Summary W tym miesiącu

Transcription

Summary W tym miesiącu
W tym miesiącu
Zapraszamy
na najbliższe
spotkania
promocyjne SŻ:
– 29 czerwca
w Żydowskim
Muzeum Galicja
podczas Festiwalu
Kultury Żydowskiej w Krakowie
– W pierwszych
dniach sierpnia będziemy promować
numer dolnośląski
we Wrocławiu,
Dzierżoniowie
i Legnicy.
Summary
W
here is Galicia actually?
A little bit in Poland, a little bit in the Ukraine and Austria,
and a little bit among old books,
prints, and photographs. What
is a galicianer like? Or rather
what did he use to be like? Was
he a peddler from Kraków, or
a small-time thief from Lwów?
Perhaps a Rabbi from Rzeszów
or a writer from Drohobycz?
Though today Galicia is mostly a historical term, a feeling
that the Galician atmosphere
is not entirely gone is hard to
resist. Here and there fading
Yiddish letters still invite
for vershidene tsubayse. That
is various snacks. In a way
that is the spirit of Galicia.
In this months issue we look east
Galicja widziana z różnych
perspektyw jest głównym
tematem czerwcowego numeru
Słowa Żydowskiego. Można
w nim znaleźć artykuły dotyczące ludzi oraz miejsc związanych z Krakowem, Lwowem,
Brodami, Drohobyczem i Stanisławowem. W tych i innych
miastach regionu zachowały się
liczne ślady żydowskie. Fotografia na okładce przedstawia
napisy w języku jidysz z dwudziestolecia międzywojennego,
of the Polish border to conjure
up some of Galicia’s personalities and places – we savor the
yiddishkayt galician style.
We open with articles dedicated
to the lives and achievements
of two of Galicia’s finest: Dora
Kacnelson and Jacob Honingsman. Dora dedicated her life
to building brotherhood and
understanding between the
neighbouring nations: Poles,
Jews, Ukrainians and Russians.
This melting pot of cultures was
also characteristic to the region.
We remember professor Honingsman, who passed away last
year. He was a renown Holocaust
scholar and one of our authors.
We present a contemporary portrait of the city of Brody, which
once throbbed with Jewish life
and culture. Now at least still
wyłaniające się na murach jednej z kamienic w śródmieściu
Lwowa, przy ul. Najliwajka
(dawniej ul. Rzeźniczej). Takich napisów, stanowiących relikty od dawna nieistniejących
firm i sklepów – prowadzonych
przez lwowskich Żydów kilkadziesiąt lat temu – jest znacznie
więcej. Lwów przed II wojną
światową zamieszkiwała
trzecia pod względem liczebności społeczność żydowska
w Polsce. W 1945 r. miasto
zostało włączone do ZSRR,
a od 1991 r. znajduje się w granicach Ukrainy. W ostatnich
latach niektóre napisy w jidysz
widoczne w śródmieściu Lwowa zostały poddane zabiegom
konserwatorskim i obecnie
stanowią jedną z atrakcji
turystycznych miasta, poświadczając jego wielokulturowy
charakter. Przypominają także
o języku wschodnioeuropejskich Żydów, którego już dziś
we Lwowie właściwie nie można usłyszeć. Fot. Piotr Piluk
beautiful and
fascinating
sights, with
a unique atmosphere remain.
At the end of this
month we will
be presenting
some of these
treasures and
findings during
the Jewish Culture Festival in Kraków
at the Galicia Jewish
Museum, an excellent
educational and cultural
institution, we wish to familiarize our readers with. We hope to
see some of you at the Festival.
On the Yiddish pages, Arieh
London, our Israel correspondent, writes about the changes
Obama may bring about in the
relations between America and
Israel. He comments also on the
papal visit in the Holy Land.
London regrets that the Polish
pope, John Paul II, showed
a lot more understanding to the
Jewish people and proved to be
a much warmer and more compassionate pope than his German
successor. Simhah Simchowitz,
our Canadian correspondent,
writes about the passing of
a great Polish-Canadian Jewish
scholar, Dovid Mendel Harduff (1918 – 2009). Harduff,
a modest man of gigantic
knowledge, left behind valuable
works such as the only HebrewYiddish-English dictionary.
In the local news we relate about
the world premiere at the Shalom Foundation. The students
of the UTW presented on June
5 a new play by Jacob “Kobi”
Weitzner in the Jewish theater in
Warsaw. The play tells the story
of Karpilevski, a Yiddish wannabe poet and a small time politician, who dies in the arms of
a prostitute, and finds out to his
surprise that God actually exists.
by Edward Odoner
2 | Słowo Żydowskie
| Nr 6 (448) 2009
W tym miesiącu
W numerze
4 | Ulica Żydowska
Temat numeru – Galicja
SYLWETKI
11 | Anna Banasiak: Ukochane narody
Dory Kacnelson. Z myślą o pojednaniu
14 | Adam Redzik: Profesor
Jakub Honigsman. In memoriam
POCZTÓWKI
18 | Agnieszka Zagner: Życie kresowe.
Rozmowa z Tadeuszem Olszańskim
22 | Piotr Piluk: Ślady żydowskie
w Brodach. Na skraju Galicji
PRZESTRZEŃ
28 | Jakub Nowakowski: Nowoczesne
spojrzenie na przeszłość Polski.
Żydowskie Muzeum Galicja
Kultura
30 | Robert Leszczyński:
Osobliwa Odessa Izaaka Babla.
Tajemnicza codzienność
32 | Olga Zienkiewicz: Opowieść
o wędrówkach polskich Żydów.
Wystawa ŻIH w Brukseli
Redakcja:
pl. Grzybowski 12/16
00-104 Warszawa
tel.: +48 22 620 05 47, +48 22 620 05 49
e-mail: [email protected]
e-mail: [email protected]
Zespół redakcyjny:
Jacob Weitzner – redaktor naczelny
Edward Odoner – sekretarz redakcji
Piotr Piluk – redaktor działu polskiego
Ola Król – redaktor działu jidysz
Magda Koralewska – skład graficzny
Prenumerata: +48 22 620 05 49
Wydawca:
Zarząd Główny Towarzystwa
Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce
Zrealizowano dzięki dotacji Ministra
Spraw Wewnętrznych i Administracji
‫ַארויסגעגעבן מיטן שטיץ ֿפונעם‬
‫ּפוילישן אינערן־מיניסטעריום‬
Od redakcji
D
rodzy Czytelnicy,
w tym miesiącu zaglądamy
za naszą wschodnią granicę,
do dawnej Galicji. Przywołujemy sylwetki ludzi oraz
miejsca – zgłębiamy jidyszkajt po galicyjsku. Pod koniec
czerwca zaprezentujemy nasze
odkrycia w Galicji zachodniej
– na festiwalu w Krakowie.
Ulica Żydowska informuje o wydarzeniach z całego
kraju – Katowic, Krakowa,
Lublina, Łodzi, Szczecina,
Warszawy i Zielonej Góry.
Niepokojącym sygnałem jest
niedawny artykuł w tygodniku Der Spiegel (z 18 maja,
nr 21/2009) o współudziale
obywateli państw europejskich
w Zagładzie Żydów. W Polsce
wywołał burzliwą dyskusję
o historycznej odpowiedzialności Niemców za Holocaust, która
właściwie nie przyniosła nowych
wniosków. W tym miesiącu
wiele mówi się również o dwudziestoleciu polskiej demokracji.
Transformacja ustrojowa i początek nowej epoki przyniosły
także wiele zmian w środowisku polskich Żydów. Nasza
organizacja jest dumna z faktu,
że reprezentuje społeczność
nieprzerwanie od 1950 r.; także
w trudnych latach 1970. i 1980.
W następnym numerze
o Dolnym Śląsku.
Zachęcamy do lektury.
Artur Hofman
Przewodniczący
Zarządu Głównego TSKŻ
Polecamy lipcowy
numer Słowa
Żydowskiego
o tematyce
dolnośląskiej.
■■ W okresie
powojennym
Legnica stanowiła
jeden z największych
ośrodków osadnictwa
żydowskiego na
Dolnym Śląsku,
obok takich miast
jak Wrocław
i Wałbrzych.
Żydowski Dom
Kultury im. Gersona
Dua w Legnicy
był placówką
prowadzoną przez
TSKŻ. Mieścił
się przy ul. Nowy
Świat. Organizował
wielokierunkową
działalność
kulturalną,
utrzymywał
bibliotekę i posiadał
salę widowiskową
dla kilkuset osób.
Swoją działalność
zakończył w związku
z wydarzeniami
Marca ’68
i emigracją
licznej grupy
legnickich Żydów.
Reprodukowaną
obok fotografię
wykonał około
1965 r. Lejba
Szklar, legniczanin
związany przez
całe życie z TSKŻ,
a także fotograf
dokumentujący życie
lokalnej społeczności
żydowskiej
w latach 19601990. Dziś Lejba
Szklar jest jednym
z nielicznych Żydów
mieszkających
w Legnicy,
a wykonane przez
niego zdjęcia
pozwalają przyjrzeć
się społeczności,
która nie aż tak
dawno była obecna
w tym dolnośląskim
mieście.
3
Instalacja izraelskiej
artystki w Warszawie
Wystawa W BUŁGARSKIM
INSTYTUCIE KULTURY
Współpraca z Muzeum
Sztuki w Łodzi
Przygotowana wspólnie z MHŻP
i Muzeum Sztuki Nowoczesnej
w Warszawie instalacja izraelskiej artystki Yael Bartana, znanej
w Polsce przede wszystkim z filmu Mary Koszmary, prezentuje
rekonstrukcję fragmentu kibucu
prowadzonego przez osadników
żydowskich w Palestynie, a późniejszym Izraelu w latach 1930.
Praca stanowi część polsko-niemiecko-litewsko-izraelskiego projektu
przygotowywanego przez GoetheInstitut w Warszawie, poświęconego zagadnieniu pamięci i władzy
w architekturze. Yael Bartana Mur
i wieża zostanie zaprezentowana
na placu Bohaterów Getta w Warszawie w czwartek, 25 czerwca.
W BIK w Warszawie 11 maja odbyło
się otwarcie wystawy „Siła społeczeństwa bułgarskiego – los Żydów
w Bułgarii”. Ekspozycja, która przedstawia wydarzenia z 1943 r. na scenie
międzynarodowej, dzieje bułgarskiego społeczeństwa oraz stanowisko
władz państwowych wobec ludności
żydowskiej, jest częścią prezentacji
„Podróżujące wystawy” Instytutu
Kultury przy MSZ Republiki Bułgarii.
Podczas otwarcia Michaela Todorova
– dyrektorka BIK przybliżyła zamysł
wystawy, a Iwajło Iwanow – Minister
Pełnomocny Ambasady Republiki Bułgarii opowiedział o faktach
z historii Bułgarii z tamtego okresu – postawie cara i społeczeństwa
pomagającego zagrożonym Żydom.
W dniu 12 maja w Warszawie przedstawiciele ZG TSKŻ – Artur Hofman
i Piotr Piluk spotkali się z dyrektorem Muzeum Sztuki w Łodzi – Jarosławem Suchanem w związku z planowaną współpracą przy wystawie
prac artystów Żydów z kręgu polskiej
awangardy. Kuratorką zaangażowaną
przy tym projekcie jest Joanna Ritt.
TSKŻ zadeklarowało chęć pomocy przy zorganizowaniu programu
kulturalnego towarzyszącego wystawie i konferencji naukowej, wsparcie
przy tłumaczeniach z jidysz oraz
opracowywaniu i wydaniu katalogu.
Wystawa będzie otwarta w ostatnich
dniach września w Muzeum Sztuki w Łodzi, a Słowo Żydowskie jest
jednym z jej patronów medialnych.
Noc Muzeów Na pradze
Kilkaset osób przyszło oglądać wystawę Żyd Niemalowany. Podczas Nocy
Muzeów, 16 maja, między godziną
18.00 a 01.00 w sali ekspozycyjnej
niewielkiej galerii InfoPraga nieprzerwanie przebywało od kilku do
kilkunastu osób. Punkt kulminacyjny
został osiągnięty około północy, kiedy
to w jednym momencie widzów było
więcej niż eksponatów – około 40.
Aby zapewnić jeszcze pełniejszy kontakt widzów z kulturą żydowską organizatorzy (TSKŻ, Monopol Warszawski oraz zespół Żydowskie Twarze)
wyłożyli dla zwiedzających dziewiętnastowieczne Talmudy, drukowane
w Polsce, Torę po polsku, promocyjne
egzemplarze Słowa Żydowskiego
i broszury informacyjne w trzech
językach. Ponadto kuratorzy wystawy – Paweł Szapiro i Magda Koralewska – byli cały czas do dyspozycji
zwiedzających i odpowiadali na liczne
pytania. Najlepszą nagrodą za trud organizacyjny były sympatyczne wpisy
w księdze pamiątkowej, np.: Wystawa
jest przyjemna dla oka i pouczająca
dla mieszkańców Pragi i innych dzielnic. Uczy nas szacunku dla kultury
żydowskiej. Jakub Kubicki, 13 lat.
4 | Słowo Żydowskie
| Nr 6 (448) 2009
Naszych Czytelników zachęcamy do nadsyłania krótkich informacji o ważnych i ciekawych wydarzeniach w ich najbliższym otoczeniu
Filip Bialowitz
w warszawskim TSKŻ
Jeden z ostatnich żyjących więźniów
obozu zagłady w Sobiborze – Filip
Bialowitz – spotkał się 31 maja
z bywalcami klubu TSKŻ w Warszawie. W październiku 1943 r. brał
udział w buncie więźniów, udało mu
się uciec wraz z innymi dwustoma
Żydami. Filip Bialowitz napisał
i wydał książkę Bunt w Sobiborze;
obecnie mieszka w Nowym Jorku, gdzie zamieszkał po wojnie,
ale od końca lat 1980. Regularnie
odwiedza Polskę. Na spotkanie
z nim przybyło ponad 30 osób.
Zakończenie roku w UTW
Śpiewem, tańcem i barwnym widowiskiem zakończył się rok akademicki 2008/2009 na Uniwersytecie
Trzeciego Wieku Fundacji Shalom.
Uroczystość odbyła się 4 czerwca
w wypełnionej po brzegi sali Teatru
Żydowskiego. Spotkanie uhonorowali Gołda Tencer – dyrektor fundacji
i Szymon Szurmiej – dyrektor teatru.
Magdalena Srebrna, kierownik UTW,
podziękowała Gołdzie Tencer za jej
ogromne serce dla rozwoju uniwersytetu i wspieranie inicjatyw integrujących środowisko studentów, a Szymonowi Szurmiejowi za udostępnienie
dużej sceny teatru. Następnie zaprosiła na scenę wszystkich wykładowców,
dziękując im za ciekawe, inspirujące
i niepowtarzalne zajęcia. Aktor
Marek Węglarski z właściwym sobie
wdziękiem poprowadził konferansjerkę i rozbawił publiczność pełnym humoru monologiem autorstwa Juliana
Tuwima. Z lekkością i fantazją grupa
taneczna UTW zaprezentowała tańce
izraelskie pod kierunkiem Moniki
Leszczyńskiej – instruktorki tańca.
Uczestnicy warsztatów teatralnych
i piosenki żydowskiej wystawili
sztukę według scenopisu dra Jacoba
Weitznera zatytułowaną Karpielewski, w reżyserii Ernestyny Winnickiej
z Teatru Żydowskiego i w opracowaniu muzycznym Teresy Wrońskiej –
kierownika muzycznego tego teatru.
