Teologia i moral t. 3 - PDF.pm6 - Teologia i Moralność
Transcription
Teologia i moral t. 3 - PDF.pm6 - Teologia i Moralność
Teologia i Moralnoæ ! THEOLOGY AND MORALITY ! HUMANAE VITAE: AFTER FORTY YEARS Edited by DAMIAN BRYL and JERZY TROSKA ADAM MICKIEWICZ UNIVERSITY · FACULTY OF THEOLOGY POZNAÑ 2008 TEOLOGIA I MORALNOÆ ! HUMANAE VITAE PO CZTERDZIESTU LATACH Pod redakcj¹ DAMIANA BRYLA i JERZEGO TROSKI UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA · WYDZIA£ TEOLOGICZNY POZNAÑ 2008 PISMO UKAZUJE SIÊ POD PATRONATEM STOWARZYSZENIA TEOLOGÓW MORALISTÓW Recenzenci tomu: PAWE£ BORTKIEWICZ, UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA MARIAN MACHINEK, UNIWERSYTET WARMIÑSKO-MAZURSKI JAN ORZESZYNA, PAPIESKA AKADEMIA TEOLOGICZNA W KRAKOWIE TADEUSZ REROÑ, PAPIESKI WYDZIA£ TEOLOGICZNY WE WROC£AWIU Spis treci Contents WOJCIECH BARTKOWICZ Próba oceny dyskusji wokó³ Humanae vitae 7 Trying to Assess the Debate around Humanae vitae JAROS£AW WOJKUN Dyskusja wokó³ rangi doktrynalnej nauczania Humanae vitae 19 Discussion on the Doctrinal Range of the Teaching Contained in Humanae vitae RYSZARD KUCZER Mi³oæ odpowiedzialnoæ rodzicielstwo. Profetyczny wymiar encykliki Paw³a VI Humanae vitae 29 Love Responsibility Parenthood. The Prophetic Dimension of the Encyclical Humanae vitae of Paul VI ROMAN KULIGOWSKI Mi³oæ ma³¿eñska wed³ug Humanae vitae 45 Conjugal Love according to Humanae vitae JACEK HADRY Mi³oæ ma³¿eñska w ¿yciu w. Joanny Beretty Molla w wietle Humanae vitae Paw³a VI 61 Conjugal Love in the Life of St. Gianna Beretta Molla in the Light of Humanae vitae of Paul VI S£AWOMIR MAZUR Wartoæ czystoci przedma³¿eñskiej i wiernoci ma³¿eñskiej 75 The Value of Pre-Marital Chastity and Marital Fidelity ANDRZEJ PRYBA Moralnoæ aktu ma³¿eñskiego w wietle encykliki Humanae vitae 87 The Morality of Marital Act in the Light of the Encyclical Humanae vitae ALEKSANDER GENDERA Moralnoæ aktu ma³¿eñskiego a wspó³dzia³anie w z³u antykoncepcji 99 The Morality of Marital Act and Collaboration in the Evil of Contraception MARIAN POKRYWKA, Odpowiedzialne rodzicielstwo w wietle Humanae vitae 115 Responsible Parenthood in the Light of Humanae vitae ZBIGNIEW WANAT Dziecko jako dar Bo¿y. W czterdziest¹ rocznicê opublikowania encykliki Paw³a VI Humanae vitae 127 The Child as Gods Gift. On the 40th Anniversary of the Publication of Humanae vitae by Paul VI 6 MAREK MALESA Urlika Meinhof i jej zwi¹zek z Humanae vitae 151 Ulrike Meinhof and her Connection with Humanae vitae ADAM SIKORA Nadu¿ycia w dziedzinie prokreacji. Dawne zasady nowe zagro¿enia 157 Abuse in the Domain of Procreation. Old Principles New Hazards * ANDRZEJ SZAFULSKI Ideologia gender i p³yn¹ce z niej zagro¿enia 167 Gender Ideology and Its Ensuing Threats PAWE£ SALAMON Instytucja matki zastêpczej a godnoæ cz³owieka 179 The Institution of Surrogate Mother and Human Dignity MICHA£ CH£OPOWIEC Aspekty historyczne w rozwoju teologii pokuty okresu patrystycznego (do w. Cypriana) 191 Historical Aspects of the Development of the Theology of Penance in the Patristic Period (up to St. Cyprian) MICHA£ WYROSTKIEWICZ Kara mierci w dobie terroryzmu. Analizy antropologiczno-spo³eczne 209 Capital Punishment in Times of Terrorism. Anthropological-Social Analyses * Po¿egnanie Ksiêdza Profesora Jana Pryszmonta (Tadeusz Rogalewski) Aktualne wyzwania wobec rodziny Sympozjum w Kazimierzu Biskupim, 23-24 stycznia 2008 (Andrzej Pryba) 221 226 Walne zebranie Stowarzyszenia Teologów Moralistów Warszawa-Bielany, 8-10 czerwca 2008 (Wojciech Rzepka) 232 * M.L. di Pietro, C. Casini, M. Casini, A.G. Spagnolo, Obiezione di coscienza in sanità. Nuove problematiche per letica e per il diritto, Edizione Cantagalli, Siena 2005, ss. 264 (Maciej Olczyk) 241 Eugene Christian Brugger. Capital Punishment and Roman Catholic Moral Tradition. Notre Dame: University of Notre Dame Press 2003, ss. X+281 (S³awomir Nowosad) 245 Robin Gill. Changing Worlds. London-New York: T&T Clark/Continuum 2002, ss. XIII+174 (S³awomir Nowosad) 247 Mark E. Graham. Josef Fuchs on Natural Law. Washington, DC: Georgetown University Press 2002, ss. 276 (S³awomir Nowosad) 249 Grzechy w kratkê. O spowiedzi z ojcem Piotrem Jordanem liwiñskim rozmawiaj¹ El¿bieta Kot i Dominika Koz³owska, Wydawnictwo Znak, Kraków 2008, ss. 184 (Zbigniew Wanat) 250 7 TEOLOGIA I MORALNOÆ TOM 3, 2008 WOJCIECH BARTKOWICZ Papieski Wydzia³ Teologiczny Warszawa Próba oceny dyskusji wokó³ Humanae vitae Trying to Assess the Debate around Humanae vitae 1. Jaki kierunek marszu wyznaczy³ Kocio³owi Pawe³ VI decyduj¹c o takiej, a nie innej linii doktrynalnej Humanae vitae? W dobie zamieszania w sercach i umys³ach wiernych, spowodowanego rewolucj¹ kulturow¹, której czêæ stanowi³a rewolucja seksualna, istnia³a potrzeba zdefiniowania najg³êbszego kontekstu, w ramach którego nale¿y szukaæ odpowiedzi na pojawiaj¹ce siê wci¹¿ nowe kwestie moralne. Wydaje siê, i¿ podstawow¹ zas³ug¹ Humanae vitae jest wskazanie instrumentarium filozoficznego odpowiedniego do budowania etyki p³ciowoci wiernej przes³aniu Objawienia. Najistotniejszym osi¹gniêciem encykliki wydaje siê wiêc nie tyle propozycja konkretnych rozwi¹zañ (sk¹din¹d wa¿na), co prorocze podkrelenie wagi kryterium personalistycznego jako bazy dla integralnej ontologii moralnej, która ma pos³u¿yæ wspólnocie uczniów Chrystusa w realizowaniu Jego woli w gwa³townie zmieniaj¹cym siê wiecie. Jakie wymogi spe³niaæ musi nowoczesna, chrzecijañska wizja ludzkiej p³ciowoci? Jak zatem przet³umaczyæ normê personalistyczn¹, której broni Humanae vitae, na jêzyk katechezy moralnej? Dla chrzecijanina zarówno aktywnoæ seksualna jak i posiadanie potomstwa nie s¹ ani bezwzglêdnym nakazem natury, ani te¿ konieczn¹ opcj¹ kulturow¹ w sposób praktyczny przypomina o tym choæby praktyka konsekrowanej bez¿ennoci. Najg³êbszym motywem aktywnoci seksualnej zorientowanej prokreacyjnie jest dla chrzecijan perspektywa królestwa Bo¿ego. Konstatacja Stwórcy z ogrodu Eden: Nie jest dobrze, ¿eby mê¿czyzna by³ sam (Rdz 2,18) zawiera w sobie zarówno warstwê biologiczn¹ (potwierdzon¹ przez nauki empiryczne), psychologiczn¹ (rozpracowywan¹ intensywnie od czasów Zygmunta Freuda), jak i teologiczn¹. Mê¿czyzna i kobieta ³¹cz¹ siê w wiêzi oblubieñczej nie tylko dlatego, ¿e tak stanowi genetyczny re- 8 WOJCIECH BARTKOWICZ ¿im organizmu ludzkiego; i nie tylko dlatego, ¿e samotnoæ jest emocjonalnie nieznona, lecz tak¿e dlatego, ¿e kto nie mi³uje brata swego, którego widzi, nie mo¿e mi³owaæ Boga, którego nie widzi (1 J 4,20). Mi³oæ wcielona, zaporedniczona przez cielesne tu i teraz, jest zaprojektowan¹ dla nas przez Boga drog¹ zbawienia. Podobnie jest z prokreacyjnym wymiarem oblubieñczoci. Dzieci s¹ zapraszane do istnienia nie tylko dlatego, ¿e takie jest prawo przyrody o¿ywionej; nie tylko dlatego, ¿e zapewniaj¹ poczucie spe³nienia b¹d bezpieczeñstwo ekonomiczne; chrzecijanie powo³uj¹ do ¿ycia potomstwo, gdy¿ stanowi to wstêp do zaproszenia ich do fascynuj¹cej przygody: do wejcia w historiê zbawienia1. Pro-kreacyjnoæ chrzecijañskich ma³¿onków stanowi najpowszechniejsz¹ formê wype³niania misyjnego mandatu Kocio³a. A zatem integralna wizja seksualnoci uwzglêdniaæ musi owe trzy wymiary funkcjonowania osoby: cielesny, psychiczny i duchowy. Mniej wiêcej od XVI wieku trwa w kulturze europejskiej proces, który Charles Taylor nazywa „rehabilitacj¹ zwyczajnego ¿ycia: rycerski etos czynów nadzwyczajnych, bohaterskich, ustêpuje miejsca etosowi codziennoci z jej ma³ymi zaanga¿owaniami i przyjemnociami2. Wród tych prostych wydarzeñ sk³adaj¹cych siê na ludzk¹ codziennoæ jest tak¿e ¿ycie seksualne jako sposób budowania i podtrzymywania intymnych wiêzi, w ramach których osoba odkrywa i potwierdza swoj¹ to¿samoæ. Wydaje siê, ¿e taki w³anie, szeroko rozumiany proces rehabilitacji rozmaitych wymiarów zwyczajnego ¿ycia odpowiada w istocie chrzecijañskiemu paradygmatowi wcielenia – pod warunkiem wszak¿e, i¿ stale towarzyszyæ mu bêdzie rys paschalny: powo³anie do przekraczania siebie (a wiêc swojej zwyczajnoci) dziêki dynamice ³aski. Stra¿nikiem owej koniecznej domieszki bohaterskoci egzystencji ucznia Chrystusa pozostaje w tradycji chrzecijañskiej kult mêczenników argument „z mêczenników” to jeden z najmocniejszych argumentów w dyskursie etycznym chrzecijañstwa3. Niestety, proces odzyskiwania seksualnoci przez cz³owieka nowo¿ytnego odkrywaj¹cego piêkno zwyczajnego ¿ycia przybra³ w kulturze wspó³czesnej taki kszta³t, którego nie da siê pogodziæ z paschalnym wymiarem egzystencji chrzecijanina. Z punktu widzenia ewangelicznego etosu nowego ¿ycia ów nowo¿ytny proces dowartociowania ¿ycia p³ciowego w kulturze nowoczesnej przyj¹³ w drugiej po³owie XX wieku postaæ przewartociowania (hiperwaluacji). Seksualnoæ sta³a siê zasad¹ porz¹dkuj¹c¹, która sama nie poddaje siê jakiemukolwiek porz¹dkowaniu (pomijaj¹c 1 Por. teksty liturgiczne towarzysz¹ce sakramentowi chrztu i ma³¿eñstwa. Por. tak¿e S. Hauerwas, W.H. Willimon, Resident Aliens. Life in the Christian Colony, Nashville 1989, s. 59n. 2 Por. Ch. Taylor, ród³a podmiotowoci. Narodziny to¿samoci nowoczesne, Warszawa 2001, s. 390-567. 3 wiadomie przywo³uje go Jan Pawe³ II w Veritatis splendor (p. 90-94). PRÓBA OCENY DYSKUSJI WOKÓ£ HUMANAE VITAE 9 prawno-karny ostracyzm dotykaj¹cy „ostatnich seksualnych taboo” w kulturze ponowoczesnej – gwa³tu i pedofilii). Jako drugie ród³o rewolucji seksualnej wskazaæ mo¿na proces, który nazwaæ mo¿emy zwrotem ekspresywistycznym. Polega³ on na przejciu od to¿samoci receptywnej – wynikaj¹cej z uznania przez jednostkê miejsca zajmowanego w przestrzeni spo³ecznej, do to¿samoci aktywnej budowanej zw³aszcza poprzez wyra¿anie siebie w sztuce. Proces ten od po³owy XIX wieku przybra³ postaæ swoistej rewolucji w estetyce: miejsce mimesis imitacji rzeczywistoci poprzez sztukê zajê³a poiesis paradygmat sztuki jako aktu tworzenia. Piêkno, które do tej pory wystêpowa³o zawsze w triadzie transcendentaliów wraz z dobrem i prawd¹, rozpoczê³o samodzielny ¿ywot. Wytworzono w ten sposób b³êdn¹ alternatywê: albo samorealizacja (nieskrêpowane tworzenie siebie) albo moralnoæ (st³umienie osobowoci przez konwencjê)4. W tym kontekcie seksualnoæ stawa³a siê coraz bardziej uprzywilejowanym miejscem kreowania to¿samoci niepowtarzalnym dzie³em sztuki, poiesis, wiadomie zrywaj¹cym z mimetycznym naladowaniem natury. I znów nale¿y stwierdziæ, ¿e tak radykalne pozbawienie seksualnoci cz³owieka szerszego kontekstu hermeneutycznego (zw³aszcza przez oderwanie jej od oblubieñczoci i prokreacyjnoci) nie da siê pogodziæ z chrzecijañsk¹ wizj¹ cz³owieka. Objawiona antropologia ukazuje osobê ludzk¹ jako woln¹ i twórcz¹, lecz chodzi zawsze o wolnoæ w ramach prawa, i o twórczoæ wewn¹trz stworzonego porz¹dku znaczeñ5. W drugiej po³owie XX wieku procesy wyzwolone przez rewolucjê seksualn¹ osi¹gnê³y takie formy i natê¿enie, i¿ s³usznie nazwaæ je mo¿na antychrzecijañsk¹ rewolucj¹ antropologiczn¹. Za priorytet uznano wyzwolenie spêtanej przez tradycyjn¹ kulturê seksualnoci tak, by zmniejszyæ wysoki poziom agresji w ¿yciu spo³ecznym, który rzekomo mia³ byæ efektem kulturowych st³umieñ6. Uzasadnieniem sta³a siê zwulgaryzowana, zmanipulowana wersja freudyzmu, która po latach osi¹gnê³a w kulturze masowej swoje dno banalizacji w hale: make love not war. Z drugiej strony podniesienie poziomu kultury zdrowotnej i opieki medycznej oraz zwi¹zane z tym obni¿enie miertelnoci niemowl¹t postawi³o przed ludzkoci¹ kwestiê odpowiedzialnego rodzicielstwa. Nieskrêpowana (naturalna jak czêsto dodawano) ekspresja seksualna cz³owieka okaza³a siê byæ nie do pogodzenia z równie naturaln¹ komponent¹ (a w³aciwie constitutum) p³ciowoci, jak¹ stanowi p³odnoæ. Por. Ch. Taylor, Etyka autentycznoci, Kraków 2002, s. 61-67. Por. Veritatis splendor, s. 35-44. 6 Por. R. Buttiglione, Dar cia³a darem osoby. Autonomia sumienia wobec autonomii prawdy. Uwagi dotycz¹ce wybranych aspektów wspó³czesnego sporu o encyklikê Humanae vitae, w: Mê¿czyzn¹ i niewiast¹ stworzy³ ich. Chrystus odwo³uje siê do zmartwychwstania. O Jana Paw³a II teologii cia³a, red. T. Styczeñ, Lublin 1993, s. 123-133. 4 5 10 WOJCIECH BARTKOWICZ Drog¹ odkrywania p³ciowoci cz³owieka w jej bogactwie antropologicznopsychologicznym pod¹¿a³ tak¿e Koció³7. Co prawda ju¿ scholastyka rozpoznaje w po¿yciu ma³¿eñskim, oprócz aspektu prokreacyjnego, funkcjê s³u¿ebn¹ wobec mi³oci ma³¿onków, jednak dopiero w wieku XIX pojawia siê ostro¿na akceptacja podejmowania wspó³¿ycia pomimo niep³odnoci8. Na tej drodze Humanae vitae jawi siê jako profetyczny g³os sprzeciwu wobec fa³szowania prawdy o cz³owieku, swoiste non possumus Kocio³a wobec roszczeñ wspó³czesnego panseksualizmu. Kulturze prymatu seksualnoci nad innymi sferami ¿ycia przeciwstawia encyklika kulturê podporz¹dkowania seksualnoci imperatywowi holistycznemu jest ona tylko czêci¹, która ma s³u¿yæ ca³oci. Kulturze prymatu techniki przeciwstawia kulturê prymatu ducha; kulturze przedmiotowego o-panowania partnera (logika w³adzy i posiadania) kulturê podmiotowego samo-panowania oblubieñców (logika mi³oci i ofiary). 2. Humanae vitae wyznacza jednak zaledwie kierunek poszukiwañ. Jej lektura pozostawia czytelnika z wieloma nierozwi¹zanymi problemami, które przecie¿ nie zawsze wynikaj¹ z aporii krzy¿a i ciemnoci wiary. To poczucie intelektualnego g³odu, które rozbudza encyklika mo¿e byæ jednak twórcze: powinno bowiem zaowocowaæ próbami sformu³owania na jej bazie antropologicznej integralnej, afirmuj¹cej teologii p³ciowoci. Modelowy przyk³ad tego, w jaki sposób mo¿na siê do tego zadania zabieraæ, stanowi teologia cia³a Jana Paw³a II (Mê¿czyzn¹ i niewiast¹ stworzy³ ich). Dzie³o Papie¿a domaga siê jednak kontynuacji: prosi on zreszt¹ o to teologów w Familiaris consortio: by wspólnie z hierarchicznym Magisterium starali siê coraz lepiej nawietlaæ podstawy biblijne szacunku dla ludzkiego ¿ycia, motywacje etyczne i racje personalistyczne. Taka wspó³praca pozwoli przygotowaæ dostêpny i zrozumia³y dla wszystkich wyk³ad tego zagadnienia (31). Czy z tego tekstu porednio nie wynika, i¿ Kocio³owi ci¹gle brakuje takiego w³anie dostêpnego i zrozumia³ego wyk³adu chrzecijañskiej wizji p³ciowoci? Jest to zagadnienie o najwy¿szej donios³oci, zwa¿ywszy na fakt, i¿ celem katechezy moralnej Kocio³a nie jest przecie¿ doprowadzenie wiernych do zewnêtrznego pos³uszeñstwa wobec narzuconych norm, lecz wewnêtrzne pos³uszeñstwo wobec prawdy9. Dotknijmy w tym kontekcie kilku kwestii z szeroko rozumianej etyki p³ciowoci domagaj¹cych siê doprecyzowania. 7 Por. M.G. Lawler, Marriage and the Catholic Church. Disputed Questions, The Liturgical Press Collegeville, 2002, s. 27-42; por. tak¿e A. Sarmiento, Ma³¿eñstwo chrzecijañskie. Podrêcznik teologii ma³¿eñstwa i rodziny, Kraków 2002, s. 326-334. 8 Por. wypowiedzi Sacra Penitentiaria (2.3. 1853; 6.8. 1880), za: J. Troska, Moralnoæ ¿ycia p³ciowego, ma³¿eñskiego i rodzinnego, Poznañ 1994, s. 68-73. 9 Por. Veritatis splendor, 64; w kontekcie integralnoci pokuty por. Reconciliatio et poenitentia, s. 31. PRÓBA OCENY DYSKUSJI WOKÓ£ HUMANAE VITAE 11 Jak siê wydaje, wedle Humanae vitae istotê antropologicznego z³a niektórych zabiegów znosz¹cych p³odnoæ ma³¿onków stanowi fakt, i¿ po pierwsze naruszaj¹ one równowagê pomiêdzy dwoma znaczeniami aktu seksualnego: jednocz¹cym i prokreacyjnym, po drugie za s¹ wyrazem hiperwaluacji aktywnoci seksualnej. W takim kierunku powinien iæ wysi³ek wypracowania pojêcia, które mog³oby zast¹piæ pojêcie antykoncepcja. Jest ono zbyt wieloznaczne i czêsto zamazuje istotê sporu etycznego miast go objaniaæ. W kluczowym dla przes³ania Humanae vitae punkcie 14. u¿ywa siê wprawdzie rozró¿nienia na rodki uniemo¿liwiaj¹ce poczêcie i na dzia³ania obezp³adniaj¹ce (sterylizacja)10, lecz nie definiuje siê wprost samego pojêcia antykoncepcja, choæ pojawia siê ono kilkakrotnie w punkcie 17. Katechizm Kocio³a Katolickiego przeciwstawia antykoncepcjê regulacji poczêæ11, Evangelium vitae wielokrotnie odwo³uje siê znów do tego pojêcia12, zawsze w jednoznacznie negatywnym kontekcie, jednak¿e i w tych dokumentach brak jego definicji. Tymczasem pojêcia antykoncepcja u¿ywa siê wspó³czenie czêsto wymiennie z pojêciem kontroli urodzeñ (regulacji poczêæ) na okrelenie bardzo mocno ró¿ni¹cych siê od siebie dzia³añ: zarówno sterylizacji hormonalnej jak i obezp³adniaj¹cej interwencji w konkretny akt zbli¿enia seksualnego, czy wreszcie wykorzystanie wiedzy o rytmie p³odnoci dla unikniêcia poczêcia13. Niema³o trudnoci rodzi u¿ycie pojêcia naturalnej struktury aktu ma³¿eñskiego. Dla przyk³adu siêgnijmy do podjêtej przez R. Buttiglione g³êbokiej analizy seksualnoci, zawartej w komentarzu do katechez Jana Paw³a II Mê¿czyzn¹ i niewiast¹ stworzy³ ich14. Analiza ta wychodzi z pozycji hermeneutycznych, ale ostatecznego znaczenia aktu seksualnego szuka na p³aszczynie metafizycznej. Akt ten jak stwierdza Buttiglione stanowi wypowied osób obdarzaj¹cych siê Przypomnijmy, i¿ chodzi fragment p.14: Sicut Ecclesiae Magisterium pluries docuit, damnandum est seu viros seu mulieres directo sterilitate, vel perpetuo vel ad tempus, afficere. Item quivis respuendus est actus, qui, cum coniugale commercium vel praevidetur vel efficitur vel ad suos naturales exitus ducit, id tamquam finem obtinendum aut viam adhibendam intendat, ut procreatio impediatur. W polskim nieco nieprecyzyjnym t³umaczeniu brzmi on: Jak to ju¿ Nauczycielski Urz¹d Kocio³a wielokrotnie owiadczy³ odrzuciæ nale¿y bezporednie obezp³odnienie czy to sta³e, czy czasowe, zarówno mê¿czyzny, jak i kobiety. Odrzuciæ równie¿ nale¿y wszelkie dzia³anie, które b¹d w przewidywaniu zbli¿enia ma³¿eñskiego, b¹d podczas jego spe³niania, czy w rozwoju jego naturalnych skutków mia³oby za cel uniemo¿liwienie poczêcia lub prowadzi³o do tego. 11 Por. 2370, 2399. 12 Por. 13, 16, 17, 91. 13 Por. Wikipedia: „Birth control, sometimes synonymous with contraception, is a regimen of one or more actions, devices, or medications followed in order to deliberately prevent or reduce the likelihood of pregnancy or childbirth. Contraception may refer specifically to mechanisms which are intended to reduce the likelihood of the fertilization of an ovum by a spermatozoon”. http://en.wikipedia.org/wiki/Birth_control Por.: http://www.emedicine.com/med/topic3211.htm 14 Por. R. Buttiglione, Dar cia³a, dz. cyt., s. 113-174. 10 12 WOJCIECH BARTKOWICZ wzajemnie i przyjmuj¹cych owo obdarowanie bez zastrze¿eñ, totalnie. Jednak¿e ów jêzyk dialogu miêdzyosobowego nie jest stwarzany ka¿dorazowo przez uczestników, lecz zakorzeniony jest w systemie znaczeñ wczeniejszym i nadrzêdnym wobec woli osoby. Ten system znaczeñ, rzeklibymy s³ownik dialogu, obejmuj¹cy tak¿e poziom natury biologicznej, pozwala na okrelenie formy i znaczenia w³aciwego dla ka¿dego aktu seksualnego. Ostatecznie, konkluduje w³oski filozof, poprawny (normatywny) model ¿ycia seksualnego zak³ada zaakceptowanie naturalnej p³odnoci cia³a w tych dok³adnie granicach, w jakich ma ona miejsce. Umo¿liwia to kierowanie p³odnoci¹ bez interweniowania w strukturê poszczególnego aktu seksualnego15. Zastrze¿eniem, jakie mo¿na podnieæ wobec tej bogatej znaczeniowo koncepcji jest jednak zasadnicza trudnoæ w ustaleniu owej normatywnej struktury aktu, która domaga siê poszanowania. Zale¿y ona bowiem od wielu przedza³o¿eñ biologicznych, psychologicznych i socjologicznych, które ewoluuj¹ wraz z postêpem nauk o cz³owieku. Teoria moralna pozostaje wci¹¿ wra¿liwa na zmiennoæ owych danych dostarczanych przez nauki szczegó³owe czy zmieniaj¹ce siê filozofie cz³owieka. Historia uczy w tym wzglêdzie pokory przyk³adem jest choæby ewolucja doktryny Kocio³a na temat celów ma³¿eñstwa. S³usznie wskazuje siê równie¿ na trudnoci w ustaleniu antropologiczno-moralnej formy w³aciwej dla zbli¿enia ma³¿eñskiego (a wiêc pewnej normy natury) w kontekcie nienaturalnych warunków ¿ycia stwarzanych przez wspó³czesn¹ cywilizacjê, w du¿ym stopniu rozregulowuj¹cych biologiê p³odnoci. Jak ustaliæ i uszanowaæ wspomnian¹ naturaln¹ p³odnoæ cia³a, gdy dla niema³ej liczby ma³¿eñstw naturalny rytm biologiczny pozostaje marzeniem? Czy owa normatywna struktura aktu zasadza siê ostatecznie na biologii, czy te¿ na czym innym? Wydaje siê, ¿e jeli Humanae vitae broni naturalnej biologii p³odnoci ma³¿eñskiej, to czyni to nie ze wzglêdu na logikê biologii, lecz ze wzglêdu na logikê ewangelii. Tê hierarchiê wartoci chrzecijañska katecheza moralna musi wiernie oddawaæ. Prawid³owoci moralnej korzystania z okresów niep³odnoci nie mo¿na wyjaniæ jedynie przez odwo³anie siê do w³aciwoci danej przez naturê – zw³aszcza w kontekcie koniecznej w tym wypadku doæ wysoko kwalifikowanej wiedzy na temat biologii rozrodu. Potrzeba czego wiêcej chodzi o podanie racji ostatecznej wyjaniaj¹cej ró¿nicê w ocenie moralnej rozmaitych sposobów wykorzystania wiedzy o ludzkiej p³odnoci. Wydaje siê, ¿e w wyk³adzie tej kwestii nale¿a³oby wiêc dopracowaæ (wypracowaæ) adekwatny s³ownik pojêæ podstawowych. Za punkt wyjcia nale¿a³oby przyj¹æ pojêcie regulacji poczêæ, rozumianej jako jeden z aspektów odpowiedzialnego ojcostwa i macierzyñstwa16. Oznacza ona prawo i obowi¹zek traktowania 15 16 Tam¿e, s. 165. KKK 2399. PRÓBA OCENY DYSKUSJI WOKÓ£ HUMANAE VITAE 13 zdolnoci do poczêcia nowego ¿ycia nie jako w³aciwoci fizjologicznej, lecz jako zdolnoci w pe³ni ludzkiej, podlegaj¹cej rozumowi i woli osoby. I dalej: regulacja poczêæ owo ucz³owieczenie p³odnoci dokonuje siê przez zastosowanie konkretnych rodków regulacji poczêæ, dobranych wedle przyjêtej zasady regulatywnej. Zdefiniowaæ mo¿na trzy podstawowe zasady tego typu: zasada nadrzêdnoci ekspresji seksualnej: w przypadku konfliktu dóbr p³odnoæ ustêpuje zawsze pierwszeñstwa innym wartociom zwi¹zanym ze zjednoczeniem seksualnym; zasada nadrzêdnoci funkcji prokreacyjnej: wszelkie dobra zwi¹zane ze wspó³¿yciem seksualnym s¹ produktami ubocznymi dzia³ania zorientowanego na zrodzenie potomstwa: gdy istniej¹ racje usprawiedliwiaj¹ce unikanie nowego poczêcia, nale¿y wspó³¿ycia zaprzestaæ; zasada dóbr równorzêdnych: konflikt dóbr zwi¹zanych z ¿yciem seksualnym ma³¿onków rozwi¹zywany jest przez swoist¹ ascezê natury: oznacza ona umiejêtnoæ rezygnacji z budowania jednoci ma³¿eñskiej na drodze wspó³¿ycia seksualnego w takim (i tylko takim) zakresie, w jakim wedle normy biologicznej pozostaj¹ oni p³odni. Inaczej mówi¹c, znakiem przyjêcia tego rodzaju zasady doboru rodków regulacji poczêæ by³oby praktykowanie abstynencji seksualnej w wymiarze 7-10 dni w miesi¹cu17. Przy okrelaniu ró¿nic pomiêdzy owymi zasadami ¿ycia p³ciowego nale¿a³oby unikaæ akcentowania aspektu sztucznoci starañ o unikniêcie poczêcia. Je¿eli bowiem modus differentionis ró¿nych metod regulacji poczêæ ma charakter ontobiologiczny, to akcent padaæ powinien na aspekt ontologiczny na stronê podmiotow¹. Wadliwoæ inwazyjnej antykoncepcji (zwi¹zanej z zasad¹ nadrzêdnoci ekspresji seksualnej) wynika przecie¿ w wiêkszej mierze z jej niespójnoci z prawem naturalnym rozumianym jako ludzka jakoæ aktu ma³¿eñskiego, ni¿ z kontekstu biotechnologicznego. Zarówno techniki obezp³odnienia osób aktywnych seksualnie jak i panowanie nad aktywnoci¹ seksualn¹ tak, aby nie dopuciæ do poczêcia wymagaj¹ u¿ycia wiedzy o mechanizmach rozrodczych cz³owieka, a wiêc zak³adaj¹ pewnego rodzaju kulturê wytwór cz³owieka. Problemem jest natomiast to, jak¹ normê dzia³ania z posiadanej przez nas wiedzy wyprowadzamy. Chocia¿ Humanae vitae explicite kwestionuje techniczne podejcie do kwestii p³odnoci, to jednak implicite mamy w encyklice do czynienia 17 Styl ¿ycia ukszta³towany pod wp³ywem praktyki okresowej wstrzemiêliwoci pozwala ma³¿onkom pog³êbiæ wiedzê o sobie nawzajem i osi¹gn¹æ harmoniê cia³a, umys³u i ducha [ ] Styl ten polega na nieustannym dialogu, wzbogaconym przez wzajemn¹ czu³oæ i delikatnoæ, która jest istot¹ ¿ycia p³ciowego miêdzy ludmi (Jan Pawe³ II, Misja przekazywania ¿ycia. Przemówienie podczas audiencji dla uczestników konferencji powiêconej odpowiedzialnemu rodzicielstwu (11.12.1992), 4, w: W trosce o ¿ycie. Wybrane dokumenty Stolicy Apostolskiej, red. K. Szczygie³, Tarnów 1998, s. 247. 14 WOJCIECH BARTKOWICZ z przekazem g³êbszym: w istocie spór dotyczy relacji pomiêdzy wiedz¹ i norm¹, pomiêdzy jest a powinien18. Bez tego rodzaju korektur pojêciowych odwo³ywanie siê do naturalnego przebiegu zbli¿enia ma³¿eñskiego nara¿one bêdzie wci¹¿ na zarzut biologizmu. Jako przyk³adu nieprecyzyjnego jêzyka wyk³adu tych kwestii mo¿e s³u¿yæ fragment Vademecum dla spowiedników o niektórych zagadnieniach moralnych dotycz¹cych ¿ycia ma³¿eñskiego Papieskiej Rady ds. Rodziny z 1997 roku. Uto¿samia siê tam antykoncepcjê z aktem ma³¿eñskim ubezp³odnionym w wyniku wiadomego zamiaru (2,4), odró¿niaj¹c od niego postêpowanie ma³¿onków zawsze otwartych na ¿ycie, którzy prze¿ywaj¹ swoje zjednoczenie intymne jedynie w okresach bezp³odnych (2,7). Mo¿na jednak zapytaæ, co oznacza owa otwartoæ na ¿ycie w kontekcie decyzji ma³¿onków podejmuj¹cych wspó³¿ycie jedynie w okresach niep³odnych? Metody naturalne s¹ obarczone pewnym marginesem b³êdu (podobnie zreszt¹ jak inne sposoby regulacji poczêæ), ale przecie¿ nikt nie uwa¿a owej praktycznej niedoskona³oci za wiadomy zabieg twórców tej metody przeciwnie, mo¿na sobie wyobraziæ, i¿ z biegiem lat dojdzie do takiego dopracowania metod naturalnych, ¿e bêd¹ one ród³em praktycznej pewnoci co do tego, i¿ akt ma³¿eñski pozostanie faktycznie bezp³odny. Pojêcie sta³ej otwartoci na ¿ycie przy uprawnieniu ma³¿onków do podejmowania wspó³¿ycia w okresach niep³odnych pozostaje w du¿ej mierze postulatem niespójnym, jeli nie wewnêtrznie sprzecznym. Oznacza bowiem zgodê na interpretacjê konkretnego aktu ma³¿eñskiego (wspó³¿ycie niep³odne) w kontekcie swoistej opcji fundamentalnej transcenduj¹cej owo konkretne tu i teraz ma³¿onków prze¿ywaj¹cych zbli¿enie. Konkretny niep³odny akt wspó³¿ycia ma³¿eñskiego zostaje konwalidowany przez transcendentn¹ postawê otwartoci na ¿ycie. Tymczasem, jak siê wydaje, ca³a analiza antropologiczna Humanae vitae zmierza do wykazania, i¿ ka¿dy akt seksualnej wiêzi ma³¿eñskiej jest swoist¹ antropologiczn¹ ca³oci¹, która musi pozostawaæ poprawna w swoich w³asnych, kategorialnych granicach. Osobnym problemem jest ustalenie pozosta³ych kryteriów odpowiedzialnego rodzicielstwa. Nie mo¿na przecie¿ poprzestawaæ na kryterium zastosowanych rodków regulacji poczêæ (czy te¿ lepiej: zastosowanych zasad regulatywnych). W kontekcie przedmiotu czynu podobnie nale¿a³oby potraktowaæ ka¿de podejmowanie wspó³¿ycia wykluczaj¹ce wprost poczêcie bez uzasadnionej racji, niezale¿nie od tego, czy chodzi o obezp³odnienie osoby (kobiety b¹d mê¿czyzny) przez rodki techniczne, czy te¿ obezp³odnienie wspó³¿ycia ma³¿eñskiego przez wykorzystanie precyzyjnej wiedzy na temat przebiegu p³odnoci do wyboru opty18 Zarówno poznanie natury jak i wykorzystanie w³aciwoci danych przez naturê wymaga kultury, ta za ma przecie¿ charakter par excellence sztuczny jest dzie³em cz³owieka. Zauwa¿my, ¿e seksualnoæ, by by³a ludzk¹, domaga siê kultury spór toczy siê tylko o to, czy ma to byæ kultura samo-panowania (spod znaku amor benevolentiae) czy te¿ kultura o-panowania biologii organizmu w³asnego lub partnera (spod znaku amor concupiscentiae). PRÓBA OCENY DYSKUSJI WOKÓ£ HUMANAE VITAE 15 malnego (tzn. bezp³odnego) czasu stosunku. Punkt 16 encykliki nie wyjania do koñca tych w¹tpliwoci. 3. Opublikowanie Humanae vitae ci¹gnê³o na Paw³a VI wielk¹ falê krytyki19 papie¿ nie poszed³ bowiem za wiêkszoci¹ doradców, lecz opar³ siê na intuicji, której byæ mo¿e nie da³o siê w owym czasie szerzej uargumentowaæ i precyzyjniej uj¹æ. Historia przyzna³a racjê Magisterium. Rozmontowanie delikatnej równowagi pomiêdzy jednocz¹c¹ i prokreacyjn¹ funkcj¹ zjednoczenia seksualnego zaowocowa³o eksplozj¹ praktycznego hedonizmu pogoni za przyjemnoci¹, która sta³a siê wbrew pozorom przyczyn¹ wielorakich cierpieñ wspó³czesnego cz³owieka20. Z drugiej strony statystyki wykazuj¹, i¿ pójcie trudniejsz¹ drog¹ w dziedzinie odpowiedzialnego rodzicielstwa w sposób konkretny pozytywnie wp³ywa na jakoæ wiêzi ma³¿eñskiej i zdolnoæ do przyjêcia daru nowego ¿ycia21. Teologom nie wystarczy jednak gorzka konstatacja, ¿e Humanae vitae okaza³a siê proroczo precyzyjna w opisie konsekwencji rewolucji seksualnej. Oddaj¹c ho³d pastoralnej przenikliwoci Paw³a VI trzeba pamiêtaæ, ¿e w teologii stawk¹ ostateczn¹ nie mog¹ byæ nigdy racje utylitarne, lecz donum veritatis. Jak pisa³ niegdy Prefekt Kongregacji Doktryny Wiary, wolnoæ akademicka jest wolnoci¹ ku prawdzie. Jej uzasadnieniem jest istnienie dla prawdy, bez koniecznoci ogl¹dania siê na osi¹gniête cele. Odwracaj¹ca siê ¿ona Lota zmieni³a siê w s³up soli; wychodz¹cy na wiat³o Orfeusz utraci³ wszystko, gdy obejrza³ siê za siebie22. Nic zatem nie mo¿e zwolniæ teologii od stawiania pytañ o najg³êbsze racje antropologiczne i teologiczne uzasadniaj¹ce przyjête stanowisko. Dobro jest przecie¿ intelligibilne, to znaczy daje siê poj¹æ, choæ w jego logice musi byæ miejsce na szaleñstwo krzy¿a (por. paw³owa teologia g³upstwa: 1Kor 1-3). W przypadku teologów owo uparte stawianie pytañ wi¹zaæ siê mo¿e z podjêciem ryzyka wejcia w konflikt z Magisterium, nale¿y jednak pamiêtaæ, ¿e jest to zawsze konflikt pozorny. Jeli zarówno teologowie jak i hierarchowie pos³ugiwaæ bêd¹ wspólnocie Kocio³a zgodnie ze swym charyzmatem, wówczas cierpliwy i ¿yczliwy dia19 Por. A.F. Dziuba, Drogi powstania i recepcji Humanae vitae, w: Cz³owiek. Mi³oæ. Rodzina. Humanae vitae po 30 latach, red. J. Nagórny, K. Je¿yna, Lublin 1999, s. 46-78. 20 Przenikliwej analizy niedoli cz³owieka Zachodu nêkanego kryzysem nadziei dostarcza Jan Pawe³ II w Ecclesia in Europa (p. 7-10). 21 Interpretacjê tego zjawiska znajdujemy w Evangelium vitae, 13. Por. M.A. Wilson, Divorce rate comparisions between couples using natural family planning and artificial birth control, w: Pontificia Academia Pro Vita, La cultura della vita: fondamenti e dimensioni. Supplemento al. volume degli atti della VII Assemblea Generale, Città del Vaticano 2002, s. 106-124. Por. S.K. Henshaw, K. Kost, Abortion patients in 1994-1995 characteristics and contraceptive use, Family Planning Perspectives, 28(1996)4. Por. A.J. Katolo, Antykoncepcja jako negacja cz³owieczeñstwa, http:/ /www.embrion.pl/npr/antrop.htm 22 J. Ratzinger, Prawda w teologii, Kraków 2001, s. 41. 16 WOJCIECH BARTKOWICZ log pozwoli spotkaæ siê na gruncie prawdy, która przecie¿ jest jednoci¹-do-osi¹gniêcia i nie mo¿e sobie zaprzeczaæ. Aby tak siê dzia³o, konieczny jest wysi³ek zarówno teologów, jak i biskupów. Ze strony teologów konieczne jest precyzyjne oddzielanie funkcji dydaktycznych od poszukiwañ naukowych sensu stricte23. Czym innym jest s³u¿ba wobec depositum fidei, które jest w³asnoci¹ ca³ego Kocio³a i ma byæ wiernie przekazywane (traditio), czym innym za pos³uga mylenia, której celem jest eksploracja nowych zagadnieñ badawczych i s³u¿ba wierze Kocio³a, która przecie¿ jak m¹drze wyk³ada Wincenty z Lerynu stale musi siê rozwijaæ. Ze strony hierarchów oczekiwaæ by mo¿na wiêkszego zainteresowania prac¹ teologów nie tylko w zakresie koniecznej kontroli ortodoksyjnoci ich nauczania, lecz poprzez korzystanie z wyników ich badañ czy wrêcz inspirowanie projektów badawczych. W ilu diecezjach na wiecie funkcjonuje na sta³e komisja teologiczna, która wspiera biskupa w jego pos³udze nauczyciela prawdy? Historia powstania i recepcji Humanae vitae poucza, i¿ tak¿e etyka seksualna musi byæ uprawiana jako etyka dyskursywna, in statu viae. Domaga siê to znalezienia w jej obrêbie miejsca dla wszystkich form postaw autentycznych (wedle wyliczenia K. Wojty³y24), a wiêc nie tylko solidarnoci (z Magisterium), lecz równie¿ sprzeciwu i dialogu. Osobny problem stanowi¹ oczywicie przestrzenie owego wewn¹trzkocielnego dialogu doktrynalnego oraz dopuszczalne granice i formy sprzeciwu25. Jednak tylko tego rodzaju dialog w poszukiwaniu prawdy skutecznie eliminowaæ bêdzie postawy nieautentyczne (i nieewangeliczne zarazem): konformizm i unik. Ten pierwszy oznacza pozorne dostrajanie siê do innych, bez przekonania i bez autentycznego zaanga¿owania. Ów drugi oznacza postawê tego, który nie mo¿e siê zdobyæ na solidarnoæ, a nie wierzy w mo¿liwoæ sprzeciwu26. Wspólnoty wierz¹cych w Chrystusa nie staæ zarówno na konformizm, jak i na unik obydwie postawy s¹ bowiem miertelnymi wrogami dobra i prawdy. SUMMARY Fundamental value of Humanae vitae is determination of philosophical instrument adequate for constructing sexual ethics faithful to Christian revelation. In context of „sexual revolution” Paul VI in prophetic way indicated personalistic criterion for integral ontology of body. However, read23 Pos³anie kanoniczne (misja kanoniczna do nauczania) nie jest identyczne z istot¹ teologii, lecz stanowi konkretn¹ formê prawn¹ podjêcia s³u¿by nauce wiary (por. tam¿e, s. 127n.). 24 Por. Osoba i czyn, Kraków1985, s. 350-358. 25 Pouczaj¹cy jest w tym kontekcie casus Currana. Por. Ch. Gudorf, The Case of Charles Curran,w: Readings in Moral Theology No 6: Dissent in the Church, ed. Ch.E. Curran, R.A. McCormick, New York 1988, s. 491-497. 26 K. Wojty³a, Osoba i czyn, dz. cyt., s. 357. PRÓBA OCENY DYSKUSJI WOKÓ£ HUMANAE VITAE 17 ing of encyclical leaves reader with many unsolved problems – for theologians it’s an invitation for research activity in dialogue with Magisterium. First of all it’s necessary to rework (or to elaborate) vocabulary of basic notions. To ambiguous and ideologically charged seems be word „contraception”. Instead of it would be better „conception control” as a universal notion, which can be morally evaluated on base of used „control rule”: precedence of sexual expression; precedence of procreative function; equivalence of goods. Other question is used in catholic ethics idea of „openness to life” and still not clear distinction between „human nature” and „human culture”. Key words sexual revolution, contraception, marital act, conception control, rules of responsible parenthood, openness to life, moral theology and Magisterium 18 WOJCIECH BARTKOWICZ PRÓBA OCENY DYSKUSJI WOKÓ£ HUMANAE VITAE 19 TEOLOGIA I MORALNOÆ TOM 3, 2008 JAROS£AW WOJTKUN Uniwersytet Kardyna³a Stefana Wyszyñskiego Wydzia³ Teologiczny Dyskusja wokó³ rangi doktrynalnej nauczania Humanae vitae Discussion on the Doctrinal Range of the Teaching Contained in Humanae vitae Encyklika Humanae vitae wywo³a³a gor¹c¹ dyskusjê na szereg tematów zwi¹zanych wprost z treci¹ dokumentu, jak równie¿ tych przywo³anych przy okazji jej og³oszenia. Spierano siê na temat argumentów uzasadniaj¹cych moralne z³o antykoncepcji, zastanawiano siê nad kompetencj¹ Magisterium do zabierania g³osu w kwestiach moralnych, próbowano okreliæ zakres spraw mieszcz¹cych siê w pojêciu mores. Nie brakowa³o g³osów kwestionuj¹cych istnienie norm moralnych posiadaj¹cych niezmienny charakter, co znacznie ograniczy³oby mo¿liwoæ nauczania Kocio³a na temat moralnoci ma³¿eñskiej w sposób definitywny. Konsekwencj¹ tych sporów by³o równie¿ postawienie problemu waloru doktrynalnego nauczania encykliki Humanae vitae. Rozwi¹zanie proponowane w tej materii uzale¿nione jest jednak wczeniejszym ustaleniem zakresu kompetencji Magisterium do wydawania nieomylnych orzeczeñ w kwestiach moralnych. ZAKRES NIEOMYLNOCI MAGISTERIUM KOCIO£A W KWESTIACH MORALNYCH Bardzo rygorystyczne stanowisko w sprawie zakresu kompetencji Kocio³a w nieomylnym nauczaniu moralnym reprezentuje D.C. Maguire. Wed³ug niego samo u¿ycie s³owa nieomylny w odniesieniu do natury i funkcji Magisterium w kwestiach moralnych jest niew³aciwe. Nale¿y po³o¿yæ kres jakiejkolwiek mo¿liwoci zastosowania tego terminu do nauczania moralnego Kocio³a. Autor nie widzi mo¿liwoci, aby Koció³ móg³ aplikowaæ moraln¹ wizjê Ewangelii do ca³ego zakresu spraw dotycz¹cych prawa naturalnego, obecnych w etyce medycz- 20 JAROS£AW WOJTKUN nej, genetycznej, handlowej, prawa miêdzynarodowego, porz¹dku spo³ecznego, wojny i pokoju1. Maguire odmawia prerogatywy nieomylnoci tak¿e stwierdzeniu Soboru Trydenckiego na temat nierozerwalnoci ma³¿eñstwa. Ogólne zasady moralne musz¹ bowiem uwzglêdniaæ zmienne okolicznoci. Zreszt¹ sama natura prawdy, chc¹c byæ zdefiniowana, przekracza mo¿liwoci ludzkiego poznania, które jest omylne i cz¹stkowe. Tak¿e jêzyk ludzki, z natury omylny, nie mo¿e s³u¿yæ za narzêdzie przekazywania nieomylnej doktryny2. Wed³ug innego teologa wypowiedzi Magisterium Kocio³a posiadaj¹ wa¿noæ uniwersaln¹ co najwy¿ej w formalnym znaczeniu. Niektóre ze sformu³owañ, dotycz¹ce chocia¿by zakazu cudzo³óstwa lub zabójstwa, maj¹ uniwersaln¹ wa¿noæ, ale w³anie w formalnym sensie, poniewa¿ trzeba pytaæ siê zawsze na nowo czym jest cudzo³óstwo i zabójstwo, a czym nie jest. W tej perspektywie orzeczenia moralne Magisterium powinny byæ przyjmowane z za³o¿eniem, ¿e moralnoæ konkretnych sytuacji jest zawsze uzale¿niona od okolicznoci czasu3. Inni teologowie bior¹ pod uwagê ewentualnoæ nieomylnych wypowiedzi Magisterium w kwestiach moralnych na przestrzeni historii. Na kongresie zorganizowanym przez Instytut Alfonsianum w Rzymie temat ten podj¹³ tamtejszy teolog moralista L. Vereecke. Utrzymuje on, ¿e do XVII wieku trudno doszukaæ siê znacz¹cych wypowiedzi Magisterium na tematy moralne. Dopiero czasy wspó³czesne charakteryzuj¹ siê wzmo¿on¹ aktywnoci¹ Kocio³a na polu nauczania moralnego4. W podobnej tonacji wypowiada siê teolog Uniwersytetu Gregoriañskiego w Rzymie, J. Fuchs: W ci¹gu dwóch tysiêcy lat swojej historii Koció³, jak siê wydaje, nie wypowiedzia³ siê ani razu w sposób definitywny w sprawach moralnych, nale¿¹cych do zakresu prawa naturalnego i nie nale¿¹cych do Objawienia5. Jeszcze dalej w kwestionowaniu kompetencji Magisterium w nauczaniu moralnym idzie amerykañski teolog, T.E. OConnell. Autor nie tylko stwierdza historyczn¹ absencjê definicji doktrynalnych w materii moralnej, ale traktuje je jako z natury omylne, posiadaj¹ce kwalifikacjê co najwy¿ej zwyczajnego nauczania Kocio³a. Tylko definicjom o charakterze dogmatycznym mo¿e przys³ugiwaæ pod okrelonymi warunkami prerogatyw¹ sta³oci (perduring truths). Tylko one bowiem odpowiadaj¹ niezmiennej naturze Boga, czyli s¹ sta³e, nie podlegaj¹ prawu zmiennoci. D.C. Maguire, Morality and Magisterium, w: Readings in Moral Theology, red. Ch. Curran, R. Mc Cormick, t. 3, New York 1982, s. 42-43. 2 Tam¿e, s. 43-44. 3 P. Schoonenberg, Storicità e interpretazione del dogma, w: Interpretazione del dogma, s. 113-114. 4 L. Vereecke, Magistero e morale, w: „Veriatis splendor”. Atti dei Pontifici Atenei Romani (Roma 29-30 padziernika 1993), Città del Vaticano, s. 33. 5 J. Fuchs, Responsabilità personale e norma morale, Bologna 1978, s. 90-91. 1 DYSKUSJA WOKÓ£ RANGI DOKTRYNALNEJ NAUCZANIA HUMANAE VITAE 21 Inaczej rzecz wygl¹da z treciami moralnymi. One opisuj¹ rzeczywistoæ wiata ludzkiego, która z natury jest zmienna. Ich immanentn¹ natur¹ jest zmiennoæ, w³aciwa ka¿dej przypad³oci6. Mo¿na by w tym miejscu dokonaæ próby nieco krytycznego spojrzenia na powy¿sze analizy. Nie wydaje siê w³aciwe ograniczanie kompetencji nauczania moralnego Kocio³a tylko do norm moralnych. W takim ujêciu by³oby rzeczywicie trudno odnaleæ w historii Kocio³a przyk³ady wypowiedzi w kwestiach moralnych spe³niaj¹cych kryteria nauczania nieomylnego. Tymczasem kompetencja Magisterium obejmuje tak¿e przedstawianie moralnych wartoci i podstawowych, ogólnych zasad. Te za nie s¹ uwarunkowane kontekstem historycznym, czy zmieniaj¹cymi siê okolicznociami, i dlatego mog³yby stanowiæ zakres nauczania Kocio³a podawanego w sposób definitywny. Z samego zreszt¹ faktu nieobecnoci takich wypowiedzi w historii Kocio³a nie nale¿y wnioskowaæ o braku kompetencji Kocio³a w tej materii7. Nie wszyscy jednak teologowie podzielaj¹ pogl¹d o nieobecnoci w historii definitywnego nauczania Kocio³a w kwestiach moralnych. G. Grisez stwierdza, ¿e doktryna Soboru Trydenckiego o poligamii spe³nia kryteria nauczania definitywnego8. R.D. Lawler uwa¿a, ¿e podstawowe zasady moralne, bêd¹ce podstaw¹ formu³owania norm moralnych, s¹ przekazywane w sposób nieomylny w sensus fidei ludu wierz¹cego oraz w nauczaniu zwyczajnym i powszechnym9. Zawê¿anie kompetencji Magisterium w definiowaniu kwestii nale¿¹cych do zakresu mores jest pochodn¹ innego zjawiska, które w ró¿nych postaciach wystêpuje równie¿ dzisiaj. Jest nim tendencja zmierzaj¹ca do odseparowania spraw moralnych od ¿ycia wiary. Temat ten podj¹³ w swym nauczaniu Jan Pawe³ II: Trzeba ponownie odnaleæ i ukazaæ prawdziwe oblicze chrzecijañskiej wiary, Por. T.E. O’Connell, Principles for a Catholic Morality, New York 1978, s. 95. Por. A. Günthör, Chiamata e risposta, t. 1, Cinisello Balsamo 1989, s. 43. Do podobnych wniosków prowadzi analiza F. Ardusso, wprowadzaj¹ca nowy element. Autor uwa¿a, ¿e stawianie tezy o nieobecnoci dogmatów moralnych w nauczaniu Kocio³a jest ryzykowne o tyle, o ile niemo¿liwe jest precyzyjne odró¿nienie kwestii cile dogmatycznych od moralnych (F. Ardusso, Magistero ecclesiale. Il servizio della Parola, Cinisello Balsamo 1997, s. 280). 8 G. Grisez, The Definability of the Proposition: The Intentional Killing of an Innocent Human Being Is Always Grave Matter, w: Persona, Verità e Morale: Atti del Congresso Internazionale di Teologia Morale (Roma 7-12.04.1986), Roma 1987, s. 309. 9 R. D. Lawler, The Magisterium and Catholic Moral Teaching, w: Persona, Verità e Morale, dz.cyt., Roma 1987, 220-229. „«The community of faith knew with entire certainty that the precepts of the Lord were right; for example, they were entirely sure that we should never slay the innocent, never commit adultery or engage in fornication. […] While this teaching were not solemnly defined they taught infallibly in the Church, […] The Church has taught that when any moral position is presented by the ordinary magisterium in certain specific ways, that moral position is taught infallibly; and it has taught many moral positions in ways satisfy the criteria given. (…) The Church was entirely convinced that it was teaching the universal validity of specific moral precepts in an infallible way» (tam¿e, s. 229). 6 7 22 JAROS£AW WOJTKUN która nie jest jedynie zbiorem tez wymagaj¹cych przyjêcia i zatwierdzenia przez rozum. Jest natomiast poznaniem Chrystusa w wewnêtrznym dowiadczeniu, ¿yw¹ pamiêci¹ o Jego przykazaniach, prawd¹, któr¹ trzeba ¿yæ10. W miejsce podsumowania wyrywkowej panoramy stanowiska teologów w zakresie kompetencji Magisterium w sprawach moralnych pos³u¿ymy siê refleksj¹ w³oskiego teologa, A. Galli. Odmawianie Kocio³owi kompetencji nauczania definitywnego w zakresie prawa naturalnego oznacza³oby, ¿e Koció³ przez wieki nadu¿ywa³ swojej w³adzy, wykorzystuj¹c niewiedzê wiernych. Taki Koció³ nie by³by ju¿ godny zaufania, straci³by mandat do nauczania nieomylnie w kwestiach fides et mores, zgodnie z tym, jak siê uroczycie okreli³11. Naszkicowanie panoramy dyskusji na temat kompetencji Kocio³a w definiowaniu kwestii moralnych pozwala na wgl¹d w polemikê, jaka pojawi³a siê wokó³ znaczenia doktrynalnego samej encykliki Humanae vitae. OFICJALNE STANOWISKO KONFERENCJI EPISKOPATU NIEKTÓRYCH KRAJÓW Bior¹c pod uwagê fakt, i¿ recepcja nauczania Humanae vitae na temat antykoncepcji by³a ze strony rodowisk teologicznych w du¿ej mierze nieprzychylna, swoje stanowisko w tej sprawie zajêli biskupi poszczególnych Konferencji Episkopatu. Potrzebne by³o ustalenie poziomu pos³uszeñstwa wiary w przyjêciu dokumentu. To z kolei wymaga³o okrelenia stopnia doktrynalnej wa¿noci nauczania encykliki. Pojawia³y siê wypowiedzi biskupów, które w jednoznaczny sposób okrela³y stopieñ pewnoci nauczania dokumentu jako niespe³niaj¹cy kryteriów Magisterium nieomylnego12. Wartoæ doktrynalna Humanae vitae mo¿e byæ okrelona jako nauczanie zwyczajne, któremu nale¿na jest uleg³oæ woli i rozumu13. Konsekwentnie z faktu nieprzyznania charyzmatu nieomylnoci nauczaniu encykliki wynika ewentualna mo¿liwoæ zmiany tej doktryny. To poci¹ga za sob¹ dalsze konsekwencje. W sytuacji trudnoci przyswojenia sobie doktryny na temat antykoncepcji, ka¿dy wierny móg³by spokojnie kierowaæ siê w³asnym przekonaniem14. Tym niemniej, stwierdza obecny arcybiskup Mediolanu, 10 11 Jan Pawe³ II, Veritatis splendor, 88. A. Galli, Legge morale naturale e magistero ecclesiastico, „Sacra Dottrina” 24(1979), s. 425. Przegl¹d wypowiedzi wybranych Konferencji Biskupów prezentuje D. Tettamanzi, Il Magistero delle conferenze episcopali europee e la „Humanae vitae”, „Laurentinum” 44(1978), s. 64. 13 Zgodnie z pierwszym akapitem LG 25 gdzie mowa jest o autentycznym urzêdzie nauczycielskim Biskupa Rzymu, gdy nie przemawia ex cathedra”, któremu nale¿na jest religijna uleg³oæ ducha, i pobo¿na uleg³oæ woli i rozumu. 14 Takie stanowisko zajmuj¹ na przyk³ad biskupi austriaccy: „Encyklika nie rozstrzyga kwestii antykoncepcji w sposób nieomylny, i mo¿e siê wydarzyæ, ¿e kto nie bêdzie w stanie zaakcepto12 DYSKUSJA WOKÓ£ RANGI DOKTRYNALNEJ NAUCZANIA HUMANAE VITAE 23 D. Tettamanzi, ewentualna zmiennoæ doktryny ‘Humanae vitae’ powinna byæ usytuowana na poziomie ogólnego za³o¿enia, nie za faktycznej zmiennoci, czy wrêcz koniecznoci zmiany15. Konferencje Episkopatu innych krajów, które potwierdzaj¹ bezwarunkow¹ obowi¹zywalnoæ nauczania Humanae vitae, nie odwo³uj¹ siê wprost do rangi doktrynalnej samej encykliki. Sytuuj¹ jej nauczanie w ramach Tradycji Kocio³a potwierdzonej w ostatnich dokumentach, takich jak Konstytucja Gaudium et spes i Castii connubii Piusa XI. Bezwzglêdnego pos³uszeñstwa nauczaniu encykliki na temat antykoncepcji wymagaj¹ biskupi polscy. Chocia¿ Konferencja Episkopatu Polski nie wyda³a osobnego dokumentu w tej materii, to jednak do takich wniosków prowadzi dokument wydany w 1971 roku: Wskazania dla spowiedników w zakresie spowiedzi ma³¿onków. Instrukcja polskich biskupów podejmuje kwestiê stawiania przez spowiedników pytañ w zakresie wykroczeñ antykoncepcyjnych. Kategoryczny ton listu i bezwzglêdnoæ obowi¹zku stawiania pytañ o zachowanie zasad moralnoci ma³¿eñskiej zdecydowanie wyklucza jakikolwiek kompromis w sprawie etycznej oceny antykoncepcji: Stawianie pytañ w zakresie problemów ¿ycia ma³¿eñskiego jest cis³ym obowi¹zkiem. Jego zaniedbanie jest, zasadniczo bior¹c, ciê¿kim naruszeniem obowi¹zków spowiednika. […] Zaniechanie pytañ w wypadkach, w których powinny byæ postawione, by³oby dzia³aniem tak¿e na szkodê samego penitenta. Mog¹ bowiem bardzo ³atwo staæ siê przyczyn¹ spowiedzi niewa¿nej u takich penitentów, którzy w sumieniu uwiadamiaj¹ sobie grzesznoæ nadu¿yæ ma³¿eñskich lub j¹ podejrzewaj¹, lecz nie wyznaj¹ ich umylnie, licz¹c na pob³a¿liwoæ lub milczenie spowiednika. W dalszym fragmencie listu biskupi polscy jeszcze wyraniej wskazuj¹ na absolutn¹ koniecznoæ przyjêcia przez wiernych kocielnej wyk³adni nauki na temat antykoncepcji i stosowania siê do niej w ¿yciu: Szczególnie wnikliwie musi spowiednik potraktowaæ penitentów bêd¹cych recydywistami formalnymi. [ ] U takich penitentów m u s i [podkr. moje] spowiednik stwierdziæ obecnie lub spowodowaæ przyjêcie katolickich norm etyki ma³¿eñskiej i uznanie ich za swoje. Nastêpnie m u s i [podkr. moje] sk³oniæ do szczerego przyjêcia podanych przez siebie rodków poprawy i do szczerego zaanga¿owania siê w ich zastosowanie16. Niejako w kontekcie ró¿norodnoci stanowisk biskupów w sprawie stopnia zobowi¹zywalnoci nauczania encykliki g³os zabra³ sam Pawe³ VI. Papie¿ stwierwaæ jej nauczania. W tej sytuacji kto, kto czuje siê kompetentny, rozwa¿y³ sprawê w sposób uczciwy, nie pod wp³ywem emocji, i dochodzi do odmiennego wniosku ni¿ nauczanie Magisterium Kocio³a, mo¿e kierowaæ siê w³asnym os¹dem. Podobnie episkopat krajów skandynawskich (D. Tettamanzi, Il Magistero delle conferenze episcopali europee, art. cyt., 73). 15 D. Tettamanzi, Il Magistero delle conferenze episcopali europee, art. cyt., s. 65. 16 Wskazania dla spowiedników w zakresie spowiedzi ma³¿onków zalecone przez Episkopat Polski w dniu 26 stycznia 1971, Kraków 1980. 24 JAROS£AW WOJTKUN dza, ¿e normy w niej wy³o¿one nie s¹ jego prywatn¹ ide¹, ale, jako nale¿¹ce do struktur ¿ycia, mi³oci i godnoci cz³owieka, wywodz¹ siê z prawa Bo¿ego17. Nauczanie zawarte w encyklice musi byæ okrelone jako Magisterium autentyczne, sta³e, potwierdzone nauczaniem Soboru Watykañskiego II. Tak¹ wyk³adniê zawieraj¹ s³owa osobistego wyznania Paw³a VI: dokonalimy refleksji na temat treci zawartych w tradycyjnej i wci¹¿ obowi¹zuj¹cej doktrynie Kocio³a, szczególnie za w nauczaniu Soboru18. Ró¿norodnoæ stanowisk Konferencji Episkopatów w sprawie recepcji nauczania encykliki tym bardziej o¿ywi³o dyskusje teologów w tej materii. Jej panorama wskazuje na du¿¹ rozpiêtoæ stanowisk, od wyranej odmowy przyznania nauczaniu encykliki charakteru definitywnego po przypisanie jej rangi nauczania nieomylnego. STANOWISKO TEOLOGÓW W dyskusji, jaka toczy³a siê w rodowisku teologicznym na temat waloru doktrynalnego Humanae vitae przewa¿a³a opinia, i¿ dokument nie mo¿e byæ potraktowany jako spe³niaj¹cy wymogi nauczania nieomylnego. Ju¿ w czasie prezentacji tekstu encykliki na konferencji prasowej Kard. F. Lambruschini potwierdza wprawdzie kompetencje Magisterium w nauczaniu definitywnym kwestii nale¿¹cych do prawa naturalnego, lecz encyklika nie podaje takiej definitywnej doktryny. Kwalifikacja doktrynalna dokumentu nie wskazuje na to, aby stanowi³a rangê nauczania nieomylnego. Wpisuje siê ona w ci¹g³oæ nauczania Kocio³a, jest zatem nauczaniem autentycznym, stanowi czêæ nauczania doktryny katolickiej, nie nale¿¹cej jednak¿e do depozytu wiary katolickiej, nawet siê do niej nie zbli¿aj¹c19. To nie oznacza naturalnie, i¿ doktryna przedstawiona przez Paw³a VI podlega zasadzie zmiennoci. Niezmiennoæ negatywnej oceny antykoncepcji, wzmocniona nauczaniem encykliki, potwierdza i koronuje poprzedzaj¹ce j¹ Magisterium zwyczajne i nadzwyczajne Kocio³a20. Inni teolodzy podkrelaj¹ fakt nieobecnoci w tekcie encykliki papieskiego aktu definiuj¹cego prezentowan¹ doktrynê, chocia¿ papie¿ móg³by to uczyniæ. Podkrelaj¹ oni, i¿ w tekcie encykliki nie znajduje siê taki akt nauczania definitywnego w zakresie doktryny fides et mores21. Pawe³ VI, Przemówienie (4 sierpnia 1968), „L’Osservatore Romano” 5-6 sierpnia 1968, 1. Pawe³ VI, Przemówienie (31 lipca 1968), „L’Osservatore Romano” 1 sierpnia 1968, 1. 19 F. Lambruschini, Problemi della ’Humanae vitae’, Brescia 1973, s. 14-16. 20 Tam¿e, s. 16. 21 Taki pogl¹d prezentuj¹ m.in. R. Pipino, Note in margine ai primi commenti all’enciclica HV, w: Il matrimonio dopo l’’Humanae vitae’, Bologna 1969, s. 33. K. Rahner, B. Häring, Riflessioni sull’Enciclica ’Humanae vitae’, Roma 1968, s. 17. 17 18 DYSKUSJA WOKÓ£ RANGI DOKTRYNALNEJ NAUCZANIA HUMANAE VITAE 25 Jako kolejny argument przes¹dzaj¹cy sprawê ewentualnej nieomylnoci przytacza siê brak fundamentu biblijnego prezentowanej doktryny. Prawo naturalne, jako baza nauczania Humanae vitae, nie stanowi terenu wypowiedzi definitywnych Magisterium, lecz co najwy¿ej wskazañ pastoralnych. W tych kwestiach Koció³, ciesz¹cy siê tak¿e tutaj asystencj¹ Ducha wiêtego, nie mo¿e pretendowaæ do posiadania daru nieomylnoci22. Owszem, jak stwierdzaj¹ inni, pierwsze, najbardziej ogólne zasady prawa naturalnego nale¿¹ do Objawienia i mog¹ staæ siê przedmiotem nauczania nieomylnego. Pozosta³e jednak s¹ z natury omylne i zmienne. Do takich nale¿y doktryna na temat antykoncepcji, o której Pismo wiête nie wspomina ani wyranie ani nawet niewyranie23. Jeszcze inaczej brak nieomylnoci nauczania encykliki uzasadnia F. Sullivan. Odwo³uje siê mianowicie do kanonu 749 Kodeksu Prawa Kanonicznego, wed³ug którego ¿adna doktryna nie mo¿e byæ uznana za nieomyln¹, jeli nie zostaje to wyranie stwierdzone. Ju¿ sam fakt braku zgody teologów w sprawie nieomylnoci Humanae vitae oznacza brak wyranego stwierdzenia ewentualnej nieomylnoci24. Traktowanie doktryny encykliki jako z natury podatnej na zmiennoæ mo¿e wi¹zaæ siê, naszym zdaniem, z pewn¹ niebezpieczn¹, choæ niezamierzon¹ konsekwencj¹. Uznanie danej doktryny za zmienn¹ mo¿e szybko przeobraziæ siê w uznanie jej za b³êdn¹. Wystarczy pójæ tylko trochê dalej, aby uznaæ, ¿e Pawe³ VI w swej encyklice pomyli³ siê, wprowadzi³ wiernych w b³¹d. Tymczasem formalny charyzmat nieomylnoci mo¿e rozci¹gaæ siê na to, co w Magisterium Kocio³a jest prawdziwe i pewne. Zakres tego, co prawdziwe w nauczaniu Kocio³a jest szerszy, naszym zdaniem, od tego, co wyznacza charyzmat wyranej i urzêdowej nieomylnoci. Nie ma napiêcia miêdzy tym, co nie jest nieomylne i tym, co jest prawdziwe. Brak wyranie stwierdzonego charyzmatu nieomylnoci nie musi byæ to¿samy z za³o¿eniem, ¿e nauczanie Kocio³a na temat antykoncepcji i tak kiedy ulegnie zmianie. W panoramie stanowisk teologów na temat kwalifikacji doktrynalnej nauczania Humanae vitae na temat antykoncepcji nie brak takich, którzy s¹ sk³onni uznaæ jej nieomylnoæ. Wytyczono w tej materii dwa szlaki prowadz¹ce do takiego wniosku. Jeden z nich prowadzi poprzez analizê sformu³owañ numeru 14 Por. J. David, Nuovi aspetti della dottrina ecclesiastica sul matrimonio, Roma 1967, s. 122; J. Mahoney, The Making of Moral Theology. Study of the Roman Catholic Tradition, Oxford 1987, s. 295; J. Fuchs, Christian Ethics in a Secular Arena, Washington 1984, s. 59-63. 23 E. Chiavacci, La legge naturalne ieri e oggi, w: Nuove prospettive di morale coniugale, Brescia 1969, s. 90. 24 Por. F. A. Sullivan, The ’Secondary Object’ of Infallibility, „Theological Studies” 54(1993), s. 550. 22 26 JAROS£AW WOJTKUN encykliki, doszukuj¹c siê w nich elementów spe³niaj¹cych wymogi nauczania nieomylnego, sformu³owanych przez Sobór Watykañski I25. Drugi kierunek rozwa¿añ wnioskuje o ewentualnej nieomylnoci nie na podstawie samego tekstu encykliki, co jej zwi¹zania ze zwyczajnym, powszechnym i jednomylnym nauczaniem Kocio³a. Nauczanie Humanae vitae posiada³oby rangê nauczania nieomylnego nie tyle na mocy definicji ex cathedra, co odniesienia do nieomylnego zwyczajnego i powszechnego nauczania Kocio³a. Tak w³anie uwa¿aj¹ J. Ford, G. Grisez, przypisuj¹c encyklice rangê nauczania nieomylnego na podstawie wpisania w tradycjê Magisterium powszechnego i zwyczajnego. Zdaniem autorów wy³o¿ona w niej doktryna jest orzeczeniem definitywnym, czego potwierdzeniem s¹ s³owa wypowiedziane znacznie wczeniej przez Piusa XII: Nauczanie to jest aktualne tak dzi, jak wczoraj, takie te¿ bêdzie jutro i na zawsze26. Powy¿sze stanowisko nie jest jednak wolne od trudnoci. Brak jest wyranego ukazania natury kolegialnej nauczania zwyczajnego Kocio³a, a to jest jeden z istotnych warunków przywileju nieomylnoci. Próbê wyjanienia tej trudnoci podj¹³ dzisiejszy ju¿ arcybiskup Mediolanu, kard. D. Tettamanzi. Tak¹ kolegialn¹ form¹ nauczania by³aby recepcja dokumentu przez biskupów, zasadniczo akceptuj¹ca jej nauczanie, choæ rozbie¿na w kwestii rangi doktrynalnej dokumentu. Otwarte pozostaje jednak pytanie, w jakiej mierze póniejszy akt kolegialny biskupów mia³by kszta³towaæ rangê doktrynaln¹ dokumentu wczeniej og³oszonego. W dyskusji teologów na temat doktrynalnej rangi nauczania encykliki nie brak i takich wypowiedzi, które potwierdzaj¹ obecnoæ wszystkich elementów stanowi¹cych o nieomylnoci prezentowanej doktryny, w jej zwi¹zaniu z nauczaniem zwyczajnym Kocio³a. Nauczanie to stanowi akt kolegialny w ³¹cznoci z papie¿em. Jest to zarazem nauczanie powszechne, obejmuj¹ce wszystkich biskupów. Przedmiot nauczania nale¿y do zakresu fides et mores. Doktryna o antykoncepcji jest implicite zawarta w Nowym Testamencie, jako ¿e jej definiowanie warunkuje ca³ociowe zachowanie doktryny Objawienia. Doktryna ta jest przed25 Takie stanowisko zajmuje amerykañski biskup D.W. Montrose w skierowanym do wiernych licie pasterskim: Nauczanie Paw³a VI, potwierdzone przez Jana Paw³a II, jest ostateczne, nieomylne i przekazane z wyran¹ intencj¹ definiowania kwestii moralnej dla Kocio³a powszechnego, w: Lettere pastorali (1988-1989), kol. 846. Podobnie uwa¿a E. Lio: Osobicie uwa¿am, ¿e nauczanie numeru 14 encykliki, nie tylko w sprawie aborcji, ale tak¿e w sprawie antykoncepcji nale¿y traktowaæ jako nauczanie nieomylne, na mocy definitywnej sentencji Paw³a VI (E. Lio, Humanae vitae’ e infallibilità. Paolo VI, il Consilio e Giovanni Paolo II, Città del Vaticano 1986, s. 521). 26 J. Ford, G. Grisez, Contraception and the Infallibility of the Ordinary Magisterium, „Theological Studies” 7(1979), s. 278-281. DYSKUSJA WOKÓ£ RANGI DOKTRYNALNEJ NAUCZANIA HUMANAE VITAE 27 stawiona w sposób definitywny, nie za tymczasowy, czy te¿ jako opinia do dyskusji, nie maj¹ca zwi¹zku z kwesti¹ zbawienia cz³owieka27. * Nasze spojrzenie na panoramê opinii na temat rangi doktrynalnej Humanae vitae mia³o charakter wyrywkowej prezentacji ró¿norodnych opinii na ten temat. Nie podejmujemy siê zadania rozstrzygniêcia tej kwestii. Pozostajemy przy samym przedstawieniu ró¿norodnych stanowisk, nie stroni¹c jednak od wskazywania ich s³abszych lub niewyjanionych stron. Nie wydaje siê s³uszna teza w prosty sposób uto¿samiaj¹ca brak nieomylnoci nauczania encykliki z faktyczn¹, niemal z koniecznoci, zmiennoci¹ zawartej w niej doktryny. Ju¿ sama ró¿norodnoæ stanowisk w tej sprawie sugeruje wiêksz¹ ostro¿noæ w formu³owaniu tak radykalnych wniosków. Wydaje siê tak¿e, i¿ dyskusjê zdominowa³ jedynie aspekt negatywny nauczania encykliki potwierdzaj¹cy niedopuszczalnoæ antykoncepcji. Zbyt ma³o miejsca powiêcono wartociom kszta³tuj¹cym akt ma³¿eñski w aspekcie jednoci i rodzicielstwa. Zasadnicz¹ treci¹ encykliki mówi³ Papie¿ Pawe³ VI nie by³o tylko podanie normy negatywnej odnosz¹cej siê do rozerwania znaczenia prokreatywnego i jednocz¹cego aktu ma³¿eñskiego, lecz przede wszystkim pozytywne przedstawienie moralnoci ma³¿eñskiej w porz¹dku mi³oci i rodzicielstwa28. Warto by³oby ubogaciæ analizê dokonan¹ przez rodowiska teologiczne o elementy pozytywne konstytuuj¹ce akt ma³¿eñski. W takiej perspektywie papieskie nauczanie na temat antykoncepcji mog³oby byæ wyraniej odniesione do takich pozytywnych wartoci, jak mi³oæ ma³¿eñska, wartoæ ¿ycia, prawda znaczenia prokreacyjnego i jednocz¹cego aktu ma³¿eñskiego. RIASSUNTO Dopo la pubblicazione dell’enciclica Humanae vitae di Paolo VI si è invigorita, nell’ambito teologico, una discussione sia sul contenuto dell’insegnamento proposto in questa enciclica, sia sul valore dottrinale del documento, come anche sulla competenza del Magistero di fare i pronunciamenti dottrinali nell’ambito della legge naturale e sull’esistenza di alcune norme morali che sono caratterizzate dal carattere universale ed immutabile. Si poneva il problema dell’autorità del Magistero sul campo morale e della possibilità di proporre la dottrina morale in modo definitivo. In 27 Por. R. Shaw, Contraception, infallibility, the ordinary magisterium, „Homiletic & Pastoral Review” 78 (July 1978) s. 14-16; J.M. Finnis, Conscience, infallibility and contraception, „The Month” December 1978, s. 413-416. 28 Pawe³ VI, Przemówienie (31 lipca 1968), „L’Osservatore Romano” 1 sierpnia 1968, 1. 28 JAROS£AW WOJTKUN questa presentazione viene mostrata il panorama della discussione sia sulla competenza del Magistero di emettere i giudizi infallibili in campo morale, come sul valore dottinale dell’insegnamento di Paolo VI esposto nella Humanae vitae. La recezione dell’enciclica da parte dei vescovi comporta l’indicazione del grado di assenso dovuto al documento di Paolo VI. Ciò esige in consequenza la necessità di affrontare il valore dottrinale del documento. La posizione del mondo teologico invece si divide in due gruppi: i teologi che trattano la dottrina della Humanae vitae come insegnamento ordinario del Magistero, fallibile di natura, e quelli che sono propensi riconoscere l’infallibilità dell’insegnamneto contenuto nell’enciclica. S³owa klucze infalibilitat, legge naturale, ordine morale, anticoncezione DYSKUSJA WOKÓ£ RANGI DOKTRYNALNEJ NAUCZANIA HUMANAE VITAE 29 TEOLOGIA I MORALNOÆ TOM 3, 2008 RYSZARD KUCZER Uniwersytet im. Adama Mickiewicza Wydzia³ Teologiczny Mi³oæ odpowiedzialnoæ rodzicielstwo. Profetyczny wymiar encykliki Paw³a VI Humanae vitae Love Responsibility Parenthood. The Prophetic Dimension of the Encyclical Humanae vitae of Paul VI W tym roku mija czterdziesta rocznica ukazania siê encykliki papie¿a Paw³a VI O zasadach moralnych w dziedzinie przekazywania ¿ycia ludzkiego «Humanae vitae», wydanej 25 lipca 1968 roku. Dokument opublikowany zosta³ w burzliwym czasie koñca lat szeædziesi¹tych XX wieku, okrelanym mianem rewolucji seksualnej. Kwestionowano wówczas niemal wszystkie zasady moralne dotycz¹ce ¿ycia ma³¿eñskiego i ludzkiej seksualnoci. Encyklika Humanae vitae by³a zasadnicz¹ konfrontacj¹ nauki Kocio³a z wszelkimi odmianami materializmu, który usi³owa³ ¿ycie ludzkie w jego istotnych wymiarach, szczególnie w wymiarze rodzicielstwa, sprowadziæ do sumy anonimowych procesów poddanych bez reszty interpretacji naukowej kszta³towanej w zale¿noci od imperatywów ducha czasów i mitologii postêpu. Encyklika Paw³a VI wpisuje siê w nauczanie Soboru Watykañskiego II, który odczytuj¹c znaki czasu i wyjaniaj¹c je w wietle Ewangelii1, pragn¹³ na tle ogromnego zamêtu myli i d¹¿eñ rzuciæ wiat³o na tajemnicê cz³owieka2. Przypomnia³ i podkreli³ niezwyk³¹ godnoæ ¿ycia ludzkiego, którego pod³o¿em jest jednoæ ducha i cia³a sprawiaj¹ca, ¿e nawet element materialny w cz³owieku uczestniczy w kultycznej relacji do Boga3. Fakt, ¿e duch ludzki formuje materiê i podnosi j¹ na w³aciwy sobie poziom istnienia, sprawia, ¿e cz³owiek jako pod1 2 3 KDK 4. Tam¿e 10. Por. tam¿e 14. 30 RYSZARD KUCZER miot ¿ycia nie jest tylko cz¹stk¹ przyrody lub atomem zanurzonym w socjologicznej zbiorowoci, lecz posiada transcendentn¹ g³êbiê otwart¹ ku Nieskoñczonoci4. Encyklika Humanae vitae bez w¹tpienia by³a wyj¹tkowym g³osem proroczym Kocio³a. Zwiêz³a w swej treci, dotyka fundamentalnych zagadnieñ w dziedzinie przekazywania ¿ycia ludzkiego. Wyznacza jednoczenie obowi¹zki wobec przekazywania daru ¿ycia skierowane wobec ma³¿onków jak i pasterskiej pos³ugi Kocio³a. Czas pokaza³, ¿e jej g³os przyczyni³ siê do uporz¹dkowania nauczania o moralnoci ma³¿eñskiej i sta³ siê fundamentalnym impulsem do rozwoju nauk o rodzinie, szczególnie w tym, co dotyczy przekazywania ludzkiego ¿ycia. Encyklika Paw³a VI by³a tak¿e pierwszym dokumentem posoborowym, który otworzy³ drogê dla innych wypowiedzi Magisterium Kocio³a na temat ma³¿eñstwa, rodziny, ludzkiego ¿ycia oraz zagadnieñ zwi¹zanych z ludzk¹ p³ciowoci¹5. ¯ycie ludzkie i koniecznoæ jego obrony wobec narastaj¹cych zagro¿eñ sta³y siê obecnie przedmiotem wielu studiów, sympozjów, dyskusji publicystycznych Por. tam¿e. Warto tutaj przypomnieæ o nastêpuj¹cych posoborowych wypowiedziach Magisterium Kocio³a dotycz¹cych zagadnieñ ¿ycia ludzkiego, ma³¿eñstwa, rodziny, ludzkiej p³ciowoci i przekazywania ¿ycia ludzkiego: Kongregacja Nauki Wiary, Deklaracja o sztucznym poronieniu «Quaestio de abortu procurato», (18.11.1974); Kongregacja Nauki Wiary, Deklaracja o niektórych zagadnieniach etyki seksualnej «Persona humana», (29.12.1975); Kongregacja Nauki wiary, Instrukcja o szacunku dla rodz¹cego siê ¿ycia ludzkiego i o godnoci jego przekazywania «Donum vitae», (22.02.1987); Kongregacja Wychowania Katolickiego, Wytyczne wychowawcze w odniesieniu do ludzkiej mi³oci. Zasadnicze cechy wychowania seksualnego, (1.11.1983); Kongregacja ds. Wychowania Katolickiego, Wskazania na temat formacji seminarzystów odnonie problemów zwi¹zanych z ma³¿eñstwem i rodzin¹, (19.03.1995); Papieska Rada ds. rodków Spo³ecznego Przekazu, Pornografia i przemoc w rodkach przekazu. Odpowied duszpasterska, (7.05.1989); Papieska rada ds. Rodziny, Nota nt. naturalnej regulacji poczêæ oraz diagnostycznych metod p³odnoci, (1988); Papieska Rada ds. Rodziny, Ludzka p³ciowoæ: prawda i znaczenie. Wskazania dla wychowania w rodzinie, (8.12.1995); Papieska Rada ds. Rodziny, Przygotowanie do sakramentu ma³¿eñstwa, 13.05.1996; Papieska Rada ds. Rodziny, Duszpasterstwo osób rozwiedzionych ¿yj¹cych w nowych zwi¹zkach. Zalecenia (25.01.1997); Papieska Rada ds. Rodziny, Vademecum dla spowiedników. O niektórych zagadnieniach moralnych dotycz¹cych ¿ycia ma³¿eñskiego, (12.02.1997); Stolica Apostolska, Karta Praw Rodziny, (1983); Jan Pawe³ II, Adhortacja apostolska o zadaniach rodziny chrzecijañskiej w wiecie wspó³czesnym «Familiaris consortio», (22.11.1981); Jan Pawe³ II, List apostolski o godnoci i powo³aniu kobiety «Mulieris dignitatem», (15.08.1988); Jan Pawe³ II, List do wszystkich Braci w biskupstwie w sprawie zagro¿enia ¿ycia ludzkiego «Il recente consistoro», (19.05.1991); Jan Pawe³ II, List do rodzin, (2.02.1994); Jan Pawe³ II, Encyklika o wartoci i nienaruszalnoci ¿ycia ludzkiego «Evangelium vitae», (25.03.1995); Jan Pawe³ II, List do Sekretarza generalnego IV wiatowej Konferencji ONZ powiêconej kobiecie «It is with genuine pleasure», (26.05.1995); Jan Pawe³ II, List do kobiet, (29.06.1995). Por. tak¿e, Posoborowe dokumenty Kocio³a katolickiego o ma³¿eñstwie i rodzinie, t. I i t.II, Kraków 1999; W trosce o ¿ycie. Wybrane dokumenty Stolicy Apostolskiej, Tarnów 1998. 4 5 MI£OÆ ODPOWIEDZIALNOÆ RODZICIELSTWO 31 i debat parlamentarnych. Jest to wyrane wiadectwo budz¹cej siê wspó³odpowiedzialnoci za ludzkie oblicze wiata. Bardziej ni¿ kiedykolwiek w historii wiat potrzebuje jasnych pojêæ moralnych, sprawiedliwych praw i ¿ywego poczucia miêdzyludzkiej solidarnoci, aby nie utraciæ nadziei przetrwania6. Walka o godnoæ ¿ycia i p³odnoci w³aciwej ma³¿eñstwu i wy³¹cznej dla ma³¿eñstwa zosta³a podjêta wiernie i konsekwentnie przez Jana Paw³a II. W jego nauczaniu drog¹ Kocio³a staje siê cz³owiek, jego godnoæ i prawa7. Wo³anie o Ducha staje siê odpowiedzi¹ na wszystkie materializmy naszej epoki8. Jan Pawe³ II by³ wiadom totalnego zagro¿enia dla ludzkoci, rodz¹cego siê z g³êbi wspó³czesnej cywilizacji. Aktywnoæ, w której ludzkoæ pok³ada nadziejê, mo¿e przybraæ formê jakiego wrêcz niewyobra¿alnego samozniszczenia9. Najwa¿niejszym warunkiem i czynnikiem ocalenia ludzkoci jest odbudowanie rodziny w ca³ej jej prawdzie, jaka zawiera siê w zamyle Boga objawionym w dziele zbawienia. O stopniu zaanga¿owania pos³ugi Jana Paw³a II w sprawy rodziny wiadczy powo³ana przez niego w 1981 roku Papieska Rada ds. Rodziny jako kontynuacja utworzonego przez papie¿a Paw³a VI w 1976 roku Komitetu ds. Rodziny, zajmuj¹ca siê promocj¹ wartoci rodzinnych. W 1994 roku zostaje utworzona przez Jana Paw³a II Papieska Akademia Pro Vita, której pierwszym przewodnicz¹cym by³ prof. Jerôme Lejeune, wybitny francuski genetyk. Celem Akademii skupiaj¹cej wybitnych naukowców jest obrona ¿ycia ka¿dego cz³owieka, od poczêcia a¿ do naturalnej mierci10. Wspomnianym celom s³u¿y³a katechizacja Jana Paw³a II o powo³aniu mê¿czyzny i kobiety11 oraz wydana w 1981 roku Adhortacja apostolska o zadaniach rodziny chrzecijañskiej w wiecie wspó³czesnym, «Familiaris consortio». Na tym tle szczególnego znaczenia nabiera wydana w 1987 roku przez Kongregacjê Nauki Wiary Instrukcja o szacunku dla rodz¹cego siê ¿ycia ludzkiego i godnoci jego przekazywania «Donum vitae», stanowi¹ca kolejny etap rozwoju i eksplikacji nauczania Soboru Watykañskiego II o powo³aniu cz³owieka i ludzkiej wspólnoty. Instrukcja zawiera powtórzenie i podsumowanie znanych zasad, a zarazem 6 s. 215. Por. J. Bajda, Wartoæ i godnoæ ¿ycia w wietle nauki Kocio³a, AK 84 (1992) nr 501-502, Por. Jan Pawe³ II, Redemptor hominis, 14. Por. tam¿e, 18. 9 Por. tam¿e, 15. 10 Por. Jan Pawe³ II, Nienaruszalne prawo do ¿ycia nienarodzonych. Przemówienie do uczestników III Zgromadzenia Plenarnego Papieskiej Akademii «Pro Vita», 14.02.1997, w: W trosce o ¿ycie. Wybrane dokumenty Stolicy Apostolskiej, s. 293-295; ten¿e, Badania nad genomem ludzkim, Przemówienie do uczestników IV Zgromadzenia Plenarnego Papieskiej Akademii «Pro Vita», 24.02.1998, w: W trosce o ¿ycie. Wybrane dokumenty Stolicy Apostolskiej, s. 296-299. 11 Por. Jan Pawe³ II, Katechezy Ojca wiêtego Jana Paw³a II. Teologia ma³¿eñstwa, Kraków 1999. 7 8 32 RYSZARD KUCZER jest ich uszczegó³owieniem i zastosowaniem do nowych pytañ wyros³ych z nieopanowanych d¹¿eñ do absolutnej dominacji nad ¿yciem, redukowanym do poziomu rzeczy oraz produktu biotechnologii. W ten nurt wpisuje siê tak¿e wydana w 1995 roku przez Jana Paw³a II encyklika o wartoci i nienaruszalnoci ¿ycia ludzkiego Evangelium vitae. 1. KOCIÓ£ OBROÑC¥ AUTENTYCZNYCH WARTOCI LUDZKICH Papie¿ Pawe³ VI by³ wiadom, ¿e nauczanie zawarte w Humanae vitae nie bêdzie ³atwo przyjête, skoro jeszcze przed jej og³oszeniem podnios³o siê wiele g³osów, które korzystaj¹c z pomocy nowoczesnych rodków propagandy, sprzeciwia³y siê nauce Kocio³a. Koció³ jednak nie dziwi siê temu, bo podobnie jak Chrystus, postawiony jest na znak, któremu sprzeciwiaæ siê bêd¹ (£k 2,34). Nie zaniedba z tego powodu na³o¿onego mu obowi¹zku g³oszenia ca³ego prawa moralnego – tak naturalnego, jak i ewangelicznego. Koció³ nie jest twórc¹ tych praw. Dlatego te¿ nie mo¿e byæ ich sêdzi¹, lecz jedynie stró¿em i t³umaczem. Nie wolno wiêc Kocio³owi nigdy stwierdza Pawe³ VI og³aszaæ za dozwolone tego, co w rzeczywistoci jest niedozwolone, gdy z natury swej stoi zawsze w sprzecznoci z prawdziwym dobrem cz³owieka. Koció³ broni¹c nienaruszalnoci prawa moralnego odnonie do ma³¿eñstwa, przyczynia siê do umocnienia wród ludzi prawdziwej kultury oraz zachêca cz³owieka, aby nie rezygnowa³ ze swych obowi¹zków, zdaj¹c siê na rodki techniczne. W ten sposób Koció³ zabezpiecza godnoæ ma³¿onków12. Pawe³ VI przypomina o powo³anej w marcu 1963 roku przez Jana XXIII Komisji, której dalsz¹ dzia³alnoæ i prace zaaprobowa³. Komisja ta mia³a na celu nie tylko gromadzenie opinii i postulatów na temat nowych zagadnieñ dotycz¹cych ¿ycia ma³¿eñskiego, a szczególnie etycznej regulacji poczêæ, ale tak¿e dostarczenie odpowiednich informacji. Magisterium Kocio³a mog³o w ten sposób udzieliæ w³aciwej odpowiedzi na oczekiwania, jakie w tej sprawie mieli zarówno wierni, jak i inni ludzie na ca³ym wiecie. Prace tych ekspertów, uzupe³nione przez opinie i rady, jakich dostarczyli biskupi, umo¿liwi³y lepsze rozeznanie wszystkich aspektów tej z³o¿onej w wymiarze moralnym kwestii13. Papie¿ przypomina tak¿e, ¿e wnioski, do których dosz³a Komisja, nie mog³y byæ uznane za pewne i definitywne, ani te¿ nie mog³y go zwolniæ z osobistego obowi¹zku rozwa¿enia tego wa¿nego problemu. Sta³o siê tak równie¿ z tego powodu, ¿e w samej Komisji nie osi¹gniêto pe³nej zgody, co do proponowanych zasad moralnych. Przed³o¿ono pewne rodki i metody rozwi¹zania zagadnienia, 12 13 Por. Pawe³ VI, Humanae vitae, [dalej HV] 18. Por. tam¿e 5. MI£OÆ ODPOWIEDZIALNOÆ RODZICIELSTWO 33 niezgodne z moraln¹ nauk¹ o ma³¿eñstwie, g³oszon¹ niezmiennie przez Nauczycielski Urz¹d Kocio³a. Pawe³ VI po przestudiowaniu dokumentacji, przemyleniu i rozwa¿eniu zagadnienia, a tak¿e po modlitwie daje stosown¹ odpowied w encyklice Humanae vitae14. 2. NATURA MI£OCI MA£¯EÑSKIEJ Mi³oæ ma³¿eñska najlepiej objawia nam sw¹ prawdziw¹ naturê i godnoæ dopiero wtedy, gdy rozwa¿ymy, ¿e pocz¹tek swój czerpie ona jakby z najwy¿szego ród³a z Boga, który jest Mi³oci¹ i Ojcem, «od którego bierze swe imiê wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi» (Ef 3,15)15. P³ciowoæ, czyli mêskoæ i kobiecoæ, jako w³aciwoæ ludzkiego cia³a otrzymuje swoj¹ wiêtoæ z tytu³u powo³ania mê¿czyzny i kobiety do uczestnictwa w tajemnicy jednoci cia³a. wiêtoæ dotyczy p³ci g³ównie ze wzglêdu na osobow¹ strukturê symbolu, w który jest wpisana. Symbolem tym jest jedno cia³o w takim znaczeniu, o jakim mówi Biblia. Tajemnica jednoci cia³a wyra¿a pe³n¹ prawdê powo³ania mê¿czyzny i kobiety, poniewa¿ wyra¿a pe³niê prawdy o ich stworzeniu. Mê¿czyzna i kobieta bowiem stworzeni s¹ dla tej jednoci. Jest tak nawet wówczas, gdy nie realizuj¹ jej w wymiarze historycznym, siêgaj¹c niejako od razu do eschatologicznej pe³ni symbolu, to znaczy d¹¿¹c do mistycznego zjednoczenia z Chrystusem16. Mi³oæ miêdzy mê¿czyzn¹ i kobiet¹ prowadzi ze swojej istoty do pe³nego wyboru osobowego, posiadaj¹cego wszystkie znamiona wyboru zasadniczego. Taki wybór jest nadaniem definitywnego kszta³tu etycznego ludzkiemu ¿yciu. Mi³oæ bêd¹ca takim wyborem osobowym i zarazem wyborem zasadniczym, wypowiada siê konsekwentnie przez nieodwo³alny dar w³asnej osoby. Je¿eli pojmuje siê mi³oæ w wietle jej ostatecznego ród³a i sensu wyra¿aj¹cego siê przez pe³ny i nieodwracalny dar osoby, to nale¿y stwierdziæ, ¿e taka struktura mi³oci jest niezrozumia³a bez wyranego uwzglêdnienia relacji do Boga. Sama wewnêtrzna logika i dynamika mi³oci zwraca osobê mê¿czyzny i kobiety ku Bogu, który jest mi³oci¹ – ród³em i celem mi³oci. Mi³oæ bowiem zmierza do urzeczywistnienia doskona³ej jednoci osób, a ta jednoæ mê¿czyzny i kobiety jest mo¿liwa jedynie w Bogu i przez Boga. Sam Bóg czyni mê¿czyznê i kobietê jednoci¹. Jednoæ ta zosta³a objawiona jako stworzona pe³nia cz³owie- Por. tam¿e 6. Tam¿e 8. 16 Por. J. Bajda, Konsekracja cia³a w aspekcie powo³ania osoby, w: O Jana Paw³a II teologii cia³a, t. I, red. T. Styczeñ, Lublin 1981, s. 195. 14 15 34 RYSZARD KUCZER czeñstwa. St¹d wniosek, ¿e mi³oæ mê¿czyzny i kobiety ze swojej istoty prowadzi ku Bogu17. Wybór osobowy, który jest zarazem wyborem i darem osobowym, wprowadza mê¿czyznê i kobietê w tê formê istnienia, któr¹ mo¿na okreliæ jako powo³anie ma³¿eñskie. Sama prawda tego powo³ania wprowadza mê¿czyznê i kobietê w sferê Bo¿¹. Dotykaj¹ oni tajemnicy stworzenia i przyjmuj¹ osobist¹ odpowiedzialnoæ za objawienie w wiecie ca³ym swoim ¿yciem, prawdy Boskiej mi³oci. Bóg stwarzaj¹c ich jako jednoæ, to znaczy jako ma³¿eñstwo, czyni ich obrazem siebie. W ten sposób czyni ich tak¿e g³osicielami tej samej mi³oci, która ich stworzy³a18. Mi³oæ dana przez Boga cz³owiekowi w akcie powo³ania staje siê zadaniem i treci¹ osobowej relacji mê¿czyzny i kobiety. Zadanie to zostaje przyswojone wiadomoci i wolnoci cz³owieka na drodze samego dowiadczenia etycznego mi³oci. Mi³uj¹c bowiem, poznaje siê prawdê o mi³oci. Istot¹ mi³oci jest pragnienie dobra umi³owanej osoby. Jest to pragnienie bezinteresowne, dane jakby w samym nurcie mi³oci id¹cym z góry. Bóg, stwarzaj¹c osobê jako podmiot mi³oci, obdarza j¹ swoim pragnieniem. Kiedy w autentycznej mi³oci pragnienie Boga staje siê w³asnym pragnieniem, czyli treci¹ tego podstawowego dobra, którym jest mi³oæ, wtedy jest oczywiste, ¿e mi³uj¹cy pragnie nie innego dobra, lecz samego Boga dla swojej umi³owanej osoby. Mê¿czyzna i kobieta z³¹czeni jednym powo³aniem pragn¹ wiêc dla siebie nawzajem Boga. Taka jest prawda ich jednoci, lecz jest to jednoczenie zadanie postawione ich wolnoci. Ich wola ma za zadanie zawsze na nowo zespalaæ siê z tym aktem mi³oci, którym Bóg uczyni³ ich tym, czym s¹, i który nadal ich czyni coraz doskonalszym obrazem w³asnej jednoci. Jednoczenie mê¿czyzna i niewiasta wchodz¹c w nurt Bo¿ej mi³oci objawionej w stworzeniu prze¿ywaj¹ swoj¹ egzystencjê jako istnienie dla Boga. Wyra¿aj¹ to tym samym aktem woli, którym akceptuj¹ dan¹ im przez Boga ma³¿eñsk¹ formê istnienia. Byæ stworzonym, to byæ obdarowanym przez Stwórcz¹ Mi³oæ. Cz³owiek zatem, w pe³ni stworzony i dlatego reprezentuj¹cy Boga wobec ca³ego stworzenia, rozpoznaje w swojej osobowoci dwa kierunki pragnienia. Jest to pragnienie Boga dla cz³owieka i pragnienie cz³owieka dla Boga. Odkrywa w ten sposób swoj¹ to¿samoæ w d¹¿eniu do darowania Boga cz³owiekowi oraz do darowania cz³owieka Bogu19. Jan Pawe³ II w Familiaris consortio stwierdza: G³ówny przekaz objawienia: «Bóg mi³uje swój lud», zostaje wypowiePor. A. Dziuba, S³u¿ebny wymiar powo³ania ma³¿eñskiego, Chrzecijanin w wiecie 12 (1982) nr 8, s. 6-7. 18 Por. K. Knotz, Akt ma³¿eñski. Szansa spotkania z Bogiem i wspó³ma³¿onkiem, Kraków 2001, s. 158-160. 19 Por. J. Bajda, Konsekracja cia³a w aspekcie powo³ania osoby, w: O Jana Paw³a II teologii cia³a, s. 196-197. 17 MI£OÆ ODPOWIEDZIALNOÆ RODZICIELSTWO 35 dziany równie¿ zwyk³ymi i konkretnymi s³owami, poprzez które mê¿czyzna i kobieta wyra¿aj¹ swoj¹ mi³oæ ma³¿eñsk¹. Wiê ich mi³oci staje siê obrazem i znakiem Przymierza ³¹cz¹cego Boga z jego ludem20. Pawe³ VI pisze w Encyklice Humanae vitae, ¿e mi³oæ ma³¿eñska jest to przede wszystkim mi³oæ na wskro ludzka zmys³owa i duchowa. Nie chodzi tu tylko o zwyk³y impuls popêdu lub uczuæ, ale przede wszystkim o akt wolnej woli, zmierzaj¹cy do tego, aby mi³oæ ta w radociach i trudach codziennego ¿ycia nie tylko trwa³a, lecz jeszcze wzrasta³a. W ten sposób ma³¿onkowie powinni stawaæ siê coraz bardziej jednym sercem i jedn¹ dusz¹, razem osi¹gaj¹c swoj¹ ludzk¹ doskona³oæ21. Pawe³ VI wskazuje, ¿e mi³oæ ma³¿eñska jest pe³na. Wyjania, ¿e chodzi tutaj o szczególn¹ formê przyjani. W tak prze¿ywanej mi³oci ma³¿onkowie dziel¹ ze sob¹ wszystko, bez niesprawiedliwych wyj¹tków i egoistycznych rachub. Kto prawdziwie kocha swego wspó³ma³¿onka, nie kocha go tylko ze wzglêdu na to, co od niego otrzymuje, ale dla niego samego, szczêliwy, ¿e mo¿e go wzbogaciæ darem z samego siebie22. Mi³oæ ma³¿eñska jest wierna i wy³¹czna a¿ do koñca ¿ycia. To znaczy jest taka, jak j¹ ma³¿onkowie rozumieli w dniu, w którym, wolni i w pe³ni wiadomi wi¹zali siê wêz³em ma³¿eñskim. Choæby ta wiernoæ ma³¿eñska napotyka³a niekiedy na trudnoci, to jednak nikomu nie wolno uwa¿aæ jej za niemo¿liw¹. Wiernoæ jest zgodna z natur¹ ma³¿eñstwa. Ponadto, stanowi ona niejako ród³o, z którego p³ynie g³êbokie i trwa³e szczêcie23. Ma³¿eñstwo przyjête od Boga wraz z ca³ym wymiarem wiêtoci, jaka przys³uguje z woli Boga tej formie istnienia, jest aktem chwa³y Bo¿ej. Przeciwnie cudzo³óstwo, rozdarcie ma³¿eñstwa, pseudoma³¿eñstwo, oznacza³y zawsze w wietle Objawienia odrzucenie Boga, zerwanie przymierza i popadniêcie w ba³wochwalstwo. Na tle dzisiejszej sytuacji kultury mo¿na powiedzieæ, ¿e podeptanie wiêtoci przys³uguj¹cej ma³¿eñstwu i cia³u ludzkiemu, jest g³ównym korzeniem ateizmu24. Wed³ug nauczania Jana Paw³a II Pan Bóg tak zaplanowa³ mi³oæ ma³¿eñsk¹, aby wyra¿a³a siê ona za pomoc¹ specjalnego jêzyka cia³a – aktu seksualnego. Do opisu fenomenów z dziedziny ludzkiej seksualnoci czêsto u¿ywa siê tych samych pojêæ, które s³u¿¹ komunikacji werbalnej miêdzy osobami. W obu przypadkach u¿ywa siê terminów: wspó³¿ycie, poznaæ czy pocz¹æ. Pamiêtaj¹c o analogii miêdzy jêzykiem cia³a aktu ma³¿eñskiego a jêzykiem mówionym, mo¿na Jan Pawe³ II, Familiaris consortio, 12. Por. HV 9. 22 Por. tam¿e. 23 Por. tam¿e. 24 Por. J. Bajda, Konsekracja cia³a w aspekcie powo³ania osoby, w: O Jana Paw³a II teologii cia³a, s. 197. 20 21 36 RYSZARD KUCZER postawiæ kilka pytañ. Czy normalne jest zachowanie ¿ony, która zatyka sobie uszy w momencie, gdy mówi do niej m¹¿? I odwrotnie: Czy normalnie zachowuje siê m¹¿, zas³aniaj¹c sobie usta w chwili, gdy mówi do swej ¿ony? Dzia³ania takie postrzega siê jako absurdalne. Jeli zatem s¹ one nienormalne w dziedzinie komunikacji werbalnej, dlaczego dopuszcza siê podobne dzia³ania w sferze seksualnej, toleruj¹c u¿ywanie przez ¿onê pigu³ki antykoncepcyjnej czy stosowanie przez mê¿a prezerwatywy podczas aktu ma³¿eñskiego?25 Poniewa¿ Pan Bóg stworzy³ cz³owieka i mê¿czyzn¹ lub kobiet¹ i zechcia³, aby zró¿nicowanie p³ciowe umo¿liwia³o zarówno wyra¿anie mi³oci, jak i przekazywanie ¿ycia, to w momencie, gdy m¹¿ i ¿ona wiadomie wy³¹czaj¹ jeden z celów aktu ma³¿eñskiego poprzez stosowanie rodków antykoncepcyjnych, zawsze dopuszczaj¹ siê k³amstwa. Gdy jêzykiem cia³a mówi¹: jestem ca³y twój, jestem ca³a twoja, poprzez u¿ycie rodka antykoncepcyjnego dodaj¹: z wyj¹tkiem mojej p³odnoci. W ten sposób ma³¿onkowie ok³amuj¹ siebie w jêzyku swoich cia³. Co gorsza uzurpuj¹c sobie prawo do wchodzenia w uprawnienia Pana Boga26. Encyklika Humanae vitae potwierdza istnienie nierozerwalnego zwi¹zku którego cz³owiekowi nie wolno samowolnie zrywaæ miêdzy dwojakim znaczeniem tkwi¹cym w stosunku ma³¿eñskim: miêdzy oznaczeniem jednoci i oznaczeniem rodzicielstwa27. Charakteryzuj¹c mi³oæ ma³¿eñsk¹ Pawe³ VI podkrela, ¿e jest to mi³oæ p³odna, która nie wyczerpuje siê we wspólnocie ma³¿onków, ale zmierza ku swemu przed³u¿eniu i wzbudzeniu nowego ¿ycia. Papie¿ przytacza tutaj nauczanie soborowe stwierdzaj¹c, ¿e Ma³¿eñstwo i mi³oæ ma³¿eñska z natury swej skierowane s¹ ku p³odzeniu i wychowywaniu potomstwa. Dzieci s¹ te¿ najcenniejszym darem ma³¿eñstwa i samym rodzicom przynosz¹ najwiêcej dobra28. Pawe³ VI uzna³, ¿e antykoncepcja w ka¿dej ze swoich form pozostaje w sprzecznoci z godnoci¹ osoby ludzkiej. Wielu ludzi drwi³o z zapowiadanych przez Paw³a VI tragicznych konsekwencji rozpowszechniania siê postawy antykoncepcyjnej. Wród tych konsekwencji papie¿ wymieni³ 1. narastaj¹cy brak wiernoci ma³¿eñskiej 2. powszechne obni¿anie siê poziomu ¿ycia moralnego, Por. V. Galeone, Ma³¿eñstwo wspólnot¹ ¿ycia i mi³oci, w: Dar cia³a darem osoby. O przemilczanym wymiarze kryzysu wiêzi ma³¿eñskiej, dz. zb. pod red. P. lêczki, Lublin 2005, s. 118; por. tak¿e, R. Buttiglione, Dar cia³a darem osoby. Uwagi dotycz¹ce wybranych aspektów wspó³czesnego sporu o encyklikê «Humanae vitae», w; Dar cia³a darem osoby. O przemilczanym wymiarze kryzysu wiêzi ma³¿eñskiej, s. 77-81. 26 Por. Por. V. Galeone, dz. cyt., s. 119-120; por. tak¿e, T. Styczeñ, Istota wiêzi ma³¿eñskiej w perspektywie filozoficzno-teologicznej, w: Dar cia³a darem osoby. O przemilczanym wymiarze kryzysu wiêzi ma³¿eñskiej, s. 44-49; J. Bajda, Mylenie antykoncepcyjne, AK 90 (1998) nr 535, s. 373380; A. J. Katolo, Naturalne prawo moralne a antykoncepcja, AK 100 (2008) nr 594, s. 275-289. 27 HV 12. 28 Por. tam¿e 9; por. tak¿e KDK 50. 25 MI£OÆ ODPOWIEDZIALNOÆ RODZICIELSTWO 37 zw³aszcza wród ludzi m³odych 3. sprowadzenie kobiet do roli przedmiotów u¿ycia seksualnego 4. narzucanie spo³eczeñstwom przez ich rz¹dy szeroko zakrojonych programów kontroli urodzeñ. Czas pokaza³, ¿e by³y to przewidywania s³uszne. Do tego mo¿na dodaæ radykalne powiêkszenie liczby rozwodów, zwiêkszenie chorób przenoszonych drog¹ p³ciow¹, rozpowszechnienie przemys³u pornograficznego, zmuszanie kobiet w krajach trzeciego wiata do sterylizacji29. Trzeba tutaj tak¿e wskazaæ na zagro¿enia, jakie nios¹ wspó³czesne próby zdefiniowania rodziny jako osób tej samej p³ci i adopcje przez te osoby dzieci, eksperymenty na embrionach ludzkich, sztuczne zap³odnienie, klonowanie. 3. ODPOWIEDZIALNE RODZICIELSTWO Kto [ ] korzysta z daru mi³oci ma³¿eñskiej z poszanowaniem praw przekazywania ¿ycia, ten uznaje, ¿e nie jest panem róde³ ¿ycia, ale raczej s³ug¹ planu ustalonego przez Stwórcê30. Tajemnica i wiêtoæ w szczególny sposób otaczaj¹ pocz¹tek ¿ycia ludzkiego, który nazywamy poczêciem. Zaistnienie nowej osoby ludzkiej nie jest jedynie liczbowym pomno¿eniem ludzkiego gatunku nie jest to jaki obojêtny fakt biologiczny czy spo³eczno-statystyczny. To wydarzenie porównywalne w swej donios³oci ze stworzeniem wiata widzialnego anga¿uje bezporednio wszechmoc i Mi³oæ Boga Stwórcy. Ka¿dy cz³owiek, stworzony na obraz Boga, jest tym samym odbiciem jego jedynoci i niepowtarzalnoci. Cz³owiek jest stwarzany jako osoba, do której Bóg mówi po imieniu i powo³uje swoim S³owem do jednoci ze swoim Synem. Bóg stwarza tego, kogo ju¿ wczeniej wybiera, a stwarzaj¹c przygarnia t¹ sam¹ mi³oci¹, któr¹ odwiecznie mi³uje Swego Syna. To ze wzglêdu na ka¿dego cz³owieka zosta³y wypowiedziane s³owa Psalmu Ty moim Synem, jam ciê dzi zrodzi³ (Ps 2,7). Równie¿ dla rozjanienia naszych ciemnoci zosta³o Maryi objawione Wcielenie Syna Bo¿ego, czyli Jego pocz¹tek istnienia w Ciele. Chrystus bowiem mia³ siê objawiæ jako wiat³oæ, owiecaj¹ca ka¿dego cz³owieka na ten wiat przychodz¹cego (J 1,9). Aby uczciæ ten pocz¹tek, Bóg wczeniej uwiêci³ duszê i cia³o Dziewicy Maryi ³ask¹ Niepokalanego Poczêcia. Dlatego Ten, który przyszed³ na wiat dla nas i dla naszego zbawienia, chcia³ przez to pokazaæ, w jakiej wiêtoci Bóg zamierzy³ stwarzaæ ka¿dego cz³owieka31. Bóg w swoim planie Mi³oci postanowi³, aby Jego Mi³oæ od pocz¹tku przygarniaj¹ca cz³owieka sta³a siê widzialna. Objawi³a siê ona w Paschalnym Przymierzu Chrystusa z Kocio³em i st¹d sp³ywa na sakramenty Kocio³a. Ma³¿eñ29 30 31 Por. V. Galeone, dz. cyt., s. 120-121. HV 13. Por. J. Bajda, Wartoæ i godnoæ ¿ycia w wietle nauki Kocio³a, s. 221. 