Pobierz - 2B North East - Magazyn dla Polonii
Transcription
Pobierz - 2B North East - Magazyn dla Polonii
Chodzi o ludzi It’s All About the People #58 W NUMERZE:/IN THIS ISSUE: Polski mix kulturalny – ‘Made in Poland’ powraca! Newsy 2B EUROOPOLE 2012 Wyspa Straceńców Czy jesteśmy przesądni? Czwarta władza Gdyby ktoś przyszedł do mnie i zapytał, „Czym jest Magazyn ‘2B’?”, bez zastanowienia odpowiedziałabym: „grupą ludzi, którzy chcą coś zrobić dla polskiej społeczności w północno-wschodniej Anglii”. To właśnie ‘ekipa 2B’ tworzy magazyn i wpływa na jego kształt, poświęca mu swój wolny czas, którego nie zawsze ma dużo. Oczywiście, wszyscy mogą dzięki temu rozwinąć własne zdolności, przyjrzeć się, jak pracuje się w magazynie. Mogą zdobyć doświadczenie, które gdzieś potem będą mogli wykorzystać i nawiązać nowe znajomości. Dla wielu praca dla magazynu nadaje sens zwykłej, czasem żmudnej, codzienności. To praca za „Dziękuję. Dobra robota”, za komentarz czytelnika, za dyskusję o artykule przy kawie. Każdej osobie zaangażowanej w tworzenie Magazynu ‘2B’ mówię dziś: „Dziękuję. Dobra robota.” Każdej osobie, która chciałaby przyłączyć się do ekipy ‘2B’, podaję adres [email protected]. Napisz do nas, jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej. Miłej lektury! If anybody came to me and asked, ‘What is ‘2B’ Magazine?’, I would reply without hesitation that it is a group of people who want to do something for the Polish community in the North East. It’s the 2B team who create the magazine and shape it. They devote their valuable free time to it, even if sometimes they have to fit it in around family and work. Of course, all of us can develop our skills and see for ourselves what working for a magazine is like. We can gain experience that might be useful somewhere else and get to know new people. For many the work in the magazine adds sense to everyday life, sometimes quite dull. It’s a work for ‘Thank you. Good work.”; for a note from a reader; for a discussion about the article over a cuppa. To every person involved in creating ‘2B’ Magazine, I say “Thank you. Well done.” To every person who would like to join the ‘2B’ team, send us a message at our e-mail address: [email protected]. Write to us if you want to find out more. Enjoy reading! Artyści Północy Euro 2012 oczami Australijczyka Jestem pół-Polakiem, pół-Anglikiem Nieuleczalnie chorzy na radio Fotograf na wymarciu Czterominutowe ciasto Fancy joining us? Write to: [email protected] 4-5 6 7 8-9 Polish cultural mix – ‘Made in Poland’ is back! 2B NEWS EURO-Opole 2012 Lost to British Isles 10-11 How superstitious are we? 12-13 The Fourth Estate 14-18 The Artists of the North 19-21 Euro 2012 in the eyes of an Australian 22-25 I am 50-50 Polish and English 26-27 Addicted to Radio 28-29 One nearly extinct 30 photographer The four minute cake 30-31 Flash floods on Tyneside #58 july/august 2012 3 Polski mix kulturalny – ‘Made in Poland’ powraca! Miło nam jest ogłosić, że w tym roku po raz szósty organizujemy imprezę kulturalną ‘Made in Poland Festival’. K ierowani poprzednimi doświadczeniami i popularnością, jaką odniosła ta impreza, zdecydowaliśmy się na kontynuowanie promowania polskiej kultury oraz jedności wielokulturowej. Kolejna edycja festiwalu będzie miała miejsce w październiku. ‘Made in Poland’ to festiwal polskiej kultury w regionie North East. Projekt kulturalny kładzie nacisk na promowanie polskości oraz polskiej sztuki, filmu, muzyki, tańca, kuchni, literatury, edukacji oraz sportu. Nieustannie od maja 2008 roku przedstawiamy wszystkim zainteresowanym różnorodny program wydarzeń kulturalnych. Planujemy 4 stworzyć coś na kształt platformy komunikacyjnej, która dawałaby ludziom okazję do wspólnych spotkań, rozmów i wymiany spostrzeżeń oraz możliwość poszerzenia grona swoich znajomych w regionie North East. Mamy nadzieję, że w tym roku festiwal przyniesie ze sobą wiele radości. Festiwal ‘Made in Poland’ to również promocja Polski w regionie North East, rozwijanie świadomości kulturowej i szansa dla lokalnej polskiej społeczności, aby się integrować. Chcemy, aby to wydarzenie było dla wszystkich w nim uczestniczących nowym doświadczeniem, ale także, aby wniosło znaczące zmia- #58 lipiec/sierpień 2012 ny w postrzeganie roli emigranta w czasach, gdy temat emigracji w Zjednoczonym Królestwie jest punktem publicznych debat. Stawiamy sobie za cel wzmacnianie wizerunku Polski jako prężnie działającego i kreatywnego państwa. Będziemy zachęcać emigrantów do uczestniczenia w lokalnych wydarzeniach kulturalnych i sportowych, co pozwoli na lepszą integrację z lokalną społecznością. W przeszłości doceniono nas za udział w promowaniu znanych gwiazd polskiej kultury, takich jak Anna Maria Jopek czy Tomasz Stańko oraz artystów, którzy mają wiele wspólnego z Polską, jak Nigel Kennedy. Jesteśmy dumni z 2b.nepco.org.uk faktu, że możemy promować mniej zauważalnych, ale utalentowanych artystów. W tym roku planujemy koncerty polskich muzyków, pokazy polskich filmów, wystawę prac polskich artystów z Polski i z North East, spotkanie z poezją i muzyką na żywo, sztukę teatralną i festiwalowe zajęcia dla dzieci. Będzie nam bardzo miło, jeśli przyłączycie się do nas i będziecie uczestniczyć w Festiwalu ‘Made in Poland’. Organizatorzy tegorocznej edycji: Danka Kudłacik, Daniel Krzyszczak, Marcin Przylepa, Grażyna Winniczuk, Kasia Bobrzak, Multicultural Organisation Challenger Polish cultural mix – ‘Made in Poland’ is back! We are proud to announce that we are going to organise a 6th edition of the Made in Poland Festival this autumn. W e were looking back at our experiences and decided that autumn events of our festival in 2010 were very successful, partially thanks to your support - and we think they will be great this year as well. As we have been doing for a few years now, we hope to create a platform to meet, talk, interact, exchange views and opinions and most of all make new friends and enjoy life in the North East. As you are aware the festival promotes Poland, cultural awareness and community integration in the North East of England. We organise and promote Polish or Polish-inspired art, film, music, dance, cuisine, literature and education. Since 2008, we bring to our audiences a diverse and exciting programme of events. This year we also hope to generate lots of fun, provide new experiences but also challenge some perceptions in times when migration matters are debated publicly. Our aim is to strengthen the positive image of Poland as a dynamic and creative country. Also through encouraging participation in local activities, we help migrants in the North East to integrate with the local communities. In the past we were honoured to promote the well-recognized Polish icons, such as Anna Maria Jopek or Tomasz Stanko, artists associated with Poland like Nigel Ken- 2B Magazine recommends How superstitious are we? – What brings good or bad luck in Poland and in the UK Addicted to Radio – We talk to the team behind the Polish programme on NE1fm Radio Artists of the North – What inspires Polish artists in the North East I am 50/50 Polish and English – How Polish roots influence one’s life The Fourth Estate - What you read says a lot about who you are nedy, but we are also excited to show less known talents. This year the programme combines film screenings, live performances, poetry event, exhibitions. It would be great to see you there! The organisers: Danka Kudłacik, Daniel Krzyszczak,Marcin Przylepa, Grażyna Winniczuk, Kasia Bobrzak, Multicultural Organisation Challenger Zachęcamy do przyłączenia się do naszej grupy ‘2B North East’ na Facebooku, gdzie na bieżąco można śledzić, co w polonijnej trawie piszczy. / Want to be always up to date with Polish news? Join our Facebook page: ‘2B North East’. 2B poleca Czy jesteśmy przesądni? – co przynosi pecha i szczęście w Polsce i na Wyspach Nieuleczalnie chorzy na radio – rozmowa z twórcami audycji polskiej w radiu NE1 fm Artyści Północy – co inspiruje polskich twórców z północno-wschodniej Anglii Czwarta władza - Powiedz nam, co czytasz, a powiem Ci, kim jesteś Jestem pół-Polakiem, pół-Anglikiem – jak polskie korzenie wpływają na życie Fancy joining us? Write to: [email protected] #58 july/august 2012 5 Wiadomości 2B Zapisz dziecko do szkoły P olska Szkoła Sobotnia w Newcastle upon Tyne ogłasza nabór na rok szkolny 2012 / 2013. Po raz czwarty zapraszamy dzieci w wieku od 5 do 18 lat. Nauczanie w naszej Szkole odbywa się na kilku poziomach dostosowanych do potrzeb i umiejętności językowych ucznia. Prowadzimy również przygotowania do egzaminów: GCSE, A-Levels z języka polskiego jako języka obcego. Uczniowie oprócz języka polskiego mają również zajęcia z historii i geografii. Od września rozszerzamy naszą ofertę o język angielski dla uczniów i rodziców. Przygotowujemy również zajęcia muzyczne. Wszyscy nasi nauczyciele posiadają wymagane kwalifikacje nauczycielskie, zarówno polskie jak i angielskie. Nasza szkoła jest wpisana w rejestr Polskich Szkół prowadzonych przez Polską Macierz Szkolną w Londynie oraz w rejestr Polskich Placówek Polonijnych prowadzony przez MEN. Opłata za szkołę wynosi 35 £ miesięcznie za 1 dziecko, 30 £ za drugie, 25 £ za trzecie i następne dziecko. Chętnych prosimy o zgłoszenie za pomocą emaila: [email protected] oraz podanie danych osobowych dziecka z datą urodzenia, adresem, nazwiskiem rodzica/opiekuna i danymi kontaktowymi. Liczba miejsc ograniczona. Osoby zgłaszające dzieci po raz pierwszy prosimy o uiszczenie opłaty administracyjnej w kwocie £10 na konto Szkoy: NEPCO CIC Polish Saturday School Project, Unity Trust Bank, sort code: 0860-01, acc.: 20233792. Opłata administracyjna zostanie rozliczona w opłacie za Szkołę za miesiąc wrzesień. Serdecznie zapraszamy! Kwalifikacje za free C hcesz nauczyć się czegoś nowego i zdobyć kwalifikacje? Oferujemy darmowe kursy z języka angielskiego, obsługi klienta, informatyki, grafiki komputerowej, Adobe Photoshop, MS Office i wiele innych! Z pomocą naszego Centrum Edukacji dla Społeczności nauczysz się nowych rzeczy i poprawisz swoje CV! Przyjdź na ceremonię otwarcia w sobotę 28/7/2012 do: Arrow Business Centre, 14 Foyle Street, Sunderland, SR1 1LE. Dowiedz się więcej: [email protected] Kurs polskiego za darmo M iło nam ogłosić, że Kay Zwolinsky wygrała konkurs Szkoły Językowej Glossa w Krakowie i tym samym pojedzie na kurs języka polskiego w Polsce. Pisaliśmy o tym konkursie w poprzednich wydaniach Magazynu ‘2B’. Mamy nadzieję, że Kay zrobi duże postępy w nauce języka polskiego i że wygrana zachęci innych do brania udziału w przyszłym roku. Udanych wakacji, Kay! Zaprzyjaźnij się A kcja ‘Zaprzyjaźnianie’ ma na celu zmniejszenie wykluczenia społecznego oraz izolacji w Tyneside poprzez oferowanie osobom starszym i żyjącym w odosobnieniu towarzystwa. Inicjatywa utrzymuje się z dotacji. Wszelka pomoc i pytania: www.actionfoundation.org.uk. Tel: 0191 231 3113, email: [email protected] 6 #58 lipiec/sierpień 2012 Pomóż stworzyć prawdziwy obraz Polaków B ędziemy bardzo wdzięczni, jeśli zgodzą się Państwo poświęcić 10 minut i odpowiedzieć na kilka pytań w naszej ankiecie. Ankieta jest anonimowa i służy badaniu, które ma na celu analizę reakcji społecznych Brytyjczyków wobec Polaków pracujących w Wielkiej Brytanii. Proszę odpowiedzieć na pytania zawarte w obydwu poniższych linkach (są to dwie części tego samego kwestionariusza). Prosimy o rozesłanie tych linków do Państwa znajomych, abyśmy mogli zebrać jak najwięcej opinii, bo tylko dzięki temu nasz raport będzie rzetelny i odzwierciedli rzeczywistą sytuację Polaków pracujących w Wielkiej Brytanii. Ankietę można wypełnić w języku polskim lub angielskim. Linki do ankiet: http:// www.surveymonkey.com/s/Y76JQVK, http://www.surveymonkey.com/s/Y9MTLR7 (linki znajdują się również na naszej stronie: www.2B.nepco.org.uk). Badanie jest realizowane ze środków Narodowego Centrum Nauki w Polsce (www.ncn.gov.pl). Ten fragment badań prowadzą Rafał Smoczyński (Polska Akademia Nauk) i Ian Fitzgerald (Northumbria University). Więcej szczegółów dotyczących badania można uzyskać pod adresem e-mail: ian.fitzgerald@northumbria. ac.uk. Serdecznie dziękujemy! Zarabiaj na odpowiadaniu na proste pytania W ydział Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Northumbria serdecznie zaprasza Polaków do wzięcia udziału w badaniach mających na celu porównanie zdolności językowych między obcokrajowcami i native speakerami. Ochotnicy bedą mieli za zadanie uzupełnienie sześciu testów wielokrotnego wyboru. Łączny czas trwania badania to około półtorej godziny. Wszyscy chętni do wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu zostaną nagrodzeni bonami na zakupy love2shop o wartości 15£ do wykorzystania w tysiącach sklepów na terenie Anglii. Wszystkich zainteresowanych prosimy o kontakt pod numerem telefonu 07733085095 lub adresem email: [email protected]. 