moje abecadło - Maciej Matthew Szymanski MRAIC

Transcription

moje abecadło - Maciej Matthew Szymanski MRAIC
moje
abecadło
Które pisałem dla siebie żeby
zastanowić się na nowo gdzie
jestem ze swoim myśleniem
Maciej Matthew Szymański
1
WYDANIE 2
2
LIPIEC 2010
VANCOUVER
BC
CANADA
Wstęp do 3-go wydania
sierpień 2011
W POSŁOWIU do mojego abecadła wyraziłem zdziwienie i zaniepokojenie szybkością
zmian zachodzących w świecie, który nas otacza. Dzisiaj (rok później) zaniepokojenie
moje znacznie wzrosło. W jednym roku zbiegły się, globalny kryzys ekonomiczny,
problemy finansowe podważające solidarność Wspólnoty Europejskiej, kryzys Kościoła
katolickiego i powszechna sekularyzacja życia na całym świecie, gwałtowne budzenie się
świadomości społecznej krajów Arabskich, zawsze bliska sercu sprawa polska, która w
wojnie „polsko – polskiej” opartej na niezrozumiałej nienawiści i braku tolerancji –
podzieliła społeczeństwo polskie i grozi zmarnowaniem wielkiej szansy historycznej
mojego Kraju. Tym niemniej, wszystkie te problemy i ich przyczyny wydają się
potwierdzać słuszność tez i poglądów, które starałem się sformułować w moim
abecadle. W każdym razie nie podważają ich zasadności – nie stwarzają potrzeby
rewizji moich poglądów – podobnie jak niezrozumiałe samobójstwo Leppera, nie zmusza
mnie do usunięcia jego podobizny ilustrującej hasło na stronie 11-ej.
Paru czytelników mojego abecadła - ci którzy znali moje poglądy z czasów młodości –
początków mego zaangażowania w życie społeczne i polityczne – wyraziło zdumienie z
powodu zmiany moich poglądów – z powodu całkowitego odejścia od polskiego
nacjonalizmu. Najwidoczniej elokwencja wielu haseł mojego abecadła nie była
wystarczająco przekonywująca.
Powody mojej „narodowej zdrady” chciałbym wyjaśnić. Dlatego do 3-go wydania
mojego abecadła dodałem jeszcze jedno hasło : DOUBLE „O” - Obóz Narodowo
Radykalny i Organizacja Polska, w którym staram się wyjaśnić powody mojego odejścia
od polskiego nacjonalizmu. Z powodów technicznych (zachowanie istniejącej numeracji
stron) hasło to – wbrew alfabetycznemu porządkowi – umieściłem na końcu mojego
abecadła.
3a
SPIS TREŚCI
A Architektura ...................... 5
B Bóg ................................... 9
C Cham ................................ 11
D Demokracja ...................... 18
E Emigracja ......................... 24
F Fateri a utem divinum ...... 30
G Globalizacja ……………... 35
H Homo Sovieticus ………... 43
I In articulo mortis ………… 47
J Jest taki Kraj ………………. 50
K Kultura ……………………. 53
L Lewica – Prawica .............. 57
Ł Łysina ................................ 61
M Muzyka .............................. 64
N Nowe idzie ........................ 69
O Oni .................................... 72
P Powstanie Warszawskie .. 74
Q Quebec ............................. 78
R Równość ........................... 93
S Starość .............................. 96
T Tolerancja .......................... 98
U Unia Europejska ................100
W Wszechświat .....................110
Z Zakrystia ............................116
Ż Żegota ...............................142
OO ONR i OP .......................... 151
3
Parę słów wyjaśnień należy się tym czytelnikom mojego abecadła, którzy
dobrną do końca tych uwag.
Pisać zacząłem dość późno w moim długim i burzliwym życiu. Po
przejściu na emeryturę kiedy miałem lat 70. Pisałem i piszę dla siebie i
dla ludzi specjalnie mi bliskich, zakładając (niezłomny w swoim
optymizmie), że suma doświadczeń, które były moim udziałem,
owocowała otwartym i sprawiedliwym spojrzeniem na świat - poglądami
które być może potrafią im pomóc w zachowaniu równowagi w świecie
podważanych wartości i chaosu pojęć. Pisanie nie jest moim zawodem zastępuje mi rozmowę, wymianę myśli, które w moich obecnych
warunkach są mi raczej niedostępne.
Pisanie moje, specjalnie wspomnienia pt. JA-JO PAMIĘTA z roku 2002
spotkały się z krytyką niezwykle surową. Oskarżono mnie o brak
tolerancji i nielojalnośc w stosunku do osób, które darzyły mnie
zaufaniem i przyjaźnią. Zarzuty poważne, które zmusiły mnie do
ponownej analizy moich poglądów jak i sposobu postępowania. Zapewne
stały się asumptem do mojego abecadła.
Piszę o tym bez żalu i skruchy. Prawda zawsze towarzyszyła memu
pisaniu. Prawda jest pojęciem względnym. Wszyscy wiemy, że trawa jest
zielona - czy zawsze i wszędzie ?
Siostra moja oburzona wieloma opiniami, które wyraziłem w JA-JO
PAMIĘTA i po wysłuchaniu elokwentnej obrony mego stanowiska, w
której słowo PRAWDA powtarzało się wiele razy, odpowiedziała mi
krótko : prawda jest jak dupa, każdy ma swoja.
Pozostańmy przy tym.
4
A
ARCHITEKTURA – słowo to do języka polskiego trafiło z łacińskiej
architectura. Ten łaciński rodowód, jak to często bywa, wywodzi się z języka greckiego.
Grecka geneza słowa określała wykonywany zawód mistrza budowlanego.
I
rzeczywiście u swoich początków architektura była niewiele więcej jak umiejętnością
projektowania i wzoszenia pomieszczeń chroniących człowieka w surowych i zmiennych
warunkach klimatycznych. Po zejściu z drzewa i wyjściu z jaskini, naturalnej lub
wydłubanej w skale przez pierwszego architekta, zaczęto budować szałasy i pierwsze
lepianki mające chronić nie tylko przed deszczem i zimnem, ale również ochraniać i
bronić przed agresją innych homo sapiens i zwierząt. Wraz z przemianami społecznocywilizacyjnymi oraz stylem życia zmieniało się pojęcie architektury. Do projektowania
i budowania, a więc zalet i użytkowych i funkcjonalnych doszedł nowy walor piękna.
Architektura - obok malarstwa i rzeźby stała sie sztuką plastyczną.
Marcus Vitruvius Pollio (80 – 25 p.n.e.) rzymski architect znany w Polsce
pod nazwiskiem Witruwiusza, w swoim dziele zatytułowanym DE ARCHITECTURA (O
Architekturze Ksiąg Dziesięć) pisze, że każdy budynek powinien spełniać trzy warunki.
Winien być : firmitas, utilitas i venustas. Innymi słowy architektura powinna być oparta
na równowadze trzech wartości, na trzech zasadach : trwałości, użyteczności i pięknie.
W swoich rozważaniach o architekturze Witruwiusz nazywa ją wiedzą opartą o
matematykę, sztukę, technologię, socjologię, politykę i filozofię. Jak prawdziwe były
słowa Witruwiusza pisane dwa tysiące lat temu niech świadczą zachowane ślady
architektury. Przyglądając się ściennym malowidłom jaskiniowym, piramidom Egipcjan,
gotyckim katedrom, wieżowcom Nowego Jorku i ... warszawskiemu Pałacowi Kultury
patrzymy na obraz czasów. Poznajemy kulturę, cywilizację i historię. Ludzi którzy
dzieła te projektowali i społeczeństwa dla których one powstały.
5
Współczesna definicja architektury nazywa ją sztuką kształtowania i
porządkowania przestrzeni celem zaspokojenia potrzeb życiowych i estetycznych ludzi.
W tym zrozumieniu architektura obejmuje także (to jest poza budynkami) kształtowanie
niewielkich terenów zielonych (architektura ogrodów), projektowanie miast (urbanistyka)
i komponowanie dużych obszarów (architektura krajobrazu). Tak szeroko zrozumiana
architektura polegać więc będzie na zaprojektowaniu budynku i znalezieniu jego
własciwego związku z otoczeniem i krajobrazem w którym powstaje. Znalezienie tego
związku jest sprawą zupełnie podstawową gdyż otoczenie i krajobraz jest w
projektowaniu najbogatszym źródłem inspiracji twórczej.
Ateński PARTHENON świątynia poświęcona bogini Atenie zaprojektowana przez architektów Iktinos’a i
Kalikrates’a, zbudowana w latach 447 – 438 p.n.e. jest pierwszym przykładem architektury zrodzonej z
połączenia myśli abstrakcyjnej i intelektu ludzkiego. Jest początkiem długiej drogi geniuszu, który
świadomie łączył potrzebę piękna z utylitarnymi potrzebami ludzkimi w jedną harmonijną całość, którą
nazywamy ARCHITEKTURĄ.
6
W latach osiemdziesiątych zbudowano w Polsce setki kościołów wliczając
w to kiczowatą bazylikę w Licheniu i świątynię Opatrzności w Wilanowie pod Warszawą
(ta ostatnia jest ciągle w budowie). Dla uczczenia stulecia federacji kanadyjskiej
zbudowano w Kanadzie następujące teatry : Queen Elizabeth Theatre w Vancouver,
Place des Arts w Montrealu, Fathers of Confederation Centre w Charlottetown w P.E.I.,
Grand Theatre w Quebec City i National Arts Centre w Ottawie. Nawiasem mówiąc w
projektowaniu tych teatrów brali udział polscy architekci. Porównanie tych dwóch
inicjatyw budowlanych będzie dla potomnych świadectwem istnienia (w tym samym
czasie) dwóch róznych społeczeństw i kultur żyjących równolegle w świecie
odmiennych wartości. Komentowanie powyższego porównania uważam za zbędne.
Wydaje się, że w obecnym stadium naszej historii, ustalone formy
społeczne ulegają rozbiciu. Wiedza w niczym nie kontrolowanym rozpędzie zagraża
równowadze ekologicznej naszej planety i ingeruje w procesy ewolucji żywych
organizmów. System uznanych wartości moralnych zastępowany jest systemem opartym
na chciwości i niepohamowanej zachłanności. Ten moment ogólnego rozpadu stwarza
dla architektury wyjątkową okazję odegrania roli łączącej i spójnej.
Disney Concert Hall w Los Angeles. F Gehry architekt
7
Sztuka, którą jest architektura , razem z resztą naszej cywilizacji
tryumfalnie rozpoczyna wiek XXI. Frank Gehry projektuje salę koncertową w Los
Angeles, której bez pomocy komputera nie dałoby się ani zaprojektować ani zbudować.
Bliska zakończenia jest budowa stałego miejsca zamieszkania w obcym nam krajobrazie
kosmosu. Wydaje się, że mechanizacja tak życia jak i człowieka poszła drogą, którą
wielu nazywa drogą niekontrolowanego postępu. W takim momencie potrzeba
reafirmacji ducha humanizmu wydaje się wręcz niezbędna. Nie może przy tym
zabraknąć architektury.
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna – stan budowy z roku 2007. Na pokładzie Stacji znajdować się będzie
hotel i laboratoria badawcze. Stacja okrąża ziemię 16 razy na dobę a jej mieszkańcy oglądać mogą wschód
słońca co 90 minut. Koniec budowy przewidziany jest na rok 2011,
8
B
1- Wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela
nieba i ziemi.
2- I w Jezusa Chrystusa, Syna Jego Jedynego,
Pana naszego.
3- Który się począł z Ducha Świętego,
narodził się z Maryi Panny.
4- Umęczon pod Ponckim Piłatem,
ukrzyżowan, umarł i pogrzebion.
5- Zstąpił do piekieł. Trzeciego dnia zmartwychwstał,
6- Wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Boga,
Ojca wszechmogącego.
7- Stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych.
8- Wierzę w Ducha więtego,
9- święty Kościół powszechny, świetych obcowanie,
10- grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie,
11- żywot wieczny.
12- Amen.
Przytoczony powyżej Skład Apostolski jest podstawową modlitwą
Kościoła Rzymsko-Katolickigo. Jest również wyznaniem wiary. Mój konflikt z tą
modlitwą zaczyna się od pierwszego wersetu, jej pierwszego zdania : Wierzę w Boga.
9
Istnienia Boga nikt jeszcze nie udowodnił. Skład Apostolski żąda ode
mnie bym tej modlitwie zaufał - bym ją zaakceptował bez możliwości weryfikacji czy
głosi prawdę. Zdaję sobie sprawę, że od początku swego istnienia do dnia dzisiejszego
człowiek szuka wytłumaczenia zjawisk, których nie potrafi zrozumieć. Najłatwiejszym
w takim wypadku wyjściem jest porzucenie trudu poznania i pójście drogą metafizyki
wymagającej wiary, świadomego aktu afirmacji istnienia czegoś nadnaturalnego istnienia istoty Najwyższej, Absolutu, Boga.
W historii ludzkości w chwilach i w sprawach, których nie potrafiliśmy
zrozumieć, na pomoc przychodzili nam bogowie : Bóg Słońca i Księżyca, Zeus, nasz
własny Światowid, wreszcie Jeden Bóg żydów, chrześcijan i muzułmanów. W miarę
postępu wiedzy Bóg tracił wiele ze swoich prerogatyw. Dzisiaj wiemy,że Historia
Świata i Ludzi podana w Genesis – Pierwszej Księdze Mojżeszowej , niekoniecznie
zgodna jest z prawdą. Że żebro Adamowe nie było początkiem pierwszej kobiety.
Wiedza przy całym swoim wspaniałym rozwoju i przy oszałamiających
sukcesach nie potrafiła jednak dowieść, że Boga nie ma. Nie wiemy również czy Bóg
istnieje. Jest to bowiem kwestia WIARY. Wiara zaś, ten dziwny akt zaufania czemuś,
czego nie potrafimy zrozumieć, nie wszystkim jest dana.
BÓG STWORZYCIEL – dzieło Michała Anioła (1475-1564), fragment
fresku zdobiącego sklepienie kaplicy Sykstyńskiej w Watykanie.
10
C
CHAM, CHAMSTWO - określenie pejoratywne, dla kórego bogaty
język polski posiada liczne synonimy. Niech wolno mi bedzie przytoczyć parę z nich „
- gbur
- grubianin
- prostak
- prymityw
- brutal
- dzikus
- wulgarny
- nieuprzejmy
- nietaktowny
- nieobyty
- niewychowany
- niekulturalny
- nieokrzesany
- ordynarny
- bezczelny
- nieobyczajny
Genezę słowa cham znaleźć można w Piśmie Świętym. Cham jest to imię
biblijne, syn Noego, przeklęty przez niego za niewłaściwe zachowanie wobec ojca. W
przenośni więc chamem jest ktoś postępujący wbrew dobrym obyczajom, osobnik
wulgarny - prostak.
11
Stąd już jeden krok do kmiecia, wieśniaka czy chłopa, który w polskim
życiu zbiorowym znajdował się zawsze na na samym dole drabny społecznej. W polskiej
strukturze społecznej chłopi byli stanem najniższym, najuboższym, zawsze
wyzyskiwanym, o najniższym poziomie wiedzy i kultury. Maciej Boryna, bohater
wystylizowany przez W. Reymonta na chłopa-Piasta, czy kosynierzy Kościuszki w
krakowskich sukmanach z kosą w ręku i krakówce na głowie, to raczej wyjątki
potwierdzające regułę. „Żywią i bronią”, hasło polskiego ruchu ludowego, wydaje się
być niczym innym jak optymistyczną metaforą na usługach populistycznej propagandy.
Jednym z powodów tłumaczących niską rangę społeczną chłopów było ich
późne uwłaszczenie, które miało miejsce dopiero w połowie XIX wieku. Polski
sarmatyzm - barokowa formacja kulturowa dominująca w Polsce od końca XVI do
drugiej połowy XVIII wieku przyczyniła się walnie do społecznej degradacji chłopów.
Adam Mickiewicz w XII Księdze Pana Tadeusza potrafił powiedzieć ustami Gerwazego
Rębajły :
Prawda, że się wywodzim wszyscy od Adama.
Alem słyszal, że chłopi pochodzą od Chama.
Żydowie od Jafeta, my szlachta od Sema,
A więc panujem jako starsi nad obiema.
Z chamstwem w sposobie postępowania spotykałem się od dawna.
Niespodzianką i zaskoczeniem były jednak i jego powszechność i rozmiary jakie
zauważyłem w Polsce, specjalnie w Warszawie, kiedy ją odwiedziłem po prawie 25letniej nieobecności w latach siedemdziesiątych. Było to chamstwo powszechne, ponure
i agresywne. Spotykałem je na każdym kroku. Począwszy od oficera służby granicznej
sprawdzającego mój paszport na warszawskim lotnisku, przez bosego taksówkarza (było
bardzo gorąco), którego śmierdzące nogi były równie odrażające co egzotyczne.
Ekspedientka w sklepie była równie nieuprzejma jak kelnerka w brudnej spódnicy z gęsto
owłosionymi nogami.
12
Moje wrażenia z późniejszych powrotów do Warszawy, tych z lat
dziewięćdziesiątych i tych już z XXI wieku a więc z okresu, ktory w Polsce nazywa sie
okresem transformacji ustrojowej, były podobne o ile nie gorsze. Taksówkarz, co
prawda, nawet w największe upały nosił buty, a sprzedawczyni w kiosku z gazetami
wydała mi resztę i nie robiła wrażenia osoby zainteresowanej wyłącznie sobą. To były
zdecydowanie zmiany na lepsze. Szokowała natomiast atmosfera ulicy. Tłum ludzi
ponurych, wrogi wyraz twarzy,chamstwo agresywne, przybrane teraz symbolami nowej,
zachodniej pop-kultury : krotko ostrzyżona głowa na równie krótkiej szyi, T-shirt z
koniecznie angielskim napisem, telefon komurkowy przy uchu i ... ciągle te same
sandały, z których tym razem wyglądały białe skarpetki.
I język ! ... mowa kaleczona i wulgarna. Słychać ją nie tylko na ulicy, w
tramwaju, w sklepie, w rozmowie przypadkowo podsłuchanej. Tym samym językiem
posługują się tłuste twarze dotojników państwowych, ten sam język wydobywa się spod
niskich czół sejmowych posłów.
W takiej sytuacji do miary symbolu upadku rozumu i rozsądku urastają
pierwsze wybory prezydenckie w niepodległej Polsce, w ktorych zmagają się, z jednej
strony zwykły oszust (ale z zagranicy), z drugiej strony charyzmatyczny elektryk nie
potrafiący mówić poprawną polszczyzną.
Dlaczego ?
Co stało się powodem wulgaryzacji języka i obyczajów ?
powodem społecznego bezwładu ?
prawdziwe.
wniosków
co jest
Obserwacje robione z odległości innego kontynentu nie zawsze są
Czasami jednak odległość sprzyjać może analizie sytuacji i syntezie
13
Polska w latach 1939 – 1989 (50 lat lub dwa pokolenia) przeszła
fundamentalną rewolucję społeczną. Była to rewolucja parofazowa. Faza pierwsza to
wojna i okres okupacji niemieckiej i sowieckiej. W tym czasie struktura społeczna
państwa polskiego uległa radykalnej zmianie. W wyniku świadomie celowej akcji
eksterminacyjnej obu okupantów, elity intelektualne i polityczne poniosły niewymierne
straty. Została zniszczona stolica państwa. Emigracje z 1939 roku i późniejsze
wysiedlenia z Ziem Kresowych, dodatkowo osłabiły elity polskie. Parę milionów
Polaków żydowskiego pochodzenia zostało wymordowanych. Państwo polskie zmieniło
granice w wyniku czego ukraińskie i białoruskie mniejszości narodowe znalazły się poza
granicami państwa. Niemcy zamieszkujące tereny tzw. Ziem Odzyskanych zostali
wysiedleni z granic Polski.
Faza druga polskiej rewolucji społecznej zaczęła się w roku 1945 i trwała
do roku 1989. Był to okres komunizacji Polski, która znalazła się pod pełną kontrolą
naszego wschodniego sąsiada. Początek tego okresu rozpoczął się reformą rolną w
wyniku której pozbawiono własności liczną w Polsce grupę społeczną zwaną
ziemiaństwem. Stopniowe przejmowanie przez państwo ośrodków produkcji i handlu
wyeliminowało z życia społecznego przemysłowców, włascicieli fabryk i
przedsiębiorstw handlowych. Wykonywanie wolnych zawodów (lekarze, adwokaci,
architekci, inżynierowie, farmaceuci) dozwolone było tylko w zespołach pod kontrolą
państwa. Po przeprowadzeniu powyższych zmian, prawie czterdziestomilionowe
państwo polskie przystąpiło do realizowania utopijnej doktryny leninowskiej we
wszystkich dziedzinach życia.
W tym miejscu wróćmy do potomków Chama, do chłopów od których
zaczęliśmy nasze rozważania. Początkowo byli oni beneficjentami nowego systemu.
Część z nich skorzystała z parcelacji dużych własności ziemskich, część z przejęcia
własności poniemieckich na Ziemiach Zchodnich. Nie udały się próby kolektywizacji a
tworzenie Państwowych Gospodarstw Rolnych (PGR) na wzór sowieckich kolchozów
czy sowchozów skończyły się niepowodzeniem.
14
Pozytywną stroną wprowadzanych zmian były niewątpliwie reformy tak w
systemie jak i w zasięgu edukacji. Dowodzą tego dane statystyczne. W roku 1921, 33 %
obywateli polskich było analfabetami. W roku 1978 było ich tylko 1.2 %
Na początku tch uwag umieściłem raczej długą liste synonimów
chamstwa. Wydawałoby się, że najprostszym i najskuteczniejszym lekarstwem na te
chamskie dolegliwości bedzie właśnie edukacja.
Co się jednak stało ?!
Kiedy w dalszej fazie rewolucji społecznej, w fazie budowy PRL’u,
państwa socjalistycznego mającego doprowadzić nas do komunistycznego raju, zaczęto
realizować doktrynę szybkiego uprzemysłowienia kraju
nastąpiło masowe
przesiedlanie
ludności wiejskiej do miast i gigantycznych „kombinatów”
przemysłowych. W tej nowej Polce, nazywanej teraz Polską Ludową, drogą rzekomego
awansu społecznego, z nizin społecznych i wiejskiej gnuśności chłopskie masy zaludniły
najpierw robotnicze hostele, później blokowiska dużych i nowopowstających miast.
Tworzyli oni nową masową społeczność. Człowieka tej społeczności cechować będzie
anonimowość, brak więzi społecznej pozostawionej na wsi, obojętność i nieufność do
nowego, a z powodu swego kulturowego wykorzenienia - bezradność i podatność na
zło. Mimo świeżo nabytej wiedzy, ludzie ci mają problemy w zdefiniowaniu własnej
tożsamości, w określeniu własnej kulturowej i społecznej przynależności. Czują się
zagubieni, w obcym widzą wroga, przyczynę lęków i frustracji, która rodzi wulgarną
agresję, chamstwo po prostu. Za wyrwanie się z własnego środowiska płacą najwyższą
cenę.
W swoich uwagach świadomie pominąłem wpływ jaki miała na chłopów i
resztę polskiego społeczeństwa obowiązująca doktryna leninowska. Problem ten
omawiam pod osobnym hasłem w moim abecadle zatytułowanym HOMO
SOVIETICUS.
15
Oto oblicze chamstwa absolutnego w
karykaturze A. Krynickiego. Rolnik, abiturient Technikum Rolniczego bez matury. Działacz polityczny w latach 1978 – 1980 członek komunistycznej PZPR – obecnie przywódca jednej z populistycznych partii
politycznych w Polsce. Niegdyś poseł na Sejm, Minister Rolnictwa, Wicemarszałek Sejmu, Wicepremier.
Wytoczono mu 137 procesów sądowych. W lutym 2010 w procesie karnym, w którym oskarżono go o
przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym, skazany został na karę 2 lat i 3 miesięcy pozbawienia
wolności. Zapowiedział apelację.
16
W moich uwagach dotyczących wyobcowania sie ludności wiejskiej w
procesie urbanizacji i zderzenia z nowym dla nich światem, oparłem się na niezwykle
ciekawej książce R. Kapuścińskiego pt. TEN INNY, którą gorąco zainteresowanym
polecam.
W zakończeniu chciałem dodać, że chamstwo nie jest oczywiście
zjawiskiem czysto polskim. W środowisku w którym przyszło mi żyć, spotykam się z
nim na codzień. Powodowane jest przyczynami podobnymi do tych, o których przed
chwilą wspominałem - ignorancją, ksenofobią i frustracją w zderzeniu z nowym, innym
czy obcym.
Z przykrością muszę zauważyć, że w środowisku polskiej diaspory jest to
zjawisko szczególnie dotkliwe i przykre. Emigracja polska, zwłaszcza ta z lat
osiemdziesiątych (a więc wychowana w PRL’u), za wyjście z własnego świata płaci cenę
jeszcze wyższą niż ich rodacy, którzy spod strzechy przenieśli się do blokowisk polskich
miast.
Jak ustosunkować się do chamstwa ? Problem nabiera specjalnego
znaczenia kiedy zdamy sobie sprawę, że środowisko w którym żyjemy w sposób
bezapelacyjny oddziaływać będzie na nas, narzucając nam swoje wzorce zachowań. Nie
podzielam misyjnego sposobu myślenia, które zakłada, że dialog z chamstwem może
posiadać wartości wychowawcze i wyciągnie je z dna ignorancji i bezmyślności.
Odsunięcie się od chamskiego motłochu, izolacja od hołoty, wydaje się niezbędnym
warunkiem higieny umysłowej i kulturowej.
Postawa taka jest dowodem mego snobizmu i braku tolerancji. Ujemnych
cech charakteru, które zawsze były mi obce i które potępiałem u innych. Co jest
przyczyną tych zmian ? Zmęczenie ? Brak sił do ciągłej walki „z wiatrakami” ?
Zwykły wstręt do wszystkiego co szpetne, obrzydliwe i plugawe ? Zapewne wszystko
po trochu.
17
D
No one pretends that democracy is perfect or
all-wise. Indeed it has been said that democracy
is the worst form of government except all those
other forms that have been tried from time to time
Sir Winston Churchill (1879 – 1965)
Demokracja czyli ludowładztwo. Nazwa pochodzi z języka greckiego.
Termin ten określa ustrój polityczny, w którym władza należy do obywateli tego państwa
a źródłem władzy jest wola większości obywateli.
Historia ustroju demokratycznego jest długa i wielce skomplikowana.
Obejmuje ona różne definicje, często różniące się w zasadniczy sposób.
Jak geneza określenia wskazuje, początki systemu demokratycznego
znajdziemy w starożytnej Grecji. Podwaliny tego systemu powstały w V wieku p.n.e. w
Atenach, gdzie w wyniku przeprowdzonych reform najwyższym organem władzy stało
sie Zgromadzenie Ludowe, na forum którego każdy mógł wypowiedzieć się osobiście.
Było to możliwe dzięki niedużej wielkości tego miasta-państwa i niewielkiej ilości jego
mieszkańców. Ten typ demokracji nazywamy dzisiaj demokracją bezpośrednią (forma
jej pod nazwą referendum zachowała się do dzisiejszego dnia). Zapewne początki
demokracji pośredniej, tzn. formy rządów w której lud (naród, obywatele) sprawują
władzę za pośrednictwem wybranych przez siebie reprezentantów (deputowanych,
18
posłow), znaleźć można w Republice Rzymskiej. Później, w wiekach średnich tworzą się
najrozmaitsze formy rządów o elementach demokratycznych. Poprzez oligarchie otwarte
na potrzeby i żądania obywateli, włoskie miasta-państwa, Zgromadzenia Ludowe w
Skandynawii, słowiańskie wiece czy konfederacje Irokezów w Ameryce Północnej
istniejące po dzień dzisiejszy.
Parlament angielski byl niewątpliwie pierwszą próbą stworzenia systemu
w pełni demokratycznego. Zwołany po raz pierwszy w roku 1265, swoje korzenie ma w
akcie zwanym MAGNA CARTA (Magna Carta Libertatum) wydanym przez krola Jana
bez Ziemi w roku 1215. Akt ten wydany pod naciskiem możnowładztwa oburzonego
królewską samowolą i uciskiem podatkowym, był swego rodzaju umową między
monarchą i jego wasalami określającą uprawnienia obu stron i zakres swobód. W wieku
XVII Magna Carta stała się argumentem w walce o prawa parlamentu i do dziś w
ustawodawstwie angielskim (Anglia nie ma konstytucji) uważana jest za gwarancję
wolności obywatelskich. Po Chwalebnej Rewolucji (Glorious Revolution) w 1688 roku,
Anglia stała się monarchią o regularnie zwoływanych posiedzeniach parlamentu, ciągle
jednak podlegająca władzy królewskiej (trochę podobnie do polskiej demokracji
szlacheckiej). Stopniowo parlament przejmował władzę ustawodawczą i wykonawczą, a
od czasów królowej Wiktorii (1819 – 1901) monarcha brytyjski zupełnie stracił wpływ
na życie polityczne kraju przejmując rolę, którą dzisiaj można nazwać reprezetacyjnodekoracyjną.
Pierwszą prawdziwie liberalną i pośrednią demokrację z szerokimi
prawami wyborczymi (choć początkowo ograniczonymi stanem majątkowym, rodzajem
płci i legalnie istniejącym niewolnictwem murzynów) były Stany Zjednoczone. Tutaj też
po raz pierwszy, indywidualne przywileje wolnosci i swobód obywatelskich chronione
są przed ustawodawczą i wykonawczą władzą większości parlamentarnej przez artykuły
Konstytucji Amerykańskiej (1787)
19
W parę lat później Rewolucja Francuska (1789 – 1799) stała się zwrotnym
momentem w dziejach europejskiej cywilizacji. Republikanizm zastąpi monarchię
absolutną. Mimo, że przez następnych 75 lat Francja oscylowała między republiką,
imperium i monarchią, to niewątpliwie rewolucja była zwrotnym momentem w historii
zachodniej demokracji. Z epoki absolutyzmu i arystokracji Europa weszła w epokę
obywatelską.
Wiek XX można nazwać wiekiem demokracji przedstawicielskoliberalnej. Przychodziła ona „falami” w wyniku wojen, rewolucji i dekolonizacji. W
wyniku Pierwszej Wojny Światowej z mapy Europy zniknęły Imperium Osmańskie i
Cesarstwo Austro-Węgierskie, a ich miejsce zajęły państwa narodowe, większość z nich
teoretycznie demokratyczna. W Rosji władzę przejęła partia komunistyczna oparta
(teoretycznie) na dyktaturze proletariatu. Demokratyzacja Europy w latach trzydziestych
przerwana została rodzącymi się ruchami nacjonalistycznymi. Narodowy socjalizm w
Niemczech Hitlera, faszyzm Mussoliniego we Włoszech, Francisco Franco w Hiszpanii,
Antonio de Oliveira w Portugalii. Wydawało się, że wiek XX będzie wiekiem
dyktatorów. Sytuację tą zmieniła Druga Wojna Światowa zakończona klęską osi Berlin –
Rzym – Tokio. Udana demokratyzacja krajów zwyciężonych : Niemiec, Włoch i Japonii
zapowiadała dalszą demokratyzacje innych krajów. Niestety, kraje Europy Wschodniej
znalazły sie w strefie wpływów komunistycznego Związku Sowieckiego z demokracją
nie mającego nic wspólnego. W wyniku powojennej dekolonizacji powstawały nowe
niepodległe państwa, których teoretycznie demokratyczne konstytucje były zwykle
szyldem, za którym kryły się rządy totalitarne.
W pierwszych powojennych dziesięcioleciach gospodarką większości
państw Europy Zachodniej rządziły zasady ekonomiczne „wolnego rynku”. Wiele z tych
państw, zgodnie z życzeniami partii politycznych skupiających większość wyborców,
przed ekscesami „wolnego rynku” chroniło swoich obywateli parasolem ochronnym
państwa opiekuńczego.
20
W 1980 roku większość państw świata uznawało demokratyczny system
rządzenia za własny. Tym niemniej w wielu z tych państw, szczególnie w państwach
komunistycznych (nazywanych państwami demokracji ludowej) jak i w byłych
państwach kolonialnych, fałszowanie wyborów i łamanie podstawowych praw swobód
obywatelskich była na porządku dziennym.
Niewątp;iwie sukcesy państw prawdziwie demokratycznych, sukcesy
„wolnego rynku”, wzrost dobrobytu obywateli tych krajów i ich rozwój cywilizacyjnokulturalny zaczęły znajdywać chętnych naśladowców. Zapewne jednym z powodów była
łatwość dostepu do środków przekazu informacji. Radio, telewizja i internet nie znają
granic.
Na przłomie lat siedemdziesiątych i osiemdzisiątych szereg państw
Ameryki Południowej zmieniło rządy wojskowych dyktatur na rządy demokratyczne.
Przy końcu dekady lat osiemdziesiątych podobne zmiany miały miejsce we Wschodniej i
Południowej Azji. W latach 1980-tych kryyzs gospodarczy w połączeniu z nieudolnością
i opresją systemu komunistycznego spowodował rozpad Zwiąxku Sowieckiego – w
rezultacie koniec tzw. „zimnej wojny” oraz szybką demokratyzację i liberalizację państw
bloku sowieckiego. Te z dawnych państw satelickich Związku Sowieckigo, które
geograficznie i kulturowo były bliskie Europie Zachodniej (w tym Polska), wróciły do
rodziny państw prawdziwie demokratyczych i zostały członkamiUnii Europejskiej.
Liczba państw demokratycznych nigdy nie była tak wielka jak dzisiaj,
Liberalno-demokratyczva forma eządów (mniej lub więcej bliskich ideału) została
zaakceptowana przez wszystkie cywilizowane państwa świata.
Współczesna teoria demokracji liberalnej wywodząca się z prac John
Locke’a i John Stuart Mill’a zakłada, że ustrój demokratyczny powinien charakteryzować
się :
21
1- Możliwością wyboru władzy przez wolne i uczciwe wybory.
2- Możliwością kandydowania do ciał tworzących władzę przez
wszystkich obywateli.
3- Rządami prawa i jawnością stanowienia prawa.
4- Przestrzeganiem elementarnych praw człowieka takich jsk ;
- Wolność głoszenia swoich poglądów, nawet jeśli nie są one
ogólnie akceptowane i popularne.
- Wolność zrzeszania się i tworzenia politycznych grup nacisku.
- Wolność od dyskryminacji (rasowej, seksualnej, religijnej itp.)
Zgodnie z powyższym wydaje się, że demokracja jest jedynym możliwym
gwarantem istnienia wolnej konkurencji w gospodarce, na ryku pracy oraz możliwości
wprowadzenia koniecznych reform po debacie i dojściu do porozumienia.
Z drugiej strony system ten z powodu często spotykanej obojętności
wyborców, nacisku np. wąskiej grupy oligarchów czy też obywatelskiej niedojrzałości
wyborców, może przekazać władzę w ręce cynicznej grupy ludzi, która sprawować ją
będzie w sposób skrajnie niedemokratyczny. System taki zasługuje na nazwę tyranii
większości.
Sytuacji takiej można zapobiec w dwojaki sposób :
W pierwszym rzędzie właściwą konstytucją, która gwarantować będzie
wszystkie cztery warunki, które wymieniłem powyżej. Po drugie, tu sprawa jest
niezwykle trudna - sprawienie, że wyborcy, a więc ci którzy swoimi głosami wybiorą
tych którzy będą decydować o losach wspólnego państwa, wywodzić się będą ze
społeczeństwa obywatelskiego w pełni świadomego swoich obowiązków i uprawnień.
Na dowód, że może to być sprawa raczej trudna, przytoczę raz jeszcze słowa Churchill’a
The best argument against democracy is a five- minute conversation with
the average voter.
22
Na dowód słuszności I mądrości powyższej obserwacji chciałem
sugerować czytelnikowi mojego abecadła pięciominutową wizytę w Sejmie RP celem
wysłuchania pierwszej z rzędu debaty sejmowej. Z braku czasu, wizytę taką można
zastąpić jedną z licznych debat telewizyjnych tychże posłów.
Zagadnienie stworzenia ustroju, w którym z jednej strony wszyscy
obywatele mają rzczywisty wpływ na rządy, a z drugiej strony jest on sprawny,
sprawiedliwy i służebny w stosunku do wszystkich obywateli, stanowi jeden z
najważniejszych i wciąż nierozstrzygniętych problemów w teorii demokracji.
Mapa fundacji Freedom House pokazujące państwa demokratyczne w 2009 roku
Kolor zielony : kraje które klasyfikują swój ustrój polityczny jako demokratyczny
Kolor czerwony : kraje niedemokratyczne (Watykan, Arabia Saudyjska, Fiji, Tonga i Brunei)
23
E
EMIGRACJA
słowo pochodzeia łacińskiego, emigratio czyli
wychodźctwo. Określa ono dobrowolne opuszcenie kraju rodzinnego z przyczyn
ekonomicznych lub politycznych. Nie należy mylić a przemieszczaniem ludności z
nakazu i wbrew woli tej ludności. Zjawiski takie nazywamy wysiedleniem, deportacją,
zsyłką czy też aktualnym dzisiaj określeniem „czystki etniczej”. Przykładem tego
rodzaju wymuszonego opuszczenia kraju było np. karne zsyłanie ludności polskiej na
Syberię po powstaniu styczniowym 1863 roku, były osiemnastowieczne karne kolonie w
Australii, przesiedlanie całych narodów w Związku Sowieckim czy wysiedlenie ludności
niemieckij z odzyskanych po ostatniej wojnie Ziem Zachodnich Polski.
Dobrowolne przemieszczanie ludności w ramach granic tego samego
państwa lub w czasach kiedy granice państw jeszcze nie istniały, nazywamy migracją. W
języku polskim określenie to używane jest częściej w ornitologii niż w socjologii.
