TOMASZ MATUSZAK AUTOREFERAT in Polish and English

Transcription

TOMASZ MATUSZAK AUTOREFERAT in Polish and English
TOMASZ MATUSZAK
AUTOREFERAT
in Polish and English
Tomasz Matuszak
Łódź, 94-035, ul. Wróblewskiego 59a/13
tel: 660 066 277
Akademia Sztuk Pięknych
im. Władysława Stzremińskiego w Łodzi
Wydział Tkaniny i Ubioru
Kwalifikacje I Stopnia w dziedzinie sztuk plasycznych, w zakresie dyscypliny artystycznej sztuki piękne nadane uchwałą Rady Wydziału
Rzęźby i Działań Przestrzennych Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu z dn. 16 czerwca
2011 r.
Tytuł rozprawa doktorskiej:
„Iluzja w sztuce - złożona budowa przestrzeni
w instalacjach multimedialnych i site-specific
na podstawie własnych doświadczeń twórczych”
Promotor przewodu doktorskiego:
dr hab. Zbigniew Dudek
Recenzenci:
prof. Andrzej Szarek
kw. II st. Sławomir Brzoska
SPIS TREŚCI /
TABLE OF CONTENTS
AUTOREFERAT5
OPIS OSIĄGNIĘCIA ARTYSTYCZNEGO21
DESCRIPTION OF ARTISTIC ACHIEVEMENT30
AUTOREFERAT IN ENGLISH33
3
4
AUTOREFERAT
Początek mojej oficjalnej edukacji artystycznej to studia na Akademii Sztuk Pięknych
w Łodzi na Wydziale Grafiki gdzie studiowałem litografię w pracowni prof. Jerzego Grabowskiego i malarstwo w pracowni prof. Ryszarda Hungera i uzyskałem dyplom Magistra Sztuki w 1993. Moje zainteresowania już w trakcie studiów wykraczały poza ramy
dwuwymiarowości co w efekcie doprowadziło mnie do tworzenia prac trójwymiarowych, obiektów, działań z przestrzenią i performatywnych.
Bezpośrednio po studiach zacząłem tworzyć prace które w większym lub mniejszym
stopniu odnosiły się do przestrzeni danego miejsca. Raz była to zrujnowana przestrzeń
witryny sklepowej w Wilnie a innym razem działania na pustyni Negev w Izraelu.
Za każdym razem próbowałem się w jakiś sposób odnieść do miejsca, historii lub okoliczności w których miałem okazję pracować. W Wilnie na międzynarodowej wystawie
„Forgotten Present” zrekonstruowałem trzy kolejne pomieszczenia wnętrza sklepowe-
bez tytułu, renowacja zrujnowanego wnętrza sklepowego, Forgotten Present, Wilno, 1994
go w zrujnowanej kamienicy w centrum miasta, wytyczając tym samym nową strefę
- przestrzeń dla sztuki. Praca ta, niewątpliwie z gatunku procesualnych przy pomocy
odpowiednich środków i wybranego gestu artystycznego redefiniuje przestrzeń pospolitą, banalną i próbuje tchnąć w nią inną estetykę, wydobywając nową „potencjalność”
znaczeń. Miałem jednocześnie nadzieję, że powołana do artystycznego funkcjonowania przestrzeń będzie nadal w taki czy inny sposób użytkowana przez litewskich artystów. W innym miejscu i czasie uczestnicząc w wystawie „Co-existance” w ramach
„Konstrukcji w Procesie” stanąłem przed dylematem zmierzenia się z potęgą natury
5
pustyni Negev w Izraelu. Chciałem się odnieść do sytuacji politycznej w tym kraju ale
też uniknąć „efektu publicystycznego”, chciałem stworzyć pracę która byłaby otwarta
na interpretacje a jednak w jakimś stopniu odnosiła się do aktualnej zaognionej sytuacji na bliskim wschodzie. W efekcie powstał płonący okrąg średnicy ok. 80 metrów do
którego rozpalenia potrzebowałem pomocy wielu osób.
bez tytułu, resztki bawełny, olej, Co-existance, pustynia Negev, 1995
Doznanie ogromu pustyni i krateru Sde Boker, (na którego krawędziach powstała praca) było z rodzaju fundamentalnych, pierwotnych. Można zwątpić w potencjał twórczy
artysty wobec siły i kreacyjności natury. Oprócz konotacji odwołujących się do sytuacji politycznej, płonący krąg był formą rytuału godzącego człowieka z naturą. Była to
akcja, w której energię zachodzącego i wreszcie zapadłego za horyzont słońca przejął
i jeszcze chociaż przez chwilę zachował rozniecony ogień - jedna z fizycznych postaci
boskiej energii, mityczny dar Prometeusza.
W tym samym czasie powstawały też prace które realizowałem w przestrzeniach galerii. O wiele mniej wzniosła była wcześniejsza o kilka miesięcy instalacja z Galerii
Wschodniej w ŁodzI z 1995 roku. Ale nic dziwnego, wzniosłość i wiekuistość Pustyni
wydaje się tym większa w zderzeniu ze śmietnikiem ludzkiej cywilizacji łódzkiej ulicy
Wschodniej. Mowa tutaj o pracy pt: „Czas - Miejsce - Temperatura, -36 Cº, 24 - godzinny proces topnienia”. Uformowany z zamarzniętej ziemi (w temperaturze -36Cº)
korpus ludzki umieszczony został w konkretnym miejscu. Tors ten obserwował umieszczony w ścianie zegar, busola pokazująca długość i szerokość geograficzną oraz termo-
Czas - Miejsce - Temperatura, -36 Cº, 24 - godzinny proces topnienia, Galeria Wschodnia, 1994
metr. Ten ziemisty tors rozmrażał się powoli, zegar odmierzał upływający czas, busola
pokazywała miejsce zdarzenia, a termometr wahania temperatury. Podobną instalację
wykonałem na wystawie „Lav - Dav” w Galerii Starej w Lublinie, oraz na wystawie
6
„Łódź w Poznaniu” w International Art Centre, gdzie ludzkie szczątki z zamrożonej
ziemi jeszcze mocniej oddziaływały z surową przestrzenią wilgotnej piwnicy.
W 1996 roku otrzymałem stypendium pobytowe w Fundacji ART-OMI, dwie godziny
jazdy od Nowego Jorku. Piękne otoczenie przyrody prowokowało do działań na zewnątrz. „Śniadanie na tratwie” to praca, która wkomponowuje się w naturalne otoczenie pięknego amerykańskiego jeziora i wpasowuje cytat ze znanej europejskiej ikony,
zużywając przy tym „resztkę” powstałą po wykonaniu pracy - darń, jaka została po
wycięciu fragmentu ogromnego koła w innej części łąki.
Trójkąt wycięty z okręgu zamieniłem na pływającą tratwę, na której pośród mglistych
Śniadanie na tratwie, wycięty okrąg, trójkątna część przeniesiona do jeziora, Art-Omi, 1996
oparów różowego poranka spożyłem śniadanie w towarzystwie dwóch przyjaciółek
artystek. Przeniesienie tej samej struktury, użytej do pastiszowania dwóch różnych
konwencji stylistycznego obrazowania (impresjonizmu i land artu) w rzeczywisty świat
Natury, stworzyło moim zdaniem, nieistniejącą wcześniej ciągłość meta-rzeczywistości sztuki wpasowanej w rządzący się innymi prawami świat naturalny. Nastąpiło zatarcie granic pomiędzy realnością i jej obrazem wynikające poniekąd z samej budowy
dzieła.
W tym czasie moje poszukiwania podążały w kierunku większej integracji przedstawianej pracy z miejscem wystawienniczym. Taka droga twórcza wydawała się naturalna
dla moich działań. Powiązanie instalacji, rzeźby czy obiektu z miejscem ich prezentacji
legitymizowało w znaczący sposób ich istnienie w danej przestrzeni. Mimo że realizowałem obiekty w mojej pracowni w oderwaniu od przestrzeni ich prezentacji, coraz
bardziej ten rodzaj wypowiedzi w miejscu ich upublicznienia jawił mi się jako pozbawiony dostatecznego kontekstu. Moje zainteresowania biegły w stronę rzeźb - instalacji, które mogły się w większym stopniu integrować z widzem. Zacząłem tworzyć prace, w które można było wejść, wniknąć do środka, chciałem żeby widz mógł się poczuć
otoczony pracą rzeźbiarską wnikając niejako w odrębną rzeczywistość. Powstało w ten
sposób kilka rzeźb-wnętrz. Jedną z nich jest realizacja z 1997 roku w Galerii Wschodniej w Łodzi pt: „The Inner Side of the Outer Space”. Praca jak ubranie ma swoją ”prawą
7
i lewą” stronę. W kontekście znaczenia i formy zewnętrzna strona pracy jest równoważna z jej stroną wewnętrzną mimo że, pozostaje w kontraście jedna do drugiej.
Podążając tym tropem, wtym samym roku zrealizowałem bliźniaczą pracę w Narodowej Galerii Sztuki „Zachęta” w Warszawie na wystawie „Żywa Galeria”. W konsekwencji powstał miękki mały pokój, gdzie ściany pokryte były gąbką i folią. Ciepła atmosfera
miękkich ścian kontrastowała z chłodnym światłem i stalową ścianą z kroplami wody
i tworzącą się bryłką lodu na niej. Dźwięk z wnętrza ludzkiego ciała dobiegał zza ścia-
The Inner Side of the Outer Space, gąbka, agregat zamrażarkowy, światło, dźwięk, Galeria Wschodnia, 1997
Hipernacja, gąbka, folia, agregat zamrażarkowy, światło, dźwięk, Narodowa Galeria Sztuki Zachęta, 1997
ny. Wymiary miejsca zostały zaczerpnięte z wymiarów mojegociała. Maria Morzuch
w swoim tekście do wystawy tak opisuje instalację w Galerii Wschodniej: „Wewnątrz
istnieje nowa natura, kosmiczna fluorescencyjna kabina świetlna, która sprzyja technokulturze i zapomnieniu czasu bieżącego wraz z balastem grawitacji codzienności.