38 RYSZARD KUCZER stwo w szczególny sposób zosta³o obdarzone odpowiedzialnoci¹ za objawienie ca³ego bogactwa Boskiej Mi³oci, bêd¹cej ród³em istnienia nowego cz³owieka. Tym samym ma³¿eñstwo zosta³o powo³ane do takich wy¿yn Mi³oci, aby mog³o w sposób autentyczny byæ znakiem Boga wobec cz³owieka przychodz¹cego na wiat. Jest to powo³anie w tej samej mi³oci, przez któr¹ Chrystus powiêci³ siê na krzy¿u dla zbawienia wiata. Przykazaniem dla ma³¿onków jest wiêc ta sama mi³oæ, moc¹ której Duch wiêty konsekrowa³ Cia³o Chrystusa, by sta³o siê ofiara na O³tarzu Krzy¿a. Ta w³anie mi³oæ, moc¹ Krwi Chrystusa, oczyszcza serca ma³¿onków, daje im uczestnictwo w wiêtoci Chrystusa i Kocio³a i w ten sposób czyni ich zdolnymi do otwarcia siê na dar ¿ycia przychodz¹cy od Boga32. Ma³¿eñstwo nie jest wyrokiem jakiego przypadku lub owocem ewolucji lepych si³ przyrody: Bóg-Stwórca ustanowi³ je w tym celu, aby urzeczywistniaæ w ludziach swój plan mi³oci. Dlatego ma³¿onkowie poprzez wzajemne oddanie siê sobie, im tylko w³aciwe i wy³¹czne, d¹¿¹ do takiej wspólnoty osób, aby doskonal¹c siê w niej wzajemnie, wspó³pracowaæ równoczenie z Bogiem w wydawaniu na wiat i wychowywaniu dzieci. Dla ochrzczonych za ma³¿eñstwo nabiera godnoci sakramentalnego znaku ³aski, poniewa¿ wyra¿a zwi¹zek Chrystusa z Kocio³em33. Pe³ny rozwój duchowy ma³¿onków to nie tylko wiê wzajemna, ale macierzyñstwo i ojcostwo. Dopiero gdy jako owoc mi³oci pojawi siê dziecko, mê¿czyzna i kobieta znajduj¹ wyrazy swej wiêzi w kim, kto znajduje siê poza nimi. W rodzicielstwie dojrza³oæ ludzka osi¹ga swój najg³êbszy wyraz. Nie ulega w¹tpliwoci, ¿e dewaluuj¹c wartoæ ojcostwa i macierzyñstwa, ma³¿onkowie zubo¿aj¹ rozwój swego cz³owieczeñstwa. Wspó³czesna sytuacja rodzi w ¿yciu ma³¿onków wiele wewnêtrznych konfliktów, gdy musz¹ oni wybieraæ miêdzy dzieæmi, prac¹ zawodow¹ a standardem ¿yciowym. Bardzo czêsto w takiej sytuacji nastêpuje co najmniej zwichniêcie rodzicielstwa34. Ma³¿eñstwo nie jest jedynie kontraktem odpowiadaj¹cym pragnieniom tych, którzy go zawieraj¹, i dokonanym w zgodzie z przyjêtymi w danej spo³ecznoci prawami. To Bóg, który jest Mi³oci¹ i Ojcem zaprasza ich do uczestnictwa w cudzie swej stwórczej mi³oci. Dziecko, które poczyna siê w ³onie matki jako owoc aktu ma³¿eñskiego, jest najpierw i nade wszystko dzieckiem Ojca niebieskiego, który odbija w nim swe niepowtarzalne podobieñstwo i powo³uje do ¿ycia wiecznego. Ma³¿onkowie obdarowani nawzajem sob¹ przez Boga i zaproszeni do udzia³u w Jego mi³oci, nie mog¹ zmieniaæ jej znaczenia. Dlatego niewa¿ny jest zwi¹zek, który choæby jedna ze stron zawiera³a z zamiarem unikania Por. tam¿e, s. 221-222; por. tak¿e, A. Dziuba, dz. cyt., s. 5-15. Por. HV 8. 34 Por. S. Rosik, Sytuacja rodziny w dzisiejszym wiecie i jej podstawowe zadania, RTK 33 (1986) z. 3, s. 81-82. 32 33 MI£OÆ ODPOWIEDZIALNOÆ RODZICIELSTWO 39 potomstwa. Nie sposób opatrzyæ sakramentaln¹ pieczêci¹ kontraktu, przez który ma³¿onkowie chc¹ uczestniczyæ w stwórczej mi³oci Boga, ignoruj¹c jednoczenie jego zbawczy zamys³35. Sens ma³¿eñstwa determinuje sens aktu ma³¿eñskiego. Teza ta ma zasadnicze znaczenie dla rozumienia samego aktu i odnonej nauki Kocio³a. Nie dziwi wiêc, ¿e naukê tê w³anie szczególnie czêsto poddaje siê krytyce. W rozumowaniu tym zwraca uwagê i niepokoi traktowanie cia³a ludzkiego tak, jakby by³o czêci¹ wiata otaczaj¹cego cz³owieka, nie za elementem wspó³konstytuuj¹cym go jako istotê duchowo cielesn¹. Cia³o i jego dynamizmy nie tylko nale¿y opanowaæ i podporz¹dkowaæ rozumnemu dzia³aniu. Duch ludzki zakorzenia siê w ciele i przez cia³o jest niejako kszta³towany. W szczególnoci determinacja p³ciowa przebiega przez ca³e duchowo cielesne compositum humanum mê¿czyzny lub kobiety. Jan Pawe³ II stwierdza: – kobiecoæ odnajduje siebie niejako w obliczu mêskoci, podczas gdy mêskoæ potwierdza siê przez kobiecoæ Ta w³anie «osobotwórcza» (a nie tylko «osobowociowa») funkcja p³ci wskazuje, jak g³êboko cz³owiek przy ca³ej swojej duchowej samotnoci, przy ca³ej jedynoci i niepowtarzalnoci w³aciwej osobie, ukonstytuowany jest przez cia³o jako «ten» lub «ta»36. W innym miejscu swoich katechez Jan Pawe³ II podkrela, i¿ cia³o ludzkie jest nie tylko somatycznym pod³o¿em reakcji o charakterze seksualnym, ale jest równoczenie rodkiem wyrazu dla ca³ego cz³owieka, dla osoby, która przez «mowê cia³a» wypowiada siebie37. Tote¿ zignorowanie zawartego w ludzkiej naturze Bo¿ego planu, w tym tak¿e znaczenia cia³a i jego g³êbokich zwi¹zków z duchem, nie tylko obra¿a Stwórcê, ale i samego cz³owieka nieuchronnie prowadzi do zguby38. Akt ma³¿eñski zakorzeniony jest wiêc w samym cz³owieczeñstwie mê¿czyzny i kobiety. Zas³uguje on na swe miano z tego dok³adnie powodu, ¿e ma³¿onkowie aktualizuj¹ w nim swe ma³¿eñstwo: wypowiadaj¹ sobie najpe³niej i najdos³owniej mi³oæ ma³¿eñsk¹ a wiêc tê w³anie, która ich p³odnoæ jednoczy. Równoczenie zanurzaj¹ siê w stwórczej mi³oci Boga Ojca: Tego, który obdarzy³ ich nawzajem sob¹, wzajemn¹ mi³oci¹, wyra¿aj¹ca siê poprzez ich mêskoæ i kobiecoæ oraz uczestnictwem w zrodzeniu cz³owieka. W ten sposób w naturze aktu ma³¿eñskiego wyra¿a siê natura ma³¿eñstwa, z ca³ym jego g³êbokim teologicznym wymiarem39. Por. HV 8; por. tak¿e, A. Szostek, Prawa mi³oci i prawa do ¿ycia, w: Dar cia³a darem osoby. O przemilczanym wymiarze kryzysu wiêzi ma³¿eñskiej, s. 130. 36 Jan Pawe³ II, Mê¿czyzn¹ i niewiast¹ stworzy³ ich. Chrystus odwo³uje siê do «pocz¹tku». O Jana Paw³a II teologii cia³a, red. T. Styczeñ, Lublin 1981, s. 42; por. tak¿e, A. Szostek, dz. cyt., s. 131. 37 Jan Pawe³ II, Katechezy Ojca wiêtego Jana Paw³a II. Teologia ma³¿eñstwa, s. 406. 38 Por. A. Szostek, dz. cyt., s. 131-132. 39 Por. tam¿e, s. 132. 35 40 RYSZARD KUCZER Kiedy wiêc mówi siê o naturze aktu i w zwi¹zku z tym o prawie naturalnym, to nie nale¿y pojmowaæ natury zbyt abstrakcyjnie, jakby by³a ona wymylon¹ przez filozofów kategori¹ pojêciow¹. Jest to raczej skrótowa formu³a, ukazuj¹ca istotn¹ wiê miêdzy cz³owiekiem i jego tak dog³êbnie ludzkim dzia³aniem, a jednoczenie wiê cz³owieka z Bogiem. Nie tyle wiernoæ dla bezosobowego prawa natury ile dla osobowego Stwórcy, który jest ród³em i Panem tego prawa, stanowi o etycznym charakterze postawy wyra¿aj¹cej siê w «naturalnej» regulacji poczêæ40. Wiernoæ ta nie zwalnia cz³owieka z u¿ywania rozumu. Przeciwnie, w³anie jako istota rozumna i wolna, cz³owiek mo¿e i powinien wnikliwie odczytywaæ ow¹ prawid³owoæ biologiczn¹, jaka nale¿y do porz¹dku natury. [ ] Pojêta w ten sposób etyczna regulacja poczêæ nie jest niczym innym, jak tylko odczytywaniem w prawdzie «mowy cia³a»41. Encyklika Humanae vitae zachêca ma³¿onków, aby sobie jasno uwiadomili, na czym polega ich godnoæ oraz jak¹ wartoæ ma dla nich i dla ca³ej spo³ecznoci odpowiedzialne rodzicielstwo42. Stanowi ono element tej mi³oci, która jak stwierdza Sobór Watykañski II wi¹¿e z sob¹ czynniki boskie i ludzkie, prowadzi ma³¿onków do dobrowolnego oddania siê sobie43. Dlatego zasady odpowiedzialnoci w prokreacji nie nale¿y interpretowaæ w sensie negatywnym, jak gdyby mia³a ona ograniczaæ wielkodusznoæ mi³oci, ale w³anie jako znak mi³oci i owoc wzajemnego oddania. To w tym sensie Humanae vitae okrela warunki dopuszczalnej regulacji poczêæ, stwierdzaj¹c: Jeli wiêc istniej¹ s³uszne powody dla wprowadzenia przerw miêdzy kolejnymi urodzeniami dzieci, wynikaj¹ce b¹d z warunków fizycznych czy psychicznych ma³¿onków, b¹d z okolicznoci zewnêtrznych, Koció³ naucza, ¿e wolno wówczas ma³¿onkom uwzglêdniaæ naturaln¹ cyklicznoæ w³aciw¹ funkcjom rozrodczym i podejmowaæ stosunki ma³¿eñskie tylko w okresach niep³odnoci, reguluj¹c w ten sposób iloæ poczêæ, bez ³amania zasad moralnych44. Dostosowanie siê ma³¿onków, którzy chc¹ unikn¹æ poczêcia dziecka, do mo¿liwoci, jakie daje im sama natura, czyli podjêcie wspó³¿ycia seksualnego w okresie niep³odnym, nie mo¿e byæ stawiane na równi ze stosowaniem metody antykoncepcyjnej. Ró¿nica jest zasadnicza, mimo ¿e zarówno ci, którzy wspó³¿yj¹ w okresie niep³odnym, jak i ci, którzy stosuj¹ rodki antykoncepcyjne, nie decyduj¹ siê na poczêcie dziecka. Aby dostrzec tê ró¿nicê, trzeba najpierw rozró¿niæ planowanie dzietnoci (liczba dzieci, czas poczêcia) od metod, które plaJan Pawe³ II, Katechezy Ojca wiêtego Jana Paw³a II. Teologia ma³¿eñstwa, s. 411. Tam¿e, s. 411-412. 42 Por. HV 10. 43 KDK 49. 44 HV 16; por. tak¿e, Jan Pawe³ II, Nieprzemijaj¹ce wartoci Encykliki. Przemówienie do uczestników sympozjum zorganizowanego z okazji 25 lecia og³oszenia encykliki «Humanae vitae», 26.11.1993, w: W trosce o ¿ycie. Wybrane dokumenty Stolicy Apostolskiej, s. 255. 40 41 MI£OÆ ODPOWIEDZIALNOÆ RODZICIELSTWO 41 ny te maj¹ uskuteczniæ. S¹ to dwie decyzje, ca³kowicie ró¿ne od siebie. Ma³¿onkowie maj¹ prawo i obowi¹zek jak najbardziej rozumnie i wiadomie planowaæ poczêcie swojego dziecka45. Koció³ pisze Pawe³ VI w Humanae vitae – nie da siê nikomu przecign¹æ w chwaleniu i zalecaniu korzystania z rozumu w dzia³aniu46. To z mi³oci do dziecka jeszcze nie poczêtego przyszli rodzice wybieraj¹ i planuj¹ najlepszy moment i czas jego przyjcia na wiat. Decyzja ma³¿onków o powstrzymywaniu siê od urodzenia dziecka nie ma nic wspólnego z pozbawieniem siê p³odnoci, nie jest wiêc zwi¹zana z mentalnoci¹ antykoncepcyjn¹. Pawe³ VI stwierdza: Wykorzystanie dla celów wspó³¿ycia seksualnego okresów naturalnego zanikania p³odnoci ró¿ni siê istotnie od sztucznego pozbawiania siê p³odnoci. W pierwszym wypadku ma³¿onkowie w sposób prawid³owy korzystaj¹ z pewnej w³aciwoci danej im przez sam¹ naturê. W drugim za stawiaj¹ oni przeszkodê naturalnemu przebiegowi procesów zwi¹zanych z przekazywaniem ¿ycia47. Encyklika Humanae vitae cile rozró¿nia pomiêdzy tym, co stanowi moralnie niedopuszczalny sposób ograniczania liczebnoci potomstwa a cis³ej regulowania p³odnoci a tym, co jest moralnie dopuszczalne. Moralnie niedopuszczalne jest bezporednie przerywanie ci¹¿y48, sterylizacja, czyli bezporednie obezp³odnienie, jak wreszcie wszelkie dzia³anie, które b¹d to w przewidywaniu zbli¿enia ma³¿eñskiego, b¹d podczas jego spe³niania, czy w rozwoju jego naturalnych skutków mia³oby za cel uniemo¿liwienie poczêcia lub stanowi³o rodek prowadz¹cy do tego celu49, – czyli wszelkie metody antykoncepcyjne50. Teologia cia³a nie jest teori¹, ale zawiera w sobie ewangeliczn¹ i chrzecijañsk¹ pedagogiê cia³a. Pismo wiête objawiaj¹c prawdê o cz³owieku jako mê¿czynie i kobiecie, objawia tak¿e, co jest prawdziwym dobrem cz³owieka. Chodzi o to, aby na miarê tego dobra ukszta³towaæ ¿ycie ludzkie na ziemi w perspektywie nadziei wiata przysz³ego. Encyklika Humanae vitae id¹c po tej linii, odpowiada na pytanie, co jest prawdziwym dobrem cz³owieka jako osoby mê¿czyzny i kobiety oraz co odpowiada ich godnoci, gdy chodzi o donios³¹ sprawê przekazywania ¿ycia we wspólnocie ma³¿eñskiej. Por. HV 16; por. tak¿e, K. Knotz, dz. cyt., s. 235-244. HV 17. 47 Tam¿e 16. 48 Tam¿e 14. 49 Tam¿e. 50 Por. Jan Pawe³ II, Katechezy Ojca wiêtego Jana Paw³a II. Teologia ma³¿eñstwa, s. 403405; por. tak¿e, J. Bajda, Mylenie antykoncepcyjne, s. 375-378; E Toroñczak, Antykoncepcja, czyli spór o koncepcjê cz³owieka. Aspekty antropologiczno-etyczne, AK 98 (2006) nr 584, s. 101-114. 45 46 42 RYSZARD KUCZER 4. WSKAZANIA DUSZPASTERSKIE Encyklika Humanae vitae zawiera wiele konkretnych wskazania duszpasterskich skierowanych ku ró¿nym grupom ludzi, zobowi¹zuj¹c ich do zaanga¿owania siê w upowszechnianie nauczania w niej zawartego. Pawe³ VI by³ wiadom, ¿e nauka Kocio³a o nale¿ytej regulacji poczêæ, bêd¹ca promulgacj¹ samego prawa Bo¿ego, wyda siê niew¹tpliwie dla wielu trudna; wiêcej nawet zupe³nie niemo¿liwa do zachowania. […] Jak wszystkie rzeczy szlachetne i po¿yteczne, tak i to prawo wymaga mocnych decyzji i wielu wysi³ków. Zachowaæ je mo¿na tylko z pomoc¹ ³aski Bo¿ej, która wspiera i umacnia dobr¹ wolê ludzi. Kto jednak uwa¿niej siê nad tym zastanowi, dostrze¿e, ¿e owe wysi³ki naprawdê podnosz¹ godnoæ cz³owieka i przysparzaj¹ dobra ca³ej ludzkoci51. Cz³owiek o tyle wzbogaca siê w wartoci moralne, o ile w³asnym wysi³kiem przyczynia siê do ich zdobycia. Najbardziej owocne s¹ pod tym wzglêdem wysi³ki zmierzaj¹ce do ucz³owieczenia siebie samego. Wzbogacaj¹ one nie tylko indywidualnie, ale powoduj¹, ¿e taki wartociowy moralnie cz³owiek staje siê bogactwem ca³ego spo³eczeñstwa. Papie¿ zwraca siê tak¿e do wychowawców i wszystkich, którzy powinni staraæ siê o wspólne dobro spo³ecznoci ludzkiej, na koniecznoæ tworzenia klimatu sprzyjaj¹cego czystoci. Podkrela, ¿e wszystko, co w dziedzinie rodków spo³ecznego przekazu podnieca zmys³y i podsyca rozwi¹z³oæ obyczajów, wszelkie formy pornografii oraz nieprzyzwoitych widowisk, powinny spotkaæ siê z potêpieniem ze strony tych, którzy troszcz¹ siê o rozwój kultury spo³ecznej lub maj¹ obowi¹zek broniæ najwy¿szych wartoci duchowych52. Apeluje do w³adz publicznych, aby nie dopuszczano nigdy do upadku dobrych obyczajów wród narodów. W³adze publiczne, nigdy nie mog¹ pozwalaæ, aby w ¿ycie rodziny, tej podstawowej komórki spo³eczeñstwa, wprowadzono ustawowo praktyki sprzeczne z prawem naturalnym i Boskim53. Zagadnienia, jakie ³¹cz¹ siê ze wzrostem demograficznym, w³adze pañstw mog¹ i powinny rozwi¹zywaæ w inny sposób, mianowicie przez prawodawstwo nacechowane trosk¹ o rodziny i przez tak m¹dre wychowanie narodów, a¿eby zosta³y nienaruszone zarówno prawo moralne, jak i wolnoæ obywateli54. Kieruj¹c swoje nauczanie do ludzi nauki papie¿ przytacza s³owa Soboru, ¿e mianowicie wiele mog¹ oddaæ us³ug dobru ma³¿eñstwa i rodziny oraz spokojowi sumieñ, jeli przez wspólny wk³ad swych badañ bêd¹ siê gorliwie staraæ wszechstronnie wyjaniæ ró¿ne warunki sprzyjaj¹ce w³aciwemu regulowaniu ludzkiej rozrodczoci55. 51 52 53 54 55 HV 20. Por. tam¿e, 22. Tam¿e, 23. Tam¿e; por. tak¿e, R. Buttiglione, dz. cyt., s. 91-94. HV 24; por. tak¿e, J. Troska, Moralnoæ ¿ycia cielesnego, Poznañ 1999, s. 11-13. MI£OÆ ODPOWIEDZIALNOÆ RODZICIELSTWO 43 Ma³¿onkowie maj¹ zadanie apostolskie wzglêdem innych ma³¿onków, pe³ni¹c rolê ich przewodników. Wród wielu form chrzecijañskiego apostolatu ta wydaje siê obecnie najpotrzebniejsza56. Lekarze za, powinni popieraæ te rozwi¹zania, które zgadzaj¹ siê z wiar¹ i prawym rozumem oraz powinni staraæ siê dla tych rozwi¹zañ zjednaæ uznanie i szacunek w³asnego rodowiska. Za swój zawodowy obowi¹zek powinni uznaæ zdobywanie w tej trudnej dziedzinie niezbêdnej wiedzy, aby mogli s³u¿yæ ma³¿onkom nale¿ytymi radami57. Zwracaj¹c siê z kolei do kap³anów Pawe³ VI przypomina, ¿e s¹ doradcami i przewodnikami duchowymi tak poszczególnych osób, jak i rodzin. Szczególnym ich obowi¹zkiem – zw³aszcza wyk³adowców teologii moralnej – jest podawanie ca³ej nauki Kocio³a o ma³¿eñstwie. Kap³ani powinni dawaæ jednoczenie przyk³ad pos³uszeñstwa, jakie wewnêtrznie i zewnêtrznie nale¿y okazywaæ Kocio³owi równie¿ ze wzglêdu na wiat³o Ducha wiêtego, którym w nauczaniu Prawdy ciesz¹ siê szczególnie Pasterze Kocio³a. Wielkie znaczenie ma dla zachowania pokoju sumieñ i jednoci ludu chrzecijañskiego, by w dziedzinie moralnoci i w sprawach dogmatycznych wszyscy byli pos³uszni Nauczycielskiemu Urzêdowi Kocio³a i mówili jednym jêzykiem. Pawe³ VI wskazuje tak¿e, ¿e postawa kap³anów wobec ludzi w dziedzinie przez niego wy³o¿onej, powinna ³¹czyæ siê z wyrozumia³oci¹ i mi³oci¹, której przyk³ad dawa³ sam Chrystus58. Szczególne obowi¹zki w dziedzinie zagadnieñ podjêtych przez Encyklikê Humanae vitae spoczywaj¹ na biskupach. Pawe³ VI kieruje probê, aby z gorliwoci¹ i niezw³ocznie podjêli dzia³ania w celu zabezpieczenia ma³¿eñstwa i obrony jego wiêtoci. Chodzi o to, aby ¿ycie ma³¿eñskie osi¹ga³o coraz wy¿sz¹ – ludzk¹ i chrzecijañsk¹ – doskona³oæ. Zadanie to biskupi powinni uwa¿aæ za najwa¿niejsze dzie³o i obowi¹zek spoczywaj¹cy na nich w obecnych czasach. Wymaga ono koordynacji dzia³alnoci duszpasterskiej we wszystkich dziedzinach aktywnoci ludzkiej równie¿ ekonomicznej, kulturalnej i spo³ecznej59. SUMMARY Love Responsability Parenthood. The prophetic dimension of Pope Paul VI encyclical Humanae vitae The encyclicle of Paul VI Humanae vitae assumed the discussion taken up in the sixties of the twentieth century which had put into doubt many features concerning moral aspects of conjugal Por. HV, 26. Por. tam¿e, 27; por. tak¿e, A. Bohdanowicz, Afirmacja ¿ycia i jego nowy wymiar wed³ug encykliki Jana Paw³a II «Evangelium vitae», AK 100 (2008) nr 593, s. 18-28. 58 Por. HV, 28; por. tak¿e, R. Buttiglione, dz. cyt., s. 94-97. 59 Por. HV, 30. 56 57 44 RYSZARD KUCZER life. It definitively opposed any artificial interference in the conjugal act. Paul VI reminded that human life is a gift of God- the Creator and Father. The encyclical opened the gate for intensive studies and reflection on marriage and family in her different dimensions- psychological, theological and pastoral. The Humanae vitae encyclical confirms the existence of permanent relations, which a person is not allowed to willfully break, in the twofold meaning that lie in a conjugal relation- of unity and parenthood. Paul VI recognized that all forms of contraception contradict with the dignity of a human person, and that the planning of a family should proceed in foothold to the natural law inscribed in every human being. It became the essential point of reference for later statements of the Churches Magisterium in relation to marriage, family, passing on life and understanding human sexuality. Time has showed that the Humanae vitae encyclical is a prophetic voice of the Church showing in a sure manner the moral way for modern times, which are so often immersed in chaos when it comes to understanding the meaning of human sexuality, marriage, family and the value of human life. Key words matrimonial love, responsible parenthood, human sexuality, passing on life, contraception MI£OÆ ODPOWIEDZIALNOÆ RODZICIELSTWO 45 TEOLOGIA I MORALNOÆ TOM 3, 2008 ROMAN KULIGOWSKI Uniwersytet Kardyna³a Stefana Wyszyñskiego Wydzia³ Teologiczny Mi³oæ ma³¿eñska wed³ug Humanae vitae Conjugal Love according to Humanae vitae Stworzony na obraz Bo¿y cz³owiek wraca nieustannie moc¹ mi³oci do swojego ród³a, do Boga, który nadaje sens wszelkiej ludzkiej mi³oci1. On jest sam¹ Mi³oci¹ i Ojcem, od którego bierze swe imiê wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi (Ef 3,15)2. Czym dusza jest dla cia³a, tym mi³oæ winna byæ w odniesieniu do ludzkiego dzia³ania. Ma³¿eñstwo staje siê autentycznym zwi¹zkiem osób, o ile o¿ywia je mi³oæ. Ma³¿eñstwo bowiem nie jest wynikiem jakiego przypadku lub owocem ewolucji lepych si³ przyrody: Bóg-Stwórca ustanowi³ je m¹drze i opatrznociowo w tym celu, aby urzeczywistniaæ w ludziach swój plan mi³oci3. S³owo mi³oæ przybiera rozmaity sens. W wielu sytuacjach bywa ono nadu¿ywane. Dlatego nale¿y bli¿ej przyjrzeæ siê temu, czym jest mi³oæ i jaka winna byæ ona w ma³¿eñstwie. W zrozumieniu mi³oci ma³¿eñskiej pomoc¹ okazuje siê refleksja nad cechami tej¿e mi³oci. Tak zdaje siê widzieæ ten problem autor encykliki Humanae vitae4. By³oby czym ma³o zrozumia³ym, gdyby analizowaæ treæ wypowiedzi Paw³a VI, zawart¹ w encyklice, opublikowan¹ czterdzieci lat temu, nie odwo³uj¹c siê do póniejszych wypowiedzi Kocio³a, zw³aszcza do nauczania Jana Paw³a II i Benedykta XVI na temat mi³oci ma³¿eñskiej5. Pawe³ VI, Encyklika Humanae vitae, 8. Tam¿e, 8. 3 Tam¿e, 8. 4 Por. tam¿e, 9. 5 W swoich wypowiedziach na temat ma³¿eñstwa i mi³oci ma³¿onków Jan Pawe³ II wielokrotnie odwo³uje siê do zapisów zawartych w Humanae vitae. Benedyktowi XVI Koció³ zawdziê1 2 46 ROMAN KULIGOWSKI I. ISTOTA MI£OCI MA£¯EÑSKIEJ Mi³oæ wyra¿a dynamizm osoby, która d¹¿y do rozwoju. Przez mi³oæ rozumiemy wartoæ, która ju¿ jest i jeszcze nie, która ju¿ siê spe³nia i ci¹gle jeszcze pozostaje niespe³niona. W jêzyku greckim istniej¹ trzy okrelenia odnosz¹ce siê do mi³oci, mianowicie eros, philia i agape6. Wszystkie razem oddaj¹ sens hebrajskiego rdzenia, oznaczaj¹cego mi³oæ powszechn¹: ahawa. Mi³oæ jest wzniesieniem siê bytu, który ca³¹ swoj¹ istot¹ odrywa siê ku Ukochanemu, aby zjednoczyæ siê w jego najwy¿szym wietle7. W tej definicji cztery s³owa pozostaj¹ kluczowe: wzniesienie siê, oderwanie, zjednoczenie i wiat³o. W mi³oci chodzi najpierw o wzniesienie siê cz³owieka, czyli o poryw serca. Mo¿e to byæ wzniesienie siê mistyka do Boga, mê¿czyzny do kobiety – i na odwrót – rodziców do dziecka. To prawda, ¿e sam poryw serca nie wystarczy, ale jest on konieczny. Bez porywu serca relacja osoby do osoby pozostaje osch³a. O osch³oci serca mo¿na przeczytaæ w dzie³ach mistyków. Aby poryw serca nie ostyg³, potrzebne jest oderwanie. Jak samolot odnajduje swoje spe³nienie przez to, ¿e odrywa siê od ziemi, tak mi³oæ potrzebuje totalnego oderwania siê od tego, co ni¹ nie jest. A to, co ni¹ nie jest, to przede wszystkim egoizm. Egoizm niszczy nasz pierwotny poryw serca. Gdy cz³owiek wyzwoli siê, oderwie siê od egoizmu, wówczas dochodzi do zjednoczenia siê w samym centrum Bytu, u samego ród³a ¿ycia i mi³oci z Bogiem w Jego najwy¿szym wietle8. Dlatego ma³¿onkowie poprzez wzajemne oddanie siê sobie, im tylko w³aciwe i wy³¹czne, d¹¿¹ do takiej wspólnoty osób, aby doskonal¹c siê w niej wzajemnie, wspó³pracowaæ równoczenie z Bogiem w wydawaniu na wiat i wychowywaniu nowych ludzi9 W odniesieniu do mi³oci ma³¿eñskiej mówi siê o jej wymiarze po¿¹dawczym (eros) i duchowym (agape). Okrelenie eros zawdziêczamy Grekom, którzy tak w³anie opisywali mi³oæ pomiêdzy kobiet¹ i mê¿czyzn¹10. W greckim t³umaczeniu Starego Testamentu dwukrotnie pojawia siê s³owo eros. Natomiast w Nowym Testamencie nie ma tego okrelenia; do opisania fenomenu mi³oci s³u¿y przede wszystkim termin agape, a tak¿e philia, przy czym ten ostatni (tercza Deus caritas est, encyklikê w ca³oci powiêcon¹ mi³oci w ujêciu chrzecijañskim. Stosunkowo liczne odwo³ania do Humanae vitae znajduj¹ siê w dokumentach watykañskich kongregacji, np. Haec Sacra Congregatio z 1973 r., Questio de abortu procurato z 1974 r., Persona humana z 1975 r., Karta praw rodziny z 1983 r., Donum vitae z 1987 r., Ludzka p³ciowoæ: prawda i znaczenie z 1995 r. czy w dokumencie Papieskiej Rady ds. Rodziny Przygotowanie do sakramentu ma³¿eñstwa z 1996 r. To wiadczy z jednej strony o ci¹g³oci nauczania Kocio³a na temat mi³oci ma³¿eñskiej, a z drugiej o znaczeniu encykliki Paw³a VI Humanae vitae. 6 Por. Benedykt XVI, Deus caritas est, 3. 7 Bachja Ibn Pakuda, Les Devoirs du coeur, Desclée de Brouwer, s. 582. 8 Por. A. Chouraqui, Dziesiêæ przykazañ dzisiaj, Warszawa 2002, s. 25. 9 Pawe³ VI, Humanae vitae, 8. 10 Por. Benedykt XVI, Deus caritas est, 3. MI£OÆ MA£¯EÑSKA WED£UG HUMANAE VITAE 47 min) rozwiniêty zosta³ przez w. Jana Ewangelistê dla wyra¿enia relacji Jezusa z uczniami. To pominiêcie s³owa ‘eros’ wraz z now¹ wizj¹ mi³oci, wyra¿on¹ poprzez s³owo ‘agape’, w nowoci chrzecijañstwa oznacza niew¹tpliwie co zasadniczego w odniesieniu do pojêcia mi³oci11. Pomiêdzy eros i agape istnieje zwi¹zek. Mi³oæ, jakiej dowiadcza cz³owiek, domaga siê ze swej natury definitywnoci. Chodzi tu o definitywnoæ w podwójnym znaczeniu: mi³oæ zak³ada wy³¹cznoæ – kocha siê tylko tê jedn¹ osobê – oraz ¿e siê kocha tê osobê na zawsze12. Mi³oæ obejmuje ca³oæ egzystencji w ka¿dym jej wymiarze, tak¿e w wymiarze czasu. Nie mog³oby byæ inaczej, poniewa¿ jej obietnica ma na celu definitywnoæ: mi³oæ d¹¿y do wiecznoci. Tak, mi³oæ jest ‘ekstaz¹’, ale ekstaz¹ nie w sensie chwili upojenia, lecz ekstaz¹ jako droga, trwa³e wychodzenie z ‘ja’ zamkniêtego w samym sobie w kierunku wyzwolenia ‘ja’ w darze z siebie i w³anie tak w kierunku ponownego znalezienia siebie, a nawet w kierunku odkrycia Boga: Kto bêdzie siê stara³ zachowaæ swoje ¿ycie, straci je; a kto je straci, zachowa je (£k 17,33) mówi Jezus. Te Jego s³owa znajdujemy w Ewangelii w ró¿nych wersjach (por. Mt 10,39; 16,25; Mk 8,35; £k 9,24; J 12,25)13. S³owo eros okrela mi³oæ ziemsk¹”, natomiast agape mi³oæ prze¿ywan¹ w wierze i przez ni¹ kszta³towan¹. Czêsto przeciwstawia siê eros i agape jako mi³oæ wstêpuj¹c¹ i zstêpuj¹c¹, b¹d jako mi³oæ posesywn¹ i ofiarn¹ (amor concupiscentiae – amor benevolentiae). W teologii i duszpasterstwie rozró¿nienia te by³y w przesz³oci – bo wspó³czeni teologowie tego nie czyni¹ – tak radykalizowane, ¿e eros i agape przeciwstawiano sobie jako dwie ró¿ne mi³oci. Typowo chrzecijañsk¹ by³aby mi³oæ zstêpuj¹ca, ofiarna, w³anie ‘agape’; kultura za niechrzecijañska, przede wszystkim grecka charakteryzowa³aby siê mi³oci¹ wstêpuj¹c¹, po¿¹dliw¹ i posesywn¹, czyli ‘erosem’14. Gdyby uznaæ przeciwstawienie tych dwu rodzajów mi³oci za uprawnione, to tym samym trzeba by uznaæ, ¿e chrzecijañstwo odrywa³oby cz³owieka od jego podstawowych relacji ¿yciowych. Chrzecijañstwo stanowi³oby dla siebie odrêbn¹ rzeczywistoæ, getto, mo¿e nawet zas³uguj¹ce na podziw, ale totalnie wyalienowane. Tymczasem eros i agape pozostaj¹ w stosunku do siebie nierozdzielne. Im bardziej cz³owiek odnajduje jednoæ obydwu wymiarów mi³oci, tym bardziej spe³nia siê prawdziwa natura mi³oci w ogóle15. Prze¿ywany pocz¹tkowo jako po¿¹danie eros w spotkaniu z drug¹ osob¹ szuka szczêcia tej drugiej osoby, coraz bardziej pragn¹c staæ siê darem dla niej. Tak oto eros zostaje jakby dope³niony agape. Tam¿e, 3. Por. tam¿e, 6. 13 Tam¿e, 6. 14 Tam¿e, 7. 15 Tam¿e. 11 12 48 ROMAN KULIGOWSKI Jeli eros nie wyzwala w cz³owieku pragnienia bycia dla drugiej osoby, to wówczas taka mi³oæ ginie. W tym miejscu warto podkreliæ, ¿e mi³oæ polega nie tylko na powiêcaniu siê dla drugiej osoby, na stawaniu siê darem, na dawaniu siebie, ale tak¿e na braniu, na przyjmowaniu daru. ¯eby co daæ drugiemu, trzeba najpierw otrzymaæ. Kto chce dawaæ mi³oæ, sam musi j¹ otrzymaæ w darze. Oczywicie, cz³owiek mo¿e jak mówi nam Chrystus staæ siê ród³em, z którego wyp³ywaj¹ rzeki ¿ywej wody (por. J 7,37-38). Lecz, aby staæ siê takim ród³em, sam musi piæ wci¹¿ na nowo z tego pierwszego, oryginalnego ród³a, którym jest Jezus Chrystus, z którego przebitego serca wyp³ywa mi³oæ samego Boga (por. J 19,34)16. Podsumowuj¹c dotychczasowe rozwa¿ania nt. eros i agape, zauwa¿a siê, ¿e gdy w mi³oci uwyrania siê dobro w³asne osoby kochaj¹cej, najczêciej po³¹czone z silnym pragnieniem doznawania przyjemnoci, wówczas mamy do czynienia z mi³oci¹ po¿¹dawcz¹, erotyczn¹. W tej formie mi³oci uobecnia siê interesownoæ, egoizm. Eros kieruje osobê ku niej samej, jest upodobaniem w³asnego dobra osoby kochaj¹cej. Druga osoba jest traktowana w mi³oci erotycznej – przynajmniej w pewnym stopniu – przedmiotowo. Tym samym du¿ej wagi nabieraj¹ walory fizyczne osoby kochanej. Mo¿na nawet powiedzieæ, ¿e w mi³oci po¿¹dawczej wyrane jest pragnienie posiadania drugiej osoby. Inaczej jest z mi³oci¹ duchow¹. Tu uwyrania siê pragnienie dobra osoby kochanej. Liczy siê przede wszystko bogactwo duchowe, jakie w kochanej osobie odkrywa mi³oæ. Tak¹ mi³oæ charakteryzuje bezinteresownoæ. Kochaj¹cy jakby zapomina o sobie, staje siê darem dla osoby kochanej. Mamy tu do czynienia ze swego rodzaju wymian¹ darów: osoba kochaj¹ca daje siebie w darze osobie kochanej i jednoczenie przyjmuje od niej dar. Darem s¹ tu osoby, mê¿czyzna i kobieta. Oboje s¹ przekonani, ¿e rzeczywicie nale¿¹c do siebie nawzajem, s¹ na drodze spe³nienia siê ich przeznaczenia (powo³ania). Osoby przynale¿¹ do siebie nawzajem na mocy wolnego daru mi³oci. Taka przynale¿noæ wyklucza mo¿liwoæ traktowania drugiej osoby instrumentalnie. Mi³oæ ma³¿eñska jest wspóln¹ przygod¹ poszukiwania doskona³oci w mi³owaniu siê. Niew¹tpliwie mi³oæ jest najbardziej ¿ywotna ze wszystkiego, co istnieje17. Ona jest po prostu ¿yciem. Gdy cz³owiek kocha, naprawdê ¿yje; bez niej wegetuje, istnieje na poziomie ni¿szym ni¿ powinien z racji cz³owieczeñstwa. Mi³oæ duchow¹, bezinteresown¹, ofiaruj¹c¹ szczêcie uwa¿a siê za jedyn¹ formê mi³oci godn¹ osoby ludzkiej. W niej ods³ania siê prawda, ¿e Bóg jest mi³oci¹ (1J 4,16). wiadkami Boga-Mi³oci staj¹ siê ma³¿onkowie, dla których sensem drogi ¿yciowej jest d¹¿enie do coraz dojrzalszego stawania siê wzajemnym darem. 16 17 Tam¿e. H. Urs von Balthasar, Credo. Medytacje o Sk³adzie Apostolskim, Kraków 1997, s. 41. MI£OÆ MA£¯EÑSKA WED£UG HUMANAE VITAE 49 Aby bardziej zbli¿yæ siê do tajemnicy mi³oci, warto zatrzymaæ siê nad pewnymi spostrze¿eniami w. Augustyna. Uczy on, ¿e cz³owiek znajduje Boga tylko przez poznanie samego siebie. wiêty Biskup Hippony proponuje rozpocz¹æ drogê do Boga od przyjrzenia siê sobie, od ods³aniania prawdy o sobie. Boga nie mo¿na postrzegaæ jako zewnêtrznego Boga. Taki zewnêtrzny Bóg to raczej jaki bo¿ek. Gdy cz³owiek wkracza na drogê poznania siebie samego i wiata, który go otacza, musi siê natkn¹æ na Tajemnicê. Musi, poniewa¿ nie chce siê zgodziæ na banalnoæ, pustkê i jednowymiarowoæ rzeczywistoci, któr¹ poznaje. wiêty Augustyn by³ wiadomy, ¿e droga poznawania siebie kryje w sobie Tajemnicê i przez to jest fascynuj¹ca. Nic dziwnego, ¿e wezwanie do poznawania siebie samego wiod³o staro¿ytnoæ do fascynacji Bogiem. Autor Wyznañ, niezwyk³ej autobiografii, pozwalaj¹cej analizowaæ duchow¹ drogê cz³owieka, odnalaz³ w swoim wnêtrzu obraz Bo¿y. Augustyn odkry³ drogê, która rozpoczyna siê od powierzchni, jak¹ wyznacza ja cz³owieka, i która wiedzie w g³¹b Ty samego Boga. Inaczej mówi¹c, jest to droga od obrazu do praobrazu, od symbolu do sensu18. Augustyn okreli³ tê drogê mi³oci¹ do Boga, przeciwstawiaj¹c j¹ mi³oci do siebie (dzisiaj powiedzielibymy, narcystycznej mi³oci do siebie). Nie ma innego ratunku i odkupienia dla naszego ‘ego’, nieustannie kuszonego ku ‘powierzchniowej’ mi³oci samego siebie, ni¿ jego wpadniêcie w g³êbinê mi³oci: niespokojna jest nasza dusza, dopóki w niej nie spocznie19. W Pimie wiêtym odnajdujemy przykazanie mi³oci siebie samego. Istnieje cienka granica pomiêdzy mi³oci¹, która nas zbli¿a do Boga, a egoizmem, czyli mi³oci¹, która czyni z nas bo¿ka. Kochaæ siebie w znaczeniu, o jakie nam chodzi, znaczy otwieraæ siê na g³êbiê mi³oci Bo¿ej. A mi³oæ ta jest bezgraniczna, wieczna. Zanurzaj¹c siê w mi³oæ Boga, cz³owiek mo¿e dowiadczyæ – najczêciej jest to krótkotrwa³e prze¿ycie, spadaj¹ce na cz³owieka niespodziewanie” – ¿e mi³oæ czyni go nowym, innym. wiêty Augustyn zmaga³ siê przez ca³e ¿ycie z problemem: Kogo kochasz, kiedy kochasz swego Boga? Podejmuj¹c ten problem, wchodzimy na drogê mi³oci, na drogê, która ci¹gle na nowo, ci¹gle inaczej, zbli¿a nas do ród³a, do Boga. Cz³owiek mo¿e odnaleæ siebie i sens swojego ¿ycia jedynie w horyzoncie okrelonym przez mi³oæ. Kochaj – i czyñ, co chcesz! – to zawo³anie w. Augustyna oddaje ca³¹ g³êbiê moralnoci ewangelicznej. Bóg nie znajduje siê u góry, gdzie na zewn¹trz, ale wewn¹trz nas. To On jest dusz¹ naszej duszy. A zatem stanowi ród³o naszej wolnoci. A radykalna i jednoczenie dojrza³a wolnoæ urzeczywistnia siê w mi³oci. Mi³oæ uwalnia nas od nas samych, od egoizmu; pozwala nam zapominaæ o sobie i przekraczaæ siebie. Taka mi³oæ czyni kobietê i mê¿czyznê sposobnymi do ma³¿eñstwa. 18 T. Halik, Co nie jest chwiejne, jest nietrwa³e. Labityntem wiata z wiar¹ i w¹tpliwociami, Kraków 2004, s. 17. 19 Tam¿e. 50 ROMAN KULIGOWSKI II. CECHY MI£OCI MA£¯EÑSKIEJ W swojej encyklice Pawe³ VI rozwa¿a, czym jest mi³oæ ma³¿eñsk¹, podkrelaj¹c znaczenie jej cech. Cechy mi³oci ma³¿eñskiej mo¿na rozumieæ jako wyzwania, przed którymi staj¹ ci, którzy postanawiaj¹ w duchu wiary realizowaæ powo³anie ma³¿eñskie i rodzinne. Mi³oæ ma³¿eñska winna byæ na wskro ludzka, pe³na, wierna i wy³¹czna oraz p³odna. Tak rozumiana mi³oæ wype³nia sob¹ wszystkie przejawy wiadomego i wolnego podejmowania odpowiedzialnoci ma³¿onków za wspólnotê ma³¿eñsk¹ i rodzinn¹. 1. Mi³oæ na wskro ludzka Za pierwsz¹ cechê mi³oci ma³¿eñskiej, podan¹ przez Paw³a VI w Humanae vitae, uznaje siê jej na wskro ludzki charakter. Oznacza to, mi³oæ ma³¿eñska jest duchowa i zmys³owa. Prymat w mi³oci ma³¿eñskiej przys³uguje zawsze temu, co duchowe. Mi³oæ erotyczna (amor concupiscentiae) nabiera swojego znaczenia, godnoci, przez to, ¿e podporz¹dkowuje siê mi³oci duchowej. Nie mo¿na zapominaæ, ¿e analiza zjawiska mi³oci, z rozró¿nieniem w niej sfery duchowej i fizycznej, ma na celu pe³niejsze zrozumienie, czym jest mi³oæ. Rozró¿niamy w mi³oci dwa aspekty: duchowy i erotyczny, ale rozró¿niaæ nie oznacza rozdzielaæ. Rozdzielenie dwu aspektów mi³oci, czyli traktowanie albo-albo, albo mi³oæ tylko duchowa, albo tylko fizyczna, jest nie do pogodzenia z natur¹ ma³¿eñstwa. Jeli jest do pomylenia zwi¹zek osób oparty tylko o mi³oæ duchow¹, to redukowanie mi³oci do wymiaru tylko fizycznego prowadzi do przedmiotowego traktowania siê osób i do zniewolenia. Tylko eros podporz¹dkowany mi³oci duchowej stanowi szansê na autentyczny rozwój osobowy w ma³¿eñstwie. Nie da siê zbudowaæ dojrza³ego zwi¹zku dwojga osób tylko w oparciu o sam¹ zmys³owoæ, uczuciowoæ, o wzajemne podobanie siê sobie, czy te¿ na przekonaniu, ¿e czujemy siê z sob¹ dobrze (dwa równoczesne egoizmy to jeszcze nie mi³oæ). Redukowanie mi³oci do wymiaru erotycznego, czyli opartego na atrakcyjnoci zewnêtrznej osoby kochanej, poniek¹d domaga siê coraz to nowego przedmiotu mi³oci, czyli obdarowanego doskonalszymi cechami zewnêtrznymi. Nad mi³oci¹ niedojrza³¹ – tak¹, w której dominuj¹cym elementem jest eros – ci¹¿y niepewnoæ, jak¹ wywo³uje czy to cieñ podejrzenia, czy te¿ niezdrowa zazdroæ. Rozwa¿ania o mi³oci ma³¿eñskiej staj¹ siê pe³niejsze, gdy pamiêta siê, jaka antropologia stanowi jej t³o. W centrum koncepcji cz³owieka znajduje siê ludzka wola i wolny wybór. Wolnoæ rodzi siê z prawdy: Prawda uczyni was wolnymi (J 8,32). Oznacza to, ¿e dokonywaæ wolnego wyboru to podejmowaæ decyzjê MI£OÆ MA£¯EÑSKA WED£UG HUMANAE VITAE 51 zgodnie z zasad¹ prawdy20. Prawda nie jest narzucana z zewn¹trz. Ona zobowi¹zuje, poniewa¿ jest wewnêtrzna w stosunku do osoby. Oznacza to, ¿e porz¹dek wartoci przekracza podzia³ na subiektywny i obiektywny. Wartoci maj¹ bowiem charakter personalistyczny, czyli s¹ wewnêtrzne dla osoby. Osoba ludzka to dusza zjednoczona z cia³em. Prawda dotycz¹ca mi³oci ma³¿eñskiej, któr¹ osoba poznaje i wybiera, zawiera w sobie nie tylko wymiar duchowy, ale i cielesny. Cz³owiek wyra¿a w mi³oci prawdê o sobie, anga¿uj¹c siê i duchowo, i cielenie. Odnosz¹c to do mi³oci ma³¿eñskiej trzeba podkreliæ, ¿e prawdê o mi³oci ma³¿onkowie wypowiadaj¹ i duchowo, i cielenie. Communio personarum w ma³¿eñstwie ods³ania prawdê o mi³oci, która ma swoje ród³o w Bogu, który jest Mi³oci¹. A Bóg jest jeden w Trzech Osobach. Ma³¿onkowie ¿yj¹ na obraz i podobieñstwo Bo¿e, staj¹c siê jednoci¹ pomimo ró¿nic, jakie istniej¹ pomiêdzy mê¿czyzn¹ a kobiet¹. Interesuj¹ce, ¿e zró¿nicowanie to jest podporz¹dkowane przekazywaniu ¿ycia. Dwoje ró¿nych ludzi, stanowi¹c komuniê osób, jest otwartych na nowe ¿ycie, na dziecko. Dualizm zostaje przezwyciê¿ony. Mi³oæ dwojga wychyla siê ku trzeciej osobie. Tym samym mi³oæ staje siê pe³niejsza. Mi³oæ ma³¿eñska poniek¹d nieustannie staje siê mi³oci¹ oblubieñcz¹ i trynitarn¹. 2. Mi³oæ pe³na W mi³oci, któr¹ charakteryzuje pe³nia, chodzi o tê szczególn¹ formê przyjani, poprzez któr¹ ma³¿onkowie wielkodusznie dziel¹ miêdzy sob¹ wszystko bez niesprawiedliwych wyj¹tków i egoistycznych rachub21. Cz³owiek jest z natury istot¹ spo³eczn¹. Osoba odczuwa swoje ograniczenie istnienia, odkrywa coraz szersz¹ przestrzeñ mo¿liwego istnienia, tak¿e coraz wiêksz¹ potrzebê duchowego rozwoju. Cz³owiek staje siê poniek¹d bardziej cz³owiekiem, gdy otwieraj¹c siê na obecnoæ innych spotyka siê z nimi i wchodzi z nimi w dialog. W spotkaniu z innymi osoba ludzka dowiadcza realnoci siebie. Obecnoæ drugiego pozwala cz³owiekowi ujrzeæ w³asne wnêtrze. Pozwala te¿ zobaczyæ, ¿e jest on istot¹ woln¹ i obdarzon¹ godnoci¹. Istniej¹c poród innych osób, cz³owiek odkrywa w³asn¹, niepowtarzaln¹ drogê swojego ¿ycia. Jednoczenie ods³ania siê innoæ ka¿dej ludzkiej osoby. To ka¿e dojrzeæ w innych ich wewnêtrzn¹ tajemnicê. Duchowoæ cz³owieka nie pozwala, by kogokolwiek traktowaæ przedmiotowo. Ju¿ samo pragnienie, by posiadaæ inn¹ osobê, stanowi wyraz poni¿enia godnoci ludzkiej i naruszenia wolnoci tej drugiej osoby. Osoba ludzka potwierdza swoj¹ godnoæ, gdy szuka dobra drugiej osoby, szanuj¹c jej wewnêtrzne ¿ycie. Mi³oæ jest spraw¹ woli: cz³owiek chce w sposób 20 21 M. Shivanandan, Crossing the Threshold of Love, Edinburgh 1999, s. 61. Pawe³ VI, Humanae vitae, 9. 52 ROMAN KULIGOWSKI wolny przynosiæ dobro ukochanej osobie, ofiarowaæ jej to, dziêki czemu mo¿e ona ¿yæ bardziej po ludzku. Kochaj¹c siê, osoby staj¹ siê wzajemnie dla siebie darami. Dar to ma do siebie, ¿e otrzymuje siê go bez zas³ugi, za darmo. Mi³oæ jest ³ask¹, czyli darem otrzymanym za darmo. Dziêki wzajemnej mi³oci ma³¿onkowie spotykaj¹ siê z samym Bogiem, ród³em mi³oci. Jest prawd¹, ¿e u pocz¹tków mi³oci oblubieñczej jest jakie dowiadczenie upodobania, które oznacza uznanie wartoci drugiej osoby. To dowiadczenie upodobania ³¹czy siê z uczuciowoci¹ cz³owieka. Uczuciowoæ jest przestrzeni¹, w której objawiaj¹ siê wartoci bezporednio i intensywnie prze¿ywane. Uwagê osoby przykuwa uczucie, które ona aktualnie prze¿ywa. Sile uczucia niekoniecznie musi odpowiadaæ godnoæ konkretnej wartoci, jak¹ jest w tym przypadku mi³oæ. Na ogó³ w mi³oci osobê kochan¹ postrzega siê jako wyidealizowan¹, obdarzon¹ zaletami, co raczej rozmija siê ze stanem obiektywnym. To, co jest rzeczywist¹ si³¹ uczuæ, to fakt, ¿e zwracaj¹ one nasz¹ uwagê na wartoci, które prze¿ywamy w spotkaniu z drug¹ osob¹. I to jest znacznie istotniejsze ni¿ zalety, jakie ta druga osoba posiada. Mi³oci trwa³ej nie buduje siê tylko na zaletach, jakie s¹ udzia³em dwojga. W mi³oci dojrza³ej nie tyle zwraca siê uwagê na to, co druga osoba we mnie wywo³uje, ile na to, kim ona jest sama w sobie. Nie cechy osoby przyci¹gaj¹ uwagê kochaj¹cego cz³owieka, a fakt, ¿e ona jest, ¿e istnieje. To prawda, atrakcyjnoæ osoby, osobisty czar i inne cechy mog¹ staæ siê okazj¹ do zauwa¿enia, ¿e ten kto nie jest nam obojêtny. Ale nie wolno zapominaæ, ¿e zewnêtrzne cechy (zalety) podlegaj¹ zmianom i tym samym nara¿aj¹ na rozczarowanie. Tylko afirmacja osoby jako osoby poniek¹d niezale¿nie od jej zalet i wad jest wartoci¹ umo¿liwiaj¹c¹ pe³n¹ mi³oæ. 3. Mi³oæ wierna i wy³¹czna Wiernoæ i wy³¹cznoæ zwraca ma³¿onków do dnia, w którym jako wolni i pe³ni wiadomi wi¹zali siê wêz³em ma³¿eñskim22. Powroty do pocz¹tku spe³niaj¹ wa¿n¹ funkcjê psychologiczn¹. Gdy wraz z up³ywem czasu ma³¿onkowie poniek¹d trac¹ pierwotn¹ wie¿oæ uczuæ zwi¹zanych z mi³oci¹, odwo³ywanie siê do pocz¹tku wspólnej znajomoci pozwala pokonywaæ trudnoci, jakie nierozerwalnie ³¹cz¹ siê z realizacj¹ powo³ania ma³¿eñskiego. Powroty do pocz¹tku pozwalaj¹ raz po raz odkrywaæ, ¿e mi³oæ zak³ada wiernoæ i wy³¹cznoæ. Bez tych cech mi³oæ stawa³aby siê tylko mi³ostk¹, namiastk¹ wartoci. Wiernoæ i wy³¹cznoæ zak³adaj¹ blisk¹, nierozerwaln¹ wiê osoby z osob¹. Tylko ci, którzy umiej¹ prze¿ywaæ w sposób dojrza³y i wiadomy niepowtarzalnoæ i wy³¹cznoæ mi³osnego zwi¹zku, s¹ zdolni do odpowiedzialnoci za los kochanej osoby i za wspólnotê ma³¿eñsk¹ i rodzinn¹. 22 Tam¿e, 9. MI£OÆ MA£¯EÑSKA WED£UG HUMANAE VITAE 53 Czym jest wiernoæ i wy³¹cznoæ, dowiadczaj¹ wyj¹tkowo bolenie osoby zdradzone. Zdrada narusza sam¹ istotê mi³oci i ma³¿eñstwa. Narusza sam rdzeñ powo³ania ma³¿eñskiego. Do tego trzeba dodaæ psychologiczny wymiar dowiadczenia wywo³anego zdrad¹. ¯ycie przekonuje, ¿e zdrada ma³¿eñska staje siê wstêpem do rozwodu, czyli przekrelenia tego wszystkiego, co mi³oæ budowa³a. Wiernoæ i wy³¹cznoæ wymagaj¹ od ma³¿onków gotowoci do pokonywania trudnoci, na jakie nara¿ona jest mi³oæ. Wspó³czesna kultura, promuj¹ca zachowania spontaniczne, nieodpowiedzialne i przesycone elementami erotycznymi, zdaje siê podpowiadaæ, ¿e mi³oæ wierna i wy³¹czna jest niemo¿liwa do urzeczywistnienia. Byæ mo¿e te cechy mi³oci w kontekcie dzisiejszych pokus, jakie podpowiada myl ponowoczesna kryj¹ w sobie najwiêksze wyzwanie, przed jakim stoi m³ode pokolenie. Bez wiernoci i wy³¹cznoci nie istnieje mi³oæ, która pozwoli³aby doprowadziæ ma³¿onków do szczêcia. 4. Mi³oæ p³odna W³aciwe ujêcie mi³oci ma³¿eñskiej pozwala na rozumienie kolejnej cechy mi³oci ma³¿eñskiej, jak¹ jest p³odnoæ. W Ksiêdze Rodzaju znajduje siê zapis: Bóg im b³ogos³awi³, mówi¹c do nich: B¹dcie p³odni i rozmna¿ajcie siê, abycie zaludnili ziemiê i uczynili j¹ sobie poddan¹ (1,28). S³owa te zosta³y wypowiedziane do mê¿czyzny i kobiety, których stworzy³ Bóg. Zawieraj¹ one wezwanie, aby poprzez swoj¹ woln¹ i odpowiedzialn¹ decyzjê ludzie stali siê wspó³pracownikami Boga w przekazywaniu ¿ycia. P³odnoci nie redukujemy do fizycznego zrodzenia dzieci. Obejmuje ona wszystko, co ³¹czy siê z przekazaniem potomstwu wartoci witalnych, moralnych, religijnych, spo³ecznych i kulturalnych. W Familiaris consortio ¿ycie ludzkie okrela papie¿ wspania³ym darem Bo¿ej dobroci (nr 30). Nic dziwnego, ¿e Koció³ staje w obronie ¿ycia niezale¿nie od tego, o jakie stadium tego ¿ycia chodzi. Dlatego Koció³ potêpia – pisze Jan Pawe³ II – jako ciê¿k¹ obrazê godnoci ludzkiej i sprawiedliwoci, wszystkie te poczynania rz¹dów czy innych organów w³adzy, które zmierzaj¹ do ograniczania w jakikolwiek sposób wolnoci ma³¿onków w podejmowaniu decyzji co do potomstwa. St¹d te¿ wszelki nacisk wywierany przez te w³adze na rzecz stosowania rodków antykoncepcyjnych, a nawet sterylizacji i spêdzania p³odu, winien byæ bezwzglêdnie potêpiony i zdecydowanie odrzucony. Podobnie nale¿y piêtnowaæ jako wielce niesprawiedliwy ten fakt, ¿e w stosunkach miêdzynarodowych pomoc gospodarcza udzielana na rzecz rozwoju ludów jest uzale¿niona od programów antykoncepcji, sterylizacji czy spêdzania p³odu (nr 30). Du¿o czynników wywiera wp³yw na decyzje rodziców odnonie do przekazywania ¿ycia. Koció³ zdaje sobie z tego sprawê. Tak¿e z tego, jak skompliko- 54 ROMAN KULIGOWSKI wany jest problem wzrostu demograficznego. To wszystko ma swoje implikacje moralne. Trudnoci demograficzne, gospodarcze, spo³eczne czy inne, nie mog¹ jednak w ¿aden sposób powodowaæ zmian w zakresie prawa moralnego. Jednym ze zjawisk budz¹cych niepokój moralny jest antykoncepcja. Skoro Bóg wpisa³ w naturê ludzk¹ okrelone prawa, to m¹droæ cz³owieka objawia siê w umiejêtnym korzystaniu z tych praw, a nie w ich kwestionowaniu. A kwestionowaniem prawa zwi¹zanego z przekazywaniem ¿ycia jest niew¹tpliwie antykoncepcja. Akceptuj¹c antykoncepcjê, cz³owiek ustawia siê w roli sêdziego, a nawet oskar¿yciela Boga. Jednoczenie poni¿a godnoæ cz³owieka, zak³adaj¹c, ¿e nie jest on w stanie w sposób rozumny i wolny korzystaæ z prawa ustanowionego przez Stwórcê. Antykoncepcja jest skierowana nie tylko przeciwko nowemu ¿yciu, ale tak¿e przeciwko ma³¿onkom, przeciwko ich mi³oci. Przy zastosowaniu jakichkolwiek rodków antykoncepcyjnych akt ma³¿eñski nie jest wyrazem ca³kowitego oddania siê ma³¿onków. Nie jest wiêc aktem pe³nej mi³oci. Ma³¿onkowie, stosuj¹c rodki antykoncepcyjne, traktuj¹ siebie nawzajem przedmiotowo. Wa¿ne staje siê dla nich wówczas prze¿ycie tylko przyjemnoci zmys³owej. Uwyrania siê wówczas depersonalizacja aktu ma³¿eñskiego. Je¿eli natomiast ma³¿onkowie, stosuj¹c siê do okresów niep³odnoci, szanuj¹ nierozerwalny zwi¹zek znaczenia jednocz¹cego i rozrodczego p³ciowoci ludzkiej, postêpuj¹ jako s³udzy zamys³u Bo¿ego i korzystaj¹ z p³ciowoci zgodnie z pierwotnym dynamizmem obdarowania ca³kowitego, bez manipulacji i zniekszta³ceñ23. Przy okazji nale¿y przypomnieæ, ¿e ma³¿onków obowi¹zuje czystoæ we wspó³¿yciu seksualnym. Polega ona na pe³nym, rozumnym i odpowiedzialnym zachowaniu prawa natury w dziedzinie ¿ycia p³ciowego. Czystoæ ma³¿eñska stoi na stra¿y godnoci ma³¿onków i wyra¿a szacunek wobec Stwórcy, dawcy ¿ycia. A wiêc czystoæ obejmuje wszystko, co ³¹czy siê z potrzeb¹ wyrzeczeñ w dziedzinie ma³¿eñskiego ¿ycia seksualnego: okresowa wstrzemiêliwoæ, odpowiedzialne rodzicielstwo… Porz¹dek moralny, okrelony przez Stwórcê w dziedzinie p³ciowoci, s³u¿y urzeczywistnianiu w pe³ni cz³owieczeñstwa z t¹ sam¹ subteln¹ i wi¹¿¹c¹ mi³oci¹, z jak¹ sam Bóg pobudza, podtrzymuje i prowadzi do w³aciwego mu szczêcia ka¿de stworzenie24. W s³u¿bie ¿yciu chodzi nie tylko o poczêcie i zrodzenie cz³owieka, ale tak¿e o dzie³o wychowania. Wychowanie to generatio continua. Rodzina stanowi wspólnotê osób: rodziców, dzieci i krewnych. Pierwszym zadaniem rodziny jest prze¿ywanie komunii osób. Rodzina jest i ci¹gle staje siê wspólnot¹. Fundamentem i zasad¹ tworzenia komunii rodzinnej jest mi³oæ. 23 24 Jan Pawe³ II, Familiaris consortio, 32. Tam¿e, 34. MI£OÆ MA£¯EÑSKA WED£UG HUMANAE VITAE 55 Wspólnotê rodzinn¹ cechuje szczególne nasycenie, zagêszczenie wiêzi miêdzyosobowych. Ta wiê umo¿liwia uwyranianie siê komunii osób. Religijne rozumienie communio oznacza, ¿e kieruje siê uwagê na nieco inn¹ rzeczywistoæ ani¿eli ta, któr¹ socjologowie okrelaj¹ mianem spo³ecznoci. Teologiczna communio ró¿ni siê tak¿e od pojêcia wspólnota w ujêciu socjologicznym. W communio chodzi o sam sposób bycia i dzia³ania tych¿e osób, które tworz¹ communio. Jest to mianowicie sposób taki, ¿e bytuj¹c i dzia³aj¹c we wzajemnym do siebie odniesieniu przez to dzia³anie i bytowanie wzajemnie siebie jako osoby potwierdzaj¹ i afirmuj¹25. Wzajemne odniesienie osób tworz¹cych communio polega na ca³kowitym i bezinteresownym darze osoby z siebie samej26. Tworzenie communio personarum w rodzinie wyjania siê pojêciem uczestnictwa. W tym pojêciu chodzi o aspekt dynamicznej korelacji czynu z osob¹, który wynika z faktu, ¿e czyny bywaj¹ spe³niane przez ludzi wspólnie z innymi ludmi27. Dziêki uczestnictwu, cz³owiek, dzia³aj¹c wspólnie z innymi, zachowuje to wszystko, co wynika ze wspólnoty dzia³ania, a równoczenie, przez to w³anie, urzeczywistnia wartoæ personalistyczn¹ w³asnego czynu28. Uczestnictwo zatem oznacza wspó³bycie osoby z innymi osobami, a jednoczenie stanowi potwierdzenie w³asnej odrêbnoci. Communio personarum jest form¹ uczestnictwa w ¿yciu innych ludzi. Ale jest te¿ form¹ uczestnictwa w ¿yciu Osób Bo¿ych. Rodzina staje siê communio personarum dziêki rodzicielstwu, jakie w niej siê urzeczywistnia. Misja rodzicielska decyduje o szczególnej strukturze rodziny. W rodzinie uwyraniaj¹ siê dwie istotne relacje miêdzyosobowe: ma³¿eñska i rodzicielska. Obie dope³niaj¹ siê wzajemnie. Egzystencjalnie rzecz ujmuj¹c, sensem ma³¿eñstwa jest rodzina. W wymiarze metafizycznym relacja rodzicielska jest podstawowa, pierwsza i g³êbsza. Sytuacjê cz³owieka w sposób g³êbszy, podstawowy okrela bowiem fakt zrodzenia. To tworzy szczególn¹ relacjê pomiêdzy urodzonym a rodzicami. Mo¿liwoæ zaistnienia relacji ma³¿eñskiej jest wtórna. Ma³¿eñstwo jest mo¿liwoci¹ cz³owieka, ale nie jest koniecznoci¹. Ró¿nice, jakie zachodz¹ pomiêdzy osobami w rodzinie, a wynikaj¹ one z kondycji fizycznej (rodzice-dzieci), zostaj¹ przezwyciê¿one w p³aszczynie duchowej relacji ma³¿eñskiej i rodzicielskiej. Ró¿nice stanowi¹ swego rodzaju wezwanie do szczególnego sposobu darowania siebie. Pe³nia daru objawia siê w relacji rodzicielskiej, w której rodzice spotykaj¹ siê z istot¹ ca³kowicie bezradn¹ i zale¿n¹ od nich. Na poziomie istnienia zachodzi równoæ pomiêdzy rodzicami a dzieæmi. Rodzice nie s¹ panami ¿ycia. Jest nim jedynie Bóg. Rodzice, K. Wojty³a, Rodzina jako Communio personarum. Próba interpretacji teologicznej, Ateneum Kap³añskie 83(1974), s. 353. 26 Por. Gaudium et spes, 24. 27 K. Wojty³a, Osoba i czyn, Lublin 2000, s. 286. 28 Tam¿e, s. 295. 25 56 ROMAN KULIGOWSKI uczestnicz¹c w stwórczym dziele Boga, przekazuj¹ ¿ycie potomstwu. Zatem i rodzice i dzieci partycypuj¹ w tajemnicy ¿ycia, którego pocz¹tkiem i ród³em jest Bóg. I w tym rodzice i dzieci s¹ równi. To ich jednoczy. Nikt nie jest bardziej cz³owiekiem ani¿eli drugi (podkrelamy tu równoæ na poziomie samego faktu bycia cz³owiekiem). Wprawdzie ró¿nimy siê czasem zaistnienia tu, na ziemi, ale to nic nie wnosi w samo uczestnictwo w tajemnicy istnienia. Poniewa¿ na poziomie istnienia mówimy o równoci osób, st¹d zarówno rodzice s¹ darem dla dziecka, jak i dziecko jest darem dla rodziców. Chodzi tu o dar obdarowuj¹cy. Dziecko staje siê bogate bogactwem rodziców, a rodzice s¹ obdarowani bogactwem dziecka. Mówimy tu przede wszystkim o darze, jakim jest ¿ycie. Rodzina stanowi wiêc szko³ê bogatszego cz³owieczeñstwa29. Podstawow¹ wartoci¹ w urzeczywistnianiu bogatszego cz³owieczeñstwa, które s³u¿y budowaniu komunii osób, pozostaje wychowanie. Polega ono na wymianie wartoci pomiêdzy rodzicami a dzieæmi. Tê wymianê umo¿liwia uczestnictwo w ¿yciu wspólnoty rodzinnej. Dziêki procesowi wychowania osoba wi¹¿e siê z wartociami, które w rodzinie uznaje siê za cenne. Poniewa¿ rodzice dali ¿ycie dzieciom, w najwy¿szym stopniu s¹ obowi¹zani do wychowania potomstwa i dlatego musz¹ byæ uznani za pierwszych i g³ównych jego wychowawców30. Wychowanie dzieci, któremu oddaj¹ siê rodzice, jest równoczenie ich i obowi¹zkiem, i uprawnieniem. Wed³ug nauki Soboru Watykañskiego II wychowanie potomstwa pozostaje niezbywalnym prawem rodziców31. W realizowaniu tego prawa wspieraj¹ rodziców: Koció³ i pañstwo. Rola Kocio³a i pañstwa ma charakter pomocniczy w stosunku do roli rodziców wychowuj¹cych potomstwo. Wychowawczy trud rodziców zmierza do kszta³cenia inteligencji dziecka, jego woli, sumienia i poczucia braterstwa. Wartoci te, maj¹ce swoje ród³o w BoguStwórcy, dozna³y w Jezusie Chrystusie uleczenia i wyniesienia. Afirmacja tych wartoci przez dzieci oznacza, ¿e wchodz¹ one w wypróbowane formy kultury ludzkiej32. Dziêki kulturze cz³owiek rozwija siê duchowo, staj¹c siê bardziej cz³owiekiem. Rodzina, nazywana Kocio³em domowym, stanowi niezast¹pione rodowisko wychowania religijnego. Wiêkszoæ wyobra¿eñ religijnych ma swoje ród³o w rodzinie, w dowiadczeniu mi³oci, ojcostwa, macierzyñstwa, wspólnoty. Gdy dziecko s³yszy, ¿e Bóg jest Ojcem, to najpierw swoj¹ myl kieruje ku biologicznemu ojcu. Jeli naturalny ojciec kocha swoje dziecko, daje poczucie bezpieczeñstwa, to wówczas dziecko ma pozytywne wyobra¿enie Boga jako Ojca. Jeli natomiast dziecko Gaudium et spes, 52. Deklaracja o wychowaniu chrzecijañskim, Gravissimum educationis, Soboru Watykañskiego II, 3. 31 Tam¿e, 6. 32 Por. Gaudium et spes, 61. 29 30 MI£OÆ MA£¯EÑSKA WED£UG HUMANAE VITAE 57 ma negatywny obraz swojego biologicznego ojca, to przenosi siê to na rozumienie Boga. Podobnie jest z dowiadczeniem Eucharystii jako braterskiej uczty. Jeli dziecko nie zasiada w domu z ca³¹ rodzin¹ do sto³u, gdzie notabene najbardziej dowiadcza siê, ¿e rodzina jest wspólnot¹, to trudno katechecie przekonywaæ dziecko do radoci prze¿ywania wspólnoty przy stole eucharystycznym. Dowiadczenia wyniesione z domu przek³adaj¹ siê jako na dowiadczenia religijne. A wiêc, wychowanie religijne korzysta z wartoci wychowania humanistycznego, ubogaca i ods³ania pe³ny sens ¿ycia rodzinnego. Ale te¿ braki w wychowaniu humanistycznym utrudniaj¹ wprowadzenie m³odego cz³owieka w prze¿ywanie religii. Poruszaj¹c sprawy zwi¹zane z potomstwem, nie sposób pomin¹æ kwestii liczby dzieci w rodzinie. W rodowisku katolickim problem ten ma swoje uwarunkowania historyczne. Wi¹¿e siê go z moralnoci¹ indywidualistyczn¹ i kazuistyczn¹. W przekonaniu wielu katolików posiadanie mo¿liwie du¿ej liczby dzieci uwa¿ano wrêcz za powinnoæ moraln¹, za obowi¹zek na³o¿ony na ma³¿onków przez Boga. Do problemu dzietnoci odniós³ siê Sobór Watykañski II. Nie wdaj¹c siê w zbêdne dyskusje, ojcowie soborowi podali ogólne zasady dotycz¹ce interesuj¹cego nas problemu: Ma³¿onkowie wiedz¹, ¿e w spe³nianiu obowi¹zku, jakim jest przekazywanie ¿ycia i wychowywanie, obowi¹zku, który trzeba uwa¿aæ za g³ówn¹ ich misjê, s¹ wspó³pracownikami mi³oci Boga Stwórcy i jakby jej wyrazicielami. Przeto maj¹ wype³niaæ zadanie swoje w poczuciu ludzkiej i chrzecijañskiej odpowiedzialnoci oraz z szacunkiem pe³nym uleg³oci wobec Boga; zgodn¹ rad¹ i wspólnym wysi³kiem wyrobi¹ sobie s³uszny pogl¹d w tej sprawie, uwzglêdniaj¹c zarówno swoje w³asne dobro, jak i dobro dzieci czy to ju¿ urodzonych, czy przewidywanych i rozeznaj¹c te¿ warunki czasu oraz sytuacji ¿yciowej tak materialnej, jak i duchowej; a w koñcu, licz¹c siê z dobrem wspólnoty rodzinnej, spo³eczeñstwa i samego Kocio³a. Pogl¹d ten winni ma³¿onkowie ustalaæ ostatecznie wobec Boga. Niech chrzecijañscy ma³¿onkowie bêd¹ wiadomi, ¿e w swoim sposobie dzia³ania nie mog¹ postêpowaæ wedle w³asnego kaprysu, lecz ¿e zawsze kierowaæ siê maj¹ sumieniem, dostosowanym do prawa Bo¿ego, pos³uszni Urzêdowi Nauczycielskiemu Kocio³a, który wyk³ada to prawo autentycznie, w wietle Ewangelii. Boskie prawo ukazuje pe³ne znaczenie mi³oci ma³¿eñskiej, chroni j¹ i pobudza do prawdziwie ludzkiego jej udoskonalenia. Tak wiêc ma³¿onkowie chrzecijañscy, ufaj¹c Bo¿ej Opatrznoci i wyrabiaj¹c w sobie ducha ofiary, przynosz¹ chwa³ê Stwórcy i zd¹¿aj¹ do doskona³oci w Chrystusie, kiedy w poczuciu szlachetnej, ludzkiej i chrzecijañskiej odpowiedzialnoci pe³ni¹ zadanie rodzenia potomstwa. Sporód ma³¿onków, co w ten sposób czyni¹ zadoæ powierzonemu im przez Boga zadaniu, szczególnie trzeba wspomnieæ o tych, którzy wedle roztropnego wspólnego zamys³u podejmuj¹ siê wielkodusznie wychowaæ nale¿ycie tak¿e liczniejsze potomstwo33. 33 Gaudium et spes, 50. 58 ROMAN KULIGOWSKI Dzieci s¹ owocem mi³oci rodziców i do rodziców nale¿y decyzja, kiedy oraz ile dzieci bêd¹ mieli. Decyzjê dotycz¹c¹ potomstwa winni ma³¿onkowie podj¹æ, uwzglêdniaj¹c ró¿ne okolicznoci ¿ycia swojej rodziny, zawsze jednak z poszanowaniem prawa Bo¿ego. Chodzi m.in. o uwzglêdnianie prawid³owego rozwoju dzieci – wiadomo, ¿e bardzo trudno wychowuje siê jedynaka w rodzinie – o warunki zdrowotne ma³¿onków, o warunki mieszkaniowe, o mo¿liwoci kszta³cenia dzieci. Sobór stawia na dojrza³oæ sumieñ ma³¿onków w podejmowaniu decyzji odnonie do liczby potomstwa. Wypowiedzi Soboru nale¿y ujmowaæ w wietle ca³ej nauki Kocio³a na temat powo³ania ma³¿eñskiego i rodzinnego. Przez wieki teologowie podkrelali, ¿e pierwszorzêdnym celem ma³¿eñstwa jest zrodzenie potomstwa. Prawie ca³kowicie pomijano zagadnienie szczêcia osobistego ma³¿onków. Nie doceniano te¿ mi³oci jako tworz¹cej fundamentaln¹ wiê miêdzyosobow¹, ³¹cz¹c¹ mê¿a i ¿onê. Sobór Watykañski II dowartociowa³ mi³oæ ma³¿eñsk¹ oraz podkreli³ prawo ma³¿onków do szczêcia. Tak pojawi³ siê nowy – nowy w stosunku do wielowiekowego nauczania teologów – w¹tek, zwi¹zany ze szczêciem ma³¿onków. Ma³¿eñstwo i rodzina w wietle nauczania soborowego – stanowi¹ wspólnotê ¿ycia i mi³oci, przy czym mo¿e nawet wiêkszy akcent k³adzie siê na zagadnienie mi³oci, bo ona jest fundamentem komunii osób, jak¹ stanowi¹ ma³¿onkowie i rodzina. Aczkolwiek nie ma podstaw do mówienia o jakiej soborowej rewolucji w nauczaniu o ma³¿eñstwie, dzietnoci rodziny itp., to jednak nie sposób nie zauwa¿aæ zmian w katolickiej teologii ma³¿eñstwa i rodziny. Aby oceniæ oryginalnoæ i nowoæ soborowej doktryny, odnosz¹cej siê do dzietnoci ma³¿onków, warto przyjrzeæ siê – przynajmniej pobie¿nie – sporom, jakie mia³y miejsce w ostatnich wiekach. Zaczê³o siê pod koniec wieku XVIII. W obawie przed przeludnieniem protestancki pastor, Thomas Robert Malthus (1766-1834), zaleca³ wstrzemiêliwoæ seksualn¹, zawieranie ma³¿eñstw w póniejszym wieku mê¿czyzny i kobiety oraz – co ju¿ by³o tylko konsekwencj¹ póniej zawieranych ma³¿eñstw – mniejsz¹ liczbê dzieci. Pogl¹dy Malthusa spotka³y siê z ¿yczliwoci¹ licznych rodowisk, nie wykluczaj¹c katolickich. Ale w XIX wieku maltuzjanizm przybra³ now¹ postaæ. Pogl¹dy o grobie przeludnienia po³¹czono z propagand¹ na rzecz wolnej mi³oci. Zachêcano do wolnej mi³oci w ma³¿eñstwie i poza nim. Dopuszczano wszystkie wówczas znane rodki antykoncepcyjne. Neomaltuzjanizm spotka³ siê z kategorycznym sprzeciwem Kocio³a katolickiego, który stan¹³ na stanowisku, ¿e argumenty demograficzne nie mog¹ zmieniaæ treci zasad moralnych. Polemika pomiêdzy Kocio³em katolickim a neomaltuzjanistami nabra³a dynamiki. W polemice Koció³ zacz¹³ pomniejszaæ zagro¿enie z tytu³u przeludnienia i broni³ tezy o wielodzietnych rodzinach. Gdy zwolennicy neomaltuzjanizmu podkrelali, ¿e dzieci z rodzin wielodzietnych s¹ czêsto s³abe, na ogó³ wychowuj¹ siê w biedzie, bez wystarczaj¹cej opieki, to katolicy przypominali, ¿e autentyczny rozwój cz³owieka, cnót potrzeb- MI£OÆ MA£¯EÑSKA WED£UG HUMANAE VITAE 59 nych do ¿ycia spo³ecznego, dokonuje siê przede wszystkim w licznej rodzinie. W takim klimacie uprawiano teologiê ma³¿eñstwa i rodziny. Sobór Watykañski II wyniós³ teologiê ma³¿eñsk¹ i rodzinn¹ ponad historyczne spory. Trudno orzec, w jakim stopniu wspó³czesny kryzys, dotycz¹cy wspólnoty ma³¿eñskiej i rodzinnej, widoczny w krajach kultury euroatlantyckiej, ma swoje ród³o w polemikach zwi¹zanych z zagadnieniem dzietnoci, oraz jak siê ma do tego kryzysu nauczanie soborowe, a raczej jego nie zawsze poprawna interpretacja. Faktem jest, ¿e kryzys ma³¿eñstwa i rodziny istnieje. Dla Kocio³a i teologii jest on wielkim wyzwaniem. Podo³aniu temu wyzwaniu nie zawsze pomaga wspó³czesna kultura. Aczkolwiek w kulturze odnajduje siê dzisiaj wiele elementów pozytywnych, sprzyjaj¹cych ewangelizacji rodziny, jak np. promocja kobiety, podkrelanie znaczenia wolnoci w podejmowaniu decyzji zwi¹zanych z powo³aniem ma³¿eñskim, pomoc medyczna wiadczona kobiecie oczekuj¹cej potomstwa, niska miertelnoæ noworodków, urlopy macierzyñskie…, to jednak trudno powiedzieæ, ¿e nie istniej¹ powa¿ne utrudnienia w ¿yciu ma³¿eñstw, chocia¿by klimat omieszania wiernoci ma³¿eñskiej i czystoci, wielodzietnoci i powiêcenia na przyk³ad kariery zawodowej kobiety na rzecz wychowania dzieci. Czynników utrudniaj¹cych podejmowanie decyzji na rzecz wiêkszej liczby potomstwa jest w kulturze wspó³czesnej znacznie wiêcej. Czasem nawet odnosi siê wra¿enie, ¿e decyzje o za³o¿eniu rodziny wielodzietnej maj¹ charakter niemal granicz¹cy z heroizmem. *** W mi³oci ma³¿eñskiej chodzi o to, aby mê¿czyzna i kobieta stawali siê komuni¹ osób, otwart¹ na przyjêcie daru nowego ¿ycia. Tak rozumiana mi³oæ jest w pe³ni ludzk¹ mi³oci¹, duchowo-fizyczn¹, odpowiedzialn¹, gotow¹ do wyrzeczeñ, nie wykluczaj¹c¹ dwigania ¿yciowego krzy¿a (chorób, niepowodzeñ w ¿yciu rodzinno-ma³¿eñskim, kryzysów duchowych, materialnych…). Wspó³czesna katolicka teologia, podejmuj¹ca naukow¹ refleksjê nad mi³oci¹ ma³¿eñsk¹, odwo³uje siê do dokumentu, który powsta³ czterdzieci lat temu jako swego rodzaju rozwiniêcie i dope³nienie nauczania Vaticanum II, mianowicie do encykliki Humanae vitae. Myl zawarta w tym dokumencie nie tylko nie straci³a na znaczeniu a wolno chyba nawet powiedzieæ, ¿e znaczenie jej uros³o do miana profetycznego przes³ania bêdzie jeszcze d³ugo wyznaczaæ tory poszukiwañ teologicznych, ods³aniaj¹cych prawdê o mi³oci ma³¿eñskiej. 60 ROMAN KULIGOWSKI ZUSAMMENFASSUNG Eheliebe nach der enzyklika Humanae vitae Vor vierzig Jahren hat Paul VI seine Enzyklika „Humanae vitae” veröffentlicht. Dieses Dokument verstehen wir als eine Ergänzung der Lehre des II. Vatikanischen Konzils. Heute lesen wir die „Humanae vitae” zusammen mit den Aussagen der Päpste Johannes Paul II. (es geht vor allem um sein Apostolisches Schreiben „Familiaris consortio”) und Benedikt XVI. (Enzyklika „Deus caritas est”). In „Humanae vitae” finden wir die Theologie der Eheliebe. Der Mensch ist nach dem Bild Gottes erschaffen. Gott ist die Liebe. Also der Mensch ist berufen, um zu lieben. Die Eheliebe wird vom Schöpfer gesegnet und dazu bestimmt, um das Gebot zu verwirklichen: „Seid fruchtbar, und vermehrt euch, bevölkert die Erde, unterwerft sie euch” (Gen 1,28). Die Eheliebe spielt eine besondere Rolle im Verwirklichen der christlichen Berufung. Die Liebe „ist ja auf eine zutiefst personale Einheit hingeordnet, die über das leibliche Einswerden hinaus dazu hinführt, ein Herz eine Seele zu werden; sie fordert Unauflöslichkeit und Treue in der endgültigen gegenseitigen Hingabe und ist offen für die Fruchtbarkeit” (FC 13). Bis jetzt bleibt die Lehre der Enzyklika Pauls VI. aktuell in der Moraltheologie und in der Seelsorge. Schlüsselworte Eheliche Liebe, Merkmale ehelichen Liebe, Ehepaar, Fruchtbarkeit, Gemeinschaft von Personen MI£OÆ MA£¯EÑSKA WED£UG HUMANAE VITAE 61 TEOLOGIA I MORALNOÆ TOM 3, 2008 JACEK HADRY Uniwersytet im. Adama Mickiewicza Wydzia³ Teologiczny Mi³oæ ma³¿eñska w ¿yciu w. Joanny Beretty Molla w wietle Humanae vitae Paw³a VI Conjugal Love in the Life of St. Gianna Beretta Molla in the Light of Humanae vitae of Paul VI W promulgowanej 25 lipca 1968 roku encyklice Humanae vitae papie¿ Pawe³ VI wymieni³ charakterystyczne cechy mi³oci ma³¿eñskiej1. Zaznaczaj¹c, i¿ czerpie ona swój pocz¹tek z Boga, który jest Mi³oci¹ i Ojcem (HV 8) stwierdzi³, ¿e jest ludzka, pe³na, wierna, wy³¹czna i p³odna (HV 9). Treci¹ niniejszego przed³o¿enia jest ukazanie ¿ycia Joanny Beretty Molla ma³¿onki i matki, która odesz³a do wiecznoci 28 kwietnia 1962 roku, a któr¹ beatyfikowa³ i kanonizowa³ Jan Pawe³ II2 – poprzez pryzmat wymienionych przez Paw³a VI charakterystycznych cech mi³oci ma³¿eñskiej. W zwi¹zku z powy¿szym, ca³oæ opracowania zosta³a podzielona na kilka czêci nawi¹zuj¹cych do papieskiego nauczania. BÓG RÓD£EM I PODSTAW¥ MI£OCI MA£¯EÑSKIEJ Pawe³ VI w swojej encyklice podkreli³, i¿ ma³¿eñstwo nie jest wynikiem przypadku, ale ¿e zosta³o ustanowione prze Boga m¹drze i opatrznociowo, aby w ¿yciu ludzkim móg³ siê urzeczywistniæ Bo¿y plan mi³oci. Wype³nia siê on wówczas, kiedy ma³¿onkowie poprzez wzajemne oddanie siê sobie d¹¿¹ do takiej wspólnoty osób, w której doskonal¹c siê wspó³pracuj¹ ze Stwórc¹ w wydawaniu na wiat i wychowywaniu dzieci. Ponadto, jak zaznaczy³ Pawe³ VI, u osób 1 2 Pawe³ VI, Humanae vitae 8-9, Wroc³aw 1999, dalej skrót HV. Beatyfikacja Joanny mia³a miejsce 24 kwietnia 1994 roku, a kanonizacja 16 maja 2004 roku. 62 JACEK HADRY ochrzczonych ma³¿eñstwo jest sakramentem wyra¿aj¹cym zwi¹zek Chrystusa z Kocio³em (HV 8). Joanna pierwotnie chcia³a swoje ¿ycie powiêciæ s³u¿bie Bogu i bliniemu, zostaj¹c wieckim pomocnikiem misyjnym. Zamierza³a wspó³pracowaæ na misji w Grajau w Brazylii z w³asnym bratem, ojcem Albertem. K³opoty zdrowotne uniemo¿liwi³y jej zrealizowanie tego planu3. Radz¹c siê w tej sprawie biskupa Bergamo, otrzyma³a od niego odpowied: Na tyle, na ile moje dowiadczenie kap³añskie i biskupie nauczy³o mnie, to wiem, ¿e kiedy Pan wzywa jak¹ duszê do pe³nienia dzie³a misyjnego, oprócz wielkiej wiary i szczególnej duchowoci obdarza j¹ tak¿e si³¹ fizyczn¹, która pomo¿e znieæ trudnoci i sytuacje, jakich tutaj nie jestemy w stanie sobie nawet wyobraziæ. Poniewa¿ Ty, Joanno, nie masz tego daru, to w³anie dlatego mylê, ¿e ta droga nie jest t¹, na któr¹ Pan Jezus Ciê wzywa4. Zaczê³a myleæ o ma³¿eñstwie5. Powo³anie do ¿ycia rodzinnego zrozumia³a w trzydziestym trzecim roku ¿ycia, przed figur¹ Matki Bo¿ej z Lourdes, w czerwcu 1954 roku. Do jej spotkania ze starszym od niej o dziesiêæ lat Piotrem Molla dosz³o w uroczystoæ Niepokalanego Poczêcia w grudniu 1954 roku, podczas Mszy w. prymicyjnej kapucyna Lino Garavaglia. Obydwoje uwa¿ali, ¿e ich spotkanie by³o darem Maryi, Matki, do której siê o to tak d³ugo modlili6. Z inicjatywy Joanny oficjalne narzeczeñstwo zosta³o rozpoczête Msz¹ wiêt¹7. Tak jak Piotr zdawa³a sobie sprawê z tego, ¿e okres narzeczeñski jest potrzebny do wzajemnego poznania siebie, co z kolei gwarantuje mo¿liwoæ podjêcia w sposób dojrza³y ostatecznej decyzji dotycz¹cej wspólnego ¿ycia: byæ powo³anym do ¿ycia rodzinnego to nie znaczy zarêczyæ siê w wieku lat czternastu. To jest raczej sygna³ do alarmu. Nie mo¿na wchodziæ na tê drogê, jeli nie umie siê kochaæ. Kochaæ, to znaczy pragn¹æ panowaæ nad sob¹ sam¹ i pragn¹c formacji osoby kochanej, przezwyciê¿aæ w³asny egoizm oraz dawaæ siê w darze8. Osobom, G. Beretta Molla, Droga wiêtoci, Nowy S¹cz 1996, s. 30-31. P. Molla, E. Guerriero, Joanna. Kobieta mê¿na. B³ogos³awiona Joanna Beretta Molla we wspomnieniach mê¿a, Kraków 2003, s. 26-27. 5 Wielk¹ rolê w decyzji o drodze ¿ycia Joanny odegra³ tak¿e jej kierownik duchowy: Nach viel Nachdenken und Gebet sagte ihr geistlicher Begleiter zu Gianna: «Ich glaube wirklich die Mission am Aequator ist nicht dein Weg. Deine Gesundheit ist nicht sehr stabil. Warum denkst du nicht daran, eine eigene Familie zu gründen, eine wirklich christliche Familie, wie jene, in der du aufgewachsen bist? Denk daran, wieviel Gutes deine Mutter in ihrer Familie getan hat.» Ihr Beichtvater rät ihr: «Gründe eine Familie, wir brauchen so dringend gute Mütter.» Gianna nahm dieses Wort als Botschaft Gottes an. So viel es sie auch kostete, auf ihren Missionstraum zu verzichten. P. Stössel-Kessler, Gianna Beretta Molla. Informationsschrift zur Heiligsprechung vom 16. Mai 2004 in Rom, Uznach 2004, s. 12. 6 G. Beretta Molla, Droga wiêtoci, dz. cyt., s. 36. 7 A. Buga³a, Zanim pójdziemy do Kany, czyli wiêty czas narzeczeñstwa, w: z dnia 2008-0502: http://mtrojnar.rzeszow.opoka.org.pl/gianna_molla/a_narze1.htm 8 G. Beretta Molla, Twoja wielka mi³oæ pomo¿e mi byæ siln¹. Listy do mê¿a, red. E. Guerriero, Kraków 2005, s. 37. 3 4 MI£OÆ MA£¯EÑSKA W ¯YCIU W. JOANNY BERETTY MOLLA 63 które wiedzia³y o jej wczeniejszych planach misyjnych odpowiada³a: Wszystkie drogi Pana s¹ piêkne, byle tylko prowadzi³y do takiego celu: zbawiæ nasz¹ duszê i doprowadziæ wiele innych dusz do nieba, aby oddaæ chwa³ê Bogu9. Joanna by³a przekonana, i¿ z woli Opatrznoci Piotr by³ tym cz³owiekiem, którego pragnê³a spotkaæ10. Chcia³a zostaæ jego godn¹ ma³¿onk¹ pok³adaj¹c ufnoæ w Bogu: Piotrze, ¿ebym mog³a byæ dla Ciebie kobiet¹ siln¹ z Ewangelii! Natomiast wydaje mi siê i czujê siê s³ab¹ Pok³adam wielk¹ ufnoæ w Panu i jestem pewna, ¿e On mi pomo¿e byæ Twoj¹ godn¹ ma³¿onk¹11. Narzeczeni wiadomi byli Bo¿ej mi³oci i Jemu oddawali swoj¹ mi³oæ i przygotowanie do ma³¿eñstwa. W licie do Piotra z 9 kwietnia 1955 r. Joanna napisa³a: Bardzo ufam Panu Jezusowi i jestem pewna, ¿e On pomo¿e mi byæ godn¹ Ciebie narzeczon¹12. Piotr wyrazi³ swoj¹ pewnoæ, ¿e Bóg pragn¹³, aby byli razem: Ty i ja rozpoczêlimy nasze nowe ¿ycie. [ ] Teraz nasze zrozumienie jest doskona³e, gdy¿ niebo nam wiat³em, a przewodnikiem prawo Bo¿e; poniewa¿ niebo i prawo Bo¿e znajduj¹ w Tobie najlepsz¹ dobroæ i najlepsze cnoty, a we mnie ¿ywe pragnienie i wielk¹ radoæ, aby uczyniæ Ciê zawsze szczêliw¹13. W wietle powy¿szego mo¿na postawiæ tezê, i¿ sposób pojmowania i charakter prze¿ywania narzeczeñstwa przez Joannê wskazuj¹ jednoznacznie na fakt, i¿ przysz³a wiêta uwa¿a³a Boga za ród³o i gwarancjê mi³oci, do której zosta³a zaproszona poprzez otrzymanie powo³ania do za³o¿enia rodziny. Potwierdza to w pe³ni wiadome i dojrza³e zaanga¿owanie siê w relacjê z Piotrem oraz prze¿ywanie jej w cis³ym odniesieniu do Boga. Narzeczeñstwo i ma³¿eñstwo nie by³o dla niej przypadkiem, ale decyzj¹ przemodlon¹ i podjêt¹ w duchu pe³nej odpowiedzialnoci. Z pewnoci¹ takie mylenie i postêpowanie wynika³o z jej g³êbokiego ¿ycia duchowego otrzyma³a staranne wychowanie religijne potwierdzone wiadectwem ¿ycia jej rodziców14, ¿y³a tak, jak jej rodzice duchowoci¹ franciszkañsk¹15, uczêszcza³a do szkó³ prowadzonych przez siostry zakonne16, w wieku piêtnastu lat krótko po mierci jej najstarszej siostry, uczestniczy³a w prze³omowych dla niej rekolekcjach17, podczas których, jak wspomina³ póTej¿e, Droga wiêtoci, dz. cyt., s. 35. Tej¿e, Twoja wielka mi³oæ…, dz. cyt., s. 51. 11 G. Beretta Molla, P. Molla, Podarunek mi³oci. Listy z okresu narzeczeñstwa b³. Gianny i jej mê¿a Piotra, Nowy S¹cz 2004, s. 18. 12 G. Beretta Molla, Twoja wielka mi³oæ , dz. cyt., s. 56. Chcia³abym uczyniæ Ciê szczêliwym i byæ tak¹, jakiej pragniesz: dobr¹, wyrozumia³¹ i gotow¹ ponieæ ofiary, których ¿ycie od nas za¿¹da, w: G. Beretta Molla, P. Molla, Podarunek mi³oci, dz. cyt., s. 8. 13 G. Beretta Molla, P. Molla, Podarunek mi³oci, dz. cyt., s. 43. 14 P. Molla, E. Guerriero, wiêta Joanna Beretta Molla, Kraków 2005, s. 19-20. 15 G. Beretta Molla, Twoja wielka mi³oæ , dz. cyt., s. 17-18. 16 Przez siostry ze Zgromadzenia Córek Mi³osierdzia oraz ze Zgromadzenia Sióstr w. Doroty, w: P. Molla, E. Guerriero, dz. cyt., s. 20-21. 17 When Gianna was fifteen years old, she suffered the first of her great sorrows when her 9 10 64 JACEK HADRY niej jej m¹¿, otrzyma³a wiele ³ask, które zmieni³y jej ¿ycie. Pog³êbi³a w szczególnoci nabo¿eñstwo do Jezusa i Maryi Dziewicy18. Nie bez znaczenia by³o równie¿ jej zaanga¿owanie w ramach Akcji Katolickiej19. O opieraniu siê na Bogu w trosce o rozwój mi³oci w ¿yciu ma³¿eñskim wiadczy tak¿e zaanga¿owanie Joanny w ¿ycie modlitewno-sakramentalne. Ju¿ podczas narzeczeñstwa modli³a siê s³owami: Panie, Ty, który znasz moje uczucia i moj¹ dobr¹ wolê, zarad i pomó¿ mi staæ siê ¿on¹ i matk¹, jak¹ Ty sam chcesz oraz jakiej pragnie równie¿ Piotr20. Zaprosi³a narzeczonego do specjalnego duchowego przygotowania przed przyjêciem przez nich sakramentu ma³¿eñstwa: Co by powiedzia³, abymy w celu duchowego przygotowania i przyjêcia tego Sakramentu prze¿yli co w rodzaju triduum? W dniach 21, 22 i 23 wrzenia Msza w. i Komunia w. Ty w Ponte Nuovo, ja w Sanktuarium Matki Bo¿ej Wniebowziêtej. Madonna po³¹czy nasze modlitwy i pragnienia, a poniewa¿ jednoæ to si³a, wiêc Jezus nie bêdzie móg³ nas nie wys³uchaæ i nie wspomóc21. We wszelkich okolicznociach zwi¹zanych z ¿yciem rodzinnym zwraca³a siê do Boga realizuj¹c pragnienie stworzenia rodziny jako ma³ego wieczernika, który by³by skupiony wokó³ Chrystusa22. Podczas chrztu dzieci Piotr, na jej probê, odczytywa³ akt oddania w opiekê Matce Bo¿ej Dobrej Rady ka¿dego z nich23. W czasie choroby syna Joanna obieca³a Maryi ró¿aniec w ka¿dy dzieñ za […] drogiego anio³ka24. Uczestnicz¹c w Eucharystii dziêkowa³a Bogu za mê¿a i dzieci oraz prosi³a o potrzebne ³aski: Jest za co Mu dziêkowaæ, kiedy codziennie rano idê do kocio³a. Za wszystkie ³aski, jakich nieustannie nam udziela i a¿eby mi dopomaga³ byæ dobr¹ mam¹ i dawaæ Ci w ka¿dej chwili szczêcie25. Razem z dzieæmi modli³a siê za mê¿a podczas jego czêstych podró¿y26. Pragn¹c jeszcze jednego dziecka z ufnoci¹ prosi³a o to Boga27. Wydaje siê, i¿ przytoczone przyk³ady oldest sister, Amalia, died a holy death at the age of twenty-six. Soon after her death, the family moved to Genoa, where the children could more easily continue their studies. During that spring, Gianna made a retreat, and thereafter began to take her duties and her studies more seriously. Several resolutions were made, including: „I resolve to do everything for Jesus; every work of mine, every trouble, I offer all to Jesus.” I prefer to die rather than commit a mortal sin.” And, „To obey my teacher and study, even though I don’t want to, for the love of Jesus”. J. C. Cruz, Saintly Women of Modern Times, Huntington 2004, s. 106. 18 P. Molla, E. Guerriero, dz. cyt., s. 67. 19 Formacjê, któr¹ otrzyma³a od rodziców, pog³êbia³a na modlitwie, podczas rekolekcji oraz w Akcji Katolickiej. Tam¿e, s. 65-66. 20 G. Beretta Molla, Twoja wielka mi³oæ , dz. cyt., s. 51. 21 Tam¿e, s. 65. 22 Tam¿e, s. 66. 23 P. Molla, E. Guerriero, Joanna. Kobieta mê¿na…, dz. cyt., s. 57. 24 G. Beretta Molla, Twoja wielka mi³oæ , dz. cyt., s. 79. 25 Tam¿e, s. 105-106. 26 Tam¿e, s. 99. 27 P. Molla, E. Guerriero, Joanna. Kobieta mê¿na , dz. cyt., s. 119. MI£OÆ MA£¯EÑSKA W ¯YCIU W. JOANNY BERETTY MOLLA 65 powi¹zania modlitwy Joanny z trosk¹ o mê¿a i dzieci wskazuj¹ jednoznacznie, i¿ Bóg by³ dla niej oparciem nie tylko w jej ¿yciu osobistym, ale i rodzinnym, a modlitewny kontakt z Nim ród³em ³ask potrzebnych do wzrastania w mi³oci ma³¿eñskiej. wiêta w sposób znamionuj¹cy duchow¹ dojrza³oæ opiera³a siê na Bogu we wszystkich okolicznociach ¿ycia rodzinnego. Dba³a nie tylko o swój duchowy rozwój, ale i mê¿a. Zawierza³a Bogu wszelkie sprawy zwi¹zane z urodzeniem i wychowaniem dzieci. LUDZKI CHARAKTER MI£OCI PE£NEJ I WIERNEJ Wed³ug Paw³a VI mi³oæ ma³¿eñska jest mi³oci¹ na wskro ludzk¹, czyli zarówno zmys³ow¹, jak i duchow¹. Jest w niej miejsce dla popêdu i uczuæ, lecz równie¿, i to przede wszystkim, dla aktów wolnej woli zmierzaj¹cych do tego, aby owa mi³oæ w codziennoci nie tylko trwa³a, ale wzrasta³a. Jej rozwój ma prowadziæ ma³¿onków do jednoci ze sob¹ oraz osi¹gniêcia pe³nej, ludzkiej doskona³oci. W ma³¿eñstwie chodzi nawet o co wiêcej, czyli o mi³oæ pe³n¹, szczególn¹ formê przyjani, poprzez któr¹ ma³¿onkowie wielkodusznie dziel¹ miêdzy sob¹ wszystko bez niesprawiedliwych wyj¹tków i egoistycznych rachub (HV 9). Prawdziwa mi³oæ do wspó³ma³¿onka zak³ada mi³owanie go dla niego samego, a nie tylko ze wzglêdu na to, co siê od niego otrzymuje. Daje szczêcie p³yn¹ce z faktu, i¿ mo¿na drugiego obdarowaæ darem z samego siebie. Jest mi³oci¹ wiern¹ i wy³¹czn¹ a¿ do koñca ¿ycia. Owa wiernoæ w mi³oci nadaje jej szlachetnoæ i czyni pe³n¹ zas³ug, rodzi g³êbokie i trwa³e szczêcie (HV 9). Joanna pokocha³a Piotra ju¿ w okresie narzeczeñskim czu³¹, uczuciow¹ mi³oci¹. Zdawa³a sobie sprawê z faktu, i¿ zawsze by³a osob¹ bardzo wra¿liw¹ i ³akn¹c¹ uczucia28. Piotr od pocz¹tku, gdy tylko pozna³ Joannê uzyska³ pewnoæ, ¿e ma do czynienia z wyj¹tkowo czyst¹ i pe³n¹ wdziêku osob¹. Wiedzia³, ¿e pragnie dla niego dobra29. Rzeczywicie, Joanna gotowa by³a zrobiæ wszystko, a¿eby Piotr by³ szczêliwy: chcia³abym uczyniæ Ciê szczêliwym i byæ taka, jakiej pragniesz: dobra, wyrozumia³a i gotowa do powiêceñ, których bêdzie wymaga³o od nas ¿ycie30. On tak¿e potwierdza³ pragnienie dobra dla swojej najdro¿szej Joanny, ale i sam potrzebowa³ jej uczucia oraz mi³oci, które sprawia³y, ¿e czu³ siê szczêliwym31. Swoj¹ postaw¹ Joanna wp³ynê³a na zmianê jego dotychczasowego ¿ycia. Po latach Piotr wyzna³, ¿e zapraszaj¹c go do praktyki liturgii czy pobo¿noci, proponowa³a mu nowy styl bycia cz³owiekiem. Narzeczona sta³a siê 28 29 30 31 G. Beretta Molla, Twoja wielka mi³oæ , dz. cyt., s. 49. P. Molla, E. Guerriero, Joanna. Kobieta mê¿na , dz. cyt., s. 50. G. Beretta Molla, Twoja wielka mi³oæ , dz. cyt., s. 49. G. Beretta Molla, P. Molla, Podarunek mi³oci, dz. cyt., s. 9. 66 JACEK HADRY dla niego jakby wyzwolicielk¹, która odmieni³a szaroæ jego ¿ycia, a on z kolei obdarzy³ j¹ poczuciem bezpieczeñstwa. Nauczy³a go lepiej ¿yæ32. Ich wzajemna korespondencja ujawnia mi³oæ czu³¹ i pe³n¹ entuzjazmu33. Joanna nie kry³a, i¿ Piotr jest dla niej najdro¿sz¹ osob¹, do której zwraca nieustannie swoje myli, uczucia, pragnienia. Nie mog³a doczekaæ siê chwili, kiedy ju¿ na zawsze bêdzie z nim34. Jednoczy³a siê z nim uczestnicz¹c w Eucharystii: podczas sk³adania darów ofiarnych przedstawiam Panu Bogu razem z moimi równie¿ Twoje prace, Twoje radoci i Twoje zmartwienia. Potem jestem myl¹ przy Tobie przez ca³y dzieñ, a¿ do samego wieczora35. Obydwoje pragnêli wzajemnej bliskoci, wspólnego przebywania ze sob¹. Kiedy Joanna przebywa³a na wakacjach, to do pe³ni szczêcia brakowa³o jej tylko Piotra, z którym cieszy³aby siê ka¿d¹ wspólnie spêdzon¹ chwil¹36. W licie z 1 lipca 1955 r. napisa³a: Tak ju¿ jest, im czêciej jestem przy Tobie, tym bardziej chcê z Tob¹ byæ, tym bardziej chcê Ciê poznawaæ i tym bardziej Ciê kocham. Drogi Piotrze, takie jest ¿ycie. Piszê Ci o tym, aby choæ w ten sposób byæ przy Tobie37. Joanna zna³a wartoæ czystoci: Czystoæ ma kierowaæ w³aciwym i dozwolonym korzystaniem z przyjemnoci zmys³owych. Nasze cia³o jest wiête. Nasze cia³o jest narzêdziem po³¹czonym z dusz¹ dla czynienia dobra. Czystoæ jest cnot¹ wynikaj¹c¹ z innych cnót, które prowadz¹ do zachowania czystoci. Jak zachowywaæ czystoæ? Otoczyæ nasze cia³o ogrodzeniem powiêcenia. Czystoæ staje siê piêkna. Czystoæ staje siê wolnoci¹38. Ów ludzki charakter mi³oci miêdzy Joann¹ a Piotrem zosta³ zachowany do koñca ich wspólnego ¿ycia. Piotr z powodu pracy czêsto podró¿owa³, a zachowana w zwi¹zku z tym korespondencja miêdzy ma³¿onkami ujawnia w pe³ni ludzki wymiar ich mi³oci. W listach Joanny do mê¿a daje ona dowód g³êbokiego uczucia mi³oci i ci¹g³ego mylenia o nim w czasie jego podró¿y s³u¿bowych: W chwili, gdy do Ciebie piszê, Ty jeste w podró¿y. Jak¿e chcia³abym byæ blisko Ciebie […]. Piotrze, kiedy o Tobie mylê, zw³aszcza teraz, gdy jeste daleko, rozumiem, ¿e kocham Ciê coraz bardziej i ¿e bez Ciebie nie umia³abym ju¿ ¿yæ […]. Mylê o Tobie stale i z utêsknieniem oczekujê dnia, w którym bêdê mog³a Ciê znów uciskaæ39. Wyznawa³a, ¿e Go kocha i zawsze chcia³aby byæ blisko i razem z nim40: Jeszcze 12 dni i potem znów bêdziemy wszyscy razem. Czy jeste w stanie sobie wyobraziæ, jak liczê dni i godziny? Jak¿e ja Ciê pragnê41. Ich mi³oæ przek³ada³a siê na po32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 P. Molla, E. Guerriero, Joanna. Kobieta mê¿na , dz. cyt., s. 55. G. Beretta Molla, Twoja wielka mi³oæ , dz. cyt., s. 23. Tam¿e, s. 56. Tam¿e s. 60. Tam¿e s. 55. Tam¿e s. 62. G. Beretta Molla, Droga wiêtoci, dz. cyt., s. 34. Tej¿e, Twoja wielka mi³oæ , dz. cyt., s. 73-74. Tam¿e s. 115-116. Tam¿e s. 148-149. MI£OÆ MA£¯EÑSKA W ¯YCIU W. JOANNY BERETTY MOLLA 67 stawê wzajemnej akceptacji i afirmacji, przejawia³a siê w ¿yczliwoci i ofiarnoci. Owe czêste wyjazdy Piotra by³y dla Joanny szko³¹ mi³oci, w której mog³a siê uczyæ zapomnienia o sobie po³¹czonego z powiêceniem siê dla najbli¿szych42. Listy Joanny do Piotra ujawniaj¹ jej oddanie siê jemu nie tylko ze wzglêdu na dobro, które otrzymuje przez jego obecnoæ w swoim ¿yciu, ale równie¿ ze wzglêdu na pragnienie uczynienia go szczêliwym: Piotrze, powiesz pewnie, ¿e przesadzam: jaka to pustka i smutek nie widzieæ Ciê! Jestem tak szczêliwa, ¿e Ciê kocham, a Ty tê mi³oæ odwzajemniasz. I zrobiê wszystko, aby móg³ mieæ we mnie ¿oneczkê dobr¹, czu³¹, wyrozumia³¹ i zawsze umiechniêt¹43. Joanna troszcz¹c siê o wypoczynek ma³¿onka prosi³a, aby siê nie przemêcza³ w pracy: Dbaj o siebie, Drogi Piotrze, a wieczorem nie pracuj ju¿ po kolacji. Odpocznij sobie44. Pamiêta³a o zdrowiu i samopoczuciu mê¿a tak¿e podczas jego licznych podró¿y: Staraj siê zbytnio nie forsowaæ. Jeli wszystkie Twoje dni s¹ tak pe³ne pracy jak roda, to musisz byæ bardzo zmêczony wieczorem45. Bardzo ucieszy³a siê na wieæ, ¿e Piotra przesta³y boleæ zêby i nie ma ju¿ kaszlu. Chcia³aby, aby nigdy na nic nie cierpia³. Sama tak¿e informowa³a mê¿a o w³asnych dolegliwociach ¿o³¹dkowych i bólach g³owy46. Swoj¹ trosk¹ obejmowa³a jego wieloraki rozwój, tak¿e kulturalny dziêki niej czêciej wychodzi³ na koncerty czy do teatru. Dba³a o dom, wietnie gotowa³a, by³a roztropna w zarz¹dzaniu rodzinnymi finansami, interesowa³a siê sprawami najbli¿szych, by³a gocinna47. Ponadto uprawia³a alpinizm, malowa³a, wspaniale tañczy³a, interesowa³a siê mod¹, gra³a na pianinie, by³a dobrym kierowc¹. Swoj¹ postaw¹ nauczy³a mê¿a, i¿ mo¿na w pe³ni wype³niaæ wolê Bo¿¹ nie rezygnuj¹c z czystych radoci, jakie daje ¿ycie48. Docenia³a dobro, którym Bóg obdarowa³ jej mê¿a, a przez niego tak¿e ni¹ sam¹: Ile¿ dobra i ile¿ zalet znajduje siê w Tobie. Wszystkie ukryte pod zas³on¹ Twojej skromnoci. […] Ile¿ ja muszê siê jeszcze od Ciebie uczyæ! Jeste dla mnie prawdziwym przyk³adem i za to Ci dziêkujê49. Podkrela³a, ¿e chce uczyniæ wszystko, aby on by³ szczêliwym prosz¹c go o pomoc w tym wzglêdzie: Jeli zobaczysz, ¿e czyni³abym cokolwiek, co nie jest dobre, powiedz mi o tym, popraw mnie. Czy rozumiesz? Bêdê Ci za to zawsze wdziêczna50. W trudnociach nie zamyka³a siê w sobie, ale stara³a siê je rozwi¹zywaæ bêd¹c szczer¹ wobec mê¿a: Piotrze, obieca³am, ¿e zawsze bêdê Ci 42 J. K³ys, Ma³¿eñstwo drog¹ do wiêtoci, w: Mi³oæ, ma³¿eñstwo, rodzina, red. F. Adamski, Kraków 1978, s. 165. 43 G. Beretta Molla, Twoja wielka mi³oæ , dz. cyt., s. 71-72. 44 Tam¿e s. 101. 45 Tam¿e, s. 143. 46 G. Beretta Molla, Twoja wielka mi³oæ , dz. cyt., s. 127-128. 47 P. Molla, Umiech matki, w: z dnia 2008-05-02: http://mtrojnar.rzeszow.opoka.org.pl/gianna_molla/a_usmie2.htm 48 P. G¹sior, Dlaczego wiêta Joanna?, Kraków 2003, s. 87. 49 G. Beretta Molla, Twoja wielka mi³oæ , dz. cyt., s. 63. 50 Tam¿e, s. 57. 68 JACEK HADRY mówi³a o swoich troskach51. Trwa³a na modlitwie w jego intencji, czêsto o niej zapewniaj¹c go w swoich listach: Tymczasem nie mogê uczyniæ nic innego, jak tylko prosiæ Pana, by mia³ Ciê stale w opiece i pomaga³ Ci52. Wczuwa³a siê w jego prze¿ywanie roz³¹ki i têsknotê podtrzymuj¹c na duchu: Wyobra¿am sobie jak bardzo równie¿ Ty pragniesz do nas powróciæ. Ale cierpliwoci! Pan Jezus chce takiego powiêcenia. Jest wobec nas tak dobry53. Potrafi³a têsknotê za Piotrem i niepokój o niego ofiarowaæ Chrystusowi w intencji, aby ci¹gle towarzyszy³ naszej drogiej i cudnej rodzince i nam pomaga³54. Informowa³a go, i¿ siostry zakonne modl¹ siê za niego55. Docenia³a wiarê i pobo¿noæ swojego mê¿a: Chcia³abym umieæ siê tak modliæ, jak Ty to czynisz, Drogi Piotrze56. Dzieli³a siê z nim swoim prze¿ywaniem wiary: Tego ranka wziê³am udzia³ we Mszy w. i przyjê³am Komuniê w. w naszym koció³ku oraz prosi³am cudown¹ Mateczkê za Tob¹, Piotrze, aby Ci pomaga³a i wziê³a w opiekê57. Dzieli³a siê tak¿e swoimi zmartwieniami i smutkami, gdy¿, jak sama do niego pisa³a, kiedy Ci o tym mówiê, moje troski i zmartwienia staj¹ siê l¿ejsze58. Dziêkowa³a Bogu za swojego mê¿a stwierdzaj¹c, ¿e da³ jej towarzysza ¿ycia tak kochaj¹cego, dobrego, czu³ego jak mój Piotr59. We wszystkich tych postawach spotyka³a siê nie tylko z aprobat¹ i zrozumieniem ze strony mê¿a, ale tak¿e z jego wzajemnoci¹ w modlitwie i trosce o siebie nawzajem. W wietle powy¿szego mo¿na mi³oæ Joanny do Piotra uznaæ za w pe³ni ludzk¹: z jednej strony uczuciow¹, czu³¹, gor¹c¹, po³¹czon¹ z wielk¹ têsknot¹ za umi³owanym, a z drugiej zdoln¹ do ofiary, powiecenia, uczynienia w³asnym kosztem drugiej osoby szczêliw¹. Ich mi³oæ potwierdza, ¿e ma³¿eñstwo chrzecijañskie nie wy³¹cza okresu zakochania siê i namiêtnoci, atrakcyjnoci i woli ca³kowitego oddania60. Ich wzajemne uczucie by³o mi³oci¹ prawdziw¹, która nie trwa jeden dzieñ, lecz zawsze. A dwoje ma³¿onków, którzy siê kochali, kiedy pójd¹ do Raju, zorientuj¹ siê, i¿ czas, w którym siê kochali, by³ krótki i bêd¹ siê radowaæ na myl, ¿e przed nimi ca³a wiecznoæ, aby mogli wzajemn¹ mi³oæ kontynuowaæ61. Równie¿ nie ulega w¹tpliwoci, i¿ w ma³¿eñstwie Joanny z Piotrem rozwija³a siê mi³oæ przyjani, która przejawia³a siê we wzajemnym dzieleniu siê Tam¿e, s. 58-59. Tam¿e, s. 71-72. Niech Pan Jezus towarzyszy Ci i zawsze os³ania. [ ] Ja nie mogê robiæ nic innego, jak tylko modliæ siê i polecaæ Ciê Jego Boskiej Opatrznoci, tam¿e, s. 113. 53 Tam¿e, s. 147. 54 Tam¿e, s. 116. 55 Tam¿e, s. 123. 56 Tam¿e, s. 120-121. 57 Tam¿e, s. 73. 58 Tam¿e, s. 94. 59 Tam¿e, s. 82. 60 Tam¿e, s. 38. 61 Tam¿e, s. 129. 51 52 MI£OÆ MA£¯EÑSKA W ¯YCIU W. JOANNY BERETTY MOLLA 69 sob¹ nawzajem oraz wszystkim, czym tylko to by³o mo¿liwe. Taka mi³oæ prowadzi³a do postawy bycia darem dla drugiego i stawa³a siê ród³em g³êbokiego i trwa³ego szczêcia. By³a ow¹ pe³n¹, wiern¹ i wy³¹czn¹ mi³oci¹, o której kilka lat póniej pisa³ w Humanae vitae papie¿ Pawe³ VI (HV 9). Znamienne pod tym wzglêdem jest wiadectwo córki Laury: Mama ¿y³a w normalny sposób, tak¿e jako ¿ona i matka. Na pewno by³a czu³¹ narzeczon¹, kochaj¹c¹ i szczêliw¹ ¿on¹, najszczêliwsz¹ matk¹, dumn¹ ze swoich ‘dzieciaczków’, jak nas nazywa³a. Czym szczególnym jest zdecydowane przekonanie, ¿e sakrament ma³¿eñstwa i powo³anie do macierzyñstwa by³o jej ¿yciowym zadaniem danym przez Boga oraz drog¹ do nieba62. Równie¿ wymowne jest wiadectwo siostry Luigi Paganini, wspó³pracuj¹cej z Joann¹: Niesamowity by³ w niej szacunek wobec stanu ma³¿eñskiego, w tym sensie, w jakim Koció³ okrela go sacramentum magnum! Nie mog³o siê jej nawet pomieciæ w g³owie, ¿eby w tym stanie by³y mo¿liwe odstêpstwa, gdy¿ ona ¿yje w wietle jako chciana przez Boga i ¿e os³ania j¹ mistyczne zjednoczenie Chrystusa ze swoim Kocio³em63. HEROIZM P£ODNEJ MI£OCI Jako ostatni¹ z charakterystycznych cech mi³oci ma³¿eñskiej wymieni³ Pawe³ VI p³odnoæ. Papie¿ zauwa¿y³, i¿ mi³oæ ma³¿eñska nie wyczerpuje siê we wspólnocie ma³¿onków, ale d¹¿y do przed³u¿enia i wzbudzenia nowego ¿ycia. Przypomnia³ tak¿e, i¿ z natury swojej mi³oæ ma³¿eñska, tak jak i samo ma³¿eñstwo, s¹ skierowane ku przekazywaniu ¿ycia i wychowywaniu potomstwa, a dzieci s¹ najcenniejszym darem w ma³¿eñstwie i przynosz¹ rodzicom najwiêcej dobra (HV 9). Jednoczenie podkreli³, i¿ mi³oæ ma³¿onków domaga siê poznania przez nich swoich zadañ w dziedzinie odpowiedzialnego rodzicielstwa (HV 10). Ju¿ w narzeczeñstwie Joanna i Piotr snuli plany przysz³ej rodziny. Pragnêli byæ rodzin¹ otwart¹ na Boga, Jego Mi³oæ i wspó³pracê z Nim w nowym akcie stworzenia, by ofiarowaæ Jemu dzieci, ich mi³oæ i s³u¿bê64. Ich mi³oæ otwarta by³a na przyjêcie ka¿dego nowego ¿ycia. Joanna ¿ywi³a ogromn¹ mi³oæ wobec dzieci, dlatego sama pragnê³a posiadaæ liczn¹ rodzinê, mieæ wiele grzecznych i wiêtych dzieci65. Ju¿ w okresie narzeczeñstwa w jednym z listów napisa³a: Wspólnie staniemy siê wspó³pracownikami Pana Boga w akcie stworzenia. W ten 62 L. Panutti, Moja wiêta Mama. wiadectwo Laury Panutti o swej matce wiêtej Joannie Beretta Molla z³o¿one w bazylice w. Józefa w Kaliszu 3 czerwca 2004 roku w czasie uroczystoci, w: z dnia 2008-05-02: http://mtrojnar.rzeszow.opoka.org.pl/gianna_molla/a_laura.htm 63 G. Beretta Molla, Twoja wielka mi³oæ , dz. cyt., s. 83. 