2B News Befriend! A ction Befriending is part of Action Foundation, a charity set up by City Church, Newcastle, to reduce social exclusion and isolation in Tyneside. Action Befriending relies on donations and charitable giving to sustain our work. A small donation every month will help us to continue to provide quality support and care for older people through providing befrienders to vulnerable and isolated older people. Would you be able to support us financially? Please contact us for more details on how to give. For further details see www.actionfoundation.org.uk. Tel: 0191 231 3113, email: [email protected] 2b.nepco.org.uk EUROOPOLE 2012 Chłopcy z Longfield School w Darlington reprezentowali Anglię w turnieju piłkarskim, który odbył się 22–24 czerwca 2012 r. w Opolu. Zawody były bardzo silnie obsadzone, gdyż wzięły w nim udział drużyny z Węgier, Niemiec, Rosji, Litwy, Czech, Ukrainy, Anglii i Polski. „Chłopcy byli genialni, a Polska wspaniała. To było niesamowite doświadczenie dla wszystkich, którzy wzięli w nim udział” – powiedział asystent dyrektora szkoły, Keith Gilbertson. Podkreślił, że drużynę reprezentującą Anglię tworzyli jedynie uczniowie Longield School, a w przypadku innych zespołów zawodnicy rekrutowani byli z kilku szkół lub klubów. Ten fakt szczególnie zasługuje na podkreślenie w perspektywie wyniku, jaki udało się osiągnąć piłkarzom z Anglii. Longfield rozpoczęło turniej od zwycięstw 3:1 nad Niemcami oraz 5:1 nad Czechami. W trzecim meczu chłopcy z Darlington przegrali 2:3 z drużyną z Rosji. Porażka oznaczała konieczność walki w kolejnym meczu z silną drużyną z Opola, która była gospodarzem turnieju. Zespół z Darlington zagrał bardzo dobre spotkanie, zwyciężając 3:0. Dzięki temu drużyna zajęła pierwsze miejsce w grupie. W półfinale Anglicy zmierzyli się z drużyną Niemiec. Okazało się jednak, że tego dnia ekipa niemiecka była silniejsza i zwyciężyła 2:0, mimo że przez większość meczu utrzymywał się wynik remisowy. Niemcy zwyciężyli w całym turnieju, pokonując po serii rzutów karnych Polskę. W meczu o trzecie miejsce Longfield School gładko pokonało Litwinów 3:0. Zawodnik Longfield School, Lewis Rees, okazał się najlepszym strzelcem turnieju, strzelając 6 bramek w 6 meczach. Drużyna z Darlington została zaproszona na turniej, ponieważ miasto Darlington współpracuje na zasadach „miast bliźniaczych” z niemieckim Mulheim, które jest miastem partnerskim Opola. Więcej informacji na temat współpracy między miastami znaleźć można na stronie: www.darlingtontowntwinning.co.uk. Drużynę Longfield School reprezentowali: Connor Pearce, Ellis Rochester, Callum Bates, Alex Nelson, Alex Grocott, Andrew McNab, Scott Pattison, Nathan Stephenson, David Parker, Caleb Paduraria, Lewis Rees, Craig Edwards, Lewis MacDonald, Jonny Lazenby i Bradley Middleton. Łukasz Samek There was strong competition from various countries including Hungary, Germany, Russia, Lithuania, Czech Republic, Ukraine, England and Poland. Assistant teacher, Keith Gilbertson, who travelled with the squad, said, “The kids were fantastic, Poland was fantastic, it was just brilliant experience for everyone involved”. He added that it was an even more remarkable achievement due to fact that the Longfield squad, made up from year nine and ten pupils, was simply a one – school team, whereas their opponents were drawn from a host of schools and clubs. Despite this disadvantage, Longfield began the tournament in great form, defeating one of the German teams 3-1 in the opening fixture, then thrashing a Czech Republic side 5-1 later that day. However the heat had started to take its toll by the third game, and Longfield were beaten 3-2 by a Russian team. The defeat left the Darlington students needing a victory in the first game of the second day of tournament in order to go through, against a strong Polish side playing on their home soil. Longfield once again came racing out of the blocks, dispatching their opponents 3-0, and therefore matching their Euro 2012 compatriots by topping their group. Later that afternoon, Longfield took to the pitch once again in the semi – final clash against another German team. However, it was one step too far for EURO-OPOLE 2012 Longfield School represented England in the football tournament, which took place in Opole between 22 and 24 June 2012. them, as despite being level with just six minutes to go, they conceded two late goals that sent them out of the tournament. The German side went on to win the competition, beating the Polish side in a penalty shoot – out. Longfield brushed off the loss of the previous day in the third – place play off, easily beating the Lithuanians 3-0. Longfield’s Lewis Rees ended up as the tournament’s top goal scorer, with a phenomenal return of six goals from six games. Longfield were offered the opportunity to compete in the tournament due to Darlington’s relationship with its “twin town” in Germany, Mulheim, who in turn are partnered with Opole, where the competition took place. To find out more about the Town Twinning Association, please visit: www.darlingtontowntwinning. co.uk. The full squad list of those who travelled to Poland and represented Longfield School is: Connor Pearce, Ellis Rochester, Callum Bates, Alex Nelson, Alex Grocott, Andrew McNab, Scott Pattison, Nathan Stephenson, David Parker, Caleb Paduraria, Lewis Rees, Craig Edwards, Lewis MacDonald, Jonny Lazenby and Bradley Middleton. Lukasz Samek Zwycięzcy i przegrani EURO 2012 EURO 2012 dominowało w mediach światowych, ale przede wszystkim w Polsce i na Ukrainie, w krajach będących tegorocznymi gospodarzami tego wydarzenia. EURO 2012 ma ogromny wpływ na ekonomię, turystykę, dalszy rozwój inwestycji zarówno inżynieryjnych, jak i sportowych, a przede wszystkim na budowanie, kreowanie i podtrzymywanie polskiej tożsamości wśród młodych Polaków na całym świecie. Nie wszyscy jednak mogą się cieszyć. Na Euro ucierpiały organizacje charytatywne i polonijne, np. Fundacja Młodej Polonii. Jej założyciel Józef Kaczmarek apeluje o pomoc: „... Rok obecny dla organizacji charytatywnych w Polsce jest krytyczny. Po raz pierwszy od wielu lat odmówiono nam dotacji na zadania zlecone, w tym także na Poloniadę, którą obok Parafiady realizujemy już od 20 lat.” Szkoda, że podobne wartości sportowe i olimpijskie, zasady fair play, a także wieloletni dorobek, uznanie i wkład w działalność zarówno wolontariuszy, darczyńców, jak i patronów honorowych są tak różnie postrzegane przez przedstawicieli ministerstw odpowiedzialnych za wsparcie finansowe Fundacji, która działa na rzecz Polonii na całym świecie. Katarzyna Bobrzak Fancy joining us? Write to: [email protected] #58 july/august 2012 7 Wyspa Straceńców Żyjąc od lat w Wielkiej Brytanii nie miałem świadomości, w jak beznadziejnym położeniu się znajduję, do momentu, kiedy usłyszałem wypowiedź profesor Iglickiej, która nas, Polaków żyjących na emigracji, określa jako „stracone dla Polski pokolenie”. K rystyna Iglicka, rektor prywatnej wyższej uczelni, ekspert pracujący zarówno dla polskiego rządu, jak i Komisji Europejskiej, od lat zajmuje się kreowaniem negatywnego wizerunku naszej emigracyjnej społeczności. Pani Profesor twierdzi, że wielu młodych emigrantów ma poczucie, że „im się nie udało, bo nie zarobili tyle, ile Zygmunt Solorz”. To wydaje się być bardzo naiwną obserwacją. Zdecydowana większość tych, którzy w Polsce pozostali, także nie została miliarderami. Inne kontrowersyjne twierdzenie polskiej badaczki, że emigranci polscy „nie dorobili się, a w Polsce wzrosły ceny. To budzi frustrację” - pasuje bardziej do opisu nastrojów tych, którzy pozostali w kraju. Z logicznego punktu widzenia wzrost cen w Polsce bardziej stresuje mieszkańców Polski niż Wielkiej Brytanii. Wśród Polonii brytyjskiej krąży dowcip, że na podstawie (innych niż profesor Iglickiej) badań ustalono, że 99 proc. Polaków żyje w depresji, a 1 proc. w Wielkiej Brytanii. To oczywiście tylko żart, który jednak bliższy jest prawdzie niż teza o straconym dla Polski pokoleniu młodych w Zjednoczonym Królestwie. Tymczasem na Wyspach istnieje silna i dobrze zorganizowana polska emigracja o patriotycznym nastawieniu. Wartość polskiej społeczności doceniają brytyjskie instytucje. Wszystkie większe ban- 8 ki mają już serwis w języku polskim. Informacje w języku polskim można także znaleźć w automatach do biletów, na promach i lotniskach. Takich przykładów z pewnością można by odnaleźć znacznie więcej we wszystkich krajach Unii. W pewnym sensie kolonizujemy Europę. Czy więc jesteśmy straceni dla Polski, czy raczej rozszerzamy jej zasięg do krańców kontynentu i jesteśmy jej awangardą? Poglądy prezentowane przez Panią Profesor wydają się być bardzo powierzchowne i tendencyjne. Mimo tego, w ślad za Iglicką, zarówno media jak i politycy w kraju kreują tendencyjny wizerunek Polaków za granicą. Obraz ten wydaje się być inny od tego, co my, emigranci, sami o sobie myślimy. Odpowiedź na pytanie jak dziś postrzegają nas rodacy mieszkający w Polsce, staram się znaleźć w rozmowie z Renatą Kim – dziennikarką tygodnika Newsweek Polska. częściej mówi się, że z kraju wyjeżdżają też młodzi ludzie tuż po studiach, którzy też nie widzą tu dla siebie perspektyw. Większość Polaków - to też stereotypowe przekonanie - pracuje na emigracji fizycznie, także ci po studiach. I szanse na to, by kiedykolwiek awansowali do zgodnego z ich wykształceniem poziomu, są niewielkie. Co najwyżej zostaną menedżerami średniego szczebla, to będzie szczyt ich kariery. Do Polski raczej nie wrócą, bo zakosztowali już wielokulturowego stylu życia i nie odnajdą się w polskiej rzeczywistości. Na dodatek pieniądze, jakie tam zarabiają, są znacznie wyższe niż zarobki, jakich mogliby oczekiwać w Polsce. Jednym słowem, stracone pokolenie. 2B: - Skoro tak, to czy politycy próbują jakoś zniwelować tę stratę? Czego my, emigranci, możemy oczekiwać od naszej ojczyzny ? R.K.: - Niczego. Jeszcze kilka lat temu rząd Renata Kim: -Współczesne pokolenie emigracyjne to ludzie, którzy wyjechali na Wyspy, bo uznali, że Polska ma im niewiele do zaoferowania. Przede wszystkim nie ma dla nich pracy, bo stereotypowy imigrant to mieszkaniec niewielkiej miejscowości w Polsce B, gdzie bezrobocie przekracza krajową średnią. Ale nie tylko, bo ostatnio coraz obiecywał, że przygotuje dla emigrantów miejsca pracy, by mieli do czego wracać. Nic takiego się nie stało. Owszem, powstał rządowy portal z informacjami dla powracających zza granicy, ale na tym koniec. Ofert w urzędach pracy jak nie było, tak nie ma. A zasiłki dla bezrobotnych wielokrotnie niższe niż w Wiel- #58 lipiec/sierpień 2012 2b.nepco.org.uk kiej Brytanii. Wniosek? Wracać na stałe nie ma sensu. 2B: - Jaki jest więc stosunek Polaków w kraju do ludzi żyjących na emigracji w Wielkiej Brytanii? R.K.: - Z jednej strony żal, że wyjechali i tak na tej obczyźnie tyrają, a z drugiej jednak zazdrosny podziw, że sobie tam nieźle poradzili. I oczekiwanie, że pomogą tym, którzy zostali w kraju i zarabiają w złotówkach, a nie funtach. Jeśli oczywiście w ogóle mają pracę. 2B: - A co my, Polacy z Wysp Brytyjskich, możemy dla ojczyzny zrobić? Jakie są oczekiwania w kraju? R.K.: - Żeby mimo jej oschłości, nadal ją kochali. Żeby na obczyźnie nie przynosili jej wstydu i żeby byli ze swej polskości dumni. Krótko mówiąc, ojczyzna-mat- ka sama daje niewiele, za to oczekiwania ma spore. Piotr Surmaczyński Lost to British Isles The time I have spent in the UK as an immigrant has made me a bit unaware of what my true circumstances are like. The moment I felt truly miserable was when I heard Prof. Iglicka’s statement in which she described the Poles living abroad as “Poland’s wasted generation”. P rof. Iglicka, who is the Dean of a private college and a migration expert working for both Polish government and the European commission, has been working for years to build a negative image of all the Poles living abroad. The professor claims that many young emigrants may feel disappointed as “they did not manage to make profits comparable to the one of Zygmunt Solorz” (the second richest person in Poland, a broadcasting and media tycoon). The observation and overall comparison seems a bit naive, though. A great number of those who decided to stay in Poland did not make their fortunes either. Another controversial statement by the professor says that Polish emigrants “did not make fortunes abroad and at the same time prices in Poland rose. That can be frustrating for all of them”. Logically though, a rise in prices in Poland mainly affects those who live there, rather than the emigrants themselves. A joke circulating in the Polish community in Britain is that 99% of Poland’s citizens live in a state of permanent depression; the 1% who do not, live outside of Poland. This is, of course a joke but it is closer to the truth than the professor’s statement about young Polish emigrants in the UK being “Poland’s wasted generation”. Meanwhile, there is a strong and consolidated Polish community in Britain that demonstrates truly patriotic attitude. The importance and value of Polish immigrants as potential customers plays an important role for many British institutions. Major banks employ Polish consultants to provide language service for their compatriots. Ticket machines, airports and ferry services also display information in Polish. More such examples can be quoted each time we enter any EU country. Figuratively speaking, we conquer and colonize the whole of Europe, so who dares call us “Poland’s wasted generation” while we expand Poland’s borders and act on its behalf? The views presented by Prof. Iglicka may seem somewhat perfunctory and biased. Despite that, media and politicians in Poland follow that pattern and create the same untrue image of Poles living abroad. The ac- tual i m a g e that emigrants have about themselves is the opposite. Renata Kim, the journalist from Newsweek Poland strives to find the answer to the question on how the emigrants are pictured by those who stayed in Poland. R.K.: The current influx of emigrants is represented by people who claimed that their country did not have much to offer them. They left for the UK mainly in search of work, as a typical emigrant used to be a dweller of a small town, often struck by a high unemployment rate. There are, however, exceptions to the rule as there are alarming voices saying that young university graduates are also leaving for abroad. They simply see no opportunities for personal development in Poland. Another stereotype says that most Poles, even those with higher education take up work below their qualifications. Furthermore, future prospects for getting a better position for the educated ones are said to be rather vague. They hope to be promoted and ultimately become a mid-level manager in some places but nothing more above that. They do not intend to come back to Poland as once they tasted the different style of living, it would be hard for them to switch to old realities. Money is an issue as well. British pay rates certainly cannot be compared to those predominantly attainable in Poland. All of those reasons add up to portray the migrants as “Poland’s wasted generation”. 2B: If this is the case, then what is the response from the politicians? Do they make the effort and try to make it up to all those who left their country? Can emigrants expect anything from them? R.K.: Nothing can be expected, really... A few years ago the government made certain promises to create new vacancies for those who would be willing to come back. Unfortunately, politicians Fancy joining us? Write to: [email protected] #58 july/august 2012 have gone back on their words. The government information website for returning emigrants has only been launched but nothing above that, as a matter of fact. Local job centres offer no new vacancies with jobseekers’ allowances being substantially lower than those claimed in the UK. It all leads to one conclusion – it is quite a reckless decision to come back to Poland for good. 2B: What is the attitude of those who decided not to migrate towards the individuals and families living in Great Britain? R.K.: Many feel pity for those who had to leave and stay in the UK, doing a regular, hard job. On the other hand, some people are jealous and full of admiration for those who are doing well abroad. There are some expectations along with that. Lots of people hope for some financial support from their relatives living abroad. Getting financial support in sterling would be beneficial to their tight, home budgets managed in zloty. 