Została tylko hibernacja. Lśni i nie reaguje na nic, co jest potoczne. Na ścianie głównej,
w centrum mrozi się język lodu. Na zewnątrz tego samego, a jednak w całkowitym kontraście, spotyka nas rzeczywistość zgrzebnych materiałów trzymająca się na fastrydze,
która spełnia funkcję chwilowej podpórki całej konstrukcji. Popisowy ekshibicjonizm
bezradności i mizerii. Ta manifestacja dwóch w jednym - splendid isolation stanu nieważkości - została okolona przez wywróconą podszewkę, która nie może ukryć, że się
pruje. Wnętrze i zewnętrze ma się tak do siebie, jak lekkość słowa cool i kula u nogi
z dosłownym ciężarem”. Kluczem do pracy jest tu tytuł, który po angielsku daje większe możliwości interpretacyjne. Outer Space oznaczać może zewnętrzną stronę, ale
też przestrzeń kosmiczną. Czyli “Wewnętrzna strona zewnętrznej przestrzeni” lub
jak kto woli “przestrzeni kosmicznej”. Tytuł zatem staje się swoistą wstęgą Mobiusa,
8
która próbuje przenicować poziomy makrokosmosu w poziom pojedynczego organizmu.
Całość nie może istnieć bez drugiej strony, środek i zewnętrze to jedność dostarczająca
jednak zupełnie innych doznań.
Inny rodzaj schowka lub niszy powstał na wystawę do Galerii Arsenał w Białymstoku.
Tytułowy „Sarkofag” jak i wolnostojące tunele tworzą odrębne środowisko, składające
się z przychylnego wnętrza z miękkiego materiału, nieopornego w dotyku a w przypadku sarkofagu przesyconego zapachem migdałowym. Wejście do niego zostało wycięte
jak w skale koloru piaskowca (choć naprawdę z gąbki). Jest i siedzisko, i snujące się
światło. Ściany nie odpychają zimnem i oporem twardej powierzchni. Gąbka, raczej
błahy materiał - upychany jako dodatek - tu tworzy środowisko.
Sarkofag, gąbka, światło, zapach, dżwięk, Galeria Arsenał, 1999
„Wnętrze jaskini krasowej innego krajobrazu jest początkiem powrotu do przeszłości
lub odwrotnie, podążaniem w stronę wielkiej jeszcze nierzeczywistości. Przybysza
zagarnia ten tunel czasoprzestrzenny z oknami do innych wymiarów, niczym kabina
do teleportacji. Światło, zapach i dźwięk ukryte zostały wśród przestrzeni materiału.
Izolacja miejsca ma zapewnić szczególność doświadczenia, a jednocześnie spuchnięta
forma, przepuklina rzeczywistości, nigdzie nie należy do aktualnego świata ani jego
wnętrza, ani zewnętrza. Dumna nazwa - sarkofag - na zawsze unieruchamia tu teraźniejszość”. (z tekstu Marii Morzuch do wystawy)
W swoich eksperymentach twórczych zacząłem dążyć do maksymalnej integracji znaczeniowej i formalnej w odniesieniu do charakteru miejsca w jakim przyszło mi pracować. Za każdym razem w nowej sytuacji starałem się znaleźć punkt zaczepienia, jakąś
historię, element łączący moją pracę z miejscem lub czasem jej wytworzenia w danych
warunkach. Wychodziłem z założenia że związanie pracy z terytorium jej powstawania
nadaje jej dodatkowej siły oddziaływania. Moje założenia bazowały na przeświadczeniu
że moja praca musi być powiązana z otaczającą ją rzeczywistością. Przykładem takich prób mojej działalności w tamtym okresie jest realizacja w Galerii Prowincjonalnej
w Słubicach. „Oddychające galeria” jest instalacją w pełni już site - specific, konsekwentnie wykonana z myślą o wnętrzu galerii. Półprzezroczyste ”mastaby” zasłaniają
9
okna galerii, a maszyna wtłacza dym do środka w określonych interwałach czasowych.
Elektryczne wentylatory rozprowadzają równomiernie zawiesinę w środku ”mastab”.
Przestrzenie zamknięte - Oddychająca galeria, Galeria Prowincjonalna, Słubice, 1998
Gdy po jakimś czasie mgła opada dymiarka samoczynnie uruchamia się dostarczając
więcej dymu. Napędzany sykiem dymiarki i szumem wentylatorów cykl powtarza się
w nieskończoność. Wnętrze zmienia się w bliżej nieokreśloną przestrzeń quasi laboratoryjną o niemożliwym do odkrycia rodowodzie.
Jednocześnie jako uzupełnienie moich instalacji rzeźbiarskich wykonywałem w studiu
obiekty. Koncepcja ich wytwarzania prawie zawsze polegała na transformacji gotowych przedmiotów codziennego użytku. Nazwałem je na własny użytek ”odwrócone
redy-mades”. I tak pokazywane na różnych wystawach znalazły się; zmielone telewizory i sklejone w inną formę za pomocą żywicy epoksydowej. Rower na wystawie
w Holandii posłużył do skonstruowania czegoś na kształt satelity, tytułowy wehikuł
był podwieszony wysoko pod sufitem. Skonstruowałem też maskę quasi diabła z rozmontowanego i pociętego karabinu maszynowego brytyjskiej armii oblepionego siarką, obraz złożony z roztrzaskanych szyb samochodowych zebranych w następstwie
wypadków drogowych czy fotele z biszkoptowego ciasta do złudzenie przypominającą starą gąbkę, które wystawione na czynniki atmosferyczne ulegały dezintegracji.
Wehikuł, TV 1, TV 2, Cztery szyby, obiekty rzeźbiarskie powstałe w latach 1998-2001
Dwa fotele, Diabeł, obiekty rzeźbiarskie powstałe w latach 1998-2001
10
W swoich przetwarzanych obiektach dążyłem do wytworzenia napięcia między oryginalnym przedmiotem, który zawsze istniał w opisie pracy, a przetransponowaną jego
niekonwencjonalną wersją licząc na pojawiające się nowe konotacje znaczeń.
Moje prace często są odpowiedzią na sytuację zewnętrzną, przestrzeń i okoliczności
miejsca, do którego jestem zaproszony. Przydarzyło się że zostałem zaproszony do wystawy odbywającej się w ryzykownych warunkach przejścia podziemnego ulokowanego niedaleko głównego dworca, które zawsze było nocnym schronieniem dla bezdomnych. Postanowiłem zbudować konstrukcję podświetloną światłem UV. Światło
fluorescencyjne wytworzone jest poprzez pochłonięcie energii świetlnej i zamianę tej
energii na emisję światła własnego danego ciała (a więc nie jest to emisja światła
odbitego) jak w przypadku światła dziennego lub elektrycznego. Fluorescencja jest
odwrotnością naturalnego świata i odkrywa światy niewidzialne w dziennym świetle.
Ta “negatywowość” światła UV oraz miejsce ekspozycji skłoniły mnie do zrealizowania
pracy polegającej na odtworzeniu quasi pomieszczenia na planie mojego mieszkania
w pomniejszonej skali. We wnętrzu słychać dźwięki z mieszkania: dźwięki zmywania,
prania, przesuwania sprzętów, codziennej bieganiny i prac domowych, nierozpozna-
Virtual House, przejście podziemne, Łódź, 2005
walne dźwięki radia i telewizora. „Virtual House” to pomieszczenie zbudowane w przejściu podziemnym tak bardzo popularnym wśród bezdomnych, do którego każdy może
wejść, ale w którym nikt nie może się schronić.
Innym razem użyłem światła fluorescencyjnego w pracy zrealizowanej na wystawę
Fluo Session. Przestrzeń „Agencji Artystycznej”, podobnie jak niektóre wcześniejsze
realizacje wywołuje wrażenie obszaru zamkniętego na zewnętrzne wpływy, izolowanego. W tym wypadku światło UV pełni tu zupełnie inną funkcję, nie jest już odwrotnością świata naturalnego, nie stara się odkrywać światów niewidzialnych w warunkach
dziennych, jest tym razem znakiem sztuczności. Spoglądając w głąb pomieszczenia,
ukazuje się widok pokoju który może budzić skojarzenia z salą fitness-clubu lub salonu ze striptizem skąpanego w świetle lampek fluorescencyjnych. Na kanapie czasem
siedzi czasem leży kobieta, uśmiechając się kokieteryjnie w stronę widza. Zadowolo-
11
ny mężczyzna pracuje nad rzeźbą ciała. Ultrafioletowe światło odkształca. Wypiera
naturalność z twarzy. Tworzy przeestetyzowane i pozbawione życia marionety. Świa-
Agencja Artystyczna , Fluo Session, Łódź, 2005
tło UV nie nabiera nowych kontekstów, nie jest znakiem duchowych poszukiwań.
Nie wychodzi poza swój zwyczajowy sens. „Agencja Artystyczna” swobodnie nawiązuje do estetyki pop - artowej z jej kultem funkcjonalnych wnętrz oraz stylistyką reklamy
- wizerunków młodych, uśmiechniętych ludzi. Pop - artowe inspiracje podkreślają myśl
o degeneracji sztuki. Swoistym epitafium, ”postawieniem krzyżyka” jest hasło, którym
wytapetowane jest wnętrze: „Fuck Art”, zwielokrotnione w swym negatywnym przekazie przez odbicie w lustrze.
Mandala czasoprzestrzeni, Galeria Manhattan, 2000
Swoistą „Mandalę czasoprzestrzeni” próbowałem odtworzyć w pracy pod tym właśnie
tytułem, gdzie koło wprawione w ruch w galerii “mieliło” wodę. Towarzyszyły mu dwie
projekcje wideo, gdzie osią opowieści był ruch kolisty obiektów. Ruch kolisty, wieczne
toczenie, upływ czasu ciągłe powracanie do tego samego punktu. Krążenie po kole,
które ciągle doprowadza nas do tego samego punktu wyjścia. Jednak w wirującym kole
jest pewien element, który nie podlega żadnemu ruchowi, niezależnie od prędkości
koła - środek, oś, punkt centralny koła - zawsze pozostaje nieruchomy. Każde koło ma
swój punkt centralny, niewzruszone centrum, środek wirującego ruchu. Jak to określiła
Magdalena Ujma w tekście do wystawy - taki schemat odnosi się do wnętrza każdego z nas. Koło to obraz ludzkiej psychiki - zamkniętej monady z centralnym punktem
jaźni. Koło w galerii kręci się jak nieudane perpetum mobile, przelewa wodę “z pustego
w próżne”, próbując za wszelką cenę dokręcić się do swego ideału.
Takie próby dochodzenie do ideału odnoszą się również do teorii komunikacji, nawet
12
jeśli pozostaje ona na poziomie kolokwializmów międzyludzkich. System znakowania
w komunikacji werbalnej i ten pozostający poza nią jest tak szeroki, że tylko czasami
możemy się domyślać konotacji przekazu.
