turkana - Kombonianie

Transcription

turkana - Kombonianie
1 (120) styczeń–luty 2014
TURK ANA
zapomniane plemię
Nie traćcie nadziei, że i dla was jest przeznaczona
bezpieczniejsza przyszłość, że na swoich drogach możecie
spotkać wyciągniętą dłoń, że dane wam będzie doświadczyć
braterskiej solidarności i ciepła przyjaźni!
PAPIEŻ FRANCISZEK
PAŃSTWA Z NAJWIĘKSZĄ LICZBĄ
MIĘDZYNARODOWYCH EMIGRANTÓW
LATA 2000 i 2013 (w milionach)
46
Stany Zjednoczone Ameryki
35
11
12
10
9
9
Rosja
Niemcy
Arabia Saudyjska
5
8
Zjednoczone Emiraty Arabskie
2
8
Anglia
5
7
6
7
6
6
Francja
Kanada
Australia
2000
2013
4
6
Hiszpania
2
0
10
20
30
40
międzynarodowi emigranci
50
2013 r.
1 milion i więcej
mniej niż milion
mniej niż 100 000
brak danych
UN, population Division (2013), International Migration 2013 Wallchart
od redakcji
misjonarze kombonianie
30-383 KRAKÓW
ul. Skośna 4, skr. poczt. 21
tel.: 12 262 34 68
Redaktor naczelny
o. Krzysztof Zębik, mccj
[email protected]
www.krzysiekimisje.pl
Zespół redakcyjny
o. Gianni Gaiga,
dr Ewa Gniady, o. Maciej Miąsik,
o. Rafał Leszczyński
Współpracuje okresowo
Sylwester Laskowski
Współpraca z czasopismami
Leadership (Uganda),
Mundo Negro (Hiszpania),
New People (Kenia),
Nigrizia (Włochy),
Worldwide (Południowa Afryka),
World Mission (Filipiny)
Wydawca
Misjonarze Kombonianie
30-383 KRAKÓW
ul. Skośna 4
Skład komputerowy
Misjonarze Kombonianie
Serca Jezusowego, Kraków
Druk
Drukarnia Diecezjalna
w Sandomierzu
www.wds.pl
Nr konta:
Pekao SA o/Warszawa
56 1240 6074 1111 0000 4989 3999
e-mail:
[email protected]
ISSN 1231-6628

Świeccy misjonarze
darem dla misji
o. Krzysztof Zębik, kombonianin
Kiedy mówi się o misyjnym zaangażowaniu Kościoła, najczęściej myśli się
o działalności księży, braci i sióstr zakonnych. Rzadko natomiast w tym kontekście wspomina się misyjną posługę ludzi świeckich. Osoby świeckie podejmujące pracę misyjną, posłane do niej przez Kościół, są w pełnym tego słowa
znaczeniu misjonarzami. Taki misjonarz wydelegowany jest po to, by dzielić się
z innymi nie tylko swoimi talentami, ale przede wszystkim wiarą.
Misyjne zaangażowanie wymaga od świeckich misjonarzy wiele samozaparcia
i wyrzeczeń, otwartości na drugiego człowieka oraz gotowości do poświęceń,
często z narażeniem zdrowia, a niejednokrotnie i życia. W ich przypadku decyzja
o wyjeździe na misje pociąga za sobą szereg trudnych do zaakceptowania konsekwencji. Kiedy bowiem misjonarz świecki po latach pracy misyjnej powraca do
domu, musi niejako wszystko zaczynać od początku, na nowo uczyć się rzeczywistości rodzinnego kraju, nierzadko zupełnie innej od tej pozostawionej. Mimo
to nie brakuje „Bożych szaleńców”, którzy decydują się na taki życiowy wybór
– pisze ks. Romuald Szczodrowski. W styczniu tego roku do pracy misyjnej zostały
posłane trzy świeckie misjonarki kombonianki. Posłanie
Moniki Krasoń odbyło się 12 stycznia w jej rodzinnej
parafii w Łaziskach Górnych, zaś dwie kolejne świec„Czeka was życie
kie – Ewa Maziarz i Joanna Owanek – zostały posłane
pasjonujące,
19 stycznia w Zarzeczu. W marcu wyjadą na kurs angieldoznacie
prawdziwej
skiego, a później do Gulu w Ugandzie, gdzie będą świadradości głoszenia
czyć o Chrystusie w różnych dziedzinach swojej pracy.
Dobrej Nowiny
Kim są świeccy misjonarze?
Przede wszystkim są to ŚWIECCY, czyli osoby nie
tym braciom
duchowne z kościołów lokalnych, które rozpoznają swoi siostrom, których
je powołanie do służenia innym i dawania świadectwa
poprowadzicie po
życia chrześcijańskiego poprzez pracę na różnych kondrogach zbawienia.”
tynentach;
(bł. Jan Paweł II)
Są to MISJONARZE głoszący Chrystusa nie tylko
słowem, ale przede wszystkim czynami, postawami,
miłością do bliźnich, odpowiedzialnym wykonywaniem
swoich obowiązków. Punktem finalnym formacji w ruchu komboniańskim jest
posłanie do krajów, gdzie doświadczenie Boga w połączeniu z pracą na rzecz
misji da pełny wymiar powołania;
Są to KOMBONIANIE, których nazwa pochodzi od św. Daniela Comboniego, założyciela Zgromadzenia Misjonarzy Kombonianów Serca Jezusowego.
