(June) 2010r. No 12 (1002)

Transcription

(June) 2010r. No 12 (1002)
POLIS H- CA N A D IA N IN D EPEN D EN T COU RIER ï
www.nowykurier.com
ISSN 0848-1946
Bez meritum
Kampania wyborcza rzeczywiście przebiega w cieniu katastrofy
w Smoleńsku. Jednak nie ma w
niej śladu merytorycznej dyskusji
o najważniejszych problemach
dla państwa.
Leszek Szymowski
Dysksuja merytoryczna o progra mie dla Polski pozbawiona
jest sensu, bo i tak nikt tego nie
słucha – powiedział kilka dni temu w TVN24 prof. Ireneusz
Krzemiński - socjolog znany z
sym patii do Platformy Obywa telskiej. Ta zaskakująca dość teza
wzbudziła zdumienie u siedzącej
w studio prof. Jadwigi Staniszkis.
W jej obecności i na oczach wielu
tysięcy widzów TVN24 Krzemiński wyjaśniał dlaczego nie ma
potrzeby, aby kandydaci dyskutowali o sprawach merytorycznych.
Jego zdaniem to nie program czy
poglądy zjednują kandydatowi
wyborców, lecz umiejętność prezentowania się w mediach i przedstawiania lepszej wizji Polski.
DokoÒczenie na stronie 6
ES TA B LIS HED 1 9 7 2
15-30 Czerwca (June) 2010 No 12 (1002)
Czy Lech Wałęsa był
rewolucjonistą?
Wysiłkiem pracy dziennikarzy
zachodnich - Michael Fowke,
Peter Jenkins, Neil Edward John,
Emma Maurice, Marina Mooney,
Felix Pryor, Dim Robbins, Ri chard Shaw, Barry Simpson,
Beni ta Stoney, Richard Tames,
Gail Turner i John Whelan - ukazała się publikacja Briana Mooney
poświęcona wielkim liderom od
zarania ludzkości do współczesności. Lech Wałęsa jest zaprezentowany jako wielki rewolucjonista, którego działal ność poli tycz na zmieniła bieg histo rii i
wchodzi w skład pięciu największych na przełomie wieków wraz
ze Spartakusem, Maxi mi lienem
Robespierrem, Giuseppe Garibaldim, W. Leninem i Che Guevarą.
Przypominam kim byli ci wybitni
mężowie polityki światowej.
Spartakus – (? – 71 p.n.e.) gladiator rzymski, organizator i przywódca największego powsta nia
niewolników w Italii (73-71),
stłu mionego krwawo przez M.
Kra ssusa (ukrzyżowano 6 tys.
powstańców).
Robespierre – Maximilien de,
1758-94, jakobin, jeden z głów-
nych radykalnych przywódców
Wielkiej Rewolucji Francuskiej; z
zawodu adwokat; jako przewo dniczący Komisji Ocalenia Publicznego kierował polityką Francji;
wobec zagrożenia rewolucji wprowadził dyktaturę i terror; obalony
i ścięty.
Garibaldi Giuseppe, 1807 –
1882, generał włoski, bojownik o
wyzwolenie i zjednoczenie Włoch,
demokrata i republikanin; 1860
zdobył Sycylię i Neapol i złożył
DokoÒczenie na stronie 15
Wiejskie dziedzictwo Polaków
Izabella Bukraba-Rylska
II Europejski Kongres Gospodarczy
Dokończenie z poprzedniego wydania
Henryk Bugłacki
Zdaniem J.Hahn’a należy po my śleć, jak Europa będzie się
prezentować w przyszłości na tle
innych graczy, takich jak Indie,
Chiny, czy Rosja. Należy omówić
sposo by wyjścia na ścieżkę
wzrostu, a nie koncentrować się
jedynie na aspekcie stabilności.
Jego zdaniem polska gospodarka
wypada bardzo dobrze na tle gospodarek innych krajów Unii Europejskiej. Również dlatego, że Polska jest największym beneficjentem fun du szy strukturalnych.
Choć są obszary, w których musimy zintensyfikować nasze działania - przykła dowo w zakresie
inwetstycji infrastrukturalnych.
Jaki charakter ma obecny kryzys ekonomiczny i jaki jest jego
zasięg? Czy można twierdzić, że
to kryzys strefy euro, czy raczej to
suma kryzysów poszczególnych
państw? Jak wyeliminować przyczy ny kryzysów finansowych i
czy w ogóle możliwe jest, żeby
zapanować nad zachowaniami
państw i inwestorów w stopniu
zmu szającym do odpowiedzial nego działania na rynkach finansowych? - na takie pytania starali
się odpowiedzieć uczestnicy sesji
dy skusyjnej “Euro w Europie,
Euro w Polsce” podczas EEC
2010. Eksperci uczestniczący w
dyskusji na temat obecnej sytuacji
gospodarczej nie mieli wątpliwości, że kryzys jest faktem, aczkolwiek oceniali, że obecnie to raczej
kryzys poszczególnych państw.
„Kryzys mamy i jest on poważny.
Rozpoczął się w 2007 roku i począt kowo miał wymiar, który
sprowadzał się do kryzysu bankowe go, finansowego, ale w roku
2008, a szczególnie w roku 2009
przyjął
oblicze
kryzysu
DokoÒczenie na stronie 9
Obecność w polskiej kulturze
narodowej wątków związanych
ze wsią jest faktem oczywistym.
Aż do połowy XX wieku, jak
pisze profesor Antonina Kłos kowska w swojej książce „Kultury narodowe u korzeni”, wątki
rustykalne wyraźne były w literaturze, muzyce, sztukach plastycznych. Podziwiano ich piękno i
kryjące się w nich wartości, ale
też akcentowano mistrzostwo
wybitnych artystów, takich jak
Kochanowski, Chopin czy Skoczy las, którzy proste motywy
ludowe potrafili przekształcić w
arcydzieła o wymowie uniwersalnej.
Czy jednak na tym wyczerpuje
się fenomen istnienia treści i
wartości wiejskich w polskiej kulturze i w polskim społeczeństwie?
Takie spojrzenie byłoby niepełne,
choćby z tego powodu, że – zdaniem niektórych badaczy – wytwo ry kultury (książki, obrazy,
zapisane nuty) to zaledwie „artefakty”, jakby powiedział Stani sław Ossowski, a według Karla
Pop pera „egzosomatyczne wy two ry”, czyli materialne przed mio ty, których najgłębszy sens
kryje się w tym, co one znaczą
dla ludzi. Jeżeli zatraca się pa mięć o wartościach, do których
odnoszą się te przedmioty, jeżeli
przestają one budzić skojarzenia i
uczucia, które miał na myśli ich
autor – wtedy stają się niczym
więcej jak zwykłymi atrapami:
kawałkami zadrukowanego papieru, barwnymi plamami na płótnie,
nieczytelnym nagroma dze niem
dźwięków.
Co zatem byłoby prawdziwą
kulturą, co stanowiłoby jej istotę?
Wspomniany Stanisław Ossow ski, wybitny socjolog i badacz
sztuki, udzielił na to pytanie ciekawej odpowiedzi. Oto jego zdaniem, prawdziwą kulturą są „wzory reakcji mięśniowych i uczuciowych”, jakie przejawiają odbiorcy
podczas kontaktu z dziełami kultury. Jeżeli podziwiają to, co powinno być podziwiane, jeżeli
wzruszają się tym, co jest wzruszające i śmieją się z rzeczy uznanych za śmieszne w danej zbiorowoś ci, znaczy to, że kultura tej
gru py żyje – jest akceptowana,
podzielana i przekazywana na stępnym pokoleniom. Jeżeli zaś
odpowiednie wytwory są niezrozumiane albo, co gorsza, spotykają się z odrzuceniem, nie budzą
już emocji i refleksji wpisanych w
nie przez twórcę – znaczy to, że
kultura przestała istnieć. Nie ma
jej, chociaż nadal mogą trwać
wytwory kultury – ale są już one
jedynie martwymi przedmiotami.
Propozycja Ossowskiego, chociaż dość trudna do zaakceptowania w świetle potocznych mniemań, chociaż paradoksalna i, wydawałoby się, „postawiona na
głowie”, ma jednak poważne uzasadnienie. Oto zwraca uwagę na
to, co najważniejsze w świecie
kultury – na „ducha” ją ożywiającego, na wymiar wartości i uczuć
przenikających każdy jej element.
Jeżeli z tego punktu widzenia
spojrzeć na problem wiejskiego
dzie dzictwa Polaków, to na
pierwszy rzut oka można odnieść
nader sprzeczne wrażenia. Z jednej strony bowiem nie ulega wątpliwości, że wytwory kultury ludowej, a także dzieła nawiązujące
do tematów rustykalnych, cieszą
się ogromnym powodzeniem.
Z drugiej jednak strony nigdy
DokoÒczenie na stronie 18
JAN CZAN
Broker
(905)
625-8421- 24godz.
$49,900 - Dochodowy Business - 10 lat od za≥oøenia
$119,900 -B.dobrze wyposaøona Pizzeria- dobry dochÛd
$179,900 - Luksusowe condo, nowoczesny budynek.
$187,000 -Condo, 2 parkingi, balkon, nowy budynek.
$339,000 -PiÍkny i Nowy 1880 sq.ft. executive townhouse
$369,000 Samodzielny europejski dom-bardzo zadbany
$559,000 - Dom po rozbudowie i completnej renowacji - jak
nowy - Dom Marzenie!!!
TOP
PRODUCER
Szybka Telefoniczna darmowa wycena domÛw!
Wycena poprzez [email protected]
15-30/06/ 2010 No 12 (1002)
Strona 2
Powstanie, rozwój i rozpad Polski Ludowej (1944 - 1989)
Część VII. Podległość rozwoju a semiperyferyjność
Wojciech Błasiak
(Artykuł jest ostatnią częścią
cyk lu będącego publicystyczną
wersją opracowania naukowego z
2009 roku „Polska Ludowa jako
historyczny przypadek podległego rozwoju imperialnego w strukturach semiperyferyjnych zależno ści systemu światowego”,
gdzie analizuję w perspektywie
socjologii historycznej procesy,
tendencje, prawidłowości i struktury powstania, rozwoju i rozpadu
Polski Ludowej.)
Wcielenie Polski w latach 1944 –
1948 do obszaru imperialnego
Związku Radzieckiego zmieniło
jej sposób funkcjonowania w
świa towym systemie gospodar czym, rekonfigurując zasadniczo
jej semiperyferyjne miejsce w
tym systemie. Była to sytuacja
podległości imperialnej, acz w
strukturach globalnej zależności
systemowej. Była to podległość
za pośrednictwem struktury społecznej, dzięki stworzonej i podtrzymywanej imperialnie klasie
społecznej totalitarnej biurokracji
polskiej.
Klasa ta nie była zdolna do samodzielnego i pozaimperialnego
istnienia, kończąc swój byt historyczny wraz z rozpadem radzieckie go imperium. Dla klasy tej
bowiem niepodległość polskiego
państwa stanowiła obiektywnie
zagrożenie jej historycznego istnienia jako klasy społecznej. Jej
podległość miała wymiar nie tylko obiektywny lecz również wymiar podległych motywów i aspiracji, co wrażało się zasadniczą
niezdolnością szukania suwerennych rozwiązań również w kwestiach rozwoju gospodarczego w
ramach imperium.
W stosunkach natomiast z pozaimperialnym otoczeniem światowym systemu kapitalistycznego
w latach 1971 – 1989, klasa ta i
jej elity polityczne przyjmowała
postawy kompradorskie, również
nie będąc w stanie poszukiwać
suwerennych rozwiązań i niezależnych ścieżek rozwoju.
Sam rozwój podległy Polski
Ludowej z analizowaną jego charakterystyką był wynikiem dynamiki interesów, motywów i aspiracji podległej biurokracji, z jej
naczelnym celem produkcji społecznej jaką była maksymalizacja
dysponowanej nadwyżki ekonomicznej.
Dodajmy, iż rozwój i rozpad
go s po darczy i społeczny Polski
Ludowej oraz całego imperium
radzieckiego paradoksalnie całkowicie zaprzeczył jednej z kluczowych tez Marksowskiej teorii
rozwoju społecznego i marksi stow skiej oraz marksistowskoleninowskiej ideologii, iż to „siły
wytwórcze” i ich „nieustanny rozwój” określają „stosunki produkcji” i decydują o procesach ro -
zwoju w ramach zmieniających
się historycznie „sposobach produkcji”.
To bowiem dynamika struktury
społecznej określiła procesy rozwoju i rozpadu produkcji społecznej, a biurokratyczne stosunki
społeczne produkcji określiły
możliwości rozwoju cywilizacyjnego i gospodarczego Polski Ludowej oraz całego jak się wydaje
imperium radzieckiego. Dodam,
iż moim zdaniem również dynami ka światowej struktury spo łecznej określa światowe procesy
rozwoju i niedorozwoju produkcji
społecznej, a w konsekwencji
mo żliwości rozwoju i niedoro zwoju cywilizacyjnego i gospodarczego osiowo dzielącego się
świata.
Możliwości wewnętrzne podległego rozwoju gospodarczego
Polski Ludowej w ramach dyspozycji biurokratycznej zakończyły
się wraz z podstawowym i ekstensywnym uprzemysłowieniem z
końcem lat 60. Ten podległy
rozwój nie miał wszakże swych
strukturalnych wobec radzieckiego imperium konsekwencji, co
było pochodną niezdolności radzieckiej biurokracji totalitarnej
do stworzenia własnego systemu
gospodarczego.
Polska Ludowa zachowała
wobec Związku Radzieckiego
swą zasadniczą niezależność w
zakresie struktury gospodarczej
mimo, iż podległość imperialna
decydowała o wewnętrznej strukturze przemysłu i rolą w nim przede wszystkim przemysłu obronnego. O zasadniczej niezależności
świadczy fakt bycia przez Polskę
Ludową eksporterem przemysłowych towarów przetworzonych
do Związku Radzieckiego, a importerem z niego energii i surowców.
Imperium radzieckie samo
było elementem systemu światowego jako obszar semiperyferyjny, o cechach obszaru zewnę trznego, silnie samoizolującego
się w swych powiązaniach przede
wszystkim z krajami kapitalistycznego rdzenia. Dlatego semipery feryjna zależność systemowa
Polski funkcjonowała za pośrednictwem i w podległości wobec
rosyjskiego centrum imperialnego, które określało w sposób zasadniczy i kontrolowało jej relacje z pozaimperialnym otocze niem.
Ta semiperyferyjna zależność
zachodziła za pośrednictwem
struktury gospodarczej Polski
Ludowej, której istnienie i rozwój
tworzyło jej zrekonfigurowaną
podległością zależność od kapitalistycznego systemu światowego i
jego gospodarczych centrów w formie zależności funkcjonalnych.
W przeciwieństwie bowiem do
podległości imperialnej, która
wy nikała z charakteru celowo
stworzonej podległej struktury
społecznej, semiperyferyjna zależność światowa wynika ze struktury gospodarczej, kształtowanej
w okresie kilkuset lat od narodzin
europejskiej gospodarki światowej w „długim wieku XVI-tym”.
Jest to zależność powstająca
dzięki takiemu światowemu podziałowi pracy, w wyniku którego struktura gospodarcza krajów
kapitalistycznych peryferii i
semiperyferii rozwija się zależnie
od struktury krajów kapitalistycznego rdzenia. Struktury gospodarcze peryferii i semioperyferii są
odpowiedzią na potrzeby struktury krajów rdzenia. (Kula, Witold.
1983. Hist oria. Zacofanie. Ro zwój, Warszawa: „Czytelnik”, s.
158 -169).
Te struktury gospodarcze krajów peryferyjnego i semiperyferyjnego kapitalizmu uzależniają
je od struktur gospodarczych krajów rdzenia. To strukturalne uzależnienie przekłada się na zależności funkcjonalne. Używając
pojęć Támasa Szentesa (Szentes,
Támas. 1974. Ekonomia polityczna zacofania gospodarczego.
Warszawa: PWE, s. 268 – 272)
by ła to funkcjonalna zależność
finansowa w postaci zależności
od walut krajów rdzenia; funkcjonalna zależność handlowa w postaci zależności od handlu zagranicznego towarami i usługami z
krajami rdzenia; funkcjonalna zależność techniczna (i technolo giczna) w postaci uzależnienia od
importu myśli naukowo-badawczej i nowoczesnych technologii i
technik, przy braku klasycznej
dla większości pozaimperialnych
krajów semiperyferyjnych i peryferyjnych, zależności bezpośredniej, w postaci własności kapitału krajów rdzenia lub kontroli
przez ten kapitał kluczowych pozycji gospodarczych i gałęzi gospodarczych.
Sama podległość imperialna
zmieniła charakter semiperyferyjnej zależności strukturalnej i zależności funkcjonalnych w systemie światowym Polski Ludowej,
i jak sądzimy również pozostałych podległych krajów Europy
Środkowo-Wschodniej.
Zlikwidowana została funkcjonalna za leżność bezpośrednia
poprzez upaństwowienie własności zagranicznego kapitału krajów
rdzenia. Podstawowego znaczenia natomiast nabrała zależność
finansowa, nade wszystko zależność walutowa, jako zależność od
pieniądza krajów rdzenia. „Dewizy” w postaci światowych walut
wymienialnych i ich nieustanny
brak, stały się decydującym czynni kiem określającym również
zależność handlową w postaci
wymuszania eksportu towaro wego do pozaimperialnego ob szaru „dewizowego” i ograniczania importu „dewizowego”.
Na podległą rekonfigurację
zależności techniczno-technologicznej miał nade wszystko wpływ
polityczno-militarnej konfrontacji
globalnej USA i Związku Radzieckiego, która zasadniczo ograniczyła możliwość importu naukowo-technologicznego z krajów
rdzenia i wymuszała takowy o
zwykle niższej jakości z obszaru
Związku Radzieckiego. Tę zmianę jakościowo wzmocniło embargo na towary strategiczne oparte
na najnowocześniejszych technologiach światowych, jakie USA i
ich sojusznicy wprowadzili w
1950 roku za pośrednictwem
COCOM-u (Komitetu Koordynacyjnego Kontroli Eksportu) na
eksport produktów do ZSRR i
podległych mu krajów. (Kaliński,
Janusz. 2004. Historia gospodarcza XIX i XX w. Warszawa:
Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne, s. 289) Tym samym Polska
i pozostałe kraje radzieckiej
Europy Środkowo-Wschodniej
utraciły możliwość bezpośre dniego dostępu do produktów
wyższej generacji technologicznego przetwórstwa przemysłowego i samych wysokich technologii. Utworzona w 1949 roku Rada
Wzajemnej Pomocy Gospodar czej (RWPG) stała się instrumentem kontroli gospodarek państw
podległych przez Związek Ra dziecki oraz ich izolacji w obszarze gospodarki światowej, a nie
ich wzajemnej integracji.
Cdn.
www.nowykurier.com
Alderwood Naturopathic Clinic
• Detoxification
• Clinical Nutrition
• Chinese Medicine
- Acupuncture
- Chinese Herbal Patents
• Homeopathy
• Western Herbal Medicine
• BOWEN Therapy
Jolanta
Polewczak
Tel: 416- 824-4464
N.D.,M.D.(PL)
Doctor
of Naturopathic Medicine
545A Horner Ave., Etobicoke, M8W 2C3
JOLANTA KRYSTKOWICZ
Adwokat, Notariusz
L.L.B, LLM By≥y SÍdzia w Polsce
2347 Kennedy Rd. Unit 402, Scarborough, Ont.
M1T 3T8
pÛ≥nocno-wschodni rÛg ulic Kennedy Rd. i Sheppard Ave.
Tel.: 416-292-8337
Pe≥ne badanie oczu
EWA G£ADECKA
3115 Dundas St., West Mississauga, (Starsky 2)
Tel.: 905-569-1177
47 LATA
OBS£UGI
POLONII
POMNIKI
Pomniki z granitu
P≥yty z brπzu
Gwarantowana wysoka
jakoúÊ us≥ugi
Duøy wybÛr kolorÛw
i wzorcÛw
PrzystÍpne ceny
24 godzinna obs³uga
oraz dostawa oleju
opa³owego
(416) 232-2262
83 Six Point Road
Toronto, ON M8Z 2X3
(416) 232-1250
83 SIX POINT ROAD
No 12 (1002) 15-30/06/2010
Kazimierz Z. PoznaÒski
University of Washington
Inne zmiany
Kontynuując analizę źródeł
światowego kryzysu, tego co się
zaczął w Stanach Zjednoczonych,
co ciągle są w kryzysie, nie można pominąć faktu, że rozluźniając
regulacje - kontrole - banków,
państwo, jeśli nie zadeklarowało
otwarcie, to wprowadziło w życie
zasadę, że nie pozwoli na upadek
banków przez system gwarancji.
Od dawna depozyty klientów
bankowych uważano za ubezpieczone ale oznaczało to, że państwo nie dopuści do upadku niezdrowych banków tyle, że dotyczyło to banków depozytowych, a
nie banków inwestycyjnych, gdyż
depozyty nie powinny być wystawione na ryzyko ale nie inwestycje, gdyż inwestorzy - uważono że żyją z ryzyka.
Trudno sobe było wyobrazić, że
depozytorzy zostaną potraktowani
tak jak inwestorzy, gdyż jak się
zdejmie z nich ryzyko to wtedy
pytanie zachodzi, dlaczego mieli
by oni unikać nadmiernego –
nieodpowiedzialnego -- ryzyka.
No i kolejne pytanie, a niby na
kogo miałoby państwo przerzucić
straty ponoszone przez inwestorów - na podatnika?
To co się stało w ostatnich kilkunastu latach podważyło tę logikę, gdyż państwo usunęło rozróżnienie między bankami depozytowymi - komercyjnymi - oraz
bankami inwestycyjnymi i zezwolono tym pierwszym na operacje
inwestycyjne tym samym rozciągając na działania inwestycyjne
gwarancje państwa należne bankom depozytowym.
W tym celu państwo, czyli senatorzy i kongresmeni w których
rękach jest stanowienie prawa –
musieli usunąć nie byle jaki
kawałek ustaw a mianowicie specjalną ustawę, którą wprowadzono w wyniku Wielkiej Depre sji
/1929-1933/ kiedy to dla ukró cenia spekulacji która rozbiła rynek Amerykański, zabroniono
takiej właśnie praktyki.
Na tym nie koniec zmian, gdyż
dając większe pole do działalności banków poza kontrolą państwa
to samo państwo przystało na głębokie zmiany w zasadach wynagradzania personelu bankowego,
podobnie jak tego w innych korporacjach, mianowicie zezwolono
na wypłatę tzw. bonusów w formie własnych akcji giełdowych.
U podstaw tej zmiany była koncepcja, że w celu najefektywniejszego wykorzystania kapitału kierownictwo powinno dbać przede
wszystkim o to, żeby maksymalizować wartość giełdową spółki w
celu zapewnienia największych
możliwych korzyści akcjonariuszom, którzy ten kapitał włożyli
w daną korporację, bank czy nie.
Natychmiast doszło do nieprawdopodobnego zwiększenia wynagrodzeń, zwłaszcza premii, tak że
najlepiej opłacani kierownicy
ban ków zaczęli zarabiać setki
razy więcej niż pomocniczy pracownicy a szczebel pośredni
wychodzil pod koniec roku z kasą
równą jakies pół miliona dolarów,
lepiej niż w jakimkolwiek innym
sektorze.
Przy takich wynagrodzeniach
banki zapomniały o wynikach w
długim okresie i skoncentrowaly
się na szybkich korzyściach fi nan sowych, które przynosiły te
krociowe dochody bez obaw że
się coś zawali, gdyż trzeba tylko
było jakoś iść do przodu przez
jakiś rok, żeby zostać milionerem
czy multimilionerem i zabrać krocie na jakieś wyspy.
Zresztą, w ramach zmian, najwyższe kierownictwo – decydujące o kierunkach rozwoju banku –
wywalczyło sobie system, w którym kierownictwo obsadza radę
nadzorczą, która decyduje o premiach tychże kierowników i to z
gwarancją, że jak kierownik wyleci nawet po miesiącu to dostanie wielomilionową odprawę - w
dolarach.
Więc tak się też stało, że banki
zrezygnowały z rozwijania dobrych stosunków z klientami - korporacjami i służenia im w – tradycyjnej - roli współdecydentów,
czasem z bankami i korporacjami
wymieniającymi się swymi akcjami, i poszły na walkę o „opłaty”
za obracanie pieniędzmi idącym
w czystą spekulację - jak różne
derywatywy.
Kiedy banki idą na nadmierne
ryzyko, wtedy oczywiscie klienci
– jesli nie działają w ramach podobnie skrzywionego systemu
mo tywacji - stają się bardziej
ostrożni, więc pojawil się problem jak tu upchnąć różne ryzykowne pakiety - instrumenty klientom, no i znalazło się na to
Jerry J.Ouellette
M.P.P. - Oshawa
170 Athol St. East
Oshawa, On., L1H 1K1
Phone: 905-723-2411
Fax: 905-723-1054
email:[email protected]
Website: www.oshawampp.com
Strona 3
rozwią zanie, fatalne jednak dla
sektora finansowego.
Kiedy klienci zastanawiają się
czy zainwestować w jakiś produkt
bankowy, to nie polegają tylko na
bankowych prospektach, ale sięgają po opinie wyspecjalizowanych firm obrachunkowych, żeby
te wyceniły związane z tym produktem ryzyko w ramach ustalonej klasyfikacji – wysokie ryzyko
czy niskie ryzyko, czy coś też po
środku.
W Stanach Zjednoczonych są
dwie takie firmy, które kontrolują
jakieś ¾ całego rynku finansowego, przy czym tak się składa, że
firmy te są prywatne ale z gwarancjami, że w przypadku ich krachu państwo weźmie na siebie
wszystkie konsekwencje finan sowe, więc tak jak z bankami, ryzyko krachu przestaje się właściwie liczyć.
Te firmy są opłacane przez
ban ki, które zgłaszają swoje
produkty – jakąś tam na przykład
kombinacje derywatyw - więc,
jak łatwo sobie wyobrazić, nie
było w ich interesie żeby dawać
niskie wyceny, bo by stracili
klienta na rzecz konkurencji, więc
zaczęły one walkę na zasadzie kto
da lepszą wycenę, nie licząc się z
klientami banków.
Jak widać nawet ten element
systemu finansowego uległ rozkła dowi, ale to nie wszystko,
gdyż jednocześnie zmieniła się
filozofia ale i praktyka – prawna,
tak że wszystko nagle stało się
nieścigalne, no może poza jakimiś wyjątkowo skandalicznymi
przypadkami, jak np. słynny przypadek piramidy którą załozył facet z Nowego Yorku.
Najważniejszy wniosek z tego
przypadku, który skończył się na
tym że inwestorzy stracili dziesiąt ki miliardów a facet dostał
wyrok stu pięćdziesięciu lat jest
taki, że system prawny był tak
zawodny, że mogł ten człowiek
działać sobie przez dziesięć lat
/choć zwykle takie przypadki
wykrywa się najwyżej po jakimś
roku/
Z prasy można się dowiedzieć,
jakie to numery odstawiali bankowcy, ale też nadzorcy – z państwowych agencji, przez ostatnie
kilkanaście lat, jak to wspólnymi
siłami ci ludzie wpędzili gospodarkę w głęboki dół, i co? ano,
minęły dwa lata, sporo przesłuchań kongresowych, jakieś artyku ły, i nikomu nie spadł jeden
włos – muszą tylko przeprosić.
Human Rights 101
eLearning GOES LIVE
The Ontario Human Rights
Commission is launching Human
Rights 101, the first in a series of
eLearning modules on human
rights. Developed with assistance
from the New Media Studies Program at the University of Toronto
Scarborough and input from
community stakeholders, Human
Rights 101 users will be able to
learn about human rights information from anywhere they have
internet access. Created to be
access ible to a wide range of
users, students, office or factory
workers, employers or those new
to Canada will be able to get
information on human rights
history, principles, legislation and
policies at the click of a button
any time of the day.
"In today's new world of techno logy, using a computer for
communication and education has
become part of our daily lives",
says Barbara Hall, Chief Commissio ner of the Ontario Human
Rights Commission. "I'm very
excited to introduce this tool to
help people across Ontario learn
about human rights and how to
take those written rights and make
them lived rights."
The eLearning module provides background to modern human
rights, the Ontario Human Rights
Code, Ontario's human rights
system and the Ontario Human
Rights Commission's Policies and
Guidelines. After working through
the various sections, users can
also take a quiz at the end to see
how much they have learned.
"This is experiential learning at
its best," says Professor Rick
Halpern, Dean and Vice-Principal
(Academic) at the University of
Toronto Scarborough.
rtsp://xserve1.scar.utoronto.ca/e
learning.sdp
Prime Minister Stephen
Harper issued the following statement of D-Day
proud legacy on the anniversary
of one of Canada’s defining
military endeavours. We also
reflect on the ultimate sacrifice
that 5,000 Canadians made during
the Battle of Normandy to combat
tyranny and secure our freedom, a
sacrifice we must all remember.
“Sixty-six years ago, Canadian
and Allied forces stormed the
beaches of Normandy in the
cause of freedom and democracy.
The Canadian Forces earned their
place in the history books that day
when they forged ahead by land,
air and sea farther than any other
Allied troops.