Przedstawienie zostało przyjęte
serdecznie i nagrodzone wielkimi
brawami. Patio teatru zamieniło się
w galerię prac uczestników warsztatów plastycznych. Można było podziwiać piękne kolorowe wycinanki, pod
kierunkiem Moniki Krajewskiej oraz
prace graficzne z pracowni Lili Fijałkowskiej. Wspólny toast za pomyślność UTW zakończył ten uroczysty
dzień. Magdalena Srebrna podkreśla,
że program ma skłaniać do dialogu, choć czasami rozmowy bywają
trudne, nie służą rozliczeniom, tylko
bliższemu poznaniu. Z zadowoleniem
zauważa fakt, że studenci UTW
przekazują zdobytą wiedzę dalej.
Śniadanie prasowe
u ambasadora Izraela
Nowy ambasador Zvi Rav-Ner
w dniu 2 czerwca zaprosił dziennikarzy na śniadanie prasowe do
swojej warszawskiej rezydencji.
Przedstawił bieżącą sytuację polityczną w Izraelu. Wiele uwagi
poświęcił kontaktom pomiędzy
władzami oświatowymi obu krajów
i podkreślał konieczność opracowania nowej formuły młodzieżowych programów edukacyjnych.
Redakcję Słowa Żydowskiego reprezentował Edward Odoner.
Studenci UTW Fundacji Shalom
■■ Wykładowcy UTW podczas gali. Fot. Pik
■■ Śniadanie prasowe u ambasadora Zvi RavNera. fot. Edward Odoner
5
MAJOWE WYDARZENIA W centrum społeczności żydowskiej w krakowie
W maju JCC Kraków rozpoczął drugi
rok swojej działalności. Po swoim
pierwszym przyjęciu urodzinowym
nie osiedliśmy na laurach. Już po raz
szósty studenckie stowarzyszenie
Gesher zorganizowało Dni Izraela,
które i tym razem gościliśmy w JCC.
W ciągu czterech dni odbyły się
u nas wykłady czołowych ekspertów
w tematyce izraelskiej, m.in. Kon-
stantego Geberta, a także profesorów
Maxa Sterna, Nica Davidovicha czy
Dana Soena z Izraela. Podczas Dni
Izraela w JCC odbyły się warsztaty z języka i kaligrafii hebrajskiej
oraz pokazy filmów. Gwoździem
programu był koncert izraelskiego
zespołu „Haivrit” w Muzeum Galicja. W krakowskim święcie Izraela
wzięło udział ponad 500 osób.
Izrael zaczyna się w Katowicach
Tekst na tablicy przy ul. Młyńskiej 13 w Katowicach głosi: Tu
w Katowicach w dniach 6-1 listopada 1884 r. odbyło się zebranie
ruchu miłośników Syjonu (Hovevej
Syjon). Wydarzenie to przeszło do
historii jako Konferencja Katowicka
i w konsekwencji doprowadziło do
powstania Państwa Izrael w 1948 r.
W katowickim TSKŻ 17 maja odbyło się spotkanie z okazji 61. rocznicy
powstania Izraela, z udziałem przedstawiciele wszystkich organizacji
żydowskich ze Śląska. Był m.in.
uczestnik bitwy pod Lenino – Jan
Siderer i członek honorowy TSKŻ,
posiadacz legitymacji nr 10627
z 1956 r. Jacek Schreiber; historyk,
praprawnuk ostatniego polskiego
sołtysa wsi Katowice, Kazimierza
Skiby. Gości powitali – Elżbieta
Fajerman i Aleksander Moldauer,
6 | Słowo Żydowskie
| Nr 6 (448) 2009
Innym ciekawym wydarzeniem był
bookcrossing zorganizowany wspólnymi siłami przez JCC i Czulent.
Uczestnicy imprezy przynieśli do
JCC wiele książek, którymi wymieniali się ze swoimi przyjaciółmi. Była to znakomita okazja do
wzbogacenia swojego księgozbioru
i podzielenia się ze znajomymi
swoimi ulubionymi książkami.
Niemal tradycją JCC stały się już
wykłady w święto Szawuot, które
trwały do późnej nocy. Naczelny
rabin Krakowa, Boaz Pash, rabin
Horowitz i dr Edyta Gawron wygłosili wykłady na temat roli święta
Szawuot oraz żydowskiej tradycji.
W JCC odbyła się także promocja
bardzo interesującego komiksu
Miłość w cieniu Zagłady opisującego
historię obozu koncentracyjnego Auschwitz z nietypowej perspektywy.
Komiks opowiada o miłości Żydówki
i Polaka za drutami obozu. Podczas
promocji odbyło się także spotkanie
z autorami komiksu oraz dyskusja.
Jonathan Ornstein
ŚRÓDBOROWIANKA
a całość poprowadził Julius Niemcewicz, solista Opery Śląskiej. Wtórował mu inny solista z naszej opery
– Piotr Rachowski, a przy fortepianie
Ewa Siemianowska, wykładowca
Śląskiej Akademii Muzycznej.
Stoły przystroiła Izabela Wasilewska, a o podniebienia uczestników
zadbała jak zawsze Ela Fajerman.
Pod jej okiem i z pomocą członków TSKŻ stół szybko zapełniły
nieprawdopodobne ilości tradycyjnych, smakowitych, żydowskich
potraw, nie dziwne więc, że skoro
Ela właśnie 17 maja miała urodziny (nieustająco osiemnaste), ponad
setka zebranych zawołała: Elu,
Dużo zdrowia, i żebyś znów nas
zaprosiła. Okazało się też, że znakomity tenor Julius Niemcewicz
jest pierwszorzędnym barmanem.
Stanisława Warmbrand
Ośrodek
Szkoleniowo-Wypoczynkowy TSKŻ
Położony w lasach otwockich
30 km od śródmieścia Warszawy
tel. / fax: + 48 22 779 33 33
tel.: + 48 22 788 87 09
e-mail: [email protected]
internet: www.srodborowianka.pl
Naszych Czytelników zachęcamy do nadsyłania krótkich informacji o ważnych i ciekawych wydarzeniach w ich najbliższym otoczeniu
Kilka słów o mojej Babci
Kiedyś łódzki TSKŻ tętnił życiem.
Było tylu członków, że na imprezach
często brakowało miejsc. W latach
1960. w klubie, wtedy jeszcze przy
ul. Więckowskiego, spotykali się
wszyscy, którzy przeżyli wojnę,
zesłanie na Syberię, obozy zagłady.
Słychać było jidysz. Ludzie przyjaźnili się, było rodzinnie. W tym
czasie mój pradziadek otrzymał
dyplom uznania za ofiarną pracę na
rzecz społecznego i kulturalnego
rozwoju środowiska żydowskiego. Po 1968 roku liczba członków
znacznie się zmniejszyła. W latach
1970. zaczęłam przychodzić z rodzicami i dziadkami do klubu już
przy ul. Wólczańskiej. Było dużo
imprez kulturalnych: spotkań z pisarzami i poetami, występy teatru
żydowskiego, obchody rocznicowe
oraz święta żydowskie; istniały
koła zainteresowań np. fotograficzne
i kobiet, były zajęcia dla dzieci, nauka języków. Co roku organizowano
wczasy i kolonie dla dzieci. Na Chanukę dzieci zawsze otrzymywały
paczki. Można było wpaść do klubu
posiedzieć, poczytać gazetę, spotkać
się ze znajomymi. Dziś niestety
większości Żydów już nie ma – odeszli na zawsze. Do TSKŻ przychodzą na ogół sympatycy, a Żydów jest
garstka. Dziś w klubie właściwie nic
już się nie dzieje. Imprezy są organizowane sporadycznie. Niedawno,
12 stycznia, odeszła moja Babcia
– wieloletnia i zasłużona członkini
TSKŻ. Nikt z zarządu oddziału nie
pofatygował się, aby towarzyszyć
W Wałbrzyskim TSKŻ
W wałbrzyskim TSKŻ 20 kwietnia odbyła się wieczornica z okazji
66. rocznicy Powstania w Getcie
Warszawskim. Towarzyszyła jej
wystawa zdjęć z różnych gett, które
znajdują się w naszym archiwum.
Na spotkanie w klubie przybyli
członkowie TSKŻ, GWŻ i Stowarzyszenia Polska-Izrael. Jako gości
honorowych zaprosiliśmy delegację Związku Kombatantów z Koła
Wałbrzyskiego z Leokadią Słupiecką – przewodniczącą. Referaty
wygłosiły: przewodnicząca zarządu
TSKŻ w Wałbrzychu – Dora HillerMańczak i nasz gość – Leokadia
Słupiecka. Obecni oglądali też zdjęcia i toczyły się rozmowy. W dniu
11 maja przy okazji wizyty premiera
Grzegorza Schetyny w byłym obozie
koncentracyjnym Gross-Rosen zostały złożone kwiaty przez Ludwika
Hoffmana i Sabinę Chrapek z TSKŻ
Judycie Abramson w jej ostatniej
drodze. Nikt nie złożył kondolencji
rodzinie. Czy tak postępują przedstawiciele organizacji społecznej?
Na pogrzebie zjawili się ludzie
z organizacji, do których Babcia nie
należała, a przybyli z szacunku do
niej m.in. z Fundacji Laudera. Jest
to dla mnie nie zrozumiałe, w świetle tego, że członkowie zarządu
oddziału chodzą na każdy pogrzeb
zarówno na cmentarzu żydowskim, komunalnym czy katolickim.
Zresztą w dzisiejszym nowoczesnym świecie, można wieniec czy
kwiaty przesłać kurierem w podane
miejsce. Choć uważam, że w takim
dniu i w takiej sytuacji wszystkie
prywatne animozje powinny być
odsunięte na bok. Ale jak widać nie
wszyscy to potrafią. Mam ogromny żal do zarządu oddziału TSKŻ
w Łodzi, że tak potraktował Judytę
Abramson i nie okazał współczucia jej córce, a mojej Mamie
– Liliannie Mitelman, wieloletniej działaczce i przewodniczącej,
a obecnie sekretarzowi zarządu.
Anna Haas
■■ Judyta Abramson. Fot. Archiwum A.Haas
CENNA PAMIĄTKA
pod pomnikiem Bohaterów Getta.
Następnego dnia, 12 maja w naszym
klubie odbyło się spotkanie przy
świecach i muzyce z okazji Dnia
Niepodległości Państwa Izrael. Spotkanie rozpoczęła Dora Hiller-Mańczak witając gości: posła ziemi wałbrzyskiej Henryka Gołębiewskiego
i Leokadię Słupiecką ze Związku
Kombatantów. Dora Hiller-Mańczak
opowiedziała o powstaniu Izraela,
którego współtwórcami byli również
polscy Żydzi. Dla naszych gości wystąpili artyści z Warszawy: Danuta
Stankiewicz, która śpiewała piosenki ze swojej nowej płyty i Wojciech Wiliński, który zabawiał nas
różnymi skeczami i monologami.
Gościom smakowały również dania
kuchni żydowskiej, które mogliśmy
zaserwować dzięki pomocy GWŻ
i Stowarzyszenia Polska-Izrael.
Sabina Chrapek
Dzięki inicjatywie i pomocy finansowej Jerzego Wienera i jego
małżonki, krakowski TSKŻ odzyskał cenną pamiątkę – szyld
oddziału. Był zamontowany na
kamienicy przy ul. Sławkowskiej
30 w Krakowie, gdzie mieściła się
pierwsza świetlica TSKŻ. Jerzy
Wiener mieszka obecnie w Szwecji. Jest synem wieloletniego
przewodniczącego TSKŻ w Krakowie – Maurycego Wienera.
Adam Klimek
■■ Odnaleziony szyld. Fot. Adam Klimek
7
zielonogórskie dni kultury żydowskiej
Miejska i Powiatowa
Biblioteka Publiczna
im. S. Żeromskiego w Kutnie
ogłasza
IX Ogólnopolski
Konkurs Literacki
im. Szolema Asza
Celem konkursu jest popularyzacja
twórczości urodzonego w Kutnie
pisarza, nawiązanie do wspólnego
dziedzictwa kultury polskiej
i żydowskiej oraz zachęcenie do
pisania autorów–amatorów.
Termin składania prac upływa
30 września 2009 r.
Więcej www.bibliokutno.pl
W dniach 29-31 maja odbyły się
w Zielonej Górze IV Dni Kultury Żydowskiej. Zorganizowała je
Lubuska Fundacja Judaica w Muzeum Ziemi Lubuskiej. W gronie
współorganizatorów był również
TSKŻ. Spotkania rozpoczęła projekcja filmu Narodzona po raz drugi
w reżyserii Michała Nekanda-Trepki
(o filmie pisaliśmy w SŻ nr 3/2009,
s. 6) z udziałem jego bohaterki –
Marii Kowalskiej (Maszy Fajnsztejn), Żydówki pochodzącej z Wilna,
a obecnie mieszkającej w Zielonej
Górze. W ramach programu odbył
się także występ Danuty Stankiewicz i Wojciecha Wilińskiego
spotkanie promocyjne poświęcono
niedawno wydanej przez MHŻP
monografii Śladami Żydów. Dolny
Śląsk, Opolszczyzna, Ziemia Lubuska; wzięli w nim udział autorzy:
Tamara Włodarczyk i Andrzej
Kirmiel. Publiczność wysłuchała także różnych wykładów, brała
udział w warsztatach i wieczorze
szabatowym oraz zwiedzała zabytki
żydowskie w regionie. Wśród gości
byli przedstawiciele środowiska
żydowskiego, m.in.: Henia i Lejba
Szklarowie z TSKŻ w Legnicy,
Zdzisław Kulczyk z TSKŻ w Żarach
i Zbigniew Fronczyk ze Stowarzyszenia Dzieci Holocaustu z Zielonej
z okazji 61. rocznicy Niepodległości
Izraela zrealizowany we współpracy z TSKŻ oraz recital Patrycji
Zywert wypełniony żydowskimi
piosenkami o miłości. Spotkanie
promocyjne Słowa Żydowskiego
poprowadzili Henryk Albert i Piotr
Piluk z ZG TSKŻ oraz Alicja Skowrońska z TSKŻ w Żarach. Drugie
Góry. W tym samym czasie w kinie
Newa odbywały się pokazy najlepszych filmów z tegorocznego
Festiwalu „Żydowskie Motywy”.
O programie FD4K w łodzi
Jak powiedziała Słowu Żydowskiemu
Agata Siwiak – dyrektor artystyczny
Festiwalu Dialogu Czterech Kultur
w Łodzi, w programie tegorocznej
edycji znajdzie się inscenizacja Ziemi
obiecanej w reżyserii Jana Klaty,
a także międzynarodowa wystawa
sztuki współczesnej Anabasis. Rytuały powrotu do domu, której kuratorem jest Adam Budak. W koordynowanym przez niego projekcie weźmie
udział kilkunastu artystów tworzących swoje dzieła w przestrzeni miasta – m.in. Yael Bartana. W sposób
szczególny widoczne będą również
nawiązania do rocznicy wybuchu
wojny i likwidacji łódzkiego getta.
W ramach obchodów likwidacji
Litzmannstadt Ghetto, odbędzie się
koncert plenerowy podczas którego
zagrają Boom Pam i Kocani Orchestar. Gościem honorowym festiwalu
będzie Arie Folman, izraelski reżyser, autor filmów dokumentalnych
podejmujących problem wojny i tożsamości narodowej, zdobywca Złotego Globu za obraz Walc z Bashirem,
który zostanie pokazany podczas
retrospektywy jego filmów w trakcie
festiwalu. Ponad to w planie znajduje
się także projekt Zobaczyć Gorgonę.
Holocaust, nazizm a problem obrazowania, przygotowany we współpracy z Uniwersytetem Łódzkim.
8 | Słowo Żydowskie
| Nr 6 (448) 2009
■■ Maria Kowalska (Masza Fajnsztejn)
prezentująca dyplom Sprawiedliwej
Wśród Narodów Świata, który otrzymała
pośmiertnie jej wybawicielka – Stanisława
Butkiewicz. Fot. Pik
Naszych Czytelników zachęcamy do nadsyłania krótkich informacji o ważnych i ciekawych wydarzeniach w ich najbliższym otoczeniu
Wykład marcelo dascala w lublinie
W dniu 22 kwietnia na Wydziale
Filozofii i Socjologii UMCS w Lublinie odbył się wykład prof. dra
Marcelo Dascala z Uniwersytetu
w Tel-Awiwie, światowego autorytetu
w dziedzinie filozofii języka, polityki i kognitywistyki. Odczyt pt. Czy
można rozwiązać konflikty radykalne?
