(June) 2010r. No 12 (1002)
Transcription
(June) 2010r. No 12 (1002)
POLIS H- CA N A D IA N IN D EPEN D EN T COU RIER ï www.nowykurier.com ISSN 0848-1946 Bez meritum Kampania wyborcza rzeczywiście przebiega w cieniu katastrofy w Smoleńsku. Jednak nie ma w niej śladu merytorycznej dyskusji o najważniejszych problemach dla państwa. Leszek Szymowski Dysksuja merytoryczna o progra mie dla Polski pozbawiona jest sensu, bo i tak nikt tego nie słucha – powiedział kilka dni temu w TVN24 prof. Ireneusz Krzemiński - socjolog znany z sym patii do Platformy Obywa telskiej. Ta zaskakująca dość teza wzbudziła zdumienie u siedzącej w studio prof. Jadwigi Staniszkis. W jej obecności i na oczach wielu tysięcy widzów TVN24 Krzemiński wyjaśniał dlaczego nie ma potrzeby, aby kandydaci dyskutowali o sprawach merytorycznych. Jego zdaniem to nie program czy poglądy zjednują kandydatowi wyborców, lecz umiejętność prezentowania się w mediach i przedstawiania lepszej wizji Polski. DokoÒczenie na stronie 6 ES TA B LIS HED 1 9 7 2 15-30 Czerwca (June) 2010 No 12 (1002) Czy Lech Wałęsa był rewolucjonistą? Wysiłkiem pracy dziennikarzy zachodnich - Michael Fowke, Peter Jenkins, Neil Edward John, Emma Maurice, Marina Mooney, Felix Pryor, Dim Robbins, Ri chard Shaw, Barry Simpson, Beni ta Stoney, Richard Tames, Gail Turner i John Whelan - ukazała się publikacja Briana Mooney poświęcona wielkim liderom od zarania ludzkości do współczesności. Lech Wałęsa jest zaprezentowany jako wielki rewolucjonista, którego działal ność poli tycz na zmieniła bieg histo rii i wchodzi w skład pięciu największych na przełomie wieków wraz ze Spartakusem, Maxi mi lienem Robespierrem, Giuseppe Garibaldim, W. Leninem i Che Guevarą. Przypominam kim byli ci wybitni mężowie polityki światowej. Spartakus – (? – 71 p.n.e.) gladiator rzymski, organizator i przywódca największego powsta nia niewolników w Italii (73-71), stłu mionego krwawo przez M. Kra ssusa (ukrzyżowano 6 tys. powstańców). Robespierre – Maximilien de, 1758-94, jakobin, jeden z głów- nych radykalnych przywódców Wielkiej Rewolucji Francuskiej; z zawodu adwokat; jako przewo dniczący Komisji Ocalenia Publicznego kierował polityką Francji; wobec zagrożenia rewolucji wprowadził dyktaturę i terror; obalony i ścięty. Garibaldi Giuseppe, 1807 – 1882, generał włoski, bojownik o wyzwolenie i zjednoczenie Włoch, demokrata i republikanin; 1860 zdobył Sycylię i Neapol i złożył DokoÒczenie na stronie 15 Wiejskie dziedzictwo Polaków Izabella Bukraba-Rylska II Europejski Kongres Gospodarczy Dokończenie z poprzedniego wydania Henryk Bugłacki Zdaniem J.Hahn’a należy po my śleć, jak Europa będzie się prezentować w przyszłości na tle innych graczy, takich jak Indie, Chiny, czy Rosja. Należy omówić sposo by wyjścia na ścieżkę wzrostu, a nie koncentrować się jedynie na aspekcie stabilności. Jego zdaniem polska gospodarka wypada bardzo dobrze na tle gospodarek innych krajów Unii Europejskiej. Również dlatego, że Polska jest największym beneficjentem fun du szy strukturalnych. Choć są obszary, w których musimy zintensyfikować nasze działania - przykła dowo w zakresie inwetstycji infrastrukturalnych. Jaki charakter ma obecny kryzys ekonomiczny i jaki jest jego zasięg? Czy można twierdzić, że to kryzys strefy euro, czy raczej to suma kryzysów poszczególnych państw? Jak wyeliminować przyczy ny kryzysów finansowych i czy w ogóle możliwe jest, żeby zapanować nad zachowaniami państw i inwestorów w stopniu zmu szającym do odpowiedzial nego działania na rynkach finansowych? - na takie pytania starali się odpowiedzieć uczestnicy sesji dy skusyjnej “Euro w Europie, Euro w Polsce” podczas EEC 2010. Eksperci uczestniczący w dyskusji na temat obecnej sytuacji gospodarczej nie mieli wątpliwości, że kryzys jest faktem, aczkolwiek oceniali, że obecnie to raczej kryzys poszczególnych państw. „Kryzys mamy i jest on poważny. Rozpoczął się w 2007 roku i począt kowo miał wymiar, który sprowadzał się do kryzysu bankowe go, finansowego, ale w roku 2008, a szczególnie w roku 2009 przyjął oblicze kryzysu DokoÒczenie na stronie 9 Obecność w polskiej kulturze narodowej wątków związanych ze wsią jest faktem oczywistym. Aż do połowy XX wieku, jak pisze profesor Antonina Kłos kowska w swojej książce „Kultury narodowe u korzeni”, wątki rustykalne wyraźne były w literaturze, muzyce, sztukach plastycznych. Podziwiano ich piękno i kryjące się w nich wartości, ale też akcentowano mistrzostwo wybitnych artystów, takich jak Kochanowski, Chopin czy Skoczy las, którzy proste motywy ludowe potrafili przekształcić w arcydzieła o wymowie uniwersalnej. Czy jednak na tym wyczerpuje się fenomen istnienia treści i wartości wiejskich w polskiej kulturze i w polskim społeczeństwie? Takie spojrzenie byłoby niepełne, choćby z tego powodu, że – zdaniem niektórych badaczy – wytwo ry kultury (książki, obrazy, zapisane nuty) to zaledwie „artefakty”, jakby powiedział Stani sław Ossowski, a według Karla Pop pera „egzosomatyczne wy two ry”, czyli materialne przed mio ty, których najgłębszy sens kryje się w tym, co one znaczą dla ludzi. Jeżeli zatraca się pa mięć o wartościach, do których odnoszą się te przedmioty, jeżeli przestają one budzić skojarzenia i uczucia, które miał na myśli ich autor – wtedy stają się niczym więcej jak zwykłymi atrapami: kawałkami zadrukowanego papieru, barwnymi plamami na płótnie, nieczytelnym nagroma dze niem dźwięków. Co zatem byłoby prawdziwą kulturą, co stanowiłoby jej istotę? Wspomniany Stanisław Ossow ski, wybitny socjolog i badacz sztuki, udzielił na to pytanie ciekawej odpowiedzi. Oto jego zdaniem, prawdziwą kulturą są „wzory reakcji mięśniowych i uczuciowych”, jakie przejawiają odbiorcy podczas kontaktu z dziełami kultury. Jeżeli podziwiają to, co powinno być podziwiane, jeżeli wzruszają się tym, co jest wzruszające i śmieją się z rzeczy uznanych za śmieszne w danej zbiorowoś ci, znaczy to, że kultura tej gru py żyje – jest akceptowana, podzielana i przekazywana na stępnym pokoleniom. Jeżeli zaś odpowiednie wytwory są niezrozumiane albo, co gorsza, spotykają się z odrzuceniem, nie budzą już emocji i refleksji wpisanych w nie przez twórcę – znaczy to, że kultura przestała istnieć. Nie ma jej, chociaż nadal mogą trwać wytwory kultury – ale są już one jedynie martwymi przedmiotami. Propozycja Ossowskiego, chociaż dość trudna do zaakceptowania w świetle potocznych mniemań, chociaż paradoksalna i, wydawałoby się, „postawiona na głowie”, ma jednak poważne uzasadnienie. Oto zwraca uwagę na to, co najważniejsze w świecie kultury – na „ducha” ją ożywiającego, na wymiar wartości i uczuć przenikających każdy jej element. Jeżeli z tego punktu widzenia spojrzeć na problem wiejskiego dzie dzictwa Polaków, to na pierwszy rzut oka można odnieść nader sprzeczne wrażenia. Z jednej strony bowiem nie ulega wątpliwości, że wytwory kultury ludowej, a także dzieła nawiązujące do tematów rustykalnych, cieszą się ogromnym powodzeniem. Z drugiej jednak strony nigdy DokoÒczenie na stronie 18 JAN CZAN Broker (905) 625-8421- 24godz. $49,900 - Dochodowy Business - 10 lat od za≥oøenia $119,900 -B.dobrze wyposaøona Pizzeria- dobry dochÛd $179,900 - Luksusowe condo, nowoczesny budynek. $187,000 -Condo, 2 parkingi, balkon, nowy budynek. $339,000 -PiÍkny i Nowy 1880 sq.ft. executive townhouse $369,000 Samodzielny europejski dom-bardzo zadbany $559,000 - Dom po rozbudowie i completnej renowacji - jak nowy - Dom Marzenie!!! TOP PRODUCER Szybka Telefoniczna darmowa wycena domÛw! Wycena poprzez [email protected] 15-30/06/ 2010 No 12 (1002) Strona 2 Powstanie, rozwój i rozpad Polski Ludowej (1944 - 1989) Część VII. Podległość rozwoju a semiperyferyjność Wojciech Błasiak (Artykuł jest ostatnią częścią cyk lu będącego publicystyczną wersją opracowania naukowego z 2009 roku „Polska Ludowa jako historyczny przypadek podległego rozwoju imperialnego w strukturach semiperyferyjnych zależno ści systemu światowego”, gdzie analizuję w perspektywie socjologii historycznej procesy, tendencje, prawidłowości i struktury powstania, rozwoju i rozpadu Polski Ludowej.) Wcielenie Polski w latach 1944 – 1948 do obszaru imperialnego Związku Radzieckiego zmieniło jej sposób funkcjonowania w świa towym systemie gospodar czym, rekonfigurując zasadniczo jej semiperyferyjne miejsce w tym systemie. Była to sytuacja podległości imperialnej, acz w strukturach globalnej zależności systemowej. Była to podległość za pośrednictwem struktury społecznej, dzięki stworzonej i podtrzymywanej imperialnie klasie społecznej totalitarnej biurokracji polskiej. Klasa ta nie była zdolna do samodzielnego i pozaimperialnego istnienia, kończąc swój byt historyczny wraz z rozpadem radzieckie go imperium. Dla klasy tej bowiem niepodległość polskiego państwa stanowiła obiektywnie zagrożenie jej historycznego istnienia jako klasy społecznej. Jej podległość miała wymiar nie tylko obiektywny lecz również wymiar podległych motywów i aspiracji, co wrażało się zasadniczą niezdolnością szukania suwerennych rozwiązań również w kwestiach rozwoju gospodarczego w ramach imperium. W stosunkach natomiast z pozaimperialnym otoczeniem światowym systemu kapitalistycznego w latach 1971 – 1989, klasa ta i jej elity polityczne przyjmowała postawy kompradorskie, również nie będąc w stanie poszukiwać suwerennych rozwiązań i niezależnych ścieżek rozwoju. Sam rozwój podległy Polski Ludowej z analizowaną jego charakterystyką był wynikiem dynamiki interesów, motywów i aspiracji podległej biurokracji, z jej naczelnym celem produkcji społecznej jaką była maksymalizacja dysponowanej nadwyżki ekonomicznej. Dodajmy, iż rozwój i rozpad go s po darczy i społeczny Polski Ludowej oraz całego imperium radzieckiego paradoksalnie całkowicie zaprzeczył jednej z kluczowych tez Marksowskiej teorii rozwoju społecznego i marksi stow skiej oraz marksistowskoleninowskiej ideologii, iż to „siły wytwórcze” i ich „nieustanny rozwój” określają „stosunki produkcji” i decydują o procesach ro - zwoju w ramach zmieniających się historycznie „sposobach produkcji”. To bowiem dynamika struktury społecznej określiła procesy rozwoju i rozpadu produkcji społecznej, a biurokratyczne stosunki społeczne produkcji określiły możliwości rozwoju cywilizacyjnego i gospodarczego Polski Ludowej oraz całego jak się wydaje imperium radzieckiego. Dodam, iż moim zdaniem również dynami ka światowej struktury spo łecznej określa światowe procesy rozwoju i niedorozwoju produkcji społecznej, a w konsekwencji mo żliwości rozwoju i niedoro zwoju cywilizacyjnego i gospodarczego osiowo dzielącego się świata. Możliwości wewnętrzne podległego rozwoju gospodarczego Polski Ludowej w ramach dyspozycji biurokratycznej zakończyły się wraz z podstawowym i ekstensywnym uprzemysłowieniem z końcem lat 60. Ten podległy rozwój nie miał wszakże swych strukturalnych wobec radzieckiego imperium konsekwencji, co było pochodną niezdolności radzieckiej biurokracji totalitarnej do stworzenia własnego systemu gospodarczego. Polska Ludowa zachowała wobec Związku Radzieckiego swą zasadniczą niezależność w zakresie struktury gospodarczej mimo, iż podległość imperialna decydowała o wewnętrznej strukturze przemysłu i rolą w nim przede wszystkim przemysłu obronnego. O zasadniczej niezależności świadczy fakt bycia przez Polskę Ludową eksporterem przemysłowych towarów przetworzonych do Związku Radzieckiego, a importerem z niego energii i surowców. Imperium radzieckie samo było elementem systemu światowego jako obszar semiperyferyjny, o cechach obszaru zewnę trznego, silnie samoizolującego się w swych powiązaniach przede wszystkim z krajami kapitalistycznego rdzenia. Dlatego semipery feryjna zależność systemowa Polski funkcjonowała za pośrednictwem i w podległości wobec rosyjskiego centrum imperialnego, które określało w sposób zasadniczy i kontrolowało jej relacje z pozaimperialnym otocze niem. Ta semiperyferyjna zależność zachodziła za pośrednictwem struktury gospodarczej Polski Ludowej, której istnienie i rozwój tworzyło jej zrekonfigurowaną podległością zależność od kapitalistycznego systemu światowego i jego gospodarczych centrów w formie zależności funkcjonalnych. W przeciwieństwie bowiem do podległości imperialnej, która wy nikała z charakteru celowo stworzonej podległej struktury społecznej, semiperyferyjna zależność światowa wynika ze struktury gospodarczej, kształtowanej w okresie kilkuset lat od narodzin europejskiej gospodarki światowej w „długim wieku XVI-tym”. Jest to zależność powstająca dzięki takiemu światowemu podziałowi pracy, w wyniku którego struktura gospodarcza krajów kapitalistycznych peryferii i semiperyferii rozwija się zależnie od struktury krajów kapitalistycznego rdzenia. Struktury gospodarcze peryferii i semioperyferii są odpowiedzią na potrzeby struktury krajów rdzenia. (Kula, Witold. 1983. Hist oria. Zacofanie. Ro zwój, Warszawa: „Czytelnik”, s. 158 -169). Te struktury gospodarcze krajów peryferyjnego i semiperyferyjnego kapitalizmu uzależniają je od struktur gospodarczych krajów rdzenia. To strukturalne uzależnienie przekłada się na zależności funkcjonalne. Używając pojęć Támasa Szentesa (Szentes, Támas. 1974. Ekonomia polityczna zacofania gospodarczego. Warszawa: PWE, s. 268 – 272) by ła to funkcjonalna zależność finansowa w postaci zależności od walut krajów rdzenia; funkcjonalna zależność handlowa w postaci zależności od handlu zagranicznego towarami i usługami z krajami rdzenia; funkcjonalna zależność techniczna (i technolo giczna) w postaci uzależnienia od importu myśli naukowo-badawczej i nowoczesnych technologii i technik, przy braku klasycznej dla większości pozaimperialnych krajów semiperyferyjnych i peryferyjnych, zależności bezpośredniej, w postaci własności kapitału krajów rdzenia lub kontroli przez ten kapitał kluczowych pozycji gospodarczych i gałęzi gospodarczych. Sama podległość imperialna zmieniła charakter semiperyferyjnej zależności strukturalnej i zależności funkcjonalnych w systemie światowym Polski Ludowej, i jak sądzimy również pozostałych podległych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Zlikwidowana została funkcjonalna za leżność bezpośrednia poprzez upaństwowienie własności zagranicznego kapitału krajów rdzenia. Podstawowego znaczenia natomiast nabrała zależność finansowa, nade wszystko zależność walutowa, jako zależność od pieniądza krajów rdzenia. „Dewizy” w postaci światowych walut wymienialnych i ich nieustanny brak, stały się decydującym czynni kiem określającym również zależność handlową w postaci wymuszania eksportu towaro wego do pozaimperialnego ob szaru „dewizowego” i ograniczania importu „dewizowego”. Na podległą rekonfigurację zależności techniczno-technologicznej miał nade wszystko wpływ polityczno-militarnej konfrontacji globalnej USA i Związku Radzieckiego, która zasadniczo ograniczyła możliwość importu naukowo-technologicznego z krajów rdzenia i wymuszała takowy o zwykle niższej jakości z obszaru Związku Radzieckiego. Tę zmianę jakościowo wzmocniło embargo na towary strategiczne oparte na najnowocześniejszych technologiach światowych, jakie USA i ich sojusznicy wprowadzili w 1950 roku za pośrednictwem COCOM-u (Komitetu Koordynacyjnego Kontroli Eksportu) na eksport produktów do ZSRR i podległych mu krajów. (Kaliński, Janusz. 2004. Historia gospodarcza XIX i XX w. Warszawa: Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne, s. 289) Tym samym Polska i pozostałe kraje radzieckiej Europy Środkowo-Wschodniej utraciły możliwość bezpośre dniego dostępu do produktów wyższej generacji technologicznego przetwórstwa przemysłowego i samych wysokich technologii. Utworzona w 1949 roku Rada Wzajemnej Pomocy Gospodar czej (RWPG) stała się instrumentem kontroli gospodarek państw podległych przez Związek Ra dziecki oraz ich izolacji w obszarze gospodarki światowej, a nie ich wzajemnej integracji. Cdn. www.nowykurier.com Alderwood Naturopathic Clinic • Detoxification • Clinical Nutrition • Chinese Medicine - Acupuncture - Chinese Herbal Patents • Homeopathy • Western Herbal Medicine • BOWEN Therapy Jolanta Polewczak Tel: 416- 824-4464 N.D.,M.D.(PL) Doctor of Naturopathic Medicine 545A Horner Ave., Etobicoke, M8W 2C3 JOLANTA KRYSTKOWICZ Adwokat, Notariusz L.L.B, LLM By≥y SÍdzia w Polsce 2347 Kennedy Rd. Unit 402, Scarborough, Ont. M1T 3T8 pÛ≥nocno-wschodni rÛg ulic Kennedy Rd. i Sheppard Ave. Tel.: 416-292-8337 Pe≥ne badanie oczu EWA G£ADECKA 3115 Dundas St., West Mississauga, (Starsky 2) Tel.: 905-569-1177 47 LATA OBS£UGI POLONII POMNIKI Pomniki z granitu P≥yty z brπzu Gwarantowana wysoka jakoúÊ us≥ugi Duøy wybÛr kolorÛw i wzorcÛw PrzystÍpne ceny 24 godzinna obs³uga oraz dostawa oleju opa³owego (416) 232-2262 83 Six Point Road Toronto, ON M8Z 2X3 (416) 232-1250 83 SIX POINT ROAD No 12 (1002) 15-30/06/2010 Kazimierz Z. PoznaÒski University of Washington Inne zmiany Kontynuując analizę źródeł światowego kryzysu, tego co się zaczął w Stanach Zjednoczonych, co ciągle są w kryzysie, nie można pominąć faktu, że rozluźniając regulacje - kontrole - banków, państwo, jeśli nie zadeklarowało otwarcie, to wprowadziło w życie zasadę, że nie pozwoli na upadek banków przez system gwarancji. Od dawna depozyty klientów bankowych uważano za ubezpieczone ale oznaczało to, że państwo nie dopuści do upadku niezdrowych banków tyle, że dotyczyło to banków depozytowych, a nie banków inwestycyjnych, gdyż depozyty nie powinny być wystawione na ryzyko ale nie inwestycje, gdyż inwestorzy - uważono że żyją z ryzyka. Trudno sobe było wyobrazić, że depozytorzy zostaną potraktowani tak jak inwestorzy, gdyż jak się zdejmie z nich ryzyko to wtedy pytanie zachodzi, dlaczego mieli by oni unikać nadmiernego – nieodpowiedzialnego -- ryzyka. No i kolejne pytanie, a niby na kogo miałoby państwo przerzucić straty ponoszone przez inwestorów - na podatnika? To co się stało w ostatnich kilkunastu latach podważyło tę logikę, gdyż państwo usunęło rozróżnienie między bankami depozytowymi - komercyjnymi - oraz bankami inwestycyjnymi i zezwolono tym pierwszym na operacje inwestycyjne tym samym rozciągając na działania inwestycyjne gwarancje państwa należne bankom depozytowym. W tym celu państwo, czyli senatorzy i kongresmeni w których rękach jest stanowienie prawa – musieli usunąć nie byle jaki kawałek ustaw a mianowicie specjalną ustawę, którą wprowadzono w wyniku Wielkiej Depre sji /1929-1933/ kiedy to dla ukró cenia spekulacji która rozbiła rynek Amerykański, zabroniono takiej właśnie praktyki. Na tym nie koniec zmian, gdyż dając większe pole do działalności banków poza kontrolą państwa to samo państwo przystało na głębokie zmiany w zasadach wynagradzania personelu bankowego, podobnie jak tego w innych korporacjach, mianowicie zezwolono na wypłatę tzw. bonusów w formie własnych akcji giełdowych. U podstaw tej zmiany była koncepcja, że w celu najefektywniejszego wykorzystania kapitału kierownictwo powinno dbać przede wszystkim o to, żeby maksymalizować wartość giełdową spółki w celu zapewnienia największych możliwych korzyści akcjonariuszom, którzy ten kapitał włożyli w daną korporację, bank czy nie. Natychmiast doszło do nieprawdopodobnego zwiększenia wynagrodzeń, zwłaszcza premii, tak że najlepiej opłacani kierownicy ban ków zaczęli zarabiać setki razy więcej niż pomocniczy pracownicy a szczebel pośredni wychodzil pod koniec roku z kasą równą jakies pół miliona dolarów, lepiej niż w jakimkolwiek innym sektorze. Przy takich wynagrodzeniach banki zapomniały o wynikach w długim okresie i skoncentrowaly się na szybkich korzyściach fi nan sowych, które przynosiły te krociowe dochody bez obaw że się coś zawali, gdyż trzeba tylko było jakoś iść do przodu przez jakiś rok, żeby zostać milionerem czy multimilionerem i zabrać krocie na jakieś wyspy. Zresztą, w ramach zmian, najwyższe kierownictwo – decydujące o kierunkach rozwoju banku – wywalczyło sobie system, w którym kierownictwo obsadza radę nadzorczą, która decyduje o premiach tychże kierowników i to z gwarancją, że jak kierownik wyleci nawet po miesiącu to dostanie wielomilionową odprawę - w dolarach. Więc tak się też stało, że banki zrezygnowały z rozwijania dobrych stosunków z klientami - korporacjami i służenia im w – tradycyjnej - roli współdecydentów, czasem z bankami i korporacjami wymieniającymi się swymi akcjami, i poszły na walkę o „opłaty” za obracanie pieniędzmi idącym w czystą spekulację - jak różne derywatywy. Kiedy banki idą na nadmierne ryzyko, wtedy oczywiscie klienci – jesli nie działają w ramach podobnie skrzywionego systemu mo tywacji - stają się bardziej ostrożni, więc pojawil się problem jak tu upchnąć różne ryzykowne pakiety - instrumenty klientom, no i znalazło się na to Jerry J.Ouellette M.P.P. - Oshawa 170 Athol St. East Oshawa, On., L1H 1K1 Phone: 905-723-2411 Fax: 905-723-1054 email:[email protected] Website: www.oshawampp.com Strona 3 rozwią zanie, fatalne jednak dla sektora finansowego. Kiedy klienci zastanawiają się czy zainwestować w jakiś produkt bankowy, to nie polegają tylko na bankowych prospektach, ale sięgają po opinie wyspecjalizowanych firm obrachunkowych, żeby te wyceniły związane z tym produktem ryzyko w ramach ustalonej klasyfikacji – wysokie ryzyko czy niskie ryzyko, czy coś też po środku. W Stanach Zjednoczonych są dwie takie firmy, które kontrolują jakieś ¾ całego rynku finansowego, przy czym tak się składa, że firmy te są prywatne ale z gwarancjami, że w przypadku ich krachu państwo weźmie na siebie wszystkie konsekwencje finan sowe, więc tak jak z bankami, ryzyko krachu przestaje się właściwie liczyć. Te firmy są opłacane przez ban ki, które zgłaszają swoje produkty – jakąś tam na przykład kombinacje derywatyw - więc, jak łatwo sobie wyobrazić, nie było w ich interesie żeby dawać niskie wyceny, bo by stracili klienta na rzecz konkurencji, więc zaczęły one walkę na zasadzie kto da lepszą wycenę, nie licząc się z klientami banków. Jak widać nawet ten element systemu finansowego uległ rozkła dowi, ale to nie wszystko, gdyż jednocześnie zmieniła się filozofia ale i praktyka – prawna, tak że wszystko nagle stało się nieścigalne, no może poza jakimiś wyjątkowo skandalicznymi przypadkami, jak np. słynny przypadek piramidy którą załozył facet z Nowego Yorku. Najważniejszy wniosek z tego przypadku, który skończył się na tym że inwestorzy stracili dziesiąt ki miliardów a facet dostał wyrok stu pięćdziesięciu lat jest taki, że system prawny był tak zawodny, że mogł ten człowiek działać sobie przez dziesięć lat /choć zwykle takie przypadki wykrywa się najwyżej po jakimś roku/ Z prasy można się dowiedzieć, jakie to numery odstawiali bankowcy, ale też nadzorcy – z państwowych agencji, przez ostatnie kilkanaście lat, jak to wspólnymi siłami ci ludzie wpędzili gospodarkę w głęboki dół, i co? ano, minęły dwa lata, sporo przesłuchań kongresowych, jakieś artyku ły, i nikomu nie spadł jeden włos – muszą tylko przeprosić. Human Rights 101 eLearning GOES LIVE The Ontario Human Rights Commission is launching Human Rights 101, the first in a series of eLearning modules on human rights. Developed with assistance from the New Media Studies Program at the University of Toronto Scarborough and input from community stakeholders, Human Rights 101 users will be able to learn about human rights information from anywhere they have internet access. Created to be access ible to a wide range of users, students, office or factory workers, employers or those new to Canada will be able to get information on human rights history, principles, legislation and policies at the click of a button any time of the day. "In today's new world of techno logy, using a computer for communication and education has become part of our daily lives", says Barbara Hall, Chief Commissio ner of the Ontario Human Rights Commission. "I'm very excited to introduce this tool to help people across Ontario learn about human rights and how to take those written rights and make them lived rights." The eLearning module provides background to modern human rights, the Ontario Human Rights Code, Ontario's human rights system and the Ontario Human Rights Commission's Policies and Guidelines. After working through the various sections, users can also take a quiz at the end to see how much they have learned. "This is experiential learning at its best," says Professor Rick Halpern, Dean and Vice-Principal (Academic) at the University of Toronto Scarborough. rtsp://xserve1.scar.utoronto.ca/e learning.sdp Prime Minister Stephen Harper issued the following statement of D-Day proud legacy on the anniversary of one of Canada’s defining military endeavours. We also reflect on the ultimate sacrifice that 5,000 Canadians made during the Battle of Normandy to combat tyranny and secure our freedom, a sacrifice we must all remember. “Sixty-six years ago, Canadian and Allied forces stormed the beaches of Normandy in the cause of freedom and democracy. The Canadian Forces earned their place in the history books that day when they forged ahead by land, air and sea farther than any other Allied troops. “Canadians from coast-tocoast-to-coast and people around the world honour the bravery and sacrifice of those who fought on D-Day. And we remember their www.nowykurier.com “Just as we remember the bravery and sacrifice of the Canadian Forces in the past, it is also important to honour those Canadians who are currently deployed around the world fighting for freedom and justice in Afghanistan, or peacekeeping in places such as Sudan, Haiti and the Democratic Republic of Congo. “Our Government has committed to paying tribute to all of our Veterans and preserving our history for future generations by supporting community war me mo rials. These memorials will provide places for Canadians to reflect on the sacrifices of brave men and women throughout our history. “Today, I join all Canadians in expressing our sincere thanks to our Veterans. Their contribution and service to Canada has made our country what it is today. Neither time nor distance will lessen our remembrance. Lest we forget.” 