W pracy “Matrimony” – małżeństwo, z 2001 roku użyłem “systemu” znaków wywodzących się z języka gestów, a może bardziej z języka migowego. Praca powstała w
arabskiej dzielnicy Haify, gdzie Żydzi i Arabowie skazani są na bardzo konfliktową kola-
Matrymony, druk cyfrowy na winylu, Haifa, 2000
borację. Są jak spadkobiercy budowniczych wieży Babel skazani na ciągły stan nieporozumienia. Choć gesty “języka migowego” mogą sugerować jakiś konkretny przekaz, nie
można im w rzeczywistości przypisać jakiegokolwiek sensu. Jedynie nasze skojarzenia
i poziom konotacyjny mogą wskazywać na intencje, choć nic tu nie jest “na pewno”.
Powstaje złudzenie, że uczestniczymy w czymś co może nam przybliżyć intensywność
sytuacji w tym miejscu, jest jakaś nadzieja, próba jak się wydaje porozumienia, gesty
zostały wykonane, wydaje nam się, że przynajmniej część z nich rozumiemy (wskazujący palec wzniesiony do góry, dłoń zaciśnięta w pięść itp.), ale co jeśli rozumiemy je
opacznie lub są one swoją odwrotnością dla odczytujących je, naszych adwersarzy.
A wtedy, wkraczamy na poziom wieloznaczności, gdzie znaczenia są złudne, nieokreślone, gdzie możemy się poddać jedynie ”migotaniu” różnych sensów i wielu interpretacji, gdzie każda z nich może być równoznaczna, a żadna z nich nie może uzurpować sobie prawa do bycia prawdziwszą. W moich pracach, które dość mocno zawsze
Wystawa której nie było, 1.Obsesyjne multiplikacje, 2.Miraże, Galeria Kont, Lublin, 2003
odpowiadały na zastaną sytuację i przestrzeń wystawienniczą, zacząłem w pewnym
momencie świadomie zapożyczać elementy z miejsc - przestrzeni - w których te prace
były później wystawiane. Przytaczam tutaj dwie prezentacje w Łodzi i Lublinie pod
13
wspólnym tytułem „Wystawa której nie było”.
To pewnego rodzaju dokumentacja “niezaistniałych wydarzeń”. Prace prezentowane
na wystawach odnoszą się ściśle do przestrzeni, w której są prezentowane. Wielkoformatowe fotografie przedstawiają ściany, na których wiszą. W wyniku manipulacji
medium na fotografiach pojawiają się elementy, które nigdy nie istniały w danej prze-
Wystawa której nie było vol.2, 1.Obsesyjne multiplikacje, 2. Tautologizmy, 3. Resztki, Galeria Wschodnia, Łódź, 2008
strzeni galeryjnej. Są to multiplikacje, aranżacje i symulacje codziennych przedmiotów,
takich jak: kaloryfery, kwiaty doniczkowe, regały z książkami itp. Przedmioty z naszego
otoczenia. W ten sposób powołuję do życia nowe byty, symulakry, dokumentację nieistniejących aranżacji przestrzennych, które mimo, że bardzo prawdopodobne jednak
nigdy się nie zdarzyły.
Widz jest konfrontowany z sytuacją, w której nie jest do końca pewien tego, na co
patrzy. Może to być zapis czegoś co się zdarzyło wcześniej lub też potencjalne wydarzenie, które jeszcze nie nadeszło. Tautologia ta miała na celu nierozerwalnie powiązać
przedstawienie z miejscem, opisać przestrzeń i formalnie zawęzić opis tylko do danego
obszaru. Zabieg ten powoduje moim zdaniem oscylację znaczeń wokół tego samego
miejsca i jeśli nawet wyobraźnia pokieruje widza w odległe miejsca skojarzeń i konotacji, to i tak na końcu odwołanie się do przestrzeni zastanej (fotografii ściany na ścianie)
musi sprowadzić widza z powrotem do punktu wyjścia.
Omówiony rodzaj poszukiwań doprowadził mnie do momentu w którym chciałem ten
obszar działań przedstawień fotograficznych przełożyć na język trójwymiarowy. Wystawa przygotowana specjalnie do wnętrza galerii, podejmowała te same problemy co
we wcześniejszych dwóch przypadkach. Tutaj natomiast oprócz prac fotograficznych
pojawiły się obiekty, kaloryfer i zmultiplikowane wywietrzniki ścienne. Ich pierwowzory pochodziły właśnie z tej samego miejsca i odnosiły się w bezpośredni sposób do tematu pracy doktorskiej opatrzonym prostym tytułem „Iluzja w sztuce - złożona budowa przestrzeni w instalacjach multimedialnych i site-specific na podstawie własnych
doświadczeń twórczych”. Dążąc do maksymalnego połączenia mojej pracy z przestrze-
14
nią zdecydowałem się na prezentację wystawy doktorskiej w Galerii AT w Poznaniu.
Większość z prezentowanych tam prac jest bezpośrednim odwołaniem do i cytatem
z tego miejsca. Pojawiają się lustrzane odbicia i multiplikacje elementów zastanych
w galerii, które chciałbym tutaj omówić. Wszystkie te działania odnoszą się w jakiś
sposób do złudzeń percepcji, mylnych osądów, ograniczeń, powtarzanych schematów
myślowych. Pierwszym z prezentowanych obiektów jest kaloryfer można powiedzieć
replika znanego przedmiotu z naszego otoczenia. Jest dłuższy od tych, które spełniają swe funkcje dawania ciepła w galerii i z jednej strony otwarty – niedokończony.
Przedmiot nie artystyczny z pogranicza przemysłu, forma taka sama jak innych kaloryferów, jednak pozbawiona funkcji grzania. A jednak wisi na ścianie tam gdzie prawdziwy mógłby znaleźć swoje miejsce. Nie “ready made” ponieważ zrobiony jest z innego
tworzywa – raczej, rodzaj wydmuszki, powłoki, śladu po czymś prawdziwym. Zdaje się,
że referencje do czegoś zewnętrznego są tutaj nieuprawnione, kaloryfer odwołuje się
tylko do miejsca, w którym teraz zaistniał. Niby krewny swoich pobratymców, które
wiszą pod parapetami, a jednak inny, niepasujący do tego świata.
Interesuje mnie kontekst, kiedy obiekt osadzony tak bardzo w przestrzeni, staje się
Prezentacja prac do doktoratu, żywica poliestrowa, stal, Galeria AT, Poznań, 2011
naturalną jego częścią, ale dalej przynależy do innego bardziej abstrakcyjnego świata.
Pojawia się dylemat “jest tym czymś - nie jest tym czymś”, lub “stąd - nie stąd”. Jego
fizyczności nie możemy zignorować. Gdyby był tylko na fotografii byłby łatwiej przyswajalny poprzez nasze przyzwyczajenie do nieskończonych możliwych wariacji świata pokazywanego przez media dwuwymiarowe. Obraz dwuwymiarowy badamy jedynie
wzrokiem nie wchodzimy z nim w kontakt fizyczny. W przypadku fizycznych replik jest
inaczej, ponieważ jesteśmy konfrontowani z ich namacalnym istnieniem.
Tak jak w przypadku zmultiplikowanych wywietrzników, zrobionych na wzór oryginału,
który znajduje się na innej ścianie galerii powtarzalność przedmiotów w swym braku
dynamiki ma coś z mantry lub codziennego odtwarzania tych samych życiowych czynności. Powtarzalna pułapka codzienności. Krążenie po kole, które ciągle doprowadza
nas do tego samego punktu wyjścia. A może pustka powtarzanych w kółko schematów
mentalno kulturowych, z których tak trudno się wyzwolić ze względu na nasze przy-
15
zwyczajenia, edukację, zwyczajowo przyjętych wzorców zachowań i nawyków, których
niejednokrotnie nie jesteśmy nawet w stanie zweryfikować.
Tematem odbicia, lustra świata zajmuję się w innej mojej pracy, która składa się
z dwóch fotografii usytuowanych na ścianach na przeciw siebie również we wnętrzu
Galerii AT. Na jednej fotografii widać schody, które prowadzą prosto w ścianę a na
Prezentacja prac do doktoratu, fotografia, Galeria AT, Poznań, 2011
drugiej widać ścianę z lustrem, które odbija obraz z naprzeciwka. Potencjalna sytuacja
jest możliwa, choć nigdy się nie wydarzyła. Znowu mamy do czynienia z zafałszowaną
dokumentacją z miejsca. Paradoksy znaczeń mnożą się, mamy wyjście, które prowadzi
donikąd, a może schody ktoś postawił w złym miejscu lub być może, kiedyś tam było
wejście, a teraz ktoś je zamurował. Zdjęcie z lustrem natomiast, utwierdza nas w przekonaniu, że jednak takie wydarzenie miało miejsce, lustro przecież nie kłamie, odbija
to co przed nim stoi.
Wystawa indywidualna na przełomie 2011 i 2012 roku w Galerii Imaginarium gdzie pojawiają się prace z silnymi odniesieniami do wnętrza dotyczy tych samych zagadnień.
Tutaj również próbuję penetrować temat na różne sposoby, powołując do życia prace w mniejszym lub większym stopniu w oparciu o działania tautologiczne. „Wycinając” i „wzmacniając” fragmenty przestrzeni, dążę do podważenia sposobu patrzenia
na przedmioty codziennego użytku, generując nowe znaczenia, odwołania i sugestie.
Wszystkie obiekty mają udawać coś innego, niż to czym są w rzeczywistości, mają
się „podszywać” pod swoje do złudzenia podobne pierwowzory. Owe obiekty-rzeźby
i fotografie poprzez swoją banalną formę integralnie przynależą do przestrzeni, wnikają
w nią niwelując różnicę między dziełem a przestrzenią wystawienniczą, dzięki temu
cała przestrzeń galerii staje się miejscem kodowania znaczeń, sferą różnych domysłów
- staje się miejscem mentalnych przestrzeni i projekcji oglądającego.
„Blow Up”, pokazuje prozaiczne elementy ingerujące w neutralność przestrzeni wystawienniczej - kontakty, drzwi, skrzynka z instalacją elektryczną, wywietrznik. Nad
kontaktem i puszką z zasilaniem umieściłem light-box, na którym oglądamy powięk-
16
szenia tych elementów - to właśnie tytułowy Blow Up - elementy zazwyczaj ignorowane przez widza podczas montowania i oglądania właściwej zawartości wystawy.
Tutaj również tak jak w poprzednich prezentacjach pojawia się zmultiplikowana kratka
wentylacyjna (choć w innym geometrycznym porządku niż poprzednio), pofalowane
drzwi z dwoma klamkami wmontowane w ścianę - „Soft. Lock” jak również „Niedokończony kaloryfer”. Obiekty zastane w danej przestrzeni, które powinny być neutralne,
lecz czasami silnie ingerują w przestrzeń ekspozycyjną, są poprzez miejsce ekspozycji
jakby podniesione do rangi dzieła sztuki. W innym pomieszczeniu prezentowane są
prace nie związane z przestrzenią galerii, prace fotograficzne i film video.