Świeccy Misjonarze Kombonianie w charyzmacie Comboniego rozpoznają
swoje powołanie do służby „najbiedniejszym i najbardziej opuszczonym”.
Kombonianie to rodzina składająca się z ojców, braci, sióstr zakonnych i osób
świeckich, przez co czują się członkami międzynarodowej wspólnoty o mocnych korzeniach i tym samym poglądzie na świat.
ŚMK mogą wyjechać na misje po około dwóch latach formacji, która odbywa się poprzez cykliczne spotkania. Rozeznają wówczas powołanie w kontekście swojego życia i wiary, studiują charyzmat św. Daniela Comboniego,
poszerzają wiedzę na temat pracy na misjach, a poprzez spotkania we wspólnocie misjonarzy budują jedną, wielką rodzinę komboniańską, poznając siebie, swoje słabe i mocne strony. 
Misjonarze Kombonianie 1 (120) styczeń–luty 2014
3

pozdrowienia z „krańców świata”
Wszystkim Czytelnikom
przesyłam najserdeczniejsze
pozdrowienia z Pesaro, niewielkiego miasta położonego nad
Morzem Adriatyckim, we włoskim regionie Marche. Liczy ono
około 100 tys. mieszkańców.
Od 5 listopada ub.r. mieszkam
w domu formacji misyjnej dla
kombonianów pracujących we
Włoszech. Jest to również dom
modlitewny dla grup parafialnych i różnych ruchów katolickich, które są zainteresowane
pracą na rzecz misji. Powoli się
tu zadomawiam. Po roku pobytu z ojcem Pascalem Garasoma
we Florencji, zostałem wysłany
do wspólnoty w Pesaro. Należy
do niej siedmiu ojców i jeden
brat. Ja jestem najmłodszy.
Na początku tego nowego
roku pragnę pozdrowić ciepło wszystkich Czytelników
dwumiesięcznika „Misjonarze
Kombonianie”. Kiedy w Polsce
środek zimy, u nas – w Brazylii – styczeń to okres wa4
Z pomocą Boga i dzięki mądrości
starszych ode mnie misjonarzy,
z nadzieją patrzę w przyszłość.
Dbam o zdrowie, szczególnie
o moją cukrzycę. Staram się
kontynuować dietę i regularnie
odwiedzać lekarza. Nie zeszczuplałem, jestem taki sam jak byłem, może tylko trochę starszy.
Wraz z rozpoczętym rokiem
2014 niech towarzyszy nam
błogosławieństwo Boże, abyśmy
zawsze potrafili dzielić się dobrem i dawać radość samotnym, chorym i potrzebującym.
Pamiętam o Was wszystkich w modlitwie i o nią również proszę,
abym w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II umiał odnaleźć
inspiracje i perspektywy na dalsze kapłańskie życie. A w pracy
nad budowaniem godnej przyszłości niech nad nami czuwa
Matka Boża.
O. MARIO SALA DANNA, KOMBONIANIN
kacyjny. Dzieci zwykle wracają do szkoły
w lutym, ale w tym roku będzie to nieco
wcześniej, bo już pod koniec stycznia. Powodem tego są Mistrzostwa Świata w Piłce
Nożnej, które będą rozgrywane w Brazylii
na przełomie czerwca i lipca, i z tego względu wszystko jest tym razem przyspieszone.
Wiele się mówi o tym przedsięwzięciu,
wiele buduje, choć nie wszyscy na tym
skorzystają. Jako że piłka nożna jest tu ubóstwiana, Brazylijczycy liczą, że to oni ponownie zdobędą tytuł mistrzów świata. Dla
wielu chłopców to największe marzenie, żeby
zostać zawodowym piłkarzem.
My również, choć mieszkamy na północnym
wschodzie, daleko od ogromnych stadionów, na których będą
rozgrywane zawody, czujemy całą machinę tych przygotowań.
Nawet nasz program duszpasterski musieliśmy zawiesić na czas
mistrzostw. Miejmy nadzieję, że dla wielu będzie to czas niezapomnianych emocji. Nie wiem, komu Wy będziecie kibicować,
bo ja, oczywiście, Brazylii!
O. TOMASZ MAREK, KOMBONIANIN
Misjonarze Kombonianie 1 (120) styczeń–luty 2014
w numerze
1 (120) styczeń–luty 2014
1 (120) styczeń–luty 2014

Turkana – zapomniane plemię
TURK ANA
zapomnia ne plemię
Prawdziwy Turkana to człowiek ze stadem. Liczne trzody bydła czynią go
człowiekiem bogatym. Bez zwierząt uważany jest za słabego i to niezależnie
od posiadanych umiejętności, wykonywanej pracy czy finansowego
zaplecza. Szczep Turkana, znany z silnego poczucia przynależności do
tradycji plemiennych, staje przed trudnymi wyborami – pomiędzy tradycją
a nowoczesnością, tożsamością a zmianą. Czy styl jego życia może
przetrwać w tak szybko zmieniającej się Kenii? W jaki sposób Kościół może
pomóc mu zachować wartości kulturowe w okresie integracji?