Emigracja ekonomiczna powodowana jest potrzebą polepszenia
warunków życiowych lub wręcz poszukiwaniem pracy niezbędnej do przeżycia.
Emigracja polityczna jest zwykle wynikiem nacisku politycznego w kraju
rodzinnym. Często powodowana jest obawą przed utratą wolności osobistej, jest
niezgodą na istniejący reżym polityczny i niemożnością swobodnego głoszenia
opozycyjnych poglądów.
24
Emigracja, specjalnie ta ekonomiczna, odegrała wielką rolę w historii
Stanów Zjednoczonych, Kanady, Brazylii, Argentyny i Australii w wiekach XIX i XX,
kiedy to setki tysięcy rodzin opuściły Europę w poszukiwaniu lepszego jutra w krajach
zamorskich. Po II wojnie światowej znów rozpoczęła się wielka fala emigracji
zarobkowej (ekonomicznej) tym razem z krajów Europy południowej i z północnej
Afryki do bogatych i przemysłowo rozwiniętych krajów Europy zachodniej i północnej.
Podobne zjawisko miało miejsce i trwa do dzisiaj w Stanach Zjednoczonych, do których
emigrują (często nielegalnie) miliony osb z Meksyku i krajów łacińskiej Ameryki
Środkowej i Południowej. Po rozszerzeniu Unii Europejskiej o kraje Europy wschodniej
leżące dawniej w strefie wpływów sowieckich, ruszyła nowa fala emigracji zarobkowej
tym razem ze wschodu na zachód.
Na ten temat, specjalnie ostro występujący dzisiaj w Polsce, pozwolę
sobie zamieścić parę komentarzy przy końcu tych uwag. Głównym jednak celem moich
spostrzeżeń jest emigracja polityczna, do której sam się zaliczam.
Emigracja taka nie jest w historii Polski zjawiskiem nowym. „Wielka
Emigracja” polityczna po upadku powstania listopadowego 1830 roku została tak
nazwana ze względu nie tylko na znaczną liczebność (8 – 9 tysięcy osób), ale przede
wszystkim ze względu na ogromną rolę polityczną i kulturalną jaką odegrała w dziejach
Polski. Dzisiaj są to sprawy powszechnie znane : w życiu politycznym „Wielkiej
Emigracji” obóz zachowawczy reprezentował paryski :Hotel Lambert” z księciem
Czartoryskim na czele, a obóz demokratyczny skupiał się wokół Komitetu Narodowego
Polskiego z J. Lelewelem na czele. O ciężarze gatunkowym życia intelektualnego i
kulturalnego „Wielkiej Emigracji” świadczą jej wielkie zazwiska : Chopin, Mickiewicz,
Krasiński, Norwid i Słowacki.
Ostatnia wielka emigrcja z ziem polskich miała miejsce w latach 1939 –
1945. Zaczęła się uchodźctwem żołnierzy i administracji państwowej w wyniku klęski
wojennej jesienią 1939 roku. Prowadziła przez Rumunię do Francji i na Bliski
Wschód.
25
Po kapitulacji Francji w roku 1940 do Wielkiej Brytanii. Powiększyła się w roku 1942
po ewakuacji armii gen. Andersa z ZSRR. Po zakończeniu działań wojennych w 1945
roku liczba polskich emigrantów na Zachodzie powiększyła się raz jeszcze. Byli to jeńcy
z obozów wojskowych w Niemczech, ci z 1939 roku i ci z Powtania Warszawskiego
1944 roku. Robotnicy wywiezieni do prac przymusowych w Niemczech i ocalali
więźniowie niemieckich obozów koncentracyjnych. Wielu z nich ze względów
politycznych (przejęcie władzy przez komunistów) do Polski nie wróciło. Zostali też ci,
których domy znalazły się teraz w granucach Związku Sowieckiego. Początkowo
większość z nich czekała na nieuniknioną w ich mniemaniu III wojnę światową i rychły
powrót do niepodległej Polski.
Był to okres kiedy życie emigracji skupiało się wokół przywódców
politycznych i wojskowych z okresu minionej wojny, emigracyjnego rządu polskiego w
Londynie, nazwisk takich jak Raczkiewicz, Sosnkowski, Anders oraz przedwojennych
polskich partii pollitycznych.
Dobrych parę lat minęło nim do polskiej emigracji (jak i do wielu
Polaków w Kraju) dotarła świadomość nieodwracalności zmian, które przyniosła
ostatnia wojna : komunistyczna Polska w nowych granicach pod ścisłą kontrolą Związku
Sowieckiego, oddzielona od reszty świata żelazną kurtyną rozciągającą się od Szczecina
nad Bałtykiem do Triestu nad Adriatykiem (cytat z przemówienia W. Churchill’a w
Fulton, Missouri w 1946 roku). Fakt, że sytuacja taka została w pełni akceptowana
umowami podpisanymi przez naszych wojennych sojuszników w Jałcie i Poczdamie
(1945), nie tylko napawał goryczą ale zmuszał do ponownego przemyślenia emigracyjnej
przyszłości.
Przed chwilą użyłem okrelślenia „nieodwracalność zmian, które
przyniosła ostatnia wojna”. Dzisiaj (piszę to w roku 2010) zdaję sobie sprawę, że
nieodwracalność w życiu politycznym jest pojęciem względnym. Powinniśmy o tym
zawsze pamiętać. Nieodwracalną bowiem jest tylko śmierć.
26
Przeważająca większość polskiej emigracji nie akceptowała zaistniałej
sytuacji i zdecydowała sie pozostać na Zachodzie. Zaczął się wielki exodus do krajów
zamorskich, nie zniszczonych wojną i obiecujących lepszą przyszłość.
Stany
Zjednoczone, Kanada, Australia i Brazylia były krajami, których historię od samego
pocztku tworzyli emigranci z Europy. Dawniej w swojej większości byli to emigranci
szukający za oceanem lepszych warunków ekonomicznych. Byli też tacy, którzy w
nowym świecie szukali wolności i swobód niedostępnych im w Europie. Polska
emigracja w latach pięćdziesiątych była par excellence emigracją polityczną.
Rozgoryczoną wynikiem wojny, która mimo, że wygrana nie była naszym zwycięstwem.
Emigracją ludzi często dobrze wykształconych, nierzadko o szerokich horyzntach myśli.
Podobnie jak w 1939 roku, kiedy w wyniju niespodziewanej klęski
społeczeństwo polskie straciło zaufanie do swoich politycznych przywódców, tak teraz
zaufanie i wpływy traciły elity i przywódcy emigracyjni skupieni wokół rządu
emigracyjnego w Londynie. To w tym czasie powstał w Paryżu Polski Instytut Literacki
wydający miesięcznik KULTURA. Założony przez J. Giedroycia i G. HerlingGrudzińskiego, skupiał wkoło siebie ludzi, którzy w czasie klęski i na gruzach starego ,
przedwojennego świata, potrafili wypracować nowoczesną, realistyczną i niezależną
koncepcję polityki polskiej. Giedroyć, Herling-Grudziński, Czapski, Mieroszewski,
Jeleński i Poniatowski zbudowali fundamenty myśli polskiej XXI wieku. Na tych
fundamentach prawie pół wieku później zaczęto budować nową niepodległą Polskę.
Miesięcznim KULTURA wychodził od roku 1947 do roku 2000, jego wpływ na na
kształtowanie się polskiej myśli politycznej na emigracji i w Kraju był przeogromny. G.
Herling-Grudziński pisał :
Emigracja ma to do siebie, że jest innym czasem rozkraczonym nad
teraźniejszością, która przepływa jej miedzy nogami. Jedną nogą tkwi w historii już
ostygłej, a drugą szuka oparcia w historii dopiero oczekiwanej. Nie może zmienić pozycji,
choćby nie wiem jak próbowała wyszarpnąć tylnią nogę z ostygłego brzegu i zanurzyć ją
w historii bieżącej. Cała jest nastawiona na jutro, które musi przyznać jej rację.
27
Jest to metafora zapewne słuszna, tyle, że z tym wyszarpywaniem tylniej
nogi to różnie bywało. Mojemu pokoleniu emigrantów naogół dobrze wykształconemu,
integracja, zanużanie nogi w historii bieżącej, przychodziło względnie łatwo i wielu z nas
robiło szybkie kariery. Dla wielu też wyszarpywanie nogi z ostygłego brzegu było
sprawą trudną, o ile zupełnie niemożliwą.
Za bardzo byliśmy w Polskę „wrośnięci”, za wiele Ona dla nas znaczyła.
My w Kanadzie, po okresie asymilacji i wzajemnej akceptacji, musieliśmy
zdecydować kim jesteśmy. Kanadyjczykami polskiego pochodzenia czy Polakami
mieszkającymi w Kanadzie ? W kraju którego byt państwowy polega na kompromisie
między co najmniej dwiema kulturami, dwoma językami i dwiema religiami, decyzja
taka przychodzi łatwiej niż gdziekolwiek indziej. Dlatego też bez rozdzielania włosa na
dwoje i bez najmniejszej wątpliwości twierdzę, że jestem Polakiem mieszkającym w
Kanadzie. Równie niewątpliwie jestem tego Kraju lojalnym i obywatelem.
Ta subtelna różnica między dwoma okresleniami, o których piszę
powyżej, jest różnicą między mną a moimi dziećmi i wnukami tutaj urodzonymi. Ja do
końca zostanę roxkraczony nad teraźniejszościa, z nogami tkwiącymi po obu stronach
Atlantyku, nie próbując wyszarpnąć żadnej z nich. Dla nich (moich dzieci i wnuków),
Polska jest tylko krajem pochodzenia ich ojca i dziada. Jest kolorową bajką, którą
słyszały w dzieciństwie i w którą zapewne trudno im uwierzyć.
W swoim długim, bo 57-letnim życiu emigranra zetknąłem się również z
falą polskiej emigracji z lat osiemdziesiątych. Pod sztandarami „Solidarnosci” i pod
fałszywym pretekstem emigracji politycznej przyjechały do Kanady tysiące cwaniaków
wychowanych w Polsce Ludowej. Pisać o nich będę w rozdziale mojego abecadła
zatytułowanego HOMO SOVIETICUS.
28
Na początku moich rozważań wspomniałem o najnowszej fali emigracji
zarobkowej wywołanej w dużej mierze otwarciem granic państw Unii Europejskiej dla
obywateli jej najnowszych członków. Otwarcie granic i prawo do pracy nie wydaje mi
się jedyną przyczyną tego zjawiska. Dzieje się to również w wyniku stosunkowo nowego
fenomenu zwanego GLOBALIZACJĄ. Jej cechą charakterystyczną jest nie tylko
łatwość poruszania sie - również łatwość porozumiewania się wspólnym językiem jakim
wydaje się staje się język angielski. Krótko mówiąc zaczynamy się upodobniać. Nasze
zwyczaje, zachowanie, rozrywka, sposób ubieranai się, stają się podobne i wspólne.
Stajemy się mieszkańcami „jednej wioski”. Globalizacja sprzyjać będzie nie tylko
mobilności Polaków. Wiek XXI przyniesie pod tym względem ogromne zmiany.
Przemieszczenie się z Krakowa do Londynu nie będzie wydarzeniem większym niż
dzisiaj jest przeprowadzka z Gdańska do Warszawy. Tego rodzaju masowa i ułatwiona
emigracja staną się i już się stają przyczyną fundamentalnych zmian społecznych i
politycznych. Zmiany te spotkają się z protestem środowisk zachowawczych zawsze
opornych temu co inne i nowe. Postęp globalizacji, o ktorej więcej za chwilę, wydaje sie
nieodwracalny.
Pomnik w Hanko w Finlandii wzniesiony dla upamiętnienia tysięcy
emigrantów, którzy opuścili ten kraj. Klucz gęsi wydaje się sugerować odloty i przyloty. Czy
rzeczywiście na tym polegać będzie emigracja (migracja ?) XXI wieku ?
29
F
FATERI A UTEM DIVINUM - Przyznać się do błędu to rzecz boska.
Starożytne łacińskie dictum, które Kociół katolicki usprawnił i doprowadzil do perfekcji
pod postacią spowiedzi, żalu za grzechy (czyli popełnione błędy) i ... rozgrzeszenie.
Trochę później lud polski, który błądzić i potrafił i lubił, stworzył przysłowie, które stało
się ludową interpretacją łacińskiego porzekadła : Tylko wół nie zmienia zdania. Jeszcze
później w niesławnym okresie „Błędów i wypaczeń”, który dzisiaj określa się metaforą :
Wicie towarzyszu takie były czasy, przyznawanie się do błędów w formie samokrytyki
wygłoszonej na zebraniu Podstawowej Komórki Partyjnej miało charakter zarówno
„oczyszczający” jak i dydaktyczny. Było ostrzeżeniem dla innych, swgo rodzaju
pogrożeniem prawie palcem bożym, co w pewnym sensie upodobniało je do łacińskiego
pierwowzoru.
Wydaje się, że we wsztstkich rodzajach przyznawania się do winy, co
zwykle łączy się ze zmianą poglądów, a co niesprawiedliwie odmówiono wołu, dostrzec
można poza cechami boskimi również cechy zwykłego cynizmu, który poprawność
polityczną lubi nazywać pragmatyzmem. Wyznając bowiem grzechy i przyznając się do
błędów musimy również wyrazić żal za ich popełnienie. Autentyczność i szczerość tego
żalu trudna jest do udowodnienia, Natomiast częstotliwość spowiedzi i wyrażania żalu
za grzechy może prowadzić do podejrzewania winnego o cynizm, bo przecież nie o
uzależnienie do gladkiego procesu : błąd, żal, rozgrzeszenie. Nie jest moim celem
krytyka tego systemu o tysiącletnej tradycji. Doceniam jego zalety, to jest usprawnienie
kontroli i wprowadzenie niezbędnej dyscypliny w szeregach wiernych. Chciałem tylko
zauważyć, że tych słabszych duchem system ten zachęca do cynicznego, świadomego
kłamstwa.
30
Podobnie jest ze wspomnianą już samokrytyką na forum partyjnym,
systemem niezwykle podobnym o ile nie identycznym do systemu kościelnego. Tu też
celem sysytemu jest kontrola i usprawnienie „czujności partyjnej”. Oto przykła jaki mi
opowiadano, wziety prosto z życia :
Towarzysz „X” chce wyrazić żal i oświadczyć, że jego zachowanie się w
stosunku do towarzyszki „Y” w czasie ostatniej akcji żniwnej było błędne, niehigieniczne
i niezgodne z leninowskimi zasadami postępowania. Kto w to uwierzy ? ogólnie
wiadomo, że w czasie żniw była piękna słoneczna pogoda a towarzyszka „Y” ma
wyjątkowo smukłe nogi. Tym niemniej przyznanie się do zejścia z jedymie słusznej
lelinowskiej drogi daje partii „haka” na towarzysza „X”. Zapewnia jego posłuszeństwo
w obawie o utratę przywilejów, zmusza do większej aktywności partyjnej.
Czy zmiana pogladów, zwłaszcza taka zmiana zupełna, zwrot do tyłu (czy
zwrot do przodu) jest możliwa ?
Zapewne tak. Klasycznym przykładem jest historia człowieka o imieniu
Szaweł z miasta Tarsu, ktory w drodze do Damaszku (w okolicznościach nie do końca
wyjaśnionych), nie tylko zmienił przekonania, ale po wieczne czasy pod imieniem św.
Pawła trafił na karty Nowego Testamentu. Przypuszczam, że to właśnie przygoda św.
Pawła przyczyniła się do powstania łacińskiego porzekadła, które zamieściłem na
początku tego opowiadania.
Przykładem prawie, że masowej zmiany poglądów (w tym wypadku
powinienem powiedzieć : kolektywnej), są znane nam wszystkim obrady Okrągłego
Stołu w 1989 roku. Jak pamiętamy, siedzący po lewej stronie tego stołu (o ile jest to
możliwe) zmienili zdanie.
Był to symboliczny początek polskiej transformacji
ustrojowej.
31
Aleksander Kwaśniewski, (jeden z uczestników obrad), były działacz
Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, członek Polskiej Zjednoczonej Partii
Robotniczej, człnek Prezydium Rady Ministrów w komunistycznym rządzie M.
Rakowskiego, marksista, zapewne ateista, zwolennik całkowitego uzależnienia Polski od
od Związku Sowieckiego (patrz Konstytucja PRL nowelizowana w 1976 roku), zostaje
Prezydentem III RP. Jest jej Prezydentem przez 10 lat (1995 – 2005) - staje się
zagorzałym zwolennikiem kapitalistycznej gospodarki wolnorynkowej, wprowadza
Polskę do NATO i Unii Europejskiej, pielgrzymuje z małżonką do Watykanu, modli się
(choć nie zupełnie trzeźwy) nad grobami pomordowanych przez towarzyszy radzieckich
Polaków, w chwilach zauroczenia rzeczywistością twierdzi, że jest Prezydentem
wszystkich Polaków.
Kwaśniewski nie tylko przyznał się do błędów i powiedział przepraszam
- Kwaśniewski przyjął za swoje, poględy dawnych przeciwników.
Czy FATERI A UTEM DIVINUM można zastosowć do Aleksandra
Kwaśniewskiego ?
Św. Paweł zmianę swoich poglądów przypłacił życiem. Jego praca
misyjna, specjalnie Listy Apostolskie, odegrały poważną rolę w kształtowaniu filozofii
chrześcijańskiej i formowaniu podstaw Kościoła. Za głoszone poglądy został skazany na
śmierć i ścięty w Rzymie w roku 67.
W jakim stopniu „nawrócenie się” Kwaśniewskiego można uważać za
prawdziwe ? Koniunkturalność, cynizm i kompletny brak zasad etycznych środowiska z
którego wywodzi sie i którego jednym z przywódców był Kwaśniewski nie ulega
wątpliwości. Podobnie jednak było z Szawłem. Kwaśniewski oczywiście nazwiska nie
zmienił. Zmienił natomiast nazwę partii i zmienił jej cele.
32
Z tymi celami to różnie bywa. Osobiście jestem przekonany (a patrząc na
ludzi takich jak np. Józef Oleksy – jestem święcie przekonany), że dla większości
członków partii, i tej nowej i tej starej, jej zasady i cele są pustymi słowami partyjnych
sloganów.
Cynizm, którzy ci ludzie nazywają pragmatyzmem jest sposobem,
drogowskazem prowadzącym drogą chciwości i koniunkturalizmu do zapewnienia sobie
dobrobytu niedostępnego im inną drogą.
O tym w jakim stopniu i dlaczego Kwaśniewski zmienił poglądy wyrok
zapewne wyda historia. My możemy się tylko domyślać.
Kończąc te uwagi muszę dodać, że ja sam jestem przykładem człowieka,
który swoje pogldy zmienił w sposób raczej radykalny. Z nacjonalisty stałem się
liberałem. Z człowieka względnie religijnego - agnostykiem. Najwcześniej pozbyłem
się mego polocentryzmu, choć nigdy nie przestałem być Polakiem mino 57-letniego
pobytu poza Krajem mgo urodzenia. Dość późno w życiu, dużo, dużo za późno
stwierdziłem, że nieależność jednostki i swoboda wolnego myślenia uwarunkowana
tolerancją są wartościami nadrzędnymi.
Do powyższych wniosków doszedłem drogą często gorzkich doświadczeń
i krytycznej analizy własnej przeszłości. Do popełnionych pomyłek przyznaję się przed
samym sobą, sobie bowiem sprawiłem największą krzywdę. Wbrew przyjętym dzisiaj
zwyczajom nie przepraszam innych. Nie będę przecież przepraszał innych za to, że
zacząłem myśleć za późno !
Nie mogę też swego „nawrócenia” - zmiany poglądów na życie
społeczne i osobiste oraz „przyznanie sie do błędów” traktować wzorem starożytnych
Rzymian za „rzecz boską”.
Przyznam jednak, że mozolny wysiłek szukania
sprawiedliwych rozwiązań w świecie od sprawiedliwości dalekim - sprawił mi wiele
satysfakcji i stał się afirmacją starego polskiego porzekadła : NIGDY NIE JEST ZA
PÓŹNO !
33
Paweł z Tarsu – Szaweł – świety chrześcijański zwany Apostołem Narodów.
Urodzony w 5 – 10 roku w Tarsie w Cylicji, zmarl w 67 roku w Rzmie. Fotografia mozaiki z kaplicy
arcybiskupiej w Rawennie (V wiek).
Aleksander Kwaśniewski ur. w 1954 roku w Białogardzie. Z zawodu
dziennikarz i aparatczyk komunistyczny. Prezydent RP w latach 1995 – 2005
Rysunek A. Krynickiego
Zdając sobie sprawę z niestosowności umieszcenia tych dwóch fotografii
obok siebie nie wolno mi zapominać, że obaj mają coś wspólnego. Zmienili zdanie !
Ten na górze zapłacił za to własnym życiem. Ten na dole na pewno zabezpieczył sobie
spokojną starość. Ale jak go osądzi historia ?
34
G
GLOBALIZACJA : zacznijmy od definicji tego słowa, takiej jaką można
znaleźć w pierwszej z rzędu encyklopedii. Pojęcie to oznacza tworzenie nowego typu
powiązań między przedsiębiorstwami, państwami i społeczeństwami. Określa proces, w
którym wydarzenia, decyzje i działania następujące w jednej części świata mają znaczne
konsekwencje dla pojedyńczych ludzi i całych społeczeństw w odległych nawet
częściach GLOBU.
Obszarami globalizacji są finanse, rynki, strategie konkurencyjne,
technologia, badania i rozwój wiedzy, modele konsumpcji i style życia, regulacje prawne
a także obraz ujednoliconego świata. Tak zrozumiana globalizacja jest uważana dzisiaj
przez wielu, jako główna siła kształtująca współczesny świat.
Jednocześnie w niektórych krajach i środowiskach na proces globalizacji
patrzy się z niepokojem, uważając ją jako przyczynę wielu problemów w życiu
gospodarczym, społecznym i kulturalnym.
Uważa się, że skala i możliwości
międzynarodowych wpływów ekonomicznych zagrażają i pozbawiają wiele krajów
możliwości kontrolowania własnego życia.
Mówiąc krótko, globalizacja zagraża suwerenności państwowej. Czy
obawy utraty niezależności gospodarczej, socjalnej, politycznej i kulturalnej w wyniku
globalizacji są słuszne ?
35
Nie ulega wątpliwości, że zmieniający się model wzajemnych,
międzynarodowych stosunków ekonomicznych rzutuje na takie pojęcia jak suwerenność
czy niezależność w ich tradycyjnym zrozumieniu. Zgoda na powyższe stwierdzenie
ułatwi nam znalezienie nowych definicji, leżących poza konwencjonalnym pojęciem
suwerenności i przejście na pozycje bardziej giętkie i kompleksowe.
Truizmem bedzie stwierdzenie, że w odpowiedzi na polityczne żądania
wzrastających wpływów ekonomii, należy szukać rozwiązań w międzynarodowych
układach. To właśnie było jednym z powodów dla których Polska została członkiem
Unii Europejskiej. Integracja europejska, mimo różnych politycznych aspektów u jej
początków, dzisiaj w pierwszym wzgledzie rozumiana jest jako zorganizowana próba
państw europejskich w uzyskaniu możliwie maksymalnego wpływu na własną przyszłość
i rozwój w świecie globalizacji gospodarczej.
Uważa się powszechnie, że dzisiejsza globalizacja jest powrotem do
światowej ekonomii końca XIX wieku, kiedy otwarto granice dla emigracji, kiedy to
przepływ kapitalu (w proporcji do wartości produkcji) był większy niż dzisiaj, waluta
oparta na złocie gwarantowała wstrzemięźliwość finansową a potęga krajów (Pax
Britanica) oparta była na handlu międzynarodowym.
Mimo, że słusznie jest wspomnieć o sukcesach międzynarodowej
wsółzależności gospodarczej w przeszłości, nie wolno zapominać o zupełnie innych i
nowych aspektach globalizacji, której świadkami jesteśmy dzisiaj. Po pierwsze,
bezposrednie inwestycje finansowe stały sie głównym narzędziem handlu. Po drugie,
wartość międzynarodowych tranzakcji finansowych wzrosła w sposób wręcz
fenomenalny. Dzienny obrót na rynku pieniędzy osiąga wartość tysiąca miliardów
dolarów, a dzienna wartość tranzakcji giełdowych osiąga wartość półtora tysiąca
miliardów dolarów. Kapitał stał się całkowicie płynny i dzięki sprawności systemu
przekazu, potrafi wędrować z kraju do kraju w czasie mierzonym w sekundach. Stało się
jasnym, że pojedyńcze kraje stały się bezsilne w obliczu planowanej akcji rynków
36
finansowych. Po trzecie, usługi stały się głównym obiektem międzynarodowej wymiany
handlowej. Handlu nie mierzy sie tylko ciężarem ładunku statków pływających szlakami
morskimi, ale przemieszczeniem finansowych, prawniczych, kierowniczych,
projektanckich i innych usług intelektualnych. 50 % wartości międzynarodowych
inwestycji obejmują dzisiaj usługi. Innymi słowy kapitał intelektualny stał się
podstawowym artykułem na rynkach światowych. Dzisiaj łatwiej jest eksportowac to co
się myśli niż to co się robi.
Na końcu wreszcie specjalizacja technologiczna, zwłaszcza w dziedzinie
informatyki, leży u podstaw handlowych możliwości i powodzenia.
Postęp
technologiczny wymaga wyższego poziomu specjalizacji.
Wziąwszy pod uwage cechy nowego porządku ekonomicznego jak :
prywatny, zagraniczny kapitał, jego ruchliwość, usługi biorące przewagę nad produkcją i
ciągle usprawniana nową technologią, nie można się dziwić, że tematy dyskutowane w
czasie międzynarodowych negocjacji handlowych ulegają zmianom. O ile dawniej
głównym ich tematem były opłaty i bariery celne, dzisiaj dyskutuje się liberakizacje
przepisów dotyczących usług, takich jak telekomunikacja i finanse. Zajmuje się tym w
pierwszym rzędzie Światowa Organizacja Handlu (World Trade Association),
członkostwo w której zobowiązuje do poporządkowania się przepisom regulującym
międzynarodową wymianę handlową. Zmusza to do liberalizacji dawnych ograniczeń o
charakterze ochronnym. De facto ogranicza suwerenność państw należących do tej
organizacji.
Musimy zdać sobie sprawę z faktu, że liberalizacja globalnej ekonomii
stała sie nieodwracalna nie tyko dlatego, że czyni ją taką nowa technologia, ale przede
wszystkim dlatego, że powoduje stały wzrost gospodarczy, przyczyniając się z kolei do
ogólnego dobrobytu. Otwarty międzynarodowy system ekonomiczny przyczynia się
również do zachowania miedzynarodowego pokoju a powiązania gospodarcze
powodujące wzajemne zalezności sprzyjają stabilnosci międzynarodowych stosunków.
37
Globalizacja nie dotyczy wyłącznie tosunków ekonomicznych. Życie
intelektualne i kulturalne podlegaja tym samym prawom, które narzuciła nam nowa
technologia. Myśli, idee, muzyka, malarstwo, architektura, film, teatr, literatura i poezja
nie znają dzisiaj granic. Dostępne są wszystkim za naciśnieciem guzika komputerowej
klawiatury.
Ciągle jednak wśród wielu panuje przekonanie, ze globalizacja podważa i
niszczy lokalne (narodowe) wartości kulturowe. Twierdzi się, że żyć będziemy w
kulturze Coca-Coli i prymitywnych seriali amerykańskiej telewizji made in Hollywood,
które w końcu wyeliminują nasze własne odrębności kulturowe. Wydaje mi się, że w
błędzie są ci, którzy uważaja,że własną kulturę można zastąpić tanią rozrywką. Zapewne
ci z nas, którzy z prawdziwą kulturą niewiele mają wspólnego, łatwo i szybko przejmą
nowe zwyczaje. I kto wie czy zastąpienie wódki popijanej piwem, szklanka chłodnej
Coca-Coli nie wyjdzie im na dobre. Dla tych jednak dla których polskie wartości
kulturowe są częścią ich codziennego życia, najlepszy „komiks” nie zastąpi dobrej
książki. Trzeba mieć niskie pojęcie o bogactwie i sile własnej kultury, żeby poddawać
się takim obawom. Wydaje się również oczywistym, że w miarę wyrównywania się
warunków ekonomicznych w różnych częściach świata, styl życia będzie się upodabniał.
Nie musi to mieć negatywnego wpływu na nasze życie. Przeciwnie, wzajemne poznanie
i przenikanie może tylko lokalne wartości kulturowe wzbogacić. Najwieksze kultury
powstawały w wyniku mięszania różnych wartości, stylów i sposobów patrzenia na
świat. Kultura staje się martwa o ile nie będzie płynna i twórcza w obliczu nowych i
różnych wpływów. W Polsce zawsze byliśmy dumni, że należymy do kultury
chrześcijańskiej, która przyszła do nas z Zachodu. Tego samego Zachodu przed którym
ci najżarliwsi z chrześcijan nas dzisiaj straszą. Od zarania naszych dziejów, mimo
przeszkód sarmackiej ksenofobii i zachowawczego obskurantyzmu kontrreformacji
czerpaliśmy z kultury Zachodu jak i z innych kultur, przetwarzaliśmy i przyswajaliśmy
sobie to co wydawało nam się najlepsze. Dzisiaj będziemy mogli robić to szybciej, a
bogactwo wyboru powiększy sie z małej Europy na cały świat.
38
Polskie spotkanie z globalizacją w jej wszystkich objawach,
gospodarczym, politycznym i kulturalnym, wymagać będzie przede wszystkim
zrozumienia zachodzących zmian. Musimy zdać sobie sprawę, że akceptacja i
przystosowanie sie do nowych warunków życia nie będą łatwe. Fundamentalne zmiany
zawsze są trudne do przyjęcia. Nadchodzące i częściowo już doświadczane zmiany,
zwłaszcza te powodowane cyklami ekonoicznymi dotkną wszystkie warstwy społeczne.
Najmocniej odczuje to świat pracy demoralizowany przez dwa pokolenia komunistyczną
gospodarką. Stałe, gwarantowane zatrudnienie, często w jednym miejscu pracy przez
całe życie, stanie się rzeczą rzadką. Człowiek zmieniać będzie zatrudnienie i zawód
niekiedy parę razy w życiu. Będzie to powodować czasowe bezrobocie czy pracę na pół
etatu. Globalna zalężność ekonomiczna, fakt, że problemy gospodarcze jednego kraju
wywierać będą stały nacisk na gospodarki innych krajów, wymagać będzie ciągłych
ulepszeń i zmian. (Pisałem to w roku 2008 - wiosną 2010 roku przygotowując drugie
wydanie mojego abecadła przyglądam się kryzysowi w Grecji, którego echo zakłóca
stabilność gospodarczą innych krajów Unii Europejskiej).
Sugerowałem przed chwila, że przygotowanie do tych zmian wymaga ich
pełnego zrozumienia. Podstawowym warnkiem jest zdanie sobie sprawy, że edukacja,
nauka i przygotowanie zawodowe leżą u podstaw dobrobytu całego społeczeństwa.
Musimy zdać sobie sprawę, że wykształcenie nie tylko daje nam dostęp do miejsca pracy,
ale również daje nam zdolność adaptacji, zdolność do przystosowania się do ciągłych
zmian zachodzących w czasie kariery zawodowej człowieka.
Nauka w szkole, gimnazjum i w uniwersytecie nie może być uważana za
końcową, ostateczną. Aby być przystosowanym do ciągle zmieniających się potrzeb
rynku i do ciągle usprawnianych technologii, nauka winna byc kontynuowana w ciągu
całego dorosłego życia. Wymagać to będzie współpracy między szkołą i miejscem pracy
i powinno prowadzic do stworzenia systemu ciągłego szkolenia w miejscu pracy jak i
również do mało popularnego w Polsce szkolnictwa dla dorosłych.
39
Bez dobrze wykształconych ludzi, Polska w spotkaniu z Europą i resztą
świata nie ma szans. Do tego globalnego spotkania Polacy muszą się dobrze
przygotować. Muszą nauczyć się nie tylko samodzielnego, logicznego sposobu
myślenia, matematyki, fizyki i elektroniki. Muszą nauczyć się w pierwszym rzędzie
języków obcych, bez których nawet największych mądrości nie uda sie sprzedać.
Dewaluowanie ciężaru gatunkowego matury oraz wprowadzanie takich przedmiotów
nauczania jak patriotyzm i religia do obowiązującego programu polskich szkół, świadczy
o braku zrozumienia zachodzących zmian, o których pisałem powyżej.
Globalizacja wymiany handlowej między krajami doprowadzi do ogólnej
liberalizacji, współpracy między handlowymi partnerami i do wzajemnego przenikania
kultur.
Unormowanie tych procesów prowadzić będzie do powstania nowych,
supernarodowych, ponad państwowych organizacji czy systemów zdolnych do
podejmowania wspólnych decyzji i kontrolowania ich wykonania. Filozofia leżąca u
podstaw tego rodzaju międzynarodowych organizacji, sprzeczna jest oczywiście z
konwencjonalnym pojęciem suwerenności. Suwerenność jednak nie jest pojęciem
absolutnym. Jest względna i jej interpretacja jest różna dla różnych krajów.
W Polsce i w innych krajach Europy Wschodniej, gdzie suwerenność
odzyskano stosunkowo niedawno, rozumie ją się w pierwszym rzędzie jako zachowanie
terytorialnej i etnicznej niezależności.
Obserwując historię powstawania i rozwoju Unii Europejskiej, widzimy,
że obok leżących u początków Unii oczywistych elementów politycznych jak francuska
koncepcja zlikwidowania historycznego zagrożenia niemieckiego oraz amerykański
pomysł zbudowania
poprzez zjednoczenie Europy zapory dla wpływów i
niebezpieczeństwa sowieckiego, leżała wspólna wola wszystkich krajów tego regionu
zapewnienia sobie wzrostu dobrobytu i sprawiedliwych zabezpieczeń społecznych.
Szybko zdano sobie sprawę, że najszybciej ten cel osiągnąć można poprzez łatwiejszy
dostęp do wzajemnego rynku zbytu poprzez unię celną. I tak się zaczęło. Następnym
krokiem w rozwoju Unii Europejskiej stał się wspólny pieniądz.
40
Dowodzi to, że poszczególne państwa europejskie doszły do wspólnego
wniosku. Ich suwerenność pojęta jako możliwość zapewnienia swoim obywatelom
podstawowych potrzeb ludzkich, może, poza czysto legalistycznymi aspektami, być
zapewniona przez daleko idącą wzajemną integrację polityczną i gospodarczą.
Partnerstwo Polski w Unii Europejskiej ograniczy pewne formalne
atrybuty suwerenności. Jednoczesnie włączy Kraj do wspólnego, największego na
świecie bloku handlowego, uzyskując w ten sposób wiele przywilejów i korzyści, nie
dostępnych w innych warunkach. Podobną w charakterze decyzje w dziedzinie
zapewnienia sobie bezpieczeństwa podjęła Polska stając się członkiem NATO.
Rolą rządu, przywódców politycznych i ośrodków opiniotwórczych winno
być wytłumaczenie i przekonanie obywateli, że wszystkie, czasami trudne i wymagajace
ofiar przepisy i zobowiązania są konieczne dla sprawnego funkcjonowania partnerskich
zwiazków powstałych w wyniku globalizacji. Przede wszystkim, że ten nowy system
oparty jest na dobrowolnej zgodzie i nie jest wynikiem narzuconej woli jednego czy paru
państw. Należy też zdać sobie sprawę, że podporządkowanie się międzynarodowym
przepisom, które przynosi z sobą członkostwo w Unii Europejskiej będzie zapewniać
Fair play w międzynarodowej wymianie gospodarczej i kulturalnej z korzyścią dla
wszystkich. W wielu wypadkach, takich jak brak tolerancji, wolność osobista czy
ekologia, chronić będzie obywateli polskich przed agresją, ksenofobią i fanatyzmem,
ciągle jeszcze obecnymi w Polsce.
Wchodząc do Unii Europejskiej nie wolno nam zapominać, że jest to
tranzakcja dwustronna. Członkostwo Polski i innych krajów byłego bloku sowieckiego
wniesie do Unii różnorodność i kultur i organizmów gospodarczych. Miejmy nadzieję,
zmusi ją do większej giętkości i dynamizmu, który uformuje nowy kształy Europy XXI
wieku. Rola jaką w tym procesie odegra Polska zależy tylko od Polaków. Od ich
zdecydowania, prężności a przede wszystkim od ich przygotowania do tego wielkiego
zadania.
41
Zarówno w Polsce, innych krajach byłego bloku sowieckiego jak i w
Europie Zachodniej odzywają się głosy wzywajace do odwrotu przed globalizacją na
pozycje ochronne barier handlowych, szczodrych świadczeń społecznych, subsydjów
państwowych dla wielkich przedsiębiorstw nie potrafiących funkcjonowac na wolnym
rynku (stocznie polskie !), dla nigdy nie kończącej się pomocy dla zacofanego rolnictwa.
To wywoływanie duchów nieświetnej przeszłosci gospodarki sterowanej marksistowską
doktryną, odbywa się głosami tych wszystkich dla których globalizacja i dalsza
liberalizacja gospodarcza jest zagrożeniem dla ich dawniej zagrabionych przywilejów.
Pamięć ludzka zaiste jest krótka. Czy naprawdę trzeba przypominać niedawną przecież
śmierć systemu, który nagradzając nielicznych, cechowała nędza i chaos.