Pragmatyczne, etyczne i racjonalne
warunki dialektyki tolerancji łączył
dokonania naukowe profesora z jego
zaangażowaniem społecznym w dialog. Od lat bowiem Marcelo Dascal
zajmuje się łagodzeniem sporu Izraelczyków z Palestyńczykami. W Lublinie mówił o potrzebie debaty demokratycznej oraz szacunku i akceptacji
dla innego. W swoim wykładzie na
Wydziale Filozofii i Socjologii UMCS
prof. Dascal podkreślił etyczny wymiar dialogu: Odpowiednia postawa
moralna polega w zasadzie na postawie szacunku wobec drugiego. Nie
tylko liczymy się ze sobą nawzajem, ale
jesteśmy zobowiązani czynić konieczny
wysiłek rozumienia i bycia rozumianym. Wzajemny szacunek rozmówców,
niezbędny dla skutecznej komunikacji,
wiąże się z przekonaniem, że mają
oni sobie coś do powiedzenia, i jest to
wartościowe: nie tylko instrumentalnie
użyteczne, ale wartościowe wewnętrznie. Etyka komunikacji przekracza
instrumentalność informacji. Ludzi
warto słuchać i mówić do nich, nie
tylko jako do źródeł czy użytkowników
cennej informacji, ale jako do istot
z nami powiązanych i nieodłącznie
należących do wspólnej sieci komunikacyjnej i do ludzkości. Ta postawa
jest nieodłączna od tego, czym jest
dialog (przełożył Andrzej Kapusta).
Marcelo Dascal urodził się w Brazylii w 1940 r. w rodzinie żydowskiej
wywodzącej się z naszej części
Europy. Od 1965 r. mieszka i wykłada w Izraelu. Jego pierwsze książki
powstały w języku portugalskim.
Obecnie ma w swym dorobku autorstwo i redakcję 27 książek oraz ponad
250 artykułów naukowych w różnych
językach. Niektóre prace powstały
we współpracy z żoną Vardą, która
towarzyszyła Marcelowi Dascalowi
w Lublinie. Państwo Dascal zwiedzili
Lublin; zostali oprowadzeni po miejscach żydowskich przez Olę Gulińską, prezeskę stowarzyszenia Homo
Faber. Zobaczyli m. in. jesziwę,
cmentarz żydowski i makietę Miasta
Żydowskiego w Lublinie w Teatrze
NN – Ośrodku Brama Grodzka.
Tomasz Kitliński
wydarzenia rocznicowe W szczecińskim tskż
Uroczystość 61. rocznicy powstania
Państwa Izrael miała szczególny
charakter, ponieważ w tym samym
czasie przebywał w Izraelu papież
Benedykt XVI i mogliśmy wykorzystać w TSKŻ nagranie telewizyjne
z wizyty Papieża w Yad Vashem.
Róża Król witając licznie przybyłych gości podkreśliła, że wizyta ta
pozwala uświadomić całemu światu
jak ważne jest istnienie państwa
Izrael, tak ze względów politycznych
jak i religijnych. W części oficjalnej
spotkania Mikołaj Rozen przeczytał
artykuł na temat proklamacji niepodległości Izraela, który pozwolił zebranym zapoznać się z samą deklaracją,
jak i wydarzeniami, które poprzedziły jej ogłoszenie, oraz tych które nastąpiły później. Następnie mieliśmy
okazję wysłuchać świetnego koncertu
muzyki klezmerskiej i żydowskiej
w wykonaniu duetu: Przemysław Nowak – akordeon i Piotr Strycharczyk
– klarnet. Bisom nie było końca. Po
koncercie zaproszono gości na bogaty poczęstunek przygotowany przez
GWŻ. Nie zabrakło śledzi pod różną
postacią, pasty jajecznej, sałatek owocowych, chałwy, napitków i oczy-
wiście macy. Goście byli zachwyceni i zmietli wszystko z talerzy.
Docenili nasze starania i otrzymaliśmy piękne kwiaty wraz z podziękowaniami za zaproszenie.
Tak bogata oprawa uroczystości była
możliwa dzięki dotacji MSWiA.
W rocznicę zakończenia II Wojny
Światowej spotkaliśmy się w TSKŻ
z poetką Iwoną Kępisty, która
prezentowała utwory poświęcone
powojennemu Szczecinowi zebrane
w tomiku Półwieczni w mieście. Są
to wiersze bardzo osobiste, których
powstanie wynikało często z impulsu po obejrzeniu starej fotografii, poniemieckiego mebla, studni
ulicznej. Poetce towarzyszyły córki
Julia i Maria – niezwykle utalentowane muzyczne, które zamieniły
zamieniły spotkanie poetyckie na
poetycko-muzyczne, wykonując m.in.
utwory własnej kompozycji. Wiersze były niezwykle ciepło przyjęte
przez naszych członków i skłoniły
ich do snucia wspomnień o przeżyciach w czasie wojny i początkach osiedlenia się w Szczecinie.
Róża Król
Z wielkim żalem zawiadamiamy,
że w dniu 24 maja 2009 r. zmarł nasz Przyjaciel
Tadeusz Potężny
Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata, człowiek o niespotykanej energii, życzliwości i oddaniu ludziom.
Wyrazy głębokiego współczucia Rodzinie składa
Zarząd Oddziału TSKŻ w Wałbrzychu
i Przyjaciele ze Stowarzyszenia Polska-Izrael
9
Galicja
G
Galizien
hociaż dzisiaj Galicja to bardziej
określenie historyczne, trudno
oprzeć się wrażeniu, że galicyjska
atmosfera nie całkiem przeminęła.
Zacierający się napis w jidysz wciąż
zaprasza na ferszidene cubajse. Czyli
rozmaite przekąski. To też w końcu
jakaś charakterystyka Galicji.
‫גַאליציע‬
10 |
Галичина
Słowo Żydowskie | Nr 6 (448) 2009
dzie właściwie leży Galicja? Trochę
w Polsce, trochę na Ukrainie i w Austrii,
a trochę między starymi książkami,
mapami i fotografiami. Jaki w istocie
jest, albo może raczej był, galicjaner?
Czy to krakowski handlarz starzyzną
lub lwowski złodziejaszek? A może rabin
z Rzeszowa czy też pisarz z Drohobycza?
C
■■ Tarnów. Napis w języku jidysz
z okresu międzywojennego
zachowany na jednej z kamienic
na starówce. Fot. Piotr Piluk
Sylwetki
Ukochane narody Dory
Kacnelson
Z myślą o pojednaiu
Anna Banasiak
Ż
ycie Dory Kacnelson
było podporządkowane
idei pojednania polsko-żydowsko-ukraińskiego. W kadrach niepublikowanego
filmu Benjamina Geisslera
opowiada w języku jidysz,
rosyjskim i niemieckim
o Brunonie Schulzu i Żydach
drohobyckich. Doświadczyła
masowego terroru dwudziestego wieku. Ocalała z Zagłady w Białymstoku, przeżyła
bombardowanie Leningradu, pracowała
w archiwach
Lwowa, Wilna
i Syberii, prowadziła działalność
oświatową w sowieckim Drohobyczu. W końcu
wyemigrowała
z chorym mężem Aleksiejem
do Berlina.
Słowo „kacnelson” oznacza etymologicznie „dobrego kapłana”.
Noszę nazwisko
po ojcu –mówiła
Dora Kacnelson.
– Kuzynem mego
ojca był słynny
Berl Kacnelson,
jeden z twórców
państwa Izrael [..] Mój mąż,
literat, Rosjanin, nazywa się Jegorow. Kiedy mnie do pracy nie
przyjmowano i koleżanki mówiły „zmień, będziesz Jegorowa…
będziesz miała pracę, dadzą ci
spokój”, mówię „mój ojciec nie
miał synów, więc ja to nazwisko
muszę donieść choć do grobu”.
Mojego dzieciństwa nie ma,
ono jest zalane łzami. Mąż szesnaście lat spędził w obozach
i łagrach sowieckich, przeżył
stalinizm… Prześladowano
ją za to, że chciała pozostać
polską Żydówką, bronić godności Polaków, Żydów, Rosjan
i Ukraińców przed bezdusznością systemów totalitarnych.
Była slawistką, wybitnym
mickiewiczologiem, badaczką
Kresów Wschodnich zasłużoną dla kultury światowej.
Chasydzką mądrość, poszanowanie tradycji oraz skromność
wyniosła z domu. Rodzice
Dory pochodzili z Bobrujska
w guberni Mohylewskiej.
Ojciec Berl był robotnikiem
w zakładzie szczotkarskim.
Początkowo uczęszczał do
szkoły rabinów, ale musiał
przerwać naukę w 1905 r.
z powodu antysemickich
pogromów wspieranych przez
wojsko rosyjskie. Organizował
bojówki samoobrony a w celu
zakupu rewolwerów wyjeżdżał do Finlandii, gdyż w Rosji zakazano sprzedaży broni.
Berl Kacnelson był więziony
i represjonowany przez władze
carskie za działalność w partii Bund. W 1920 r. udało mu
się uciec z rodziną do Polski
przed sowieckimi prześladowaniami. Kacnelsonowie
znaleźli schronienie w Białymstoku.
Przed 1939 r. Berl
Kacnelson chodził regularnie do
synagogi i uczestniczył w modlitwach.
W ZSRR martwił
się zanikiem żydowskiego życia religijnego,
zniszczeniem szkół i synagog.
Ojciec nie akceptował małżeństw mieszanych, ale pozostał tolerancyjny i wolny od
ortodoksji. Wieczorami deklamował Lamentacje Jeremiasza
po hebrajsku. Kacnelsonowie
darzyli szacunkiem osobę
Józefa Piłsudskiego. Dora
Kacnelson portret marszałka
nosiła zawsze ze sobą. Matka
Basewa była czynną działaczką
żydowskiej organizacji charytatywnej „Gmiles chesed”,
pracowała jako nauczycielka
w wiejskiej szkółce. Przyjaźniła się z gojami, rozdawała
jałmużnę polskim i żydowskim żebrakom. Po porannych
modlitwach sobotnich w synagodze Dora chodziła z siostrą
do sierocińca i domu starców.
Rodzice zginęli podczas blokady Leningradu w 1942 r.
Dora wywodziła się ze znanej
w świecie rodziny Kacnelsonów. Icchak Kacenelson, kuzyn
Jej ojca, był bardem narodu
wybranego. Jerzy Ficowski
i Jerzy Zagórski poetycko przełożyli jego Pieśń o zamordo-
Ukochałam
obydwa narody.
Pamiętnik polskiej
Żydówki – to tytuł
ostatniego dzieła
Dory Kacnelson,
w którym ostrzegała przed niebezpieczeństwem
antysemityzmu
i antypolonizmu.
Dora Kacnelson
wydała w Polsce
cztery książki:
– Z dziejów polskiej
pieśni powstańczej XIX wieku,
Wrocław-Warszawa-Gdańsk 1974
– Poezja Mickiewicza wśród powstańców. Wiek XIX.
Z archiwów Wilna,
Lwowa i Czyty,
Kraków 1999
– Skazani za
lekturę Mickiewicza, Lublin 2001
– Rok 1863 na
Polesiu kijowskim.
Pamiętnik Jana
Sobkowicza, (przy
współautorstwie
Krzysztofa Gębary), Siedlce 2000
11
Sylwetki
W 1997 r. Dora
Kacnelson została
drugą (po Jerzym
Bartmińskim)
laureatką dorocznej
nagrody Wschodniej Fundacji
Kultury „Akcent“
za obronę praw polskiej mniejszości na
Ukrainie. W 2002 r.
otrzymała order Polonia Mater Nostra
est. Rok wcześniej
otrzymała Krzyż
Sybiraków.
■■ Drohobycz
(Дрогобич).
Ulica Stryjska
rozpoczynająca się
przy Rynku była
niegdyś enklawą
żydowską, w tym
rejonie znajdują
się do dziś trzy
nieczynne synagogi.
Fot. Piotr Piluk
wanym żydowskim narodzie.
Stryjeczny brat
Berl wyjechał
do Palestyny
i stał się słynnym pisarzem,
wykładowcą socjologii i filozofii oraz
działaczem syjonistycznym.
Przez wiele lat był najbliższym
współpracownikiem Ben Guriona. Zmarł w 1944 r. Muzeum
Berla Kacnelsona znajduje się
pod Tel Awiwem. W latach
1980. ukazała się monografia
o nim w języku hebrajskim
przetłumaczona na niemiecki i angielski (Anita Shapira,
Berl Kacnelson. Ein sozialistischer Zionist, Frankfurt am
Main 1988). Izraelski pisarz
Amos Oz ukazał portret Berla
Kacnelsona w swojej nowej
książce Rymy życia i śmierci.
W swoich niepublikowanych
wspomnieniach Dora Kacnelson
wyznaje, że w dzieciństwie odczuwała współistnienie dwóch
światów: polskiego i żydowskiego. Jednakowy zachwyt wywoływały w niej Ludzie bezdomni
Stefana Żeromskiego i Farblon-
dżete sztern Szolema Alejchema.
Po latach wielokrotnie powracała do utraconego raju młodości.
W pamięci pokrzywdzonych
narodów Dora Kacnelson
zapisała się jako obrończyni praw Polaków i Żydów
mieszkających na terenach
sowieckich. Prowadziła
działalność oświeceniową
i charytatywną w okręgu
drohobyckim, lwowskim
i stanisławowskim. Pomagała Żydom w Brodach, Złoczowie, Kamiance Buskiej,
Peremyszlanach, Jaworowie,
Stryju, Samborze, a w okręgu stanisławowskim –
w Kałuszu, Różniatowie,
Kołomyi. Szczególną uwagę
skupiała na społeczności miasteczek i wiosek,
w których biedni Żydzi nie
mieli kontaktu z gminą
i synagogą. Sporządzała
listy osób potrzebujących,
ciągle aktualizując dane.
W pracy humanitarnej pomagała Dorze Kacnelson jej
uczennica Wiera Meniok,
organizatorka Międzynarodowego Festiwalu Schulzow-
skiego oraz pastorzy ewangeliccy z Niemiec. Kombatanci
Wojska Polskiego z 1939 r.
mogli liczyć na załatwienie
dodatkowej emerytury z Polski.
Organizowała kółka nauczania
języka polskiego dla wiejskich
dzieci w Medynicy. Zabiegała
o poprawę losu
polskich księży
katolickich na
Ziemi Lwowskiej. Działała
w Towarzystwie
Kultury Polskiej
w Drohobyczu,
była współtwórczynią reformowanej gminy
żydowskiej
we Lwowie.
Od 1990 r.
podejmowała
starania o renowację wspaniałej
synagogi drohobyckiej. W trakcie wykładów na Uniwersytecie
Pedagogicznym w Drohobyczu
starała się krzewić miłość do
polskiej i niemieckiej kultury.
Organizowała wieczory literackie poświęcone Mickiewiczowi i Goethemu. Prowadziła
wykład monograficzny: Puszkin
i Mickiewicz. Ogłosiła w Drohobyczu rozprawę w języku
rosyjskim: Polski poeta Julian
Tuwim jako tłumacz Heinego.
Po siedemnastu latach pracy została zwolniona za „nieprawomyślność”, gdyż bez zezwolenia władz pojechała do Kijowa
na IX światowy zjazd slawistów w 1983 r. Rozkaz wydało
KGB, które dążyło do izolacji
uczonych żydowskich od
nauki światowej. W trudnych
czasach reżimu Stalina i Breżniewa nawiązała współpracę
z niemieckimi naukowcami.