W pierwszym przypadku to cykl kolorowych prac fotograficznych pt: „Świat kiedy
na niego nie patrzymy”. To cykl fotograficzny który kontynuuję od 2011 roku. Nasza
umiejętność postrzegania barw w świecie jest tak naturalna, że trudno nam przyjąć
jako zasadę, że przedmioty i substancje nie posiadają swojej charakterystyki barwnej,
a wszystkie barwy wytwarzane są w ludzkim oku. Żeby zobaczyć świat jak się nam
on prawdziwie przedstawia musielibyśmy spojrzeć na niego po ciemku, co w naszym
przypadku nie jest możliwe. Ta zawiłość, a bardziej funkcja fizyczna naszej percepcji
skłoniła mnie do działania w postaci unifikowania wycinków rzeczywistości pokrywając je tym samym szarym kolorem (w tym wypadku liści ogrodowych krzaków), a następnie udokumentowania ich i przedstawienia w formie fotograficznej. Ale przecież
ten nowy, dotąd nie widziany obraz świata nie jest prawdziwszy. Fotografia jest jedynie
rejestracją jakiegoś zjawiska przez instrument w tym wypadku aparat fotograficzny,
jest tutaj kolejną zasłoną po naszych zmysłach, które wypaczają prawdziwy obraz.
To jedynie wyobrażenie czegoś, co jak nam się zdaje może wyglądać zgodnie z rzeczywistością, tylko symulacja naszej imaginacji. Wyobrażenie, które odgrywa tak wielką
rolę w postrzeganiu świata, a zwłaszcza jego niedostępnych aspektów.
Film wideo natomiast to praca „Odwracalne”, film w którym nie ma początku ani końca, sekwencje są tak nagrane i zmontowane że nie można wyznaczyć punktu startowego. To swoiste kontinuum na planie koła pojawiające się wcześniej w moich pracach
tutaj przybiera formę pętli czasowej gdzie czynności pisania i ścierania znaków, odkrywania a później zamalowywania następują po sobie w nieskończoność. Tu też jest
ukryta pewna tautologia zawarta w tytule. Wszystko zaczyna się od białej ściany, postać ludzka niejako (odmalowuje czyli pozbawia farby ścianę, robi odkrywkę wewnątrz
ściany i kreśli tytuł czarną kredką w niszy, później jest to zacierane, ściana wraca do
stanu nieskazitelnej bieli, a odkrywka zostaje młotkiem naprawiona gestami odwrotnymi czyli wyrąbywania. Niektóre sekwencje są odtwarzane do tyłu, ale nie jest to je-
17
dynie odwrócony bieg filmu, ponieważ części składowe czyli czynności które wykonuje
główna postać filmu czyni je odwrotnie (od tyłu) już na etapie produkcji. To pozwoliło
w płynny sposób osiągnąć efekt znakowania i zacierania, budowania i niwelowania.
Film jest tak skonstruowany żeby zachwiać stanem naszej zwyczajowej percepcji. Film
ma konstrukcję okręgu i można wkroczyć w ten okrąg i oglądać film w dowolnie wybranym punkcie czasu , każda czynność jest tutaj odwracana a bohater naszego filmu
nieustannie wraca do punktu wyjścia, białej ściany.
Inną pracą, w której użyłem tautologicznej gry jest „Przed oczami”. Praca funkcjonowała w przestrzeni publicznej głównego placu w centrum Częstochowy. Wieża ratusza za pomocą szperacza światła przemieniona została w obiekt wysyłający świetlne
sygnały. Szperacz świtał podłączony do komputera i odpowiedniego oprogramowania,
był przez nie sterowany w określony powtarzający się sposób. Po dłuższej obserwacji
można było zobaczyć, że szperacz przesuwa się po tych samych torach gasnąc i zapalając się w odpowiednich momentach. Nie było możliwe odczytanie znaków kreślonych przez smugę światła, która nie zostawia za sobą widocznego śladu. Szperacz
światła zaprogramowany był w taki sposób by w powtarzającym się cyklu tworzyć na
granitowej powierzchni placu napis PRZED OCZAMI. Napis z poziomu placu, na którym
jest wyświetlany jest niewidoczny dla oka i przez to nieczytelny dla widza. Widzimy
tylko światło ale nie znając kontekstu ani kodów przekazu nie jesteśmy w stanie odebrać informacji. Dzieje się to na naszych oczach i przekaz, choć istnieje, pozostaje poza
zmysłowym zasięgiem. Napis zarejestrowany został z poziomu szperacza światła przez
aparat fotograficzny przy długiej ekspozycji 50 s.
Innego rodzaju pracą opartą na wytworzeniu obiektów jest cykl prac pod wspólnym
tytułem „Memory War”. Pojawiały się one na różnych wystawach ale najszerszą ich
prezentację przedstawiłem na wystawie pod tym samym tytułem w Galerii AT w Poznaniu w 2013 roku. Prace obecne na wystawie składają się z obiektów (pojemników),
części mebli, starych walizek, szuflad i szafek, które zostały pozbawione swojej zwykłej
funkcji przechowywania rzeczy i zostały zabetonowane. Poustawiane jedne na drugich
tworzą przy ścianie nieuporządkowane zbiory, zwrócone są do widza zabetonowanymi otworami. Obok grupy obiektów na ścianie zawieszone są zdjęcia przedstawiające
wnętrza tych obiektów. Zdjęcia są w tych samych proporcjach i układzie jedne do drugich jak obiekty przy ścianie.
Zdjęcia przestawiają puste wnętrza - zawartość zniknęła, ulotniła się, nie wiemy gdzie
jest. Być może uwięziona przez uścisk betonu lub zupełnie gdzie indziej. Zostaje nam
18
przyjąć wersję dokumentu zdjęcia, że zawartości nie było. „Memory War” jest dla mnie
rodzajem manipulowania pamięcią w celu upowszechnienia ”dokumentacji” z procesu ”zacementowania” treści lub inaczej zawartości (w tym wypadku być może mało
istotnej) wnętrz wystawianych obiektów. Rodowód tego działania bierze się z mojego
zainteresowania następstwami świadectw (dokumentacji) i odtwarzania historii i implikacjami życia w iluzji poglądów na jej temat.
Nie ma wyjścia. Historia nie jest nauką ścisłą i zależy od interpretacji. Traktowanie jej
w performatywny sposób kusi łatwością nadużyć i przekłamań. Chęć zdobycia przewagi na polu wersji prawdy obowiązującej społecznie, skłania do działań w stylu “betonowania” - najlepiej na zawsze - pewnej wersji lub interpretacji wydarzeń. Nie posiadając dostępu do oryginałów wydarzeń tworzymy paradygmaty na bazie niepełnych lub
wręcz fałszywych świadectw. “Wojna pamięci” to zabawa w chowanego wynikająca z
ekonomii zysków i strat.
Jeszcze jednym przykładem pracy w miejscu publicznym i działaniem w tym wypadku
bezpośrednio na tkance miejskiej jest praca „Ghost House” z 2012 roku. Ghost House to projekcja wideo na pobieloną fasadę opuszczonej kamienic w centrum Łodzi.
Do stworzenia projekcji posłużyło mi zdjęcie tej samej kamienicy z czasu przed jej
zamalowaniem. Na podstawie tego zdjęcia czyli w tym wypadku jednej klatki filmowej wykreowałem metodą poklatkową ciąg filmowych zdarzeń długości ok. 6 minut.
Projekcja traktuje pobieloną fasadę kamienicy jako ekran do projekcji jej własnego
wcześniejszego wizerunku podlegającego teraz cyfrowym metamorfozom. Animacja
wprowadza ruch, element czasu i dynamiki w nieporuszony monolit budynku. Projekcja podlegająca czasem subtelnym czasem gwałtownym zmianom, przywraca budynkowi nowe życie w inny poetycki sposób. Zastosowana tutaj metoda wykorzystuje
bryłę architektoniczną i przenosi płaską projekcję na trójwymiarowy ekran. Bryła ożywa
w wirtualny sposób znajdując sobie nowe miejsce (na czas trwania wystawy) w otaczającej przestrzeni. Większość moich działań określił bym właśnie jako próby wpływania na wybraną przestrzeń. Moje prace w przeważającej swojej większości odwołują się
do obiektu, rzeźby czy interaktywnej instalacji, ale często wykorzystują narzędzia multimedialne. Nie mogę o sobie powiedzieć że jestem przywiązany do jednego warsztatu
lub medium, raczej konceptualne założenia wymuszają użycie określonych środków
wyrazu. Moje założenia twórcze to znajdować najbardziej - moim zdaniem - adekwatne w danym momencie i sytuacji rozwiązania w stosunku do podejmowanego tematu.
Moje działanie zakłada eksperyment i twórcze ryzyko, za każdym razem jest to zmaganie się z problemem i próbą rozwiązania go w nowy niestandardowy sposób. Bardziej
19
niż produkcja tak zwanych dzieł sztuki w mojej aktywności twórczej interesuje mnie
w jaki sposób sztuka może być platformą do zrozumienia otaczającej rzeczywistości
i próbą podważania ustalonych schematów myślowych i społecznych.
Oprócz pracy twórczej zajmuję się również pracą organizacyjną i kuratorską, zdobyłem pewne doświadczenie w organizacji i realizacji wystaw, sympozjów artystycznych
i spotkań plenerowych. W latach 1994 - 2006 współpracowałem z Międzynarodowym
Muzeum Artystów w Łodzi oraz z Galerią Wschodnią.
W latach 90-tych byłem pomysłodawcą i organizatorem trzech kolejnych edycji festiwalu “Marcowe Gody” w Łodzi, prezentujących sztukę młodych artystów - w największej edycji festiwalu w 1996 roku wzięło udział 70 uczestników z Polski i zagranicy.
Z ważniejszych wystaw i wydarzeń muszę wymienić fakt że byłem współorganizatorem wystawy The Bridge w Australii w 1998 r. Konstrukcji w Procesie w Bydgoszczy
w 2000 r. oraz Biennale Sztuki w Łodzi w roku 2010. W każdym z tych wydarzeń brały
udział dziesiątki artystów z całego świata.
W latach 2000-2005 współpracowałem z Fundacją Creatingpeace organizującą wystawy Milestones for Peace - małych form rzeźbiarskich autorstwa artystów z całego
świata. Fundacja pracuje na rzecz pokoju na bliskim wschodzie. Jako projektant i autor
koncepcji wystaw byłem kuratorem wielu wystaw między innymi: w Nowym Jorku
(2000), Wenecji (Biennale 2001), Aachen (2002), Wisbaden (2003), Tel Avivie (2003),
McAllen (2004), Huston (2005) oraz w Krakowie i w Łodzi w Muzeum Sztuki (2004).
