mówców, przemawia³ przedstawiciel polskiego Koœcio³a Chrzeœcijan D.S.,
br. Krzysztof Su³ek.
OBRADY SYNODU KOŒCIO£A
Doroczny Synod Koœcio³a/ Wyborczy Synod Koœcio³a
Synod Doroczny odby³ siê w dniach 2. i 3. kwietnia, a Synod Wyborczy
14 maja. Posiedzenia by³y poœwiêcone podsumowaniu pracy w minionym roku i w czteroletniej kadencji oraz wyborom na nastêpn¹ kadencjê.
Na Synodzie Dorocznym br. R. Witek odczyta³ swój referat zatytulowany:
„Nasz Koœció³ – Koœció³ Chrzeœcijan Dnia Sobotniego”, po czym odby³a
siê na ten temat dyskusja. Na sesji roboczej bracia funkcyjni odczytali
sprawozdania: ogólne z ¿ycia Koœcio³a, i szczegó³owe z poszczególnych
dzia³ów.
1. Ze wzglêdu na przeprowadzone w zborach wybory na dwuletni¹ kadencjê, Synod dokona³ uwierzytelnieñ nowo obranych Starszych Zboru.
Synod podj¹³ te¿ uchwa³ê o po³¹czeniu dotychczasowych okrêgów Koœcio³a: pó³nocno- zachodniego i pó³nocno-wschodniego; obecnie jest to
okrêg pó³nocny.
2. Kolejn¹ bardzo wa¿n¹ spraw¹ by³o zatwierdzenie zmian treœci Statutu.
Do g³ównych zmian nale¿y pomniejszenie liczby cz³onków Synodu o osoby, które dot¹d by³y wybierane w Zborach jako delegaci, oraz rezygnacja z funkcji Naczelnego Prezbitera Koœcio³a. W myœl nowych regulacji
Koœció³ jest zarz¹dzany kolegialnie przez Zarz¹d Koœcio³a, który mo¿e
liczyæ od 3. do 5. osób. W jego sk³ad wchodz¹ osoby piastuj¹cy funkcje:
44
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
Sekretarza Koœcio³a, Skarbnika Koœcio³a oraz od 1. do 3. cz³onków, wybranych spoœród cz³onków Rady Koœcio³a. Zatwierdzenie tych zmian na
Synodzie Dorocznym, pozwoli³o na przedstawienie ich do zatwierdzenia
w Ministerstwie Spraw Wewnêtrznych i Administracji – Departament Wyznañ. Po zatwierdzeniu Statutu, Synod na sesji wyborczej móg³ pracowaæ
w oparciu o nowe regulacje.
3. Synod dokona³ uwierzytelnienia Pastorów, M³odszych Pastorów, Ewangelistów, oraz Pracownika Administracyjnego Koœcio³a.
4. Po udzieleniu absolutorium odchodz¹cej Radzie Koœcio³a, Synod dokona³ wyborów na poszczególne funkcje na nastêpn¹, czteroletni¹ kadencjê.
Cz³onkowie Synodu podziêkowali ustêpuj¹cym braciom funkcyjnym, a braciom – cz³onkom nowej Rady Koœcio³a, ¿yczyli wiele Bo¿ego b³ogos³awieñstwa w dalszej pracy, tak, by nios³a ona zbudowanie ca³emu
Koœcio³owi. Jednoczeœnie Synod upowa¿ni³ nowy Zarz¹d Koœcio³a do sporz¹dzenia i wys³ania do Zborów i Placówek Uchwa³y Dziêkczynnej oraz
Apelu Synodu.
ROZSTANIA
W dniu 2. marca 2005 roku, w wieku 70 lat zmar³ brat Franciszek KRALIK, wieloletni Cz³onek i Starszy Koœcio³a Chrzeœcijan Dnia Sobotniego
z Republiki Czeskiej.