64 Tam¿e, s. 66-67. 65 P. Molla, E. Guerriero, Joanna. Kobieta mê¿na , dz. cyt., s. 80. 70 JACEK HADRY sposób bêdziemy mogli ofiarowaæ Bogu dzieci, a¿eby Go kocha³y i s³u¿y³y Mu66. Po latach Piotr wspomina³: Joanna uwa¿a³a narodziny dziecka jak napisa³a mi w jednym z listów w okresie narzeczeñstwa za ³askê, której Pan udziela ma³¿onkom. Moja ¿ona by³a z natury osob¹ radosn¹, jednak, gdy przychodzi³o na wiat dziecko, jej radoæ stawa³a siê pe³na i doskona³a67. Jej nadprzyrodzone spojrzenie na przekazywanie ¿ycia wi¹za³o siê ze szczególnymi predyspozycjami pod tym wzglêdem. Razem z mê¿em czu³a siê bardzo szczêliwa, kiedy sobie uwiadomi³a, i¿ zosta³a matk¹. Ich pierworodny syn Pierluigi przyszed³ na wiat 19 listopada 1956 roku i zaraz po przyjêciu chrztu zosta³ powiêcony Matce Bo¿ej Dobrej Rady68. Kiedy ponownie zasz³a w ci¹¿ê, z radoci¹ napisa³a do mê¿a: Pan Jezus ponownie pob³ogos³awi³ nasz¹ mi³oæ. Da³ nam nastêpne maleñstwo. Jestem bardzo szczêliwa, zarówno przy wsparciu Mamusi z nieba, jak i Twoim z bliska. Jeste tak dobry, wyrozumia³y, czu³y i dlatego nie przera¿aj¹ mnie nic a nic trudy nowego macierzyñstwa69. Jednoczenie dziêkowa³a: Dziêkujê, Najdro¿szy Piotrze, za Twoj¹ modlitwê. Madonna bez w¹tpienia wys³ucha Ciê i w ten sposób otrzymamy kolejne, tak cudowne dziecko, jak nasz drogi Pierluigi. Co za drogi anio³ek! Ka¿dego dnia staje siê coraz piêkniejszy, coraz ¿ywszy i wydaje siê, ¿e rozumie, kiedy siê o nim rozmawia. Co za pociecha, prawda, Piotrze?70 W jej listach pisanych do mê¿a znajduje siê wiele treci dotycz¹cych sposobu wychowania dzieci oraz jej osobistego prze¿ywania pojawiaj¹cego siê kolejnego potomstwa. Generalnie mo¿na stwierdziæ, ¿e cechowa³o j¹ ogromne powiêcenie, zatroskanie oraz oddanie. Dzieæmi zajmowa³a siê delikatnie z czu³oci¹ i uwag¹. Przejawia³a wobec nich prawdziwie macierzyñskie uczucia71. Powiêca³a im ka¿d¹ chwilê, uwa¿nie obserwowa³a. Jej m¹¿ zawiadczy³, i¿ dzieci by³y jej radoci¹, dum¹, skarbem, jak czêsto powtarza³a. Z ich powodu i razem z nimi jej radoæ by³a pe³na i doskona³a72. W rodzinie Joanny i Piotra wychowanie dzieci dokonywa³o siê przede wszystkim poprzez przyk³ad ewangelicznego ¿ycia rodziców. Jego podstaw¹ by³o zaufanie i cierpliwa perswazja: Nie mogê zrozumieæ, jak matka mo¿e biæ swoje dziecko. Musimy umieæ wychowaæ nasze dzieci metod¹ przekonywania, a przede wszystkim nauczyæ je od najm³odszych lat, ¿e wszystko jest darem Boga i ¿e trzeba szanowaæ ten dar73. O Piotrze, drogim tatusiu, napisa³a: Jeste naprawdê najdro¿szym i najczulszym mê¿uniem, wiêtym tatusiem, nie z³otym, lecz brylantowym, najwiêkszym i najcenniejszym, 66 67 68 69 70 71 72 73 G. Beretta Molla, Twoja wielka mi³oæ , dz. cyt., s. 67. P. Molla, E. Guerriero, wiêta Joanna Beretta Molla, dz. cyt., s. 62. G. Beretta Molla, Twoja wielka mi³oæ , dz. cyt., s. 25. Tam¿e, s. 76. Tam¿e. P. Molla, E. Guerriero, Joanna. Kobieta mê¿na , dz. cyt., s. 91-92. Tych¿e, wiêta Joanna Beretta Molla, dz. cyt., s. 91-92. Tam¿e, s. 89. MI£OÆ MA£¯EÑSKA W ¯YCIU W. JOANNY BERETTY MOLLA 71 jaki jest na ziemi74. Jednak¿e czêsto z powodów zwi¹zanych z prac¹ mê¿a, Joanna zostawa³a sama z dzieæmi. Kiedy opiekowa³a siê dwójk¹ ma³ych dzieci maj¹cych wówczas k³opoty ze zdrowiem, w jednym z listów zwierzy³a siê Piotrowi: Nigdy nie wyobra¿a³am sobie, i¿ trzeba tak wiele cierpieæ zostaj¹c mam¹! Chcia³abym widzieæ dzieci stale piêknymi, bez ¿adnego k³opotu, jaki móg³by sprawiæ im ból, a tymczasem codziennie jaki ma³y kolec75. Jednak¿e nadal pozostawa³a otwart¹ na nowe ¿ycie, a po ka¿dym urodzeniu dziecka stawa³a siê jeszcze bardziej radosn¹ ¿ywi¹c przekonanie, i¿ przez macierzyñstwo powtarza akt stwórczy Boga76. Powy¿sze potwierdza jej informacja skierowana do przyjació³ki po urodzeniu trzeciego dziecka: W rodê rano, o ósmej piêtnacie, urodzi³a siê Laura. Nie wyobra¿asz sobie, jak siê cieszymy. Po pierwsze, dlatego ¿e dziêki Bogu wszystko posz³o dobrze. Po drugie, dlatego ¿e dziecko jest ³adne i zdrowe. Po trzecie, dlatego ¿e to dziewczynka, a ja chcia³am, ¿eby Mariolina mia³a siostrê. Z dowiadczenia wiem, jak cennym skarbem s¹ siostry, a Pan wys³ucha³ mojej modlitwy77. Dla Joanny i jej mê¿a dzieci stanowi³y nieocenione bogactwo, czym naturalnym by³o zatem w Joannie pragnienie powiêkszenia potomstwa: Jestem szczêliwa z powodu Piotra i naszej trójki dzieci. Bardzo dziêkujê za to Panu. Bardzo chcia³abym mieæ jeszcze jednego brzd¹ca78. Nie pieni¹dze, ale owa otwartoæ na nowe ¿ycie kierowa³y j¹ w stronê powiêkszenia rodziny znamienne w tym kontekcie s¹ jej s³owa skierowane do siostry Virgini: Wiesz, ludziom ³atwo siê mówi: maj¹ pieni¹dze i warunki, to dobrze, ¿e maj¹ du¿o dzieci ale nie rozumiej¹, ¿e za ka¿dym razem ja ryzykujê ¿yciem79. Po trzecim dziecku Joanna mia³a dwa naturalne poronienia. W 1961 roku rozpozna³a u siebie oznaki poczêcia nowego ¿ycia80, ale ju¿ w drugim miesi¹cu ci¹¿y wykryto u niej na prawej bocznej stronie macicy guza. W takiej sytuacji wed³ug ówczesnej nauki mog³a zdecydowaæ siê na otwarcie jamy brzusznej i usuniêcie guza razem z macic¹ albo na usuniêcie guza z przerwaniem ci¹¿y81. By³o tak¿e mo¿liwe samo usuniêcie guza, bez nara¿ania dziecka, ale wi¹za³o siê ono z wielkim niebezpieczeñstwem G. Beretta Molla, Twoja wielka mi³oæ , dz. cyt., s. 158. Tam¿e, s. 88. 76 P. Molla, E. Guerriero, Joanna. Kobieta mê¿na , dz. cyt., s. 40. 77 Tych¿e, wiêta Joanna Beretta Molla, dz. cyt., s. 45. 78 A. Sicari, „Nowe Portrety wiêtych Gianna Beretta Molla, w: z dnia 2008-05-02: http:/ /mtrojnar.rzeszow.opoka.org.pl/gianna_molla/a_glos.htm 79 P. G¹sior, Droga krzy¿owa z Joann¹ Berett¹ Moll¹, Kraków 2006, s. 14. 80 J. Beretta Molla, Twoja wielka mi³oæ , dz. cyt., s. 29. 81 Joanna by³a zawsze nieprzejednan¹ przeciwniczk¹ aborcji: Gianna was a serious opponent of abortions. When treating a young, unmarried girl who had aborted her baby, Gianna was horrified. She pleaded with the girl to confess the sin to a priest, and then urged her parish priest to lecture about this unspeakable crime. She was especially close to expectant mothers, calming their anxieties and happily counseling them up until their time of delivery. The value she placed on life prompted her to write: „The doctor should not meddle. The right of the child to live is equal to the right of the mother’s life … it is a sin to kill in the womb”. J.C. Cruz, Saintly Women…, dz. cyt., s. 108. 74 75 72 JACEK HADRY dla matki82. Joanna, sam bêd¹c lekark¹, na przekór wszystkiemu zdecydowa³a siê na usuniêcie samego guza83, co zosta³o dokonane we wrzeniu 1961 roku84. Zdawa³a sobie sprawê z faktu, i¿ nara¿a siebie na wielkie niebezpieczeñstwo: Mi³oæ i ofiara s¹ tak cile zwi¹zane ze sob¹, jak s³oñce i wiat³o. Nie mo¿na kochaæ bez cierpienia i cierpieæ bez mi³oci. Spójrzcie na matki, które naprawdê kochaj¹ swoje dzieci. Jak¿e wiele ponosz¹ ofiar! S¹ gotowe do wszystkiego, równie¿ do ofiarowania w³asnej krwi85. W wyborze miêdzy sob¹ a dzieckiem by³a wobec mê¿a szczer¹: Tym razem bêdzie to trudne macierzyñstwo i bêdzie trzeba uratowaæ jedno lub drugie, a ja chcê, aby uratowano moje dziecko86. Jej m¹¿ decyzjê o uratowaniu dziecka uwa¿a³ za heroizm mi³oci znamienne jest jego wiadectwo: Ca³y czas widzia³em j¹ spokojn¹. Zajmowa³a siê jak zwykle, z uczuciem, naszymi dzieæmi i swoimi chorymi. Po pewnym czasie zorientowa³em siê, ¿e ze szczególn¹ starannoci¹ uporz¹dkowa³a dom, ¿e uporz¹dkowa³a w szufladach i w szafach […] tak, jakby musia³a wyjechaæ w dalek¹ podró¿87. W Wielki Pi¹tek 1962 roku Joanna uda³a siê do szpitala, aby nastêpnego dnia w wielkich cierpieniach byæ poddan¹ cesarskiemu ciêciu i wydaæ na wiat Giovannê Emanuelê88. Jej mêka trwa³a przez tydzieñ89 i by³a prze¿ywana w pokornym ofiarowaniu siê: To by³a powolna agonia przerywana po¿egnaniami bez umiechu z zaledwie co narodzon¹ córeczk¹, rodzin¹, Piotrem90. Póniej jej m¹¿ zawiadczy³: Odt¹d cierpienia Joanny trwa³y nieprzerwanie. Wzywa³a swoj¹ matkê, ¿eby przysz³a do niej i pomog³a jej, kiedy nie mog³a ju¿ wytrzymaæ z bólu. Ofiara mojej ¿ony dokonywa³a siê dramatycznie i powoli jakby Joanna towarzyszy³a Chrystusowi w Jego mêce i mierci na krzy¿u91. Umar³a 28 kwietnia w domu rodzinnym, do którego A. Sicami, art. cyt. Im zweiten Monat wird Fibromyom entfernt, aber Gianna ist nicht geheilt. Vor ihr stehen sieben Monate großer Schmerzen und verborgener psychischer und seelischer Last. Sie weiss um die Prognose: Die Ueberlebenschance liegt bei nicht einmal 10%. Sie ist 39 Jahre alt. Der Gedanke, ihre Kinder und ihren Ehemann allein zurücklassen zu müssen, belastete sie sehr. Sie betete sehr viel, um sich die ständigen Schmerzen nicht anmerken zu lassen. P. Stössel-Kessler, Gianna Beretta Molla…, dz. cyt., s. 14n. 84 A. Sicami, art. cyt. 85 P. G¹sior, Ró¿aniec z Joann¹ Berett¹ Moll¹, Kraków 2004, s. 46. 86 J. Beretta Molla, Twoja wielka mi³oæ , dz. cyt., s. 30-31. 87 A. Sicami, art. cyt. 88 G. Beretta Molla, Twoja wielka mi³oæ , dz. cyt., s. 31. 89 Joanna zmar³a w wyniku komplikacji poporodowych: At 11:00 am on April 21. Gianna Emanuela was delivered by cesarean section. Septic peritonitis set in and Gianna suffered greatly from atrocious abdominal pain. She begged the doctors not to give her stupefying drugs so that she could remain herself. She willingly submitted to all the treatments made to save her life. When the pain became too bad, she stuffed her mouth with a handkerchief and bit it in order to avoid crying out. Faces of Holiness: Modern Saints in Photos and Words, Huntington 1998. s. 112n. 90 G. Beretta Molla, Twoja wielka mi³oæ , dz. cyt., s. 31. 91 P. Molla, E. Guerriero, wiêta Joanna Beretta Molla, dz. cyt., s. 46. 82 83 MI£OÆ MA£¯EÑSKA W ¯YCIU W. JOANNY BERETTY MOLLA 73 zosta³a przewieziona na swoj¹ probê. W formie ostatniej rozmowy z ¿on¹ jej m¹¿ napisa³: Kiedy wziê³a w ramiona nasz¹ najmniejsz¹ kruszynkê, spojrza³a na ni¹ najczulej jak potrafi³a, wzrokiem, który bez s³ów zdradza³ Twój ból, ¿e nie bêdziesz mia³a mo¿liwoci wykarmienia jej i wychowania oraz ¿e ju¿ nigdy wiêcej jej nie zobaczysz92. Przytoczone powy¿ej wypowiedzi Joanny i jej mê¿a na temat zrodzenia potomstwa oraz wychowania dzieci w pe³ni odzwierciedlaj¹ charakterystykê p³odnej mi³oci ma³¿eñskiej, któr¹ poda³ Pawe³ VI w swojej encyklice. Radoæ na myl o przekazaniu ¿ycia oraz po zorientowaniu siê, i¿ taki fakt zaistnia³, odczytywanie tego¿ faktu jako udzia³u w akcie stwórczym Boga, pragnienie wiêkszej liczby dzieci pomimo niebezpieczeñstwa utraty w³asnego ¿ycia, ca³kowite, mi³osne zaanga¿owanie siê w opiekê nad nimi i w ich wychowanie, prze¿ywanie wszystkiego, co jest zwi¹zane z dzieæmi, w klimacie po³¹czonym z realizacj¹ powo³ania otrzymanego do Boga, odnoszenie wszystkiego do Boga potwierdza w pe³ni, i¿ mi³oæ ma³¿eñska Joanny i Piotra by³a p³odn¹ w znaczeniu okrelonym w Humanae vitae. Powy¿sze pieczêtuje heroizm mi³oci okazanej w powiêceniu swojego ¿ycia dla uratowania ¿ycia dziecka. W tym kontekcie znamienne jest wiadectwo uratowanej Gianny Emanueli: Droga Mamo, dziêkujê Ci za to, ¿e da³a mi dwukrotnie ¿ycie kiedy mnie poczê³a i kiedy pozwoli³a, abym siê narodzi³a, broni¹c mego ¿ycia. Jeste dla mnie wiadomym narzêdziem Bo¿ej Opatrznoci, ukoronowa³a Twoje przyk³adne ¿ycie w imiê mi³oci, która nie zna miary. I tak moje ¿ycie próbuje byæ naturalnym przed³u¿eniem Twojego ¿ycia, Twojego entuzjazmu i odnajduje pe³ne znaczenie w zaanga¿owaniu siê, w oddaniu siebie samej dla tych, którzy ¿yj¹ w cierpieniu. Droga Mamo, modlê siê za wszystkie mamy i za wszystkie rodziny, które siê do Ciebie uciekaj¹ i które w Tobie ufnoæ pok³adaj¹93. *** Mi³oæ ma³¿eñska w ¿yciu wiêtej Joanny by³a ca³kowicie zakorzeniona i zanurzona w Bogu. By³a mi³oci¹ na wskro ludzk¹, uczuciow¹, czu³¹, ¿yw¹, wie¿¹, a jednoczenie wiern¹, wy³¹czn¹, przeoran¹ przez dowiadczenie krzy¿a, heroiczn¹ w swojej p³odnoci. Mo¿na jednoznacznie stwierdziæ, i¿ posiada³a wszystkie cechy mi³oci ma³¿eñskiej opisane przez Paw³a VI w Humanae vitae (HV 8-9). Joanna sta³a siê zwyk³ym, ale jak¿e wymownym wiadkiem Bo¿ej mi³oci94. Mo¿na powiedzieæ, i¿ zosta³a powo³ana jakby do wy¿szego stopnia uczestP. Molla, E. Guerriero, Joanna. Kobieta mê¿na , dz. cyt., s. 121. K. Zaj¹c, Macierzyñstwo ofiary i powiêcenia, w: z dnia 2008-05-02: http://mtrojnar.rzeszow.opoka.org.pl/gianna_molla/a_niedz.htm 94 Jan Pawe³ II, wiadkowie pokoju Chrystusa wród ludzi. Homilia Ojca wiêtego Jana Pa92 93 74 JACEK HADRY nictwa w tajemnicy Paschy, do z³o¿enia swego cia³a jak mówi w. Pawe³ w grobie, obok Chrystusa, aby zapocz¹tkowaæ nowe ¿ycie. Jej wiadectwo jest znakiem, ¿e nawet najwiêksze cierpienie nie ma ostatniego s³owa, ale musi ust¹piæ przed wiat³em Paschy, przed nowym ¿yciem w Bogu95. ZUSAMMENFASSUNG Die eheliche Liebe im Leben der heiligen Gianna Beretta Molla im Lichte der Enzyklika Humanae vitae von Paul VI Der Artikel zeigt das Leben der heiligen Gianna Beretta Molla im Lichte der von Papst Paul VI in der Enzyklika Humanae vitae benannten charakteristischen Eigenschaften der ehelichen Liebe. Dank der durchgeführten Untersuchungen wird die These aufgestellt, dass die zukünftige Heilige Gott für die Quelle und Garantie der Liebe hielt. Zu dieser Liebe fühlte sie sich besonders durch die ihr von Gott geschenkte Berufung zur Gründung der Familie eingeladen. Die Analysen führen zur Feststellung, dass ihre Liebe gegenüber ihrem Ehemann als äußerst menschlich, ausschließlich, treu, fruchtbar eingeschätzt werden kann. Einerseits war ihre Liebe sehr sensibel, emotional, leidenschaftlich, verbunden mit der großen Sehnsucht nach dem Geliebten, andererseits befähigte diese Liebe die Heilige zum Selbstopfer und zur Hingabe. Dies wurde durch die heroische Liebe bestätigt, die sich besonders im Opfer des eigenen Lebens zur Rettung des ungeborenen Kindes zeigte. Die eheliche Liebe im Leben der heiligen Gianna war ganz in Gott versunken und verwurzelt. Aufgrund der durchgeführten Untersuchungen kann man eindeutig feststellen, dass sie alle Eigenschaften der ehelichen Liebe besaß, die von Paul VI beschrieben wurden. Key words marriage, love, sacrifice, fidelity, fertility w³a II podczas kanonizacji, w: http://mtrojnar.rzeszow.opoka.org.pl/gianna_molla/kanoniz.htm, z dnia 2008-05-02. 95 P. Molla, E. Guerriero, wiêta Joanna Beretta Molla, dz. cyt., s. 44. MI£OÆ MA£¯EÑSKA W ¯YCIU W. JOANNY BERETTY MOLLA 75 TEOLOGIA I MORALNOÆ TOM 3, 2008 S£AWOMIR MAZUR Wy¿sze Seminarium Duchowne w Drohiczynie Papieski Wydzia³ Teologiczny w Warszawie Wartoæ czystoci przedma³¿eñskiej i wiernoci ma³¿eñskiej The Value of Pre-Marital Chastity and Marital Fidelity W latach szeædziesi¹tych XX wieku jeden z teologów (S. Pfürtner) zosta³ pozbawiony katedry teologii moralnej, poniewa¿ naucza³, ¿e s¹ mo¿liwe moralnie usprawiedliwione stosunki przedma³¿eñskie w sytuacji, kiedy partnerzy powa¿nie zwi¹zani ze sob¹ uczuciowo pragn¹ swej mi³oci daæ zewnêtrzny wyraz. Nie zamierza³ w ten sposób wyra¿aæ aprobaty na swobodne ¿ycie p³ciowe przed zawarciem ma³¿eñstwa, twierdzi³ tylko, ¿e stosunki seksualne w niektórych okolicznociach czy relacjach s¹ dozwolone1. Z badañ przeprowadzonych wród m³odzie¿y szkolnej i akademickiej wynika, ¿e wiêkszoæ narzeczonych nie widzi w czystoci przedma³¿eñskiej wartoci, o któr¹ warto by zabiegaæ2. Niektóre osoby o nastawieniu radykalnym okrela³y postulat czystoci przedma³¿eñskiej jako anachronizm, inne za, o nastawieniu liberalno-hedonistycznym, traktowa³y wspó³¿ycie seksualne jako ród³o rozrywki i przyjemnego spêdzenia wolnego czasu. Wród przeciwników czystoci przedma³¿eñskiej spotyka siê argumenty typu: istniej¹ce uczucie upowa¿nia do pe³nego, nieskrêpowanego wspó³¿ycia, istnieje potrzeba seksualnego sprawdzenia siê przed lubem. Niewiele osób zwraca uwagê na normy moralne, dotycz¹ce sfery ¿ycia seksualnego. W poruszanej kwestii nie chodzi tylko o to, ¿e tak¿e chrzecijanom nie³atwo jest zachowaæ wstrzemiêliwoæ seksualn¹, czyli postêpowaæ zgodnie z naucza1 Por. A. Laun, Wspó³czesne zagadnienia teologii moralnej. Teologia moralna zagadnienia szczegó³owe, Kraków 2002, s. 27. 2 Por. J. Laskowski, Opinie m³odzie¿y o czystoci przedma³¿eñskiej, Chrzecijanin w wiecie 17(1986) nr 163, s. 32. 76 S£AWOMIR MAZUR niem Kocio³a, ale rodzi siê powa¿ny problem zwi¹zany z tym, ¿e wielu chrzecijan w¹tpi, czy w tej kwestii w ogóle mamy do czynienia z grzechem. Oprócz wy¿ej wymienionych argumentów powo³uj¹ siê na now¹ wizjê kontaktów p³ciowych, uwa¿anych teraz za niewerbaln¹ formê komunikacji. St¹d niektórzy widz¹ potrzebê rozpoczêcia po¿ycia seksualnego jeszcze przed zawarciem ma³¿eñstwa. Powy¿sze spostrze¿enia domagaj¹ siê ukazania wartoci czystoci przedma³¿eñskiej i potrzeby jej kszta³towania w ¿yciu m³odych ludzi. Mo¿na stwierdziæ, ¿e tylko w³aciwe podejcie do problemu czystoci i prze¿ywanie tej cnoty w ¿yciu codziennym pozwoli na zachowanie wiernoci w ma³¿eñstwie. I. WARTOÆ CZYSTOCI PRZEDMA£¯EÑSKIEJ Podejmuj¹c temat wartoci czystoci przedma³¿eñskiej, w pierwszej czêci artyku³u zostan¹ podjête nastêpuj¹ce zagadnienia: czystoæ w aspekcie biblijnym oraz jako wyraz w³aciwie rozumianej mi³oci, konsekwencje braku czystoci przedma³¿eñskiej, tworzenie klimatu sprzyjaj¹cego tej wartoci oraz czystoæ przedma³¿eñska w kontekcie sakramentalnoci ma³¿eñstwa. 1. Czystoæ przedma³¿eñska i ma³¿eñska w Pimie wiêtym Stary Testament ukazuje czystoæ jako cnotê przeciwn¹ nadu¿yciom seksualnym. Naturalna godnoæ ma³¿eñstwa ustanowionego przez Stwórcê (por. Rdz 2,24) sprawi³a, ¿e zosta³o ono obwarowane surowymi przepisami broni¹cymi czystoci (por. Wj 20,14; Pwt 5,18). W sytuacjach najciê¿szych wykroczeñ przeciwko czystoci przewidywano nawet karê mierci (por. Kp³ 20,10-21). W licznych tekstach Starego Testamentu ukazany jest gniew Boga za grzechy przeciw czystoci ma³¿eñskiej (por. Rdz 38,8-10) i pozama³¿eñskiej (por. 2Sm 11,2-12,19). Nauczanie Chrystusa uwalnia chrzecijan od starotestamentalnych przepisów o czystoci kultycznej (por. Mk 7,14-23). Prawdziwa czystoæ zwi¹zana jest z sercem cz³owieka i dlatego bierze siê pod uwagê jego myli i pragnienia (por. Mt 5,28). Czystoæ jest stanem najbardziej zbli¿aj¹cym cz³owieka do Boga: B³ogos³awieni czystego serca, albowiem oni Boga ogl¹daæ bêd¹ (Mt 5,8). Jest si³¹ jednocz¹c¹ wiernych z Chrystusem (por. 2Kor 11,2). Nowy Testament zawiera nie tylko przestrogi przed swobod¹ seksualn¹ w ma³¿eñstwie (por. 1Kor 7,25-40) i poza nim (Mt 5,32), ale tak¿e zachêca do czystoci wszystkich wiernych (por. Rz 12,1; Flp 4,8); Pan Jezus, zwracaj¹c uwagê na cnotê czystoci, w przeciwieñstwie do Starego Testamentu, przedstawia wy¿sz¹ ocenê bez¿eñstwa. Ludzie, gdy powstan¹ z martwych, ju¿ nie bêd¹ siê ¿eniæ ani za m¹¿ wychodziæ, lecz bêd¹ jak anio³owie w niebie (por. Mk 12,25). Chrystus mówi o osobach, które w imiê królestwa WARTOÆ CZYSTOCI PRZEDMA£¯EÑSKIEJ I WIERNOCI MA£¯EÑSKIEJ 77 niebieskiego rezygnuj¹ z ma³¿eñstwa (por. Mt 19,12; 1Kor 7,25-40). Oczywicie, zwi¹zane jest to ze szczególnym powo³aniem przez Boga3. 2. Czystoæ przedma³¿eñska wyrazem mi³oci Czêsto z ust m³odych ludzi mo¿na us³yszeæ pytanie: dlaczego stosunki seksualne zw³aszcza te oparte na mi³oci s¹ przed zawarciem ma³¿eñstwa zabronione i grzeszne? Jeli siê kochamy, to nam wolno. Warto tutaj zwróciæ uwagê na potrzebê w³aciwego rozumienia mi³oci. Doæ powszechnie przyjmuje siê, ¿e mi³oæ jest uniesieniem uczuciowym, po³¹czonym z zauroczeniem i pragnieniem seksualnym. Jest to, oczywicie, fa³szywe rozumienie tej kwestii. Mi³oæ jest to wiadomy akt woli w kierunku wyboru rzeczywistego dobra drugiej osoby, którym jest to wszystko, co rozwija drugiego cz³owieka, co buduje w nim mi³oæ. ¯ycie seksualne przed ma³¿eñstwem nigdy nie jest dobrem wspó³partnera, ale jest krzywd¹ obojga. Pomniejsza ich oboje jako ludzi, bo zawsze jest dowodem nieopanowania i braku zdolnoci do wyrzeczenia siê w³asnych pragnieñ zmys³owych. Ka¿dy cz³owiek ma popêd p³ciowy, który jest wielkim darem od Boga. On jest dany i zadany. Ma on u³atwiæ zakochanie siê i znalezienie towarzysza ¿ycia, za³o¿enie zwi¹zku ma³¿eñskiego, w którym wa¿n¹ rolê odgrywa zjednoczenie p³ciowe, bêd¹ce ród³em zrodzenia nowego cz³owieka. Si³a ta (popêd p³ciowy) po grzechu pierworodnym wykazuje tendencjê do usamodzielnienia siê, czyli wymkniêcia siê spod kontroli rozumu i woli, by zaw³adn¹æ cz³owiekiem. St¹d popêd p³ciowy jest nie tylko darem, pozwalaj¹cym zjednoczyæ siê z druga osob¹, ale jest tak¿e zadany cz³owiekowi. To zadanie polega na podporz¹dkowaniu go kierownictwu duchowemu, czyli u¿ywanie go tylko wtedy, gdy to jest zgodne z mi³oci¹, rozumian¹ jako rzeczywiste dobro drugiej osoby, a w efekcie z obustronnym dobrem. Cnota czystoci rozumiana jako opanowanie, wstrzemiêliwoæ seksualna, uzdalnia do mi³oci, bo czyni cz³owieka panem, a nie niewolnikiem popêdu. Oznacza to zarazem dojrza³¹ osobowoæ zdoln¹ do wyra¿ania autentycznej mi³oci, a tym samym do za³o¿enia rodziny. Taki cz³owiek, w którym prawid³owo przebiega rozwój emocjonalny i umys³owy, jest zdolny do wyrzeczeñ, do wysi³ku ze wzglêdu na dobro drugiego, jest przygotowany do prawdziwej, ofiarnej mi³oci. W przypadku narzeczonych, czyli osób nastawionych na ma³¿eñstwo, zachodzi potrzeba przyjrzenia siê sobie z bliska. Maj¹ oni prawo i obowi¹zek dowiadczenia wzajemnego upodobania. Oznacza to zwrócenie uwagi na reakcje 3 Por. A. Marcol, Etyka ¿ycia seksualnego, Opole 1995, s. 17. 78 S£AWOMIR MAZUR uczuciowe na obecnoæ i zachowanie partnera, jak te¿ obserwowanie ich u drugiej strony w stosunku do siebie. Musz¹ u siebie stwierdziæ, jak i dopatrzyæ siê u drugiej strony, uczucia sympatii i poci¹gu cielesnego. Nale¿y tak¿e pamiêtaæ, ¿e prawdziwa mi³oæ to nie tylko uczucie i poci¹g cielesny, ale równie¿ poznanie i wola. Wszystko powinno zintegrowaæ siê w osobowej mi³oci. W przypadku narzeczonych zbli¿aj¹ siê oni do pewnej granicy, któr¹ przy w³aciwym dla narzeczonych sposobie postêpowania ³atwo przekroczyæ. W zwi¹zku z tym dla nale¿ytego prze¿ycia narzeczeñstwa i realizowania cnoty czystoci przedma³¿eñskiej norma etyczna jest nastêpuj¹ca: jak najwiêcej duchowego oddania przy równoczesnym zachowaniu fizycznego dystansu4. Wspó³¿ycie cielesne w tym okresie jest niegodziwe. Nie jest to dowiadczanie mi³oci, lecz jej niszczenie. Czas, który nale¿a³o przeznaczyæ na poznanie przysz³ego partnera, trwoni siê na organizowanie wspó³¿ycia. Czystoæ przedma³¿eñska, obok wspó³¿ycia cielesnego, zabrania równie¿ podejmowania tzw. gry mi³osnej, która si³¹ naturalnego ci¹¿enia prowadzi do aktu seksualnego. Nie znaczy to, ¿e wszystkie czu³oci miêdzy narzeczonymi s¹ zakazane. Na ile pieszczoty s¹ wyrazem intymnej wiêzi mê¿czyzny i kobiety, s¹ one zastrze¿one do ma³¿eñstwa. Tam, gdzie s¹ pierwszym skromnym przejawem wzajemnego upodobania, maj¹ do nich prawo równie¿ m³odzi ludzie, którzy na serio sprawdzaj¹, czy sobie odpowiadaj¹ i czy mog¹ siê pobraæ5. 3. Konsekwencje braku czystoci przedma³¿eñskiej Nauczanie Kocio³a katolickiego podkrela, ¿e wszelka dzia³alnoæ seksualna we w³aciwym tego s³owa znaczeniu powinna siê mieciæ w ramach ma³¿eñstwa6. Ka¿de po¿ycie przedlubne niszczy instytucjê ma³¿eñstwa i godzi w godnoæ poczêtego dziecka. Cz³owiek jest istot¹ bezcenn¹, powo³an¹ do ¿ycia wiecznego. Okolicznoci, w jakich przychodzi na wiat, powinny harmonizowaæ z tak wielk¹ godnoci¹. W zwi¹zku z tym nowo narodzone dzieci powinny znaleæ siê w przestrzeni osobowego, coraz pe³niejszego i czystszego wzajemnego oddania siê rodziców, które zosta³o potwierdzone obustronnym lubowaniem dozgonnej wiernoci oraz Bo¿¹ obietnic¹ mocy z góry7. Tam¿e, s. 103. H. Ordon, Jezusowa interpretacja zakazu cudzo³óstwa, „Roczniki Teologiczno-Kanoniczne”, 35(1984) z. 1, s. 87. 6 Por. Kongregacja Nauki Wiary, Persona humana. Deklaracja o niektórych zagadnieniach etyki seksualnej (1975), w: W trosce o ¿ycie. Wybrane dokumenty Stolicy Apostolskiej, Tarnów 1998; Sobór Watykañski II, Konstytucja duszpasterska o Kociele w wiecie wspó³czesnym Gaudium et spes (dalej: KDK), n. 49. 7 Por. J. Salij, Seks. Mi³oæ. Obyczaje, Poznañ 2000, s. 57. 4 5 WARTOÆ CZYSTOCI PRZEDMA£¯EÑSKIEJ I WIERNOCI MA£¯EÑSKIEJ 79 Dowiadczenie uczy, ¿e mi³oæ potrzebuje zabezpieczenia instytucjonalnego, jeli zjednoczenie cielesne ma odpowiadaæ swojej immanentnej celowoci i ludzkiej godnoci. W stosunkach przedma³¿eñskich tej w³aciwej celowoci po¿ycia seksualnego nie dostrzega siê, przeciwnie, tu wyklucza siê potomstwo pozytywnym aktem. W takiej sytuacji mi³oæ kochanków nigdy nie osi¹ga pu³apu mi³oci rodzicielskiej, jak¹ jest mi³oæ ma³¿eñska. Ci¹¿a jest t¹ sytuacj¹, której kochankowie naprawdê nie chc¹. A je¿eli mimo to trafi siê dziecko, to bêdzie ono cierpieæ z powodu niedojrza³oci i niesta³oci zwi¹zku takich rodziców8. Tylko dojrza³e praktykowanie cnoty czystoci przedma³¿eñskiej pozwala na godne i odpowiedzialne podejcie do problemu poczêcia dziecka. Stosunki seksualne tak do koñca nigdy nie s¹ spraw¹ dwojga. Zawsze mo¿na mówiæ o spo³ecznym charakterze po¿ycia dwojga osób. Przychodz¹ce na wiat dziecko stawia przed spo³eczeñstwem powa¿ne zadania materialne: od¿ywki, ¿³obek, szko³a, praca, mieszkanie itd. Je¿eli jest to zwi¹zane z normalnym funkcjonowaniem rodziny, ta odpowiedzialnoæ jest jako roz³o¿ona, rodzice mog¹ liczyæ na pomoc pañstwa, a spo³ecznoæ lokalna na odpowiedzialne zaanga¿owanie rodziców w wychowanie. Wielce tragicznym skutkiem ¿ycia seksualnego przed ma³¿eñstwem jest usuniêcie przedlubnej ci¹¿y. Jest to zniszczenie ¿ycia nowego cz³owieka, obywatela, zniszczenie zdrowia i radoci ¿ycia kobiety oraz wielu osób, które tego czynu siê dopuci³y. Specjalici twierdz¹, ¿e dwie trzecie podobnych przypadków koñczy siê niep³odnoci¹ kobiety na ca³e ¿ycie. Inne konsekwencje spo³eczne po¿ycia seksualnego przed ma³¿eñstwem to: samotne matki, dzieci bez ojców, p³acenie alimentów, ³atwoæ zdrady i rozwodów, rozszerzanie siê ró¿nych chorób wenerycznych. W sytuacji przedlubnej ¿adne prawo nie chroni tego zwi¹zku, a spo³eczeñstwo nie wie, co o nim s¹dziæ. Dopiero lub zwi¹zany jest z podjêciem uroczystej decyzji i wziêciem pe³nej odpowiedzialnoci. lub jest publiczn¹ deklaracj¹ i uroczyst¹ przysiêg¹ mi³oci, a to niesie z sob¹ okrelone konsekwencje prawne, które broni¹ interesów mê¿czyzny, kobiety i dziecka. 4. Tworzenie klimatu sprzyjaj¹cego czystoci przedma³¿eñskiej Koció³ apeluje do rodziców, wychowawców i tych wszystkich, którzy powinni dbaæ o dobro spo³ecznoci ludzkiej, aby tworzyli klimat sprzyjaj¹cy czystoci. W zwi¹zku z tym w nowoczesnych rodkach spo³ecznego przekazu nale¿y unikaæ tego wszystkiego, co podnieca zmys³y i podsyca rozwi¹z³oæ obyczajów. Wszelkie formy pornografii powinny spotkaæ siê z otwartym i jednog³onym 8 Por. A. Marcol, dz. cyt., s. 144. 80 S£AWOMIR MAZUR potêpieniem ze strony tych, którzy dbaj¹ o rozwój kultury spo³ecznej i obecnoæ wartoci duchowych w codziennym ¿yciu. Rodzice poprzez wychowanie swoich dzieci nie powinni stwarzaæ okazji do naruszenia czystoci przedma³¿eñskiej. Dochodzi do takich przykrych sytuacji szczególnie wtedy, kiedy rodzice bez skrupu³ów staraj¹ siê o w³asne mieszkania dla swych doros³ych synów i córek, w których mogliby bez przeszkód zamieszkaæ ze swoj¹ przyjació³k¹ lub przyjacielem. Podobny problem dotyczy korzystania przez rodziców i wychowawców z prasy i programów telewizyjnych. Nale¿y zwróciæ uwagê, aby przedstawiana treæ na p³aszczynie wiary i moralnoci by³a zgodna z nauczaniem Kocio³a i wp³ywa³a pozytywnie na kszta³towanie osobowoci z odpowiedzialnym patrzeniem na sprawy p³ciowoci i instytucjê ma³¿eñstwa. Wielka odpowiedzialnoæ spoczywa w tej materii tak¿e na elitach rz¹dz¹cych, poniewa¿ im to przed wszystkim powierzone zosta³o najwa¿niejsze zadanie ochrony dobra wspólnego i oni mog¹ tak wiele uczyniæ dla ratowania dobrych obyczajów [ ] Nie pozwólcie stanowczo, ¿eby w ¿ycie rodziny, tej podstawowej komórki spo³eczeñstwa, wprowadzono ustawowo praktyki sprzeczne z prawem naturalnym i Boskim!9 5. Czystoæ przedma³¿eñska a sakramentalnoæ ma³¿eñstwa W³aciwe widzenie ma³¿eñstwa, jego istoty, natury i celów, domaga siê przyjêcia i realizowania wartoci, jak¹ jest czystoæ przedma³¿eñska. Ma³¿eñstwo jest doskona³ym symbolem stosunku Boga do ludzi. To ma³¿eñstwo nale¿y rozumieæ jako trwanie mê¿a i ¿ony we wzajemny ucisku. Dlatego nie s¹ dozwolone stosunki pozama³¿eñskie. Tego rodzaju stosunki nie s¹ bowiem wyrazem pe³nej jednoci dwojga ludzi, lecz tylko stwarzaj¹ jej pozór10. Relacja Stwórcy do cz³owieka mo¿e byæ przedstawiana na wzór mê¿a kochaj¹cego sw¹ ¿onê. Cz³owiek powinien odnosiæ siê do Chrystusa, jak kochaj¹ca do oblubienica. Nie da siê tego w³aciwie zrozumieæ bez odniesienia siê do p³aszczyzny sakramentalnej. Jan Pawe³ II, ukazuj¹c g³êboki wymiar ma³¿eñstwa, powiedzia³: Wszystkie sakramenty Nowego Przymierza swój prawzór znajduj¹ niejako w ma³¿eñstwie, jako prasakramencie. Po drugie, ma³¿eñstwo jest sakramentem nie tylko dlatego, ¿e stanowi model, odbicie, prawzór relacji miêdzy Bogiem i cz³owiekiem, ale tak¿e z tej racji, ¿e jest w nim rzeczywicie obecne to, czego dokona³o odkupienie: nowa, tajemnicza, dos³ownie nadprzyrodzona jakoæ mi³oci. Miara prawdziwej mi³oci oblubieñczej znajduje swoje najg³êbsze ród³o w Chrystusie, który jest 9 Pawe³ VI, Humanae vitae. O zasadach moralnych w dziedzinie przekazywania ¿ycia ludzkiego (dalej: HV), n. 23. 10 A. Laun, Wspó³czesne zagadnienia teologii moralnej, dz. cyt., s. 45. WARTOÆ CZYSTOCI PRZEDMA£¯EÑSKIEJ I WIERNOCI MA£¯EÑSKIEJ 81 Oblubieñcem swej Oblubienicy Kocio³a11. Ludzie, którzy dbaj¹ o czystoæ przedma³¿eñsk¹ wiedz¹, ¿e jest to s³uszna droga prowadz¹ca do p³odnej mi³oci dwojga ludzi, która w ma³¿eñstwie jest tak¿e znakiem i obecnoci¹ Tego, który jest ród³em wszelkiej mi³oci. II. WARTOÆ WIERNOCI MA£¯EÑSKIEJ JAKO OBOWI¥ZEK MI£OCI I SPRAWIEDLIWOCI Ma³¿eñstwo dwojga ochrzczonych jest realnym symbolem zjednoczenia Chrystusa z Kocio³em, zjednoczenia nie czasowego czy na próbê, ale wiernego na ca³¹ wiecznoæ. Pomiêdzy dwojgiem ochrzczonych nie mo¿e wiêc istnieæ inne ma³¿eñstwo, ani¿eli nierozerwalne12. 1. Wiernoæ jako wzór mi³oci Boga do Kocio³a Przy zawieraniu ma³¿eñstwa kobieta i mê¿czyzna lubuj¹ sobie wiernoæ. O obowi¹zku tym mówi Bo¿e przykazanie nie bêdziesz cudzo³o¿y³ (Wj 20,24; Pwt 5,18). Chrystus potwierdza to przykazanie i podkrela, ¿e cudzo³óstwem jest ju¿ samo po¿¹danie kobiety (por. Mt 5, 28). wiêty Pawe³ dodaje, ¿e cudzo³óstwo jest profanacj¹ wiêtoci zwi¹zku ukszta³towanego na wzór mi³oci Chrystusa do Kocio³a. Obowi¹zek wiernoci ma³¿eñskiej wyp³ywa ju¿ z samego charakteru zwi¹zku ma³¿eñskiego, uwiêconego sakramentem Chrystusowym13. Mi³oæ Bo¿a zawsze wierna staje siê wzorem wiernej mi³oci, jaka powinna ³¹czyæ ma³¿onków. Mi³oæ ma³¿onków zmierza do jednoci osobowej, która nie tylko ³¹czy w jedno cia³o, ale prowadzi do tego, by by³o tylko jedno serce i jedna dusza. Wymaga ona nierozerwalnoci i wiernoci w ca³kowitym wzajemnym obdarowaniu i otwiera siê ku p³odnoci14. Grzech, który mo¿e zniszczyæ czy zraniæ przymierze ma³¿eñskie, staje siê obrazem niewiernoci ludu wobec swego Boga. Dar sakramentu jest powo³aniem i przykazaniem dla ma³¿onków chrzecijañskich, aby byli sobie wierni na zawsze, ponad wszelkie próby i trudnoci, podporz¹dkowuj¹c wszystko woli Bo¿ej: Co wiêc Bóg z³¹czy³, niech cz³owiek nie rozdziela (Mt 19,6). Dokumenty II Soboru Watykañskiego przypominaj¹, ¿e Chrystus poprzez sakrament ma³¿eñstwa pozostaje z nimi, aby poprzez obopólne Jan Pawe³ II, List Apostolski Mulieris dignitatem, n. 24, w: Wybór Listów Ojca wiêtego Jana Paw³a II, t. I, Kraków 1997. 12 Por. Jan Pawe³ II, Adhortacja Apostolska Familiaris consortio (dalej: FC), n. 80. 13 Por. Katechizm Kocio³a Katolickiego (dalej: KKK), Poznañ 1994, n. 2365. 14 FC 13. 11 82 S£AWOMIR MAZUR oddanie siê sobie mi³owali siê wzajemnie w trwa³ej wiernoci. £aska sakramentalna umacnia i przygotowuje ma³¿onków do wype³niania obowi¹zków ich stanu, a jednoczenie pozwala na wspólne uwielbianie Boga15. Decyzja zaanga¿owania ca³ego ¿ycia w nierozerwalnej mi³oci i bezwarunkowej wiernoci zak³ada w rzeczywistoci postawê g³êbokiego pos³uszeñstwa woli Bo¿ej. Taka postawa nie jest mo¿liwa bez specjalnej pomocy ³aski sakramentalnej. £aska Bo¿a w sposób szczególny jest potrzebna w momencie, kiedy jeden ze wspó³ma³¿onków popadnie w na³óg alkoholizmu czy w inne uzale¿nienie. Ma³¿onkowie chrzecijañscy, dziêki ³asce sakramentalnej, zostali powo³ani do dawania wiadectwa bezcennej wartoci nierozerwalnoci i wiernoci ma³¿eñskiej we wspó³czesnym wiecie. Na szczególn¹ uwagê zas³uguj¹ ci ma³¿onkowie, którzy, opuszczeni przez partnera, dziêki nadziei chrzecijañskiej i wiernoci Bogu, nie wst¹pili w nowy zwi¹zek. Samotnoæ i inne trudnoci s¹ czêsto udzia³em ma³¿onka odseparowanego, zw³aszcza gdy nie ponosi on winy. Osoby takie, nie zawieraj¹c nowego zwi¹zku, powiêcaj¹ siê spe³nianiu swoich obowi¹zków rodzinnych i tych, które wyp³ywaj¹ z odpowiedzialnoci ¿ycia chrzecijañskiego. Ich wiadectwo powinno ukazywaæ wielk¹ wartoæ wspólnoty ma³¿eñskiej, jak równie¿ dawaæ szansê wszystkim tym, którzy nieustannie walcz¹ o zachowanie jednoci i nierozerwalnoci w ¿yciu ma³¿eñskim. Ma³¿eñstwo chrzecijañskie, które cechuje jednoæ, nierozerwalnoæ, wiernoæ, nie mo¿e mieæ nic wspólnego z poligami¹. Przekrela ona bowiem zamys³ Bo¿y, objawiony nam na pocz¹tku o równej godnoci osobowej mê¿czyzny i kobiety, oddaj¹cych siê sobie w mi³oci ca³kowitej, a przez to jedynej i wy³¹cznej16. G³êbokie zjednoczenie, bêd¹ce wzajemnym oddaniem siê sobie dwóch osób, jak równie¿ dobro dzieci, wymaga pe³nej wiernoci ma³¿onków. Nauczanie Katechizmu przypomina, ¿e chrzecijanin, uprzednio ¿yj¹cy w poligamii, jest odpowiedzialny ze sprawiedliwoci za wype³nienie z ca³¹ powag¹ zobowi¹zañ podjêtych wobec swoich dawnych ¿on i swoich dzieci17. 2. Potrzeba pielêgnacji wiernoci w szczególnych okolicznociach Wiernoæ ma³¿eñska zostaje zagro¿ona lub wystawiona na próbê w szczególnych okolicznociach: · emigracja ca³ych rodzin lub poszczególnych cz³onków wspó³ma³¿onka w poszukiwaniu pracy; · przymusowe d³ugie przebywanie poza domem: wojskowi, marynarze, pod ró¿uj¹cy, wiêniowie, uchodcy; 15 16 17 Por. KDK 49. FC 19. KKK 2387. WARTOÆ CZYSTOCI PRZEDMA£¯EÑSKIEJ I WIERNOCI MA£¯EÑSKIEJ · · · · · 83 ma³¿eñstwa z dzieæmi upoledzonymi lub dotkniêtymi narkomani¹; rodziny alkoholików; ma³¿eñstwa wyobcowane ze swego rodowiska kulturowego i spo³ecznego; ma³¿eñstwa podzielone ideologicznie; rodziny, które nie utrzymuj¹ kontaktu z parafi¹. 3. Wybór rytmu naturalnego wzmocnieniem wiernoci ma³¿eñskiej Wyrazem uczciwoci i wiernoci ma³¿eñskiej jest wybór rytmu naturalnego, szczególnie w sytuacji braku pe³nej gotowoci na przyjêcie dziecka w ¿yciu rodzinnym. Takie spojrzenie na p³ciowoæ ludzk¹ poci¹ga za sob¹ akceptacjê cyklu biologicznego kobiety, a w zwi¹zku z tym mowa jest o dialogu, wzajemnym poszanowaniu, wspólnej odpowiedzialnoci. Przyjêcie cyklu i dialogu oznacza uznanie charakteru duchowego i cielesnego wspólnoty ma³¿eñskiej, a co najwa¿niejsze prze¿ywanie mi³oci osobowej w wiernoci18. W tym kontekcie p³ciowoæ ludzka jest uszanowana i rozwiniêta w wymiarze ludzkim i nie ma mowy o traktowaniu jej na sposób przedmiotowy, jak to odbywa siê na przyk³ad w przypadku stosowania rodków antykoncepcyjnych. Naturalna metoda kierowania p³odnoci¹ zwi¹zana jest z powci¹gliwoci¹ seksualn¹. Ta ostatnia wymaga od ma³¿onków wiele, ale te¿ daje im du¿o i tym równie¿ ró¿ni siê od antykoncepcji. Budzi wiêkszy szacunek dla wspó³ma³¿onka, uczy osobowego bycia z sob¹ oraz sztuki panowania nad sob¹. 4. Stosowanie antykoncepcji zniszczeniem wiernoci ma³¿eñskiej Wielkim zagro¿eniem dla wiernoci ma³¿eñskiej jest stosowanie rodków antykoncepcyjnych. Antykoncepcja jest ingerencj¹ w funkcjonowanie organizmu kobiety lub mê¿czyzny, która zarówno w przewidywaniu zbli¿enia cielesnego, jak i podczas jego spe³nienia czy w rozwoju jego naturalnych skutków, mia³aby za cel uniemo¿liwienie poczêcia lub stanowi³a rodek prowadz¹cy do tego celu19. Przez dzia³anie antykoncepcyjne ma³¿onkowie nie tylko odrzucaj¹ otwartoæ na ¿ycie, ale fa³szuj¹ wewnêtrzn¹ prawdê mi³oci ma³¿eñskiej powo³anej do ca³kowitego osobowego daru20. Antykoncepcja powoduje degradacjê aktu ma³¿eñskiego, gdzie licz¹ siê tylko doznania seksualne i kszta³tuje postawê egoistyczn¹, poniewa¿ ma³¿onkowie myl¹ tylko o w³asnych doznaniach. Antykoncepcja sprzyja niewiernoci ma³¿eñskiej, przygotowuje pod³o¿e do zdrady. Mê¿czyzna, który nie jest zdolny do zachowania okresów wstrzemiêli18 19 20 Por. FC 32. Por. HV 14. FC 32. 84 S£AWOMIR MAZUR woci seksualnej, na przyk³ad podczas naturalnej regulacji poczêæ, nie daje ¿onie gwarancji, ¿e nie ulegnie pokusie wspó³¿ycia z inn¹ kobiet¹. Trzeba zaznaczyæ, i¿ w ¿yciu ma³¿eñskim istniej¹ naturalne sytuacje, kiedy wspó³¿ycie jest niemo¿liwe, np. choroba jednego z ma³¿onków, roz³¹ka na jaki czas, wysoka ci¹¿a, okres po³ogu W tym okresie wielk¹ rolê odgrywa wiernoæ i wzajemne zaufanie. Niektórzy zwolennicy rodków antykoncepcyjnych podkrelaj¹, ¿e istnieje zbie¿noæ pomiêdzy stosowaniem naturalnego rytmu biologicznego a antykoncepcj¹. Otó¿ w obu przypadkach chodzi o wiadome i wyranie zamierzone unikniêcie poczêcia. Mimo to miêdzy tymi dwoma sposobami zachodzi istotna ró¿nica. Nie jest ni¹ sposób postêpowania, lecz nastawienie wewnêtrzne. Jest to ró¿nica postaw, a nie metod, ró¿nica, jaka istnieje miêdzy akceptacj¹ a negacj¹ tego, co w akcie seksualnym jest naturalne, bo oparte na strukturze p³ci. W encyklice Humanae vitae czytamy: W pierwszym wypadku ma³¿onkowie w sposób prawid³owy korzystaj¹ z pewnej w³aciwoci danej im przez naturê. W drugim za stawiaj¹ oni przeszkodê naturalnemu przebiegowi procesów zwi¹zanych z przekazywaniem ¿ycia!21 5. Wiernoæ zagro¿ona przez pornograficzne upodobania wspó³ma³¿onka W po¿yciu ma³¿eñskim zdarza siê pod wp³ywem ró¿nych czasopism i filmów pornograficznych ¿e wspó³ma³¿onek, najczêciej m¹¿, onanizuje siê. W takiej sytuacji ¿ona czuje siê odepchniêta, zdradzona, niewa¿na. Do tego dochodz¹ nierzadko proby czy ¿¹dania wspó³¿ycia seksualnego, dalekiego od normalnych stosunków p³ciowych. W takim ma³¿eñstwie trudno jest dostrzec w³aciwie rozumian¹ wiernoæ. Pojawia siê forma bezwstydu, która polega na tym, ¿e kto przestaje siê wstydziæ czynionego przez siebie z³a albo domaga siê tego, ¿eby czynienie z³a uznaæ za co normalnego. Czêsto w takiej sytuacji formu³uje siê ró¿ne pretensje pod adresem Pana Boga, ¿e Jego Przykazania s¹ takie nie¿yciowe albo ¿e to On sam jest winien naszych grzechów. Ju¿ Adam próbowa³ obci¹¿aæ Stwórcê swoim grzechem: Niewiasta, któr¹ postawi³e przy mnie, da³a mi owoc z tego drzewa i zjad³em (Rdz 3,12). W po¿yciu ma³¿eñskim, w którym dochodzi do uzale¿nienia siê od pornografii, b³êdem jest przyzwalanie na bycie u¿ywan¹ przez mê¿a do zaspokojenia jego potrzeb seksualnych. Nie wypêdza siê diab³a przy pomocy Belzebuba ani sk³onnoci seksualnych nie usunie poprzez doradzanie rozpusty mêsko-damskiej22. Poza tym wystêpuje tu problem egocentrycznego nastawienia na zaspokajanie potrzeby 21 22 HV 16. Por. J. Salij, Ma³¿eñstwo rozwód zwi¹zki niesakramentalne, Poznañ 2000, s. 53. WARTOÆ CZYSTOCI PRZEDMA£¯EÑSKIEJ I WIERNOCI MA£¯EÑSKIEJ 85 seksualnej, z pominiêciem – a nawet z podeptaniem – praw i godnoci wspó³ma³¿onka. Dla zachowania chrzecijañskiej atmosfery ¿ycia ma³¿eñskiego, pe³nego mi³oci i wiernoci, Koció³ zachêca do okazywania takiemu uzale¿nionemu wspó³ma³¿onkowi wiele szacunku, przyjani, tego wszystkiego, co nazywa siê mi³oci¹ bliniego. Jest to bardzo wa¿ne, poniewa¿ zranienia w dziedzinie seksualnej zdradzaj¹ jak¹ nieumiejêtnoæ prawdziwego dawania siebie innym. 6. Zdrada ma³¿eñska zniszczeniem wiernoci Trwanie w wiernoci ma³¿eñskiej domaga siê pielêgnowania i podtrzymywania bliskich zwi¹zków mi³oci ma³¿eñskiej. Od strony negatywnej obowi¹zek wiernoci ¿¹da unikania okazji do zdrady oraz zerwania wszelkich relacji, które mog³yby do niej doprowadziæ. Ma³¿onkowie powinni strzec swej wspólnoty przed licznymi zagro¿eniami zewnêtrznymi (styl ¿ycia, mass media), jak i przed niebezpieczeñstwem gro¿¹cym od wewn¹trz, czyli przed w³asn¹ s³aboci¹. Wystêpuje ona szczególnie w sytuacjach kryzysu mi³oci, kiedy ma³¿onek okazuje siê niewiernym mi³oci ma³¿eñskiej, czy te¿ w po¿yciu seksualnym wykazuje brak elementarnej kultury. W takich momentach wielk¹ rolê odgrywa wytrwa³a i wielkoduszna mi³oæ, gotowa do ponoszenia licznych ofiar. Zdrada ma³¿eñska jest powa¿nym wykroczeniem przeciwko wiernoci i mi³oci ma³¿eñskiej. Nastêpuje z³amanie przysiêgi ma³¿eñskiej i zaprzeczenie wiêtoci sakramentu. Cudzo³óstwo narusza prawo wspó³ma³¿onka i godzi w instytucjê ma³¿eñstwa, nie dotrzymuj¹c umowy znajduj¹cej siê u jego podstaw oraz nara¿a dobro dzieci, które potrzebuj¹ trwa³ego zwi¹zku rodziców23. Wspó³ma³¿onek, dochowuj¹cy wiernoci, odczuwa zdradê ma³¿eñsk¹ jako wielk¹ krzywdê, upowa¿niaj¹c¹ go do zerwania wspólnoty mi³oci. Ale nikt nie mo¿e zwolniæ ma³¿onka od obowi¹zku dochowania wiernoci, nawet gdy wspó³ma³¿onek zwi¹za³ siê z kim innym. Moralnoæ chrzecijañska, odwo³uj¹ca siê do nauczania Chrystusa, podpowiada potrzebê przebaczenia krzywd bliniemu, a w przypadku ma³¿onków przebaczenia zdrady. Trzeba wyranie stwierdziæ, ¿e cudzo³óstwo powa¿nie zagra¿a trwa³oci ma³¿eñstwa i wspólnocie rodzinnej. Koció³ nawo³uje i zachêca ma³¿onków do dawania wiadectwa wiernoci, co jest jednym z najcenniejszych i najpiêkniejszych zadañ ma³¿onków chrzecijañskich naszych czasów24. W przypadku zdrady ma³¿eñskiej, cudzo³óstwa, Koció³ naladuje Mi³osiernego Ojca i w sakramencie pojednania Chrystusow¹ moc¹ dwiga grzesznika z jego upadku, a zdradzony wspó³ma³¿onek, wzmocniony ³ask¹ sakramentalnego ma³¿eñstwa, powo³any jest do okazania przebaczenia. 23 24 Por. KKK 2381. FC 20. 86 S£AWOMIR MAZUR *** Przed cz³owiekiem wierz¹cym i ka¿dym, kto rozumie znaczenie trwa³ego, pe³nego mi³oci i zaufania, zwi¹zku ma³¿eñskiego stoi powa¿ne zadanie ukazywania wartoci czystoci przedma³¿eñskiej i wiernoci miêdzy ma³¿onkami. Widz¹c kondycjê wspó³czesnej rodziny czy te¿ cz³owieka pozbawionego domu i ciep³a rodzinnego, nale¿a³oby do³o¿yæ wszelkich starañ, aby uczyæ kultury czystoci m³odych ludzi, przygotowuj¹cych siê do zawarcia zwi¹zku ma³¿eñskiego. Ma to byæ czas przedstawiania mi³oci, pe³nej odpowiedzialnoci za drug¹ osobê i wyra¿aj¹cej siê trosk¹ o ni¹. Mimo ró¿nych przeciwieñstw czy zagro¿eñ bêdzie to zwi¹zek szczêliwy, je¿eli obie strony oka¿¹ dobr¹ wolê i otworz¹ siê na dzia³anie ³aski Bo¿ej. Ta szczególna pomoc widoczna jest w zwi¹zku dwojga osób, po³¹czonych sakramentem ma³¿eñstwa. Mi³oæ i wiernoæ ma³¿onków kszta³tuje siê na wzór mi³oci Boga do Kocio³a. Dziêki ³asce sakramentalnej ma³¿onkowie okazuj¹ sobie wzajemne zaufanie, nawet w sytuacjach trudnych, jak konieczna roz³¹ka, choroba, k³opoty finansowe, problem bezp³odnoci. Bêd¹c dla siebie nieroz³¹cznym wsparciem, nie tylko daj¹ wiadectwo komunii ma³¿eñskiej, gdzie nie ma miejsca na antykoncepcjê czy zdradê, ale s³u¿¹ pomoc¹ tak¿e innym zwi¹zkom, które z ró¿nych powodów zagubi³y wartoæ, sens i cele ¿ycia ma³¿eñskiego. ZUSAMMENFASSUNG Die Wichtigkeit der Keuschheit und ehelicher Treue Jesus ist gekommen, um die Schõpfung in der ursprûnglichen Reinheit wiederherzustellen. In der Bergpredigt legt er den Plan Gottes entschieden aus: Ihr habt gehõrt, dass gesagt worden ist: Du sollst nicht die Ehe brechen. Ich aber sage euch: Wer eine Frau auch nur lûster ansieht, hat in seinem Herzen schon Ehebruch mit ihr begangen” (Mt 5, 27-28). Das Sakrament der Ehe nimmt den Mann und die Frau in die Treue Christi zu seiner Kirche hinein. Durch die eheliche Keuschheit bezeugen sie vor der Welt dieses Mysterium. Die Ehegatten schenken sich einander endgûltig und ganz. Sie sind nicht mehr zwei, sondern bilden fortan einziges Fleisch. Der von den Ehegatten in Freiheit geschlossene Bund verpflichtet sie, an seiner Einheit und Unauflõslichkeit festzuhalten. Die eheliche Liebe verlangt von Natur aus von den Gatten unverletzliche Treue. Das ergibt sich aus der gegenseitigen Hingabe, in der die beiden Gatten sich einander schenken. Liebe will endgûltig sein. Sie kann nicht bloss bis auf weiteres gelten. Der tiefste Grund liegt in der Treue Gottes zu seinem Bund und in der Treue Christi zu seiner Kirche. Durch das sakrament der Ehe werden die Gatten fähig, diese Treue zu leben und sie zu bezeugen. Schlüsselworte eheliche Treue, Keuschheit, empfängnisverhütendes Mittel, Ehebruch WARTOÆ CZYSTOCI PRZEDMA£¯EÑSKIEJ I WIERNOCI MA£¯EÑSKIEJ 87 TEOLOGIA I MORALNOÆ TOM 3, 2008 ANDRZEJ PRYBA Uniwersytet im. Adama Mickiewicza Wydzia³ Teologiczny Moralnoæ aktu ma³¿eñskiego w wietle encykliki Humanae vitae The Morality of Marital Act in the Light of the Encyclical Humanae vitae Encyklika papie¿a Paw³a VI Humanae vitae o zasadach moralnych w dziedzinie przekazywania ¿ycia ludzkiego opublikowana 25 lipca 1968 roku jest dokumentem ci¹gle aktualnym. Wywo³a³a ona wówczas wielkie poruszenie poród wielu teologów i nie tylko. Dyskusja by³a bardzo o¿ywiona. Obecnie, choæ natê¿enie jej zmala³o, jednak temat przekazywania ¿ycia ludzkiego jest ci¹gle aktualny i ¿ywy1. W ramach omawianych kwestii, co prawda mówi siê o odpowiedzialnym rodzicielstwie, jednak ró¿nie siê tê odpowiedzialnoæ rozumie. Wielu uwa¿a, ¿e odpowiedzialnym zachowaniem ma³¿onków jest stosowanie antykoncepcji. Przecie¿ w niektórych rodowiskach zdecydowana wiêkszoæ twierdzi, ¿e stosowanie rodków antykoncepcyjnych nie powoduje w ma³¿eñstwie ¿adnych moralnych dylematów. Humanae vitae okrela takie zachowanie 1 Warto zwróciæ przy tej okazji uwagê na tekst Artura Sporniaka Ma³¿eñstwo pod rygorem zamieszczony na ³amach Tygodnika Powszechnego, nr 30(3029) z 29 lipca 2007 r. prezentuj¹cego dyskusjê wokó³ encykliki Humanae vitae. Autor sugeruje niezrozumienie ze strony Nauczycielskiego Urzêdu Kocio³a ró¿nych trudnych sytuacji, w jakich znaleli siê ma³¿onkowie, co mia³oby byæ argumentem na przyzwolenie ze strony Kocio³a na stosowanie dzia³añ antykoncepcyjnych. Podobne argumenty mo¿na znaleæ chocia¿by w prezentacji numeru czasopisma, redaktora naczelnego miesiêcznika Znak Micha³a Bardela Bo¿e dzieci z probówki. Chrzecijanie wobec metody in vitro, 4(635) 2008. Redaktor Bardel pyta, czy mo¿na racje rodziców zlekcewa¿yæ? Czy nie nale¿y ich jednak zrozumieæ? Zarzuca jednoczenie przedstawicielom Kocio³a brak umiejêtnoci rozumienia zwyk³ych ludzi. Chocia¿ przywo³ane wy¿ej wypowiedzi dotycz¹ dwóch ró¿nych spraw, maj¹ one wspólny mianownik. Jest nim argument rozumienia cz³owieka, który ma pewne potrzeby, które musi koniecznie zaspokoiæ. 88 ANDRZEJ PRYBA mianem moralnego nie³adu2. Tego typu okrelenie traktowane jest w tych rodowiskach jako spora przesada i anachronizm3. W tym miejscu mo¿na postawiæ pytanie. Co jest powodem kontestowania nauczania Kocio³a w sprawie odpowiedzialnego przekazywania ¿ycia ludzkiego? Dlaczego tak wiele emocji pojawia³o siê wówczas i pojawia siê wspó³czenie wokó³ tego zagadnienia? Wydaje siê, ¿e u podstaw tego sporu znajduje siê wizja antropologiczna. Od niej przecie¿ tak wiele zale¿y. Papie¿ Pawe³ VI mia³ tego wiadomoæ, st¹d w swej encyklice zwraca³ uwagê na to, ¿e cz³owieka nale¿y postrzegaæ ca³ociowo, to znaczy nale¿y uwzglêdniæ nie tyko porz¹dek naturalny i doczesny, ale tak¿e nadprzyrodzony i wieczny4. 1. KONCEPCJA ANTROPOLOGICZNA Cz³owiek zosta³ stworzony przez Boga na Jego obraz i podobieñstwo jako mê¿czyzna i niewiasta (por. Rdz 1,27). Tym samym wol¹ Stwórcy dokona³o siê zró¿nicowanie p³ciowe na mê¿czyznê i kobietê. W tym w³anie zró¿nicowaniu cz³owiek jest obrazem Boga5. Bardzo ciekaw¹ refleksjê na rozwa¿any temat podj¹³ papie¿ Jan Pawe³ II podczas rodowych katechez, co jest bardzo interesuj¹cym dopowiedzeniem do rozwa¿anej problematyki. Obrazem i podobieñstwem Boga sta³ siê cz³owiek nie tylko przez samo cz³owieczeñstwo, ale tak¿e poprzez komuniê osób, któr¹ stanowi¹ od pocz¹tku mê¿czyzna i niewiasta. Funkcj¹ obrazu jest odzwierciedlaæ tego, czyim jest obrazem odzwierciedlaæ swój pierwowzór. Cz³owiek staje siê odzwierciedleniem Boga nie tyle w akcie samotnoci, ile w akcie komunii6. St¹d mo¿na wysnuæ wniosek, ¿e ma³¿onkowie ¿yj¹cy w komunii osób, tworz¹cy tê specyficzn¹ wspólnotê na zasadzie wzajemnego obdarowania, s¹ widocznym znakiem Boga i Jego Mi³oci. Cz³owiek wiêc zosta³ stworzony po to, aby kochaæ. Stwórca z darem p³ciowoci zwi¹za³ konkretne zadanie. Tym zadaniem jest przekazywanie ¿ycia, które wi¹¿e siê jednoczenie z ofiar¹. Nadto, nale¿y tu zauwa¿yæ, ¿e cz³owiek, aby w pe³ni móg³ siê rozwijaæ i dojrzewaæ musi uwzglêdPawe³ VI, Humanae vitae, 11. Por. V Galeone., Ma³¿eñstwo wspólnot¹ ¿ycia i mi³oci, w: Dar cia³a darem osoby, red. P. lêczki, Lublin 2005, s. 116. 4 Por. Pawe³ VI, Humanae vitae, 7. 5 Bardzo trafnie zwraca uwagê papie¿ Pawe³ VI w numerze 8 Humanae vitae, ¿e mi³oæ ma³¿eñska czerpie swój pocz¹tek z Boga, który jest Ojcem oraz Mi³oci¹. To w tym ródle mi³oæ ma³¿eñska objawia sw¹ prawdziw¹ naturê i godnoæ. 6 Jan Pawe³ II, Mê¿czyzn¹ i niewiast¹ stworzy³ ich, Watykan 1986, s. 39-40. 2 3 MORALNOÆ AKTU MA£¯EÑSKIEGO W WIETLE ENCYKLIKI HUMANAE VITAE 89 niæ równie¿ element duchowy. Cz³owiek przecie¿, to nie tylko cia³o i biologia. Aspekt nadprzyrodzony jest wpisany tak¿e w jego bytowanie. Jego celem jest sam Bóg i ¿ycie wieczne, do którego prowadzi mi³oæ. W wymiarze ziemskim cz³owiek dojrzewa do jej prze¿ywania. Bóg wpisuje w cz³owieczeñstwo mê¿czyzny i kobiety powo³anie, a wiêc zdolnoæ i odpowiedzialnoæ za mi³oæ i wspólnotê. Mi³oæ jest zatem podstawowym i wrodzonym powo³aniem ka¿dej istoty ludzkiej7. Jest ona odkryciem drugiego cz³owieka i przezwyciê¿eniem w³asnego egoizmu8. Mi³oæ autentyczna staje siê trosk¹ i pos³ug¹ cz³owieka wobec drugiej osoby. Taka mi³oæ poszukuje dobra osoby ukochanej: staje siê wyrzeczeniem, jest gotowa do powiêceñ, co wiêcej poszukuje ich9. Wspomniana wy¿ej ofiara, zwi¹zana z przekazywaniem ¿ycia i wychowywaniem cz³owieka na wiat przychodz¹cego, wpisana jest w jego osobisty rozwój. Bez ofiary ma³¿onków tak naprawdê trudno mówiæ o mi³oci. Oczywicie funkcjonowanie cz³owieka nie mo¿e ograniczyæ siê tylko do przekazywania ¿ycia i ofiary z tym zwi¹zanej. Znane s¹ na przyk³ad, wcale nie sporadyczne przecie¿, przypadki niep³odnoci ma³¿onków. W tej sytuacji pojawia siê równie¿ cierpienie, które nie zawsze oznacza przyjêcie go jako ofiary. Jaki wiêc jest zamys³ Boga wzglêdem cz³owieka i mi³oci pomiêdzy mê¿czyzn¹ i kobiet¹? Warto w tym miejscu przywo³aæ twierdzenie wyartyku³owane w encyklice Humanae vitae: Bóg-Stwórca ma³¿eñstwo ustanowi³ m¹drze i opatrznociowo po to, by urzeczywistniæ w ludziach swój plan mi³oci. Wzajemne oddanie siê ma³¿onków, które jest tylko im w³aciwe ma na celu nie tylko wydanie na wiat potomstwa, co jest jednoczenie wyrazem wspó³pracy z Bogiem, ale równie¿ tworzenie wspólnoty osób, która przyczynia siê do ich wzajemnego wzrostu10. Nadto nale¿y jeszcze zauwa¿yæ, ¿e dla ludzi ochrzczonych ma³¿eñstwo nabiera godnoci sakramentalnego znaku ³aski, poniewa¿ wyra¿a zwi¹zek Chrystusa z Kocio³em11. Taki jest zamys³ Boga wobec ma³¿eñstwa i rodziny. Jeli ma³¿onkowie chc¹ w pe³ni zrealizowaæ swoje powo³anie, jakim zostali obdarowani, to musz¹ prawdy o sobie szukaæ w Bogu. Przecie¿ to dziêki Jego stwórczej woli zosta³ nadany sens ich istnieniu12. Zatem szukaæ prawdy to odczytywaæ w duchu wiary odwieczny plan ¯ycia i Mi³oci i ¿yæ w twórczej wiernoci wobec tego zamys³u13. Jan Pawe³ II, Familiaris consortio, 11. Por. Pawe³ VI, Humanae vitae, 9. 9 Benedykt XVI, Deus caritas est, 6. 10 Por. Pawe³ VI, Humanae vitae, 8. 11 Tam¿e. Por. KKK, 1601. 12 Por. K. Lubowicki, Duchowoæ ma³¿eñska w nauczaniu Jana Paw³a II, Kraków 2005, s. 36. 13 Tam¿e. 7 8 90 ANDRZEJ PRYBA Bo¿ym zamys³em i ¿yciowym zadaniem postawionym wobec mê¿czyzny i kobiety jest wspólnota ¿ycia i mi³oci jak równie¿ zrodzenie potomstwa14. Realizacja tego zamierzenia jest mo¿liwa tylko dziêki odmiennoci p³ciowej15 oraz nierozerwalnej jednoci ma³¿onków16. Ta z kolei jest mo¿liwa do wype³nienia dziêki ³asce Bo¿ej, o któr¹ ma³¿onkowie winni z ufnoci¹ prosiæ. Warto jeszcze wróciæ do rozwa¿ania na temat p³ciowoci, która odnosi siê bezporednio do rozumienia cz³owieka. Pomoc¹ niech pos³u¿y wypowied Jana Paw³a II skierowana w roku rodziny do rodzin: P³ciowoæ jest podstawowym wspó³czynnikiem osobowoci, jednym ze sposobów jej istnienia, ujawniania, porozumienia z innymi, odczuwania, wyra¿ania i prze¿ywania mi³oci ludzkiej17. Kobiecoæ i mêskoæ s¹ darami komplementarnymi, st¹d p³ciowoæ ludzka jest elementem integruj¹cym konkretn¹ zdolnoæ mi³owania, jak¹ Bóg wpisa³ w mê¿czyznê i kobietê18. Na kanwie tego, co dotychczas stwierdzono trzeba zauwa¿yæ, ¿e akt ma³¿eñski to nie tylko prywatna sprawa, prywatny dialog mê¿a i ¿ony. To dialog z Bogiem Stwórc¹ i Zbawicielem. Cz³owiek otrzymuje siebie od Boga, jest Jego darem, co oznacza, ¿e m¹¿ otrzymuje ¿onê od Boga i na odwrót. Ta specyficzna komunia osób jest komuni¹ rodzicielsk¹. Tym wiêc, co ich ³¹czy z Bogiem jest ich autentyczna i bezinteresowna mi³oæ, otwarta bezwarunkowo na obdarowanie przez Boga. Wtedy ma³¿onkowie dzia³aj¹ zgodnie z prawd¹ swojego istnienia jako ma³¿onkowie, w zgodzie z prawd¹ Przymierza, którym siê stali w Chrystusie i w Kociele (Ef 5,32)19. Zgodnie z tym mamy tu do czynienia z wymiarem jednocz¹cym i rodzicielskim aktu ma³¿eñskiego. Nie mo¿na wiêc rozdzielaæ tych dwóch rzeczywistoci, chc¹c byæ wiernym pierwotnemu zamys³owi Stwórcy wobec cz³owieka. Odrzucenie tego zamys³u wobec ma³¿eñstwa i rodziny20 prowadzi do nieuchronnego rozk³adu ma³¿eñstwa, a co za tym idzie, rozk³adu rodziny, czyli prowadzi do klêski mê¿czyzny, kobiety i dziecka21. Por. KDK, 48. P³ciowoæ cz³owieka nale¿y postrzegaæ z jednej strony jako dar, z drugiej natomiast jako zadanie. 16 W nawi¹zaniu do realizacji w ma³¿eñstwie jednoci i nierozerwalnoci wa¿ne miejsce zajmuje biblijne rozumienie porzucenia „ojca i matki”. Odnosi siê ono do porzucenia dotychczasowego zadomowienia. Por. L. Ruppert, Genesis. Ein kriticher und theologischer Kommentar, Würzburg 1992, s. 143. 17 Jan Pawe³ II, List do rodzin, 8. 18 Papieska Rada ds. Rodziny, Ludzka p³ciowoæ: prawda i znaczenie, £omianki 1996, 10. 19 J. Bajda, Rodzina miejscem Boga i cz³owieka, £omianki 2005, s. 221. 20 Zob. Pawe³ VI, Humanae vitae, 8. 21 Por. Jan Pawe³ II, Nie wolno fa³szowaæ norm moralnych. Rozwa¿anie przed modlitw¹ niedzieln¹, (20.02.1994), w: Jan Pawe³ II, Anio³ Pañski z Papie¿em Janem Paw³em II, t. V, Watykan 1995, s. 313. 14 15 MORALNOÆ AKTU MA£¯EÑSKIEGO W WIETLE ENCYKLIKI HUMANAE VITAE 91 2. ZNAJOMOÆ I POSZANOWANIE PROCESÓW BIOLOGICZNYCH Bezporednio tematowi odpowiedzialnego rodzicielstwa papie¿ Pawe³ VI powiêci³ 10 numer swej encykliki. Na pierwszym miejscu zwróci³ uwagê na procesy biologiczne, jakim poddany jest cz³owiek odpowiedzialne rodzicielstwo oznacza znajomoæ i poszanowanie w³aciwych im funkcji; rozum cz³owieka bowiem odkrywa w zdolnoci dawania ¿ycia prawa biologiczne, które s¹ czêci¹ osoby ludzkiej22. Bior¹c natomiast pod uwagê aspekt psychologiczny nale¿y uwzglêdniæ uczucia i wrodzone popêdy. Odpowiedzialne rodzicielstwo w tym konkretnym przypadku oznacza koniecznoæ ich opanowania. Nale¿y to uczyniæ przez dzia³anie rozumu i woli. Takie dzia³anie jest charakterystyczne dla cz³owieka bêd¹cego osob¹23. St¹d nic dziwnego, ¿e papie¿ Pawe³ VI stwierdza, i¿ mi³oæ ma³¿eñska domaga siê od ma³¿onków, aby nale¿ycie poznali swoje zadania w dziedzinie odpowiedzialnego rodzicielstwa24. Lekarze zajmuj¹cy siê t¹ dziedzin¹ ludzkiego ¿ycia stwierdzaj¹ jednoznacznie: Doros³y, zdrowy mê¿czyzna jest w zasadzie stale p³odny, natomiast p³odnoæ kobiety jest okresowa. Dzia³anie hormonów p³ciowych w organizmie kobiety jest cykliczne i powoduje zmiany fizjologiczne, powtarzaj¹ce siê w odpowiednich fazach cyklów p³odnoci25. Nadto warto przywo³aæ jeszcze inne autorytety zajmuj¹ce siê omawian¹ dziedzin¹ wiedzy: Ka¿de ma³¿eñstwo jest w stanie nauczyæ siê rozmaitych metod naturalnego planowania rodziny. Dokonane na szerok¹ skalê eksperymenty dowiod³y, ¿e brak wykszta³cenia nie jest tu ¿adn¹ przeszkod¹. Metody naturalne mog¹ stosowaæ z powodzeniem nawet analfabeci. Obecnie najbardziej znana jest metoda objawowo-termiczna, ale niewykluczone, ¿e wraz z rozwojem nauki pojawi¹ siê nowe26. Wiele osób kontestuj¹cych stosowanie w ma³¿eñstwie naturalnego planowania rodziny wskazuje na wymagaj¹cy charakter tej metody. Przywo³uje siê tym samym nastêpuj¹ce argumenty: do skutecznego stosowania niniejszej metody nie wystarczy przecie¿ sama wiedza na temat rytmów p³odnoci i niep³odnoci kobiety. Trzeba bowiem podj¹æ ogromny, wiele kosztuj¹cy wysi³ek, samoopanowania impulsów seksualnych. Dziwiæ te¿ mo¿e inny argument, który równie¿ w tym wywodzie siê pojawia, a mianowicie: przy stosowaniu tej metody nale¿y prowadziæ w ma³¿eñstwie ci¹g³y dialog. Ten dialog wymaga g³êbokiego zaanga¿owaPawe³ VI, Humanae vitae, 10. Por. Tam¿e. 24 Tam¿e. 25 E. Wójcik, Naturalne planowanie rodziny, Tarnów 1994, s. 6; Por. W. Fija³kowski, Biologiczny rytm p³odnoci a regulacja urodzeñ. Warszawa 1971, s. 74-75. 26 J.S. Kippley, Sztuka naturalnego planowania rodziny. Warszawa 1994, s. 17-18. 22 23 92 ANDRZEJ PRYBA nia siê w relacjê ma³¿eñsk¹ samych ma³¿onków27. Czy rzeczywicie zaanga¿owanie siê ma³¿onków we wzajemny g³êboki dialog jest tak ma³o wartociowy? Jeli tak, to nasuwa siê kolejne pytanie: O co tak naprawdê przywo³uj¹cym ten rodzaj argumentacji chodzi? Czym wobec tej argumentacji jest zwi¹zek pary ma³¿eñskiej? Czy chodzi tylko o roz³adowanie napiêcia seksualnego? Czy chodzi o hedonistyczne dowiadczenie maksymalnej przyjemnoci? Wracamy tu do postawionej na pocz¹tku tezy: Jeli nie ma w³aciwej, zintegrowanej wizji cz³owieka, jeli tylko postrzega siê jej fragment, a odczytuje jako ca³oæ, to rzeczywicie wnioski nie mog¹ byæ prawid³owe. Mog¹ byæ tylko fa³szywe. Maj¹c natomiast na wzglêdzie ca³ociowe podejcie do cz³owieka, szanuj¹c jednoczenie prawa biologiczne, które s¹ czêci¹ osoby ludzkiej28 dochodzi siê do w³aciwych rozwi¹zañ, które nie niszcz¹ cz³owieka, które nie degraduj¹ wspólnoty ma³¿eñsko-rodzinnej. Bowiem, gdy chodzi o naturalne metody rozporz¹dzania p³odnoci¹, zak³adaj¹ one uszanowanie p³odnoci osoby i pary ludzkiej zale¿nie od naturalnego rytmu hormonalnego kobiety. Liczenie siê z nim, dostosowanie do niego wspó³¿ycia seksualnego jest tym samym, co dba³oæ o zgodê w wa¿nych kwestiach, o atmosferê uczuciow¹, o prawid³ow¹ komunikacjê miêdzyosobow¹ w ma³¿eñstwie. W pielêgnowaniu wiêzi bardzo wa¿na jest zdolnoæ obserwowania reakcji emocjonalnych wspó³ma³¿onka, odczytywanie jego/jej oczekiwañ lub dopytywanie siê o nie, dostrzeganie potrzeb, obaw, wahañ uczuciowych. W gospodarzeniu p³odnoci¹ jest podobnie: uwa¿noæ kieruje siê ku funkcjom organizmu i jego cyklicznym przemianom, obserwacjom tych elementów codziennoci, które nasilaj¹ b¹d t³umi¹ pobudliwoæ seksualn¹29. St¹d twierdzenie Pañstwa Kippley, potwierdzaj¹ce nauczanie papie¿a Paw³a VI w encyklice Humanae vitae jest ze wszech miar s³uszne: Naturalne planowanie rodziny jest rozwi¹zaniem najlepszym pod ka¿dym wzglêdem poczynaj¹c od zdrowia, a koñcz¹c na moralnoci i pog³êbianiu ma³¿eñskiej wiêzi. Wymagaj¹c od ma³¿onków nieprzerwanej wspó³pracy, wspólnego podejmowania decyzji oraz g³êbokiego wzajemnego zrozumienia, stanowi element wspomagaj¹cy i wzbogacaj¹cy zwi¹zek ma³¿eñski. Z drugiej strony, regulacja urodzeñ poprzez sztuczne poronienie, sterylizacjê i antykoncepcjê sprzeciwia siê Boskiemu porz¹dkowi stworzenia30. Dyktowana przez antykoncepcjê eliminacja p³odnoci metodami antykoncepcyjnymi bywa prze¿ywana jako obci¹¿aj¹ce zakwestionowanie wartoci osoby 27 Por. L. Melina, Naturalna regulacja poczêæ a godnoæ osoby i jej powo³anie do mi³oci, w: Dar cia³a darem osoby, pod red. P. lêczki, Lublin 2005, s. 99. 28 Pawe³ VI, Humanae vitae, 10. 29 Sujak E.: Wprowadzenie, w: Naturalne planowanie rodziny i jego biologiczne uwarunkowania, pod red. T. Kramarek, Poznañ 1997, s. 9. 30 J. S. Kippley, Sztuka naturalnego planowania rodziny, Warszawa 1994, s. 17. MORALNOÆ AKTU MA£¯EÑSKIEGO W WIETLE ENCYKLIKI HUMANAE VITAE 93 inaczej mówi¹c: p³odnoæ jest traktowana jako swoistego rodzaju mankament osoby31 i ¿¹danie niep³odnoci osoby podleg³ej w zwi¹zku. Poród dyskusji dotycz¹cej encykliki Humanae vitae znalaz³y siê równie¿ g³osy, jak ju¿ to wy¿ej zosta³o wspomniane, opowiadaj¹ce siê za stosowaniem antykoncepcji przez ma³¿onków i traktowaniem jej jako sprawy prywatnej. Tak naprawdê stosowanie tego mylenia sprzeciwia siê Bo¿emu zamys³owi wobec ma³¿eñstwa. Jest to mylenie, które ograbia akt ma³¿eñski z wymiaru prokreacyjnego. Ta koncepcja jest w swej istocie sprzeciwem wobec Bo¿ego planu. Cz³owiek stawia siebie na miejscu Boga. Wówczas s¹dzi, ¿e mo¿e czyniæ, co mu siê tylko podoba, ¿e jest absolutnym panem swej wolnoci32. Ten sposób mylenia s³usznie zosta³ nazwany przez ks. prof. Jerzego Bajdê mianem praktycznego ateizmu. Cz³owiek przyjmuj¹c tego rodzaju za³o¿enie nie tylko sam zrywa wiê z Bogiem, ale uwa¿a, ¿e tak¿e fakt rodzenia siê nowych ludzi nie ma nic wspólnego z Bogiem, i ¿e zagadnienie regulacji poczêæ to tylko sprawa technicznej interwencji w dziedzinê bezdusznej i zdeterminowanej n a t u r y, gdzie rz¹dz¹ jedynie prawa materii. W tym paradygmacie antykoncepcja i ateizm s¹ wzajemnie niezwykle mocno powi¹zane w uwarunkowane logicznie, metafizycznie i psychologicznie. Antykoncepcja jest praktycznym protestem przeciwko tajemnicy stworzenia, a ateizm jest parawanem i szukaniem alibi dla postêpowania, w którym cz³owiek chce udowodniæ, ¿e jest absolutnym panem siebie i nie musi siê wi¹zaæ ¿adnymi normami. Ten ateizm najczêciej przyjmuje formê ba³wochwalstwa, gdzie zdeprawowany seks staje siê bo¿kiem, a owocem tego stanu rzeczy jest upadek cz³owieka poni¿ej poziomu zwierz¹t…33. Ten rodzaj rozumowania w kwestii odnosz¹cej siê do dzia³añ i mylenia antykoncepcyjnego nie jest zjawiskiem czêstym. Raczej do rzadkoci nale¿y ten rodzaj rozumowania, który siêgaj¹c do istoty zagadnienia, jest ze wszech miar s³uszny. Oprócz tego mo¿na zauwa¿yæ, przechodz¹c na inn¹ p³aszczyznê argumentacji, ¿e w ma³¿eñstwach stosuj¹cych siê do wymogów naturalnego planowania rodziny, m¹¿ i ¿ona przewa¿nie akceptuj¹ siê wzajemnie jako ca³oæ. Podejmuj¹c decyzjê o tym, ¿e nie bêd¹ ulepszaæ swojej p³odnoci za pomoc¹ ¿adnych rodków – akceptuj¹ jednoczenie fakt jej istnienia i dostosowuj¹ do tego swe dzia³ania. S¹ wiêc wiadomi w³asnej p³odnoci i mog¹ za ni¹ odpowiadaæ. Zwiêksza siê tak¿e ich odpowiedzialnoæ za w³asne zachowania seksualne – potrafi¹ nad sob¹ panowaæ, dziêki czemu wzrasta ich wzajemny szacunek. Nikt nie czuje siê wykorzystywany jako obiekt zaspokajaj¹cy po¿¹danie seksualne partnera, co ma czêsto miejsce w ma³¿eñstwach stosuj¹cych rodki antykoncepcyjne34. 31 32 33 34 Por. A. Pryba, Planowanie rodziny a wiê ma³¿eñska, Olsztyn 2002, s. 39. Por. Jan Pawe³ II, Familiaris consortio, 32. J. Bajda, Rodzina miejscem Boga i cz³owieka, £omianki 2005, s. 229. Por. E. Wójcik, O wychowaniu dzieci i m³odzie¿y, Pelplin 1993, s. 167. 94 ANDRZEJ PRYBA Warto w tym miejscu przywo³aæ zalety, jakie w ¿ycie ma³¿eñskie wnosi stosowanie naturalnego planowania rodziny: * Wspólne podejmowanie decyzji, co do wspó³¿ycia i poczêcia dziecka daje poczucie partnerstwa i równoci, jednoczenie eliminuj¹c poczucie obowi¹zku wspó³¿ycia i uleg³oci; * Wytwarza atmosferê wzajemnego szacunku; * Stosowanie przez d³u¿szy okres czasu naturalnego planowania rodziny wytwarza styl otwartej i szczerej komunikacji na temat potrzeb seksualnych, a ponadto – wzajemnego zrozumienia i wspierania siê w sytuacjach trudnych; * Okresowa wstrzemiêliwoæ seksualna sprzyja rozwojowi innych, ni¿ seksualne sposobów okazywania uczuæ miêdzy ma³¿onkami oraz zwiêksza atrakcyjnoæ wspó³¿ycia, chroni¹c przed nud¹, monotoni¹ czy przesytem; * Ponadto okresowa abstynencja seksualna zwiêksza jakoæ prze¿yæ seksualnych, gdy¿ ma³¿onkowie koncentruj¹ siê na pog³êbianiu wiêzi emocjonalnej i na budowaniu jednoci; * Przestrzeganie okresowej abstynencji seksualnej przygotowuje parê ma³¿eñsk¹ do prze¿ycia sytuacji trudnych, jakie przecie¿ pojawi¹ siê w ich ¿yciu35. Niech konkluzj¹ dla czêci rozwa¿añ bêd¹ s³owa zapisane przez papie¿a Jana Paw³a II w adhortacji apostolskiej Familiaris consortio odnosz¹ce siê do naturalnego rozpoznawania p³odnoci. Wybór rytmu naturalnego […] poci¹ga za sob¹ akceptacjê cyklu osoby, to jest kobiety, a co za tym idzie akceptacjê dialogu, wzajemnego poszanowania, wspólnej odpowiedzialnoci, panowania nad sob¹. Przyjêcie cyklu i dialogu oznacza nastêpnie uznanie charakteru duchowego i cielesnego zarazem komunii ma³¿eñskiej, jak równie¿ prze¿ywanie mi³oci osobowej w wiernoci, jakiej ona wymaga. W tym kontekcie para ma³¿eñska dowiadcza, ¿e ich wspólnota ma³¿eñska ubogaca siê takimi wartociami, jak czu³oæ i serdecznoæ, które s¹ czynnikami g³êboko o¿ywiaj¹cymi p³ciowoæ ludzk¹, równie¿ w jej wymiarze fizycznym. W ten sposób p³ciowoæ zostaje uszanowana i rozwiniêta w wymiarze prawdziwie i w pe³ni ludzkim, nie jest natomiast u ¿ y w a n a jako p r z e d m i o t, który burz¹c jednoæ osobow¹ duszy i cia³a, uderza w samo dzie³o stwórcze Boga w najg³êbszym powi¹zaniu natury i osoby36. A. Pryba, Planowanie rodziny jako wewnêtrzny aspekt odpowiedzialnego rodzicielstwa, Studia Pelpliñskie, t. XXXIII/2002, s. 531-532; Por. D. Kornas-Biela, Zalety stosowania NPR, Naturalne Planowanie Rodziny 1993, nr 4/93 s. 1. 4. 36 Jan Pawe³ II, Familiaris consortio, 32. 35 MORALNOÆ AKTU MA£¯EÑSKIEGO W WIETLE ENCYKLIKI HUMANAE VITAE 95 3. CZYSTOÆ MA£¯EÑSKA Humanae vitae zajmuj¹c siê odpowiedzialnym rodzicielstwem odwo³uje siê do szanowania obiektywnych norm moralnych ustanowionych przez Boga. Chodzi zatem o to, by ma³¿onkowie uznali swoje obowi¹zki wobec Boga, samych siebie oraz spo³eczeñstwa. Nie ma tu mowy o dzia³aniu w sferze intymnej ma³¿onków wed³ug ich w³asnych upodobañ, ale o obowi¹zku postêpowania zgodnie z zamys³em Boga-Stwórcy37. Tym w³anie jest praktykowanie czystoci ma³¿eñskiej. Winni byæ wiêc ma³¿onkowie wiadomi tego, ¿e w ich mi³oci jest obecna mi³oæ samego Boga. A wiêc, ¿e tak¿e ich oddanie seksualne powinno byæ prze¿ywane z poszanowaniem Boga i Jego planu mi³oci, w sposób wierny, pe³en czci i wielkodusznoci wobec ma³¿onka i wobec ¿ycia, które mo¿e zrodziæ siê z ich gestu mi³oci38. Ta mi³oæ, jak zauwa¿a Jan Pawe³ II podczas rodowych katechez, jest sprzymierzona z czystoci¹ ma³¿eñsk¹, któr¹ nale¿y rozumieæ jako wstrzemiêliwoæ i opanowanie. Taka postawa z kolei wypracowuje wewnêtrzny ³ad ma³¿eñskiego obcowania39. Czystoæ jest bytowaniem w ³adzie serca. £ad ten pozwala rozwijaæ siê z n a k o m m i ³ o c i w ich w³aciwej proporcji i znaczeniu. W ten sposób potwierdza siê tak¿e czystoæ ma³¿eñska jako ¿ y c i e w e d l e D u c h a (por. Ga 5,25), stosownie do wyra¿enia w. Paw³a. Aposto³ mia³ na myli nie tylko immanentne energie ducha ludzkiego, ale uwiêcaj¹cy wp³yw Ducha wiêtego i Jego szczególne dary40. Chodzi wiêc o dar z samego siebie dla drugiej osoby. Jest to z jednej strony praca nad sob¹ zmierzaj¹ca do tego, ¿e dana osoba potrafi zapanowaæ nad swoimi namiêtnociami i uczuciami, by ofiarowaæ siebie i jednoczenie przyj¹æ dar wspó³ma³¿onka, z drugiej za wspó³pracuje(¹) z Duchem wiêtym. Czystoæ ma³¿eñska jest tak wa¿na dla jakoci ich ¿ycia. To czystoæ jest t¹ duchow¹ energi¹, która uwalnia cz³owieka z egoizmu i agresji. Osoby czyste, nie s¹ skupione na sobie. S¹ one otwarte na innych. Cech¹ charakterystyczn¹ dla osób praktykuj¹cych czystoæ jest harmonia i pokój. Gdy natomiast nie praktykuje siê czystoci pojawia siê nastawienie roszczeniowe. Egoizm pojawia siê na pierwszym miejscu. Dana osoba chce zaspokojenia w³asnych zachcianek kosztem drugiej. Uszanowanie prawa naturalnego, w którym wyra¿a siê zamiar Boga wzglêdem cz³owieka, znakomicie wpisuje siê praktykowanie czystoci. Oczywicie nie zawsze jest to spraw¹ prost¹. ¯ycie niesie z sob¹ wiele przeciwnoci, które nie37 38 39 40 Por. Pawe³ VI, Humanae vitae, 10. Papieska Rada ds. Rodziny, Ludzka p³ciowoæ: prawda i znaczenie, £omianki 1996, s. 20. Por. Jan Pawe³ II, Mê¿czyzn¹ i niewiast¹ stworzy³ ich, dz. cyt., s. 495. Tam¿e. 96 ANDRZEJ PRYBA jednokrotnie s¹ przywo³ywane przez przeciwników oficjalnej Nauki Kocio³a jako motyw usprawiedliwiaj¹cy zachowania nieczyste ma³¿onków. Realizacja jednak niniejszych wyzwañ prowadz¹ca do ³adu wewnêtrznego relacji ma³¿eñskich jest mo¿liwa dziêki sile duchowej, która jest dana cz³owiekowi. Chodzi tu o pracê nad sob¹ z jednej strony, z drugiej natomiast o dary Ducha wiêtego, z którymi ma³¿onkowie winni wspó³pracowaæ. Ta konkretna praca przyniesie dobre efekty. Jak zauwa¿a papie¿ Pawe³ VI to opanowanie, w którym przejawia siê czystoæ ma³¿eñska, nie tylko nie przynosi szkody mi³oci ma³¿eñskiej, lecz wyposa¿a j¹ w nowe ludzkie wartoci. Wymaga ono wprawdzie sta³ego wysi³ku, ale dziêki jego dobroczynnemu wp³ywowi ma³¿onkowie rozwijaj¹ w sposób pe³ny swoj¹ osobowoæ, wzbogacaj¹c siê o wartoci duchowe. Opanowanie to przynosi ¿yciu rodzinnemu obfite wartoci w postaci harmonii i pokoju oraz pomaga w przezwyciê¿eniu innych jeszcze trudnoci; sprzyja trosce o wspó³ma³¿onka i budzi dla niego szacunek, pomaga tak¿e ma³¿onkom wyzbyæ siê egoizmu, sprzeciwiaj¹cego siê prawdziwej mi³oci oraz wzmacnia w nich poczucie odpowiedzialnoci41. Czystoci ma³¿eñskiej sprzeciwia siê i to w powa¿ny sposób, antykoncepcja. Jest ona sprzeczna z prezentowanym wy¿ej zagadnieniem przekazywania ¿ycia, które nale¿y traktowaæ jako dobro42, a zarazem jest zaprzeczeniem wzajemnego obdarowania siê ma³¿onków43. Jest ona czynnikiem niszcz¹cym w ludziach zmys³ ¿ycia. Praktykowanie jej prowadzi do postawy przeciwko ¿yciu, do mentalnoci antyrodzicielskiej, a tym samym jest ona pocz¹tkiem procesu, który degraduje cz³owieka. Pojawia siê tu agresywna postawa przeciwko ¿yciu, przeciwko samemu dziecku. Dzieje siê tak, gdy stosowanie rodków antykoncepcyjnych nie da³o po¿¹danego rezultatu. W stosowaniu antykoncepcyjnej metody dochodzi do odrzucenia prawdy na temat wspó³ma³¿onka oraz na w³asny temat. Dochodzi tu do g³êbokiego zubo¿enia ma³¿onków. Natomiast w przypadku stosowania metod naturalnych, z ca³ym rozumieniem ich g³êbi, mamy do czynienia z odpowiedzialnym podejciem do seksualnoci, a tym samym do odpowiedzialnego rodzicielstwa. Zwolennicy dopuszczalnoci antykoncepcji, przy jednoczesnej moralnej jej akceptacji, dokonuj¹ redukcji aktu ma³¿eñskiego do poziomu czysto biologicznego, na którym to poziomie mo¿na dokonywaæ przeró¿nych zabiegów. Cz³owiek jest postrzegany przez pryzmat biologii. Przy zastosowaniu tego b³êdnego mechanizmu mylowego cz³owiek dopuszcza podporz¹dkowanie drugiemu cz³owiekowi oraz podporz¹dkowanie Boga cz³owiekowi. 41 42 43 Pawe³ VI, Humanae vitae, 21. Dotykamy tu rodzicielskiego aspektu ma³¿eñstwa. Mamy tu do czynienia z aspektem jednocz¹cym ma³¿eñstwa. MORALNOÆ AKTU MA£¯EÑSKIEGO W WIETLE ENCYKLIKI HUMANAE VITAE 97 Benedyktyn, o. Karol Meissner, powo³uj¹c siê na w³asne dowiadczenie lekarza i teologa podkrela³, ¿e ka¿de ma³¿eñstwo potrzebuje normalnego wspó³¿ycia. Przy takim wspó³¿yciu nie ma lêku. Nie ma tu ¿adnej manipulacji. Jest natomiast odpowiedzialnoæ za samo ich zjednoczenie seksualne. Siêganie natomiast po antykoncepcjê jest powodowane lêkiem przed rodzicielstwem. Ma³¿onkowie traktuj¹ dziecko jako z³o, przed którym konieczna jest obrona. St¹d uzasadnion¹ jest teza, ¿e stosowanie antykoncepcji, bêd¹ce zaprzeczeniem czystoci ma³¿eñskiej, jest dokonywane w atmosferze lêku i agresji, a to z kolei uniemo¿liwia ich wzajemn¹ pe³n¹ akceptacjê, tzn. ich wzajemne oddanie i przyjêcie, co stanowi przecie¿ o istocie ma³¿eñstwa. Takie zachowanie siê ma³¿onków zagra¿a bezporednio mi³oci ma³¿eñskiej, wyrz¹dza duchowe szkody w emocjonalnym ¿yciu ma³¿onków i jest moralnie z³e. Ponadto, jak to ju¿ wy¿ej zosta³o stwierdzone, prowadzi do cierpienia oraz rozk³adu ma³¿eñstwa44. *** Oderwanie od pe³nej prawdy o cz³owieku, to znaczy od tego, kim jest cz³owiek (mê¿czyzna i kobieta) jako istota ludzka, prowadzi do fa³szywych wniosków. Fa³sz jest si³¹ niszcz¹c¹ osobowoæ moraln¹ cz³owieka. Mo¿e byæ to fa³sz polegaj¹cy na zerwaniu z rzeczywistoci¹ odnosz¹c¹ siê do samego siebie, do wiata widzialnego i duchowego. Wejcie cz³owieka na drogê fa³szu prowadzi do jego zubo¿enia. Osoby kontestuj¹ce nauczanie encykliki Humanae vitae buduj¹ swoje wnioski na fa³szywych przes³ankach antropologicznych i teologicznych. W konsekwencji takiego stanu rzeczy cywilizacja wspó³czesna nie potrafi prawid³owo zrozumieæ, czym rzeczywicie jest dar osób w ma³¿eñstwie, czym jest mi³oæ odpowiedzialna za rodzicielstwo45. Dzieje siê to wszystko pod szyldem humanizmu, czyli troski o cz³owieka, któremu rzekomo wychodzi siê naprzeciw. Propozycja Humanae vitae oparta na prawdzie o cz³owieku i na wierze, jest propozycj¹ rzeczywicie dobrze s³u¿¹c¹ cz³owiekowi, ma³¿eñstwu, rodzinie i w konsekwencji spo³eczeñstwu. Odpowiedzialnoæ za zachowania w dziedzinie intymnej na terenie ma³¿eñstwa uwzglêdnia aspekt jednocz¹cy, prokreacyjny oraz Przymierze zawarte z Bogiem. 44 Por. K. Meissner, Dowiadczenia duszpasterskie z Polski, w: Zadania rodziny chrzecijañskiej w wiecie wspó³czesnym, pod red. A. Szafrañskiej, Warszawa 1986, s. 73-74. 45 Por. Jan Pawe³ II, List do rodzin, 20. 98 ANDRZEJ PRYBA SUMMARY The act of marriage in the light of the encyclical Humanae vitae A detachment from the whole truth about the human being, that is from what the man or woman really are, leads to false conclusions. Falsehood is a power which destroys the moral personality of each man. It may refer to a detachment from oneself, from the visible and spiritual worlds. Entering the road of falsehood always leads the man to his impoverishment. People who defy the teachings included in the encyclical Humanae vitae draw their conclusions on the basis of false premises, both anthropological and theological. As a result of that, modern civilization is not able to correctly understand the meaning of marital gift. Nor can it understand the meaning of love responsible for parenthood, that is the sense of conjugal intimacy. The proposal of Humanae vitae based on faith and the truth about the man is one which best serves the human, marriage, family and, in turn, the whole society. Responsibility for intimate behaviours within marriage takes into account the procreative and unifying aspects as well as the Covenant with God. Key words act of marriage, marital chastity, natural family planning, contraception MORALNOÆ AKTU MA£¯EÑSKIEGO W WIETLE ENCYKLIKI HUMANAE VITAE 99 TEOLOGIA I MORALNOÆ TOM 3, 2008 ALEKSANDER GENDERA Uniwersytet im. Adama Mickiewicza Wydzia³ Teologiczny Moralnoæ aktu ma³¿eñskiego a wspó³dzia³anie w z³u antykoncepcji The Morality of Marital Act and Collaboration in the Evil of Contraception Akt ma³¿eñski spe³nia funkcjê jednocz¹c¹ i prokreacyjn¹, odpowiadaj¹ce podwójnej celowoci ma³¿eñstwa. Kiedy jeden z ma³¿onków odwo³uje siê do antykoncepcji, wówczas akt ma³¿eñski jest pozbawiony, w sposób sztuczny, tych zasadniczych funkcji. W takim przypadku nasuwa siê pytanie o moralnoæ wspó³dzia³ania w z³u antykoncepcji? Moralna ocena wspó³udzia³u w grzechu drugiej osoby jest tylko na pozór zagadnieniem prostym do przedstawienia. Przekonujemy siê, ¿e normy ogólne nie zawsze z ³atwoci¹ mo¿na zaaplikowaæ do poszczególnych kwestii praktycznych, które domagaj¹ siê wnikliwej refleksji i precyzyjnego uszczegó³owienia. Zamierzeniem niniejszego opracowania jest przeanalizowanie takiego przypadku: oceny wspó³dzia³ania w grzechu wspó³ma³¿onka, który dobrowolnie i z rozmys³em powoduje ubezp³odnienie jednocz¹cego aktu [ma³¿eñskiego]1. I. KONTEKST ZAGADNIENIA Kwestia seksualnoci oderwanej od prokreacji zosta³a podjêta w encyklice Humanae vitae. Na jej podstawie antykoncepcjê mo¿emy okreliæ jako wszelkie dzia³anie w funkcjonowanie organizmu kobiety lub mê¿czyzny, które b¹d to w przewidywaniu zbli¿enia ma³¿eñskiego, b¹d podczas jego spe³niania mia³oby za cel lub prowadzi³o do uniemo¿liwienia poczêcia2. Papieska Rada ds. Rodziny, Vademecum dla spowiedników. O niektórych zagadnieniach moralnych dotycz¹cych ¿ycia ma³¿eñskiego, n 13. 2 Por. Pawe³ VI, Humanae vitae, 14. 1 100 ALEKSANDER GENDERA W mocy tak rozumianej antykoncepcji nale¿y zauwa¿yæ, ¿e nie jest ona tylko naruszeniem cielesnej struktury stosunku ma³¿eñskiego, jest równie¿ wewnêtrznym jego nie³adem wyra¿aj¹cym siê w wiadomym naruszeniu jednego z istotnych elementów Bo¿ego planu mi³oci wobec ¿ycia ma³¿onków. Antykoncepcja poprzez sztuczn¹ ingerencjê pozbawia akt ma³¿eñski zasadniczego celu, jakim jest prokreacja, umylnie pozbawiaj¹c mê¿czyznê lub kobietê ich naturalnej zdolnoci. Stosowanie antykoncepcji nak³ada tak¿e jakby wewnêtrzn¹ blokadê na kolejny cel ma³¿eñskiego aktu, jakim jest wzajemne, ca³kowite oddanie i bezwarunkowe zjednoczenie w mi³oci. Innymi s³owy antykoncepcja nie jest do pogodzenia z chrzecijañskim rozumieniem mi³oci ma³¿eñskiej. Wiêcej, poprzez dzia³ania antykoncepcyjne ma³¿onkowie przypisuj¹ sobie w³adzê, nale¿n¹ wy³¹cznie Bogu, ostatecznego decydowania o zaistnieniu osoby ludzkiej. Nauczanie Kocio³a odrzuca zatem stosowanie antykoncepcji. Narusza ona bowiem moralny porz¹dek ustanowiony przez Boga. Encyklika Humanae vitae przekonuje, ¿e nie maj¹ uzasadnienia wyszukiwane i domniemane racje, które mia³yby usprawiedliwiaæ stosowanie metod lub rodków antykoncepcyjnych. Wród fa³szywych argumentacji dokument wymienia dwa pogl¹dy: mianowicie, ¿e z dwojga z³ego nale¿y wybieraæ to, które wydaje siê mniejsze; albo drugi, ¿e takie stosunki p³ciowe tworz¹ pewn¹ ca³oæ ze stosunkami p³odnymi, które je poprzedzi³y lub po nich nast¹pi¹ (w ten sposób mia³yby przejmowaæ od nich tê sam¹ wartoæ moraln¹). Odpowied znajdujemy w stwierdzeniu: chocia¿ wolno niekiedy tolerowaæ mniejsze z³o moralne dla unikniêcia jakiego z³a wiêkszego lub dla osi¹gniêcia wiêkszego dobra, to jednak nigdy nie wolno, nawet dla najpowa¿niejszych przyczyn, czyniæ z³a, aby wynik³o z niego dobro. Innymi s³owy, nie wolno wzi¹æ za przedmiot aktu woli tego, co ze swej istoty narusza ³ad moralny a co tym samym nale¿y uznaæ za niegodne cz³owieka – nawet w wypadku, jeli zostaje to dokonane w zamiarze zachowania lub pomno¿enia dóbr poszczególnych ludzi, rodzin czy spo³eczeñstwa. B³¹dzi³by zatem ca³kowicie ten, kto by mniema³, ¿e p³odne stosunki p³ciowe ca³ego ¿ycia ma³¿eñskiego mog¹ usprawiedliwiæ stosunek ma³¿eñski z rozmys³u obezp³odniony i dlatego z istoty swej moralnie z³y3. Zacytowany fragment zawiera wa¿n¹ zasadê moraln¹, do której winnimy odwo³aæ siê rozwa¿aj¹c problem wspó³udzia³u w grzechu antykoncepcji wspó³ma³¿onka. Najpierw jednak zwróæmy nasz¹ uwagê na dokument Papieskiej Rady ds. Rodziny (wydany 12.02.1997 r.): Vademecum dla spowiedników. O niektórych zagadnieniach moralnych dotycz¹cych ¿ycia ma³¿eñskiego. We wstêpie do Vademecum przypomniano bogate nauczanie Kocio³a o ma³¿eñstwie i rodzinie, a wród najwa¿niejszych dokumentów wprost wymieniono encykliki: Humanae vitae i Veritats splendor, adhortacje: Familiaris consortio i Reconciliatio et Pa- 3 Por. tam¿e. MORALNOÆ AKTU MA£¯EÑSKIEGO A WSPÓ£DZIA£ANIE W Z£U ANTYKONCEPCJI 101 enitentia oraz Katechizm Kocio³a Katolickiego. Celem Vademecum dla spowiedników nie jest powtarzanie treci wczeniejszych wypowiedzi doktrynalnych, ale ukazanie praktycznego ich zastosowania w odniesieniu do sakramentu pokuty. Stanowi zatem praktyczne dopowiedzenie, swego rodzaju duszpasterski komentarz, do wczeniejszych wypowiedzi Magisterium Kocio³a. Warto zauwa¿yæ jeszcze, ¿e Vademecum chocia¿ jest adresowane w pierwszej kolejnoci do spowiedników (zawiera praktyczne wskazania dla spowiedzi i rozgrzeszenia wiernych), to zamierza tak samo daæ punkt odniesienia dla spowiadaj¹cych siê ma³¿onków, aby mogli oni czerpaæ coraz wiêksz¹ korzyæ z sakramentu pojednania i prze¿ywaæ swoje powo³anie do odpowiedzialnego ojcostwa czy macierzyñstwa w zgodzie z prawem Bo¿ym, o którym Koció³ uczy w sposób autorytatywny4. Jedn¹ z takich w³anie kwestii, podjêtych w Vademecum, maj¹cej odniesienie do nauczania zawartego w encyklice Humanae vitae, jest problem wspó³dzia³ania w grzechu antykoncepcji. Moralna ocena poszczególnych przypadków wspó³udzia³u w grzechu antykoncepcji ma³¿onka, który dobrowolnie i wiadomie powoduje ubezp³odnienie aktu ma³¿eñskiego, napotyka na szczególne trudnoci5. Uwidaczniaj¹ siê one w ró¿ni¹cych siê, a nawet sprzecznych komentarzach, dokonuj¹cych moralnej oceny wspó³dzia³ania w poszczególnych sposobach antykoncepcji6. Rozbie¿noci pojawiaj¹ siê przy interpretowaniu punktu 13 Vademecum, w którym dokument stwierdza: Szczególn¹ trudnoæ przedstawiaj¹ przypadki wspó³dzia³ania w grzechu wspó³ma³¿onka, który dobrowolnie i z rozmys³em powoduje ubezp³odnienie jednocz¹cego aktu (ma³¿eñskiego). Na pierwszym miejscu nale¿y odró¿niæ wspó³dzia³anie we w³aciwym znaczeniu od przemocy lub niesprawiedliwego przymusu ze strony jednego z ma³¿onków, czemu drugi faktycznie nie mo¿e siê sprzeciwiæ. Takie wspó³dzia³anie mo¿e byæ godziwe, kiedy zachodz¹ równoczenie trzy warunki: a) dzia³anie ma³¿onka wspó³dzia³aj¹cego nie jest ju¿ samo w sobie niegodziwe http://www.kuria.gliwice.pl/czytelnia/dokumenty/3/21-35p.html 47; b) istniej¹ proporcjonalnie powa¿ne motywy dla podjêcia wspó³dzia³ania w grzechu wspó³ma³¿onka; c) próbuje siê pomóc wspó³ma³¿onkowi (cierpliwie, przez modlitwê, z mi³oci¹, przez dialog; niekoniecznie w tym momencie ani przy ka¿dej sposobnoci), aby zaprzesta³ takiego postêpowania7. Papieska Rada ds. Rodziny, Vademecum dla spowiedników, Wstêp, p.1. Tam¿e, nr 13. 6 Por. K. Knotz, Akt ma³¿eñski, Kraków 2001, s. 264 oraz K. Wolski, Wspó³udzia³ w grzechu antykoncepcji wspó³ma³¿onka, w: Pos³uga spowiedników w realizacji powo³ania ma³¿eñskiego, £omianki 1999, s. 66. 7 Papieska Rada ds. Rodziny, Vademecum dla spowiedników, nr 13. 