Tym, którzy straszą utratą suwerenności powtórze :
Suwerenność nie jest pojęciem absolutnym. Jest pojęciem względnym,
uwarunkowanym historią, miejscem i czasem. Suwerenność, która upoważniala do
podejmowania decyzji tylko dla siebie, a którą wielu z nas jeszcze pamięta, nie ma racji
bytu w świecie globalizacji. Polska nie jest jedynym krajem na świecie a proces
globalizacji jest procesem nieodwracalnym. Suwerenność w wieku XXI polegać będzie
na koncentrowaniu się naszego kraju w uzyskaniu jak największego wpływu na
międzynarodowe decyzje, które zapewnią nam wszystkim dobrobyt i bezpieczeństwo.
Symbole organizacji o globalnym zasięgu
42
H
HOMO SOVIETICUS - nie jest to określenie moje. Przejął je od
rosyjskiego pisarza i socjologa Aleksandra Zinowjewa i wprowadził do języka polskiego
nieodżałowanej pamięci ksiądz Józef Tischner, góral i filozof, człowiek wielce światły,
sam zdający sobie sprawę jak dalece ta straszna zaraza dotknęła społeczeństwo polskie,
nie omijając nawet jego świętobliwej osoby. Homo Sovieticus jest to człowiek, którego
osobowość stworzyła i ukształtowała rzeczywistość Polski powojennej. Kraj znalazł się
wtedy pod absolutną dominacja Związku Sowieckiego. Była to dominacja dwutorowa.
Pierwszą reprezentowała obłąkana doktryna marksistowska w interpretacji Lenina i
Stalina, zrodzona z XIX-wiecznego protestu żądającego sprawiedliwości społecznej,
często bliskiego prawd wczesnochrześcijańskich. Cynicznie używana jako szyld,
zasłona, za którą krył się drugi tor dominacji, stary imperializm rosyjski we
współczesnym sowieckim wydaniu, lecz jak dawniej obcy wszystkiemu co sprawiedliwe
i ludzkie. Bezwzględny, krwawy i równie cyniczny jak zaklamane hasła sprawiedliwości
społecznej, w które nikt nie wierzył i do których wszyscy się modlili.
W Polsce (po wojnie) po pierwszych latach terroru, kiedy niezłomnych
przeciwników zlikwidowano - większość społeczeństwa przed stalinizmem i jego
„polskim” przedłużeniem nie tylko się ugięła, i mimo że pasywnie, to jednak system ten
w jego codziennym życiu zaakceptowała. Czy przyczyną tego był terror, zmęczenie
latami wojny czy przygnębiający brak perspektywy na lepsze jutro - nie potrafię
odpowiedzieć. Tym jednak, którzy usiłują dzisiaj o tym zapomnieć przypomnę
poddańczy list do „władzy ludowej” wystosowany przez biskupów polskich po
aresztowaniu prymasa Wyszyńskiego.
„Zawsze wiernych” włościan polskich
43
entuzjastycznie rabujących ziemiańskie dobra, robotników posłusznie stawiajacych się na
masówkach i radośnie maszerujących w pierwszomajowych pochodach. Przypomnieć
chciałem elity polskiej inteligencji, ktore mówiły i pisały dokładnie to co im kazano.
Bezwstydne wiersze panagiryki Tuwima, Gałczyńskiego i Szymborskiej. Architektów
polskich projektujących wedle jedynie słusznej recepty socrealisytycznej estetyki, księży
patriotów „walczących” o pokój w szeregach „Paxu”.
Pamiętamy przede wszystkim tysiące nauczycieli polskich szkół i
gimnazjów, profesorów polskich uniwersytetów wychowujących nową generacje Homo
Sovieticus, klonowane kopie (choć tego określenia w tym czasie jeszcze nie znano),
zawsze szczęśliwych obywateli Polski Ludowej, którym zabrano prawdę o ich własnej
historii, których pozbawiono ich dumnej przeszłości.
Tych nowych ludzi, dwa pokolenia Homo Sovieticus poznawałem powoli.
Najpierw z daleka obserwując ich z odległej Kanady, później drogą kontaktów
osobistych z coraz liczniej przyjeżdżającymi tu wychowankami Polski Ludowej. Jeszce
później „zderzyłem” się z nimi w Polsce. W latach osiemdziesiątych i po roku 1989
kiedy wolni od knuta i pozbawieni „opieki” Wielkiego Brata zaczęli organizować byt
niepodległego państwa. Ostatecznie, już w wieku XXI znalazłem się w środowisku
polskim Vancouver, gdzie poznałem bliżej prawdziwego Homo Sovieticus’a , którego
„solidarnościowa” fala wyrzuciła na brzeg Pacyfiku.
Własne obserwacje i książki wspomnianego już tutaj księdza Józefa
Tischnera pomogły mi w połączeniu szeregu doświadczeń i wniosków w jedną całość,
syntezę pojęcia Homo Sovieticus, człowieka obarczonego bagażem uprzedzeń i
skrzywionym spojrzeniem na świat.
Trudno jest mi ich winić. Pojęcie janczara nie jest obce polskim
doswiadczeniom. Żal mi ich - nic mnie z nimi nie łączy - jednocześnie ze wstydem
wielkim stwierdzam, ze są to jednak moi rodacy.
44
Homo Sovieticus jest osobą złożoną. Zacznijmy od tego, że wbrew
nazwie nie musi być komunistą. Na pewno nie ma własnego zdania, jest bowiem
produktem zinstytucjowanego strachu. Ten strach jest rodzajem hamulca w mózgu, który
sprawia, że o pewnych rzeczach się nie mówi i nie pisze, gdyż mogą one zaszkodzić
systemowi obowiązujących wartości. Jest to bardzo podobne do zjawiska kiedy więzień
przejmuje mentalność tych co go w więzieniu trzymają. Homo Sovieticus żyje w świecie
nowożytnego niewolnictwa, takiego, w którym niewolnik cieszy sie ze swojej
niewolniczej pozycji dzięki której ma „czyste sumienie”. On nigdy nie jest winien, bo
jemu kazali lub jemu nie pozwolili (wicie towarzyszu takie były czasy). O ile źle pracuje,
też nie jest winien bo nie dostał odpowiednich narzędzi. Nie bierze udziału w wyborach
bo uważa, że nie ma co głosować, bo i tak cała polityka to spisek „na górze”. Jest zawsze
pełen roszczeń, zawsze gotów do obwiniania innych, a nie siebie. Chorobliwie
podejrzliwy, przesycony świadomością nieszczęścia, niezdolny do poświęcenia siebie.
W ten sposób ucieka od odpowiedzialności, w konsekwencji również od wolności.
Sa jednak chwile kiedy Homo Sovieticus mobilizuje się i uaktywnia. Są to
chwile kiedy Homo Sovieticus kogoś goni. Dlatego nie może żyć bez wroga. Jeśli go nie
ma, to trzeba go stworzyć ! Wrogiem może być sąsiad, który lepiej zarabia.
Amerykański imperialista , który rozrzuca stonkę ziemniaczaną po polskich
kartofliskach, może być facet w kolorowych skarpetkach przysłanych z zagranicy. Kiedy
zobaczy, że ktoś ma więcej niż on, jest przekonany, że jest to wynikiem kradzieży.
Dlatego patrzy w twarz drugiego człowieka i z założenia mu nie wierzy, mając
najswiętrze przkonanie, że ten drugi to świnia.
Niech mi wolno będzie zakończyć tych parę uwag cytatem z książki
księdza Józefa Tischnera pt. MYŚLI WYSZUKANE :
Homo Sovieticus nie zna różnicy między swym własnym interesem a
dobrem wspólnym. Może podpalić katedrę, byle sobie przy tym ogniu usmażyć
jajecznicę.
45
Konstanty Ildefons
Gałczyński
PRZED MAUZOLEUM LENINA
Ten dzień widzę znowu i znowu –
ten dzień – nigdy nie zapomnę o nim
wiatr surowy i rześki dął
i śnieg leżał na Placu Czerwonym.
Pamietam, że zachodziło słońce
nad Mauzoleum, po pięknym dniu.
Grzeszny człowiek, po latach błądzeń
wreszcie dotarłem tu.
Ileż by jeszcze trzeba trąb, żałobnych nut
Bo, że umarł, to ciągle boli
ten, który centrum globu przesunął na wschód
ramieniem proletariackiej woli.
Obok wiersz K.I. Gałczyńskiego,
Przysięgam, już nigdy nie będę słaby,
Pióro w płomień przemienię i niech się promieni
Oto nowe stulecie. A tylko dwie sylaby :
LENIN.
46
I
IN ARTICULO MORTIS - w obliczu śmierci. Jest to okreslenie wzięte
z liturgii Kościoła katolickiego. Pozwala ono rozgrzeszyć, darować winy osobie
zagrożonej śmiercia bez spowiedzi czyli indywidualnego wyznania grzechów
obowiązujcego w normalnych warunkach. Unctio Infirmorum czyli święte namaszczenie
jest jednym z siedmiu sakramentów Kościoła katolickiego udzielanym osobom poważnie
chorym lub umierającym. Te siedem sakramentów to chrzest, pojednanie, bierzmowanie,
eucharystia, kapłaństwo, małżeństwo i namaszczenie.
Ostatniemu namaszczeniu
towarzyszy odpowiednia modlitwa i wiatyk. Wiatyk, łacińskie viaticum, w dosłownym
tłumaczeniu „zapasy na drogę”, jest komunią świętą udzieloną umierającemu jako
duchowy pokarm czyli „umocnienie” na drogę do życia wiecznego.
Wszystkie sakramenty katolickie określone są i regulowane dokładnymi
przepisami, obrzędami i rytuałem opartym na tysiącletniej tradycji Koscioła. Metafizyka
tych obrzędów trudna jest do zaakceptowania bez pełnego zaufania i wiary w istnienie
czegoś nadnaturalnego - Boga. Jest to wspólne wszystkim religiom i sektom
wyznaniowym. Żeby osiągnąć NIRWANĘ, buddyjski stan najwyższej doskonałości czy
wejść w charakterystycznym dla VOODOO rytuale opętania w trans zbliżający do BON
DIEU, trzeba również wierzyć. Być przekonanym o istnieniu czegoś, bez żadnego
dowodu wiarygodnie potwierdzającego ten fakt.
Samo namaszczenie, o którym przed chwilą pisałem, jest ciekawym
rytuałem dokładnie okreslonym przepisami liturgicznymi. Namaszcza się miejsca na
ciele chorego, które symbolizują 5 zmysłów (wzrok, zapach, słuch, smak i dotyk) a
47
mianowicie oczy, nozdrza, uszy, wargi i ręce oraz dodatkowo stopy i narządy płciowe.
Te ostatnie tylko u mężczyzn ! Umocnieni w ten sposób możemy wyruszyć w drogę
prowadzącą do życia wiecznego, spokojni i pewni jej szczęśliwego końca. Niepokoi
trochę faky, że z namaszczenia narządów płciowych wykluczone są kobiety. Nie bardzo
wiem jak to rozumieć ? czy niewątpliwym i ogólnie znanym szowinizmem męskim
Kościoła katolickiego, czy też może nadmierną troską Kościoła o bezpieczeństwo
moralne kapłana udzielajacego ostatnie namaszczenie ? Równie ciekawym jest fakt, że
namaszczenie organów płciowych u mężczyzn nie jest stosowane w krajacj anglosaskich. Znów nie wiem jak rozumieć i jak tłumaczyć tą ewidentną niesprawiedliwość.
Mogę się tylko domyślać, że śródziemnomorskim autorom litutgii katolickiej (Sobór
Trydencki w latach 1545 – 1563) nie była obca swego rodzaju niechęć - a w tym
wypadku ochota zrobienia psikusa ich północnym kolegom po fachu.
Sakramentu świętego namaszczenia udzielono mi już raz w moim życiu,
w 1943 roku kiedy byłem chory na tyfus i leżałem nieprzytomny w szpitalu. Wiem o
tym z relacji najbliższych. Sam nic nie pamiętam, nie potrafię więc powiedzieć czy
namaszczono mnie prawidłowo, inaczej mówiąc do samego końca. Czasami w rzadkich
chwilach depresji psychicznej wydaje mi się, że potraktowano mnie niechętnie i
nieprzyjaźnie - jak Anglosasa.
In articulo mortis. Z rozgrzeszeniem w obliczu śmierci spotkałem się po
raz pierwszy w czasie Powstania Warszawskiego. Było to rozgrzeszenie masowe,
rozdawane hojną ręką. Nasza powstańcza kompania nie miała „własnego” kapelana.
Miał go natomiast nasz batalion. Ksiądz kapelan batalionowy odwiedzał nas dość często.
Odprawiał polową mszę świętą, udzielał nam właśnie takiego masowego rozgrzeszenia,
rozdawał eucharystie i zachęcał do walki o ojczyznę. Już później, po Powstaniu, kiedy
obawa przed utratą życia (eufemizm strachu) przestała dominować w chwilach wolnych
na kontemplacje, to właśnie to „hurtowe” rozgrzeszanie przy jednoczesnym wzywaniu do
zabijania innych, często ożywało w mojej pamięci. Zwłaszcza, że ci, których mieliśmy
zabijać nosili na pasach metalowe klamry z napisem Gott mit uns. Przypuszczam, że to
tu własnie zaczęły się moje religijne wątpliwości, które w końcu doprowadziły mnie do
agnostycyzmu i rozejścia się z Kosciołem.
48
Zjawisko śmierci, które jako niewierzący traktuję nie jako przejście z
życia na ziemi do życia pozagrobowego (wiecznego), ale poprostu jako zwykły, pełny
tego znaszenia koniec, zawsze mnie intrygowało. Byłem parokrotnie w swoim zyciu
usypiany przed zabiegami chirurgicznymi. Wydawało mi się, że moment utraty
świadomości jest momentem, który powinien przypominać chwilę śmierci. Starałem się
ten moment uchwycić, zidentyfikować, dowiedzieć się jak wygląda chwila ostatnia.
Nigdy mi się to nie udało.
Ciągle jednak wierzę (znów ta wiara !), że śmierć przychodzi podobnie do
snu. Można na nią czekać, można jej sie spodziewać. Nie sposób jednak złapać jej za
ręke i powiedzieć - jesteś, przyszłaś, to właśnie teraz. W odróżnieniu od snu śmierć nie
jest odpoczynkiem. Jest zwykłym KOŃCEM.
You’re dead. But don’t worry – it sounds a lot worse than it is.
49
J
JEST TAKIE MIEJSCE, które się pamięta. Zawsze. Którego obraz,
smak, dźwięk i zapach zostały i są ze mną od osiemdziesięciu paru lat. Od chwili kiedy
po raz pierwszy spojrzawszy, zauważylem. Dotknąwszy, poczułem. Jest to miejsce i jest
to czas dziciństwa. Okrutnie krótki okres w niezawsze szczęśliwym długim życiu. Czas,
który na zawsze łączy się z ciepłym dotknięciem ręki matki, z jej usmiechem, zapachem
perfum Chanel Nr.5 lekko zmięszanym z piżmowym zapachem lisa otulającego jej szyję.
Lis miał szklane niewidzące oczy i ogon przypruszony siwizną.
Świat dziecka byl światem codziennie odkrywanych rzeczy nowych,
bezpiecznych i beztroskich. Pełnym kolorów, nowych dźwieków i nowych zapachów.
Pokój dziecinny, który dzieliłem z siostra. Półki z zabawkami, rudy miś i
koń na biegunach. Spacery kwitnącymi łąkami, które z mojej , niewiele ponad metr
wysokości wydawały się bez końca. Łąki były kolorowe dziesiątkami barw, zielone
wszystkimi odcieniami zieleni. Wilgotne, miękkie i gorące. Duszny zapach lipcowej
łaki dziwnie rozleniwiał i podniecał jednocześnie. Niepokoił czymś zupełnie nieznanym
co miało przyjść, a co poznałem znacznie później.
Ciemny staw pokryty dywanem tysiąca płatków zielonej rzęsy. Okrągłe,
błyszczące liście kaczeńców, biało-różowe kwiaty nenufarów zakotwiczone do dna stawu
czerwoną, pionową łodygą. Wielkie ważki wiszące nad wyspami szmaragdowych liści,
ich przeźroczyste, prawie niewidzialnie drgające skrzydła. Nieruchome, prawie czarne
ropuchy z szeroko otwartymii oczami.
50
Spacery drogą przecinającą łany żyta. Z trudem wyrastajacego z jałowej
gleby doliny Warty. Pola ubogie w żyto, ale pyszniące sie czerwienią maków,
wyblakłym fioletem kąkoli i błękitem chabrów. Na wzgórzu dwa obok siebie stojace
wiatraki. Skrzyp ich szaro-srebrnych, drewnianych, czteroramiennych skrzydeł, wolno
obracających kamienne żarna. Zapach mielonej mąki, parskanie koni, okrzyki furmanów
na wozach załadowanych workami ziarna.
Czy jest takie drugie miejsce na świecie ?
Do miasteczka liczącego niewiele ponad tysiąc mieszkańców chodziło się
w czwartki. Dzień targowy, kiedy prostokątny rynek miejski zamieniał się w mozaikę
bajecznie kolorowych straganów, wozów i koni. Dziś jeszcze słyszę rżenie tych koni,
głośne krzyki „kupców”, gęganie gęsi. Czuję niezapomniany „polski” zapach niemytych
spoconych ciał, końskiego moczu i ... cebuli. Tak, cebuli. Nie ulega bowiem
wątpliwości, że żydowska połowa mieszkańców Warty pachniała cebulą. Na pewno
pachniał nią Żyd, krawiec szyjący mi pierwsze „dłuższe” spodnie. Spodnie nazywały się
„pumpy”, kończyły się tuż pod kolanem ściągnięte gumką, były czarno-zielone w
szkocką kratę. Krawiec miał pejsy, na głowie okrągłą czarną czapkę z daszkiem, długi
czarny chałat i mówił niezrozumiałym dla mnie językiem przeplatanym pojedyńczymi
polskimi słowami i głośnym cmokaniem. Pokój krawca był ciemny. Nie pamiętam czy
było tam okno. Pachniał cebulą i czosnkiem.
Na zakurzonym placyku otoczonym paru rachitycznymi drzewkami stała
mała drewniana karuzela. Kolorowych malowideł na ścianach obudowy rdzenia karuzeli
dzisiaj już nie pamiętam. Do środka prowadziły wąskie drzwiczki, dalej stroma drabina
po której wchodziło się na okrągłą platformę gdzie pchało się drewnianą szprychę.
Podobnie do wiejskiego kieratu młócącego zboże. W ten sposób obracały się ramiona
karuzeli, do których metalowymi łańcuchami przyczepione były krzesełka.
Jednoosobowe foteliki z oparciem i łańcuchem bezpieczeństwa z przodu. Jazda na
karuzeli jak i jej obracanie były moją ulubioną zabawą. Moją i moich dziecięcych
51
towarzyszy zabaw. Słyszę piski dziewcząt i okrzyki chłopców szybujących w wysoko
nad ziemią zawieszonych fotelikach. Słyszę ich śmiech, przed oczami migają wirujące
postacie.
Jest takie miejsce - zostało w mojej pamięci, czy może wyobraźni ?
Minęło jak czas, który nie wróci. Zostanie jednak ze mną do końca moich dni. Nie tylko
dlatego, że pamięć zanikajaca w okresie starości najlepiej zachowuje wspomnienia z dni
najbardziej odległych. Wspomnienia zapisane na pierwszych, czystych jeszcze kartach
beztroskiego początku. Czasu zwykłych prostych dni kiedy skrzyp skrzydeł wiatraka czy
widok kwitnącej łąki był pełnią życia, obietnicą dni jeszcze piękniejszych, które miały
przyjść i ... które nigdy nie przyszły.
Wiatrak tak jak go pamiętam
52
K
KULTURA I CYWILIZACJA - uwagi na ten temat zacznę od
stwierdzenia, że nie ma nic bardziej nieokreślonego jak slowo kultura. Pochodzenie
słowa jest oczywiście łacinskie. Łacińska cultura jest terminem wieloznacznym
okrelającym uprawę, kształcenie. Pierwotnie okreslenie to łączyło się z uprawą roli bądź
hodowlą zwierząt czyli oznaczało przekształcenie naturalnego stanu przyrody w stan
bardziej użyteczny człowiekowi. Znaczenie to zachowało się do dzisiaj np. w rolnictwie,
gdzie używa się okresleń takich jak kultura rolna czy kultura bakterii w biologii. Taka
definicja kultury zoatała znacznie rozszerzona i dzisiaj najczęściej określana jest jako
całokształt duchowego i materialnego dorobku ludzkości.
Kultura to także
charakterustyczne dla danego społeczeństwa wzory myślenia i zachowania.
Kultura często utożsamiana jest z cywilizacja, która określa poziom
rozwoju społeczeństw w danym okresie historycznym, definiując poziom kultury
materialnej i poziom organizacji społeczeństwa.
Uważa się, że po raz pierwszy we współczesnym znaczeniu okreslenie
kultury użyte zostało przez Cycerona (Marcus Tulius Cicero 106 – 43 p.n.e.) w jego
Disputationes Tusculanae. Użył on sformułowania cultura animi (dosłownie : uprawa
umysłu), celem określenia pierwszej w literaturze koncepcji filozofii :
53
Czymże bez ciebie bylibyśmy nie tylko my, ale czym byłoby wogóle ludzkie
życie ? Tyś pozakładała miasta, ty rozproszonych ludzi powołałaś do zycia społecznego,
ty zespoliłaś ich między sobą najpierw przez wspólne osiedla, później przez małżenstwo,
a wreszcie przez wspólnotę mowy i pisma. Tyś wynalazczynią praw, nauczycielką
dobrych obyczajów i ładu.
Z biegiem czasu określenie kultura było coraz częściej używane przez
filozofów, później przez uczonych zajmujących się naukami społecznymi. W rezultacie
okreslenie to stało się wieloznaczne. Do jakiego stopnia pokaże cytowane (za
encyklopedią Wikipedia) znaczenie terminu kultura dla reprezentantów różnych nauk :
- dla archeologa : zbiór rzeczy materialnych znalezionych na miejscach
wykopalisk, wykonanych z kamienia, metalu, kości bądź drewna.
- dla etnografa : nie tylko przedmioty materialne, lecz również
zachowania ludzkie takie jak pieśni, przysłowia, baśnie, mity, legendy, mody, obyczaje,
zwyczaje czy obrzędy występujące w danym regionie.
- dla antropologa : sfera przedmiotów materialnych, zachowań ludzkich a
także instytucje, działalność gospodarcza, zabawa, język i religia.
- dla psychologa : zbiór, do którego wchodzą przede wszystkim
zachowania jednostki, jej myśli, uczucia i reakcje ; kultura przejawia się poprzez zbiór
reguł i motywów postępowania, form ekspresji, nakazów i zakazów, ocen i sądów.
- dla socjologa : wydzielony obszar życia i działalność grup ludzkich.
Dla mnie osobiście najbardziej przekonywującą i precyzyjną definicją
kultury jest definicja Edwarda Tylora (antropolog 1832 – 1917) :
54
Kultura czyli cywilizacja jest to złożona całość, która obejmuje wiedzę,
wierzenia, sztukę, moralność, prawa, obyczaje oraz inne zdolności i nauki nabyte przez
ludzi jako członków społeczeństwa.
W języku polskim istnieją dwa podobne , jednak nie jednoznaczne
przymiotniki : kulturalny i kulturowy. Jaka jest mięzy nimi różnica ? Otóż kulturę
można rozumieć w sensie wartościującym bądź opisowym. To pierwsze rozumienie
odwołuje się do kultur „lepszych” czy „gorszych”, „wyższych” i „niższych”, wiecej lub
mniej „cywilizowanych”. Drugie zaś nie ocenia zjawisk i tym samym nie używa tych
pojęć. Przymiotnik kulturalny odnosi sie do pierwszego rozumienia, kulturowy do
drugiego. Różnicę można wyjaśnić na przykładzie ulicznego grafitti. Zachowanie
ulicznych „graficiarzy” malujących na murach czy wagonach kolejowych trudno nazwać
zachowaniem kulturalnym (jest to akt zwykłego wandalizmu), lecz na pewno jest ono
zjawiskiem kulturowym.
Na zakończenie i na dowód jak różnie można interpretować pojęcie
kultury, parę cytat :
- Samuel Butler (pisarz 1835 – 1902) : Każdy człowiek powinien być na
tyle kulturaln by móc być podejrzliwy w stosunku do kultury.
- Mahatma Gandhi (1869 – 1948) : Kultura umysłu powinna słuchać glosu
serca.
- Aldons Huxley (pisarz 1894 – 1963) : Kultura jest sumą wiedzy zebranej
przez wielką ludzką rodzine i jest własnością każdego członka tej rodziny. Kiedy my,
należący do tej rodziny zbieramy się by pogwarzyć o naszej przeszłości, to wspominamy
dziadka Homera, tego wstrętnego starego dr Johnson’a, ciocię Salone z wyspy Lesbos i
biednego Johny Keats’a.
55
- Henry von Dyke (pisarz 1852 – 1933) : Kulturę rozumiem jako
przyzwyczajenie do życia zadowolonym z tego co najlepsze, przy pełnym zrozumieniu
dlaczego jestem zadowolony
Od pół wieku żyję w świecie kultury kanadyjskiej. Mając jednocześnie
bliski kontakt z literaturą, muzyką, malarstwem i architekturą polską, z żalem zauważam,
że w obu tych dalekich i obcych sobie światach dobry gust i wrażliwość na piękno stają
się rzadkością. Jaskrawość, dosłowność, łatwość i sentymentalizm kiczu przyciąga
większość ludzi. Pop-kultura wieku XXI staje się (choć nie musi) kulturą dominującą.
Ta masowa kultura zabija wrażliwość, charakteryzuje się powierzchownością, tryumfem
chamstwa, oportunizmem i nacjonalistycznym populizmem. W obu krajach.
Kicz w dziedzinie sztuki jest spcjalnie bolesny - po lewej bazylika w Licheniu, po prawej jeleń na
rykowisku.
56
L
LEWICA – PRAWICA są to popularne okreslenia orientacji politycznej
powstałe na przełomie XVIII i XIX wieku. Historycznie związane są z rewolucją
francuską 1789 roku, kiedy to w Zgromadzeniu Narodowym przedstawiciele tzw.
trzeciego stanu czyli mieszczaństwa siedzieli po lewej stronie sali obrad. Przedstawiciele
arystokracji i duchowieństwa siedzieli po stronie prawej. Ci pierwsi postulowali
przeprowadzenie reform społeczno-politycznych, ci drudzy bronili feudalnych
przywilejów stanowych i byli przeciwni postępowym ruchom społecznym.
Od tego czasu LEWICĄ określa się partie polityczne, ruchy społeczne i
orientacje ideologiczne żądające zmian polityczno-ustrojowych, społecznych i
gospodarczych opartych (w ich mniemaniu) o wartość naczelną, za którą uznaje się
równość społeczną (Liberte-Egalite-Fraternite). Tradycyjnie lewica domaga się aktywnej
roli państwa, specjalnie w zakresie planowania ekonomicznego, nacjonalizacji
podstawowwych środków produkcji, równego podziału dochodów i rozbudowy
programów socjalnych.
Pojęcie PRAWICA kojarzone jest z grupami o
zachowawczych. Za wartości nadrzędne PRAWICA uważa zachowanie
hierarchii społecznej, szacunku dla tradycji i obronę własności prywatnej.
okresleń współczesnych prawicowe teorie ekonomiczne oparte są na
gospodarki wolnorynkowej.
poglądach
istniejącej
Używając
zasadach
Te dwa przeciwstawne sobie pojęcia, które wiek XX zdefiniował jako
LEWICĘ i PRAWICĘ nie były oczywiście zjawiskami nowymi. Od początków bowiem
57
dziejów ludzkich byli silni i słabi, ci co mieli więcej i ci co mieli mniej. Ludzie wolni i
niewolnicy, których interesy były sprzeczne. Rewolucja francuska nie była też pierwszą
siłową próbą rozwiązania tych sprzeczności.
Wiek XIX z jego rewolucją przenysłowa i wzrostem liczby ludności był
świadkiem gwałtownego budzenia sie świadomości narodowych odrębności. Świadkiem
najpierw krystalizowania się tych pojęć, później w wieku XX ich dramatycznej
degeneracji. Ruchy nacjonalistyczne jakimi były nazizm i faszyzm reprezentowały teraz
wartości prawicowe zamieniając patriotyzm i poszanowanie tradycji w obłąkane teorie
rasistowskie i egoizm narodowy. W tym samym czasie komunizm, rzekome apogeum
wartości lewicowych zagubił podstawową ich wartośc : sprawiedliwość społeczną.
Wynikiem tych turbulencji ideowych były dwie wojny światowe i śmierć milionów.
Wydaje się, że podział na LEWICĘ i PRAWICĘ współczesnie nie wiele
znaczy.
Różnice ideologiczne tracą na ostrości, przestają byc barierani
uniemożliwającymi porozumienie, mimo, że terminy te ciągle pozostają w codziennym
użyciu. Najwyraźniej widać to w Europie, kontynencie najbardziej doswiadczonym
ideologicznymi konfliktami.
By nie być gołosłownym przytoczę parę
charakterysycznych przykładów :
Socjalistyczna Partia Pracy Tony Blair’a w Wielkiej Brytanii z
powodzeniemeniem
realizuje
prawicowo-konserwatywne
zasady
gospodarki
wolnorynkowej. Leszek Balcerowicz, ekonomista i pracownik naukowy w Instytucie
Podstawowych Problemów Marksixmu-Leninizmu przy KC-PZPR, w latach
dziewięćdziesiątych staje sie główną osobą odpowiedzialną za przeprowadzenie Polski z
socjalistycznej gospodarki planowanej do gospodarki wolnorynkowej.
Sądzę, że zarówno historyczne doświadczenia krajów Europy, łatwość
kontaktów spowodowana rewolucją cybernetyczną oraz ogólna poprawa wyksztalcenia
doprowadziła większość Europejczków do wspólnych wniosków :
58
Patriotyzm narodowy winien wyrażać się troską o własny kraj i jego
kulturę.
Nie może natomiast być uzasadnieniem dławienia wolności innych.
Pamiętajmy, że pełna wolność musi być ograniczona szacunkiem dla wolności innych.
Równi wobec prawa nie jesteśmy równi posiadaną wiedzą, talentami i
doświadczeniem. Znaczy to, że zdobycze socjalne akceptowane dzisiaj przez cały
cywilizowany świat powinny być wspólne nam wszystkim. Kiedy piszę te słowa, Stany
Zjednoczone, ten ostatni bastion konserwatywnych swobód bez granic, postanowiły idąc
śladem innych cywilizowanych krajów, wprowadzić uniwersalny system ubezpieczeń
zdrowotnych. Proces ten spotkał się z niezwykłym oporem ze strony wpływowej w USA
ideologii konserwatywnej i ciągle daleki jest od powszechnej społecznej akceptacji.
W kwestiach gospodarczych nauczeni smutnymi doświadczeniami
ekonomii sterowanej ideologią, powinniśmy być liberalni.
Również liberalni powinniśmy być w kwestiach obyczajowych.
Tolerancja i szacunek dla zachowań innych niż te, które uważamy za słuszne, winny stać
się podstawowym warunkiem wolności, pokoju i współpracy między narodami. Nie
będzie to zadanie łatwe wziąwszy pod uwagę zachowawcze stanowisko licznych
międzynarodowych wyznań religijnych, dla których ortodoksja wielu wartości moralnych
oparta jest na założeniach metafizycznych a nie na logice rozsądku.
Wydaje się, że większość Europejczyków zdaje sobie dzisiaj z tego
sprawę. Polska pozbawiona elit politycznych, ze społeczeństwem zdeprawowanym
ideologią zdegenerowanej lewicy, pod wpływem zachowawczego Kościoła katolickiego
(piszę o tym szerzej w rozdziałach pt. HOMO SOVIETICUS i ZAKRYSTIA), daleka jest
od porzucenia ideologicznych stereotypów. Miejmy nadzieję, że nowe pokolenia
Polaków potrafią stworzyć społeczeństwo obywatelskie otwarte na świat i pozbawione
uprzedzeń i fobii dziewiętnastowiecznych ideologii.
59
Tak pisałem w roku 2006 w pierwszym wydaniu mojego abecadła.
Dzisiaj, cztery lata później jestem świadkiem niezwykłych wydarzeń w Polsce
spowodowanych tragicznym wypadkiem lotniczym pod Smoleńskiem. Gwałtowny
wybuch narodowej histerii, niezrozumiały szowinizm, brak szacunku dla śmierci, którą
chamskie społeczeństwo zmienia w teartalny spektakl - wszystko to pełne patosu oblane
jest sosem tryumfalnej, pompatycznej liturgii.
Sprawia, że mój optymizm, który
wyraziłem w ostatnim zdaniu tego rozdziału wydaje się niczym innym jak tylko
pobożnym życzeniem.
Kondukt żałobny Prezydenta Kaczyńskiego u stóp Wawelu - kwiecień 2010 - foto : tygodnik POLITYKA
60
Ł
LYSINA - dlaczego wlaśnie łysina ? na pewno nie z braku tematów czy
słów zaczynających się na literę „Ł”, o co zapewne łatwo jest mnie posądzić. Mógłbym
przecież rozważyć aktualny dzisiaj problem „łże-elit”, pisać o łotrach, których nigdy nie
brak, czy drwić z akademika Trofima Dawidowicza Łysenko. Byłoby to zbyt łatwe. Nie
będę więc ukrywać : trapi mnie i narasta we mnie kompleks człowieka zaczynającego
łysieć !
Zaczęło się od codziennego spotkania z samym sobą przed lustrem w
łazience w czasie porannego golenia. Nie ulega wątpliwości. Czoło robi mi się coraz
wyższe, a kiedy przy pomocy lusterka trzymanego w ręce oglądam tył mojej głowy,
zauważam przedwcześnie rzednące uwłosienie mojej potylicy. Z miesiąca na miesiąc,
coraz bardziej zaczyna sie to upodobniać do księżowskiej tonsury. Widok raczej
szokujący, i to nie z powodu mego często nieuczesanego antyklerykalizmu.
To, że łysieję nie podlega dyskusji. Ale dlaczego mnie to niepokoi ?
dlaczego wzbudza uczucie zażenowania ?
Do tego, że skończyłem lat 80
przyzwyczaiłem się przez ostatnie cztery lata. To, że wiek podeszły, czy zgrzybiały jak
mówią ludzie mi życzliwi, ogranicza i zwalnia moją aktywność, powoli zaczynam
akceptować. Przyjmuję do wiadomości nieodwracalność praw biologii. Jak by nie bylo
swoje zrobiłem, a to co zostało do zrobienia, w myśl zasad ewolucji, zrobić powinny i to
lepiej, pozostawione przeze mnie geny.
61
Niepokój wywołany stanem mojego uwłosienia może mieć dwa powody.
Zwykłe przyzwyczajenie to powód pierwszy. Po prostu przywykłem. Zżyłem się z
widokiem własnej głowy pełnej włosów. Powód drugi, ten chyba bliższy prawdy - to
zwykła próżność, brak skromności, vanity jak mówią Anglicy. Próżność, uzależnienie od
obowiązującej mody i zwyczajów zawsze była moją słabością. Kiedy miałem lat
dwanacie nosiłem najszersze w klasie „pumpy” (dla niewtajemniczonych są to spodnie z
nogawkami ściągniętymi gumką tuż pod kolanami), w wieku lat 17 przez cztery dni
nosiłem mały „fryzjerski” wąsik w przkonaniu, że pocałunek bez wąsów jest jak zupa bez
soli. W wieku lat 23, między butem a końcem spodni mieniły się wszystkimi kolorami
tęczy najmodniejsze pasiaste skarpetki.
Skarpetki można kupić, wąsik można „zapuścić”. Co zrobić jeśli danym
mi będzie dożyć zaawansowanej, pełnej łysiny ? kupić kapelusz ? czapkę uszatkę na
zimę ? szlafmyce do łóżka ? w żadnym wypadku tak nisko nie upadnę ! a może kupić
perukę ? były kiedyś wielce modne.
U mężczyzn noszenie peruk wylansował Ludwik XIII. Czasami spadały
kaskadami zawszonych loków poniżej pasa.
W Wielkiej Brytanii palestra nosi peruki jezcze dzisiaj.
obowiązujący zwyczaj, tradycja, obowiązek niemal religijny.
Jest to
Ortodoksyjne Żydówki wkładają peruki po wyjściu za mąż. Nazywa się
to „halakha” i zakłada, że „obnażenie” włosow jest zachowaniem nieskromnym.
Nie ! ja peruki nie włożę !
Pozotaje nadzieja, że łysina stanie się modna. Że błyszczącym czubkiem
głowy zachwycać się będą najpiękniejsze kobiety, szczycić się nim bedzie kazdy „arbiter
elegantiarum” , marzyć będą najbadziej kudłaci dandysi, modlić pobożni księża. Że
byliśmy tego blisko świadczą załączone ilustracje.
62
Przed paru laty oglądałem film pornograficzny, w którym to filmie kobieta
zupełnie łysa wykorzystywała swoją łysinę w sposób erotyczny tak powabny i
zaskakujaco ciekawy, że byłem przekonany, że popularność tego filmu zmusi fryzjerów
damskich do zmiany grzebienia i szczotki na maszynkę do golenia.
Świadomość, że moda jest zmienna pozwala mi z ufnością patrzeć w
przyszłość. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że jesteśmy na właściwej
drodze. Większość młodzieńców tak w Kraju (w Kanadie) jak i zagranicą (w Polsce)
strzyże włosy „na jeża” lub do samej skóry. Jest to moda o krok tylko oddalona od
naturalnej łysiny. Oczywiście jako estetę na emeryturze ciągle wrażliwego na modę –
razi mnie to okrutnie. Jednocześnie łagodzi moje frustracje o obawy na spotkanie przed
lustrem i konfrontacje z coraz wyższym czołem i coraz większą tonsurą.
