turkana - Kombonianie
Transcription
turkana - Kombonianie
1 (120) styczeń–luty 2014 TURK ANA zapomniane plemię Nie traćcie nadziei, że i dla was jest przeznaczona bezpieczniejsza przyszłość, że na swoich drogach możecie spotkać wyciągniętą dłoń, że dane wam będzie doświadczyć braterskiej solidarności i ciepła przyjaźni! PAPIEŻ FRANCISZEK PAŃSTWA Z NAJWIĘKSZĄ LICZBĄ MIĘDZYNARODOWYCH EMIGRANTÓW LATA 2000 i 2013 (w milionach) 46 Stany Zjednoczone Ameryki 35 11 12 10 9 9 Rosja Niemcy Arabia Saudyjska 5 8 Zjednoczone Emiraty Arabskie 2 8 Anglia 5 7 6 7 6 6 Francja Kanada Australia 2000 2013 4 6 Hiszpania 2 0 10 20 30 40 międzynarodowi emigranci 50 2013 r. 1 milion i więcej mniej niż milion mniej niż 100 000 brak danych UN, population Division (2013), International Migration 2013 Wallchart od redakcji misjonarze kombonianie 30-383 KRAKÓW ul. Skośna 4, skr. poczt. 21 tel.: 12 262 34 68 Redaktor naczelny o. Krzysztof Zębik, mccj [email protected] www.krzysiekimisje.pl Zespół redakcyjny o. Gianni Gaiga, dr Ewa Gniady, o. Maciej Miąsik, o. Rafał Leszczyński Współpracuje okresowo Sylwester Laskowski Współpraca z czasopismami Leadership (Uganda), Mundo Negro (Hiszpania), New People (Kenia), Nigrizia (Włochy), Worldwide (Południowa Afryka), World Mission (Filipiny) Wydawca Misjonarze Kombonianie 30-383 KRAKÓW ul. Skośna 4 Skład komputerowy Misjonarze Kombonianie Serca Jezusowego, Kraków Druk Drukarnia Diecezjalna w Sandomierzu www.wds.pl Nr konta: Pekao SA o/Warszawa 56 1240 6074 1111 0000 4989 3999 e-mail: [email protected] ISSN 1231-6628 Świeccy misjonarze darem dla misji o. Krzysztof Zębik, kombonianin Kiedy mówi się o misyjnym zaangażowaniu Kościoła, najczęściej myśli się o działalności księży, braci i sióstr zakonnych. Rzadko natomiast w tym kontekście wspomina się misyjną posługę ludzi świeckich. Osoby świeckie podejmujące pracę misyjną, posłane do niej przez Kościół, są w pełnym tego słowa znaczeniu misjonarzami. Taki misjonarz wydelegowany jest po to, by dzielić się z innymi nie tylko swoimi talentami, ale przede wszystkim wiarą. Misyjne zaangażowanie wymaga od świeckich misjonarzy wiele samozaparcia i wyrzeczeń, otwartości na drugiego człowieka oraz gotowości do poświęceń, często z narażeniem zdrowia, a niejednokrotnie i życia. W ich przypadku decyzja o wyjeździe na misje pociąga za sobą szereg trudnych do zaakceptowania konsekwencji. Kiedy bowiem misjonarz świecki po latach pracy misyjnej powraca do domu, musi niejako wszystko zaczynać od początku, na nowo uczyć się rzeczywistości rodzinnego kraju, nierzadko zupełnie innej od tej pozostawionej. Mimo to nie brakuje „Bożych szaleńców”, którzy decydują się na taki życiowy wybór – pisze ks. Romuald Szczodrowski. W styczniu tego roku do pracy misyjnej zostały posłane trzy świeckie misjonarki kombonianki. Posłanie Moniki Krasoń odbyło się 12 stycznia w jej rodzinnej parafii w Łaziskach Górnych, zaś dwie kolejne świec„Czeka was życie kie – Ewa Maziarz i Joanna Owanek – zostały posłane pasjonujące, 19 stycznia w Zarzeczu. W marcu wyjadą na kurs angieldoznacie prawdziwej skiego, a później do Gulu w Ugandzie, gdzie będą świadradości głoszenia czyć o Chrystusie w różnych dziedzinach swojej pracy. Dobrej Nowiny Kim są świeccy misjonarze? Przede wszystkim są to ŚWIECCY, czyli osoby nie tym braciom duchowne z kościołów lokalnych, które rozpoznają swoi siostrom, których je powołanie do służenia innym i dawania świadectwa poprowadzicie po życia chrześcijańskiego poprzez pracę na różnych kondrogach zbawienia.” tynentach; (bł. Jan Paweł II) Są to MISJONARZE głoszący Chrystusa nie tylko słowem, ale przede wszystkim czynami, postawami, miłością do bliźnich, odpowiedzialnym wykonywaniem swoich obowiązków. Punktem finalnym formacji w ruchu komboniańskim jest posłanie do krajów, gdzie doświadczenie Boga w połączeniu z pracą na rzecz misji da pełny wymiar powołania; Są to KOMBONIANIE, których nazwa pochodzi od św. Daniela Comboniego, założyciela Zgromadzenia Misjonarzy Kombonianów Serca