“Canadians from coast-tocoast-to-coast and people around
the world honour the bravery and
sacrifice of those who fought on
D-Day. And we remember their
www.nowykurier.com
“Just as we remember the bravery and sacrifice of the Canadian
Forces in the past, it is also important to honour those Canadians
who are currently deployed
around the world fighting for
freedom and justice in Afghanistan, or peacekeeping in places
such as Sudan, Haiti and the
Democratic Republic of Congo.
“Our Government has committed to paying tribute to all of our
Veterans and preserving our
history for future generations by
supporting community war me mo rials. These memorials will
provide places for Canadians to
reflect on the sacrifices of brave
men and women throughout our
history.
“Today, I join all Canadians in
expressing our sincere thanks to
our Veterans. Their contribution
and service to Canada has made
our country what it is today.
Neither time nor distance will
lessen our remembrance.
Lest we forget.”
15-30/06/ 2010 No 12 (1002)
Strona 4
C.d. z poprzedniego wydania
XVII Forum Mediów Polonijnych:
Zofia Lachowicz
Zabrze niegdyś (do końca lat
osiemdziesiątych) centrum gór nictwa zostało poddane transformacji z ośrodka przemysłu ciężkiego w centrum nowoczesnych
technologii i efektywnej współpracy naukowców z przemysłem.
Prezydent Miasta Zabrze:
Małgorzata Mańka-Szulik
Obecnie jest znaczącym ośrod kiem naukowym Uczelnie i placów ki naukowe działające na
terenie miasta to: Politechnika
Śląska, Śląski Uniwersytet Medyczny, Centrum Materiałów Polimerowych i Węglowych PAN,
Instytut Podstaw Inżynierii Środowiska PAN, Instytut Techniki i
Aparatury Medycznej oraz Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla.
Centrum BioMedTech Silesia kreuje nowoczesne technologie dla
me dycyny i środowiska obok
słyn nego w świecie Śląskiego
Centrum Chorób Serca i Fundacji
Rozwoju Kardiochirurgii imienia
jej twórcy prof. Zbigniewa Religi.
Wizyta w Instytucie Protez Serca
Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii była punktem programu szóstego dnia Forum. Forumowiczów
przywitał doc. Jan Sarna, dyrektor
generalny Fundacji. Prezentacji
jej członków dokonał dyrektor
naukowy, doc. Romuald Cichoń.
W spotkaniu uczestniczyli: dyrektor Instytutu Protez Serca, kie rownik Pracowni Biocybernetyki
– dr. Zbigniew Nawrat, kierownik
Pracowni Sztucznego Serca – mgr
inż. Roman Kustosz, kierownik
Pracowni Biologicznej Zastawki
Serca – Jolanta Wszołek, kierownik Pracowni Bioinżynierii – dr
Piotr Wilczek, kardiochirurg (specjalista od komórek sercowych),
syn prof. Zbigniewa Religi, dr
Grzegorz Religa i kierownik Biura Marketingu i Promocji – Małgorzata Wende.
Fundacja jest prywatnym instytutem naukowym i kontynuacją
jej twórcy i patrona prof. Zbigniewa Religi. Działa od prawie 19
lat i obecnie jej zespół tworzy 60
pra cowników. Jej misją jest
wspieranie rozwoju polskiej kardiochirurgii oraz wprowadzanie
do praktyki klinicznej nowoczesnych technik i technologii w zakresie leczenia serca. Budżet roczny wynosi 6 – 7 mln. zł. Interesujące jest, że w okresie rozpoczęcia działalności Fundacji budżet jej pochodził w 80% ze źródeł prywatnych i w 20% z dotacji
rządowych, obecnie relacja zmieni ła się zasadniczo, gdyż jest
wspomagana ze środków prywatnych tylko w 20% zaś aż 80%
pochodzi z dotacji rządowych.
Czyżby społeczeństwo ubożało?
A może brakuje na tyle edukowanych wśród elit finansowych kraju
by móc zrozumieć znacze nie
nauki dla człowieka? Fundacja
prowadzi działalność naukowo badawczą w zakresie protez i zastawek serca oraz biocybernetyki,
bioinżynierii i biotechnologii.
Istnieje tutaj również bank tkanek, w którym opracowywane są
zastawki serca, rogówki, ścięgna i
opatrunki ze skóry. Fundacja
realizuje także program szkolenio wo - stypendialny dla kadr
medycznych z Polski i zagranicy.
Prowadzi cztery kierunki badań teoretycznych i praktycz nych:
1) opracowanie Polskiego Sztucznego Serca - całkowicie im plantowanej protezy serca będącej
alternatywą transplantacji umożlli wiającą normalne życie w
warunkach poza szpitalnych.
2) bank tkanek – zastawki serca,
rogówki, „opatrunki” ze skóry.
3) opracowanie robota kardiochirurgicznego przeznaczonego
do wspomagania i wykonywania
operacji na sercu;
4) stworzenie nowego modelu
zastawki biologicznej pokrytej
komórkami własnymi pacjenta.
„Mam nadzieję, że dzięki naszym pracom pacjenci dostaną
własną, spersonalizowaną zastawkę, opartą na własnych komór kach (macierzystych)” – mówił dr
Roman Kustosz.
Koordynatorzy narodowego
programu sztucznego serca zapowiadają, że w ciągu 7 lat pojawią
się techniczne produkty do podtrzymania gasnącego serca.
Robot skonstruowany w dziale
biocybernetyki ma zapewnić bezinwazyjne dojście do serca w celu
operacyjnym. Ponadto ten ośrodek badań naukowych jest pierwszym w Polsce, który pobiera i
prze chowuje zastawki biologi czne. Właściwa ich „konserwa cja” ma zapewnić ich przydatność
fizjologiczną dla ratowania życia
większej liczby pacjentów.
Zabrze
Zachowanie żywotności organu
poza organizmem człowieka jest
tematem opracowań naukowców
Inżynierii Tkanek i Biologicz nych Protez Serca - programu
przewidzianego do zrealizowania
na przestrzeni 10 – 15 lat. Zaś
bio inży nieria zajmuje się bada niami nad wszczepieniem operacyjnym własnej komórki sercowej (zastawka oparta na własnych
komórkach serca).
Fundacja im. Zbigniewa Religi
to wizytówka polskiej nauki i nowatorstwa w dziedzinie medycyny. Reprezentuje nowoczesność najnowsze technologie, wiedzę i
profesjonalizm, ogromny potencjał, pionierskie rozwiązania w
dziedzinie kardiochirurgii. „Fundacja jest tak dobrze skrojona, że
po 18 latach nadal dobrze
leży(...)” – mówił doc. Cichoń.
Polska jest jedynym krajem, który
stworzył Narodowy Program
Sztucznego Serca. Od pomysłów
do realizacji jest tutaj bardzo blisko. Rewela cyj na koncepcja
profesora Z. Religi jest realizowana i doceniana przez cały świat
medyczny. Fundacja jest dumą
nie tylko Zabrza ale całej Polski z
osiągnięć polskich naukowców,
którym umożliwia się tutaj
rozwój i re alizację najbardziej
innowacyjnych i awangardowych
hipotez w dziedzinie kardio chirurgii i innych. Misja Fundacji
jest realizowana dzięki środkom
pochodzącym z dotacji, subwencji, grantów naukowo-badaw czych oraz daro wizn od osób,
firm i instytucji, którym bliski jest
rozwój polskiej kardiochirurgii.
Dla uhonorowania jej darczyńców, od 1992 r., w Domu Muzyki
Tańca w Zabrzu, organizowane są
koncerty “Serce za serce”, w trakcie których wręczane są presti żowe statuetki zaprojektowane
przez znanego krakowskiego
rzeźbiarza Bronisława Chromego.
Ceremonia odbywa się w atrakcyj nej oprawie artystycznej, z
udziałem gwiazd, takich jak: Plácido Domingo José Carreras,
Montserrat Caballé, June Anderson, Michel Legrand, Chris de
Burgh, 100-osobowa Cygańska
Orkiestra Symfoniczna z Budapesz tu, Małgorzata Walewska,
Gheorghe Zamfir, Wojciech Drabowicz, Narodowa Orkiestra
Sym foniczna Polskiego Radia,
Chór Filharmonii Śląskiej, Marek
Torzewski Marek Tomaszewski,
Orkiestra Filharmonii Zabrzań skiej, The Ladies First Symphony
Orchestra, Zespół Pieśni i Tańca
Śląsk, Opera Śląska, i inni
W 2009 r. oprócz statuetek
“Serce za serce” (dawny “Oskar
serca”) wprowadzono nowe kategorie nagród i wyróżnień: Medal
im. Profesora Zbigniewa Religi
oraz statuetka „Przyjaciel Fundacji” jako podziękowanie dla tych,
którzy jej pomagają.
Podczas wizyty w tym wybitnym ośrodku naukowym zapo znano forumowiczów z jego działalnością, osiągnięciami i ambitny mi programami naukowymi
związanymi z ratowaniem życia
ludzkiego. Fundacja pozyskuje
pieniądze na drodze marketingowej. Jest to placówka na pewno
zasługująca na poparcie i szczodrość prywatnych sponsorów.
Fundacja Rozwoju Kardio chi rurgii im. prof. Zbigniewa Religi
jest organizacją pożytku publicznego (OPP). Siedziba Fundacji
mieści się w Zabrzu przy ul.
Wolności 345a, 41-800 Zabrze i
jest obsługiwana przez Bank
Pekao SA, Nr konta bankowego:
47 1240 4849 1111 0000 5343
4757. Więcej informacji można
uzyskać pod nr telefonu (32) 373
5639, fax: (32)373 5640 oraz na
stronie internetowej www.frk.pl
The House of Common
By Norman Hillmer
On December 11, 1979, John
Crosbie entered the House of
Commons in grey and black
sealskin boots from his native
Newfoundland, following the
tradition that Ministers of Finance
wear new shoes when they present the government’s economic
forecast. It was Crosbie’s first
budget speech, and it was to be
his last.
Crosbie’s budget promised
higher energy prices and increased taxes. These were tough measures, and likely to be unpopular
in many quarters, but Crosbie and
Prime Minister Joe Clark were
confident. Their Conservative
party had won the federal election
only months before, unseating the
Liberals of Pierre Trudeau, and
Trudeau who had announced that
he would soon leave the party
leadership was clearly uninterested in leading the parliamentary
opposition. The New Democrats
and the Quebec Créditistes were
also badly bruised. Both had lost
a substantial number of their
House of Commons seats on
election night.
The media and business re views of the Crosbie budget were
generally positive. It was Christmas time on Parliament Hill, with
the holidays coming. Surely a
favourable Commons vote on the
budget was only a formality.
Yet Clark had fewer than half
of the 282 seats in the Commons.
To pass the budget, he needed
help from one of the other parties.
The New Democrats, angered by
an increase of four cents a litre in
the excise tax on gasoline, moved
a motion of no confidence in the
government. The Liberals sup ported the New Democrats, while
the Créditistes abstained.
And that was it - enough to
bring down the government. Clark
lost the motion by six votes.
Defeated in the House of Com mons on an essential part of his
political program, Clark imme diately requested that the Governor General dissolve Parliament
and call an election. This was
done, and in February 1980 the
voters threw Clark out of office. A
resurrected Pierre Trudeau returned as Prime Minister of Canada.
The Conservatives had ignored
the most fundamental principle of
Canadian parliamentary democracy. A prime minister cannot continue in office without the support
of a majority of the members of
the House of Commons. Clark’s
party did not have sufficient
backing to govern on its own.
The House of Commons is
made up of Members of Parlia ment, or MPs, elected across the
provinces and territories of Canada roughly on the basis of represen tation by population. The
prime minister and almost all the
cabinet come from the Commons;
the executive that administers the
nation’s business is not a separate
branch of government, as is the
case in the United States.
The Commons operates as a
national forum for the clash of
political ideas and priorities.
Government members sit on one
side of the Commons chamber, at
the right hand of the Speaker, the
Commons umpire. The opposition
sits opposite, only a few metres
away. The competition is intense,
giving rise to the worst in partisan
misbehaviour, but also encouraging legitimate debate and scrutiny
of the government.
Question Period, held every
weekday when the House is in
Continued on page 19
Strona 5
No 12 (1002) 15-30/06/2010
Centralny Okręg Przemysłowy
także kwestia motoryzacji armii.
Dysponujące ograniczonymi
środkami finansowymi władze
wojskowe stanęły przed dylematem: czy pieniądze przeznaczyć
na przynoszące szybką poprawę
sytuacji, ale kosztowne zakupy
broni za granicą, czy inwestować
w rozbudowę krajowego przemyZbigniew Moszumański
słu zbrojeniowego. Drugie ro związanie wymagało ogromnych
Budowa przemysłu zbrojenio- na kładów finansowych i przy wego była długotrwałym i bardzo nosiło korzyści w dłuższym czatrudnym procesem, którego prze- sie. Ostatecznie przyjęty w 1936
bieg był pochodną ogólnej sytu- r. 6-letni plan modernizacji armii
acji zacofanego gospodarczo kra- zakładał długofalową politykę
ju. Niemniej już w pierwszych la- uzbrojenia w broń opracowaną
tach po odzyskaniu niepodległo- przez polskich konstruktorów i
wytwarzaną w krajo wych fabrykach. Zakupy zagraniczne zamierzano ograniczyć do
minimum, sprowadzając jedynie najbardziej
skomplikowane kon strukcje, których seryjna produkcja w kraju
była niemożliwa lub
zbyt kosztowna. Realizacja tych planów wyma gała rozbudowy i
uno wo cześnienia ist nie jących zakładów
prze mysłowych, jak i
budowę nowych fab ryk.
Najważniejszym
Produkcja luf armatnich w Zakładzie projektem zwiększająMechanicznym Towarzystwa
cym potencjał gospoStarachowickich Zakładów Górniczych w dar czy i obronny II
Starachowicach
Rze czypos po litej był
ści powstały prywatne fabryki Centralny Okręg Przemysłowy
produkujące na potrzeby wojska.
(COP). Jego pomysło daw cą i
Mimo znacznego wysiłku orga- głównym reali za to rem był inż.
nizacyjnego i finansowego w Eugeniusz Kwiatkowski – wicepołowie lat 30. ubiegłego wieku premier i minister skarbu w latach
polski przemysł wciąż nie był w 1935– 1939. Ze strony wojska
stanie pokryć nawet pokojowego głównymi realizatorami byli zaś
zapotrzebowania armii na broń i II wice mi nister spraw wojsko amunicję. Wojsko Polskie pod wych i jednocześnie szef adminiwzględem organizacji oraz uzbro- stracji armii gen. bryg. Aleksanjenia wymagało intensywnej mo- der Litwinowicz oraz jego zastępdernizacji i wyposażenia w nowo- ca - gen. bryg. Mieczysław Maczesne środki walki. Pojawiła się ciejowski.
Rozmieszczenia zakładów w Centralnym Okręgu Przemysłowym
Inż. Eugeniusz Kwiatkowski wicepremier i minister skarbu
w latach 1935-1939
Odbiornia sprzetu w Zakladzie Mechanicznym Zakładów
Południowych w Stalowej Woli
Według opracowanego planu w
ciągu czterech lat zamierzano
stworzyć okręg przemysłowy,
którego produkcja posłużyłaby
modernizacji armii, a jednocześnie ożywiła gospodarczo zaniedbany region. Lokalizacja nawiązywała do koncepcji z lat 19211922 tzw. trójkąta bezpieczeń stwa - terenu odległego od granic
potencjalnych agresorów, a zwłaszcza od Związku Sowieckiego.
Wprawdzie w latach 30. ubiegłego wieku rozwój lotnictwa spowodował, iż rejon ten znajdował
się w zasięgu samolotów, ale i tak
był najbezpieczniejszy. Ponadto
na jego terenie znajdowały się
bogate zaplecze surowcowe i łatwo dostępna siła robocza. Konkuren cyjny projekt, roz pro szenia
prze mysłu po całym kraju był
zbyt kosztowny ze wzglę du na
konieczność ogromnych inwe stycji na infrastrukturę.
Plan ministra Kwiatkowskiego
zakładał budowę od podstaw
dużych fa bryk zbroje nio wych
wraz z całym koniecznym zapleczem: elektrowniami, kopalniami,
zakładami przetwórczymi, dro gami, liniami kolejowymi, osiedlami mieszkaniowymi dla robotników itp. COP miał składać się
z trzech części: A - surowcowej
(Kielecczyzna), B - aprowiza cyjnej (zachodnia część Lubel szczyzny), C - przemysłowej (zachodnia część woj. lwowskiego i
wschodnia woj. krakowskie go).
Tworzenie okręgu rozpoczęto od
budowy elektrowni wod nych w
Rożnowie i Porąbce oraz tradycyjnych węglowych siłowni pod
Lublinem, w Stalowej Woli, Mościcach pod Tarnowem i Starachowi cach. Następnie zwięk szo no
wydobycie węgla w ko palniach
śląskich oraz ropy naftowej i gazu
ziemnego w za głębiu krośnień sko-jasielskim. Rozbudowywano
sta re i tworzono nowe zakłady
che miczne m.in. w Pion kach,
Kielcach, Mostach, Stryju i Dębicy. Najważniejszą jednak inwestycją były Zakłady Południowe
w Stalowej Woli składające się z
Zakładu Hutniczego i Zakładu
Mechanicznego produ ku jącego
działa. Wśród ważniej szych
zakładów zbrojeniowych należy
wymienić fabryki: samolotów w
Mielcu, broni w Sanoku i Radomiu, dział w Starachowicach i
Rzeszowie, kauczuku syntetycznego i opon w Dębicy, telefonów
i radiostacji w Poniatowej.
COP został zlokalizowany na
terenie 46 powiatów czterech
województw: kieleckiego, lubelskiego, krakowskiego i lwowskiego. Zajmował 59 691 km2, czyli
15% całej powierzchni II Rzeczypospolitej. Jego teren zamieszkiwało 5,6 mln osób - 18% populacji całego kraju. Plan przewidywał budowę 12 zakładów przemysłu zbrojeniowego oraz rozbudowę części z 22 istniejących zakładów. Do tego zamie rza no
stworzyć odpowiednie zaplecze
energetyczne i surowcowe. Na
terenie COP miały powstać huty
oraz fabryki chemiczne konieczne - produkujące na po trzeby
fabryk zbroje nio wych. Za mie rzano zbudować 120 km nowych
i zmodernizować 300 km istniejących linii kolejowych, wykopać
kilkadziesiąt kilometrów kanałów
wodnych. Przymie rzano się do
budo wy drogi wod nej łączącej
Wisłę z Morzem Czarnym (Wisła, San, Wisznia, Dniestr). Realizu jąc tylko nie wielką część
przedsięwzięć komunikacyjnych,
do 1939 r. wybudowano 69 stacji
i mijanek kolejowych, 10 dworców, 65 placówek pocztowo-komunikacyjnych, międzymiastową
centralę telefoniczną w Rzeszowie, 1300 km połączeń telefo nicznych oraz kabel podziemny
Warszawa –Sandomierz. Ponadto
zmelio rowano 23 000 ha grun tów, uregulowano 280 km bieżących rzek, a także zbudowano
10653 izby mieszkalne. Koszty
budowy COP pochłaniały do 60%
wydatków inwestycyjnych państwa i do wybuchu wojny wyniosły łącznie około 2,4 mld zł.
Budowa państwowych zakła dów przyciągała również inwesto rów prywatnych, którzy na
teranie COP budowali własne
zakłady, z których znaczna część
wytwarzała półprodukty dla
przemysłu zbrojeniowego, bądź
produkowała bezpośrednio na
potrzeby wojska, przy czym zgodnie z założeniem samowystarczalności Polski, większość modeli produkowanej broni została
opracowana przez rodzi mych
inżynierów. Większość wdrożonych konstrukcji dorównywała, a
niektóre nawet prze wyższała
rozwiązania z innych krajów.
Polityka ministra Kwiatkow skiego, choć spotykała się z ostrą
krytyką kół wojskowych, była
Gen. bryg. inż. Aleksander
Litwinowicz - II wiceminister
spraw wojskowych i szef
administracji armii
dalekowzroczna, a plany rozwoju
przemysłu sięgały lat 50. Powstające zakłady zbrojeniowe miały
celowo zbyt duże moce produkcyjne w stosunku do wielości
budżetu armii. Dawało to możliwość zwiększenie dostaw sprzętu
w wypadku polepszenia się sy tuacji finansowej lub wybuchu
wojny, nadwyżki sprzętu tymczasowo postanowiono sprzedawać
za granicę. Rozwiązanie takie z
jednej strony pozwalało utrzymać
wyśrubowane moce produkcyjne
i wysokie zatrudnienie oraz pozyskiwać walutę i deficytowe w
kraju towary, ale z drugiej spowodowało sytuację, iż najnowocześniejszy sprzęt zamiast trafiać
do Wojska Polskiego zasilał obce
armie. Kwestia eksportu sprzętu
w czasie narastającego zagrożenia
wojennego była wykorzystywana
przez opozycję antysanacyjną do
przesadzonej krytyki, nieuwzględniającej sytuacji ekonomicznej
kraju.
Rzeczywiście, ogromne inwestycje w przemysł zbrojeniowy w
latach 1936–1939 tylko w nie wielkim stopniu wzmocniły poten cjał obronny Polski. W mo mencie wybuchu wojny wiele
zakładów było w budowie lub dopiero uruchamiało produkcję,
natomiast wyłożonych na nie pieniędzy zabrakło na zakup wytwarzanej w kraju broni. W wyniku
błyskawicznej kampanii więk szość fabryk została zajęta w ciągu kilkunastu dni przez Niem ców, działalność innych sparaliżowała dominująca w powietrzu
Luftwaffe. Co ciekawe, niemieckie władze okupacyjne wznowiły
produkcję w większości zakładów
i kontynuowały produkcję nie których polskich modeli, np.
pistoletu „Vis”. Wiele zakładów
odtworzonych po wojnie utrzy muje do dziś podobny profil produkcji, np. samolotów w Mielcu
czy broni strzeleckiej w Radomiu.
Cdn.
No 12 (1002) 15-30/06/2010
Obserwacje z USA
Andrzej Targowski
Prawie remis
Wybory prezydenckie w dniu
20 czerwca 2010 zakończyły się 5
procentową przewagą Marszałka
Bronisława Komorowskiego nad
Jarosławem Kaczyńskim. Jest to
praktycznie remis, jeśli zważy się,
że jeszcze niedawno Marszałek
miał przewagę prawie 20 punktową. Wschodnia, biedniejsza
Polska głosuje za Kaczyńskim,
który obiecuje jej wiele, a Polacy
lubią nadzieję. Zachodnia Polska
oraz miasta głosują za Komorowskim, który obiecuje stabilizację
w Europie.
Za kilkanaście dni sprawa wyjaśni się, i zobaczymy, kto ma
lepszy finisz? Komu uda się przejąć głosy SLD, której młodziutki
lider Grzegorz Napieralski zaskoczył wszystkich swoim świetnym
14 procentowym zebraniem głosów? PO, ustami Premiera Tuska
twierdzi, że wyrósł poważny partner, a PiS mózgiem Prezesa
Kaczyńskiego twierdzi, że trzeba
skończyć z rozliczaniem PRL i
nazywaniem członków tej partii
post-komunistami. Ów Polityk
raz już wykazał, że każdy chwyt
jest dobry by dojść do władzy
(mam na myśli konfliktowe rządy
z Samoobroną).
W połowie Polski jest strach
przed kolejnym prezydentem
Kaczyńskim, w pozostałej połowie jest nadzieja, że ów Prezy dent jest potrzebny. Zwykle
strach ma wielkie oczy, i nie można wykluczyć wygranej przedstawiciela PiS. I co wtedy?
Jeśli wygra Jarosław Kaczyński
to Premier Tusk musi się mocno
za stanowić, czy jego polityka
liberalna jest tą, czego oczekują
Rodacy. To jest polityka staro dawna, nie na współczesne wyzwania. Chociaż wskaźniki polskiej gospodarki są jedne z naj-
lepszych w Europie, m.in. dzięki
świetnemu i kompetentnemu Ministrowi Finansów (rodem z Anglii). Polityka liberalna to polityka spokojna, ostrożna w projektach i w zasadzie nastawiona na
status quo. W konfrontacji z nieopróżnionymi zbiornikami retencyjnymi na czas powodzi, wygląda wątpliwie. To właśnie wyczuwają Polacy i może w szeregu
przypadkach mają rację?
Drugi Prezydent Kaczyński,
jeśli zostanie wybrany będzie realizował testament Brata, czyli
będzie blokował inicjatywy Platformy Obywatelskiej. A w Polsce
będzie nadal panował konflikt i
brak zgody na cokolwiek. Ale jest
to ryzyko dla PiS, bowiem wyborcy może ponownie zorientują
się, że PiS jest partią na NIE i nie
poprą jej w wyborach parlamentarnych. Dochodząc do podobnego wniosku, kiedy ostatnio uznano, że Lech Kaczyński jest niewybieralny.
Z Jarosławem Kaczyńskim może być jeszcze inaczej. Wie on
doskonale, że Brat był prezydentem jednej partii i historia go nie
oceni, jako wybitnego prezydenta. Nota bene, który zginął bardzo
głupio i niepotrzebnie. Jarosław
Kaczyński jest bardzo inteligentnym człowiekiem, który może
wykorzysta historyczną szansę i
będzie bardzo dobrym prezydentem. Ale wówczas musi dokonywać zwrotu o 180 stopni. Stać go
na to. Inna rzecz, że stać go także
na zaprowadzenie stanu wyjątkowego i wprowadzenie rządów autorytarnych. Swego czasu dokonał tego marszałek Jozef Piłsudski a prezydent Lech Wałęsa
ciągle o tym marzył. Inna rzecz,
że obecnie Unia Europejska nie
potrzebuje tego typu rozwiązań.
Natomiast, gdy Marszałek Komorowski zostanie Prezydentem,
Polska będzie rozwijać się jak
każde normalne państwo. Na
pewno nie, jako idealne państwo.
Ale czy Polacy lubią normalność,
to inna sprawa?
Strona 6
DokoÒczenie ze strony 1
Teza profesora Krzemińskiego jakkolwiek z punktu widzenia
zdrowego rozsądku trudna do zaakceptowania - doskonale jednak
odzwierciedla przebieg kampanii
wyborczej. Zgodnie z tym, co
mówi Krzemiński - kandydaci
prześcigają się bowiem w lansowa niu obietnic bez po krycia i
świetlanej wizji Polski.
Nowoczesny kraj
Autorem kampanii najbardziej
obfitującej w pustosłowie jest
Andrzej Olechowski. Jego spoty
wyborcze obiecują Polakom „nowoczesny kraj”, tyle tylko, że nigdzie nie jest powiedziane co to
oznacza. Spot wyborczy Andrzeja
Olechowskiego pokazuje luksusowe samochody, nowoczesne osiedla mieszkaniowe i kończy się na
zapewnieniach, że trzeba wykorzy stać szanse, które daje nam
Unia Europejska. Olechowski
prezentuje w swoim klipie młodych studentów, którzy przeko nują, by na niego głosować. Namówił również dwóch polityków:
Janusza Steinhoffa i Dariusza
Rosatiego, by poparli jego kandydaturę. Co ciekawe: obaj byli politycy chwalą doświadczenie Olechowskiego, jego znajomość języków i duże staże pracy w pań stwo wych instytucjach. Nie ma
jednak ani słowa o tym jaki program ma Andrzej Olechowski i w
jaki sposób zamierza zrealizować
swo je niewątpliwie szczytne
hasła.
Edukacja Napieralskiego
Dokładnie w tym samym tonie
wykonał swój wyborczy klip
Grzegorz Napieralski - lider SLD.
Napieralski wykonał klip wyborczy, w którym mówi, że jego głównym punktem będzie edukacja.
Opowiada o dramtycznej sytuacji
polskich rodzin, których nie stać
na wysyłanie dzieci do dobrych
szkół i na dobre uczelnie. Obiecuje, że rządzone przez niego państwo zapewni wszystkim równy
start i równe szanse w dostępie do
edukacji. To o tyle zabawne, że
je dynymi perogatywami prezy denta RP w zakresie edukacji jest
nadawanie tytułów profesorskich.
Napieralski, choćby nawet najlepiej chciał, nie będzie w stanie
zrealizować swoich obietnic, bo
sprawa edukacji leży w gestii
rządu, a nie prezydenta.
Klip wyborczy Napieralskiego
to również kilkanaście zdań o
wadach i zaletach demokracji,
prawie każdego obywatela do
wolności sumienia, wyznania i
orientacji seksualnej. - Klip lidera
SLD niewiele się różni od klipów
jego wyborczych konkurentów –
mówi dr Rafał Chwedoruk - politolog z Uniwersytetu Warszaw skiego. - Grzegorz Napieralski
ogranicza się do lansowania pewnej wizji Polski, ale nie mówi w
jaki sposób zamierza to osiągnąć.
Meritum w niszach
Najbardziej merytoryczny program przedstawiają ci kandydaci,
którzy cieszą się najmniejszym
powodzeniem społecznym. Marek
Jurek główny nacisk kładzie na
ochronę systemu wartości chrześ-
Bez meritum
ci jańskich: opowiada się jako
przeciwnik in vitro, aborcji i eutanazji, zwolennik wprowadzenia
religii do szkół, zmianami w systemie edukacji, aby polskie szkoły nie tylko kształciły, ale także
wychowywały młodzież w duchu
patriotycznym.