2B: What about us, the Poles living in the UK? What can we do for our home country? What are the expectations at home? R.K.: The expectations are that, despite being treated so harshly by their home country, the migrants do not turn their back on it nor do they bring discredit upon it, and that while away from their country they still be proud of who they are. In short, the mother country seems to have relatively little to offer, while her expectations are mostly high. Piotr Surmaczyński 9 Czy jesteśmy przesądni? Trzymasz kciuki? Chuchasz na pieniądze? Odpowiedziałeś „tak” i „tak”? A przyznasz się otwarcie, że jesteś trochę przesądny? Według statystyk połowa z nas wierzy w co najmniej jeden przesąd. Kościół je potępia, nauka wyśmiewa. „Przecież to irracjonalne!” - mówimy, po czym wypatrujemy czarnego kota. C zy przesądy w naszych kulturach się różnią? Zarówno w Polsce, jak i w Wielkiej Brytanii, nie da się uciec przed pechem piątku trzynastego, stłuczonego lustra czy przejścia pod drabiną. Wszyscy też wrzucamy monetę do portfela, który dajemy w prezencie; podkowa zawieszona jak U oraz czterolistna koniczyna przynoszą międzynarodowe szczęście. Jednak czy po przekroczeniu granicy czyhają na nas pech i klątwy, których nie jesteśmy świadomi? W Wielkiej Brytanii pecha przynosi: Nadepnięcie na linię na chodniku, Jedna sroka (należy się jej ukłonić, żeby dać znać ukrytemu szatanowi, że go spostrzegliśmy), Położenie nowych butów na stole, Mijanie się na schodach. W Polsce: Gdy upadnie widelec – przyjdzie ktoś głodny, Swędzi nos – będzie picie! Rozsypany cukier – na zgodę, Rano pająk idzie do góry – dostaniesz coś, Czkawka oznacza, że ktoś cię wspomina. Ustąpi, jeśli odgadniesz w myślach imię tej osoby, Zostaw coś osobistego w miejscu, do którego chciałbyś wrócić, Nie należy witać się przez próg. Czy naprawdę „pilnujemy” tych przesądów? Czy może w epoce rozwoju nauki i techniki to już wstyd przyznać, że trzyma się łapę królika w domu lub odpukuje w niemalowane drewno? Oto, co mówią czytelnicy 2B: 10 Agnieszka: Niby nie jestem przesądna, ale jak się tak zastanowić, to okazuje się, że nie do końca. Uważam, aby nie rozbić lustra, na wypadek gdyby miało mi to przynieść 7 lat nieszczęścia. Wierzę w szczęście, które przynosi czterolistna koniczyna, może dlatego, że znalazłam taką kiedyś. Najbardziej śmieszy mnie przesąd, żeby nie zostawiać torebki na podłodze, bo pieniądze uciekną, wiec chyba dlatego na przekór t a k działają na naszą korzyść. Jednak obecnie w pełni rozkoszuję się korzyściami ze znanego polskiego przesądu, „kobiecie w ciąży się nie odmawia”! Zdaje się, że to „odważnym” przynosi pecha, choć nie jestem przekonana, czy w tym przypadku przyczyną pecha byłyby ciemne moce, czy też hormony ciężarnej... Czasami nie wiadomo, co gorsze! Pamiętam też, że całe lata unikałam siadania przy rogu stołu, żeby nie zostać starą panną. W zapewnić, że ten numer zadziwiająco często wygrywa! Ilona: Pilnuję jednego prze- sądu: „Nie dziękuj, gdy ktoś ci życzy powodzenia”. Boję się zapeszyć! Ale miałam przez to spory problem, kiedy angielscy znajomi życzyli mi powodzenia przed egzaminem na prawko. Musiałam się gęsto tłumaczyć, żeby nie wyjść na gbura bez manier! Danka: Dowiedziałam się niedawno, że w Anglii wierzy się, że rozmaryn zasadzony przy drzwiach odpędza czarownice. Zupełnie przypadkowo mam doniczkę na schodach prowadzących do domu... I wszystko jasne. Danielle: r o b i ę ! Słyszałam, że gdzieś w okolicach Durham zdecydowano się na pominięcie numeru 13 przy numeracji nowych ulic, bo podobno ludzie nie chcą mieszkać pod tym numerem. Tak sobie myślę, że też bym chyba nie chciała. Kasia: Staram się nie ulegać przesądom, choć często mi się to nie udaje. Myślę sobie: „a na wszelki wypadek, nie ma co kusić złego”. Przesądy rzadko #58 lipiec/sierpień 2012 szkole wpadałam w panikę, jeśli upadł mi podręcznik, co miało znaczyć, że to ja będę pytana, i wrzeszczałam, żeby ktoś go szybko przydepnął i zdjął ze mnie klątwę. Peter: Nie jestem przesądny, jednak lubię wierzyć, że czarny kot przynosi mi szczęście. Może po prostu dlatego, że lubię zwierzęta? Lubię też być przekorny, i chętnie kupię na loterii los numer 13. Mogę was 2b.nepco.org.uk Kiedy zamieszkałam u swojego świeżo poślubionego męża, teściowa dumnie pokazywała mi doniczkę z miętą, którą u niego zasadziła kilka lat wcześniej. Ziółko rosło bujnie i zdrowo. „To oznacza, że w tym domu rządzi mężczyzna” - mówiła mi. Jednak niecały rok później mięta jakoś sama zwiędła... No cóż, teściowa nie była zachwycona. Wydaje się, że dziewczyny mają więcej do powiedzenia na temat przesądów. Czy to o czymś świadczy? A Ty? Na ile przesądny NAPRAWDĘ jesteś, gdy nikt nie patrzy? Dla chwili odprężenia, sprawdźcie w internetowych testach, na ile jesteście przesądni. Chętnie poczytamy Wasze wypowiedzi na ten temat na stronie internetowej magazynu: www.2b. nepco.org.uk. Kasia Makarewicz, Danka Kudłacik How superstitious are we? Do you cross your fingers? Do you make a wish when you see a falling star? Did you answer ‘yes’ and ‘yes’? And will you openly admit you are a bit superstitious? Statistics say that half of us believe in at least one superstition. Church condemns them, science laughs at them. “It is so irrational!” we say and then... watch out for a black cat. A re the superstitions different between our cultures? It seems as though in both Poland and the UK we cannot escape the curse of Friday 13th, a broken mirror or walking under a ladder. Equally, we all put a coin in a purse that is a gift; a horseshoe hung like a cup or a four-leaf clover seem to be charms of good luck common to both countries. However, what curses lurk within national borders, and do not travel internationally? In the UK, it is bad luck to: Step on cracks in paving stones See one magpie (you should say ‘good morning Mr Magpie’, to let the Devil know you have spotted him sneaking around) Put new shoes on the table Go past each other on a staircase In Poland: You should expect a hungry visitor, if you drop your fork Expect alcohol-filled banter, if you have an itchy nose Expect to make up with somebody, if you spill sugar Expect a gift, if you see a spider walking up the wall in the morning Hiccups means a friend is thinking about you. It will stop, if you guess in your thoughts the name of the person Leave something personal in a place you would like to visit again It is bad luck to greet somebody over a threshold Do we really care about those superstitions? Or is it embarrassing to admit, in the age of science and technology, that we still keep a rabbit’s paw in the house, or knock on raw wood? Here is what 2B readers say: Agnieszka – I did not think I was superstitious, but come to think of it, it is not quite so. I take care not to break a mirror to save myself 7 years of bad luck. I do believe a four-leaf clover brings good luck, perhaps because I have found one. The Polish superstition I find really funny is, ‘do not place your handbag on the f loor, because your money will leak out’, so of course that’s what I do! As for British superstitions, I have heard that somewhere in Co. Durham, a number 13 was skipped in a new housing estate. Apparently nobody would like to live there. In fairness, I would not either. Kasia – I try not to give in to superstitions, although I often fail at that. I tend to think there is no harm in keeping on the safe side. Superstitions hardly ever work to our advantage, but currently, I am making sure I take a full advantage of the Polish superstition, “never say ‘no’ to a pregnant woman!” It is supposed to bring bad luck to the brave one who does. I am not sure what, in that case, would be the reason behind the bad luck – the dark powers or the pregnancy hormones... Wonder which one is worse! I remember I spent years ma- Iwona – I follow one Polish superstition: never say “thank you” when somebody wishes you good luck, with an exam, for example. I am scared to jinx it! But it got me into trouble in the UK, when my English friends were wishing me good luck for my driving test. I had to do a lot of explaining to make sure I was not seen to be rude! king sure I never sat at the corner of the table, which was supposed to save me from spinsterhood. I also used to panic at school when I dropped a textbook. I would never pick it up before somebody stepped on it first to break the curse of me being picked for a quiz on recent material. Danielle – when I moved in with my new husband, my mother in law used to proudly point to the pot of mint growing in his garden that she had planted a few years before – the plant was lush and bushy. “That means that the man rules in this house!” she would say smugly. Within a year of me moving in, the mint dwindled and died. Well, what can I say? Mum was not too impressed. How telling is it that girls seem to have more to say on the subject? And what about you? How superstitious are you REALLY, when no-one is watching? For a bit of fun, why not search online for quizzes to find out the truth about yourself. Kasia Makarewicz, Danka Kudlacik Peter – I am not superstitious, but I like to think it’s good luck when a black cat crosses my path; perhaps simply because I like animals? I also like to be con- Fancy joining us? Write to: [email protected] #58 july/august 2012 trary so, offer me a number 13 at a raff le draw, I’ll buy it. You would be surprised to know how often it wins! Danka – I have recently learnt that in the UK rosemary planted by the doorstep will keep witches away. I just happen to have a pot standing by my front door... and so it is all clear now! 11 Czwarta władza - Powiedz mi, co czytasz, Subiektywny ranking gazet a powiem Ci, kim jesteś codziennych i magazynów. Jakiś czas temu zastanawiałam się, jak to jest, że przy zakupie gazety codziennej w Wielkiej Brytanii (co w moim przypadku nie zdarza się zbyt często, bo preferuję wersję online) wybieram ten, a nie inny tytuł. Czy wybór gazety na Wyspach może powiedzieć coś o moich poglądach społecznych czy politycznych? Otóż może! I całkiem łatwo to sprawdzić, bo okazuje się, że brytyjskie gazety i magazyny często mają swoje odpowiedniki w polskiej prasie. Społeczno-polityczna układanka ją się kierować wydawcy popularnych brukowców, których całe strony pokryte są zdjęciami celebrytów czy polityków, przyłapanych w różnych, najlepiej dwuznacznych, sytuacjach oraz drastycznymi historiami wziętymi z życia. Ta strategia w maju 2012). Drugie miejsce w rankingu sprzedaży (229,269 sprzedanych egzemplarzy) zajmuje Gazeta Wyborcza, której atutem, w porównaniu z liderem, jest większa ilość tekstu na centymetr kwadratowy strony oraz dodatki lokalne. Wybor- (77,099) jest aż pięć razy gorszy od lidera. Od 2009 r., kiedy to zamknięto Trybunę, w Polsce Od początku swojego istnienia nie ukazuje się żaden znaczą cy brytyjska prasa była ważnym dziennik lewicowy. elementem społeczno-polityczBrytyjska prasa bije polską na nej układanki Wielkiej Brytagłowę w wynikach sprzedaży. nii. Pojęcie „czwarta władza”, a Na Wyspach czyta (lub ogląda) się dużo. The Sun, najpopularniejsza brytyjska bulwarówka, Tabela 1. Ogólnokrajowa dzienna sprzedaż wybranych płatnych gazet w Polsce w maju 2012. sprzedawała w maju średnio Sprzedaż wydań 2,611,838 egzemplarzy dzienŚredni nakład drukowanych i e-wydań nie! Niewątpliwie wciąż duże Tytuł jednorazowy ogółem zasługi ma tutaj zdjęcie rozneFakt Gazeta Codzienna 537,609 383,507 gliżowanej pani na stronie trzeGazeta Wyborcza 341,495 229,269 ciej. The Sun określany jest jako Przegląd Sportowy 85,732 44,403 dziennik prawicowy, euroscepRzeczpospolita 127,358 77,099 tyczny czy konserwatywny, a w swej formie i treści dorównuje Super Express 290,803 155,679 polskiemu Faktowi. Na kolejŹródło: Związek Kontroli Dystrybucji Prasy, dane z maja 2012. nych pozycjach rankingowych plasują się Daily Mail i Daily raczej „czwarty stan” pojawiło przynosi efekty (czytaj: zyski!). cza od początku powstania w Mirror z ponad milionem czytasię prawie 250 lat temu i miało Fakt i Super Express to dwa 1989 r. trzyma kurs centro- nych codziennie egzemplarzy. związek z wysokim znaczeniem najpopularniejsze w Polsce -prawicowy, ze wskazaniem na Centroprawicowy The Times loży prasowej w parlamencie, a zdecydowanie wygrywa co za tym idzie: istotną pozyTabela 2. Ogólnokrajowa dzienna sprzedaż płatnych gazet konkurencję z liberalnocją dziennikarzy w brytyjskim -lewicowymi dziennikaw Wielkiej Brytanii w maju 2012. systemie społecznym. mi The Guardian i The Średnia sprzedaż Zarówno w odległej, jak i Independent (odpowiedTytuł bardziej współczesnej histonio 395,752; 214,703; wydań drukowanych rii Polski i Wielkiej Brytanii 93,983 sprzedanych The Sun 2,611,838 nietrudno znaleźć przykłady egzemplarzy), lecz na Daily Mail 1,931,135 manipulowania opinią publiczrynku jest jeszcze kilka ną czy wywierania nacisku na ogólnokrajowych tytuDaily Mirror 1,080,544 polityków przez prasę. Cele tałów, z wynikami powyThe Times 395,752 kich działań mogą być różne, od żej 500,000 sprzedanych chęci zwiększenia sprzedaży Daily Star 606,641 egzemplarzy dziennie. tytułu (a zatem również korzyW Polsce żyje około Daily Express 597,885 ści finansowych), po faktycz38 milionów ludzi, w The Daily Telegraph 575,132 ną misję społeczną publikacji. Wielkiej Brytanii około Wystarczy przywołać takie Financial Times 300,584 62 miliony. Co więcej, historie, jak afera podsłuchodemografie obu krajów The Guardian 214,703 wa („phone hacking scandal”) są różne. Jednak daje do The Independent 93,983 na Wyspach, czy sprawę „małej myślenia fakt, że zbliMadzi” w Polsce, by zorientożoną liczbę czytelników Źródło: www.pressgazette.co.uk z dnia 14 lipca 2012 wać się w sile czwartej władzy. mają polski Fakt i brytabloidy, które podzieliły mię- bardziej liberalny w ostatnich tyjski Financial Times – gazety dzy siebie rynek bulwarowy, latach. Zdecydowanie bardziej trafiające do zupełnie innych choć Fakt jest zdecydowanym prawicowym dziennikiem jest grup docelowych… Anna Fraszczyk Pismo obrazkowe przemawia liderem wśród płatnej prasy Rzeczpospolita, która plasuje do wyobraźni czytelnika szyb- codziennej (383,507 wydań się na czwartym miejscu w ranciej niż tekst. Tym mottem zda- Faktu sprzedawanych średnio kingu sprzedaży, lecz jej wynik Gazeta codzienna 12 #58 lipiec/sierpień 2012 2b.nepco.org.uk The Fourth Estate - Tell me what you read and I will tell you who you are A subjective comparison of Polish and British press markets I have been wondering recently what makes me pick up a particular daily newspaper title over another, although in my case, buying a paper copy does not happen that often, as I prefer online versions. Can my choice of a British newspaper say anything about my social or political preferences? Indeed it can! And it is rather simple to establish as well, since, as it turns out, the British dailies and periodicals very often have their Polish counterparts. Socio-polit ical The daily paper puzzle Images appeal to the reader The press has always been an important element of the socio-political puzzle of Great faster than a block of text. The visual approach seems to be the golden rule of popular tabloids, tegy, however, brings results (meaning: fat profits!) Fakt and Super Express are the two dominant titles that have split the tabloid market in Poland between themselves, with Fakt being the leading da- Chart 1. Daily national sales figures of chosen titles in Poland, May 2012 Average quantities Joint sale of hard copies Title printed and title’s