15-30/06/ 2010 No 12 (1002) Strona 4 C.d. z poprzedniego wydania XVII Forum Mediów Polonijnych: Zofia Lachowicz Zabrze niegdyś (do końca lat osiemdziesiątych) centrum gór nictwa zostało poddane transformacji z ośrodka przemysłu ciężkiego w centrum nowoczesnych technologii i efektywnej współpracy naukowców z przemysłem. Prezydent Miasta Zabrze: Małgorzata Mańka-Szulik Obecnie jest znaczącym ośrod kiem naukowym Uczelnie i placów ki naukowe działające na terenie miasta to: Politechnika Śląska, Śląski Uniwersytet Medyczny, Centrum Materiałów Polimerowych i Węglowych PAN, Instytut Podstaw Inżynierii Środowiska PAN, Instytut Techniki i Aparatury Medycznej oraz Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla. Centrum BioMedTech Silesia kreuje nowoczesne technologie dla me dycyny i środowiska obok słyn nego w świecie Śląskiego Centrum Chorób Serca i Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii imienia jej twórcy prof. Zbigniewa Religi. Wizyta w Instytucie Protez Serca Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii była punktem programu szóstego dnia Forum. Forumowiczów przywitał doc. Jan Sarna, dyrektor generalny Fundacji. Prezentacji jej członków dokonał dyrektor naukowy, doc. Romuald Cichoń. W spotkaniu uczestniczyli: dyrektor Instytutu Protez Serca, kie rownik Pracowni Biocybernetyki – dr. Zbigniew Nawrat, kierownik Pracowni Sztucznego Serca – mgr inż. Roman Kustosz, kierownik Pracowni Biologicznej Zastawki Serca – Jolanta Wszołek, kierownik Pracowni Bioinżynierii – dr Piotr Wilczek, kardiochirurg (specjalista od komórek sercowych), syn prof. Zbigniewa Religi, dr Grzegorz Religa i kierownik Biura Marketingu i Promocji – Małgorzata Wende. Fundacja jest prywatnym instytutem naukowym i kontynuacją jej twórcy i patrona prof. Zbigniewa Religi. Działa od prawie 19 lat i obecnie jej zespół tworzy 60 pra cowników. Jej misją jest wspieranie rozwoju polskiej kardiochirurgii oraz wprowadzanie do praktyki klinicznej nowoczesnych technik i technologii w zakresie leczenia serca. Budżet roczny wynosi 6 – 7 mln. zł. Interesujące jest, że w okresie rozpoczęcia działalności Fundacji budżet jej pochodził w 80% ze źródeł prywatnych i w 20% z dotacji rządowych, obecnie relacja zmieni ła się zasadniczo, gdyż jest wspomagana ze środków prywatnych tylko w 20% zaś aż 80% pochodzi z dotacji rządowych. Czyżby społeczeństwo ubożało? A może brakuje na tyle edukowanych wśród elit finansowych kraju by móc zrozumieć znacze nie nauki dla człowieka? Fundacja prowadzi działalność naukowo badawczą w zakresie protez i zastawek serca oraz biocybernetyki, bioinżynierii i biotechnologii. Istnieje tutaj również bank tkanek, w którym opracowywane są zastawki serca, rogówki, ścięgna i opatrunki ze skóry. Fundacja realizuje także program szkolenio wo - stypendialny dla kadr medycznych z Polski i zagranicy. Prowadzi cztery kierunki badań teoretycznych i praktycz nych: 1) opracowanie Polskiego Sztucznego Serca - całkowicie im plantowanej protezy serca będącej alternatywą transplantacji umożlli wiającą normalne życie w warunkach poza szpitalnych. 2) bank tkanek – zastawki serca, rogówki, „opatrunki” ze skóry. 3) opracowanie robota kardiochirurgicznego przeznaczonego do wspomagania i wykonywania operacji na sercu; 4) stworzenie nowego modelu zastawki biologicznej pokrytej komórkami własnymi pacjenta. „Mam nadzieję, że dzięki naszym pracom pacjenci dostaną własną, spersonalizowaną zastawkę, opartą na własnych komór kach (macierzystych)” – mówił dr Roman Kustosz. Koordynatorzy narodowego programu sztucznego serca zapowiadają, że w ciągu 7 lat pojawią się techniczne produkty do podtrzymania gasnącego serca. Robot skonstruowany w dziale biocybernetyki ma zapewnić bezinwazyjne dojście do serca w celu operacyjnym. Ponadto ten ośrodek badań naukowych jest pierwszym w Polsce, który pobiera i prze chowuje zastawki biologi czne. Właściwa ich „konserwa cja” ma zapewnić ich przydatność fizjologiczną dla ratowania życia większej liczby pacjentów. Zabrze Zachowanie żywotności organu poza organizmem człowieka jest tematem opracowań naukowców Inżynierii Tkanek i Biologicz nych Protez Serca - programu przewidzianego do zrealizowania na przestrzeni 10 – 15 lat. Zaś bio inży nieria zajmuje się bada niami nad wszczepieniem operacyjnym własnej komórki sercowej (zastawka oparta na własnych komórkach serca). Fundacja im. Zbigniewa Religi to wizytówka polskiej nauki i nowatorstwa w dziedzinie medycyny. Reprezentuje nowoczesność najnowsze technologie, wiedzę i profesjonalizm, ogromny potencjał, pionierskie rozwiązania w dziedzinie kardiochirurgii. „Fundacja jest tak dobrze skrojona, że po 18 latach nadal dobrze leży(...)” – mówił doc. Cichoń. Polska jest jedynym krajem, który stworzył Narodowy Program Sztucznego Serca. Od pomysłów do realizacji jest tutaj bardzo blisko. Rewela cyj na koncepcja profesora Z. Religi jest realizowana i doceniana przez cały świat medyczny. Fundacja jest dumą nie tylko Zabrza ale całej Polski z osiągnięć polskich naukowców, którym umożliwia się tutaj rozwój i re alizację najbardziej innowacyjnych i awangardowych hipotez w dziedzinie kardio chirurgii i innych. Misja Fundacji jest realizowana dzięki środkom pochodzącym z dotacji, subwencji, grantów naukowo-badaw czych oraz daro wizn od osób, firm i instytucji, którym bliski jest rozwój polskiej kardiochirurgii. Dla uhonorowania jej darczyńców, od 1992 r., w Domu Muzyki Tańca w Zabrzu, organizowane są koncerty “Serce za serce”, w trakcie których wręczane są presti żowe statuetki zaprojektowane przez znanego krakowskiego rzeźbiarza Bronisława Chromego. Ceremonia odbywa się w atrakcyj nej oprawie artystycznej, z udziałem gwiazd, takich jak: Plácido Domingo José Carreras, Montserrat Caballé, June Anderson, Michel Legrand, Chris de Burgh, 100-osobowa Cygańska Orkiestra Symfoniczna z Budapesz tu, Małgorzata Walewska, Gheorghe Zamfir, Wojciech Drabowicz, Narodowa Orkiestra Sym foniczna Polskiego Radia, Chór Filharmonii Śląskiej, Marek Torzewski Marek Tomaszewski, Orkiestra Filharmonii Zabrzań skiej, The Ladies First Symphony Orchestra, Zespół Pieśni i Tańca Śląsk, Opera Śląska, i inni W 2009 r. oprócz statuetek “Serce za serce” (dawny “Oskar serca”) wprowadzono nowe kategorie nagród i wyróżnień: Medal im. Profesora Zbigniewa Religi oraz statuetka „Przyjaciel Fundacji” jako podziękowanie dla tych, którzy jej pomagają. Podczas wizyty w tym wybitnym ośrodku naukowym zapo znano forumowiczów z jego działalnością, osiągnięciami i ambitny mi programami naukowymi związanymi z ratowaniem życia ludzkiego. Fundacja pozyskuje pieniądze na drodze marketingowej. Jest to placówka na pewno zasługująca na poparcie i szczodrość prywatnych sponsorów. Fundacja Rozwoju Kardio chi rurgii im. prof. Zbigniewa Religi jest organizacją pożytku publicznego (OPP). Siedziba Fundacji mieści się w Zabrzu przy ul. Wolności 345a, 41-800 Zabrze i jest obsługiwana przez Bank Pekao SA, Nr konta bankowego: 47 1240 4849 1111 0000 5343 4757. Więcej informacji można uzyskać pod nr telefonu (32) 373 5639, fax: (32)373 5640 oraz na stronie internetowej www.frk.pl The House of Common By Norman Hillmer On December 11, 1979, John Crosbie entered the House of Commons in grey and black sealskin boots from his native Newfoundland, following the tradition that Ministers of Finance wear new shoes when they present the government’s economic forecast. It was Crosbie’s first budget speech, and it was to be his last. Crosbie’s budget promised higher energy prices and increased taxes. These were tough measures, and likely to be unpopular in many quarters, but Crosbie and Prime Minister Joe Clark were confident. Their Conservative party had won the federal election only months before, unseating the Liberals of Pierre Trudeau, and Trudeau who had announced that he would soon leave the party leadership was clearly uninterested in leading the parliamentary opposition. The New Democrats and the Quebec Créditistes were also badly bruised. Both had lost a substantial number of their House of Commons seats on election night. The media and business re views of the Crosbie budget were generally positive. It was Christmas time on Parliament Hill, with the holidays coming. Surely a favourable Commons vote on the budget was only a formality. Yet Clark had fewer than half of the 282 seats in the Commons. To pass the budget, he needed help from one of the other parties. The New Democrats, angered by an increase of four cents a litre in the excise tax on gasoline, moved a motion of no confidence in the government. The Liberals sup ported the New Democrats, while the Créditistes abstained. And that was it - enough to bring down the government. Clark lost the motion by six votes. Defeated in the House of Com mons on an essential part of his political program, Clark imme diately requested that the Governor General dissolve Parliament and call an election. This was done, and in February 1980 the voters threw Clark out of office. A resurrected Pierre Trudeau returned as Prime Minister of Canada. The Conservatives had ignored the most fundamental principle of Canadian parliamentary democracy. A prime minister cannot continue in office without the support of a majority of the members of the House of Commons. Clark’s party did not have sufficient backing to govern on its own. The House of Commons is made up of Members of Parlia ment, or MPs, elected across the provinces and territories of Canada roughly on the basis of represen tation by population. The prime minister and almost all the cabinet come from the Commons; the executive that administers the nation’s business is not a separate branch of government, as is the case in the United States. The Commons operates as a national forum for the clash of political ideas and priorities. Government members sit on one side of the Commons chamber, at the right hand of the Speaker, the Commons umpire. The opposition sits opposite, only a few metres away. The competition is intense, giving rise to the worst in partisan misbehaviour, but also encouraging legitimate debate and scrutiny of the government. Question Period, held every weekday when the House is in Continued on page 19 Strona 5 No 12 (1002) 15-30/06/2010 Centralny Okręg Przemysłowy także kwestia motoryzacji armii. Dysponujące ograniczonymi środkami finansowymi władze wojskowe stanęły przed dylematem: czy pieniądze przeznaczyć na przynoszące szybką poprawę sytuacji, ale kosztowne zakupy broni za granicą, czy inwestować w rozbudowę krajowego przemyZbigniew Moszumański słu zbrojeniowego. Drugie ro związanie wymagało ogromnych Budowa przemysłu zbrojenio- na kładów finansowych i przy wego była długotrwałym i bardzo nosiło korzyści w dłuższym czatrudnym procesem, którego prze- sie. Ostatecznie przyjęty w 1936 bieg był pochodną ogólnej sytu- r. 6-letni plan modernizacji armii acji zacofanego gospodarczo kra- zakładał długofalową politykę ju. Niemniej już w pierwszych la- uzbrojenia w broń opracowaną tach po odzyskaniu niepodległo- przez polskich konstruktorów i wytwarzaną w krajo wych fabrykach. Zakupy zagraniczne zamierzano ograniczyć do minimum, sprowadzając jedynie najbardziej skomplikowane kon strukcje, których seryjna produkcja w kraju była niemożliwa lub zbyt kosztowna. Realizacja tych planów wyma gała rozbudowy i uno wo cześnienia ist nie jących zakładów prze mysłowych, jak i budowę nowych fab ryk. Najważniejszym Produkcja luf armatnich w Zakładzie projektem zwiększająMechanicznym Towarzystwa cym potencjał gospoStarachowickich Zakładów Górniczych w dar czy i obronny II Starachowicach Rze czypos po litej był ści powstały prywatne fabryki Centralny Okręg Przemysłowy produkujące na potrzeby wojska. (COP). Jego pomysło daw cą i Mimo znacznego wysiłku orga- głównym reali za to rem był inż. nizacyjnego i finansowego w Eugeniusz Kwiatkowski – wicepołowie lat 30. ubiegłego wieku premier i minister skarbu w latach polski przemysł wciąż nie był w 1935– 1939. Ze strony wojska stanie pokryć nawet pokojowego głównymi realizatorami byli zaś zapotrzebowania armii na broń i II wice mi nister spraw wojsko amunicję. Wojsko Polskie pod wych i jednocześnie szef adminiwzględem organizacji oraz uzbro- stracji armii gen. bryg. Aleksanjenia wymagało intensywnej mo- der Litwinowicz oraz jego zastępdernizacji i wyposażenia w nowo- ca - gen. bryg. Mieczysław Maczesne środki walki. Pojawiła się ciejowski. Rozmieszczenia zakładów w Centralnym Okręgu Przemysłowym Inż. Eugeniusz Kwiatkowski wicepremier i minister skarbu w latach 1935-1939 Odbiornia sprzetu w Zakladzie Mechanicznym Zakładów Południowych w Stalowej Woli Według opracowanego planu w ciągu czterech lat zamierzano stworzyć okręg przemysłowy, którego produkcja posłużyłaby modernizacji armii, a jednocześnie ożywiła gospodarczo zaniedbany region. Lokalizacja nawiązywała do koncepcji z lat 19211922 tzw. trójkąta bezpieczeń stwa - terenu odległego od granic potencjalnych agresorów, a zwłaszcza od Związku Sowieckiego. Wprawdzie w latach 30. ubiegłego wieku rozwój lotnictwa spowodował, iż rejon ten znajdował się w zasięgu samolotów, ale i tak był najbezpieczniejszy. Ponadto na jego terenie znajdowały się bogate zaplecze surowcowe i łatwo dostępna siła robocza. Konkuren cyjny projekt, roz pro szenia prze mysłu po całym kraju był zbyt kosztowny ze wzglę du na konieczność ogromnych inwe stycji na infrastrukturę. Plan ministra Kwiatkowskiego zakładał budowę od podstaw dużych fa bryk zbroje nio wych wraz z całym koniecznym zapleczem: elektrowniami, kopalniami, zakładami przetwórczymi, dro gami, liniami kolejowymi, osiedlami mieszkaniowymi dla robotników itp. COP miał składać się z trzech części: A - surowcowej (Kielecczyzna), B - aprowiza cyjnej (zachodnia część Lubel szczyzny), C - przemysłowej (zachodnia część woj. lwowskiego i wschodnia woj. krakowskie go). Tworzenie okręgu rozpoczęto od budowy elektrowni wod nych w Rożnowie i Porąbce oraz tradycyjnych węglowych siłowni pod Lublinem, w Stalowej Woli, Mościcach pod Tarnowem i Starachowi cach. Następnie zwięk szo no wydobycie węgla w ko palniach śląskich oraz ropy naftowej i gazu ziemnego w za głębiu krośnień sko-jasielskim. Rozbudowywano sta re i tworzono nowe zakłady che miczne m.in. w Pion kach, Kielcach, Mostach, Stryju i Dębicy. Najważniejszą jednak inwestycją były Zakłady Południowe w Stalowej Woli składające się z Zakładu Hutniczego i Zakładu Mechanicznego produ ku jącego działa. Wśród ważniej szych zakładów zbrojeniowych należy wymienić fabryki: samolotów w Mielcu, broni w Sanoku i Radomiu, dział w Starachowicach i Rzeszowie, kauczuku syntetycznego i opon w Dębicy, telefonów i radiostacji w Poniatowej. COP został zlokalizowany na terenie 46 powiatów czterech województw: kieleckiego, lubelskiego, krakowskiego i lwowskiego. Zajmował 59 691 km2, czyli 15% całej powierzchni II Rzeczypospolitej. Jego teren zamieszkiwało 5,6 mln osób - 18% populacji całego kraju. Plan przewidywał budowę 12 zakładów przemysłu zbrojeniowego oraz rozbudowę części z 22 istniejących zakładów. Do tego zamie rza no stworzyć odpowiednie zaplecze energetyczne i surowcowe. Na terenie COP miały powstać huty oraz fabryki chemiczne konieczne - produkujące na po trzeby fabryk zbroje nio wych. Za mie rzano zbudować 120 km nowych i zmodernizować 300 km istniejących linii kolejowych, wykopać kilkadziesiąt kilometrów kanałów wodnych. Przymie rzano się do budo wy drogi wod nej łączącej Wisłę z Morzem Czarnym (Wisła, San, Wisznia, Dniestr). Realizu jąc tylko nie wielką część przedsięwzięć komunikacyjnych, do 1939 r. wybudowano 69 stacji i mijanek kolejowych, 10 dworców, 65 placówek pocztowo-komunikacyjnych, międzymiastową centralę telefoniczną w Rzeszowie, 1300 km połączeń telefo nicznych oraz kabel podziemny Warszawa –Sandomierz. Ponadto zmelio rowano 23 000 ha grun tów, uregulowano 280 km bieżących rzek, a także zbudowano 10653 izby mieszkalne. Koszty budowy COP pochłaniały do 60% wydatków inwestycyjnych państwa i do wybuchu wojny wyniosły łącznie około 2,4 mld zł. Budowa państwowych zakła dów przyciągała również inwesto rów prywatnych, którzy na teranie COP budowali własne zakłady, z których znaczna część wytwarzała półprodukty dla przemysłu zbrojeniowego, bądź produkowała bezpośrednio na potrzeby wojska, przy czym zgodnie z założeniem samowystarczalności Polski, większość modeli produkowanej broni została opracowana przez rodzi mych inżynierów. Większość wdrożonych konstrukcji dorównywała, a niektóre nawet prze wyższała rozwiązania z innych krajów. Polityka ministra Kwiatkow skiego, choć spotykała się z ostrą krytyką kół wojskowych, była Gen. bryg. inż. Aleksander Litwinowicz - II wiceminister spraw wojskowych i szef administracji armii dalekowzroczna, a plany rozwoju przemysłu sięgały lat 50. Powstające zakłady zbrojeniowe miały celowo zbyt duże moce produkcyjne w stosunku do wielości budżetu armii. Dawało to możliwość zwiększenie dostaw sprzętu w wypadku polepszenia się sy tuacji finansowej lub wybuchu wojny, nadwyżki sprzętu tymczasowo postanowiono sprzedawać za granicę. Rozwiązanie takie z jednej strony pozwalało utrzymać wyśrubowane moce produkcyjne i wysokie zatrudnienie oraz pozyskiwać walutę i deficytowe w kraju towary, ale z drugiej spowodowało sytuację, iż najnowocześniejszy sprzęt zamiast trafiać do Wojska Polskiego zasilał obce armie. Kwestia eksportu sprzętu w czasie narastającego zagrożenia wojennego była wykorzystywana przez opozycję antysanacyjną do przesadzonej krytyki, nieuwzględniającej sytuacji ekonomicznej kraju. Rzeczywiście, ogromne inwestycje w przemysł zbrojeniowy w latach 1936–1939 tylko w nie wielkim stopniu wzmocniły poten cjał obronny Polski. W mo mencie wybuchu wojny wiele zakładów było w budowie lub dopiero uruchamiało produkcję, natomiast wyłożonych na nie pieniędzy zabrakło na zakup wytwarzanej w kraju broni. W wyniku błyskawicznej kampanii więk szość fabryk została zajęta w ciągu kilkunastu dni przez Niem ców, działalność innych sparaliżowała dominująca w powietrzu Luftwaffe. Co ciekawe, niemieckie władze okupacyjne wznowiły produkcję w większości zakładów i kontynuowały produkcję nie których polskich modeli, np. pistoletu „Vis”. Wiele zakładów odtworzonych po wojnie utrzy muje do dziś podobny profil produkcji, np. samolotów w Mielcu czy broni strzeleckiej w Radomiu. Cdn. No 12 (1002) 15-30/06/2010 Obserwacje z USA Andrzej Targowski Prawie remis Wybory prezydenckie w dniu 20 czerwca 2010 zakończyły się 5 procentową przewagą Marszałka Bronisława Komorowskiego nad Jarosławem Kaczyńskim. Jest to praktycznie remis, jeśli zważy się, że jeszcze niedawno Marszałek miał przewagę prawie 20 punktową. Wschodnia, biedniejsza Polska głosuje za Kaczyńskim, który obiecuje jej wiele, a Polacy lubią nadzieję. Zachodnia Polska oraz miasta głosują za Komorowskim, który obiecuje stabilizację w Europie. Za kilkanaście dni sprawa wyjaśni się, i zobaczymy, kto ma lepszy finisz? Komu uda się przejąć głosy SLD, której młodziutki lider Grzegorz Napieralski zaskoczył wszystkich swoim świetnym 14 procentowym zebraniem głosów? PO, ustami Premiera Tuska twierdzi, że wyrósł poważny partner, a PiS mózgiem Prezesa Kaczyńskiego twierdzi, że trzeba skończyć z rozliczaniem PRL i nazywaniem członków tej partii post-komunistami. Ów Polityk raz już wykazał, że każdy chwyt jest dobry by dojść do władzy (mam na myśli konfliktowe rządy z Samoobroną). W połowie Polski jest strach przed kolejnym prezydentem Kaczyńskim, w pozostałej połowie jest nadzieja, że ów Prezy dent jest potrzebny. Zwykle strach ma wielkie oczy, i nie można wykluczyć wygranej przedstawiciela PiS. I co wtedy? Jeśli wygra Jarosław Kaczyński to Premier Tusk musi się mocno za stanowić, czy jego polityka liberalna jest tą, czego oczekują Rodacy. To jest polityka staro dawna, nie na współczesne wyzwania. Chociaż wskaźniki polskiej gospodarki są jedne z naj- lepszych w Europie, m.in. dzięki świetnemu i kompetentnemu Ministrowi Finansów (rodem z Anglii). Polityka liberalna to polityka spokojna, ostrożna w projektach i w zasadzie nastawiona na status quo. W konfrontacji z nieopróżnionymi zbiornikami retencyjnymi na czas powodzi, wygląda wątpliwie. To właśnie wyczuwają Polacy i może w szeregu przypadkach mają rację? Drugi Prezydent Kaczyński, jeśli zostanie wybrany będzie realizował testament Brata, czyli będzie blokował inicjatywy Platformy Obywatelskiej. A w Polsce będzie nadal panował konflikt i brak zgody na cokolwiek. Ale jest to ryzyko dla PiS, bowiem wyborcy może ponownie zorientują się, że PiS jest partią na NIE i nie poprą jej w wyborach parlamentarnych. Dochodząc do podobnego wniosku, kiedy ostatnio uznano, że Lech Kaczyński jest