Konkretami operuje również
Janusz Korwin-Mikke. Założyciel
Unii Polityki Realnej powtarza
hasła: niskie podatki, kara śmierci
dla morderców, wystąpienie Polski z Unii Europejskiej, powiększenie zakresu swobód obywatelskich. „Świnie się zmieniają, ale
koryto wciąż pozostaje” - mówi
pra wicowy kandydat na pre zydenta, podkreślając na każdym
kroku, że tylko on stanowi realny
wybór, ponieważ wszyscy pozostali kandydaci niczym się od siebie nie różnią. Sondaże wyborcze
są dla Janusza Korwin-Mikkego
wyjątkowo łaskawe. W najbar dziej optymistycznych otrzymuje
4,5 - 5 procent głosów, co stawia
go na 3-4 miejscu. Tak wysokiego
poparcia w wyborach prezydenckich kontrowersyjny polityk
jeszcze nie miał.
Jak na ironię, równie dużo konkretów przedstawia główny rywal
ideologiczny Korwin - Mikkego Bogusław Ziętek - lider Polskiej
Partii Pracy. W swoich kli pach
odwołuje się do tragedii lu dzi
dotkniętych bezrobociem. - To
dobrze przygotowany chwyt
marketingowy, który ma na celu
wywołać wśród Polaków obawę o
utratę pracy i tragiczne tego konsekwencje - uważa Eryk Mistewicz - specjalista do spraw marketingu politycznego i kreowania
wizerunku. Ziętek operuje kon kretnymi poglądami: wprowadzić
obowiązek zastępowania umów o
dzieło i umów - zleceń umowami
o pracę, zakaz tzw. „fikcyjnego”
zatrudniania czyli zmuszanie pracowników do zakładania jednooso bowych działalności gospo darczych, obniżenie wieku emerytalnego, większe osłony socjalne. Koncepcje lansowane przez
Bogusława Ziętka mogą dopro wadzić polską gospodarkę prostą
drogą do grobu - mówi Andrzej
Gwiazdowski - prawnik, były prezes Centrum im. Adama Smitha. Polska potrzebuje realizacji idei
dokładnie przeciwnych: mniejszych osłon socjalnych, niższych
podatków, większej wolności
gospodarczej.
Zmęczenie kandydatami
Wszystkie sondaże przeprowadzone po 1 maja dowodzą, że Polacy stracili zaufanie do populistów. Andrzej Lepper - jeszcze
trzy lata temu wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego dziś cieszy się poparciem co dwusetnego wyborcy. Elektorat Waldemara Pawlaka nie przekracza
1,5 procenta. Marek Jurek, Kornel
Morawiecki i Bogusław Ziętek
nie mieszczą się nawet w granicy
jednego punktu procentowego. –
Populizm był skuteczną metodą
marketingu politycznego dziesięć
lat temu - ocenia prof. Radosław
Markowski - politolog Szkoły
Wyższej Psychologii Społecznej.
- Wówczas można było zbić polityczny kapitał na blokowaniu
dróg wysypywaniu zboża lub
orga nizowaniu strajków. Dziś
tego typu metody budzą pogardę,
niechęć lub nawet obrzydzenie i
przynoszą dwrotny skutek od zamierzonego. Profesor Markowski
zwraca również uwagę, że mało
kogo przekonuje manifestowanie
współczucia dla powodzian. Waldemar Pawlak, który w obecności
kamer telewizyjnych odwie dzał
za la ne tereny, cieszy się dziś
najniższym poparciem w historii.
Jeśli jego wynik odzwierciedla
poparcie dla ludowców, oznacza
to, że PSL może w 2011 roku w
ogóle nie znaleźć się w parlamencie.
Dwie wizje
Uwaga opinii publicznej w największym stopniu koncetruje się
jednak na dwóch najważniejszych
kandydatach: Bronisławie Komorowskim – reprezentujacym Platformę Obywatelską i Jarosławie
Kaczyńskim z rekomendacji PiS.
W ostatnich tygodniach kwietnia,
w rankingach wyraźnie prowadził
Komorowski, przekraczając 50
procent. Nie jesteśmy pewni czy
druga tura w ogóle się odbędzie,
ponieważ wszystko wskazuje na
to, że marszałek Komorowski
odniesie zwycięstwo już 20 czerwca - deklarowała szefowa jego
szta bu wyborczego - poseł
Małgorzata Kidawa - Błońska. W
ciągu następnych tygodni sondaże
wyrównały się. Dziś Kaczyński i
Komorowski idą „łeb w łeb”, a
poparcie dla każdego z nich oscyluje wokół 40 procent. Dziś pewne jest to, że druga tura odbędzie
się, natomiast coraz mniej prawdopodobne staje się to, że urzędujacy marszałek Sejmu wyjdzie z
niej jako zwycięzca. - W 2005 roku sondaże przed wyborami prezydenckimi wskazywały na zwycięstwo Donalda Tuska, a wygrał
Lech Kaczyński - przypomina
prof. Jadwiga Staniszkis. - Tak samo może być i tym razem.
W ostatnim tygodniu kampanii
wyborczej, walka między dwoma
konkurentami politycznymi stoczyła się w kwestii służby zdrowia. Kaczyński zarzucił Komo row skiemu, że opowiada się za
prywatyzacją służby zdrowia. Komorowski zaprzeczył i skierował
sprawę do sądu. Doprowadziło to
do skierowania uwagi opinii publicznej na sprawę służby zdrowia i
gospodarki. Jarosław Kaczyński
po raz pierwszy w swojej politycznej karierze przestał mówić o
bezpieczeństwie państwa, tajnych
służbach i walce z korupcją, a zaczął mówić o sprawach gospodarczych. W RFN po II wojnie światowej wprowadzono system oparty na społecznej gospodarce rynkowej, który doprowadził do tego,
że zniszczony wojną kraj szybko
stał się jednym z najbogatszych
DokoÒczenie na stronie 7
No 12 (1002) 15-30/06/2010
DokoÒczenie ze strony 6
państw świata – mówił Kaczyński
w Słubicach. - Ten sam model i
ten sam sukces my chcemy powtórzyć. Podobnego zdania jest
Bronisław Komorowski, według
którego szansą na wzrost gospodarczy są rządy Platformy Obywa tel s kiej i jego prezydentura.
Wybor cy się wahają, o czym
świadczy fakt, że żaden z głównych kandy datów nie osiągnął
wyraźnej przewagi. Wszystko
wskazuje więc na to, że wynik
pierwszej tury może rozstrzygnąć
niewielka grupa niezdecydowa nych.
Leszek Szymowski
Jerzy Przystawa
Uniwersytet Wroc≥awski
Po co nam powszechne
wybory prezydenta
Katastrofa Smoleńska wskazała
Jarosława Kaczyńskiego jako naturalnego kandydata na przy sz łego prezydenta i dla wielu było
rzeczą oczywistą, że jeśli Jaro sław nie popełni jakichś rażących
błędów, które, ewentualnie, przekreślą jego szanse, to ma on najlepsze widoki, aby przejąć schedę
po Lechu. Tak też od razu rozgrywać zaczęły sprawę media publiczne, które od początku nie
dopuszczały cienia wątpliwości,
że może być jeszcze jakiś inny
kandydat, poza Kaczyńskim i Komorowskim. Kampania zaczęła
się więc natychmiast, pomimo
wszystkich obłudnych min i gestów, pomimo najdłuższej w historii żałoby narodowej i wszystkich
nawoływań do zaniechania waśni,
ogólnej zgody i nie prowadzenia
kampanii. Notowania Jarosława
Kaczyńskiego spadły, przejściowo, po „Wawelu”, który chyba
mu siał mu doradzić jakiś jego
zdecydowany przeciwnik, bo ta
decyzja natychmiast podzieliła
Polaków i zmniejszyła znacząco
liczbę tych, którzy gotowi byli
jego kandydaturę poprzeć w
wyborach. Wkrótce jednak pogodziliśmy się z rzeczywistością i
wobec „nowego Kaczyńskiego” –
oszczędnego w słowach i gestach,
spokojnego i dostojnego „męża
stanu w żałobie”, sprawa ta zeszła
na dalszy plan i przestała od grywać znaczącą rolę.
Sprawa II tury wyborów była
więc przesądzona od samego początku i tak prowadziły ją media,
trak tując pozostałych kandyda tów, jako „demokratyczne tło”,
niezbędne, żeby można było twierdzić, iż tu się odbywają jakieś
prawdziwie demokratyczne wybory. Postawie tej dawali wyraz i
wszyscy pozostali kandydaci,
którzy prowadzili walkę bez wiary w zwycięstwo i, prawdę mówiąc, nie wiadomo po co? Rozumiem jeszcze Janusza KorwinMikkego, który sobie z polityki
zrobił sport i rozrywkę i którego
nikt nie jest w stanie traktować
poważnie. Odniósł on niebywały
„sukces”, pokonując Waldemara
Pawlaka i zdobywając całe 2,6%
głosów wyborców, ale kampania
była tak bezbarwna, tak nudna,
tak pozbawiona jakiejkolwiek
sensownej propozycji politycznej,
że sporo inteligentnych i wykształ-
conych ludzi głosowało na JKM
po prostu z czarnej rozpaczy! On
przynajmniej mówił coś innego i
konkretnego, pomijając już całą
fantastyczność wielu jego pomysłów. Po co jednak i dlaczego startowali inni, około jednoprocentowi, kandydaci?
Moim zdaniem właściwą odpowiedzią na to pytanie jest nar cyzm. Każdy polityk ma prawo
pomylić się w rachubach i oceniać swoje szanse wyżej, niż na to
pozwala racjonalny rachunek sił i
środków. Kiedy jednak startuje
się w wyborach i uzyskuje wynik
w granicach jednego procenta, to
oznacza całkowite rozminięcie się
z polityczną rzeczywistością i
brak kwalifikacji. Tak postępują
ludzie, którzy zamiast trzeźwo
oceniać sytuację społeczno-polityczną, ubierają elegancki garnitur i krawat, poprawiają makijaż,
stają przed lustrem i zachwycają
się swoją urodą, która powinna
rzu cić na kolana wyborców.
Zakładają również błędnie, że samo pokazanie się w telewizji,
nawet pomimo przegranej, stanowić będzie jakiś kapitał, który
zaprocentuje w kolejnych wyborach, samorządowych lub parlamen tar nych. Jest to nieporozu mie nie. Ludzie, którzy w dzień
wolny od pracy, fatygują się do
lokalu wyborczego, chcą głosować na kogoś, kto ma szansę wygrać, a nie po to, by tajnie i anonimowo, demonstrować jakąś postawę. Porażka ich kandydata jest
dla nich poważnym zawodem i
zniechęca do głosowania na niego
w przyszłości. Dlatego na wyborach przegranych z kretesem nie
da się zbudować ani przyszłej
par tii politycznej ani jakiegoś
wpływowego ugrupowania.
Z takiej perspektywy największym przegranym tych wyborów
jest Waldemar Pawlak i jego PSL
z żałosnym wynikiem poniżej 2%
głosów poparcia. Rezultat taki
oznacza spadek jego znaczenia w
koalicji rządzącej i być może także wyeliminowanie PSL z parlamentu w wyborach parlamentarnych 2011. Stanie się to widoczne
już w jesiennych wyborach samorządowych. Warto przypomnieć,
że w wyborach 2002 PSL zdobyła
333 mandaty wójtów, burmis trzów i prezydentów miast, a więc
13,45% ogólnej liczby, co stanowiło ponad połowę łupu samorządowego wszystkich partii politycznych! W następnych wyborach
ilość ta zmniejszyła się o 80
mandatów, ale PSL nadal bił pod
Strona 7
tym względem wszystkie pozosta łe partie polityczne razem
wzięte. Śmiem twierdzić, że w
październiku 2010 liczba ta znacząco spa dnie i zasługę tego
upad ku Paw lak będzie mógł
śmiało przypisać swojemu niewydarzonemu występowi w wyborach prezydenckich. Prawdę mówiąc, najlepsze co teraz może
zrobić, to ustąpić z przywództwa
w PSL i podać się do dymisji z
rzą du, aby ocalić te sy nekury,
jakie są jeszcze do ocalenia. Tak
musiałby postąpić polityk w każdej szanującej się demokracji, ale
Polska, niestety, taką demokracją
nie jest.
W tym kontekście zabawne
wy dają mi się gromkie fanfary
wokół wyniku Grzegorza Napieralskiego i jego 14% poparcia. On
sam, przystrojony i wygładzony,
jak do obrazka w magazynie dla
starszych pań, puszy się i nadyma, każąc nam podziwiać swoją
urodę. W tym zachwycie umacniają go jego wczorajsi przeciwnicy, tak Komorowski, jak Ka czyń ski, umizgując się do jego
14%. Widocznie nie mają nic do
zaoferowania tej połowie Pola ków, która nie poszła głosować i
uważają, że jedyny elektorat wart
zachodu, to te 8%, które głosowały na SLD? To kiepskie kalkulacje, bo zyskując poparcie esel dow ców można przypadkiem
stracić część tych głosów, jakie
padły na ich kandydatury w I turze i nie jest pewne, że opłaca się
skórka za wyprawkę. Ale to ich
zmartwienie. Dla mnie natomiast
wynik wyborczy Napieralskiego
świadczy przede wszystkim o
tym, że partia, w jaką od 1989
roku przepoczwarzała się PZPR,
nie jest już konieczna i może
spokojnie udać się na zasłużony
wypoczynek. Z jednej strony, po
21 latach, głęboko posunął się
proces „odnowy biologicznej”, a
z drugiej, dla byłych aparatczyków w sile wieku, lepsze warunki oferują już PO i PiS. Świadczy
o tym nie tylko bicie w bębny z
powodu poparcia, jakiego kandydaturze Komorowskiego udzielił
Włodzimierz Cimoszewicz i
powołanie Marka Belki na Prezesa NBP, ale także oświadczenie
Jarosława Kaczyńskiego, który
ogłosił, że o SLD nie należy już
mówić „postkomuna”, tylko trzeba mówić „lewica”!
Obaj główni kandydaci prowadzili kampanię w taki sposób, jakby na zwycięstwie średnio im
zależało i bez przekonania. Tę
am biwalencję łatwo zrozumieć.
Jeśli wygra Kaczyński to pogłębi
się pat ustrojowy, a szanse PiS na
zwycięstwo w wyborach parla mentarnych maleją, a razem z
tym odsuwa się perspektywa realnej władzy politycznej Jarosława
Kaczyńskiego. Zwycięstwo Komorowskiego pozbawia Donalda
Tuska alibi za niewywiązywanie
się z obietnic wyborczych i zapewnień programowych, zmusza
do przejęcia całej odpowiedzialności za państwo i jego nierozwiązywalne problemy. To nie jest
perspektywa kusząca. Dla PO,
wbrew bojowym okrzykom, korzystniejsze jest zwycięstwo wyborcze Kaczyńskiego. A to oznacza, że zapewne wygram butelkę
wina, jaką na początku tej awantury postawiłem na Jarosława!
Natomiast ogólna lekcja, jakiej
udzielają nam kolejne wybory
prezydenckie, jest taka: powszechne wybory w scentralizowa nym, upartyjnionym państwie (w
partiokracji), to błąd konstrukcyjny i ustrojowy. Takie wybory
miały jeszcze, od biedy, sens na
początku, w roku 1990, ewentualnie jeszcze w 1995. Dzisiaj to już
tylko balast i obciążenie. Jest to
prosta konsekwencja stosowanej
od 20 lat tzw. proporcjonalnej
reprezentacji w wyborach do Sejmu. Chodzi o to, że wybory na
listy partyjne zamykają scenę
polityczną i uniemożliwiają wejście na nią osobowości nie kon cesjo no wanych partyjnie, nie
zwią zanych z taką czy inną
partyjną koterią. Koszt wyborów
prezydenckich jest ogromny, a w
państwie upartyjnionym tak, jak
Rzeczpospolita Polska, do nie zbęd nych funduszy nie ma do stępu nikt spoza partyjnego układu. To dlatego właśnie wynik
wyborów prezydenckich był do
przewidzenia zanim się jeszcze
one zaczęły. Aby powszechne
wybory prezydenckie miały sens
konieczne jest otworzenie sceny
publicznej, stworzenie warunków
„rynkowej” - politycznej konkurencji dla ludzi, którzy posiadają
kwalifikacje przywódcze i są w
stanie, własnymi siłami, zbudować swoje zaplecze polityczne i
zdobyć odpowiednie poparcie.
Toczy się dzisiaj, na marginesie
wydarzeń i polityki, debata ustrojowa: system prezydencki, czy
parlamentarno-gabinetowy?
Wybory na listy partyjne czy
jednomandatowe okręgi wyborcze? Kolejne wybory prezydenckie dowodzą, że najpierw trzeba
zreformować system wyborczy do
Sejmu. Dopiero potem warto się
zastanawiać czy wybory prezydenckie powinny być wyborami powszechnymi.
Dla tych ważnych zagadnień
ustrojowych nie znalazło się miejsce w pozorowanych debatach w
czasie obecnej kampanii wyborczej. Kandydaci zignorowali
Apel, jaki wystosowali do nich
uczestnicy Konferencji w Suchej
Beskidzkiej, wzywający ich do
poparcia idei referendum na temat
ordynacji wyborczej do Sejmu.
Apel podpisało ponad 1000 osób,
w tym wielu wójtów, burmi st rzów, prezydentów miast, starostów powiatów, naukowców, lekarzy i po prostu obywateli
(zob.www.jow.pl)
Zignorowanie takiego apelu
świadczy o tym, że tzw. klasa polityczna czuje się dobrze we własnym sosie i obywatele, nawet w
czasie kampanii wyborczej, nie są
jej do niczego potrzebni.
Wypożyczalnia samochodów w Warszawie
Przystępne ceny.
* Wypożyczamy bezpłatnie telefon
komórkowy.
* Możliwość odbioru samochodu na
lotnisku w Warszawie.
www. perfektflota.pl
Tel 011-48-22-530-1280 011-48-516-000-555
[email protected]
15-30/06/ 2010 No12 (1002)
Strona 8
Katyńskie reminiscencje
“Berlin Diaries 1940-1945” księżniczki Marii Wasilczikow
Zenowiusz Ponarski
Dziennik wojenny rosyjskiej
księż niczki Marii Wasilczikow,
pisany podczas wojny w Niem czech (po angielsku), ukazał się
dopiero w 1984 roku w Londynie.
Drugie angielskie wydanie wyszło w 1987 roku w Nowym Jorku, a w przeciągu 10 lat od pierwszej edycji, wydano go w dzie więciu językach. Jest on interesującym dokumentem z wielu względów: osoby autorki, jako przedstawicielki rosyjskiej arystokracji,
powiązanej rodzinnymi koligacjami z wieloma zachodnimi rodami,
arystokracji, głównie niemieckimi
i austriackimi rodami; życia wojen nego Berlina i pracy resortu
Ribbentropa w którym pracowała;
jej związków z kołami opozycji
antyhitlerowskiej, które doprowadziły do spisku 20 lipca. A szczególnie są interesujące szczegóły o
sprawie katyńskiej.
Przedstawiając niewielki epizod
z życia rosyjskiej księżniczki,
(zajmuje zaledwie połowę stroniczki w dzienniku liczącym ponad
trzysta stron) kojarzymy go ze
sprawą katyńską. I tak, tłumaczenie - nagłówek zdjęć szczątków z
Katynia- dokonywane przez „
Missie” (tak ją nazywali przyjaciele i znajomi), zlecone przez
Auswaertiges Amt (AA), wpłynęło na postawę niektórych dyplomatów akredytowanych w Ankarze.
Ale na początku o księciu Illarionie (po polsku i łacinie- Hilarion) Wasilczikowie i jego przodkach (znanych także jako – Vassiltchikov). Rewolucja bolszewicka wyrzuciła go wiosną 1919 roku
z ojczystej Rosji wraz z całą rodziną. Księcia zmuszono do emigracji na Zachód. Zamieszkał w
Niemczech a potem we Francji, i
w końcu wybrał Litwę. Reprezentował ją za caratu w Dumie Państwowej. Litwini zapamiętali jego
pomoc w latach niedoli. Wdzięczni, zamieścili w emigracyjnej
encyklopedii hasło o jego rodzie i
niektórych ich przedstawicielach:
„Vasilczikow, rosyjska rodzina
książęca, z której jeden z nich Illarion Vasilevicz (1777 - 1847)
rozpoczął służbę jako szeregowy
żołnierz i dosłużył się do stopnia
generała. W 1831 r. otrzymał tytuł
hrabiowski, został członkiem Rady Państwa i ministrem. A w roku
1839 dostaje tytuł książęcy. Rodzina jego posiadała majątki w
guberni Nowogrodskiej i na Litwie.
1. Aleksander Illarionovicz
(1818 - 1881) książę, rosyjski
działacz społeczny, działający na
niwie kooperacji, zapoznany z
życiem i samorządnością Europy
Zachodniej. Okazał się wrażliwy
na apel (księdza) Valanciusa, o
zniszczenie gorzelni alkoholu, a w
folwarku gminy Telsze, wstrzymał ich działalność. Opublikował
prace: O samouprawleni (samorząd ności) 1872; Zemledelje i
zemlevladenije ( Rolnictwo i
posiadanie ziemi) 1881.
2. Illarion Illarionowicz (1805 1862), książę, w latach 1852- 62
Kijewski generał –gubernator.
3. Illarion Sergejevicz, książę,
poseł IV Dumy z guberni Ko wieńskiej. Według stwierdzenia
M. Yczasa (Wspomnienia II 116)
dopomógł otrzymać duże pieniądze od rosyjskiego rządu, na
rzecz pomocy dla poszkodowa nych”. (Lietuviu Enciklopedija,
tom 33, Boston 1965, lit.).
Tyle encyklopedia bostońska.
Syn jego wyprowadza ród od czasów XV wieku, kiedy się oddzielił od Tołstych, i przyjmuje, że na
Ruś przybyli z „Ziemi Cesar skiej” a w połowie XIV w. byli
bojarami książąt Czernihowskich,
a ich potomkowie przesiedlili się
do Moskwy.
A co napisał Martynas Yczas
(1885 – 1941), wybrany w 1912
roku do IV Dumy Państwowej z
ramienia rosyjskiej partii konstytucyjnych demokratów (Kade tów). W latach I wojny światowej
był członkiem Komitetu Wielkiej
Księżniczki Tatjany, opiekującym
się uchodźcami. W 1916 roku
uczestniczył w delegacji Dumy,
która odwiedziła kraje zachodnie
(Anglię, Belgię, Francję i Włochy). Po rewolucji lutowej – wice
minister oświaty Rosyjskiego
Rzą du Tymczasowego i bliski
przyjaciel premiera Kiereńskiego. A po bolszewickim przewrocie uciekł z Rosji i w kwietniu
1918 r. przybył do Wilna. W niepodległej Litwie - pierwszy minister finansów, a później na wysokich stanowiskach państwowych
i w bankowości. Działacz protestancki i prezes jego Synodu, miał
bliskie kontakty z dostojnikami
Kościoła Katolickiego i przyjazne
stosunki z Żydami. Rzecznik pojednania polsko – litewskiego; w
latach II wojny światowej na Zachodzie kontaktował się z Polakami ( z A. Jaroszewiczem i in.) i z
rządem emigracyjnym m. in. odnośnie wyjazdu z Litwy uchodźców (wojskowych i cywilnych) ,
przez Łotwę i Estonię do Szwecji. (Antoni Jaroszewicz, Libbretto finansisty. Wspomnienia 18811947, W., 1968).
A teraz o jego podróży po Litwie na początku Wielkiej Wojny:
„W Jurborgu nie ma śladów wojny, wywieziono tylko luteran w
głąb Rosji, uznanych za Niemców
mimo, że ich nazwiska miały
końcówki na – aitis, - us,- is.
Pozostało zaledwie kilka rodzin
z ich Kuratorem. Jurborg upiększa duży park ks. Wasilczikowa
wraz z pięknym zamkiem. Ród
Wasilczików od dawna był znany,
a jego niektórzy członkowie odgrywali niekiedy wybitną rolę w
życiu Rosji, piastując wy so kie
urzę dy. Właściciel mająt ku I.
(llarion) S. (ergiewicz) Wasilczikow jest obecnie posłem Dumy
Państwowej z ramienia ludności
rosyjskiej guberni kowieńskiej.”
Martynas Yczas, Wspomnienia.
Drogami niepodległości, tom II,
Kowno 1935, lit.).
A tak ujrzał miasto Zygmunt
Gloger w „Dzienniczku podróży
po Niemnie od Kownado Jurborga” z roku 1899: „Kto przybywa
Niemnem do Jurgorga, spostrzega
zdała nie kościół ukryty za domostwa, ale panującą nad dachami
miejskimi słynną, starą, drewnianą synagogę”.
Ale w toku wojny Jurborg,
będą cy na linii frontu znacznie
ucierpiał: ” Warto zwiedzić duży
i piękny, w stylu gotyckim kościół rzymsko - katolicki; starą
typową synagogę, w środku z
drobno wyrżniętymi drewnianymi
ornamentami. W parku gimnazjalnym są ruiny dawnego zamku
księcia Wasilczikowa. Zburzyli
go Niemcy w odwecie za rabunek
Prus Wschodnich przez Rosjan”.
( Przewodnik po Litwie, Kowno
1938, lit.).
Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów
Słowiańskich podaje: „Jurborg …
leży w pow. rossieńskim, o 6 mil
od Rossen, nad samą granicą
Królestwa Polskiego, niedaleko
granicy pruskiej… o 42 w. (iorstw)
od Taurogenu… Na małym
wzgó rzu stoi kościół katolicki,
drewniany, dalej cerkiew prawosławna, także drewniana, a za miastem dwór należący do majoratu
(Jurbork i Taurogi) książąt Wasilczikowych… Po upadku Rzeczy pospolitej J. dostał się ks.
Platonowi Zubowowi, a w r. 1840
stał się własnością rządową. Dziś
własność majoratu książąt Wasilczykowych, darowana przez cesarza Mikołaja I -go 1846 r. ich
ojcu”. ( t. III, W., 1882).
Przedstawiłem Jurburg, gdzie
książę z rodziną przebywał latem
(zimą mieszkali w Petersburgu), a
majoratem administrował i był jego plenipotentem - Albert Anders, (przeniósł się z Warszawy),
ojciec przyszłego generała, który
często bywał w dobrach księcia.
Litwini przyjmowali, że generał
Władysław Anders urodził się na
Litwie i umiał nieco po żmudzku.
Jeśli pierwsze jest zmyślone, to
drugie jest nawet możliwe. Goszcząc często u rodziców, miał możność zapoznania się z językiem
ludności miejscowej.
Źródła litewskie podkreślają, że
prowadzili intensywną gospodarkę, wspierali okoliczną ludność
selekcyjnym ziarnem i rasowym
byd łem: „Bardzo ludzcy byli
Wasilczikowie, ostatni właściciele majoratu w Jurgburgu… Jesienią po żniwach, wyprawiali pracow ni kom i parobkom wielkie
zabawy. Na pracowników folwarcznych przybyłych z rodzinami,
czekały ogromne gary z mięsem i
kapustą, upieczone ciasta, beczki
piwa z własnego browaru; dzieci
ob darowywano słodyczami a
kobiety płótnem perkalikowym.
Na zabawie bywał książę wraz z
administracją, a orkiestra dęta
przygrywała przez cały czas.
Wszyscy się weselili i odczuwali
satysfakcję… Gdy w 1918 roku
Lit wa odzyskała niepodległość,
folwarki z majoratu ks. Wasilczykowa przydzielono, wojskowym
ochotnikom, fornalom i innym
małorolnym chłopom oraz przeznaczono na rozbudowę m. Jurbor ga. Lasy upaństwowiono (o
po wierzchni 27.470 ha ). Oba
parki wraz z ogrodnictwem i budynkami przyznano towarzystwu
„Saule” dla utworzenia szkoły,
prze kształconej w gimnazjum.
(Bronis Kviklys, Nasza Litwa, t.
IV. Boston 1968 , lit.).
Reforma rolna, zniszczyła na
Litwie głównie polską własność
ziemską, pozostawiając ziemianom cząstkę własności ( ziemi i
budynków). Litwini zapamiętali,
że gdy w Petersburgu decydowano o pomocy dla uchodźców z
Litwy: ”Wspomnieć należy rosyjskiego przedstawiciela w Dumie z
guberni kowieńskiej, ks. I.S. Wasilczikowa. Posiadając wpływy w
wyższych sferach rządowych, pomógł nam bardzo otrzymać pieniądze, a także bronił Litwinów i
ich sprawy”. (Martynas Yczsas,
Wspomnienia. Drogami niepodległości, t. II. Kowno 1935, lit.).
Niepodległa Litwa powstała po
I wojnie światowej w wyniku
zbiegu wielu wydarzeń politycznych, którymi się nie zajmiemy.
Republika Litewska konsekwentnie dążyła do radykalnej zmiany
ustroju rolnego i wydała w latach
1919 – 1922 szereg ustaw, z
których najważniejszą, załatwiającą całość zagadnienia, Sejm
Ustawodawczy uchwalił w lutym
1922 roku. Inicjator i wykonawca
reformy rolnej ks. Mykolas Krupa wiczius dążył do szybkiego
zakończenia prac związanych z
reformą rolną. Liczył się z nastrojami ludności wiejskiej (zwłaszcza małorolnych i bezrolnych)
przejętej propagandą bolszewicką
i pragnął ją pozyskać, dając własne warsztaty rolne. Niemniej
istotnym powodem była tendencja
do obrony litewskiego interesu
narodowego, przekazanie ziemi w
ręce litewskie bez ekwiwalentu
pie niężnego. Polacy (nazywani
często spolszczoną szlachtą) stanowili 90 % właścicieli, i należało
do nich 75 % większej własności.