Jezusowego. Świeccy Misjonarze Kombonianie w charyzmacie Comboniego rozpoznają swoje powołanie do służby „najbiedniejszym i najbardziej opuszczonym”. Kombonianie to rodzina składająca się z ojców, braci, sióstr zakonnych i osób świeckich, przez co czują się członkami międzynarodowej wspólnoty o mocnych korzeniach i tym samym poglądzie na świat. ŚMK mogą wyjechać na misje po około dwóch latach formacji, która odbywa się poprzez cykliczne spotkania. Rozeznają wówczas powołanie w kontekście swojego życia i wiary, studiują charyzmat św. Daniela Comboniego, poszerzają wiedzę na temat pracy na misjach, a poprzez spotkania we wspólnocie misjonarzy budują jedną, wielką rodzinę komboniańską, poznając siebie, swoje słabe i mocne strony. Misjonarze Kombonianie 1 (120) styczeń–luty 2014 3 pozdrowienia z „krańców świata” Wszystkim Czytelnikom przesyłam najserdeczniejsze pozdrowienia z Pesaro, niewielkiego miasta położonego nad Morzem Adriatyckim, we włoskim regionie Marche. Liczy ono około 100 tys. mieszkańców. Od 5 listopada ub.r. mieszkam w domu formacji misyjnej dla kombonianów pracujących we Włoszech. Jest to również dom modlitewny dla grup parafialnych i różnych ruchów katolickich, które są zainteresowane pracą na rzecz misji. Powoli się tu zadomawiam. Po roku pobytu z ojcem Pascalem Garasoma we Florencji, zostałem wysłany do wspólnoty w Pesaro. Należy do niej siedmiu ojców i jeden brat. Ja jestem najmłodszy. Na początku tego nowego roku pragnę pozdrowić ciepło wszystkich Czytelników dwumiesięcznika „Misjonarze Kombonianie”. Kiedy w Polsce środek zimy, u nas – w Brazylii – styczeń to okres wa4 Z pomocą Boga i dzięki mądrości starszych ode mnie misjonarzy, z nadzieją patrzę w przyszłość. Dbam o zdrowie, szczególnie o moją cukrzycę. Staram się kontynuować dietę i regularnie odwiedzać lekarza. Nie zeszczuplałem, jestem taki sam jak byłem, może tylko trochę starszy. Wraz z rozpoczętym rokiem 2014 niech towarzyszy nam błogosławieństwo Boże, abyśmy zawsze potrafili dzielić się dobrem i dawać radość samotnym, chorym i potrzebującym. Pamiętam o Was wszystkich w modlitwie i o nią również proszę, abym w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II umiał odnaleźć inspiracje i perspektywy na dalsze kapłańskie życie. A w pracy nad budowaniem godnej przyszłości niech nad nami czuwa Matka Boża. O. MARIO SALA DANNA, KOMBONIANIN kacyjny. Dzieci zwykle wracają do szkoły w lutym, ale w tym roku będzie to nieco wcześniej, bo już pod koniec stycznia. Powodem tego są Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, które będą rozgrywane w Brazylii na przełomie czerwca i lipca, i z tego względu wszystko jest tym razem przyspieszone. Wiele się mówi o tym przedsięwzięciu, wiele buduje, choć nie wszyscy na tym skorzystają. Jako że piłka nożna jest tu ubóstwiana, Brazylijczycy liczą, że to oni ponownie zdobędą tytuł mistrzów świata. Dla wielu chłopców to największe marzenie, żeby zostać zawodowym piłkarzem. My również, choć mieszkamy na północnym wschodzie, daleko od ogromnych stadionów, na których będą rozgrywane zawody, czujemy całą machinę tych przygotowań. Nawet nasz program duszpasterski musieliśmy zawiesić na czas mistrzostw. Miejmy nadzieję, że dla wielu będzie to czas niezapomnianych emocji. Nie wiem, komu Wy będziecie kibicować, bo ja, oczywiście, Brazylii! O. TOMASZ MAREK, KOMBONIANIN Misjonarze Kombonianie 1 (120) styczeń–luty 2014 w numerze 1 (120) styczeń–luty 2014 1 (120) styczeń–luty 2014 Turkana – zapomniane plemię TURK ANA zapomnia ne plemię Prawdziwy Turkana to człowiek ze stadem. Liczne trzody bydła czynią go człowiekiem bogatym. Bez zwierząt uważany jest za słabego i to niezależnie od posiadanych umiejętności, wykonywanej pracy czy finansowego zaplecza. Szczep Turkana, znany z silnego poczucia przynależności do tradycji plemiennych, staje przed trudnymi wyborami – pomiędzy tradycją a nowoczesnością, tożsamością a zmianą. Czy styl jego życia może przetrwać w tak szybko zmieniającej się Kenii? W jaki sposób Kościół