Mia³ wielki przywilej poznaæ Pana ju¿ w m³odoœci, i odt¹d by³ oddanym
i wiernym Bogu Chrzeœcijaninem. Zosta³ ochrzczony i przyj¹³ cz³onkostwo w Koœciele Adwentystów Dnia Siódmego. Potem jednak odkry³ i odrzuci³ niebiblijne nauki E.G. White, staj¹c siê aktywnym cz³onkiem Koœcio³a
Chrzeœcijan Dnia Sobotniego. By³ niezwykle aktywny misyjnie; to dziêki
jego pracy i pracy kilku innych braci Zbór w Ostrawie wzrasta³ szybko
duchowo i liczebnie.
Brat Franciszek Kralik zwiastowa³ S³owo Bo¿e tak¿e w Polsce. Pamiêtamy
Go m.in. z us³ug na Zjazdach – ostatnio na ZjeŸdzie naszego Koœcio³a
w £odzi, w 2000 roku.
Brat Franciszek Kralik by³ mocnym oparciem dla swego Zboru do ostatnich dni swojego ¿ycia. Niestety, ciê¿ka i podstêpna choroba spowodowa³a Jego, zdecydowanie przedwczesn¹ œmieræ.
Uroczystoœæ ¿a³obna odby³a siê w dniu 7. marca. S³owem Bo¿ym w domu pogrzebowym s³u¿y³ br. Andrzej Bujok, a nad grobem przemawia³ br.
Brzetislaw Kudelka, by³y cz³onek Zboru ostrawskiego (obecnie Christliche
Kirchengemeinde). Kondolencje w imieniu wiernych Koœcio³a Chrzeœcijan Dnia Sobotniego w Polsce, z³o¿y³ Rodzinie i wspó³wierz¹cym br. Roman Witek.
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
45
UCHWA£A DZIÊKCZYNNA
Jako przedstawiciele Zborów i Placówek, zebrani na Synodzie Dorocznym
w dniach 2. i 3. kwietnia oraz Synodzie Wyborczym Koœcio³a Chrzeœcijan Dnia
Sobotniego, w dniu 15 maja 2005 – w Bielsku-Bia³ej, kierujemy nasz¹ wdziêcznoœæ Najwy¿szemu Bogu i Jezusowi Chrystusowi za ³askê i mi³osierdzie, jakie otrzymujemy ka¿dego dnia naszego ¿ycia.
Dziêkujemy za to, i¿ Stwórca wraz ze swoim Synem uczyni³ nas dziedzicami kosztownych obietnic i da³ nadziejê ¿ycia wiecznego. Kiedy nasta³ grzech, to
w³aœnie nasz Pan tak nas umi³owa³, ¿e pos³a³ Swojego Syna na ratunek tych
wszystkich, którzy pragn¹ z niego skorzystaæ. Wdziêczni jesteœmy naszemu
Stwórcy, ¿e nas odnalaz³, obdarzy³ zbawienn¹ £ask¹ i darami Swojego Ducha
Œwiêtego, abyœmy mogli „staczaæ doby bój wiary” w nadziei otrzymania wieñca
sprawiedliwoœci.
Jesteœmy wdziêczni Bogu za Jego S³owo, które utwierdza nas w wierze, dodaje si³, pozwala w pokoju oczekiwaæ na II przyjœcie Pana Jezusa Chrystusa. Choæ
w tym ziemskim ¿yciu prze¿ywamy ró¿nego rodzaju doœwiadczenia, choroby i niedostatki, to jednak najwa¿niejsze jest to, ¿e nastanie taki dzieñ, nastanie taka
chwila, kiedy nasze ziemskie cia³a zostan¹ przemienione i zabrane do Domu Ojca.
Bêdziemy na wieki tam, gdzie nie bêdzie ju¿ szatana, ³ez, chorób. Dziêkujemy
naszemu Bogu za ten cudowny plan, ¿e jesteœmy czêœci¹ Koœcio³a Bo¿ego na tej
ziemi, Domu zbudowanego nie z kamieni lecz z nas. Domu zbudowanego przez
Jezusa Chrystusa!