Józef Cyrankiewicz – negatywny typ łysego. Kiedyś socjalista, póżniej komunista
najnowszej generacji. „Pragmatyk”, koneser dobrych win , pięknych kobiet i mas pracujących miast i wsi.
Znany z propozycji odcinania rąk ludziom o innych poglądach.
Telly Savalas – pozytywny typ łysego. Aktor filmowy znany jako KOJAK, bohater
serialu telewizyjnego. Szeryf o złotym sercu. Opiekun prześladowanych, postrach przestępców. Lubił
dzieci.
63
M
Zabieranie głosu na temat MUZYKI wydaje się w moim wypadku
przedsięwzięciem nader ryzykownym. Nie ma bowiem wątpliwości, że należę do ludzi,
którym „słoń nadepnął na ucho”. Znaczy to, że jestem prawie zupełnie pozbawiony
pamięci muzycznej. W Polsce mówi się o takich, że nie mają „słuchu”. To, że nie
potrafię zaspiewać (bez fałszowania) hymnu kanadyjskiego niczego jeszcze nie dowodzi.
Nie potrafi tego zrobić większość mieszkańców Kanady. Niewątpliwie natomiast
dowodem mojej muzycznej głuchoty są trudności jakie napotykam przy śpiewaniu
Mazurka Dąbrowskiego. Z dużym zadowoleniem stwierdzam, że bezbłędnie śpiewam
„Sto lat, sto lat”, a że melodia ta powoli zastępuje nasz hymn narodowy, więc trudności
jakie mam z Mazurkiem przestały kolidować z moim patriotyzmem.
MUZYKA - jedno z nielicznych słów, które w większości języków
świata znaczy to samo i brzmi podobnie. Greckie mousike dosłownie znaczy „sztuka pod
opieką muz”. Muzyka po polsku to sztuka, której tworzywem jest dźwięk. Dźwięk,
którego źródłem może być głos ludzki lub instrument muzyczny. Utwór muzyczny
wynika z zależności i współistnienia rytmu, melodii, harmonii, artykulacji, agogiki
(nauka o zmianach tempa muzyki), barwy dźwięku i budowy uzależnionej od formy
muzycznej. Forma wykonania muzyki dzieli ją na muzykę wokalną i instrumentalną.
Obie zaś można podzielić na muzykę solową i zespołową.
Powyższe określemia i definicje przekazali mi ludzie biegli w tych
sprawach. Powtarzam je niejako z obowiązku, wierząc, że mówiąc o muzyce wypada
najpierw uzgodnić o czym mówimy. Od siebie chciałbym dodac, że muzyką dla mnie są
64
również dźwieki niekontrolowane i nie objęte powyższymi definicjami. Dźwięki takie
jak szum lasu czy śpiew ptaków, stukot kół pociagu czy „gwar” miasta. Powodem tego
jest zapewne moje „zdeptane ucho” jak również brak muzycznego wykształcenia. (W
tym miejscu chciałem głośno zaprotestować przeciw macoszemu traktowaniu muzyki w
podstawowej edukacji szkolnej zarówno Kanady jak i Polski. WIĘCEJ śpiewu,
szkolnych chórów, orkiestr i koncertów).
Mój brak słuchu i brak wiedzy muzycznej uniemożliwia mi analityczną
kontemplację muzyki. Muzykę odbieram wyłącznie emocjonalnie. Dlatego muzyka,
która mnie wzrusza niekoniecznie musi być
uznaną za „dobrą”.
Słuchanie
Rachmaninowa, Szopena czy Mozarta jest dla mnie dużym przeżyciem . Lubię Bacha,
który mnie uspakaja. Kiedy mi jednak mówią, że jego muzyka jest wyjątkowo logiczna,
to nic nie rozumiem. Najprościej o mnie można powiedzieć, że się na muzyce nie znam.
Tym niemniej można mnie chyba zidentyfikować jako melomana. Nie znam się również
na operach. Nie przeszkadza mi to zachwycać się dziełami Verdiego i Pucciniego.
Wydaje się, że to czysto emocjonalne odbieranie muzyki (podobnie jak malarstwa czy
rzeźby), jest gdzieś zakodowane w moim mózgu. „Dreszcz” wzruszenia, który
odczuwam słuchając muzyki, która mnie „porusza”, przypuszczalnie wynika z
uaktywnienia się tych samych części mózgu jak w czasie stymulacji spowodowanej
jedzeniem czy seksem. Jeśli rzeczywiście tak jest, to emocjonalne reagowanie na
muzykę może być wrodzoną ludzką przypadłością. Niejasny jest tylko cel, czemu może
to służyć ?
Ewolucyjne korzyści wynikające z naszego upodobania do jedzenia
(odżywianie) czy seksu (prokreacja), dają się łatwo wytłumaczyć. Z muzyką sprawa jest
bardziej skomplikowana. Czytałem, że pytanie o sens muzyki stało się jedną z wielkich
niewiadomych na polu psychologii ewolucyjnej - kontrowersyjnej dyscypliny
zajmującej sie ustaleniem pochodzenia różnych aspektów zachowania współczesnego
człowieka, od wychowania dzieci po religię. Są psycholodzy, którzy sugerują, że
muzyka miała swe początki w dźwiękach, w sposobie w jakim samce zwracały na siebie
uwagę samiczek. Inni widzą jej korzenie w relacjach między matką a niemowlęciem
(kołysanka).
65
Ewolucja naszego upodobania do jedzenia przeszła długą drogę od
podstawowej potrzeby odżywiania organizmu do wyrafinowanych dań nouveau cuisine.
Ewolucja seksu od prokreacji celem zachowania gatunku do zachowań noszących
obiecującą nazwę recreational sex. Pierwsze dźwięki wydawane przez przypuszczalnie
pełzających samców, przodków rodzaju ludzkiego, dla oczarowania płci przeciwnej,
ewaluowały dźwiękami symfonii Bethoven’a.
Jeśli tak, to dlaczego nacisnąwszy guzik aparatu radiowego i
przejechawszy przez wszystkie stacje AM i FM, od lewego do prawego końca skali, to
90 % usłyszanej muzyki da się zaklasyfikować jako :
- acid rock
- funk metal
- hard rock
- heavy metal
- reggae
- punk rock itd. itd. cokolwiek miałoby to znaczyć.
Dla mnie jest to orgia ogłuszającego hałasu. Na scenie i na ekranie TV w
agresywnej oprawie brzydoty i złego smaku. Czyżby była to ewolucja muzyki na
wstecznym biegu ?
Pisząc o ewolucji muzyki powoływałem się na psychologów i
neurologów, którzy muzykę, jej odbieranie jak i tworzenie łączyli z pracą mózgu a więc z
ewolucją biologiczną. W jednym z poprzednich rozdziałów na temat kultury pisałem o
dwóch rodzajach ewolucji. Pozwolę sobie przypomnieć. Ewolucja biologiczna trwająca
trzy miliardy lat zaczęła się nieznanym i niezrozumiałym dla nas początkiem. Ewolucja
ta manipuluje kodami genetycznymi znajdującymi się we wszystkich komórkach naszego
organizmu i odgrywa zasadniczą rolę w przekazywaniu cech dziedzicznych.
66
Istnieje również ewolucja kulturowa, młodsza od swojej biologicznej
imienniczki, licząca sobie nie więcej jak sześć tysięcy lat. Dotyczy ona człowieka –
homo sapiens. Ewolucję tą w odróżnieniu od ewolucji biologicznej charakteryzuje
dziedziczenie cech nabytych.
W ewolucji biologicznej, poza genami zanika wszystko. W kulturowej o
ile coś zanika to tylko czasowo i można to zawsze później odtworzyć. Po Grecji i
Rzymie przyszła noc średniowiecza, po której renesans przypomniawszy sobie
starożytność znów zakwitł niespotykanymi osiągnięciami wiedzy i sztuki.
Wydaje się, że w okresie w którym żyjemy, czasie nieprawdopodobnego
przyśpieszenia postępu technicznego, nastąpiło gwałtowne zwolnienie, o ile nie zerwanie
ciągłości kulturowej pokoleń.
Czy postęp techniczny nie jest zbyt szybki ? czy w pośpiechu odkrywania
i poznawania rzeczy nowych, gubimy naszą przeszłość ? Razem z jej wartościami, jej
sztuką i muzyką.
W moich rozważaniach nad muzyką niepokoi mnie jedno spostrzeżenie.
O ile w długim szeregu utalentowanych i wybitnych wykonawcow muzyki zarówno
wokalnej jak i instrumentalnej znalazłem wiele kobiet, to nie mogłem doszukać sie ich
wśród kompozytorów, twórców muzyki. Twórczość Grażyny Bacewicz (1909 – 1969)
wydaje się przysłowiowym wyjątkiem potwierdzającym regułę.
Czyżby geny naszego poprzednika, samca wydajacego pierwsze dźwieki
wabiące samice, przetrwały do naszych czasów ?
Z drugiej strony nie wyobrażam sobie aby pierwszą kołysankę mógł
skomponować i zanucić ktoś inny niż kobieta.
67
Czyżby ewolucja kulturowa w muzyce nagle włączyła bieg wsteczny ?
68
N
NOWE IDZIE - tytuł ten podobny jest do tytułu książki Antoniego
Gołubiewa SZŁO NOWE. I nie bez powodu. Tak jak Gołubiew w swoim historycznym
opowiadaniu z okresu początków Polski piastowskiej widział chrześcijaństwo jako
początek „nowego”, tak ja (z szacunkiem dla A.G. i dostrzegając różnicę „rangi”), w
pierwszych latach XXI wieku widzę zmierzch chrześcijaństwa i początek nowej ery. O
tym jaki wpływ miało chrześcijaństwo, wcześniej judaizm a później islam na formowanie
się stosunków międzyludzkich, na moralność, etykę, prawo i historię nie miejsce w
krótkim eseju. Zapewne każdy człowiek myślący sporo swgo czasu poświęcił tym
zagadnieniom.
W roku 1992 Francis Fukuyama opublikował swoją książkę pt. THE
END OF HISTORY AND THE LAST MAN. W książce swojej Fukuyama stara się
udowodnić, że koniec “zimnej wojny” I upadek komunizmu stały się początkiem końca
postępu i rozwoju historii ludzkości. Pozwólcie, że przytoczę fragment z jego książki :
Prawdopodobnie jestesmy świadkami nie tylko końca zimnej wojny czy też
końca okresu powojennej historii. Jesteśmy świadkami końca historii jako takiej. Znaczy
to, że znaleźliśmy się w końcowym etapie ewolucji ideologicznej ludzkości, w końcowej
fazie zachodniego uniwersalizmu demokracji liberalnej, która na naszych oczach stała
się końcową, ostateczną formą rządzenia się ludzkości.
Wiele przemawia za tym, że Fukuyama miał rację. Wystarczy spojrzeć na
mapę świata, którą umieściłem w rozdziale pt. DEMOKRACJA. Cały świat jest tam w
69
kolorze zielonym. Demokracja stała się (prawie) ustrojem uniwersalnym. Pamiętajmy
jednak, że „rodzaj” (typ) ustrojów demokratycznych potrafi być bardzo różny. Nie
wszystkie kraje, choć chętnie nazywają się demokracjami, zaakceptowały ustrój
demokracji liberalnej, o której mówi Fukuyama. Demokracja np. angielska jest tak
bardzo różna i inna od demokracji Federacji Rosyjskiej, że nie widzę potrzeby dalszej
dyskusji na ten temat. Wiele przemawia za tym, że Fukuyama miał rację. Wiele też jest
argumentów kwestionujących jego założenia.
Współczesny Fukuyamy amerykański politolog Samuel P. Huntington w
swojej książce CLASH OF CIVILIZATION twierdzi, że konflikty między ideologiami
zastąpione zostaną konfliktami między cywilizacjami. Zapewne chodzi mu w pierwszym
rzędzie o fundamentalizm islamski, ciagle żywy marksizm (Chiny, Korea) oraz
autorytatywny kapitalizm (globalizm). Wydaje się więc, że mimo optymistycznych
przewidywań Fukuyamy wiek XXI będzie czasem dalszego rozwoju historii.
Nowe idzie ! czy widzę to „nowe” tylko dlatego, że przeskoczyłem
osiemdziesiątkę ? że reaguję na zmiany podobnie jak to robiła każda odchodząca
generacja ? Przy końcu życia człowiek najbardziej otwarty i liberalny schodzi często na
pozycje konserwatywnw i zachowawcze. Bliższe jest mu to co sam doświadczył,
zrozumiał i przeżył. Nieufność do „nowego” często powodowana jest pewnością siebie,
często obawą przed czymś czego się nie rozumie. Ta ostrożność przed „nowym” jest
zapewne główną przyczyną „odsuwania” ludzi starych i zastępowania ich ludźmi
młodymi.
Czy rację ma Fukuyama ze swoim końcem historii czy S.P. Huntington
zapowiadający konflikt cywilizacji ?
Wydaje się, że obu przewidywaniom towarzyszy zmierzch
chrześcijaństwa. Ogólna sekularyzacja życia stała się faktem dokonanym. Judaizm i
70
chrześcijaństwo, które przez milenia formowały wartości i zachowania „jedynie słuszne”,
dogmatyczne i nieustępliwe, zastąpione zostały przez tolerancję. Przyczyniła się do tego
w pierwszym rzędzie edukacja, przyśpieszyła łatwość i szybkość porozumiewania się
między ludźmi.
„THOU SHALT NOT KILL” - „THOU SHALT NOT STEAL” (V i
VII przykazanie Boże : „Nie zabijaj” - „Nie kradnij”) Wiele z podstawowych wartości
Dekalogu, jak te wymienione powyżej, przejęte zostały przez ludzi kierowanych raczej
rozsądkiem i potrzebą sensownego unormowania stosunków międzyludzkich niż wiarą.
Wiele też ze „starych” wartości zostało bezpowrotnie straconych.
Świat nie stoi w miejscu. Każde pokolenie usiłuje „sposób na życie”
ulepszyć w przekonaniu, że ten jego „nowy” świat będzie bardziej sprawiedliwy,
przyzwoity i rzetelny. Ten nowy wspaniały świat, lepsze jutro jest przed nami.
Nieubłagane prawa biologii nie pozwolą nam na branie w nim udziału. Pokoleniom,
które zajmą nasze miejsce należy życzyć by konsekwentnie potrafiły organizować
współżycie wszystkich ludzi w oparciu o zasady prawdziwej wolności i tolerancji.
Oparte na doświadczeniu pokoleń, które minęły, na rozumie i rozsądku, z pominięciem
najpiękniejszych nawet mitów, często bliskich sercu - ciągle mitów.
Kiedy pisałem te słowa (2006) nowe hybrydy gospodarczo-polityczne
zaczynały dopiero kształtować i wprowadzać w życie nowe formy ideowe. Dzisiaj
(2010), zaledwie cztery lata później, niesamowita i nieprzewidywalna kohabitacja
społecznej doktryny marksistowskiej z kapitalistycznym wolnym rynkiem w gospodarce
wprowadziła Chiny do czołówki państw świata.
Chińska Republika Ludowa,
najludniejsze państwo świata (1.3 miliarda osób), zaczyna odgrywać pierwszorzędną rolę
w historii świata i zagrażać tysiącletniej dominacji cywilizacji zachodniej. Czy
rywalizacja ta doprowadzi do konfliktu czy ewoluować będzie procesem stopniowych
zmian do doskonałego świata ludzi szczęśliwych ?
71
O
ONI - albo obcy. Prawdziwe przekleństwo polskiego życia społecznego,
które mimo 17 lat niepodległości (pisane w roku 2006), nie pozwala Polsce i Polakom na
stworzenie społeczeństwa obywatelskiego. Nie pozwala na korzystanie z wszystkich
dobrodziejstw i przywilejów, którymi historia obdarowała ich w roku 1989.
Za początek polskiego „ONIZMU” zapewne uważać można rok 1772, rok
Pierwszego Rozbioru Polski. Choć już wcześniej degeneracja życia politycznego,
kryzys gospodarczy Kraju, nieszczęsna polska kontrreformacja i wyniszczające wojny
powodowały obniżenie kultury i poziomu umysłowego społeczeństwa polskiego.
Obskurantyzm, bigoteria, ksenofobia i bezkrytyczny polocentryzm wzięły górę nad
rozsądkiem i rozwagą.
Dzisiaj mija 234 lat od Pierwszego Rozbioru Polski. W tym raczej długim
okresie czasu byliśmy państwem niepodległym tylko dwa razy. II R.P. w latach 1918 –
1939 kiedy to połowę tego cennego czasu zmarnowalismy na sejmowe kłótnie a drugą
połowę na sanacyjny zamordyzm, oraz teraz, dzisiaj, kiedy nie możemy przyzwyczaić się
do prostego faktu, że jesteśmy gospodarzami i panami we własnym domu, że nie ma już
ONYCH, którzy myśleli i decydowali za nas. Że odpowiedzialność za własne sprawy
musimy wziąść my sami. WSZYSCY.
Lata rozbiorów minęły już dawno. Wojna i okupacje również minęły.
Niestety została pamięć (czy może przyzwyczajenie ?), że rządzą nami inni - ONI.
Najżywszy w naszej pamięci jest prawie półwieczny, nieświetny okres PRL’u,
72
kiedy to w świadomości szerokich mas wykrystalizowała się dziwna koncepcja
polegająca na tym, że życie prywatne oddajemy Panu Bogu a życie publiczne
wszechmocnej Partii. Tak było wygodnie. W sprawach istotnych decydowal albo Pan
Bóg albo Pierwszy Sekretarz Partii. Zwalniało to nas z obowiązku i myślenia i
decydowania.
Religia koncentrowała się na wychowaniu dzieci i na tradycyjnych, do
niczego nie obowiązujących praktyk religijnych. Była też pomocna w rozgrzeszaniu
licznych win popełnianych w życiu społecznym. Można było w pracy kraść lub udawać,
że się pracuje. Nauczyciel mógł przez cały tydzień uczyć dzieci kłamstw lub nie mówić
im prawdy aby w niedzielę głośno śpiewać w chórze kościelnym.
Takie wyrzeczenie się wlasnych obowiązków na rzecz ONYCH było
łatwe i wygodne. Obawiam się, że przyzwyczajenie to (trwające przeszło 200 lat) żyje
do dnia dzisiejszego. Najwyższy czas aby każdy z nas wziął czynny udział w życiu
swojego kraju. To nie ONI rządzą nami, ale my sami rządzimy się sobą. Jesteśmy
gospodarzami we własnym domu - twórcami własnej przyszłości.
Okładka tygodnika POLITYKA. Jak widać nawet ten
opiniotwórczy i liberalny tygodnik, zapewne siłą przyzwyczajenia, oddaje władzę w ręce ONYCH.
73
P
POWSTANIE WARSZAWSKIE 1944 roku - Minęło 63 lata od
Powstania, które trwało 63 dni. Na temat ten napisano setki książek i rozpraw. Do
dzisiejszego dnia historia nie potrafiła wydać jednoznacznej opinii i oceny tych zdarzeń.
Zabierając głos i włączając się do dyskusji o Powstaniu, chciałbym przypomnieć
czytelnikom mojego abecadła stanowisko jakie w sprawie „prawdy historycznej” zajął
Norman Davies, historyk niepośledniej miary. W swojej książce EUROPA – MIĘDZY
WSCHODEM I ZACHODEM napisał :
Całkowity obiektywizm jest nieosiągalny, a poszukiwanie absolutnej
prawdy o przeszłości nigdy się nie skończy. Powyższe postulaty stawiają przed
historykiem dwa obowiążki. Pierwszym jest skromność i świadomość własnych
ograniczeń. Drugim jest wyraźne rozróżnienie niepodważalnych faktów od dających się
podważyć opinii. Na stronie tytułowej MANCHESTER GUARDIAN widniało hasło :
„Fakty są święte, opinie – wolne”. Uważam, że to nadal obowiązuje.
Obowiązuje to również mnie, choć ani historykiem ani dziennikarzem nie
jestem. Pisząc o Powstaniu opinie swoje pozwolę sobie podzielić na trzy kategorie, trzy
części. Tak bowiem patrzę dzisiaj na to co działo się 63 lata temu :
1 – Decyzja o rozpoczęciu Powstania
2 – Powstanie
3 – Jego skutki
74
Fakty, które spowodowały, że Komendant Główny Armii Krajowej gen.
Bór-Komorowski zdecydował o rozpoczęciu Powstania nie wszystkie dzisiaj są znane.
Wiele też lat minie nim będziemy mieli dostęp do wszystkich polskich, rosyjskich,
angielskich i amerykańskich dokumentów archiwalnych.
Ponieważ klęska narodowa jaką było Powstanie jest faktem – decyzja o
jego rozpoczęciu musi być uznana za niewłasciwą, błędną. Nawiasem mówiąc, to w
głowie się nie mieści, jak tak ważną decyzję można było oddać w ręce ludzi tak wyraźnie
niekompetentnych i tak do tego nieprzygotowanych. Przywódcy Polski Podziemnej w
Warszawie jak i przywódcy polscy w Londynie, zawiedli nas w sposób podobny do tego
w jaki zawiedli nas ich poprzednicy w 1939 roku.
Wina jest oczywiście po naszej stronie. W obu wypadkach (1939 i 1944)
zaufaliśmy ludziom albo bezmyślnym albo wyjątkowo naiwnym. Cynizm naszych
aliantów, którzy interes własny stawiali wyżej od interesów Polski, w żadnym wypadku
nie może tłumaczyć czy usprawiedliwiać naszych własnych nieudolności i braku
przewidywań.
Decyzja o rozpoczęciu Powstania Warszawskiego w 1944 roku wydaje się
być decyzją tragicznie błędną i wysoce karygodną.
63 dni Powstania, które miało trwać trzy czy cztery dni były dowodem
najwyższego poświęcenia i bohaterstwa, zarówno walczących żołnierzy jak i zupełnie do
tego nieprzygotowanych mieszkańców milionowego miasta. Po pierwszych paru dniach
Powstanie sprowadzało się do heroicznej, ale beznadziejnej obrony. Trudno tu mówić o
jakiejś strategii wojskowej czy nawet zwykłej próbie dowodzenia zorganizowaną obroną.
Walka sprowadzała się do godnego podziwu poświęcenia, indywidualnego czy też
małych grup (kompanie, plutony). Do zdumiewającej ofiarności ludności cywilnej,
pozostawionej samej sobie, pozbawionej informacji, mamionej nadzieją bliskiego
zwycięstwa.
75
Muzeum Powstania Warszawskiego (oddane do użytku 60 lat po
Powstaniu), aczkolwiek czysto apologetyczne prawdziwie oddaje ogrom poświecenia i
bohaterstwa mieszkańców stolicy jak i skalę zniszczeń. Jednocześnie wydaje się, że w
sposób niezupełnie sumienny pomija rozmiar i konsekwencje klęski jaką było Powstanie.
Skutki Powstania są wręcz niespotykane w swoim bezmiarze. Była to
klęska nie tylko w skali bitwy o jedno miasto. Stało się klęską w skali całego narodu i
państwa. Siły zbrojne Powstania zostały zniszczone. Poległo około 18 tysięcy żołnierzy
Armii Krajowej. 5 tysięcy żołnierzy zaginęło a 25 tysięcy zostało rannych. W gruzach
miasta zginęło lub zostało zamordowanych około 180 tysięcy cywilnych mieszkańców
Warszawy. Po kapitulacji Powstania żołnierze Armii Krajowej jako jeńcy wojenni
umieszczeni zostali w obozach w głębi Rzeszy Niemieckiej a wszystkich mieszkańców
milionowej stolicy zmuszono do opuszczenia miasta. W wyniku walk jak i w wyniku
celowych zniszczeń dokonanych przez Niemców po Powstaniu, zburzono i spalono 72 %
zabudowy mieszkalnej (zdecydowana większość na lewobrzeżnej części miasta), 90 %
zabudowy przemysłowej, 90 % obiektów zabytkowych, 50 % elektrowni, 30 %
wodociągów. Zburzono 25 świątyń, spalona została Politechnika Warszawska i - oraz
większość budynków Uniwersytetu Warszawskiego. 27 listopada 1944 roku (prawie dwa
miesiące po kapitulacji Powstania) wysadzono w powietrze Zamek Królewski.
Niszczono szkoły, biblioteki i dzieła sztuki.
W czasie ostatniej wojny w Warszawie mieściło się centrum życia Polski
Podziemnej.
Komendy wszystkich organizacji wojskowych, kierownictwo służb
cywilnych i elty polityczne Kraju. Upadek Powstania i exodus mieszkańców Warszawy
stał się niepowetowaną stratą dla polskiego ruchu oporu, który zdziesiątkowany,
rozproszony i zdezorganizowany w kilka miesiecy pźniej stanął w obliczu nowej, tym
razem sowieckiej okupacji.
76
Twierdzenie nielicznych, że Powstanie miało decydujący wpływ na
narodziny, o prawie pół wieku później, ruchu o nazwie SOLIDARNOŚĆ, wydaje się
dalekie od prawdy. Nawiasem mówiąc włączanie SOLIDARNOŚCI do łańcucha
polskich powstań, które podtrzymywały ducha narodowego oporu i prowadzić miały do
niepodległego państwa wydaje się „patriotyczną” przesadą. Zapewne jest to wynikiem
polskiej ksenofobii i polocentryzmu, które od dawna leżały u podstaw polskiej
interpretacji historycznej. To właśnie ta niesłychana krótkowzrocznośc i ignorancja nie
pozwala zauważyć, że w 1918 roku niepodległość Polska otrzymała w głównej mierze
dzięki przegranej Wojnie Światowej przez naszych rozbiorców, Niemcy i Austrię oraz
upadku i rewolucyjnego chaosu w rosyjskim imperium. W latach dziewięćdziesiątych
zaś, rozpad Związku Sowieckiego a nie SOLIDARNOŚĆ pozwoliły nam na powrót w
szeregi wolnych krajów świata.
Powstanie Warszawskie mimo, że było świadectwem wielu pięknych,
rzadkich i szlachetnych cech charakteru mieszkańców stolicy, było jednoczesnie
dowodem niedojrzałości politycznej i obywatelskiej jej przywódców - musiało więc stać
się wielką i tragiczną klęską narodową.
Plac Napoleona, dziś plac Powstańców Warszawy – rok 1944
77
Q
QUEBEC - francuska prowincja KANADY. Przyjechałem tu w 1951
roku i mieszkałem do roku 1996. 45 lat mego życia. Dostatecznie długo żeby poznać
kraj i ludzi zamieszkujących tą francuską enklawę uparcie trwająca w anglosaskim
morzu. Zwłaszcza jej historię, naogół mało znaną a niezmiernie ciekawą i leżącą u
podstaw tzw. „problemu francuskiego” Kanady. Czytelnikowi, który historii Quebec’u
nie zna pozwolę sobie przedstawić ją w dużym skrócie.
Jednym z większych mitów historycznych jest przekonanie, że Amerykę
odkrył K. Kolumb w 1492 roku. Prawie pięćset lat wcześniej, około roku 1000-go, Leif
Eriksson i jego Wikingowie po raz pierwszy lądowali w Nowej Fundlandii i Labradorze.
W roku 1497 kiedy John Cabot (prawdziwe nazwisko : Giovanni Caboto) w imieniu
króla angielskiego Henryka VIII brał w posiadanie Cape Breton (leżące w dzisiejszej
Nowej Szkocji), Kolumb szykował się do swojej III wyprawy, która rok później
zakończyła się lądowaniem w Wenezueli. Wcześniej, w pamiętnym roku 1492 lądował
na Salwadorze. W czasie II wyprawy w 1493 w Puerto Rico, Jamaice i na Wyspach
Dziewiczych.
W roku 1535 francuski odkrywca Jacques Cartier, po raz pierwszy użył
nazwy CANADA, co jest przejęzyczeniem indiańskiego słowa KANATA oznaczającego
zbiorowisko szałasów, dziś powiedzielibyśmy wioskę. W poszukiwaniu nowych dróg do
bogatego rynku Orientu (podobnie jak Kolumb), żeglarze – odkrywcy przemierzali
Atlantyk zakładając na nowoodkrytym kontynencie liczne osady. Francuzi wzdłuż rzeki
św. Wawrzyńca, Wielkich Jezior i Missisipi, Anglicy wzdłuż brzegów zatoki Hudson i
78
wzdłuż wybrzeży Atlantyku. Cabot, Cartier, Frobisher i Champlain nie znaleźli drogi do
Chin, znaleźli jednak coś równie wartosciowego. Bogate tereny rybackie i lasy pełne
zwierzyny, bobrów, lisów i niedźwiedzi, których futra miały w tym czasie ogromną
wartość. Coraz liczniejsze osiedla, tak angielskie jak i francuskie powstawały w
początkach wieku XVII. Kolonie Nowej Francji i Nowej Anglii mimo wzrastającej
aktywności gospodarczej pozostawały zależne od handlu futrami a politycznie i
militarnie były całkowicie uzależnione od krajów ojczystych, Francji i Anglii.
Nieunikniony więc stał się fakt, że rywalizacja Francji i Anglii w Europie przeniosła się
na kontyneny Północno – Amerykański. Po decydującej dla historii Kanady bitwie na
Polu Abrahama i po upadku Quebec City w roku 1759, traktat pokojowy podpisany w
Paryżu, oddawał wszystkie posiadłosci francuskie na wschód od rzeki Missisipi w ręce
Anglii. Wyjątek stanowiły dwie małe wyspy u wschodnich brzegów Nowej Fundlandii,
St. Pierre i Maquelon, ktore do dnia dzisiejszego są koloniami francuskimi.
Prawdę mówiąc to od przegranej bitwy na Polu Abrahama i od Traktatu
Paryskiego, kiedy prawie cały kontynent przeszedł w ręce angielskie, zaczął się problem
„Francuskiej Kanady”. Od tego czasu w roku 1759, 65 tysięcy mieszkańców Nowej
Francji mówiących językiem francuskim, łączył jeden wspólny cel : zachowanie swojej
kultury, języka, tradycji i religii.
W 1774 roku Parlament brytyjski uchwalił Akt Quebecki, w ktorym
oficjalnie uznano francuskie prawo cywilne i gwarantowano mieszkańcom Quebec’u
wolność wyznania i swobody językowe. Niewiele później w roku 1775 po uzyskaniu
niepodległości przez Stany Zjednoczone, liczne rzesze ludności pochodzenia
angielskiego (nazywanych Lojalistami), będących wiernymi poddanymi korony
brytyjskiej, opuszczają Stany i szukają schronienia w Kanadzie. Osiedlają się oni
głównie wzdłuż Wielkich Jezior i w koloniach Nowej Szkocji i Nowego Brunszwiku.
Ciągle wzrastająca liczba mieszkańców doprowadza do stworzenia Górnej Kanady
(Upper Canada, dzisiaj Ontario) i Dolnej Kanady (Bas-Canada, dzisiaj Quebec). Ciągłe
79
rebelie w tych dwóch częściach kraju zmusiły Anglię do połączenia ich w jeden
organizm administracyjny nazwany Prowincją Kanady (The Province of Canada). W
1858 roku Prowincja Kanady stworzyła pierwszy, odpowiedzialny rząd z dużymi
prerogatywami autonomii (z wyjatkiem polityki zagranicznej) ciągle jenak stanowiąc
integralną część Imperium Brytyjskiego. Akt ten, potwierdzony przez Parlament
brytyjski nazwany zostal The British North American Act. Poza Kanadą brytyjskie
kolonie w Ameryce Pólnocnej, takie jak Nowa Szkocja, Nowy Brunszwik, Prince
Edward Island i Nowa Fundlandia rozwijały się pomyślnie i rosły w dobrobyt.
QUEBEC - francuska enklawa w anglosaskim świecie Ameryki Północnej
80
Kiedy w wyniku amerykańskiej wojny domowej Stany Zjednoczone
zaczęły stawać się znaczną potęgą, wielu polityków kanadyjskich uważało, że jedyną
drogą zapobieżenia ewentualnej aneksji kolonii brytyjskich przez USA będzie
konsolidacja w większy organizm państwowy. W rezultacie 1-go lipca 1867 roku Górna
i Dolna Kanada, Nowa Szkocja i Nowy Brunszwik połączyły się podpisując dokument
zjednoczeniowy (federacyjny). Nowy kraj otrzymał nazwę Dominium of Canada. 1-szy
lipca 1867 roku uznany jest za dzień powstania nowoczesnego państwa, ktore dzisiaj
nazywa się Kanadą. Dzień ten stał się dniem święta państwowego, które nosi nazwę
Canada Day. By pomóc czytelnikowi w uzmysłowieniu sobie jak „młodym” państwem
jest Kanada, przypomnę, że w roku 1867 urodził się Józef Piłsudski.
System władzy tego nowego państwa oparty był na systemie
parlamentarnym Wielkiej Brytanii, z Gubernatorem Generalnym reprezentującym
brytyjską koronę oraz dwuizbowym parlamentem (sejm czyli Izba Gmin i senat).
Konfederacja Kanadyjska z 1867 roku wyraźnie dzieliła prerogatywy
rządzenia tym krajem. Parlament Federalny otrzymał uprawnienia wprowadzania ustaw
dotyczących wspólnych interesów narodowych, takich jak podatki i obrona kraju. W
jurysdykcji parlamentów prowincjonalnych leżały „interesy specjalne” takie jak prawo
cywilne, edukacja i prawa dotyczące własności. Ten podział uprawnień i przywilejów
stał się później niekończącym się powodem zadrażnień i konfliktów między rządem
federalnym a poszczególnymi rządami prowincjonalnymi. Jest jednocześnie gwarantem
swobód obywatelskich w kraju ludzi różnych kultur, religii i języków.
Wkrótce po federacji z roku 1867 zaczęła się ekspansja Kanady. Rupert’s
Land leżący na zachód i południe od zatoki Hudson odkupiony został od Hudson’s Bay
Company, której to kompanii król Charles II nadał te ziemie w 1670 roku. Ekspansja w
kierunku zachodnim nie odbywała się bezboleśnie. W 1869 roku Louis Riel stanął na
czele powstania Metysów w obronie ich dziedzicznych praw do ziemi. Riel został
81
stracony i z części Rupert’s Landu wykrojono prowincję, którą nazwano Manitoba.
Brytyjska Kolumbia, kolonia brytyjska od 1858 roku dołączyła do Dominium
Kanadyjskiego 1871 roku, w zamian za połączenie jej linią kolejową z resztą kraju.
Prince Edward Island dołączyła w 1873. Rok później stworzone zostało północne Yukon
Territories, dla zabezpieczenia tych ziem w obliczu gorączki złota odkrytego w
Klondyke. W 1905 roku powstają nowe prowincje, Alberta i Saskatchewan, również
wykrojone z terytorium Rupert’s Landu, którego północna resztka zostaje nazwana
Northwest Territories. Ostatnią prowincją dołączającą do Kanady była Nowa Fundladia.
W 1949 roku staje się ona 10-tą prowincją Federacji Kanadyjskiej.
Znaczny udział Kanady w I wojnie światowej zdobywa Jej samodzielny,
członkowski udział w Lidze Narodów. Jej niezależny głos na forum międzynarodowym
przynosi dalsze uniezależnienie się od Wielkiej Brytanii, potwierdzone tzw. Statutem z
Westminster w 1931 roku. Kryzys gospodarczy lat trzydziestych w połączeniu z klęską
suszy na preriach ciężko dotknęły Kanadę. Ironią losu jest eksplozja gospodarcza jaką
przynosi krajowi II wojna światowa. Dostawy zbrojeniowe i żywnościowe dla armii
alianckich spowodowały, że biedny rolniczy kraj przy końcu II wojny światowej staje się
czwartą potęgą przemysłową świata. Po wojnie wzrost gospodarczy Kanady stale się
zwiększał. W połączeniu z ograniczoną i rozsądną interwencją państwa powstaje system
świadczeń socjalnych, takich jak pomoc rodzinna, powszechne ubezpieczenie
emerytalne, uniwersalna opieka zdrowotna i system zapomóg dla bezrobotnych. W
rezultacie kraj osiągnął nie tylko jeden z najwyższych standardów życiowych, ale
osiągnął to bez kompromisów prowadzących do utraty prawdziwych wartości życiowych.
Kanada zawsze była krajem emigrantów. Przy olbrzymiej powierzchni
(prawie 10 milionów km. kw. - Polska = 312,679 km. kw.) i niezmierzonych
bogactwach naturalnych, zamieszkała jest przez małą liczbę mieszkańców (33 miliony).
Stały wzrost ludności jest częścią polityki gospodarczej kraju a nie tylko statystyką
demograficzną. Przed II wojną światową większość emigrantów przyjeżdżała z Wysp
82
Brytyjskich i z Europy. Od roku 1945 emigranci z Azji i Ameryki Łacińskiej
wzbogacają w coraz większym stopniu mozaikę narodowościową kraju.
Na scenie międzynarodowej po ostatniej wojnie światowej, Kanada jako
państwo „dojrzała”, a jej wpływy stale wzrastają. W życiu międzynarodowym Kanada
jest członkiem Brytyjskiej Wspolnoty Narodów, Grupy 8 najbardziej uprzemysłowionych
krajów świata, NATO (North Atlantic Treaty Organization), NORAD (North American
Aerospace Defence Command), NAFTA (North American Free Trade Agreement) i
oczywiście Organizacji Narodów Zjednoczonych.
QUEBEC jak już wiecie z tego skrótu historycznego, jest jedną z
Prowincji Kanady. Jest Jej największą Prowincją o powierzchni 1,542,056 km. kw.
(około 5 razy większa niż Polska) o ludności liczącej trochę powyżej 7.5 milionów.