Oprócz tego 5 % większych majątków należało do Rosjan, posiadających 20 % obszarów więk szych majątków. Zostawiono jednak dawnym właścicielom, przy
spełnieniu określonych warunków
po 80 ha ziemi i część zabudowań.
Ciekawostką reformy było że
jej twórca zwrócił się do biskupa
Karewicza w Kownie, czy jest
ona skoordynowana z etyką katolicką. Odpowiedź nadeszła od
biskupa sufragana, że ustawa jest
zgodna z nauką katolicką. Po
latach napisał Krupawiczius, że
mimo licznych skarg ziemian do
Watykanu w tej sprawie, nie miał
żadnych przykrości. (Zenowiusz
Ponarski, Książka o przywódcy
litewskiej chadecji, Acta Baltico
– Slavica, t. XVII, Poznań 1986).
Ks. Wasilczikow, którego majątki
i całe mienie w Rosji zostały
zagrabione przez Sowiety, miał
inną sytuację. Majorat jego, nadany przez skarb państwa zasłużonym, przechodził tylko w całości w ręce najstarszego w rodzeństwie, z pierwszeństwem płci męskiej, a przy braku spadkobierców
wracał do skarbu.
Na Litwie majoraty utworzono
w l. 1835 i 1842. Jak wiemy,
majorat Wasilczikowych powstał
w 1846 r. Ale Litwa dekretem z
14 grudnia 1918 r. skonfiskowała
mienie majoratów, bez żadnego
odszkodowania. Potwierdziła to
ustawa z 11 sierpnia 1920 roku o
reformie rolnej. Upaństwowiła
lasy i potwierdziła przejęcie majoratów bez rekompensaty. (Bronius Povilaitis, Rolnictwo Litwy
1918 - 1940, Toronto, 1988, lit.).
Ks. Wasilczikow na Zachodzie
okazał się w fatalnej sytuacji.
Decyzja powrotu na Litwę w poł.
lat trzydziestych wiązała się
niewątpliwie z możliwością popra wy sytuacji życiowej. Miał
przecież możnych przyjaciół w
rządzie i gospodarce. Świadczy o
tym zapis w dzienniku córki z 13
stycznia 1940 r.: „O świcie zjawiła się Mama z Georgiem. Nie
widziałam Georgia ponad rok.
Nic się nie zmienił, taki sam
czarujący i troszczący się o Mamę, wyglądającą na chorą i wyczerpaną. Na Litwie, sowietyzującej się stopniowo, mieli nie przy jemne i ciężkie przeżycia.
Wyjechać należało dużo wcześniej. Papa jednak na razie po został; u niego przewidziana jest
wielka transakcja”.
„Wielka transakcja” - to wiele
mówi o osobistej sytuacji tego,
który ją dokonuje. Należało mieć
szczególną pozycję w społeczności, aby zajmować się podobnymi operacjami. Ks. Illarion w
Kow nie dobrze widziany, mógł
prowadzić interesy między miejscowymi a zachodnimi firmami.
Z dziennika wiadomo o wyjeź dzie: „Gdy w 1939 r. na Litwie
po wstały pierwsze wojskowe
bazy Sowietów, zachodni przyjaciele – dyplomaci powiedzieli
rodzinie „Missie”, że dopóki będzie to Armia Czerwona nie ma
czego się obawiać, ale gdy zjawią
się jednostki NKWD, natychmiast
trzeba wyjechać…. Pewnej nocy
w połowie stycznia 1940 r. odezwał się telefon, i znajomy głos
powiedział; „oni już są”.
Wczesnym rankiem matka i
syn wyruszyli w drogę.
15-30/06/2010 No 12 (1002)
II Europejski Kongres
Gospodarczy
DokoÒczenie ze strony 1
gospodarczego i przekształcił się
w kryzys fiskalny. Podstawowe
pytanie jest takie, czy to jest koniec tej ewolucyjnej drogi, czy z
powrotem bę dziemy wracali do
kryzysu finansowego i bankowego. Moje wrażenie jest takie, że
po winniśmy mówić przede
wszystkim o kryzysie, który dotyczy poszczegól nych państw.
Mamy typowe zróż ni cowanie
notowań papierów skarbowych,
różne stopy procen to we dla
poszczególnych krajów, które
wy ceniają ryzyka związane z
tymi krajami” - mówił Jerzy Pruski, prezes zarządu Banko we go
Funduszu Gwarancyjnego.
Nienormalne było zatem raczej
to, że jeszcze jakiś czas temu rynki finansowe cały obszar strefy
trak towały niemal jednakowo i
zakładały, że wiarygodność samego systemu opierającego się na
Euro jest tak duża, że zapewnia
wiarygodność każdego kraju z
osobna. W praktyce tak jednak
nigdy nie było. „Wygląda na to,
że to jest kryzys krajów, a nie
strefy Euro bo jednak inna jest
sytuacja w Helsinkach a inna w
Atenach, co widać na ulicach.
Ten kryzys ujawnił jednak słabość zarządzania w strefie Euro,
bo pokazał, że ramy instytucjonalne, w których prowadzi się koordynacje polityki gospodarczej
są niedoskonałe. Chodzi tu przede wszystkim o sławetny pakt
stabilności i wzrostu bardzo słabo
funkcjonujący. A co przyniosły
nam te wydarzenia ostatnich
kilku miesięcy?
Doszło do pojawienia się warunków normalnych kiedy kraj,
który ma złe fundamenty, słabe
finanse publiczne jest karany
przez rynek i to jest przypadek
Grecji podczas gdy kraj, który
prowadzi dobrą politykę jest
wynagradzany. Już nigdy nie będzie sytuacji, że wszyscy w strefie Euro będą płacić taki same
koszty za obsługę długu” - ocenił
Ludwik Kotecki, podsekretarz
stanu w Ministerstwie Finansów,
którego zdaniem obecny kryzys
jest tak naprawdę kryzysem długów publicznych. „Nie jestem
Strona 9
taki pewny, że musimy koncentro wać się na strefie Euro, bo
nieobecność w tej strefie nie
uwalnia żadnego z krajów europejskich z kłopotów, z którymi
teraz ma do czynienia Grecja.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy jeszcze nigdy tak mocno
nie pracował w Europie jak to ma
miejsce obecnie. Wiele krajów
eu ropejskich, większość z nich
spoza strefy Euro, korzysta z programów naprawczych funduszu
walutowego. W związku z tym
należy moim zdaniem bardzo dobrze wypośrodkować tezy gdzie
jest jądro problemu - czy to jest
stre fa Euro, czy to są polityki,
które były prowadzone na zapas,
gdzie w dobrych czasach nie potrafiono przeprowadzić właści wych reform. Ja bym zachęcał do
tego, żeby patrzeć przez pryzmat
tego co się dzieje w kontekście
poszczególnych krajów” - mówił
Jerzy Pruski. „Wspólna waluta
może pomagać, w mniejszym lub
większym stopniu, ale to fundamenty gospodarki i reformy struk t uralne będą decydowały czy
stawimy czoła konkurencji Indii
czy USA.
Wracając do reformy zarządzania strefą Euro - po pierwsze konieczne jest przywrócenie regułom fiskalnym zapisanym w pakcie stabilności i wzrostu dyscyplinującej roli poprzez związanie ich
sankcjami.
Reguły fiskalne po win ny być
wiążące, powinna być sankcja za
niewykonanie i ta sankcja nie
może być przedmio tem długo trwałego procesu poli ty cznego
jak to w tej chwili jest, bo mamy
do czynienia z sytuacja, gdy mamy ewidentne naruszenie defi cytu, a Rada Unii Europej s kiej
głosuje, że nie ma naruszenia. To
tak jakbyśmy teraz drogą głosowania o 12. 30 w południe zdecydowali, że jest noc, a nie dzień” wyjaśniał prof. Dariusz Rosati.
Cezary Mech, doradca prezesa
NBP ocenił, że problem strefy
euro polega na tym, że nie tworzy
ona optymalnego obszaru walutowego i powątpiewał, czy Grecja
bę dzie w stanie spłacić swoje
zobowiązania zewnętrzne, a jak
przypomniał - Niemcy w gruncie
rzeczy nigdy nie spłaciły swoich
zobowiązań wersalskich po I
wojnie światowej argumentując,
że to po prostu niemożliwe.
Trudno jednak dociec skąd takie lekceważenie faktów przez
polityków o jakim mówił prof.
Da riusz Rosati, bo jak wskazy wali paneliści, już podczas przyjmo wania kolejnych członków
stre fy euro wchodziły do niej
państwa z relacją długu do PKB
na poziomie 100 proc. Krzysztof
Pietraszkiewicz, prezes Związku
Banków Polskich wręcz upatrywał przyczyn obecnego stanu rzeczy poza sferą finansów i ocenił,
że obecny kryzys ma znacznie
głębsze korzenie.
„W gruncie rze czy po kilku dzie sięciu latach nie wielkich
zmian i dostosowań w świecie
ma my do czynienia z ku mu lo waniem się kilku zjawisk kry zysowych przez wiele lat pomijanych, niedostrzeganych i myślę,
że są to wielkie zaniedbania zarówno w świecie polityki, przywództwa, nauki, a także ruchów
religijnych i mamy wiele różnych
zadań do odrobienia, a dzisiaj
koncentrujemy się na strefie euro,
Jest nas kilka miliardów więcej
niż kilkadziesiąt lat temu, żyjemy
dłużej, mamy poważne problemy
z ekologią, z energetyką, mamy
całkowicie nowy ład informacyjny i jeśli chodzi o strefę Euro, o
Europę, mamy do odrobienia we
wszystkich krajach bardzo ważną
debatę kim jesteśmy, co chcemy
osiągnąć, w jakiej jesteśmy kondycji i jakie są niezbędne działania do podjęcia, żeby rozwijać
się w miarę harmonijnie i pokojowo. Mam nadzieję, że w ciągu
mniej więcej dwóch najbliższych
lat przywódców europejskich
będzie stać na to, żeby nie tylko
reagować na zjawiska kryzysowe,
ale pewnymi propozycjami wyprzedzać to co można dzisiaj prawie już gołym zidentyfikować, co
może nas czekać w całej Europie
i poszczególnych krajach.
Polityka musi być bardziej aktywna” - apelował prezes Krzysztof
Pietraszkiewicz.
Nie ulega przy tym wątpliwości, że bez zachowania dyscypliny finansów publicznych zapo biegającej nadmiernemu zadłużaniu i wprowadzenia pełniących
ro lę od stra szającą rozwiązań
regulujących bankructwa prywatnych instytucji finansowych, trudno będzie o stabilizację na rynkach finansowych.
„Dużo było mowy o pilnowaniu
długów pu blicznych, ale to nie
jest jedyny problem w strefie
Euro i w ogóle na świecie. To jest
problem długu w ogóle, a to czy
jest to dług akurat prywatny, czy
publiczny to się dynamicznie
zmienia, bo jak dług prywatny jest
wystarczająco zły czy wysoki to
poprzez bankowy fundusz gwa rancyjny, czy przez inne mechanizmy on się staje publiczny. Oczywiście jeżeli jeszcze budżet kraju
na to stać. Nie może zabraknąć w
projektowaniu przyszłości strefy
Euro mechanizmów, które by
ograniczały narastanie dłu gu
łącznie, a nie tylko publicznego” uważa Mateusz Szczurek, główny
ekonomista ING Bank Śląski. Nie
wydaje się, żeby Unia Europejska
mogła zlekceważyć obecną sytuację, bo jak zauważył Igor Barat,
pełnomocnik rządu słowackiego
do spraw Euro, dzisiaj problem
polega także na tym, że wiele krajów poza Europą lokuje swoje
rezerwy w Euro. „Czy strefa Euro
przetrwa? Nie jesteśmy w tej
chwili w stanie odpowiedzieć na
to pytanie. Wydaje mi się, że jesteśmy w punkcie zwrotnym. Minis trowie finansów są bardzo
przestraszeni tym co się ostatnio
stało, bo wszyscy po nieśliśmy
ogromne koszty. Presja na to, żeby poprawić zarządzanie w strefie
Euro jest ogromna, a pomysłów
jest bardzo dużo. Co z nich zostanie zobaczymy za pół roku, bo
mniej więcej w październiku będziemy wiedzieć jakie są propozycje reformy paktu stabilności i
wzrostu. Ja jestem optymistą, bo
widzę strach w oczach polityków.
Rzeczywiście są przejęci tym co
się stało” - powiedział Ludwik
Kotecki.
„Najgorszym właścicielem jest
Skarb Państwa” - mówi dla portalu wnp.pl Jan Kulczyk, przewodniczący Rady Nadzorczej Kulczyk Investments i najbogatszy
Polak 2010. Opinia na temat sektora energetycznego Jana Kulczyka była następująca: „To ten sektor, w którym Polska i inne kraje
Europy Środkowo-Wschodniej
mają szansę zaistnieć globalnie”.
Może to trochę stwierdzenie na
wyrost, ale przecież trudno, byśmy importowali energię elektryczną. Na pewno Polska, mająca
ogromne tradycje w przemyśle
energetycznym, powinna tu odegrać znaczącą rolę. I nie ma się co
bać tego węgla. Trzeba natomiast
podejść do tego w sposób racjonalny, mając na uwadze wymogi
ekologiczne. Ekologia to również
szansa na rozwój, to potężny rynek.
Przemysł uwzględniający wymogi ekologiczne ma przed sobą
przyszłość, począwszy od energii
wiatrowej, na produkcji zdrowej
żywności kończąc. Tutaj należy
upatrywać szans dla rozwoju gospodarki i tworzenia nowych miejsc
pracy. Należy pokazywać, że nie
tylko mówimy o ekologii, ale
rów nież wyciągamy wnioski,
wdrażamy nowoczesne technologie”. Jan Kulczyk ocenił również
problem realizacji zapisów Pakietu Klimatycznego: „Należy na to
spojrzeć w kategoriach szans.
Taka sytuacja będzie bowiem wymuszać nowe, bardziej racjonalne
podejście do węgla jako paliwa”.
Czy Jan Kulczyk myśli o udziale
w prywatyzacji polskiego górnictwa? „Jeszcze tego nie wiem i
nie chciałbym się teraz na ten
temat wypowiadać”.
Prywatyzacja polskiej gospo darki cały czas budzi emocje.
Obecnie jedni mówią, by prywatyzować, natomiast inni, by zaczekać z prywatyzacją do czasu,
kiedy można będzie uzyskiwać
lepsze ceny. Kto ma rację? „Oczywiście, że ci, którzy mówią,
żeby prywatyzować. Najgorszym
właścicielem jest Skarb Państwa,
bo zazwyczaj firmy znajdujące się
pod jego skrzydłami są źle za rządzane. Obecność polityki w
go s podarce zawsze jest czymś
chorym. Przypomnijmy sobie sytuację w Niemczech, gdzie liczono
na znaczące wpływy z tytułu prywatyzacji gospodarki ener dow skiej. Okazało się jednak, że
zamiast wpływów były ogromne
koszty, bo restrukturyzacja dopiero kosztuje. Prywatyzację trzeba
kontynuować, bo dzięki niej
zmienia się forma zarządzania
przedsiębiorstwami. Prywatyzować trzeba, by Polska była nie
tylko papierowym, ale prawdziwym tygrysem gospodarki światowej”. Jakie są obecnie przeszkody w prowadzeniu biznesu w
Polsce? - „Nie ma co mówić o
przeszkodach, barierach, bo one
występują na całym świecie.
Kiedy czasem spotykam się z kolegami przedsiębiorcami i zaczynają od mówienia o problemach,
to szybko zaznaczam, byśmy
skończyli taką dyskusję, gdyż ona
nie ma sensu. Jedni zawsze narzekają, że szklanka jest w połowie pusta, a inni mówią, że jest
do połowy pełna. Ja preferuję tę
drugą opcję. Oczywiście mamy
jeszcze wiele do zrobienia. Natomiast widać, że tych przeszkód
jest w Polsce mniej niż na świecie, bo to my się teraz szybciej rozwijamy”. Te wypowiedzi i opinie
DokoÒczenie na stronie 10
15-30/06/2010 No 12 (1002)
Strona 10
II Europejski Kongres
Gospodarczy
DokoÒczenie ze strony 9
jednego z najbogatszych polskich
biznesmenów zarejestro wano
podczas EEC 2010.
Podsumowanie
To były trzy dni wielu ważnych
i potrzebnych debat, dyskusji i
spotkań wszystkich uczestników
Kongresu, jak na przykład tych z
Johannesem Hahnem, Komisa rzem UE ds. Polityki Regionalnej,
goszczącym w Polsce po raz pierwszy. Dyskusje odbywały się na
se sjach tematycznych (między
innymi - Parki przemysłowe.
Wspieranie przez Agencję Rozwo ju Przemysłu S.A. inicjatyw
pobudzających polską gospo darkę. System opieki zdrowotnej.
Przyszłość przesyłu i dystrybucji
energii w Europie. Gospodarka w
czasie kryzysu. Gospodarka wodna. Odnawialne źródła energii.
Kapitał dla MSP. Infrastruktura,
Budownictwo, Nieruchomości.
Finanse - Ekonomia. Giełda Papierów Wartościowych. Instytuty
ba dawcze. Partnerstwo Wscho dnie. Atrakcyjność inwestycyjna
województwa śląskiego. Innowacyjna Gospodarka Europy. Rozwój infrastruktury sportowej.
Systemowe rozwiązania w zakresie innowacyjności. Wspólnoty wiedzy i innowacji. ABC efektywności. Infrastruktura. Znaczenie audytu i kontroli. Fundusze
Unii Europejskiej. Energetyka Ry nek energii elektrycznej. Fi nanse samorządów. Przemysł Lotniczy. Hutnictwo. Euro w Europie. Euro w Polsce. Sektor chemiczny. Kreatywne miasta. Metropolie w Europie).
Do Katowic przyjechali nie tylko reprezentanci Komisji Euro pejskiej, ale również najważniejsi
przedstawiciele polskiego rządu,
największych europejskich firm, a
także świata nauki i biznesu.
Podczas Kongresu zapadły konkretne decyzje i podjęto wiążące
zobowiązania. Jako przykład służyć może projekt Wspólnoty Wiedzy i Innowacji, słowa Aleksandra Grada, Ministra Skarbu Państwa dotyczące cen akcji wprowadzanego na giełdę Taurona czy
przedsięwzięcie Jana Kulczyka –
powołanie inkubatora my śli i
inicjatyw CEED, którego zada niem jest promowanie Euro py
Środkowo-Wschodniej.
W oficjalnej inauguracji Kongre su udział wzięli Marszałek
Sejmu RP, p.o. Prezydenta RP
Bronisław Komorowski, Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, minister-członek
Rady Ministrów Michał Boni,
Komisarz UE ds. Polityki Regionalnej Johannes Hahn, Komisarz
UE ds. Budżetu i Programowania
Finansowego Janusz Lewandowski, Wicepremier, Minister Gospodarki Waldemar Pawlak, Minister
Finansów Jacek Rostowski oraz
Prezydent RP w latach 1990-1995
Lech Wałęsa.
Aktywny udział w wielu se sjach brali między innymi Minister Skarbu Państwa Aleksander
Grad, Minister Środowiska An drzej Kraszewski, Minister Nauki
i Szkolnictwa Wyższego Barbara
Kudrycka, Dyrektor Europej skiego Instytutu Innowacji i Technologii Gérard de Nazelle oraz
przedstawiciele najwięk szych
To warto obejrzeć
“Mniejsze zło”
reżyseria: Janusz Morgenstern
Elżbieta Marcińczak-Leppek
Po dziewięcioletniej przerwie
na ekrany polskich kin, filmem
„Mniejsze zło”, według wspólnego z Januszem An der manem
scenariusza, powraca znakomity
reżyser Janusz Morgenstern.
Jego filmowa twórczość jest
znana większości z nas i cieszy
się zasłużoną sławą. Reżyser debiutował filmem „ Do widzenia,
do jutra”, a za nim posypały się
kolejne świetne obrazy filmowe:
„Jowita”, „Trzeba zabić tę mi łość”, seriale: „Stawka większa
niż życie”, „Kolumbowie”, „Polskie drogi”, „S.O.S”, czy z ostatnich lat (2000r.) świetny film z
Januszem Gajosem w roli głów-
nej pt.”Żółty szalik”.
Film, do którego obejrzenia
serdecznie namawiam, według
słów samego reżysera Jnausza
Morgenterna, ma być jego pożegnaniem z kinem. Mimo, iż świetniejszego pożegnania niż ten doskonale zrobiony film, nie można
by sobie wymarzyć, mam nadzieję, że znakomity reżyser jeszcze
do nas powróci kolejnym świetnym obrazem filmowym.
„Niech idzie pod prąd. Niech
nie będzie owcą w stadzie. Żeby
mógł ludziom spokojnie w twarz
spojrzeć.”
Takimi słowami reaguje matka
bohatera filmu na wieść o tym, że
właśnie jej syn, student polonistyki, zadebiutował w periodyku
eksperymentalnym wierszem.
Ale czy rzeczywiście słowa
matki (Anna Romantowska) docie rają dobrą radą do Kamila
(Lesław Żurek), który nie przebiera w środkach by zostać popularnym pisarzem?
Sądząc po drodze jaką podąża
do upragnionego celu, można
przy puszczać, że słowa matki
niewiele go obchodzą.
Kamil wyniósł z domu inną
firm wszystkich sektorów gospodarki.
Obok licznych debat, podczas
Europejskiego Kongresu Gospodarczego 2010 w Katowicach
odbyło się wiele imprez towarzyszących, m. in. wręczenie Kryształowej Brukselki, wyróżnień dla
laureatów konkursu organizowanego przez PARP, a także szereg
konferencji prasowych. Uczestnicy EEC 2010 obradowali w dziesięciu lokalizacjach bardzo dobrze
przygotowanych logistycznie do
sprawnego przebiegu Kongresu.
Czy Kongres spełnił oczeki wania środowisk biznesu, polityki
i nauki? Z całą pewnością nie
wszystkie. Brak było szerszej
reprezentacji innych obszarów
gospodarki na przykład morskiej,
rolnictwa czy też środowiska akademickiego. W opiniach internautów o Kongresie przewija się niekiedy porównanie z propagandą
sukcesu lat 70-tych. Nie umniejsza to dokonań obecnego Kongresu i rokuje dobrze na przyszłość.
Liczy się działanie i inicjatywa i
za to należy się gospodarzom pochwała. „W opinii wielu gości
Kongresu panuje przekonanie, że
Europa zmaga się i zmagać się
będzie jeszcze przez jakiś czas z
poważnym kryzysem w finan sach. Z drugiej strony jest jednak
pewność, że to właśnie region Europy Środkowej jest i będzie taką
zieloną wyspą, regionem pełnym
perspektyw i najbardziej dynamicznych zmian, wpływających na
porzą dek w innych państwach.
Jest zatem cały czas nad czym debatować i się zastanawiać. Wobec
tego... Już teraz zapraszamy na III
Europejski Kongres Gospodarczy
w przyszłym roku!” - dodał Wojciech Kuśpik, prezes Grupy
PTWP, która była współ orga nizatorem Kongresu.
Henryk Bugłacki
przy datną umiejętność. Otóż,
nauczył się od ojca (Janusz Gajos), którego dewizą było wieczne
wy bie ranie tytułowego mniej szego zła w trudnych czasach.
Podobnie jak ojciec, który bez
wahania potrafi wymienić portret
Stalina na Jana Pawła II, Kamil
flirtuje z partią, podpisując jednocześnie protestacyjne listy przeciwko cenzurze.
Upojony sukcesem, powodzeniem u kobiet i zadowoleniem z
siebie Kamil nie przywiązuje
zbytniej wagi do tego, co dzieje
się wokół. A dzieje się niemało,
bo jest rok 1980, a od młodych,
wykształconych ludzi oczekuje
się wyraźnie określenie swojego
stanowiska: albo „za”, albo „przeciw”. I to jest właśnie najtru dniejsze dla Kamila, to burzy
świat jego względnego spokoju i
oddania się wyłącznie sobie. Kamil nie potrafi się jednak określić,
zaczyna się także nie układać na
polu jego „pisarstwa”, z kobie tami nie idzie mu już najlepiej,
Uniwersytet nie chce już dłużej
pozwalać na przeciąganie kolejnych nie zdanych egzaminów.
Kamil staje nagle na życiowym
rozdrożu, bo oto wyciąga po niego rękę partia, tu koledzy z opozycji, do której, jak zawsze, trafia
dziełem przypadku, a nad głową
wisi wojsko... Kamilowi odpo wiada ten wizerunek zbuntowanego opozycjonisty literata, zwłasz-
cza, że nie idzie mu już w pisaniu. Ale tutaj jego, przysłowiowy
„łut szczęścia” okaże się wielkim
wybawieniem.
Aby uciec przed wojskiem trafia do szpitala dla chorych psychicznie i tam wpada mu w ręce
rękopis znakomitej powieści pozostawionej przez nadwrażliwego
są siada z sali, który popełnił
samobójstwo...
Jak można się domyślić, Kamil
sięgnie po ten pozostawiony rękopis i wyda książkę w tzw. drugim
obiegu jako własną, zdobywając
od razu uznanie.
Jak potoczą się jego dalsze losy w sytuacji, gdy oto, po podpisaniu porozumień sierpniowych,
przez kraj przetacza się fala wolności? W roli modnego, młodego
opozycyjnego pisarza Kamil
czuje się doskonale, ale tylko
przez chwilę, bo oto w jego życiu
pojawia się coraz więcej pęknięć.
To go przytłacza i zmusza po raz
pierwszy do zadania sobie samemu pytania: kim je stem i jaką
drogą powinieniem w życiu iść?
Janusz Morgenstern nakreślił
bardzo sugestywny portret młodego człowieka i jego konfrontacje ze światem i czasem, w którym przyszło mu żyć. A wreszcie
reżyser pokazał obraz dojrzewania głównego bohatera do decyzji,
do poznania siebie samego i zajęcia własnego stanowiska wobec
otaczającej rzeczywistości.
„Mniejsze zło” w reżyserii Janusza Morgensterna, na moty wach powieści Janusza Andermana pt.”Cały czas”, to film o
ambicji, która może budować, ale
także może niszczyć, a przysłowiowe „mniejsze zło” jest w istocie brakiem odpowiedzi na swoje
miejsce w otaczającym nas świecie.
Polecam ten film, w którym odnajdziemy także poruszający
obraz Polski z lat 1980 i 1981.
W filmie pojawia się plejada
świetnych aktorów z Januszem
Gajosem i Anną Romantowską w
roli rodziców Kamila, na czele.
Nie mniej świetną grę prezentują
aktorzy młodego pokolenia – Lesław Żurek w roli Kamila (znany
z roli w filmie „Mała Moskwa”),
Tamara Arciuch, Edyta Olszówka
i inni.
Janusz Morgenstern przedstawia film – moralitet, zmuszający
do zastanowienia się nad wartością dokonywanych wybo rów i
granicą zawieranych kompromisów.
No 12 (1002) 15-30/06/2010
Strona 11
Książki autorów publikujących w “Nowym Kurierze”
www.nowykurier.com
Strona 12
15-30/06/2010 No 12 (1002)
No 12 (1002) 15-30/06/2010
Government of Canada
and Ontario are making
it easier to do business
Imagine a free, personalized, customer
service tool that gets you in touch with a
human representative by phone, who wants to
help you get the business information you are
looking for. It’s a new toll-free Business Info
Line, from the governments of Canada and
Ontario that provides entrepreneurs in Ontario
with reliable, useful business information to
make it easier to grow and succeed.
With one phone number (1-888-745-8888),
the Business Info Line gets you in touch with a
bilingual representative who can provide
access to information on topics such as
financing options, employee management,
regula tions and tax programs, govern ment
programs and services, permits and licenses
and more.
This bilingual service has the ability to
provide callers the necessary business forms in
the follow ing languages: Arabic, Chi nese
Simplified, Chinese Traditional, Farsi, Italian,
Korean, Polish, Punjabi, Russian, Spanish,
Tagalog and Urdu.
Small and medium-sized enter prises
(SME’s) are the engine of the Canadian
economy. SMEs make up 98 percent of
businesses in Canada, with almost 40 percent
in Ontario. With this initiative the Govern ments of Canada and Ontario are supporting
SMEs, recognizing their success fuels economic growth and job creation. The Business
Info Line is a collaboration between Service
Ontario and Industry Canada.
The new toll-free Business Info Line, please
contact: 1-613-943-2502
Bodome Flooring (Canada)
zatrudni osoby z umiejętnością
układania podłóg marki Bodome.
Tel. 416-259-0999
Strona 13
15-30/06/2010 No 12 (1002)
Strona 14
Wśród apostołów
i aniołów
Wiesław Piechocki
Nad szwajcarskim francuskojęzycznym miastem Lozanna góruje wyraźnie katedra. Jest ona
przysadzista w swej sylwetce, ale
jej wieże od wieków ochoczo
strzelają ku górze. A tam jest
niebo zapełnione nie tylko apostołami, lecz również aniołami.