e-sales Fakt Gazeta Codzienna 537,609 383,507 Gazeta Wyborcza 341,495 229,269 Przegląd Sportowy 85,732 44,403 Rzeczpospolita 127,358 77,099 Super Express 290,803 155,679 Source: Press Distribution Control Association, May 2012. ily tabloid (383,507 issues sold Britain. The term “the fourth whose pages are densely plaste- daily on average in May 2012). estate” was coined nearly 250 red with shots of celebrities or Second in sales figures comes years ago and was referring politicians caught in unflatte- Gazeta Wyborcza (229,269 isto the highly influential press ring or preferably ambiguous sues sold). Its strong points bench in the Parliament, which in turn gave the Chart 2. Daily national sales figures of chosen titles press considerable clout within the British social in Great Britain, May 2012 system. In both Polish and BriAverage sales of hard tish history, the old as Title copies well as the recent one, it is relatively easy to The Sun 2,611,838 find examples of public 1,931,135 opinion being manipula- Daily Mail ted or politicians being Daily Mirror 1,080,544 pressured by the press. The Times 395,752 The reasons behind such actions may be nume- Daily Star 606,641 rous – from attempts to Daily Express 597,885 increase a title’s selling 575,132 figures (thus financial The Daily Telegraph gain) to a genuine ‘social Financial Times 300,584 mission’ of the publica214,703 tion. In order to fully ap- The Guardian preciate the influential The Independent 93,983 power of the press, it is Source: www.pressgazette.co.uk, 14th July 2012 enough to mention the British ‘phone hacking situations, as well as filled with over the sales chart leader are scandal’ or the case of ‘Little dramatic life stories. That stra- more text per square cm and loMagda’ in Poland. Fancy joining us? Write to: [email protected] #58 july/august 2012 cal inserts. Since its beginning in 1989, Wyborcza has been a central-right wing paper, with clearly more liberal tendencies in recent years. More right-winged tendencies are transparent in Rzeczpospolita that comes fourth in the chart, being beaten five times over in selling numbers by the leader. As far as issue sales are concerned, the British press leaves no room for competition from Polish titles. The daily press hits immense sales figures in the UK. In May 2012, The Sun, the leading tabloid title in Britain sold on average 2,611,838 issues a day! Undoubtedly, a lot of that success is down to the page 3 girl phenomenon. The Sun is described as right-wing, EU-skeptical or conservative, and it resembles the Polish Fakt in its contents. Daily Mail and Daily Mirror are The Sun’s runners-up when it comes to selling figures, with each of them reaching over a million copies sold daily. Central-right wing The Times certainly wins with liberal-left wing titles of The Guardian and The Independent (respective sales numbers are: 395,752; 214,703; 93,983), however a few other titles present on the market reach less than 500,000 daily issue sales. Poland has around 38 million inhabitants, Britain – 62 million. In addition, the demographics of both countries are drastically different. Still, it seems striking that the Polish Fakt and British Financial Times reach comparable sales figures, targeting significantly different readership... Anna Fraszczyk Translation from Polish: Kasia Makarewicz [email protected] 13 Artyści Północy W drugiej połowie maja 2012 r. odbyła się wystawa prac malarskich i grafiki lokalnych artystów przebywających i tworzących w Anglii. Niejednokrotnie młodzi i z niewielkim doświadczeniem artyści zaprezentowali swe najciekawsze prace w polskiej restauracji Gospoda w Newcastle upon Tyne. Celem wernisażu było zainicjowanie oraz pobudzenie do dalszego działania artystów oraz kreowanie i pogłębianie osobistych inspiracji artystycznych. Do wystawy dołączyli również graficy i karykaturzyści z Polski, Armenii, Australii, Rumunii, Bułgarii, Łotwy, Cypru i Rosji, pod przewodnictwem Szczepana Sadurskiego. Oto krótkie rozmowy z niektórymi artystami Jesteś absolwentką Newcastle College i właśnie otrzymałaś swój dyplom BTEC National Diploma in Art and Design. Co sądzisz o poziomie nauczania i czego się nauczyłaś? Natalia Wysocka: Poziom nauczania jest bardzo wysoki. Wykładowcy to profesjonaliści pracujący w branży od lat i mający swoje własne firmy. Nauczyłam się różnych tradycyjnych i niekonwencjonalnych technik tworzenia obrazu, a także eksperymentowania z wieloma mediami. Najcenniejsza była dla mnie swoboda w kreatywności. Z czym wiążesz ukończenie kursu i jak chciałabyś wykorzystać zdobytą wiedzę? Natalia Wysocka: College umożliwił mi przejście do szkolnictwa wyższego i w przyszłym roku zamierzam studiować na Uniwersytecie w Huddersfield. Będzie mi brakowało przyjaciół, ale nie mogę doczekać się następnej przygody. lewą rękę. Musiałam nauczyć się wykonywać wszystkie codzienne czynności od początku, co wymaga czasu i determinacji. Podczas tego procesu okazało się, że potrafię malować i sprawia mi to wielką satysfakcję. Nadaje mi to sens życia, pozwala zapomnieć o codziennych trudnościach. Jest to także świetna forma ćwiczeń ruchowych. Skąd czerpiesz natchnienie oraz swoje inspiracje? Katarzyna Zaborniak: - Często maluję obrazy, w których mnie z powrotem do realnego świata. Te promienie świetlne pojawia się element światła. Jest to symbol stanu w jakim przebywałam podczas wylewu, i który to właśnie sprowadził są również przypomnieniem o moim ukrytym do tej pory talencie malarskim. Często również wspominam moją mamę. Katarzyna Z Natalia Wysocka Jak sobie radzisz ze swoją niedyspozycją podczas malowania? Katarzyna Zaborniak: - Jest mi ciężko. Od mojego wylewu i po wieloletniej rehabilitacji udało mi się uruchomić tylko 14 #58 lipiec/sierpień 2012 2b.nepco.org.uk Zaborniak Jaki masz cel w życiu i jak do niego dążysz? Katarzyna Zaborniak: - Jestem młodą i towarzyską osobą. Chciałabym przebywać wśród ludzi i cieszyć się życiem, jednak moja choroba nie pozwala mi na to. Dlatego dużo maluję i oddaję się temu całkowicie. Chciałabym, aby moje obrazy były oglądane, abym mogła je sprzedać i przekazać pieniądze dla organizacji pomagającym takim osobom jak ja. Chciałabym zorganizować wystawę obrazów, które powinny cieszyć oko innych, a nie ukrywać się w zakamar- kach mojego domu. Dałoby mi to również większą satysfakcję oraz motywację do dalszego tworzenia. Mam nadzieję, że ktoś taki się znajdzie. Czym kierujesz się podczas tworzenia grafik satyrycznych i jaka jest Twoja technika dotarcia do odbiorcy? Szczepan Sadurski: - Ponieważ ludzie są różni, każdemu podoba się coś innego, liczę głównie na swoje wieloletnie doświadczenie i poczucie humoru - rysuję to, co uważam za ciekawe w taki sposób, jaki spodoba się mnie, więc zapewne spodoba się też wielu innym osobom, które zobaczą rysunek. Jak sądzisz, ile kosztuje uśmiech i gdzie można go nabyć? Szczepan Sadurski: - U jednych uśmiech wywołać łatwo, u innych trudniej. Łatwiej, jeśli ktoś jest optymistą, w dodatku nie ma aktualnie zmartwień i problemów. A poza tym uśmiech jest taki sam u ludzi na całym świecie. To nasze ogólnoświatowe dobro, pozytywny sygnał zrozumiany pod każdą szerokością geograficzną. Każdy z nas powinien znajdować uśmiech wszędzie tam, gdzie to możliwe. Szukajmy go sami i nie liczmy na to, że on dopadnie nas niespodziewanie. Czy wirus dobrego humoru zaatakuje Wielką Brytanię? Jakie są Twoje przewidywania oraz prognozy? Szczepan Sadurski: - Jako szef Good Humor Party zaproponowałem ten temat, pokazałem, jak to może wyglądać i jak mogę w tym pomóc. Teraz czekam na zgłoszenia od tych, którzy chcieliby wspólnie ze mną dać uśmiech innym, na przykład organizując wystawy humoru Szczepan Sadurski Fancy joining us? Write to: [email protected] w dowolnym miejscu Wielkiej Brytanii. Mam nadzieję, że znajdą się tacy, którzy zechcą mi w tym pomóc. O uśmiech i optymizm należy walczyć. Nie liczmy na to, że one przyjdą do nas same. My musimy ich sami poszukać, dać im szansę! #58 july/august 2012 15 Tymoteusz Sułek: - Trudno powiedzieć, optymistycznie w Japonii, jak nie to rozważam USA, UK lub powrót do Polski, by pracować w jakiejś firmie związanej z grami - jest ich trochę. Jakiej formie sztuki chciałbyś poświęcić się w przyszłości? Tymoteusz Sułek: - „Poświęcić się” wykracza poza zwyczajną karierę zawodową, w wolnym czasie zawsze będę preferować pracę indywidualną, więc myślę, że najprawdopodobniej będzie to komiks, no i dużo obrazów. Pisanie książek też jest bardzo miłe, jedną można tworzyć kilka lat, zupełnie inna sprawa niż machnięcie małej animacji czy ilustracji. Dziękuję za rozmowę uczestnikom wystawy i życzę powodzenia w ich karierach zawodowych i osobistych. Katarzyna Bobrzak Tymoteusz Sułek Studiując na uniwersytecie w Sunderland animacje i media, jak chciałbyś wykorzystać je w swej karierze art yst ycznej? Ty m o t e usz Sułek: - Studiuję animację, ponieważ z apew n ia to najszerszy ogląd współczesnego designu, jakim jest pisanie skryptów, modelowanie, p r o - jektowanie postaci, teoria kolorów, rysunek z natury itd. Ten kierunek daje największą swobodę wyboru kariery po studiach. Jak zaczynałem, nie byłem fanem animacji. Najchęt niej realizowałbym się jako projektant postaci i wyglądu miejsc w pr zemyśle gier komputerow ych. Gdzie widzisz się za 5 lat? Marcin Orchowski 16 #58 lipiec/sierpień 2012 2b.nepco.org.uk The Artists of the North In May 2012 local artists from Newcastle-upon-Tyne, many of them young and inexperienced, presented their work at the Polish restaurant “Gospoda”. They were joined by graphic artists and cartoonists from Poland, Armenia, Australia, Romania, Bulgaria, Latvia, Cyprus and Russia, led by Szczepan Sadur- ski. The exhibition was to inspire and motivate them further in their creativity. 2B had a chance to talk to some of the participants. You have graduated from Newcastle College and recently received your BTEC National Diploma in Art and Design, what do you think about the education standard at the college and what have you learned? Natalia Wysocka: - I believe the level of my course was really high. We were taught by professionals who had worked within the indu s t r y f o r years a n d many of them run their own How do you cope with your condition while painting? Katarzyna Zaborniak: - It is hard. After years of rehabilitation that followed my stroke 7 years ago, I only successful businesses. I have learned how to experiment with various art media, traditional and modern image-making techniques. For me the most valuable aspect of the course was the freedom of creativity it offered. What are your plans for the future and how do you want to use the knowledge you gained? Natalia Wysocka: - College has helped me progress to higher education, and next year I am going to study at the University of Huddersfield. I will miss my friends, however at the same time I am looking forward to the new adventure ahead of me. Fancy joining us? Write to: [email protected] #58 july/august 2012 managed to restore movement in my left arm. I had to learn from scratch how to do all the routine everyday things, which takes effort and lots of determination. During that process I noticed that I could paint and get a lot of satisfaction out of it. It helps me forget about my everyday difficulties. For me painting is also a form of exercising. What inspires you the most? Katarzyna Zaborniak: - My paintings often contain the element of light. For me, light is a symbol of the state I was in during the stroke and afterwards. I believe that light rays brought me back to life. They represent 17 the talent that was hidden in me for many years. Thinking about my mom is another source of inspiration for me. What are your current goals? Katarzyna Zaborniak: - I am a young and sociable person. I would like to spend more time with people and share my art with them, but my illness does not allow me to. That is why I am painting and I put a lot of effort into it. I want to share my work with wider audience. I would like to organise an exhibition and sell my paintings in find the most interesting, in a way I like it hoping that what I create will appeal to others. Can you put a price on a smile and where can you buy it? Szczepan Sadurski: - It is easy to make some people smile, but others can be hard work. Making people smile is easier if they do not have many worries and problems. Besides, a smile is the same around the world. It is universal, a positive signal that can be easily understood everywhere. We all should be looking for it wherever we are, order to raise money for the Stoke Association. That would give me huge motivation for further work. I hope someone will help me with this. why just wait for it to find us? Is the humour virus going to spread in the UK? What is your prognosis? Szczepan Sadurski: - as the head of Good Humour Party, I have suggested that topic, I have showed how to organise it and I am more than happy to help others do it. I am waiting for people who would like to spread the smile with me, for example by organising an exhibition devoted to humour anywhere in the UK. I hope I will As a cartoonist, how do you decide on your technique and approach to a drawing? Szczepan Sadurski: - People are different and they like different things; I rely on my sense of humour and experience. I draw highlighting what I personally 18 #58 lipiec/sierpień 2012 find people who would like to get involved. Optimism and a smile are worth fighting for. We cannot keep waiting for them to find us, we must start looking, give them a chance! As a student of Media and Animation at the University of Sunderland, how do you plan to use your skills in your career? Tymoteusz Sułek: - I am studying animation because it ena- bles me to have the broadest set of skills that include modelling, character and background design, script writing, colour theory, still life drawing and so on. This course gives the most flexibility when it comes to choosing your career path after 2b.nepco.org.uk graduation. When I first started it I wasn’t a fan of animation, now I am. I would like to find employment as a concept artist in the games industry. Where do you see yourself in 5 years? Tymoteusz Sułek: - It is hard to say, preferably in Japan. I’m considering the USA, the UK or going back to Poland to work for one of computer game producers. Which art form would you like to devote your career to in the future? Ty m o t e u s z Sułek: - I believe that “devoting yourself” goes beyond your typical professional career. In my spare time, I will always opt for working by myself, perhaps on creating comic books, and of course lots of paintings. I also find book writing rather pleasant. You may spend a few years working on one; a whole other story compared to ‘splashing on’ a small illustration. Thank you all for the interviews and I wish you all the best in your careers. Katarzyna Bobrzak Translation: Kasia Makarewicz: [email protected] Euro 2012 oczami