W 1951 roku kiedy przyjechałem do Montrealu, największego miasta
Quebec’u, Kanada a z nią Quebec budziły się do życia Montreal położony na wyspie
między rzekami św. Wawrzyńca a rzeką Rivier de Prairies, z wysoka (230 m.) górą
wygasłego wulkanu Mont Royal, którą w latach dwudziestych zmieniono na piękny park,
był największym, najżywotniejszym i najdziwniejszym miastem Kanady. Tętniący
życiem port montrealski eksportował pszenicę na cały świat, którą linie kolejowe
(państwowe i prywatne) łączące Atlantyk z Pacyfikiem przywoziły z odległych Prowincji
Manitoby, Alberty i Saskatchewan. Gigantyczne warsztaty kolejowe Canadian Pacific
Railway budowały i remontowały sprzęt kolejowy. Rafinerie produkowały cukier z
trzciny cukrowej przywożonej z Kuby i Jamaiki. Potężne banki na St. James Street
finansowały budowę nowoczesnej Kanady. Gospodarką Kraju rządziła mała grupa ludzi
związanych z Imperium Brytyjskim. We wspaniałych domach z czerwonego kamienia
na ulicy McGregor, w pałacach na Sherbrooke i Drummond mieszkała angielska elita
Kanady, spotykająca się na popołudniowej „cup of tea” u Ritz’a, kupująca biżuterię u
Birks’a i kształcąca swoje dzieci w uniwersytecie McGill. Dla utrzymania właściwej
atmosfery uniwesytet ten ograniczył liczbę studentów francuskiego i żydowskiego
pochodzenia.
83
Dzisiejszy widok śródmieścia Montrealu w nocy
84
Sir Edward Beaty, Sir Vincent Maredith, Sir Charles Gordon, Sir Herbert
Holt, wszyscy ci wielcy budowniczowie Kraju, wierni synowie Brytyjskiego Imperium
budujący Jego potęgę w odległych koloniach, nie zdawali, czy nie chcieli zdawać sobie
sprawy, ze zbliżających się zmian.
Ulica Main, dzisiaj St. Lawrance, dzieliła miasto na dwie strefy językowe.
Wschodnią mówiącą po francusku i zachodnią mówiącą po angielsku.
W enklawie
Pt. St. Charles i Griffintown gnieździła się biedota irlandzka, w cieniu Mont Royal na
ulicach Bleury, St. Urbain, St. Dominique i Fairmont, w małych sklepikach i ciemnych
szwalniach rosły przyszłe potęgi finansowe montrealskich Żydów.
Wojna i obecność mas żołnierskich odpływających
z portu
montrealskiego do Europy, rozluźniła obyczaje.
Montreal, przy pełnym
błogosławieństwie jednego z największych złodzieji dobra publicznego, mera Camillien
Houde’a, stał się miastem setek domów publicznych, domów gry i korupcji. Miastem
„otwartym” pod kontrolą mafii z pobliskiego Nowego Jorku.
W ten rozbawiony i podzielony świat dwóch kultur, dwóch języków i
dwóch religii żyjących obok siebie i zupełnie sobie obcych, II wojna światowa rzuciła
tysiące nowych emigrantów z wszystkich zakątków zrujnowanej Europy. To, że
większość z nas, która osiadła w Quebec’u związała się i integrowała ze światem
anglosaskim a nie francuskim, który dla Polaków był bliższy i kulturowo i historycznie,
powodowały w pierwszym rzędzie warunki ekonomiczne. Świat anglosaski był bardziej
atrakcyjny. Okazało się, że w Prowincji, w której większość mieszkańców mówiła po
francusku, znajomość angielskiego była warunkiem sukcesu.
Dwa obce sobie światy żyły tu obok siebie. Ten francuski zamknięty w
swojej ksenofobii, ciagle prymitywny i zaczynający się dopiero budzić z długiego
letargu. Nam wyraźnie niechętny, czasami wręcz wrogi, jak wrogi jest egoizm narodowy
85
każdemu obcemu. Ten drugi świat, anglosaski - otwarty i wyciągający życzliwą rękę,
kusząc nieograniczonymi możliwościami i dający szanse na całym kontynencie Ameryki
Północnej. W 1951 roku wybór nie przedstawiał dla nas trudności i nie podlegał
najmniejszym nawet wątpliwością.
Do dzisiejszego dnia zdumiewa mnie jednak fakt, który trudno jest mi
zrozumieć. Jak bogaty w imperialno-kolonialne doswiadczenia brytyjski establishment
w Kanadzie nie zauważył i nie potrafił zapobiec tragicznej sytuacji w konflikcie
francusko-angielskim, który zwolna narastał i doprowadził do sytuacji dzisiejszej kiedy
zagraża on stabilizacji państwa grożąc katastrofą ?.
Po roku 1759, po zwycięstwie angielskim, ktore Francuscy-Kanadyjczycy
do dzisiejszego dnia nazywają conquete czyli podbój, Francja porzuciła Quebec, po
prostu odpisała Quebec na straty. Francuska administracja, elita i hierarchia Kościoła
katolickiego uciekła do Francji zostawiając na kontynencie amerykańskim 70 000
niewykształconych, prostych, francuskich farmerów. Potrafili oni jednak, mimo porażki,
uzyskać od zwycięzców w tym konflikcie dwa podstawowe ustępstwa : zachowanie
języka i religii. I na tych fundamentach, mimo zdawałoby się trudności nie do
przezwyciężenia - sprzedajności swoich przywódców, braku wykształcenia, wsteczności
kleru, izolacji i surowego klimatu, Les Canadiens potrafili przetrwać. Dzisiaj z dumą
nazywają to La Survivance, świadectwo ich własnej wytrwałości i własnych talentów.
Ten jedyny chyba w historii „cud”, który w czasie krótszym niż ćwierć milenium zmienił
70 000 prymitywnych osadników w 5-cio milionowy, nowoczesny naród o własnej
prężnej kulturze i jeszcze większych aspiracjach, może niektórym przewrócić w głowie.
Kręta była droga do tego sukcesu. Pełna porażek i błędów. W ciągu
ostatnich kilkudziesięciu lat byłem świadkiem renesansu Francuskiej Kanady. Zrażony
egoizmem i brakiem tolerancji, typowymi dla każdego nacjonalizmu, specjalnie tak
młodemu jak quebecki, w odrodzeniu tego Kraju, będąc jego świadkiem, udziału nie
brałem.
Z niepokojem patrzę czy stare grzechy i buńczuczna niedojrzałość nie
86
doprowadzą do katastrofy. Nauczony doświadczeniem i przeświadczony o niuchronnej
klęsce do której prowadzi narodowy szowinizm, postanowiłem wycofać się raz jeszcze.
Za późno jest bowiem na osobistą interwencję a za bolesne jest bezradne obserwowanie
żałosnego końca powodowanego chorobliwą ambicją i brakiem rozsądku.
W pierwszych latach obserwacji ludzi i kraju, szukając wytłumaczenia
wielu zjawisk, których nie rozumiałem, szukałem ich przyczyn w historii Francuskiej
Kanady. Znajomość historii zawsze ułatwia zrozumienie spraw bieżących czy pomaga w
przewidywaniu przyszłych wypadków. Ku memu wielkiemu zdumieniu, znalazłem w
historii quebeckiego ruchu, który oni lubią nazywać ruchem wyzwoleńczym,
niepodległościowym czy ostatnio separatystycznym, wiele podobieństw do polskich
zamierzeń o podobnym charakterze.
Oczywiście chciałbym odrazu podkreślić, że nie widzę żadnych wydarzeń,
które utratę niepodleglości Polski w wieku XVIII czyniłyby podobnymi do historii
Francuskiej Kanady po roku 1769. Insurekcja kościuszkowska jak i powstania polskie
nie miały swego odpowiednika w historii Quebec’u. Nie ulega jednak wątpliwości, że od
momentu wycofania się Francji z Ameryki Północnej, w Quebec’u zawsze istniały grupy
ludzi, ktorych celem bylo stworzenie samodzielnego państwa.
W historii Quebec’u lat dwudziestych znalazlem natomiast wiele
podobieństw zarówno w sposobie myślenia jak i postępowania , typowych dla ruchów
nacjonalistycznych w Europie, a więc i w Polsce. Tak jak w Europie w wyniku szeregu
problemów nierozwiązanych przez I wojnę światową jak i w rezultacie kryzysu
gospodarczego, który ogarnął cały świat, tak i w Quebec’u zaczęto szukać dróg wyjścia
w ideologiach radykalnych.
W Quebec’u, duchowy przywódca i teoretyk
nacjonalistyczny, wielebny Lionel Groulx sformułowal raison d’etre dla Francuskiej
87
Kanady. Założenia podstawowe : RASA i OJCZYZNA. Podobnie do niebieskookiej,
czystej rasy germańskiej budującej Tysiącletnią Trzecią Rzeszę, Lionel Groux widział
niezależny Quebec rządzony przez potomków tych najlepszych, pierwszych osadników z
nad rzeki Św. Wawrzyńca - pur laine , wiernych i posłusznych Rzymsko-Katolickiemu
Kościołowi, wrogim wszystkiemu co obce.
W Quebec’u w końcu lat dwudziestych powstaje tajna organizacja pod
nazwą „Order of Jacques Cartier”. Impulsem, który spowodował powstanie tej
organizacji była zarówno ideologia, którą sformułowal Lionel Groulx jak i potrzeba
stworzenia przeciwwagi protestanckim organizacjom takim jak masoneria czy „Loyal
Order of the Orange Lodge”. Podsycany społecznym protestem zrodzonym przez
depresję ekonomiczną i niczym nieregulowany kapitalizm, ruch ten reprezentował
najgorsze aspekty skrajnego nacjonalizmu - dyktatorskie ciągoty i antysemityzm.
Celem był niezależny Quebec o strukturach politycznych i gospodarce wzorowanej na
włoskim faszyźmie i frankistowskiej Hiszpanii. Ta ściśle tajna organizacja o rytuale
podobnym do masońskiego, o ktorej nawet dzisiaj niewiele wiemy, obejmowała
wszystkie dziedziny życia w Quebec’u. Jej tajne sekcje istniały we wszysrkiego rodzaju
instytucjach. Przykościelnych parafiach, w związkach kredytowych, w St. Jean Batiste
Society i partiach politycznych . „Les Bleus”, Union Nationale pod przywództwem
Maurice Duplessis, Civic Action Leaque Jean Drapeau, nie mówiąc już o otwarcie
faszysyowskiej partii po kierunkiem „wodza” Adrien Arcand’a, paradującej w
niebieskich koszulach z czarnymi opaskami. Wszyscy oni byli pod przemożnym
wpływem tej tajnej organizacji. Sięgała ona wszędzie. Była organizacją elitarną, liczącą
nie wiecej jak 12 000 ludzi. Jej wpływy były jednak olbrzymie. Jej członkami byli
ówcześni hierarchowie katoliccy : kardynałowie Villeneuve, Charbonneau i Leger.
Gazety „Le Devoir” w Montrealu i Le Droit w Ottawie redagowane były przez członków
tej organizacji. To oni byli głównymi organizatorami akcji antypoborowej w ostatnich
latach wojny i antysemickich zamieszek w Montrealu. Przez wielu oskarżani byli wręcz
o dywersję kierowaną przez kolaborujący z Niemcami francuski rząd Petain’a w Vichy.
Nie ulega wątpliwości, że była to efektywna, nacjonalistyczna konspiracja przeciwko
tolerancji i wolności.
88
W latach pięćdziesiątych wpływy tej organizacji były ciągle znaczne. W
Quebec City (stolica Prowincji) rządził Maurice Duplessis. Konserwatysta i nacjonalista
o absolutnej władzy, kontrolujący życie Prowincji przy pomocy korupcji i silnej ręki. W
Montrealu merem miasta był znów, zwolniony z obozu odosobnienia, sprzedajny
Camillien Houde. Powoli jednak nadchodziły zmiany. Koniec wojny dał początki nowej
emigracji. Radio a później telewizja docierały teraz do najdalszych zakątków
zasypanego śniegiem Quebec’u. Zaczęła się wielka urbanizacja Prowincji. Rozwój
przemysłu ściągnął tłumy francuskich farmerów do miast. Rezultatem tego spotkania z
resztą świata były zmiany obyczajowe. Wpływy kleru malały, a żelazna ręka Kościoła
kierująca życiem wiernych traciła swoją siłę. Maurice Duplessis umiera. Jean Drapeau,
do niedawna przywódca koalicji prawicowego totalitaryzmu zaczyna zmieniać front i
rozpoczyna krucjatę przeciwko korupcji i przestepstwu, ktora ewentualnie doprowadzi go
do władzy jeszcze bardziej absolutnej niż była udziałem jego poprzedników. Wpływy
„Order of Jacques Cartier” maleją. Powstają nowe szkoły, uniwersytety są pełne,
przychodzą nowi ludzie.
W Montrealu wybuch bomb w czerwonych skrzynkach z napisem „Her
Majesty’s Royal Mail” wyraźnie i głośno zaanonsował nadchodzące zmiany. Mimo, że
zamachowcami była nieliczna grupa politycznych fanatyków, wypadki były
niezaprzeczalnym świadectwem zmieniającej się rzeczywistości. Od lat przyjęty przez
resztę Kanady obraz Quebec’u jako społeczności agrarnej pod wpływami katolickiego
kleru, posłusznej i usłużnej swoim angielskim „bossom” przestał istnieć.
Przejęcie władzy w Quebec City przez Jean Lasage’a i partię liberalną w
roku 1960-ym rozpoczęło nowy okres nazwany później Revolution tranquille. Zmieniło
to w sposób zasadniczy życie i historię Quebec’u, Kanady i ... moją.
W ciągu ostatnich 25 lat XX wieku przed Kanadyjczykami stanął problem
wyraźnego określenia ich narodowej tożsamości. Niezadowolenie wśród ludności
francuskiego pochodzenia, którego genezę znajdziecie czytając skróconą historię Kraju
89
na poprzednich stronach tego eseju, była powodem powstania partii politycznej, której
głównym zadaniem i celem była separacja Quebec’u od reszty Kanady. Partia ta o
nazwie Parti Quebecois , pod przywództwem jej założyciela Rene Levesque’a wygrała
wybory do parlamentu prowincjonalnego i w 1976 roku utworzyła rząd w Quebec City.
Już w następnym roku wprowadzono szereg kontrowersyjnych ustaw, które ograniczały
edukację w języku angielskim i zmieniały nazwy ulic i miast z angielskich na francuskie.
Wprowadzono wyłączność języka francuskiego w życiu politycznym, w bussinesie i w
urzędach prowincjonalnych. Mimo tych wszystkich ograniczeń i szykan, referendum w
1980 roku, ktore miało upowaznić rząd prowincjonalny do rozpoczęcia procesu
prowadzącego do niezależności Quebec’u od Kanady, zostało przez większość ludności
odrzucone.
Dewiza Prowincji QUEBEC brzmi :
JE ME SOUVIENS (pamiętam) a flaga z białym krzyżem dumnie prezentuje cztery burbońskie lilie
90
Mimo kryzysu gospodarczego, do ktorego separatystyczna polityka wielce
się przyczyniła, Parti Quebecois utrzymywała się u władzy. Jej następny przywódca
Jacques Parizeau w 1995 roku raz jeszcze próbował drogą referendum otrzymać mandat
pozwalający mu na oderwanie się od Kanady. I tym razem mieszkańcy Quebec’u
odrzucili propozycje utworzenia własnego, wyłącznie francuskiego państwa. Winą za
przegrane referendum Jacques Parizeau obarczył tych innych, nie francuskich
mieszkańców Prowincji. Mimo takiego własnie wyniku referendum, szowinizm i
ksenofobia francuskich mieszkańców Quebec’u zaczęła utrudniać życie. Dla nas, dla
ktorych przekleństwo niczym nie ograniczonego szowinizmu było doświadczeniem
niedalekiej przeszłości, stawało się to coraz trudniejsze do zaakceptowania. Zwłaszcza,
że przy dokładnej analizie problemu okazało się, że nacjonalizm quebecki nie był reakcją
na prześladowania i formułą ratowania włsnej toższamości, ale zwykłą walką o władzę i
przywileje egoistycznej elity podpierającej sie ideologią zdyskredytowaną, przegraną i
wszędzie indziej dawno pogrzebaną. Wyłączność języka francuskiego zaczynała nam
przypominać napisy „Nur fur Deutche” w okupacyjnych tramwajach Warszawy, czy
„Whites ONLY” na drzwiach restauracji amerykańskiego południa. Pierre de
Bellefeuille, dziennikarz i poseł do parlamentu w Quebec City, w jednym ze swoich
artykułów w angielskim zresztą dzienniku „The Gazette”, porównał angielską opresję
Francuskiej Kanady do prześladowań Żydów przez Niemców w czasie ostatniej wojny.
Ten poziom traktowania zagadnień przez czołowych polityków quebeckich, wykluczał
cywilizowaną dyskusję i czynił pobyt w Quebec’u niemożliwym.
A szkoda.
Bo niewątpliwie konfrontacyjny stosunek Kanady do jej francuskich
współobywateli powoli się zmieniał. Tak jak zmieniała się cała Kanada. W 1982 roku
dążenia do zmian konstytucyjnych ukoronowane zostały nareszcie, nową, własną
kanadyjską konstytucją. Zastępowała ona „The British North American Act” i
ostatecznie uniezależniała Kanadę od parlamentu brytyjskiego w Westminster.
Konstytucja ta z jej „Kartą Praw i Swobód” (Charter of Rights and Freedoms), nową
91
definicją podziału obowiążków i uprawnień między władzami federalnymi a
prowincjonalnymi, dalsze sprecyzowanie swobód indywidualnych jak i swobód dla grup
etnicznych i kulturowych kanadyjskiej mozaiki, gwarantowały zgodną współpracę
wszystkich mieszkańców tego Kraju.
Konstytucja oparta była na wieloletnim
doświadczniu. Kanada powstała przy udziale dwóch , historycznie przeciwstawnych
sobie narodów. Wzbogacona przez wiele kultur, języków i religii jak i dziedzictwo
pierwszych mieszkańców tej ziemi, zróznicowana etnicznie i geograficznie, istnieć może
tylko w wyniku rozsądnego kompromisu. Niestety do dzisiejszego dnia Quebec nie
zaakceptował kanadyjskiej konstytucji.
Rozmywanie się różnic dzielących kraje i narody przyśpieszonych
„galopującą: globalizacją jest zjawiskiem nieodwracalnym. Bezpośrednie sąsiedztwo
amerykańskiego supermocarstwa proces ten jeszcze przyśpieszy. Nie musi to być
zjawisko negatywne, jeśli potrafimy zdać sobie sprawe i potrafimy zachować
charakterystyczne cechy Kanady, które od samego początku towarzyszyły w Jej rozwoju
i doprowadziły do Jej dobrobytu : UMIARKOWANIE i TOLERANCJA.
Z Quebec’u wyjechałem w 1996 roku przenosząc się na drugi kraniec
Kanady - nad brzeg Pacyfiku. Powyższe uwagi na temat Quebec’u przeniesione są z
moich wspomnień pt. JA-JO PAMIĘTA, które pisałem w latach 1996 – 1999. Moje
abecadło zacząłem pisać w roku 2006. Sześć lat to szmat czasu, który wiele zmienił
również w moim spojrzeniu na świat. Z perspektywy Brytyjskiej Kolumbii, w której
dzisiaj mieszkam (a to trochę jakby drugi koniec świata), na Quebec i jego językowe i
polityczne aspiracje patrzę trochę inaczej niż to robiłem wyjeżdżajac z Montrealu.
Gwałtowną globalizację często przyjmującą formę agresywnej amerykanizacji świata
odczuwa się w Vancouver szczególnie silnie. Czasami wydaje mi się, że francuska
„inność” Quebec’u może być gwarancją istnienia niezawisłej Kanady. Ciągle jednak
UMIARKOWANIE i TOLERANCJA stanowić muszą wartości podstawowe i
konieczne do dalszego pomyślnego rozwoju kulturowej mozaiki zwanej Kanadą.
92
R
RÓWNOŚĆ - po łacinie aequus, po angielsku equal, niemiecku egal, a
francusku egalite. Określenia często używane równie często nadużywane. Sam mam z
nimi kłopot.
Ta równość to tak na serio zaczęła się od czasu Rewolucji Francuskiej
1789 roku. Usadowiła się w samym środku hasła rewolucji : Liberte – Egalite –
Fratermite. W artykule 6-ym „Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela”, który dała nam
Rewolucja Francuska czytamy (może niedokładnie ale w tym sensie) :
Prawo musi być takie samo dla wszystkich, niezależnie czy chroni czy
karze. Wszyscy obywatele są równi wobec prawa, mają ten sam dostęp do wysokich
urzędów, urzędów politycznych i do zatrudnienia, zależnie tylko od ich kompetencji i
wziąwszy pod uwagę ich cnoty i talenty.
Z równością tak pojętą zgadzam sie jednoznacznie i całkowicie.
Pojęcie równości stworzyło pojęcie egalitaryzmu. Jest to współczesny
pogląd społeczno-polityczny uznający za podstawę sprawiedliwego ustroju społecznego
zasadę całkowitej równości warunków życia oraz praw ludzkich. Pojęcie to rozumiane
jest jako równość, która pojawia się w nieograniczonym dostępie do edukacji oraz
równości praw społecznych i obywatelskich.
Charakterystyczne jest zrównanie
wszystkich obywateli bez względu na ich przekonania, pochodzenie etniczne i płeć.
93
I tu zaczynam mieć wątpliwości !
Czy rzeczywiście mój glos oddany w wyborach do parlamentu ma taką
samą wagę społeczną jak głos pełnoletniego analfabety pasącego krowy (są jeszcze tacy).
Mój talent i mój udział w zawodowym życiu architektów nieumywa się do tego co
zaprojektował np. Frank O. Gehry. Nie jestem jemu równy. Różny ode mnie kolorem
skóry był Louis Armstrong. Różna ode mnie była matka kanadyjskich pięcioraczków,
których ja, przy największym nawet wysiłku nie dam rady urodzić.
Musimy pogodzić się z faktem, że jestesmy różni i jako tacy powinniśmy
być różnie traktowani, mieć różne przywileje i różne obowiązki. Równość w pojęciu
Rewolucji Francuskiej była w swoich założeniach słuszna. Podkreślała bowiem różność
ludzkich kompetencji, zauważała odmienność ludzkich talentów i cnót.
Tak jak zauważa to elityzm, ktory z masy obywateli wyłania kategorie
osób, które umieszcza najwyżej w hierarchii społecznej, ekonomicznej i politycznej.
Pozwala na nalezny im wpływ w kształtowaniu postaw i idei w społeczeństwie. Jest to
zwykle mała grupa, która ukształtowała sie wewnątrz różnych grup społecznych jak
naród, społeczeństwo czy klasa spoleczna.
Reasumując : mamy dwie interpretacje równości. Egalitaryzm zgodnie
z zasadami demokracji zakłada, że wszyscy ludzie są równi i powinni być traktowani
jednakowo. Mieć te same możliwości, być równi wobec prawa, cieszyć się z równości
rasowej, seksualnej i równości socjalnej.
Elityzm z kolei, sprzecznie z zasadami demokracji zakłada, że niektórzy z
nas są bardziej równi od innych. Że Pavarotti śpiewał ładniej i lepiej niz robi to
Szymański, że Mozart był lepszym kompozytorem niż siostra Felicja, która prowadziła
chór w 5-ej klasie Szkoły Powszechnej do której chodziłem. Niestety elityzm często
94
Słuszny i prawdziwy ma niebezpieczne cechy zawracania ludziom w głowie i często
przybiera formy dyktatorskie, które nie zawsze wychodzą na zdrowie rządzonym. Z
drugiej strony prawdziwa demokracja też nie jest systemem idealnym (vide :
przemówienie Churchill’a w Izbie Gmin w 1947 roku)
Nie mogę się zdecydować co wybrać ? Doświadczenie raczej wyraźnie
nakazuje mi optować po stronie demokracji i egalitaryzmu. Elityzm natomiast jest
bliższy sercu i usprawiedliwia błędy w które obfitowało moje życie.
W takiej sytuacji stwierdzam, że wygodnie jest mieć 84 lata i margines
życia traktować jak własny dom.
Winston Churchill - przemówienie w Izbie Gmin 11 listopada 1947 roku
Democracy is the worst form of government, except for all those other forms that have been tried from time
to time
95
S
STAROŚĆ - zawsze mi zarzucano, że nie potrafię jej akceptować.
Przyznaję, że jest w tym trochę racji. Jednocześnie zdaję sobie sprawe, że odrzucanie
prawd oczywistych nie ma sensu. A starość jest oczywista i podobnie do śmierci –
nieodwracalna. W miarę jednak sił (i ochoty), bo wielu poddaje się zbyt wcześnie, ze
starością należy walczyć. Walczyć mimo pełnej świadomości nieuniknionej przegranej.
Chodzi o to, żeby przegrać jak najpóźniej.
Wydaje się, że jestem człowiekiem aktywnym. Byłem aktywny w życiu
zawodowym, rodzinnym, towarzyskim, czasami nawet intelektualnym. Dzisiaj żałuję, że
sport odgrywał mało znaczącą rolę w moim życiu. Przypuszczam, że zapobiegłoby to
moim licznym problemom zdrowotnym. W kazdym razie aktywny czy nie, otaczajaca
mnie rzyczywistość nie była mi obca. Byłem jej częścią, uczesticzyłem w niej, brałem
udział w życiu. Przypuszczam, że w znikomy i drobny sposób na rzeczywistość
oddziaływałem. Mały, bardzo maleńki ślad powinien po mnie zostać.
Starość przychodzi z wiekiem, kiedy od otaczającej nas rzeczywistości
zaczynamy się oddalać czy też zaczynamy się od niej oddzielać. Z początku prawie
niewidzialną zasłoną. Mniej i gorzej widzimy, gorzej słyszymy - czasami słyszeć nie
chcemy. Przede wszystkim słabiej przeżywamy i odczuwamy. Wszystko. Ten proces,
w dużym sensie izolacyjny, jest procesem stopniowym. Mglista załona oddzielająca nas
od rzeczywistości jest początkowo dość przejrzysta. Gęstnieje z czasem by w końcu
zmienić się w ścianę przez którą nic nie widać i słychać. Im dalej jesteś od
rzeczywistości, którą coraz gorzej widząc, coraz mniej rozumiesz - zaczynasz ją
96
nienawidzieć. Wszystko co nas otacza zaczyna być złe, nierozsądne, zupełnie obce. Jest
to stan końcowy starości, w której pamięć przeszłości jest jedyną deską ratunku.
Inny rodzaj starości, w której powody biologiczne nie pozwalają na branie
udziału w życiu, które nas otacza, jest wypadkiem rzadszym. Jest to stan, przykry dla
otoczenia, szczęśliwie zwykle nie trwający zbyt długo. Eutanazja, śmierć na żądanie,
stosowana dla złagodzenia cierpienia i zachowania ludzkiej godności powinna być
rozważana jako sposób na rozwiązanie problemu starości, z którą nie możemy sobie
poradzić. Śmierć uważamy za zjawisko nieodwracalne. Nieodwracalna jes również
starość. Dlaczego nie moglibyśmy regulować jej własną decyzją ? Oczywiście jest to
związane z szeegiem problemów społecznych, moralnych i prawnych. Decyzja w tej
sprawie powinna być poprzedzona rozsądną dyskusją publiczną.
STAROŚĆ NIE RADOŚĆ - wbrew słowom znanej
piosenki o wesołym życiu staruszka jest to przysłowie boleśnie prawdziwe.
97
T
TOLERANCJA
często rozumiana jest jako pobłażliwość,
wyrozumiałość czy zdolność do zawierania kompromisów. Wydaje mi się, że w życiu
możemy spotkać dwa rodzaje tolerancji. Pierwszy rodzaj - obawiam się, że w
społeczeństwie polskim stanowiący zdecydowaną większość - to ten, który tolerancję
sprowadza tylko do niestosowania przemocy wobec drugiego. Ta szkoła myślenia
uważa, że to, że kogoś czy coś tolerujemy znaczy tyle, że go nie zwalczamy. Jest to
niewątpliwie tolerancja bierna, niepełna, zaledwie akomodująca obecność wśród nas
jakiejś innej wspólnoty czy idei. Tolerancja taka nie interesuje się tym jakie wartości ta
inna wspólnota czy idea wyznaje i co reprezentuje. Nie szuka z nimi porozumienia czy
dialogu. Uważam, ze takie zrozumienie tolerancji jest błędne.
Tolerancja prawdziwa, czyli życzliwe otwarcie się na drugą stronę nie
musi prowadzic do wyrzeczenia się własnych poglądów i rezygnację z własnych zasad,
do akceptacji tego co uważamy za błędne lub złe.
Głebsza i najwazniejsza forma kontaktu międzykulturowego i
międzyideowego musi zawierać element czynny - wychodzenie naprzeciw, próbę
nawiązania dialogu. Powinniśmy iść dalej niż tylko akceptowanie innych. Taka szeroka
i rozumna tolerancja musi zawierać próbę poznania racji jakimi kierują się inni. Dialog
bowiem zakłada poznanie, ewentualne zrozumienie innych racji, a nie koniecznie ich
akceptację. Dialog oczywiście nie jest rzeczą łatwą. Pozwolę sobie przypomnieć w tym
miejscu parę zdań na temat dialogu, autorstwa niedawno zmarłego Ryszarda
Kapuścińskiego :
98
Mało pytających, dużo wszystkowiedzących. Jeśli jest ktoś co pyta, warto
poświęcić mu uwage, bo to człowiek poszukujący, zastanawiający się, starający się coś
zrozumieć. A jaki to rzadki dzisiaj wypadek ! Zwraca uwagę, że jeśli się dziś w
towarzystwie o czymś mówi, prawie nie zdarza się aby ktoś powiedział – nie wiem, nie
mam pojęcia. Przeciwnie – wszyscy zabierają głos mówiąc ex cathedra, twierdzą,
upierają się przy swoim, monologują. Wynika to stąd, że zyjąc w ogłuszającym nas
szumie informacyjnym, w niezahamowanym potoku danych, stajemy się posiadaczami
wiedzy cząstkowej, odbitej i nijakiej, strzępów i wiórów, masy przeżutej i luźnej,
mięszanki najgorszej, bo dającej złudzenie wiedzy, przekonanie, że się ją posiadło i
można nią teraz dysponować. Ten powszechny dostęp do obiegowych źródeł informacji
uczynił z nas zadowolonych pseudoznawców, amatorów, besserwisserów, tym bardziej
pewnych siebie, im mniej wiedzących i rozumiejących.
Tak i tyle na temat rozsądnego dialogu, kamienia węglowego tolerancji,
którego celem jest poznanie i zrozumienie mówi Ryszard Kapuściński.
Na zakończenie opinia też pisarza, tym razem angielskiego, na temat
tolerancji : Na mojej liście grzechów śmiertelnych niewiele jest rzeczy gorszych niż
zrodzona z ignorancji pogarda dla innych kultur.
Kościół nie toleruje zboczeńców ! kto to widział żeby facet chodził
w spódnicy ? ?
99
U
UNIA EUROPEJSKA - nim ustosunkuję się do tego tematu muszę
stwierdzić, że mimo jego ważności, szczególnie dla Polaków - nie wielu z nich wie o co
właściwie chodzi. Dlatego zaczynam ten esej od paru podstawowych informacji
dotyczących Unii. Będzie to skrót, który można przy minimalnym wysiłku znaleźć w
każdej encyklopedii. Powtarzam więc za Wikipedią :
Unia Europejska jest to polityczno-gospodarczy związek 27
demokratycznych państw europejskich będący efektem wieloletniego procesu integracji
politycznej, gospodarczej i społecznej.
Unia Europejska obecnie (od 1-go stycznia 2007 roku) składa się z 27
państw członkowskich i jest zamieszkała przez około 495 milionów osób, w tym 38.6
Polaków.
Unia opiera się na trzech filarach : Pierwszy to zakres działania dwóch
Wspólnot Europejskich (głównie sprawy gospodarcze). Obowiązujące w tym zkresie
traktaty to : Traktat ustanawiający Wspólnotę Europejską i Traktat Europejskiej
Wspólnoty Energii Atomowej.
Drugi filar to wspólna polityka zagraniczna
gwarantująca bezpieczeństwo państwom członkowskim. Wreszcie trzeci filar polegajacy
na współpracy policyjnej i sądowej w sprawach karnych.
Z punktu widzenia prawa międzynarodowego Unia Europejska jest
organizacją ponadnarodową nie posiadającą podmiotowości prawnej, bazującą na
100
strukturach Wspólnoty Europejskiej i na zestawie kilkunastu tysięcy aktów prawnych
zarówno politycznych jak i godpodarczych, których wszystkie państwa członkowskie
zobowiązują się przestrzegać. Podmiotowość prawną U.E. ma uzyskać dopiero po
ratyfikacji Traktatu Konstytucyjnego U.E. (pisane w początkach grudnia 2007 roku parę
dni przed podpisaniem Traktatu w Lizbonie). Jak pamiętamy Traktat Lizboński
ratyfikowany został przez Sejm RP wiosną 2008 roku. Prezydent Kaczyński zapewne
pod wpływem swego brata (prezesa opozycyjnej partii PIS), podpisał ten traktat dopiero
10 października 2009 roku.
Podstawowymi celami Unii Europejskiej są :
- Promowanie ekonomicznego i społecznego postępu poprzez zacieśnianie
współpracy gospodarczej i likwidowanie barier w obrocie handlowym między państwami
członkowskimi.
- Wzmacnianie obrazu Unii jako jednego ciała politycznego mówiącego
jednym głosem na arenie międzynarodowej, poprzez posiadanie wspólnej polityki
zagranicznej.
- Dążenie do stworzenia obywatelstwa europejskiego i poczucia
przynależności do jednej wspólnoty u zwykłych ludzi, poprzez zapewnienie jednakowych
norm prawnych i pełnej swobody przepływu ludzi w obrębie Unii.
Rozwijanie obrazu wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwego
traktowania, którym ma być Unia Europejska poprzez wprowadzenie wspólnych norm
prawnych, socjalnych i stałą poprawę życia państw uboższych.
Na strukturę instytucjonalną Unii Europejskiej składają się :
1 – Rada Europejska (European Council)
2 – Parlament Europejski (European Parliament)
3 – Rada Unii Europejskiej (Council of European Union)
4 – Komisja Europejska (European Commission)
5 – Trybunał Sprawiedliwości (Court of Justice of the European Union)
6 – Europejski Bank Centralny (European Central Bank)
101
RADA
EUROPEJSKA
:
tworzą ją szefowie rządów państw
członkowskich i prezydenci Francji i Finlandii. Rada Europejska zbiera sie średnio 3 – 4
razy w roku na krótkich, zwykle dwudniowych spotkaniach. Spotkania Rady odbywają
się w Brukseli a jej kompetencje są następujące :
- Określa ogólne wytyczne polityki Europejskiej
- Wyznacza kierunki rozwoju Unii
- Koordynuje politykę zagraniczną państw członkowskich oraz zajmuje
stanowisko wobec najważniejszych problemów światowych.
- Podejmuje dcyzję o przyjęciu nowych członków.
PARLAMENT EUROPEJSKI : jest jednoizbowy z oficjalną siedzibą w
Strasburgu oraz Komisją Parlamentu i władzami klubów parlamentarnych mieszczącymi
się w Brukseli. Sekretariat ma swoją siedzibę w Luksemburgu. Parlament liczy 785
posłów wybieranych na pięcioletnią kadencję. Uprawnienia Parlamentu są następujące :
- Współudział w tworzeniu prawa.
- Uprawnienia budżetowe.
- Uprawnienia kontrolne.
- Powoływanie Rzecznika Praw Obywatelskich.
Kandydaci do Parlamentu startują do wyborów w barwach którejś z partii
istniejących w swoim Kraju, jednak po wejściu do Parlamentu przyłączają się zwykle do
jednej z frakcji politycznych funkcjonujących w Parlamencie Europejskim, lub pozostają
niezależni.
Frakcje te odpowiadają mniej więcej ogólnemu podziałowi partii
politycznych w Europie. Np. chadecy, socjaldemokraci, liberałowie, komuniści,
konserwatyści itd. Posłowie zasiadają w Izbie Parlamentu według przynależności do
tych frakcji, a nie wedle przynależności narodowej.
102
RADA UNII EUROPEJSKIEJ, dawniej nazywana Radą Ministrów, jest
głównym organem decyzyjnym Wspólnoty Europejskiej.
W zależności od
rozpatrywanych spraw składa się bądź z ministrów spraw zagranicznych każdego z
państw członkowskich, bądź z ministrów innego resortu. Przewodniczącym Rady jest
minister z kraju sprawującego aktualną prezydencję. Prezydencja kraju przypada co pół
roku na kolejne państwo członkowskie. Polski minister spraw zagranicznych będzie
przewodniczącym Rady od 1-go lipca do 31-go grudnia 2011-go roku.
KOMISJA EUROPEJSKA to rodzaj rządu Unii, odpowiadająca za
bieżącą politykę i nadzorująca pracą wszystkich agencji Unii Europejskiej. Siedzibą
Komisji jest Bruksela. Członkami Komisji jest tylu Komisarzy ile państw liczy Unia.
Każdy Komisarz jest odpowiedzialny za określony dział pracy, są więc oni
odpowiednikami ministrów w zwykłym rządzie.
TRYBUNAŁ SPRAWIEDLIWOŚCI jest sądem międzynarodowym,
konstytucyjnym i administracyjnym. W jego skład wchodzi 27 sędziów mianowanych
przez każde państwo członkowskie Unii oraz 6 rzeczników generalnych (adwokatów)
obsadzonych na sześcioletnią kadencje na zasadzie rotacji. Orzeczenia Trybunału mają
charakter ostateczny. Siedzibą trybunału jest Luksemburg.
EUROPEJSKI BANK CENTRALNY
europejskim i w tym czarakterze odpowiada za :
jest centralnym bankiem
- Nadzorowaniem systemów bankowych w krajach U.E.
- Zbieraniem danych statystycznych potrzebnych do prowadzenia polityki
monetarnej.