Od redakcji
Świeccy misjonarze darem dla misji o. Krzysztof Zębik, mccj
3
pozdrowienia z „krańców świata”
4
Wiadomości
Krótkie informacje
Posyłam was głosić radosną Nowinę redakcja
6
7
misjonarz odpowiada
Brat Tomasz Basiński, misjonarz kombonianin w Kolumbii,
odpowiada Ewie Gniady
8
plemię turkana (kenia)
Zmieniający się świat John Antonini
11
kultura w chinach
Legenda o Chińskim Nowym Roku o. Adam Szpara, mccj
18
11
15
rozważania biblijne
Duchowa migracja ks. Marek Mierzyński
17
nielegalna imigracja
U bram Europy Carlos Reis, reporter
18
mozambik
Widmo wojny o. Andrzej Filip, mccj
23
gawędy misyjne
Najwyższa misja świata o. Rafał Leszczyński, mccj 25
ameryka południowa
Liść koki – tradycja czy zagrożenie o. Maciej Miąsik, mccj
28
młodzi i misje
Doświadczyć Misji (cz. 2)
30
sprawiedliwy handel
Człowiek ważniejszy od zysku Natalia Kluzek
34
Na okładce: Dziewczyna z plemienia Turkana, Kenia (Misjonarze Kombonianie)
25
aktualności »
krótkie INFO »
wiadomości ze świata »
TUNEZJA
Tunezja jako pierwszy kraj arabski pracuje nad zapewnieniem równych praw kobietom i mężczyznom. Tym samym chce
zapewnić je wszystkim obywatelom, bez żadnej dyskryminacji.
Konstytucja ma także zakazywać tortur, a państwo ma bronić
obywateli, ich integralności fizycznej i moralnej. Ma również zapewnić wolność wyznawania innych religii, gwarantując jednocześnie, że religią kraju
pozostanie islam. Tunezyjczycy na nową konstytucję czekają od października
2011 r. Poprzednia także zawierała przepisy chroniące prawa człowieka, jednak wielokrotnie była nowelizowana, by zapewnić prezydentowi Ben Alemu
uzyskanie większej władzy. Obalenie prezydenta na przełomie lat 2010/2011
zapoczątkowało arabską wiosnę w Afryce północnej.
KENIA
Caritas Polska wybuduje przedszkole dla dzieci w kenijskiej
miejscowości Subukia, oddalonej o ok. 200 km od stolicy kraju
Nairobi. Mieszkańcy Kenii żyją na granicy ubóstwa, często
w niedożywieniu, a 7% populacji jest zarażonych wirusem HIV.
Od marca 2013 r. znajduje się tam misja Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny.
Przedszkole ma zapewnić każdemu dziecku bezpieczeństwo, minimum jeden
posiłek dziennie oraz opiekę medyczną. Matki, które pozostawią tam swoje
pociechy, będą mogły uczestniczyć w szkoleniach zawodowych. W chwili
obecnej poważnym problemem kraju jest brak aktywizacji zawodowej kobiet
oraz brak dostępu do edukacji.
ŚWIAT
Jak podała agencja informacyjna Fides, w 2013 r. na świecie
zamordowano 22 kapłanów i misjonarzy. Agencja Fides powstała
3 grudnia w 1927 r. z inicjatywy Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary. Została powołana dla ożywienia współpracy misyjnej w Kościele oraz inspirowania pomocy duchowej i materialnej dla misji.
Agencja w swoim raporcie zwraca uwagę na wzrost liczby zabitych – w 2012 r.
zginęło 13 misjonarzy. Najwięcej przedstawicieli katolickiego duchowieństwa
oddało życie w ubiegłym roku w Ameryce Południowej – w samej Kolumbii
zamordowano 7 księży, w Meksyku 4. Śmiertelne ofiary odnotowano też w Brazylii, Wenezueli, Panamie, Haiti oraz w Afryce: w Tanzanii, na Madagaskarze
i Nigerii. W Azji – w Indiach i Syrii – zamordowano 2 księży.
WATYKAN
Na międzynarodowym spotkaniu zorganizowanym na początku stycznia br. w Watykanie przez Papieską Akademię
Nauk sformułowano bezwzględne warunki dla osiągnięcia
pokoju w Syrii. Niezbędne jest natychmiastowe zaprzestanie
przemocy, rozpoczęcie odbudowy zniszczonego kraju i prowadzenie dialogu
pomiędzy społecznościami syryjskimi. Konieczna jest także pomoc humanitarna, zwłaszcza dla uchodźców. Konflikt w Syrii pochłonął już ponad 130
tys. ofiar śmiertelnych. Papież Franciszek zaapelował o zakończenie konfliktu
i wyraził nadzieję, że do pokoju przyczyni się międzynarodowa konferencja
Genewa 2. Oświadczył, że nie do przyjęcia jest atak na bezbronną ludność
cywilną, a przede wszystkim dzieci. Podkreślił też chwalebne wysiłki Libanu i Jordanii, które z wielkodusznością na swoje terytoria przyjęły licznych
uchodźców syryjskich.