niewybieralny. Z Jarosławem Kaczyńskim może być jeszcze inaczej. Wie on doskonale, że Brat był prezydentem jednej partii i historia go nie oceni, jako wybitnego prezydenta. Nota bene, który zginął bardzo głupio i niepotrzebnie. Jarosław Kaczyński jest bardzo inteligentnym człowiekiem, który może wykorzysta historyczną szansę i będzie bardzo dobrym prezydentem. Ale wówczas musi dokonywać zwrotu o 180 stopni. Stać go na to. Inna rzecz, że stać go także na zaprowadzenie stanu wyjątkowego i wprowadzenie rządów autorytarnych. Swego czasu dokonał tego marszałek Jozef Piłsudski a prezydent Lech Wałęsa ciągle o tym marzył. Inna rzecz, że obecnie Unia Europejska nie potrzebuje tego typu rozwiązań. Natomiast, gdy Marszałek Komorowski zostanie Prezydentem, Polska będzie rozwijać się jak każde normalne państwo. Na pewno nie, jako idealne państwo. Ale czy Polacy lubią normalność, to inna sprawa? Strona 6 DokoÒczenie ze strony 1 Teza profesora Krzemińskiego jakkolwiek z punktu widzenia zdrowego rozsądku trudna do zaakceptowania - doskonale jednak odzwierciedla przebieg kampanii wyborczej. Zgodnie z tym, co mówi Krzemiński - kandydaci prześcigają się bowiem w lansowa niu obietnic bez po krycia i świetlanej wizji Polski. Nowoczesny kraj Autorem kampanii najbardziej obfitującej w pustosłowie jest Andrzej Olechowski. Jego spoty wyborcze obiecują Polakom „nowoczesny kraj”, tyle tylko, że nigdzie nie jest powiedziane co to oznacza. Spot wyborczy Andrzeja Olechowskiego pokazuje luksusowe samochody, nowoczesne osiedla mieszkaniowe i kończy się na zapewnieniach, że trzeba wykorzy stać szanse, które daje nam Unia Europejska. Olechowski prezentuje w swoim klipie młodych studentów, którzy przeko nują, by na niego głosować. Namówił również dwóch polityków: Janusza Steinhoffa i Dariusza Rosatiego, by poparli jego kandydaturę. Co ciekawe: obaj byli politycy chwalą doświadczenie Olechowskiego, jego znajomość języków i duże staże pracy w pań stwo wych instytucjach. Nie ma jednak ani słowa o tym jaki program ma Andrzej Olechowski i w jaki sposób zamierza zrealizować swo je niewątpliwie szczytne hasła. Edukacja Napieralskiego Dokładnie w tym samym tonie wykonał swój wyborczy klip Grzegorz Napieralski - lider SLD. Napieralski wykonał klip wyborczy, w którym mówi, że jego głównym punktem będzie edukacja. Opowiada o dramtycznej sytuacji polskich rodzin, których nie stać na wysyłanie dzieci do dobrych szkół i na dobre uczelnie. Obiecuje, że rządzone przez niego państwo zapewni wszystkim równy start i równe szanse w dostępie do edukacji. To o tyle zabawne, że je dynymi perogatywami prezy denta RP w zakresie edukacji jest nadawanie tytułów profesorskich. Napieralski, choćby nawet najlepiej chciał, nie będzie w stanie zrealizować swoich obietnic, bo sprawa edukacji leży w gestii rządu, a nie prezydenta. Klip wyborczy Napieralskiego to również kilkanaście zdań o wadach i zaletach demokracji, prawie każdego obywatela do wolności sumienia, wyznania i orientacji seksualnej. - Klip lidera SLD niewiele się różni od klipów jego wyborczych konkurentów – mówi dr Rafał Chwedoruk - politolog z Uniwersytetu Warszaw skiego. - Grzegorz Napieralski ogranicza się do lansowania pewnej wizji Polski, ale nie mówi w jaki sposób zamierza to osiągnąć. Meritum w niszach Najbardziej merytoryczny program przedstawiają ci kandydaci, którzy cieszą się najmniejszym powodzeniem społecznym. Marek Jurek główny nacisk kładzie na ochronę systemu wartości chrześ- Bez meritum ci jańskich: opowiada się jako przeciwnik in vitro, aborcji i eutanazji, zwolennik wprowadzenia religii do szkół, zmianami w systemie edukacji, aby polskie szkoły nie tylko kształciły, ale także wychowywały młodzież w duchu patriotycznym. Konkretami operuje również Janusz Korwin-Mikke. Założyciel Unii Polityki Realnej powtarza hasła: niskie podatki, kara śmierci dla morderców, wystąpienie Polski z Unii Europejskiej, powiększenie zakresu swobód obywatelskich. „Świnie się zmieniają, ale koryto wciąż pozostaje” - mówi pra wicowy kandydat na pre zydenta, podkreślając na każdym kroku, że tylko on stanowi realny wybór, ponieważ wszyscy pozostali kandydaci niczym się od siebie nie różnią. Sondaże wyborcze są dla Janusza Korwin-Mikkego wyjątkowo łaskawe. W najbar dziej optymistycznych otrzymuje 4,5 - 5 procent głosów, co stawia go na 3-4 miejscu. Tak wysokiego poparcia w wyborach prezydenckich kontrowersyjny polityk jeszcze nie miał. Jak na ironię, równie dużo konkretów przedstawia główny rywal ideologiczny Korwin - Mikkego Bogusław Ziętek - lider Polskiej Partii Pracy. W swoich kli pach odwołuje się do tragedii lu dzi dotkniętych bezrobociem. - To dobrze przygotowany chwyt marketingowy, który ma na celu wywołać wśród Polaków obawę o utratę pracy i tragiczne tego konsekwencje - uważa Eryk Mistewicz - specjalista do spraw marketingu politycznego i kreowania wizerunku. Ziętek operuje kon kretnymi poglądami: wprowadzić obowiązek zastępowania umów o dzieło i umów - zleceń umowami o pracę, zakaz tzw. „fikcyjnego” zatrudniania czyli zmuszanie pracowników do zakładania jednooso bowych działalności gospo darczych, obniżenie wieku emerytalnego, większe osłony socjalne. Koncepcje lansowane przez Bogusława Ziętka mogą dopro wadzić polską gospodarkę prostą drogą do grobu - mówi Andrzej Gwiazdowski - prawnik, były prezes Centrum im. Adama Smitha. Polska potrzebuje realizacji idei dokładnie przeciwnych: mniejszych osłon socjalnych, niższych podatków, większej wolności gospodarczej. Zmęczenie kandydatami Wszystkie sondaże przeprowadzone po 1 maja dowodzą, że Polacy stracili zaufanie do populistów. Andrzej Lepper - jeszcze trzy lata temu wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego dziś cieszy się poparciem co dwusetnego wyborcy. Elektorat Waldemara Pawlaka nie przekracza 1,5 procenta. Marek Jurek, Kornel Morawiecki i Bogusław Ziętek nie mieszczą się nawet w granicy jednego punktu procentowego. – Populizm był skuteczną metodą marketingu politycznego dziesięć lat temu - ocenia prof. Radosław Markowski - politolog Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. - Wówczas można było zbić polityczny kapitał na blokowaniu dróg wysypywaniu zboża lub orga nizowaniu strajków. Dziś tego typu metody budzą pogardę, niechęć lub nawet obrzydzenie i przynoszą dwrotny skutek od zamierzonego. Profesor Markowski zwraca również uwagę, że mało kogo przekonuje manifestowanie współczucia dla powodzian. Waldemar Pawlak, który w obecności kamer telewizyjnych odwie dzał za la ne tereny, cieszy się dziś najniższym poparciem w historii. Jeśli jego wynik odzwierciedla poparcie dla ludowców, oznacza to, że PSL może w 2011 roku w ogóle nie znaleźć się w parlamencie. Dwie wizje Uwaga opinii publicznej w największym stopniu koncetruje się jednak na dwóch najważniejszych kandydatach: Bronisławie Komorowskim – reprezentujacym Platformę Obywatelską i Jarosławie Kaczyńskim z rekomendacji PiS. W ostatnich tygodniach kwietnia, w rankingach wyraźnie prowadził Komorowski, przekraczając 50 procent. Nie jesteśmy pewni czy druga tura w ogóle się odbędzie, ponieważ wszystko wskazuje na to, że marszałek Komorowski odniesie zwycięstwo już 20 czerwca - deklarowała szefowa jego szta bu wyborczego - poseł Małgorzata Kidawa - Błońska. W ciągu następnych tygodni sondaże wyrównały się. Dziś Kaczyński i Komorowski idą „łeb w łeb”, a poparcie dla każdego z nich oscyluje wokół 40 procent. Dziś pewne jest to, że druga tura odbędzie się, natomiast coraz mniej prawdopodobne staje się to, że urzędujacy marszałek Sejmu wyjdzie z niej jako zwycięzca. - W 2005 roku sondaże przed wyborami prezydenckimi wskazywały na zwycięstwo Donalda Tuska, a wygrał Lech Kaczyński - przypomina prof. Jadwiga Staniszkis. - Tak samo może być i tym razem. W ostatnim tygodniu kampanii wyborczej, walka między dwoma konkurentami politycznymi stoczyła się w kwestii służby zdrowia. Kaczyński zarzucił Komo row skiemu, że opowiada się za prywatyzacją służby zdrowia. Komorowski zaprzeczył i skierował sprawę do sądu. Doprowadziło to do skierowania uwagi opinii publicznej na sprawę służby zdrowia i gospodarki. Jarosław Kaczyński po raz pierwszy w swojej politycznej karierze przestał mówić o bezpieczeństwie państwa, tajnych służbach i walce z korupcją, a zaczął mówić o sprawach gospodarczych. W RFN po II wojnie światowej wprowadzono system oparty na społecznej gospodarce rynkowej, który doprowadził do tego, że zniszczony wojną kraj szybko stał się jednym z najbogatszych DokoÒczenie na stronie 7 No 12 (1002) 15-30/06/2010 DokoÒczenie ze strony 6 państw świata – mówił Kaczyński w Słubicach. - Ten sam model i ten sam sukces my chcemy powtórzyć. Podobnego zdania jest Bronisław Komorowski, według którego szansą na wzrost gospodarczy są rządy Platformy Obywa tel s kiej i jego prezydentura. Wybor cy się wahają, o czym świadczy fakt, że żaden z głównych kandy datów nie osiągnął wyraźnej przewagi. Wszystko wskazuje więc na to, że wynik pierwszej tury może rozstrzygnąć niewielka grupa niezdecydowa nych. Leszek Szymowski Jerzy Przystawa Uniwersytet Wroc≥awski Po co nam powszechne wybory prezydenta Katastrofa Smoleńska wskazała Jarosława Kaczyńskiego jako naturalnego kandydata na przy sz łego prezydenta i dla wielu było rzeczą oczywistą, że jeśli Jaro sław nie popełni jakichś rażących błędów, które, ewentualnie, przekreślą jego szanse, to ma on najlepsze widoki, aby przejąć schedę po Lechu. Tak też od razu rozgrywać zaczęły sprawę media publiczne, które od początku nie dopuszczały cienia wątpliwości, że może być jeszcze jakiś inny kandydat, poza Kaczyńskim i Komorowskim. Kampania zaczęła się więc natychmiast, pomimo wszystkich obłudnych min i gestów, pomimo najdłuższej w historii żałoby narodowej i wszystkich nawoływań do zaniechania waśni, ogólnej zgody i nie prowadzenia kampanii. Notowania Jarosława Kaczyńskiego spadły, przejściowo, po „Wawelu”, który chyba mu siał mu doradzić jakiś jego zdecydowany przeciwnik, bo ta decyzja natychmiast podzieliła Polaków i zmniejszyła znacząco liczbę tych, którzy gotowi byli jego kandydaturę poprzeć w wyborach. Wkrótce jednak pogodziliśmy się z rzeczywistością i wobec „nowego Kaczyńskiego” – oszczędnego w słowach i gestach, spokojnego i dostojnego „męża stanu w żałobie”, sprawa ta zeszła na dalszy plan i przestała od grywać znaczącą rolę. Sprawa II tury wyborów była więc przesądzona od samego początku i tak prowadziły ją media, trak tując pozostałych kandyda tów, jako „demokratyczne tło”, niezbędne, żeby można było twierdzić, iż tu się odbywają jakieś prawdziwie demokratyczne wybory. Postawie tej dawali wyraz i wszyscy pozostali kandydaci, którzy prowadzili walkę bez wiary w zwycięstwo i, prawdę mówiąc, nie wiadomo po co? Rozumiem jeszcze Janusza KorwinMikkego, który sobie z polityki zrobił sport i rozrywkę i którego nikt nie jest w stanie traktować poważnie. Odniósł on niebywały „sukces”, pokonując Waldemara Pawlaka i zdobywając całe 2,6% głosów wyborców, ale kampania była tak bezbarwna, tak nudna, tak pozbawiona jakiejkolwiek sensownej propozycji politycznej, że sporo inteligentnych i wykształ- conych ludzi głosowało na JKM po prostu z czarnej rozpaczy! On przynajmniej mówił coś innego i konkretnego, pomijając już całą fantastyczność wielu jego pomysłów. Po co jednak i dlaczego startowali inni, około jednoprocentowi, kandydaci? Moim zdaniem właściwą odpowiedzią na to pytanie jest nar cyzm. Każdy polityk ma prawo pomylić się w rachubach i oceniać swoje szanse wyżej, niż na to pozwala racjonalny rachunek sił i środków. Kiedy jednak startuje się w wyborach i uzyskuje wynik w granicach jednego procenta, to oznacza całkowite rozminięcie się z polityczną rzeczywistością i brak kwalifikacji. Tak postępują ludzie, którzy zamiast trzeźwo oceniać sytuację społeczno-polityczną, ubierają elegancki garnitur i krawat, poprawiają makijaż, stają przed lustrem i zachwycają się swoją urodą, która powinna rzu cić na kolana wyborców. Zakładają również błędnie, że samo pokazanie się w telewizji, nawet pomimo przegranej, stanowić będzie jakiś kapitał, który zaprocentuje w kolejnych wyborach, samorządowych lub parlamen tar nych. Jest to nieporozu mie nie. Ludzie, którzy w dzień wolny od pracy, fatygują się do lokalu wyborczego, chcą głosować na kogoś, kto ma szansę wygrać, a nie po to, by tajnie i anonimowo, demonstrować jakąś postawę. Porażka ich kandydata jest dla nich poważnym zawodem i zniechęca do głosowania na niego w przyszłości. Dlatego na wyborach przegranych z kretesem nie da się zbudować ani przyszłej par tii politycznej ani jakiegoś wpływowego ugrupowania. Z takiej perspektywy największym przegranym tych wyborów jest Waldemar Pawlak i jego PSL z żałosnym wynikiem poniżej 2% głosów poparcia. Rezultat taki oznacza spadek jego znaczenia w koalicji rządzącej i być może także wyeliminowanie PSL z parlamentu w wyborach parlamentarnych 2011. Stanie się to widoczne już w jesiennych wyborach samorządowych. Warto przypomnieć, że w wyborach 2002 PSL zdobyła 333 mandaty wójtów, burmis trzów i prezydentów miast, a więc 13,45% ogólnej liczby, co stanowiło ponad połowę łupu samorządowego wszystkich partii politycznych! W następnych wyborach ilość ta zmniejszyła się o 80 mandatów, ale PSL nadal bił pod Strona 7 tym względem wszystkie pozosta łe partie polityczne razem wzięte. Śmiem twierdzić, że w październiku 2010 liczba ta znacząco spa dnie i zasługę tego upad ku Paw lak będzie mógł śmiało przypisać swojemu niewydarzonemu występowi w wyborach prezydenckich. Prawdę mówiąc, najlepsze co teraz może zrobić, to ustąpić z przywództwa w PSL i podać się do dymisji z rzą du, aby ocalić te sy nekury, jakie są jeszcze do ocalenia. Tak musiałby postąpić polityk w każdej szanującej się demokracji, ale Polska, niestety, taką demokracją nie jest. W tym kontekście zabawne wy dają mi się gromkie fanfary wokół wyniku Grzegorza Napieralskiego i jego 14% poparcia. On sam, przystrojony i wygładzony, jak do obrazka w magazynie dla starszych pań, puszy się i nadyma, każąc nam podziwiać swoją urodę. W tym zachwycie umacniają go jego wczorajsi przeciwnicy, tak Komorowski, jak Ka czyń ski, umizgując się do jego 14%. Widocznie nie mają nic do zaoferowania tej połowie Pola ków, która nie poszła głosować i uważają, że jedyny elektorat wart zachodu, to te 8%, które głosowały na SLD? To kiepskie kalkulacje, bo zyskując poparcie esel dow ców można przypadkiem stracić część tych głosów, jakie padły na ich kandydatury w I turze i nie jest pewne, że opłaca się skórka za wyprawkę. Ale to ich zmartwienie. Dla mnie natomiast wynik wyborczy Napieralskiego świadczy przede wszystkim o tym, że partia, w jaką od 1989 roku przepoczwarzała się PZPR, nie jest już konieczna i może spokojnie udać się na zasłużony wypoczynek. Z jednej strony, po 21 latach, głęboko posunął się proces „odnowy biologicznej”, a z drugiej, dla byłych aparatczyków w sile wieku, lepsze warunki oferują już PO i PiS. Świadczy o tym nie tylko bicie w bębny z powodu poparcia, jakiego kandydaturze Komorowskiego udzielił Włodzimierz Cimoszewicz i powołanie Marka Belki na Prezesa NBP, ale także oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego, który ogłosił, że o SLD nie należy już mówić „postkomuna”, tylko trzeba mówić „lewica”! Obaj główni kandydaci prowadzili kampanię w taki sposób, jakby na zwycięstwie średnio im zależało i bez przekonania. Tę am biwalencję łatwo zrozumieć. Jeśli wygra Kaczyński to pogłębi się pat ustrojowy, a szanse PiS na zwycięstwo w wyborach parla mentarnych maleją, a razem z tym odsuwa się perspektywa realnej władzy politycznej Jarosława Kaczyńskiego. Zwycięstwo Komorowskiego pozbawia Donalda Tuska alibi za niewywiązywanie się z obietnic wyborczych i zapewnień programowych, zmusza do przejęcia całej odpowiedzialności za państwo i jego nierozwiązywalne problemy. To nie jest perspektywa kusząca. Dla PO, wbrew bojowym okrzykom, korzystniejsze jest zwycięstwo wyborcze Kaczyńskiego. A to oznacza, że zapewne wygram butelkę wina, jaką na początku tej awantury postawiłem na Jarosława! Natomiast ogólna lekcja, jakiej udzielają nam kolejne wybory prezydenckie, jest taka: powszechne wybory w scentralizowa nym, upartyjnionym państwie (w partiokracji), to błąd konstrukcyjny i ustrojowy. Takie wybory miały jeszcze, od biedy, sens na początku, w roku 1990, ewentualnie jeszcze w 1995. Dzisiaj to już tylko balast i obciążenie. Jest to prosta konsekwencja stosowanej od 20 lat tzw. proporcjonalnej reprezentacji w wyborach do Sejmu. Chodzi o to, że wybory na listy partyjne zamykają scenę polityczną i uniemożliwiają wejście na nią osobowości nie kon cesjo no wanych partyjnie, nie zwią zanych z taką czy inną partyjną koterią. Koszt wyborów prezydenckich jest ogromny, a w państwie upartyjnionym tak, jak Rzeczpospolita Polska, do nie zbęd nych funduszy nie ma do stępu nikt spoza partyjnego układu. To dlatego właśnie wynik wyborów prezydenckich był do przewidzenia zanim się jeszcze one zaczęły. Aby powszechne wybory prezydenckie miały sens konieczne jest otworzenie sceny publicznej, stworzenie warunków „rynkowej” - politycznej konkurencji dla ludzi, którzy posiadają kwalifikacje przywódcze i są w stanie, własnymi siłami, zbudować swoje zaplecze polityczne i zdobyć odpowiednie poparcie. Toczy się dzisiaj, na marginesie wydarzeń i polityki, debata ustrojowa: system prezydencki, czy parlamentarno-gabinetowy? Wybory na listy partyjne czy jednomandatowe okręgi wyborcze? Kolejne wybory prezydenckie dowodzą, że najpierw trzeba zreformować system wyborczy do Sejmu. Dopiero potem warto się zastanawiać czy wybory prezydenckie powinny być wyborami powszechnymi. Dla tych ważnych zagadnień ustrojowych nie znalazło się miejsce w pozorowanych debatach w czasie obecnej kampanii wyborczej. Kandydaci zignorowali Apel, jaki wystosowali do nich uczestnicy Konferencji w Suchej Beskidzkiej, wzywający ich do poparcia idei referendum na temat ordynacji wyborczej do Sejmu. Apel podpisało ponad 1000 osób, w tym wielu wójtów, burmi st rzów, prezydentów miast, starostów powiatów, naukowców, lekarzy i po prostu obywateli (zob.www.jow.pl) Zignorowanie takiego apelu świadczy o tym, że tzw. klasa polityczna czuje się dobrze we własnym sosie i obywatele, nawet w czasie kampanii wyborczej, nie są jej do niczego potrzebni. Wypożyczalnia samochodów w Warszawie Przystępne ceny. * Wypożyczamy bezpłatnie telefon komórkowy. * Możliwość odbioru samochodu na lotnisku w Warszawie. www. perfektflota.pl Tel 011-48-22-530-1280 011-48-516-000-555 [email protected] 15-30/06/ 2010 No12 (1002) Strona 8 Katyńskie reminiscencje “Berlin Diaries 1940-1945” księżniczki Marii Wasilczikow Zenowiusz Ponarski Dziennik wojenny rosyjskiej księż niczki Marii Wasilczikow, pisany podczas wojny w Niem czech (po angielsku), ukazał się dopiero w 1984 roku w Londynie. Drugie angielskie wydanie wyszło w 1987 roku w Nowym Jorku, a w przeciągu 10 lat od pierwszej edycji, wydano go w dzie więciu językach. Jest on interesującym dokumentem z wielu względów: osoby autorki, jako przedstawicielki rosyjskiej arystokracji, powiązanej rodzinnymi koligacjami z wieloma zachodnimi rodami, arystokracji, głównie niemieckimi i austriackimi rodami; życia wojen nego Berlina i pracy resortu Ribbentropa w którym pracowała; jej związków z kołami opozycji antyhitlerowskiej, które doprowadziły do spisku 20 lipca. A szczególnie są interesujące szczegóły o sprawie katyńskiej. Przedstawiając niewielki epizod z życia rosyjskiej księżniczki, (zajmuje zaledwie połowę stroniczki w dzienniku liczącym ponad trzysta stron) kojarzymy go ze sprawą katyńską. I tak, tłumaczenie - nagłówek zdjęć szczątków z Katynia- dokonywane przez „ Missie” (tak ją nazywali przyjaciele i znajomi), zlecone przez Auswaertiges Amt (AA), wpłynęło na postawę niektórych dyplomatów akredytowanych w Ankarze. Ale na początku o księciu Illarionie (po polsku i łacinie- Hilarion) Wasilczikowie i jego przodkach (znanych także jako – Vassiltchikov). Rewolucja bolszewicka wyrzuciła go wiosną 1919 roku z ojczystej Rosji wraz z całą rodziną. Księcia zmuszono do emigracji na Zachód. Zamieszkał w Niemczech a potem we Francji, i w końcu wybrał Litwę. Reprezentował ją za caratu w Dumie Państwowej. Litwini zapamiętali jego pomoc w latach niedoli. Wdzięczni, zamieścili w emigracyjnej encyklopedii hasło o jego rodzie i niektórych ich przedstawicielach: „Vasilczikow, rosyjska rodzina książęca, z której jeden z nich Illarion Vasilevicz (1777 - 1847) rozpoczął służbę jako szeregowy żołnierz i dosłużył się do stopnia generała. W 1831 r. otrzymał tytuł hrabiowski, został członkiem Rady Państwa i ministrem. A w roku 1839 dostaje tytuł książęcy. Rodzina jego posiadała majątki w guberni Nowogrodskiej i na Litwie. 1. Aleksander Illarionovicz (1818 - 1881) książę, rosyjski działacz społeczny, działający na niwie kooperacji, zapoznany z życiem i samorządnością Europy Zachodniej. Okazał się wrażliwy na apel (księdza) Valanciusa, o zniszczenie gorzelni alkoholu, a w folwarku gminy Telsze, wstrzymał ich działalność. Opublikował prace: O samouprawleni (samorząd ności) 1872; Zemledelje i zemlevladenije ( Rolnictwo i posiadanie ziemi) 1881. 2. Illarion Illarionowicz (1805 1862), książę, w latach 1852- 62 Kijewski generał –gubernator. 3. Illarion Sergejevicz, książę, poseł IV Dumy z guberni Ko wieńskiej. Według stwierdzenia M. Yczasa (Wspomnienia II 116) dopomógł otrzymać duże pieniądze od rosyjskiego rządu, na rzecz pomocy dla poszkodowa nych”. (Lietuviu Enciklopedija, tom 33, Boston 1965, lit.). Tyle encyklopedia bostońska. Syn jego wyprowadza ród od czasów XV wieku, kiedy się oddzielił od Tołstych, i przyjmuje, że na Ruś przybyli z „Ziemi Cesar skiej” a w połowie XIV w. byli bojarami książąt Czernihowskich, a ich potomkowie przesiedlili się do Moskwy. A co napisał Martynas Yczas (1885 – 1941), wybrany w 1912 roku do IV Dumy Państwowej z ramienia rosyjskiej partii konstytucyjnych demokratów (Kade tów). W latach I wojny światowej był członkiem Komitetu Wielkiej Księżniczki Tatjany, opiekującym się uchodźcami. W 1916 roku uczestniczył w delegacji Dumy, która odwiedziła kraje zachodnie (Anglię, Belgię, Francję i Włochy). Po rewolucji lutowej – wice minister oświaty Rosyjskiego Rzą du Tymczasowego i bliski przyjaciel premiera Kiereńskiego. A po bolszewickim przewrocie uciekł z Rosji i w kwietniu 1918 r. przybył do Wilna. W niepodległej Litwie - pierwszy minister finansów, a później na wysokich stanowiskach państwowych i w bankowości. Działacz protestancki i prezes jego Synodu, miał bliskie kontakty z dostojnikami Kościoła Katolickiego i przyjazne stosunki z Żydami. Rzecznik pojednania polsko – litewskiego; w latach II wojny światowej na Zachodzie kontaktował się z Polakami ( z A. Jaroszewiczem i in.) i z rządem emigracyjnym m. in. odnośnie wyjazdu z Litwy uchodźców (wojskowych i cywilnych) , przez Łotwę i Estonię do Szwecji. (Antoni Jaroszewicz, Libbretto finansisty. Wspomnienia 18811947, W., 1968). A teraz o jego podróży po Litwie na początku Wielkiej Wojny: „W Jurborgu nie ma śladów wojny, wywieziono tylko luteran w głąb Rosji, uznanych za Niemców mimo, że ich nazwiska miały końcówki na – aitis, - us,- is. Pozostało zaledwie kilka rodzin z ich Kuratorem. Jurborg upiększa duży park ks. Wasilczikowa wraz z pięknym zamkiem. Ród Wasilczików od dawna był znany, a jego niektórzy członkowie odgrywali niekiedy wybitną rolę w życiu Rosji, piastując wy so kie urzę dy. Właściciel mająt ku I. (llarion) S. (ergiewicz) Wasilczikow jest obecnie posłem Dumy Państwowej z ramienia ludności rosyjskiej guberni kowieńskiej.” Martynas Yczas, Wspomnienia. Drogami niepodległości, tom II, Kowno 1935, lit.). A tak ujrzał miasto Zygmunt Gloger w „Dzienniczku podróży po Niemnie od Kownado Jurborga” z roku 1899: „Kto przybywa Niemnem do Jurgorga, spostrzega zdała nie kościół ukryty za domostwa, ale panującą nad dachami miejskimi słynną, starą, drewnianą synagogę”. Ale w toku wojny Jurborg, będą cy na linii frontu znacznie ucierpiał: ” Warto zwiedzić duży i piękny, w stylu gotyckim kościół rzymsko - katolicki; starą typową synagogę, w środku z drobno wyrżniętymi drewnianymi ornamentami. W parku gimnazjalnym są ruiny dawnego zamku księcia Wasilczikowa. Zburzyli go Niemcy w odwecie za rabunek Prus Wschodnich przez Rosjan”. ( Przewodnik po Litwie, Kowno 1938, lit.). Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów Słowiańskich podaje: „Jurborg … leży w pow. rossieńskim, o 6 mil od Rossen, nad samą granicą Królestwa Polskiego, niedaleko granicy pruskiej… o 42 w. (iorstw) od Taurogenu… Na małym wzgó rzu stoi kościół katolicki, drewniany, dalej cerkiew prawosławna, także drewniana, a za miastem dwór należący do majoratu (Jurbork i Taurogi) książąt Wasilczikowych… Po upadku Rzeczy pospolitej J. dostał się ks. Platonowi Zubowowi, a w r. 1840 stał się własnością rządową. Dziś własność majoratu książąt Wasilczykowych, darowana przez cesarza Mikołaja I -go 1846 r. ich ojcu”. ( t. III, W., 1882). Przedstawiłem Jurburg, gdzie książę z rodziną przebywał latem (zimą mieszkali w Petersburgu), a majoratem administrował i był jego plenipotentem - Albert Anders, (przeniósł się z Warszawy), ojciec przyszłego generała, który często bywał w dobrach księcia. Litwini przyjmowali, że generał Władysław Anders urodził się na Litwie i umiał nieco po żmudzku. Jeśli pierwsze jest zmyślone, to drugie jest nawet możliwe. Goszcząc często u rodziców, miał możność zapoznania się z językiem ludności miejscowej. Źródła litewskie podkreślają, że prowadzili intensywną gospodarkę, wspierali okoliczną ludność selekcyjnym ziarnem i rasowym byd łem: „Bardzo ludzcy byli Wasilczikowie, ostatni właściciele majoratu w Jurgburgu… Jesienią po żniwach, wyprawiali pracow ni kom i parobkom wielkie zabawy. Na pracowników folwarcznych przybyłych z rodzinami, czekały ogromne gary z mięsem i kapustą, upieczone ciasta, beczki piwa z własnego browaru; dzieci ob darowywano słodyczami a kobiety płótnem perkalikowym. Na zabawie bywał książę wraz z administracją, a orkiestra dęta przygrywała przez cały czas. Wszyscy się weselili i odczuwali satysfakcję… Gdy w 1918 roku Lit wa odzyskała niepodległość, folwarki z majoratu ks. Wasilczykowa przydzielono, wojskowym ochotnikom, fornalom i innym małorolnym chłopom oraz przeznaczono na rozbudowę m. Jurbor ga. Lasy upaństwowiono (o po wierzchni 27.470 ha ). Oba parki wraz z ogrodnictwem i budynkami przyznano towarzystwu „Saule” dla utworzenia szkoły, prze kształconej w gimnazjum. (Bronis Kviklys, Nasza Litwa, t. IV. Boston 1968 , lit.). Reforma rolna, zniszczyła na Litwie głównie polską własność ziemską, pozostawiając ziemianom cząstkę własności ( ziemi i budynków). Litwini zapamiętali, że gdy w Petersburgu decydowano o pomocy dla uchodźców z Litwy: ”Wspomnieć należy rosyjskiego przedstawiciela w Dumie z guberni kowieńskiej, ks. I.S. Wasilczikowa. Posiadając wpływy w wyższych sferach rządowych, pomógł nam bardzo otrzymać pieniądze, a także bronił Litwinów i ich sprawy”. (Martynas Yczsas, Wspomnienia. Drogami niepodległości, t. II. Kowno 1935, lit.). Niepodległa Litwa powstała po I wojnie światowej w wyniku zbiegu wielu wydarzeń politycznych, którymi się nie zajmiemy. Republika Litewska konsekwentnie dążyła do radykalnej zmiany ustroju rolnego i wydała w latach 1919 – 1922 szereg ustaw, z których najważniejszą, załatwiającą całość zagadnienia, Sejm Ustawodawczy uchwalił w lutym 1922 roku. Inicjator i wykonawca reformy rolnej ks. Mykolas Krupa wiczius dążył do szybkiego zakończenia prac związanych z reformą rolną. Liczył się z nastrojami ludności wiejskiej (zwłaszcza małorolnych i bezrolnych) przejętej propagandą bolszewicką i pragnął ją pozyskać, dając własne warsztaty rolne. Niemniej istotnym powodem była tendencja do obrony litewskiego interesu narodowego, przekazanie ziemi w ręce litewskie bez ekwiwalentu pie niężnego. Polacy (nazywani często spolszczoną szlachtą) stanowili 90 % właścicieli, i należało do nich 75 % większej własności. Oprócz tego 5 % większych majątków należało do Rosjan, posiadających 20 % obszarów więk szych majątków. Zostawiono jednak dawnym właścicielom, przy spełnieniu określonych warunków po 80 ha ziemi i część zabudowań. Ciekawostką reformy było że jej twórca zwrócił się do biskupa Karewicza w Kownie, czy jest ona skoordynowana z etyką katolicką. Odpowiedź nadeszła od biskupa sufragana, że ustawa jest zgodna z nauką katolicką. Po latach napisał Krupawiczius, że mimo licznych skarg ziemian do Watykanu w tej sprawie, nie miał żadnych przykrości. (Zenowiusz Ponarski, Książka o przywódcy litewskiej chadecji, Acta Baltico – Slavica, t. XVII, Poznań 1986). Ks. Wasilczikow, którego majątki i całe mienie w Rosji zostały zagrabione przez Sowiety, miał inną sytuację. Majorat jego, nadany przez skarb państwa zasłużonym, przechodził tylko w całości w ręce najstarszego w rodzeństwie, z pierwszeństwem płci męskiej, a przy braku spadkobierców wracał do skarbu. Na Litwie majoraty utworzono w l. 1835 i 1842. Jak wiemy, majorat Wasilczikowych powstał w 1846 r. Ale Litwa dekretem z 14 grudnia 1918 r. skonfiskowała mienie majoratów, bez żadnego odszkodowania. Potwierdziła to ustawa z 11 sierpnia 1920 roku o reformie rolnej. Upaństwowiła lasy i potwierdziła przejęcie majoratów bez rekompensaty. (Bronius Povilaitis, Rolnictwo Litwy 1918 - 1940, Toronto, 1988, lit.). Ks. Wasilczikow na Zachodzie okazał się w fatalnej sytuacji. Decyzja powrotu na Litwę w poł. lat trzydziestych wiązała się niewątpliwie z możliwością popra wy sytuacji życiowej. Miał przecież możnych przyjaciół w rządzie i gospodarce. Świadczy o tym zapis w dzienniku córki z 13 stycznia 1940 r.: „O świcie zjawiła się Mama z Georgiem. Nie widziałam Georgia ponad rok. Nic się nie zmienił, taki sam czarujący i troszczący się o Mamę, wyglądającą na chorą i wyczerpaną. Na Litwie, sowietyzującej się stopniowo, mieli nie przy jemne i ciężkie przeżycia. Wyjechać należało dużo wcześniej. Papa jednak na razie po został; u niego przewidziana jest wielka transakcja”. „Wielka transakcja” - to wiele mówi o osobistej sytuacji tego, który ją dokonuje. Należało mieć szczególną pozycję w społeczności, aby zajmować się podobnymi operacjami. Ks. Illarion w Kow nie dobrze widziany, mógł prowadzić interesy między miejscowymi a zachodnimi firmami. Z dziennika wiadomo o wyjeź dzie: „Gdy w 1939 r. na Litwie po wstały pierwsze wojskowe bazy Sowietów, zachodni przyjaciele – dyplomaci powiedzieli rodzinie „Missie”, że dopóki będzie to Armia Czerwona nie ma czego się obawiać, ale gdy zjawią się jednostki NKWD, natychmiast trzeba wyjechać…. Pewnej nocy w połowie stycznia 1940 r. odezwał się telefon, i znajomy głos powiedział; „oni już są”. Wczesnym rankiem matka i syn wyruszyli w drogę. 15-30/06/2010 No 12 (1002) II Europejski Kongres Gospodarczy DokoÒczenie ze strony 1 gospodarczego i przekształcił się w kryzys fiskalny. Podstawowe pytanie jest takie, czy to jest koniec tej ewolucyjnej drogi, czy z powrotem bę dziemy wracali do kryzysu finansowego i bankowego. Moje wrażenie jest takie, że po winniśmy mówić przede wszystkim o kryzysie, który dotyczy poszczegól nych państw. Mamy typowe zróż ni cowanie notowań papierów skarbowych, różne stopy procen to we dla poszczególnych krajów, które wy ceniają ryzyka związane z tymi krajami” - mówił Jerzy Pruski, prezes zarządu Banko we go Funduszu Gwarancyjnego. Nienormalne było zatem raczej to, że jeszcze jakiś czas temu rynki finansowe cały obszar strefy trak towały niemal jednakowo i zakładały, że wiarygodność samego systemu opierającego się na Euro jest tak duża, że zapewnia wiarygodność każdego kraju z osobna. W praktyce tak jednak nigdy nie było. „Wygląda na to, że to jest kryzys krajów, a nie strefy Euro bo jednak inna jest sytuacja w Helsinkach a inna w Atenach, co widać na ulicach. Ten kryzys ujawnił jednak słabość zarządzania w strefie Euro, bo pokazał, że ramy instytucjonalne, w których prowadzi się koordynacje polityki gospodarczej są niedoskonałe. Chodzi tu przede wszystkim o sławetny pakt stabilności i wzrostu bardzo słabo funkcjonujący. A co przyniosły nam te wydarzenia ostatnich kilku miesięcy? Doszło do pojawienia się warunków normalnych kiedy kraj, który ma złe fundamenty, słabe finanse publiczne jest karany przez rynek i to jest przypadek Grecji podczas gdy kraj, który prowadzi dobrą politykę jest wynagradzany. Już nigdy nie będzie sytuacji, że wszyscy w strefie Euro będą płacić taki same koszty za obsługę długu” - ocenił Ludwik Kotecki, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów, którego zdaniem obecny kryzys jest tak naprawdę kryzysem długów publicznych. „Nie jestem Strona 9 taki pewny, że musimy koncentro wać się na strefie Euro, bo nieobecność w tej strefie nie uwalnia żadnego z krajów europejskich z kłopotów, z którymi teraz ma do czynienia Grecja. Międzynarodowy Fundusz Walutowy jeszcze nigdy tak mocno nie pracował w Europie jak to ma miejsce obecnie. Wiele krajów eu ropejskich, większość z nich spoza strefy Euro, korzysta z programów naprawczych funduszu walutowego. W związku z tym należy moim zdaniem bardzo dobrze wypośrodkować tezy gdzie jest jądro problemu - czy to jest stre fa Euro, czy to są polityki, które były prowadzone na zapas, gdzie w dobrych czasach nie potrafiono przeprowadzić właści wych reform. Ja bym zachęcał do tego, żeby patrzeć przez pryzmat tego co się dzieje w kontekście poszczególnych krajów” - mówił Jerzy Pruski. „Wspólna waluta może pomagać, w mniejszym lub większym stopniu, ale to fundamenty gospodarki i reformy struk t uralne będą decydowały czy stawimy czoła konkurencji Indii czy USA. Wracając do reformy zarządzania strefą Euro - po pierwsze konieczne jest przywrócenie regułom fiskalnym zapisanym w pakcie stabilności i wzrostu dyscyplinującej roli poprzez związanie ich sankcjami. Reguły fiskalne po win ny być wiążące, powinna być sankcja za niewykonanie i ta sankcja nie może być przedmio tem długo trwałego procesu poli ty cznego jak to w tej chwili jest, bo mamy do czynienia z sytuacja, gdy mamy ewidentne naruszenie defi cytu, a Rada Unii Europej s kiej głosuje, że nie ma naruszenia. To tak jakbyśmy teraz drogą głosowania o 12. 30 w południe zdecydowali, że jest noc, a nie dzień” wyjaśniał prof. Dariusz Rosati. Cezary Mech, doradca prezesa NBP ocenił, że problem strefy euro polega na tym, że nie tworzy ona optymalnego obszaru walutowego i powątpiewał, czy Grecja bę dzie w stanie spłacić swoje zobowiązania zewnętrzne, a jak przypomniał - Niemcy w gruncie rzeczy nigdy nie spłaciły swoich zobowiązań wersalskich po I wojnie światowej argumentując, że to po prostu niemożliwe. Trudno jednak dociec skąd takie lekceważenie faktów przez polityków o jakim mówił prof. Da riusz Rosati, bo jak wskazy wali paneliści, już podczas przyjmo wania kolejnych członków stre fy euro wchodziły do niej państwa z relacją długu do PKB na poziomie 100 proc. Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich wręcz upatrywał przyczyn obecnego stanu rzeczy poza sferą finansów i ocenił, że obecny kryzys ma znacznie głębsze korzenie. „W gruncie rze czy po kilku dzie sięciu latach nie wielkich zmian i dostosowań w świecie ma my do czynienia z ku mu lo waniem się kilku zjawisk kry zysowych przez wiele lat pomijanych, niedostrzeganych i myślę, że są to wielkie zaniedbania zarówno w świecie polityki, przywództwa, nauki, a także ruchów religijnych i mamy wiele różnych zadań do odrobienia, a dzisiaj koncentrujemy się na strefie euro, Jest nas kilka miliardów więcej niż kilkadziesiąt lat temu, żyjemy dłużej, mamy poważne problemy z ekologią, z energetyką, mamy całkowicie nowy ład informacyjny i jeśli chodzi o strefę Euro, o Europę, mamy do odrobienia we wszystkich krajach bardzo ważną debatę kim jesteśmy, co chcemy osiągnąć, w jakiej jesteśmy kondycji i jakie są niezbędne działania do podjęcia, żeby rozwijać się w miarę harmonijnie i pokojowo. Mam nadzieję, że w ciągu mniej więcej dwóch najbliższych lat przywódców europejskich będzie stać na to, żeby nie tylko reagować na zjawiska kryzysowe, ale pewnymi propozycjami wyprzedzać to co można dzisiaj prawie już gołym zidentyfikować, co może nas czekać w całej Europie i poszczególnych krajach. Polityka musi być bardziej aktywna” - apelował prezes Krzysztof Pietraszkiewicz. Nie ulega przy tym wątpliwości, że bez zachowania dyscypliny finansów publicznych zapo biegającej nadmiernemu zadłużaniu i wprowadzenia pełniących ro lę od stra szającą rozwiązań regulujących bankructwa prywatnych instytucji finansowych, trudno będzie o stabilizację na rynkach finansowych. „Dużo było mowy o pilnowaniu długów pu blicznych, ale to nie jest jedyny problem w strefie Euro i w ogóle na świecie. To jest problem długu w ogóle, a to czy jest to dług akurat prywatny, czy publiczny to się dynamicznie zmienia, bo jak dług prywatny jest wystarczająco zły czy wysoki to poprzez bankowy fundusz gwa rancyjny, czy przez inne mechanizmy on się staje publiczny. Oczywiście jeżeli jeszcze budżet kraju na to stać. Nie może zabraknąć w projektowaniu przyszłości strefy Euro mechanizmów, które by ograniczały narastanie dłu gu łącznie, a nie tylko publicznego” uważa Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Bank Śląski. Nie wydaje się, żeby Unia Europejska mogła zlekceważyć obecną sytuację, bo jak zauważył Igor Barat, pełnomocnik rządu słowackiego do spraw Euro, dzisiaj problem polega także na tym, że wiele krajów poza Europą lokuje swoje rezerwy w Euro. „Czy strefa Euro przetrwa? Nie jesteśmy w tej chwili w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Wydaje mi się, że jesteśmy w punkcie zwrotnym. Minis trowie finansów są bardzo przestraszeni tym co się ostatnio stało, bo wszyscy po nieśliśmy ogromne koszty. Presja na to, żeby poprawić zarządzanie w strefie Euro jest ogromna, a pomysłów jest bardzo dużo. Co z nich zostanie zobaczymy za pół roku, bo mniej więcej w październiku będziemy wiedzieć jakie są propozycje reformy paktu stabilności i wzrostu. Ja jestem optymistą, bo widzę strach w oczach polityków. Rzeczywiście są przejęci tym co się stało” - powiedział Ludwik Kotecki. „Najgorszym właścicielem jest Skarb Państwa” - mówi dla portalu wnp.pl Jan Kulczyk, przewodniczący Rady Nadzorczej Kulczyk Investments i najbogatszy Polak 2010. Opinia na temat sektora energetycznego Jana Kulczyka była następująca: „To ten sektor, w którym Polska i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej mają szansę zaistnieć globalnie”. Może to trochę stwierdzenie na wyrost, ale przecież trudno, byśmy importowali energię elektryczną. Na pewno Polska, mająca ogromne tradycje w przemyśle energetycznym, powinna tu odegrać znaczącą rolę. I nie ma się co bać tego węgla. Trzeba natomiast podejść do tego w sposób racjonalny, mając na uwadze wymogi ekologiczne. Ekologia to również szansa na rozwój, to potężny rynek. Przemysł uwzględniający wymogi ekologiczne ma przed sobą przyszłość, począwszy od energii wiatrowej, na produkcji zdrowej żywności kończąc. Tutaj należy upatrywać szans dla rozwoju gospodarki i tworzenia nowych miejsc pracy. Należy pokazywać, że nie tylko mówimy o ekologii, ale rów nież wyciągamy wnioski, wdrażamy nowoczesne technologie”. Jan Kulczyk ocenił również problem realizacji zapisów Pakietu Klimatycznego: „Należy na to spojrzeć w kategoriach szans. Taka sytuacja będzie bowiem wymuszać nowe, bardziej racjonalne podejście do węgla jako paliwa”. Czy Jan Kulczyk myśli o udziale w prywatyzacji polskiego górnictwa? „Jeszcze tego nie wiem i nie chciałbym się teraz na ten temat wypowiadać”. Prywatyzacja polskiej gospo darki cały czas budzi emocje. Obecnie jedni mówią, by prywatyzować, natomiast inni, by zaczekać z prywatyzacją do czasu, kiedy można będzie uzyskiwać lepsze ceny. Kto ma rację? „Oczywiście, że ci, którzy mówią, żeby prywatyzować. Najgorszym właścicielem jest Skarb Państwa, bo zazwyczaj firmy znajdujące się pod jego skrzydłami są źle za rządzane. Obecność polityki w go s podarce zawsze jest czymś chorym. Przypomnijmy sobie sytuację w Niemczech, gdzie liczono na znaczące wpływy z tytułu prywatyzacji gospodarki ener dow skiej. Okazało się jednak, że zamiast wpływów były ogromne koszty, bo restrukturyzacja dopiero kosztuje. Prywatyzację trzeba kontynuować, bo dzięki niej zmienia się forma zarządzania przedsiębiorstwami. Prywatyzować trzeba, by Polska była nie tylko papierowym, ale prawdziwym tygrysem gospodarki światowej”. Jakie są obecnie przeszkody w prowadzeniu biznesu w Polsce? - „Nie ma co mówić o przeszkodach, barierach, bo one występują na całym świecie. Kiedy czasem spotykam się z kolegami przedsiębiorcami i zaczynają od mówienia o problemach, to szybko zaznaczam, byśmy skończyli taką dyskusję, gdyż ona nie ma sensu. Jedni zawsze narzekają, że szklanka jest w połowie pusta, a inni mówią, że jest do połowy pełna. Ja preferuję tę drugą opcję. Oczywiście mamy jeszcze wiele do zrobienia. Natomiast widać, że tych przeszkód jest w Polsce mniej niż na świecie, bo to my się teraz szybciej rozwijamy”. Te wypowiedzi i opinie DokoÒczenie na stronie 10 15-30/06/2010 No 12 (1002) Strona 10 II Europejski Kongres Gospodarczy DokoÒczenie ze strony 9 jednego z najbogatszych polskich biznesmenów zarejestro wano podczas EEC 2010. Podsumowanie To były trzy dni wielu ważnych i potrzebnych debat, dyskusji i spotkań wszystkich uczestników Kongresu, jak na przykład tych z Johannesem Hahnem, Komisa rzem UE ds. Polityki Regionalnej, goszczącym w Polsce po raz pierwszy. Dyskusje odbywały się na se sjach tematycznych (między innymi - Parki przemysłowe. Wspieranie przez Agencję Rozwo ju Przemysłu S.A. inicjatyw pobudzających polską gospo darkę. System opieki zdrowotnej. Przyszłość przesyłu i dystrybucji energii w Europie. Gospodarka w czasie kryzysu. Gospodarka wodna. Odnawialne źródła energii. Kapitał dla MSP. Infrastruktura, Budownictwo, Nieruchomości. Finanse - Ekonomia. Giełda Papierów Wartościowych. Instytuty ba dawcze. Partnerstwo Wscho dnie. Atrakcyjność inwestycyjna województwa śląskiego. Innowacyjna Gospodarka Europy. Rozwój infrastruktury sportowej. Systemowe rozwiązania w zakresie innowacyjności. Wspólnoty wiedzy i innowacji. ABC efektywności. Infrastruktura. Znaczenie audytu i kontroli. Fundusze Unii Europejskiej. Energetyka Ry nek energii elektrycznej. Fi nanse samorządów. Przemysł Lotniczy. Hutnictwo. Euro w Europie. Euro w Polsce. Sektor chemiczny. Kreatywne miasta. Metropolie w Europie). Do Katowic przyjechali nie tylko reprezentanci Komisji Euro pejskiej, ale również najważniejsi przedstawiciele polskiego rządu, największych europejskich firm, a także świata nauki i biznesu. Podczas Kongresu zapadły konkretne decyzje i podjęto wiążące zobowiązania. Jako przykład służyć może projekt Wspólnoty Wiedzy i Innowacji, słowa Aleksandra Grada, Ministra Skarbu Państwa dotyczące cen akcji wprowadzanego na giełdę Taurona czy przedsięwzięcie Jana Kulczyka – powołanie inkubatora my śli i inicjatyw CEED, którego zada niem jest promowanie Euro py Środkowo-Wschodniej. W oficjalnej inauguracji Kongre su udział wzięli Marszałek Sejmu RP, p.o. Prezydenta RP Bronisław Komorowski, Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, minister-członek Rady Ministrów Michał Boni, Komisarz UE ds. Polityki Regionalnej Johannes Hahn, Komisarz UE ds. Budżetu i Programowania Finansowego Janusz Lewandowski, Wicepremier, Minister Gospodarki Waldemar Pawlak, Minister Finansów Jacek Rostowski oraz Prezydent RP w latach 1990-1995 Lech Wałęsa. Aktywny udział w wielu se sjach brali między innymi Minister Skarbu Państwa Aleksander Grad, Minister Środowiska An drzej Kraszewski, Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego Barbara Kudrycka, Dyrektor Europej skiego Instytutu Innowacji i Technologii Gérard de Nazelle oraz przedstawiciele najwięk szych To warto obejrzeć “Mniejsze zło” reżyseria: Janusz Morgenstern Elżbieta Marcińczak-Leppek Po dziewięcioletniej przerwie na ekrany polskich kin, filmem „Mniejsze zło”, według wspólnego z Januszem An der manem scenariusza, powraca znakomity reżyser Janusz Morgenstern. Jego filmowa twórczość jest znana większości z nas i cieszy się zasłużoną sławą. Reżyser debiutował filmem „ Do widzenia, do jutra”, a za nim posypały się kolejne świetne obrazy filmowe: „Jowita”, „Trzeba zabić tę mi łość”, seriale: „Stawka większa niż życie”, „Kolumbowie”, „Polskie drogi”, „S.O.S”, czy z ostatnich lat (2000r.) świetny film z Januszem Gajosem w roli głów- nej pt.”