Australijczyka Uczestnictwo w wielkiej imprezie piłkarskiej jest marzeniem każdego miłośnika futbolu. Poczuć emocje, być wewnątrz pulsującego dopingiem stadionu - to doznania, które trudno porównać z czymkolwiek. Ja także chciałem zakosztować atmosfery wielkiego sportowego święta, dlatego postanowiłem wybrać się do Polski, żeby choć w odrobinie poczuć atmosferę Euro 2012. Pomimo starań, nie udało mi się kupić biletu na jakiekolwiek spotkanie, tym niemniej nie porzuciłem decyzji o wyjeździe na mistrzostwa. Podobnie jak pół roku temu podjąłem decyzję o przeprowadzce z Australii do Anglii, tak teraz trzymałem się raz podjętej decyzji. Pomyślałem, że poznam nowy kraj, a na telebimach w strefach kibica będę oglądał mecze i emocjonował się wespół z innym kibicami. Lubię wyzwania, więc wyjazd do Polski potraktowałem jak kolejną przygodę, którą będę mógł wspominać w długie, jesienne, angielskie wieczory. Kilka dni w Polsce miałem spędzić u rodziny mojego znajomego Łukasza. Bardzo cieszyłem się na taką ewentualność, gdyż chciałem zobaczyć prawdziwe życie Polaków, a nie jego obraz widziany z perspektywy hotelowego pokoju. Jakież było moje zdziwienie i jednoczesna radość, gdy na dzień przed moim wyjazdem zadzwonił do mnie Łukasz i poinformował, że ma dla mnie bilet na mecz Rosja - Czechy. Jak tego dokonał - nie wiem i pewnie się tego nigdy nie dowiem. Ot, Polak! Pokombinował, wykonał kilka telefonów i załatwił. Teraz już wiem, co oznacza słowo „załatwić”. W całym ferworze związanym z wyjazdem nawet dokładnie nie zastanowiłem się nad szczegółami mojego wyjścia na mecz. Okazało się bowiem, że wyprawa jest karkołomna. Łukasz zapewniał mnie, że wszystko jest zorganizowane i żebym się niczym nie przejmował. Jedyne, co miałem zrobić, to odszukać moją taksówkę i niczym innym się nie martwić. Dobre sobie. Wylądowałem na krakowskim lotnisku o 18.25, a o godzinie 20.45 we Wrocławiu rozpoczynał się mecz. Wkrótce zorientowałem się jaka odległość dzieli te miejsca, więc żeby zdążyć, całą podróż przebyliśmy „polskim stylem” jazdy. Prawie 300 km odległości i 2 godz. czasu na dojazd. Z każdą upływającą minutą robiłem się coraz bardziej niespokojny, jechałem gdzieś w nieznane, a ze względu na barierę językową kontakt z kierowcą ograniczony był do minimum. Wszystko jednak skończyło się pomyślnie i szczęśliwie dotarłem na początek meczu Czechy – Rosja. Na stadion wpadłem w momencie, gdy grano hymny. tajemnic Euro, które w Małopolsce były szczególnie widoczne z uwagi na to, iż reprezentacje Anglii i Holandii miały swoje miejsca pobytowe w Krakowie, a Włosi zamieszkali w niedalekiej Wieliczce. Postanowiłem zobaczyć te miejsca i zawitać na stadiony, na których trenują reprezentacje. Pierwsze kroki skierowałem na obiekt, gdzie do meczów mistrzowskich przygo- pod stadionem, ale na koniec cierpliwość została nagrodzona. Z niewielkiej odległości mogłem podziwiać udających się do autokaru Anglików. Później zawitaliśmy do restauracji na polski, tradycyjny obiad. Uff, jeszcze kilka takich wypadów i obowiązkowo musiałbym zacząć się odchudzać. Tam właśnie miałem przyjemność poznać trenera Marka Dragosza, profesjonal- Cóż to był za mecz! Do tej pory nie rozumiem, jak Rosjanie nie wyszli z grupy po tym, jak zaprezentowali się w spotkaniu z Czechami. Atmosfera była genialna, a Polscy fani przez cały mecz prowadzili kapitalny doping. Na koniec mojej ośmiogodzinnej podróży bezpiecznie dotarłem do Krakowa i spotkałem się z rodziną, u której miałem spędzić mój trzydniowy pobyt w Polsce. Krótka noc i byłem gotowy, aby wyruszyć na odkrywanie towywała się drużyna Albionu. Jakież było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się od pilnujących obiektu ochroniarzy i stewardów, że właśnie w momencie, gdy pojawiłem się w okolicy stadionu przy Suchych Stawach, prowadzony jest trening. Pomyślałem, że szczęście nadal mnie nie opuszcza. Wczoraj karkołomna wycieczka do Wrocławie zakończona fantastycznym meczem, dzisiaj możliwość spotkania angielskich piłkarzy. Trzeba było trochę poczekać nego trenera klasy UEFA, który prowadzi drużynę AMP Futbol Polska (reprezentacja osób po amputacjach kończyn) i jest założycielem szkoły bramkarskiej „KeeperLeo”. Kolejnym etapem wycieczki do Krakowa był stadion Wisły Kraków, na którym swoje treningi przeprowadzali Holendrzy, oraz stadion Cracovii, gdzie formę szlifowała reprezentacja Włoch. Kraków jest pięknym miastem i daje mnóstwo energii ludziom odwiedzającym jego zabytki Fancy joining us? Write to: [email protected] #58 july/august 2012 19 i poznającym jego tajemnice. Dzięki temu, że mogłem przebywać w towarzystwie polskiej rodziny, poznałem również Wieliczkę i Niepołomice. Jestem zachwycony urokliwością tych miejsc, które głęboko zapadły mi w pamięci. Kolejne popołudnie i wieczór mojego pobytu w Polsce spędziłem na oglądaniu meczów w krakowskiej strefie kibica. Tutaj, między tłumem rozemocjonowanych kibiców, mogłem doświadczyć całej magii związanej z Euro 2012. Jestem kibicem piłki nożnej od 6 roku życia, grałem na różnych szczeblach rozgrywek, dlatego uczestnictwo w imprezie tej rangi było jednym z moich marzeń. Atmosferę zabawy zmąciła niespodziewana ulewa, która spowodowała, że krakowski fanzon szybko opustoszał. Jednakże wcale nie miałem ochoty wracać do domu. Być w Krakowie i nie zakosztować nocnego życia dawnej stolicy Polski - byłoby uchybieniem trudnym do wytłumaczenia. W jednym z lokali licznie rozsianych na Starym Mieście wysuszyliśmy przemoczone ubrania i znowu byliśmy gotowi całymi garściami czerpać z atmosfery mistrzostw. Co tu dużo wyjaśniać. Do domu wróciłem o 5 nad ranem, tak więc komentarz jest zbyteczny. Jednym słowem było rewelacyjnie. W międzyczasie szczęście nadal mnie nie opuszczało. Chroniąc się przed deszczem pod jednym z parasoli usytuowanych nieopodal słynnej krakowskiej restauracji „U Wierzynka”, spotkałem trenera reprezentacji Holandii Berta Van Maajwika i jego asystenta Philipa Cocu. Dla kogoś, kto od zawsze był zakochany w futbolu, takie spotkanie można określić jako spełnienie najskrytszych marzeń. Porozmawialiśmy chwilę o Euro, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia i spoglądaliśmy na siebie niedowierzając w to, co się wydarzyło. Od pierwszych chwil po wylądowaniu w Polsce spotykałem się tylko i wyłącznie z przejawami sympatii i życzliwości. Taki obraz Polski i Polaków na zawsze pozostanie w mojej pamięci. W Anglii mam kilku przyjaciół, którzy są Polakami, więc przed przyjazdem spodziewałem się gościnności, ale to, co mnie spotkało, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Ab- 20 solutnie uroczy kraj, a do tego jeszcze te wspaniałe dziewczyny. Dla mnie, rodowitego Australijczyka, polskie kobiety są uosobieniem naturalnego piękna, a niebywałego uroku dodaje im przyjazne usposobienie i niesłychane poczucie humoru. Na własnej skórze przekonałem się, że reportaż o Polsce przygotowany przez BBC był niebywale tendencyjnym i zdramatyzowanym materiałem, zrobionym na potrzeby podniesienia słupków oglądalności. Informacje zaprezentowane w programie pt. Stadiony Nienawiści są wyolbrzymione i nie mogą wpływać na obiektywne opinie o Polsce. Najlepszym sposobem, aby przekonać się jak jest naprawdę, jest poznanie kraju osobiście i wyrobienie sobie opinii na podstawie własnych doświadczeń. Moje spostrzeżenia są bardzo dobre, pełne przyjaźni i akceptacji. Sławna polska gościnność nie jest przesadzonym frazesem. Mieszkając pod jednym dachem z typową polską rodziną czułem się jak gość specjalny. Mimo bariery językowej, różnic kulturowych i światopoglądowych, mogłem niejednokrotnie zapomnieć że jestem w innym kraju i stykam się z obcymi ludźmi. Podczas mojej pierwszej wizyty w Polsce, kraj i ludzie tutaj mieszkający wywarli na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Zwiedziłem wiele miejsc, lecz muszę przyznać, że Kraków będzie od teraz jednym z ulubionych punktów na mapie moich podróży. Tutaj można podziwiać naturalne piękno zabytków, które w połączeniu z czystością i stabilnym rozwojem, wpływają na ogólną prezencję miasta. Już nie mogę się doczekać mojej kolejnej wizyty w Polsce i zaczynam planować następną eskapadę. Uwielbiam podróżować, lecz muszę przyznać, że powrót do Polski staje się coraz bardziej kuszącą alternatywą. Jedźcie ze mną! Jestem przekonany, że nikt nie będzie zawiedziony. Wspomnienia Corey’ego Smitha z pobytu w Polsce spisał Łukasz Samek #58 lipiec/sierpień 2012 Participation in a big football event is a dream of every football enthusiast. To feel emotions and be inside a cheer-pulsating stadium; this is an experience that cannot be compared to anything else, and that is why I had decided to go to Poland. Unfortunately, despite my efforts to buy tickets to any Euro 2012 match I was unable to get them. This, however, didn’t deter me and so I was still ready to go and see the Championships. Almost six months ago I made a firm decision to move from Australia to England and it was comparable now; I was sticking to the decision I had made. I thought to myself, “I will get to know a new country, watch matches, and get excited together with other spectators”. I like challenges so I treated going to Poland as another adventure which I’ll eventually recall during long, autumn, English nights. I was to spend a few days in Poland with my friend’s family. I was extremely happy at this thought because I really wanted to see the day to day life of Polish people and not just from the perspective of a hotel room. To my surprise and joy, the day before my departure Lukasz called and said he had a ticket for me to the Russia vs Czech Republic game. How he did it, I don’t know and probably never will. Poles! Lukasz wangled, made a few phone calls and got things done. Now I certainly know what “get things done” means. In the excitement of travelling I didn’t even think about the details of getting to the match; it turned out to be a daredevil expedition. Lukasz assured me that everything was organized and that I didn’t have to worry about anything; all I had to do was find my taxi. I landed at Krakow airport at 6.25 pm and the match was starting at 8.45 in Wroclaw. It wasn’t long before I realized the distance between these two places was substantial and that the only way to turn up for the game was to drive there “Polish style”. Almost three hundred kilometers 2b.nepco.org.uk and only 140 minutes! With every passing minute I was becoming more anxious. I was going into the unknown and due to the language barrier I maintained hardly any conversation with the driver. Fortunately, everything went well and I arrived just in time. The national anthems were being played when I entered the stadium. The game itself was incredible! How did Russia not go through after a performance like this? The atmosphere was brilliant and so was the cheering of Polish fans throughout the whole game. At the end of the match I completed my 8 hour journey, arriving safely in Krakow where I met the family with which I Euro 2012 in the eyes of an Australian was to spend 3 days in Poland. A short sleep and I was ready to set out and explore the mysteries of Euro 2012, which in Malopolska (a geographical region of Poland) were particularly visible due to the fact that the English and Dutch teams stayed in Krakow, whereas the Italian team were nearby in Wieliczka. I decided to see those places as well as the stadiums where the national teams were to train. Firstly I headed for the sporting facilities where England were preparing themselves for the Championships. To my surprise, as I entered the “Suche Stawy” stadium, training was taking place. I thought to myself that a short distance I could admire the English walking slowly to the coach and driving away. After that we went to a restaurant for a traditional Polish dinner. Phew! Several more such outings and I’d certainly have to go on a diet. It was there where I had the pleasure of meeting a professional UEFA coach Marek Dragosz, who leads AMP Futbol Polska team (a Polish national team consisting of amputee footballers). He is also a founder of a goalkeeping school called “KeeperLeo”. The next destinations in Krakow were the stadium of Wisla Krakow where the Dutch team trained and the stadium of Cra- luck is still with me. Yesterday it was a daredevil trip to Wroclaw where I ended up watching a fantastic match and today an opportunity to meet English players. I had to wait a while outside the stadium but my patience was rewarded, as from covia where the Italian team were also hard at work. Krakow is a beautiful city and it gives a lot of energy to people who visit its monuments and discover its mysteries. Thanks to the fact that I was able to spend time with a Polish family I also got to know Wieliczka and Niepołomice. I was delighted with the charm of these places which are engraved in my memory. The next day from the afternoon till the night I spent watching the matches in a fan zone in Krakow. There, among enthusiastic spectators I was able to experience all the magic connected with Euro 2012. I have been a football fan since I was 6 and have played at different levels, which is why participation in such an important sporting event was one of my dreams. The joyful atmosphere was disturbed by a downpour which emptied the fan zone quickly. However, I wasn’t in the mood to go back home yet. To be in Krakow and not taste the night life of a former capital of Poland would have been a crime. In one of the pubs dotted around the Old Town we dried our clothes and once again we were ready to make the most of it and enjoy the Championships. What can I say? I returned home at 5 am so it’s pointless to give any further explanations. It was simply amazing. In the meantime, luck was still by my side. When I was sheltering under one of big umbrellas near a famous Krakow restaurant called “U Wierzynka”, I met Bert Van Maajwik the coach of the Dutch team and his assistant Phillipe Cocu. For someone who has always been in love with football such a meeting was a dream come true. We talked a bit about Euro 2012, took a commemorative photo and looked at each other in disbelief. Since the very first moments of my arrival in Poland I met only positive and friendly attitudes from Polish people. That is the way I’ll remember Poland and the Poles. In England I have a few friends who are Po- Fancy joining us? Write to: [email protected] #58 july/august 2012 lish so before I went to Poland I knew about their hospitality, but what I actually experienced surpassed all expectations. It’s an absolutely adorable country and don’t even get me started on the girls! In my opinion Polish girls are the most naturally beautiful women in the world. I think it is the fact they are so friendly and genuinely nice that adds to their beauty. I’m now of the opinion that the documentary about Poland prepared by the BBC was extremely biased and dramatised. The only purpose it served was to raise ratings. Information presented in “Stadiums of Hate” was exaggerated and shouldn’t influence objective opinions about Poland. The best way to become convinced that Poland is not like it was portrayed on English TV is to go to Poland and form one’s own opinion. My observations are very positive; a lot of friendliness and acceptance. The famous Polish hospitality is not hyperbole. Sharing an apartment with a typical Polish family made me feel a very special and welcome guest. Despite a language barrier, cultural and outlook differences I could easily forget that I’m in a different country surrounded by foreigners. During my first visit in Poland both the country and people made a very positive impression on me. I have visited many places but I have to admit that from now on, Krakow and her monuments will be one of the favourite destinations on my personal journey map. I am looking forward to my next visit to Poland and I have already started to plan the escapade. I love to travel, although I have to say that going back to Poland is becoming more and more tempting. Come with me. I am certain that nobody will feel disappointed. The recollections of Corey Smith’s trip to Poland were jotted down by Lukasz Samek 21 Jestem pół-Polakie Kontynuując nasze spotkania z Polakami dawno osiadłymi w North East, ‘2B’ rozmawia z Henrykiem Nowickim. Człowiekiem, który dorastał w Palestynie, uczył się w południowej Anglii (całkowicie po polsku) i który teraz mieszka i pracuje w regionie Northumberland. 