4 5 102 ALEKSANDER GENDERA II. WSPÓ£DZIA£ANIE W GRZECHU Dla pe³niejszego zrozumienia wagi zagadnienia, warto na wstêpie wyjaniæ pojêcie wspó³dzia³ania w grzechu cudzym. W sensie technicznym przez takie wspó³dzia³anie rozumie siê realizacjê jakiego czynu ludzkiego (chodzi o dzia³anie wiadome i dobrowolne), które w jaki sposób w wype³nieniu z³ego dzia³ania pomaga innej osobie, pozostaj¹cej g³ównym sprawc¹. Wspó³zale¿noci spo³eczne tworz¹ liczn¹ grupê relacji, zaliczanych w³anie do takiej moralnej kategorii wspó³dzia³ania. Dodatkowe zobowi¹zanie dla w³aciwej oceny moralnej ludzkiego dzia³ania stanowi fakt, ¿e ocena moralna wspó³dzia³ania nie mo¿e byæ dokonywana wy³¹cznie z indywidualnego punktu widzenia. Wymiar spo³eczny jest bowiem kategori¹ osoby ludzkiej. W tym sensie w³asne dzia³anie musi mieæ pozytywne skutki w spo³ecznoci. W pierwszej kolejnoci musimy odró¿niæ wspó³dzia³anie w z³u od zgorszenia. Zgorszenie jest postaw¹ lub zachowaniem, które prowadzi drugiego cz³owieka do pope³nienia z³a. Ten, kto dopuszcza siê zgorszenia, staje siê kusicielem swego bliniego. Narusza cnotê i prawoæ; mo¿e doprowadziæ swego brata do mierci duchowej. Zgorszenie jest powa¿nym wykroczeniem, jeli uczynkiem lub zaniedbaniem dobrowolnie doprowadza drugiego cz³owieka do powa¿nego wykroczenia8. Zgorszenie zak³ada wobec tego z³y wp³yw na wolê drugiej osoby. Ten, który „zgorszy³ (czyli uczyni³ gorszym) jest w pewien sposób przyczyn¹ z³ej woli, prowadz¹cej do z³ego dzia³ania, natomiast wspó³dzia³anie w czynie z³ym jest u³atwieniem wykonania zamierzonego z³a, który inny podejmuje autonomicznie9. Kolejnym ogniwem naszej refleksji jest odró¿nienie faktycznego wspó³dzia³ania od przymusu. Analiza dzia³ania woli wykazuje, ¿e gwa³t mo¿na zadaæ cz³owiekowi, ale nie jego woli. Zadaæ gwa³t mo¿na cz³owiekowi albo fizycznie (przy u¿yciu si³y fizycznej), b¹d moralnie (wp³ywaj¹c rodkami nacisku moralnego, by obiekt zmieni³ swoj¹ decyzjê). Przymus mo¿e zatem w znacznym nawet stopniu wp³ywaæ na decyzjê cz³owieka, ale nie jest w stanie zmieniæ owej dysproporcji, jaka istnieje pomiêdzy pragnieniem dobra a przedmiotem, który cz³owiekowi nie odpowiada. Nawet poruszenie Bo¿e nie narusza naszej pod tym wzglêdem wolnoci. Przymus jest bowiem oddzia³ywaniem pochodz¹cym z zewn¹trz i napotykaj¹cym na sprzeciw woli cz³owieka. Do istoty przymusu nale¿y wiêc to, aby pochodzi³ z zewn¹trz i napotka³ sprzeciw woli w stosunku do tego, do czego cz³owieka zmuszaj¹. Nie ma przymusu tam, gdzie wola godzi siê na wykonywanie sugerowanych jej czynnoci, gdzie nacisk jest zgodny z kierunkiem dzia³ania cz³owieka. Dlatego te¿ sprzeciw nie mo¿e byæ tylko aktem wewnêtrznym. 8 9 KKK, 2284. Por. E. Colom A.R. Luno, Scelti in Cristo per essere santi, Roma 1999, s. 373. MORALNOÆ AKTU MA£¯EÑSKIEGO A WSPÓ£DZIA£ANIE W Z£U ANTYKONCEPCJI 103 W sensie technicznym przez wspó³dzia³anie w z³u (grzechu) rozumie siê taki czyn (actus humanus), który w jaki sposób pomaga bliniemu pope³niæ moralne z³o (grzech), przy czym ten (ów blini) pozostanie zasadniczym sprawc¹ z³ego dzia³ania. Czyn osoby wspó³dzia³aj¹cej sam w sobie, w swoim przedmiocie, nie musi byæ moralnie z³y. Wzrastaj¹ca zale¿noæ spo³eczna tworzy ró¿norakie relacje, które zawieraj¹ powinnoci moralne. Moralnoci nie mo¿na mierzyæ tylko z punktu widzenia indywidualnego, poniewa¿ wymiar spo³eczny jest jedn¹ z nierozerwalnych cech osoby ludzkiej. W tym sensie nie wystarczy dzia³aæ dobrze w wymiarze indywidualnym, ale równie¿ nale¿y, aby w³asne dzia³anie mia³o pozytywny oddwiêk w spo³ecznoci. Podstawow¹ komórk¹ ¿ycia spo³ecznego jest rodzina, a jej zasad¹ s¹ ma³¿onkowie. Z ma³¿eñstwem zwi¹zane s¹ szczególne powinnoci moralne, w myl sakramentalnego zjednoczenia – staj¹ siê jednym cia³em. Sakrament ma³¿eñstwa nie jest tylko religijnym rytem, maj¹cym pewne odniesienia spo³eczne, lecz jest nade wszystko egzystencjalnym w³¹czeniem mê¿czyzny i kobiety w zbawcz¹ Tajemnicê Jezusa Chrystusa10. Dostrzegamy, ¿e w ma³¿eñstwie s¹ takie czynnoci, które stanowi¹ powinnoci moralne dla obojga ma³¿onków, podobnie odpowiedzialnoæ i ocena moralna obejmuje obydwoje ma³¿onków. Do takich czynnoci ma³¿eñskich nale¿y akt seksualny, w którym powinnoæ jednoci ma³¿eñskiej obliguje do wzajemnoci, pocz¹wszy od wiadomego wspó³decydowania. Tylko wspó³praca ¿ony i mê¿a w postawie daru z siebie dla wspólnego dobra, mo¿e sprawiæ, ¿e akt ma³¿eñski stanie siê w sensie moralnym darem ubogacaj¹cym. Problem pojawia siê wówczas, gdy jeden z ma³¿onków stosuje rodki lub podejmuje zachowania sprzeczne z zasadami moralnymi. Do jakiego momentu mo¿na wspó³dzia³aæ, wspó³tworzyæ akt ma³¿eñski w sposób efektywny, je¿eli niedobrowolnie lub tylko porednio dobrowolnie, zmierza do realizacji przez wspó³ma³¿onka tego, co moralnie jest niedopuszczalne. Wspó³dzia³anie w z³u pope³nionym przez innych mo¿e byæ w wymiarze wewnêtrznym wprost chciane lub dokonane z w³asnej inicjatywy (wspó³dzia³anie w decyzji), a jako takie zawiera aprobatê dzia³ania osoby wykonuj¹cej czynnoæ moralnie z³¹ i jest w rzeczy samej wspó³dzia³aniem formalnym. Wspó³dzia³anie formalne dotyczy tak¿e przypadków, kiedy ju¿ sam dokonany czyn przez wspó³dzia³aj¹cego, z racji swego z³ego przedmiotu (ze swej natury in genere morum), jest w sobie moralnie z³y. Drugi rodzaj wspó³dzia³ania, nazywany wspó³dzia³aniem materialnym, dotyczy udzia³u w czynnoci fizycznej przyczyniaj¹cej siê do osi¹gniêcia z³ego skutku, bez wyranego poparcia dla niemoralnej intencji lub dzia³ania g³ównego 10 Por. Z. Kiernikowski, Dwoje jednym cia³em, Warszawa 2000, s. 305. 104 ALEKSANDER GENDERA sprawcy. Wspó³udzia³ materialny jest bezporedni (kiedy dotyczy udzia³u w samej z³ej czynnoci) albo poredni (kiedy dotyczy czynnoci przygotowuj¹cej pope³nione z³o przez kogo innego, a nie ma udzia³u w samej z³ej czynnoci)11. Dokumenty Nauczycielskiego Urzêdu Kocio³a jednoznacznie stwierdzaj¹, ¿e wspó³udzia³ formalny jest zawsze czynem grzesznym12. Ocena moralna wspó³dzia³ania materialnego w z³u równie¿ oceniona jest negatywnie, ogólnie rzecz ujmuj¹c, jest moralnie niedozwolona. Dobro osoby ludzkiej, widzianej tak¿e w jej wymiarze spo³ecznym, domaga siê, aby dzia³aæ nie tylko w prawej intencji, ale prawe dzia³anie winno wspó³brzmieæ z moralnym dobrem innych, nie mo¿e byæ stopniem, na ile to jest wiadome i faktycznie we w³aciwej proporcji zale¿y od dzia³ania danej osoby, prowadz¹cym do pope³nienia z³a przez innych. Wymiar spo³eczny naszego dzia³ania musi mieæ pozytywny oddwiêk, stanowi on bowiem pomoc dla w³aciwego rozwoju jako osoby. Zwróæmy jednak uwagê na takie wspó³dzia³anie materialne, od którego istotnie bezporednio nie zale¿y pope³nione z³o przez innych, chocia¿ pozostaje wspó³dzia³aniem. Wspó³dzia³anie materialne dalsze, pod pewnymi warunkami, mo¿e byæ moralnie dopuszczalne. Najpierw musi istnieæ rzeczywista koniecznoæ realizowania takiego dzia³ania, czyli nie ma innej mo¿liwoci dzia³ania, aby unikn¹æ stworzenia okolicznoci pope³nienia przez kogo z³a, którego zawsze nale¿y unikaæ. Je¿eli tylko istnieje inna mo¿liwoæ (bez wspó³dzia³ania w z³u, nawet tylko w znaczeniu materialnym dalszym), nie mo¿na akceptowaæ i podejmowaæ wspó³dzia³ania w z³u. Przyk³adem mo¿e byæ proba, aby zrobiæ przys³ugê zawo¿¹c kogo do gabinetu w celu dokonania aborcji. Takie wspó³dzia³anie, bez moralnej akceptacji, jest wspó³dzia³aniem materialnym dalszym. Warto tutaj odwo³aæ siê do zasady Arystotelesa: Amicus Plato, sed magis amica veritas. Nie mo¿na zatem stwierdziæ, ¿e wspó³dzia³anie materialne dalsze jest zawsze moralnie dozwolone. Ono mo¿e byæ dopuszczalne, ale tylko pod pewnymi warunkami13. Dok³adnie analizuj¹c takie sytuacje, musimy zauwa¿yæ, ¿e chodzi o dzia³anie zbli¿one, analogiczne tylko w pewnych aspektach, do dzia³ania o podwójnym skutku. Ogólne kryteria odnosz¹ce siê do dzia³ania o podwójnym skutku pomo11 Wspó³udzia³ materialny bezporedni np.: pielêgniarka asystuje przy aborcji. Materialny poredni np.: Kto z rodziny, poroszony o pomoc, zawozi kobietê w miejsce wykonania aborcji. 12 Por. Evangelium vitae 74; KKK 1868, 2272, 2282, 2291. Profesor S. Olejnik pisze o prowodyrach z³ych dzia³añ grupy, czyli tych, którzy do nich zachêcaj¹, zob. S. Olejnik, Teologia moralna fundamentalna, W³oc³awek 1998, s. 338. 13 E. Colom i A.R. Luno wyznaczaj¹c pryncypia moralne wspó³dzia³ania w z³u, twierdz¹, ¿e w przypadku wspó³dzia³ania materialnego dalszego nale¿y stosowaæ takie same zasady jak w przypadku dzia³ania o podwójnym skutku, poniewa¿ faktycznie dotyka siê tej samej rzeczywistoci. Jeli nawet mo¿na pos³u¿yæ siê takimi samymi kryteriami, to trudno jest jednak nie dostrzec ró¿nic pomiêdzy tymi dwoma problemami. Zob. E. Colom – A. R. Luno, Scelti in Cristo per essere santi, Roma 1999, s. 375. MORALNOÆ AKTU MA£¯EÑSKIEGO A WSPÓ£DZIA£ANIE W Z£U ANTYKONCEPCJI 105 g¹ nam równie¿ sformu³owaæ takowe (nie identyczne, ale analogiczne) warunki zezwalaj¹ce na podjêcie materialnego wspó³dzia³ania w z³u. Nastêpuj¹ce warunki winny byæ spe³nione jednoczenie: (1) Sam czyn osoby wspó³dzia³aj¹cej w swoim przedmiocie musi byæ moralnie doby lub obojêtny; (2) Cel wspó³dzia³aj¹cego (intencja) musi byæ godziwy, tzn. z³o pope³nione przez drug¹ osobê nie mo¿e byæ chciane, ale tyko tolerowane; (3) czynnoæ wspó³dzia³aj¹cego nie mo¿e byæ bezporednim uczestnictwem w z³ej czynnoci drugiej osoby; (4) Musz¹ istnieæ powa¿ne racje dla podjêcia czynnoci wspó³dzia³aj¹cej, a jej niespe³nienie wydaje siê bardzo trudne albo moralnie niemo¿liwe. Powa¿ne racje, to znaczy racje przynajmniej proporcjonalne do z³a wynikaj¹cego z dzia³ania drugiej osoby. Je¿eli czyn osoby wspó³dzia³aj¹cej sam w swoim przedmiocie by³ z³y (1), nale¿a³oby wówczas mówiæ nie tylko w wspó³dzia³aniu w z³u, ale pope³nionym z³u moralnym w podwójnym znaczeniu. Wówczas wina moralna wynika³aby z pope³nionego z³a, które dalej umo¿liwi³o drugiej osobie pope³nienie innego czynu moralnie z³ego. Kiedy osoba wspó³dzia³aj¹ca, w swojej intencji zmierza do z³a pope³nianego przez drug¹ osobê (2), to wówczas mamy rzeczywicie do czynienia z formalnym wspó³udzia³em w z³u, a takie wspó³dzia³anie nigdy nie jest dozwolone. Podobnie, wartoci moralne nie pozwalaj¹ na bezporednie wspó³dzia³anie w z³ej czynnoci innej osoby (3). W przypadku wspó³dzia³ania w grzechu antykoncepcji stosowanej przez wspó³ma³¿onka, powstaje problematyczna kwestia, czy istnieje takie wspó³dzia³anie, które bêdzie mog³o byæ uznane za materialne porednie? Je¿eli, np. w przypadku aborcji, obejmujemy wspó³dzia³aniem materialnym osoby, bez których udzia³u to przestêpstwo nie zosta³oby pope³nione14 (o aborcji mówi siê oczywicie w kategoriach przestêpstwa w kontekcie zaci¹ganej w tym wypadku ekskomuniki), to czy podobnie mo¿emy mówiæ o wspó³dzia³aniu materialnym w grzechu antykoncepcji ma³¿onka? Ostatni warunek dotyczy powa¿nych racji (4), które musz¹ zaistnieæ, aby podj¹æ wspó³dzia³anie w z³ej czynnoci. III. KONTROWERSJE W INTERPRETACJI VADEMECUM (NR 13) W komentarzach do Vademecum dla spowiedników znajdujemy ró¿ne, czêsto sprzeczne ze sob¹, oceny i klasyfikacje wspó³dzia³ania w poszczególnych 14 Jan Pawe³ II, Evangelium vitae, 62. 106 ALEKSANDER GENDERA formach antykoncepcji. Krzysztof Wolski do wspó³dzia³ania formalnego, a zatem moralnie niedopuszczalnego, zalicza: wspó³dzia³anie przy zawinionej sterylizacji i antykoncepcji chemicznej, a tak¿e wspó³dzia³anie w akcie seksualnym z u¿yciem prezerwatywy. Jego zdaniem u¿ycie prezerwatywy musi byæ uznane za wspó³dzia³anie formalne, poniewa¿ jest rodzajem wykroczenia przeciw naturze, nie zachodzi tutaj prawdziwy akt ma³¿eñski nie tylko dlatego, ¿e zosta³ zamierzony poprzez decyzjê antykoncepcyjn¹, ale dlatego, ¿e brak mu oznaczenia prawdziwie jednocz¹cego: nie zamierzono prawdziwie ma³¿eñskiej aktywnoci seksualnej15. Natomiast wspó³dzia³anie w u¿yciu rodków wczesnoporonnych okrela jako podwójnie ciê¿ko grzeszne: Jest to wspó³dzia³anie, które ma charakter bezporedniego uczestnictwa w podwójnie grzesznym dzia³aniu: przeciwko znaczeniu prokreacyjnemu aktu ma³¿eñskiego oraz przeciwko niewinnemu ¿yciu ludzkiemu16. Wolski dokonuje ciekawego spostrze¿enia, i¿ Vademecum w t³umaczeniu polskim ró¿ni siê od typicznej redakcji w³oskiej, która to w numerze 14 poleca spowiednikom starannie oceniæ ka¿dy przypadek wspó³udzia³u w stosowaniu rodków wczesnoporonnych. Krzysztof Wolski stwierdza, ¿e typiczny tekst w jêzyku w³oskim pozostawia ten przypadek do ka¿dorazowej w³aciwej oceny spowiednika: Inoltre, si dovrà valutare accuratamente la cooperazione al male quando si riccorre all’uso dei mezzi che possano avere effetti abortivi [t³um.: Ponadto, nale¿y starannie oceniæ wspó³dzia³anie w z³u, kiedy ucieka siê do u¿ycia rodków, które mog¹ mieæ skutki poronne]. Z kolei w polskim t³umaczeniu dokonano jednoznacznej oceny, zapisuj¹c: Natomiast, gdy ma miejsce u¿ycie rodków wczesnoporonnych, wspó³udzia³ w grzechu nie jest nigdy dopuszczalny (n. 14). Wolski sugeruje, aby w polskim t³umaczeniu ten fragment Vademecum, podawany by³ w nastêpuj¹cym brzmieniu: Jeli ma miejsce u¿ycie rodków wczesnoporonnych, wspó³udzia³ w grzechu jest podwójnie niedopuszczalny (wykracza przeciwko V i VI przykazaniu)17. W ten sposób, de facto, dokonano znacz¹cej zmiany w polskim t³umaczeniu. Nale¿y zwróciæ jednak uwagê na przypis do tej kwestii (do n. 14), w którym to dokument cytuje encyklikê Evangelium vitae: Z moralnego punktu widzenia nigdy nie wolno formalnie wspó³dzia³aæ w czynieniu z³a. Takie wspó³dzia³anie ma miejsce wówczas, gdy dokonany czyn ju¿ to z samej swej natury, ju¿ to ze wzglêdu na okrelony kontekst kszta³tuj¹cych go okolicznoci ma charakter bezporedniego uczestnictwa w dzia³aniu przeciwko niewinnemu ¿yciu ludzkiemu albo te¿ wyra¿a poparcie dla niemoralnej intencji g³ówne- K. Wolski, Wspó³dzia³anie w grzechu antykoncepcji wspó³ma³¿onka, w: Pos³uga spowiedników w realizacji powo³ania ma³¿eñskiego, £omianki 1999, s. 65. 16 Tam¿e. 17 Tam¿e, s. 66. 18 Jan Pawe³ II, Evangelium vitae, 74. 15 MORALNOÆ AKTU MA£¯EÑSKIEGO A WSPÓ£DZIA£ANIE W Z£U ANTYKONCEPCJI 107 go sprawcy18. Ocena stosowania rodków wczesnoporonnych jest zawarta równie¿ we wskazaniu, aby przez odpowiedni¹ katechezê uwiadamiaæ ma³¿onków o ciê¿koci grzechu dotycz¹cego przerywania ci¹¿y19. W tym kontekcie powstaje pytanie: kiedy zatem w myl Vademecum dopuszczalne by³oby wspó³dzia³anie w grzechu antykoncepcji stosowanej przez wspó³ma³¿onka? Krzysztof Wolski w swoim komentarzu odwo³uje siê do oceny ks. prof. Jerzego Bajdy, jako kompetentnego autorytetu w dziedzinie etyki seksualnej. Wspó³dzia³anie materialne porednie, co stwierdza prof. Bajda, praktycznie mo¿e spe³niaæ warunki przedstawione w Vademecum, jedynie w przypadku stosowania «onanizmu ma³¿eñskiego» (stosunek przerywany), gdy¿ tylko wtedy dzia³anie ma³¿onka wspó³dzia³aj¹cego nie bêdzie od samego pocz¹tku grzeszne. Ten warunek nie sprawdza siê natomiast w wypadku stosowania antykoncepcji w cis³ym znaczeniu, gdy¿ tu dzia³anie jest od pocz¹tku ukierunkowane na wykluczenie istotnego znaczenia aktu ma³¿eñskiego. Stosunek antykoncepcyjny nie jest po prostu stosunkiem ma³¿eñskim i dlatego zgoda na taki akt jest wspó³dzia³aniem w grzechu w znaczeniu formalnym. W takim przypadku nie wchodzi ju¿ w rachubê drugi czy trzeci warunek dopuszczalnoci, gdy¿ nic nie mo¿e usprawiedliwiæ wspó³dzia³ania w grzechu w sensie cis³ym20. We wspó³¿yciu ma³¿eñskim, jak wyjania J. Bajda (podobnie K. Wolski), nie jest mo¿liwe nieuczestniczenie bezporednie w czynie osoby drugiej. Wspó³dzia³anie bezporednie zarówno psychologiczne jak i logiczne zawiera akceptacjê grzechu. Dystans wobec grzesznego dzia³ania winien przybraæ formê «biernego zachowania siê». W przypadku stosunku przerywanego kobieta powinna przyj¹æ tak¹ postawê, kiedy tylko zorientuje siê, ¿e postêpowanie mê¿a jest grzeszne, a nie ma mo¿noci w inny sposób sprzeciwiæ siê z³u. Kiedy w przypadku antykoncepcji sensu stricto, widoczne jest i wiadome od pocz¹tku, ¿e dzia³anie jest grzeszne, nie mo¿na siê zgodziæ na taki akt, gdy¿ tu nie jest mo¿liwe wspó³dzia³anie tylko materialne porednie, skoro od pocz¹tku jest zgoda na grzech21. W omówieniu interpretacji J. Bajdy wa¿ne jest te¿, aby zauwa¿yæ jego wskazanie na szczególny charakter dzia³ania ma³¿onków w akacie seksualnym. Zauwa¿amy tu specyficzn¹ niepodzielnoæ podmiotu dzia³ania: ma³¿eñstwo dzia³a jako jednoæ, jako wspólnota osób zwi¹zana g³êbok¹ solidarnoci¹ moraln¹. Nie s¹ to po prostu dwie osoby zainteresowane wspólnym dzia³aniem, lecz jeden podmiot zwi¹zany wspó³odpowiedzialnoci¹ za godnoæ ma³¿eñstwa. […] Sytuacja szczególnej solidarnoci moralnej ma³¿onków wyklucza mo¿liwoæ podmiotowego dystansowania siê od grzechu wspó³ma³¿onka w dzia³aniu formalnie grzeszZob. Papieska Rada ds. Rodziny, Vademecum dla spowiedników, nr 18. J. Bajda, Vademecum dla spowiedników uwagi wprowadzaj¹ce, Homo Dei. Przegl¹d Teologiczno-Duszpasterski, nr 4 (245), Rok (1997) LXVII, s. 44. 21 Por. tam¿e, s. 45. 19 20 108 ALEKSANDER GENDERA nym. Szczególny za charakter przedmiotowej strony dzia³ania wyklucza traktowanie aktu ma³¿eñskiego jako struktury podzielnej i tym samym próbê ocalenia jednego z elementów czynu kosztem drugiego22. W zestawieniu pogl¹dów i interpretacji na temat wspó³dzia³ania w grzechu antykoncepcji trudno pomin¹æ ksi¹¿kê Ma³¿eñstwo chrzecijañskie, t³umaczon¹ na jêzyk polski z jêzyka hiszpañskiego, autorstwa Augusto Sarmiento, której podtytu³ brzmi: Podrêcznik teologii ma³¿eñstwa i rodziny. Ogólne zasady moralnej oceny wspó³dzia³ania w grzechu nie przynosz¹ w¹tpliwoci. Autor stwierdza, ¿e wspó³udzia³ formalny w ¿adnym przypadku nie jest godziwy. W przypadku aktu ma³¿eñskiego dokonuje siê przy wewnêtrznym lub zewnêtrznym zaaprobowaniu grzesznego dzia³ania. W pewnych okolicznociach mo¿e byæ dopuszczalny wspó³udzia³ materialny i bierny, jak go okrela Sarmiento. Zachodzi on wówczas, kiedy wspó³ma³¿onek niewinny nie aprobuje cudzego grzechu, ale we w³aciwy sposób przejawia dezaprobatê takiego sposobu dzia³ania. Warto tutaj te¿ wymieniæ podane motywy zezwalaj¹ce na tak¹ formê wspó³dzia³ania: unikanie powa¿nej niezgody w rodzinie, zapobieganie cudzo³óstwu wspó³ma³¿onka, unikanie bezporedniego zagro¿enia rozwi¹z³oci¹. Sarmiento przyjmuje, ¿e je¿eli owe zagro¿enia s¹ szczególnie powa¿ne, niewinny wspó³ma³¿onek mo¿e podj¹æ inicjatywê aktu ma³¿eñskiego, nawet jeli wie, ¿e postêpowanie drugiej strony sprzeniewierzy siê prawemu porz¹dkowi moralnemu23. Po przywo³aniu wskazañ Vademecum dla spowiedników, Sarmiento podaje ich praktyczne zastosowanie, wyliczaj¹c trzy przypadki usprawiedliwiaj¹ce wspó³dzia³anie w grzechu antykoncepcji przy odpowiedniej przyczynie: a) kiedy zachodzi wspó³udzia³ materialny i bierny w onanizmie mê¿a; b) podobnie, kiedy wspó³ma³¿onek dokona³ definitywnej lub okresowej sterylizacji; c) a tak¿e, w przypadkach odpowiednio powa¿nych, kiedy jedno ze wspó³ma³¿onków usi³uje pos³ugiwaæ siê pewnymi rodkami (na przyk³ad prezerwatyw¹) w zjednoczeniu ma³¿eñskim. Autor dalej wyjania, i¿ zawsze wymagane jest aktywne i wyrane okazanie niezgody na tak¹ formê dzia³ania. Ponadto konieczne jest podjêcie starañ w celu doprowadzenia wspó³ma³¿onka do dobrego i prawego postêpowania. Augusto Sarmiento podejmuje polemikê z opini¹, ¿e wspó³dzia³anie w grzechu antykoncepcji przy u¿yciu prezerwatywy zawsze nale¿y uznaæ za niedopuszczalne. W jego Podrêczniku czytamy: Wydaje siê, ¿e opiniê wyra¿an¹ przez niektórych autorów, zgodnie z któr¹ nigdy nie powinno dochodziæ do wspó³udzia³u materialnego i biernego w przypadku stosunku z u¿yciem prezerwatywy, nale¿y nieco stonowaæ. Po pierwsze odpowied Penitencjarii (z 3 VI 1916, w: DS 36383640) nie zosta³a ona autentycznie opublikowana która mówi, i¿ w takim Tam¿e, s. 44. A. Sarmiento, Ma³¿eñstwo chrzecijañskie. Podrêcznik teologii ma³¿eñstwa i rodziny, Kraków 2002, s. 382. 22 23 MORALNOÆ AKTU MA£¯EÑSKIEGO A WSPÓ£DZIA£ANIE W Z£U ANTYKONCEPCJI 109 przypadku kobieta winna okazaæ opór, niczym dziewica wobec agresora, nie oznacza, ¿e opór ów ma byæ absolutny i nieograniczony: na pewno zobowi¹zana jest do opierania siê, to znaczy do okazywania swej niezgody i do sk³aniania swego mê¿a do prawego dzia³ania, ale mog³aby wspó³dzia³aæ materialnie i biernie, gdyby w grê wchodzi³y dobra wiêksze ni¿ z³o, jakiego nale¿y unikn¹æ. Z drugiej strony równie nieprzekonuj¹ce wydaje siê radykalne rozró¿nienie, jakie niektórzy moralici wprowadzaj¹ miêdzy wspó³udzia³em w przypadku onanizmu, a przypadkiem aktu ma³¿eñskiego z u¿yciem prezerwatywy24. Nie uznaje dalej argumentacji, ¿e przy coitus interruptus zjednoczenie zostaje rozpoczête w sposób naturalny, a nie jest niemoralne od pocz¹tku, w przeciwieñstwie do z³a, które wystêpuje od samego rozpoczêcia aktu, w przypadku pos³ugiwania siê prezerwatyw¹. Odwo³uj¹c siê do w. Tomasza wskazuje, ¿e w akcie ludzkim nale¿y braæ pod uwagê zarówno propozycjê celu, jak i wybór rodków oraz ich wykorzystanie i porz¹dek wykorzystania (charakter moralny aktu sytuuje siê po pierwsze w intencji czy zamiarze, a dopiero potem w realizacji). Dlatego te¿, zdaniem Sarmiento dzia³anie onanistyczne nale¿y podobnie uznaæ za wewnêtrznie niegodziwe od samego pocz¹tku, a nie tylko od momentu, w którym przerwany zostaje akt ma³¿eñski. Jego zdaniem, konsekwentnie, wspó³udzia³ materialny zaczyna siê wraz z pocz¹tkiem aktu ma³¿eñskiego. Augusto Sarmiento zauwa¿a, ¿e ró¿nica uzasadniaj¹ca odmienn¹ ocenê poszczególnych rodków antykoncepcji mo¿e wyp³ywaæ jedynie ze stopnia wiadomoci grzechu. Podobn¹ ocenê wspó³dzia³ania w grzechu antykoncepcji przy u¿yciu prezerwatywy podaje Ksawery Knotz25. Analizuj¹c wskazania Vademecum dla spowiedników stwierdza, ¿e wspó³dzia³anie w grzechu wspó³ma³¿onka mo¿e byæ na pewno podjête w przypadku praktykowania stosunku przerywanego. Trudno jednak sobie wyobraziæ, aby w dobie powszechnego stosowania tak przeró¿nych rod- Tam¿e, s. 383. Ksawery Knotz OFMCap, jest wyk³adowc¹ teologii pastoralnej, specjalizuje siê w duszpasterstwie rodzin. W jednym z wywiadów na temat Vademecum dla spowiedników wprost stwierdza, ¿e wspó³dzia³anie w grzechu wspó³ma³¿onka mo¿e byæ godziwe w przypadku ma³¿eñstwa, w których nie ma porozumienia, co do zasad etycznych. Np. ¿ona nie akceptuje antykoncepcji, a m¹¿ chce koniecznie wspó³¿yæ z prezerwatyw¹. Warunkiem umo¿liwiaj¹cym stosowanie metod naturalnych jest wspó³dzia³anie ma³¿onków. Gdy takiego porozumienia d³u¿szy czas nie ma, rodz¹ siê konflikty, które mog¹ zagroziæ trwa³oci zwi¹zku. Dlatego ¿ona mo¿e siê zgodziæ na wspó³¿ycie z prezerwatyw¹, jeli spe³ni trzy warunki: dzia³anie ma³¿onka wspó³dzia³aj¹cego nie jest ju¿ samo w sobie niegodziwe czyli ¿ona nie inspiruje takiego wspó³¿ycia, oraz sama nie u¿ywa rodków antykoncepcyjnych; istniej¹ proporcjonalnie powa¿ne motywy dla podjêcia wspó³dzia³ania w grzechu wspó³ma³¿onka, np. konflikt realnie zagra¿a rozpadowi ma³¿eñstwa, oraz gdy próbuje siê pomóc wspó³ma³¿onkowi, aby zaprzesta³ takiego postêpowania. K. Knotz, Antykoncepcja w konfesjonale. Z O. Ksawerym Konotzem rozmawia Artur Sporniak, „Tygodnik Powszechny” nr 23 (2813), 8 czerwca 2003 r. 24 25 110 ALEKSANDER GENDERA ków antykoncepcyjnych dokument Papieskiej Rady do spraw Rodziny, wspominaj¹c o dobrowolnym i wiadomym ubezp³odnieniu jednocz¹cego aktu ma³¿eñskiego, mia³ na myli tylko stosunek przerywany – najstarsz¹ metodê regulacji poczêæ. Wydaje siê wiêc, ¿e dopuszcza on podjêcie wspó³¿ycia seksualnego, gdy wspó³ma³¿onek u¿ywa antykoncepcyjne rodki barierowe (np. prezerwatywa, kapturek), które, jak sama nazwa wskazuje, zagradzaj¹ drogê do zap³odnienia, ale tak¿e wytwarzaj¹ pewien dystans miêdzy osobami26. Knotz nie uzasadnia powy¿szej interpretacji; wskazuje jedynie na odpowiedzialnoæ moraln¹ ma³¿onka dopuszczaj¹cego siê u¿ywania takich rodków antykoncepcyjnych. Stwierdza, ¿e odpowiedzialnoæ w takiej sytuacji jest po stronie ma³¿onka grzesz¹cego, a nie wspó³uczestnicz¹cego w grzechu. Widzi on jednak, ¿e skutki takiego wspó³¿ycia bêd¹ zawsze negatywne dla mi³oci. IV. W POSZUKIWANIU ODPOWIEDZI Po opublikowaniu Vademecum dla spowiedników, Papieska Rada ds. Rodziny uzna³a za po¿yteczne opracowanie i wydane publikacji pog³êbiaj¹cej rozumienie niektórych kwestii zawartych w dokumencie. Do opracowania poszczególnych tematów zaproszono ekspertów, którzy rozwinêli dany punkt doktryny przedstawiony w Vademecum, wed³ug w³aciwej sobe dziedziny i kompetencji. W ten sposób powsta³ swego rodzaju „oficjalny” komentarz27. Zagadnienie wspó³dzia³ana w z³u antykoncepcji opracowa³ Carlo Caffarra. Wskazuj¹c na zasadnicze rozró¿nienie pomiêdzy wspó³dzia³anem formalnym a materialnym, pierwsze kryterium oceny etycznej dokonanej na jego podstawie C. Caffarra widzi w przedmioce (ex obiecto) samej czynnoci dokonanej przez ma³¿onka wspó³dzia³aj¹cego. Chodzi o naturê moraln¹ samego wspó³dzia³ania. Taka ocena nie w ka¿dym konkretnym przypadku jest ³atwa, z powodu g³êbokiej jednoci, nie tylko fizycznej, któr¹ tworzy siê w akcie i poprzez akt pomiêdzy ma³¿onkami. Wed³ug Caffary moralnoæ wspó³dzia³ania zale¿y zarówno od dyspozycji wewnêtrznej wspó³dzia³aj¹cego, jak i od zewnêtrznego aktu, w którym jest realizowane wspó³dzia³anie. Autor wyjania, ¿e na dyspozycjê wewnêtrzn¹ sk³ada siê ocena prze¿ywanej sytuacji oraz konsekwentnie „intencja woli”. Przede wszystkim nale¿y rozpoznaæ z³o sytuacji, w której znajduje siê ma³¿eñstwo przeciwstawiaj¹ce siê zamys³owi Boga, jednocz¹cego ma³¿onków sakramentalnie. Je¿eli 26 s. 264. K. Knotz, Akt ma³¿eñski. Szansa spotkania z Bogiem i wspó³ma³¿onkiem, Kraków 2001, Por. A.L. Trujillo, F.G. Hellin, Presentazione, w: Pontificio Consiglio per la Famigila, Morale coniugale e sacramento della penitenza. Riflessione sul „Vademecum per i confessori”, Libreria Editrice Vaticana 1998, s. 5. 27 MORALNOÆ AKTU MA£¯EÑSKIEGO A WSPÓ£DZIA£ANIE W Z£U ANTYKONCEPCJI 111 jeden z ma³¿onków ucieka siê do antykoncepcji, to wówczas pierwsz¹ powinnoci¹ jest powa¿na intencja spe³nienia wszystkiego, co tylko mo¿liwe, aby wyjæ z takiej sytuacji. Dlatego C. Caffarra mówi¹c o dyspozycji wewnêtrznej ma³¿onka wspó³dzia³aj¹cego w z³u, wskazuje na zasadnicze rozpoznanie moralnej natury takiej sytuacji w ca³ej pe³ni prawdy i dobra. Do dyspozycji wewnêtrznej zalicza tak¿e postanowienie, aby pomóc wspó³ma³¿onkowi (z cierpliwoc¹, przez modlitwê, z mi³oc¹, w duchu dialogu ) wyjæ z grzesznej postawy28. Dyspozycja wewnêtrzna”, chocia¿ stanowi fundament etycznej oceny wspó³dzia³ana w grzechu antykoncepcji, wyra¿a siê w decyzji podjêcia zewnêtrznej aktywnoci seksualnej, która sama w sobie nie mo¿e byæ z³a. Wybór ten stanowi o ocenie moralnej wspó³dzia³ania, w po³¹czeniu z „dyspozycj¹ wewnêtrzn¹”. Innymi s³owy, osoba wspó³dzia³aj¹ca nie mo¿e wype³niaæ aktu, który sam w sobie jest antykoncepcyjny. W tym momencie, na podstawie „dyspozycji wewnêtrznej” i wyborze zewnêtrznego dzia³ania, mo¿emy rozpoznaæ czy wspó³dzia³ane jest tylko materalne, czy te¿ formalne. We wspó³dzia³anu materialnym, aby by³o dopuszczalne, konieczne jest istnienie „proporcjonalnie powa¿nych motywów dla podjêcia wspó³dzia³ana w grzechu wspó³ma³¿onka. Wsród takich motywów C. Caffarra widzi m.in.: niebezpieczeñstwo niewiernoci ma³¿eñskiej, powa¿ne niebezpieczeñstwo grzechu przeciwko czystoci seksualnej, przed³u¿anie abstynencji seksualnej (co mog³oby zniszczyæ dialog ma³¿eñski, czu³oæ i radoæ ¿ycia rodzinnego). W praktycznych aplikacjach powy¿szych zasad, C. Caffarra dokonuje oceny szczegó³owych sytuacji. Jego zdaniem, wspó³dzia³anie w stosunku przerywanym jest najbardziej jednoznaczne w ocenie moralnej, poniewa¿ wspó³dzia³aj¹cy ze swojej strony nie wype³nia ¿adnego czynu niedozwolonego (prze¿ywa akt ma³¿eñski do chwili przerwania go, za co nie ponosi odpowiedzialnoci). Z pastoralnego punktu widzena nale¿y zwróciæ uwagê na dyspozycjê wewnêtrzn¹ wspó³dzia³aj¹cego w takim akcie. Podobnie ocenia wspó³dzia³anie w relacji niep³odnej, kiedy ma³¿onek dopuci³ siê u¿ycia antykoncepcji chemicznej. Zdaniem autora ta sytuacja nie zawiera profilu etycznego znacznie ró¿ni¹cego siê od omówionej w przypadku stosunku przerywanego. Dlatego te¿ wymaga analogicznego traktowania29. Natomiast wspó³dzia³anie kiedy ma³¿onek u¿ywa prezerwa28 Por. C. Caffarra, La cooperazione al male della contraccezione, w: Pontificio Consiglio per la Famigila, Morale coniugale e sacramento della penitenza. Riflessione sul Vademecum per i confessori, Libreria Editrice Vaticana, 1998, s. 107. 29 Na osobne omówienie zas³uguje ukazana przez C. Caffarê sytuacja wspó³dzia³ania w relacji ma³¿eñskiej, kiedy ma³¿onek ucieka siê do u¿ycia rodków chemicznych, mog¹cych wywo³aæ dzia³anie poronne. W tym miejscu musimy powróciæ do istotnej ró¿nicy w t³umaczeniu nru 14 tekstu Vademecum. Polski tekst nie pozostawia miejsca na rozwa¿anie pewnych wyj¹tkowych sytuacji: Gdy ma miejsce u¿ycie rodków wczesnoporonnych, wspó³udzia³ w grzechu nie jest nigdy dopuszczalny. Natomiast typiczna redakcja w jêzyku w³oskim zobowi¹zuje do dok³adnej oceny takich 112 ALEKSANDER GENDERA tywy, zdaniem C. Caffarry zawsze bêdzie wspó³dzia³aniem formalnym, poniewa¿ sam akt nie ma znaczenia prawdziwie jednocz¹cego. Takie dzia³anie nie mo¿e byæ rozwa¿ane jako aktywnoæ seksualna w³aciwa ma³¿eñstwu. Zdaniem autora w przypadku u¿ycia prezerwatywy nale¿y odró¿niæ wspó³dzia³anie we w³aciwym znaczeniu od przemocy lub niesprawiedliwego przymusu, czemu wspó³ma³¿onka faktycznie nie mo¿e sê sprzeciwiæ. Przy czym zauwa¿a, ¿e przemocy lub niesprawiedliwego przymusu nie nale¿y ograniczaæ wy³¹cznie do sensu fizycznego. Z pastoralnego punktu widzenia, autor zaleca, aby spowiednik dzia³a³ z wielk¹ roztropnoci¹ i wiadomoci¹ wielkich wartoci, których kwestia ta dotyczy. Z punktu widzenia etyki nie dostrzeganie ró¿nic pomiêdzy wspó³dzia³aniem w z³u antykoncepcji poprzez stosunek przerywany a przypadkiem stosowania prezerwatywy, autor uznaje za nieuzasadnione, a pastoralnie za niebezpieczne. U¿ycie prezerwatywy w ocenie moralnej zbie¿ne jest z wspó³dzia³aniem w akcie przeciwnym naturze. Wspó³dzia³anie w akcie przeciwnym naturze nie jest dozwolone. W tej sytuacji, kiedy mamy do czynienia z przejawem przemocy lub niesprawiedliwego przymusu, przewodnik duchowy musi skoncentrowaæ siê na obronie godnoci osoby zmuszanej do takich praktyk30. Rekapituluj¹c nale¿y stwierdziæ, ¿e ocena moralna wspó³dzia³ania w z³u antykoncepcji domaga siê uwa¿nego przeanalizowania jej poszczególnych przypadków. Wa¿ne jest, w pierwszej kolejnoci, uwzglêdnienie dyspozycji wewnêtrznej wspó³dzia³aj¹cego, na któr¹ sk³ada siê brak akceptacji antykoncepcyjnych dzia³añ oraz postanowienie wytrwa³ej pomocy wspó³ma³¿onkowi, zmierzaj¹cej przypadków, a w przypisie znajdujemy dopowiedzenie poprzez cytat z encykliki Evangelium vitae (nr 74), ¿e nigdy nie jest dozwolone wspó³dzia³anie formalne w z³u. Carlo Caffarra w swoim komentarzu sugeruje, ¿e wspó³dzia³anie w akcie ma³¿eñskim, kiedy druga osoba ucieka siê do stosowania rodków chemicznych, mog¹cych mieæ skutki poronne, nie musi byæ równoznaczne z formalnym wspó³dzia³aniem w aborcji: „Quarta situazione – cooperazione ad un rapporto con il coniuge che ricorre all’uso di mezzi chemici che possono avere efetti abortivi. Se non vado errato, non credo che si tratti di una cooperazione formale all’aborto. L’azione infatti compiuta di chi coopera per sua natura pone semplicemente le condizioni, ex parte sua, del concepimento di una nuova persona umana. Che questo concepimento sia impedto (prima situazone) [coitus interruptus] o che il concepito sia soppresso non dipende dall’atto compiuto dal coniuge cooperante. La quarta situazione non si configura sostanzialmente diversa dalla prima. Certamente i motvi per cooperare devono essere ben più gravi” (zob. C. Caffarra, La cooperazione al male della contraccezione, s. 111) [t³um. w³asne: Czwarta sytuacja wspó³dzia³anie w stosunku z ma³¿onkiem, uciekaj¹cym siê do stosowania rodków chemicznych, które mog¹ wywo³aæ skutek poronny. Je¿eli nie b³¹dzê, nie uwa¿am, ¿e chodzi o wspó³dzia³anie formalne w aborcji. Czynnoæ wype³niona przez tego, kto wspó³dzia³a z natury zwyczajnie spe³nia warunki, ze swej strony, poczêcia nowej osoby ludzkiej. Czy ten akt poczêcia bêdzie przerwany (sytuacja pierwsza) [dot. stosunku przerywanego] lub poczête zostanie usuniête, nie zale¿y od aktu wype³nionego przez ma³¿onka wspó³dzia³aj¹cego. Czwarta sytuacja nie przedstawia istotnych ró¿nic od pierwszej. Oczywicie, motywy dla takiego wspó³dzia³ania musz¹ byæ du¿o wa¿niejsze]. Pozostawiamy tê kwestiê na etapie przedstawionym w tekcie niniejszego artyku³u, poniewa¿ dotyczy ona kolejnego szerokiego problemu. 30 Por. C. Caffarra, La cooperazione al male della contraccezione, s. 111. MORALNOÆ AKTU MA£¯EÑSKIEGO A WSPÓ£DZIA£ANIE W Z£U ANTYKONCEPCJI 113 do zaprzestania takiego dzia³ania. Nastêpnie nale¿y uwzglêdniæ czynniki zewnêtrzne, czyli stosowan¹ metodê. a) W przypadku stosunku przerywanego, ¿ona mo¿e podj¹æ tak¹ relacjê, je¿eli w swoim pocz¹tku jest poprawna i naturalna z obu stron. W sytuacji przerwania stosunku, osoba wspó³dzia³aj¹ca winna zachowaæ tylko biernoæ. ¯ona nie mo¿e takiego postêpowania mê¿a wewnêtrznie akceptowaæ, czy te¿ do niego zachêcaæ; wrêcz przeciwnie, ma moralny obowi¹zek wp³ywaæ, przez cierpliwy dialog, na zaniechanie przez niego tej nieetycznej praktyki31. b) W przypadku stosowania chemicznych rodków antykoncepcyjnych (substancje plemnikobójcze lub irygacja pochwy stosowana po wspó³¿yciu), relacja mo¿e byæ podjêta. Podobnie jak przy stosunku przerywanym, nie mo¿na akceptowaæ dzia³ania wspó³ma³¿onka oraz nale¿y wp³ywaæ na zaniechane przez niego takiej praktyki. c) Przy stosowaniu rodków hormonalnych, powoduj¹cych czasowe zahamowanie procesu jajeczkowania, ocena bêdzie zale¿na wy³¹cznie od „dyspozycji wewnêtrznej wspó³dzia³aj¹cego (brak akceptacji antykoncepcyjnych dzia³añ oraz pomocy zmierzaj¹ca do zaprzestania takiego dzia³ania). d) W wypadku stosowania rodków antykoncepcyjnych zaporowych, takich jak prezerwatywa, wspó³dzia³anie nie znajduje moralnej akceptacji. Nie wystarcza tylko wewnêtrzna dezaprobata dla tej metody, lecz istnieje obowi¹zek przeciwstawienia siê spe³nianiu takich aktów. W wyj¹tkowych przypadkach, jak stwierdza A.F. Dziuba, dla bardzo powa¿nych przyczyn (np. groba porzucenia, zagro¿enie w³asnego ¿ycia lub cz³onków rodziny), osoba wspó³dzia³aj¹ca mo¿e zaniechaæ sprzeciwu, ale winna zachowaæ w relacji biernoæ. Zachodzi bowiem w takich wypadkach klasyczny fakt bezporedniego lub poredniego przymusu moralnego, który daje m.in. prawo do zajêcia postawy wy³¹cznie biernej wobec spe³nionego grzesznego czynu wspó³partnera. W takiej sytuacji faktycznym sprawc¹ czynu jest tylko wspó³ma³¿onek, który wymóg³ na ¿onie wspó³udzia³ fizyczny w grzechu32. Pe³na akceptacja wspó³dzia³ania w z³u antykoncepcji by³aby raczej kapitulacj¹ wobec po¿ycia ma³¿eñskiego, które w rzeczywistoci trudno nazwaæ ma³¿eñskim w katolickim tego s³owa znaczeniu. Negatywne stanowisko wobec antykoncepcji wynika konsekwentnie ze spojrzenia w prawdzie na mi³oæ ma³¿eñsk¹, która winna trwale ³¹czyæ mê¿czyznê i kobietê jako osoby, afirmuj¹c ich osobow¹ godnoæ we wszystkich przejawach ¿ycia, w szczególnoci za w samym po¿yciu ma³¿eñskim. Koció³ zawsze naucza³, ¿e antykoncepcja jest dzia³aniem Por. A.F. Dziuba, Spowied ma³¿eñska. ¯ycie ma³¿eñskie a sakramentalna pos³uga pokuty i pojednania. Kraków 2002, s. 92. 32 Tam¿e, s. 93. 31 114 ALEKSANDER GENDERA wewnêtrznie z³ym; chodzi o akty ma³¿eñskie ubezp³odnione w wyniku wiadomego zamiaru. To nauczanie nale¿y uwa¿aæ za ostateczne i nie podlegaj¹ce zmianie. Antykoncepcja sprzeciwia siê w sposób powa¿ny czystoci ma³¿eñskiej, jest sprzeczna z dobrem przekazywania ¿ycia (aspekt rodzicielski ma³¿eñstwa). Rani ona prawdziw¹ mi³oæ i neguje suwerenn¹ rolê Boga w przekazywaniu ¿ycia ludzkiego33. SUMMARY The article concerns the moral evaluation of cooperation in the evil act of contraception. After a presentation of some general norms, there follows a layout of different – even conflicting – commentaries concerning the cooperation in various forms of contraception. In an attempt to find an answer, there follows a presentation of Carlo Caffarra’s commentary which discusses and evaluates some actual scenarios. A full acceptance of cooperation in the evil act of contraception would have meant a betrayal of the conjugal life. A negative evaluation of contraception is consequently the result of looking at the true meaning of marital love which must permanently join a man and a woman as persons and affirm their personal dignity on all levels of life, especially on the level of conjugal life. Key words cooperation in sin, marital act, contraception 33 Papieska Rada ds. Rodziny, Vademecum dla spowiedników, p. 4. MORALNOÆ AKTU MA£¯EÑSKIEGO A WSPÓ£DZIA£ANIE W Z£U ANTYKONCEPCJI 115 TEOLOGIA I MORALNOÆ TOM 3, 2008 MARIAN POKRYWKA Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Paw³a II Odpowiedzialne rodzicielstwo w wietle Humanae vitae Responsible Parenthood in the Light of Humanae vitae Niew¹tpliwie jednym z najwa¿niejszych zadañ rodziny jest s³u¿ba ¿yciu. Szczególny wk³ad w omawian¹ problematykê wnosi encyklika Paw³a VI Humanae vitae, która od momentu og³oszenia spotka³a siê z gwa³townym sprzeciwem przybieraj¹cym ró¿ne formy i charakteryzuj¹cym siê du¿ym ³adunkiem emocjonalnego zaanga¿owania jej uczestników. Nie brakuje jednak i trwaj¹cych do chwili obecnej rzeczowych dyskusji podejmowanych nie tylko z racji kolejnych rocznic jej uchwalenia, ale przede wszystkim z powodu trwaj¹cego sporu wokó³ moralnego przes³ania zawartego w encyklice, a tak¿e w wypowiedziach Stolicy Apostolskiej le¿¹cych niejako na jej przed³u¿eniu. Nie ulega w¹tpliwoci, ¿e g³ówna p³aszczyzna sporu odnosi siê do etycznej doktryny dotycz¹cej ludzkiej p³odnoci. Nauka Kocio³a na ten temat podobnie jak i pogl¹dy jej przeciwników maj¹ cis³y zwi¹zek z okrelon¹ koncepcj¹ cz³owieka. Z tego powodu mówi siê nawet o dwu przeciwstawnych antropologiach, z których jedna znajduje siê u podstaw katolickiej nauki o przekazywaniu ¿ycia ludzkiego, druga za broni rzekomego prawa cz³owieka do antykoncepcji1. U róde³ sprzeciwu wobec Humanae vitae wydaje siê le¿eæ wizja cz³owieka autokreatora, jako wolnego twórcy swego osobowego moralnego oblicza. Pozostaje on pos³uszny wy³¹cznie tym celom, które sam uzna³ i wybra³. W tej perspektywie sumienie nie jest instancj¹, która odczytuje obiektywny porz¹dek, ale jego funkcja sprowadza siê do konstyPor. J. Seifert, Problem moralnego znaczenia ludzkiej p³odnoci i metod kontroli poczêæ. Filozoficzne argumenty przeciw antykoncepcji?, w: Dar ludzkiego ¿ycia Humanae vitae donum. W dwudziest¹ rocznicê og³oszenia encykliki Humanae vitae, red. K. Majdañski, T. Styczeñ, Lublin 1991, s. 247. 1 116 MARIAN POKRYWKA tuowania, tworzenia normy. Nie ulega w¹tpliwoci, ¿e tej koncepcji antropologiczno-etycznej obca jest wizja cz³owieka i moralnoci zawarta w encyklice Humanae vitae. W niniejszej refleksji zostanie przedstawiona problematyka odpowiedzialnego rodzicielstwa, a zw³aszcza odpowiedzialnej prokreacji2. Najpierw przyjdzie zatrzymaæ siê nad odczytaniem sensu i istoty tego okrelenia w duchu encykliki Humanae vitae. Nastêpnie zostanie ukazany antropologiczny fundament, który Pawe³ VI uczyni³ punktem wyjcia dla omawianej problematyki. Ju¿ w tym miejscu trzeba zwróciæ uwagê, ¿e bez uwzglêdnienia tej antropologicznej perspektywy nie jest mo¿liwe pe³ne odczytanie przes³ania encykliki, co wiêcej prowadzi do jej zafa³szowania. Niestety doæ czêsto przedstawianie odpowiedzialnego rodzicielstwa ogranicza siê do ukazania dopuszczalnych i niedopuszczalnych metod regulacji poczêæ, bez odniesienia do pe³nej prawdy o cz³owieku. Dopiero w perspektywie integralnej wizji cz³owieka i mi³oci ma³¿eñskiej przyjdzie ukazaæ szczegó³owe aspekty zwi¹zane z odpowiedzialnym przekazywaniem ¿ycia. 1. POJÊCIE I ISTOTA ODPOWIEDZIALNEGO RODZICIELSTWA Chc¹c zrozumieæ istotê rodzicielskiego powo³ania ma³¿onków, warto rozpocz¹æ od analizy ró¿nych terminów stosowanych na okrelenie przekazywania ¿ycia. W publikacjach medycznych i demograficznych wystêpuj¹ okrelenia: regulacja urodzeñ oraz planowanie rodziny. Obejmuj¹ one najczêciej wszystkie mo¿liwe rodki i drogi zapobiegania potomstwu ³¹cznie z przerywaniem ci¹¿y. Bliskie pojêciowo jest wyra¿enie regulacja poczêæ, które wyklucza zabijanie ¿ycia poczêtego, nie wyklucza jednak stosowania rodków antykoncepcyjnych. Mówi siê tak¿e o wiadomym macierzyñstwie, zawê¿aj¹c w ten sposób odpowiedzialnoæ za prokreacjê do decyzji kobiety. Niewystarczaj¹ce wydaje siê te¿ mówienie o wiadomym rodzicielstwie. Co prawda, w tym okreleniu zwraca siê uwagê na odpowiedzialnoæ obydwojga ma³¿onków, to jednak zostaje tu zaakcentowana jedynie p³aszczyzna poznawcza. W tak rozumianym rodzicielstwie uwaga skupia siê na poznaniu okrelonych metod w jego planowaniu pod k¹tem ich skutecznoci, za poza horyzontem takiego odniesienia pozostaje problem zasad moralnych3. W wietle powy¿szych analiz widaæ wyranie niewystarczalnoæ laickich koncepcji dotycz¹cych problemu przekazywania ¿ycia. Odpowiedzialne rodzicielstwo to nie tylko przekazywanie ¿ycia, ale i wychowanie, poniewa¿ cielesne zrodzenie cz³owieka jest pocz¹tkiem dalszego rodzenia, które dokonuje siê poprzez stopniowe i wielostronne wychowanie. Por. LdR 16. 3 Por. J. Nagórny, Istota odpowiedzialnego rodzicielstwa. Refleksja teologa moralisty w 25. rocznicê og³oszenia encykliki ’Humanae vitae’, w: Odpowiedzialni za ¿ycie i mi³oæ, pod red. E. Burzyk, Bielsko-Bia³a 1994, s. 28. 2 ODPOWIEDZIALNE RODZICIELSTWO W WIETLE HUMANAE VITAE 117 Nauczanie Kocio³a zwraca uwagê, aby rodzicielstwo ukazywaæ na sposób integralny. Myl o odpowiedzialnoci zwi¹zanej z przekazywaniem ¿ycia pojawi³a siê w przemówieniach Piusa XII4 oraz w dokumentach Soboru Watykañskiego II5. Sam jednak termin „odpowiedzialne rodzicielstwo” zosta³ po raz pierwszy u¿yty przez Paw³a VI w Humanae vitae6. Ojciec wiêty przekazywanie ¿ycia ludzkiego nazwa³ bardzo donios³ym obowi¹zkiem, dziêki któremu ma³¿onkowie staj¹ siê wolnymi i odpowiedzialnymi wspó³pracownikami Boga-Stwórcy, jako jedynego Pana ¿ycia7. W wietle tych s³ów rodzicielstwo jawi siê jako zadanie obydwojga ma³¿onków, którzy powinni je realizowaæ w odpowiedzialnej wspó³pracy z Bogiem. Uczestnictwo cz³owieka w Boskim stwarzaniu (creatio) okrela siê mianem prokreacji. W ten sposób zwraca siê uwagê, ¿e cz³owiek dzia³a niejako w imieniu samego Stwórcy. Przypomnienie prawdy, ¿e jedynym panem ¿ycia jest Bóg wydaje siê wspó³czenie szczególnie wa¿ne, albowiem w dobie zdumiewaj¹cego postêpu w opanowaniu przyrody cz³owiek usi³uje rozszerzyæ to panowanie na ca³e swoje ¿ycie, a wiêc i na swój organizm oraz same prawa rz¹dz¹ce przekazywaniem ¿ycia8. Prowadzi to do niebezpiecznego dla cz³owieka postulatu rewizji obowi¹zuj¹cych dot¹d w tej dziedzinie zasad moralnych9. Ma tu miejsce absolutyzacja wolnoci poprzez oderwanie jej od etyczno-moralnego wymiaru. Zapomina siê przy tym o zwi¹zku wolnoci z prawd¹ o cz³owieku i w konsekwencji o odpowiedzialnoci na miarê tej prawdy. Nagórny s³usznie zwraca uwagê, aby postawê odpowiedzialnego rodzicielstwa wi¹zaæ z szeroko rozumian¹ odpowiedzialnoci¹ moraln¹. P³aszczyzna moralna dla wyznawców Chrystusa jest zarazem p³aszczyzn¹ religijn¹, pytamy siê bowiem nie tylko o zakres ludzkiej odpowiedzialnoci (za co? za jakie konkretne sprawy? jakie na nas spoczywaj¹ obowi¹zki?), ale tak¿e wobec kogo odpowiadamy za poszczególne sprawy naszego ¿ycia. Czy tylko wzglêdem siebie samych i subiektywnie pojêtego sumienia? Czy tylko wobec spo³eczeñstwa, które odwo³uje siê przy tym do ustalonych przez siebie zasad prawnych (wiêc czego nie ma w prawie, to nie zobowi¹zuje)? Czy te¿ widzimy tê odpowiedzialnoæ jako konsekwencjê wolnoci, któr¹ obdarzy³ nas Bóg i dlatego czujemy siê odpowiedzialni wobec Niego?10 Od odpowiedzi na te fundamentalne pytania zale¿y koncepcja ludzkiego ¿ycia, w tym oczywicie tak¿e podejcie do przekazywania ¿ycia ludzkiego. Por. Przemówienie do uczestników Kongresu W³oskiego Katolickiego Zwi¹zku Po³o¿nych Apostolat po³o¿nych a moralne problemy ¿ycia ma³¿eñskiego, Ateneum Kap³añskie 56 (1958) nr 50. 5 Por. KDK 50. 87. 6 Por. HV 10. 7 Por. HV 1. 8 Por HV 2. 9 Por. HV 3. 10 Istota odpowiedzialnego rodzicielstwa, s. 29. 4 118 MARIAN POKRYWKA Z uwagi na wystêpuj¹ce przejawy pomniejszenia lub braku poczucia odpowiedzialnoci u wielu wspó³czesnych ludzi rodzi siê pilna potrzeba wychowania do odpowiedzialnoci w ogóle, a w tym kontekcie tak¿e do odpowiedzialnego rodzicielstwa. Winno ono w pe³ni uwzglêdniaæ odpowied na Bo¿y dar powo³ania umo¿liwiaj¹c¹ pozytywne otwieranie siê na perspektywê przekazywania ¿ycia. Oznacza to koniecznoæ odwo³ania siê do fundamentalnej prawdy o cz³owieku i uznanie w jej wietle odpowiedzialnoci za ¿ycie swoje i innych. Integralna wizja cz³owieka jak przyjdzie to szerzej rozwa¿yæ wyznacza fundament odpowiedzialnego rodzicielstwa. 2. ANTROPOLOGICZNE PODSTAWY ODPOWIEDZIALNEGO RODZICIELSTWA Nauczanie Magisterium Kocio³a na temat odpowiedzialnego rodzicielstwa opiera siê nie na doranej argumentacji, ale ma charakter g³êbszy poprzez odwo³anie siê do antropologii chrzecijañskiej, a wiêc do pe³nej prawdy o cz³owieku. Daje temu wyraz Pawe³ VI, kiedy syntetycznie stwierdza: Problem przekazywania ¿ycia, podobnie jak ka¿dy inny problem ¿ycia ludzkiego, powinien byæ tak rozpatrywany, aby poza aspektami cz¹stkowymi nale¿¹cymi do porz¹dku biologicznego, demograficznego czy socjologicznego uwzglêdni³ ca³ego cz³owieka i ca³e jego powo³anie, obejmuj¹ce nie tylko porz¹dek naturalny i doczesny, ale równie¿ nadprzyrodzony i wieczny11. Z tych s³ów jasno wynika, ¿e podkrelanie integralnej wizji osoby ludzkiej nie oznacza lekcewa¿enia tego wszystkiego, co do katolickiej wizji odpowiedzialnego rodzicielstwa wnosz¹ nauki szczegó³owe, zw³aszcza medycyna. Trzeba je jednak zawsze odnosiæ do pe³nej wizji cz³owieka i ma³¿eñstwa, albowiem tylko wtedy wykorzystanie wyników nauk szczegó³owych nie bêdzie mia³o charakteru redukcyjnego. Integralna wizja cz³owieka jest ostatecznie wizj¹ teologiczn¹, albowiem jak s³usznie podkrela Nagórny jest odpowiedzi¹ nie tylko na pytanie, jak cz³owiek widzi sam siebie, ale tak¿e na pytanie, jak cz³owieka widzi Bóg, jego Stworzyciel i Zbawca12. Zasadnicz¹ perspektywê dla w³aciwego odczytania teologicznego fundamentu dla odpowiedzialnego rodzicielstwa wyznacza wizja ¿ycia chrzecijañskiego, w tym równie¿ ma³¿eñstwa i rodziny, jako powo³ania. Bóg wpisa³ w cz³owieczeñstwo mê¿czyzny i kobiety powo³anie, które wyra¿a siê w zdolnoci i odpowiedzialnoci za mi³oæ i wspólnotê13. Ten Bo¿y plan mi³oci realizuj¹ HV 7. Teologiczne podstawy odpowiedzialnego rodzicielstwa. Na kanwie nauczania Jana Paw³a II, w: Cz³owiek mi³oæ rodzina. Humanae vitae po 30 latach, red. J. Nagórny, K. Je¿yna, Lublin 1999, s. 223. 13 Por FC 11. 11 12 ODPOWIEDZIALNE RODZICIELSTWO W WIETLE HUMANAE VITAE 119 ma³¿onkowie przez wzajemne oddanie siê sobie, im tylko w³aciwe i wy³¹czne, d¹¿¹ do takiej wspólnoty osób, aby doskonal¹c siê w niej wzajemnie, wspó³pracowaæ równoczenie z Bogiem w wydawaniu na wiat i wychowywaniu nowych ludzi14. Pawe³ VI kieruj¹c siê w swym wywodzie integraln¹ wizj¹ cz³owieka i integraln¹ wizj¹ mi³oci ma³¿eñskiej wskazuje na potrzebê coraz g³êbszego ujmowania wzajemnych relacji i uwarunkowañ, jakie zachodz¹ pomiêdzy rodzicielstwem a jednoci¹ ma³¿eñsk¹. Zwraca przy tym uwagê, ¿e nauka Kocio³a ma swoj¹ podstawê w ustanowionym przez Boga nierozerwalnym zwi¹zku którego cz³owiekowi nie wolno samowolnie zrywaæ miêdzy dwojakim znaczeniem tkwi¹cym w stosunku ma³¿eñskim: miêdzy oznaczaniem jednoci i oznaczaniem rodzicielstwa15. Pomiêdzy dwoma znaczeniami aktu ma³¿eñskiego zachodzi relacja implikacji: nie ma prawdziwej jednoci bez otwarcia na rodzicielstwo, i nie ma te¿ odpowiedzialnego rodzicielstwa bez ca³kowitego daru z siebie z³o¿onego przez ma³¿onków na poziomie cielesnym i duchowym. W tym kontekcie Melina podkrela, ¿e otwarcie siê na rodzicielstwo jest konstytutywnym aspektem prawdziwego aktu mi³oci ma³¿eñskiej. Pozbawiony kontekstu mi³oci ma³¿eñskiej akt rozrodczy traci godnoæ aktu prokreacji, w którym ma³¿onkowie wspó³pracuj¹ z Bogiem przy stwarzaniu nowego ludzkiego ¿ycia. Pozbawiony znaczenia rodzicielskiego akt seksualny nie ma ju¿ godnoci w pe³ni oblubieñczego wymiaru ca³kowitego wzajemnego daru z siebie16. Ten sam autor wskazuje na potrzebê rozró¿nienia miêdzy funkcj¹ rozrodcz¹ i znaczeniem rodzicielskim. Funkcja rozrodcza nale¿y do p³aszczyzny biologicznej za znaczenie rodzicielskie do p³aszczyzny intencjonalnej, a wiêc podlegaj¹cej moralnej ocenie. Akt seksualny mo¿e nie spe³niaæ funkcji rozrodczej z biologicznego punktu widzenia, mo¿e byæ niep³odny bo zosta³ spe³niony w okresie niep³odnoci kobiety i jednoczenie zachowaæ nienaruszony sens rodzicielski. Za akt seksualny z u¿yciem antykoncepcji, chocia¿ pozbawiony znaczenia rodzicielskiego które wiadomie odrzucili ma³¿onkowie mo¿e jednak zachowaæ funkcjê rozrodcz¹ na przyk³ad z powodu b³êdu technicznego w zastosowaniu antykoncepcji. Gwarancj¹ prawdy jednocz¹cego znaczenia aktu ma³¿eñskiego jest otwarcie na przekazywanie ¿ycia. Kiedy intencjonalnoæ prokreacyjna zostaje wiadomie zanegowana, to wówczas akt seksualny nie jest ju¿ aktem prawdziwie ma³¿eñskim: zostaje sprowadzony do poziomu zaspokojenia popêdu i nie ma w nim miejsca na mi³osne spotkanie osób17. HV 8. HV 12. 16 L. Melina, Naturalna regulacja poczêæ a godnoæ osoby i jej powo³anie do mi³oci, w: Dar cia³a darem osoby. O przemilczanym wymiarze kryzysu wiêzi ma³¿eñskiej, red. P. lêczek, Lublin 2005, s. 109. 17 Tam¿e, s. 110. 14 15 120 MARIAN POKRYWKA Dopiero w wietle w³aciwego rozumienia aktu ma³¿eñskiego mo¿na uchwyciæ i uwydatniæ ró¿nicê antropologiczn¹, jaka istnieje miêdzy rodkami antykoncepcyjnymi a odwo³aniem siê do rytmów okresowych. Jan Pawe³ II rozwijaj¹c myl Humanae vitae zwraca uwagê, ¿e chodzi tu o ró¿nicê dwóch nie daj¹cych siê z sob¹ pogodziæ koncepcji osoby i p³ciowoci ludzkiej. Odwo³anie siê do rytmu naturalnego poci¹ga za sob¹ akceptacjê cyklu osoby (kobiety), a w dalszej konsekwencji akceptacjê dialogu, wzajemnego poszanowania, wspólnej odpowiedzialnoci, panowania nad sob¹. Prowadzi w ten sposób do uznania charakteru duchowego i cielesnego zarazem komunii ma³¿eñskiej. W konsekwencji p³ciowoæ zostaje uszanowana i rozwiniêta w jej wymiarze prawdziwie i w pe³ni ludzkim, nie jest natomiast «u¿ywana» jako «przedmiot», który burz¹c jednoæ osobow¹ duszy i cia³a, uderza w samo dzie³o stwórcze Boga w najg³êbszym powi¹zaniu natury i osoby18. Mê¿czyzna respektuj¹cy naukê Humanae vitae musi nauczyæ siê podporz¹dkowania swego po¿¹dania seksualnego rytmowi kobiety, musi wiêc praktykowaæ biblijne podporz¹dkowanie siê sobie nawzajem, które jest wyrazem mi³oci i mo¿e tê mi³oæ rozwijaæ19. Nauka zawarta w encyklice pomaga tak¿e kobiecie g³êbiej zrozumieæ sw¹ godnoæ i pos³annictwo. Natomiast kiedy ma³¿onkowie stosuj¹ rodki antykoncepcyjne manipuluj¹ ludzk¹ p³ciowoci¹ i poni¿aj¹ osobê w³asn¹ i wspó³ma³¿onka, poniewa¿ fa³szuj¹ wartoæ ca³kowitego daru z siebie. W tym kontekcie Jan Pawe³ II stwierdza, ¿e naturalnej «mowie», która wyra¿a obopólny, ca³kowity dar ma³¿onków, antykoncepcja narzuca «mowê» obiektywnie sprzeczn¹, czyli tak¹, która nie wyra¿a ca³kowitego oddania siê drugiemu; st¹d pochodzi nie tylko czynne odrzucenie otwarcia siê na ¿ycie, ale równie¿ sfa³szowanie wewnêtrznej prawdy mi³oci ma³¿eñskiej, powo³anej do ca³kowitego osobowego daru20. W przypadku antykoncepcji ma miejsce upokorzenie kobiety, która nie jest godna mi³oci taka, jak¹ jest, ale tylko wtedy, gdy sob¹ manipuluje lub gdy mê¿czyzna broni siê przed ni¹21. Buttiglione zwraca uwagê, ¿e wiadome wykluczenie mo¿liwoci ojcostwa lub macierzyñstwa z aktu p³ciowego jest przejawem fa³szu w ramach jêzyka cia³a, przy pomocy którego osoby wyra¿aj¹ sobie mi³oæ: nie przyjmujê ciebie bez reszty, jeli wykluczam przyjêcie twojego dziecka: owocu przyjêcia ciebie w tym akcie seksualnym22. Na innym miejscu ten sam autor powie: Tak oto cz³owiek, separuj¹c seks od przekazywania ¿ycia, zabija mi³oæ: zostaje odciêty przez to a raczej sam siê odcina od g³ównego kana³u odkrywania i pe³nienia prawdy o samym sobie23. FC 32. S. Mojek, Rodzina w s³u¿bie ¿ycia, w: Cz³owiek mi³oæ rodzina, s. 135. 20 FC 32. 21 Por. A. Laun, Trzydzieci lat po Humanae vitae, „Ethos” 11:1998 nr 3 (43) s. 269-270. 22 R. Buttiglione, Dar cia³a darem osoby. Uwagi dotycz¹ce wybranych aspektów wspó³czesnego sporu o encyklikê Humanae vitae, w: Dar cia³a darem osoby s. 85. 23 Tam¿e, s. 68. 18 19 ODPOWIEDZIALNE RODZICIELSTWO W WIETLE HUMANAE VITAE 121 Humanae vitae, wykazuj¹c moralne z³o antykoncepcji jednoczenie akceptuje etyczn¹ regulacjê poczêæ, która bywa te¿ nazywana naturaln¹ ze wzglêdu na zgodnoæ z prawem natury. Napotyka ona na zarzut, jakoby zmusza³a wierz¹cych do podporz¹dkowania ich sumienia prawu natury, rozumianemu jako prawo przyrody, czyli biologistycznie. Redukcja do samej biologicznej prawid³owoci oderwanej od porz¹dku natury” i „planu Stwórcy” jest wypaczeniem nauczania zawartego w Humanae vitae. Jan Pawe³ II rozwijaj¹c tê myl powie, ¿e chodzi tu o zgodnoæ z etycznym prawem natury. Przez prawo natury nale¿y rozumieæ w tym wypadku odczytywany rozumem porz¹dek natury w dziedzinie prokreacji. Ów porz¹dek jest wyrazem urzeczywistniaj¹cego siê w naturze planu Stwórcy. Zdaniem Jana Paw³a II nie tyle wiernoæ dla bezosobowego «prawa natury», ile dla osobowego Stwórcy, który jest ród³em i Panem tego prawa, stanowi o etycznym charakterze postawy wyra¿aj¹cej siê w «naturalnej» regulacji poczêæ24. Nie ulega w¹tpliwoci, ¿e wykorzystanie cyklu bezp³odnoci w ramach wspó³¿ycia ma³¿eñskiego mo¿e staæ siê ród³em nadu¿yæ, je¿eli zabraknie tej etycznej perspektywy. Z tego wzglêdu w Humanae vitae jest ukazany najpierw etyczny wymiar zagadnienia, a dopiero w jego ramach mieci siê odpowiednia metoda. Je¿eli oderwie siê metodê od wymiaru etycznego, to wówczas nie bêdzie siê dostrzegaæ ró¿nicy w stosunku do innych metod sztucznych. Trzeba wiêc powiedzieæ, ¿e tak zwane naturalne metody regulacji poczêæ nie […] zastêpuj¹ osoby ani osób ma³¿onków w ich dzia³aniu. Nie zak³adaj¹ sztucznej manipulacji znaczeniami aktu ma³¿eñskiego, lecz respektuj¹ jego wartoæ personalistyczn¹. Wymagaj¹ i zachêcaj¹ do wykszta³cenia koniecznych dyspozycji osobowych, a w ten sposób s³u¿¹ mi³oci25. Widaæ z tego wyranie, ¿e naturalne metody s¹ nie tylko sposobem realizacji odpowiedzialnego rodzicielstwa zgodnego z norm¹ moraln¹ ale równie¿ wa¿nym czynnikiem na drodze rozwoju ma³¿onków. Ucz¹ wzajemnego szacunku, przyjmowania siebie, s³uchania, czyli ucz¹ mi³oci. 3. P£ASZCZYZNY ODPOWIEDZIALNEGO RODZICIELSTWA Dopiero po przedstawieniu fundamentalnej perspektywy, jak¹ jest integralna wizja cz³owieka i jego powo³ania, mo¿na ukazaæ bardziej szczegó³owe rozstrzygniêcia dotycz¹ce odpowiedzialnego rodzicielstwa. Trzeba jednak wyranie podkreliæ, ¿e bez przyjêcia pe³nej prawdy o cz³owieku zasady moralne pozostan¹ niezrozumia³e, a nawet jak na to wskazuj¹ dzieje recepcji Humanae vitae 24 Mê¿czyzn¹ i niewiast¹ stworzy³ ich. Odkupienia cia³a a sakramentalnoæ ma³¿eñstwa, Watykan 1986, s. 477. 25 Melina, Naturalna regulacja poczêæ, dz. cyt., s. 111. 122 MARIAN POKRYWKA bêd¹ kontestowane. Ma³¿onkowie powinni dobrze poznaæ swoje zadania i odpowiedzialnoæ w tej niezwykle wa¿nej dziedzinie przekazywania ¿ycia. Mówi o nich Pawe³ VI wskazuj¹c na piêæ p³aszczyzn odpowiedzialnego rodzicielstwa. Pierwsz¹ jest p³aszczyzna biologiczna. Na tej p³aszczynie odpowiedzialne rodzicielstwo domaga siê od ma³¿onków poznania ca³ej sfery biologicznej zwi¹zanej z ludzk¹ p³ciowoci¹ i przekazywaniem ¿ycia, albowiem rozum cz³owieka [ ] odkrywa w zdolnoci dawania ¿ycia prawa biologiczne, które s¹ czêci¹ osoby ludzkiej26. Postawa odpowiedzialnoci domaga siê znajomoci czynnoci cia³a ludzkiego oraz poszanowania ich, jako czynnoci zachodz¹cych w osobie ludzkiej. W tym kontekcie widaæ wyranie, ¿e ma³¿onkowie podporz¹dkowuj¹ siê nie tyle biologii, ile nade wszystko niezbywalnym prawom osoby ludzkiej, poniewa¿ prawa biologiczne s¹ czêci¹ osoby ludzkiej. Rozwijaj¹c tê myl Jan Pawe³ II podkrela, ¿e «cia³o mówi» nie tylko zewnêtrznym wyrazem mêskoci i kobiecoci, ale tak¿e ukrytymi strukturami organizmu, reaktywnoci somatycznej i psychosomatycznej. Wszystko to musi znaleæ w³aciwe dla siebie miejsce w owym jêzyku, w jakim prowadz¹ swój dialog ma³¿onkowie jako osoby wezwane do zjednoczenia wedle «jednoci cia³a»27. Wysi³ek ma³¿onków nie zmierza do „biologizacji etyki”, ale tylko i wy³¹cznie do zabezpieczenia bardziej integralnej prawdy tej «mowy cia³a», jak¹ w sposób dojrza³y maj¹ rozmawiaæ z sob¹ ma³¿onkowie wobec wymogów odpowiedzialnego rodzicielstwa28. Drug¹ p³aszczyznê odpowiedzialnego rodzicielstwa wyznacza sfera popêdowa. Chodzi w niej o opanowanie przez rozum i wolê wrodzonych popêdów i namiêtnoci29. Dopiero wówczas mo¿na mówiæ, ¿e dzia³anie p³ciowe jest wolne i jako takie jest wyrazem mi³oci. Je¿eli ma³¿onkowie s¹ uzale¿nieni od doznañ seksualnych to ich dzia³anie p³ciowe przestaj¹c byæ aktem wolnym, staje siê w pewnym sensie aktem przymusowym nie wyra¿a mi³oci. Rozumne i wolne kierowanie popêdami podkrela Pawe³ VI wymaga ascezy, a¿eby znaki mi³oci, w³aciwe dla ¿ycia ma³¿eñskiego, zgodne by³y z etycznym porz¹dkiem, co konieczne jest zw³aszcza dla zachowania okresowej wstrzemiêliwoci30. Papie¿ odwo³uje siê tu do czystoci ma³¿eñskiej, która wymaga wprawdzie sta³ego wysi³ku, ale ma dobroczynny wp³yw, wyposa¿aj¹c mi³oæ ma³¿eñsk¹ w nowe ludzkie i duchowe wartoci, rozwijaj¹c w sposób pe³ny ich osobowoæ31. W tym kontekcie Nagórny zwraca uwagê na potrzebê kszta³towania odpowiedzialnej postawy wobec w³asnej p³ciowoci i to na d³ugo przed ma³¿eñstwem. Jest to 26 27 28 29 30 31 HV 10. Mê¿czyzn¹ i niewiast¹, dz. cyt., s. 478. Tam¿e. Por. HV 10. HV 21. Por. HV 21; Mojek, Rodzina w s³u¿bie ¿ycia, dz. cyt., s. 132. ODPOWIEDZIALNE RODZICIELSTWO W WIETLE HUMANAE VITAE 123 szczególnie wa¿ne z uwagi na wspó³czesne zafa³szowania w podejciu do ludzkiej seksualnoci. Ci wszyscy, którzy tak wiele mówi¹ o potrzebie wyzwolenia seksualnego maj¹c na myli miêdzy innymi wyzwolenie od norm moralnoci katolickiej przyjmuj¹ jednoczenie deterministyczn¹ wizjê popêdu seksualnego. W tym kontekcie rozpowszechniane s¹ pogl¹dy, ¿e wszelkie próby opanowania popêdu seksualnego s¹ albo niemo¿liwe, albo wprost nawet szkodliwe dla ¿ycia cz³owieka. Bez przezwyciê¿enia tego typu mitologii nie jest mo¿liwe wychowanie do odpowiedzialnego rodzicielstwa na p³aszczynie wolitywnej32. Nastêpn¹ p³aszczyznê odpowiedzialnego rodzicielstwa stanowi roztropne i wielkoduszne odniesienie siê do sytuacji ¿yciowej ma³¿onków. Zdaniem Paw³a VI ci ma³¿onkowie realizuj¹ odpowiedzialne rodzicielstwo, którzy kieruj¹c siê roztropnym namys³em i wielkodusznoci¹, decyduj¹ siê na przyjêcie liczniejszego potomstwa, albo te¿, dla wa¿nych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych, postanawiaj¹ okresowo lub nawet na czas nieograniczony unikaæ zrodzenia dalszego dziecka33. Z tych s³ów wynika jasno, ¿e odpowiedzialne rodzicielstwo oznacza zarówno gotowoæ przekazywania ¿ycia, jak i gdy istniej¹ uzasadnione powody powstrzymanie siê od zrodzenia potomstwa. Sytuacja ¿yciowa ma³¿onków nie mo¿e byæ usprawiedliwieniem dla postaw minimalistycznych b¹d te¿ negatywnego nastawienia wobec ¿ycia. Nale¿y przy tym pamiêtaæ, aby rozpoznana sytuacja ¿yciowa i wynikaj¹ca z niej decyzja odnonie przekazania ¿ycia by³a podejmowana zawsze przy poszanowaniu nakazów moralnych. W realizowaniu odpowiedzialnego rodzicielstwa konieczne jest tak¿e uwzglêdnienie p³aszczyzny moralnej. Chodzi o to, aby decyzja ma³¿onków by³a podejmowana moc¹ prawego sumienia, a wiêc sumienia, które czyni wszystko, co mo¿liwe, aby poznaæ obiektywn¹ prawdê i za ni¹ pójæ w poszczególnych wyborach moralnych. W kszta³towaniu sumienia chrzecijanie powinni otworzyæ siê na naukê Kocio³a, którego obowi¹zkiem jest wyjaniaæ i potwierdzaæ zasady porz¹dku moralnego, wynikaj¹ce z samej natury ludzkiej. Ten aspekt odpowiedzialnego rodzicielstwa wydaje siê dzi szczególnie wa¿ny, albowiem wielu ludziom, w tym tak¿e katolikom, grozi subiektywistyczne podejcie do sumienia. Pawe³ VI zdecydowanie podkrela, ¿e do zadañ odpowiedzialnego rodzicielstwa nale¿y, aby ma³¿onkowie uznali swe obowi¹zki wobec Boga, wobec siebie samych, rodziny i spo³eczeñstwa, przy nale¿ytym zachowaniu porz¹dku rzeczy i hierarchii wartoci34. Rodzicielstwo jeli ma byæ realizowane w sposób odpowiedzialny musi tak¿e uwzglêdniaæ p³aszczyznê religijn¹. Ma³¿onkowie powinni byæ otwarci na wielkoduszn¹ realizacjê planu Bo¿ej mi³oci. St¹d Pawe³ VI podkrela, ¿e ma³32 33 34 Por. Nagórny, Istota odpowiedzialnego rodzicielstwa, dz. cyt., s. 47. HV 10. Tam¿e. 124 MARIAN POKRYWKA ¿onkowie nie mog¹ postêpowaæ dowolnie, ani na w³asn¹ rêkê i w sposób niezale¿ny okrelaæ poprawne moralne metody postêpowania, przeciwnie, s¹ oni zobowi¹zani dostosowaæ swoje postêpowanie do planu Boga-Stwórcy, wyra¿onego z jednej strony w samej naturze ma³¿eñstwa oraz w jego aktach, a z drugiej okrelonego w sta³ym nauczaniu Kocio³a35. Nieco dalej papie¿ pisze: Kto [ ] korzysta z daru mi³oci ma³¿eñskiej z poszanowaniem praw przekazywania ¿ycia, ten uznaje, ¿e nie jest panem róde³ ¿ycia, ale raczej s³ug¹ planu ustalonego przez Stwórcê. [ ] ¯ycie ludzkie [ ] winni wszyscy uwa¿aæ za rzecz wiêt¹, poniewa¿ od samego pocz¹tku zak³ada ono dzia³anie Boga Stwórcy36. Niestety wspó³czesny sekularyzm sprawia, ¿e czêsto cz³owiek w swoich wyborach ¿yciowych postêpuje tak, jakby Boga nie by³o, b¹d nie mia³ On ¿adnego wp³ywu na ludzkie ¿ycie. W tym kontekcie rodzicielstwo bywa rozumiane w kategoriach czysto ludzkich i doczesnych. Wówczas cz³owiek przedk³ada w³asne plany i pewne wizje przysz³oci nad prawdziwe odczytanie Bo¿ej Opatrznoci, która z mi³oci¹ kieruje wiatem37. Trzeba zdecydowanie podkreliæ, ¿e p³aszczyzna religijna jest niejako sprawdzianem poprawnoci pozosta³ych p³aszczyzn. Ma³¿onkowie choæby stosowali siê do naturalnego rytmu p³odnoci i uwzglêdniali uczciwie warunki fizycznopsychiczne i ekonomiczno-spo³eczne je¿eli w swoich wyborach moralnych pozostan¹ zamkniêci na wielkoduszn¹ realizacjê planu Bo¿ej mi³oci, nie bêd¹ dojrzale realizowali odpowiedzialnego rodzicielstwa. Wynika st¹d jasno, ¿e chocia¿ odpowiedzialne rodzicielstwo nale¿y rozpatrywaæ pod ró¿nymi aspektami, to jednak dopiero ³¹czne i ca³ociowe ich uwzglêdnianie w decyzjach przekazywania ¿ycia ukazuje w pe³ni jego istotê. * W wietle powy¿szych rozwa¿añ widaæ wyranie, ¿e wci¹¿ wa¿ne i potrzebne jest przypominanie donios³ego przes³ania Humanae vitae. Refleksja nad tym dokumentem nie oznacza jakiego powrotu do przesz³oci, ale jest odczytywaniem jego g³êbokiego sensu w nowych realiach. Szczególny impuls w tym wzglêdzie da³ Jan Pawe³ II. Trudno nie zgodziæ siê ze stwierdzeniem, ¿e Jan Pawe³ II uczyni³ pozycjê Paw³a VI sw¹ w³asn¹ i ¿e jej bez wahania broni38. W swoistym komentarzu Ojciec wiêty rozwin¹³ i pog³êbi³ argumentacjê na rzecz Humanae vitae poprzez precyzowanie i wyjanianie tez tego dokumentu. Wzywa³ przy tym wszystkich wierz¹cych, a zw³aszcza teologów, aby jednocz¹c swoje wysi³ki we HV 10. HV 13. 37 Nagórny, Istota odpowiedzialnego rodzicielstwa, dz. cyt., s. 55. 38 R. Buttiglione, Uwagi o teologicznej dyskusji wokó³ Humanae vitae oraz o towarzysz¹cym jej rozwoju doktryny Magisterium, w: Dar ludzkiego ¿ycia Humanae vitae donum, s. 212. 35 36 ODPOWIEDZIALNE RODZICIELSTWO W WIETLE HUMANAE VITAE 125 wspó³pracy z hierarchicznym Magisterium, starali siê coraz lepiej nawietlaæ podstawy biblijne tej nauki, jej motywacje etyczne i racje personalistyczne39. Humanae vitae wraz z ca³ym przes³aniem Kocio³a na temat odpowiedzialnego rodzicielstwa stanowi wa¿ny punkt odniesienia dla refleksji teologicznej i dla pos³ugi pastoralnej. Raz jeszcze trzeba podkreliæ, ¿e pe³na akceptacja orêdzia o odpowiedzialnym rodzicielstwie zawartym w encyklice mo¿liwa jest jedynie poprzez odwo³anie siê do integralnej wizji cz³owieka i mi³oci ma³¿eñskiej. Nie mo¿na bowiem prawdziwie s³u¿yæ cz³owiekowi, je¿eli zdradzi siê Bo¿y zamys³ wzglêdem ma³¿eñstwa i rodziny. Koció³, g³osz¹c normy moralne, kieruj¹ce odpowiedzialnym przekazywaniem ¿ycia jest wiadom, ¿e wymaga to radykalizmu i doskona³oci. Niemniej jednak zachêca wszystkich do rozwi¹zywania trudnoci ma³¿eñskich bez fa³szowania prawdy, albowiem wybitn¹ form¹ mi³oci dla dusz jest nie pomniejszaæ w niczym zbawczej nauki Chrystusa40. Trzeba te¿ pamiêtaæ, ¿e chrzecijañska wizja rodzicielstwa nie odwo³uje siê tylko jakich pisanych zasad, do jakich zewnêtrznych przykazañ, ale opiera siê na osobowym dzia³aniu Ducha wiêtego jako Ducha Mi³oci41. SUMMARY Responsible parenthood according to Humanae vitae Paul VI – in the encyclical „Humanae vitae” published 40 years ago – teaches that the transmission of life is a very significant duty, thanks to which spouses become free and responsible collaborators of God the Creator who is the only Master of life. In that way, moral principles in the domain of the transmission of life began to be termed in the synthetic way – according to the encyclical – as the „responsible parenthood”. In his encyclical, Paul VI does not confine himself only to a biological sphere of human sexuality but he also refers to an integral vision of the human person and married love. In this perspective, the document presents an anthropological difference between contraception and natural methods of family planning. It is necessary to emphasize that any moral principles remain incomprehensible, and even can be contested – as the history of the perception of „Humanae vitae” has proved – unless the whole vision of man is accepted. Paul VI – after presenting anthropological foundations – shows more detailed solutions connected with the responsible transmission of life. At the same time, he points that the essence of responsible parenthood is revealed only when all its aspects are taken into consideration. „Humanae vitae” along with the whole doctrine of the Church concerning responsible parenthood is a significant point of reference to theological deliberations and pastoral ministry. This reflection on that document does not mean any return to the past but is a way for uncovering its profound meaning in the new reality. Key words marital act, responsible parenthood, contraception, natural methods of family planning 39 40 41 FC 31. HV 29. Nagórny, Teologiczne podstawy odpowiedzialnego rodzicielstwa, dz. cyt., s. 245. 126 MARIAN POKRYWKA ODPOWIEDZIALNE RODZICIELSTWO W WIETLE HUMANAE VITAE 127 TEOLOGIA I MORALNOÆ TOM 3, 2008 ZBIGNIEW WANAT Uniwersytet Miko³aja Kopernika Wydzia³ Teologiczny Dziecko jako Bo¿y dar. W czterdziest¹ rocznicê opublikowania encykliki Paw³a VI Humanae vitae The Child as Gods Gift. On the 40th Anniversary of the Publication of Humanae vitae by Paul VI Czterdziesta rocznica opublikowania encykliki powiêconej moralnym zasadom przekazywania ¿ycia ludzkiego jest okazj¹, aby zwróciæ uwagê na dziecko jako owoc odpowiedzialnej mi³oci ma³¿eñskiej. Papie¿ Pawe³ VI charakteryzuje tê mi³oæ jako na wskro ludzk¹, pe³n¹, wiern¹ i wy³¹czn¹, oraz p³odn¹, gdy¿ nie wyczerpuje siê ona we wspólnocie ma³¿onków, ale zmierza do przed³u¿enia i przekazania ¿ycia1. Wskazuj¹c na tê ostatni¹ cechê p³odnoæ, cytuje fragment Konstytucji duszpasterskiej o Kociele w wiecie wspó³czesnym Gaudium et spes: Ma³¿eñstwo i mi³oæ ma³¿eñska z natury swej skierowane s¹ ku p³odzeniu i wychowywaniu potomstwa. Dzieci s¹ te¿ najcenniejszym darem ma³¿eñstwa i samym rodzicom przynosz¹ najwiêcej dobra2. To soborowe stwierdzenie nabiera znaczenia w kontekcie od¿ywaj¹cych publicznych dyskusji na temat cierpienia niep³odnych par ma³¿eñskich, które szukaj¹ rozwi¹zania swoich problemów na drodze sztucznego zap³odnienia, czy te¿ dyskusji na temat prawnej legalizacji aborcji. W³¹czaj¹c siê w tê dyskusjê od strony teologicznej warto wskazaæ na fundamentaln¹ perspektywê daru, która albo nie zostaje dostatecznie zauwa¿ona, albo jest arbitralnie odrzucana. Odwo³uj¹c siê do tej perspektywy, w niniejszej refleksji przedstawione zostan¹ dwie pary przeciwstawnych postaw. Na antypodach stoj¹ bowiem pragnienie potomstwa i postawa antykoncepcyjna, której konsekwencj¹ bywa niekiedy usuniêcie niechcianej ci¹¿y. Drug¹ przeciwstawn¹ parê Por. HV, nr 9. KDK, nr 50. 1 2 128 ZBIGNIEW WANAT stanowi¹: zaw³aszczanie boskich prerogatyw w ramach sztucznej prokreacji oraz odpowiedzialne przyjêcie daru rodzicielstwa z r¹k Boga-Stwórcy. 1. PERSPEKTYWA DARU PERSPEKTYW¥ MI£OCI Proponuj¹c uwzglêdnienie perspektywy daru w spojrzeniu na dziecko, na wartoæ jego ¿ycia jeszcze przed narodzeniem, na problemy zwi¹zane z niemo¿liwoci¹ jego poczêcia lub z poczêciem nieplanowanym, nale¿y nieco miejsca powiêciæ rozumieniu tej perspektywy. W refleksji teologicznej kategoria daru wskazuje zarówno na jego Dawcê Boga Stworzyciela i Odkupiciela, jak i na obdarowanego cz³owieka. Pozwala ona odpowiednio ustaliæ ich wzajemn¹ relacjê, i to nie tylko na sposób opisowy, ale tak¿e normatywny. Perspektywa daru, to z jednej strony spojrzenie na cz³owieka w wietle Bo¿ego planu zbawienia, a z drugiej strony wa¿ny element personalistycznej koncepcji cz³owieka. Sobór Watykañski II w Konstytucji duszpasterskiej o Kociele w wiecie wspó³czesnym Gaudium et spes wyrazi³ to w kluczowy dla tej koncepcji sposób: cz³owiek bêd¹c jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chcia³ dla niego samego, nie mo¿e odnaleæ siê w pe³ni inaczej jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego3. Ukazana w ten sposób prawda o cz³owieku jako osobie staje siê fundamentem rozstrzygniêæ wszelkich kwestii moralnych, w szczególnoci dotycz¹cych przekazywania ¿ycia ludzkiego. Humanae vitae. Soborowe stwierdzenie zwraca uwagê, ¿e w akcie stworzenia cz³owiek zosta³ obdarowany sob¹ samym i sobie zadany. Fakt ten oznacza koniecznoæ odczytywania celowoci i uznania normatywnego charakteru wpisanego w obdarowanie cz³owieka obrazem i podobieñstwem do Boga, w dwoistoæ p³ci, w duchowo-cielesn¹ strukturê cz³owieka oraz w jego naturalne i nadprzyrodzone powo³anie4. Odrzucenie tej prawdy o cz³owieku jako stworzeniu prowadziæ bêdzie na bezdro¿a rzekomo absolutnej wolnoci i autonomii cz³owieka, czyni¹c go autokreatorem. Taka za koncepcja cz³owieka by³a i jest podstaw¹ odrzucania moralnego nauczania Kocio³a5. Druga czêæ soborowego okrelenia cz³owieka wskazuje na powo³anie cz³owieka do mi³oci, która w swej istocie jest bezinteresownym darem z siebie. Prawda ta nabiera szczególnego normatywnego znaczenia w odniesieniu do mi KDK, nr 24. Por. B. Inlender, Normy etyczne zawarte w encyklice ’Humanae vitae’ i ich uzasadnienie, „Collectanea Theologica” 39 (1969) nr 4, s. 34-38. 5 Filozoficzne podstawy tej koncepcji, jej wp³yw na teologiê i praktyczne niebezpieczeñstwa omawia A. Szostek, Cz³owiek jako autokreator. Antropologiczne podstawy odrzucenia encykliki Humanae vitae, „Studia Philosphiae Christianae” 25 (1989) nr 2, s. 43-63. 3 4 DZIECKO JAKO BO¯Y DAR 129 ³oci ma³¿eñskiej rozumianej jako wzajemne oddanie siê i przyjêcie przez mê¿czyznê i kobietê na sposób duchowy i cielesny. Pe³ne odczytanie sensu i celu tego wzajemnego obdarowania, którego wyrazem i znakiem jest akt ma³¿eñski, stanie siê podstaw¹ zasad moralnych sformu³owanych przez Paw³a VI w encyklice Humanae vitae6. Owo bezinteresowne dawanie siebie jako wyraz mi³oci, do której uzdolniony jest cz³owiek, ma wed³ug nauczania Jezusa charakter radykalny i decyduj¹cy o losie cz³owieka. Kto bêdzie siê stara³ zachowaæ swoje ¿ycie, straci je; a kto je straci, zachowa je (£k 17,33; por. £k 9,24; J 12,25). Jest ono istotnym warunkiem naladowania Chrystusa (por. £k 14,26-27.33), którego ¿ycie i dzia³alnoæ ma charakter totalnego, nieodwo³alnego daru z siebie, a¿ po ofiarê z w³asnego ¿ycia. Nikt nie ma wiêkszej mi³oci od tej, gdy kto ¿ycie swoje oddaje za przyjació³ swoich (J 15,13; por. 1J 3,16)7. Mo¿liwoæ realizacji takiej mi³oci jako zasadniczego prawa chrzecijañskiej egzystencji jak podkrela³ Joseph Ratzinger wymaga tak¿e otwierania siê na przyjêcie daru. Kto chce tylko dawaæ, a nie jest gotów przyjmowaæ, kto chce tylko byæ dla drugich, a nie chce uznaæ, ¿e sam ¿yje z dobrowolnego, nieoczekiwanego daru, czyjego daru «dla innych», ten zapoznaje zasadnicz¹ cechê bytu ludzkiego i tak musi wprost zniszczyæ prawdziwy sens bycia jednych dla drugich. Wszelkie przezwyciê¿anie siebie, by by³o owocne, wymaga odbierania od kogo drugiego, a ostatecznie od Tego drugiego, który jest naprawdê drugim w stosunku do ca³ej ludzkoci, a zarazem ca³kowicie z ni¹ zjednoczony: od Boga-Cz³owieka, Jezusa Chrystusa8. Jan Pawe³ II bardzo czêsto odwo³ywa³ siê do tekstu z konstytucji Gaudium et spes nr 24. W stwierdzeniu, ¿e cz³owiek odnajduje siê i spe³nia poprzez obdarowanie sob¹ innych, widzia³ streszczenie ca³ej chrzecijañskiej antropologii9. W adhortacji Mulieris dignitatem podkreli³ on, ¿e byæ osob¹ to znaczy: d¹¿yæ do samospe³nienia (tekst soborowy mówi o «samoodnalezieniu»), które nie mo¿e dokonaæ siê inaczej, jak tylko «poprzez bezinteresowny dar z siebie samego». Prawzorem takiego rozumienia osoby jest sam Bóg jako Trójca, jako komunia Osób. Stwierdzenie, ¿e cz³owiek stworzony na obraz i podobieñstwo tego Boga, znaczy zarazem, ¿e cz³owiek jest wezwany do tego, aby bytowaæ «dla» drugich, aby stawaæ siê darem10. Analizê tego soborowego okrelenia w odniesieniu do przymierza ma³¿eñskiego i negatywnej oceny antykoncepcji przedstawi³ K. Wojty³a, Personalistyczna koncepcja cz³owieka, w: Specjalistyczne aspekty problemu antykoncepcji, Rzym 1980, s. 9-35. 7 Por. A. Nossol, Chrzecijañska proegzystencja istnienie i ¿ycie dla innych, „Collectanea Theologica” 49 (1979) nr 2, s. 13-21. 8 J. Ratzinger, Wprowadzenie w chrzecijañstwo, t³um. Z. W³odkowa, Kraków 1996, s. 247-248. 9 Por. DV, nr 59. Do KDK nr 24 odwo³a³ siê m.in. w encyklikach Redemptor hominis, nr 13, Dominum et Vivificantem, nr 59, Centesimus annus, nr 11, 41, Veritatis splendor, nr 13, 86, Evangelium vitae, nr 10 MD, nr 7; por. nr 10, 18, 20, 30. 6 130 ZBIGNIEW WANAT W ksi¹¿ce Przekroczyæ próg nadziei Papie¿ podkreli³, ¿e omawiany tekst soborowy stanowi pe³n¹ interpretacjê personalistyczn¹ przykazania mi³oci. Zawiera jasno sformu³owan¹ zasadê afirmacji osoby, ze wzglêdu na to, ¿e jest osob¹ i podkrela, ¿e istotê mi³oci stanowi bezinteresowny dar z siebie. Te dwa aspekty wzajemnie siê potwierdzaj¹ i zawieraj¹ w sobie. C z ³ o w i e k n a j p e ³ n i e j a f i r m u j e s i e b i e , d a j ¹ c s i e b i e. To jest pe³na realizacja przykazania mi³oci. To jest równoczenie pe³na prawda o cz³owieku, której Chrystus nauczy³ nas swoim ¿yciem. [ ] Je¿eli pozbawimy l u d z k ¹ w o l n o æ tej perspektywy, je¿eli cz³owiek nie umie stawaæ siê darem dla innych, wówczas ta wolnoæ mo¿e okazaæ siê niebezpieczna. Bêdzie to wolnoæ czynienia tego, co ja sam uwa¿am za dobre, co przynosi mi korzyæ czy przyjemnoæ, mo¿e nawet przyjemnoæ wysublimowan¹. Jednak¿e n i e p r z y j m u j ¹ c p e r s p e k t y w y d a r u z siebie samego, zawsze istnieje niebezpieczeñstwo w o l n o c i e g o i s t y c z n e j11. Tak¿e w encyklice Evangelium vitae mo¿na znaleæ liczne odwo³ywania siê do perspektywy daru. Niestety taki sposób mylenia o ¿yciu i jego przekazywaniu jest obecnie zagro¿ony z powodu zaniku wra¿liwoci na Boga. Sprawia to, ¿e cz³owieka i jego ¿ycia nie traktuje siê ju¿ jako wspania³ego daru Bo¿ego, który zosta³ powierzony jego odpowiedzialnoci, aby on strzeg³ go z mi³oci¹ i «czci³» jako rzeczywistoæ «wiêt¹». ¯ycie staje siê dla niego po prostu «rzecz¹», któr¹ on uwa¿a za sw¹ wy³¹czn¹ w³asnoæ, poddaj¹c¹ siê bez reszty jego panowaniu i wszelkim manipulacjom12. Dlatego przypomina, ¿e ¿ycie cz³owieka pochodzi od Boga, który jest jego jedynym Panem. Cz³owiek nie mo¿e wiêc nim rozporz¹dzaæ13. Mo¿e je natomiast przekazywaæ poprzez dzie³o rodzenia, szanuj¹c zamys³ Bo¿y i traktuj¹c je jak powierzony mu skarb14. Jako cenny dar Bo¿y jest ono wiête i nienaruszalne15, co mo¿na na co dzieñ wyra¿aæ przez mi³oæ do innych i dar z samego siebie. W ten sposób [ ] istnienie bêdzie siê stawaæ autentycznym i odpowiedzialnym przyjmowaniem daru ¿ycia oraz szczerym i wdziêcznym chwaleniem Boga, który ofiarowa³ nam ten dar16. Tam, gdzie nie przyjmuje siê i nie mi³uje ¿ycia, nie ma prawdziwej wolnoci. Mi³oæ pojmowana jako bezinteresowny dar z siebie, stanowi najprawdziwszy sens ¿ycia i wolnoci cz³owieka17. Jan Pawe³ II, Przekroczyæ próg nadziei, Lublin 1995, s. 151. EV, nr 22; por. A. M³otek, ¯ycie ludzkie cenny dar Bo¿y, w: ¯ycie dar nienaruszalny. Wokó³ encykliki Evangelium vitae, red. A. M³otek, T. Reroñ, Wroc³aw 1995, s. 71-73. 13 Por. EV, nr 39. 14 Por. EV, nr 52. 15 Por. EV, nr 81. 16 EV, nr 86. 17 EV, nr 96. 11 12 DZIECKO JAKO BO¯Y DAR 131 Na koniec warto wskazaæ na List do Rodzin, w którym perspektywa daru odniesiona jest do dziecka. Dokument przypomina, ¿e oblubieñczy charakter mi³oci ma³¿eñskiej wyra¿a siê przez trwa³y i nieodwo³alny dar osoby dla osoby. Umo¿liwia go sakramentalne uczestnictwo ma³¿onków w najbardziej bezinteresownym darze, jakim jest odkupienie za cenê Krwi Chrystusa. Zgodnie z logik¹ bezinteresownego daru komunia ma³¿eñska staje siê komuni¹ rodzicielsk¹. Ma³¿onkowie daj¹ ¿ y c i e w ³ a s n e m u d z i e c k u. Jest to nowe l u d z k i e «t y», k t ó r e p o j a w i a s i ê w o r b i c i e i c h r o d z i c i e l s k i e g o «m y». [ ] Ca³y ten proces poczêcia, rozwoju w ³onie matki, wreszcie zrodzenia, wydania na wiat s³u¿y do stworzenia stosownej jakby przestrzeni, aby ten nowy cz³owiek móg³ siê objawiæ jako «dar». Albowiem równie¿ on ten nowy cz³owiek jest od pocz¹tku takim w³anie darem. Jak¿e inaczej mo¿na okreliæ tê istotê kruch¹ i bezbronn¹, która ca³kowicie jest zale¿na od swych ludzkich rodziców, ca³kowicie im zawierzona? Nowo narodzony cz³owiek oddaje siebie rodzicom przez sam fakt swojego zaistnienia. Istnienie – ¿ y c i e – j e s t p i e r w s z y m d a r e m S t w ó r c y d l a s t w o r z e n i a. [ ] Dziecko obdarowuje sob¹ rodzinê. Jest darem dla rodzeñstwa i dla rodziców. D a r ¿ y c i a s t a j e s i ê r ó w n o c z e n i e d a r e m d l a s a m y c h d a w c ó w18. 2. DAR UPRAGNIONY Wiêkszoæ osób, które planuj¹ i zawieraj¹ ma³¿eñstwo wyra¿a pragnienie potomstwa. Ich sytuacja komplikuje siê, gdy nie mog¹ zrealizowaæ tego pragnienia. Prze¿ywane przez nich wielorakie cierpienia powodowane bezp³odnoci¹ lub zwi¹zane z leczeniem niep³odnoci, mog¹ byæ okazj¹ do podjêcia osobistej refleksji nad znaczeniem rodzicielstwa. Warto uczyniæ to nade wszystko w wietle Pisma wiêtego, które przedstawia Bo¿y plan w odniesieniu do ma³¿onków i ich mi³oci19. Wtedy tak¿e ³atwiej bêdzie im rozumieæ nauczanie Kocio³a, który deklaruj¹c wspó³czucie dla cierpienia z powodu nieuleczalnej bezp³odnoci, stwierdza jednoczenie zdecydowanie: ma³¿eñstwo nie daje ma³¿onkom prawa do posiadania dziecka, lecz tylko prawo do podejmowania aktów naturalnych, które same przez siê s³u¿¹ przekazywaniu ¿ycia. Tego rodzaju prawo do posiadania dziecka sprzeciwia³oby siê jego godnoci i naturze. Dziecko nie jest rzecz¹, która nale¿y siê ma³¿onkom, nie mo¿e byæ ono uwa¿ane za w³asnoæ. Jest raczej darem ma³¿eñstwa, i to «najwiêkszym», najbardziej ¿ywym wiadectwem wzajemnego oddania siê bezinteresownego rodziców20. LdR, nr 11. Por. J. Orzeszyna, Teologiczno-moralny aspekt niep³odnoci w ma³¿eñstwie, Kraków 2005, s. 5-26, 165-193. 20 Kongregacja Nauki Wiary, Instrukcja Donum vitae, nr II A, 8. 18 19 132 ZBIGNIEW WANAT W perspektywie biblijnej rodzicielstwo jest zarówno darem, znakiem Bo¿ego b³ogos³awieñstwa, jak i nakazem Bo¿ym. Ksiêga Rodzaju wyranie ukazuje zamys³ Bo¿y zawarty w nakazie: B¹dcie p³odni i rozmna¿ajcie siê, abycie zaludnili ziemiê i uczynili j¹ sobie poddan¹ (Rdz 1,28; por. 9,1). Zawiera ona liczne przyk³ady traktowania dziecka jako daru, czêsto tak¿e wyczekiwanego i upragnionego, którego jedynym dawc¹ jest Bóg. Ewa po urodzeniu Kaina mówi: Otrzyma³am mê¿czyznê od Pana (Rdz 4,1) oraz póniej po urodzeniu Seta: da³ mi Bóg potomka innego w zamian za Abla, którego zabi³ Kain (Rdz 4,25). Historia Abrahama i Sary, którzy bêd¹c ju¿ w podesz³ym wieku nie maj¹ potomstwa, zwraca uwagê na to, ¿e dziecka mo¿na pragn¹æ, ale nie mo¿na powiedzieæ, ¿e ono siê ma³¿onkom nale¿y. Owszem, jedynie Bóg jako dawca daru ¿ycia mo¿e to pragnienie spe³niæ. Niekiedy okazuje On ³askawoæ niep³odnym ma³¿onkom z w³asnej inicjatywy (por. Rdz 21,1-7)21, innym razem odpowiada na probê Izaaka, który modli³ siê za sw¹ niep³odn¹ ¿onê Rebekê (por. Rdz 25,21), czy te¿ ufn¹ i ¿arliw¹ modlitwê Anny, ¿ony Elkany. Historia tych ostatnich ukazuje wielkie cierpienie z powodu niep³odnoci, które rodzi wspó³czucie mê¿a, a Annê wzywa do modlitwy, aby u Boga uprosiæ dla siebie potomka. Jego imiê Samuel mówi w³anie o tym: Uprosi³am go u Pana (por. 1Sm 1,1-20). W Nowym Testamencie przyk³adem wyproszenia rodzicielstwa s¹ El¿bieta i Zachariasz, rodzice w. Jana Chrzciciela (por. £k 1,13). Te biblijne przyk³ady stanowi¹ ci¹gle aktualn¹ zachêtê, aby w obliczu trudnoci z rodzicielstwem z ufnoci¹ zwróciæ siê do Dawcy daru ¿ycia22. Pragnienie potomstwa, którego realizacja w ma³¿eñstwie napotyka na trudnoci, mo¿e staæ siê powodem poszukiwania rozwi¹zañ alternatywnych. Na przyk³ad wspomniana ju¿ Sara, nie mog¹c mieæ w³asnego dziecka, decyduje siê na to, aby jej niewolnica Hagar urodzi³a dziecko sp³odzone przez Abrahama (por. Rdz 16,1-6). Historia ta ukazuje tak¿e pewne nieprzewidziane wczeniej trudnoci, zwi¹zane z tego typu macierzyñstwem zastêpczym. Hagar bêd¹c ju¿ brzemienn¹ okazywa³a swoj¹ przewagê nad niep³odn¹ Sar¹, lekcewa¿¹c j¹ (por. Rdz 16,5). Natomiast historia córek Lota jest przyk³adem realizacji macierzyñstwa poza ma³¿eñstwem, na drodze kazirodztwa. Powodem tego by³ brak w okolicy innych mê¿czyzn poza ich w³asnym starym ojcem, z którym wspó³¿y³y, upijaj¹c go wczeniej winem (por. Rdz 19,30-37). Fakt, ¿e zdecydowa³y siê one na kazirodztwo wyranie zakazane przez Prawo (por. Kp³ 18,6-18) potwierdza Por. S. Jankowski, Biblijny sens p³odnoci i niep³odnoci, Chrzecijanin w wiecie 19 (1978) nr 3, s. 20. 22 Podczas trwaj¹cego obecnie procesu beatyfikacyjnego Jana Paw³a II wiele ma³¿eñstw skierowa³o proby o dar rodzicielstwa za jego wstawiennictwem i jak o tym zawiadczaj¹ prosz¹cy ich modlitwy zosta³y wys³uchane. Tak¹ specjalizacjê papie¿a, o którym mówiono: Papie¿ ¿ycia i odpowiedzialnego rodzicielstwa potwierdzi³ tak¿e postulator procesu ks. S³awomir Oder. wiadectwa takie prezentowa³ m.in. program z cyklu My wy oni (emisja TVP 1, 6.12.2007). 21 DZIECKO JAKO BO¯Y DAR 133 przede wszystkim to, jak g³êboko wpisane zosta³o w naturê cz³owieka nastawienie na potomstwo. Jeli niektórzy egzegeci zauwa¿aj¹ w tym opowiadaniu swego rodzaju formê podziwu dla przebieg³oci córek Lota, które w taki sposób wype³ni³y nakaz Stwórcy dotycz¹cy p³odnoci23, to jednak jest ono przyk³adem realizacji macierzyñstwa za wszelk¹ cenê, bez liczenia siê z zamys³em Bo¿ym, w którym dzieci s¹ darem i owocem mi³oci ma³¿eñskiej. Niezawiniona niep³odnoæ odczytana w wietle Pisma wiêtego jest znakiem, który wskazuje na pe³niejszy sens p³odnoci ni¿ tylko p³odnoæ fizyczna. Staje siê ona zaproszeniem, aby otworzyæ siê na obietnice p³odnoci duchowej, która staje siê zrozumia³a w perspektywie zapowiedzi stworzenia nowej ziemi i nowego nieba (por. Iz 65,17; 2 Pt 3,13; Ap 21,1). P³odnoæ ta ma charakter nadprzyrodzony, a jej fundamentem jest wiara w Jezusa Chrystusa i powo³anie cz³owieka do nowego ¿ycia zjednoczonego z Nim. Chrzecijañscy rodzice staj¹ siê wtedy rodzicami z podwójnego tytu³u: natury i wiary. Ten drugi tytu³ rodzicielstwa duchowego mog¹ do siebie odnieæ zarówno osoby bezp³odne z powodów naturalnych, jak i ci, którzy pozostali bez¿enni ze wzglêdu na naladowanie Chrystusa (por. Mt 19,12). Dla tych ostatnich naturalne rodzicielstwo jest typem ich duchowej p³odnoci. Tak przedstawia to np. w. Pawe³, który Koryntian traktuje jak w³asne dzieci: ja to w³anie przez Ewangeliê zrodzi³em was w Chrystusie Jezusie (1Kor 4,15; por. Flm 10)24. Tak rozumiana p³odnoæ w swoim pe³nym duchowym znaczeniu podnosi wartoæ p³odnoci naturalnej i nadaje nowy sens dzia³aniom wychowawczym, które mog¹ odnosiæ siê tak¿e do dzieci adoptowanych. Nie wyklucza przy tym dzia³añ medycznych, które s³u¿¹ leczeniu dysfunkcji powoduj¹cych niep³odnoæ. Jednoczenie ca³ociowe spojrzenie na p³odnoæ pomaga przyj¹æ i zaakceptowaæ sytuacjê ograniczeñ, czy wrêcz bezradnoci medycyny wobec ludzkiej niep³odnoci25. 3. DAR ODRZUCONY Encyklika Humanae vitae jest g³osem zdecydowanego sprzeciwu wobec wszelkich form odrzucenia daru rodzicielstwa: antykoncepcji, sterylizacji i aborcji26. Jest on podyktowany zarówno trosk¹ o zachowanie obiektywnego porz¹dku moralnego i wiernoci wobec Bo¿ego planu, jak i o szeroko rozumianego dobra ma³¿onków i obrony autentycznie ludzkich wartoci. G³os ten zawiera argumentacjê, która odwo³uje siê do integralnej wizji cz³owieka, obejmuj¹cej nie Por. X. Leon-Dufour, P³odnoæ, w: S³ownik teologii biblijnej, red. X. Leon-Dufour, t³um. K. Romaniuk, wyd. 3, Poznañ-Warszawa 1985, s. 685. 