może pomóc mu zachować wartości kulturowe w okresie integracji? Od redakcji Świeccy misjonarze darem dla misji o. Krzysztof Zębik, mccj 3 pozdrowienia z „krańców świata” 4 Wiadomości Krótkie informacje Posyłam was głosić radosną Nowinę redakcja 6 7 misjonarz odpowiada Brat Tomasz Basiński, misjonarz kombonianin w Kolumbii, odpowiada Ewie Gniady 8 plemię turkana (kenia) Zmieniający się świat John Antonini 11 kultura w chinach Legenda o Chińskim Nowym Roku o. Adam Szpara, mccj 18 11 15 rozważania biblijne Duchowa migracja ks. Marek Mierzyński 17 nielegalna imigracja U bram Europy Carlos Reis, reporter 18 mozambik Widmo wojny o. Andrzej Filip, mccj 23 gawędy misyjne Najwyższa misja świata o. Rafał Leszczyński, mccj 25 ameryka południowa Liść koki – tradycja czy zagrożenie o. Maciej Miąsik, mccj 28 młodzi i misje Doświadczyć Misji (cz. 2) 30 sprawiedliwy handel Człowiek ważniejszy od zysku Natalia Kluzek 34 Na okładce: Dziewczyna z plemienia Turkana, Kenia (Misjonarze Kombonianie) 25 aktualności » krótkie INFO » wiadomości ze świata » TUNEZJA Tunezja jako pierwszy kraj arabski pracuje nad zapewnieniem równych praw kobietom i mężczyznom. Tym samym chce zapewnić je wszystkim obywatelom, bez żadnej dyskryminacji. Konstytucja ma także zakazywać tortur, a państwo ma bronić obywateli, ich integralności fizycznej i moralnej. Ma również zapewnić wolność wyznawania innych religii, gwarantując jednocześnie, że religią kraju pozostanie islam. Tunezyjczycy na nową konstytucję czekają od października 2011 r. Poprzednia także zawierała przepisy chroniące prawa człowieka, jednak wielokrotnie była nowelizowana, by zapewnić prezydentowi Ben Alemu uzyskanie większej władzy. Obalenie prezydenta na przełomie lat 2010/2011 zapoczątkowało arabską wiosnę w Afryce północnej. KENIA Caritas Polska wybuduje przedszkole dla dzieci w kenijskiej miejscowości Subukia, oddalonej o ok. 200 km od stolicy kraju Nairobi. Mieszkańcy Kenii żyją na granicy ubóstwa, często w niedożywieniu, a 7% populacji jest zarażonych wirusem HIV. Od marca 2013 r. znajduje się tam misja Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny. Przedszkole ma zapewnić każdemu dziecku bezpieczeństwo, minimum jeden posiłek dziennie oraz opiekę medyczną. Matki, które pozostawią tam swoje pociechy, będą mogły uczestniczyć w szkoleniach zawodowych. W chwili obecnej poważnym problemem kraju jest brak aktywizacji zawodowej kobiet oraz brak dostępu do edukacji. ŚWIAT Jak podała agencja informacyjna Fides, w 2013 r. na świecie zamordowano 22 kapłanów i misjonarzy. Agencja Fides powstała 3 grudnia w 1927 r. z inicjatywy Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary. Została powołana dla ożywienia współpracy misyjnej w Kościele oraz inspirowania pomocy duchowej i materialnej dla misji. Agencja w swoim raporcie zwraca uwagę na wzrost liczby zabitych – w 2012 r. zginęło 13 misjonarzy. Najwięcej przedstawicieli katolickiego duchowieństwa oddało życie w ubiegłym roku w Ameryce Południowej – w samej Kolumbii zamordowano 7 księży, w Meksyku 4. Śmiertelne ofiary odnotowano też w Brazylii, Wenezueli, Panamie, Haiti oraz w Afryce: w Tanzanii, na Madagaskarze i Nigerii. W Azji – w Indiach i Syrii – zamordowano 2 księży. WATYKAN Na międzynarodowym spotkaniu zorganizowanym na początku stycznia br. w Watykanie przez Papieską Akademię Nauk sformułowano bezwzględne warunki dla osiągnięcia pokoju w Syrii. Niezbędne jest natychmiastowe zaprzestanie przemocy, rozpoczęcie odbudowy zniszczonego kraju i prowadzenie dialogu pomiędzy społecznościami syryjskimi. Konieczna jest także pomoc humanitarna, zwłaszcza dla uchodźców. Konflikt w Syrii pochłonął już ponad 130 tys. ofiar śmiertelnych. Papież Franciszek zaapelował o zakończenie konfliktu i wyraził nadzieję, że do pokoju przyczyni się międzynarodowa konferencja Genewa 2. Oświadczył, że nie do przyjęcia jest atak na bezbronną ludność cywilną, a przede wszystkim dzieci. Podkreślił też chwalebne wysiłki Libanu i Jordanii, które z wielkodusznością na swoje terytoria przyjęły licznych uchodźców syryjskich. 