6
wiadomości
MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ
MIGRANTA I UCHODŹCY
W drugą niedzielę po uroczystości
Objawienia Pańskiego Kościół katolicki obchodzi Światowy Dzień Migranta
i Uchodźcy. W tym roku celebrowany
był po raz 100., a jego hasło brzmiało:
„Migranci i uchodźcy ku lepszemu światu”. Zgodnie z instrukcją Papieskiej Rady
ds. Duszpasterstwa Migrantów i Podróżujących z roku 1978, dzień ten ma być
„okazją dla pobudzenia wspólnot chrześcijańskich do odpowiedzialności wobec
braci migrantów oraz do obowiązku
współdziałania w rozwiązywaniu ich
różnorakich problemów”. W czasie Mszy
św. papież zwrócił się do uchodźców
i migrantów: „Drodzy przyjaciele, leżycie
Kościołowi na sercu, ponieważ Kościół
jest ludem w drodze do królestwa Bożego, które Jezus Chrystus przyniósł pośród nas. Nie traćcie nadziei na lepszy
świat! Życzę wam, byście żyli w pokoju
w krajach, które was przyjmują, zachowując wartości swoich rodzimych kultur.
Chciałbym podziękować tym, którzy
pracują z migrantami, przyjmują ich
i towarzyszą im w trudnych chwilach,
chronią od tych, których bł. Giovanni
Battista Scalabrini nazwał handlarzami
ludzkim mięsem, którzy chcą uczynić
z migrantów niewolników”.
Z tej okazji papież odwiedził także
parafię pod wezwaniem Najświętszego
Serca Pana Jezusa, w centrum Rzymu,
gdzie salezjanie oferują pomoc uchodźcom, zapewniając im opiekę prawną,
szukając pracy i organizując kursy języka włoskiego. Ojciec Święty podczas
spotkania z uchodźcami i bezdomnymi
wyspowiadał pięć osób, a następnie odprawił Mszę świętą.
opr. beata niepiekło
Misjonarze Kombonianie 1 (120) styczeń–luty 2014
newsy »
informacje bieżące »
z polski »
wiadomości
polska
Posyłam was głosić radosną Nowinę
„Bóg wybrał was, abyście szły
i owoc przynosiły, i aby owoc
wasz trwał. Idźcie więc i głoście
Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Oto krzyż, wasz przewodnik
na apostolskich drogach. Oto
wasza pomoc w każdym niebezpieczeństwie. Oto wasza pociecha
w życiu i przy śmierci”.
Krzyże misyjne, które otrzymały
trzy świeckie misjonarki kombonianki – Ewa Maziarz, Joanna Owanek
i Monika Krasoń – będą im nieustannie towarzyszyły w pracy misyjnej
w Ugandzie, do której zostały posłane.
One z radością odpowiedziały „tak”
na Chrystusowe wezwanie.
Z miłości do Niego podejmą
służbę wśród najbardziej opuszczonych
i najbiedniejszych,
którzy na nie czekają w Ugandzie. To
ich posłanie w afrykański zakątek świata, by
głosić Chrystusową Ewangelię,
jest bardzo ważnym wydarzeniem nie tylko dla wspólnoty
Misjonarzy Kombonianów, ale
też dla całej wspólnoty Kościoła.
Nie każdy z nas przecież może
wyjechać na misje, ale inni
mogą się tam udać w naszym
imieniu. I właśnie Ewa, Asia
i Monika również w naszym
imieniu będą służyć braciom
i siostrom w Ugandzie, będą
Monika Krasoń przyjmuje krzyż misyjny
dzielić się z nimi Chrystusową
z rąk arcybiskupa Wiktora Skworca.
wiarą, nadzieją i miłością.
Posłanie misyjne świeckich
misjonarek miało charakter bardzo
nę Jego Ekscelencja biskup Krzysztof
uroczysty. Cała wspólnota Kościoła
Nitkiewicz. Misjonarki podkreśliły,
w parafiach rodzinnych misjonarek
że są świadome trudów misji w Ugan– Zarzeczu i Łaziskach Górnych –
dzie, ale głęboko wierzą, że ich praca
razem modliła się za świeckie misjobędzie owocna. Jednak, aby „owoc był
narki, aby w życiu misyjnym potraobfity”, konieczna jest modlitwa i o tę
fiły świadczyć o Jezusie i pociągać
modlitwę wszystkich poprosiły.
innych do Niego. Błogosławieństwa
Niech prośba misjonarek będzie dla
i wręczenia krzyży misyjnych dokonas zachętą do wspólnej modlitwy za
nali pasterze Kościoła archidiecezji
misje, na którą stać każdego. Włączmy
katowickiej i diecezji sandomierskiej.
się zatem wszyscy w misyjne dzieło
Monikę posłał Jego Ekscelencja arcycałego Kościoła i również bądźmy
biskup Wiktor Skworc, a Ewę i Joanmisjonarzami.
(REDAKCJA)
Posyłam was na pracę bez nagrody,
Na ciężki, twardy i niewdzięczny trud,
Niezrozumienie, drwiny i obmowy.
Posyłam was przydawać do mych trzód.