24 Por. S. Jankowski, Biblijny sens p³odnoci i niep³odnoci, s. 27-31. 25 Por. J. Orzeszyna, Teologiczno-moralny aspekt niep³odnoci w ma³¿eñstwie, s. 193. 26 Por. HV, nr 14. 23 134 ZBIGNIEW WANAT tylko porz¹dek naturalny i doczesny, ale równie¿ nadprzyrodzony i wieczny. Nie wystarczy bowiem rozpatrywaæ ró¿nych problemów dotycz¹cych ¿ycia ludzkiego jedynie w aspektach cz¹stkowych: biologicznych, psychologicznych, demograficznych czy socjologicznych, ale trzeba to czyniæ uwzglêdniaj¹c ca³ego cz³owieka i ca³e jego powo³anie27. Argumentacja odwo³uj¹ca siê do naturalnego prawa moralnego wskazuje na wewnêtrzny ³ad aktu ma³¿eñskiego, poprzez który ma³¿onkowie jednocz¹ siê w sposób intymny i czysty, i poprzez który mog¹ oni przekazaæ ¿ycie ludzkie. Jest on z natury przeznaczony do wyra¿ania i umacniania ich jednoci mi³oci, a jednoczenie w sposób wewnêtrzny przeznaczony do prokreacji. Aby mówiæ o porz¹dku moralnym aktów ma³¿eñskich, oba te przeznaczenia musz¹ zostaæ zachowane. Dzieje siê tak równie¿ wtedy, gdy z przyczyn niezale¿nych o woli ma³¿onków niektóre z tych aktów bêd¹ niep³odne. Takie s¹ bowiem naturalne mo¿liwoci ma³¿onków: nie ka¿de zbli¿enie ma³¿eñskie prowadzi do zapocz¹tkowania nowego ¿ycia. Bóg bowiem tak m¹drze ustali³ naturalne prawa p³odnoci i jej okresy, ¿e ju¿ same przez siê wprowadzaj¹ one przerwy pomiêdzy kolejnymi poczêciami28. Wskazuj¹c na naturê aktu ma³¿eñskiego Papie¿ podkrela ustanowiony przez Boga Stwórcê nierozerwalny zwi¹zek miêdzy dwojakim znaczeniem tkwi¹cym w stosunku ma³¿eñskim: miêdzy oznaczaniem jednoci i oznaczaniem rodzicielstwa. Albowiem stosunek ma³¿eñski z najg³êbszej swojej istoty, ³¹cz¹c najcilejsz¹ wiêzi¹ mê¿a i ¿onê, jednoczenie czyni ich zdolnymi do zrodzenia nowego ¿ycia, zgodnie z prawami zawartymi w samej naturze mê¿czyzny i kobiety. Je¿eli zatem zostan¹ zachowane te dwa istotne elementy stosunku ma³¿eñskiego, a wiêc oznaczanie jednoci i rodzicielstwa, to wtedy zatrzymuje on w pe³ni swoje znaczenie wzajemnej i prawdziwej mi³oci oraz swoje odniesienie do bardzo wznios³ego zadania, do którego cz³owiek zostaje powo³any – a mianowicie do rodzicielstwa29. Pawe³ VI wyra¿a przekonanie, ¿e cz³owiek jest w stanie zrozumieæ ca³kowit¹ zgodnoæ takiego nauczania z ludzkim rozumem. Dlatego tak zdecydowanie podkrela, ¿e cz³owiekowi nie wolno zrywaæ zwi¹zku jednoci i rodzicielstwa wpisanego w akt ma³¿eñski30. Papieskiej argumentacji nie mo¿na zarzuciæ jakiego n i e d o c e n i a n i a z n a c z e n i a mi³oci, a akcentowania jedynie rodzicielstwa. Prawdziwa mi³oæ ma³¿eñska, której cechy Pawe³ VI przedstawi³ w sposób syntetyczny31, jest fun Por. HV, nr 7. HV, nr 11. 29 HV, nr 12; por. J. Bajda, Akt ma³¿eñski w nauczaniu Kocio³a, Chrzecijanin w wiecie 19 (1987) nr 3, s. 42-46. 30 Por. HV, nr 12. 31 Por. HV, nr 9. 27 28 DZIECKO JAKO BO¯Y DAR 135 damentem i uzasadnieniem nie tylko rodzicielstwa, ale tak¿e samego wspó³¿ycia ma³¿eñskiego. Dlatego narzucanie go wspó³ma³¿onkowi bez liczenia siê z jego stanem oraz z jego uzasadnionymi ¿yczeniami, nie jest prawdziwym aktem mi³oci i dlatego sprzeciwia siê temu, czego s³usznie domaga siê ³ad moralny we wzajemnej wiêzi miêdzy ma³¿onkami32. Wtedy tak¿e ze wzglêdu na nierozerwalny zwi¹zek mi³oci i rodzicielstwa trzeba przyznaæ, ¿e akt wzajemnej mi³oci dokonany z uszczerbkiem dla zdolnoci przekazywania ¿ycia [ ] pozostaje w sprzecznoci zarówno z planem Bo¿ym, wed³ug którego ma³¿eñstwo zosta³o ustanowione, jak i z Wol¹ Pierwszego Twórcy ludzkiego ¿ycia33. Chodzi wiêc o ca³ociowe spojrzenie na znaczenie aktu ma³¿eñskiego i zaakceptowanie go z pozycji cz³owieka, który odczytuje zamys³ Bo¿y i liczy siê z nim, a nie odrzuca. Je¿eli wiêc kto korzysta z daru Bo¿ego pozbawiaj¹c go, choæby tylko czêciowo, w³aciwego mu znaczenia i celowoci, dzia³a wbrew naturze tak mê¿czyzny, jak i kobiety, a tak¿e wbrew g³êbokiemu ich zespoleniu. I w³anie dlatego sprzeciwia siê te¿ planowi Boga i Jego wiêtej woli34. W trosce o ma³¿onków Pawe³ VI zwraca tak¿e uwagê na nastêpstwa zgody na antykoncepcjê i stosowanie sztucznej kontroli urodzin. Nale¿y siê obawiaæ, ¿e przyzwyczajeni do stosowania antykoncepcji mê¿czyni zatrac¹ szacunek dla kobiet i bêd¹ lekcewa¿yæ ich psychofizyczn¹ równowagê. Odejcie od wzajemnej odpowiedzialnoci za dar rodzicielstwa prowadziæ bêdzie do urzeczowienia ma³¿onków, w szczególnoci kobiety, sprowadzonej do roli narzêdzia s³u¿¹cego zaspokojeniu egoistycznej ¿¹dzy mê¿czyzny, a nie godnej szacunku i mi³oci towarzyszki ¿ycia. Zostanie tak¿e szerzej otwarta droga do niewiernoci ma³¿eñskiej35. Ostatecznie to, co mia³o pozwoliæ im pog³êbiaæ i w sposób nieograniczony objawiaæ jednoæ, stanie siê jedynie przyjemnym sposobem zniszczenia wiêzi ma³¿eñskiej36. Natomiast na p³aszczynie ¿ycia spo³ecznego zgoda na antykoncepcjê prowadziæ bêdzie do niebezpiecznej ingerencji w³adzy pañstwowej w najbardziej osobiste i intymne sprawy ma³¿onków, dotycz¹ce m.in. iloci potomstwa, a nawet jego p³ci37. Odrzucenie daru ¿ycia prowadziæ mo¿e do realizacji planów nowego powszechnego totalitaryzmu, który charakteryzowaæ bêdzie HV, nr 13. Tam¿e. 34 Tam¿e; por. B. Inlender, Normy etyczne zawarte w encyklice „Humanae vitae” i ich uzasadnienie, s. 41-42. 35 HV, nr 17. 36 Por. K. Knotz, Akt ma³¿eñski. Szansa spotkania z Bogiem i wspó³ma³¿onkiem, Kraków 2001, s. 285-290. 37 HV, nr 17. Podobnie Jan Pawe³ II zwraca³ uwagê na pokusê nieetycznego rozwi¹zania poprzez rozpowszechnianie antykoncepcji, sterylizacji i aborcji, por. Przem. Planowanie rodziny w wietle etyki (Castel Gandolfo, 24.07.1994), OR 15 (1994) nr 9-10, s. 32; FC, nr 30, EV, nr 16. 32 33 136 ZBIGNIEW WANAT ca³kowita dyktatura nad ¿yciem ludzkim i ¿yciem ludzkoci od momentu poczêcia do mierci38. Jan Pawe³ II kontynuuje to nauczanie. Postawy i dzia³ania antykoncepcyjne i aborcyjne okrela jako element kultury mierci i swoistego spisku przeciw ¿yciu o charakterze globalnym39. Brzmi to zdecydowanie mocniej w porównaniu z proponowan¹ w artykule perspektyw¹ ni¿ odrzucenie daru. Papie¿ wyranie podkrela spo³eczny wymiar problemu, a zorganizowane dzia³ania okrela mianem struktur grzechu, która jest wymierzona przeciw jeszcze nie narodzonemu ¿yciu ludzkiemu40. Nie ogranicza siê przy tym negatywnej oceny moralnej antykoncepcji, czy do zdecydowanego potêpienia aborcji i przypomnienia sankcji kanonicznych41. Czyni¹c to, stara siê wskazaæ na przyczyny tych negatywnych zjawisk i wskazaæ drogi wyjcia. W adhortacji apostolskiej Familiaris consortio wskaza³ na mylenie i postawê konsumpcyjn¹, której nastêpstwem jest mentalnoæ przeciwna ¿yciu (anti-life mentality). Do jej rozpowszechnienia przyczynia siê tak¿e wyolbrzymianie niebezpieczeñstwa przyrostu demograficznego dla jakoci ¿ycia42. W rzeczywistoci bowiem demografowie bij¹ na alarm, wskazuj¹c nie tylko na starzenie siê, ale wprost na wymieranie narodów. Jednak dla zwolenników mentalnoci konsumpcyjnej kwestia dobrobytu materialnego stoi zdecydowanie wy¿ej w hierarchii ¿yciowych celów, ni¿ dowiadczenie rodzicielskiej mi³oci. Dzieci ci¹gle traktowane s¹ jako konkurencja i rzekome zagro¿enie dla szczêcia ich potencjalnych rodziców43. W podobny sposób o przyczynach antyrodzicielskiej postawy Jan Pawe³ II pisa³ w Licie do m³odych. Zwróci³ uwagê na próby narzucania ca³ym spo³ecznociom rzekomo „postêpowej i nowoczesnej moralnoci. Nie zauwa¿a siê przy tym, ¿e w tym modelu cz³owiek, a chyba zw³aszcza kobieta, z podmiotu zmienia siê w przedmiot (przedmiot swoistej manipulacji), a ca³a t r e æ m i ³ o c i zostaje zredukowana do «u¿ycia», które choæby nawet by³o dwustronne 38 J. Bajda, Antykoncepcja a przerywanie ci¹¿y. Poszukiwanie istoty zwi¹zku, w: Evangelium vitae. Tekst i komentarze, red. T. Styczeñ, J. Nagórny, Lublin 1997, s. 392-395. 39 Por. EV, nr 12, 17. 40 Por. EV, nr 59. 41 Por. EV, nr 61-62. 42 Por. FC, nr 30. 43 Warto zwróciæ uwagê na Instrumentum laboris Papieskiej Rady ds. Rodziny, Etyczny i pastoralny wymiar przemian demograficznych (Watykan, 25.03.1994), w: W trosce o ¿ycie. Wybrane dokumenty Stolicy Apostolskiej, red. K. Szczygie³ i inni, Tarnów 1998, s. 458-490. Dokument podejmuje problematykê zmian ludnociowych, postaw wobec rzeczywistoci demograficznej oraz zasady etyczne, w wietle których Koció³ analizuje te fakty. Por. tak¿e powsta³¹ w 50. rocznicê Deklaracji Praw Cz³owieka Dichiarazione sulla diminuzione della fecondità nel mondo (Roma, 27.02.1998), w: http://www.vatican.va/roman_curia/pontifical_councils/family/index_it.htm (15.04.2008). DZIECKO JAKO BO¯Y DAR 137 nie przestaje byæ w swej istocie egoistyczne. Wreszcie – d z i e c k o: owoc i nowe wcielenie mi³oci dwojga, coraz bardziej staje siê «uci¹¿liwym dodatkiem»44. U podstaw postawy antyrodzicielskiej le¿y wiêc nade wszystko egoizm, który przejawia siê w konsumizmie i hedonizmie. W miejsce daru z siebie wprowadzona zosta³a postawa u¿ycia. Szukaj¹c racjonalnych uzasadnieñ norm w dziedzinie przekazywania ludzkiego ¿ycia nie sposób nie odwo³ywaæ siê do wiedzy medycznej. Zmar³y 2 kwietnia 2007 r. doktor John Billings, który wraz z ¿on¹ Evelyn odkry³ i opracowa³ jedn¹ z najbardziej popularnych metod oznaczania p³odnoci (od ich nazwiska nazywana Metod¹ Owulacji Billingsa) i propagowa³ naturalne metody planowania rodziny, wyranie przestrzega³ przed negatywnymi skutkami stosowania antykoncepcji. Przypomina³ on, ¿e od czasu pierwszego zastosowania pigu³ki antykoncepcyjnej towarzyszy³y jej g³osy sprzeciwu odwo³uj¹ce siê do argumentów medycznych. St³umienie naturalnej funkcji cia³a, takiej jak owulacja, nieuchronnie wyrz¹dzi krzywdê. To samo da³oby siê powiedzieæ równie¿, gdyby chodzi³o na przyk³ad o funkcje nie zwi¹zan¹ ze sfer¹ seksualn¹, jak na przyk³ad wydzielanie soków trawiennych. Z³o¿onoæ wewn¹trzkomórkowych procesów metabolicznych oraz wzajemne powi¹zania pomiêdzy ró¿nymi organami cia³a powoduj¹ nieuchronnie, i¿ powa¿ny rozstrój jakiegokolwiek systemu biologicznego odbije siê na ca³ym organizmie. To da siê zrozumieæ myl¹c wy³¹cznie zdroworozs¹dkowo45. Od napisania tych s³ów minê³o ponad trzydzieci lat. W tym czasie znacznie lepiej poznano negatywne konsekwencje stosowania rodków antykoncepcyjnych, m.in. hormonalnych46. Dlaczego nie spe³ni³y siê zapowiedzi dra Billingsa wyra¿aj¹ce wiarê w cz³owieka pos³uguj¹cego siê rozumem? Nadchodzi czas, ¿e ¿adna zdrowa umys³owo kobieta nie wemie pigu³ki antykoncepcyjnej ani ¿aden zdrowy umys³owo m¹¿ nie pozwoli jej za¿ywaæ, ani te¿ ¿aden zdrowy psychicznie lekarz nie bêdzie jej zapisywa³. Z³udzeniem jest idea pigu³ki doskona³ej. ¯aden na wiecie problem nie zostanie rozwi¹zany zadowalaj¹co poprzez zalecanie zdrowym ludziom d³ugotrwa³ego przyjmowania leków. Powinno siê raczej poznaæ naturalne procesy zachodz¹ce w ciele, a¿eby móc z nimi wspó³dzia³aæ, a nie powodowaæ ich rozstrój czy zniszczenie47. Dlaczego argumenty medyczne, a nie jedynie racje moralne czy wrêcz wiatopogl¹dowe, religijne, nie przekonuj¹ i nie przemawiaj¹ do wyobrani? Czy mamy do czynienia z globalnym kryzysem LdM, nr 10; por. EV, nr 13. J. J. Billings, Dar ¯ycia i Mi³oci, t³um. M. i A. Winkler, Katowice 1991, s. 42. 46 Por. R. Ehmann, Problemy planowania rodziny. Antykoncepcja i jej skutki, t³um. J. Sza³kiewicz, Gdañsk 1994, s. 14-24; M. Hrabowska, Skutki biologiczne stosowania antykoncepcji, „Sprawy Rodziny” nr 17-18 (1989), s. 1-4. 47 J. J. Billings, Dar ¯ycia i Mi³oci, s. 42; por. S. Mojek, Antykoncepcja promocj¹ czy degradacj¹ mi³oci ma³¿eñskiej?, w: Problemy wspó³czesnego Kocio³a, red. M. Rusecki, Lublin 1996, s. 461-469. 44 45 138 ZBIGNIEW WANAT zdrowego mylenia? Nie trudno przy tym zauwa¿yæ, ¿e jedn¹ z przyczyn propagowania antykoncepcji s¹ ogromne zyski czerpane ze sprzeda¿y tych rodków. W ramach debaty na temat propagowania rodków antykoncepcyjnych czêsto pada argument, i¿ antykoncepcja bezpieczna i dostêpna dla wspó³czesnych bêdzie najskuteczniejsz¹ form¹ przeciwdzia³ania aborcji. Jednoczenie kierowany jest zarzut przeciw Kocio³owi, który rzekomo sprzyja rozpowszechnianiu siê przerywania ci¹¿y, gdy¿ niezmiennie sprzeciwia siê stosowaniu antykoncepcji, ukazuj¹c jej moraln¹ niegodziwoæ. Taka argumentacja jest zwodnicza, choæ byæ mo¿e wielu ludzi rzeczywicie stosuje rodki antykoncepcyjne po to, aby nie nara¿aæ siê póniej na pokusê aborcji. Jednak¿e antywartoci wszczepione w «mentalnoæ antykoncepcyjn¹» która jest czym zupe³nie odmiennym od odpowiedzialnego ojcostwa i macierzyñstwa, prze¿ywanego w poszanowaniu pe³nej prawdy aktu ma³¿eñskiego sprawiaj¹, ¿e ta w³anie pokusa staje siê jeszcze silniejsza, je¿eli dojdzie do poczêcia «nie chcianego» ¿ycia. W istocie, kultura proaborcyjna jest najbardziej rozpowszechniona w³anie w rodowiskach, które odrzucaj¹ nauczanie Kocio³a o antykoncepcji48. Badania prowadzone we W³oszech, a publikowane w 25-lecie Humanae vitae, pokazuj¹, ¿e trudno mówiæ o automatycznym zmniejszaniu siê liczby aborcji, w zwi¹zku rozpowszechnianiem nowoczesnych rodków antykoncepcyjnych. Mo¿na natomiast zauwa¿yæ zmniejszenie siê iloci ci¹¿ niechcianych, przy jednoczesnym zwiêkszeniu nastawienia na aborcjê, gdyby taka ci¹¿a siê pojawi³a. Przy takim mechanizmie mo¿e dojæ do paradoksu zwiêkszenia liczby aborcji w nastêpstwie rozpowszechniania bardziej skutecznych metod antykoncepcyjnych49. Praktyki antykoncepcyjne i uciekanie siê do aborcji, to z moralnego punktu widzenia, dwa zasadniczo ró¿ne rodzaje z³a. Pierwsze s¹ sprzeczne z pe³n¹ prawd¹ aktu p³ciowego, który jest wyrazem mi³oci ma³¿eñskiej, ze swej istoty otwartej na ¿ycie. W ten sposób sprzeciwiaj¹ siê cnocie czystoci ma³¿eñskiej. Druga praktyka natomiast niszczy ¿ycie bezbronnej istoty ludzkiej, jest sprzeczna z cnot¹ sprawiedliwoci i bezporednio ³amie przykazanie Bo¿e nie zabijaj! Ró¿ni¹c siê natur¹ i ciê¿arem moralnym obie praktyki czêsto pozostaj¹ w cis³ym zwi¹zku niczym owoce jednej roliny50. EV, nr 13; por. J. Bajda, Antykoncepcja a przerywanie ci¹¿y. Poszukiwanie istoty zwi¹zku, w: Evangelium vitae. Tekst i komentarze, red. T. Styczeñ, J. Nagórny, Lublin 1997, s. 379-399. W. Skrzydlewski zwraca uwagê na dwie podstawowe przyczyny aborcji. S¹ nimi wspó³¿ycie przedma³¿eñskie i postawa antykoncepcyjna ma³¿onków. Por. W. B. Skrzydlewski, Planowanie rodziny wyzwania moralne, Kraków 1998, s. 29-37. 49 Por. G. C. Blangiardo, La contraccezione nella società attuale, w: Humanae vitae servizio profetico perl’uomo. Atti del Convegno di studi in occasione del XXV anniversario della Enciclica Humanae vitae, Roma 24-26 novembre 1993, a cura di A. L. Trujillo, E. Sgreccia, Roma 1995, s. 50-51; F. Bonardini, Gli studi sulla contraccezione e l’aborto in Italia, Padova 1992, s. 37. 50 EV, nr 13. 48 DZIECKO JAKO BO¯Y DAR 139 Zwolennicy tzw. prawa kobiet do aborcji, broni¹c rzekomo ich godnoci i szukaj¹c dla nich dobra, rzadko wspominaj¹ o dramatycznych psychicznych konsekwencjach przerwania ci¹¿y. Zjawisko syndromu postaborcyjnego (PAS Post Abortion Syndrome) jest ju¿ jednak dobrze znane, i wskazywane nie tylko po to, ¿eby przestrzec kobiety przed decyzj¹ na aborcjê, ale przede wszystkim po to, aby pomóc tym, które ju¿ bolenie dowiadczaj¹ skutków swojej decyzji51. Ka¿da bowiem strata dziecka, a szczególnie ta, na któr¹ mia³a wp³yw jego matka, zwi¹zana jest z bólem i ¿alem. Bez pe³nego i prawid³owego prze¿ycia ¿alu i ¿a³oby po stracie dziecka, trudne lub wprost niemo¿liwe bêdzie odzyskanie zdolnoci do dalszego rozwoju i prze¿ywania radoci ¿ycia. Kompetentn¹ pomoc kobietom mog¹ zaofiarowaæ psychologowie i terapeuci, którzy w swojej dzia³alnoci skupiaj¹ siê na tych problemach, m.in. oferuj¹ specjalne programy terapeutyczne, jak np. program ¯ywa Nadzieja52. W tym miejscu nale¿y koniecznie przypomnieæ s³owa Jana Paw³a II skierowane do kobiet, które dopuci³y siê przerwania ci¹¿y. Koció³ wie, jak wiele czynników mog³o wp³yn¹æ na wasz¹ decyzjê, i nie w¹tpi, ¿e w wielu przypadkach by³a to decyzja bolesna, mo¿e nawet dramatyczna. Zapewne rana w waszych sercach jeszcze siê nie zablini³a. W istocie bowiem to, co siê sta³o, by³o i jest g³êboko niegodziwe. Nie ulegajcie jednak zniechêceniu i nie traæcie nadziei. Starajcie siê raczej zrozumieæ to dowiadczenie i zinterpretowaæ je w prawdzie. Z pokor¹ i ufnoci¹ otwórzcie siê jeli tego jeszcze nie uczyni³ycie na pokutê: Ojciec wszelkiego mi³osierdzia czeka na was, by ofiarowaæ wam swoje przebaczenie i pokój w Sakramencie Pojednania. Odkryjecie, ¿e nic jeszcze nie jest stracone, i bêdziecie mog³y poprosiæ o przebaczenie tak¿e swoje dziecko: ono teraz ¿yje w Bogu. Wsparte rad¹ i pomoc¹ ¿yczliwych wam i kompetentnych osób, bêdziecie mog³y uczyniæ swoje bolesne wiadectwo jednym z najbardziej wymownych argumentów w obronie prawa wszystkich do ¿ycia. Poprzez wasze oddanie sprawie ¿ycia, uwieñczone byæ mo¿e narodzinami nowych istot ludzkich i powiadczone przyjêciem i trosk¹ o tych, którzy najbardziej potrzebuj¹ waszej bliskoci, 51 Szczególnym wiadectwem jest ksi¹¿ka Karin Struck, Widzê moje dziecko we nie. Znana niemiecka pisarka odwa¿y³a siê powiedzieæ prawdê i zap³aci³a za to wysok¹ cenê, t³um. A. M³yñska, Kraków 2006. 52 Por. A. Winkler, Zranione macierzyñstwo: dowiadczenia matek po aborcji, w: Oblicza macierzyñstwa, red. D. Kornas-Biela, Lublin 1999, s. 241-245; Psychika po aborcji, S³u¿ba ¯yciu” (2001) nr 3, s. 8; M.R. Gonzalez, Syndrom postaborcyjny, „Fronda” nr 31 (2003), s. 56-62; Cztery kroki do wyzwolenia. Z Ros¹ Stummer rozmawia G. Górny, Fronda nr 31 (2003), s. 64-72. W tym numerze pisma Fronda zamieszczono tak¿e poruszaj¹ce wiadectwa kobiet i lekarza abortera; Pozwalamy mówiæ o sekrecie aborcji. Z Witoldem Simonem, psychiatr¹ i psychoterapeut¹ z Kliniki Nerwic Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, trenerem terapii dla osób z dowiadczeniem przemocy, zaniedbania i strat prokreacyjnych rozmawia E.K. Czaczkowska, „Rzeczpospolita” nr 73 (26.03.2004), s. A 13. 140 ZBIGNIEW WANAT ukszta³tujecie nowy sposób patrzenia na ¿ycie cz³owieka53. Te pe³ne nadziei s³owa objawiaj¹ prawdziw¹ wyrozumia³oæ i szczere wspó³czucie, a jednoczenie nie ukrywaj¹, ani nie os³abiaj¹ prawdy moralnej54. S¹ g³oszeniem mi³oci Bo¿ej, która jest potê¿niejsza ni¿ grzech55. O jej zwyciêstwie wiadcz¹ tak¿e historie nawróconych lekarzy aborcjonistów, m.in. doktora Bernarda Nathansona56. 4. DAR ZAW£ASZCZONY Encyklika Humanae vitae, reaguj¹c przede wszystkim na aktualny wówczas i szeroko dyskutowany problem etycznej regulacji poczêæ, nie odnosi siê wprost do kwestii sztucznej prokreacji. Jest to zrozumia³e, gdy¿ pierwsze dziecko, które poczê³o siê w wyniku sztucznego zap³odnienia, Luiza Brown, przysz³o na wiat w 1978 roku, a wiêc dziesiêæ lat po publikacji encykliki. Warto jednak zwróciæ uwagê na s³owa zawarte w koñcowym apelu papie¿a Paw³a VI: Cz³owiek bowiem nie zdo³a osi¹gn¹æ prawdziwego szczêcia, do którego têskni ca³¹ sw¹ istot¹, inaczej, jak zachowuj¹c prawa, wszczepione w jego naturê przez Najwy¿szego Boga. Do praw tych powinien odnosiæ siê w duchu m¹droci i mi³oci57. Propagatorzy sztucznego zap³odnienia jako rozwi¹zania problemu bezp³odnoci, tak¿e powo³uj¹ siê na szczêcie ma³¿onków58. Nie proponuj¹ jednak odczytywania trudnoci z rodzicielstwem w duchu zaufania do m¹droci i mi³oci Stwórcy Dawcy daru ¿ycia, ale arbitralne zaw³aszczenie tego daru – przyznanie sobie Boskiej w³adzy nad nim i korzystanie z jej prerogatyw59. EV, nr 99. Por. VS, nr 95. Nt. negatywnej oceny aborcji por.: Kongregacja Nauki Wiary, Deklaracja o przerywaniu ci¹¿y Quaestio de abortu (Rzym, 18.11.1974); KKK, nr 2270-2275 oraz liczne wypowiedzi Jana Paw³a II zawarte w zbiorze O ¿yciu, wybór, opracowanie i przedmowa A. Sujka, Kraków 1999. 55 Por. DiM, nr 13. 56 Por. B. H. Nathanson, Rêka Boga. Od mierci do ¿ycia podró¿ zwolennika aborcji, który zmieni³ zdanie, t³um. M. Sobolewska, Warszawa-Z¹bki 1997; wiadek ¿ycia. Prof. Bernard Nathanson w Polsce, Warszawa 1997. 57 HV, nr 31. 58 Warto zwróciæ uwagê na kwestê semantyczn¹, dotycz¹c¹ okrelenia leczenie niep³odnoci. Mo¿na wprawdzie twierdziæ, ¿e jest to powszechnie stosowany termin techniczny, ale przecie¿ nie w ka¿dym przypadku odpowiada on prawdzie. Chodzi o zwyk³¹ uczciwoæ, a tak¿e o zaufanie do s³ów lekarzy. Jeli bowiem bezp³odni rodzice zostaj¹ zast¹pieni przez dzia³ania techniczne i nawet biologicznie nie s¹ rodzicami, to nie mo¿na mówiæ o wyleczeniu ich. Owo leczenie brzmi wprawdzie lepiej i dla pacjentów, i dla lekarzy – od strony psychologicznej mo¿na to zrozumieæ ale nie zmienia faktu, ¿e tak naprawdê chodzi o zast¹pienie rodziców. Dlatego sprzeciw musi budziæ nie tylko dzia³anie medyczne, ale tak¿e nazywanie go w sposób zamazuj¹cy prawdê. 59 Warto przeledziæ interesuj¹c¹ dyskusjê na temat: Bo¿e dzieci z probówki. Chrzecijanie wobec in vitro, „Znak” 60 (2008) nr 4, m.in. B. Chyrowicz, Kreacja i rekonstrukcja, tam¿e s. 37-42. 53 54 DZIECKO JAKO BO¯Y DAR 141 Zaw³aszczenie w³adzy nad darem ¿ycia ludzkiego przesz³o do dzisiaj trzy rewolucyjne fazy. Wspomniana wy¿ej pierwsza rewolucja, to wyzwolenie seksualnego rozmna¿ania siê od koniecznoci wspó³¿ycia seksualnego. Nastêpn¹ rewolucjê – zapocz¹tkowan¹ udanym klonowaniem owcy Dolly – stanowi mo¿liwoæ aseksualnego rozmna¿ania siê. Rewolucj¹ trzeci¹, wynikaj¹c¹ z poprzednich, jest powo³ywanie do ¿ycia istot ludzkich wy³¹cznie w celach badawczych i pos³ugiwanie siê nimi jako materia³em laboratoryjnym. Elementem zaciemniaj¹cym ocenê moraln¹ problemu jest zwykle odwo³ywanie siê do emocji i budzenie nadziei na pomoc bezp³odnym parom, czy nowe mo¿liwoci terapii dziêki eksperymentom na embrionach ludzkich. U podstaw zgody na takie zaw³aszczenie daru ¿ycia stoi bowiem konsekwentne odmawianie ludzkiemu embrionowi statusu osobowego. Dzieje siê tak wbrew oczywistym faktom naukowym dotycz¹cym pocz¹tków ¿ycia ludzkiego i jego fazy prenatalnej. Ponadto czêsto znaczenie naukowej rzeczywistoci podwa¿aj¹ sami naukowcy, domagaj¹c siê traktowania nauki jako wartoci etycznej samej w sobie, a dla siebie, niczym nie ograniczonej wolnoci badañ w imiê postêpu tej¿e nauki dla dobra ludzkoci. W obliczu takich dzia³añ mo¿na mówiæ o swego rodzaju totalitaryzmie nauki60. W tym kontekcie g³os Kocio³a bêdzie zawsze g³osem sprzeciwu wobec dzia³añ nie licz¹cych siê z osobow¹ godnoci¹ ka¿dej istoty ludzkiej. Niekiedy traktowany bêdzie jako rzekomo wrogi rozwojowi nauki czy te¿ jako przejaw niezrozumienia dla ludzkich pragnieñ i nadziei. Przyk³adem wskazywania w mediach na ten drugi aspekt mo¿e byæ znamienny tytu³: Czy dziecko to grzech? Spór o in vitro – katolicy kontra katolicyzm61. W publicystycznym ujêciu, które odwo³uje siê przede wszystkim do emocji, sk¹din¹d dobre pragnienia zdaj¹ siê sugerowaæ jednoczesn¹ dobroæ sposobów realizacji tych¿e pragnieñ. Taka moralnoæ intencji pomija sedno argumentacji personalistycznej, w której cz³owiek jest celem, a nie rodkiem dzia³añ. Dziecko ze wzglêdu na jego osobow¹ godnoæ powinno byæ upragnione i chciane dla niego samego, a nie dla zaspokojenia pragnieñ, potrzeb i oczekiwañ jego rodziców. Zgoda na sztuczn¹ prokreacjê mo¿e prowadziæ do eskalacji tych oczekiwañ: nie tylko „mieæ dziecko”, ale „mieæ dziecko o okrelonych cechach”. Gdyby nawet nie chodzi³o o kolor oczu czy w³osów, ale tylko o co bardzo podstawowego, wyra¿anego czêsto stwierdzeniem: ¿eby tylko by³o zdrowe, to wykrycie Por. T. Dereville, Wyzwoliæ bioetykê, Communio wyd. pol. 24 (2004), nr 4, s. 12-20. Por. Newsweek Polska nr 4 (27.01.2008) z artyku³ami: Dziecko to grzech? Z prof. Johnem Haasem, prezesem Narodowego Katolickiego Centrum Bioetyki w Filadelfii rozmawia Sebastian Duda, s. 80-84; D. Wilczak, T. Wojciechowski, Ono, s. 86-88; Na czacie z ksiêdzem, s. 88-89. To jeden z przyk³adów zainteresowania t¹ problematyk¹ tak¿e w aspekcie religijno-moralnym, pokazuj¹cy trudnoci z rozumieniem i akceptacj¹ katolickiego nauczania na temat ludzkiej prokreacji. 60 61 142 ZBIGNIEW WANAT jakich nieprawid³owoci czy defektów jeszcze na etapie ¿ycia p³odowego, mo¿e oznaczaæ skazanie go na mieræ. Jednym z motywów diagnozy prenatalnej, obok podjêcia ewentualnej terapii, jest przecie¿ tak¿e chêæ wykluczenia narodzin dziecka chorego czy upoledzonego62. Dotyczy to oczywicie równie¿ dzieci poczêtych w sposób naturalny, ale sztuczne „panowanie nad darem ¿ycia ³atwiej przeradza siê w „panowanie nad jakoci¹ tego ¿ycia. Zaw³aszczenie daru oznacza bowiem tak¿e przyznanie sobie prawa do oceny, czy jest on wystarczaj¹co wartociowy i godny przyjêcia. A wtedy od zaw³aszczenia daru jest bardzo blisko do jego odrzucenia. Jeli cz³owiek przyw³aszcza sobie w³adzê «produkowania» cz³owieka, wówczas domagaæ siê bêdzie tak¿e w³adzy, aby go unicestwiæ63. Szczegó³owe uzasadnienie negatywnej oceny technik sztucznej prokreacji przedstawia Instrukcja o szacunku dla rodz¹cego siê ¿ycia ludzkiego i godnoci jego przekazywania Donum vitae. Jan Pawe³ II odwo³a³ siê do niego w encyklice Evangelium vitae, a obecnie przypomina Benedykt XVI. Podkrelaj¹c, ¿e problemy potêguj¹ siê w wyniku przekroczenia granicy zwi¹zanej ze zgod¹ na sztuczn¹ prokreacjê, wskazuje na dwa podstawowe kryteria rozeznania moralnego w dziedzinie bioetyki sformu³owane w instrukcji: bezwarunkowe poszanowanie istoty ludzkiej jako osoby od poczêcia do naturalnej mierci oraz poszanowanie pierwotnego sposobu przekazywania ¿ycia ludzkiego przez akty w³aciwe wy³¹cznie ma³¿onkom. Po ich og³oszeniu krytykowano i oskar¿ano Nauczycielski Urz¹d Kocio³a, ¿e chce przeszkodziæ w rozwoju nauki i prawdziwym postêpie ludzkoci. Jednak nowe problemy zwi¹zane z zamra¿aniem lub niszczeniem «nadliczbowych» ludzkich embrionów, diagnoz¹ przedimplantacyjn¹, badaniami komórek macierzystych embrionów czy próbami klonowania cz³owieka, wyranie potwierdzaj¹, ¿e sztuczne zap³odnienie poza cia³em kobiety stanowi przekroczenie granicy, maj¹cej chroniæ godnoæ cz³owieka. Jeli istoty ludzkie w fazie ¿ycia, kiedy s¹ najs³absze i najbardziej bezbronne, podlegaj¹ selekcji, s¹ porzucane, zabijane b¹d wykorzystywane jedynie jako «materia³ biologiczny», nie Por. EV, nr 14, 63. Papieska Rada ds. Rodziny, Rodzina a ludzka prokreacja (Watykan, 13.05.2006), nr 8. Aktualne procedury sztucznej prokreacji zwi¹zane s¹ powo³ywaniem do ¿ycia wiêkszej iloci embrionów, sporód których wybiera siê kilka do implantacji. W³adza nad nimi polega na decydowaniu, które maj¹ siê dalej rozwijaæ oraz co zrobiæ z pozosta³ymi, tzw. embrionami nadliczbowymi. Sytuacja taka musi rodziæ nie tylko w¹tpliwoci, ale wprost moralny sprzeciw, gdy¿ owe embriony s¹ zabijane lub wykorzystywane w badaniach naukowych, które maj¹ rzekomo s³u¿yæ postêpowi nauki i medycyny, a w rzeczywistoci redukuj¹ ¿ycie ludzkie jedynie do roli «materia³u biologicznego», którym mo¿na swobodnie dysponowaæ (EV, nr 14). Formy zaw³aszczenia daru ¿ycia ludzkiego, takie jak: wybór p³ci dziecka, manipulacje spermatogonem, tworzenie hybryd, klonowanie, zamra¿anie embrionów, niemoralne wykorzystanie diagnostyki preimplantacyjnej czy informacji genetycznej o konkretnej osobie omawia J. Kowalski, Evangelium vitae i etyka katolicka o zap³odnieniu pozaustrojowym, w: ¯ycie dar nienaruszalny, s. 141-151. 62 63 DZIECKO JAKO BO¯Y DAR 143 sposób zaprzeczyæ, ¿e nie s¹ ju¿ traktowane jako «kto», lecz jako «co», co jest zakwestionowaniem samego pojêcia godnoci cz³owieka64. Drugie kryterium oceny wyranie przypomnia³ Jan Pawe³ II, zauwa¿aj¹c, ¿e choæ techniki sztucznej prokreacji stosowane s¹ z intencj¹, aby s³u¿yæ ¿yciu, to faktycznie nara¿aj¹ je na niebezpieczeñstwo. S¹ one nie do przyjêcia z punktu widzenia moralnego, poniewa¿ oddzielaj¹ prokreacjê od prawdziwie ludzkiego kontekstu aktu ma³¿eñskiego65. Techniczna mo¿liwoæ owego oddzielenia prokreacji od wspó³¿ycia ma³¿onków staje siê sposobem zaw³aszczenia daru rodzicielstwa, nie licz¹cym siê z zamys³em Bo¿ym. Cz³owiek powo³any, aby byæ p³odnym i rozmna¿aæ siê, by czyniæ sobie ziemiê poddan¹ i panowaæ nad wszystkimi istotami ni¿szymi od niego (por. Rdz 1,28) jest królem i panem nie tylko rzeczy, ale tak¿e i przede wszystkim samego siebie, a w pewnym sensie ¿ycia, które zosta³o mu dane i które mo¿e przekazywaæ przez dzie³o rodzenia, wype³niane w mi³oci i z poszanowaniem dla zamys³u Bo¿ego. Nie jest to jednak p a n o w a n i e absolutne, ale s ³ u ¿ e b n e – rzeczywisty odblask jedynego i nieskoñczonego panowania Boga. [ ] Cz³owiek nie jest absolutnym w³adc¹ i samowolnym sêdzi¹ rzeczy, a tym bardziej ¿ycia, ale jest «s³ug¹ planu ustalonego przez Stwórcê» i na tym polega jego niezrównana wielkoæ66. Trzeba wiêc powracaæ do pe³nej wizji ¿ycia ludzkiego, które jest nie redukowalne do wymiarów jedynie materialnych, czy u¿ywaj¹c kategorii teologicznej jest wiête. Nie ogranicza siê ono do ziemskiego bytowania cz³owieka, gdy¿ polega na uczestnictwie w ¿yciu samego Boga. Z tego powodu tak¿e faza doczesna ¿ycia ludzkiego nabiera nowego znaczenia i wartoci. ¯ycie w czasie jest bowiem podstawowym warunkiem, pocz¹tkowym etapem i integraln¹ czêci¹ ca³ego i niepodzielnego procesu ludzkiej egzystencji. Proces ten nieoczekiwanie i bez ¿adnej zas³ugi cz³owieka zostaje opromieniony obietnic¹ i odnowiony przez dar ¿ycia Bo¿ego, które urzeczywistni siê w pe³ni w wiecznoci (por. 1J 3,12). Równoczenie to nadprzyrodzone powo³anie uwydatnia w z g l ê d n o æ ziemskiego ¿ycia mê¿czyzny i kobiety. Nie jest ono jednak r z e c z y w i s t o c i ¹ ostateczn¹, ale przedostateczn¹; jest wiêc r z e c z y w i s t o c i ¹, w i ê t ¹, która zostaje nam powierzona, abymy jej strzegli z poczuciem odpowiedzialnoci i doskonalili j¹ przez mi³oæ i dar z siebie ofiarowany Bogu i braciom67. Jako syntezê papieskiej wypowiedzi dotycz¹cej wiêtoci ¿ycia mo¿na potraktowaæ stwierdzenie, ¿e ¿ycie, które Bóg daje cz³owiekowi, jest inne i odrêbne od ¿ycia wszelkich innych stworzeñ ¿yj¹cych, jako ¿e cz³owiek, choæ jest spokrew64 Benedykt XVI, Przemówienie: Obowi¹zkiem Kocio³a jest przypomnieæ o wielkich wartociach, które s¹ zagro¿one, LOsservatore Romano 29 (2008) nr 3, s. 36. 65 EV, nr 14. 66 EV, nr 52; por. HV, nr 13. 67 EV, nr 2. 144 ZBIGNIEW WANAT niony z prochem ziemi (por. Rdz 2,7; 3,19; Hi 34,15; Ps 103 [102], 14; 104 [103], 29), jest w wiecie objawieniem Boga, znakiem jego obecnoci, ladem jego chwa³y (por. Rdz 1,26-27; Ps 8,6). […] Cz³owiek zostaje obdarzony najwy¿sz¹ godnoci¹, która jest zakorzeniona w wewnêtrznej wiêzi ³¹cz¹cej go ze Stwórc¹: janieje w nim odblask rzeczywistoci samego Boga68. Biblijne opisy stworzenia cz³owieka na obraz i podobieñstwo Bo¿e podkrelaj¹ jego prymat nad rzeczami. Prowadz¹ one do stwierdzenia, ¿e cz³owiek pod ¿adnym pozorem nie mo¿e byæ zniewolony przez swoich blinich i jakby zredukowany do rzêdu rzeczy. [ ] ¯ycie ofiarowane przez Boga cz³owiekowi j e s t d a r e m , d z i ê k i k t ó r e m u B ó g u d z i e l a c o z s i e b i e s t w o r z e n i u. [ ] jest czym wiêcej ni¿ tylko istnieniem w czasie. Jest d¹¿eniem ku pe³ni ¿ycia; jest z a l ¹ ¿ k i e m i s t n i e n i a , k t ó r e p r z e k r a c z a g r a n i c e c z a s u: «bo dla niemiertelnoci Bóg stworzy³ cz³owieka uczyni³ go obrazem swej w³asnej wiecznoci» (Mdr 2,23)69. Dopiero w tym wietle mo¿liwa jest w³aciwa odpowied na w¹tpliwoci i problemy dotycz¹ce daru rodzicielstwa, w szczególnoci manipulowania tym darem. Akceptacja daru i odkrycie jego wartoci wiêtoci, pomo¿e ma³¿onkom niep³odnym odrzuciæ pokusê sztucznej prokreacji, a rozwa¿yæ mo¿liwoæ adoptowania dziecka. 5. DAR PRZYJÊTY Encyklika Humanae vitae przedstawia wieloaspektowe ujêcie odpowiedzialnego rodzicielstwa, w ramach którego dokonuje siê przyjêcie dziecka jak daru dla ma³¿onków. Wskazuje najpierw na poznanie procesów biologicznych i poszanowanie w³aciwych im funkcji. Aspekt ten mo¿na nazwaæ p³aszczyzn¹ poznawcz¹ lub biologiczn¹ odpowiedzialnego rodzicielstwa. Nastêpnym aspektem jest koniecznoæ opanowania przez rozum i wolê popêdów i namiêtnoci, co stanowi p³aszczyznê wolitywn¹. Kolejn¹ spraw¹ bêd¹c¹ wyrazem odpowiedzialnoci rodzicielskiej jest roztropne i wielkoduszne uwzglêdnienie takich okolicznoci, jak warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i spo³eczne. Namys³ nad konkretn¹ sytuacj¹ i decyzjê odnonie potomstwa ma³¿onkowie podejmuj¹ na podstawie os¹du prawego sumienia, stoj¹cego na stra¿y obiektywnego porz¹dku moralnego. Tê etyczn¹ p³aszczyznê uzupe³nia ostatecznie podporz¹dkowanie i uzgodnienie rodzicielskich planów z planem Boga-Stwórcy, który wpisany jest 68 EV, nr 34. Biblijne rozumienie wiêtoci ¿ycia, ze szczególnym podkreleniem wymiaru chrystologicznego i pneumatologicznego przedstawia J. Wróbel, ¯ycie od Boga i dla Boga, w: Jan Pawe³ II. Evangelium vitae. Tekst i komentarze, red. T. Styczeñ, J. Nagórny, Lublin 1997, s. 177208. 69 EV, nr 34. DZIECKO JAKO BO¯Y DAR 145 w naturê ma³¿eñstwa i jego akty, a t³umaczony i przypominany poprzez nauczanie Kocio³a70. Jan Pawe³ II, który kontynuowa³ refleksjê nad t¹ wielop³aszczyznow¹ odpowiedzialnoci¹71 wyranie podkreli³, ¿e obok naturalnego rodzicielstwa form¹ zgodn¹ z zamys³em Bo¿ym jest tak¿e adopcja dziecka. Wskazuj¹c na tak¹ mo¿liwoæ, warto zdaæ sobie sprawê z ogromnej ró¿nicy ideowej, która istnieje miêdzy t¹ form¹ realizacji rodzicielstwa a omawian¹ wczeniej sztuczn¹ prokreacj¹. Jan Pawe³ II w dosadny sposób zwróci³ na to uwagê podczas Jubileuszu Rodzin 15 padziernika 2000 roku. Podkreli³, ¿e dobro dziecka powinno byæ stawiane zawsze na pierwszym miejscu, poczynaj¹c od chwili, gdy zrodzi siê pragnienie posiadania go. Sk³onnoæ do stosowania niedopuszczalnych moralnie sposobów prokreacji jest przejawem absurdalnego sposobu mylenia, który akcentuje «prawo do dziecka» miast uznawaæ «prawo dziecka» do tego, by narodziæ siê i wzrastaæ w sposób pe³ni ludzki. Jak¿e bardzo ró¿ni siê od takiej postawy i zas³uguje na poparcie praktyka adopcji! Jest to prawdziwy akt mi³oci, s³u¿¹cy przede wszystkim dobru dziecka, a nie zaspokojeniu potrzeb rodziców72. W relacyjnym ujêciu: rodzice adopcyjni dzieci adoptowane, adopcja jako akt mi³oci jest szans¹ na rozwi¹zanie kilku omawianych wy¿ej problemów: od strony rodziców jest to problem niep³odnoci (dziecko jako dar upragniony) i pokusa sztucznej prokreacji (dziecko jako dar zaw³aszczony) lub problem niechcianego dziecka i pokusa aborcji (dziecko jako dar odrzucony), a od strony dziecka jest to problem sieroctwa lub niebezpieczeñstwo fizycznej eliminacji. Adopcja jest wiêc odpowiedzi¹ na tragediê wielu dzieci, które utraci³y rodzinê, bo ich rodzice umarli lub nie byli zdolni jej utrzymaæ, dla innych jest szans¹ na ¿ycie w ogóle, za dla ma³¿onków jest szans¹ na spe³nienie pragnienia rodzicielstwa. Byæ rodzicem, to przecie¿ nie tylko przekazaæ ¿ycie biologiczne, ale tak¿e wychowywaæ i towarzyszyæ dalszemu rozwojowi we wszystkich wymiarach cz³owieczeñstwa. W adhortacji Familiaris consortio Jan Pawe³ II napisa³, ¿e p³odnoæ mi³oci ma³¿eñskiej nie zacienia siê do wszak¿e tylko do fizycznego rodzenia dzieci, choæby nawet by³a pojmowana w swym specyficznie ludzkim wymiarze; poszerza siê i ubogaca wszelkimi owocami ¿ycia moralnego, duchowego i nadprzyrodzo70 Por. HV, 10. Znakomicie prezentowa³ to zagadnienie J. Nagórny, Istota odpowiedzialnego rodzicielstwa. Refleksja teologa moralisty w 25 rocznicê og³oszenia encykliki Humanae vitae, w: Odpowiedzialni za ¿ycie i mi³oæ, red. E. Burzyk, Bielsko-Bia³a 1994, s. 27-57. 71 Por. J. Nagórny, Teologiczne podstawy odpowiedzialnego rodzicielstwa. Na kanwie nauczania Jana Paw³a II, w: Cz³owiek mi³oæ rodzina. Humanae vitae po 30 latach, red. J. Nagórny, K. Je¿yna, Lublin 1999, s. 223-246. 72 Jan Pawe³ II, Przem. Dzieci s¹ wiosn¹ rodziny i spo³eczeñstwa (Watykan, 14.10.2000), LOsservatore Romano 22 (2001) nr 1, s. 14. 146 ZBIGNIEW WANAT nego, jakie ojciec i matka z racji swego powo³ania winni przekazaæ w darze dzieciom, a poprzez dzieci, Kocio³owi i wiatu73. Tego typu p³odnoæ mo¿na realizowaæ tak¿e w odniesieniu do dzieci adoptowanych. Wynika to z wewnêtrznego dynamizmu mi³oci, rozumianej jako oddanie siebie innym. Wtedy ka¿dy akt takiej mi³oci bêdzie potwierdza³ i doskonali³ duchow¹ p³odnoæ rodziny. Taka perspektywa mo¿e stanowiæ zachêtê dla ma³¿onków, którzy dowiadczaj¹ bezp³odnoci fizycznej. Motywem za p³yn¹cym z wiary bêdzie dostrzeganie we wszystkich ludziach dzieci wspólnego Ojca Niebieskiego, co pozwala wielkodusznie wychodziæ im naprzeciw, pomagaæ im i kochaæ, traktuj¹c nie jak obcych, ale jak cz³onków jednej wielkiej rodziny dzieci Bo¿ych74. Z ka¿dym z nich, szczególnie z tym, który znajduje siê w trudnej ¿yciowej sytuacji uto¿samia siê Chrystus. Papie¿ przypomnia³ o tym w Licie do Rodzin, podkrelaj¹c, ¿e pod koniec ¿ycia ka¿dy cz³owiek bêdzie s¹dzony z mi³oci (por. Mt 25,31-46). By³em dzieckiem osieroconym, a adoptowalicie Mnie, wychowuj¹c jak w³asne dzieciê75. Okazj¹, aby podkreliæ wartoæ decyzji o adopcji dzieci, by³o szczególne wydarzenie podczas Wielkiego Jubileuszu dwutysi¹clecia narodzin Chrystusa. 5 wrzenia 2000 roku, w trzeci¹ rocznicê mierci Matki Teresy z Kalkuty, spotka³y siê rodziny, które na jej apel adoptowa³y 1600 dzieci z Indii i Rumunii. Dziêkuj¹c za to wiadectwo Papie¿ powiedzia³ wówczas: Adoptowanie dziecka to wielkie dzie³o mi³oci. Kto je podejmuje, wiele daje, ale te¿ wiele otrzymuje. Jest to prawdziwa wymiana darów. [ ] Adoptowaæ dzieci, kochaæ je i traktowaæ jak w³asne potomstwo, znaczy uznaæ, ¿e miar¹ wiêzi miêdzy rodzicami a dzieæmi nie s¹ jedynie parametry genetyczne. Mi³oæ, która rodzi, jest przede wszystkim darem z siebie. Istnieje «rodzenie», które urzeczywistnia siê przez przyjêcie dziecka, opiekê nad nim, powiêcenie siê mu. Wiê, jaka dziêki temu powstaje, jest tak g³êboka i trwa³a, ¿e w niczym nie ustêpuje wiêzi opartej na pokrewieñstwie biologicznym76. FC, nr 28. Por. FC, nr 41. 75 LdR, nr 22. 76 Jan Pawe³ II, Przem. Mi³oæ, która przyjmuje opuszczone dziecko (Watykan, 5.09.2000), OR 21 (2000) nr 11-12, s. 41. 77 Wieloaspektowe ujêcie trudnoci zwi¹zanych z adopcj¹ przedstawiaj¹ m.in.: Adopcja bez tajemnic, red. M. Kwiecieñ, Warszawa 2004; G. i A. £ady¿yñscy, Adopcja jest darem, Wroc³aw 2000; Adopcja. Teoria i praktyka, red. K. Ostrowska, E. Milewska, Warszawa 1999. Warto zwróciæ uwagê na interesuj¹ce wiadectwa rodziców adopcyjnych i dzieci adoptowanych: por. C. Dollé, R. Neuburger, Po adopcji, t³um. K. Kubaszczyk, Poznañ 2006; A. Montel-Girod, Ciê¿ar mi³oci. Opowieæ o adopcji wzajemnej, t³um. H. Kaczkowska, Gdañsk 1994; oraz na wyniki badañ dotycz¹cych znaczenia adopcji dla dalszego ¿ycia ma³¿eñskiego, por. B. Skwarek, Wp³yw adopcji na jakoæ zwi¹zku ma³¿eñskiego, Opole 2006. 73 74 DZIECKO JAKO BO¯Y DAR 147 Podkrelaj¹c znaczenie adopcji, nie mo¿na jednak przemilczaæ trudnoci, które siê z ni¹ wi¹¿¹. Dotyczy to zarówno odpowiedniego przygotowania rodziców do przysposobienia dziecka, jak i dalszego funkcjonowania rodzin adopcyjnych77. Obok znanych problemów natury prawnej, wychowawczej i psychologicznej78, dzisiaj pojawiaj¹ siê tak¿e nowe, ¿ywo dyskutowane kwestie adopcji dzieci przez pary homoseksualne, czy te¿ przez pojedyncze osoby tej¿e orientacji. Jeli kwestie te rodz¹ choæby najmniejsze w¹tpliwoci, to dla dobra dzieci i tak ju¿ dostatecznie pokrzywdzonych nale¿y je bardzo starannie rozwa¿yæ. Potrzebna jest rzeczowa dyskusja, która ma na celu przede wszystkim dobro dzieci79. Jednak w ramach debaty zamiast argumentów pojawiaj¹ siê ideologicznie motywowane uproszczenia i oskar¿enia. Troskê o dzieci próbuje siê niekiedy okrelaæ mianem homofobii. Rzekomo homofobiczne s¹ tradycyjne rozwi¹zania prawne, które nie pozwalaj¹ na adopcjê dzieci przez pary homoseksualne, a nawet na sam¹ legalizacjê tych zwi¹zków80. W obliczu powy¿szych roszczeñ osób homoseksualnych, zdrowy rozs¹dek nakazuje pytaæ: czy wolno tak eksperymentowaæ wychowawczo, w imiê czego podejmowaæ ryzyko wychowania dziecka w rodowisku jednop³ciowych relacji? Warto tak¿e zastanowiæ siê nad zdaniem, które prêdzej czy póniej wypowiada ka¿dy dobry rodziæ: «Muszê daæ memu dziecku wszystkie mo¿liwe szanse». Otó¿ jest czym oczywistym, ¿e dziecko ma wiêcej szans zrealizowaæ siê jako mê¿czyzna czy jako kobieta, gdy ma rodzinê z³o¿on¹ z ojca i matki81. Pozbawienie dziecka tych naturalnych korzeni przez przyznanie prawa do adopcji osobom homo- Wród literackich opisów dowiadczenia niep³odnoci i decyzji na adopcjê warto zwróciæ uwagê na ilustrowan¹ ksi¹¿eczkê Katarzyny Kotowskiej zatytu³owan¹ Je¿, wyd. 2, Warszawa 2003. Jej autorka opowiada o cierpieniu w³asnym i mê¿a z powodu braku upragnionego dziecka. Bardzo plastycznie ukazuje problem obdarowania i przyjêcia mi³oci odwo³uj¹c siê do metafory kolców, którymi pokryty jest adoptowany ch³opiec, niczym tytu³owy je¿. Kolce s¹ symbolem trudnoci w przyjêciu mi³oci, natomiast ich stopniowe ubywanie jest obrazem zwyciêstwa cierpliwej mi³oæ adopcyjnych rodziców. 79 Bardzo interesuj¹cym g³osem w tej dyskusji zabiera Xavier Lacroix, Spór o rodzinê. Odpowied na ¿¹dania niektórych osób homoseksualnych zabiegaj¹cych o prawo do zawierania ma³¿eñstw i do adopcji dzieci, t³um. A. Kury, Kraków 2006; wyd. 2 tej ksi¹¿ki nosi tytu³ Mi³oæ nie wystarczy: homoseksualizm a prawo do zawierania ma³¿eñstw i adopcji dzieci, t³um. A. Kury, Kraków 2007. 80 Por. P. Pacholak, Paternità e adozione. La crisi della paternità e pretesa di adozione da parte di unioni omosessuali, Roma 2005, s. 13. Analiza dokumentów i wypowiedzi Kocio³a nt. homoseksualizmu wyklucza ich homofobiczny charakter. Por. Homoseksualizm. Dokumenty Kocio³a, opracowania, rozmowy, wiadectwa, red. T. Huk, Warszawa 2000; K. Kietliñski, Stanowisko Kocio³a katolickiego w kwestii zwi¹zków osób tej samej p³ci, Teologia i Moralnoæ 2 (2007), s. 93-103. 81 X. Thévenot, Mój syn jest homoseksualny. Jak reagowaæ. Jak pomagaæ, t³um. M. ¯erañska, Poznañ 2002, s. 106. 78 148 ZBIGNIEW WANAT seksualnym sta³o by siê tak¿e form¹ zaw³aszczenia daru82, niekiedy zwi¹zan¹ z omówionym wczeniej zaw³aszczeniem w ramach sztucznej prokreacji, do której uciekaj¹ siê osoby tworz¹ce zwi¹zek homoseksualny. Problemy i dramaty zwi¹zane z adopcj¹, które zdarzaj¹ siê w rodzinach tworzonych przez ma³¿eñstwa zwi¹zki heteroseksualne, trudno uznaæ za argument na korzyæ zwi¹zków homoseksualnych. Nie mo¿na bowiem patrz¹c przez pryzmat pojedynczych przypadków przekazywanych przez media, pokazuj¹cych np. przemoc wobec adoptowanych dzieci, czy adopcjê jako sposób na zdobycie dodatkowego dochodu, zakwestionowaæ ani szlachetnych pobudek wiêkszoci rodziców adopcyjnych, ani samej idei adopcji jako szansy na mi³oæ dla dzieci i ich przybranych rodziców. O tak¹ szansê w przejmuj¹cym apelu wypowiedzianym w telewizji prosi³ 15-stoletni, niepe³nosprawny Patryk Budziñski, wychowanek orodka wychowawczego w Jaszkotlu pod Wroc³awiem: Moim marzeniem jest rodzina, która zabra³aby mnie do ciep³ego rodzinnego domu. Tam gdzie bêdê czu³ mi³oæ83. Do takich, i bardzo wielu podobnych sytuacji, mo¿na odnieæ s³owa wdziêcznoci Jana Paw³a II kierowane do rodzin, które adoptuj¹ dzieci porzucone przez rodziców z powodu kalectwa lub choroby. Apel ch³opca za potraktowaæ jako przynaglenie, aby bardzo powa¿nie rozwa¿yæ tê alternatywê, jak¹ jest adopcja, szczególny wyraz s³u¿by Ewangelii ¿ycia84. *** Przyjêta w artykule perspektywa daru s³u¿y przedstawieniu nauczania Kocio³a na temat ró¿nych postaw wobec dziecka i jego budz¹cego siê ¿ycia. Zaprasza, aby spojrzeæ na dziecko jako dar zarówno w wietle Bo¿ego zamys³u, jak i uwzglêdniaj¹c prawdê o osobie, która spe³nia siê poprzez dar ofiarowuj¹c sie Kiedy czytamy w pewnym opracowaniu amerykañskiego badania, ¿e dwie kobiety postanowi³y zap³odniæ siê tego samego dnia sperm¹ tego samego anonimowego dawcy, aby ich dzieci by³y spokrewnione genetycznie i aby ka¿de z nich mia³o nie jedn¹, lecz dwie matki, czyli swoist¹ «supermatkê» w dwóch osobach, to takie dzia³ania i wyobra¿enia mog¹ niepokoiæ. Mo¿na siê obawiaæ, ¿e po raz kolejny dzieci padn¹ ofiar¹ lub stan¹ siê nonikiem urojeñ doros³ych, którzy chc¹ przede wszystkim zaspokoiæ swoje pragnienie posiadania dziecka, niezale¿nie od tego, jak¹ cenê musi za to zap³aciæ dziecko. M. Godelier, Métamorphoses de la parenté, Fayard 2004, s. 587, cyt. za X. Lacroix, Spór o rodzinê, s. 120-121. 83 Wydarzenia w Telewizji Polsat, emisja 21.11.2007 roku, godz. 18.50. O ch³opcu i jednej z akcji promuj¹cej adopcjê i rodziny zastêpcze Dzieciaki do domu” por. Patryk: Szukam rodziców, www.gazetawyborcza.pl/1,81844,4691045.html (ostatnia aktualizacja 2007-11-20 20:44); Patryk chyba znalaz³ rodzinê, www.gazetawyborcza.pl/1,76842,4694435.html (ostatnia aktualizacja 2007-11-22 16:56); www.dzieciakidodomu.pl/ [strony www odczyt z dnia 15.04.2008]. 84 Por. EV, nr 63, 93. Potrzebê solidarnoci z niepe³nosprawnymi Papie¿ podkrela³ przy ró¿nych okazjach: por. Jan Pawe³ II, Przem. Ludzie niepe³nosprawni w spo³eczeñstwie (Watykan, 21.11.1992), OR 14 (1993) nr 2, s. 39-41; ten¿e, Przem. Dziecko niepe³nosprawne w rodzinie (Watykan, 4.12.1999), OR 21 (2000) nr 3, s. 33-35. 82 DZIECKO JAKO BO¯Y DAR 149 bie i przyjmuj¹c w darze innego. Z jednej strony, pozwala wyranie wskazaæ na postawy oceniane negatywnie: odrzucenie daru (antykoncepcja, sterylizacja i aborcja) oraz zaw³aszczenie daru (ró¿ne formy sztucznej prokreacji). Z drugiej natomiast, wskazuje na wpisane w Bo¿y zamys³ wobec cz³owieka i jego powo³anie uzdolnienie do mi³oci przejcie od pragnienia daru (szczególnie w sytuacji niep³odnoci, a nawet bezp³odnoci) do realizacji tego pragnienia poprzez odpowiedzialne przyjêcie Bo¿ego daru (w formie naturalnego rodzicielstwa lub adopcji). SOMMARIO Il bambino come dono di Dio. Nell 40. anniversario della pubblicazione dellenciclica di Paolo VI Humanae vitae Il 40. anniversario della pubblicazione dell’enciclica Humanae vitae del Papa Paolo VI è occasione per una riflessione sul bambino come dono di Dio. L’autore del saggio sottolinea il bisogno dell’applicazione della prospettiva del dono nello sguardo al bambino. Tale prospettiva è da una parte uno sguardo sull’uomo nella luce del disegno di Dio Creatore, dall’altra parte l’elemento importante del concetto personalistico della persona umana. La prospettiva del dono è presente frequentemente nell’insegnamento della Chiesa contemporanea. Alla luce dell’enciclica Humanae vitae e vari documenti di Giovanni Paolo II si presentano quattro tipi dell’atteggiamento di fronte al bambino come dono di Dio: desiderio (specialmente nella situazione di sterilità), rifiuto (contraccezione, sterilizzazione e aborto), appropriazione indebita (procreazione artificiale) ed accettazione (procreazione responsabile naturale ed adozione). Key words dono di Dio, bambino, procreazione 150 ZBIGNIEW WANAT DZIECKO JAKO BO¯Y DAR 151 TEOLOGIA I MORALNOÆ TOM 3, 2008 MAREK MALESA Seminarium Duchowne Redemptoris Mater w Berlinie Ulrike Meinhof a Humanae vitae Ulrike Meinhof and her Connection with Humanae vitae W tym artykule chcia³bym przybli¿yæ fakt, w Polsce prawdopodobnie prawie ca³kiem nieznany, w Niemczech natomiast czêciowo ju¿ zapomniany, który zwi¹zany jest z ukazaniem siê w RFN encykliki Paw³a VI Humanae vitae. Dotyczy on kobiety bardzo wa¿nej dla Niemiec lat 60-ych i 70-tych ubieg³ego stulecia, mianowicie Ulrike Marie Meinhof. By³a ona przez lata publicystk¹ czasopisma Konkret, które w latach 60-tych odgrywa³o bardzo wa¿n¹ rolê w Republice Federalnej Niemiec. Nastêpnie wst¹pi³a do terrorystycznej organizacji RAF (Frakcja Czerwonej Armii), a po aresztowaniu i osadzeniu w wiêzieniu w Stuttgart-Stammheim pope³ni³a tam samobójstwo. Meinhof sta³a siê dla wielu jej wspó³czesnych symbolem walki z kapitalizmem, z niesprawiedliwoci¹, z zak³amaniem. Kim by³a Ulrike Meinhof dla Niemców? Przez wiele lat, tydzieñ po tygodniu pisa³a ona swoje artyku³y w czasopimie Konkret. Ka¿dy z nich sprawia³ ogromne poruszenie wród czytelników, którzy nie pozostawali g³usi na jej argumenty. Artyku³y Meinhof stawa³y siê czasem nawet powodem manifestacji ulicznych, które by³y wyrazem protestu przeciw niesprawiedliwoci, wyzyskowi a przede wszystkim przeciw zak³amaniu ze strony rz¹dz¹cych. Dziêki jej opisom rzeczywistoci ludzie zaczynali postrzegaæ w nowy sposób to, co dzia³o siê w ich kraju, w polityce, w gospodarce. To dziêki jej artyku³om po raz pierwszy od powstania Republiki Federalnej dotar³o do niemieckiego spo³eczeñstwa jak wiele elementów z okresu Trzeciej Rzeszy przetrwa³o w ich kraju pod p³aszczykiem demokracji. Meinhof by³a i jest najwa¿niejsz¹ dziennikark¹, jaka ¿y³a w Niemczech po drugiej wojnie wiatowej i najlepsz¹, jeli chodzi o warsztat 152 MAREK MALESA dziennikarski. Jeszcze dzisiaj jej artyku³y z tamtego okresu zaliczaj¹ siê do najlepszych, jeli chodzi o celnoæ i jasnoæ w opisach ówczesnej rzeczywistoci1. Pismo Konkret by³o najwiêkszym czasopismem studenckim, które w 1968 roku, jako dwutygodnik, osi¹gnê³o niesamowity na ówczesne czasy nak³ad ponad 200 tys. egzemplarzy2. Jego pocz¹tki siêgaj¹ roku 1955, kiedy to Klaus Rainer Röhl powo³a³ do istnienia pismo „Plädoyer” (Mowa Obroñcza), które póniej zmieni³o nazwê na Studentenkurier” (Kurier Studencki). Od padziernika 1957 pismo to ukazywa³o siê pod tytu³em Konkret. Z ma³ej lokalnej gazetki studenckiej zmieni³o siê w ponadregionalne kulturowo-polityczne czasopismo3. Sta³o siê ono organem Opozycji Pozaparlamentarnej (APO) i tub¹ propagandow¹ ruchu 1968 roku w RFN4. Ulrike Meinhof wspó³pracowa³a z hamburskim czasopismem „Konkret” w latach 1959-1969 a od 1962 do 1964 by³a jego redaktorem naczelnym5. Jej m¹¿, Klaus Rainer Röhl, by³ jego wydawc¹. W pimie tym publikowa³o swoje teksty wielu lewicowych pisarzy, jak np. Günter Grass czy Jean-Paul Sartre. Wszyscy ówczeni lewicowi intelektualici z RFN, którzy maj¹ obecnie 5080 lat czytali „Konkret” lub znajdowali siê w jaki sposób pod jego wp³ywem6. Teraz parê s³ów ¿yciorysu. Ulrike Marie Meinhof urodzi³a siê 7 padziernka 1934 roku w miecie Oldenburg. W 1939 straci³a ojca, a w 1948 matkê, która zmar³a na raka. Meinhof studiowa³a filozofiê, pedagogikê, socjologiê i germanistykê w Marburgu, Münster i Hamburgu. W grudniu 1961 wysz³a za m¹¿ za Klausa Rainera Röhla. Ich ma³¿eñstwo przetrwa³o do marca 1968. Z tego zwi¹zku urodzi³o siê dwoje dzieci7. Na wiosnê 1968 przeprowadzi³a siê z Hamburga do Berlina, gdzie znalaz³a pracê jako wolna dziennikarka i wyk³adowca na Freie Universität (Wolny Uniwersytet). Po rozstaniu z mê¿em zaanga¿owa³a siê w dzia³alnoæ terrorystyczn¹. W roku 1970 wziê³a udzia³ w zbrojnym uwolnieniu terrorysty Andreasa Baadera i od tego czasu ukrywa³a siê przed wymiarem sprawiedliwoci. Jej dzieci zosta³y nielegalnie przewiezione do obozu dla bezdomnych na Sycylii, gdzie kontrolê nad nimi sprawowali ludzie uzale¿nieni od narkotyków. Dzieci zosta³y odciête od zewnêtrznego wiata tak, ¿e nawet rodzice nie wiedzieli nic o ich miejscu pobytu. Ale obóz ten mia³ byæ tylko miejscem porednim w ich przymusowej wêdrówce. Miejscem docelowym ich pobytu, na Zob. H. Sanders-Brahms, Ulrike, w: 68 und die Folgen, Berlin 1998, s. 127. Zob. K. Wagenbach, Nachwort, w: U.M. Meinhof, Die Würde des Menschen ist antastbar, Berlin 1980, s. 187. 3 Tam¿e, s. 185. 4 Zob. E. Stefañska, wywiad z Bettin¹ Röhl pt. Rewolucja pieszczochów. „Rzeczpospolita”, cykl: Plus Minus, 16-17.02.2008. 5 Zob. U.M. Meinhof, Die Würde des Menschen ist antastbar, Berlin 1980, s. 190. 6 Zob. E. Stefañska, wywiad z Bettin¹ Röhl pt. Rewolucja pieszczochów. „Rzeczpospolita”, cykl: Plus Minus, 16-17.02.2008. 7 Zob. U.M. Meinhof, Die Würde des Menschen ist antastbar, dz. cyt., s. 190. 1 2 ULRIKE MEINHOF A HUMANAE VITAE 153 polecenie dzia³aczy RAF-u Andreasa Baadera i jego przyjació³ki Gudrun Ensslin – mia³ byæ sierociniec dla dzieci bezdomnych w obozie uchodców palestyñskich. Zdaniem Baadera i Ensslin dzieci nale¿a³o oddzieliæ na zawsze od rodziców, gdy¿ stanowi¹ one przeszkodê w walce zbrojnej. Na szczêcie dzieci te, dziêki pomocy dobrych ludzi zosta³y uwolnione i przekazane ich ojcu8. Omioletnie dzieci same sobie wyjani³y po powrocie z obozu w po³udniowych W³oszech, co siê z nimi sta³o, mówi¹c, ¿e mama chcia³a dobrze, a wysz³o le9. Za swoj¹ dzia³alnoæ w organizacji terrorystycznej RAF 15 czerwca 1972 Meinhof zosta³a aresztowana i skazana. Nieca³e cztery lata póniej, 8 maja 1976 pope³ni³a samobójstwo w wiêzieniu w Stuttgart-Stammheim10. 25 czerwca 1968, w wiêto w. Jakuba, papie¿ Pawe³ VI og³osi³ w Rzymie swoj¹ encyklikê Humanae vitae11. Zajmowa³a siê ona zasadami moralnymi w dziedzinie przekazywania ¿ycia ludzkiego. Jedn¹ z przyczyn powstania tej encykliki by³o pojawienie siê na wiecie rodków antykoncepcyjnych, a w szczególnoci pigu³ki antykoncepcyjnej i koniecznoæ jej moralnej oceny ze strony Kocio³a. Pocz¹tki pigu³ki antykoncepcyjnej siêgaj¹ roku 1951, gdy w pewnym laboratorium chemicznym w miecie Meksyk, student Luis Miramontes stworzy³ molekulê, która otrzyma³a nazwê: Norethindron. Tak dosz³o do powstania preparatu, bêd¹cego syntetycznym wariantem hormonu o nazwie Progesteron, który nastêpnie sta³ siê podstawowym sk³adnikiem pigu³ki antykoncepcyjnej12. Meksykañskie odkrycie z roku 1951 znalaz³o zastosowanie w europejskiej pigu³ce o nazwie Anovlar dopiero w roku 1961, która by³a produkowana przez berliñski koncern Schering13. Preparat ten by³ znany ju¿ wczeniej jako rodek u¿ywany przez kobiety przy trudnociach menstruacyjnych. Dzia³anie antykoncepcyjne tego rodka by³o wymieniane na jego ulotce informacyjnej jako jeden ze skutków ubocznych14. Zanim wprowadzono tê pigu³kê na rynek europejski, kobiety w Europie, jako rodka antykoncepcyjnego u¿ywa³y poprzednika Anovlaru, który s³u¿y³ regulacji poziomu hormonów. Wprowadzenie pigu³ki doprowadzi³o w konsekwencji do polityczno-moralnej lawiny15. 8 Zob. K.R. Röhl, Linke Lebenslügen, Frankfurt/M / Berlin / Ullstein, 1994, s. 11, por. E. Stefañska, wywiad z Bettin¹ Röhl pt. Rewolucja pieszczochów. Rzeczpospolita, cykl: Plus Minus, 16-17.02.2008. 9 Zob. K.R. Röhl, Fünf Finger sind keine Faust, Monachium 1998, s. 299. 10 Zob. U.M. Meinhof, Die Würde des Menschen ist antastbar, dz. cyt., s. 190. 11 Zob. Pawe³ VI, Humanae vitae, Warszawa 2003. 12 Zob. D. Dieckmann, Jahrhunderttage / 15.10.1951. „Neue Zürcher Zeitung”, 20.07.1999, s. 49. 13 Tam¿e. 14 Zob. A. Overath, Die Fallen der Freiheit. „Neue Zürcher Zeitung FOLIO”, 02.04.2001, s. 41. 15 Zob. D. Dieckmann, Jahrhunderttage / 15.10.1951, „Neue Zürcher Zeitung”, 20.07.1999, s. 49. 154 MAREK MALESA Po raz pierwszy w historii ludzkoci pojawi³ siê rodek, gwarantuj¹cy kobietom prawie stuprocentow¹ pewnoæ unikniêcia zajcia w niechcian¹ ci¹¿¹ przy jednoczesnej mo¿liwoci nieograniczonego uprawiania stosunków seksualnych. Pigu³ka mia³a jednak równie¿ skutki uboczne. Nale¿a³y do nich: bóle g³owy, zachwiania wagi cia³a i zwiêkszone ryzyko zakrzepicy ¿y³. Wiele kobiet za¿ywaj¹cych pigu³ki antykoncepcyjne uskar¿a³o siê na zanik seksualnego libido16. Ulrike Meinhof pisa³a w roku 1968 we wrzeniowym numerze czasopisma Konkret, a wiêc niespe³na trzy miesi¹ce po ukazaniu siê encykliki Humanae vitae, ¿e wielu ówczesnych krytyków papie¿a, jak Spiegel, londyñski Times i Daily Telegraph, FDP, Frankfurter Rundschau, Süddeutsche Zeitung uwa¿a³o, i¿ dziêki pigu³ce antykoncepcyjnej uda siê rozwi¹zaæ problem g³odu na wiecie. Twierdzili oni tak, poniewa¿ sami nie byli w stanie zaakceptowaæ wezwania Paw³a VI do wstrzemiêliwoci seksualnej. Z tego te¿ powodu oponenci papie¿a, sami nie wiedz¹, co mówi¹, twierdz¹c, i¿ g³oduj¹cy ludzie na wiecie s¹ sobie sami winni, p³odzac¹c tyle dzieci. Redaktor naczelny tygodnika Spiegel Rudolf Augstein mia³ zarzucaæ Ojcu wiêtemu, ¿e ten, publikuj¹c swoj¹ encyklikê, wp³ywa³ poprzez ni¹ na ludzkie dusze. Efektem tego wp³ywu mia³a byæ produkcja czyli powo³ywanie do ¿ycia milionów g³oduj¹cych ludzi. Zdaniem Meinhof przyczyn¹ g³odu na wiecie nie jest jego przeludnienie i wynikaj¹cy z niego brak miejsca dla ludzi w krajach trzeciego wiata. O przeludnieniu mo¿na by raczej mówiæ np. w Holandii, gdzie na 1 km2 przypada 610 mieszkañców, a w takim Surinamie tylko 4. G³ód na wiecie to owoc kapitalizmu i imperializmu, twierdzi Meinhof, które w krajach Trzeciego zajê³y miejsce kolonializmu i nie s¹ one w stanie wykarmiæ ¿yj¹cych tam ludzi. Nêdza, mieræ z g³odu w krajach Trzeciego wiata to obrazy, które periodycznie pojawiaj¹ siê w mass mediach i oskar¿aj¹ wspó³czesnego cz³owieka ¿yj¹cego w dobrobycie na Zachodzie. Dlatego trzeba te obrazy z publicznego obiegu usun¹æ. Kapitalizm i imperializm twierdz¹, ¿e przyczyn¹ g³odu, nêdzy jest za du¿a liczba ludnoci, i z tego powodu nale¿y j¹ zredukowaæ. W jaki sposób mo¿na tego dokonaæ? W krajach Trzeciego wiata umiera w sposób naturalny, tzn. z g³odu, niewystarczaj¹ca liczba ludnoci, gdy¿ pomoc humanitarna utrzymuje przy ¿yciu tych, ktorzy nie mog¹ byæ w sposób normalny wy¿ywieni. Dlatego te¿ potrzebna jest pigu³ka antykoncepcyjna, która ograniczy³aby populacjê biednych krajów, usuwaj¹c w ten sposób g³ód, nêdzê i poprzez to uspokajaj¹c sumienie zachodniej cywilizacji. Zdaniem Meinhof papie¿ mia³ racjê, porównuj¹c mo¿liwe skutki wprowadzenia pigu³ki antykoncepcyjnej do ludobójstwa. Ulrike Meinhof widzia³a w polityczno-ludnociowych celach, jakie przywieca³y wprowadzeniu pigu³ki antykoncepcyjnej kontynuacjê kolonialnego wykorzystywania biednych krajów. 16 s. 41. Zob. A. Overath, Die Fallen der Freiheit, Neue Zürcher Zeitung FOLIO, 02.04.2001, ULRIKE MEINHOF A HUMANAE VITAE 155 Twierdzi³a ona, ¿e pigu³ka jest potrzebna bogatemu Zachodowi, aby utrzymaæ wykorzystywanie krajów Trzeciego wiata, ich feudaln¹ strukturê, ich niezdolnoæ do samodzielnej industrializacji, aby korzystaæ z ich surowców naturalnych, aby decydowaæ o ich polityce ludnociowej. Meinhof zobaczy³a w papie¿u swojego towarzysza broni. Chwali³a Paw³a VI, gdy ten cytowa³ Jana XXIII mówi¹c, ¿e prawdziwe rozwi¹zanie problemów na wiecie osi¹gnie siê poprzez gospodarczy rozwój i socjalny postêp. Meinhof popiera³a papie¿a, poniewa¿ odmówi³ on swojego b³ogos³awieñstwa ostatniej, najokropniejszej z rodzajów broni bogatych przeciw biednym, jak¹ sta³a siê pigu³ka antykoncepcyjna. Wed³ug niej Pawe³ VI nie chcia³ opieraæ prawa do swojej egzystencji na w³adzy bia³ego barbarzyñstwa, ale na indywidualnych pragnieniach tych, do których dusz mia³ jeszcze dostêp, przemawiaj¹c do nich. Trosk¹ papie¿a w encyklice, wed³ug Meinhof, wydaje siê byæ to, ¿e gdy ludzie zaspokoj¹ swoje pragnienia mi³oci, gdy bêd¹ mogli lepiej zaplanowaæ swoje ¿ycie i szczêcie, jego Koció³ stanie siê im wtedy niepotrzebny. Papie¿ chce pozostawiæ losowi miejsce w ¿yciu cz³owieka, twierdzi³a Meinhof. Gdy zniknie strach przed pojawieniem siê dzieci, to powinien jej zdaniem pozostaæ przynajmniej strach o ¿ycie po mierci. Jeli nie potrzeba ju¿ ¿adnego rezygnowania z ¿¹dz na tym wiecie, powinno siê pojawiæ przynajmniej poczucie winy, trzymaj¹ce ludzi przy rodzinie, która jest miejscem, w którym ojcowski autorytet papie¿a ma jeszcze prawo istnienia. Uwa¿a ona, ¿e ta encyklika jest owocem ogromu pracy i modlitwy, które widaæ w ka¿dym jej zdaniu17. Z pewnoci¹ argumenty, jakich u¿ywa Meinhof przeciwko pigu³ce antykoncepcyjnej nie s¹ to¿same z argumentami papie¿a Paw³a VI w jego encyklice Humanae vitae. Widzia³a ona ca³¹ tê kampaniê przy wprowadzaniu pigu³ki jako swego rodzaju walkê klas pomiêdzy krajami bogatego Zachodu a tymi z Trzeciego wiata. Tak¿e dla mnie osobicie jej argumentacja na korzyæ encykliki nie jest ani porywaj¹ca ani wystarczaj¹ca. Ale z pewnoci¹ ten jej g³os w tamtym czasie za papie¿em i przeciw pigu³ce jest godny odnotowania. Musimy mieæ wiadomoæ, ¿e w Niemczech prawie wszystkie ówczesne znacz¹ce media by³y za pigu³k¹ antykoncepcyjn¹ i przeciw Ojcu wiêtemu, o czym wspomina w swoim artykule równie¿ sama Ulrike Meinhof. Episkopat niemiecki w dokumencie dotyczacym duszpasterskiej sytuacji po ukazaniu siê encykliki Humanae vitae z 30 sierpnia 1968 roku stwierdzi³, ¿e w sprawach u¿ywania rodków antykoncepcyjnych ka¿dy chrzecijanin ma prawo decydowaæ sam zgodnie ze swoim sumieniem, byleby by³ w stanie przed Bogiem obroniæ swój wybór18. Biskupi niemieccy nie sprecyzowali jednak, jakie powinno byæ poprawne sumienie w tym konkretnym przypadku, pozostawiaj¹c w ten sposób w gruncie rzeczy ludziom Zob. U. Meinhof, Der Papst Die Pille. Konkret, nr 9, Hamburg 1968, s. 2. Zob. Deutsche Bischofskonferenz, Wort der deutschen Bischöfe zur seelsorglichen Lage nach dem Erscheinen der Enzyklika „Humanae vitae”, w: F. Oertel, erstes echo auf Humanae vitae, Essen 1968, nr 11-12. 17 18 156 MAREK MALESA wolny wybór jeli chodzi o u¿ywanie rodków antykoncepcyjnych19. Wród wiernych w Kociele w Niemczech by³o wiele protestów wobec encykliki papie¿a Paw³a VI. Np. podczas Katholikentag-u (Dnia Katolika) we wrzeniu 1968 w Essen, rozbrzmiewa³y g³osy wzywaj¹ce papie¿a nawet do abdykacji20. W tym kontekcie mocny g³os wsparcia, przychodz¹cy z nieoczekiwanej strony i broni¹cy Paw³a VI i jego encykliki, jest nie do przecenienia. W jednym z najpoczytniejszych wówczas czasopism w Niemczech ukaza³ siê artyku³ najbardziej znanej autorki dalekiej od Kocio³a, która stanê³a jako jedna z nielicznych w obronie osamotnionego papie¿a. ZUSAMMENFASSUNG Ulrike Meinhof und Humanae vitae Ulrike Meinhof war eine der bedeutendsten Journalistinnen in den 60er und 70er Jahren in Deutschland. Heute noch sind ihre Artikel sehr interessant, weil sie die damalige Wirklichkeit in ihrem Land sehr gut beschreiben. Geboren wurde sie 1934 in Oldenburg und hat 1961 Klaus Reiner Röhl geheiratet. Jahrelang publizierte sie in der linksgerichteten Zeitschrift Konkret zahlreiche Artikel, die sehr viel Zündstoff in sich trugen und die Gesellschaft sprengten. Im Jahr 1970 hat sie sich der Terrorgruppe RAF angeschlossen und wurde in Folge dessen verhaftet und verurteilt. Schließlich hat sie 1972 im Gefängnis Stuttgart-Stammheim Selbstmord begangen. Drei Monate nach dem Erscheinen der Enzyklika Humanae vitae hat sie im September 1968 einen Artikel in der genannte Zeitschrift veröffentlicht, in dem sie die Enzyklika und Papst Paul VI. verteidigt hatte. Dies ist sicherlich eine Überraschung. Ihre Argumente für die Enzyklika sind zwar nicht dieselben wie die des Papstes. Da aber in der damaligen Zeit die Enzyklika in Deutschland weitgehend auf Ablehnung stieß, ist es meiner Meinung nach wert, über diese Stimme für den Papst und für Humanae vitae zu berichten. Schlüsselworte Empfängnisverhütung (Kontrazeption), empfängnisverhütendes Mitteln, empfängnisverhütendes Pille, Hormon, Progesteron (Gelbkörperhormon) Por. Paul VI. und Deutschland, Brescia 2006, s. 43. Zob. K.- J. Hummel, Giovanni Battista Montini / Paul VI. und der deutsche Episkopat, insbesondere die Kardinäle Frings und Döpfner, w: Paul VI. und Deutschland, Brescia 2006, s. 4243. 19 20 ULRIKE MEINHOF A HUMANAE VITAE 157 TEOLOGIA I MORALNOÆ TOM 3, 2008 ADAM SIKORA Uniwersytet im. Adama Mickiewicza Wydzia³ Teologiczny Nadu¿ycia w dziedzinie prokreacji. Dawne zasady nowe zagro¿enia Abuse in the Domain of Procreation. Old Principles New Hazards Koció³ w swoim nauczaniu wystêpuje jako depozytariusz prawdy objawionej, a jednoczenie jako uprawiony nauczyciel porz¹dku moralnego. To sprawia, ¿e przedmiotem nauczania Kocio³a s¹ kwestie nieodnosz¹ce siê wy³¹cznie do duchowo-religijnego wymiaru ludzkich dowiadczeñ, ale tak¿e do takich aspektów ludzkiego ¿ycia, w których cz³owiek wystêpuje jako aktywny podmiot dzia³ania, jak i wtedy, gdy cz³owieka widzimy w sytuacji adresata wszelkiego rodzaju ingerencji w spo³ecznych czy medycznych wymiarach. Zw³aszcza te ostatnie s¹ wspó³czenie przedmiotem ogromnego zainteresowania Kocio³a, które to zainteresowanie wynika z niezwyk³ego postêpu nauk medycznych i coraz wiêkszych mo¿liwoci ingerowania w procesy ¿yciowe pocz¹wszy od prokreacji, a na umieraniu skoñczywszy. Tego typu zjawiska mog¹ byæ rozpatrywane niemal wy³¹cznie w oparciu o tzw. naturalne prawo moralne, które pozwala odnieæ siê do moralno-etycznego znaczenia i jakoci ludzkiego dzia³ania w oparciu o przyrodzon¹ refleksjê moraln¹. Ojciec w. Pawe³ VI, spe³niaj¹c misjê nauczyciela i stra¿nika porz¹dku moralnego, podj¹³ temat etycznego oblicza ingerowania w ludzk¹ prokreacjê w kontekcie zjawisk i procesów, które obserwowane by³y w latach 60. ub. stulecia. By³ jednoczenie wiadomy, ¿e podjêcie tematu ingerencji w ludzk¹ prokreacjê przez Koció³ w dokumencie tak wysokiej rangi, jak¹ jest encyklika, mo¿e budziæ zastrze¿enia, w¹tpliwoci czy nawet sprzeciw. Dlatego uzasadnia swoje dzia³anie odwo³uj¹c siê do okrelonej wizji Kocio³a i porz¹dku moralnego. Zapewne nikt z wiernych nie zamierza przeczyæ, ¿e w kompetencjach Nauczycielskiego Urzêdu Kocio³a le¿y interpretowanie naturalnego prawa moralnego. Nie ulega 158 ADAM SIKORA bowiem w¹tpliwoci, ¿e – jak to wielokrotnie owiadczali Nasi Poprzednicy – Jezus Chrystus, czyni¹c Piotra i Aposto³ów uczestnikami swojej boskiej w³adzy i posy³aj¹c ich, aby nauczali wszystkie narody Jego przykazañ, ustanowi³ ich zarazem autentycznymi stra¿nikami i t³umaczami ca³ego prawa moralnego, a wiêc nie tylko ewangelicznego, ale tak¿e naturalnego. Prawo bowiem naturalne jest równie¿ wyrazem woli Bo¿ej i jego wierne przestrzeganie jest ludziom konieczne do zbawienia1. Mówi¹c o swoich Poprzednikach Pawe³ VI ma na myli nauczanie papie¿y pocz¹wszy od Piusa IX, a na Janie XXIII skoñczywszy. Publikacja encykliki Humanae vitae wywo³a³a bardzo burzliw¹ dyskusjê, w której wielu, tak¿e wybitnych teologów, kontestowa³o zaprezentowan¹ doktrynê lub odmawia³o Kocio³owi prawa do podejmowania tego typu tematów i czynienia z nich obowi¹zuj¹cej katolików nauki moralnej2. Nie rozstrzygaj¹c tej kwestii, która wychodzi poza ramy niniejszego opracowania, trzeba zaznaczyæ jednoczenie, ¿e ³atwo zauwa¿yæ wrêcz domaganie siê od Kocio³a zajmowania stanowiska wobec problemów tak¿e nie nale¿¹cych bezporednio do depozytu wiary, ze strony tych rodowisk i w takich tematach, w których wiadomo, ¿e stanowisko Kocio³a bêdzie zgodne z ich oczekiwaniami, np. w kwestii ekologii. Wtedy jako nikt nie podwa¿a kompetencji Kocio³a. Nie ulega w¹tpliwoci, ¿e Koció³ – wierny misji zleconej przez Chrystusa – podejmuje kolejne tematy, które pojawiaj¹ siê na przestrzeni historii ludzkoci, które s¹ wynikiem rozwoju nauki i postêpu cywilizacyjnego. Niew¹tpliwie dziedzina biomedycyny jest t¹, która – ze wzglêdu na ogromny postêp i osobowe dobra realizowane, lub zagro¿one w jej dzia³aniach – wymaga szczególnej czujnoci ze strony Kocio³a. Encyklika Humanae vitae zosta³a og³oszona w okrelonym kontekcie przemian obyczajowych, które obserwowane by³y w latach 60-tych, a które – jednoczenie – zbieg³y siê z wypracowywaniem kolejnych metod i rodków antykoncepcyjnych. Niew¹tpliwie mo¿na encyklikê Paw³a VI wpisaæ w historiê bioetyki, która rozwinê³a siê w tej burzliwej dekadzie, która stanowi zdecydowany prze³om, spowodowany licznymi sprzecznociami, ale przede wszystkim stymulowana by³a ruchami typowymi dla lat 60-tych: od ruchów na rzecz praw cz³owieka, czy ekologów, do dzia³ania na rzecz kontroli demograficznej i p³odnoci […] a tak¿e do tych rodowisk, które kontestowa³y publiczne autorytety moralne3. Atmosfera tych lat ka¿e nam patrzeæ na encyklikê Humanae vitae w perspektywie historycznej i filozoficzno-obyczajowej, a nie tylko wymiarze kazuistycznych rozwi¹zañ kwestii p³odnoci i odpowiedzialnego rodzicielstwa. AntykonHV 4 Por. B. Häring, Fede, storia, morale, Roma 1989, s. 74-84. 3 W.T. Reich, Origine, sviluppo e futuro della bioetica, w: Bilancio di 25 anni di bioetica, red. G. Russo, Torino 1997, s. 27. 1 2 NADU¯YCIA W DZIEDZINIE PROKREACJI 159 cepcja bowiem, która zosta³a poddana krytycznej analizie i ocenie w tym dokumencie, to przede wszystkim okrelona wizja cz³owieka, jego seksualnoci, p³odnoci i rodzicielstwa, a dopiero na drugim miejscu jest to kwestia technik, których dostarcza wspó³czesna nauka. 1. P£CIOWOÆ BEZ PROKREACJI Antykoncepcja pojmowana jako dzia³ania zmierzaj¹ce do wykluczenia poczêcia jest zjawiskiem obserwowanym ju¿ w staro¿ytnoci. Podobno w staro¿ytnym Egipcie znane by³y pewne rodki antykoncepcyjne, oczywicie bardzo prymitywne, o nieznanej nam skutecznoci, ale istotne jest to, ¿e ju¿ wtedy poszukiwano metod wykluczenia p³odnoci z aktu seksualnego4. Mo¿na powiedzieæ, ¿e tak¿e na kartach Biblii spotykamy ten problem. Onan, zobowi¹zany prawem do wzbudzenia potomstwa, unika³ jednak poczêcia zbli¿aj¹c siê do ¿ony swego zmar³ego brata5. W tym przypadku mamy jednoczenie sformu³owan¹ ocenê zachowania Onana – Z³e by³o w oczach Pana to, co on czyni³6. Nie sposób przedstawiæ ca³ej historii antykoncepcji zreszt¹ nie to jest przedmiotem niniejszego przed³o¿enia. Antykoncepcja w sensie dzisiaj znanych i stosowanych technik i rodków pojawi³a siê w po³owie XX wieku. Od strony technik i rodków zwi¹zane jest to z rozwojem nauk biomedycznych, które poznaj¹c mechanizm ludzkiej p³odnoci pokazuj¹ tak¿e sposoby jej wykluczenia. Jest to jeden z elementów t³a, na którym zrodzi³a siê wspó³czesna refleksja etyczna nad problemami biomedycznymi – czyli bioetyka, która jest systematyczn¹ analiz¹ postaw cz³owieka na polu nauki o ¿yciu i zdrowiu, która przeprowadzana jest w wietle wartoci i zasad moralnych7. W tym miejscu pojawia siê szereg znacz¹cych dla naszego zagadnienia pytañ o charakterze antropologicznym i etycznym, choæby takich jak pytanie o godziwoæ zastosowania technik mo¿liwych i dostêpnych – bez wzglêdu na ich wewnêtrzny moralny sens, moraln¹ ambiwalencjê osi¹gniêæ nauk biomedycznych8, a przede wszystkim o etyczny i antropologiczny sens ludzkiej p³ciowoci i p³odnoci. To jest podstawowe – dla tematu antykoncepcji – zagadnienie. Pawe³ VI podejmuje je bazuj¹c na integralnej wizji osoby ludzkiej i ma³¿eñ4 Por. J. Orzeszyna, Antykoncepcja, w: Encyklopedia bioetyki, Radom 2005, s. 38; por. K. Imieliñski, Medycyna i seks, Warszawa 1987, s. 91nn. 5 Por. Rdz 38,8nn. 6 Rdz. 38,10 7 Encyklopedia of Bioetics, New York 1978, t. I, s. 19; cyt. za: D. Tettamanzi, Bioetica, Casale Monferrato 1996, s. 25. 8 Por. M. Doldi, M. Picozzi, Introduzoine alla bioetica, Torino 2000, s. 13n. 160 ADAM SIKORA stwa. Niejako na marginesie nale¿y zaznaczyæ, ¿e o relacji seksualnej we w³aciwym i pe³nym sensie mo¿na mówiæ wy³¹cznie w faktycznie istniej¹cym zwi¹zku ma³¿eñskim, które dla chrzecijan jest sakramentem9. Bowiem, tylko w takim zwi¹zku mo¿na realizowaæ jego najwa¿niejsze i istotne przymioty i dobra. Mi³oæ ma³¿eñska jest mi³oci¹ na wskro ludzk¹, to znaczy, ¿e jest zarazem zmys³owa i duchowa10. Zjednoczenie tych dwóch wymiarów wskazuje, po pierwsze na nobilitacjê, czy wrêcz uwiêcenie cielesnych – seksualnych – relacji ma³¿onków, a jednoczenie jest w³¹czeniem tych relacji do moralnego obrazu ma³¿eñstwa, czyli jest wskazaniem, ¿e akty seksualne maj¹ swoj¹ moraln¹ wartoæ i nie wyczerpuj¹ siê w czysto doznaniowych wymiarach. Innymi cechami mi³oci ma³¿eñskiej, podkrelonymi przez Paw³a VI, jest wiernoæ, wy³¹cznoæ, a przede wszystkim p³odnoæ11. S¹ to powszechnie w katolickiej wizji ma³¿eñstwa przyjmowane cechy, których uznanie i szczera chêæ realizowania wrêcz decyduje o faktycznym zaistnieniu zwi¹zku ma³¿eñskiego. Oznacza wiêc, ¿e ich jednoznaczne odrzucenie i wszelkie dzia³ania zmierzaj¹ce do ich wykluczenia, powoduj¹ zanegowanie natury ma³¿eñskiego przymierza, a ka¿de jednostkowe nawet naruszenie jest kwalifikowane jako powa¿ne wykroczenie moralne. Na tym tle Pawe³ VI mówi o wewnêtrznym ³adzie aktu ma³¿eñskiego. Stosunki, przez które ma³¿onkowie jednocz¹ siê w sposób intymny i czysty, i przez które przekazuje siê ¿ycie ludzkie, s¹ – jak to przypomnia³ niedawno Sobór – «uczciwe i godne» (KDK 49)12. To jest okrelenie wewnêtrznej natury aktu ma³¿eñskiego. To jest istotny moment dla okrelenia moralnej godziwoci i dobroci aktu ma³¿eñskiego – zachowanie wewnêtrznej jednoci dwóch znaczeñ tego aktu. Je¿eli zatem zostan¹ zachowane te dwa istotne elementy stosunku ma³¿eñskiego, a wiêc oznaczanie jednoci i rodzicielstwa, to wtedy zatrzymuje on w pe³ni swoje znaczenie wzajemnej i prawdziwej mi³oci oraz swoje odniesienie do bardzo wznios³ego zadania, do którego cz³owiek zostaje powo³any – a mianowicie do rodzicielstwa13. Mo¿na powiedzieæ, ¿e mamy tu podwójn¹ p³aszczyznê wewnêtrznej jednoci. Z jednej strony jest to wewnêtrzna, dla samego aktu seksualnego, spójnoæ jego jednocz¹cego sensu z sensem p³odnoci, z drugiej strony jest to jednoæ powo³ania, jakim zostali obdarowani ma³¿onkowie – powo³ania do ma³¿eñstwa i do rodzicielstwa. Te dwa elementy s¹ nierozerwalnie zjednoczone i nie mog¹ byæ realizowane w oderwaniu od siebie. Por. HV 8 HV 9 11 Por. HV 9 12 HV 11 13 HV 12 9 10 NADU¯YCIA W DZIEDZINIE PROKREACJI 161 Tymczasem antykoncepcja jest w³anie takim rozerwaniem jednoci znaczeñ aktu seksualnego. Rozerwanie to polega na odrzuceniu znaczenia p³odnoci. Odrzuciæ równie¿ nale¿y wszelkie dzia³anie, które – b¹d to w przewidywaniu zbli¿enia ma³¿eñskiego, b¹d podczas jego spe³niania, czy w rozwoju jego naturalnych skutków – mia³oby za cel uniemo¿liwienie poczêcia lub prowadzi³oby do tego14. Postawa antykoncepcyjna polega wiêc na pragnieniu prze¿ywania seksualnoci i dowiadczania jej wymiaru zmys³owego z jednoczesnym odrzuceniem jej wymiaru p³odnego. Nale¿a³oby to rozerwanie jednoci odnieæ nie tylko do wewnêtrznego sensu samego aktu, ale tak¿e do sposobu prze¿ywania relacji ma³¿eñskiej. Czyni to – nawi¹zuj¹c do doktryny Paw³a VI – Jan Pawe³ II, który w adhortacji Familiaris consortio stwierdza: Kiedy ma³¿onkowie, uciekaj¹c siê do rodków antykoncepcyjnych, oddzielaj¹ od siebie dwa znaczenia, które Bóg Stwórca wpisa³ w naturê mê¿czyzny i kobiety i w dynamizm ich zjednoczenia p³ciowego, zajmuj¹ postawê «sêdziów» zamys³u Bo¿ego i «manipuluj¹» oraz poni¿aj¹ p³ciowoæ ludzk¹, a wraz z ni¹ osobê w³asn¹ i wspó³ma³¿onka, fa³szuj¹c wartoæ «ca³kowitego» daru z siebie15. Ten ca³kowity dar z siebie zawiera wzajemn¹ akceptacjê ma³¿onków, którzy s¹ jednoczenie potencjalnymi rodzicami ich wspólnego dziecka, jak i akceptacjê znaczenia tego, co zawiera w sobie wspólnie prze¿ywany akt seksualny. Podsumowuj¹c wiêc powy¿szy tok mylenia mo¿na powiedzieæ, ¿e antykoncepcja jest poszukiwaniem prze¿ywania seksualnoci z wykluczeniem p³odnoci, i jako taka – zarówno w znaczeniu trwa³ej postawy – mentalnoci antykoncepcyjnej, jak i w znaczeniu poszczególnych aktów, zostaje oceniona jako moralnie negatywna. 2. PROKREACJA BEZ P£CIOWOCI Na ukazanych wy¿ej problemach z pojmowaniem ludzkiej seksualnoci i p³odnoci nie koñczy siê historia zmagania siê Kocio³a z moralnymi wyzwaniami, które napotyka on w ostatnich dziesiêcioleciach. Dwie – trzy dekady po encyklice Humanae vitae Koció³ musia³ siê zmierzyæ z kolejnym wyzwaniem, które mo¿na nazwaæ lustrzanym problemem moralnym w zakresie prze¿ywania seksualnoci i p³odnoci. I tak¿e – a mo¿e nawet przede wszystkim – tutaj nale¿y podkreliæ, ¿e problem innego sposobu widzenia moralnego zagadnieñ zwi¹zanych z przekazywaniem ¿ycia, zrodzi³ siê dziêki postêpowi nauk biomedycznych. Chodzi o zjawiska, które obserwujemy w ostatnich dziesiêcioleciach, 14 15 HV 14 FC 32 162 ADAM SIKORA a które przyniós³ niezwyk³y rozwój tych¿e nauk. Mamy tu na myli najnowsze osi¹gniêcia medycyny w zakresie przekazywania ¿ycia, które s¹ odpowiedzi¹ nauki na epidemiê bezp³odnoci, jako mo¿na zaobserwowaæ, a tak¿e poszukiwanie nowych technik terapeutycznych z wykorzystaniem poczêtego ¿ycia. Zasadniczo nale¿y tu wyró¿niæ dwie metody przekazywania ¿ycia, które choæ ró¿ni¹ siê co do technicznego oblicza, to jednak maj¹ ze sob¹ jedn¹ cechê wspóln¹ – rozerwanie jednoci aktu seksualnego i reprodukcji. Chodzi mianowicie o pozaustrojowe zap³odnienie in vitro i o klonowanie. a. Zap³odnienie pozaustrojowe Technika kreowania ludzkiego ¿ycie z zastosowaniem technik zap³odnienia pozaustrojowego – in vitro – jest dzisiaj w powszechnym u¿yciu. Historia tej techniki liczy sobie 30 lat. Pierwszego skutecznego zap³odnienia pozaustrojowego z wykorzystaniem ludzkich gamet dokonali angielscy uczeni R.G. Edwards i P.C. Steptoe. Dziêki tej technice w lipcu 1978 r. urodzi³a siê Louise Brown. A wiêc cz³owiek poczêty t¹ metod¹ koñczy w³anie okr¹g³e 30 lat. Wed³ug danych Rady Europy w spo³eczeñstwach Zachodu niep³odnoæ dotyka 10% par, a z nich 5% siêga po technikê in vitro16. Mo¿na wiêc mówiæ, ¿e jest to dzisiaj zjawisko o du¿ym zasiêgu spo³ecznym. Na moraln¹ ocenê zap³odnienia in vitro wp³yw ma szereg czynników. Najbardziej ostre i jednoznaczne argumenty nakazuj¹ce odnieæ siê do in vitro negatywnie dotycz¹ ochrony poczêtego t¹ technik¹ ¿ycia cz³owieka. ¯ycie to jest zagro¿one w kilku zasadniczych momentach: selekcja embrionów przeznaczonych do implantacji, prowokowana sytuacja ryzyka przy niezmiernie niskiej skutecznoci implantacji embrionu do macicy matki, ewentualna aborcja selektywna przy ci¹¿y mnogiej bêd¹cej skutkiem implantowania wiêkszej liczby embrionów dla unikniêcia ryzyka niepowodzenia, niepewny los embrionów nadliczbowych. Wychodz¹c naprzeciw tym zagro¿eniom ustawodawstwa niektórych krajów reguluj¹ tê kwestiê prawnie, np. we W³oszech ustawa z dnia 18 lutego 2004 pozwala wykreowaæ tylko tak¹ liczbê embrionów, jak¹ mo¿na jednoczenie implantowaæ, jednak nie wiêksz¹ ni¿ trzy17. Jednak z punktu widzenia za³o¿eñ i problemu postawionego w niniejszym opracowaniu bardziej znacz¹cy jest inny wymiar tej techniki. Mianowicie chodzi o naruszenie godnoci przekazywania ludzkiego ¿ycia, a wiêc – podobnie jak w przypadku klonowania – o „filozofiê tej techniki. Comité directeur pour la bioéthique (CDBI), Rapport de la 24eme réunion (Strasbourg, 17-20 juin 2003); Rapport sur la protection de l’embryon humain in vitro, w: www.coe.int 17 Legge 19 febbraio 2004 n. 40, Norme in materia di procreazione medicalmente assistita, „Gazzetta Ufficiale” n. 45 del 24 febbraio 2004, art. 14,2. 16 NADU¯YCIA W DZIEDZINIE PROKREACJI 163 Otó¿ kreowanie ludzkiego ¿ycia w technice in vitro dokonuje siê co prawda na drodze ³¹czenia gamet, a wiêc ta technika nie jest agamiczna – jak by³o w przypadku klonowania, ale nie ma w niej osobowej relacji i seksualnego zjednoczenia rodziców przekazuj¹cych ¿ycie. Na ten w³anie wymiar zwraca uwagê Kongregacja Nauki Wiary w „Instrukcji o szacunku dla rodz¹cego siê ¿ycia i o godnoci jego przekazywania – Donum vitae. W dokumencie tym, po omówieniu szeregu problemów, takich jak kryteria s¹du moralnego czy szacunek nale¿ny embrionom ludzkim, podjêto zagadnienie godziwoci ingerowania w ludzk¹ prokreacjê. Instrukcja Donum vitae, odnosz¹c siê do ró¿nych rodzajów zap³odnienia in vitro, które zostaj¹ wyró¿nione przede wszystkim ze wzglêdu na pochodzenie gamet wykorzystanych do zap³odnienia, wskazuje na najbardziej fundamentalny problem. Tym problemem jest rozerwanie prokreacji i ma³¿eñskiego aktu seksualnego, który jednoczy akt mi³oci i prokreacji. Nawet gdyby uda³o siê ca³kowicie unikn¹æ mierci embrionów ludzkich FIVET [zap³odnienie pozaustrojowe z przeniesieniem embrionów – A.S.] homologiczny powoduje rozdzia³ miêdzy dzia³aniami przeznaczonymi do zap³odnienia ludzkiego a aktem ma³¿eñskim18. Zap³odnienie homologiczne polega na po³¹czeniu gamet pochodz¹cych od ma³¿onków. To rozerwanie potêguje siê w przypadku zap³odnienia heterologicznego, w którym wykorzystuje siê gamety pochodz¹ce od osób nie zwi¹zanych ma³¿eñstwem. Wtedy nastêpuje nie tylko rozerwania miêdzy aktem seksualnym a prokreacj¹, ale tak¿e miêdzy zwi¹zkiem ma³¿onków a rodzicielstwem19. Trzeba przyznaæ, ¿e tak sformu³owany argument na rzecz negatywnej oceny molarnej zap³odnienia pozaustrojowego odwo³uj¹cy siê do pojêcia godnoci nie jest argumentem tak oczywistym i jednoznacznym jak ten odwo³uj¹cy siê do poszanowania poczêtego ¿ycia. Wynika to z niejednoznacznoci samego pojêcia „godnoæ”. Tym bardziej, ¿e pojêcie godnoci odniesiono tutaj nie tylko do osoby ludzkiej, ale tak¿e do procesu przekazywania ¿ycia. Pojêcie to jest dzisiaj bardzo niejednoznaczne. Nie trudno spotkaæ pogl¹dy ca³kowicie przeciwstawne, a jednoczenie odwo³uj¹ce siê do godnoci. Ale to jest odrêbny problem. b. Klonowanie Zagadnienie klonowania prokreacyjnego jest na razie problemem teoretycznym. Nie jest znany przypadek urodzenia cz³owieka poczêtego na drodze klonowania. W dziedzinie klonowania cz³owieka podejmowano ró¿nego typu eksperymenty, np. rozdzielenia embrionu na blastomery, które mia³y byæ zdolne do dalszego dzielenia komórkowego i rozwoju embrionalnego. Doniesienia pewnej egzotycznej sekty realian poszukuj¹cej niemiertelnoci, czy w³oskiego gine18 19 DV II B 6 Por. DV II A 1-2 164 ADAM SIKORA kologa Antinoriego, o urodzeniu siê sklonowanego cz³owieka nie zosta³y potwierdzone20. Pewne s¹ natomiast i potwierdzone doniesienia o próbach tzw. „terapeutycznego sklonowania cz³owieka w celu pozyskania komórek macierzystych. Woo Suk Hwang i wspó³pracownicy z Seoul National University og³osili w lutym 2004 roku, ¿e technik¹ SCNT (somatic cell nuclear transfer) wytworzy³ ludzki zarodek21. Zarodek ten mia³ byæ ród³em komórek macierzystych, a wiêc chodzi³o tu o klonowanie terapeutyczne, a nie reprodukcyjne. Trzeba jednoczenie zaznaczyæ, ¿e w³aciwie brak powa¿nych doniesieñ o faktycznym wykorzystaniu embrionalnych komórek macierzystych w terapii22. Podzia³ na klonowanie terapeutyczne i prokreacyjne nie ma tu wiêkszego znaczenia w ka¿dym razie chodzi o wykreowanie zdolnego do ¿ycia embrionu. Chodzi o klonowanie metod¹ transferu j¹dra komórki somatycznej do komórki jajowej pozbawionej przedj¹drza. Profesor Hwang publikowa³ swoje prace na ³amach renomowanych pism naukowych Science i Nature. Po jakim czasie okaza³o siê, ¿e jego rzekome naukowe osi¹gniêcia s¹ jednym wielkim oszustwem. A naukowiec mia³ siê dopuszczaæ przestêpstwa polegaj¹cych na zmuszaniu pracownic swojego orodka do oddawania materia³u genetycznego dla celów jego badañ. O ca³ej aferze pisa³ m.in. magazyn S³u¿ba Zdrowia ze stycznia 2006 roku. Dla naszego tematu istotne s¹ nie tyle faktyczne osi¹gniêcia i prawne przyzwolenie na taki sposób kreowania ludzkiego ¿ycia, co istotna jest filozofia tej techniki. Chodzi w niej przecie¿ o powo³anie do ¿ycia istoty ludzkiej (choæby tylko na etapie jej embrionalnego istnienia) bez odwo³ania siê do aktu seksualnego, a nawet bez zastosowania gamet. St¹d spotykamy okrelenie prokreacja agamiczna. Chocia¿ trzeba zauwa¿yæ, ¿e w klonowaniu metod¹ transferu j¹dra komórkowego potrzebna jest ¿eñska komórka rozrodcza, to nie ma jej spotkania z komórk¹ mêsk¹. W ten sposób mamy do czynienia z ca³kowicie aseksualn¹ ide¹ prokreacji. To oczywicie nie mieci siê w ¿aden sposób w zarysowanej wczeniej idei ma³¿eñstwa jednocz¹cego siê w seksualnym akcie mi³oci, który to akt zawiera w sobie dwa podstawowe znaczenia. Zburzony jest obraz zwi¹zków miêdzypokoleniowych, rodzicielstwa i dzieciêctwa. Chocia¿ – na dzisiaj – jest to pytanie z rodzaju sciencie fiction, to jednak trzeba w tym momencie zapytaæ: czyim dzieckiem – w sensie biologicznym, osobowym i prawnym by³by sklonowany Dzieci te mia³y siê urodziæ na prze³omie 2002/2003; por. WWW.INTERIA-fakty, 28.04.2004. 21 R. Lanza i N. Rosenthal, R. Komórki macierzyste nadzieje i prognozy, w: wiat Nauki 2004/7/155, s. 57. 