6 wiadomości MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ MIGRANTA I UCHODŹCY W drugą niedzielę po uroczystości Objawienia Pańskiego Kościół katolicki obchodzi Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy. W tym roku celebrowany był po raz 100., a jego hasło brzmiało: „Migranci i uchodźcy ku lepszemu światu”. Zgodnie z instrukcją Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Migrantów i Podróżujących z roku 1978, dzień ten ma być „okazją dla pobudzenia wspólnot chrześcijańskich do odpowiedzialności wobec braci migrantów oraz do obowiązku współdziałania w rozwiązywaniu ich różnorakich problemów”. W czasie Mszy św. papież zwrócił się do uchodźców i migrantów: „Drodzy przyjaciele, leżycie Kościołowi na sercu, ponieważ Kościół jest ludem w drodze do królestwa Bożego, które Jezus Chrystus przyniósł pośród nas. Nie traćcie nadziei na lepszy świat! Życzę wam, byście żyli w pokoju w krajach, które was przyjmują, zachowując wartości swoich rodzimych kultur. Chciałbym podziękować tym, którzy pracują z migrantami, przyjmują ich i towarzyszą im w trudnych chwilach, chronią od tych, których bł. Giovanni Battista Scalabrini nazwał handlarzami ludzkim mięsem, którzy chcą uczynić z migrantów niewolników”. Z tej okazji papież odwiedził także parafię pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa, w centrum Rzymu, gdzie salezjanie oferują pomoc uchodźcom, zapewniając im opiekę prawną, szukając pracy i organizując kursy języka włoskiego. Ojciec Święty podczas spotkania z uchodźcami i bezdomnymi wyspowiadał pięć osób, a następnie odprawił Mszę świętą. opr. beata niepiekło Misjonarze Kombonianie 1 (120) styczeń–luty 2014 newsy » informacje bieżące » z polski » wiadomości polska Posyłam was głosić radosną Nowinę „Bóg wybrał was, abyście szły i owoc przynosiły, i aby owoc wasz trwał. Idźcie więc i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Oto krzyż, wasz przewodnik na apostolskich drogach. Oto wasza pomoc w każdym niebezpieczeństwie. Oto wasza pociecha w życiu i przy śmierci”. Krzyże misyjne, które otrzymały trzy świeckie misjonarki kombonianki – Ewa Maziarz, Joanna Owanek i Monika Krasoń – będą im nieustannie towarzyszyły w pracy misyjnej w Ugandzie, do której zostały posłane. One z radością odpowiedziały „tak” na Chrystusowe wezwanie. Z miłości do Niego podejmą służbę wśród najbardziej opuszczonych i najbiedniejszych, którzy na nie czekają w Ugandzie. To ich posłanie w afrykański zakątek świata, by głosić Chrystusową Ewangelię, jest bardzo ważnym wydarzeniem nie tylko dla wspólnoty Misjonarzy Kombonianów, ale też dla całej wspólnoty Kościoła. Nie każdy z nas przecież może wyjechać na misje, ale inni mogą się tam udać w naszym imieniu. I właśnie Ewa, Asia i Monika również w naszym imieniu będą służyć braciom i siostrom w Ugandzie, będą Monika Krasoń przyjmuje krzyż misyjny dzielić się z nimi Chrystusową z rąk arcybiskupa Wiktora Skworca. wiarą, nadzieją i miłością. Posłanie misyjne świeckich misjonarek miało charakter bardzo nę Jego Ekscelencja biskup Krzysztof uroczysty. Cała wspólnota Kościoła Nitkiewicz. Misjonarki podkreśliły, w parafiach rodzinnych misjonarek że są świadome trudów misji w Ugan– Zarzeczu i Łaziskach Górnych – dzie, ale głęboko wierzą, że ich praca razem modliła się za świeckie misjobędzie owocna. Jednak, aby „owoc był narki, aby w życiu misyjnym potraobfity”, konieczna jest modlitwa i o tę fiły świadczyć o Jezusie i pociągać modlitwę wszystkich poprosiły. innych do Niego. Błogosławieństwa Niech prośba misjonarek będzie dla i wręczenia krzyży misyjnych dokonas zachętą do wspólnej modlitwy za nali pasterze Kościoła archidiecezji misje, na którą stać każdego. Włączmy katowickiej i diecezji sandomierskiej. się zatem wszyscy w misyjne dzieło Monikę posłał Jego Ekscelencja arcycałego Kościoła i również bądźmy biskup Wiktor Skworc, a Ewę i Joanmisjonarzami. (REDAKCJA) Posyłam was na pracę bez nagrody, Na ciężki, twardy