Dora Kacnelson przyjeżdżała
do Polski na sympozja i kongresy. Była wyrazistą postacią
12 | Słowo Żydowskie
| Nr 6 (448) 2009
Sylwetki
polonistyki zagranicznej. Przyjmowała zaproszenia na prelekcje w Berlinie, Budapeszcie,
Krakowie i Lublinie. W Niemczech wygłosiła kilkanaście
odczytów o sytuacji Polaków
i Żydów na Ukrainie, m. in.
w Sophienkirchie w Berlinie,
w Bürgertreff Lichterfelde
West, Polnisches Kulturinstitut. Jednocześnie propagowała
kulturę żydowską w Polsce
i w Niemczech. Rozpoczęła badania nad polsko-niemieckimi
kontaktami literackimi. O jej
niezwykłym przywiązaniu
do kultury niemieckiej może
świadczyć pewna anegdota. Podczas bombardowania
Leningradu czytała na dachu
E. Hoffmana Der goldene Topf.
Lekturę przerwał krzyk kolegi:
Doro, koniec z czytaniem Hoffmana! Niemcy nas napadli!.
Odpowiedź Pani Dory brzmiała: Piotrze, Hoffman zostanie!.
Zaraz po wojnie widziała
Niemców, jeńców pracujących
w Leningradzie. Prosili o kawałek chleba i papierosa. Dora
nikomu nie odmówiła pomocy.
Słynęła z legendarnej erudycji i talentu oratorskiego. Na
podobieństwo starego Jakuba
z Traktatu o manekinach zjednywała słuchaczy charyzmą
i porywała w regiony czystej
sztuki. Doktor Dobrosława
Świerczyńska, córka mickiewiczologa Stanisława Świrki
wspomina, że Dora mogłaby
napisać słownik Mickiewiczowski. Miała niesłychaną
pamięć do nazwisk. Dora
Kacnelson zdobyła uznanie
filologów i historyków. Była
autorką haseł w Polskim Słowniku Biograficznym opisujących
losy zasłużonych sybiraków.
Na podstawie akt dyrekcji
policji i gubernatorstwa galicyjskiego opracowała życiorysy
Polaków, uczestników rewolucji węgierskiej w latach 1848
– 1849. Można ją było spotkać
z ołówkiem i notatnikiem.
Na spotkaniach literackich
w Drohobyczu z „ezoteryczną
solennością” i uduchowieniem recytowała poezję Anny
Achmatowej, Mariny Cwietajewej i Osipa Mandelsztama.
Fascynację kulturą rosyjską
dzieliła z mężem Aleksandrem
Jegorowem, którego poznała na
Syberii. Pamięć o Schulzu była
dla niej najważniejsza. Pomimo choroby i zakazu lekarzy,
pojechała na konferencję do
Lublina, aby wygłosić referat:
Bruno Schulz w żydowskim środowisku Drohobycza. Wspólnie
z profesorem Władysławem
Panasem, nieodżałowanej pamięci schulzologiem, walczyła
o ocalenie odkrytych niedawno
malowideł Brunona Schulza
i założenie muzeum pisarza
w Drohobyczu. Wcześniej
zajmowała się obroną pamiątek po drohobyckim artyście,
podejmując starania o wystawienie jego pomnika zakupionego w 1992 r. za pieniądze
izraelskie i zamkniętego przez
ówczesne władze w pomieszczeniach WSP w Drohobyczu.
Ogłosiła w tej sprawie kilka
artykułów w prasie niemieckiej, polskiej i izraelskiej. List
protestacyjny do ministra kultury Izraela i dyrektora Yad Vashem rozpoczęła od słów: Ja,
Dora Kacnelson, filolog, Polska
Żydówka, urodzona w 1921
w Białymstoku, od 40
lat mieszkam w Drohobyczu…
W archiwum
Grzegorza Józefczuka, dyrektora
artystycznego
Międzynarodowego Festiwalu
Schulzowskiego, zachował
się list Dory Kacnelson do
Władysława Panasa: Szanow-
ny i Drogi Panie Profesorze.
Zawsze wspominam wspaniałą
pracę Pana Profesora o kabale
u Schulza. Kabałę znał świetnie mój ojciec Berl Kacnelson
[stryjeczny brat słynnego pisarza i pomocnika Ben Guriona
w Izraelu, też Berl Kacnelson].
Ja wyemigrowałam do Berlina z mężem jako Żydówka,
ale obecnie jestem w Drohobyczu do 15 czerwca. U nas
wielkie nieszczęście: 25 maja
skradziono freski Schulza z b.
willi Landau razem z częścią
ściany. Tam mieszka Mikoła
Kałużny [prywatne mieszkanie, ulica Tarnawskiego 14].
Z powodu przyjścia naczelników
z merostwa, musiał otworzyć
złodziejom. […] Jestem bardzo
zmartwiona. Mam teraz 80
lat. Może Pan Profesor poda
wiadomości te do jakiekolwiek
gazety (można podać moje
nazwisko, ja się nie boję).
Dora Kacnelson była częstym
gościem Festiwalu Kultury
Żydowskiej w Krakowie, ale
nie uczestniczyła w koncertach,
gdyż nawet wielcy wykonawcy
przypominali jej śpiewaków
operowych. Twierdziła, że
prawdziwy kantor śpiewa ze
łzami w oczach, a jego pieśń
jest podobna do lamentu i skargi wyrażającej ból rozproszonego i wygnanego narodu.
 Dora
Kacnelson
(ur. W 1921 r.
w Białymstoku,
zm. 2003 r.
w Berlinie)
była filologiem
– slawistą,
historykiem
literatury,
pedagogiem. Do
matury uczyła
się w szkołach
białostockich
– polskich
i żydowskich. Po
1941 r. uciekła do
Leningradu, gdzie
doczekała końca
II wojny światowej.
W Leningradzie
kształciła się
również potem
na uniwersytecie.
W 1966 r. została
profesorem
literatury
rosyjskiej i polskiej
w Państwowym
Instytucie
Pedagogicznym
w Drohobyczu.
W 1983 r.
formalnie przeszła
na emeryturę,
a w rzeczywistości
usunięto ją za
przekonania
i niedozwolone
kontakty. Pod
koniec lat 1990.
ponownie
zorganizowano
gminę żydowską
w Drohobyczu
– została jej
wiceprezesem.
W 2001 r.
wyjechała wraz
z mężem do
Berlina, chcąc
ratować jego
zdrowie.
Anna Banasiak
jest absolwentką polonistyki
i kulturoznawstwa
na Uniwersytecie
Warszawskim.
13
Sylwetki
Profesor
Jakub Honigsman
In memoriam
Adam Redzik
2008 r. żegnaliśmy się nie mogłem przypuszczać, że czynimy to po raz ostatni... Profesor
snuł jeszcze plany wydania po
polsku książki o Obozie Janowskim we Lwowie, którego
tragedia – jak zauważał – jest
w Polsce mało znana. Marzył
o przyjeździe do Lublina,
do Polski – swojej Ojczyzny,
bo za takową ją uznawał.
 Jakub
Honigsman (ur.
1922 r. w Lublinie, zm. 2008 r.
we Lwowie) był
ekonomistą, profesorem Politechniki
Lwowskiej, znawcą
historii gospodarczej oraz badaczem
Zagłady Żydów
w Galicji i na Ukrainie. Był autorem
ponad dwustu opracowań naukowych
i popularnonaukowych. Liczne z nich
dotyczą dziejów
Żydów galicyjskich. Publikował
w językach: rosyjskim, ukraińskim,
niemieckim, angielskim i polskim.
Działał w licznych
instytucjach, w tym
w organizacjach
żydowskich:
Towarzystwie
im. Szolema Alejchema i B’nai B’rit.
■■ Jakub
Honigsman.
Fot. Archiwum
Adama Redzika
W
izyty u Państwa Honigsmanów stanowiły
zawsze ważne momenty moich
licznych pobytów we Lwowie.
Profesor Jakub Honigsman
to wybitny historyk ekonomii i badacz dziejów Żydów
galicyjskich, a nade wszystko
lwowskich, zaś jego żona Rita,
to skromna i serdeczna pani
14 |
Słowo Żydowskie | Nr 6 (448) 2009
domu, choć córka generała
Armii Czerwonej. Sześć lat
znajomości to wiele i niewiele.
Wystarczyło, aby powstała
więź sympatii, szacunku,
i przyjaźni. Wydawało się, że
Profesor będzie na zawsze.
Zawsze energiczny, uśmiechnięty, ale i krytyczny wobec
rzeczywistości. Gdy w marcu
Jakub Honigsman urodził się
w Lublinie w dzielnicy żydowskiej na Podzamczu 29 grudnia
1922 r. Ojcem Jego był niezamożny stolarz Samuel, którego
Profesor zawsze wspominał
jako tego, który zaszczepiał
w nim wrażliwość na ludzką
krzywdę. Miał brata Mordechaja
oraz siostrę Fajnę. Z pierwszego
małżeństwa ojca posiadał też
przyrodniego brata Mojżesza,
który zginął w wojnie domowej w Hiszpanii w 1937 r.,
dokąd – zafascynowany ideami
komunistycznymi – wyruszył
w obronie republiki. Mając trzy
lata Jakub rozpoczął naukę
w chederze, a w siódmym roku
życia został uczniem Jesziwas
Chachmej Lublin, którą kierował
znany rabin dr Mejer Szapiro.
Profesor wspominał, że pod
kierunkiem rabina Szapiro
poznawał podstawy Talmudu.
Poglądy najstarszego brata
miały wpływ na decyzję młodego Jakuba porzucenia nauki
w jesziwie. Odtąd edukację
kontynuował jedynie w polskiej
szkole powszechnej w Lublinie.
Sylwetki
Po latach, w czasie jednej z wieczornych rozmów, wspominał,
że gdy był w piątej klasie, pobił
się z dokuczającym mu kolegą
z ławki – Marianem. W wyniku bójki Marian znalazł się
w szpitalu, zaś Jakubowi za
pobicie kolegi groziło wyrzucenie ze szkoły. Nie czekając na
decyzję dyrekcji Jakub przestał
uczęszczać na zajęcia. Gdyby
nie dobra nauczycielka pewnie
nie wróciłby do szkoły. Ową
nauczycielką – o której pamięć
Profesor pielęgnował do końca
życia – była Maria Guzkowa.
Ona to po dłuższej nieobecności
Jakuba w szkole postanowiła
odszukać go. Wybrała się do
jego domu i przy pomocy ojca
przekonała chłopca do powrotu
do szkoły. Ukończył ją w czerwcu 1937 r. Przez dwa następne
lata pracował fizycznie w zakładzie kuśnierskim, wieczorami
dokształcając się. Związał się
w tym czasie z Bundem. W lecie 1939 r. właściciel zakładu
kuśnierskiego uznał, że Jakub
nie ma do tego zawodu serca
i zwolnił go. Nie zdążył już podjąć nowej pracy, bo schyłek lata
1939 r. przyniósł wybuch wojny,
która wkrótce stała się światową.
Dwa ościenne państwa, Trzecia
Rzesza Niemiecka i Związek
Sowiecki, najechały Polskę.
Z obawy przed Niemcami Jakub
wraz z grupą przyjaciół opuścił
rodzinne miasto. Dotarli do
Bugu (granicę miedzy okupacjami niemiecką i sowiecką), gdzie
natknęli się na niemiecki patrol.
Udało się żołdaków przekupić
i przedostać się do Brześcia,
a stamtąd wyjechać na wschodnią Białoruś – do wioski pod
Mohylew. Tam przyszły uczony
pracował w kołchozie, a potem
w szwalni w Mohylewie. W połowie grudnia 1939 r. zapisał
się do miejscowego Instytutu
Pedagogicznego, celem odbycia
kursu kwalifikacyjnego dla nauczycieli szkół wiejskich. Spro-
stanie wymogom było trudne,
gdyż Honigsman nie znał języka
rosyjskiego. Dzięki uporowi,
stypendium oraz ogromnej pracy
w ciągu kilku miesięcy opanował na tyle dobrze język, by latem 1940 r. ukończyć
kurs i rozpocząć
studia wyższe na
drugim roku w Instytucie Pedagogicznym. Studiował do
wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej
(w czerwcu 1941 r.).
W kilka dni po
wybuchu wojny
Honigsman został wcielony do
batalionu pomocniczego Armii
Czerwonej, a w dniu 5 lipca
w skutek ewakuacji wyjechał
w bydlęcym wagonie na wschód
– aż do Czystopola w Tatarstanie. Stamtąd – po wyleczeniu ran
powstałych podczas transportu
– dotarł do Kujbyszewa (dziś
Samara), pełniącego po ewaku-
acji Moskwy funkcję rzeczywistej stolicy imperium Stalina.
Dodać wypada, że w mieście
tym wkrótce utworzona została
m.in. polska ambasada, a w rejonie kujbyszewskim tworzyła
się Armia Polska w ZSRR (pod
dowództwem gen. Władysława
Andersa). Dotarłszy do miasta
Jakub postanowił kontynuować
rozpoczęte studia w tutejszym
Instytucie Pedagogicznym.
Niestety po kilku miesiącach
uczęszczania na zajęcia i przygotowywania się do egzaminów
został ponownie powołany do
Armii Czerwonej – tym razem
jako były obywatel Polski wcielony został do tzw. „trudarmii”,
czyli „armii pracy”. Nie został
skierowany na front, ale do pracy na rzecz armii – podobnie jak
wielu innych byłych obywateli
Polski. Profesor wspominał, że
uczestniczył w ekspedycji, której
zadaniem były badania geologiczne na pustyni Kara-Kum.
Oficjalnie poszukiwano ropy, ale
Jakub Honigsman
współpracował
z Folks-Sztyme
i Słowem Żydowskim. Był również w kolegium
żydowskiego
miesięcznika
Szofar we Lwowie.
POLECAMY NOWĄ KSIĄŻKĘ
Joanna Nalewajko-Kulikov, Obywatel Jidyszlandu.
Rzecz o żydowskich komunistach w Polsce
Biografia Dawida Sfarda (1903-81) – pisarza, poety
i dziaіacza społeczno-kulturalnego, oparta na bogatym
materiale źródłowym w wielu językach (w tym jidysz
i hebrajskim), jest nie tylko rekonstrukcją ciekawego
życia, ale przede wszystkim póbą zrozumienia
i refleksji nad formacją żydowskich komunistów. Losy
tej grupy, identyfikującej się zarówno z ideologią
komunistyczną, jak i z kulturą jidysz, autorka przedstawiła na tle szerokiej panoramy dziejów Żydów wschodnioeuropejskich w XX wieku.
Joanna Nalewajko-Kulikov (ur. 1976) jest absolwentką Kolegium Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie
Warszawskim, adiunktem w Instytucie Historii PAN. Zajmuje się historią
Żydów wschodnioeuropejskich w XIX i XX wieku, stosunkami polsko-żydowskimi i dziejami kultury języka jidysz. Autorka monografii Strategie
przetrwania. Żydzi po aryjskiej stronie Warszawy (Wyd. Neriton, Warszawa
2004), nagrodzonej w konkursie Ministerstwa Edukacji Narodowej i wyróżnionej nagrodą Fundacji im. Aleksandra Gieysztora oraz artykułów w czasopismach i książkach zbiorowych. Jest też tłumaczką tekstów z języka
jidysz, m.in. w antologii Warszawska awangarda jidysz (Gdańsk 2006).
15
Sylwetki
Wybrane publikacje
J. Honigsmana:
– Zagłada Żydów
lwowskich 19411944, przekład
i oprac. A. Redzik,
Warszawa 2007.