Żółty szalik”. Film, do którego obejrzenia serdecznie namawiam, według słów samego reżysera Jnausza Morgenterna, ma być jego pożegnaniem z kinem. Mimo, iż świetniejszego pożegnania niż ten doskonale zrobiony film, nie można by sobie wymarzyć, mam nadzieję, że znakomity reżyser jeszcze do nas powróci kolejnym świetnym obrazem filmowym. „Niech idzie pod prąd. Niech nie będzie owcą w stadzie. Żeby mógł ludziom spokojnie w twarz spojrzeć.” Takimi słowami reaguje matka bohatera filmu na wieść o tym, że właśnie jej syn, student polonistyki, zadebiutował w periodyku eksperymentalnym wierszem. Ale czy rzeczywiście słowa matki (Anna Romantowska) docie rają dobrą radą do Kamila (Lesław Żurek), który nie przebiera w środkach by zostać popularnym pisarzem? Sądząc po drodze jaką podąża do upragnionego celu, można przy puszczać, że słowa matki niewiele go obchodzą. Kamil wyniósł z domu inną firm wszystkich sektorów gospodarki. Obok licznych debat, podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego 2010 w Katowicach odbyło się wiele imprez towarzyszących, m. in. wręczenie Kryształowej Brukselki, wyróżnień dla laureatów konkursu organizowanego przez PARP, a także szereg konferencji prasowych. Uczestnicy EEC 2010 obradowali w dziesięciu lokalizacjach bardzo dobrze przygotowanych logistycznie do sprawnego przebiegu Kongresu. Czy Kongres spełnił oczeki wania środowisk biznesu, polityki i nauki? Z całą pewnością nie wszystkie. Brak było szerszej reprezentacji innych obszarów gospodarki na przykład morskiej, rolnictwa czy też środowiska akademickiego. W opiniach internautów o Kongresie przewija się niekiedy porównanie z propagandą sukcesu lat 70-tych. Nie umniejsza to dokonań obecnego Kongresu i rokuje dobrze na przyszłość. Liczy się działanie i inicjatywa i za to należy się gospodarzom pochwała. „W opinii wielu gości Kongresu panuje przekonanie, że Europa zmaga się i zmagać się będzie jeszcze przez jakiś czas z poważnym kryzysem w finan sach. Z drugiej strony jest jednak pewność, że to właśnie region Europy Środkowej jest i będzie taką zieloną wyspą, regionem pełnym perspektyw i najbardziej dynamicznych zmian, wpływających na porzą dek w innych państwach. Jest zatem cały czas nad czym debatować i się zastanawiać. Wobec tego... Już teraz zapraszamy na III Europejski Kongres Gospodarczy w przyszłym roku!” - dodał Wojciech Kuśpik, prezes Grupy PTWP, która była współ orga nizatorem Kongresu. Henryk Bugłacki przy datną umiejętność. Otóż, nauczył się od ojca (Janusz Gajos), którego dewizą było wieczne wy bie ranie tytułowego mniej szego zła w trudnych czasach. Podobnie jak ojciec, który bez wahania potrafi wymienić portret Stalina na Jana Pawła II, Kamil flirtuje z partią, podpisując jednocześnie protestacyjne listy przeciwko cenzurze. Upojony sukcesem, powodzeniem u kobiet i zadowoleniem z siebie Kamil nie przywiązuje zbytniej wagi do tego, co dzieje się wokół. A dzieje się niemało, bo jest rok 1980, a od młodych, wykształconych ludzi oczekuje się wyraźnie określenie swojego stanowiska: albo „za”, albo „przeciw”. I to jest właśnie najtru dniejsze dla Kamila, to burzy świat jego względnego spokoju i oddania się wyłącznie sobie. Kamil nie potrafi się jednak określić, zaczyna się także nie układać na polu jego „pisarstwa”, z kobie tami nie idzie mu już najlepiej, Uniwersytet nie chce już dłużej pozwalać na przeciąganie kolejnych nie zdanych egzaminów. Kamil staje nagle na życiowym rozdrożu, bo oto wyciąga po niego rękę partia, tu koledzy z opozycji, do której, jak zawsze, trafia dziełem przypadku, a nad głową wisi wojsko... Kamilowi odpo wiada ten wizerunek zbuntowanego opozycjonisty literata, zwłasz- cza, że nie idzie mu już w pisaniu. Ale tutaj jego, przysłowiowy „łut szczęścia” okaże się wielkim wybawieniem. Aby uciec przed wojskiem trafia do szpitala dla chorych psychicznie i tam wpada mu w ręce rękopis znakomitej powieści pozostawionej przez nadwrażliwego są siada z sali, który popełnił samobójstwo... Jak można się domyślić, Kamil sięgnie po ten pozostawiony rękopis i wyda książkę w tzw. drugim obiegu jako własną, zdobywając od razu uznanie. Jak potoczą się jego dalsze losy w sytuacji, gdy oto, po podpisaniu porozumień sierpniowych, przez kraj przetacza się fala wolności? W roli modnego, młodego opozycyjnego pisarza Kamil czuje się doskonale, ale tylko przez chwilę, bo oto w jego życiu pojawia się coraz więcej pęknięć. To go przytłacza i zmusza po raz pierwszy do zadania sobie samemu pytania: kim je stem i jaką drogą powinieniem w życiu iść? Janusz Morgenstern nakreślił bardzo sugestywny portret młodego człowieka i jego konfrontacje ze światem i czasem, w którym przyszło mu żyć. A wreszcie reżyser pokazał obraz dojrzewania głównego bohatera do decyzji, do poznania siebie samego i zajęcia własnego stanowiska wobec otaczającej rzeczywistości. „Mniejsze zło” w reżyserii Janusza Morgensterna, na moty wach powieści Janusza Andermana pt.”Cały czas”, to film o ambicji, która może budować, ale także może niszczyć, a przysłowiowe „mniejsze zło” jest w istocie brakiem odpowiedzi na swoje miejsce w otaczającym nas świecie. Polecam ten film, w którym odnajdziemy także poruszający obraz Polski z lat 1980 i 1981. W filmie pojawia się plejada świetnych aktorów z Januszem Gajosem i Anną Romantowską w roli rodziców Kamila, na czele. Nie mniej świetną grę prezentują aktorzy młodego pokolenia – Lesław Żurek w roli Kamila (znany z roli w filmie „Mała Moskwa”), Tamara Arciuch, Edyta Olszówka i inni. Janusz Morgenstern przedstawia film – moralitet, zmuszający do zastanowienia się nad wartością dokonywanych wybo rów i granicą zawieranych kompromisów. No 12 (1002) 15-30/06/2010 Strona 11 Książki autorów publikujących w “Nowym Kurierze” www.nowykurier.com Strona 12 15-30/06/2010 No 12 (1002) No 12 (1002) 15-30/06/2010 Government of Canada and Ontario are making it easier to do business Imagine a free, personalized, customer service tool that gets you in touch with a human representative by phone, who wants to help you get the business information you are looking for. It’s a new toll-free Business Info Line, from the governments of Canada and Ontario that provides entrepreneurs in Ontario with reliable, useful business information to make it easier to grow and succeed. With one phone number (1-888-745-8888), the Business Info Line gets you in touch with a bilingual representative who can provide access to information on topics such as financing options, employee management, regula tions and tax programs, govern ment programs and services, permits and licenses and more. This bilingual service has the ability to provide callers the necessary business forms in the follow ing languages: Arabic, Chi nese Simplified, Chinese Traditional, Farsi, Italian, Korean, Polish, Punjabi, Russian, Spanish, Tagalog and Urdu. Small and medium-sized enter prises (SME’s) are the engine of the Canadian economy. SMEs make up 98 percent of businesses in Canada, with almost 40 percent in Ontario. With this initiative the Govern ments of Canada and Ontario are supporting SMEs, recognizing their success fuels economic growth and job creation. The Business Info Line is a collaboration between Service Ontario and Industry Canada. The new toll-free Business Info Line, please contact: 1-613-943-2502 Bodome Flooring (Canada) zatrudni osoby z umiejętnością układania podłóg marki Bodome. Tel. 416-259-0999 Strona 13 15-30/06/2010 No 12 (1002) Strona 14 Wśród apostołów i aniołów Wiesław Piechocki Nad szwajcarskim francuskojęzycznym miastem Lozanna góruje wyraźnie katedra. Jest ona przysadzista w swej sylwetce, ale jej wieże od wieków ochoczo strzelają ku górze. A tam jest niebo zapełnione nie tylko apostołami, lecz również aniołami. Tak przynajmniej uczy religia chrześcijańska. Kto chce zobaczyć wnętrze katedry, musi pokonać pokaźne wzgórze w centrum. Prowadzi do niego kilka dróg - jedna z nich (do zasapania się) to drewniane stare schody kryte drewnianym daszkiem. Wnętrze imponuje gotycką godnością, symetrią, strzelistością kolumn oraz wysoką temperaturą. Doceniam to w bardzo zimowy dzień o minusowych temperaturach. Kaloryfery w tej największej i najważniejszej ka te drze gotyckiej Szwajcarii świetnie ogrzewają metry sześcienne nad i wokół mnie. Cieplej na duszy i ciele... Przechadzam się wzdłuż i wszerz, idąc do obejścia za ołtarzem, co jest tak typowe również dla gotyckiej schedy architektonicznej we Francji czy Hiszpanii. Idąc wzdłuż nawy głównej w kierunku ołtarza, rozglądając się dookoła, zadzierając głowę, aby podziwiać do woli grę żeber, spojeń, zworników, łączących się w symfonię kamienia w ciszy katedry, przechodzę na prawo przed transeptem do byłego dawnego wejścia. Podziwiam oczywiście witraże w transepcie, najstarsze w Szwajcarii. Między innymi ukazują wszystkie znaki zodiaku, tak jak je sobie wyobrażał anonimowy artysta w XIII wieku! Są śliczne! Wejście w prawo prowadzi mnie do małego przedsionka, będącym - jak się okazuje - mocno zimowym słońcem oświetlonym portalem. Ma on chyba nie więcej niż 18 m² a dostarczył mi radości na całą godzinę. Zapomniałem już o kolumnach w zasadniczym kościele, o witrażach, o surowym, protestanckim wystroju samej świątyni, o drewnianych krzesłach z wyplatanymi siedzenia mi i o wysokich oparciach (aby służyły jako klęczniki). Zacząłem znajdować się w raju. Już nie myślałem o tym, że po drugiej stronie Jeziora Lemań skiego leży za zimowymi mgłami słynne piękne Evian we Francji. Lozanna - Katedra przed samym środkiem przed sion ka, zamkniętego szczelnie wielkimi szybami od zewnątrz. Zatem jest tu nawet zimą wiele słońca oraz ciepło, bo izolacja jest też dobrego gatunku. Jesz cze lep szego ga tunku jest zespół postaci już wspomnianych. Arcy dzieła! Wszy stkie figury z szarego ka mie nia - patrzą się na mnie a ja na nie. Ale po kolei. Przede mną dwoje drzwi, pod nimi parę schod ków, aby wejść do katedry. Drzwi są przedzielone wąskim słu pem. Nie tylko on, lecz wszystko, co tu widzę jest z roku 1240. Czy można sobie wyobrazić większe szczęście? Co działo się w Polsce wtedy? A w Ameryce Pół nocnej? A w Australii? Mojżesz, Jan Chrzciciel, Szymon A tu w XIII wieku wytail peint”, czyli „malowany por- kuto cały portal soli Deo gloria, tal”. Patrzę nie rozumiejąc: co jest czyli „jedynie dla chwały bożej”. Słup między drzwiami nosi tu namalowane, jeśli otaczają mnie rzeźbione postacie z szarego jedną figurę na sobie: to archanioł kamienia, harmonijnie pasującego Michał. U jego stóp niebiańska do jasnej szarości samej katedry? wizja Jerozolimy. Dotykam zatem Tych postaci jest sporo i są roz- od razu metafizyki religijnej, parcelowane bardzo równomier- zamkniętej w kamieniu. Wszysnie, regularnie, w wielkim po - tko, co podziwiam, powoli do rządku, „po szwajcarsku”. Stoję strzegając kolory, jest wykute w pocie czoła z kamienia przez nieznanych rzemieślników, nie wiedzących, że po wielu, wielu wiekach można ich będzie zaklasyfikować jako artystów... W centrum portalu, nad archaniołem, dwie sceny jako płaskorzeź by, wyraźnie rozdzielone: zaśnięcie Matki Boskiej oraz jej powstanie z grobu. Na lewo, przy składaniu jej do grobu, apostołowie opuszczają całun z nią. Inni ma ją kadzidła w ręku, tworząc aromatyczną atmosferę. Myślę o dwu problemach: primo przypoZłożenie Matki Boskiej do grobu, 1240 minam sobie tę samą tematykę z Wpadłem w zachwyt po prostu. Jestem w raju, jako że zatrzymałem się (tak jak czas wokół mnie...) w tym przedsionku, noszącym od dawna nazwę „le por- innych kościołów, i secundo, nie zapominam, iż jestem w świątyni protestanckiej. W 1240 roku artyści, gloryfikujący żywot Marii nie mogli wiedzieć, iż za 300 lat przy jdzie tu Reformacja z od mienną doktryną chrześcijańską, redukującą rolę Matki Boskiej. Nad drzwiami, nad dwoma scenami dotyczącymi Marii widzę olbrzymiego Jezusa w mandorli, czyli w „migdale”, otoczce w kształcie owalu. Panuje nad wszelkimi postaciami. Te są malutkie. Kontrast widoczny i udany. Do podziwiania pozostają kamienne figury, rozmieszczone symetrycznie w tym przedsionku. Sześć stoi zaraz obok drzwi, ale przy obu oknach, dających tyle światła, dalej od drzwi, stoi również sześć postaci. Od lewej porządnie są ustawieni na nikłych postumentach, zaraz nad moją głową prorocy, prekursorzy Jezusa. Najpierw Izajasz z siedmioma darami, jakie Duch Święty darował ludziom. Obok stoi w ciszy zimowego południa w Lozannie (nie słychać samochodów, tramwajów i trolejbusów) król Dawid, drugi król Izraela - jedyny z całej grupy 12 postaci, który ma buty! Kryterium biedy szło w XIII wieku poprzez posiadanie obuwia... Już bliżej drzwi stoi Jeremiasz z kociołkiem, z którego tryskają płomienie - na szczęście dla mnie ... kamienne, zastygłe w czasie. Następne trio stoi z lewej strony, zupełnie blisko drzwi. To Mojżesz z tablicami otrzymanymi od Boga, z symbolicznymi rogami na głowie, co właśnie symbolizowało jego spotkanie z Naj wyższym na górze Synaj. Obok Jan Chrzciciel, jako asceta, bo w opończy zrobionej z sierści wielbłąda. Trzyma na tarczy Baranka Bożego, symbolizującego póź niejszy chrzest Jezusa w Jordanie. Podziwiam troskę artystów z 1240 roku, aby ukazać strukturę odzieży u samego Jana, nazy wają cego się tu w Lozannie po Transpet w Katedrze francusku Jean-Baptiste. Ostatni z lewej strony, najbliżej drzwi tego portalu to Szymon, pobożny starzec żydowski, który napotkał małego Jezuska w świątyni, kiedy przedstawiano go jako dzieciątko w synagodze. Tu mały Jezus na rękach Szymona, bawi się brodą starca. Nawet zadbano o humor. Pozostała szóstka ustawiona została po prawej stronie od drzwi. To już prawa, prawidłowa strona! Apostołowie, o dziwo, połowa ich. Jakie zastosowano tu kryterium selekcji? Idę od drzwi i nieco podnosząc głowę widzę brodatego Piotra z nieodłącznym atrybutem – kluczami do królestwa niebieskiego, czyli niebiańskiego, bo te dwa przymiotniki po polsku przeplatają się tu metafizycznie. Obok niego oczywiście Paweł, trzymający po autorsku dumnie swe liczne listy, wzmacnia jące pierwszych chrześcijan, mi mo że w pierwszym okresie życia tylu ich pozabijał. Obok, już bez brody, Jan, najmłodszy z apostołów. Przyciska do piersi swoją ewangelię, czwartą wedle porządku nowotestamentowego. Mateusz, stojący obok, też trzyma księgę w ręku. To początek jego ewangelii. Jakże mocno podkreślano propagandowo siłę słowa pisanego, co zresztą jest logiczne na linii judaizm - chrześcijaństwo. Obok niego Łukasz, błogosławiący prawicą wspaniałych artystów sprzed wieków oraz wszystkich wiernych. Ostatni w szeregu stoi Marek, trzymający jako ogniwo łączące obie religie, Stary i Nowy Testament, filakterie. To są dwa pudełeczka ze skóry z rzemykami wraz z umieszczonymi w nich pergaminowymi zwitkami, zawierającymi cytaty z Pięcioksiągu - normalnie przymocowywane przez Żydów do lewego ramienia i czoła w trakcie modlitwy. Tak kończy się w Lozannie moje obcowanie z apostołami. Ale dlaczego nazywa się ten przedsionek „malowanym portalem”? Nigdy jeszcze nie widziałem w Europie szarych kamiennych postaci z 1240 roku, mających jeszcze spore ślady kolorów na sobie. A tu w Lozannie widać wyraźnie pomalowane fragmenty, głównie skrzydeł u aniołów. Czy anioły są białe czy barwne? Tutej sze szwaj car skie są przepięknie pokolorowane mają tęczowe barwy na skrzy dłach. Podzi wiam ten pomysł z 1240 roku i jakość farb. Stanowią one niewątpliwie kontrast do białego śniegu, leżącego nadal wokół rozgrzanej wewnątrz katedry lozańskiej, kiedy ją opuszczam. No 12 (1002) 15-30/06/2010 Czy Lech Wałęsa był rewolucjonistą? DokoÒczenie ze strony 1 dyktaturę w ręce króla. Włodzimierz Lenin – (Wladi- mir I. Uljanow), 1870-1924, przywódca rewolucyjnego ruchu robotniczego, założyciel partii bolszewickiej, przywódca rewolucji październikowej, twórca państwa radzieckiego, teoretyk marksiz mu. W 1919 r. z jego inicjatywy powstała Międzynarodówka Komunistyczna (II), a w 1922 ZSRR. Guevara – Ernesto zwany Che, 1928-67, rewolucjonista latyno- ame rykański, Argentyńczyk, z zawodu lekarz; uczestnik rewolucji kubańskiej 1956-59, następnie członek kubańskiego rządu rewolucyjnego; od 1966 organizator partyzantki w Boliwii; ranny, wzięty do niewoli, zamordowany. [Encyklopedia PWN Warszawa] Zgodnie z publikacją 2004 r. „100 GREAT LEADERS’ Lech Wałęsa poprowadził rewoltę pols- kich robotników stoczni w Gdańsku co dało narodziny Wol nym Związkom Zawodowym NSZZ „Solidarność” i doprowadziło do upadku rządów komunistycznych w Polsce. Wybrane daty przez autorów: 1943 – Lech W. urodzony w Popowie k/Wrocławia 1980 – prowadzi strajk robo tników, tworzy „Solidarność” 1981 – wprowadzenie stanu wojennego w Polsce przez komunistów 1983 – Pokojowa Nagroda Nobla dla rewolucjonisty - Wałęsy 1990 – wybrany na Prezydenta Polski 1995 – przegrywa wybory prezydenckie, wraca na stocznię 2000 – przegrywa kolejne wybory prezydenckie; opuszcza działalność polityczną Na lata 1943 – 1980 składa się skromna edukacja w liczbie 10 lat ogółem (siedem klas szkoły podstawowej i trzy klasy szkoły zasadniczej przysposabiającej do wyko nywania zawodu elektryka). Przeszkolenia podczas odbywania zasadniczej (przymusowej) służby wojskowej i później szkoły podoficerskiej w Świeciu awansują go do stopnia kaprala. Lech Wałęsa szybko awansuje zawodowo w cywilu; z kilkuletnim stażem pracy w niewielkim POM-ie (Państwowy Ośrodek Maszynowy) w Łochocinie awansuje na pracownika w Zakładach ZREMB-u od grudnia 1965 do 1967 aż w końcu w latach 19671976 na elektryka okrętowego w Stocz ni Gdańskiej im. Lenina. Od 1976 roku nie pracował za wodowo, zaś w latach 1976-1980 działał w podziemiu kryjąc się przed milicją obywatelską. W Polsce socjalistycznej nie było zasiłku dla bezrobotnych, ponieważ zgodnie z zasadami planowanej centralnie gospodarki socjalistycznej nie przewidywano bezrobocia. Wszyscy obywatele powinni mieć zapewnione miejsca pracy; skromne zarobki ale dla każdego. Ordery i odznaczenia Lecha Wałęsy:W 1983 jako lider podziemnej Solidarności otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. Odebrała ją jego żona Danuta Wałęsa 10 grudnia 1983 roku w Oslo. Władze PRL odmówiły wydania Wałęsie paszportu. Jest jedynym Polakiem wyróżnionym Pokojową Nagrodą Nobla. - Z rąk Królowej Brytyjskiej Elżbiety II otrzymał szlachectwo brytyjskie, a w 1993 roku z okazji udekorowania szwedzkim odznaczeniem - Orderem Św. Serafina; nadano mu herb mający zastosowanie wyłącznie do celów orderowych. Polskie: Z tytułu wyboru na urząd Prezydenta RP stał się: - Ka wa lerem Orderu Orła Białego, Wielkim Mistrzem Orderu i przewodniczył jego Kapitule, - Kawalerem Orderu Odrodzenia Polski I klasy, Wielkim Mistrzem Orderu i przewodniczył jego Kapitule. Zagraniczne: Herb nadany Wałęsie przez króla Szwecji Karola XVI Gu stawa wraz z Królewskim Orderem Serafinów. Według intencji projektanta - Adama Heymow skie go - nawiązuje do polskich barw narodowych i do herbu Gdań ska. Jeden z krzyży zastą piony został lilią, symbolizującą Matkę Boską Częstochowską - Królewski Order Serafinów (1993) - Szwecja - Wielki Krzyż Orderu Łaźni Strona 15 (1991) - Zjednoczone Królestwo - Krzyż Wielki Orderu Legii Honorowej (1991) - Francja - Wielki Krzyż ze Wstęgą Orderu Terra Mariana (2006) Estonia - Order Białego Lwa - (1999) Czechy - Order Słonia - Dania - Wielki Order Zasług (1991) Włochy - Wielki Krzyż White Rose with Chains (1993) - Finlandia - Order Lwa Niderlandów Holandia - Order I Klasy Francisco de Miranda (1989) - Order Piusa XII - Watykan - Order Zasług Republiki Federalnej Niemiec - Order Zasług Republiki Chile - Narodowy Order Krzyża Południa - Brazylia - Medal Niepodległości Republiki Turcji - Wojskowy Order Św. Jakuba z Mieczami - Portugalia - Order Henryka Portugals kiego - Portugalia - Order Św. Olafa - Norwegia - Medal Republiki Urugwaju - Wielki Krzyż Orderu Zasług Republiki Węgierskiej (1994) - Medal Wolności National Endowment for Democracy, Waszyngton, (1999) - USA Wyróżnienia Od opuszczenia fotela prezy denckiego w 1995 roku do czerwca 2004 roku otrzymał 15 doktoratów honorowych. Ponadto przyznano mu tytuł (1981) Człowiek Roku magazynu Time,. (1995) Człowiek Roku tygodnika Wprost. Otrzymał nagrody: 2005 - Nagroda Humanitarna VICTORIA - Nagroda Kisiela 2005 2007 - nagroda Galileo 2000 Kolejne jego tytuły i wyróżnienia to: - 17 lipca 1996 tytuł Przyjaciela Ludzi Bezdomnych, nadawany przez twórcę Monaru - Marka Kotańskiego. - Powołanie stowarzyszenia jego imienia - Stowarzyszenie imienia Lecha Wałęsy. - 2004 Dyplom Specjalny MSZ za wybitne zasługi dla promocji Polski w świecie. - 24 maja 2007 Rada Miasta Stołecznego Warszawy przyznała mu tytuł Honorowego Obywatela. Dyplom z rąk prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz oraz przewodniczącej Rady Miasta Ewy Malinowskiej-Grupińskiej odebrał 31 lipca 2007, w przeddzień rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. - 2007 dożywotnio członek FOSE - Przyjaciele Skautingu w Europie. Oficjalnego przyjęcia do FOSE dokonał Jurgen Rasmu ssen, prezes Europejskiej Fun dacji. Lech z żoną Danutą wychowują ośmioro dzieci. Jeden z synów, Jarosław Wałęsa, był posłem Platformy Obywatelskiej na Sejm VI kadencji. Córka, Maria Wiktoria Wałęsa, była rzeczniczką biura prasowego ojca. W 2006 wzięła udział w IV serii programu TVN Taniec z gwiazdami, gdzie wraz z Pawłem Godkiem zajęła VII miejsce. Jego działalność jest tematem mediów. „(...)W lutym 2005 roku na pisał list otwarty na temat kontrowersyjnej rozgłośni katolickiej Radia Maryja - oskarżył ją mocnymi słowami o spiskowe teorie na temat III RP, antysemityzm i ksenofobię. Było to reakcją Wałęsy na oskarżenie go na antenie Radia Maryja o współpracę pod pseudonimem “Bolek” ze Służbami Bezpieczeństwa. Wałęsa publicznie ogłosił poparcie dla powstającej Partii Demokratycznej i niemal równolegle poparł kandydaturę Donalda Tuska z Platformy Obywatelskiej na prezydenta RP. - 16 listopada 2005 roku uzyskał decyzją Instytutu Pamięci Narodowej status pokrzywdzo nego przez służby bezpieczeń stwa PRL i zapowiedział walkę na drodze sądowej z osobami oskar żającymi go o działalność agenturalną. - 22 sierpnia 2006 Lech Wałęsa wystąpił z Solidarności, gdyż uznał że związek za bardzo zaangażował się w poparcie PiS i braci Kaczyńskich. - 11 czerwca 2007 Sąd Okręgowy w Gdańsku orzekł, iż Lech Wałęsa naruszył dobra osobiste Krzysztofa Wyszkowskiego nazy wając go między innymi “chorym debilem”. - 19 czerwca 2007 na swojej stronie internetowej Wałęsa napisał komentarz w którym zniesławił urząd najwyższej władzy kraju nazywając pełniącego funkcję Prezydenta RP Lecha Ka czyń skiego “s...synem”, zaś w pro gramie publicystycznym „Kropka nad i” na antenie telewizji TVN 24 nie zmienił zdania. - Oskarżenia o współpracę z SB pod pseudonimem „Bolek” pojawiły się też m.in. w tygodniku Najwyższy Czas! i filmie dokumentalnym Plusy dodatnie, plusy ujemne Grzegorza Brauna. Prawomocnym wyrokiem Sądu Lustracyjnego Prezydent Wałęsa został uznany za osobę pokrzywdzoną przez SB, co traktowane jest jako oczyszczenie go z zarzutów. - 10 czerwca 2007 Lech Wałęsa opublikował w Internecie materiały, które otrzymał z Instytutu Pamięci Narodowej. - “Raport Macierewicza” Po ujawnieniu tzw. “Raportu Macierewicza i związanej z nim wypowiedzi Aleksandra Szczygły, iż Wałęsa “odpowiada za to, że w pierwszej połowie lat 90. nie zlikwidowano WSI“, oraz że “zdradził cały ruch Solidarności wygrywając wybory w grudniu 90. roku i później idąc we współpracę z postkomunistami, z wszystkim co najgorsze” były prezydent zapowiedział możliwość podjęcia kroków prawnych prze ciwko ministrowi Szczygle. - 16 lutego 2007 w wywiadzie dla TVN Wałęsa powiedział o Prezydencie RP Lechu Kaczyńskim, iż “durnia mamy za prezydenta”, posłowie PiS Jolanta Szczypińska i Karol Karski złożyli w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z ich zda niem “znieważeniem głowy państwa”. Zdaniem profesora Zbigniewa Hołdy z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wypowiedź Wałęsy była krytyką, a nie znieważeniem. (...) Chociaż nie podwyższył własnej edukacji i nie zadbał o swój rozwój intelektualny Lech Wałęsa jest członkiem wielu delegacji rządowych i nie odmawia udzielania lektoratu studentom przednich wyższych uczelni. Postrze ga ny przez Zachód jako symbol pro testu i wielki lider opozycji komu nizmu osiągnął wielkie po Dokończenie na stronie 16 15-30 /06/ 2010 No 12 (1002) Strona 16 Dr Han i medycyna naturalna Dr Han jest znanym specjalistπ akupunktury i chiÒskiej me dycyny w Toronto i Ontario. Jest dyrekt o rem Ontaryjskiego Sto w arz y sz enia A kupunktury i przewodniczπcym komitetu egza- minacyj nego d/s ChiÒskiej Me dycyny i Akupunktury w Ontario. Dr Han ukoÒcz y ≥ 20 lat temu Harbin Medical University. By≥ lekarz em konw encjonalny m i chirurgiem w Chinach. Od 1990 do 1995 Dr Han pracowa≥ naukow o w Cent rum Medy cz ny m Nebraska, USA i w Hospital for Sick children w Toronto. Od 10 lat dr Han ma tysiπce pacjentÛw korzystajπcych z akupunktury i chiÒskiej medycyny, wielu z nich sπ z polskiego úrodo- Czy Lech Wałęsa był rewolucjonistą? DokoÒczenie ze strony 15 parcie i sukces na arenie międzynarodowej. Media zachodnie podają, że oprócz Wałęsy także podziemny ruch KOR brał udział w organizowaniu strajków 1980 r. Stąd wniosek, że Lech Wałęsa był nie tylko przywódcą ale także inicjatorem t.zw. „mózgiem” spisku przeciwko komunie. W tym miejscu należy wspomnieć o ogólnokrajowym ruchu oporu w Polsce Ludowej i o rzeczywistym podziemiu i jego działaniu. Powstanie KOR- 23 września 1976 r. powstał Komitet Obrony Robotników. Sejm PRL został o tym poinformowany listem otwartym Jerzego Andrzejewskiego skierowanym do marszałka Sejmu. Warszawa, 23 