i niewdzięczny trud, Niezrozumienie, drwiny i obmowy. Posyłam was przydawać do mych trzód. Posyłam was opatrzyć ciężkie rany, Pomagać słabym, ich ciężary nieść, Pocieszać smutnych, wspomnieć zapomnianych, Posyłam was radosną głosić wieść. Posyłam was na krańce tego świata, Gdzie w samotności serce nieraz łka, Opuścić każę ojca, matkę, brata, Posyłam was na drogi Mojej szlak. Posyłam was do serc z zawiści twardych, Do oczu ślepych, zaciśniętych rąk, Gdzie trzeba serc gorących i ofiarnych, Posyłam was na całej ziemi krąg. Misjonarze Kombonianie 1 (120) styczeń–luty 2014 Ksiądz biskup Krzysztof Nitkiewicz z posłanymi misjonarkami świeckimi Ewą Maziarz (z prawej strony) i Joanną Owanek. 7 Świeccy Misjonarze Kombonianie w Ugandzie Agata Osmenda Jaworzno W życiu wszystko ma swój czas. Często jednak na realizację swoich marzeń trzeba poczekać. Czekałam więc, aż spełni się również moje. Nie zastanawiałam się, kiedy to nastąpi, nie planowałam – trochę według „afrykańskiego czasu”, w którym nigdy do końca nie wiadomo, kiedy naprawdę coś się odbędzie. I tak we wrześniu ubiegłego roku doczekałam się wyjazdu na doświadczenie misyjne do Afryki. W Ugandzie byliśmy w różnych miejscach. Przy okazji wizyt w szpitalach, szkołach czy kaplicach poznawaliśmy kulturę mieszkańców. Krępujący był dla mnie zwyczaj, gdy przy podawa30 niu ręki wszyscy przed nami dygali, by okazać szacunek. Wtedy my też wykonywaliśmy podobny gest, by pokazać, że jesteśmy takimi samymi ludźmi jak oni pomimo innego koloru skóry. Wizyta w slumsie skłoniła mnie do refleksji, by jeszcze bardziej docenić to, co mam. Kiedy zobaczyłam te skrajne warunki, uświadomiłam sobie, że nie byłabym w stanie tak żyć. Mieszkańcy slumsów nie wstydzili się pokazać nam swoich ubogich mieszkań, bo radowali się ze spotkania z nami i z tego, co mają. Również dzieci z domu dziecka w Gulu cieszyły się z drobnostek – zabawy oponą czy zwykłym sznurkiem służącym za skakankę. Nie potrzebowały najnowszych gadżetów, by się dobrze bawić. Wystarczyła obecność drugiej osoby i wspólny śpiew, gra w łapki czy wy- liczanka. Mamki – opiekunki dzieci – podkreślały, że jeżeli my otworzymy się na podopiecznych domu dziecka „Świętego Judy” i okażemy im trochę miłości, to i oni otworzą się na nas. I tak się stało. Dzieci nie wymagały od nas czegoś cennego. Wystarczyło zwyczajne pogłaskanie po głowie, przytulenie, spacer – małe gesty, ale sprawiające, że stawaliśmy się sobie bliżsi. Dla mnie było to niepojęte, jak szybko nam dzieci zaufały. Również mamki otworzyły się na nas. Cieszyły się, że chętnie przebywamy w ich domkach, jemy razem z nimi lunch (czego wcześniej nie robili inni wolontariusze). Dla jednej z nich dużym zaskoczeniem była moja propozycja pomocy w kuchni. Opowiedziała mi wtedy o swojej codzienności, troskach, potrzebach... Misjonarze Kombonianie 1 (120) styczeń–luty 2014 młodzi i misje Zapytałam, czy ma rodzinę poza domem dziecka. Jej odpowiedź bardzo mnie wzruszyła. „Miałam, ale teraz oddaję się dzieciom tutaj. One są dla mnie bardzo ważne i kocham je jak swoje. Jestem im potrzebna”. Był to krótki czas wspólnej pracy, który warto było poświęcić, ponieważ rozmowy oraz wspólne wykonywanie pewnych czynności łączą ludzi w naturalny sposób. Tak zawiązały się więzi między mną a mieszkańcami domu dziecka, którzy na zawsze pozostaną w moim sercu. Każdy dzień w Ugandzie był jedynym i niepowtarzalnym. Zdobyte tam doświadczenie i przeżyte chwile pomagają mi się rozwijać i odnajdywać moją codzienną misję, bo jak powiedział A. Huxley:,,Doświadczenie nie jest tym, co się tobie przydarzyło, lecz tym, co zrobiłeś z tym, co się tobie przydarzyło”. Łukasz Wanot katowice „Nigdy nie rób z własnego doświadczenia zasady; pozwól, aby Bóg był oryginalny wobec innych ludzi, tak jak jest oryginalny wobec ciebie”. Jestem pewny, że gdy zdecydujesz się na misyjny wyjazd, spotka cię wiele dobrego. Tak naprawdę, więcej otrzymasz, niż dasz innym. Teraz, kilka miesięcy po powrocie, inaczej patrzę na wiele spraw. Jestem