2B: Z jakiego zakątka świata pochodzisz? Henryk Nowicki: Urodziłem się w kraju, który teraz zmienił swoją nazwę. Kiedyś znany był jako Palestyna. Urodziłem się w Jaffie i mieszkałem w Jeruzalem. Byłem ochrzczony w Betlejem, które wtedy było pod protektoriatem brytyjskim. Moi polscy rodzice przybyli tam wraz z armią, która wraz z armią brytyjską przebywała na tamtych terenach. Jednak przed przybyciem do Palestyny, moja matka i jej rodzina zostali wywiezieni na Syberię. Warunki były tam ogromnie ciężkie. Panował dur brzuszny i tylko ona i jej brat Tomek ocaleli. W drodze powrotnej matka poznała i poślubiła mojego ojca. Na nieszczęście, kiedy byliśmy w Palestynie, mój ojciec postanowił wrócić do Polski i został zabity w powstaniu. Opuściliśmy Palestynę w 1949 roku i najpierw pojechaliśmy do Walii, a potem do Lancashire, gdzie do 16 roku życia uczyłem się w polskim Kolegium Bożego Miłosierdzia w Henley nad Tamizą, prowadzonej przez ojców marianów. Potem pojechałem do Manchesteru kontynuować naukę. Moją pierwszą posadę podjąłem w Newcastle, tylko z tego względu, iż moja ówczesna dziewczyna tutaj się przeprowadziła. W Newcastle zostałem na stałe. 2B: Więc jak dokładnie 22 polskość zaczęła nad Panem dominować? H.N.: Matka mówiła mi, że kiedy byliśmy na Bliskim Wschodzie, trudno było mnie zmusić do mówienia po polsku. Zwykle bawiłem się z arabskimi dziećmi i potrafiłem mówić po arabsku i hebrajsku. Dopiero kiedy przeprowadziliśmy się do Walii, gdzie nie miałem z kim rozmawiać, zacząłem mówić po polsku, co oczywiście kontynuowałem w szkole. 2B: Czy Polska w tym czasie była krajem, do którego strach było jechać? H.N.: Kiedy przybyliśmy do Wielkiej Brytanii, wielu z naszych przyjaciół postanowiło wrócić do Polski. Nigdy już o nich nie usłyszeliśmy. Dostawaliśmy wiadomości od rodziny, która była w Polsce i oni bardzo jasno mówili nam: „nie przyjeżdżajcie, zostańcie, gdzie jesteście”. 2B: Pomimo wszystko, został Pan wykształcony po polsku. Czy miało to na Pana duży wpływ? H.N.: Absolutnie tak. Cała moja edukacja była po polsku. Język, historia, literatura, nawet nauka angielskiego odbywała się po polsku. Wszystkie zawiłości gramatyki i dyskusje były po polsku. Fizyka, biologia i geografia również, więc kiedy mi przyszło zdawać GCE, musiałem swoją wiedzę tłumaczyć sobie na angielski w trakcie egzaminu! 2B: Więc w którą stronę #58 lipiec/sierpień 2012 ta mieszanka kulturowa Pana pokierowała? H.N.: Niejaki Pan Gedel uczył nas muzyki. Był bardzo utalentowanym człowiekiem, był dyrygentem Chóru Chopinowskiego w Londynie i pianistą. To dało nam możliwość, aby występować poza szkołą, dla polskiej społeczności w Londynie. Miałem okazję dyrygować chórem w St Pancras’ Hall, kiedy on nie mógł. Bardzo mnie to satysfakcjonowało. Radio BBC Wolna Europa przyszło do nas, aby nagrać dla nich koncert bożonarodzeniowy. To był kierunek, w którym naprawdę chciałem pójść. Kiedy byłem w szkole wyższej byłem zachęcany, aby śpiewać w operetkach Gilbera i Sullivana. Grałem księcia Tamino w „Magicznym Flecie” i Manchester Royal College of Music wyraziło zainteresowanie moją osobą. Bardzo chciałem to robić, ale na nieszczęście mój ojczym mi to wyperswadował i namówił, abym został nauczycielem. Kiedy przyjeżdża się do obcego kraju, szuka się zawodu, który zapewni normalny byt. Podobnie zachowuje się większość współczesnej imigracji. Ale muzyka to wciąż dla mnie ogromna radość i trwałe zainteresowanie. Mamy czterech synów i oni wszyscy muzykują, jeden z nich robi to profesjonalnie. 2B: Dokąd Cię zawiodła kariera nauczyciela? H.N.: Najpierw uczyłem an- 2b.nepco.org.uk gielskiego, potem socjologii i psychologii. Głównie uczyłem w Northumbria College, ale przez 7 lat zajmowałem się również badaniami naukowymi na wydziale Szkol- iem, pół-Anglikiem nictwa Wyższego na uniwersytecie w Newcastle. Po przejściu na wcześniejszą emeryturę, zająłem się tworzeniem programów komputerowych. Gdy na zlecenie szkoły w Newcastle (Gosforth High) stworzyłem pakiet edukacyjny, poproszono mnie, abym powrócił do nauczania. Potem uczyłem również w innej szkole (St. Mary’s). Jednak mój stan zdrowia w tamtym czasie zmusił mnie do wycofania się z części podjętego zobowiązania. Powróciłem jednak do nauczania na zasadzie „zobaczymy jak to będzie” i trwa to już 12 lat! Poza tym przeprowadzam ustne egzaminy AQA z języka polskiego. 2B: Czy sądzi Pan, że polskie dzieci dobrze sobie radzą tutaj? H.N.: Niektóre tak, inne mniej. Większość z nich woli być tutaj. Zdaje się tutaj mają więcej dyscypliny niż w Polsce. 2B: Kiedy zaczęto głasnost, czy wznieciło to Pana zainteresowanie starym krajem? H.N.: Zawsze byłem nim zainteresowany i świadomy swoich korzeni. P r z ychod z i mi do głowy takie wspomnienie. Podróżowałem z Henley do Lancashire i podróż była op ó ź n ion a . Dotarłem do domu bardzo późno, ale pierwszą reakcją było Morrison wysiąść z autobusu i Henryk Nowicki fot. Chris zgłosić się na posterunek policji. Dokumenty podróży, które posiadałem, miały na górze napis „ALIEN” (obcy). Inne wspomnienie: kiedy wróciłem do Anglii z mojej podróży poślubnej, moja żona przechodziła przez jeden tunel, ja przez drugi. Pomyślałem, że to nie w porządku i zacząłem się ubiegać o brytyjskie obywatelstwo. Zajęło to dwanaście miesięcy, a częścią procedury była wizyta domowa policjanta w cywilu. Wizyta była zabawna. Przedstawił się jako Brown i powiedział, że jest z policji w Morpeth. Sprawdził moje papiery i przez przypadek zostawił jakieś swoje dokumenty. Zadzwoniłem na policję w Morpeth i zapytałem o sierżanta Browna. Powiedzieli mi, że taki oficer tam nie pracuje, ale kiedy wspomniałem o branży specjalnej, telefon ogłuchł. Zadzwonili do mnie z powrotem i wytłumaczyłem im, że on zostawił tutaj swoje papiery. Powiedziano mi, abym przyniósł dokumenty z powrotem. Dla kontrastu, w dwudziestą piątą rocznicę naszego ślubu pojechaliśmy do Palestyny. Na granicy obejrzano mój paszport i zwrócono uwagę na to, gdzie się urodziłem i zapytano dlaczego podróżuję z brytyjskim paszportem. Natychmiast zapytano mnie, czy chcę zostać obywatelem Izraela. Byli co do tego bardzo entuzjastycznie nastawieni i powiedzieli, że zajmie to tylko 20 minut, ale im odmówiłem (śmiech). Interesuję się wszystkim, co dotyczy polskości. Jeśli są jakieś wieści dotyczące Polski albo polskiego spor- Fancy joining us? Write to: [email protected] #58 july/august 2012 tu, zawsze jestem po stronie Polski, tak jak na ostatnich mistrzostwach w Wimbledon. Powiedziałbym, że jestem w połowie Polakiem i w połowie Anglikiem. Na przykład podczas świąt Bożego Narodzenia przygotowuję tradycyjną polską wigilię z pierogami, uszkami i barszczem, natomiast moja żona przygotowuje angielski obiad w pierwszy dzień świąt. Podobnie obchodzimy Wielkanoc. 2B: Co sądzi Pan o ostatnim „wybuchu” polskiej emigracji? H.N.: To wspaniale, że ludzie mogą swobodnie się przemieszczać. Znamy ludzi, którzy osiedlili się w Kanadzie, a kiedyś to byłoby nie do pomyślenia. Tak samo my teraz możemy odwiedzać Polskę. Kilka lat temu byłem w Krakowie i ktoś zapytał mnie o drogę. Odpowiedziałem, że bardzo przepraszam, ale nie jestem z Krakowa. Zapytał mnie natychmiast, skąd jestem i myślał, że żartuję, kiedy odpowiedziałem, że jestem z Northumberland. Na pewnym weselu w Polsce zdarzyła się rzecz podobna. Ludzie pytali mnie, z jakiego rejonu Polski jestem, ponieważ nie mogli zlokalizować mojego akcentu. Byli bardzo zdziwieni, kiedy powiedziałem, że jestem Brytyjczykiem. Nie wiem, jaki jest mój akcent, dla mnie to tylko polski. 2B: Dziękujemy za poświęcony czas i prosimy kontynuować swój polski! Chris Morrison Tłumaczenie na polski: Grażyna Winniczuk 23 I am 50-50 Polish an Continuing our occasional series of reports on the lives of Poles well established in the North East, 2B interviews Henryk Nowicki, a man who grew up in Palestine, was schooled in Southern England, (entirely in Polish) and who now lives and works in Northumberland. 2B: So where in the world do you come from? Henryk Nowicki: I was born in a country which has now changed its name. It used to be known as Palestine at the time. I was born in Jaffa and lived in Jerusalem. I was christened in Bethlehem which was then a British Protectorate. My parents who were Polish had gone over there with the Army, which was there together with the British Army. Before going there my mother and her family had been taken over to Siberia. Conditions were extremely harsh. Typhoid in particular was rife and she and her brother, Tomek, were the only two survivors of her family from that experience. On the way back, she met and married my father. Unfortunately, while we were in Palestine my father went back to Poland and was killed in the uprisings. We left there in 1949 and firstly went to Wales, and then Lancashire where I spent most of my time before I went to Divine Mercy College in Henley on Thames which was a school run by the Polish Maryan Fathers. I was schooled there until I was 16. I then came back to Manchester for the rest of my education. My first teaching post was in Newcastle purely becau- 24 se my then girlfriend had moved up here and I’ve been here ever since. 2B: So where exactly did the Polish influence on you come from? H.N.: In the Middle East my mother said there was grave difficulty getting me to speak Polish. I used to play with the Arab boys and girls and so could speak both Hebrew and Arabic. It was not until we came to Wales where I no longer had anybody to speak to that I started to speak Polish, which continued at school. 2B: Was Poland a no go area for you at that time? H.N.: When we came to Britain, many of our friends decided to go back to Poland. It was the last we ever heard of them. We got messages from family who were in Poland at that point about the idea of coming back and they were clearly, „Don’t come, stay where you are”. 2B: So you were nevertheless educated in Polish culture. How formative were those years? H.N.: Completely; the education was all in Polish: Language, History, Literature. Even English classes were taught in Polish. All the grammatical points and discussion were in Polish. Physics, Biology and Geography were in Polish so #58 lipiec/sierpień 2012 when it came to sitting the GCEs it was also a matter of translating what you knew into English to sit the exam! 2B: So how did the cultural admixture of the school steer you? H.N.: A Mr Gedel took us for music. He was a very talented man, and was the conductor of the Chopin Choir in London as well as a concert pianist. This gave us opportunities to perform outside school to the Polish communities in London. I had occasion to conduct the choir at St Pancras’ Hall when he was not available. I thoroughly enjoyed it. BBC Radio Free Europe came to record us for a Christmas concert. This was a direction I really wished to go in, and when I was at college I was encouraged to sing in a Gilbert and Sullivan operetta. I played Prince Tamino in the Magic Flute and the Manchester Royal College of Music expressed interest. I wanted to do this but unfortunately was prevailed upon by my stepfather to go into teaching instead. When you come to a country you will look for a career which gives you the necessary bread and water to live on and give you the normal aspects of life. The same thing happens with immigrants these days. Music is 2b.nepco.org.uk still my abiding interest and joy. We have 4 sons and they all play, one of them professionally. 2B: Where did your teaching career take you? H.N.: I taught English at first and then Sociology and Psychology. As well as teaching principally at Northumberland College, I became a research secretary for the Further Education Research Unit at Newcastle University for 7 years. After taking early retirement, I went into software development. As a result of being commissioned to develop an educational package for a school in Newcastle (Gosforth High), I was asked to undertake some teaching at the school and later also at another school (St. Mary’s). However, health problems at the time made me cut back on the volume of work I had undertaken. My „see how it goes” temporary return has been going on now for over 12years! I also did the oral examinations for the Polish AQA qualifications! 2B: Do you see Polish kids do well here? H.N.: Some do, some less so. A lot of them prefer it here. They tell me that there is more discipline here than they experienced in Poland. 2B: When Glasnost started to happen did this kin- nd English They were very enthusiastic over it, said it would only take 20 minutes, but I declined the offer (laughs). There is an abiding interest in Polish matters. If there is any news of Poland or Polish Sport I identify with the Polish competitor, like in the recent Wimbledon women’s final. I’d say I am 50-50 Polish and English. For instance at Christmas I prepare the traditional Polish Christmas Eve dinner with pierogi, uszka, barszcz, whilst my wife does the English style of things; likewise at Easter. 2B: What do you make of the recent explosion of immigration? H.N.: It is lovely to know people now have the freedom to move about. We know people who have settled in Canada which would have been unthinkable before. Likewise, we can visit Poland. I was in Krakow a few years ago and some Polish people stopped me to ask for directions. I replied that I was terribly sorry but I wasn’t from Krakow, so they asked me whereabouts in Poland I was from. They thought I was joking when I told them I was from Northumberland. At a wedding there a similar thing occurred. People asked me which part of the country I came from, because they couldn’t recognize my accent, and it came as some surprise when I said I was British... I don’t know what my accent is; to me it is all just Polish. 