Posyłam was opatrzyć ciężkie rany,
Pomagać słabym, ich ciężary nieść,
Pocieszać smutnych, wspomnieć zapomnianych,
Posyłam was radosną głosić wieść.
Posyłam was na krańce tego świata,
Gdzie w samotności serce nieraz łka,
Opuścić każę ojca, matkę, brata,
Posyłam was na drogi Mojej szlak.
Posyłam was do serc z zawiści twardych,
Do oczu ślepych, zaciśniętych rąk,
Gdzie trzeba serc gorących i ofiarnych,
Posyłam was na całej ziemi krąg.
Misjonarze Kombonianie 1 (120) styczeń–luty 2014
Ksiądz biskup Krzysztof Nitkiewicz z posłanymi
misjonarkami świeckimi Ewą Maziarz (z prawej strony)
i Joanną Owanek.
7
Świeccy Misjonarze
Kombonianie
w Ugandzie
Agata Osmenda
Jaworzno
W życiu wszystko ma swój czas.
Często jednak na realizację swoich
marzeń trzeba poczekać. Czekałam
więc, aż spełni się również moje. Nie
zastanawiałam się, kiedy to nastąpi, nie planowałam – trochę według
„afrykańskiego czasu”, w którym
nigdy do końca nie wiadomo, kiedy
naprawdę coś się odbędzie. I tak we
wrześniu ubiegłego roku doczekałam
się wyjazdu na doświadczenie misyjne
do Afryki.
W Ugandzie byliśmy w różnych
miejscach. Przy okazji wizyt w szpitalach, szkołach czy kaplicach poznawaliśmy kulturę mieszkańców. Krępujący
był dla mnie zwyczaj, gdy przy podawa30
niu ręki wszyscy przed nami dygali, by
okazać szacunek. Wtedy my też wykonywaliśmy podobny gest, by pokazać,
że jesteśmy takimi samymi ludźmi jak
oni pomimo innego koloru skóry.
Wizyta w slumsie skłoniła mnie
do refleksji, by jeszcze bardziej docenić to, co mam. Kiedy zobaczyłam
te skrajne warunki, uświadomiłam
sobie, że nie byłabym w stanie tak
żyć. Mieszkańcy slumsów nie wstydzili się pokazać nam swoich ubogich
mieszkań, bo radowali się ze spotkania z nami i z tego, co mają. Również
dzieci z domu dziecka w Gulu cieszyły się z drobnostek – zabawy oponą
czy zwykłym sznurkiem służącym za
skakankę. Nie potrzebowały najnowszych gadżetów, by się dobrze bawić.
Wystarczyła obecność drugiej osoby
i wspólny śpiew, gra w łapki czy wy-
liczanka. Mamki – opiekunki dzieci
– podkreślały, że jeżeli my otworzymy
się na podopiecznych domu dziecka
„Świętego Judy” i okażemy im trochę
miłości, to i oni otworzą się na nas.
I tak się stało. Dzieci nie wymagały
od nas czegoś cennego. Wystarczyło zwyczajne pogłaskanie po głowie,
przytulenie, spacer – małe gesty, ale
sprawiające, że stawaliśmy się sobie
bliżsi. Dla mnie było to niepojęte, jak
szybko nam dzieci zaufały.
Również mamki otworzyły się na
nas. Cieszyły się, że chętnie przebywamy w ich domkach, jemy razem
z nimi lunch (czego wcześniej nie
robili inni wolontariusze). Dla jednej z nich dużym zaskoczeniem była
moja propozycja pomocy w kuchni.
Opowiedziała mi wtedy o swojej codzienności, troskach, potrzebach...
Misjonarze Kombonianie 1 (120) styczeń–luty 2014
młodzi i misje
Zapytałam, czy ma rodzinę poza domem
dziecka. Jej odpowiedź bardzo mnie wzruszyła. „Miałam, ale teraz oddaję się dzieciom
tutaj. One są dla mnie bardzo ważne i kocham
je jak swoje. Jestem im potrzebna”. Był to
krótki czas wspólnej pracy, który warto było
poświęcić, ponieważ rozmowy oraz wspólne
wykonywanie pewnych czynności łączą ludzi
w naturalny sposób.
Tak zawiązały się więzi między mną
a mieszkańcami domu dziecka, którzy na zawsze pozostaną w moim sercu. Każdy dzień
w Ugandzie był jedynym i niepowtarzalnym.
Zdobyte tam doświadczenie i przeżyte chwile
pomagają mi się rozwijać i odnajdywać moją
codzienną misję, bo jak powiedział A. Huxley:,,Doświadczenie nie jest tym, co się tobie
przydarzyło, lecz tym, co zrobiłeś z tym, co
się tobie przydarzyło”. 
Łukasz Wanot
katowice
„Nigdy nie rób z własnego doświadczenia zasady; pozwól, aby Bóg był oryginalny wobec innych ludzi, tak jak jest oryginalny wobec ciebie”.