Tak przynajmniej uczy religia
chrześcijańska.
Kto chce zobaczyć wnętrze katedry, musi pokonać pokaźne
wzgórze w centrum. Prowadzi do
niego kilka dróg - jedna z nich
(do zasapania się) to drewniane
stare schody kryte drewnianym
daszkiem.
Wnętrze imponuje gotycką
godnością, symetrią, strzelistością kolumn oraz wysoką temperaturą. Doceniam to w bardzo zimowy dzień o minusowych temperaturach. Kaloryfery w tej największej i najważniejszej ka te drze gotyckiej Szwajcarii świetnie ogrzewają metry sześcienne
nad i wokół mnie. Cieplej na duszy i ciele...
Przechadzam się wzdłuż i
wszerz, idąc do obejścia za ołtarzem, co jest tak typowe również
dla gotyckiej schedy architektonicznej we Francji czy Hiszpanii.
Idąc wzdłuż nawy głównej w kierunku ołtarza, rozglądając się dookoła, zadzierając głowę, aby podziwiać do woli grę żeber, spojeń, zworników, łączących się w
symfonię kamienia w ciszy katedry, przechodzę na prawo przed
transeptem do byłego dawnego
wejścia. Podziwiam oczywiście
witraże w transepcie, najstarsze w
Szwajcarii. Między innymi ukazują wszystkie znaki zodiaku, tak
jak je sobie wyobrażał anonimowy artysta w XIII wieku! Są
śliczne!
Wejście w prawo prowadzi
mnie do małego przedsionka,
będącym - jak się okazuje - mocno zimowym słońcem oświetlonym portalem. Ma on chyba nie
więcej niż 18 m² a dostarczył mi
radości na całą godzinę. Zapomniałem już o kolumnach w zasadniczym kościele, o witrażach, o
surowym, protestanckim wystroju
samej świątyni, o drewnianych
krzesłach z wyplatanymi siedzenia mi i o wysokich oparciach
(aby służyły jako klęczniki).
Zacząłem znajdować się w raju.
Już nie myślałem o tym, że po
drugiej stronie Jeziora Lemań skiego leży za zimowymi mgłami
słynne piękne Evian we Francji.
Lozanna - Katedra
przed samym środkiem przed sion ka, zamkniętego szczelnie
wielkimi szybami od zewnątrz.
Zatem jest tu nawet zimą wiele
słońca oraz ciepło, bo izolacja jest
też dobrego gatunku.
Jesz cze lep szego ga tunku jest zespół postaci już wspomnianych.
Arcy dzieła! Wszy stkie figury z szarego
ka mie nia - patrzą się
na mnie a ja na nie. Ale
po kolei. Przede mną
dwoje drzwi, pod nimi
parę schod ków, aby
wejść do katedry.
Drzwi są przedzielone
wąskim słu pem. Nie
tylko on, lecz wszystko, co tu widzę jest z
roku 1240. Czy można
sobie wyobrazić większe szczęście? Co działo się w Polsce wtedy?
A w Ameryce Pół nocnej? A w Australii?
Mojżesz, Jan Chrzciciel, Szymon
A tu w XIII wieku wytail peint”, czyli „malowany por- kuto cały portal soli Deo gloria,
tal”. Patrzę nie rozumiejąc: co jest czyli „jedynie dla chwały bożej”.
Słup między drzwiami nosi
tu namalowane, jeśli otaczają
mnie rzeźbione postacie z szarego jedną figurę na sobie: to archanioł
kamienia, harmonijnie pasującego Michał. U jego stóp niebiańska
do jasnej szarości samej katedry? wizja Jerozolimy. Dotykam zatem
Tych postaci jest sporo i są roz- od razu metafizyki religijnej,
parcelowane bardzo równomier- zamkniętej w kamieniu. Wszysnie, regularnie, w wielkim po - tko, co podziwiam, powoli do rządku, „po szwajcarsku”. Stoję strzegając kolory, jest wykute w
pocie czoła z kamienia przez nieznanych rzemieślników, nie wiedzących, że po wielu, wielu wiekach można ich będzie zaklasyfikować jako artystów...
W centrum portalu, nad archaniołem, dwie sceny jako płaskorzeź by, wyraźnie rozdzielone:
zaśnięcie Matki Boskiej oraz jej
powstanie z grobu. Na lewo, przy
składaniu jej do grobu, apostołowie opuszczają całun z nią. Inni
ma ją kadzidła w ręku, tworząc
aromatyczną atmosferę. Myślę o
dwu problemach: primo przypoZłożenie Matki Boskiej do grobu, 1240
minam sobie tę samą tematykę z
Wpadłem w zachwyt po prostu.
Jestem w raju, jako że zatrzymałem się (tak jak czas wokół
mnie...) w tym przedsionku, noszącym od dawna nazwę „le por-
innych kościołów, i secundo, nie
zapominam, iż jestem w świątyni
protestanckiej. W 1240 roku artyści, gloryfikujący żywot Marii nie
mogli wiedzieć, iż za 300 lat
przy jdzie tu Reformacja z od mienną doktryną chrześcijańską,
redukującą rolę Matki Boskiej.
Nad drzwiami, nad dwoma scenami dotyczącymi Marii widzę
olbrzymiego Jezusa w mandorli,
czyli w „migdale”, otoczce w
kształcie owalu. Panuje nad wszelkimi postaciami. Te są malutkie.
Kontrast widoczny i udany.
Do podziwiania pozostają kamienne figury, rozmieszczone
symetrycznie w tym przedsionku.
Sześć stoi zaraz obok drzwi, ale
przy obu oknach, dających tyle
światła, dalej od drzwi, stoi również sześć postaci. Od lewej
porządnie są ustawieni na nikłych
postumentach, zaraz nad moją
głową prorocy, prekursorzy Jezusa. Najpierw Izajasz z siedmioma
darami, jakie Duch Święty darował ludziom. Obok stoi w ciszy
zimowego południa w Lozannie
(nie słychać samochodów, tramwajów i trolejbusów) król Dawid,
drugi król Izraela - jedyny z całej
grupy 12 postaci, który ma buty!
Kryterium biedy szło w XIII wieku poprzez posiadanie obuwia...
Już bliżej drzwi stoi Jeremiasz z
kociołkiem, z którego tryskają
płomienie - na szczęście dla mnie
... kamienne, zastygłe w czasie.
Następne trio stoi z lewej strony, zupełnie blisko drzwi. To
Mojżesz z tablicami otrzymanymi
od Boga, z symbolicznymi rogami na głowie, co właśnie symbolizowało jego spotkanie z Naj wyższym na górze Synaj. Obok
Jan Chrzciciel, jako asceta, bo w
opończy zrobionej z sierści wielbłąda. Trzyma na tarczy Baranka
Bożego, symbolizującego póź niejszy chrzest Jezusa w Jordanie.
Podziwiam troskę artystów z
1240 roku, aby ukazać strukturę
odzieży u samego Jana, nazy wają cego się tu w Lozannie po
Transpet w Katedrze
francusku Jean-Baptiste. Ostatni z
lewej strony, najbliżej drzwi tego
portalu to Szymon, pobożny starzec żydowski, który napotkał
małego Jezuska w świątyni, kiedy
przedstawiano go jako dzieciątko
w synagodze. Tu mały Jezus na
rękach Szymona, bawi się brodą
starca. Nawet zadbano o humor.
Pozostała szóstka ustawiona
została po prawej stronie od
drzwi. To już prawa, prawidłowa
strona! Apostołowie, o dziwo,
połowa ich. Jakie zastosowano tu
kryterium selekcji? Idę od drzwi i
nieco podnosząc głowę widzę
brodatego Piotra z nieodłącznym
atrybutem – kluczami do królestwa niebieskiego, czyli niebiańskiego, bo te dwa przymiotniki po
polsku przeplatają się tu metafizycznie. Obok niego oczywiście
Paweł, trzymający po autorsku
dumnie swe liczne listy, wzmacnia jące pierwszych chrześcijan,
mi mo że w pierwszym okresie
życia tylu ich pozabijał. Obok, już
bez brody, Jan, najmłodszy z apostołów. Przyciska do piersi swoją
ewangelię, czwartą wedle porządku nowotestamentowego.
Mateusz, stojący obok, też
trzyma księgę w ręku. To początek jego ewangelii. Jakże mocno
podkreślano propagandowo siłę
słowa pisanego, co zresztą jest
logiczne na linii judaizm - chrześcijaństwo. Obok niego Łukasz,
błogosławiący prawicą wspaniałych artystów sprzed wieków oraz
wszystkich wiernych. Ostatni w
szeregu stoi Marek, trzymający
jako ogniwo łączące obie religie,
Stary i Nowy Testament, filakterie. To są dwa pudełeczka ze skóry z rzemykami wraz z umieszczonymi w nich pergaminowymi
zwitkami, zawierającymi cytaty z
Pięcioksiągu - normalnie przymocowywane przez Żydów do lewego ramienia i czoła w trakcie
modlitwy. Tak kończy się w Lozannie moje obcowanie z apostołami.
Ale dlaczego nazywa się ten
przedsionek „malowanym
portalem”? Nigdy jeszcze nie
widziałem w Europie szarych
kamiennych postaci z 1240
roku, mających jeszcze spore
ślady kolorów na sobie. A tu
w Lozannie widać wyraźnie
pomalowane fragmenty, głównie skrzydeł u aniołów. Czy
anioły są białe czy barwne?
Tutej sze szwaj car skie są
przepięknie pokolorowane mają tęczowe barwy na
skrzy dłach. Podzi wiam ten
pomysł z 1240 roku i jakość
farb. Stanowią one niewątpliwie kontrast do białego śniegu, leżącego nadal wokół rozgrzanej wewnątrz katedry lozańskiej, kiedy ją opuszczam.
No 12 (1002) 15-30/06/2010
Czy Lech Wałęsa był
rewolucjonistą?
DokoÒczenie ze strony 1
dyktaturę w ręce króla.
Włodzimierz Lenin – (Wladi-
mir I. Uljanow), 1870-1924, przywódca rewolucyjnego ruchu robotniczego, założyciel partii bolszewickiej, przywódca rewolucji
październikowej, twórca państwa
radzieckiego, teoretyk marksiz mu. W 1919 r. z jego inicjatywy
powstała Międzynarodówka Komunistyczna (II), a w 1922 ZSRR.
Guevara – Ernesto zwany Che,
1928-67, rewolucjonista latyno-
ame rykański, Argentyńczyk, z
zawodu lekarz; uczestnik rewolucji kubańskiej 1956-59, następnie członek kubańskiego rządu rewolucyjnego; od 1966 organizator
partyzantki w Boliwii; ranny,
wzięty do niewoli, zamordowany.
[Encyklopedia PWN Warszawa]
Zgodnie z publikacją 2004 r.
„100 GREAT LEADERS’ Lech
Wałęsa poprowadził rewoltę pols-
kich robotników stoczni w Gdańsku co dało narodziny Wol nym
Związkom Zawodowym NSZZ
„Solidarność” i doprowadziło do
upadku rządów komunistycznych
w Polsce. Wybrane daty przez
autorów:
1943 – Lech W. urodzony w
Popowie k/Wrocławia
1980 – prowadzi strajk robo tników, tworzy „Solidarność”
1981 – wprowadzenie stanu
wojennego w Polsce przez komunistów
1983 – Pokojowa Nagroda
Nobla dla rewolucjonisty - Wałęsy
1990 – wybrany na Prezydenta
Polski
1995 – przegrywa wybory prezydenckie, wraca na stocznię
2000 – przegrywa kolejne
wybory prezydenckie; opuszcza
działalność polityczną
Na lata 1943 – 1980 składa się
skromna edukacja w liczbie 10 lat
ogółem (siedem klas szkoły podstawowej i trzy klasy szkoły zasadniczej przysposabiającej do wyko nywania zawodu elektryka).
Przeszkolenia podczas odbywania
zasadniczej (przymusowej) służby
wojskowej i później szkoły
podoficerskiej w Świeciu awansują go do stopnia kaprala.
Lech Wałęsa szybko awansuje
zawodowo w cywilu; z kilkuletnim stażem pracy w niewielkim
POM-ie (Państwowy Ośrodek
Maszynowy) w Łochocinie awansuje na pracownika w Zakładach
ZREMB-u od grudnia 1965 do
1967 aż w końcu w latach 19671976 na elektryka okrętowego w
Stocz ni Gdańskiej im. Lenina.
Od 1976 roku nie pracował za wodowo, zaś w latach 1976-1980
działał w podziemiu kryjąc się
przed milicją obywatelską.
W Polsce socjalistycznej nie
było zasiłku dla bezrobotnych,
ponieważ zgodnie z zasadami
planowanej centralnie gospodarki
socjalistycznej nie przewidywano
bezrobocia. Wszyscy obywatele
powinni mieć zapewnione miejsca pracy; skromne zarobki ale dla
każdego.
Ordery i odznaczenia Lecha
Wałęsy:W 1983 jako lider podziemnej
Solidarności otrzymał Pokojową
Nagrodę Nobla. Odebrała ją jego
żona Danuta Wałęsa 10 grudnia
1983 roku w Oslo. Władze PRL
odmówiły wydania Wałęsie paszportu. Jest jedynym Polakiem
wyróżnionym Pokojową Nagrodą
Nobla.
- Z rąk Królowej Brytyjskiej
Elżbiety II otrzymał szlachectwo
brytyjskie, a w 1993 roku z okazji
udekorowania szwedzkim odznaczeniem - Orderem Św. Serafina;
nadano mu herb mający zastosowanie wyłącznie do celów orderowych.
Polskie:
Z tytułu wyboru na urząd Prezydenta RP stał się:
- Ka wa lerem Orderu Orła
Białego, Wielkim Mistrzem Orderu i przewodniczył jego Kapitule,
- Kawalerem Orderu Odrodzenia Polski I klasy, Wielkim
Mistrzem Orderu i przewodniczył
jego Kapitule.
Zagraniczne:
Herb nadany Wałęsie przez
króla Szwecji Karola XVI Gu stawa wraz z Królewskim Orderem Serafinów. Według intencji
projektanta - Adama Heymow skie go - nawiązuje do polskich
barw narodowych i do herbu
Gdań ska. Jeden z krzyży zastą piony został lilią, symbolizującą
Matkę Boską Częstochowską
- Królewski Order Serafinów
(1993) - Szwecja
- Wielki Krzyż Orderu Łaźni
Strona 15
(1991) - Zjednoczone Królestwo
- Krzyż Wielki Orderu Legii
Honorowej (1991) - Francja
- Wielki Krzyż ze Wstęgą
Orderu Terra Mariana (2006) Estonia
- Order Białego Lwa - (1999) Czechy
- Order Słonia - Dania
- Wielki Order Zasług (1991) Włochy
- Wielki Krzyż White Rose
with Chains (1993) - Finlandia
- Order Lwa Niderlandów Holandia
- Order I Klasy Francisco de
Miranda (1989)
- Order Piusa XII - Watykan
- Order Zasług Republiki Federalnej Niemiec
- Order Zasług Republiki Chile
- Narodowy Order Krzyża
Południa - Brazylia
- Medal Niepodległości Republiki Turcji
- Wojskowy Order Św. Jakuba
z Mieczami - Portugalia
- Order Henryka Portugals kiego - Portugalia
- Order Św. Olafa - Norwegia
- Medal Republiki Urugwaju
- Wielki Krzyż Orderu Zasług
Republiki Węgierskiej (1994)
- Medal Wolności National
Endowment for Democracy,
Waszyngton, (1999) - USA
Wyróżnienia
Od opuszczenia fotela prezy denckiego w 1995 roku do czerwca 2004 roku otrzymał 15 doktoratów honorowych. Ponadto przyznano mu tytuł (1981) Człowiek
Roku magazynu Time,. (1995) Człowiek Roku tygodnika Wprost.
Otrzymał nagrody:
2005 - Nagroda Humanitarna
VICTORIA
- Nagroda Kisiela 2005
2007 - nagroda Galileo 2000
Kolejne jego tytuły i
wyróżnienia to:
- 17 lipca 1996 tytuł Przyjaciela Ludzi Bezdomnych, nadawany
przez twórcę Monaru - Marka
Kotańskiego.
- Powołanie stowarzyszenia
jego imienia - Stowarzyszenie
imienia Lecha Wałęsy.
- 2004 Dyplom Specjalny
MSZ za wybitne zasługi dla promocji Polski w świecie.
- 24 maja 2007 Rada Miasta
Stołecznego Warszawy przyznała
mu tytuł Honorowego Obywatela.
Dyplom z rąk prezydent stolicy
Hanny Gronkiewicz-Waltz oraz
przewodniczącej Rady Miasta
Ewy Malinowskiej-Grupińskiej
odebrał 31 lipca 2007, w przeddzień rocznicy wybuchu powstania warszawskiego.
- 2007 dożywotnio członek
FOSE - Przyjaciele Skautingu w
Europie. Oficjalnego przyjęcia do
FOSE dokonał Jurgen Rasmu ssen, prezes Europejskiej Fun dacji.
Lech z żoną Danutą wychowują
ośmioro dzieci. Jeden z synów,
Jarosław Wałęsa, był posłem
Platformy Obywatelskiej na Sejm
VI kadencji. Córka, Maria Wiktoria Wałęsa, była rzeczniczką biura prasowego ojca. W 2006 wzięła udział w IV serii programu
TVN Taniec z gwiazdami, gdzie
wraz z Pawłem Godkiem zajęła
VII miejsce.
Jego działalność jest tematem
mediów.
„(...)W lutym 2005 roku na pisał list otwarty na temat kontrowersyjnej rozgłośni katolickiej
Radia Maryja - oskarżył ją mocnymi słowami o spiskowe teorie
na temat III RP, antysemityzm i
ksenofobię. Było to reakcją Wałęsy na oskarżenie go na antenie
Radia Maryja o współpracę pod
pseudonimem “Bolek” ze Służbami Bezpieczeństwa. Wałęsa
publicznie ogłosił poparcie dla
powstającej Partii Demokratycznej i niemal równolegle poparł
kandydaturę Donalda Tuska z
Platformy Obywatelskiej na prezydenta RP.
- 16 listopada 2005 roku
uzyskał decyzją Instytutu Pamięci
Narodowej status pokrzywdzo nego przez służby bezpieczeń stwa PRL i zapowiedział walkę
na drodze sądowej z osobami
oskar żającymi go o działalność
agenturalną.
- 22 sierpnia 2006 Lech Wałęsa
wystąpił z Solidarności, gdyż
uznał że związek za bardzo
zaangażował się w poparcie PiS i
braci Kaczyńskich.
- 11 czerwca 2007 Sąd Okręgowy w Gdańsku orzekł, iż Lech
Wałęsa naruszył dobra osobiste
Krzysztofa Wyszkowskiego
nazy wając go między innymi
“chorym debilem”.
- 19 czerwca 2007 na swojej
stronie internetowej Wałęsa napisał komentarz w którym zniesławił urząd najwyższej władzy
kraju nazywając pełniącego funkcję Prezydenta RP Lecha Ka czyń skiego “s...synem”, zaś w
pro gramie publicystycznym
„Kropka nad i” na antenie telewizji TVN 24 nie zmienił zdania.
- Oskarżenia o współpracę z
SB pod pseudonimem „Bolek”
pojawiły się też m.in. w tygodniku Najwyższy Czas! i filmie
dokumentalnym Plusy dodatnie,
plusy ujemne Grzegorza Brauna.
Prawomocnym wyrokiem Sądu
Lustracyjnego Prezydent Wałęsa
został uznany za osobę pokrzywdzoną przez SB, co traktowane
jest jako oczyszczenie go z zarzutów.
- 10 czerwca 2007 Lech Wałęsa
opublikował w Internecie materiały, które otrzymał z Instytutu
Pamięci Narodowej.
- “Raport Macierewicza”
Po ujawnieniu tzw. “Raportu
Macierewicza i związanej z nim
wypowiedzi Aleksandra Szczygły, iż Wałęsa “odpowiada za to,
że w pierwszej połowie lat 90. nie
zlikwidowano WSI“, oraz że
“zdradził cały ruch Solidarności
wygrywając wybory w grudniu
90. roku i później idąc we współpracę z postkomunistami, z wszystkim co najgorsze” były prezydent
zapowiedział możliwość podjęcia
kroków prawnych prze ciwko
ministrowi Szczygle.
- 16 lutego 2007 w wywiadzie
dla TVN Wałęsa powiedział o
Prezydencie RP Lechu Kaczyńskim, iż “durnia mamy za prezydenta”, posłowie PiS Jolanta
Szczypińska i Karol Karski złożyli w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia
przestępstwa w związku z ich
zda niem “znieważeniem głowy
państwa”.
Zdaniem profesora Zbigniewa
Hołdy z Helsińskiej Fundacji
Praw Człowieka wypowiedź Wałęsy była krytyką, a nie znieważeniem. (...)
Chociaż nie podwyższył własnej edukacji i nie zadbał o swój
rozwój intelektualny Lech Wałęsa
jest członkiem wielu delegacji
rządowych i nie odmawia udzielania lektoratu studentom przednich
wyższych uczelni. Postrze ga ny
przez Zachód jako symbol pro testu i wielki lider opozycji komu nizmu osiągnął wielkie po Dokończenie na stronie 16
15-30 /06/ 2010 No 12 (1002)
Strona 16
Dr Han
i medycyna naturalna
Dr Han jest znanym specjalistπ
akupunktury i chiÒskiej me dycyny w Toronto i Ontario. Jest
dyrekt o rem Ontaryjskiego Sto w arz y sz enia A kupunktury i
przewodniczπcym komitetu egza-
minacyj nego d/s ChiÒskiej Me dycyny i Akupunktury w Ontario.
Dr Han ukoÒcz y ≥ 20 lat temu
Harbin Medical University. By≥
lekarz em konw encjonalny m i
chirurgiem w Chinach. Od 1990
do 1995 Dr Han pracowa≥ naukow o w Cent rum Medy cz ny m
Nebraska, USA i w Hospital for
Sick children w Toronto.
Od 10 lat dr Han ma tysiπce
pacjentÛw korzystajπcych z akupunktury i chiÒskiej medycyny,
wielu z nich sπ z polskiego úrodo-
Czy Lech Wałęsa był
rewolucjonistą?
DokoÒczenie ze strony 15
parcie i sukces na arenie międzynarodowej. Media zachodnie podają, że oprócz Wałęsy także podziemny ruch KOR brał udział w
organizowaniu strajków 1980 r.
Stąd wniosek, że Lech Wałęsa był
nie tylko przywódcą ale także
inicjatorem t.zw. „mózgiem” spisku przeciwko komunie.
W tym miejscu należy wspomnieć o ogólnokrajowym ruchu
oporu w Polsce Ludowej i o rzeczywistym podziemiu i jego działaniu.
Powstanie KOR- 23 września
1976 r. powstał Komitet Obrony
Robotników. Sejm PRL został o
tym poinformowany listem otwartym Jerzego Andrzejewskiego
skierowanym do marszałka Sejmu.
Warszawa, 23 września 1976 r.
Jerzy Andrzejewski
Warszawa
Świerczewskiego 53 m. 4
Wielce Szanowny Panie Marszałku.
W imieniu Komitetu Obrony Robotników - ofiar represji w związku z wydarzeniami 25 czerwca
1976 - pozwalam sobie przesłać
na ręce Pana dla Sejmu i władz
PRL apel Komitetu, zawiadamiając zarazem w ten sposób o jego
zawiązaniu. Apel nasz zawiera
m.in. postulaty amnestyjne, które
kierujemy przede wszystkim do
Sejmu.
Z wyrazami poważania
Jerzy Andrzejewski”.
Jednocześnie Komitet Obrony
Robotników wystosował do społeczeństwa następujący apel:
APEL DO SPOŁECZEŃSTWA
I WŁADZ PRL
Robotniczy protest przeciwko
wygórowanym podwyżkom, który
był wyrazem postawy niemal
całego społeczeństwa, pociągnął
za sobą brutalne prześladowania.
W Ursusie, Radomiu i innych
miastach bito, kopano i masowo
aresztowano demonstrantów.
Najszerszy zasięg miało wyrzucanie z pracy, co obok aresztowań
szczególnie uderzyło w rodziny
represjonowanych...
Stosowanie represji z reguły
związane było z łamaniem prawa
przez organa władzy. Sądy wydawały orzeczenia bez materiału
dowodowego, z pracy wyrzucano
naruszając przepisy k.p. Nie
cofnięto się przed wymuszaniem
przemocą zeznań. Postępowanie
takie nie jest niestety u nas
nowością. Wystarczy przypom nieć bezprawne represje, które
spadły na sygnatariuszy listów
protestujących przeciwko zmianom w konstytucji: niektórych
wyrzucano z pracy, uczelni, bezprawnie przesłuchiwano, szanta-
wiska. Duøa iloúÊ dzieci z astmπ
by≥a wyleczona przez dr Hana. Po
leczeniu u dr Hana wiele kobiet z
miÍúniakami uniknÍ≥o operacji.
A oto kilka przyk≥adÛw:
Andrew ñ 12letni ch≥opiec mia≥
astmÍ od 7 lat i bra≥ lekarstwa trzy
razy dziennie. Po leczeniu u dr
Hana po dwÛch miesiπcach jego
astma zniknÍ≥a.
Elizabeth, 46letnia kobieta,
mia≥a miÍúniaki i sta≥e krwawienia przez dwa lata. Mia≥a kilkakrotnie zalecanπ operacjÍ. Posz≥a
żowano. Od dawna jednak represje nie były tak brutalne i masowe
jak ostatnio. Po raz pierwszy od
wielu lat aresztowaniom i przesłuchiwaniem towarzyszył terror
fizyczny.
Ofiary obecnych represji nie
mo gą liczyć na żadną pomoc i
obronę ze strony instytucji do
tego powołanych, np. związków
zawodowych, których rola jest
żałosna. Pomocy odmawiają też
agendy opieki społecznej. W tej
sytuacji rolę tę musi wziąć na
siebie społeczeństwo, w interesie
którego wystąpili prześladowani.
Społeczeństwo bowiem nie ma
innych metod obrony przed bezpra wiem jak solidarność i wzajemna pomoc.
Dlatego niżej podpisani zawiązują Komitet Obrony Robotników
w celu zainicjowania wszechstronnych form obrony i pomocy.
Niezbędna jest pomoc prawna,
finansowa i lekarska. Nie mniej
istotna jest pełna informacja o
prześladowaniach. Jesteśmy przekonani, że jedynie publiczne
ujaw nianie poczynań władzy
może być skuteczną obroną.
Dlatego m.in. prosimy wszyst kich, którzy podlegali prześladow aniom lub wiedzą o nich, o
przekazywanie członkom Komitetu wiadomości na ten temat.
Według informacji posiadanych
przez członków Komitetu do tychczas zebrano i użyto na cele
pomocy około 160 000 zł.
Potrzeby są jednak o wiele większe. Potrzebom tym jest w wstanie zaradzić jedynie szeroka inicjatywa społeczeństwa. Gdziekolwiek w kraju są represjonowani
obowiązkiem społeczeństwa jest
organizowanie się w celu ich
VISTULA TRAVEL
Promocyjne ceny BiletÛw do Polski
Income - Tax
Wa k a c j e n a s ≥ o n e c z n y m p o ≥ u d n i u - ì l a s t m i n u t e î
Dixie
Ubezpieczenia turystyczne - juø od $1.10
Wy s y ≥ k a p a c z e k i p i e n i Í d z y
VISTULA TRAVEL
Dundas St. E.
Tel.: 905-624-4141
1425 Dundas St. E. Unit 5A Mississauga
po poradÍ do dr Hana i by≥a przez
niego leczona przez trzy miesiπce.
Dzisiaj dwa z trzech miÍúniakÛw
zniknÍ≥y i nie potrzebuje øadnej
operacji.
Alex ñ 52letni mÍøczyzna,
cierpia≥ na cukrzycÍ przez 5 lat,
jego cukier we krwi wynosi≥ 1520 . By≥ rÛwnieø impotentem trzy
lata. Po leczeniu przez dr Hana
cukier we krwi wynosi 6-7 i nie
narzeka na wspÛ≥øycie seksualne.
Mark - 55 letni mÍøczyzna,
mia≥ powiÍkszonπ prostatÍ i
problemy z seksem od dwÛch lat.
Po 6-tygodniowym leczeniu u dr
Hana stan zdrowia jest dobry.
Marie, 37letnia kobieta, cier pia≥a na stres, utratÍ w≥osÛw i
problemy wπtroby. Z tego powodu nie by≥a w stanie pracowaÊ od
kilku lat. Przyjaciel przedstawi≥
jej Dr Hana. Dzisiaj Marie wrÛ-
ci≥a do pracy i jest szczÍúliwa.
Mario, 41letni mÍøczyzna, mia≥
dolegliwoúci artretyczne kolan i
≥okci, by≥ leczony w Polsce. W
Kanadzie przez dwa lata nie by≥ w
stanie pracowaÊ z powodu ch oroby. Dr Han leczy≥ go szeúÊ
tygodni, bÛl zniknπ≥ i teraz pracuje w pe≥nym wymiarze godzin.
Natalia, 24 letnia dziewczyna,
cierpia≥a z powodu bÛlu i ≥usz czycy 6 lat. Leczona by≥a w
klinice dr Hana 4 miesiπce i jej
skÛra jest zdrowa.