świadomy, że problemy dnia codziennego stanowią wyimaginowany twór potrzeb, które sam sobie stwarzam, daleki od tych wystarczających do pełni szczęścia. Hipertrofia potrzeb i konsumpcyjny styl otoczenia stoi w sprzeczności z afrykańskim życiem, do którego zostałem zaproszony we wrześniu – uśmiech, radość i otwartość na drugiego człowieka. Czarny Ląd przepełniony jest dobrem, mimo niesprawiedliwości, które go dotyka. Wcześniej miałem mglisty pogląd, dla kogo są misje, a przede wszystkim, czy są personalnie dla mnie. Afryka potrzebuje pomocy ludzi z konkretnym doświadczeniem, praktyków o dobrym sercu, a nie poszukujących wolontariuszy, freelancerów i stażystów. To twarde zdanie niemieckiego misjonarza kombonianina wyznacza odległy cel, do którego chcę dążyć, by w przyszłości móc tam wrócić. Wrażliwość na drugiego człowieka i życie we wspólnocie – to doświadczenie mojego wyjazdu. PS. Dzieciaczki z domu dziecka „Świętego Judy” są kochane! Misjonarze Kombonianie 1 (120) styczeń–luty 2014 31 młodzi i misje Ania Obyrtacz Orawka Mimo że od naszego powrotu z Ugandy minęły już ponad cztery miesiące, to za każdym razem, kiedy oglądam zdjęcia, odnoszę wrażenie, jakby to było wczoraj. Tak jakbym dopiero co nosiła Wiki na rękach, rozmawiała z Jenifer, słuchała historii mamy Matyldy, bawiła się z dzieciakami. Jakbym wciąż tam była z nimi wszystkimi… Są chwile, kiedy bardzo mi ich brakuje. Brak mi tej prostoty i spokoju, jaka była w domu dziecka „Świętego Judy”. Mam jednak świadomość, że im także nie jest łatwo, bo jakby nie było, jest to miejsce, w którym zostaliśmy dobrze i ciepło przyjęci, gdzie każde dziecko ma swoją własną historię, prawie zawsze trudną i smutną. I choć na pierwszy rzut oka tego nie widać, to jednak ten wspólnie spędzony czas pozwolił nam dostrzec zniszczenia, które wojna i rebelianci pozostawili w ludzkich sercach. Przed wyjazdem do Ugandy nie wiedziałam, czego mogę się tam spodziewać, bo przecież to całkiem obce Marta Misiołek Katowice miejsce, inna kultura, inne realia i pewnie inni ludzie. Sama tak do końca nie wiedziałam, na czym ta inność miałaby polegać. W rzeczywistości okazało się, że nie różni nas tak wiele, jak się nam wydaje. Właściwie nie ma znaczenia, że ja urodziłam się w Polsce, a oni w Ugandzie, bo po jakimś czasie nawet kolor skóry przestaje być innością. Oni, tak jak my, mają swoje radości, ale i problemy, z którymi każdego dnia muszą sobie radzić. Podobnie jak my próbują robić dobre rzeczy. Paska, na przykład, chce pomóc dzieciom, które razem ze swoimi matkami przebywają w więzieniu. Dziś z całą pewnością mogę powiedzieć, że nie ma różnic między nami. Może komuś wydawać się to dziwne, ale naprawdę tak samo się śmiejemy, płaczemy, czujemy, cierpimy, budujemy różne relacje i pewnie równie często je niszczymy. Każde nowe miejsce, nowa rzeczywistość wymaga od nas odnalezienia się w niej. To, że czułam się w Ugandzie dobrze, miało i nadal ma dla mnie ogromne znaczenie. Daje poczucie, że jeśli tylko otworzę się na ludzi, to miejsce nie ma znaczenia w budowa- niu relacji z innymi, że bardzo wiele zależy ode mnie. Bo tak samo łatwo albo i trudno możemy tworzyć normalne (cokolwiek to znaczy) relacje w Polsce, jaki i w każdym innym miejscu na świecie. Wydaje się to takie oczywiste, ale doświadczenie tego jest sto razy lepsze. Bardzo dziękuję za to wszystko i życzę sobie, żeby długo nie zapomnieć tego, czego doświadczyłam i przeżyłam przez miesiąc w Ugandzie, a przede wszystkim w domu dziecka „Świętego Judy” w Gulu. spędzony w Afryce. Tęsknię za „naszymi” Acholi. Przypominają mi się słowa, które kiedyś usłyszałam: „Nie przejmuj się porażkami. Przejmuj się szansami, które tracisz, jeśli nie próbujesz”. Cieszę się, że nie straciłam szansy na spełnienie marzenia, na rozpoznanie swojego powołania. W Ugandzie chciałam przede wszystkim doświadczyć spotkania z drugim człowiekiem. Pragnęłam coś z siebie dać i zobaczyć, co się stanie. Nie oczekiwałam wiele, byłam otwarta na to, co dla mnie zaplanował