Od roku 2007 pracuję w Łódzkiej ASP jako asystent w pracowni rzeźby prof. Zbigniewa
Dudka. W 2011 roku uzyskałem Kwalifikacje I stopnia na Uniwersytecie Artystycznym
w Poznaniu na Wydziale Rzeźby i Działań Przestrzennych. Od tego czasu pracuję na
stanowisku Adiunkta w pracowni rzeźby na Wydziale Tkaniny i Ubioru w Akademii
Sztuk Pięknych w Łodzi. Realizując program dydaktyczny w pracowni przekazuję swoje
doświadczenie nabyte przez lata praktyki.
(Dokumentacja zdjęciowa prac zrealizowanych od czasu doktoratu załączona). Do dyspozycji jest również strona internetowa - http://www.tomaszmatuszak.art.pl
20
OPIS OSIĄGNIĘCIA ARTYSTYCZNEGO
Na przełomie 2013 i 2014 roku zrealizowałem wystawę „Broken Structure” w Galerii Oranżeria w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Specyfika miejsca i agresywność
konstrukcji nie sprzyja w tym miejscu pokazywaniu prac studyjnych. Myśląc o tej przestrzeni nie mogłem zignorować konstrukcji ścian i sufitów. Postanowiłem je wykorzystać jako oryginał modułów wykorzystanych później do zbudowania instalacji. „Broken
Structure” prezentowana w Orońsku jest z jednej strony w pewnym sensie tautologią
przestrzenną, a z drugiej posiada charakter site-specific. Odniosłem się w niej do charakterystycznej przestrzeni tego miejsca - przeszklonych ścian, przez co pokazywane
tam obiekty w naturalny sposób korespondują z przestrzenią zewnętrzną. Wykorzystałem architekturę oranżerii. Moja praca nawiązuje do rytmów i kierunków wyznaczonych przez elementy architektoniczne, ale jednocześnie je zakłóca.
Do jej realizacji użyłem jedynie prostych, podłużnych, białych bloków, nawiązujących
wyglądem do elementów konstrukcyjnych galerii. Instalacja stanowi kontynuację, jakby rodzaj przedłużenia szkieletu budynku. Elementy dodane anektują zastane wnętrze, uniemożliwiając swobodne przejście między nimi. Używając podłużnych bloków
o przekroju kwadratu jako modułów, stworzyłem dwa różne układy przestrzenne, dla
dwóch części oranżerii rozdzielonych głównym wejściem do budynku.
Broken Structure stanowi dialog z zastaną przestrzenią. Kluczowym elementem instalacji nie są jednak same podziały przestrzeni wprowadzone przez piony i poziomy
wynikające z przedłużenia konstrukcji budynku, lecz ich niespodziewane przełamanie.
Wprowadziłem w swoją pracę elementy destrukcji, stanowiące rysę na geometrycznym, klarownym układzie. W pierwszym z pomieszczeń siatka pionowych i poziomych
podziałów zostaje miejscami przerwana. Stwarza to wrażenie jakby niektóre szczeble konstrukcji odłamały się i odpadły. W drugiej przestrzeni zamiast kontynuacji pio-
21
nowych i poziomych kierunków zastosowałem skosy. Konstrukcja sięgająca do sufitu
tworzy kształt przechylonego sześcianu. Zajmuje tylko część pomieszczenia, ale przez
to jeszcze silniej można dostrzec jej korespondencję z architekturą. Przechylenie osi
sześcianu i usunięcie fragmentów konstrukcji potęguje dynamikę pracy.
Chciałem wprowadzić w ten sposób inną jakość, pewien niepokój w czysto formalny
odbiór pracy, i wytworzyć pewien rodzaj gry z odbiorem relacji przestrzennych. Moim
zamiarem było, aby w połączeniu z tytułem pracy wytworzył się rodzaj metafory.
Oczywiście instalację można odebrać na wiele różnych sposobów, praca ma charakter otwarty i wielu może znajdować pokrewieństwa lub odebrać pracę jako polemikę
z wartościami minimal art. Siatka pionowych i poziomych podziałów może przypominać prace minimalistów, a w szczególności sześcienne konstrukcje Sol LeWitta. Użycie
matematycznych podziałów w moim przypadku wyniknęło z naturalnego przedłużenia
konstrukcji budynku, a estetyka minimalizmu mogła tutaj zafunkcjonować w szerszym
aspekcie, w odniesieniu do zmian w sztuce i przemian społecznych. Na poziomie znaczeniowym wymowa tej pracy odnosi się do reguł, które mają porządkować nasze życie
w różnych jego obszarach, ale zawsze są spóźnione i nieadekwatne w stosunku do
tego, co faktycznie się dzieje. W momencie, kiedy powstaje nowy system, stworzony
na potrzeby nowej rzeczywistości, już jest nieaktualny, bo ta znowu uległa zmianom.
Struktury pojęciowe i społeczne nie nadążają za dynamicznie zmieniającą się rzeczywistością.
Sztuka jest tego dobrym przykładem. Kiedy skonstruowane zostają narzędzia do badania pewnych jej obszarów, już zaczyna ewoluować w inną stronę. Moja praca jest
w pewnym sensie wynikiem przemyśleń na ten temat i próbuje w określony sposób
wizualizować te mechanizmy. Właściwie nie wiadomo czy jest to konstrukcja, czy destrukcja w procesie. Pionowe i poziome bloki sugerują moment budowy, powstawania
czegoś nowego. Jednak powstałe w konstrukcji ubytki świadczą, że już zaczęła działać
siła przeciwstawna, niszcząca poprzedni zamysł.
W określony sposób wystawa może być dialogiem ze sztuką minimalistów lat 50-tych
i 60-tch. Podwaliny stworzone w tamtym czasie nie wytrzymują w zderzeniu ze współczesnym światem, elegancka struktura rozrywa się, nie odsłaniając jednak sposobów
na nową interpretację. Struktura jest też, niedokończona, planowana z rozmachem powtarza rytmy w przestrzeni obsesyjnie je multiplikując, jakby sama zabudowana przestrzeń w uporządkowany sposób miała nadać jej jakikolwiek nowy sens.
22
Broken Structure oczywiście nie byłaby możliwa bez wcześniejszych moich eksperymentów na tym polu. Jej źródła można odnaleźć w „Wystawie, której nigdy nie było”
z 2008 r., dedykowanej Galerii Wschodniej. Tam posłużyłem się medium fotograficznym. Na zdjęciach zmultiplikowałem i ”poprzestawiałem” fragmenty pomieszczeń,
w których mieści się galeria. Fotomontaże wykonane na podstawie zdjęć ścian Galerii Wschodniej weszły w relację z jej realną przestrzenią. Grę z tym, co zastane
w przestrzeni galerii podjąłem również w wystawie „Blow up”, którą można było oglądać
w 2011 i 2012 r. w Galerii Imaginarium w Łodzi. I tu znalazły się prozaiczne elementy ingerujące w neutralność przestrzeni wystawienniczej - kontakty, drzwi, skrzynka
z instalacją elektryczną, wywietrznik. Konceptualizowanie przestrzeni miało posłużyć
do stworzenia obszaru mentalnej cyrkulacji dla potencjalnego widza.
Suma wcześniejszych eksperymentów doprowadziły mnie do realizacji w określonej
formie wystawy „Broken Structure”, która jest dla mnie przykładem jak dotąd najczystszego zastosowania zabiegów formalnych do wcześniej założonych koncepcji.
Tautologie którymi coraz częściej i świadomiej się posługuję nie mają na celu wywołanie efektu cliché i też, mam nadzieję że, nie ocierają się o banał mimo że często
wykorzystują banalne obiekty z otaczającej nas rzeczywistości. Ich celem jest powiązanie dzieła z przestrzenią wystawienniczą w nierozerwalny sposób. I mimo że niektóre
z nich mogą funkcjonować w innej przestrzeni to nigdy nie osiągną pełnej wymowy
w porównaniu z miejscem oryginalnego ich powstania.
Maria Morzuch tak konkluduje tekst napisany do jednej z wystaw: „Artysta musiał tu
być przed nami i efektem tego pierwszego zetknięcia z miejscem są fotografie napotkanych ścian z ich detalem, ale i pewną sugestią. Powstał zapis tamtego momentu,
na pewno chwili pierwszej ciekawości i zapowiedzi miejsca nowej artystycznej ekspozycji, ale też niepewności i pytania o stopień przystawalności własnej kreacji do napotkanej sytuacji. I zamiast odpowiedzieć wobec nowej przestrzeni, artysta „powycinał”
jej fragmenty by je powiesić w tym samym otoczeniu skąd pochodzą. Być może, pomimo zamierzonej tautologii - fotografii ściany na ścianie realnej, coś nowego się zjawiło
się - pomiędzy tamtym pierwszym momentem a ostatnim, obecnym teraz. Element
osobistej projekcji czy obaw, jakiś zapis odcinka czasu. Z tego pierwszego - dojścia do
ściany - powstała konstelacja iluzji, sugestii i różnych odwołań. Sfera domysłów jest
przestrzenią mentalną przekazaną już teraz oglądającym w ich własnym czasie i procesie odbioru. Zdarzyć się może, że oscylowanie artysty wokół potencjalnego - nic, staje
się miejscem cyrkulacji projekcji dla innych.”
23
24
25
26
27
28
29
A DESCRIPTION OF ARTISTIC ACHIEVEMENT
At the turn of 2013 and 2014 I have accomplished an exhibition called ‘Broken Structure’ in Oranżeria Gallery in the Polish Sculpture Centre in Orońsko. The peculiarity of
the place and aggressiveness of the construction does not favour the showing of studio works. Thinking about this place I could not ignore the construction of walls and
ceilings. I decided to use them as the original for constructing the modules to build
the structure. ‘Broken Structure’ presented in Orońsko is on the one hand, in a certain sense, a tautology of space and on the other has the character of a site-specific.
I referred in it to the characteristic space of the place - glass walls, which show where
the objects in a natural way correspond with the exterior. I used the architecture of
the orangery. My work refers to the rhythms and directions set by the architectural
elements but at the same time disturbs them.
For its implementation I used only simple, oblong, white blocks, referring to the appearance of structural elements of the gallery. Installation is a continuation, a kind of
extension of the skeleton of the building. Added items annex the interior, preventing
a free passage between them. Using the long square blocks as modules, I created two
different spatial arrangements for the two parts of the orangery separated by the main
entrance to the building.