– Zagłada Żydów
w mieście i powiecie Rawa Ruska
w latach 1941-1944,
BŻIH 1977, nr 2,
s. 97-98. [jako:
Jakub Iszchułow]
– Czterdziesta rocznica śmierci Maksymiliana Goldszteina,
„Fołks-Sztyme”
1983, nr 5 (4610),
s. 10, 12. [jako
Jakób Isz-dwosz]
– Źródła do dziejów
Żydów w zasobie
Centralnego Historycznego Archiwum
Państwowego we
Lwowie, BŻIH 1995
nr 3/ 1996, nr 2,
s. 49-56 [wspólnie z Wacławem
Wierzbieńcem]
– Trzy pokolenia
Rappaportów „Nasi
znakomici ziomkowie”, „Słowo
Żydowskie” 1998,
nr 14 (170), s. 10-11.
– Głód lat 19321933 i upadek żydowskiego rolnictwa
na Ukrainie, BŻIH
1997, nr 1, s. 53-64.
po latach doszedł do wniosku, że
były to prawdopodobnie poszukiwania uranu. Po kilku miesiącach Honigsman został wysłany
do Moskwy, gdzie przez prawie
dwa lata pracował w bibliotece
tłumacząc zachodnie opracowania naukowe z zakresu geologii.
W tym czasie przebył tyfus,
który znacznie osłabił jego organizm. Wkrótce potem, w sierpniu 1944 r. został zdemobilizowany – w stopniu sierżanta.
W połowie 1944 r. Armia Czerwona i towarzysząca jej I Armia Polska w ZSRR dotarły na
ziemie polskie, a w lipcu 1944 r.
przy udziale Armii Krajowej
zajęty Lwów i Lublin. Wkrótce
młody Honigsman dowiedział
się o losie miejscowych Żydów.
Próbował odnaleźć informacje
o najbliższych. Po latach uzyskał
wiedzę, że ojca i brata hitlerowcy
zamordowali w Lublinie 7 listopada 1942 r. O matce i siostrze
nikt nic nie wiedział. Zapewne
zostały zamordowane, ale kiedy
i gdzie? Te pytania pozostały
bez odpowiedzi. Okropny los
najbliższych oraz całego narodu,
z którego pochodził sprawiły, że
do końca życia Uczony nie po-
trafił poradzić sobie z odpowiedzią na pytanie: Jeżeli Bóg jest,
to dlaczego do tego dopuścił?
Jesienią 1944 r. Jakub Honigsman podjął przerwane studia
– tym razem w Kijowie. Po
zdaniu kilku egzaminów wyrównawczych kontynuował je
na czwartym roku na Wydziale
Historyczno-Filologicznym
tutejszego uniwersytetu (dziś
Narodowy Uniwersytet im.
Tarasa Szewczenki) w systemie
zaocznym. Studia ukończył
latem 1945 r. Na ostatnie egzaminy dojeżdżając już ze Lwowa.
W czasie studiów związał się
z miejscową studentką Ninel,
z którą wkrótce zawarł związek
małżeński. Owocem związku
była jedyna córka Wiktoria.
Ciężka sytuacja materialna,
a wkrótce wyjazd na zachód
– do Lwowa i liczne zaznane
tam perypetie wpłynęły negatywnie na małżeństwo, które
po kilku latach rozpadło się.
Do Lwowa Jakub Honigsman
przyjechał 9 maja 1945 r.
W mieście tym spędził ponad
sześćdziesiąt lat. Początkowo
pracował w komisji ds. tzw. repatriacji byłych obywateli polskich
na terytorium nowej Polski.
Wskutek wyjazdów większości
Polaków ze Lwowa pozostało
wiele opuszczonych mieszkań.
Jedno z takowych zostało przydzielone Honigsmanowi, który
sprowadził dzięki temu do Lwowa żonę i córkę. Latem 1945 r.
przyszły uczony rozpoczął pracę
w filii Biblioteki Akademii Nauk
USRR, czyli dawnym polskim
Ossolineum. Był starszym bibliotekarzem w Zakładzie Judaików
kierowanym przez wybitnego
polskiego badacza prof. Tadeusz
Zadereckiego. Przez dwa kolejne
lata Honigsman uczestniczył
w gromadzeniu żydowskich
źródeł piśmiennych ocalałych po
Zagładzie. Wspominał, że udało
się zgromadzić i opracować
wartościowy i obszerny zbiór biblioteczny. Niestety w 1949 r. do
Polski wyjechał prof. Zaderecki
wraz ze współpracownikiem
dr. Wolfgangiem, zaś Oddział
Literatury Żydowskiej, jak go
w międzyczasie nazwano, zlikwidowano, a księgozbiór przewieziono do Kijowa. Honigsman
stracił więc pracę. Od pewnego
czasu posiadał jednak drugą
posadę – asystenta w Katedrze
Marksizmu-Leninizmu Instytutu
Pedagogicznego we Lwowie. Tę
jednak również wkrótce utracił
– za „głoszenie kosmopolitycznych opinii” podczas zajęć.
Po krótkiej przerwie podjął pracę w Państwowym Archiwum
Lwowskim Ministerstwa Spraw
Wewnętrznych USRR (obecne
Państwowe Archiwum Obwodu
Lwowskiego). Pracował w nim
jedynie przez dziewięć miesięcy,
ale wystarczyło, by zebrać materiały źródłowe do przyszłej rozprawy doktorskiej, a właściwie
kandydackiej – bo odpowiednikiem stopnia doktora w systemie sowieckim, a dziś m.in.
rosyjskim, ukraińskim i białoruskim, jest stopień kandydata
16 | Słowo Żydowskie
| Nr 6 (448) 2009
Sylwetki
nauk. Po kolejnej utracie pracy,
przez dłuższy czas pozostawał
bez środków do życia. Po latach
wspominał, że prześladowała
go przypięta przez miejscowych
„łata” – „Żyd i to jeszcze polski – takiemu ufać nie wolno”.
Po pewnym czasie otrzymał
posadę nauczyciela historii oraz
języka niemieckiego w wiejskiej
szkole poza Lwowem – w dawnym miasteczku Szczercu,
a wkrótce potem podjął też pracę
jako nauczyciel we Lwowie.
Po kilku latach
Jakub Honigsman
ukończył pracę
na temat wpływu
zagranicznego kapitału na przemysł
naftowy Galicji
Zachodniej. Ukazała
się ona w 1958 r.,
a dwa lata później
na jej podstawie
Uczony uzyskał
w Instytucie Historii
Gospodarki Narodowej w im. Georgija
Walentynowicza
Plechanowa w Moskwie stopień kandydata nauk ekonomicznych. Wkrótce
został starszym wykładowcą w Instytucie Pedagogicznym
w Drohobyczu oraz
podjął współpracę
z lwowskim oddziałem Akademii Nauk
Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej.
W tym czasie dość dużo publikował z zakresu historii gospodarczej. Zawarł też małżeństwo
z Ritą Michajłowną Wilkobryską, która aż do śmierci wiernie
go wspierała. Po kilku latach –
mimo uciążliwych dojazdów do
Drohobycza – mógł przygotować
rozprawę, która stała się podstawą uzyskania w 1972 r. stopnia
doktora nauk ekonomicznych,
czyli według polskiego systemu
stopnia doktora habilitowanego. Dotyczyła ona wpływu
zagranicznego kapitału na
sytuację ekonomiczną Zachodniej Ukrainy do 1918 roku.
W 1974 r. rozpoczął pracę
jako profesor w Instytucie
Finansowo-Ekonomicznym
w Tarnopolu, a w 1976 r. został
powołany do Katedry Ekonomii Politycznej Politechniki
Lwowskiej, gdzie pracował
do przejścia na emeryturę
w 1988 r. Na Politechnice był
między innymi opiekunem studiujących tam studentów z Polski. Dodać należy, że w 1979 r.
uzyskał tytuł naukowy profesora, a w ostatnich latach życia
był profesorem konsultantem
jednej z ukraińskich uczelni.
Pierwsze próby spisania
wyników swoich badań nad
dziejami Żydów lwowskich
w latach 1970., pisząc pod
pseudonimami (Jakób Iszdwosz i Jakób Iszchułowa) na
łamach periodyków polskich
(Biuletyn ŻIH i Fołks-Sztyme).
Przez wiele lat publikował na
łamach powstałego w 1990 r.
lwowskiego czasopisma Szofar
(Шофар), wydawanego przez
Towarzystwo Kultury Żydowskiej im. Szolama Alejchema.
W tym czasie zaangażował się
też w reaktywowanie we Lwowie stowarzyszenia B’nei B’brith
zostając na pewien czas prezesem oddziału tej organizacji.
W ostatnich latach utrata wzroku utrudniała czytanie i pisanie.
Mimo to Profesor opublikował
jeszcze broszurę o Lublinie
i lubelskich Żydach pt. Lublin,
miasto mojego dzieciństwa
i młodości (2007). W tym samym roku ukazała się nakładem
ŻIH polska wersja opracowania
o Zagładzie Żydów lwowskich.
Nad przekładem pracowaliśmy
dość długo uzupełniając pracę
o wątki ważne dla polskiego
czytelnika. Trzydzieści egzemplarzy książki – niemal prosto
z prasy drukarskiej – zawiozłem Profesorowi do Lwowa
w dniu 85 urodzin (29 grudnia
2007 r.), które miałem zaszczyt
spędzić z Profesorostwem.
Profesor Jakub Honigsman
zmarł we Lwowie w dniu 8
października 2008 r. Odszedł
człowiek wielkiego serca,
z którym od 2002 r. odbyłem
wiele niezapomnianych spotkań
i przeprowadziłem szereg rozmów na tematy historyczne, ekonomiczne, a przede wszystkim
na tematy bliskie życiu. Swoje
poglądy – czasem dość zaskakujące – ilustrował własnymi doświadczeniami. Wspominał wielokrotnie, że łączą go z polskimi
uczonymi liczne więzi bliskiej
przyjaźni (a utrzymywał też
kontakty z uczonymi z Francji,
Izraela, Niemiec, USA i Wielkiej
Brytanii), a kultura polska i język polski są mu bardzo bliskie.
Brakowało będzie mi tych rozmów… Ciało Profesora Jakuba
Honigsmana pochowane zostało
na cmentarzu żydowskim przy
ul. Janowskiej we Lwowie.
■■ Jakub
Honigsman. Fot.
Archiwum Adama
Redzika
Adam Redzik jest
prawnikiem i historykiem, studiował
na UJ i KUL. Adiunkt na Wydziale
Stosowanych Nauk
Społecznych i Resocjalizacji UW oraz
na Wydziale Prawa
i Administracji
UKSW w Warszawie. Autor ponad
stu opracowań
naukowych, a także
licznych recenzji
i tłumaczeń.
17
Pocztówki
Życie kresowe
Rozmowa z Tadeuszem Olszańskim
Agnieszka Zagner
J
ak wyglądało przedwojenne życie w Stanisławowie, w którym jak pan
pisze przed wojną mieszkali
Polacy, Żydzi, Ukraińcy,
Niemcy oraz trochę Węgrów
i Ormian. Czy dzielnica Belweder, gdzie mieszkali Żydzi
była odległym i odrębnym
od reszty światem, czy może
wszystkie te światy jakoś
wzajemnie się przenikały?
Ależ wszystkie te światy się
wzajemnie przenikały! To
właśnie było istotą Stanisławowa i Pokucia, na co ogromny
wpływ miała obecność Ormian. Było takie powiedzenie,
■■ Stanisławów.
Widok ogólny
miasta, pocztówka
z 1911 r.
Z kolekcji Jurija
Zawerbnego
18 |
Słowo Żydowskie | Nr 6 (448) 2009
że jak przyjeżdża jeden Ormianin, to płacze dwóch Żydów,
czterech Polaków i ośmiu
Ukraińców. Dlaczego? Ponieważ Ormianie byli najsprawniejsi w organizowaniu handlu,
wobec tego to nie Żydzi byli
utożsamiani z wyzyskiem,
a byli raczej traktowani jak
naturalni konkurenci Ormian.
Zresztą społeczność żydowska
była w Stanisławowie niezwykle różnorodna, począwszy
od sporych rzesz proletariatu,
biedoty, której rodziny żyły
w jednej, góra dwóch izbach
razem z kozami, po wybitnych
intelektualistów, inteligentów,
właścicieli, bankierów…
Lekarzy…
… A także adwo-
katów! W Stanisławowie przed wojną
80 proc. adwokatów
było Żydami. Dla
nas było naturalne,
że jak chciało się
coś kupić taniej,
to kupowało się
u Żydów. Bywało,
że to oni sami przychodzili do domów
z towarami. Była
też pełna równoległość – społeczność żydowska
miała swoje szkoły, kluby sportowe, teatr, który był wysoko
Pocztówki
notowany i do którego wszyscy
chodzili, ponieważ wystawiano
tam świetne sztuki. Żydzi mieli
także swoich przedstawicieli
w radzie miasta, województwa, ale także Sejmie i Senacie.
Chociaż społeczność żydowska
udzieliła wielkiej pomocy przy
powstaniu Zachodnioukraińskiej
Republiki Ludowej, finansując
utworzenie jej armii w 1919 r.,
to ze strony ludności polskiej
w stosunku do ludności żydowskiej nie było poczucia, że
Żydzi dopuścili się zdrady.
Bo jak sam pan pisze, Żydzi
ratowali po prostu swoje życie.
Otóż to! W 1918 r. były straszne
pogromy Żydów organizowane
przez Petlurę na Ukrainie. Dlatego nie miano do Żydów pretensji, że w ten sposób się wykupili.
Inna rzecz, że wśród młodzieży
żydowskiej była spora grupa
komunizująca, co z resztą było
dość charakterystyczne dla
całej Polski. Kiedy 19 września
1939 r. do Stanisławowa wkroczyli Rosjanie, to właśnie ta
komunizująca młodzież pociągnęła za sobą żydowską biedotę, która wierzyła, że sowieci
wprowadzą równość. Doszło
wtedy do haniebnego wiecu pod
gmachem poczty. Opowiadał mi
o nim syn generała Kleeberga.
Był przerażony darciem polskich
flag i czyszczeniem butów ich
białymi częściami. Do mojego ojca przyszedł wtedy nasz
sąsiad Żyd – pan Weissberg i ze
łzami w oczach przepraszał za tę
hołotę, która zdradziła Polskę.
Czy to był przełom w stosunkach polsko-żydowskich?
To było ogromne rozczarowanie,
chociaż jak się potem okazało
także społeczność żydowska
była tępiona przez sowietów.
Opisuje pan moment, kiedy
do Stanisławowa wkroczyło
wojsko węgierskie
i położyło kres
bezkrólewiu.
Działo się to kiedy w czerwcu
1941 r. Niemcy
atakują Związek
Radziecki, a sowieci
opuszczają miasto.
Wtedy organizują
się ukraińskie hordy,
które w pierwszej
kolejności dokonują
pogromu ludności
żydowskiej i polskiej.
Wcześniej czy później obecna
Ukraina będzie musiała sobie
zdać sprawę z ówczesnego antysemityzmu. Wtedy po trzech,
czterech dniach wkraczają wojska węgierskie. Wtedy polskie
rodziny udzielają schronienia
rodzinom żydowskim, u nas
w domu zamieszkali synowie
Weissbergów. Potem Węgrzy
podporządkowują sobie policję
ukraińską. Nie tolerują pogromów. W mniejszych miejscowościach jak Otynia jest gorzej,
tam dochodzi do morderstw
na ulicach. W Otyni Ukraińcy
rozrzucają ulotki nawołujące do
mordowania Polaków i Żydów,
to one są przedstawione Węgrom jako dowód naruszenia
porządku. Dlatego
Węgrzy wkraczają
do poszczególnych miasteczek,
wysyłają swoje
plutony i nakazują uwolnienie
aresztowanych
przez Ukraińców
Polaków. Następuje okres kilku
tygodni spokoju,
a później do Stanisławowa wkraczają
Niemcy, Gestapo
i jego szef Hans
Kruger. Rozpoczyna się pierwsze
uderzenie – w polską inteligencję.