Jestem pewny, że gdy zdecydujesz się na misyjny
wyjazd, spotka cię wiele dobrego. Tak naprawdę, więcej otrzymasz, niż dasz innym. Teraz,
kilka miesięcy po powrocie, inaczej patrzę na
wiele spraw. Jestem świadomy, że problemy dnia
codziennego stanowią wyimaginowany twór potrzeb, które sam sobie stwarzam, daleki od tych
wystarczających do pełni szczęścia. Hipertrofia potrzeb i konsumpcyjny styl otoczenia stoi
w sprzeczności z afrykańskim życiem, do którego zostałem zaproszony we wrześniu – uśmiech,
radość i otwartość na drugiego człowieka.
Czarny Ląd przepełniony jest dobrem,
mimo niesprawiedliwości, które go dotyka.
Wcześniej miałem mglisty pogląd, dla kogo
są misje, a przede wszystkim, czy są personalnie dla mnie. Afryka potrzebuje pomocy ludzi
z konkretnym doświadczeniem, praktyków
o dobrym sercu, a nie poszukujących wolontariuszy, freelancerów i stażystów. To twarde
zdanie niemieckiego misjonarza kombonianina
wyznacza odległy cel, do którego chcę dążyć, by
w przyszłości móc tam wrócić. Wrażliwość na
drugiego człowieka i życie we wspólnocie – to
doświadczenie mojego wyjazdu.
PS. Dzieciaczki z domu dziecka „Świętego
Judy” są kochane! 
Misjonarze Kombonianie 1 (120) styczeń–luty 2014
31
młodzi i misje
Ania Obyrtacz
Orawka
Mimo że od naszego powrotu
z Ugandy minęły już ponad cztery miesiące, to za każdym razem, kiedy oglądam zdjęcia, odnoszę wrażenie, jakby
to było wczoraj. Tak jakbym dopiero
co nosiła Wiki na rękach, rozmawiała
z Jenifer, słuchała historii mamy Matyldy, bawiła się z dzieciakami. Jakbym
wciąż tam była z nimi wszystkimi…
Są chwile, kiedy bardzo mi ich brakuje. Brak mi tej prostoty i spokoju,
jaka była w domu dziecka „Świętego
Judy”. Mam jednak świadomość, że im
także nie jest łatwo, bo jakby nie było,
jest to miejsce, w którym zostaliśmy
dobrze i ciepło przyjęci, gdzie każde
dziecko ma swoją własną historię, prawie zawsze trudną i smutną. I choć na
pierwszy rzut oka tego nie widać, to
jednak ten wspólnie spędzony czas
pozwolił nam dostrzec zniszczenia,
które wojna i rebelianci pozostawili
w ludzkich sercach.
Przed wyjazdem do Ugandy nie
wiedziałam, czego mogę się tam spodziewać, bo przecież to całkiem obce
Marta Misiołek
Katowice
miejsce, inna kultura, inne realia
i pewnie inni ludzie. Sama tak do końca nie wiedziałam, na czym ta inność
miałaby polegać. W rzeczywistości
okazało się, że nie różni nas tak wiele,
jak się nam wydaje. Właściwie nie ma
znaczenia, że ja urodziłam się w Polsce, a oni w Ugandzie, bo po jakimś
czasie nawet kolor skóry przestaje być
innością. Oni, tak jak my, mają swoje
radości, ale i problemy, z którymi każdego dnia muszą sobie radzić. Podobnie jak my próbują robić dobre rzeczy.
Paska, na przykład, chce pomóc dzieciom, które razem ze swoimi matkami
przebywają w więzieniu.
Dziś z całą pewnością mogę powiedzieć, że nie ma różnic między nami.
Może komuś wydawać się to dziwne,
ale naprawdę tak samo się śmiejemy,
płaczemy, czujemy, cierpimy, budujemy różne relacje i pewnie równie
często je niszczymy.
Każde nowe miejsce, nowa rzeczywistość wymaga od nas odnalezienia
się w niej. To, że czułam się w Ugandzie dobrze, miało i nadal ma dla mnie
ogromne znaczenie. Daje poczucie,
że jeśli tylko otworzę się na ludzi, to
miejsce nie ma znaczenia w budowa-
niu relacji z innymi, że bardzo wiele
zależy ode mnie. Bo tak samo łatwo
albo i trudno możemy tworzyć normalne (cokolwiek to znaczy) relacje
w Polsce, jaki i w każdym innym
miejscu na świecie. Wydaje się to takie
oczywiste, ale doświadczenie tego jest
sto razy lepsze. Bardzo dziękuję za to
wszystko i życzę sobie, żeby długo nie
zapomnieć tego, czego doświadczyłam
i przeżyłam przez miesiąc w Ugandzie,
a przede wszystkim w domu dziecka
„Świętego Judy” w Gulu. 
spędzony w Afryce. Tęsknię za „naszymi” Acholi. Przypominają mi się
słowa, które kiedyś usłyszałam: „Nie
przejmuj się porażkami. Przejmuj się
szansami, które tracisz, jeśli nie próbujesz”. Cieszę się, że nie straciłam
szansy na spełnienie marzenia, na rozpoznanie swojego powołania. 
W Ugandzie chciałam przede
wszystkim doświadczyć spotkania
z drugim człowiekiem. Pragnęłam coś
z siebie dać i zobaczyć, co się stanie.
Nie oczekiwałam wiele, byłam otwarta na to, co dla mnie zaplanował Bóg;
a On pokazał mi, jak żyć z bliźnimi,
nie tylko obok nich.