Dziêkujemy Bogu, ¿e ¿yj¹c w tak trudnych czasach, nacechowanych g³odem
i wojnami, w naszym kraju nie s³yszymy odg³osu spadaj¹cych bomb. Choæ wiele
naszych rodzin ¿yje w skromnych warunkach, to jednak nie ci¹¿y nad nami widmo g³odu. Nasze dzieci mog¹ siê spokojnie uczyæ, a my wszyscy mo¿emy równie¿ w pokoju wielbiæ Boga na sobotnich zgromadzeniach oraz przy wielu innych
okazjach. Dziêkujmy Bogu, za materialn¹ troskê o nas, za obfitoœæ duchowego
sto³u, oraz przywilej poznawania i g³oszenia Ewangelii.
Niech za to wszystko bêdzie uwielbiony Najwy¿szy Pan i W³adca, niech bêdzie uwielbiony Jego Syn. Niech Ich Duch przebywa w naszych sercach, domach,
Zborach i ca³ym Koœciele. Proœmy o to w modlitwach na ka¿dy dzieñ!
46
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
UWAGA!
OBOK TEJ SZANSY NIE POWINIENEŒ PRZEJŒÆ OBOJÊTNIE!
Bielsko-Bia³a, dnia 30.06.2005. rok.
Do Braci i Sióstr
we wszystkich Zborach i Placówkach
Koœcio³a Chrzeœcijan Dnia Sobotniego
Umi³owani w Chrystusie Panu!
Witam Was i pozdrawiam w Imieniu Pana Jezusa Chrystusa!
W zwi¹zku z powierzeniem mi przez wyborczy Synod Koœcio³a, funkcji Kierownika Oœrodka
Kszta³cenia Biblijnego oraz zatwierdzeniem przez Radê Koœcio³a Ramowego Programu dzia³ania
Oœrodka, w tym funkcjonowania Eksternistycznego Kursu Ewangelistów Zborowych, wszystkim zainteresowanym czyniê wiadomym, co nastêpuje:
1. Niniejszym Oœrodek og³asza nowy nabór na I rok nauczania Eksternistycznego Kursu
Ewangelistów Zborowych.
2. Pisemne zg³oszenia przyjmujemy w okresie najbli¿szych dwóch miesiêcy, to jest od
dnia 15.07., do dnia 15.09.2005 roku.
3. Po 15.09.2005 r. zostanie utworzona lista uczestników, do których zostanie wys³ana
œcis³a informacja o programie i sposobie jego realizacji, wraz z pierwsz¹ parti¹ materia³ów
Kursu.
4. Podstawowe pisemne informacje o Kursie Eksternistycznym s¹ dostêpne w czasie
obecnego Zjazdu Koœcio³a – otrzymacie je na stoisku z literatur¹.
Do uczestnictwa zachêcam wszystkich, którzy pragn¹ pog³êbiæ swoj¹ wiedzê biblijn¹ i teologiczn¹, historyczn¹ i religioznawcz¹ oraz zdobyæ praktyczne umiejêtnoœci, niezbêdne w ewangelizacji i duszpasterstwie. Przede wszystkim m³odzie¿ Koœcio³a – m³odych braci, którzy stan¹ kiedyœ
na kazalnicy by zwiastowaæ S³owo Bo¿e i m³ode siostry, które bêd¹ prowadziæ katechezê dzieci.
Zarazem jednak do uczestnictwa zachêcam osoby starsze, us³uguj¹ce w zborach, czêsto od
wielu ju¿ lat. Tak¿e im potrzebne jest pog³êbienie wiedzy i umiejêtnoœci, co daje uczestnictwo w Kursie.
Proszê braci Prze³o¿onych, by sprawê tê potraktowali z ca³¹ powag¹ w swoich zborach. By
wytypowali i zachêcili poœwiêcone i zdolne osoby, do zg³oszenia swego uczestnictwa. Wiedza
i praktyczne umiejêtnoœci w ka¿dej dziedzinie s¹ dziœ w œwiecie bardzo wysoko cenione. Jeszcze
bardziej powinny byæ one cenione w Koœciele, gdy¿ s¹ potrzebne w Dziele Bo¿ym! Zarówno
w ewangelizacji, jak i w duszpasterstwie, w katechezie najm³odszych i w pracy z m³odzie¿¹. Uczyñmy kszta³cenie jednym z priorytetowych zadañ Koœcio³a!