- Funkcjonowanie systemów płatniczych.
- Zapobieganie fałszerstwom banknotów.
-Współpraca z innymi organami w zakresie funkcjonowania rynków
finansowych.
103
Europejski Bank Centralny powstał 1-go czerwca 1998 roku w drodze
porozumienia krajowych banków centralnych. Konsekwencją tego kroku była likwidacja
walut narodowych w ramach Eurosystemu (obejmujących początkowo 11 banków
centralnych) oraz wprowadzeniu w ich miejsce waluty EURO. Nastąpiło to 1-go
stycznia 1999-go roku. Siedzibą Europejskiego Banku Centralnego jest Frankfurt nad
Menem.
Do Unii Europejskiej należą :
1 – Austria
2 – Belgia
3 –Bułgaria
4 – Cypr
5 – Czechy
6 – Dania
7 – Estonia
8 – Finlandia
9 – Francja
10 – Grecja
11 – Hiszpania
12 – Holandia
13 – Irlandia
14 – Litwa
15 – Luksemburg
16 – Łotwa
17 – Malta
104
Flaga Unii Europejskiej
18 – Niemcy
19 – Polska
20 – Portugalia
21 – Rumunia
22 – Słowacja
23 – Słowenia
24 – Szwecja
25 – Węgry
26 – Wielka Brytania
27 – Włochy
Kraje europejskie, które nie należą do Unii z powodu sprzeciwu obywateli
1 – Norwegia
2 – Szwajcaria
Kraje kandydujące :
1 – Chorwacja
2 – Turcja
3 – Macedonia
Kraje, ktore chciałyby zostać członkami Unii
1 – Maroko
2 – Mołdawia
3 – Ukraina
4 – Gruzja
105
5 – Bośnia i Herzegowina
6 – Czarnogóra
7 – Albania
Tyle na temat encyklopedycznych informacji na temat Unii Europejskiej.
Wiemy już z kim mamy do czynienia.
Jak pamiętamy, Polska w ramach bloku sowieckiego należała do RWPG.
Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. W miarę rozpadania się PRL’u i socjalistycznej
wspólnoty narodów, jesienią 1989 roku Polska podpisała pierwszą umowę z Europejską
Wspólnotą (zachodnią). W 1990 roku ambasadorem Polski przy Komisji Wspólnoty
Europejskiej został Jan Kołakowski, nieco później Polska złożyła wniosek o rozpoczęcie
negocjacji w sprawie umowy członkowskiej. W rezultacie tych rozmów, rząd Leszka
Millera sfinalizował je i w kwietniu 2003-go roku Polska podpisała Traktat Akcesyjny.
Referendum w sprawie członkostwa odbyło sie w czerwcu 2003. W jego wyniku Polska
razem z pozostałymi 9-oma innymi krajami bylego bloku sowieckiego wstąpiła do Unii
Europejskiej 1-go maja 2004-go roku.
Projekt konstytucji dla Europy został oracowany przez powołany w tym
celu Komitet Unii Europejskiej pod kierownictwem Valery Giscarz d’Estaing’a. Po
odrzuceniu tego projektu w referendach w Holandii i Francji, przyszłość tego dokumentu
została zachwiana mimo ratyfikowania go przez parlamenty 13 krajów członkowskich.
W Polsce, w której Unię Europejską traktuje sie przede wszystkim jako
dojną krowe, zapominając lub pomijając o prawdziwie dodatnych stronach tej integracji,
krytykę i opozycję do Unii Europejskiej prowadzą w pierwszym rzędzie stronnictwa
prawicowe i Kościół. Gdyby nie interwencja żyjącego wtedy „polskiego” papieża,
Polska do Unii zapewne nigdy by nie przystąpiła. Poczynając od populistycznego
protestu sprzeciwiającego się preambule do Konstytucji, która nie odnosi się ani do Boga
106
ani do chrzescijaństwa (zapewne pamiętając o przedchrześcijańskich początkach kultury
europejskiej Grecji i Rzymu), a skończywszy na stwierdzeniach oskarżających
Konstytucję o zagrażanie suwerennoci naszego państwa. Unię oskarża się o próbę
stworzenia Supermocarstwa, używając w tym celu wszystkich przegranych XIX
wiecznych chaseł.
Przeciwnicy Unii nie widzą zmian jakie przynosi współczesne życie. Nie
zauważają kompromitującego końca czasów ideologii zarówno nacjonalstycznych jak i
socjalistycznych. Globalizacja i liberalizacja XXI wieku są im obce.
Ogłoszony w 2005 roku okres refleksji nad Konstytucją po długich i
żmudnych negocjacjach doprowadził wreszcie do powstania do powstania Traktatu
Konstytucyjnego, na który zgodziły się wszystkie państwa członkowskie Unii, a który ma
być podpisany w Lizbonie w połowie grudnia 2007-go roku (pisane na początku grudnia
2007). Traktat ten ma sie przyczynić do powstania wspólnej polityki zagranicznej i
obronnej państw członkowskich. Znaczy to, że kraje członkowskie nie będą mogły brać
udziału w wojnie bez zgody innych krajów Unii. Traktat (czyli Konstytucja) wspomina o
ochronie dziedzictwa kulturowego, językowego i społecznej gospodarce rynkowej
dążącej do pełnego zatrudnienia. Większy wpływ na kształtowanie polityki unijnej będą
miały parlamenty poszczególnych państw.
Kraje członkowskie Unii zachowają
suwerenność i będą obecne na arenie międzynarodowej jako samodzielne osobowości
prawne. Unia jednak wydawać będzie więcej wspólnych oświadczeń.
Zintegrowanie rynków i wymiana kulturowa mogą doprowadzić do tego,
że w Europie zapanuje stały pokój i dobrobyt dzięki redystrybucji środków z krajów
bogatych takich jak Francja czy Niemcy do krajów średnio czy mniej rozwiniętych takich
jak np. Polska.
107
Traktat ten nie tworzy jenak nowego państwa.
O korzyściach gospodarczych wypływających z przynależności do Unii
może powiedzieć każdy polski wieśniak otrzymujący europejskie dopłaty do produkcji
rolniczej. Świadczy o tym każdy kilometr nowej autostrady i każda oczyszczalnia
ścieków zbudowana za euro płynące z U.E.
Tak prawdę mówiąc to z Europą Zachodnią rozeszlismy się w czasach
reformacji w XVI wieku. Dzisiaj wracamy do niej po 400 latach naszej nieobecności.
Wracamy do niej inni i różni. Tych ostatnich 400 lat dominacji wschodniego
despotyzmu i katolickiego obskurantyzmu stworzyło z nas społeczeństwo obce zasadom
sprawiedliwości, prawa i szacunku dla innych.
Czy kariera polityczna Stana
Tymińskiego i obecność Andrzeja Leppera w naszym życiu polityczno-społecznym nie
jest tego dowodem ?
Dzisiaj Europa Zachodnia, która potrafiła pogrzebać niemal odwieczny
konflikt francusko – niemiecki, otwiera przed nami swoje granice. Ofiarowuje nam
swoją pomoc, daje dostęp do swoich doświadczeń i swoich praw. U.E. jest dla nas polisą
ubezpieczeniową gwarantującą , że dysproporcja naszych potencjałów (np. z Niemcami)
nie będzie powodowała niebezpiecznej arytmii w sercu Europy. Wydaje się, że
członkostwo w Unii Europejskiej w pierwszym rzędzie i przede wszystkim daje nam :
1 – Dowartowościuje Niemcy po ich przegranej w ostatniej wojnie i na
stałe zakotwicza je w Europie, co stanowi dla nas gwarancję, że dysproporcja naszych
potencjałow nie będzie powodowała niebezpiecznej sytuacji wybuchowej.
2 – Ekonomicznie wyprowadzi nas z parosetletniej zapaści, ewentualnie
zrównoważy poziom naszego życia z tym w reszcie Europy.
3 – Kontroluje i zobowiązuje nas do przestrzegania przepisów prawnych
obowiązujących dzisiaj w calym świecie cywilizowanym. Usunie nasze podstawowe
zaniedbania legislacyjne i pomoże w przestrzeganiu praw liberalnej demokracji.
108
Oczywiście nie za darmo.
W zamian musimy zrezygnowąc z narodowego egoizmu i zdać sobie
sprawę, że Europa, kontynent w zasadzie nieduży zamieszkuje prawie 500 milionów
ludzi. W tym 92 % to sami cudzoziemcy. Czy istnieje dla Polski alternatywa ?
Tak, oczywiście. Zawsze można dołączyć do Białorusi.
UNIA EUROPEJSKA na mapie świata
109
W
Zainteresowania człowieka tajemnicami nieba i ziemi jest tak stare jak
ludzkość. Wyobrażam sobie, że 250 tysięcy lat temu kiedy pierwszy Homo Sapiens
podniósł głowę do góry i spojrzał w roziskrzyone gwiazdami niebo, jego zdumienie,
podziw i bezradność wobec nieprzystępnej tajemnicy wrzechświata były równie wielkie
jak moje dzisiaj.
Wszechświat - nazwą tą dzisiaj określamy czasoprzestrzeń, która zawiera
wszystkie obiekty materialne i energię. Czytając czy rozmawiajac o wszechswiecie
używamy często terminów, których nie rozumiemy lub rozumiemy różnie. Umówmy się
więc, że :
UKŁAD SŁONECZNY to układ ciał astronomicznych znajdujących się
pod dominującym wpływem pola grawitacyjnego słońca, związanych wspólnym
pochodzeniem. Układ ten składa się ze słońca, 9 planet (w tym ziemi), satelitów planet,
komet, meteorów oraz pyłu i gazu międzyplanetarnego. Promień układu słonecznego
wynosi około 200 000 AU
AU jest to jednostka długości używana do określenia odległości w obrębie
układu słonecznego, zdefiniowana jako średnia odległość ziemi od słońca a więc
149 800 000 km.
GALAKTYKA jest dużym, grawitacyjnie związanym układem gwiazd,
pyłu i gazu międzygwiezdnego oraz niewidocznej ciemnej materii. Typowa galaktyka
zawiera od 10 do 7-ej potęgi, do 10 do 11-ej potęgi gwiazd orbitujących wokół środka
110
masy galaktyki. Większość galaktyk ma rozmiary od kilku tysięcy do kilkuset tysięcy lat
świetlnych. W widzialnym wszechświecie istnieje prawdopodobnie więcej niż 10 do 11ej potegi galaktyk.
ROK ŚWIETLNY jest miarą odległości stosowaną w astronomii. Jest to
odległość jaką pokonuje światło w próżni w czasie jednego roku. 1-den rok świetlny
równa się w przybliżeniu 9 500 miliardów kilometrów. Dla przykładu trudno
wyobrażalnej skali tych odległości : ziemia od słońca odległa jest o 8.5 minut
świetlnych, średnica układu słonecznego równa jest 11-tu godzin świetlnych, a
obserwowany wszechświat ma promień równy 13 700 000 000 lat świetlnych.
GWIAZDY są to kule gazowe świecące dzięki własnym zasobą energii
wydzielanej w wyniku reakcji termojądrowych zachodzących w ich wnętrzu. Najbliższą
i najjaśniejszą gwiazdą jest słońce.
CZARNA DZIURA jest to obiekt astronomiczny, który jest źródłem
bardzo silnego pola grawitacyjnego uniemożliwiającego wydobywanie się z niej na
zewnątrz zarówno materii jak i promieniowania (światła). Żaden rodzaj energii czy
materii nie może opuścić Czarnej Dziury i dlatego jest ona człkowicie czarna a więc
niewidoczna. Czarna Dziura powstaje kiedy gwiazda o masie przynajmniej czterokrotnie
większej od słońca zapada się pod swoim ciężarem po wyczerpaniu paliwa atomowego.
E = mc do kwadratu - słynny wzór Alberta Einstein’a (1879-1955),
który odkrył, że materia (masa) i energia są różnymi formami tej samej rzeczy i w
rzeczywistości materia może być zmieniona w energię, a energia w materię. W tym
wzorze „E” = energia, „m” oznacza materię a „c” szybkość światła (300 000 000 metrów
na sekundę).
GRAWITACJA, czyli prawo ciążenia powszechnego.
Prawo to
spowodowało ogromną ilość konsekwencji (również filozoficznych), doprowadziło do
111
nowego spojrzenia na świat, przestrzeń i materię. Koncepcja grawitacji w myśli ludzkiej
to nie tylko świadomość, że ciała masywne są przyciągane przez ziemię. Grawitacja,
jako zjawisko dla całej ludzkości zaistniało w momencie kiedy powiązało ze sobą wiele
różnych zjawisk na ziemi z przemianami i ruchem gwiazd i planet, kiedy zrozumiano, że
przyczyną tego wszystkiego jest siła zwana grawitacją. Dla ludzi z epoki przed
Kopernikiem, Galileuszem i Newton’em „oczywiste: było, że materia i prawa fizyki
sięgają tylko do ... księżyca. Cały wszechświat dzielono na dwa odrębne obszary.
„Świat nadksiężycowy” i „Świat podksiężycowy”. Świat podksiężycowy, ten w którym
żyją ludzie działać miał w oparciu o normalne prawa fizyki, zaś nadksiężycowy
zarezerwowany był wyłącznie dla bytów wyższych - bogów, duchów, aniołów itp.
Nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że np. gwiazdy składają się z gazów, albo że
planety zbudowane są z materiałów podobnych do ziemskich. Dla ludzi tamtych czasów
, kosmos był jedynie oknem do świata nadnaturaknego. Z przekonania tego wyrosła
astrologia wyszukująca związki pomiędzy układem obiektów na niebie a losem
człowieka.. Stąd też biorą się używane do dzisiaj określenia typu :niebo” czy
:niebiański” - używane w odniesieniu do miejsca pobytu dusz. Dlatego zburzenie
dotychczasowego podziału spowodowało zamieszanie w nauce, polityce i teologii.
Znaki Zodiaku
Ekliptyka jest to koło na sferze niebieskiej po którym w ciągu roku pozornie porusza się słońce
obserwowane z ziemi. Astrologia dzieli ekliptykę na dwanaście części oznaczając je znakami Zodiaku,
bada również położenie ciał niebieskich przy założeniu, że istnieje korelacja między zjawiskami na niebie a
losem poszczególnych ludzi i wydarzeń na ziemi.
112
Wielki Wybuch (ang. Big Bang) to model powstania Wszechświata przez
współczesną kosmologię uznany za najbardziej prawdopodobny. Wedle tego modelu
Wielki Wybuch miał dokonć się około 13.7 miliardów lat temu i w jego wyniku powstał
Wszechświat. Utożsamianie Wielkiego Wybuchu z eksplozją jest o tyle niefortunne, że
proces ten, tak jak ujmuje go i rozumie współczesna kosmologia, nie tyle polegał na
ekspansji w pustej przestrzeni, co raczej dotyczył „rozdymania” przestrzeni jako takiej.
Uznawane współcześnie fakty przemawiające za prawdziwością modelu
Wielkiego Wybuchu to zjawisko „ucieczki” galaktyk, istnienie promieniowania tła oraz
zgodność modelu z innymi teoriami, w tym z ogólną teorią względności.
Model Wielkiego Wybuchu wedle którego
Wszechświat wyłonił się z bardzo gęstego i gorącego stanu (na dole). Od tamtej pory sama przestrzeń
rozszerza się z biegiem czasu, odsuwając od siebie galaktyki.
113
Dla filozofów Wszechświat to wszystkie obiekty materialne i energia,
które nas otaczają. Dla naukowców Wszechświat to czasoprzestrzeń, która zawiera
również wszystkie obiekty materialne i energię dostępne do obserwacji metodami
bezpośrednimi lub pośrednimi poprzez teleskopy i inne przyrządy obserwacyjne. W tej
chwili okreslenie Wszechświat jest dla naukowców dwuznaczne. Dla niektórych
kosmologów jest to tylko sfera o promieniu 13 700 000 000 lat świetlnych, z nami w
centrum, a pojęcie czasoprzestrzeni wogóle nie ma sensu. Dla niektórych fizyków
teoretycznych Wszechświat jest czasoprzestrzenią według modelu Wielkiego Wybuchu i
jest 19 do 55 potęgi większy niż sfera obserwacyjna. Obecne pomiary niejednorodności
promieniowania tła wskazują, że Wszechświat jest płaski i będzie rozprzestrzeniać się w
nieskończoność.
Powszechnie dziś przyjętym modelem powstania Wszechświata jest
model Wielkiego Wybuchu. Czasem astronomowie mówią o wielu Wszechświatach,
chociaż z punktu widzenia pierwszej definicji jest to absurdalne. Mają wtedy na myśli
twory, które (być może) istnieją w innej czasoprzestrzeni niż nasza. W tym sensie można
więc mówić o Wszech-Wszechświecie zawierającym wszystkie Wszechświaty.
Teoria Wielkiego Wybuchu nie daje odpowiedzi na pytaniw zupełnie
podstawowe - co było wcześniej ? w szczególności nie mówi o :
1 - Czy Wielki Wybuch był absolutnym początkiem fizycznego świata
(wtedy na gruncie kosmologii pytanie „co było przed Wielkim Wybuchem” traci sens)
2 - Czy jest tylko względnym początkiem nowego stadium (tzn. że świat
fizyczny istniał już wcześniej, tylko nieznana jest jego postać).
Jak widzimy współczesna wiedza kosmologiczna aczkolwiek wiele
tłumaczy, nie daje odpowiedzi na pytanie co było przed Wielkim Wybuchem, co było na
początku ?
114
Czy początkiem był Bóg ?
Nikomu nie udało się dowieść istnienia Boga. Nie ma też możliwości
dowiedzenia, że Boga nie ma.
Wydaje się, że kosmologia i astrologia jak żadna inna nauka, uczą
człowieka pokory. Pokazują nam, jak my tu na ziemi, jesteśmy małą, nic nieznaczącą
częścią nieobejmowalnego umysłem Wszechświata. Choć dzisiaj nie szukamy Pana
Boga pod postacią brodatego starca krążącego w „niebie” wśród planet i gwiazd, to
jednak świadomość istnienia rzeczy naprawdę wielkich, przekraczających nasz ludzki
rozum, stała się naszym udziałem.
Galaktyka MGC 300 odległa o 7 000 000 lat świetlnych od ziemi.
115
Z
ZAKRYSTIA - w tym wypadku metafora, przenośnia, którą wybrałem
na tytuł rozdziału, w którym chciałem przekazać parę uwag i spostrzeżeń na temat
Kościoła rzynskokatolickiego, specjalnie w jego polskim kontekście. Ci z Was, którzy
przebrnęli przez moje abecadło znają mój negatywny stosunek do religii. Jednocześnie
wiedzą za jak wielką wartość uważam tolerancję w jej każdym przejawie. Jak pisałem w
jednym z poprzednich rozdziałów, tolerancja nie jest równoznaczna z wyrzeczniem się
własnych poglądów i dlatego nie przeszkadza mi w np. absolutnej niezgodzie z
komunizmem jako idei rozwiązującej problemy polityczne, społeczne i moralne.
Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie (szok prawie) kiedy przygotowując
się do rozważań, o których za chwilę, wróciłem pamięcią do stanowiska jakie wobec
religii zajął ten najświętszy z komunistycznych świętych, Włodzimierz Lenin. Nie chcąc
być gołosłownym przytaczam wyjątki z artykułu W.I. Lenina drukowanym w 28
numerze gazety „Nowaja Żyźń” z 5-go grudnia 1905 roku :
„... religia jest jedną z form ucisku duchowego, który dławi masy ludowe,
przytłoczone wieczną pracą dla innych, biedą i osamotnieniem. Niuchronnie rodzi wiarę
w lepsze życie pozagrobowe, jak bezsilność dzikusa w walce z przyrodą, rodzi wiarę w
bogów, diabły itp.”
„...religia to opium ludu „
„...religię należy uznać za sprawę prywatną. Państwo nie powinno mieć
nic wspólnego z religią, stowarzyszenia religijne nie powinny być władzą państwową.
Należy pozostawić każdemu zupełną swobodę wyznawania takiej religii, jaka mu
116
odpowiada, albo niewyznawanie żadnej religii. Nie powinno być żadnych subwencji dla
kościoła państwowego, żadnych subwencji z funduszy państwowych na rzecz
stowarzyszeń kościelnych i religijnych, które winny stać się całkowicie wolnymi,
niezależnymi od władzy związkami obywateli współwyznawców.”
„...powinniśmy domagać się całkowitego rozdziału kościoła od państwa i
szkoły od kościoła, pełnego i bezwarunkowego uznania religii za sprawę prywatną.”
Aż trudno uwierzyć, że te mądre słowa napisał przed przeszło stu laty
człowiek, który był współtwórcą ideologii najbardziej niesprawiedliwej i nieludzkiej.
Kosciół katolicki, chrześcijańska współnota wyznaniowa głosząca zasady
wiary i życia określone mianem katolicyzmu, rządzona przez biskupa Rzymu (jako
papieża uważanego drogą sukcesji apostolskiej za następcę św. Piotra) oraz biskupów
pozostających z nim w spólnocie. Kościół katolicki stanowi jedną z trzech głownych
gałęzi chrześcijaństwa obok Cerkwi prawosławnej i Kościołow protestanckich. W roku
2002 liczył około 1 098 miliarda wiernych, czyli w przybliżeniu 16 % populacji świata.
Nim przejdę do moich uwag na temat polskiej ZAKRYSTII, pozwolicie,
że dla porządku przedstawię krótko niezwykle ciekawą i burzliwą historię Kościoła
katolickiego, jego strukturę i jego wpływ na cywilizację i kulturę, jak by nie było przez
ostatnich 1 000 lat.
Zgodnie z tradycją Kościoła katolickiego jego początki sięgają I-go wieku
i działalności Jezusa Chrystusa, żydowskiego nauczyciela religijnego uważanego przez
wyznawców za Mesjasza i Syna Boga. Po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa w 33 roku
jego naukę głosiło dwunastu najbliższych uczniów zwanych apostołami, wokół których
gromadziła się coraz liczniejsza grupa wiernych, początkowo prawie wyłącznie
narodowości żydowskiej. Około 36 roku, po nawróceniu w drodze do Damaszku, do
grona apostołów dołączył Paweł z Tarsu, który przycznił się do gwałtownego rozwoju
117
chrześcijaństwa. Paweł nawracał także ludzi nie mających korzeni żydowskich (tzw.
Poganochrześcijan), co wywołało pierwsze spory z tzw. Judeochrześcijanami
rozstrzygnięte na soborze Jerozlimskim około 50 roku. W kolejnych latach przybywało
chrześcijan na terenie całego Cesarstwa Rzymskiego, zwłaszcza wśród najniższych
warstw społecznych. Można zaryzykować stwierdzenie, że chrześcijaństwo tego okresu
było pierwszym ruchem opartym i wzywającym do sprawiedliwości społecznej.
Kościół podzielony był na wiele gmin. Dominującą rolę wśród nich
odgrywała gmina chrześcijańska w Rzymie określana mianem pierwszej pośród równych,
co miało związek ze znaczeniem politycznym Rzymu, liczebnością tamtejszej gminy
oraz faktem, że wedle tradycji założona została przez apostołow Piotra i Pawła. Zebrania
gmin otaczane aurą tajemniczości budziły podejrzliwość, często wrogość wśród ludzi
innych wyznań. Na tym tle dochodziło do wystąpień antychrześcijańskich i pierwszych
prześladowań, z których najkrwawsze miały miejsce za panowania Nerona w latach 54 –
68.
Liczne dokumenty z tamtego okresu potwierdzają, że pomiędzy gminami
istniała pewna wspólnota utrzymywana przez spotkania osobiste i korespondencję.
Zgodnie z tradycją Kościoła katolickiego wspólnota ta może być uważana za jego
zalążek. Słowo katolicki pochodzi od greckiego określenia oznaczającego :
uniwesalny, powszechny. Mniej więcej od II wieku n.e. mówi się już zawsze o Jednym
Kościele Powszechnym, który składa się z gmin.
Kościół II wieku nie nosił jeszcze wszystkich cech katolicyzmu. Uwaga
chrześcijan koncentrowała się głównie na przechowywaniu „tradycji apostolskiej”.
Dlatego też stworzono organizację kościelną i hierarchiczną władzę, która miała czuwać
nad czystością wiary. Wtedy też ustanowiono wyznanie wiary i kanon ksiąg świętych.
Katolicyzm kształtował się stopniowo asymilując wiele elementów kultury rzymskiej i
helleńskiej.
118
20-go maja 325 roku cesarz Konstantyn I Wielki zwołał pierwszy sobór
powszechny biskupów chrześcijańskich, znay w tradycji jako I Sobór Nicejski (sobór :
spotkanie biskupów całego Kościoła celem ustanowienia praw kościelnych i
uregulowania spraw doktryny wiary i moralności). Głównym tematem obrad 220
biskupów była kwestia czy Bóg Ojciec i Syn Boży są jedną istota, jak chcieli zwolennicy
ruchu ortodksyjnego, czy też Syn jest stworzony przez Ojca i Jemu podobny, jak
twierdzili zwolennicy Adriana - arianie. Twierdzili oni, że Jezus jest Bogiem ale
niższym. Kres tym sporom położył dopiero sobór w Konstantynopolu w roku 381-ym,
na którym uchwalono wyznanie wiary (credo), uzupełnione o fragment dotyczący Ducha
Świętego oraz główne dogmaty wiary, do dziś uznawane przez Kościół katolicki,
prawosławny i protestancki.
W 330 roku stolica Cesarstwa została przeniesiona do Bizancjum i
znaczenie tamtejszej gminy zwanej „Nowym Rzymem” zaczęło szybko rosnąć. Na
soborze w roku 381 Konstantynopol został uznany za drugą po Rzymie gminę w
Kościele zajmując tym samym miejsce dotychczas przyznawane Aleksandrii.
Wkrótce, w roku 380 po wstąpieniu na tron cesarski Teodozjusza I-go,
chrześcijaństwo stało się oficjalną religią Imperium. Kościół stał się wtedy organizacją
polityczną popierającą agresywne działania cesarzy. Był podporą istniejącego ustroju
politycznego, społecznego i gospodarczego, mimo że przez wielu chrześcijan było to
uznane za odstępstwo od zasad głoszonych przez Jezusa i tradycję apostolską.
Teodozjusz I-szy ogłosił tzw. edykt o prawowierności, w którym nakazał by narody
znajdujące się pod panowaniem rzymskim przyjęły wiarę chrześcijańską. Wszyscy inni
uważani byli za heretyków. Poganie nie mogli się publicznie gromadzić ani otwarcie
głosić swojej wiary (np. na mocy tego edyktu od roku 394-go obowiązywał zakaz
organizowania Olimpiad na terenie Grecji). Kosciół w tamtym czasie niejednokrotnie
popierał działania wojenne i prześladowanoa odstępców od wiary i Żydów. Dochodziło
do nawracania siłą. Silny związek Kościoła z władzą świecką utrzymywał się przez
następne stulecia.
119
Kościół wyszedł zwycięsko z chaosu, który nastał po upadku Cesarstwa
Rzymskiego. Goci pod wodzą Alaryka , którzy w 406-ym roku złupili Rzym, szybko
przystosowali się do rzymskiego stylu życia. Pomimo wojny domowej i zniszczeń
chrześcijaństwo wydawało się stabilne i wciąż się rozprzestrzeniało zwłaszcza na północ.
W V-tym wieku miała miejsce np. chrystianizacja Irlandii przez św. Patryka. Pod koniec
IV wieku gmina chrześcijańska w Rzymie znów zaczęła zyskiwać na znaczeniu, o które
zabiegali kolejni biskupi tego miasta (papieże). Podczas synodu w Rzymie w roku 382
papież Dionizy ogłosił, że biskup Rzymu ma władzę jurysdykcji nad całym Kościołem.
Z prymatem Rzymu nie zgadzało się wielu biskupów Wschodu a także Cesarz
Wschodniorzymski, którzy na soborze trullańskim w roku 692-im uznali papieża za
przeklętago heretyka. Na tym tle zarysował się konflikt między Kościołem wschodnim i
zachodnim, który z biegiem czasu doprowadził do schizmy.
Zasady doktryny, kultu i prawa Kościoła katolickiego kształtowały się na
przestrzeni od I-go do VIII-go wieku podczas soborów powszechnych i synodów (synod
w Kościele katolickim jest zebraniem duchownych poświęconych działalności Koscioła.
Rozróznia się synody diecezjalne, prowincjonalne a także narodowe). Ważną rolę w
rozwoju teologii odegrał północnoafrykański biskuup św. Augustyn z Hippony, autor
„Wyznań” i „O państwie Bożym”, dzieł, które łączyły filozofię Platona z wiedzą biblijną.
Św. Augustyn uznany jest za jednego z Ojców Kościoła.
W VII i VIII wieku Kościoły Wschodni i Zachodni utrzymywały między
sobą kontakty. Później jednak w Bizancjum istniała tendencja do uznawania prymatu
Rzymu za czysto honorowy, albo nawet do jego negowania. W IX wieku doszło do
zerwania kontaktów między Kościołami w wyniku tzw. schizmy Focjusza. Anatemy
ogłoszone w roku 1054-ym przez legata papieskigo i patriarchę Michała Cruraliusza
zapoczątkowały ostateczny rozłam w chrześcijaństwie - tzw. Wielką Schizmę
Wschodnią. Rozłam ten został przypieczętowany przez podbój Konstantynopla przez
Krzyżowców w roku 1204-ym. Od tej pory określenie Kościół katolicki odnosi się do
Kościoła rzymskiego.
120
Kościół katolicki charakteryzuje się silną hierarchiczną strukturą.
Najwyższym hierarchą Kościoła jest papież (Pontifex Maximus), chociaż formalnie
pozostaje on tylko biskupem Rzymu. Uznawany jest przez członków Kościoła
katolickiego za następcę apostoła Piotra, zastępcę Chrystusa na ziemi. Siedzibą papieża
jest Watykan. Sobór powszechny jest zgromadzeniem wszystkich biskupów w sprawach
najwyższej wagi. Przewodniczy mu papież. Wszystkie uchwały soboru podlegają
zatwierdzeniu przez papieża.
Podstawowymi jednostkami administracyjnymi w
strukturze Kościoła katolickiego są diecezje i parafie, a pomocniczymi metropolie
(prowincje kościelne) i dekanaty
Emblemat papieski
121
Reformacja miała być, w założeniu reformatorów, powrotem do ideałów
ewangelicznych, ich zdaniem zagubionych w Kościele katolickim. Lutrowi nie podobało
się wystawne życie wyższych warstw kleru i brak wykształcenia niższych, włącznie z
analfabetyzmem.
Przeciwdziałanie reformacji było głównym powodem zwołania soboru
Trydenckiego w latach 1545 – 1563.
W tym miejscu należy zaznaczyć, że we
współczesnej teologii i filozofii katolickiej, zwłaszcza uprawianej w krajach
zlaicyzowanych, obserwuje się pewną liberalizację. Można zaobserwować zwracanie
uwagi na wewnętrzne doświadczenia wiary. Teologowie katoliccy zaczynają powoływać
się na teologów protestanckich takich np. jak Karl Bath. Dawniej byłoby to nie do
pomyślenia.
W starożytności chrześcijanie mieli z jednej strony stosunek krytyczny do
dotychczasowego dorobku filozofii (jako mądrości swiata odrzuconej przez pismo
święte) i literatury (jako elementu religii pogańskich), z drugiej zaś stromy świadomie
wykorzystwali ten dorobek w kształtowaniu własnej myśli filozoficznej oraz obronie i
propagowaniu chrześcijaństwa.
Po upadku cesarstwa Zachodniorzymskiego kościół
niemal tysiąc lat najważniejszym na Zachodzie mecenasem nauki
myśliciele tej epoki byli naogół zakonnikami (np. św. Tomasz z
posiadał w tym czasie kontrolę nad uniwersytetami i eliminował z
heretyckie.
katolicki stał się na
i sztuki. Najwięksi
Akwinu), a Kościół
nich idee uznane za
Pierwsze dzieła literatury chrześcijańskiej to LISTY apostolskie i
PASTERZ HERMASA, wkrótce później powstały EWANGELIE. Kosciół patronował
także literaturze hagiograficznej.
Poezja religijna tworzona była przez całe
średniowiecze. Za jej najwybitniejszego reprezentanta uważa się Dantego i jego BOSKĄ
122
KOMEDIĘ.
Okresem rozkwitu literatury chrześcijańskiej jest także okres
kontrreformacji. W tym czasie Kościół podjął walkę z literaturą i filozofią heretycką. W
roku 1559-ym powstał pierwszy indeks ksiąg zakazanych, na którym z biegiem czasu
znalazły sie dzieła wielu wybitnych pisarzy (Goethe, Stendhal, Voltaire, Kartezjusz, Emil
Zola itp.).
Pierwsze dzieła literatury polskiej to przede wszystkim literatura religijna
– np. jej najstarszy zabytek BOGURODZICA. Kościół katolicki zajmuje poczesne
miejsce w kulturze polskiej. Choć wielu pierwszych twórców piszących w języku
polskim jak Mikołaj Rej czy Biernat z Lublina było protestantami, wielki wpływ na język
i literaturę wywarły także dzieła katolickie takie jak PSAŁTERZ DAWIDÓW Jana
Kochanowskiego, przekład PISMA ŚWIĘTEGO autorstwa Jakuba Wujka, SONETY i
PSALMY Mikołaja Sępa Szarzyńskiego. Kościół nie tylko inspirował twórców literatury
ale był też często jej przedmiotem i tak np. Ignacy Krasicki napisał satyryczny poemat
przedstawiający życie zakonne pt. MONACHOMACHIA. Mickiewicz sformułował
wiele zarzutów pod adresem Kościoła w IV WYKŁADZIE PARYSKIM. Krytycznie
wobec Kościoła odnosił się Juliusz Słowacki. To on napisał słynne „Polsko, twa zguba w
Rzymie”. Krytycyzm Słowackego wobec Stolicy Apostolskiej związany był z polityką
ówczesnego papieża Grzegorza XVI, niechętnego względem dążeń niepodległościowych
Polski, który w 1832 roku w encyklice Cum primum potępił powstanie listopadowe.
Od wczesnych dziejów chrześcijaństwa z inspiracji religijnej powstawało
wiele dzieł sztuki. Pod wpływem rzymskim chrześcijaństwo odrzuciło obowiązujący w
judaizmie zakaz przedstawiania postaci. Zaczęto więc przedstawiac postacie Jezusa i
Marii. Wizerunki te często były inspirowane wcześniejszymi wyobrażeniami bóstw
pogańskich. W średniowieczu sztuka sakralna stanowiła dominującą część sztuki. Coraz
częściej obok postaci Jezusa i Marii pojawiały się postacie świętych Koscioła
katolickiego.
123
W czasach renesansu dostojnicy kościelni materialnie wspierali rozwój
sztuki. Papieże otaczali opieką takich twórców jak Michał Anioł, Rafael, Francesco
Borromini czy Leonardo da Vinci. Jednym z najwiekszych mecenasów (dzisiaj
powiedzielibyśmy : sponsorów) byli Aleksander VI i Juliusz II.
W krajach Ameryki Łacińskiej misjonarze katoliccy przyczyniali się do
niszczenia zastanych tam kultur pogańskich. Niszczono np. wizerunki lokalnych bóstw.
Niektóre jednak elementy sztuki miejscowej wkomponowały sie w chrześcijńską sztukę
religijną. Powstał szereg dzieł sztuki łączących tradycje obu kultur.
W dobie kontrreformacji Kościół katolicki inspirował kształtowanie się
nowego stylu w architekturze i sztuce – baroku. Katolickie kościoły barokowe miały
przyciągnąć wiernych swym bogactwem, dla odróżnienia od skromnych w formie
kościołów protestanckich. Jednocześnie okres ten cechuje bardziej negatywny niż w
poprzedniej epoce stosunek do pokazywania ludzkiego ciała. Stąd wielu renesansowym
rzeźbom dodawano specjalne opaski by zakryć ich nagość.
Barokowa fasada katedry w Santiago de Compostela
124
W późniejszych epokach Kościół katolicki nadal przywiązywał dużą wagę
do sztuki, chociaż dzieła powstałe z inspiracji religijnej stanowią znacznie mniejszy
procent niż w dawnych wiekach. Obok tradycyjnych form sztuki religijnej pojawiły się
nowe - np. filmy przedstawiające w sposób sfabularyzowany historie znane z Biblii lub
biografie osób uznanych za święte. Krytycy zarzucają Kościołowi katolickiemu chęć
wprowadzenia cenzury wobec dzieł sztuki. Powołują się tu na krytyczne głosy
przedstawicieli Kościoła wobec dzieł sztuki nawiązujących do motywów religijnych w
sposób odmienny od punktu widzenia Kościoła czy też zbyt śmiało przedstawiających
sprawy związane z seksualnością człowieka.
Pierwsze uniwesytety, które powstawały w Europie po upadku Cesarstwa
rzymskiego były uniwersytetami katolickimi. Tym niemniej część katolików była często
nieprzychylna rozwojowi niektórych teorii naukowych. Badania wynikające z chęci
poznania często były mylone z zamachem na wiarę i dogmatykę kościoła. Obrońca idei
kopernikańskiej, z której wysunął panteistyczne idee (zaprzeczał tym samym dogmatowi
Trójcy Świętej), Giordano Bruno został w 1600 roku spalony w Rzymie na stosie. Przed
sądem inkwizycyjnym stanęł również Galileusz, który oficjalnie musiał się wyrzec
swoich poglądów. Wyglądało to niebezpiecznie podobnie do czystek politycznych w o
wiele późniejszych czasach stalinowskiego terroru. Czasem niechętny był stosunek do
osiągnięć nowych technologii. Np. w roku 1907 papież Pius X zakazał używania w
kościołach światła elektrycznego. Czasy współczesne przyniosły stopniowe odchodzenie
od sporu teologii z naukami przyrodniczymi. W 1950 roku Pius XII w encyklice Humani
generis określił ewolucjonizm jako poważną hipotezę, zastrzegając jednak, że rodzaj
ludzki pochodzi od jednej pary, mężczyzny i kobiety. Jan Paweł II poszedł dalej,
stwierdzając w przesłaniu do Papieskiej Akademii Nauk z 1996 roku, że nowe zdobycze
nauki każą nam uznać, że teoria ewolucji jest czymś więcej niż hipotezą (dla tych co
zapomnieli : Charles Darwin urodził się w roku 1809).