W Afryce odnalazłam Boga żyjącego w ludziach. Jego oblicze widziałam
w twarzach Ugandyjczyków. Dzieci
w Gulu ukazały mi miłość nie wymagającą słów. Pokazały, jak kochać, jak
się uśmiechać. Nauczyły mnie pokonywania własnych słabości, poświęcenia, walki z ograniczeniami, radości
i wdzięczności za każdy najmniejszy
dar. Po kilku tygodniach od powrotu z sentymentem wspominam czas
32
Misjonarze Kombonianie 1 (120) styczeń–luty 2014
Kinga Starzec
Wola Rzędzińska
Jestem bardzo wdzięczna za ten
miesiąc spędzony w Ugandzie, za
możliwość spotkania z miejscowymi
ludźmi, a także możliwość uczestniczenia, choć w niewielkim stopniu,
w ich życiu. To co bardzo mnie zaskoczyło to zupełna normalność tego
życia. Otaczający nas Afrykańczycy,
potwierdzam, byli czarni, ale to nie
zmieniało faktu, że ich dzień, tak
samo jak nasz, polega na pracy, opiece
nad dziećmi, gotowaniu, sprzątaniu,
modlitwie. Tym samym my, kiedy pomagaliśmy im w tych obowiązkach,
wykonywaliśmy normalne czynności,
tyle że może czasem spotykaliśmy trochę inne narzędzia pracy, inne warunki… Kiedy jednak przestanie się
patrzeć na te powierzchowne rzeczy,
na pranie rozłożone na trawie, miotły
robione z patyków, wtedy można głębiej wejść w życie ludzi, wśród których
się mieszka, można czuć się zupełnie
normalnie i swobodnie.
Warto też pamiętać, że to, w jaki
sposób podchodzimy do swoich obowiązków, też nie zmienia się ze względu na klimat. Jeżeli np. spóźniasz się
u siebie na zajęcia czy do pracy, w innym kraju zapewne też tak będziesz
robił. Tylko jeżeli decydujesz się na
wyjazd na misje, to każda twoja postawa i podejście do obowiązków są
ważne – świadczysz też zachowaniem,
a nie tylko tym, co mówisz. Czujesz
ogromną odpowiedzialność. Bo jak
przekonać ludzi, że warto
zmienić niektóre poglądy i przyzwyczajenia,
jeżeli to, co mówisz,
nie łączy się z tym,
co robisz? To nie
znaczy, że tutaj nie
warto się zmieniać,
bo tylko na misjach
(czyli na innym kontynencie, podczas wyjazdu)
jest się misjonarzem. To
nie jest tak. Niezależnie od
miejsca przebywania trzeba
zawsze pracować nad sobą. Przecież
wartości, które reprezentujesz, są
uniwersalne, są tak samo potrzebne
ludziom w Europie, jak i na innych
kontynentach. Może trudniej jest
świadczyć w swoim środowisku pracy,
na uczelni, gdzie tak wyraźnie nie widać „misyjności” naszego działania.
Doświadczenie misyjne w Ugandzie pomogło mi odczuć wdzięczność
za to, co mam. Po powrocie do Polski
trudno mi było znaleźć dobre oferty
pracy. Pojawiły się, oczywiście, myśli,
że niełatwo tutaj o dobrą pracę, że nie
ma perspektyw na przyszłość… Kiedy
jednak myślami wróciłam do czasu
spędzonego w Ugandzie, nabrałam
trochę innego punktu odniesienia.
Porównując swoje życie tutaj z ży-
Misjonarze Kombonianie 1 (120) styczeń–luty 2014
ciem dziecka ze slumsu w Kampali,
które nie ma zupełnie żadnej szansy
na zmianę swojej sytuacji, zrozumiałam, jak wiele mam.
Te wspomnienia motywują do docenienia własnego życia, do rozwoju,
do pracy nad sobą, ma się przecież tyle
różnych możliwości! Żywa obecność
w mojej pamięci osób, które spotkałam
w Ugandzie, sprawia też, że uświadamiam sobie, że moje problemy nie
są najważniejsze na świecie, iż mogę
pomóc też tym, którzy mają trudniej.
Chociaż nie wiem, czy kiedykolwiek
jeszcze będzie mi dane odwiedzić
afrykańską ziemię, to jednak wiem,
że dużo mogę zrobić tutaj! 
33
tekst: natalia kluzek
sprawiedliwy handel
Człowiek ważniejszy
od zysku
Dawniej zakupy robiło się
bardzo prosto, człowiek
chodził na targ i kupował
to, co chłop zasadził,
zebrał i sprzedawał.
Jeśli zakup dotyczył
wyrobów orientalnych,
do transakcji włączał się
pośrednik, czyli kupiec.
W XX wieku dołączył
kolejny przedstawiciel, tzn.
korporacja, która stała się
podstawą każdej operacji
handlowej i starała się, jak
najtaniej kupić surowce,
nie bacząc, jak i czyim
kosztem. Licząc na droższą
odsprzedaż, kierowała się
wyłącznie zyskiem swoich
inwestorów i właścicieli.