Broken Structure is a dialogue with an existing space. A key element of the system,
is not the divisions of verticals and levels resulting from the extension of the structure
of the building, but their unexpected breakage. I introduced elements of destruction
into my work which constitute a scratch on the geometrical clear arrangement. In the
first of the premises a grid of vertical and horizontal divisions is broken in places. This
creates the impression that some of the levels of the structure have broken off and
have dropped. In the second space instead of the continuation of the vertical and horizontal directions I applied angles. The part of the construction that is reaching to the
ceiling forms a tilted cube. It covers only part of the room, but because of that one can
see its correspondence with the architecture even more. Tilting the axis of the cube
and removing some of the elements enhances the dynamics.
I wanted in this way to introduce a different quality, a certain uneasiness in a purely
formal reception work, and to create a kind of game with spatial relations. My intention was that, in conjunction with the title of the work a kind of metaphor would be
created. Of course it is possible to understand the installation in many different ways,
work open for interpretations, many can find other affinities or receive it as a polemic
30
with the values of minimal art. The net of vertical and horizontal divisions can resemble Sol LeWitt’s sculptures, who also completed his sculpture in the garden of the
former place of the Artists Museum. Using mathematical divisions in my case came
about from a natural extension of the building and aesthetics of minimalism could
begin to function here in a broader aspect, with reference to changes in art and social
transformations. On a semantic level the meaning of this work refers to rules, which
are supposed to organize our life in different areas, but which are always late and
inadequate in relation to what is actually happening. In the moment, when the new
system, created for the purposes of the new reality is being developed, it is already out
of date, because reality has changed again. Conceptual and social structures do not
keep up with the rapidly changing reality.
The art is a good example of it. When tools are constructed to test some parts of its
areas, art is already beginning to evolve in a different direction. My work is in a sense
a result of reflections on this subject and it tries in a certain way to visualize these
mechanisms. Actually it is hard to tell whether it is the structure, or destruction in
process. Vertical and horizontal blocks suggest the moment of constructing, the coming of something new into existence. However, the gaps in the structure prove that an
opposite act began, the force destroying the previous plan.
In a determined way the exhibition can be in dialogue with minimalist art of the 50’s
and 60’s. The foundations created at that time can not withstand a collision with the
modern world, the elegant structure breaks do not reveal ways to new interpretation.
The structure is unfinished, planned on a grand scale, repeating its rhythms in a space
obsessively being multiplied, as if built-up space in an orderly manner had given it any
new meaning.
Broken Structure of course wouldn’t be possible without my earlier experiments in this
field. Its source can be found in Wschodnia Gallery at ‘The Exhibition That Never Existed’ from 2008. There I used the photographic medium. In the photographs I multiplied
and ‘shuffled’ fragments of walls of gallery rooms. Photomontages based on images of
the walls from the gallery entered into a relationship with the real space. A game with
what I found in the space of the gallery I also took up in the exhibition ‘Blow up’, which
could be seen in 2011 and 2012 in Imaginarium Gallery in Lodz. And there as well we
find prosaic elements interfering with the neutrality of the exhibition space - contacts,
a door, a box with wiring, a ventilator. Conceptualized space was used to create the
area of mental circulation for the potential viewer.
The sum of previous experiments led me to the implementation of the exhibition ‘Broken Structure’ in a particular form, which is so far for me an example of purest use
of formal procedures to a pre-established concept. Tautologies which more often and
I consciously use, aren’t aimed at producing a cliché effect and I also hope that it
does not rub against banality even though I often use trivial objects from the world
we live in. Their aim is to link the work and the exhibition space in an inseparable way.
And even though some of them can function in other spaces, they will never reach full
significance compared to the original place of their creation.
31
Maria Morzuch concludes the text written in one of the exhibitions in such a way:
‘The artist had to be here before us and as an effect of this first connection to the
place we see photographs of walls with their detail, but also a certain suggestion. And
instead of answering to a new space, the artist ‘cut out’ fragments of the gallery in
order to hang them in the same surroundings where they came from. Perhaps, in spite
of the conscious tautology - of a photograph of the wall on the real wall, something
new appeared. Something, between that first moment and last, current now. The element of personal projection or anxieties, some record of a length of time. Some details
certainly existing in reality inside the gallery, were multiplied, provoking the visual setup of elements this time typical for minimal art. From this first approach to the wall
a constellation of the illusion, the suggestion and different cancellations came into
existence. The sphere of speculations is a mental space handed over to the viewers, in
their own time and the process of reception. It is possible, that the fluctuation of the
artist around potential - nothing, is becoming a place of circulation of the projection
for others.’
32
AUTOREFERAT
The beginning of my formal artistic education were studies at the Faculty of Graphics in The Academy of Fine Arts in Łódź where I studied lithography in the studio of
Prof. Jerzy Grabowski and painting in the studio of Prof. Ryszard Hunger and where
I received a diploma of Master’s Degree in Arts in 1993. My personal interests, already
in process during my studies, went beyond the limits of two dimensional problems
which in effect led me to the creating of three-dimensional works, objects, space and
performative activities.
Directly after my studies I started creating works, which to a greater or lesser degree
referred to the space of given places. Once it happened to be a ruined space of a Vilnius
shop window and at some other time an artistic action in the Negev desert in Israel.
Each time I have somehow tried to refer to the place, history or circumstances in
untitled, renovation of the space, Forgotten Present, Vilnius, 1994
which I had a chance to work. In Vilnius at the international exhibition I reconstructed
‘Forgotten Present’ reconstructing three consecutive spaces inside the shop in a devastated tenement in the city centre, marking in the process the new zone - space for
art. This work, undoubtedly of a processed kind, with the help of adequate means and
chosen artistic gesture redefined common, trivial space and where I was trying to
infuse it with other aesthetics, brought out new ‘potentials’ of meanings. I also hoped
that the space appointed to artistic functioning would still in one way or the other be
used by Lithuanian artists. In another place and time participating in the exhibition
‘Co-existance’ during the event ‘Construction in Process’ I was faced with a dilemma
of facing the power of the nature of the Negev desert in Israel. I wanted to refer to the
political situation in the country but also to avoid a ‘journalistic effect’. I wanted to
create a work, which would be open to interpretations and yet to a certain extent refer
to the current inflamed situation in the Middle East. The result was a blazing circle in
diameter of about 80 meters which to fire up I needed the help of many people.
33
The feeling of the immensity of the desert and crater of Sde Boker, (on which borders
the work was located) was fundamental, primary. It is possible to doubt the creative
potential of the artist in relation to the force and creativity of nature. Apart from the
referencial connotations to the political situation, a blazing circle was the form of the
ritual reconciling men with nature. It was an action, in which the energy of the sun
set over-the-horizon was saved for a little while by burning fire - one of the physical
figures of divine energy, the mythical gift of Prometheus.
Untitled, leftover cotton, oil, Co-existance, desert Negev, 1995
At the same time there were some works that I have accomplished in the interiors
of different galleries. Much less sublime a few months prior to ‘Burning Circle’ was an
installation from 1995 in Wschodnia Gallery in Lodz. But nothing strange, the sublimity and the everlastingness of the desert seems to be even greater in collision with
the trash of human civilization in Wschodnia Street, Lodz. I refer to the work ‘Time is
Place is Temperature, - 36 Cº, 24 hour process of melting’. Formed from frozen earth
(at a temperature of -36Cº) a human corpse was placed in a certain place. A clock was
mounted on the wall, a compass showed longitude and latitude and a thermometer
observed this torso. This earthy torso was defrosting slowly, the clock measured the
passing time, the compass showed the place of the event and the thermometer the
fluctuation of the temperature. I have accomplished a similar installation at the exhibition ‘Lav - Dav’ in the Stara Gallery in Lublin, and at the exhibition ‘Łódź in Poznań’
at The International Art Centre, where the human remains from frozen earth were affected even more with the raw space of the damp basement.
Time - Place - Temperature -36 º C, 24 - hour melting process, Wschodnia Gallery, 1994
In 1996 I received the long-stay scholarship at the Foundation ART-OMI which is
a two hour ride from New York. The fine surroundings of nature provoked an outdoor
action. ‘Breakfast on the raft’ is a work which integrates into the natural surroundings
of a beautiful American lake and at the same time is a quotation from the European
icon. Consuming ‘remains’ after cutting out the circle in another part of the meadow,
turf in the shape of triangle became a floating raft on which, amongst the foggy mists
of a rosy morning I ate breakfast in the company of two artist friends. Moving the
34
same structure, used to pastiche two different conventions of styles (Impressionism
and Land-Art), into the real world of nature created in my opinion, an earlier nonexistent continuity of meta-reality of art fitting into the different laws governing the
natural world. There has been a blurring of boundaries between reality and its image,
the sense resulting from the actual construction of the artwork.
Breakfast on the raft, cut out a circle, triangular part transferred to the lake, Art-Omi, 1996
At that time my search headed towards the greater integration of the described work
with the exhibition place. This path seemed natural for my actions. Connecting the
installation, the sculpture or the object with the place of their presentation sanctioned
in a meaningful way their existence in the given space. Even though I have constructed
objects in my studio in isolation from the space of their presentation, more and more
this kind of statement, after the erection of the object on display appears to me
as deprived of a sufficient context. My interests ran in the direction of sculptures installations, which could to a larger degree integrate with the spectator.
The Inner Side of the Outer Space, sponge, unit from the freezer, light, sound, Wschodnia Gallery, 1997
I began to create works which one could enter, penetrate the inside. I wanted the
viewer to be able to feel surrounded by sculptural work entering a distinct reality.
This originated in the construction of several sculptures-interiors. One of them is
a work from 1997 constructed in Wschodnia Gallery in Lodz ‘The Inner Side of Outer
Space’. This work, just like clothing has its ‘right and left’ side. In the context of form
and meaning, the outer side of the work is equivalent to its internal side. Yet they still
remain in contrast to one another.
Following this track I carried out an almost identical work the same year in the
National Art Gallery ‘Zachęta’ in Warsaw at the exhibition called ‘Living Gallery’.
In consequence I constructed a small soft room, where the walls were covered with
sponge and foil. A warm atmosphere of soft walls juxtaposed with a cold light and
a steel wall with drops of water and a lump of ice being formed on it. Sound from the inside
of the human body was emitted from behind the wall. The dimensions of the place
were taken from dimensions of my body.
35
Hipernacja, sponge, plastic, unit from the freezer, light, sound, Zachęta Gallery, 1997
Maria Morzuch in her text to the exhibition describes the installation in Wschodnia
Gallery: ‘inside a new nature exists, a cosmic fluorescent light cabin which is supporting techno-culture and forgetting current time along with the ballast of the gravity
of the everyday life. Only hibernation remains. It shines and does not react to anything,
which is a colloquialism. On the main wall, in the centre a tongue of ice is being chilled.