września 1976 r. Jerzy Andrzejewski Warszawa Świerczewskiego 53 m. 4 Wielce Szanowny Panie Marszałku. W imieniu Komitetu Obrony Robotników - ofiar represji w związku z wydarzeniami 25 czerwca 1976 - pozwalam sobie przesłać na ręce Pana dla Sejmu i władz PRL apel Komitetu, zawiadamiając zarazem w ten sposób o jego zawiązaniu. Apel nasz zawiera m.in. postulaty amnestyjne, które kierujemy przede wszystkim do Sejmu. Z wyrazami poważania Jerzy Andrzejewski”. Jednocześnie Komitet Obrony Robotników wystosował do społeczeństwa następujący apel: APEL DO SPOŁECZEŃSTWA I WŁADZ PRL Robotniczy protest przeciwko wygórowanym podwyżkom, który był wyrazem postawy niemal całego społeczeństwa, pociągnął za sobą brutalne prześladowania. W Ursusie, Radomiu i innych miastach bito, kopano i masowo aresztowano demonstrantów. Najszerszy zasięg miało wyrzucanie z pracy, co obok aresztowań szczególnie uderzyło w rodziny represjonowanych... Stosowanie represji z reguły związane było z łamaniem prawa przez organa władzy. Sądy wydawały orzeczenia bez materiału dowodowego, z pracy wyrzucano naruszając przepisy k.p. Nie cofnięto się przed wymuszaniem przemocą zeznań. Postępowanie takie nie jest niestety u nas nowością. Wystarczy przypom nieć bezprawne represje, które spadły na sygnatariuszy listów protestujących przeciwko zmianom w konstytucji: niektórych wyrzucano z pracy, uczelni, bezprawnie przesłuchiwano, szanta- wiska. Duøa iloúÊ dzieci z astmπ by≥a wyleczona przez dr Hana. Po leczeniu u dr Hana wiele kobiet z miÍúniakami uniknÍ≥o operacji. A oto kilka przyk≥adÛw: Andrew ñ 12letni ch≥opiec mia≥ astmÍ od 7 lat i bra≥ lekarstwa trzy razy dziennie. Po leczeniu u dr Hana po dwÛch miesiπcach jego astma zniknÍ≥a. Elizabeth, 46letnia kobieta, mia≥a miÍúniaki i sta≥e krwawienia przez dwa lata. Mia≥a kilkakrotnie zalecanπ operacjÍ. Posz≥a żowano. Od dawna jednak represje nie były tak brutalne i masowe jak ostatnio. Po raz pierwszy od wielu lat aresztowaniom i przesłuchiwaniem towarzyszył terror fizyczny. Ofiary obecnych represji nie mo gą liczyć na żadną pomoc i obronę ze strony instytucji do tego powołanych, np. związków zawodowych, których rola jest żałosna. Pomocy odmawiają też agendy opieki społecznej. W tej sytuacji rolę tę musi wziąć na siebie społeczeństwo, w interesie którego wystąpili prześladowani. Społeczeństwo bowiem nie ma innych metod obrony przed bezpra wiem jak solidarność i wzajemna pomoc. Dlatego niżej podpisani zawiązują Komitet Obrony Robotników w celu zainicjowania wszechstronnych form obrony i pomocy. Niezbędna jest pomoc prawna, finansowa i lekarska. Nie mniej istotna jest pełna informacja o prześladowaniach. Jesteśmy przekonani, że jedynie publiczne ujaw nianie poczynań władzy może być skuteczną obroną. Dlatego m.in. prosimy wszyst kich, którzy podlegali prześladow aniom lub wiedzą o nich, o przekazywanie członkom Komitetu wiadomości na ten temat. Według informacji posiadanych przez członków Komitetu do tychczas zebrano i użyto na cele pomocy około 160 000 zł. Potrzeby są jednak o wiele większe. Potrzebom tym jest w wstanie zaradzić jedynie szeroka inicjatywa społeczeństwa. Gdziekolwiek w kraju są represjonowani obowiązkiem społeczeństwa jest organizowanie się w celu ich VISTULA TRAVEL Promocyjne ceny BiletÛw do Polski Income - Tax Wa k a c j e n a s ≥ o n e c z n y m p o ≥ u d n i u - ì l a s t m i n u t e î Dixie Ubezpieczenia turystyczne - juø od $1.10 Wy s y ≥ k a p a c z e k i p i e n i Í d z y VISTULA TRAVEL Dundas St. E. Tel.: 905-624-4141 1425 Dundas St. E. Unit 5A Mississauga po poradÍ do dr Hana i by≥a przez niego leczona przez trzy miesiπce. Dzisiaj dwa z trzech miÍúniakÛw zniknÍ≥y i nie potrzebuje øadnej operacji. Alex ñ 52letni mÍøczyzna, cierpia≥ na cukrzycÍ przez 5 lat, jego cukier we krwi wynosi≥ 1520 . By≥ rÛwnieø impotentem trzy lata. Po leczeniu przez dr Hana cukier we krwi wynosi 6-7 i nie narzeka na wspÛ≥øycie seksualne. Mark - 55 letni mÍøczyzna, mia≥ powiÍkszonπ prostatÍ i problemy z seksem od dwÛch lat. Po 6-tygodniowym leczeniu u dr Hana stan zdrowia jest dobry. Marie, 37letnia kobieta, cier pia≥a na stres, utratÍ w≥osÛw i problemy wπtroby. Z tego powodu nie by≥a w stanie pracowaÊ od kilku lat. Przyjaciel przedstawi≥ jej Dr Hana. Dzisiaj Marie wrÛ- ci≥a do pracy i jest szczÍúliwa. Mario, 41letni mÍøczyzna, mia≥ dolegliwoúci artretyczne kolan i ≥okci, by≥ leczony w Polsce. W Kanadzie przez dwa lata nie by≥ w stanie pracowaÊ z powodu ch oroby. Dr Han leczy≥ go szeúÊ tygodni, bÛl zniknπ≥ i teraz pracuje w pe≥nym wymiarze godzin. Natalia, 24 letnia dziewczyna, cierpia≥a z powodu bÛlu i ≥usz czycy 6 lat. Leczona by≥a w klinice dr Hana 4 miesiπce i jej skÛra jest zdrowa. Koszty leczenia u dr Hana sπ w wiÍkszoúci pokryte przez plany ubezpieczeniowe (OHIP nie pokrywa akupunktury) Po wiÍcej informacji proszÍ odwiedziÊ: www.acmclinic.com Biuro Dr Hana: 3089 Bathturst ST., #210 Toronto, Tel.: 416-7872959 obrony. W każdym środowisku, w każdym zakładzie pracy powinni znaleźć się ludzie odważni inicjujący zbiorowe formy pomocy. Zastosowane wobec robotni ków represje stanowią naruszenie podstawowych praw człowieka uznanych zarówno w prawie międzynarodowym, jak i obowiązujących w polskim prawodaw stwie: prawo do pracy, strajku, prawo do swobodnego wyrażania własnych przekonań, prawo do udziału w zebraniach i demon stracjach. Dlatego Komitet domaga się amnestii dla skazanych i aresztowanych i przywrócenia wszystkim represjonowanym pracy - solidaryzując się w tych żąda niach z uchwałą Konferencji Episkopatu z dnia 9 września. Komitet wzywa społeczeństwo do poparcia tych żądań. Jesteśmy jak najgłębiej przekonani, iż powołując Komitet Obrony Robotników do życia oraz działania - spełniamy obowiązek ludzki i patriotyczny, służąc dobrej sprawie Ojczyzny. Narodu, Człowieka. Komitet Obrony Robotników ofiar represji w związku z wydarzeniami 25 czerwca 1976 Jerzy Andrzejewski Stanisław Barańczak Ludwik Cohn Jacek Kuroń Edward Lipiński Jan Józef Lipsk i Antoni Macierewicz Piotr Naimski Antoni Pajdak Józef Rybicki Aniela Steinsbergowa oAdam Szczypiorski ks. Jan Zieją Wojciech Ziembiński Jolanta Cabaj Strona 17 No 12 (1002) 15-30/06/2010 KLINIKA REGENERACJI NATURALNEJ MedQuantum Research Laboratory® Dr. T. Szcz´sny Andrews, Ph.D. • Akupunktura • Homeopatia • Electro-Medicine “Medycyna Przysz∏oÊci” • Enart Therapy • Zio∏olecznictwo • Irydologia • Dietetyka • Programy odwykowe • Skuteczne metody odchudzania • Walka z bólem, stanami alergicznymi • Komputerowa analiza diety i alergenów • Elektroniczna identyfikacja oraz detoksyfikacja jelita grubego, krwi i limfy • Pomoc w schorzeniach: nadciÊnienie, cholesterol, cukrzyca, dro˝d˝yce, paso˝yty, zaburzenia hormonalne, skóra, przewód pokarmowy, nowotwory, artretyzm, astma, stawy, mi´Ênie oraz wiele innych. TEST KOMPUTEROWEJ OCENY ZDROWIA “Total Health CyberScan” Opis i wykresy graficzne NajnowoczeÊniejsza metoda dostarczajàca informacji na temat szczegó∏owego stanu zdrowia, w tym wielu narzàdów wewn´trznych cz∏owieka: serca, wàtroby, ˝olàdka, p∏uc, tarczycy, nerek, nadnerczy, trzustki, narzàdów p∏ciowych, gruczo∏ów sutkowych, prostaty i wielu innych. Badanie jest: bezpieczne, wygodne, bezbolesne, szybkie, bezinwazyjne. Warto znaç odpowiedê, aby: poznaç stan swego zdrowia, uniknàç wielu niebezpiecznych chorób, na czas wykryç poczàtki schorzenia i rozpoczàç kuracj´, dobraç odpowiednie lekarstwa. Dok∏adna, cyfrowa, oparta na bio-feedback ocena stanu zdrowia. Podczas badanie jest mo˝liwoÊç obejrzenia analizowanego organu na monitorze komputera. Nie zwlekaj z decyzjà, dzwoƒ jeszcze dziÊ i umów si´ na wizyt´. e-mail: [email protected] Mississauga: Natural Regeneration Clinic, 1755 Rathburn Rd. East, Unit 60 (905) 602-4191 1-877-949-9993 Niepewność - czy to jest czekanie? MEDYCYNA NATURALNA Redaguje Dr. T.Szczęsny Andrews, Ph.D. Kaøda osoba zdiagnozowana jako chora na raka prostaty powinna staraÊ siÍ uzyskaÊ drugπ opi niÍ w tej sprawie. Chodzi o ustalenie planu dzia≥ania - odpowiedü na pytanie, czy juø rozpoczπÊ radykalne leczenie? ... czy jeszcze czekaÊ? Oto jest to trudne zadanie. SzczegÛlnie jest to aktualne w przypadkach, gdy brakuje jednoznacznej odpowiedzi po wizytach u specjalistÛw. W tym roku oko≥o 200,000 amerykaÒskich i ka na dyjskich PanÛw bÍdzie zidentyfikowanych z rakiem prostaty. 60% spoúrÛd nich z umiejscowionymi guzami w gruczole kroko wym bÍdzie sklasyfikowanych jako faza (stage) A lub B i ci w≥aúnie bÍdπ stali przed naj trud niejszπ decyzjπ. Ich wybÛr polega na obraniu jednej z nastÍpujπcych drÛg: zabieg chirurgiczny usuniÍcia prostaty (radical prostatectomy); naúwietlania w celu zniszczenia prostaty; lub wstrzymanie siÍ od radykalnego postÍpowania w danej chwili, tzw.: Ñwatchful waitingî, polegajπcy na obserwowaniu rozwijania siÍ sytuacji, dalszego wzrostu guza i nastÍpnie jego leczenia w razie potrze by. Na kaødπ z tych wersji jest miejsce w procesie wyboru ro dza ju postÍpowania. ÑRadical prostatectomyî sta≥a siÍ najczÍúciej stosowanπ metodπ z wyboru w ostatnim dziesiÍcioleciu. Dawniej, takie postÍpowanie prawie zawsze czyni≥o pa cjenta impotentem. Ale oto we wczesnych latach osiemdziesiπtych Dr. Patrick Walsh, kierownik wydzia≥u urologii z John Hopkins opracowa≥ metodÍ ope racji, w czasie ktÛrej nie ulega uszkodzeniu nerw odpowie dzial ny za zachowanie odruchu erekcji, co w konsekwencji eliminuje zaistnienie pooperacyjnej impotencji, jak rÛwnieø zmniejsza siÍ potencjalne zagroøenie wystπpie nia innych komplikacji po ope ra cyjnych. Wymieniony tutaj postÍp w technice operacyjnej spowodowa≥, øe Ñprostatectomyî sta ≥a siÍ coraz czÍúciej akceptowanπ drogπ wyboru, przyk≥adowo w 1990 roku dokonano szeúcio krot nie wiÍcej takich operacji niø w 1984 r. odpowiednio. Alternatywnπ terapiπ, czÍsto stosowanπ u tych, ktÛrzy kandydatami na wersjÍ operacyjnπ nie mogπ byÊ (g≥Ûwnie z powodu wieku lub ogÛlnego stanu zdrowia) jest zabieg naúwietlaÒ radioaktywnych. Podobnie Ñczujne wyczekiwanieî lub ëwatchful waitingî, mimo istniejπcych elementÛw wysokiego napiÍcia nerwowego - zyskujπ aprobatÍ i jest wybierane przez oko≥o 30% mÍø czyzn dotkniÍtych tπ chorobπ. Aby dokonaÊ rozsπdnej i przemyúlanej decyzji warto wiedzieÊ nieco wiÍcej ma temat fizjologii prostaty i znaÊ wiÍcej szczegÛ≥Ûw dotyczπcych raka prostaty. Gruczo≥ krokowy, inaczej prostata jest wielkoúci orzecha w≥oskiego, umiejscowionego u podstawy pÍcherza moczowego. Prostata produkuje pewne sk≥adniki, ktÛre wchodzπ w sk≥ad p≥ynu na sien nego; z niewiadomych przyczyn gruczo≥ krokowy rozrasta siÍ w miarÍ starzenia siÍ; jego wielkoúÊ moøe osiπgnπÊ rozmiary grapefruita. CzÍstokroÊ wzrost ten nie ma charakteru z≥oúliwego i nosi nazwÍ w terminologii angielskiej Ñbenign prostatic hypertrophy, (BPH)î, powoduje on miÍdzy innymi zwiÍkszonπ czÍstotliwoúÊ oddawania moczu. W innych przypadkach taki wzrost staje siÍ rakowatym. IloúÊ corocznie diagnozowa nych rakÛw prostaty stale siÍ zwiÍk sza, czÍúciowo na skutek ma sowego stosowania metody wczesnej diagnozy zwanej pomiarem PSA (prostate specific antigen), ktÛry jest bia≥kiem produkowanym i wydzielanym jedynie przez gruczo≥ krokowy. Rak prostaty jest dla mÍøczyzn odpowiednikiem raka piersi u kobiet. Jest on najbardziej popularnym rakiem u mÍøczyzn, z wyjπtkiem non-melanoma skin cancer, zajmuje takøe niechlubnie drugie miejsce wúrÛd przyczyn úmierci u mÍøczyzn na tle rakowym. Co rocznie na raka prostaty umiera ponad 35,000 AmerykanÛw. Jeszcze z czasÛw akademickich po zos ta≥ mi zwyczaj pos≥u gi wania siÍ danymi statystycznymi raczej, niø obserwacjami typu anegdotycznego, i tak wiadomo, øe 50-cio letni statystyczny Amerykanin ma 10% prawdo po dobieÒstwa zachorowania na raka prostaty, i dalej jego szansπ jest 2-3%, øe z tego powodu umrze. Tak mÛwiπ statystyki i w takim momencie wolelibyúmy z nich nie korzystaÊ, zw≥aszcza, øe inne wyliczenia , takøe statystyczne, uprzedzajπ, øe na czterech chorych na raka pros taty - jeden umiera na tπ chorobÍ; podobnie dzieje siÍ z rakiem piersi. Raki stwarzajπ sytuacjÍ zagraøajπcπ øyciu w momencie gdy dochodzi do przerzutÛw w obrÍbie tak waønych organÛw jak p≥uca i wπtroba. RÛøne raki zachowujπ siÍ rÛønie. Rak prostaty rozwija siÍ powoli. Zajmuje dwa do czterech lat aby guz powiÍkszy≥ swoje rozmiary dwukrotnie. Znajπc drogi inwazji raka i dynami kÍ tego procesu wydaje siÍ logicznπ konsekwencjπ, øe zabieg chirur gicz ny lub naúwietlania powinny byÊ najlepszπ drogπ do zatrzymania jego dalszej ekspansji. Powinny, ale czy sπ? Ryzyko úmierci z powodu przeprowa dzenia za bie gu chirurgicznego lub naúwietlaÒ jest stosunkowo niewielkie , wynosi oko≥o 0.2%, natomiast skutki uboczne, jak nie trzymanie mo czu (8%), lub impotencja (50%) stanowiπ osobne zagroøenie. Pozostawienie guzÛw pros ta ty bez jakiej kolwiek interwencji, aø do momentu gdy wystπpiπ prze rzuty poza gruczo≥ krokowy (Stage C and D tumors) moøe prowadziÊ do trzymania choroby w stanie utajonym, ale niemniej nieule czal nym. PostÍpowanie w tych zaawansowanych rakach obej muje kastracjÍ, bπdü na drodze uøycia øeÒskich hormonÛw lub usuniÍcia jπder. Skoro rak prostaty roúnie bardzo powoli, nie kaødy guz sta nowi zagroøenie dla øycia, wielu mÍøczyznom zaleca siÍ wstrzymanie od jakiejkolwiek inwazyjnej interwencji. Problemem wyniku raka. Podobnie wyglπda sytuacja u mÍøczyzn w latach 60tych , oni rÛwnieø przeøywaÊ bÍdπ sytuacjÍ z przerzutami jeøeli wybiorπ wersjÍ Ñoczekiwaniaî, po winni zastanowiÊ siÍ nad za biegiem chirurgicznym lub naúwietlaniami. MÍøczyüni w latach 70-tych, nie sπ dobrymi kandydatami do operacji, guz jest zazwyczaj wiÍkszy i zamaskowany na skutek BPH. Mimo, øe guz jest po waønie zaawansowany - naú wiet lania sπ terapiπ z wyboru. MÍøczyüni w wieku ponad lat 80 - mogπ bezpiecznie zastosowaÊ metodÍ Ñwatchful waitingî. Niezaleønie od opisywanego wyøej postÍpowania w momencie zaistnienia raka prostaty, naleøy bezwzglÍdnie w celach profilaktycznych dokonywaÊ zawczasu, a wiÍc juø poczynajπc od lat 40tych nastÍpujπcych testÛw: DRE - digital rectal exam, badanie rÍczne, przez lekarza, prostnicy pacjenta na ewentualnoúÊ raka odbytnicy i jelita grubego (colorectal cancer) . PSA - prostate specific antigen, nie jest idealnym testem dla pewnej diagnozy raka prostaty, niemniej jest bardzo przydatnym we wczesnym rozpoznawaniu nad czynnoúci prostaty, pacjenci z zawyøonym poziomem PSA poddawani sπ dalszym badaniom. Ocena wynikÛw testu PSA jest nastÍpujπca: ï 1-4 ng/ml - wartoúÊ normalna; ï 4-10 ng/ml - mild elevation; 1/3 pacjentÛw o takim poziomie PSA bÍdzie mia≥a raka prostaty i 3/4 guzÛw bÍdzie mia≥o charakter miejscowy, wszyscy z takim poziomem PSA powinni poddaÊ siÍ badaniu TRUS (tran srectal ultrasound) celem uzu pe≥ nienia danych, oraz PSA density i PSA velocity. ï 10 ng/ml i wyøej - high elevation, ponad 2/3 pacjentÛw z takim poziomem PSA bÍdzie mia≥o raka prostaty i ponad po≥owa wykrytych guzÛw ma juø do ko nane przerzuty, oprÛcz w/w tes tÛw, urolog zapewne zaleci biopsjÍ. Przedstawione w dzisiejszym felietonie uwagi obrazujπ spojrzenie wspÛ≥czesnej medycyny na sprawÍ raka prostaty i zwiπzane z tym postÍpowania terapeutyczne. Medycyna naturalna i jej holistyczne podejúcie do patologii widzi tÍ chorobÍ, jej etiologiÍ i przebieg leczenia zupe≥nie inaczej i o tym punkcie widzenia pisa≥em juø wielokrotnie. Dzisiejsze opracowa nie pozwoli Czytelnikom na pe≥ niejszπ, bardziej obiektywnπ ocenÍ zagadnienia pacjentÛw i ich lekarzy jest pytanie, komu moøna zaleciÊ bez pieczne wyczekiwanie? Dodatkowym dylematem jest brak wyraünych danych, ktÛre by potwierdza≥y wp≥yw wczesnych zabie gÛw chirurgicznych lub naúwietlaÒ na d≥ugoúÊ øycia po takim zabiegu. Jeøeli chodzi o pacjentÛw w starszym wieku (úrednia wieku, przy diagnozach pozytywnych wynosi 72 lata) to ustalenia na modelu matematycznym, opartym o dane kliniczne, wskazujπ, øe ludzie ze zlokalizowanπ chorobπ, ktÛrych jedynie obser wo wano øyli tak samo d≥ugo co ci, ktÛrych poddano leczeniu jednπ z w/w metod, tj. 14 lat. Nieco inaczej przedstawiajπ siÍ sprawy u ludzi w m≥odszym wieku. DecyzjÍ musi podjπÊ sam pacjent, niestety musi ona zapaúÊ wczeúniej zanim bÍdπ gotowe wy niki wieloletnich, d≥ugofa lo wych badaÒ naukowych, obecnie prowadzonych w wielu oúrodkach onkologicznych na úwiecie. Dr. Walsh urolog specjalista uwaøa, øe inwazyjne, agresywne metody leczenia powinny byÊ stanowczo wykluczone dla pew nych grup pacjentÛw. Przyk≥a do wo uwaøa on, øe dla pacjentÛw w wieku, ktÛry jest bliøszy niø 10 lat do úredniej krajowej, metoda Ñwatchful waitingî w leczeniu rakÛw w stadium A i B powinna byÊ metodπ z wyboru. Naleøy rozwaøyÊ i wywaøyÊ ryzyko operacji w tym wieku i ewentualnych komplikacji versus korzyúci terapeutyczne. Korzystajπc z opinii dr. Patric Walsh moøna uznaÊ, øe mÍøczyzna z ma≥ym, dobrze zrÛønico wanym guzem prostaty ma 50% szans, øe guz rozwinie siÍ agresywnie w ciπgu 10 lat, wyma gajπc wtedy przeprowadzenia kas tracji, jednoczeúnie ten sam cz≥owiek ma miÍdzy 13 a 20% prawdopodobieÒstwa úmierci w ciπgu 10 lat - z powodu raka. Znowu, decyzja wyboru terapii naleøy do pacjenta, ktÛry w≥aúciwie rozumie i ocenia swojπ sytuacjÍ. W zaleønoúci od wieku chorego, jego stanu zdrowia i z≥oú li woúci raka, Dr. P.Walsh udziela nastÍpujπcych wskazÛwek: MÍøczyüni w latach 50-tych jeøeli sπ w dobrym ogÛlnie stanie zdrowia powinni poddaÊ siÍ operacji; ich szanse na utrzymanie potencji seksualnej wahajπ siÍ miÍdzy 75% do 58%. Jeúli nie poddadzπ siÍ operacji, najprawdopo dobniej bÍdπ mieli powaøne przerzuty i dojdzie do úmierci w ZWALCZANIE BÓLU PAIN CLINIC metodami elektromedycznymi “21 Century Technology” w KLINICE REGENERACJI NATURALNEJ Dr. T.A. Szcz´sny, Ph.D. Skuteczne w takich schorzeniach jak: wszelkiego rodzaju choroby reumatyczne w tym zapalenie stawów, mi´Êni, choroby metaboliczne, nowotworowe, zaburzenia nerwowonaczyniowe, choroby koÊci, migreny, MS, fibromyalgia oraz wiele innych obarczonych bólem chorób. Zrób pierwszy krok i umów si´ na wizyt´ 905-602-4191 1-877-949-9993 1755 Rathburn Rd. East, Unit 60 Mississauga ON L4W 2M8 15-30/06/ 2010 No 12 (1002) Strona 18 Wiejskie dziedzictwo Polaków DokoÒczenie ze strony 1 nie brako wało głosów krytycz nych pod adresem tego wszystkiego, co związane ze wsią, rolnictwem, z mieszkańcami wsi. W okresie PRL-u, pomimo haseł o „ludowości” kultury socjalistycznej, mimo kariery „Cepelii” i licznych targ ów sztuki ludowej odbywało się jednocześnie systema tyczne „de precjonowanie” wiejskości. Jak pisał wybitny badacz tej problematyki, Stanisław Siekierski, władza ludowa wykorzy stując dla ce lów ideologicz nych ludowy kostium, starała się zarazem za wszelką cenę wyrugować z mentalności Polaków religijność wiejską, tradycyjną moralność, chłopski etos pracy i patriotyzm. Od dwudziestu lat, czyli od początku transformacji, obserwujemy nieja ko powtórkę tego samego sposobu myślenia i działania. Wprawdzie wysoko ceni się Góreckiego czy Kilara, właśnie za inspiracje ludową muzyką, jakie znajdują się w ich utworach, ale obowiązujący ton debaty publicznej tonem nie znoszącym sprzeciwu krytykuje wszelkie postawy i opinie miesz kańców wsi, a zwłaszcza rolników, jako nienowo czesne, prowincjonalne, nie europejskie. Wiele mówi się o barierach mentalnych, fobiach i stereotypach, a tych, którzy reprezentują takie poglądy nazywa się wręcz „bala stem” przemian i „hamulcem” modernizacji. Czy zatem jest jeszcze sens mówić o wiejskim dziedzictwie Polaków, czy jeszcze ono istnieje, skoro spotyka się z takim potępieniem? Trzeba tu uświadomić sobie jedno: „wzory reakcji mięśniowych i uczuciowych” demonstrowane w mediach i na forum pu blicznym są formułowane przez tzw. elity opiniotwórcze, przez polityków, intelektualistów i czasem także naukowców. Warto więc zapytać, co sądzą na ten te mat zwykli obywatele, jakich jest przecież większość. Badania socjologiczne przeprowadzone kilka lat temu w Instytucie Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk przyniosły bardzo pocieszającą odpowiedź. Okazało się mianowicie, że większość badanych (głównie osoby z małych miasteczek i wsi) nie dość, że dobrze znają kulturę ludową, to w dodatku cenią ją bardzo wysoko. Potrafią nie tylko prawidłowo opisać strój ludowy z danego terenu, czy dopowiedzieć kolejne wersy piosenki ludowej, ale także doskonale orientują się w niuansach wiejskiego konwenansu (np. etykiety obowiązującej przy stole). Na ich tle mieszkańcy największych miast, a szczególnie inteligencja i kadra kierownicza, pre zen tują się jako kompletni ignoranci i osoby „źle wychowa- ne”. Coś tam wprawdzie pamiętają z ostatniego pobytu w Kazi mierzu nad Wisłą czy z wakacyjnej wizyty w skansenie, ale kompletnie nie potrafiliby się zachować w relacjach międzyludzkich i popełnialiby gafę za gafą na okolicznościowym przyjęciu. Jak zatem powinna brzmieć prawidłowa diagnoza dotycząca trwałości wiejskiego dziedzictwa Polaków? W świetle przywołanych analiz nie ulega wątpliwości, że ono istnieje nadal i ma się całkiem dobrze, skoro np. ponad 80% badanych wiedziało, że przed ukrojeniem pierwszej kromki chleba należy końcem noża nakreślić na spodzie bochenka znak krzyża. W tym jednym geście zawiera się ogromny ładunek aksjologiczny i społeczny. Tak, rację mają socjologowie, kiedy nazywają polskie społeczeństwo „społeczeństwem chłopskim” – zdecydowana większość mieszkańców naszego kraju została uformowana przez wartości wiejsko-rolnicze. Ci sami socjo lo gowie nie mają jednak racji, kiedy ubolewają nad tym faktem i nawołują społeczeństwo, by porzuciło swoje „przesądy” i stało się bardziej „europejskie”. Czy rzeczywiście kult pracy, szacunek dla darów przyrody, a nade wszystko umiłowanie ojczy s tej ziemi to nienowoczesne, nie europejskie zabobony? Choćby pobieżny rzut oka na historię i kulturę Europy pokazuje, jak fałszywe to sugestie. W starożytnej Grecji, jak przypomina znany historyk, Richard Pipes, 90% obywateli trudniło się uprawą ziemi. Jeden z pierwszych poematów - „Prace i dnie” Hezjoda - zachwala ciężką pracę fizyczną na roli i uczciwe życie mieszkańca wsi. Wolni ateńczy cy, przybywający do miasta w sprawach politycznych lub na obrzędy religijne, nazywali siebie „wieśniakami z Aten” (jak pisze Klaudiusz Elian), ponieważ każdy z nich miał małe gospodarstwo za murami miasta, którym zajmował się sam lub z pomocą paru niewolników. To właśnie fakt posiadania ziemi wyróżniał, zdaniem starożytnych, rolników od innych grup społecznych i sprawiał, że uznawani byli za najważniejszych obywateli w państwie - stawali bowiem zawsze w obronie swojej ojcowizny-ojczyzny. Z kolei o znaczeniu ziemi w antycznym Rzymie świadczą najlepiej zasady prawa rzymskiego, przyznające najznamienitszym rodom „kwirytalną” formę własno ści gruntu, który od pokoleń należał do ich przodków. Takiej ziemi nie godziło się sprzedać czy zastawić, trzeba było przekazać ją swoim następcom, a państwo do www.nowykurier.com tego stopnia nie miało żadnych uprawnień w stosunku do tej formy własności, że nie pobierało od niej podatków. Jeden z naj większych polskich historyków, Feliks Koneczny pisał w swojej książce „Polskie Logos a Ethos”, w której snuł rozważania nad przyszłością państwa polskiego, odnowionego po wieloletniej niewoli: „gdyby który z narodów eu ropejskich wy zbył się ziemi, przestałby należeć do cywilizacji zachodnio-europej skiej. Nasza cywilizacja i pod tym względem jest chrześcijańsko-klasyczna, że jak