125
Jakkolwiek Kościół katolicki odnotował niespotykany wcześniej wzrost
liczby wiernych, to jednak w niektórych państwach musiał stawić czoła poważnym
problemom. Od lat obserwuje się spadek liczby wiernych w niektórych państwach
europejskich m.in. we Francji, Czechach i Niemczech. Równocześnie nieustannie rośnie
liczba katolików w krajach zdecydowanie protestanckich takich jak np. Holandia. Liczba
katolików nieustannie wzrasta, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, gdzie lawinowo
wzrasta liczba emigrantów z Ameryki Łacińskiej. Jednocześnie równie szybko rośnie
tam liczba protestantów. W Niemczech od początku lat dziewięćdziesiątych z Kościoła
katolickiego wystąpiło około 1,5 miliona wiernych.
Chociaż Kościół katolicki w Europie Zachodniej przeżywa od wielu lat
kryzys nawet w krajach tak katolickich jak Hiszpania i Irlandia, to Jan Paweł II
wielokrotnie mówił o możliwej „wiośnie Kościoła” czyli odrodzeniu w XXI wieku w
wyniku rozczarowania konsumpcjonizmem koncentrującym się na potrzebach wyłącznie
materialnych. Trochę inaczej widzi to ruch zwany „Nową Erą” (ang. „New Age”), wedle
którego rozczarowanie konsumpcjonizmem będzie wprawdzie prowadzić do wzrostu
duchowości, nie będzie to jednak duchowość oparta o Kościół katolicki czy inne
zinstytucionalizowane formy religijności. W oparciu o własne obserwacje i gwałtownie
narastający kryzys zaufania do Kościoła katolickiego wydaje się, że założenia „New
Age” są bliższe prawdy.
Krytyka Kościoła katolickiego dokonywana jest z powodów religijnych,
filozoficznych oraz politycznych. Krytykowana jest postawa Kościoła katolickiego
wobec wyznawców innych religii w średniowieczu, renesansie i baroku. Krytykowana
jest działalność Świętego Oficjum i inkwizycja. Przedmiotem dyskusji historyków krytyki ze strony jednych i obrony przez innych - jest postawa papieża Piusa XII wobec
Holokaustu w czasie II wojny światowej, kiedy to nie skrytykował on jednoznacznie
zbrodni dokonywanych przez Niemców.
Pomiędzy Kościołem katolickim a innymi wyznaniami chrześcijańskimi
126
istnieje kilka kwestii spornych. Teologowie prawosławni krytykują Kościół katolicki z
powodu dominującej roli papieża oraz inowacji teologicznych wprowadzonych po
rozłamie w 1054 roku. Protestanci krytykują Kościół katolicki za odejście od Biblii.
Krytyka filozoficzna dotyczy głównie dogmatów sprzeciwiających się,
bądź też wykraczających poza ustalenia rozumu i zwracanie się w stronę fideizmu
(Fideizm jest to teoria wedle której wiara jest jedynym źródłem poznania prawdy).
Krytyka z powodów politycznych dotyczy roli jaką odgrywają duchowni
w poszczególnych krajach - zdaniem wielu krytyków nadmiernej i wręcz szkodliwej (na
myśl przychodzi tu Ojciec Dyrektor Tadeusz Rydzyk i jego „Radio Maryja”).
Tortury Świętej Inkwizycji - autor nieznany
127
Historia państwa polskiego jest równoległa i tak długa jak historia
polskiego Kościoła katolickiego. Zaczęły się obie w 966-ym roku i trwają do dzisiaj,
niemal bez przerwy. Niemal, bo w międzyczasie Polska straciła niepodległość, uległa
rozbiorom, okupacji i dominacji państw obcych. Kościół zaś trwał. Lojalny w stosunku
do Rzymu i lojalny do naszych zaborców. Dbał w pierwszym rzędzie o zachowanie
stanu posiadania, własnych przywilejów i uprawnień.
Przeszło tysiąc lat to szmat czasu. Od pierwszego jednak dnia po dzień
dzisiejszy stosunki między Kościołem katolickim a państwem polskim były nieustanną
rywalizacją wahającą się między przymierzem a walką o rząd dusz i władzę nad nimi.
Tron i ołtarz - te dwa symbole zawsze dominowały historię Polski.
Historia ta wypełniona jest szkodliwymi dla Polski mitami. Jednym z
bardziej szkodliwych, który przyniósł opłakane skutki był mit o zabójstwie biskupa
Szczepanowskiego przez króla Bolesława Śmiałego. Skończyło się to rozbiciem
dzielnicowym Polski. Kościół w tej sprawie zachował sie nieuczciwie i kłamliwie. Jego
interesy były ważniejsze niż interes Polski. Mit świętego Stanisława wyrósł z jego
fałszywej legendy i żyje dzisiaj w sercu przeciętnego polskiego katolika w roli patrona
Polski Nr. 1.
Drugi szkodliwy mit, to mit o obronie Częstochowy przed Szwedami.
Trzeci mit, a właściwie jedno wielkie przestępstwo popełnione na całym
polskim narodzie to kontrreformacja, o której więcej za chwilę.
Czwarty mit - to mit o patriotyzmie Kościoła w czasach zaborów.
Piąty mit - to mit Polaka-katolika jako synonim patriotyzmu. Księża
patrioci z czasów PRL’u i arcybiskup Wielgus są tu właściwym przykładem.
128
Szósty i ostatni mit o polskim patriotyzmie i katolickiej pokorze pisany
jest obecnie przez Ojca Dyrektora Rydzyka w Toruniu i kardynała Dziwisza w Krakowie.
Nie sposób jest pisać na temat wszystkich mitów polskiego katolicyzmu.
Byłaby to książka a nie esej. Przyjrzyjmy się jednak bliżej jednemu z nich - mitowi
polskiej kontrreformacji.
Oficjalnie, historycznie akceptowane dzieje kotrreformacji to działania
podjęte przez Kościół rzymsko-katolicki w I-ej RP, poparte przez polskich monarchów w
reakcji na wystąpienie reformacji na ziemiach polskich.
Były one częścią
kontrreformacji przeprowadzanej w Europie Zachodniej, jednak ich polską specyfiką był
stosunkowo niski poziom agresji wobec innowierców, uwarunkowany, jak to się dzisiaj
mówi, wiekową tradycją tolerancji w wielowyznaniowym i wieloetnicznym Królestwie
Polsko-Litewskim. Kontrreformacja w Polsce trwała od połowy XVI wieku do połowy
wieku XVII.
Nie ulega wątpliwości, że pod pewnym względem polska kontrreformacja,
co dzisiaj się podkreśla, była ewenementem na tle innych, ówczesnych państw
europejskich pogrążonych w krwawych represjach katolickich i protestanckich oraz
prawie nigdy nie kończących się wojnach religijnych. Dlatego też, współczesna
hostoriografia nazywa Rzeczpospolitą Obojga Narodów „państwem bez stosów”,
wygodnie zapominając jakie były rezultaty tej małokrwawej kontrreformacji. Tym
niemniej prawdą jest, że nawet królowie wyjątkowo blisko związani z katolicyzmem,
tacy jak Jan Kazimierz (król – jezuita – kardynał w jednej osobie), nie byli w stanie
wprowadzić masowych prześladowań innowierców. Wielu królów polskich zdawało
sobie sprawę, że wprowadzenie represyjnej kontrreformacji na wzór zachodnioeuropejski
grozi wewnętrznym rozpadem wielowyznaniowego państwa, co mogą wykorzystać
sąsiednie kraje. Tym niemniej w Rzeczpospolitej nasilały się represje i szykany wobec
innowierców, które w praktyce trwały aż do I-go rozbioru Polski.
129
Kiedy reformacja pojawiła się w Rzeczpospolitej w latach dwudziestych i
trzydziestych XVI wieku, Kościół katolicki był poważnie osłabiony wewnętrznymi
sporami i brakiem dyscypliny wśród księży i zakonników.
Z tego względu
kontrreformacja początkowo koncentrowała się na licznych dysputach teologicznych z
innowiercami, które jednak z regóły nie prowadziły do przekonania żadnej ze stron, a
nierzadko sprzyjały rozpowszechnianiu protestantyzmu.
Z drugiej strony atutem katolicyzmu w Polsce było ograniczone poparcie
społeczeństwa dla reformacji, która większe wpływy zdobyła tylko w zamieszkałych
przez niemieckie mieszczaństwo większych miastach Prus Królewskich, w Prusach
Książęcych, Inflantach i Księstwie Kurlandii, wśród średniej szlachty zamieszkałej w
województwie sandomierskim i lubelskim oraz na pograniczu województwa wileńskiego
i Księstwa Żmudzkiego. Z reguły reformacja cieszyła sie tylko poparciem części
magnatów, mieszczaństwa i drobnej szlachty. Od początku reformacja cierpiała na brak
szerokiego poparcia i odpowiednich funduszy, ponieważ magnaci, którzy chętnie
konfiskowali (na ograniczoną skalę) majątki Kościoła, niezbyt chętnie wspomagali
pastorów. Podczas gdy katolicyzm zachował praktycznie nienaruszony stan swego
posiadania, polska reformacja nigdy nie miała dostatecznych sił i środków materialnych.
Na Ukrainie działania kontrreformacji wobec prawosławia (w tym
narzucenie Kościoła unickiego), doprowadziły do powstania Chmielnickiego, co
skrzętnie wykorzystała Rosja, trakrując obronę prawosławia jako pretekst do rozpoczęcia
wojny rosyjsko – polskiej w latach 1654 – 1667.
Polską kontrreformację charakteryzowała ewolucja od dialogu z
protestantami w XVI wieku, przez nasilenie różnych form represji w XVII wieku, aż do
całkowitego odrucenia
i zmarginalizowania
innowierców w wieku XVIII.
Historyk J. Tazbir twierdzi : ... dysydentów zaczęto stawiać poza wspólnotą narodową
jako obcych, wyłamujących się z polskiej czyli katolicjkiej tradycji historycznej.
130
Kontrreformacja w Rzeczpospolitej stosowała różne metody eliminacji
innowierców i ograniczenia ich działalności - najczęściej były to :
- Propaganda religijna, pełna przepychu, „teatralna” obrzędowość
religijna, literatura polemiczna, przejęcie szkolnictwa przez zakony jezuitów i pijarów,
utrwalanie negatywnego stereotypu, „innowiercy – potępionego heretyka”.
- Stosowanie psychomanipulacji np. pełne emocji kazania wzywające do
pozbycia się „heretyków” jako wrogów „prawdziwej wiary”, obwinianie innowierców o
wszystkie złe zdarzenia np. klęski żywiołowe oraz porażki polityczne i militarne,
utożsamianie polskości z katolicyzmem a „herezji” z interesami krajów obcych.
- Naciski polityczne i dyplomatyczne , głównie za pośrednictwem
katolickich magnatów i nuncjusza papieskiego.
Naciski prawne. W XVII wieku częste było wytaczanie procesów
protestanckiej szlachcie oskarżanej o „szerzenie herezji”. Wykorzystywano też sejm do
zakazywania działalności np. arian.
W 1688 roku sejm wprowadził karę śmierci za odstępstwo od
katolicyzmu. Wykluczył protestantów z senatu w roku 1712 a w 1734 wykluczeniem z
sejmu sprowokował interwencję Prus i Rosji pod hasłem „obrony praw innowierców”.
Negatywnym skutkiem kotrreformacji bylo zniszczenie protestanckich
środowisk twórczych (np. Braci polskich), rozwój ksenofobii, blokowanie ewolucji
ustroju państwa i jego modernizacji oraz umożliwienie coraz większej interwencji państw
sąsiednich pod pretekstem „obrony praw innowierców”. W rezultacie doprowadziło to
do rozbioru ziem polskich przez naszych sąsiadów. Największe szkody kontrreformacja
spowodowała w psychice Polaków. Przestaliśmy myśleć samodzielnie, nie wzieliśmy
udziału w zmianach jakie w międzyczasie zachodziły w Europie Zachodniej . Trwało to
niemal 300 lat. W dużej mierze trwa jeszcze dzisiaj.
131
Okres rozborów Polski postawił Kosciół w trudnej sytucji. W pewnym
sensie dwuznacznej. Z jednej strony w oparciu o szerokie, bierne, w dużej mierze
niepiśmienne masy wsi i miast, wierne tradycji i niebiorące udziału w życiu społecznym,
Kościół zyskiwał poparcie i niewątpliwie był „polski”. Z drugiej strony hierarchia
Kościoła była w stosunku do zaborców lojalna, o ile nie więcej. Specjalnie po Kongresie
Wiedeńskim 1815-go roku - po zawarciu Świętego Przymierza, którego nowy porządek
ustalał, że tylko monarchowie z Bożej łaski (Dei Gratia Rex) mogą zasiadać na tronie.
Papież Grzegorz XVI głoszący tezę o absolutnej wyższości władzy
kościelnej nad władzą świecką, występował przeciwko rozdzieleniu Kościoła od
państwa. W roku 1832 wydał encyklikę CUM PRIMUM, w której napominał polskich
biskupów i duchowieństwo aby podporządkowali się władzy zaborców oraz aby
zachęcali do tego lud. W encyklice tej potępił Powstanie Listopadowe nazywając
powstańców podłymi buntownikami, którzy powstali przeciw władzy monarchy.
W 1894 roku papież Leon XIII (Jego dyspensę od paruset lat czyśćca dla
rodziny Szymańskich, zakupiła w Watykanie i przywiozła do Polski moja babka Julianna
z Gawełczyków Szymańska) w encyklice CHARITATIS
PROVIDENTIAEQU
adresowanej do biskupów i duchowieństwa polskiego przypominał :
W wierze świętej czerpiąc podnietę do wierności względem państwa i
monarchów – Wy, co rosyjskiemu podlegacie berłu, nie przestańcie wytężać usuiłowań
nad utrwaleniem wśród kleru i ogółu poszanowania dla zwierzchności i przestrzegania
karności publicznej. Wy, którzy podlegacie przesławnemu domowi Habsburgskiemu,
miejcie na baczeniu, ile zawdzięczacie Dostojnemu Cesarzowi w najwyższym stopniu do
wiary przodków przywiązanemu. Udowodnijcie tedy z każdym dniem jawniej swoją
względem Jego wierność i pełną wdzięczności uległość. Wam, którzy zamieszkujecie
prowincję poznańska i gnieźnieńską zalecamy ufność w wielkoduszną sprawiedliwość
Cesarza, o Jego bowiem względem was przychylności i życzliwym usposobieniu,
osobiście od Niego samego powzięliśmy wiadomość.
132
Spory odłam katolików polskich pozostawał głuchy i obojętny na
papieskie wezwania do pełnej wdzięczności i uległości wobec zaborców. Także część
kleru nie była posłuszna zaleceniom hierarchów. Ale dostojnicy Kościoła w „swoich”
zaborach modlili się za pomyślność władców.
W Warszawie abp. Aleksander Kakowski odprawia dziękczynne
nabożeństwo za zwycięstwo rosyjskiego oręża, a 23 października 1914 roku posyła
carowi depeszę :
Do Jego Cesarskiej Mości od Najjaśniejszego Pana z ocalonej przy
pomocy Bożej i z woli Waszej Cesarskiej Mości od najścia wroga Warszawy.
Odprawiwszy uroczyste nabożeństwo dziękczynne, ośmielam się złożyć u stóp Waszej
Cesarskiej Mości, w imieniu swoim i swojej owczarni, uczucia najgłębszej wdzięczności i
wiernopoddańczego oddania. Rzymskokatolicki Arcybiskup warszawski, Aleksander
Kakowski.
W Krakowie buskup Adam Sapieha modli się do tego samego Boga o
zupełnie inny bieg wydarzeń : o klęskę i niepowodzenie Rosji :
Winniśmy bezustannie wysyłać przed tron Wszechmogącego Pana
Zastępów błagalne nasze proźby o zwycięstwo nad wrogiem.
9-go stycznia 1915 roku biskup Sapieha bierze udział w deputacji pod
przewodnictwem marszałka kraju, Stanisława Niezabitowskiego, która w Schonbrunn
składa cesarzowi Franciszkowi Józefowi deklarację :
Nasza wdzięczność dla W. Ces. Mości przetrwa więc wieki i nigdy nie
ustanie. Tej wdzięczności też odpowiada nasza nieograniczona wierność. Racz więc, W.
Ces. Mość, zezwolić, abyśmy w czasie ciężkich walk i trudów powtórzyli często składane
ślubowanie i połączyli z nim nasze najgorętsze życzenia szczęśliwego zakończenia tych
133
walk przez ostateczne zwycięstwo naszej o sprawiedliwą sprawę walczącej armii. Z temi
życzeniami i nadziejami wznawiamy u stóp najwyższego tronu nasze starodawne
ślubowanie : przy Tobie, Najja śniejszy Panie , stoimy i zawsze stać chcemy.
W Poznaniu, w sierpniu 1914-go roku, abp. Edward Likowski ogłasza list
pasterski nawołujący do wierności wobec cesarza Wilhelma i apeluje w nim do wiernych
Mężowie, bracia ! Synowie Wasi wezwani pod broń walczyć będą
przeciwko sprzymierzonym wrogom cesarstwa niemieckiego i austriackiego, a w
szczególności przeciw Rosji. W tej walce niejeden z nich złoży swe życie w ofierze.
Niech Wam to jednak będzie pocieszeniem, że jakkolwiek Wam przyjdzie ponieść większe
czy mniejsze ofiary, złożycie je za sprawiedliwą sprawę. Wiem, że nigdy nie wymarło w
nim (społeczeństwie) poczucie obowiązku posłuszeństwa wobec władzy z woli Bożej nad
nim postanowionej.
Siedemdzisiąt lat wcześniej, Juliusz Słowacki zapewne w proteście
przeciwko stanowisku Watykanu, w poemacie BENIOWSKI pisze :
O Polsko ! jeśli ty masz zostać młodą
I taką jak ta być, co dzisiaj żyje,
I być ochrzczona tą przeklętą wodą,
Której pies nie chce, wąż nawet nie pije;
Jeśli masz z twoją rycerską urodą
Iść między ludy jak wąż, co się wije;
Jeśli masz zrównać się z podstępnym Włochem;
Zostań, czym jesteś – ludzi wielkich prochem !
Ale to próżna dla ciebie przestroga !
Ciebie anieli niebiescy ostrzegą
134
O każdej czarze – czy to w niej przez wroga,
Czyli przez węża i pająka swego
Wlane są jady. – Jesteś córką Boga
I siostrą jesteś Ukrzyżowanego.
Ciebie się żadna trucizna nie imie;
Krzyż twym papieżem jest – twa zguba w Rzymie !
Tam są legiony zjadliwe robactwa;
Czy będziesz czekać, aż twój łańcuch zjedzą ?
Czy ty rozwiniesz twoje mściwe bractwa,
Czekając na tych, co pod tronem siedzą
I krwią handlują i duszą biedactwa,
I sami tylko o swym kłamstwie wiedzą,
I swym bezkrewnym wyszydzają palcem
Człeka, co nie jest trupem – lub padalcem.
Nie można się więc dziwić, że w 1927 roku kiedy sprowadzono prochy
Słowackiego z Francji do Polski, przed chwilą wspomniany kardynał Sapieha, sprzeciwił
się złożeniu prochów poety na Wawelu. Józef Piłsudski wydał wtedy do eskortujących
trumnę oficerów rozkaz :
Polecam Panom odnieśź trumnę Juliusza Słowackiego do krypty
królewskiej, bo królom był równy.
Wydaje się, że pojęcie tolerancji jest specjalnie dalekie hierarchom
krakowskiego Kościoła. W parę lat po pogrzebie Słowackiego problemy, zapewne z
podobnego powodu, miał Marszałek Piłsudski. Parę lat temu po długich debatach i
oporze Kościoła, w kościele na Skałce (Nekropolia krakowska, druga po Wawelu)
spoczęła trumna Czesława Miłosza. Przed paru tygodniami w krypcie królewskiej , tym
razem z woli gospodarza wawelskiej katedry, złożono trumny tragicznie zmarłych
małżeństwa Kaczyńskich.
135
Lata 1939 – 1945 były czasem prześladowań Kościoła katolickiego
zarówno pod okupacją niemiecką jak i sowiecką.
Hitlerowcy rozstrzelali lub
zamordowali w obozach koncentracyjnych przeszło 2 000 duchownych. Straty Kościoła
pod okupacją sowiecka nie są dokładnie znane. Przypuszcza się, że były większe niż te
pod niemiecką.
Prymas August Hlond opuścił Polskę i wyjechał do Watykanu w 1939
roku. Przeniósł się później do Francji gdzie był przez Niemców internowany do końca
wojny. Tymczasową głową Kościoła w Polsce został kardynał Sapieha.
W myśl starego polskiego przysłowia Jak trwoga to do Boga,
popularność Kościoła w czasie wojny wyrażnie wzrosła. Kościoły były pełne, wielu
duchownych katolickich brało czynny udział w podziemnym ruchu oporu, wielu ginęło
śmiercią męczeńską.
Od roku 1945, roku końca wojny, przez cały okres PRL’u, Kościół
katolicki w Polsce znalazł się w sytuacji wyjątkowej. Polska władza ludowa, oparta na
doktrynie marksistowskiej wprowadzonej do Polski na sowieckich bagnetach, była
Kościołowi wroga.
Filozofia chrześcijańska z marksizmem niewiele miała
wspólnego, a 90 % Polaków bylo katolikami, Kościół cieszył sie szacunkiem i był
jedyną , niezależną strukturą organizacyjną w Polsce. Wydaje się, że do pewnego czasu
(do wyboru kardynała Wojtyly na papieża), zarówno w Watykanie jak i w Polsce,
zakładano, że dominacja sowiecka we Wschodniej i Środkowej Europie będzie
nieprzewidywalnie długa – o ile nie stała.
Stąd, celem uratowania tego co możliwe, powstała złudna koncepcja
porozumienia komunizmu z religią. Prowadziło to do karkołomnych prób porozumienia,
umów, paktów i ustępstw często ocierających sie o granice moralności i prawdy.
Prawdy, na której, jak twierdzili Ojcowie Koscioła, opierały sie jego fundamenty.
Przypomnijmy sobie w dużym skrócie jak to naprawdę wyglądało.
136
Będąc niedawno w Warszawie widziałem fotografię procesji Bożego
Ciała, na której obok Prymasa Augusta Hlonda kroczył komunistyczny generał Piotr
Jaroszewicz. Były to lata czterdzieste, kiedy władze PRL’u odnosiły się do Koscioła w
sposób lagodny. Tym niemniej już w końcu 1945 roku zerwano konkordat, który Polska
zawarła ze Stolicą Apostolską w roku 1925. W tym czasie powstaje PAX, organizacja z
jednej strony całkowicie podporządkowana władzy komunistycznej, z drugiej wydająca
szereg cennych pozycji literatury katolickiej. Zaczyna działać organizacja „Księży
patriotów”.
W 1949 roku (tym samym, w którym Konstanty Rokossowski zostaje
Marszałkiem Polski) wydany zostaje „Dekret o Ochronie Wolności Sumienia i
Wyznania”, przewidujący między innymi kary więzienia za zmuszanie do praktyk
religijnych.
W 1950 roku podpisano pierwsze kontrowersyjne porozumienie między
rządem a Episkopatem. Porozumienie to zezwalało na naukę religii w szkołach,
zachowywało KUL (Katolicki Uniwersytet Lubelski) i szereg seminariów duchownych.
W zamian Kościół zobowiązał się do nieużywania uczuć religijnych w celach
antypaństwowych, wyraził zgodę na nieprzeciwstawianie się kolektywizacji rolnictwa i
potępił bandy reakcyjnego podziemia. Porozumienie to prawie natychmiast po
podpisaniu zostało przez rząd PRL’u przekreślone szeregiem wrogich wobec Kościoła
posunięć. Jeszcze w tym samym roku zlikwidowano CARITAS, katolicką organizację
charytatywna i wydano dekret o konfiskacie dóbr kościelnych.
Lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte były latami wzmożonej walki z
Kościołem. W 1953 roku aresztowany zostaje kardynał Wyszyński. W 1958 pracownicy
Urzędu Bezpieczństwa dokonali najścia na klasztor na Jasnej Górze, przeprowadzili
rewizje i skonfiskowali książki wydane za zezwoleniem cenzury. W 1959 wydano nowe
przepisy podatkowe wymierzone przeciwko Kościołowi. W 1960 wycofano naukę religii
137
ze szkół , utrudniano budowę kościołów (rozruchy w Nowej Hucie) a podczas
peregrynacji kopii obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej po Kraju, obraz
zatrzymywano.
Głównym punktem państwowych obchodów milenijnych w 1966 roku
była sesja specjalna Sejmu i przemówienie Gomółki, w którym przedstawił on
komunistyczną wizję historii Kraju, nie wspominając nic o Chrzcie Polski, którego
rocznica właśnie była obchodzona. Wynikiem obchodów milenijnych był wzrost
znaczenia Kościoła
jedynej dużej, niezależnej organizacji w państwie
komunistycznym.
W 1970 roku Pierwszym Sekretarzem PZPR zostaje Edward Gierek. Jak
zawsze, zmiany w kierownictwie partii powodują zmiany w jej postępowaniu.
Propaganda antyklerykalna ulega osłabieniu i polepszają się kontakty z Kościołem.
Kardynał Wyszyński staje się ważną osobistościa w życiu politycznym
Kraju. Do tego stopnia, że kiedy w latach 1975 – 1976 rząd nowelizując konstytucję
wpisał do niej socjalistyczny charakter państwa, przywódczą rolę PZPR i nierozerwalną
więź Polski ze Związkiem Sowieckim - kardynał Wyszyński ostro zaprotestował.
Protest złożyli też liczni przedstawiciele życia umysłowego i świata kultury.
Strajk stoczniowców, powstanie KOR’u (Komitet Ochrony Robotników) i
„Solidarności”, w końcu stan wojenny ogłoszony w roku 1981, postawił Kościół w nowej
sytuacji. Episkopat stanął w obronie robotników i zajął stanowisko negocjatora. Już w
1976 roku biskupi apelują do społeczeństwa o rzetelną pracę (ukłon w stronę władzy) do
której zwracają sie o zaniechanie represji, przywrócenie praw osobom skazanym i
pozbawionym pracy oraz zastosowania wobec nich amnestii.
W roku 1975 głową Kościoła katolickiego został wybrany Polak. Częste
pielgrzymki Jana Pawła II do Polski miały niebywały wpływ na społeczeństwo. Dawały
138
im poczucie siły, godności i bezpieczeństwa. W pierwszym rzędzie pozwalały
zapomnieć o głęboko w polskiej psychice zakorzenionym kompleksie niższości.
PAPIEŻ POLAK stało się najczęściej używanym określeniem.
Jan Paweł z dalekiego Rzymu kierował zdalnie Kościołem polskim. Z
pozycji wysokiego urzędu i kontaktów z „wielkimi” całego świata, zdawał sobie sprawę
lepiej niż inni z powolnej agonii komunizmu. Rola Kościoła w Polsce była wtedy
niesłychanie trudna. Po śmierci kardynała Wyszyńskiego kierował nim Prymas Glemp,
za lat szkolnych członek komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej i aktywny
działacz Towarzystwa Przyjaźni Polsko - Radzieckiej, tak jak miliony Polaków i tysiące
księży, wychowany w komunistycznym państwie. Pisałem o tym w rozdziale
zatytułowanym HOMO SOVITICUS.
W
tych przełomowych czasach sytuacja wyglądała niezwykle
paradoksalnie.
W komunistycznym państwie żylo 10 milionów członków
antykomunistycznej „Solidarności” i działał Kościół katolicki, niezależna od państwa
struktura organizacyjna.
Nic więc dziwnego, że w dekrecie Rady Państwa
wprowadzającym stan wojenny i wyprowadzającym czołgi i wojsko na ulice miast
stwierdzono, że przepisy o zawieszeniu organizacji oraz odbywania zgromadzeń nie
dotyczą Kościoła.
Po ogłoszeniu stanu wojennego zebrała się Rada Główna Episkopatu. W
ogloszonym komunikacie biskupi zwracali się z gorącym apelem o zachowanie spokoju i
panowanie nad namiętnościami i gniewem. W dalszej części apelu żądali wolności dla
internowanych i przywrócenie związkom zawodowym, zwłaszcza „Solidarności” ,
wolności działania. Była to wypowiedź, ktora wyraźnie angażowała Kościół w życie
polityczne. Odczytanie publiczne tej wypowiedzi nigdy jednak nie miało miejsca. Na
„kategoryczną proźbę” generała Jaruzelskiego, Prymas Glemp odstąpił od odczytania w
kościołach wezwania Rady Głównej. Zamiast tego odczytano przesłanie Prymasa, które
139
w sposób zasadniczy różniło się od apelu Rady Głownej Episkopatu. Brak w nim było
krytyki władz, postulatów uwolnienia internowanych i cofnięcia delegalizacji
„Solidarnosci”. Prymas nawoływał do spokoju !
Nie ulega wątpliwości, że większość duchowieństwa od samego początku
zaangażowała się po stronie „Solidarności”. Ogromną rolę odegrały struktury parafialne,
które zajęły się dystrybucją pomocy napływającej z Zachodu. Postawa kapłanów wobec
władzy i rzeczywistości stanu wojennego była oczywiście różna, choć w większości byli
oni bardziej radykalni od hierarchii kościelnej, ktora z rezerwą odnosiła się np. do
zdecydowanie patriotycznych zachowań księdza Popiełuszki czy intelektualistów z
KOR’u pełniących rolę doradców „Solidarności”.
Poparcie społeczne i popularność Kościoła nigdy nie była tak wielka jak w
czasie stanu wojennego. Utwierdzało to Kościół w słuszność jego roli negocjatora
powołanego do pertraktacji między rządem a społeczeństwem. Kościół zaczął odgrywać
znaczącą rolę w życiu politycznym. Brał aktywny udział w obradach „Okrągłego Stołu”,
a po rozwiązaniu PZPR i zmianach ustrojowych wszedł na stałe do życia politycznego
Kraju. Odwieczny problem Kościoła - Ołtarz i Tron, rywalizacja i przymierze - znów
znalazły się na porządku dziennym.
Dzisiaj Kościół katolicki przeżywa poważny kryzys. Oskarżany jest o
niezgodność między Ewangelią a praktyką, o brak szacunku dla człowieka, o chęć
sprawowania władzy, o brak ducha ubóstwa. Hipokryzja i łamanie podstawowych zasad
moralności chrześcijańskiej przez kler Stanów Zjednoczonych, Irlandii i Niemiec
przybrał zastraszajace rozmiary. Kryzys ten jest szczególnie widoczny w Kościele
polskim, który po śmierci Jana Pawła II przypomina łódź bez sternika na wzburzonych
falach oceanu. Dzisiaj obliczem polskiego Kościoła są Ojciec Tadeusz Rydzyk i
kardynał Dziwisz. Obu im postawić można te same zarzuty, o ktorych piszę powyżej,
dodając antyintelektualizm i predylekcję do bezwstydnego, barokowego przepychu.
140
Moralna sanacja Kościoła jest zapewne troską wszystkich chrześcijań. Ja
przyszłość chrześcijaństwa widzę w barwach raczej czarnych. Pisałem o tym w rozdziale
pt. NOWE IDZIE.
Polityczna rola w życiu panstwa, także polskiego, winna być problemem
dotyczącym wszystkich Polaków. Pełny i prawdziwy rozdział Kościoła od państwa,
całkowita separacja Tronu od Ołtarza jest warunkiem Sine qua non naszej przyszłości.
Polska do Europy wróciła sześć lat temu. Miejmy nadzieję, że sarmatyzm, to dziecko
polskiej kontrreformacji żyjące do dzisiejszego dnia w wypowiedziach wielu polskich
liderów, że polska ksenofobia i obskurantyzm głoszone przez Radio Maryja, nie
przeszkodzą nam w naszym powrocie do Europy i reszty świata. Że potrafimy nadrobić
straty spowodowane między innymi przez polską ZAKRYSTIĘ.
Nowy Prymas Polski abp. Józef Kowalczyk w szacie liturgicznej
ozdobionej BIAŁYM ORŁEM. Miejmy nadzieję, że nie jest to symbolem ingerencji Kościoła w sprawy
państwa. Powrotem do przymierza Tronu z Kościołem. Czasy kiedy Prymas był regentem minęły
bezpowrotnie.
141
Ż
ŻEGOTA – Rada Pomocy Żydom, była polską organizacją podziemną
działającą w latach 1942 – 1945, której zadaniem była pomoc Żydom izolowanym w
gettach. Wydaje się, że na samym początku tego rozdziału wypada się przyznać, że litera
„Ż” i hasło ŻEGOTA stały się i są pretekstem do ponownego przemyślenia paru
męczących mnie zagadnień - antysemityzmu i radykalnego nacjonalizmu, które w
latach mojej młodości odegrały ważną rolę - pośrednio wpłynęły decydująco na całe
moje życie, stając się główną przyczyną wyjazdu (ucieczki) z Polski. Z Polski
wyjechałem mając 23 lata.
Zacznijmy jednak od ŻEGOTY. Bezpośrednio nigdy z nią nie miałem do
czynienia, najprościej więc będzie jeśli zacytuje in extenso informacje dotyczące tej
organizacji jakie znalazłem w encyklopedii Wikipedia.
Organizacja ŻEGOTA powstała w dniu 4-go grudnia 1942 roku jako
kontynuacja założonego we wrześniu tego samego roku Tymczasowego Komitetu
Pomocy Żydom. Założycielkami były Zofia Kossak-Szczucka i Wanda KrahelskaFilipowicz. Innym znanym członkiem Komitetu był Wladysław Bartoszewski. Komitet
gromadził około 180 osób, głownie działaczy katolickich.
Pierwszym jego
przewodniczącym był Julian Grobelny (przedwojenny działacz PPS).
Okupacyjne prawo niemieckie w Polsce przewidywało karę śmierci dla
osób ukrywających Żydów. Dlatego znalezienie dla nich schronienia poza murami getta
142
nie było rzeczą ptostą i łatwą. Dzieci żydowskie były ukrywane u przybranych rodzin, w
publicznych domach sierot oraz innych instytucjach podobnego typu. W samej
Warszawie dziecięcy oddział ŻEGOTY prowadzony przez Irenę Sendlerową, opiekował
sie 2 500 dziećmi przemyconymi z warszawskiego getta.
ŻEGOTA we współpracy ze wspólnotami zakonnymi, między innymi
zakonem Marianów i zakonem Urszulanek, zaopatrywała Żydów w katolickie metryki
chrztu, które pomagały im ocaleć. W ten sposób wydano Żydom około 60 tysięcy
fałszywych dokumentów.
W czasie wojny ŻEGOTA była jedyną podziemną organizacją
prowadzoną zarówno przez Żydów jak i nie-Żydów z wielu środowisk politycznych.
Nazwa ŻEGOTA jest pomysłem Zofii Kossak-Szczuckiej i pochodzi od imienia jednego
z konspiratorów w III części „Dziadów”
Trudno ustalić datę przybycia pierwszych Żydów na ziemie polskie.
Ibrahim ibn Jakub, żydowski kupiec i dyplomata z Tortosy w Hiszpanii w swoich
wspomnieniach z podróży w roku 965-ym, wymienia imię polskiego księcia Mieszka i
miato Kraków. Zapewne nie był on jedynym Żydem wędrującym w kraju Piastów.
Bolesław Pobożny (1221-1279) i Kazimierz Wielki (1310-1370) nadawali im liczne
przywileje. Np. Statut Kaliski z 1264 roku zapewniał Żydom bezpieczństwo osobiste i
religijne. Masowa emigracja Żydów do Polski miała miejsce w czasie między XII a XV
wiekiem. Był to okres Wypraw Krzyżowych i Świętej Inkwizycji, prześladowań
religijnych w Europie, specjalnie w Hiszpanii i Portugalii. Spowodował on masową
ucieczkę Żydów na Wschód. Wielu z nich osiedliło się w Polsce, kraju w tym czasie
mało rozwiniętym.
Polski stan mieszczański zaczynał dopiero powstawać i
zapotrzebowanie na ludzi biegłych w handlu i rzemiośle było wielkie. W tym też czasie
zapewne zrodził się polski antysemityzm. Wydaje się, że u jego podstaw leżały trzy
przyczyny :
143
1 – Polska ksenofobia, nieufność i wrogość do wszystkiego co obce, inne i
nieznane.
2 – Kościół katolicki mający olbrzymi wpływ na edukację i sposób
myślenia Polaków, który jak pamiętamy, jeszcze do niedawna obwiniał Żydów o
ukrzyżowanie Chrystusa.
3 – Wrogość do konkurenta, często lepiej zorganizowanego i
wykształconego.
Przed 2-gą wojną światową w Polsce liczącej około 33 milionów
mieszkańców, Żydzi stanowili 10 % ludności. W 1939 roku w Warszawie mieszkało 380
tysięcy Żydów, co stanowiło jedną trzecią ludności miasta. 60 % warszawskich lekarzy
było Żydami. W wielu małych miastach, szczególnie we wschodniej części Kraju
stanowili oni 70 % mieszkańców. Większość z nich nie znała języka polskiego lub znała
go w sposób wielce ograniczony.