22 Por. B. Machaliñski, Komórki macierzyste i ich zastosowanie kliniczne czy ju¿ prze³om?, w: Komórki macierzyste mity i rzeczywistoæ, red. A. Wójtowicz, Poznañ 2007, s. 19 nn. 20 NADU¯YCIA W DZIEDZINIE PROKREACJI 165 cz³owiek? Na to pytanie nie ma odpowiedzi23. A wiêc niew¹tpliwie naruszone jest jedno z podstawowych dóbr cz³owieka, jakim jest prawo do w³asnej to¿samoci i oryginalnego dziedzictwa genetycznego. Na naruszenie tego prawa zwraca uwagê Papieska Akademia Pro vita w swoich „Refleksjach o klonowaniu”, gdzie stwierdza, ¿e klonowanie stanowi radykaln¹ manipulacjê konstytutywnej relacyjnoci i komplementarnoci, która stoi u podstaw ludzkiej prokreacji, zarówno w aspekcie biologicznym, jak i osobowym24. Niew¹tpliwie jest tutaj naruszenie obrazu seksualnoci, ma³¿eñstwa i prokreacji stoj¹cej w tle Humanae vitae, chocia¿ jest to naruszenie innego typu od tego, które by³o g³ównym przedmiotem zainteresowania papie¿a Paw³a VI. *** Podsumowuj¹c powy¿sz¹ refleksjê nad ró¿nymi formami zaprzeczania zasadom, które sta³y u pod³o¿a szczegó³owych rozwi¹zañ zaprezentowanych w encyklice Humanae vitae, nale¿y podkreliæ, ¿e Pawe³ VI stoi na gruncie okrelonej, w³aciwej dla wielowiekowej tradycji chrzecijañskiej, a przede w³aciwej dla wspó³czesnej myli Kocio³a wizji ma³¿eñstwa, rodziny, seksualnoci i p³odnoci. Jest to wizja jednoci i wzajemnego daru ma³¿onków, która owocuje nowym ¿yciem przekazanym w akcie mi³oci. Jest to oczywicie wizja ma³¿eñstwa i p³odnoci w³aciwa dla nauczania Jana Paw³a II, który w adhortacji Familiaris consortio stwierdza: Mi³oæ zmierza do jednoci g³êboko osobowej, która nie tylko ³¹czy w jedno cia³o, ale prowadzi do tego, by by³o tylko jedno serce i jedna dusza. Wymaga ona nierozerwalnoci i wiernoci w ca³kowitym wzajemnym obdarowaniu i otwiera siê ku p³odnoci. Jednym s³owem chodzi o normalne cechy charakterystyczne ka¿dej naturalnej mi³oci ma³¿eñskiej, ale w nowym znaczeniu, gdy¿ sakrament nie tylko je oczyszcza i wzmacnia, ale wynosi tak, ¿e staj¹ siê wyrazem wartoci prawdziwie chrzecijañskich25. Zarówno natura jak i praktyka antykoncepcji, z którymi zmaga³ siê Pawe³ VI, jak i zap³odnienie pozaustrojowe in vitro i – ewentualne – klonowanie cz³owieka przecz¹ tej wizji, rozrywaj¹ wewnêtrzn¹ jednoæ, wzajemnoæ i koniecznoæ relacji miêdzy ma³¿onkami, a tak¿e relacji miêdzy rodzicami i potomstwem. Z tego wzglêdu musz¹ byæ one ocenione negatywnie. Zjawiska te maj¹ przeciwstawn¹ naturê – seksualnoæ bez prokreacji z jednej, i prokreacja bez seksualnoci z drugiej strony. Mimo to negatywna ocena wszystkich odwo³uje siê ostatecznie do tych samych wartoci, które s¹ przez nie zagro¿one. Por. T. Jasudowicz, Klonowanie cz³owieka z perspektywy standardów Rady Europy, Medycyna wieku rozwojowego, 2001/V, Suplement do nr 1. 24 Pontificia Accademia per la Vita, Rifflessioni sulla Clonazione, Cittá del Vaticano 1997. 25 FC 13 23 166 ADAM SIKORA Zestawienie tych zjawisk i przywo³anie doktryny katolickiej pozwala te¿ stwierdziæ, ¿e Koció³ rzeczywicie powo³any jest do swoistego reagowania na coraz to nowe zagro¿enia, których dostarcza wspó³czesny wiat i ¿e rzeczywicie na te zagro¿enia reaguje. SUMMARY In the discussion of the current moral issues, the Church teaches the revealed truth. It reacts with a certain regularity to the threats resulting from the new cultural phenomena, scientific achievements or social transformations. As a result, in the second half of the 20th century, the Church voiced its opinion on the issue of contraception. Undoubtedly, it constituted an answer of the Church to the sexual revolution which spread over the United States and the Western European countries. The pope Paul VI took up the subject of contraception in his encyclical Humanae Vitae. In the simplified reception of this document, a rather negative attitude towards contraception is stressed. However, after a deeper insight, one can point to a certain vision of a human being, more importantly, of the interpersonal relationship in matrimony. The sexual act is an important element of such a relation. It encompasses two significant roles: the unification of the married couple and procreation. These two elements are the integral parts of the marital act and they cannot be excluded by contraception. In such a perception of the marital act one can see the unity of the sexual act and procreation postulated by the pope. Over the next decades after the appearance of the encyclical Humanae Vitae, the new possibilities of interference in human procreation have appeared. These are cloning and in vitro fertilization. In the case of cloning which so far has been only a theoretical possibility of creating a human life, there is a transfer of a cell nucleus of the cloned creature to the female germ cells. In the case of in vitro the new life is created by joining the female and male germ cells outside the female organism. Created in this way embryo is transferred to and implanted in the mother’s uterus. These methods generate a number of moral problems. First of all, it is the protection of a human life which is in danger during the embryonic phase. The following article draws upon another issue related to the encyclical Humanae Vitae. It is, namely, the separation of the sexual act from procreation. While the contraception entails the sexual experience with the exclusion of fertility, in cloning and in vitro one deals with procreation with the exclusion of sexuality. Thus, it can be assumed that these are the reverse problems but their essence is similar – the disturbance of the internal unity of sexuality and procreation. Therefore, it can be argued that the anthropological and ethical assumptions present in the encyclical Humanae Vitae constitute a basis for a moral analysis of many phenomena concerning human sexuality and procreation and not only the contraception which was the main subject of this document. Key words Contraception, procreation, artificial procreation, cloning, fertility, sexuality, parenthood NADU¯YCIA W DZIEDZINIE PROKREACJI 167 TEOLOGIA I MORALNOÆ TOM 3, 2008 ANDRZEJ SZAFULSKI Papieski Wydzia³ Teologiczny Wroc³aw Ideologia gender i p³yn¹ce z niej zagro¿enia Gender Ideology and Its Ensuing Threats Ostatnie stulecie by³o okresem s³usznej walki kobiet z nadu¿yciami, niesprawiedliwym traktowaniem i upokarzaj¹cymi je stereotypami. Jej rezultatem by³y prawa, które gwarantowa³y kobietom równy status. Niestety, w latach 70-tych XX wieku na ruch feministyczny zaczê³y wywieraæ wielki wp³yw radykalne ideologie propaguj¹ce now¹ rewolucyjn¹ wizjê cz³owieka. One te¿ spowodowa³y, ¿e walka o równe prawa kobiet czêsto stawa³a siê jedynie pretekstem, by zwalczaæ tzw. tradycyjn¹ rodzinê i macierzyñstwo oraz popieraæ rozwi¹z³oæ seksualn¹. Dlatego zdarza siê, ¿e powo³ywane przez rz¹dy pañstw ró¿norodne urzêdy, maj¹ce zapewniæ równy status kobiet i mê¿czyzn, s³u¿¹ bardziej propagowaniu radykalnych idei feministycznych ni¿ ochronie prawdziwych interesów kobiet i spo³eczeñstwa. Jedn¹ z tych niebezpiecznych ideologii jest szeroko dzi lansowana ideologia gender. 1. KONTESTACJA TRADYCYJNEGO MODELU RODZINY Jak w czasie Rerum novarum w centrum Nauki Spo³ecznej Kocio³a sta³a kwestia robotnicza1, tak w erze globalizacji i indywidualistycznego utylitaryzmu to miejsce zajmuje kwestia antropologiczna z akcentem na osobê w relacji, czyli na rodzinê. Jak dawniej dominuj¹ca kultura nie chcia³a uznaæ istnienia kwestii Leon XIII w Rerum novarum po wielokroæ daje do zrozumienia, ¿e jedn¹ z g³ównych trosk, które stanowi³y inspiracjê dla jego encykliki, by³a troska o rodzinê. (por. n. 9-10); W.M. Murphy, Rodzina i ekonomia w nauczaniu spo³ecznym Kocio³a, Spo³eczeñstwo (1997) nr 1-2, s. 172-173. 1 168 ANDRZEJ SZAFULSKI robotniczej, tak teraz podobnym wstrz¹sem mo¿e byæ g³oszenie, ¿e rodzina jest w samym sercu kwestii spo³ecznej i ¿e kryzys rodziny jest prawdziwym wyrazem niesprawiedliwoci spo³ecznej2. Rodzina bowiem jest ludzkim miejscem odkrywania siebie w spotkaniu z drugim, jest miejscem odrzucenia niewoli i odkrywania s³u¿by, jest przytuliskiem dla ka¿dego zranionego serca, jest ogniskiem, którego nie mo¿e zlekcewa¿yæ nawet najwiêkszy indywidualista3. Wyra¿a siê ona w s³owie na zawsze. Wchodzi siê w ni¹, gdy siê mówi bêdê ciê kocha³(a) zawsze. Owo na zawsze towarzyszy wszystkim etapom jej egzystencji, w momentach jej kryzysu i wzrostu, ale tak¿e wtedy, gdy dzieli siê z drugim chwile choroby i staroci. Rodzina jest ludzk¹ odpowiedzi¹ na dwie pozornie przeciwstawne potrzeby: bezpieczeñstwa i wolnoci4. Konieczn¹ jest rzecz¹, aby siê ³¹czy³y ze sob¹ istoty, które bez siebie istnieæ nie mog¹, a wiêc ¿eñska i mêska w celu p³odzenia; dzieje siê to nie z wolnego wyboru, lecz jak u wszystkich zwierz¹t i rolin pod wp³ywem naturalnego popêdu do pozostawienia po sobie dalszej tego rodzaju istoty5. Jest tu mowa o naturalnym popêdzie, który prowadzi do wolnego, wzajemnego wyboru mê¿a i ¿ony. Nastêpstwem ich zwi¹zku s¹ dzieci, zwi¹zane ze swoimi rodzicami, wraz z którymi tworz¹ rodzinê. Ona to stanowi najmniejsz¹ grupê spo³eczn¹, pojêt¹ jako zwi¹zek rodziców i dzieci. Jest to naturalna forma ¿ycia spo³ecznego i jego zarazem podstawowa komórka6. Rodzina, z³o¿ona i o¿ywiana przez mi³oæ, jest wspólnot¹ osób: mê¿czyzny i kobiety jako ma³¿onków, rodziców, dzieci i krewnych7. Rodzina zatem, jako wspólnota spo³eczna rodziców i dzieci posiada potrójny cel. Chodzi tu o troskê i zabezpieczenie codziennego ¿ycia swych cz³onków, nie tylko materialnego, ale tak¿e duchowego. Urodzenie i wychowanie swych dzieci. I wreszcie tworzenie podstawowej komórki spo³ecznej wraz z jej niezbywalnymi prawami8. Takie zatem egzystencjalne przeznaczenie rodziny jest podstaw¹ jej powszechnego uznania, jej niezbywalnych praw, dotycz¹cych porz¹dku osobowo-spo³ecznego, C. Gentili, Normalny chaos mi³oci a rodzina chrzecijañska, Spo³eczeñstwo 14(2004) nr 2, s. 219-220. O os³abieniu tradycyjnej rodziny wiadczy przede wszystkim spadek urodzeñ, zwiêkszenie siê liczby rodzin niepe³nych oraz zwiêkszenie siê liczby urodzeñ pozama³¿eñskich. 3 C. Gentili, Normalny chaos mi³oci a rodzina chrzecijañska, art. cyt., s. 221. 4 Tam¿e, s. 221; por. M. Braun-Ga³kowska, Kobieta w rodzinie, w: Kobieta w Kociele i w spo³eczeñstwie, red. I. Dec, Wroc³aw 2004, s. 135 5 Arystoteles, Polityka, Wroc³aw 1953, (I rozdzia³, ksiêga 1), 1252. 6 M. A. Kr¹piec, Cz³owiek. Prawo i naród, [b.m.r.], s. 148-149. 7 Jan Pawe³ II, Adhortacja apostolska Familiaris consortio, Watykan 1981, nr 18. 8 „Rodzina – czytamy w Powszechnej Deklaracji Praw Cz³owieka ONZ (1948) jest naturaln¹ i podstawow¹ komórk¹ spo³eczeñstwa oraz jest uprawniona do ochrony ze strony spo³eczeñstwa i pañstwa art. 16.3. 2 IDEOLOGIA GENDER I P£YN¥CE Z NIEJ ZAGRO¯ENIA 169 jak i porz¹dku materialnego, maj¹tkowego9. Co wiêcej, tak¿e z socjologicznego i filozoficznego punktu widzenia, rodzina w rozumieniu Kocio³a jest spo³ecznoci¹ konieczn¹. Jest najbardziej konieczna ze wszystkich innych koniecznych spo³ecznoci, jak spo³ecznoæ cywilna i spo³ecznoæ religijna, gdy¿ jest to pierwszy i podstawowy wyraz natury spo³ecznej cz³owieka10. Rodzina w sposób naturalny oparta na mi³oci mê¿czyzny i kobiety domu budowanego wspólnie dla przetrwania i zapewnienia najlepszej opieki dzieciom, które s¹ owocem ich mi³oci, wiernoci i przymierza, aby ten dom wzrasta³ istnia³a od zarania ludzkoci. Poprzez trudne dowiadczenia jak i czasy pomylnoci, w rodowiskach prymitywnych i bardziej rozwiniêtych, charakter naturalnej rodziny nigdy siê nie zmienia³ i tak¹ winna pozostaæ11. Prawda ta nie zawsze i nie dla wszystkich by³a tak oczywista. Mimo i¿ korzenie wojny z rodzin¹ siêgaj¹ dwóch lub trzech ostatnich stuleci i zawsze stanowi³y wyzwanie dla ówczesnego nauczania Kocio³a, to stwierdziæ trzeba, ¿e przez wieki pojawia³y siê teorie i tendencje propaguj¹ce niekoniecznoæ rodzinnej formy ¿ycia cz³owieka. Wystarczy tu wspomnieæ Platona, który w pewnym czasie uwa¿a³, ¿e pañstwo winno zastêpowaæ obowi¹zki rodziny, której prawa mia³y byæ ca³kowicie podporz¹dkowane prawom pañstwa, nawet w dziedzinie rodzenia i wychowania dzieci (Pañstwo). Ju¿ w XVII wieku, wraz z pocz¹tkiem procesów uprzemys³owienia i urbanizacji, zaczê³y nap³ywaæ nowe idee okrelane jako wielkie obalenie lub wielka transformacja. Te idee, neguj¹ce wartoæ osoby ludzkiej i d¹¿¹ce do wyeliminowania naturalnej rodziny, osi¹gnê³y swe apogeum podczas Rewolucji Francuskiej. Hobbes, Rousseau i inni pisali z pasj¹, ¿e rodzina naturalna sprzyja ograniczaniu ludzkiej wolnoci, ¿e wyrz¹dza krzywdê mê¿czyznom, kobietom i dzieciom. Z tych przes³anek wy³oni³y siê przera¿aj¹ce chmury ideologii, której przywieca³ jeden cel: walka z naturaln¹ rodzin¹. Do tych systemów ideowych nale¿a³ socjalizm, komunizm, feminizm, hedonizm seksualny, nacjonalizm rasowy oraz wiecki liberalizm12. Rodzina, jak widaæ nawet od strony etymologii, powinna byæ pierwszym przedmiotem zainteresowania ekonomisty; nazwa jego dyscypliny pochodzi od greckich s³ów oikos i nomos, które razem wziête oznaczaj¹ prawo ogniska domowego, prawo rodziny. Rodzina nie ma jednak oficjalnego miejsca w sektorze M.A. Kr¹piec, O ludzk¹ politykê, Katowice 1995, s. 61. M. Toso, Rodzina w owietleniu nauki spo³ecznej Kocio³a, Spo³eczeñstwo 14(2004) nr 2, s. 255. 11 Ch. de Marcellus de Vollmer, Koció³ katolicki w obronie gwa³townie atakowanej rodziny, [b.m.r.], s. 1. 12 Tam¿e, s. 1-2. 9 10 170 ANDRZEJ SZAFULSKI ekonomicznym i spo³ecznym13. Jest zupe³nie niedoceniana14. Skoro ekonomici w swoich pracach nie uwzglêdniaj¹ rodziny, to nic dziwnego, ¿e rodziny prawie nie wystêpuj¹ w statystykach. Zmniejsza siê te¿ liczba polityków, którzy chcieliby wspieraæ rodzinê15. Od czasu za konferencji w Pekinie (1995) wystêpuje z³a tendencja do u¿ywania s³owa rodzina na okrelenie ka¿dego zwi¹zku konsensualnego16. Dotyczy to zarówno zwi¹zków homoseksualnych, lesbijskich, jak i tzw. rodzin z jednym rodzicem. W ten¿e proces pomniejszania znaczenia rodziny, a nawet jej niszczenia wpisuje siê ideologia gender17. 2. ZA£O¯ENIA IDEOLOGII GENDER Gender to dotychczas w jêzyku angielskim gramatyczne wyra¿enie na okrelenie rodzaju (³ac. genus maskulinum, femininum, neutrum). Podczas gdy termin sex oznacza ró¿nicê p³ciow¹ miêdzy mê¿czyzn¹ i kobiet¹, to termin gender oznacza dzi (po konferencji pekiñskiej) ka¿dy rodzaj seksualnej orientacji: hetero-, homo-, bi-, trans-. Gender zatem to sztuczny twór jêzykowy, s³u¿¹cy do rozmycia identycznoci p³ciowej mê¿czyzny i kobiety. Obecnie wykorzystywany jest on do okrelenia tzw. p³ci kulturowej (w odró¿nieniu od p³ci biologicznej, – angielskie sex). Gender oznacza zatem p³eæ kulturow¹. Oznacza to, ¿e cz³owiek sam powinien decydowaæ, czy chce ¿yæ jako mê¿czyzna lub jako kobieta, czy chce ¿yæ heteroseksualnie albo byæ gejem, lesbijk¹, biseksualnym albo transseksualnym18. Inaczej, gender nazywa siê spo³eczno-kulturow¹ to¿samoci¹ p³ci. Ideologia gender, opieraj¹c siê na strukturalizmie zak³ada, ¿e ka¿da kultura tworzy w³asne zasady moralnoci. Kultura tradycyjna za winna byæ odrzucona, poniewa¿ trzyma w ucisku kobietê. Dlatego te¿ na czele nowej rewolucji kulturowej winny stan¹æ kobiety. Wówczas rewolucja ta wprowadzi nowe zasady R. Whitfield, Ekonomiczne i spo³eczne koszty rozk³adu rodziny, Spo³eczeñstwo (1997) nr 1-2, s. 97. 14 Na temat stanu zagro¿enia polskiej rodziny por. L. Dyczewski, Rodzina. Spo³eczeñstwo. Pañstwo, Lublin 1994. 15 J.-D. Lecaillon, Spo³eczne i ekonomiczne znaczenie rodziny, Spo³eczeñstwo (1997) nr 1-2, s. 31-32. 16 Podczas gdy Deklaracja z 1948 roku w swoim 16 artykule precyzuje, ¿e rodzina jest naturalnym i podstawowym elementem spo³eczeñstwa i jest uprawniona do ochrony ze strony spo³eczeñstwa i pañstwa, Konferencja Pekiñska z 1995 roku obwieszcza, ¿e s³owo rodzina zosta³o zast¹pione po to, by wskazaæ wszystkie rodzaje zwi¹zków wspó³zale¿nych. Odt¹d s³owo to sta³o siê dwuznaczne i ró¿norakie, uzale¿nione od interesów jednostek. 17 M. Schooyans, Ukryte oblicze ONZ, Toruñ 2002, s. 183; por. A. PreisSmith, Kultura. Tekst. Ideologia. Dyskursy wspó³czesnej amerykanistyki, Kraków 2004. 18 Por. G. Kuby, Die Gender Revolution. Relativismus in Aktion, Kisslegg 2007, s. 105; polski przek³ad: G. Kuby, Rewolucja genderowa: nowa ideologia seksualnoci, Kraków 2007. 13 IDEOLOGIA GENDER I P£YN¥CE Z NIEJ ZAGRO¯ENIA 171 moralne. Zgodnie z za³o¿eniami nowej kultury, nie istnieje ¿adna naturalna podstawa pozwalaj¹ca na wyodrêbnienie ró¿nicy pomiêdzy rol¹ wype³nian¹ przez kobietê i t¹ wype³nian¹ przez mê¿czyznê. Ró¿nica ta pojawi³a siê w pewnym okresie historii i nadszed³ ju¿ najwy¿szy czas, by ca³kowicie zanik³a19. Ideolodzy gender zapewniaj¹, ¿e wystêpowanie ró¿nicy ról pomiêdzy mê¿czyzn¹ i kobiet¹ ma w rzeczywistoci czysto kulturowe pod³o¿e. Ró¿nica ta jest produktem zamieraj¹cej obecnie kultury. Nowa kultura winna odrzuciæ jakiekolwiek ró¿nice i wszelk¹ nierównoæ wystêpuj¹c¹ pomiêdzy przedstawicielami obu p³ci. Ró¿nice te s¹ bowiem anachronizmami z czasów ciemiê¿enia kobiety przez mê¿czyznê. Od tej chwili nowa kultura, o której wprowadzenie usilnie zabiega ideologia gender, domaga siê zniszczenia rodziny, której przypiêta zosta³a etykieta tradycyjnej20. Jeli chodzi o now¹ kulturê, podwa¿a ona zasadnoæ przeciwstawiania sobie obu p³ci. Skoro podkrelanie ró¿nic wystêpuj¹cych pomiêdzy p³ciami jest pozbawione jakiegokolwiek znaczenia, rola przypisana mê¿czynie mo¿e byæ równie dobrze wype³niona przez kobietê i odwrotnie. Wynika st¹d, ¿e heteroseksualizm, który znajduje swój naturalny wyraz w rodzinach, pozbawiony zosta³ swej uprzywilejowanej pozycji, jak¹ cieszy³ siê w kulturze tradycyjnej, uznanej ostatecznie za przestarza³¹21. Poniewa¿ odrzucone zosta³y ró¿nice ról pomiêdzy przedstawicielami obu p³ci, s³owa takie jak: ma³¿eñstwo, macierzyñstwo czy ojcostwo winny tym samym równie¿ straciæ jakiekolwiek znaczenie22. Ideologia gender stanowi ostatni etap w procesie dekonstrukcji fundamentów rodziny. W tym przypadku chodzi o to, by oddzieliæ p³eæ od gender, lub prociej mówi¹c oddzieliæ fizyczne atrybuty mê¿czyzn i kobiet od gender tzn. p³ci kulturowej, któr¹ oni wybieraj¹23. Zró¿nicowanie bowiem ról p³ci nie ma nic wspólnego z biologi¹. Co jest tworem spo³ecznej kultury, to mo¿e byæ zmienione. M. Schooyans, Ukryte oblicze ONZ, dz. cyt., s. 184. Rodzina ta mia³aby opieraæ siê bowiem na zdeklasowanej kulturze. W tej rzekomo zdeklasowanej kulturze mê¿czyzna i kobieta pe³ni¹ z samej swej natury odmienne role w trakcie przekazywania ¿ycia. Sama rodzina stanowi natomiast naturaln¹ konsekwencjê zachowañ heteroseksualnych mê¿czyzny i kobiety, – tam¿e. 21 Tam¿e, s. 185. 22 O sile oddzia³ywania powy¿szej ideologii niech wiadczy jak¿e wymowny fakt, ¿e s³owo macierzyñstwo zosta³o w praktyce usuniête z dokumentu koñcowego konferencji w Pekinie (1995). 23 Wolnoæ wyboru w³asnej p³ci kulturowej, bez wzglêdu na p³eæ w sensie biologicznym a zatem prawo do ma³¿eñstwa homoseksualnego sta³o siê centralnym punktem Konferencji w Pekinie dotycz¹cej kobiet w 1995 roku. W tym celu podczas konferencji narzucono nieoczekiwany kierunek tematyczny i tylko delegacje niektórych krajów zdawa³y sobie z tego sprawê. Celem by³o uzyskanie miêdzynarodowego uznania dla tych tzw. praw i teoretycznie zosta³ osi¹gniêty, ale od tamtej pory napotyka on na pewne trudnoci, poniewa¿ dziêki pracy Stolicy Apostolskiej w ONZ wielu ludzi by³o w stanie uwiadomiæ sobie ten atak. Ch. de Marcellus de Vollmer, Koció³ katolicki w obronie gwa³townie atakowanej rodziny, art. cyt., s. 4. 19 20 172 ANDRZEJ SZAFULSKI Heteroseksualizm zostaje tym samym zredukowany do jednego z typów praktyki seksualnej, stoj¹cego na równi z wieloma innymi zachowaniami seksualnymi spotykanymi w zwi¹zkach homoseksualnych, lesbijskich, zwi¹zkach opartych na konsensusie, itp. Zasady moralne w³aciwe dla kultury okrelanej jako przestarza³a winny byæ zniesione. Zwolennicy tej ideologii uwa¿aj¹, ¿e nale¿y proklamowaæ prawo do indywidualnej przyjemnoci seksualnej. Nie powinno ono napotykaæ na jakiekolwiek przeszkody, ograniczenia oraz nie mo¿e wi¹zaæ siê z jakimikolwiek zobowi¹zaniami wobec drugiego cz³owieka. Nie powinno byæ poddawane ¿adnej represji stanowi¹cej relikt przestarza³ych kodeksów postêpowania24. 3. RÓD£A IDEOLOGII GENDER I JEJ PERWERSYJNY CHARAKTER G³ównym ród³em ideologii gender jest marksizm i strukturalizm. Drugim za feminizm25. Nietrudno jednak zauwa¿yæ ideowe i strukturalne podobieñstwo miêdzy marksizmem i ideologi¹ feminizmu26. Wspólny jest im duch rewolucyjny27. W pierwszym przypadku ideologia gender opiera siê na interpretacji, jak¹ Fryderyk Engels pos³u¿y³ siê dla opisania walki klas. Wiadomo, i¿ wed³ug Marksa walka klas by³a przede wszystkim walk¹ przeciwstawiaj¹c¹ proletariusza kapitalicie. Dla Engelsa natomiast walka ta jest przede wszystkim walk¹, w której zostaj¹ sobie przeciwstawieni kobieta i mê¿czyzna. Rodzina monogamiczna i heteroseksualna jest tutaj w cis³ym tego s³owa znaczeniu miejscem wyzysku M. Schooyans, Ukryte oblicze ONZ, dz. cyt., s. 185. Od pocz¹tku lat dziewiêædziesi¹tych nastêpuje ostateczna radykalizacja ruchu feministycznego, któr¹ okrela siê jako trzeci¹ falê. Radykalizm polega na tym, ¿e nie chodzi o zrównanie p³ci czy odczytywanie to¿samoci kobiety, czyli okrelenie, kim kobieta jest i jakie z tego wynikaj¹ konsekwencje, ale kim kobieta chce byæ. W tej perspektywie uwa¿a siê, ¿e w³asny, autonomiczny wybór decyduje o kobiecoci i jej formie. Egocentryzm i egoizm staje siê w tym nurcie priorytetow¹ wartoci¹. 26 Podlega³a ona równie¿ innym wp³ywom. Wspomnieæ wystarczy oddzia³ywanie myli Wilhelma Reicha, który postulowa³ odrzucenie jakiejkolwiek dyscypliny w dziedzinie seksualnoci, jak i wp³yw Herberta Marcusea, zachêcaj¹cego do odrzucenia wszelkiej w³adzy, tam¿e, s. 183. 27 Feminizm czêsto przybiera formê krzykliw¹, natarczyw¹. Powstaj¹ zwi¹zki kobiet, tworz¹ siê koalicje, np. Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Kobiety polskie bra³y czynny udzia³ w Pekinie (raport o sytuacji kobiet w Polsce). Powstaj¹ fundacje, czasopisma, np. „Zadra” (kwartalnik Fundacji Kobiecej eFKa). Wydawana jest lista Gender bêd¹ca forum dyskusji na tematy zwi¹zane z p³ci¹ kulturow¹. Powstaj¹ interdyscyplinarne studia na Uniwersytetach £ódzkim, Poznañskim, studia nad kulturow¹ to¿samoci¹ p³ci Gender Studies (jako studia podyplomowe) na Uniwersytecie Warszawskim i Uniwersytecie Jagieloñskim. Z. J. Zdybicka, Prawdziwy i fa³szywy feminizm, w: Kobieta w Kociele i w spo³eczeñstwie, red. I. Dec, Wroc³aw 2004, s. 106; por. A. Ko³akowska, Brygady politycznej poprawnoci, „Rzeczpospolita”, 29.01.2000. 24 25 IDEOLOGIA GENDER I P£YN¥CE Z NIEJ ZAGRO¯ENIA 173 i ucisku kobiety przez mê¿czyznê. Wyzwolenie kobiety nast¹pi wiêc poprzez zniszczenie instytucji rodziny. Kiedy kobieta zostanie ostatecznie wyzwolona, zajmie ona nale¿ne jej miejsce w spo³eczeñstwie produkcyjnym28. Spo³eczeñstwo kolektywistyczne, wed³ug marksizmu, mia³o zatem zast¹piæ rodzinê, która by³a, w tym systemie, pojêta jako faza przejciowa ¿ycia ludzkiego, podporz¹dkowana dalszemu, dialektycznemu rozwojowi29. Jeli za chodzi o szeroki nurt miêdzynarodowy wystêpuj¹cy pod nazw¹ feminizmu, to stwierdziæ trzeba, ¿e celem d¹¿eñ jego przedstawicielek jest takie przeobra¿enie w naszej kulturze i w spo³eczeñstwie, aby p³eæ nie by³a w ogóle brana pod uwagê. St¹d te¿ warunkiem ca³kowitego wyzwolenia kobiet jest zakwestionowanie biologicznego uwarunkowania seksu. Prowadzi to bowiem, w ich mniemaniu, do rozró¿nienia na sex (uwarunkowania biologiczne) i gender (uwarunkowania kulturowe). Wyzwolenie z biologicznych uwarunkowañ jest mo¿liwe dziêki rewolucji biologicznej prowadz¹cej do uniezale¿nienia rodzenia i wychowania dzieci od p³ci30. Ideologia gender posuwa siê nie tylko do radykalnego zakwestionowania samej instytucji rodziny, ale ponadto wyra¿a wolê jej ca³kowitego zniszczenia. Twierdzeniem feministek radykalnych jest bowiem to, ¿e nikt nie rodzi siê kobiet¹, czyli p³eæ, kobiecoæ czy mêskoæ, nie jest wynikiem natury, uwarunkowañ biologicznych, lecz wytworem kultury. Dziêki temu mo¿na zlikwidowaæ zró¿nicowanie ról i praw miêdzy mê¿czyznami i kobietami, co ostatecznie prowadzi do podwa¿enia roli rodziny, a nawet jej likwidacji. Dopiero w spo³eczeñstwie bez rodzin zniknie wszelka opresja seksualna, zniknie zró¿nicowanie zachowañ seksualnych. Wszystko bêdzie dozwolone i zalegalizowane: heteroseksualizm, homoseksualizm, stosunki przedma³¿eñskie, pozama³¿eñskie. Zaistnieje ca³kowita wolnoæ, czyli dowolnoæ w tej dziedzinie31. Tak te¿ w ideologii gender dochodzi do po³¹czenia perwersyjnych fermentów skrajnego fatalizmu, który odnajdujemy w marksizmie, oraz absolutnego indywidualizmu w³aciwego dla neoliberalizmu32. Ilustracj¹ perwersyjnego charakteru ideologii gender jest przyk³ad aborcji i homoseksualizmu. W pierwszym przypadku dotycz¹cym aborcji, w obrêbie kultury, któr¹ ideolodzy gender uwa¿aj¹ za przestarza³¹, dyskusje sprowadza³y siê 28 M. Schooyans, Ukryte oblicze ONZ, dz. cyt., s. 184; por. J. Petry-Mroczkowska, Sprzeciw wobec Wielkiej Siostry, Wiê (1998) nr 1, s. 55. 29 M. A. Kr¹piec, O ludzk¹ politykê, Katowice 1995, s. 61. 30 Z. J. Zdybicka, Prawdziwy i fa³szywy feminizm, art. cyt., s. 103-104; por. J. Chadamik, Feminizm czy kobiecoæ?, Przegl¹d Powszechny nr 3, 2000, s. 333-344. 31 Z. J. Zdybicka, Prawdziwy i fa³szywy feminizm, art. cyt., s. 104. 32 Ideologia ta zosta³a przyjêta przez wiêkszoæ agend ONZ i przez liczne organizacje pozarz¹dowe. Dziêki tak szerokim powi¹zaniom mo¿e ona rozci¹gaæ swoje wp³ywy na ca³y wita. – M. Schooyans, Ukryte oblicze ONZ, dz. cyt., s. 185. 174 ANDRZEJ SZAFULSKI do depenalizacji i (lub) liberalizacji aborcji. Te dwa terminy sugeruj¹ wprowadzenie „prawnego przyzwolenia”. W ramach nowej kultury opieraj¹cej siê na ideologii gender aborcja jawi siê bardzo wyranie jako nowe prawo cz³owieka (por. uchwa³a Rady Europy); to samo odnosi siê do drugiego przyk³adu – do homoseksualizmu33. Ideologia gender nara¿a na niebezpieczeñstwo rodzinê z tego powodu, ¿e wyra¿aj¹c roszczeniowe i jednostkowe interesy, czyni niemo¿liwym zbudowanie wspólnoty opartej na dawaniu siebie, dobrowolnoci, s³u¿bie, jak rodzina, ale równie¿ spo³eczeñstwo – ukierunkowanej na dobro wspólne34. Oznacza to, ¿e ideologia gender jest zgubna w skutkach dla rodziny, dlatego i¿ staje siê czynnikiem propaguj¹cym nowe prawa cz³owieka. Te ostatnie stanowi¹ wyraz najbardziej zdeprawowanych ¿¹dañ jednostek. Na tej podstawie mo¿emy stwierdziæ, ¿e ideologia ta stwarza zagro¿enie dla tradycyjnej formy rodziny. Doprowadza bowiem do zniszczenia ca³ej tkanki spo³ecznej. Schooyans uwa¿a, ¿e ostatecznie naturalny charakter spo³eczny cz³owieka mo¿e zostaæ wyparty przez kulturê przemocy i barbarzyñstwa35. Ideologia ta odrzuca uznanie istnienia obiektywnej prawdy o cz³owieku. W konsekwencji nabieraj¹ znaczenia tylko prawdy subiektywne (relatywne). ¯ycie polityczne i spo³eczne staje siê ju¿ tylko spraw¹ permanentnej negocjacji. O tym czym jest cz³owiek w ka¿dym momencie zaczynaj¹ decydowaæ wiêkszoci. Je¿eli nie ma prawdy obiektywnej o naturze ludzkiej, wszystko staje siê przedmiotem negocjacji, nie wy³¹czaj¹c cz³owieka36. Prawa za osoby tkwi¹ce w istocie natury ludzkiej, s¹ zastêpowane prawami jednostki. W spo³eczeñstwie osoby d¹¿y siê do ¿ycia razem, kszta³tuj¹c wspólnotê. Podstawa, samo cz³owieczeñstwo i cel, poszukiwanie dobra wspólnego, s¹ wyrane. Tymczasem w spo³eczeñstwie jednostki podstawa i cel mieszaj¹ siê w zaspokajaniu indywidualnych potrzeb, co ogranicza jednostkê do niej samej37. 33 Tam¿e, s. 186; por. Ch. de Marcellus de Vollmer, Koció³ katolicki w obronie gwa³townie atakowanej rodziny, art. cyt., s. 5. 34 E. Montfort, Chrzecijañskie korzenie prawa cz³owieka, „Znaki nowych czasów” nr 16, 2005, s. 70. 35 M. Schooyans, Ukryte oblicze ONZ, dz. cyt., s. 186. 36 „Dla zapewnienia respektowania nowych praw brakuje ju¿ tylko prawnego organu represji, którym uczyniono Trybuna³ Europejski Praw Cz³owieka, a niedawno Miêdzynarodowy Trybuna³ Karny. To, ¿e ten ostatni karze zbrodnie wojenne, jest czym normalnym, ale drug¹ misj¹ owego Trybuna³u sta³o siê tak¿e karanie przestêpstw dotycz¹cych nowych praw cz³owieka. W ten sposób ka¿dy kto przeciwstawi³by siê prawu przerywania ci¹¿y czy prawu do homoseksualizmu podlega³by wezwaniu przed ten Trybuna³. Jest to prawdziwe nadejcie nowego absolutyzmu owieconego, gdzie ci, którzy proponuj¹ koncepcjê praw cz³owieka opart¹ na osobie ludzkiej, s¹ oskar¿ani o fundamentalizm”. E. Montfort, Chrzecijañskie korzenie prawa cz³owieka, art. cyt., s. 68. 37 Tam¿e, s. 69. IDEOLOGIA GENDER I P£YN¥CE Z NIEJ ZAGRO¯ENIA 175 WNIOSKI I POSTULATY Skoro najwa¿niejszym dogmatem w wielu najnowszych nurtach feminizmu jest przekonanie, ¿e zasadnicze ró¿nice w predyspozycjach intelektualnych i spo³ecznych kobiet maj¹ charakter wy³¹cznie kulturowy, a nie biologiczny, to pilnym staje siê postulat upowszechniania wspó³czesnej nauki i wiedzy antropologicznej wskazuj¹cej na ró¿nice w budowie mózgu mê¿czyzn i kobiet, z podkreleniem ich obiektywizmu. W sytuacji, gdy skrajny feminizm ³¹czy siê z eliminacj¹ pojêcia natury, istnieje potrzeba powa¿nej dyskusji na temat relacji miêdzy natur¹ i kultur¹38. Zakwestionowano bowiem nie tylko wszystkie elementy, które okrelaj¹ rodzinê, ale zneutralizowano je do takiego stopnia, ¿e potrzebuj¹, by je na nowo odkryæ, przedyskutowaæ i uzasadniæ. Jest zatem rzecz¹ zrozumia³¹, ¿e Koció³ nie mo¿e byæ neutralny, gdy dla tzw. dobra kobiet atakuje siê rodzinê, ma³¿eñstwo, macierzyñstwo, ojcostwo, moralnoæ w po¿yciu p³ciowym i nienarodzone ¿ycie. Nale¿y zatem odrzuciæ niew³aciwe traktowanie kobiet w rodzinie, ale odpowiedzi¹ na to nie mo¿e byæ zwalczanie rodziny jako takiej. Skoro ideologia gender stanowi analogiê walki klas, to wydawaæ by siê mog³o, ¿e konsekwentnie walka ta mo¿e nabieraæ racji w przeciwstawieniu mê¿czyzny i kobiety. Trudno jednak zgodziæ siê z dalsz¹ konsekwencj¹ tego rozumowania, i¿ klasyczna rodzina jest miejscem, gdzie kobieta jest wykorzystywana i uciskana przez mê¿czyznê, a wyzwolenie kobiety, by mog³a ona zaj¹æ swoje miejsce w spo³eczeñstwie produkcyjnym, mo¿e dokonaæ siê przez destrukcjê rodziny. W konsekwencji tego role mê¿czyzny i kobiety s¹ zamienne: heteroseksualnoæ nie ma ju¿ sensu, tak samo jak macierzyñstwo czy ojcostwo39. Ideologia gender jest jedn¹ z najbardziej fa³szywych ideologii, jakie powsta³y w ostatnich czasach. W imiê bowiem równoci g³osi, ¿e ludzkoæ bêdzie szczêliwa, gdy wszyscy bêd¹ równi. Ucieka siê ona do próby obalenia naturalnych ró¿nic biologicznych kobiety i mê¿czyzny. Dlatego g³osi, ¿e ka¿dy powinien mieæ prawo wyboru, czy byæ mê¿czyzn¹, czy kobiet¹, czy jednym i drugim. W przypadku ideologii propaguj¹cych wspó³¿ycie p³ciowe poza ma³¿eñstwem, aborcjê, rozwody i propagowanej mentalnoci antykoncepcyjnej, pierwszymi ofiarami tych poczynañ s¹ kobiety. Niekoñcz¹ca siê bowiem walka klas p³ciowych nie mo¿e doprowadziæ do autentycznego wyzwolenia kobiety. B³êd- Faktycznie mo¿na sobie wybraæ p³eæ fenotypow¹, czyli zmodyfikowaæ zewnêtrzne przejawy p³ci. Nie mo¿na jednak zmieniæ p³ci genotypowej, czyli tej, która zosta³a dana przez naturê. 39 Mo¿na te¿ zastanawiaæ siê nad szerszymi konsekwencjami ideologii podtrzymywanej przez zabiegi ONZ, która, jak siê wydaje, próbuje budowaæ wspólnoty polityczne wyzwalaj¹ce z wszystkich form to¿samoci rasowej, etycznej, religijnej i cywilizacyjnej. 38 176 ANDRZEJ SZAFULSKI na antropologia, neguj¹ca ró¿nice miêdzy p³ciami, pozostawia kobiety w sytuacji koniecznoci dokonania wyboru: albo naladowaæ zachowanie mê¿czyzn, albo uczyniæ z mê¿czyzn pseudokobiety”. Tymczasem konieczna jest solidarnoæ miêdzy mê¿em a ¿on¹ w rodzinie i miêdzy kobiet¹ a mê¿czyzn¹ w spo³eczeñstwie. Kobieta, która jest wiadoma ró¿nic miêdzy p³ciami, jest wolna i mo¿e wspó³pracowaæ z mê¿czyznami bez ryzyka utraty swej osobistej to¿samoci. Popieranie ma³¿eñstwa i rodziny, ojcostwa i macierzyñstwa w ¿aden sposób nie zagra¿a prawom, godnoci i zasadniczej równoci kobiet. Nie wyklucza to wzmo¿enia ochrony kobiet przed nadu¿yciami i niesprawiedliwoci¹, rozró¿nianie miêdzy p³ciami a poni¿aj¹cymi kobiety stereotypami oraz zapewnianie prawa kobietom i mê¿czyznom do wyboru nietypowych zajêæ. Zgodnie z nauczaniem Jana Paw³a II, Koció³ winien zintensyfikowaæ nauczanie na temat solidarnoci, która stanowi alternatywê walki klas. Owocna bowiem wspó³praca kobiet i mê¿czyzn musi siê opieraæ na prawdzie o osobie ludzkiej. Bóg stworzy³ kobietê i mê¿czyznê, dwie p³ci, ró¿ne lecz równe, ustanowi³ ma³¿eñstwo i rodzinê oraz prawa rz¹dz¹ce moralnoci¹. Kobiety zatem nie powinny obawiaæ siê kultury, która podkrela i szanuje ró¿nice miêdzy kobietami i mê¿czyznami. Przysz³o nam ¿yæ w czasie, który trzeba nazwaæ czasem wyboru, wyboru zasadniczego, wyboru wiadomego i w prawdzie. Optujemy bowiem za Europ¹ zdehumanizowan¹, zbudowan¹ na prawach cz³owieka jako jednostki, albo wybierzemy ¿ycie w spo³eczeñstwie osoby odrodzonej, zdolnej do zwi¹zku i do solidarnoci, otwartej na transcendencjê i kszta³tuj¹cej wspólnotê wartoci. Odwo³anie siê w tym miejscu do dziedzictwa chrzecijañskiego nie jest tylko zabiegiem formalnym. Jest to z jednej strony przypomnienie i z drugiej zobowi¹zaniem dla przysz³oci. ZUSAMMENFASSUNG Die Gender-Ideologie und die daraus fließenden Bedrohungen Das vergangene Jahrhundert war eine Periode, in der die Frau sich der ihr gebührenden Rechte bewußt wurde. Berechtigte Tendenzen sind jedoch durch den radikalen Feminismus auf Abwege geraten. Das alte Wort „sex” für die Geschlechtsdifferenzierung von Mann und Frau wurde in den Vereinten Nationen und in der EU abgelöst durch den Begriff gender. Dieser Begriff unterstellt, daß jede sexuelle Orientierung – heterosexuell, schwul, lesbisch, bisexuell – gleichwertig ist und von der Gesellschaft akzeptiert werden muß. Ziel ist die Schaffung eines neuen Menschen, zu dessen Freiheit es gehört, seine sexuelle Identität, unabhängig von seinem biologischen Geschlecht, zu wählen und auszuleben. IDEOLOGIA GENDER I P£YN¥CE Z NIEJ ZAGRO¯ENIA 177 Die Gender-Ideologie soll die Grundfesten der Ehe, Familie, Kinder und Gesellschaft erschüttern. Man bedenke, was es uns kostet, daß die Sexualität ihres eigentlichen Sinns entkleidet wurde: aus Spiel gesetzt wurde die liebende Vereinigung von Mann und Frau, die Fortpflanzung, die Jugend. Es begann ein Prozeß mit unabsehbaren Folgen. Im Grunde genommen ist es ein Versuch, die christliche Kultur zum Fall zu bringen. Es ist an der Zeit aufzuwachen. Schlüsselworte Gender Ideologie, Feminismus, Homosexualität, Familie, Gegenfamilienideologie 178 ANDRZEJ SZAFULSKI IDEOLOGIA GENDER I P£YN¥CE Z NIEJ ZAGRO¯ENIA 179 TEOLOGIA I MORALNOÆ TOM 3, 2008 PAWE£ SALAMON Wy¿sze Seminarium Duchowne Kraków Instytucja matki zastêpczej a godnoæ cz³owieka The Institution of Surrogate Mother and Human Dignity Wspó³czesna medycyna prowadzi wiele eksperymentów zwi¹zanych z ludzkim zdrowiem i ¿yciem. Domniemywa siê, ¿e wiêkszoæ z nich ma na celu autentyczne dobro cz³owieka i sprzyja utrzymaniu tych dwóch istotnych wartoci dla ludzkiej egzystencji. Stara maksyma „w zdrowym ciele, zdrowy duch” przek³ada siê zachêt¹ ze strony Kocio³a o optymaln¹ medyczn¹ troskê o ¿ycie i zdrowie ka¿dego ludzkiego istnienia. Nie ulega w¹tpliwoci, ¿e osi¹gniêcia medycyny wspó³czesnej w stosunku do czasów choæby sprzed pó³wiecza pozwalaj¹ tê troskê urealniaæ i ratowaæ ¿ycie ludzkie w przypadkach, które jeszcze nie tak dawno by³y beznadziejne i nieuleczalne: np. dializa nerek, przeszczepy organów dla nieuleczalnie chorych, utrzymanie przy ¿yciu noworodków nawet piêciomiesiêcznych, diagnostyka prenatalna, zwi¹zana z poznawaniem genomu ludzkiego itp. Niestety, ten pozytywny rozwój medycyny idzie w parze z osi¹gniêciami, które zaprzeczaj¹ wa¿nej zasadzie Hipokratesa: primum, non nocere. Osi¹gniêcia te s¹ równie¿ sprzeczne z Bo¿ym zamys³em wobec godnoci cz³owieka, z prawem naturalnym, a czêsto ich g³ównym motywem rozwoju i zastosowania jest chêæ osi¹gniêcia maksymalnych zysków finansowych, a nie ratowanie zdrowia i ¿ycia ludzkiego. Do takich eksperymentów medycznych nale¿y zaliczyæ: in¿ynieriê genetyczn¹, umo¿liwiaj¹c¹ „zaprogramowanie” cech osobniczych przysz³ego dziecka, sztuczne zap³odnienie in vitro, matki zastêpcze, dla potrzeb transplantacji organów, reanimacja i sztuczne podtrzymanie, b¹d zamra¿anie ¿ycia oraz sprzyjanie w tym celu handlem ludmi, a nawet ich umiercanie, hodowlê p³odów ludzkich z przeznaczeniem na czêci zastêpcze” lub jako surowiec do produkcji lekarstw 180 PAWE£ SALAMON i kosmetyków, usilne d¹¿enie do sklonowania cz³owieka. To tylko kilka przyk³adów praktycznych dzia³añ medycznych, wysoce nieetycznych i antyhumanitarnych1. Wyranie o tym mówi³ Jan Pawe³ II w encyklice Evangelium vitae: medycyna, która z tytu³u swego powo³ania ma s³u¿yæ obronie ¿ycia ludzkiego i opiece nad nim, w niektórych dziedzinach staje siê coraz czêciej narzêdziem czynów wymierzonych przeciw cz³owiekowi i tym samym zniekszta³ca swoje oblicze, zaprzecza samej sobie i uw³acza godnoci tych, którzy j¹ uprawiaj¹2. Jednym z takich niegodziwych dzia³añ jest propagowanie instytucji matki zastêpczej jako metody pomocniczej do posiadania dziecka w ma³¿eñstwach bezdzietnych, co stanie siê przedmiotem niniejszego artyku³u. Inspiracj¹ do jego napisania by³y ró¿norodne informacje zaczerpniête ze stron internetowych ukazuj¹ce szokuj¹ce sytuacje i opinie z tego zakresu. Warto przytoczyæ choæby sprawê zwi¹zan¹ z tzw. Raportem Hancock’a z 2005 r., który by³ prób¹ uregulowania rosn¹cej w ramach UE tzw. „turystyki medycznej” z pañstw, gdzie handel ci¹¿¹ poprzez macierzyñstwo zastêpcze jest nielegalny, do pañstw dopuszczaj¹cych prawnie taki proceder. Dla ilustracji tego problemu mo¿na podaæ przyk³ad, jako oto niemowlê p³ci ¿eñskiej sta³o siê przedmiotem sporu prawnego, poniewa¿ matka zastêpcza z³ama³a umowê z par¹ belgijsk¹, kiedy zdecydowa³a siê sprzedaæ dziecko parze holenderskiej, która dawa³a lepsz¹ cenê3. Istnieje zatem obawa, ¿e sprzeda¿ ci¹¿ stanie siê coraz czêstszym zjawiskiem, co stwarza powa¿ne problemy moralne i prawne. Nie mo¿na zaprzeczyæ, ¿e powstanie ryzyko komercjalizacji macierzyñstwa na skalê europejsk¹. I jak to wspó³czenie bywa ów raport mia³ s³u¿yæ prawnemu zatwierdzeniu tej praktyki w ca³ej UE, bez uwzglêdnienia faktu, ¿e mo¿e to doprowadziæ do marginalizacji macierzyñstwa i redukowaæ pozycjê dziecka nienarodzonego do zwyk³ego towaru. Do dnia dzisiejszego nie ma ogólnoeuropejskiej ustawy reguluj¹cej te kwestie we wszystkich krajach Unii. Pozostawia siê j¹ jeszcze tê sprawê prawu partykularnemu i ogólnym normom europejskim4. Jednak rodzi siê pytanie, czy wolno doprowadziæ do takich regulacji? Czy nie d¹¿y siê do kolejnego usankcjonowania oczywistego z³a moralnego z zakresu ludzkiego ¿ycia, jak choæby w przypadku aborcji i eutanazji? Celem tego artyku³u nie jest przedstawienie prawnej wyk³adni i procedur zwi¹zanych z t¹ problematyk¹, ani te¿ opisanie szczegó³owej praktyki medycznej w tym zakresie, lecz próba opisania Por. W. Bo³oz, ¯ycie w ludzkich rêkach, Warszawa 1997, s. 20. EV 4, tak¿e 64. 3 Por. Euro-Fam, Rada Europy odracza debatê na temat macierzyñstwa zastêpczego, w: [Internet 15.04.2008], http://www.euro-fam.org/scripts/spop/articleINT.php?&LG=PL&XMLCODE=2005-09-19-2309 4 Por. J. Kosiaty, Etyka, prawo i medycyna. Problematyczne przypadki z praktyki lekarskiej. Matka zastêpcza, w: [Internet 15.04.2008], http://etyka.doktorzy.pl/przypadek3.htm 1 2 INSTYTUCJA MATKI ZASTÊPCZEJ A GODNOÆ CZ£OWIEKA 181 tego zjawiska i jego ocena moralna w wietle norm ewangelicznych i nauczania Kocio³a katolickiego. 1. MACIERZYÑSTWO ZASTÊPCZE W PRAKTYCZNYM ZASTOSOWANIU Rozwój nauk medycznych doprowadzi³ do mo¿liwoci zastosowania sztucznej prokreacji jako sposobu poczêcia i urodzenia dziecka w ma³¿eñstwach, które z powodów zdrowotnych i wad biologicznych nie mog¹ tego osi¹gn¹æ w naturalnym wspó³¿yciu seksualnym. Nikt nie neguje faktu, ¿e w kochaj¹cym siê ma³¿eñstwie brak potomstwa powoduje tragediê, prowadzi do powa¿nych frustracji i poczucia niespe³nienia wa¿nego celu ¿yciowego. Wobec tak powa¿nego problemu wspó³czesna medycyna otwiera wiêc mo¿liwoci sztucznej inseminacji oraz zabiegów sztucznego zap³odnienia in vitro (w probówce), fachowo okrelane FIVET. W pierwszym przypadku chodzi o sztuczne doprowadzenie do zap³odnienia komórki jajowej w ³onie kobiety [ma³¿onki] przez nasienie mê¿czyzny [mê¿a], a w drugim dochodzi do zap³odnienia takiej komórki w warunkach laboratoryjnych, a nastêpnie wszczepienie tak powsta³ego embrionu ludzkiego do ³ona danej kobiety. W obu przypadkach chodzi o dwie mo¿liwoci zawi¹zane z pobraniem komórek rozrodczych: tzw. zap³odnienie homologiczne albo zap³odnienie heterologiczne. Zap³odnienie homologiczne oznacza po³¹czenie komórek rozrodczych ¿eñskich i mêskich w ramach okrelonego ma³¿eñstwa, natomiast heterologiczne oznacza potrzebê skorzystania z komórek rozrodczych osób trzecich, spoza ma³¿eñstwa5. W ten zatem sposób, stosuj¹c sztuczne zap³odnienie FIVET, mo¿na doprowadziæ do wszczepienia ludzkiego embrionu nie tylko do ³ona kobiety oczekuj¹cej na dziecko, ale te¿ do ³ona ka¿dej innej zdrowej kobiety, która wyrazi na to zgodê. A zatem metoda zap³odnienia homologicznego lub heterologicznego FIVET (w probówce), która jest stosowana od lat siedemdziesi¹tych ubieg³ego wieku, otwar³a drogê dla instytucji matki zastêpczej. Tego typu ‘instytucjê prokreacyjn¹’ zaczêto stosowaæ z powodu niemo¿liwoci zagnie¿d¿enia siê embrionu w ³onie u kobiet pragn¹cych mieæ dziecko, czy to z przyczyn naturalnych, niedorozwoju ich narz¹dów rodnych czy te¿ z przyczyn chorobowych (np. wyciêcie macicy w nastêpstwie choroby nowotworowej). Pierwsze takie praktyki zaczêto dokonywaæ w USA, gdzie obecnie rocznie przychodzi na wiat 60 000 dzieci poczêtych sztucznie z gamet pochodz¹cych od dawców pozama³¿eñskich, przy czym ok. 1000 dzieci urodzi³o siê w wyniku kontraktów zawartych z kobietami ‘matka5 Por. Kongregacja Nauki Wiary, Donum vitae. Instrukcja o szacunku dla rodz¹cego siê ¿ycia ludzkiego i o godnoci jego przekazywania, w: Trosce o ¿ycie. Dokumenty Kocio³a, red. K. Szczygie³, Tarnów 1998, s. 372. 182 PAWE£ SALAMON mi zastêpczymi’. Wbrew pozorom nie jest to zjawisko rzadkie i dotyka bardzo wielu dzieci, które staj¹ siê tutaj przedmiotem i instrumentem dla zaspokojenia za wszelk¹ cenê potrzeby posiadania dziecka6. W Europie stosuje siê ten proceder m.in. w Wielkiej Brytanii, Grecji, Belgii7. Instytucja matki zastêpczej znajduje powoli swoje zastosowanie w jeszcze szerszym znaczeniu, ni¿ tylko jako rzekoma pomoc dla ma³¿eñstw bezdzietnych. Na tej drodze prokreacyjnej mog¹ otrzymaæ dziecko na ¿yczenie np. starsze wdowy, panny nie szukaj¹ce zwi¹zków z mê¿czyznami, pary homoseksualne, transwestyci itd. W ten sposób dziecko ma byæ terapi¹ na niemo¿noæ naturalnego rodzicielstwa b¹d urozmaiceniem ¿ycia samotniczego. Innym motywem takiej praktyki jest unikniêcie trudu i cierpienia kobiety zwi¹zane z rozwojem dziecka w jej ³onie, a zw³aszcza z momentem porodu. Mo¿e ona bowiem uznaæ, ¿e dla jej urody albo kariery zawodowej dziewiêciomiesiêczny okres macierzyñski jest przeszkod¹. W takich motywach takie dzieci staj¹ siê dzieæmi-kaprysu albo dzieæmi-protezami”. Skutki i wymiary takich postaw i praktyk bêd¹ i s¹ przera¿aj¹ce i powstaje radykalna potrzeba protestu wobec takich mo¿liwoci, gdy¿ tym sposobem zaproponowana zostaje ca³kowita wolnoæ prokreacji, gdzie dopuszczalne jest wszystko, jeli tylko medycyna ma ku temu odpowiednie rodki8. Dlatego warto w tym miejscu przypomnieæ s³owa S³ugi Bo¿ego Jana Paw³a II, który skierowa³ do kobiet ca³ego wiata tak wa¿ne przes³anie o wartoci ¿ycia ludzkiego i nieodzownej roli kobiety w poczêciu, zrodzeniu i wychowaniu dziecka. Jest to rola, w której nic nie jest w stanie zast¹piæ geniuszu kobiety. Wy¿ej zaprezentowane mo¿liwoci prokreacyjne s¹ tego totalnym zaprzeczeniem. Jestecie powo³ane, aby dawaæ wiadectwo p r a w d z i w e j m i ³ o c i tego daru z siebie i tego przyjêcia drugiego cz³owieka, które dokonuj¹ siê w sposób szczególny we wspólnocie ma³¿eñskiej, ale które musz¹ stanowiæ istotê ka¿dej innej wiêzi miêdzy osobami. Dowiadczenie macierzyñstwa wyostrza w was wra¿liwoæ na bliniego, ale zarazem obarcza was wyj¹tkowym zadaniem: macierzyñstwo zawiera w sobie szczególne obcowanie z tajemnic¹ ¿ycia, które dojrzewa w ³onie kobiety. […] Ten jedyny sposób obcowania z nowym kszta³tuj¹cym siê cz³owiekiem stwarza z kolei takie odniesienie do cz³owieka nie tylko do w³asnego dziecka, ale do cz³owieka w ogóle które g³êboko charakteryzuje ca³¹ osobowoæ Por. M. Machinek, ¯ycie w dyspozycji cz³owieka. Wybrane problemy etyczne u pocz¹tku ludzkiego ¿ycia, Olsztyn 2004, s. 136. 7 Por. J.-M. Varaut, Mo¿liwe, lecz zakazane. O powinnociach prawa, Warszawa 1996, s. 34. Por. tak¿e: C. Vincent, Brzuch do wynajêcia. Wywiad z Genevieve Delaisi de Parseval, w: Le Mond 25.02.2008, za: [Internet 22.04.2008], s. 1, http://dziecko.onet.pl/6553,0,42,brzuch_do_wynajecia, artykul.html 8 Por. J.-M. Varaut, Mo¿liwe, lecz zakazane. O powinnociach prawa, dz. cyt., s. 26-27, por. tak¿e: W. Bo³oz, ¯ycie w ludzkich rêkach, dz. cyt., s. 55; M. Ga³¹zka, Prawo karne wobec prokreacji pozaustrojowej, Lublin 2005, s. 43-44. 6 INSTYTUCJA MATKI ZASTÊPCZEJ A GODNOÆ CZ£OWIEKA 183 kobiety (MD 18). Matka bowiem przyjmuje i nosi w sobie innego cz³owieka, pozwala mu wzrastaæ i czyni mu miejsce w swoim wnêtrzu, szanuj¹c go w jego innoci. Dziêki temu kobieta pojmuje i uczy innych, ¿e ludzkie relacje s¹ autentyczne, jeli siê otwieraj¹ na przyjêcie drugiej osoby, akceptowanej i kochanej ze wzglêdu na godnoæ, któr¹ nadaje jej sam fakt bycia osob¹, a nie inne czynniki, jak na przyk³ad przydatnoæ, si³a, inteligencja, uroda, zdrowie. Taki jest najwa¿niejszy wk³ad, jakiego Koció³ i ludzkoæ oczekuj¹ od kobiet. Stanowi on nieodzown¹ przes³ankê prawdziwej odnowy kultury9. W tym przes³aniu widaæ jasno, jak wa¿ne s¹ relacje dziecko-matka, od samego pocz¹tku, od chwili poczêcia. Dobro dziecka i jego zdrowie ma zatem swoje konkretne uzasadnienie i uwarunkowanie ju¿ w ³onie kobiety-matki. Oczywiste jest zatem to, ¿e w stosowaniu metod sztucznej prokreacji oraz w wynajmowaniu kobiet do zastêpczego macierzyñstwa nikt nie pyta siê o dobro samego dziecka, o skutki jego zdrowia, tak fizycznego jak i psychicznego. Trudno jednoznacznie i naukowo zbadaæ szkodliwe nastêpstwa dla nich takich praktyk prokreacyjnych, gdy¿ ich ¿ycie jest jeszcze stosunkowo krótkie. Najstarsze dziecko z probówki ma obecnie 30 lat. Jest to Louise Browne, która urodzi³a siê 25 lipca 1978 r. w Anglii. Autor tego artyku³u nie znalaz³ wyczerpuj¹cych danych medycznych i psychologicznych, które w sposób rzetelny potwierdza³yby pe³ne zdrowie fizyczne i psychiczne tych dzieci, których obecnie jest na wiecie ponad 2 miliony. Czy jest to specjalnie niewygodna prawda pomijana milczeniem? Czy¿ takie rzetelne badania ukazuj¹ce zdrowie przynajmniej 75% takich dzieci nie by³yby swoist¹ reklam¹ i obron¹ dla tej metody? Wreszcie rodzi siê pytanie, czy dzieci poczête w sposób sztuczny w okrelonych ma³¿eñstwach sta³y siê prawdziwym szczêciem dla ich rodziców? Przecie¿ ta procedura i tak nie przywróci³a ¿adnych funkcji prokreacyjnych, nie mo¿na wiêc uznaæ jej za leczenie. Polega jedynie na ryzykownej manipulacji ludzkim zdrowiem i ¿yciem. Nale¿y wiêc wyranie stwierdziæ, ¿e dziecko staje siê tu jedynie produktem nowoczesnej technologii i wyrz¹dza siê mu wiele z³a i krzywdy. Sama technologia sztucznej prokreacji jest niegodziw¹ ingerencj¹ w naturê ludzkiej prokreacji i uw³acza godnoci tak rodziców jak i dziecka. Wiêkszoæ osób s¹dzi, ¿e komórka jajowa i plemnik same z siebie po³¹cz¹ siê w warunkach in vitro. Tymczasem one wcale nie chc¹ siê po³¹czyæ. Komórka jajowa broni siê, jej os³onka robi siê zbyt twarda, aby plemnik móg³ j¹ spenetrowaæ. Wobec tego umieszcza siê j¹ w mini imade³ku i nak³uwa, nastêpnie wciskaj¹c do niej plemnik. Jest to czysty gwa³t na naturze. Poczête w ten sposób ludzkie embriony najpierw siê selekcjonuje. Po kilku dniach najbardziej dorodne umieszcza siê w macicy, licz¹c ¿e siê zagnie¿d¿¹. Procedura ta jest ma³o skuteczna (od 2-25%), wiêc dla zwiêksze9 EV 99. 184 PAWE£ SALAMON nia szans na utrzymanie przy ¿yciu chocia¿ jednego dziecka, umieszcza siê w macicy kilka embrionów. Jeli wszystkie prze¿yj¹, proponuje siê aborcjê selektywn¹, argumentuj¹c, ¿e utrzymanie ci¹¿y mnogiej jest niemo¿liwe. Istniej¹ nieliczne badania zagraniczne pokazuj¹ce, ¿e waga urodzeniowa takich dzieci jest ni¿sza oraz ¿e czêciej wystêpuj¹ problemy zdrowotne. Pojawiaj¹ siê wypowiedzi psychologów dzieciêcych, ¿e przypadki problemów psychicznych, a zw³aszcza autyzm, wystêpuj¹ znacznie czêciej. […] Dotychczas nie ma ¿adnego doniesienia, ¿e dziecko zrodzone z zap³odnienia pozaustrojowego po dojciu do dojrza³oci urodzi³o swoje dziecko. Daje to wiele do mylenia10. Do tego dochodzi jeszcze powa¿ne zagro¿enie sztucznie poczêtego dziecka w obliczu jego zdrowia prenatalnego. Ma³¿eñstwo zamawiaj¹ce takie dziecko spodziewa siê od lekarzy dokonuj¹cych zap³odnienia, ¿e bêdzie to dziecko zdrowe, piêkne, zdolne itp. Co siê stanie z tym dzieckiem, gdy te oczekiwania nie zostan¹ spe³nione? Otó¿, w praktyce podpisywane s¹ w umowie zobowi¹zania, ¿e matka zastêpcza bêdzie stroni³a od wszelkich u¿ywek oraz bêdzie prowadzi³a zdrowy tryb ¿ycia, co nale¿a³oby nawet uznaæ za wskazane i oczywiste. Gdyby jednak w wyniku badañ prenatalnych okaza³o siê, ¿e pomimo tego dziecko jest powa¿nie chore (np. ma zespó³ Downa), to powinna zostaæ dokonana aborcja, gdy¿ nikt takiego dziecka nie bêdzie chcia³. Jest to w gruncie rzeczy osobliwy rodzaj gwarancji za wady ukryte lub jawne, jakie kupuj¹cy zastrzega u sprzedaj¹cego, gdy rzecz nabyta jest niezdatna do u¿ytku zgodnego z przeznaczeniem. Zdarza³y siê przypadki matek zastêpczych równie¿ rezygnuj¹cych z zatrzymania dziecka niepe³nosprawnego, gdy zamawiaj¹ca je para odmówi³a przyjêcia; mamy tu przypadek dziecka dotkniêtego mikrocefali¹ (ma³og³owie), urodzonego w 1983 r. w stanie Michigan, którego zamówienie spotka³o siê z odrzuceniem, a poniewa¿ matka, która je nosi³a, nie chcia³a go, zosta³o umieszczone w instytucji opiekuñczej11. Z powy¿szego widaæ wiêc, ¿e sytuacja dziecka i jego status w tego typu praktykach medycznych uw³acza jego podstawowemu prawu do ¿ycia i ludzkiej godnoci. Ponadto rodz¹ siê powa¿ne prawne problemy wobec tak poczêtych dzieci, a nastêpnie donoszonych przez matki zastêpcze: czyje one tak naprawdê s¹? Kto jest ich prawdziwym rodzicem? Jak pisze ks. M. Machinek: wagê problemu podkrelaj¹ przypadki odmowy wydania dziecka przez matki zastêpcze rodzicom, którzy jego urodzenie zamówili, spowodowane siln¹ wiêzi¹ emocjonaln¹, jaka wytworzy³a siê miêdzy matk¹ zastêpcz¹ a wprowadzonym do jej orE. Kowalewska, Wybierz ¿ycie. Czy w XXI wieku mo¿na mieæ cz³owieka na w³asnoæ, w: [Internet 20.04.2008], http://www.prostodocelu.com/index.php?option=com_content&task= view&id=67&Itemid=113&PHPSESSID=d19876c39c39cd49e621d954ad574ede, por. tak¿e: M. Machinek, ¯ycie w dyspozycji cz³owieka, dz. cyt., s. 136. 11 J.-M. Varaut, Mo¿liwe, lecz zakazane. O powinnociach prawa, dz. cyt., s. 38-39. 10 INSTYTUCJA MATKI ZASTÊPCZEJ A GODNOÆ CZ£OWIEKA 185 ganizmu poczêtym dzieckiem. Innym przyk³adem mo¿e byæ sytuacja, gdy dziecko zostaje poczête na zamówienie pary ma³¿eñskiej z gamet pochodz¹cych od dawców i ma byæ urodzone z matki zastêpczej, po czym ma³¿eñstwo pary zamawiaj¹cej siê rozpada. Kto jest rodzicem prawnym dziecka i ma przej¹æ obowi¹zek jego wychowania?12 W zasadzie powinno siê uwa¿aæ za matkê tê, która dane dziecko urodzi³a w myl starej zasady ³aciñskiej, obowi¹zuj¹cej w prawie pozytywnym i naturalnym: mater semper certa est [matka jest zawsze pewna]. Jednak¿e, ona jest „tylko” matk¹ zastêpcz¹, gdy¿ od pocz¹tku nie roci sobie prawa do tego, aby byæ ni¹ po narodzeniu! W którym zatem momencie dziecko przestaje byæ jej dzieckiem, a staje siê dzieckiem kobiety zamawiaj¹cej go? Czy najpierw ta pierwsza musi siê zrzec praw rodzicielskich, by ta druga sta³a siê pe³noprawn¹ matk¹?13 Jeszcze mocniej skomplikowane s¹ sytuacje, w których matka zastêpcza, zap³odniona nasieniem jednego z partnerów, bêdzie rodziæ dziecko dla jakiej pary homoseksualnej. W zasadzie dziecko to bêdzie mia³o matkê naturaln¹, ale w wyniku umowy kupna-sprzeda¿y zostanie pozbawione jej macierzyñskiej mi³oci na rzecz zwi¹zku nienaturalnego, dwojga tatusiów. O takiej mo¿liwoci mówi bez ¿adnej ¿enady francuska specjalistka d/s sztucznej prokreacji Genevieve Delaisi de Parseval, odpowiadaj¹c na pytanie dziennikarki C. Vincent: Czy matka zastêpcza mo¿e staæ siê ratunkiem dla par gejowskich pragn¹cych mieæ dzieci? Jeli prawo na to pozwoli, bêdzie to idealne rozwi¹zanie problemu (sic!) ‘socjologicznej’ bezp³odnoci mêskich par homoseksualnych. Wielu gejów wola³oby matkê zastêpcz¹ od adopcji, bo dziêki temu dziecko by³oby genetycznie zwi¹zane z jednym z rodziców14. Tak opisane zjawisko „matki zastêpczej ukazuje niepokoj¹c¹ i zarazem okrutn¹ prawdê o rozwoju wspó³czesnej medycyny w kierunku uczynienie cz³owieka owocem sztucznej prokreacji, produktu na ¿yczenie, w obojêtnie jakich relacjach personalnych, bez naturalnej, rodzicielskiej mi³oci pomiêdzy kobiet¹ i mê¿czyzn¹. Opinia spo³eczna jest przewa¿nie zbulwersowana, kiedy poznaje wy¿ej przedstawione przypadki tych medycznych eksperymentów, ale rodzi siê pytanie: czy za parê lat nie bêdzie to ju¿ temat obojêtny, oklepany, tolerowany i co najgorsze szeroko dopuszczony w praktyce, jak to sta³o siê choæby z przestêpstwem aborcji”? Warto jeszcze przytoczyæ projekty przeniesienia prenatalnej fazy rozwoju dziecka w ogóle poza organizm kobiet, które s¹ na razie raczej tylko hipotetyczne. Czyli uczynienia matki zastêpczej z mê¿czyzny oraz wyprodukowanie sztucznej macicy. W pierwszym przypadku z medycznego punktu widzenia 12 13 14 M. Machinek, ¯ycie w dyspozycji cz³owieka, dz. cyt., s. 136. Por. J.-M. Varaut, Mo¿liwe, lecz zakazane. O powinnociach prawa, dz. cyt., s. 34. C. Vincent, Brzuch do wynajêcia. Wywiad z Genevieve Delaisi de Parseval, art. cyt., s. 2. 186 PAWE£ SALAMON by³oby to o tyle realne, ¿e przypadki pomylnie zakoñczonej ci¹¿y pozamacicznej dowiod³y, i¿ embrion mo¿e rozwijaæ siê nie tylko w macicy. Ci¹¿a pozamaciczna stanowi jednak miertelne niebezpieczeñstwo dla kobiety i by³aby równie niebezpieczna dla mê¿czyzny, do organizmu którego transferowano by embrion. Kolejn¹ mo¿liwoci¹ jest ektogeneza, czyli utrzymywanie ca³ego rozwoju prenatalnego w rodowisku sztucznym. Chocia¿ wspó³czesna biomedycyna nie daje takiej mo¿liwoci, zauwa¿yæ nale¿y, i¿ w wyniku przed³u¿ania hodowli embrionu in vitro do stadium blastocysty z jednej strony i osi¹gniêæ w ratowaniu ¿ycia dzieci urodzonych przedwczenie z drugiej, coraz bardziej skraca siê przedzia³ czasu, w którym rozwój cz³owieka wymaga przebywania w organizmie kobiety. Uwa¿a siê, ¿e inn¹ jeszcze metod¹ podtrzymywania rozwoju prenatalnego poza organizmem kobiety by³oby umieszczenie ludzkiego embrionu w macicy zwierzêcia15. Groba takiej kolei rzeczy postuluje krytyczn¹ ocenê i sprzeciw wobec tych dzia³añ i ewentualnych mo¿liwoci na przysz³oæ. Ze strony Kocio³a katolickiego moralna ocena instytucji matki zastêpczej i zwi¹zanych z ni¹ eksperymentów medycznych jest jednoznaczna. 2. OCENA MORALNA INSTYTUCJI MATKI ZASTÊPCZEJ Zanim zostanie przedstawiona ocena macierzyñstwa zastêpczego nale¿y jeszcze ustosunkowaæ siê do pojêæ stosowanych w okreleniu tej praktyki medycznej. Wydaje siê, ¿e najczêciej stosowane okrelenia w tej materii nie s¹ adekwatne i wprowadzaj¹ w b³¹d. Te pojêcia stosuje równie¿ wa¿ny dokument Kocio³a Donum Vitae, co wydaje siê jest konsekwencj¹ ich przyjêcia w rodowiskach naukowych i medycznych16. Jednak, zdaniem autora artyku³u, okrelenia matka, macierzyñstwo z dopiskiem zastêpcza nie licuj¹ z prawid³owym rozumieniem tych pojêæ i niejako degraduj¹ ich znaczenie. S³owo matka i macierzyñstwo nios¹ najpiêkniejsze i bardzo bliskie ka¿demu cz³owiekowi skojarzenia i treci. S¹ one znakiem daru ¿ycia, b³ogos³awionego stanu, ciep³a domowego, rozwoju, kultury i wychowania osoby ludzkiej. Przez dodanie s³owa zastêpcza pragnie siê opisaæ rzeczywistoæ ca³kowicie przeciwstawn¹, sztuczn¹, uw³aczaj¹c¹ godnoci cz³owieka, jak to zosta³o wy¿ej opisane. Ponadto s³owo matka zastêpcza powinno byæ zarezerwowane dla etycznego postêpowania w kontekcie adopcji okrelonego dziecka, gdzie mo¿na tak¿e mówiæ o macierzyñstwie zastêpczym w cis³ym tego s³owa znaczeniu. Dlatego wydaje siê, ¿e 15 16 M. Ga³¹zka, Prawo karne wobec prokreacji pozaustrojowej, dz. cyt., s. 23. Kongregacja Nauki Wiary, Donum vitae, dz. cyt., s. 375 INSTYTUCJA MATKI ZASTÊPCZEJ A GODNOÆ CZ£OWIEKA 187 adekwatnymi pojêciami powinny byæ ci¹¿¹ zastêpcza17 oraz zastêpstwo prenatalne18. W tych okreleniach zawarta jest istota sprawy, gdy¿ s¹ one pojêciami technicznymi i medycznymi, bez akcentów emocjonalnych i sentymentalnych. Daj¹ te¿ do zrozumienia, ¿e metody zastosowane w tego typu prokreacji nie s¹ naturalne (bo zastêpcze) oraz implikuj¹ dopiero po narodzeniu ustalenie rzeczywistych rodziców, którzy dane dziecko przyjm¹, zaakceptuj¹ i wychowaj¹. Ocena moralna ci¹¿y zastêpczej okrelanej macierzyñstwem zastêpczym jest w nauce Kocio³a doæ jednoznacznie krytyczna. Jak mówi Instrukcja Donum vitae: jest ono niedopuszczalne z tych samych racji, które przemawiaj¹ za odrzuceniem sztucznego zap³odnienia heterologicznego, poniewa¿ sprzeciwia siê ono jednoci ma³¿eñskiej i godnoci zrodzenia osoby ludzkiej. Macierzyñstwo zastêpcze posiada obiektywne braki w stosunku do obowi¹zków mi³oci macierzyñskiej, wiernoci ma³¿eñskiej i odpowiedzialnego macierzyñstwa. Obra¿a ono godnoæ i prawa dziecka do poczêcia, do okresu ci¹¿y i wychowania przez w³asnych rodziców oraz wprowadza, ze szkod¹ dla rodzin, podzia³ miêdzy czynnikami fizycznymi, psychicznymi i moralnymi, które je konstytuuj¹19. W tej ocenie Koció³ odwo³uje siê do prawa Bo¿ego i naturalnego, z którego wyp³ywa, ¿e cz³owiek powinien siê narodziæ z mi³oci mê¿czyzny i kobiety, bêd¹cych w sta³ym i trwa³ym zwi¹zku ma³¿eñskim. Takie ma³¿eñstwo stanowi naturalne i najbardziej optymalne miejsce dla w³aciwego rozwoju dziecka. Ponadto poczêcie ka¿dego cz³owieka wi¹¿e siê z darem animacji go w wymiarze duchowym, czyli obdarowaniem przez Boga „dusz¹ niemierteln¹”. Tê wiernoæ wobec Stwórczego Planu Bo¿ego Koció³ pragnie do koñca zachowaæ i g³osiæ. Przypomina o tym, w sposób konsekwentny, nauczanie ostatnich papie¿y. Warto przytoczyæ w tym miejscu argumentacjê papie¿a Paw³a VI w jego znanej encyklice Humanae vitae, której 40. rocznicê wydania w tym roku obchodzimy. Chodzi o to, ¿e akt wzajemnej mi³oci [wspó³ma³¿onków] dokonany z uszczerbkiem dla zdolnoci przekazywania ¿ycia któr¹ Bóg-Stwórca wszechrzeczy zwi¹za³ z tym aktem specjalnymi prawami – pozostaje w sprzecznoci zarówno z planem Bo¿ym, wed³ug którego ma³¿eñstwo zosta³o ustanowione, jak i z Wol¹ Pierwsze17 Por. M. Cozzoli, Lembrione umano aspetti esico-normativi, w: Identitiy, s. 268, za: M. Ga³¹zka, Prawo karne wobec prokreacji pozaustrojowej, dz. cyt., s. 46. 18 Okrelenie autora. 19 Kongregacja Nauki Wiary, Donum vitae, dz. cyt., s. 375. Warto dodaæ, ¿e przez wyra¿enie matka zastêpcza Instrukcja prezentuje dwojakie znaczenie tego pojêcia: a) kobietê, która nosi w ci¹¿y embrion przeniesiony do jej ³ona, a który genetycznie bior¹c jest jej obcy, poniewa¿ uzyskany przez po³¹czenie gamet ofiarodawców z obowi¹zkiem oddania dziecka po jego urodzeniu temu, kto zamówi³ lub uzgodni³ ci¹¿ê; b) kobietê, która nosi w ci¹¿y embrion, dla zrodzenia którego ofiarowa³a jajo zap³odnione sperm¹ mê¿czyzny ró¿nego od jej mê¿a, z obowi¹zkiem oddania dziecka po urodzeniu temu, kto je zamówi³ lub uzgodni³ ci¹¿ê. 188 PAWE£ SALAMON go Twórcy ludzkiego ¿ycia. Jeli wiêc kto korzysta z daru Bo¿ego pozbawiaj¹c go, choæby tylko czêciowo, w³aciwego mu znaczenia i celowoci, dzia³a wbrew naturze tak mê¿czyzny, jak i kobiety, a tak¿e wbrew g³êbokiemu ich zespoleniu. I w³anie dlatego sprzeciwia siê te¿ planowi Boga i Jego wiêtej woli. Kto natomiast korzysta z daru mi³oci ma³¿eñskiej z poszanowaniem praw przekazywania ¿ycia, ten uznaje, ¿e nie jest panem róde³ ¿ycia, ale raczej s³ug¹ planu ustalonego przez Stwórcê. Jak bowiem cz³owiek, ogólnie bior¹c, nie posiada nieograniczonej w³adzy nad swoim cia³em, tak równie¿ i to w zgo³a szczególniejszy sposób nie ma on jej nad zdolnoci¹ rozrodcz¹, poniewa¿ z natury swojej odnosi siê ona do przekazywania ¿ycia ludzkiego, którego pocz¹tkiem jest sam Bóg. ¯ycie ludzkie jak to przypomnia³ Nasz Poprzednik, p. Jan XXIII winni wszyscy uwa¿aæ za rzecz wiêt¹, poniewa¿ od samego pocz¹tku zak³ada ono dzia³anie Boga-Stwórcy20. Czy¿ instytucja matki zastêpczej nie zaprzecza jasno ukazanej tu wyk³adni dla sposobu przekazywania ¿ycia? Oczywicie, ¿e jest w ca³ej rozci¹g³oci negacj¹ tego, co Bóg zamierzy³ w s³owach: b¹dcie p³odni i rozmna¿ajcie siê (Rdz 1,28) wiêtoæ i godnoæ ludzkiego ¿ycia, a co za tym idzie godnoæ jego poczêcia i okresu prenatalnego postuluje zatem wszelkie ograniczenia w technologizacji powstawania cz³owieka. Cz³owiek nie jest zwierzêciem, ani te¿ dzie³em myli ludzkiej techniki, aby stosowano wobec niego sztuczn¹ inseminacjê lub sztuczne zap³odnienie FIVET, bez wzglêdu czy chodzi o homologiczne, czy te¿ heterologiczne zap³odnienie gamet ludzkich. Nie mo¿e byæ on traktowany jako produkt laboratoryjny21. S³uszne i zrozumia³e pragnienie w³asnego dziecka nie mo¿e usprawiedliwiaæ tych praktyk i byæ zdominowane przez mentalnoæ roszczeniow¹. Uzurpacja prawa do posiadania w³asnego dziecka jest sprzeczna z wolnoci¹, godnoci¹ i podmiotowoci¹ osoby ludzkiej. Rodzice staj¹ siê sprawcami i wychowawcami ¿ycia swego potomstwa, zgodnie z prawem Bo¿ym, ale nie s¹ ich w³acicielami i „producentami”. Ka¿de dziecko od poczêcia jest podmiotem praw, a nie przedmiotem, które mo¿na posi¹æ22. W naturalnej zdolnoci przekazywania ¿ycia mê¿czyzna i kobieta maj¹ niejako rozpoznawaæ siebie w kim trzecim w swoim dziecku. Jednoczenie ten aspekt, w ujêciu perspektywy teologicznej, nakazuje zrozumieæ mê¿czynie i kobiecie, ¿e ich rodzicielstwo jest jedynie funkcj¹ prokreacyjn¹, gdy¿ prawdziwym Dawc¹ ¿ycia i jej Kreatorem jest sam Bóg st¹d pro-creare oznacza stwarzaæ w zastêpstwie23. Pawe³ VI, Humanae vitae, 13, w: Dar ludzkiego ¿ycia Humanae vitae donum, red. K. Majdañski, T. Styczeñ, Lublin 1991, s. 24; por. tak¿e: EV 43. 21 M. Ga³¹zka, Prawo karne wobec prokreacji pozaustrojowej, dz. cyt., s. 44. 22 Por. M. Machinek, ¯ycie w dyspozycji cz³owieka, dz. cyt., s. 141. 23 Por. J. Nagórny, P³ciowoæ ludzka z perspektywy chrzecijañskiego personalizmu; w: P³ciowoæ ludzka w kontekcie mi³oci. Przes³anie moralne Kocio³a, red. J. Nagórny, M. Pokrywka, Lublin 2005, s. 38. 20 INSTYTUCJA MATKI ZASTÊPCZEJ A GODNOÆ CZ£OWIEKA 189 Wa¿nym argumentem przeciw stosowaniu macierzyñstwa zastêpczego, czy te¿ „zastêpstwa prenatalnego jest jego komercyjny charakter. Kobiety chêtne do tego typu us³ug s¹ najczêciej biedne i niewykszta³cone. Ich status spo³eczny powoduje, ¿e staj¹ siê maszyn¹ do produkcji dziecka, bez osobowego odniesienia do noszonego dziecka. W ten sposób mo¿na bez wiêkszej przesady porównaæ ich postawê do prostytucji: Matka zastêpcz¹ bowiem, podobnie jak prostytutka, która sprzedaje swoje mo¿liwoci p³ciowe, czerpie zysk ze swoich mo¿liwoci rozrodczych. Takie komercyjne podejcie do macierzyñstwa zastêpczego sprawia, ¿e dziecko jest traktowane jako luksusowy towar24. A ka¿de prawo zabrania przecie¿ handlu ludmi, gdy¿ cz³owiek jest traktowany jako res extra commertium, tzn. rzecz wy³¹czona z obrotu. Ostatnim, wa¿nym argumentem przeciwko ci¹¿y zastêpczej jest wiadomoæ to¿samoci osobowociowej i rodzinnej narodzonego w ten sposób dziecka. Przy zastosowaniu zap³odnienia sztucznego heterologicznego dane dziecko posiada praktycznie piêcioro rodziców. A zatem „rodzice zamawiaj¹cy” narodzenie dziecka, którzy bêd¹ prawnymi jego opiekunami, nastêpnie dostarczone komórki rozrodcze od kobiety i mê¿czyzny, innych ni¿ ma³¿onkowie, powoduj¹, ¿e s¹ to rodzice genetyczni i wreszcie matka zastêpcza, która faktycznie urodzi³a to dziecko25. Czy¿ wiadomoæ tego faktu nie wywo³a w doros³ym ju¿ cz³owieku, który przyszed³ na wiat w taki sztuczny i skomplikowany sposób, zachwiania jego to¿samoci, a w konsekwencji poszukiwania rodziców genetycznych oraz matki zastêpczej? Znane s¹ przecie¿ przypadki, ¿e dzieci adoptowane pragn¹ w przysz³oci odnaleæ swych naturalnych rodziców. Podsumowuj¹c ocenê macierzyñstwa zastêpczego trzeba stwierdziæ, i¿ jest ono wysoce sprzeczne z prawem Bo¿ym i naturalnym oraz z godnoci¹ osoby ludzkiej. W ocenie moralnej osoby bior¹ce bezporedni udzia³ w tego typu procederze zaci¹gaj¹ ciê¿k¹ winê moraln¹, do której nale¿a³oby te¿ przypisaæ ekskomunikê z racji dokonywanej tzw. aborcji selektywnej, czyli umiercania najs³abszych wszczepionych embrionów w ³onie matki zastêpczej, bod¹cych czêsto w stadium ju¿ kilkutygodniowego rozwoju. Taka selekcja jest zak³adana we wszystkich tego typu przypadkach, jako medyczna procedura. Koció³ zdaje sobie sprawê, ¿e jego surowa ocena takich praktyk medycznych mo¿e spotkaæ siê ze sprzeciwem i negacj¹ ró¿nych rodowisk medycznych i naukowych. Jednak przytaczaj¹c s³owa Paw³a VI z Humanae vitae widaæ, ¿e Koció³ kieruje siê tutaj nie w³asnym, doczesnym interesem, lecz nauk¹ Bo¿¹ opart¹ na Ewangelii. Koció³ wszak¿e nie dziwi siê temu, ¿e podobnie jak Boski jego Za³o¿yciel, postawiony jest na znak, któremu sprzeciwiaæ siê bêd¹. Nie 24 25 W. Bo³oz, ¯ycie w ludzkich rêkach, dz. cyt., s. 62. Por. M. Machinek, ¯ycie w dyspozycji cz³owieka, dz. cyt., s. 136. 190 PAWE£ SALAMON zaniedba z tego powodu bynajmniej na³o¿onego mu obowi¹zku g³oszenia z pokor¹ i stanowczoci¹ ca³ego prawa moralnego, tak naturalnego, jak ewangelicznego. Poniewa¿ Koció³ nie jest twórc¹ obydwu tych praw, dlatego te¿ nie mo¿e byæ ich sêdzi¹, lecz jedynie stró¿em i t³umaczem. Nie wolno mu wiêc nigdy og³aszaæ za dozwolone tego, co w rzeczywistoci jest niedozwolone, gdy z natury swej stoi zawsze w sprzecznoci z prawdziwym dobrem cz³owieka. Koció³ jest w pe³ni wiadom, ¿e broni¹c nienaruszalnoci prawa moralnego odnonie do ma³¿eñstwa, przyczynia siê do umocnienia wród ludzi prawdziwej kultury: ponadto zachêca cz³owieka, aby nie rezygnowa³ ze swych obowi¹zków, zdaj¹c siê na rodki techniczne. Czyni¹c tak Koció³ zabezpiecza godnoæ ma³¿onków. Takim w³anie postêpowaniem Koció³, wierny nauce i przyk³adowi Zbawiciela, okazuje, ¿e obejmuje ludzi szczer¹ i bezinteresown¹ mi³oci¹, usi³uj¹c ich wspomagaæ w ziemskiej pielgrzymce, aby po synowsku uczestniczyli w ¿yciu Boga ¿ywego, Ojca wszystkich ludzi26. ZUSAMMENFASSUNG Die Institution der Leihmutter und Menschenwürde Die medizinischen Experimenten geben heute verschiedene Möglichkeiten, um das Menschenleben besser zu bewahren und gegen schwerer Krankheiten die richtigen Medikamenten und Methoden einzusetzen. Das ist die positive Seite der Entwicklung von Medizin. Leider, die Entwicklung geht auch in den falschen Wegen. Einer dem falschen Erfolg der heutigen Medizin ist die künstliche Befruchtung eines Embryos und dann Übertragung des Embryos zur Gebärmutter einer Frau. Aufgrund der Handlung können verschiedene Moralprobleme aufkommen. Es gibt die Frage, ob ein Kind in dem Fall ein Objekt von Technik machen darf, oder sollte es eine Frucht der naturellen Menschenliebe nur sein? Und dann, wer Mutter und wer Vater ist, wenn bei der künstlichen Befruchtung die Keimzellen aus den anderen Zellenspendern entnommen werden? Die Frage werden noch mehr kompliziert, wenn eine Frau als s.g. Leihmutter das Kind trägt und sie gebärt es für eine Ehepaar, aber das Kind kein genetische Potential der bestellenden Eltern hat. In diesem Fall zeigt uns die Medizin eine schreckliche Leistung, die radikal gegen Menschenwürde ist. Diese ganze Sache wirkt wie ein Geschäft mit Geld, um ein Mensch zu verkaufen oder zu verleihen. Solche medizinische Handlung ist vom Lehrstuhl der katholischen Kirche abgelehnt worden, als ganz unwürdig gegen Gottesordnung und gegen Naturrecht. Schlüsselworte medizinische Experimenten, künstliche Befruchtung, Leihmutter, Leihmutterschaft, Menschenwürde, Naturrecht 26 HV 18. INSTYTUCJA MATKI ZASTÊPCZEJ A GODNOÆ CZ£OWIEKA 191 TEOLOGIA I MORALNOÆ TOM 3, 2008 MICHA£ CH£OPOWIEC Papieski Wydzia³ Teologiczny Wroc³aw Aspekty historyczne w rozwoju teologii pokuty okresu patrystycznego do w. Cypriana Historical Aspects of the Development of the Theology of Penance in the Patristic Period (up to St. Cyprian) Wród wa¿niejszych cech katolickiej teologii nawrócenia wymieniæ trzeba odkrywanie w pokucie charakteru sakramentalnego. Rolê wiod¹c¹ w zachodz¹cych przemianach przejmuj¹ raz przemylenia merytoryczne, innym razem rozwi¹zania praktyczne. Oba procesy nie przebiegaj¹ oddzielnie, w izolacji, lecz w ramach potrzeb wyznaczanych duchem epoki czy priorytetów duchowych okrelanych bie¿¹cymi wydarzeniami. Tworzy to kontekst wezwañ do nawrócenia. Dziej¹ca siê codziennoæ konkretyzuje kierowane do niej wymogi teologiczne stawiaj¹c mniej lub bardziej wyranie pytania, gdy teologia, wyzwalaj¹c siê z ograniczeñ zawê¿onych do samej praktyki, odkrywa w procesie pokutnym nowe aspekty w³aciwe specyfice sakramentu. W przestrzeni dokonuj¹cego siê balansu pomiêdzy rozumieniem pokuty wyros³ym pod naciskiem bodców zewnêtrznych a treci¹ teologiczn¹ nadawan¹ w ró¿nych epokach, rodzi³y siê nowe rozwi¹zania odpowiadaj¹ce mentalnoci czasu, wskazuj¹c tym samym na wieloaspektowoæ problematyki i przyczyniaj¹c siê do pog³êbieñ merytorycznych. 1. POCZ¥TKI POZABIBLIJNEJ TEOLOGII POKUTY Za³o¿eniem teologicznym praktyki Kocio³a pierwotnego jest wiêtoæ Boga i odpowiadaj¹ca jej (niemal nienaruszalna) wiêtoæ Ludu Bo¿ego, choæ nie koniecznie ujêcie to jest najbardziej merytorycznie trafne z dzisiejszego punktu widzenia. Grzech (ciê¿ki) stanowi znamiê starego cz³owieka, tego sprzed chrztu 192 MICHA£ CH£OPOWIEC wiêtego. wiêtoæ za posiada znaczenie stanu, lecz równie¿ zadania ukierunkowanego na jej obronê. Skutki pope³nionego z³a maj¹ wiele postaci, lecz ciê¿ar winy wyznaczaj¹ g³ównie konsekwencje dla wspólnoty, gdy¿ rozsadzaj¹ jej wiêtoæ i dzia³aj¹ przeciwko jednoci. Stosunek do ciê¿kich grzeszników mutatis mutandis streszczaj¹ s³owa w. Paw³a z Listu do Koryntian 5,1-13 odnosz¹ce siê do wykluczenia z krêgu wiernych najbardziej niegodnych z jej cz³onków. Obowi¹zek wynikaj¹cy z samej ju¿ do niej przynale¿noci polega na aktywnym wspó³dzia³aniu przeciw szerz¹cemu siê z³u i bronieniu ka¿dego z wiernych przed zara¿eniem, nie stroni¹c od upomnieñ, co wprost wynika z przykazania mi³oci bliniego (Klemens Rzymski, List do Koryntian 56,2)1. St¹d ostry postulat usuniêcia ze wspólnoty winnego, nie z intencj¹ zamykania siê przed nim, lecz spowodowania wejcia na drogê pokuty stanowi¹cej przygotowanie na ponowne przyjêcie (Didache 15,3) 2. Tym bardziej pokuta bezporednia i permanentna jest potrzebna do osi¹gniêcia pe³nej komunii z Panem w Eucharystii (14,1)3, czego symboliczny wyraz stanowi wzmiankowana w Didache (4,14)4, nale¿¹ca do porz¹dku liturgicznego zbiorowa spowied (ró¿na oczywicie od zarezerwowanego dla przypadków wyj¹tkowych hermasowego rozgrzeszenia, z formu³¹ choæby ostatniej proby modlitwy Ojcze nasz)5. Istotn¹ przeszkod¹ w ledzeniu dróg rozwoju teologii pokuty Kocio³a pierwotnego (w okresie przede wszystkim poapostolskim do po³owy II w.) jest skromna liczba przekazów powiêconych bezporednio tematowi (dokumentem takim jest tylko Pasterz Hermasa), co w sposób oczywisty zawê¿a mo¿liwoæ rekonstrukcji wprowadzanych praktyk. Do cech charakterystycznych pierwszych wieków nale¿y prawo pocz¹tków, gdzie uzasadnienia bywaj¹ odpowiedzi¹ na pytania wynikaj¹ce bardziej z praktyki ni¿ z pog³êbionych przemyleñ. Pierwszeñstwo wzglêdów pastoralnych sk³ania do stawiania na czo³owym miejscu (przed rozstrzygniêciami teoretycznymi) decyzji biskupa przes¹dzaj¹cego ostatecznie o kszta³cie podejmowanej pokuty oraz jej zgodnoci z wezwaniami Ewangelii, a mijaj¹cy czas wypróbowuje trwa³oæ zalecanych jej form. Swoj¹ rolê odgrywa tak¿e rodzaj pojawiaj¹cych siê w omawianym okresie trudnoci, na pocz¹tku g³ównie praktycznej natury (np. VAnala,bwmen paidei,an(evfVh-| ouvdei.j ovfei,lei avganaktei/n( avgapetoi,) `H nouqe,thsij( h]n poiou,meqa eivj avllh,louj( kalh, evstin kai. u`pera,gan wvfe,limoj\ kolla|/ ga.r h`ma/j tw|/ qelh,mati tou/ qeou/(SChr 167, s. 188. 2 E v le,gcete de. avllh,louj mh. evn ovrgh|(/ avllV evn eivrh,nh(w`j e;cete evn tw|/ euvaggeli,w\| kai. panti. avstocou/nti kata. tou/ e`te,rou mhdei.j lalei,tw mhde. parV u`mw/n avkoue,tw( e[wj ou- metanoh,sh|) SChr 136, s. 194. 3 Kata. kuriakh.n de. kuri,ou sunacqe,ntej kla,sate a;rton kai. euvcaristh,sate( prosexomologhsam, enoi ta. paraptw,mata u`mw/n( o[pwj kaqara. h` qusi,a u`mw/n h=)| , tam¿e, s. 192. 4 E v n evkklhsi,a| evxomologh,sh| ta. paraptw,mata, sou kai. ouv proseleu,sh| evpi. proseuch,n sou evn suneidh,sei ponhra/)| Au[th evsti.n h` o`do.j th/j zwh/j) tam¿e, s. 164. 5 K. Stendahl, Prayer and Forgiveness, „Studia Anselmiana” 22/23 (1957/1958), s. 75-86. 1 ASPEKTY HISTORYCZNE W ROZWOJU TEOLOGII POKUTY 193 masowego odchodzenia od Kocio³a wiernych poci¹gniêtych nieortodoksyjnymi naukami), a póniej teoretycznej (jako wyniku doktrynalnych reakcji na rodz¹ce siê poza granicami ortodoksji zagro¿enia). O rozwoju teologii pokuty w wydaniu ju¿ pozabiblijnym mo¿na, w oparciu o dokumenty, mówiæ dopiero od koñcowych dekad drugiego stulecia. W Kociele tego czasu mia³y miejsce wa¿ne zmiany organizacyjne, siêgaj¹ce na tyle daleko, ¿e chrzecijañstwo ju¿ uzyska³o poczucie odrêbnoci religijnej oraz w³asn¹ strukturê hierarchiczn¹, a na forum wewnêtrznym dzia³anie ³aski odczytywano (tak¿e w ¿yciu wspólnotowym) w aspekcie charyzmatów, obecnych równie¿ u tych, co zgrzeszyli i chc¹ pokutowaæ, by pos³u¿yæ siê sformu³owaniem Hermasa (Wizja III). Jego Pasterz jest dokumentem powsta³ym w atmosferze oczekiwania bliskiej czasowo paruzji, ze znanym efektem swoistego odwrócenia proporcji polegaj¹cym na tym, ¿e w miarê odsuwania siê spodziewanego koñca czasów, zagêszczane zostaj¹ wymogi pokutne. Trzyma siê autor przekonania, ¿e grzesznicy w swojej grzesznoci nie s¹ równi, dlatego (nie bez plastycznych przedstawieñ) dzieli ich na grupy. Spotykamy wiêc tam ludzi, którzy poznawszy Ewangeliê nie chc¹ przyj¹æ (z powodu braku zaanga¿owania) chrztu i w gruncie rzeczy nigdy do Kocio³a nie weszli; ochrzczeni od³¹czeni od Boga ¿ywego przez zatwardzia³oæ serca; heretycy, przyjmuj¹cy wprawdzie wiarê, lecz w koñcu schodz¹cy z drogi prawdy. Do budowy (Kocio³a) nie nadaj¹ siê równie¿ nazywani kamieniami okr¹g³ymi grzesznicy przywi¹zani do dóbr tego wiata w takim stopniu, ¿e w czasie przeladowañ zapieraj¹ siê Chrystusa. Pozostali to kamienie zniekszta³cone, popêkane, uszkodzone i pokruszone. Ka¿da z wymienionych grup znajduje siê poza zasiêgiem zbawienia, choæ prawa powrotu do Boga definitywnie nie traci, pod warunkiem przyjêcia postawy pokutnej (Wizja III 5,5)6. Hermas zreszt¹ nie koniecznie w swoich za³o¿eniach jest konsekwentny, zw³aszcza w twierdzeniu (np. w Podobieñstwie IX, 19,1)7 wykluczaj¹cym mo¿liwoæ odpuszczenia grzechów wiernym okrelanym jako odstêpcy i bluniercy Pana, i zdrajcy s³ug Bo¿ych, dla których nie ma pokuty, ale mieræ, choæ przecie¿ z drugiej strony zak³ada mo¿liwoæ nawrócenia rozumianego bardzo dynamicznie, przez nadanie zró¿nicowanej interpretacji pojêciu metanoia (por. Przykazanie XII, 6, 1-2)8. Prezentuje on i utrwala panuj¹ce w ówczesnym KoOu]j de. avpe,ballon kai. evri,ptoun(ti,nej eivsi,n* Ou-toi, eivsin h`marthko,tej kai. qe,lontej metanoh/ sai\ dia. tou/to makra.n ouvk avperi,fhsan e;xw tou/ pu,rgou(o[ti eu;crhstoi e;sontai eivj th.n oivkodomh,n eva.n metanoh,swsin) Oi` ou=n me,llontej metanoei/n eva.n metanoh,swsin( ivscuroi. e;sontai evn th|/ pi,stei( evan. nu/n metanoh,swsin(evn w|- oivkodomei/tai o` pu,rgoj) E v a.n de. telesqh/| h` oivkodomh,(ouvke,ti e;cousin to,pon(avllV e;sontai e;kboloi\ mo,non de. tou/to e;cousin(para. tw|/ pu,rgw| kei/sqai) SChr 53, s. 112. 7 E v k tou/ prw,tou o;rouj tou/ me,lanoj oi` pisteu,santej toiou/toi, eivsin\ kai. bla,sfhmoi eivj tou/ ku,rion kai. prodo,tai tw/n dou,lwn tou/ qeou/) Tou,toij de. meta,noia ouvk e;sti( qa,natoj de. e;sti\ kai. dia. tou/to kai. me,lane,j eivsi\ kai. ga.r to. ge,noj auvtw/n a;nomo,n evstin) tam¿e, s. 332. 8 E v gw. de. u`mi/n le,gw(o` a;ggeloj th/j metanoi,aj\ mh. fobh,qhte to.n dia,bolon) A v pesta,lhn ga,r( fhsi,( meqV u`mw/n ei=nai tw/n metanoou,ntwn evx( o[lhj kardi,aj auvtw/n kai. ivscuropoih/sai auvtou.j evn 6 194 MICHA£ CH£OPOWIEC ciele przekonanie o paenitentia una (nazywanej w zestawieniu z chrztem drug¹ pokut¹), pokucie trudnej, wymagaj¹cej poddania siê cierpieniom, odznaczaj¹cej siê poczynaniami pe³nymi pokory, przy znoszeniu wszelkiego rodzaju utrapieñ (Podobieñstwo VII, 4)9. Jako pierwszy dokument powiêcony pokucie Pasterz Hermasa odegra³ w nauczaniu kocielnym du¿¹ rolê, kszta³tuj¹c kierunek rozwoju dotycz¹cej jej teologii, z racji przede wszystkim obecnego tam motywu pastoralno-pedagogicznego, stanowi¹cego inspiracjê dla ufnoci w nieograniczon¹ moc podejmowanych wysi³ków na drodze powrotu do Boga10. Póniej fakt ten, przy powracaj¹cych sporach o naturê nawrócenia, odegra rolê kompasu wyznaczaj¹cego kierunek rozwi¹zañ. Najwymowniej wiadczy o tym niemal zdogmatyzowanie, zarówno w Kociele wschodnim jak zachodnim, posiadaj¹cej u Hermasa g³ównie charakter pastoralny, zasady niepowtarzalnoci pokuty, co da³o pocz¹tek trudnemu do zniesienia rygoryzmowi11. 2. TERTULIAN W KONTEKSCIE ROSZCZEÑ MONTANIZMU I ¯¥DAÑ POKUTNYCH HIPOLITA Koniec drugiego wieku odznacza³ siê wyj¹tkowo przyjaznym klimatem dla rozwoju ruchu religijnego zwanego montanizmem (od imienia inicjatora), gronego nie tyle w nim samym, ile w szczegó³owych interpretacjach i rygorystycznych wymogach stawianych grzesznikom chc¹cym dost¹piæ odpuszczenia grzechów. Inspirowana jego duchem teologia zawdziêcza akceptacjê i rozwój splotowi sprzyjaj¹cych okolicznoci politycznych, religijnych i ideologicznych, warunkowanych nierzadko pozamerytorycznymi stanami spo³ecznej wiadomoci, karmionej emocjami o¿ywianymi przepowiadaniem bliskiego koñca czasów. th|/ pi,stei) Pisteu,sate ou=n tw|/ qew|/ u`mei/j oi` dia. ta.j a`marti,aj u`mw/n avpegnwko,tej th.n zwh.n u`mw/n( kai. prostiqe,ntej a`marti,aij kai. katabaru,nontej th.n zwh.n u`mw/n( o[ti( evan. evpistrafh/te pro.j to.n ku,rion evx o[lhj th/j kardi,aj u`mw/n kai. evrga,shsqe th.n dikaiosu,nhn ta.j loipa.j h`me,raj th/j zwh/j kai. douleu,shte auvtw/| ovrtqw/j kata. to. qe,lhma auvtou/( poih,sei i;asin toi/j prote,roij u`mw/n a`marth,masi kai. e[xete du,namin tou/ katakurieu/sai tw/n e;rgwn tou/ diabo,lou) Th.n de. avpeilh.n tou/ diabo,lou o[lwj mh. fobh,qhte\ a;tonoj ga,r evstin w[sper nekrou/ neu/ra) tam¿e, s. 208. 9 A v llV ivdou,( fhmi,( ku,rie( metanenoh,kasin evx o[lhj kardi,aj auvtw/n […] tw/n ou=n metanoou,ntwn( fhsi,n( dokei/j ta.j a`marti,aj euvqu.j avfi,esqai* Ouv pa,ntwj\ avlla. dei/ to.n metanoou/nta basani,sai th.n e`autou/ yuch.n kai. tapeinofronh/sai evn a`pa,sh| th/| pra,xei auvtou/ ivscurw/j kai. qlibh/nai pollai/j qli,yesi kai. poiki,laij\ kai. eva.n u`pene,gkh| ta.j qli,yeij ta.j evpercome,naj auvtw|/( pa,ntwj splagcnisqh,setai o` ta. pa,nta kti,saj kai. dunamw,saj kai. i;asi,n tina dw,sei auvtoi/j) tam¿e, s. 256. 10 B. Poschmann, Busse und letzte Oelung, Freiburg 1951, s. 18. 11 Ten¿e, Paenitentia secunda. Die kirchliche Busse im aeltesten Christentum bis Cyprian und Origenes, Bonn 1940, s. 171. ASPEKTY HISTORYCZNE W ROZWOJU TEOLOGII POKUTY 195 Najpierw mocniejsze ni¿ mo¿na by przypuszczaæ okaza³y siê wp³ywy milenaryzmu i innych przekonañ o pod³o¿u apokaliptycznym. Rozwijaj¹ce siê w ³onie judaizmu chrzecijañstwo nie mog³o bowiem pozostawaæ g³uche na wyrastaj¹ce z pod³o¿a biblijnego pogl¹dy, zw³aszcza o tematyce mu tak bliskiej, jak przyjcie Mesjasza. Tam w³anie siêga swoimi korzeniami ³atwo przemawiaj¹cy do wyobrani, zw³aszcza ludzi o niepog³êbionej wiedzy teologicznej (choæ nie tylko, czego przyk³adem w. Justyn), pe³en sensacyjnej tajemniczoci milenaryzm (grecki chiliazm) wyros³y na gruncie zewiedczonego rozumienia roli oczekiwanego przez ¿ydów Mesjasza. Widziane przez pryzmat powsta³ej ideologii pos³annictwo Chrystusa zredukowane tam zosta³o do wymiarów ziemskich (tysi¹cletniego królestwa szczêcia i pokoju ze stolic¹ w Jerozolimie, oraz nastêpuj¹cym po nim koñcem wiata i s¹dem ostatecznym), znacznie w ten sposób u³atwiaj¹c nadawanie trudnym do spe³nienia wymogom charakter koniecznoci. W prezentowanym przez millenarystów przekonaniu ludzkoæ jako ca³oæ jest skazana na ¿ycie w przed³u¿aj¹cej siê tymczasowoci wykonuj¹c na tym wiecie daremn¹ pracê, przyczyniaj¹c siê w ten sposób bezwiednie do przed³u¿enia obecnego stanu rzeczy przyporz¹dkowanemu prawu niechybnej zag³ady. Dlatego zostaje poddany zakwestionowaniu sens uczestniczenia we wszelkich przedsiêwziêciach podtrzymuj¹cych teraniejsz¹ (pozorn¹) rzeczywistoæ, gdziekolwiek dokonywa³o by siê pos³ugi pañstwu ziemskiemu przeciwnemu z natury pañstwu Bo¿emu, a wiêc przez wchodzenie w ma³¿eñstwa, zak³adaj¹c rodziny, wydaj¹c na wiat dzieci, a na forum publicznym przyjmuj¹c urzêdowe stanowiska czy anga¿uj¹c siê w s³u¿bê wojskow¹. Natomiast standardem proponowanym mia³o byæ powstrzymywanie siê od po¿¹dañ cielesnych (najlepiej przez pozostawanie w stanie dziewiczym), w zawartym za ma³¿eñstwie ograniczanie po¿ycia do aktu poczêcia dziecka. Za najlepsz¹ jednak drogê do osi¹gn¹cia doskona³oci uznawano mêczeñstwo, bo w nim siê urzeczywistniaj¹ wszystkie warunki idea³u chrzecijañskiego. Egzaltacjê mêczeñstwem w póniejszym czasie intensyfikowa³y kierowane przeciwko chrzecijanom przeladowania, najpierw za Decjusza, a nie d³ugo potem, ju¿ na pocz¹tku czwartego wieku (302-313) za Dioklecjana, te drugie zreszt¹ z powodów bardziej politycznych ni¿ religijnych (do ich bowiem wcale nie drugorzêdnych celów nale¿a³o powstrzymanie rozprzestrzeniania siê zradykalizowanych apokaliptyk¹ pogl¹dów, uwa¿anych za szkodliwe dla rzymskiej racji stanu)12. W takie uwarunkowania (choæ bez w¹tpienia tak¿e jako ich produkt) wchodzi, ze swoim bardziej profetyzmem ni¿ nauczaniem, Montanus, w pogl¹dach poza dyskusyjnymi detalami akceptowalny tak¿e przez Koció³ (nie bez racji przecie¿ doktrynalnie uznawany za wyraz i formê rozwoju duchowego chrzeci12 J. Moreau, La persecution du christianisme dans lEmpire romain, Paris 1956, s. 61-64. 196 MICHA£ CH£OPOWIEC jañstwa azjatyckiego)13. Punkt centralny g³oszonego przez niego nowego porz¹dku stanowi³a nowa era, zapocz¹tkowana objawieniem mu siê Parakleta (azjatyckie okrelenie Ducha wiêtego). Wprawdzie przyjmowa³ on praktykowane dotychczas w Kociele odpuszczanie grzechów, ale od chwili uznanej za pocz¹tek nowej ery takiego prawa mu odmawia, ze wzglêdu na zbyt ³agodne traktowanie grzeszników, co mia³o staæ u podstaw faworyzowania zachêt do pope³niania nowych wykroczeñ. W oparciu o te przes³anki stwierdza on, ¿e tak¿e biskupi przestali byæ narzêdziami Ducha wiêtego, a ich zadania przejmuj¹ nowi prorocy. (De pudicitia, 21,7)14. Przedstawione pogl¹dy Montanusa, znane nam tylko z relacji Tertuliana, nabra³y cech braku ortodoksyjnoci dopiero w ramach zastosowanej przez tego ostatniego interpretacji, dostarczaj¹c od pocz¹tku atutów chrzecijañstwu wojuj¹cemu, wspieraj¹c go radykalizmem w pogl¹dach i moralnym rygoryzmem. Tertulian (ok. 160-230), najdok³adniej z Ojców Kocio³a15 opisa³ praktykê pokuty pierwotnego chrzecijañstwa. Wyra¿a on jeszcze przed przyjêciem montanizmu przekonanie, ¿e pokuta jako warunek powrotu do chrzecijañskiej jednoci, dopuszczalna jest jeden raz w ¿yciu (De paenitentia 7,10)16 i musi byæ dokonywana z pe³nym zaanga¿owaniem, natomiast wnoszone przez ni¹ zadoæuczynienie ma odpowiadaæ ciê¿arowi zaci¹gniêtej winy wed³ug zasady in quantum in tantum (9,6)17. ¯¹da on tak¿e zewnêtrznych oznak pokuty, widocznych w takich czynach, jak le¿enie w popiele, przywdzianie wora pokutnego, zaniechanie mycia siê, za na forum wewnêtrznym w modlitwie, ³zach i podejmowaniu cis³ego postu (De paenit. 10,1-10)18. Celem jej jest uzyskanie wstawien13 K. Aland, Der Montanismus und die Kleinasiatische Theologie, „Zeitschrift fuer die Neutestamentliche Wissenschaft und die Kunde des Urchristentums” 46(1955), s. 109-116. 14 Sed habet, inquis, potestatem ecclesia delicta donandi. Hoc ego magis et agnosco et dispono, qui ipsum paracletum in prophetitis novis habeo dicentem; Potest ecclesia donare delictum, sed non faciam, ne et alii deliquant!, PL 2, 1024. 