W nadziei, ¿e informacja ta zostanie przyjêta ¿yczliwie i potraktowana z ca³¹ powag¹ i odpowiedzialnoœci¹, ¿yczê Wam wszystkim wiele Bo¿ej ³aski i Jego obfitego b³ogos³awieñstwa!
Kierownik OKB
br. Stanis³aw Kosowski
G³os Kaznodziejski 2-3/2005
47
Uwaga!
Niezale¿nie od tego, ¿e oficjalnie Kurs rozpoczyna siê jesieni¹ (paŸdziernik/listopad)
tego roku, jego formu³a umo¿liwia rozpoczêcie nauki w dowolnie wybranym momencie, co
jest szans¹ dla osób, które z jakiegoœ powodu nie zd¹¿y³y siê zg³osiæ w pierwszym terminie
(15.09.2005).
Kierownik Oœrodka przekazuje to do wiadomoœci wszystkim zainteresowanym, i zachêca do uczestnictwa!
Kilka s³ów o programie nauczania:
Program Kursu Eksternistycznego, jest w zasadzie odwzorowaniem programu Kursu Zaocznego. Nauczane bêd¹ w wiêkszoœci te same przedmioty, podobny bêdzie tak¿e, choæ nie do koñca
identyczny, zakres materia³u. Jednak ze wzglêdu na formu³ê (tryb eksternistyczny!), inny bêdzie
sposób przekazywania materia³u oraz sprawdzania wiadomoœci (zaliczania).
Przede wszystkim: Zmieniona formu³a nak³ada na kursanta obowi¹zek samodzielnej pracy w oparciu o Bibliê i dostarczane mu materia³y – ksi¹¿ki, broszury, mapy, wykresy i inne
podobne opracowania, a tak¿e w³asne poszukiwania wskazanych przez wyk³adowców Ÿróde³.
Tak¿e zaliczenia bêd¹ mia³y formê pisemn¹. Przy czym mo¿liwa (i zalecana) jest szeroka
konsultacja (telefoniczna, e’mailowa, pocztowa) kursanta z wyk³adowcami poszczególnych
przedmiotów. Przewiduje siê, ¿e raz w roku odbêd¹ siê tygodniowe konsultacje w ustalonym miejscu i czasie, które bêd¹ okazj¹ do wys³uchania uzupe³niaj¹cych wyk³adów, æwiczeñ z homiletyki, dyskusji biblijnych, ustnych zaliczeñ (np. ze znajomoœci tekstów
biblijnych!), itp.
Wykaz przedmiotów nauczanych w Kursie Eksternistycznym:
1. Biblijne Zasady Wiary,
2. Historia Starego Testamentu.
3. Biblistyka.
4. Religie œwiata.
5. Teologia praktyczna.
6. Historia Chrzeœcijañstwa.
7. Wyznania chrzeœcijañskie;
8. Proroctwa biblijne.
9. Nauka a Biblia.
10. Historia Koœcio³a Chrzeœcijan Dnia Sobotniego.
Bli¿sze informacje o Eksternistycznym Kursie Ewangelistów Zborowych mo¿na uzyskaæ
w Sekretariacie Oœrodka. Osoby zg³aszaj¹ce swe uczestnictwo w Kursie otrzymaj¹ poczt¹
„Kwestionariusz osobowy” oraz „Regulamin Kursu”. Po wype³nieniu druki te nale¿y odes³aæ, do³¹czaj¹c jedno zdjêcie formatu legitymacyjnego (do indeksu).
OŒRODEK KSZTA£CENIA BIBLIJNEGO
przy Koœciele Chrzeœcijan Dnia Sobotniego
ul. Cieszyñska 96, 43-300 Bielsko-Bia³a, Tel./fax 033 811-73-44
48
G³os Kaznodziejski 2-3/2005