Czy zastanawiamy się czasem,
jaką drogę przebyły surowce – owoce czy inne produkty – które jemy na
co dzień? Czy zdajemy sobie sprawę,
przez ilu pośredników przechodzą?
Jakie są ponoszone realne koszty?
Kto wykonuje najcięższą pracę? Czy
pracownicy za swój wysiłek dostają go34
dziwą zapłatę? Niestety, więksię do wyniszczenia zdrowia
szość artykułów, które możeczy życia wytwórców i nie
my kupić w sklepach, wytwarza
niszczy środowiska naturalnesię z surowców, przy produkcji których
go. Ponadto w sposób odpowiedzialny
pracują nie tylko mężczyźni i kobiety,
traktuje nieodnawialne i odnawialne
ale nawet dzieci i to w warunkach niezasoby naturalne oraz odpady wytwawyobrażalnie trudnych. Za wykonaną,
rzane podczas produkcji. Istotne jest
często całodzienną, a nawet dobową
również to, że ma na uwadze dobro
pracę, dostają marne wynagrodzekonsumenta, któremu dostarcza pronie, które nie wystarcza na przeżydukty zdrowe, o wysokiej jakości oraz
cie. A wielomilionowe
produkowane bez
zyski trafiają do korpoużycia szkodliwych
W dniu 13 marca
racji, powiększając jej
środków chemicz2014 r. na Uniwersytecie
dochody. Odpowiedzią
nych. Jak każda idea
Jagiellońskim
na niesprawiedliwości
ma swoich zwolenniekonomiczne i wyzysk
ków i przeciwników.
odbędzie się
ludzi Globalnego PołuJednak zdecydowaną
konferencja na temat
dnia jest międzynarodowiększość stanowią ci
„Idea sprawiedliwego
wy ruch konsumentów
pierwsi.
handlu a społeczna
o nazwie Sprawiedliwy
Każdy z nas przez
odpowiedzialność
Handel.
to, co wybiera i kupuprzedsiębiorstw”,
Sprawiedliwy Handel
je, może bezpośredktórą współorganizują
jest ruchem globalnym
nio wpływać na życie
Świeccy Misjonarzy
wspierającym 1,5 mln
ludzi oraz decydować,
drobnych producentów
czy chce wspierać rozKombonianie.
i pracowników najemwój krajów Trzeciego
nych, których produkty
Świata czy wciąż zasi– oznaczone specjalnym logo – można
lać już i tak pełne portfele udziałownabyć w wielu sklepach na całym świeców i menedżerów firm nagminnie
cie. Ruch kieruje się zasadami etycznyłamiących prawa człowieka oraz niszmi, których podstawą jest założenie, że
czących środowisko naturalne. Wyczłowiek jest ważniejszy od zysku. To
bieranie produktów oznaczonych logo
fundamentalna zasada, dzięki której
Sprawiedliwego Handlu to świadoma
produkcja w systemie tego handlu nie
decyzja pomocy ludziom Globalnego
opiera się na wyzysku, nie przyczynia
Południa. 
Misjonarze Kombonianie 1 (120) styczeń–luty 2014
KOŚCIÓŁ W MUXUNGUE
wybudowany
Witam Was bardzo serdecznie, Drodzy Czytelnicy i Darczyńcy!
Pragnę podzielić się z Wami wielką radością. Otóż nasz kościół został już wybudowany
i otynkowany. Jak z pewnością zauważyliście na zdjęciach, brakuje jedynie okien i drzwi,
które są w trakcie wykonywania i – miejmy nadzieję – wkrótce będą wstawiane.
Budowa kościoła troszkę nam się przedłużyła ze względu na sytuację, jaka panuje
w kraju, a która dotknęła również Muxungue. Był taki czas, że musieliśmy przerwać
wszystkie prace ze względu na konflikt panujący w Mozambiku. Jednak już je
wznowiliśmy i teraz jesteśmy na „dobrej drodze”.
Kochani, z całego serca dziękuję Wam za okazaną pomoc materialną. Tylko dzięki
Waszemu wsparciu mogliśmy wybudować ten kościół. Teraz wspólnie z miejscowymi
ludźmi będziemy „wychwalać imię Pana” w nowym, pięknym miejscu. Dziękuję Wam
również za modlitwę i wciąż o nią proszę – za nas, misjonarzy, oraz za cały Mozambik,
w którym został zakłócony pokój i ciąży nad nami widmo wojny.
Pozdrawiam Was wszystkich.
Niech dobry Bóg wynagrodzi Wam tę ogromną pomoc i solidarność z nami.
o. ANDRZEJ FILIP, KOMBONIANIN
,
e
i
c
ź
d
,
y
I w
a
b
o
z
e
!
b
ć
y
ż
u
ł
s
y
b
a
Trzy słowa: idźcie,
bez obawy, aby służyć.
Postępując zgodnie
z tymi trzema słowami,
doświadczycie, że ten,
kto ewangelizuje, jest
ewangelizowany, kto
przekazuje radość
wiary, otrzymuje więcej
radości. (…) Nie bójcie
się być wielkoduszni
dla Chrystusa, dawać
świadectwo o Jego
Ewangelii”.
Papież Franciszek
Jezus
wzywa
Cię,
abyś był
uczniem
pełniącym
misję!