2B: Thank you for your time and please, continue with your Polish! Chris Morrison MILLENIUM BRIDGE by WIESŁAW BOŁTRYK Dariusz Bereski Millenium Bridge Nie całkiem jeszcze Przebudzone Gateshead Drżące z wilgoci I chłostane wiatrem Kontury miasta W nieśmiałym spojrzeniu Pierwszych promieni Witają pojedynczymi światełkami Zagubionych latarników... Głęboko- jaśminowy oddech Rzeki Tyne Jej kobaltowy uśmiech Widoczny z wysokich mostów W lustrze nieba Ledwie szkic planu Stworzenia Z każdą sekundą Zapisaną w wieczności Zamienia się w wizję malarską Kolejnych godzin trwania... Echo drobnych kółek walizki Zamkniętych w mantrze Brukowych dźwięków Brzmi jak preludium Symfonii okrucieństwa Rozrzucając niezgrabne nuty Na czerwonym asfalcie Płosząc Syreny... W rozdziale natury Wysiłek ludzkiego intelektu Millennium Bridge Łączy Newcastle z Gateshead Jak namiętność kochanków Oddziela Jak dobro od zła... Metafora Przejścia Połączenia Oddzielenia Przekraczam granice Nie oglądam się wstecz... Fancy joining us? Write to: [email protected] #58 july/august 2012 Kącik poetycki dle a curiosity about the Old Country? H.N.: I always was interested in it and very conscious of my roots. A memory comes to mind. I had been travelling from Henley to Lancashire and the journey was delayed. I got home very late but the first reaction was to just leave my bags and report to the police station. Originally, I travelled on a British travel document which had ALIEN written right across the top – these were later withdrawn. When I returned to Britain after my honeymoon my wife went through one channel while I had to go through another. I thought that was not on, so I took British nationality. It took 12 months and included a visit by a policeman who didn’t dress like one. The visit was amusing. He gave the name Brown, said he was from Morpeth Police, checked my papers and by chance left some papers of his own behind when he left. I rang the police station and asked to speak to Sgt Brown. They said they had no such officer, but the instant I heard special branch mentioned in the background the phone went dead! They rang me back and I explained that he had left the papers. They just told me to bring the papers back. By contrast, on our 25th wedding anniversary we went back to Palestine and at the border they looked at my passport, saw where I was born, and asked why I was travelling under a British one. They immediately asked me if I wanted to become an Israeli citizen. 25 Nieuleczalnie chorzy na radio Już od pół roku na antenie radia społecznego NE1 fm w Newcastle we wtorki od 16.00 do 17.00 można słuchać polskiej audycji. Prowadzą ją Marcin Ejsmont i Mirek Warmuz. Na spotkanie ze mną w deszczową środę lipcową przychodzą wyluzowani i pełni entuzjazmu do swojego projektu. Rozmawiamy o samochodach, angielskich szkołach i lokalnym akcencie. Od razu czuję, że z nimi można przegadać sporo godzin. Marcin nawet pozwala mi od czasu do czasu zadać jakieś pytanie... 26 - „Jedna godzina to za mało. Wchodzimy do studia o godzinie 16.00, zrobimy kilka wejść pomiędzy muzyką i nagle się okazuje, że musimy już kończyć”- słyszę na samym początku od Marcina. „-Zostaje niedosyt. Apetyt rośnie w miarę jedzenia” – „-Godzina to jest bardzo mało, żeby wszystkim dogodzić”. NE1 fm to radio, które poświęca 3 godziny tygodniowo na audycje w różnych językach. I tak: we wtorek są Polacy, w środę – Chińczycy, a czwartek - Irańczycy. Skąd pomysł na prowadzenie audycji? Mirek zawsze dużo słuchał radia. Marcin tłumaczy: „-Ja się zaraziłem radiem, jak RMF było jeszcze stacją francuską i za 15 pełna godzina były zawsze wiadomości po polsku pomiędzy francuskimi przebojami. Trójka była lepsza. Od 10.00 wieczorem do 4.00 rano – rzadko dosypiałem”. I dodaje: „-Moi rodzice też pomogli. Zawsze było Lato z radiem, Polskie Przeboje.” Dla tych, co mają w nosie Radiowcy z Newcastle stawiają sobie za cel informowanie o lokalnych wydarzeniach. Przekonują: „-Musimy mówić o tym, co się dzieje naokoło, żeby wszyscy wiedzieli „o wszystkim”, żeby ludzie nie myśleli tylko o pracy. Jest Polnews, jest ‘2B’, ICOS, który swoją drogą dużo robi, jest zaprzyjaźnione Radio Bigos - nasi przyjaciele, którzy nas wspierają. Chcemy, żeby ludzie wyszli z domu. Chcemy wyciągnąć tych ludzi, którzy mają wszystko w nosie.” Mirek dodaje: „-Połowa Polaków w North East nie wie, co w trawie piszczy, bo ich to nie interesuje. Oni idą do pracy, idą do szkoły z dziećmi, do domu, piwa się napić, pooglądać telewizję. To prowadzi do depresji. Narzekają, że żyją na obczyźnie, że nie ma nic do roboty, że jest tylko telewizja i internet. Tak nie jest.” Polacy na falach Temat radia w Newcastle to temat poruszany już od wielu lat. Mirek informuje: „-Całe radio powstało z inicjatywy Ryśka z Polnewsa.” Marcin od razu dodaje: „-Jakieś 5 lat temu była mowa o radiu, poznałem się wtedy z Ryśkiem, potem zadzwonił do mnie przed lutym, że dostał taką możliwość”. Marcin mówi, że radio było zawsze jego marzeniem, a z muzyką zawsze miał dużo wspólnego; #58 lipiec/sierpień 2012 był wodzirejem, DJ-ejem: „Chodziło o to, że zagrać ludziom tak, żeby się dobrze bawili.” Daniel Krzyszczak z ICOS, od którego oboje uczą się społecznikowstwa, zasugerował Mirka jako drugą osobę do prowadzenia show. Mirek i Marcin zaczęli się zastanawiać, jak te audycje konstruować. Wymyśli, że każda audycja musi mieć jakiś temat, a na początku do studia zapraszani byli goście, np. Michał Chantkowski z ICOS. Tematy przewodnie, które do tej pory pojawiały się na antenie to: lato, kabarety, filmy, Dżem czy Euro 2012. Przygotowania nie pochłaniają prezenterom bardzo dużej ilości czasu. „-Tutaj w Anglii, musimy bazować w całości na internecie. Przygotowanie do audycji zajmuje zazwyczaj 2 godziny szperania w internecie”. Wszystko, czego musieli się nauczyć, to obsługa konsoli. Grają analogowo, przygotowując muzykę wcześniej. Jak już zrobią audycje, to w ogóle nie odsłuchują nagrania. „Ponieważ to jest ‘live’, niczego nie można usunąć i nagrać jeszcze raz. Coraz bardziej się przygotowujemy, żeby trzymać czasami język za zębami. Już się trochę znamy z Mirkiem, to sprawia, że nie mamy wielkich potknięć” – mówi Marcin. Potrzebni ludzie jesteśmy absolutnie profesjonalistami.” Tymczasem brak profesjonalizmu, potyczki językowe to coś, co przeszkadza niektórym słuchaczom. Jak sobie radzą z krytyką? Mirek uważa, że każdy powinien mieć prawo do tej konstruktywnej. „-Czego nie lubię, to ludzi, którzy tylko siedzą na forach internetowych i nic nie robią. To są ludzie niedowartościowani, nigdzie nie doceniani, więc muszą przelać swoją gorycz w necie, anonimowo”. To daje kopa! Najnowszy projekt radiowców z Newcastle dotyczy zaprzyjaźnionego radia Bigos. „-Oni wymyślili, że będą czytać bajki dzieciom... Rewelacja! Mamy pomysł, że nagramy pierwszy podcast. Przeczytamy „Czerwonego Kapturka”. Mirek będzie wilkiem” – wybucha śmiechem Marcin. I dodaje już poważnie: „-Trzeba czytać dzieciom.” „-Chcemy, żeby więcej ludzi uczestniczyło w takiej przygodzie jak my. Ciągle szukamy nowych osób do współpracy – czy to prowadzenia audycji z nami, czy prowadzenia audycji autorskiej. Można zobaczyć, jak to wygląda. To zaraża. Trochę adrenaliny jest” – mówią. „-Poznajesz nowych ludzi, zaczynasz się interesować rzeczami, którymi się wcześniej nie interesowałeś, w pracy Cię trochę inaczej postrzegają” – zauważa Mirek. Oprócz prowadzenia programu, można zawsze przyjść do studia w czasie nagrywania audycji i zobaczyć, jak to wszystko wygląda. Mirek dodaje: „-Sami nie zrezygnujemy. Jesteśmy nieuleczalnie chorzy na radio i nie da się nas z tego wyleczyć”. Danka Kudłacik Dużo zależy jednak od zaangażowania innych. Jest ich tylko dwóch. Mirek mówi: -„Na początku mieliśmy wrażenie, że jesteśmy sami, ale okazuje się, że są DJ-e, którzy chcą zaistnieć w różnych radiach, w Szkocji, na północy Anglii teraz, kiedy audycja już trochę okrzepła”. Tymczasem audycja rośnie w siłę. Informacje o niej trafiają obecnie przez Facebook do 500 osób, strona na facebooku ma 111 fanów. Mirek i Marcin wierzą jednak, że zespół polskiego programu w NE1 uda się powiększyć: „ -Po t r z e buj e m y Marcin Ejsmont nowych ludzi, któGdzie ich można posłuchać? rym pokażemy, że „Polska Audycja w NE1” - Fan Page na Facebooku, You Tu to jest bardzo prowrzuta.pl ste. Nie chcemy Kontakt: [email protected], skype: polska.audy ich uczyć, bo nie 2b.nepco.org.uk Addicted to Radio For the last six months, on Tuesdays from 4 to 5pm people have been listening to Polish broadcasts on Newcastle NE1fm’s community radio station. The presenters, Marcin Ejsmont and Mirek Warmuz, met with me on a very rainy Wednesday in July. They came relaxed and full of enthusiasm for their project. We talked about cars, English schools and local accents. I immediately felt that I could easily chat with them for hours. Marcin even allowed me to ask a question every now and again... it turns out that there are DJs who want to appear in various radio stations, in Scotland, northern England, now that the program has solidified a bit.” Meanwhile, the program continues to grow. Information about the show goes to 500 people via facebook, the fan page has over a hundred members. Mirek and Martin believe, however, that the Polish team in NE1fm will manage to expand eventually, “We need new people, which we will show that it is very simple to be radio presenters. We do not want to teach them because we’re not professionals”. Meanwhile, the lack of professionalism and linguistic skirmish is what some listeners criticize. How do they deal with it? Mirek believes that everybody should have the right to constructive criticism, “I do not like people who just sit on forums and do nothing. These people are undervalued and never appreciated, so they pour their bitterness onto the net anonymously. For those who couldn’t It gives you a kick. be bothered Their latest proRadio presenters aim to provide Mirek Warmuz ject comes from information about local events. Where you can listen to them? their friend radio They argue, “We need to talk Polska Audycja w NE1fm “Poland broadcast in NE1fm” - Fan Page Bigos. „They came about what is happening around on Facebook, You Tube, wrzuta.pl up with the idea us, so people don’t think only Contact: [email protected], skype: polska.audycja of reading Polish about work. There is the Polnews stories to children website, there is ‚2B’ Magazine, ... Excellent! We ICOS organisation, which by the have an idea that way do a lot, there are our friends Radio Bi- blues band Dżem, and Euro 2012. we will record the first podcast and read gos - our friends who support us. But this Preparations do not take up too much „Little Red Riding Hood.” Mirek will be a is not enough. We want people to come out time. “Here in England, we must rely en- wolf”, laughs Martin. And then adds seof the house. We want to draw out those pe- tirely on the internet. It usually takes two riously, “We have to read to our children.” ople who can’t be bothered to do anything.” hours of browsing the web.” All they had to “We want more people to be involved in Mirek adds, “Half of the Poles in the North learn was how to use the console. They play this adventure. We are constantly looking East do not know what there is to do, becau- analog music and prepare it beforehand. for new people to work with us - whese they do not care. They go to work, take When the programme is done, they never ther to have programs with us, or have their children to school, go home, drink listen to the recording. „There is nothing a broadcast of their own. You will have a beer, watch some TV. This leads to depres- we can remove and do again, because it is chance to see how it works. It is addictision. They complain that they live in exile, ‚live’. It teaches us to spend more and more ve, and there is a little adrenaline present that there is nothing to do, that there is only time preparing, you learn how to bite your as well,” they say. “You meet new people, the television and the internet. It is not like lip sometimes. Also, we have got to know you start to get interested in things which that at all.” each other a little better and have not made we have never taken an interest in; they any major mistakes”, says Marcin. see you differently at work”, Mirek notes. In addition, you can always come to the stuPoles on the Airwaves dio during the recording of programs and The idea of a Polish radio programme in People needed see how it works. Mirek adds, “We will not Newcastle has been discussed for many Much depends on the involvement of give in. We’re addicted to the radio and noyears. Mirek says, “The show was initiated others. There are only two of them at the -one can cure us of this.” by Rysiek from Polnews.” Marcin imme- moment. Mirek says, “At the beginning we Danka Kudłacik diately adds, “About 5 years ago we were had the impression that we were alone, but “One hour is not enough. We come to the studio at 4pm, we say a few words in between the music and all of a sudden it’s already time to finish”, I hear straight away from Marcin. “We are left with a hunger for more. One hour is not enough to please everybody”. Radio NE1fm gives three hours a week to programmes in different languages. On Tuesdays for Poles, Wednesdays for Chinese and on Thursdays for Iranians. Where did the idea of a Polish show come from? Mirek always listened a lot to the radio. He can’t imagine driving without listening to something. Marcin explains, “I became hooked on radio when RMF radio was a French station. At that time they were broadcasting news 15 minutes before the full hour, between French hits. But Polish Radio Three was better, running from 10pm to 4am. I hardly ever slept through the night.” He adds, “My parents helped me as well. There was always a Polish radio programme on like The Summer with the Radio and Polish Hits”. ube, ycja talking about it, then he called me around February about the opportunity he had received.” Marcin says that appearing on the radio was always his dream, and music was very important to him when he was a DJ and an entertainer. “The idea was to help people have a good time”. Daniel Krzyszczak of ICOS, from whom they both learned the community approach, suggested Mirek as another person to conduct the show. Mirek and Martin began to wonder how to construct these programs. They decided that every program must have a main topic. At the beginning they were inviting guests too, such as Michał Chantkowski from ICOS. Themes have included the summer, cabaret, films, Polish Fancy joining us? Write to: [email protected] #58 july/august 2012 27 Fotograf na wymarciu Jak zapowiadaliśmy w poprzednim numerze „2B”, w ubiegłym miesiącu można było oglądać wystawę dyplomową polskiego fotografa z North East, Marcina Rewedy. Dziś, kiedy emocje już trochę opadły, Marcin opowiada Magazynowi „2B” o „Polonii”, fotografii i planach na przyszłość. 