W wyniku Holokaustu, zagłady Żydów przez władze III Rzeszy
Niemieckiej w latach 1941 – 1945 wymordowano 6 milionów osób pochodzenia
żydowskiego. W tej liczbie ofiar znalazło sie około 3 miliony Żydów pochodzenia
polskiego. Ta niewyobrażalna zbrodnia w swojej dużej części miała miejsce na terenie
okupowanej przez Niemców Polski.
Okrucieństwo wojny napewno stępiło wrażliwość ludzką. Śmierć stała się
zjawiskiem codziennym, każdy z nas się o nią otarł, była blisko. Ta ciągła obecość
niebezpieczeństwa ąmierci w połączeniu z duchem obowiązków społecznych i
obywatelskich w którym bylismy wychowani, łączyła CZĘŚĆ z nas w podziemnym
ruchu oporu.
ŻEGOTA, o której piszę, nie byłaby niczym nadzwyczajnym gdyby nie
zwykła prawda, w którą nie chcemy uwierzyć, pomijamy milczeniem i zaslaniamy
wstydliwą kurtyną fałszywej legendy.
144
Polska Podziemna nie była udziałem wszystkich Polaków. Wielu z nas
poprostu się bało, co nie jest grzechem, wielu chciało poprostu przeżyć wojnę, wielu
obojętnych nie znało, lub znać nie chciało swoich obywatelskich czy ludzkich
obowiązków.
Oskarżani jesteśmy o obojętność wobec dramatu SHOAH. Rozbawiona
karuzela przy murze płonącego getta (w wierszu C. Miłosza) stała się symbolem naszej
znieczulicy i naszego antysemityzmu. Dużo w tym prawdy. Sam jechałem wzdłuż muru
płonącego getta na ulicy Bonifraterskiej. Jechałem na Wielkanocne śniadanie kiedy obok
mnie mordowano ludzi. Prawdą jest również, że tańczyłem i bawiłem się na
towarzyskich spotkaniach kiedy mój ojciec był mordowany w Katyniu, ciotka w
Auschwitz a wuj w poznańskim więzieniu.
Kiedy gwałt i zbrodnia zabijania stają się codziennym zjawiskiem a prawo
i sprawiedliwość nieobowiązującym sloganem, tępieją ludzkie instynkty. Czasami
ludzką życzliwość zastępuje wtedy obojętność, od której tylko krok do nienawiści i
zwyrodnienia. Na tym chyba polega okrucieństwo, zbrodnia i bezsens wojny.
O antysemityzmie, nacjonalizmie i mojej z nimi przygodzie pisałem we
wspomnieniach pt. JA-JO PAMIĘTA. Pisząc teraz o ŻEGOCIE i Żydach wraca to do
mnie raz jeszcze. Czy relatywizm jest grzechem ? czy ciągle muszę sie tłumaczyć ?
Wiele z moich zachowań tłumaczy zapewne atmosfera, okoliczności i
prawdy tych czasów. Działo się to w połowie ubiegłego wieku a nawet trochę wcześniej.
Znajomość środowiska w którym sie wychowałem i trochę wiedzy historycznej może
wiele wyjaśnić. Brak doświadczenia i wiek. Miałem zaledwie 13 lat kiedy zostałem
członkiem NOG’i (Narodowa Organizacja Gimnazjalna).
Oczywiście pozostaje
przyczyna główna, do której najtrudniej się przyznać : źle rozumiana ambicja i zwykła
głupota.
145
Kiedy dzisiaj czytam Deklarację Obozu Narodowo-Radykalnego z 1934
roku to łapię się za głowę ! Jak to się stało, że normalni, dobrze wykształceni,
wydawałoby się myślący ludzie, mogli wymyślić coś podobnego ? Tekst Deklaracji leży
przede mną, pozwolicie, że zacytuję :
W poczuciu odpowiedzialności dziejowej wobec Narodu, przedstawiciele
młodego pokolenia polskiego stwierdzają, i dalej : W państwie polskim prawa publiczne
posiadać mogą tylko ci, którzy są dziedzicami cywilizacji polskiej, lub godni stać się jej
współtwórcami. Ludność ruska i białoruska winna posiadać pełne prawa obywatelskie.
Żyd nie może być obywatelem państwa polskiego i - póki jeszcze ziemie polskie
zamieszkuje – powinien być traktowany jedynie jako przynależny do państwa. Dalej :
Wytwórczość polska, uniezależniona od koniunktury światowej zaspokoić powinna
wszystkie istotne potrzeby gospodarstwa narodowego. I jeszcze dalej : Obóz NarodowoRadykalny opierając się na tych zasadach, zwalczać będzie zdecydowanie wszystko co
godzi w całość Narodu Polskiego, a przede wszystkim w międzynarodowe organizacje
komunistyczne, masońskie i kapitalistyczne.
I pomyśleć, że dzisiaj, 73 lata później są jeszcze w Polsce ludzie, którzy
myślą podobnie. Wypełniają oni nawy gdańskiego kościoła św. Brygidy, czy wsłuchani
w głos toruńskiego kaznodziei wciągają Polskę w bagno sarmackiego obskurantyzmu.
Ja, aby wyrwać się z tego szalonego kręgu ksenofobii i populistycznych
sloganów bez najmniejszego pokrycia potrzebowałem „kubła zimnej wody”, wstrząsu
jakim było Warszawskie Powstanie i dramat pozbawienia Ojczyzny. Wielu z moich
przyjaciół, nawet tych o doświadczeniach podobnych do moich, do końca życia wierzyło
w szaloną i okrutną bajkę wymyśloną w 1934 roku. W etnicznie „czystą” Polskę bez
obcych i „innych”. Samowystarczalną pod każdym względem – gospodarczo i
kulturowo, samotną. Opartą o chrześcijańskie wartości owocujące Jedwabnem i
kieleckim pogromem.
146
Ocywiście nie wszyscy.
W tym ostatnim rozdziale mojego abecadła zatytułowanym ŻEGOTA nie
mogę pominąć imienia mego dawnego przywódcy i mentora, później starszego kolegi Edwarda Marcina Kemnitza.
EDWARD MARCIN KEMNITZ (1907-2002)
147
Edward Kemnitz urodził się w Warszawie w 1907 roku. Związany był z
ruchem narodowym od wczesnej młodości.
Kończy prawo w Uniwersytecie
Warszawskim, studiuje w London School of Economics. Był jednym z założycieli OP
(Organizacji Polskiej) a w roku 1934 ONR’u (Obóz Narodowo Radykalny). Był też
jednym z pierwszych więźniów politycznych w międzywojennej Polsce, w „obozie
odosobnienia” w Berezie Kartuskiej. W czasie wojny (1939 – 1945) pracuje w
podziemnej Służbie Cywilnej Narodu (organizacji inspirowanej przez OP), w Armii
Krajowej w komórce przyjmującej zrzuty broni, sprzętu i „cichociemnych”
spadochroniarzy oraz w ŻEGOCIE, organizacji pomagającej Żydom. Po zakończeniu
wojny nadal pracuje w konspiracji zostając Komendantem Okręgu Pomorskiego tajnej
Armii Polskiej, organizacji zawiązanej wspólnie przez AK i NSZ. Aresztowany w
Poznaniu przez komunistyczny Urząd Bezpieczeństwa w 1945 roku, przebywa w
więzieniach Poznania, Bydgoszczy, Wronek i Warszawy do roku 1947-go. W 1949 roku
zostaje ponownie aresztowany i więziony przez 7 lat do roku 1956-go. W 1964 roku
Kemnitz emigruje do Kanady gdzie pracuje w montrealskim Loyola College, później w
Concordia University. W 1983 roku za zasługi w ratowaniu Żydów w czasie Holokaustu,
Kemnitz odznaczony zostaje przez państwo Izraela medalem „Sprawiedliwy wśród
Narodów Świata”. W roku 1994 odznaczony zostaje Krzyżem Narodowego Czynu
Zbrojnego a w 2001 za pracę dla dobra Polski i Polonii Kanadyjskiej Krzyżem
Kawalerskim Orderu Zasługi RP.
Kemnitz umiera w Montrealu w roku 2002, w 95-ym roku swego życia.
Osobliwe było życie Edwarda Kemnitza. Począwszy od młodzieńczych
lat zauroczony radykalnym nacjonalizmem polskim, poprzez więzienie sanacyjnej II
Rzeczpospolitej, wojnę, Polskę Podziemną, komunistyczne więzienia i pracę społeczną
na emigracji, Jego długie życie polegało na nieustannej służbie spełniania obywatelskich
i ludzkich onbowiązków. Dla mnie był i ciągle jest przykładem i wzorem człowieka
pełnego i sprawiedliwego. Żal (też przez „Ż”), że było ich tak niewielu.
148
Tłumaczenie polskie z listu z VAD
Vashem : Drogi Panie Kemnitz,
Mam zaszczyt powiadomić Pana, że Komisja Nominacyjna
Sprawiedliwych wśród Narodów Świata postanowiła odznaczyć Pana i pana nieżyjącego ojca Wojciecha
medalem RIGHTEOUS AMONG THE NATION. Medale przeznano Panom za ich odwagę i ludzką
życzliwość jaką wykazali Panowie ryzykując własnym życiem ratując Żydów w czasie Holokaustu. Medal
zostanie wręczony Panu w konsulacie Izraela w Montrealu. O dacie ceremonii wręczenia odznaczeń
poinformujemy Pana w najbliższej przyszłości. Proszę przyjąć wyrazy naszej wdzxięczności i najlepsze
Życzenia.
Dr. Moshe Bejski - Przewodniczący Komisji Sprawiedlieych wśród Narodów Świata.
149
POSŁOWIE
Żegnać się wypada z tymi krótkimi przemyśleniami na tematy, które
zawsze mnie interesowały. Notatki zacząłem robić w roku 2006-ym, zaraz po moich 80tych urodzinach. Z przykrością stwierdziłem, że pisanie przychodi mi coraz trudniej nic więc dziwnego, że to moje „zbieranie” abecadła przeciągnęło się na cały rok 2007-y.
Dzisiaj skończyłem ostatni esej. Jest 3-go stycznia 2008-go roku.
Przeczytałem abecadło raz jeszcze i z wielkim zdumieniem stwierdziłem,
że szereg moich komentarzy, dzisiaj, niezupełnie mnie przekonuje. O tym, że świat nie
stoi w miejscu - wiedziałem. Jak i to, że zmieniają się warunki i sytuacje w których
rodziły się moje uwagi. Najbardziej zadziwiajace jest tempo zachodzących zmian. A
może to ja nie nadążam za życiem i jego zmianami ?
Gdyby przyszło mi pisać dzisiaj na temat demokracji, do której każdy
przyznaje się w trochę inny sposób, moje rozważania byłyby zapewne szersze. W
świetle kryzysu ekonomicznego świata, na globalizację, ciągle nieuniknioną i
nieodwracalną, spoglądałbym uważniej, szukając poprawnych rozwiązań tam gdzie
wyraźnie zbłądziła. Zmian w tekście nie będę jednak robił. Uważam, że moje uwagi
pisane w 2006-ym roku są swego rodzaju świadectwem czasów. Korygując je,
odebrałbym im „klimat” czasów i prawdę. Nie jestem pewien czy jest to”przywilejem”
mego wieku, czy rzeczywiście czas leci jak szalony. Z trudem nadążam. Z ciekawością
obserwuję zmiany, które przynosi. Wiem, że to nie jest mój czas, a raczej czas moich
wnuków.
Drugie wydanie mojego abecadła nosi datę lipca 2010 roku. Zmiany,
które wprowadziłem są niewielkie i dotyczą głównie ilustracji. Na nowo napisałem
rozdział pt. ZAKRYSTIA. Wymagał tego kryzys w Kościele katolickim i jego
niepokojący udział w życiu politycznym naszego Kraju.
150
OO
OBÓZ NARODOWO-RADYKALNY I ORGANIZACJA POLSKA.
Żeby wytłumaczyć dlaczego nie zgadzam się z ideologią polskiego (jak i każdego
innego) nacjonalizmu, winien jestem – choćby w największym skrócie - przedstawić tej
ideologii tezy, założenia i zasady.
Zacznijmy od samego początku. Roman Dmowski, jeden z twórców polskiego
Ruchu Narodowego napisał w 1903 roku książkę pt. MYŚLI NOWOCZESNEGO
POLAKA. Przedstawił w niej społeczne i polityczne założenia tego Ruchu. Głosił, że
naród stanowi organiczną jedność, sprzeciwiał się walce klasowej, która była kamieniem
węgielnym socjalizmu, krytykował polski romantyczny nacjonalizm i tradycyjne w tym
czasie wartości – piętnował wady polskie, takie jak bierność, lenistwo, niezdolność do
pracy zbiorowej i niezdyscyplinowanie. Dmowski książkę swoją nazwał wyznaniem
wiary narodowej i pisał :
Jestem Polakiem - to słowo w głębszym zrozumieniu wiele znaczy. Jestem nim
nie dlatego tylko, że mówię po polsku, że inni mówiący tym samym językiem są mi
duchowo bliżsi i bardziej dla mnie zrozumiali, że pewne moje osobiste sprawy łączą mnie
bliżej z nimi, niż z obcymi, ale także dlatego, że obok sfery życia osobistego,
indywidualnego znam zbiorowe życie narodu, którego jestem cząstką, że obok swoich
spraw i interesów osobistych znam sprawy narodowe, interesy Polski, jako całość,
interesy najwyższe, dla których należy poświęcić to, czego dla osobistych spraw
poświęcić nie wolno.
Jestem Polakiem - to znaczy, że należę do narodu polskiego na całym jego
obszarze i przez cały czas jego istnienia zarówno dziś, jak w wiekach ubiegłych i w
przyszłości ; to znaczy, że czuję swą ścisłą łączność z całą Polską : z dzisiejszą, która
151
bądź cierpi prześladowanie, bądź cieszy się strzępami swobód narodowych, bądź pracuje
i walczy, bądź gnuśnieje w bezczynności bądź w ciemności swej nie ma nawet poczucia
narodowego istnienia ; z przeszłą - z tą, która przed tysiącleciem dźwigała się dopiero,
skupiając koło siebie pierwotne pozbawione indywidualności politycznej szczepy, i z tą,
która w połowie przebytej drogi dziejowej rozpościerała się szeroko, groziła sąsiadom
swą potęgą i kroczyła szybko po drodze cywilizacyjnego postępu , i z tą, która później
staczała się ku upadkowi, grzęzła w cywilizacyjnym zastoju, gotując sobie rozkład sił
narodowych i zagładę państwa, i z tą, która później walczyła bezskutecznie o wolność i
niezawisły byt państwowy ; z przyszłą wreszcie, bez względu na to, czy zmarnuje ona
pracę poprzednich pokoleń, czy wywalczy sobie własne państwo, czy zdobędzie
stanowisko w pierwszym szeregu narodów.
Wszystko co polskie jest moje ; niczego się wyrzec nie mogę. Wolno mi być
dumnym z tego, co w Polsce jest wielkie, ale muszę przyjąć i upokorzenie, które spada na
naród za to, co jest w nim marne.
Jestem Polakiem - więc całą rozległą stroną swego ducha żyję życiem Polski, jej
uczuciami i myślami, jej potrzebami, dążeniami i aspiracjami. Im więcej nim jestem, tym
mniej z jej życia jest mi obce i tym silniej chcę, żeby to, co w mym przekonaniu uważam
za najwyższy wyraz życia stało się własnością całego narodu.
Jestem Polakiem - więc mam obowiązki polskie : są one tym większe i tym silniej
się do nich poczuwam, im wyższy przedstawiam typ człowieka.
Czytając te słowa powinniśmy pamiętać, że Dmowski pisał je w 1903 roku – to
znaczy 118 lat po III rozbiorze Polski (prawie 4 pokolenia Polaków pozbawionych
własnego państwa !), że od jeszcze jednego, romantycznego, tragicznego i zakończonego
klęską powstania styczniowego dzieliło go tylko 40 lat. Tyleż tylko lat dzieliło go od
uwłaszczenia chłopów zamieszkujących ziemie polskie. Nadanie im na własność
użytkowanej przez nich ziemi, połączone ze zniesieniem obciążeń na rzecz feudalnego
152
Pana. Wyobrażam sobie, że chłop polski przez wiele lat pamiętał, że ziemię, na której
pracował, otrzymał z rąk ... rosyjskich, niemieckich i austriackich okupantów.
Jestem Polakiem przeczytałem po raz pierwszy w 1938 roku. Miałem wtedy lat
12. Stałem u progu życia. W tle była podniecająca atmosfera zbliżającej się wojny,
patriotyczna, katolicka szkoła, przyjaciele i rodzina głęboko zaangażowana w społeczne i
polityczne życie Polski. Z głębokim wzruszeniem i podnieceniem słuchaliśmy, że „od
Bałtyku odeprzeć się nie damy” , i że „wódz poprowadzi nas na Litwę”. Zostałem wtedy
członkiem tajnej organizacji młodzieżowej o nazwie NOGA (Narodowa Organizacja
Gimnazjalna). Nie była to organizacja głupia. Uczyła nas odpowiedzialności. Uczyła,
że już wkrótce będziemy musieli przejąć po naszych ojcach ich poczucie indywidualnego
obowiązku wobec Ojczyzny, ich osobistej niemal odpowiedzialności za Jej losy.
Wiedziałem, że nie stoję na uboczu, że biorę czynny, aktywny udział w życiu Kraju, że
chcę Jego naprawy, że może wkrótce znów będę musiał bronić Jej niezawisłości. Że
jestem Polakiem. Te słowa stały się moim i moich bliskich wyznaniem wiary.
To, że jestem Polakiem określało obowiązki TYLKO Polaków zauważyłem
dużo później.
Kiedy w drugim roku wojny, w 1941 wróciłem do Warszawy, zostałem
członkiem konspiracyjnej organizacji młodzieżowej o nazwie ZWIĄZEK
JASZCZURCZY.
Co było powodem mojego wstąpienia do ZWIĄZKU
JASZCZURCZEGO, później do NARODOWYCH
SIŁ
ZBROJNYCH i
ORGANIZACJI POLSKIEJ ? W pierwszym rzędzie - podobnie jak w wypadku setek
innych ludzi - kontakty osobiste i środowisko w którym się obracałem. Drugim
powodem - zapewne równie ważnym jak ten pierwszy - był brak zaufania do innych
organizacji. W 1941 roku miałem szerokie możliwości wyboru : Bataliony Chłopskie
były dla mnie czymś zupełnie obcym. Komuniści (a na Żoliborzu gdzie mieszkałem było
ich sporo) byli w tym czasie sprzymierzeńcami Niemiec. ZWZ ?, późniejsza Armia
Krajowa ? Moje środowisko nie darzyło ich zaufaniem. Przecież to ci sami ludzie,
którzy okłamywali nas propagandą sukcesu w 1939 roku ! Szok i rozmiar wrześniowej
klęski, chaos, bezradność i brak przygotowań do tej parotygodniowej wojny był w dużej
mierze ich winą. Brak zaufania do tych ludzi, do ich profesjonalizmu i do ich mądrości
politycznej - potwierdził ostatecznie wybuch Powstania Warszawskiego.
153
Wróćmy do roku 1941 i początków mojej działalności w Związku Jaszczurczym. ZJ była
to organizacja powstała z inspiracji Obozu Narodowo-Radykalnego. Obozu, który
wkrótce po powołaniu go do życia w 1934 roku został rozwiązany przez władze II
Rzeczpospolitej i uznany za organizację nielegalną. Elita ONR działała jednak nadal w
głębokiej konspiracji pod nazwą Organizacji Polskiej (OP), której członkiem zostałem w
1944 roku. Była to organizacja tak tajna, że do dzisiejszego dnia o niej i o jej członkach
wiemy raczej niewiele. OP zmarła śmiercią naturalną. Jej przywódcy wyjechali z Polski
w 1945 roku i dzisiaj już nie żyją. Nieliczni, którzy zostali w Polsce - w dużej mierze
wycieńczeni więzieniami i komunistyczną dominacją Kraju - po roku 1989 robili
nieśmiałe próby odbudowy Organizacji Polskiej. Dzisiaj oni też już nie żyją.
Lata wojny - dla ludzi w moim wieku - nie były latami głębokiej kontemplacji
politycznej. Odzyskanie niepodległości było problemem nadrzędnym, które rozważania
natury społecznej, gospodarczej i politycznej odsuwały na drugi plan. Po wojnie - mój
wyjazd z Polski, 62-letni już dzisiaj pobyt za granicą, poznanie obcego mi świata, ludzi
innych religii, innych kultur, innych języków i innego koloru skóry - prowadziły mnie
powoli do zmiany moich przekonań politycznych - do odejścia od ideologii polskiego
nacjonalizmu.
Zmiana moich poglądów nie jest rezultatem długiego „rozstania” z polską
rzeczywistością. Jest wynikiem przemyśleń i konfrontacji człowieka wolnego z
ograniczającą tę wolność ideologią egoizmu narodowego i religijnego fundamentalizmu.
Przyjrzyjmy się Deklaracji Ideowej Obozu Narodowo-Radykalnego z 1934 roku :
1 – W poczuciu odpowiedzialności dziejowej wobec Narodu, przedstawiciele młodego
pokolenia polskiego stwierdzają :
Ad 1 – Pusty i trochę pyszałkowaty frazes - i to niegramatyczny, naród pisze się przez
małe „n”.
2 – że wszelkie przemiany społeczne, wstrząsające podstawami całego dzisiejszego
świata, wymagają nowych metod, nowych haseł i nowych ludzi, że szerzący się kryzys,
oraz pogłębiająca się stale nędza ludności polskiej, domagają się stanowczego zerwania
z obecnym ustrojem i zdecydowanie narodowej polityki gospodarczej.
154
Ad 2 – To „stanowcze zerwanie z obecnym ustrojem” to nic innego jak hasło z
politycznego wiecu. Wezwanie do „narodowej polityki gospodarczej” bez podania
przykładów konkretnego rozwiązania problemu, jest pustym populistycznym sloganem.
3 – że istniejące dotychczas ugrupowania polityczne zbyt wrosły w dzisiejsze stosunki,
aby mogły się im przeciwstawić, a będąc rozdarte sporami o przeszłość, nie są zdolne
skupić wszystkich zdrowych sił narodu do walki o przyszłą Polskę.
Ad 3 – Wydaje się, że jest to właściwy obraz sytuacji politycznej w Polsce w roku 1934.
4 – że wreszcie ruch, zmierzający do uzdrowienia stosunków moralnych, politycznych i
gospodarczych w Polsce, nie może obejść się bez skrystalizowanego obrazu i bez
organizacyjnej odrębności, i nawiązując do dawnych wielkich ideałów ruchu
wszechpolskiego – powołuje do życia „Obóz Narodowo-Radykalny”.
Ad 4 – Raczej samozwańcze mianowanie się kontynuatorem ruchu Wszechpolskiego,
choć prawdą jest, że twórcy ONR wywodzili się z tego ruchu.
5 – Obóz Narodowo-Radykalny wychodząc z pokolenia, które na polach bitew walczył o
istnienie i granice Polski – w zrozumieniu wartości tej ofiary – chyli czoła przed krwią
przelaną dla Polski, bez względu na to, kiedy i w jakich formacjach została przelana, a
piętnuje tych, którzy na ofiarach krwi budują własne korzysci.
Ad 5 – Słuszne założenie – nawiązuje do faworyzowania w życiu publicznym i
społecznym, ludzi związanych z rządzącym w tym czasie tzw. obozie „sanacyjnym”.
6 – Obóz Narodowo-Radykalny jest dalszym ciągiem Ruchu Młodych, obejmujących
pokolenia, wychowane bądź w czasie wojny, bądź już w niepodległej Ojczyźnie. Ruch ten
potrafił niegdyś na łamach akademickich oczyści życie młodzieży z wpływów żydowskich,
a – jako Obóz Wielkiej Polski – objąć masy chłopów, robotników, mieszczan i
inteligentów, zatrzeć różnice klasowe i dzielnicowe i sprawić, że młode pokolenie jest
najbardziej polskie z krwi i ducha.
Ad 6 – Zarozumiałe i nie bardzo prawdziwe. ONR był dalszym ciągiem Ruchu Młodych
tylko dla tych, którzy do ONR przystąpili.
155
7 – Obóz Narodowo-Radykalny stoi na gruncie zasad katolickich, w szczególności zaś
będzie dążyć do tego, by prawodawstwo zapewniało wychowanie chrześcijańskich
pokoleń, wzięło pod opiekę zadania rodziny i umożliwiło oparcie życia politycznego i
gospodarczego na podstawach moralności katolickiej.
Ad 7 – Niesłuszne – oparte na założeniu, że „zasady katolickie” są jedynie słusznymi
zasadami i sprzeczne z Konstytucją Polską, która gwarantowała wolność wyznania
wszystkim obywatelom. Warto pamiętać, że w 1934 roku katolicy stanowili tylko 62 %
obywateli kraju.
8 – Obóz Narodowo-Radykalny wychodzi z założenia, że w Państwie Polskim
gospodarzem winien być Naród Polski, zorganizowany jako jedna niepodzielna całość.
Na powyższej zasadzie opiera następujące wytyczne, które staną się podstawą programu,
uchwalonego na pierwszym zjeździe wszechpolskim ONR :
Ad 8 – Jak zobaczymy w dalszych paragrafach tej Deklaracji Ideowej, egoistyczna
interpretacja „Narodu Polskiego” wyklucza z życia społecznego Kraju znaczną część
jego obywateli. W tym miejscu muszę dodać, że od przeszło 60 lat mieszkam w kraju,
którego sukces (dobrobyt, przywileje socjalne, wolność słowa, wyznań i głoszonych
poglądów) jest wynikiem historycznego kompromisu dwóch różnych kultur, religii i
języków. Dzisiaj wzajemnej, prawdziwej tolerancji mozaiki kilku kultur, religii i
języków.
9 – Państwo Polskie winno objąć swym zasięgiem kulturalnym i politycznym i swoimi
granicami wszystkie ziemie zamieszkane zwartą masą przez Polaków, oraz pozostające
pod wpływami polskiej cywilizacji.
Ad 9 – Nieodpowiedzialne i demagogiczne wezwanie do ekspansji terytorialnej.
10 – Państwo Polskie powinno być organizacją zbrojną Narodu, w którym duch
żołnierski przenika Naród, a duch narodowy armię, służba wojskowa zaś stanowi
zaszczytny obowiązek każdego Polaka i najważniejszy etap wychowania narodowego.
Ad 10 – Nawoływanie do militaryzmu (który zawsze źle się kończy) przy użyciu
populistycznych, demagogicznych haseł.
156
11 – W Państwie Polskim prawa publiczne posiadać mogą tylko ci, którzy są dziedzicami
cywilizacji polskiej lub godni są stać się ich współtwórcami. Ludność ruska i białoruska
winna posiadać pełne prawa obywatelskie. Żyd nie może być obywatelem Państwa
Polskiego i póki jeszcze ziemie polskie zamieszkuje – powinien być traktowany jedynie
jako przynależny do państwa.
Ad 11 - Niczym nieuzasadniony egoizm narodowy odbierający dużej części obywateli
polskich ich prawa publiczne. „Krótka” pamięć historyczna. Czasy największej potęgi i
dobrobytu państwa polskiego przypadały na lata 1569 – 1795. Był to okres
„Rzeczpospolitej Obojga Narodów” składającej się z terytoriów dzisiejszej Polski, Litwy,
Białorusi i Ukrainy, a częściowo także Łotwy, Estonii, Rosji, Mołdawi i Słowacji.
12 – Dzisiejszy ustrój gospodarczy, opierający się na niesprawiedliwości społecznej,
będących źródłem wpływów żydowskich oraz nędzy i wyzysku polskich mas pracujących,
musi być obalony, jako niemoralny i szkodliwy dla Narodu. Narodowy ustrój
gospodarczy winien być oparty na nowym człowieku, wychowanym w zasadach
chrześcijańskich i świadomym swych obowiązków wobec własnego narodu. Własność
prywatna, będąc funkcją społeczną, powinna być chroniona przez prawo jako podstawa
bytu rodziny, nie zaś jako źródło wyzysku i nadużyć.
Ad 12 – Wezwanie do obalenia istniejącego ustroju gospodarczego i zastąpienie go
systemem określonym niesprecyzowanymi, demagogicznymi frazesami. Dlaczego
człowiek wychowany w zasadach chrześcijańskich potrafi stworzyć lepszy ustrój
gospodarczy niż człowiek wychowany np. na zasadach buddyzmu ?
13 – Naród Polski winien być właścicielem bogactw naturalnych kraju i jedynym ich
gospodarzem. Naczelnym celem gospodarki narodowej jest zapewnienie bytu każdemu
Polakowi a całemu Narodowi niezależności gospodarczej, niezbędnej do posiadania
niepodległości politycznej.
Wytwórczość polska, uniezależniona od koniunktury
światowej, zaspokoić powinna wszystkie istotne potrzeby gospodarstwa narodowego.
Ad 13 – Cały ten paragraf jest dowodem dyletantyzmu i zupełnej nieznajomości zasad
ekonomicznych kierujących gospodarką światową.
Nawoływanie do izolacji
gospodarczej i samowystarczalności ekonomicznej, jest nawoływaniem do samobójstwa.
157
14 – Prawo do posiadania ziemi polskiej ma przede wszystkim chłop polski. Państwo
powinno dążyć do wytworzenia jak największej ilości drobnych i średnich gospodarstw
przez parcelację wielkich obszarów rolnych „latyfundiów”. Żydowskie pośrednictwo w
handlu produktami rolnymi, będącej źródłem nędzy wsi polskiej, musi być usunięte.
Ad 14 – Słuszna potrzeba reformy rolnej bez podania sposobu jej przeprowadzenia.
Uzależnienie wykonywania zawodu od przynależności narodowej jest zupełną bzdurą.
Jak można wytłumaczyć pozwolenie na skup mleka obywatelowi pochodzenia
duńskiego, przy jednoczesnym zakazie skupu jajek przez obywateli wyznania
mojżeszowego ?
15 – Ciągłe umniejszanie majątku narodowego przez kapitał międzynarodowy winno być
przerwane przez wywłaszczenie i unarodowienie zakładów użyteczności publicznej oraz
wielkich przedsiębiorstw górniczych, hutniczych i elektrowni opartych na kapitale obcym.
Ad 15 – Znów całkowicie bzdurne podejście do zagadnień ekonomicznych. W parę lat
później (w 1945 roku) postulat ten został zrealizowany przez władze komunistyczne
Polski Ludowej.
To co ONR nazywa „unarodowieniem” nazywało się teraz
upaństwowieniem. W rezultacie opóźniło to rozwój gospodarczy i cywilizacyjny Polski
o prawie pół wieku.
16 – Każdy Polak ma prawo do pracy w Polsce. Państwo polskie winno stworzyć
warunki umożliwiające powstawanie nowych zakładów rzemieślniczych i przemysłowych.
Bezrobotni Polacy ze wsi i miast winni znaleźć zajęcie w handlu, przemyśle i rzemiośle.
Emigrować z Polski powinni Żydzi, nie zaś zmuszeni do tego nędzą chłop i robotnik
polski. Odżydzenie miast i miasteczek polskich jest niezbędnym warunkiem zdrowego
rozwoju gospodarstwa narodowego.
Ad 16 – Potrzeba znalezienia pracy dla wszystkich, bez podania sposobu rozwiązania
problemu jest zwykłą populistyczną demagogią. Równie dobrze można by postulować,
że wszyscy Polacy winni być szczęśliwi.
„Odżydzenie” miast polskich jest
merytorycznie wątpliwe a moralnie niesprawiedliwe.
158
17 – Ustrój narodowy państwa oparty być musi na hierarchii wynikającej ze stopnia
związania losów każdego Polaka z losami Narodu, jako całości, nie zaś hierarchii
pieniądza i materialistycznym stosunku do państwa, na czym oparte są dzisiejsze ustroje,
zarówno parlamentarne jak i policyjne. Władzę w państwie winna sprawować
hierarchiczna organizacja Narodu, w której każdy Polak na właściwym terenie
współdziała w rządach narodowych. Ustrój narodowy przywrócić musi powagę i rządy
prawa, odrodzenie godności osobistej Polaka i zastąpić rządy mechanicznej siły rządami
autorytetu państwa. Zajmowanie ważnego stanowiska w organizacji politycznej Narodu
nakładać będzie na każdego większe obowiązki i większą odpowiedzialność, nie zaś
stawać się źródłem przywilejów i korzyści.
Ad 17 – Jest to zbiór mglistych i demagogicznych postulatów, które wiążą losy
wszystkich obywateli wielonarodowego państwa polskiego z losami tylko narodu
polskiego. Paragraf ten sugeruje egoistyczną nadrzędność pojęcia NARÓD – relegując
jednocześnie pojęcie CZŁOWIECZEŃSTWA.
Zastanawia sprzeczność tego z
moralnymi zasadami chrześcijaństwa, na którego wartości Deklaracja Ideowa ONR
powołuje się w innych paragrafach swego programu.
18 – Obóz Narodowo-Radykalny, opierając się na tych zasadach, zwalczać będzie
zdecydowanie wszystko, co godzi w całość Narodu Polskiego, a przede wszystkim
międzynarodowe organizacje komunistyczne, masońskie i kapitalistyczne.
ONR
przystępuje do pracy z głęboką wiarą, że program jego skupi pod sztandarami narodoworadykalnymi całe młode pokolenie polskie, a jego praca i walka doprowadzi do
wywołania wielkiego ruchu i urzeczywistnienia idei Wielkiej Polski.
As 18 – Słowa otuchy i wezwanie do „walki z wrogiem”. Szukanie wroga jest wspólną
cechą wszystkich nacjonalizmów. Nacjonalizmy bez wroga nie mogłyby istnieć.
Dlaczego mimo mojego całkowitego odejścia od polskiego nacjonalizmu, ciągle czuję
głębokie wzruszenie czytając „Jestem Polakiem...” Romana Dmowskiego ? Po 62 latach
pobytu poza Polską ! „Jestem Polakiem – więc cała rozległa strona mego ducha żyje
życiem Polski”. Jednocześnie jestem człowiekiem, któremu losy świata nie są obce.
Bliskie są mi losy moich dzieci i wnuków, które nie są Polakami.
159
Egoistyczny patriotyzm Dmowskiego tłumaczę sytuacją Polski w czasie gdy pisał
„Jestem Polakiem ...” Należał bowiem do czwartego już pokolenia Polaków żyjących w
Kraju zniewolonym przez obcych. Zachowanie świadomości narodowej uważał za
zagadnienie naczelne. I chyba słusznie, to samo robili Mickiewicz, Norwid i
Sienkiewicz.
30 lat później – już w niepodległej Polsce – nowe pokolenie Polaków – przedstawiciele
młodego pokolenia polskiego – jak sami siebie nazywali – stworzyli ONR ogłaszając, że
przemiany społeczne wstrząsające podstawami całego dzisiejszego świata, wymagają
nowych metod, nowych haseł i nowych ludzi. Rzeczywiście, Europa tych lat wstrząsana
była paroksyzmem egoistycznych nacjonalizmów i nienawiści. Zerwanie z obecnym
ustrojem i narodowa polityka gospodarcza postulowane przez ONR, i wprowadzana w
życie przez Mussoliniego we Włoszech, Hitlera w Niemczech, Franco w Hiszpanii,
Horthy na Węgrzech i Salazara w Portugalii, nie były jednak sposobem na rozszerzający
się kryzys oraz pogłębiającą się nędzę. II wojna światowa przypieczętowała klęskę tych
złudnych deklaracji i fałszywych obietnic.
Dzisiaj w Polsce (pisane w 2011 roku) istnieje organizacja nosząca nazwę Obozu
Narodowo-Radykalnego. Nie jest to kontynuacja przedwojennego ONR, którego
ciągłość została brutalnie przerwana przez 50 lat Polski Ludowej i jej Urząd
Bezpieczeństwa. Organizacja ta przyjęła nazwę, symbole i część haseł swojej
przedwojennej i wojennej poprzedniczki. Jest to organizacja młodzieżowa działająca na
marginesie życia politycznego Kraju, o programie ksenofobicznym i całkowicie
oderwanym od rzeczywistości naszych czasów.
Jak ktoś może w roku 2011, w swojej Deklaracji Politycznej oświadczyć, że odrzuca
demokrację jako reżim wrogi Cywilizacji Europejskiej, która za miernik prawdy
przyjmuje wolę większości kierującej się najczęściej niskimi pobudkami. Trudno sobie
wyobrazić większą bzdurę !
Tak zwany fundament ideowy tego nowego ONR, opiera pojęcia Sprawiedliwości,
Moralności, Sumienia i Honoru na doktrynie Chrześcijaństwa jako religii objawionej, a
przez to wykluczającej oświeceniową ideologię praw człowieka, która stała się świeckim
wyznaniem i źródłem mnożących się, absurdalnych roszczeń społeczeństw, a w
szczególności tzw. dyskryminowanych mniejszości.
160
Nic ująć czy dodać ! Obłęd absolutny, godny księdza doktora habilitowanego Natanka,
czy ojca dyrektora (też doktora choć jeszcze nie habilitowanego) z Torunia.
Tak wyglądają gorzkie ślady mego politycznego zaangażowania w latach młodości.
Dzisiaj mam lat prawie 86 i podobnie do ideologii nacjonalistycznej – choć z innych
powodów – znalazłem się na marginesie życia. Nie jest to miejsce wygodne, choć
zapewne należne memu wiekowi. Pozostał mi przywilej i zdolność wolnego myślenia –
korzystając z nich napisałem moje abecadło.
Symbol Obozu Narodowo-Radykalnego
Nie można przejąć całkowicie żadnej teorii czy ideologii, ponieważ straciłoby się
swobodę myślenia. Jest to cytat z książki Adama Zagajewskiego pt. LEKKA
PRZESADA. Książka wydana w Krakowie w 2011 roku. Gorąco polecam.
161