Koszty leczenia u dr Hana sπ w
wiÍkszoúci pokryte przez plany
ubezpieczeniowe (OHIP nie
pokrywa akupunktury)
Po wiÍcej informacji proszÍ
odwiedziÊ: www.acmclinic.com
Biuro Dr Hana: 3089 Bathturst
ST., #210 Toronto, Tel.: 416-7872959
obrony. W każdym środowisku,
w każdym zakładzie pracy powinni znaleźć się ludzie odważni inicjujący zbiorowe formy pomocy.
Zastosowane wobec robotni ków represje stanowią naruszenie
podstawowych praw człowieka
uznanych zarówno w prawie międzynarodowym, jak i obowiązujących w polskim prawodaw stwie: prawo do pracy, strajku,
prawo do swobodnego wyrażania
własnych przekonań, prawo do
udziału w zebraniach i demon stracjach. Dlatego Komitet domaga się amnestii dla skazanych i
aresztowanych i przywrócenia
wszystkim represjonowanym pracy - solidaryzując się w tych żąda niach z uchwałą Konferencji
Episkopatu z dnia 9 września.
Komitet wzywa społeczeństwo
do poparcia tych żądań.
Jesteśmy jak najgłębiej przekonani, iż powołując Komitet Obrony Robotników do życia oraz
działania - spełniamy obowiązek
ludzki i patriotyczny, służąc dobrej sprawie Ojczyzny. Narodu,
Człowieka.
Komitet Obrony Robotników ofiar represji
w związku z wydarzeniami 25
czerwca 1976
Jerzy Andrzejewski
Stanisław Barańczak
Ludwik Cohn
Jacek Kuroń
Edward Lipiński
Jan Józef Lipsk
i
Antoni Macierewicz
Piotr Naimski
Antoni Pajdak
Józef Rybicki
Aniela Steinsbergowa
oAdam Szczypiorski
ks. Jan Zieją
Wojciech Ziembiński
Jolanta Cabaj
Strona 17
No 12 (1002) 15-30/06/2010
KLINIKA
REGENERACJI NATURALNEJ
MedQuantum Research Laboratory®
Dr. T. Szcz´sny Andrews, Ph.D.
• Akupunktura
• Homeopatia
• Electro-Medicine
“Medycyna Przysz∏oÊci”
• Enart Therapy
• Zio∏olecznictwo
• Irydologia
• Dietetyka
• Programy odwykowe
• Skuteczne metody odchudzania
• Walka z bólem, stanami alergicznymi
• Komputerowa analiza diety i alergenów
• Elektroniczna identyfikacja oraz detoksyfikacja jelita
grubego, krwi i limfy
• Pomoc w schorzeniach: nadciÊnienie, cholesterol,
cukrzyca, dro˝d˝yce, paso˝yty, zaburzenia
hormonalne, skóra, przewód pokarmowy, nowotwory,
artretyzm, astma, stawy, mi´Ênie oraz wiele innych.
TEST KOMPUTEROWEJ
OCENY ZDROWIA
“Total Health CyberScan”
Opis i wykresy graficzne
NajnowoczeÊniejsza metoda dostarczajàca informacji na temat
szczegó∏owego stanu zdrowia, w tym wielu narzàdów
wewn´trznych cz∏owieka: serca, wàtroby, ˝olàdka, p∏uc,
tarczycy, nerek, nadnerczy, trzustki, narzàdów p∏ciowych,
gruczo∏ów sutkowych, prostaty i wielu innych.
Badanie jest: bezpieczne, wygodne, bezbolesne, szybkie,
bezinwazyjne.
Warto znaç odpowiedê, aby: poznaç stan swego
zdrowia, uniknàç wielu niebezpiecznych chorób, na czas
wykryç poczàtki schorzenia i rozpoczàç kuracj´, dobraç
odpowiednie lekarstwa.
Dok∏adna, cyfrowa, oparta na bio-feedback ocena stanu
zdrowia. Podczas badanie jest mo˝liwoÊç obejrzenia
analizowanego organu na monitorze komputera.
Nie zwlekaj z decyzjà, dzwoƒ jeszcze dziÊ
i umów si´ na wizyt´.
e-mail: [email protected]
Mississauga: Natural Regeneration Clinic, 1755 Rathburn Rd. East, Unit 60
(905) 602-4191 1-877-949-9993
Niepewność - czy to jest czekanie?
MEDYCYNA NATURALNA
Redaguje Dr. T.Szczęsny
Andrews, Ph.D.
Kaøda osoba zdiagnozowana
jako chora na raka prostaty powinna staraÊ siÍ uzyskaÊ drugπ
opi niÍ w tej sprawie. Chodzi o
ustalenie planu dzia≥ania - odpowiedü na pytanie, czy juø rozpoczπÊ radykalne leczenie? ... czy
jeszcze czekaÊ? Oto jest to trudne
zadanie.
SzczegÛlnie jest to aktualne w
przypadkach, gdy brakuje jednoznacznej odpowiedzi po wizytach
u specjalistÛw. W tym roku oko≥o
200,000 amerykaÒskich i ka na dyjskich PanÛw bÍdzie zidentyfikowanych z rakiem prostaty. 60%
spoúrÛd nich z umiejscowionymi
guzami w gruczole kroko wym
bÍdzie sklasyfikowanych jako
faza (stage) A lub B i ci w≥aúnie
bÍdπ stali przed naj trud niejszπ
decyzjπ. Ich wybÛr polega na
obraniu jednej z nastÍpujπcych
drÛg: zabieg chirurgiczny usuniÍcia prostaty (radical prostatectomy); naúwietlania w celu zniszczenia prostaty; lub wstrzymanie
siÍ od radykalnego postÍpowania
w danej chwili, tzw.: Ñwatchful
waitingî, polegajπcy na obserwowaniu rozwijania siÍ sytuacji,
dalszego wzrostu guza i nastÍpnie
jego leczenia w razie potrze by.
Na kaødπ z tych wersji jest miejsce w procesie wyboru ro dza ju
postÍpowania.
ÑRadical prostatectomyî sta≥a
siÍ najczÍúciej stosowanπ metodπ
z wyboru w ostatnim dziesiÍcioleciu. Dawniej, takie postÍpowanie prawie zawsze czyni≥o pa cjenta impotentem. Ale oto we
wczesnych latach osiemdziesiπtych Dr. Patrick Walsh, kierownik
wydzia≥u urologii z John Hopkins
opracowa≥ metodÍ ope racji, w
czasie ktÛrej nie ulega uszkodzeniu nerw odpowie dzial ny za
zachowanie odruchu erekcji, co w
konsekwencji eliminuje zaistnienie pooperacyjnej impotencji, jak
rÛwnieø zmniejsza siÍ potencjalne
zagroøenie wystπpie nia innych
komplikacji po ope ra cyjnych.
Wymieniony tutaj postÍp w technice operacyjnej spowodowa≥, øe
Ñprostatectomyî sta ≥a siÍ coraz
czÍúciej akceptowanπ drogπ
wyboru, przyk≥adowo w 1990
roku dokonano szeúcio krot nie
wiÍcej takich operacji niø w 1984
r. odpowiednio.
Alternatywnπ terapiπ, czÍsto
stosowanπ u tych, ktÛrzy kandydatami na wersjÍ operacyjnπ nie
mogπ byÊ (g≥Ûwnie z powodu
wieku lub ogÛlnego stanu zdrowia) jest zabieg naúwietlaÒ radioaktywnych. Podobnie Ñczujne wyczekiwanieî lub ëwatchful waitingî, mimo istniejπcych elementÛw wysokiego napiÍcia nerwowego - zyskujπ aprobatÍ i jest wybierane przez oko≥o 30% mÍø czyzn dotkniÍtych tπ chorobπ.
Aby dokonaÊ rozsπdnej i przemyúlanej decyzji warto wiedzieÊ
nieco wiÍcej ma temat fizjologii
prostaty i znaÊ wiÍcej szczegÛ≥Ûw
dotyczπcych raka prostaty. Gruczo≥ krokowy, inaczej prostata
jest wielkoúci orzecha w≥oskiego,
umiejscowionego u podstawy pÍcherza moczowego. Prostata produkuje pewne sk≥adniki, ktÛre
wchodzπ w sk≥ad p≥ynu na sien nego; z niewiadomych przyczyn
gruczo≥ krokowy rozrasta siÍ w
miarÍ starzenia siÍ; jego wielkoúÊ
moøe osiπgnπÊ rozmiary grapefruita. CzÍstokroÊ wzrost ten nie
ma charakteru z≥oúliwego i nosi
nazwÍ w terminologii angielskiej
Ñbenign prostatic hypertrophy,
(BPH)î, powoduje on miÍdzy innymi zwiÍkszonπ czÍstotliwoúÊ
oddawania moczu. W innych
przypadkach taki wzrost staje siÍ
rakowatym.
IloúÊ corocznie diagnozowa nych rakÛw prostaty stale siÍ
zwiÍk sza, czÍúciowo na skutek
ma sowego stosowania metody
wczesnej diagnozy zwanej pomiarem PSA (prostate specific antigen), ktÛry jest bia≥kiem produkowanym i wydzielanym jedynie
przez gruczo≥ krokowy.
Rak prostaty jest dla mÍøczyzn
odpowiednikiem raka piersi u kobiet. Jest on najbardziej popularnym rakiem u mÍøczyzn, z wyjπtkiem non-melanoma skin cancer,
zajmuje takøe niechlubnie drugie
miejsce wúrÛd przyczyn úmierci u
mÍøczyzn na tle rakowym. Co rocznie na raka prostaty umiera
ponad 35,000 AmerykanÛw.
Jeszcze z czasÛw akademickich
po zos ta≥ mi zwyczaj pos≥u gi wania siÍ danymi statystycznymi
raczej, niø obserwacjami typu
anegdotycznego, i tak wiadomo,
øe 50-cio letni statystyczny Amerykanin ma 10% prawdo po dobieÒstwa zachorowania na raka
prostaty, i dalej jego szansπ jest
2-3%, øe z tego powodu umrze.
Tak mÛwiπ statystyki i w takim
momencie wolelibyúmy z nich
nie korzystaÊ, zw≥aszcza, øe inne
wyliczenia , takøe statystyczne,
uprzedzajπ, øe na czterech chorych na raka pros taty - jeden
umiera na tπ chorobÍ; podobnie
dzieje siÍ z rakiem piersi.
Raki stwarzajπ sytuacjÍ zagraøajπcπ øyciu w momencie gdy
dochodzi do przerzutÛw w obrÍbie tak waønych organÛw jak
p≥uca i wπtroba. RÛøne raki zachowujπ siÍ rÛønie. Rak prostaty
rozwija siÍ powoli. Zajmuje dwa
do czterech lat aby guz powiÍkszy≥ swoje rozmiary dwukrotnie.
Znajπc drogi inwazji raka i dynami kÍ tego procesu wydaje siÍ
logicznπ konsekwencjπ, øe zabieg
chirur gicz ny lub naúwietlania
powinny byÊ najlepszπ drogπ do
zatrzymania jego dalszej ekspansji. Powinny, ale czy sπ? Ryzyko
úmierci z powodu przeprowa dzenia za bie gu chirurgicznego
lub naúwietlaÒ jest stosunkowo
niewielkie , wynosi oko≥o 0.2%,
natomiast skutki uboczne, jak nie
trzymanie mo czu (8%), lub
impotencja (50%) stanowiπ
osobne zagroøenie. Pozostawienie guzÛw pros ta ty bez jakiej kolwiek interwencji, aø do momentu gdy wystπpiπ prze rzuty
poza gruczo≥ krokowy (Stage C
and D tumors) moøe prowadziÊ
do trzymania choroby w stanie
utajonym, ale niemniej nieule czal nym. PostÍpowanie w tych
zaawansowanych rakach obej muje kastracjÍ, bπdü na drodze
uøycia øeÒskich hormonÛw lub
usuniÍcia jπder.
Skoro rak prostaty roúnie bardzo powoli, nie kaødy guz sta nowi zagroøenie dla øycia, wielu
mÍøczyznom zaleca siÍ wstrzymanie od jakiejkolwiek inwazyjnej interwencji. Problemem
wyniku raka. Podobnie wyglπda
sytuacja u mÍøczyzn w latach 60tych , oni rÛwnieø przeøywaÊ bÍdπ sytuacjÍ z przerzutami jeøeli
wybiorπ wersjÍ Ñoczekiwaniaî,
po winni zastanowiÊ siÍ nad za biegiem chirurgicznym lub naúwietlaniami. MÍøczyüni w latach
70-tych, nie sπ dobrymi kandydatami do operacji, guz jest zazwyczaj wiÍkszy i zamaskowany na
skutek BPH. Mimo, øe guz jest
po waønie zaawansowany - naú wiet lania sπ terapiπ z wyboru.
MÍøczyüni w wieku ponad lat 80
- mogπ bezpiecznie zastosowaÊ
metodÍ Ñwatchful waitingî.
Niezaleønie od opisywanego
wyøej postÍpowania w momencie
zaistnienia raka prostaty, naleøy
bezwzglÍdnie w celach profilaktycznych dokonywaÊ zawczasu, a
wiÍc juø poczynajπc od lat 40tych nastÍpujπcych testÛw:
DRE - digital rectal exam, badanie rÍczne, przez lekarza, prostnicy pacjenta na ewentualnoúÊ
raka odbytnicy i jelita grubego
(colorectal cancer) .
PSA - prostate specific antigen,
nie jest idealnym testem dla pewnej diagnozy raka prostaty, niemniej jest bardzo przydatnym we
wczesnym rozpoznawaniu nad czynnoúci prostaty, pacjenci z zawyøonym poziomem PSA poddawani sπ dalszym badaniom. Ocena wynikÛw testu PSA jest nastÍpujπca:
ï 1-4 ng/ml - wartoúÊ normalna;
ï 4-10 ng/ml - mild elevation;
1/3 pacjentÛw o takim poziomie
PSA bÍdzie mia≥a raka prostaty i
3/4 guzÛw bÍdzie mia≥o charakter
miejscowy, wszyscy z takim
poziomem PSA powinni poddaÊ
siÍ badaniu TRUS (tran srectal
ultrasound) celem uzu pe≥ nienia
danych, oraz PSA density i PSA
velocity.
ï 10 ng/ml i wyøej - high elevation, ponad 2/3 pacjentÛw z takim
poziomem PSA bÍdzie mia≥o raka
prostaty i ponad po≥owa wykrytych guzÛw ma juø do ko nane
przerzuty, oprÛcz w/w tes tÛw,
urolog zapewne zaleci biopsjÍ.
Przedstawione w dzisiejszym
felietonie uwagi obrazujπ spojrzenie wspÛ≥czesnej medycyny na
sprawÍ raka prostaty i zwiπzane z
tym postÍpowania terapeutyczne.
Medycyna naturalna i jej holistyczne podejúcie do patologii widzi tÍ chorobÍ, jej etiologiÍ i przebieg leczenia zupe≥nie inaczej i o
tym punkcie widzenia pisa≥em juø
wielokrotnie. Dzisiejsze opracowa nie pozwoli Czytelnikom na
pe≥ niejszπ, bardziej obiektywnπ
ocenÍ zagadnienia
pacjentÛw i ich lekarzy jest pytanie, komu moøna zaleciÊ bez pieczne wyczekiwanie? Dodatkowym dylematem jest brak wyraünych danych, ktÛre by potwierdza≥y wp≥yw wczesnych zabie gÛw chirurgicznych lub naúwietlaÒ na d≥ugoúÊ øycia po takim zabiegu.
Jeøeli chodzi o pacjentÛw w
starszym wieku (úrednia wieku,
przy diagnozach pozytywnych
wynosi 72 lata) to ustalenia na
modelu matematycznym, opartym
o dane kliniczne, wskazujπ, øe
ludzie ze zlokalizowanπ chorobπ,
ktÛrych jedynie obser wo wano
øyli tak samo d≥ugo co ci, ktÛrych
poddano leczeniu jednπ z w/w
metod, tj. 14 lat.
Nieco inaczej przedstawiajπ siÍ
sprawy u ludzi w m≥odszym wieku. DecyzjÍ musi podjπÊ sam
pacjent, niestety musi ona zapaúÊ
wczeúniej zanim bÍdπ gotowe
wy niki wieloletnich, d≥ugofa lo wych badaÒ naukowych, obecnie
prowadzonych w wielu oúrodkach
onkologicznych na úwiecie. Dr.
Walsh urolog specjalista uwaøa,
øe inwazyjne, agresywne metody
leczenia powinny byÊ stanowczo
wykluczone dla pew nych grup
pacjentÛw. Przyk≥a do wo uwaøa
on, øe dla pacjentÛw w wieku,
ktÛry jest bliøszy niø 10 lat do
úredniej krajowej, metoda Ñwatchful waitingî w leczeniu rakÛw
w stadium A i B powinna byÊ
metodπ z wyboru. Naleøy rozwaøyÊ i wywaøyÊ ryzyko operacji w
tym wieku i ewentualnych komplikacji versus korzyúci terapeutyczne.
Korzystajπc z opinii dr. Patric
Walsh moøna uznaÊ, øe mÍøczyzna z ma≥ym, dobrze zrÛønico wanym guzem prostaty ma 50%
szans, øe guz rozwinie siÍ agresywnie w ciπgu 10 lat, wyma gajπc wtedy przeprowadzenia
kas tracji, jednoczeúnie ten sam
cz≥owiek ma miÍdzy 13 a 20%
prawdopodobieÒstwa úmierci w
ciπgu 10 lat - z powodu raka.
Znowu, decyzja wyboru terapii
naleøy do pacjenta, ktÛry w≥aúciwie rozumie i ocenia swojπ sytuacjÍ.
W zaleønoúci od wieku chorego, jego stanu zdrowia i z≥oú li woúci raka, Dr. P.Walsh udziela
nastÍpujπcych wskazÛwek:
MÍøczyüni w latach 50-tych jeøeli sπ w dobrym ogÛlnie stanie
zdrowia powinni poddaÊ siÍ operacji; ich szanse na utrzymanie
potencji seksualnej wahajπ siÍ
miÍdzy 75% do 58%. Jeúli nie
poddadzπ siÍ operacji, najprawdopo dobniej bÍdπ mieli powaøne
przerzuty i dojdzie do úmierci w
ZWALCZANIE BÓLU
PAIN CLINIC
metodami elektromedycznymi “21 Century Technology”
w
KLINICE REGENERACJI NATURALNEJ
Dr. T.A. Szcz´sny, Ph.D.
Skuteczne w takich schorzeniach jak:
wszelkiego rodzaju choroby reumatyczne w tym zapalenie stawów,
mi´Êni, choroby metaboliczne, nowotworowe, zaburzenia nerwowonaczyniowe, choroby koÊci, migreny, MS, fibromyalgia oraz wiele
innych obarczonych bólem chorób.
Zrób pierwszy krok i umów si´ na wizyt´
905-602-4191 1-877-949-9993
1755 Rathburn Rd. East, Unit 60 Mississauga ON L4W 2M8
15-30/06/ 2010 No 12 (1002)
Strona 18
Wiejskie dziedzictwo
Polaków
DokoÒczenie ze strony 1
nie brako wało głosów krytycz nych pod adresem tego wszystkiego, co związane ze wsią, rolnictwem, z mieszkańcami wsi. W
okresie PRL-u, pomimo haseł o
„ludowości” kultury socjalistycznej, mimo kariery „Cepelii” i
licznych targ ów sztuki ludowej
odbywało się jednocześnie systema tyczne „de precjonowanie”
wiejskości. Jak pisał wybitny badacz tej problematyki, Stanisław
Siekierski, władza ludowa wykorzy stując dla ce lów ideologicz nych ludowy kostium, starała się
zarazem za wszelką cenę wyrugować z mentalności Polaków religijność wiejską, tradycyjną moralność, chłopski etos pracy i patriotyzm. Od dwudziestu lat, czyli
od początku transformacji, obserwujemy nieja ko powtórkę tego
samego sposobu myślenia i działania. Wprawdzie wysoko ceni się
Góreckiego czy Kilara, właśnie za
inspiracje ludową muzyką, jakie
znajdują się w ich utworach, ale
obowiązujący ton debaty publicznej tonem nie znoszącym sprzeciwu krytykuje wszelkie postawy
i opinie miesz kańców wsi, a
zwłaszcza rolników, jako nienowo czesne, prowincjonalne, nie europejskie. Wiele mówi się o
barierach mentalnych, fobiach i
stereotypach, a tych, którzy reprezentują takie poglądy nazywa się
wręcz „bala stem” przemian i
„hamulcem” modernizacji.
Czy zatem jest jeszcze sens mówić o wiejskim dziedzictwie Polaków, czy jeszcze ono istnieje,
skoro spotyka się z takim potępieniem? Trzeba tu uświadomić sobie jedno: „wzory reakcji mięśniowych i uczuciowych” demonstrowane w mediach i na forum
pu blicznym są formułowane
przez tzw. elity opiniotwórcze,
przez polityków, intelektualistów
i czasem także naukowców. Warto więc zapytać, co sądzą na ten
te mat zwykli obywatele, jakich
jest przecież większość. Badania
socjologiczne przeprowadzone
kilka lat temu w Instytucie Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej
Akademii Nauk przyniosły bardzo pocieszającą odpowiedź.
Okazało się mianowicie, że większość badanych (głównie osoby z
małych miasteczek i wsi) nie
dość, że dobrze znają kulturę ludową, to w dodatku cenią ją bardzo wysoko. Potrafią nie tylko
prawidłowo opisać strój ludowy z
danego terenu, czy dopowiedzieć
kolejne wersy piosenki ludowej,
ale także doskonale orientują się
w niuansach wiejskiego konwenansu (np. etykiety obowiązującej
przy stole). Na ich tle mieszkańcy
największych miast, a szczególnie
inteligencja i kadra kierownicza,
pre zen tują się jako kompletni
ignoranci i osoby „źle wychowa-
ne”. Coś tam wprawdzie pamiętają z ostatniego pobytu w Kazi mierzu nad Wisłą czy z wakacyjnej wizyty w skansenie, ale kompletnie nie potrafiliby się zachować w relacjach międzyludzkich i
popełnialiby gafę za gafą na okolicznościowym przyjęciu.
Jak zatem powinna brzmieć
prawidłowa diagnoza dotycząca
trwałości wiejskiego dziedzictwa
Polaków? W świetle przywołanych analiz nie ulega wątpliwości, że ono istnieje nadal i ma się
całkiem dobrze, skoro np. ponad
80% badanych wiedziało, że
przed ukrojeniem pierwszej kromki chleba należy końcem noża nakreślić na spodzie bochenka znak
krzyża. W tym jednym geście zawiera się ogromny ładunek aksjologiczny i społeczny. Tak, rację
mają socjologowie, kiedy nazywają polskie społeczeństwo „społeczeństwem chłopskim” – zdecydowana większość mieszkańców
naszego kraju została uformowana przez wartości wiejsko-rolnicze. Ci sami socjo lo gowie nie
mają jednak racji, kiedy ubolewają nad tym faktem i nawołują
społeczeństwo, by porzuciło
swoje „przesądy” i stało się
bardziej „europejskie”. Czy
rzeczywiście kult pracy, szacunek
dla darów przyrody, a nade
wszystko umiłowanie ojczy s tej
ziemi to nienowoczesne, nie europejskie zabobony?
Choćby pobieżny rzut oka na
historię i kulturę Europy pokazuje, jak fałszywe to sugestie. W
starożytnej Grecji, jak przypomina znany historyk, Richard Pipes,
90% obywateli trudniło się uprawą ziemi. Jeden z pierwszych
poematów - „Prace i dnie” Hezjoda - zachwala ciężką pracę fizyczną na roli i uczciwe życie mieszkańca wsi. Wolni ateńczy cy,
przybywający do miasta w sprawach politycznych lub na obrzędy religijne, nazywali siebie
„wieśniakami z Aten” (jak pisze
Klaudiusz Elian), ponieważ
każdy z nich miał małe gospodarstwo za murami miasta, którym
zajmował się sam lub z pomocą
paru niewolników. To właśnie
fakt posiadania ziemi wyróżniał,
zdaniem starożytnych, rolników
od innych grup społecznych i
sprawiał, że uznawani byli za najważniejszych obywateli w państwie - stawali bowiem zawsze w
obronie swojej ojcowizny-ojczyzny.
Z kolei o znaczeniu ziemi w
antycznym Rzymie świadczą najlepiej zasady prawa rzymskiego,
przyznające najznamienitszym
rodom „kwirytalną” formę własno ści gruntu, który od pokoleń
należał do ich przodków. Takiej
ziemi nie godziło się sprzedać czy
zastawić, trzeba było przekazać ją
swoim następcom, a państwo do
www.nowykurier.com
tego stopnia nie miało żadnych
uprawnień w stosunku do tej
formy własności, że nie pobierało
od niej podatków. Jeden z naj większych polskich historyków,
Feliks Koneczny pisał w swojej
książce „Polskie Logos a Ethos”,
w której snuł rozważania nad
przyszłością państwa polskiego,
odnowionego po wieloletniej
niewoli: „gdyby który z narodów
eu ropejskich wy zbył się ziemi,
przestałby należeć do cywilizacji
zachodnio-europej skiej. Nasza
cywilizacja i pod tym względem
jest chrześcijańsko-klasyczna, że
jak rzymska obstaje przy własności, a klasyczną własnością jest
dla niej własność ziem ska. Im
bardziej nabiera własność ziemska wartości emocjonalnej, tym
głę bsze korzenie cywilizacji
łacińskiej. Lekcewa że nie tej
wartości podkopuje cywilizację”.
Wystarczy skonfrontować te
słowa z poglądami wyrażanymi
przez zwykłych obywateli, w tym
przez mieszkańców wsi i z opiniami głoszonymi przez polskie
elity – gdy pytamy jednych i
drugich, co sądzą o możliwości
sprzedaży polskiej ziemi cudzoziem com. Dla zdecydowanej
większości tych pierwszych jest
to rzecz niewyobrażalna, naganna, ostateczność podyktowana
życiową koniecznością. Dla drugich - normalna transakcja handlowa. I kto tu jest prawdziwym
Europejczykiem, można by zapytać retorycznie!
Izabela Bukraba-Rylska
Dr Wojciech Øurowski
Urazy sportowe, przewlek≥e
i pourazowe choroby
miÍúni, koúci i stawÛw
2238 Dundas St. W Unit 112
Toronto
Tel.: (416) 531-1056
Strona 19
No 12 (1002) 15-30/06/2010
The House of Common
Continued from page 4
session and widely broadcast on
television, allows the opposition
to demand that the government
respond to difficult questions. It
is messy, chaotic, often nasty, and
answers frequently do not come,
but Question Period demands that
the prime minister and his party
justify their actions and policies.
In the British House of Com mons, the model for Canada’s
Commons, prime ministers are
given the questions in advance,
and they attend Question Period
only once a week. Not so in
Canada, where the prime minister
and cabinet members appear
regularly and have no knowledge
of the questions beforehand.
No law can be made and no tax
imposed without the approval of
the House of Commons, Canada’s
chief legislative body. However,
members of parliament are
expected to vote with their leaders in the House of Commons,
and MPs who do not are subject
to strict party discipline.
Individual MPs can make their
voices heard through committee
work and in political party
settings, but it is difficult to stand
apart from the crowd or become
known to the public. When they
stepped a short distance from
Parliament, the sharp-tongued
Pierre Trudeau said early on in
his first term as prime minister,
members of the House were of no
consequence.
Long-serving prime ministers
from Trudeau on have dominated
the levers of power, so much so
that political commentators frequently compare them to American
presidents. Yet, unlike presidents,
prime ministers control their
legislatures and can name senators and Supreme Court judges.
The tight grip of prime ministers
on government is sometimes
described as an elected dictatorship.
The House of Commons,
though, is at its best the people’s
legislature, reflecting, representing, and expressing popular needs
and opinions. And sometimes it
can be more than that, particularly
when no single party is fully in
command.
Just ask Joe Clark and John
Crosbie.
Norman Hillmer is Professor of
History and International Affairs
at Carleton University. Further
Reading: Robert J. Jackson and
Doreen Jackson have a clear
description of the House of Commons in their Canadian Government in Transition (Toronto:
Pearson Prentice Hall, 2006).
Zharmonizowany
Podatek od sprzedaży HST
WIADOMOŚCI
Ministerstwo Skarbu
Zharmonizowany Podatek od
Sprzedaży (HST) ożywia gospodarkę, oraz tworzy nowe miejsca
pracy dla rodzin mieszkających w
Ontario
Plan Otwartego Ontario Pre miera McGuinty’ego pomaga w
umacnianiu i w rozwoju rodzin.
Zharmonizowany Podatek od
Sprzedaży (HST) jest już obecnie
stosowany i pomaga w budowie
silniejszej ekonomii z bardziej
konkurencyjnymi podmiotami
gospodarczymi i z większą ilością
miejsc pracy dla ciężko pracujących rodzin w Ontario.
Aby pozostać konkurencyjnym
i tworzyć nowe miejsca pracy,
zmiana w ontaryjskim, przes ta rzałym, 50-sięcio letnim systemie
podatkowym, była nie tylko
konieczną , ale również właściwą
rzeczą do wprowadzenia w życie.