Bóg; a On pokazał mi, jak żyć z bliźnimi, nie tylko obok nich. W Afryce odnalazłam Boga żyjącego w ludziach. Jego oblicze widziałam w twarzach Ugandyjczyków. Dzieci w Gulu ukazały mi miłość nie wymagającą słów. Pokazały, jak kochać, jak się uśmiechać. Nauczyły mnie pokonywania własnych słabości, poświęcenia, walki z ograniczeniami, radości i wdzięczności za każdy najmniejszy dar. Po kilku tygodniach od powrotu z sentymentem wspominam czas 32 Misjonarze Kombonianie 1 (120) styczeń–luty 2014 Kinga Starzec Wola Rzędzińska Jestem bardzo wdzięczna za ten miesiąc spędzony w Ugandzie, za możliwość spotkania z miejscowymi ludźmi, a także możliwość uczestniczenia, choć w niewielkim stopniu, w ich życiu. To co bardzo mnie zaskoczyło to zupełna normalność tego życia. Otaczający nas Afrykańczycy, potwierdzam, byli czarni, ale to nie zmieniało faktu, że ich dzień, tak samo jak nasz, polega na pracy, opiece nad dziećmi, gotowaniu, sprzątaniu, modlitwie. Tym samym my, kiedy pomagaliśmy im w tych obowiązkach, wykonywaliśmy normalne czynności, tyle że może czasem spotykaliśmy trochę inne narzędzia pracy, inne warunki… Kiedy jednak przestanie się patrzeć na te powierzchowne rzeczy, na pranie rozłożone na trawie, miotły robione z patyków, wtedy można głębiej wejść w życie ludzi, wśród których się mieszka, można czuć się zupełnie normalnie i swobodnie. Warto też pamiętać, że to, w jaki sposób podchodzimy do swoich obowiązków, też nie zmienia się ze względu na klimat. Jeżeli np. spóźniasz się u siebie na zajęcia czy do pracy, w innym kraju zapewne też tak będziesz robił. Tylko jeżeli decydujesz się na wyjazd na misje, to każda twoja postawa i podejście do obowiązków są ważne – świadczysz też zachowaniem, a nie tylko tym, co mówisz. Czujesz ogromną odpowiedzialność. Bo jak przekonać ludzi, że warto zmienić niektóre poglądy i przyzwyczajenia, jeżeli to, co mówisz, nie łączy się z tym, co robisz? To nie znaczy, że tutaj nie warto się zmieniać, bo tylko na misjach (czyli na innym kontynencie, podczas wyjazdu) jest się misjonarzem. To nie jest tak. Niezależnie od miejsca przebywania trzeba zawsze pracować nad sobą. Przecież wartości, które reprezentujesz, są uniwersalne, są tak samo potrzebne ludziom w Europie, jak i na innych kontynentach. Może trudniej jest świadczyć w swoim środowisku pracy, na uczelni, gdzie tak wyraźnie nie widać „misyjności” naszego działania. Doświadczenie misyjne w Ugandzie pomogło mi odczuć wdzięczność za to, co mam. Po powrocie do Polski trudno mi było znaleźć dobre oferty pracy. Pojawiły się, oczywiście, myśli, że niełatwo tutaj o dobrą pracę, że nie ma perspektyw na przyszłość… Kiedy jednak myślami wróciłam do czasu spędzonego w Ugandzie, nabrałam trochę innego punktu odniesienia. Porównując swoje życie tutaj z ży- Misjonarze Kombonianie 1 (120) styczeń–luty 2014 ciem dziecka ze slumsu w Kampali, które nie ma zupełnie żadnej szansy na zmianę swojej sytuacji, zrozumiałam, jak wiele mam. Te wspomnienia motywują do docenienia własnego życia, do rozwoju, do pracy nad sobą, ma się przecież tyle różnych możliwości! Żywa obecność w mojej pamięci osób, które spotkałam w Ugandzie, sprawia też, że uświadamiam sobie, że moje problemy nie są najważniejsze na świecie, iż mogę pomóc też tym, którzy mają trudniej. Chociaż nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze będzie mi dane odwiedzić afrykańską ziemię, to jednak wiem, że dużo mogę zrobić tutaj! 