Outside of that same work, and however in complete contrast, we meet the reality
of carded materials held by tacks, which are a temporary support of the whole structure. Spectacular exhibitionism of helplessness and misery. This demonstration of two
in one - a splendid isolation of zero-gravity state - was surrounded by the lining fabric
toppled over which cannot conceal what is ripping. The interior and exterior are both to
each other, as is the lightness of the word cool and the ball and chain with its literal
weight’. The key to the work here is the title, which in English gives more possibilities
of interpretation. The Outer Space indicates the outside, but also the outer space.
That is ‘Wewnętrzna strona zewnętrznej przestrzeni’ or as you like ‘of the outer space’.
And so the title becomes a specific Möbius ribbon which is trying to turn the macrocosm into the level of the single organism. The whole cannot exist without the other
side, the inside and the exterior are in unity yet provide completely different experiences.’
Sarkofag, sponge, light, sound, scent, Arsenał Gallery, 1999
Another kind of hiding place or niche arose at the exhibition in Arsenal Gallery
in Białystok. The ‘Sarcophagus’ as well as standalone tunnels creat the distinct environment, consisting of a friendly inside made out of soft material, nonresistant
to the touch and in the case of the sarcophagus saturated with the smell of almonds.
The entry to sarcophagus was cut out like in sandstone (in the end really made out
of sponge). Inside there is both a seat, and a trailing light. Walls don’t resist with the
hard and cold surface. It is possible to make oneself comfortable. Sponge, quite a trivial
material (usually squeezed as a filling), here creates an environment.
The interior of the cave cast of another landscape is the beginning of a return to the
past, or vice versa, the following in the direction of great unreality. This wormhole
36
seizes the stranger with windows to other dimensions, like the cabin for teleportation. The light, the smell and sound were hidden amongst the space of the material.
The isolation of the place is supposed to ensure the peculiarity of experience, and at
the same time the swollen form, rapture of reality, belongs nowhere in the current
world, neither its inside, nor its outside. The proud name - sarcophagus - immobolizes
here present time forever.
In my creative experiments I started aspiring to maximum semantic and formal integration with reference to the character of the place in which I happened to be working.
Each time, in a new situation, I was trying to find a foothold, some story, connecting
Enclosed spaces - Breathable gallery, Prowincjonalna Gallery, Slubice, 1998
my work with the place of its fabrication in given conditions. I went out with the assumption that the binding work with its territory, with its formation gave it additional
force of impact. My assumptions were based on the belief that my work must be linked
with the surrounding reality. An example of such attempts of my activities in that
period of time is a work from Prowincjonalna Gallery in Słubice. ‘Breathing gallery’ is
an installation already fully site - specific, consistently appointed for the interior
of the gallery. Translucent ‘mastabas’ cover the gallery windows, and the machine
pumps smoke inside them at certain time intervals. Electric fans distribute evenly
suspended smoke inside the ‘mastabas’. When after some time the fog descends,
the smoke machine automatically starts delivering more smoke. Powered by the smoke
machine’s hiss and the noise of fans, the cycle repeats itself indefinitely. The interior of
the gallery turns into unspecified quasi laboratory space impossible to discover origins.
Simultaneously whilst completing my sculpting installations I carried out art objects
in the studio. The concept of producing them almost always means that I have relied
on the transformation of ready everyday articles. I named them for my personal use
Vehicle, TV 1, TV 2, Four windows, sculptural objects created between 1998-2001
‘reversed ready-mades’. And so, shown at different art exhibitions grinded TV sets
were found, glued together into other forms with epoxy resin. The bike on display
in Holland was used to construct something like a satellite, the vehicle was hung high
37
on the ceiling. I constructed also a quasi mask of the devil from a cut and disassembled machine gun of the British army smeared with sulphur, the image was composed
Two seats, Devil, sculptural objects created in 1998-2001
of shattered windshields collected as a result of road accidents or armchairs made out
of biscuit dough reminiscent of old sponge, which exposed to atmospheric conditions
had undergone disintegration. In my processed objects I aspired to the production of
tension between the original object, which has always existed in the description the
work, and transposed an unconventional version counting on the appearance of new
connotations of meanings.
My works are often a reply to an outside situation, the space and circumstances
of the place, to which I am invited. It happened that I had been invited to the exhibition
being held in risky conditions of the underpass near the main station in the city, which
has always been a night shelter space for the homeless. I decided to build a structure
Virtual House, underground passage, Łódź, 2005
highlighted with UV light. The fluorescent light is generated by absorbing light energy
and the exchange of this energy to the emission of the light of the given body (and so
it isn’t emission of the reflected light) like in the case of electric or daylight. The fluorescence is the reverse of the natural world and discovers invisible worlds in the day
light. This ‘negative-ness’ of UV lights and the place of the exhibition induced me into
carrying out a work consisting of a quasi interior based on a plan of my own flat on
a reduced scale. In the interior the sounds from the flat can be heard: sounds of washing, laundry, moving equipment, everyday house work, unrecognizable sounds of radio
and television. ‘Virtual House’ is a room built in an underground passage so popular
among the homeless, to which anyone can enter, but in which no one can find shelter.
Another time I used fluorescent light in a work realized for a group exhibition called
Fluo Session. Space of ‘Artistic Agency’, as some of the earlier projects had given the
impression of a closed and isolated area to external influences. In this case, here UV
light had a completely different function; it was not trying to explore invisible worlds
38
in daylight, this time it was a sign of artificiality. The view of the room, shows a room
that can arouse associations with fitness clubs or a strip lounge bathed in the light of
fluorescent lamps. A woman is sometimes seated, and sometimes lying on the couch
smiling flirtatiously toward the viewer. A pleased man works on a sculpture of his body.
Art Agency, Fluo Session, Łódź, 2005
The ultraviolet light deforms, displacing the naturalness of the face. It is the creation
of over-esthetic and lifeless puppets. The UV doesn’t gain new contexts, it isn’t a sign
of spiritual search. It doesn’t extend beyond its customary meaning. ‘Artistic Agency’
freely refers to the aesthetics of pop - art from within its cult of functional design
and style of advertising - of images of young, smiling people. Pop - art inspirations are
underlining in the thought about the degeneration of art. A kind of epitaph, of rooting
down’ the piece is the password, which is written on the walls of the interior: ‘Fuck
Art’, multiplied in its negative transmission throughout the entire space.
In a specific ‘Mandala of time and space’ I tried to reconstruct a work under the same
title, where a wheel set in motion in the gallery was ‘grinding’ water. Two video projections accompanied it, where the round movement of objects was an axis of the story.
Circular movement, eternal turning, the passage of time, the constant return to the
same point were the subject of the work. The circulation around the circle leads us
to the same starting point. However, the spinning wheel has an element that is not
subject to any motion, regardless of the speed of the wheel, the central axis, the focal
point of the wheel, always remains stationary. Each wheel has its focal point, unmoved
centre, the centre of a spinning motion. As defined by Magdalena Ujma in the text for
the exhibition - a scheme refers to the inside of each of us. A wheel is an image of the
human psyche - a closed monad with the focal point of the ego. The wheel spins in the
Mandala of time and space, Manhattan Gallery, Łódź, 2000
gallery as unsuccessful perpetual motion, pouring water in vain, trying at all costs to
get closer to its ideal. Such attempts in reaching the ideal also apply to the communication theory, even if it stays on the level of interpersonal colloquialisms. A labelling
system in verbal communication and the remaining outside of it is so wide that sometimes we can only guess the connotation of communication.
39
In the work ‘Matrimony’ – from 2001 I used the ‘system’ of signs coming from body
language and maybe more from sign language. This was an artwork created in the Arab
neighbourhood of Haifa, where Jews and Arabs are doomed to a very confrontational
collaboration. They are like the successors of the builders of the Tower of Babel doomed
to a constant state of disagreement. Although gestures of ‘sign language’ may suggest
a particular message, we can not assign them actually any sense. Only our associations
and the connotative level can point at intentions - although nothing here is certain.
Matrimony, digital printing on vinyl, Haifa, 2000
An Illusion is created that we participate in which may translate the intensity of the
situation in that place, there is some hope, an attempt for agreement, gestures are
made. It seems to us that at least some of them we can understand (index finger
raised up, a hand clenched in a fist, etc.) but what if we understand them mistakenly
or they are the exact opposite of the true way of interpretation.
So then, we enter a level of ambiguity, where meanings are deceptive, unspecified.
Where we can surrender ourselves to the ‘flickering’ of different meanings and many
interpretations. Where each of them can be synonymous and none of them can not
usurp the right to be truer. In my works, which have always answered to the existing
situation and the exhibition space, I started at some point to consciously borrow elements from spaces, in which these works later were exhibited. I quote two presentations in Łódź and Lublin under the common title ‘An Exhibition That Never Existed’.
The exhibition that never existed, 1.Obssesive multiplications, 2.Mrages, Kont Gallery, Lublin, 2003
It is a kind of documentation of ‘non-existing events’. The works shown in the exhibitions relate closely to the space in which they are presented. Large format photos show the wall on which they are hanging. As a result of the manipulation of the
medium elements which never existed in the given gallery space appear on photographs. These are multiplications, arrangements and simulations of everyday objects,
like: radiators, potted flowers, bookshelves with books, objects from our surroundings.
In this way I bring to life new objects, simulacra, documentation of nonexistent spatial
arrangements, which, although very probable, however, never happened.
40
The exhibition that never existed vol.2,
1.Obssesive multiplications 2. tautologies, 3. Leftovers, Wschodnia Gallery, Łódź, 2008
The spectator is confronted with the situation, in which he isn’t sure on what he is
looking at. It can be the record of something that happened earlier or a potential event
which has not come yet. This tautology was used in order to inseparably link the representation with the space, describe the space and structurally narrow the description to
the given area. In my opinion this procedure causes an oscillation of meanings around
the same place, and even if the imagination leads us into remote places of associations
and other connotations, it still, in the end, must bring us back to the point of departure
( a photograph of a wall on a wall).
The discussed type of research took me to the place where I wanted these photographic representations transfered into three-dimensional works. The exhibition that
was once again organized specifically for the gallery space, undertook the same problems as in the previous two cases. Here, however, objects appeared, a radiator and
multiplied wall vents.