A potem w Żydów. Opisuje pan zagładę stanisławowskich Żydów
jesienią 1941 r. podczas
święta Hoszana Raba.
Gestapo organizuje egzekucję, na cmentarzu żydowskim.
W ciągu ośmiu godzin Niemcy i Ukraińcy rozstrzeliwują
10 tys. Żydów, a pozostałych
przy życiu pod wieczór odsyłają do domu. Od tej chwili
Stanisławów staje się obozem
zagłady. Kruger dochodzi do
wniosku, że będzie mordował na miejscu – w młynie na
terenie getta. Tam codziennie
wykonywane są egzekucje.
 Tadeusz
Olszański
(ur. 1929 r.
w Stanisławowie)
jest dziennikarzem
prasowym,
telewizyjnym
i radiowym,
publicystą oraz
tłumaczem.
Ukończył studia
dziennikarskie
na Uniwersytecie
Warszawskim.
Specjalizuje się
przede wszystkim
w tematyce
węgierskiej
i sportowej.
Zimą 1943 r. Niemcy likwidują getto w Stanisławowie.
Pamięta pan te wydarzenia?
Pamiętam egzekucje na ulicach,
pamiętam rozprute poduszki
i fruwające pierze nad gettem.
Wspomina pan również o żydowskim oporze
i o partyzanckim oddziale
Andy Luft „Pantelaria”.
O tej sprawie wiem stosunkowo
niewiele, ale wiadomo było,
że Żydzi próbowali uciekać z getta przez Bystrzycę.
Uciekali albo do zaprzyjaźnionych rodzin polskich albo
do lasu. Anda Luft wówczas
była w ciąży i w lesie urodziła
córkę, właśnie Pantelarię. To
z nią na rękach potem zginęła.
Jej historia pokazuje, że bracia Bielscy nie byli jedynymi
żydowskimi partyzantami.
Wielokrotnie wspomina pan
o dobrym stosunku Węgrów
do Żydów, o ucieczkach stanisławowskich Żydów na Węgry,
gdzie służby graniczne wystawiały dokumenty na polskie
nazwiska, ratując im życie.
Skąd brał się ten pozytywny
stosunek Węgrów do Żydów?
Stanisławów,
obecnie ІваноФранківськ,
jest miastem
obwodowym
w zachodniej części
Ukrainy. Liczy
około 200 tys.
mieszkanców,
w tym kilkuset
Żydów.
19
Pocztówki
Można wskazać
zarówno przykłady
filosemityzmu, jak
i antysemityzmu.
Na Węgrzech przed
wojną w latach 1930.
były na przykład
ustawy antyżydowskie. Trzeba jednak
wspomnieć, że na
przykład polscy Żydzi
korzystali z sympatii,
jaką Węgrzy darzyli
samych Polaków.
Czy wiadomo ilu polskich
Żydów udało się uratować na Węgrzech?
Agnieszka Zagner
jest dziennikarką Polityki.
Nie ma dokładnych danych,
bo nikt nie był zainteresowany
w tym, by zostawić jakiekolwiek ślady. Wręcz przeciwnie,
w obawie przed Niemcami
niszczono je. Szacuje się, że
mogło to być około 10 tys.
W chwili anektowania Węgier przez Niemców w marcu
1944 r., a potem puczu faszystowskiego w październiku
1944 r. ludność żydowska z Polski mająca fałszywe polskie dokumenty nie została zapędzona
do getta. W miejscowości Vac
działał ośrodek dla żydowskich
dzieci, wszystkie ocalały. Jest
wspaniała postać żydowskiego lekarza, który nazywał się
Mojżesz Ostermeier i przybrał
nazwisko Koterba. Ten lekarz
przebrany w mundur oficera SS
wyprowadził z getta w Budapeszcie dziesiątki Żydów doprowadzając ich do szwedzkiego
ambasadora Wallenberga. Koterba został zdemaskowany przez
Niemców, zastrzelony i pochowany na dziedzińcu synagogi
w Budapeszcie. Po wojnie
przyjechała z Izraela specjalna
grupa, ekshumowano jego ciało
i przewieziono do Izraela. Jego
losy opisał wybitny węgierski
pisarz Gyorgy Moldova w powieści Marsz świętego Emeryka.
Można też wspomnieć o cudownej historii polskiego pisarza
żydowskiego pochodzenia Lwa
Kaltenberga, który z polskimi
i węgierskimi robotnikami
odbił Żydów wywożonych
w transporcie do Auschwitz, co
opisane jest w książce Wspomnienia polskich uchodźców na
Węgrzech w latach 1939-45.
A z drugiej strony przecież
na Węgrzech działy się
rzeczy straszne...
Owszem. W listopadzie 1944 r.
strzałokrzyżowcy wymordowali setki tysięcy Żydów nad
Dunajem. Wtedy rzeka spłynęła
krwią. Na tym tle widać rolę takich ludzi jak Koterba, Kaltenberg czy Wallenberg! Ale to już
historia nie o Stanisławowie...
NIE MA JUŻ STANISŁAWOWA
Nie ma już takich miasteczek.
Polacy, Żydzi, Ukraińcy, Niemcy,
odrębni w swej kulturze, obyczaju, zachowaniu, ale blisko siebie,
szanujący się nawzajem. Po takim
nieistniejącym polskim miasteczku lat 1920. i 1930. oprowadza nas
Tadeusz Olszański w swojej książce
Kresy Kresów. Stanisławów. Olszański podąża przedwojennymi ulicami
Stanisławowa jako dziecko stanisławowskiej elity (jego ojcem był
znakomity i szanowany w mieście
lekarz, matką – Węgierka z tak zwanego dobrego domu). Przedstawia
ważne wówczas miejsca, ale i osoby.
Podczas tej sentymentalnej podróży
do lat młodości jesteśmy świadkami
wpływu historii na dojrzewającego
chłopca. Przed wojną w Stanisławowie mieszkało obok 22 tys. Polaków
około 20 tys. Żydów (do tego 18 tys.
Ukraińców i 5 tys. Niemców). Żydzi
mieszkali przy Berka Joselewicza,
Barona Hirscha, Meiselsa. Żydzi
mieli tu około 50. bóżnic wraz ze
20 | Słowo Żydowskie
| Nr 6 (448) 2009
wspaniałą zaprojektowaną przez
znanego wiedeńskiego architekta
Wilhelma Stasiny’ego synagogą
reformowaną (Tempel) z pięknymi
mauretańskimi wieżyczkami (po
wojnie Sowieci usunęli te wieżyczki). Obok synagogi była szkoła
rabinacka, więc można tu było
spotkać młodych rabinów. W kipiącej życiem żydowskiej dzielnicy
wszystko było tak jak na starych
obrazach sklepiki, zakłady krawieckie, fryzjerzy. Obok żydowskiej
biedoty w Stanisławowie mieszkało
wielu wybitnych żydowskich przedstawicieli inteligencji, m. in. Izak
Hefter był wiceprezydentem miasta, doktor Halpern posłem. Mimo
wsparcia, jakie ludność żydowska
udzieliła w 1919 r. powstającej
Zachodnioukraińskiej Republice
Ludowej, polskie władze nie stosowały potem wobec niej żadnych
restrykcji. Wojna zmieniła sielankę
w koszmar. Stanisławów okazał się
– jak pisze autor książki – obozem
zagłady. Według jego danych w latach 1941-1943 przez stanisławowskie getto przeszło 127 tys. Żydów,
z czego 100 tys. zamordowano na
miejscu, 20 tys. wywieziono do
obozu w Bełżcu. Olszański opisuje
zarówno okupacyjne piekło (m.in.
wstrząsający mord 10 tys. Żydów
w ciągu jednego dnia w październiku 1941 r.), jak i pomoc, jakiej
Żydom udzielili Polacy, ale także
Węgrzy. Wspomina także o żydowskim oddziale oporu pod wodzą
Andy Luft, co wpisuje się w dzisiejszą debatę na temat podobnego
oddziału partyzanckiego braci Bielskich. Dziś próżno szukać takich
miejsc jak Stanisławów na mapach.
Książka Olszańskiego jest świadectwem jego istnienia. Dobrze,
że jest, bo tamtego Stanisławowa
już nie ma. Jest Iwano-Frankiwsk.
Agnieszka Zagner
Tadeusz Olszański, Kresy Kresów.
Stanisławów, Iskry, Warszawa 2008, 173 s.
őZEPXTLJF.V[FVN(BMJDKBNB[BT[D[ZUXTQؒQSBDPXBŖ
['FTUJXBMFN,VMUVSZőZEPXTLJFK
8USBLDJF'FTUJXBMV.V[FVNKFTUPUXBSUF
DPE[JFOOJF,BXJBSOJB[8J'J
PSB[LTJƬHBSOJB
TƤD[ZOOFXHPE[JOBDICƤEdž
EP[BLPƵD[FOJBXJFD[PSOZDIXZEBS[FƵ
0QSPXBE[BOJFQPXZTUBXBDIDPE[JFOOJFPHPE[XKBOH
JXKQPM
21
Pocztówki
Ślady żydowskie w Brodach
Na skraju Galicji
Piotr Piluk
P
rzez kilka stuleci Brody
należały do najbardziej
znaczących ośrodków osadnictwa żydowskiego w Europie Wschodniej. Na przestrzeni ostatnich kilku stuleci
■■ Brody (Броди).
miasto kilkakrotnie zmieniało
Ulica Złota
swoją przynależność państwoz okazałym
wą – od 1772 roku znajdowało
budynkiem
dawnego
się w granicach Austrii, od
Praskiego Banku
1919 roku ponownie w Polsce,
Kredytowego
po zakończeniu II wojny świaz początku
XX wieku. towej w ZSRR, a od 1991 roku
Fot. Piotr Piluk
leży na Ukrainie, która wów-
22 |
Słowo Żydowskie | Nr 6 (448) 2009
czas stała się niezależnym krajem. Dziś w Brodach mieszkają pojedynczy Żydzi, trudno
zatem mówić o społeczności.
Nasuwa się także pytanie,
jakie fragmenty dziedzictwa
żydowskiej kultury materialnej przetrwały do dziś
i jaka będzie ich przyszłość?
Brody, usytuowane na pograniczu Galicji i Wołynia,
były ważnym ośrodkiem
myśli żydowskiej, szczególnie
w XVIII wieku, konkurującym
ze Lwowem. W tamtym czasie
wśród Żydów mieszkających
w Brodach i regionie można obserwować trzy niezwykle ważne
ruchy – narodziny i rozwój
chasydyzmu, działalność Jakuba
Franka i jego zwolenników oraz
przenikające z Berlina pod koniec stulecia idee Haskali. Wiek
XIX przyniósł miastu dosyć dynamiczny rozwój gospodarczy,
do którego znacznie przyczyniło
się doprowadzenie do miasta li-
Pocztówki
nii kolejowej z Rzeszowa przez
Lwów (tzw. podkarpackiej)
w latach 1860., a także położenie tuż przy granicy austriackorosyjskiej. U progu XX stulecia
w Brodach mieszkało ponad 17
tysięcy Żydów, stanowiących
dwie trzecie ludności miasta.
Po zajęciu miasta przez hitlerowców w 1941 roku zostało
utworzone getto, do którego
zostali również przesiedleni Żydzi z okolicznych miejscowości.
W 1943 roku getto ostatecznie
zlikwidowano, a znajdujący się
w nim Żydzi zostali deportowani do obozów zagłady w Bełżcu
i na Majdanku. Po wojnie, już
w czasach radzieckich, w Brodach mieszkała niewielka grupa
Żydów, jednak nie stanowiła
ona bezpośredniej kontynuacji
wcześniejszego osadnictwa.
Mitologizacja
Kresów
Wschodnich
Patrząc na dzisiejsze Brody,
należy pamiętać, że leżą na
Ukrainie –
w tamtejszej
rzeczywistości
ze wszystkimi
jej pozytywnymi
i negatywnymi aspektami.
Wschodnie tereny
Polski, które po
II wojnie światowej znalazły
się w granicach
ZSRR, obserwowane z polskiej
lub żydowskiej
perspektywy najczęściej budzą
tęsknotę za czymś utraconym,
a ich przeszłość ulega zjawisku
mitologizacji. Z upływem czasu
staje się coraz bardziej odległa,
a miejsca i związane z nimi
historie zaczynają funkcjonować trochę jak legendy. Czasem
słychać tez opinie radykalne,
że Kresy Wschodnie powinny wrócić do Polski. Warto
przypomnieć, że utrata przez
Polskę wschodnich terenów
w wyniku nowego podziału
Europy w 1945 roku, nie jest
przypadkiem odosobnionym
– zmiany granic dotknęły
również inne kraje – także
Niemcy. Czy ma to nadal
znaczenie? I czy nie tworzy
przypadkiem zagrożenia
dla naszych spokojnych
czasów? Na pewno warto się nad tym zastanowić.
W ostatnich latach w języku
polskim dosyć powszechnie
jest używane słowo sztetł, do
określenia żydowskiego miasteczka. Niestety często jego
użycie mija się z prawdą historyczną. Sztetł w jidysz to
miasteczko, a nie miasto, czyli
sztot. Pewnie można to wyjaśnić bardziej emocjonalnym
niż poznawczym traktowaniem
sprawy, jednak takie miasto jak
Brody to zdecydowanie sztot
– ze względu na liczbę mieszkańców, wielkość i znaczenie.
Popularyzacji określenia sztetł
na pewno bardzo przysłużył się
musical Skrzypek na dachu, który wytworzył kliszę stosowaną
później przy widzeniu
małomiasteczkowej
kultury wschodnioeuropejskich Żydów.
Obecność Żydów
w tej części Europy
jest właściwie bardziej zagadnieniem
historycznym, niż
współczesnym zjawiskiem, dlatego też
pojawiają się uproszczenia w interpretowaniu i nazywaniu
rzeczy zgodnie ze
stanem faktycznym. Mity,
legendy i wyobrażenia mają
jednak dużą siłę oddziaływania
i bez wątpienia czynią świat
wielobarwnym i tajemniczym.
Marszrutką
ze Lwowa
Brody leżą w odległości około stu kilometrów od Lwowa
i najlepiej jest tam dojechać
marszrutką, czyli niedużym
busem. Taka forma transportu
jest bardzo popularna na ukraińskiej prowincji i korzystają
z niej przede wszystkim mieszkańcy wiosek, aby dostać się
do najbliższego miasta. Jeżdżą
■■ Brody (Броди).
Ulica Szolema
Alejchema
z widokiem
na cerkiew
greko-katolicką.
Fot. Piotr Piluk
 Inne publikacje
autora o tematyce
galicyjskiej:
– Z żydowskiej
perspektywy, w:
Midrasz – W stolicy
Galicji, nr 7-8 (111112); Warszawa
2006, s. 52-55
– Ślady żydowskie w przestrzeni
miejskiej Lwowa,
w: Żydzi w Lublinie – Żydzi we
Lwowie. Miejsca,
Pamięć, Współczesność; Lublin
2006, s.100-108
23
Pocztówki
■■ Brody (Броди).
Synagoga obronna
z 1742 roku.
Fot. Piotr Piluk
do szkół, urzędów, szpitali albo
sprzedawać żywność na bazarach. Podróż ze Lwowa trwa
trochę ponad dwie godziny. Gdy
wysiada się z marszrutki w Brodach, mając w pamięci jeszcze
niedawno widziane duże miasto,
trudno oprzeć się wrażeniu, że
to jednak sztetł. Nie należało
jednak nadmiernie ufać temu
wrażeniu. W latach ostatniej
wojny i w czasach radzieckich
z miast dawnej Galicji znikła
ludność, która je tworzyła –
Polacy i Żydzi. Dlatego dzisiaj
nawet miasta trzydziestotysięczne, jak Brody, mają nieco
wiejski charakter, choć nie
można powiedzieć, że Ukraińcy
to wyłącznie ludność wiejska.