2B: Marcin, kim Ty w ogóle jesteś? Marcin Reweda: Jestem artystą wizualnym, który w dużym stopniu interesuje się fotografią dokumentalną. 2B: Jak byś siebie określił profesjonalnie? Co Cię w fotografii interesuje najbardziej? M.R.: W fotografii najbardziej interesuje mnie temat, obiekt fotografowany i to, co chcę przez to powiedzieć. Chciałbym, żeby każde zdjęcie miało większe znaczenie, głębię oraz dodatkowo jako cały projekt opowiadało historię, uczyło, bądź przypominało o jakimś wydarzeniu. Mówiąc krótko - chcę tworzyć eseje fotograficzne. 2B: Czy dlatego właśnie fotografujesz? M.R.: Fotografia jest moją pasją i naprawdę lubię fotografować, ale nie tylko dlatego robię zdjęcia. Jednym z ważniejszych powodów jest to, że fotografuję dlatego, że chcę pomagać, skupiać uwagę na niektóre zagadnienia z życia codziennego, jak i również chcę zostawić coś po sobie dla przyszłych pokoleń. Chciałbym, aby ktoś otworzył kiedyś moją książkę i dowiedział się czegoś nowego, co może zmieni jego życie, pogląd, bądź przekonanie... Tego bym chciał, ale muszę tu powiedzieć, że nie tworzę ładnych obrazków, nie o to mi chodzi. 2B: Co chciałeś osiągnąć poprzez projekt „Polonia”? Jakie były zamierzenia artystyczne projektu? Skąd wziął się na niego pomysł? M. R.: Projekt „Polonia” siedział w mojej głowie już kilka lat, tylko nie wiedziałem, z której strony go „ugryźć”. Tak jak i większość moich znajomych przyjechałem na Wyspy do pracy, z czasem jednak poznałem wiele podobnych do mnie osób i to środowisko Polaków dało mi ten temat. Dosłownie: temat tworzył się na moich oczach. Zobaczyłem, jak my, emigranci, kreujemy sobie ten nowy świat w zupełnie obcym środowisku. Są tu ludzie, którzy tęsknią za oj- 28 #58 lipiec/sierpień 2012 czyzną, domem rodziną, ale i również są tacy, co nie chcą mieć nic wspólnego z Polską... I właśnie ta różnorodność przyczyniła się do powstania „Polonii”. 2B: Z czego jesteś po wernisażu zadowolony? Co poszło dobrze? Co zrobiłbyś inaczej? Wiem, że zaprosiłeś sporo interesujących osób, jak na przykład panią Wójcicką, pana Sułka czy też polskie organizacje. M.R.: Jestem zadowolony z komentarzy i z tego, że generalnie się podobało, jak i również z tego, że zwróciłem uwagę naszych angielskich sąsiadów na nas, Polaków. Poznałem wiele ciekawych osób, z którymi utrzymuję kontakt. Na pewno chciałbym mieć większą wystawę, tak aby można było zaprezentować wszystkie 26 zdjęć. 2B: Pamiętasz jakieś ciekawe spostrzeżenia? Coś Cię zaskoczyło? M.R.: W mojej głowie pozostanie to, jak mnie nazwał jeden z profesorów z tutejszego uniwersytetu, który powiedział, że zaliczam się do „fotografów zagrożonych wymarciem” - dodam, że miał tu na myśli 2b.nepco.org.uk fotografów pracujących na filmie. 2B: Gdzie można się o Tobie i Twoich pracach dowiedzieć więcej? M.R.: Mój projekt można obejrzeć na www. marcinreweda.com, dodatkowo planuję wydać książkę - album fotograficzny „Polonia”, zawierający wszystkie fotografie wraz z tekstem. 2B: Jakie masz plany na przyszłość? Gdzie chciałbyś się zobaczyć za 5 lat? M.R.: Chciałbym zacząć już pracę nad nowym tematem, przy czym projektu „Polonia” nie uważam jeszcze za zamkniętego; będę mieć uszy i oczy szeroko otwarte. Idealnie będzie, jak za 5-10 lat będę „siedział” w tym jeszcze głębiej, robił to, na czym mi zależy najbardziej; mam plany, które - mam nadzieję - się zrealizują. Na koniec dodam, że wkrótce chcę zorganizować warsztaty fotograficzne, na które bardzo serdecznie zapraszam Polonię z północnej Anglii. Zainteresowanych proszę o kontakt telefoniczny: 07933690279 lub mailowy: [email protected]. Pytania i tłumaczenie: Danka Kudłacik As we wrote in the previous issue of ‘2B’ Magazine, the degree show exhibition of Polish photographer Marcin Reweda took place recently. Now that the exhibition rush is over, we ask Marcin about the “Polonia”, photography and his plans for the future. 2B: Marcin, who are you really? Marcin Reweda: I’m a visual artist who is mostly interested in documentary photography. 2B: How would you describe yourself professionally? What are you most interested in? M.R.: In photography I’m most interested in the topic, the object that I photograph and the message behind it. I would like the photograph to have meaning and depth. I want the whole project to tell a story, teach something or remind us about a particular event. In short, to create photographic essays. for generations to come. I would like one person to read my book one day and learn something new that might change his/her life or perception. That is what I want. I need to add that I’m not creating ‘pretty pictures’. 2B: What did you want to achieve through your project ‘Polonia’? What were the artistic objectives of it and where did you start thinking about it? M.R.:This project was in my family and home, but also there are people who don’t have anything in common with Poland. This diversity helped me to create “Polonia”. 2B: What are you most proud of after the exhibition? What went well? What would you do differently? I know that you invited a lot of interesting people, like Mr Sułek, Mrs Wójcicka, and representatives from Polish organisations. M.R.: I’m happy with the com- One nearly extinct photographer 2B: Is that why you are taking photos? M.R.: Photography is my passion and I genuinely like taking photographs. But this is not the only reason why I’m doing it. One of the most important reasons for me is a desire to help, and to stress particular issues of everyday life. I want to make an impact and leave something head for a while now, but I didn’t know how to tackle it. Like most of my friends, I came to the UK to work; I met lots of people similar to me and they inspired me to work with them as a topic. It has been created in front of my eyes. I have witnessed creating this ‚new world’ in a totally strange surrounding by immigrants. There are people who miss their homeland, ments and the general good impression. I turned the eyes of our English neighbours onto us Poles. I met a lot of people who I keep in touch with. For sure, I would like to have a bigger exhibition here, so I can present all 26 photographs. 2B: Do you remember any particularly interesting comments? Were you surprised at Fancy joining us? Write to: [email protected] #58 july/august 2012 any point? M.R.: One of the professors of the local university called me “a nearly extinct photographer”. I need to add that he was referring to the fact that I work on traditional film, not digital. 2B: Where can we find more about your work? M.R.: The project can be viewed on my website www.marcinreweda.com In addition, I would like to publish a photography album with all of the photos with text. 2B: What are your plans for the future? Where would you like to see yourself in 5 years’ time? M.R.: I would like to start working on a new topic; however I don’t consider the project “Polonia” fully completed just yet. I will have my eyes and ears opened. Ideally, in 5-10 years I would be able to explore the subject even more and do things I care the most about. I have many plans that I hope to realize. I’d like to add that I’m planning on organising photography workshops for Polish people in the North of England. All interested parties please contact me on 07933690279 or via e-mail: marcinreweda@ yahoo.co.uk. Questions and translation: Danka Kudłacik 29 The four minute cake On Thursday 28th June, Tyne and Wear Fire and Rescue Service’s Control Room received more than 1,500 between 3.30pm and midnight following flash flooding on Tyneside. Firefighters attended more than 150 inciIt’s the Olympics! For years sportsmen and women from all dents as a result of the storm, mainly flooding incidents over the world have prepared with some people needing rescuing. Some of the incifor this moment! Who will win? dents fire crews attended included: The fire boat was in Who will break a world record? attendance at Brantwood Avenue in West Monkseaton Who will be the fastest? Yes, in to assist in the evacuation of people from their homes. most events it’s being fastest that counts! And so, ladies and Seven people including two infants were rescued from gentleman, in honour of the Green Lane Gardens in Felling, Gateshead. An Airtrack London 2012 Olympics, I give system was used to provide a bridge from the front doyou the four minute cake! ors to garden gates. Czterominutowe ciasto Są zawody olimpijskie! Sportowcy i kobiety przygotowywali się do tego momentu przez lata! Kto wygra? Kto pobije światowy rekord? Kto będzie najszybszy? Tak, w większości bycie najszybszym się liczy! A więc, panie i panowie, w honorze dla Igrzysk Olimpijskich Londyn 2012, daję wam czterominutowe ciasto! Tak, będzie ono gotowe w mikrofalówce w ciągu czterech minut! Mój panel ekspertów od zjadania ciast daje kciuk w górę! To jest zwycięzca! To jest przepis! Wyłóż naczynie nadające się do mikrofalówek (około 16 cm) specjalną folią, która nadaje się do użycia w mikrofali. Pozwól, aby folia zwisała po bokach. Zgnieć razem 175 g samorosnącej mąki, 2,5 ml proszku do pieczenia i 75 g masła. Dodaj 75 g miękkiego jasnobrązowego cukru i 10 ml zmielonego cynamonu. Do miarki wbij jajko i dodaj tyle mleka, aby odmierzyć 150 ml. Połącz suche składniki i wlej do przygotowanego naczynia. Na wierzch ciasta: połącz 30 ml jasnobrązowego cukru z 5 ml mielonego cynamonu i 30 ml płatów migdałowych i posyp wierzch. Przykryj ciasto wystającą folią, natnij, aby para mogła uciekać. Nastaw mikrofalówkę na full i włącz na cztery minuty! Odstaw na 10 minut i przenieś wraz z folią na kratkę do studzenia ciast. Kiedy ciasto całkowicie ostygnie, zdejmij folię. Mielony kardamon jest dostępny w sklepach z etniczną żywnością. Ja znalazłam czarny i zielony, a do tego przepisu użyłam zielonego. Z mojego doświadczenia wynika, że ciasta z mikrofalówki należy jeść szybko! Więc do startu, gotowi, jeść! Barbara Garrick Tłumaczenie: Grażyna Winniczuk 30 Yes, this one cooks in the microwave in just four minutes! My panel of expert cake tasters give it the thumbs up! It’s a winner! Here’s the recipe! Line a microwaveable dish (about 16cm in diameter) with microwaveable Clingfilm, allowing the Clingfilm to hang over the sides. Rub together 175g self raising flour, 2.5ml baking powder and 75g butter. Add 75g light soft brown sugar and 10ml ground cardamom. In a measuring jug, beat one egg and add enough milk to make 150ml. Combine this with the dry ingredients and pour into the prepared dish. For the topping, combine 30ml light soft brown sugar, 5ml ground cinnamon and 30ml flaked almonds, then sprinkle this mixture over the cake. Cover the cake mixture with Clingfilm, slitting it to allow steam to escape. Microwave on full for four minutes! Allow it to stand for ten minutes and then transfer with Clingfilm to a wire cooling rack. When completely cold, peel the Clingfilm away. Ground cardamom can be bought in ethnic food stores. I found it available in black or green varieties and used green in this recipe. In my experience, microwave cakes are best eaten quickly too! So, on your marks, get set, eat! #57 maj/czerwiec 2012 Barbara Garrick My flood story It had started to rain as I left the house to take the boys to The Centre for Life, a good ‚wet weather’ activity I thought. As the sky blackened and the rain started I was just approaching the South Gosforth metro station. My run turned into a sprint as the first bolts of lightning hit. School children were shrieking with excitement and fear just behind me. I then found myself huddled together with 30 strangers under a shaking canopy at Gosforth station, with water flooding at our feet and the overhead strip lighting flickering as water poured in. When the first part of the storm seemed to lift, I rather stupidly nipped on, what turned out to be, the last metro running into town that day before the line was closed. When we arrived at Central Station it was already flooded. I pushed the buggy through inches of water in the station, where the boys and I we were stranded temporarily, no way in or out as or entrance and exist had been blocked off with tape. Just as well really, as then the second part of the storm hit and we watched the lightening hit the Tyne Bridge from the relative safety of the station. We then waited for my partner Dave to finish work (next to the station) so he could help me get the boys home. Dave was stopped from coming into the station by police (who were understandably trying to shut off the station) and our mobile phone signals were too weak to make contact for quarter of an hour. Eventually we found each other, with me existing through the car park as the police let the tape down. We were now back out in the storm. The boys were very cold and hungry by this point but they were still surprisingly happy, and so we walked up to Eldon Square to buy some bread to keep them going for a bit. We tried to get a bus from Haymarket, but queues backed up past Eldon Square car park, so there was only one real option- to walk. This brought us to the tunnels under the Central motorway which were waist high in water. We detoured to go through Jesmond, passing the Royal Grammar School which had a river running through it (lots of photos on the BBC of that). The excess of water here was running to the footpath and people were climbing the bank to get by, or, like us, wading through knee high water. We had to lift the buggy to stop the boys getting wet, but had plenty of help from people prepared to get their feet wet in order to keep the children dry. As we walked up Osbourne road toward Jesmond church the pavements were slightly drier as we were walking uphill, but the traffic was stationary in both directions. We cut through Matthew Bank to reach Gosforth, and walked along Ilford Road, again, where it was drier and the sun had already come out. We eventually arrived home at 7.15pm which was brilliant- If we’d taken the bus we would have no doubt still been on it! The only causalities of the storm for us were two pairs of shoes (wet through) and a lot of breadcrumbs to hoover up in the buggy, and children who wouldn’t go to sleep until 10pm as one naughty three year old wanted to talk about the storm! We were very lucky. We could see Gosforth high street from our living room and the traffic was solid, and didn’t start moving there until about 10.30pm. Our elderly neighbour was pacing the streets waiting for her husband to arrive home from Sunderland. Residents were taking it in turns to go outside and chat to her and offer her cups of tea. her husband thankfully arrived home at 11pm completely unscathed. Rachel Clements, Photo: Rachel Clements, Aleksandra Wysocka, Andrzej Czas, Pauline Summers, Kasia Bobrzak 2b.nepco.org.uk Flash floods on Tyneside Fancy joining us? Write to: [email protected] #58 july/august 2012