15 Jest to opis nie tylko obszerny, ale równie¿ wieloaspektowy, z natury rzeczy okrojony w ramach niniejszego opracowania. Przedstawia je na trenie polskim zwiêle, kosztem wszak¿e du¿ych zawê¿eñ Jerzy Krykowski w artykule Pokuta jako postawa ¿ycia chrzecijañskiego w nauczaniu Tertuliana i Cypriana z Kartaginy, „Studia Loviciensia” 1(1999), s. 24-46. 16 Haec igitur uenena eius prouidens Deus, clausam licet ignoscenciae ianuam et instinctionis sera obstructam, aliquid adhuc permisit patere; collocauit in uestibulo paenitentiam secundum, que pulsantibus patefaciat, sed iam semel, quia iam secundo, sed amplius numquam, quia proxime frustra, SChr 316, s. 174. 17 Cum igitur prouoluit hominem, magis releuat; cum squalidum facit, magis emundatum reddit; cum accusat, absoluit. In quantum non peperceris tibi, in tantum tibi Deus, crede, parcet, SChr., 316, s. 180-182. 18 Plerosque tamen hoc opus, ut publicationem sui, aut suffugere, aut de die in diem differre praesumo, pudoris magis memores quam salutis, uelut illi qui in partibus uerecundioribus corporis contracta uexatione conscientiam medentium uitant, et ita cum erubescentia sua pereunt. Intolerandum scilicet pudori Domino offenso satisfacere, saluti prodactae reformari. Ne tu uerecundia bo- ASPEKTY HISTORYCZNE W ROZWOJU TEOLOGII POKUTY 197 nictwa najbardziej umi³owanych przez Boga, mêczenników i wyznawców, oraz zjednanie braci w wierze (tam¿e, 9,4)19. Zalecenia te odpowiada³y potrzebom czasu, ¿ywo wyra¿anym, w trzecim zw³aszcza wieku, przekonaniem o szczególnym przywileju mêczenników zdolnych wyjednaæ u Boga przebaczenie win moc¹ osi¹gniêtych cierpieniami zas³ug, co równie¿ dotyczy³o legitymuj¹cych siê wiadectwem wiernoci, potwierdzonym wygnaniem czy utrat¹ innych dóbr wyznawców. Idea w rzeczy samej nie by³a nowa, bo swoje uzasadnienie znajdowa³a w prawdzie o wiêtych obcowaniu. Kontrowersje natomiast dotyczy³y interpretacji skutków przypisywanego mêczennikom przywileju dotycz¹cego wyjednywania odpuszczenia zaci¹gniêtych przez innych win, zw³aszcza w zakresie problematyki tzw. listów pokoju (libellus pacis). Pax ju¿ u Tertuliana oznacza wspólnotê z Kocio³em i odwrotnie, utrata tej wspólnoty równoznaczna jest z brakiem pokoju. Trac¹ go ludzie winni którego z triady grzechów ciê¿kich, przy czym zadanie porednictwa w procesie pojednania mog³y przy zaparciu siê wiary przej¹æ listy polecaj¹ce mêczenników. Nie dysponujemy szczegó³owszymi opisami stosowanej praktyki, ale mo¿emy siê domylaæ, ¿e nacisk by³ w niej po³o¿ony na aspekcie bardziej religijnym ni¿ prawnym w znaczeniu nakazu (co potwierdzi Cyprian), a myl¹ przewodni¹ okazanie szacunku dla znoszonych przez mêczenników cierpieñ. Nie by³ to natomiast rodzaj polecenia z klauzul¹ natychmiastowej wykonalnoci20. nus, ad deliquendum expandens frontem, ad deprecandum uero subducens. Ego rubori locum non facio, cum plus de detrimento eius adquiro, cum ipse hominem quadammodo exhortatur: „ne me respexeris, dicens, pro te mihi melius est perire”. Cert periculum eius tunc, si forte, onerosum est, cum penes insultatores in risiloquio consistit, ubi de alterius ruina alter attollitur, ubi prostrato superscenditur. Ceterum inter fratres atque conseruos, ubi communis spes, metus, gaudium, dolor passio – quia communis Spiritus de communi Domino et patre [por. 1Kor 12,4-11; Ef 4,4] -, quid tu hos aliud quam te opinaris? Quid consortes casuum tuorum et plausores fugis? Non potest corpus de unius membri uexatione laetum agere [1Kor 12,26]; condoleat uniuersum et ad remedium collaboret necesse est. In uno et altero ecclesia ist [por. Mt 18,20]. Ego cum te ad fratrum genua protendis, Christum contrectas, Christum exoras. Aeque illi cum super te lacrimas agunt, Christus patitur, Christus patrem deprecatur. Facile impetratur semper quod filius postulat [por. £k 11,1113]. Grande plane emolumentum uerecundiae occultatio delicti pollicetur. Videlicet si quid humanae notitiae subduxerimus, proinde et Dominum celabimus? Adeone existimatio hominum et Dei conscientia comparantur? An melius est damnatum latere quam palam absolui? Miserum est sic ad exomologesin peruenire. Malo tamen, si peruenitur, sed ubi paenitendum est, deserit miserum, quia factum est salutare. Miserum est secari et cauterio exuri et polueris alicuius mordacitare cruciari; tamen quae per insuauitatem medentur, et emolumento curationis offensam sui excusant et praesentem iniuriam superuenturae utilitatis gratia commendant, tam¿e, s. 182. 19 Mandat [exomologesis] sacco et ceneri incubare, corpus sordibus obscurare, animum maeroribus deicere, illa quae peccant tristi tractatione multare, ceterum pastum et potum pura nosse, non uentris scilicet, sed animae causa; plerumque uero ieiuniis preses alere, ingemiscere, lacrimari et mugire dies noctesque ad Dominum Deum tuum, presbiteris aduolui, aris Dei adgeniculari, omnibus fratribus legationem deprecationis suae iniungere, SChr 316, s. 180. 20 B. Poschmann, Paenitentia secunda, dz. cyt., s. 270n. 198 MICHA£ CH£OPOWIEC Pokutê, wed³ug Tertuliana (jak ju¿ wy¿ej wspomniano), ma charakteryzowaæ dostrzegalnoæ i rozpoznawalnoæ z zewn¹trz oraz wyznanie grzechów wobec braci, exomologesis, roz³o¿one na dwa etapy, przed kocio³em i w jego wnêtrzu, z aktem koñcowym w postaci dokonywanego przez biskupa pojednania (De paenit. 9,4)21. Od takiego przekonania nie odst¹pi on tak¿e jako montanista, optuj¹c za zakoñczeniem pokuty w kociele, w celu uzyskania venia ab episcopo (De pud. 18,18)22. Wprowadzone przez Tertuliana s³owo exomologesis jest rodzajem pojêcia zbiorczego, oznaczaj¹cego powi¹zany system pojedynczych aktów pokutnych niezbêdnych do uzyskania udzielanego przez Koció³ pojednania. Posiada ono bezporednie odniesienie do ministerium paenitentiae, dowodu postawy pokutnej (De pud. 12,8)23, a nawet chcianego przez samego Pana sposobu przywrócenia grzesznika do stanu z przed pope³nienia dyskwalifikuj¹cego go czynu (De pud. 12,7)24. Adresatem exomologesis nie jest wszak¿e biskup czy prezbiter, lecz wspólnota. Prezbiterowi natomiast, jakkolwiek wymienionemu na pierwszym miejscu (por. 9,4), nie przys³uguje nic wiêcej, ni¿ cz³onkostwo we wspólnocie spe³niaj¹cej zadania wstawiennicze. U¿yte w takim kontekscie przez Tertuliana s³owo absolvere odnosi siê wiêc w pierwszym rzêdzie nie do Kocio³a, lecz do mocy zadoæuczynnej pokuty25. Ze wzglêdów wiêc oczywistych nie mo¿na tam jeszcze mówiæ o absolucji w prawnym sensie s³owa, lecz o tworz¹cej warunki do uzyskania Bo¿ego przebaczenia sile modlitwy. W kwestii za odniesieñ pomiêdzy dzia³aniem Boga i Jego Kocio³a przy udzielanym pojednaniu grzesznika mo¿na powiedzieæ, ¿e posiadaj¹ one charakter absolucji deprekacyjnej, b³agalnej. Po przyjêciu montanizmu Tertulian reinterpretuje swoje nauczanie dostosowuj¹c je do przejêtych nowych treci, a przemylenia spisuje w De pudicitia. Ironizuje tam z nauki przyjmowanej przez Rzym dowodz¹c s³usznoci nowego ujêcia. W podzia³ tradycyjny na grzechy miertelne i lekkie (stosowana w tym przedmiocie nomenklatura nie jest jednolita, o czym wiadcz¹ niedookrelone przez Tertuliana nazwy grzechów: mortalia 3,3, capitalia 9,20, graviora et exitiosa 19,25 b¹d leviora 18,18, mediocra 7,20, modica 1,19) wprowadza nieznane dotychczas rozró¿nienie na grzechy remissibilia i irremissibilia 2,12-15. Prezentowane nowe przemylenia nie koniecznie s¹ dojrza³e, czasami niespójne, o zauwa¿alnych niekonsekwencjach i nie rzadkich sprzecznociach, co z du¿¹ wyrazistoci¹ jawi siê zw³aszcza przy zestawieniach z przed i po przyjêciu montanizmu26. S¹ tam jednak równie¿ elementy twórcze, na czele z legitymizaPatrz przypis nr 19. PL, 2, 1017. 23 PL 2, 1002. 24 tam¿e, 1002. 25 B. Poschmann, Paenitentia secunda, dz. cyt., s. 287 nn. 26 Stosownych zestawieñ we wspomnianym aspekcie dokonuje B. Poschmann, Busse und Letzte ölung, dz. cyt., s. 24n. 21 22 ASPEKTY HISTORYCZNE W ROZWOJU TEOLOGII POKUTY 199 cj¹ przy dokonywanym pojednaniu teologicznego argumentu wstawienniczej roli Kocio³a. W De pudicitia Tertulian przyporz¹dkowuje wprawdzie w³adzy kocielnej jedynie grzechy lekkie, ale zrównuj¹c towarzysz¹c¹ exhomologesis modlitwê Kocio³a z modlitw¹ Chrystusa porednicz¹cego u Ojca i tak wyjednuj¹cego odpuszczenie grzechów, przyznaje wstawiennictwu Kocio³a rodzaj sakramentalnej skutecznoci. Publiczny proces pokutny zostaje tym samym podniesiony do poziomu nieznanych dotychczas uzasadnieñ dogmatycznych. Ponadto wród argumentów dowodz¹cych prawa odpuszczania przez Koció³ grzechów, po raz pierwszy wymieniona zosta³a w³adza kluczy (Mt 16,18), nawet je¿eli przypisuje on j¹, z nowej ju¿ pozycji, jedynie Kocio³owi duchowemu, odmawiaj¹c tym samym podobnej w³adzy biskupom (De pud. 21,17)27. Montanizm, jako ród³o rygoryzmu sta³ siê tak¿e szerokim forum dla cierania siê dwóch antagonistycznych, ¿ywych zw³aszcza w pierwszych wiekach tendencji, tych preferuj¹cych w procesie nawrócenia wymogi surowe i drugich, eksponuj¹cych Bo¿e mi³osierdzie, pierwszych opowiadaj¹cych siê za wykluczeniem ze wspólnot chrzecijañskich ludzi niezdolnych do dochowania trwa³ej wiernoci i innych pozostawiaj¹cych miejsce w Kociele tak¿e ciê¿kim grzesznikom. Konflikt pomiêdzy obu tendencjami uwidoczniony w nauczaniu Tertuliana odnosi³ siê nie tylko do Kocio³a afrykañskiego, ale mia³ zakres szerszy (zapewne w wiêkszoci nieudokumentowany). Jego wariant rzymski odzwierciedla spór pomiêdzy papie¿em Kalikstem (217-222) a Hipolitem (od strony identyfikacji nastrêczaj¹cym du¿e trudnoci ze wzglêdu na powtarzalnoæ imion odnosz¹cych siê do ró¿nych osób np. imienia wiadka mêczeñstwa w. Wawrzyñca). Zaznaczmy dla jasnoci, ¿e urz¹d biskupa Rzymu mia³ w tamtym czasie charakter g³ównie administracyjny i w takim to kontekcie widzieæ trzeba Kaliksta, diakona poprzedzaj¹cego go na stolicy papieskiej Zefiryna. Nie studiowa³ on teologii, a najwy¿szy w Kociele urz¹d obj¹³ jako zarz¹dca cmentarza. Ocieranie siê o dramaturgiê ¿ycia nale¿a³o dla powy¿szych racji do jego codziennych dowiadczeñ, tak¿e tych zdobywanych na styku pomiêdzy wielkoci¹ i nêdz¹ ludzk¹. W jego ¿yciorys wpisany zosta³ równie¿ stan niewolnictwa. Same wiêc warunki stawia³y go w rzêdzie papie¿y duszpasterzy, wyprowadzaj¹cych decyzje z przes³anek nie tyle teoretycznych, ile koniecznci praktycznych dyktowanych potrzeb¹ chwili. A w³anie od strony subtelnoci teologicznych atakuje go bieg³y w dziedzinie Tertulian, stawiaj¹c zarzut zgadzania siê na mo¿liwoæ odpokutowania wszystkich grzechów, co w jego przekonaniu grozi sprowadzaniem chrzecijanina do roli wiatowca oraz paktowaniem ze z³em (De paenit.). Secundum enim Petri personam spiritalibus potestas ista conveniet; aut apostolo prophete, PL 2, 1026. 27 200 MICHA£ CH£OPOWIEC Analogiczne zarzuty, o podobnym podtekcie kieruje przeciwko Kalikstowi Hipolit. Jego niechêæ do biskupa Rzymu jest widoczna nawet w u¿ywanych sformu³owaniach, gdzie dla zdyskredytowania papie¿a posuwa siê on do przejaskrawieñ i oskar¿eñ o dzia³ania niemal przestêpcze czy zachowania wiêtokradcze, dla osi¹gniêcia, jak twierdzi, jedynego celu zdobycia najwiêkszej liczby popleczników. Chodzi g³ównie, zdaniem Hipolita, o rozlunienia wprowadzane w praktykê pokutn¹, a z tym prowadzenie do ogólnej dezintegracji dyscypliny, co widaæ w odpuszczaniu grzechów cielesnych, dopuszczaniu do urzêdów diakonów, kap³anów i biskupów (nawet trzykrotnie ¿onatych), pozwalaniu na sztuczne poronienia itp. Czynione zarzuty niekoniecznie by³y do koñca nieprawdziwe, bo do Kocio³a nale¿eli równie¿ ludzie (zw³aszcza pochodz¹cy z wy¿szych warstw spo³ecznych) o bardzo niskim stopniu wiernoci przykazaniom, korzystaj¹cy jednak z przywileju nienale¿nej im tolerancji z racji posiadanych politycznych wp³ywów przydatnych w ³agodzeniu napiêæ, zapobieganiu tarciom i trudnociom, mo¿liwym przecie¿ w relacjach pomiêdzy wspólnotami chrzecijañskimi i cesarsk¹ administracj¹, co mia³o swoje znaczenie wobec faktu, ¿e za czasów Kaliksta i (jego poprzednika) Zefiryna, chrzecijañstwo liczebnie rozros³o siê do rozmiarów rzeczywicie imponuj¹cych28. Hipolit (dat¹ urodzenia ok. 170 bardzo zbie¿n¹ z Montanusem) jest idealist¹, prawdopodobnie wiêtym idealist¹, dlatego marzy mu siê Koció³ z³o¿ony z chrzecijan idealnie wiernych wyznawanym zasadom, pozbawionych wiatowych pragnieñ, gardz¹cych dobrami ziemskimi, ubogich z wyboru, oddanych wy³¹cznie s³u¿bie Bogu. Nie akceptuje monarchicznej koncepcji episkopatu, chce natomiast Kocio³a mesjanistycznego, z za³o¿enia wchodz¹cego w konfrontacjê ze wiatem, oddychaj¹cego atmosfer¹ heroizmu. Koció³ za Kaliksta jest zbudowany na paradygmacie arki Noego (z czego zreszt¹ Hipolit drwi), gdzie obok wiernych uczniów Chrystusa znajduj¹ miejsce tak¿e grzesznicy, bo o rzeczywistej wartoci ka¿dego os¹d ostateczny wyda przecie¿ Bóg. W takim w³anie kontekcie odczytywaæ trzeba obronê przez papie¿a, istotnej dla procesu pojednania w³adzy biskupa, której w jego przekonaniu nie zawiesza nawet pope³nianie oczywistych b³êdów (np. zezwolenia duchownemu na drugie lub trzecie ma³¿eñstwo czy zaakceptowanie konkubinatu)29. 28 J. Danielou, Od pocz¹tków do koñca trzeciego wieku, w: Historia Kocio³a od pocz¹tków do roku 6oo, red. J. Danielou, H.I. Marrou, Warszawa 1986, t. 1, s. 126n. 29 S¹ przes³anki usprawiedliwiaj¹ce opiniê, ¿e pogl¹dy Hipolita w kwestii pokuty by³y g³ównie wyrazem troski o poziom zdyscyplinowania, nie kierowa³y siê natomiast przeciwko w³adzy biskupiej. Taki wniosek wspiera³oby przypisywane mu dzie³o Traditio apostolica, gdzie w modlitwie dotycz¹cej wiêceñ biskupich u¿yte s¹ s³owa mówi¹ce o przekazywanej biskupowi przez aposto³ów potestas solvendi omne vinculum iniquitatis. ASPEKTY HISTORYCZNE W ROZWOJU TEOLOGII POKUTY 201 3. TEOLOGIA POKUTY W. CYPRIANA Z UWARUNKOWANIAMI SCHIZMY NOWACJANA I PRZELADOWAÑ DIOKLECJANA Przypadkowe pojawianie siê konfliktów o du¿ych konsekwencjach dla przysz³oci nale¿y do wyj¹tków. Narastaj¹ one zwykle w ukryciu a¿ do chwili, gdy sprzyjaj¹ca okolicznoæ stworzy okazjê do erupcji, ale wtedy eksploduj¹ z si³¹ na ogó³ wiêksz¹, spotêgowan¹. Powtarzaj¹ce siê jednak erupcje ka¿¹ s¹dziæ o napiêciu trwaj¹cym d³ugo i w³anie z paralelnym przypadkiem mamy do czynienia w sporze pomiêdzy papie¿em Korneliuszem i prezbiterem rzymskim Nowacjanem. Spór mia³ miejsce zaledwie w kilkadziesi¹t lat po wyst¹pieniu Tertuliana30. Zarzuty Nowacjana i Hipolita posiada³y analogiczne t³o, chocia¿ inn¹ przyczynê bezporedni¹. Tym razem by³a ni¹ sprawa pojednania z Kocio³em ochrzczonych naznaczonych znamieniem zaparcia siê wiary podczas krwawego przeladowania chrzecijan za cesarza Dioklecjana. Powód od strony faktów by³ prosty: w celu zamanifestowania narodowej jednoci nale¿a³o rzuciæ kadzid³o ku czci rzymskich bogów. Wykonanie zobowi¹zania wymaga³o urzêdowego powiadczenia (wród przynale¿nych do Kocio³a kontroli poddawani byli przede wszystkim wojskowi i pracownicy administracji), przy czym w rozumieniu chrzecijañskim wype³nienie takiego polecenia cesarskiego nosi³o znamiona ba³wochwalstwa. Wydawanie potwierdzenia wszak¿e o wykonaniu ¿¹danego gestu urzêdnicy interpretowali doæ luno, dlatego otrzymaæ go mo¿na by³o bez weryfikowania zgodnoci z faktami. Nic wiêc dziwnego, ¿e powsta³a sytuacja stwarza³a pokusê obejcia zawartych w dekrecie ¿¹dañ. Wobec powy¿szego wielu chrzecijan, dla unikniêcia komplikacji prowadz¹cych a¿ do skazania na mêczeñstwo, wybiera³o drogê poredni¹, nie rzuca³o kadzid³a, ale tak¿e siê zaopatrywa³o w fikcyjny dokument potwierdzaj¹cy wykonanie cesarskiego nakazu. Taki sposób postêpowania by³ nie do zaakceptowania przez wiernych gotowych odSchizma spowodowana przez Tertuliana i Nowacjana nie pomniejsza wielkoci ich obu jako postaci wybitnych. Tertulian jest wielkim teologiem, o w³asnym stylu argumentacji odpowiadaj¹cym posiadanemu wykszta³ceniu prawniczemu, odmiennym w prowadzonych polemikach od apologetów greckich i uczestników sporów religijnych. W autorytecie Kocio³a hierarchicznego widzia³ on kryterium prawdy wynikaj¹cej z pe³nionej funkcji spadkobiercy przes³ania niesionego przez aposto³ów. Grzech wed³ug niego stanowi pogwa³cenie prawa, tak jak dobry uczynek oznacza wyjcie naprzeciw jego ¿¹daniom (satisfecit), zas³uguj¹c (promoreri) tym samym na nagrodê. S³ownictwo jurydyczne Tertuliana pozostawi³o trwa³e piêtno na teologii zachodniej i stanowi czêæ jej dziedzictwa. (Hist. s. 131.) Natomiast Nowacjan zdoby³ sobie pozycjê znamienitej postaci kleru rzymskiego i rangê pierwszego pisarza ³aciñskiego Rzymu. On przecie¿ pod nieobecnoæ papie¿a Fabiana zamêczonego na pocz¹tku przeladowañ Dioklecjana, zredagowa³ list informuj¹cy w imieniu kap³anów i diakonów przebywaj¹cych w Rzymie, ¿e Koció³ Rzymski po wybraniu na synodzie swojego biskupa podejmie ostateczn¹ decyzjê w sprawie lapsi. 161. 30 202 MICHA£ CH£OPOWIEC daæ raczej ¿ycie, ni¿ byæ pos¹dzonym o zaparcie siê wiary, dlatego ow¹ niekonsekwencjê uznawano za zdradê, a winnych nazwano upad³ymi (lapsi)31. Nie trudno dostrzec, ¿e przeladowania Dioklecjana nadawa³y problematyce zaparcia siê wiary nowej ostroci w wymiarze ju¿ nie tylko indywidualnym, lecz równie¿ spo³ecznym. By³y one okrutne, w³¹cznie ze stosowaniem tortur i egzekucji, a mo¿liwoæ ich unikniêcia kusz¹ca, bo zale¿na od powo³ania siê na niedookrelonoæ winy w warunkach wyj¹tkowych. W sumie siê okaza³o, ¿e liczba upad³ych nie by³a wcale tak ma³a, za przeprowadzane konsekwentnie wykluczenia z Kocio³a grozi³yby katastrofalnymi skutkami nie tylko w aspekcie ilociowym. Dlatego rozwi¹zanie dylematu pozostawienia lub nie poza Kocio³em naznaczonych tak¹ form¹ zaparcia siê wiary zmusza³o do przemylenia relacji pomiêdzy charakterem penitencjarnym pokuty a racjami pastoralnymi, akcentem stawianym raczej na karze czy warunkach przebaczenia. Nie wiadomo dok³adnie, jak decyduj¹c¹ rolê w sporze o ponowne pojednanie upad³ych odegra³ fakt pozornie uboczny przegrania przez Nowacjana z Korneliuszem wyboru na biskupa Rzymu. Wolno przypuszczaæ, ¿e du¿¹, skoro Nowacjan wkrótce po dokonanym papieskim wyborze, kaza³ siê wywiêciæ na biskupa i swoje dotychczas umiarkowane pogl¹dy, nieodbiegaj¹ce w zasadzie od reprezentowanej przez Korneliusza linii, zradykalizowa³. Graniczy wiêc z pewnoci¹ przekonanie, ¿e dokonuj¹ca siê schizma mia³a pocz¹tek w ró¿nicach nie doktrynalnych, lecz w uprzedzeniach osobistych, z podbudow¹ teologiczn¹ dorzucon¹32. Nie ulega bowiem w¹tpliwoci, ¿e na pocz¹tku Nowacjan przychyla³ sie w ca³oci do za³o¿eñ wysuwanych przez Cypriana o lapsi, którzy dokonuj¹c ciê¿kiego przestêpstwa zaparcia siê wiary musz¹ grzech, proporcjonalnie do pope³nionej winy odpokutowaæ33 oraz, ¿e niedopuszczaln¹ jest praktyka udzielania pojednania winnym grzechu przed wype³nieniem pokuty (Ep. 15, 1)34, jak w owym czasie czyniono w Kartaginie (pewien wyj¹tek od regu³y stanowili umieraj¹cy). W przedmiocie szerszego opisu zaistnia³ego konfliktu patrz J. Danielou, Od pocz¹tków do koñca trzeciego wieku, dz. cyt., s. 159n. 32 J. Quasten, Novatian, Lexikon für Theologie und Kirche, Freiburg im Breisgau 1962, t. 7, kol. 1063. 33 Informowa³ on Rzymian w licie 30, 8 [555,22], ¿e przed ustanowieniem nowego biskupa nie bêd¹ podejmowane wi¹¿¹ce decyzje co do upad³ych, a tak¿e, ¿e istnieje wola wyjcia z pomoc¹ stoj¹cym w obliczu mierci gotowych do rzeczywistej pokuty acta paenitentia et professa frequenter suorum detestatione factorum, si lacrimis, si gemitibus, si fletibus dolentes ac vere paenitentes anima signa prodiderunt, cum spes vivendi secundum hominem nulla substiterit, ita demum caute et sollicite subveniri, cyt. za Poschman, Paenitentia secunda, s. 372. 34 Najzwiêlej bodaj¿e wyra¿a to nastêpuj¹ca wypowied Cypriana z Listu 15,I: Beatum facit prima et una confessio. Vos toties confitemini quoties, rogati ut de carcere recedatis, carcerem fide et virtute praelegitis. Tot vestrae laudes quot dies; quod mensium curricula, tot incrimenta meritorum. Semel vincit qui statim paritur: at qui manens semper in poenis congreditur cum dolore nec vincitur, quodidie coronatur, PL, 4, 265-266. 31 ASPEKTY HISTORYCZNE W ROZWOJU TEOLOGII POKUTY 203 Pogl¹dy Nowacjana spotka³y siê ze znacz¹co szerokim przyjêciem, w czym z pewnoci¹ swój udzia³ mia³y ¿ywe jeszcze idee (przecie¿ podobne) rzucone przez Tertuliana i Hipolita. Ich sposób rozumienia Kocio³a by³ pokrewny, zawê¿ony do wspólnoty wiêtych, przeciwstawiaj¹cych siê wiatu, przynale¿nych do grona proroków i mêczenników. Wprawdzie z hipolitowej inspiracji ramy organizacyjne przyj¹³ przeciwstawiaj¹cy siê Kocio³owi rzymskiemu Koció³ czystych (przetrwa³ do siódmego wieku potwierdzaj¹c wyj¹tkowe zdolnoci organizacyjne przypisywane Nowacjanowi przez Cypriana), ale by³ to ju¿ ostatni o ogólnokocielnej skali odruch podbudowanego teologicznie systemu pokutnego skrajnie rygorystycznego. W³anie spór o status upad³ych (lapsi) wyznaczy³ liniê refleksji o pokucie Cyprianowi, zwolennikowi panuj¹cego powszechnie przekonania o koniecznoci wykluczenia ze wspólnoty (eucharystycznej) winnych zaparcia siê wiary (czy te¿ gestu ba³wochwalczego) za Dioklecjana oraz obowi¹zku odpokutowania zaci¹gniêtej winy, stanowi¹cego warunek przywrócenia pe³nych praw wiernego. Konstatacja taka uzasadniona etycznie okaza³a siê jednak bardziej wymagaj¹ca w praktyce ni¿ w teorii przede wszystkim ze wzglêdu na z³o¿onoæ sytuacji i niemo¿noæ zastosowania rozwi¹zañ schematycznych. Przyk³ady bezustannie przynosi³a codziennoæ duszpasterska. Szczególny za problem jawi³ siê z pytaniem o gotowoæ do pojednania upad³ych stoj¹cych w obliczu bliskiej mierci. W¹tpliwoci budzi³a nie sama chêæ wyjcia im na przeciw, lecz sposób realizacji tego aktu, doæ skomplikowanego z racji zbyt krótkiego czasu potrzebnego do odbycia przypisanej pokuty. Pod znakiem zapytania bowiem musia³o to stawiaæ zewnêtrzne kryteria wymierzalnoci subiektywnego w niej zaanga¿owania, a tym samym (w wiêkszoci przypadków) uniemo¿liwia³o ocenê autentycznoci wk³adu pokutnego. Argument miertelnej choroby móg³ byæ przecie¿ wykorzystywany jako pretekst do uzyskania przebaczenia, gdy w rzeczywistoci stawk¹ by³y pozory. Czêstotliwoæ zjawiska musia³a byæ znaczna, skoro Cyprian przyjmowa³ stanowisko zdecydowanie przeciwne wobec stosowanego zbyt popiesznie pojednywania upad³ych na ³o¿u mierci (Ep. 55,19)35. Wysuwany przez niego uzasadniaj¹cy stanowisko argument by³ prosty: Nie da siê ju¿ uniewa¿niæ raz udzielonego przez Bo¿ego kap³ana pokoju w przypadku, gdy po powrocie do zdrowia grzesznik okaza³ siê otrzymanego pojednania niegodny (Ep. 64,1)36. 35 Et idcirco… penitentiam non agentes nec dolorem delictorum suorum toto corde et manifesta lamentationis suae professione testantes prohibendos omnino censuimus a spe communicationis et pacis, si in infirmitate atque in periculo coeperint deprecari; quia rogare illos non delicti poenitentia sed mortis urgentis admonitio compellit, nec dignus est in morte accipere solatium, qui se non cogitavit esse moriturum, Th. C. Cypriani Opera omnia, vol. 2, P. 1. Epistolae, Lipsiae 1838, s. 116. 36 Pacem quomodocumque a sacerdote Dei semel datam non putavimus auferendam, tam¿e, s. 168. 204 MICHA£ CH£OPOWIEC Tendencj¹ o szczególnym wydwiêku w Kociele afrykañskim by³o promowanie zas³ug mêczenników jako czynnika (niemal) sprawczego w procesie uzyskiwania pokoju (pax u Cypriana mia³ tak samo jak u Tertuliana znaczenie synonimu wspólnoty z Kocio³em)37. Nie chodzi³o przy tym jedynie, jak wy¿ej nadmieniono, o eksponowanie ¿ywej w tradycji chrzecijañskiej prawdy o wiêtych obcowaniu, lecz przede wszystkim o nawi¹zanie do sytuacji aktualnej wynikaj¹cej z faktu majacych miejsce przeladowañ. W mêczennikach (nie koniecznie uznanych za takich po mierci) dostrzegano uprzywilejowanych poredników Boga. Mieli oni wyjednywaæ grzesznikom, w roli Jego wiêtych ambasadorów, ³aski przebaczenia (z t³em oczywicie ¿ywego w tamtym czasie problemu lapsi). W prze³o¿eniu na konkretne dzia³ania przywilej rozumiano w ten sposób, ¿e mêczennikom przypisywano prawo wystawiania na rzecz upad³ych listów polecaj¹cych (libellus pacis) kierowanych do miejscowego biskupa, a on je akceptowa³ jako podstawê do udzielenia winnym aktu przebaczenia (z zachowaniem, rzecz jasna, ówczenie obowi¹zuj¹cej normy pokuty jedynej). Cyprian nie w¹tpi³ w sam¹ koniecznoæ podania upad³ym rêki i otwarcia im drogi do pojednania (33,1)38 nadaj¹c nawet listom mêczenników (przynajmniej na pocz¹tku) rangê niezbêdnego jego warunku (g³ównie w odniesieniu do umieraj¹cych). Pozostawa³ jednak bardzo nieufny co do zrównywania faktu wystawiania listów polecaj¹cych z aktem pojednania, wskazuj¹c na niebezpieczeñstwo zmechanizowania procedur (w rzeczy samej) duchowych i rozlunienie chrzecijañskiej dyscypliny (Ep. 27,2)39 Uznaj¹c wiêc prerogatywy mêczenników oraz B. Poschmann, Poenitentia secunda, dz. cyt., s. 272. Omnes quidem vivificari optamus et, ut in statum pristinum restituantur, precibus nostris et gemitibus oramus. Si autem quidam lapsi ecclesiam se volunt esse, et si apud illos atque in illis est ecclesia, quid superest, quam ut ipsi rogentur a nobis, ut nos ad ecclesiam dignentur admittere? Submissos ergo et quietos et verecundos esse oportet eos, qui delicti sui memores satisfacere Deo debent, nec ecclesiae nomine literas facere, cum se magis sciant ecclesiae scribere, Th. C. Cypriani Opera omnia, dz. cyt., s. 67 68. W licie 57,1 Cyprian dodaje: Quando permiserit ipse et legem dederit, ut ligata in terris et in caelis ligata essent, solvi autem possent illic, quae hic prius in ecclesia solverentur, tam¿e, s. 122. Warto w tym miejscu równie¿ zaznaczyæ, ¿e pojednanie /reconciliatio/ nie by³o prostym synonimem odpuszczenia grzechów /absolutio/, bowiem dotyczy³o bardziej forum zewnêtrznego, a nie wewnêtrznego i treciowo raczej odpowiada³o dzisiejszemu zdjêciu ekskomuniki, stanowi¹cej przeszkodê do sakramentalnego odzyskania stanu laski. Inaczej mówi¹c, powtórne dopuszczenie do sakramentalnej wspólnoty nie identyfikowa³o siê z odpuszczeniem grzechów przez Boga, S. Hausammann, Busse als Umkehr und Erneuerung von Mensch und Geselschaft. Eine theologische Studie zu einer Theologie der Busse, Zurich 1974, s. 43. 39 Cyprian skar¿y siê w tym fragmencie listu na niejakiego Lucianusa, który mu przes³a³ list dotycz¹cy pojednania upad³ych w imieniu „unversorum confessorum”, w którym paene omne vinculum fidei et timor Dei et mandatum Domini et evangelii sanctitas et firmitas solveretur, Th. C. Cypriani Opera omnia, dz. cyt., s. 52. 37 38 ASPEKTY HISTORYCZNE W ROZWOJU TEOLOGII POKUTY 205 odgrywan¹ przez nich rolê jako wielkich przyjació³ Boga, przypomina równoczenie o ich porednictwie w Kociele wy³¹cznie wstawienniczym, ze skutecznoci¹ wymierzaln¹ dopiero po mierci (De lapsis 17)40. Uzupe³niaj¹ oni w rzeczy samej pokutê ju¿ czynion¹. Synod rzymski z 251 roku potwierdzi tezê Cypriana, choæ aspekt listów pokoju pozostawa³ tam spraw¹ marginaln¹. Na aktualnoci natomiast z kwesti¹ upad³ych zyska³a sprawa relacji pomiêdzy abstrakcyjn¹ norm¹ moraln¹ i jej zastosowaniem praktycznym. Sposób rozwi¹zania zaproponowany tutaj przez Cypriana wydaje siê przy tym mieæ znaczenie paradygmatyczne. Bardzo stanowczy w kwestii roszczeñ mêczenników okazywa³ du¿¹ wyrozumia³oæ wobec pojednania upad³ych niepewnych wystarczaj¹cego czasu na odbycie pokuty przed wybuchem nowych przeladowañ. Korzystaj¹c z prerogatyw przyznanych biskupowi przez synod w zakresie oceny d³ugoci trwania pokuty i okolicznoci jej odbywania, Cyprian redukuje wype³nianie wymogów zadoæuczynnych (Ep. 57,2)41. W tym te¿ wietle widzieæ trzeba jego staniêcie w obronie biskupa Trofimusa pozostaj¹cego od czasu przeladowañ poza Kocio³em i dostêpuj¹cego pojednania wraz z du¿¹ czêci¹ reprezentowanej przez siebie gminy, za zgod¹ papie¿a Korneliusza, bez podejmowania niedokoñczonej jeszcze pokuty (Ep. 55, 9)42. Przedmiot sporu Cypriana z Nowacjanem podobny rodzajowo do tertulianowego odnosi³ siê jednak do nieco innego ni¿ tamten kontekstu. Przede wszystkim w po³owie trzeciego wieku Koció³ ³aciñski Zachodu zaznaczy³ ju¿ mocno swoj¹ odrêbnoæ od Wschodu i Po³udnia, co paradygmatycznie widaæ w chrzecijañstwie syryjskim o dominacji problematyki ascetycznej, kosmologicznym dualizmie (le¿¹cym u podstaw manicheizmu) i moralnym enkratyzmie, chrzecijañstwie aleksandryjskim, stawiaj¹cym akcenty na subtelnociach teologicznych, za na Zachodzie przebija zawsze duch organizacji i praktycznoci w sensie nie koniecznie zawê¿onym, lecz jasnoci ram oraz mo¿liwie jasno okrelonych kryteriów. Wymienione tendencje nie by³y dzie³em przypadku, ale w du¿ej mierze wyrasta³y z pod³o¿a kulturowego, co w teologii zachodniej owocowa³o d¹¿eniem do przejrzystoci nawet kosztem wprowadzanych uproszczeñ i zubo¿eñ treci zawartych w prezentowanych tezach. Credimus quidem posse apud judicens plurimorum martyrum merita et opera iustorum, sed cum iudicii dies venerit, PL 4, 480. 41 Merito… trahebatur dolentium paenitentia tempore lengiore… quamdiu quies et tranquillitas aderat, quae differre diu plangentium lacrimas… pateretur, Th. C. Cypriani Opera omnia, dz. cyt., s. 125. 42 Sicut et antecessores nostri saepe fecerunt, conligendis fratribus nostris carissimum frater noster necessitate occubuit… Susceptus est Trofimus, pro quo satisfaciebat fratrum reditus et restitua multorum salus, tam¿e, s. 109. 40 206 MICHA£ CH£OPOWIEC Tendencjê ow¹ obrazuje wy¿ej wspomniana, sformu³owana przez Tertuliana w odniesieniu do pokuty regu³a in quantum in tantum. Jako rodek pomocniczy na drodze do uzyskania przebaczenia za pope³nione grzechy (zasadniczym jest chrzest), pokuta stanowi rodzaj otrzymywanej jedyny raz w ¿yciu ratowniczej liny. Jej niepowtarzalnoæ nie jest oczywicie równoznaczna z zaprzeczaniem skutecznoci ka¿dej innej formy pokuty podejmowanej w celu odzyskania ³aski, ale tam mamy ju¿ do czynienia z drog¹ pozainstytucjonaln¹, pojednania nie objêtego w³adz¹ Kocio³a, przynale¿nego wy³¹cznie mi³osierdziu Bo¿emu. Oceniaj¹c od strony bardziej teologicznej rozwój refleksji dotycz¹cej pokuty w pierwotnym Kociele mo¿na powiedzieæ, ¿e g³ówne jego trendy zbiegaj¹ siê mutatis mutandis z kierunkiem ewolucji w innych dziedzinach teologii. Wyznacza go cis³e rozgraniczenie pomiêdzy uczynkami uwa¿anymi za ciê¿k¹ obrazê Boga (crimina) i tymi, które nimi nie s¹, z podejciem w znacznej mierze legalistycznym. Kryteria zyskiwa³y w ten sposób na jasnoci, ale podlega³y równoczenie mocnemu zacienianiu, poniewa¿ oceny sprawdzalne od zewn¹trz niemal z koniecznoci podlegaj¹ uogólnieniom, zamykaj¹c siê w du¿ym stopniu na korekty wnoszone przez regulacje sterowane wnêtrzem cz³owieka, uwzglêniaj¹cym subiektywn¹ stronê z³oci pope³nianego czynu. Dochodzi w ten sposób do pomijania ca³ej z³o¿onoci czynników okrelaj¹cych wartoæ moraln¹ podejmowanych decyzji. Regu³y zyskuj¹ wtedy na prostocie kosztem jednak pozostawania na powierzchni problemu, bez dr¹¿enia go w g³¹b. Opowiedzenie siê za podejciem legalistycznym sprzyja dlatego rygoryzmowi, z radykalizacj¹ rozwi¹zañ jako jego konsekwencj¹, paradoksalnie coraz mocniejsz¹ ze wzrastaj¹cym stopniem wiernoci Ewangelii, dynamizowan¹ (g³ównie w pierwszych wiekach) cenionymi spo³ecznie ideami mêczeñstwa i nadziej¹ pocz¹tków. Dalekie od ¿ycia ¿¹dania moralne, u pokutuj¹cych grzeszników porównywalne z dzisiejszym zamkniêciem w murach klasztornych, przyczyniaj¹ siê do tworzenia regu³ dla wybranych o statusie duchowej elity, gdy inni skazywani s¹ na postawy konformistyczne b¹d ucieczkê w po³¹czon¹ z buntem biernoæ. Zjawisko takie z pewnoci¹ nie by³o obce Kocio³owi pierwszych wieków. Skutkiem jednak o bodaj najdalej siêgaj¹cych konsekwencjach rygoryzmu by³a marginalizacja celu pokuty. W proponowanej wy¿ej formule przestaje ona s³u¿yæ nawróceniu, a przechodzi w polegaj¹c¹ na zabezpieczaniu ostatecznego pojednania z Bogiem technikê. Nie dziwi w takim kontekcie odk³adanie pokuty na koniec ¿ycia ze wzglêdów czysto praktycznych (co z czasem przybiera nawet postaæ prawa, a kanon dziewi¹ty synodu w Barcelonie z 541 roku jest tego wymownym dowodem), bo przecie¿ ulega³a ona wielkiemu skróceniu w przypadku oczekiwanej w krótkim czasie mierci. Nie uczestnicz¹c w przemianie ¿ycia nabiera³a charakteru wybitnie statycznego, stanowi¹c w najlepszym przypadku sposób na przetrwanie w biernej wiernoci dobru. St¹d spodziewany nacisk na jej uwew- ASPEKTY HISTORYCZNE W ROZWOJU TEOLOGII POKUTY 207 nêtrznienie oraz eliminacjê bolesnych, choæ nie rzadko zewnêtrznych tylko objawów, do których niew¹tpliwie nale¿a³o publiczne wyznanie pope³nionych win. S³usznoæ nowych propozycji weryfikuje, rzecz jasna, za ka¿dym razem tworzona przez ¿ycie historia, otwarta na wnoszone korekty dokonywane nieustannie przez dowiadczenie biegn¹cego czasu. RESUMÉ Dans l’article présent l’idée maitresse constitue l’évolution de la théologie de pénitence, non pas dans le sens d’une pensé isolée de sa base, mais en lieson au contexte historique. Car les convictions exprimées ne sont pas toujours influencés par les mêmes facteurs, mais reflétent parfois la situation politique ou social, une autre y dominent des élements culturelles ou idéologiques. Réflexions faites concernent trois prémiers siecles de chrétienté le plus souvent occidentale. D’abord on a caractérisé l’enseignement des prémiers documents de l’Eglise: Didaché et Le Pasteur de Hermas. Ensuite on a passé aux controverses théologiques (au sujet de pénitence) autour du montanisme et novatianisme. Mais l’essentiel de l’article présent constitue la pensé des deux grand Père de l’Église: Tertillien et Cyprien. Key words pénitence, réconciliation, persécution, lapsi, rigorisme 208 MICHA£ CH£OPOWIEC ASPEKTY HISTORYCZNE W ROZWOJU TEOLOGII POKUTY 209 TEOLOGIA I MORALNOÆ TOM 3, 2008 MICHA£ WYROSTKIEWICZ Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Paw³a II Kara mierci w dobie terroryzmu. Analizy antropologiczno-spo³eczne Capital Punishment in Times of Terrorism. Anthropological-Social Analyses Naukowa dyskusja na temat kary mierci nie jest czym nowym. Toczy siê ona bowiem wrêcz nieustannie od czasów staro¿ytnych zmieniaj¹c jedynie swoj¹ intensywnoæ: powraca wyranie w chwilach, kiedy zostaje zas¹dzona albo wykonana1, w pozosta³ych momentach zostaje za wypierana przez inne, bardziej aktualne zagadnienia domagaj¹ce siê rozstrzygniêæ. Problem kary mieci, to w gruncie rzeczy tak¿e problem ¿ycia rozumienia go i poczucia jego wartoci. Wydaje siê wiêc, ¿e czterdziesta rocznica opublikowania encykliki Humanae vitae, która zgodnie z tytu³em powiêcona jest w³anie ¿yciu ludzkiemu, stanowi dobry moment, aby po raz kolejny wprowadziæ do naukowej refleksji problem kary mierci. Oprócz tej rocznicy, argumentami zachêcaj¹cymi do ponownego pochylenia siê nad wspomnianym zagadnieniem s¹: wydanie przez Papiesk¹ Komisjê Iustitia et Pax Kompendium Katolickiej nauki spo³ecznej2, gdzie problem kary mierci powraca jako wa¿ny przedmiot zainteresowania watykañskiej agendy3 oraz stosunkowo czêsto powtarzaj¹ce siê w pocz¹tku XXI wieku okrutne akty terroryzmu, które w rozumieniu wielu ludzi stanowi¹ w³aciwy powód do ukarania ich sprawców mierci¹. 1 W ostatnim czasie wspomniana dyskusja znowu wyranie zaistnia³a w mediach, ró¿nych debatach publicznych oraz wypowiedziach naukowych, popularnonaukowych i publicystycznych po wykonaniu wyroku mierci na Saddamie Husajnie w styczniu 2007 r. Por. M. Wyrostkiewicz, Dopowiedzenia. Zbiór felietonów, Lublin-Sandomierz 2008, s. 75-78. 2 Tekst polski: Kielce 2005 (dalej: KNSK). 3 Trzeba tu wyranie powiedzieæ, ¿e problem kary mierci nie stanowi w Kompendium zagadnienia wiod¹cego (por. KNSK 405). Jednak fakt, ¿e zostaje wyranie zauwa¿ony, pozwala go postawiæ w rzêdzie wa¿nych wspó³czesnych problemów moralnospo³ecznych. 210 MICHA£ WYROSTKIEWICZ I. KARA W KONTEKCIE ANTROPOLOGII SPO£ECZNEJ Nikogo chyba nie trzeba przekonywaæ, ¿e u podstaw zamyleñ na temat kary mierci musi staæ refleksja antropologiczna. Tezy wyprowadzone z niej, a wiêc koncepcja cz³owieka stanowi¹cego dzia³aj¹cy podmiot, warunkuje bowiem wizjê kszta³tu jego ¿ycia i dzia³ania oraz wskazuje na normy, które powinny wyznaczaæ kierunek jego aktywnoci i umo¿liwia ocenê postêpowania tego cz³owieka. Nie ma w¹tpliwoci, ¿e jedynie rozpoznanie prawdy o sobie daje cz³owiekowi szansê stawaæ siê tym, kim jest i osi¹gn¹æ to, do czego zosta³ powo³any, a przynajmniej d¹¿yæ w tym kierunku4. Tworzenie systemów spo³ecznych bez opierania ich na obiektywnej, integralnej antropologii mo¿na wrêcz uznaæ za swoiste budowanie na piasku, co jest nie tylko ryzykowne, ale te¿ nietrwa³e, bez znaczenia, a wiêc pozbawione sensu5. Jedn¹ z wielu tez antropologicznych jest prawda o spo³ecznym charakterze ¿ycia ludzkiego. Refleksja nad cz³owiekiem nie pozostawia w¹tpliwoci co do tego, ¿e jest on istot¹ relacyjn¹, a relacje, w jakie z natury wchodzi czyli np. ca³e ¿ycie spo³eczne nie s¹ czym dodatkowym, a u¿ywaj¹c jêzyka filozoficznego mo¿na powiedzieæ nie przypad³ociowym, ale nale¿¹ do istoty cz³owieczeñstwa6. W zwiêz³y sposób wyra¿a to soborowy dokument, w którym mo¿na przeczytaæ, ¿e Bóg nie stworzy³ cz³owieka samotnym: gdy¿ od pocz¹tku «mê¿czyzn¹ i niewiast¹ stworzy³ ich» (Rdz 1,27); a zespolenie ich stanowi pierwsz¹ formê wspólnoty osób. Cz³owiek bowiem z g³êbi swej natury jest istot¹ spo³eczn¹, tote¿ bez stosunków z innymi ludmi nie mo¿e ani ¿yæ, ani rozwin¹æ swoich uzdol4 Por. J. Nagórny, Antropologia moralna, w: Jan Pawe³ II. Encyklopedia nauczania moralnego, red. J. Nagórny, K. Je¿yna, Radom 2005, s. 61. Autor przywo³anego tekstu daje przyk³ad wielu dokumentów Kocio³a oraz opracowañ, w których udowadnia siê, ¿e podstaw¹ teologicznomoralnych refleksji, a wiêc tak¿e tych, które s¹ snute w ramach katolickiej nauki spo³ecznej (por. J. Nagórny, Pos³annictwo chrzecijan w wiecie, t. 1: wiat i wspólnota, Lublin 1997, s. 17-28; J. Gocko, Koció³ obecny w wiecie pos³any do wiata. Teologiczno-spo³eczne aspekty pos³annictwa Kocio³a w wiecie po Soborze Watykañskim II, Lublin 2003, s. 261-326), musi byæ antropologia (por. Nagórny, Antropologia, s. 61-62). Warto w tym kontekcie przywo³aæ zdanie P. Morciñca, który pisze: Jak niezbêdne jest reflektowanie antropologicznego fundamentu rozstrzygniêæ moralnych, pokazuj¹ dyskusje naukowe, polityczne i spo³eczne tocz¹ce siê przy ró¿nych okazjach w wielu miejscach ziemskiego globu. Wiele przemawia za tym, ¿e stawk¹ tych dysput jest nie mniej nie wiêcej tylko rozstrzygniêcie fundamentalnej kwestii: «Jaki obraz cz³owieka posiadamy i jak chcemy ¿yæ». Jeli dodaæ do tego symptomatyczne impulsy pojawiaj¹ce siê na tym obszarze [ ], to ujawnia siê powaga problemu antropologicznego i jego praktyczna aktualnoæ (Wprowadzenie, w: Ocaliæ obraz cz³owieka. Antropologiczne podstawy moralnoci, red. P. Morciniec, Opole 2003, s. 5-6). 5 Por. P. Kosmol, Potrzeba antropologii w teologii moralnej, w: Ocaliæ obraz cz³owieka, s. 50. Por. tak¿e tam¿e s. 39-50. Na temat integralnej antropologii por. np. M. Wyrostkiewicz, Ekologia ludzka. Osoba i jej rodowisko z perspektywy teologicznomoralnej, Lublin 2007, s. 43-51. 6 Por. Nagórny, Antropologia, s. 57-58. KARA MIERCI W DOBIE TERRORYZMU 211 nieñ7. Rozwijaj¹c tê myl nale¿y stwierdziæ, ¿e ¿ycie spo³eczne stanowi wa¿ny element integralnie rozumianego naturalnego rodowiska osoby ludzkiej, które umo¿liwia egzystencjê i warunkuje osi¹gniêcie jej celu8. Aby spo³eczeñstwo spe³nia³o swoj¹ rolê, tzn. aby ludzie dziêki niemu mogli nie tylko po prostu ¿yæ, ale ¿yæ zgodnie ze swoim powo³aniem i spe³niæ siê w ¿yciu, powinno byæ nie tylko prost¹ grup¹ ludzi” ¿yj¹cych obok siebie, ale autentyczn¹ wspólnot¹ osób, czyli communio personarum. Chodzi wiêc bardzo ogólnie rzecz ujmuj¹c o taki sposób wspólnego bytowania, w którym afirmuje siê osobê, podkrelaj¹c jej podmiotowoæ i uznaj¹c j¹ za swoiste centrum oraz cel wszystkich przedsiêwziêæ z jednoczesnym akcentowaniem znaczenia relacji i ich osobowego charakteru; chodzi o wspólnotê, w której w³aciwie rozumiana mi³oæ nadaje kszta³t miêdzyludzkim relacjom, a szczegó³owe zasady (m.in. pomocniczoci, solidarnoci, dobra wspólnego, uczestnictwa) porz¹dkuj¹ je w ró¿nych, konkretnych (zw³aszcza trudnych) sytuacjach9. Jedn¹ ze wspólnot, jaka ukszta³towa³a siê w wyniku procesów historycznych i znalaz³a wa¿ne, wrêcz podstawowe znaczenie w ¿yciu spo³ecznym, jest pañstwo. Wród wielu kwestii, które mo¿na, a nawet trzeba uznaæ za przyczyny wykrystalizowania siê tej instytucji, jest troska o naturalne dla wspólnoty dobro wspólne10. Pañstwo bowiem, bêd¹c wspólnot¹ polityczn¹, istnieje dla dobra wspólnego, w którym znajduje [ ] pe³ne uzasadnienie i sens, z którego bierze swoje pierwotne i sobie w³aciwe prawo11. Dobro wspólne za ze swojej natury domaga siê istnienia w³adzy12, która jako narzêdzie kieruj¹ce i koordynuj¹ce ma za zadanie zapewniæ uporz¹dkowane i uczciwe ¿ycie wspólnoty pañstwowej13. Opieraj¹c siê na dowiadczeniu i bior¹c pod uwagê antropologiczn¹ prawdê o tym, ¿e cz³owiek, chocia¿ z natury kieruje siê ku dobru14, to jednak jest sk³onny tak¿e do z³ego i pogr¹¿ony w wielorakim z³u15 oraz, ¿e istnieje swego rodzaju mysterium iniquitatis16, w³adza musi chroniæ przed z³em wspólnotê, któr¹ kieruje KDK 12. Por. Wyrostkiewicz, Ekologia, s. 51-53. 9 Por. Nagórny, Pos³annictwo, s. 101-272; M. Pokrywka, Osoba – uczestnictwo – wspólnota. Refleksje nad nauczaniem spo³ecznym Jana Paw³a II, Lublin 2000, s. 142-173. 10 Powy¿sze stwierdzenie jest uproszczeniem. Na temat genezy pañstwa zdania wród naukowców s¹ bowiem podzielone, a nawet tocz¹ siê naukowe spory (por. J. Mazur, Politologia chrzecijañska, Czêstochowa 2001, s. 92-94, J. Krucina, Myl spo³eczna Kocio³a. Wroc³aw 1993, s. 67-69). 11 KDK 74. 12 Por. KNSK 168; Mazur, dz. cyt., s. 24-25. 13 Por. KNSK 394; por. tak¿e tam¿e, s. 393-398. 14 Por. KDK 12 i 14-16. 15 Tam¿e, 13. 16 Jan Pawe³ II, Reconciliatio et paenitentia, Watykan 1984, nr 14-18. 7 8 212 MICHA£ WYROSTKIEWICZ i o któr¹ siê troszczy. W tym celu mo¿e, a nawet powinna, stosowaæ ró¿nego rodzaju kary, wobec tych, którzy godz¹ w dobro wspólne oraz dobro ka¿dego cz³onka wspólnoty17. Wydaje siê, ¿e jednoznacznie mo¿na stwierdziæ, i¿ kara wymierzana przez prawowit¹ w³adzê pañstwow¹ jawi siê jako wymóg antropologiczny. Oznacza to, ¿e antropologiczne przes³anki wskazuj¹ na koniecznoæ jej istnienia. Oznacza to tak¿e, i¿ wynikaj¹ca z antropologicznych za³o¿eñ w³adza, jeli chce w³aciwie wype³niaæ swoje zadania, to nie tylko ma prawo, ale wrêcz obowi¹zek karaæ, aby w ten sposób chroniæ dobro wspólne, a zw³aszcza osoby podleg³e jej opiece i licz¹ce na jej pomocniczoæ. II. CELE I SKUTKI KARY W ¯YCIU SPO£ECZNYM Teza, ¿e w pewnych sytuacjach w³adza publiczna jest upowa¿niona, a nawet zobowi¹zana do wymierzania kar, musi byæ dobrze rozumiana. Brak bardziej szczegó³owych wskazówek mo¿e doprowadziæ do ró¿nych zniekszta³ceñ tej myli, a w praktyce do nadu¿yæ w karaniu. Jako jedno z najpowa¿niejszych jawi siê stosowanie zbyt ciê¿kich kar, albo wrêcz najwy¿szego wymiaru kary, czyli kary mierci. Kara – o czym ju¿ mówiono ma na celu ochronê dobra wspólnego oraz ludzi przed z³em. Chodzi tu o zabezpieczenie wspólnoty przed przestêpc¹. Mo¿na nieco kolokwialnie stwierdziæ, ¿e jeli kto nie umie ¿yæ we wspólnocie, to siê go z niej wy³¹cza. Trzeba jednak pamiêtaæ, ¿e kara nie ma na celu jedynie ochrony ³adu publicznego i zapewnienia bezpieczeñstwa ludziom. Staje siê ona równie¿ narzêdziem poprawy winnego, poprawy, która nabiera wartoci zadoæuczynienia, gdy winny dobrowolnie przyjmuje wymierzon¹ mu karê18. Cel kary jest z³o¿ony. W du¿ej mierze chodzi w niej o utrzymanie harmonijnych relacji spo³ecznych lub odbudowanie tych, które zosta³y naruszone w wyniku aktu przestêpczego przez usuniêcie ze wspólnoty przestêpcy. W tym kontekcie trzeba te¿ zauwa¿yæ wymiar ekspiacyjny. Winny bowiem dziêki karze ma szansê odrobiæ spo³eczeñstwu wyrz¹dzone krzywy, co wydaje siê byæ wyranym krokiem w stronê drogi sprawiedliwoci. Kara, która ³¹czy siê z odosobnieniem jest te¿ „momentem”, w którym skazany mo¿e przemyleæ swoje postêpowanie i zmieniæ je. W tym miejscu uwidacznia siê resocjalizacyjny wymiar kary. Warto te¿ zauwa¿yæ walory edukacyjne nak³adania kar na przestêpców. Chodzi tu o samego winnego, ale te¿ o innych cz³onków wspólnoty, którzy maj¹ szansê 17 18 Por. KNSK 402; Cz. Skrzeszewski, Katolicka nauka spo³eczna, Lublin 1994, s. 502. KNSK 403. KARA MIERCI W DOBIE TERRORYZMU 213 dostrzec, ¿e ³amanie prawa zwyczajnie siê nie op³aca”. Tu uwidacznia siê kolejny pozytywny czynnik, a mianowicie pog³êbianie zaufania do w³adzy, która – jak siê okazuje – dba o spo³eczeñstwo. Dla w³adzy za jest to wyraz dobrze wykonanego zadania. III. MIERÆ KARA CZY ODWET? Mimo wyranie pozytywnego celu i skutków kar nak³adanych na przestêpców przez w³adzê publiczn¹, praktyka ta rodzi wiele kontrowersji. £atwo jednak dostrzec, ¿e ich ród³em nie jest sam fakt karania, którego potrzeba jest niemal powszechnie akceptowana, ale ciê¿ar kary. Chocia¿ oczywiste wydaje siê to, i¿ podstawowym warunkiem, jaki powinna ona spe³niaæ, aby mog³a byæ uznana za sprawiedliw¹ i odpowiedni¹ oraz, aby powodowa³a zauwa¿one wy¿ej pozytywne skutki, jest jej proporcjonalnoæ do ciê¿aru pope³nionego przestêpstwa19, jednak trudno jednoznacznie okreliæ, co ta proporcjonalnoæ ma oznaczaæ. 1. Argument z proporcjonalnoci Akcentowanie potrzeby zachowania proporcji pomiêdzy wystêpkiem a kar¹ okazuje siê byæ czêsto wykorzystywany, zw³aszcza dla zwolenników kary mierci. Uznaj¹ oni, ¿e w³anie chêæ zachowania tej¿e równowagi niejako zmusza do tego, aby kar¹ za odebranie ¿ycia by³o dok³adnie to samo, czyli pozbawienie ¿ycia winowajcê, a odejcie od tej zasady uwa¿aj¹ za akt niesprawiedliwoci20. Chocia¿ w pierwszym odruchu mo¿na uznaæ ten argument za „bardzo mocny”, to jednak dok³adniejsze przyjrzenie siê mu pozwala dostrzec jego s³aby punkt. Wiadomo bowiem, ¿e proporcjonalnie nie oznacza dok³adnie tak samo. Równie¿ sprawiedliwoæ, która ma ró¿ne odcienie nie zawsze da siê wyraziæ zale¿noci¹ co za co21. Wyrazem tego mo¿e byæ choæby powszechne przekonanie, ¿e staro¿ytna zasada oko za oko, z¹b za z¹b w obecnej sytuacji rozwoju kultury i cywilizacji jest nie do przyjêcia, co potwierdza prawodawstwo wiêkszoci wspó³czesnych pañstw. Komentowany tu argument z proporcjonalnoci kary do wystêpku nie ogranicza siê jedynie do zarzutów stawianych przez zwolenników kary mierci, wed³ug których ka¿da inna kara ni¿ odebranie ¿ycia w przypadku mordercy by³aby zbyt niska. Da siê bowiem zauwa¿yæ tak¿e druga strona, która niejako 19 20 21 Por. tam¿e 402. Por. J. Korwin-Mikke, Kara mierci. [on-line] www.karasmierci.info.pl Por. KNSK 201-202. 214 MICHA£ WYROSTKIEWICZ podsuwaj¹ przeciwnicy karania mierci¹ podkrelaj¹c niezwyk³y trud ¿ycia w odosobnieniu lub w spo³eczeñstwie z piêtnem mordercy, co jest uznawane za ciê¿sz¹ karê ni¿ proste pozbawienie ¿ycia22. Trudno polemizowaæ z tym, ¿e niejednokrotnie ¿ycie z takim obci¹¿eniem mo¿e de facto stanowiæ wiêksz¹ karê dla winowajcy, ni¿ zabicie go. Ten argument, maj¹cy w za³o¿eniu przekonaæ o braku koniecznoci umiercania przestêpcy, jawi siê jako ma³o mocny. Mo¿e bowiem zostaæ odwrócony i wówczas pojawiæ siê jako pytanie: dlaczego kara mia³by byæ a¿ tak bardzo surowa, skoro wystarczy jedynie odebraæ ¿ycie? Odwo³uj¹c sie do koniecznoci zachowania proporcji pomiêdzy przestêpstwem i kar¹ mo¿na by w uwiêzieniu przestêpcy i przez to nara¿eniu go na nieproporcjonalnie trudne ¿ycie dostrzegaæ akt niesprawiedliwoci wynikaj¹cy z nieprzestrzegania argumentu z proporcjonalnoci. Takie proste mylenie wcale jednak nie jest spójne. Nie ma bowiem w¹tpliwoci, ¿e niemal zawsze mo¿na by zauwa¿yæ jakie nieproporcjonalnoci; mo¿na by np. uznaæ, i¿ mieræ by³a za bardzo lub zbyt ma³o okrutna, cierpienie zbyt krótkie lub zbyt d³ugie itp. Argumentacja id¹ca w tym kierunku wydaje siê wiêc nie tylko nielogiczna, ale tak¿e ma³o powa¿na, dlatego trudno jest z niej korzystaæ w naukowej dyskusji. Odwo³ywanie siê do niej w³aciwie uniemo¿liwia³oby osi¹gniêcie niepodwa¿alnego rozwi¹zania lub wrêcz prowadzi³oby do rozwi¹zañ paradoksalnych. Podstawowym b³êdem, jaki da siê tu zauwa¿yæ, jest niezrozumienie na czym polega proporcjonalnoæ. Kolejnym, równoleg³ym do powy¿szego, jest zbytnie skupianie siê na tej¿e proporcjonalnoci z równoczesnym gubieniem innych aspektów w³aciwie rozumianej kary i jej celowoci. W przywo³anym wy¿ej przyk³adzie odebranie ¿ycia jako ukaranie za morderstwo by³oby jedynie prostym odwetem. W przypadku za koniecznoci ¿ycia z poczuciem winy oraz piêtnem mordercy wydaje siê byæ swoist¹ ekspiacj¹, pouczeniem dla innych oraz szans¹ na zmianê postêpowania, co mog³oby skutkowaæ odbudowaniem zaufania publicznego. Tutaj da siê tak¿e zauwa¿yæ w³aciwe zachowanie proporcji, które nie wyra¿a siê w dobraniu przestêpcy dok³adnie tego samego, ale czego bardzo cennego, podstawowego, jakim jest dobre imiê i szacunek wród wspó³obywateli. Chocia¿ niew¹tpliwie jest to trudne, to dowiadczenie pokazuje, ¿e mo¿liwe. 2. Argument ze skutecznoci Warto, przynajmniej pokrótce, odnieæ siê do stanowiska, zgodnie z którym powinno byæ skuteczne, tzn. zapewniaj¹ce bezpieczeñstwo obywatelom i zgodne z powszechnym odczuciem moralnym, które mia³oby siê uwidaczniaæ w demoPor. Kara mierci aktem zemsty? Z ks. prof. Januszem Nagórnym, kierownikiem Instytutu Teologii Moralnej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego rozmawia ks. Robert Nocek, w: R. Nocek, Rozmowy wcale nieprzypadkowe, Kraków 2001, s. 64. 22 KARA MIERCI W DOBIE TERRORYZMU 215 kratycznych g³osowaniach23. Zgodnie z t¹ koncepcj¹, jeli obywatele (niekoniecznie wszyscy, ale w odpowiedniej wiêkszoci) uznaliby, ¿e karanie mierci¹ podniesie poczucie ich bezpieczeñstwa i jest zgodne z przyjmowan¹ przez nich hierarchi¹ wartoci, wówczas kara mierci powinna staæ siê prawem obowi¹zuj¹cym. Takie mylenie jest nie do przyjêcia. Nawet bowiem system demokratyczny, który oznacza rz¹dy ludu, nie daje nikomu uprawnieñ do zmiany norm wynikaj¹cych z prawa naturalnego; z natury cz³owieka i wiata. Demokracja jest bowiem narzêdziem s³u¿¹cym cz³owiekowi, a nie celem samym w sobie24. Ponadto, ¿ycie ludzkie jest zbyt powa¿n¹ kwesti¹, aby j¹ uzale¿niaæ od potrzeb i dobrego samopoczucia innych ludzi oraz ich sumienia. Nie neguj¹c tego, ¿e ostatni¹ instancj¹ dla cz³owieka jest jego sumienie, trzeba jednak pamiêtaæ, ¿e jest ono norm¹ subiektywn¹ oraz, ¿e mo¿e byæ niew³aciwie uformowane. Wówczas s¹dy wydawane przez nie mog¹ byæ niezgodne z obiektywnymi normami etycznymi25. Nie bez znaczenia jest problem skutecznoci kary: aby by³a sensowna i osi¹ga³a swoje cele, musi byæ skuteczna. W przypadku ciê¿kich przestêpstw, w tym tak¿e aktów terroryzmu, ta skutecznoæ powinna siê wyra¿aæ w jak najdok³adniejszym odseparowaniu winowajcy od spo³eczeñstwa, w którym czyni szkody. Takie dzia³anie nie tylko staje siê przyczyn¹ tego, ¿e kara spe³nia podstawowe wymogi w³aciwie pojêtej kary, o których ju¿ niejednokrotnie by³a mowa, ale tak¿e sprawia, i¿ przestêpca w tym równie¿ terrorysta przestaje byæ aktualnym agresorem, co oznacza, ¿e istnieje powa¿na w¹tpliwoæ co do zasadnoci i sprawiedliwoci wykonania na nim wyroku mierci. Mo¿na w tym miejscu odwo³uj¹c siê do zasady obrony koniecznej – w imiê obrony ¿ycia w³asnego lub drugiego cz³owieka unieszkodliwiæ napastnika a¿ do odebrania mu ¿ycia, jeli jest to jedyna mo¿liwoæ. Wówczas, chocia¿ mieræ poniós³ agresor, to de facto on tak¿e jest zabójc¹, który przez swoje dzia³ania ci¹gn¹³ na siebie mieræ. Jeli jednak zosta³ on skutecznie uwiêziony, to zagro¿enie z nim zwi¹zane przesta³o istnieæ: bêd¹c w odosobnieniu przestaje byæ agresorem26. Trudno siê dziwiæ, ¿e od ostatnich lat XX wieku daje siê zauwa¿yæ coraz powszechniejszy sprzeciw opinii publicznej wobec kary mierci, choæby stosowanej jedynie jako narzêdzie «uprawnionej obrony» spo³ecznej: sprzeciw ten wynika z przekonania, ¿e wspó³czesne spo³eczeñstwo jest w stanie skutecznie zwalczaæ przestêpczoæ metodami, które czyni¹ przestêpcê nieszkodliwym, ale nie pozbawiaj¹ go ostatecznie mo¿liwoci odmiany ¿ycia27. Dowiadczenie z pocz¹tku obecnego stulecia powoduje jednak, ¿e trudno utrzymaæ opiniê na temat kary mierci (i kary w ogóle) na tak optymistycznym poziomie. 23 24 25 26 27 Por. Korwin-Mikke [on-line]. Por. KNSK 406-407. Por. KDK 16. Por. Kara mierci aktem zemsty?, s. 64-65; KKK 2267. EV 27. Por. KNSK 405. 216 MICHA£ WYROSTKIEWICZ Faktem jest bowiem, ¿e dziêki ró¿nym nowoczesnym rozwi¹zaniom technicznym mo¿na przygotowaæ takie warunki, w których przestêpca znalaz³by siê w zupe³nym odosobnieniu, dziêki czemu przesta³by byæ niebezpieczny dla spo³eczeñstwa. Faktem jest jednak tak¿e to, i¿ wspó³czesne spo³eczeñstwo powo³uj¹c siê na prawa cz³owieka oraz has³a mówi¹ce o wolnoci, równoci i braterstwie, nie chce nikogo definitywnie wykluczaæ ze swojego krêgu. Dzisiejszy system prawny w wielu tzw. cywilizowanych krajach jest tak skonstruowany, ¿e przestêpca ma wiele praw, w tym tak¿e prawa do regularnych kontaktów z innymi ludmi. Media, a zw³aszcza Internet, s¹ ³atw¹ drog¹ do aktywnego uczestniczenia w ¿yciu spo³ecznym, na tyle aktywnego, ¿e mo¿na z celi nie tylko prowadziæ drobne interesy, ale te¿ zarz¹dzaæ firm¹ prowadziæ dzia³alnoæ polityczn¹, a nawet przewodziæ grupie terrorystycznej. Jako komentarz do tej sytuacji mo¿na przywo³aæ s³owa Jana Paw³a II, który zauwa¿a, ¿e cz³owiek dzisiejszy zdaje siê byæ stale zagro¿ony przez to, co jest jego w³asnym wytworem, co jest wynikiem pracy jego r¹k, a zarazem – i bardziej jeszcze – pracy jego umys³u, d¹¿eñ jego woli28. Mo¿na zauwa¿yæ, ¿e sk¹din¹d s³uszne d¹¿enia do urzeczywistniania praw cz³owieka, na margines mylenia walcz¹cych o nie niejako „spychaj¹ kwestiê obowi¹zków, które w sposób integralny s¹ z nimi zwi¹zane. Problematyczny jest tak¿e brak kompleksowego widzenia poszczególnych praw, co zniekszta³ca ca³¹ ich koncepcjê29. Krytyka niew³aciwego rozumienia praw cz³owieka nie stanowi bezwzglêdnego ich odrzucania. Nie jest tak¿e wyrazem zgody na karê mierci. Sytuacja ta niew¹tpliwie wyranie pokazuje, ¿e stosowane powszechnie kary wobec ludzi pope³niaj¹cych najciê¿sze przestêpstwa s¹ nieskuteczne. Nie oznacza to jednak, ¿e kara mierci by to zmieni³a. Wydaje siê, ¿e powa¿ne traktowanie pozbawienia wolnoci obywatelskich i praw publicznych, stosowanie kary do¿ywocia w wiêJan Pawe³ II, Redemptor hominis, Watykan 1979, nr 15. Warto przywo³aæ nastêpne zdania z wypowiedzi papie¿a: Owoce tej wielorakiej dzia³alnoci cz³owieka zbyt rych³o, i w sposób najczêciej nie przewidywany, nie tylko i nie tyle podlegaj¹ alienacji w tym sensie, ¿e zostaj¹ odebrane temu, kto je wytworzy³, ile przynajmniej czêciowo, w jakim pochodnym i porednim zakresie skutków skierowuj¹ siê przeciw cz³owiekowi. Zostaj¹ przeciw niemu skierowane lub mog¹ zostaæ skierowane przeciw niemu. Na tym zdaje siê polegaæ g³ówny rozdzia³ dramatu wspó³czesnej ludzkiej egzystencji w jej najszerszym i najpowszechniejszym wymiarze. Cz³owiek coraz bardziej bytuje w lêku. ¯yje w lêku, ¿e jego wytwory rzecz jasna nie wszystkie i nie wiêkszoæ, ale niektóre, i to w³anie te, które zawieraj¹ w sobie szczególn¹ miarê ludzkiej pomys³owoci i przedsiêbiorczoci mog¹ zostaæ obrócone w sposób radykalny przeciwko cz³owiekowi. Mog¹ staæ siê rodkami i narzêdziami jakiego wrêcz niewyobra¿alnego samozniszczenia, wobec którego wszystkie znane nam z dziejów kataklizmy i katastrofy zdaj¹ siê bledn¹æ. Musi przeto zrodziæ siê pytanie, na jakiej drodze owa, dana cz³owiekowi od pocz¹tku w³adza, moc¹ której mia³ czyniæ ziemiê sobie poddan¹ (por. Rdz 1,28), obraca siê przeciwko cz³owiekowi, wywo³uj¹c zrozumia³y stan niepokoju, wiadomego czy te¿ podwiadomego lêku, poczucie zagro¿enia, które na ró¿ne sposoby udziela siê wspó³czesnej rodzinie ludzkiej i w ró¿nych postaciach siê ujawnia (tam¿e). 29 Por. KNSK 153-154 i 156. 28 KARA MIERCI W DOBIE TERRORYZMU 217 zieniach o zaostrzonym rygorze bez mo¿liwoci skrócenia jej okresu oraz opuszczania wiêzienia albo nawet kontaktu z kimkolwiek mog³oby byæ w³aciw¹ kar¹. Nawet zgoda na stwierdzenie, ¿e resocjalizacja niemal¿e nie przynosi sukcesów, a wiêzienia nierzadko staj¹ siê miejscem nowych przestêpstw i edukacji w przestêpczym rzemiole, nie jest wystarczaj¹cym argumentem przemawiaj¹cym za wykonaniem kary mierci w sytuacji, w której mo¿na nawet zupe³nie niezdolnego do ¿ycia spo³ecznego cz³owieka (który tê opiniê niejednokrotnie potwierdzi³ swoimi czynami) zatrzymaæ w odosobnieniu do koñca jego ¿ycia. Jak za zauwa¿ono wczeniej, z technicznego punktu widzenia takie mo¿liwoci istniej¹. Do¿ywotnie wiêzienie bez perspektywy z³agodzenia wyroku jawi siê jako w³aciwa odpowied dla tych, którzy uznaj¹, i¿ jedynie w obliczu mierci, czyli po wydaniu wyroku pozbawiaj¹cego ¿ycia, dog³êbnie zepsuty cz³owiek jest w stanie podj¹æ rzeteln¹ refleksjê nad swoim ¿yciem. Warto jednak zauwa¿yæ, ¿e zrezygnowanie z wyroku mierci na rzecz do¿ywocia nie odbiera skazañcowi tej perspektywy, lecz jedynie odsuwa w czasie moment koñca ¿ycia, co wrêcz sprawia, ¿e czasu na przemylenia jest wiêcej. Aby taka kara by³a skuteczna musi byæ radykalna: pozbawienie wolnoci musi byæ autentycznym pozbawieniem wolnoci, a do¿ywocie autentycznym do¿ywociem. Jak siê bowiem wydaje, najwiêkszym problemem nie jest zrozumienie teorii, ale zastosowanie jej w praktyce. Nie brakuje bowiem takich przypadków, kiedy to wiêniowie oskar¿ani o najpowa¿niejsze przestêpstwa, a tak¿e recydywici opuszczaj¹ wiêzienia przed czasem. Nierzadko argumentem s¹ finanse, a konkretnie chêæ zaoszczêdzenia tych pieniêdzy, które trzeba wydaæ na utrzymanie skazanego. Tu jednak nie nale¿y stawiaæ pytania o sensownoæ i skutecznoæ radykalnych kar, które mog¹ okazaæ siê dobr¹ alternatyw¹ dla kary mieci, ale o hierarchiê wartoci tych, którzy podejmuj¹ decyzje o z³agodzeniu wyroku w celu zmniejszenia kosztów. Okazuje siê bowiem, ¿e bezpieczeñstwo publiczne jest mniej cenne ni¿ jakie przedsiêwziêcia gospodarcze, sportowe, polityczne lub militarne. Kwestiê finansow¹ mo¿na rozwi¹zaæ, przynajmniej czêciowo, tak¿e w ten sposób, ¿e skazañcy musieliby zapracowaæ na swoje utrzymanie wykonuj¹c tak¹ pracê, która pozwala³by zachowaæ odosobnienie. Trzeba wyranie akcentowaæ prawdê, ¿e ka¿da kara musi byæ ostatecznie w s³u¿bie cz³owieka. On bowiem jest zasad¹, podmiotem i celem wszystkich urz¹dzeñ spo³ecznych30 i dlatego ca³e ¿ycie spo³eczne toczy siê wokó³ osoby ludzkiej – g³ównego, niepowtarzalnego uczestnika tego ¿ycia31. ¯aden interes spo³eczny nie powinien okazaæ siê wa¿niejszy ni¿ cz³owiek. Nawet tam, gdzie chodzi o dobro wspólne nie mo¿na zapominaæ o cz³owieku. Ono bowiem z natury jest 30 31 KDK 25. KNSK 106. 218 MICHA£ WYROSTKIEWICZ ukierunkowane w³anie na niego32. Na podejmowanie decyzji o karze nie mog¹ rzutowaæ ¿adne wzglêdy polityczne. Nie mo¿na te¿ karaæ dla przyk³adu, albo za cz³onkowstwo w grupie przestêpczej, tak¿e terrorystycznej. Kara z natury ma bowiem charakter osobisty33. W innym przypadku mo¿e mieæ znamiona odwetu i zemsty. Terroryci jak twierdz¹ znawcy problemu najczêciej dzia³aj¹ z pobudek ideologicznych lub religijnych34. W takich wypadkach utrata ¿ycia za prawdê” z r¹k przeciwnika odbierana jest jako zas³uga. To sprawia, ¿e kara mierci traci swój sens, ze wzglêdu na to, ¿e nie ma ona wymiaru ekspiacyjnego i edukacyjnego. Ponadto ukaranie mierci¹ mo¿e byæ przyczyn¹ wzrostu agresji ludzi zwi¹zanych z ukaranym wobec karaj¹cych. Wydaje siê wiêc, ¿e g³ównym jej skutkiem jest satysfakcja skazuj¹cych, co sprawia, ¿e ich dzia³anie ma znamiona odwetu i zemsty. W takiej sytuacji kara mierci nie tylko traci swój sens, ale wrêcz staje siê zagro¿eniem dla tych, którzy j¹ wykonuj¹, gdy¿ daje mo¿liwoæ zaspokojenia ich niemal¿e nieludzkich potrzeb i niewygórowanych ambicji. Mo¿na wiêc stwierdziæ, ¿e wbrew potocznym opiniom, w przypadku terrorystów kara mierci wydaje siê byæ jeszcze mniej s³uszna, ni¿ w odniesieniu do zwyk³ych morderców”. *** Ze wzglêdu na z³o¿onoæ problemu trudno o jednoznaczn¹ opiniê dotycz¹c¹ kary mierci, któr¹ mo¿na by zastosowaæ w ka¿dej sytuacji. Bez w¹tpienia jednak da siê stwierdziæ, ¿e o ile antropologiczne przes³anki prowadz¹ do wniosku, ¿e prawowita w³adza publiczna, w odpowiednich sytuacjach mo¿e, a nawet musi karaæ, o tyle nie mo¿na przyj¹æ jako co pewnego, ¿e ma prawo do stosowania kary mierci. Racjonalne argumenty wynikaj¹ce z prawa naturalnego oraz teoria ¿ycia spo³ecznego pozwalaj¹ przychyliæ siê do opinii, ¿e w czasie pokoju trudno dostrzec sytuacjê, w której zastosowanie kary mieci mo¿na by uznaæ za s³uszne. Opinia ta dotyczy tak¿e terrorystów. Powy¿sze stwierdzenie nie oznacza jednak, ¿e kara mierci zawsze bêdzie niesprawiedliwoci¹. Istnieje bowiem pewna furtka, która pozwala na to, aby nie ³ami¹c ¿ycia spo³ecznego oraz nie godz¹c w praworz¹dnoæ pañstwa, stosowaæ tê karê. T¹ furtk¹ jest prawo do s³usznej obrony. Ciekawym i potrzebnym dope³nieniem powy¿szych refleksji by³oby spojrzenie na analizowany problem od strony ¿ycia osobistego chrzecijanina, czyli Por. tam¿e 164-165. Por. tam¿e 404. 34 Por. W. Bar, Wspó³czesne oblicza wojny i terroryzmu, w: Wojna sprawiedliwa? Przes³anie moralne Kocio³a, red. J. Nagórny, M. Pokrywka, Lublin 2003, s. 35-46. 32 33 KARA MIERCI W DOBIE TERRORYZMU 219 z perspektywy wiary, nadziei i mi³oci. To jednak ze wzglêdu na rozleg³oæ treciow¹ musi staæ sie przedmiotem odrêbnego opracowania. SUMMARY The death penalty in the age of terrorism. Anthropological-social issue The man, from his nature, is a social individual. One of the communities, that he builds to achieve the goal of his life and the concern about common good is the state. It, in turn from its nature demands the existence of authority, which will govern the common good and will take care of its citizens. Among many competence of the authority of the state is punishing of those who are dangerous to the community as well as its members. The most radical punishment is the death penalty. But, undoubtedly it arouses some controversy. On account of complexity of the problem it is incredibly difficult to have an unambiguous opinion on this issue. The anthropological arguments as well as the theory of social life allow to state that, in time of peace, it is difficult to discern the situation in which the applying of death penalty can be recognized as correct. The most appropriate solution seems to be life imprisonment without the possibility of commuting a sentence. This opinion also concerns terrorists. In their case, the applying of the capital punishment seems to be even more unjustified. Surely, it doesn’t solve this specific problem and can also become the reason for the next attacks as well as the satisfaction for those who, for their ideological or religious reasons, perceive the death inflicted by their opponents as a blessing. Key words Punishment, capital punishment, death penalty, the social life ethics, terrorism. 220 MICHA£ WYROSTKIEWICZ KARA MIERCI W DOBIE TERRORYZMU 221 TEOLOGIA I MORALNOÆ TOM 3, 2008 Sprawozdania PO¯EGANIE KSIÊDZA PROFESORA JANA PRYSZMONTA Ksi¹dz profesor Jan Pryszmont urodzi³ siê 27 maja 1919 r. w miejscowoci Poniedzil, nale¿¹cej do parafii Ejszyszki na Wileñszczynie, pow. Lida, woj. Nowogródek. Pierwsze piêæ klas szko³y powszechnej ukoñczy³ w Honcewicach. Potem kontynuowa³ naukê w gimnazjum jezuickim w Wilnie, a po jej ukoñczeniu zg³osi³ siê we wrzeniu 1938 r. do Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Wilnie, mieszcz¹cym siê w starym budynku pokarmelitañskim, z³¹czonym z kocio³em w. Jerzego z 1506 r. By³ te¿ studentem za³o¿onego w 1578 r. Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. W seminarium odznacza³ siê du¿ymi zdolnociami i pracowitoci¹, tote¿ na egzaminach wypada³ bardzo dobrze. Czynnie uczestniczy³ w dzia³alnoci kó³ naukowych seminarium. Uniwersytet Wileñski dzia³a³ do 15 grudnia 1939 r. i zosta³ zlikwidowany przez w³adze litewskie, którym Sowieci przekazali Wilno. Natomiast Seminarium Duchowne zlikwidowali Niemcy 2 marca 1942 r., którzy zajêli Wilno 24 czerwca 1941 r. Wkroczy³o wówczas do budynku seminaryjnego Gestapo i przy wspó³pracy Litwinów dokona³o aresztowania wszystkich profesorów oraz alumnów. Ci ostatni zostali osadzeni w wiêzieniu na £ukiszkach i przebywali tam przez dwa miesi¹ce w trudnych warunkach. Kiedy wywo¿ono ich na przymusowe roboty do Niemiec, Jan Pryszmont, alumn IV roku, uciek³ z transportu w czasie prowadzenia ich ulicami miasta na dworzec kolejowy; w pewnym momencie niezauwa¿ony przez policjantów wbieg³ do jakiej bramy i znikn¹³ im z oczu. Potem dopiero, ju¿ na terenie Generalnej Gubernii, inni poszli w jego lady, tak ¿e do miejsca przeznaczenia we Frankfurcie n. Menem dojecha³a mniej wiêcej po³owa z 60 wywo¿onych. W okresie ukrywania siê alumn Pryszmont mieszka³ przewa¿nie u ks. Eugeniusza Zasztowta w Podborzu. Odbywa³ w tym czasie studia zaoczne i przygotowywa³ siê do egzaminów z przedmiotów teologicznych. Zdawa³ je potajemnie u ukrywaj¹cych siê tak¿e profesorów Seminarium Wileñskiego: u ks. Ignacego wirskiego i ks. Micha³a Sopoæki oraz u wyk³adowców nowo za³o¿onego seminarium litewskiego w Wilnie. Potem id¹c za rad¹ abpa Reinysa, któremu nazici zarzucali, ¿e wywiêca Polaków, uda³ siê na studia teologiczne do Kowna z otrzymanym od biskupa dokumentem, na 222 SPRAWOZDANIA podstawie którego móg³ go wywiêciæ ka¿dy biskup. Tam w³anie, w Kownie, 7 listopada 1943. udzieli³ mu wiêceñ kap³añskich biskup pomocniczy archidiecezji kowieñskiej Vincentas Bryzgys. W czasie studiów na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu w Kownie ks. Jan przygotowywa³ pracê magistersk¹, ale gdy w 1944 r. wojska sowieckie wkroczy³y na Litwê, musia³ przerwaæ studia i powróci³ do Wilna. Zosta³ wówczas skierowany przez abpa Romualda Ja³brzykowskiego do pracy duszpasterskiej. Najpierw pracowa³ jako wikariusz w 2 parafiach polsko-litewskich, z tym ¿e w drugiej przy spalonej plebanii i kociele powa¿nie uszkodzonym przez dzia³ania wojenne, tak wiêc ciê¿ar remontów spad³ na niego. Nastêpne placówki to po 2 parafie do obs³ugi ju¿ w charakterze proboszcza, a w tym najpierw 4, a potem 3 kocio³y. W 1948 r. obj¹³ parafiê Bujwidze odleg³¹ ponad 40 km od Wilna i pracowa³ w niej najd³u¿ej, bo 11 lat. Nie³atwa to by³a praca, bo w pewnym okresie by³ zagro¿ony aresztowaniem przez w³adze sowieckie, a przy tym ledzony i oczerniany w gazetach. W tych warunkach pracowa³ w archidiecezji wileñskiej do 1959 r., kiedy zdecydowa³ siê na repatriacjê do Polski. Po przybyciu do Warszawy rozpocz¹³ studia na Wydziale Teologicznym Akademii Teologii Katolickiej, podejmuj¹c trzeci¹ ju¿ próbê zdobycia dyplomu magistra teologii. W 1961 r. uzyska³ magisterium w zakresie teologii moralnej na podstawie pracy pt. Zagadnienie wstydu w etyce W³odzimierza So³owjewa. W tym samym roku 1961 zosta³ asystentem na uczelni i pod kierunkiem ks. prof. Wincentego Urmanowicza rozpocz¹³ przygotowanie rozprawy doktorskiej pt. Podstawy religijne etyki W³odzimierza So³owjewa. Obroni³ j¹ w 1966 r. i zosta³ mianowany na stanowisko adiunkta. W 1973 habilitowa³ siê na podstawie dorobku naukowego i rozprawy pt. ¯ycie chrzecijañskie jako realizacja zbawienia. Doktryna moralna bpa Teofana Pustelnika (wyd. Warszawa 1979). W 1975 zosta³ mianowany na stanowisko docenta i kierownika Katedry Teologii Moralnej Fundamentalnej. W 1982 uzyska³ tytu³ profesora nadzwyczajnego, a w 1988 zwyczajnego. Na emeryturê przeszed³ w 1989 r. Mimo du¿ej aktywnoci naukowej ks. prof. Pryszmont oddawa³ siê tak¿e pos³udze kap³añskiej w diecezji warszawskiej, do której zosta³ po repatriacji inkardynowany. Pos³uga ta by³a niejako kontynuacj¹ jego pracy duszpasterskiej z okresu wileñskiego. Osobnym rozdzia³em w ¿yciu ks. Pryszmonta by³a ³¹cznoæ z osob¹ s. Wandy Boniszewskiej ze Zgromadzenia Sióstr od Anio³ów, obdarzonej stygmatami. Mieszka³a ona w domu swego zgromadzenia w Pryciunach na terenie jego parafii w Bujwidzach. Po aresztowaniu siostry pomaga³ jej, przysy³aj¹c paczki do wiêzienia. Po powrocie do Polski stale utrzymywa³ z ni¹ kontakt, a po jej mierci ukaza³a siê o niej ksi¹¿ka Jego autorstwa (Ks. Jan Pryszmont, Ukryta Stygmatyczka, Szczecinek 2004). * Mimo starszego wieku ks. Pryszmont udziela³ siê chêtnie na terenie Akademii. Mieszkaj¹c w konwikcie, gdy nie by³o dyrektora konwiktu, zastêpowa³ go jako prezes studentów. Z polecenia ks. rektora Iwanickiego prowadzi³ Ko³o Mi³oników Teatru. W latach 1966-1976 by³ sekretarzem i zastêpc¹ redaktora kwartalnika Collectanea Theologica. W latach 1968-1987 redagowa³ nieprzerwanie bardzo cenny dla polskich SPRAWOZDANIA 223 wyk³adowców Biuletyn teologicznomoralny w tym¿e czasopimie. W tym okresie ukaza³y siê 72 numery tego biuletynu. By³ on wa¿nym elementem informacji naukowej i wdra¿a³ m³odych teologów do pracy pimienniczej. Publikowano tam wiadomoci na temat dokumentów papieskich dotycz¹cych zagadnieñ moralnych, recenzje nowych ksi¹¿ek oraz sprawozdania ze spotkañ naukowych. W latach 1977-1987 ks. Profesor by³ rzecznikiem ds. wymiany naukowej z Wydzia³em Teologicznym Uniwersytetu w Moguncji (RFN) i zajmowa³ siê organizacj¹ przyjazdów tamtejszych profesorów. By³ inicjatorem i promotorem nadania doktoratu honoris causa prof. Józefowi Ziglerowi z tego¿ uniwersytetu. By³ cz³onkiem zagranicznych towarzystw naukowych: European Society for Research in Ethics Societas Ethica; Assoçiation de Théologiens pour lEtude de la Morale; tak¿e cz³onkiem Sekcji Polskich Teologów Moralistów (cz³. Zarz¹du by³ w latach 1975-1980); równie¿ cz³onkiem czynnym Wydzia³u Teologicznego Towarzystwa Naukowego KUL. Bra³ udzia³ w wielu ich zjazdach oraz wyg³osi³ szereg odczytów w zachodnich orodkach uniwersyteckich. Bra³ udzia³ w kongresach naukowych teologów moralistów obszaru niemieckiego w ramach Internationale Vereinigung Deutschsprachiger Moraltheologen und Ethiker. Prowadz¹c zajêcia ze studentami potrafi³ ich wydatnie zachêcaæ do pisania prac dyplomowych, uczy³ doæ zrêcznie sztuki pisania. Zalet¹ jego kierowania przygotowaniem prac dyplomowych by³o wdra¿anie studentów, zw³aszcza na seminariach magistranckich i doktoranckich, lecz i we wszystkich zajêciach, do samodzielnej i twórczej pracy. Zasadniczy wysi³ek wk³ada³ w to, by studenci umieli uchwyciæ istotê podejmowanych przez nich problemów, zdobywali umiejêtnoæ dokonywania dobrej analizy, by potrafili podawaæ wyniki swych dociekañ w zgrabnej syntezie, prowadz¹c nale¿ycie tok swych wywodów. Tu mo¿na podkreliæ tak¿e i ten rys pedagogicznego wp³ywu Profesora na studentów, ¿e w³asnym przyk³adem uczy³ roztropnego odpoczynku i regeneracji si³ przez ruch na wie¿ym powietrzu. Sam wci¹¿ dla zdrowia jedzi³ na rowerze i przyk³adem wiadczy³ o tym, ¿e nasze zdrowie jest za oknem naszego domu i trzeba go szukaæ w plenerze najlepiej na rowerze. * Ksi¹dz prof. Jan Pryszmont opublikowa³ szereg artyku³ów, zw³aszcza w Studia Theologica Varsaviensia i Collectanea Theologica, oraz w Encyklopedii Katolickiej KUL i kilka pozycji ksi¹¿kowych. Lukê w moralistyce polskiej uzupe³ni³a jego praca na temat historii teologii moralnej (Historia katolickiej teologii moralnej, w: Historia teologii moralnej, Warszawa 1987, s. 5-199). Trzeba podkreliæ odwagê ks. Profesora, gdy podj¹³ siê pisania historii teologii moralnej, bardzo trudno bowiem jest przedstawiæ tak¹ syntezê. Ale niew¹tpliwie próbê tego rodzaju publikacji mo¿na uznaæ za wielce przydatn¹ dla specjalizuj¹cych siê w studiach z tej dziedziny. Natomiast zasadnicz¹ ide¹ zainteresowañ w badaniach ks. Pryszmonta by³o zagadnienie metanoi czyli nawrócenia. By³ przewiadczony o potrzebie usytuowania idei nawrócenia u podstaw teologii moralnej i nawi¹za³ w ten sposób do takich inspirato- 224 SPRAWOZDANIA rów odnowy teologii moralnej, jak J.M. Sailer czy J.B. Hirscher. Id¹c za g³osem Paw³a VI, który stwierdzi³, ¿e wypowied Chrystusa Nawracajcie siê i wierzcie w Ewangeliê (Mk 1,15) stanowi streszczenie i istotê nauczania ewangelicznego. Ksi¹dz Profesor stara³ siê przedstawiæ, ¿e teologia moralna winna byæ przede wszystkim nauk¹ o ¿yciu chrzecijañskim, a wiêc nie powinna uczyæ jedynie o normach moralnych, o granicy grzechu, przedstawiaæ wskazañ o charakterze przede wszystkim jurydycznym, lecz g³ównie o przemianie wewnêtrznej jako podstawie formacji chrzecijañskiej. Powinna zajmowaæ siê zagadnieniami bezporednio dotycz¹cymi samej formacji, a wiêc jej istot¹, ukazywaæ na czym ona polega, dalej zagro¿eniami w jej realizacji, zw³aszcza w wiecie dzisiejszym oraz jak w praktyce duszpasterskiej sk³aniaæ do jej podejmowania oraz skutecznie wprowadzaæ j¹ w ¿ycie. Temu zagadnieniu da³ wyraz w szeregu publikacji i one to stanowi¹ znaczn¹ czêæ jego ksi¹¿ki pt. U podstaw chrzecijañskiej formacji moralnej, Czêstochowa 1987, która zawiera tak¿e artyku³y na temat prawos³awnej myli moralnej. Powa¿n¹ dziedzinê badañ naukowych ks. Pryszmonta stanowi³a myl moralna wschodniego chrzecijañstwa, przede wszystkich prawos³awia rosyjskiego, której sta³ siê powszechnie cenionym znawc¹. Ju¿ pracê magistersk¹, a nastêpnie rozprawê doktorsk¹ powiêci³ nauce wybitnego myliciela i wielkiego prekursora ekumenizmu, W³odzimierza So³owjowa. Ale na szczególn¹ uwagê zas³uguje jego rozprawa habilitacyjna, bêd¹ca wynikiem studiów nad ogromn¹ spucizn¹ pimiennicz¹ najbardziej wp³ywowego dzia³acza duchowego rosyjskiego chrzecijañstwa w XIX w. wiêty bp Teofan bardzo konsekwentnie i przekonuj¹co przedstawi³, ¿e u podstaw nauki o ¿yciu chrzecijañskim powinno siê znajdowaæ dzie³o zbawcze Chrystusa. St¹d zasadnicz¹ powinnoci¹ ¿ycia chrzecijanina jest realizacja idei zbawienia. Nauka w. Teofana nosi wybitnie charakter chrystocentryczny i eklezjalny, a zdaniem S. Tyszkiewicza, historyka moralistyki rosyjskiej, jest zgodna z doktryn¹ katolick¹. Do tej¿e dziedziny badañ trzeba zaliczyæ jego publikacjê pt. Z dziejów i specyfiki prawos³awnej myli moralnej zamieszczon¹ we wspomnianej Historii teologii moralnej, Warszawa 1987, s. 250-314). Ksi¹dz Pryszmont przybli¿y³ szczególnie prawos³awn¹ myl moraln¹ z okresu szczytowego jej rozwoju, tzn. od drugiej po³owy XIX w. W swoich badaniach stara³ siê ukazaæ ca³e bogactwo duchowe chrzecijañskiego Wschodu, opowiadaj¹c siê za ide¹ oddychania obydwoma p³ucami w Kociele. Uwa¿a³, ¿e potrzeba podjêcia nowej ewangelizacji, a jednoczenie siê Europy stawia chrzecijañstwo przed nowymi i trudnymi zadaniami. W spe³nianiu ich nale¿y siêgaæ tak¿e do tradycji chrzecijañskiego Wschodu. Ma on wielkich wiêtych, którzy wydatnie wp³ynêli na rozwój ¿ycia chrzecijañskiego. Pouczaj¹ca jest tam równie¿ praktyka modlitwy i ascezy. W myli teologicznej i duchowoci Wschodu istniej¹ ¿ywo ujête takie idee, jak pojêcie istoty ¿ycia chrzecijañskiego jako realizacji zbawienia, spojrzenie na chrzecijanina jako na cz³owieka duchowego. Instruktywna jest równie¿ g³êboko ujêta nauka o dzia³aniu Ducha wiêtego i Jego ³asce, o ¿yciu w Kociele, o roli liturgii. W ostatnich latach swego ¿ycia ks. Pryszmont zaj¹³ siê bli¿ej postaci¹ polskiej stygmatyczki s. Wandy Boniszewskiej ze Zgromadzenia Sióstr od Anio³ów, któr¹ zna³ osobicie i by³ jej powiernikiem duchowym. Otrzyma³a ona dar stygmatów, lecz nad- SPRAWOZDANIA 225 zwyczaj starannie go ukrywa³a, domagaj¹c siê, by zachowano ten fakt w sekrecie a¿ do jej mierci. Swoje wielkie cierpienia ofiarowywa³a za kap³anów i zakony. Zainteresowanie jej osob¹ zaowocowa³o w ksi¹¿ce pt. Ukryta stygmatyczka. Na szczególn¹ uwagê zas³uguje umieszczony w niej Pamiêtnik wiêzienny, w którym s. Wanda przedstawia nadzwyczaj interesuj¹co swe prze¿ycia z procesu s¹dowego MGB i siedmioletniego pobytu w wiêzieniu sowieckim. Jest to przejmuj¹ce wiadectwo o dzia³aniu sowieckich w³adz s¹dowych i wiêziennych, ale i o budz¹cym grozê znêcaniu siê nad ni¹. Stanowi tak¿e przyk³ad stosunku w³adz radzieckich do naszych rodaków. Mo¿na powiedzieæ, ¿e ks. prof. Jan Pryszmont zaj¹³ trwa³e miejsce w polskiej teologii moralnej jako badacz historii tej dyscypliny, jako znawca tak¿e wschodniego jej nurtu oraz jako ten, kto wskazywa³ na podstawowe jej zadania w formacji chrzecijañskiej. Dlatego trzeba go uznaæ za jednego z najbardziej zas³u¿onych polskich moralistów ubieg³ego pó³wiecza. * W 1993 r. ks. Jan Pryszmont obchodzi³ z³oty jubileusz kap³añstwa. Uroczystoæ odby³a siê w rocznicê powiêcenia Bazyliki Laterañskiej dnia 9 listopada 1993 r. w kociele Najwiêtszego Zbawiciela w Warszawie. W 10 lat póniej wiêci³ tam 60. rocznicê kap³añstwa. Uniwersytet Kardyna³a Stefana Wyszyñskiego przygotowa³ wówczas ku czci Jubilata ksiêgê pami¹tkow¹ pt. ¯yæ godnie w zmieniaj¹cym siê wiecie, Apostolicum, Z¹bki 2004. W s³owie wstêpnym ks. bp Edward Ozorowski pisa³: Powiêcona Mu ksiêga jubileuszowa jest wyrazem uznania dla Jego pracowitoci, szlachetnoci serca i kap³añskiej postawy. Dodajmy jeszcze, ¿e kto zna³ Ksiêdza Profesora, ten wie, ¿e ¿y³ On zawsze godnie i pogodnie… W po³owie 2007 r. na ¿ycie ks. Jana Pryszmonta pad³a Conradowska smuga cienia, zapowiadaj¹ca koniec Jego ziemskiej pielgrzymki. Zacz¹³ s³abn¹æ i coraz czêciej o tym mówi³. Po raz pierwszy nie wzi¹³ udzia³u w dorocznym spotkaniu teologów moralistów w Kamieniu l¹skim w dniach 10-12 czerwca. Ale póniej jeszcze pracowa³ nad tekstem do swego wyst¹pienia w filmie o „Ukrytej Stygmatyczce”, czyli o Siostrze Wandzie Boniszewskiej. Kiedy w dniu 28 padziernika wraca³em z Lublina z uroczystoci dziêkczynnej za beatyfikacjê Ojca Stanis³awa Papczyñskiego (ks. Profesor bardzo interesowa³ siê t¹ postaci¹ i pokierowa³ moj¹ prac¹ doktork¹ o duchowoci Za³o¿yciela marianów), siostry S³u¿ebniczki Niepokalanej z Konstancina, gdzie ks. Pryszmont od wielu lat sprawowa³ funkcjê kapelana, powiadomi³y mnie, ¿e pogotowie ratunkowe zabra³o ks. Profesora w ciê¿kim stanie do szpitala przy ul. Banacha w Warszawie. Jeszcze rano odprawi³ w kaplicy Sióstr Mszê w. dla wiernych, ale o godzinie 15.00 powa¿nie zas³ab³; pojawi³y siê bóle brzucha, wymioty, ogólne os³abienie. Po powrocie do domu w Sulejówku zabra³em ze sob¹ ks. Adama Sikorskiego, marianina, i pónym wieczorem pojechalimy do szpitala. Przy chorym czuwa³a bratanica Anna Pryszmont, Jego oddana opiekunka i wykonawczyni testamentu. Rozmawialimy z ks. Profesorem w pe³ni przytomnym, potem ks. Adam wyspowiada³ Go, a ja 226 SPRAWOZDANIA udzieli³em sakramentu namaszczenia chorych. Pozostawilimy Chorego uspokojonego i podniesionego na duchu. Nastêpnego dnia w poniedzia³ek 29 padziernika ks. Pryszmont poczu³ siê lepiej. Przeprowadzano badania lekarskie, które mia³y wykazaæ, co sta³o siê z Jego organizmem, a nast¹pi³o w sposób tak gwa³towny. Odwiedzi³em go jeszcze we wtorek 30 padziernika. Teraz cierpia³ ju¿ na zapalenie p³uc i mówi³ z trudem. Przypomina³ mi o przyjêtych intencjach mszalnych, któr¹ to troskê wczeniej mi powierzy³, by³em bowiem przez 30 lat jego sekretarzem. Usi³owa³ odmawiaæ brewiarz, który trzyma³ na piersi, a obok le¿a³o szk³o powiêkszaj¹ce. Zamkn¹³em ten jego bardzo zniszczony modlitewnik, jak kiedy tajemnicza rêka zamknê³a ksiêgê na trumnie Jana Paw³a II w czasie pogrzebu w Watykanie. Po³o¿y³em jego kap³añskie rêce na tej czcigodnej ksiêdze, ucisn¹³em go i po¿egna³em, maj¹c nadziejê, ¿e jeszcze z tego wyjdzie, bo lekarz dy¿urny nie wyklucza³ tej mo¿liwoci. I chocia¿ póniej nast¹pi³a pewna poprawa stanu zdrowia, to jednak 2 listopada, wczesnym rankiem tego Dnia Zadusznego, ks. Profesor odszed³ do domu Ojca. Uroczysty pogrzeb ks. Pryszmonta odby³ siê 9 listopada w kociele w. Katarzyny w Warszawie pod przewodnictwem ks. bpa Mariana Dusia, przy udziale wielu ksiê¿y, sióstr zakonnych, delegacji uniwersyteckich i licznych wiernych. Wspomnienie o ks. profesorze Pryszmoncie pragnê zakoñczyæ jego w³asnymi s³owami, które wyg³osi³ w dniu swego Z³otego Jubileuszu kap³añstwa. Na zakoñczenie uroczystoci skierowa³ wówczas do obecnych nastêpuj¹ce s³owo podziêkowania: Trudnoje die³o Gospodnije trudna sprawa Pana. By³y to ostatnie s³owa, które wypowiedzia³ umieraj¹c So³owiow, wielki filozof, mistyk i prekursor ekumenizmu. O ile rzeczywicie ¿ycie dla Boga by³o zawsze trudne, to w czasach ostatnich niew¹tpliwie sprawa wiary napotyka wielkie problemy. Jest to zapewne tak¿e skutkiem tego, ¿e g³osz¹cy te prawdy nie zawsze potrafi¹ skutecznie do niej poci¹gaæ i przekonywaæ, dlatego powinni uznaæ prawdê s³ów Pisma w. S³udzy nieu¿yteczni jestemy Otó¿ patrz¹c na ca³e moje ¿ycie, tê prawdê ja równie¿ odnoszê do siebie i pozostaje mi tylko obudziæ ufnoæ w nieskoñczone Mi³osierdzie Bo¿e, co dodaje memu sercu otuchy i napawa nadziej¹. Jednoczenie pragnê wyraziæ jak najg³êbsz¹ wdziêcznoæ Mi³osiernemu Bogu i Matce Najwiêtszej za dar kap³añstwa i wszelkie b³ogos³awieñstwa w moim ¿yciu, a tak¿e wszystkim moim dobroczyñcom. TADEUSZ ROGALEWSKI MIC AKTUALNE WYZWANIA WOBEC RODZINY SYMPOZJUM W KAZIMIERZU BISKUPIM (23-24 stycznia 2008) W Kazimierzu Biskupim w dniach 23 i 24 stycznia 2008 roku odby³o siê kolejne sympozjum naukowe podejmuj¹ce problematykê rodzinn¹. By³o to ju¿ ósme z kolei sympozjum pastoralne, tym razem powiêcone aktualnym wyzwaniom wobec rodziny, która zdaniem S³ugi Bo¿ego Jana Paw³a II, jest przysz³oci¹ wiata. Czy rzeczywicie SPRAWOZDANIA 227 tak jest ona dzi postrzegana? Czy spo³eczeñstwo wspó³czesne kierowane przez rz¹dy poszczególnych pañstw tak to postrzega? Czy mo¿e ponowoczesny sposób mylenia praktycznie wypiera koncepcjê chrzecijañsk¹? Sympozjum zosta³o zorganizowane przez Wydzia³ Teologiczny UAM w Poznaniu, Wy¿sze Seminarium Duchowne Zgromadzenia Misjonarzy wiêtej Rodziny w Kazimierzu Biskupim, Referat Duszpasterstwa Rodzin MSF oraz Duszpasterstwo Rodzin Diecezji W³oc³awskiej. Sympozjum rozpoczê³o siê uroczyst¹ Eucharysti¹ pod przewodnictwem J. E. ks. bpa dra Wies³awa Meringa (biskupa ordynariusza diecezji w³oc³awskiej). Ksi¹dz biskup zauwa¿y³, ¿e rozpoczynamy sympozjum od Mszy w., bo chcemy omadlaæ sprawê tego wydarzenia oraz wszystkie rodziny. Có¿ mamy piêkniejszego, wiêtszego od tego spotkania przy o³tarzu. To w³anie tu na kolanach trwamy przed Jezusem i zabieramy Go na salê obrad, w s¹siedzkie wiêzi, w nasze relacje, w nasze rodziny. Czym bymy siê ró¿nili od pogan gdybymy odcinali siê od Jego Osoby i nie cenili sobie najwiêtszej Eucharystii? Ksi¹dz bp Mering stwierdzi³ równie¿, ¿e Zgromadzenie Misjonarzy wiêtej Rodziny pomaga podejmowaæ ci¹gle na nowo refleksjê nad ludzk¹ rodzin¹. Dziêki obecnoci tego Zgromadzenia sprawa rodzin staje siê bardziej nasza, jest nam bli¿sza. A rodzinie potrzebna jest modlitwa, wiadectwo, ¿ycie, praca. Zebranym natomiast na tym sympozjum potrzebne jest przekonanie o tym, ¿e dotykaj¹c rodziny, dotykaj¹ Bo¿ego zamiaru. Za stworzon¹ mo¿liwoæ refleksji nad tymi zagadnieniami serdecznie podziêkowa³ ks. biskup organizatorom spotkania. Obrady sympozjum otworzy³ ks. Stanis³aw Czarny (Wikariusz Prowincja³a Polskiej Prowincji Zgromadzenia Misjonarzy wiêtej Rodziny), który zaraz na pocz¹tku nakreli³ wyzwania, jakie stoj¹ przed wspó³czesn¹ rodzin¹. Jednoczenie przywo³a³ wypowied ks. prof. Jerzego Bajdy: Bez fundamentów moralnych odnosz¹cych siê do rodziny, spo³eczeñstwo przestaje istnieæ jako spo³eczeñstwo ludzkie, w pe³ni tego s³owa znaczeniu. Koció³ jest znów jedyn¹ instytucj¹, która broni cz³owieka, ale rz¹dy tego nie chc¹ rozumieæ. W dalszej czêci swojej wypowiedzi wikariusz prowincja³a apelowa³, aby ma³¿eñstwo i rodzina znalaz³y siê w centrum uwagi Kocio³a. To wyzwanie jest szczególnie aktualne dla Misjonarzy wiêtej Rodziny. Trzeba ci¹g³ego przypominania i kszta³cenia nowego pokolenia realizuj¹c tym samym nasze zadania realizuj¹c nasz charyzmat – stwierdzi³. Ks. dr Andrzej Pryba MSF (Pe³nomocnik Dziekana WT UAM) wprowadzi³ w tematykê sesji. Przywo³a³ wiele aktualnych wyzwañ stoj¹cych przed rodzin¹. Mówca zauwa¿y³, ¿e podczas tego sympozjum nie bêd¹ podejmowane tylko kwestie zagro¿eñ, ale uczestnicy naukowego spotkania bêd¹ równie¿ próbowali daæ pozytywne odpowiedzi na te wyzwania stoj¹ce przed ma³¿eñstwem i rodzin¹. Pierwszym prelegentem sympozjum by³ ks. prof. dr hab. W³adys³aw Makowski SCJ (Dyrektor Instytutu Socjologii Uniwersytetu im. Kardyna³a Stefana Wyszyñskiego w Warszawie), który mówi³ nt. rodziny polskiej i o jej quasirodzinnych formach ¿ycia. Zauwa¿amy tendencje zmian w rodzinie stwierdzi³. Poród nich da siê zauwa¿yæ negatywne tendencje. 