Przypomniała mi się moja
pierwsza wizyta w Brodach
w połowie lat dziewięćdziesiątych. Przyjechałem wtedy
porannym pociągiem relacji
Lwów-Kijów. Od stacji do
rynku miasta prowadziła
24 | Słowo Żydowskie
| Nr 6 (448) 2009
asfaltowa droga, pokryta błotem, pełna dziur i kałuż. Kiedy doszedłem do rynku, zobaczyłem paskudne, zaniedbane
bloki stojące w historycznym
centrum oraz piwnice starych
domów zasypane potłuczonymi cegłami i śmieciami.
Wszystko było przygnębiająco
szare, a po ulicach krążyło
mnóstwo bezdomnych psów.
Nie było normalnych sklepów,
gdzieniegdzie stały wysłużone samochody radzieckiej
produkcji. Ludzie – nie wnikając w szczegóły – wyglądali dziwnie, natomiast w rozmowach okazali się życzliwi
i pomocni, służąc rozmaitymi
informacjami – szczególnie
starsi. Pytając
o różne miejsca
w Brodach, zaczynałem po rosyjsku,
jednak najczęściej
w odpowiedzi
słyszałem: Pan to
z Polski? Można
mówić po polsku.
Możliwość rozmawiania po polsku
sprawiła, że zacząłem
postrzegać to miasto
bardziej pozytywnie.
Ostatni raz byłem
w Brodach wiosną
tego roku. Miasto zauważalnie poprawiło
swój wygląd. Zaplanowałem odwiedzenie
kilkunastu miejsc,
dlatego wynająłem na
cały dzień taksówkę
– jedną z kilku w mieście. Starą,
wysłużoną ładę w spłowiałym
kolorze czerwonym prowadził
około czterdziestoletni Andriej.
Nie był zbyt rozmowny. Pojechaliśmy również na cmentarz
żydowski. Początkowo Andriej
siedział w samochodzie zaparkowanym przed bramą i czekał,
ale w którymś momencie wyszedł i zaczął oglądać macewy.
Zapytał mnie po rosyjsku, co
Pocztówki
■■ Brody (Броди).
Fragment
dekoracji
architektonicznej
wschodniej
elewacji synagogi.
Fot. Piotr Piluk
oznaczają te symbole? Zaczęliśmy rozmawiać. Z pochodzenia był Rosjaninem, jego
rodzina przyjechała do Brodów w czasach radzieckich.
Zupełnie nie utożsamiał się
z Brodami i bardzo niewiele
wiedział o tym mieście. Powiedział mi, że na cmentarzu
żydowskim jest po raz pierwszy
i wcześniej o nim nie słyszał.
Odnajdowanie
miejsc
Większość zachowanych w centrum Brodów budynków powstała w okresie intensywnego
rozwoju miasta w XIX i XX wieku, w czasach monarchii austrowęgierskiej. To po prostu widać
i pomimo zaniedbania nadal wiele kamienic i budynków użyteczności publicznej urzeka pięknem
form – szczególnie przy ulicy
Złotej. Ponieważ Żydzi stanowili
w tamtym okresie zawsze ponad
połowę mieszkańców – wiele
z nich powstało przy ich udziale.
Żydzi prowadzi w Brodach liczne hotele, a przede wszystkim
zajmowali się handlem, pośrednicząc w wymianie towarów
między Europą Wschodnią
i Zachodnią. W mieście istniały
także szkoły żydowskie i szpital.
Brody były częściowo zniszczo-
ne podczas II wojny światowej
i również później, już w czasach
radzieckich nie dbano o historyczną architekturę. Mimo to
nadal ciągle można tu odnaleźć
odrobinę dawnej atmosfery –
choćby lekko zatarty, prawie
stuletni napis po polsku na
murze kamienicy. W ostatnich
latach na przykład, na budynku
szkoły, do której uczęszczał
Joseph Roth – Żyd urodzony
w Brodach w 1894 roku, późniejszy wybitny pisarz z kręgu
języka niemieckiego – pojawiła
się z inicjatywy Austriackiego Towarzystwa Literackiego
(Österreichische Gesellschaft
für Literatur) poświęcona mu
tablica pamiątkowa. Istnieje
także żydowska topografia
miasta – tworzą ją ulice Szolema
Alejchema (Шолом-Алейхема)
i Żydowska (Еврейська) – za-
budowane niskimi parterowymi
lub jednopiętrowymi domami
o niewielkich rozmiarach.
Synagoga i cmentarz
Dwa najważniejsze zabytki
żydowskie w Brodach to synagoga i cmentarz. Pierwotna
dzielnica żydowska znajdowała
się pomiędzy zamkiem i rynkiem, a jej centralnym punktem
był zespół synagog, z których do
dziś zachowała się tzw. wielka
z 1742 roku. Usytuowana w jej
sąsiedztwie mała synagoga
została zburzona w czasie wojny.
Synagoga jest obecnie posępną
ruiną z zapadniętym dachem.
Przylega do niej plac zabaw dla
dzieci. Zabudowa wokół synagogi to blokowisko z lat 1950.
W okresie wojny istniało na tym
obszarze getto, które podczas
likwidacji zostało podpalone –
dlatego przedwojenna zabudowa
nie przetrwała. Znikła także
położona przy synagodze ulica
Bóżnicza – jej nazwę można
odnaleźć jedynie na polskich
mapach. Zachowana w Brodach
synagoga prezentuje typ tzw.
synagogi obronnej – podobne
obiekty można również obejrzeć
w Sokalu, Łucku albo Żółkwi.
Jej dominującym elementem
architektonicznym jest potężna
attyka, wieńcząca budowlę.
■■ Brody (Броди).
Zabudowa ulicy
Żydowskiej.
Fot. Piotr Piluk
25
Pocztówki
1
Artykuł o wspomnianej konferencji
ukazał się w Słowie Żydowskim
nr 22-24 (438-440)
2008, s.18-19.
Fotografie wykonane przez autora
w latach 1996-2009
są częścią jego
projektu Ślady
Obecności dokumentującego zabytki żydowskie w regionie lwowskim
■■ Brody (Броди).
Nowy cmentarz
żydowski z 1.
połowy XIX wieku.
Fot. Piotr Piluk
Cmentarz żydowski,
jedyny zachowany z trzech, jakie
niegdyś istniały
w mieście, powstał
w pierwszej połowie XIX wieku
i zwyczajowo jest
nazywany nowym.
Znajduje się na skraju miasta. Początkowo był to cmentarz
choleryczny, który
pospiesznie założono w czasie
epidemii. Niebawem jednak
przekształcono go w cmentarz
gminy żydowskiej. Zachowały
się na nim setki macew zdobionych reliefami o bogatej
i zróżnicowanej symbolice.
Pojawiają się tam również
nagrobki o mniej tradycyjnych
formach, na przykład obeliski, wykonane z marmuru lub
granitu. W środkowej części
cmentarza macewy piętrzą się
w ciasno wytyczonych rzędach.
26 | Słowo Żydowskie
| Nr 6 (448) 2009
W ostatnich latach została
przeprowadzona inwentaryzacja
nagrobków, a także wzniesione nowe ogrodzenie z bramą.
Cmentarz żydowski w Brodach
jest jednym z najciekawszych
zachowanych na terenie obwodu lwowskiego. Pod lasem
znajduje się mogiła zbiorowa
zamordowanych Żydów z okresu wojny, upamiętniona również stosunkowo niedawno.
Współczesne
oblicze
Żydowskie Brody to przeszłość,
jednak w ostatnich latach
dziedzictwo kultury materialnej
wytworzonej tam przez Żydów
zaczęło wzbudzać zainteresowanie naukowców i turystów oraz ludzi szukających
własnych korzeni. Proces ten
scharakteryzował m.in. profe-
sor Leonid Finberg (dyrektor
ośrodka studiów żydowskich na
Uniwersytecie Kijowsko-Mohylańska Akademia) w swoim
referacie wygłoszonym podczas
ubiegłorocznej międzynarodowej konferencji „Żydowskie dziedzictwo i historia
w miastach Europy Środkowo-Wschodniej” 1 w Centrum
Historii Miejskiej we Lwowie.
Ogromna ilość różnorodnych
zabytków żydowskich, które zachowały się w miastach
zachodniej Ukrainy stanowi
niezaprzeczalne bogactwo kulturowe. Niestety obiekty te rzadko są zabezpieczone w sposób
chroniący je przed popadaniem
w ruinę. Szczególnie w małych
miastach, gdzie nie ma Żydów,
takie zabytki pozbawione opieki
niszczeją. W ostatnich latach na
Ukrainie zaczęły działać międzynarodowe fundacje, które
być może ocalą przynajmniej
niektóre zabytki żydowskie.
27
Przestrzeń
Nowoczesne spojrzenie
na przeszłość Polski
Żydowskie Muzeum Galicja w Krakowie
Jakub Nowakowski
 Kate Craddy
jest dyrektorką
muzeum. Pochodzi
z Anglii. Jest absolwentką ośrodka
studiów żydowskich na Uniwersytecie Oxfordzkim.
Mieszka w Polsce
od 2004 r. Pracowała w Państwowym
Muzeum Auschwitz-Birkenau oraz
w Auschwitz
Jewish Center.
Kate Craddy
pełni także funkcję
prezesa zarządu
muzeum i członka
organu doradczego
Institute of PolishJewish Studies.
Ż
ydowskie Muzeum Galicja jest nowoczesną,
międzynarodową instytucją, która powstała w 2004
roku. Celem jej działalności
jest nie tylko upamiętnianie
ofiar Holokaustu, ale również szeroko rozumianej
kultury żydowskiej, która
istniała i nadal istnieje na
terenach polskiej Galicji.
Poprzez edukację muzeum
stara się zwalczać stereotypy
i błędne przekonania dotyczące wspólnej polsko-żydowskiej historii, inspirując
jednocześnie do rozważań
na temat przyszłości.
■■ Kate Craddy.
Fot. Piotr Piluk
28 |
Słowo Żydowskie | Nr 6 (448) 2009
Żydowskie Muzeum Galicja
jest jedyną tego typu instytucją
w Krakowie. Znajduje się na krakowskim Kazimierzu w budynku dawnej fabryki mebli, której
odnowione wnętrza nadają temu
miejscu niepowtarzalny nowoczesny charakter. Na przestrzeni
prawie tysiąca metrów kwadratowych znajdują się cztery sale
wystawiennicze, kawiarnia,
księgarnia oraz sala edukacyjna
z centrum zasobów multimedialnych. Dzięki temu w muzeum oprócz wystaw odbywają
się również koncerty, przedstawienia, wykłady, seminaria
i inne wydarzenia kulturalne.
W sercu muzeum znajduje się
stała wystawa fotografii: „Traces
of Memory – Śladami Pamięci”.
Przez 12 lat brytyjski fotograf
Chris Schwarz oraz profesor Jonathan Webber (UNESCO Chair
of Jewish and Interfaith Studies,
University of Birmingham, UK)
podróżowali po wsiach i miasteczkach południowej Polski,
dokumentując istniejące do dziś
pozostałości żydowskiego życia
i kultury. Efektem tych podróży
jest wystawa fotograficzna, która
w sposób przystępny a zarazem
prowokujący i skłaniający do
refleksji porusza temat dziedzictwa żydowskiego w Polsce.
Przestrzeń
Oprócz wystawy stałej, w ciągu
ostatnich lat muzeum przygotowało i gościło kilkanaście
innych wystaw czasowych,
m.in. „Lista Hitlera”, „Polscy
bohaterowie: ci, którzy ratowali Żydów”, „Walka o godność:
żydowski ruch oporu w Krakowie”, „Marzec 1968 w prasie
krakowskiej”, „Listy do Sali.
Życie młodej kobiety w nazistowskich obozach pracy”.
Dział edukacji i badań, będący częścią muzeum prowadzi
jeden z najbardziej rozległych
w Polsce programów edukacyjnych o tematyce żydowskiej,
skierowanscy zarówno do
obcokrajowców, jak i polskiej
młodzieży szkolnej oraz dzieci.
Programy edukacyjne obejmują m.in. zwiedzanie wystaw,
lekcje muzealne, warsztaty,
wykłady na tematy związane
z kulturą żydowską i Holokaustem, spotkania z ocalonymi
z Zagłady oraz Sprawiedliwymi
Wśród Narodów Świata. Muzeum prowadzi ponadto działalność badawczą i wydawniczą.
Oprócz katalogów wystaw,
opublikowało pierwszą dokładną mapę
getta krakowskiego
oraz pierwszą mapę
współczesnych
miejsc związanych
z życiem żydowskim na Kazimierzu. W Muzeum
powstały także materiały edukacyjne
dla polskich szkół,
a przede wszystkim
unikatowy program
multimedialny
o historii Żydów
i Holokauście. Centrum zasobów multimedialnych zawiera wciąż rosnącą kolekcję
filmów dotyczących historii
Żydów i Holokaustu, zawierającą relacje zebrane przez USC
Shoah Foundation Institute for
Visual History and Education.
Muzeum działa
również jako
centrum zajmujące się lokalnymi Sprawiedliwymi Wśród
Narodów
Świata poprzez
organizowanie regularnych spotkań,
tworzenie
dokumentacji
i wspieranie
miejscowej organizacji. Ostatnio muzeum przyczyniło się
do utworzenia funduszu opieki
zdrowotnej dla Sprawiedliwych.
Muzeum cieszy się rosnącą
popularnością i renomą na
całym świecie. Współpracuje
z licznymi instytucjami i organizacjami: Państwowym
Muzeum Auschwitz-Birkenau,
Centrum Żydowskim w Oświęcimiu, Europejskim Dniem
Kultury Żydowskiej, Światowym Dniem dla Darfuru,
Instytutem Studiów Polsko-Żydowskich w Wielkiej Brytanii,
Festiwalem Kultury Żydowskiej
w Krakowie, Muzeum Historii
Żydów Polskich w Warszawie,
Holocaust Centre and Aegis
Trust w Wielkiej Brytanii, USC
Shoah Foundation Institute for
Visual History and Education
w Kalifornii i United States
Holocaust Memorial Museum.
Muzeum współpracuje również
z Ambasadą Wielkiej Brytanii,
Ambasadą Izraela oraz Ambasadą i Konsulatem Stanów
Zjednoczonych. Wszystkie te
instytucje zapewniają wsparcie
dla licznych projektów realizowanych przez muzeum.
Ponadto, Muzeum Żydowskie
Galicja zostało nominowane
przez Instytut Adama Mickiewicza – instytucję odpowiedzialną za promocję polskiej
kultury za granicą – na głównego organizatora projektów
związanych z tematyką polsko-żydowską podczas Roku
Polskiego w Wielkiej Brytanii
w latach 2009-2010. Natomiast
Ministerstwo Edukacji Narodowej wytypowało Muzeum do
koordynacji polsko-izraelskiej
wymiany młodzieży na terenie Polski. Muzeum jest coraz
bardziej znane i cenione na
świecie jako lokalne centrum
sztuki żydowskiej z regularnymi
wydarzeniami kulturalnymi,
w których biorą udział zarówno polscy, jak i zagraniczni
artyści. Stanowi ono również
forum dialogu międzyreligijnego i międzykulturowego.
 Żydowskie
Muzeum Galicja
Kraków, ul. Dajwór 18
Godziny otwarcia:
10.00-18.00
www.galiciajewishmuseum.org
tel. 0124216842
Jakub Nowakowski
jest kierownikiem
działu edukacji
Żydowskiego
Muzeum Galicja
w Krakowie.
Centrum Historii Miejskiej
Europy Środkowo-Wschodniej
we Lwowie
Centrum powstało w 2004 r. jako niezależna organizacja pozarządowa, a jego
działalność naukowa i kulturalna opiera
się na zasadach otwartości wobec nowych
poglądów, tolerancji wobec odmienności
i zróżnicowania oraz odpowiedzialności
wobec przyszłości. Stara się także stymulować dyskusję o aktualnych problemach,
wspierać nowe procesy intelektualne,
a także kształtować poglądy i przekonania.