rzymska obstaje przy własności, a klasyczną własnością jest dla niej własność ziem ska. Im bardziej nabiera własność ziemska wartości emocjonalnej, tym głę bsze korzenie cywilizacji łacińskiej. Lekcewa że nie tej wartości podkopuje cywilizację”. Wystarczy skonfrontować te słowa z poglądami wyrażanymi przez zwykłych obywateli, w tym przez mieszkańców wsi i z opiniami głoszonymi przez polskie elity – gdy pytamy jednych i drugich, co sądzą o możliwości sprzedaży polskiej ziemi cudzoziem com. Dla zdecydowanej większości tych pierwszych jest to rzecz niewyobrażalna, naganna, ostateczność podyktowana życiową koniecznością. Dla drugich - normalna transakcja handlowa. I kto tu jest prawdziwym Europejczykiem, można by zapytać retorycznie! Izabela Bukraba-Rylska Dr Wojciech Øurowski Urazy sportowe, przewlek≥e i pourazowe choroby miÍúni, koúci i stawÛw 2238 Dundas St. W Unit 112 Toronto Tel.: (416) 531-1056 Strona 19 No 12 (1002) 15-30/06/2010 The House of Common Continued from page 4 session and widely broadcast on television, allows the opposition to demand that the government respond to difficult questions. It is messy, chaotic, often nasty, and answers frequently do not come, but Question Period demands that the prime minister and his party justify their actions and policies. In the British House of Com mons, the model for Canada’s Commons, prime ministers are given the questions in advance, and they attend Question Period only once a week. Not so in Canada, where the prime minister and cabinet members appear regularly and have no knowledge of the questions beforehand. No law can be made and no tax imposed without the approval of the House of Commons, Canada’s chief legislative body. However, members of parliament are expected to vote with their leaders in the House of Commons, and MPs who do not are subject to strict party discipline. Individual MPs can make their voices heard through committee work and in political party settings, but it is difficult to stand apart from the crowd or become known to the public. When they stepped a short distance from Parliament, the sharp-tongued Pierre Trudeau said early on in his first term as prime minister, members of the House were of no consequence. Long-serving prime ministers from Trudeau on have dominated the levers of power, so much so that political commentators frequently compare them to American presidents. Yet, unlike presidents, prime ministers control their legislatures and can name senators and Supreme Court judges. The tight grip of prime ministers on government is sometimes described as an elected dictatorship. The House of Commons, though, is at its best the people’s legislature, reflecting, representing, and expressing popular needs and opinions. And sometimes it can be more than that, particularly when no single party is fully in command. Just ask Joe Clark and John Crosbie. Norman Hillmer is Professor of History and International Affairs at Carleton University. Further Reading: Robert J. Jackson and Doreen Jackson have a clear description of the House of Commons in their Canadian Government in Transition (Toronto: Pearson Prentice Hall, 2006). Zharmonizowany Podatek od sprzedaży HST WIADOMOŚCI Ministerstwo Skarbu Zharmonizowany Podatek od Sprzedaży (HST) ożywia gospodarkę, oraz tworzy nowe miejsca pracy dla rodzin mieszkających w Ontario Plan Otwartego Ontario Pre miera McGuinty’ego pomaga w umacnianiu i w rozwoju rodzin. Zharmonizowany Podatek od Sprzedaży (HST) jest już obecnie stosowany i pomaga w budowie silniejszej ekonomii z bardziej konkurencyjnymi podmiotami gospodarczymi i z większą ilością miejsc pracy dla ciężko pracujących rodzin w Ontario. Aby pozostać konkurencyjnym i tworzyć nowe miejsca pracy, zmiana w ontaryjskim, przes ta rzałym, 50-sięcio letnim systemie podatkowym, była nie tylko konieczną , ale również właściwą rzeczą do wprowadzenia w życie. W wyniku wprowadzenia Zhar- monizowanego Podatku od Sprzedaży (HST), oraz realizacji in nych ulg podatkowych dla podmiotów gospodarczych, stawka podatkowa od inwestycji biznesowych w Ontario została obniżona o połowę, co uczyniło z Ontario jeden z najbardziej konkurencyjnych obszarów na świecie. Opraco wanie naukowe autor stwa Jack’a Mintz’a, eksperta podatkowego, prognozuje iż Plan Podatkowy Ontario pomoże w osiąg nięciu wzrostu rocznych przychodów do wartości rzędu 8.8 procent, oraz stworzy prawie 600 tyś. nowych miejsc pracy w ciągu najbliższych dziesięciu lat. Rząd Prowincji Ontario zapewnia cały szereg cięć podatkowych, pożyczek kredytowych i zasiłków utworzonych w celu pomocy mieszkańcom Ontario: 93 procent podatników płacących podatek dochodowy otrzymało obniżkę podatku z dniem 1 stycznia 2010r. 3730Lakeshore Blvd. West, Etobicoke, Ontario M8W 1N6 Płatności wynikające ze Świadczenia Przejściowego z tytułu Podatku od Sprzedaży w Ontario, zapewnią dodatki do wysokości kwoty $1,000 dla większości rodzin ( włączając tu rodziców samotnie wychowujących dzieci ), lub do wysokości $300 dla większości osób stanu wolnego. Nowa, stała Ulga z tytułu Podatku od Sprzedaży w Ontario zapewni osobom o niskich i średnich dochodach kwotę do wysokości $260 przypadającą na jedną osobę rocznie. Kwalifikujący się starsi, emerytowani lokatorzy i właściciele domów o niskich, lub średnich dochodach, również otrzymają Ulgę z tytułu Podatku od Własności w Ontario, umożliwiającą im oszczędności do wysokości $1,025 rocznie. Około 83 procent wszystkich dokonywanych zakupów pozostanie nie obciążona przez Zharmonizowany Podatek od Sprzedaży (HST). Rodziny nie będą płaciły podatku z tytułu zakupu towarów takich jak; podstawowe owoce i warzywa, lekarstwa na receptę, wydatki związane z opieką dziecka, czynsze mieszkaniowe, oraz opłaty za korzystania z transportu publicznego. Rodziny również nie będą płaciły prowincjonalnej części Zharmonizowanego Podatku od Sprzedaży (HST) na tego rodzaju dobra jak; ubrania i obuwie dla dzieci, pieluchy, oraz książki. Ostatnio przeprowadzone badania naukowe z wykorzystaniem bazy danych Urzędu Statystycznego (Statistics Canada), oraz danych z Ministerstwa Fi nansów, pokazują, że gospodarstwa domowe, których przychody wynoszą w granicach od $20-30 tyś. rocznie, zaoszczędzą $550 w pierwszym roku od wprowadzenia w życie tego planu podatkowego. Ten pakiet podatkowy jest kluczowym elementem pięciole tniego Planu Otwartego Ontario (Open Ontario plan), który ma wspo móc tworzenie nowych miejsc pracy i rozszerzać programy i usługi społeczne włączając tu; edukację, opiekę zdrowia, podnoszenie kwalifikacji, które tak bardzo cenią sobie mieszkańcy Ontario. CYTATY ”Realizacja i zastosowanie Zharmonizowanego Podatku od Sprzedaży (HST) jest ogromnie ważną zmianą dla Ontario – wraz z wprowadzeniem Zharmonizowa nego Podatku od Sprzedaży (HST) dajemy naszym jednost kom gospodarczym wsparcie, którego potrzebują, aby pomóc naszej prowincji w pozostaniu silną, dynamiczną i dobrze prosperującą przez następne pokolenia. Również czynimy wszystko co jest właściwe dla naszych rodzin poprzez wprowadzanie stałych ulg z podatku dochodowego, zwrotów z podatku od sprze daży i przejściowych cze ków Zharmonizowanego Podatku od Sprzedaży (HST).” - John Wilkinson, Minister Skarbu. “Podatek od wartości dodanej taki jakim jest Zharmonizowany Podatek od Sprzedaży (HST) jest obecnie powszechnie stosowany w ponad 140 krajach włączając tu również Polskę. Podobnie jak miało to miejsce w innych krajach na świecie Ontario dokonuje teraz właściwej zmiany w celu ulepszenia swojej gospodarki.” - Jack Smagala, Prezydent Polsko-Kanadyjskiej Izby Han dlowej. FAKTY W SKRÓCIE Prowincja Ontario ma obecnie najniższy poziom stopy podatku dochodowego w skali kraju od pierwszego przychodu $37,106 opodatkowanego dochodu. Stawka ogólnego Korporacyjnego Podatku Dochodowego (CIT), która zaczyna obowiązywać z dniem 1 lipca 2010r. zo stała obniżona z 14 procent do 12 procent i zostanie dalej obniżona do 10 procent w ciągu kolejnych 3 lat. Stopa Korporacyjnego Podatku Dochodowego na przychody z działalności produkcyjnej, przetwórczej, wydobywczej, wycinki lasów, hodowli i rybołówstwa, została obniżona z 12 procent do 10 procent, jak również stopa Korporacyjnego Podatku Dochodowego dla małych przedsię biorstw została zmniejszona z 5.5 procenta do 4.5 procenta. WIĘCEJ INFORMACJI Zobacz całą listę produktów i usług które podlegają Zharmonizowanemu Podatku od Sprzedaży (HST) i tych które nie podlegają Pobierz z sieci aplikację na telefon komórkowy Więcej informacji na temat Zharmonizowanego Podatku od Sprzedaży (HST) i Planu Podatkowego Ontario na rzecz miejsc pracy i wzrostu na stronie www.ontario.ca/taxchange Odpowiedzi na pozostałe zapytania: Toll free 1 800 337-7222 Toll free 1 800 263-7776 TTY (Teletypewriter) ontario.ca/taxchange www.nowykurier.com Euro-Can Produkujemy wszystkie gatunki win na kaødπ okazjÍ. Wysoka jakoúÊ, niska cena. Katherine Ziemianin 1625 Steeles Ave.E, Unit #12 Brampton, Tel./Fax Ontario L6T 4T7 905-791-3447 Strona 20 15-30 /06/ 2010 No 12 (1002) Dwór w Kraśnicy i hubalowy Demon Odc. 9 (Warszawa, PIW 2009) Aleksandra Ziółkowska-Boehm Janusz często myślał o osta t nich dniach Ojca. O tych ostatnich chwilach ofiar pisał Jacek Trznadel: „Usiłując odtworzyć ostatnią drogę oficerów polskich z Kozielska, Ostaszkowa, Starobielska znajdujemy się ciągle wobec hipotez. Jak było, nim znaleźli się na skraju dołu egzekucji, by za chwilę zginąć od kuli w tył głowy, z ręki oficera NKWD pełniącego rolę zawodowego kata?”.1 Janusz sięgał też do książki Józefa Mackiewicza2, który sugestywnie opisał swoje wrażenia z otwarcia mogiły polskich oficerów 21 (lub 22) maja 1943 roku, kiedy to za zgodą polskich władz podziemnych udał się do Katynia wraz z komisją wysłaną przez Niemców. Upływ czasu sprawiał – mówi Janusz – że coraz bardziej sta wało się oczywiste, że Ojciec nie żyje, ale kropka nad „i” została postawiona (przynajmniej dla mnie) dopiero w kwietniu 1990 roku, gdy nazwisko mojego Ojca wyczytałem na sowieckiej liście jeńców Starobielska pod numerem 1363. Na tej samej liście Jerzy Jaxa-Bąkowski figuruje pod numerem 220. Ta lista, to jeden z dokumentów, które prezydent Michaił Gorbaczow przekazał w Moskwie gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu. 14 kwietnia 1990 roku ogłoszono oświadczenie TASS, że winę za zbrodnię katyńską ponosi ZSRR, głównie Beria3 i jego współpracownicy. Gorbaczow dostarczył zachowane listy wywózkowe z Kozielska i Ostaszkowa. Jednakże nie są to wszystkie listy wywózkowe, strona rosyjska twierdzi, że takie listy ze Starobielska zostały zniszczone. Wiadomo, że transport z obozu do miejsca kaźni trwał około dwu dni, więc można odtworzyć datę śmierci. Każdego dnia wysyłano konwojem około 100 – 200 osób. W 1991 roku Jędrzej Tucholski opublikował książkę Mord w Katyniu, w której na podstawie różnych źródeł skompletował nazwiska ofiar zbrodni wszystkich trzech obozów: Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska. W tej samej książce zamieścił również przedruk oryginalnych list so wieckich. Kolejną ważną datą nie tylko dla Janusza, ale dla wszystkich Polaków, był dzień 14 października 1992 roku. Wysłannik prezydenta Borysa Jelcyna, naczelny archiwista Rosji Rudolf Pichoja, przekazał prezydentowi Lechowi Wałęsie kopie dokumentów, między innymi decyzji Biura Politycznego Komitetu Centralnego WKPb (czyli po prostu władz państwowych Związku Sowieckiego) z 5 marca 1940 roku o wymor dowaniu polskich jeńców. Koło się zamknęło. Oficjalne oświadczenie ZSRR umożliwiło rozpoczęcie śledztwa przez prokuraturę radziecką (potem rosyjską). Rosyjski stosunek do zbrodni tak opisuje Jędrzej Tucholski: „Kiedy w 1991 roku mówiło się, że jest to zbrodnia ludobójstwa, to samo powtarzali Rosjanie. Obecnie się z tego wycofali na rzecz zwykłego przestępstwa kryminalnego”4. Zaś Anna Cienciała pisze: „Wiadomo, że stanowiska Polski i Rosji wobec zbrodni katyńskiej są diametralnie różne. Strona polska postrzega ją jako ludobójstwo na podstawie konwencji o ludobójstwie z 1948 r. Strona polska podkreśla, że ludobójstwo jest uznane w prawie międzynarodowym za zbrodnię nie podlegającą przedawnieniu, domaga się potępienia i ukarania odpowiedzialnych - ze Stalinem na czele – jak też wykonawców zbrodni. Natomiast prawnicy rosyjscy odrzucają oskarżenie o ludobójstwo, zaliczając zbrodnię katyńską (która umownie obejmuje również masakry więźniów polskich w Charkowie [Staro bielsk] i Twerze [Ostaszków], jak też więźniów z więzień NKWD na zachodniej Białorusi i zachodniej Ukrainie, w sumie 21 768 ofiar) do zbrodni pospolitych wed ług kodeksu kryminalnego ZSRR obowiązującego w 1940 roku, a więc za zbrodnię podlegającą przedawnieniu. (...)Trzeba pamiętać, że dokumenty dotyczące zbrodni na polskich jeńcach wojennych wpierw odkryli i opubli kowali historycy rosyjscy – Natalia S. Lebiediewa, Walentyna Parsadanowa i Jurij Zoria, wspiera ni przez bliskiego doradcę prezydenta Gorbaczowa, prezesa komisji ds. rehabilitacji ofiar stalinizmu Aleksandra N. Jakowlewa (Lebiediewa i Jakowlew otrzymali wysokie polskie odznaczenia państwowe). Oprócz tego w poszukiwaniu miejsc kaźni, jak też w szerzeniu informacji o zbrodni na polskich jeńcach i więźniach Polakom wydatnie pomagali członkowie rosyjskiego stowarzyszenia Memoriał. Powinniśmy pamiętać o wkładzie tych Rosjan w odtajnia niu zbrodni katyńskiej, tym bardziej że jest to w Rosji działalność bardzo niepopularna, bo godzi w rosyjską dumę narodową, która nadal hołduje pamięci Wielikoj Otieczestwiennoj Wojny (wielkiej wojny ojczyźnianej)”5. W Charkowie, w szóstym kwarta le strefy leśnej koło osiedla Piatichatki, w 1991 roku przeprowadzono pierwsze badania i sondażowe ekshumacje, które po twierdziły, że są tu ciała polskich oficerow z obozu jeńców w Starobielsku. W tym samym roku podobne badania w Miednoje koło Tweru w Rosji potwierdziły, że są tam szczątki policjantów z obozu w Ostaszkowie. Wcześniej mówiło się tylko o Katyniu, o innych miejscach zbrodni nie było wiadomo. „Inne Katynie” u Mackiewicza i u innych zawsze - nie od chwili odkrycia Charkowa i Miednoje - był synonimem całości zbrodni. Okre ślenia „lista katyńska”, „zbro dnia katyńska” dotyczyły także innych miejsc. Ale nazwy „Katyń” używa się w sensie ogólnym, obejmującym miejsca mordu i ofiary zbrodni popełnionej (nie tylko w Katyniu) na 22tysięcznej rzeszy oficerów Wojska Polskiego, Korpusu Ochrony Pogranicza, policjantów, funkcjonariuszy administracji państwowej i samorządowej, choć dopiero od 14 pażdziernika 1992 roku wiemy, że zdrodnia ta została doko nana na mocy decyzji władz sowieckich z 5 marca 1940 roku. Aresztowani po sowieckiej agresji 17 września 1939 roku prze trzymywani byli w trzech obozach NKWD: Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku, oraz w więzieniach miast na terenie ówczesnej wschodniej Polski. W latach 1992 – 1993 nastąpiła przerwa w poszukiwaniach. W 1994 roku wkroczył zespół archeologa profesora Andrzeja Koli z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jego ekipa przez trzy kolejne letnie sezony, czyli lata 1994 – 1995 –1996, prowadzi ła badania w Charkowie. W 1996 ekshumacje zakończono, między innymi dlatego, że wy czer pały się środki finansowe. Nie wszystkie groby zostały odkryte do końca. W największym grobie znajdowało się ponad tysiąc ciał. Po trzyletnich badaniach i pracach ekshumacyjnych w Charkowie 11 września 1996 roku odbyły się uroczystości żałobne rozpoczęte mszą świętą. Uczestniczyły w nich poczty sztandarowe, przybyli członkowie rodzin. Na te uro czystości pojechały dorosłe już dzieci Witolda Krasickiego – Janusz z Elżunią, i córka Jerzego Jaxa Bąkowskiego – Ewa. Na miejscu zobaczyli piętnaście grobów, wokół były ślady tak zwanej czarnej drogi wysypanej żużlem, tej, skąd ciała wyrzucano do dołów. Janusz z siostrą chodzili drogą między grobami. Przy grobie nr 6 Elżunia się zatrzy mała. Tablica informowała, że w tym grobie znajduje się 673 zwłok. Elżbieta Krasicka stała chwilę nieruchomo, potem powiedziała cicho: Tu jest Ojciec. Powiedziała potem, że wyczuła, że to jest ich grób ojca. I tak przyjęli. Podczas ko lejnych odwiedzin pojechali już na ten grób jak na grób ojca, zapalili znicze na grobie nr 6. 6 W apelu w czasie uroczystości wymieniono nazwiska tych oficerów, których bliscy byli obecni. Po uroczystościach oficjalnych i mszy świętej przy grobach nr V/91 oraz przy grobie prawo sławnym III/91 odbył się uroczysty i poruszający apel poległych. Opracował go i prowadził Janusz Lange, Przewodniczący Rady Federacji Rodzin Katyńskich, który potem opisał to wydarzenie7. „Sprzed miejsca uroczystości – grobu kryjącego ekshumowane szczątki w 1991 roku – czarną dro gą, wzdłuż usytuowanych przy niej polskich grobów naj pierw poczty sztandarowe, potem rodziny i goście przeszliśmy do największego polskiego grobu oznaczonego nr 17, kryjącym szczątki ponad 1000 polskich oficerów. Otoczyliśmy grób szczel nym kręgiem, ustawiając się wokół oznaczającej go białoczerwonej taśmy umieszczonej przez polskich specjalistów. Na grobie płonęły zapalone w godzinach rannych znicze wśród położonych przez nas kwiatów. Rozpoczął się apel poległych. Nad mogiłą pochyliły się sztandary Rodzin Katyńskich, a wszyscy powtarzali za prowadzącym Januszem Lange słowa «Cześć Ich pamięci» oraz wkładali w ziemię w kolejności wyczytywania biało-czerwone chorągiewki z imionami i nazwiskami oraz stopniami swoich Najbliższych. Ten niecodzienny apel rozpoczęły dwie panie-wdowy, a kontynuowały go siostry i bracia, córki i synowie oraz wnuczęta zamordowanych. W czasie trwania apelu smutną naszą uroczystość oświetliły promienie jesiennego słońca prze bijające się przez gęstwinę listowia, a nawet po raz pierwszy w tym złowrogim dla nas lesie usłyszeliśmy śpiew ptaków. Charków, 11 września 1996 roku Apel Poległych Stoimy tu w powadze i zadumie, nad grobami w Charkowie, w których daleko od ojczystej ziemi złożono szczątki naszych bliskich. Stoimy w miejscu zbrodni okrutnej. Zbrodni ludobój stwa dokonanej przez sowieckie NKWD wiosną 1940 roku na oficerach Wojska Polskiego internowanych w obozie w Starobielsku. W obrębie przyszłego polskiego cmentarza wojskowego tylko w 15 mogiłach spoczywa ponad 4 tysiące zdradziecko zamordowanych strzałem w tył głowy najlepszych synów naszego Narodu. Przyjechaliśmy tutaj, aby po przeszło 56 latach od Waszej śmierci wziąć udział w pogrzebie i uroczyście pochować Wasze doczesne szczątki wydobyte z dołów śmierci rękoma polskich specjalistów. Wzywamy Was – Generałowie, oficerowie i podchorążowie Wojska Polskiego wszystkich rodzajów broni i służb, – oficerowie Korpusu Ochrony Pogranicza i Straży Granicznej, – funkcjonariusze służby państwowej i publicznej. Stańcie do apelu! (Cześć Ich pamięci) Wzywamy Was – oficerowie rezerwy, lumin arze nauki, kultury i sztuki, profeso rowie, nauczyciele, leka rze, prawnicy, inżynierowie, duchowni, urzędnicy państwowi i działacze społeczni, – Was wszystkich wzywam, którzy stanowiliście intelektualną elitę Narodu Polskiego, a którzy w mundurach Wojska Polskiego stanęliście do obrony Ojczyzny i za jej wolność solidarnie oddaliście swoje życie. Stańcie do apelu! (Cześć Ich pamięci) Wzywamy Was – nasi kochani Mężowie, Ojcowie, Bracia i Dziadkowie, obrońcy naszej Ojczyzny Stańcie do uroczystego apelu! (Cześć Ich pamięci) Wzywam Was ................................. –poruczniku Jerzy Jaxa Bąkowski – kapitanie Witoldzie Krasicki .................................. Stańcie do apelu (Cześć Ich pamięci) Apel zakończony Niech nigdy już spokoju żadnej polskiej rodziny nie mąci wojna, a w pokoju, który stał się dobrodziejstwem Narodu, niechaj wychowują się kolejne pokolenia Polaków. Niech nigdy już Matki i Żony nie opłakują swoich Synów i Mężów, a na polskiej ziemi nie będzie wojny. Nigdy! Nigdy! Nigdy!”. W listopadzie 2007 roku wszyscy znani z nazwiska zamordowani żołnierze, policjanci i inni funkcjonariusze mundurowi Rzeczpospolitej zostali awansowani o jeden stopień. Awanse generalskie podpisał Prezydent RP Lech Kaczyński, inni żołnierze Wojska Polskiego zostali awansowani przez Ministra Obrony Narodowej Bogdana Klicha. Witold Krasicki (w kampanii 1939 roku w randze kapitana) został majorem WP. 14 listopada 2007 roku Sejm usta nowił przez aklamację 13 kwietnia dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej8. Spytałam Janusza, czy jeszcze na coś czeka odnośnie śmierci Ojca. Opowiedział, że ma nadzieję, że zachowały się teczki z dokumentami. Może są tam sprawozdania z przesłuchań, fotografie. Nie wszyscy wierzą, że teczki te zostały spalone. Na kilku symbolicznych tablicach widnieje nazwisko Witolda Krasickiego. Pierwsza była inskrypcja w krużganku kościoła Św. Antoniego przy ul.Senatorskiej. Ciotka Janusza, Wanda Bąkowska, załatwiała jej umieszczenie w okresie, gdy nie było jeszcze wielu tablic. Janusz mówi, że początkowo czuł się nieswojo. Tyle ludzi zginęło, dlaczego jego ojciec ma być wyróżniony. Ale potem tab lic katyńskich przybywało i upamiętnianie ofiar zbrodni stało się rzeczą normalną. Druga jest na grobie rodzinnym na Powązkach. Trzecia na Polskim Cmentarzu Wojennym w Char kowie, czwarta w Kaplicy Katyńskiej w katedrze polowej WP przy ul. Długiej, piąta na DokoÒczenie na stronie 21 15-30/06/2010 No 12(1002) DokoÒczenie ze strony 20 pomniku na cmentarzu w Opocznie. Jest też tabliczka w Sanktuarium Poległym na Wschodzie umieszczona na kościele Św. Karola Boromeusza przy Cmenta rzu Powązkowskim. Chociaż przyjęło się pisać „Zamordowany przez NKWD”, Janusz napisał „Zamordowany w Charkowie w 1940 roku”. Uważa, że NKWD było tylko wykonawcą zbrodni. To władze państwowe Związku So wieckiego były sprawcami mordów. Utworzono też w Charkowie Polski Cmentarz Wojenny. 27 czer wca 1998 roku nastąpiło wmurowanie kamienia węgielnego, a 17 czerwca 2000 roku – oddanie i poświęcenie tego cmentarza. Janusz należy do Stowarzyszenia Rodzin Katyńskich, które powstało w 1989 roku. Koła Rodzin Katyńskich istnieją w wielu miastach, należą do nich dzieci, wdowy ofiar. Członków jest coraz mniej. Minęło wiele lat od zbrodni. Najmłodsze dzieci zamordowa nych są urodzone w 1940 roku. Siedziba Rodziny Katyńskiej w Warszawie mieści się przy ul. Powązkowskiej obok budynku zarządu cmentarza. Tutaj Ro dzina Katyńska ma dla siebie trzy pomieszczenia, na ścianach są zdjęcia pomordowanych. W maju każdego roku Niezależny Komitet Historyczny Badania Zbrodni Katyńskiej wraz z Polską Fundacją Katyńską organizują sesję katyńską, wygłaszane są referaty. Odbywa się ona na Zamku Królew skim. Do swojej śmierci w październiku 2007 roku brał w niej czynny udział ksiądz prałat Zdzisław Peszkowski, kapelan Rodzin Katyńskich i pomordo wanych na Wschodzie. (ciąg dalszy nastąpi) 1 Jacek Trznadel Katyń – ostatnia droga („Katyń. Problemy i Strona 21 zagadki” „Zeszyty Katyńskie”, nr 1, Wyd. Pomost, 1990) 2Kontrowersje wokół Mackiewi cza sprawiły, że jego praca Zbro dnia katyńska (wyd. 1: Londyn 1948) nie ukazała się pod jego nazwiskiem i została przypisana Zdzisławowi Stahlowi. De cyzja ta została podjęta ze względu na opinie które krążyły o współpracy Mackiewicza z Niemcami, o które go oskarżyli komuniści. Na ten temat są dwie książki Włodzimierza Boleckiego: Ptasznik z Wilna (Kraków 1991) i Wyrok na Józefa Mackiewicza (Puls, Londyn 1991) wydane pod pseudonimem: Jerzy Malewski. 