228 SPRAWOZDANIA Rodzina ¿yje w spo³eczeñstwie i jest od niego zale¿na. Ma ona równie¿ na nie wp³yw. Szanse tych wp³ywów nie s¹ jednak równe. Ponowoczesne spo³eczeñstwo jest pe³ne sprzecznoci. Nie omija to równie¿ rodziny. Rodzina jako podstawowa instytucja jest fenomenem powszechnym stwierdzi³. Nie by³o, nie ma i nie bêdzie spo³eczeñstwa bez rodziny. Jest ona pierwsz¹ agend¹ socjalizacyjn¹. Nie ma ona jednak takiej samej struktury we wszystkich kulturach zauwa¿y³. Dwie cechy ¿ycia rodzinnego nigdy jednak nie by³y podwa¿ane (rodzina to trwa³y, sformalizowany zwi¹zek oraz zwi¹zek partnerów heteroseksualnych). W ostatnich dwóch dziesiêcioleciach rodzinê odarto z tych dwóch podstawowych cech. Rodzin¹ jest dzi kohabitacyjny uk³ad i nawet zwi¹zek homoseksualny. Pierwsza i druga forma rodzin¹ nie jest, dlatego mo¿na mówiæ o quasirodzinnych formach ¿ycia. Prelegent mówi³ w dalszej czêci swojego wyst¹pienia o fenomenie singli, kohabitacji oraz zwi¹zków homoseksualnych. Swoj¹ wypowied spuentowa³, i¿ kluczem do zrozumienia funkcjonowania rodziny wspó³czesnej w jej quasirodzinnych formach ¿ycia jest jej indywidualizacja. Kolejnym wnioskiem w trakcie rozwa¿añ by³o stwierdzenie, i¿ wbrew przekonaniu wielu ma³¿eñstwa bez dowiadczenia kohabitacyjnego odznaczaj¹ siê wiêksz¹ stabilnoci¹ i trwa³oci¹. Ma³¿eñstwa za, które wczeniej funkcjonowa³y w kohabitacyjnym zwi¹zku cechuje pewien defekt. Nadto prelegent upatruje przyczynê zmian funkcjonowania rodziny wspó³czesnej w postmodernistycznej teorii poznania1 oraz postmodernistycznej etyce2. Przeniesione na grunt rodziny idee postmodernistyczne uzasadniaj¹ takie quasirodzinne formy ¿ycia, a rozchwiany system moralny nie pozwala dostrzec ich moralnej niegodziwoci. Kolejnym prelegentem by³ ks. Marek Burzawa MSF pe³ni¹cy funkcjê wikariusza biskupiego ds. duszpasterstwa rodzin w Santiago de Chile. Jego wyst¹pienie zosta³o przyjête z zainteresowaniem, zw³aszcza przez zebranych pracowników duszpasterstwa rodzin diecezji w³oc³awskiej. Okazuje siê, ¿e pewne problemy w rodowisku ma³¿eñsko-rodzinnym s¹ wspólne tak w Chile, jak i w Polsce. Oczekiwano z zaciekawieniem na pewne konkretne rozwi¹zania, które by³y zapowiedziane w tytule wyst¹pienia. Ks. Burzawa odwo³a³ siê do sonda¿y, które zosta³y przeprowadzane przez Chilijskie Narodowe Biuro M³odzie¿y. Badania te stwierdzaj¹, ¿e 75% m³odzie¿y jest zaanga¿owanych w ¿ycie rodzinny oraz ¿e 96% m³odych ufa rodzinie. Te dane stanowi¹ pewien fundament, na którym mo¿na podj¹æ konkretn¹ pracê. Od czego wiêc rozpocz¹æ? Mówca zwróci³ uwagê na solidne przygotowanie narzeczonych do zawarcia sakramentalnego ma³¿eñstwa poprzez dobrze przygotowan¹ i prowadzon¹ katechezê przedma³¿eñsk¹. Zwróci³ równie¿ uwagê na koniecznoæ podjêcia pracy z m³odymi ma³¿eñstwami. 1 Postmodernici twierdz¹, i¿ prawda niezale¿na od ludzkiego umys³u nie istnieje. Konsekwencj¹ tego stanu rzeczy jest brak orientacji cz³owieka w wiecie. Wszystko jest chaotycznym aglomeratem przypadkowych rzeczy. 2 W postmodernistycznej koncepcji postrzegania rzeczywistoci pluralizm filozoficzny i estetyczny przek³ada siê na pluralizm etyczny. Istnienie powszechnych norm w jakiejkolwiek postaci by³oby krêpowaniem wolnoci cz³owieka, a przecie¿ w tej wizji wolnym mo¿na byæ tylko poza kategoriami dobra lub z³a. Okazuje siê, ¿e na jednakow¹ ironiê zas³uguje akt mi³osierdzia jak i morderstwo. SPRAWOZDANIA 229 Potrzebuj¹ one, szczególnie w tym czasie, wsparcia polegaj¹cego na towarzyszeniu im osób zaanga¿owanych w duszpasterstwo rodzin. Kolejn¹ spraw¹, na któr¹ mówca zwróci³ uwagê to g³oszenie Ewangelii poprzez piêkne ¿ycie ma³¿eñstw i rodzin. wiadectwo piêknego ¿ycia ma szanse poci¹gn¹æ innych. Przyk³ad ten odnosi siê równie¿ do kwestii wychowania dzieci i m³odzie¿y do mi³oci. Prelegent wyra¿a³ przekonanie, ¿e niezwykle wa¿ne jest oddzia³ywanie na polityków, podejmowanie dialogu z nimi, celem tworzenia praw broni¹cych normalnoci ¿ycia rodzinnego. Na zakoñczenie swojego wyst¹pienia wikariusz biskupi stwierdzi³, ¿e rodzina jest wartoci¹, której nic nie zdo³a zniszczyæ. Ksi¹dz prof. Pawe³ Bortkiewicz TChr (Dziekan WT UAM, Kierownik Zak³adu Katolickiej Nauki Spo³ecznej WT UAM) zaprezentowa³ kolejne wyzwanie stoj¹ce wobec rodziny wspó³czesnej, którym jest tzw. rewolucja genderowa. Jest to rzeczywistoæ z jednej strony marginalna, z drugiej natomiast istniej¹ studia powiêcone temu zagadnieniu na Uniwersytecie Warszawskim. Jest to ideologia, która ma silny wp³yw na politykê, która destrukcyjnie rzutuje na przysz³oæ rodziny. Mówca, w bardzo ciekawy sposób zaprezentowa³ genezê owej rewolucji oraz poda³ jej g³ówne idee. W latach siedemdziesi¹tych, stwierdzi³ ks. Bortkiewicz, odwie¿ono myl marksistowsk¹. Tym odwie¿eniem zajê³y siê ruchy feministyczne, które wykorzysta³y teoriê walki klas, bêd¹c¹ domen¹ marksizmu. Przedstawicielem marksizmu zajmuj¹cym siê teori¹ walki klas na p³aszczynie rodziny by³ Fryderyk Engels. To on upatrywa³ antagonizm pomiêdzy mê¿czyzn¹ a kobiet¹ w monogamicznym ma³¿eñstwie, oraz ucisk kobiety przez mê¿czyznê. Istot¹ za tego ucisku kobiet jest macierzyñstwo i wychowywanie dzieci. Z tego ucisku trzeba wyzwalaæ za wszelk¹ cenê – przywo³a³ twierdzenie przedstawicieli ruchów feministycznych – poprzez aborcjê na ¿¹danie, antykoncepcjê, przetrzymywanie dzieci we wspomaganych przez pañstwo ¿³obkach. W dalszej czêci swego przed³o¿enia ks. prof. Bortkiewicz t³umaczy³ podstawowe pojêcia omawianej ideologii: To¿samoæ genderowa to sprawa odczucia tego, kim siê jest. P³eæ biologiczna jest dana, p³eæ gender jest wytworem. Gender to ideologia totalitarna. Cz³owiek traci rdzeñ swojej to¿samoci (ojca, matki, syna, córki). Ta ideologia przerodzi³a siê w koncepcje aktów polityczno-prawnych. Wed³ug ideologów rewolucji gender programy planowania rodziny winny zmieniaæ rodzaje, by ograniczaæ rozrodczoæ. Ta sytuacja to nic innego jak ewidentne zbarbaryzowanie kultury. Cz³owiek staje siê przedmiotem manipulacji. W tej konwencji ma nowe prawa, poród których warto przywo³aæ chocia¿ niektóre: prawo do traktowania w³asnej p³ci jako zjawiska antropologicznie nieokrelonego, prawo do wyboru w³asnej orientacji seksualnej, a tak¿e do jej zmiany, troska o zdrowie reprodukcyjne (aborcja na ¿¹danie, sterylizacja), obowi¹zkowa edukacja seksualna, prawa pracowników seksualnych (zniesienie zakazu prostytucji oraz dostêpu do pornografii). Po wys³uchaniu tej wypowiedzi analizuj¹cej pewne wspó³czesne zjawisko preferowane przez ró¿ne miêdzynarodowe organizacje (m.in. chocia¿by podczas konferencji ludnociowej w Pekinie) mo¿na odnieæ wra¿enie, ¿e nie dotyczy ono rzeczywistoci realnej. Prawda jednak okazuje siê niestety inna. Niniejsze przed³o¿enie da³o pewien obraz wspó³czesnych wiatowych trendów wzglêdem ma³¿eñstwa i rodziny. 230 SPRAWOZDANIA wiadomoæ takiego stanu rzeczy jest bardzo potrzebna w programowaniu dzia³añ s³u¿¹cych monogamicznemu ma³¿eñstwu mê¿czyzny i kobiety. Ewa Kowalewska (Dyrektor HLI-Europa) kontynuowa³a myl zaprezentowan¹ przez ks. prof. Bortkiewicza. Tematem jej przed³o¿enia by³y idee feministyczne, bêd¹ce form¹ ataku na rodzinê. Te idee wprowadzane w ¿ycie generuj¹ konkretne skutki. Poród tych idei mówczyni wymieni³a: równoæ p³ci, karierê zawodow¹, swobodê seksualn¹, rodzinê bêd¹c¹ zagro¿eniem dla kobiet. Nastêpstwem tych hase³ s¹: zmiany w obyczajowoci seksualnej, niszczenie p³odnoci, mentalnoæ antynatalistyczna dzieci jako zagro¿enie dla kariery, odsuniêcie mê¿czyzn od wychowania, legalizacja aborcji na ¿¹danie, lawina rozwodów, brak wiary w stabilnoæ ma³¿eñstwa, atak na naturaln¹ rodzinê, sekularyzacja spo³eczeñstw bogatych. Wyst¹pienie Ewy Kowalewskiej z Gdañska mo¿na spuentowaæ w sposób nastêpuj¹cy: Nale¿y budowaæ stabiln¹ rodzinê. Zawsze jednak pozostanie aktualnym pytanie: w jaki sposób? Na tak postawione pytanie próbowa³ udzieliæ odpowiedzi ks. dr Henryk S³awiñski (PAT Kraków). Mówca zwraca³ uwagê na wa¿noæ ws³uchiwania siê w S³owo Bo¿e w rodowisku rodzinnym. Wp³yw rodziców na wychowanie dzieci jest trzykrotnie wiêkszy ni¿ wp³yw Kocio³a instytucjonalnego – zauwa¿y³. St¹d zwróci³ uwagê na konkretn¹ solidn¹ pracê rodziców, którzy maj¹ wychowywaæ integralnie swoje dzieci ze wiadomoci¹ celu, do jakiego maj¹ doprowadziæ siebie i wychowanków. Tym celem jest osi¹gniêcie zbawienia. Osi¹ga siê je m.in. przez budzenie wra¿liwoci na istnienie Boga, rozbudzenie g³odu na S³owo Bo¿e i kszta³cenie nawyku s³uchania, zapoznanie z histori¹ zbawienia, dostarczenie mocy do przeciwstawienia siê pokusom, wychowanie do ofiarowania siebie Bogu. Metody wychowawcze, jakie zostan¹ zastosowane, powinny byæ dostosowane do wieku wychowanka. Zawsze jednak potrzebny jest dobry przyk³ad rodziców. Dzieci ucz¹ siê respektowania ciszy i fascynacji S³owem Bo¿ym, kiedy rodzice czytaj¹ i reflektuj¹ nad Nim. Inn¹ form¹ docierania do dzieci jest opowiadanie historii biblijnych, biblijna interpretacja ¿ycia czy te¿ wyprawa otwartych oczu. Samo chodzenie w niedzielê do kocio³a to za ma³o stwierdzi³ ks. S³awiñski. Niezbêdna jest praca chrzecijan nad pog³êbieniem swojej to¿samoci. Rodzina jest przysz³oci¹ wiata. Winna jednak byæ tym, czym rzeczywicie jest. Doktor Jacek Pulikowski mówi³ o zagubieniu w dziedzinie p³ciowoci. Zwraca³ uwagê na pryncypia w tej mierze (za Janem Paw³em II), ¿e kobieta i mê¿czyzna to dwa sposoby bycia cia³em. Mi³oæ i odpowiedzialnoæ to cechy charakterystyczne dla funkcjonowania cz³owieka. Mi³oæ to troska o dobro. Kobieta stworzona jest do szerzenia mi³oci w wiecie w innej mierze ni¿ mê¿czyzna. Mê¿czyzna za jest stworzony do brania szczególnej odpowiedzialnoci. Taki jest zamys³ Stwórcy wobec cz³owieka. Kolejn¹ spraw¹, na jak¹ zwróci³ uwagê dr Pulikowski by³ fakt, i¿ dziecko potrzebuje ojca, który jest mê¿czyzn¹ i matki, która jest kobiet¹, jak równie¿ bezpiecznej i trwa³ej relacji pomiêdzy rodzicami. Przebogate spotkanie dwojga kochaj¹cych siê osób w akcie ma³¿eñskim jest spotkaniem na p³aszczynie cielesno-psychiczno-duchowej. Jeli to spotkanie zostanie odarte z którego z wymienionych warstw, a tym samym przyjemnoæ stanie siê wa¿niejsza od ¿ycia dziecka, to uczestnicy tego spotkania przegrywaj¹ swoj¹ p³ciowoæ, SPRAWOZDANIA 231 w konsekwencji przegrywaj¹ swoje ¿ycie. Fa³szywe oczekiwania powoduj¹, ¿e ma³¿onkowie staj¹ siê nieszczêliwi. Lêk przed poczêciem dziecka (antykoncepcja) powoduje zblokowanie kobiety. Zbli¿enia ma³¿onków zostaj¹ odarte z pog³êbionej wiêzi psychicznej i duchowej. Prêdzej czy póniej to siê zu¿yje. Je¿eli jednak p³odnoæ stanie siê wa¿na, wa¿niejsza od przyjemnoci, to przyjemnoæ, jakiej bêd¹ dowiadczaæ ma³¿onkowie bêdzie wiêksza. Na zakoñczenie swojego wyst¹pienia dr Jacek Pulikowski przywo³a³ dane z badañ przeprowadzonych w USA. Informuj¹ one, ¿e w USA rozwodzi siê 50% ma³¿eñstw. W gronie ma³¿eñstw, które nie stosowa³y antykoncepcji rozwiod³o siê 1,75%. To nie jest przypadek. To jest skutek stwierdzi³. Problematyk¹ p³ciowoci ludzkiej zaj¹³ siê te¿ dr Szymon Grzelak z Warszawy, który mówi³ jak nale¿y rozmawiaæ z m³odzie¿¹ o mi³oci i seksualnoci. Zaprezentowa³ zebranym program Wyspa skarbów. Od pocz¹tku, jak stwierdzi³, program by³ pomylany jako maj¹cy pomóc w integrowaniu seksualnoci z ca³¹ osobowoci¹. Mia³ kszta³towaæ postawê wstrzemiêliwoci seksualnej, postawê szacunku wobec innych, jak równie¿ pomóc w ograniczeniu korzystania z substancji psychoaktywnych i przyczyniæ siê do wzrostu zaufania do pozytywnych doros³ych. Badania naukowe pokazuj¹, ¿e cz³owiek jest ca³oci¹. Wobec powy¿szego cele, jakie zosta³y postawione s¹ mo¿liwe do zrealizowania. Program ten przyniós³ wiele bardzo dobrych rezultatów. 87% badanych w ramach tego programu gimnazjalistów wierzy, ¿e prawdziwa mi³oæ w dzisiejszych czasach mo¿e siê wydarzyæ, chocia¿ ta mi³oæ ró¿nie jest rozumiana. Mówca zwróci³ uwagê, ¿e trzeba komunikowaæ uczestnikom warsztatu, ¿e prowadz¹cych zajêcia interesuje tylko mi³oæ maksymalna. Pod tym pojêciem kryje siê stwierdzenie, ¿e prawdziwa mi³oæ nigdy siê nie koñczy i z biegiem lat ronie. Dr Grzelak apelowa³, aby stawiaæ m³odzie¿y wymagania. Poród aktualnych wyzwañ wobec rodziny nie zabrak³o równie¿ zagadnienia pozaustrojowego zap³odnienia in vitro. Temat ten zosta³ podjêty przez ks. dra Adama Sikorê (WT UAM w Poznaniu). Technika ta jest zagro¿eniem ¿ycia – stwierdzi³. Mówca zwróci³ uwagê na to, ¿e ¿ycie ma byæ owocem mi³oci mê¿czyzny i kobiety, czyli podkreli³ godnoæ cz³owieka. Nadto, ze wzglêdu na zebranych pracowników duszpasterstwa rodzin, ukaza³ problem tzw. syndromu po in vitro, z którym coraz czêciej bêd¹ spotykaæ siê w pracy poradnianej. Podsumowuj¹c, ks. Sikora stwierdzi³, ¿e godziwym sposobem na spe³nienie pragnieñ rodzicielskich jest adopcja. Doktor Mieczys³aw Guzewicz (Konsultor Rady ds. Rodziny Konferencji Episkopatu Polski) na zakoñczenie sympozjum zwróci³ uwagê na wiêtoæ ma³¿eñstw. To od wiêtoci ma³¿onków zale¿y wiêtoæ rodzin stwierdzi³. Jeli mamy do czynienia z kryzysem rodziny, to dlatego, ¿e wynika on z kryzysu instytucji ma³¿eñstwa. St¹d jest niezwykle istotne, aby anga¿owaæ siê w duszpasterstwo ma³¿eñstw. Od jakoci ma³¿eñstwa zale¿y jakoæ rodzin. Dwudniowe sympozjum naukowe, maj¹ce ju¿ omioletni¹ tradycjê, by³o kolejnym impulsem do pracy z ma³¿eñstwami i rodzinami. Pokaza³o ono szereg ró¿nych zagro¿eñ, z jakimi spotyka siê wspó³czesne ma³¿eñstwo i rodzina. Wiadomo, ¿e diagnoza jest bardzo wa¿na, aby w dalszej czêci zaj¹æ siê dzia³aniem prewencyjnym celem 232 SPRAWOZDANIA umocnienia wspólnoty ma³¿eñsko-rodzinnej oraz w przypadkach tego wymagaj¹cych, zastosowaæ skuteczn¹ terapiê. Rodzina, pomimo ró¿nych pomys³ów, które temu chc¹ zaprzeczaæ, jest przysz³oci¹. Rodzina musi stawaæ siê tym, czym jest. Tego rodzaju spotkania s¹ przygotowaniem dobrego zaczynu do dalszej pracy na rzecz ma³¿eñstw i rodzin. Studyjne za zatrzymanie siê nad wa¿nymi sprawami dotycz¹cymi pos³ugi Kocio³a wobec ma³¿eñstwa i rodziny jest te¿ okazj¹, i tak by³o w Kazimierzu Biskupim, do zrewidowania swojego dzia³ania i wyci¹gniêcia konkretnych wniosków. Sta³o siê to mo¿liwe dziêki bezporedniemu zaanga¿owaniu tych osób, które na co dzieñ zajmuj¹ siê pos³ug¹ wobec rodzin. ANDRZEJ PRYBA MSF WALNE ZEBRANIE STOWARZYSZENIA TEOLOGÓW MORALISTÓW (Warszawa-Bielany, 8-10 czerwca 2008) Doroczne spotkanie naukowe teologów moralistów polskich odbywa³o siê w Domu Rekolekcyjno-Formacyjnym na Bielanach w Warszawie w dniach 8-10 czerwca 2008 r. Tematem spotkania by³y Moralne aspekty programu obrony rodziny polskiej. Wziê³o w nim udzia³ oko³o 100 uczestników. Zjazd rozpoczêto wieczorn¹ Msz¹ w. w intencji zmar³ych Cz³onków Stowarzyszenia ks. prof. Jana Pryszmonta i ks. prof. Tadeusza Rogalewskiego MIC, której przewodniczy³ ks. dr Jaros³aw Sobkowiak. W czasie liturgii wspomnienie o zmar³ym ks. prof. Janie Pryszmoncie wyg³osi³ ks. prof. Zbigniew Teinert. Po kolacji odby³a siê dyskusja, moderowana przez Przewodnicz¹cego Stowarzyszenia, dotycz¹ca nowego podrêcznika do teologii moralnej. Na wstêpie g³os zabra³ ks. prof. Stanis³aw Olejnik, nestor moralistów polskich i po kilku wspomnieniach o ks. Pryszmoncie stwierdzi³, ¿e istnieje potrzeba opracowania nowego podrêcznika. Nastêpnie ks. prof. Mroczkowski przedstawi³ argumenty przemawiaj¹ce za redakcj¹ nowego podrêcznika oraz pewne myli przewodnie dla niego. Zauwa¿y³ tak¿e, i¿ taki podrêcznik powinien wróciæ do jednoznacznego ukazania definicji, logicznego ich wyjaniania, bardzo przejrzystej struktury oraz wiêkszej iloci w³asnych przemyleñ i parafraz ni¿ cytatów. W ramach dyskusji ks. prof. S³awomir Nowosad zauwa¿y³, ¿e nale¿y stworzyæ ma³y zespó³ ludzi i grupy redakcyjne do poszczególnych zagadnieñ. Stwierdzi³ te¿, i¿ dobrym kluczem hermeneutycznym dla podrêcznika by³by personalizm chrzecijañski oraz zaapelowa³ o wiêksze dowartociowanie paschalnego wymiaru ¿ycia chrzecijañskiego. Ksi¹dz prof. Piotr Morciniec stwierdzi³, ¿e wskazane przez ks. Mroczkowskiego zadania, stawiane przed t¹ publikacj¹, prowadz¹ w kierunku encyklopedii, skryptu i podrêcznika zarazem, i ¿e raczej s¹ niemo¿liwe do zrealizowania w jednym dziele. Ksi¹dz prof. Pawe³ Bortkiewicz zaapelowa³ o pragmatyzm i stwierdzi³, ¿e lepiej jest SPRAWOZDANIA 233 poprawiaæ dzie³o niedoskona³e ni¿ ci¹gle czekaæ na napisanie perfekcyjnego. Stwierdzi³ tak¿e, ¿e dzi w Polsce nie ma odrêbnych szkó³ teologicznomoralnych, a raczej s¹ osobowoci „specjalici” na których, jak na zawiasach, trzeba by siê oprzeæ. Ksi¹dz prof. Marian Machinek do³¹czy³ do propozycji ks. Nowosada o stworzenie zespo³ów redakcyjnych i powierzenie ka¿demu z nich pracy nad odrêbnym dzia³em teologii moralnej oraz zaproponowa³ ubogacenie podrêcznika zbiorem literatury poszerzaj¹cej omawiane zagadnienia. Za stworzeniem zespo³ów redakcyjnych i jednoczesnym rozpoczêciem pracy nad ca³ym podrêcznikiem by³ tak¿e ks. prof. Krzysztof Je¿yna. Ksi¹dz prof. Zbigniew Weinert przypomnia³ o uwzglêdnieniu w projekcie za³o¿eñ Ratio studiorum. Ksi¹dz prof. Józef Zabielski stwierdzi³, ¿e by³o ju¿ kilka prób napisania podrêcznika, które siê nie powiod³y. Odrzuci³ on mo¿liwoæ stworzenia podrêcznika w oparciu o personalizm chrzecijañski jako ideê wiod¹c¹, a proponowa³ oprzeæ go o program zajêæ prowadzonych na uczelniach. Koñcz¹c dyskusjê stwierdzono, ¿e Przewodnicz¹cy Stowarzyszenia Teologów Moralistów jest najbardziej odpowiedni¹ osob¹ do dalszego korelowania zamierzeñ w tej dziedzinie. Kolejny dzieñ zjazdu – 09 czerwca – rozpoczê³a Msza w., której przewodniczy³ i homiliê wyg³osi³ ks. abp Kazimierz Nycz, Metropolita Warszawski. Odwo³uj¹c siê do obchodzonego tego dnia wiêta rocznicy powiêcenia bazyliki metropolitalnej w Warszawie stwierdzi³, ¿e tak jak wówczas pytano o odbudowê wi¹tyni na starym, czy budowê na nowym fundamencie, tak dzi rodzi siê podobne pytanie o rodzinê. Stwierdzi³, ¿e dzi wiat chce budowaæ ma³¿eñstwo i rodzinê na innym fundamencie ni¿ sakrament, czy natura mê¿czyzny i kobiety, chce wprowadziæ instytucje, które zdaj¹ siê byæ równie usprawiedliwione. Podkreli³, ¿e trzeba dzi w Kociele pytaæ o fundament rodziny, ale podkreli³ te¿, i¿ trzeba pytaæ razem z Kocio³em, we wspólnocie Kocio³a, i wspólnie realizowaæ d³ugofalow¹ pracê kocielnej polityki wiary w cz³owieka. Rozpoczynaj¹c obrady ks. prof. Ireneusz Mroczkowski, Przewodnicz¹cy Stowarzyszenia, nawi¹za³ do przemian jakie dokonuj¹ siê w mentalnoci Polaków od roku 1989. Stwierdzi³, ¿e najbardziej widoczne s¹ one w odniesieniu do rodziny, co da siê zauwa¿yæ choæby w kontekcie radykalnego feminizmu, wzrostu iloci zwi¹zków partnerskich czy promocji zwi¹zków jednop³ciowych. Koñcz¹c stwierdzi³, ¿e Druga Wielka Nowenna tym razem o obronê rodziny mog³aby przypomnieæ prawdê o rodzinie. Nastêpnie, w ramach otwarcia i w imieniu w³adz Uczelni, g³os zabra³ Prorektor UKSW dr hab. Tadeusz Klimski, wskazuj¹c na potrzebê wspó³pracy wielu rodowisk na rzecz rodziny, na koniecznoæ krytycznego i twórczego dialogu w celu odkrycia bogactwa tej rzeczywistoci, zarówno w wymiarze naturalnym jak i nadprzyrodzonym. Zachêca³ do ratowania to¿samoci i jednoci rodziny w Polsce. Pierwszej sesji przewodniczy³ ks. prof. S³awomir Nowosad. Referat na temat: G³ówne czynniki przemian i destabilizacji ¿ycia ma³¿eñsko-rodzinnego w ponowoczesnym wiecie wyg³osi³a p. prof. Krystyna Slany z UJ w Krakowie. Na pocz¹tku swego wyst¹pienia prelegentka szuka³a odpowiedzi na pytanie o aksjomaty dotycz¹ce rodziny. Stwierdzi³a, ¿e rodzina to pierwotna i podstawowa grupa spo³eczna, uniwersalna forma ¿ycia ca³ej ludzkoci, której fundamentaln¹ misj¹ jest zachowanie ci¹g³oci pokoleñ i budowanie wspólnoty. Wskaza³a tak¿e na swoistoæ i odrêbnoæ tej rzeczywi- 234 SPRAWOZDANIA stoci od innych grup spo³ecznych i zauwa¿y³a, ¿e rodzina jest podstaw¹ innych zwi¹zków i relacji spo³ecznych. W rodzinie homogenicznej wszystkie czynniki zespala³y rodzinê. Podkreli³a te¿, ¿e wiele z tych aksjomatów zosta³o zanegowanych w drugiej ponowoczesnoci (od lat 60-tych XX wieku). Ukazuj¹c czynniki zewnêtrzne prowadz¹ce do destabilizacji rodziny prof. Slany wskaza³a najpierw procesy globalizacyjne, tak w wymiarze ekonomicznym jak i kulturowym, póniej omówi³a zinstytucjonalizowan¹ indywidualizacjê prowadz¹c¹ do destabilizacji cyklu ¿ycia i przed³u¿ania m³odoci (tzw. syndrom opónienia). Nastêpne zjawisko maj¹ce negatywne skutki dla rodziny w Polsce to ekonomiczna niepewnoæ, prowadz¹ca niejednokrotnie do niezas³u¿onej biedy i niezas³u¿onego bogactwa. Owocuje ona emigracj¹ zarobkow¹, tworz¹c¹ wspóln¹ europejsk¹ przestrzeñ konsumpcyjn¹. Z kolei akcent zosta³ po³o¿ony na naukow¹ interwencjê cz³owieka w naturê, w biologiê wymuszaj¹c¹ redefiniowanie relacji spo³ecznych. Klonowanie, zap³odnienie in vitro, szczególna dba³oæ o jakoæ ¿ycia i zdrowie cz³owieka czy rozwój gender, nios¹ ze sob¹ pytania o relacje spo³eczne. Wreszcie prelegentka odnios³a siê do pluralizacji form ¿ycia rodzinnego, do tzw. postrodzinnej rodziny. Wskaza³a na ma³¿eñstwa powtórne, rodziny adopcyjne czy alternatywy paralelne do rodziny (zwi¹zki kohabitacyjne, bezdzietnoæ z wyboru, komuny rodzinne przyjmuj¹ce monoparentalnoæ, czy grupy homoseksualne). Kolejny referat powiêcony problematyce rodziny zaprezentowa³ ks. prof. Piotr Morciniec z uniwersytetu w Opolu. Swoje wyst¹pienie, zatytu³owane: Rodzina wobec idei gender rozpocz¹³ od ukazania socjossekularyzowanego pod³o¿a, na którym rozwinê³a siê idea genderyzmu. Nowe rozumienie rodziny wskazuje na ni¹ wy³¹cznie jako na spe³nienie oczekiwañ osób j¹ tworz¹cych. To sam podmiot definiuje rodzinê, partnera oraz zasady, które maj¹ j¹ tworzyæ. Stoi za tym indywidualizacja podkrelaj¹ca, i¿ zachowania ludzkie nie mog¹ byæ zwi¹zane z jakimikolwiek normami spo³ecznymi. Nastêpnie prelegent pokrótce ukaza³ historiê gender i przeszed³ do prezentacji g³ównych za³o¿eñ. Poniewa¿ podstaw¹ dyskryminacji kobiety by³a biologiczna p³eæ, st¹d da siê zauwa¿yæ chêæ dyskryminacji biologii z korzyci¹ na konstrukcjê kulturow¹ i spo³eczn¹. P³eæ, jak twierdz¹ zwolennicy gender, to fenomen tylko kulturowy, st¹d idea³em zdaje siê byæ cz³owiek bezp³ciowy lub z p³ci¹ niezdeterminowan¹ czy zmienn¹. Protoplast¹ tych pogl¹dów by³ F. Engels, za wspó³czenie prezentuje je najwyraniej Judith Butler, profesor literatury porównawczej i retoryki University of California w amerykañskim Berkeley, autorka znanej ksi¹¿ki Gender Trouble: Feminism and The Subversion of Identity w której podejmuje mia¿d¿¹c¹ krytykê wszelkich to¿samoci p³ciowych i seksualnych, które uwa¿a siê za naturalne czy normalne. Ksi¹dz prof. Morciniec stwierdzi³, ¿e w tak zarysowanym kontekcie fundamentalne zdaje siê byæ pytanie o antropologiê i rozumienie natury osoby, która nie jest tylko materia³em do obróbki, ale tak¿e zobowi¹zaniem moralnym. Dwup³ciowoæ jest dla heteroseksualnej rodziny fundamentem, st¹d pogl¹dy genderyzmu „kradn¹” go i niszcz¹c komplementarnoæ niszcz¹ ma³¿eñstwo i rodzinê. Tak¿e macierzyñstwo i dzieci, wed³ug zwolenników gender, s¹ utrwalaniem zniewoleñ spo³ecznych i dlatego powinny uleæ zniszczeniu. Prelegent stwierdzi³, i¿ genderyzm mo¿e doprowadziæ do ochrony SPRAWOZDANIA 235 kobiety, ale „efektem ubocznym” jej uwolnienia z ucisku bêdzie czêsto samotnoæ. Kobiety wybieraj¹c dziecko z produkcji wyrywaj¹c siê z niewoli mê¿czyzn, staj¹ siê jednoczenie niewolnicami handlu, popadaj¹ w zale¿noæ ekonomiczn¹. W dyskusji po referatach doceniono kwestiê gender jako rodka prowadz¹cego do lepszego ukazania roli kultury dla p³ci, zapytano jednoczenie o ideologizacjê tego nurtu naukowych badañ kulturowych, szczególnie jeli wyniki badañ naukowych promuje siê prawnie (jak to siê dzieje czêsto w prawodawstwie europejskim). Stwierdzono, ¿e nauka musi braæ pod uwagê nie tylko wiedzê, ale tak¿e dobro. Ksi¹dz Machinek zaakcentowa³ koniecznoæ badañ w kierunku zrozumienia zakotwiczenia norm moralnych w naturze osoby. Dopowiadaj¹c ks. Morciniec podkreli³, ¿e normy moralne wyprowadzane s¹ nie z biologii, ale z natury. Drug¹ sesjê przedpo³udniow¹ moderowa³ bp prof. Andrzej Dziuba. W referacie: Wiernoæ jako fundament ma³¿eñstwa o. prof. Jacek Salij z UKSW w Warszawie odwo³a³ siê najpierw do tekstu z Katechizmu Kocio³a Katolickiego stwierdzaj¹c, ¿e przed przyjciem Chrystusa Koció³ ma przejæ przez koñcow¹ próbê, która zachwieje wiar¹ wielu wierz¹cych. Przeladowanie, które towarzyszy jego pielgrzymce przez ziemiê, ods³oni ‘tajemnicê bezbo¿noci’ pod postaci¹ oszukañczej religii, daj¹cej ludziom pozorne rozwi¹zanie ich problemów za cenê odstêpstwa od prawdy (nr 675), by stwierdziæ nastêpnie, ¿e mo¿na w tê próbê wpisaæ takie eufemizmy jak neutralnoæ wiatopogl¹dowa, rozwody, manipulacje genetyczne czy homoseksualizm. Do zjawisk zewnêtrznych zagra¿aj¹cych wiernoci ma³¿eñskiej o. Jacek Salij zaliczy³ fa³szyw¹ antropologiê materialistyczn¹ (poszukiwanie lepszych genów), masowoæ zdrad ma³¿eñskich i rozwodów oraz spo³eczn¹ aprobatê dla antykoncepcji i bezdzietnoci. Prelegent wród zasad prowadz¹cych do wiernoci ma³¿eñskiej wskaza³ na takie jak: wspó³ma³¿onek jako pierwszy cz³owiek mego ¿ycia, szukanie trynitarnego wzoru mi³oci ma³¿eñskiej, odniesienie do mi³oci ma³¿eñskiej jako szczególnego udzia³u w mi³oci Chrystusa do Kocio³a oraz gotowoæ do wiernoci nawet za cenê krzy¿a szczególnie w sytuacji zdrady ma³¿eñskiej, kuszenia do zdrady czy porzucenia przez wspó³ma³¿onka. Nastêpny referat Uczciwoæ czy umowa miêdzy partnerami wyg³osi³ ks. dr Antoni wierczek z PAT w Krakowie. Zwróci³ on najpierw uwagê na zdefiniowanie pojêcia uczciwoci przez ukazanie jej jako sk³adnika sprawiedliwoci wymiennej i zauwa¿y³, ¿e w Polsce robiono wiele, aby nie da³o siê uczciwie ¿yæ. Nastêpnie omawiaj¹c uczciwoæ ma³¿eñsk¹ podkreli³, ¿e wzrasta ona wprost proporcjonalnie do relacji im jest ona g³êbsza, tym g³êbsza powinna byæ uczciwoæ zarówno w wymiarze przedmiotowym, a nade wszystko osobowym. By mówiæ o uczciwoci ma³¿eñskiej nale¿y pytaæ o prawdê ma³¿eñstwa, o to, czym jest ma³¿eñstwo. W dyskusji podniesiono kwestiê wp³ywu Internetu na wiernoæ i uczciwoæ ma³¿eñsk¹, pytano o sposób przejcia od antropologii trynitarnej do dyskusji ze zwolennikami p³ci kulturowej. W ramach dopowiedzenia wskazano, ¿e uczciwoæ ma³¿eñska powi¹zana jest z czci¹ dla wspó³ma³¿onka i dziêki niej staje siê ono wówczas miejscem chwa³y Boga. 236 SPRAWOZDANIA W ramach sesji popo³udniowej, moderowanej przez ks. prof. Mariana Machinka, jako pierwsza swój referat: Mi³oæ oblubieñcza i geniusz kobiety przedstawi³a s. prof. Barbara Chyrowicz z KUL w Lublinie. Najpierw okrelone zosta³o znaczenie geniuszu i temat zosta³ sformu³owany jako odpowied na pytanie: jak geniusz kobiety przejawia siê w mi³oci? Siostra Profesor stwierdzi³a, ¿e p³eæ zdaje siê traciæ swe znaczenie w perspektywie eschatologicznej i powinna byæ traktowana jako sposób realizacji swego powo³ania do Królestwa Bo¿ego. Podkreli³a ona tak¿e, ¿e feminizm w jego trzech falach by³ reakcj¹ na wskazywanie na ró¿nice miêdzy mê¿czyzn¹ a kobiet¹ tam, gdzie one nie s¹ istotne (np. przy prawach wyborczych). Charakteryzuj¹c cechy geniuszu kobiety prelegentka podkreli³a troskê o ¿ycie, prowadz¹c¹ miêdzy innymi do feministycznej etyki troski, wiêksz¹ empatiê, umiejêtnoæ wychodzenia naprzeciw potrzebom innych, wra¿liwoæ, zdolnoæ do ofiary, a tak¿e raczej praktyczne ni¿ teoretyczne podchodzenie do problemów. Wskaza³a tak¿e na przywi¹zywanie przez kobiety wiêkszej wagi do duchowego ni¿ cielesnego wymiaru mi³oci, co prowadzi do mi³oci oblubieñczej, bêd¹cej wieczn¹ têsknot¹ do coraz wiêkszej mi³oci osoby kochanej. Ostatni referat tego dnia nosi³ prowokacyjny tytu³: Czy obronimy katolick¹ naukê o antykoncepcji? Refleksje nad aktualnoci¹ przes³ania encykliki Humanae vitae (25.07.1968) w czterdziest¹ rocznicê jej og³oszenia i zosta³ przygotowany przez bpa prof. Józefa Wróbla z Helsinek, wyk³adowcy KUL w Lublinie. Z powodu niemo¿noci osobistego udzia³u tekst przedstawi³ ks. dr Wojciech Rzepa. Autor tekstu wskaza³ najpierw na medyczny i etyczny wymiar problemu antykoncepcji. Nastêpnie zarysowa³ krótk¹ historiê encykliki Humanae vitae, zwracaj¹c szczególn¹ uwagê na ogromny sprzeciw, który towarzyszy³ i towarzyszy temu nauczaniu Magisterium Kocio³a w wielu rodowiskach, tak¿e katolickich. Mówi¹c o regulacji poczêæ w duchu tego dokumentu stwierdzi³, i¿ jego akceptacja by³aby ³atwiejsza gdyby ¿ycie rodzin by³o wolne od trudnych wyzwañ osobowociowo-charakterologicznych, zdrowotnych, kulturowych, ekonomicznych, spo³ecznych, a tak¿e losowych. Wskaza³ te¿ na inne powody jakimi s¹ kryzys nauk o cz³owieku, zatracenie humanistycznych perspektyw przez nauki biologiczno-medyczne, a tak¿e zamieszanie w pewnych wymiarach ¿ycia eklezjalnego, kryzys autorytetu w Kociele, problem jakoci i treci nauczania katechetycznego i teologicznego. Podkreli³, ¿e otwartoæ na treæ encykliki papie¿a Paw³a VI zak³ada w punkcie wyjcia wiadomoæ wielkiej godnoci rodzicielstwa jako w³¹czonego w dzie³o stwórcze i bêd¹cego sposobem urzeczywistniania siê mi³oci Boga-Stwórcy. Przyjêcie tej encykliki zak³ada dalej docenienie prawdziwych wartoci ¿ycia rodzinnego oraz dostrze¿enie w dzieciach najcenniejszego daru dla samych rodziców, dla Kocio³a i dla spo³eczeñstwa. Poruszaj¹c zagadnienie afirmacji prawdy w ¿yciu ma³¿eñskim autor tekstu podkreli³ nieodzown¹ rolê mi³oci caritas bêd¹c¹ u podstaw harmonii w ma³¿eñstwie. Mi³oæ ta czêsto jest zraniona i podkreli³, ¿e uzdrowienie relacji miêdzy ma³¿onkami, zw³aszcza w wymiarze relacji anga¿uj¹cych ich cielesnoæ, jest mo¿liwe tylko na drodze moralnego uzdrowienia samego cz³owieka oraz wskaza³ na uzdrawiaj¹c¹ skutecznoæ sakramentu ma³¿eñstwa przyjêtego przez ma³¿onków wspó³pracuj¹cych z ³ask¹. Podkrela³, ¿e urzeczywistnianie komunii ma³¿eñskiej na wzór zwi¹zku Chrystusa SPRAWOZDANIA 237 z Kocio³em nie jest rzecz¹ prost¹ i róde³ trudnoci nale¿y szukaæ g³êbiej ni¿ tylko w ludzkiej niedojrza³oci. Pierwotnie wspólnototwórcza dynamika sfery cielesnej uleg³a destrukcyjnym skutkom grzechu pierworodnego, a jego widocznym skutkiem jest zatracenie duchowo-wolitywno-cielesnej harmonii, tak w samej jednostce, jak i konsekwentnie w obrêbie wspólnoty mê¿czyzny i kobiety. U podstaw przezwyciê¿enia pokusy ³atwych rozwi¹zañ ofiarowanych przez antykoncepcjê stoi wspó³praca z ³ask¹ sakramentu ma³¿eñstwa. Niezwykle wa¿n¹ rolê pe³ni Eucharystia oraz sakrament pojednania i pokuty a tak¿e ca³okszta³t ¿ycia religijnego chrzecijanina. Jakoæ tego ¿ycia nie pozostaje bez znaczenia dla postaw moralnych chrzecijañskich ma³¿onków. Trwanie w bliskoci Boga stanowi nieodzowne ród³o ich duchowej mocy. Nastêpnie wskazano na panowanie nad sob¹ i nad swoimi popêdami jako warunek zachowania okresowej wstrzemiêliwoci i ¿ycia w czystoci ze szczególnym akcentem na w³aciwie rozumian¹ i praktykowan¹ ascezê, która nie zmierza do zd³awienia popêdu p³ciowego i zag³uszenia sfery uczuciowej, ale wprost przeciwnie zak³ada dostrze¿enie w nich m¹drego zamiaru Stwórcy, ich integracjê oraz nadanie im charakteru w pe³ni osobowego, na miarê godnoci osobowej cz³owieka. Stwierdzono tak¿e, ¿e dochowanie wiernoci prawu Bo¿emu w zakresie regulacji poczêæ zak³ada odpowiedni¹ formacjê osobowociow¹, intelektualn¹, duchow¹ i moraln¹. Nieodzowne jest wychowanie integralne wychodz¹ce poza ramy zwyk³ej wiedzy i umiejêtnoci. Ma ono na uwadze wszystkie wymiary ludzkiej p³ciowoci, a tak¿e uwzglêdnia jej znaczenia i pe³nione przez ni¹ funkcje. Jest formacj¹ integruj¹c¹ elementy biologiczne, psychoemocjonalne, spo³eczne, duchowe i moralne. Kszta³tuje wolê i dojrza³oæ osobowociow¹. Integralnym elementem formacji seksualnej, której podmiotem s¹ nie tylko dzieci, m³odzie¿, ale równie¿ osoby doros³e, jest kszta³towanie sumienia w duchu prawdy. W wymiarze personalizmu nale¿y stwierdziæ, ¿e afirmacja prawdy w ¿yciu ma³¿eñskim dokonaæ siê mo¿e tylko w duchu daru z siebie, przy zachowaniu integralnej wizji cz³owieka oraz z podkreleniem szczególnego szacunku dla cyklu p³odnoci kobiety. Koñcz¹c Biskup z Helsinek podkreli³, ¿e w wielu przypadkach ¿ycie wspólnot ma³¿eñskich niezmiennie afirmuje m¹droæ planu Bo¿ego, dobroczynne skutki zachowania Jego prawa i wysi³ku Kocio³a wiernie s³u¿¹cego prawdzie. W ramach dyskusji doceniono enumeracjê cech geniuszu kobiety i zapytano o rozumienie p³ci w kontekcie to¿samoci osobowej w wymiarze eschatologicznym. Podkrelono te¿ koniecznoæ teologicznego ukazywania antropologii i personalizmu Humanae vitae oraz postawiono pytanie o sposób uzasadnienia katolickiego nauczania o z³u antykoncepcji dla osób niewierz¹cych. Kolejnym punktem spotkania naukowego by³o Walne Zebranie Stowarzyszenia Teologów Moralistów. Ksi¹dz prof. Ireneusz Mroczkowski, jako przewodnicz¹cy przed³o¿y³ raport z ostatniego roku dzia³alnoci STM. Przypomnia³ o mierci dwu cz³onków Stowarzyszenia, ukazaniu siê 2 zeszytu pisma Teologia i Moralnoæ powiêconego problemom moralnym w integruj¹cej siê Europie oraz o oficjalnej stronie internetowej Stowarzyszenia (www.teologiamoralna.pl). Jeszcze raz zaapelowa³ o organizowanie siê wokó³ publikacji nowego podrêcznika teologii moralnej. Sekretarz Stowarzyszenia ks. dr Jaros³aw Sobkowiak przedstawi³ sprawozdanie finansowe za rok 238 SPRAWOZDANIA 2007/2008. Ustalono tak¿e wstêpnie, ¿e cnoty teologalne bêd¹ problematyk¹ przysz³orocznego sympozjum. W ramach wolnych wniosków zaproponowano, i poprzez g³osowanie podjêto decyzjê, o publikacji materia³ów z sympozjum w ramach pó³rocznika Teologia i Moralnoæ. Skierowane zosta³y zaproszenia do udzia³u w ró¿nych konferencjach oraz do obecnoci cz³onków STM na forum miêdzynarodowym. Zaprezentowano tak¿e ksi¹¿ki pami¹tkowe o zmar³ych ks. prof. Januszu Nagórnym oraz ks. prof. Tadeuszu Rogalewskim, a tak¿e powstaj¹cej ksiêdze pami¹tkowej dla ks. dr hab. Micha³a Ch³opowca. Po kolacji zorganizowano spotkanie towarzyskie, podczas którego dzielono siê dowiadczeniami i prezentowano rozwój nowych wydzia³ów teologii w Polsce. Zgodnie z tradycj¹ uczestnicy przedstawiali siebie i swoje dokonania w celu lepszego poznania siê cz³onków Stowarzyszenia. Mszy w. 10 czerwca, na rozpoczêcie trzeciego dnia obrad, przewodniczy³ ks. bp Andrzej Dziuba, Przewodnicz¹cy Rady Naukowej KEP. W homilii, odwo³uj¹c siê do czytañ liturgicznych, wezwa³ do pedagogii wiary, w centrum której ma staæ pokorne pochylanie siê nad S³owem Bo¿ym, Tradycj¹ oraz nauczaniem Nauczycielskiego Urzêdu Kocio³a. Sesji przewodniczy³ ks. prof. Pawe³ Bortkiewicz. Referat: Sakramentalne podstawy rodziny jako Kocio³a domowego przedstawi³ ks. prof. Stanis³aw Warzeszak z PWT w Warszawie. Podkreli³ w nim, ¿e sakramenty, tak jak i rodzina, maj¹ charakter komunikacyjno-komunijny. Koció³ to wspólnota komunikacji, a wiara i sakramenty maj¹ charakter komunikacyjny i prowadz¹ do komunii. Idea Kocio³a jako komunii ma dope³niæ soborowej wizji Kocio³a jako Ludu Bo¿ego. Podkreli³, ¿e cz³owiek a wiêc tak¿e rodzina jest powo³any przez komunikacjê do komunii, a nie tylko do przekazywania informacji. Rodzina przejawia w sobie trynitarny dynamizm komunikacji i komunii i to w³anie sakramenty s¹ miejscem i sposobem aktualizowania tej rzeczywistoci. Prelegent zauwa¿y³, ¿e komunia rodziny, tak jak i sakramentu, rodzi siê nie tylko z komunikacji, lecz nade wszystko z mi³oci. Koció³ w sakramentach tworzy dla rodziny komunikacyjn¹ przestrzeñ wiary i teologiczny fundament komunikacji z Bogiem. Staj¹ siê one rodkiem wtajemniczenia w komuniê (chrzest, bierzmowanie, Eucharystia), uzdrowienia komunii (pokuta, namaszczenie chorych) i wezwania do s³u¿by komunii (kap³añstwo, ma³¿eñstwo). W rodzinie s¹ ró¿norodne przestrzenie komunikacji, takie jak komunikacja prokreacyjna, komunikacja wychowawcza i komunikacja religijna. Komunikacja w ¿yciu rodziny jest nie tylko darem, ale tak¿e szczególnym zadaniem. Ostatni referat tego spotkania naukowego: Nowa Wielka Nowenna? Zarys programu obrony rodziny w Polsce wyg³osi³ Przewodnicz¹cy Stowarzyszenia ks. prof. Ireneusz Mroczkowski. Swój program obrony rodziny zogniskowa³ wokó³ trzech za³o¿eñ: czerpaæ si³y i motywy dla rodziny z jej sakramentalnoci i ¿ycia sakramentalnego, podejmowaæ permanentny dialog ze wiatem z równoczesnym akcentem na formacjê sumienia oraz uczyniæ rodzinê podmiotem dzia³añ spo³ecznych. Uwzglêdniaj¹c te filary omówi³ poszczególne sakramenty i ewentualn¹ problematykê mo¿liw¹ do uwzglêdnienia w poszczególnych latach Nowenny. I tak mówi¹c o sakramentach i sakramentalnoci w ¿yciu rodziny zauwa¿y³, ¿e przy chrzcie mo¿na podkreliæ koniecznoæ budowa- SPRAWOZDANIA 239 nia cywilizacji ¿ycia z akcentem na wszystkie jej wymiary (biologiczny, religijny, duchowy i mistyczny) oraz wzywaæ do pamiêci o jego duchowym wymiarze. Rok powiêcony bierzmowaniu to czas wzywania do odpowiedzialnoci, szukania wspó³czesnego jêzyka modlitwy czy wiêkszej otwartoci na dary i charyzmaty Ducha wiêtego. Przy pokucie mo¿na szukaæ realnej odpowiedzi na kryzysy czy zranienia. W ten sposób prelegent omówi³ wszystkie sakramenty. Przy kwestii prorockiego wymiaru promocji rodziny w kontekcie podejmowania dialogu ze wiatem Przewodnicz¹cy podkreli³ koniecznoæ refleksji umys³owej i zastosowaniu jej w przekazie katechezy, mediów czy w ró¿nego rodzaju grupach i wspólnotach. Podkreli³ koniecznoæ jasnej argumentacji, otwartoci na znaki czasu oraz wchodzenia w dialog z ró¿nymi dyscyplinami naukowymi. Tu podobnie omówi³ sposób ujêcia tego nachylenia w odniesieniu do poszczególnych sakramentów. Dla przyk³adu mo¿na wskazaæ, i¿ przy chrzcie mo¿na podj¹æ kwestiê in vitro czy badañ prenatalnych, przy bierzmowaniu pedagogikê chrzecijañsk¹ czy rodki wychowania ludzi bardziej dojrza³ych i odpowiedzialnych. Sakrament pokuty nale¿y zwi¹zaæ z takimi kwestiami jak prawda czy uczciwoæ, a namaszczenie chorych z odkrywaniem sensu cierpienia, miejscem ludzi starych i chorych w wiecie ludzi m³odych czy przeszczepami i ich moralnymi obwarowaniami. Omawiaj¹c rodzinê jako podmiot dzia³añ spo³ecznych ks. Mroczkowski zauwa¿y³ koniecznoæ jej wspó³pracy z samorz¹dami, szko³¹ i ró¿nego rodzaju organizacjami pozarz¹dowymi. Podkrelanie chrztu otwieraæ ma na samotne matki, tworzenie katolickich przedszkoli, szkó³ i poradni. Bierzmowanie to zwrócenie uwagi na pomoc zagro¿onym uzale¿nieniami, tworzenie dekanalnych i parafialnych poradni psychologicznych czy pomoc eurosierotom. Eucharystia wzywa do pomocy w wy¿ywieniu g³odnych. Po omówieniu pozosta³ych sakramentów, na zakoñczenie wyst¹pienia prelegent, cytuj¹c s³owa skierowane przez papie¿a Benedykta XVI do polskich biskupów, wskaza³ na trzy podstawowe zadania stoj¹ce przed Kocio³em i rodzin¹ w Polsce, a mianowicie wychowanie chrzecijañskie, dbanie o to¿samoæ religijn¹ Polaków oraz odkrycie miejsca wieckich w Kociele. W dyskusji po referatach podkrelono wa¿n¹ rolê komunikacji i komunii we wspó³czesnym wiecie. Kwesti¹ dyskusyjn¹ by³o zagadnienie komunikacji w relacji do komunii w zwi¹zkach niesakramentalnych, a tak¿e sprzeciw wobec odnoszenia teologicznej kategorii communio personarum do tego typu zwi¹zków. Stwierdzono, ¿e w promocji wartoci chrzecijañskich nale¿y bardziej anga¿owaæ emocje i zmys³y, a nie tylko intelekt. Ksi¹dz K. Wolski przedstawi³ publikacjê ksi¹¿kow¹ po IV Miêdzynarodowym Kongresie Rodzin oraz zaapelowa³ o podpisanie siê pod apelem jego uczestników do ONZ. Po krótkiej przerwie odby³a siê dyskusja panelowa: Chrzecijañskie non possumus wobec cywilizacyjno-kulturowych programów niszczenia rodziny. wiadectwo i znak sprzeciwu, któr¹ moderowa³ ks. prof. Pawe³ Góralczyk. We wprowadzeniu podkreli³ on, ¿e nie da siê zniszczyæ rodziny, poniewa¿ jest ona instytucj¹ zbudowan¹ na Bogu oraz obserwuje siê pragnienie ¿ycia w rodzinie. W dyskusji ks. prof. Jerzy Bajda z ISNaR w £omiankach, odwo³uj¹c siê do rozprawy doktorskiej ks. Stanis³awa Szczer- 240 SPRAWOZDANIA ka (Pos³uga rodzinie w nauczaniu Jana Paw³a II), uzna³ obronê i promocjê rodziny za najwa¿niejszy punkt s³u¿by Kocio³a wobec ludzkoci. Rodzina oparta na ma³¿eñstwie jest dziedzictwem ludzkoci. Poprzez rodzinê tocz¹ siê dzieje cz³owieka, dzieje zbawienia ludzkoci. Rodzina jest te¿ przedmiotem ataków ze strony licznych si³, które chc¹ j¹ zniszczyæ. Koció³ ma tu do spe³nienia wa¿n¹ rolê, bo buduje rodzinê i poprzez modlitwê kszta³tuje jej to¿samoæ, oczyszcza rodzinê i wyzwala j¹ z grzechu, a tak¿e prowadzi rodzinê do wiêtoci, przypominaj¹c jej ci¹gle to wznios³e powo³anie. Nastêpnie ks. dr Antoni wierczek zauwa¿y³, ¿e wspó³czenie wiele mówi siê o kszta³ceniu ludzi i przekazywaniu m³odzie¿y prawdy o rodzinie. Zauwa¿y³, ¿e jêzyk tego kszta³cenia jest zbyt górnolotny oraz ¿e nale¿a³oby bardziej skupiæ siê na szukaniu prawdy o ma³¿eñstwie i rodzinie w kocielnych rodowiskach akademickich. Pan dr Jerzy Grzybowski, reprezentuj¹cy Spotkania Ma³¿eñskie, zauwa¿y³, i¿ czêsto ma³¿onkowie nie potrafi¹ spotkaæ siê ze sob¹. Podkreli³, ¿e chore ma³¿eñstwo trzeba leczyæ, a nie szukaæ eutanazji. Wezwa³ do odkrywania i opisywania natury dialogu oraz dyskusji. Zadania stoj¹ce przed Spotkaniami Ma³¿eñskimi to rozpoznanie i afirmacja godnoci ma³¿eñstwa, podkrelanie wartoci komunii osób oraz akceptacja osób przychodz¹cych na spotkania, z ich dobrem i z³em moralnym Wreszcie ks. dr Andrzej Pryba MSF doradca duchowy Ekip Notre Dame w Polsce opisa³ szecioletni¹ dzia³alnoæ Ekip w Polsce. Wskaza³, ¿e jest to ruch duchowoci ma³¿eñskiej oparty na pragnieniu ¿ycia ³ask¹ sakramentu ma³¿eñstwa oraz d¹¿eniu na tej drodze do wiêtoci. ¯ycie ma³¿eñskie ma byæ znakiem wiary ma³¿onków. W Ekipach wa¿na jest klarowna wizja ma³¿eñstwa jako drogi do wiêtoci oraz po³¹czenie ma³¿onków z kap³anami jako opiekunami duchowymi. W ramach g³osów z sali podkrelono, ¿e sakramenty s¹ dotkniêciem Chrystusa. Chodzi o dowiadczenie egzystencjalne polegaj¹ce na odkryciu, ¿e to, co prze¿ywa³ Chrystus, to tak¿e mnie dotyka, o wpisanie ludzkiego dowiadczenia w Chrystusowe ¿ycie. Cz³owiek wychodzi z dramatu i odkrywa, ¿e Chrystus dotyka cz³owieka w tej jego ¿yciowej sytuacji. Podkrelono te¿ w duszpasterstwie potrzebê wspó³pracy z m³odymi ma³¿eñstwami. Podkrelono, ¿e poprzez ma³¿eñstwo sakramentalne Bóg chce siê objawiæ wiatu, a dowiadczenie tego dotkniêcia Chrystusa w ma³¿eñstwie potrzebuje wiary. Ca³oæ spotkania podsumowa³ ks. prof. Ireneusz Mroczkowski, który podziêkowa³ Zarz¹dowi, Komisji Rewizyjnej, Prelegentom oraz uczestnikom zjazdu oraz przypomnia³ najwa¿niejsze w¹tki obrad. Poprosi³ obecnych o zaanga¿owanie w tworzenie strony internetowej Stowarzyszenia Teologów Moralistów i zaprosi³ wszystkich obecnych na Zjazd w dniach 14-16 czerwca 2009 roku. WOJCIECH RZEPA, KATOLICKI UNIWERSYTET LUBELSKI MI£OÆ BLINIEGO W DOWIADCZENIU DUCHOWYM WIÊTEJ TERESY 241 TEOLOGIA I MORALNOÆ TOM 3, 2008 Recenzje M.L. di Pietro, C. Casini, M. Casini, A.G. Spagnolo, Obiezione di coscienza in sanità. Nuove problematiche per l’etica e per il diritto, Edizione Cantagalli, Siena 2005, ss. 264. Znaczny postêp medycyny w ostatnich dziesi¹tkach lat sprawi³, i¿ s³u¿ba zdrowiu i ¿yciu ludzkiemu wzbogaci³a siê o szereg nowych technologii i rozwi¹zañ terapeutycznych. Nowe mo¿liwoci jakich dostarcza wspó³czesna medycyna niejednokrotnie prowokuj¹ do stawiania pytañ natury moralnej: czy wszystko, co technicznie mo¿liwe, jest godziwe z etycznego punktu widzenia? Wyrazistoæ tego pytania zaznacza siê zw³aszcza w tych obszarach, które bezporednio dotycz¹ pocz¹tku lub koñca ludzkiego ¿ycia, to¿samoci seksualnej, ró¿nych sytuacji granicznych. Wiele z tych obszarów doczeka³o siê regulacji prawnych normuj¹cych zakres praw i obowi¹zków w odniesieniu do pacjentów jak i do personelu medycznego. Zdarza siê jednak, ¿e rozwi¹zania prawne, bêd¹ce wypadkow¹ zró¿nicowanych wiatopogl¹dów, nie zadowalaj¹ do koñca katolików, a czasem nawet generuj¹ wewnêtrzny konflikt w sumieniu, gdy zezwalaj¹ lub nawet obliguj¹ do dzia³añ niezgodnych z przekonaniami moralnymi osób wierz¹cych. W Encyklice Evangelium vitae, Jan Pawe³ II przypomnia³ katolikom znajduj¹cym siê takiej sytuacji o ich niepodwa¿alnym prawie do sprzeciwu sumienia. Nazwa³ je wrêcz powa¿n¹ i konkretn¹ powinnoci¹ moraln¹, zw³aszcza gdy sprzeciw ów dotyczy zamachów na ludzkie ¿ycie poprzez przerywanie ci¹¿y i eutanazjê (por. EV 73). Zagadnienie sprzeciwu sumienia w obszarze s³u¿by zdrowia podejmuje omawiana przeze mnie ksi¹¿ka w³oskich autorów pt. Obiezione di coscienza in sanità. Nuove problematiche per l’etica e per il diritto. Praca ta jest wspólnym owocem czworga ekspertów z dziedziny medycyny, bioetyki, prawa lekarskiego. Maria Luisa di Pietro, endokrynolog, lekarz s¹dowy, wyk³ada bioetykê m.in. na Wydziale Medycyny i Chirurgii Katolickiego Uniwersytetu Sacro Cuore w Rzymie, jest cz³onkini¹ Narodowego Komitetu Bioetycznego, a tak¿e komitetów bioetycznych przy rzymskich szpitalach: Dzieci¹tka Jezus i Kliniki Gemelli. Znana z licznych publikacji na temat etosu lekarza, sztucznej prokreacji, antykoncepcji i aborcji, komórek macierzystych. Marina Casini, równie¿ zwi¹zana z Uniwersyte- 242 RECENZJE tem Sacro Cuore, zajmuje siê zagadnieniami pojawiaj¹cymi siê na styku bioetyki i prawa. Jej zainteresowania skupiaj¹ siê przede wszystkim na prawnych aspektach sztucznej prokreacji. Carlo Casini jest wyk³adowc¹ bioetyki i praw cz³owieka w Papieskiej Akademii Regina Apostolorum, przewodnicz¹cym w³oskiego Ruchu Obrony ¯ycia (Movimento per la vita) i cz³onkiem Papieskiej Akademii „Pro Vita” (Pontificia Accademia per la vita). Jest te¿ pos³em w Parlamencie Europejskim. Antonio G. Spagnolo jest wyk³adowc¹ bioetyki na Università degli Studi di Macerata. Autor wielu publikacji na temat ochrony ¿ycia ludzkiego i sztucznej prokreacji. Ksi¹¿ka Obiezione di coscienza in sanità sk³ada siê z krótkiego wstêpu, siedmiu rozdzia³ów oraz z dodatku zawieraj¹cego wybrane dokumenty prawne, do których autorzy odwo³uj¹ siê w swoich opracowaniach. Zakres problematyki dotyczy zasadniczo realiów w³oskich, choæ miejscami pojawiaj¹ siê odniesienia do sytuacji w innych pañstwach. W krótkim Wstêpie zosta³a uwypuklona rola problemu, który zosta³ podjêty w omawianej publikacji. W czasach, gdy medycyna osi¹gnê³a wysoki stopieñ specjalizacji i ingerencji ludzkie ¿ycie, potrzebny jest interdyscyplinarny dialog, który pomo¿e lekarzowi byæ nie tylko wyspecjalizowanym „technikiem”, ale u³atwi mu konfrontacjê z licznymi dylematami natury moralnej. Pluralizm etyczny nie mo¿e oznaczaæ, ¿e ustanie wszelki wysi³ek na rzecz ustalenia fundamentalnych zasad moralnych reguluj¹cych tak delikatn¹ rzeczywistoæ, jak¹ jest s³u¿ba zdrowiu i ¿yciu cz³owieka (s. 5-6). W rozdziale pierwszym zosta³a podjêta próba okrelenia czym jest sprzeciw sumienia w obszarze s³u¿by zdrowia. W syntetyczny sposób mo¿na go kreliæ jako il rifiuto da parte di un operatore sanitario di obbedire ad una legge che lo obbliga a mettersi a disposizione dell’autorità medica competente per l’esecuzione di un intervento in contrasto con la propria coscienza (s. 7-8). Przedstawiono tak¿e jak rozwija³o siê rozumienie prawa do obiekcji na przestrzeni minionych lat we W³oszech i jakie s¹ aktualnie najnowsze problemy w dziedzinie sprzeciwu sumienia. Pocz¹tki zagadnienia siêgaj¹ lat czterdziestych dwudziestego wieku, kiedy odnotowano sprzeciw niektórych lekarzy w³oskich wobec praktyki tzw. aborcji terapeutycznej. Sprzeciw ten znalaz³ póniej (rok 1948) swój prawny wyraz w Kodeksie Deontologii Medycznej Prowincji Turynu, który pozwala³ na odst¹pienie od czynnoci medycznej, której podjêcie by³oby sprzeczne z w³asnymi przekonaniami (s. 8). Wspó³czesna debata dotycz¹ca obiekcji sumienia stawia pytania m.in. o to, czy mo¿na skorzystaæ z tego prawa w takich sytuacjach jak sprzeda¿ rodków antykoncepcyjnych wywo³uj¹cych efekt aborcyjny oraz udzia³ w zabiegach sztucznej prokreacji (s. 22-29). Rozdzia³ drugi powiêcony zosta³ bli¿szej analizie obiekcji sumienia. Ukazano jej podstawowe fundamenty: etyczne, deontologiczne i prawne. Aby janiej sprecyzowaæ czym jest obiekcja sumienia i odró¿niæ j¹ np. od cywilnego niepos³uszeñstwa, autorzy przytaczaj¹ jej nastêpuj¹ce cechy: zak³ada powstrzymanie siê od dzia³ania; rodzi siê z motywów religijnych lub moralnych; jest podstawowym prawem osoby, konstytucjonalnie ograniczonym tylko poprzez racje porz¹dku publicznego, bezpieczeñstwa prawnego i równoci; mo¿e byæ legalna lub nielegalna, w zale¿noci od systemu prawnego danego pañstwa; nie d¹¿y do modyfikacji ¿adnej normy prawnej. Podstaw¹ etyczn¹ dla prawa do sprzeciwu sumienia RECENZJE jest godnoæ osoby i jej fundamentalne prawo do dzia³ania w zgodzie z w³asnym sumieniem. W sytuacji konfliktowej sumienie osoby, ukszta³towane w sposób zgodny z podstawowymi intuicjami prawa naturalnego, ma pierwszeñstwo przed stanowionym prawem ludzkim (s. 37). Fundamentem deontologicznym sprzeciwu sumienia jest najpierw podstawowa maksyma lekarska dzia³aæ zgodnie z wiedz¹ i z sumieniem (s. 38). Autorzy przywo³uj¹ tu tak¿e Artyku³ 19 Kodeksu Deontologicznego (Codice Deontologio della Federazione Nazionale degli Ordini dei Medici Chirurghi e degli Odontoiatri), który przewiduje, ¿e il medico al quale vengano richieste prestazioni che contrastino con la sua coscienza o con il suo convincimento clinico, può rifiutare la propria opera, a meno che questo comportamento non sia di grave e immediato nocumento per la salute della persona assistita (s. 39). Swój fundament prawny sprzeciw sumienia znajduje w gwarancjach do wyra¿ania wolnoci sumienia, zadeklarowanych na poziomie miêdzynarodowym przez takie dokumenty jak np. Powszechna Deklaracja Praw Cz³owieka (Art. 18), czy Karta Praw Podstawowych UE (Art. II-70) i na poziomie pañstwowym przez Konstytucjê Republiki W³oskiej (Art. 3,7,8,19,20) (s. 40-41). Od rozdzia³u trzeciego rozpoczyna siê analiza wybranych konkretnych sytuacji z praktyki medycznej, w których mog¹ zachodziæ okolicznoci sk³aniaj¹ce do skorzystania z prawa do sprzeciwu sumienia. Pierwsz¹ z omawianych spraw jest tzw. „aborcja medyczna” czyli zniszczenie poczêtego ¿ycia drog¹ farmakologiczn¹ (w przeciwieñstwie do aborcji chirurgicznej) przez doustne podanie mifepristonu (nazwa rynkowa: mifegyne, mifeprex, RU486). rodek ten jako antyprogestagen, powoduje odklejanie siê zarodka od ciany 243 macicy. Po 36-48 godzinach nale¿y doustnie lub dopochwowo przyj¹æ dawkê prostaglandyny – mizoprostolu lub gemeprostu – która wywo³uje skurcze macicy i powoduje poronienie. We W³oszech rodek ten jest stosowany regionalnie przez niektóre orodki medyczne (np. Piemont) (s. 49-50). Po dok³adnym zaprezentowaniu dzia³ania mifepristonu (s. 51-67) autorzy stawiaj¹ pytanie, czy ze wzglêdu na jego poronne skutki mo¿e on wywo³ywaæ sprzeciw sumienia u osób, które ze wzglêdu na swoje przekonania nie bêd¹ chcia³y go aplikowaæ potencjalnym pacjentkom? Czy nale¿a³oby taki sprzeciw uznaæ za legalny? W oparciu o w³osk¹ Ustawê o przerywaniu ci¹¿y, tzw. La Legge 194/1978 stwierdzaj¹, i¿ aborcja farmakologiczna godzi w gwarantowane przez ustawê prawo do ¿ycia, co wiêcej, sytuacja nabiera jeszcze wiêkszej powagi w przypadku osób nieletnich przyjmuj¹cych mifepristone (s. 69). Powo³uj¹c siê na obiekcjê sumienia w s³u¿bie wojskowej i przytaczaj¹c szereg wa¿nych tekstów prawniczych, sk³aniaj¹ siê ku temu, by uznaæ prawo do sprzeciwu sumienia wobec stosowania tzw. aborcji medycznej. Inny kazus rozpatruje kolejny rozdzia³ pracy. Chodzi mianowicie o mo¿liwoæ obiekcji sumienia w przypadku przepisywania i rozprowadzania tzw. „antykoncepcji postkoitalnej”. Podobnie jak w poprzednim rozdziale, autorzy najpierw w profesjonalny sposób zapoznaj¹ czytelnika z rzeczywistoci¹ antykoncepcji postkoitalnej (s. 89-117), by ostatecznie odpowiedzieæ na pytanie o legalnoæ sprzeciwu sumienia w omawianej sprawie. Antykoncepcja postkoitalna, czyli antykoncepcja po stosunku, bywa te¿ okrelana jako antykoncepcja dorana, pigu³ka dnia nastêpnego. Mo¿e mieæ charakter farmakologiczny i wtedy przyj- 244 RECENZJE mowana jest w postaci tabletek – przyjmowanie progestagenu (lewonogestrel) lub ³acznie progastagenu z estrogenem (metoda Yuzpea) albo mechaniczny za³o¿enie po stosunku p³ciowym miedziowej spirali wewn¹trzmacicznej IUD, LNG IUD. Metody te uznawane za tzw. metody awaryjne i stosowane w sytuacjach: pêkniêcie lub zsuniêcie prezerwatywy w czasie wspó³¿ycia, brak zastosowania jakichkolwiek metod antykoncepcji lub pomy³ki w przyjmowaniu typowych tabletek antykoncepcyjnych, dokonany gwa³t. W ramach tej metody w Polsce dostêpne s¹ preparaty PostinorDuo (sk³adaj¹cy siê z dwóch tabletek) oraz nowoæ na rynku Escapelle jedna tabletka zawieraj¹ca progestagen (Levonorgestrel). rodek ten stosowany w okresie p³odnym kobiety niesie ryzyko zniszczenia nowopowsta³ego ¿ycia. Celem jego dzia³ania jest nie dopuciæ do zagnie¿d¿enia siê zarodka w jamie macicy. W opinii WHO nie jest rodkiem aborcyjnym, gdy¿ zdaniem tej organizacji czas ci¹¿y zaczyna liczyæ siê od zagnie¿d¿enia siê zap³odnionego jaja w macicy. W rzeczywistoci, choæ mo¿e nie niszczy tak rozumianej ci¹¿y, z pewnoci¹ niszczy nowopowsta³e ¿ycie ludzkie i z tego wzglêdu równie¿ i ten rodzaj antykoncepcji wchodzi w konflikt z prawem antyaborcyjnym (s. 117-121). Autorzy polemizuj¹ z treci¹ Listu Okólnikowego skierowanego do rodowisk medycznych Regionu Campanii, który wykluczy³ mo¿liwoæ powo³ania siê na obiekcjê sumienia przy przepisywaniu i sprzeda¿y antykoncepcji postkoitalnej. Ich zdaniem istniej¹ powa¿ne przes³anki medyczne i prawne, by uznaæ taki sprzeciw za legalny (s. 122-147). Rozdzia³ pi¹ty traktuje o prawie do obiekcji sumienia w sytuacji, gdy leka¿ lub farmaceuta prze¿ywa konflikt sumie- nia w zwi¹zku z przepisywaniem lub sprzeda¿¹ rodków hormonalnych dla celów antykoncepcyjnych. Autorzy odwo³uj¹ siê do wyroku Trybuna³u w Mediolanie przeciw lekarzowi, który odmówi³ przepisania rodka antykoncepcyjnego kobiecie, która o to prosi³a (s. 165). S¹d nie uzna³ wówczas prawa lekarza do obiekcji sumienia. Czy jednak s³usznie? Problem natury moralnej staje siê wyrany, gdy uwiadamiamy sobie, i¿ hormonalne rodki antykoncepcyjne oddzia³uj¹ na kilku obszarach i obok funkcji cile antykoncepcyjnej (zapobieganie zap³odnieniu) mog¹ tak¿e wywo³ywaæ zniszczenie nowopowsta³ego ¿ycia ludzkiego (poprzez powodowanie nieprzyjaznych zmian w endometrium uniemo¿liwiaj¹ zagnie¿d¿enie siê zarodka w macicy). Powo³uj¹c siê na W³oski Kodeks Deontologii Medycznej, mówi¹cy o koniecznoci kierowania siê w praktyce medycznej wiedz¹ naukow¹ i sumieniem, autorzy postuluj¹ rozszerzenie prawa do sprzeciwu sumienia równie¿ na obszar administrowania hormonalnymi rodkami antykoncepcyjnymi (s. 169-175). W rozdziale szóstym podjêty zosta³ problem obiekcji sumienia wobec technik sztucznej prokreacji. Najpierw autorzy omawiaj¹ obowi¹zuj¹ce we W³oszech prawo dotycz¹ce sztucznej prokreacji (s. 179-187). Po d³ugim okresie przygotowawczym, w roku 2004 powsta³a ustawa reguluj¹ca stosowanie zabiegów laboratoryjnego zap³odnienia (La Legge 40/2004). Niniejsza ustawa przewiduje mo¿liwoæ sprzeciwu sumienia w Artykule 16, który precyzuje, i¿ nikt z personelu medycznego ani asystuj¹cego nie jest zobligowany do uczestnictwa w zabiegach sztucznego zap³odnienia, jeli wczeniej zadeklarowa³ swój sprzeciw sumienia wobec tych¿e praktyk. Taka deklaracja powinna zostaæ wyra¿ona wobec prze³o¿onego zgod- RECENZJE nie z wytycznymi prawa. Deklaracja o sprzeciwie sumienia mo¿e byæ w ka¿dej chwili wycofana. Prawodawca ucili³, ¿e obiekcja sumienia mo¿e dotyczyæ jedynie czynnoci bezporednio zwi¹zanych ze sztuczn¹ prokreacj¹, nigdy natomiast dzia³añ je poprzedzaj¹cych czy nastêpuj¹cych po nich (s. 187-188). Na zakoñczenie rozdzia³u omawiana ustawa zosta³a porównana z prawem antyaborcyjnym (La Legge 194/78) w aspekcie sprzeciwu sumienia (s. 193-200). Ostatni rozdzia³ traktuje o mo¿liwoci sprzeciwu sumienia w odniesieniu do praktyki sterylizacji w celach antykoncepcyjnych. Najpierw zostaj¹ opisane metody sterylizacji dotycz¹ce kobiet i mê¿czyzn. Nastêpnie czytelnik zostaje zapoznany z dyskusj¹ na polu prawnym dotycz¹c¹ pytania, czy mo¿na uznaæ sterylizacjê za ciê¿kie uszkodzenie organizmu, trwa³y uszczerbek na zdrowiu, za które grozi odpowiedzialnoæ karna (s. 208)? W zale¿noci od odpowiedzi na to pytanie rysuje siê zagadnienie sprzeciwu sumienia wobec praktyk sterylizacyjnych. Autorzy wyranie optuj¹ za przyznaniem mo¿liwoci powo³ania siê na prawo do sprzeciwu sumienia w takich sytuacjach. Uzasadniaj¹c swoj¹ opiniê powo³uj¹ siê na Artyku³ 19 Kodeksu Deontologicznego, mówi¹cy o prawie do odmowy uczestnictwa w dzia³aniach sprzecznych z w³asnym sumieniem, o ile taka odmowa nie spowoduje powa¿nego uszczerbku na zdrowiu pacjenta (s. 215). Zaprezentowana powy¿ej ksi¹¿ka Obiezione di coscienza in sanità. Nuove problematiche per l’etica e per il diritto jest profesjonalnym przewodnikiem po wybranych zagadnieniach z dziedziny s³u¿by zdrowia, w których uwidaczniaj¹ siê dylematy moralne usprawiedliwiaj¹ce odwo³anie siê do prawa o sprzeciwie sumienia. Choæ publikacja ta odnosi siê do 245 realiów w³oskich, jest godna polecenia równie¿ polskim etykom, teologom moralistom, ustawodawcom, lekarzom, pacjentom i wszystkim zainteresowanym t¹ problematyk¹. Fachowy opis medyczny omawianych zagadnieñ, rzetelne studium dokumentów prawnych i wra¿liwoæ etyczna autorów stanowi¹ niew¹tpliw¹ zaletê tego opracowania. Zagadnienie sprzeciwu sumienia pojawia siê od czasu do czasu w publicznych debatach w Polsce. Niechêæ pewnych rodowisk ideowopolitycznych wobec instytucjonalnego zagwarantowania prawa do obiekcji sumienia w przestrzeni s³u¿by zdrowia powinna rodziæ ¿ywe zainteresowanie tym tematem w rodowiskach katolickich, by na czas przygotowaæ silne argumenty do konfrontacji opinii, która niebawem mo¿e siê nasiliæ. KS. MACIEJ OLCZYK WT UAM POZNAÑ SEKCJA GNIEZNO Eugene Christian Brugger, Capital Punishment and Roman Catholic Moral Tradition, Notre Dame, University of Notre Dame Press 2003, ss. X+281. Amerykañska teologia moralna, mimo swych ró¿nych kolei losu, w du¿ym stopniu pozostaje wierna tradycji katolickiej. E. Christian Brugger, wiecki teolog ur. w 1964 r., nale¿y do tego grona m³odszego pokolenia amerykañskich moralistów, które w nauce Kocio³a poszukuje zrozumienia prawdy Bo¿ej. Obecnie wyk³ada teologiê moraln¹ na jezuickim Loyola University w Nowym Orleanie. Recenzowana tu praca to pierwsza jego samodzielna publikacja. Jest to nieco zmienio- 246 RECENZJE na wersja jego rozprawy doktorskiej pt. Capital Punishment, Abolition and Roman Catholic Moral Tradition (ss. XVI+332), któr¹ obroni³ na Uniwersytecie Oksfordzkim w 2000 r. Ksi¹¿ka Bruggera to ambitne studium nad zrozumieniem i moraln¹ ocen¹ kary mierci w wietle wielowiekowej tradycji katolickiej, a szczególnie jej najnowszej ewolucji. Ju¿ na pocz¹tku autor odwo³uje siê do licznych wypowiedzi Jana Paw³a II, zw³aszcza do encykliki Evangelium vitae, by doceniæ jego zaanga¿owanie w ukazanie wartoci i obronê ludzkiego ¿ycia w ka¿dym stadium jego istnienia i w ró¿nych egzystencjalnych sytuacjach: Papie¿ robi³ wszystko, co mo¿liwe, by jak najbardziej ograniczyæ wymierzanie kary mierci we wspó³czesnym wiecie jako wyraz oddania godnoci osoby ludzkiej (s. 2). W pocz¹tkowych rozdzia³ach Brugger uwa¿nie analizuje istotê aktualnego nauczania katolickiego na temat kary mierci, odwo³uj¹c siê do Katechizmu Kocio³a Katolickiego, Evangelium vitae, a tak¿e sposobu argumentacji moralnej z Veritatis splendor, by dojæ do wniosku, ¿e s¹ tu przes³anki pozwalaj¹ce uznaæ karê mierci za zawsze z³¹. Pojawia siê – wed³ug Bruggera – antycypowana w Katechizmie mo¿liwoæ takiego dalszego rozwoju nauczania magisterialnego Kocio³a, gdzie uzna siê, ¿e pañstwo mo¿e wymarzaæ karê mierci jedynie w obronie w³asnej, a ciê¿ar zbrodni nigdy nie jest wystarczaj¹cym powodem do pozbawienia ¿ycia przestêpcy (s. 33). Druga, doæ obszerna czêæ rozprawy przedstawia historyczny rozwój nauki o karze mierci pocz¹wszy od tekstów biblijnych i wczesnopatrystycznych po wypowiedzi XX-wieczne, zarówno papie¿y, jak episkopatów z ró¿nych stron wiata. Widaæ tu, jak ta doktryna stale siê rozwija³a w zmieniaj¹cych siê warunkach historycznych i wraz z g³êbszym wnikaniem w prawdê Bo¿¹. Brugger podkrela, ¿e szczególne znaczenie dla tej ewolucji mia³ wspó³czesny rozwój problematyki praw cz³owieka, a przez to i rosn¹ca wra¿liwoæ na godnoæ osoby ludzkiej, ale i umacnianie siê miêdzynarodowego ruchu na rzecz ca³kowitej abolicji kary mierci. Nie bez znaczenia by³y i s¹ równie¿ liczne i tragiczne przyk³ady pogardy dla ¿ycia ludzkiego w XX wieku, a zw³aszcza coraz powszechniejsza legalizacja zabijania niewinnego ¿ycia ludzkiego. Dodaje wszak, ¿e w opinii Jana Paw³a II dzieje siê jeszcze wiêcej: poród blasków i cieni naszego wieku, nowa wiadomoæ pro-life to jeden z pozytywnych znaków zwyciêstwa krwi Chrystusa, znak nadziei wród spo³eczeñstw i kultur równoczenie charakteryzuj¹cych siê kultur¹ mierci (s. 138). W ostatnich partiach swojego studium Brugger próbuje przewidzieæ przysz³¹ ewolucjê oceny etycznej kary mierci. Przewiduje, jak bêdzie wygl¹daæ oficjalnie nauczanie Kocio³a, gdy dojdzie do zasadniczego odrzucenia kary mierci, za czym ma siê kryæ jak to nazywa nowe nastawienie. W swoim rozumowaniu wychodzi z fundamentalnych tez II rozdzia³u Veritatis splendor Jana Paw³a II oraz odwo³uje siê do niektórych fragmentów nauki moralnej Akwinaty i jej wspó³czesnego rozwiniêcia, jakiego dokonali m.in. J. Finnis i G. Grisez. Swoje wnioski i postulaty odnosi zw³aszcza do tych, od których zale¿y ustanawianie prawa i jego stosowanie w pañstwie i spo³eczeñstwie. Podkrela, ¿e zaniechanie umylnego zabijania powa¿nych przestêpców jest wyrazem zaanga¿owania na rzecz ochrony fundamentalnej godnoci osoby ludzkiej, czego w istotny sposób domaga siê rozum (s. 188). W taki zdecydowany, ale i pe³en ufnoci sposób Brugger dope³nia swoich analiz. RECENZJE Capital Punishment and Roman Catholic Moral Tradition to studium dojrza³e, g³êboko zakorzenione w dawnej i wspó³czesnej katolickiej nauce moralnej, z odniesieniami do wyj¹tkowo bogatej literatury zarówno z zakresu Magisterium Ecclesiae, jak i dzie³ filozoficznych i teologicznych (prawie 60 stron przypisów!, por. s. 191-249). Praca napisana zosta³a precyzyjnym, ale i zrozumia³ym jêzykiem, choæ niekiedy trzeba du¿ej uwagi w jej lekturze. Obfita bibliografia oraz indeksy osobowy i rzeczowy dope³niaj¹ tej wysokiej oceny recenzowanej ksi¹¿ki. Trzeba wiêc stwierdziæ, ¿e ta pierwsza samodzielna publikacja Bruggera zas³uguje w pe³ni na to, by staæ siê obowi¹zkow¹ lektur¹ dla wszystkich zainteresowanych t¹ tematyk¹. Warto te¿ dodaæ, ¿e ksi¹¿ka ta spotka³a siê z bardzo przychylnym przyjêciem ze strony takich znanych filozofów i teologów katolickich w USA, jak R. P. George, J. Finnis czy G. Grisez, którzy uznali j¹ za byæ mo¿e najwa¿niejsz¹ pracê z zakresu tej problematyki. S£AWOMIR NOWOSAD INSTYTUT TEOLOGII MORALNEJ KUL Robin Gill, Changing Worlds, London-New York, T&T Clark/Continuum 2002, ss. XIII+174. Nie tylko politycy, socjologowie, publicyci, ró¿nego rodzaju intelektualici czy dzia³acze próbuj¹ odpowiedzieæ na wyzwania, jakie staj¹ przed wspó³czesnym cz³owiekiem wiadkiem prze³omu wieków. Do tego grona nale¿¹ tak¿e teologowie, pochodz¹cy z ró¿nych tradycji chrzecijañskich. Robin Gill jest profesorem Teologii Wspó³czesnej na Uni- 247 versity of Kent i od dawna znanym autorem w anglikañskim rodowisku teologicznym, zw³aszcza teologicznomoralnym. Z jego wczeniejszych publikacji warte uwagi s¹ na przyk³ad Christian Ethics in Secular Worlds (Edinburgh, T&T Clark 1991) i Moral Leadership in a Postmodern Age (Edinburgh: T&T Clark 1997), a tak¿e poczytny i wznawiany póniej wybór tekstów na temat wybranych zagadnieñ etycznych A Textbook of Christian Ethics (Edinburgh: T&T Clark 1985) czy najnowsza ksi¹¿ka Health Care and Christian Ethics (Cambridge, CUP 2006). Prof. Gill jest tak¿e redaktorem interesuj¹cej serii pt. New Studies in Christian Ethics, od kilkunastu lat wydawanej przez Cambridge University Press. Ksi¹¿ka Changing Worlds jest prób¹ zmierzenia siê z wyzwaniami, jakie Koció³ rozpoznaje dzisiaj w obliczu gwa³townych zmian w wiecie. Sam autor we wprowadzeniu wskazuje zw³aszcza na zamachy z 11 wrzenia 2001 r. jako wydarzenie szczególnie poruszaj¹ce go do takich rozwa¿añ. Ksi¹¿ka Gilla to nie jest cile naukowe studium, raczej dojrza³a, godna uwagi refleksja teologa i duszpasterza, za którym stoi jego wykszta³cenie naukowe i dowiadczenie wiary codziennego ¿ycia. Z dziesiêciu artyku³ów, które zawiera Changing Worlds, niektóre ukaza³y siê ju¿ wczeniej. Wszystkie zosta³y podzielone na trzy grupy tematyczne, a kluczem do zrozumienia ca³oci wydaje siê przekonanie o tym, ¿e wiat siê zmienia. Co w konsekwencji prowadzi chrzecijan (i nie tylko) do innego postrzegania i prze¿ywania swojej drogi przez ¿ycie. Pierwsze cztery rozdzia³y (s. 3-69) dotycz¹ tych obszarów wspó³czesnego wiata, gdzie ludzkie rozumienie i oceny etyczne s¹ szczególnie czêsto dyskutowane i ulegaj¹ szybkim zmianom. Gill pisze tu 248 RECENZJE o rodowisku naturalnym, zbrojeniach, problematyce medialnej i etyce seksualnej. Trzy kolejne teksty odnosz¹ siê do zjawiska spadku praktyk religijnych, zw³aszcza chodzenia do kocio³a. To prawie socjologiczna analiza najpierw niektórych rodowisk angielskich, a póniej tak¿e spo³eczeñstw Malty, Korei Po³udniowej i Chin (s. 73-128). W koñcu trzy ostatnie artyku³y usi³uj¹ pokazaæ, jak zmienia siê wspó³czesne podejcie do teologii, zarówno wród zajmuj¹cych siê ni¹ akademików, jak i zwyczajnych chrzecijan (s. 131-167). Wszystkie jego rozwa¿ania prowadz¹ Gilla do wniosku, ¿e chrzecijañstwo musi byæ bardziej wra¿liwe i otwarte na to wszystko, co siê dzieje wokó³ niego, a wiêc czego dowiadczaj¹ i jak dzisiaj ¿yj¹ sami chrzecijanie. Koció³ tak¿e mo¿e siê czego nauczyæ od wiata, ale jednoczenie musi zachowaæ wiernoæ temu, co sk³ada siê na jego teologiczn¹ i etyczn¹ to¿samoæ. Kiedy poszukuje rozwi¹zañ dla coraz bardziej niepokoj¹cego kryzysu ekologicznego, podkrela, ¿e wymaga to g³êbokiej zmiany moralnej, a dyskusja na temat rodowiska naturalnego w takim stopniu dotyczy religii i moralnoci, jak nauki (s. 18). Równoczenie w wielu miejscach swojej ksi¹¿ki Gill wydaje siê odzwierciedlaæ doæ powszechny trend w tzw. zachodnim chrzecijañstwie, gdzie to powszechnoæ zjawisk i opinii w dzisiejszych spo³eczeñstwach ma t³umaczyæ i wyznaczaæ konieczne zmiany w dotychczasowym nauczaniu czy praktyce ¿ycia chrzecijañskiego. Jest to widoczne na przyk³ad przy omawianiu niektórych zagadnieñ z zakresu chrzecijañskiej etyki seksualnej (s. 45-69). Prawie nie mo¿na tu dostrzec szukania czego, co mo¿na by nazwaæ prawd¹ Bo¿¹ czy zamys³em Bo¿ym dla cz³owieka, z odwo³aniem siê do Bo¿ego objawienia i ca³ej tradycji chrzecijañskiej. Jako cenne i interesuj¹ce nale¿y uznaæ uwagi Gilla o zmianach w zakresie rozwoju i nauczania szeroko rozumianej etyki chrzecijañskiej. Podkrela, ¿e po¿ytecznym zjawiskiem jest wspó³czenie czêste wzajemne otwieranie siê etyków (i teologów) na inne tradycje chrzecijañskie, dziêki czemu tradycja prawa naturalnego traktowana jest powa¿nie nawet na uprzednio prezbiteriañskich czy anglikañskich fakultetach. Z kolei katoliccy teologowie z powag¹ podchodz¹ do osi¹gniêæ nauk biblijnych, wypracowanych przez pokolenia reformowanych czy anglikañskich teologów (s. 141). Takie ekumeniczne nachylenie wspó³czesnej teologii i etyki chrzecijañskiej (teologii moralnej) ma swoje dobre strony. Jakkolwiek Gill zauwa¿a, ¿e równoczenie takie debaty pokazuj¹, jak trudno osi¹gn¹æ zgodê co do oceny moralnej konkretnych praktyk (jak eutanazja, badania nad komórkami macierzystymi itp.). Angielski teolog podkrela tak¿e, ¿e w najnowszej literaturze etycznej wart zauwa¿enia jest zwrot ku etyce cnót i charakteru oraz jej powi¹zanie z teologi¹ systematyczn¹. Dostrzegamy, ¿e jestemy nie tyle produktem racjonalnych, indywidualistycznych decyzji moralnych, podejmowanych w takiej czy innej sytuacji moralnej, ile raczej sposobów ¿ycia ukszta³towanych przez tradycjê i wspólnotê. Jako chrzecijanie, nasze ¿ycie moralne i charakter s¹ kszta³towane s¹ przez wiarê i praktykê wspólnot oddaj¹cych czeæ Bogu oraz tradycje, które one nios¹ przez wieki (s. 143). Lektura kolejnej ksi¹¿ki Robina Gilla pozwala rozeznaæ siê we wspó³czesnych protestanckich (tutaj zw³aszcza anglikañskich) poszukiwaniach teologicznych, w doæ powszechnej tam otwartoci na nowe wydarzenia i zjawiska spo³eczne, które wp³ywaj¹ na teologiczne czy etyczne mylenie. Umo¿liwia tak¿e pewne za- RECENZJE znajomienie siê ze sposobem, w jaki protestanci patrz¹ na Koció³ katolicki, jego teologiê czy nauczanie moralne, co u Gilla pojawia siê w kilku miejscach. Changing Worlds mo¿na wiêc wpisaæ do zestawu po¿ytecznych lektur dla tych, którzy towarzysz¹ chrzecijañstwu w jego wspó³czesnych poszukiwaniach i przemianach. S£AWOMIR NOWOSAD INSTYTUT TEOLOGII MORALNEJ KUL Mark E. Graham, Josef Fuchs on Natural Law, Washington, DC, Georgetown University Press 2002, ss. 276. Problematyka prawa naturalnego od dawna zajmuje nie tylko teologów i filozofów, ale tak¿e prawników czy polityków. Od najdawniejszych czasów obecna w tradycji katolickiej, w ostatnim okresie coraz czêciej da siê odnaleæ równie¿ w wypowiedziach i pismach protestanckich. Tradycja poreformacyjna bowiem wydaje siê sk³aniaæ ku potrzebie nowego odczytania sensu i znaczenia prawa naturalnego w ¿yciu moralnym tak chrzecijan, jak i wspó³czesnych ludzi w ogóle. Od Leona XIII, a zw³aszcza przez Jana XXIII i Paw³a VI, po wyj¹tkowo liczne wypowiedzi Jana Paw³a II, prawo naturalne zajmuje bardzo znacz¹ce miejsce w nauczaniu Kocio³a katolickiego. Wydane po raz pierwszy po niemiecku przed ponad 50. laty opus magnum J. Fuchsa Lex naturae. Zur Teologie des Naturrechts (Düsseldorf, Patmos 1955), nale¿y do prac szczególnie wa¿nych we wspó³czesnej debacie na temat prawa naturalnego (do której warto zaliczyæ tak¿e polskie studium J. Mereckiego Spór o prawo naturalne. Analiza modelu argumentacji 249 etycznej Josefa Fuchsa, Lublin, RW KUL 2001). Mark Graham, autor recenzowanej tu pracy, jest profesorem teologii na amerykañskim uniwersytecie Villanova w stanie Pensylwania. Niedawno wyda³ tak¿e Sustainable Agriculture: A Christian Ethic of Gratitude (Cleveland: Pilgrim Press 2005). Praca Grahama to gruntowna analiza koncepcji prawa naturalnego wed³ug Josefa Fuchsa, która przesz³a znacz¹c¹ ewolucjê w okresie Vaticanum II i bezporednio potem, tak¿e wskutek udzia³u Fuchsa w papieskiej komisji przed wydaniem Humanae vitae. W zwi¹zku z tym na niniejsze studium sk³adaj¹ siê dwie g³ówne czêci, odnosz¹ce siê do pogl¹dów Fuchsa przed i po jego „intelektualnym nawróceniu”. W czêci pierwszej Graham swoj¹ uwagê zwraca najpierw na wczesny kontekst kszta³towania siê rozumienia prawa naturalnego u Fuchsa, którym by³y debaty na temat etyki sytuacyjnej z lat 40. i 50., do których Fuchs siê odnosi³. W tej czêci wyk³adu prawa naturalnego autor wskazuje zw³aszcza na strukturê i pochodzenie norm moralnych, epistemologiê moraln¹ i kompetencjê Urzêdu Nauczycielskiego Kocio³a co do rozumienia prawa naturalnego, rolê podmiotu moralnego w zakresie prawa naturalnego, by w koñcu zakreliæ relacjê miêdzy prawem naturalnym a nadprzyrodzonym porz¹dkiem moralnym. Po takim wzglêdnie ca³ociowym wyk³adzie nauki Fuchsa Graham przedstawia jego aktywnoæ na forum wspomnianej komisji papieskiej w latach 1963-1966. Analizy, dyskusje i publikacje z tego okresu pokazuj¹, jak Fuchs stopniowo korygowa³ i rozwija³ swoje przekonania naukowe co do szeroko rozumianej teorii prawa naturalnego. W³anie o tym Graham pisze w obszerniejszej, drugiej czêci swojej pracy. Szczególnie zwraca uwagê na jego teologiczn¹ antropologiê 250 RECENZJE i nowe spojrzenie na cz³owieka jako podmiot dzia³ania moralnego, do czego zainspirowa³ Fuchsa Rahner ze swoim transcendentalnym tomizmem, a zw³aszcza pojêciem opcji fundamentalnej. W tym wysi³ku sta³ej, póniejszej rekonstrukcji swojej antropologii teologicznej Fuchs zajmowa³ siê statusem natury ludzkiej w rozwa¿aniach nad prawem naturalnym, historycznoci¹ ludzkiej egzystencji, nowo powstaj¹cymi znaczeniami osoby we wspó³czesnej teologii moralnej oraz kryterium integralnego rozwoju cz³owieka i jego znaczeniem dla rzymskokatolickiej teorii prawa naturalnego (s. 116). Szczególne znaczenie w nowym rozumieniu prawa naturalnego Fuchs przypisa³ recta ratio jako bezporedniej normie moralnoci. Ten akcent na recta ratio jako bramê wejciow¹ do prawa naturalnego oznacza³ tak¿e, ¿e obiektywnoci moralnej nie mo¿na ju¿ d³u¿ej osi¹gaæ przez proste zastosowanie uprzednio skonstruowanych norm moralnych do konkretnych sytuacji, ale [raczej] przez wziêcie pod uwagê wszelkich, potencjalnie istotnych aspektów okrelonej sytuacji i u¿ycie swojej zdolnoci do logicznego mylenia, by okreliæ dobre i z³e postêpowanie (s. 217). Graham zauwa¿a w tym kontekcie, ¿e teoria prawa naturalnego potrzebuje solidniejszej antropologii ni¿ ta, któr¹ nakreli³ Fuchs. Inaczej bowiem analizy i tezy prawnonaturalne nie bêd¹ w stanie daæ cz³owiekowi w jego codziennym ¿yciu nic wiêcej, ni¿ ogólne zasady postêpowania i zrozumienie podstawowych wartoci (por. s. 140). Przedstawiaj¹c ewolucjê myli Fuchsa co do wizji prawa naturalnego i ogólnie odnosz¹c siê do niej z uznaniem, Graham równoczenie dostrzega jej braki i stawia pewne postulaty. Szczególnie widzi potrzebê dalszego rozwijania problematyki antropologicznej w zakresie tzw. dóbr cz³owieka, dalszego precyzowania episte- mologii moralnej, czy jej odniesienia do coraz to nowych przejawów rozwoju wspó³czesnej cywilizacji, która w istocie czêsto powa¿nie zagra¿aj¹ cz³owiekowi, a nawet ca³ej ludzkoci (por. s. 244-252). Opracowanie prof. Marka Grahama to warta uwa¿nej lektury praca, która pozwala zrozumieæ wspó³czesne transformacje teorii prawa naturalnego, które dziej¹ siê czêsto w³anie pod wp³ywem pism Fuchsa, tak¿e tam, gdzie wzbudza³y i nadal wzbudzaj¹ niepokój Magisterium Ecclesiae. Liczne przypisy pokazuj¹ bogate zorientowanie autora w rozwoju myli Fuchsa i ca³ej teologii moralnej, zw³aszcza okresu posoborowego. Cenny jest dodany wykaz wa¿niejszych publikacji Fuchsa, a tak¿e literatury przedmiotu. Nie zapomniano równie¿ o po¿ytecznym, obszernym indeksie osobowo-rzeczowym (s. 253276). Wstêpn¹, ogóln¹ orientacjê w naukowych losach Fuchsa daje tak¿e s³owo wstêpne, napisane przez jednego z pierwszych profesorów Grahama, Jamesa F. Keenana SJ, dzisiaj doæ znanego teologa moralisty z amerykañskiego Boston College, który sam by³ uczniem Fuchsa (s. IX-XIII). Choæ byæ mo¿e ten krótki tekst Keenan potraktowa³ z domieszk¹ nonszalancji, w wielu miejscach pisz¹c o sobie. S£AWOMIR NOWOSAD INSTYTUT TEOLOGII MORALNEJ KUL Grzechy w kratkê. O spowiedzi z ojcem Piotrem Jordanem liwiñskim rozmawiaj¹ El¿bieta Kot i Dominika Koz³owska, Wydawnictwo Znak, Kraków 2008, ss. 184. Temat spowiedzi pojawia siê ostatnio czêciej w publikacjach ksi¹¿kowych, które maj¹ pomóc zarówno penitentom, RECENZJE jak i spowiednikom. Do³¹czy³a do nich ciekawa propozycja przybli¿enia czytelnikowi sakramentu pokuty i pojednania. Jest ni¹ rozmowa z ojcem Piotrem Jordanem liwiñskim. Ksi¹¿ka w takiej formie – przygotowana przez Wydawnictwo Znak – to kolejny dobry znak, ¿e zatroskanie o sakrament pokuty i pojednania nie ogranicza siê do mówienia o jego kryzysie, ale prowadzi do wielu twórczych inicjatyw. Wród nich nale¿y wskazaæ na Szko³ê dla spowiedników prowadzon¹ przez kapucynów z Krakowa, której dyrektorem jest ojciec liwiñski. Ksi¹¿ka zosta³a podzielona na 5 zasadniczych rozdzia³ów. W rozdziale I: Czy Aposto³owie te¿ siê spowiadali? (s. 7-23) Autor pokazuje, ¿e konfrontacja z winami przesz³oci ma charakter powszechny i jest obecna w ró¿nych religiach. W chrzecijañstwie ma ono jednak charakter spotkania z Bogiem, który ca³kowicie darmo daje swoje przebaczenie, niejako stwarza cz³owieka na nowo i powo³uje go do pójcia za Chrystusem. W kontekcie pytañ o czêstoæ spowiedzi, sens nawrócenia i praktyk pokutnych czytelnik poznaje dzieje sakramentu pojednania. Nie przyt³aczany szczegó³ami, odkrywa sens i istotê zmian, które dokonywa³y siê w praktyce tego sakramentu na przestrzeni wieków. Objawienie pokazuje mu na Chrystusa, który go ustanowi³, a piêæ katechizmowych nazw sakramentu, zwraca uwagê na jego bogactwo. Znajduje odpowied na powracaj¹ce pytania: czy trzeba siê spowiadaæ przed kap³anem, wyznawaæ mu wszystkie grzechy, i czy trzeba to robiæ w konfesjonale? Rozdzia³ II: Spowiednik te¿ cz³owiek (s. 24-60) pokazuje czytelnikowi, kim jest siedz¹cy po drugiej stronie kratki konfesjona³u. Autor omawia elementy kszta³tuj¹ce przysz³ego spowiednika: jego w³asne dowiadczenie ¿yciowe, Jezusowy wzór 251 przebaczenia, formacjê seminaryjn¹. Nie unika kwestii rutyny spowiednika, jego grzesznoci i potrzeby nawrócenia, ukazuje sens zadawania pytañ podczas spowiedzi, co bywa odbierane jako ciekawoæ, sporo miejsca powiêca przedstawieniu relacji miêdzy spowiedzi¹ a kierownictwem duchowym oraz miêdzy spowiedzi¹ a psychoterapi¹. Kolejny rozdzia³: Penitenci czy petenci? (s. 61-84) jest swego rodzaju zwierciad³em, w którym czytelnik-penitent mo¿e siê przejrzeæ. Autor rzeczowo i ¿yczliwie wskazuje na problemy, a tak¿e cechy cz³owieka, które nie u³atwiaj¹ mu owocnego korzystania z sakramentu: popiech i poganianie innych, szukanie raczej pozytywnych doznañ psychicznych ni¿ duchowego wzrostu, wp³yw relacji rodzinnych na ukszta³towany obraz Boga. Omawia przyczyny strachu i unikania spowiedzi, zjawisko zaniku poczucia grzechu oraz problem skrupulanctwa. W rozdziale IV: O grzechach, grzeszkach i pokusach (s. 85-123) Autor przedstawia kwestiê sumienia, jego zafa³szowañ i formowania, rozró¿nienia miêdzy pokus¹ a grzechem oraz grzechem a niedojrza³oci¹. W kontekcie wiary w Koció³ zwraca uwagê na ci¹gle dyskutowane kwestie moralne, m.in. dotycz¹ce ludzkiej p³ciowoci. Wród moralnych problemów wspó³czesnoci omawia niedzielne wizyty w supermarketach, piractwo komputerowe, wypisywanie recept na rodki antykoncepcyjne, ³apówkarstwo. Na koniec wyjania kwestiê grzechu ciê¿kiego, grzechu przeciwko Duchowi wiêtemu oraz sytuacje prowadz¹ce do rozpaczy. W najd³u¿szym rozdziale V: Spowied instrukcja obs³ugi (s. 124-167) Autor w odwie¿aj¹cy sposób prowadzi czytelnika drog¹ niby znanych mu 5 warunków dobrej spowiedzi. Pokazuje na czym polega istota rachunku sumienia i na co 252 RECENZJE w praktyce zwróciæ uwagê, aby pomóg³ w owocnym wyznaniu win w spowiedzi. Zwraca uwagê na trudnoæ oddzielenia prawdziwego ¿alu za grzechy od ¿alenia siê penitenta, podkrelaj¹c religijny, nadprzyrodzony charakter ¿alu. Podpowiada, co robiæ, gdy problemem jest samo wzbudzenie ¿alu. Mówi¹c o postanowieniu poprawy, przestrzega przed uto¿samianiem dobrej woli tej¿e poprawy z jej faktyczn¹ skutecznoci¹, przed pu³apk¹ pozornej szczeroci postanowienia oraz zachêca do ufnoci w obliczu powtarzania siê grzechów. Szczere wyznanie win u³atwia wiadomoæ, ¿e kap³an jest po stronie penitenta. W tej perspektywie Autor odnosi siê do sprawy wstydu przez spowiednikiem, ukazuj¹c ró¿nicê miêdzy ochronn¹ funkcj¹ wstydu a chowaniem siê za maskê k³amstwa i nieszczeroci. Na koniec podkrela, ¿e pokuta ma przynosiæ owoce odnowionego ¿ycia, a nie zniechêcenie penitenta. T³umaczy m.in. na czym polega pozasakramentalne zadoæuczynienie i obowi¹zek restytucji dóbr materialnych i duchowych. Na koniec w trzech minirozdzia³ach czytelnik znajdzie informacjê na temat szko³y dla spowiedników (s. 168-175), przebiegu sakramentalnej spowiedzi krok po kroku (s. 177-178) oraz dwie propozycje rachunku sumienia (s. 179-181). Autor ma racjê, ¿e sakrament pokuty jest za ma³o znany, zbyt czêsto kojarzony z karaniem, samobiczowaniem czy poni¿aniem siê i dlatego trzeba ukazaæ go od strony autentycznej promocji cz³owieka i dowiadczenia Bo¿ej mi³oci (s. 60). Ksi¹¿ka realizuje to zadanie w sposób dostosowany do wspó³czesnego czytelni- ka. Ciekawe pytania dr¹¿¹ce temat pozwalaj¹ pog³êbiæ rozumienie poszczególnych zagadnieñ, plastyczne obrazy i przyk³ady przemawiaj¹ do wyobrani. Ramki z tekstami Pisma wiêtego, wypowiedziami magisterium Kocio³a, wiêtych i innych autorów u³atwiaj¹ zatrzymanie siê przy tych treciach, czy te¿ ³atwy powrót do nich. W tej bardzo ciekawej, bo p³yn¹cej z dowiadczenia, pomocy w przygotowaniu i prze¿ywaniu sakramentu pokuty, mo¿na by jasno wskazaæ, ¿e zachêta do czêstej spowiedzi, tzw. spowiedzi z pobo¿noci dotyczy nie tylko osób konsekrowanych (s. 13), ale tak¿e wszystkich wiernych, o czym przypomina Jan Pawe³ II w adhortacji Reconciliatio et paenitentia, nr 31, 32 oraz Katechizm Kocio³a Katolickiego, nr 1458. Ze wzglêdu na charakter ksi¹¿ki nie razi stwierdzenie, ¿e materi¹ sakramentu s¹ konkretne grzechy ciê¿kie (s. 21), choæ cilej rzecz ujmuj¹c, gdy sakramentalny znak opisywany jest w kategoriach materii i formy, to jakby materi¹ wed³ug stwierdzenia soboru we Florencji (1438-1445) s¹ wszystkie akty penitenta. Warto natomiast zapytaæ, czy s³usznie omawiaj¹c wyznawanie grzechów – Autor nie doceni³ kategorii grzechu miertelnego, która bardziej zwraca uwagê na dramatyczne konsekwencje grzechu ni¿ okrelenie grzech ciê¿ki (s. 118-120; 132; 149). Formu³uj¹c te uwagi nale¿y raz jeszcze podkreliæ, ¿e prezentowana ksi¹¿ka jest godna polecenia penitentom i spowiednikom, a zdecydowanego zalecenia przysz³ym szafarzom sakramentu pokuty i pojednania. ZBIGNIEW WANAT 253 TEOLOGIA I MORALNOÆ Tom 1, 2006 Deus caritas est DAMIAN BRYL Deus caritas est MARIAN MACHINEK G³ówne linie teologiczne encykliki Benedykta XVI Deus caritas est ADAM SIKORA Mi³oæ objawiona przez Boga i odkryta przez cz³owieka. To¿samoæ, podobieñstwo, czy przeciwieñstwo? Refleksje wokó³ Deus caritas est JERZY TROSKA Cz³owiek poza sprawiedliwoci¹, potrzebuje i zawsze bêdzie potrzebowa³ mi³oci (Deus caritas est, 29) MACIEJ OLCZYK Czy mo¿na nakazaæ mi³oæ? Imperatywny charakter przykazania mi³oci. Uwagi na marginesieDeus caritas est PIOTR PIASECKI Od mi³oci eros do mi³oci agape. Formacja mi³oci w encyklice Benedykta XVI Deus caritas est ANDRZEJ BOHDANOWICZ Unifikuj¹ca rola mi³oci w ¿yciu ma³¿eñskim wed³ug Benedykta XVI ALEKSANDER GENDERA Eucharystia uzdolnieniem do wype³nienia przykazania mi³oci. Przes³anie encykliki Benedykta XVI Deus caritas est JACEK HADRY Rola mi³oci Boga i bliniego w procesie uwiêcenia w encykliceDeus caritas est RYSZARD KUCZER Maryja wzorem ¿ycia mi³oci¹ w encyklice Deus caritas est Encyklika Benedykta XVI ,AKI?=HEJ=IAIJ Tekst 254 TEOLOGIA I MORALNOÆ Tom 2, 2007 Problemy moralne w integruj¹cej siê Europie IRENEUSZ MROCZKOWSKI Kondycja teologii moralnej w Europie ROMAN KULIGOWSKI Josepha Ratzingera krytyka kultury wspó³czesnej ZBIGNIEW TEINERT Moralnoæ rezultat instynktu, czy dzie³o stwórcze? W sprawie etosu ewolucyjnego JAROS£AW SOBKOWIAK Prawda w spo³eczeñstwie pluralistycznym i tolerancyjnym EDWARD TOROÑCZAK Wiara jako ród³o zobowi¹zañ moralnych PAWE£ SALAMON Zafa³szowania norm moralnych we wspó³czesnej Europie ze szczegó³owym uwzglêdnieniem zjawiska aborcji KRZYSZTOF KIETLIÑSKI Stanowisko Kocio³a katolickiego w kwestii zwi¹zków osób tej samej p³ci RYSZARD KUCZER Polityka spo³eczna a ¿ycie rodzinne * ZBIGNIEW WANAT Stan badañ nad polsk¹ teologi¹ sumienia XX wieku JAN ORZESZYNA Dzieciñstwo w aspekcie moralnym LUCJAN LENORT Metafizyczno-aksjologiczne dowiadczenie piêkna. Pedagogiczny wymiar piêkna w moralnoci S£AWOMIR MAZUR Rozumienie grzechu spo³ecznego w nauczaniu Kocio³a JACEK HADRY Mi³oæ bliniego w dowiadczeniu duchowym wiêtej Teresy z Los Andes w perspektywie Deus caritas est Benedykta XVI HENRYK WEJMAN Personalistyczna koncepcja mi³osierdzia 255 KOMITET WYDAWNICZY PAWE£ BORTKIEWICZ, JACEK HADRY, ADAM PRZYBECKI, ADAM SIKORA, JAN SZPET REDAKTOR FELIKS LENORT PUBLIKACJA DOFINANSOWANA Z DOTACJI NA DZIA£ALNOÆ STATUTOW¥ WYDZIA£U TEOLOGICZNEGO UAM ISBN 978-83-60598-23-8 ISSN 1898-2964 UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA WYDZIA£ TEOLOGICZNY REDAKCJA WYDAWNICTW 61-111 POZNAÑ, UL. WIE¯OWA 2/4 e-mail: [email protected] [email protected] tel./fax (0-61) 851-97-43 http://www.thfac.poznan.pl PROJEKT GRAFICZNY SERII: PAWE£ P¥K KOREKTA: JUSTYNA IWASZKIEWICZ T£UMACZENIA NA JÊZYK ANGIELSKI: MA£GORZATA WIERTLEWSKA