Za pomocą informacji i otwartych dyskusji chce zapobiegać manipulacji historią
w celach politycznych. Dzięki konferencjom, seminariom i wystawom popularyzuje wymianę doświadczeń naukowych
i kulturalnych – wiele z tych przedsięwzięć
dotyczy historii i kultury żydowskiej. Centrum uczestniczy we współczesnym życiu
Lwowa, wspierając inicjatywy społeczne
i działa na rzecz formowania ośrodka
intelektualnego o znaczeniu europejskim.
www.lvivcenter.org
29
Kultura
Osobliwa Odessa Izaaka Babla
Tajemnicza codzienność
Robert Leszczyński
 Izaak
Emanuiłowicz
Babel
ur.1894 r. w Odessie,
zamordowany
przez NKWD,
w 1940 r.
w Moskwie.
Był rosyjskim
dziennikarzem,
dramaturgiem
i prozaikiem
specjalizującym
się w krótkich
formach:
opowiadaniach
oraz nowelach,
także o charakterze
autobiograficznym
(Historia mojego
gołębnika).
A
ura Odessy ma w sobie
coś niesamowitego. Jej
literacki portret stworzony
w latach dwudziestych i trzydziestych dwudziestego wieku
można odnaleźć w utworach
Izaaka Babla. Jerzy Pomianowski, który dokonał przekładu z rosyjskiego charakteryzuje je następująco: Babel
opisuje odeskich rzezimieszków
z przedmieścia, żebraków
i dziwaków właśnie dlatego,
że chce pisać dobitnie, więc
wybiera skrajne przypadki.
Ogromne portowe miasto położone na brzegu Morza Czarnego,
które zaczęło kształtować się
w czasach Cesarstwa Rosyjskiego, za panowania Katarzyny II,
■■ Odessa
(Одесса).
Eklektyczny
budynek opery
wzniesiony
w latach 1884-87
według projektu
wiedeńskich
architektów
Ferdinanda
Fellnera i Hermana
Hellmera.
Fot. Piotr Piluk
30 |
Słowo Żydowskie | Nr 6 (448) 2009
zdumiewa pod wieloma względami. Zdumiewa jego niezwykła architektura i rozmach z jakim były kształtowane miejskie
przestrzenie. W Odessie zawsze
mieszkała duża społeczność
żydowska, wywierająca istotny wpływ na oblicze miasta.
W połowie lat dwudziestych
liczba Żydów w mieście to
około sto osiemdziesiąt tysięcy,
czyli blisko trzydzieści procent
ogólnej liczby mieszkańców.
Również później, w 1959 roku
w Odessie mieszkało nadal
ponad sto tysięcy Żydów. Do
dziś z resztą społeczność żydowską Odessy można, jak na
warunki europejskie, określić
jako bardzo liczną, a obserwacja
miasta pobudza wyobraźnię.
Odessę rozsławił
w świecie radziecki
film niemy Siergieja
Eisensteina Pancernik
Patiomkin z 1925 roku,
z jego najbardziej
znaną sceną w której
z ogromnych schodów prowadzących ze
śródmieścia do portu
szaleńczo toczy się
wózek z dzieckiem.
Ta najsłynniejsza
scena – swoista ikona
kinematografii tamtego okresu – wielokrotnie cytowana, jest wymyśloną przez
reżysera masakrą ludności na
schodach odeskich przez rytmicznie maszerującą kompanię
żołnierzy carskich. Odnosi się
Kultura
■■ Odessa (Одесса).
Widok portu,
którego powstanie
zainicjowała
Katarzyna II
w ostatnich latach
XVIII wieku.
Fot. Piotr Piluk
do niej, m.in. polski reżyser
Juliusz Machulski w filmie
w Déjà vu z 1990 roku, którego
akcja toczy się właśnie w Odessie. To miasto ma także swój
odpowiednik w Nowym Jorku
– w Brooklynie znajduje się
dzielnica Brighton Beach zwana
potocznie „Little Odessa” czyli
„Małą Odessą”. Słychać tam
przede wszystkim język rosyjski
i można spotkać wielu Żydów
pochodzących z dawnego
ZSRR. Jaka jest Odessa opisywana przez Izaaka Babla? We
wstępie do Opowiadań odeskich
Jerzy Pomianowski zauważył:
Pierwsze zetknięcie z tekstami
Babla było ważnym przeżyciem
nawet dla zawołanych znawców.
Krytyk i rusycysta
René Śliwowski pisał:
„Doznałem prawdziwego olśnienia:
czegoś takiego nigdy
dotąd nie czytałem”.
I dodaje tu słowa,
które może zechce
potwierdzić również
czytelnik tego tomu:
Izaak Babel po latach
wciąż zdumiewa.
Nie mniej niźli przy
pierwszej lekturze…”.
Rzeczywiście, świat
przedstawiony przez
Babla, uważanego
za jednego z najzna-
komitszych prozaików
w porewolucyjnej Rosji, przyciąga i ma się
ochotę w nim zagłębić.
Wiele z opisywanych
przez niego sytuacji,
zdarzeń i typów ludzkich wiąże się z odeską
dzielnicą Mołdawianka, która stanowiła
enklawę żydowską.
Było to miejsce biedne, pełne dziwacznych
postaci, drobnych
cwaniaków, kryminalistów,
gangsterów. Ponownie sięgając
po stwierdzenie Jerzego Pomianowskiego: Babel ścierał z codzienności kurz pozoru i przyzwyczajenia. Czynił to z pomocą
słów, dobranych oszczędnie
i niezwykle pracowicie.
Szerokie ulice w śródmieściu
Odessy, którym latem przyjemnego cienia użyczają szpalery
platanów, piękne budowle, podwórka – kryją wiele tajemnic.
Podobnie jest na Mołdawiance,
choć pejzaż miejski jest tam
inny. Sięgając po opowiadania
Babla można przywołać ten
świat sprzed kilkudziesięciu lat
i odnaleźć pewne jego fragmenty w dzisiejszej rzeczywistości
Odessy. Warto też przypomnieć,
że jedna z ulic na Mołdawiance nosi imię Izaaka Babla.
FRAGMENT OPOWIADANIA
Izaak Babel: Lubka Kozak
Opowiadania odeskie, przeł. J. Pomianowski
Wydawnictwo Austeria Kraków-Budapeszt 2008
N
a Mołdawiance, na
rogu Dalnickiej
i Bałkowskiej,
stoi dom Lubki Sznejwejs.
W domu jej
mieści się winiarnia, zajazd,
skład paszy oraz
gołębnik na sto
par pawików
i winerów. Sklepy
te i odcinek
numer czterdzieści sześć w odeskich kamieniołomach należą do Lubki Sznejwejs, zwanej
Lubką Kozak, a tylko gołębnik jest własnością stróża Jewzela, wysłużonego sołdata
z medalem. W niedzielę Jewzel wychodzi na
plac Ochotnicki i sprzedaje gołębie urzędnikom z miasta, a także sąsiedzkim chłopakom. Prócz stróża w obejściu Lubki mieszka
jeszcze Pesia-Mindł, kucharka i rajfurka, oraz
rządca Cudeczkis, drobniutki Żyd, przypominający z figury i bródki naszego rabina
z Mołdawianki Ben Zcharię. Znam mnóstwo
historii o Cudeczkisie. Pierwsza z nich to
historia o tym, jak Cudeczkis został rządcą
w zajeździe Lubki o przezwisku Kozak.
31
Kultura
Opowieść o wędrówkach
polskich Żydów
Wystawa ŻIH w Brukseli
Olga Zienkiewicz
W dniach od 30
marca do 3 kwietnia
w Parlamencie
Europejskim
w Brukseli zaprezentowano wystawę
„Przybyli, odeszli...
są: Żydzi polscy”
przygotowaną przez
Żydowski Instytut
Historyczny im.
E. Ringelbluma.
Współorganizatorem była Fundacja
Grupy TP, patronami medialnymi
Polskie Radio dla
Zagranicy i Wirtualna Polska.
W
obec tak wysoko postawionego gremium
jak Parlament Europejski
nietrudno o wątpliwości.
Rodzą się, po pierwsze,
z obawy przed popełnieniem
nietaktu polegającego na
mówieniu rzeczy oczywistych
wykształconym Europejczykom. Tu trzeba wspomnieć,
że pytania, jakie autorom
zadawali widzowie wystawy,
wskazują jednoznacznie, że
odświeżanie pamięci Europejczyków w kwestii, przykładowo, zniszczeń wojennych
Premiera krajowa
odbędzie się
2 lipca w siedzibie ŻIH przy
ul. Tłomackie 3/5.
■■ Fragment
wystawy „Przybyli,
Odeszli… Są:
Żydzi Polscy”
w Parlamencie
Europejskim.
Fot. Robert
Lewandowski
32 |
Słowo Żydowskie | Nr 6 (448) 2009
w Polsce czy skali i rozmachu
życia społecznego polskich
Żydów, jest jak najbardziej potrzebne i zasadne.
Inne wahania wynikały z obawy przed posądzeniem o próby
uprawiania czy przemycania
jakiejś propagandy. Wiadomo
− Żydzi polscy to nie jest temat
politycznie czy społecznie
obojętny. Dobremu imieniu
Polski na pewno nie zaszkodzi
pokazywanie, że szczyci się
dorobkiem swoich dawnych
żydowskich obywateli. W Ży-
dowskim Instytucie
Historycznym im.
Emanuela Ringelbluma uznano zatem,
że warto skorzystać
z wyjątkowej okazji
zaprezentowania
się w prestiżowym
miejscu i przypomnienia tej
szczególnej, doborowej grupie ludzi pewnych aspektów
historii Żydów polskich, także w kontekście europejskim
i światowym. W odpowiedzi na
inicjatywę Ryszarda Czarneckiego, posła RP w Parlamen-
Kultura
cie Europejskim, wspólnie
z Robertem Lewandowskim
przygotowałam dwujęzyczną
wystawę „Przybyli, Oodeszli... Są: Żydzi polscy” (They
Came to Stay: Polish Jews).
W głównym budynku Parlamentu Europejskiego
w Brukseli, noszącym imię
Altieri Spinellego (jednego
z ojców założycieli Unii Europejskiej), przy wejściu do sali
obrad, posłowie i pracownicy
zobaczyli rozwieszone na wysokości kilku metrów wielkie
reprodukcje archiwalnych zdjęć
na tkaninie. Poniżej ustawiono
32 plansze z reprodukcjami
i fotografiami. Tym, co wyróżnia wystawę ŻIH na tle innych
ekspozycji o podobnej tematyce,
jest podkreślenie łączności między Żydami polskimi a światem. Ma ona dwojaki charakter,
ujęty słowami: podróż i dorobek intelektualny. Wszystkie
fotografie, reprodukcje i komentarze łączył wątek drogi: drogi
w sensie przestrzennym, historycznym i intelektualnym. Jej
początek sygnalizowała mapa,
na której gruba strzałka wskazywała główny kierunek migracji Żydów w średniowieczu:
z Europy zachodniej, głównie
ziem niemieckich, do Polski. Po
okresie przybywania Żydów do
Polski temat wędrówki w sensie
dosłownym usuwa się na dalszy
plan, za to następuje wszechstronny i wielowątkowy rozwój
dróg ich życia i działalności
przez kilka kolejnych stuleci.
Wystawa operuje kontrastami,
zderza nowoczesność z tradycją.
Współczesne fotografie twórczo adaptowanych zabudowań
fabryk Poznańskiego w Łodzi,
przypominające o wkładzie
Żydów w rozwój przemysłu
na ziemiach polskich, sąsiadują z obrazami oddającymi
atmosferę życia w sztetł, oraz
portretami Baal Szem Towa
i Gaona Z Wilna.
Te ostatnie nawiązują do dorobku
myślicieli żydowskich i wielkich
niegdyś rewolucjonistów w sferze
żydowskiej wiary,
z którego to dorobku czerpie dzisiaj
judaizm ortodoksyjny na całym świecie. Obrazują to zdjęcia dzisiejszych
chasydów z Brooklynu czy
Mea Szearim w Leżajsku, do
którego pielgrzymują na grób
wielkiego cadyka Elimelecha.
Na rozkwicie społeczności Żydów korzysta nie tylko judaizm
i polska gospodarka, ale także
kultura, nauka i całe społeczeństwo. Wielcy przedsiębiorcy
żydowskiego pochodzenia
zakładali organizacje użytku
publicznego, jak byśmy dziś
powiedzieli i miewali istotne
zainteresowania naukowe. Jan
Gotlib Bloch napisał poważną
pracę o wojnie przyszłości,
której angielskie tłumaczenie
trafiło do twórców Międzynarodowego Trybunału w Hadze.
Jak na ironię losu (a może
zgodnie ze smutną regułą
dziejów) życie społeczne
i intelektualne Żydów polskich
nigdy nie kwitło tak bujnie
i nie przybierało tak różnorodnych form jak w ostatnich
dzieswiątkach lat przed tragicznym końcem ich społeczności w Polsce. Wystawa
może jedynie zasygnalizować
tę bujność kolażem tytułów
prasy żydowskiej ukazującej się w Polsce, zdjęciami
plakatów, sportowców i, także
prawem kontrastu, reprodukcjami obrazów żydowskich
malarzy abstrakcjonistów.
Ponownym bezpośrednim
nawiązaniem do wędrówki rozumianej dosłownie jest druga
na wystawie mapa, tym razem
świata, ilustrująca żydowską
emigrację, a upstrzona portretami i nazwiskami ludzi, którzy
zasłynęli w wielu krajach i wielu dziedzinach, ale pochodzili
− bezpośrednio lub za sprawą
swoich rodziców − z Polski.
Wystawa koncentruje się na
życiu, ale nie mogło na niej
zabraknąć fotografii pokazujących Zagładę, dosłowny kres
ziemskiej wędrówki ogromnej
większości Żydów polskich.
Jeśli jednak ostatni człon polskiego tytułu, a tytuł angielski
całym brzmieniem zaprzeczają
tezie o całkowitym zniknięciu
Żydów z Polski, to na wystawie
nie mogło zabraknąć dowodów
ich obecności − w polskiej
pamięci, w polskiej kulturze
i w realu, czyli w niewielkich
gminach żydowskich, które
zaczęły się odradzać w ostatnim dwudziestoleciu XX w.
Otwarcia wystawy dokonała dr
Eleonora Bergman,
dyrektor ŻIH.
Swoją obecnością
zaszczycili je
panowie Jan Tombiński, ambasador
nadzwyczajny
i pełnomocny, RP
przy UE, Sławomir Czarlewski,
ambasador nadzwyczajny i pełnomocny RP w Królestwie Belgii,
wiceprzewodniczący Parlamentu
Europejskiego
Marek Siwiec,
a także wielu
innych wybitnych
przedstawicieli
sfer politycznych. Nie zabrakło
delegacji współorganizatora wystawy, Fundacji Grupy
TP, z prezesem TP Maciejem
Wituckim i prezes Fundacji Jadwigą Czartoryską.
Olga Zienkiewicz
jest filologiem,
pracuje w ŻIH. Od
wielu lat zajmuje
się historią i kulturą
Żydów polskich,
w tym informacją
naukową,
opracowaniem
i prezentowaniem
elektronicznej
bazy danych
o przedwojennych
publikacjach jidysz
w zbiorach ŻIH,
przygotowaniem
wystaw i strony
internetowej
Instytutu.
Przetłumaczyła
z angielskiego
kilkanaście
książek.
Robert
Lewandowski jest
historykiem sztuki.
W ŻIH zrealizował
ponad 30 wystaw;
był między innymi
współautorem
wystawy o Żydach
żołnierzach
Wojska Polskiego.
Pracował także
w Ministerstwie
Kultury
i Dziedzictwa
Narodowego
w Dziale
Upamiętniania.
Wykłada historię
sztuki na UKSW.
33