33 tekst: natalia kluzek sprawiedliwy handel Człowiek ważniejszy od zysku Dawniej zakupy robiło się bardzo prosto, człowiek chodził na targ i kupował to, co chłop zasadził, zebrał i sprzedawał. Jeśli zakup dotyczył wyrobów orientalnych, do transakcji włączał się pośrednik, czyli kupiec. W XX wieku dołączył kolejny przedstawiciel, tzn. korporacja, która stała się podstawą każdej operacji handlowej i starała się, jak najtaniej kupić surowce, nie bacząc, jak i czyim kosztem. Licząc na droższą odsprzedaż, kierowała się wyłącznie zyskiem swoich inwestorów i właścicieli. Czy zastanawiamy się czasem, jaką drogę przebyły surowce – owoce czy inne produkty – które jemy na co dzień? Czy zdajemy sobie sprawę, przez ilu pośredników przechodzą? Jakie są ponoszone realne koszty? Kto wykonuje najcięższą pracę? Czy pracownicy za swój wysiłek dostają go34 dziwą zapłatę? Niestety, więksię do wyniszczenia zdrowia szość artykułów, które możeczy życia wytwórców i nie my kupić w sklepach, wytwarza niszczy środowiska naturalnesię z surowców, przy produkcji których go. Ponadto w sposób odpowiedzialny pracują nie tylko mężczyźni i kobiety, traktuje nieodnawialne i odnawialne ale nawet dzieci i to w warunkach niezasoby naturalne oraz odpady wytwawyobrażalnie trudnych. Za wykonaną, rzane podczas produkcji. Istotne jest często całodzienną, a nawet dobową również to, że ma na uwadze dobro pracę, dostają marne wynagrodzekonsumenta, któremu dostarcza pronie, które nie wystarcza na przeżydukty zdrowe, o wysokiej jakości oraz cie. A wielomilionowe produkowane bez zyski trafiają do korpoużycia szkodliwych W dniu 13 marca racji, powiększając jej środków chemicz2014 r. na Uniwersytecie dochody. Odpowiedzią nych. Jak każda idea Jagiellońskim na niesprawiedliwości ma swoich zwolenniekonomiczne i wyzysk ków i przeciwników. odbędzie się ludzi Globalnego PołuJednak zdecydowaną konferencja na temat dnia jest międzynarodowiększość stanowią ci „Idea sprawiedliwego wy ruch konsumentów pierwsi. handlu a społeczna o nazwie Sprawiedliwy Każdy z nas przez odpowiedzialność Handel. to, co wybiera i kupuprzedsiębiorstw”, Sprawiedliwy Handel je, może bezpośredktórą współorganizują jest ruchem globalnym nio wpływać na życie Świeccy Misjonarzy wspierającym 1,5 mln ludzi oraz decydować, drobnych producentów czy chce wspierać rozKombonianie. i pracowników najemwój krajów Trzeciego nych, których produkty Świata czy wciąż zasi– oznaczone specjalnym logo – można lać już i tak pełne portfele udziałownabyć w wielu sklepach na całym świeców i menedżerów firm nagminnie cie. Ruch kieruje się zasadami etycznyłamiących prawa człowieka oraz niszmi, których podstawą jest założenie, że czących środowisko naturalne. Wyczłowiek jest ważniejszy od zysku. To bieranie produktów oznaczonych logo fundamentalna zasada, dzięki której Sprawiedliwego Handlu to świadoma produkcja w systemie tego handlu nie decyzja pomocy ludziom Globalnego opiera się na wyzysku, nie przyczynia Południa. Misjonarze Kombonianie 1 (120) styczeń–luty 2014 KOŚCIÓŁ W MUXUNGUE wybudowany Witam Was bardzo serdecznie, Drodzy Czytelnicy i Darczyńcy! Pragnę podzielić się z Wami wielką radością. Otóż nasz kościół został już wybudowany i otynkowany. Jak z pewnością zauważyliście na zdjęciach, brakuje jedynie okien i drzwi, które są w trakcie wykonywania i – miejmy nadzieję – wkrótce będą wstawiane. Budowa kościoła troszkę nam się przedłużyła ze względu na sytuację, jaka panuje w kraju, a która dotknęła również Muxungue. Był taki czas, że musieliśmy przerwać wszystkie prace ze względu na konflikt panujący w Mozambiku. Jednak już je wznowiliśmy i teraz jesteśmy na „dobrej drodze”. Kochani, z całego serca dziękuję Wam za okazaną pomoc materialną. Tylko dzięki Waszemu wsparciu mogliśmy wybudować ten kościół. Teraz wspólnie z miejscowymi ludźmi będziemy „wychwalać imię Pana” w nowym, pięknym miejscu. Dziękuję Wam również za modlitwę i wciąż o nią proszę – za nas, misjonarzy, oraz za cały Mozambik, w którym został zakłócony pokój i ciąży nad nami widmo wojny. Pozdrawiam Was wszystkich. Niech dobry Bóg wynagrodzi Wam tę ogromną pomoc i solidarność z nami. o. ANDRZEJ FILIP, KOMBONIANIN , e i c ź d , y I w a b o z e ! b ć y ż u ł s y b a Trzy słowa: idźcie, bez obawy, aby służyć. Postępując zgodnie z tymi trzema słowami, doświadczycie, że ten, kto ewangelizuje, jest ewangelizowany, kto przekazuje radość wiary, otrzymuje więcej radości. (…) Nie bójcie się być wielkoduszni dla Chrystusa, dawać świadectwo o Jego Ewangelii”. Papież Franciszek Jezus wzywa Cię, abyś był uczniem pełniącym misję!