W wyniku wprowadzenia Zhar-
monizowanego Podatku od Sprzedaży (HST), oraz realizacji in nych ulg podatkowych dla podmiotów gospodarczych, stawka
podatkowa od inwestycji biznesowych w Ontario została obniżona
o połowę, co uczyniło z Ontario
jeden z najbardziej konkurencyjnych obszarów na świecie.
Opraco wanie naukowe autor stwa Jack’a Mintz’a, eksperta
podatkowego, prognozuje iż Plan
Podatkowy Ontario pomoże w
osiąg nięciu wzrostu rocznych
przychodów do wartości rzędu
8.8 procent, oraz stworzy prawie
600 tyś. nowych miejsc pracy w
ciągu najbliższych dziesięciu lat.
Rząd Prowincji Ontario zapewnia cały szereg cięć podatkowych,
pożyczek kredytowych i zasiłków
utworzonych w celu pomocy
mieszkańcom Ontario:
93 procent podatników płacących podatek dochodowy otrzymało obniżkę podatku z dniem 1
stycznia 2010r.
3730Lakeshore Blvd. West,
Etobicoke, Ontario M8W 1N6
Płatności wynikające ze
Świadczenia Przejściowego z
tytułu Podatku od Sprzedaży w
Ontario, zapewnią dodatki do
wysokości kwoty $1,000 dla
większości rodzin ( włączając tu
rodziców samotnie wychowujących dzieci ), lub do wysokości
$300 dla większości osób stanu
wolnego.
Nowa, stała Ulga z tytułu Podatku od Sprzedaży w Ontario
zapewni osobom o niskich i średnich dochodach kwotę do wysokości $260 przypadającą na jedną
osobę rocznie.
Kwalifikujący się starsi, emerytowani lokatorzy i właściciele
domów o niskich, lub średnich
dochodach, również otrzymają
Ulgę z tytułu Podatku od Własności w Ontario, umożliwiającą
im oszczędności do wysokości
$1,025 rocznie.
Około 83 procent wszystkich
dokonywanych zakupów pozostanie nie obciążona przez Zharmonizowany Podatek od Sprzedaży
(HST). Rodziny nie będą płaciły
podatku z tytułu zakupu towarów
takich jak; podstawowe owoce i
warzywa, lekarstwa na receptę,
wydatki związane z opieką dziecka, czynsze mieszkaniowe, oraz
opłaty za korzystania z transportu
publicznego. Rodziny również nie
będą płaciły prowincjonalnej
części Zharmonizowanego Podatku od Sprzedaży (HST) na tego
rodzaju dobra jak; ubrania i
obuwie dla dzieci, pieluchy, oraz
książki. Ostatnio przeprowadzone badania naukowe z wykorzystaniem bazy danych Urzędu Statystycznego (Statistics Canada),
oraz danych z Ministerstwa Fi nansów, pokazują, że gospodarstwa domowe, których przychody
wynoszą w granicach od $20-30
tyś. rocznie, zaoszczędzą $550 w
pierwszym roku od wprowadzenia w życie tego planu podatkowego.
Ten pakiet podatkowy jest kluczowym elementem pięciole tniego Planu Otwartego Ontario
(Open Ontario plan), który ma
wspo móc tworzenie nowych
miejsc pracy i rozszerzać programy i usługi społeczne włączając
tu; edukację, opiekę zdrowia,
podnoszenie kwalifikacji, które
tak bardzo cenią sobie mieszkańcy Ontario.
CYTATY
”Realizacja i zastosowanie
Zharmonizowanego Podatku od
Sprzedaży (HST) jest ogromnie
ważną zmianą dla Ontario – wraz
z wprowadzeniem Zharmonizowa nego Podatku od Sprzedaży
(HST) dajemy naszym jednost kom gospodarczym wsparcie,
którego potrzebują, aby pomóc
naszej prowincji w pozostaniu
silną, dynamiczną i dobrze prosperującą przez następne pokolenia. Również czynimy wszystko
co jest właściwe dla naszych
rodzin poprzez wprowadzanie
stałych ulg z podatku dochodowego, zwrotów z podatku od
sprze daży i przejściowych cze ków Zharmonizowanego Podatku
od Sprzedaży (HST).”
- John Wilkinson, Minister
Skarbu.
“Podatek od wartości dodanej
taki jakim jest Zharmonizowany
Podatek od Sprzedaży (HST) jest
obecnie powszechnie stosowany
w ponad 140 krajach włączając tu
również Polskę. Podobnie jak
miało to miejsce w innych krajach na świecie Ontario dokonuje
teraz właściwej zmiany w celu
ulepszenia swojej gospodarki.”
- Jack Smagala, Prezydent
Polsko-Kanadyjskiej Izby Han dlowej.
FAKTY W SKRÓCIE
Prowincja Ontario ma obecnie
najniższy poziom stopy podatku
dochodowego w skali kraju od
pierwszego przychodu $37,106
opodatkowanego dochodu.
Stawka ogólnego Korporacyjnego Podatku Dochodowego
(CIT), która zaczyna obowiązywać z dniem 1 lipca 2010r. zo stała obniżona z 14 procent do 12
procent i zostanie dalej obniżona
do 10 procent w ciągu kolejnych
3 lat.
Stopa Korporacyjnego Podatku
Dochodowego na przychody z
działalności produkcyjnej, przetwórczej, wydobywczej, wycinki
lasów, hodowli i rybołówstwa,
została obniżona z 12 procent do
10 procent, jak również stopa
Korporacyjnego Podatku Dochodowego dla małych przedsię biorstw została zmniejszona z 5.5
procenta do 4.5 procenta.
WIĘCEJ INFORMACJI
Zobacz całą listę produktów i
usług które podlegają Zharmonizowanemu Podatku od Sprzedaży (HST) i tych które nie podlegają
Pobierz z sieci aplikację na
telefon komórkowy
Więcej informacji na temat
Zharmonizowanego Podatku od
Sprzedaży (HST) i Planu Podatkowego Ontario na rzecz miejsc
pracy i wzrostu na stronie
www.ontario.ca/taxchange
Odpowiedzi na pozostałe
zapytania:
Toll free 1 800 337-7222
Toll free 1 800 263-7776 TTY
(Teletypewriter)
ontario.ca/taxchange
www.nowykurier.com
Euro-Can
Produkujemy wszystkie gatunki win na kaødπ okazjÍ.
Wysoka jakoúÊ, niska cena.
Katherine Ziemianin
1625 Steeles Ave.E, Unit #12
Brampton,
Tel./Fax
Ontario L6T 4T7
905-791-3447
Strona 20
15-30 /06/ 2010 No 12 (1002)
Dwór w Kraśnicy i hubalowy Demon
Odc. 9 (Warszawa, PIW 2009)
Aleksandra Ziółkowska-Boehm
Janusz często myślał o osta t nich dniach Ojca. O tych ostatnich chwilach ofiar pisał Jacek
Trznadel: „Usiłując odtworzyć
ostatnią drogę oficerów polskich
z Kozielska, Ostaszkowa, Starobielska znajdujemy się ciągle wobec hipotez. Jak było, nim znaleźli się na skraju dołu egzekucji,
by za chwilę zginąć od kuli w tył
głowy, z ręki oficera NKWD pełniącego rolę zawodowego kata?”.1
Janusz sięgał też do książki
Józefa Mackiewicza2, który sugestywnie opisał swoje wrażenia z
otwarcia mogiły polskich oficerów 21 (lub 22) maja 1943 roku,
kiedy to za zgodą polskich władz
podziemnych udał się do Katynia
wraz z komisją wysłaną przez
Niemców.
Upływ czasu sprawiał – mówi
Janusz – że coraz bardziej sta wało się oczywiste, że Ojciec nie
żyje, ale kropka nad „i” została
postawiona (przynajmniej dla
mnie) dopiero w kwietniu 1990
roku, gdy nazwisko mojego Ojca
wyczytałem na sowieckiej liście
jeńców Starobielska pod numerem 1363. Na tej samej liście
Jerzy Jaxa-Bąkowski figuruje
pod numerem 220.
Ta lista, to jeden z dokumentów, które prezydent Michaił
Gorbaczow przekazał w Moskwie
gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu.
14 kwietnia 1990 roku ogłoszono
oświadczenie TASS, że winę za
zbrodnię katyńską ponosi ZSRR,
głównie Beria3 i jego współpracownicy.
Gorbaczow dostarczył zachowane listy wywózkowe z Kozielska i Ostaszkowa. Jednakże nie
są to wszystkie listy wywózkowe,
strona rosyjska twierdzi, że takie
listy ze Starobielska zostały zniszczone. Wiadomo, że transport z
obozu do miejsca kaźni trwał
około dwu dni, więc można odtworzyć datę śmierci. Każdego
dnia wysyłano konwojem około
100 – 200 osób.
W 1991 roku Jędrzej Tucholski
opublikował książkę Mord w
Katyniu, w której na podstawie
różnych źródeł skompletował nazwiska ofiar zbrodni wszystkich
trzech obozów: Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska. W tej samej książce zamieścił również
przedruk oryginalnych list so wieckich.
Kolejną ważną datą nie tylko
dla Janusza, ale dla wszystkich
Polaków, był dzień 14 października 1992 roku. Wysłannik prezydenta Borysa Jelcyna, naczelny
archiwista Rosji Rudolf Pichoja,
przekazał prezydentowi Lechowi
Wałęsie kopie dokumentów, między innymi decyzji Biura Politycznego Komitetu Centralnego
WKPb (czyli po prostu władz
państwowych Związku Sowieckiego) z 5 marca 1940 roku o wymor dowaniu polskich jeńców.
Koło się zamknęło.
Oficjalne oświadczenie ZSRR
umożliwiło rozpoczęcie śledztwa
przez prokuraturę radziecką (potem rosyjską). Rosyjski stosunek
do zbrodni tak opisuje Jędrzej Tucholski: „Kiedy w 1991 roku mówiło się, że jest to zbrodnia ludobójstwa, to samo powtarzali Rosjanie. Obecnie się z tego wycofali na rzecz zwykłego przestępstwa
kryminalnego”4. Zaś Anna Cienciała pisze: „Wiadomo, że stanowiska Polski i Rosji wobec zbrodni katyńskiej są diametralnie
różne. Strona polska postrzega ją
jako ludobójstwo na podstawie
konwencji o ludobójstwie z 1948
r. Strona polska podkreśla, że
ludobójstwo jest uznane w prawie
międzynarodowym za zbrodnię
nie podlegającą przedawnieniu,
domaga się potępienia i ukarania
odpowiedzialnych - ze Stalinem
na czele – jak też wykonawców
zbrodni. Natomiast prawnicy
rosyjscy odrzucają oskarżenie o
ludobójstwo, zaliczając zbrodnię
katyńską (która umownie obejmuje również masakry więźniów
polskich w Charkowie [Staro bielsk] i Twerze [Ostaszków], jak
też więźniów z więzień NKWD
na zachodniej Białorusi i zachodniej Ukrainie, w sumie 21 768
ofiar) do zbrodni pospolitych
wed ług kodeksu kryminalnego
ZSRR obowiązującego w 1940
roku, a więc za zbrodnię podlegającą przedawnieniu. (...)Trzeba
pamiętać, że dokumenty dotyczące zbrodni na polskich jeńcach
wojennych wpierw odkryli i opubli kowali historycy rosyjscy –
Natalia S. Lebiediewa, Walentyna
Parsadanowa i Jurij Zoria, wspiera ni przez bliskiego doradcę
prezydenta Gorbaczowa, prezesa
komisji ds. rehabilitacji ofiar stalinizmu Aleksandra N. Jakowlewa
(Lebiediewa i Jakowlew otrzymali wysokie polskie odznaczenia
państwowe). Oprócz tego w poszukiwaniu miejsc kaźni, jak też
w szerzeniu informacji o zbrodni
na polskich jeńcach i więźniach
Polakom wydatnie pomagali członkowie rosyjskiego stowarzyszenia
Memoriał. Powinniśmy pamiętać
o wkładzie tych Rosjan w odtajnia niu zbrodni katyńskiej, tym
bardziej że jest to w Rosji działalność bardzo niepopularna, bo
godzi w rosyjską dumę narodową,
która nadal hołduje pamięci
Wielikoj Otieczestwiennoj Wojny
(wielkiej wojny ojczyźnianej)”5.
W Charkowie, w szóstym kwarta le strefy leśnej koło osiedla
Piatichatki, w 1991 roku przeprowadzono pierwsze badania i sondażowe ekshumacje, które po twierdziły, że są tu ciała polskich
oficerow z obozu jeńców w Starobielsku. W tym samym roku podobne badania w Miednoje koło
Tweru w Rosji potwierdziły, że są
tam szczątki policjantów z obozu
w Ostaszkowie.
Wcześniej mówiło się tylko o
Katyniu, o innych miejscach
zbrodni nie było wiadomo. „Inne
Katynie” u Mackiewicza i u innych zawsze - nie od chwili odkrycia Charkowa i Miednoje - był
synonimem całości zbrodni.
Okre ślenia „lista katyńska”,
„zbro dnia katyńska” dotyczyły
także innych miejsc. Ale nazwy
„Katyń” używa się w sensie
ogólnym, obejmującym miejsca
mordu i ofiary zbrodni popełnionej (nie tylko w Katyniu) na 22tysięcznej rzeszy oficerów Wojska Polskiego, Korpusu Ochrony
Pogranicza, policjantów, funkcjonariuszy administracji państwowej i samorządowej, choć dopiero
od 14 pażdziernika 1992 roku
wiemy, że zdrodnia ta została doko nana na mocy decyzji władz
sowieckich z 5 marca 1940 roku.
Aresztowani po sowieckiej
agresji 17 września 1939 roku
prze trzymywani byli w trzech
obozach NKWD: Kozielsku,
Ostaszkowie i Starobielsku, oraz
w więzieniach miast na terenie
ówczesnej wschodniej Polski.
W latach 1992 – 1993 nastąpiła
przerwa w poszukiwaniach. W
1994 roku wkroczył zespół archeologa profesora Andrzeja Koli z
Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jego ekipa przez
trzy kolejne letnie sezony, czyli
lata 1994 – 1995 –1996, prowadzi ła badania w Charkowie. W
1996 ekshumacje zakończono,
między innymi dlatego, że wy czer pały się środki finansowe.
Nie wszystkie groby zostały odkryte do końca. W największym
grobie znajdowało się ponad tysiąc ciał.
Po trzyletnich badaniach i pracach ekshumacyjnych w Charkowie 11 września 1996 roku odbyły się uroczystości żałobne rozpoczęte mszą świętą. Uczestniczyły
w nich poczty sztandarowe, przybyli członkowie rodzin. Na te
uro czystości pojechały dorosłe
już dzieci Witolda Krasickiego –
Janusz z Elżunią, i córka Jerzego
Jaxa Bąkowskiego – Ewa. Na
miejscu zobaczyli piętnaście grobów, wokół były ślady tak zwanej
czarnej drogi wysypanej żużlem,
tej, skąd ciała wyrzucano do dołów. Janusz z siostrą chodzili drogą między grobami. Przy grobie
nr 6 Elżunia się zatrzy mała.
Tablica informowała, że w tym
grobie znajduje się 673 zwłok.
Elżbieta Krasicka stała chwilę
nieruchomo, potem powiedziała
cicho:
Tu jest Ojciec. Powiedziała potem, że wyczuła, że to jest ich
grób ojca. I tak przyjęli. Podczas
ko lejnych odwiedzin pojechali
już na ten grób jak na grób ojca,
zapalili znicze na grobie nr 6. 6
W apelu w czasie uroczystości
wymieniono nazwiska tych oficerów, których bliscy byli obecni.
Po uroczystościach oficjalnych i
mszy świętej przy grobach nr
V/91 oraz przy grobie prawo sławnym III/91 odbył się uroczysty i poruszający apel poległych.
Opracował go i prowadził Janusz
Lange, Przewodniczący Rady
Federacji Rodzin Katyńskich,
który potem opisał to wydarzenie7.
„Sprzed miejsca uroczystości –
grobu kryjącego ekshumowane
szczątki w 1991 roku – czarną
dro gą, wzdłuż usytuowanych
przy niej polskich grobów naj pierw poczty sztandarowe, potem
rodziny i goście przeszliśmy do
największego polskiego grobu
oznaczonego nr 17, kryjącym
szczątki ponad 1000 polskich
oficerów. Otoczyliśmy grób
szczel nym kręgiem, ustawiając
się wokół oznaczającej go białoczerwonej taśmy umieszczonej
przez polskich specjalistów. Na
grobie płonęły zapalone w godzinach rannych znicze wśród położonych przez nas kwiatów.
Rozpoczął się apel poległych.
Nad mogiłą pochyliły się sztandary Rodzin Katyńskich, a wszyscy powtarzali za prowadzącym
Januszem Lange słowa «Cześć
Ich pamięci» oraz wkładali w
ziemię w kolejności wyczytywania biało-czerwone chorągiewki z
imionami i nazwiskami oraz stopniami swoich Najbliższych. Ten
niecodzienny apel rozpoczęły
dwie panie-wdowy, a kontynuowały go siostry i bracia, córki i
synowie oraz wnuczęta zamordowanych.
W czasie trwania apelu smutną
naszą uroczystość oświetliły promienie jesiennego słońca prze bijające się przez gęstwinę listowia, a nawet po raz pierwszy w
tym złowrogim dla nas lesie
usłyszeliśmy śpiew ptaków.
Charków, 11 września 1996
roku
Apel Poległych
Stoimy tu w powadze i zadumie, nad grobami w Charkowie,
w których daleko od ojczystej
ziemi złożono szczątki naszych
bliskich. Stoimy w miejscu zbrodni okrutnej. Zbrodni ludobój stwa dokonanej przez sowieckie
NKWD wiosną 1940 roku na
oficerach Wojska Polskiego
internowanych w obozie w Starobielsku.
W obrębie przyszłego polskiego cmentarza wojskowego tylko
w 15 mogiłach spoczywa ponad 4
tysiące zdradziecko zamordowanych strzałem w tył głowy najlepszych synów naszego Narodu.
Przyjechaliśmy tutaj, aby po przeszło 56 latach od Waszej śmierci
wziąć udział w pogrzebie i uroczyście pochować Wasze doczesne szczątki wydobyte z dołów
śmierci rękoma polskich specjalistów.
Wzywamy Was
– Generałowie, oficerowie i
podchorążowie Wojska Polskiego
wszystkich rodzajów broni i
służb,
– oficerowie Korpusu Ochrony
Pogranicza i Straży Granicznej,
– funkcjonariusze służby
państwowej i publicznej.
Stańcie do apelu!
(Cześć Ich pamięci)
Wzywamy Was
– oficerowie rezerwy, lumin arze nauki, kultury i sztuki, profeso rowie, nauczyciele, leka rze,
prawnicy, inżynierowie, duchowni, urzędnicy państwowi i działacze społeczni,
– Was wszystkich wzywam,
którzy stanowiliście intelektualną
elitę Narodu Polskiego, a którzy
w mundurach Wojska Polskiego
stanęliście do obrony Ojczyzny i
za jej wolność solidarnie oddaliście swoje życie.
Stańcie do apelu!
(Cześć Ich pamięci)
Wzywamy Was
– nasi kochani Mężowie, Ojcowie, Bracia i Dziadkowie, obrońcy naszej Ojczyzny
Stańcie do uroczystego apelu!
(Cześć Ich pamięci)
Wzywam Was
.................................
–poruczniku Jerzy Jaxa Bąkowski
– kapitanie Witoldzie Krasicki
..................................
Stańcie do apelu
(Cześć Ich pamięci)
Apel zakończony
Niech nigdy już spokoju żadnej
polskiej rodziny nie mąci wojna,
a w pokoju, który stał się dobrodziejstwem Narodu, niechaj wychowują się kolejne pokolenia
Polaków.
Niech nigdy już Matki i Żony
nie opłakują swoich Synów i
Mężów, a na polskiej ziemi nie
będzie wojny.
Nigdy! Nigdy! Nigdy!”.
W listopadzie 2007 roku wszyscy znani z nazwiska zamordowani żołnierze, policjanci i inni funkcjonariusze mundurowi Rzeczpospolitej zostali awansowani o
jeden stopień.
Awanse generalskie podpisał
Prezydent RP Lech Kaczyński,
inni żołnierze Wojska Polskiego
zostali awansowani przez Ministra Obrony Narodowej Bogdana
Klicha. Witold Krasicki (w kampanii 1939 roku w randze kapitana) został majorem WP.
14 listopada 2007 roku Sejm
usta nowił przez aklamację 13
kwietnia dniem Pamięci Ofiar
Zbrodni Katyńskiej8.
Spytałam Janusza, czy jeszcze
na coś czeka odnośnie śmierci
Ojca. Opowiedział, że ma nadzieję, że zachowały się teczki z dokumentami. Może są tam sprawozdania z przesłuchań, fotografie.
Nie wszyscy wierzą, że teczki te
zostały spalone.
Na kilku symbolicznych tablicach widnieje nazwisko Witolda
Krasickiego.
Pierwsza była inskrypcja w
krużganku kościoła Św. Antoniego przy ul.Senatorskiej.
Ciotka Janusza, Wanda Bąkowska, załatwiała jej umieszczenie w
okresie, gdy nie było jeszcze wielu tablic. Janusz mówi, że początkowo czuł się nieswojo. Tyle ludzi zginęło, dlaczego jego ojciec
ma być wyróżniony. Ale potem
tab lic katyńskich przybywało i
upamiętnianie ofiar zbrodni stało
się rzeczą normalną.
Druga jest na grobie rodzinnym
na Powązkach. Trzecia na Polskim Cmentarzu Wojennym w
Char kowie, czwarta w Kaplicy
Katyńskiej w katedrze polowej
WP przy ul. Długiej, piąta na
DokoÒczenie na stronie 21
15-30/06/2010 No 12(1002)
DokoÒczenie ze strony 20
pomniku na cmentarzu w Opocznie. Jest też tabliczka w Sanktuarium Poległym na Wschodzie
umieszczona na kościele Św.
Karola Boromeusza przy Cmenta rzu Powązkowskim. Chociaż
przyjęło się pisać „Zamordowany
przez NKWD”, Janusz napisał
„Zamordowany w Charkowie w
1940 roku”. Uważa, że NKWD
było tylko wykonawcą zbrodni.
To władze państwowe Związku
So wieckiego były sprawcami
mordów.
Utworzono też w Charkowie
Polski Cmentarz Wojenny. 27
czer wca 1998 roku nastąpiło
wmurowanie kamienia węgielnego, a 17 czerwca 2000 roku – oddanie i poświęcenie tego cmentarza.
Janusz należy do Stowarzyszenia Rodzin Katyńskich, które powstało w 1989 roku. Koła Rodzin
Katyńskich istnieją w wielu miastach, należą do nich dzieci, wdowy ofiar. Członków jest coraz
mniej. Minęło wiele lat od zbrodni. Najmłodsze dzieci zamordowa nych są urodzone w 1940
roku.
Siedziba Rodziny Katyńskiej w
Warszawie mieści się przy ul.
Powązkowskiej obok budynku
zarządu cmentarza. Tutaj Ro dzina Katyńska ma dla siebie trzy
pomieszczenia, na ścianach są
zdjęcia pomordowanych. W maju
każdego roku Niezależny Komitet Historyczny Badania Zbrodni
Katyńskiej wraz z Polską Fundacją Katyńską organizują sesję
katyńską, wygłaszane są referaty.
Odbywa się ona na Zamku Królew skim. Do swojej śmierci w
październiku 2007 roku brał w
niej czynny udział ksiądz prałat
Zdzisław Peszkowski, kapelan
Rodzin Katyńskich i pomordo wanych na Wschodzie.
(ciąg dalszy nastąpi)
1 Jacek Trznadel Katyń – ostatnia droga („Katyń. Problemy i
Strona 21
zagadki” „Zeszyty Katyńskie”, nr
1, Wyd. Pomost, 1990)
2Kontrowersje wokół Mackiewi cza sprawiły, że jego praca
Zbro dnia katyńska (wyd. 1:
Londyn 1948) nie ukazała się pod
jego nazwiskiem i została przypisana Zdzisławowi Stahlowi.
De cyzja ta została podjęta ze
względu na opinie które krążyły o
współpracy Mackiewicza z Niemcami, o które go oskarżyli komuniści. Na ten temat są dwie książki Włodzimierza Boleckiego:
Ptasznik z Wilna (Kraków 1991) i
Wyrok na Józefa Mackiewicza
(Puls, Londyn 1991) wydane pod
pseudonimem: Jerzy Malewski.
3 Ławrientij Beria (1899 –
1953), radziecki działacz komunistyczny, szef NKWD, jeden z głównych wykonawców zbrodni
stalinowskich.
4 «Biuletyn IPN» 5 czerwca
2005.
5 Anna Cienciała, Śledztwa
katyńskie z lat 1990–2005, „Przegląd Polski”, Nowy Jork, 15
kwietnia 2005.
6 Potem, w trakcie budowy
Polskiego Cmentarza Wojennego
w Charkowie, pierwotna numeracja teraz już znanych polskich
grobów zostala zmieniona. Obecnie dawny grób nr 6/94 nosi numer 5.
7 „Rodowód”, wrzesień 1996,
s. 3.
8 Szczególnie podniosły cha rakter miały obchody 13 kwietnia
2008. W Kaplicy Katyńskiej katedry polowej Wojska Polskiego
umieszczono czaszkę majora
Ludwika Szymańskiego. Wywieziona z Katynia w 1943 przez
dok tora Helge Tramsena, duń skiego członka komisji niemieckiej, odkryta w Kopenhadze po
sześćdziesięciu latach, w 2007
trafiła do Polski. Na uroczystości
był obecny syn Ludwika Szymańskiego z rodziną zamieszkali w
Australii.
Aleksandra Ziółkowska-Boehm
Wierszyna - 100 lat ostoi
Polskości na
wschodniej Syberii
Paweł Nawrocki
Jak twierdzi≥ ksiπdz Ignacy
Pawlus ñ do niedawna proboszcz
polskich koúcio≥Ûw w Irkucku i w
Wierszynie - prawie wszyscy
mie szkaÒcy Irkucka i okolic
(oprÛcz tubylczej ludnoúci buriackiej) majπ w swoich øy≥ach przynajmniej kilka kropel polskiej
krwi. Jeødøπc po bliøszych i dalszych okolicach Bajka≥u spotkaÊ
moøna ludzi, ktÛrzy, s≥yszπc øe
przyjechaliúmy z Polski, wspo minajπ: mÛj dziadek, moja pra babka, krewni mojego mÍøa, øony
byli Polakami. PamiÍÊ o ich pochodzeniu trwa i jest z dumπ
(choÊ bez patosu) przekazywana
kolejnym pokoleniom. Ma≥o kto
spoúrÛd nich zna jeszcze polskπ
mowÍ. Ale sπ i tacy, ktÛrych
dzieci, oprÛcz angielskiego, uczπ
siÍ takøe jÍzyka polskiego.
Wyjπtkiem jest wieú Wierszyna
ñ wysepka i ostoja polskoúci ñ
po≥oøona oko≥o 160 km na pÛ≥nocny zachÛd od Irkucka, a ponad 6000 km od granic Rzeczypospolitej. Nie mieszkajπ w niej
potomkowie zes≥aÒcÛw, ale ludzi,
ktÛ rzy dok≥adnie sto lat temu
przyjechali tu dobrowolnie, ìza
chlebemî, w ramach reform Sto≥ypina.
Rzπd carski, chcπc przeciw dzia≥aÊ rosnπcej fali emigracyjnej
Kościółek w polskiej wsi Wierszyna
POLSKA SZKOŁA MUZYCZNA
The Frederic Chopin
Music School
Fortepian/pianinoïSkrzypceïGitara ï
E m i s j a g ≥ o s u ( Vo k a l ) ï F l e t ï Tr π b k a ï K l a r n e t
ï A k o r d e o n ï Te o r i a - w s z y s t k i e p o z i o m y
K O M P O Z Y C J A ï I M P R O W I Z A C J A ï D Y RY G O WA N I E
-dla zaawansowanych
RY T M I K A i U M U Z Y K A L N I E N I E d l a d z i e c i o d 4 - g o r o k u ø y c i a
2399 Cawthra Rd. East, Unit 101, Mississauga
Tel. (905) 279-7761
PolakÛw do Europy Zachodniej i
Ameryki, stara≥ siÍ odwrÛciÊ jπ na
wschÛd. Po za tym w≥adze, po przez zaludnienie Syberii, dπøy≥y
do zapobieøenia kryzysowi panujπcemu na wsi rosyjskiej w europejskiej czÍúci Imperium. Ruch
migracyjny nasili≥ siÍ w okresie
rzπdÛw premiera Piotra Sto≥ypina
(1906-1911), kiedy to w≥adze pozwoli≥y na wolne osadnictwo za
Uralem.
Osadnicy, ktÛrzy nie potrafili
przystosowaÊ siÍ do bardzo trudnych warunkÛw syberyjskiego
rolnictwa, podejmowali pracÍ w
kopalniach wÍgla kamiennego
Czeremchowa, w zak≥adach rzemieúlniczych Irkucka, a przede
wszystkim na Transsyberyjskiej
Magistrali Kolejowej. NiektÛrzy z
nich, rozczarowani zastanymi warunkami, wracali do kraju. Natomiast ci, ktÛrzy zdo≥ali siÍ zasymi lowaÊ, budowali w miejscu
prze siedlenia domy, koúcio≥y,
szko≥y.