3 Ławrientij Beria (1899 – 1953), radziecki działacz komunistyczny, szef NKWD, jeden z głównych wykonawców zbrodni stalinowskich. 4 «Biuletyn IPN» 5 czerwca 2005. 5 Anna Cienciała, Śledztwa katyńskie z lat 1990–2005, „Przegląd Polski”, Nowy Jork, 15 kwietnia 2005. 6 Potem, w trakcie budowy Polskiego Cmentarza Wojennego w Charkowie, pierwotna numeracja teraz już znanych polskich grobów zostala zmieniona. Obecnie dawny grób nr 6/94 nosi numer 5. 7 „Rodowód”, wrzesień 1996, s. 3. 8 Szczególnie podniosły cha rakter miały obchody 13 kwietnia 2008. W Kaplicy Katyńskiej katedry polowej Wojska Polskiego umieszczono czaszkę majora Ludwika Szymańskiego. Wywieziona z Katynia w 1943 przez dok tora Helge Tramsena, duń skiego członka komisji niemieckiej, odkryta w Kopenhadze po sześćdziesięciu latach, w 2007 trafiła do Polski. Na uroczystości był obecny syn Ludwika Szymańskiego z rodziną zamieszkali w Australii. Aleksandra Ziółkowska-Boehm Wierszyna - 100 lat ostoi Polskości na wschodniej Syberii Paweł Nawrocki Jak twierdzi≥ ksiπdz Ignacy Pawlus ñ do niedawna proboszcz polskich koúcio≥Ûw w Irkucku i w Wierszynie - prawie wszyscy mie szkaÒcy Irkucka i okolic (oprÛcz tubylczej ludnoúci buriackiej) majπ w swoich øy≥ach przynajmniej kilka kropel polskiej krwi. Jeødøπc po bliøszych i dalszych okolicach Bajka≥u spotkaÊ moøna ludzi, ktÛrzy, s≥yszπc øe przyjechaliúmy z Polski, wspo minajπ: mÛj dziadek, moja pra babka, krewni mojego mÍøa, øony byli Polakami. PamiÍÊ o ich pochodzeniu trwa i jest z dumπ (choÊ bez patosu) przekazywana kolejnym pokoleniom. Ma≥o kto spoúrÛd nich zna jeszcze polskπ mowÍ. Ale sπ i tacy, ktÛrych dzieci, oprÛcz angielskiego, uczπ siÍ takøe jÍzyka polskiego. Wyjπtkiem jest wieú Wierszyna ñ wysepka i ostoja polskoúci ñ po≥oøona oko≥o 160 km na pÛ≥nocny zachÛd od Irkucka, a ponad 6000 km od granic Rzeczypospolitej. Nie mieszkajπ w niej potomkowie zes≥aÒcÛw, ale ludzi, ktÛ rzy dok≥adnie sto lat temu przyjechali tu dobrowolnie, ìza chlebemî, w ramach reform Sto≥ypina. Rzπd carski, chcπc przeciw dzia≥aÊ rosnπcej fali emigracyjnej Kościółek w polskiej wsi Wierszyna POLSKA SZKOŁA MUZYCZNA The Frederic Chopin Music School Fortepian/pianinoïSkrzypceïGitara ï E m i s j a g ≥ o s u ( Vo k a l ) ï F l e t ï Tr π b k a ï K l a r n e t ï A k o r d e o n ï Te o r i a - w s z y s t k i e p o z i o m y K O M P O Z Y C J A ï I M P R O W I Z A C J A ï D Y RY G O WA N I E -dla zaawansowanych RY T M I K A i U M U Z Y K A L N I E N I E d l a d z i e c i o d 4 - g o r o k u ø y c i a 2399 Cawthra Rd. East, Unit 101, Mississauga Tel. (905) 279-7761 PolakÛw do Europy Zachodniej i Ameryki, stara≥ siÍ odwrÛciÊ jπ na wschÛd. Po za tym w≥adze, po przez zaludnienie Syberii, dπøy≥y do zapobieøenia kryzysowi panujπcemu na wsi rosyjskiej w europejskiej czÍúci Imperium. Ruch migracyjny nasili≥ siÍ w okresie rzπdÛw premiera Piotra Sto≥ypina (1906-1911), kiedy to w≥adze pozwoli≥y na wolne osadnictwo za Uralem. Osadnicy, ktÛrzy nie potrafili przystosowaÊ siÍ do bardzo trudnych warunkÛw syberyjskiego rolnictwa, podejmowali pracÍ w kopalniach wÍgla kamiennego Czeremchowa, w zak≥adach rzemieúlniczych Irkucka, a przede wszystkim na Transsyberyjskiej Magistrali Kolejowej. NiektÛrzy z nich, rozczarowani zastanymi warunkami, wracali do kraju. Natomiast ci, ktÛrzy zdo≥ali siÍ zasymi lowaÊ, budowali w miejscu prze siedlenia domy, koúcio≥y, szko≥y. W Wierszynie zamieszkali przede wszystkim bezrolni ch≥opi oraz gÛrnicy z Ma≥opolski, g≥Ûwnie z okolic Zag≥Íbia Dπbrow skiego. Okolica by≥a dla nich tym atrakcyjniejsza, øe oprÛcz ziemi, znajdowa≥y siÍ tu takøe wspomniane kopalnie. Najpierw jednak w okolice Irkuc ka pojecha≥a grupa ìhodo kÛwî ñprzedstawicieli rodzin chcπcych osiedliÊ siÍ na Syberii. Po powrocie opowiedzieli krewnym i sπsiadom, øe jest ziemia, las i w≥Ûczπce siÍ, bezpaÒskie byd≥o. Gdy jesieniπ 1910r.ñpo prawie dwutygodniowej podrÛøy kolejπ i przebyciu, wraz z zabranym z kraju dobytkiem, oko≥o 100 km dwukÛ≥kami wynajÍtymi od miejscowych - dotarli na miejsce, okaza≥o siÍ, øe ich ziemia czÍúciowo poroúniÍta jest tajgπ, ìbezpaÒ skieî byd≥o naleøy do tubylczych plemion buriackich, a pierwszymi ich siedzibami bÍdπ ìba≥aganyî, czyli budy zrobione z brzozowych ga≥Ízi. Mroünπ, syberyjskπ zimÍ spÍdzili w ziemiankach w dolinie rzeczki Idy, zdobywajπc poøywienie w zamian za ciÍøkπ pracÍ u BuriatÛw. NiektÛrzy zdecydowali siÍ wrÛciÊ do Polski. Pozostali najbardziej zdetermino wani lub ci, ktÛrzy nie mieli pieniÍdzy na powrÛt. Dopiero wiosnπ zaczÍli karczowaÊ las i wznosiÊ pierwsze domy. Jednak juø w 1912r., z finansowπ pomocπ w≥adz oúwiatowych, ukoÒczono budowÍ jednoklaso - W Wierszynie czas jakby zatrzymał się niemal sto lat temu wej szko≥y elementarnej, a w pogrzebÛw. Jednak przez nastÍp1914ñkoúcio≥a p.w. úwiÍtego Sta- nych kilkadziesiπt lat chrzczono nis≥awa Biskupa (z powodu dzia- dzieci ìz wodyî i czyniono stara≥aÒ wojennych, poúwiÍco nego nia, by wszystko toczy≥o siÍ tak, dopiero w 1918r.). jak w dalekiej Polsce. Do Wierszyny przybywali koKolejne, najbardziej dramatyczlejni osadnicy, powstawa≥y gos- ne represje dotknÍ≥y Wierszynian podarstwa. CiÍøka praca obfito- za rzekomπ dzia≥alnoúÊ dywersyjno wa≥a w ca≥kiem pokaüne zbiory ñpowstaÒczπ. W 1937r. osπdzoøy ta, jÍczmienia, owsa, grochu, nych w sfingowanym procesie i ziem niakÛw, a nawet pszenicy rozstrzelanych zosta≥o 30 miesz(trudnej do uprawy w warunkach kaÒcÛw wsi. syberyjskich), hodowlÍ byd≥a i Potem nasta≥ okres nÍdzy. Zbotrzody chlewnej. Co bardziej øe rekwirowano, zabierano ca≥y przedsiÍbiorczy mieszkaÒcy wsi dobytek, zostawa≥y go≥e úciany. dorobili siÍ dwÛch m≥ynÛw wod- W rodzinach pozbawionych mÍønych i tartaku. czyzn, dzieci zaprzÍga≥y siÍ do Nie zajmowali siÍ politykπ, a o p≥ugÛw, a matki prowadzi≥y orkÍ. wojnach, rewolucji i obaleniu caTakøe II wojna úwiatowa liczera dowiadywali siÍ z opowiadaÒ i bnie uszczupli≥a wieú. Kilku wygazet. Z miejscowymi w≥adzami wodzπcych siÍ z niej øo≥nierzy porozumiewali się po rosyjsku, a poleg≥o, a kilku innych ñìKoúciuw domu i miÍdzy sobπ rozmawia- szkowcÛwî, ktÛrych szlak wojenli po polsku. Utrzymywali kores- ny wiÛd≥ przez PolskÍ - osiedli≥o pondencyjny kontakt z krajem. siÍ w Ojczyünie. Na poczπtku lat trzydziestych ñ Lata pieriestrojki i jelcynow w okresie stalinowskiej kolekty- skiej odwiløy spowodowa≥y, øe wizacji, rozku≥aczania, demasko- mieszkaÒcy wsi znÛw mogπ swowania ìwrogÛw klasowychî i ate- bodnie kultywowaÊ swojπ polsizacji ñ w wyniku bardzo suge- koúÊ i wiarÍ. W 1992r. odbudostywnych agitacji prowadzonych wa no koúciÛ≥. Niestety, okres przez bolszewickich aktywistÛw, w≥adzy radzieckiej pozostawi≥ powsta≥y w Wierszynie dwa ko≥- ska zy na tradycyjnej obyczajo chozy, obejmujπce prawie ca≥π woúci. ziemiÍ naleøπcπ do mieszkaÒcÛw. Dziú do Wierszyny coraz czÍúBogatszych gospodarzy zmuszo- ciej zawitajπ turyúci z Polski, no do kolektywizacji wysokimi wúrÛd nich nasza trzyosobowa podatkami oraz represyjnymi po- grupka osÛb zauroczonych piÍkdejrzeniami o dywersjÍ przeciw nem Wschodniej Syberii. Z w≥adzy ludowej. Kaødej rodzinie Irkucka jechaliúmy z poczπtku po zostawiono jedynie dzia≥kÍ asfaltowπ, a pod koniec niemal przyzagrodowπ i jednπ krowÍ. Po- polnπ drogπ. Wierszyna malowczπtkowo wpro wadzono teø ñw niczo po≥oøona w dolinie rzeczki ra mach ìwal ki z analfabetyz - Idy, na pobrzeøu syberyjskiej tajmemîñ naukÍ czytania i pisania gi, otoczona wzgÛrzami (wierszypo rosyjsku (oprÛcz prowadzonej nami), w stosunku do mijanych dotychczas nauki w jÍzyku pols- wczeúniej rosyjskich i buriackich kim), ale juø w 1934r. bolszewicy wsi, robi wraøenie bardzo zadbazakazali nauki jÍzyka polskiego w nej, widaÊ tu rÍkÍ gospodarza. szkole i odprawiania naboøeÒstw Obok sklepu powita≥ nas Denis w miejscowym koúciÛ≥ku. Nieba- ñkilkuletni ch≥opiec, tutejszy powwem zosta≥ on czÍúciowo znisz- sinoga ñbosy, brudny, ale wygaczony ñwywieziono wyposaøenie dany i na swÛj sposÛb goúcinny. liturgiczne i zawalono wieøyczkÍ. Uk≥oni≥ siÍ w pas, mÛwiπc po polBolszewicy wprowadzili teø úwie- s ku, z d≥ugim ìzaúpie wemî: c kie obrzÍdy chrz tÛw, úlubÛw i Dokończenie na stronie 22 15-30/06/ 2010 No12(1002) Strona 22 Wierszyna - 100 lat ostoi Polskości na wschodniej Syberii spacerujπcego i robiπcego zdjÍcia, zosta≥em zaproszony na po czÍstunek. Kiedy odmÛwi≥em wypicia alkoholu, zaproponowali zjedzenie przynajmniej blina, zawartoúÊ kieliszka natomiast je- oni potomkami zes≥aÒcÛw, zaú ich przodkowie przybyli na SyberiÍ dorywczo, w tajdze lub w mieúcie. Ludzie øyjπ bardziej niø skrom nie. Rodziny z regu≥y sπ wielodzietne, nieraz jest ich ponad dziesiÍcioro. Brak sta≥ych dochodÛw sprawia, øe ludzie borykajπ siÍ z wieloma trudnoúciami, miÍdzy innymi z brakiem ubraÒ czy podstawowego wyposaøenia dzieci do szko≥y ñjedynej na Syberii szko≥y, w ktÛrej uczniowie uczπ siÍ wszystkich przedmiotÛw w jÍzyku polskim. We wsi sπ tylko dwa bπdü trzy samochody, co przy bardzo duøej odleg≥oúci chociaøby od Irkucka i wobec rzadko kursujπcego autobusu, stanowi ogromnπ przeszkodÍ zarÛwno w potencjalnych dojazdach do pracy, jak i w ewentualnej potrzebie uzyskania na przyk≥ad pomocy medycznej. Wprawdzie doprowadzona jest tu linia ìjedynie za chlebemî (wyjπtkiem jest rodzina niejakiego Bykowskiego ñzes≥aÒca politycznego). Trzeba jednak stwierdziÊ obiektywnie, øe polskoúÊ niektÛrych ñ przynajmniej tych spotkanych przez nas ñpotomkÛw zes≥aÒcÛw ñw sposÛb naturalny, na skutek niekiedy ponad wiekowej izolacji od kraju i kilku dzie siÍciu lat komunistycznego wynaradawiania ñ uleg≥a znacznemu wymiesza niu z do minujπcπ ìwszech zwiπ z kowπî kul turπ rosyjskπ (cho ciaø w niektÛ rych z nich znÛw odradza siÍ úwia domoúÊ narodowa), natomiast Wierszy nianie, w sposÛb wrÍcz zadziwiajπcy, zdo≥ali ocaliÊ nie tylko mowÍ i wiarÍ ojcÛw (dla pierwszego pokolenia urodzonego na Syberii jÍzyk polski by≥ czasami jedynym znanym jÍzykiem), ale postawili sobie za punkt honoru nie miesza- telefoniczna, ale telefon funkcjonuje wy≥πcznie w jednπ stronÍ, czyli moøna dodzwoniÊ siÍ jedynie do Wierszyny. -Nie macie telefonu. A co, gdy ktoú zachoruje ? -pytamy mÍøa pani Ludy. -Jak to co ? Na ìgÛrkÍî (cmentarzyk) ñodpowiada z gorzkim úmiechem. Dobrym duchem Wierszyny by≥ ksiπdz Ignacy Pawlus (po przeniesieniu do Kaliningradu zastπpi≥ go inny kap≥an). MiÍdzy innymi z jego inicjatywy odbudowano tutejszy koúciÛ≥. On teø wspiera≥ mieszkaÒcÛw duchowo, pog≥Íbia≥ ich wiarÍ, pomaga≥ przetrwaÊ trudne czasy orga ni zujπc na przyk≥ad wakacyjny wypoczynek dla dzieci i m≥odzieøy. Waønym wydarzeniem dla Wierszynian by≥o zatrzymanie siÍ kiem podkreúla, øe nie sπ Poloniπ, tylko Polakami. Niestety, wúrÛd przedstawicieli polskich w≥adz zdarzajπ siÍ i tacy, ktÛrzy traktujπ Wierszynian jako ìgorszychî PolakÛw, bo nie sπ Pożegnalna kolacja w gościnnym domu pani Ludy DokoÒczenie ze strony 21 ñDzieÒ dobry paÒ stwu. CieszÍ siÍ, øe przyjechaliúcie. Bardzo mi mi≥o. Zapraszam. Zapytany, czy wie u kogo mo gliby ú my siÍ zatrzymaÊ, wska za≥ ñ rÛw nieø k≥aniajπc siÍ ñ na domek pe≥niπcy funkcjÍ plebanii: ñ ProszÍ, u cioci Ludy. Podczas rozmowy co jakiú czas wtrπca≥ z wrodzonπ sobie kurtuazjπ i szel mowskim b≥ys kiem w oku: ñA ìdiengiî macie ? Dajcie ìdiengiî. Podczas pÛüniejszej przechadzki b≥otnistπ drogπ wzd≥uø wsi, ku naszemu mi≥emu zaskoczeniu, mijane dzieci, krzπtajπcy siÍ wokÛ≥ obejúÊ doroúli i siedzπcy na przy do mowych ≥aweczkach lu dzie w podesz≥ym wieku, uúmiechajπc siÍ, pozdrawiali nas serdecznym: DzieÒ dobry. Przy jednej z chat zagadnÍ≥a nas starsza pani ñIrena Nowak: -A skπd jesteúcie ? -Z Polski, z £odzi. -Z £odzi? To mÛj brat mieszka≥ w £odzi. Umar≥ ze dwa lata temu. Mycka siÍ nazywa≥, Bronis≥aw Mycka. Poszed≥ z wojskiem na zachÛd i zosta≥. Oøeni≥ siÍ i juø nie wrÛci≥. Drogπ przejecha≥o dwÛch mÍøczyzn na motorze. -A co oni wieüli, takie d≥ugie, zawiniÍte w szmaty? -Ciiiiiiiii ñzachichota≥a cichutko pani Irena, konfidencjonalnie przyk≥adajπc palec do ust. ñNie wolno, ale polujπ. W tajdze. No, ... strzelajπ. U nas bieda, wiÍc trzeba. Wnuczki pani Ireny ñpodobnie jak wiele osÛb po 1991r., kiedy poupada≥y ko≥chozy i nasili≥o siÍ bezrobocie ñ w poszukiwaniu pracy wyjecha≥y do miasta i rzadko zaglπdajπ, a 77 letniej, z trudem poruszajπcej siÍ babci, nie staÊ na remont przeciekajπcego dachu. Budynki stojπce wzd≥uø drogi majπ niekiedy blisko sto lat, chociaø sπ teø nowe bπdü ≥adnie odnowione domy. WodÍ w wielu gospodarstwach nadal ciπgnie siÍ ze studni z øurawiem lub ñjak przed wiekiem ñprzynosi siÍ z rzeki w wiadrach na naramien nych nosid≥ach ñkoromys≥ach. Tylko nieliczni gospodarze majπ pompy wodne. Jednπ z niewielu oznak postÍpu, jaki dokona≥ siÍ w Wierszynie w ciπgu kilkudzie siÍciu lat, jest elektrycznoúÊ. MπkÍ ze zboøa mielonego w pobliskim m≥ynie potrzebuje kaøda tutejsza pani domu, bo kupny chleb jest drogi i tylko rozrzutna gospodyni nie piecze go pod w≥asnym dachem. Zresztπ tak nakazuje tradycja i wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie. Dzieciom i wnukom urodzonym juø na Syberii powierzano ca≥π tÍ mπdroúÊ, ktÛrπ mieli mieszkaÒcy polskich wsi i miaste czek sto lat temu: jak piec chleb, co robiÊ w obejúciu i jak Po pierwszych wierszyńskich osadnikach niekiedy pozostały jedynie bezimienne krzyże z wyblakłymi fotografiami øyÊ godnie. W gÛrujπcym ponad wsiπ brzozo woñ sosno wym lesie przy cupnπ≥ wier szy niaÒski cmen tarzyk. Na krzyøach i tabliczkach w zdecy do wanej wiÍk szoúci widniejπ polsko brzmiπce nazwiska, na starych grobach pisane alfabetem ≥aciÒskim, potem przek≥adane fonetycznie na cyrylicÍ, w osta t nich latach znÛw coraz czÍúciej powraca siÍ do pierwotnej pisowni. Niekiedy nazwiska zatar≥a mg≥a czasu, a na drewnianych krzyøach widniejπ tylko poblak≥e zdjÍcia otulonych w chustki kobiet i wπsatych mÍøczyzn. Po niektÛrych grobach pozosta≥y jedynie zapadniÍte, trudne do rozrÛønienia kopczyki. Obok krzyøy drewnianych, wyrÛøniajπ siÍ kolorami metalowe, katolickie i pra wos≥a wne, a takøe otoczo ne metalowymi p≥otkami pomniczki zwieÒczo ne czerwonπ gwiaz dπ. Na wielu krzyøach po wie wajπ bia≥oñczerwone wstπøki. Przy cmentarnym ogrodzeniu stoi d≥uga ≥awa biesiadna, natomiast na ca≥ym cmentarzyku rozsiane sπ mniejsze ≥awki i sto≥ki. Na niektÛrych nagrobkach do strzec moøna talerzyki i kieliszki z pozosta≥oúciami pokarmÛw i alkoholu. Rodzina zgromadzona przy jednym z grobÛw wspomina≥a swego krewnego, raczπc siÍ czajem, wÛdkπ, blinami, ogÛrkami, chlebem. Gdy dostrzegli mnie Pani Irena Nowak i Autor tego artykułu den z mÍøczyzn czÍúciowo wypi≥, a czÍúciowo pola≥ niπ grÛb. NiektÛrzy t≥umaczπ, øe zwyczaj biesiadowania przy grobach zapoøyczony zosta≥ od Rosjan, øe to pozosta≥oúÊ wywo dzπ cego siÍ z pogaÒstwa obyczaju sk≥adania obiaty ñ ofiary, daru przekazywanego bÛstwom albo ku czci zmar≥ych. Na pierwszy rzut oka ñzw≥aszcza w kontekúcie wsi zamieszka≥ej przez PolakÛw ñ ma on teø posmak obrzÍdu ìdziadÛwî, ale zarÛwno geneza jak i wymowa obu tych zwyczajÛw sπ odmienne. MieszkaÒcy Wierszyny zdajπ siÍ trak towaÊ cmentarne biesiado wanie jako formÍ uroczy s tych wspominkÛw w miejscu spoczynku swoich bliskich. Natomiast we Wszystkich úwiÍtych ponoÊ tylko na polskich grobach palπ siÍ znicze. W sobotni wieczÛr, jak nowonarodzeni po kπpieli w bani (syberyjskiej ìsuchejî saunie), ko rzystajπc z zaproszenia pani Ludy ñwierszyÒskiej nauczycielki i prezesa tamtejszego Stowarzyszenia Spo≥eczno-Kulturalnego ìMa≥a Polskaî, usiedliúmy przy stole zastawionym m.in. pysznymi potrawami z zaszlachto wa nego dwie godziny wczeúniej úwiniaka, twarogiem z jagodami zebranymi w lesie przez paniπ LudÍ, piwem i wÛdeczkπ. OprÛcz nas by≥o teø kilkoro PolakÛw ñirkuckich znajomych gospodarzy. Przy düwiÍkach ìharmoszkiî, na ktÛrej przygrywa≥ mπø pani Ludy, úpiewaliúmy piosenki polskie ñod ìSoko≥Ûwî po ìdzieweczkÍ, ktÛra sz≥a do laseczkaî ñ i kilka przyúpiewek rosyjskich. Gospodyni, ktÛra ukoÒczy≥a polonistykÍ w GdaÒsku, wspomina, øe w Polsce z poczπtku z przeraøeniem patrzy≥a na krowy uwiπzane na ≥aÒcuchach. Na Syberii chodzπ one swobodnie. Rano same idπ na pastwisko, a wieczorem rÛwnieø same wracajπ do zagrody. By≥y teø chwile g≥Íbszej refleksji. Pani Luda ñ podobnie jak niektÛrzy inni mieszkaÒcy Wierszyny ñ jest dum na ze swych przodkÛw, z ich odwagi, determinacji, wytrwa≥oúci w zachowywaniu pols ko úci wsi. Cieszy siÍ z wymarzonego, dopiero co oddanego do uøytku Domu Polskiego, bÍdπ cego oúrodkiem kultury i kultywujπcπ narodowe tradycje wizytÛwkπ tego miejsca. Z nacis- Bieiadne ławy na wierszyńskim cmentarzyku nie ojczystej krwi (ìwychodziÊ za w wiosce na zimÍ s≥ynnego pielgrzyma ñ Georgeía Yoltería, Ruskiego, to by≥ grzechî). Rozmawialiúmy teø o dzisiej- idπcego z Alaski przez SyberiÍ, szych realiach øycia w Wierszy- Indie do Ziemi åwiÍtej. úladem nie. MieszkaÒcom doskwiera jego pobytu jest ponoÊ w≥asnorÍduøe bezrobocie i bardzo niskie cznie przez niego postawiony dochody. Utrzymujπ siÍ g≥Ûwnie pamiπtkowy krzyø, z pobliskiego z uprawy roli, produkcji mleka, wzgÛrza czuwajπcy nad wsiπ. Wierszyna ñpodobnie jak wiele hodowli byd≥a, niekiedy z nielegal nych polowaÒ. Pracujπ, jeúli wsi syberyjskich ñjest jednym z Dokończenie na stronie 23 znajdπ zatrudnienie, przewaønie No 12 (1002) 15-30/06/2010 Strona 23 DokoÒczenie ze strony 22 tych miejsc na úwiecie, w ktÛrych ludzie - choÊ øyjπ bardzo skromnie - nie zamartwiajπ siÍ o swÛj byt, nigdzie siÍ nie spieszπ, cieszπ siÍ øyciem, chwilπ, sobπ. Chociaø POLISH-CANADIAN INDEPENDENT COURIER SEMI-MONTHLY WYDAWCA-PUBLISHER Nowy Kurier Inc. REDAKTOR NACZELNY: JolantaCabaj DZIA£ REKLAM/ADVERTISING Dyrektor/Manager Zbigniew Koprowski Cell: 647-886-1804 Email: [email protected] ADRES REDAKCJI/ADDRESS OF EDITORIAL BOARD: 12 Foch Ave, Toronto, ON M8W 3X1 (Canada) Tel/Fax: . (416) 259-4353 E-mail: [email protected] website: www.nowykurier.com PUBLICYSCI/CONTRIBUTORS: Pani Irena Nowak nie op≥ywajπ w dostatki - nie mieszkajπ w wykwintnych do mach, nie jeødøπ luksusowymi limuzynami - to jednak sπ szczÍúliwi. Øyjπ pe≥niπ øycia, w zgodzie z naturπ. W≥aúnie tu czujπ siÍ naprawdÍ u siebie. Nasi rodacy mieszkajπcy na Syberii nie zazdro szczπ nam cywilizacyjnych nowinek. Majπ úwiadomoúÊ tego, øe w pogoni za karierπ, sukcesem, pieniπ dzem bardzo ≥atwo prze oczyÊ coú, co rzeczywiúcie waøne: prostotÍ ducha, dobroÊ, øyczliwoúÊ. Pawe≥ M.Nawrocki Grunwald i Malbork 1410-1910-2010 23 VII - 31 XII 2010 Wystawa w ramach obchodów Roku Grunwaldzkiego, zorganizowana przez Dział Historii oraz Bibliotekę Muzeum Zamkowego w Malborku. W sali wystaw czasowych na Zamku Wysokim znajdą Państwo ekspozycję historyczną poświęconą bitwie grunwaldzkiej i oblężeniu Malborka w 1410 roku oraz działaniom związanym z ob chodami 500 rocznicy tych wydarzeń w 1910 r. w Malborku i w Krakowie. Zaprezentowane zostaną również współczesne akcje muzealne poświęcone tradycji grunwaldzkiej i historii sprzed 600 lat. Część pierwsza - 1410 - przybliży informacje na temat samej bitwy, zobrazuje rekonstrukcję wydarzeń, położenie wojsk polskich i krzyżackich, taktykę czy też kierunki natarcia. By dopełnić obrazu zaprezentowane zostaną najważniejsze przekazy ikonograficzne bitwy pochodzące z kronik polskich i obcych (Marcin Bielski, Bartosz Paprocki, Diepold Schilling, Heinrich Reden). W dalszej części omówione zostanie oblężenie Malborka, będące następstwem wydarzeń grunwal dzkich, a dla zamku malborskiego jednym z najważniejszych mo mentów w jego dziejach. W tym miejscu przyjrzymy się bliżej postaci obrońcy malborskiego zamku i późniejszego wielkiego mistrza - Heinricha von Plauen. Część druga - 1910 – zobrazuje pamięć o Grunwaldzie i oblężeniu Malborka w XIX i początku XX wieku w Niemczech i w Polsce. Uwagę skupimy na działaniach podjętych w rocznicę oblężenia w restaurowanym zamku malborskim i na uroczystościach, które odbywały się tam w 1910 roku. Głównym akcentem będzie polichromia do kaplicy św. Anny na Zamku Wysokim w Malborku, przedsta wiająca poległych pod Grunwaldem rycerzy krzyżackich. Ważnym elementem w tej części ekspozycji będzie zapre zentowanie bitwy grunwaldzkiej w kontekście dwóch polskich dzieł literackich. A mianowicie, uważanej za arcydzieło literatury polskiej powieści Krzyżacy Henryka Sienkiewicza (pierwsze wydanie książkowe 1900 r.) oraz powieści Krzyżacy 1410. Obrazy z przeszłości Józefa Ignacego Kraszewskiego (pierwsze wydanie 1882 r.). Na wystawie, poza książkami, zaprezentowane zostaną cykle malarskie Konstantego Górskiego oraz Stanisława Kaczor - Batowskiego wykonane do utworu Sienkiewicza. Wielkie i ważne obchody 500lecia bitwy grunwaldzkiej na terenach polskich odbyły się w Krakowie. Ich centralnym wydarzeniem było odsłonięcie pomnika Władysława Jagiełły na Placu Matejki. Motto wyryte na pomniku „PRAOJCOM NA CHWAŁĘ, BRACIOM NA OTUCHĘ” na wiązywało do ówczesnej sytuacji społeczeństwa polskiego, rozbitego pomiędzy zaborami. Uroczystości krakowskie na długo pozostały w pamięci jego uczestników za sprawą wielu edycji pamiątkowych albumów, które w ogromnych ilościach zaczęły pojawiać się jeszcze tego samego roku. Wiesław Bla schke (Polska), Majka Bochnia, Wojciech Bła siak, Henryk Bugłacki (Polska), Izabella Bukraba -Rylska (Polska), Wini cjusz Gure cki, Jan Jekiełek, Zofia Lachowicz, Grażyna Majka (Polska), Elżbieta Marcińczak -Leppek, Zbigniew Moszumański, Wies³aw Piechocki (Austria), Zenowiusz Ponarski, Kazimierz Z. Poznañski (USA), Jerzy Przystawa (Polska), Barbara Sharratt, Krystyna StarczakKozło wska, Edward Soł tys, Le szek Szymowski (Polska), Tadeusz Szczęsny, Andrzej Targowski (USA), Aleksandra Ziółkowska Boehm (USA), Janusz Zuziak (Polska) Redakcja nie odpowiada za treúÊ zamieszczonyvch reklam. Teksty zawierajπce numery telefonÛw sπ tekstami reklamowymi. Zamieszczone materia≥y nie zaw sze odzwierciedlajπ poglπdy Redakcji. Prz edruk bez z ez w olenia Re dakcji zabroniony Za≥oøona/Established in 1972 Ukazało się również szereg wydawnictw historycznych i popularnych, wysławiających zwycięstwo oręża polskiego, akcentujących polityczne tło wydarzeń 1410 roku. Na bieżąco o przygotowaniach do wielkiej uroczystości donosił warszawski Tygodnik Ilustrowany. Część trzecia - 2010 - tradycja grunwaldzka i „oblężeniowa” na zamku malborskim po II wojnie światowej. Opowiemy tu o działaniach muzealnych i edukacyjnych związanych z obchodami rocznic bitwy grunwaldzkiej, oblę żenia Malborka i historią zakonu krzy żac kiego w Mal borku. Punktem kulminacyjnym tej części będzie zaprezentowanie niedokończonej kopii obrazu Jana Matejki Bitwa pod Grunwaldem pędzla Zdzisła wa Pabisiaka. Obraz w skali 1:1 będzie eksponowany wraz z oryginalnym olejnym szkicem Matejki z 1872 roku. Elementem zamykającym ca łość wystawy będą najciekawsze fotogramy z widowiska plenerowego Oblężenie Malborka, realizowanego od 10 lat pod murami malborskiej warowni. Serdecznie zapraszamy ! Strona 24 15-30/06/ 2010 No.12(1002)
Similar documents
(October) 2011r. No 19 (1033)
gdy Chiny zgodzą się sfinansować akcję ratunkową i dalszą integrację Unii, Polska przy wzra stających kosztach finansowania stanie się jedną z pierwszych ofiar, a oddanie dziś kontroli nad PKO BP s...
More informationCzerwiec 2015
to nie tylko produkty dekoracyjne, ale takøe gama dedykowanych urzπdzeÒ zasilajπcych i sterujπcych. Do rosnπcej popularnoúci tej technologii z ca≥π pewnoúciπ przyczynia siÍ moda, ale takøe aspekty ...
More information(December) 2010r. No 24 (1014)
DokoÒczenie ze strony 1 Centrum, później jako przedstawiciel AW ”S”.
More information