Their originals came from the same space and related directly to the topic of the doctoral thesis bearing the simple title ‘Illusion in art - complex constructions of multimedia and site-specific installations based on my own artistic experience’. Attempting for
maximum connection of my work with the given space I decided on the presentation
of the doctoral exhibition in the AT Gallery in Poznań. The majority of presented works
in the gallery were a direct reference to and quotations from this place. We have mirroring images and multiplications of elements found in the gallery, which I would like
to discuss here. All these actions refer somehow to illusions of perception, erroneous judgements, misleading judgments, limitations, repeated patterns of thinking. The
first of the presented objects is a replica of the radiator a well known object from our
Presentation of the doctorate, polyester resin, steel, AT Gallery, Poznan, 2011
surroundings. It is longer than those that carry out the functions of heating the gallery space and from one side it is open - unfinished. A non-artistic object rather from
the borderline of industry, of the same form as other radiators, but without the heat-
41
ing function. After all it is hanging on the wall where a real one could find its place.
Not a ‘ready-made’ because it is made from a different material - rather, a kind
of blown shell, a trace of something real. It appears that references to something from
outside are unauthorized, the radiator refers only to the place where it is now existing.
A kind of a relative of his fellows that hang under the sills and yet another mismatched
to this world. I am interested in the context, when an object is embedded so much in
the space, it becomes a natural part of it, but still belongs to another more abstract
world. A dilemma appears :- ‘is it a thing – or it is not a thing’, or ‘is it from here – or
not from here’. We cannot ignore this physicality. If it was only represented in a photograph it would be easily absorbed by our habit of infinite possible variations of the
world displayed by two-dimensional media. We examine two-dimensional images only
with eyes and don’t enter physical contact with them. In the case of physical replicas
the experience is different because we are confronted with their tangible existence.
Presentation of the doctorate, polyester resin, steel, AT Gallery, Poznan, 2011
As in the case of multiplied ventilators, based on an original model, which is located on
a different gallery wall, repetition of items in its lack of dynamism has something from
a mantra or execution of everyday life activities. A repeatable trap of everyday life.
The circulation of the circle, which still leads us to the same starting point. Or emptiness repeated over and over of mental & cultural patterns, of which it is so difficult
to liberate due to our habits, education, customary patterns of behaviour and habits,
of which we are often not even able to verify.
I deal with the theme of reflection, mirroring of the world in another of my works,
which consists of two photographs on the walls located opposite each other inside
AT Gallery. In one photo we can see the stairs that lead straight into the wall and on
the other we see the wall with a mirror that reflects the image from the opposite wall.
The potential situation is possible, although it never happened. Again, we are dealing
with falsified documentation from the place. Paradoxes of meanings are increasing,
we have an exit, which is leading nowhere, or maybe somebody built stairs in the
wrong place or there was an entry perhaps one day and now somebody bricked it up.
The photo of the mirror, however, confirms our belief, that such an event took place,
the mirror after all isn’t lying it’s reflecting what is in front of it.
Since the time of the doctorate I am trying to penetrate the subject in different ways
constructing works in smaller or large degree based on tautological action.
‘Cutting out’ and ‘strengthening’ fragments of space, I aim to challenge the way
of looking at everyday objects, generating new meanings, references and suggestions.
42
‘Blow Up’, shows a prosaic elements interfering with neutral the exhibition space contacts, doors, electrical installation box, a vent. Over contact and a powerbox placed
light-box, where we see the magnification of these elements, elements usually ignored
by the viewer when mounting and viewing the actual content of the exhibition. Here
too, as in previous presentations appear multiplied ventilation frame (althought in
a different geometric order), wavy door with two handles mounted on the wall ‘Soft. Lock’ as well as ‘Unfinished radiator’. Objects in the space, which are neutral but
sometimes strongly interfere in the exhibition space, are by place of exposition raised
to the rank of works of art. In another room presented work is not associated with the
gallery space - these are photographic works and video.
In the first case, this are a series of colored photographic works entitled ‘World when
we do not look at it’. It’s a cycle which I continue since 2011. Our ability of perceiving
colors is so natural that it is hard for us to adopt the principle, that objects and substances don’t have their color characteristics and all colors are being produced in the
human eye. If only to see world how it truly is introducing itself to us we would have
to look at it in the dark, what in our case isn’t possible. This elaborateness, and more,
the physical function of our perception induced me to sculpting action in the form of
unifying fragments of reality with the same gray paint, and afterwards documenting
it and presenting in the photographic form. But after all, this new image of the world
isn’t more real. The photograph is only a registration of some occurrence through the
instrument in this case camera. It is a next curtain after our senses, which is distorting
a real image. It is only depicting something, which we think it might be in accordance
to reality but it is a simulation of our imagination only. Idea, which is playing such great
role in perceiving world, and especially its inaccessible aspects.
Video work coled ‘Reversible’ is a film in which there is no beginning or end, the sequences are recorded and assembled so that we can not determine the starting point.
This kind of a continuum on the circle which appeared earlier in my work, here takes
the form of time loop where writing and wiping off characters, discovering new layers
and then painting them over are following one after another indefinitely. There is also
some hidden tautology contained in the title. Everything starts from a white wall, the
human figure which deprives the paint from the wall (taking paint off), makes outcrop
inside the wall and draws the title with black crayon in a niche, later it is erased, the
wall returns to its pristine white, and the outcrop is repaired by a hammer in inverse
gestures of plowing through a wall. Some sequences are played backwards, but it is not
only reversed course of the film, because the component parts or steps that are performed by main character, makes them the opposite (backwards) already at the production stage. This allowed in a smooth way to accomplish the effect of labeling and
scuffing, build and eliminating. The film is designed to undermine the state of our usual
perception. The film is a circle, and you can step into the circle and watch a movie at
any point in time, each step is here reversed and the hero of our film constantly returns
to the starting point of a white wall.
Another work, in which I used the tautological game is ‘Before the eyes’. Work functioned in the public space of the main square in the center of Częstochowa. The tower
43
of the town hall with the spotlight has been transformed into an object sending light
signals. Searchlight beam connected to a computer and appropriate software, was
controlled by a specific repetitive manner. After a long observation we see that the
searchlight moves along the same paths going out and lighting up at the right moments. It is not possible to read characters plotted by a streak of light, which does not
leave behind a visible trace. The message which exists, is beyond the sensory range.
Searchlight beam is programmed in such a way that in a repeated cycle is creating
an inscription BEFORE THE EYES. The inscription is invisible to the eye, illegible to
the viewer from the square on which it is displayed. The inscription was recorded by
a camera on a long exposure of 50 sec.
Another type of work based on the creation of objects is a series of works under the
title ‘Memory War’. They appeared at various exhibitions but the broadest presentation took place at the exhibition of the same title at the AT Gallery in Poznan in 2013.
The works present at the exhibition consists of objects (containers), parts of furniture,
old suitcases, drawers and cabinets that have been deprived of their usual function and
have been concreted. Arrayed on one another on the wall they form random collections showing the viewer concreted opennings. Next group of objects on the wall are
photographs of the interior of these objects. Pictures are in the same proportions and
layout to each other as objects on the wall. The pictures show empty interior - content
is gone, disappeared, we do not know where it is. Perhaps trapped by the grip of concrete or elsewhere. That leaves us to accept the version of the documented images,
the content was not there.
‘Memory War’ is for me a kind of manipulation of memory in order of spreading the
content or otherwise disseminate the contents (in this case, perhaps a little material) the interior of exhibited objects. History is not an exact science and depends on
interpretation. Treating it in a performative way is a temptation for abuses and distortions. The desire to gain advantage on the current version of the truth socially inclines
to actions like ‘concrete’ - preferably forever - a version or interpretation of events.
Not having access to the original events create paradigms based on incomplete or even
false certificates. ‘War of memory’ is a peekaboo of economy resulting from the profit
and loss.
Another example of work in a public place directly using the urban tissue is ‘Ghost
House’ from 2012. Ghost House is a video projection on a whitewashed facade
of abandoned house in the city center. To create a projection I used a picture
of the same building from before the time it was painted over. On the basis of this
image in this case, a single frame of film I created film sequence of events of about
6 minutes long. Projection treats whitened building façade as a screen for the projection of her own earlier image of the subject now digital metamorphosed. Animation
introduces motion, the element of time and the dynamics of the motionless monolith
building. Projection sometimes subtle sometimes subject to a rapid change, restores
building for new life in poetic way. A method used here uses architectural body and
carries a flat projection on to three-dimensional screen. A lump of building comes to
life in a virtual way to finding a new place (for the duration of the exhibition) in the
44
surrounding area. Most of my actions I would describe as an attempt to influence the
given space. My work in the vast majority of it to refer to objects, sculptures and interactive installations, but often use a multimedia tools. I can not say about myself that
I’m attached to a single way of working or a medium, rather conceptual foundation
impose the use of certain means of expression. My foundation is to find the most creative - in my opinion - adequate at the moment ways and means to solve the creative
problems in relation to the subject taken. My action involves experiment and creative
risk, every work is a new struggling time with the problem and attempt to solve it in
a new not custom way. More than the production of so-called artworks in my creative
activity I am interested in how art can be a platform for understanding the surrounding reality and an attempt to undermine the established social and thinking patterns.
(Photographic documentation of works included). Also available at - http://www.tomaszmatuszak.art.pl
In addition to the creative work I have acquire some experience in the organization
and implementation of exhibitions, symposiums and art meetings. In the years 1994
- 2006 I have cooperated with International Artists’ Museum in Lodz and Wschodnia
Gallery.
In the 90’s I was the initiator and organizer of three consecutive edition of ‘Marcowe
gody’ in Lodz presenting young art - the largest exhibition in 1996 attended 70 participants from Polend and abroad. Among the most important exhibitions and events
I was a co-organizer of the exhibition ‘The Bridge’ in Australia in 1998, ‘Construction in
Process’ in Bydgoszcz in 2000, and the ‘Lodz Biennale’ in 2010.
In 2000-2005 I worked with the Foundation Creatingpeace an organiser of ‘Milestones
for Peace’ exhibitions - of small sculptural forms by artists from around the world.
The Foundation is working to achive peace in the Middle East. As a designer and author
of the concept of exhibitions I curated many exhibitions including: in New York (2000),
Venice (Biennale 2001), Aachen (2002), Wisbaden (2003), Tel Aviv (2003), McAllen
(2004), Huston (2005 ) and Kraków and Łódź Museum of Art (2004).
Since 2007 I work in Lodz Academy of Fine Arts as an assistant professor in the sculpture studio run by Prof. Zbigniew Dudek. In 2011 I have obtained Qualifying Degree at
the University of Arts in Poznan at the Department of Sculpture and Spatial Activitis.
Since that time I am working as a lecturer in the sculpture at the Faculty of Textile and
Fashion at Academy of Fine Arts in Lodz. Implementing the educational program in the
sculpture studio I help my students with my experience acquired by years of practice.
45