W Wierszynie zamieszkali
przede wszystkim bezrolni ch≥opi
oraz gÛrnicy z Ma≥opolski, g≥Ûwnie z okolic Zag≥Íbia Dπbrow skiego. Okolica by≥a dla nich tym
atrakcyjniejsza, øe oprÛcz ziemi,
znajdowa≥y siÍ tu takøe wspomniane kopalnie.
Najpierw jednak w okolice Irkuc ka pojecha≥a grupa ìhodo kÛwî ñprzedstawicieli rodzin
chcπcych osiedliÊ siÍ na Syberii.
Po powrocie opowiedzieli krewnym i sπsiadom, øe jest ziemia,
las i w≥Ûczπce siÍ, bezpaÒskie byd≥o.
Gdy jesieniπ 1910r.ñpo prawie
dwutygodniowej podrÛøy kolejπ i
przebyciu, wraz z zabranym z
kraju dobytkiem, oko≥o 100 km
dwukÛ≥kami wynajÍtymi od miejscowych - dotarli na miejsce, okaza≥o siÍ, øe ich ziemia czÍúciowo
poroúniÍta jest tajgπ, ìbezpaÒ skieî byd≥o naleøy do tubylczych
plemion buriackich, a pierwszymi
ich siedzibami bÍdπ ìba≥aganyî,
czyli budy zrobione z brzozowych
ga≥Ízi. Mroünπ, syberyjskπ zimÍ
spÍdzili w ziemiankach w dolinie
rzeczki Idy, zdobywajπc poøywienie w zamian za ciÍøkπ pracÍ u
BuriatÛw. NiektÛrzy zdecydowali
siÍ wrÛciÊ do Polski. Pozostali
najbardziej zdetermino wani lub
ci, ktÛrzy nie mieli pieniÍdzy na
powrÛt. Dopiero wiosnπ zaczÍli
karczowaÊ las i wznosiÊ pierwsze
domy.
Jednak juø w 1912r., z finansowπ pomocπ w≥adz oúwiatowych,
ukoÒczono budowÍ jednoklaso -
W Wierszynie czas jakby zatrzymał się niemal sto lat temu
wej szko≥y elementarnej, a w pogrzebÛw. Jednak przez nastÍp1914ñkoúcio≥a p.w. úwiÍtego Sta- nych kilkadziesiπt lat chrzczono
nis≥awa Biskupa (z powodu dzia- dzieci ìz wodyî i czyniono stara≥aÒ wojennych, poúwiÍco nego nia, by wszystko toczy≥o siÍ tak,
dopiero w 1918r.).
jak w dalekiej Polsce.
Do Wierszyny przybywali koKolejne, najbardziej dramatyczlejni osadnicy, powstawa≥y gos- ne represje dotknÍ≥y Wierszynian
podarstwa. CiÍøka praca obfito- za rzekomπ dzia≥alnoúÊ dywersyjno
wa≥a w ca≥kiem pokaüne zbiory ñpowstaÒczπ. W 1937r. osπdzoøy ta, jÍczmienia, owsa, grochu, nych w sfingowanym procesie i
ziem niakÛw, a nawet pszenicy rozstrzelanych zosta≥o 30 miesz(trudnej do uprawy w warunkach kaÒcÛw wsi.
syberyjskich), hodowlÍ byd≥a i
Potem nasta≥ okres nÍdzy. Zbotrzody chlewnej. Co bardziej øe rekwirowano, zabierano ca≥y
przedsiÍbiorczy mieszkaÒcy wsi dobytek, zostawa≥y go≥e úciany.
dorobili siÍ dwÛch m≥ynÛw wod- W rodzinach pozbawionych mÍønych i tartaku.
czyzn, dzieci zaprzÍga≥y siÍ do
Nie zajmowali siÍ politykπ, a o p≥ugÛw, a matki prowadzi≥y orkÍ.
wojnach, rewolucji i obaleniu caTakøe II wojna úwiatowa liczera dowiadywali siÍ z opowiadaÒ i bnie uszczupli≥a wieú. Kilku wygazet. Z miejscowymi w≥adzami wodzπcych siÍ z niej øo≥nierzy
porozumiewali się po rosyjsku, a poleg≥o, a kilku innych ñìKoúciuw domu i miÍdzy sobπ rozmawia- szkowcÛwî, ktÛrych szlak wojenli po polsku. Utrzymywali kores- ny wiÛd≥ przez PolskÍ - osiedli≥o
pondencyjny kontakt z krajem.
siÍ w Ojczyünie.
Na poczπtku lat trzydziestych ñ
Lata pieriestrojki i jelcynow w okresie stalinowskiej kolekty- skiej odwiløy spowodowa≥y, øe
wizacji, rozku≥aczania, demasko- mieszkaÒcy wsi znÛw mogπ swowania ìwrogÛw klasowychî i ate- bodnie kultywowaÊ swojπ polsizacji ñ w wyniku bardzo suge- koúÊ i wiarÍ. W 1992r. odbudostywnych agitacji prowadzonych wa no koúciÛ≥. Niestety, okres
przez bolszewickich aktywistÛw, w≥adzy radzieckiej pozostawi≥
powsta≥y w Wierszynie dwa ko≥- ska zy na tradycyjnej obyczajo chozy, obejmujπce prawie ca≥π woúci.
ziemiÍ naleøπcπ do mieszkaÒcÛw.
Dziú do Wierszyny coraz czÍúBogatszych gospodarzy zmuszo- ciej zawitajπ turyúci z Polski,
no do kolektywizacji wysokimi wúrÛd nich nasza trzyosobowa
podatkami oraz represyjnymi po- grupka osÛb zauroczonych piÍkdejrzeniami o dywersjÍ przeciw nem Wschodniej Syberii. Z
w≥adzy ludowej. Kaødej rodzinie Irkucka jechaliúmy z poczπtku
po zostawiono jedynie dzia≥kÍ asfaltowπ, a pod koniec niemal
przyzagrodowπ i jednπ krowÍ. Po- polnπ drogπ. Wierszyna malowczπtkowo wpro wadzono teø ñw niczo po≥oøona w dolinie rzeczki
ra mach ìwal ki z analfabetyz - Idy, na pobrzeøu syberyjskiej tajmemîñ naukÍ czytania i pisania gi, otoczona wzgÛrzami (wierszypo rosyjsku (oprÛcz prowadzonej nami), w stosunku do mijanych
dotychczas nauki w jÍzyku pols- wczeúniej rosyjskich i buriackich
kim), ale juø w 1934r. bolszewicy wsi, robi wraøenie bardzo zadbazakazali nauki jÍzyka polskiego w nej, widaÊ tu rÍkÍ gospodarza.
szkole i odprawiania naboøeÒstw
Obok sklepu powita≥ nas Denis
w miejscowym koúciÛ≥ku. Nieba- ñkilkuletni ch≥opiec, tutejszy powwem zosta≥ on czÍúciowo znisz- sinoga ñbosy, brudny, ale wygaczony ñwywieziono wyposaøenie dany i na swÛj sposÛb goúcinny.
liturgiczne i zawalono wieøyczkÍ. Uk≥oni≥ siÍ w pas, mÛwiπc po polBolszewicy wprowadzili teø úwie- s ku, z d≥ugim ìzaúpie wemî: c kie obrzÍdy chrz tÛw, úlubÛw i
Dokończenie na stronie 22
15-30/06/ 2010 No12(1002)
Strona 22
Wierszyna - 100 lat ostoi Polskości na wschodniej Syberii
spacerujπcego i robiπcego zdjÍcia,
zosta≥em zaproszony na po czÍstunek. Kiedy odmÛwi≥em
wypicia alkoholu, zaproponowali
zjedzenie przynajmniej blina,
zawartoúÊ kieliszka natomiast je-
oni potomkami zes≥aÒcÛw, zaú ich
przodkowie przybyli na SyberiÍ
dorywczo, w tajdze lub w mieúcie. Ludzie øyjπ bardziej niø
skrom nie. Rodziny z regu≥y sπ
wielodzietne, nieraz jest ich
ponad dziesiÍcioro. Brak sta≥ych
dochodÛw sprawia, øe ludzie borykajπ siÍ z wieloma trudnoúciami, miÍdzy innymi z brakiem
ubraÒ czy podstawowego
wyposaøenia dzieci do szko≥y
ñjedynej na Syberii szko≥y, w
ktÛrej uczniowie uczπ siÍ
wszystkich przedmiotÛw w
jÍzyku polskim.
We wsi sπ tylko dwa bπdü trzy
samochody, co przy bardzo duøej
odleg≥oúci chociaøby od Irkucka i
wobec rzadko kursujπcego autobusu, stanowi ogromnπ przeszkodÍ zarÛwno w potencjalnych dojazdach do pracy, jak i w ewentualnej potrzebie uzyskania na przyk≥ad pomocy medycznej. Wprawdzie doprowadzona jest tu linia
ìjedynie za chlebemî (wyjπtkiem
jest rodzina niejakiego Bykowskiego ñzes≥aÒca politycznego).
Trzeba jednak stwierdziÊ obiektywnie, øe polskoúÊ niektÛrych ñ
przynajmniej tych spotkanych
przez nas ñpotomkÛw zes≥aÒcÛw
ñw sposÛb naturalny, na skutek
niekiedy ponad wiekowej izolacji
od kraju i kilku dzie siÍciu lat
komunistycznego wynaradawiania ñ uleg≥a znacznemu wymiesza niu z do minujπcπ ìwszech zwiπ z kowπî kul turπ rosyjskπ
(cho ciaø w niektÛ rych z nich
znÛw odradza siÍ úwia domoúÊ
narodowa), natomiast Wierszy nianie, w sposÛb wrÍcz zadziwiajπcy, zdo≥ali ocaliÊ nie tylko mowÍ i wiarÍ ojcÛw (dla pierwszego
pokolenia urodzonego na Syberii
jÍzyk polski by≥ czasami jedynym
znanym jÍzykiem), ale postawili
sobie za punkt honoru nie miesza-
telefoniczna, ale telefon funkcjonuje wy≥πcznie w jednπ stronÍ,
czyli moøna dodzwoniÊ siÍ jedynie do Wierszyny.
-Nie macie telefonu. A co, gdy
ktoú zachoruje ? -pytamy mÍøa
pani Ludy.
-Jak to co ? Na ìgÛrkÍî (cmentarzyk) ñodpowiada z gorzkim
úmiechem.
Dobrym duchem Wierszyny
by≥ ksiπdz Ignacy Pawlus (po
przeniesieniu do Kaliningradu
zastπpi≥ go inny kap≥an). MiÍdzy
innymi z jego inicjatywy odbudowano tutejszy koúciÛ≥. On teø
wspiera≥ mieszkaÒcÛw duchowo,
pog≥Íbia≥ ich wiarÍ, pomaga≥
przetrwaÊ trudne czasy orga ni zujπc na przyk≥ad wakacyjny
wypoczynek dla dzieci i m≥odzieøy.
Waønym wydarzeniem dla
Wierszynian by≥o zatrzymanie siÍ
kiem podkreúla, øe nie sπ Poloniπ,
tylko Polakami.
Niestety, wúrÛd przedstawicieli
polskich w≥adz zdarzajπ siÍ i tacy,
ktÛrzy traktujπ Wierszynian jako
ìgorszychî PolakÛw, bo nie sπ
Pożegnalna kolacja w gościnnym domu pani Ludy
DokoÒczenie ze strony 21
ñDzieÒ dobry paÒ stwu. CieszÍ
siÍ, øe przyjechaliúcie. Bardzo mi
mi≥o. Zapraszam. Zapytany, czy
wie u kogo mo gliby ú my siÍ
zatrzymaÊ, wska za≥ ñ rÛw nieø
k≥aniajπc siÍ ñ na domek pe≥niπcy
funkcjÍ plebanii: ñ ProszÍ, u cioci
Ludy. Podczas rozmowy co jakiú
czas wtrπca≥ z wrodzonπ sobie
kurtuazjπ i szel mowskim b≥ys kiem w oku: ñA ìdiengiî macie ?
Dajcie ìdiengiî.
Podczas pÛüniejszej przechadzki b≥otnistπ drogπ wzd≥uø wsi, ku
naszemu mi≥emu zaskoczeniu,
mijane dzieci, krzπtajπcy siÍ wokÛ≥ obejúÊ doroúli i siedzπcy na
przy do mowych ≥aweczkach lu dzie w podesz≥ym wieku, uúmiechajπc siÍ, pozdrawiali nas serdecznym: DzieÒ dobry.
Przy jednej z chat zagadnÍ≥a
nas starsza pani ñIrena Nowak:
-A skπd jesteúcie ?
-Z Polski, z £odzi.
-Z £odzi? To mÛj brat mieszka≥
w £odzi. Umar≥ ze dwa lata temu.
Mycka siÍ nazywa≥, Bronis≥aw
Mycka. Poszed≥ z wojskiem na
zachÛd i zosta≥. Oøeni≥ siÍ i juø
nie wrÛci≥.
Drogπ przejecha≥o dwÛch mÍøczyzn na motorze.
-A co oni wieüli, takie d≥ugie,
zawiniÍte w szmaty?
-Ciiiiiiiii ñzachichota≥a cichutko pani Irena, konfidencjonalnie
przyk≥adajπc palec do ust. ñNie
wolno, ale polujπ. W tajdze. No,
... strzelajπ. U nas bieda, wiÍc
trzeba.
Wnuczki pani Ireny ñpodobnie
jak wiele osÛb po 1991r., kiedy
poupada≥y ko≥chozy i nasili≥o siÍ
bezrobocie ñ w poszukiwaniu
pracy wyjecha≥y do miasta i rzadko zaglπdajπ, a 77 letniej, z trudem poruszajπcej siÍ babci, nie
staÊ na remont przeciekajπcego
dachu.
Budynki stojπce wzd≥uø drogi
majπ niekiedy blisko sto lat, chociaø sπ teø nowe bπdü ≥adnie
odnowione domy. WodÍ w wielu
gospodarstwach nadal ciπgnie siÍ
ze studni z øurawiem lub ñjak
przed wiekiem ñprzynosi siÍ z
rzeki w wiadrach na naramien nych nosid≥ach ñkoromys≥ach.
Tylko nieliczni gospodarze majπ
pompy wodne. Jednπ z niewielu
oznak postÍpu, jaki dokona≥ siÍ w
Wierszynie w ciπgu kilkudzie siÍciu lat, jest elektrycznoúÊ.
MπkÍ ze zboøa mielonego w
pobliskim m≥ynie potrzebuje
kaøda tutejsza pani domu, bo kupny chleb jest drogi i tylko rozrzutna gospodyni nie piecze go pod
w≥asnym dachem. Zresztπ tak
nakazuje tradycja i wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie. Dzieciom i wnukom urodzonym juø na Syberii powierzano ca≥π tÍ mπdroúÊ, ktÛrπ mieli
mieszkaÒcy polskich wsi i miaste czek sto lat temu: jak piec
chleb, co robiÊ w obejúciu i jak
Po pierwszych wierszyńskich
osadnikach niekiedy pozostały
jedynie bezimienne krzyże z
wyblakłymi fotografiami
øyÊ godnie.
W gÛrujπcym ponad wsiπ brzozo woñ sosno wym lesie przy cupnπ≥ wier szy niaÒski cmen tarzyk. Na krzyøach i tabliczkach
w zdecy do wanej wiÍk szoúci
widniejπ polsko brzmiπce nazwiska, na starych grobach pisane alfabetem ≥aciÒskim, potem przek≥adane fonetycznie na cyrylicÍ,
w osta t nich latach znÛw coraz
czÍúciej powraca siÍ do pierwotnej pisowni. Niekiedy nazwiska
zatar≥a mg≥a czasu, a na drewnianych krzyøach widniejπ tylko poblak≥e zdjÍcia otulonych w chustki kobiet i wπsatych mÍøczyzn.
Po niektÛrych grobach pozosta≥y
jedynie zapadniÍte, trudne do rozrÛønienia kopczyki. Obok krzyøy drewnianych, wyrÛøniajπ siÍ
kolorami metalowe, katolickie i
pra wos≥a wne, a takøe otoczo ne
metalowymi p≥otkami pomniczki
zwieÒczo ne czerwonπ gwiaz dπ.
Na wielu krzyøach po wie wajπ
bia≥oñczerwone wstπøki.
Przy cmentarnym ogrodzeniu
stoi d≥uga ≥awa biesiadna, natomiast na ca≥ym cmentarzyku rozsiane sπ mniejsze ≥awki i sto≥ki.
Na niektÛrych nagrobkach do strzec moøna talerzyki i kieliszki
z pozosta≥oúciami pokarmÛw i
alkoholu.
Rodzina zgromadzona przy
jednym z grobÛw wspomina≥a
swego krewnego, raczπc siÍ czajem, wÛdkπ, blinami, ogÛrkami,
chlebem. Gdy dostrzegli mnie
Pani Irena Nowak i Autor tego artykułu
den z mÍøczyzn czÍúciowo wypi≥,
a czÍúciowo pola≥ niπ grÛb.
NiektÛrzy t≥umaczπ, øe zwyczaj
biesiadowania przy grobach zapoøyczony zosta≥ od Rosjan, øe to
pozosta≥oúÊ wywo dzπ cego siÍ z
pogaÒstwa obyczaju sk≥adania
obiaty ñ ofiary, daru przekazywanego bÛstwom albo ku czci zmar≥ych. Na pierwszy rzut oka ñzw≥aszcza w kontekúcie wsi zamieszka≥ej przez PolakÛw ñ ma on teø
posmak obrzÍdu ìdziadÛwî, ale
zarÛwno geneza jak i wymowa
obu tych zwyczajÛw sπ odmienne.
MieszkaÒcy Wierszyny zdajπ siÍ
trak towaÊ cmentarne biesiado wanie jako formÍ uroczy s tych
wspominkÛw w miejscu spoczynku swoich bliskich. Natomiast we
Wszystkich úwiÍtych ponoÊ tylko
na polskich grobach palπ siÍ
znicze.
W sobotni wieczÛr, jak nowonarodzeni po kπpieli w bani (syberyjskiej ìsuchejî saunie), ko rzystajπc z zaproszenia pani Ludy
ñwierszyÒskiej nauczycielki i prezesa tamtejszego Stowarzyszenia
Spo≥eczno-Kulturalnego ìMa≥a
Polskaî, usiedliúmy przy stole zastawionym m.in. pysznymi potrawami z zaszlachto wa nego dwie
godziny wczeúniej úwiniaka, twarogiem z jagodami zebranymi w
lesie przez paniπ LudÍ, piwem i
wÛdeczkπ. OprÛcz nas by≥o teø
kilkoro PolakÛw ñirkuckich znajomych gospodarzy. Przy düwiÍkach ìharmoszkiî, na ktÛrej
przygrywa≥ mπø pani Ludy, úpiewaliúmy piosenki polskie ñod
ìSoko≥Ûwî po ìdzieweczkÍ, ktÛra
sz≥a do laseczkaî ñ i kilka przyúpiewek rosyjskich. Gospodyni,
ktÛra ukoÒczy≥a polonistykÍ w
GdaÒsku, wspomina, øe w Polsce
z poczπtku z przeraøeniem patrzy≥a na krowy uwiπzane na ≥aÒcuchach. Na Syberii chodzπ one
swobodnie. Rano same idπ na
pastwisko, a wieczorem rÛwnieø
same wracajπ do zagrody.
By≥y teø chwile g≥Íbszej refleksji. Pani Luda ñ podobnie jak
niektÛrzy inni mieszkaÒcy Wierszyny ñ jest dum na ze swych
przodkÛw, z ich odwagi, determinacji, wytrwa≥oúci w zachowywaniu pols ko úci wsi. Cieszy siÍ z
wymarzonego, dopiero co oddanego do uøytku Domu Polskiego,
bÍdπ cego oúrodkiem kultury i
kultywujπcπ narodowe tradycje
wizytÛwkπ tego miejsca. Z nacis-
Bieiadne ławy na wierszyńskim cmentarzyku
nie ojczystej krwi (ìwychodziÊ za w wiosce na zimÍ s≥ynnego pielgrzyma ñ Georgeía Yoltería,
Ruskiego, to by≥ grzechî).
Rozmawialiúmy teø o dzisiej- idπcego z Alaski przez SyberiÍ,
szych realiach øycia w Wierszy- Indie do Ziemi åwiÍtej. úladem
nie. MieszkaÒcom doskwiera jego pobytu jest ponoÊ w≥asnorÍduøe bezrobocie i bardzo niskie cznie przez niego postawiony
dochody. Utrzymujπ siÍ g≥Ûwnie pamiπtkowy krzyø, z pobliskiego
z uprawy roli, produkcji mleka, wzgÛrza czuwajπcy nad wsiπ.
Wierszyna ñpodobnie jak wiele
hodowli byd≥a, niekiedy z nielegal nych polowaÒ. Pracujπ, jeúli wsi syberyjskich ñjest jednym z
Dokończenie na stronie 23
znajdπ zatrudnienie, przewaønie
No 12 (1002) 15-30/06/2010
Strona 23
DokoÒczenie ze strony 22
tych miejsc na úwiecie, w ktÛrych
ludzie - choÊ øyjπ bardzo skromnie - nie zamartwiajπ siÍ o swÛj
byt, nigdzie siÍ nie spieszπ, cieszπ
siÍ øyciem, chwilπ, sobπ. Chociaø
POLISH-CANADIAN
INDEPENDENT COURIER
SEMI-MONTHLY
WYDAWCA-PUBLISHER
Nowy Kurier Inc.
REDAKTOR NACZELNY:
JolantaCabaj
DZIA£
REKLAM/ADVERTISING
Dyrektor/Manager Zbigniew Koprowski
Cell: 647-886-1804
Email: [email protected]
ADRES REDAKCJI/ADDRESS
OF EDITORIAL BOARD:
12 Foch Ave, Toronto, ON
M8W 3X1 (Canada)
Tel/Fax: . (416) 259-4353
E-mail: [email protected]
website:
www.nowykurier.com
PUBLICYSCI/CONTRIBUTORS:
Pani Irena Nowak
nie op≥ywajπ w dostatki - nie
mieszkajπ w wykwintnych do mach, nie jeødøπ luksusowymi
limuzynami - to jednak sπ szczÍúliwi. Øyjπ pe≥niπ øycia, w zgodzie
z naturπ. W≥aúnie tu czujπ siÍ
naprawdÍ u siebie. Nasi rodacy
mieszkajπcy na Syberii nie zazdro szczπ nam cywilizacyjnych
nowinek. Majπ úwiadomoúÊ tego,
øe w pogoni za karierπ, sukcesem,
pieniπ dzem bardzo ≥atwo prze oczyÊ coú, co rzeczywiúcie waøne: prostotÍ ducha, dobroÊ, øyczliwoúÊ.
Pawe≥ M.Nawrocki
Grunwald i Malbork 1410-1910-2010
23 VII - 31 XII 2010
Wystawa w ramach obchodów
Roku Grunwaldzkiego, zorganizowana przez Dział Historii oraz
Bibliotekę Muzeum Zamkowego
w Malborku.
W sali wystaw czasowych na
Zamku Wysokim znajdą Państwo
ekspozycję historyczną poświęconą bitwie grunwaldzkiej i oblężeniu Malborka w 1410 roku oraz
działaniom związanym z ob chodami 500 rocznicy tych wydarzeń w 1910 r. w Malborku i w
Krakowie. Zaprezentowane zostaną również współczesne akcje
muzealne poświęcone tradycji
grunwaldzkiej i historii sprzed
600 lat.
Część pierwsza - 1410 - przybliży informacje na temat samej
bitwy, zobrazuje rekonstrukcję
wydarzeń, położenie wojsk polskich i krzyżackich, taktykę czy
też kierunki natarcia. By dopełnić
obrazu zaprezentowane zostaną
najważniejsze przekazy ikonograficzne bitwy pochodzące z kronik
polskich i obcych (Marcin Bielski, Bartosz Paprocki, Diepold
Schilling, Heinrich Reden). W
dalszej części omówione zostanie
oblężenie Malborka, będące następstwem wydarzeń grunwal dzkich, a dla zamku malborskiego
jednym z najważniejszych mo mentów w jego dziejach. W tym
miejscu przyjrzymy się bliżej
postaci obrońcy malborskiego
zamku i późniejszego wielkiego
mistrza - Heinricha von Plauen.
Część druga - 1910 – zobrazuje
pamięć o Grunwaldzie i oblężeniu
Malborka w XIX i początku XX
wieku w Niemczech i w Polsce.
Uwagę skupimy na działaniach
podjętych w rocznicę oblężenia w
restaurowanym zamku malborskim i na uroczystościach, które
odbywały się tam w 1910 roku.
Głównym akcentem będzie polichromia do kaplicy św. Anny na
Zamku Wysokim w Malborku,
przedsta wiająca poległych pod
Grunwaldem rycerzy krzyżackich.
Ważnym elementem w tej
części ekspozycji będzie zapre zentowanie bitwy grunwaldzkiej
w kontekście dwóch polskich
dzieł literackich. A mianowicie,
uważanej za arcydzieło literatury
polskiej powieści Krzyżacy Henryka Sienkiewicza (pierwsze wydanie książkowe 1900 r.) oraz
powieści Krzyżacy 1410. Obrazy
z przeszłości Józefa Ignacego
Kraszewskiego (pierwsze wydanie 1882 r.). Na wystawie, poza
książkami, zaprezentowane zostaną cykle malarskie Konstantego
Górskiego oraz Stanisława Kaczor
- Batowskiego wykonane do
utworu Sienkiewicza.
Wielkie i ważne obchody 500lecia bitwy grunwaldzkiej na
terenach polskich odbyły się w
Krakowie. Ich centralnym wydarzeniem było odsłonięcie pomnika Władysława Jagiełły na Placu
Matejki. Motto wyryte na pomniku „PRAOJCOM NA CHWAŁĘ,
BRACIOM NA OTUCHĘ” na wiązywało do ówczesnej sytuacji
społeczeństwa polskiego, rozbitego pomiędzy zaborami. Uroczystości krakowskie na długo pozostały w pamięci jego uczestników
za sprawą wielu edycji pamiątkowych albumów, które w ogromnych ilościach zaczęły pojawiać
się jeszcze tego samego roku.
Wiesław Bla schke (Polska),
Majka Bochnia, Wojciech Bła siak, Henryk Bugłacki (Polska),
Izabella Bukraba -Rylska (Polska), Wini cjusz Gure cki, Jan
Jekiełek, Zofia Lachowicz, Grażyna Majka (Polska), Elżbieta
Marcińczak -Leppek, Zbigniew
Moszumański, Wies³aw Piechocki
(Austria), Zenowiusz Ponarski,
Kazimierz Z. Poznañski (USA),
Jerzy Przystawa (Polska), Barbara Sharratt, Krystyna StarczakKozło wska, Edward Soł tys, Le szek Szymowski (Polska), Tadeusz Szczęsny, Andrzej Targowski
(USA), Aleksandra Ziółkowska Boehm (USA), Janusz Zuziak
(Polska)
Redakcja nie odpowiada za treúÊ
zamieszczonyvch reklam.
Teksty zawierajπce numery telefonÛw sπ tekstami reklamowymi.
Zamieszczone materia≥y nie zaw sze
odzwierciedlajπ poglπdy Redakcji.
Prz edruk bez z ez w olenia Re dakcji zabroniony
Za≥oøona/Established in 1972
Ukazało się również szereg wydawnictw historycznych i popularnych, wysławiających zwycięstwo oręża polskiego, akcentujących polityczne tło wydarzeń
1410 roku. Na bieżąco o przygotowaniach do wielkiej uroczystości donosił warszawski Tygodnik
Ilustrowany.
Część trzecia - 2010 - tradycja
grunwaldzka i „oblężeniowa” na
zamku malborskim po II wojnie
światowej. Opowiemy tu o działaniach muzealnych i edukacyjnych związanych z obchodami
rocznic bitwy grunwaldzkiej,
oblę żenia Malborka i historią
zakonu krzy żac kiego w Mal borku. Punktem kulminacyjnym
tej części będzie zaprezentowanie
niedokończonej kopii obrazu Jana
Matejki Bitwa pod Grunwaldem
pędzla Zdzisła wa Pabisiaka.
Obraz w skali 1:1 będzie eksponowany wraz z oryginalnym olejnym szkicem Matejki z 1872
roku.
Elementem zamykającym ca łość wystawy będą najciekawsze
fotogramy z widowiska plenerowego Oblężenie Malborka, realizowanego od 10 lat pod murami
malborskiej warowni.
Serdecznie zapraszamy !
Strona 24
15-30/06/ 2010 No.12(1002)

Similar documents

(October) 2011r. No 19 (1033)

(October) 2011r. No 19 (1033) gdy Chiny zgodzą się sfinansować akcję ratunkową i dalszą integrację Unii, Polska przy wzra stających kosztach finansowania stanie się jedną z pierwszych ofiar, a oddanie dziś kontroli nad PKO BP s...

More information

Czerwiec 2015

Czerwiec 2015 to nie tylko produkty dekoracyjne, ale takøe gama dedykowanych urzπdzeÒ zasilajπcych i sterujπcych. Do rosnπcej popularnoúci tej technologii z ca≥π pewnoúciπ przyczynia siÍ moda, ale takøe aspekty ...

More information

(December) 2010r. No 24 (1014)

(December) 2010r. No 24 (1014) DokoÒczenie ze strony 1 Centrum, później jako przedstawiciel AW ”S”.

More information